Laurell Hamilton
Burnt Offerings
Burnt Offerings
Burnt Offerings
Burnt Offerings –
–
–
– Spalone Ofiary
Spalone Ofiary
Spalone Ofiary
Spalone Ofiary
Cykl o Anicie Blake (7 tom)
Nieoficjalne tłumaczenie :
Agatha (
www.chomikuj.pl/agusia.cullen
)
Kate Zet
1.
1.
1.
1.
Większość ludzi nie gapi się na blizny. Będą się patrzeć, oczywiście, potem zmrużą oczy.
Wiesz, szybkie patrzenie, potem spuszczenie wzroku, potem tylko kolejne spojrzenie. Ale oni
robią to szybko. Rany nie są jak zwariowany zły show, ale są interesujące.
Kapitan Pete McKinnon, strażak i oficer śledczy do spraw podpaleń, usiadł naprzeciw mnie.
Jego duże ręce zacieśniały się dookoła szklanki z mrożoną herbatą, którą przyniosła dla niego
nasza sekretarka Mary. Gapił się na moje ramiona. Nie tak jak większość facetów.
To nie było seksualne. Gapił się na blizny i nie wydawał się tym ani trochę skrępowany. Moje
prawe ramię było pocięte dwukrotnie nożem. Jedna blizna była biała i stara. Druga była nadal
różowa i nowa. Moje lewe ramię było gorsze. Kopiec z białych zabliźnionych tkanek zdobił
zgięcie mego ramienia. Miałabym podnosić ciężary przez resztę mojego życia lub blizny
usztywniłyby się i straciłabym mobilność w ręku, tak powiedział mój terapeuta. Było tam
oparzenie w kształcie krzyża, teraz trochę zakrzywione przez ślad kła, który pozostawiła mi
wiedźma. Były tam jedna lub dwie inne blizny ukryte pod moja bluzką, ale ramie na serio jest
najgorsze. Bert, mój szef, prosił mnie abym nosiła swoją marynarkę lub bluzy z długimi
rękawami w biurze. powiedział, że niektórych klientów odrzuca na widok moich hm...
nabytych ran. Nie nosiłam bluz z długim rękawem od kiedy on mnie o to poprosił. Codziennie
włączał klimatyzację na odrobinę zimniejszą każdego dnia. Dzis było strasznie zimno,
miałam gęsia skórkę. Pozostali przynieśli swetry do pracy. Szukałam w sklepach topów z
odkrytymi plecami aby pokazać blizny na plecach.
McKinnon był zarekomendowany mi przez sierżanta Rudolpha Storra, gliny i przyjaciela.
Grali razem w football w koledżu i byli przyjaciółmi od wieków. Dolph nie często używał
słowa „przyjaciel”, ale wiedziałam, że byli blisko.
-Co się stało z twoim ramieniem?- spytał w końcu McKinnon.
-Jestem legalną egzekutorką wampirów. Czasami staja się irytujące.- upiłam łyk kawy.
-Irytujące?- powiedział i uśmiechnął się.
Położył swoje okulary na biurko i zsunął z siebie swoja marynarkę. Był niemal tak szeroki w
ramionach jak ja wysoka. Był kilka cali niższy od Dolpha mierzącego 6,8 stopy, ale nie
brakowało mu dużo. Miał zaledwie 40 lat, ale jego włosy były kompletnie siwe. Trochę
białych zaczynało się pojawiać na jego skroniach. Nie sprawiało to wrażenia osoby
dystyngowanej. Powodowało to, że wyglądał na zmęczonego.
Pobił moje blizny. Płonące blizny rozciągały się w górę jego ramienia od dłoni, poczym
znikały pod krótkimi rękawkami jego białej dresowej bluzy. Skóra była nakrapiana różowawo
i biało a dziwny odcień cery powodował że wyglądała jak skóra jakiegoś zwierzęcia, która
powinna być regularna.
-To musiało boleć.- powiedziałam.
-Bolało.-napotkał moje oczy długim i pewnym spojrzeniem.
-Widziałaś wnętrze szpitala albo cos w tym stylu?
-Tak- podwinęłam rękaw do góry na mojej lewej ręce i pokazałam błyszczące miejsca gdzie
pocisk otarł się o mnie. Jego oczy otworzyły się trochę szerzej.
-Teraz udowodniliśmy, że jesteśmy już równi. Mógłbyś przejść do sedna sprawy? Dlaczego
tu jesteś Kapitanie McKinnon?
Uśmiechnął się i zawiesił marynarkę na oparciu krzesła. Chwycił herbatę z biurka i łyknął ją.
-Dolph powiedział, że nie lubisz być oceniana z góry.
-Nie lubię przechodzić inspekcji.
-Skąd wiesz, że ją przeszłaś?
To była moja kolej na uśmiech.
-Kobieca intuicja. Więc, czego chcesz?
-Czy wiesz co oznacza termin „ognista pluskwa” (firebug)?
-Podpalacz- powiedziałam.
Spojrzał na mnie wyczekująco.
-Pirokinetyk, osoba, która potrafi przywoływać ogień telekinetycznie.
Kiwnął głową.
-Czy widziałaś kiedyś prawdziwego pirokinetyka?
-Widziałam filmy Ophelii Ryan- powiedziałam.
-Tamte stare, czarno-białe?- spytał.
-Tak.
-Jest teraz martwa, wiesz.
-Nie, nie wiedziałam.
-Spalono ją doszczętnie w jej łóżku- spontaniczne spalenie. Wielu pirokinetyków kończy w
ten sposób, jako że na starość tracą nad tym kontrolę. Widujesz ich osobiście?
-Nie.
-Gdzie widziałaś filmy?
-Dwa semestry studiów z psychologii. Mieliśmy sporo psycholi odwiedzających nas i
rozmawiających z nami, demonstrując swoje zdolności, ale pirokineza jest rzadką zdolnością.
Raczej wątpię aby profesjonalista potrafił znaleźć choćby jednego.
Kiwnął głową i osuszył kubek z reszty herbaty jednym długim łykiem.
-Poznałem Ophelie Ryan raz przed jej śmiercią. Miła dama.
Zaczął obracać dookoła napełnioną lodem szklankę w jego wielkich rękach. Patrzył się na
szklankę, a nie na mnie gdy mówił.
-Poznałem raz innego pirokinetyka. Był młody, około dwudziestki. Zaczął od wzniecania
płomieni w pustych domach, tak jak wielu maniaków ognia (pyromaniacs). Potem zabrał się
za budynki zamieszkane przez ludzi, ale nikogo nie było w środku. Potem zabrał się za
kamienice, prawdziwą ognistą pułapkę. Podpalił każde wyjście. Zabił ponad 60 osób, w
większości kobiety i dzieci. -McKinnon zaczął się na mnie gapić. Jego wzrok przypominał
opętanie.- To nadal jest największa liczba ofiar ginących w pożarze, które widziałem. Tak
samo postąpił z biurowcem, ale przegapił kilka wyjść. 23 trupy.
-Jak go złapaliście?
-Zaczął pisać do prasy i telewizji. Chciał uznania za swoje zbrodnie. Ustawił pożar na paru
policjantów zanim go dorwaliśmy. Nosiliśmy duże, srebrne kombinezony, które nosimy
podczas pożarów spowodowanych wyciekiem paliwa. Nie mógł sprawić, aby zajęły się
ogniem. Zabraliśmy go na komisariat i to był błąd. Podpalił nasz posterunek.
-A gdzie indziej mogliście go niby zabrać?- spytałam.
Wzruszył ogromnymi ramionami.
-Nie wiem. Gdziekolwiek indziej. Nadal miałem na sobie kombinezon i trzymałem się jego.
Powiedziałem mu, że spłonęlibyśmy razem, jeśli nie zaprzestanie tego. Zaśmiał się i sam
zaczął płonąć. -McKinnon postawił kubek niezwykle ostrożnie na brzegu biurka.- płomienie
miały delikatny niebieski kolor prawie jak palący się gaz, tylko bledszy. Nie poparzyło go to,
ale jakimś cudem mój kombinezon stanął w płomieniach. ta cholerna rzecz jest przewidziana
na około 6 000 stopni, a zaczął się topić. Ludzka skóra pali się w 120 stopniach, ale jakoś nie
stopiłem się w kałużę, tylko kombinezon. Musiałem go zdjąć podczas gdy on zaśmiał się.
wyszedł przez drzwi i nie myślałem, że kiedykolwiek byłby na tyle głupi, aby go schwytać.
Oczywiście nic nie powiedziałam. Pozwoliłam mu mówić dalej.
-Dopadłem go na korytarzu i uderzyłem nim o ścianę kilka razy. zabawne było to, że w
miejscu, w którym dotknąłem jego skóry, nie parzyło. Zupełnie jakby ogień przepełznął przez
to miejsce i zapłonął dopiero na moich ramionach, także moje dłonie nie ucierpiały.
Przytaknęłam.
-Istnieje teoria, że aura pirokinetyków ochrania ich przed spłonięciem. Kiedy dotknąłeś jego
skóry byłeś zbyt blisko aby spłonąć.
Spojrzał na mnie.
-Może stało się tak, bo kilkakrotnie rzuciłem nim mocno o ścianę. Krzyczał „Spalę cię. Spalę
cię żywcem”. Następnie ogień zmienił kolor na żółty, zwyczajny, a on zaczął płonąć.
Puściłem go i poszedłem po gaśnicę. Nie mogliśmy zagasić ognia na jego ciele. Gaśnice
dobrze radziły sobie ze ścianami, ale nie zadziałałyby na nim. To było jakby ogień pełznął ze
ś
rodka jego ciała. Ugasiliśmy niektóre płomienie , ale było ich coraz więcej. Dopóki cały nie
stanął w ogniu.