Socjalizm w przededniu XXI wieku Ernest Mandel

background image

Ernest Mandel


SOCJALIZM W PRZEDEDNIU XXI WIEKU


WST

Ę

P


Zgodnie z tradycyjnym okre

ś

leniem Marksa i Engelsa

socjalizm oznacza społecze

ń

stwo zjednoczonych wytwórców -

pierwsz

ą

, ni

ż

sz

ą

faz

ę

społecze

ń

stwa komunistycznego -

charakteryzuj

ą

c

ą

si

ę

własno

ś

ci

ą

ś

rodków produkcji, bezpo

ś

rednio

społecznym charakterem pracy oraz planow

ą

produkcj

ą

maj

ą

c

ą

na

celu zaspokojenie potrzeb (wytwarzanie zwykłych warto

ś

ci

u

ż

ytkowych nie za

ś

towarów). Chodzi wi

ę

c o społecze

ń

stwo bez

klas i pa

ń

stwa, to znaczy bez swoistych aparatów czy organów

wyodr

ę

bnionych z ogółu obywateli w celu zarz

ą

dzania, kierowania

i podejmowania decyzji.
Takim mo

ż

e by

ć

jedynie w pełni decyduj

ą

ce o sobie samym

społecze

ń

stwo, które kształtuje si

ę

na bazie samorz

ą

du wytwórców

i obywateli (tak wi

ę

c i konsumentów), jest wyzwolone z tyranii

"praw rynku" (prawa warto

ś

ci) i despotycznej władzy pa

ń

stwa.

W sposób wolny i

ś

wiadomy, w oparciu o wybór uporz

ą

dkowanych

i uzasadnionych wniosków podejmuje ono decyzje o priorytetach
w wykorzystaniu wła

ś

ciwych

ś

rodków materialnych i b

ę

d

ą

cym w jego

dyspozycji czasie dla pracy społecznej. Dlatego te

ż

takie

społecze

ń

stwo wymaga pluralizmu (inaczej mówi

ą

c sytuacji, w

której nie istnieje tylko jedna partia, jeden aparat "zdalnego
sterowania"), pluralizmu w gł

ę

bszym tego słowa znaczeniu, to

znaczy w sensie istnienia narodowych (i mi

ę

dzynarodowych)

alternatywnych celów. To bynajmniej nie wyklucza wielorakich
mechanizmów decentralizacji (regionalnej, lokalnej, na poziomie
dzielnicy czy te

ż

gospodarczej, społecznej, itp.), w ramach

których organy oddolnej demokracji wypowiadaj

ą

si

ę

w kwestii

podejmowanych wyborów.
Uwzgl

ę

dniaj

ą

c nierównomierny rozwój wzajemnych powi

ą

za

ń

sił społeczno-politycznych na płaszczy

ź

nie mi

ę

dzynarodowej,

budowa społecze

ń

stwa socjalistycznego mo

ż

e rozpocz

ąć

si

ę

w skali

narodowej. Jednak w pełni mo

ż

e ono zosta

ć

zrealizowane tylko w

skali globalnej lub inaczej mówi

ą

c, gdy obejmie główne kraje

ś

wiata.

Tak zdefiniowany socjalizm nie oznacza ani raju na ziemi,
ani urzeczywistnienia odwiecznych marze

ń

, pełnej harmonii mi

ę

dzy

jednostk

ą

a społecze

ń

stwem czy te

ż

społecze

ń

stwem a przyrod

ą

.

Nie jest te

ż

"ko

ń

cem historii", ko

ń

cem sprzeczno

ś

ci

okre

ś

laj

ą

cych byt człowieka. Cel do którego zmierzaj

ą

zwolennicy

socjalizmu jest nieporównywalnie bardziej skromny. Rozwi

ą

za

ć

sze

ść

czy siedem sprzeczno

ś

ci, które na przestrzeni minionych

wieków były i s

ą

obecnie

ź

ródłem najbardziej masowych ludzkich

cierpie

ń

: zniewolenie i wyzysk człowieka przez człowieka; wojna

i na masow

ą

skal

ę

przemoc mi

ę

dzy lud

ź

mi; wykorzenienie raz na

zawsze głodu, nierówno

ś

ci i niezaspokojenia pal

ą

cych potrzeb

ż

nych warstw społecznych; zinstytucjonalizowanie i

systematyczne dyskryminowanie kobiet, ras czy grup etnicznych;
poni

ż

enie narodowych i lokalnych mniejszo

ś

ci, itp.; kryzysy

ekonomiczne; kryzysy ekologiczne. Wraz z usuni

ę

ciem

powy

ż

szych sprzeczno

ś

ci nie znika wcale dramat człowieka.

W sposób uargumentowany mo

ż

emy twierdzi

ć

,

ż

e ów dramat dopiero

wówczas by si

ę

rozpocz

ą

ł. Dramat, który ludzko

ść

dot

ą

d

prze

ż

ywała i prze

ż

ywa nadal nie jest ludzki lecz wieczny.

Jakkolwiek by jednak było, dotychczasowy dorobek godny jest

background image

rozpatrzenia w całej swej doniosło

ś

ci. Lecz jest on zaledwie

jedn

ą

z alternatyw, z któr

ą

ludzko

ść

si

ę

styka.

My, socjali

ś

ci jeste

ś

my przekonani o tym,

ż

e rozwi

ą

zanie

owych sze

ś

ciu czy siedmiu wspomnianych sprzeczno

ś

ci, byłoby

gigantycznym skokiem na drodze post

ę

pu i uwolnienia tak rodzaju

ludzkiego, jak i składaj

ą

cych si

ę

na

ń

jednostek, post

ę

pu, który

w swej doniosło

ś

ci mógłby si

ę

równa

ć

likwidacji kanibalizmu czy

niewolnictwa. Przekonani jeste

ś

my,

ż

e takowy post

ę

p jest

mo

ż

liwy tylko w drodze obumarcia własno

ś

ci prywatnej, towaru i

pieni

ą

dza, co jest podstaw

ą

obumarcia klas oraz pa

ń

stwa.

Podobnie jeste

ś

my przekonani,

ż

e bez tego, to znaczy bez

ustanowienia Ogólno

ś

wiatowej Federacji Socjalistycznej, obecny

stan rzeczy długo si

ę

nie utrzyma. Niebezpiecze

ń

stwo

zagłady cywilizacji ludzkiej, zagłady rodzaju ludzkiego, b

ę

dzie

rezultatem coraz bardziej niepohamowanego wy

ś

cigu, coraz bardziej

przera

ż

aj

ą

cych katastrof, które staj

ą

si

ę

coraz bardziej

widoczne.

SOCJALIZM JEST KONIECZNY

W tym sensie, w jakim dopiero co został zdefiniowany,
socjalizm jest czym

ś

najzupełniej koniecznym - w przeciwnym

wypadku ludzko

ść

stoczy si

ę

na skraj katastrofy. Sceptycyzm co

do konieczno

ś

ci socjalizmu kryje w sobie owo lekcewa

ż

enie

tendencji do samozagłady ludzko

ś

ci, które narasta w przezywaj

ą

cym

obecnie kryzys społecze

ń

stwie bur

ż

uazyjnym Ta dezynwoltura

graniczy z zupełnym brakiem odpowiedzialno

ś

ci.

Przytoczmy sfery, w których owe tendencje do samozagłady s

ą

najbardziej widoczne: wy

ś

cig zbroje

ń

(bro

ń

atomowa, biologiczna,

chemiczna) oraz niebezpiecze

ń

stwa zagra

ż

aj

ą

ce równowadze

ekologicznej. Zbyteczne jest w tym miejscu wymienianie
niezliczonych

ź

ródeł naukowych dowodz

ą

cych mo

ż

liwo

ś

ci zagłady

ż

ycia na Ziemi, mo

ż

liwo

ś

ci w które brzemienne s

ą

dostrzegalne

w skali

ś

wiata tendencje. W zwi

ą

zku z tym dylemat nie

przedstawia si

ę

ju

ż

w postaci alternatywy: socjalizm czy

barbarzy

ń

stwo, obecny dylemat brzmi: socjalizm czy te

ż

zagłada.

Chyba nie mniej niebezpiecznie przedstawiaj

ą

si

ę

zagro

ż

enia

n

ę

dz

ą

i głodem najbiedniejszych regionów "trzeciego

ś

wiata", jak

równie

ż

ryzyko przeobra

ż

enia znacznej cz

ęś

ci ludno

ś

ci metropolii

imperialistycznych w warstwy o charakterze lumpenproletariackim
lub quasi-lumpenproletariackim. Je

ś

li przyj

ąć

realn

ą

hipotez

ę

o czterdziestu milionach bezrobotnych w krajach
imperialistycznych w latach 1985-1987, oznacza to ,

ż

e razem z

rodzinami, z cz

ęś

ciowo bezrobotnymi, z kobietami "usuni

ę

tymi z

rynku pracy" oraz młodzie

żą

, która nigdy na ten rynek nie weszła

(1), otrzymujemy jakie

ś

100 milionów ludzi - m

ęż

czyzn i kobiet -

doznaj

ą

cych n

ę

dzy materialnej, intelektualnej i moralnej w tak

zwanych "bogatych" krajach. A jest to zaledwie pierwsze stadium
kryzysu, który nie osi

ą

gn

ą

ł jeszcze swego apogeum. Bur

ż

uazyjny

projekt ustanowienia "podwójnego społecze

ń

stwa" mo

ż

e t

ę

liczb

ę

zwi

ę

kszy

ć

dwu-, a nawet trzykrotnie.

Nale

ż

y porzuci

ć

iluzj

ę

, jakoby wszystkie te tendencje

miały charakter zarodkowy,

ż

e ich fatalne nast

ę

pstwa mo

ż

na

jeszcze zatrzyma

ć

na zno

ś

nym poziomie - poziomie, który

zapewniłby ci

ą

gło

ść

cywilizacji materialnej oraz kultury

ludzkiej, a przy tym nie przeobraziłby gruntownie struktury
społecznej. W rzeczywisto

ś

ci jest wr

ę

cz odwrotnie.

Niszcz

ą

ce nast

ę

pstwa opisanych tendencji w coraz wi

ę

kszym stopniu

kumuluj

ą

si

ę

. Przykładowo, dzi

ś

rozmy

ś

lamy o kosztach, jakie

przyjdzie nam zapłaci

ć

za naruszenie równowagi ekologicznej

podczas nowego kryzysu; jutro b

ę

d

ą

one jednak znacznie wy

ż

sze.

background image

Iluzja, jakoby taki stan rzeczy mógł si

ę

utrzyma

ć

przez

dłu

ż

szy czas bez

ż

adnych katastroficznych nast

ę

pstw, zbudowana

jest w oparciu o hipotez

ę

o pono

ć

nieograniczonych mo

ż

liwo

ś

ciach

przystosowawczych systemu kapitalistycznego, o rzekomo
nadzwyczajnej elastyczno

ś

ci gospodarki rynkowej, jakoby

"wszechmocnych mechanizmach regulacji", które były sankcjonowane
przez cały wiek XX. Owo złudzenie zbudowane jest na fakcie,

ż

e

kryzysy, wojny, wszelkiego rodzaju kl

ę

ski

ż

ywiołowe nie zdj

ę

ły

z porz

ą

dku dziennego rutyny w rodzaju "business as usual", lecz

jedynie okresowo j

ą

tłumiły. Trzeba by

ć

ś

lepym lub, inaczej

mówi

ą

c, absolutnie nie rozumie

ć

historii bie

żą

cego stulecia, by

nie zauwa

ż

y

ć

,

ż

e zasi

ę

g i waga periodycznych zakłóce

ń

równowagi

wzrastaj

ą

z dziesi

ę

ciolecia na dziesi

ę

ciolecie. Pierwsza

wojna

ś

wiatowa pochłon

ę

ła dziesi

ęć

milionów istnie

ń

ludzkich.

Cena drugiej - to ju

ż

osiemdziesi

ą

t milionów. Jakiej hekatomby

wymagałaby trzecia? W okresie mi

ę

dzy pierwsz

ą

a drug

ą

wojn

ą

ś

wiatow

ą

miało miejsce około dwudziestu "wojen lokalnych". Od

zako

ń

czenia drugiej wojny po dzie

ń

dzisiejszy byli

ś

my

ś

wiadkami

około pi

ęć

dziesi

ę

ciu takich wojen; ich liczba wzrasta z roku na

rok, z półrocza na półrocze.
Około trzydziestu milionów ludzi w Azji i Afryce zmarło z
głodu mi

ę

dzy dwoma wojnami

ś

wiatowymi. W okresie od 1940 roku

do chwili obecnej liczba ta zwi

ę

kszyła si

ę

dziesi

ę

ciokrotnie.

Jak pokazała tragedia Etiopii, kl

ę

ski głodowe dopiero si

ę

rozpocz

ę

ły.

W okresie mi

ę

dzy dwiema wojnami stopniowo rozprzestrzeniły si

ę

tortury, zadomawiaj

ą

c si

ę

w około dwudziestu pa

ń

stwach; obecnie

w sze

ść

dziesi

ę

ciu-siedemdziesi

ę

ciu pa

ń

stwach tortury s

ą

zjawiskiem powszechnym, w skrajnych przypadkach
zinstytucjonalizowanym. Jedynym "jasnym punktem" jest fakt,

ż

e

od 1945 roku nie powtórzyły si

ę

O

ś

wi

ę

cim i Hiroszima Ale kto

zagwarantuje,

ż

e nie stanie si

ę

tak za lat dwadzie

ś

cia?

W pierwszej połowie obecnego stulecia powi

ę

kszanie si

ę

obszaru

pusty

ń

i zanieczyszczenie rzek oraz atmosfery były zjawiskami

marginalnymi, dotycz

ą

cymi bardzo niewielkich obszarów planety.

Dzi

ś

stwierdzamy raptem,

ż

e jeste

ś

my

ś

wiadkami katastrofy nie

tylko na obszarach Sahelu i Amazonii, ale i niespodziewanej
zagłady połowy lasów w Niemczech.
Tak jak nieodpowiedzialne jest niedocenianie
niebezpiecze

ń

stw, których z dnia na dzie

ń

jest coraz wi

ę

cej, tak

te

ż

nieodpowiedzialne jest twierdzenie,

ż

e jest ju

ż

za pó

ź

no,

ż

e katastrofa ju

ż

nast

ą

piła lub - co w zasadzie jest tym samym -

ż

e rozpoczynaj

ą

ca si

ę

katastrofa to proces nieodwracalny. Ta

z gruntu pesymistyczna teza jest jedynie racjonalizacj

ą

strachu

i rozczarowania, demoralizuj

ą

cego bredzenia i poczucia

beznadziejno

ś

ci. Nie posiada

ż

adnego uzasadnienia naukowego, jest

ś

wiadomym wyrzeczeniem si

ę

rozs

ą

dku.

Takie reakcje pozbawione s

ą

sensu, tak

ż

e gdy patrzy si

ę

na nie z perspektywy

ż

ycia i uczu

ć

Kiedy pali si

ę

dom i drogim

nam osobom zagra

ż

a

ś

mier

ć

,

ż

aden człowiek godny tego miana nie

powie: "nie podejm

ę

ż

adnych wysiłków, aby ich ratowa

ć

". Gdy

płonie dom, to ci, którzy zadowalaj

ą

si

ę

sofizmatem - czy warto

tłumi

ć

po

ż

ar, skoro ju

ż

jutro mo

ż

e wybuchn

ąć

nowy - sami

pozbawiaj

ą

si

ę

szans na prze

ż

ycie. Jednak instynkt

samozachowawczy, przywi

ą

zanie do

ż

ycia przysługuj

ą

wszystkim

ż

ywym istotom. Cechuj

ą

tak

ż

e rodzaj ludzki. Dlatego tez

starania, by powstrzyma

ć

nadci

ą

gaj

ą

c

ą

katastrof

ę

, s

ą

mo

ż

liwe

dopóki jest jeszcze czas i, koniec ko

ń

ców, wezm

ą

gór

ę

. Oto

dlaczego walka o socjalizm trwa nieustannie. Oto s

ą

jego szanse,

by w rezultacie zatriumfowa

ć

na przekór fatalistycznym i

defetystycznym pogl

ą

dom co do przyszło

ś

ci

ś

wiata.

background image

Za tez

ą

,

ż

e bezpowrotnie staczamy si

ę

w przepa

ść

, kryje

si

ę

ę

dna diagnoza co do przyczyn gro

żą

cej nam apokalipsy.

Tendencje do samozagłady naszego gatunku wypływaj

ą

nie z

"odziedziczonego kapitału" i nie z jakiej

ś

"wrodzonej ułomno

ś

ci"

(takie twierdzenie dziwnie przypomina mit grzechu pierworodnego,
z tym

ż

e wyra

ż

ony w kategoriach biologicznych), ani te

ż

z

"agresywno

ś

ci samca", czy fatalnych nast

ę

pstw, jakie nios

ą

ze

sob

ą

nauka i technika (co nasuwa skojarzenie z biblijn

ą

przypowie

ś

ci

ą

o zakazanych owocach z drzewa wiadomo

ś

ci). Gro

żą

ce

nam katastrofy wynikaj

ą

nie z nadmiaru rozumu, ale z jego

niedostatku, nie z nadmiaru wiedzy, ale jej braku, nie z
nadmiaru instynktu, ale z niedostatku

ś

wiadomo

ś

ci.

Je

ś

li współczesna technika wyzwoliła zjawiska o

katastrofalnych nast

ę

pstwach, to dlatego,

ż

e niektóre z

konsekwencji zastosowania zdobyczy nauki zostały w znikomym
stopniu zbadane (2). Zwi

ę

kszenie zakresu poznania, zapewnienie

dalszego post

ę

pu przyrodoznawstwa, oznacza mi

ę

dzy innymi

zwi

ę

kszenie, a nie zmniejszenie mo

ż

liwo

ś

ci unikni

ę

cia globalnej

katastrofy.
Nie w tym jednak tkwi sedno problemu. Post

ę

p

przyrodoznawstwa, wy

ż

szy stopie

ń

władania przyrod

ą

(3)

towarzyszył - a wła

ś

ciwie przeczył - prawie całkowitemu brakowi

opanowania przez człowieka swej "drugiej natury", inaczej mówi

ą

c

ś

rodowiska społecznego, okre

ś

lenia własnego bytu społecznego.

Jednym z głównych osi

ą

gni

ęć

marksizmu, które powszechnie

zaczynaj

ą

uznawa

ć

uczeni - niemarksi

ś

ci, jest teza o

determinuj

ą

cej roli społecze

ń

stwa w stosunku do nauki

i techniki. Historia nauki i techniki podlega oczywi

ś

cie swoistej

logice. Logika ta posiada własne wymogi, wła

ś

ciwe ka

ż

dej

dyscyplinie z osobna, które nierzadko s

ą

bezpo

ś

rednio powi

ą

zane

z wymogami "dyscyplin pokrewnych". Jednak

ż

e jej główne zwroty

odzwierciedlaj

ą

ogóln

ą

logik

ę

rozwoju społecznego, rodz

ą

si

ę

z

nowych pyta

ń

, nowych struktur, które - swoj

ą

drog

ą

- odpowiadaj

ą

specyficznym potrzebom i interesom społecznym.
W tym sensie wy

ś

cig w kierunku ewentualnych rozstrzygni

ęć

w wojnie j

ą

drowej nie jest wcale automatycznym produktem fizyki

kwantowej. Zanieczyszczenie oceanów nie jest nieuniknion

ą

konsekwencj

ą

post

ę

pu w dziedzinie chemii syntetycznej.

Powi

ę

kszanie si

ę

obszarów pustynnych nie jest nieuniknionym

nast

ę

pstwem wysiłków maj

ą

cych na celu zwi

ę

kszenie wydajno

ś

ci

rolnictwa. Wymienione zagro

ż

enia oraz kl

ę

ski wynikaj

ą

z rozwoju

tych rodzajów nauki i techniki, które podlegaj

ą

tyranii

kapitału, innymi słowy, pogoni za zyskiem, który przeliczany jest
i zamieniany w pieni

ą

dz w ka

ż

dej firmie z osobna; tym samym

okazuj

ą

si

ę

by

ć

we władzy bezlitosnych wymogów konkurencji i

akumulacji kapitału, niezale

ż

nie od długofalowych konsekwencji

i nast

ę

pstw, które wpłyn

ą

na sił

ę

robocz

ą

, całe społecze

ń

stwo,

czy te

ż

równowag

ę

ekologiczn

ą

(4).

To nie zwyrodnienie naszego poznania prowadzi do kryzysów
ekonomicznych, ekologicznych i politycznych. Na kraw

ę

d

ź

wojen

i kryzysów spychaj

ą

nas decyzje inwestycyjne kieruj

ą

ce si

ę

krótko-

i

ś

rednioterminowymi partykularnymi interesami, nie

uwzgl

ę

dniaj

ą

cymi odległych w czasie nast

ę

pstw. Tu, a nie gdzie

indziej, szuka

ć

nale

ż

y

ź

ródeł owej coraz bardziej gro

żą

cej

wybuchem mieszaniny partykularnej racjonalno

ś

ci

i irracjonalno

ś

ci systemu, która charakteryzuje całokształt

tendencji rozwojowych społecze

ń

stwa bur

ż

uazyjnego.

W ten oto sposób doszli

ś

my do istoty problemu. Socjalizm

jest konieczny, poniewa

ż

logika społecze

ń

stwa bur

ż

uazyjnego,

logika prywatnej własno

ś

ci i gospodarki rynkowej, logika

żą

dzy

wzbogacenia si

ę

, a przede wszystkim obł

ę

dnego mechanizmu

background image

powszechnej konkurencji przez ni

ą

wyzwalanej we wszystkich

dziedzinach działania jednostkowego
i społecznego, wytwarza piekieln

ą

dynamik

ę

wiod

ą

c

ą

do katastrofy.

Nakłady kapitałowe dokonywane s

ą

gdzie popadnie i jak popadnie,

nawet kosztem bilionowego zadłu

ż

enia

i setek milionów bezrobotnych (w metropoliach i "trzecim

ś

wiecie"

razem wzi

ę

tych). Produkuje si

ę

cokolwiek, nie bacz

ą

c na

koszty zniszczenia zasobów surowcowych. Produkuje si

ę

bro

ń

atomow

ą

, która mo

ż

e zniszczy

ć

wszystko co

ż

ywe dziesi

ęć

,

dwadzie

ś

cia, sto razy (jakim

ż

e potwornym absurdem jest w tym

kontek

ś

cie poj

ę

cie "overkill").

Tak

ą

dynamik

ę

współczesnego

ś

wiata coraz trudniej jest

kontrolowa

ć

, niezale

ż

nie od tego, czy odnosi si

ę

to do

ś

wiata

czysto kapitalistycznego, czy

ś

wiata rozbitego na "dwa obozy"

(który jest przecie

ż

jednolit

ą

geograficzne i biologicznie

cało

ś

ci

ą

). Mo

ż

na j

ą

jeszcze zablokowa

ć

, zatrzyma

ć

, zawróci

ć

dzi

ę

ki zwyci

ę

stwu mi

ę

dzynarodowego socjalizmu. Dla rodzaju

ludzkiego stało si

ę

to spraw

ą

ż

ycia lub

ś

mierci. Zachodzi

konieczno

ść

tego, by ludzko

ść

zawładn

ę

ła własnym sposobem

organizowania swego materialnego bytowania, swego ekonomicznego,
społecznego i politycznego

ż

ycia. Ten problem jest równoznaczny

z problemem opanowania sił przyrody. W tym stopniu, w jakim
pierwszy nie zostanie podniesiony, drugi stanie si

ę

ź

ródłem

zagłady. W tym stopniu, w jakim pierwszy zyska aprobat

ę

, problem

panowania nad przyrod

ą

mo

ż

na b

ę

dzie odda

ć

pod kontrol

ę

i w

słu

ż

b

ę

ż

ycia oraz szcz

ęś

cia wi

ę

kszo

ś

ci mieszka

ń

ców - m

ęż

czyzn

i kobiet - tej planety.

ś

adna czysto mechaniczna siła,

ż

adne "koło z

ę

bate

przeznaczenia" nie mo

ż

e przeszkodzi

ć

w tym, aby siedemset

pi

ęć

dziesi

ą

t milionów zjednoczonych w skali

ś

wiata wytwórców

podj

ę

ło z dnia na dzie

ń

decyzje zaprzestania raz na zawsze

produkcji broni j

ą

drowej, chemicznej, biologicznej i in. Nie

mog

ą

przeszkodzi

ć

, by w jednym dniu zniszczy

ć

wszystkie

istniej

ą

ce zapasy tych rodzajów broni i wprowadzi

ć

mechanizmy

kontroli i ogranicze

ń

w celu zagwarantowania przestrzegania tych

decyzji. W tym celu wystarczy, aby sami wytwórcy stali si

ę

gospodarzami zakładów i wspólnie nimi zarz

ą

dzali. Nie ma takiej

"obiektywnej prawidłowo

ś

ci", takiej "

ż

elaznej konieczno

ś

ci",

która mogłaby przeszkodzi

ć

owym siedmiuset pi

ęć

dziesi

ę

ciu

milionom najemnych robotników - przeobra

ż

onym w zjednoczonych

wytwórców - w rozdzieleniu uzyskanego w ten sposób czasu pracy
na wszystkich w celu produkowania dóbr materialnych i usług dla
zaspokojenia rozumnych potrzeb. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby
w takich warunkach wprowadzi

ć

dwudziestopi

ę

cio-,

dwudziestogodzinny tydzie

ń

pracy dla wszystkich w miejsce

podzielonej na dwie cz

ęś

ci ludzko

ś

ci: tych, co pracuj

ą

jako

wyrobnicy po czterdzie

ś

ci osiem - pi

ęć

dziesi

ą

t sze

ść

godzin

tygodniowo i tych, którzy nie daj

ą

ż

adnej społecznie u

ż

ytecznej

pracy lub robi

ą

to tylko cz

ęś

ciowo, otrzymuj

ą

c za to nie wi

ę

cej

ni

ż

ż

ebracz

ą

jałmu

ż

n

ę

.

M

ęż

czy

ź

ni i kobiety powinni pokaza

ć

,

ż

e s

ą

zdolni do

podejmowana decyzji.

ś

aden "automatyzm" niezale

ż

ny od ich woli

nie mo

ż

e przeszkodzi

ć

im w wybraniu drogi rozs

ą

dku i ludzkiej

solidarno

ś

ci. Interes ogromnej wi

ę

kszo

ś

ci wymaga opowiedzenia

si

ę

za socjalizmem i zrobi ona to tym ch

ę

tniej po to, by nie

stoczy

ć

si

ę

w przepa

ść

nadci

ą

gaj

ą

cych katastrof.


SOCJALIZM JEST MO

ś

LIWY


Społecze

ń

stwo oparte na samorz

ą

dzie zjednoczonych wytwórców,

b

ę

d

ą

cych panami swych losów, jest mo

ż

liwe przede wszystkim

background image

dlatego, i

ż

osi

ą

gni

ę

ty został taki poziom rozwoju sił

wytwórczych, który stwarza materialne przesłanki zaniku
niedostatku i obumarcia w skali globalnej gospodarki rynkowej.
To naturalnie wymaga radykalnej zmiany rozdziału

ś

rodków, który

nie pozwoli na ich samowolne wykorzystanie lub roztrwonienie
(produkcja broni, produktów szkodliwych dla zdrowia itp.). Wymaga
to równie

ż

ponownego podziału nakładów kapitałowych, który

dawałby pierwsze

ń

stwo zaspokajaniu pal

ą

cych potrzeb - nie na

bazie samowoli czy technokratycznego dyktatu, ale z
uwzgl

ę

dnieniem priorytetów, które demokratycznie byłyby okre

ś

lane

przez samych wytwórców - konsumentów.
My za

ś

ze swej strony jeste

ś

my przekonani,

ż

e istniej

ą

ce

obecnie

ś

rodki daj

ą

mo

ż

liwo

ść

rozs

ą

dnego rozwi

ą

zywania problemów

w krótkim czasie i nie ma podstaw by s

ą

dzi

ć

,

ż

e ubóstwo jest w

skali globu czym

ś

nieuniknionym, zwłaszcza gdy idzie o dobra i

usługi pierwszej potrzeby (

ż

ywno

ść

, odzie

ż

, mieszkanie z minimum

komfortu, kultur

ę

i wypoczynek, transport publiczny). Obumarcie

produkcji opartej o mechanizmy rynkowe nie jest jak

ąś

utopi

ą

.

Oprócz tego mo

ż

liwe jest zagwarantowanie wszystkim mieszka

ń

com

planety produktów

ż

ywno

ś

ciowych bez jednoczesnego naruszania

równowagi ekologicznej, w dodatku przy wzro

ś

cie demograficznym,

który daje si

ę

kontrolowa

ć

w skali globalnej i który w istocie

mo

ż

na kontrolowa

ć

ju

ż

dzi

ś

. Co za

ś

do obaw,

ż

e wyczerpaniu

ulegn

ą

zasoby energetyczne czy surowcowe, to dzi

ś

s

ą

one

pozbawione podstaw. Wystarczaj

ą

co

ś

wiadcz

ą

o tym dost

ę

pne dane

(5). Ponowny podział w skali

ś

wiata

ś

rodków produkcji netto

w celu wykorzenienia głodu i n

ę

dzy nie oznacza w

ż

adnym wypadku

konieczno

ś

ci obni

ż

enia poziomu

ż

ycia ludzi pracy na półkuli

północnej. Owej repartycji mo

ż

na dokona

ć

przy wykorzystaniu

ś

rodków, które s

ą

obecnie trwonione lub - innymi słowy - nie

przyczyniaj

ą

si

ę

do utrzymania tego poziomu. Wystarcz

ą

dwa

przykłady, aby u

ś

wiadomi

ć

sobie, jakim poziomem rezerw na te

cele dysponuje ludzko

ść

.

Ogólna suma wydatków na zbrojenia w skali

ś

wiata si

ę

ga

siedmiuset miliardów dolarów. Ogólna masa nie wykorzystanych
mocy produkcyjnych w rolnictwie i przemy

ś

le krajów

imperialistycznych i zale

ż

nych półprzemysłowych wynosi za

ostatnie dziewi

ęć

lat 20%. Inaczej mówi

ą

c, jest dwukrotnie

wi

ę

ksza od poprzednio przytoczonej sumy. W ZSRR i Europie

Wschodniej suma ta jest wprawdzie minimalna, ale procent
niewykorzystanych roboczogodzin - mimo, i

ż

o

ś

miogodzinny dzie

ń

pracy wydaje si

ę

"naturalnym" - jest podobny (Andropow

przytoczył dane wskazuj

ą

ce,

ż

e ilo

ść

niewykorzystanych godzin

pracy mo

ż

e si

ę

ga

ć

nawet 33% ogółu godzin pracy w przemy

ś

le).

Suma tych dwóch wielko

ś

ci daje obraz tego, co ju

ż

dzi

ś

mo

ż

na

osi

ą

gn

ąć

w sferze zaspokojenia podstawowych potrzeb całej

ludzko

ś

ci, nawet je

ś

li przejawi si

ę

tu niezb

ę

dn

ą

ostro

ż

no

ść

w

odniesieniu do eksploatacji nieodtwarzalnych przy obecnym
poziomie wiedzy zasobów surowcowych.
Obumarcie gospodarki rynkowej nie mo

ż

e oczywi

ś

cie dokona

ć

si

ę

z dnia na dzie

ń

b

ą

d

ź

w oparciu o decyzje jakiejkolwiek

władzy, niechby nawet władzy wi

ę

kszo

ś

ci wybranej w wolnych,

demokratycznych i pluralistycznych wyborach. Zjednoczeni
wytwórcy, gospodarze swoich

ś

rodków produkcji b

ę

d

ą

ostatecznie

zainteresowani, by do maksimum oszcz

ę

dzi

ć

swój wysiłek

produkcyjny. Skojarzenie tego interesu z zainteresowaniem
wzrostem zapotrzebowania na zaspokajanie potrzeb, które nie s

ą

podstawowymi, stwarza okre

ś

lone napi

ę

cia społeczno-ekonomiczne,

których optymalne rozwi

ą

zanie (optymalne, a nie jedynie mo

ż

liwe)

wymaga dalszego funkcjonowania sektora towarowo-pieni

ęż

nego -

szczególnie w sferze "luksusu" - na równi z sektorem

background image

nierynkowym, opartym na zasadzie podziału według potrzeb.
Współistnienie tych dwóch sektorów jest faktem, który nie
pozwala zrobi

ć

bezpo

ś

redniego "skoku" z tak zorganizowanej

gospodarki - zarówno kapitalistycznych, jak i tzw.
socjalistycznych krajów - do rzeczywi

ś

cie socjalistycznej

ekonomiki. Mi

ę

dzy nimi znajduje si

ę

okres przej

ś

ciowy, który ju

ż

rozpocz

ą

ł si

ę

w tzw. krajach socjalistycznych, ale jest daleki

od zako

ń

czenia.

Historyczna logika okresu przej

ś

ciowego zawiera si

ę

tym, by

zagwarantowa

ć

stopniowe obumieranie zarówno gospodarki rynkowej,

jak równie

ż

jakiegokolwiek innego sposobu okre

ś

lania i podziału

społecznego produktu dodatkowego, który przeczyłby swobodnie i
demokratycznie zatwierdzonej woli wi

ę

kszo

ś

ci wytwórców. Rzecz

w tym, by zapewni

ć

zanikanie nierówno

ś

ci społecznych i wszelkich

materialnych warunków dziel

ą

cych społecze

ń

stwo na rz

ą

dz

ą

cych i

rz

ą

dzonych (owe warunki materialne zakładaj

ą

,

ż

e przedłu

ż

anie

dnia pracy uniemo

ż

liwia dost

ę

p do informacji i wiedzy, z którego

mo

ż

e skorzysta

ć

tylko jedna cz

ęść

społecze

ń

stwa, w tym czasie

gdy inni uwikłani s

ą

w proces wytwarzania). W taki oto sposób

obumieranie gospodarki rynkowej wi

ąż

e si

ę

ś

ci

ś

le z obumieraniem

klas społecznych i pa

ń

stwa jako takiego.

Zasadnicza perspektywa trzeciej rewolucji - rewolucji
technologicznej, a obecnie jeste

ś

my

ś

wiadkami etapu jej

upowszechniania i uspołeczniania - wzmacnia materialne
mo

ż

liwo

ś

ci wskazanych przemian. W miar

ę

coraz wi

ę

kszego post

ę

pu

w kierunku robotyzacji i pełnej automatyzacji, skrócenie dnia
pracy nawet o połow

ę

w

ż

adnym wypadku nie musi poci

ą

ga

ć

za sob

ą

ograniczenia produkcji materialnej. Mikroelektronika ju

ż

dzi

ś

daje mo

ż

liwo

ść

najbardziej demokratycznego dost

ę

pu do

informacji wszystkim obywatelom. Jest to zupełnie mo

ż

liwe i

stosunkowo proste do urzeczywistnienia. Problem jednak ze swej
natury nie jest techniczny, lecz polityczny i społeczny. Jak
mianowicie zagwarantowa

ć

, aby te ogromne mo

ż

liwo

ś

ci współczesnej

techniki nie przywiodły do katastrof, nowych - korzystnych dla
mniejszo

ś

ci - nadu

ż

y

ć

, przywilejów, monopoli. Jest tylko jedna

odpowied

ź

: te mo

ż

liwo

ś

ci powinni wzi

ąć

w swe r

ę

ce sami wytwórcy

- konsumenci, kolektywnie zorganizowani dla demokratycznego
podejmowania decyzji i ich kontroli.
W istocie rzeczy mówimy wi

ę

c o specyficznym poł

ą

czeniu

w gospodarce sektora nierynkowego z rynkowym, które zmierzałoby
do stopniowego ograniczania tego drugiego, do jego obumierania.
Rzecz bowiem nie w jakim

ś

doktrynerskim, z góry zało

ż

onym

rozstrzygni

ę

ciu (dlatego,

ż

e dla Marksa i Engelsa pełne

urzeczywistnienie socjalizmu oznaczało zniesienie gospodarki
rynkowej). Idzie o nieuchronny wniosek, wynikaj

ą

cy z

marksistowskiej analizy, tzn. analizy naukowej, nie tylko
nast

ę

pstw ekonomicznych, ale przede wszystkim społecznych i

psychologicznych, wynikaj

ą

cych z przezwyci

ęż

enia gospodarki

rynkowej.
W

ś

wietle do

ś

wiadczenia historycznego, w tym do

ś

wiadczenia tzw.

krajów socjalistycznych, bezspornym jest fakt,

ż

e

przezwyci

ęż

enie ekonomiki rynkowej, je

ś

li nie liczy

ć

przypadków

granicznych, niezawodnie oznacza przezwyci

ęż

enie konkurencji w

celu zabezpieczenia dost

ę

pu do

ś

rodków konsumpcji i wymiany (w

skrajnych przypadkach do

ś

rodków produkcji), przezwyci

ęż

enie

tendencji do prywatnego przywłaszczania i prywatnego wzbogacenia
- a zatem przezwyci

ęż

enie motywacji dla zachowa

ń

społeczno-

ekonomicznych, które s

ą

ich podstaw

ą

. Powy

ż

szych motywacji

bynajmniej nie nale

ż

y pojmowa

ć

jako "przyrodzonych człowiekowi";

nie towarzyszyły działaniom ludzi przez setki tysi

ę

cy lat.

Jeszcze do niedawna nie wyst

ę

powały one w wi

ę

kszo

ś

ci wiejskich

background image

i plemiennych wspólnot, w których

ż

yła wi

ę

kszo

ść

ludzko

ś

ci. Gdy

jednak zasi

ę

g gospodarki rynkowej zacz

ą

ł si

ę

rozszerza

ć

(lub,

co w zasadzie jest tym samym, gdy jej zanik sprowadza si

ę

do

jednego tylko fragmentu społeczno-ekonomicznej aktywno

ś

ci), jej

upowszechnienie prze

ś

ciga jak

ą

kolwiek "socjalistyczn

ą

propagand

ę

", wszelkie rodzaje "edukacji" czy te

ż

"totalitarnej"

indoktrynacji. Jak głosiła ludowa m

ą

dro

ść

w ZSRR, i to w

najbardziej przecie

ż

krwawym okresie stalinowskiego terroru:

błat - usłownyj jazyk, argo - silnieje Stalina*.
Socjalizm jest nowym systemem, który samoreprodukuje si

ę

automatycznie bez zewn

ę

trznego nacisku - w tym tak

ż

e i pa

ń

stwa -

wówczas, gdy motywacja do współpracy i solidarno

ś

ci wszystkich

robotników - proletariuszy (dominuj

ą

ca, cho

ć

na niskim poziomie,

w społecze

ń

stwie pierwotnym, a obecnie stopniowo

rozprzestrzeniaj

ą

ca si

ę

na całe społecze

ń

stwo) zast

ą

pi, ogólnie

mówi

ą

c, bezduszn

ą

motywacj

ę

do samobogacenia. Taka przemiana nie

jest utopi

ą

z uwagi na to,

ż

e oba wskazane komponenty (tzn.

indywidualistyczny i socjalistyczny, przyp. tłum.) posiadaj

ą

antropologiczne pierwiastki. Likwidacja niedostatków i walki o
byt (struggle for life) zrodzonej przez t

ę

motywacj

ę

stwarza

materialne podstawy do tej przemiany. Jednak

ż

e zmiana

społecznego klimatu i rewolucja psychologiczna, nieodzowne dla
takiej zmiany, wymagaj

ą

wi

ę

cej ni

ż

tylko zwykłego przyspieszenia

rozwoju sił wytwórczych i zwykłej "eksplozji" materialnego
bogactwa i dobrobytu. Potrzebuj

ą

rewolucji stosunków produkcji

i stosunków wymiany, aby współpraca i solidarno

ść

ogółu

wytwórców i konsumentów przekształciła si

ę

w sił

ę

nap

ę

dow

ą

całej

bie

żą

cej aktywno

ś

ci ekonomicznej. To za

ś

w powszednim

ż

yciu

wszystkich m

ęż

czyzn i kobiet powinno znale

źć

odzwierciedlenie

w likwidacji wszelkich materialnych i społecznych przywilejów.
Nie jest to jednak mo

ż

liwe do urzeczywistnienia bez stopniowego

obumierania gospodarki rynkowej i zbudowanej na niej konkurencji.
Nie zamierzamy tu opisywa

ć

etapów, przez które przechodzi

ć

b

ę

dzie proces obumierania gospodarki rynkowej, ani te

ż

nie

twierdzimy,

ż

e nast

ą

pi to jutro, jako rezultat powszechnego

obalenia kapitalizmu oraz osi

ą

gni

ę

tego punktu rozwoju w tzw.

krajach socjalistycznych. Nie postawimy tez pytania, czy istniej

ą

jakie

ś

"uniwersalne" etapy tego okresu, czy tez mo

ż

e lepiej by

było - s

ą

dz

ą

c po obecnym stanie naszej wiedzy - zadowoli

ć

si

ę

pragmatyczn

ą

analiz

ą

głównych problemów demokratycznego i

opartego na samorz

ą

dzie planowania (rozstrzygni

ęć

nale

ż

ałoby

szuka

ć

w sposobach, w jakich te problemy powstały oraz w jakim

stopniu rodz

ą

je realne procesy rewolucji socjalistycznej i

plami

ą

ce je wypaczenie biurokratyczne). Zamierzamy postawi

ć

pewne

pytania w formie mo

ż

liwie najszerszej, na płaszczy

ź

nie historii,

bior

ą

c pod uwag

ę

jej decyduj

ą

ce - jak nam si

ę

zdaje - znaczenie

dla samego problemu socjalizmu.

JAKIE SIŁY SPOŁECZNO-POLITYCZNE S

Ą

ZAINTERESOWANE

WPROWADZENIEM SOCJALIZMU

Naukowy socjalizm bazuje na tezie,

ż

e nadej

ś

cie

społecze

ń

stwa bezklasowego nie mo

ż

e by

ć

wynikiem zwykłego

Aufklaerung - edukacji i propagandy, kieruj

ą

cych si

ę

"rozumem",

"nauk

ą

", " pragnieniem emancypacji" czy szlachetnymi pobudkami

(dajmy na to - etycznymi) urzeczywistnienia dobrobytu dla
mo

ż

liwie du

ż

ej liczby ludzkich istot. Bez w

ą

tpienia

wszystkie te motywy ujawniały si

ę

u działaczy socjalistycznych,

od Marksa i Engelsa poczynaj

ą

c. S

ą

one nawet niezb

ę

dne dla

wyt

ęż

onej i długotrwałej działalno

ś

ci socjalistycznej. Jak si

ę

wydaje, społecze

ń

stwa socjalistycznego nie mo

ż

na urzeczywistni

ć

background image

bez socjalistycznej teorii (Engels posługiwał si

ę

nawet terminem:

nauka socjalistyczna) oraz bez gł

ę

bokiej woli walki o

wyzwolenie. Jednak nawet je

ś

li te motywy i pobudki s

ą

konieczne, to zarazem s

ą

przecie

ż

daleko niewystarczaj

ą

ce dla

zagwarantowania zwyci

ę

stwa socjalizmu. Zwyci

ę

stwo to wymaga

istnienia siły społecznej, której interes materialny odpowiada
projektowi likwidacji podziału społecze

ń

stwa na klasy. Wymaga

realnej aktywno

ś

ci społecznej tej klasy, jako pochodnej jej

materialnych interesów. To za

ś

mo

ż

e wynika

ć

tylko z realnego

ruchu rzeczywi

ś

cie istniej

ą

cej klasy (6), która w realny sposób

przezwyci

ęż

yła przeciwno

ś

ci na drodze realizacji społecze

ń

stwa

bezklasowego, wyłaniane przez systemy bur

ż

uazyjne oraz

istniej

ą

ce prze

ż

ytki systemów przedbur

ż

uazyjnych. W

ś

ród tych

sprzeczno

ś

ci główn

ą

, lecz nie jedyn

ą

, jest własno

ść

prywatna.

Owa materialistyczna konkretyzacja starego socjalistycznego
planu - w istocie tak starego, jak sam podział społecze

ń

stwa na

klasy, którego ludzko

ść

mimo relatywnych sukcesów i pora

ż

ek

nigdy nie zaakceptowała jako czego

ś

niezmiennego - wydaje si

ę

by

ć

głównym wkładem Marksa w dzieło socjalizmu, w dzieło

wyzwolenia bezpo

ś

rednich wytwórców, ogólniej za

ś

- rodzaju

ludzkiego. Owa konkretyzacja pozwoliła na stopniowe zespolenie
efektywnie i

ś

wiadomie wykorzystywanej organizacji klasy

robotniczej (starszej ni

ż

marksizm) z planem socjalistycznym;

zespolenie, które osi

ą

gn

ę

ło sw

ą

kulminacj

ę

w pierwszych

trzydziestu latach naszego stulecia. Od tego czasu przezywa ono
swój letalny kryzys. Niekiedy kryzys wyst

ę

puj

ą

cy pod postaci

ą

historycznej kl

ę

ski (Hitler, Stalin) przybiera formy gro

żą

ce

wybuchem lub katastrof

ą

.

Dlatego te

ż

rodzi si

ę

pytanie: czy mamy do czynienia z

koniunkturalnym kryzysem, historycznie przemijaj

ą

cym, czy te

ż

strukturalnym i historycznie nieodwracalnym. W
polityczno-strategicznym sensie mo

ż

na to wyrazi

ć

przy pomocy

nast

ę

puj

ą

cego pytania: gdzie znajduje si

ę

punkt kulminacyjny

rewolucji proletariackiej (w tym znaczeniu, jaki przydawali jej
w oparciu o historyczn

ą

analiz

ę

walk klasowych w drugiej połowie

XIX wieku Marks i Engels) - za czy te

ż

przed nami?

Powy

ż

szy problem mo

ż

na podzieli

ć

na nast

ę

puj

ą

ce pytania:


1. Czy rzeczywi

ś

cie wewn

ą

trz kapitalistycznego społecze

ń

stwa,

które przekroczyło próg uprzemysłowienia, proletariat dysponuje
ekonomicznymi, społecznymi, psychologicznymi i moralnymi

ś

rodkami koniecznymi dla zwyci

ę

skiej walki z bur

ż

uazj

ą

,

gwarantuj

ą

cymi mu zarazem tak

ą

pozycj

ę

, która przy minimum nawet

szans umo

ż

liwi rozpocz

ę

cie budowy społecze

ń

stwa socjalistycznego?


2. Czy

ś

rodki te b

ę

d

ą

istnie

ć

i wówczas, gdy kapitalizm straci

swój rozp

ę

d w skali

ś

wiatowej, gdy zacznie si

ę

rozpad systemu?

Czy te

ż

te

ś

rodki rozpadn

ą

si

ę

jako to

ż

samy wynik stopniowego

rozpadu samej "cywilizacji" kapitalistycznej?

3. Czy mo

ż

e zabrn

ę

li

ś

my w wyj

ą

tkowy w historii

ś

lepy zaułek,

polegaj

ą

cy na tym,

ż

e proletariat, ekonomicznie si

ę

wyzwalaj

ą

c,

jest ci

ą

gle w stanie prowadzi

ć

ś

wiat do socjalizmu - jednak

przeszkody społeczne, psychologiczne i moralne, tj. subiektywne,
nadal s

ą

nie do przezwyci

ęż

enia?


Po

ś

ród przeszkód, które ujawni

ą

si

ę

w planie politycznym,

mamy do czynienia przede wszystkim z rozbiciem proletariatu
(niemo

ż

no

ś

ci

ą

przezwyci

ęż

enia odr

ę

bno

ś

ci grupowych interesów:

zawodowych, zakładowych, regionalnych, narodowych, etnicznych,
silnie pobudzanych przez rozczłonkowany "rynek pracy" w

background image

kapitalizmie - co z kolei prowadzi do ogromnych ró

ż

nic w

wysoko

ś

ci dniówki). Równie

ż

ma miejsce wzgl

ę

dne usamodzielnienie

si

ę

"czynnika kierowniczego", które swoja drog

ą

odzwierciedla

niedomagania w politycznej aktywno

ś

ci ró

ż

nych odłamów

proletariatu, ró

ż

nice w poziomie ich

ś

wiadomo

ś

ci i

zorganizowania. Pojawienie si

ę

aparatu funkcjonariuszy wewn

ą

trz

organizacji robotniczych, jego wzgl

ę

dna samodzielno

ść

w

odniesieniu do mas (jego biurokratyzowanie si

ę

), posiadanie

materialnych przywilejów, wszystko to razem wzi

ę

te prowadzi do

sytuacji, w której obrona tych przywilejów oraz monopolu władzy
politycznej i organizacyjnej zast

ę

puje miejsce rzeczywistego

interesu klasy jako cało

ś

ci.

Na pierwsze pytanie najłatwiej jest da

ć

odpowied

ź

w

ś

wietle danych empirycznych. Historia wzrostu i

rozprzestrzeniania si

ę

kapitalizmu w skali mi

ę

dzynarodowej,

poczynaj

ą

c od rewolucji przemysłowej b

ą

d

ź

momentu, gdy Marks i

Engels napisali "Manifest Komunistyczny", jest w konsekwencji
równie

ż

histori

ą

wzrostu i ekspansji klasy robotniczej,

samoorganizowania si

ę

robotników i ich walki klasowej. Fakt ten,

spo

ś

ród wszystkich przewidywa

ń

Marksa, znalazł swe rzeczywiste,

historyczne potwierdzenie. W latach czterdziestych zeszłego
wieku było w

ś

wiecie raptem 100 lub 200 tysi

ę

cy robotników

nale

żą

cych do zwi

ą

zków zawodowych. Obecnie jest ich ponad 200

milionów. Nie ma takiego miejsca, czy b

ę

dzie to wyspa na

Pacyfiku, czy zgubiona wioska w Amazonii lub tropikalnym lesie
Afryki, w którym kapitał nie wzniósłby portu, wytwórni cz

ęś

ci

zamiennych, filii firmy handlowej, banku, w którym najemni
robotnicy zwi

ą

zani prac

ą

nie zjednocz

ą

si

ę

pr

ę

dzej czy pó

ź

niej

i w ko

ń

cu nie zakwestionuj

ą

prawa bur

ż

uazji do podziału czystego

produktu na płac

ę

i zysk. Jakkolwiek złowrogo by krakano,

to liczba najemnej siły roboczej w miastach (do której nale

ż

y

te

ż

ą

czy

ć

najemn

ą

sił

ę

robocz

ą

w tzw. krajach socjalistycznych)

nie przestała rosn

ąć

w skali całego

ś

wiata. Obecnie, w

szczytowym okresie kryzysu, osi

ą

gn

ę

ła ona rz

ą

d 750 milionów,

wielokro

ć

przewy

ż

szaj

ą

c liczb

ę

z lat 1914, 1940 czy 1968 (je

ś

li

doł

ą

czy

ć

do tego najemnych robotników w rolnictwie, to ogół

robotników najemnych przekroczy liczb

ę

jednego miliarda ludzi).

Masa ta nadal b

ę

dzie si

ę

powi

ę

ksza

ć

zarówno w liczbach

bezwzgl

ę

dnych, jak i w odsetku ogółu ludno

ś

ci czynnej zawodowo.

S

ą

kraje, takie jak USA, Szwecja czy Wielka Brytania, w których

udział najemnej siły roboczej w ogólnej liczbie ludno

ś

ci

przewy

ż

sza 90%. Tak kolosalna masa ludzi, bardziej ni

ż

kiedykolwiek w przeszło

ś

ci, jest obiektywnie w stanie wzi

ąć

w swe

r

ę

ce

ś

rodki produkcji i cyrkulacji, które codziennie wprawia w

ruch, po to, by nimi zarz

ą

dza

ć

według kryteriów i priorytetów,

które

ś

wiadomie i swobodnie zostan

ą

obrane. Wspominaj

ą

c o

"kryteriach i priorytetach, które

ś

wiadomie zostan

ą

obrane",

chcemy podkre

ś

li

ć

szczególny wymiar rewolucji socjalistycznej i

budownictwa socjalistycznego - wymiar, który odró

ż

nia j

ą

od

wszystkich poprzednich rewolucji społecznych
w historii. Idzie o kluczow

ą

rol

ę

czynnika subiektywnego,

czynnika "

ś

wiadomo

ś

ci", a w rezultacie czynnika politycznego w

powstawaniu i zwyci

ę

stwie socjalizmu. Dlatego te

ż

pierwsze

pytanie po cz

ęś

ci odsyła nas do trzeciego.

Dokładniej nale

ż

ałoby powiedzie

ć

: oto powód, dla którego nale

ż

y

rozró

ż

nia

ć

obiektywne, społeczno-ekonomiczne przesłanki

socjalizmu od jego przesłanek subiektywnych, społeczno-
politycznych. To ka

ż

e nam przeformułowa

ć

nieco pierwsze pytanie.

Mo

ż

liwo

ść

urzeczywistnienia socjalizmu nie jest czym

ś

automatycznym jako nieunikniony rezultat zrazu rozkwitu, a potem
kryzysu kapitalizmu oraz zrodzonej przeze

ń

walki klasowej.

background image

Istnieje tylko jeden z dwu mo

ż

liwych rezultatów, wyników, z

których ten drugi, jak okre

ś

lił to Engels, porównywalny jest ze

znanym losem społecze

ń

stw niewolniczych, oznacza jednoczesny

rozpad obu podstawowych klas. W rezultacie wi

ę

c prawidłowe

sformułowanie pierwszego pytania brzmi: czy rozwój,
a nast

ę

pnie kryzys kapitalizmu generuje w dalszym ci

ą

gu istnienie

rewolucyjnego potencjału, pozwalaj

ą

cego na stawianie na porz

ą

dku

dnia (gdy przeszkody subiektywne zostaj

ą

natychmiastowo

przezwyci

ęż

ane) zagadnienia budowy społecze

ń

stwa bezklasowego.

Na to pytanie historia odpowiedziała twierdz

ą

co. Wystarczy

przypomnie

ć

tylko niektóre z ostatnich znacz

ą

cych manifestacji

"realnego ruchu klasy", które zmierzały we wskazanym kierunku:
maj 1968 roku we Francji, "gor

ą

ca jesie

ń

" 1969 roku we Włoszech,

rewolucja portugalska lat 1974/1975, "Solidarno

ść

" w Polsce w

1980 i 1981 roku. Przykłady te wystarcz

ą

, aby uwypukli

ć

trwało

ść

historycznego potencjału, na przekór oczywistemu zreszt

ą

kryzysowi zorganizowanego ruch robotniczego, ci

ą

gn

ą

cemu si

ę

ju

ż

od półwiecza. (Kryzys ten jest namacalny, cho

ć

nie przeszkodził

w zwyci

ę

stwie, jakim była rewolucja jugosłowia

ń

ska, wzmocniona

ruchem samorz

ą

dowym robotników. Ale i te zwyci

ę

stwa pozostały

cz

ą

stkowymi, ograniczonymi i sprzecznymi wła

ś

nie w ramach tego

ogólnego kryzysu).
Odpowied

ź

na drugie pytanie jest bardziej sprzeczna. Gdy

jednak spogl

ą

damy na rzeczy, to odpowied

ź

ta, zbudowana nie na

jakiej

ś

dogmatycznej "wierze", ale na solidnym poznaniu faktów

w ich totalno

ś

ci, pozostaje po dawnemu jasna. W znacznej mierze

zale

ż

y to od okre

ś

lenia samego poj

ę

cia „proletariat” oraz od

tego, co rozumie si

ę

przez "rewolucyjny potencjał", inaczej

mówi

ą

c od zdolno

ś

ci do przezwyci

ęż

enia społecze

ń

stwa

bur

ż

uazyjnego przez proletariat, przezwyci

ęż

enia zawartego w tym

okre

ś

leniu.

"Rewolucyjny potencjał" współczesnego proletariatu
kształtuje si

ę

zwłaszcza w oparciu o obiektywne warunki

koncentracji, socjalizacji i współpracy w procesie produkcji,
z którego te cechy wyrastaj

ą

, a równie

ż

na przetransponowaniu

tych zdolno

ś

ci do zorganizowania si

ę

i współpracy mas na sfer

ę

samowyzwolenia w drodze aktywnej,

ś

wiadomej i dobrowolnej

solidarno

ś

ci - to znaczy w ramach organizacji i walki, któr

ą

proletariat rozwija w celu obrony swoich interesów. W rezultacie
pojawia si

ę

obiektywna mo

ż

liwo

ść

parali

ż

owania, a nast

ę

pnie

wci

ą

gania do ruchu pod własnym kierownictwem całokształtu

ekonomicznych i społecznych mechanizmów współczesnego

ś

wiata.

Analiza powy

ż

szych uwarunkowa

ń

do

ść

szybko wykazuje,

ż

e jej

specyficznych cech nie nale

ż

y uto

ż

samia

ć

z cechami robotnika

fizycznego w przemy

ś

le ci

ęż

kim (nie obala to jednak faktu,

ż

e

koncentracja w oczywisty sposób stwarza najbardziej dogodne
warunki dla rozwoju wspomnianych powy

ż

ej cech). Współcze

ś

nie, w

odró

ż

nieniu od powy

ż

szego, cech

ą

t

ą

jest wolno

ść

bycia sił

ą

najemn

ą

, konkretniej za

ś

- zgodnie z klasycznym okre

ś

leniem

marksistowskim - jest ni

ą

ekonomiczna konieczno

ść

sprzeda

ż

y siły

roboczej, której podlega jednostka (wszystkie jednostki tworz

ą

ce

klas

ę

robotnicz

ą

).

Wielko

ść

dniówki - czy to wysoka czy te

ż

niska - nie ma

znaczenia, dopóki reprodukcji ulega konieczno

ść

ekonomiczna (tj.

póki dniówka nie osi

ą

gnie poziomu, na którym oszcz

ę

dno

ść

pewnej

znacznej jej cz

ęś

ci nie jest mo

ż

liwa i nie pozwala na pozyskanie

ś

rodków produkcji b

ą

d

ź

zysków z okre

ś

lonego kapitału). Równie

ż

charakter pracy - czy chodzi o fizyczn

ą

czy umysłow

ą

, b

ą

d

ź

w

odniesieniu do kapitału o "produkcyjn

ą

"- równie

ż

nie posiada

takiego konkretnego znaczenia do czasu, gdy historyczna
tendencja zmierza w kierunku koncentracji (przykładowo: masowa

background image

syndykalizacja pracowników wielkich domów towarowych, urz

ę

dników

towarzystw ubezpieczeniowych). Co za

ś

si

ę

tyczy zdolno

ś

ci

parali

ż

owania społecze

ń

stwa, to ma si

ę

ona tak samo u

pracowników elektrowni, telekomunikacji czy banku, jak i stalowni
b

ą

d

ź

zakładów samochodowych.

Jak

ą

kolwiek by wi

ę

c rol

ę

odgrywała w skali

ś

wiata przemysłowa

klasa robotnicza zwi

ą

zana z prac

ą

fizyczn

ą

(relatywnie rosn

ą

c

ą

czy te

ż

malej

ą

c

ą

, trudno to w tej chwili oceni

ć

), to znaczenie

całego proletariatu, zgodnie z przyj

ę

tym przez nas okre

ś

leniem,

niew

ą

tpliwie wzrasta, na przekór długiej depresji, b

ę

d

ą

cej

funkcj

ą

dokonuj

ą

cych si

ę

zmian. Dzi

ę

ki mikroelektronice i

informatyce jeste

ś

my

ś

wiadkami nie pocz

ą

tków społecze

ń

stwa

postindustrialnego, lecz raczej post

ę

puj

ą

cego uprzemysłowienia

usług i mechanizacji pracy fizycznej. Pogl

ą

d, jakoby poci

ą

gało

to za sob

ą

ę

bok

ą

decentralizacj

ę

pracy (tj. decentralizacj

ę

pracy i kapitału, w skutek pojawienia si

ę

na nowo w skali

masowej małych rodzinnych przedsi

ę

biorstw) jest sprzeczny z

wszelkimi długofalowymi statystykami. Uwzgl

ę

dniaj

ą

c nawet

nowatorskie i eksperymentalne znaczenie małych firm i
rozdrobnionych przedsi

ę

biorstw w "sektorach wysokiej techniki",

jest to jedna klasyczne przej

ś

ciowe zjawisko. Bowiem gdy tylko

sukces przedsi

ę

wzi

ę

cia jest zagwarantowany, koncentracja sama

si

ę

niejako narzuca. Sektor "komputerów domowych" (home

computer) wykazał to niestety zarówno w USA, jak i w Wielkiej
Brytanii czy Japonii.
Kryzys kapitalistyczny jest na razie jeszcze daleki od
tego, aby spowodowa

ć

rozpad proletariatu (co najwy

ż

ej wzmaga

ryzyko jego podziału na tych, co posiadaj

ą

prac

ę

i bezrobotnych;

cho

ć

jest to podział tak stary jak sam kapitalizm, to ruch

robotniczy mo

ż

e i powinien odpowiedzie

ć

na to walk

ą

o nowe

radykalne skrócenie tygodnia pracy).
Proletariat nadal pozostaje "podmiotem antykapitalistycznym",
"podmiotem socjalistycznym" w nowoczesnym tego słowa znaczeniu.
Historia wewn

ą

trz "nowych" warstw proletariatu reprodukuje,

czasem ze zdumiewaj

ą

c

ą

szybko

ś

ci

ą

, te same przytoczone przez

Marksa w pierwszym tomie "Kapitału" cechy, które stawiaj

ą

go na

"wezwanie socjalizmu".
Obecna problematyka zatem ogranicza si

ę

nie przypadkiem

do trzeciego pytania. Mianowicie kwestia ukształtowania si

ę

subiektywnych warunków wzrostu siły socjalizmu, zarówno do jak
i po obaleniu kapitalizmu, jest bodaj najtrudniejszym
zagadnieniem.
Takie twierdzenie nie zawiera samo w sobie niczego
osobliwego. Proletariacka rewolucja społeczna jest pierwsz

ą

w

historii rewolucj

ą

, która winna przekaza

ć

losy społecze

ń

stwa w

r

ę

ce klasy, która do dnia swego politycznego zwyci

ę

stwa (a by

ć

mo

ż

e nawet długo po tym dniu) w dalszym ci

ą

gu pozostaje klas

ą

ekonomicznie i kulturowo zale

ż

n

ą

i wyzyskiwan

ą

. I je

ś

li wszelkie

wcze

ś

niejsze rewolucje społecznie umo

ż

liwiały przej

ę

cie władzy

przez klas

ę

posiadaj

ą

c

ą

ju

ż

ekonomiczn

ą

i ideologiczn

ą

hegemoni

ę

,

to kompletn

ą

utopi

ą

byłoby przypuszcza

ć

,

ż

e proletariat mógłby

uzyska

ć

przewag

ę

ekonomiczn

ą

w ramach społecze

ń

stwa

kapitalistycznego. Jeszcze wi

ę

ksz

ą

utopi

ą

byłoby przypuszczenie,

i

ż

mo

ż

e on urzeczywistni

ć

ideologiczn

ą

hegemoni

ę

, zostaj

ą

c po

dawnemu wyzyskiwanym i w sensie ekonomicznym zale

ż

nym.

Tym samym konsekwencje zale

ż

no

ś

ci ekonomicznej i

ideologicznej ograniczaj

ą

zwykle zdolno

ś

ci samoorganizowania

si

ę

, współpracy i solidarno

ś

ci klasowej, które zreszt

ą

wynikaj

ą

z tych

ż

e warunków

ż

ycia w ramach społecze

ń

stwa kapitalistycznego.

Zderzenie si

ę

tych dwóch tendencji rodzi z jednej strony

powszedni

ą

rutyn

ę

robotniczego

ż

ycia z tendencj

ą

do

background image

przystosowania si

ę

do "realizmu" dna codziennego, tendencj

ą

do

reformizmu, a z drugiej - periodyczne zrywy do wielkich klasowych
wyst

ą

pie

ń

(strajki masowe i powszechne, kryzysy polityczne,

kryzysy przedrewolucyjne, sytuacje rewolucyjne), kiedy to
obalenie kapitalizmu na krótki czas jest mo

ż

liwe. W

oparciu o t

ę

dialektyk

ę

, która w swej własnej gł

ę

bi uwarunkowana

jest dialektyk

ą

"obiektywnego i subiektywnego czynnika

historii", wspieraj

ą

si

ę

wielkie cykle walki klasowej w ko

ń

cu

XIX stulecia (powiedzmy - od jego lat czterdziestych), cykle,
które mimo wszystko stanowi

ą

tre

ść

głównej tendencji

historycznej. Pierwsze wzniesienie fali rewolucyjnej
doprowadziło do rewolucji 1848 roku i jej pó

ź

niejszego krachu,

po którym nast

ą

piło na dłu

ż

ej uspokojenie, przerwane pocz

ą

tkowym

zwyci

ę

stwem Komuny Paryskiej. Drugie wielkie wzniesienie osi

ą

ga

kulminacj

ę

w zwyci

ę

stwie rewolucji rosyjskiej 1917 roku, po

którym miało miejsce załamanie rewolucji w Europie Centralnej
w latach 1919-1923, co „na wielu płaszczyznach” okre

ś

liło los

tej pierwszej. Drugie wzniesienie fali rewolucyjnej prowadzi do
uspokojenia, a wkrótce do nowych, ci

ęż

szych pora

ż

ek (Japonia,

Niemcy, Hiszpania), które wiod

ą

wprost do wojny

ś

wiatowej i

rozprzestrzenienia si

ę

faszyzmu na cały prawie kontynent

europejski, od Gibraltaru do rogatek Leningradu, Moskwy i
Stalingradu. Nast

ę

pnie, na skutek działa

ń

ruchu oporu i nowego

wzrostu walki rewolucyjnej, wznosi si

ę

nowa fala, osi

ą

gaj

ą

ca

najwy

ż

szy punkt w zwyci

ę

stwie rewolucji jugosłowia

ń

skiej i

chi

ń

skiej, cho

ć

jednocze

ś

nie poniesione zostały dotkliwe kl

ę

ski

w Europie Zachodniej, USA i Japonii (stabilizacja kapitalizmu,
maccartyzm, "zimna wojna").
A i tym razem uspokojenie nie miało charakteru powszechnego
z uwagi na to,

ż

e rewolucja wspierana antyimperialistycznym

ruchem narodowowyzwole

ń

czym, rozprzestrzeniła si

ę

na Indochiny,

Kub

ę

i Nikaragu

ę

. To uspokojenie jest czym

ś

realnym na półkuli

północnej podczas dziesi

ę

cioleci i ko

ń

czy si

ę

na 1968 roku; lecz

bez zwyci

ę

stw rewolucyjnych, co wskazuje na presj

ę

stosunku sił

w skali

ś

wiatowej, jak i na przygn

ę

biaj

ą

co dług

ą

pasywno

ść

ameryka

ń

skiego i radzieckiego proletariatu. Jednak

ż

e owa

dialektyka powszedniej rutyny i periodycznych zrywów ka

ż

e nam,

z kolei, wróci

ć

do dialektyki "masy - kierownictwo", a

ś

ci

ś

lej -

do dialektyki "realnego ruchu klasy i jego politycznego
wyrazu". I ten fakt,

ż

e przyznajemy, i

ż

proletariat jest w

stanie okresowo przezwyci

ęż

y

ć

subiektywne przeszkody na drodze

do socjalizmu, nie umniejsza znaczenia drugiego twierdzenia -

ż

e kryzys praktyki zorganizowanego ruchu robotniczego (zarówno

jego socjaldemokratycznej, jak i stalinowskiej cz

ęś

ci) jest

jednym z rzucaj

ą

cych si

ę

w oczy faktów historii minionych

pi

ęć

dziesi

ę

ciu lat. Swoim brzemieniem silnie oddziałuje na

mo

ż

liwo

ść

zagwarantowania ogólno

ś

wiatowego zwyci

ę

stwa socjalizmu

w ko

ń

cu XX wieku.

Ma to tym wi

ę

ksze znaczenie, gdy

ż

kryzys ten coraz

bardziej trwale splata si

ę

z kryzysem praktyki, znanej pod nazw

ą

"budownictwa socjalistycznego" w krajach, które zlikwidowały
kapitalizm, a

ś

ci

ś

lej z kryzysem modelu ekonomicznego,

politycznego, kulturowego i społecznego zarz

ą

dzania, który

objawił si

ę

we wspomnianych krajach. Kryzys ów przeplata si

ę

z

kryzysem kapitalizmu i praktyki zorganizowanego ruchu
robotniczego w krajach kapitalistycznych w tym sensie, w jakim
rodzi zw

ą

tpienie, sceptycyzm i demoralizacj

ę

w szeregach klas

zniewolonych i wyzyskiwanych - nie tylko w odniesieniu do
"socjalistycznych modeli" przeznaczonych do na

ś

ladowania, ale

i w tym sensie, w którym wzbudza w

ą

tpliwo

ś

ci co historycznej

mo

ż

liwo

ś

ci samowyzwolenia si

ę

przez najemn

ą

sił

ę

robocz

ą

. Te nowe

background image

przeszkody mog

ą

by

ć

przezwyci

ęż

one tylko przez samo

ż

ycie, dzi

ę

ki

nowym historycznym do

ś

wiadczeniom (cho

ć

wkład teoretyczny

pozostanie decyduj

ą

cy w ich przygotowaniu). Na szcz

ęś

cie nowe

"modele" rodz

ą

si

ę

nieuchronnie na gruncie "ruchu realnego", jak

miało to miejsce w maju 1968 roku czy w przypadku "Solidarno

ś

ci".

Za

ś

owe "nowe modele" wskazuj

ą

zawsze na jedn

ą

i t

ę

sam

ą

historyczn

ą

tendencj

ę

do samoorganizacji i samorz

ą

dno

ś

ci.

Ruch realny nadal b

ę

dzie gromadzi

ć

siły i do

ś

wiadczenia w

powszednim

ż

yciu (strajki o charakterze ekonomicznym,

działalno

ść

wyborcza, walka o demokratyczne reformy itp.),

jednak jak dawniej, co jaki

ś

czas b

ę

dzie stwarza

ć

gro

żą

ce

wybuchem kryzysy społecze

ń

stwa bur

ż

uazyjnego i szans

ę

dla

działa

ń

radykalnych, dla których socjali

ś

ci powinni przygotowa

ć

siebie i masy, przejawiaj

ą

c w takich wypadkach m

ę

stwo i

decyduj

ą

c

ą

rol

ę

inicjatywy rewolucyjnej, któr

ą

nieustannie

postulowali Marks i Engels.
Wszystko to w skali

ś

wiatowej jest mo

ż

liwe bardziej ni

ż

kiedykolwiek - co wi

ę

cej, konieczne przynajmniej w stadium

pocz

ą

tkowym. Ten, kto liczy,

ż

e "cykl rewolucji" ju

ż

si

ę

zako

ń

czył, otrzyma od historii nale

ż

ne sprostowanie. Wiek XX

zako

ń

czy si

ę

i rozpocznie XXI, który spot

ę

guje to, co przyniosło

nasze stulecie wraz z pocz

ą

tkiem 1905 roku: wiek

rewolucji i kontrrewolucji.
Pod tym wzgl

ę

dem proletariat mo

ż

e oprze

ć

si

ę

na dwóch

silnych sojusznikach: bezgranicznie eksploatowanym chłopstwie
"trzeciego

ś

wiata" (sojusz robotniczo-chłopski był sił

ą

nap

ę

dow

ą

zwyci

ę

stw w Jugosławii, Chinach, Indochinach, na Kubie i w

Nikaragui), wspieranym cz

ę

sto pot

ęż

nym, antyimperialistycznym

ruchem narodowowzwole

ń

czym; na nowych ruchach społecznych,

powstaj

ą

cych w rezultacie buntu przeciw gro

żą

cym nam katastrofom

(j

ą

drowej, ekologicznej) czy dotkliwemu upo

ś

ledzeniu (walka o

wyzwolenie kobiet), obejmuj

ą

cych coraz szersze kr

ę

gi

proletariatu w nowoczesnym tego słowa znaczeniu. Ruchy te kryj

ą

w sobie wyj

ą

tkowo silne i post

ę

powe j

ą

dro skierowane przeciw

kapitalizmowi, a wynikaj

ą

ce z samej analizy warunków, które

przydaj

ą

realno

ś

ci dylematowi: socjalizm b

ą

d

ź

zagłada. Jednak

ów potencjał, to j

ą

dro, b

ę

dzie si

ę

wyswobodza

ć

tylko w tym

stopniu, w jakim ruch robotniczy b

ę

dzie umiał wszystkie te ruchy

zjednoczy

ć

dla realizacji wyra

ź

nych celów antykapitalistycznych,

nie próbuj

ą

c przy tym ich „kastrowa

ć

", pozbawia

ć

samodzielno

ś

ci,

przeobra

ż

a

ć

w siły dopełniaj

ą

ce w polityce presj

ę

na

"przysposobienie" kapitalizmu.
Socjalizm nie zatryumfuje ani dzi

ę

ki wojnie

ś

wiatowej

(przecie

ż

to potworny absurd), ani jako skutek jakiej

ś

namacalnej przewagi "obozu socjalistycznego" nad "obozem
kapitalistycznym" (co jest trudne do wyobra

ż

enia w najbli

ż

szym

czasie). Zatryumfuje w ten sam sposób, który przewidzieli
Marks i Engels - przero

ś

ni

ę

ciem "realnego ruchu" wyzwolenia

robotników najemnych w kierunku opanowania władzy politycznej,
co zbiegnie si

ę

z chwil

ą

, gdy

ś

rodki produkcji i wymiany wezm

ą

w swe r

ę

ce zjednoczeni wytwórcy, rz

ą

dz

ą

cy si

ę

w warunkach

pluralizmu politycznego i demokratycznej, planowej
samorz

ą

dno

ś

ci. Takie przerastanie b

ę

dzie wynikiem szeregu

nakładaj

ą

cych si

ę

ekonomicznych, społecznych i politycznych

kryzysów wewn

ą

trz społecze

ń

stwa bur

ż

uazyjnego. Ujawni si

ę

dzi

ę

ki

rozmachowi wyzwolenia bezpo

ś

rednich producentów w tzw. krajach

socjalistycznych w kierunku rzeczywistego samorz

ą

du robotniczego

(planowania i podziału produktu społecznego pod kontrol

ą

i

kierownictwem robotników) i pluralizmu politycznego - innymi
słowy - demokratycznej władzy ogółu bezpo

ś

rednich producentów,

bez czego samorz

ą

d robotniczy pozostaje w niemałym stopniu

background image

pozbawiony swej tre

ś

ci. W ten oto sposób socjalizm ma

pełne szanse urzeczywistnienia si

ę

. Dorobek jest ogromny.

Trudno

ś

ci nie nale

ż

y nie docenia

ć

. Jednak bardziej ni

ż

kiedykolwiek w przeszło

ś

ci, warto tak jak dawniej po

ś

wi

ę

ci

ć

ż

ycie dla jedynego godnego człowieka d

ąż

enia - wyzwolenia

wszystkich zniewolonych i wyzyskiwanych oraz zbudowania
społecze

ń

stwa bez klas i przemocy pa

ń

stwa.


Z J

Ę

ZYKA ROSYJSKIEGO PRZEŁO

ś

Rafał K. Krajewski

przypisy

(1) Francis Blanchard, dyrektor generalny ILO (MOP) opisał
zwi

ęź

le istniej

ą

c

ą

sytuacj

ę

nast

ę

puj

ą

cymi słowami: "Dziesi

ą

tki

milionów młodych ludzi, którzy otrzymali wykształcenie, nagle
zaczynaj

ą

sobie u

ś

wiadamia

ć

,

ż

e posiadaj

ą

złe przygotowanie,

nieodpowiednie wykształcenie zawodowe, które nie daje im
mo

ż

liwo

ś

ci wkroczenia do

ś

wiata pracy." ("International Herald

Tribune" z 6.02.1985).

(2) Obecnie wiadomo,

ż

e gdy w 1945 roku zrzucono pierwsz

ą

bomb

ę

atomow

ą

, uczeni nie mieli poj

ę

cia o odległych nast

ę

pstwach

promieniowania. Administracja Reagana swoimi projektami gra w
"wojny gwiezdne", w czasie gdy naukowcy wiele jeszcze nie wiedz

ą

o mo

ż

liwych skutkach wybuchów j

ą

drowych w przestrzeni kosmicznej.



(3) Nale

ż

y poczyni

ć

rozró

ż

nienie mi

ę

dzy władaniem przyrod

ą

, a jej

niszczycielsk

ą

eksploatacj

ą

(tym, co Marks i Engels po niemiecku

nazywali Raubbau). Ta ostatnia jest charakterystyczna dla
kapitalizmu i nie s

ą

jej znane (lub

ś

wiadomie odrzucane)

długofalowe konsekwencje gruntownych zmian otaczj

ą

cego

ś

rodowiska.


(4) Wiele uwagi, jak

ą

po

ś

wi

ę

cono silnikowi spalinowemu pod koniec

XIX wieku, zapewniło tylko jeden z mo

ż

liwych wariantów rozwoju

wielkiego przemysłu samochodowego. Było to do pewnego stopnia
zwi

ą

zane ze znaczeniem, jakie posiadały grupy Dietreding i

Rockefeller (inaczej mówi

ą

c - przemysł naftowy) w ramach

brytyjskiego i ameryka

ń

skiego kapitału finansowego, jak równie

ż

z ich wpływem, jaki posiadały przez to na główne pa

ń

stwa

imperialistyczne.

(5) W istocie, w ci

ą

gu minionego dwudziestopi

ę

ciolecia stopa

wzrostu produkcji rolnej była wi

ę

ksza ni

ż

stopa przyrostu

naturalnego. Odkryte w tym czasie rezerwy

ź

ródeł energii (w tym

nafty) rosły szybciej ni

ż

zapotrzebowanie na energi

ę

. Stosunek

w obu wypadkach wynosił prawie 1: 2.

* Powiedzenie to jest trudne do oddania w j

ę

zyku polskim.

Rosyjskie słowo "błat" - oznacza "klik

ę

", nieformalny układ,

protekcj

ę

" (odpowiednikiem rosyjskiego "po błatu" jest polskie:

"po znajomo

ś

ci" , "po protekcji"), za

ś

"argo" - oznacza "

ż

argon".

Cytowane wi

ę

c przez Mandla powiedzenie mo

ż

e oznacza

ć

,

ż

e

"protekcja i

ż

argon s

ą

silniejsze od Stalina" (przyp. tłum.).


(6) Koncepcj

ę

"realnego ruchu wyzwolenia rzeczywistego

proletariatu" odnajdujemy w pracach Marksa i Engelsa. Koncepcja
"realnego socjalizmu" jest w nich zupełnie nieobecna. Ta druga
koncepcja, w istocie redukcjonistyczna ("socjalizm" = zniesienie

background image

własno

ś

ci prywatnej, i to w dodatku w

ą

tpliwe!) i dogmatyczno-

idealistyczna stwierdza,

ż

e "wyzwolenie (nieobecno

ść

wyzysku)

jest urzeczywistniane "przez zadekretowanie" niezale

ż

nie od

tego, jak sami wytwórcy widz

ą

własny byt i niezale

ż

nie od ich

rzeczywistej reakcji (W

ę

gry, Czechosłowacja, Chiny, Polska). A

zatem jest ona apologi

ą

, która poprzez same fakty przeczy

realnemu ruchowi wyzwolenia rzeczywistej klasy. Takie
przeciwstawienie nie jest rzecz

ą

przypadku. Dla Marksa i Engelsa

socjalizm jest niewyobra

ż

alny bez samowyzwolenia klasy

robotniczej. Nie mo

ż

e ona "osi

ą

gn

ąć

wyzwolenia" ot tak, nie

zauwa

ż

aj

ą

c i nie czuj

ą

c tego sama, podobnie jak to przydarzyło

si

ę

panu Jourdain z komedii Moliera.







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mandel Ernest Socjalizm w przededniu XXI wieku
Ernest Mandel – Socjalizm w przededniu XXI wieku (1985 rok)
SOCJALIZM W PRZEDEDNIU XXI WIEKU
MICHAEL LÖWY, Che w poszukiwaniu socjalizmu XXI wieku
Zapachy XXI wieku!
Transport i drogio w XXI wieku
Wyzwania psychiatrii u progu XXI wieku
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
OTYŁOŚĆ CHOROBĄ XXI WIEKU
przewidywane problemy zdrowotne Polaków w XXI wieku, Medycyna, Zdrowie Publiczne & Organizacja i eko
Marks, który schodzi jak ciepłe bułeczki Głośny 'Kapitał w XXI wieku' już po polsku
Czy istnieją podziemne światy, zagadki XXI wieku
Wybrane zagrożenia wychowawcze XXI wieku
Glowne nurty kultury XX i XXI wieku wyklady
21 powodow,ze zyjesz XXI wieku

więcej podobnych podstron