1
Rozdział 15
Eve
2
Biblioteka wampirów nie była moją specjalnością.
To raczej była rzecz Claire, ale podobały mi się
obecne powieści. Zakręcone, najlepiej z czarną
okładką i czerwonym tytułem z przodu. Mój
pomysł szukania to spojrzenie na menu na wynos.
Więc to było trochę ironiczne, że Naomi chciała
Odkryć, dlaczego Claire widziała Magnusa… dzięki
poszukiwaniom w bibliotece. Idea mnie siedzącej
przy stole, kartkującej książki, które były starsze
niż wtedy, gdy Kolumb płynął przez morze było nie
zbyt w porządku. Ponadto raczej nie zbyt
przydatny. List porozumienia i to wszystko.
Najgorsze co mogło się zdarzyć to zacięcie
papierem – oczywiście, każda kropka krwi wokół
głodnego wampira była z definicji najgorszym
scenariuszem.
- Szczerze mówiąc. – powiedziałam jak Naomi
upuściła kolejny armload
1
, który był już obciążony,
duży i oprawiony w skórę. – Nie mogę tego
1
CZY KTOKOLWIEK WIE CO TO SŁOWO OZNACZA?! Szukałam wszędzie i nic :O Eve zawsze rozwala mnie swoim
słownictwem no ale teraz
3
przeczytać. I nie jestem pewna czy to tak w ogóle
jest napisane po angielsku.
- To jest angielski. Bliski Angielski. – powiedziała. –
Nie uczą was tego?
- Cóż, nauczyli jego. – powiedziałam. – Ja się go nie
uczyłam. Albo no wiesz, tłumaczenia. Czy nie ma
do tego jakiegoś oprogramowania lub czegoś? Nie
masz digitalizacji?
2
Naomi zawsze wydawała mi się spokojna. To była
jej pierwsza charakterystyka: spokojna, potem
ładna. Wciąż była ładna, ale to była mimowolna
rzecz, wyglądała na bardziej zmęczoną niż inne
wampiry, które widziałam. Spokój wydawał się
kompletnie zniknąć. Wydawała się po prostu…
Skupiona. I zirytowana.
- Wszystko co musisz zrobić to szukać jednego
słowa. – powiedziała. – Jeśli je znajdziesz, ja będę
czytała selekcję. Czy chcesz żebym ponownie
rozpatrzyła nasze porozumienie? Twój wybór. –
Odsunęła krzesło po drugiej stronie stołu i zaczęła
2
digitalizacja (bibliotekarstwo) – wprowadzenie do pamięci komputera drukowanych materiałów
bibliotecznych
4
skanować inną książkę. Sprawiała, że wyglądało to
prosto i było pełne wdzięku.
Dla mnie to było ciężkie podnoszenie. Siedzieliśmy
tu od godzin, a oczy mnie bolały. Tak jak mój
powrót. Wróciłem do sztywnej strony książki.
Prowadziłam badania-nie powiedziałabym, że
czytałam, naprawdę. Słowa były dziwnie
ukształtowane, bardziej pionowe niż zazwyczaj
widziałam. Ktoś naprawdę musiał pisać to ręką.
Kopie książek w tamtych czasach były po prostu:
kopiowane. Ręcznie. Piórem.
Dyskusja o zespole cieśni nadgarstka.
A potem, do mojego szoku, skupiłam się na
słowach.
Słowo.
- Uh, myślę, że coś mam.
- Dobrze. – powiedziała Naomi i była przy stole w
mgnieniu oka, i czytała tak gdzie wskazywałam. –
To nie jest to, czego szukam, ale odnosi się o
Draug. Szukaj dalej.
5
Draug, Daug, Draug. Miałam szczerze dość
myślenia o nich. Chciałam dzień bez kryzysu. Tylko
jeden. Kiedy przejrzałam książkę przede mną i
patrzyłam na wirujący kurz w powietrzu,
zastanawiałam się czy może było jakieś zło
uśpione, wirusy na stronach, które zarażą mnie jak
pył mumii, który zabija archeologów. Śmierć przez
badania. To nie był chwalebny koniec.
Była to kolejna godzina i pół zanim otrzymam
kolejny cios. Cierniste litery na stronie wpadły mi
oko, tak jak zawirowany liść a ja odwróciłam
stronę. Tak, to powiedział Draug, znowu.
Trzymałam tam moją rękę. Naomi spojrzała na to
co tam było, pochyliła się i wygładziła palcami
stara farbę.
Wzięła ode mnie książkę i opadła na krzesło obok.
Nawet zmęczona, nawet w nieładzie była piękna, a
ja miałam odrodzenie Parady Zazdrości na
sekundę lub dwie, chociaż Michael wiedział, że nie
był nią zainteresowany… a nawet gdyby był,
Naomi była lodowa. Wiedziałam to teraz.
6
- Tak. – szepnęła, Jej oczy otworzyły się szerzej a
na policzki wystąpił jej lekko krwawy kolor. – Tak!
– wstała chodząc z książką trzymaną w dłoniach,
czytając głośno. – Drag są stworzeniami z ula.
Pracownicy umrą, ale kapitan Draug przetrwa by
znaleźć nowych.
- Taak, trochę już o tym wiedzieliśmy tak jakby. 0
powiedziała. On jest tutaj. Hodowla ulu jest
okropna, et cetera. Co mówią o powstrzymaniu
go?
- To, że nie można go zniszczyć. – powiedziała
cicho. – Srebro nie może go zniszczyć. – odłożyła
książkę i zamknęła ją, a następne oparła głowę na
ręce jak gdyby miała bóle głowy. Bardzo ludzki
gest jak na kogoś niestresującego się. Wokół nas,
biblioteka milczała, głębokie dywany, duże półki,
stare książki, zapach starożytnego papieru. Książki,
które wampiry gromadziły tysiące lat.. Nie jestem
Claire- nie jestem przytłoczona takiego typu
rzeczami, ale nagle wydało mi się, że stałam w
grobie, lub muzeum, budynku, który był niczym
tylko wspomnieniem czegoś, co przeminęło.
7
Wampiry wywalczą swoją ostatnią walkę tutaj.
Bardzo ostatnią, na jaką kiedykolwiek liczyli.
I Naomi, zdałam sobie sprawę, że straciła dużo
czasu na wszystkie jej rozmowy o polityce i
przyszłe gry.
- Co z Claire? – spytałam.- Ona może go zobaczyć.
Ma to jakieś znaczenie? Kogo by obchodził, jeśli
nie mógłby być zabity?
- To jest to, czego mam zamiar się dowiedzieć,
więc czytaj. To może być nasza ostatnia nadzieja.
Naomi wyrzuciła książkę gwałtownie z rąk.
Uderzyła o półkę, która rozkołysała się w tą i z
powrotem, potem opada na dywan, pęknięta i
przygnębiona.
Jak sama Naomi.
- Szukaj dalej. – kazała i ruszyła w głąb półki
ponownie. – Nie obchodzi mnie ile to będzie
trwać. Wystarczy znaleźć coś, co mogę użyć. Jeśli
nie, będę miała brata na śniadanie i zrobie go
moim. Obiecuje ci to.
8
- Nie mogę znaleźć nic takiego tutaj! – krzyknęłam
na nią. Czułam swój krótki oddech gotowy do
płaczu. To było takie złe. I szczerze, to co z tego?
Jakaś część mnie zastanawiała się nad tym. Mój
brat tego chciał prawda? Znosił ukąszenia, bo
chciał uprawnienia. Chciał zmienić siebie w coś
innego.
Coś nowego i zupełnie przerażającego.
Nie, to miało znaczenie nie tylko dla niego, ale dla
wszystkich ludzi, których by skrzywdził, jeśli
wyrosłyby mu kły i miałby wirtualny immunitet
sprawiedliwości. Robiłam to dla nich bardziej niż
dla niego.
Więc nadal pracowałam.
Miałam uczucie, że moje oczy krwawiły, a moje
plecy tak bolały, że byłam pewna, iż złamałam je w
kilku miejscach.
Naomi pojawiała się tylko do nękania i
odwoływania rzeczy, które mogą być
wykorzystywane. Nie miałam pojęcia, co ona robi,
ale to na pewno nie może być dobre.
9
A potem…Potem znalazłam to. Tym razem Naomi
przy mnie nie było a ja próbowałam rozwikłać, co
sobie powiedziałam. To nie był nawet Bliski
Angielski. Nie miałam pojęcia czy był wysoki czy
niski, czy tylko dziwacznie, gładki, ale zajęło mi pól
godziny do zrozumienia sensu, co trzymałam w
rękach.
Odpowiedź. A odpowiedzi nie mogłam dać
Naomi. Nie ma mowy. Zadrżałam patrząc na
kartkę, na suche, starożytne słowa.
- Więc? – podniosłam głowę zaskoczona i
znalazłam Naomi pochyloną nad stołem, cal ode
mnie. Uśmiechnęła się powoli.
- Słyszałam twój wzrost tętna. Znalazłaś coś.
3
-Nie. – powiedziałam, przewróciłam stronę. – Nie
znalazłam. Fałszywy alarm.
Nie spodziewałam się, ze to zadziała. Oczywiście.
Naomi chwyciła książkę ode mnie i odwróciła ją i
zaczęła czytać. Zmarszczyła brwi i posłała mi
mroczny wygląd.
3
Cwaniara z niej, takiej to nie okłamiesz :O
10
- Co to jest? – spytała, odłożyła książkę i odwróciła
ją ku mnie dotykając, obrazek na stronie. – Czy ta
dziewczyna to ma?
- Już nie. – powiedziałam, bardzo niechętnie. – ale
kiedyś.
- rysunek na stronie tej książki był złotą
filigranową bransoletką. Amelie dała ją Claire, jako
zgodę ochrony. Potem chciała jej ją zabrać, ale
Claire nosiła ją tylko chwile. I nie była w stanie jej
usunąć. Wcale.
- To nie tak że to jak magia czy co. – poza tym, że
to nie chciało jej puścić, co byłoby pewnym
rodzajem…Magii. Oops.
Naomi przeczytała paragraf pod obrazkiem
ponownie.
- Amelia nie wydała ludzkiej ochorny odkąd
założyła Morganville. – powiedziała. –Z wyjątkiem
tych włożonych w domy założyciela. Każdy z nich
miał być dla osoby i nie mógł być ponownie
wykorzystany. Zostały one wykonane z…- jej oczy
rozszerzyły się. – Kropli Krwi Draug w metalu. A
11
kiedy ostatni nich został wykorzystany nie może
wykonać więcej, Claire była ostatnia.
- Ale ona go nie ma! – zaprotestowałam. –
Naprawdę! Claire tego nie nosi – od ponad roku!
- A jednak widzi Magnusa, oddziela go od jego
odbicia, i ciała. – uśmiech Naomi był ostry jak
krawędzie. I zęby. – Branzoletka zainfekowała ją
tylko z posiewu krwi Draug, jako, że miały je
wszystkie Domy Założycielki które je nosiły, gdy
wampiry pierwszy raz tutaj przyjechały. Byli
oczami Amelie. Wczesne ostrzeganie Amelie. I
dlatego Claire nadal je widzi i dlatego Magnus
chce ją martwą. Bardzo źle.
- Więc dlaczego Amelie nie użyje jej żeby go
znaleć?
- Ponieważ nie wiedział, że urok nadal działa,
oczywiście. Nie dopóki było za późno. Dziewczyna
już nie nosi bransoletki, to zasadne, że jak znowu
ją założy to już nie ma tej samej możliwości.
Oh, nie lubię tego. Nie podobało mi się to w ogóle.
12
- Nie zamierzmy zranić Clare.
- Oczywiście, że nie. Dobra robota Eve.
Rzeczywiście bardzo zadowalająca praca. Umowa
twojego brata zostanie anulowana. Nie będę go
ponownie dotykać. Robię uroczyste ślubowanie.
Nie wierzyłam w ogóle w pierwszą część zdania.
Wstałam w pośpiechu, z rękami złożonymi w
pięści,
- Co zamierzasz zrobić Claire?
- Nic. – powiedziała. – Nic w ogóle. Jest dobrym
zwierzątkiem na przyszłość. Jestem pewna, że
możemy zrobić z niej świetny użytek, Eve. –
Posłała mi ten słodkim urocz uśmiech anioła z
marmuru. – I was oczywiście. Wszystko będzie
dobrze. Musisz mi zaufać. Kiedy jestem królowa
robisz wszystko dobrze.
- Królową czego?
- Morganville. Oczywiście. – Naomi wydawała się
zbyt zadowolona teraz. – Teraz gdy znalazłam ten
wolumin, można zbudować więcej takich
13
bransoletek, niezależnie czy Myrnin będzie
współpracował czy nie. I Draug. Krwi na pewno nie
będzie brakować, kiedy Oliver jest skończony. On
wygra oczywiście. Mam pełne zaufanie do niego,
jako wojskowego lidera. Tylko nie władcy.
Byłam nad moją głową.
- Amelie jest władcą Morganville. – powiedziałam.
– I mam wrażenie, że nigdy nie pozwoli ci być
nawet koło tego tytułu.
- Moja siostra umiera. – powiedziała Naomi. Na
chwile w jej oczach błysnął smutek, prawie
prawdziwy. Prawie. – Chodź ze mną.
- Gdzie?
Przysłała mi spojrzenie, które było z powrotem
chłodnym i spokojnym oddalenie.
- Nie odpowiadam na pytania. – powiedziała. –
Jeszcze nie uzyskałaś praw ode mnie. Uważaj, jak
odpowiadasz przed królową, Eve. Nie jesteś w
związku małżeńskim z Michaelem, jeszcze. A teraz
chodź.
14
Nie wiedziałam gdzie mnie zabiera, ale miałam
wrażenie, że to nie miejsce, do którego chciałam
iść.
Utworzyłam mentalna mapę tego miejsca w tym
czasie, i była ona na zasadzie labiryntu, cztery
centralne huby, każdy z mówił korytarzami
pełnymi drzwi. Nic nie było oznakowane, i nie było
żadnych oznak, ale jeśli patrzeć na identyczne
rzeczy wystarczająco długo, można rozpocząć
wybieranie małych różnic.
Centrum, gdzie zrobiłyśmy pierwszą turę było
jednym, któremu nadałam przydomek, Scratchy
4
,
ponieważ w całym pomieszczeniu mebli ktoś
poucinał przeciwległe ściany w trzech miejscach,
około poziomu kolana. Korytarz, do którego
przeszliśmy był trochę jaśniejszy, pasek farb y w
dogu gdzie jakaś stara szkoda została naprawiona i
kolor nie był idealnie dopasowany, na następnym
centrum było szczególnie niezapomniany portret
4
Scratch – rozdarcie, draśnięcie
15
jakiegoś starego kolesia ubranego w kręcone
peruki ktoś domalował jego górne kły. Czarująco.
Tutaj było więcej strażników. Strażników Amelie.
Naomi podeszła do nich i została zablokowana –
ciałami, dłonie wyciągnięte.
- Chce zobaczyć moją siostrę. – powiedziała. – Na
pewno pan pozwoli mi przejść. – To był ten jeden
krótki krok Nie wiesz, kim jestem? – ale nie do
końca ponad linią.
- Przepraszam, moja pani. Rozkazy od Pana
Olivera. – powiedział. Och, boże, to teraz był Pan
Oliver? Lepiej i lepiej. – Będę przekazywał
informację na niego, jeśli chcesz… - jego głoś się
załamał. Patrzył za któregoś z nas, ktoś się zbliżał,
domyśliłam się, a kiedy odwróciłam głowę
widziałam Theo Goldmana
5
nadchodzącego
korytarzem od centrum. Miał w ręce czarną
skórzaną torbę, i uśmiechnął się i skinął grzecznie
kiedy nas zobaczył.
5
A myślałam, że ten gościu się już Nie pojawi strasznie go nie lubię ;//
16
Dla wampira, był jednym z najmilszych
jakichkolwiek poznałam, lub najmniej, ale miał
najlepsze maniery. Nigdy nie miałam uczucia, że
patrzył na ludzi odmiennie niż na wampiry,
byliśmy wszyscy dla niego potencjalnymi
pacjentami.
- Witam. – powiedział uprzejmie, a potem skinął
głową do strażników. – Wybacz mi.
Przesunęli się natychmiast, na bok.
Naomi szybko wykorzystała okazję.
- Theo. – powiedziała. – Mogę odwiedzić moją
siostrę? Chciałabym tylko dać jej swoją miłość
przed…- wyglądała tak słodko i ładni, że aż mój
żołądek się skręcił. – Proszę.
6
Potrząsnął głową. – Myślę, że to nie byłoby mądre.
– powiedział. – Ona nie jest… tera sama. To jest
niebezpieczne dla mnie samego… A ty moja droga
z wasza historią – nie. Obawiam się, że to by było
bardzo niebezpieczne dla ciebie.
http://media.tumblr.com/tumblr_mc2466Prq21r3zat8.gif
Czy tylko ja tak bardzo lubie te 2 wcielenia Naomi
<3 ?
17
Zaczął się odwracać, ale Naomi położyła dłoń na
jego ramieniu, i Theo odwrócił się do niej. I Stało
się coś niezwykłego. Pochyliła się, by umieścić
usta blisko jego ucha, stała na palcach żeby to
zrobić. Nie słyszałam co szepnęła, ale zobaczyłam,
że wyraz twarzy Theo złagodniał.
Okazała się…Dziwnie pusta.
- Tak. – powiedział. – Tak, może masz rację. To
byłoby dobre dla niej zobaczyć rodzinę.
Ach. – powiedziała Naomi. – A mogę zabrać Eve?
Theo nie powinien powiedzieć tak, oczywiście; nie
ma mowy. Ale on tylko kiwnął głowa jakby to był
najlepszy pomysł ever. Zwrócił się do trażników i
powiedział głosem ciepły i doskonale pewnym
siebie.
- Tak myślę, że powinni iść ze mną. To jest moim
obowiązkiem panowie.
Strażnicy wyglądali na wątpliwych i musieli
wiedzieć, że to było coś dziwnego, ale nie
zatrzymywali nas. Chyba Naomi naprawdę
przewyższała większość wampirów. Poszliśmy z
Theo w dół korytarza.
Otworzył zamknięte drzwi do pokoju, tam, i
udaliśmy się wewnątrz a moja ręka odruchowo
18
poleciała do nosa i ust, bo to miejsce śmierdziało.
Wyglądało w porządku, ale…to był straszny,
mokry, paskudny smród.
Theo nie wyglądał na w ogóle zaskoczonego.
- Ona jest w drugim pokoju?- spytała Naomi.
Theo odwrócił się do niej.
- Naomi, by może teraz będzie dobry czas by
wspomnieć, że jestem dość odporny na twoje siły
przekonywania. Robisz dobrze, że nie próbujesz
stosować tego na kimś mniej…wyrozumiałym.
Oliver byłby zgniótł cie gdybyś próbowała.
- Oh. – powiedziała Naomi szczerze zaskoczona.-
Ale…
- Pozwolę ci żebyś ze mną poszła? Tak. Ponieważ
chcę porozmawiać bez uszu ciekawskich. To
dlaczego cię nie zmiażdżę. A mógłbym, wiesz to.
Jeden nawet nie przetrwa nie wiedząc jak robić te
rzeczy nawet ja nie przychodzą ci naturalnie.
Przez chwilę Theo naprawdę wyglądał
niebezpiecznie. – Po co naprawdę tu zmierzasz
Naomi?
- Mam zamiar uratować nasze życie. –
powiedziała. – I oczekuję twojej dyskrecji Theo.
Moja siostra nie może zostać zapisana, prawda? –
W wolnym poruszeniu głowy on westchnęła. –
19
Wtedy nie ma nic do tego.
7
Oliver jest głupcem
jeśli umożliwia by transformacja była kompletna.
Znam swoja siostrę. Znam jej moc. Jeśli
przekształca się w Draug, jak zamierzał Magnus,
ona będzie w stanie zmusić każdego do jej woli, to
jest moc, którą ma tylko paru jak wiesz, ale moja
siostra ma ją w całości. W połączeniu z wolą i
głodem z Draug…Ona skończy z nami wszystkimi.
Theo, zdałam sobie sprawę nie był zaskoczony.
Tylko ostrożny.
- A ty proponujesz?
- Wiesz co proponuje, nie jesteś głupi.
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę a potem
powiedział.
- Nie. Nie pogodzę się z porażką tak łatwo.
Jesteśmy wampirami, cokolwiek chcieliśmy, czy
nie, wampiry przetrwały. A to jest sedno.
Walczyliśmy o życie, gdy nie mogliśmy go
zachować. A ona wciąż walczy. Ona nie przegrała
jeszcze tej bitwy.
- Nie możey czekać aż to zrobi! – Naomi syknęła i
popchnęła się z dala od niego. Owinęła ręce wokół
siebie i poruszała się dynamicznie jak tygrys. – To
co pozostaje nie jest moją siostrą. To coś to wirus
uprawiany wewnątrz jej ciała, kradnący jej duszę…
7
To całkiem urocze, że wiele razy oni tak rozmawiają zupełnie zapominając o osobie 3 :D
20
- Ludzie mówili to samo o wampirach, czas z
umysłu – Powiedział Theo. – Czy mają racje? Czy
straciłaś swoją duszę, kiedy straciłaś ludzkie życie?
Wierze, musze wierzyć, że wciąć przylega do mnie.
- Draug są inne!
I nie zgadzam się z tym naprawdę. Wszystko co
widziałam o Draug, czyni, że myślę, że Naomi coś
tam ma.
Żaden z Draug wydawał się, mieć odrobinę
ludzkich uczuć w środku, byli potworami,
drapieżnikami, czystymi i prostymi.
Ale nie było nic w Draug żeby zrozumieć. To było
jak próbowanie złapać rękami głodnego rekina.
Theo westchnął.
- Ona jest moim pacjentem. – powiedział. – Jeśli
najgorsze przychodzi, to moja rzecz coś robić nie
twoja. I nie będę tego robić bez zgody Olivera. On
jest teraz Liderem. Jeśli nie planujesz zaprzeczyć.
- Oczywiście, że planuje to zakwestionować! To nic
jak wyskakujący samozwaniec!
- Nie jestem zaangażowany w politykę królów i
królowych. – powiedział – Albo nawet tych
pretendentów. Wracaj , Naomi. Pozwól mi
zobaczyć twoją siostrę.
Pochyliła głowę i dygnęła, tylko trochę.
- Oczywiście doktorze. Dzięuje. Przykro mi.
21
Odwrócił się do niej plecami, aby otworzyć drzwi.
To był błąd.
Nie miałam czaru żeby zareagować w ogóle, gdy
wyjęła drewniany udział od strony jej buta i
dźgnęła go tym w plecy. Między żebrami, i
wędkowała do jego serca. Theo wydał trochę
wzdychający dźwięk, ledwie wystarczająco głośny
by usłyszeć, a potem złapała go jak upadał i
położyła na dywan. Sięgnęła jego przeszłości, aby
wyłączyć zasuwkę przy drzwiach. Potem wyrzuciła
ja pozostawiając tam tylko kawałek metalu.
- Co robisz?- płakałam. – Straż! Chodź tutaj!
- Krzycz, jeśli chcesz. – powiedziała spokojnie
Naomi. Otworzyła torbę lekarską The o i
przeszukiwała ją ze spokojem rzeźby lodowej.
- Amelie jest bardzo szczegółowa, jeśli chodzi o jej
dźwiękoszczelne rzeczy. Jest ukryty alarm, jeśli
można o znaleźć, ale nie powinnam tracić czasu
skoro już tu byłam. Zostań tu, aż wrócę.
Theo leżał zupełnie nieruchomo, twarzą do
podłogi, drewniany kołek nie zabije go od razu,
wiedziałam to, że to go przypina do podłogi,
paraliżuje go, zostawia bezradnie na to co
przyjdzie potem.
Niech Naomi myśli, że też jestem sparaliżowana,
ze strachu, nie było to trudne do zagrania. To się
22
dzieje zbyt szybko i zbyt szaleńczo a ja nie miałam
pojęcia co było słuszne, chyba, że Theo nigdy nie
zaszkodzi nikomu, nigdy.
Naomi wyjęła coś z torby, podeszła do drzwi i
zamknęła je cicho za mną.
Upadłam na kolana obok Theo chwyciłam kołek i
szarpnęłam mocno. Został umieszczony między
żebrami i dopiero za trzecim razem używając całej
siły wyciągnęłam go.
Wyciągnął tortury, odetchnął, ale nie poruszył się.
Przewróciłam go na plecy, on zamrugał i powoli
skupiał się na mojej twarzy.
- Naomi.- wyszeptał. – Oczywiście. – wyciągnął
rękę a ja wstałam i pomogłam mu wstać także. To
musiało być bardzo trudne, bo oparł się o mnie a
ja mogłam poczuć jak jego ciało drży.
- Trzeba ja zatrzymać. – wskazał na torbę doktora,
chwyciłam ją i przytrzymywałam, podczas gdy
Theo przesortowywał ją rękami. W końcu
wyciągnął mały pojemnik aerozolowy. – Ona
wzięła nóż.
Nóż. O, boże. Spojrzałam na drzwi sypialni. Mogło
już być za późno.
Drzwi były zamknięte, ale nie z martwymi śrubami,
po prostu zwykła życzliwośc, zebrałam się i
kopnęłam tuż nad pokrętłem moimi ciężkimi
23
butami do walki, stawiając wszystkie siły do niego.
Nieodpowiednie wesoły muzyczny aerobic
wędrował przez moja głowę, ale szybko przeszedł
do bólu mojego kolana.
Chociaż się udało. Drzwi się otworzyły a Theo
zatoczył mnie do pokoju.
Naomi stała nad postacią leżącą podatnie na
łóżku, ze srebrnym nożem trzymanym w obu
rękach. Starała się doprowadzić go w dół,
wyraźnie umieszczając w nim wszystkie siły, ale
nadgarstki zawieszone były jakby gdzieś pomiędzy.
To Amelie próbowała zabić. Ale wale nie Amelie.
Ja ją rozpoznałam, ale byłam trochę przerażona, w
szoku, widząc martwe ciało lub kogoś poważnie
rannego… A wiedziałam coś o tych dwóch
rzeczach, jakiś czas. To był ten sam opóźniony
wstrząs adrenaliny, wstrząs przebiegł przez moje
ciało – Ne było Amelie, wcale.
Nie byłam pewna czym ona była.
Wyglądała…mokro. Pokryta szlamem, wilgotnymi
nitkami, szarymi na jej skórze niczym grzyb,
zmierzwione włosy luźne, z tej samej rzeczy, jej
oczy ukazywały inny kolor lody, szare – nie teraz,
bardziej jak mgła, szaro białe i całkowicie
przeźroczyste. Łóżko wokół niej było mokre z tymi
samymi strasznymi wilgotnymi rzeczami.
24
- Przestań. – powiedział ostro Theo i gdy Naomi
nie zwracała uwagi on przechylił się, złapał ją od
tyłu zatrzymał jej nadgarstki a nóż uniósł w górę z
dala od Amelie. To nie było łatwe. Naomi nie
poddawała się, a Amelie nie odpuszczała, albo…
to było tak jakby Nie mogła puścić, naprawdę. W
końcu rzuciłam się i podważyłam jej mokre, silne
palce jeden po drugim.
- Pozwól mi odejść. – powiedziała i skręciła się
gwałtownie w ramionach Theo. Prawie rozluźnił
uścisk ale w końcu trzymał ją z całą stanowczością.
– Wypuść mnie. Wiesz, że to jedyny sposób. Nie
możemy pozwolić jej się przemienić – nie
możemy.
Theo zabrał nóż z jej ręki i pchnął ją daleko od
łóżka Amelie. Krzyczała w czystej frustracji, ale nie
próbowała ukraść go ponownie. Jego twarz była
łagodna, ale oczy chłodne i odległe.
Trzymał ten nóż jak ktoś, kto naprawdę umiał się
nim posługiwać jak ekspert. To było to, co
trzymało ja na miejscu.
- Ty dźgnęłaś mnie w plecy. – powiedział. –
Przypuszczam, że powinienem ci się odpowiednio
odwdzięczyć, za to, że wykorzystałaś tylko
drewno i trochę małą Eve zostawiając ją wolno by
mnie uwolniła. Ale potem nie było jej
25
przeznaczone odejść stąd żywą, prawda? Srebrny
nóż, ludzka scena – wygodna śmierć, zabita przez
twoje oburzenie. Miałaś nadzieje, że Eve postawi
się mi, jakoś cię pokona i zabiję Amelie w jakimś
pro-ludzkim szale. To się nie stanie moja droga. Po
prosu nie stanie.
Nie myślałam o tym tak jak teraz, ale gdy wzięłam
oddech, furia spalała się we mnie jak kwas. A to
suka. Ona mnie wrobiła. Nawet gdyby mnie nie
zabiła, mogłaby mnie cały czas obwiniać
zwłaszcza, jeśli podpaliłaby siebie odrobiną srebra.
Ja i moi przyjaciele byliśmy znani z chodzenia z
antywampirystycznym uzbrojeniem.
A kara za zabicie Amelie, oczywiście, powinna być
natychmiastowa, gwałtowną i makabryczna.
- Co zamierzasz zrobić? – Naomi rzuciła się na
niego. Dać jej żyć? Niech stanie się Draug? Mistrz
Draug, zdolne zniszczyć nas wszystkich? Nie bądź
głupi Theo! Wiesz, co robić, co jest konieczne!
- A Eve?
Spojrzała na mnie a potem powrotem na niego.
- Człowiek zdecydowany poślubić wampira? Jak
myślisz jak długo wytrzyma w tej sprawie?
Zaryzykowałam spojrzeniem na Amelie. Była
nieruchoma, jak posąg z rękami skrzyżowanymi na
26
piersi. Ale jak patrzyłam, czułam jej uwage… Na
mnie.
I usłyszałam ja w mojej głowie. Nie jasny,
srebrzysty dźwięk, jak dzwoni i śpiew, słodki
śpiew.
Idź Eve. Idź i nie wracaj.
Nie czekałam. Moje nerwy się….złamały, a ja
wpadam do innego pokoju. Theo musiał wiedzieć
gdzie był przycisk do alarmu, bo kilka sekund
później usłyszałam gwałtowne bicie i stłumione
uderzenia w drzwi, które zostały złamane przed
dwoje strażników Amelie. Uniosłam ręce. Minęli
mnie i wpadli do drugiego pokoju.
A ja poszłam do diabła zanim ktokolwiek mógł mi
zadać jakiekolwiek pytanie. Nie wiedziałam, co
powie Theo, nie było mowy, że skończy się to
jakoś źle, wychodząc na tym gorzej.
Nigdy nie chciałam widzieć Amelie takie, to było
okropne i przerażające. Gdyby walczyła nie
mogłabym zobaczyć żadnych oznak tego,
wyglądała jakby powoli tonęła w szlamie , i ten
straszny szary kolor jej skóry i oczy i jej wygląd jak
coś wyrzuconego na plaże.
Traciliśmy założyciela Morganville, a raz już ją
straciliśmy….
…. I straciliśmy wszystko.
27
Rzuciłam się korytarzem, ślepa od łeb i bólu,
pobiegłam na oślep do Michaela.
Zatrzymałam się, drżałam i wpatrywałam w niego
kilka długich, okropnych sekund. To co właśnie
widziałam… To od czego właśnie uciekłam…
Nie pytał. Po prostu otworzył ramiona a ja do nich
wpadłam, szlochając on gładził moje głosy.
- Jest w porządku. – powiedział.
Ale nie było. Naprawdę, nie było.