1
FELICITY HEATON
Her Angel 01
Her Angel 01
Her Angel 01
Her Angel 01 ---- Her Dark Angel
Her Dark Angel
Her Dark Angel
Her Dark Angel
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
2
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 1
Obrazy w jasnej sadzawce przeszłości, przepływały przed oczami Apollyona i choć
przesuwały się z prędkością światła, widział je wszystkie dokładnie. Mógł skupić się na
jednym z nich i zatrzymać go na chwilę, aby lepiej zrozumieć, co przedstawia scena, którą
ukazywał. Obserwował śmiertelników od zarania dziejów. Widział, jak świat się zmienia
i zapomina o jego gatunku.
Nikt już nie wierzył w anioły.
A jego mistrz nie wezwał go przez wiele długich stuleci, więc nadal tkwił
w bezdennych czeluściach piekieł.
Teraz Apollyon czekał na wezwanie, wierny i cierpliwy, pogodzony ze swym losem
nawet, jeśli inne anioły zrezygnowały już z czekania i teraz żyły według własnych zasad.
Wielu z jego braci broni zmiękło i spadło na Ziemię dla śmiertelnych kobiet. Ich oddanie
i obowiązek przegrywały w starciu z miłością. On nie mógłby tak postąpić. Nic go nie łączyło
ze śmiertelnikami.
Jego ciemne, błękitne oczy błądziły po srebrnej powierzchni sadzawki, podążając
za rejestrowaną historią, zatrzymując momenty, które go interesowały. Wojna. Śmierć.
Rozlew krwi. To nigdy nie ulegnie zmianie. Pewnego dnia jego mistrz przywoła go, a wówczas
ziemia pozna prawdziwe znaczenie słowa destrukcja.
Blade światło emanujące z sadzawki oświetliło jego postać, gdy przykucnął blisko jej
krawędzi, z łokciami wspartymi na kolanach i rękami swobodnie zwisającymi z przodu.
Misterny, złoty wzór pokrywający czarny pancerz ochraniający jego przedramiona i łydki
przechwytywał światło i lśnił odbijając je.
Z cichym westchnieniem Apollyon rozwinął swoje czarne, potężne skrzydła i wstał.
Przeciągnął się sprawiając, że pancerz osłaniający jego pierś uniósł się, kiedy podniósł ręce
a następnie spojrzał na bezkresną czerń rozciągającą się nad nim. Ognie piekielne paliły się
za nim. Dym wypełniał pieczarę sprawiając, że już od dawna marzył o powrocie na Ziemię.
3
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Minęły wieki odkąd po raz ostatni opuścił podziemie i rozpostarł skrzydła w locie, wdychając
świeże powietrze, czując jak uderza i opływa jego ciało. Był obolały z potrzeby, by ponownie
wznieść się nad miastami, których jeszcze nie widział i nie znał, porozmawiać z innymi
aniołami, zamieszkującymi Ziemię i obserwującymi śmiertelników.
Zbyt długo dławił się ogniami piekielnymi. Pragnął znów być wolny.
Apollyon miał właśnie zamiar odwrócić się i odejść, kierując się do krawędzi
przepaści, gdy jego błękitny wzrok wyłapał coś w sadzawce. Zmarszczył brwi i przykucnął
ponownie. Długie pasma jego czarnych włosów opadały mu na twarz, gdy pochylał się nad jej
brzegiem i wpatrywał w obraz, który zatrzymał się przed nim.
Samotna kobieta.
Często ją widywał. W takie dni jak ten lubiła spacerować samotnie po parku, czasami
miała smutny wyraz twarzy, zupełnie jakby nosiła w sercu jakiś ciężar. O czym myślała, kiedy
tak wyglądała? Park nie był jedynym miejscem, gdzie ją widywał. Zdarzało mu się natrafić na
nią przypadkowo, gdy szła pośród tłumu lub przechodziła przez obraz, który go interesował.
Za każdym razem jego wzrok podążał za nią, dopóki nie znikła z jego pola widzenia.
Stała, patrząc się na Wieżę Eiffla. Była odwrócona do niego plecami. Delikatny
wietrzyk owiewał jej ciało ubrane w czerwoną, krótką sukienkę i burzył jej długie, jasne
włosy. Nie musiał widzieć jej twarzy, żeby wiedzieć, że to ona. Nigdy żaden śmiertelnik nie
zaciekawił go tak bardzo, jak ona.
Róże, które pojawiły się w dole obrazu przesłoniły mu widok na większą część jej nóg.
Przekrzywił głowę i przebiegł wzrokiem po tym, co mógł jeszcze zobaczyć. Nigdy nie widział
jej ubranej w taki sposób. Zwykle zakładała na siebie kilka warstw ubrań, nigdy nie
pokazywała nóg, a czarny gruby płaszcz, który nosiła skrywał jej szczupłą sylwetkę. Pory roku
zmieniały się tak szybko, że nawet nie zauważył, że na Ziemi nastało już lato. Obraz się
zmienił, ukazując teraz górną część Wieży Eiffla, a on zapragnął wrócić do poprzedniej sceny
póki nie zobaczył błękitnego nieba, na którego tle odcinał się szczyt Wieży.
Apollyon wyciągnął rękę w kierunku sadzawki, desperacko pragnąc dotknąć obrazu,
jakby dzięki temu znów mógł poczuć promienie słońca pieszczące jego skrzydła podczas lotu.
4
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Obraz odpłynął zastąpiony kolejnymi, ale te już go nie interesowały. Było lato. Wstał
i wyobraził sobie lot pośród błękitu bezchmurnego nieba oraz jak bardzo ekscytujące byłoby
to przeżycie. Niemal widział już cały Paryż rozciągnięty pod nim. Nigdy nie był w tym mieście,
ale znał je dobrze z obrazów, które oglądał. Jakby to było ujrzeć takie miasto na własne oczy?
Zobaczyć na żywo taką kobietę?
Potrząsnął głową odganiając od siebie te myśli i przypominając samemu sobie, że nic
go nie interesowało w śmiertelnych kobietach.
Ale jeśli tak było, to dlaczego jego serce zatrzymywało się ilekroć ją zobaczył?
Apollyon po raz ostatni spojrzał na sadzawkę, po czym odwrócił się i odszedł. Jego
obowiązkiem było pozostawać w służbie u swojego mistrza. Musiał tu tkwić. Strażnik czeluści
piekielnych, wiecznie dławiony dymem ogni w nich się palących, cierpiący, póki nie zostanie
wezwany.
Zaśmiał się.
Nikt go nie wezwie. Spędzi resztę wieczności uwięziony w swoim prywatnym Piekle.
W momencie, gdy poczuł w ustach smak mrocznej klątwy, w oddali rozbrzmiał huk
pioruna rozdzierającego niebo.
Znajome uczucie zaczęło wypełniać jego ciało, gdy usłyszał, że ktoś wymawia jego
imię. Nasłuchiwał, próbując wyłowić głos swego mistrza, wiedząc, że tylko on mógłby go
wezwać. Niestety dźwięk był zniekształcony.
Czuł wezwanie, ale nie był w stanie stwierdzić skąd pochodzi.
Apollyon chwycił swój miecz i schował go do pochwy, która była przytroczona do pasa
okalającego jego talię. Ruszył, nie czekając na powtórne wezwanie. To była szansa na
ucieczkę z Piekła, a on nie zamierzał jej zmarnować. Gdzieś tam był jego mistrz i wzywał go
do siebie. Przynajmniej ponownie miał przed sobą misję.
Rozpostarł skrzydła i dzięki jednemu, mocnemu uderzeniu uniósł się w powietrze.
Każdy podmuch wiatru niósł ze sobą dym ogni piekielnych, próbujący ściągnąć go
z powrotem w dół. Wznosił się coraz wyżej i wyżej, aż dotarł do miejsca, w którym
5
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
znajdowało się sklepienie jego więzienia. Wyciągnął ręce do góry. Czarna skała rozstąpiła się
przed nim, a on odwrócił się i poleciał w górę, przyspieszając i pędząc, choć jeszcze nie mógł
dostrzec choćby skrawka błękitnego nieba. Setki kilometrów skalnego tunelu. Z powodu
prędkości wszystko zmieniło się w jedną czarną smugę. W końcu przebił się na zewnątrz, na
świeże powietrze. Wystrzelił w górę, a jego czarne skrzydła wściekle młóciły ciepłe
powietrze. Nie zwolnił, dopóki nie osiągnął pułapu chmur.
Apollyon szybował w powietrzu, spoglądając swoimi ciemnymi, błękitnymi oczami na
świat znajdujący się w dole, rozkoszując się chłodnym wiatrem rozwiewającym jego długie,
czarne włosy. Wszystko było równie cudowne jak zapamiętał, a może nawet lepsze.
Fascynowały go miasta wzniesione przez śmiertelników. Obniżył lot w poszukiwaniu celu
swojej misji. Nasłuchiwał ponownego wezwania. Czego od niego oczekiwano? Apollyon
zrobiłby wszystko dla swojego mistrza. Zniszczył wiele miast i zaprowadził niezliczoną ilość
grzesznych dusz do otchłani piekielnych, a wszystko z powodu jednego rozkazu. Walczył
nawet z samym Diabłem i pokonał go.
Zmarszczył brwi, gdy zobaczył zarys miasta.
Paryż.
Pragnienie by dotrzeć do Wieży Eiffla i odszukać śmiertelną kobietę było silne, ale
stłumił je w sobie i przeleciał ponad miastem w poszukiwaniu swego mistrza. Wezwanie było
teraz cichsze, przez co jeszcze trudniej było zlokalizować miejsce, z którego dobiegało.
Bezsilność i konieczność poszukiwań trawiły go od środka. Zaczął się zastanawiać, czy
kiedykolwiek odnajdzie źródło wezwania. Był przeklęty, więc to wszystko mogło się okazać
tylko okrutnym żartem.
Diabeł był na tyle nikczemny i podły, żeby tak się z nim zabawić. Był na tyle silny, aby
to uczynić. Nieraz odgrażał się Apollyonowi, że odegra się na nim za ponowne wtrącenie do
piekieł.
Apollyon opadł niżej, bez wysiłku schodząc w cieplejsze warstwy powietrza,
rozkoszując się łaskotaniem wiatru, który opływał jego ciało i wślizgiwał się pomiędzy jego
czarne pióra. Zawrócił i zanurkował w dół, przeszukując ulicę. Ruch skrzydeł tworzył
podmuchy wiatru wiejącego tuż nad głowami śmiertelników. Uśmiechnął się na dźwięk ich
6
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
pisków. Przytrzymywali swoją odzież w obawie, że zostanie porwana przez silniejszy
podmuch. Wiedział, że czerpanie dziecinnej przyjemności z takiego zachowania było złe, ale
wszystkie anioły miały tendencje nadużywania swojego daru niewidzialności.
Silne uderzenie skrzydeł i ponownie wzniósł się do góry. Wylądował na dachu starego
domu z jasnego piaskowca i przebiegł wzrokiem po mieście zatrzymując ostatecznie
spojrzenie na Wieży Eiffla. Stała tam, odcinając się na tle błękitnego nieba, w otoczeniu
bujnej zieleni, która rosła u jej podstawy. Chciał polecieć w jej kierunku, lecz usłyszał, że ktoś
ponownie wymawia jego imię.
Apollyon koncentrując się zmarszczył brwi. Starał się ustalić skąd pochodzi wezwanie.
Jego wzrok ponownie zwrócił się ku Wieży. Czyżby tam znajdował się jego mistrz?
Rozpędził się i zeskoczył z krawędzi dachu. Spadał swobodnie. Dopiero tuż przed
zderzeniem z chodnikowymi płytami, którymi był wyłożony plac poniżej, rozpostarł skrzydła
i wystrzelił w górę. Leciał zaledwie kilka stóp nad ziemią, manewrując pomiędzy ludźmi póki
nie dotarł do pasa zieleni. W pobliżu znajdowała się rzeka. Leciał prosto kierując się ku Wieży
Eiffla. Wyhamował gwałtownie i zawisł w powietrzu, gdy ponownie usłyszał wezwanie.
Ktokolwiek wypowiedział jego imię znajdował się za nim.
Zaczął przeszukiwać wzrokiem tłum znajdujący się poniżej. Czy jego pan był tam,
pośród tych ludzi? Czy wzywał go?
Mistrz objawiał się zazwyczaj w jednej z kilku postaci. Oczy Apollyona przeszukiwały
tłum złożony ze śmiertelników, zatrzymując się na każdej twarzy na mniej, niż ułamek
sekundy. Żadna z postaci nie pasowała do jego wspomnień.
Tym razem usłyszał wyraźnie swoje imię, które teraz dźwięczało mu w uszach. Jego
wzrok podążył w kierunku, z którego dobiegło wezwanie. Oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
Ona?
Jasnowłosa, śmiertelna kobieta stała poniżej niego obok jednej z fontann. Była
odwrócona do niego tyłem. Jej krótka, ciemnoczerwona sukienka powiewała na wietrze.
Ciepły podmuch porywał kropelki wody unoszące się nad fontanną i osadzał je na jego ciele,
gdy wiatr wiał w jego kierunku.
7
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon ściągnął brwi.
To musiała być robota Diabła.
Przyglądał się jej przeklinając pod nosem, gdy ponownie wypowiedziała jego imię. To
było niedorzeczne. Żaden śmiertelnik nie posiadał wystarczających mocy, aby przywołać
anioła. Poza tym od zarania dziejów nie miał innego pana, a inni aniołowie zawarli z nim
pakt.
Apollyon opadł ostrożnie w dół, zbliżając się do niej, po czym zawisł w powietrzu,
niespełna metr nad jej głową. Czy to ona go wezwała?
Uniosła rękę do twarzy. Nie opuściła jej, więc nie mógł dostrzec jej twarzy. Zauważył,
że jej ramiona poruszają się tak, jakby płakała. Fala smutku i złości przetoczyła się przez jego
ciało na samą myśl, że cierpiała.
Wylądował nieopodal, na moście rozciągającym się nad rzeką. Stała zwrócona
plecami do mostu. Zszedł z murku i zmienił swój wygląd. Jego skrzydła nie chciały zniknąć,
więc zdążył wykonać kilka kroków w jej kierunku, nim uzyskał pewność, że śmiertelnicy ich
nie dostrzegą. Jego strój również uległ zmianie. Zbroję zastąpił skrojony na miarę, czarny
garnitur, czarna koszula i niebieski krawat. Jego długie, czarne włosy same zebrały się
w koński ogon, uwiązany nisko na jego karku.
W końcu zdjął z siebie tarczę niewidzialności stając się widzialnym dla ludzkiego oka
i zwyczajnie do niej podszedł. Wyjął z kieszeni niebieską chusteczkę i stanął za nią. Zawahał
się na ułamek sekundy, nim dotknął jej ramienia.
- Wszystko w porządku? – Zapytał po francusku, mając nadzieję, że użył właściwego
języka i właściwych słów. Nie rozmawiał z nikim od bardzo długiego czasu i chociaż
nowoczesny język nie był mu obcy, nigdy nie miał okazji się nim posługiwać.
Ponownie dotknęła swojej twarzy. Jej długie włosy tworzyły istną kurtynę, która
przesłaniała mu widok. Pociągnęła nosem. Kiedy zwróciła ku niemu twarz, uśmiechnęła się.
Piwne oczy najpierw zalśniły na widok oferowanej chusteczki, po czym jej wzrok wolno
prześliznął się po jego ręce do klatki piersiowej, a następnie w kierunku twarzy. Była jeszcze
piękniejsza, niż ją zapamiętał. Miała delikatne rysy twarzy i okrągłe oczy. Sama mogłaby
8
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
uchodzić za anioła. Nie zdawał sobie sprawy z jej wzrostu. Była niższa od niego co najmniej o
głowę, do tego była drobnej budowy ciała.
W momencie, gdy ich spojrzenia się spotkały wyraz jej twarzy uległ zmianie.
Zatrzymała dłoń, którą wyciągnęła po chusteczkę, a w jej oczach pojawił się strach.
- Odczep się. – W jej akcencie było słychać ostrą nutę paniki. Ruszyła gniewnie
w kierunku mostu.
Apollyon skrzywił się i przyjrzał się chusteczce, po czym ruszył za nią.
Spojrzała przez ramię i zaczęła iść szybciej. Zbyt łatwo mógł ją dogonić. Jego kroki były
dłuższe od jej, a sandały na niskim obcasie zdecydowanie nie zostały zaprojektowane do
szybkiej ucieczki.
- Zostaw mnie.
Czemu od niego uciekała?
Ludzie gapili się na nich szepcząc do siebie. Robiła scenę, a on nie do końca wiedział
dlaczego.
- Odczep się ode mnie! – Odwróciła się do niego, a następnie cofnęła. W jej oczach
nadal lśnił strach. Wzrok jej pociemniał, gdy ściągnęła brwi i przemówiła, jakby go
przeklinała. – Abaddon.
Nie słyszał tego imienia od bardzo dawna.
Wiedziała, że jest aniołem.
Jak? Czyżby wygląd go zdradził? Minęły wieki odkąd po raz ostatni używał uroku.
Rozejrzał się wokół, przesuwając wzrokiem po przyglądających im się śmiertelnikach. Żaden
z nich nie wyglądał, jakby się go obawiał. Gdyby widzieli przed sobą anioła, zareagowaliby tak
samo jak ona. Krzyczeliby, że Apokalipsa się zbliża, a świat dobiega końca. Wówczas miałby
poważny problem ze swoim mistrzem.
Pamiętał, że go wezwała. Czy mogła przejrzeć jego iluzje? Czy w jakikolwiek sposób
różniła się od innych śmiertelników?
9
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Nie chcę umierać – mruknęła pod nosem i rzuciła mu pełne lęku spojrzenie.
Nie tego się spodziewał. Nie powinna być w stanie dostrzec, że jest aniołem. Powinna
natomiast skorzystać z miłego gestu i przyjąć oferowaną chusteczkę, aby móc osuszyć łzy
i powiedzieć mu czemu płacze, żeby mógł wykombinować co tu robi i dlaczego ktoś bawi się
jego kosztem.
Łzy spłynęły po jej policzkach. Objęła się ramionami, przez co wydawała się jeszcze
mniejsza i bardziej krucha. Poczuł potrzebę, aby sięgnąć po nią i w jakiś sposób ulżyć jej
w cierpieniu. Cokolwiek spowodowało ból i wywołało łzy, nadal silnie tkwiło w jej sercu,
dręcząc ją. Czuł to. Istniał pomiędzy nimi szczególny rodzaj więzi, który dawał mu wgląd do
tego, co czuła. Miał przeczucie, że ona go potrzebuje i że mieli się tu spotkać właśnie dziś.
To było niedorzeczne.
Śmiertelnik nigdy nie byłby go w stanie wezwać. Ich głos nie posiadał odpowiedniej
mocy.
Był samotny przez zbyt długi czas i teraz to wszystko sobie uroił, widząc rzeczy takimi
jakie chciał je widzieć, a nie takimi jakimi były.
Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać, czy rzeczywiście go wezwała. Miał zamiar
to sprawdzić podczas zwykłej rozmowy, ale ta opcja już nie wchodziła w grę. To był czas na
bardziej radykalne kroki.
Podszedł do niej, a ona ponownie się cofnęła. Wyciągnęła przed siebie ręce, jakby
sam gest mógłby go powstrzymać gdyby chciał naprawdę zrobić jej krzywdę.
- Proszę – wyszeptała i potrząsnęła głową, a kolejne łzy popłynęły z jej oczu.
- Zostaw ją. – Przysadzisty mężczyzna ruszył w ich kierunku.
Apollyon w końcu stracił cierpliwość. Wyrzucił ręce przed siebie i przesunął dłońmi
przed zgromadzonym tłumem. – Tu nie ma nic interesującego do oglądania.
Na twarzach ludzi pojawił się wyraz błogiego odprężenia. Ruszyli jak jeden mąż,
wracając do swoich spraw. Mijali Apollyona i śmiertelniczkę, jakby ich tu wcale nie było.
10
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Boże, zamierzasz mnie zabić.
Skrzywił się. – Czemu wygadujesz takie rzeczy?
- Tym się właśnie zajmujesz. – W tonie jej głosu dało się dosłyszeć oskarżenie
zabarwione odrobiną odwagi.
Odwaga w obliczu śmierci?
Jeszcze chwilę temu się go bała, a teraz wyglądała jakby szykowała się do walki.
- Nie robiłem takich rzeczy od bardzo długiego czasu – westchnął. To zawsze będzie
się za nim ciągnęło. Spędź kilka wieków jako anioł śmierci, a nikt ci już tego nie zapomni.
Wszyscy automatycznie zakładają, że nadal jesteś odpowiedzialny za odbieranie ostatniego
tchu śmiertelnikom. Mimo wszystko to i tak było lepsze od plotek, że jest Diabłem. – Jest
odpowiedni zastęp aniołów, który się tym zajmuje.
Nie wyglądała tak, jakby mu uwierzyła. Ręce jej drżały.
- Nie prosiłam się o moje moce. Proszę, nie zabieraj mnie tam.
- Gdzie? – Jego cierpliwość była na skraju wyczerpania i w tej chwili nie był zdolny do
zadania właściwego pytania. Przeanalizował jej ostatnie słowa, ponownie odtwarzając je
w pamięci.
Moce?
- Wszystkie ognie piekielne są na twoje skinienie… nie chcę tam iść. Nie zrobiłam nic
złego.
Apollyon spojrzał za siebie. Wszystko, co mógł zobaczyć to Paryż. Krawędź
kamiennego mostu, ciemną rzekę i miasto znajdujące się po jej drugiej stronie.
- Masz dar. – Ponownie spojrzał na nią, zatapiając się w jej piwnych oczach.
Przytaknęła. Czy dzięki temu go wezwała? Zmarszczył brwi i spojrzał na fontanny znajdujące
się na drugim końcu mostu za nim. – Co tutaj robiłaś?
11
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Zapatrzyła się w przestrzeń przed sobą, po czym zamrugała kilkakrotnie, a jej brwi
podjechały do góry. – Nic, naprawdę. Rozmyślałam o życiu, jak sądzę i o tym, jakie jest
gówniane.
- O nic nie prosiłaś? – Zrobił krok w jej kierunku, a ona tym razem się nie cofnęła.
Nadal przyglądała się fontannie z szeroko otwartymi oczami. Łzy zalśniły na jej ciemnych
rzęsach. Cały strach uleciał, a jego miejsce ponownie zastąpił ból. Złapała się za pierś,
a on poczuł, jak ból rośnie wewnątrz niej, przytłaczając ją.
- O zemstę – wyszeptała i przeszyła go wzrokiem. – Prosiłam o zemstę na tym
zdradzającym mnie draniu.
Zdrada? Grzesznik?
Prosiła o zemstę, a on ją usłyszał. Uzyskał kompletną odpowiedź na swoje pytanie
i zaakceptował jej misję, ale nie swoją. Nie mógł tego zrobić. Wchodzenie z nią
w jakiekolwiek układy było łamaniem wszelkich zasad, jakie istniały pomiędzy nim,
a mistrzem.
Apollyon spojrzał na nią, studiując bladą cerę jej twarzy.
Wezwała go, a on przybył. Teraz to ona była jego panem. Zaakceptował swoją misję
i związał się z nią kontraktem w momencie, gdy opuścił Piekło.
Będzie miał przez to kłopoty.
Minęło trochę czasu od jego ostatniej wizyty na Ziemi, a anioły, które mogą
obserwować śmiertelników niejednokrotnie były rozdrażnione faktem, że grzesznicy są
rozliczani ze swoich czynów dopiero w chwili śmierci.
A on w szczególności nie tolerował zdrady.
- Naprawdę pojawiłeś się tu, żeby mnie zabić?
Apollyon uśmiechnął się, a na jej policzkach wykwitł delikatny rumieniec. – Wezwałaś
mnie, a ja przybyłem, nie by odebrać ci życie, ale by ulżyć w twoim cierpieniu.
12
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Przełknęła i spojrzała na niego tak, jakby za chwilę miała zaprzeczyć, że cierpi.
Apollyon podszedł do niej i dotknął jej twarzy. Miała ciepłą i miękką skórę, którą dobrze było
czuć pod palcami. Gładził dziewczynę po policzku, przesuwając palce na brodę i unosząc jej
głowę, żeby ich oczy się spotkały.
- Cokolwiek ci zrobił, sprawię że będzie cierpiał z tego powodu ponieważ żaden
mężczyzna nie jest wart tylu wylanych łez. Twoje serce wyleczy się i z czasem znów kogoś
pokochasz.
Jej piwne oczy poszukiwały jego spojrzenia.
Apollyon spojrzał w nie głęboko, czując dziwne ciepło, które zaczęło rozchodzić się po
jego ręce, począwszy od palców, które spoczywały na jej twarzy. Przeszyło go i ostatecznie
ulokowało się w klatce piersiowej, rozpalając ją i budząc uczucia, o których istnieniu już
dawno zapomniał.
- Dam ci zemstę, której szukasz.
Te słowa brzmiały dziwnie nawet w jego własnych uszach, pomimo faktu, że sam je
wypowiedział.
Zatracił się w jej oczach. Patrzyła na niego z taką czułością.
Czy była mu wdzięczna, skoro obdarzyła go takim spojrzeniem?
A może chodziło o coś innego?
- Czy jesteś boginią? – Wyszeptał, starając się, aby jego język nie trafił tam, gdzie nie
powinien, a jego misja nie zboczyła z celu.
Potrząsnęła głową, nie zrzucając przy tym jego palców ze swojej twarzy, a następnie
zwilżyła usta. Zrobił błąd przyglądając się jej wargom, obserwując, jak przesuwa po nich
koniuszkiem różowego języka. Fala pożądania przeszyła jego ciało. Cofnął pospiesznie dłoń
zszokowany siłą tego pragnienia i jego nagłym pojawieniem się.
- Jestem czarownicą – powiedziała, jakby stwierdzała coś oczywistego i wzruszyła
lekko ramionami.
13
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon gapił się na nią. Czy popełniał kosmiczny błąd pomagając jej? Jakaś jego
część kazała mu odejść dopóki nie jest za późno i nie zaangażuje się w jej sprawy jeszcze
bardziej.
Nie mógł jednak tego uczynić.
Rzuciła na niego urok.
A on był jej niewolnikiem.
14
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 2
W piwnych oczach Serenity zagościł strach. Cofnęła się, gdy potężny mężczyzna
stojący przed nią dobył miecza, który do tej pory był schowany w pochwie przypiętej do jego
pasa. Obawiała się, że mógł zmienić zdanie i jednak zamierza ją zabić. Nie wiedziała,
co powinna myśleć, gdy z gracją opadł przed nią na jedno kolano i opuścił głowę w dół.
Wyciągnął w jej kierunku miecz, rękojeść i czubek ostrze spoczywały w jego palcach.
- Jestem na twoje rozkazy. – Jego francuski był idealny. Sprawiał, że jego głęboki głos
brzmiał jeszcze bardziej seksownie. Ilekroć się odezwał przez jej ciało przebiegał dreszcz.
Czy powinna teraz coś zrobić?
Przechodzący obok ludzie ponownie zaczęli im się przyglądać. Co widzieli? Była
pewna, że raczej nie mężczyznę oferującego jej swój miecz. Czy dla nich wyglądał, jakby
klęczał z rękami wzniesionymi do góry w błagalnym geście?
Czy widzieli, że był ubrany w czarną zbroję inkrustowaną złotem, która nie
pozostawiała zbyt wielkiego pola dla wyobraźni?
Widzieli jego wielkie, czarne skrzydła?
Stwierdziła, że jednak nie. Gdyby tak było, ludzie prawdopodobnie zaczęliby krzyczeć,
a nie tylko wpatrywać się w niego, jakby oszalał.
- Erhm, dobra. – Serenity zawahała się nim dotknęła miecza. Lśniąca stal pod jej
palcami była zimna. Mimo wszystko zacisnęła na nim dłoń przezwyciężając nieprzyjemne
uczucie, po czym cofnęła rękę. – Dzięki.
Wstał z gracją i schował miecz. Mięśnie pod jego złocistą skórą napięły się, a ona
starała się nie patrzeć na jego ciało. Albo musiał dużo pracować, albo wszystkie anioły
naturalnie były obdarzone boską sylwetką. Był czystą doskonałością, gdy tak stał przed nią,
a jego szeroka pierś podnosiła się i opadała, poruszając pięknie przyozdobionym, czarnym
napierśnikiem. Miał nieosłonięty brzuch. Napięte mięśnie karmiły jej głodne oczy. Jego
męskość była zakryta przez najmniejszą na świecie przepaskę na biodrach.
15
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Czegoś jej tu brakowało. Obniżyła wzrok na jego silne i umięśnione nogi. Były równie
potężne, jak reszta jego ciała. Jej wzrok ponownie wrócił do góry, przesuwając się po
czarnym pancerzu osłaniającym przedramiona, ozdobionym złotymi wizerunkami lwów, po
bicepsach aż do silnych ramion. Chciała spojrzeć mu w twarz, ale jego skrzydła były zbyt
fascynujące. Duże, zwinięte przy jego plecach, tworzyły cień przysłaniający ten rzucany przez
ich ciała.
Chciała przejść się wokół niego, aby zbadać każdy przepyszny centymetr jego ciała,
biorąc pod uwagę, że oto stoi przed nią anioł i mężczyzna w jednym.
Anioł.
Abaddon.
Matka opowiadała jej o bogach, boginiach i mitologii. Wiedziała wszystko o nim i jego
rodzaju.
Jej wzrok w końcu przeskoczył na męską twarz. Posiadał uśmiech, który mógł
zatrzymać serce. W jego żywych, błękitnych oczach lśniły zimne iskry. Wytrzymał spojrzenie
jej oczu, silny i niewzruszony. Jej puls przyspieszył, gdy ich spojrzenia się spotkały, a jego
źrenice nieznacznie się rozszerzyły. O czym myślał w tej chwili?
Czy podobało mu się to, co widział przed sobą tak samo jak jej?
Ten mężczyzna był boski.
Nie mężczyzna, anioł.
I był piękny.
Zapierający dech w piersiach.
Jego wygląd ani trochę nie pokrywał się z jej wyobrażeniami na temat aniołów.
Wszystko w nim było mroczne, włączając w to jego aurę. Bez względu na to, jakie moce
posiadał, z pewnością były potężne. Można było wyczuć, że gdyby je uwolnił, zrobiłby coś
wręcz przeciwnego do wskrzeszania umarłych i uzdrawiania rannych.
16
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Abaddon. Anioł śmierci. Jednakże zaprzeczył, że nadal nim jest. W takim razie kim
teraz był?
- Więc, Abaddonie…
- Apollyonie – wtrącił z uśmiechem wykrzywiającym jego zmysłowe usta, który
sprawił, że jej serce zaczęło bić nieco szybciej.
Był aniołem. Nieważne, jak dobrze wyglądał i że dzięki samemu patrzeniu na to
piękne ciało zapominała o swoim bólu, nie mogła myśleć o nim w ten sposób. To było złe.
Zaproponował jej swoją pomoc w dokonaniu zemsty na tym draniu – jej byłym, a ona
zamierzała z niej skorzystać. Bez względu na to, jakimi mrocznymi mocami posługiwał się ten
wspaniały mężczyzna, nie miała zamiaru przeszkadzać mu w skierowaniu ich na jej ex.
- Apollyon? – Przestała wędrować wzrokiem po jego ciele i zawiesiła go na jego
twarzy. Czy gdyby go poprosiła o założenie czegoś mniej rozpraszającego, zgodziłby się?
Mogła dostrzec jego prawdziwą postać bez względu na to, jakiego zaklęcia użył.
Czy kiedykolwiek będzie zdolny oszukać jej oczy?
- Wolę moje prawdziwe imię. – Rzucił jej szybkie spojrzenie. Jego wzrok prześliznął się
po wszystkich miejscach, na które zwróciłby uwagę zwykły, śmiertelny mężczyzna.
Oczywiście on był poza jej zasięgiem. Anioły były przecież aseksualne, prawda?
Jednak głos szepcący gdzieś na obrzeżach jej świadomości podpowiadał, że ten
przystojny i wysoki mężczyzna stojący przed nią, zdecydowanie nie wygląda na bezpłciową
istotę. Wcale nie wyglądał jak anioł, lecz jak grzech wcielony.
- Serenity. – Wyciągnęła do niego rękę.
Przeszył ją dreszcz, gdy jego mocna, silna dłoń zamknęła się na jej w uścisku.
Potrząsnęła nią i zamierzała cofnąć rękę, ale nie pozwolił jej na to. Trzymał ją, a jego kciuk
spoczywał lekko na jej skórze.
17
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Moja matka wierzyła, że mogę przynieść pokój temu pogrążonemu w chaosie
światu. – Serce zabiło jej mocniej, gdy pogładził ją kciukiem, po czym zabrał rękę. Musnął jej
ciało swoimi palcami wywołując tym samym kolejny dreszcz. – Nie jestem aż tak dobra
1
.
- Na co? – Uniósł czarną brew i przekrzywił głowę na bok na jej dziwne słowa.
Serenity westchnęła w myślach. Czy zdawał sobie sprawę z tego, jak dobrze wygląda?
Czy anioły w ogóle się nad tym zastanawiały? Prawdopodobnie wszystkie były piękne, więc
nie zdawały sobie sprawy z tego, jakie wrażenie wywierają na płci pięknej. Wszystkie kobiety,
jakie ich mijały gapiły się na niego bynajmniej nie dlatego, że sprawiał wrażenie, jakby chciał
ją zaatakować, czy cokolwiek w tym stylu.
Gapiły się na niego z tego samego powodu, co ona.
Facet miał blisko dwa metry wzrostu i posiadał boskie ciało.
- Na bycie tak pokojowo nastawioną… W zasadzie jestem dosyć chaotyczna. –
Wzruszyła ramionami. – Nic, co robię nie wychodzi tak, jak powinno. To znaczy… myślałam,
że rzucam proste zaklęcie zemsty, a zaraz potem zjawiłeś się ty mówiąc, że usłyszałeś, jak cię
wzywam. Nie prosiłam o żadnego anioła.
- To prawda. – Podskoczyła, gdy położył płasko dłoń na jej klatce piersiowej. Puls
przyspieszył jej gwałtownie
2
. Oblała się rumieńcem od czubków palców aż po cebulki
włosów. Czuła jego nadgarstek tuż przy swoich piersiach. – To nie twoje słowa mnie
wezwały, lecz serce.
Uśmiechnęła się nerwowo i chwyciła jego dłoń, zdejmując ją ze swojej piersi. Musiała
to zrobić, jeśli nie chciała stracić tej odrobiny samokontroli, która jej pozostała i rzucić się na
niego.
- Więc jesteś dobry w mszczeniu się?
1
Serenity po ang. ozn. spokój, łagodność.
2
Jeszcze raz jej podskoczy to bidula nam na zawał padnie hehe
18
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Jestem w tym bardzo dobry
3
. – Wyprostował się, stając się wyższym, prezentując jej
całą swoją imponującą posturę. Był teraz jeszcze bardziej wspaniały i przystojny. – Jestem
Apollyon, największy niszczyciel i król otchłani piekielnych…
4
- Czekaj – przerwała mu i uniosła dłonie w obronnym geście. – Największy niszczyciel?
Może to jednak nie jest taki dobry pomysł. Miałam na myśli, że jesteś aniołem, a twój szef-
na-górze mógłby się nieco wkurzyć, gdybyś wysadził w powietrze połowę Paryża tylko po to,
żeby spełnić moje życzenie. Poza tym nie chcę, żeby on zginął… tylko żeby cierpiał… i
naprawdę mogę sama się tym zająć. Niepotrzebnie cię kłopotałam.
- To żaden kłopot. – Skrzywił się. – Zrobię tylko to, co mi rozkażesz. Wybór sposobu, w
jaki chcesz się zemścić, będzie zależał wyłącznie od ciebie, a ja go uszanuję.
- A co z twoim szefem? – Nie chciała wkurzać Boga. Była pewna, że jest już
wystarczająco zły z powodu istnienia takich ludzi jak ona, którzy mogą używać magii i
sprawiać własne cuda.
Nie, żeby ona zajmowała się takimi rzeczami. Lepiej wychodziło jej zapalanie świec i
drobniejsze sprawy, takie jak ważenie eliksirów miłosnych.
Serenity spojrzała na Apollyona. Ciekawe, czy eliksiry miłosne działają na anioły?
Przeklęła pod nosem i nakazała sobie wziąć się w garść. Anioły prawdopodobnie nie
mogły wchodzić w żadne związki ze śmiertelnikami, a poza tym to zauroczenie było zapewne
wywołane faktem, że została zdradzona i porzucona.
- Jesteś teraz moim mistrzem. – Poważny ton jego wypowiedzi sugerował, że nie
żartuje. – Zrobię to, co mi rozkażesz.
Brwi Serenity podjechały do góry w miarę, jak uświadamiała sobie i przyswajała do
wiadomości fakt, że miała swojego prywatnego i osobistego anioła.
3
Mirr i w czym jeszcze? Kurdę gdzie takie anioły?! Też zaraz wyjdę na balkon i porzucam se jakieś zaklęcia,
może przylezie, ale ja się nie będę powstrzymywać, rzucę się i zgwałcę <Lol>
4
Ocho puszymy się niczym ten paw ☺
19
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- W takim razie powinniśmy… - Nie była pewna, co tak właściwie powinni teraz zrobić.
Uknuć jakiś niecny plan dotyczący tego, co strasznego zrobią jej byłemu w odwecie za
zdradę? To wszystko było nieco bardziej skomplikowane i złożone i całkiem do niej
niepodobne. Nigdy nie poprzysięgała zemsty na kimś. Zawsze pozwalała, aby gniew po
prostu ją opuścił i wracała do własnego życia. Jednak tym razem było inaczej. Chciała, żeby
jej ex zapłacił za to, co jej zrobił. – Pijasz kawę?
- Nigdy nie próbowałem – odpowiedział z uśmiechem. – Ale mówiono mi, że smakuje
osobliwie, jest gorzka i słodka w tym samym czasie i ma interesujący wpływ na organizm.
Chciałbym jej spróbować.
- Tak właśnie smakuje kawa. – Serenity ruszyła naprzód w kierunku fontann, a
Apollyon zaraz pojawił się obok niej, aby jej towarzyszyć.
Naprawdę miała nadzieję, że ludzie nie widzą go takim, jakim ona go widziała.
- Jak dla nich wyglądasz? – Spojrzała w kierunku kilku osób, żeby pokazać o co jej
chodzi.
- Mężczyzna ubrany w czarny garnitur.
- Bez skrzydeł?
Potrząsnął głową. – Nie martw się. Tylko ty możesz się przebić przez iluzję, którą
tworzę.
- Czy to może również zadziałać na mnie?
Zatrzymał się i spojrzał na nią. Wiatr potargał jego fryzurę, wyciągając z końskiego
ogona wspaniałe, czarne, długie pasma.
- Nie chcesz mnie widzieć takim, jakim jestem?
Poczuła się paskudnie, gdy ujął to w ten sposób. Jego niebieskie oczy wpatrywały się
w nią uważnie, tak jakby chciał wyczytać z jej twarzy odpowiedź, nim ona mu jej udzieli.
20
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Nie. – Zrobiła krok w jego kierunku. Jej serce ponownie zabiło szybciej, a dłonie
zaczęły się pocić. Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się do niego. – Wyglądasz świetnie,
tak jak teraz.
Ponowny podmuch wiatru rozwiał jasne włosy Serenity i zamiótł je na jej twarz.
Chciała coś z tym zrobić, gdy Appolyon wyciągnął dłoń i zaczął odgarniać zbłąkane pasma z
jej twarzy, zakładając je za ucho. Opuszkami palców pieścił jej policzek, jakby nie mógł cofnąć
ręki. Czy wiedział jak na nią działał jego dotyk? Co samo patrzenie na niego wyprawiało z jej
ciałem? Ciągle powtarzała sobie, że on jest aniołem i jest poza jej zasięgiem, ale jak widać jej
ciało odmawiało przyjęcia tego do wiadomości. Płonęła z potrzeby by poczuć jego ręce na
sobie, jego usta na swoich i mieć go jeszcze bliżej siebie.
To było szaleństwo. Dopiero co go poznała, a nie należała do tego typu kobiet, które
uganiają się za facetami i rzucają się na nich. Jej były, Edward zabiegał o nią miesiącami, nim
w końcu zgodziła się pójść z nim na randkę, nie mówiąc już o innych sprawach.
Teraz była gotowa rzucić się w ramiona anioła i modlić, żeby ją pocałował tak, jak
tego pragnęła.
- Naprawdę cię zranił – wyszeptał.
Zamrugała i poczuła, jak pożądanie z niej ulatuje na samą myśl o tym, co zrobił jej
Edward. Naprawdę musiała wyzbyć się wszelkich niedorzecznych, grzesznych myśli na temat
tego anioła, bo pomiędzy nimi do niczego nigdy nie dojdzie.
Znów zaczęła iść nie oglądając się za siebie, nie dbając, czy on podąża za nią.
Potrzebowała chwili na złapanie oddechu. Odkąd na niego spojrzała jej głowa i serce były w
stanie ciągłej wojny. Potrzebowała kilku minut, żeby móc nad sobą zapanować. Apollyon był
tutaj, żeby pomóc jej się zemścić i na tym koniec. Nie mogła rzucić się na niego lub wykonać
jakiegokolwiek innego ruchu, przez który jej serce ponownie zostanie złamane, a ona znów
stanie się kupką nieszczęścia.
- Powiedziałem coś złego? – Znalazł się obok niej, zrównując z nią krok. Przy jego
długich, silnych nogach dogonienie jej było jedynie kwestią kilku sekund.
21
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Milczała przez chwilę, pogrążona we własnych myślach. Wzrok błądził po budynkach z
białego kamienia, które majaczyły na wąskiej uliczce nieopodal.
- Nie. – Ruszyła przez tłum w kierunku zatłoczonego skrzyżowania. Przeszła przez
ulicę kierując się wąską uliczką do swojej ulubionej kawiarenki. – Po prostu zbiłeś mnie z
pantałyku. To znaczy, rozumiem sens twoich słów… tak jakbyś… to głupie.
- Mógł to poczuć?
Zatrzymała się jak wryta przed kawiarnią i odwróciła się do niego.
Stał kilka kroków za nią. Jego czarne skrzydła wciąż były złożone, a złote wzory na
jego zbroi odbijały promienie słoneczne.
Skinęła głową.
Podszedł do niej i spojrzał jej prosto w oczy. – Mogę to poczuć. To jeden z powodów,
dla których zdecydowałem ci się pomóc. Nie zasługujesz na to, żeby tak cierpieć. Zawsze
wydawałaś się być taka szczęśliwa, aż do teraz.
- Szpiegowałeś mnie? – Zabrzmiało to ostrzej, niż zamierzała.
Para dobrze ubranych brunetek, siedzących przy okrągłym stoliku na zewnątrz
kawiarenki, obrzuciła ją dziwnym spojrzeniem, po czym zaczęły rozmawiać ze sobą szeptem.
- Jestem anio… - Zmarszczył brwi, gdy przykryła jego usta swoją dłonią. Jego ciepły
oddech pieścił jej skórę i wysyłał dreszcz, który wspinał się w górę jej ręki.
Cofnęła dłoń. – Nie uważam, że powinieneś używać tego słowa publicznie.
- Wszyscy patrzymy. Właśnie tym się zajmujemy.
Skrzywiła się z niesmakiem. To brzmiało jeszcze gorzej. Dwie kobiety pogrążone w
rozmowie zerkały ukradkiem na nią i Apollyona. Zapewne sądziły, że śledzą ją całe rzesze
dziwaków.
Chwyciła jego dłoń i zaciągnęła do środka kawiarenki. Tu było ciszej, tylko kilka osób
siedziało przy okrągłych, drewnianych stolikach. Wybrała miejsce na uboczu, blisko okna.
Posadziła Apollyona na niskim, brązowym fotelu, stojącym przy małym stoliku.
22
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Poczekaj tutaj – powiedziała, mając nadzieję, że jej posłucha.
W co ona się władowała?
Zamówiła dwie kawy i spojrzała na Apollyona czekającego na jej powrót. Siedział i
wyglądał przez okno. Czy rzeczywiście obserwował, co się dzieje na Ziemi? Anioły naprawdę
to robiły? Jeśli tak, to prawdopodobnie podglądały wszystkich śmiertelników.
Poruszył ramionami, skrzywił się, po czym rozpostarł swoje czarne skrzydła, wysyłając
podmuch wiatru, który przetoczył się przez pomieszczenie. Ludzie łapali swoje papiery,
serwetki i wszystko inne, co mogłoby zostać porwane przez wiatr.
Serenity patrzyła na niego z otwartymi ustami. Siedział z rozpostartymi za sobą
skrzydłami o czarnych piórach, które niemal dotykały drugiego końca sali. Jak duże były na
rozpiętość? Każde skrzydło miało co najmniej osiem stóp długości.
Złapała kawy, gdy tylko zostały jej podane i wróciła do swojego anioła. Zajęła fotel
naprzeciwko niego, wpatrując się w osłupieniu w jego skrzydła.
Apollyon wzruszył ramionami, a jego skrzydła ponownie się złożyły, najdłuższe pióra
ocierały się o jego buty.
- Musiałem je rozprostować – powiedział z przepraszającą miną, po czym się
uśmiechnął. – Minęło wiele czasu, odkąd miałem tyle wolności. Dobrze jest ponownie
rozprostować skrzydła.
Mogła się o to założyć. Wyglądał jak kot, który dostał śmietankę. Jego błękitne oczy
lśniły. Uśmiechał się od ucha do ucha.
- Jak to jest, móc latać? – Powiedziała, nim zdążyła przemyśleć swoje słowa.
Jego uśmiech się poszerzył. – Bosko. Wiatr na mojej twarzy, jego powiew na moich
skrzydłach i to, kiedy mogę wszystko zobaczyć oraz polecieć gdziekolwiek chcę. Nie ma nic
lepszego.
- To brzmi świetnie. Leciałam… w samolocie… ale to był lot prawda? To ma ze sobą
coś wspólnego.
23
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Chciałabyś polecieć?
Oferował jej wspólny lot? Na samą myśl o tym żołądek Serenity się ścisnął, ale coś
kazało jej przytaknąć.
- Jestem pewien, że możemy jakoś spełnić twoje życzenie.
Uniósł do góry biały kubek z kawą, a jego ciemne brwi podniosły się, gdy spojrzał na
ciecz w środku. Najpierw ją powąchał, a następnie przyjrzał się piance, po czym upił łyk.
Jego pióra zadrżały, a oczy rozszerzyły się, gdy rzucił w jej kierunku: - Jaki narkotyk to
w sobie zawiera?
Serenity podniosła swój kubek z latte i upiła łyk. – To nie żaden narkotyk, tylko
kofeina, naturalny stymulant, ludzie są od niego uzależnieni.
Spojrzał na kubek podejrzliwie. – Stymulant?
Wyglądał, jakby zamierzał pociągnąć kolejny łyk, ale zamiast tego odłożył kubek na
środek okrągłego stolika. Ich spojrzenia ponownie się spotkały. Jego źrenice zaczęły się
rozszerzać, aż w końcu niemal pochłonęły całe tęczówki, zmieniając jego oczy w dwa czarne
węgle. Poruszył się niespokojnie i skrzyżował nogi, układając ręce na kolanach.
- Nie sądzę, że powinienem pić więcej. To byłoby nierozsądne. – Ton jego głosu był
napięty, a w jego oczach niezaprzeczalnie zalśniło pożądanie, które nie znikało. – Będę
musiał zamienić kilka słów z moimi braćmi, gdy ponownie się z nimi spotkam. Nie wyjaśnili
mi wystarczająco klarownie wszystkich skutków działania kawy.
Skutków? Spojrzała w dół na jego ręce spoczywające na kolanach, po czym wróciła
wzrokiem do jego czarnych oczu.
Viagra dla aniołów?
5
- Myślałam, że wszyscy jesteście aseksualni – rzuciła, po czym zasłoniła sobie usta
dłonią, gdy spojrzał na nią z przerażeniem. Jej twarz przybrała odcień szkarłatu. Zaczęła się
gorączkowo zastanawiać nad jakimś zaklęciem, które mogłoby cofnąć to, co powiedziała.
5
Buhahaha oplułam lapa hehehe
24
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Prawdopodobnie i tak by na niego nie zadziałało. Magia nie miała żadnego wpływu na bogów
i boginie, więc było mało prawdopodobne, że inne nadnaturalne istoty będą na nią podatne.
- Nie jestem bezpłciowy. – Sposób, w jaki to powiedział, nie pozostawiał cienia
wątpliwości, że chętnie jej to udowodni tu i teraz na środku Sali, nie bacząc na ludzi
znajdujących się wokół.
Serenity pociągnęła kolejny łyk i starała się skupić na kawie unikając jego pożądliwego
spojrzenia. Pragnęła jedynie wczołgać się pod stół i ukryć.
- Nie miałem kobiety od wieków, ale to w żaden sposób nie czyni ze mnie impotenta.
Czy on to naprawdę powiedział na głos? Czy reszta gości kawiarenki słyszała jego
słowa? Zatopiła się w fotelu jeszcze bardziej, próbując uniknąć rzucanych w jej kierunku
ukradkowych spojrzeń.
- Odwołuję to – wyszeptała do kubka, po czym podniosła wzrok z nad jego krawędzi i
spojrzała na niego.
Patrzył na nią spode łba. W jego oczach już nie lśniło podniecenie, jej miejsce
zastąpiła wrogość i ciemne błyski dające jej do zrozumienia, że nie był aż tak dobry, jak
pierwotnie zakładała.
- Niektórzy ludzie mówią, że jesteś Diabłem.
Rozparł się wygodnie w fotelu i westchnął. – Najpierw jestem aniołem śmierci, a teraz
Diabłem? Plotki rozprzestrzeniają się niczym zaraza i przyczepiają do człowieka, nieprawdaż?
- Więc kim tak naprawdę jesteś? – Wychyliła się znad kubka, prostując się, usiadła na
krawędzi fotela i przyjrzała mu się uważnie. Jego ciało było istnym grzechem, pociągającym
w każdym tego słowa znaczeniu, a ona była pewna, że anioły nie powinny być tak kuszące.
- Powiedziałem ci już, Apollyon, największy niszczyciel… anioł z Apokalipsy,
odpowiedzialny za stworzenie Piekła na Ziemi, gdy wszystko będzie dobiegać końca.
To wcale nie było pocieszające.
- Nie jesteś zatem dobrym aniołem?
25
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Uśmiechnął się, a w jego spojrzeniu pojawił się ten seksowny rodzaj mroku. – Jestem
dobry, jeśli przez to rozumiesz, że nie pracuję dla Diabła, ale potrafię być bardzo zły.
Mogła to sobie wyobrazić. Nie powinna była, ale zaczęła się zastanawiać, jakby
wyglądał w każdej możliwej pozycji. Jej oczom jawił się, jako najwspanialszy ze wszystkich
aniołów.
- Więc, co mi rozkażesz w sprawie swojego kochanka? – Nadal się uśmiechał, jakby
starał się ją zachęcić do wypowiedzenia na głos rzeczy, które krążyły jej po głowie.
Jaki rozkaz chciała wydać? Nie mogła myśleć. Była pewna, że nakazanie aniołowi,
żeby popełnił grzech jest złe. Teraz, gdy w końcu skupiła się nad sformułowaniem rozkazu i
swojej zemście, mogła stawić opór pokusie siedzącej naprzeciwko niej.
- Nic związanego ze śmiercią. Chcę, żeby cierpiał. Ma być zazdrosny, zraniony i
niekochany… ma myśleć, że nic dla mnie nie znaczy.
Apollyon uśmiechnął się, jakby podobało mu się to, co usłyszał.
Wytrzymała spojrzenie jego błękitnych oczu. To, o co zamierzała go poprosić było
szaleństwem i mogło zniszczyć te resztki samokontroli, dzięki którym jeszcze się na niego nie
rzuciła, ale i tak miała zamiar to zrobić.
- Mam plan.
26
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 3
Apollyon doskonalił swój wygląd, wygładzając długie, czarne włosy związane
w schludny kucyk i zaciskając węzeł niebieskiego krawata. Serenity szła obok niego
przemierzając ciemne ulice. Jej plan był prosty, musiał taki być, aby móc zadziałać. Apollyon
spojrzał na swoją towarzyszkę nie mogąc się nadziwić, jak bardzo się zmieniła dzięki krótkiej,
czarnej sukience na ramiączkach, która opinała jej piersi i błyszczała od pasa w dół oraz
czarnym butom na wysokim obcasie. Jasne włosy upięła w luźny kok. Oczy umalowała
ciemnymi cieniami, a usta pociągnęła czerwoną szminką, dzięki czemu wyglądała jeszcze
bardziej uroczo.
Już wcześniej powstrzymywanie się od patrzenia na nią było trudne, ale teraz było
wręcz niemożliwe. Ściągała na siebie spojrzenie jego oczu, a on nie chciał odwracać od niej
wzroku. W rzeczywistości chciałby na nią patrzeć przez wieczność.
Wmawiał sobie, że wszystko jest w porządku. Przecież powinien się teraz na nią
patrzeć, udawać zainteresowanie, uwodzić ją i oczarowywać.
- Będzie tu. – Drżenie w jej głosie zdradzało nerwowość, którą i tak mógł w niej
wyczuć.
Czyżby się rozmyśliła? Sposób, w jaki postanowiła się zemścić, był dużo bardziej
delikatny i łagodny od tego, który jemu chodził po głowie. On z uśmiechem na ustach
wrzuciłby jej niewiernego kochanka do czeluści piekielnych, aby cierpiał tam przez wieki
w towarzystwie Diabła i innych grzeszników.
Jej tętno przyspieszyło. Spojrzał przed siebie podążając za jej wzrokiem, aż zobaczył
neon. Wspominała mu o tym klubie. Często w nim bywała w towarzystwie mężczyzny
o imieniu Edward. Apollyon uzyskał już opis swojego celu, ale byłoby dużo łatwiej, gdyby
Serenity wskazała mu go, o ile facet znajdował się w klubie.
- Nie powinnam cię była o to prosić. – Zatrzymała się i zwróciła do niego twarzą. – To
naprawdę nie jest w porządku.
27
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Poprosiłaś mnie jedynie, żebym udawał twojego nowego kochanka. To będzie łatwe
zadanie i nie naruszy żadnych warunków kontraktu, który został zawarty pomiędzy nami. –
Uśmiechnął się, a ona skinęła głową. Tak naprawdę, nic nie mogło naruszyć warunków ich
kontraktu. Nie poprosił jej o ustalenie szczegółowych zapisów i sam też ich nie stworzył.
Cokolwiek by od niego chciała – otrzymałaby to.
Włączając w to grzech lub nie.
Jemu było wszystko jedno.
Serenity zbliżyła się do niego. Już zapomniał, jak dobrze pachną kobiety. Delikatne
perfumy z kwiatową nutą rozpalały jego zmysły i przyciągały go do niej tak samo jak jej
wygląd. Nigdy nie zauważył, żeby wyglądała tak pięknie, nawet gdy obserwował ją
w sadzawce przeszłości.
Ruszyła do przodu, ale złapał ją za nadgarstek i zatrzymał w miejcu.
- Jesteś zdenerwowana. – Przejechał palcami po jej skórze, rozkoszując się uczuciem
gładkości i ciepłem, które od niej biło. Ilekroć jej dotykał, nie chciał jej puszczać. Pragnął
pieścić dłońmi każdy centymetr jej ciała, poznać wszystkie subtelne różnice pomiędzy nimi,
przestudiować oraz zapamiętać wszelkie zagięcia i krzywizny.
- Też byś był, gdybyś miał wkroczyć do klubu z aniołem uwieszonym na twoim
ramieniu. – W jej głosie dało się wyczuć żartobliwy ton, ale wiedział, że mówiła całkiem serio.
Jego wygląd rozpraszał ją.
- Dla nich nie wyglądam jak anioł. – Złapał ją za ramię i odwrócił twarzą do ciemnej
witryny sklepowej, która znajdowała się za jej plecami.
Otworzyła szerzej oczy. Bez względu na to, jakich mocy używał najwyraźniej nie
mogła przejrzeć jego iluzji, gdy była widoczna w innych przedmiotach. Zobaczyła w jego
odbiciu, jaki wygląd przybiera dla innych śmiertelników.
- Właśnie tak wyglądasz?
Skinął, po czym pochylił się do przodu dopóki jego pierś nie znalazła się tuż przy jej
ramieniu i spojrzał w dół na Serenity.
28
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Czy moje odbicie cię satysfakcjonuje?
Spojrzała na niego ponad swoim ramieniem, ich twarze były tak blisko siebie. – Myślę,
że wolę cię widzieć takiego, jakim jesteś naprawdę.
Szczerość tych słów poruszyła jego serce. Wzrokiem podążył do jej ust i cofnął się,
rezygnując z magii chwili oraz napięcia, jakie powstało pomiędzy nimi.
- Masz świetny gust – powiedziała, a on ponownie na nią spojrzał. – Świetnie
wyglądasz zarówno w zbroi jak i w garniturze.
Apollyon uśmiechnął się. – Skoro jesteś usatysfakcjonowana, zajmijmy się teraz twoją
zemstą.
Trzymał ręce z daleka od niej mając zamiar ująć jej dłoń dopiero, gdy będą wchodzić
do klubu, ale uprzedziła go. Jej dłoń w porównaniu z jego wydawała się wyjątkowo mała
i drobna. Zacisnął palce i wszedł do klubu z Serenity starając się przypomnieć sobie, czy
kiedykolwiek trzymał kogoś za rękę. Jeśli tak było, musiało się to zdarzyć bardzo dawno
temu, ponieważ nie pamiętał tego faktu i z pewnością nie wywoływało to w nim tak
przyjemnych odczuć jak teraz, w przeciwnym razie za żadne skarby by nie zapomniał tego.
Mężczyzna stojący przy drzwiach odsunął się w momencie, gdy się do niego zbliżyli.
Serenity spojrzała na Apollyona. Wzruszył ramionami. Niektórzy śmiertelnicy byli bardziej
podatni na przymus, niż inni. Bramkarz był łatwym celem. Wysłana wprost do niego
wiadomość, że ma przepuścić piękną kobietę była wystarczająca, żeby podniósł przed nimi
czerwoną, aksamitną linę.
Apollyon poprowadził Serenity w dół do ciemnego wnętrza klubu mieszczącego się
w piwnicy. Wysunęła się na przód, gdy dotarli do zatłoczonego miejsca u podnóża schodów.
Niebieski neon oświetlał czarny bar, jasne reflektory rzucały blade światło na barmanów
i stałych klientów tłoczących się wokół.
Serenity ruszyła przez tłum, a Apollyon czujnie obserwował otoczenie, zapamiętując
każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Parkiet był mały i zatłoczony. Śmiertelnicy wili się na
nim wykonując ruchy, które przywodziły mu na myśl uprawianie seksu w ubraniach.
Niebieskie światła stroboskopowe i lasery sprawiały, że ich taniec wyglądał, jakby przesuwali
29
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
się klatka po klatce. Wysokie, czarne stoliki otoczone równie wysokimi stołkami były
ustawione w ciemnych kątach sali. Większość z nich była zajęta. Muzyka była zbyt głośna i za
szybka. Słysząc ją zaczął doceniać względny spokój panujący w Piekle.
Wpadł na plecy Serenity, gdy ponownie się zatrzymała. Uczucie ciepłego ciała
dociśniętego do jego mieszało mu myśli równie dobrze jak kawa, więc cofnął się o krok, nim
jego partnerka zauważyłaby, w jakim jest stanie. Spojrzała na niego przez ramię i wymownie
skierowała wzrok na parkiet.
Jeśli oczekiwała, że będzie w stanie wyłowić Edwarda w tłumie, to znacznie
przeceniała jego zdolności.
Chwyciła go za rękę. Pomimo garnituru poczuł dotyk jej palców na swojej skórze. Nie
tylko mogła przejrzeć jego iluzję, ale również przebić się przez nią. Miejsce, w którym go
dotknęła zaczęło go palić, zwiększając toczący go głód, przez który pragnął, by dotykała
również innych części jego ciała.
W końcu zaczynał rozumieć, czemu jego bracia wiązali się ze śmiertelnymi kobietami.
Wspięła się na palce, dociskając piersi do jego ramienia i klatki piersiowej. Nachylił się
zbliżając się do jej twarzy, gdy w końcu na tyle odzyskał zmysły, aby zrozumieć, że chce mu
coś powiedzieć na ucho.
- Zwykle zatrudniają facetów chodzących w białych koszulach, którzy pokazują za
dużo klaty – wykrzyczała mu wprost do ucha tak głośno, że aż się skrzywił. Powinien był jej
powiedzieć, że ma wyostrzony zmysł słuchu.
Zaczął wypatrywać swojego celu, skanując otoczenie i przyglądając się tancerzom.
Zatrzymał wzrok, kiedy w końcu go zauważył. Jego biała koszula odsłaniała zbyt wiele ciała,
miał rozpięte co najmniej trzy górne guziki i tańczył ze szczupłą brunetką w obcisłej, jasnej
sukience.
- Czy to z tą kobietą cię zdradził? – Skrzywił się. Kobieta wyglądała nijako
w porównaniu z Serenity. Przeniósł wzrok na swoją towarzyszkę, a ona pokręciła przecząco
głową.
30
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Z jakim rodzajem kobieciarza związała się Serenity? Na samą myśl, że była z kimś
takim poczuł przemożną chęć, aby mimo wszystko zmodyfikować swoje plany i wtrącić
faceta do Piekła.
- Napijesz się czegoś? – Zapytała przekrzykując głośną muzykę.
Pokręcił głową. – Nie sądzę, by picie alkoholu było mądre. Nigdy go nie próbowałem
i nie jestem do końca przekonany, czy wolno mi go pić.
Serenity spojrzała za niego w kierunku baru. – Cóż, ja potrzebuję drinka.
Chwilę przed tym, jak zniknęła, usłyszał jej westchnienie. Stanął w pobliżu baru. Jakaś
kobieta spojrzała na niego, gdy pojawił się obok niej i potrącił ją niechcący. Gniew, który
zalśnił w jej ciemnych oczach zniknął w momencie, gdy uśmiechnął się do niej.
- Czy mogę postawić ci drinka przystojniaczku? – Zatrzepotała długimi rzęsami
i uśmiechnęła się zalotnie.
Nigdy nie był adorowany, ale wiedział, kiedy kobieta z nim flirtuje. Spojrzał
w kierunku Serenity. Stała przy parkiecie spoglądając ponad tłumem wprost na niego, a na
jej twarzy malował się szok.
- Jestem tu z kimś. – Poczuł, jak kobieta odwraca od niego wzrok.
Parsknęła. – Naprawdę, powinieneś celować nieco wyżej.
Czyżby sugerowała, że Serenity nie była wystarczająco dobra dla niego? Uważała się
za lepszą od niej?
Wybuchnął śmiechem. Nigdy nie słyszał czegoś równie niedorzecznego. Czemu
miałby chcieć zostawić Serenity dla takiej kobiety, jak ta stojąca obok niego? Jego pani była
miła, ciepła, obdarzała go uśmiechem ilekroć na nią spojrzał i była piękna.
Naprawdę była piękna.
I pragnął jej.
Nigdy wcześniej nie pragnął żadnej śmiertelnej kobiety.
31
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Z nią było inaczej.
Skinął na barmana i wysłał do niego mentalny nakaz, żeby przyrządził mu takiego
samego, jaskrawego drinka, jakiego trzymała kobieta stojąca obok. Mężczyzna zrobił, co mu
kazano i pchnął szklankę przez bar w kierunku Apollyona. Złapał ją i podniósł, po czym
zniknął, by pojawić się obok Serenity.
Ponownie westchnęła i uśmiechnęła się do niego, gdy wyciągnął do niej rękę,
w której trzymał drinka.
- Nie jestem pewien, co to właściwie jest.
- Czyżby twoja nowa przyjaciółka poleciła ci tego drinka? – Nadal się uśmiechała, ale
coś zmieniło się w jej wyglądzie.
Coś mrocznego i silnie zabarwionego magią wypłynęło na wierzch.
Zazdrość?
- Poleciła mi coś innego, ale odmówiłem. – Ponownie zaproponował jej drinka. Tym
razem go przyjęła. Ujęła małe, czarne słomki i pociągnęła łyk.
Apollyon gapił się na jej usta jak zahipnotyzowany, gdy wypuściła z nich słomki
i oblizała je.
6
- Dobry? – Zapytał, a ona skinęła.
Moc, która jeszcze chwilę temu z niej promieniowała znikła równie szybko, jak się
pojawiła. Uśmiechnęła się do niego. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z czarownicą. Czy
mogła rzucić na niego klątwę? Nie był pewien, czy jego własne moce sprostałyby jej i nie
chciał tego sprawdzać.
Stolik stojący najbliżej nich zwolnił się, więc ujął ją za łokieć i pociągnął w tamtym
kierunku. Wśliznęła się na czarny, wysoki stołek i postawiła drinka na okrągłym stoliku w tym
samym kolorze. Apollyon zajął miejsce naprzeciwko niej i obserwował, jak sączy alkohol
czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
6
Taaaaa oczywiście nikt się nie domyśla o czym wtedy myślał buhahaha
32
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Głośna muzyka z ciężko wybijanym rytmem rozbrzmiewała wokół, ale wkrótce została
zastąpiona przez inną melodię. Niektórzy tancerze opuścili parkiet, przechodząc obok nich
i kierując się do baru. Apollyon sięgnął przez stół i nakrył dłoń Serenity swoją, gdy Edward
mijał ich stolik.
Uśmiechnął się do niej, gdy poczuł, jak wzrok jej ex spoczął na nich, nim jej były ruszył
dalej. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała na Apollyona.
- Widział to? – Pochyliła się do niego, dając mu wspaniały widok na swoje piersi
opięte przez czarny materiał sukienki.
Czyżby starała się go uwieść?
- Widział. – Apollyon spojrzał przez ramię, obserwując reakcję Edwarda, gdy ten
przemierzał salę.
Były Serenity był niższy od niego i miał dużo gorszą budowę ciała. Był przeciętnej
urody, choć trudno było dostrzec rysy jego twarzy ze względu na kiepskie oświetlenie. Musiał
mieć coś w sobie, skoro Serenity zwróciła na niego uwagę. Apollyon nie mógł dostrzec, co to
mogło być, ponieważ patrząc teraz na niego nie widział w nim niczego dobrego. Mógł
dostrzec jedynie grzesznika, mężczyznę, który miał zostać ukarany za to, że sprawił cierpienie
jego pani.
Edward doszedł do baru i odwrócił się, żeby spojrzeć na niego.
Nie na niego, na nich. Patrzył na nich. Zauważył, że Serenity była z nim i łączyło ich coś
więcej, niż tylko przyjaźń.
Serenity pociągnęła kolejny łyk, a Apollyon przejechał kciukiem po grzbiecie jej dłoni,
wpatrując się w nią. Nie wyglądała, jakby miała coś przeciwko temu, że jej dotykał, a może
to była jedynie część gry? Uniósł spojrzenie swoich błękitnych oczu na jej twarz, przyglądając
się uważnie, jak bierze do ust dwie małe, czarne słomki. Jasne włosy Serenity lśniły
w niebieskim świetle reflektorów. Kolorowe światła obmywały jej skórę sprawiając, że jej
makijaż wydawał się jeszcze ciemniejszy.
33
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Uniosła wzrok znad drinka i wypuściła z ust słomki. Jej uśmiech wydawał się kpić
z niego, wykrzywiając ciemne wargi, które go kusiły zachęcając, by ciągnął dalej tę farsę tylko
po to, aby się przekonać jak zareaguje.
- Jakie rodzaje zaklęć potrafisz rzucać? – Zapytał, przekrzykując hałas, jaki tworzyła
muzyka.
Powoli zamieszała drinka używając do tego słomek i cały czas patrząc się w jego oczy.
Czyżby rzeczywiście musiała tak długo zastanawiać się nad odpowiedzią? Czy potrafiła rzucać
na mężczyzn zaklęcia zmieniające ich w jej niewolników? Jeśli tak, mógłby przysiąc, że już
znalazł się pod działaniem jej czaru.
- Moja matka powiedziała mi, że powinnam wykorzystywać magię jedynie dla dobra
innych i tak było, aż do dziś. – Podniosła szklankę do ust, przesunęła na bok słomki i upiła
duży łyk. Gdy ją opróżniła, odstawiła na stół. – Rzucałam drobne klątwy oraz zaklęcia
zapobiegające ciąży, a także zaklęcia miłosne ma się rozumieć. Oczywiście robiłam to dla
innych na ich prośbę.
Zaklęcia miłosne.
Być może rzuciła na niego zaklęcie.
Nigdy nie wykorzystywała magii dla własnej korzyści, aż do dziś.
W życiu widział wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że była niezwykła. Jej ciepło,
bezinteresowność i dobroć przemawiały do jego serca sprawiając, że w jego oczach była
jeszcze piękniejsza. Myślała tylko o innych, podczas gdy każdy człowiek na jej miejscu
wykorzystałby dar, którym została obdarzona do własnych celów. Moc dająca władzę była
dla śmiertelników jak narkotyk. Widział nieraz, jak to na nich wpływało. Inna osoba z jej
umiejętnościami wykorzystałaby magię, by osiągnąć bogactwo, stać się kimś ważnym
i popularnym. Łatwo byłoby się uzależnić od czegoś takiego i dać zwieść fałszywemu
poczuciu złudnego szczęścia.
Serenity zdawała się być odporna na wszelkie pokusy związane z mocami, którymi
była obdarzona. Gdy w końcu postanowiła wykorzystać je dla siebie, zrobiła to jedynie po to,
34
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
by uleczyć swoje serce i dokonać zemsty. Krzywda, jaką wyrządził jej były kochanek
doprowadziła do tego, że skorzystała z własnych mocy.
A Apollyon usłyszał jej wezwanie i odpowiedział na nie.
Może jednak to był skutek zaklęcia? Magia mogła wzmocnić jej głos, by mógł ją
usłyszeć, ponieważ właśnie w tamtej chwili był skupiony niej.
- Nigdy cię nie kusiło, żeby korzystać ze swoich mocy?
Pokręciła głową, po czym zapatrzyła się w przestrzeń. – Może, czasami.
Czasami.
Jej wzrok ponownie skupił się na nim. Ich spojrzenia się spotkały, a policzki Serenity
oblały się rumieńcem. Nie byłby w stanie tego zauważyć, gdyby nie oczekiwał takiej reakcji.
Rozważała rzucenie zaklęcia, ale na kogo? Na Edwarda, czy na niego? Zemsty czy miłości?
Serenity wyciągnęła rękę i nakryła jego dłoń swoją. Jej skóra była chłodna od
trzymania zimnej szklanki, ale wkrótce zaczęła się rozgrzewać, przejmując od niego ciepło.
Użyła drugiej ręki i teraz trzymała jego dłoń pomiędzy swoimi.
- Nie uważasz, że powinniśmy zatańczyć? – W jej pytaniu dało się wychwycić
nerwowy ton. Uciekła wzrokiem w bok skupiając się na obserwowaniu czegoś powyżej jego
ramienia.
- Nadal patrzy? – Apollyon mógł niemal poczuć wzrok mężczyzny na swoich plecach.
Skinęła.
- W takim razie zdecydowanie powinniśmy zatańczyć.
Zawahała się. – Czy taniec i… robienie czegokolwiek w tym stylu jest w porządku?
Ile razy zamierzała jeszcze zadawać mu to samo pytanie? Nie zamierzał przecież
odpowiedzieć inaczej, niż poprzednio. Bez względu na to, o co poprosi – zrobi to.
35
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon chwycił ją za rękę, wstał i obszedł stolik podchodząc do niej. Jego uśmiech
zdawał się być wystarczającą odpowiedzią. Znów się zarumieniła, po czym ześliznęła ze
stołka i dała się poprowadzić w kierunku parkietu.
Muzyka była teraz cięższa, mocniejsza i bardziej powolna. Ludzie wokół ponownie
wyglądali, jakby mieli zamiar zaraz uprawiać seks w ubraniach, a on zaczął się zastanawiać,
czy to aby na pewno był dobry pomysł. Nie wiedział dokąd może doprowadzić ich taniec, ale
jedno spojrzenie w oczy Serenity powiedziało mu, że bez względu na wszystko, to nie będzie
udawane.
Pociągnął ją w swoje ramiona tak, że oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową. Stał
tam z nią spoglądając w dół, prosto w jej oczy. Miała rozszerzone źrenice, które niemal
przesłaniały teraz tęczówki, ukazując całą pasję i głód, które mógł wyczuć w uderzeniach jej
serca.
Ilekroć przestawała się denerwować i myśleć o tym, że jest aniołem, stawała się
bardziej pewna siebie, jej ruchy były bardziej zmysłowe, a ona sama wydawała się z nim
flirtować. Chciał, żeby już zawsze była taka jak teraz i nie dlatego, żeby Edward mógł ich
zobaczyć.
Apollyon zsunął ręce w dół wzdłuż jej ciała. Przesunął dłońmi po jej żebrach, pasie,
aż zatrzymał się na biodrach. Było jej tak dobrze, gdy czuła na sobie jego dotyk. Zmrużyła
powieki niemal całkowicie zamykając oczy i docisnęła palce do jego piersi, czując pod nimi
nie garnitur, lecz zbroję. Czy podobał jej się dotyk jego dłoni, spoczywających na jej ciele?
Zacisnął uścisk na jej biodrach i przyciągnął ją bliżej siebie, dopasowując wolne ruchy
do ciężkiego rytmu. Przesunęła dłonie wzdłuż jego napierśnika do obojczyków, w kierunku
szyi. Zadrżał, gdy lekko przesunęła palcami po jego ramionach. Zbliżyła się do niego i zaczęła
się poruszać przy nim. Każde otarcie, każdy ruch powodujący pocieranie się ich ciał o siebie
prowadził go trochę dalej w kierunku utraty kontroli.
Ręce Serenity objęły tył głowy Apollyona. Wplotła smukłe palce w jego kucyk,
okręcając wokół nich czarne pasma, a następnie ponownie ułożyła dłonie na jego karku.
Przesunął ręce na jej plecy uwalniając biodra Serenity, czując sposób, w jaki nimi poruszała
podczas tańca. Wsunęła nogę pomiędzy jego, a on pomiędzy jej. Ponownie przymknęła oczy,
36
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
gdy znalazł się zbyt blisko zbiegu jej ud. Jęknął i przybliżył się do niej, chcąc czuć całe jej ciało
dociśnięte do niego. Jego myśli zaczęły krążyć wokół rzeczy, którymi nie interesował się już
od dawna. Jak dobrze wyglądałaby nago? Chciał poznać każdy centymetr jej ciała swoimi
ustami i dłońmi, dopóki nie wykrzyczałaby jego imienia i nie opadłaby z wyczerpania.
Cofnął się nieznacznie niezdolny do przetrwania dalszych tortur. Potrzebował chwili,
by złapać oddech. Był zbyt bliski utraty kontroli.
Serenity spojrzała w jego oczy. Z jej twarzy mógł wyczytać zaproszenie oraz pytanie.
Czekała na jego ruch. Chętnie przystałby na to, gdyby wiedział, że to wszystko nie jest jedynie
częścią gry. To wszystko było jedną, wielką farsą, niczym więcej, poza udawaniem, mającym
na celu wywołanie zazdrości u Edwarda. Nie chodziło o nic ponad to.
Jeśli tak, to czemu czuł się tak dobrze trzymając ją w ramionach?
Przebiegła wolno rękami po jego bicepsach, jej wzrok szedł w ślad za prawą dłonią.
Śledziła wypukłości jego mięśni, a jej serce przyspieszyło, gdy zaznajamiała się z jego ciałem.
Jej oczy pociemniały i mógł poczuć jej głód, który uwidaczniał rosnącą w niej potrzebę.
Czemu jego ciało płonęło pod jej dotykiem?
Spojrzenie jego oczu przesunęło się na jej usta.
Czemu nie mógł oderwać oczu od jej czerwonych ust? Wciąż myślał, jakby to było
cudownie opuścić głowę w dół i ją pocałować.
Minęło wiele czasu odkąd po raz ostatni pożądał kobiety, ale wiedział, że nigdy nie
chciał tego tak bardzo – to uczucie było tak silne i przemożne. Kochał sposób, w jaki się
poruszała w odpowiedzi na jego ruchy, ocierała się o niego drażniąc go i zmuszając do
uległości, wysyłając dreszcz za dreszczem wzdłuż jego skórzy i powodując wrzenie krwi.
Kochał sposób, w jaki na niego patrzyła i jak się do niego uśmiechała. Była pełna szczerych
emocji i pożądania. Nie wyglądała, jakby tylko grała.
To było takie realne i był pewien, że przyjęłaby jego pocałunek.
To nie mógł być jedynie urok, bo to na nią nie działało. Musiał rzeczywiście ją
pociągać.
37
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Uśmiechnęła się do niego, a jej dłonie lekko spoczęły na jego łokciach, paląc ciało
Apollyona. Pragnął ponownie poczuć jej ręce na swojej piersi, ale tym razem bez zbroi.
Potrzebował jej dotyku, chciał, żeby wiedziała, co z nim robiła i czuła, jak bardzo
przyspieszała bicie jego serca.
Wykonał ruch w jej kierunku, zadowalając się tak bardzo, na ile mógł sobie na to
pozwolić w miejscu publicznym bez przekraczania pewnych granic. Wydawała się tym nie
przejmować. Ponownie przymknęła oczy, gdy przesunął ręce na jej tyłek. Jęknął na wydechu,
gdy poczuł ruch dwóch pełnych półkul pod swoimi palcami. Zsunął dłonie jeszcze niżej
i docisnął jej biodra do swoich.
Chciał jej.
Jego szeroko otwarte oczy spotkały jej. Źrenice niemal całkowicie pochłonęły jej
tęczówki, miała rozchylone usta.
Chciał ją pocałować.
To nie mogło być udawane.
Chciał ją złapać w swoje ramiona i skrzydła i nigdy jej nie wypuszczać.
Co ona z nim robiła?
Jaki rodzaj zaklęcia rzuciła na niego, żeby zachowywał się w ten sposób?
Opuszki palców Serenity pieściły jego ręce, przesuwając się z powrotem do ramion
Apollyona. Śledziła linię pasków przytrzymujących jego zbroję, przyciśniętych do skóry.
Bawiła się klamrami, a jego ciało zadrżało na myśl, że mogłaby je odpiąć i odsunąć
napierśnik, aby dotknąć jego piersi.
Tak bardzo tego chciał.
Pierś Serenity poruszała się podczas ciężkiego oddechu. Jej oczy go kusiły.
Wstrząsnęło nim głębokie pragnienie, gdy zobaczył jak jej piersi napinają materiał małej,
czarnej sukienki. Stracił z oczu cel, dla którego robili to wszystko. Byli tylko oni, wpatrzeni
w swoje oczy, z galopującymi sercami.
38
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Wrócił spojrzeniem do jej ust i nie mógł powstrzymać pokusy.
Apollyon obniżył głowę, zbliżając się do niej, owinął ją ramieniem i przekrzywił głowę
do pocałunku.
Zachichotała.
Cofnął się, marszcząc brwi. Śmiejąc się, wygięła się w jego kierunku. Jęknął, gdy jej
biodra docisnęły się do jego boleśnie prężącej się erekcji.
Była piękna, kiedy tak się śmiała. Poruszyła ramionami i opuściła ręce. Zrozumiał,
że chodzi o jego skrzydła. Podniósł jedno z nich i otoczył nim jej ramię. Śmiała się
prawdziwie i z pełnią szczęścia.
Zdawała się zapomnać o swoim smutku.
Oboje zdawali się zapomnieć o wszystkim.
39
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 4
Serenity spojrzała w górę wprost w ciemne oczy Apollyona. Mogła w nich dostrzec
pasję i pożądanie, które paliły się głęboko na ich dnie i były odbiciem jej własnych uczuć.
Musiała to sobie ubzdurać. To wszystko było tylko grą i do tego skuteczną, jak do tej pory,
ale straciła z oczu Edwarda i przestała o nim myśleć w chwili, gdy Apollyon położył na niej
swoje dłonie.
Ostatnie minuty wydawały się być takie prawdziwe.
Nie mogły być.
Jego skrzydła były na to żywym dowodem. Tak bardzo potrzebowała teraz ich dotyku,
żeby mogła wziąć się w garść.
Nawet gdyby ją pocałował, musiała przekonać samą siebie, że to byłaby jedynie gra.
Nie mogła zadurzyć się w aniele, nieważne, o jak seksownego anioła chodziło. Poza
misją, dla której tu był, nie było mowy o czymkolwiek innym. Mogła być naiwna, ale nie aż
tak.
Anioł nie mógłby zakochać się w śmiertelniczce.
Piosenka skończyła się, a Serenity spojrzała w kierunku, gdzie jeszcze chwilę temu stał
Edward. Zniknął. Zaczęła się rozglądać. Wspięła się na palce, aby spojrzeć ponad głowami
tłumu, ale nigdzie go nie było.
- Wyszedł. – Odsunęła się od Apollyona.
Wyglądał na zawiedzionego, kiedy jej dłonie zsunęły się z jego ciała. Odwróciła się,
więc nie widziała dokładnie wyrazu jego twarzy. Mogła udawać, że tylko to sobie wyobraziła.
Apollyon wyprowadził ją z parkietu i zaprowadził do stolika, aby mogli ponownie przy
nim usiąść. Złapała go za rękę i pociągnęła w kierunku wyjścia. Nie było sensu zostawać
w klubie, skoro Edwarda już w nim nie było. Rozbolała ją głowa od głośnej muzyki, a poza
40
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
tym miała dosyć udawania do końca życia. Gdy obmyślała swój plan, nie wzięła pod uwagę
wszystkich konsekwencji jego realizacji oraz tego, jak to na nią wpłynie.
- My też wychodzimy? – Głęboki głos Apollyona wyprawiał z nią dziwne rzeczy.
Chciała ponownie znaleźć się w jego ramionach, być blisko niego, gdy będzie jej szeptał
wprost do ucha czułe słówka.
Skinęła i szybko wspięła się po schodach, kierując do wyjścia. Nocne powietrze było
teraz chłodne, ale nie aż tak, żeby zmarzła bez kurtki. Spojrzała w górę, pragnąc ujrzeć
gwiazdy. Niebo było bezchmurne, ale światła miasta skutecznie blokowały możliwość
zobaczenia jakichkolwiek z nich, nawet tych najjaśniejszych.
- Chciałabyś polecieć? – Te słowa wypowiedziane niskim głosem tuż przy jej uchu były
bardzo kuszące. Chciała przytaknąć, ale silniejszy podmuch wiatru owionął jej ciało zupełnie,
jakby ją przed tym przestrzegał. Zbliżył się do niej na tyle, że mogła poczuć bijące od jego
ciała ciepło. Nagle zapragnęła odwrócić się i go pocałować. Chciała się zatracić w pocałunku
dopóki ogień, który rozpalił w niej Apollyon nie zostałby ugaszony. Jego oddech łaskotał jej
szyję. Delikatnie położył dłonie na jej ramionach. Dotyk jego rąk rozpalał ją i sprawiał,
że drżała. – Mogę zabrać cię do domu.
- Boję się, że spadnę
7
– wyszeptała.
Apollyon okrążył ją. Jego ruchy były drapieżne i zmysłowe. Powoli przesunął po niej
wzrokiem tak, jakby chciał zajrzeć wprost do jej serca, aby odkryć prawdziwe znaczenie
wypowiedzianych przez nią słów.
Bała się, ale czego, jego bliskości?
Przecież nie mogłaby się zakochać w aniele.
8
- Nie upuszczę cię. – Władczo ujął ją w pasie i zbliżył się do niej. Zsunął dłonie
oplatając ją nimi w talii. Pochwyciła spojrzenie jego błękitnych oczu. Jasne refleksy, które
7
Tu trochę przemodelowałam bo występowała gra słów, której niestety ni jak nie da się przełożyć na polski z
zachowaniem dwuznaczności wypowiedzi bohaterów – a szkoda fall jako spadanie i fall od fall In love –
zakochać się. Zdanie w oryginale:
“I’m afraid of falling,” she whispered.
8
W nawiązaniu do 7 przypisu zdanie w oryginale:
She couldn’t fall for an angel.
41
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
w nich błyszczały fascynowały ją. Mogłaby patrzeć w jego oczy przez wieczność i nigdy się
tym nie znudzić. W jakiś sposób jego tęczówki ciągle się zmieniały. Za każdym razem, gdy na
niego patrzyła jego oczy miały inny odcień, tak, jakby ich kolor nie był czymś stałym.
Uśmiechnął się do niej. – Wolisz być zwrócona do mnie twarzą, czy plecami?
Pod gorącym spojrzeniem jego oczu jej puls zaczął galopować. Czyżby nie tylko ona
używała słownych gierek do zamaskowania swoich uczuć?
Serenity zbeształa się w myślach. Anioł z pewnością nie zapytałby jej o preferencje
seksualne.
9
Zebrała resztki odwagi i powiedziała sobie, że to będzie tylko krótki lot
w ramionach wspaniałego, ciemnego anioła, który zabierze ją do domu. – nic ponad to.
Uniósł brwi, gdy oplotła rękami jego szyję.
- Mam lepszy pomysł. – Podniósł ją i ułożył wygodnie w swoich muskularnych
ramionach. Silny podmuch uniósł jej sukienkę, wślizgując się pod materiał i owiewając
chłodnym powietrzem jej pośladki. Złapała brzeg swojej czarnej, letniej sukienki i wcisnęła go
pomiędzy uda przytrzymując w miejscu. Nie chciała świecić tyłkiem przed całym Paryżem.
Brwi podjechały jej do góry. – Czy ludzie będą nas widzieć?
Apollyon pokręcił głową i spojrzał w niebo z wyrazem zamyślenia wymalowanym na
twarzy. – Już teraz jesteś dla nich niewidoczna.
- Ukryłeś nas? – Rozejrzała się wokół, nim jej wzrok ponownie wrócił do niego.
Skinął. Uczepiła się jego ramion, gdy uderzył swoimi olbrzymimi skrzydłami pokrytymi
czarnymi piórami i wzbił się w powietrze. Serenity spojrzała w dół i otworzyła szerzej oczy.
Zaczęła żałować, że się zgodziła na ten lot w momencie, gdy jej żołądek wywinął koziołka.
Skuliła się w ramionach Apollyona, ukryła twarz w zgięciu jego szyi i zaczęła się
zastanawiać nad poproszeniem go, by odstawił ją z powrotem na ziemię. Naprawdę nie
chciała spaść, a w momencie podejmowania decyzji nie przemyślała wszystkiego dokładnie.
Co jeśli ją upuści? Co jeśli jest za ciężka?
9
No kochana, żebyś się nie zdziwiła hehe
42
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Otworzyła szeroko oczy i odsunęła się od jego szyi, aby móc spojrzeć mu w twarz. –
Dasz radę unieść nas obydwoje?
Roześmiał się. Głęboki i ciepły śmiech zdenerwował ją. Rzuciła mu groźne spojrzenie.
- Ważysz tyle, co nic. – Przycisnął ją do swojego boku i zacieśnił uchwyt na jej
kolanach. – Teraz którędy?
Serenity zajęło chwilę nim w końcu przestała się gapić na dachy pobliskich domów
i mogła zlokalizować swoje mieszkanie. Wskazała kierunek, gdzie jak jej się wydawało mieścił
się jej apartament. Apollyon zanurkował w dół, jego skrzydła młóciły chłodne powietrze
sprawiając, że kolejne podmuchy łaskotały jej skórę.
Na chwilę spojrzała na miasto rozciągające się pod nią. Była zdumiona widokiem
tysięcy świateł migoczących w ciemności. Chwilę później ponownie spojrzała na Apollyona.
Był niesamowity. Chciałaby móc latać tak jak on. Był skupiony na punkcie, który wskazała.
Jego pewny uścisk dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Ufała mu.
Już od dawna nie ufała nikomu tak otwarcie i bezgranicznie. Nawet Edwardowi.
Ledwo znała Apollyona, ale coś w nim sprawiało, że nie miała do niego żadnych zastrzeżeń,
zupełnie, jakby byli dla siebie stworzeni. To, co czuła do niego było niedorzeczne.
Apollyon spojrzał na nią. Jego oczy wydawały się być niemal czarne w słabym świetle.
Zaczęła się wyciszać w jego ramionach, jej serce uspokoiło się i zwolniło. Był taki piękny
i mroczny.
Odwrócił od niej wzrok i zmienił kurs wykonując jedno, silne uderzenie skrzydeł.
Skuliła się w jego ramionach, kiedy przyspieszył i opadł w kierunku miasta. Była bliska krzyku,
dopóki nie ujrzała w oddali pięknie oświetlonej Wieży Eiffela. Zadrżała na ten niesamowity
widok.
- Zmarzłaś? – Apollyon ponownie zwolnił sprawiając, że lecieli teraz w spokojnym,
równym tempie.
- Nie, wszystko w porządku – wyszeptała, podziwiając widok Wieży Eiffla i miasta,
które znajdowało się pod nimi.
43
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Powinienem odstawić cię do domu.
- Nie. – Spojrzał na nią, gdy uczepiła się jego czarnego, inkrustowanego złotem
napierśnika. Uśmiechnęła się nieśmiało. – Możemy jeszcze raz przelecieć wokół Wieży?
Serce podskoczyło jej gwałtownie, gdy szeroki uśmiech rozjaśnił jego twarz. Ciało
Serenity ponownie zareagowało na dotyk Apollyona. Była wyjątkowo świadoma jego
bliskości oraz tego, jak na nią patrzył tymi swoimi intensywnie ciemnymi oczami.
- Tylko jeden raz. – Obniżał lot dopóki nie znaleźli się zaledwie metr nad ziemią,
przelatując nad rzeką. Spojrzała w dół, chcąc zobaczyć swoje odbicie, ale nie mogła go
odnaleźć. Naprawdę byli niewidoczni. Zaśmiała się. Żaden z turystów fotografujących Wieżę
Eiffla nie zwrócił na nich uwagi.
Ludzie pochylali się i przytrzymywali swoje ubrania, gdy Apollion uderzał raz po raz
skrzydłami, wysyłając kolejne podmuchy wiatru w kierunku tłumu. Serenity zapatrzyła się na
Wieżę wykorzystując rzadką okazję do obejrzenia jej z tak bliska, choć nie była w jej wnętrzu.
Prawdopodobnie już nigdy więcej nie będzie jej dane doświadczyć takiego widoku. To było
niesamowite, że Apollyon mógł obserwować świat z lotu ptaka ilekroć przyszła mu na to
ochota. Mógł latać wokół Wieży Eiffla aż do znudzenia, a później polecieć gdzieś indziej.
Apollyon docisnął ją mocniej do swojego ciała, gdy wzniósł się spiralnym ruchem do
góry w kierunku szczytu Wieży. Dyszała, gdy wylądował na jej czubku, bez najmniejszego
wysiłku utrzymując ich ciężar stojąc jedynie na jednej nodze.
- Tu jest tak pięknie. – Przytuliła się do niego, aby się nieco ogrzać. Nie chciała, żeby
opuszczali to miejsce tylko dlatego, że zrobiło jej się zimno. Chciała pobyć tu z nim jeszcze
przez chwilę i poudawać.
Otoczył ją swoimi skrzydłami. Czarne pióra były miękkie i ciepłe, ogrzewały nogi i ręce
Serenity okrywając ją całkowicie.
Podniosła wzrok i zauważyła, że Apollyon wpatruje się w nią. Przekrzywił głowę na
bok, jego oczy były pełne ciepła. O czym teraz myślał? Wyglądał tak jak wtedy, gdy myślała,
że zamierza ją pocałować. Czy teraz chciał? Pragnęła tego, jak niczego innego na tym świecie.
To z pewnością nie była gra – Edwarda nie było nigdzie w pobliżu.
44
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
To nie mogło być udawane.
Spojrzenie jego oczu opadło na jej usta.
Serenity zmusiła się, aby patrzeć na miasto, nie na Apollyona. Nie chciała zostać
ponownie zraniona, ani rozpalać w sobie złudnych nadziei.
- Masz zimną skórę – powiedział, a ona zrozumiała podwójne znaczenie jego słów.
Jego sugestia zraniła ją do żywego, niemal czuła jak krwawi. Chciała mu powiedzieć,
że wcale nie zamierzała być oziębła, że go pragnie, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu.
Rozwinął skrzydła i skoczył w dół. Spadali wyjątkowo szybko. Serenity kurczowo
uchwyciła się jego szyi bojąc się, że zamierza ją upuścić. Chwilę przed zderzeniem z ziemią
wykonał jedno, potężne uderzenie skrzydeł i ponownie wzlecieli w górę, szybując ponad
dachami domów, kierując się do jej mieszkania.
Serenity tylko raz wskazała mu kierunek, gdy byli już blisko budynku, w którym
mieszkała. Serce jej waliło, a głowa pulsowała bólem. Nie była pewna, co tak naprawdę teraz
robiła. Może po prostu wyobraziła sobie to wszystko i dostrzegała rzeczy, które jedynie
chciała zobaczyć? Czy naprawdę czuła w stosunku do Apollyona coś więcej, niż tylko
pożądanie? Nigdy nie była typem kobiety flirtującej z facetami i uganiającej się za
przygodnym romansem. Czy aby na pewno zamierzała się w to angażować?
Wylądował na jej balkonie, opuszczając się w dół tak delikatnie, że nawet tego nie
zauważyła, po czym złożył skrzydła. Postawił ją na ziemi. Gdy w końcu stanęła na własnych
nogach , spojrzała na niego zastanawiając się, co tak właściwie czuje i co najlepszego
wyrabia. Przecież ledwo go znała.
Prawdopodobnie to było najlepsze rozwiązanie.
- Dziękuje. – Zaczęła nerwowo wygładzać swoją sukienkę.
- Za co? Za lot?
- Nie… za to, że mi pomogłeś. To było bardzo miłe z twojej strony. – Czyżby brzmiała
sztucznie? Nie była pewna, jak powinna się zachowywać przy nim, skoro marzyła tylko o tym,
by rzucić mu się w ramiona i wykorzystać tę chwilę oraz jego.
45
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon uśmiechnął się. – Jeszcze nie zemściliśmy się na twoim byłym.
Czyżby? Edward był zazdrosny. Jak bardzo Apollyon zamierzał nagiąć jej rozkaz, aby
sprawić by jej ex cierpiał? W jego oczach czaiła się ciemność, która powiedziała jej, że nie
okłamał jej dzisiaj mówiąc, że zrobiłby z Edwardem okropne rzeczy, gdyby go tylko o to
poprosiła. To wszystko wymykało się spod kontroli, a jeśli będą dalej kontynuować tę farsę
to była bardziej niż pewna, że skończy się to jej cierpieniem. Nie wiedziała, czy przetrwa to
po raz kolejny. Na samą myśl o tym, jak bardzo Apollyon mógł ją zranić, chciała mu
powiedzieć, że to koniec i odejść.
- Czy to naprawdę w porządku, że robisz wszystkie te rzeczy? – Zamiast tego zadała
mu po raz kolejny to samo pytanie.
Uśmiechnął się szerzej. Był taki przystojny i czarujący, co mogło być katastrofalne
w skutkach. Serce Serenity biło coraz szybciej walcząc z myślami, które kotłowały się w jej
głowie, podejmując rytm złapany jeszcze, kiedy tańczyli. W obecności Edwarda nigdy nie była
tak śmiała, jak wtedy na parkiecie. Cała ta gra pozorów, mająca wzbudzić zazdrość w jej
byłym, pozwoliła jej się wyzwolić. Użyła Edwarda, jako wymówki do zrobienia tego, czego
pragnęła -z Apollyonem.
Chciała ponownie z nim zatańczyć tak, jak wtedy w klubie, właśnie teraz, na balkonie
przy świetle księżyca.
- Mogę robić, co tylko zechcę. Anioły nie są na każde skinienie Boga. Tak naprawdę
w większości pracujemy dla Diabła.
- Ale ty należysz do tych dobrych aniołów? – Wyszeptała, sama nie będąc do końca
pewną odpowiedzi. To, co powiedział jej o sobie do tej pory, dało Serenity do zrozumienia,
że jest w nim również coś bardzo złego i mrocznego. W innym wypadku, dlaczego to właśnie
jego wybraliby do siania zniszczenia na Ziemi?
- Tak. – Zbliżył się do niej. Był wysoki i dobrze umięśniony z szerokimi ramionami,
przez co Serenity czuła się jeszcze mniejsza, niż była w rzeczywistości. – Znowu tak na mnie
patrzysz, jakbyś zaraz miała powiedzieć, że jestem śmiercią.
46
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Nie jesteś. – Brzmiała na pewną siebie, choć wcale się tak nie czuła. To ją zaskoczyło.
Podeszła do niego bliżej, przechylając głowę, aby móc spojrzeć mu w oczy. Serce waliło jej
jak młotem. – Po prostu jesteś złym chłopcem.
10
Uśmiechnął się szeroko. – Już mi to mówiono.
Skrzywiła się. – Czyżbyś się o tym dowiedział od innych kobiet?
Pokręcił głową, a w jego głosie dało się usłyszeć nutki rozbawienia. – Nie, od moich
braci, innych wojowników. To było dawno temu, nie widziałem ich od wieków.
- Dlaczego, co się stało? – Serenity studiowała jego twarz starając się wychwycić
jakieś uczucia, które wiązały się z tymi wspomnieniami. Gdy mówił o swoich przyjaciołach nie
wydawał się być smutnym.
- Zmienili się. – Podszedł do krawędzi balkonu wyłożonego szarymi łupkami i zapatrzył
się w przestrzeń. Wiatr bawił się kosmykami jego ciemnych włosów uwiązanych w kucyk
i poruszał czarnymi piórami. Westchnął, po czym spojrzał na nią przez ramię. – Postanowili
spędzić resztę życia na Ziemi w ramionach śmiertelnych kobiet, które pokochali. Mamy
w zwyczaju podglądać ludzi, a zachowanie czystości w dzisiejszych czasach jest bardzo
trudne. Kobiety ubierają się tak prowokująco.
Jego wzrok padł na jej sukienkę, powoli prześlizgując się po niej od piersi, aż do ud.
Stała spokojnie, czując się niezręcznie pod jego pożądliwym wzrokiem, nie chcąc jednak, aby
przestał na nią patrzeć. Lubiła, gdy jego oczy były na nią zwrócone, a widoczny w nich głód
dodawał jej pewności siebie.
- Pozwolono im na to? – Wyszeptała niezdolna wydobyć z siebie głośniejszych
dźwięków, podczas gdy jego błękitne oczy błądziły po jej ciele. Zbliżyła się do niego,
dociskając do czarnej, metalowej zbroi i spojrzała mu w oczy.
Roześmiał się ponownie, choć płomień w jego oczach nadal się tlił. Płonął teraz nawet
jaśniej grożąc, że również i ją spali, jeśli znajdzie się w jego ramionach.
10
Jak on jest chłopcem to ja jestem Miss Polonia hahaha też chcę takiego skrzydlatego aniołka, choć jak na
złego chłopca zachowuje się jak dupa wołowa – za kłaki ją i do wyra! ☺
47
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Jesteśmy aniołami. – Odsunął kosmyki jasnych włosów z jej twarzy wsuwając je na
powrót w kok. – Nie świętymi.
- Och. – Miała szeroko otwarte oczy. Jej wzrok padł na jego usta. Wyobrażała sobie,
jak dobrze by się czuła całując go, czując jego wargi przesuwające się po jej ciele, dopóki nie
rozpadłaby się na miliony kawałeczków, a on ponownie by jej nie poskładał.
- Niektórzy z nich postanowili spaść i stać się śmiertelnymi… inni pozostali aniołami,
ale pozostali na Ziemi. W obu przypadkach to wielkie poświęcenie. – Pogładził jej policzek
wpatrując się w jej oczy przez długie sekundy dopóki się od niej nie odsunął. – Dziś miałaś
ciężki dzień. Teraz pozwolę ci odpocząć i wrócę jutro.
Serenity złapała jego nadgarstek, nim zdążył odejść. Spojrzał w dół, po czym podniósł
wzrok wpatrując się w jej oczy.
Przełknęła.
- Dokąd się wybierasz? – Uwolniła go i spojrzała na dachy pobliskich domów. – Masz
tu jakiś przyjaciół?
- Nie. – Ponownie się do niej przysunął. Niemal jej dotykał i mogła poczuć
promieniującą od niego moc.
Był silny. Dysponował o wiele większą mocą od niej i nie miała najmniejszych
wątpliwości, że jedną myślą mógłby uwolnić śmiertelnie destrukcyjną siłę, ale
z niewiadomych powodów nie przerażało jej to. Nie dał jej żadnego powodu do strachu
sprawiając, że ufała mu i czuła się przy nim bezpieczna, a im bliżej niej się znajdował, tym
intensywniej to odczuwała.
Serenity odwróciła się i przywołała na ustach uśmiech, aby zatuszować swoje
zdenerwowanie. – Możesz zostać tutaj.
Jedna, ciemna brew uniosła się w górę na tą sugestię.
- Mam kanapę, na której możesz się przespać i koce, a to lepsze, niż samotność
prawda?
48
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Ponownie na nią spojrzał takim wzrokiem, jakby myślał o spaniu, ale niekoniecznie na
kanapie. Pasja jeszcze przed chwilą płonąca w jego oczach znikła nagle, co ją zaskoczyło.
Wyglądało na to, że trochę mu ulżyło, a może po prostu czuł się samotny. Wyciągnęła rękę
i dotknęła jego przedramienia kładąc dłoń na czarnym, skórzanym mankiecie, który go
osłaniał i starając się odczytać emocje Apollyona korzystając ze swoich mocy.
Zmarszczył brwi i wziął ją za rękę. Nagły kontakt skóra-przy-skórze pobudził jej
zmysły, dzięki czemu uczucia przepłynęły przez nią. Słyszała je głośno i wyraźnie. Przyglądała
się, jak bawił się jej palcami, skupiając się na nich.
Samotność.
- Kanapa brzmi nieźle. – Puścił jej rękę. – Nie spałem od bardzo dawna.
- Nie spałeś? – Podniosła szczebel zamka na francuskich oknach i weszła do ciemnego
pokoju. Gdy wpadła na stary, drewniany stół kuchenny pstryknęła palcami, a światło zalało
pomieszczenie. Spojrzała za siebie na Apollyona. Nadal stał przy drzwiach przyglądając się
kuchni i jadalni. Nie było tego wiele. Białe ściany prosiły się o malowanie, aby odzyskać swój
dawny blask, a w kuchennym zlewie piętrzyły się brudne naczynia czekające, aż ktoś je
umyje.
- Nie śpię, kiedy jestem na służbie, chyba, że jestem z niej zwolniony. – Apollyon
wszedł do jadalni, a Serenity zaczęła się zastanawiać nad jego słowami. Przeszła przez pokój
podchodząc do otwartych, drewnianych drzwi i weszła do salonu. - Śpię tylko, kiedy jestem
na Ziemi. Minęły wieki odkąd byłem tu po raz ostatni.
- A ja cię wezwałam. – Nie zapomniała o tym. Był tym zaskoczony tak samo jak ona.
Ponownie pstryknęła palcami, używając swoich mocy by zapalić lampę stojącą za
telewizorem w salonie. Wskazała na kremową kanapę. – Przyniosę koce.
Serenity czuła na sobie wzrok Apollyona, gdy wchodziła do sypialni. Drzwi znajdowały
się po prawej stronie od telewizora, dokładnie naprzeciwko kanapy. Gdyby zostawiła je
otwarte, mogłaby go widzieć, gdy położy się spać. Złapała jedną z poduszek z podwójnego
łóżka i wyjęła z drewnianej szafy stojącej na prawo od drzwi, gruby, czerwony koc.
Gdy wróciła, Apollyon siedział na kanapie. Uśmiechnął się, kiedy podała mu koc.
49
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Zazwyczaj wstaję wcześnie, więc postaram się zachowywać cicho, jeśli nadal
będziesz spał. - Zwlekała stojąc przy niskim stoliku kawowym znajdującym się przy kanapie.
- Dziękuje. – Skinął do niej. – Dobranoc Serenity.
Uśmiechnęła się na dźwięk swojego imienia wymawianego z takim ciepłem w głosie.
- Dobranoc Apollyon.
Również się do niej uśmiechnął.
Serenity wróciła do swojej sypialni, zamykając za sobą drzwi, po czym oparła się o nie
plecami i przymknęła powieki.
Jak zamierzała usnąć mając go tuż za drzwiami?
To wydawało się niemożliwe.
50
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 5
Serenity uchyliła drzwi od swojej sypialni z cichym zgrzytem zamka i zajrzała do
pokoju. Światła w salonie były pogaszone, ale księżycowa poświata wpadająca do środka
przez okna oświetlała pomieszczenie na prawo od telewizora. Przesunęła powoli wzrok na
Apollyona.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia, gdy zauważyła, że jego skrzydła zniknęły.
Uchyliła szerzej drzwi, przekonując samą siebie, że to wszystko tylko jej się śni i przyjrzała mu
się dokładnie.
11
Zniknęły. Nie schował ich nigdzie. Po prostu ich tam nie było.
Leżał na kanapie, z głową niemal dotykającą drzwi do kuchni i nogami zwisającymi tuż
przy oknie. Wydała zduszony chichot widząc go rozpartego na wąskim meblu i śpiącego w tak
niewygodnej pozycji. Był zdecydowanie za duży, jak na jej małą kanapę. Prawdopodobnie
powinna była odstąpić mu łóżko i sama przespać się w salonie.
Wśliznęła się do pokoju, idąc na palcach i krzywiąc się za każdym razem ilekroć
podłoga zaskrzypiała. Chciała popatrzeć na niego przez chwilę nie budząc go przy tym. Jeśli
uważał, że jej czarna sukienka była prowokująca, to mogła sobie doskonale wyobrazić, co by
pomyślał o jej małej, czerwonej, jedwabnej koszulce nocnej, którą miała teraz na sobie.
Zatrzymała się kilka kroków przed nim przy stoliku kawowym. Wyglądał pięknie,
skąpany w księżycowej poświacie i sprawiał wrażenie tak normalnego bez swoich skrzydeł.
Z łatwością mogłaby sobie wmówić, że jest jedynie zwykłym śmiertelnikiem, takim samym
jak ona.
Był pogrążony w głębokim śnie. Jego naga klatka piersiowa podnosiła się i opadała
miarowo. Zaschło jej w ustach, gdy powoli przyglądała się śpiącemu Apollyonowi. Był nagi.
Najwidoczniej nie był przyzwyczajony do przebywania w damskim towarzystwie. Czerwony
koc zsunął się nisko, ledwo zakrywając jego biodra, grożąc spadnięciem przy najmniejszym
11
To ja też chce mieć takie sny jak ona. Inna sprawa, że fajne rzeczy potrafi sobie wkręcić zdesperowana
kobieta ☺
51
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ruchu.
12
Syciła oczy jego widokiem pragnąc go coraz bardziej. Na jednej ręce ułożył głowę
podczas, gdy druga spokojnie spoczywała na jego biodrach. Obrysowała wzrokiem ułożenie
jego kończyn śledząc wypukłości mięśni i ciemnej linii włosów prowadzącej jej oczy ku
dołowi.
Patrząc teraz na niego trudno było uwierzyć, że był prawdziwym aniołem. Z drugiej
strony ona była czarownicą. Matka nauczyła ją, że zawsze trzeba mieć otwarty umysł,
ponieważ nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę może okazać się realne. Od zawsze wierzyła
w anioły, ale nigdy nie przypuszczała, że skończy z jednym z nich, nagim i śpiącym na jej
kanapie.
To było nieprawdopodobne, stać i patrzeć na niego wiedząc, że miał za sobą już całą
wieczność.
Był nieśmiertelnym.
Bardzo przystojnym nieśmiertelnym.
Jego twarz była oazą spokoju. Pasma ciemnych włosów wysunęły się z kucyka i teraz
spływały po ramionach niknąc pod głową Apollyona. Czy wszystkie anioły były tak piękne jak
on?
Poruszył się, a ona szybko pobiegła do swojej sypialni i wskoczyła pod kołdrę,
chowając się pod nią i udając, że śpi. Serce waliło jej mocno, a krew szumiała w głowie.
Nasłuchiwała, czekając na pierwsze oznaki mówiące, że się obudził.
Przez moment była pewna, że nie zmąciła jego snu, ale chwilę później odniosła to
dziwne, palące wrażenie, że ktoś się jej przygląda.
Światła się włączyły.
Serenity podskoczyła na łóżku, dociskając do piersi różową kołdrę, a jej oczy
otworzyły się szeroko.
12
Niech spadnie!@!
52
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Ukryła twarz w pościeli, a jej policzki oblały się rumieńcem w odpowiedzi na to, co
właśnie ujrzała. – Zasłoń się!
Uderzyła ją fala gorąca, która teraz rozlewała się po jej ciele, a wszystko przez jedno
zerknięcie na nagiego Apollyona stojącego w drzwiach jej sypialni.
- Jeszcze chwilę temu wyglądałaś na całkiem zainteresowaną patrzeniem na mnie. –
W jego głosie dało się dosłyszeć cień rozbawienia.
Miała wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu. – Ja wcale… ja nie…
- Już możesz patrzeć – powiedział, a Serenity spojrzała na niego przez palce, aby się
upewnić, że jej nie oszukuje.
To było okrutne, stać przed nią nago, gdy tak bardzo go pożądała. Co prawda
powiedział jej, że inne anioły wiązały się ze śmiertelnymi kobietami, ale ona nadal nie mogła
przejść nad tym do porządku dziennego. Poza tym wciąż pamiętała, co jej wpojono o jego
gatunku. Anioły nie robiły takich rzeczy. Były dobre. Były święte.
13
Apollyon był zły. Apollyon został stworzony do grzechu.
14
Gdzieś w głębi serca zdawała sobie z tego sprawę ilekroć na niego spojrzała.
Promieniowała od niego aura mocy i zmysłowości. Był zwinny i został obdarzony ciałem boga
i diabelskim uśmiechem. Pragnęła go i gdyby nie stał tak daleko, sięgnęłaby po niego
i zaryzykowała, choć ten jeden, jedyny raz w życiu.
Wzrok Serenity powoli obniżył się na biodra Apollyona. Mała, czarna przepaska
osłaniała jego ciało.
Opuściła swoją kryjówkę.
- Lepiej? – Przeszedł przez pokój i usiadł naprzeciwko niej na łóżku, jedną nogę
układając na materacu w taki sposób, że teraz niemal dotykała jej i ściany. – Masz problemy
z zaśnięciem?
13
Boże kolejna baba z dziwnymi problemami – bierz póki ciepły!!!
14
Idź tym tokiem myślenia siostro i przestań się wahać, bo uduszę własnoręcznie!
53
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Czy kiedykolwiek je miała? Czy wiedział, jak niewyobrażalnie trudno było mu się
oprzeć? Hamowanie się było niemal niemożliwe, gdy siedziała tak sama pośrodku wielkiego
łóżka, a on znajdował się na wyciągnięcie ręki, niemal nagi.
Emocje po ich wspólnym tańcu nadal były żywe.
- Powiedzmy. – Podciągnęła kolana do góry nadal będąc pod kołdrą. – Naprawdę nie
wiem, co ja wyprawiam, zemsta nie jest w moim stylu.
- W takim razie umówmy się, że to będzie moja zemsta.
Serenity spojrzała na niego i ściągnęła brwi. – Dlaczego?
Apollyon westchnął, po czym pogładził palcami jej policzek, a następnie długie pasma
splątanych, jasnych włosów Serenity.
- Ponieważ widziałem twój ból, a także czułem jak cierpisz nawet przed tym, jak się
spotkaliśmy i chcę, żeby on odczuł to samo. Pragnę mu odpłacić za to, że zranił cię tak
głęboko.
Naprawdę ją obserwował. Jej własny anioł stróż. Widział jej ból, a później usłyszał jej
wezwanie i przybył, aby ulżyć w jej cierpieniu i sprawić, że poczuje się lepiej.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Poruszyło ją, że najwyraźniej o nią dbał. Wystarczyło,
że był gotowy zdjąć z jej ramion ciężar zemsty i chciał go sam udźwignąć na swoich barkach.
To niczego nie zmieniało, to nadal była jej misja, ale była mu wdzięczna za wsparcie i miło
było usłyszeć, że popierał ją w tym.
- Dziękuje. – Pochyliła się do przodu i wycisnęła pocałunek na policzku Apollyona.
Zawahała się, ich usta były tak blisko siebie, a jej serce waliło dziko w oczekiwaniu na
jego reakcje. Nie zastanawiała się nad tym, co robi, pocałowanie go było czystym instynktem.
Przez chwilę siedział nieruchomo, a Serenity pomyślała, że musiała go zszokować
swoim zachowaniem, po czym odwrócił się i pocałował ją.
To było lepsze, niż sobie wyobrażała. Zgniótł jej wargi w namiętnym pocałunku, ich
języki ocierały się o siebie, a ona zatraciła się w silnej potrzebie czucia jego ciała. Jego usta
54
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
były ciepłe i zapraszające, a Serenity nie zatrzymywała się, aby przemyśleć wszystko, co się
teraz działo. Oddała mu pocałunek i przesunęła ręce na jego ramiona, podczas gdy dłonie
Apollyona zacisnęły się na jej talii. Jęknęła, gdy fale rozkoszy przepłynęły przez jej ciało. Jego
język ponownie zagłębił się w ustach Serenity, kradnąc jej oddech. Przesunął się na łóżku,
klękając na nim i pochylając się nad nią. Rozluźniła się i położyła na poduszki, a jego klatka
piersiowa naciskała na nią sprawiając, że uczucia, które temu towarzyszyły były boskie
i wspaniałe.
Jęknął, a niski, gardłowy dźwięk sprawił, że zadrżała i przymknęła oczy. Gdy zaczął
z trudem oddychać w końcu się opamiętała i zaczęła zastanawiać, co ona najlepszego
wyprawia.
15
Całowała się z aniołem.
16
- Czekaj. – Naparła dłońmi na jego klatkę.
- Nie. – Odetchnął i ponownie ją pocałował, przesuwając językiem po jej ustach,
smakując ją. – Nie chcę przestawać.
Serenity na chwilę zapomniała o wszystkim topniejąc pod dotykiem jego dłoni
przesuwających się wzdłuż jej boków, wślizgujących się pod jej jedwabną koszulkę
i zmierzających w kierunku piersi. Rzeczywistość uderzyła ją ponownie, gdy już niemal dotarł
do celu, mocniej nacisnęła na jego klatkę.
- Przestań.
Apollyon wycofał się, pochylając się nad nią. Jego ciepły oddech owiewał jej twarz.
- Coś nie tak? – Jego błękitne oczy wpatrywały się w jej w poszukiwaniu odpowiedzi.
- Co robisz?
Skrzywił się. – Choć raz robię dokładnie to, co chcę.
15
No wiedziałam nooo. Kto ma tępy nóż? Pójdę ją zadźgać!
16
A co to ma do rzeczy? To zwykły facet tyle tylko, że ma dodatkowe wyposażenie w postaci skrzydeł, ale nadal
myśli jedną częścią ciała helouuuu!!!
55
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Pochylił się, aby ponownie ją pocałować, a ona prawie mu na to pozwoliła. Prawie.
Usztywniła ręce nadal napierając na jego pierś i odchyliła się, aby nie mógł jej dosięgnąć.
- Chcesz tego – wyszeptał i pogłaskał ją po bokach, zbliżając się do jej piersi. Zadrżała,
drobne wstrząsy rozkoszy prześliznęły się po jej skórze. Miał rację, chciała tego, ale nie mogła
przejść do porządku dziennego nad faktem, że był aniołem.
- Nie wpadniesz przez to w tarapaty? – Patrzyła mu prosto w oczy, szukając
najmniejszych oznak zaniepokojenia, czy wahania. – Nie chcę wpakować cię w kłopoty.
Uśmiechnął się, a jej opór nieco zelżał. – Nie wpadnę. Doprowadzasz mnie do
szaleństwa Serenity. Bycie dzisiaj z tobą tak blisko, obserwowanie, jak się śmiejesz
i uśmiechasz
, jesteś szczęśliwa dzięki mnie… Chcę sprawić byś znowu się tak poczuła i wiem,
że również tego pragniesz. W którymś momencie dzisiejszego wieczora z niewiadomych mi
powodów, to przestało być dla mnie tylko grą. To zaczęło być prawdziwe.
Pogładził ją po włosach rozsypanych na ciemnych, różowych poduszkach. W jego
ciepłych, szczerych oczach znalazła odbicie wypowiedzianych właśnie słów. Nie kłamał, a ona
nie mogła zaprzeczyć, że ją pociąga i sprawia, że czuła się w ten sposób.
- Czy ty czujesz podobnie? – Wyglądał na pełnego nadziei.
Serenity nie zastanawiała się nad tym, po prostu skinęła. – To jest… po prostu… bez
skrzydeł dużo łatwiej mogę sobie wmówić, że jesteś człowiekiem, ale wiem, że jesteś
aniołem… to…
Apollyon przycisnął palec do jej ust. – Zapomnij o wszystkim, co kiedykolwiek ci o nas
mówiono. Możemy łączyć się ze śmiertelnikami i posiadamy wolną wolę. Poza tym, teraz
jesteś moim mistrzem i zrobię cokolwiek mi rozkażesz, ale nie jestem w stanie ci się oprzeć,
to ponad moje siły.
Czuła dokładnie to samo. Starała się z całych sił, ale nie była w stanie mu się oprzeć.
Pragnęła mu się oddać i zaspokoić tą potężną potrzebę, aby poczuć ciężar jego ciała, zatopić
się w jego pocałunkach i zatracić się w chwili.
56
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon sprawił, że dziś była szczęśliwa. Miała wrażenie, że Edwardowi nigdy to się
nie udało, a sam fakt, że znajdowała się teraz w ramionach swojego anioła, wywołał uśmiech
na jej twarzy. Dzięki niemu śmiała się po raz pierwszy od kilku tygodni.
Mimo wszystko, to nie mogło usunąć strachu z jej serca i obawy, że on zniknie, jak
tylko dokona swej zemsty, a wówczas ona znów zostanie sama.
Wyciszyła głosy w swojej głowie, które ostrzegały ją, aby dalej w to nie brnęła
i przebiegła dłońmi po silnych ramionach Apollyona, pieszcząc opaloną skórę i rozkoszując
się jej ciepłem.
- Gdzie się podziały twoje skrzydła?
- Zniknęły. – Spojrzał na jej dłoń gładzącą go po ramieniu, po czym wrócił wzrokiem
do jej oczu. – Jeśli się skoncentruję, mogę sprawić, że ich nie ma, ale to działa tylko na krótką
metę. Niewygodnie jest spać z nimi. Chcesz, żeby znowu się pojawiły?
- Nie teraz. – Serenity przesunęła dłońmi wzdłuż jego szyi aż do twarzy, gładząc linię
szczęki. Spojrzała w twarz Apollyona chcą zapamiętać każdy szczegół. Nigdy jej nie zapomni.
Nie sądziła, aby kiedykolwiek miała spotkać przystojniejszego mężczyznę. – Teraz podobasz
mi się taki, jaki jesteś.
- Nagi? – Powiedział niewinnie, a ona nie mogła powstrzymać uśmiechu słysząc te
słowa.
- Nagi – wyszeptała. Nie musiała patrzeć, aby wiedzieć, że mała przepaska, którą nosił
zniknęła z jego bioder. Przesunęła rękę na jego kark i przyciągnęła go do siebie.
Z szelmowskim uśmiechem na ustach pstryknęła palcami sprawiając, że jej jedwabna
koszulka zniknęła, czyniąc ją nagą i osłoniętą jedynie ciemną kołdrą.
Apollyon jęknął i spojrzał na jej piersi wzrokiem pełnym pożądania nawet pomimo
faktu, że jej sutki nadal były ukryte przed jego oczami. Jakby wyglądał, gdyby stanęła teraz
przed nim nago? Nie mogła się doczekać, aby się tego dowiedzieć.
Docisnęła usta do jego warg, a on natychmiast pochylił głowę i odpowiedział
wygłodniałym pocałunkiem. Tym razem pozwoliła mu na to, zapominając o jutrze i skupiając
się na teraźniejszości i błogim uczuciu, jakie dawały ramiona Apollyona.
57
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Nie oddałaby tego za nic.
Jeśli był na tyle odważny, żeby brać co chciał, ona również mogła taka być. Będzie żyła
z konsekwencjami swoich czynów i poniesie każdą cenę, żeby przeżyć z nim te chwile.
Potarł swoim językiem jej, jęknęła i zacisnęła palce na jego ramieniu, przyciągając go
jeszcze bliżej, dopóki ponownie nie nakrył jej swym ciałem. Pieścił ręce Serenity przesuwając
się coraz wyżej. Oderwał od niej usta i wyznaczył długimi pocałunkami drogę wzdłuż jej
szczęki aż do szyi. Wyciągnęła ręce nad głową i zamknęła oczy, kiedy jego usta spoczęły na jej
obojczyku, a następnie przesunęły się na klatkę piersiową. Westchnęła i uśmiechnęła się
okręcając włosy wokół swoich palców.
- Dobrze smakujesz – wymruczał tuż przy jej skórze. Spojrzała na niego, napotykając
jego wzrok. Pociągnął ciemną kołdrę w dół odsłaniając pełne piersi Serenity i opuścił na nie
spojrzenie swoich błękitnych oczu. Jęknął sprawiając, że zadrżała w oczekiwaniu, gdy
w końcu opuścił głowę na prawą pierś. Pocałował, a następnie polizał sutek, wysyłając iskry,
na nowo rozpalając jej pożądanie, które zaczęło się tlić już wtedy, gdy tańczyli. Nie mogła
odwrócić od niego oczu patrząc, jak powoli i z widoczną czcią oraz uwielbieniem dotykał jej
piersi. Kciukiem potarł drugi sutek, a jego palce zacisnęły się wokół pełnej piersi. Przeniósł się
nad drugi, ciemny, pączek, zataczając kółka językiem i wysyłając kolejne iskry. – Tak dobrze.
Serenity wygięła się w łuk dociskając sutek do jego ust. Apollyon z jękiem wessał go.
Jej płeć pulsowała, gorąca z potrzeby, pragnąca zwrócić na siebie jego uwagę. Bawił się
sutkiem smakując go, sprawiając, że Serenity była ciągle pobudzona i stawała dla niego
w płomieniach.
Chciała go dotknąć, pocałować i posmakować jego skóry. Pragnęła zbadać językiem
każdy zakamarek jego ciała, dopóki nie wykrzyczy jej imienia i nie będzie błagał o więcej.
Przejechała dłońmi po jego bicepsach, rozkoszując się śledzeniem linii silnych
muskułów. Sam widok jego ciała sprawiał, że stawała się mokra, ale to jego dotyk
powodował, że chciała więcej, wywołując w niej desperacką potrzebę, aby przewrócić go na
plecy i kochać się z nim.
Nie do końca chodziło o kochanie się.
58
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Po głowie krążyły jej myśli przedstawiające ich razem, w co najmniej dziesięciu
zdecydowanie ostrych i zwierzęcych pozycjach, kochających się mocno, dopóki kolana nie
odmówiłyby jej posłuszeństwa i nie zaczęłaby drżeć.
Jęknęła na samą myśl o tym, a dotyk Apollyona, który ciągle torturował sutki odebrał
jej zdolność logicznego rozumowania. Miała napięte piersi, które wręcz błagały o jego
uwagę. Wbiła paznokcie w ramiona Apollyona w momencie, gdy zaczął ssać mocniej
i wypięła klatkę piersiową do przodu. Wsunął rękę pod jej plecy i przytrzymał ją w górze
jęcząc przy tym. Chciała więcej.
Serenity odrzuciła kołdrę, kierowana palącą potrzebą poczucia jego gorącego ciała
przylegającego do jej oraz rozkosznego ciężaru dociskającego ją do materaca.
Czekała, będąc na jego łasce.
Apollyon zszedł z łóżka, a jej wzrok natychmiast spoczął na nim. Bezwstydnie
prezentował przed nią całą swą posturę. Zsunął z niej kołdrę i stał tak, podziwiając ją. Jego
długi, twardy fiut drgał i kołysał się, podczas gdy jego wzrok stawał się coraz ciemniejszy
i bardziej wygłodniały.
Serenity potarła o siebie swoimi udami przyciągając do nich jego spojrzenie, czekając,
aż zobaczy pasję w oczach Apollyona, gdy będzie ją tam oglądał. W wyrazie jego twarzy było
tyle pożądania. To sprawiło, że poczuła się potężna, seksowna i dzielna.
Apollyon jęknął, gdy przejechała dłońmi po swoich piersiach, drażniąc sutki,
a następnie skrzywił się, kiedy musnęła palcami swoje żebra i zjechała niżej, zatapiając je
u zbiegu swoich ud, w swojej cipce.
- Diablica - wyszeptał i obszedł łóżko nie spuszczając z niej oczu. Jego pierś falowała,
mięśnie były napięte i naprężone. Wyglądał niesamowicie. Ilekroć jej dłonie zjechały
na trójkąt kręconych, jasnych włosków u zbiegu jej ud, jęczał, a jego penis poruszał się.
Serenity oblizała usta. Tak bardzo chciała go spróbować. Pragnęła zacisnąć na nim
wargi, wziąć go głęboko w usta i ssać dopóki nie wykrzyczałby jej imienia niebiosom i nie
uchwyciłby się jej kurczowo.
59
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Apollyon ściągnął brwi, gdy podczołgała się na czworaka do drugiego końca łóżka,
gdzie stał. Uklękła przed nim i zacisnęła palce na jego twardym penisie. Opuścił do połowy
powieki, gdy przesunęła dłonią do góry i w dół, odciągając napletek z jego fiuta. Zadrżał.
- Jak długo nie byłeś z kobietą? – Wyszeptała do niego, z zamiarem uzyskania
odpowiedzi teraz, gdy był na jej łasce. Chciała ponownie to usłyszeć, aby się przekonać, czy
wcześniej mówił prawdę.
- Zbyt długo – wymruczał, po czym otworzył oczy i spojrzał na nią, gdy jej ręka
przestała się poruszać. – Od tego czasu minęło wiele wieków, nie okłamałbym cię Serenity.
Tkwiłem w Piekle przez stulecia, a jedyną kobietą, na którą wówczas naprawdę patrzyłem
byłaś ty.
Serce uderzyło jej mocniej w piersi.
Właściwa odpowiedź.
Serenity powróciła wzrokiem do jego twardej długości i ponownie przesunęła po niej
ręką w dół, wydobywając tym samym kolejny jęk z ust Apollyona.
Pochyliła się do przodu i usłyszała, jak zaczął dyszeć, gdy polizała główkę jego fiuta.
Natychmiast położył ręce na jej ramionach i zacisnął na nich mocno palce tak, że niemal
zadawał ból. Nie przestała. Przebiegła językiem wokół żołędzia i posmakowała go. Poczuła
wilgoć pomiędzy udami na samą myśl, jak w nią wchodzi, bierze ją i jest z nią. Pragnęła tego.
Istną torturą było oczekiwanie, aż ten moment w końcu nastąpi, ale nie chciała niczego
przyspieszać. Marzyła, żeby go najpierw lepiej poznać, a później, żeby on poznał ją
dogłębnie.
Apollyon jęknął ponownie
17
, gdy zamknęła usta na jego fiucie i zaczęła go ssać,
poruszając się w przód i w tył. Zamknęła oczy, koncentrując się na nim. Trzymała mocno jego
penisa prawą ręką i krążyła językiem po wrażliwej główce, wywołując jego kolejny, głęboki
jęk. Napięcie wzrastało w niej z każdym kolejnym dźwiękiem opuszczającym jego usta, a wraz
z nim czuła coraz większą moc nad nim, co tylko wzmagało jej podniecenie. Ssała go coraz
mocniej, utrzymując go w miejscu za pomocą ręki, aby nie mógł się poruszyć. Próbował
17
Coś dużo jęczy jak na tak dużego aniołka.
60
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
wykonać kilka krótkich, zdesperowanych pchnięć przy akompaniamencie coraz głośniejszych
jęków. Miała teraz nad nim władzę.
Albo tylko tak jej się wydawało.
Nim zdążyła się zorientować, co się dokładnie stało, zniknął z jej ręki i ust, a ona leżała
na plecach na łóżku. Sapnęła, kiedy jego twarz zniknęła pomiędzy jej udami. Przeciągnął
językiem przez całą długość jej cipki, wysyłając fale pożądania wzdłuż jej ciała. Złapał jej
kostki podpierając je na swoich szerokich ramionach, a następnie uniósł ją nieco do góry, tak
że teraz tylko górna część jej ciała spoczywała na materacu.
Serenity jęczała i wiła się pod gwałtownymi pieszczotami jego języka, zaciskając
mocno palce na pościeli i po cichu błagając o więcej. Chciała dojść. Pragnęła wybuchnąć
i zostać rozbitą na milion małych kawałeczków w jego ramionach i pod boskim dotykiem
języka Apollyona. Trącił jej łechtaczkę sprawiając, że gorąco oblało podbrzusze i uda
Serenity. Przytrzymał jej biodra w miejscu, aby się nie ruszała.
Zdesperowana wierciła się pod nim, ocierając się cipką o jego twarz, spragniona
jednego mocniejszego liźnięcia, które zepchnęłoby ją z krawędzi.
Była blisko.
Apollyon uwolnił ją na chwilę przed tym nim doszła, opuszczając jej nogi z jego
ramion i ciężko oddychając. Dyszała razem z nim, starając się okiełznać rozproszone zmysły
i na powrót poskładać się w całość.
Otworzyła oczy i napotkała ciemny, wygłodniały wzrok Apollyona. Zadrżała pod jego
intensywnym spojrzeniem czując, jak gorąco rozlewa się po niej, szczególnie w okolicy piersi
i ud. Złapał jej biodra i pociągnął ją na krawędź łóżka. Jego twardy fiut nacisnął na jej
łechtaczkę, jęknęła w odpowiedzi wyobrażając sobie, jak się w nią wbija. Otarła się o niego,
pragnąc przeżyć orgazm, będąc zbyt rozgrzaną, by móc dłużej czekać.
Docisnął jej biodra do materaca unieruchamiając ją i napotkał wzrok Serenity.
Zobaczyła w jego oczach pasję i surową potrzebę, która przemawiała do niej. To sprawiało,
że czuła się żywa i była jeszcze bardziej gorąca. Jej nogi spoczywały swobodnie obok jego
bioder, uniosła jedną z nich, a następnie przesunęła stopą po wyraźnie zarysowanych
61
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
mięśniach brzucha i klatki piersiowej Apollyona. Pocałował jej kostkę, trzymając ją lekko
w jednej ręce, podczas gdy drugą złapał jej nogę spoczywającą na materacu i ułożył ją na
swoim ramieniu.
Serenity czekała, patrząc mu prosto w oczy, wzywając go.
Westchnęła, gdy przebiegł główką swojego fiuta po jej cipce, drażniąc jej łechtaczkę,
doprowadzając ją ponownie do krawędzi, po czym zamknął oczy i jęknął powoli wchodząc
w nią. Cal po calu. Zadrżała, czując jak ją rozciąga zagłębiając się coraz bardziej w jej ciele
póki nie poczuła jego moszny ocierającej się o jej pośladki. To było boskie.
Jej nogi zsunęły się z jego ramion, a zgięcia kolan spoczęły na jego łokciach. Objął jej
biodra, a Serenity ponownie otworzyła oczy pragnąc widzieć jego twarz, gdy będzie ją brał.
Kolejne sapnięcie opuściło jej usta, kiedy niemal całkowicie wyszedł z niej jęcząc przy tym, po
czym wszedł w nią z powrotem, głęboko i powoli dopóki kości jego miednicy nie otarły się
o jej nabrzmiałą łechtaczkę.
Wycofał się ponownie, tym razem szybciej i pchnął w przód, stopniowo dostosowując
tempo, aż w końcu trudno jej było się na nim skupić i powstrzymać przed zamknięciem
powiek. Ułożyła swoje dłonie na jego i zacisnęła na nich palce. Jęknął i wbił się mocniej. Całe
jego ciało się napięło, a uścisk jego rąk przytrzymujących jej biodra stał się bolesny. Nie
dbała o to. Chciała czuć jego moc, potrzebowała go w sobie. Wbijał się w nią mocno
i głęboko, kości jego miednicy uderzały o jej łechtaczkę za każdym razem, gdy ich biodra się
spotykały, a piersi Serenity podskakiwały co chwila. Mięśnie jej pochwy otaczały jego fiuta
zaciskając się na nim. Jęczał, zagłębiając się w nią wolno i głęboko w poszukiwaniu własnego
wyzwolenia.
Doszła mocno widząc jasne rozbłyski pod powiekami. Fala palącego gorąca
przetoczyła się przez jej ciało. Uda jej drżały. Nie przestał. Wchodził w nią mocniej, coraz
silniejsze pchnięcia ponownie rozniecały ogień w jej wnętrzu, aż w końcu zaczęła jęczeć
i zaciskać palce na jego rękach, cicho prosząc o więcej.
Apollyon jęczał ilekroć wypychał biodra do przodu, wypełniając pokój odgłosami
swojej rozkoszy. Dźwięki stawały się coraz bardziej gardłowe i zwierzęce, gdy pchał coraz
szybciej dopóki Serenity nie doszła ponownie.
62
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Wygięła plecy w łuk, biorąc głębiej w swoje wilgotne wnętrze jego penisa i otrzymując
w zamian mocne pchnięcia. Zrobiła to ponownie, drażniąc się z nim, próbując sprawić, by
doszedł razem z nią. Podniósł jej biodra do góry, a z jego gardła wyrwał się kolejny jęk, gdy
wchodził w nią głębiej, biorąc od niej wszystko, co miała do zaoferowania. Następny dźwięk,
który wyszedł z jego ust przypominał jej bardziej niskie warknięcie, gdy zanurzył się w nią
najgłębiej jak mógł, jego fiut pulsował rozlewając ciepłą spermę. Zacisnęła mięśnie wokół
niego, kiedy sama była bliska osiągnięcia szczytu. Jęknęła, czując jak dochodzi w niej. Wsunął
rękę pomiędzy ich ciała i zaczął pieścić jej łechtaczkę, sprawiając, że doszła, a jej ciało
zdawało się go teraz doić. Trzymał ją w miejscu, jęcząc cicho, podczas gdy jej mięśnie ściskały
jego mięknącego fiuta.
Przebiegła wzrokiem po jego ciele. Pokrywała je cienka, lśniąca warstwa potu,
opalona skóra świeciła pod nią promieniując mocą i pięknem. Minęło kilka chwil, nim zebrała
się na odwagę i spojrzała mu w oczy. Gdy w końcu to zrobiła spostrzegła, że uśmiechał się do
niej, a jego oczy miały teraz żywszy odcień błękitu, zupełnie jakby przeżyty orgazm miał
wpływ na ich kolor.
Trzymał ją w miejscu, pozostając w niej, podczas gdy jej nogi nadal spoczywały
na jego ramionach.
Jego fiut drgał. Otworzyła szeroko oczy, gdy przeszył ją wzrokiem i ponownie zaczął
w niej twardnieć.
Posłał jej psotny uśmieszek i wyszedł z niej, po czym pochylił się nad nią i zaczął ssać
jej sutki.
Serenity leżała patrząc się w sufit, dryfująca na fali błogiej rozkoszy pochodzącej
z dwóch poprzednich orgazmów. Przyjemność zaczęła w niej wzbierać, tak jakby wkrótce
miała dojść po raz trzeci.
A może po raz czwarty.
A on powiedział, że to ona była diablicą.
63
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
ROZDZIAŁ 6
Apollyon przeciągnął się w łóżku, a ciemnoróżowa kołdra, pod którą leżał zsunęła się
w dół, odsłaniając jego biodra. Uśmiechał się od ucha do ucha. Nigdy nie czuł się taki
odprężony. Serenity spała obok, zwinięta w kłębek, z rękami oplatającymi prawe ramię
Apollyona i głową spoczywającą na jego piersi. Oddychała wolno i spokojnie. Odgarnął jasne,
zabłąkane kosmyki z jej twarzy. Teraz mógł nie tylko poczuć, ale również zobaczyć, jak bardzo
była zaspokojona. Wyraz jej twarzy mówił sam za siebie.
Kiedy zaczęła okazywać pierwsze oznaki zmęczenia, dał jej spokój i zamiast ponownie
kochać się z nią, zadowolił się patrzeniem na nią, jak śpi. Rozkoszował się uśmiechem, który
nie zniknął z ust Serenity jeszcze długo po tym, jak zapadła w sen. Była taka piękna, kiedy
spała, kiedy się budziła, a także wtedy, kiedy wykrzykiwała jego imię podczas szczytowania.
Zrobiła to kilkakrotnie.
Każdy nieśmiertelny w promieniu dwóch mil i zapewne wszyscy śmiertelnicy,
mieszkający w tym samym budynku, co Serenity, słyszeli jej krzyki. Uśmiechnął się na myśl,
że on to sprawił. To dzięki niemu krzyczała w niebogłosy. Najpierw oblała się gwałtownym
rumieńcem, gdy uświadomiła sobie swoje zachowanie, ale szybko zaczęła się ze wszystkiego
śmiać. Kochał sposób, w jaki okazywała radość. Kochał również myśl, że to dzięki niemu tak
się czuła.
Słońce już dawno wstało, wsączając swoje ciepłe promienie do pokoju przez
muślinowe zasłony. Ostatecznie nie spał zbyt wiele. Serenity za bardzo go fascynowała, więc
przez cały czas po prostu leżał i się jej przyglądał. Zdał sobie z tego sprawę dopiero, gdy
64
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
nastał świt. Wtedy postanowił nieco odpocząć w jej ramionach. Nigdy nie spał z kimś w taki
sposób – skóra przy skórze, czując się tak bezpiecznie i błogo. Teraz był rozbudzony, podczas
gdy jego anioł jeszcze spał. Chciał ją obudzić, aby ponownie ujrzeć jej uśmiech, ale
potrzebowała odpoczynku. Przeszła ostatnio tak wiele, a on wiedział, jaki to wszystko miało
na nią wpływ. Od pewnego momentu przestała się uśmiechać, ale on sprawił, że znów to
robiła, zupełnie jakby przywrócił słońcu jego pierwotny blask.
Apollyon pocałował Serenity lekko w czoło i delikatnie zdjął jej ręce ze swojego
ramienia. Wymruczała w odpowiedzi jakiś cichy protest i zmarszczyła nos, a następnie
zagrzebała się głębiej w pościeli. Wyszedł z łóżka i pociągnął kołdrę na jej ramiona,
opatulając ją dokładnie.
Przesunął ręką nad swoim ciałem sprawiając, że czarne przepaski ponownie pojawiły
się na swoim miejscu, po czym wyszedł z sypialni, przeszedł przez salon i skierował się do
małej kuchni. Tu i w jadalni było ciemniej, niż w reszcie mieszkania. Słońce jeszcze nie
dotarło do tej strony budynku. Swędziały go ramiona, więc poruszał nimi, aby spróbować
pozbyć się napięcia, które już się w nich kumulowało. Jego skrzydła chciały się ponownie
pojawić. Od wieków nie pozbywał się ich na tak długi okres czasu. Nie potrzebował tego.
Spanie na nich było niezwykle bolesne, a pozbycie się ich wymagało nieco wysiłku. Jednak
wydawało się, że Serenity woli go bez skrzydeł. Stwierdził, że jeśli będzie miała do niego
jakiekolwiek zastrzeżenia sprawi, że cokolwiek to będzie i tak zniknie.
18
Myślała, że anioły są święte.
Całkowicie obalił ten mit zeszłej nocy.
Na jego ustach wciąż gościł uśmiech, kiedy otworzył francuskie drzwi i wyszedł na
balkon.
Słońce stało już wysoko na niebie, świecąc na plecy Apollyona, ogrzewając skórę i
powodując rozładowanie napięcia w jego ramionach. Podszedł do czarnej balustrady
biegnącej wokół balkonu. Z westchnieniem rozwinął skrzydła jednym, szybkim ruchem
mięśni. Rozciągały się na całą długość balkonu. Tak dobrze było je uwolnić, choć na chwilę.
18
Nie ma to jak zdesperowany, wyposzczony facet, co zrobi wszystko, żeby dobrać się do majtek dziewczyny. Ja
tam bym go wolała ze skrzydełkami ☺
65
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Schowa je ponownie, zanim Serenity się obudzi. Nie chciał jej teraz wystraszyć, gdy poczynili
takie postępy. Nie był pewien, czy na widok skrzydeł nie zdecydowałaby się wycofać, ale nie
zamierzał ryzykować.
Ciekawe, czy inni wojownicy również mieli takie problemy?
Chciałby, żeby choć jeden z nich mieszkał w pobliżu, aby mógł z nim o tym
porozmawiać.
Apollyon spoglądał na szare dachy budynków znajdujących się na przedmieściach
Paryża. Zazielenione uliczki poniżej były ukryte w cieniu. Delikatne odgłosy przejeżdżających
samochodów zakłócały ciszę. Szum nakładający się na te dźwięki sprawiał, że świat wydawał
się spokojnym miejscem.
Jego bracia broni zapewne nie spadliby dla czarownicy.
Uśmiech ponownie rozciągnął jego usta. Czarownica. Martwiła się tym, co by zrobili
ludzie, gdyby mogli zobaczyć jego skrzydła. Ciekawe, co uczyniliby z nią wiedząc, że posiada
moce, które są uważane za nierealne?
- Mmm, tu się schowałeś. – Jej głos był cichy, leniwy i pełen szczęścia, które mógł od
niej wyczuć. Przymknął oczy, gdy przebiegła palcami wzdłuż jego pleców do ramion, a
następnie pogłaskała miejsce skąd wyrastały skrzydła.
Cholera, to było takie dobre.
Apollyon stał spokojnie, rozkoszując się dotykiem jej dłoni gładzących jego pióra. Nie
chciał jej wystraszyć. Zachichotała, kiedy złożył skrzydła, wydając przy tym ledwo dosłyszalny
dźwięk. Jego uśmiech poszerzył się. Przejechała dłońmi w dół po zewnętrznej krawędzi
skrzydeł Apollyona, drażniąc jego lotki swoim delikatnym i kojącym dotykiem.
- Chciałabym mieć skrzydła – wyszeptała.
Odwrócił się do niej powoli. – Tak?
Przytaknęła i ponownie zapatrzyła się na jego plecy. – Są takie piękne. Gdybym miała
skrzydła, nigdy nie przestałabym latać.
66
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Zaczynasz brzmieć jak anioł. Najbardziej na świecie kochamy latanie.
- Naprawdę? Najbardziej na świecie? – Usta Serenity wygięły się w uśmiechu, a jej
policzki delikatnie się zaróżowiły. – Chyba stroisz sobie ze mnie żarty.
Uśmiechnął się na te insynuacje. Kochał również seks, ale latanie zajmowało
szczególne miejsce w jego sercu, jak u wszystkich aniołów. Wspólny lot z Serenity wczoraj
wieczorem, stanie z nią na szczycie Wieży Eiffela, to były magiczne chwile i uświadomiły mu,
jak bardzo za tym tęsknił tkwiąc w Piekle. Nie chciał stamtąd odchodzić i gdyby to od niego
zależało, mógłby tak spędzić całą noc, tuląc ją w ramionach i otaczając swoimi skrzydłami,
ale Serenity zrobiło się zimno, a chęć pocałowania jej stała się zbyt silna.
- Chodź do środka, zrobię dla nas coś do jedzenia – powiedziała, a następnie przeszła
przez drzwi.
Jego wzrok padł na jej ciało. Z trudem powstrzymał jęk. Widok Serenity w jej małej,
czerwonej, jedwabnej koszulce groził jego wybuchem w każdej chwili. Gapił się na jej długie,
smukłe nogi i na to, jak jej pośladki kołyszą się podczas ruchu. To było cudowne.
Tak się na nią zapatrzył, że zapomniał o swoich skrzydłach. Odbiły się nagle od
framugi, gdy chciał przejść przez drzwi.
19
Skrzywił się i skupił próbując sprawić, by ponownie
znikły.
- Możesz po prostu ściągnąć je bardziej, tak jak zrobiłeś to wczoraj wieczorem.
Apollyon zatrzymał się i spojrzał na nią. Czyżby teraz jego skrzydła już jej nie
przeszkadzały? Ta myśl i czułość, jaka rozświetlała jej piwne oczy sprawiły, że się uśmiechnął.
Zaczynała się z nim czuć coraz bardziej komfortowo.
Schylił się i trzymał skrzydła blisko ciała, aby wchodząc do jadalni niczego
przypadkiem nie zrzucić.
Serenity weszła do małego aneksu kuchennego, otworzyła duże, białe pudło, które
rozpoznał, jako lodówkę i zajrzała do środka. Zobaczył mleko, ser i kilka innych produktów,
których nie znał. Obserwowanie świata, w którym żyli śmiertelnicy z dystansu miało swoje
19
Mały, głupiutki aniołek hihihi
67
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
wady. Przez większość czasu ludzie nie wypowiadali nazw wszystkich otaczających ich rzeczy,
więc nie mógł się ich nauczyć. Czasami otrzymywał dokumenty szkoleniowe, które pozwalały
mu być na bieżąco z ostatnimi nowinkami, dzięki czemu był przygotowany na powrót na
Ziemię. Mógł również porozmawiać z innymi aniołami o rzeczach, które widzieli, jeśli
oczywiście mieli jakikolwiek powód, by zejść do czeluści piekielnych.
Zaburczało mu w brzuchu. Zapomniał jak wiele energii zużywało jego ciało, gdy
przebywał na Ziemi. Kiedy siedział w Piekle, jedzenie było zbyteczne. Czas był tam pojęciem
względnym, a on miał tam przecież tkwić przez całą wieczność. Na Ziemi było zupełnie
inaczej. Aby móc przebywać w tych warunkach, jego ciało musiało się podporządkować
pewnym regułom rządzącym życiem śmiertelników. Niektóre z jego funkcji życiowych zostały
wyłączone, a inne włączone. Głód był jedną z tych rzeczy, które zostały aktywowane.
Serenity schyliła się prezentując mu wspaniałe krzywizny swojego gołego tyłka.
Ciało Apollyona zaczęło boleśnie pulsować w odpowiedzi na ten widok.
Pożądanie zdawało się być równie mocne jak wcześniej.
Jednak tym razem poczuł, że chodziło o coś więcej, niż tylko o pożądanie.
Serenity wyjęła z lodówki jakieś naczynie, po czym wyciągnęła czarne urządzenie
stojące w rogu kuchni. Obserwował jej ruchy, ucząc się i zaspokajając swoją ciekawość.
Napełniła duży, szklany dzbanek wodą, a następnie wlała ją do urządzenia. Co ona robiła?
- Napijesz się kawy? – Jej szeroki uśmiech nieco zbladł. Wyglądała na lekko
onieśmieloną. – Może lepiej nie.
Przypomniała sobie, jaki wpływ miała na niego kawa. Wszedł do kuchni i stanął tuż
obok niej.
- Mogę się napić, jeśli i ty to zrobisz. – Pożerał ją wzrokiem, zapamiętując wszystkie
subtelne krzywizny jej ciała ukryte pod czerwoną, satynową koszulką.
Policzki Serenity zmieniły kolor na ciemniejszy odcień czerwieni dopasowując się
barwą do koszulki, kiedy ich oczy się spotkały.
- Jesteś głodny?
68
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Umieram z głodu. – Przyciągnął Serenity do siebie i pocałował, przesuwając ręce po
jej biodrach. Położyła dłonie na jego piersi i był pewien, że chce go ponownie powstrzymać,
ale zamiast tego jęknęła i oddała mu pocałunek. Jej usta delikatnie pieściły jego wargi
sprawiając, że krew zawrzała mu w żyłach.
Apollyon docisnął jej ciało do kuchennego blatu i porwał ją w ramiona. Wyciszał
kolejne jęki Serenity, podczas gdy ich języki były ze sobą splątane. Jęknął i pogłębił
pocałunek, uwalniając swój głód i pasję, pozwalając im zawładnąć całym sobą. Ciało
Apollyona odpowiedziało na Serenity. Pocałunek, dotyk jej dłoni na jego piersi, jej ciepło przy
jego skórze. Stawał w płomieniach ilekroć go dotknęła.
Oderwała się od niego oddychając ciężko i uśmiechając się.
Patrzył się na jej usta, spragniony kolejnych pocałunków. Z trudem uzmysłowił sobie,
jak ciężko przychodzi mu danie jej chwili na zaczerpnięcie oddechu. Wymsknęła się z uścisku
Apollyona przechodząc pod jego ramieniem i uciekła z zasięgu jego rąk, ponownie
podchodząc do czarnej maszyny i naciskając guzik. Urządzenie zaczęło wydawać dziwne
odgłosy.
- Chciałbyś wziąć prysznic? – Zapytała odwracając się do niego.
- Razem z tobą?
Ponownie oblała się rumieńcem. – Myślałam raczej o prysznicu w pojedynkę.
- Byłem sam już wystarczająco długo. – Uśmiechnął się, ale wyraz jego twarzy szybko
się zmienił. Skrzywił się, a uczucie pustki ogarnęło jego ciało. Jeszcze chwilę temu był taki
szczęśliwy. Przed tym był usatysfakcjonowany, a jeszcze wcześniej, zanim ją spotkał,
wszystko było z nim w porządku.
Był samotny.
Spotkanie z nią uświadomiło mu jak bardzo. Obserwował ją tak często, że niemal
wyparł ze świadomości to uczucie. Wrócił myślami do przeszłości, do tego, jak często
przyglądał się jej w sadzawce. Już wtedy sprawiała, że nie czuł się taki samotny, wierzył, że
nie będzie czekać wiecznie i że nie jest sam. Nigdy nie zdawał sobie z tego sprawy. Znał ją.
Obserwował Serenity, śledził ją ilekroć jej obraz pojawił się przed jego oczami.
69
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
A teraz w końcu ją spotkał.
Podziwiał ją w sadzawce. Znał sposób, w jaki się uśmiecha i śmieje. Za każdym razem
ten widok poruszał jego serce, choć nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Czuł jej ból, kiedy
była smutna i zraniona. Odpowiedział, pragnąc jej pomóc, sprawić, że poczuje się lepiej i
znów będzie się uśmiechać.
Wezwała go.
Ciało Apollyona stężało, gdy Serenity delikatnie pogładziła go po policzku. Stała przed
nim, uśmiechając się i patrząc mu w oczy. Wrócił do teraźniejszości. Uśmiechała się nawet,
kiedy była zmieszana. Jej dotyk był wyrazem uczuć, które do niego żywiła, a które docierały
wprost do jego serca. Wydawała się nad czymś zastanawiać i wiedział, o co zamierza go
zapytać.
- Co wywołało to poważne spojrzenie? – Szepnęła i lekko ściągnęła brwi, przeszukując
jego oczy w poszukiwaniu odpowiedzi.
Pochwycił dłoń Serenity i wycisnął pocałunek na jej palcach, po czym uśmiechnął się.
Czuł coś do niej. Czy mogłaby go pokochać? Czy śmiertelnik jest w ogóle w stanie obdarzyć
uczuciem anioła? Tak bardzo pragnął, aby jeden z jego braci był teraz w Paryżu, żeby mógł z
nim porozmawiać i uzyskać odpowiedzi na dręczące go pytania. To pozwoliłoby mu się
uwolnić od ciężaru spoczywającego na jego piersi. Strach. Odepchnął to uczucie. Nigdy nie
czuł strachu, nawet wtedy, gdy stanął twarzą w twarz z Diabłem i zepchnął go do otchłani
piekielnych na wieki. Nie zamierzał teraz się z nim zaznajamiać. Nie zamierzał bać się
Serenity. Sprawi, że się w nim zakocha.
Sprawi, że go pokocha.
- To nic takiego. – Ponownie ucałował jej dłoń, następnie nadgarstek, przesuwając się
w kierunku łokcia. – To jak będzie z tym prysznicem?
- A co z kawą?
Apollyon uśmiechnął się szeroko i posadził ją na kuchennym blacie, po czym ustawił
się pomiędzy jej udami. Docisnął erekcje do jej krocza.
70
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
- Nie potrzebuję kawy. – Otarł się o nią. Blat kuchenny był na odpowiedniej
wysokości, więc mógł patrzeć jej prosto w oczy.
- Właśnie widzę. – Przebiegła dłońmi po jego biodrach. – Prysznic może poczekać.
Lubił, kiedy tak do niego mówiła. Później mogli zacząć od miejsca, w którym skończyli
w nocy, ale teraz zamierzał się z nią kochać i pokazać jej, że czuje coś więcej, niż tylko
pożądanie.
Serenity pogłaskała go po ramionach i ponownie dotknęła jego skrzydeł. Nie
zamierzał ich chować. Musiała być z nim tak jak teraz, widząc jego prawdziwe oblicze, a nie
jego image, upodabniający go do zwykłego śmiertelnika. Nie chciał przed nią ukrywać żadnej
części siebie. Pragnął, aby zaakceptowała go takiego, jakim był, całego.
Przejechał dłońmi po udach Serenity, wsuwając je pod rąbek jej czerwonej,
jedwabnej koszulki nocnej, podwijając materiał do góry. Był obolały z potrzeby na widok jej
nagiej cipki. Złapał ją za biodra i pociągnął bliżej krawędzi blatu. Przeciągnęła palcami po jego
piersi, brzuchu i biodrach. Zatrzymała się, wyczuwając pod opuszkami palców czarną
przepaskę nadal osłaniającą jego ciało. Mógł poczuć jej wahanie.
Uśmiechnął się. Nie wiedziała, jak się ją rozpina.
Odszedł, aby się jej pozbyć, ale ona pstryknęła palcami i już jej nie było, podobnie jak
jej koszulki. Dokąd wysyłała rzeczy, kiedy robiła takie rzeczy? Odepchnął na bok swoją
ciekawość i ujął piersi Serenity w obie dłonie, wywołując jej jęk. Po chwili zjechał niżej,
śledząc palcami wszystkie krzywizny jej ciała. Westchnęła, gdy pogładził jej uda, a następnie
wsunął pomiędzy nie dłoń, drażniąc fałdki jej mokrej cipki.
Spuścił głowę na piersi Serenity i wessał do ust jej prawy sutek, kiedy odchyliła się do
tyłu i złapała się krawędzi blatu. Złapał ją za pośladki, przytrzymując w miejscu i wsunął
środkowy palec pomiędzy jej fałdki. Była taka gotowa, kusząco mokra i ciepła. Trącił jej
gorącą łechtaczkę, po czym wsunął palec głęboko do jej wnętrza, wydobywając z Serenity
kolejny długi jęk. Jego obolały penis szarpnął się, gotowy, aby znaleźć się w niej jak
najszybciej.
71
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Serenity ponownie jęknęła i zanurzyła palce w jego włosach, niszcząc jego staranne
uczesanie i przyciągając głowę Apollyona bliżej swoich piersi. Polizał jej sutek, zataczając na
nim językiem małe kręgi i powoli wbijał w nią palec, kochając czuć jej ciepłe, aksamitne
wnętrze. Pogładził punkt G, masując go i dostarczając jej dostatecznie dużo przyjemności,
aby sprawić, że zaczęła ciężko oddychać i przylgnęła do niego.
W chwili, gdy mięśnie jej pochwy zaczęły się zaciskać, wyciągnął z niej palec i przestał
jej dotykać. Jęczała gładząc go po karku i skrzydłach. Dreszcz przeszył jego ciało, kiedy
uczepiła się jego piór, trzymając go mocno, jakby nie zamierzała pozwolić mu odejść.
Wyznaczał pocałunkami drogę od jej piersi do szyi, liżąc i gryząc, otrzymując w zamian
od niej śmiech przeplatany kolejnymi jękami. Uspokoiła się dopiero, kiedy złapał swojego
penisa i przejechał nim po całej długości jej cipki. Westchnęła, kiedy wszedł w nią gładko,
rozciągając jej ciało.
- Apollyon. – Pocałowała go, nadal zaciskając dłonie na jego skrzydłach i przytulając
się do niego. Pocałunek Serenity był delikatny, ale pełen pasji i dominacji, której nie
spodziewał się u niej. Był nim zachwycony.
Chwycił ją za biodra, aby utrzymać jej ciało w miejscu, kiedy będzie w nią wchodził
wolnymi, długimi pchnięciami, które sprawią, że jeszcze długo nie dojdzie, ale jęki jakie
wydawała potwierdzały, że było warto się poświęcić. Pocałowała go głęboko, a ich języki
zaczęły tańczyć, trzymała jego skrzydła mocno i nieubłaganie.
- Apollyon – wyszeptała wprost do jego ust pomiędzy kolejnymi pocałunkami,
wypowiadając jego imię z taką pasją, że wszedł w nią głębiej, starając się przy tym zachować
swoje tempo. Wciągnął ją w swoje ramiona, całując, poruszając się w niej, czując wszystko
tak intensywnie, jakby ich ciała stały się jednością. Mógł wyczuć jej uczucia, doświadczyć
przyjemności, która była jego udziałem, pulsującą w niej i wzrastającą, niczym kotłujące się
fale, rozbijające się o brzeg. To wszystko sprawiało, że byli już na krawędzi, a spełnienie
mogło przyjść w każdej chwili.
Tym razem czuł się inaczej, te emocje różniły się od tych z wczorajszej nocy, teraz
niemal go przygniatały swoją intensywnością. Trzymał ją blisko siebie, tuląc jej ciało, starając
się być jeszcze bliżej niej. Chciał wiedzieć, czy dla niej to również coś znaczyło.
72
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Puściła skrzydła Apollyona i uczepiła się jego ramion, przyciągając go bliżej siebie i
oplatając go nogami w pasie tak, że ledwo mógł się teraz w niej poruszać. Wykonywał
powolne, płytkie pchnięcia rozkoszując się tą chwilą, marząc by trwała wiecznie. Ich usta
poruszały się zgodnie ze sobą, delikatnie ocierając się o siebie, zupełnie tak samo jak
uprawiali teraz miłość. Był zgubiony.
Badał jej emocje chcąc wiedzieć, jak się teraz czuła. Potrzeba wiedzy, co dla niej
znaczy była przytłaczająca. To musiało być coś więcej, niż tylko pożądanie. Ona również
musiała go pragnąć.
Wyczuł moment, w którym zdołał się przebić przez wszystkie bariery ochronne
Serenity, które do tej pory trzymały go na dystans, a powódź jej uczuć zalała go, ciepłych i
pełnych miłości. Ogrzały jego serce grożąc, że zaraz się roztopi. Czuł również jej zmieszanie,
jak coraz bardziej się do niego przywiązuje i to ją przeraża. Napełniła go swoimi emocjami,
przytulając go i zgrywając się z nim. Czy ona również mogła go teraz wyczuć? Chciał, żeby tak
było. Otworzył się przed nią, aby się go nie bała, żeby mogła poczuć jego emocje i wiedzieć,
że nie jest sama. Czuł coś do niej. To było coś więcej, niż tylko potrzeba zaspokojenia, czy
pożądanie. To było coś magicznego.
Ukryła twarz w zgięciu szyi Apollyona i wplotła palce w jego włosy, trzymając go,
jakby już nigdy nie chciała się z nim rozstawać.
Apollyon ponownie wszedł w nią głębiej. Długie pchnięcia wywołały jej urywane jęki,
które obmywały jego skórę. Ciało Serenity napięło się, więc zsunął ją bliżej krawędzi blatu,
trzymając mocno jej pośladki, aby nie spadła i zaczął wchodzić w nią jeszcze mocniej. Jej jęki
stały się głośniejsze, a on wtórował jej, ilekroć jego fiut zanurzał się w jej ciepłym wnętrzu, w
poszukiwaniu wyzwolenia, oczekując, aż ona zacznie szczytować.
Szarpnęła głową do tyłu i wykrzyczała jego imię, kiedy doszła. Ciało Serenity drżało i
zaciskało się na nim, dążąc do tego, żeby również szczytował. Wszedł w nią głębiej i również
wykrzyczał jej imię, kiedy doszedł. Dysząc ciężko, wystrzelił w jej wnętrzu. Jego penis nadal
pulsował, serce waliło mu jak młotem, a ciało drżało.
Stał spokojnie starając się złapać oddech, wtulony w nią. Ani myślał o opuszczeniu jej
ciepłego wnętrza. Otworzył oczy i spojrzał na nią.
73
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Uśmiechnęła się nieśmiało. – Myślę, że teraz możemy wziąć prysznic.
Przytaknął i wyszedł z niej, po czym pomógł jej stanąć na ziemi. Wyminęła go i
przeszła przez salon.
Apollyon zaczął za nią iść, ale zatrzymał się po chwili. Odwrócił się i rzucił okiem na
maszynę do robienia kawy. Szklany dzbanek wypełniony czarną cieczą przyzywał go.
Uśmiechnął się.
Może mógłby nieco jej skosztować zanim pójdzie wziąć prysznic.
Znalazł kubek i nalał do niego trochę kawy. Była gorąca, ale to go nie powstrzymało.
Podmuchał ją kilkakrotnie, po czym wypił. Efekt był natychmiastowy. Jego fiut szarpnął się do
góry, a on jęknął na samą myśl o kąpieli z Serenity. Wziął kolejny łyk kawy i skrzywił się, kiedy
przełykał gorącą ciecz, później ruszył za nią. Jego erekcja stawała się coraz większa z każdym
krokiem.
Nie było trudno ją znaleźć. Kiedy odnalazł łazienkę sąsiadującą z sypialnią, woda już
się lała. Otworzył drzwi i przystanął na chwilę w miejscu. Jego penis stał się jeszcze bardziej
twardy i obolały, kiedy zobaczył Serenity pod strumieniem wody, przesuwającą dłońmi po
całym ciele.
Chciał zastąpić jej ręce.
Skupił się i skoncentrował się na swoich skrzydłach. Czekał, dopóki nie skurczyły się i
nie zniknęły. Zmoczenie ich nie było dobrym pomysłem. Wysuszenie ich zajęłoby mu godziny.
Serenity uśmiechnęła się i odgarnęła do tyłu mokre blond pasma jednym, zgrabnym
ruchem ręki, gdy wszedł do małej kabiny prysznicowej i stanął obok niej. Nie było tu zbyt
wiele miejsca, ale nie potrzebował go do tego, co zaplanował.
Wziął od niej mydło, spieniając je w rękach i przejechał dłońmi po ciele Serenity.
Uczucie jej śliskiej skóry pod jego palcami było niesamowite. Umył ją z obu stron, po czym
zjechał ręką w dół, kierując się do jej cipki. Ciepła woda obmywała jego dłonie. Jęknęła, kiedy
wsunął palce pomiędzy jej fałdki i odnalazł jej łechtaczkę, drażniąc ją swoim dotykiem.
Pragnął jej.
74
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
Rozchyliła wargi, jakby chciała zaprotestować, ale uniósł ją do góry i uciszył
pocałunkiem, eksplorując językiem jej usta. Ich zęby uderzyły o siebie, gdy oddała mu
pocałunek, który był równie chaotyczny i zdesperowany jak jego. Tym razem nie mógł być
powolny i seksowny. Musiał znaleźć się w niej, a po tym, jak jęczała mu w usta, masowała
jego język swoim, była podniecona, mógł powiedzieć, że nie tylko on czuł się w ten sposób.
Apollyon docisnął Serenity do białych płytek. Woda obmywała ich ciała, spływając po
jego pośladkach i udach. Otworzyła się na niego i oplotła go nogami w pasie. Jęknął, całując
ją mocniej, wkładając w pocałunek całą pasję i głód szalejący w jego żyłach.
Podtrzymywał ją jedną ręką, co dzięki jego sile nie było trudne, podczas gdy drugą
ujął swojego fiuta i ustawił go w odpowiedniej pozycji. Jęknęła, kiedy nakierował go na jej
wejście, po czym wszedł w nią jednym, mocnym pchnięciem. Uczepiła się ramion Apollyona,
wbijając paznokcie w jego skórę, kiedy złapał jej biodra.
Jej język walczył z jego o dominację, ale on tym razem nie zamierzał się jej poddać.
Uniósł ją lekko do góry nad swoim penisem, cofnął biodra, po czym wypchnął je ponownie
do przodu i wszedł w nią głęboko, żądając jej ciała i dając w zamian swoje. Wykonywał
szybkie i wściekłe ruchy, biorąc to, czego chciał, napędzany przez niemal wierzęcą potrzebę i
mroczne pożądanie, które rosły w nim. Musiał ją mieć, a ona będzie jego. Teraz już jej nie
puści, nigdy tego nie zrobi.
Z jej ust wychodziły kolejne jęki, ilekroć wszedł w nią głęboko. Za każdym razem
pociągał ją w dół, nabijając mocno na swojego fiuta. Przytulała się do niego, całując go z taką
samą pasją, jaką i on czuł.
To był ostry i gorączkowy seks, będący chaotycznym zderzeniem pragnienia i pasji,
przepełniony surową potrzebą posiadania siebie nawzajem.
To było boskie.
Krzyknęła, kiedy doszła. Drżała w jego ramionach, a jej jedwabiste wnętrze wyciskało
z niego wszystkie soki. Ukrył twarz w zgięciu jej szyi uderzając w nią mocno, dopóki jeszcze
miał siłę się w niej poruszać. Mięśnie jej pochwy zacisnęły się wokół niego. Serenity jęknęła
75
Tłumaczenie nieoficjalne: czarna_wdowa26
wprost do jego ucha, owiewając je ciepłym oddechem. To było za wiele. Jęknął, gdy doszedł z
szybko bijącym sercem i głową ciężką od nadmiaru wrażeń.
Niebo.
Tkwił w Piekle przez wieki, a teraz znalazł się w Niebie.
Nie pozwoli jej już odejść.
Za bardzo jej potrzebuje.