background image

Grzegorz Mazurczak: Irak. Nieznośna lekkość zabijania

 

 

 

Grzegorz Mazurczak    
13.12.2009. 

Przemoc mająca miejsce w Iraku, przeszła już w stan przewlekły, co znaczy, że ten zmęczony 
kraj, ma coraz mniej szans na powrót do przedwojennej normalności. Ofiar śmiertelnych 
trudno już zliczyć a ci, którzy żyją, z dnia na dzień pogrążają się w coraz większej rozpaczy. 
Niemoc i brak nadziei na bezpieczne życie, zabija równie skutecznie jak bomby 
zamachowców, tylko wolniej.

Życie Irakijczyków, szczególnie tych żyjących w stolicy, zdominowało czekanie. Czekanie na 
niespodziewaną śmierć z ręki brata, współwyznawcy, współobywatela. Nawet brak poważnego w 
tej chwili pretekstu, do prowadzenia walki z wrogiem zewnętrznym, nie stał się wystarczającym 
bodźcem do uspokojenia sytuacji. U wielu bowiem, zapał do niszczenia nie tylko obcej armii ale i 
własnego narodu, wcale nie wygasł. 

Sięgając do nie tak dalekiej przeszłości, można przypomnieć takie tragiczne zdarzenia jak: marzec 
2004 roku, Bagdad i Karbala - 171 ofiary, listopad 2006 roku - Bagdad, śmierć kolejnych 202 osób, 
marzec 2007 roku - Talafar,  152 ofiary bomby - ciężarówki, kwiecień, następne 191 zabitych w 
Bagdadzie. 

W sierpniu 2007 roku, śmierć ponownie zebrała pokaźne, bo ponad 500 osobowe żniwo w Sinjar. 
Październik 2009 roku, to bomby umieszczone w samochodach i śmierć kolejnych 155 osób. 
Ostatnie, grudniowe zamachy samobójcze pozbawiły życia, co najmniej 127 osób. Istnienie ludzkie 
przestało mieć jakąkolwiek wartość, zamieniając się w statystyczny zapis kolejnego zdarzenia. 

Przemoc iracka ma kilka wzajemnie stymulujących się źródeł. Za spore źródło zagrożenia można 
więc zapewne uznać członków i funkcjonariuszy byłej partii Baas, nie mogących pogodzić się z 
utratą wpływów. Ta dobrze ustosunkowana grupa, nie zawsze biernie wyraża swoje 
niezadowolenie, korzystając z każdej możliwości, by to zademonstrować.

Fanami przemocy są też z pewnością przeróżne milicje i grupy, związane zarówno z lokalnymi 
przywódcami religijnymi jak i przestępczymi gangami, mającymi się zupełnie dobrze w 
anarchicznej i wysoce skorumpowanej rzeczywistości. Innym, tradycyjnym już źródłem przemocy, 
są islamscy ekstremiści, często powiązani i kojarzeni z al-Kaidą.

Autorstwo ostatnich ataków bombowych przeprowadzonych w Bagdadzie, niektórzy przypisują 
właśnie, odradzającej się irackiej al – Kaidzie. W ostatnim czasie zaczęły się bowiem pojawiać 
sygnały, że struktura ta, będąca ostatnio w uśpieniu, znowu szykuje się do zaistnienia na tym 
terenie, przynajmniej w skali znanej z lat 2007-2008. 

Mówiąc o atakach, trzeba też zwrócić uwagę na zmianę w doborze celów. Do tej pory, sunniccy 
bojownicy wybierali raczej tzw. cele miękkie, takie jak bazary, meczety, autobusy czy przypadkowe 
skupiska szyitów, co miało w założeniu rozniecać waśnie o podłożu religijnym.

Obecnie jednak zmieniono strategię i zaczęto atakować atrybuty państwa, głównie budynki 
rządowe. Celem sierpniowych i październikowych zamachów były właśnie takie obiekty. Wynika z 
tego, że głównym motorem działania zamachowców nie jest wyłącznie chęć rozwiązania swoich 
religijnych czy ideologicznych problemów. 

1 / 3

background image

Prymitywna destrukcja struktur własnego państwa, albo zamiennie – współwyznawców, nie ma to 
nic wspólnego z logicznymi podstawami takich działań. Zabijanie nie jest drogą do osiągnięcia 
konkretnego i przede wszystkim realnego celu. Jest jedynie wyrazem frustracji tych, którzy za 
zamachami stoją. Bowiem nie widać tu ani wyobraźni politycznej, ani pomysłu na przyszłość, ani 
umiejętności zagospodarowania tego, co z Iraku zostanie, gdy już nie będzie kogo zabijać

Na razie jednak, nie wdając się w analizę przyczyn takiego stanu rzeczy,  można zaryzykować 
twierdzenie, że przekaz, jaki niosły ostatnie zamachy, spełnił swoją doraźną rolę, utwierdzając 
odbiorców w przekonaniu, że siły destrukcyjne związane chociażby z al-Kaidą, mają się zupełnie 
dobrze, a rząd premiera al - Malikiego nie kontroluje sytuacji, bo nie ma nawet sił i środków, by 
zapewnić bezpieczeństwo w samej stolicy. 

Faktycznie, za każdym razem, gdy atak zostaje wymierzony w pozornie dobrze strzeżone budynki 
rządowe, pojawia się uzasadnione podejrzenie, że zamachowcy otrzymują pomoc ze strony sił 
porządkowych. Inaczej realizacja zamachów nie byłaby możliwa. Jest to bardzo niepokojący i źle 
rokujący objaw słabości struktur państwa.

Jeśli chodzi o Irakijczyków, wydaje się, że po każdym kolejnym zamachu, zaczynają oni coraz 
mniej wierzyć obietnicom premiera al-Malikiego, iż rząd zaprowadzi w końcu ład w kraju. A to z 
kolei może przełożyć się na zmniejszenie jego szans, w najbliższych wyborach.

Pomimo wszystko wydaje się, że ostatnie zamachy, chociaż jak zwykle krwawe i spektakularne, nie 
będą jednak wstępem do jakkolwiek rozumianej wojny domowej. Irakijczycy, oprócz tych 
zaangażowanych w destrukcję, nie wykazują już, jak to było jeszcze kilka lat temu, zbytniego 
zapału do przelewania krwi, szczególnie, jeśli powodem do tego, miałyby być tylko waśnie 
religijne.

Przesyt wszechobecnej śmierci, skutecznie zmniejszył zapotrzebowanie na igrzyska. Niemniej 
trzeba też zauważyć, że każde kolejne, tragiczne zdarzenie, skutecznie destabilizuje i tak już mało 
stabilną sytuację w kraju. A końca obłędu, jak na razie nie widać.

W związku z tym, warto postawić pytanie, czy irackie siły bezpieczeństwa, będące, jak na razie, 
tylko z nazwy obrońcami ładu, są w stanie zagwarantować spokój w państwie, szczególnie w 
aspekcie zbliżających się, ważnych wyborów parlamentarnych? 

Niestety, realna zdolność armii i policji, do przeciwstawienia się zagrożeniom wewnętrznym, jest 
bardzo ograniczona. Wprawdzie liczba i zdolności operacyjne tych struktur zwiększyły się w 
ostatnim czasie, to jednak ciągle widać tu spore niedociągnięcia, nie mówiąc już o niezmiennie 
słabym morale.

Tak więc obserwując aktualną sytuację w Iraku, trzeba zadać sobie kolejne, co najmniej dwa ważne 
pytania: czy rząd tego kraju, jest na prawdę gotowy do przejęcia pełnej odpowiedzialności za 
państwo, po wycofaniu się z niego Amerykanów? Oraz: czy administracja amerykańska doprowadzi 
do faktycznego wycofania swoich wojsk, do końca 2010 r.?

Wiadomo, że Amerykanie chcą a nawet muszą ściśle trzymać się harmonogramu wycofywania 
swoich sił z Iraku, chociażby z uwagi na niedawne obietnice prezydenta Obamy, wzmocnienia 
oddziałów w Afganistanie.

Jednak, aby proces ten przebiegał bez zakłóceń, niezbędne jest minimum bezpieczeństwa oraz 

2 / 3

background image

konsensus polityczny wszystkich sił, mających coś do powiedzenia na scenie politycznej Iraku. To 
w obecnej sytuacji jest dosyć trudne do wykonania, obserwując chociażby wielomiesięczne spory, 
rywalizacje i napięcia wokół ustawy wyborczej. 

Właśnie w wyniku trudności w osiągnięciu zadawalających wszystkie strony konfliktu rozwiązań, 
musiano przełożyć na marzec planowane pierwotnie na styczeń wybory parlamentarne. Jeżeli 
nastąpi dalszy wzrost ataków, niosących zniszczenie i kolejne ofiary, przeprowadzenie 
wiarygodnych wyborów będzie bardzo trudne. Na co zresztą liczą autorzy zamachów.

To z kolei postawi prezydenta Obamę, jako odpowiedzialnego polityka i decydenta, w wyjątkowo 
niezręcznej sytuacji. Bowiem wkrótce musi on wywiązać się z obietnicy całkowitego wycofania 
wojsk z Iraku, zostawiając przy tym porządek i w miarę „dobre” wspomnienie. To jednak wydaje 
się być trudne do osiągnięcia w sytuacji narastającego chaosu. 

Początek przyszłego roku, może więc okazać się kolejnym testem, zarówno na wieloaspektową 
dojrzałość Iraku, jak i polityczną dalekowzroczność autora całego irackiego zamieszania.

Wydaje się, że Ameryka, w sytuacji kolejnej eskalacji terroru i politycznego zamętu, który zapewne 
czeka Irak w najbliższym roku, nie powinna zbyt pośpiesznie opuszczać tego kraju, uznając po 
prostu, że kolejny raz w historii, sytuacja ją przerosła. Co nie znaczy, że motywowana nowymi 
wyzwaniami, tak nie zrobi.
 
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł 
wyraża poglądy autora.

Źródło: 

http://www.psz.pl/tekst-25898/Grzegorz-Mazurczak-Irak-Nieznosna-lekkosa-zabijania

dostęp: 13.12.2009 / 21:46:22

3 / 3