Syndrom "JA WIEM
LEPIEJ", czyli dramat
zamknięcia
„Panie Doktorze, czy ja wyzdrowieję?
- Tak, na pewno będzie Pani zdrowa.
- Czy Pan jest Bogiem, Panie Doktorze?”
Spotykamy ich codziennie, w różnych
miejscach, w odmiennych od siebie
sytuacjach. Są w różnym wieku, naznaczeni
swoimi życiowymi historiami, zakotwiczeni
w rozmaitych profesjach. Na stanowiskach
kierowniczych
i
w
zawodach
specjalistycznych. Kierujący innymi oraz ci,
którzy wykonują polecenia innych. Zewnętrzna struktura ich świata jest zróżnicowana, lecz
psychologiczne aspekty ich funkcjonowania są podobne.
Ich główny rys psychologiczny wyraża się poprzez formułę: „Ja wiem lepiej”.
Wiedzą, co powinieneś robić, by mieć lepsze efekty, wiedzą, jakie przeżywasz uczucia i czy one są
dla ciebie dobre, wiedzą na temat leczenia lepiej niż niejeden lekarz
i znają się na prawie jak żaden wybitny prawnik. Mają pewność w stosowanych przez siebie
strategiach działania, wiedzą co inni powinni, jak należy zachować się w określonych sytuacjach,
wiedzą, co myślisz, co czujesz. Zasięg ich wiedzenia to pewność na temat tego, kiedy dziecko
powinno przestać się bawić oraz co trzeba zrobić, by osiągnąć pożądany cel – mój, Twój, cel
innych.
Gdy zadają pytania, to po to, by samemu na nie odpowiedzieć. Gdy natrafią na przeszkodę, nie
proszą o pomoc, ale natężają dotychczasowe sposoby działania. Gdy nie mają efektu, to przyczyny
tkwią w czynnikach zewnętrznych. Gdy się złoszczą, to Ty to sprawiłeś, gdyż czegoś nie wiesz…to
przecież
normalne.
Kiedyś, gdy przyjechałam do mojej rodziny byłam uczestnikiem intensywnego spotkania
rodzinnego. Jedna z osób w naszej rodzinie bardzo intensywnie wchodziła
w kontakt z innymi, początkowo wykazując zainteresowanie zdrowiem, pracą, samopoczuciem
(czyli tematami społecznie akceptowanymi w tej fazie kontaktu), by później przejść do długiego
monologu co inni powinni, czego nie robią, co jest im potrzebne, co jest „ we współczesnym
świecie ważne”. To spotkanie zostawiło we mnie duży dyskomfort. Ten, który pytał, nie słuchał.
Nie wykazywał zainteresowania, nie miał żadnych wątpliwości. Oprócz niego, wszyscy inni
uczestnicy spotkania wyjechali sfrustrowani. Jeśli wiedział lepiej, każdy z nas czuł się zupełnie
niepotrzebny.
Złość, irytacja, poczucie mocy, duma, brak słuchania innych, nie proszenie o pomoc, brak
okazywania uczuć społecznie traktowanych, jako słabość (smutek, tęsknota, cierpienie, bezradność,
poczucie beznadziejności), czytanie w cudzych myślach, szybkie przypisywanie komuś określonej
intencji bez weryfikowania tego, uwodzenie innych swoją wiedzą i mocą, niska tolerancja na
krytykę bądź zaprzeczanie jej, postawa psychicznego dystansu wobec innych…. To cechy
charakterystyczne dla osób z syndromem „Ja wiem lepiej”.
Wysłani na szkolenie nudzą się bądź aktywnie je krytykują, zapytani o samopoczucie zawsze je
kontrolują, skierowani do lekarza sprawdzają diagnozę, rozmawiający
z pracownikiem wiedzą, co mu potrzeba. Każda sytuacja życiowa jest przewidywalna i podlega
kontroli. Każdy człowiek jest kimś, wobec którego można potwierdzić swoje „wiedzenie lepiej”.
Syndrom tego typu może przejawiać się w formie ochraniania innych typu: „weź szalik, bo zimno”,
„pamiętaj o imieninach Twojej mamy”, „nie pij za dużo”, „powinieneś zrobić coś ze swoim
życiem”, „potrzebujesz innej żony”, „to nie jest przyjaciel dla ciebie”, „ja chciałem ci tylko
pomóc”.
Inną formą przejawiania się tego syndromu jest krytyczny sposób kontaktu z innymi typu: „to
ciebie do niczego dobrego nie doprowadzi”, „powinieneś zająć się czymś pożytecznym, bo teraz nie
ma z ciebie żadnej podpory”, „mógłbyś się inaczej zachowywać – być milszy, łagodniejszy,
zgadzający się z innymi, a wtedy byłbyś bardziej akceptowany przez innych”, „jesteś głupi, co ty
tam masz do powiedzenia”, „to co robisz jest bez sensu, widzę, że beze mnie nie poradzisz sobie”,
„a
widzisz,
tu
cię
mam,
bo…”.
Osoby z tego rodzaju syndromem upominają innych, decydują za innych, sprawiają przyjemność
innym według swoich kryteriów, działają traktując innych, jako „mniej wiedzących”, wyręczają
innych, bo zrobią szybciej czy lepiej, dbają o innych bez wyrażonej przez te osoby prośby czy
potrzeby, krytykują innych, gdy cos dzieje się niezgodnie z ich wizją, chętnie wchodzą w rolę
eksperta, wyroczni, guru i w takich zawodach, zajęciach, rolach lubią siebie osadzać.
Syndrom „Ja wiem lepiej” przypomina psychologiczną grę z dzieciństwa „Moje lepsze”, której
podstawą było zapewnienie sobie poczucia większej wartości w konfrontacji z rówieśnikami.
Procesy leżące u podstaw syndromu „Ja wiem lepiej” mają charakter nieświadomy i bardzo często
osoby prezentujące ten syndrom nie są świadome stosowanych przez siebie mechanizmów.
Nieświadomy aspekt tych procesów jest widoczny także w dużej powtarzalności zachowań, w stylu
funkcjonowania, w postawach takich osób wobec innych niezależnie od uwarunkowań
sytuacyjnych.
Cechą charakterystyczną funkcjonowania osób z tym syndromem jest wzmacnianie
fragmentarycznego obszaru wizji własnej osoby. Ten obszar nie tylko jest wzmacniany, ale też
oddzielony od możliwości konfrontacji z całościowym doświadczeniem samego siebie.
W rozwoju takich osób nastąpiły zakłócenia związane z procesem indywiduacji, które utrudniają
możliwość rozpoznania faktycznych cech tej osoby. To czego taka osoba nie akceptuje u siebie
szybko zauważa u innych, a koncentracja na „złych stronach” innych osób staje się jej stylem
myślenia i zachowania. W rozwoju takich osób następuje odłączenie się procesów
odpowiedzialnych za obraz samego siebie, efektem, czego jest zafałszowany, iluzoryczny własny
wizerunek. Jest to swoisty stan owładnięcia przez własne twory wyobraźni, przez lęki rzutowane na
innych, przez pragnienie doskonałości. Może to przeradzać się w silną manifestację swojej
szczególnej duchowości („zobacz jaki jestem głęboki”), umiejętności wywierania wpływu czy
mocy oddziaływania na innych („jeśli pójdziecie za tym, co mówię, to…”), specyficznych
umiejętności
(„mnie
jedynemu
udało
się...”).
Dramat zamknięcia takich osób, to tkwienie w swojej wizji, to niemożność otwarcia się na inność i
akceptacji jej, to brak elastyczności, to silna kontrola i konieczność osiągania perfekcjonizmu w
realizacji swojej wizji, to duży dystans w kontaktach z ludźmi mimo ich dużej ilości. Cechą
charakterystyczną jest także brak kontaktu związanego z rozumieniem drugiej osoby, z dzieleniem
się z nią przestrzeni osobistej intymności – takie osoby zachowują się „tak jakby” nie potrzebowały
bliskiego kontaktu z innymi. Oczywiście ważnym elementem współtowarzyszącym jest trudność ze
słuchaniem
i
zmianą
zdania.
W tego rodzaju syndromie przyjmowanie punktu widzenia innych może oznaczać słabość, która nie
jest
możliwa
do
zaakceptowania.
Syndrom „Ja wiem lepiej” ma także miejsce w sytuacjach konsultacji, doradztwa, coachingu. Jego
siła uwodzi i daje podstawy do myślenia o umiejętnościach przywódczych konsultanta. Zawody, w
których istotę jest wpisane bycie ekspertem, mogą przyciągać osoby tego pokroju i dawać
możliwość
oddziaływania
na
innych.
Jak rozpoznać tego rodzaju syndrom w sytuacji konsultacji?
Syndrom ten jest realizowany poprzez różnego typu strategie wzmacniania wizerunku siebie, bez
nastawienia na dobro innej osoby. W takich sytuacjach coach czy doradca wzmacnia własny obraz
siebie poprzez działania pozornie nastawione na drugą osobę. Typowe działania tego rodzaju
zostały zidentyfikowane przez twórcę pojęcia gier psychologicznych Erica Berne’a w postaci gry
Psychiatria. Podstawowym założeniem tej gry jest teza „Jestem terapeutą (coachem, doradcą), więc
jeśli Twój stan się nie poprawia, to już Twoja wina”. Tego typu gra stwarza określone warunki do
realizacji kontaktu, niewątpliwie ograniczając możliwość autonomicznego współistnienia obu osób.
Klient może mieć poczucie przeżycia czegoś szczególnego, nie dlatego, że tak faktycznie czuje,
lecz ze względu na atmosferę jaką wywołał terapeuta czy coach bądź na przymus, który powstał w
tego typu relacji.
„Ja wiem lepiej” często jest realizowane poprzez rady mające pozór bardzo wyrafinowanych,
naukowych, specjalistycznych, np. „musi Pan dać upust swoim emocjom”, „przeżywa Pani swoisty
kryzys rozwojowy”. Klienci mogą nawet mieć wrażenie, że przeżyli ważne doświadczenie
coachingowe…
Jeśli ktoś żyje w zamkniętym kręgu syndromu „Ja wiem lepiej”, to inni są mu potrzebni tylko do
tego by potwierdzać swój stały obraz siebie. To daje poczucie mocy, potencji, znaczenia. Nie ma tu
miejsca na ciekawość, na zmianę, na zadziwienie. Silne mechanizmy obronne chronią możliwość
konfrontacji ze sobą. Dlatego największym niebezpieczeństwem nie jest to, że robimy coś źle, lecz
identyfikowanie tego, jako własną cechę.
Wokół nas zawsze będą ci, którzy wiedzą lepiej. Ale identyfikacja tego syndromu w procesach
uczenia coachingu wydaje się ważnym elementem. Dlatego też jedną z ważnych zasad rozwijania
się jest ta mówiąca, że wszystko należy zaczynać od siebie.
„Pewna kobieta zaprowadziła swego syna do Mahatmy Gandhiego. Ten zapytał się czego sobie
życzy. „Chciałabym, żebyś oduczył go jeść cukier” – odpowiedziała kobieta.
„Przyprowadź chłopaka za dwa tygodnie” – odpowiedział Gandhi.
Po dwóch tygodniach kobieta wraca z synem. Gandhi zwrócił się do chłopca i powiedział mu:
„Przestań jeść cukier”.
Kobieta spojrzała na niego zdumiona i zapytała: „Dlaczego musiały minąć dwa tygodnie, żebyś mu
to powiedział?”
„Dwa tygodnie temu ja sam jadłem cukier” – odrzekł na to Gandhi.