Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 7

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 1

Rozdział 7

- Opowiedz mi o twoim witrażu. Jest bardzo piękny i spokojny. Kiedy oglądałem kawałki w twoim
studio poczułem obecność mocy wplecioną we wzory. Jakieś w swoim rodzaju zabezpieczania. –
Gabriel był pod wrażeniem jej talentu uzdrawiania. Niewielu było tak mocnych. Sam Jej dotyk mógł
przynieść kojący spokój i teraz odkrył ten sam spokój w jej pracach.

Uśmiechnęła się, szybki błysk szczęścia, że był zainteresowany tym, co lubiła. Ucieszyła się że
wreszcie mogła z kimś porozmawiać o swoich odkryciach. - Zaczęłam dawno temu, pracowałam z
małymi kawałkami. Idea była taka by użyć kołdry i narzuty do naturalnego sposobu pomocy chorym.
Często, kiedy badałam pacjentów, okazywało się że są jeszcze inne rzeczy niż tylko fizyczne objawy
choroby. Smutek po utracie bliskiej osoby, problemy małżeńskie, tego typu rzeczy. I zaczęłam
eksperymentować próbując wykonać indywidualny produkt dla konkretnej osoby. Dotykałam.
Przędłam wzorce, które miały pomóc moim pacjentom w czasie snu. W końcu moja praca stała się
dość popularna. Ludzie poszukiwali, tych porysowanych we wzory rzeczy, ponieważ były tak kojące.
– Spojrzała na niego. - Nie jestem dobra w wyjaśnianiu. Ja tylko czytałam w ludziach, wiedziałam
czego potrzebują i próbowałam im pomóc. Tak to wszystko się zaczęło.

- Jesteś naprawdę niesamowitą kobietą - powiedział cicho. Zdumiewały go jej dokonania. – A co
teraz?

- Stworzyłam firmę. Moja tożsamość jest głęboko ukryta, więc jeśli ktoś przyjdzie szukać tego trudno
będzie odgadnąć, kim naprawdę jestem. - Uśmiechnęła się do niego, jej duma z oszukiwania
starożytnych Karpackich mężczyzn ukazała się całkowicie – Dodałam jeszcze ochronę, aby zniechęcić
ludzkich detektywów"

- Karpatianin wyczułby warstwę mocy i z pewnością rozpoznałby starożytne symbole w twoich
pracach - zauważył.

- Oczywiście - powiedziała zadowalająco. - Dlatego właśnie zadałam sobie trud stworzenia fikcyjnego
Karpackiego mężczyzny, artysty, który jest pustelnikiem. Moje prace są często poszukiwane przez
Karpatian do ochrony domów i przywrócenia spokoju w ich otoczeniu. Wysyłają swoje zamówienia
do mojej firmy, a ja biorę się do pracy. Kilkoro z nich poprosiło o spotkanie z artystą, ale ja zawsze
odmawiam.

- Każdy Karpatianin z prawdziwego zdarzenia może dostrzec różnicę między naciskiem kobiety a
mężczyzny.

Podniosła elegancko brwi. - Naprawdę? Być może nie doceniasz mnie, Gabriel. Żyłam od
wieków w tajemnicy, nie odkryta przez nieumarłych, przez Karpackich mężczyzn przejeżdżających
przez to miasto, a nawet przez Ciebie i Twojego brata. Chociaż czasami podejrzewałam że Lucian
może być świadomy mojej egzystencji. Często wracał do tego miasta i skanował otoczenie więcej razy
niż mogłabym zliczyć czy spamiętać. "

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 2

- Naprawdę? - To sprawiło, że Gabriel stał się nerwowy. Jeśli Lucian podejrzewa że w tym mieście
przebywa Karpacka kobieta będzie kopał i kopał dopóki jej nie znajdzie. Nic nie umykało uwadze
Luciana. Gabriel przypomniał sobie, jak Lucian doprowadzał go wielokrotnie do Paryża na przestrzeni
lat. Nawet ich ostatnia straszliwa bitwa odbyła się tutaj. Czy Lucian zdawał sobie sprawę z obecności
kobiety? Wymieniali się informacjami przez cały czas. Co jeden z nich wiedział, drugi też posiadł tę
wiedzę. Czy Lucian ukrył to przed nim?

Francesca skinęła głową z powagą. - Tak. Często na przestrzeni wieków czułam jego obecność, muszę
przyznać, że chowałam się głęboko pod ziemią aby nie mógł mnie znaleźć. Bałam się że mnie znajdzie.
Żyłam tak długo tylko dlatego że robiłam to, co mnie cieszyło i unikałam mężczyzn w moim życiu. -
nie powiedziała mu, że się bała ponownego odrzucenia i nie mogła pozwolić na to po raz drugi.

- Francesca, Francesca - Gabriel mruknął cicho – jaką kłamczuchą się stałaś. Czym jest twój dobry
doktorek jak nie mężczyzną? Dlaczego chcesz poczuć miłość od kogoś takiego jak on?

Odsunęła rękę z dala od niego, odcinając go od jej kojącego dotyku. Jej twarz była odwrócona,
kurtyny włosów ukryły przed nim jej reakcje - To się stało niespodziewanie.

- Żyłaś z ludźmi tak długo, kochanie - powiedział cicho, delikatnie - zapomniałaś, jak to jest
wśród naszych ludzi, wśród życiowych partnerów, mężczyzn i kobiet. Jestem cieniem w twoim
umyśle, w twoich myślach. Możesz okłamywać Brice, ale nigdy mnie. Żyłaś jako człowiek i nie chcesz
rozwinąć własnych uczuć poza ludzkie możliwości. Boisz się intensywności Karpackich emocji.
Zraniłem cię, Francesca, a ty nie chcesz już nigdy przeżyć takiego bólu ponownie.

Odsunęła długie, dzikie włosy drżącą dłonią, zdradzając ją, nawet jeśli wzruszyła ramionami by okazać
obojętność. - Nie wiem, czy masz rację. Na pewno nigdy nie obwiniałam Ciebie. To było pierwsze
zranienie, byłam tylko dzieckiem, ale zawsze rozumiałam że dobro naszej rasy było o wiele ważniejsze
niż szczęście jednej osoby. "

Złapał jej ramiona, zatrzymując ją, kontrolowana siła jego uścisku wprawiła jej serce w łomotanie.
Miał ogromną moc. - Nigdy nie myśl, że miałem szlachetny cel zostawiając cię za sobą, Francesca.
Gdybym wiedział o twoim istnieniu, nigdy bym nie odszedł. Jestem o wiele bardziej egoistyczny niż
możesz sobie wyobrazić, bo ty nie jesteś. Nigdy nie wydałbym cię się taki, bardziej niż zamierzam
teraz. Jesteś jedyną osobą, która jest dla mnie ważna. Widziałem ten dzień, który wydarzył się tak
dawno temu, w twoim umyśle w twoich wspomnieniach. Kroczyłem przez wieś, jak przeszedłem
przez tak wiele innych miejscowości. Poczułem, coś dziwnego, ale mój umysł był zajęty myślami o
wojnie. Spojrzałem za siebie, zobaczyłem kobiety, ale naprawdę ich nie widziałem. Twarze kobiet i
dzieci nawiedzały mnie, nigdy nie potrafiłem patrzeć bezpośrednio na nie. Odwracałem się zawsze
tak jak mój brat mówił. Nie widziałem cię, nasze życie byłoby zupełnie inne. Miałem obowiązek do
wykonania, ale bym odpuścił wtedy. Pozwoliłbym Lucianowi polować w pojedynkę.

Studiowała jego twarzy przez dłuższą chwilę, a następnie powoli uśmiechnęła się wykrzywiając jej
miękkie usta i potrząsnęła głową. - Nie, chętnie poświęciłeś swoje szczęście dla dobra naszego
narodu.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 3

- Ale nie twoje. Ciągle nie rozumiesz. Nie poświęciłem Ciebie. Nigdy bym nie pozostawił cię tak
nieszczęśliwą. Nienawidzę siebie za to, co musiałaś przeżyć sama, czując się tak odrzucona i
niechciana.

- To było dziecko, Gabriel, a nie kobieta. Moje życie miało cel i sens. Ponieważ jestem zmęczona
nie znaczy, że nie korzystałam z tych lat które miałam. Żyłam dobrze i sprawiłam by moje życie liczyło
się jak tylko mogło. Zdobyłam doświadczenie kobiet obu ras którego nigdy bym nie miała. Jestem
niezależna i kocham to. Tak, brakowało mi rodziny, ale miałem inne rzeczy które mnie pochłonęły. To
nie było straszne życie. I zawsze miałam wybór. Mogłabym ujawnić się ponownie. Mogłabym szukać
świtu. Miałam nawet wybór, aby wrócić do mojej ojczyzny, w której najmniejszy kawałek gleby i
towarzystwo naszych ludzi dało by mi ukojenie. Nie wybrałam tej możliwości. To był wyłącznie mój
wybór, a nie twój. Jestem silną kobietą, a nie raczkującym dzieckiem ukrywającym się w cieniu.
Wszystko co zrobiłam, zrobiłam z własnej woli. Nie jestem ofiarą, Gabriel. Proszę nie próbuj jej robić
ze mnie.

- Nie kochasz Brice, tylko podziwiasz go. Masz z nim coś wspólnego. Szanujesz sposób, w jaki
postępuje z dziećmi, jego zdolność uzdrawiania, jego skupienie gdy leczy. Ale masz co do niego
również swoje zastrzeżenia.

- Nie - zaprzeczyła stanowczo. -Dlaczego tak myślisz?

- Gdyby tak nie było, Francesca, oddałabyś mu swoje życie. Byłem w twoim umyśle

- No cóż, trzymaj się od niego z daleka.

-To nie jest takie łatwe do zrobienia, kochanie. W rzeczywistości, prosisz mnie o niemożliwe. Nie
lubisz jak Brice traktuje pacjentów, którzy mieli mniej szczęścia, tych pozbawionych domów. Nie
lubisz sposobu w jaki na raz jest w stanie całkowicie zapomnieć jak traktował swoich pacjentów.
Posiada wiele cech, co do których masz poważne zastrzeżenia. Dzielisz z nim tak wiele, tak wiele
dzieci, które są chore, ale część ciebie wie, że on potrzebuje leczyć dla własnego ego.

Błysnęła na niego jej ciemnymi oczami. – Może ja robię to z tego samego powodu - Nie było zbyt
wiele prawdy w jej niewygodnych słowach i była zła na siebie nawet bardziej niż na niego. Chciała
trzymać się Brice, ponieważ nigdy nie zranił jej w sposób w jaki to zrobił Gabriel. Jej życiowy partner
złamał jej serce. Jego głos, taki spokojny, taki szczery, wystarczył, aby skręcała się z zażenowania. Była
silną kobietą, a nie dzieckiem by chować się za śmiertelnikiem, jednak koniec końców to właśnie
robiła zamiast stanąć twarzą w twarz z jej życiowym partnerem.

- Robisz to, ponieważ jesteś urodzonym uzdrowicielem z nieporównywalnym darem. Nigdy nie
pozwoliłabyś odejść Skyler do domu z obcymi po tym co ona przeszła. Nigdy nie przyszło by ci to do
głowy. Gdybyś nie mogła opiekować się nią sama, zawsze czuwałabyś nad nią. To jest to kim jesteś.
Doktor po prostu by o niej zapomniał.

- Nie jesteś zupełnie w porządku w stosunku do niego, Gabriel. Mimo wszystko, on nie dzielił jej
wspomnień. Nie wie, co ona przeszła. - Francesca zaczęła bronić Brice niemal automatycznie.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 4

- Zbadał ją dokładnie -powiedział Gabriel - Widział, że była wycofana. Z powodu urazu.
On wiedział. On prawdopodobnie wie o wszystkim, tak czy inaczej fizyczną część i pewnie domyśla się
traumy psychicznej i emocjonalnej. Nie zajmuje się nimi, kiedy nie są już jego pacjentami. To ci
przeszkadza.

Francesca odwróciła się od niego i ruszyła chodnikiem przed siebie. - Może masz rację, Gabriel. Nie
wiem. Jestem bardzo zmieszana. - Wyrwał jej serce. Robił to ponownie jak wtedy gdy musiał ją
opuścić by podążyć za swoim bliźniakiem. Poczuła dotyk jego umysłu, delikatnie starał się dotrzeć do
niej. Szybko zmusiła się by myśleć o Skyler, aby skupić się na nastolatce.

- Wiem, że jesteś zdezorientowana, kochanie, nic dziwnego, że tak jest - Gabriel powiedział cicho, ale
patrzył na nią skupionymi czarnymi oczami. - Teraz powinniśmy skoncentrować się na jak
przeprowadzić Skyler do domu i zapewnić przyzwoite mieszkanie dla niej. Musimy zdecydować, które
wspomnienia usunąć całkowicie, a które zminimalizować.

- Nie sądzę, abyśmy mieli prawo do kasowania tego co ona przeszła, ale nie zaszkodzi złagodzić
wspomnienia, by mogła sobie z nimi radzić. Najważniejsze jest to, aby zapewnić jej poczucie
bezpieczeństwa, by nam zaufała. Myślę że ona potrzebuje tego bardziej niż czegokolwiek innego, -
Francesca powiedziała cicho, zmartwiona. - Oczywiście, opuściła również większość dni w szkole.

Gabriel wzruszył obojętnie. - To jest najmniejsze z naszych zmartwień. Możemy przekazywać wiedzę
jakiej potrzebuje gdy zajdzie taka potrzeba. W tym momencie wymaga stabilności i godnego życia w
domu. Choć raz będzie miała rzeczy niezbędne do budowania jej pewności siebie, szkoła nie ucieknie.

- Aby jej pomoc potrzebne będzie ogromne zaangażowanie, Gabriel. Nie zapytam, czy podzielisz je ze
mną.

- Poczułem jej ból. Ona jest tylko dzieckiem. Ale wkrótce będzie kobietą. Kobietą, która ma zdolności
parapsychiczne.

Francesca odwróciła się do niego po raz kolejny. - Jesteś pewien? Pomyślałam, że ma zdolności, bo
połączenie między nami było tak mocne.

- Nie mogłem się pomylić przy takim darze. Myślę, że nie może być w lepszych rękach niż nasze.
Zadbamy o jej szczęście, ochronię i zabezpieczymy ją by nieumarli nie mogli wyczuć jej obecności.
Ona jest taka młoda i przeszła już tak wiele, że nie możemy pozwolić aby działa jej się krzywda. A gdy
dorośnie, może stanie się życiową partnerką dla jednego z naszych ludzi.

Francesca spięła się. - Ona będzie wolna, Gabriel, sama wybierze swoje przeznaczenie. Nie wezwiesz
mężczyzn naszej rasy oddając ją w ich ręce. Mam na myśli to że zadano jej dużo cierpienia z rąk
mężczyzn, a mężczyźni naszej rasy są dominujący, a czasem brutalni. Ma to zakodowane w głowie, by
uniknąć związków tego rodzaju, a my musimy uwzględniać jej życzenia. Ona może nigdy w pełni się
nie pozbierać po szkodach jakie jej wyrządzono.

Zaśmiał się cicho i objął ramieniem jej smukłe ramiona. - My mężczyźni nigdy nie jesteśmy brutalni
dla partnerek życiowych. Zachowujesz się jak nadopiekuńcza mamuśka - tygrysica . Można się
przestraszyć. Taką kobietę chciałbym na matkę mojego dziecka.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 5

Skrzywiła się - Sądzę, że nie powinieneś dowodzić tego właśnie teraz. Mogę wciągnąć cię w kłopoty. -
nie zabrzmiała tak jak by chciała. Jej głos był łagodny, nawet żartobliwy. Jej ciemne oczy tliły się ale
miękkie usta przeczyły temu zdradzając przebłyski jej nastroju.

- Skyler będzie kochaną młodą panienką w naszym domu. Będę ją wielbić i chronić jak własną córkę.
Będzie szczęśliwa, kochania, bardzo szczęśliwa. Nigdy nie pozwoliłbym komuś zgłosić pretensji do
niej, bezlitośnie bez jej zgody, tak jak ja ci to zrobiłem. Zapominasz, że może nie być zgodna z żadnym
z naszych ludzi. Wierzę w przeznaczenie. Jeśli jest przeznaczona dla jednego z naszych mężczyzn,
pozwolimy mu ją znaleźć i zabiegać o nią tak jak powinien. Będzie ją cenić jeszcze bardziej. - Tak jak ja
ciebie – Pomyślał, te słowa zawisły w powietrzu między nimi.

Francesca zarumieniła się żywym szkarłatem, zamiotła w dół długimi rzęsami, aby ukryć jaką
przyjemność przyniosła jej ta wypowiedz. Była taka szczerość w Gabrielu. Kochała jego akcent ze
Starego Świata i jego intensywną pasję ledwie tlącą się, ukrytą pod cienką warstwą uprzejmości. Jego
emocje były surowe i niszczycielskie, brutalne i prawdziwe.

Spojrzał na nią z taką potrzebą z takim głodem, który zapierał jej dech w piersiach.
Francesca trzymała oczy skupione przed sobą. Gabriel mógł tak łatwo ją przytłoczyć, zalewał ją jego
głodną pasją. Nikt nigdy nie potrzebował jej w sposób w jaki on to robił. Zawsze myślała o nim że jest
całkowicie samowystarczalny, a teraz zrozumiała że był zupełnie sam. Wojownik bez końca
przemierzający ziemię w poszukiwaniu wroga. Nie chciała współczuć jego samotności, podziwiać jego
honoru.

– Znów się uśmiechasz. Ten słaby tajemniczy uśmiech sprawia, że chcę cię wziąć w ramiona i
pocałować. Obiecałem sobie, że będę się zachowywał w Twojej obecności, Francesca, ale sprawiasz
że staje się to dla mnie ekstremalnie trudne. - Powiedział cicho, jego głos był gładki jak czarny
aksamitny szept uwodzenia.

Była nagle zaniepokojona dotarciem do jej domu, w tym samym czasie, chciała rozpaczliwie żeby
już tam byli. - Nie możesz mnie pocałować Gabriel. Już doprowadzasz mnie do szału. Nie wiem co z
tobą zrobić. Miałam miłe wygodne życie z miłą komfortową przyszłością, zaplanowanym odejściem i
teraz przychodzisz i wywracasz mój świat do góry nogami.

Uśmiechnął się do niej, szybko, niemal chłopięco, złośliwy błysk nieskazitelnej bieli zębów. - Nie mogę
sobie pomóc, kochanie. Jesteś taka piękna, odbierasz mi oddech. Jak człowiek niemiałby mieć takich
myśli chodząc w nocy obok ciebie, z gwiazdami nad głową i wiatrem dokuczającym mu twoim
zapachem?

- Bądź cicho, Gabriel - Francesca starała się nie dopuścić dźwięku przyjemności w jej głosie. Na pewno
nie potrzebuje żadnej zachęty. – Jak na człowieka, który twierdzi, że ma niewielką wiedzę na temat
kobiet, niewątpliwie wiesz zawsze co powiedzieć.

-To musi być inspiracja - odparł.

Francesca wybuchła śmiechem, nie mogła przestać. Z minuty na minutę był coraz bardziej oburzający
- Świt skrada się do nas niepostrzeżenie i jestem zmęczona. Chodźmy do domu.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 6

Lubił dźwięk tego słowa. Dom. Nigdy go nie miał. Gabriel mógłby uznać, że miał szczęście w
szczególnej relacji, którą dzielił z Lucianem. Był samotny, ale nigdy tak naprawdę nie był
sam jak inni mężczyźni z jego gatunku. Nawet gdy Lucian się zmienił, często się łączyli. Dwa tysiące lat
przyzwyczajeń, nie może być więc tak łatwo z nimi zerwać. To było automatyczne.

Gabriel był jednak zaniepokojony tym że nie znalazł w mieście żadnej ofiary Luciana. Głód Luciana
musiał być ogromny po tak długim więzieniu pod ziemią. Musiał ulżyć sobie na pierwszym człowieku
którego spotkał, ale Gabriel przeczesał miasto szukając jego ofiar i nic nie znalazł. Wiedział, że w
okolicy jest więcej niż jeden wampir. Czytał w gazetach wiadomości o dziwnych morderstwach, ale
żadne z nich nie popełnił Lucian. Lucian był artystą o bardzo charakterystycznym stylu. Nie było nic
niezdarnego w Lucianie. Każde zabójstwo posiadało jego własnoręczny podpis, jakby drwił z brata
zmuszając by za nim podążał. Czasami Gabriel myślał, że to wszystko gra Luciana.
- Ponownie się oddaliłeś ode mnie - Francesca powiedziała cicho. - Dokąd uciekasz, Gabriel? Czy on z
tobą rozmawia?
Gabriel nie udawał, że nie wie, o kim ona mówi. - Czasami łączymy się przypadkowo. W tym czasie
jesteś w wielkim niebezpieczeństwie.
- Kochasz go bardzo, prawda? - Francesca zawinęła palce wokół jego nadgarstka, przysuwając się
bliżej jego ciała by poczuł jej wsparcie.

Od razu poczuł, że jej obecność działa na niego kojąco. Spokój wypełnił go, jak zawsze, gdy go
dotykała. Tylko przez chwilę zastanawiał się czy potrafiłaby uzdrowić także Luciana zanim się zmienił.
Czy potrafiłaby przekazać ten sam spokój jego duszy, jak jego bliźniakowi?
Skręcił w drogę prowadzącą do jej domu. Lubił jego wygląd i sposób w jaki wydawało się że zaprasza
ich do siebie. Dom. To był dom. Czy istnieje możliwość, że wreszcie będzie miał rodzinę? Czy
faktycznie zamieszkają tu razem? Wychowując dziecko? Troszcząc się o Skyler? Czy Francesca
kiedykolwiek będzie w stanie go pokochać? Chciała go, jej ciało go pragnęło, ale czy ona go kocha?
Wybaczy mu?

- Stajesz się bardzo cichy, gdy myślisz o nim, - Francesca mruknęła cicho. - Czuję ból jaki to wywołuje
w Tobie. Ale gdy dotykam twojego umysłu, masz tylko dobre myśli o nim. Musiał być naprawdę
wyjątkowym człowiekiem.

- Nigdy nie było kogoś takiego jak on. Był mistrzem w walce. We wszystkim. Nigdy nie musiałem
sprawdzać, czy on tam był, zawsze prostu to wiedziałem. Lucian był legendą. Uratował tyle istnień
przez wieki, ludzi, a także Karpatian, niemożliwe byłoby ich zliczyć. Nigdy nie zawiódł w swoich
obowiązkach. Nigdy. Byliśmy blisko, Francesca, - przyznał cicho. - Bardzo blisko.

Szli wzdłuż ogrodzenia w kierunku wejścia. - Opowiedz mi o nim, może poczujesz się lepiej gdy
podzielisz się wspomnieniami. Czuję twoją niechęć do mówienia o nim. Uważasz, że jesteś nielojalny
wobec niego. Ale nigdy nie odważyłabym się go osądzić. Kochałeś go i podziwiałeś więc ja mogę tylko
zrobić to samo.

Gabriel pchnął drzwi, cofnął się, aby umożliwić jej wejście jako pierwszej. Nieustannie
skanował obszar wokół nich, zwyczaj dawno zakorzeniony w nim przez jego brata. Żal wypełnił go
znikąd. - Czasami myślę, że mógłbym zniszczyć go już dawno, gdyby nie fakt, że nie mogę znieść

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 7

myśli, by żyć na świecie bez niego. Dałem słowo honoru dawno temu, że będę jedynym który go
zniszczy jeśli straci duszę. Oboje to zrobimy. Jeśli jeden się przemieni, drugi miał go wyśledzić i
zniszczyć, ale nie byłem w stanie spełnić tej obietnicy. Czy to jest celowe, Francesca? Czy takie jest? -
Brzmiał na zagubionego i bardzo samotnego.

Zamknęła drzwi aby do środka nie dostała się smuga światła z wczesnego porannego nieba. - Nie,
Gabriel, wypełniłbyś swoją obietnicę, gdybyś był w stanie to zrobić. Wierzę, że będziesz w stanie.
Możesz to zrobić.

- Lucian utracił uczucia, kiedy był jeszcze tylko dzieckiem, na długo przed tym nim nasi mężczyźni
tracą je normalnie, a jednak przetrwał dwa tysiące lat. Miałem uczucia znacznie dłużej niż on, więc
dzieliłem się z nim tym co czułem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że się zmienił. Widziałem dowody jego
morderstw. A nawet zastałem go gdy zabijał. Ale coś we mnie nie potrafi w to uwierzyć. Nie mogę
pojąć, że tak silny człowiek, taki przywódca, obrońca naszych ludzi , mógł postanowić oddać duszę
ciemności na całą wieczność.

- Kochasz go, Gabriel. To naturalne, że chcesz by pozostał w twoim sercu taki jaki był kiedyś -
Francesca powiedziała cicho. Pociągnęła go za rękę przechodząc przez dom. - Muszę zadzwonić do
mojego adwokata i poprosić go o sporządzenie odpowiednich dokumentów ustanawiających mnie
jako prawnego opiekuna dla Skyler. Zanim udamy się do naszej komory, musimy wysłać pytania, czy
ktokolwiek z naszych zna zaufaną ludzką rodzinę która mogłaby nam pomóc w opiece nad Skyler w
ciągu dnia podczas naszego snu.

Poszedł za nią do gabinetu, przyglądał się, jak szybko i pewnie rozmawiała z prawnikiem. Nie dała mu
szansy, by polemizował z nią, zawarła w swoim głosie przymus, a Gabriel automatycznie wspomógł
ją, dodając swoją do jej mocy. Jej adwokat miał załatwić wszystko do wieczora. Nikt nie miał
protestować. Kto inny chciałby zaopiekować się Skyler Rose Thompson? Była sierotą, bez bliskich.
Francesca miała pieniądze i wpływy. Każdy sędzia chętnie przystałby na jej życzenia.

Gabriel uważnie obserwował gdy odwróciła się do jej komputera i zaczęła pisać w bardzo szybkim
tempie. Był zaskoczony możliwościami nowej technologii. Jej palce sunęły po klawiaturze z całkowitą
pewnością. Widział rozwój tej technologii. Doświadczyła tego, o czym on mógł tylko poczytać. Mógł
o nich poczytać, ale nie mógł cofnąć się w czasie i oglądać jak zmieniał się świat. Francesca była
obeznana z pędzącymi samochodami i samolotami, które sunęły po niebie. Ze statkami kosmicznymi i
satelitami. Z Internetem i komputerami.
- Coś mam, Gabriel - Francesca powiedziała. - Savage, Aidan Savage ze Stanów Zjednoczonych.
Zrobiłem kilka pięknych wyrobów do jego domu. Jestem pewna, że słyszałam iż jego życiowa
partnerka była kiedyś człowiekiem z psychicznymi zdolnościami. Aidan ma brata bliźniaka, Juliana.

Powolny uśmiech wypłynął na twarz Gabriela. - Julian, pamiętam go. Był wtedy tylko chłopcem z
dzikimi blond włosami, bardzo nietypowymi jak dla naszego gatunku. Podsłuchał rozmowę moją,
Luciana, Michaiła i Gregoriego. Był bardzo sprytny nawet jako chłopiec. Wyczułem w nim ciemność,
ale nie było czasu, aby zbadać to bliżej. - błysnął białymi zębami. - Gregori chronił go, a ja nie
chciałem rzucać wyzwania własnej rodzinie. Byłem setki lat starszy od niego, ale płynęła w nas ta
sama krew. Chciałbym wiedzieć, co się z nimi stało.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 8

- Cóż, nie wiem zbyt wiele o losach Juliana muszę uważać, aby moje pytania nie wzbudziły zbytniej
ciekawości, ale robiłam interesy z Aidanem więcej niż jeden raz. On mnie nie zna, tylko mojego
fikcyjnego Karpackiego artystę , który jest właścicielem mojej firmy. Wyślę e-maila do Aidana i
zobaczymy co powie o jego ludzkiej rodzinie i jak to działa. Mogę również zapytać o Juliana. Jeśli
chodzi o Gregoriego, jest wszystkim dobrze wiadomo że jego życiowa partnerka jest córką naszego
Księcia.

- Proszę zapytaj o Juliana. Interesujące jest to, że można rozmawiać tak szybko z kimś kto jest na
drugim końcu świata. Z jednym z naszych ludzi. Musisz być jednak bardzo ostrożna w tym jak
porozumiewasz się z naszymi ludźmi. Każdy może być w stanie przechwycić e-mail - ostrzegł.

- Zaufaj mi, Gabriel, jestem bardzo ostrożna. Zawsze musiałam być ostrożna.- Odwróciła się
wyłączając komputer i wzięła go za rękę po raz kolejny prowadząc do komory pod ziemią. Jej serce
biło tak głośno, wiedziała, że mógł to usłyszeć. Szli korytarzem bez pośpiechu, przez przejście do
kuchni prowadzące do komory snu.

Gabriel musnął jej skroń swoimi ustami, zatrzymując na chwilę jej puls. – Pragnę cię Francesca, nie
będę udawać, że nie, ale już ci mówiłem, chcę byśmy byli przyjaciółmi. Będę zadowolony przytulając
ciebie. - pragnął kojącej bliskości jej ramion.

Francesca ścisnęła jego dłoń. Była tak samo zdolna do odczytywania jego myśli, jak on czytał jej. Był
zdecydowany przedłożyć jej potrzeby nad własne. Chciał dać jej tyle czasu, ile tylko potrzebowała,
aby zaakceptować jego roszczenie co do niej. Jej serce topniało od jego wyrozumiałości. - Jak udało Ci
się chodzić w słońcu w południe? Nasi starożytni nie są w stanie robić takich rzeczy, ale tobie się
udało odkryć tą tajemnicę.

Było tak wiele podziwu w jego głosie, Francesca czuła że rumienieć wypłynął na jej twarz. -
Wiedziałem, że jedynym sposobem, aby uniknąć rozpoznania przez mój własny rodzaj jest zmuszenie
się by myśleć jak człowiek, chodzić i mówić jak człowiek. Kiedy dotarłam do punktu, w którym
chciałam wyjść na słońce, zrzekłam się już tak wielu darów, że chodzenie za dnia wydawało się,
pewnego rodzaju zadośćuczynieniem. Prowadziłam badania, dlaczego nasze kobiety nie mogą zwykle
urodzić więcej niż jednego dziecka bez komplikacji. Doszłam do wniosku, że to naturalny sposób
równoważenia naszej populacji. Następnie zwróciłam uwagę, dlaczego tracimy tak wiele dzieci w
pierwszym roku życia. Nasze dzieci są podobne do ludzkich dzieci - nie piją krwi, kły nie są rozwinięte,
nie mogą spocząć w ziemi, zmieniać kształtu, i innych rzeczy które mogą robić dorośli. Ich rodzice
jednak muszą odpoczywać w ciągu dnia, a dzieci wystawione są na ryzyko przebywając bez nadzoru,
ponieważ muszą być nad ziemią, gdy ich rodzice śpią.

- To bardzo interesujące, ale nie wyjaśnia, w jaki sposób udało ci się wyjść na słońce. - brodą potarł
czubek jej głowy, w drobnej pieszczocie. Pasma jej włosów wczepiły się w zarost na jego szczęce,
łącząc ich jakby jedwabnymi nićmi.

Uśmiechnęła się do niego. - Miałam teorię, że gdyby udało mi się robić to co dzieci, to mogłabym
ponownie wyjść na słońce. Ustaliłam co się zmienia w nas wraz z dorastaniem. Nasza chemia ciała się
zmienia, a my wymagamy krwi do podtrzymania naszego życia i używania naszych darów. Ale
możemy przetrwać przez długi okres czasu tylko na transfuzjach oraz pijąc krew zwierząt.

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 9

Eeksperymentowałam i ostatecznie udało mi się zmienić moją chemię ciała. Byłam słaba i niezdolna
do zmiany kształtu, czy większości rzeczy, które są charakterystyczne dl naszego gatunku.

Poruszył się obok niej. Poczuła nagle bicie jego serca. Jego życiowa Partnerka była sama, bez ochrony,
wykonując niebezpieczne doświadczenia, aby umożliwić sobie spacer w słońcu. Był z niej dumny, ale
myśl o tym co robiła przestraszyła go. Francesca była zadowolona, z jego reakcji. Ukryła uśmiech gdy
przesuwała duże łóżko mentalnym poleceniem, aby mogli wejść do komory pod ziemią.
Komora był chłodna i przyjemna, a ciemne wnętrze przytulne. Francesca machnęła ręką i ziemia
otworzyła się ujawniając ciemną urodzajną glebę. Gabriel spojrzał na łóżko. Kołdra była gruba i
miękka, o skomplikowanych wzorach i starożytnych symbolach. Uwolnił palce Francesca i pochylił się
aby zbadać kunszt wyrobu. Francesca osiągnęła tak wiele podczas swojego pobytu na ziemi. - Jak
zmieniłaś chemię ciała? - zapytał. - Jest to ogromne osiągnięcie, która może być bardzo przydatne dla
naszych ludzi.

Francesca pokręciła głową z żalem. - Eksperymentowałam przez wiele lat, Gabriel, ale to był handel
wymienny, moje dary, na słońce. Byłam bardzo bezbronna. Szukałam ziół które wrzucałam do zup i
używałam różnych związków, starając się odtworzyć metabolizm naszych dzieci, nie ludzie choć
jeszcze nie Karpatianie. Mogły spędzać czas w słońcu, ale nie mogły zapaść się pod ziemię, tak jak
było ze mną. Starsi Karpatianie chcący próbować nowych rzeczy, mogli by skorzystać z tego, choć
proces jest bolesny i bardzo długi. Wymaga to prawie stu lat. A moje oczy nigdy nie przyzwyczaiły się
do słońca. To jest pewnego rodzaju słabość. Spisałam to dokładnie w naszym starożytnym języku i
prześlę te informacje Gregoriemu nim umrę.

Odwróciła głowę by spojrzeć w jego błyszczące oczy. Mroczne. Niebezpieczne. To był Gabriel, legenda
ożyła. Wyciągnął przed siebie rękę, łapiąc ją za nadgarstek i przyciągając do siebie. – Pragnę cię.
Ciągle od nowa. – Powiedział wprost, bez upiększeń. Przycisnął jej rękę do spodni, ale materiału już
nie było, pozbył się go z ciała w sposób swoich ludzi tak, że jej dłoń spoczęła na jego twardej, grubej
długości. Był gorący, pulsujący od potrzeb.
Owinęła palce wokół niego, po prostu trzymając go przez chwilę, a następnie jej palce zaczęły się
poruszać z własnej woli, eksperymentowała, patrzyła na jego twarz uważnie, łącząc jej umysł głęboko
z jego odczytując co czuł. Od razu został nagrodzony czystą przyjemnością wpisaną na jego twarzy, w
jego umyśle. - Łóżko daje pewne możliwości, - wyszeptała cicho.

- Rozbierz się dla mnie, w ludzki sposób - powiedział nagle. Jego oczy stały się bardzo czarne, płonęły
z taką intensywnością, że mogła czuć małe języki ognia pełznące wzdłuż jej skóry. - Jest coś bardzo
erotycznego w sposobie w jaki kobieta zdejmuje ubrania.

Jej brwi strzeliły do góry. - Myślałam, że jest coś erotycznego w sposobie w jaki twoje ubrania
rozpłynęły się pozwalając mi dotykać czego chciałam – drażniła go głosem, był namiętny i
zapraszający. Odsunęła się od niego, nim to jednak zrobiła jej ręka spłynęła powoli w dół, a jej palce
przesunęły się po jego długości. Francesca przechyliła głowę tak, że jej długie włosy zsunęły się po jej
ramieniu jedwabistą czarną kaskadą. Jej ręce udały się do małych perłowych guziczków jej swetra.
Jeden po drugim uwalniała tak, że jego krawędzie zaczęły się rozsuwać, ukazując nabrzmiałe
satynowe piersi. Celowo wolnym ruchem zsunęła ścieżką w dół ramion sweter pozwalając mu spaść
na podłogę. Nagrodził ją mrocznym błyskiem jego oczu i jeszcze większym obrzękiem jego ciała

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 10

ukazując imponujące rozmiary.
Zepchnęła spodnie z bioder, aby odsłonić jej jedwabne majtki, kawałek tkaniny, która ledwo zakryła
obcisłe czarne loki. Zdjęła sandały wraz ze spodniami i na chwilę stanęła przed nim w samej bieliźnie.
Jej sutki były już twarde w oczekiwaniu, naciskały na koronki stanika, ocierając się bardziej ją
uwrażliwiały. Wolno i niespiesznie rozpięła go i rzuciła na bok. – Pragnę cię do bólu - powiedziała
cicho, dotykając swoich piersi w ofierze - Chcę, żebyś mnie ssał. Zawsze masz takie gorące usta,
Gabriel - Przesunęła rękami w dół jej płaskiego brzucha, zdejmując majtki.

Jego oczy płonęły z pożądania. - Czy jesteś już mokra i śliska dla mnie, Francesca? - Jego głos był
ochrypły, oczy wgryzały się w jej krągłe ciało.
Wsunęła dłoń między nogi, zanurzając palce w swojej wilgoci a potem wysunęła rękę do niego. Nie
dorywając oczu od jej twarzy, podszedł i świadomie wylizał jej palce. Od razu pod Francesca ugięły się
nogi. Roztapiała się. Wszystko było piękne z Gabrielem. Uwielbiała sposób w jaki jej potrzebował.

Ramieniem okrążył jej talię, przyciągnął do siebie, żeby ją pocałować, pożerając jej usta. - Smakujesz
tak sexownie, Francesca, chcę cię kosztować przez wieczność - wyszeptał w jej otwarte usta. –
Posmakuj siebie, kochanie, poczuj, jak dla mnie smakujesz, gdy mogę cię mieć. Kiedy bierzesz mnie w
usta i sśesz, gorącego i nabrzmiałego, kiedy jestem głęboko wewnątrz twojego ciała. Cokolwiek
staramy się wyrazić, jak czujemy , to jest tak piękne. - Jego usta powędrowały do piersi, dłoń
ugniatała jej pośladki, przyciskając ją świadomie do jego pobudzenia.

Francesca przytulia głowę do jego czoła, oddając się do wspólnej ekstazie. Gabriel pchnął ją na łóżko,
wyciągnął ją na brzeg. - Czego pragniesz, kochanie?

Nie zawahała się. Dlaczego miała by? Ona była jego życiową partnerką i powinna być tylko
przyjemność między nimi. Miała pełne prawo do całkowitego spełnienia, a ona go chciała. Rozsunęła
nogi szeroko, położyła rękę na swoim gorącym i mokrym rdzeniu. Po raz kolejny podają mu jej palce
do ust. - Chcę, byś smakował mnie na wieczność. Spraw bym dochodziła, Gabriel, długo i na wieki.
Chcę, cię głęboko we mnie i chcę się obudzić mając cię wewnątrz.

Podniósł jej nogi na ramiona i pochylił ciemną głowę, jego język muskał, pieścił, i smakował tak długo
aż wiła się na łóżku, nie mogąc dłużej wytrzymać. Jego palce badały ją zagłębiały się i zanurzały
głęboko, by po chwili zostać zastąpione przez język. Krzyknęła, drżąc z przyjemności, zamknęła oczy,
jak osunął jej ciało do jego bioder i ruszyły, biorąc ją, wypełniając ją, gwałtownie, gdy czuła że zaczyna
się rozpadać łapał ją gdy była najbardziej wrażliwa.
Zanurzał się w niej mocno i szybko, głodny i okrutny, jak ona złakniony bliskości. Chciał jej takiej,
pożądającej go, potrzebującej go, jej ciało spalające się z przyjemności, jej pochwa – napięty gorący
dom dla niego, pożerało go, uwalniając stale obecną szalejącą potrzebę. Chciał, żeby to trwało
wiecznie, ujeżdżając bezkońca, czuć jej biodra wysuwające się naprzeciw jego, ich ciała splątane w
doskonałej jedności, jej piersi pełne, jędrne i drżące przy każdym pchnięciu, jej włosy rozłożone
wokół, a jej oczy utkwione w nim. Razem. Jak być powinno.

Gdy nadeszło spełnienie oboje ogarnęły płomienie, ciężko i długo, spirala uniesienia, trzęsienie ziemi
o silnych wstrząsach wtórnych. Leżeli w swoich ramionach, całując się, ich usta złączone razem,
wyrażając zaciętą potrzebę i głód którego nie potrafili uspokoić. To Gabriel, spuścił ich do ziemi, wciąż

background image

Mroczna Legenda - Feehan Christine

Tłumaczyła: Neszka69

Strona 11

splątanych razem, jego usta dominowały jej, trzymał ją w zamknięciu swoich rąk.
Osunęli się na ziemię wciąż nie mogąc przestać. Wziął ją drugi raz, mocniej i szybciej niż za pierwszym
razem, a nawet wtedy nie mógł jej puścić. Leżał obok niej przez długi czas, ręce miał wplątane w jej
włosy, usta na jej piersi. Leżeli razem aż światło na niebie zmusiło go do zaśnięcia. Niechętnie, Gabriel
ustawił zabezpieczenia na ich małe i ukryte miejsce spoczynku. Ich ciała potrzebowały
odmładzającego snu w ziemi w ciągu dnia. Czasem spali w komorach nad ziemią, ale musieli
korzystać z uzdrawiającej i odmładzającej gleby.
Skuliła się w jego ramionach, czując się bezpieczna i chroniona. Czując że nie była już sama.
Francesca przytuliła się bliżej, wdychając jego męski zapach. Jego ciało zostało stworzone dla niej.
Idealne. Doskonale do niego pasowała, sposób w jaki udzielał jej schronienia sprawiał, że czuła się
jego częścią. Wewnątrz niej było ich dziecko, życie, rozwijające, ciepłe i bezpieczne, prezent od jej
życiowego partnera tak cenny, że nic nie mogło nigdy przewyższyć tego skarbu.
- Śpij, moja piękna życiowa partnerko, odpocznij - Gabriel powiedział cicho. Czuła jak jego usta
odciskają pocałunek w jej włosach. Jego ramiona zacisnęły się wokół niej i oboje pozwolili by oddech
opuścił ich płuca a ich serca przestały bić.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 Mroczna Legenda Feehan Christine Rozdział 3
Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 5
Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 6
08 Mroczna Legenda Feehan Christine Rozdział 4
11 Mroczne Pochodzenie Feehan Christine
Feehan Christine Mrok 08 Mroczna legenda
Feehan Christine Dark Legend Rozdział 2
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 4
Feehan Christine Dark Legend Rozdział 1
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 3
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 1
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 2
Feehan Christine Karpaty 03 Mroczny blask (tłum nieof )
Feehan Christine Mrok 14 Mroczna żądza
Feehan Christine Karpaty 11 Mroczne Pochodzenie Całość
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 prolog cz 2
Feehan Christine Mrok 01 Mroczny książę [Cała PL]
Feehan Christine 11 Mroczne pochodzenie

więcej podobnych podstron