Rozdział 10
Cóż, to musiał być najkrócej działający plan w historii, pomyślała Gabby w zadumie,
chodząc tam i z powrotem po sypialni, okresowo zerkając na zegarek, który pożerał jej cenne
minuty tyknięciem po chciwym tyknięciu.
Racja — miała dowiedzieć się o nim, skłonić go do ujawnienia słabości. Zawrotne dwa
pytania w jej oszałamiająco profesjonalnym śledztwie i wytrącona z równowagi przez jego
komentarz o tym jak na niego patrzyła, i wyrzuciła z siebie pierwszą rzecz, która przyszła jej
do głowy, dopiero z opóźnieniem zdając sobie sprawę, że tego nie wiedział. Nie miał
najmniejszego pojęcia, że w mieście roiło się od innych Wróżek. Po prostu założyła, że albo
był zbyt dumny, żeby prosić ich o pomoc, albo oni już odmówili mu pomocy. Nigdy nie
przyszło jej do głowy, że on nie mógł ich nawet zobaczyć.
Po prostu pogrążała się coraz bardziej.
I miał rację. Nie potrwałoby długo, jak zagroził, zanim by ją wydał. Samo bycie zobaczoną,
gdy szła z nim ulicą, zdradziłoby ją przed każdą, obserwującą Wróżką.
Mogła albo pomóc mu z własnej woli, mając nadzieję, że on naprawdę ją ochroni (i że
mógłby uratować ją przed budzącą grozę Aoibheal) albo odmówić i być zostawioną innym
Wróżkom, które, jak wiedziała, nie ruszyłyby zadowolonym ze swojej wyższości palcem, żeby
jej pomóc. W ten sposób miała przynajmniej nadzieję na zyskanie Wróżki z długiem wobec
niej, jeśli to w ogóle się liczyło wśród Wróżek.
Lepszy diabeł, którego znasz od diabła, którego nie znasz. To było kolejne z ulubionych
porzekadeł babci.
— Niewiele. — Wymamrotała.
Zdmuchując włosy z oczu sfrustrowanym dmuchnięciem, okręciła się i podeszła do okna.
Opierając łokcie na parapecie, zapatrzyła się ślepo na zewnątrz, mrużąc oczy i myśląc
intensywnie.
Był wściekły. Aż do teraz, każdą, pozorną emocję, którą pokazał, odkąd spotkała go
pierwszy raz, natychmiastowo odrzucała, jako naśladownictwo, zwykłą sztuczkę, część
wykalkulowanego uwodzenia.
Ale to, co właśnie widziała, wyglądało zbyt rzeczywiście. Intensywne, głęboko odczuwane
i autentyczne.
Widziała nie tylko gniew, ale i zranioną dumę, i coś jeszcze, coś głębszego, co wydawało
się błysnąc mimowolnie w jego oczach, gdy wypowiedziała komentarz o „opalizującookich,
bezdusznych, zabójczych Wróżkach.”
Czy to możliwe, zastanowiła się, oszołomiona tą myślą, że skoro był w ludzkim ciele,
naprawdę doświadczał ludzkich emocji? Że wszystkie te emocje, które myślała, że widziała,
były prawdziwe, nieudawane?
Nie miała pojęcia, co było możliwe i niemożliwe, gdy Wróżka była w ludzkiej formie. Nigdy
nie natknęła się na nic takiego w Księgach O’Callaghan. I — znów spojrzała na zegarek —
mocno wątpiła, że on da jej jakikolwiek, dodatkowy czas na pewne poszukiwania.
Mogła się tylko modlić, żeby odczuwał i to odczuwał wystarczająco, żeby dotrzymał słowa
o chronieniu jej, ponieważ, niestety miała ścianę za plecami.
Czy jej się to podobało, czy nie — a nie podobało się — musiała pomóc Adamowi Blackowi.
*****
— W porządku. Zrobię to, ale musimy przedyskutować warunki. — Powiedziała płasko,
gdy wróciła z powrotem do kuchni.
Wziął prysznic i ubrał się, gdy była na górze, w swoim pokoju i znów był odziany w skórę,
i seksowny jak diabli, z długimi nogami wyciągniętymi, butami opartymi o kuchenny stół,
rękami założonymi za głową. Nie wyglądał już na rozgniewanego, ale znów był chłodno,
prawie leniwie na luzie.
— Mądra decyzja, ka-lyrra. — Jego ciemne spojrzenie przebiegło po niej od stóp do głów,
namacalna, erotyczna pieszczota, która przypomniała jej, że nie ważne jak śmiertelnie
poważnie była przeciw niemu, jej zdradzieckie ciało było całkowicie za nim. Królewsko
pochylił głowę. — Jestem zadowolony, że mi pomożesz i rozważę twoje warunki.
40
Zjeżyła się na jego władczą postawę, ale nie chwyciła przynęty. Jej warunki miały kluczowe
znaczenie. — Po pierwsze podejdę tylko do samotnej Wróżki. Nie ujawnię się większej ilości
przedstawicieli twojego rodzaju niż muszę.
Pokręcił głową. — Nie znajdziesz samotnej Wróżki. Widziałaś jakąkolwiek samą, odkąd
przybyły do twojego miasta?
Gabby pomyślała o tym przez chwilę. Teraz, gdy o tym wspomniał, nie, nie widziała nikogo
samego. Zawsze byli w grupach, co najwyżej parami. Nawet ten, który przeszedł między nią, a
Marian Temple, niszcząc jej wymarzoną pracę, oderwał się tylko od małej grupki, do której
ponownie dołączył, idąc dalej.
40
Właściwie lubię Blacka z tą jego arogancją, ale to nie zmienia faktu, że w tej chwili, aż się prosi, żeby mu w
mordę dać.
— Dlaczego tak jest? — Jej brwi ściągnęły się w zmarszczce. Było tak wiele, czego nie
rozumiała o Wróżkach.
Tuatha Dé nie chodzą sami po ludzkim królestwie. Właściwie nigdzie dużo nie chodzą sami.
Tylko okazjonalni samotnicy to robią.
— Jak ty?
— Tak. Większość z mojego rodzaju nie lubi samotności. Tym, którzy chodzą sami nie
można ufać.
— Naprawdę. — Powiedziała sucho.
— Poza mną. — Poprawił ze słabym, niefrasobliwym uśmiechem.
— Podejdę do pary, nie więcej. Minimalne odsłonięcie to mój cel.
— Zrozumiałem.
— I zagwarantujesz mi nie tylko moje bezpieczeństwo przez twoim rodzajem, ale też
bezpieczeństwo moich, przyszłych dzieci. Musisz obiecać mi, że mogę przeżyć resztę mojego
życia w spokoju, bezpieczna przed zabraniem przez Wróżki, albo zabraniem kogoś, kogo
kocham. Możesz to zrobić?
— Tak.
— Jak? — Warknęła.
Kolejne, podziwiające spojrzenie w dół, a potem w górę jej ciała. — Będziesz musiała mi
zaufać, ka-lyrra. Wszystkim, co mogę ci dać, jest moje słowo. I choć we mnie wątpisz, raz dane
jest nie do złamania. To dostanie mojego słowa jest tak trudne. Ale masz je. Jak miałaś od dnia,
gdy się spotkaliśmy.
Przypuszczała, że to będzie wszystko, co dostanie. Wszystko, co zrobi od tej chwili będzie
wymagało skoku wiary w jakimś kierunku. Westchnęła mocno. — Dobrze. Ale lepiej, żebyś
rozumiał, że numer jeden, wiem jak głupie jest przyjmowanie słowa sin siriche du, ale nie mam
innego wyboru. I numer dwa, jeśli go nie dotrzymasz, zrobię z twojej egzystencji piekło na
ziemi w każdy sposób, w jaki będę mogła, a jeśli zostanę jakoś zabita, wrócę, jako duch i będę
cię nawiedzać. Przez całą wieczność. A jeśli nie sądzisz, żebym mogła, nie wiesz jednej rzeczy
o kobietach O’Callaghan. Jesteśmy uparte. Nigdy się nie poddajemy. — Cóż, jej mama to
zrobiła, poprawiła się ponuro, ale nie uwzględniała swojej mamy.
Uśmiechnął się słabo, gorzko. Jej odmowa zaufania mu drażniła. Mógł odrobinę zwodzić,
polegać na dezinformacji i unikach od czasu do czasu, ale przy tych rzadkich okazjach, gdy
dawał swoje słowo, trzymał się go.
— Chodź, ka-lyrra, możesz grozić i oczerniać mnie, gdy będziemy przenikać miejsce.
Gdy wstał i podszedł do niej, wyciągając ręki, cofnęła się pospiesznie.
— Nie zamierzam robić tej rzeczy ze znikaniem, co ty. — Była stanowczo w obozie doktora
McCoy’a, gdy chodziło o pomieszczenie teleportacyjne na Enterprise. Nie będzie żadnego
teleportowania Gabby O’Callaghan w górę, w dół, ani nigdzie indziej.
41
Lubiła swoje stopy pewnie stojące na ziemi.
Wygiął brew. — Dlaczego nie?
— Nie mam pragnienia bycia… czymkolwiek jest to, czego trzeba, żeby, żeby… zostać
przeniesioną… gdziekolwiek chcesz pójść. — Powiedziała. — Nie, dziękuję. — Zostanę tutaj,
w moim świecie.
Wzruszył ramionami. — W takim razie pojedziemy. — Machnął ręką w kierunku tylnych
drzwi, dając gestem znak, że pójdzie za nią.
Radosne wygięcie warg w połączeniu z jego podejrzanie szybką kapitulacją powinno ją
ostrzec.
Otwarła drzwi, wyszła na górny stopień i zamarła. Zatrzymał się za nią, ale ledwie, zbliżając
do niej swoje wielkie ciało. Czy to jego podbródek drapał czubek jej głowy, jego nieogolona
szczęka na jej włosach?
Zrobiła kilka głębokich oddechów, a potem. — No dobra, co się stało z moim samochodem?
— To jest twój samochód.
— Ostatnio mogę nie wiedzieć zbyt dużo — Powiedziała ze zmęczeniem. — ale wiem, czym
jeżdżę. Jeżdżę rozpadającą się Toyotą. Odrażająco fioletowoniebieską. Z mnóstwem rdzy i bez
anteny. To nie jest mój samochód.
— Poprawka. Jeździłaś rozpadającą się Toyotą, P. A.
— Czy jego usta właśnie musnęły jej włosy? Zadrżała i mimo, iż wiedziała lepiej, żeby nie
pytać, i tak to zrobiła. — W porządku, masz mnie, co to jest P. A.?
— Przed Adamem. Po Adamie jeździsz BMW. Dbam o to, co moje. Ta Toyota nie była
bezpieczna.
Wyobrazić sobie, że ta arogancka bestia definiowała siebie, jako oznaczenie epoki. — Nie
jestem twoja, była i nie możesz tak sobie chodzić, kradnąc —
— Nie zrobiłem tego. Sam wypełniłem wszystkie dokumenty. A była to niedorzeczna ilość
dokumentów. Co jest z wami, ludźmi i papierami? Macie tak dużo czasu, że możecie sobie
pozwolić na trwonienie go? My mamy cały czas świata, a nie przyłapiesz nas wypełnianiu
dokumentów. Féth fiada ma wiele zalet, Gabrielle.
41
Jakieś nawiązanie do Star Treka.
— Nie będę prowadzić skradzionego samochodu. — Warknęła, gdy przesunął rękę wokół
niej, podając jej kluczyki.
— Nie jest kradziony. — Powtórzył cierpliwie, miękko, w pobliżu jej ucha. — Według
danych sprzedawcy, został w pełni opłacony. Nie przyjęliby go z powrotem nawet, gdybyś
chciała im go dać. A jeśli odmawiasz przyjęcia go, muszę założyć, że zmieniłaś zdanie, co do
podróżowania moim sposobem?
Gdy druga ręka zaczęła przesuwać się wokół jej talii, jego ciało otarło się o nią i nie dało się
pomylić grubej, twardej wypukłości, drapiącej jej okryty jeansami tyłek. Niebiosa, czy ta rzecz
nigdy nie opada? Reszta niego mogła być śmiertelna, ale jego nieśmiertelna erekcja na pewno
nie dostała wiadomości na ten temat. Wyrywając kluczyki z jego dłoni, odskoczyła.
Skubiąc wargę, spiorunowała wzrokiem miejsce, gdzie jeszcze ostatniej nocy stała jej mała,
zniszczona Corolla. Na jej miejscu było zupełnie nowe BMW. I jeśli się nie myliła, to był jeden
z tych wysokiej klasy sportowych wozów. Był czerwony. I lśniący. I był kabrioletem.
Dbam o to, co moje, powiedział. I czysto kobieca część niej poczuła dreszcz, który był
bardziej rozkoszny niż mrożący.
O tak, pójdzie do piekła w koszu.
Ale jeśli chodziło o ten kosz, pomyślała ponuro, był cholernie ładny.
*****
— Cincinnati. — Powiedział Mael, pojawiając się niespodziewanie obok Darroca.
— Co? Znalazłeś go? — Darroc obrócił się, zaskoczony. Nie oczekiwał tak szybkich
postępów.
— Tak. Najwyraźniej szuka tam swojego syna mieszańca.
— Jesteś tego pewny?
— Nie byłem osobiście w tym ludzkim mieście, ale Callan wydział go tam tylko kilka dni
temu. Wyczuł obecność wielu Tuatha Dé, przenikających do tego wymiaru i zastanowiło go to.
Potwierdził, że Adam tam jest. I że wcale nie może nas zobaczyć.
Darroc uśmiechnął się. Moc, której Tuatha Dé używali do przenikania wymiarów,
powodowała pozostałości, które mógł wyczuć inny Tuatha Dé. Choć nieprecyzyjna, choć
rozpraszana szybko przez upływ czasu, gdy była świeża, pozostałość mogła być śledzona do
ogólnego obszaru.
— Doskonale, Maelu, dobrze się spisałeś.
Adam Black umrze. A Darroc będzie obserwował. Rozkaże Łowcom, żeby zrobili to
powoli, żeby pierwsze uderzenie miało tylko zranić…
*****
W ramach dokładności, jej kosz był BMW Alpina Roadster V8.
W komplecie ze skórzanymi, klimatyzowanymi siedzeniami, systemem nawigacji, stereo
Harman Kardon, głośnomówiącym telefonem i silnikiem, który po prostu mruczał gładką,
równą dziełu sztuki mocą.
Gabrielle poprowadziła ostateczny pojazd do garażu pod Fountain Square, wjechała na
miejsce parkingowe i wyłączyła go z westchnieniem autentycznej ulgi. Jedną z rzeczy w jej
Corolli było to, że nigdy nie martwiła się, że mogłaby ja rozbić, gdyby to zrobiła, samochód
nie wyglądałby inaczej. Ani nigdy nie martwiła się o mandat za przekroczenie prędkości,
ponieważ o ile nie złapała silnego wiatru od tyłu, miała szczęście, jeśli dobiła do
sześćdziesiątki.
42
Ale to, och, ten samochód był prawie tak niebezpieczny jak Wróżka, która go ukradła.
Odpiąwszy pas, wsunęła torebkę na ramię, wysiadła z samochodu i poczekała cierpliwie, aż
się wydostał (sportowy wóz nie mieścił łatwo człowieka jego postury), a potem nacisnęła mały
przycisk na pilocie, żeby włączyć alarm.
Gdy po raz pierwszy wsunęła się na luksusowe, skórzane siedzenie samochodu marzeń,
otwarła schowek i niech to cholera, jeśli nie było tam małego, zgrabnego dowodu
rejestracyjnego z jej nazwiskiem.
I rachunku: 137856,02 dolary.
43
Nie było wątpliwości, jej życie skoczyło z królestwa absurdu w całkowity surrealizm.
Właśnie prowadziła samochód, który kosztował więcej niż domy wielu ludzi. I już maleńka
część niej zajmowała się uzasadnianiem, że biorąc pod uwagę, iż ryzykowała życie, z
pewnością była upoważniona do jakiejś rekompensaty? To był tylko samochód, prawda? To
nie było tak, żeby komukolwiek robiła krzywdę. Sam tak powiedział: jak miała kiedykolwiek
przekonać kogoś, żeby przyjął go z powrotem, gdy na pewno wyglądało to tak, jakby była
legalną właścicielką? I nie było na nim żadnych, niedorzecznych mandatów za parkowanie.
Żadnego nakazu aresztowania jej. Co błagało o interesujące pytanie. — Co zrobiłeś z moim
samochodem?
42
W milach oczywiście. Na nasze to ok. 95.
43
Daw centy na końcu? A co się stało ze słynną końcówką 99?
— Wjechałem nim do Rzeki Ohio. — Powiedział łagodnie.
— Och. — Cóż. Nic, do zrobienia, czego jej samej nie kusiło raz czy dwa. Wyglądało na to,
że utknęła z BMW, jeśli chciała w przyszłym tygodniu dostać się do pracy. Zakładając, że
przeżyje weekend.
— Pospiesz się. — Powiedziała, niecierpliwa, żeby się za to zabrać. Nie mogła otrząsnąć się
ze złowieszczego uczucia, że jej życie dopiero zaczęło spiralę w dół i gorsze rzeczy dopiero
nadejdą.
Gdy wyszli z ciemnego garażu na chwilowo oślepiające światło i zaczęli iść w kierunku
placu, Gabby skanowała zatłoczone ulice, szukając Wróżek. Chodniki były zatłoczone ludźmi,
idącymi masowo w dół, w kierunku rzeki, mniej więcej w kierunku stadionu. Musiał być mecz
baseballu, zdecydowała, przelotnie torturując się myślą o normalnych, przyjemnych rzeczach,
jak gorące hot dogi, piwo i precle, rodzinne wypady i ostry trzask piłki, uderzającej o kij.
Po raz kolejny ludzie wychodzili, robili różne rzeczy, spotykali się i bawili, podczas, gdy
ona próbowała naprawić ostatnią, wróżkową klapę.
— Co właściwie powinnam powiedzieć, gdy znajdę te istoty? — Zapytała z irytacją.
— Powiedz im, że chciałabym posłuchania u królowej przy następnym nowiu księżyca.
— Następnym nowiu? — Krzywiąc się, stanęła. — Dlaczego nie dzisiaj? Kiedy jest następny
nów?
Wzruszył ramionami. — Ostatni był kilka dni temu. Przegapiliśmy go. — Na jej piorunujące
spojrzenie dodał. — Urządza posłuchania tylko raz na cykl księżyca śmiertelników.
— Chyba sobie jaja robisz.
Tak było, ale nie zamierzał się do tego przyznać. Zdał sobie sprawę w samochodzie —
obserwując jak jej dłoń zamyka się wokół pokrytego skórą drążka skrzyni biegów i w umyśle
podstawiając swój własny, pokryty skórą drążek zmiany biegów, który wydawał się pewnie
ustawiony na najwyższy bieg — że jeśli odniosą dzisiaj sukces, straci swoje, ludzkie ciało.
Poczuł dziwnie o wiele zbyt ludzką panikę. Naprawdę poczuł mdłości w żołądku i prawie
nalegał, żeby się obróciła. Jedyną rzeczą, która go powstrzymała, była wiedza, że gdyby
wiedziała, że chciał pozostać człowiekiem tylko po to, żeby mógł uprawiać z nią seks,
błagałaby każdą Wróżkę, jaką mogłaby znaleźć, żeby zabrała go natychmiast.
A jedna z nich mogłaby to zrobić.
Aoibheal nie miała tak niedorzecznego grafiku, ale czego ta mała ka-lyrra nie wiedziała, nie
mogła użyć przeciwko niemu. Przekona ją do powiedzenia im, żeby przyszli go zabrać przy
następnym nowiu. Z łatwością będzie miał ją w łóżku na długo przed tym czasem. Dostanie
szansę zaspokojenia swojej ciekawości zanim odzyska swoje, prawowite miejsce.
— Nie zamierzam utknąć z tobą do tego czasu. — Mówiła.
Uśmiechnął się. Na Danu, była seksowna, gdy była wściekła, oczy błyszczące, rozdęte
nozdrza, piersi unoszące się i opadające z jej krótkim, gniewnym oddechem.
Gdy nie odpowiedział, machnęła z irytacją dłonią w kierunku ławki kawałek dalej, na środku
placu. — Och, po prostu idź tam usiąść, w porządku? Mają w zwyczaju siedzieć czasami na
tym placu. Myślę, że lubią obserwację albo przypuszczam, że powinnam powiedzieć, że
Wróżki lubią obserwację ludzi.
Gdy otwarł usta by się sprzeciwić, nie mając zamiaru siedzieć tak daleko od niej, położyła
płasko dłoń na jego piersi i popchnęła go lekko w kierunku ławki. To był pierwszy raz, gdy
dotknęła go z własnej woli. A on nie przeoczył leciutkiego wahania po tym jak położyła dłoń
na jego ciele, zanim pchnęła. Jakby rozkoszowała się uczuciem jego klatki piersiowej pod jej
dłonią. Jej bariery opadały. Fascynujące.
— Nie możesz tu ze mną siedzieć, albo każda Wróżka, która zobaczy nas razem będzie
wiedzieć, że mogę cię zobaczyć. To ja wybiorę, komu się ujawnię. — Powiedziała przez
zaciśnięte zęby. — Gdy zobaczę tego, kogo chcę, przywołam cię machnięciem ręki.
— Jak sobie życzysz, Gabrielle.