Rozdział 15
Nie widziałam taty od kilu dni, ale nie obchodziłoby mnie nawet to, że miałabym więcej go
nie zobaczyć. Mama powiedziała mu co postanowiła i on miał zniknął niebawem. Czułam
rosnącą ulgę, kiedy myślałam o jego odejściu, ale kiedy był w domu, cała byłam sztywna ze
strachu. Nie mogłam znieść widoku bojącej się mamy. Wiedziałam, że mój tata był bezsilny
fizycznie wobec mnie, Pleriator’a, ale ból, który mi zadał, paraliżował moje serce. Byłam
bardziej niż gotowa do jego wyprowadzki.
W środę po szkolę, siedziałam przy stole w kuchni nad książką do angielskiej literatury i
pisałam na papierze. Podczas mojego szlabanu, starałam się spędzać czas na szkole, tak żeby
coś dobrego z tego wynikło.
- Hej, Ell – zawołała mama, kiedy weszła do kuchni z znaczącym uśmiechem wymalowanym
na twarzy. – Mam list do ciebie.
Uniosłam brwi. – Dlaczego się tak uśmiechasz?- Odłożyłam notatnik i wstałam. Moja mama
trzymała coś białego i cienkiego w dłoni, gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że to koperta.
- Jesteś pewna, że chcesz to zobaczyć? – zapytała ze śmiechem. – To ze Uniwersytetu Sta…
- Dawaj to – rozkazałam i wyrwałam jej list.
Wyszarpała go z mojej ręki i uniosła go wysoko nad swoją głową. Moja mama, nawet wtedy,
kiedy miała na sobie japonki, górowała nad moją drobną figurą. – Myślałam, że nie chcesz
go, Ell.
- No fajnie – mruknęłam, kiedy próbowałam podskoczyć i złapać go. – Oszukujesz!
Roześmiała się. – Och, nie znasz się na żartach.
Opuściła ramię i złapałam za jej dłoń. – Moje poczucie humoru nie obejmuję naśmiewania się
z niskich ludzki.
List w mojej ręce był duży i adresowany do mnie z Uniwersytetu Stanowego w Michigan.
Wzięłam głęboki wdech, a następnie rozerwałam górę koperty. Grzebałam w dokumentach
we wnętrz, a motyle wypełniły mój brzuch. To była moja przyszłość, gdybym tylko miała
jakąś przyszłość.
Patrzyłam w górną stronę w szoku. – O mój Boże.
- Co?- Mama zajrzała mi przez ramię.
- Dostałam się – mój głos był ledwie słyszalny, ale mój szok przemienił się w podniecenie. –
Dostałam się.
Moja mama przygarnęła mnie w uścisku, ściskając mnie tak mocno, jak tylko mogła,
wykrzykując rozmaite rzeczy i całowała mnie w policzki i włosy. – Jestem z ciebie dumna!
Płakała, ogromne łzy spływały jej po policzkach. Czy ona naprawdę była zaskoczona, że
dostałam się na studia? – Powinnyśmy zrobić coś specjalnego na obiad. Co myślisz o
naleśnikach? To dobry dzień na naleśniki.
Uśmiechnęłam się do niej. – Dziękuję, mamo. Umarłabym dla naleśnika – powiedziałam
wesoło. – Jestem taka szczęśliwa. Czy mogłabym dostać trochę wolnego czasu i pójść
pochodzić po centrum handlowym z Kate w ten weekend i rozprostować nogi?
- Oczywiście – odpowiedziała. – Zachowujesz się ostatnio perfekcyjnie i uważam, że dobrze
by ci to zrobiło. -Dostałam się na studia i miałam się relaksować przez cały dzień w galerii
handlowej. Nigdy się tak wcześniej nie cieszyłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W następną sobotę, wędrowałyśmy z Kate po centrum handlowym, wchodząc do sklepów, ale
tylko oglądając towary. Nie miałam pieniędzy, żeby cokolwiek kupić, ale nieświeże powietrze
w centrum handlowym i brak Willa, sprawił, że ta krótka chwila wolności była słodka.
- Nie mogę się doczekać jesieni – powiedziała Kate, przeżuwając frytki naprzeciwko mnie. –
Będziemy wolne, pójdziemy na studia i imprezy… będzie niesamowicie.
Roześmiałam się. – Zarezerwujesz trochę czasu dla Marcusa?
Posłała mi chytry uśmiech. – Może. Jeżeli go na tak długo utrzymam.
- Rzucisz go? -Wzięłam łyk Orange Julius
- Nie jesteśmy razem oficjalnie – powiedziałam. – Po prostu… wychodzimy razem. Dużo się
bawimy, ale jestem otwarta na propozycję.
- Prawdopodobnie to dobra decyzja – powiedziałam niewyraźnie. Miałam nadzieję, że znudzi
się nim i nie będę musiała się martwić jej randkami z kosiarzem.
- Kate! – zawołał nieznajomy głos.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam dwóch zbliżających się przystojniaków. Wyglądali na
starszych od nas, byłam pewna, że nie chodzili do liceum.
- Jak leci, drogie panie?- Pierwszy chłopach odrzucił swoje długie, tłuste włosy z oczu i
uśmiechnął się.
Kate odpowiedziała mu leniwym uśmiechem. – Hej, Jay. Wróciłeś do miasta na weekend?-
Nachylił się ku niej, położył rękę na oparciu krzesła i pocałował ją w policzek. – Tylko by cię
zobaczyć, kochanie.
- Taa, jasne. -Roześmiała się i trąciła go w klatkę piersiową.
Roześmiał się. – Jesteśmy tutaj od południa. Jak tam u ciebie?
- Ekstra.- Uśmiechnęła się.
Drugi chłopak był jeszcze przystojniejszy, miał krótkie, najeżone włosy. Jego wzrok padł na
mnie i przetasował mnie w oczywisty sposób, który przyprawił mnie o rumieniec. – Kim jest
twoja przyjaciółka? – zapytał.
- To jest Ellie – powiedziała Kate podekscytowanym głosem. – Jest moją najlepszą
przyjaciółką, co oznacza, że jest fajna.
- Jestem Brian – powiedział. – Miło mi ciebie poznać.
Włączyłam swój urok osobisty. – Mi również. -Wzięłam łyk i błysnęłam uśmiechem. On był
uroczy. Naprawdę uroczy.
- Jay i Brian chodzą do collage’u – wyjaśniła Kate. – Jak tam na drugim roku, chłopcy?
Jay wzruszył ramionami. – Dobrze.
- Cztero dniowe weekendy nie są złe – powiedział Brian. - Cztery godziny zajęć dziennie od
poniedziałku do czwartku, a potem zaczyna się zabawa. Co robicie dziś wieczorem,
dziewczyny?
Czoło Kate zmarszczyło się. – Nie robię nic. Jeszcze. Co planujecie?
- Organizujemy imprezę w naszym domu – powiedział Jay. – Wynajmujemy razem.
Powinniście przyjść.
-Ellie? -Kate kopnęła mnie w kolano. – Idziesz?
Kuszące. Nie miałam zamiaru ciągnąć Willa, ale jeśli nie będzie chciał to go ze sobą nie
wemę. Musiałam wyjść, uciec od niego i nie potrzebowałam jego ochrony. Jeśli nie mogę
mieć wiekowego kosiarza, zadowolę się kilkoma pijanymi chłopakami z uczelni.
- Wchodzę – powiedziałam.
Kate wydała z siebie pisk aprobaty. – Moja dziewczynka. Zadzwonię do ciebie, Jay, ok?
- Świetnie.- Mrugnął do niej.
Brian uśmiechnął się do mnie. – Zobaczymy się jeszcze?
- Jasne.- Ponownie błysnęłam zębami.
1
Sok ze sklepu Orange Julius.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapukałam do drzwi gabinetu mojej mamy i weszłam. Ciężko pracowała nad nowym
projektem na stronie internetowej, spoglądając ma monitor przez okulary.
- Cześć, skarbie – przywitała mnie ciepłym spojrzeniem, kiedy usiadłam na krześle
naprzeciwko jej biurka. – Jak było w centrum?
- Dobrze – odpowiedziałam. – Zapomniałam, że chciałam ci coś dać.- Na jej biurku były
ustawione staranie zdjęcia rodzinne, ale dzisiaj zauważyłam, że te na który był mój tata,
zniknęły. Jeden krok ku uwolnieniu się od niego, tak przypuszczam. Analizowałam tą myśli i
położyłam kartę na stercie dokumentów z mojej strony biurka.
- Co to? – zapytała, zabierając kartkę. Jej oczy rozszerzyły się.
- Osiemdziesiąt siedem procent – powiedziałam – z literatury.
Uśmiechnęła się. – Będę musiała przypiąć na lodówce koło dziewięćdziesięciu dwóch.
- Naprawdę nie musisz przypinać moich dobrych ocen na lodówce – zapewniłam ją. –
Szczerze mówiąc, byłabym szczęśliwa ze złotej gwiazdki i dolara za każde A
Roześmiała się. – Czy to wszystkie warunki, żebyś dostała dobrą ocenę?
- Plus dużo nauki i genialny mózg.
Mama usiadła na krześle, a jej uśmiech powiększył się. – Jestem dumna z twojej zmiany
przez te ostatnie dwa tygodnie. Twoje oceny poprawiły się i wydajesz się bardziej skupiona.
Może powinnaś mieć przez cały czas szlaban?
Prychnęłam. – Nie, naprawdę, nie trzeba. Chciałam tylko zapytać, czy mogę… zrobić sobie
przerwę od tego szlabanu?
Jej uśmiech stał się podejrzliwy. – Nie miałaś już przerwy, kiedy byłaś z Kate w galerii
handlowej?
Powoli skinęłam głową i wzięłam głęboki oddech, przygotowując kłamstwo. – Byłam… i
było świetnie. Kate i ja chciałyśmy porobić dzisiaj babskie rzeczy. Tylko my. Mogę u niej
nocować? Proszę?
- Will tam będzie? – zapytała.
- Nie - powiedziałam. – Nie będzie się kręcił w pobliżu, obiecuję.
-Nie kręcił się przez ostatnie kilka dni – zauważyła. – Czy coś się stało znowu?
Wzruszyłam ramionami. – Zdałam sobie sprawę, że musze spędzać mniej czasu z nim, jeśli
chce skupić się na szkole.
- Ja po prostu nie chcę, żebyś dokonała kolejnego złego wyboru – powiedziała delikatnie.
- To się nie powtórzy.
Uśmiechnęła się. – Wiem. Jesteś inteligentną dziewczyną, Ellie. Po prostu próbujesz
zrozumieć swoje życie.
To było zbyt prawdziwe. – Czyli mogę?
Wzięła długi, cichy wdech. – Cóż, przypuszczam, że powinnam powiedzieć nie i być twarda
wobec miesięcznego szlabanu, ale jedna noc z Kate może być dobra dla ciebie. Już dzieje się
naprawdę dobrze w szkole, więc tak. Możesz nocować u Kate. W poniedziałek, twoje
uziemienie się wznowi.
Rozjaśniłam się, nie zadając sobie nawet trudu, żeby ukryć uśmiech. – Naprawdę?
- Naprawdę – powiedziała mama. – Jedna noc przerwy, a potem wznawiamy. Wychodzisz
teraz?
Skoczyłam na stopy. – Tak. Dzięki, mamo. Jesteś niesamowita.
Wzruszyła ramionami. – Wiem. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Do zobaczenia jutro! – zawołałam, kiedy wyskoczyłam z jej gabinetu i
wskakiwałam po schodach do mojego pokoju, aby spakować torbę. Kiedy weszłam przez
drzwi, zatrzymała się na widok Willa na moim łóżku.
2
Ocena. U nas 6.
Spojrzał na mnie. – Powinniśmy dzisiaj iść patrolować ulice.
Westchnęłam i wyciągnęłam torbę z pod łóżka, rzuciłam ją obok niego i otworzyłam. –
Robimy to, co noc w tym tygodniu. Czy mogę dostać jeden dzień wolnego? -Otworzyłam
szafkę komody i wyjęłam kilka par bielizny i podkolanówek i wrzuciłam do torby. Jak każdy
dżentelmen, patrzył wszędzie tylko nie na moją bieliznę.
- Dlaczego mam wrażenie, że to nie tylko nocowanie u Kate? – zapytał w końcu, patrząc na
mnie.
- Czy masz z tym jakiś problem? – zapytałam, starając się zachować wyluzowany głos.
- Nie – odpowiedział. – Ale, jeśli masz zamiar iść gdzieś w nocy, powinienem być w pobliżu.
Jestem twoim opie…
- Tak, tak – mruknęłam. – Jesteś moim opiekunem. Nie chcesz nocy wolnej od obowiązków
ochroniarza?
Wyglądał na zupełnie zakłopotanego moim pytaniem. – To nie praca, Ellie. Nie mogę wziąć
wolnego wieczoru.
- Cóż, ja naprawdę nie chce, żebyś ze mną szedł.
Jego usta i oczy rozszerzyły się, ból na jego twarz sprawił, że trudniej mi było powiedzieć to,
co chciałam. – Ale muszę – powiedział.
- Nie, nie – powiedziałam stanowczo. – Ale ja nie chce, żebyś poszedł. Idę na imprezę z
Kate.- Odwróciłam się od niego i poszłam do garderoby, wybrać strój na dzisiejszy wieczór.
- Co mam robić?
- Nie wiem. Spędzić czas z Nathanielem. Zabić coś.
- Ellie, mówię poważnie.
Wyszłam z garderoby z naręczem ubrań i prawie je upuściłam, kiedy zobaczyłam wyraz jego
twarzy. Zacisnęłam usta, podeszłam do łóżka i napełniłam torbę do pełna. – Ja też mówię
poważnie – powiedziałam. – Nie mogę mieć jednej wolnej nocy? Muszę się poczuć sobą.-
Wziął mnie za rękę, zatrzymując. Moje oczy przeszły z jego dłoni do twarzy. Jego skóra,
dotykająca mojej, była ciepła niemal elektryzująca. – Ale ja cię znam. To ty. To zawsze byłaś
ty.
Wyrwałam rękę i odwróciłam wzrok. – Może już nie.
Zawahał się, cicha była przytłaczająca. – Bycie wokół tylu ludzi jest niebezpieczne. Dla nich.
Widziałaś co się stało podczas walki z Orekiem.
- Nie zamierzam być pustelnikiem.
- Jesteś na celowniku – powiedział. – To sprawia, że twoi znajomi i rodzina to także cele. Nie
chcę, żeby komukolwiek stała się krzywda.
- Co ty mówisz? Nie mogę ich tak po prostu porzucić.
- Może będzie trzeba.
Nasze spojrzenia spotkały się. Wypuściłam głęboki wydech, jakbym chciała ochłodzić złość
gotującą się we mnie. – Nie mogę tego zrobić. Wokół nich czuję się człowiekiem. Jeśli ich
stracę, utracę również siebie i będę sama.
Jego ramiona opadły. – Masz mnie.
- Nie jesteś wszystkim, czego potrzebuję, Will. Potrzebuję też mojej rodziny i przyjaciół.
- Dawno, dawno temu – zaczął – rozumiałaś, jak zdradliwe jest trzymanie wokół siebie ludzi.
Trzymałaś ich z dala by ich chronić.
- To już nie ja – powiedziałam chłodno. – Tamta ja umarła tysiąc razy.
- To ty. Rozumiem, że kochasz tych ludzi i trzymasz ich w swoim życiu, ale wiem, że wiesz,
jak twój świat jest dla nich niebezpieczny.
- To nie był mój świat, zanim przyszedłeś!
- Znam cię pięćset lat – powiedział, dotykając mojego policzka i głaskał moje włosy. – Znam
cię lepiej niż ktokolwiek inny i wiem, że kiedy przypomnisz siebie całkowicie, zrozumiesz.
- Rozumiem – powiedziałam i odsunęłam się od niego. – Ale nie mogę oddać swojego życia i
ludzi, których kocham.
- Nawet, jeśli im zagrażasz?
- Ochronię ich – powiedziałam wyzywająco.
- Ellie, proszę, nie bądź głupia…
Podniosłam rękę. – Nie dzisiaj. Proszę. Muszę spędzać mniej czasu z tobą.
Zamrugał, zaskoczony. – Ale jestem twoim opiekunem.
- Nie jesteś moim cieniem – mój głos był ostrzejszy niż chciałam. – Albo moją nianią.
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że muszę się otrząsnąć ze starej rutyny. Muszę odpocząć.
Jego usta rozchyliły się, kiedy patrzył na mnie z niedowierzaniem, szeroko otwartymi,
zielonymi oczami. – Nie mamy czasy na odpoczynek. Zaledwie kilka dni temu walczyliśmy z
nycterid nad ulicami pełnymi ludzi. To było we wszystkich wiadomościach. Istnieją filmiki w
internecie. Świat jest na krawędzi zmiany lub końca.
- To jest właśnie to, czego potrzebuję – powiedziałam cicho. – Potrzebuję pomyśleć. Wiem, że
mam być nieustraszonym wojownikiem, który kopie tyłki i nie przejmuję się niczym, ale nie
mam na to ochoty. Zaufaj mi, kiedy mówię, że tego potrzebuję.
- To okropny pomysł.
Przewiesiłam torbę przez ramię i podniosłam torebkę z komody przed spojrzeniem na niego
po raz ostatni. – Może tak, może nie. Nie chcę, żebyś za mną szedł dzisiaj. Nie potrzebuję cię.
Jeśli przyjdziesz będę strasznie zła.
- Proszę nie rób tego. Nie idź beze mnie.
- Do zobaczenie, Will – powiedziałam. – Zobaczymy się jutro. Będziemy patrolować, dobrze?
Zacisnął usta w prostą linię, zanim wstał i zniknął w Mroczni. Po tym, jak zniknął, stałam tam
chwilę, odganiając myśli. Ale już podjęłam decyzję. Wyszłam z domu, wsiadłam do
samochodu i pojechałam do Kate bez niego.