background image

JÓZEF   WITTLIN

WIERSZE CZASU ZAGŁADY 

STABAT MATER

background image

Stała matka boleściwa - na rynku

Przy swym martwym, powieszonym synku.

Stała w świata przeraźliwej pustce

Polska matka w służącowskiej chustce.

Nie płakała i nic nie mówiła,

Zimne oczy w zimne zwłoki wbiła.

Wisiał bosy, z wszystkiego wyzuty.

Niemcy przedtem zabrali mu buty.

Będą w butach jej syna chodzili

Po tej ziemi, którą pohańbili.

Po tej ziemi, która umęczona,

Stoi - patrzy - i milczy - jak ona.

* * *

Stabat Mater, Mater Dolorosa,

Gdy jej synów odcinali z powroza.

Kładła w groby, głuche jak jej noce -

Martwe swego żywota owoce.

Stabat Mater, Mater Nostra, Polonia,

Z cierni miała koronę, na skroniach.

NA SĄDNY DZIEŃ ŻYDOWSKI

ROKU 1942 (5703)

background image

Od tylu wieków się toczy gardłowa przeciw nam sprawa

I bez Twojego wyroku odwieczna kaźń nasza trwa.

Powołaj świadków obrony i niech się skończy ta krwawa

Parodia Sądnego Dnia!

Miast pieluch już nam w kołyskach śmiertelne wkładają koszule

Od bicia, bicia się w piersi na kamień stężała nam dłoń.

Jehowo! Zjaw się na Sądzie i wykryj błąd w protokóle,

Z nadobłocznego zejdź tronu i sam przed Sobą nas broń!

Już pierwsze gwiazdy zabłysły na Twoich niebios powale,

Starcy zadęli w rogi - płomienie buchnęły im z bród.

* * *

Tyleśmy grzeszni, co inni in lacrymarum valle

Wygnańcy, synowie Ewy, przeklęty Kaina płód.

Teksty Józefa Wittlina zamieszczone w Zwojach:

Józef Wittlin: Orfeusz w piekle XX wieku, 

Zwoje 1/34, 2003

 

Copyright © 1997-2003 

Zwoje