WIECH
STAROZAKONNY GAJOWY
- Bronet czy blendyn?
- Rudy był, moja pani.
- I starozakonny?
- Szczegółowo nie wiem, ale jak z twarzy, to na krześcijanina nie wyglądał.
- Znaczy sie Zraelita. Nieszczęśliwa panny Wikci godzina. Wszystkich snów na
pamięć nie znam, ale zajrzem zaraz do egipskiego siennika. O, jest:
"Starozakonnego gajowego na białem koniu w kumy prosić - narzeczony z dzieckiem
przy piersi zostawi i do ciepłych krajów wyjedzie".
To mówiąc, pani Anastazja Wieniec, właścicielka sklepiku spożywczego przy ulicy
Czerniakowskiej, zamknęła z trzaskiem sennik i schowała go pod ladę.
Panna Wikcia Piekarek, młoda "do wszystkiego", zalała sie rzewnymi
łzami i upuściła pełen koszyk zakupionych dla państwa produktów.
- Dlaczego panna Wikcia płacze, sennik prawdę przepowiada?
- Słowo w słowo sie sprawdziło, pani Wieniec, mój Franek dzisiaj rano na dwa
tygodnie do Otwocka niby tyż to na robotę wyjechał...
- Nie ujrzom go już twoje oczy, dziewczyno. Z otwockiem lipa, czyli puc. Do
ciepłych krajów uciekł. Jak ta Halka, co jom w zeszłem tygodniu w Teatrze
Wielkiem widziałam, z dzieckiem bedziesz panna po górach ganiać, a w ciepłych
krajach temczasem jego, drania, zapowiedzie z inszą kobietą wyjdą.
Panna Wikcia przychodziła do sklepu coraz smutniejsza. Po narzeczonym ślad
zaginął. Ale po dwóch tygodniach zjawił sie u pani Wieniec młody, starannie
uczesany, wytwornie ubrany pan i zapytał grzecznie:
- Czy masz pani te książkie z żydowskiem gajowem?
Panie Anastazja, domyśliwszy się wszystkiego, z początku zaprzeczyła, ale
potem wręczyła sennik nieznajomemu.
- Chciałem tylko zobaczyć, czy nadrukowane tam także samo, co robi narzeczony,
jak z ciepłych krajów wróci. Nie? To ja pani pokażę.
Tu obrażony młodzian wysypał worek mąki na podłogę, wbił w to dwie kopy
świeżych gwarantowanych jajek, dodał nieco powideł, po czym, wpakowawszy pani
Anastazji na głowe bryłę śmietankowego masła, wyciągnął ją zza lady, ulokował w
przygotowanym cieście i kilku zręcznymi ruchami przeobraził w kolosalny
naleśnik. Wyturlawszy go następnie po sklepie, wypchnął na ulicę.
Wierny narzeczony nazywał się Stanisław Bielas i za wyżej opisane czyny
skazany został przez sąd grodzki na tydzień aresztu.
Połowa Czerniakowskiej obecna była na tym sensacyjnym procesie, wyrok
komentowano bardzo żywo, zarówno na sali, jak i w kuluarach, przy czym do
oskarżonego i poszkodowanej odnoszono się z jednakową sympatią. Winien był tylko
źle informujący sennik. Wszyscy bowiem wiedzą, że starozakonny gajowy oznacza
szczęście w miłosci."-- Sir Nick <cichon@novell.itn.pwr.wroc.pl>