background image
background image

Janina Walicka

KULT SZATANA

Stanisław Przybyszewski

SYNAGOGA SZATANA

ENDOR

Bytom 1991

background image

projekt okładki Janusz 
Przybylski

redaktor Andrzej Wolski

Zakłady Fotopoligraficzne Ruda Śląska Godula

background image

Janina Walicka

KULT SZATANA

(1930)

GENEZA KULTU SZATANA

Szatan po hebrajsku oznacza „przeciwnik", „sprzeciwiający 

się", „zaprzeczający", a wiara w szatana, jako przeciwna Bogu, 
jest odwieczną u wszystkich ludów i ras.

Na najniższym  stopniu  rozwoju  człowiek  czci  Istotę  Wy-

ższą, boga dobrego,  rozdawcę  wszystkich  łask,  boi  się  też i 
boga  złego,  zsyłającego  choroby,  nieurodzaje  i klęski, więc, 
aby   go   przebłagać,   składa   mu   również   ofiary.   Z   czasem 
jednostki   poświęcają   się   badaniom   tajemniczych   zagadnień 
bóstwa: są to pierwsi kapłani, pierwsi wtajemniczeni, pierwsi 
magowie   świata.   Ci   pierwsi   wtajemniczeni   teozofo-wie 
Wschodu - Indii, Egiptu, potem Grecji - poznali, że nie można 
objąć   Prawdy,   nie   doszedłszy   do   pojęcia   pewnych   podstaw 
świata fizycznego, ale niebawem uświadomili sobie także, że 
Prawda   ta   mieszka   i   w   nas,   w   życiu   intelektualnym   i 
duchowym. Dla nich dusza była jedną boską rzeczywistością i 
kluczem   wszechświata.   Koncentrując   w   niej   wolę   swoją   i 
rozwijając jej ukryte zdolności, doszli do pojęcia tego ognia 
wiecznie żywego, który nazwali Bogiem. Jego to światło daje 
zrozumienie u ludzi i innych istot. Ci wielcy wtajemniczeni nie 
byli   jedynie   kontemplatywnymi   marzycielami,   fakirami, 
tkwiącymi nieruchomo w kręgu

background image

swych   rozmyślań,   lecz   największymi   ludźmi   czasu,   jakich   zna 
świat starożytny. Kriszna, Budda, Zaratustra, Hermes, Pitagoras - 
oto potężni  twórcy  nauki  formującej  umysły,  budziciele ducha, 
organizatorzy społeczeństw. Każdy z nich stworzył nauki, religie, 
swym życiodajnym sokiem karmiące masy ludzkie po dziś dzień.

Teozofia   starożytna,   wyznawana   w   Indiach,   Egipcie   i   Grecji, 

tworzyła prawdziwą encyklopedię i dzieliła się na cztery kategorie, a 
mianowicie:

I.   Teogonia,   czyli   nauka   o   zasadach   absolutnych,   połączona   z 

nauką o liczbach, czyli matematyką świętą.

II.   Kosmogonia,   nauka   o   realizowaniu   zasad   wiecznych   w 

przestrzeni i czasie, o okresach świata.

III.   Psychologia,   zajmująca   się   konstytucją   człowieka         ,   i 

ewolucją duszy poprzez łańcuch bytów.

IV.  Fizyka  - nauka  o królestwie  przyrody  fjej  właściwościach. 

'

Do fizyki zaliczano medycynę specjalną, opartą na znajomości 

tajemnych właściwści minerałów i roślin, oraz alchemię, sztukę 
zamieniania   metali,   tworzenia   złota   i   srebra.   Nauka 
psychochirurgiczna,   ucząca   o  siłach   duszy,   magia  i   wieszczba, 
należały   do   psychologii.   Astrologia,   część   kos-mogonii, 
zajmowała   się   stosunkiem,   jaki   zachodzi   pomiędzy   losami 
narodów   i   ludzi,   a   ruchem   gwiazd.   Teurgia   -część   teogonii   - 
najwyższa   wiedza   wtajemniczonych,   rzadka,   trudna   i 
niebezpieczna,   polegała   na   umiejętności   połączenia   duszy   z 
różnymi   rodzajami   duchów   -   dobrymi   i   złymi   -   oraz   na 
znajomości oddziaływania na nie.

Teozofia więc w najodleglejszych czasów stanowiła całokształt 

wiedzy dostępnej jedynie dla wtajemniczonych, t.j.

background image

dla niewielu wybranych,  obdarzonych  niezwykłymi  zdolnościami. 
Strzegli oni zazdrośnie jej tajemnic, gdyż:

1. wiedza ta dawała moc wielką panowania nad tłumem,

2.   gdyby   się   dostała   w   ręce   niepowołane,   zamiast   przynieść 

błogosławieństwo   stałaby   się   przekleństwem   ludzkości.   Wszakże 

broni   palnej   nie   kładzie   się   w   rękę   nierozumnego   dziecka   lub 

zbrodniarza.

Pierwsze   zespolenie   się   ze   złymi   duchami   i   wprowadzenie 

Czarnej   Magii   przypisują   starożytni   historycy   Turończy-kom   ze 

skrzyżowanej   rasy   lemuryjskiej   o   cerze   czarniawo-żółtej   już   na 

Atlantydzie.   Magii   białej,   bezinteresownej   pracy   człowieka   w 

harmonii  z wysokimi  Potęgami,  przeciwstawiła się magia czarna, 

wezwanie sił niskich, pod biczem ambicji i rozwiązłości.

Odmieniono   kult,   czczący   słońce,   jako   symbol   bóstwa 

najwyższego.   Ustanowiono   krwawe   ofiary.   Zamiast   czystego 

napoju   boskiego   natchnienia,   wody   nasyconej   zapachem 

najczystszych   kwiatów,   pito   czarną   krew   byków,   wywołującą 

demoniczne  siły'.   Rozbrat  z  hierarchią,  idącą  z   góry,   przymierze 

zawarte   z   siłami   niższymi   -   oto   pierwsze   ustanowienie   zła, 

pociągające   za   sobą   zniknięcie   z   oblicza   ziemi   Atlantydy   tej 

przedhistorycznej kolebki całej cywilizacji ludzkiej,

..Czarny mag nie tylko wchodzi w zetknięcie z siłami zgubnymi, 

odpadkami   w   postępie   kosmosu,   tworzy   przez   myśli   -   kształty, 
którymi   się   otacza,   formy   astralne,   nieświadome,   które   stają   się 
zmorą jego i tyranami okrutnymi.

* Miało to miejsce na wyspie Posejnides. w czasach upadku Atlantydy. 
(Kritias - Platona)

background image

Płaci   za   zbrodniczą   przyjemność   gnębienia   i   wyzyskiwania 
bliźnich, stając się niewolnikiem ślepym katów, bezlitoś-niejszych 
od niego, upiorów straszliwych, zmór demonicznych, fałszywych 
bogów, których sam stworzył. Taką była treść czarnej magii, która 
rozwinęła się na schyłku Atlantydy w rozmiarach nieosiągniętych 
od tego czasu. Widziano tam potworne kulty. Widziano świątynie 
poświęcone   kolosalnym   wężom,   olbrzymim   pterodaktylom, 
pożeraczom ofiar ludzkich. Z chwilą, gdy wraz z rozkładem w At-
lantydzie   kobieta   stała   się   narzędziem   rozkoszy,   szaleństwo 
zmysłowe rozwijało się z coraz większą siłą"*.

Wielbienie duchów złych i czarna magia przechodzą do ludów 

Azji, Afryki i Europy.

Wierzenia rasy semicko-aryjskiej, zawarte w świętych księgach 

Biblii,   mówią   o   strąceniu   do   piekieł   zbuntowanego   anioła, 
Lucyfera, który w pysze swej chciał być równym Bogu.

Po   buncie   tym   został   z   towarzyszami   odrzucony   od   Boga   i 

strącony   z   najwyższego   piedestału,   zajmowanego   w   hierarchii 
stworzeń.   „Żyje   więc   odtąd   wieczną   zemstą   względem   Boga   i 
wszystkich, którzy jego obraz na siebie noszą. Pragnie, gdzie tylko 
można   i   jakimkolwiek   sposobem,   ujmować   Bogu   chwały   i 
szkodzić  ludziom.  A ponieważ  wrodzona  olbrzymia  inteligencja, 
przekraczająca   wszelkie   wyobrażenie   nasze,   została   przy   nich, 
ponieważ   znają   wszelkie   prawa   fizyczne,   matematyczne,   znają 
głębię usposobienia ludzkiego, wiedzą co się na ziemi i gwiazdach 
dzieje - wszak Objawienie Boże przedstawia nam ich z początku 
niejako za-

* Edward Schure: „Ewolucja boska od Sfinksa do Chrystusa".

background image

siadających w radzie Boskiej  i przypatrujących się, jak pod ręką 
Boga powstały światy - „więc mogą więcej złego uczynić ludziom, 
niż   mogą   oni   sobie   wyobrazić"*.   Według   Biblii   pierwsi   nasi 
rodzice żyli szczęśliwie w raju, dopóki nie usłuchali głosu złego 
ducha,   który   namówił   ich   do   skosztowania   owocu   z   drzewa 
wiadomości   Dobrego   i   Złego.   Gdy   wbrew   zakazowi   boskiemu, 
skosztowali owocu, otworzyły się ich oczy. Poznali grzech, zostali 
wygnani z raju.

Ta   krótka   opowieść   biblijna   zawiera   w   sobie   genezę   kultu 

Szatana. Teozofia, odsłaniająca umysłowi ludzkiemu niezmierzone 
horyzonty  poznania,  jakże często bywa  powodem  do zabłąkania 
się  i odstępstwa  od  prawdziwego  Boga,  a wówczas  kapłani  jej, 
skosztowawszy   owocu   wiadomości   dobrego   i   złego,   używają 
swego   wtajemniczenia   i   wypływającej   z   niego   mocy,   na   cele 
pychy i rozpusty, poświęcając się służbie Szatana.

Kult   Szatana   -   „Przeciwnika   Boga"   wywodzi   się   więc   od 

zamierzchłych czasów i ma swoich wyznawców w kilku sektach, z 
których najbardziej rozpowszechnione są: Sekta Satanistów, sekta 
Lucyferjanistów i sekta Różokrzyżow-ców.

Sataniści   czczą   Szatana   jako   jedyne   prawdziwe   bóstwo, 

nazywając   go   „Panem   zgorszenia.   Szafarzem   dobrodziejstw 
występku,   Skarbnikiem   wspaniałych   grzechów   i   wielkich 
zbrodni".

Sekta Lucyferjanistów czci szatana jako jedyne bóstwo dobre, 

bóstwo światłości i mądrości, w przeciwstawieniu do

* Ks. dr Marian Nitecki: „Zjawiska spirytystyczne w oświetleniu Nauki i 
Objawienia". 1920

background image

Adonaja, boga mściwego, okrutnego, boga, który uzurpował sobie 
władzę, a jest zły i daje cierpienie. Różokrzyżowcy zbliżeni są do 
Lucyferjanizmu.  Satanizm  ^ Lucyferjanizm  chociaż  różnią  się  w 
zasadniczym   pojęciu   Szatana,   zgodni   są   w   jednym:   nienawidzą 
Chrystusa i dążą do obalenia religii chrześcijańskiej.

SATANIZM - JEGO CELE I OBRZĘDY

Kult   Szatana   -   „Przeciwnika   Boga"   -   wywodzi   się   od 

zamierzchłych   czasów,   gdy   ludzkość   dla   ubłagania   Złego, 
będącego   w   walce   z   Dobrem,   składała   mu   ofiary   i   budowała 
ołtarze. Bywają nawet okresy, gdy narody, odwracając się od Boga 
dobrego, wielbią bóstwo złe, noszące rozmaite nazwy. Okresy  te 
związane   są   najczęściej   z   erą   upadku   narodu,   świadcząc   o   jego 
rozkładzie.

Światło wiary Chrystusowej, jasne, dostępne dla wszystkich, dla 

maluczkich   nawet,   nie   potrzebuje   już   wtajemniczonych   magów, 
otaczających   się   nimbem   tajemniczości.   Jednakże   wówczas 
powstają   liczne   herezje,   pozostające   pod   wpływem   demonizmu 
przeszłości. Przez szereg stuleci natrafiamy na ślady istnienia tych 
sekt, najpierw w Pismach Ojców Kościoła, w kronikach i księgach 
klasztornych,   potem   w   procesach   kościelnych   i   świeckich, 
następnie w dziełach uczonych demonologów i historyków kultury.

W pewnych okresach sekty te rozwijają się gwałtownie, pienią 

się,  by   potem  znów   przycichnąć,  działać  niejako   pod  ziemią,   w 
ukryciu, przybierając coraz  to nowe formy i nazwy.  Pod pięknie 
brzmiącym hasłem wiedzy teozoficz-

background image

nej, hermetycznej,  czy ezoterycznej,  kapłani  Szatana  wciągają  w 
swe   sidła   jednostki   naiwne,   czy   zdeprawowane,   czyniąc   z   nich 
posłuszne woli swej narzędzia. Ukazując adeptom ,,Poznanie" jako 
cel,   wykorzystują   ich   dla   swoich   dążeń,   pełnych   niepomiernej 
pychy, żądzy potęgi i żądzy użycia.

Największe   nasilenie   rozwoju   sekty   Satanistów   przypada   w 

wiekach   średnich   na   rok   tysięczny   po   N.Ch.   Na   rok   ten 
przepowiedziano   mający   nastąpić   koniec   świata.   Proroctwo   to 
zdawało  się ziszczać, gdy Europę  dotknęła wówczas  niesłychana 
klęska  głodu,  trwająca  trzy  lata.  Zabrakło  zboża,  zabrakło  bydła 
domowego i ptactwa, zabrakło w lasach zwierzyny. Ludzie żywili 
się korzonkami, korą drzew, ziemią, potem odgrzebywali trupy, a 
potem   pożerali   słabszych   i   pożerali   ich   ciała.   Do   klęski   głodu 
dołączyła   się   zaraza:   wymierały   wioski,   osady   i   miasta 
zadżumione: Czarna Śmierć zabierała to, czego nie wydusił głód. 
Przepowiednia  końca świata zdawała  się być  bliska wypełnienia. 
Ludzkość  znękaną  ogarnęła psychoza rozpaczy i zwątpienia: gdy 
Bóg nie przychodził  z pomocą, usłuchali  fałszywych  proroków  i 
zwrócili   się   w   stronę   szatana.   Wówczas   zaczęto   organizować 
sabaty,  będące kościołem  Ducha  Złego i odprawiano  błuźniercze 
obrzędy -Czarną Mszę Szatana.

Czarną Mszę odprawiano zwykle w ustronnym miejscu, wśród 

gór, na uroczysku leśnym, zawsze pod gołym niebem, najczęściej 
nocą. Wyznawcy gromadzili się razem, każdy z nich, bez różnicy 
płci,   wykonywał   dołek   w   ziemi,   oddawał   tam   mocz,   poczem 
maczał   w   nim   dwa   palce   i   czynił   bluźnierczo   znaki   trójkąta, 
zamiast krzyża.

background image

Kapłanką   bywała   kobieta,   która   zjawiała   się   uwieńczona 

werbeną, o zapachu miłym szatanowi. Ceremoniał rozpoczynała od 
słów: „Przystępuję do ołtarza mego boga, który pomści słabych i 
pokrzywdzonych.   Panie,   uchroń   mnie   przed   podstępnym   i   przed 
gwałtownikiem"   (t.j.   przed   kapłanem   chrześcijańskim   i   przed 
władcą feudalnym).

Następowało  uroczyste  zaparcie  się  Chrystusa  i oddanie  hołdu 

nowemu   panu,   „Temu,   który   był   pokrzywdzon"   t.j.   Szatanowi. 
Wszyscy obecni chórem śpiewali hymn do Szatana - Szeloszeta - 
ułożony   przez   Szymona-Maga,   a   będący   trawestacją   bluźnierczą 
108 Psalmu Dawida:

A n t. Laudetur  Nomen Tuum Domine, et Triangulum  sig-nam  

Tuum, conterfectus que capitis Capri sancti.

P   sal   mu   s.   Domine,   laudem   meam   ne  tacueris:   quia   os 

nazarenorum efos dolosi super me apertum est.

Locuti   świt   adversum   me   lingua   dolosa,   et   sermonibus   odii  

circumdederunt me: et expugnaverunt me gratis.

Pro   eo,   ut   me   dliligerent,   detrahebant   mihi:   ego   autem   lau-

dabam  Triangulum  versum,   ego  autem   maledicebam  triangu-lum 
rectum. Et posucrunt adversum me bona pro malis: et diiectionem  
pro odio meo.

Constitue super eum maledictionem: et limor ster a dextris eius.
Cum   judicatur,   exeat   condemnatus:   et   oratio   duś   fiat   in 

maledictionem.

Fiant dies duś pauci: et episcopatum eius acdpiat alter.
Fiant filii eius orphani: et uxor eius vidua.
Nulantes   transfer   antur   filii   eius   et   mendicents   et   elidantur  

habitationibus suis.

Scrutetur foenerator omnem substantiam eius: et diripiant alieni  

labores eius.

background image

Non sit illi adiutor: nęć sit qui misereatur pupillis duś.
Fiani nati eius in interitum: in generatione una deleatur nomen  

eius.

Ant. Laudetur Nomen Tuum, Domine, et Triangulum, si-gnum 

Tuum, conterfectus que capitis Carpi sancti.

Psalmus: In memoriam redeat iniguitas patrum eius in conspectu  

dei eorum: et peccatum matris eius non deleatur.

Fiant contra dei eorum semper et dispareat de terra me-moria 

eorum: pro eo, quod non sunt recordati lacere benedic-tionem  
Triangulo verso.

Et ne sentiant delicias persecutionis feminae et compunti corde.
Et dilexit benedictionem, yeniet ei maledictio: et noluit ma-

ledictionem, longabitur ab eo benedictio.

Elongabuntur ab eis reges illorum et fiant semper sclavi filii 

eorum, filiaeaue eorum fiant concubinae nigrorum.

Pestis mordet corpora eorum: et operietur ulcea ribus caro  

eorum, extrahantur oculi et linguae eorum, et ne canes gui-dem 
limbant yalnera eorum.

Et induit maledictionem sicut vestimentum, et intravit sicut aqua 

in interior a eius et ef sicut oleum in ossibus eius.

Fiant ei sicut vestimentum, quo operitur: et sicut żona, aua 

semper praecingitur. Hoc opus eorum, qui detrahunt mihi apud 
Dominum et qui loquuntur mala adwrsur animam meam.

Maledictio, maledictio, maledictio, ei et nomini eius et fi-liis 

filiabusque eius, et nomini filii ejus usaue ad septimam  
generatinem.

Et tu Selosset, Superior Ignotum, Maximum Omnipotens-que,  

Nomen, Selosset, Selosset, fac mecum propter Nomen Tuum: quia  
suavis est magificentia Tua.

Hymn ten brzmi po polsku następująco:

background image

A n t. Niech będzie pochwalone Imię Twoje, Panie, i Trójkąt, 

znak Twój i wizerunek głowy Kozia świętego.

Psalm.   Panie,   nie   zamilcz   chwaty   mojej,   ponieważ   usta  

nazarejczyków i usta chytrego otwarte są nade mną.

Mówili przeciwko mnie językiem chytrym - mowami nienawiści  

otoczyli mnie i zwalczali mnie niesłusznie.

Zamiast miłować mnie, uwiaczali mnie, ja zaś wielbiłem Trójkąt  

odwrócony, ja jednak złorzeczyłem Trójkątowi prostemu.

I odpłacili mi złem za dobro, a nienawiścią za moją miłość.
Ustanów   nad   nimi   przekleństwo,   a   strach   niechaj   stoi   po  

prawicy jego,

Gdy sądzon jest, niech wyjdzie potępień, a modlitwa jego niech 

zmieni się w przekleństwo.

Niech dni jego będzie niewiele, a biskupstwo jego niech obejmie  

inny.

Niech   dzieci   jego   będą   sierotami,   a   żona   jego   pozostanie  

wdową.

Niech jego tułające się dzieci będą rozproszone i niech żebrzą i 

niech będą wymiecione z mieszkań swoich.

Niech  lichwiarz  zabierze   cale   mienie   jego  i  niech  rozcimy-cą 

obcy owoc trudów jego.

Niech znikąd nie ma pomocy: niech nikt nie ulituje się sierotom  

jego.

Niech zginie potomstwo jego: w jednym pokoleniu niech zniknie  

imię jego.

Ań  t. Niech  będzie  pochwalone  Imię  Twoje,  Panie,  i  Trójkąt, 

znak Twój i wizerunek glowy Kozia świętego.

Psalm.   Niech   zapamiętana   będzie   nieprawość   ojców   jego   w  

obliczu boga ich. a grzech matki jego niech będzie zmazany.

background image

Niech   bogowie   ich   będą   zawsze   przeciwni   i   niech   zniknie   z 

powierzchni   ziemi   pamięć   ich   dlatego,   że   nie   pamiętali   blo-
goslawić Trójkąta odwróconego.

I niech nie zaznają rozkoszy, jaką daje prześladowanie kobiety i 

wzruszać serca skruszonego.

A   ponieważ   umiłowali   błogosławieństwo,   niech   przyjdzie  

przekleństwo,   gdy   nie   zechce   przekleństwa,   niech   oddali   się  
błogosławieństwo.

Niech   oddała   się   od   nich   królowie   ich:   niewolnikami   niech  

zawsze będą ich synowie, a córki nałożnicami czarnych.

Zaraza niech kąsa ich, niech mięso ich pokryje się wrzodami i 

niech się zepsuje krew ich.

Niech   będą   zgniłe   mózgi   ich,   połamane   ich   członki,   wydarte 

oczy i języki ich, a nawet psy niech nie liżą ich ran.

I przyoblekło ich przekleństwo jako odzienie, weszło ono jako 

woda w trzewie jego, a jako olej w kości jego.

Niech mu będzie ono jako odzienie, którym się okrywa i jako  

pas, którym się zawsze przepasuje.

Oto jest dzieło tych, którzy uwłaczają mi u Pana i którzy mówią  

źle przeciw duszy mojej.

Przekleństwo, przekleństwo, przekleństwo jemu i imieniu jego i 

synom   i   córkom   jego   i   imieniu   synów   jego   aż   dosiód-mego  

pokolenia.

A Ty Szeloszet, Najwyższy nieznany. Największe Wszechmocne  

Imię, Szeloszet,  Szeloszet,  uczyń  ze mną  według  Imienia Twego,  
albowiem słodka jest wspaniałość Twoja.

Potem   składano   pocałunek   na   podobiźnie   szatana,   wy-

rzeżbionej w drewnie w postaci kozła. Królowa Sabbatu kładła się 
na kamieniu służącym za ołtarz, gęste kłęby dymu, unoszące się z 
zapalonych ziół, przesłaniały ją przed

background image

oczami zebranych i odbywało się misterium. Uczta będąca parodią 
Ostatniej  Wieczerzy  i wyuzdany  taniec  kończyły  pierwszą  część 
Czarnej Mszy.

W części drugiej odsłaniano ołtarz. Kładła się na nim obnażona 

kobieta,   w   pierwszych   wiekach   Satanizmu   twarzą   do   ziemi,   w 
następnych odwrotnie. Na ciele jej celebrował kapłan bluźnierczy 
obrządek, odmawiał,,credo" szatańskie i znieważał hostię. Hostię tę 
następnie   rozdzielano   pomiędzy   zebranymi,   którzy   deptali   ją, 
opluwali   i   kalali   w   najrozmaitsze   sposoby,   wznosząc   okrzyki 
nienawiści   przeciwko   Bogu.   Dochodziło   wówczas   do   takich 
paroksyz-mów   i   ataków   szału,   że   wyznawców   pieniących   się   i 
miotających się w konwulsjach musiano wynosić poza obręb na-
bożeństwa, by móc dokończyć ceremoniał.

Z mąki celebrujący kapłan rozrabiał ciasto na ciele kobiety, co 

oznaczać  miało miłość  ziemską:  kawałek  tego ciasta otrzymywał 
każdy z obecnych.

Na ołtarzu ciała kobiecego umieszczano dwie podobizny:

jedną - ostatniego zmarłego w gminie satanistów, a drugą -ostatnio 
tam   zrodzonego.   Potem   kapłanka   wstawała   i   rzucała   wyzwanie 
gromom.   Dawano   jej   ropuchę,   którą   rozrywała   na   części   z 
okrzykiem:   „Ach,   gdybym   tak   ciebie   miała   w   ręku,   to   samo 
uczyniłabym   z   tobą".   Złorzeczenie   to   odnosi   się   do   Baranka 
Bożego.

Wyzwanie  Bogu  było  rzucone,  bluźnierstwo  i świętokradztwo 

dokonane, a grom nie padał! Sataniści, widząc w tym pokonanie 
Boga, a zwycięstwo Szatana, oddawali się radości, przejawiającej 
się w wyuzdanej orgii.

Z czasem czarna msza, wyraz rozpaczy i buntu ludu prostego, 

uciskanego pańszczyzną, przenosi się w warstwy

background image

szlacheckie.   Potężni   panowie,   nudzący   się   w   swych   zamkach 
feudalnych   i   wielkie   damy,   spragnione   tajemniczych   wzruszeń, 
biorą udział w sabatach, tworzą koła czcicieli szatana, oddając się 
rozpuście i czarnej magii. Zaraza przenosi się nawet do klasztorów, 
gdzie   w   owych   czasach   oddawano   nadmiar   synów   i   córek,   nie 
mogących  być odpowiednio  do swego  urodzenia  wyposażonymi. 
Ci   zakonnicy   bez   powołania   i   zakonnice   tęskniące   do   świata, 
opanowani są przez demony, sukuby i inkuby, t.j. przez złe duchy, 
przybierające na siebie postać kobiety, lub mężczyzny i obcujące z 
nimi   cieleśnie.   Istnienie   sukubów   i   inkubów   znane   już   było   w 
starożytności,   a   kościół   chrześcijański   nie   wahał   się   nigdy   w 
orzeczeniu  swego  zdania  odnośnie  tych  bezeceństw.  Świadczą  o 
tym pisma św. Augustyna, św. Tomasza, św. Bonawentury, Papieża 
Innocentego i wielu innych. Ze świeckich, kwestią tą zajmują się 
Del   Rio,   Bodin,   Sinis-trari   d'Ameno,   Górres',   Huysmans   i   inni. 
Rozpowszechnienie   satanizmu,   orgie   i   zgorszenie   publiczne, 
zmusiły Kościół katolicki do tępienia tej zarazy. Sobór Paryski z r. 
829 wlicza magię czarną i obrządki szatańskie między zbrodnie i 
domaga   się   od   władzy   świeckiej,   by   winni   byli   karani   „z   tym 
większą surowością, że w bezecnej i plugawej odwadze swej doszli 
do tego, iż nie obawiają się służyć diabłu". Z całą też stanowczością 
kościół   katolicki   przeprowadza   proces   sekty   Manichejczyków 
Orleanu w r. 1022. Manichejczycy, nie uznając Chrystusa, wielbili 
Lucyfera, jako Boga dobroci i światła. Ceremoniał ich polegał na 
wywołaniu demonów, a po ukazaniu się któregoś z nich, uczestnicy 
oddawali się

* „Chistliche Mistik"

background image

wyuzdanym  orgiom cielesnym.  Do ofiary  używano popiołu z ciała 
zabitego   i   spalonego   dziecka.   Popiół   ten   przechowywano   jako 
relikwie   i   komunikowano   nim   wyznawców.   Rytuał   mszalny 
odmawiano na odwrót, zaczynając od „Baranku Boży" i Ewangelii 
św.   Jana.   Po   bluźnierczych   słowach   „A   ciało   Słowem   się   stało", 
celebrujący dodawał: „Albowiem powiedziane jest, że trzeba nagim 
kroczyć   w   życiu   i   niszczyć   zło   przez   zło,   oddając   mu   się   z 
rozpasaniem".

Nauka   ta   przetrwała   do   dzisiaj   w   istniejących   i   mnożących   się 

sektach Satanistów.

ROZWÓJ SATANIZMU W EUROPIE NAJWIĘKSZY 
SATANISTA ŚREDNIOWIECZA

Wiek czternasty wydaje wyrok potępienia na zakon Templariuszy. 

Według   aktu   oskarżenia   Rycerze   tego   zakonu   pod   świętym 
płaszczem   obrońców   Grobu   Chrystusa,   związani   byli   w   tajemne 
bractwo,   wielbiące   szatana   pod   nazwą   Bafometa.   Stowarzyszeni 
władali wielkimi majątkami, których zdobycie przypisywano sztuce 
czarnej magii i słynęli z rozpustnego życia.

Podczas   procesu   przyznali   się   do   obcowania   z   sukubami   t.j. 

demonami żeńskiego rodzaju.

W   wieku   piętnastym   najbardziej   znanym   satanistą   jest   słynny 

Gilles de Rais, baron i marszałek Francji, wierny towarzysz Dziewicy 
Orleańskiej,   Joanny   d'Arc.   Pan   na   La-val   i   zamku   Tiffauges, 
niezłomny   rycerz,   wierzący   i   praktykujący,   po   wojnie   nie   może 
pomieścić się w ciasnych ramach życia feudalnego. Bujna jego natura 
nie znosi żad

background image

nych  hamulców.   Żądny  bogactw  i  sławy,   rzuca  wyzwanie  Bogu  i 
staje   się   wyznawcą   szatana.   W   zamku   jego   magia   ma   licznych 
adeptów,   mozolących   się   nad   fabrykowaniem   złota   z   pospolitych 
kruszców. Złota, złota! pragnie  Gilles de Rais. Złota i użycia! Nie 
wystarcza mu już zwykła rozpusta: niszcząc „zło przez zło" dochodzi 
do coraz większego rozpasania, porywa ze swoich wsi małe dzieci, 
więzi   je   i   torturuje,   bo   jęk   dziecka   umęczonego,   jego   konwulsje 
przedśmiertne, jego ciepła krew jedynie są zdolne podniecić Gilles de 
Rais i jego otoczenie,  tych protoplastów  Markiza de Sade. A przy 
tym mózg ofiar niewinnych potrzebny był magnatowi do uzyskania 
kamienia filozoficznego i eliksiru wiecznej młodości. Podczas swego 
procesu   prawdziwie   skruszony   Gilles   de   Rais   sam   opowiedział   o 
swoich czynach mszalnych i praktykach tajemnych, o mordowaniu 
dzieci i okrucieństwach, o wywoływaniu szatana, uczynił publiczną 
spowiedź   swego   całego   życia,   błagając   skrzywdzonych   srodze 
rodziców, by modlili się za zbawienie jego duszy. A spowiedź jego 
wywołała tak potężne wrażenie, skrucha  i żal za grzechy  były tak 
wielkie, że do głębi  przejęci jego wasale  płacząc błagali Boga, by 
przebaczył pokutującemu grzesznikowi.

*

W wieku XVI, XVII i XVIII epidemia satanizmu szerzy się w całej 

Europie.   Szczególnie   zarażone   były   Niemcy,   Austria,   państwa 
skandynawskie i Szwajcaria. Wsie całe uczęszczały na sabaty, całe 
parafie,   z   duchownymi   swoich   obrządków,   oddawały   cześć 
szatanowi, publicznie odprawiając czarną  mszę i inne obrzędy, jak 
zaprzysiężenie  duszy  i ciała diabłu, chrzest  krwią, deptanie  krzyża 
itd. Bulle

background image

papieskie,   jak   Innocentego  VIII,  Juliusza   II   wyszczególniają   i 
potępiają te zbrodnie.

Z wieku XVI pochodzi książka „O demonomanii czarowników". 

Autor   jej,   prokurator   króla   Karola   IX,   Bodin,   podaje   wiele 
szczegółów o morderstwach dzieci podczas mszy, o zjawieniu się 
demonów i o rozpustnych orgiach, jakimi się kończyły diabelskie 
nabożeństwa. Wielcy panowie feudalni, dwór, nawet królowie, brali 
wówczas udział w kulcie szatana. Bodin opowiada o czarnej mszy 
odprawionej   staraniem   królowej   Katarzyny   Medycejskiej   za 
zdrowie   króla   francuskiego   Karola   IX.   Monarchę   złożonego 
niemocą, której zrozumieć  nie mogli wówczas  lekarze, namówiła 
go by udał się pod opiekę astrologów, co zresztą było wówczas w 
zwyczaju,  astrologia  bowiem  należała   do   wiedzy   oficjalnej.   Gdy 
rady astrologów okazały się bezskuteczne, postanowiła Katarzyna 
Medicis, iż król powinien wysłuchać wróżby „Krwawej głowy (Le 
tete   sanglante).   Uroczyste   te   nabożeństwo   odbyło   się   w   sposób 
następujący:

Wykradziono małe dziecko i księdzu kazano przygotować je do 

uroczystości pierwszej komunii, po czym odbyła się czarna msza. 
Przed   wizerunkiem   szatana,   bezbożny   mnich,   oddający   się 
praktykom   czarnoksięskim,   podeptał   krzyż,   a   po   odmówieniu 
hymnu, sławiącego szatana, ofiarował dwie hostie: jedną czarną, a 
jedną białą. Białą włożono do ust niemowlęciu, poczem ochrzczono 
je, ministrant chwycił je i uderzył  nim gwałtownie  o ziemię, zaś 
zbrodniczy   mnich   sztyletem   odciął   mu   głowę.   Biedną,   broczącą 
krwią główkę  dziecka położono teraz na hostii czarnej i razem z 
misą przeniesiono na stół, gdzie paliły się lampki olejne i kadzidła 
miłe szatanowi. Teraz nastąpiła

background image

część mszy  jeszcze  straszliwsza:  mnich  wzywał  szatana,  zaklinał 
go,   błagając,   by   przez   usta   tej   krwawej   ofiary   odpowiedział   na 
pytanie, którego król nie ośmiela się powiedzieć głośno. I wówczas 
obecni dokładnie usłyszeli głos, słaby jakby pochodzący z daleka, a 
zdający  się   wychodzić   z  ust  umęczonego   dziecka.  Głos   wyrzekł 
dwa   słowa:   „Vim   patior"   t.j.   „Cierpię   gwałt".   Usłyszawszy   tę 
odpowiedź, król zaczął krzyczeć straszliwie wołając: „Zabierzcie tę 
głowę!" po czym ramiona jego wyprężyły się, dostał straszliwych 
drgawek i skurczów i tak, nie wymówiwszy więcej ni słowa, skonał 
w wielkim  przerażeniu,  bo, jak  powiada  Bodin:  „To, co  miotało 
umierającym,   nie   był   to   już   wyrzut   sumienia,   lecz   beznadziejny 
strach i pewność piekła".

Wiek   oświecenia,   wiek   Ludwików,   wiek   „króla   słońca" 

niedaleko  odbiega  od swych  ciemnych  poprzedników,  krzewi się 
kult  szatana,  któremu  z zamiłowaniem  oddają  się  osoby  wysoko 
postawione.

Tępiony i prześladowany po wsiach, satanizm cieszy się opieką 

dostojników,   a   czarna   msza,   połączona   zawsze   z   praktykami 
czarnej   magii,   przechodzi   w   wyuzdanie   i   rozpustę,   której 
kapłankami   tajemniczymi   są   wielkie   panie   owych   złych   czasów 
oświecenia.

Zasłynęła wróżka La Voisin, udzielająca wyroczni i porad całej 

arystokracji. Kobieta ta doszła do wielkiego  majątku, klientki  jej 
bowiem   i   klienci   płacili   każdą   żądaną   sumę   za   środki 
czarodziejskie,   mające   przywrócić   młodość,   zmiękczyć   serce 
nieczułe,   usunąć   rywala   czy   rywalkę.   La   Voisin   zamieszkiwała 
wspaniały   apartament,   ubierała   się   w   kosztowne   suknie, 
przystosowane do rangi i stanowiska

background image

każdego  klienta, miała mnóstwo  kochanków, a między nimi i 
kata,   bo   ten   dostarczał   jej   tłuszczu   z   powieszonych, 
niezbędnego   do   wyrobu   czarnoksięskich   maści   i   proszków. 
Znajomość  wiedzy  tajemnej  wyzyskiwała  również  do wyrobu 
rozmaitych   trucizn,   którymi   usuwano   zbyteczne   klientom 
osoby.

Metresa króla Ludwika XIV, pani de Montespan bywała często 

u słynnej  wróżki  na  jej  czarnych  mszach.  Przy  pomocy  szatana 
chciała   zatrzymać   serce   swego   kochanka,   bo   powodów   do 
niepokoju o stanowisko nałożnicy było dość!   s Owe nabożeństwa 
odbywały   się   w   rozmaitych   miejscach,       j   wiadomych   tylko 
wtajemniczonym,   a   zmienianych   często   z   obawy   przed   policją. 
Jednakże   właśnie   najbardziej   szczegółowy   opis   owych   praktyk 
satanistycznych znajduje się w urzędowych  raportach  naczelnika 
policji   (lieutenatt   de   police)   La   Reyneą.   Występni   księża,   jak 
Lesage,   Mariettw,   Lemeignau   odprawiali  czarną  mszę,  ofiarując 
krew pomordowanych przez siebie dzieci. Ksiądz Tournet skazany 
był  na śmierć  przez  spalenie  na stosie  za to,  że celebrował  na-
bożeństwo diabelskie na ciele czternastoletniej dziewczyny, z którą 
utrzymywał stosunki cielesne.

Najgłośniejszym  z  tych   zbrodniczych   kapłanów  był  ksiądz 

Guibourg,   którego   La   Reyne   w   następujący   sposób 
charakteryzuje w jednym ze swych raportów:

„Jest   to   ksiądz   siedemdziesięcioletni,   urodzony   w   Paryżu: 

uważa   się   za   nieprawego   syna   nieboszczyka   imć   pana   de 
Montmorency;   podróżował   wiele;   rozpustnik,   przebywał   w 
kilku   kościołach  w   Paryżu   i  okolicach,  wszędzie  oddając   się 
praktykom   czarnoksięskim;   zręczny   truciciel,   prawa   ręka   La 
Voisin; żyje od lat dwudziestu z kobietą, z którą ma

background image

kilkoro   dzieci;   człowiek   zadziwiający,   którego   niepodobna 
porównać z nikim innym, zamordował i ofiarował diabłu znaczną 
ilość dzieci, między innymi kilkoro własnych. Zbrodnia ta, zdaje 
się   jest   ulubiona   przezeń.   (A   wiać   naśladowca   Gilles   de   Rais, 
przyp.aut.).   Mszę   wygłoszoną   na   ciele   kobiety   i   konsekwencje 
wszystkich bezbożności, nigdy, jak się zdaje, nie wywołały w nim 
wyrzutów sumienia*.

Podczas tych mszy podpisywano układy z diabłem, ofiarując mu 

swoją duszę i ciało w zamian za otrzymanie śmierci swego wroga, 
jak   np.   wspomniana   wyżej   madame   de   Montespan   domaga   się 
śmierci swej rywalki do serkrólews-kiego, panny de la Valliere.

W   archiwum   Biblioteki   Narodowej   znajduje   się   opis   czarnej 

mszy, celebrowanej na intencję pani de Montespan.

„Kiedy   ta,   której   oczekiwano,   weszła   w   towarzystwie 

Małgorzaty Voisin, córki słynnej wróżki, natychmiast rozebrała się 
do naga.  Twarz miała zamaskowaną, lecz widać  było wspaniałe 
blond  włosy.  Położyła  się  na  dziwacznym  ołtarzu.  Głowę  miała 
złożoną na poduszce, podtrzymywanej przez wywrócone krzesło. 
Na   ciele   markizy   ksiądz   Guibourg   umieścił   przedmioty   kultu. 
Poczem   rozpoczęła   się   msza   bezbożna.   Małgorzata   Voisin 
spełniała rolę ministranta. W momentach kiedy celebrujący winien 
całować ołtarz, Guibourg całował ciało markizy.

W pewnej chwili otwarły się drzwi. Ujrzano wchodzącą kobietę 

z dzieckiem dwu lub trzyletnim na ręku. Guibourg ujął niewiniątko 
i podniósł je ponad kielich, wymawiając formuły sataniczne:

* Julian Tuwim: „Czarna Msza"

background image

„Astorocie,   Asmodeuszu,   książęta   ciemności,   zaklinam   was, 

abyście przyjęli ofiarę tego dziecka dla osiągnięcia tego, czego od 
was oczekuję".

Potem złożywszy dziecko na stole, przeciął mu gardło... Krew 

trysnęła   do   kielicha,   zmoczywszy   uroczyste   szaty   księdza   i 
poplamiła   nagie   ciało   markizy.   Po   skończeniu   tego   bezecnego 
nabożeństwa,   oficjant   przeczytał   na   głos   te   słowa   dziwaczne, 
napisane na pergaminie:

„Ja (tu Guibourg  szeptem  wymienił  imiona,  nazwiska  i tytuły 

Franciszki   Athenais   de   Mortemar   i   markizy   de   Montespan) 
domagam   się   przyjaźni   króla   Jegomości   i   Jego   Królewskiej 
Wysokości   następcy   tronu   i   oby   nadal   trwała;   niechaj   królowa 
będzie bezpłodna;  niechaj  król  porzuci  stół  jej i łoże dla mnie i 
innych krewniaków; niechaj moja służba i moi zaufani staną się mu 
bliscy. Chcę być szanowana i lubiana przez panów, abym mogła 
zasiąść w Radzie Królewskiej i wiedzieć, co się w niej odbywa;
i niechaj życzliwość ta wzmaga się w porównaniu z przeszłością, 
by   król   porzucił   i   nie   spojrzał   na   Fontanges,   niechaj   królowa 
zostanie odepchnięta, abym mogła poślubić króla".

Po   tej   przemowie   Guibourg   rozpłatał   nożem   ciało   zabitego 

dziecka, wyjął wnętrzności i podał je w kielichu markizie. A potem 
nastąpiła   orgia   tak   straszliwa,   tak   ohydna   w   bezwstydzie   i 
bluźnierstwie, że lepiej zaprawdę pominąć ją milczeniem.

Według   wierzeń   satanistów   nabożeństwo   takie   musiało   być 

powtórzone trzy razy, by osiągnąć upragniony cel.

Jednakże   mimo   trzykrotnego   powtórzenia   ohydnego   ce-

remoniału, cel nie został osiągnięty, bowiem gdy Ludwik

background image

XIV   dowiedział   się,   że   faworyta   jego   splamiła   się   udziałem   w 
krwawych   obrzędach   satanistycznych,   odwrócił   się   od   niej 
zupełnie.   Markiza   de   Montespan   zamknęła   się   w   klasztorze 
zakonnic pod wezwaniem św. Józefa. I tam, okazując wielki żal za 
popełnione zbrodnie, zmarła skruszona w 1707 roku.

Jeżeli historia wspomina o księżach niegodnych, lub opętanych, 

nie   należy   zapominać,   że   są   to   wyjątki.   Pominąwszy   kilka 
klasztorów, opanowanych przez rozpustę i szał satanistyczny, kler 
świecki   i   zakonny   jest   przez   całe   wieki   średnie   rozsadnikiem 
cywilizacji   w   całej   Europie.   Przez   całe   średniowiecze   widzi   się 
nadludzkie   wysiłki   duchownych,   by   osiągnąć   Boga.   Święci 
pojawiają   się   wciąż,   cuda   się   mnożą,   a   kościół,   będąc 
wszechwładnym,   jest   dobry   dla   maluczkich,   broni   uciśnionych, 
pociesza   utrapio-nych,   poskramia   wybryki   feudalnych   panów, 
swawolnych, ciemięzców i zabójców, którzy jednak, na skinienie 
kościoła, potrafili rzucać  swoje bogactwa,  zamki, żony i dzieci i 
narażając   się   na   niesłychane   trudy,   na   rany   i   śmierć,   szli   w 
wyprawach   krzyżowych   uwolnić   grób   Chrystusa   z   rąk 
niewiernych.

Zasług   księży   i   zakonników   nie   umniejsza   fakt,   że   niegodni 

słudzy   kościoła   -   nieliczni   zresztą   w   porównaniu   z   hufcami 
świętych i zasłużonych - wypierali się Boga i Chrystusa, a swej 
władzy   kapłańskiej   używali   na   konsekrowanie   hostii   do   celów 
świętokradztwa.

Wykradanie   hostii   z   kościołów   było   na   porządku   dziennym, 

ponieważ znieważanie i kalanie Ciała Pańskiego należało wówczas 
do, rytuału. Czasem w łonie sekt satanistów ukrywali się ludzie, 
mający swe cele polityczne. Przychodzili

background image

zamaskowani   spiskowcy,   by   pod   pokrywką   orgii   bluźnier-czych   i 
rozpusty omówić ważne sprawy państwowe lub sprzysiężenia.

SEKTY SATANISTYCZNE W CZASACH OBECNYCH

A czasy obecne? A dzisiaj?
Wiek XIX obfituje w dokumenty, stwierdzające ciągłość istnienia 

czcicieli   Szatana.   Oprócz   specyficznych   dzieł   demonologów   i 
mistyków najwięcej może światła na sekty tajemnicze rzuciła głośna 
książka   „La   bas".   Autor   tej   zajmującej   i   przystępnie   napisanej 
powieści   J.K.   Huysmans,   sam   brał   udział   w   praktykach 
satanistycznych i czarnej mszy. Po swoim nawróceniu opisał obrzędy 
satanistyczne,   zebrał   dokumenty,   listy,   wyznania,   udawadniające 
odprawianie   czarnej   mszy,   rzucanie   czarów   i   uroków   za   pomocą 
czarnej magii przez wtajemniczonych, oraz stwierdzające współżycie 
satanistów z demonami.

W   cichych   zaułkach,   w   dobrze   strzeżonych   domach,   w 

podziemiach i piwnicach Paryża, Londynu i innych miastach odprawia 
się   czarne   msze   satanistów.   Zbiorowisko   mężczyzn   zboczonych 
seksualnie,  kobiet  epileptyczek  i zhi-steryzowanych  - oto ,,zebranie 
wiernych".   Do   mszy   usługują   ministranci   -   homoseksualiści 
umalowani i uperfumo-wani. Z kadzielnic unoszą się dymy spalonych 
ziół rozcho-dnika, ruty i bielunia, o woni miłej szatanowi.

Celebrujący kapłan jest nagi pod krwawym ornatem, głowę okrywa 

mu   czerwony   kołpak   z   dwoma   rogami.   Na   ornacie,   w   trójkącie 
odwróconym, wizerunek czarnego koz

background image

ła.   A   nad   ołtarzem   obraz   Chrystusa,   lecz   jakże   znieważonego, 
ośmieszonego!  Twarz  boska  wykrzywiona  potwornym śmiechem,  a 
zamiast draperii na biodrach, wiązka włosia końskiego, odsłaniająca 
pudenda.

Celebrujący odmawia modlitwy łacińskie, ministranci odpowiadają. 

Unoszące   się   dymy   z   kadzielnic   stają   się   coraz   gęstsze   i 
oszałamiające. Kobiety wzdychają, krzyczą, rwą na sobie suknie.

Wówczas   kapłan   odwraca   się   od   ołtarza,   klęka   i   woła   głosem 

donośnym:

„Szatanie,   szatanie   dobrodziejstw   występku,   panie   zgorszenia, 

skarbniku wspaniałych grzechów i wielkich zbrodni, szatanie, ciebie 
wielbimy, boże sprawiedliwy, boże logiczny!

Dostawco ubóstwiony wzruszeń fałszywych, ty przyjmujesz nędzę 

naszych łez; ty ratujesz cześć rodzin przez spędzenie płodu, poczętego 
w  chwilach  rozkosznego   zapomnienia,  ty  dopomagasz   do   poronień 
matkom i twoja mądrość położnicza chroni od męki dojrzałości i od 
bólu upadków dzieci, zanim się narodzą!

„Podporo   zrozpaczonego   biedaka,   otucho   zwyciężonych,   ty   to 

obdarzasz ich obłudą, niewdzięcznością, pychą, by się mogli bronić 
przed napaściami dzieci Boga, bogaczy.

..Zwierzchniku pogardy, rachujący poniżenia, podtrzymujący stan 

nienawiści,  ty jeden  użyźniasz  mózg  człowieka,  którego  przygniata 
niesprawiedliwość,   ty   mu   podajesz   pomysły   zemsty,   pewnych 
zbrodni;   ty   go   podniecasz   do   morderstw,   ty   mu   dajesz   radość   z 
należnych   mu   pomszczeń,   dobre   upojenie   z   tortur   dokonanych,   z 
płaczu, jakiego jest przyczyną!

background image

„Nadziejo  męskości,  trwogo  łon bezpłodnych,  szatanie,  ty nie 

wymagasz bynajmniej zbytecznych prób czystości, nie wychwalasz 
obłędu postów i wstrzemięźliwości; ty jedyny odbierasz prośby o 
rozkosz rodzin biedaków i chciwych. Ty wpływasz na matkę, by 
sprzedała córkę, by oddała syna, ty wspomagasz miłość jałową i 
pogardzoną. Ty Opiekunie neurozy ostrej. Wieżo ołowiana histerii. 
Naczynie krwawe gwałtów!

„Panie, to wierni  słudzy twoi błagają cię na kolanach!  Proszę 

cię,   byś   zapewnił   im   wesele   tych   rozkosznych   występków, 
niewiadomych sprawiedliwości, błagają cię, byś wspomagał ich w 
zbrodniach,   których   ślady   niepojęte   są   dla   umysłu   ludzkiego; 
błagają   cię,   byś   wysłuchał   ich,   gdy   pragną   męczarni   tych 
wszystkich, którzy ich kochają i służą im; proszę cię nareszcie, byś 
dał sławę, bogactwo, władzę;
ciebie błagają, ty Królu wydziedziczonych; Synu, którego wygnał 
nieubłagany ojciec!"

Po tej inwokacji celebrujący miota ohydne bluźnierstwa w twarz 

Chrystusowi.   Pieniąc   się   w   ataku   szału,   ujmuje   hostię,   podnosi 
ornat   i   kala   chleb   święty,   po   czym   tak   sprofanowany   rzuca   na 
stopnie ołtarza. Tu hostię obecni rozdzielają w strzępy i kalają. Z 
chwilą   tą   „świątynia"   szatana   staje   się   podobna   do   szpitala 
obłąkanych - w epileptycz-nych drgawkach miotają się po podłodze 
mężczyźni   i   kobiety,   u   niektórych   występuje   krwawa   piana   na 
ustach,   rozdzierają   szaty   i   oddają   się   rozpuście   w   różnych 
odmianach.

Straszliwe te ceremonie odbywają się w miejscach zamkniętych, 

znanych   tylko   „wiernym",   związanym   przysięgą,   iż   nie   zdradzą 
sekretu. Dawniej na sabatach zjawiał się szatan we własnej osobie, 
przybrany w strój biskupi, podarty i skala

background image

ny.  Odprawiał  nabożeństwo,  komunikował  „wiernych"  krążkami, 
wyciętymi   ze   starych   podeszew,   wołając:   „to   jest   ciało   moje". 
„Wierni" po uprzednim ucałowaniu szatana w lewą rękę, w zadek i 
pudenda, spożywali to śmiecie.

Obecnie   „kościół"   szatana   przozdobiony   jest   bądź   spa-

rodiowanym   wizerunkiem   Ukrzyżowanego,   bądź   nad   ołtarzem 
umieszcza się obraz Bafometa.

Bafomet   jest   to   postać   z   dużymi   rogami,   z   głową   przy-

pominającą   kozła   z   długą   brodą,   o   piersiach   kobiecych,   koźlich 
nogach,  z  dwoma  wężami  na  kolanach.  Jedna  ręka  wskazuje  na 
księżyc   biały,   druga   na   czarny.   Czoło   zdobi   pięcioramienna 
gwiazda,   powstała   ze   złączenia   trójkątów.   Znaki   trójkąta 
odwróconego   zawieszone   są   na   ścianach   i   wyszyte   na   szatach 
liturgicznych.

Czarna   msza   rozpoczyna   się   zawsze   od   spalenia   kadzideł, 

odurzających zebranych i od śpiewania hymnu, głoszącego chwałę 
szatana.   Celebrujący   wstępuje   po   stopniach   ołtarza,   odwraca   się 
twarzą do zebranych, skrapia ich płynem pachnącym werbeną, po 
czym celebruje:

„Introibo   ad   altare   dei   nostri   Satanis!   Ad   deum,   qui   nu-ne 

opressus resurget et triumphabit!"  (Wejdę na ołtarz boga naszego 
szatana.   Boga,   który   chociaż   teraz   poniżony,   powstanie   i 
triumfować będzie).

Czasem jedna z obecnych kobiet rozdziera nagle swe suknie i 

naga staje przed celebrującym. Zapytuje on wówczas:

— Czego żądasz?

— Ciało me ofiarować — odpowiada.
I   posłuszna   nakazującemu   gestowi   ,,kapłana",   wyciąga   się   na 

ołtarzu. Zarzucają  na nią czarny całun. Po dotknięciu jej piersi  i 
warg rozpoczyna się obrządek. Odprawiający

background image

wyciąga ze swej kieszeni czarną hostię i wykrzykuje podniecony:

— Przyjmij tę hostię, o święty szatanie!

— Przyjmij krew naszą! — odpowiadają ministranci.
Powietrze staje się coraz cięższe i duszne. Pod czarnym całunem 

widać   skurcze   i   drgawki   epileptyczne   ciała   kobiecego,   niekiedy 
słychać   jej   przeraźliwy   krzyk,   a   wówczas   zebrani   odpowiadają: 
„Laus tibi, Satanas!"

Oficjant rozrzuca czarne hostie. Wyznawcy na czworakach, jak 

zwierzęta,   tłoczą   się   i   porywają   okruchy   w   ekstazie.   Kapłan 
uroczyście przeklina Chrystusa, przeklina daty feralne dla czciciela 
diabła.   Wierni   unisono   powtarzają   przekleństwa,   po   czym 
celebrujący   opuszcza   ołtarz   w   towarzystwie   kobiety,   dotychczas 
tam leżącej i z okrzykiem „Laus tibi, Satanas!" - puszczają się w 
konwulsyjny tan. Czasem na uroczystościach żałobnych, po śmierci 
wybitnego satanisty, lub w dzień feralny, uczestnicy czarnej mszy 
biczują się nawzajem, dochodząc potem do nąjwyuzdań-szych orgii. 
W   ogóle   każda   czarna   msza   kończy   się   szaloną   orgią,   w   myśl 
zasady, że zło należy niszczyć złem.

Tajemnice   feralnych   dat   wyjaśnia   ks.   kanonik   Charasze-wski 

(„Express  Poranny"   12   września   1930   r.):  —  Dzień   14   kwietnia 
1912  roku,  przeklinany  przez  satanistów,  jest  rocznicą  zatonięcia 
okrętu   „Titanic".   Przy   budowie   tego   największego   statku   owych 
czasów, pracowali członkowie sekty oranżystów. Pyszni tym swoim 
dziełem, wypisali oni na boku okrętu - na tym samym boku, w który 
uderzyła góra lodowa, bodajże nawet w samo miejsce napisu, takie 
bluź-niercze prowokacje: „Nie masz Boga, który zdołałby ten okręt 
w odmętach morskich pogrążyć!"

background image

Świadczy   o   tym   zdjęcie   fotograficzne   z   „Titanica",   dokonane 

przed  wyjściem  jego  z  portu,  oraz  list  jednego  z podróżnych  do 

przyjaciela, napisany na krótko przed katastrofą.

Nie   dość   na   tym.   Nowoorleański   dziennik   „Morning   Star" 

doniósł: — Franch Mackee z Brooklinu, powróciwszy z Irlandii (do 
Ameryki)   oznajmił   jednemu   z   dziennikarzy,   że   budowniczy 
„Titanica"   był   bezbożnikiem   dobrze   tu   znanym   i   że   na   spodniej 
części statku, poniżej linii zanurzenia, wyrył on swoje godło: „Ni 
Boga, ni Pana!" Napis ten się ukazał, gdy okręt się przechylił, idąc 
na dno... wraz ze swoim budowniczym.

Druga  data, •przeklinana  przez  satanistów,  to dzień  28 grudnia 

1908 roku, jest rocznicą trzęsienia ziemi w Mes-synie. Ks. kanonik 
Charaszewski tak opisuje ten fakt:

—   W   Messynie   wychodziło   pisemko   humorystyczne   „II 

Telefono", którego nakład wynosił 25000 egzemplarzy. Czytali je 
wszyscy,  nie  wyłączjąc  pań  i  panienek,  pomimo,  iż  miotało  ono 
najohydniejsze   bluźnierstwa   przeciw   katolickie   i   miotało 
najwyuzdańszą pornografię.

Otóż  w numerze  gwiazdkowym  tego  humoryścidła  ukazała  się 

bluźniercza modlitwa, niby nowenna do Dzieciątka Jezus, napisana 
wierszem przez tow. Migneco. Szósta z kolei zwrotka tej pseudo-
nowenny brzmiała w oryginale:

O bambinello mio.
Vero nomo, vero dio,
Per amor del tua croce,
Fa sentir la nostra voce
Tu che sai, che non sei ignoto
Manda a tutti terremoto!

background image

W  przekładzie  polskim  (gdzie  winny  być  duże,  wszędzie  litery 

małe):

„O dzieciąteczko moje, prawdziwy człowiecze i prawdziwy boże! 

Przez   miłość   dla   swojego   krzyża   usłysz   nasze   wołanie:   ty,   który 
wiesz, żeś nie jest nieznany, ześlij na wszystkich trzęsienie ziemi!"

Nie dość na tym. W drugie święto Bożego Narodzenia bezbożny 

związek im. Giordana Bruna odbył w Messynie zebranie, na którym 
zapadła uchwała zupełnego zniesienia religii w mieście.

Na drugi dzień prowokowane trzęsienie ziemi nadeszło.
Trzecią datą przeklinaną przez satanistów, jest dzień 8 maja 1902 

roku. Ks. kanonik Charaszewski pisze o niej następująco:

— W Wielki  Piątek  1902  roku  (28 marca)  banda  bezbożników 

urządziła na ulicach St. Pierre na Martynice pochód z ukrzyżowaną... 
świnią,   po   czym   urządziła   sobie   wieprzo-żerczą   ucztę.   Na   stole 
biesiadnym   wśród   mięsiw   i   butelek   rumu   (trunek   miejscowy) 
ustawiono karykaturalną figurę Chrystusa. Z tą figurą następnie, na 
zakończenie parodii, pijana banda udała się do pobliskiego wulkanu 
Mont Pe-lee, na Łysą Górę, i wrzuciła kukłę w czeluście krateru. Nie 
bojąc   się   zdymisjonowanego   Boga,   nie   bała   się   również   i 
nieczynnego już od pół wieku wulkanu".

A w kilka tygodni później wygasły od 51 lat wulkan

Mont Pelee wybuchł.

*   *   *

W   sekcie   satanistów   istnieją   cztery   stopnie   jawne,   po   których 

następują   tajne,   oznaczone   cyframi   od   33   do   96.   Ostatnie 
wtajemniczenie odpowiada kultowi szatana, podczas gdy stopień 33 
odpowiada kultowi Bafometa. Jego to po

background image

sąg   przewożony   był   do   świątyni   satanistów   w   Chicago   na 

nieszczęsnym „Titanicu"...

Wszystkie przytoczone fakty świadczą, że kult czci „Przeciwnika 

Boga"   i   dzisiaj   znajduje   licznych   zwolenników.   W   chwili,   gdy 
filozofia   pozytywistyczna   dochodzi   do   pełni   rozkwitu,   budzi   się 
mistycyzm   i   rozwijają   się   szaleństwa   okultystyczne.   Gdy 
materializm   opanowuje   świat,   podnosi   głowę   czarna   magia.   Pod 
koniec   osiemnastego   stulecia   występuje   markiz   Saint   Germain, 
Cagliostro,  Gabalis,  Cazotte  i  Saint  Martin,  od  którego  pochodzi 
sekta Martynistów.

Organizacyjnie   zakon   Martynistów   wzorowany   jest   na   lożach 

masońskich   i   składa   się   również   z   kilkudziesięciu   stopni 
wtajemniczenia, będąc odłamem tak zw. masonerii okultystycznej. 
Wciągają tu przeważnie młodzież płci obojga, idącą na lep pięknie 
brzmiących   haseł   rozwoju   duchowego   i   uzyskania   sił 
nadprzyrodzonych   przez   stosowanie   obowiązujących   zasad 
wtajemniczenia.   Najczęściej   do   „poznania   i   wiedzy   ezoterycznej 
pomagają   Martyniści   zażywaniem   narkotyków,   jak   morfiny, 
kokainy,   heroiny,   haszyszu,   po   czym   wtajemniczeni   oddają   się 
praktykom czarnej magii i odprawiają czarne msze ku czci szatana.

SATANIZM DOBY POWOJENNEJ W POLSCE

W Polsce Martynizm doby powojennej rozwijał się od roku 1923, 

kiedy to wtajemniczony „okultysta", czarny mag, Czesław Czyński 
założył   Koło   Martynistów.   Na   trop   jego   wpadła   policja   wskutek 
samobójstw   w  zagadkowych  okolicznościach.   Denaci  pozostawiali 
kartki, że zmuszeni

background image

są   odebrać   sobie  życie,  na   rozkaz   szatana.  Znajdywano   przy  nich 
ulotki   satanistyczne,   tajemnicze   zapiski   i   broń   ze   znakiem   litery 
„szin"   (początkowa   litera   Szeloszeta   -   szatana).   Mimo 
zakonspirowania,   po   śladach   tych   natrafiono   na   ognisko   sekty   w 
Warszawie,   skąd   rozchodziły   się   promienie   na   całą   Polskę 
(Zakopane, Katowice, Sosnowiec). Nici prowadzą do Berlina i Lionu, 
gdzie obecnie kult szatana znów dochodzi do wielkiego nasilenia.

Wódz   duchowy   i   organizator   sekty   martynistów   w   Polsce, 

Czesław Czyński, jest dzisiaj starcem osiemdziesięciopięcio-letnim, 
występującym pod psedonimem „Punar Bhava".

Urodzony   w   roku   1845,   był   najpierw   nauczycielem   szkół 

ludowych,   potem   uczęszczał   na   Uniwersytet   Jagielloński   w 
Krakowie, następnie został nauczycielem gimnazjalnym w Stryju. Już 
wówczas   odznaczał   się   oryginalną   powierzchownością   i   palącym 
przeciwnika  do głębi  wzrokiem,  niesłychaną  łatwością  zdobywania 
serc niewieścich i przywiązywania do siebie ludzi. Badając literaturę 
okultystyczną   doszedł   do   poznania   tajemnic   czarnej   magii, 
praktykował   jako   hipnotyzer,   używając   swej   siły   i   znajomości 
tajników nadprzyrodzonych do celów materialnych. Około roku 1875 
rozpoczął   kilkuletnią   wędrówkę   po   Niemczech   z   odczytami   i 
pokazami magnetycznymi. Leczył hipnozą, przepowiadał przyszłość, 
zdobywał   stosunki,   nawet   w   zamkniętych   sferach   arystokracji 
niemieckiej.   Podczas   podróży   poznał   hrabiankę   Seydlitz,   bliską 
kuzynkę   cesarza   Niemiec,   Wilhelma   II,   i   stosując   swe   zdolności 
magiczne, doprowadził ją do uległości i poślubił. Rodzina hrabianki 
Seydlitz   wytoczyła   mu   proces,   podczas   którego   udowodniono 
Czyńskiemu stosowanie hipnozy zmistyfikowanie ślubu,

background image

okazało   się   bowiem,   że   był   już   poprzednio   żonaty,   a   obrzędu 
ślubnego   dokonał   jeden   z   jego   przyjaciół,   przebrany   za   pastora. 
Proces   ten   odbił   się   głośnym   echem   w   dziełach   kryminologów   i 
psychiatrów   (patrz:   A.Forel   ,,Zboczenia   seksualne").   Prokurator 
niemiecki dr Erich Wulffen, tak opisuje Czyńskiego:

„Hipnotyzer, patologiczny typ oszusta. Czyński uwiódł przyzwoitą 

damę   z   arystokratycznych   kół   niemieckich   i   chciał   ją   poślubić. 
Hipnotyzował ją rzekomo w celach kuracyjnych... następnie udawał 
gorącą miłość, którą -jak to bywa u tego rodzaju oszustów o bujnej 
wyobraźni - może po części odczuwał istotnie. Za pomocą zręcznego 
wyzyskania   hipnotycznej   sugestii   wzmógł   w   bogatej   baronowej 
pociąg płciowy i doprowadził ją do bezwzględnego poddania się jego 
woli. (Dr. Erich Wulffen: „Der Sexualverbre-cher").

Proces zakończył się skazaniem maga na trzy lata więzienia. Po 

odsiedzeniu   kary   w   Moabicie,   słynnym   więzieniu   berlińskim, 
Czyński wypływa na widownię w Paryżu, gdzie wchodzi w kontakt z 
tamtejszymi   okultystami   i   ze   słynnym   doktorem   medycyny, 
psychiatrią Charcotem oraz Encaus-sem Gerard zwanym w literaturze 
okultystycznej   jako   dr.   Papus,   który   był   wielkim   mistrzem   sekty 
Martynistów   i%nał   praktyki   czarnej   magii.   U   tego   mistrza 
Martynistów Czyński praktykował przez długie lata, stosując hipnozę 
w szpitalu „Charite". Uzyskał kilka dyplomów doktorskich różnych 
akademii  hermetycznych,  wreszcie  wyjechał  do  Rosji  jako  delegat 
kościoła   gnostyckiego.   W   krótkim   czasie   udaje   mu   się   dostać   na 
dwór carski. Tu urządza seanse z carową rosyjską i w jej obecności 
wywołuje zjawę satanisty Szymona

background image

Maga. Cieszy się takimi wpływami, iż na dworze carskim uważają go 

za domownika. Może doszedłby do takiej władzy jak Rasputin, gdyby 

nie stawał mu na przeszkodzie wybujały seksualizm. Poznaje tu 

bowiem frejlinę, krewną cara Mikołaja II, którą opanowuje zupełnie, 

ale i sam wpada w swoje sidła, ulegając popędowi seksualnemu. Przy 

pomocy hipnozy wyłudza od frejliny znaczne sumy pieniężne, potem 

majątek ziemski i dom w Warszawie. Afera ta kompromituje go 

doszczętnie, jako szantażystę, mimo to dalej cieszy się sławą 

jasnowidza, okultysty i czarnoksiężnika. Na parę lat przed wojną 

przenosi się do Warszawy. Na nowym gruncie występuje jako 

hipnotyzer i magnetyzer, oraz wróżbita, po cichu zaś organizuje Koło 

Martynistów. Uciekając przed poszukiwaniami rodziny zrujnowanej 

frejliny, Czyńs-ki symuluje obłęd i chroni się do Tworek. Podczas 

okupacji niemieckiej opuszcza szpital obłąkanych i odzyskuje sławę 

wróżbity i maga. Potem objeżdża miasta Polski z odczytami i 

pokazami z zakresu wiedzy hermetycznej. Przyjmowany zrazu 

entuzjastycznie, zmuszony jest przerwać swoje nauczanie, a to na 

skutek interwencji władz, które stwierdziły w prelekcjach wybitne 

cechy bluźnierstwa. Osiada więc na stale w stolicy, ciągnąc zyski z 

przepowiadania, wróżenia i sprzedaży różnych eliksirów tajemnych, a 

jednocześnie organizuje ściśle zakonspirowany związek martynistów. 

Skandale wśród członków tego związku i tragiczne samobójstwa 

doprowadziły do wykrycia całej sieci satanistycznej, panoszącej się w 

Polsce. Z zeznań licznych świadków wynika, że Czyóski (który - jak 

opowiadał sam jednej adeptce - znajdował się w mocy złych duchów) 

posługiwał się swą sztuką czarnoksiężnika i wpływem hipnotycznym 

nie tylko „ku

background image

chwale   szatana",   ale   przeważnie   w   celu   zapewnienia   sobie   dóbr 
doczesnych.   Z   tego   powodu   okultyści,   hołdujący   czystej   wiedzy 
teozoficznej, wyparli się Czyńskiego i jego zwolenników.

Z   rewelacji   prasy   codziennej   publiczność   dowiedziała   się   o 

skandalach sekt satanistycznych. Pisano o rewizjach w mieszkaniach 
przywódców   i   kapłanów   kultu   szatana,   wypływały   wciąż   nowe 
szczegóły   o   ofiarach   wciąganych   w   sieci   potwornej   sekty,   o 
bluźnierczych  obrzędach,  o wywoływaniu  złego  ducha, o orgiach  i 
zmysłowym  rozpasaniu  połączonym  z ceremoniałem  czarnej  mszy. 
Podczas   śledztwa   sądowego   jeden   z   uczestników   nowoczesnego 
sabatu zeznał szczegóły o odprawianiu czarnej mszy, której był nao-
cznym świadkiem.

Na czele sekty martynistów po usunięciu Czyńskiego stoi Czaplin, 

b. prystaw  rosyjski,  który  jako  pomocników  dobrał  sobie Bohdana 
Filipowskiego,   znanego   szarlatana   i   Wójcickiego.   (Ten   ostatni, 
nałogowy  pijak i degenerat, odznaczał  się potworną  brzydotą, miał 
bowiem   jedno   oko   osadzone   o   wiele   niżej,   prawie   w   policzku). 
Czarne   msze   odprawiały   się   bądź   w   jego   mieszkaniu,   bądź   u 
Czaplina.

„Do   wzięcia   udziału   w   czarnej   mszy   (opowiada   ów   świadek) 

Wójcicki   kazał   mu   się   przygotowywać   przez   tydzień,   zalecając 
zażywanie   narkotyków   i   branie   osłabiających   kąpieli.   Praktyki   te 
miały na celu wprowadzenie mnie w stan ekstazy i osłabienie mojej 
woli.   Gdy   oznaczonego   dnia   zostałem   wprowadzony   przez 
Wójcickiego   do   tajemniczego   lokalu  przy  ul.   Puławskiej,  zastałem 
tam czterech  mężczyzn  w płaszczach  i maskach.  Podłogę  zaścielał 
dywan. Na ścianach wisiały trójkąty odwrócone, a na jednej ze ścian

background image

wizerunek   Bafometa,   t.j.   kozła   siedzącego   na   globie.   Przed 
Bafometem  stały  dwa trójkąty  z miedzianymi  miseczkami,  pełnymi 
narkotycznych   kadzideł.   Nagle   pojawił   się   Wój-cicki,   ubrany   w 
czarny  ornat z wyhaftowanym  na czerwono wizerunkiem  kozła. Na 
głowie miał czerwoną czapkę. Za Wójcickim podążały trzy kobiety, 
zupełnie nagie, tylko twarze były okryte maskami. Położyły się one na 
dywanie   przed   wizerunkiem   Bafometa,   tworząc   trójkąt.   Wójcicki 
wszedł   w   ich   środek,   zapalił   kadzidła,   po   czym   zaczął   odmawiać 
bluźniercze   modlitwy,   profanując   religię   katolicką.   Po   tym 
ceremoniale   zaczął   obchodzić   obecnych,   rozdając   narkotyczne 
pastylki. Następnie powrócił  do trójkąta  kobiecego i pochylając  się 
przed   wizerunkiem   Bafometa,   wygłosił   hymn   ku   czci   szatana, 
błagając go, by się zjawił wśród wiernych. Zebrani cichym szeptem 
wtórowali jego zaklęciom.

Nagle   na   ścianie   zarysowała   się   mglista   postać   człowieka   o 

gorejących   oczach   i   wykrzywionych   złością   ustach.   Głośny   jęk 

przerażającej   radości   i   wzruszenia   przebiegał   wśród   obecnych. 

Odprawiający   czartowski   obrzęd   Wójcicki   nieludzkim   głosem 

zawołał:
—   W   jego   imię   błogosławię   was!   Składajcie   ofiary!   Po 

dotychczasowej  ciszy  natężonego  skupienia  rozległy się histeryczne 

okrzyki i piski kobiet. Narkotyki zaczęły działać. Trzy nagie kobiety, 

tworzące   trójkąt   przed   Bafometem,   przypadły   do   Wójcickiego   i 

rozpoczęła się powszechna ohydna orgia*.

Wójcicki,   podobnie   jak   tylu   innych   „wtajemniczonych" 

martynistów, skończył samobójstwem. Rzecz dziwna, że

background image

kult   szatana,   tego   „Rozdawcy   rozkoszy   wszelkich.   Naczynia 
krwawych gwałtów i Szatana dobrodziejstw występku", nie przynosi 
szczęścia   swym   wyznawcom.   Dawniej   krwawe   represje   władz 
państwowych,   tępiących   ogniem   i   mieczem   przejawy   tego   ruchu, 
wymierzonego   w   podstawy   etyczne   świata,   w   jego   porządek 
przyrodzony   i   społeczny,   niszczyły   ośrodki   satanizmu,   śmiercią 
karząc naruszenie świętych praw religii.

Dziś   wyznawcy   sami   szukają   śmierci,   albo   też   kończą   życie   w 

szpitalach dla obłąkanych. Dawniejszy satanizm nie pozbawiony był 
cech   pewnej   wielkości.   Taki   Gilles   de   Rais   powiada   w   swej 
bezgranicznej   pysze:   „Urodziłem   się   pod   taką   gwiazdą,   że   nikt   na 
świecie nie zrobił i nie potrafi zrobić tego, co ja!" Ale straszliwe swe 
zbrodnie   okupuje   skruchą   tak   wielką,   że   wzrusza   serca   nawet 
pokrzywdzonych matek, których dzieci pomordował.

Cagliostro   również   w   swoich   występkach   odznacza   się   pewną 

wielkością i dużym zasobem wiedzy, podczas gdy magowie czasów 
dzisiejszych,   Czyński   et   consortes,   są   tylko   szarlatanami   i 
wydrwigroszami bardzo niskiego rzędu.

Kult Szatana - Czarna msza - czary, uroki i inne praktyki czarnej 

magii - pociąga niedoświadczonych i naiwnych jako wiedza tajemna, 
okultystyczna,   ezoteryczna.   A   przecież   dzisiaj   badania   odsłoniły 
zasłonę   tajemniczości   i   ukazały   satanizm   w   całej   jego   ohydzie. 
Obrzędy   i   rytuał,   związane   z   występkiem,   nieraz   zbrodnią, 
zboczeniami   seksualnymi   i   narkotyzowaniem   się   opisują   nie   tylko 
teologowie   i   demonolodzy.   Zna   je   również   dobrze   procedura 
kryminalna   sądów   świeckich   oraz   psychiatria   nowoczesna,   mająca 
dużo pacjentów wśród czcicieli szatana...

background image

Histeria,   neurozy,   zboczenia   seksualne,   rozpasanie   zmysłowe 

tłumaczyć mogą wiele objawów -jednak nie wszystkie. Bo nawet w 
zakładach   psychiatrycznych,   gdzie   najwyższe   powagi   naukowe 
przeprowadzają szczegółowe i długie badania nad chorymi, jak np. 
w   znanym   szpitalu   La   Salpetrire   pod   Paryżem   lekarze   sami 
stwierdzają   objawy   ponadnatura-Ine   (surnaturels).   Bardzo 
wymownie o tym świadectwo składa w obszernym swym dziele p.t. 
„Nevroses et possessions diaboliques" (Paris, 1899) uczony doktor 
francuski Helot.

„Duchem,   który   stale   zaprzecza"   nazywa   Faust   Mefista.   Ten 

duch   wiecznego   zaprzeczenia,   przeciwnik   Dobra,   jest   symbolem 
buntu człowieka przeciw krępującym go ograniczeniom. W miarę, 
jak się skupiają i organizują siły Dobra - siły Zła tłoczą się w coraz 
potężniejsze   hordy.   Z   jednej   strony   stoją:   egoizm,   nienawiść, 
rozpasanie i „duch przeczenia", zbrojne w czarną magię - z drugiej: 
Wiara,   Mądrość,   Miłość.   W   epoce   Atlantydy   zwyciężyła   czarna 
magia. W walce przyszłej - tej ostatecznej - gdy według słów Chry-
stusa   i   przepowiedni   Apokalipsy   ludzkość   podzieli   się   na   dwa 
obozy,   zwycięży   wiedza   boska,   która   przez   wsze   czasy   nie 
przestawała rządzić światem.

„Religia   chrześcijańska   nie   lekceważy   tych   niezrównanych 

szkód,   jakie   przynosi   interwencja   duchów,   obdarzonych 
najwyższym światłem od Boga, ale złem, zasadzających całą swą 
ambicję na sprzeciwianiu się Bogu*.

Prawdę tę wyraził jakże żywo i plastycznie nasz wieszcz, Adam 

Mickiewicz, w głębokim, mistycznym poemacie „Dziady", mówiąc:

* Ks. dr Marian Nitecki: „Telepatia a Mistyka", 1929.

background image

,, Człowieku, gdybyś wiedział, jaka twoja władza, Kiedy mysi 

w twej głowie, jako iskra w chmurze, Zabłyśnie niewidzialnie,  
obłoki zgromadza l tworzy deszcz rodzajny, lub gromy i burze:

Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl

rozniecisz, • Już  

czekają w milczeniu, jak gromy żywioły.

Tak czekają twej myśli Szatan i Anioły:

Czy ty w piekle uderzasz, czy w niebo zaświecisz..."

Ale   walce   tej   człowiekowi,   kochającemu   prawdę,   nie   wolno 

przypatrywać się bezmyślnie. Obecne zapasy, chociaż bez dawnych 
okrucieństw   fizycznych,   są   niemniej   gwałtowne,   niemniej 
namiętne, niż ongiś, chociaż staczane wyłącznie na pióra. Należy 
więc   zapoznać   się   z   faktem,   by   móc   odrzucić   zło,   by   walczyć 
skutecznie   z   metodami   „przeciwnika   Boga".   Wówczas   myśl 
niewidzialna   „w   niebo   zaświeci"...   budząc   w   duszy   tajemne, 
niewidzialne dźwignie i obroni to, co stanowi nagłębszą podstawę 
ideową starej kultury chrześcijańskiej.

Janina Walicka, Warszawa 1930 r.

background image

Stanisław Przybyszewski

SYNAGOGA SZATANA

(1899)

Aby ułatwić sobie psychologię czarownicy, trzeba rzucić okiem 

na   straszne   i   dziwne   choroby   nerwów,   które   ludzkość   średnich 

wieków trawiły i do obłędu doprowadzały.

W jedenastym stuleciu pojawia się tak zwany święty ogień.
Kronikarz   twierdzi,   że   był   to   ukryty   ogień,   który   zwolna 

przegryzał   ciało,   że   członki   odpadały,   a   ciało   w   krwawych 

ochłapach i szmatach zwisało.

Przez   dwadzieścia   lat   bez   przerwy   wyniszczył   święty   ogień 

jedną część całej ludzkości, a biada temu, który chorobę tę zmógł.

Całe wsie i miasta przepełnione były potwornymi kalekami, bez 

rąk, bez nóg, z wyżartymi nosami, czasami pozostał tylko tułów z 
chwiejącą się na wszystkie strony głową, bo choroba przegryzała 
wszystkie więźby i spójnie.

Wieki   całe   panowała   lepra   czyli   trąd   na   całym   Południu,   co 

dziesiąty człowiek miał zarodki lepry, a choroba ta krze

background image

wiła się niesłychanie, bo znamienną cechą psychiczną trędowatych 
jest   straszna   melancholia,   ustawiczne   anormalne   podrażnienie 
płciowe, a wskutek dziedzictwa trądu, płodził jeden trędowaty całą 
generację trędowatych.

Hysteroepilepsja  była  tak  rozpowszechniona,  jak  dziś  suchoty, 

wieki całe panowała  chorea,  czyli  taniec  św. Wita. Tworzyły  się 
bandy   mężczyzn   i   kobiet,   zapełniały   place   publiczne   i   w 
nieskończonych szeregach widziano mężczyzn i kobiety, jak wokół 
siebie   krążyli,   chwytali   się   za   ręce,   podrzucali   w   tył   głowy   i 
Tozroczynał się szalony, bezwstydny taniec coraz gwałtowniejszy, 
przechodził   w   niesłychane   orgie   płciowe,   aż   kończył   się   jakimś 
kataleptycznym odrętwieniem.

Po oprzytomnieniu skarżyli się, że trawi ich straszny lęk, a po 

chwili rozpoczynał się ten sam taniec, który się ostatecznie kończył 
śmiercią.

Podczas   tych   konwulsji   miewali   wizje   szatanów   i   sądu 

ostatecznego, a w miarę jak się choroba rozprzestrzeniała, nabierała 
coraz   groźniejszego   charakteru.   Całe   tysiące   tych   opętanych 
przebiegało wsie i miasta, roznosiło zarazki swego szału od Sycylii 
aż het po Wołgę!

Ale   najgorszą   z   tych   wszystkich   chorób   była   wielka   histeria, 

czyli, jak ją dawniej nazywano, opętanie.

Jest   to   choroba   o   wybitnym   znamieniu   epileptycznym, 

połączonym   z   jasnowidzeniem,   somnambulizmem,   katalep-sją   i 
wszystkimi  objawami  cechującymi  zanikające  już, a niesłychanie 
dziwne formy tej tak swego czasu powszechnej choroby. Zaczynała 
się   od   prostej   wizji,   ale   zwolna   się   potęgowała   do 
najstraszniejszych   paroksyzmów,   które   dla   neszego   zmysłu   są 
wprost niepojęte.

background image

W pierwszym  stopniu,  gdzie tylko  istnieje pewna  dyspozycja 

zostają symptomy  opętania wywołane  za pomocą  kunsztownych 
środków,  rozmaitych  maści i narkotyków.  To pierwszy  szczebel 
do   czarownictwa.   Chorobie   tej   podlegały   przeważnie   kobiety, 
dlatego ze zdumieniem konstatują wszyscy diabolodzy, że na 1000 
czarownic przypada jeden czarownik.

Czarownica rodzi się już czarownicą. Od samego początku są 

wszystkie  zasadnicze   stosunki   u  niej   odwrócone,   cała   jej   dusza 
jest, że tak powiem,  na opak.  To co jest  u góry  odwraca  się u 
czarownicy ku dołowi, prawa strona staje się lewą, tył przodem.

I już  samo  spaczenie  i odwrócenie  wszystkich  rzeczy,  stawia 

takiego człowieka w przeciwieństwie do całej natury.

To   są   pierwsze   objawy   opętania,   które   u   czarownicy   nie   są 

bolesne, ułatwiają je tylko sprowadzenie wizji, za pomocą których 
łączy się z szatanem. W parkosyzmach opętania uwydatniają się i 
występują wszelkie objawy z nadzwyczajną siłą.

Ciało opętanych  kurczy się i wyciąga, skręca się całkiem lub 

wypręża się tak, że tylko wielki palec i głowa dotykają ziemi, a 
plecy   wygięte   jak   gdyby   silnie   napięty   łuk.   Lecz   w   tej   samej 
chwili zmienia się pozycja: opętany leży na plecach, a ręce i nogi 
są skręcone ku górze, jak gdyby dwa gibkie pręty. Włosy zdają się 
rozlatywać na wszystkie strony, ciało traci ciężar gatunkowy, nie 
tonie w wodzie, a często nawet wznosi się w górę i zdaje się być 
zawieszone w powietrzu. Często widziano opętanych, jak biegli w 
najszybszym pędzie poprzez dachy klasztorów, to znowu z najwię-
kszą łatwością wdrapywali się na zupełnie strome skały lub

background image

siadywali na gałązkach, które już się pod ciężarem ptaka uginały.

Ciało   opętanych   wykazuje   pewne   oznaki,   które   i   dziś   u   tak 

zwanego medium znaleźć można. Były to zawsze pewne miejsca 
na skórze, zupełnie nieczułe, bez nerwów i na-czyć krwionośnych. 
Tworzyły   czarne   lub   ciemnoczerwone   plamy,   a   znajdowały   się 
przeważnie   na   narządach   płciowych.   De   Lancre   jeden   z 
najtęższych i najinteligentniejszych diabologów, który oczyszczał 
w   1609   roku   prowincje   baskijskiej   od   czarownic,   opowiada,   że 
znalazł około 3000 tak naznaczonych osób.

Ale to nie tylko ten znak, który wyróżniał czarownicę od innych 

ludzi. Wskutek magicznego oddziaływania jej duszy, znieczulona 
jest   ona   na   wszelki   ból.   Nie   odczuwa   naj-straszniejszej   tortury, 
dowolnie   wpada   w   stan   kataleptycz-ny,   tak,   że   śpi   jak 
najspokojniej, podczas gdy kat rozciąga ją na wałkach, a kat miał 
obowiązek tak porządnie całe ciało naciągnąć, żeby słońce mogło 
przeświecać przez członki, jak przez rzeszoto.

To   maleficium   taciturnitatis,   którym   szatan   obdarzał   swoich 

wybranych, przypisywano jakiemuś ukrytemu amuletowi (dlatego 
też golono i strzyżono czarownice na całym ciele) było połączone z 
dziwną siłą organizmu. Najstrasz-niejsze rany goiły się szybko, a 
nawet   takie   rany,   które   w   normalnych   warunkach   sprowadzają 
niechybną   śmierć.   Bardzo   często   zdarzały   się   wpadki,   że 
torturowano  czarownice  po  pięć  razy  z rzędu,  a po paru  dniach 
można było rozpocząć na nowo całą procedurę.

W   tych   ekstatyczno-mediumistycznych   stanach   nie   istnieją 

prawa, które opanowały zwykły organizm. Odporność

background image

czarownicy   na   ogień   była   tak   powszechna,   że   w   XVII   wieku   nie 
używano zupełnie prób ogniowych, bo ogień się czarownicy nie imał. 
Nie ma powodu o tym wątpić, bo przecież i w naszych czasach pełno 
takich przykładów. Tak opowiada profesor Wallace, słynny przyrodnik 
i   jeden   z   najpoważniejszych   zwolenników   spirytyzmu,   że   medium 
Home włożył głowę w ogień, a nawet jeden włos mu się nie spalił. A i 
wypadki  lewitacji i zmiany ciężaru gatunkowego  są bardzo częste u 
dobrego medium, co zaś do nadzwyczajnie szybkiego gojenia się ran i 
znieczulenia   ciała,   przytacza   Lo-mbroso   cały   szereg   przykładów   w 
swej,,Psychologii zbrodniarza".

Mamy więc do czynienia z chorobą, którą Charcot nazwał grandę 

histerie, a która występowała epidemicznie i szerzyła się z niesłychaną 

szybkością,   przeważnie   wśród   kobiet   i   to   zwykle   w   miejscach,   w 

których pozostały szczątki herezji Katarów.

Herezja  ta była tak niesłychanie  rozpowszechniona,  że wieki  całe 

nasuwało   się   pytanie,   czy   odrodzony   manicheizm   nie   zapanuje   nad 

chrześcijaństwem.

Bo nowa  religia Bogomilców,  Albigensów,  Katarów,  Adamitów i 

wszystkich   tych   niezliczonych   sekt   aż   do   czasów   Lutra,   była   tylko 
przekształceniem pierwotnego mani-cheizmu, który już w pierwszych 
wiekach po Chrystusie, silnie wstrząsnął posadami chrześcijaństwa.

Nauka nowych Manichejczyków czyli Katarów zupełnie sprzeciwia 

się   nauce   chrześcijańskiej.   Według   Kościoła   tylko   dobro   jest 
prawdziwą  substancją, zło zaś, które  tylko przypadkowo  zjawiło się 
wskutek przewinienia, w istocie swej oznacza tylko wyjątek - według 
Katarów zło i dobro

background image

są równorzędne, a jakkolwiek sobie przeciwne, to jednak istotne, i to 
przeciwieństwo   sięga   aż   do   najwewnętrzniej-szych   korzeni   bytu   i 
dotyczy nawet samego bóstwa.

Grzech - według ich nauki - nie jest zatem wynikiem winy, nie jest 

wynikiem wolnej woli, lecz jest dziełem czarnego Boga. Nie ma zatem 
grzechu, bo zły czyn jest wynikiem woli bóstwa, nie ma zatem kary, 
wieczne potępienie jest niedorzecznym pomysłem, a skrucha po złym 
czynie  jest  tak samo  bezużyteczna,  „jak gdyby  pies ukąsił  kamień", 
powiedziałby Nietzche.

To już całkowicie wyrobiona doktryna sataniczna.
Ale  jak  Boga  dzielą   na   złego   i  dobrego,   tak   ściśle   odróżniają   w 

człowieku   stronę   duchową   i   cielesną.   Ciałem   należy   człowiek   do 
czarnego Boga, duchem do świetlanego.

Nagle w łonie sekty nastało podwójne rozdwojenie: ci, którzy obrali 

świetlanego Boga, żyli jak pustelnicy, byli zagorzałymi propagatorami 
sekty, byli dla ludu jak święci i posiadali tę potęgę, za pomocą której 
samym przyłożeniem dłoni w chwili śmierci umieli człowieka zupełnie 
oczyścić i zwrócić go bóstwu świetlanemu.

Inni zaś, którzy  czcili  bóstwo złe, zawiązywali  tajemne związki  i 

obchodzili w lasach, jaskiniach i na pagórkach swoje ponure, lubieżne 
misteria.

W ten sposób w łonie tej samej sekty powtarza się przeciwieństwo 

między   chrześcijaństwem   a   pogaństwem,   ale   tym   razem 
przeciwieństwo jest konieczne i uświęcone przez samą naukę.

Posiadając orientalne środki czarnoksięskie, dokonują ,,doskonali", 

„perfecti",   dziwnych   cudów,   a   sekta   wzmaga   się   z   niesłychaną 
szybkością. Tworzą się tysiące sekt mniej-

background image

szych,   ale   wszystkie   pod   nazwą   Katarów   niszczą   wiarę 
chrześcijańską; tworzą się tajemne związki, które tylko wyuzdanie 
mają   na   celu,   powoli   zatraca   się   filozoficzno-spekulatywne   jądro 
nauki manichejskiej, ale pozostaje rys zasadniczy, dzika, fanatyczna, 
do obłąkania spotęgowana nienawiść ku nauce chrześciajańskiej i w 
tej nienawiści wszystkie drobne sekty podają sobie dłoń braterską.

Na   swoich   zgromadzeniach,   na   parodystycznych   mszach   - 

wykształca się sabat, aż do najdrobniejszych nawet szczegółów. W 
późniejszym   sabacie   znajdujemy   nieliczne   zaledwie   dodatki,   co 
najwyżej   spotęgowaną   jeszcze   bardziej   ekstazę,   którą   wzbudzano 
sztucznymi środkami.

Nowicjusz musiał -jak podają kroniki - wyrzec się wszelkiej wiary 

katolickiej,   musiał   opluć   krzyż,   musiał   wyrzec   się   chrztu   i 

namaszczenia, a potem całe zgromadzenie całowało go i kładło ręce 

na jego głowę.

Kościół   był   bezsilny   wobec   sekty,   wzrastającej   z   niesłychaną 

szybkością. Sekta była znakomicie zorganizowana, miała potężnego 

papieża   w   Tuluzie   i   odbyła   synod   w   Lug-dunie.   Mieszkańcy 

Langedoku   bili   kapłanów,   kazali   im   na   pośmiewisko   odprawiać 

msze,   zdzierali   im   ornaty   i   stroili   nimi   swoje   żony.   Największą 

przyjemnością   było   jednak   walanie   hostii   w   błocie,   gruchotanie 

kości i brukanie naj-wstrętniejszym kałem.

I   teraz   rozpoczęły   sią   nawoływania   do   krucjaty   przeciw 

heretykom. Święty Dominik, twórca św. inkwizycji, stanął na czele 

wyprawy.

Rozpoczęła się krwawa rzeź.
Przy zdobyciu Beriers położono trupem 5000 ludzi, chrześcijan i 

Katarów bez różnicy! „caedite omnes, novit

background image

enim Deus, qui sunt eius!" (Zabijcie wszystkich. Bóg już wie kto mu 
należy) - wołał opat z Cileaux, kiedy chciano oszczędzić chrześcijan. 
Mieszkańcy umknęli w lasy i góry, pozostało jedno Carcassone. Ale 
nikt nie ważył się bronić tego miasta. Setki zginęły na szubienicy, a 
500 na stosie.

Albigensi rozproszyli się i schronili w zamczyskach szlachciców. 

Ale   wszystkie   te   warownie   zdobyto,   a   Kościół   rozwinął   przy   tej 
sposobności nadmierną swoją łaskawość.

Przy   zdobyciu   warowni   Minerwy   wszyscy,   którzy   się   chcieli 

nawrócić,   mieli   pozostać   przy   życiu.   Niemniej   jednak   ginęli   na 
stosie. S'il ment ii n'aura que ce qu'il merite, S'il veut reellement se 
convertir, le fen expira ses peches! (Jeżeli kłamie to spotka go to, na 
co   zasłużył   -   jeżeli   chce   się   nawrócić,   to   ogień   zniszczy   jego 
grzechy).

Całe Południe było zniszczone, kamień nie pozostał na kamieniu. 

Wszystkie warownie były zburzone, wszyscy baronowie i hrabiowie 
byli   na   szubienicach   lub   wśród   popiołu   zwęglonych   stosów,   a 
szlachetne damy ginęły pod razami kamieni w fosach i studniach.

Kościół myślał, że triumf jest zupełny.
Ale nigdy wróg nie czuł się potężniejszy.
Zburzono   mu   tylko   jedną   formę   Kościoła,   ale   co   znaczy   dla 

szatana widzialna forma? Lud był mu wierny w głębi swego serca, 
krył się w podziemnych katakumbach i jaskiniach górskich i nigdy 
jeszcze   nie   kochał   go   tak   gorąco,   nie   uwielbiał   go   tak 
bałwochwalczo   i   zbrodniczo   jak   właśnie   po   upadku 
antychrześcijańskiej Tuluzy.

Kościół   właściwie   nigdy   się   nie   mógł   uporać   z   sektami 

manichejskimi. Tępiono ich z niesłychaną zaciekłością

background image

przez całe wieki, ale z zadziwiającą żywotnością tworzą się coraz 
nowe gminy i stowarzyszenia, a jeszcze w 138 roku domagają się w 
Austrii   Adamici,   odłam   sekty   Ktarów,   państwowego 
równouprawnienia ich religii z katolicką.

Psychologia czarownicy jest dość trudna. Wiadomą rzeczą, że 

człowiek   średniowieczny   nie   umiał   zupełnie   obserwować,   przy 
tym   mózg   jego   pracował   bardzo   lekkomyślnie   i   wręcz   po 
maniacku.   Najdrobniejszy   wypadek   wyrastał   do   potwornych 
rozmiarów,   najlżejszy   szmer   stawał   się   strasznym   łoskotem, 
błędny ognik rozlewał się w olbrzymie słońce, ale jeżeli odrzucimy 
te   wszystkie   potworne   dodatki,   pozostaje   zawsze   dość   faktów, 
które wzbudzają najwyższe zajęcie.

Kobieta  średniowieczna  była  niezmiernie  słaba  i bezkrwi-sta. 

Wstręt średnich wieków do wody i powietrza odbił się na całym jej 
organizmie.   Myła   się   niezmiernie   rzadko,   mieszkała   w 
cuchnących, nigdy nie przewietrzanych norach, obchodzono się z 
nią   jak   z   nieczystym   stworzeniem,   pogardzano   nią   w   kościele, 
więc nie dziwi fakt, że jej złe instyn-kta rosły i rozkrzewiały się, 
jak zielsko na dnie bagna. Mózg jej wytwarzał najdziksze pomysły 
z zemsty, już to przeciw sąsiadce, co rzuciła na nią uroki, już to 
przeciw mężowi, co ją kopał nogami, lub przeciw dziedzicowi, co 
ją kazał publicznie wychłostać.

Bezkrwistość, bardzo częste choroby skórne, wytwarzane przez 

straszliwe   niechlujstwo   i   brud,   drażniły   ustawicznie   jej   chuć. 
Oddawała się każdemu mężczyźnie, to znaczy dała się gwałcić, bo 
była zbyt bierną, ale nigdy nie uczuwała zadowolenia.

background image

Tylko coraz większy głód za rozkoszą, za długo trwającą orgią 

płciową, męczył ustawicznie to wpół-zwierzę, wpół-kobietę.

Była w ustawicznym podrażnieniu. W tej pięknej melancholii, 

którą Kościół słusznie nazwał łaźnią, w jakiej szatan dusze kąpie, 
stawała się każda trującym jadem.

Przy tym nie trzeba zapominać, że wszystkie zarodki  choroby 

nerwowej, zwanej opętaniem już w niej tkwiły.

Pytanie, kiedy kobieta staje się czarownicą, odnosi się li tylko do 

pytania, kiedy po raz pierwszy pokazały się objawy tej choroby.

I stało się to jednego dnia.
Nigdy nie była tak spokojną. Męczy ją jakieś dzikie pragnienie 

krwiożercze. Chciałaby mordować, niszczyć, rozrywać w kawały, 
chciałaby gryźć i krzyczeć z całej mocy, a naraz, jakby ją obca siła 
gnała, wybiega w las, nie biegnie już. zdaje się jej, że się unosi nad 
ziemią, że pędem strzały rozrywa powietrze, traci poczucie czasu i 
przestrzeni i naraz pada.

Szatan   się   jej   ukazuje   -   męski   szatan,   czyli   w   języku   dia-

bologów:   incubus.   Jest   całkiem   czerwony,   w   stroju   leśniczego. 
trochę utyka na jedną nogę, stara się, o ile możliwe. chować swój 
ogon, rogów jego też widzieć nie można. Zresztą cała jego postać 
na nic się nie przydała. Ona aż nadto dobrze wie, że to szatan. Lęka 
się,   ale   równocześnie   pożera   ją   straszna   ciekawość.   Zna   jego 
potęgę, wie, że wszystko od niego otrzyma, co tylko zapragnie, nie 
myśli   na   razie,   że   Jego   pieniądze   i   kosztowności   zamienią   się 
prędzej   czy   później   na   piasek   lub   błoto.  O,  wielki   jej   lęk,   ale 
jeszcze większa ciekawość.

background image

Tymczasem szatan przysuwa się do niej wcale nie dwuznacznie, 

coraz bliżej - mówi jej głosem, który się stara być przyjemny - zna 

nędzę jej serca, i przyrzeka spełnić jej życzenia.

W   ten   sposób   symbolizowała   chora,   zbrodnicza   dusza 

człowieka średnich wieków oddanie się złemu, zaprzepaszczenie 

się w otchłaniach zbrodni.

W ten sposób pracuje nasza dusza jeszcze dziś podczas snu, gdy 

uzmysławia   sobie   rzeczy   abstrakcyjne   częstokroć   w   sposób 

najpierwotniejszy.

Nie potrzeba  dodawać,  że czarownice  przyznając  się  do tego 

aktu, wcale nie kłamały ze strachu przed torturą. Akt ten był dla 
niej zupełnie realnym. Faktem tym uzmysławiała to, co się w jej 
duszy działo: oddanie się w moc szatana.

Kiedy powraca do przytomności, widzi, że ubiegła parę mil od 

swej   wsi.   Drży   jak   liść   osiki,   całe   ciało   jakby   było   na   kole 

rozciągnięte, z niewymowną rozpaczą wlecze się z powrotem, a w 

duszy, w sercu, straszny lęk: a może to wszystko na próżno? może 

żadne z jej życzeń i pragnień nie zostanie spełnione?

Czeka dzień, dwa - straszna męczarnia targa jej sercem - strach 

przed   piekłem,   strach,   że   piekielne   ognie   żywcem   ją   pochłoną, 
doprowadza   ją   do   obłędu.   Przeżywa   przy   boku   swego   śpiącego 
męża straszliwą noc.

Piekło   rozwiera   się   przed   nią   z   całym   arsenałem   najstra-

szliwszych tortur.

Z   krzykiem   rozpaczy   patrzy   w   tę   ziejącą   ogniem   otchłań 

męczarni,   chciałaby   się   modlić,   ale   nieznana   siła   powala   ją   na 
łóżko, dusi, dławi, mąci myśli - jakiś piekielny śmiech rozległ się w 
powietrzu, potem słyszy łoskot, pukanie

background image

w   ścianach,   w   łóżku,   w   podłodze,   całe   łóżko   zaczyna   tańczyć. 
Łachmany,   którymi   się   okryła   spadają   z   niej,   chciałaby   obudzić 
męża - ale nie jest w stanie ani się ruszyć ani ust otworzyć. Nagle 
pokazuje się on - jej szatański kochanek.

I   znowu   poddaje   się   bolesnej   meczami   tej   piekielnej   orgii   - 

znacznie już uspokojona. Nawet odważa się już stawiać mu to lub 
owo pytanie. Bo w gruncie rzeczy ten pan jest dość łaskawy i dość 
przystępny.

Radzi jej aby udała się do czarownicy, która mieszka w słynnym 

pustkowiu w lesie. Ma się przed nią zwierzyć, a otrzyma od niej 
zioła, które posiadają cudotwórczą potęgę.

Kiedy szatan wreszcie ją opuścił, wpada w kamienny sen.
Pierwszą jej myślą po przebudzeniu jest stara czarownica. Mąż 

poszedł na zarobek. Dzieci nie ma. Czeka z upragnieniem wieczora.

Drżąc ze strachu idzie do starej wiedźmy.
Nikt nie pamięta, kiedy stara przyszła do wsi. Wszyscy  się jej 

boją,   a   gdy   idzie   przez   wieś,   powstaje   straszna   panika.   Matki 
uciekają z dziećmi, zakrywając je chustkami, a jeżeli to nie pomoże, 
znaczą się znakiem krzyża, albo wymawiają słodkie imię Jezusa, by 
złe czary odegnać.

Ale stara zdaje się nie widzieć tego, mruczy tylko coś pod nosem, 

tylko od czasu do czasu ciśnie złe spojrzenie na ten lub ów dom.

Pomiędzy wylęknioną kobietą, a starą wiedźmą, która zresztą już 

dawno jej oczekiwała, wszczyna się długa rozmowa; stara dogaduje 
jej, naciera na nią, młoda lęka się

background image

i waha, ale wreszcie, gdy wraca do domu, trzyma w rękach słoik z 

maścią i białą laseczkę, którą ma ukryć w miejscu, gdzie jej nikt 

znaleźć nie może, oprócz członków tej samej sekty.

Nareszcie   zbliża   się   upragniona   chwila.   Dzień   przedtem   dała 

stara wiedźma znak, że o tej porze nastąpią odwiedziny synagogi.

Około północy rozbiera się młoda kobieta, co już w moc szatana 

popadła, smaruje się maścią, którą otrzymała od starej wiedźmy, 

naciera silnie swe ciało pod pachami i w okolicy serca.

Natychmiast wpada w kamienny sen, który trwa tylko chwilę.
Ciało   pozostaje   bez   ruchu   w   katalepsji,   budzi   się   dusza, 

wyzwala   się   z   ciała,   dopada   miotły,   kota,   albo   jakiegokolwiek 

przedmiotu i dalej w drogę.

Nie zawsze jednak potrzebuje czarownica jakiegoś wehikułu. Po 

części   idzie   pieszo.   Remigius   i   de   Lancre,   którzy   razem   spalili 
przeszło   dwa   tysiące   czarownic,   a   więc   ludzie   zupełnie 
kompetentni, potwierdzają to.

W   jaki   sposób   dostaje   się   na   miejsce,   nie   wie   dokładnie. 

Przypomina sobie tylko, że spotkała kogoś po drodze, że ktoś do 
niej parę stów przemówił, ale to wszystko.

Miejsce   przeznaczenia   zna   już   po   trosze.   Jest   to   osławione 

miejsce na górze, pełne strachu i grozy, niedostępna puszcza bez 
dróg   i   ścieżek,   a   jak   daleko   oko   sięga   nie   ma   mieszkania 
ludzkiego.

Widzi  już wielkie zebranie  mężczyzn,  tych niewielu, kobiet i 

dzieci. Zdaje się jej, że zna już niektórych, ale nie wie

background image

dokładnie, bo jest bardzo ciemno, a światło pochodni  przemienia 
postaci w straszliwe upiory.

Widzi   kobiety   wpół   nagie,   w   poszarpanych   sukniach   i   z 

rozwianym   włosem;   Widzi   jak   krążą   i   wyskakują   w   dzikich 
podrzutach, jakby wielki ciężar straciły, tylko od czasu do czasu 
rozlega się straszny ryk: Har, har! Sabat! Sabat! A naraz, jakby na 
dany   znak,   porządkują   się   pary   w   wielkim   kole,   mężczyzna   i 
kobieta, zwróceni plecami do siebie i rozpoczyna się szalona orgia 
tańca.   Słychać   rżenie   namiętności.   dzikie   rozpustne   pieśni, 
przerywane   ochrypłym,   dyszącym   krzykiem:   Har!  Har!   Diable! 
Diable! Skacz tu! Skacz tam!

Orgia   dochodzi   w   potwornych   skokach   i   rzutach   do   naj-

wścieklejszego rozbestwienia, zwierzę rozpętało się w człowieku, 
choć kojarzy się z pragnieniem krwi, z delirium bólu wyłania się 
obłąkanie.

Kobieta   opanowała   ten   piekielny   kult   szatana.   Ona   jest   jego 

najwierniejszą   sprzymierzeńczynią,   szatan   ukochał   kobietę.   Bo 
szatan   kocha   zło,   kocha   kobietę,   tę   wieczną   podstawę   zła, 
rodzicielkę zbrodni, ferment wiecznych przemian.

Ona była jego kochanką i popularyzowała jego nauki, a ..gdzie 

diabeł nie może, tam babę pośle" -jak mówi nasze przysłowie.

Staje się tu pod opieką" szatana bezwstydną nierządnicą. rzuca 

się na ziemię - rozszarpuje resztki odzienia i z krzykiem rozpusty 
poddaje się fallusowi - stara kapłanka Ky-beli, budzi się w niej z 
potrójną   potęgą   odwieczna   nim-fomaniczna   furia,   dla   której 
najstraszniejsza ohyda rozkoszą się staje. I nagle zmienia się chuć 
na krwiożerczość

background image

- rozszarpuje paznokciami swe ciało, wyrywa sobie pęki włosów z 

głowy, rozszarpuje sobie piersi, ale to jeszcze mało, by bestię 
zaspokoić. Rzuca się na dziecko, tę odwieczną ofiarę, składaną na 
ołtarzu szatana, rozrywa mu zębami szyję, rozrywa mu zębami 
piersi, wyszarpuje serce

- albo przegryza mu tętnicę na szyi i ssie krew, albo - kilka takich 

wypadków jest zupełnie uwiarygodnionych - wtłacza miękką 
główkę w narządy płciowe z piekielnym rykiem
- wejdź tam skąd wyszedłeś.

Te   mordy   spełniane   na   dzieciach   nie   są   zupełnie   bajką   i 

wymysłem   zaciętych   diabologów.   Słynny   Gilles   de   Reetz 
zamordował około 800 dzieci - a za czasów Ludwika XIV można 
było w ciemnych uliczkach i zaułkach kupować dzieci dla mszy 
szatańskiej   już   za   talara.   Dzisiaj   w   celach   rytualnych   używają 
sataniści płodów przedwcześnie spędzonych.

Tą orgią, którą się kończy starożytny sabat Babilonu, Rzymu, 

Grecji,   rozpoczyna   się   dopiero   właściwy,   świętok-radzki   sabat 
czasów chrześcijańskich.

Najdrobniejszy   pozór   rzeczywistości   zanika,   otwiera   się 

przepotężne panowanie nocy.

Szatan się ukazuje.
Najchętniej przyjmuje postać kozła, ale często widzi się go na 

podobiznę   ludzką.   Siedzi   na   jakimś   tronie,   jest   podobny   do 
człowieka,   ale   widzi   się   to   wszystko,   jakby   przez   grube   opary 
mgły.

Tylko bardzo rzadko można go widzieć dokładnie. Jest straszny 

i   ohydny.   Wszystkie   jego   formy   wzrastają   do   olbrzymich 

rozmiarów.

Na głowie ma koronę czarnych rogów, a pomiędzy nimi jeden, 

który tak silnie się żarzy, że światło jego idzie z peł

background image

nią księżyca w zawody. Oczy jego są olbrzymie, dwoje okrągłych, 
błyskawicą   błyszczących   oczu.   Głos   jego   jest   potężny,   ale   bez 
dźwięku, ochrypły i trudny do zrozumienia.

Udaje   wielką   pychę   połączoną   z   manierami   melancholijnego 

księcia, który się nudzi.

Pod  pępkiem  ma  jeszcze   jedną   twarz,   ohydniejszą   jeszcze  od 

właściwej, z szeroko rozwartym pyskiem i zwieszonym ozorem.

Teraz rozpoczyna się msza. Poprzedza ją ogólna spowiedź.
Każdy   spowiada   się   z   obrzydliwego   grzechu   czystości,   ze 

śmiertelnego grzechu pokory, cierpliwości, umiarkowania i miłości 
bliźniego.

Spowiadano   się   ze   spełnienia   dziesięciorga   przykazań   i 

żałowano gorzko nie popełnionych zbrodni.

Kozioł słuchał cierpliwie, ale w końcu wydzielał straszne kary, 

bo szatan nie lubi połowicznych.

Po spowiedzi przedstawiano mu tych, którzy pragnęli wstąpić do 

jego kościoła. Drżąc stawali przed tronem wielkiego księcia.

— Czego pragniesz? Chcesz być jednym z mych? — pyta się 

kozioł.

— Pragnę!
— A więc chciej i czyń, co ja chcę! I teraz musi się powtórzyć 

odwieczną formułkę, której już Manichejczycy używali.

— Zapieram się Boga, potem Chrystusa, św. Ducha. P. Marii, 

wszystkich świętych itd. itd. Wyrzekam się Krzyża, a poddaję we 
wszystkim twej potędze, nie uznaję innego ^oga, prócz ciebie, a 
teraz jestem służebnikiem twoim.

background image

Szponem   swoim   zeskrobuje   szatan   neoficie   znamię   chrztu,   a 

następnie   odbywa   się   chrzest   w   wodzie   z   trującej   kałuży,   przy 

czym  przysięga,  że  nie  będzie  używał  Sakramentu,  jak  tylko  w 

nieczystych   celach,   że   nigdy   nie   zdradzi   tajemnicy   sabatu   i 

ustawicznie   będzie   się   starał   pozyskać   dla   szatana   nowych 

wspólników.

Ceremonia cała kończy się wspaniałą prośbą odszcze-pieóca, by 

go wymazał z księgi żyjących, a wpisał do księgi śmierci.

Przymierze z szatanem zawarte.
Człowiek oddaje się bez woli w moc zła.
I   dziwne,   że   od   tej   chwili   przeistacza   się   natura   człowieka 

doszczętnie.

Bo   cóż   ma   jeszcze   do   stracenia?   To,   co   mogłoby   go   po-

wstrzymać od zbrodni, nie istnieje. Nadziei wybawienia nie ma, a 
teraz, gdy już jest potępiony, to zupełnie obojętne, jakie zbrodnie 
popełni.   Dusza   człowieka  przewraca   się   na   zręby.   Prawo,  które 
jeszcze   dotychczas   jarzmiło   bestię   w   człowieku,   odrzucono   z 
pogardą   i   szyderstwem,   sprawia,   że   kobieta   powraca   do   swej 
właściwej natury.

Uczony   diabolog   Guaccio   mówi   w   swym   Compendium 

maleticarum, że kobieta po sabacie staje się podstępną, fałszywą, 

spotwarza i zohydza bliźnich, jest łakomą i brudną i kłamczynią. 

Jest   szkodliwą   i   rozbestwionym   chuciom   oddana,   nie   waha   się 

przed   żadną   zbrodnią   -   a   porównać   ją   można   tylko   z   dzikim 

krwiożerczym   zwierzęciem,   huraganem,   skorpionem,   smokiem   i 

stryczkiem szu-bienicznym.

I niezliczone były zbrodnie czarownic. Historyk, który się kiedyś 

na serio i bez uprzedzeń zajmie historią czarow-

background image

nictwa   będzie   mógł   z   łatwością   skonstatować,   że   zbrodnie 
przypisywane czarownicom rzeczywiście spełnione zostały.

Jeden z najsławniejszych inkwizytorów wylicza szeregi zbrodni, 

a   przede   wszystkim   użycia   nieznanych   trucizn,   co   powszechnie 
nazywano   rzuceniem   uroku,   niszczenie   płodu   w   łonie   matki, 
wywoływanie   tak   zwanej   łykantropii,   w   której   człowiek   pod 
wpływem zaburzeń nerwowych, przemienia się w zwierzę - błądzi 
po lasach, kąsa ludzi i zwierzęta itd.

Jasne  jak słońce,  że przewrót  w fizycznej  naturze  czarownicy 

musi wywołać odpowiednie i straszne zaburzenia w jej psychice. 
Nieświadoma,   z  tą   samą   obojętnością   i   tym   spokojem,   popełnia 
zbrodnie, z jakim inny spełnia czyn dobry.

Odwieczne  pytanie każdej  religijnej  doktryny:  skąd się wzięło 

zło   i   zbrodnia,   tłumaczy   się   u   czarownicy   jej   spaczonym 
doszczętnie i zmienionym stanem organicznym.

Wszystkie prawa boskie i ludzkie same się przez się odwracają i 

bez   wszystkiego,   bez   wszelkich   namysłów   powstaje   kodeks 
sataniczny:

Kochaj szatana, ubóstwiaj go i nikogo prócz niego.
Boga i Chrystusa nienawidź i zohydzaj ich imię.
Gardź matką i ojcem twoim. Zabijaj i morduj mężów i dzieci, a 

przede   wszystkim   dzieci,   ku   większej   wzgardzie   Tego,   co 
powiedział „Każcie przyjść dzieciom do mnie".

Cudzołóż,   oddaj   się   rozpuście,   najmilej   nierządowi   przeciw 

naturze.   Niszcz,   kradnij,   rabuj   -   krzywoprzysięgąj   i   składaj 
fałszywe świadectwa.

Czarownica jest przede wszystkim zaciekłą trucicielką.
Niewątpliwie   powstała   wskutek   tych   ohydnych   wywarów 

niejedna epidemia nerwowa, niejedna studnia została zatruta

background image

- a słynna aqua toffana jest niewątpliwie takim szatańskim 

wynalazkiem.

Weźmy   jeszcze   w   rachubę   nadzwyczajne,   magiczne,   dziś 

mówimy mediumistyczne siły takiego osobnika, pomyślmy z jaką 
niesłychaną   łatwością   hipnotyzował   ludzi,   zważmy   dalej 
niezmierne   przeczulenie   nerwowe   ludzi   średniowiecza,   a 
zrozumiemy, że średnie wieki nie mogły się inaczej z tą szatańską 
sektą uporać, jak tylko ją doszczętnie wyniszczyć.

To   samo   robią   dziś   Anglicy   w   Indiach,   tępiąc   z   największą 

srogością  zbrodniczą  sektę  Thuggów,  co w imieniu bogini  Khali 

dziesiątkują ludność.

Prawda,  że niejedną  czarownicę  usmażono  niewinną,  ale  na te 

osiem   milionów   czarownic,   które   według   bardzo   niedokładnego 

obrachunku spalono, przypada mały ułamek niewinnych.

Znaną   jest   rzeczą,   jak   trudno   dziś   o   dobre   medium.   To 

zawdzięczamy   takim   panom   jak   Bodinus,   Sprenger,   Del   Rio,   de 

Lancre,   Remigius   -   on   przede   wszystkim!   Na   własną   rękę   spalił 

13000.

Ha! jeżeli się zważy, że wszyscy ludzie chorowali w najwyższym 

stopniu   na   tak   zwaną   morał   insanity   -   jeżeli   się   dalej   zważy,   że 

według   burżuazyjnej   etyki   największe   dobro,   to   najlepszy   stan 

higieniczny   ludzkości,   to   może   zrozumiemy,   dlaczego   tak 

gwałtownie tępiono epidemie hys-tero-epilepsji.

Cała straszliwa, rozpaczliwa historia średnich wieków, odbija się 

w grozie satanistycznych sabatów.

Sabat   to   orgia   rozpętanych   instynktów,   olbrzymia   rewolta 

ujarzmionego ciała, potężne Alleluja na krzyż przybitego pogaństwa.

background image

A   rzeczywiście   jest   sabat   potwornie   spaczoną,   skarykatu-

ryzowaną syntezą wszystkich orgiastycznych kultów starożytności.

Kult  Kybeli,   gdzie   historyczny  popęd  płciowy  przeradza   się   w 

piekielne okrucieństwo, dawno już zapomniane kun-szta nierządu w 
kulcie   Astary,   zbrodnie   i   zaklinania,   jakimi   czarownice   greckie 
zmuszały   Hekatę   do   wydania   umarłych,   wszystko   to   widzimy   w 
średniowiecznym   sabacie.   Zmienione   wprawdzie,   dopasowane   do 
zmienionych   pojęć   religijnych,   ale   przecież   bardzo   jasno 
uwydatnione.

Średniowieczny   sabat   nie   ma   nic   jemu   tylko   właściwego, 

znajdujemy   go   po   wsze   czasy   i   u   wszystkich   narodów,   jest   on 
ogólno-historycznym   faktem,   a   równocześnie   najciekawszą   i 
najzawikłańszą zagadką, jaką zna historyk.

Epoka   pozytywizmu   i   zdrowego   rozsądku   ułatwiła   sobie 

rozwiązanie   zadania.   Powiedziano,   że   to   wszystko   głupstwo, 
przesąd,   zabobon   średniowieczny,   a   procesy   przeciwko 
czarownicom służyły za powód, by móc napaść na Kościół, historyk 
ślizgał   się   po   faktach,   nie   dających   się   zaprzeczyć,   dopiero   w 
ostatnim czasie, kiedy uczony tej miary co Croo-kes począł torować 
drogi, zaczęła się ciemność przerzedzać.

I na to przede wszystkim trzeba nacisk położyć, że sabat odbywał 

się   w   istocie   tak,   jak   się   czarne   msze   za   czasów   Ludwika   XIV 
odbywały. Twierdzenie to popiera w całości wszystko, co wiemy o 
starożytnych   misteriach   i   o   nocnych   schadzkach   i   orgiach 
średniowiecznych sekciarzy.

Każdy,   który   brał   udział   w   sabacie,   wprawiał   się   szalonym 

tańcem,   jednostajnym,   a   silnym   podrzucaniem   głowy   w   dziki 
orgazm, w którym było trudno odróżnić rzeczywistość od wizji.

background image

Używanie średniowiecznych narkotyków, które demonologowie 

tak   dokładnie   opisują,   potęgowało   stan   nerwowy,   aż   człowiek 
wreszcie   wpadł   w   zupełny   stan   somnambuliz-mu.   A   ponieważ 
wszyscy uczestnicy stali w obopólnym raporcie, więc musieli mieć 
te   same   wizje,   które   już   zresztą   były   od   samego   początku 
Kodeksem satanicznym.

Ten rzeczywisty, historyczny sabat zanika zwolna w miarę coraz 

więcej srożącego się prześladowania, odbywa się co najwyżej raz 

na   rok,   albo   całkiem   nie,   bo   czarownica   przeżywa   wszystkie 

rozkosze rzeczywistego sabatu w swoich wizjach, potrzebuje się 

tylko posmarować maścią, a natychmiast wpada w katalepsję.

Ta słynna maść nie jest bynajmniej wymysłem diabolo-gów.

Carrichter,   Paracelsus   opisują   składniki   wszystkich   trucizn,   z 

jakich się przyprawia, nieznaną jest tylko technika przyprawy. Maść 

ta przestała być w naszych czasach jakimś mitem, od czasu, kiedy 

słynny badacz okultyzmu Kie-sewetter zatruł się nią.

Rozwalono   w   Bawarii   starą   turmę,   w   której   kiedyś   więziono 

czarownice,   znaleziono   słoik   z   maścią   i   przysłano   go 

Kiesewetterowi do zbadania.

Kiesewetter robił na sobie próby, opisuje potworne wizje, jakich 

doznawał,   aż   jednego   dnia   znaleziono   go   nieżywego,   widocznie 

nieumiejętne   obchodzenie   się   z   tak   silnymi   narkotykami 

przyprawiło go o śmierć.

Mówiłem,   że   sabat   jest   ściśle   spokrewniony   z   misteriami 

starożytności. Ale podczas gdy misteria u Greków i u Rzymian miały 
charakter na wskroś pozytywny i dążyły do tego, by naturę ludzką 
ubóstwić, uświęcić wszystkie instyn

background image

kty   i   to   uświęcić   przez   najniesłychańszą   ekstazę,   mają   sabaty 
średnich wieków charakter li tylko ujemny.

Sabat średniowieczny tkwi najgłębszymi korzeniami w piekielnej 

nienawiści ku Kościołowi katolickiemu.

Bo nie ulega wątpliwości, że wszystkie te potworne msze, ta pasja 

świętokradztwa wyrodziła się w łonie manicheiz-mu. Bo z biegiem 
czasu zatraciła się rzeczywista doktryna manicheizmu, a treść jego 
utworzyła   polemika   i   krytyka,   niszcząca   i   zohydzająca   nauki 
katolicyzmu.

To   co   było   jądrem   nauki   boskiego   Mani   zagubiło   się   w 

niesłychanej   nienawiści   ku   Nazareńczykowi,   która   się   potęgowała 
wskutek fanatycznych prześladowań.

Na  tym  podkładzie   nienawiści   piętrzyło   się  w  olbrzymi  sposób 

wszystko  to, co Kościół prześladował, wszystkie resztki i szczątki 
pogaństwa,  które  tak silnie  tkwiło  w narodzie,  wszystkie  zdania  i 
nauki,   które   zwłaszcza   z   Afryki   i   Azji   od   Żydów   i   Cyganów 
napływały, a które lud chciwie przyjmował.

Następną   znamienną   cechą   sabatu   jest   chorobliwa   nienawiść 

wszystkich   opętanych   przeciwko   Kościołowi.   Wspomniałem,   że 
najważniejszym   objawem   opętania   jest   właśnie   to,   że   wszystkie 
stosunki   i   uczucia   na   odwrót   się   przekształcają.   A   przy   tym 
wmawiano   chorym,   że   są   opętam   przez   diabła,   aż   wreszcie 
uwierzyli, że mają diabła w sobie. Sugestia była tak silna, że chory 
zupełnie się przystosowywał do wierzeń ogólnych. I tak skojarzył się 
się manicheizm z histerią średnich wieków.

Pierwotny  Bóg  Katarów,  Bóg  czarny  i zły,  ale  mimo  wszystko 

Bóg,   stał   się   w   polemicznych   szałach,   na   stosach   konających 
Albigensów i opętanych czarownic a rebours,

background image

antychrystem,   materią   a   rebours,   a   mianowicie   materią   brudu, 
wstrętu, mrozu i trucizny.

Dla pierwotnego  Manichejczyka  doktryna  głosiła, że nikt  nie 

może grzeszę tym, co leży poniżej pępka, nemo potest peccare ab 
unbilico  et  inferius  jest  równie  świętą  doktryną,  jak  i  utracenie 
hymenu   dla   kapłanki   Antatothy.   Ale   u   czarownicy   zatracił   się 
sens, stała się środkiem dla zohydzenia świętości i ustawicznego 
krzyżowania Boga chrześcijan.

Pierwotny   Manichejczyk   wyprzysięgał   się   wiary   z   świętą 

powagą   człowieka   nawróconego;   dla   czarownicy   było   wy-
przysiężenie się wiary czynem, by sobie szatana zjednać. Ale osią 
i   podstawą   sabatu   jak   i   misterii   jest   wyuzdanie,   pragnienie 
płciowe.

Zaspokoić   chorobliwą   zmysłowość,   jej   niepokój   i   chciwość, 

poznać   nieznane   i   ukryte   siły,   które   są   w   stanie   dać   niepojęte 
rozkosze,  to jedno z najważniejszych  powodów,  dla których  się 
szatanowi oddawano.

Ale szczęścia to nie dało.
Mniejsza o to.
W obszarach nocy, w otchłaniach bólu można znaleźć upojenie 

ekstazy i delirium. Rzucano się w piekło, ale miało się upojenie, w 
którym zapominano o wszystkim.

,,Skreśl mnie z księgi życia, zapisz mnie w księgę śmierci", otóż 

formułka, która tłumaczy psychologię tych sekt. Dzień, światło, to 
światło, to straszny, brudny ciężar życia, piekielna jego męka, noc 
- to święto rozpasanych, chciwych rozkoszy instynktów.

A   ludzie   po   wsze   czasy,   we   wszystkich   plagach   nieba,   we 

wszystkich męczarniach życia mieli tylko jedno wyjście,

background image

upoić się. I ludzkość upajała się zbrodnią i potwornością, a całe to 
upojenie dochodziło do szczytu w płciowej ekstazie tak, że nerwy 
się rwały, że człowiek sam z siebie się wyłaniał, cierpiał i wił się 
w mękach, ale zapomniał przynajmniej o tym, co było dla niego 
nąjstraszniejszym, że żyje, że musi żyć.

Stanisław Przybyszewski, 1899r.

background image

SPIS TREŚCI

Kult Szatana — Janina Walicka

Geneza kultu Szatana ........................ 3

Satanizm — jego cele i obrzędy ................ 8

Rozwój satanizmu w Europie. Największy satanista 
średniowiecza ............ 16

Sekty satanistyczne w czasach obecnych ........ 24

Satanizm doby powojennej w Polsce ........... .31

Synagoga Szatana — Stanisław Przybyszewski 40