Trzy dni w Rzymie 04


Lucy Monroe  Trzy dni w Rzymie
4
Jej hotel nie był tak luksusowy, jak te, do których zapewne on
przywykł, ale nic nie powiedział, idąc za nią. Podwójne łoże zajmowało
znaczną część pokoju, a może jej się tylko tak zdawało, bo prześladowała
ją myśl o tym, co się tu za chwilę wydarzy.
Rzuciła torebkę na szafkę. Serce biło jej jak młotem, gdy spytała:
- Chcesz coś...?
Objął ją i przytulił mocno.
- Tylko ciebie, carina.
Nachylił się i dotknął jej ust. Gdy tylko poczuła jego wargi, wydało jej
się, że widzi fajerwerki rozbłyskujące tysiącem kolorowych iskier. Oparła
się dłońmi o jego silną pierś, czując rozgrzaną skórę poprzez cienki
materiał koszuli. Jego zapach, smak, wszystko działało na jej zmysły i
wiedziała, że do siebie należą od dawna. Na długo przed tym, zanim się
poznali.
Nie miała wątpliwości, nie wahała się. Kiedy drżącymi z pośpiechu
palcami rozpinała guziki jego koszuli, czuła rosnące pożądanie. Byli dla
siebie stworzeni, wiedziała to na pewno. Nie była to przygoda na jedną noc
ani krótki romans, który się zakończy wraz z jej powrotem do Stanów.
Znów poczuła jego usta na swoich wargach. Ogarnęło ją podniecenie i
oszołomienie, a pózniej zaczęła drżeć i musiała się o niego oprzeć, nie
mogąc ustać.
Cudowne. Doskonałe...
Wsunęła dłoń za jego koszulę. To też było zupełnie nowe doświadczenie.
Kurt golił owłosienie na piersiach. Cudownie było dotykać włosków na
opalonej skórze Andre. Był przez to taki męski. Mogłaby to robić w
1
nieskończoność. Była przy nim namiętną kobietą, która uwierzyła, że może
rozpalić mężczyznę.
- Pragnę cię, Andre...
- Więc będziesz mnie miała.
W szaleńczym tempie pozbyli się ubrań i opadli razem na łóżko,
spleceni, spragnieni siebie nawzajem.
Kiedy Bethany pózniej nieco ochłonęła, poczuła, że Andre całuje jej
twarz i szepcze słowa podziwu i zachwytu i znów rzucili się w tę wspólną
podróż, aż do gwiazd.
Tej nocy mało spali, a cały następny dzień spędzili razem, rzadko
opuszczając łóżko. Andre kazał sobie przywiezć swoje rzeczy do jej
pokoju, żeby mieć dla niej więcej czasu.
Na spacerach pokazywał jej najbardziej malownicze zakątki Rzymu.
Trzeciego dnia miał w banku zebranie, a po nim kolację, na którą musiał
pójść.
- Nie mogę się z tego wycofać, carina, ale przyślę po ciebie samochód,
żebyś mogła mi towarzyszyć na tej kolacji.
Po dwóch dniach kochania się i słuchania, że jest najpiękniejszą kobietą
na świecie, nie bała się już spotkania z jego współpracownikami.
- Będę gotowa.
- Włóż tę różową sukienkę, wyglądasz w niej cudownie.
***
- Przepraszam, panie prezesie, ale jest pilny telefon do pana. Z Nowego
Jorku. Jakaś sprawa rodzinna.
Andre spojrzał na młodego człowieka, który przyciszonym głosem
przerwał mu rozmowę przy stole konferencyjnym. Jedynym członkiem
rodziny, przebywającym teraz w Nowym Jorku, był jego starszy brat.
2
Rodzice byli na romantycznej podróży statkiem, dla uczczenia swej
rocznicy ślubu.
- Odbiorę w gabinecie.
Dziesięć minut pózniej, gdy odłożył słuchawkę, nie mógł uwierzyć w
przekazaną mu wiadomość. Na skutek wypadku samochodowego Rico był
w śpiączce, tysiące kilometrów stąd, w szpitalu w Nowym Jorku.
Andre natychmiast zaczął działać. Polecił asystentowi zawiadomić załogę
swojego samolotu, żeby czekał na niego, zatankowany, z pozwoleniem na
start. Będzie też potrzebował kilku swoich ubrań z hotelu Bethany.
Zadzwonił do niej, ale widocznie jeszcze zwiedzała miasto.
Kiedy się rozłączył, zorientował się, że mógł przecież zostawić dla niej
wiadomość. Tak bardzo chciał pojechać z nią, ale nie miała z sobą telefonu
komórkowego i nie mógł z nią porozmawiać. Nie było jednak czasu, by
czekać, aż Bethany wróci do hotelu. Każda chwila mogła zadecydować o
tym, czy zobaczy jeszcze brata żywego.
***
Bethany wybrała się na zwiedzanie Watykanu. Jednak przez większość
czasu pogrążona była w rozmyślaniach. Dzisiaj przypadał ostatni dzień jej
pobytu w Rzymie, ale nie rozmawiali z Andre o przyszłości. Nie pamiętała
nawet, czy wiedział, że planowała jutro wrócić do Stanów.
Nie chciała wcześniej zastanawiać się nad tym, ale teraz nie mogła
myśleć o niczym innym. Czy poprosi ją, żeby została? A może zaproponuje
jej ponowny przyjazd? Gdyby ona poprosiła go o przyjazd do Stanów, czy
zrobiłby to? Wiedziała, że gdyby on ją o to poprosił, zrezygnowałaby z
pracy i została tutaj.
To było niesamowite, zwariowane, szalone... Zakochała się i było to
uczucie dziesięć razy silniejsze niż to, co kiedykolwiek przeżywała w
stosunku do byłego męża. Na samą myśl o rozstaniu z Andre czuła, jakby
3
jej wyrywano serce z piersi. Wolałaby nie przekonywać się osobiście, jak
to będzie, kiedy rzeczywiście odjedzie.
Jednak mimo że powiedział jej tyle miłych rzeczy, nigdy nie sugerował,
że ich związek to coś stałego. Nie powiedział jej, że ją kocha, chociaż
nazywał ją  swoją ukochaną . Czy był to po prostu włoski obyczaj, czy
rozumiał te określenia dosłownie? A jeżeli chciał tylko miło spędzić czas,
załatwiając interesy w Rzymie?
Ciągle nie mogła uwierzyć, że naprawdę się w nim zakochała. Byłoby
jednak nieostrożnie zakładać, że i z nim było tak samo, choć niewątpliwie
go pociągała. Z drugiej strony, wydawał się tak szczery w swym
zachowaniu i słowach... Mimo to bała się, że jej uczucia mogą być
nieodwzajemnione.
Tak się zamyśliła, że weszła do swego hotelowego pokoju kilka minut
przed godziną, o której miał przyjechać po nią samochód. Zaczęła się w
błyskawicznym tempie przebierać i dlatego nie zauważyła żadnych zmian
w pokoju. Dopiero gdy otworzyła szufladę, spostrzegła brak jego
skarpetek. Otworzyła następną szufladę - brakowało jego bokserek.
Rozejrzała się po pokoju. Znikła jego walizka. I wszystkie jego rzeczy.
Szukała jakiejś kartki, listu - bezskutecznie. Zadzwoniła do recepcji.
Zapytała, czy zostawiono dla niej jakąś wiadomość. Niestety, nic nie było.
Fakt, że o umówionej porze nie przyjechał po nią samochód, potwierdził
przypuszczenie. Andre ją zostawił.
***
Zmęczenie dawało mu się we znaki. Andre przetarł pięściami piekące
oczy. Lot trwał już osiem godzin i za niecałą godzinę spodziewano się
lądowania w Nowym Jorku.
4
Miał nadzieję, że zastanie brata przy życiu. Zaczął wspominać wspólne
dzieciństwo i szczęśliwe, najmłodsze lata wspólnie przeżyte w Mediolanie.
Rico musi żyć!
Spróbował się skoncentrować na pracy, przeglądając dokumenty i
propozycje biznesowe. Wiedział, że przynajmniej na jakiś czas będzie
musiał przejąć obowiązki brata.
Prosto z lotniska pojechał do szpitala. Po drodze odebrał telefon, że
Rico - choć wciąż w śpiączce - żyje. W szpitalu dowiedział się od
pielęgniarek, że przy bracie cały czas siedzi Gianna. Zajął się nią
natychmiast. Andre nie dopuszczał w ogóle do siebie myśli, że Rico
mógłby się nie wybudzić. Na szczęście teraz jego stan określano jako
 stabilny .
Gdy już odbył rozmowę z lekarzami i zajął się Gianną, było za pózno,
żeby dzwonić do Rzymu. Bethany z pewnością już spała, ale nie mógł się
doczekać, żeby zadzwonić do niej zaraz rano rzymskiego czasu. Chciał
usłyszeć jej głos, opowiedzieć o wypadku brata i doczekać się słów
pociechy.
Musiał się wykąpać i przebrać, więc pojechał do hotelu, który
zarezerwował jego asystent. Po orzezwiającym prysznicu, co miało mu
zastąpić brak snu, kiedy wybierał coś do ubrania, zorientował się, że
zabrano wszystkie jego rzeczy z pokoju Bethany.
Fatalna pomyłka! Bethany pomyśli, że ją po prostu opuścił bez słowa. Co
ten asystent narobił?! Czy zostawił jakąś wiadomość? Zadzwonił do niego
natychmiast i dowiedział się, że nie. Z wściekłością spojrzał na zegarek.
Tam wciąż jeszcze była noc. Nie może jeszcze dzwonić. Teraz musi jechać
do szpitala, żeby zmienić Giannę przy łóżku brata.
Wrócił do szpitala i kiedy tylko pora wydawała mu się odpowiednia,
zadzwonił do hotelu w Rzymie. Liczył się z tym, że może obudzić
Bethany, ale postanowił zaryzykować. Jednak Bethany wyprowadziła się z
5
hotelu! Czy to dlatego, że poczuła się zraniona? Niestety, było to bardzo
prawdopodobne.
Teraz dopiero Andre uświadomił sobie, że nie wie, kiedy miała wrócić do
domu, ani gdzie ona mieszka. Opowiadała mu o swym byłym małżeństwie,
o rodzinie, o pracy, ale tylko raz wymieniła nazwę miasteczka, z którego
pochodzi. Nie miał nawet pojęcia, w którym stanie mieszka! Spędzili ze
sobą zaledwie trzy dni - za mało, żeby dowiedzieć się czegoś, co teraz
okazało się ważne.
Nie pytał jej o adres, bo nie miał zamiaru się z nią rozstawać ani
pozwolić jej opuścić Włochy. W dodatku był pewien, że i ona nie chciała
wyjeżdżać. A teraz musi ją odnalezć, za wszelką cenę.
6


Wyszukiwarka