background image

      Żółw i zając

        
        

Chyży, wysmukły i zwrotny zając

        Napotkał żółwia jakoś przebiegając.
        «Jak się masz, moja ty skorupo! – rzecze. –
        Gdzie to się waszmość tak pomału wlecze?
        Mój Boże! Cóż to za układ natury!
        Mnie w biegu i sam wiatr nie upędzi,
        Żółw na godzinę, w swym chodzie ponury,
        Ledwo upełznie trzy piędzi».
        «Hola! — odpowie – mój ty wiatronogi,
        Umiem ja chodzić i odbywam drogi:
        Mogę i ciebie ubiec do celu».
        Rozśmiał się zając: «Ha, mój przyjacielu,
        Jeśli jest wola, ot, cel tej ochocie
        Niech będzie przy owym płocie!».
        To rzekł i rącze posunąwszy skoki
        Stanął w pół drogi. Obejrzy się, a tam
        Żółw ledwo ruszył trzy kroki.
        «I na cóż – rzecze – ja wiatry zamiatam?
        Nim on dopełznie, tak siebie suwając,
        Sto razy wyśpi się zając».
        Tu swoje słuchy przymusnął,
        Legnie pod miedzą – i usnął.
        Żółw, gdy powoli krok za krokiem niesie,
        Stawa na koniec w zamierzonym kresie.
        Ocknie się zając – w czas właśnie!
        Darmo się rzucił do prędkiego lotu,
        Bo ten, co idąc, w pół drogi nie zaśnie,
 
        «A kto z nas – mówi – pierwszy u płotu?».
        

           FRANCISZEK KNIAŹNIN