Nie jestem skory do egzorcyzmowania
z księdzem Tadeuszem Czapigą rozmawiają Joanna Brodniewicz i Paweł
Kozacki OP
Co to jest egzorcyzm? Jakie kryteria powinny być spełnione, aby się on mógł odbyć?
Najchętniej odpowiedziałbym, cytując Katechizm Kościoła Katolickiego: „Gdy Kościół
publicznie i na mocy swojej władzy prosi w imię Jezusa Chrystusa, by jakaś osoba lub
przedmiot były strzeżone od napaści Złego i wolne od jego panowania, mówimy o
egzorcyzmach. Praktykował je Jezus, a Kościół od Niego przejmuje władzę i obowiązek
wypowiadania egzorcyzmów. W prostej formie egzorcyzmy występują podczas
celebracji chrztu. Egzorcyzmy uroczyste, nazwane wielkimi, mogą być wypowiadane
tylko przez prezbitera i za zezwoleniem biskupa. Egzorcyzmy należy traktować bardzo
roztropnie, przestrzegając ściśle ustalonych przez Kościół norm. Egzorcyzmy mają na
celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu mocą
duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi. Czymś zupełnie innym jest choroba,
zwłaszcza psychiczna, której leczenie wymaga wiedzy medycznej. Przed podjęciem
egzorcyzmów należy więc upewnić się, że istotnie chodzi o obecność Złego, a nie o
chorobę” (1673).
Gdy Paweł VI wyznał wiarę w osobowe zło, spotkał się z niezrozumieniem świata. Dziś
mamy do czynienia z powrotem do praktyki egzorcyzmu. Czym to jest spowodowane?
Kościół hierarchiczny został niejako zmuszony do zajęcia się na nowo sprawami
egzorcyzmów przez laikat. Zaczęło przychodzić wielu ludzi, którzy twierdzili, że są
udręczeni, słyszą głosy i bluźnierstwa, którzy dochodzili do przeświadczenia, że działa w
nich obcy byt, a zawodziła ich pomoc lekarska. Mieli wręcz pretensje, że Kościół ich
zaniedbuje. W Ewangelii czytali, że Pan Jezus wyrzucał złe duchy, a Kościół podchodził
do tych spraw z rezerwą, nie chciał się angażować. Szukali wtedy pomocy u uzdrowicieli
i wróżbitów. Wołanie udręczonych ludzi wymusiło powrót praktyki egzorcyzmów w
krajach europejskich.
Na ewangeliczne opętania patrzy się jako na nieznane wówczas choroby psychiczne. Jak
odróżnić opętanie od choroby?
Trzeba wyróżnić trzy grupy ludzi. W niektórych przypadkach jest to choroba, w innych
obsesja, a w jeszcze innych choroba połączona z obsesją. Rozeznanie jest trudne i
czasami można stwierdzić, czy diagnoza jest prawdziwa, dopiero podczas egzorcyzmu,
po reakcjach człowieka. Z tego powodu Kościół domaga się, by ktoś, kto przychodzi do
księdza, był wcześniej u lekarza i miał wyniki badań oraz diagnozę medyczną. Podkreśla
się też, by korzystając z pomocy egzorcysty, nie zaprzestawał brania leków przepisanych
przez lekarza. Czasem potrzebne jest współdziałanie lekarza z księdzem.
Czym się różni egzorcyzm stosowany podczas chrztu świętego od nadzwyczajnej posługi?
Tu widać, iż zarzut, że Kościół zaniechał egzorcyzmów, jest nieprawdziwy. Egzorcyzm
zawsze odmawia się przed chrztem. Praktyka ta miała miejsce podczas katechumenatu
dorosłych na misjach. Przygotowanie pełnoletniej osoby do chrztu jest — według rytuału
— rozłożone na etapy. Towarzyszy im odmawianie egzorcyzmów, które zawsze
umieszcza się w kontekście katechezy. Mogą je odprawiać nawet świeccy katechiści.
Gdy nie było aktualnego rytuału egzorcyzmu opracowanego przez Stolicę Apostolską,
stosowano wcześniejsze księgi liturgiczne lub wspomniane egzorcyzmy z rytuału
chrzcielnego. W jakiejś formie egzorcyzmy zawsze były w Kościele praktykowane.
Czy można mówić o większej potrzebie sprawowania egzorcyzmów spowodowanej
popularnością okultyzmu i ateizmu? Niewiarą w szatana?
Mam wrażenie, że opętania są częstsze, ponieważ spłyciło się życie sakramentalne. Coraz
częściej mamy do czynienia z chrześcijaństwem pozornym. Zauważamy spadek liczby
ludzi spowiadających się, świadomie słuchających słowa Bożego, przystępujących
regularnie do komunii świętej. Istnieje wiele ośrodków grzesznej rozrywki. Skutkiem
tego będą coraz częstsze przejawy obsesji. Tworzy się kultura grzechu. Nawet telewizja
w każdym domu może powodować masowe odchodzenie od życia Chrystusem i Jego
ewangelią. Ludziom łatwiej przyznać się do zła niż do tego, że wybierają drogę
dziewictwa, czystości czy świętości. Zdarza się, że niektórzy świadomie nazywają zło
dobrem. Z mojej praktyki mogę powiedzieć, że tam, gdzie pojawiają się niepokoje i
obsesje, działa Boże Miłosierdzie. Człowiek żyje w udręce, słyszy głosy, nie śpi, dręczy
go niepokój, ale to zmusza go do szukania księdza i porządkowania swojego życia. To
może doprowadzić do spowiedzi, wyjścia z grzechów, do odnalezienia Chrystusa. Gorsze
jest położenie tych, którzy grzesząc, nie odczuwają żadnego niepokoju. Z punktu
widzenia wiary jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia, prowadząca do utraty
zbawienia.
Czym się różni egzorcyzm od modlitwy o uzdrowienie?
Trafiali do mnie ludzi proszący o dokończenie procesu rozpoczętego podczas
nabożeństwa uzdrowienia czy modlitwy wspólnotowej. Nastąpiło w nich jakieś
poruszenie, nawet uwolnienie od pewnych zniewoleń czy obsesji, ale potem byli
pozostawieni samym sobie. Szukali księdza, który podjąłby się indywidualnego
prowadzenia i doprowadził do końca proces powracania do równowagi. Z praktyki
znanych egzorcystów wiadomo, że aby kogoś uwolnić, trzeba czasem powtarzać
egzorcyzm co tydzień nawet przez dwa lub trzy lata. Uważam, że nabożeństwa Odnowy
w Duchu Świętym są dobre, bo zaczynają proces uzdrawiania, ale mogą być szkodliwe,
gdy zabraknie indywidualnego prowadzenia w tym, co się w człowieku rozpoczęło.
Czy taka osoba powinna trafić do egzorcysty?
Niekoniecznie. Nie jestem zwolennikiem mnożenia egzorcystów. Trzeba, by księża
zrozumieli, jak wiele mogą zrobić poprzez zwyczajne uprawnienia, które daje
kapłaństwo. Sakrament pokuty, kierownictwo duchowe, zwykła cierpliwość... Ludzie
przez to wychodzą z rozmaitych udręczeń. Potrzeba budzenia świadomości księży, by
uwierzyli w istnienie zła osobowego, w to, że ludzie mogą być rzeczywiście udręczeni.
Każdy ksiądz siedzący w konfesjonale, o ile jest świadomy nieustannej walki duchowej,
może wiele zdziałać. Problemów nie załatwi jeden czy drugi egzorcysta wyznaczony w
diecezji. On może pomagać w skrajnych przypadkach, ale walkę musi podjąć każdy
ksiądz w swojej posłudze duszpasterskiej.
W jakich sytuacjach Ksiądz decyduje się na egzorcyzm?
Egzorcyzm może dokonać się niejako automatycznie, bez odprawienia obrzędu. Samą
swoją obecnością można spowodować w kimś wybuch furii. Kiedyś, chodząc po
kolędzie, spotkałem kobietę, która krzyczała, że ona musi wyznać swoje grzechy. „Kilka
razy próbowałam iść do spowiedzi i ust nie mogłam otworzyć, a przed księdzem
wszystko muszę powiedzieć”. Już wtedy dokonało się jakieś odblokowanie. Nie wiem,
dlaczego tak się dzieje. W jednej parafii przed pierwszą spowiedzią nastąpiło
zablokowanie chłopca, który nie mógł wypowiedzieć grzechów. Nie miałem jeszcze
wtedy doświadczenia i nie wiązałem tego z obsesją.
Jakie znaczenie ma sakrament spowiedzi dla człowieka udręczonego?
Czasem człowiek odczuwa uciążliwość psychiczną, szuka pomocy, a jednocześnie pyta:
„Jak ja mogę zrezygnować z grzechu?”. Bywa, że ktoś szuka księdza, by wyrzucił z
niego złego ducha, ale nie chce zmieniać stylu swego życia. Wtedy trzeba dać
pierwszeństwo sakramentowi pokuty, a dopiero potem ewentualnie egzorcyzmować. Nie
jestem skory do udzielania egzorcyzmu, bo sprawą znacznie ważniejszą jest posługa
sakramentalna. Jeżeli trzeba egzorcyzmować, to należy też mówić o potrzebie przemiany
życia.
Mam ciągle w pamięci tekst, który sparafrazuję: po wypędzeniu zły duch bierze siedem
złośliwszych duchów i wraca do człowieka. Zastają dom wymieciony i uporządkowany.
Jednak stan człowieka staje się po nowym ataku gorszy od poprzedniego. Jeżeli ktoś chce
się uwolnić od uciążliwości szatańskich, a zostawić sobie przyjemność grzeszenia, to
może tym doprowadzić do pogorszenia swego stanu. To jest problem ludzi, którzy chcą
egzorcyzmu, a nie chcą zmiany życia. Pragną pozbyć się psychicznej udręki, ale czasami
chcieliby trwać w grzechach. Wtedy ostrzegam i zachęcam — najpierw do sakramentu
pojednania. Może się okazać, że egzorcyzm w ogóle nie będzie potrzebny. Sakrament
pokuty jest totalnym odrodzeniem, przemianą, mozolnym chrztem, jak mawiali ojcowie
Kościoła. Człowiek w tym sakramencie rodzi się na nowo. Tam, gdzie nie jest
ograniczony przez złego ducha i jest zdolny ocenić czynione przez siebie zło, powinien
się wyspowiadać, oceniając swoje życie i wychodząc z wszelkich zakłamań, w które
wszedł. Wyznanie grzechów i rozgrzeszenie sprawia, że Chrystus, który umarł i
zmartwychwstał, ogarnia człowieka, staje się dla niego źródłem życia, wydobywa z
przepaści. Istnieją przypadki, że po spowiedzi ustają wszelkie przejawy udręczenia.
Może zdarzyć się też sytuacja, gdy bez zastosowania egzorcyzmu nie da się odprawić
sakramentu pojednania. Jednak zawsze musi on być połączony z katechezą i
prowadzeniem do sakramentu pokuty.
Oczywiście może się też zdarzyć, że ktoś dostrzeże zniewolenie na płaszczyźnie
czystości, plotkarstwa czy w innych dziedzinach. Spowiada się i rzetelnie postanawia
poprawę, ale przez ciągły nawrót do grzechów widać, że jest w nim skrzywienie, może
nawet zagnieżdżenie złego ducha. Taki człowiek doświadcza słabości, która objawia się
np. stałą skłonnością do nieczystości, pornografii, kradzieży... Można wtedy
podejrzewać, że potrzebny jest egzorcyzm, aby go uwolnić. Taki człowiek jest
wewnętrznie związany, tak jak córka Izraela, która była garbata. Pan Jezus ją uwolnił.
Czy może być sytuacja odwrotna: ktoś regularnie przystępuje do sakramentu pokuty i
odkrywa w sobie zniewolenie?
Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że gdy natrafiałem na takie sytuacje, to
okazywało się, że ich źródłem były nieważne spowiedzi. Ludzie systematycznie
spowiadają się, ale nie uznają jakiegoś punktu nauki Kościoła. W przypadku małżeństw
jest to często sprawa antykoncepcji. Jak to się dzieje, że jednym to uchodzi, a w innych
pojawia się niepokój? Nie wiem, ale spotykałem ludzi, u których uporządkowanie spraw
pożycia w małżeństwie przez sakrament pokuty powodowało ustąpienie obsesji. W mojej
praktyce na pierwszym miejscu stawiam życie sakramentalne. Tam, gdzie jest troska o
święte życie całych rodzin, tam obsesje nie mają miejsca. Zachęcam do wspólnej
modlitwy — „tam, gdzie dwaj albo trzej gromadzą się w imię moje...”. Nie potrzeba
wtedy nadzwyczajnych środków — człowiek jest twierdzą, nawet gdy przychodzą
obsesje. Ojciec Pio też był atakowany przez złego ducha. Tylko że duch ów nie był w
nim, lecz atakował z zewnątrz.
Czy zawsze obsesja związana jest z grzechem?
Tak jest, zawsze. Jeżeli to nie ta osoba, która grzeszy, jest dotknięta udręczeniem, to
może być ktoś z najbliższego otoczenia. Na przykład grzech rodziców powoduje
zniewolenie dzieci. Istnieją jakieś przedziwne powiązania. Jeżeli ktoś spełnia posługę
egzorcysty, powinien wnikliwie słuchać i obserwować. Czasami trzeba egzorcyzmować
nie tę osobę, na którą jest skierowana cała uwaga, ale tę, która jest obok. Na przykład tę,
która przyprowadza do egzorcysty. Źródło zła może być w osobie, która pozornie chce
pomóc. To jest taktyka złego ducha polegająca na odwracaniu uwagi. Nie tam jest źródło,
gdzie są najjaskrawsze przejawy, ale tam, gdzie go nie widać — w kimś bardzo
eleganckim, po którym nie można poznać, że jest pod wpływem złego. Miałem sytuację,
w której syn wydawał się zniewolony, a okazało się, że to matka prowadziła grzeszne
życie, a jednocześnie chodziła do komunii. Gdy sprawa stała się jawna, matka
wyspowiadała się i odcięła od grzechu, syn został wyzwolony z wszelkich przejawów
udręczenia.
Czym się różni taka obsesja od zniewolenia papierosami, alkoholem czy innymi
używkami? Wydaje się, że jednorazowa spowiedź nie jest w stanie przerwać takiego
zniewolenia.
Może. Zależy od wstrząsu, jaki człowiek przeżyje. Czasami można nawet wyjść z
alkoholizmu. Może nie na stałe, bo tu wchodzą w grę zmiany somatyczne i pewne
prawidła psychologiczne. Człowiek jest jednością psychofizyczną. Łaska nie działa w
próżni, tylko buduje na naturze. Uwolnienie od grzechu powoduje tak potężną zmianę w
człowieku, że nieraz zmieniają się rysy twarzy, następuje jakieś rozluźnienie. Bywają też
przejawy zewnętrzne — np. spowiedzi odbytej po czterdziestu latach życia w grzechu
towarzyszyło otwarcie i trzaśnięcie drzwiami. Czasem sakramentowi, gdzie widać
wyzwalanie ze zła, towarzyszy wyzwalający płacz.
Jaka jest sytuacja ludzi, którzy świadomie oddali się szatanowi?
Pamiętam zdarzenie, gdy kilkunastoletni człowiek zawarł pakt ze złym duchem. Można
to traktować jako głupotę, można patrzeć na to z przymrużeniem oka. Jednak skutkiem
tego była degradacja jego osobowości, jej niewłaściwy rozwój. Ojciec, nie wiedząc nic o
konszachtach syna ze złym duchem, pewnego dnia wszedł do pokoju i powiedział do
leżącego na łóżku chłopaka: „Zamiast ciebie ja muszę złożyć ofiarę ze swojego życia”.
Wyszedł i powiesił się. Takie skutki może mieć świadome związanie się ze złym
duchem. Ten pakt zaciążył nie tylko nad samym zainteresowanym, ale również nad jego
najbliższymi. Można tu mówić o krańcowym związaniu. Ten chłopak chciał uciec z
zależności, ale ona go przerastała i robił to, czego sam nie chciał. Trzeba przestrzegać
ludzi, by takich słów nawet dla żartu nie wypowiadali. Szatan istnieje i atakuje ludzi. Nie
jestem skłonny wpadać w przerażenie i wszędzie dostrzegać diabła albo przejaskrawiać
jego moc, ale trzeba powiedzieć, że jego działanie jest niebezpieczne.
Jakimi predyspozycjami powinien odznaczać się egzorcysta?
Wiele może zależeć od stanu wewnętrznego księdza. Chcąc skutecznie sprawować
posługę egzorcysty, trzeba mieć poczucie własnej grzeszności, widzieć siebie we
właściwym świetle, zauważać swoje grzechy i mieć uporządkowane sprawy finansowe.
Chęć posiadania pieniędzy — nawet jeśli się ich nie ma, ale bardzo pragnie — czyni
posługę egzorcysty nieskuteczną. Może to jest też tajemnica nieskuteczności Kościoła.
„Nie możecie służyć Bogu i mamonie”. To bardzo ważne. Nie będziesz miał dwóch
bogów. Nawet jeżeli ksiądz przyjmuje intencje mszalne, to winien bardzo się strzec, by
nie było w nim zadowolenia, że któraś jest większa. Chodzi o to, aby sprawować każdą
czynność ze względu na Jezusa Chrystusa. Egzorcysta nie zawsze, nie w każdym
momencie, będzie w doskonałej formie, ale musi mieć świadomość, że działa w imieniu
Kościoła, że przez niego działa Chrystus. Te predyspozycje są ważne.
Jak wygląda posługa egzorcyzmu?
Sprawuje się liturgię według rytuału wydanego przez Stolicę Apostolską. Ksiądz ubiera
się w komżę, zakłada stułę, przygotowuje wodę święconą i sól.
Dlaczego stosuje się sól?
Ten zwyczaj pochodzi z tradycji Starego Testamentu. Sól była dodawana do ofiar
pokarmowych składanych Bogu. Dla Izraelitów była znakiem wierności i
niezniszczalności przymierza z Bogiem. Sól zawsze była związana ze zdrowiem, to był
jedyny środek do konserwacji żywności. W Nowym Przymierzu Pan Jezus mówi: „Jeśli
sól zwietrzeje, czymże się ją będzie solić” i „Wy jesteście solą ziemi”. Stąd w
egzorcyzmach preferuje się święcenie wodą wymieszaną z solą.
Egzorcysta powinien w zakrystii odmówić modlitwę przed egzorcyzmem. Rytuał zaleca
stosowanie gestów takich jak: znak krzyża, nałożenie rąk, dmuchnięcie, pokropienie
wodą święconą. Odmawiana jest Litania do wszystkich świętych, następnie psalmy
proszące o opiekę Boga i wysławiające Jego zwycięstwo nad złem. Egzorcysta odczytuje
fragment Ewangelii, która jest znakiem obecności Chrystusa, ratującego powierzone mu
owce. Najczęściej jest to prolog Ewangelii św. Jana, kończący się zdaniem: „Słowo stało
się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Po nim następuje wyznanie wiary, modlitwa Ojcze
nasz i sam egzorcyzm. Ma on podwójną formę. Najpierw wypowiada się modlitwę
proszącą o uwolnienie. Kiedy egzorcyzm błagalny nie wystarcza, następuje egzorcyzm
imperatywny, rozkazujący. Zawiera on mocne sformułowania nakazujące szatanowi
opuszczenie człowieka — stworzenia Bożego nabytego za cenę Krwi Chrystusa.
Egzorcyści z dużym doświadczeniem twierdzą, że bardzo ważna jest intonacja głosu.
Gdy kapłan mówi niezdecydowanie, anemicznie, nie wiadomo dlaczego modlitwa nie
przynosi skutku. Podczas egzorcyzmu zły duch nie jest skłonny do ujawniania się.
Bywają sytuacje, że w momencie rozpoczęcia obrzędu poprawia się stan chorego. Nie
wolno się dać temu zwieść. Trzeba kontynuować egzorcyzm do skutku. Raz, drugi... aż
do momentu, gdy szatan zaczyna odpowiadać na pytania egzorcysty...
Egzorcysta powinien wdawać się w rozmowę ze złym duchem?
Tak. Wtedy trzeba stawiać pytania.
— Kim ty jesteś? Jakie masz imię?
— ... (milczenie)
— Byłaś u spowiedzi świętej, teraz idź do komunii świętej.
— Ja nie pójdę, bo ja z głodu umrę.
— Idź do komunii świętej!
— Nie pójdę!
— Dlaczego nie pójdziesz?
— Bo z głodu umrę!
— Nie umrzesz!
— Umrę! Bo jestem głodny, jestem dziś bez śniadania!
— To jeszcze pół godziny wytrzymasz!
— Nie wytrzymam!
Takiego typu są to rozmowy.
Kiedyś przyszło dwóch mężczyzn z sekty. Jeden był dręczony przez głosy. Rzecz się
rozegrała o posłuszeństwo.
— Powtórz za mną: „Posłucham biskupa”.
— No... Ja kocham Pana Jezusa...
— Powtórz: „Posłucham biskupa!”.
Robił wykręty w każdym kierunku, a posłuszeństwo jest bardzo ważne.
— No koniec! Jesteś udręczony, męczysz się, mogę ci pomóc, ale powiedz: „Posłucham
biskupa”.
— Nie.
— Jeżeli nie, to znasz drogę, przyjdź kiedy indziej.
Po rozmowie zakończonej bez skutku odezwał się głos. Wyraźnie nie był to głos tego
człowieka, z którym rozmawiałem.
— Czy ja księdza czymś nie uraziłem? — anielski, nieziemski głos...
— Nie obraziłeś mnie, ale bardzo mi Ciebie żal...
Czy człowiek zniewolony wie, że ktoś przez niego przemawia, czy też ten głos jest poza
jego świadomością?
Różnie bywa. Czasem ludzie wiedzą, że przez nich mówi zły duch. Czasem udzielanie
egzorcyzmów nie jest bezpieczne. Dialog, który wcześniej przytoczyłem, miał miejsce,
gdy przyszła dwudziestokilkuletnia kobieta z matką. Miała obsesje bluźniercze przed
komunią świętą. Po spowiedzi świętej pojawił się opór przed eucharystią. Świadomi jej
obsesji, modliliśmy się w szczególnym skupieniu. W pewnym momencie pojawił się w
kościele niepokój. Ministrantów napadł śmiech, trzeba ich było rozdzielić. Nie
kojarzyłem tego zjawiska z czymś nadzwyczajnym. Rozpoczęła się komunia, kobieta
przyjęła Pana Jezusa i poszła spokojnie do domu. Po Mszy świętej do zakrystii przybiega
jakaś kobieta z Panem Jezusem na ręku. Hostia była wilgotna, czyli ktoś Ją wypluł z ust.
Byłem przekonany, że to ta młoda kobieta z obsesjami bluźnierczymi. Jednak jeden z
ministrantów zawołał: „Proszę księdza, on to zrobił” — wskazując na ministranta,
którego napadł śmiech w czasie Mszy. „Dlaczego to zrobiłeś?”— zapytałem. „Ja nie
wiem! Ja nie chciałem!” — odpowiedział. Odebrałem to zdarzenie w ten sposób: kobieta
została uwolniona, ale zły duch zaatakował jednego z ministrantów. Okazało się, że
pochodził on z rodziny, w której rodzice żyli bez ślubu, gdzie życie wyglądało
nieciekawe. Szatan atakuje ogniwa najsłabsze. Potem nie było dalszych objawów. To był
jednorazowy, widoczny atak na tego chłopca.
Czy w czasie egzorcyzmów mogą wystąpić zjawiska niebezpieczne?
Mogą. Posłał mnie kiedyś jeden z księży biskupów, abym rozeznał sytuację w pewnym
domu. Poszedłem w cywilnym ubraniu. Człowiek, z którym się spotkałem, zaczął
wygadywać moje grzechy. Po tym, że ktoś zna tajemnice egzorcysty, można między
innymi poznać opętanie. Kiedyś egzorcyzmowany podprowadził mnie do okna i pokazał
znaki satanistyczne wyrysowane wokoło. To było jego terytorium i nie chciał, bym na nie
wchodził. Czasami przy dotknięciu ludzie krzyczą, że ich coś bardzo boli, aż do utraty
przytomności. Kiedyś myślałem, że człowiek po dotknięciu umarł. Padł jak martwy.
Innym znakiem może być wyjątkowa siła człowieka. Nie można go utrzymać. Zdarzyło
mi się, że drobna dziewczyna na początku egzorcyzmu zaczęła rzucać krzesłami.
Chwyciło ją dwóch rosłych chłopaków z jej rodziny. Wtedy upadła jak martwa. Gdy się
po pół godzinie ocknęła, była już całkiem spokojna. W Ewangelii jest taka scena, gdy po
wyjściu złego ducha człowiek leży jak nieżywy. Gdy wstanie — jest innym człowiekiem.
Czym różni się egzorcyzm publiczny od prywatnego?
Publiczny to taki, na który zgody udzielił biskup. Odprawia się go zgodnie z rytuałem.
Prywatne egzorcyzmy to modlitwy przewidziane do indywidualnego odmawiania. Kiedy
ktoś doznaje udręk, może się przed nimi bronić. Formą egzorcyzmu prywatnego będzie
np. żegnanie się wodą święconą z kropielniczki powieszonej przy drzwiach wejściowych
do mieszkania. Kościół daje takie środki i człowiek bez specjalnej liturgii sam może je
stosować. W końcowej części rytuału egzorcyzmu znajdują się modlitwy przewidziane
do prywatnego odmawiania.
Ksiądz biskup Kazimierz Majdański polecał ludziom odczuwającym jakieś udręki, aby
odmawiali Pod Twoją obronę w celu obrony przed złymi duchami.
Człowiek sam może mówić do szatana, by od niego odszedł? Czy to nie jest formuła
zastrzeżona dla egzorcysty?
Może. Jak najbardziej. Czy posłucha? Tego nie wiadomo. Ale „opierajcie się, aż ucieknie
od was” — to jest obietnica. Każdy może, bo na każdego mogą przyjść udręczenia. Na
kogoś przychodzi lenistwo albo ktoś się bardzo roztkliwia nad sobą, ogarnia go
rozrzewnienie. Takie użalanie się nad sobą rozkładające człowieka nie jest od Ducha
Świętego. Odmówić Pod Twoją obronę i zabrać się do pracy! Na tym polega egzorcyzm
prywatny. Trzeba najpierw nauczyć się rozeznawać swój stan wewnętrzny i obecność
złego ducha w sobie. Myślę, że nikt nie jest od tego wolny. Jeden się nad sobą
rozrzewnia, drugi nie może zmobilizować się do pracy, inny ciągle jest przygnębiony,
gnuśny, ledwie wstanie, już jest zmęczony, zanim cokolwiek zrobi. Jeszcze inni w
samotności nie potrafią sobie zorganizować czasu i nachodzi ich taka tęsknota, że aż by
w niebo wyli. To są dosyć powszechne objawy. Niech odmawiają Pod Twoją obronę i
zabiorą się do pracy.
Jakie mogą być skutki sytuacji, w której egzorcyzm odprawia osoba do tego
nieuprawniona?
Może wtedy swoimi działaniami spotęgować zjawiska ujemne. Istnieje też
nieporozumienie polegające na stawianiu znaku równości między egzorcyzmem a
sakramentem pojednania. Sakrament pokuty nie jest egzorcyzmem, to jest odpuszczenie
grzechów i obdarzenie łaską zażyłości z Trójcą Świętą — Ojcem, Synem i Duchem
Świętym. Tam, gdzie jest łaska, tam nie ma grzechu, jest on zgładzony. Trzeba
uporczywie zachęcać do poprawnego życia sakramentalnego.
Na czym polega opętanie miejsc lub przedmiotów?
Takie stany podobno wywołują czarnoksiężnicy afrykańscy. Podchodzę do tego
sceptycznie, ale słyszałem, jak bardzo poważni ludzie opowiadali o działaniu
afrykańskich szamanów, którzy podrzucali zaczarowane przedmioty, by szkodziły
ludziom. W niektórych krajach afrykańskich ludzie boją się zabrać znaleziony przedmiot,
bo nie wiedzą, do kogo należał i czy nie został zaczarowany. To są rzeczy wręcz
nieprawdopodobne, ale przedmiot czy miejsce mogą być brane w posiadanie przez złego
ducha. Stąd tak potrzebna jest kolęda. Tam, gdzie ludzie przebywają, nie tylko działają w
sposób święty, ale i grzeszą. Księża powinni poważnie traktować błogosławienie domu,
mieszkania. Myślę, że jest to uwalnianie od tych złych mocy, które mogą przez grzech
ludzki brać dane miejsce w posiadanie. Święcenie miejsca czy mieszkania nie jest
śmieszne. To jest oddanie ich Panu Bogu. Co pewien czas potrzebne jest odnowienie
takiego poświęcenia.
Jakie są zagrożenia w posłudze egzorcysty?
Wydaje mi się, że nie należy tworzyć grupy egzorcystów wyobcowanych z życia
Kościoła. Stworzenie takiego kręgu magów mijałoby się zupełnie z celem. Jeżeli ktoś jest
egzorcystą, to jego posługa ma uświadamiać innym księżom, że wykorzystując środki
zwyczajne, mogą chronić ludzi przed złem. To cały Kościół ma podjąć walkę ze złym
duchem, każdy duszpasterz.
Czy egzorcyście grozi zemsta ze strony szatana — nadzwyczajne ataki, choroby,
przypadki losowe?
Zdarza się. Ale ja nie będę o tym mówił... Jeżeli już... Może to być kwestia wzmożonego
ataku pokus w jakiejś dziedzinie, która jest słabością egzorcysty. Doświadcza się wtedy
zemsty, na którą trzeba być przygotowanym i wiedzieć, że jeżeli były skuteczne
działania, to będzie próba ataku na egzorcystę. Mogą to być nawet wypadki zagrażające
życiu. Jednocześnie mogę powiedzieć, że w takich sytuacjach doznaję szczególnej
opatrzności Bożej. Szatan atakuje, ale można doświadczyć specjalnej opieki ze strony
Pana Boga.
TADEUSZ CZAPIGA
ksiądz, patrolog, wykładowca Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego
w Szczecinie, pełni posługę wobec udręczonych.