Episode 27 The demon Demon

background image

Episode 27 - "The demon" - "Demon"

Burzyciel Snów by

ł w ciekły, roze lony i wszystko to, co oddawały znane ludzko ci synonimy

tego s

łowa. Wci nie potrafił odnale ć duszy tego jedynego składnika potrzebnego mu do

odzyskania pe

łnej mocy, a na dodatek ta sprawa z...odmie cem. Bo przecie tym e był

cz

łowiek, nad którym z tak przyjemno ci si ostatnio zn cał. Tak proste było odnalezienie w

jego mózgu najskrytszych pragnie , tak banalne, jak w adnym innym - oto za fasad
wiecznego imprezowicza i spotykaj cego si z kobietami faceta kry

ł si przecie kto , kto w

g

ł bi duszy wci pami tał przeszło ć...I wci potrzebował odrobiny uczucia. Castiel z roku

2014 otrzyma

ł wła nie z r k Burzyciela spełnienie tego, o czym tak bardzo marzył. Nawet

wi cej, nic nie sta

ło na przeszkodzie, by zachował sobie ten wiat - na razie. Burzyciel

wyko czy go potem.

Ale co by

ło stanowczo nie tak. Po pierwsze, owszem, bez problemu udało mu si zatruć

Future Castiela, to by

ł banał - której nocy po prostu zbli ył si do jego łó ka i wnikn ł w jego

alkohol w tej samej chwili, kiedy ten podnosi

ł szklank do ust - w kolejnym przypływie

samotno ci, gdy nie móg

ł zasn ć, a jedynym pocieszeniem była butelka. A potem wystarczyło

tylko zajrze

ć gł boko w dusz byłego anioła i dowiedzieć si , e poza rodzin chciałby jeszcze

akceptacji ze strony ca

łego obozu, przebaczenia...Tak, wła nie mo e nawet bardziej ni rodziny

- Future Castiel potrzebowa

ł przebaczenia. I Burzyciel Snów jednym szeptem w jego mózgu

podsun

ł mu pomysł zawarcia umowy z demonem. To wła nie była odpowied na pytanie

Deana Winchestera, dlaczego by

ły anioł zwlekał tak długo. Jednak e sam fakt istnienia tego

obozu by

ł conajmniej dziwny. Przecie wszyscy zgin li kilka lat temu, Burzyciel doskonale

wiedzia

ł, co si stało, był wtedy w pół nie, ale nadal miał kontrol nad tym, co si działo

woko

ło niego. Kto musiał przywrócić obóz do ycia. Ale po co? I czy to miało z nim jaki

zwi zek? Czy kto próbowa

ł go powstrzymać? Owszem, wiedział przecie o planach Gabriela i

ca

łej reszty i ju próbował im zapobiec - za pomoc pewnego sterowanego przez siebie

cz

łowieka - ale co - i komu - dało pojawienie si Chitaqui na nowo na mapie wiata? Czy duszy

Castiela, tego z roku 2009, nie da

ło si chronić inaczej?


W

ła nie, to była druga sprawa, która nie dawała istocie spokoju. Gdzie to znajdował si ten

upad

ły anioł, z którego tak bardzo chciał wyssać dusz ? Chyba nie w tym bezsensownym

obozie? Nie, dawno by ju o tym wiedzia

ł. Czemu wi c...


Co w nim zafalowa

ło. Jakiego rodzaju przeczucie, a mo e...Moment! Być mo e kto go

wzywa

ł.


Burzyciel za mia

ł si w duchu, to było tak nieprawdopodobne, jak my lenie, e kto mo e go

pokona

ć. Ale zaraz, zaraz, to prawda, jednak kto woła jego imi . Odpowiedział...Na swój

sposób.

***

Lucyfer, stoj c na wzgórzu, wiedzia

ł, e adres jest prawdziwy. Oto ostatnie miejsce, gdzie

zdarzy

ł si niespodziewany zgon. Tutaj nawet czuć jeszcze było istot , w ko cu wy ledzenie jej

nie by

ło takie trudne dla kogo takiego, jak ten e anioł. A je li tylko zna si odpowiednie

rytua

ły, mo na skontaktować si z Burzycielem i...


- Czego?! - pos

łyszał Lucyfer w swoim umy le.

background image

- Tutaj jeste - u miechn

ł si tamten. - Mam wra enie, e niezbyt dobrze si ukryłe , skoro w

ci gu kilku godzin zlokalizowa

łem, gdzie jeste . Có , wydaje mi si , e powiniene zacz ć si

o siebie troszczy

ć, bo niedługo nadejdzie twój marny koniec.


- Idiota - odparowa

ł Burzyciel. - Grozisz mi, a sam dałe si zamkn ć w klatce. Wiem, kim

jeste i czego ode mnie chcesz. Jedynym efektem tej rozmowy b dzie wyci gni cie od ciebie
miejsca, gdzie ukryli cie dusz Castiela.

- Ze mn nie pójdzie ci tak

łatwo - odparł natychmiast Lucyfer. - Mam pewne sposoby na

takich, jak ty i w

ła nie zamierzam si nimi posłu yć.


Lucyfer k

łamał. Od samego pocz tku czynił pewne znaki r kami, maj ce pomóc mu w

nieuchronnym - w walce z Burzycielem. A przy okazji mia

ły ochronić jego samego. Jak by to

wygl da

ło, gdyby dał si zarazić?


- Lepiej przesta si ze mn bawi

ć, bo i twoj dusz mog po yczyć.


- A na co ci moja dusza? - odrzek

ł spokojnie Lucyfer. - Obaj wiemy, e to Castiel jest dla ciebie

wa ny, a nie ja. Z moj dusz nic nie zrobisz. On jest specjalnym rodzajem upad

łego anioła,

ró ni si ode mnie czym , czego ty potrzebujesz, a ja nie mog ci da

ć. Wi c jestem bezpieczny.


- Nie jeste . Znam twoje pragnienia. A gdyby tylko zgodzi

ł si mi pomóc w odzyskaniu mocy,

dosta

łby to i nawet wi cej. I to na powa nie, a nie we nie, jak pozostali. Potrzebuj tylko

jednej, ma

łej duszyczki. A w tym jeste przecie dobry, prawda? W odbieraniu dusz. To jak

b dzie, Lucyferze?

***

Crowley siedzia

ł na łó ku Singera i ało nie na niego patrzył. W ci gu kilku chwil otarł ju

tysi ce razy ciekn c mu strumyczkiem z ust lin i bezsensownie powtarza

ł jakie słowa na

temat skrzyde

ł i jego matki.


- Mia

łe matk anioła, czy jak? - zirytował si w pewnym momencie Bobby, nie maj c poj cia,

co zrobi

ć z tym chorym umysłowo demonem.


- Taaaaak - odpar

ł mu przeci gle tamten. - Anioł. Mama anioł.

Łowca mrugn ł kilka razy, niepewny, czy to, co wła nie usłyszał, jest prawd , czy kolejnym
wytworem umys

łu demona. Crowley jednak uparcie kontynuował:


- Mama anio

ł. Nie chc do szkoły. Nie chc skrzydeł. Tata dobry, tata zabierz mam , tata nie

bije. Tata kino...- rozp

łakał si w pewnej chwili Crowley, ale widać było, e płacze ze

szcz cia.

Tak spe

łniało si yczenie jednego z najpot niejszych demonów na wiecie - tym i mniej

naturalnym - wyprawa z ojcem do kina i unikni cie bicia przez matk . Niektórzy maj
naprawd banalne marzenia, przynajmniej porównuj c je z innymi...

***

background image

Roxanne zacisn

ła pi ci, nie patrz c nawet na stoj cego obok niej Winchestera. Sam próbował

co powiedzie

ć, ale po prostu kazała mu si zamkn ć. Miał ochot przypomnieć jej, e ich cała

misja w

ła nie klasycznie spaliła na panewce i czas poinformować Gabriela o niepowodzeniu,

ale zmierzy

ła go tak ponurym spojrzeniem, e stał w miejscu i patrzył na ni .


A ona wyj

ła z kieszeni zdj cia, mrukn ła tylko, e ka dy ma je przy sobie na wypadek

zamordowania przez Crotów - po prostu dla ewentualnej potrzeby identyfikacji cia

ła - po czym

po

ło yła je na samym rodku skrzy owania.


- Co robisz? - spyta

ł, chocia dobrze wiedział.


- Przyzywam demona - odpowiedzia

ła spokojnie. - Nie zamierzam tego tak zostawić.


- Chcesz zawrze

ć umow ? Ale po co? Czy naprawd nie ma innego sposobu, by dowiedzieć

si , jak...

- Nie b d o nic pyta

ć - przerwała mu w pół słowa. - Sam...Ja doskonale wiem, co si tu

wydarzy

ło i wiem, jakie b d tego skutki. I wcale nie mówi o skutkach dla wiata, o tej całej

waszej misji ratowania duszy waszego Castiela, tego z roku 2009. Ja mówi o kim , kto
w

ła nie błagał mnie o pomoc. Obiecałam przed chwil , e pomog mu wrócić i ja tego słowa

dotrzymam. Zawr umow z tym cholernym demonem, jaki zaraz si tu zjawi, po to, eby
wróci

ł mojego Castiela - znaczy si moj wersj - do domu. Nie mog pozwolić, by on tam

zosta

ł.


- I oddasz za to dusz ? Przecie on nie umiera. A ty umrzesz - zdziwi

ł si Winchester,

zauwa aj c przy okazji, jak Roxanne poprawi

ła si w pewnym momencie pod koniec

wypowiedzi.

- I co z tego? - wzruszy

ła ramionami, po czym doko czyła rytuał.


***

To co , co sta

ło przed nimi, było zwyczajnym facetem w okularkach, przylizanym blondynem z

notesem w r ku, jakby wezwany demon mia

ł sprawiać wra enie klasycznego biurokraty.

Poprawi

ł okulary na nosie i dopiero wtedy spojrzał na Sama i Roxanne.


- A wi c o co wam chodzi? - spyta

ł głosem, jakiego mo na by si spodziewać po takiej postaci.


- Zamierzamy zawrze

ć umow - rozpocz ła kobieta. - Masz wrócić dusz i umysł mojego

przyjaciela do domu, do roku 2014, do naszego wiata.

- A w zamian dostan ciebie? - przechyli

ł głow i spojrzał na Roxanne, mrugn wszy

porozumiewawczo okiem.

- Przecie wszyscy znamy zasady. Dobra, to bierz si do roboty - ile mam czasu - rok, dwa?

- Nie jestem pewien...- odpar

ł powoli demon. - Nie wydaje mi si , bym mógł na to

odpowiedzie

ć.


- Jak to? To nie ty ustalasz zasady? - zdziwi

ła si ona.

background image


- Owszem, ja, ale w przypadku zawarcia umowy. A tej zawrze

ć nie mo emy.


- Dlaczego? - spyta

ła na razie cierpliwie, staraj c si zlekcewa yć nieprzyjemne wra enie, jakie

przesz

ło jej po plecach.


- Bo ty, moja droga, jeste tylko cz

łowiekiem. A przedmiot naszej niedoszłej umowy być mo e

teraz te nim jest, ale przy okazji - i na jego nieszcz cie - by

ł kiedy kim wi cej. Och... -

machn

ł r k - przecie w ko cu wszyscy znamy t histori . Rozumiesz wi c chyba sama, e

nie mog zgodzi

ć si na co takiego.


- S

łuchaj, dostajesz moj nieuszkodzon dusz i...- post piła krok do przodu, nie zamierzaj c

ust pi

ć.


- Albo dostan - to znaczy nie ja, ale moi bracia - jeszcze cieplutk dusz kogo innego...jest o
wiele wi cej warta, ni twoja. Wybacz, ale nie b d pomaga

ł ci w czym takim, tylko bym na

tym straci

ł.


- Je li tego nie zrobisz, nie tylko ja na tym strac , ale i...

Demon wyprostowa

ł si nagle i doko czył za ni :


- ...ale i ca

ły wiat, tak wiem. Tylko, e tobie nie chodzi o wiat, tylko o ratowanie najbli szej

ci osoby w Campie. Przykro mi jednak. Mog ci tylko u wiadomi

ć - co zapewne sprawi ci

jeszcze wi kszy ból - e demony doskonale wiedz o Burzycielu Snów. Wszyscy o nim wiedz .
A "twój" Castiel ma w sobie pewn warto

ć...której nikt si nie spodziewa, a której niestety nie

b dzie w stanie dowie

ć.


- Tak, wiem, powiedziano mi, jak warto

ć ma Cas...Ale czy wła nie dlatego nie powiniene mi

pomóc? Je li Burzyciel zapanuje nad wiatem, zniszczy i was, demony.

- Och, nie, nie. Ja nie mówi o takiej warto ci. Ja mówi o czym wi cej. Widzisz...- tym razem
to demon zbli y

ł si nieco do swojego rozmówcy - my, istoty z supernaturalnego wiata, mamy

troch wi ksze poj cie o tym, co si dzieje. I nawet Gabriel nie ma szans dowiedzie

ć si , na co

tak naprawd si porwa

ł i kogo chciał ratować. Szkoda, e to wszystko na nic...


- Czy on jest przeznaczony do czego wi cej, ni do uczestnictwa w planie Gabriela? - spyta

ł

Sam, nie maj c oporów przed mówieniem o tym tak otwarcie, skoro demon i tak ju o
wszystkim wiedzia

ł.


- Och, tak, tak - ucieszy

ł si biurokrata. - Widz , e zrozumiałe . Do czego o wiele, wiele

wi kszego...Tylko, e niestety nigdy nie spe

łni swojego przeznaczenia, bo po prostu nie zd y.

Widzicie...Mój kolega zawar

ł z nim umow , w wyniku której Castiel miał umrzeć i i ć do

Piek

ła za trzy tygodnie. Ale niestety, Burzyciel Snów wmieszał si w to za bardzo. Castielowi z

roku 2014 pozosta

ło kilka dni...mo e godzin. A mo e minut? Albo sekund? - zachichotał

demon. - Wierzcie mi, nie chcia

łbym być w jego skórze, kiedy to p knie.


- Co p knie? - nie wytrzyma

ła kobieta.


- Jego dusza - szepn

ł demon i znikn ł.

background image


***

Dean 2014 dzia

łał tak szybko, e sam siebie zaskakiwał. Ale bardziej zaskoczyło go to, co

w

ła nie postanowił. Zszedł cicho do celi, gdzie wi ził swoj poprzedni wersj i otworzył

drzwi - oczywi cie w towarzystwie uzbrojonych o

łnierzy. Ale i ich odprawił po chwili jednym

ruchem r ki.

- Chc zosta

ć z nim sam! - stwierdził pewnie i wyra nie, po czym stan ł przed uwi zionym i

zmaltretowanym Deanem 2009. Schyli

ł si nad le cym ciałem i wyj ł nó .


Kiedy tamten otworzy

ł oczy i ujrzał nad sob przekl tego psa z biał broni w r ce, był pewny,

e zaraz zginie.


- Pchnij, na co ty czekasz? - ze li

ł si "młodszy" Dean. - B dziesz tu stał i gapił si na mnie?


- Stul mord - odpar

ł cicho zało yciel obozu i przeci ł wi zy. - Nie zamierzam ci na razie

zabija

ć. Uwolniłem ci , bo chc , by doprowadził mnie do Sama i reszty. Ty jedyny wiesz, co

on zrobi.

- Nie wydam swojego brata! My l , e powiniene to wiedzie

ć! - odmówił mu Winchester 2009

i usiad

ł z wyra nym wysiłkiem. Przebywanie w tej celi zdecydowanie mu nie słu yło. - Nie

boisz si , e ci zabij ?

- Nie. Bo za tymi drzwiami czeka moja ma

ła armia. Jak tylko wystawisz łeb, a mnie tam nie

b dzie, zastrzel ci za sekund . Nic ci to nie da. A co do Sama, to jestem pewien, e mi
pomo esz. Mam co , co na pewnie ci przekona.

- A có to takiego? - spyta

ł Dean 2009.


Dwie minuty pó niej m

czyzna, który jeszcze przed chwil zaprzecza

ł, e kiedykolwiek

móg

łby zdradzić własnego brata i poprowadzić do niego t oszalał armi i własnego

sobowtóra, sta

ł na dziedzi cu obok tego, kto wła nie go uwolnił.


- Jestem gotów - powiedzia

ł. - Poka ci, jak post piłby Sam Winchester.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ron Goulart The Curse Of The Demon
Diana Rowland [Kara Gillian 02] Blood of the Demon
Schmitz, James The Demon Breed
The Demon King gets condemned
Schmitz, James The Demon Breed
Jennifer Colgan The Demon of Pelican Bluff
The Demon the Disciples Could Not Cast Out
26 The Demon (C)
26 The Demon(1)
The Curse of the Demon Ron Goulart
The Demon of Scattery Poul Anderson
WarCraft (2004) War of the Ancients Trilogy 02 The Demon Soul Richard A Knaak
Richard Preston The Demon In The Freezer
Conan at the Demon s Gate Roland J Green
R J Scott The Demon s Blood
Scarlet Hyacinth Mate or Meal 07 The Demon Who Fed on a Shark
Jerry Ahern Takers 3 Summon The Demon
The Demon King, seriously tries to gain victory
7 2 War Of The Ancients Trilogy The Demon Soul

więcej podobnych podstron