Komisarz Brunetti 03 Stroj na smierc Leon Donna

background image
background image

DONNALEON

STRÓJNAŚMIERĆ

(Przełożyła:MariaOlejniczak-Skarsgard)

NOIRSURBLANC

1998

Rozdział1

Pantofelbyłczerwonyjaklondyńskiebudkitelefoniczneczynowojorskie

wozystrażackie,alenieteskojarzenianasunęłysięczłowiekowi,który

background image

zauważyłgopierwszy.Pomyślałoferraritestarossazkalendarzawiszącegow

pokoju,gdzieprzebieralisięrzeźnicy,otymznagąblondynkąwyciągniętąna

mascewtakiejpozie,jakbynamiętniekochałasięzlewymreflektorem.Pantofel

leżałnaboku,niemaldotykającszpicemplamyropy,jednejzwielu,którymi

pokrytybyłterenzabudynkiemrzeźni.Mężczyznazobaczyłbutizaraz,

oczywiście,nasunęłomusiętakżeskojarzeniezkrwią.

Wielelattemu,nadługozanimMargherastałasiękwitnącym-choć

możeniejesttonajwłaściwszeokreślenie-miastemprzemysłowymwe

Włoszechizanimrafinerienaftoweizakładychemicznewyrosłynarozległych

podmokłychterenachpodrugiejstronielaguny,nadktórąleżyWenecja,perła

Adriatyku,wydanopozwolenienazbudowanierzeźni.Betonowybudynek,

długiisurowy,byłogrodzonywysokąsiatką.Byćmoże,ogrodzeniepostawiono

wdawnychczasach,gdypopiaszczystychdrogachpędzonoowceibydłona

ubój.Amożepierwotnymzamierzeniembyłouniemożliwieniezwierzętom

ucieczki,gdywprowadzanojenarampę,poganianobatamiipędzonona

spotkaniezprzeznaczeniem.Obecnieprzywożonojeciężarówkami,

zajeżdżającymityłempodrampę,którejwysokieboczneścianyuniemożliwiały

ucieczkę.Niktniemiałochotyzbliżaćsiędorzeźniidlategoogrodzeniebyło

właściwiezbyteczne.Zapewneztegopowoduniereperowanorozległychdziur

wsiatce,przezktórenocąprzedostawałysiępsy,zwabioneodorem

wydobywającymsięzbudynkuitęskniewyjącezatym,co,jakwiedziały,

background image

znajdujesięzabetonowymiścianami.

Wokółrzeźnirozciągałysiępustepola;fabrykistałyzdalaodniskiego

betonowegobudynku,takjakbyprzestrzegałytaburówniesilnegojakgłoskrwi.

Fabrycznebudynkitrzymałysięwoddaleniu,alezabójczewyciekiiodpływy,

wydobywającesięznichiprzesączającesiędoziemi,naruszałytotabuico

rokuprzenikałybliżejrzeźni.Pośródbagiennychtrawwydobywałysięz

czarnegoszlamubąble,anapowierzchnikałuż,którenieznikałynawetpodczas

wyjątkowejsuszy,lśniławarstwaropymieniącasiępawimibarwami.Choć

budynekrzeźniotaczałazatrutaprzyroda,łudzibardziejprzerażałoto,cosię

działowśrodku.

But,czerwonypantofel,leżałnabokujakieśstometrówzarzeźnią,tużza

ogrodzeniem,nalewooddużejkępywysokiejtrawymorskiej,którarosła

bujnie,żywiącsiętruciznamibąbli,przenikającymidojejkorzeni.Wupalny

sierpniowyponiedziałek,ojedenastejtrzydzieści,krępymężczyznaw

obryzganymkrwiąskórzanymfartuchuotworzyłzamaszystymruchem

metalowedrzwiztyłurzeźniistanąłwprażącymsłońcu.Zzajegopleców

popłynęłyfalegorąca,smroduiwyciazwierząt.Żarzniebaniepozwalał

odczuć,żenazewnątrzjestchłodniej,aletuprzynajmniejsmródwnętrzności

byłmniejodrażającyiniesłyszałosięrykuipisku,tylkoszumsamochodówna

odległejokilometrszosie,którymituryścinapływalidoWenecjinaświęto

Ferragosto.

background image

Pochylającsię,byznaleźćsuchemiejsceudołufartucha,rzeźnikwytarł

zakrwawionądłoń,apotemzkieszenikoszuliwyjąłpaczkęnazionale.

Plastykowązapalniczkązapaliłpapierosaigłębokowciągnąłdym,delektując

sięzapachemiostrymsmakiemtaniegotytoniu.Gardłowewycie,dobiegające

przezdrzwi,kazałomuodejśćodbudynkuwstronęogrodzenia,gdziemógł

znaleźćtrochęcieniapoddrobnymiliśćmizaledwieczterometrowejakacji.

Stojącwcieniu,odwróciłsiętyłemdobudynkuipatrzyłwdal,nalas

kominówfabrycznychciągnącychsięwstronęMestre.Zniektórychwydobywał

sięogień,zinnychszaryizielonawydym.Lekkiwiatr,zbytsłaby,bydałsię

odczućnaskórze,niósłchmurydymuwjegokierunku.Rzeźnikzaciągnąłsięi

spojrzałwdół,naziemiępodstopami,jakzawszebaczniesprawdzając,gdzie

postawinogęnatychpolach.Tużzaogrodzeniemzobaczyłleżącynabokubut.

Butbyłzrobionyzjakiegośmateriału,niezeskóry.Zjedwabiu?Atłasu?

BettinoColanieznałsięnatym,alewiedział,żeżonamaparętakichpantofli,

zaktórezapłaciłaponadstotysięcylirów.Żebyzarobićtylepieniędzy,onmusi

zabićpięćdziesiątowiecalbodwadzieściacielaków,aonawydajetakąsumęna

pantofle,którerazmananogach,apotemwrzucadoszafyinigdywięcejnie

ogląda.

Ponieważpiekielnykrajobrazniemiałwsobienic,comogłoprzykuć

jegouwagę,zacząłuważniejprzyglądaćsiębutowi.Zrobiłkrokwlewoi

spojrzałnaniegopodinnymkątem.Choćbutprawiedotykałdużejkałużyropy,

background image

okazałosię,żeleżynaskrawkusuchejziemi.Colazrobiłnastępnykrokwlewo,

cospowodowało,żestanąłwpełnymsłońcu,izacząłszukaćwzrokiemdrugiego

pantofla.Podkępątrawzauważyłcośpodłużnego,cowyglądałonapodeszwę.

Upuściłpapierosaiwbiłgoczubkiembutawmiękkąziemię,anastępnie

przeszedłkilkametrówwzdłużpłotu,niskosiępochyliłiprzeczołgałprzezdużą

dziuręwsiatce,uważając,byniezahaczyćosterczącekawałkizardzewiałego

drutu.Wyprostowałsięipodszedłdopierwszegobuta,spodziewającsię,że

znalazłszyparę,będziemiałznichjakąśkorzyść.

-Robadiputtana-wymamrotałpodnosem,widzącobcas,wysokijak

paczkapapierosówwjegokieszeni;tylkokurwamożewłożyćcośtakiego,

pomyślał.Pochyliłsięipodniósłpantofel,uważając,żebyniedotknąćgood

zewnątrz.Jegooczekiwaniasięspełniły:butniewpadłdokałużyropyibył

czysty.Colazrobiłkilkakrokówwprawo,pochyliłsięidwomapalcami

chwyciłzaobcasdrugiegobuta,chybawbitegowkępętrawy.Osunąłsięna

kolano,patrzącuważnie,gdzieklęka,imocnopociągnąłzaobcas.Butprzesunął

się,alegdyBettinoColauprzytomniłsobie,żeściągnąłgozludzkiejnogi,

poderwałsię,odskoczyłnabokiupuściłznalezionywpierwbut,który

wylądowałwczarnejkałuży,choćudałomusięprzezcałąnocuniknąćtakiego

losu.

Rozdział2

Dwadzieściaminutpóźniejpojawiłasiępolicjawdwóchniebiesko-

background image

białychsedanachzeSquadraMobilepodległejkomendziewMestre.Placna

tyłachrzeźniwypełniłsięjużludźmi,którychwywiodłonasłońce

zaciekawienieinnegorodzajumordem.Cola,gdytylkozobaczyłbutipasującą

doniegostopę,woszołomieniupobiegłdobudynkuiwpadłdobiura

brygadzisty,żebypowiedziećmu,żenapoluzapłotemznalazłmartwąkobietę.

Colabyłdobrympracownikiemipoważnymczłowiekiem,więc

brygadzistauwierzyłmuinatychmiastzadzwoniłpopolicję,niewychodzącna

zewnątrzinieupewniającsięoprawdziwościjegosłów.Pozostalipracownicy,

którzywidzieli,jakkolegawbiegadobudynku,podeszlidoniegociekawi,co

sięstało.Brygadzistaopryskliwymtonemkazałimwrócićdopracy:samochody

chłodnieczekałynazaładowanieiniktniemiałczasunapogawędkiojakiejś

dziwce,którejpoderżniętogardło.

Oczywiście,nienależałorozumiećtegodosłownie-Colapowiedział

tylkotyle,żeznalazłbutiwidziałstopę.Alepolawokółfabrykmiałyswoją

renomęwśródmężczyznpracującychwtychfabrykach-iwśródkobiet

pracującychnatychpolach.Jeśliktóraśznichzostałazakatrupiona,tozapewne

byłajednąztychwypacykowanychzdzir,którepóźnympopołudniemstałyprzy

drodzełączącejterenyprzemysłowezMestre.Popracy,wdrodzedodomu,

dlaczegoczłowiekmiałbyniezatrzymaćsięnachwilęinieodbyćkrótkiej

przechadzkiwstronękocarozłożonegoprzykępietraw?Numerekbyłszybki,a

oneniechciałyodciebienicpróczdziesięciutysięcylirówi,jaktosięzdarzało

background image

corazczęściej,byłyblondynkamizEuropyŚrodkowej,takbiednymi,żenie

mogływymagaćodciebiestosowaniażadnychśrodków-wprzeciwieństwiedo

włoskichdziewczynzViaCappuccina-apozatymodkiedydziwkamówi

mężczyźnie,coijakmarobić?Taprawdopodobnietakpostąpiła,zabardzona

niegonaciskała,aonjejdołożył.Przyjdąnastępne,każdegomiesiącacoraz

liczniejprzekraczajągranicę.

Zajechałypolicyjnesamochodyizkażdegowysiadłumundurowany

funkcjonariusz.Poszliwstronęgłównegowejścia,alebrygadzistawyszedłim

naprzeciw,nimdotarlidodrzwi.ZajegoplecamistanąłCola,pełenpoczucia

własnejważności,skoroznalazłsięwcentrumuwagi,iwciążtrochęstruty

widokiemtejnogi.

-Topannaswzywał?-spytałpolicjant.Miałokrągłątwarzlśniącąod

potuipatrzyłnabrygadzistęzzaciemnychokularów.

-Tak.Napoluzarzeźniąleżymartwakobieta.

-Widziałjąpan?

-Nie.-BrygadzistaodsunąłsięnabokigestemrękikazałColipodejść

bliżej.-Onjąwidział.

Policjantkiwnąłgłowąinatenznakjegokolegazdrugiegosamochodu

wyjąłniebieskinoteszkieszenikurtki,otworzyłgo,zdjąłnasadkępióraiczekał

zrękąuniesionąnadkartkąpapieru.

-Pananazwisko?-zapytałpierwszypolicjant,kierujączasłonięte

background image

okularamioczynarzeźnika.

-Cola,Bettino.

-Adres?

-Pocowamjegoadres?-wtrąciłsiębrygadzista.-Tamleżymartwa

kobieta.

PolicjantoderwałwzrokodColiilekkopochyliłgłowę,abyspojrzećzza

okularównabrygadzistę.

-Onanamnieucieknie-odparłiznowuspojrzałnaColę,powtarzając

pytanie:-Adres?

-Castello3453.

-Jakdługopantupracuje?

-Piętnaścielat.

-Októrejprzyjechałpandziśdopracy?

-Osiódmejtrzydzieści.Jakzwykle.

-Dlaczegoposzedłpannapole?

Sądzącposposobie,wjakipierwszypolicjantzadawałpytania,adrugi

zapisywałodpowiedzi,Colaodniósłwrażenie,żegoocośpodejrzewają.

-Żebyzapalićpapierosa-odpowiedział.

-Wśrodkusierpniawyszedłpannapełnesłońce,żebyzapalićpapierosa?

-Tongłosupolicjantaświadczyłotym,żeuważaColęzaszaleńca.Albo

kłamcę.

background image

-Miałemprzerwę-odparłColaznarastającąniechęcią.-Zawsze

wychodzęwtedynadwór.Chcęuwolnićsięodzapachu.

Nadźwięktegosłowapolicjancipoczuliwpowietrzusmródiskierowali

głowywstronębudynku,atenznotesemwrękuniemógłpowstrzymać

bezwiednegoskurczunozdrzy.

-Gdzieonależy?

-Tużzapłotem,podkępątraw.Dlategowpierwszejchwilijejnie

zauważyłem.

-Dlaczegopandoniejpodszedł?

-Bozobaczyłembut.

-Żeco?

-Zobaczyłembut.Napolu.Apotemzobaczyłemdrugi.Pomyślałem,że

mogąbyćwdobrymstanie,więcprzeszedłemprzezdziuręwpłocie,żebyje

zabrać.

Przyszłominamyśl,żemogąspodobaćsiężonie.-Kłamał.Przyszłomu

namyśl,żemożejesprzeda,aleniechciałujawnićtegoprzedpolicjantami.

Kłamstwobyłodrobneicałkowicieniewinne,choćpierwszezwielu,jakie

policjamiałausłyszećnatemattegobutaiosoby,któragonosiła.

-Apotem?-ponagliłColępierwszypolicjant,gdynieusłyszałnic

więcej.

-Potemprzyszedłemzpowrotemtutaj.

background image

-Nie,nie-zaprotestowałtamten,zirytacjąpotrząsającgłową.-Chodzi

mioto,cosiędziałowcześniej.Copanzrobił,gdyzobaczyłbutitękobietę?

Colapospiesznieopowiedziałcałąhistorię,chcącjaknajszybciej

zakończyćtęsprawę.

-Podniosłemjedenbut,apotemdostrzegłemdrugi.Leżałpodkępątraw.

Pociągnąłemzaniego,aleniechciałsięruszyć.Sądziłem,żewcośsięwbił,

więcponowniepociągnąłemiwtedysięzsunął.-Colaprzełknąłślinęrazi

drugi.-Miałagonanodze.Dlategoniechciałsięruszyć.

-Długopantamstał?

TymrazemtoColauważał,żemaprzedsobąszaleńca.

-Gdzieżby!Zaraztuprzybiegłem,opowiedziałemwszystko

Banditellemu,aonwezwałwas.

Brygadzistakiwnąłgłowąnapotwierdzenieprawdziwościtychsłów.

-Czypanprzechadzałsiękołotegomiejsca?-dopytywałsiępierwszy

policjant.

-Czysięprzechadzałem?

-Stałpantamchwilę?Zapaliłpapierosa?Cośrzuciłnaziemię?

Colazdecydowaniepotrząsnąłprzeczącogłową.Drugifunkcjonariusz

przewróciłkartkęwnotesie,apierwszypowiedział:

-Proszęoodpowiedź.

-Nie.Nicztychrzeczy.Zobaczyłemją,upuściłembutiposzedłemdo

background image

budynku.

-Czypanjejdotknął?

Colaspojrzałnapolicjantazezdumieniem.

-Onabyłamartwa-odparł.-Jasne,żejejniedotknąłem.

-Przecieżdotknąłpanjejstopy-wtrąciłdrugipolicjant,zerkającw

notatki.

-Niedotknąłemjejstopy-zaprzeczyłCola,niemającpewności,czy

rzeczywiścietakbyło.-Dotknąłembuta,aonzsunąłsięzestopy.-Ijeszczenie

mógłpowstrzymaćsięprzedzadaniempytania:-Pocomiałbymjejdotykać?

Obajpolicjancipominęlitomilczeniem.Pierwszyodwróciłsięikiwnął

głowąnadrugiego,któryszybkimruchemzamknąłnotes.

-Nodobra,niechpannampokaże,gdzieonajest.

Colastałjakbywrośniętywziemięikręciłnabokigłową.Plamykrwina

przodziefartuchawyschłynasłońcuiprzyciągnęłychmaręmuch.Niepatrząc

napolicjanta,powiedział:

-Leżytamzabudynkiem.Trzebaprzejśćprzezdużądziuręwsiatce.

-Chciałbym,żebypanpokazałnamtomiejsce-nalegałpolicjant.

-Przecieżwampowiedziałem,gdzietojest-odpaliłmuCola

podniesionymgłosem.

Policjanciwymienilispojrzenia,któremiałyoznaczać,żeniechęćColi

jestwymownaiwartazapamiętania.Zachowalijednakmilczenie,odwrócilisięi

background image

poszliwzdłużbudynku.

Byłojużpołudnie,słońcewaliłowpłaskiedenkapolicyjnychczapek.

Obajfunkcjonariuszemieliwłosymokreodpotu,któryspływałimkropelkami

poszyjach.Gdywyszlinatyłyrzeźni,zobaczylidużądziuręwogrodzeniui

skierowalisięwjejstronę.Zzaplecówdobiegłyichludzkiegłosy,przemieszane

znieustającymirykamiibeczeniemkonającychzwierząt.Policjanciodwrócili

sięizobaczylipięciulubsześciumężczyzn,wfartuchachtaksamojakuColi

poplamionychzakrzepłąkrwią,którzystalizbiciwgrupęprzytylnymwejściu

dobudynku.Przywyklidotegorodzajuciekawości,ruszylidalej.Nisko

pochyleni,przeszliprzezdziuręwogrodzeniu,anastępnieskręciliwlewo,w

stronędużejkępyostrejtrawy,którarosłazasiatką.

Zatrzymalisiękilkametrówprzedtrawami.Wiedząc,czegoszukają,

szybkodostrzegliwystającąspodniskichłodygstopę.Tużprzedniąleżałydwa

pantofle.

Wolnymkrokiempodeszlidokępytraw,baczniepatrząc,gdziestąpają,

abyniewdepnąćwpaskudnekałużelubnaśladystóp,którektośmógłtu

pozostawić.Zatrzymalisiętużprzybutach.Pierwszypolicjantuklęknął,a

potemrękąodsunąłwysokądopasatrawę.

Ciałoleżałonawznak,abokikostekwbiłysięwziemię.Jedenz

policjantówschyliłsięiodgiąłtrawę,odsłaniającpozbawionąowłosieniałydkę.

Zdjąłokularysłoneczneiuważniepatrzącwzacienionąprzestrzeń,powiódł

background image

wzrokiemponogach,długichiumięśnionych,kościstymkolanieiczerwonej

koronkowejbliźnie,którawystawałaspodjaskrawoczerwonejsukni,odrzuconej

natwarz.Nachwilęzatrzymałwzrokiwykrzyknął:-Cazzo!-poczympuścił

źdźbłatraw,którenatychmiastsięwyprostowały.

-Cojest?-spytałjegokolega.

-Tomężczyzna.

Rozdział3

Wiadomośćoprostytuującymsiętranswestycie,któregoznalezionow

Margherazezmasakrowanągłową,mogławywołaćsensacjęnawetwśród

przemęczonychpracownikówweneckiejkomendy,zwłaszczapodczasdługich

świątFerragosto,gdymalałaliczbazbrodniidopuszczanosięłatwychdo

przewidzeniaprzestępstw,takichjakkradzieżeiwłamania.Aletegodnia

musiałabynadejśćwiadomośćowielebardziejmakabryczna,abymogła

wyprzećelektryzująceinformacje,którerozeszłysięzszybkościąbłyskawicy

pokorytarzach-wczasieostatniegoweekenduMariaLucreziaPatta,żona

zastępcykomendantaGiuseppePatty,opuściłamężapodwudziestusiedmiu

latachpożyciaiprzeprowadziłasiędoMediolanu,gdziezamieszkałaz-tu

opowiadającyzawieszałgłos,abyprzygotowaćkażdegonowegosłuchaczana

gromzjasnegonieba-TitoBurrascą,animatoremisiłąnapędową

pornograficznejprodukcjifilmowejweWłoszech.

Gromrozchodziłsięechemodrana,odchwiligdydogmachukomendy

background image

weszłasekretarkapracującawUfficioStranieri,którejwujzajmowałmałe

mieszkanienadmieszkaniempaństwaPattów.Wedlejegorelacji,akurat

przechodziłkołoichdrzwi,gdywzajemnawrogośćmałżonkówweszław

decydującąfazę.Pattawielokrotniewykrzykiwałnazwiskokochankażony,

grożąc,żekażegoaresztować,gdytylkotenośmielisięprzyjechaćdoWenecji.

PaniPattaodpaliłamu,żenietylkozamieszkazBurrascą,alerównieżzagraw

jegonastępnymfilmie.Wujwróciłschodaminagóręiprzezpółgodziny

usiłowałotworzyćdrzwidoswojegomieszkania,awtymczasiePattowiedalej

sobiewygrażaliiobrzucalisięoskarżeniami.Kłótniaustaładopierowtedy,gdy

nakońcuzaułkapojawiłasięwodnataksówkaipaniPattaopuściłamieszkanie

wtowarzystwietaksówkarza,któryniósłzaniąsześćwaliz,odprowadzana

przekleństwamiPattydochodzącymidouszuwujadziękiakustycekominowej

klatkischodowej.

Tawiadomośćdotarłanakomendęwponiedziałekoósmejrano.Patta

pojawiłsiętamojedenastej.Owpółdodrugiejnadeszłatelefoniczna

wiadomośćotranswestycie,aleotejporzewiększośćpracownikówjużwyszła

naobiad.Podczasposiłkuniektórzywdalisięwdośćburzliwespekulacjena

tematprzyszłejkarieryfilmowejpaniPatty.Świadectwempopularności

zastępcykomendantabyłpoczynionyprzystolikuzakładostotysięcylirowdla

tego,ktopierwszyodważysięzapytaćPattęozdrowiemałżonki.

GuidoBrunettiusłyszałozamordowanymtranswestycieodsamegoPatty,

background image

gdyodrugiejtrzydzieścizostałwezwanydojegogabinetu.

-WłaśnieotrzymałemtelefonzMestre-oznajmiłPatta,pozwoliwszy

Brunettiemuusiąść.

-ZMestre,paniekomendancie?

-TotakiemiastonakońcuPontedellaLiberta-warknąłPatta.-

Niewątpliwiesłyszałeśonim.

Wziąwszypoduwagę,czegodowiedziałsięoPatcietegoranka,Brunetti

postanowiłpuścićmimouszuzłośliwośćispytałtylko:

-Ocochodziło,paniekomendancie?

-Dokonanotammorderstwa,którymniemaktosięzająć.

-Przecieżonizatrudniająwięcejpracownikówniżmy-stwierdził

Brunetti,niedokońcapewny,ilePattawieofunkcjonowaniupolicjiwobu

miastach.

-Zdajęsobieztegosprawę,Brunetti-odparłPatta.-Alespośródich

komisarzydwóchjestnaurlopie.Trzeciwminionyweekendzłamałnogęw

wypadkusamochodowym.Pozostałimtylkojeden,aletakobieta-zastępca

komendantaprzerwałswewyjaśnienia,żebyprychnąćzoburzeniem-wsobotę

odchodzinaurlopmacierzyńskiiniebędziejejdokońcalutego.

-Acidwajnaurlopie?Niemożnaichściągnąć?

-JedenjestwBrazylii,drugiegoniktniejestwstanieodszukać.

Brunettijużmiałnapomknąć,żekażdykomisarz,niezależnieodtego,

background image

dokądudajesięnawakacje,musizostawićwiadomość,gdziemożnagozastać,

alerozmyśliłsię,widzącminęPatty,ispytał:

-Cowiadomootymmorderstwie,paniekomendancie?

-Ofiarąjestprostytuującysiętranswestyta.Ktośzmasakrowałmugłowęi

zostawiłciałonapoluwMarghera.-ZanimBrunettizdążyłsięwtrącić,Patta

dodał:-Oszczędźsobiepytań.Sytuacjajestnastępująca:poleleżynaterenie

Marghera,alejestwłasnościąrzeźni,któraznajdujesięokilkametrówdalejw

Mestre-dlategosprawatrafiładokomendywMestre.

Brunettiniemiałochotytracićczasunaszczegółowerozważaniao

prawachwłasnościczygranicachmiastaiprzeszedłdorzeczy.

-Skądoniwiedzą,żetenczłowiekuprawiałprostytucję?

-Niewiem,skądonitowiedzą.-GłosPattylekkosiępodniósł.-

Powtarzamcito,czegosiędowiedziałem.

Prostytuującysiętranswestyta,wsukni,zezmiażdżonągłową.

-Kiedygoznaleziono,paniekomendancie?

RobienienotateknienależałodozwyczajówPattyidlategoniezadał

sobietrudu,abysporządzićprotokółzprzeprowadzonejrozmowy.Faktygonie

interesowały-jednadziwkawięcej,jednamniej,cozaróżnica-przejmowałsię

zaśtym,żepracanależącadokomendywMestremabyćwykonanaprzezjego

pracowników.Tozkoleioznaczało,żepomyślnerozwiązaniesprawyzostanie

zapisanenarachunekMestre.Potemjednakprzypomniałsobieniedawne

background image

wydarzeniawswoimżyciuosobistymidoszedłdowniosku,żezewzględuna

charaktertejsprawymożesięzgodzić,bykomendziewMestreprzypadła

zasługa,atakżerozgłoszajejrozwikłanie.

-Dziśranozadzwoniłdomnietamtejszykomendantzpytaniem,czy

moglibyśmysiętymzająć.Corobiterazwaszatrójka?

-Marianijestnaurlopie,aRossiwciążzapoznajesięzdokumentamiw

sprawieBortolozziego-wyjaśniłBrunetti.

-Aty?

-Zgodniezustaleniamiwtenweekendmiałemiśćnaurlop.

-Ztymmożemypoczekać-stwierdziłPattazestanowczością,która

pozwalałasądzić,iżtakiedrobiazgijakzarezerwowanepokojewhotelui

wykupionebiletysamolotowesąniewartejegouwagi.-Pozatymniewątpliwie

sprawajestbanalnieprosta.Odszukaszalfonsa,dostanieszodniegolistę

klientówiwśródnichznajdzieszsprawcę.

-Amająalfonsów,paniekomendancie?

-Kurwy?Jasne,żemają.

-Męskiekurwyteż,paniekomendancie?Iprostytuującysiętranswestyci?

Zakładając,oczywiście,żeonuprawiałprostytucję.

-Dlaczegowedługciebiemiałbymorientowaćsięwtychsprawach?-

spytałPattazpodejrzliwościąiwiększymniżzazwyczajpoirytowaniem,co

spowodowało,żeBrunettiprzypomniałsobienajświeższąwiadomośćtego

background image

rankaiszybkozmieniłtemat.

-Kiedydopanazadzwonili?-spytał.

-Kilkagodzintemu.Dlaczegociętointeresuje?

-Zastanawiamsię,czyciałojestjeszczenamiejscu.

-Wtenupał?

-Racja-przytaknąłBrunetti.-Dokądjezawieziono?

-Niemampojęcia.Przypuszczam,żedoszpitala.PewnodoUmberto

Primo,chybatamrobiąsekcjezwłok.Dlaczegopytasz?

-Chciałbymzobaczyćciało-wyjaśniłBrunetti-imiejsce,gdziezostało

znalezione.

Pattanienależałdoludzi,którzyinteresująsiędrobiazgami,więcdodał

tylko:

-PonieważjesttosprawakomendywMestre,niechcięwożąich

kierowcy,nienasi.

-Cośjeszcze,paniekomendancie?

-Towszystko.Sprawajestniewątpliwiebardzoprosta.Wyjaśniszjądo

końcatygodniaiwweekendpojedziesznaurlop.-SwymzwyczajemPattanie

zapytał,dokądBrunettizamierzasięudaćanijakierezerwacjebędziezmuszony

odwołać.Znowutedrobiazgi.

PowyjściuBrunettizauważył,żepodczasrozmowyzszefemwmałej

poczekalniprzylegającejdogabinetuPattynaglepojawiłysięmeble.Przy

background image

ścianiepostawionodużedrewnianebiurko,apodoknemmałystolik.Nie

zastanawiającsięnadtym,zszedłposchodachiudałsiędopokoju,gdzie

pracowalimundurowifunkcjonariusze.SierżantVianellouniósłgłowęznad

stosupapierówleżącychnabiurkuiuśmiechnąłsiędoBrunettiego.

-Uprzedzępanapytanie,komisarzu.Tak,toprawda.ChodzioTito

Burrascę.

PotwierdzeniewiadomościzdumiałoBrunettiegotaksamojakprzed

kilkomagodzinami,gdyusłyszałjąporazpierwszy.BurrascabyłweWłoszech

legendą,jeślitakmożnapowiedzieć.Zacząłkręcićfilmywlatach

sześćdziesiątych-horrorypełnekrwawychiokrutnychscen,takuderzające

swojąsztucznością,żemożnabypodejrzewaćichautoraobezwiedne

parodiowaniegatunku.Burrasca,którychoćnieznałsięnarobieniuhorrorów,

niebyłgłupcem;odpowiedziałnaspołecznezapotrzebowanienategorodzaju

filmy,wprowadzającjeszczewięcejsprzeczności:naprzykładaktorzygrający

wampirównosilizegarki,bozapomnielijezdjąć,wiadomośćoucieczceDrakuli

nadchodziłaprzeztelefon,awobsadziebyliaktorzyzeszkołymimów.W

krótkimczasieBurrascastałsiępostaciąkultową;jegofilmyprzyciągałytłumy

ludzi,którzydelektowalisięwychwytywaniemsztucznościikompromitujących

wpadek.

Wlatachsiedemdziesiątychzaangażowałtychmistrzówsztukimimicznej

dofilmówpornograficznych,wktórychpopisalisięniemniejsząbiegłością.W

background image

tychprodukcjachzaprojektowaniekostiumówniestanowiłoproblemu,a

wymyślenieakcji,jaksięszybkoprzekonał,równieżniebyłożadnym

wyzwaniemdlaprawdziwegotwórcy-wystarczyłotylkoodświeżyćpomysły

zastosowanewhorrorachiprzerobićupiory,wampiryiwilkołakinagwałcicieli

imaniakówseksualnych,apubliczność,tymrazemtrochęinnaiwcalenie

zainteresowanawychwytywaniemanachronizmów,zaczęławypełniaćsale

kinowe,mniejszeniżpoprzednio.

LataosiemdziesiątedałyWłochomdziesiątkiprywatnychstacji

telewizyjnych,aBurrascadałtymstacjomswojenajnowszefilmy,jużbardziej

stonowanezuwaginadomniemanąwrażliwośćodbiorcówprodukcji

telewizyjnej.Potemodkryłkasetywideo.Szybkoznalazłsięwgronieludzi,

którzydostarczaliWłochomtaniejrozrywkiurozmaicającejichcodzienneżycie

-Burrascastałsięobiektemżartówwtelewizyjnychprogramachrozrywkowych

ipostaciązkreskówekzamieszczanychwgazetach.Pogłębszejanalizieswej

pełnejsukcesówdziałalnościpostanowiłprzenieśćsiędoMonakoiprzyjąć

obywatelstwoksięstwa,któreprowadziłotakrozsądnąpolitykępodatkową.

ZatrzymałdlasiebiedwunastopokojowemieszkaniewMediolanie-jak

wyjaśniłwłoskimurzędnikompodatkowym,służyłojedyniedopodejmowania

gościprowadzącychzniminteresy.Ostatnimiczasyichgrononajwyraźniej

powiększyłaMariaLucreziaPatta.

-WrzeczysamejchodzioTitoBurrascę-powtórzyłsierżantVianello,

background image

powstrzymującsięoduśmiechunadludzką,jakprzypuszczałBrunetti,siłą.-

Chybamapanszczęście,mogącspędzićkilkanajbliższychdniwMestre.

Brunettiemumimowoliwyrwałosiępytanie:

-Iniktniewiedziałotymwcześniej?

-Nikt.Niepadłoanijednosłowo-odparłVianello.

-NawetwujAnitynicniewiedział?-zdziwiłsięBrunetti,niekryjąc,że

równieżwyżsirangąfunkcjonariuszeznająźródłotejwiadomości.

Zabrzęczałtelefonnabiurku.Vianellopodniósłsłuchawkęinacisnął

guzik.

-Słucham,paniekomendancie.-Przezchwilęnicniemówił,poczym

odparł:-Oczywiście,paniekomendancie-iodłożyłsłuchawkę.

Brunettirzuciłmupytającespojrzenie.

-Chodziłomuourządimigracyjny.Chciałsiędowiedzieć,jakdługo

Burrascamożepozostaćwkraju,skoroprzyjąłinneobywatelstwo.

Brunettipokręciłgłową,mówiąc:

-Należychybawspółczućbiedakowi.

Vianelloniemógłalboniechciałukryćzdziwienia.

-Współczuć?Jemu?-Zwyraźnymtrudempowstrzymałnapórsłówi

znowuzająłsiędokumentami.

Brunettiwróciłdoswojegopokoju.StamtądzadzwoniłdoMestre,

przedstawiłsięipoprosiłopołączeniezosobązajmującąsięsprawąmorderstwa

background image

transwestyty.PoparuminutachwsłuchawceodezwałsięsierżantGallo,który

powiedział,żezleconomuprowadzenietejsprawy,dopókinieprzejmiejejktoś

wyższyrangą.Brunettiprzedstawiłsięiwyjaśnił,żewłaśnieonjesttąosobą,a

potempoprosiłGallaowysłaniesamochodu,któryzapółgodzinymaczekaćna

niegonaPiazzaleRoma.

KiedyBrunettiwyszedłzciemnegokorytarzanadwór,promieniesłońca

uderzyływniegojakobuchem.Nachwilęoślepionyblaskiemirefleksamina

wodzie,sięgnąłdogórnejkieszenimarynarkiiwyjąłokularyodsłońca.Nim

zrobiłpięćkroków,poczuł,żejegokoszulanasiąkapotem,któryspływamupo

plecach.Skręciłwprawo,podejmującnatychmiastowądecyzję,żebyprzejśćdo

kościołaSanZaccariaitamwsiąśćdoautobusulinii82,choćprzezdużączęść

drogimusiałbyiśćwsłońcu.GdybyskierowałsięwstronęmostuRialto,droga

prowadziłabywcieniurzucanymprzezwysokiedomy,alebyłabydwarazy

dłuższa,akażdadodatkowaminutaspędzonanadworzenapawałago

przerażeniem.

PrzyRivadegliSchiavoniwysiadł,spojrzałwlewoizobaczyłtramwaj

wodnyprzycumowanydonabrzeżaoraztłumwysiadającychzniegoludzi.

StanąłprzedwyboremtypowymdlamieszkańcówWenecji-pobieci,byćmoże,

zdążyćnałódźlubzrezygnowaćiprzezdziesięćminutwduchocieczekaćna

następną.Puściłsiępędem.Gdybiegłpokołyszącymsiępomoście,musiał

dokonaćkolejnegowyboru-zatrzymaćsięnachwilę,żebypodstemplowaćbilet

background image

wżółtymkasownikuprzywejściu,awtedyłódźmogłabyodpłynąć,czyteż

wbiecnałódźizapłacićpięćsetlirówkaryzabrakważnegobiletu.Przypomniał

sobiejednak,żejakopolicjantnasłużbiemożekorzystaćzkomunikacjina

kosztmiasta.

Choćprzebiegłdośćmałąodległość,potspływałmupotwarzyipo

piersiach.Wolałwięczostaćnapokładzie,gdzieprzynajmniejodrobinawiatru,

powstałegowskutekmajestatycznegoruchułodzipoCanaleGrande,pozwalała

mutrochęochłonąć.Rozejrzałsięwokołoizobaczyłpółnagichturystów,

mężczyznikobietywkostiumachkąpielowych,szortachlubpodkoszulkachz

głębokowyciętymdekoltemiprzezchwilępozazdrościłim,bowiedział,żew

takimstrojumożepojawićsiętylkonaplaży.

Gdywyschłamuskóraiprzeszłazazdrość,wpadłwtypowedlaniego

rozdrażnienienawidoktakubranychturystów.Jeślimielibydoskonałesylwetki

idoskonałestroje,możemniejbygoirytowali.Atakichniedbałeubioryiw

wieluprzypadkachjeszczebardziejzaniedbaneciałasprawiały,żez

rozmarzeniempomyślałoskromnościobowiązującejwspołeczeństwach

muzułmańskich.Niebył,jaktomawiałaPaola,„niewolnikiemelegancji”,ale

uważał,żelepiejprezentowaćsiędobrzeniżźle.Gdyodwróciłwzrokod

współpasażerówispojrzałnapałacestojącewzdłużkanału,jegorozdrażnienie

natychmiastsięulotniło.Oneteżbyływwiększościzaniedbane,leczichwygląd

świadczyłowielowiekowymwyniszczeniu,natomiastwyglądturystów

background image

dowodziłichwygodnictwaiskłonnościdokupowaniatanichubrań.Miastosię

postarzało,aleBrunettiuwielbiałsmuteknajegozmieniającymsięobliczu.

Choćnieustaliłkonkretnegomiejsca,gdziesamochódmaczekać,poszedł

wstronęposterunkukarabinierównaPiazzaleRomaizobaczyłprzednimbiało-

niebieskiegosedana,jakimjeżdżąfunkcjonariuszeSquadraMobilezMestre,

którystałzzapalonymsilnikiem.Puknąłwszybęprzykierowcyigdysiedzący

wśrodkumłodyczłowiekopuściłokno,poczułprzezkoszulępowiew

chłodnegopowietrza.

-Pankomisarz?-GdyBrunettikiwnąłgłową,kierowcawysiadłz

samochoduiotworzyłtylnedrzwi.-PrzysłałmniesierżantGallo.

Brunettiwsiadł,oparłgłowęozagłówek.Napiersiachinaramionach

poczułzimnypot,aleniebyłprzekonany,czyjesttodlaniegoprzyjemne,czy

dokuczliwe.

-Gdziechcepanjechać,paniekomisarzu?-zapytałmłodypolicjant,

wrzucającbieg.

Nawakacje,wsobotę,odparłwduchuBrunetti,zachowująctęinformację

dlasiebie-idlakomendantaPatty.

-Zawieźmnietam,gdziegoznaleźliście-polecił.

Dojechawszynakoniecgrobli,którawiodłazWenecjinalądstały,młody

policjantskręciłwstronęMarghera.Lagunazniknęłazpolawidzeniaiwkrótce

znaleźlisięnaprostejdrodze,naktórejruchtamowałylicznesamochodyi

background image

światłanakażdymskrzyżowaniu.Jechaliwolno.

-Byłeśtamdziśrano?

KierowcaodwróciłsięizerknąłnaBrunettiego,alezarazponownieobjął

wzrokiemdrogęprzedsobą.Przylegającydokarkukołnierzykjegokoszuli

wyglądałświeżoiczysto.Byćmoże,policjantspędziłcałydzieńwtym

klimatyzowanymaucie.

-Nie,paniekomisarzu.WysłanotamBuffaiRubellego.

-Wraporcie,któryotrzymałem,byłonapisane,żezamordowanyuprawiał

prostytucję.Czyudałosięgozidentyfikować?

-Nicotymniewiem,paniekomisarzu,alemożnachybasądzić,żetym

sięzajmował.

-Najakiejpodstawie?

-Przecieżtamchodządziwki,paniekomisarzu,przynajmniejtetanie.Za

fabryki.Zawszemożnazobaczyćztuzinkobiet,któreczekająprzyszosiena

tych,cochcąodwalićszybkinumerwdrodzezpracydodomu.

-Mężczyźniteż?

-Nierozumiem,paniekomisarzu.Aktochodzinadziwki?

-Miałemnamyślikurwymęskie.Czytoprawdopodobne,żepojawiają

sięwmiejscach,gdzietyleludziwidzimężczyzn,którzyzatrzymująsiętam,

żebyskorzystaćzichusług?Chybaniewielumężczyznchciałobyujawniaćtego

rodzajuupodobaniaswoimznajomym.

background image

Kierowcazastanowiłsięnadtymprzezchwilę.

-Gdziezazwyczajpracują?-zapytałBrunetti.

-Kto?-Młodypolicjantwolałsięupewnić,niechcącdaćsięzwieść

kolejnympodchwytliwympytaniem.

-Męskiekurwy.

-ZwyklewidujesięjeprzyViaCappuccina,paniekomisarzu.Czasem

równieżnadworcukolejowym,alelatem,gdyprzyjeżdżatyluturystów,

próbujemytemuprzeciwdziałać.

-Czyzamordowanyżyłtylkozprostytucji?

-Niewiem,paniekomisarzu.

Samochódskręciłwlewo,przeciąłwąskądrogę,apotemskręciłwprawo

iwjechałnaszerokąjezdnięzniskimibudynkamipoobustronach.Brunetti

spojrzałnazegarek.Dochodziłapiąta.

Przydrożnebudynkistaływcorazwiększejodległościodsiebie,amiędzy

nimirosłaniskatrawaigdzieniegdziekrzaki.Mijaliporzuconesamochody,

ustawionepoddziwacznymkątem,zrozbitymiszybamiirozprutymi

siedzeniamiwyrzuconyminazewnątrz.Każdybudynekbyłkiedyśotoczony

płotem,którywwielumiejscachoderwanyodpalikówchwiałsięnaboki.

Przydrodzestałokilkakobiet,dwieschroniłysięwcieniuplażowego

parasola,wbitegowziemię.

-Czyonewiedzą,cotusiędzisiajwydarzyło?-spytałBrunetti.

background image

-Napewnowiedzą,paniekomisarzu.Takiewiadomościrozchodząsię

szybko.

-Imimotoprzyszłytutaj?-Brunettiniemógłukryćzdziwienia.

-Przecieżmuszązczegośżyć.Pozatym,ponieważofiarąbyłmężczyzna,

imniegroziżadneniebezpieczeństwo.Takpewnorozumują.-Kierowca

zwolniłizjechałnapobocze.-Totutaj,paniekomisarzu.

Brunettiotworzyłdrzwisamochoduiwysiadł.Uderzyłgoupałlepkiod

wilgoci.Przedsobąmiałdługi,niskibudynek;zjednejstronyznajdowałysię

czterystromerampyzbetonu,któreprowadziłydopodwójnychmetalowych

drzwi.Przyrampiestałbiało-niebieskipolicyjnysedan.Budynekniemiał

żadnejtabliczki,mówiącejcosięwnimmieści,alebyłotozbyteczne,

zważywszynabijącystamtądodór.

-Chybaznalezionogogdzieśztyłu-wtrąciłkierowca.

Brunettiposzedłzapraweskrzydłobudynku,kuotwartympolom.

Zobaczyłjeszczejedenrozchwianypłot,akację,którajakimścudemtam

przetrwała,ipolicjantanadrewnianymkrześleśpiącegowcieniudrzewa.

-Scarpa!-zawołałkierowca,zanimBrunettizdążyłsięodezwać.-Pan

komisarzprzyjechał.

Policjantraptownieuniósłgłowę,natychmiastsięobudził,poderwałz

krzesłaizasalutował.

-Dzieńdobry,paniekomisarzu.

background image

Brunettidostrzegłmokrąodpotu,przyklejonądociałakoszulę,któranie

byłajużbiała,leczlekkoróżowa,iwiszącąnaoparciumundurowąkurtkę.

-Jakdługotusiedzicie,Scarpa?-spytał,gdypodszedłbliżej.

-Odkiedywyjechaliludziezlaboratorium,paniekomisarzu.

-Októrejtobyło?

-Kołotrzeciej,paniekomisarzu.

-Dlaczegowciążtujesteście?

-Sierżantdowodzącykazałmizostaćtu,dopókinieprzyjedzieekipa,

któraprzesłuchapracownikówrzeźni.

-Czemusiedziciewtymupale?

Policjantnawetniepróbowałwykręcićsięododpowiedzianielegancko

jejsformułować.

-Niemogłemznieśćsmrodu,paniekomisarzu-wyjaśnił.-Kiedy

wyszedłemnazewnątrzizrobiłomisięniedobrze,wiedziałem,żeniejestemw

staniewejśćzpowrotemdobudynku.Najpierwprzezgodzinęstałemna

powietrzu,aponieważtylkotujestkawałekcienia,przyniosłemsobiekrzesło.

Słuchająctychwyjaśnień,Brunettiikierowcaodruchowościeśnilisięna

niewielkimskrawkuocienionegoterenu.

-Wiecie,czyprzyjechałajużekipa,któramaprzesłuchaćpracowników?

-Dotarlitujakąśgodzinętemu,paniekomisarzu.

-Tocotujeszczerobicie?-zdziwiłsięBrunetti.

background image

Scarpaobrzuciłgolodowatymspojrzeniemipowiedział:

-Spytałemsierżanta,czymogęwrócićdomiasta,aleonchciał,żebym

pomógłimprzesłuchaćrobotników.Zgodziłemsiępodwarunkiem,żeciludzie

będąrozmawiaćzemnąnadworze.Sierżantowitosięniespodobało,alejapo

prostuniebyłemwstaniewejśćdośrodka.

JakbynapotwierdzenieprawdziwościtychsłówBrunettiegoowiałlekki

wietrzyk.

-Więccoturobicie?Dlaczegoniesiedziciewsamochodzie?

-Onkazałmituczekać,paniekomisarzu-odparłpolicjant,dalejpatrząc

naBrunettiegozimnymwzrokiem.-Spytałem,czymogęusiąśćwsamochodzie,

botamjestklimatyzacja,alepowiedział,żeskoroniechcęmupomóc,tomam

zostaćtutaj.-Uprzedzająckolejnepytanie,dodał:-Następnyautobus

przyjeżdżadopierozapiętnaścieósma,żebyzabraćludzipopracydomiasta.

PochwilizastanowieniaBrunettispytał:

-Gdziegoznaleziono?

Scarpaodwróciłsięiwskazałwysokątrawęzapłotem.

-Leżałtam,podtąkępą,paniekomisarzu.

-Ktogoznalazł?

-Jedenzpracującychturobotników.Wyszedłnadwórnapapierosai

zobaczyłnaziemibut,chybaczerwony.Chciałobejrzećtenbut,więcpodszedł

bliżej.

background image

-Byliścietu,kiedyprzyjechaliludziezlaboratorium?

-Byłem,paniekomisarzu.Obeszlicałyteren,zrobilizdjęciaizabrali

wszystko,coleżałonaziemiwpromieniuchybazestumetrówodtejkępytraw.

-Wzięliodciskibutów?

-Chybatak,paniekomisarzu,aleniejestempewny.Byłytamślady

butówrobotnika,którygoznalazł,alewydajemisię,żenatrafilinajeszczeinne.

-Przerwałnachwilę,otarłpotzczołaidodał:-Policjantów,którzypierwsi

oglądalitomiejsce.

-Śladybutówwaszegosierżanta?

-Tak,paniekomisarzu.

Brunettiobrzuciłwzrokiemkępętrawy,anastępniepolicjantaw

przepoconejkoszuli.

-Idźciedonaszegosamochodu,Scarpa.Jestklimatyzowany-powiedział,

poczymzwróciłsiędokierowcy:-Tyteżusiądźwsamochodzie.Poczekajcie

tamnamnie.

-Dziękuję,paniekomisarzu-odparłzwdzięcznościąpolicjantisięgnął

pokurtkę.

-Tymniezawracajsobiegłowy-dodałBrunetti.

-Dziękuję,paniekomisarzu-powtórzyłScarpaipodniósłkrzesło.Obaj

policjanciposzlizpowrotemwkierunkubudynku.Scarpapostawiłkrzesłona

betonowejpłycieprzedtylnymidrzwiamidorzeźniiwrazzkierowcązniknąłza

background image

rogiem.

Brunettipodszedłdodziurywogrodzeniu.Niskoschylonyprzedostałsię

nadrugąstronę,anastępniepodszedłdokępytraw.Dookoławidaćbyłoślady

pozostawioneprzezekipęzlaboratorium:dziurywziemipowbitychprętach

mierniczych,małekupkipiachupowstające,gdyczłowiekobracasięwmiejscu,

abliżejkępywiązkęuciętychirównoułożonychłodyg-pewnomusieliściąć

trawę,żebydostaćsiędociałaiwydobyćjebezzadrapań,jakiemogły

pozostawićnaskórzeostreźdźbła.

ZtyłudoszedłBrunettiegohukzatrzaskiwanychdrzwi,apotemmęski

głos.

-Hej,ty,cotytamrobisz?Zjeżdżajstamtąd!

Brunettiodwróciłi,takjakprzypuszczał,zobaczyłmężczyznęw

mundurzepolicjanta,któryszybkimkrokiemzbliżałsiędoniegoodstrony

budynku.Nieruszającsięzmiejsca,baczniemusięprzyglądał,awtedytamten

wyciągnąłpistoletzkaburyiwykrzyknął:

-Podnieśręceistańprzyogrodzeniu!

Brunettiodwróciłsięipodszedłdosiatki,stawiająckrokitak,jakbyszedł

pokamieniachprzezpotok,itrzymającwyciągniętenabokiramionadla

utrzymaniarównowagi.

-Miałeśpodnieśćręce-warknąłpolicjant.

Celowałzpistoletu,więcBrunettinawetniepróbowałprzekonywaćgo,

background image

żepodniósłręce,choćnietakwysoko,byznalazłysięnadgłową,ipowiedział

tylko:

-Dzieńdobry,sierżancie.NazywamsięBrunetti.Jestemkomisarzemz

komendywWenecji.Czyprzesłuchujepantutejszychpracowników?

Sierżantmiałmałeoczybezśladówinteligencji,alemimotowyrażały

oneniepokójczłowieka,któryznalazłsięwpotrzasku.Zastanawiałsię,coma

zrobić.Zażądaćdowoduiwylegitymowaćkomisarzapolicji?Czypuścićwolno

nieznajomego,którypodajesięzawysokiejrangifunkcjonariusza?

-Przepraszam,paniekomisarzu,aleoślepiłomniesłońceiniepoznałem

pana-usprawiedliwiałsię,choćpromieniesłońcapadałynajegoleweramię.

Gdybynatympoprzestał,Brunettiuznałby,choćzniechęcią,towytłumaczenie

zawystarczające,aleusłyszałjeszcze:

-Człowiekowitrudnoprzyzwyczaićsiędotakiegosłońca,gdywyjdziez

mroku,jakipanujetamwśrodku.Pozatymniespodziewałemsię,żektośtu

przyjedzie.

Naplakietceprzyczepionejnapiersiwidniałonazwisko:Buffo.

-PrzezkilkanajbliższychtygodnikomendawMestreniebędziemiała

żadnegokomisarza,więcwysłanomnietutaj,żebympoprowadziłśledztwo.-

Brunettipochyliłsięiprzeszedłprzezdziuręwpłocie.Kiedyznalazłsiępo

drugiejstronie,pistoletBuffaspoczywałjużwzamkniętejnazatrzaskkaburze.

-Czegosiędowiedzieliścieodpracowników?-spytał,kiedyruszyliw

background image

stronętylnychdrzwirzeźni.

-Nicponadto,copowiedzianomidziśranoprzeztelefon,panie

komisarzu.Jedenzrzeźników,BettinoCola,znalazłciałodziśtużpojedenastej.

Wyszedłnadwórzapalićipodszedłdokępytraw,żebyprzyjrzećsiębutom,

które,jaktwierdzi,leżałynaziemi.

-Anieleżały?-zapytałBrunetti.

-Leżały.Znaleźliśmyjetam.-TonBuffasugerował,żeColasamjetam

położył,żebyodsunąćodsiebiepodejrzenia.Podobniejakcywileiprzestępcy,

Brunettinieznosiłtakzwanychtwardychgliniarzy.-Zawiadomiononas,żena

poluznalezionociałokobiety,prostytutki.Odebrałemtentelefon,przyjechałem

tuizobaczyłemfaceta.-Buffosplunąłnaziemię.

-Wraporcie,którydostałem,jestnapisane,żeuprawiałprostytucję-

powiedziałBrunettispokojnymtonem.-Czyustalonojegotożsamość?

-Jeszczenie.Ludziezkostnicymajągoobfotografować,choćbyłnieźle

zmasakrowany,apotemplastyknarysuje,jakfacetwyglądałprzedtem.

Będziemypokazywaćtenrysunekiprędzejczypóźniejktośgorozpozna.Ci

chłoptysiesądobrzeznani-wyjaśniłBuffo,uśmiechającsięnitoszyderczo,ni

topogardliwie.

-Jeślijesttutejszy-dodał-szybkobędziemymielijegodane.

-Ajeśliniejesttutejszy?-zapytałBrunetti.

-Pewnopotrwatotrochędłużej.Albonigdyniepoznamyjegonazwiska.

background image

Takczyinaczej,małastrata.

-Dlaczegotaksądzicie,sierżancie?-spytałBrunettizłagodnościąw

głosie,aledoBuffaniedotarło,comożetentonoznaczać.

-Nacokomucizboczeńcy?SąnafaszerowaniAIDSinieprzejmująsię,

żezarażająprzyzwoitychludzipracy.

Brunettistanął,odwróciłsięispojrzałmuprostowoczy.

-Wmoimrozumieniu,sierżancieBuffo,ciprzyzwoiciludziepracy,

którymitaksięprzejmujecie,zarażająsięAIDS,ponieważpłacątym

„zboczeńcom”,żebydalisiępieprzyć.Niepowinniśmyotymzapominać.Inie

powinniśmyteżzapominać,żetennieżyjącymężczyzna,kimkolwiekbył,został

zamordowany,anaszymobowiązkiemjestodnaleźćmordercę.Nawetjeślibył

przyzwoitymczłowiekiempracy.

Otworzyłdrzwiiuznał,żewrzeźnicuchniemniejniżnazewnątrz.

Rozdział4

Brunettiniewielewięcejdowiedziałsięodpracującychwbudynku

robotników.Colapowtórzyłswąopowieść,abrygadzistająpotwierdził.Buffoz

ponurąminąpoinformowałgo,żeniktzpracownikówrzeźniniezauważył

niczegodziwnegoanitegoranka,anipoprzedniegodnia.Prostytutkistanowiły

elementkrajobrazu,wszyscyprzestalijużinteresowaćsięichpoczynaniami.

Niktnieprzypominałsobie,żebynatereniezarzeźniąkiedykolwiekje

widywano-przedewszystkimzewzględunaunoszącysiętamsmród.Nawet

background image

gdybyktóraśpojawiłasięwtejokolicy,prawdopodobnieniktniezwróciłbyna

toszczególnejuwagi.

Uzyskawszyteinformacje,Brunettiposzedłdosamochoduipolecił

kierowcyjechaćdoMestre.Scarpa,jużubranywkurtkęmundurową,wysiadłz

wozuirazemzsierżantemBuffowsiadłdodrugiego.Gdyobasamochody

zmierzałydoMestre,Brunettimimoupałuotworzyłdopołowyokno,żeby

wpuścićtrochęświeżegopowietrzaizłagodzićzapachrzeźni,którym

nasiąknęłojegoubranie.JakwiększośćWłochów,pokpiwałsobiez

propagatorówwegetarianizmuiwyśmiewałtenzwyczajjakojeszczejeden

kaprysludzisytych,aledzisiajwydałmusięcałkowiciesensowny.

Poprzyjeździenakomendękierowcazaprowadziłgonadrugiepiętroi

przedstawiłsierżantowiGallo,mężczyźnieotrupimwyglądzieizapadniętych

oczach,którysprawiałwrażeniewewnętrzniewypalonegowieloletniąpogonią

zaprzestępcami.GdyBrunettiusiadłprzyjegobiurku,sierżantstwierdził,żew

sprawiemorderstwawieniewielewięcejodBrunettiego,alelekarz,który

przeprowadziłsekcjęzwłok,ustnieprzekazałmuwstępnyraport.Śmierćbyła

spowodowanaseriąciosówwgłowęiwtwarzinastąpiłajakieśdwanaściedo

osiemnastugodzinprzedznalezieniemciała.Zewzględunapanującyupał

trudnoprecyzyjniejokreślićgodzinę.Kształtraniznalezionewnichokruchy

rdzypozwalałyprzypuszczać,żenarzędziemzbrodnibyłmetalowyprzedmiot,

prawdopodobniekawałekrury,niewątpliwiecośokształciecylindrycznym.

background image

Wynikianalizykrwiitreściżołądkazostanąnadesłanezlaboratorium

najwcześniejwśrodęranoidlategojeszczeniewiadomo,czywchwiliśmierci

ofiaraznajdowałasiępodwpływemnarkotykówlubalkoholu.Ponieważwiele

prostytutekwmieścieiniemalwszyscytranswestycinotoryczniezażywali

narkotyki,takiepodejrzeniebyłouzasadnione,choćnacielenieznaleziono

śladówpozastrzykachdożylnych.Żołądekbyłpusty,alestwierdzono,żesześć

godzinprzedśmierciąmężczyznatenzjadłposiłek.

-Ajegoubranie?-zapytałBrunettiGalia.

-Czerwonasukniaztaniegosyntetycznegomateriału.Czerwonepantofle,

prawienowe,rozmiarczterdzieścijeden.Wydampolecenie,żebyspróbowano

ustalić,ktojewyprodukował.

-Czydostarczonojużzdjęcia?

-Będągotowedopierojutrorano,paniekomisarzu,alesądzącpotym,co

mówililudzie,którzyprzywieźliofiarę,niebędziepanchciałichoglądać.

-Takiekoszmarne?

-Mordercaalboogromnienienawidziłtegoczłowieka,albobyłniespełna

rozumu,gdyzaatakował.Całkowiciezmiażdżyłmunos.

-Czyzlecipanplastykowizrobienieportretu?-zapytałBrunetti.

-Tak,alezkoniecznościbędziemusiałoprzećsięnaprzypuszczeniach.

Znamyjedyniekształttwarzy,koloroczuikolorwłosów-odparłGalloidodał

pochwili:

background image

-Miałbardzocienkiewłosyidużąłysinę,więcmożnasiędomyślać,że

nosiłperukę,gdy...hm...szedłdopracy.

-Czyznalezionoperukę?

-Nie,paniekomisarzu.Wyglądanato,żezamordowanogogdzieś

indziej,apotemprzeniesionotam,gdziezostałznaleziony.

-Wskazująnatoodciskibutów?

-Tak.Technicyznaleźliśladywiodącedoiodkępytrawy.

-Tepierwszeniecogłębsze?-upewniłsięBrunetti.

-Zgadzasię,paniekomisarzu.

-Azatemzaniesionogotamiporzuconopodkępątrawy.Skądwiodły

ślady?

-Skrajempolarozciągającegosięzarzeźniąbiegniewąska,wyłożona

płytamidroga.Wyglądanato,żeprzyniesionogostamtąd.

-Sąśladynadrodze?

-Nie,paniekomisarzu.Odtygodniniemieliśmydeszczu,więcniemożna

stwierdzić,czyzatrzymałsiętamjakiśsamochód,anawetciężarówka.Mamy

tylkoteodciskibutów.Męskich.Rozmiarczterdzieścitrzy.

Mójrozmiar,przeleciałoprzezmyślBrunettiemu.

-Czymaciewykaztranswestytówuprawiającychprostytucję?-zapytał.

-Tylkotych,którzymieliznamidoczynienia,paniekomisarzu.

-Zjakiegopowodu?

background image

-Jakzwykle.Narkotyki,bójki.Czasemktóryśznichwdajesięwbójkęz

klientem.Zwyklechodziopieniądze.Alejakdotądżadenniewpakowałsięw

nicpoważnego.

-Atebójki?Sąbrutalne?

-Nicztychrzeczy,paniekomisarzu.Nigdytaksięniezdarzyło.

-Iluichmaciewwykazie?

-Waktachzanotowaliśmyzetrzydziestu,aletotylkoułamek.Wieluz

nichwywodzisięzPordenonealboprzyjeżdżazPadwy.Pewnotamrobiąniezły

interes.

Pordenonebyłonajbliższymzwiększychmiast,znajdującychsięw

sąsiedztwieamerykańskichiwłoskichbazwojskowych-tomogłobyć

przyczyną,pomyślałBrunetti.APadwa?Czyżbyzewzględunauniwersytet?

Jeślitak,tozaszłydużezmianyodczasów,gdyskończyłtamstudianawydziale

prawa.

-Wieczoremchciałbymprzejrzećteakta.Czymógłbypanskopiowaćje

dlamnie?

-Jużtozrobiłem.-Gallowręczyłkomisarzowigrubyniebieskiskoroszyt.

Brunettiuprzytomniłsobie,żenawettutaj,wMestre,mniejniż

dwadzieściakilometrówodWenecji,mogątraktowaćgojakoobcego.Zależało

munaznalezieniupłaszczyznybliższegokontaktuzGallem,abytraktowanogo

jakoczłonkagrupyrozpracowującejsprawę,aniezwierzchnikaprzybyłegoz

background image

zewnątrz.

-PanchybapochodzizWenecji,prawda?-zapytał.GdyGallokiwnął

głową,dodał:-ZCastello?-Sierżantznowuprzytaknął,tymrazemz

uśmiechem,takjakbydobrzewiedział,żechoćbywyjechałnakoniecświata,nie

pozbędziesięswojegoakcentu.

-JakpanznalazłsięwMestre?-zainteresowałsięBrunetti.

-Wiepan,jaktojest,komisarzu-odparłGallo.-Straciłemochotęna

szukaniemieszkaniawWenecji.Razemzżonąpróbowaliśmycośznaleźćprzez

dwalata,aletonierealne.Niktniechcewynająćmieszkaniawenecjaninowi,

ponieważboisię,żelokatornigdysięniewyprowadzi.Ażebykupić

mieszkanie...Kogostaćnazapłaceniepięciumilionówzametrkwadratowy?

Wobectegoprzenieśliśmysiętutaj.

-Mamwrażenie,żemówipanotymzżalem,sierżancie.

Gallowzruszyłramionami.Takilosczekałwieluwenecjan,których

niebotyczneczynszeicenyzmusiłydowyjazduzmiasta.

-Zawszeciężkojestopuszczaćrodzinnestrony,paniekomisarzu-

zauważyłGalloiBrunettiusłyszałwjegogłosiecieplejszyton.

-Czymapantukogoś,ktozaznajomiłsięznimi-komisarzpuknął

palcemwskoroszyt-icieszysięichzaufaniem?

-Byłtakipracownik,nazywałsięBenvenuti,alewzeszłymroku

przeszedłnaemeryturę.

background image

-Apróczniego?

-Niemamynikogo,paniekomisarzu.-Galloumilkłnachwilę,jakby

zastanawiałsię,czymożepozwolićsobienapowiedzenienastępnegozdania.

-Niestety,wielumłodychfunkcjonariuszytraktujetychludziz

przymrużeniemoka.

-Dlaczegotakpanuważa,sierżancie?

-Jeśliktóryśztychfacetówwniesieskargę,naprzykładżepobiłgoklient

-oninieoskarżająklientówoto,żeimniezapłacili,panrozumie,takiesprawy

nieleżąwnaszychkompetencjach-alegdychodziopobicie,żaden

funkcjonariuszniechceprzeprowadzićśledztwa,nawetgdyznamynazwisko

sprawcy.Ajeślijużgoprzesłuchają,zazwyczajnicztegoniewynika.

-MiałemtegoprzedsmakpodczasrozmowyzsierżantemBuffo-wtrącił

Brunetti.

Słysząctonazwisko,Gallozacisnąłusta,alenicniepowiedział.

-Ajeślichodziokobiety?-zapytałBrunetti.

-Mapannamyślidziwki?

-Tak.Czymająkontaktyztranswestytami?

-Ztegopowoduniemieliśmyjakdotądżadnychkłopotów,przynajmniej

nicotymniesłyszałem,aleniewiem,jakbliskiesątekontakty.Niesądzę,aby

rywalizowałyznimioklientów,jeślitomapannamyśli.

Brunettisamniewiedział,ocomuchodzi,izdałsobiesprawę,żejego

background image

pytaniabędąnieprecyzyjne,dopókiniezapoznasięzzawartościąniebieskiego

skoroszytualbodopókitożsamośćzmarłegoniezostanieustalona.Nimtosię

stanie,niemacorozważaćmotywuzbrodniiniemapodstaw,byzastanawiać

się,jakjejdokonano.

Wstałispojrzałnazegarek.

-Chciałbym,żebywaszkierowcaprzyjechałpomniejutrorano,oósmej

trzydzieści.Dobrzebybyło,gdybydotegoczasuplastykskończyłpracę.Jeśli

portretbędziegotowywcześniej,proszęjeszczedziświeczoremwysłać

przynajmniejdwóchludzinaobchód,żebyporozmawializtranswestytamii

sprawdzili,czyktóryśznichznaofiaręalbosłyszałozniknięciukogośz

PordenonelubPadwy.Niechpanaludziepytajądziwki-toznaczykobiety-czy

transwestycibywająwmiejscu,gdzieznalezionoofiarę,alboczysłyszały,że

któryśznichdawniejtambywał.-Zabierającskoroszyt,dodał:-Przeczytamto

dziświeczorem.

GallozanotowałpoleceniaBrunettiego,apotemwstałiodprowadziłgo

dodrzwi.

-Zobaczymysięjutrorano,paniekomisarzu-powiedziałnapożegnanie.

Poszedłzpowrotemdobiurkaisięgnąłpotelefon.-Nadoleczekakierowca.

ZawieziepananaPiazzaleRoma.

GdypolicyjnysamochódmknąłgrobląwstronęWenecji,Brunetti

spojrzałwprawoizobaczyłkłębyszarego,białego,zielonegoiżółtegodymu,

background image

unoszącesięnadlasemfabrycznychkominówwMarghera.Jakdalekosięgnął

wzrokiem,chmuradymuwisiałanadogromnymkompleksemprzemysłowym,

którywpromieniachgasnącegosłońcaprzypominałświetlistąwizję

nadchodzącegostulecia.Przygnębionytymwidokiemodwróciłgłowęispojrzał

wstronęMuranoipozanie,narysującąsięwoddaliwieżębazylikiwTorcello,

gdzie-jakutrzymująhistorycy-ponadtysiąclattemu,kiedymieszkańcy

wybrzeżaucieklinabagnaprzednajazdemHunów,zrodziłsiępomysł

zbudowaniaWenecji.

Kierowcagwałtownieskręcił,żebyuniknąćzderzeniazogromnym

samochodemkempingowymzniemieckąrejestracją,któryniespodziewanie

przeciąłmudrogę,zjeżdżającnazatokęparkingowąwTronchetto,iBrunetti

powróciłdoteraźniejszości.CorazwięcejHunów,pomyślał,aleterazniema

dokąduciec.

SzedłodPiazzaleRoma,krążącmyślaminadtamtymponurympolemi

wciążwidzącrójmuchkręcącychsięwokółmiejscapodkępątrawy,gdzie

znalezionoofiarę.Jutropójdziedokostnicyzobaczyćciałoiporozmawiaz

lekarzem,któryzrobiłsekcjęzwłok-możewtedycośsięwyjaśni.

Dotarłdodomutużprzedósmą,natylewcześnie,bymiećpoczucie,że

wracaponormalnymdniupracy.Gdywszedłdomieszkania,Paolabyław

kuchni,aleniedoszłygozapachyidźwiękizazwyczajkojarzonez

przyrządzaniemposiłku.Zaintrygowany,poszedłdalejkorytarzemiwsadził

background image

głowędokuchni-Paolastałaprzyladzieikroiłapomidory.

-Ciao,Guido-powiedziała,podnoszącgłowęiuśmiechającsiędoniego.

Brunettirzuciłskoroszytnaladę,podszedłdoPaoliipocałowałjąwkark.

-Wtakiupał?-spytała,alejednocześnieoparłasięoniegoplecami.

Delikatniepolizałskóręnajejkarku.

-Ubyteksoli-stwierdziłiznowująpolizał.

-Wydajemisię,żewaptecemożnakupićpigułkizawierającesól.Są

bardziejhigieniczne-zauważyła,sięgającdozlewuponastępnydojrzały

pomidor.Pokroiłagowgrubeplastryidołożyładopozostałych,któretworzyły

wianuszeknakrawędzidużegoglinianegotalerza.

Brunettiotworzyłlodówkę,wyjąłbutelkęwodymineralnejiwziął

kieliszekzwiszącejszafki.Napełniłgo,wychyliłdodna,potemwypiłjeszcze

jedenizakręciwszybutelkę,wstawiłjązpowrotemdolodówki.

Zdolnejpółkiwziąłbutelkęprosecco,oderwałsrebrnykapselikciukami

wolnowyjąłkorek,delikatniewypychającgorazwjedną,razwdrugąstronę.

Gdykorekwyskoczyłzbutelki,przechyliłjąnabok,abybąbelkującypłynsię

niewylał.

-Jaktosięstało,żegdyożeniłemsięztobą,tywiedziałaś,cozrobić,

żebyszampanniewylałsięzbutelki,ajategoniewiedziałem?-spytał,

nalewającsobiemusującewino.

-Mariomnienauczył-odparła,aonnatychmiastzorientowałsię,że

background image

spośródchybadwudziestuznanychimMariówchodziojejkuzynaMaria,

winiarza.

-Chceszsięnapić?-zapytał.

-Wezmęodciebiełyk.Nielubiępićalkoholuwtakiupał.Zarazuderza

midogłowy.

Objąłżonęramieniemiprzyłożyłkieliszekdojejust.Upiłamałyłyk,po

czympowiedziała:-Basta.

Brunettiodsunąłsięisamposmakowałwino.

-Dobre-mruknął.-Gdziedzieciaki?

-Chiarasiedzinabalkonieiczyta.

CzyChiarawogólerobicośinnego?-pomyślał.Tylkorozwiązuje

zadaniamatematyczneidopraszasięokomputer.

-ARaffaele?-Byłprzekonany,żesynjestzSarą;mimoto,takjakmiał

wzwyczaju,zapytałoniego.

-JestzSarą.Zjeuniejkolację,apotemidądokina.-Paolaroześmiała

sięzrozbawieniemnamyślopsimprzywiązaniuRaffiegodoSaryPaganuzzi,

mieszkającejdwapiętraniżej,atakżezulgą,żechłopakznalazłsobie

dziewczynę.-Mamnadzieję,żezdołaoderwaćsięodniejnadwatygodniei

pojedzieznamiwgóry-dodała,choćniemiaławątpliwości,że

dwutygodniowypobytwgórachpołożonychpowyżejBolzano,zdalaod

doskwierającegoupałuwmieście,będzienawetdlasynasilniejsząpokusąniż

background image

rozkoszeprzebywaniazukochaną.PozatymrodziceSaryzgodzilisię,żebyw

tymczasiecórkaspędziławeekendzrodzinąRaffiego.NatomiastPaola,która

miałajużwakacjeiprzeznastępnedwamiesiąceniemusiałaprowadzićzajęćna

uniwersytecie,zniecierpliwościączekała,kiedytamsięznajdzieibędziemogła

całymidniamiczytaćksiążki.

Brunettinicnatoniepowiedziałidolałsobiewina.

-Caprese?-spytał,ruchemgłowywskazującstojącyprzedPaolątalerzz

wianuszkiempokrojonychpomidorów.

-Cozasuperglina!-powiedziała,biorącnastępnypomidor.-Widzi

wianuszekpomidorów,amiędzynimiwolnemiejsca,natyleduże,żeby

zmieściłysiękawałkimozzarelli,potemzauważaświeżąbazylięstojącąw

szklance,nalewoodswojejurodziwejmałżonki,tużoboktalerzazmozzarellą.

Wiążezsobątefaktyibłyskawiczniewyciągawniosek,żenakolacjębędzie

insalatacaprese.Nicdziwnego,żewszyscyprzestępcywmieściedrżąze

strachuprzednim.

Odwróciłasięiuśmiechnęładoniego,chcączobaczyć,wjakimjest

nastroju,isprawdzić,czynieprzebrałamiary.Widząc,żechybajednak

posunęłasięzadaleko,wyjęłamukieliszekzrękiiwypiłałykwina.

-Cosięstało?-spytała,oddającmukieliszek.

-PrzydzielonomisprawęwMestre-odparłBrunettiizanimPaola

zdążyłasięwtrącić,ciągnął:-Dwajpracującytamkomisarzewyjechalina

background image

urlop,trzecizłamałnogęileżywszpitalu,aczwarty,kobieta,jestnaurlopie

macierzyńskim.

-WięcPattaoddelegowałciędoMestre?

-Niemanikogoinnego.

-Posłuchaj,Guido,zawszejestktośinny.ChoćbysamPatta.Nicbymu

sięniestało,gdybywreszciecośzrobił,anietylkobezczynniesiedziałw

gabinecie,podpisywałdokumentyiobmacywałsekretarki.

Brunettiztrudemmógłsobiewyobrazić,żebyjakakolwiekkobieta

pozwoliłaPatcienaobmacywanki,alezachowałtęopiniędlasiebie.

-Nowięc?-ponagliłaPaola.

-Onmakłopoty.

-Awięctoprawda!-zawołała.-Przezcałydzieńumierałamz

ciekawości.Chciałamzadzwonićdociebieispytać,coludziegadają.Chodzio

TitoBurrascę?

GdyBrunettiprzytaknął,odrzuciławtyłgłowęiwydałazsiebie

niestosownydźwięk,którynajlepiejokreślićjakorykśmiechu.

-TitoBurrasca-powtórzyła,biorącnastępnypomidor.-TitoBurrasca.

-Dajspokój,Paolo,towcaleniejesttakiezabawne.

-Czyżby?Pattajestnadętym,świętoszkowatym,obłudnymdraniemi

trudnomiwyobrazićsobieczłowieka,którybardziejniżonzasługujenacoś

takiego.

background image

Brunettiwzruszyłramionamiidolałsobiewina.Jakdługobędzie

piorunowałanaPattę,pomyślał,takdługonieprzypomnisobieosprawiew

Mestre,choćniewątpliwiejejuwagazostałaodwróconatylkonachwilę.

-Niewierzęwłasnymuszom!-Paolanajwyraźniejkierowałatesłowado

ostatniegopomidora,któryleżałwzlewie.-Tenczłowiekczepiasięciebieod

lat,przeszkadzaciwewszystkim,corobisz,atybierzeszgowobronę.

-Niebioręgowobronę,Paolo.

-Ajamamnieodpartewrażenie,żetakjest-obstawałaprzyswoim,tym

razemkierująctesłowadokulimozzarelli,trzymanejwlewejręce.

-Chcętylkopowiedzieć,żeniktniezasługujenacośtakiego.Burrascato

drań.

-APattanie?

-MamzawołaćChiarę?-zapytał,widząc,żesałatkajestniemalgotowa.

-Najpierwpowiedzmi,jakdługobędzieszzajętywMestre.

-Niemampojęcia.

-Cosiętamwydarzyło?

-Popełnionomorderstwo.NapoluwMestreznalezionotranswestytę.

Ktośzmiażdżyłmutwarz,zapewnejakąśrurą.

Czywinnychrodzinachteżsięprowadziprzedkolacjątakie

pokrzepiającerozmowyjakwtymdomu?-przemknęłomuprzezmyśl.

-Dlaczegozmiażdżyłmutwarz?-spytała,skupiającsięnakwestii,która

background image

dręczyłagocałepopołudnie.

-Możezwściekłości?

-Może-zgodziłasiękrojącseriwkładającgomiędzyplasterki

pomidora.-Aledlaczegozostawiłgonapolu?

-Ponieważchciałporzucićciałodalekoodmiejscamorderstwa.

-Więcjesteśpewien,żetenczłowieknietamzostałzabity.

-Natowygląda.Sąśladybutówwiodącedokępytraw,gdziego

znaleziono,idrugie,płytsze,wiodącewodwrotnąstronę.

-Zamordowanybyłtranswestytą?

-Podobno.Niktonimnicniewie,nawetilemiałlat,alewszyscysą

pewni,żeuprawiałprostytucję.

-Niewierzyszwto?

-Niemampowodu,żebywtoniewierzyć,aleniemamteżpowodu,żeby

wtowierzyć.

Paolawzięłakilkalistkówbazylii,opłukałajepodzimnąwodąidrobno

posiekała.Posypałanimipomidoryimozzarellę,dodałatrochęsoliiwszystko

polałaobficieoliwą.

-Zjemynatarasie-powiedziała.-Chiaramiałanakryćdostołu.Sprawdź,

czytozrobiła.

Wychodzączkuchni,Brunettizabrałzesobąbutelkęikieliszek.Paola

położyłanóżwzlewieispytała:

background image

-Tonieskończysięprzedweekendem,prawda?

-Małoprawdopodobne.-Potrząsnąłgłową.

-Tocomamzrobić?

-Mamyrezerwacjęwhotelu.Dzieciakisągotowedowyjazdu.Czekają

natendzieńodkońcaszkoły.

-Tocomamzrobić?-powtórzyła.

Tylkoraz,zosiemlattemu,zdołałwykręcićsięodczegoś,coodniego

chciała.Jużniepamiętał,cotobyło.Aleuszłomutopłazemtylkoprzezjeden

dzień.

-Chciałbym,żebyśwyjechałazdzieciakamiwgóry.Jeślitasprawa

skończysięszybko,dojadędowas.Wkażdymraziepostaramsięprzyjechaćna

następnyweekend.

-Wolałabym,żebyśbyłznami,Guido.Niemamochotysamotnie

spędzaćwakacji.

-Będąztobądzieci.

Paolaniezechciałaużyćracjonalnychargumentówdowyrażeniaswego

sprzeciwu.Wzięłatalerzzsałatkąipowiedziała:

-Zobacz,czyChiaranakryładostołu.

Rozdział5

PrzedsnemBrunettiprzeczytałaktaiodkryłwnichświat,zktórego

istnieniazdawałsobiesprawę,choćniewiedziałonimnicpewnegoani

background image

konkretnego.WedługposiadanychprzezniegoinformacjiwWenecjiniebyło

transwestytówtrudniącychsięprostytucją.Natomiastmieszkałtuprzynajmniej

jedentransseksualista,októregoistnieniuBrunettidowiedziałsiętylkodlatego,

żekiedyśdanomudopodpisaniapismostwierdzające,żeEmilioMarcatonie

byłsądowniekarany.Miałotomiejsce,zanimEmiliazłożyławnioseko

skorygowaniedanychwswoimdowodzietożsamościdotyczącychpłci,na

podstawiezaświadczeniaofizycznychzmianachdokonanychnajejciele.

Brunettiniewyobrażałsobie,jakiepobudkiinamiętnościmogąskłonić

człowiekadopodjęciataknieodwołalnejdecyzji,alepamiętałwstrząsiemocje,

nadktórymiwolałsięwówczasniezastanawiać,jakiewywołaławnimzwykła

zmianajednejliterywoficjalnymdokumencie-zmianasłowaEmilionaEmilia.

Mężczyźni,októrychprzeczytałwaktach,niebyliprzymuszenido

posunięciasięażtakdalekoipostanowilizmienićjedynieswoją

powierzchowność:twarz,ubranie,makijaż,sposóbchodzeniaigestykulację.

Dołączonedoniektórychaktfotografiepotwierdzaływprawę,zjakątego

dokonali.Brunettiwiedział,żenazdjęciachsąuwiecznienimężczyźni,choć

wieludozłudzeniaprzypominałokobiety.Mielidelikatnewkształciepoliczkii

drobnerysytwarzy,pozbawioneoznakmęskości.Nawetwbezlitosnymświetle

reflektorówiwpolicyjnymobiektywiewyglądalinabardzourodziwych.Na

próżnomożnabyłodoszukiwaćsięjakiegośdrobiazgu,czegokolwiek,co

świadczyłoby,żesątomężczyźni.

background image

Paola,którasiedziałaobokmężawłóżkuiczytałaprzekazywaneprzez

niegostronice,przejrzałazałączonefotografie,przeczytałaraportzaresztowania

jednejzosób,przyłapanejnasprzedażynarkotyków,poczymbezsłowaoddała

muwszystkiekartki.

-Cootymmyślisz?-spytałBrunetti.

-Oczym?

-Otymwszystkim-odparł,unoszącakta.-Niesądzisz,żecimężczyźni

sądziwni?

Popatrzyłananiegoprzeciąglei,jakuznał,zogromnymniesmakiem.

-Dziwniejsiwydająmisiępanowie,którzykorzystajązichusług.

-Dlaczego?

-Przynajmniejcimężczyźni-wskazałaakta-nieoszukująsięwtym,co

robią.Wprzeciwieństwiedoichklientów.

-Cochceszprzeztopowiedzieć?

-Och,Guido,tylkopomyśl.Cimężczyźnidostajązapłatęzato,że

pieprząkogośalbotenktośpieprzyich-zależnieodgustówpłacącego.Ale

zanimzostanąwykorzystanilubotrzymajązapłatę,musząprzebraćsięza

kobietę.Pomyślotymprzezchwilę.Pomyśl,jakawtymjesthipokryzja,jaka

potrzebasamooszukiwania.Apotem,następnegoranka,takiklientmoże

powiedzieć:„GesuBambino,zorientowałemsię,żetofacet,gdybyłojużza

późno”albo„Cóż,chociażokazałosię,żetofacet,toitakgowydupczyłem”.

background image

Dalejsąprawdziwymimężczyznami,macho,iniemusząstanąćprzedfaktem,

żewoląpieprzyćmężczyznniżkobiety,ponieważuznanietegofaktunaraziłoby

naszwankichmęskość.-Paolaposłałamężowiprzeciągłespojrzeniei

dorzuciła:-Czasamiwydajemisię,Guido,żetaknaprawdęniechcecisię

pomyślećowielusprawach.

Wwolnymtłumaczeniuoznaczałotozazwyczaj,żeichmyślibiegną

różnymitorami.AletymrazemPaolamiałarację-nadtąkwestiądotądsięnie

zastanawiał.Kiedyodkryłkobiety,podbiłygocałkowicieinigdyniemógł

zrozumieć,naczympolegaseksualnypowabinnychniżżeńskapłci,awgruncie

rzeczyjednejinnejniżżeńskapłci.Dorastałwprzekonaniu,żewszyscy

mężczyźnisąwzasadzietacyjakon,ikiedyzrozumiał,żejestinaczej,byłjuż

takzagorzałymzwolennikiemrozkoszy,jakiedająmuwłasnepreferencje

seksualne,żemógłjedyniewintelektualnysposóbuznaćfaktistnieniainnych

preferencji.

Przypomniałsobie,jaknapoczątkuichznajomościPaolapowiedziała,że

Włosiciągledotykająswoichgenitaliów,gładząje,niemalpieszczą,czego

nigdyprzedtemniezauważał.Słyszącto,roześmiałsięzniedowierzaniem,a

nawetzlekceważeniem,alenastępnegodniazacząłzuwagąobserwować

mężczyznipotygodniuprzekonałsię,żemiałacałkowitąrację.Podwóch

tygodniachpatrzyłnatozfascynacją,niemogącnadziwićsię,jakczęstoidący

ulicąmężczyźniopuszczajądłońipoklepująsięwtakisposób,jakbychcielisię

background image

upewnić,żeichgenitaliawciążsąnamiejscu.Pewnegorazu,gdyszlirazem,

Paolazatrzymałasięispytałago,oczymmyśli.To,żebyłajedynąosobąna

świecie,którejbezzażenowaniawyjawiłbyswojemyśliwowejchwili,

przekonałogo-mimożepotysiąckroćzdążyłsięjużotymprzekonać-iżztą

kobietąchcesięożenić,musisięzniąożenićiożeni.

Odczuwaniemiłościipożądaniadokobietywydawałomusięcałkowicie

naturalnezarównowówczas,jakpotemiteraz.Alemężczyźniopisaniwaktach,

zpowodów,któremógłpoznaćpoprzezlekturę,lecznigdyniemógłmarzyć,że

jezrozumie,odwrócilisięodkobietiłaknęlimęskichciał.Robilitowzamian

zapieniądze,narkotyki,czasemniewątpliwierównieżwimięmiłości.Ajedenz

nich...Jakażtodzikanienawiśćspowodowała,żezginąłtakgwałtowną

śmiercią?Cojąwywołało?

Paolaspałaspokojnieobok,zwiniętawkłębek,radośćjegoserca.Odłożył

aktananocnystolik,zgasiłlampę,objąłżonęramieniemipocałowałwkark.

Znowupoczułsmaksoli.Wkrótcezapadłwsen.

GdynastępnegorankaprzyjechałdokomendywMestre,zastałsierżanta

Gallozabiurkiem,znastępnymniebieskimskoroszytemwręce.Poprosiwszy

go,byusiadł,GallopodałmuskoroszytiwtedyBrunettiporazpierwszy

zobaczyłtwarzzamordowanego.Nawierzchuleżałwykonanyprzezplastyka

portret,dającyprzybliżonyobrazofiary,apodspodemzdjęciazmiażdżonych

szczątków,napodstawiektórychartystasporządziłrysunek.

background image

Trudnobyłookreślić,ileciosówtrafiłowtwarztegoczłowieka.Takjak

powiedziałGallopoprzedniegowieczoru,nosbyłniewidoczny,wbitywczaszkę

szczególniemocnymciosem.Jednakośćpoliczkowazostałacałkowicie

zmiażdżona,powstałopłytkiewgłębieniezbokutwarzy.Zdjęciatyługłowy

świadczyłyopodobnejbrutalności,choćteciosymiałyraczejzabić,iż

zdeformować.

BrunettizamknąłskoroszytioddałGallowi.

-Zrobiłpankopieportretu?-zapytał.

-Tak,paniekomisarzu,mnóstwo.Dopieropółgodzinytemu

otrzymaliśmytenrysunekinasiludziejeszczeniewyszliznimnaulice.

-Aodciskipalców?

-ZrobiliśmyidealneodciskijegopalcówiwysłaliśmydoRzymuorazdo

InterpoluwGenewie,alesampanwie,jacyonisą.

Brunettirzeczywiściewiedział:Rzymmożedaćodpowiedźpokilku

tygodniach,Interpolzazwyczajdziałatrochęszybciej.Puknąłczubkiempalcaw

skoroszytipowiedział:

-Temuczłowiekowipotworniezmasakrowanotwarz,niesądzipan?

Gallokiwnąłgłową,alenicniepowiedział.Jakiśczastemuzałatwiał

sprawę,choćtylkoprzeztelefon,zzastępcąkomendantaPattąidlatego

zachowywałostrożnośćwkontaktachzludźmiprzybyłymizWenecji.

-Wyglądatoniemaltak,jakbysprawcaniechciał,żebyrozpoznanotę

background image

twarz-ciągnąłBrunetti.

Galloobrzuciłgoszybkimspojrzeniemspodkrzaczastychbrwiijeszcze

razkiwnąłgłową.

-CzymapanwRzymieznajomych,którzymoglibyprzyspieszyćbiegtej

sprawy?-zapytałBrunetti.

-Dzwoniłem,alemójznajomyjestnaurlopie.Apanmożecośzrobić?

-Niestety,człowiek,któregotamznałem,zostałprzeniesionydoBrukseli

ipracujewInterpolu.

-Notobędziemymusieliczekać-stwierdziłGallozwyraźnym

niezadowoleniemwgłosie.

-Gdzieonjest?

-Ofiara?

-Tak.

-WkostnicyszpitalaUmbertoPrimo.Dlaczegopanpyta?

-Chciałbymgozobaczyć.

NawetjeślitożyczeniewydałosięGallowidziwne,niedałtegoposobie

poznaćipowiedziałtylko:

-Kierowcamożetampanazawieźć.

-Toniejestdaleko,prawda?

-Kilkaminutstąd.Możetrochęwięcejprzyporannymruchu.

Brunettiegouderzyłamyśl,żeciludziechybanigdyniechodząpieszo,

background image

alezarazprzypomniałsobie,żecałyokręgWenecjiEuganejskiejdusisięw

tropikalnymupaleniczympodcałunem.Możerozsądeknakazujeprzenosićsię

klimatyzowanymsamochodemzjednegoklimatyzowanegobudynkudo

drugiego,alejemuchybanigdyniesprawitoprzyjemności.Zszedłnadółi

poleciłswojemukierowcy-jużprzyzwyczaiłsiędoswojegokierowcyi

swojegosamochodu-jechaćdoszpitalaUmbertoPrimo,głównegospośród

licznychszpitaliwMestre.

Wkostnicynatknąłsięnasiedzącegoprzyniskimbiurkupracownika,

któryczytał„Gazzettino”.Pokazałmulegitymacjęipowiedział,żechce

obejrzećciałozamordowanegomężczyzny,znalezionepoprzedniegodniana

polu.

Pracownikkostnicy,niski,zokazałymbrzuchemipałąkowatyminogami,

złożyłgazetęiwstał.

-A,tego.Trzymamygopodrugiejstronie,paniekomisarzu.Niktnie

przychodziłgooglądaćopróczplastyka,atenchciałzobaczyćtylkojegowłosyi

oczy.Wyszłyniewyraźnienazdjęciach,bolampabłyskowabyłazasilna.Tylko

naniegozerknął:odsunąłpokrycieiprzyjrzałsięoczom.Widokniebył

przyjemny,wiepan,alegdybygowidziałprzedsekcją,Chryste,ztym

makijażemrozmazanymzkrwią.Niemożnabyłogodoczyścić.Wyglądałjak

klaun,słowodaję.Całatwarz,awłaściwieto,cozniejzostało,zasmarowana

mazidłemdooczu.Ktobypomyślał,żeniektóreztychśrodkówtaktrudnosię

background image

zmywają.Kobietytracąchybapiekielniedużoczasunato,żebysiędomyć,nie

sądzipan?

Mówiącto,pracownikprowadziłBrunettiegoprzezchłodne

pomieszczenieiprzystawałcojakiśczas,gdyzwracałsiędoniego

bezpośrednio.Wkońcuzatrzymałsięprzedjednymizwielumetalowychdrzwi

tworzącychścianypomieszczenia,pochyliłsięiprzekręciłmetalowąklamkę,a

następniewyciągnąłpłytkąszufladę,wktórejleżałociało.

-Takbędziedobrze,paniekomisarzu,czymamgopodciągnąćwyżej?-

zapytał.-Tożadenkłopot.Zarazsięzrobi.

-Takjestdobrze-odparłBrunetti.

Pracownikkostnicy,nieproszony,odchyliłbiałeprześcieradłoztwarzy

zmarłegoiuniósłwzrok,chcącsięupewnić,czymazsunąćjedalej.Gdy

komisarzkiwnąłgłową,zdjąłprześcieradłozciałairównozłożyłjewkostkę.

MimożeBrunettiwidziałzdjęcia,niespodziewałsię,żezobaczytak

zmasakrowaneciało.Dlalekarza,któryprzeprowadziłsekcję,ważnebyło

zbadanieczłowieka,niezaśprzywróceniejegopoprzedniegowyglądu.Być

może,jeśliodnajdziesięrodzinazmarłego,wynajmiekogoś,ktosiętymzajmie.

Ponieważnieodtworzonomężczyźnienosa,to,cozobaczyłBrunetti,było

wklęsłąpłaszczyznązczteremapłytkimizagłębieniamiiprzypominałoludzką

twarzzrobionąwglinieprzezopóźnionewrozwojudziecko,którezamiast

uwypuklićnos,wgniotłopięściądołek.Twarzbeznosastraciłaludzkiwyraz.

background image

Przyglądałsięzmarłemu,chcącokreślićjegowiekiwarunkifizyczne.

Głośnowciągnąłpowietrze,gdyzprzerażeniemuzmysłowiłsobie,żezmarły

jestdoniegopodobny:matakąsamąbudowę,trochętłuszczuwokółtaliii

bliznęzdzieciństwapooperacjiwyrostkarobaczkowego-jedynąróżnicę

stanowiłbrakowłosienianaskórze.Brunettiniskopochyliłsięnadklatką

piersiową,pośrodkuktórejbiegłodługie,bezwzględnecięciedokonanepodczas

autopsji.Wmiejscu,gdzieuniegorosłysztywnesiwewłosy,zmarłymiał

niewyraźnąszczecinkę.

-Czylekarzogoliłmuprzedsekcjątors?

-Skądże,paniekomisarzu.Przecieżnierobiłoperacjiserca.

-Aletenczłowiekmawygolonąklatkępiersiową.

-Nogiteż.Niechpansiętylkoprzyjrzy.Rzeczywiście,byłyogolone.

-Czylekarzwspomniałcośnatentemat?

-Wtrakciepracynicniemówił,alemożenapisałotymwraporcie.

Wystarczypanu?

Brunettikiwnąłgłowąiodstąpiłokrok.Pracownikrozwinął

prześcieradło,uniósłjewgóręjakobrusirównoprzykryłzwłoki.Wsunął

szufladę,zamknąłdrzwi,poczymspokojnymruchemprzekręciłklamkę.

Gdyszlizpowrotemwstronębiurka,powiedział:

-Kimkolwiekbyłtenczłowiek,niezasłużyłsobienato.Chodzątu

słuchy,żeżyłzprostytucji,przebierałsięzakobietę.Temubiedakowiudałosię

background image

nabraćchybaniewielu,boniemiałpojęcia,jaknakładaćmakijaż-tak

przypuszczam,zważywszynato,jakwyglądał,gdygotuprzywieziono.

Brunettisądziłprzezchwilę,żepracownikkostnicywyrażasięoofierzez

uszczypliwością,alepojął,żesięmyli,gdyzwróciłuwagęnaton

wypowiadanychsłów.

-Topanmaznaleźćmordercę?

-Tak.

-Mamnadzieję,żesiępanuuda.Chybamógłbymzrozumieć,żejeden

człowiekchcezabićdrugiego,ależebywtakisposób...Apantorozumie,

komisarzu?

-Teżnie.

-Mamnadzieję,żepanzłapiesprawcę.Niktniezasługujenatakąśmierć,

czyjestkurwą,czynie.

Rozdział6

-Widziałgopan?-zapytałGallo,gdyBrunettiwróciłdokomendy.

-Tak.

-Małoprzyjemnywidok,prawda?

-Panteżgowidział?

-Zawszestaramsięzobaczyć,jakwyglądają-powiedziałzwyczajnie

Gallo.-Wtedyzwiększymzapałemłapięzabójcę.

-Copansądziotejsprawie,sierżancie?-spytałBrunetti,siadająci

background image

kładącnabiurkuniebieskiskoroszyt.

Gallozastanawiałsięnadodpowiedziąprzezdobrąminutę.

-Sądzę,żektośmógłtozrobićwatakuszału.-GdyBrunettipotwierdził

takąmożliwośćkiwnięciemgłowy,ciągnął:-Albo,jakpanprzedtem

wspomniał,żebyutrudnićzidentyfikowanieofiary.-Pewnienamyślotym,co

zobaczyłwkostnicy,zarazdodał:-Lubżebytouniemożliwić.

-Toraczejnieprawdopodobnewdzisiejszychczasach,nieuważapan,

sierżancie?

-Dlaczegonieprawdopodobne?

-Jeśliczłowiekniejestcałkowicienieznanynadanymtereniealbonie

mieszkazrodzinąlubprzyjaciółmi,jegozniknięciezostaniezauważonepo

kilkudniach,azazwyczajpokilkugodzinach.Dzisiajtrudnopoprostuzniknąć.

-Wtakimrazieatakszałujestbardziejprzekonywającympowodem-

zgodziłsięGallo.-Możepowiedziałcośklientowialbozrobiłcośtakiego,co

wyprowadziłogozrównowagi.Niewielewiemoludziachopisanychwaktach,

którewczorajpanudałem.Niejestempsychologiemanikimśwtymrodzaju,

więcniewiem,conimipowoduje,alepodejrzewam,żemężczyźni,którzy...

hm...impłacą,sądużomniejzrównoważeniodnich.Azatematakszału?

-Wtakimraziejakwytłumaczyć,żepozostawionogowczęścimiasta

znanejzobecnościprostytutek?-spytałBrunetti.-Toświadczyraczejo

rozumnymiplanowymdziałaniu,anieoszale.

background image

Galloszybkoodpowiedziałnasondującepytanienowegokomisarza.

-Mogłobyćtak,żepodokonaniuzabójstwamordercaoprzytomniał.

Możezabiłgousiebiewdomualbowmiejscu,gdzieznanojednegoznich,i

dlategomusiałprzenieśćciało.Ajeślinależydoludzi,którzykorzystajązusług

transwestytów,toznamiejsca,gdziekręcąsięprostytutki.Pozostawienieciała

wtakimmiejscuwydałomusięsensowne,ponieważpodejrzeniapadną

wówczasnaosobykorzystającezusługprostytutek.

-Notak...-BrunettizawiesiłgłosiGalloczekał,kiedypojawisięsłowo

„ale”.-Aletobyoznaczało,żeniemarozróżnieniamiędzyprostytutkami.

-Nierozumiem,paniekomisarzu.

-Żeniemaróżnicymiędzyprostytuującymisięmężczyznamii

kobietami,aprzynajmniejżemajątesamerewiry.Ztego,cowczoraj

usłyszałemizobaczyłem,wynika,żeterenzarzeźniąjestwykorzystywany

przezprostytuującesiękobiety.-Gallozacząłsięnadtymzastanawiać,a

Brunettiprzycisnąłgo,dodając:-Tojestpanamiastoiniewątpliwiewiepanna

tentematwięcejodemnie,człowiekawpewnymsensietuobcego.

Słysząctenkomplement,Gallonieznaczniesięuśmiechnął.

-Natepolazafabrykamizwykleprzychodządziewczęta-odparł.-Ale

mamycorazwięcejchłopców,głównieSłowianiAfrykanówzpółnocy

kontynentu,którzy,byćmoże,zmuszenikoniecznością,zaczęliszukaćnowych

rewirów.

background image

-Doszłypanajakieśpogłoskinatentemat?

-Tylkopośrednio,paniekomisarzu.Zazwyczajniezajmujęsię

prostytutkami,oileniesąwmieszanewprzestępstwozużyciemsiły.

-Czyzdarza,siętoczęsto?

Gallopotrząsnąłprzeczącogłową.

-Prostytutkazazwyczajniemaodwagipowiedziećnamotym,ponieważ

boisię,żeskończywwięzieniu,nawetjeślinieonajestsprawcąprzemocy.

Wieleztychkobietprzebywatunielegalnieiniechcądonasprzyjśćzestrachu,

żewpakująsięwkłopotyibędądeportowane.Adotegojestmasamężczyzn,

którzyznajdująupodobaniewbiciukobiet.Przypuszczam,żeoneucząsięich

rozpoznawaćalbodowiadująsięonichodinnychdziewczynistarająsiętakich

facetówunikać.

Wydajemisię,żemężczyźnimająwiększemożliwościsamoobrony.Z

akt,któreipanczytał,widać,żewieluznichjestpotężnejbudowy.Niektórzysą

ładni,nawetpiękni,alemająprzytymmęskąsiłę.Łatwosobiewyobrazić,że

tegorodzajukłopotydotycząichwmniejszymstopniu.Ajeślijużcośtakiego

imsięprzydarzy,tomogąsięobronić.

-Czydostałpanraportzsekcjizwłok?-spytałBrunetti.

-Przyszedł,kiedypanbyłwszpitalu.-Gallopodałkomisarzowikilka

kartekpapieru.

Brunettiprzeczytałraportszybko,obeznanyzfachowymjęzykiemi

background image

medycznąterminologią.Nacieleniebyłośladównakłucia,zczegowynikało,że

zmarłyniezażywałdożylnienarkotyków.Wzrost,waga,budowafizyczna

zostałyopisanezpodaniemdokładnychdanych.Wspomnianoteżomakijażu,o

którymopowiadałBrunettiemupracownikkostnicy,aleograniczonosiędo

stwierdzenia,żenatwarzypozostaływyraźneśladyszminkiiołówkadooczu.

Nieznalezionodowodównato,żedenatuprawiałostatnioseks,czynnielub

biernie.Badaniedłoniwykazało,żetrudniłsiępracąumysłową-paznokciebyły

krótkoobcięte,askóranawewnętrznejstroniedłonidelikatna.Rozmieszczenie

rannacielepotwierdziłohipotezę,żepodokonaniumorderstwaprzeniesiono

zwłokiwmiejsce,gdziezostałyznalezione.Wysokatemperaturapowietrza

uniemożliwiłastwierdzenie,ileczasuupłynęłoodpopełnieniazbrodnido

znalezieniaciała;conajwyżejmożnaprzypuszczać,żeminęłooddwunastudo

dwudziestugodzin.

BrunettiuniósłwzroknaGalia.

-Czytałpantenraport?

-Czytałem,paniekomisarzu.

-Icopanotymsądzi?

-Wciążmusimyrozstrzygnąć,czyzbrodniępopełnionowatakuszału,

czyzrozmysłem.

-Alenajpierwmusimyzidentyfikowaćofiarę-dodałBrunetti.-Iluludzi

mauczestniczyćwśledztwie?

background image

-OddelegowanoScarpę.

-Tego,którysiedziałtamwczorajnasłońcu?

-Tak,paniekomisarzu-odparłzespokojemGallo,copozwoliło

Brunettiemusądzić,żewiadomośćotymzdarzeniudotarładouszusierżantai

spotkałasięzdezaprobatą.-Jestjedynymfunkcjonariuszem,któryma

zajmowaćsiętąsprawą.Śmierćprostytutkiniemarangipriorytetowej,

zwłaszczawlecie,kiedybrakujenamludzi.

-Inieprzydzielononikogowięcej?

-Mniezleconoprowadzenietegośledztwatymczasowo,ponieważbyłem

tu,gdynadeszławiadomośćopopełnieniumorderstwa.Dlategowysłałemna

miejsceSquadraMobile.ZastępcakomendantawMestrezaproponował,żeby

sprawęprzejąłsierżantBuffo,któryodebrałtelefonzrzeźni.

-Rozumiem-odparłBrunetti.-Czyjestinnerozwiązanie?

-Pytapan,czyktośmógłbyzastąpićsierżantaBuffo?

-Tak.

-Mógłbymwysunąćtakąpropozycję,skorotojabyłempierwsząosobą,z

którąpansięskontaktował,aponadtowieleczasupoświęciliśmyna

szczegółoweomówienietejsprawy...-WtymmiejscuGalloprzerwał,takjakby

chciałtenczasjeszczebardziejwydłużyć,ipochwilidodał:-Gdybymdalej

uczestniczyłwśledztwie,możeprzyspieszytojegobieg.

-Któryzzastępcówkomendantapodejmujetakiedecyzje?

background image

-Nasci.

-Czyonabyłabyskłonna...Toznaczy,czyzaaprobujetakąpropozycję?

-Jeśliztymwnioskiemwystąpikomisarz,niewątpliwiesięzgodzi.Tym

bardziejżeprzysłanonampanadopomocy.

-Świetnie-ucieszyłsięBrunetti.-Niechpanpoprosikogośonapisanie

takiegowniosku,ajapodpiszętoprzedobiadem.-Gallokiwnąłgłową,

zanotowałkilkasłównakartce,spojrzałnaBrunettiegoijeszczerazkiwnął

głową.-Iniechpanaludziezajmąsięubraniemibutamizmarłego.-Gallopo

razkolejnykiwnąłgłowąiznowuzapisałparęsłów.

Brunettiotworzyłniebieskiskoroszytzaktami,któreczytałpoprzedniego

wieczoru,iwskazałpalcemwykaznazwiskiadresów,przyczepionydo

wewnętrznejstronyokładki.

-Wydajemisię,żepowinniśmyzacząćwypytywaćtychludzi,czyznają

zmarłego,czygorozpoznająalboczywiedząokimś,ktomożegoznać.Lekarz,

któryzrobiłsekcję,twierdzi,żedenatmiałczterdzieścikilkalat.Mężczyźni

opisaniwaktachsąmłodsi,niektórzydopieropotrzydziestce,takwięcjeśli

zmarłybyłtutejszy,towyróżniałsięnatlepozostałychwiekiemimógłbyć

znany.

-Jakpanchcetozorganizować,paniekomisarzu?

-Podzielmytenwykaznatrzyczęści.Każdyznas-pan,jaiScarpa-

otrzymaswojączęśćibędziekontaktowałsięzwymienionyminaliście

background image

osobami,pokażeimportretzrobionyprzezplastykaispyta,czycoświedząo

ofierze.

-Toniesąludzie,którzychętnierozmawiajązpolicją,paniekomisarzu-

zauważyłGallo.

-Wtakimrazieweźmiemyjednozezdjęćpokazujących,jakwyglądał,

gdygoznaleziononapolu.Jeśliudasięnamprzekonaćtychpanów,żemożesię

imprzydarzyćtosamo,chętniejbędąznamirozmawiać.

-ZawołamtuScarpę-powiedziałGalloisięgnąłposłuchawkętelefonu.

Rozdział7

Postanowili,żerozpocznąrozmowyjaknajszybciej,choćjeszczenie

minęłopołudnie-adlawiększościwymienionychnaliściemężczyznbyłto

zapewneśrodeknocy.Brunettipoprosił,byGalloiScarpa,dobrzeznający

Mestre,ułożyliadresywgeograficznymporządku,cooszczędziwszystkim

ciągłegoprzenoszeniasięzjednegokońcamiastanadrugi.

Kiedyuporządkowanoadresy,Brunettiwziąłprzydzielonąmulistę

nazwiskizszedłnadółdoswojegokierowcy.Pomysł,żebyzajeżdżaćpoddomy

tychwłaśnieludzibiało-niebieskimsamochodempolicyjnymprowadzonym

przezumundurowanegofunkcjonariusza,apotemchciećichprzesłuchiwać,nie

wydałmusięzbytdobry,alegdytylkopoczułporannyupałpanującywMestre,

doszedłdowniosku,żechcącprzeżyć,musizrezygnowaćzzachowania

środkówostrożności.

background image

Oblepiłogoparnepowietrzeizapiekłowoczy.Przygniatałomiasto

niczymgruba,brudnapłachta,nieporuszonenawetnajlżejszympodmuchem

wiatru.Przedgmachemkomendyprzemykaływężowatymruchemsamochody,

akierowcydonośnymtrąbieniemwyrażaliswojeniezadowolenienawidok

zmieniającychsięświatełiprzechodzącychprzezulicęludzi.Poichprzejeździe

nadjezdniąunosiłysięwirującekłębykurzuipudełkapopapierosach.

Oddychającsmrodliwympowietrzem,Brunettipoczuł,jakbyktośzaszedłgood

tyłuimocnoobjąłramionamiprzezpierś.Jakczłowiekmożeżyćwtakich

warunkach?-pomyślał.

Uratowałsięucieczkądochłodnegopudłapolicyjnegosamochodu,z

któregowyszedłpopiętnastuminutach,dojechawszypodośmiopiętrowyblok

mieszkalnynazachodnimskrajumiasta.Uniósłgłowęizobaczyłsznuryz

praniem,rozciągniętemiędzytymbudynkiemidrugim,którystałpoprzeciwnej

stronieulicy.Poczułsiępodniesionynaduchu,kiedyowiałgolekkiwiatr,

kołyszącyróżnokolorowymiprześcieradłami,ręcznikamiibieliznąosobistąnad

jegogłową.

Zarazzadrzwiamiwejściowymizobaczyłportierawprzypominającym

klatkępomieszczeniu,któryrozkładałnabiurkupapieryikoperty,sortując

dostarczonąprzedchwiląpocztędlamieszkańcówbudynku.Byłwpodeszłym

wieku,miałrzadkąbrodęichwiejącesięnaczubkunosaokularydoczytaniaw

srebrnejoprawie.Uniósłwzrokznadokularówipowitałwchodzącego.Wilgoć

background image

wpowietrzuuwydatniałakwaśnyodórwportierni,astojącynapodłodzei

skierowanynanogistarcawentylatorpowodowałjedynieroznoszeniesiętego

zapachu.

Brunettispytał,gdziemieszkaGiovanniFeltrinelli.Nadźwięktego

nazwiskaportierodsunąłdotyłukrzesłoiwstał.

-Uprzedzałemgo,żebywastuniesprowadzał.Jeślichcewykonywać

swójfach,niechtorobiwwaszychsamochodachalbonapolach,takjakinne

zwierzęta,alenietutaj,bowezwępolicję.-Sięgnąłposłuchawkętelefonu

wiszącegoztyłunaścianieiognistymspojrzeniemobrzuciłBrunettiegoodstóp

dogłów,niekryjącodrazy.

-Jajestemzpolicji-powiedziałzespokojemBrunetti.Wyjąłzportfela

legitymacjęipokazałjązpewnejodległości.Starzecwyrwałmudokumentz

ręki,dającdozrozumienia,żeionwie,gdziefałszujesiętakiepapiery,poczym

poprawiłokulary.

-Wyglądanaautentyczną-przyznałwkońcuioddałjąBrunettiemu.

Wyjąłzkieszenibrudnąchusteczkędonosa,zdjąłokularyistaranniewytarł

najpierwjednoszkło,apotemdrugie,wtakisposób,jakbytobyło

najważniejszezajęciejegożycia.Włożyłokularynanos,dokładnieosadziłza

uszami,schowałchusteczkędokieszeniiinnymjużtonemzapytał:-Coon

terazzbroił?

-Nicniezbroił.Chcemyprzesłuchaćgowsprawiepewnegoczłowieka.

background image

-Któregośzjegopedalskichznajomych?-burknąłstarzec.

Brunettipuściłmimouszutopytanieiodparł:

-ChcielibyśmyporozmawiaćzpanemFeltrinellim.Przypuszczamy,że

możeudzielićnampewnychinformacji.

-ZpanemFeltrinellim?Panem?-powtórzyłportierwtakisposób,że

uprzejmyzwrotBrunettiegostałsięobraźliwy.-Chciałpanchybaporozmawiać

zNinemPięknisiem,NinemObciągaczem.

Brunetticiężkowestchnął.Dlaczegoludzieniepotrafiądokonywać

bardziejzróżnicowanego,bardziejselektywnego-możenawetbardziej

inteligentnegowyborutych,którychchcąnienawidzić?Dlaczegoobiektemich

nienawiściniesąchrześcijańscydemokraci?Albosocjaliści?Dlaczegonie

odnosząsięznienawiściądoludzi,którzynienawidząhomoseksualistów?

-JakijestnumermieszkaniapanaFeltrinellego?

Staryportierwycofałsięzabiurko,usiadłiznowuzabrałsięza

segregowaniepoczty.

-Piątepiętro.Nadrzwiachjesttabliczkaznazwiskiem-powiedział.

Brunettiodwróciłsięiodszedłbezsłowa.Gdybyłprzydrzwiach

portierni,wydawałomusię,żusłyszałsłowo„pan”wymamrotaneprzez

portiera,choćmogłotobyćtylkogniewneburknięcie.Podszedłdowindy

znajdującejsiępodrugiejstroniewyłożonegomarmurowąposadzkąkorytarzai

nacisnąłguzik.Pokilkuminutachwciążstałtamiczekał.Niechciałiśćz

background image

powrotemdoportieraipytaćgo,czywindadziała.Skręciłwięcnalewo,

otworzyłdrzwiklatkischodowejiwszedłnapiątepiętro.Gdyznalazłsięna

górze,musiałrozluźnićkrawatipociągnąćzanogawkispodni,któreprzykleiły

siędoud.Chusteczkądonosawytarłtwarzzpotu.

Nadrzwiachzobaczyłtabliczkęznapisem„GiovanniFeltrinelli-

architekt”.

Spojrzałnazegarek-byłajedenastatrzydzieścipięć.Nacisnąłdzwonek.

Natychmiastusłyszałszybkiekroki.Drzwiotworzyłmłodyczłowiek,trochę

podobnydomężczyznyzpolicyjnegozdjęcia,któreBrunettioglądał

poprzedniegowieczoru:krótkiejasnewłosy,delikatniejakukobiety

zarysowanaszczękaidużeciemneoczy.

-Si?-ObrzuciłBrunettiegopytającymspojrzeniemiuśmiechnąłsię

przyjaźnie.

-PanGiovanniFeltrinelli?-zapytałBrunetti,pokazująclegitymację.

Młodyczłowiekledworzuciłnaniąokiem,alewjednejchwili

zorientowałsię,cojestnaniejnapisane,iprzestałsięuśmiechać.

-Tak.Czegopanchce?-Wjegogłosieczułosiętakisamchłód,jakibiłz

jegotwarzy.

-Chciałbymzpanemporozmawiać.Czymogęwejść?

-Policjaniemusiprosićopozwolenie-rzekłFeltrinellizrezygnacjąi

otworzyłszerzejdrzwi,stajączboku,żebyprzepuścićBrunettiego.

background image

-Permesso-powiedziałBrunettiiwszedłdośrodka.

Określenieztabliczkinadrzwiachwejściowychchybabyłoprawdziwe-

mieszkaniemiałosymetrycznyrozkładwnętrz,zaprojektowanychprecyzyjniei

umiejętnie.Ścianysalonu,doktóregowszedłBrunetti,byłyjednoliciebiałe.Na

jasnymparkiecieułożonymwjodełkęleżałokilkakilimów,anaścianach

wisiałydwatkane,prawdopodobnieperskie,jakoceniłBrunetti.Naprzeciw

drzwistałaniska,długakanapaobitachybajedwabiemwbeżowymodcieniu,

przedniądługistolikzeszklanymblatem,anajegokrańcudużaceramiczna

patera.Najednejścianiewisiałypółkinaksiążki,nadrugiejarchitektoniczne

szkiceifotografiekompleksówbudowlanych,niskich,rozległych,otoczonych

połaciamisurowejnatury.Wodległymrogustałwysokistółkreślarski,ana

uniesionymwstronępokojublacieleżałyogromnearkuszekalkiinachylona

poddziwacznymkątempopielniczka,wktórejtliłsiępapieros.

Doskonałakompozycjapokojupowodowała,żewzrokpatrzącegopadał

nacentralnypunkt,naprostąceramicznąpaterę.Brunettimiałsilnepoczucie,że

takiewłaśniebyłozamierzenieprojektanta,aleniemógłzrozumieć,wjaki

sposóbzostałozrealizowane.

-Chciałbymprosić-zaczął-abywmiaręswoichmożliwościpomógłpan

namwśledztwie,któreprowadzimy.

Feltrinellinieodezwałsięsłowem.

-Chciałbym,żebypanobejrzałportretpewnegomężczyznyipowiedział,

background image

czygoznalubrozpoznaje.

Feltrinellipodszedłdostołukreślarskiegoiwziąłleżącegowpopielniczce

papierosa.Zaciągnąłsięgłęboko,anastępniezgasiłpapierosanerwowym

ruchem.

-Niepodajęnazwisk-oświadczył.

-Słucham?-Brunettiudał,żeniepojmujeintencjitychsłów.

-Niepodajęnazwiskmoichklientów.Nawetjeślizarzucimniepan

zdjęciami,itaknieprzyznam,czykogośrozpoznałem,iniepodamżadnych

nazwisk.

-Niechodzimiopanaklientów,panieFeltrinelli-sprostowałBrunetti.-

Nieinteresujemnie,kimpanjest.Mamypodstawysądzić,żepanmożecoś

wiedziećotymczłowieku,ichcielibyśmy,żebypanspojrzałnatenportreti

powiedział,czytaosobajestpanuznajoma.

Feltrinelliprzeszedłodstołukreślarskiegodoetażerkistojącejprzy

małymokniewścianienalewoiwtedyBrunettiuprzytomniłsobie,jakiebyło

zamierzenieprojektantategopomieszczenia-zależałomunaodwróceniuuwagi

odtegookienkaiponuregomuruzcegły,znajdującegosiędwametryzanim.

-Ajeślitegoniezrobię?-zapytałFeltrinelli.

-Jeśligopannierozpozna?

-Nie.Jeślinieobejrzętegoportretu.

Wpokojuniebyłoklimatyzacjianiwentylatora.Unosiłsiętusilny

background image

zapachtanichpapierosów,którym-jakwydawałosięBrunettiemu-nasiąkało

jegowilgotneubranieiwłosy.

-PanieFeltrinelli,proszępanaospełnienieobywatelskiegoobowiązkui

udzieleniepolicjipomocywśledztwiewsprawiemorderstwa.Zależynamna

ustaleniutożsamościtegoczłowieka,gdyżdopierowtedybędziemywstanie

rozpocząćdochodzenie.

-Czytojegoznalezionowczorajnapolu?

-Tak.

-Iprzypuszczapan,żeonmożebyćjednymznas?-Feltrinelliniemusiał

precyzować,kogomanamyślimówiąc„my”.

-Tak.

-Dlaczego?

-Tawiadomośćniejestpanuniezbędna.

-Aleprzypuszczapan,żebyłtranswestytą.

-Tak.

-Ikurwą?

-Byćmoże-odrzekłBrunetti.

Feltrinelliodwróciłsięodokienka,przeszedłprzezpokójwstronę

Brunettiegoiwyciągnąłrękę.

-Niechpanpokażemitenportret.

Brunettiwyjąłzeskoroszytukserograficznąodbitkęportretuwykonanego

background image

przezplastyka.Zauważyłprzytym,żepapierowaokładkazabarwiłajego

spoconądłońnaniebiesko.PodałkartkęFeltrinellemu,któryprzezchwilę

bacznieprzyglądałsięrysunkowi,potemjednąrękązasłoniłnarysowanenad

czołemwłosyiznowuprzyjrzałsiętwarzy.

-Nie,nigdyniewidziałemtegoczłowieka-powiedział,oddająckartkę.

Brunettidałwiaręjegosłowom.Włożyłrysunekdoskoroszytu.

-Czyznapankogoś,ktomożepomócnamwzidentyfikowaniutego

mężczyzny?

-Zapewnezamierzaciewypytaćwszystkichznas,którzyfigurująw

kartotecepolicyjnej-stwierdziłFeltrinellibardziejpojednawczymtonem.

-Tak.Niemamymożliwościskontaktowaniasięzinnymiludźmi.

-Toznaczyztymi,którzyjeszczeniebyliaresztowani-uściślił

Feltrinelliispytałpochwili:-Czymapanwięcejkopiitegorysunku?

BrunettiwyjąłodbitkęzeskoroszytuipodałjąFeltrinellemurazemze

swojąwizytówką.

-BędziepanmusiałzadzwonićdokomendywMestreipoprosićo

połączeniezemną.AlbozsierżantemGallo.

-Jakgozabito?

-Przeczytapanotymwdzisiejszychgazetach.

-Nieczytujęgazet.

-Zostałpobitynaśmierć.

background image

-Tamnapolu?

-Tegoniemogępanuujawnić.

Feltrinellipołożyłrysuneknastolekreślarskimizapaliłpapierosa.

-Nodobrze-powiedział,odwracającsiędoBrunettiego.-Skoromamten

rysunek,pokażęgoparuosobom.Gdysięczegośdowiem,zawiadomiępana.

-Czypanjestarchitektem?

-Tak.Mamdyplom,aleniepracujęwzawodzie,toznaczy,jestembez

pracy.

Wskazującleżącenastolearkuszekalki,Brunettipowiedział:

-Alepracujepannadjakimśprojektem.

-Tylkodlawłasnejrozrywki,paniekomisarzu.Straciłempracę.

-Przykromi.

FeltrinelliwsadziłręcedokieszeniispojrzałBrunettiemuprostowoczy.

-PracowałemwEgipcie,nazlecenierządu,izajmowałemsię

projektowaniemkomunalnychbudynkówmieszkalnych,dopókiniewydano

zarządzenia,żewszyscycudzoziemcymuszącorokupoddawaćsiębadaniomna

AIDS.Mojezeszłorocznewynikibadańbyłyniepomyślne,więcwyrzucono

mniezpracyiodesłanododomu.

Brunettinicnieodpowiedział,więcFeltrinelliciągnął:

-Popowrocietutajpróbowałemznaleźćjakieśzajęcie,ale,jakpan

zapewnewie,architekcimnożąsięjakgrzybypodeszczu.Dlatego

background image

postanowiłem...-tuprzerwałszukającsłowa-...zmienićzawód.

-Mówipanouprawianiuprostytucji?

-Zgadzasię.

-Nieobawiasiępanryzyka?

-Ryzyka?-powtórzyłFeltrinelli,zdobywającsięprawienatakisam

uśmiech,jakiposłałBrunettiemu,gdyotworzyłmudrzwi.-Chodzipanuo

AIDS?

-Tak.

-Ryzykoniedotyczymnie.-Odwróciłsięplecami.Podszedłdostołu

kreślarskiego,wziąłtlącegosięwpopielniczcepapierosaipochyliłsięnad

szkicem.-Samznajdziepandrogędowyjścia,komisarzu.

Rozdział8

Brunettiwyszedłnasłońce,nahałaśliwąulicę,iskierowałsiędobaru

znajdującegosięnaprawoodbloku.Poprosiłoszklankęwodymineralnej,a

potemojeszczejedną.Gdysięnapił,zmoczyłchusteczkędonosaresztąwodyi

bezskuteczniespróbowałzetrzećniebieskąplamęzdłoni.

Czyczłowiekpopełniaprzestępstwo,jeśli,chorującnaAIDSlubbędąc

nosicielemwirusaHIV,prostytuujesięiuprawiaseks?-zacząłsięzastanawiać.

Ajeśliniestosujeprzytymśrodkówzabezpieczających?Policjajużtakdawno

przestałauznawaćprostytucjęzaprzestępstwo,żeBrunettiemutrudnobyłodać

twierdzącąodpowiedźnatopytanie.ZkoleinosicielwirusaHIV,który

background image

świadomieuprawiaseksbezstosowaniaśrodkówzabezpieczających,

niewątpliwiedopuszczasięwystępku,choćprawomożenienadążazażyciemi

jeszczenieujęłotegoproblemuwparagrafy.Brunettiuzmysłowiłsobie,że

dokonująctakichrozróżnień,wkraczanagrząskimoralniegrunt.Zamówił

trzeciąszklankęwodyiwyjąłswojąlistę,żebyzobaczyć,ktozajmujenaniej

drugiemiejsce.

FrancescoCrespomieszkałzaledwieczteryblokidalej,alebyłtojużinny

świat.Budynekwyglądałjakklocek,wysoki,zgładkimiścianamii

przeszklonymfrontonem.Dziesięćlattemu,gdygowzniesiono,byłzapewne

wyznacznikiemtendencjirozwojuwurbanistyce.Włochysąjednakkrajem,

gdzienoweideewewzornictwieprzestająbyćuznawanezaprzejaw

nowoczesności,gdytylkoprojektzostaniezrealizowany,sąszybkoporzucanew

ciągłymposzukiwaniunastępnego,prowokującegoproporcanowoczesności-

niczymwprzedsionkuPiekłaDantego,gdzieprzeklęteduchynawieczność

krążąwpowietrzu,poszukującproporca,któregoniepotrafiąaninazwać,ani

rozpoznać.

Wciągudziesięciulat,któreminęłyodzbudowaniabudynku,zmieniłasię

modaiterazprzypominałpostawionenasztorcpudełkospaghetti.Wszybach

odbijałysiępromieniesłońcaiwypielęgnowanyskrawekziemioddzielającej

domodulicy,aleniktjużbysięniezachwycałtymdomemwzniesionymztaką

próżnąśmiałościąpośródinnych,niższychiskromniejszych.

background image

Brunettiwiedział,któremieszkanienależydoCrespa.Klimatyzowana

windaszybkozawiozłagonasiódmepiętro.Wyszedłnawyłożonymarmurem,

równieżklimatyzowanykorytarz.Skręciłwprawoinacisnąłdzwonek

mieszkaniaD.

Usłyszałdochodzącezwewnątrzdźwięki,aleniktniepodszedłdodrzwi.

Jeszczerazzadzwonił.Odgłosyucichły,alewciążniktniepodszedłdodrzwi.

Nacisnąłdzwonekporaztrzeciiprzytrzymałguzik.Zmieszkaniadałosię

słyszećnatarczywebrzęczenieipochwilirozległosięwołanie:

-Basta!Vengo.

Przestałnaciskaćnadzwonekizachwilędrzwiotwartosilnym

szarpnięciem.Stanąłwnichwysoki,mocnozbudowanymężczyznaw

płóciennychspodniachigolfie,którymógłbyćzkaszmiru.Brunettizobaczył

ciemneoczyogniewnymwyrazieiwielokrotniezłamanynos,spuściłwzroki

spojrzałnawysokikołnierzswetra.Mamypołowęsierpnia,pomyślał,ludzie

mdlejąnaulicyzgorąca,atenczłowieknosikaszmirowygolf.

-PanCrespo?-spytał,patrzącmuprostowoczy.

-Zkimmamdoczynienia?-padłoszorstkiepytanie,wktórymdałosię

wyczućnieskrywanygniew,anawetgroźbę.

-KomisarzGuidoBrunetti-odpowiedział,wyjmująclegitymację.

Mężczyznawgolfie,podobniejakFeltrinelli,wmgnieniuokarozpoznał

legitymacjępolicyjną.ZrobiłszybkiruchwstronęBrunettiego,takjakbyswą

background image

odrażającąposturąchciałwypchnąćgonakorytarz.Widząc,żeBrunettinie

ruszasięzmiejsca,cofnąłsięokrok.

-PanaCresponiema.

Zdrugiegopokojudoszedłichgłośnystuk.Pewniejakiściężkiprzedmiot

spadłnapodłogę.

TerazBrunettizrobiłkrokwprzód,zmuszającmężczyznęwswetrzedo

odsunięciasięoddrzwi.Niezatrzymującsię,wszedłdopokojuistanąłprzy

skórzanymfotelupodobnymdotronu,obokstolikazogromnymbukietem

mieczykówwkryształowymwazonie.Usiadłizałożyłnogęnanogę.

-Wobectegopoczekam-rzekłzuśmiechem.-Oileniemapannic

przeciwkotemu,panie...?

Mężczyznawgolfiezatrzasnąłdrzwiwejściowe.

-Zawołamgo-powiedział.

Wszedłdonastępnegopokojuizamknąłzasobądrzwi.Przezścianę

Brunettiusłyszałjegobas,głębokiirozgniewany.Zarazdoszedłgodrugigłos-

tenor.Pochwilirozróżniłtrzecigłos,teżtenorowy,aleocałytonwyższyod

poprzedniego.Przyciszonarozmowatrwałakilkaminut,copozwoliło

Brunettiemurozejrzećsiępopokoju.Mieszkaniebyłonoweiniewątpliwie

urządzonezadużepieniądze,aleniechciałbymiećniczego,cotuzobaczył,

nawetperłowoszarejskórzanejkanapyczymahoniowegostolika.

Drzwidodrugiegopokojuotworzyłysięiwyszedłzniegopotężny

background image

mężczyznawgolfie,azanimdrugi,młodszyodziesięćlat,dużodrobniejszej

budowy.

-Toon-powiedziałtenpierwszy,wskazującBrunettiego.

Młodszymiałnasobieluźnejasnoniebieskiespodnieibiałąjedwabną

koszulęrozpiętąpodszyją.Brunettiwstałnajegowidok.

-PanFrancescoCrespo?

Młodymężczyznazatrzymałsięprzedkomisarzem,aleinstynktlub

zawodowarutynakazałamuzdobyćsięnajakiśgestwobecczłowiekawwieku

Brunettiegoiojegoprezencji.Zrobiłmałykrokwprzód,miękkimruchem

uniósłrękęzrozłożonymipalcamiiprzyłożyłjądodolnejczęściszyi.

-Tak,toja-odparł.-Czegopansobieżyczy?

Tojegogłos,wyższyspośróddwóchtenorowych,usłyszałBrunettiprzez

ścianę,aleterazCrespousiłowałnadaćmugłębszyton,abybrzmiałbardziej

interesującolubbardziejzalotnie.

Crespobyłniższyodkomisarzaiważyłzdziesięćkilogramówmniej.Za

sprawąprzypadkulubwwynikurozmyślnegodziałaniajegooczymiałytaką

samąjasnoszarąbarwęjakobiciekanapy,awzestawieniuzmocnoogorzałą

twarzązyskiwałyciemniejszyton.Kobietęotakichrysachuznanobyco

najwyżejzaładnązgodniezklasycznymikryteriamiurody,alemęska

kanciastośćliniitwarzyczyniłaCrespapięknym.

Brunettiodsunąłsięodniegookrok,nacomężczyznawswetrze

background image

zareagowałparsknięciem,isięgnąłpopołożonynastolikuskoroszyt.

-Proszęspojrzećnatenportret,panieCrespo,ipowiedzieć,czypoznaje

pantegoczłowieka.

-Chętnieprzyjrzęsięwszystkiemu,copanzechcemipokazać-odparł

Crespo,kładącnacisknasłowo„pan”,ajednocześniegładziłsiępieszczotliwie

poszyi.

Brunettiotworzyłskoroszytipodałmuwykonanyprzezplastykarysunek

twarzyzmarłego.Cresposzybkoprzebiegłgowzrokiem.

-Niemampojęcia,ktotojest-rzekłzuśmiechem,poczymchciałoddać

kartkę,aleBrunettijejnieprzyjął.

-Proszędokładnieprzyjrzećsiętemurysunkowi.

-Słyszypan,ongoniezna-wtrąciłsięstojącypodścianąmężczyznaw

swetrze.

Brunettiniezwróciłnatouwagi.

-Tenczłowiekzostałpobitynaśmierć-wyjaśnił.-Chcemyustalićjego

tożsamośćidlategobylibyśmywdzięczni,gdybypanprzyjrzałsiętemu

rysunkowijeszczeraz.

Crespozamknąłnachwilęoczyimusnąłniesfornyloczekzalewym

uchem.

-Skoropannalega...-Pochyliłgłowęnadrysunkiemidopieroteraz

zatrzymałnanimwzrok.Brunettiniebyłwstaniedostrzecwyrazujegooczu,

background image

alezauważył,żeCresporaptownieprzesunąłrękąposzyi,tymrazemniew

zalotnymgeście.

PochwiliprzeniósłwzroknaBrunettiegoipowiedziałzesłodkim

uśmiechem:

-Nigdygoniewidziałem,paniepolicjancie.

-Wystarczypanu?-spytałmężczyznawswetrzeizrobiłkrokwstronę

drzwi.

BrunettiwziąłrysunekodCrespaiwłożyłdoskoroszytu.

-Tenrysunekopartyjestjedynienadomysłachplastykacodowyglądu

zmarłego.Możezechciałbypanspojrzećnafotografiętegoczłowieka-

powiedział,silącsięnauwodzicielskiuśmiech,nacoCrespozatrzepotałrękąw

powietrzuiznowuprzyłożyłjądopłytkiegozagłębieniaobojczyka.

-Oczywiście,paniepolicjancie.Cotylkopansobieżyczy-odparł.

Brunettisięgnąłzuśmiechempoostatniezkilkuzdjęćznajdującychsięw

skoroszycie.Wyjąłjeiprzezchwilębacznieoglądał.Równiedobrejakkażde

inne,pomyślał.

-Niewykluczone,żemordercąjestczłowiek,którypłaciłzajegousługi-

rzekł,podającfotografię.-Atooznacza,żemożeonzagrażaćinnymludziom

pokrojuofiary.

Biorączdjęciedoręki,CrespomusnąłpalcamidłońBrunettiego.Uniósł

fotografiętak,byzawisłamiędzynimiwpowietrzu,posłałkomisarzowi

background image

przeciągłespojrzenieiwreszciepopatrzyłnazdjęcie.Przyłożyłdłońdoust,z

trudemłapiącoddech.

-Nie,nie-wymamrotał.SpojrzałnaBrunettiegozprzerażeniem.

Gwałtowniewyciągnąłprzedsiebierękęzezdjęciem,przycisnąłjedopiersi

komisarzaiodskoczyłodniegojakodsiedliskazarazy.Fotografiaupadłana

podłogę.

-Niemogąmitegozrobić.Mnietosięnieprzytrafi-wykrztusił.Przy

każdymsłowiejegogłosrobiłsięcorazwyższy,ażprzybrałhisterycznyton.

Crespozacząłkrzyczeć:-Nie,tomisięnieprzytrafi!Niczłegomisięnie

przytrafi!-Piskliwymgłosemrzucałwyzwanieświatu,wktórymprzyszłomu

żyć.-Niemnie!Niemnie!-wołał,krokpokrokuodsuwającsięodBrunettiego,

ażuderzyłwstolik,ustawionynaśrodkupokoju.Wpadłwpanikę,gdy

uprzytomniłsobie,żeniemożedalejuciecodzdjęciaiczłowieka,którymuje

pokazał,iwalnąłwblatręką.Wazon,takisamjakten,przyktórymstał

Brunetti,zleciałnapodłogę.

Wtymmomencieotworzyłysiędrzwidrugiegopokojuiszybkim

krokiemwszedłjeszczejedenmężczyzna.

-Cosięstało?-zapytał.-Cotusiędzieje?

SkierowałwzroknaBrunettiegoiobajpanowienatychmiastsię

rozpoznali.GiancarloSantomaurobyłjednymznajbardziejznanychprawników

wWenecji,częstoudzielającymbezpłatnejporadyprawnejprymasowi,atakże

background image

prezesemidusząLegadellaMoralita,świeckiegostowarzyszeniachrześcijan,

propagującego„zachowanieiutrwalaniewiary,cnotyiwartościogniska

domowego”.

Brunettiskinąłmujedyniegłową.Gdybyprzypadkiemdwajpozostalinie

wiedzieli,kimjestklientCrespa,będzielepiej,jeślitożsamośćprawnika

pozostanienieujawniona.

-Copanturobi?!-zawołałrozzłoszczonySantomauro,poczymzwrócił

siędomężczyznywswetrzestojącegoteraznadCrespem,którynakanapie

zanosiłsiępłaczem.-Każmusięzamknąć!-krzyknął.

Brunettipatrzył,jakmężczyznawswetrzepochylasięnadCrespem,

mówicoś,apotemchwytagozaramionaiszarpietakmocno,żegłowa

leżącegobezwładnieopadawprzódiwtył.Crespoprzestałpłakać,alenieodjął

rąkodtwarzy.

-Copanrobiwtymmieszkaniu,komisarzu?-złościłsięSantomauro.-

JestemadwokatempanaCrespoiniepozwolę,abypolicjasięnadnimznęcała.

MężczyznawswetrzeusiadłprzyCrespie,objąłgotroskliwieiuspokajał.

-Zadałempanupytanie,komisarzu-powiedziałSantomauro.

-Przyszedłemtu,żebypoprosićpanaCrespoopomocwustaleniu

tożsamościczłowieka,którypadłofiarązbrodni.Pokazałemmuzdjęcietego

człowieka,cospowodowałogwałtownąreakcję.Sampanwidzi.Bardzo

gwałtowną,zważywszy,że-jaktwierdzi-nieznałzmarłego.Nieuważapan?

background image

PotychsłowachmężczyznawgolfiespojrzałnaBrunettiego,alez

odpowiedziąpospieszyłSantomauro.

-SkoropanCrespotwierdzi,żenierozpoznajetegoczłowieka,musipan

zadowolićsiętąodpowiedziąiwyjść-oświadczył.

-Oczywiście-zgodziłsięBrunetti,włożyłskoroszytpodpachęizrobił

kilkakrokówwstronęwyjścia.OdwracającgłowęwkierunkuSantomaura,

rzuciłswobodnym,towarzyskimtonem:-Zapomniałpanzawiązać

sznurowadła,paniemecenasie.

Santomaurozerknąłwdółinatychmiastzorientowałsię,żebutysą

staranniezawiązane.Nicniepowiedział,choćspojrzenie,którymugodził

Brunettiego,byłoostrejaknóż.

BrunettizatrzymałsięprzykanapieispojrzałnaCrespa.

-NazywamsięBrunetti-rzekł.-Jeślicośsiępanuprzypomni,proszę

zadzwonićnapolicję.

Santomaurojużmiałcośwtrącić,alesiępowstrzymał.Brunetti,nie

odprowadzonydodrzwi,wyszedłzmieszkania.

Rozdział9

DzieńbyłmałoowocnyzarównodlaBrunettiego,jakidlapozostałych

dwóchpolicjantów.Późnympopołudniemzebralisięwkomendzie.Gallowi

trzejmężczyźnizjegolistyoświadczyli,iżnieznajązamordowanego,i

prawdopodobniemówiliprawdę.Dwajbylipozadomem,ajednemutwarzz

background image

portretuwydałasięznajoma,aleniemógłsobieprzypomnieć,gdziejąwidział.

RelacjaScarpybyłapodobna-wszyscy,zktórymirozmawiał,stwierdzilizcałą

pewnością,żenigdyniewidzielizmarłego.

Policjanciuzgodnili,żenastępnegodniabędąkontynuowaćtęprocedurę,

doostatniegonazwiskanaliście.BrunettipoprosiłGallaoprzygotowanie

drugiejlisty,znazwiskamikobiet,któreprostytuująsięnapolachzafabrykamii

naViaCappuccina.Choćnadziejęmiałnikłą,niewykluczałmożliwości,że

kobietydostrzegłypojawieniesiękonkurencjiirozpoznajązamordowanego.

Gdywracałdodomu,wchodzącposchodachpuściłwodzefantazjii

zacząłsobiewyobrażać,cozobaczypootwarciudrzwi.Elfywczarodziejski

sposóbweszłytamzadniaizałożyłyklimatyzacjęwcałymmieszkaniu.Dobre

duszkizamontowałyprysznic,widzianyjedyniewreklamachkurortówiw

amerykańskichoperachmydlanych-dwadzieściasitek,zktórychbędątryskały

najegociałocieniutkiejakigłastrugiperfumowanejwody.Apokąpieli,

owiniętywgruby,gigantycznyręcznik,zobaczybarek,byćmożetaki,jakie

znajdująsięnaskrajubasenów,ibarmanwbiałejmarynarcepodamudużego,

chłodnegodrinkazpływającymnapowierzchnihibiskusem.Zaspokoiwszy

potrzebyfizyczne,oddałsięfantastycznonaukowejwizji-wyczarowałdwójkę

sumiennych,posłusznychdzieciioddanążonę,którajużnaprogumówimu,że

sprawamorderstwazostaławyjaśnionainicniestoinaprzeszkodzie,by

następnegorankacałarodzinawyjechałanawakacje.

background image

Rzeczywistość,jaktozazwyczajbywa,okazałasięinna.Wszyscy

członkowierodzinyschronilisięnatarasie,gdziedałosięodczućpierwsze

oznakiwieczornegochłodu.

-Ciao,Papa!-Chiaraspojrzałanaojcaznadksiążkiinadstawiłapoliczek

dopocałunku,poczymznowuzagłębiłasięwlekturze.Raffaeleuniósłwzrok

znadaktualnegowydaniamiesięcznika„GenteUomo”,bąknąłcośnapowitanie,

poczymoddałsięrozmyślaniomnadkoniecznościąposiadanianowejbielizny.

Paola,widząc,wjakimstaniemążwróciłdodomu,wstała,wzięłagowramiona

ipocałowaławusta.

-Weźprysznic,Guido,ajazrobięcidrinka.

Gdzieśnalewoodnichzabrzmiałdźwiękdzwonu,Raffiprzewrócił

stronępisma,aBrunettirozluźniłwęzełkrawata.

-Włóżdoszklankihibiskusa-powiedziałiposzedłsięumyć.

Podwudziestuminutach,ubranywluźnebawełnianespodnieipłócienną

koszulę,siedziałjużnatarasie,opierającgołestopyobalustradę,iopowiadał

Paoli,jakminąłmudzień.Dziecizniknęły,bezwątpieniażebyposłuszniei

sumienniewypełnićsweobowiązki,

-Santomauro?-zdziwiłasięPaola.-GiancarloSantomauro?

-Wewłasnejosobie.

-Urocze-powiedziałazeszczerymrozbawieniem.-Ogromnieżałuję,że

obiecałamznikimnierozmawiaćotym,comiopowiadasz.Wspaniałahistoria!

background image

-Irzeczywiścieznikimotymnierozmawiasz?-upewniłsię,dobrze

wiedząc,żeniepowinienpytać.

Paolajużmiałasięodciąć,alezrezygnowała,położyłamurękęna

kolanie.

-Tak,Guido,znikimniedzielęsiętymiwiadomościami.Iniebędęsię

dzielić.

-Przepraszamzatopytanie-powiedziałBrunettiiwypiłłykcampariz

wodąsodową.

-Znaszjegożonę?-Paolazmieniłatematrozmowy.

-Chybabyłemjejkiedyśprzedstawiony,najakimśkoncercieparęlat

temu.Aleterazbymjejniepoznał.Cotozakobieta?

Paolawypiłałykswojegodrinkaipostawiłaszklankęnabalustradzie,

czegowielokrotniezakazywałaswoimdzieciom.

-Nocóż...-szukaławystarczającouszczypliwychsłów.-Gdybymbyła

panem...przepraszam,mecenasemSantomauroimogławybieraćmiędzymoją

wysoką,chudąinieskazitelnieubranążonązfryzurąMargaretThatcher,nie

wspominającousposobieniu,imłodymchłopcemdowolnegowzrostu,z

dowolnąfryzurąiusposobieniem,mojeoczyniewątpliwieuśmiechnęłybysiędo

chłopca.

-Skądjąznasz?-zapytałBrunetti,jakzwyklepomijającretoryczną

formęikoncentrującsięnatreści.

background image

-JestklientkąBiby-odparła.Biba,przyjaciółkaPaoli,zajmowałasię

sprzedażąwyrobówjubilerskich.

-Przychodzidosklepu,gdziekilkarazysięwidziałyśmy.Ponadtowrazz

mężembyłanaprzyjęciuumoichrodziców,któregoniezaszczyciłeśswoją

obecnością.

Wiedząc,żetymdocinkiemPaolazrewanżowałasięzapytanieojej

dyskrecję,Brunettipominąłuszczypliwośćmilczeniemispytał:

-Jaksięzachowująwtowarzystwie?

-Onaprowadzikonwersację,aonnieudzielasięirzucagroźne

spojrzenia,takjakbywpromieniudziesięciukilometrówniebyłorzeczywartej

uwagianinikogo,ktospełniajegowysokiewymagania.Zawszeuważałam,że

sąparąświętoszkowatych,zadufanychbigotów.Wystarczyprzezpięćminutjej

posłuchać.Człowiekmawrażenie,żespotkałktórąśznabożnychi

nieprzyjaznychpostacidrugoplanowychzpowieściDickensa.Ponieważtoona

prowadziłakonwersację,niemiałampewnościcodoniegoimusiałamkierować

sięintuicją.Cieszęsię,żemnieniezawiodła.

-Paolo-powiedziałBrunettiostrzegawczymtonem-niemamżadnych

podstaw,bysądzić,żeSantomauroprzyszedłtamwinnymceluniżpoto,by

udzielićCrespowiporadyprawnej.

-Iwtymcelumusiałzdjąćbuty?-prychnęłaPaolazniedowierzaniem.-

Guido,wjakichtyżyjeszczasach?MecenasSantomauroznalazłsiętamw

background image

jednymjedynymcelu,któryniemanicwspólnegozjegopracązawodową.

Możnateżprzypuszczać,żezamierzałzłożyćpanuCrespointeresującą

propozycjęfinansową.

WciągudwudziestukilkulatmałżeństwaBrunettiprzekonałsię,żePaola

maskłonność„posuwaćsięzadaleko”.Alenawetpotylulatachniebyłpewien,

czyjesttowadą,czyzaletą,choćniewątpliwiestanowiłotrwałącechęjej

charakteru.Zakażdymrazemgdyzamierzała„posunąćsięzadaleko”,jejoczy

nabierałynawetjakiegośdzikiegospojrzenia.Zauważywszytenznak,Brunetti

wiedział,żecośsięszykuje,aleniemiałpojęcia,jakąprzybierzeformę.

-Jakmyślisz,czytakąsamąpropozycjęfinansowązłożyłprymasowi?

WciągudługichlatmałżeństwaBrunettiprzekonałsięrównież,że

jedynymsposobemporadzeniasobieztąskłonnościąPaolijestcałkowite

ignorowaniejejuwag.

-Jeszczerazpowtarzam-ciągnął.-Zfaktu,żeSantomauroprzebywałw

tymmieszkaniu,nicniewynika.

-Miejmynadzieję,żemaszrację.Wprzeciwnymwypadkuniezaznam

spokojuzakażdymrazem,gdybędęwidziała,jakwychodzizPałacu

Prymasowskiegoalbozbazyliki.

Brunettizgromiłjąspojrzeniem.

-Niechbędzie,Guido.Poszedłtamwinteresach,jakoprawnik.-Umilkła

nachwilę,poczymdodałazupełnieinnymtonem,takjakbychciałapokazać

background image

mężowi,żeodtejchwilizamierzazachowywaćsięitraktowaćgopoważnie.-

AleCrespo,twoimzdaniem,rozpoznałmężczyznęnarysunku.

-Wydajemisię,żewpierwszejchwilirozpoznałgo,alepotem,gdy

uniósłwzrokispojrzałnamnie,miałczasochłonąć.

-Ztegoniewynika,kimbyłmężczyznanarysunku.Możemęskąkurwą,

amożeklientem.Czyprzyszłocinamyśl,żemożebyćklientem,którylubi

przebieraćsięzakobietę,kiedy...hm...odwiedzatychpanów?

Brunettidobrzewiedział,żewewspółczesnymspołeczeństwienarynku

usługseksualnychpanujezasada,żeimmężczyznajeststarszy,tymwiększe

prawdopodobieństwo,żejestkupującym,aniesprzedającym.

-Wobectego-przyznał-niepowinniśmykoncentrowaćsięna

środowiskumęskichkurew,aleszukaćwśródludzi,którzykorzystajązich

usług.

Paolawzięłaswojąszklankę,zakołysałaniąkilkarazy,wypiłaresztę

drinkaistwierdziła:

-Listatychludzibędziezpewnościądłuższai,zważywszynato,comi

powiedziałeśoadwokacieprymasa,dużobardziejinteresująca.

-Czytotwojakolejnateoriaspiskowa,Paolo?Postulujesz,żemiasto

pełnejestzpozoruszczęśliwychmałżonków,którzytylkoczekają,żeby

cichaczemwymknąćsięzdomuizaszyćsięwkrzakachzjakimśtranswestytą?

-Guido,namiłośćboską,oczymwyrozmawiaciepodczaswaszych

background image

męskichspotkań?Opiłcenożnej?Polityce?Czynigdynieplotkujecie?

-Oczym?OchłopcachnaViaCappuccina?

Brunettiodstawiłszklankętrochęzbytgwałtownie,poczympodrapałsię

wkostkę,gdziewłaśnieugryzłgokomar,jedenzpierwszych,którepojawiają

sięwieczornąporą.

-Mówisztak,bowśródtwoichznajomychniemagejów-powiedziała

Paolazespokojem.

-Wśródnaszychznajomychjestwielugejów-sprzeciwiłsięBrunettii

uświadomiłsobie,żetylkowdyskusjizPaoląmożezkoniecznościzdobyćsię

natakiestwierdzenieimiećpoczucie,żeprzynosimutozaszczyt.

-Oczywiście,aletytaknaprawdęzniminierozmawiasz.

-Aco,mamwymieniaćznimiprzepisykulinarneiwyjawiaćtajemnice

mojejurody?

Paolajużmiałatoskomentować,alesiępowstrzymałaiobrzuciłago

przeciągłymspojrzeniem.Wkońcustwierdziłaopanowanymgłosem:

-Zastanawiamsię,czyto,copowiedziałeś,jestobraźliweczyraczej

głupie.

Brunettidrapałsięwkostkęirozmyślałnadtym,cokażdeznichwłaśnie

powiedziało.

-Tobyłochybagłupie,aletakżecałkiemobraźliwe-przyznał.Paola

spojrzałananiegopodejrzliwie.-Przepraszam-dodał,nacoonasię

background image

uśmiechnęła.-Nodobrze.Copowinienemwiedziećnatentemat?-spytał,

znowudrapiącsięwkostkę.

-Chcęciuzmysłowić,żezdaniemniektórychgejów,którzysąmoimi

znajomymi,wtymmieściejestwielumężczyzngotowychmiećznimistosunki

seksualne-ojcówrodziny,ludziżonatych,lekarzy,prawnikówczyksięży.

Przypuszczam,żejestwtymdużoprzesady,niemówiącopróżności,aletakże

sporoprawdy.-Brunettisądził,żetylemiałamudopowiedzenia,leczPaola

ciągnęła:-Ponieważjesteśpolicjantem,pewnootymsłyszałeś,alemam

wrażenie,żewiększośćmężczyznwolinicotymniewiedzieć,ajeślitakie

wiadomościdochodząichuszu,niedawaćimwiary.

Paolachybaniezaliczyłamniedotegogrona,pomyślałBrunetti,alenie

byłtegocałkowiciepewny.

-Ktojestgłównymźródłemtychinformacji?-spytał.

-EttoreiBasilio-odparła,wymieniającdwóchpracownikówswojej

uczelni.-TosamotwierdząteżkoledzyRaffiego.

-Co?

-DwajkoledzyRaffiegozgimnazjum.Guido,nieróbtakiejzdziwionej

miny.Onimająposiedemnaścielat.

-Mająsiedemnaścielatico?

-Isągejami,Guido.Gejami.

-Tojegobliscykoledzy?-spytałbezmyślnieBrunetti.

background image

Paolaraptowniewstałazkrzesła,mówiąc:

-Nastawięwodęnaspaghetti.Sądzę,żelepiejkontynuowaćtęrozmowę

pokolacji.Będzieszmiałczas,żebyzastanowićsięnadtym,copowiedziałeś,i

przemyślećogólniejszezasady,naktórychsięopierasz.

Wzięłapusteszklanki,poczymweszładomieszkania,pozostawiającgo

samnasamzjegoogólniejszymizasadami.

Kolacjaprzebiegławspokojniejszejatmosferze,niżmógłbył

przypuszczać,biorącpoduwagęnagłewyjścieżonydokuchni.Paolazrobiłasos

ześwieżegotuńczyka,pomidorówipapryki-danie,którezpewnościąporaz

pierwszypojawiłosięnaichstole-iugotowałajegoulubiony,grubymakaron

Martelli.Dotegopodałasałatkęinakoniecpecorino,przywiezionezSardynii

przezrodzicówdziewczynyRaffiego,orazświeżebrzoskwinie.Jakw

fantastycznejwizjidziecizaproponowały,żepozmywająnaczynia,cobez

wątpieniabyłowstępemdozaplanowanegoatakunajegoportfelprzed

wyjazdemnawakacjewgóry.

Brunettiwycofałsięnataras,wziąwszyzesobąmałykieliszek

schłodzonejwódki.Wokółniegolatałyostrymizakosaminietoperze.Brunetti

lubiłnietoperze-pożerałykomary.PokilkuminutachPaolausiadłaobok.Gdy

wyciągnąłdoniejrękęzkieliszkiem,upiłamałyłyk.

-Toztejbutelkiwzamrażalniku?-spytała.

Kiwnąłgłową.

background image

-Skądjąmasz?

-Chybamożnająpotraktowaćjakołapówkę.

-Odkogo?

-OdDonzellego.Poprosiłmnie,żebymułożyłharmonogramurlopówtak,

abyonmógłpojechaćdoRosji-byłejRosji-nawakacje.Przywiózłmistamtąd

butelkęwódki.

-TowciążjestRosja.

-Słucham?

-MyśliszobyłymZwiązkuRadzieckim,aletowciążjesttasamastara

Rosja.

-Achtak.Bardzodziękujęzainformację.

Paolaprzyjęłapodziękowaniekiwnięciemgłową.

-Gzyonejedzącośjeszcze?-spytałBrunetti.

-Kto?-Paolaporazpierwszybyłazbitaztropu.

-Nietoperze.

-Niewiem.SpytajChiarę.Zazwyczajznaodpowiedźnatakiepytania.

-Zastanawiałemsięnadtym,copowiedziałemprzedkolacją-rzekł

Brunetti,sączącwódkęzkieliszka.Spodziewałsię,żeotrzymaciętąodpowiedź,

aleusłyszałtylko:

-Noi...?

-Chybamaszrację.

background image

-Wczym?

-Zamordowanymógłbyćklientem,aniemęskąkurwą.Widziałemjego

ciało.Tomałoprawdopodobne,abyktośchciałpłacićzaobcowaniez

mężczyznąmającymtakieciało.

-Jakonwyglądał?

-Tozabrzmidziwnie-powiedziałBrunetti,wypijającłykwódki-alegdy

gozobaczyłem,miałemwrażenie,żejestpodobnydomnie.Mniejwięcejtego

samegowzrostu,podobnejbudowy,chybawtymsamymwieku.-Czułemsię

bardzonieswojo,patrzącjaktamleży,martwy.

-Tak,rozumiem-odparłaPaolaiumilkła.

-CzycichłopcysąbliskimiznajomymiRafflego?

-Jedenznich,tak.Pomagamuodrabiaćpracedomowezwłoskiego.

-Todobrze.

-Żepomagamuodrabiaćpracedomowezwłoskiego?

-Dobrze,żesąprzyjaciółmi.

Paolawybuchnęłagłośnymśmiechemipokręciłagłową.

-Nigdycięniezrozumiem,Guido.Nigdy.-Położyładłońnajegokarku,

pochyliłasięiwyjęłamuzrękikieliszek.Wypiłajeszczejedenłykwódkii

oddałamukieliszek,mówiąc:-Kiedydopijesz,pozwoliszmizapłacićza

obcowanieztwoimciałem?

Rozdział10

background image

Kolejnedwadnimałoróżniłysięodpoprzednich,jedynieupałsię

wzmagał.CzterejmężczyźnizlistyBrunettiegowciążbylipozadomem,aich

sąsiedziniewiedzieli,gdzieprzebywająanikiedywrócą.Dwajzlistynieznali

zamordowanego.GalloiScarparównieżmieliniewieleszczęścia;choćjednemu

zmężczyznnaliścieGaliatwarzzportretuwydałasięznajoma,aleniemógł

sobieprzypomnieć,gdziejąwidział.

Trzejpolicjancizjedlirazemobiadwmałejrestauracjikołogmachu

komendyizaczęlisięzastanawiać,cowiadomoiczegoniewiadomowsprawie

morderstwa.

-Tenczłowieknieumiałgolićnóg-powiedziałGallo,gdywyczerpalijuż

wszystkiekwestie.

Brunettiniebyłpewien,czysierżantzażartowałsobie,czychwytasię

najmniejszejszansy.

-Najakiejpodstawietakpantwierdzi?-spytał,dopijającwinoi

rozglądającsięzakelnerem,żebypoprosićorachunek.

-Widziałemjegociało.Miałmnóstwodrobnychzacięćnanogach,tak

jakbyogoliłjebezwprawy.

-Amyzrobiliśmytozwprawą?-zauważyłBrunettiidodałdlajasności:

-My,mężczyźni.

Scarpauśmiechnąłsię,przykładająckieliszekdoust.

-Napewnoodciąłbymsobierzepkę.Niemampojęcia,jakkobietyto

background image

robią-powiedziałipokręciłgłowązuznaniemdlaichcudownychumiejętności.

Rozmowęprzerwałkelner,którypodszedłzrachunkiem.SierżantGallo

szybciejniżBrunettiwyjąłportfelipołożyłnarachunkukilkabanknotów.

Uprzedzającprotesty,wyjaśnił:

-Jakjużmówiłem,jestpangościemmiasta.

Brunettizadałsobiewduchupytanie,jakPattaprzyjąłbytengest-

oczywiścieuznałby,żeBrunettiniezasługujenatakiewzględy.

-Sprawdziliśmywszystkieosobywymienionenaliście-powiedział.-

Wydajemisię,żeterazpowinniśmyspotkaćsięztymi,którzynaniejnie

figurują.

-Mamzaaresztowaćkilkuznich,paniekomisarzu?-zapytałGallo.

Brunettipotrząsnąłprzeczącogłową,przekonany,żetymsposobemnie

zachęcisięichdowspółpracy.

-Nie,najlepiejpójśćdonichiporozmawiać-stwierdził.

-Przecieżnieznamyaninazwisk,aniadresówwiększościznich-wtrącił

Scarpa.

-Wtakimraziebędęmusiałodwiedzićichwmiejscupracy-odparł

Brunetti.

ViaCappuccinajestszeroką,wysadzanądrzewamiulicą,któramaswój

początekwmiejscuoddalonymokilkablokówoddworcakolejowegowMestre

ibiegniedocentrumhandlowego.Sąprzyniejokazałesklepyimałesklepiki,

background image

biuraidomymieszkalne.Zadniawyglądajakzwykłaulicawcałkowicie

zwyczajnymwłoskimmiasteczku.Poddrzewamiiwmałychparkach,które

znajdująsięprzyniej,bawiąsiędzieci.Zazwyczajtowarzysząimmatki,które

pilnują,żebyniewyskoczyłynaruchliwąjezdnię,atakżeprzestrzegająjei

chroniąprzedpewnymiludźmi,którzyściągająnaViaCappuccina.Sklepy

zamykasięodwunastejtrzydzieściiprzezkilkagodzinnaulicypanujespokój.

Ruchsłabnie,handelzamiera,ludzieidądodomu,żebycośzjeśćiodpocząć.Po

południuniemajużtyludzieci,aleruchwzmagasięipootwarciusklepówi

biurulicaznowutętniżyciem.

Międzysiódmątrzydzieściaósmąwieczoremzamykasięsklepy,biurai

stragany;handlowcyiwłaścicielefirmspuszczająmetaloweżaluzje,zamykają

jenasolidnezamkiiwracajądodomównakolację,zostawiająculicętym,

którzybędąprzechadzaćsiętupoichodejściu.

WporzewieczornejnaViaCappuccinawciążpanujedużyruch,ale

nikomusięjużniespieszy.Samochodyprzejeżdżająpowoli,choćparkowanie

przestałonastręczaćtrudności-kierowcynieszukająprzecieżmiejscado

zaparkowania.Włochystałysięzamożnymkrajemiwiększośćsamochodów

jestwyposażonawklimatyzację.Ztegopowoduautaporuszająsięjeszcze

wolniej-przejeżdżającymusząbowiemopuścićszybę,zanimpodadząalbo

usłyszącenę,icałaprocedurazabierawięcejczasu.

Niektóresamochodysąnoweieleganckie:BMW,mercedesy,czasem

background image

ferrari,choćteostatniesąnaViaCappuccinaosobliwością.Zazwyczaj

przejeżdżajątędystateczneizadbanesedany,samochodymieszczącecałą

rodzinę,którymiranozawozisiędziecidoszkoły,wniedzielęjedziedo

kościoła,apotemnaobiadudziadków.Zwykleprowadząjemężczyźni,którzy

najlepiejczująsięwgarniturzeikrawacieimająkorzystnąsytuacjęmaterialną,

będącąwynikiemrozkwitugospodarczego,jakiprzeżywająWłochywostatnich

dziesięcioleciach.

Corazczęściejzdarzasię,iżlekarze,którzyodbierajądzieciurodzonew

prywatnychklinikachiszpitalachweWłoszech,dostępnychdlaludzi

zamożnych,informująmłodematki,żezarównoone,jakichdziecisązarażone

wirusemHIV.Większośćkobiet,wiernychprzysiędzemałżeńskiej,przyjmujetę

wiadomośćzosłupieniemipodejrzewa,żepowodemzarażeniajestjakieś

potworneuchybieniewsztucelekarskiej.Powodówprawdopodobnienależy

szukaćnaViaCappuccina,gdziepanowieprowadzącysolidnesamochody

nawiązująkontaktyzkobietamiczymężczyznamizapełniającymichodniki.

TegowieczoruBrunettiprzyjechałpociągiemdoMestreipo

kilkuminutowejwędrówcezdworcaskręciłwViaCappuccina.Byłajedenasta

trzydzieści.Wcześniejposzedłdodomunakolację,przespałsięgodzinę,a

potemwłożyłtakieubranie,wktórymjegozdaniemniewyglądałnapolicjanta.

Scarpaprzygotowałmupomniejszoneodbitkiportretuizdjęćzmarłego.Kilkaz

nichBrunettiwłożyłdowewnętrznejkieszeniniebieskiejpłóciennejmarynarkii

background image

wziąłzesobądoMestre.

Ztyłuizprawejstronydochodziłgosłabyszumsamochodów

kierującychsiękutangenzialeautostrady.Powietrze,którymoddychał,byłotak

ciężkieigęste,nieporuszanenajlżejszympowiewemwiatru,żemiałwrażenie,

jakbyspalinyzcałegoMestreskupiałysięnadtączęściąmiasta.Minąłjedną

ulicę,potemdrugąitrzecią,idopieropopewnymczasiezacząłzwracaćuwagę

naprzejeżdżającesamochody.Sunęłypowoli,zzamkniętymioknami,a

kierowcymielizwróconewstronękrawężnikagłowyiobserwowaliinnego

rodzajuruch,tennachodniku.

Brunettibyłtujednymzwielupieszych,alenależałdonielicznych,

którzymielinasobiekoszulęikrawat,ichybajakojedynyniestałwmiejscu.

-Ciao,bello.

-Cosavuoi,amore?

-Tifacciotuttochevuoi,caro.

Propozycjepadałyniemalodkażdejosoby,którąmijał,igwarantowały

wieleuciechy,radościirozkoszy.Roztaczanoprzednimwizje

niewyobrażalnychprzyjemnościispełnienianajbardziejwybujałychmarzeń.

Brunettizatrzymałsiępodzapalonąlatarniąinatychmiastpodeszładoniego

wysokablondynkaubranawbiałąminispódniczkęiniewielewięcej.

-Pięćdziesiąttysięcy-powiedziałazszerokimuśmiechem,którymiał

byćdodatkowązachętą.

background image

-Szukammężczyzny-odparłBrunetti.

Bezsłowaodwróciłasięipodeszładokrawężnika.Pochyliłasięwstronę

przejeżdżającegoaudiiwykrzyknęłatęsamącenę.Samochódniezatrzymałsię.

Widząc,żeBrunettidalejstoiwtymsamymmiejscu,odwróciłasiędoniego,

mówiąc:

-Czterdzieści.

-Szukammężczyzny.

-Będąciędrożejkosztować,bello,aitakniedadząnicponadto,coja

mogęcidać.-Znowuuśmiechnęłasięszeroko.

-Chcępokazaćimzdjęcie-powiedziałBrunetti.

-GesuBambino,obyniejedenztych-mruknęłapodnosemidodała

głośno:-Onizażądajądodatkowejzapłaty,ajarobięwszystkowjednejcenie.

-Chcępokazaćimzdjęciemężczyznyispytać,czygoznają.

-Policja?-spytała.

Kiwnąłgłową.

-Powinnamsiędomyślić-odparła.-Chłopcysątam,podrugiejstronie

PiazzaleLeonardodaVinci.

-Dziękuję-rzekłBrunettiiruszyłdalej.

Przynastępnymskrzyżowaniuodwróciłsięizobaczył,żedziewczyna

siadanamiejscudlapasażerawgranatowymvolvo.Pokilkuminutachznalazł

sięnadużymplacu.Przeszedłnadrugąstronę,beztruduwymijającwlekącesię

background image

samochody,idostrzegłkilkaosóbopartychoniskimur.Gdypodszedłbliżej,

usłyszałwieletenorowychgłosówitesamepropozycje,obietnicetychsamych

przyjemności.Tylerozkoszywzasięguręki,pomyślał.

Zbliżyłsiędotejgrupyizobaczyłtosamocowdrodzeodstacji:usta

uwydatnioneczerwonąszminkąiwykrzywionewuśmiechu,którymiałbyć

zachęcający,strzechytlenionychwłosów,piersiwyglądającerównie

autentyczniejakte,któredopierocowidział,obnażoneuda.

Dwajmężczyźniodłączylisięodgrupyipodeszlidoniego,ciągnącdo

blaskupieniędzyjakćmydoświatła.

-Cotylkozechcesz,skarbie.Żadnychgumek.Samkonkret.

-Zarogiemstoimójsamochód,caro.Tyzamawiasz,jarealizuję.

-Paolina,spytajgo,czynieweźmiewasobu!-zgrupystojącejpod

niskimmuremzawołałktośizarazodezwałsiębezpośredniodoBrunettiego:-

Wedwójkęsąfantastyczni,amore.Zrobiątakąkanapkę,żenigdyniezapomnisz

jejsmaku.-Towystarczyło,bywywołaćsalwęśmiechu,któryzabrzmiałniskoi

niemiałwsobienickobiecego.

BrunettizwróciłsiędomężczyznynazwanegoPaolina.

-Chciałbym,żebypanspojrzałnatenportretipowiedziałmi,czypoznaje

narysowanegomężczyznę.

Paolinaodwróciłsięwstronępozostałych.

-Togliniarz,dziewczynki!Chce,żebymobejrzałajakieśrysunki.

background image

Przekrzykującsięwołali:

-Powiedzmu,żekonkretjestlepszyodświńskichrysunków!

-Gliniarzeitaksięnatymniewyznają!

-Glina?Zażądajpodwójnejstawki!

Brunettiodczekał,ażwyczerpiąsiękomentarze,ipowtórzył:

-Zechcepanspojrzećnatenrysunek?

-Acoztegobędęmiała?-zainteresowałsięPaolina.Jegokoledzy

wybuchnęliśmiechem,widząc,jaktwardonegocjujezpolicjantem.

-Toportretmężczyzny,któregoznaleźliśmywponiedziałeknapoluza

rzeźnią.-ZanimPaolinazdążyłudać,żenicotymniewie,Brunettidodał:-

Jestempewien,żepanowiesłyszeli,cogospotkało.Chcemyustalićjego

tożsamośćiwykryćsprawcę.Chybapanowiezdająsobiesprawęzpowagi

sytuacji.

Brunettizauważył,żePaolinaijegokolegasąpodobnieubrani,wobcisłe

bluzkiikrótkiespódniczki,odsłaniającegładkie,umięśnionenogi.Obajmieli

pantoflenawysokichobcasach,zespiczastymiczubkami.Żadenznichnie

miałbyszans,żebyuciecprzednapastnikiem.

-Nodobrze,zobaczmytenrysunek.-KolegaPaoliny,którymiałna

głowieżółtąjakżonkilperukęsięgającądoramion,wyciągnąłrękę.Choćstopy

mógłzasłonićdamskimipantoflami,wżadensposóbniemógłukryćszerokich,

grubychdłoni.

background image

Brunettipodałmuportret,mówiąc:

-Bardzopanudziękuję.

Mężczyznaobrzuciłgopytającymspojrzeniem,takjakbykomisarzzaczął

naglemówićjęzykami.Obajpanowiepochylilisięnadrysunkiemizaczęli

wymieniaćuwagiwdialekcie,któryprzypominałBrunettiemusardyński.

-Nieznamtegoczłowieka-rzekłblondyn,oddającrysunek.-Czyto

jedynyjegoportret,jakipanma?

-Tak.Mógłbypanpokazaćgoswoimkolegomispytać,czyznajątę

twarz?-Kiwnąłgłowąnagrupkęmężczyznpodmurem,którzyodczasudo

czasurzucalijakieśuwagiwstronęprzejeżdżającychsamochodów,alenie

przestawaliobserwowaćdwóchkolegówikomisarza.

-Jasne.Czemunie?-zgodziłsięblondyn.Paolinaudałsięzanim;

pewnieczułsięniezbytdobrzesamnasamzpolicjantem.

Zbliżylisiędogrupkimężczyzn,którzyruszyliwichstronę.Ten,który

trzymałrysunek,potknąłsięizdołałzachowaćrównowagętylkodlatego,że

chwyciłPaolinęzaramię,poczymzakląłzezłością.Otoczyłoichgrono

kolorowoubranychmężczyzn,aBrunettiobserwował,jakpodająsobierysunek

zrąkdorąk.Jedenznich,chudychłopiecwrudejperuce,oddałkartkę,ale

szybkochwyciłjązpowrotemiponowniesięprzyjrzał.Przyciągnąłkusobie

drugiego,wskazałportreticośpowiedział,nacotamtenpotrząsnąłgłową.

Znowupokazałpalcemrysunek,alekoleganiechciałsięznimzgodzićirudyz

background image

irytacjąmachnąłręką.Rysunekkrążyłjeszczejakiśczasiwkońcuznajomy

PaolinyrazemzrudymwróciłdoBrunettiego.

-Buonasera-powitałBrunettirudego,wyciągnąłrękęiprzedstawiłsię.

Obajmężczyźnijakbywrośliwysokimiobcasamiwziemię.Znajomy

Paolinyrzuciłokiemnaswojąspódniczkęinerwowootarłrękęojejprzód.

Rudynachwilęprzyłożyłdłońdoust,alezarazwyciągnąłjądokomisarza.

-RobertoCanale.Miłopanapoznać.

Brunettipoczułmocnyuściskciepłejdłoni.Podałrękędrugiemu,który

nerwowozerkałnagrupkęmężczyznzaplecami.

-PaoloMazza-przedstawiłsięblondyn.

-Czypanznategoczłowiekanarysunku,panieCanale?-spytałBrunetti

rudego.

CanaleodwróciłwbokgłowęiMazzaupomniałgo:

-Ondociebiemówi,Roberta.Jużzapomniałeś,jaksięnazywasz?

-Niezapomniałem-rzekłzirytowanyCanaledoMazzyizwróciłsiędo

Brunettiego:-Znamtegoczłowieka,aleniewiem,kimjest.Niepotrafięnawet

powiedzieć,skądpamiętamtętwarz.Onpoprostukogośmiprzypomina.

Zdającsobiesprawę,jakniezadowalającotozabrzmiało,ciągnął:

-Panwie,jaktojest,kiedywidzisięsprzedawcęzesklepuzserami

gdzieśnaulicy,aonniemanasobiefartucha.Wydajesięnamznajomy,alenie

wiemy,skądgoznamy,niepotrafimysobieprzypomnieć.Mamtakiesamo

background image

odczucie,kiedypatrzęnatętwarznarysunku.Wiem,żegoznam,gdzieś

widziałem-takjakztymsprzedawcązesklepuzserami-aleniepotrafię

powiedziećgdzie.

-Amożetutaj?-spytałBrunetti.-MożebywałnaViaCappuccina?Czy

nietuspodziewałbysiępangozobaczyć?

-Nie,nie.Skądże.Towłaśniejesttakiedziwne.Okoliczności,wktórych

gowidziałem,niemająnicwspólnegoztym,cosiętutajdzieje.-Canale

machnąłrękąwpowietrzu.-Mamtakiesamowrażenie,jakbymzobaczyłtu

któregośzmoichnauczycielialbolekarza.Onniepowinientusięznaleźć.To

tylkoodczucie,alebardzosilne.Czypanrozumie,comamnamyśli?

-Oczywiście,rozumiemdoskonale.Kiedyśukłoniłmisięnaulicyw

Rzymiejakiśczłowiek.Twarzmiałznajomą,aleniewiedziałem,skądgoznam

-powiedziałBrunettizuśmiechemiodważyłsiędokończyćhistoryjkę:-

Zaaresztowałemgodwalatawcześniej,alebyłotowNeapolu.

Naszczęścieobajpanowiesięroześmiali.

-Czymogęzatrzymaćtenrysunek?-spytałCanale.-Możecośsobie

przypomnę,jeśliodczasudoczasuspojrzęnatętwarz.Panrozumie,przez

zaskoczenie.

-Naturalnie-zgodziłsięBrunetti.-Dziękujępanuzapomoc.

TymrazemMazzawziąłsięnaodwagęizapytał:

-Bardzoźlewyglądał,gdygoznaleźliście?-Wyciągnąłprzedsiebieręce

background image

ikurczowojezacisnął.

Brunettikiwnąłgłową.

-Niewystarczyim,żenasdupczą?-wtrąciłCanale.-Dlaczegochcąnas

jeszczezabijać?

Pytaniebyłoskierowanedosiłwyższychniżte,dlaktórychBrunetti

pracował,alemimotoodpowiedział:

-Niemampojęcia.

Rozdział11

Następnegodnia,wpiątek,Brunettiuznał,żedobrzebędziepojawićsięw

weneckiejkomendzieisprawdzić,czyniemadlaniegopocztyiczyniezebrała

sięjakaśpapierkowarobota.Pozatym,jakwyznałPaoliprzyporannejkawie,

chciałdowiedziećsię,czysąjakieśświeżewiadomościnatematIlCasoPatta.

-Aniw„Gente”,aniw„Oggi”nicniepisali-poinformowałago,

wymieniającdwanajbardziejznanepismazajmującesięplotkamizżycia

towarzyskiego.

-PaniPattachybaniezasłużyłasobienaichuwagę.

-Obytwojesłowaniedoszłyjejuszu-przestrzegłjąBrunettize

śmiechem.

-Jeślidopiszemiszczęście,paniPattawogóleniedowiesię,jakbrzmi

mójgłos.-Milszymjużtonemspytała:-Jakmyślisz,cozrobiPatta?

Brunettidopiłkawę,odstawiłfiliżankęidopierowtedyodparł:

background image

-Niesądzę,abymógłzrobićcokolwiekinnegoniżczekać,ażBurrasca

będziemiałjejdośćalboonabędziemiaładośćBurraskiipostanowiwrócić.

-CotozaczłowiektenBurrasca?-Paolauważałazazbytecznespytać,

czyBurrascafigurujewkartotecepolicyjnej.WeWłoszechkażdy,gdytylko

dorobisięznacznychpieniędzy,figurujewkartotecepolicyjnej.

-Jaksłyszałem,jestdraniem.Obracasięwmediolańskimświatku

kokainistów,właścicieliszybkichsamochodówidziewczyn,któremająmałe

móżdżki.

-Terazponiekądmataką-wtrąciłaPaola.

-Cochceszprzeztopowiedzieć?

-MiałamnamyślipaniąPattę.Dziewczynątoonaniejest,alenapewno

mamałymóżdżek.

-Takdobrzejąznasz?-Brunettinigdyniebyłpewien,kogoPaolazna

anicowie.

-Nieznamjej.Wnioskujętylkoztego,żewyszłazamążzaPattęi

pozostałaznimwzwiązkumałżeńskim.Wyobrażamsobie,jaktrudno

wytrzymaćztakimpompatycznymosłem.

-Aletyzemnąwytrzymujesz-powiedziałBrunettizuśmiechem,

dopraszającsięokomplement.

Obrzuciłagoniezmąconymspojrzeniem.

-Tyniejesteśpompatyczny-stwierdziła.-Czasemjesteśtrudny,

background image

niekiedynawetbardzo,aleniejesteśpompatyczny.-Niedoczekałsię

komplementu.

Wstałodstołuzpoczuciem,żeporaudaćsiędopracy.

Wbiurzeprzejrzałgazetyizniezadowoleniemstwierdził,żeniemaw

nichwzmiankiomężczyźnie,któregoznalezionomartwegowMestre.W

trakcieczytaniagazetusłyszałpukaniedodrzwi.

-Avanti!-zawołał,sądząc,żeVianelloprzynosimujakieświadomościz

Mestre.

Dopokojuniewszedłsierżant,leczciemnowłosakobietazplikiemakt.

Uśmiechnęłasiędoniegooddrzwiipodeszładobiurka.Spojrzałanatrzymane

wręcedokumentyizaczęłajekartkować.

-KomisarzBrunetti?-zapytała.

-Tak,toja.

Wyciągnęłazaktkilkakartekipołożyłajeprzednim.

-Pracownicyzdołusązdania,żebędziepanchciałtoprzeczytać,panie

komisarzu.

-Dziękujępani.-Brunettiprzysunąłdosiebiekartki.

Dalejstałaprzedbiurkiem,wyraźnieczekając,ażkomisarzzapyta,kim

onajest,alboniemającśmiałościsięprzedstawić.Brunettiuniósłwzrok,

zobaczyłdużepiwneoczyipełną,atrakcyjnątwarz,zktórejbiłajaskrawa

czerwieńszminki.

background image

-Akimpanijest?-spytałzuśmiechem.

-NazywamsięElettraZorzi.Zaczęłamtupracowaćwzeszłymtygodniu

jakosekretarkazastępcykomendantaPatty.

Awięcdlategowpoczekalniprzylegającejdogabinetuszefapojawiłosię

nowebiurko,pomyślałBrunetti.Pattaodmiesięcynarzekał,żemazadużo

papierkowejrobotyimusijąwykonywaćsam.Wkońcujakkretprzekopałcały

budżetiznalazłfunduszenazatrudnieniesekretarki.

-Cieszęsię,żemogępaniąpoznać-powiedziałBrunetti.Jejnazwisko,

Zorzi,byłomuskądśznane.

-Przypuszczam,żebędępracowaćtakżedlapana,paniekomisarzu-

odparłazuśmiechem.

-Będziemibardzomiło-rzekł,choćoiledobrzeznałPattę,niesądził,

abydotegodoszło.Spojrzałwdółnapapiery.

Usłyszał,jakodchodziodbiurka.Odprowadziłjąwzrokiem.Spódnicaani

długa,anikrótkaibardzozgrabnenogi,zauważył.Będącprzydrzwiach,

odwróciłasięiuchwyciwszyjegospojrzenie,odpowiedziałananieuśmiechem.

Znowuspuściłgłowęispojrzałwpapiery.KtomógłnadaćdzieckuimięElettra?

-pomyślał.Itokiedy?Zedwadzieściapięćlattemu?Acodonazwiska,znał

wieluZorzich,ależadenznichnienazwałbycórkiElettra.Gdyzamknęłaza

sobądrzwi,zająłsięczytaniemgazet,alenieznalazłwnichnicinteresującego-

przestępcywyjechalizWenecjinawakacje.

background image

Zszedłnadół,kierującsiędogabinetuPatty,alegdyznalazłsięnaprogu

poczekalni,stanąłjakosłupiały.Odlatwtympokojuznajdowałsięjedynie

wyszczerbionyporcelanowystojaknaparasoleibiurkousłanestarymi

czasopismami,którezazwyczajwidujesięwpoczekalniudentysty.Terazpisma

zniknęłyinaniskimmetalowymstolikuzlewejstronybiurkastałkomputerz

podłączonądoniegodrukarką.Podoknem,zamiaststojakanaparasole,Brunetti

zobaczyłmałydrewnianystolik,ananimszklanywazonzogromnymbukietem

pomarańczowychiżółtychmieczyków.

Niewierzyłwłasnymoczom.AlboPattazgodziłsięudzielićwywiadudla

„PrzegląduArchitektonicznego”,albonowasekretarkadoszładoprzekonania,

żezbytek,jakimwprzekonaniuPattymaotaczaćsięosobanajegostanowisku,

powinienchoćtrochęrozszerzyćsięnapomieszczeniapracownikówniższej

kategorii.Jakbyprzywołanajegomyślami,sekretarkaweszładopokoju.

-Bardzotuładnie-powiedziałzuśmiechemizatoczyłszerokiłukręką.

Sekretarkapołożyłanabiurkustosskoroszytów,apotemodwróciłasiędo

Brunettiego.

-Cieszęsię,żepodobasiępanu,komisarzu.Przedtemniedałosiętu

pracować.Ateczasopisma...-Lekkosięwzdrygnęła.

-Kwiatysącudowne.Czymająuświetnićpaniprzybyciedonas?

-Onie-odparłazgalanterią.-Złożyłambezterminowezamówienieu

Fantina,żebywkażdyponiedziałekiczwartekprzysyłalituświeżekwiaty.

background image

KwiaciarniaFantinajestnajdroższawmieście,pomyślałBrunetti.Świeże

kwiatydwarazywtygodniu.Toznaczystorazywroku?

Sekretarkazakłóciłatoktychwyliczeń,dodając:

-Ponieważdomoichobowiązkównależytakżebilansowaniewydatków

zastępcykomendanta,pomyślałam,żezaszeregujędostawękwiatówjako

wydatkinieodzowne.

-CzyFantinbędzierównieżdostarczałkwiatydogabinetuzastępcy

komendanta?

-Skądże,naBoga-odparłazezdziwieniem,którewydawałosięszczere.

-Zastępcękomendantanapewnostaćnakupowaniekwiatów.Wydawanie

pieniędzypodatnikównatakicelbyłobyniewłaściwe.-Obeszłabiurkoi

uderzyławklawiszkomputera.-Czymogęcośdlapanazrobić?-spytała,

uważając,żekwestiakwiatówjestzamknięta,ipochyliłasięnadklawiaturą.

-Możeinnymrazem-odparł.

ZapukałdodrzwiPattyiusłyszałprzyzwalającyokrzyk.ChoćPatta

siedziałwtymsamymmiejscucozawsze,zabiurkiem,niewielewięcej

wyglądałotutakjakpoprzednio.Blatbiurka,zwykleoczyszczonyze

wszystkiego,comożekojarzyćsięzpracą,byłprzykrytyskoroszytamii

raportami.Nawetpogniecionagazetazostałaodłożonanabokiniebyłoto-jak

zauważyłBrunetti-„L’OsservatoreRomano”,którePattazwykłczytać,lecz

niemalrynsztokowa„LaNuova”,którejwysokinakładbyłwynikiemsiły

background image

dwóchprzekonań:żepewniludziemogązdobyćsięnaczynypodłeihańbiącei

żeinnibędąchcieliotymczytać.Nawetklimatyzacja,zainstalowanawtym

pokojujakojednymznielicznych,przestaładziałać.

-Siadaj,Brunetti-rzekłPattarozkazującymtonem.

UnikającwzrokuBrunettiego,takjakbytądrogąmogładosięgnąćgo

zaraza,objąłspojrzeniemleżącenabiurkupapieryizacząłzbieraćjenakupkę,

poczympołożyłnainnychpapierach,którychrogiwystawałynawszystkie

strony,odsunąłstosnabokisiedziałwmilczeniu,bezwiednieprzyciskającgo

ręką.

-CosiędziejewMestre?-spytałwkońcu.

-Jeszczenieustaliliśmytożsamościofiary,paniekomendancie.

Pokazaliśmyjegoportretwielutranswestytom,ależadengoniezna.-Patta

milczał.-Dwajtwierdzili,żekogośimprzypomina,aleniepotrafilipodać

nazwiska.Niewiem,jaktorozumieć.Jedenchybagorozpoznał,aleniechciał

tegoprzyznać.Będęmusiałjeszczerazznimporozmawiać,choćtomożebyć

kłopotliwe.

-ZpowoduSantomaura?-spytałPattaiporazpierwszy,polatach

wspólnejpracy,udałomusięzaskoczyćBrunettiego.

-SkądpansiędowiedziałoSantomaurze?-wymknęłosięBrunettiemu,

aledlazłagodzeniaostrościswegopytaniazarazdodałobowiązkowe„panie

komendancie”.

background image

-Trzyrazydzwoniłdomnie-wyjaśniłPattaiciszej,leczniewątpliwie

tak,byjegosłowadoszłydouszukomisarza,mruknął:-Cozadrań.

ZdziwionyrzadkąuPatty,choćzapewnezamierzonąniedyskrecją,

Brunettinatychmiastzdwoiłczujnośći,jakpająktkającypajęczynę,zacząłw

zakamarkachpamięciszukaćnici,któremogłyłączyćobupanów.Santomauro

byłznanymprawnikiem,miałklientówspośródprzedsiębiorcówipolitykówz

całegookręguWenecjiEuganejskiej.JużtylkoztegopowoduPattapłaszczyłby

sięprzednim.PochwiliBrunettinatrafiłjednaknaślad:KościółŚwięty,Matka

Nasza,iLegadellaMoralitakierowanaprzezSantomaura-stowarzyszenie,

któregoczłonkiniom,tworzącymoddzielnąsekcję,patronowałaiprzewodziłani

mniej,niwięcej,tylkoMariaLucreziaPatta,aktualnienieobecnawWenecji.

Jakieżtokazanianatematświętościzwiązkumałżeńskiegoiwynikającychz

niegozobowiązańwygłaszałSantomaurowrozmowachtelefonicznychz

zastępcąkomendanta?

-Mapanrację,paniekomendancie,SantomaurojestadwokatemCrespa-

odparłBrunetti,postanowiwszyujawnićpołowęposiadanejwiedzy.Wduchu

zaśskomentowałtonastępująco:jeśliPattazamierzadaćwiarętemu,że

komisarzapolicjiniedziwifakt,iżprawnikztakąpozycjąjakGiancarlo

Santomaurojestadwokatemprostytuującegosiętranswestyty,tonależymuna

topozwolić.-Coonpanupowiedział,paniekomendancie?

-Mówił,żenękałeśistraszyłeśjegoklientaiżeokazałeś-cytujęjego

background image

słowa-„nadmiernąbrutalność”,usiłujączmusićgodoudzieleniainformacji.

PattaprzejechałrękąposzczęceiBrunettiuzmysłowiłsobie,żezastępca

komendantawyglądatak,jakbytegorankasięnieogolił.

-Oczywiście,powiedziałemmu,żeniezamierzamwysłuchiwaćtego

rodzajuzarzutów,jakiewłaśniewysunąłpodadresemkomisarzapolicji-

ciągnąłPatta-iżewolnomu,jeślichce,złożyćformalnąskargę.

Zazwyczaj,usłyszawszytegorodzajuzarzutzusttakważnegoczłowieka

jakSantomauro,Pattaobiecałby,żezastosujewobecwinnegofunkcjonariusza

karędyscyplinarną,amożenawetgozdegradujelubprzeniesienatrzylatado

Palermo.Cowięcej,złożyłbytakąobietnicę,nieproszącoszczegółowyopis

zajścia.Pattakontynuowałswąopowieść,dalejwystępującwroliobrońcy

zasadyrównościludziwobecprawa.

-Niebędętolerowałsytuacji,kiedytocywileingerująwsprawyzwiązane

zdziałalnościąorganówpaństwowych.

Brunettiniemiałwątpliwości,żetostwierdzeniewwolnymprzekładzie

oznacza,iżPattakierujesięwłasnyminteresemwstosunkachzSantomauremi

będzieskłonnyprzyczynićsiędotego,bymecenasstraciłtwarz.

-Czypanazdaniem,paniekomendancie,mamjeszczerazprzesłuchać

Crespa?

NawetjeślichwilowazłośćnaSantomauraprzybrałaogromnerozmiary,

nienależałooczekiwać,żePattaprzełamieswojewieloletnienawykiipozwoli

background image

funkcjonariuszowinadziałaniesprzecznezwolączłowiekadobrze

ustosunkowanegowsferachpolitycznych.

-Zróbto,couważaszzakonieczne,Brunetti.

-Cośjeszcze,paniekomendancie?

Pattamilczał,więckomisarzuniósłsięzkrzesła.

-Jeszczejednasprawa-rzekłPatta,zanimBrunettizdążyłodwrócićsię

dowyjścia.

-Słucham,paniekomendancie.

-Maszznajomychwbranżywydawniczej,prawda?

DobryBoże,westchnąłwduchuBrunetti,onchybaniezamierzaprosić

mnieoprzysługę?Spojrzałwoknozaprzełożonyminiezdecydowanieskinął

głową.

-Możezechciałbyśsięznimiporozumieć-ciągnąłPatta.Brunetti

odchrząknął,spojrzałnaczubkiswoichbutów.-Znalazłemsięwdość

kłopotliwympołożeniuiwolałbymniemiećwięcejnieprzyjemności.-Natym

skończył.

-Zrobię,cobędęmógł,paniekomendancie-odparłniemrawoBrunetti.

Jego„znajomiwbranżywydawniczej”ograniczalisiędodwóchdziennikarzy

piszącychnatematfinansówijednego,któryzajmujesięsprawami

politycznymi.

-Świetnie.-Pattaumilkłnachwilę.-Poprosiłemnowąsekretarkę,żeby

background image

dowiedziałasięczegośojegozobowiązaniachpodatkowych.-Niemusiał

precyzować,czyjezobowiązaniamanamyśli.-Wszystko,czegosiędowie,ma

przekazaćtobie.

TawiadomośćtakzaskoczyłaBrunettiego,żezdołałjedyniekiwnąć

głową.

Pattapochyliłsięnadpapierami,coBrunettiuznałzaznakdo

opuszczeniagabinetu.WsekretariacieniezastałpaniElettry,więczostawiłjej

kartkęnastępującejtreści:„Czymogłabypanisprawdzić,copanikomputerwie

natematmachinacjimecenasaGiancarlaSantomauro?”

Gdyszedłnagórędoswojegobiura,zdałsobiesprawę,żeupał

rozprzestrzeniasię,niepowstrzymywanyprzezgrubemuryimarmurowe

podłogi,wypełniakażdyrógikażdąszczelinębudynku,niesiezesobąciężką

wilgoć,którapowoduje,żekartkipapieruzawijająsięnarogachiprzywierają

ludziomdorąk.Oknawjegopokojubyłyotwarte,alegdystanąłprzynich,

poczułjedyniekolejnąfalężaruiwilgoci,wlewającychsiędośrodka,ismród

zepsucia-jaktoprzyodpływie-którydotarłażtu,narozległyobszarotwartych

wódprzedSanMarco.Brunetticzuł,jaknogawkispodniischowanazapasek

koszulanasiąkająpotem,ipomyślałogórachpowyżejBolzano.Tamw

sierpniowenocesypiasiępodgrubymipuchowymikołdrami...

Podszedłdobiurkaizadzwoniłdodyspozytornizprośbą,abyprzysłano

doniegoVianella.Kilkaminutpóźniejsierżantpojawiłsięwpokoju.Otej

background image

porzerokuzazwyczajbyłopalonynabrązowojakbresaola-polędwicawołowa

wysuszonanasłońcu,przysmakChiary-aletegolatajegotwarzniepozbyłasię

zimowejbladości.JakwiększośćWłochówwjegowiekuizjegorodowodem,

Vianellozawszeuważał,żestatystyczneprawdopodobieństwojegoniedotyczy.

Toinniumierajązpowodupaleniapapierosów,toinnimajązawysokipoziom

cholesterolu,gdyżjedzązbyttłusto,itylkociinniztegopowoduumierająna

atakserca.Odlatwkażdyponiedziałekczytałporadyzdrowotnew„Corriere

dellaSera”,choćbyłprzekonany,żeopisywaneokropnościdotycząinnych

ludziisąwynikiemichniewłaściwegopostępowania.

Tejwiosnylekarzewycięlimupięćprzedrakowychczerniaków,które

pojawiłysięnajegoplecachiramionach,izabronilisięopalać.NiczymSaul

podczaswędrówkidoDamaszku,Vianellozaznałprzemianyduchowejiniczym

Pawełchciałszerzyćswojepoglądy.Vianellonieuwzględniłjednakjednejz

podstawowychcechcharakteruWłochów-poczucia,żenawszystkimsięznają.

Ludzie,zktórymirozmawiał,lepiejorientowalisięwsprawachtakdlaniego

istotnych-więcejwiedzieliowarstwieozonowejiowpływiefreonuna

atmosferęziemską.Cowięcej,wszyscystaralisięprzekonaćakuratjego,że

gadanieoniebezpiecznymdziałaniupromienisłonecznychjestpoprostu

kolejnymprzykładembidonata,jeszczejednymoszustweminabieraniem

naiwnych,choćniktniepotrafiłpowiedzieć,czemutooszustwomasłużyć.

GdyVianello,dalejpełenPawłowegożaru,próbowałudowodnićswe

background image

racje,pokazującbliznynaplecach,rozmówcyargumentowali,żejego

indywidualnyprzypadekniczegoniedowodzi,żestatystykizawszesą

zafałszowane,apozatymcośtakiegoimsięnieprzytrafi.IwtedyVianello

uprzytomniłsobie,costanowiszczególnącechęwłoskiejmentalności-

przekonanie,żeprawdąjesttylkoto,czegomożnadoświadczyćosobiście,iże

wszelkieracje,któreprzecząosobistemuprzekonaniu,należyodrzucić.To

sprawiło,żeVianello,wprzeciwieństwiedoPawła,wycofałsięzeswojejmisjii

zadowoliłkupieniemtubkisilniedziałającegoochronnegomleczka,którym

smarowałtwarzniezależnieodporyroku.

-Słucham,paniekomisarzu-powiedział,wchodzącdopokoju.Zostawił

nadolekurtkęikrawat;miałnasobiebiałąkoszulęzkrótkimirękawamii

granatowespodnieodmunduru.Zacząłsięodchudzać,odkiedywzeszłymroku

urodziłomusiętrzeciedziecko,ichciałpozbyćsięjeszczeparukilogramów.

Twierdził,żemężczyznaprzedpięćdziesiątką,któryjestojcemmaleńkiego

dziecka,musipostępowaćrozważnieidbaćosiebie.

PrzytakimupaleitakiejwilgotnościpowietrzaBrunetti,mającświeżow

pamięcipuchowekołdrywgórskimhotelu,niezamierzałzastanawiaćsięnad

problemamizdrowotnymiwłasnymianiVianella.

-Siadaj,Vianello-powiedział,poczymobszedłbiurkoiusiadłprzynim.

-CowieszoLegadellaMoralita?

VianelloprzymrużyłoczyiobrzuciłBrunettiegopytającymspojrzeniem.

background image

Nieotrzymawszydodatkowychinformacji,przezdłuższymomentrozważał

odpowiedź.

-Niewiele.Spotykająsięchybawktórymśzkościołów.MożeSanti

Apostoli...choćnie,tamgromadząsięcatecumeni,cizgitaramiimnóstwem

dzieci.CzłonkowieLegaspotykająsięwprywatnychmieszkaniach,niekiedyw

salachparafialnych.Jaksłyszałem,nieangażująsięwpolitykę.Niewiem,czym

sięzajmują,alenazwategostowarzyszeniapozwalaprzypuszczać,żepewno

siedząigadająotym,jacytodobrzyznichludzieijacyźlisąwszyscy

pozostali.-Mówiłlekceważącymtonemświadczącymowzgardzie,zjaką

traktujetegorodzajugłupotę.

-Czymaszznajomychwśródczłonków?

-Ja?Naszczęścienie.-Uśmiechnąłsię,alezarazdostrzegłwyraztwarzy

Brunettiego.-Panpytapoważnie,komisarzu?Muszęsięchwilęzastanowić.

Zajęłomutowspomnianąchwilę,kiedytosiedziałzrękamizaciśniętymi

nakolanieioczamiwzniesionymidosufitu.

-Chybazetknąłemsięztakąosobą.Jesturzędniczkąwbanku.Nadiazna

jąlepiejodemnie.Toznaczy,częściejsięzniąspotyka,ponieważtoona

zajmujesięrozliczeniamizbankiem.Alepamiętam,żektóregośdnia

powiedziała,iżdziwisię,żetakasympatycznakobietamaznimicoś

wspólnego.

-Jakmyślisz,dlaczegotakpowiedziała?-zainteresowałsięBrunetti.

background image

-Słucham?

-Czyżbyuważała,żeniesądobrymiludźmi?

-Niechpantylkozastanowisięnadtąnazwą,paniekomisarzu.Legadella

Moralita.Tobrzmitak,jakbytylkoonimielipatentnamoralność.Moim

zdaniem,sąnapewnozgrająbasibanchi.

Tymnajczystszymweneckimsłowemwyrażającymszyderczystosunek

doludzi,którzyklękająwkościelepochylenitaknisko,żecałująławkę

kościelną,Vianellodałprzykładduchalokalnejmowyiwłasnegorozsądku.

-Możewiesz,odkiedyjestczłonkiemiwjakisposóbnimzostała?

-Nie,paniekomisarzu,alemogępoprosićNadię,żebysiędowiedziała.

Dlaczegopanpyta?

BrunettiszybkoopowiedziałVianellowiospotkaniuzSantomauremw

mieszkaniuCrespaiowynikłychztegotelefonachdoPatty.

-Interesujące,niesądzipan,komisarzu?

-Znaszgo?

-Santomaura?-upewniłsięVianello,choćtrudnobyłoprzypuszczać,że

Cresponależydogronajegoznajomych.

Brunettikiwnąłgłową.

-Kiedyśbyładwokatemmojegokuzyna-rzekłsierżant.-Dawnotemu,

zanimstałsięsławnyizacząłpobieraćwysokiehonoraria.

-Comówiłonimtwójkuzyn?

background image

-Niewiele.Tyleżetodobryprawnik,alezawszegotównaciągaćprawo,

bypostawićnaswoim.

TypczłowiekaczęstospotykanyweWłoszech,pomyślałBrunetti,gdzie

częstowydajesięprzepisyprawne,alerzadkosąonejasnosformułowane.

-Cośjeszcze?

Vianellopokręciłgłową.

-Jużniepamiętam.Tobyłolatatemu-powiedziałidodał,zanim

Brunettizdążyłotopoprosić:

-Zadzwoniędokuzynaispytam.MożeznainnychklientówSantomaura.

Brunettipodziękowałmuizwróciłsięznastępnąprośbą:

-ChciałbymrównieżdowiedziećsięczegoświęcejoLega.Gdziesię

spotykają,ilumajączłonkówijacyludzienależądostowarzyszenia,czymsię

zajmują.

-Urwał,uprzytomniwszysobiezezdziwieniem,iżorganizacja,którajest

natyledobrzeznana,żekrążąoniejdowcipy,działatak,byniewielebyłooniej

wiadomo.Jegowłasnedoświadczenie,oilemożnauznaćjezamiarodajne,

potwierdzało,żeludziewiedzieliojejistnieniu,aleniktniemiałjasnego

wyobrażenia,czymsięzajmuje.

VianellozdążyłjużwyjąćnotesizapisaćpytaniaBrunettiego.

-Czychcepan,żebymzebrałinformacjerównieżopaniSantomauro?

-Tak,wszystkomożesięprzydać.

background image

-Oilewiem,pochodzizWerony,zrodzinybankierów-powiedział

VianelloispojrzałpytająconaBrunettiego.-Cośjeszcze,paniekomisarzu?

-Tak.TentranswestytazMestre,FrancescoCrespo.Chciałbym,żebyś

wypytałnaszychludzi,czygoznająiczytonazwiskocośimmówi.

-CoonimwiadomozkartotekiwMestre?

-Tyletylko,żebyłdwarazyaresztowanyzapróbęsprzedania

narkotyków.Chłopcyzobyczajówkimajągonaliście.Alemieszkaterazw

bardzoładnymmieszkaniuprzyVialeRonconi,comożeświadczyć,żewzniósł

sięponadViaCappuccinaimiejscoweparki.Sprawdźteż,czyGalloznalazł

producentasukniipantoflizamordowanego.

-Zobaczę,codasięzrobić-powiedziałVianello,robiącnotatki.-Coś

jeszcze,paniekomisarzu?

-Tak.Przeglądajraportyoosobachzaginionych.Możenatrafiszna

zgłoszenieozaginięciumężczyznywwiekuczterdziestukilkulat,którego

rysopisbędziezgadzałsięzrysopisemzamordowanego.Danemaszwaktach.A

możenowasekretarkaznajdziecośnatentematwswoimkomputerze.

-Zjakiegoregionu,paniekomisarzu?-spytałVianello,trzymającw

powietrzupióro.

Widząc,żewzmiankaosekretarceniewzbudziłajegozaciekawienia,

Brunettidoszedłdowniosku,żewiadomościozatrudnieniujejjużsięrozeszła

pokomendzie.

background image

-Zcałegokraju,jeślibędziewstanietosprawdzić.Niechprzejrzyteż

wykazzaginionychturystów.

-Trudnopanuprzyjąć,żeonuprawiałprostytucję,prawda?

Brunettiprzypomniałsobienagieciałozamordowanego,takprzeraźliwie

podobnedojegowłasnego,istwierdził:

-Tak.Niktbyniezapłaciłzaobcowaniezmężczyznąmającymtakie

ciało.

Rozdział12

WsobotęranoBrunettiodprowadziłrodzinęnadworzeckolejowy.W

przygaszonychhumorachwyszlizdomuiwsiedlidotramwajuwodnegonumer

1naprzystankuSanSilvestro.Paolabyłazła,żeBrunettiniechcezostawić

„swojegotranswestyty”,jaktozaczęłamawiać,iniepojedziedoBolzano

przynajmniejnapierwszyweekendwakacji.Brunettizaśbyłzłynanią,żenie

chcegozrozumieć.Raffaeleubolewałnadtym,żeniebędziesięcieszył

dziewiczymurokiemSaryPaganuzzi,choćpokrzepiałsięmyślą,żezatydzień

znowujązobaczy,animtonastąpi,będziemógłchodzićdolasuizbierać

grzyby.Chiara,jaktoczęstobywało,odczuwałażalzcałkowicie

nieegoistycznychpowodów-byłojejprzykro,żetato,któryzawszezadużo

pracuje,niemożewyjechaćzmiastanaprawdziwewakacje.

Rodzinnyceremoniałnakazywał,bykażdyniósłswójbagaż,ale

ponieważBrunettijechałznimitylkodoMestreiniemiałżadnegobagażu,

background image

Paolaskorzystałaztegoidałamuswojądużąwalizkę,asamaniosłatylko

torebkęorazpełnewydanieListówHenry’egoJamesa,książkę,którejpotężne

rozmiarymiałyprzekonaćmęża,żeitaknieznalazłabydlaniegoczasu.Gdy

BrunettizgodziłsięnieśćwalizkęPaoli,natychmiastzadziałałazasadadomina-

Chiarawepchnęłakilkaksiążekdowalizkimatki,wtensposóbrobiącwswojej

miejscenazapasowąparęgórskichbutówRaffiego.WodpowiedzinatoPaola

zmusiłaRaffiego,którypozbyłsięczęścibagażu,żebywziąłjejŚwiętyzdrój,

skorojużpostanowiła,żewtymrokuznajdzieczasnaprzeczytanietejksiążki.

Wszyscywsiedlidopociąguodjeżdżającegooósmejtrzydzieścipięć,

którymiałwdziesięćminutzawieźćBrunettiegodoMestre,aresztęrodzinydo

Bolzano,wsamąporęnaobiad.Żadneznichniebyłozbytrozmowne,gdy

przejeżdżaliprzezlagunę.Paolaupewniłasię,żemążmawportfelukartkęz

numeremtelefonudoichhotelu,aRaffaeleprzypomniałojcu,żeSarabędzie

jechałatymsamympociągiemwnastępnąsobotę,niedopowiadając,czy

spodziewasię,żeojcieczaniesienadworzecrównieżjejwalizkę.

DojechawszydoMestre,Brunettipocałowałdziecinapożegnanie.Paola

odprowadziłagododrzwiipowiedziała:

-Mamnadzieję,żeprzyjedzieszdonaswnastępnyweekend.Byłoby

jeszczelepiej,gdybyśuporałsięztąsprawąiprzyjechałwcześniej.

Brunettiuśmiechnąłsię,aleniechciałrozwiewaćjejzłudzeń-przecież

nawetnieustalono,kimbyłzamordowany.Pocałowałżonęwobapoliczki,

background image

wysiadłzpociąguiposzedłperonemdooknaprzedziału,gdziesiedziałydzieci.

Chiarajużzaczęłajeśćbrzoskwinię.Widział,żePaolawchodzidoprzedziałui

niemalniepatrzącnacórkę,podajejejchusteczkędonosa.Pociągruszyłw

chwili,gdyChiaraodwracałasię,żebywytrzećusta,iwtymsamymmomencie

dostrzegłastojącegonaperonieojca.Jejtwarz,wciążbłyszczącatuiówdzieod

sokuzbrzoskwini,rozpromieniłasięzczystejradości.

-Ciao,Papa,ciao,ciao!-Chiarawskoczyłanasiedzenieiwychyliłasię

przezokno,machajączawzięciechusteczkąPaoli.

Brunettistałnaperonieimachałjejręką,dopókibiałachorągiewka

miłościniezniknęławoddali.

GdydotarłdokomendywMestre,sierżantGallojużnaniegoczekał.

-Ktośmatudzisiajprzyjechać,żebyobejrzećciało-przeszedłodrazudo

rzeczy.

-Kto?

-DziśranodokomendywWenecjizadzwoniłaniejaka...-Gallospojrzał

natrzymanąwrękukartkępapieru-...paniMascari.Jejmążjestdyrektorem

weneckiegooddziałuBankuWerony.Odsobotyniewiadomo,cosięznim

dzieje.

-Minąłcałytydzień,aonadopieroterazzawiadomiłapolicję?-zdziwił

sięBrunetti.

-MiałjechaćsłużbowodoMesyny.Wyjechałwniedzielępopołudniu.

background image

Wtedywidziałagoostatniraz.

-Tydzieńtemu?Czekałacałytydzień,nimnaszawiadomiła?

-Nierozmawiałemznią-odparłGallotakimtonem,jakbyBrunetti

zarzucałmuzaniedbaniepowinności.

-Aktozniąrozmawiał?

-Niewiem.Znalazłemnabiurkukartkęzinformacją,żepaniMascari

przyjedziedziśranodoszpitalaUmbertoPrirno,żebyobejrzećciało.Powinnatu

byćodziesiątejtrzydzieści.-Gallopodciągnąłmankietispojrzałnazegarek.

-Notojedziemy-powiedziałBrunetti.

Potemnastąpiłoidiotycznezamieszanie,zupełniejakwfilmie.Samochód

utknąłwporannymkorku,więckierowcapostanowiłwybraćinnądrogęi

zajechaćpodszpitalodtyłu.Okazałosię,żetamruchbyłjeszczewiększy.Gdy

przyjechaliwreszciedoszpitala,paniMascarijużzidentyfikowałazwłoki,

stwierdziła,żewzmarłymrozpoznałamęża,itąsamątaksówką,którą

przyjechałazWenecji,odjechałanakomendęwMestre,gdzie,jakją

poinformowano,miałaotrzymaćwyjaśnienia.

Wrezultacie,kiedyBrunettiiGallodotarlizpowrotemnakomendę,

okazałosię,żepaniMascariczekananichjużodkwadransa.Siedziałasztywno

wyprostowananadrewnianejławcenakorytarzuprzedpokojemGalla.Miałana

sobiegranatowykostiumzsurowegojedwabiu,otradycyjnymkroju,cowidać

byłopospódnicy,zbytdługiejjaknawymogiobecnejmody.Kolormateriału

background image

silniekontrastowałzbladościątwarzy.StrójisposóbbyciapaniMascari

sugerował,żemłodośćnietylemadawnozasobą,ilenigdyjejnieprzeżyła.

UniosłagłowęiBrunettizauważył,żejejwłosymającharakterystyczny

rudykolor,częstospotykanyukobietwwiekuPaoli.Byłaprawienie

umalowana,wkącikachoczuiustwidaćbyłodrobnezmarszczki,któremogły

powstaćzwiekiemalbozpowoduzmartwień.Wstałazławki.Brunetti

wyciągnąłrękę.

-NazywamsięBrunetti.Jestemkomisarzemweneckiejpolicji.

Ujęławyciągniętądłoń,aleledwojąmusnęłaiszybkowypuściła.

Brunettizauważyłlśniąceoczyzaokularami,aleniebyłpewien,czyichblask

świadczyojeszczeniewypłakanymsmutku,czyteżjestrefleksemświatłana

szkłach.

-Proszęprzyjąćwyrazywspółczucia,paniMascari-powiedział.-Wiem,

żeprzeżyłapanibolesnyszok.-Jegosłowaniespotkałysięzżadnąreakcjązjej

strony.

-Czychciałabypani,abyśmyzadzwonilipokogoś,ktobędziepani

towarzyszył?

Potrząsnęłaprzeczącogłową.

-Proszęmipowiedzieć,cosięstało-odezwałasięcicho.

-Wejdźmydopokoju.-BrunettiotworzyłdrzwiprzedpaniąMascari.

SpojrzałwtyłnaGalla,któryuniósłbrwiiposłałmupytającespojrzenie.

background image

Brunettikiwnąłgłową,dającznak,bysierżantwszedłzanimidośrodka.

PrzysunąłkrzesłopaniMascari.

-Czymożnapanicośpodać?Szklankęwody?Herbatę?

-Nie,dziękuję.Proszęmipowiedzieć,cosięstało.

SierżantGallousiadłzabiurkiem,aBrunettiprzypaniMascari.

-CiałopanimężazostałoznalezionewMestrewponiedziałekrano.Jeśli

rozmawiałapanizpracownikamiszpitala,tojużpaniwie,żeśmierćnastąpiłana

skutekuderzeniawgłowę.

-Miałrównieżpobitątwarz-przerwałamu,alezarazprzeniosławzrokz

jegotwarzynaswojeręce.

-Czysłyszałapaniokimś,ktochciałmężowizaszkodzić?Ktogroziłmu

albowdałsięznimwpoważnąsprzeczkę?

Natychmiastpotrząsnęłagłowąioświadczyła:

-Leonardoniemiałwrogów.

Brunettizdążyłsięprzekonać,żeczłowiekniezostajedyrektorembanku

bezprzysporzeniasobiewrogów,aleniewyraziłtegonagłos.

-Czypanimążwspominałojakichśtrudnościachwpracy?Możemusiał

zwolnićktóregośzpracowników?Amożejakiemuśklientowinieudzielono

kredytuipanimążzostałobarczonyodpowiedzialnościązatędecyzję?

-Nie,nictakiegoniemiałomiejsca.Mążnigdyniemiałkłopotów.

-Awrodzinie?Czymiałjakieśnieporozumieniazktórymśzczłonków

background image

rodziny?

-Cotomaznaczyć?-spytałaostro.-Dlaczegopanzadajetepytania?

-Proszępani-zacząłBrunettiłagodnymtonem,starającsięjąuspokoić-

panimążzginąłwtakisposób,takgwałtownąśmiercią,żemożnapodejrzewać,

iżmordercamiałpowody,bygoogromnienienawidzić.Idlategoniemożemy

zacząćszukaćsprawcy,dopókisięniedowiemy,comogłogopopchnąćdo

takiegoczynu.Azatemtepytaniasąkonieczne,choćwiem,żesprawiająpani

ból.

-Alejaniejestemwstanienicpanupowiedzieć.Leonardoniemiał

wrogów.-Powtarzającporazkolejnytesłowa,paniMascarispojrzałanaGalia,

takjakbychciałprosićgoopotwierdzenielubpomocwprzekonaniu

Brunettiego,żemówiprawdę.

-Czypowyjściuzdomuwostatniąniedzielępanimążzamierzałudaćsię

doMesyny?-spytałBrunetti,nacopaniMascarikiwnęłagłową.-Czypani

wie,wjakimcelutamjechał?

-Powiedziałmi,żejedziewsprawachzwiązanychzdziałalnościąbankui

wróciwpiątek,czyliwczoraj.

-Aleniewspomniał,jakijestkonkretnyceltejpodróży?

-Nie,nigdymiotymniemówił.Twierdził,żejegopracaniejest

szczególnieinteresująca,irzadkorozmawiałzemnąnatentemat.

-Czykontaktowałsięzpaniąpowyjeździe?

background image

-Nie.Wniedzielępopołudniupojechałnalotnisko.LeciałdoRzymu,

gdziemiałprzesiadkęnadrugisamolot.

-CzypóźniejmążdzwoniłdopanizRzymualbozMesyny?

-Nie,nigdytegonierobił.Przykażdejpodróżysłużbowejpoprostu

jechałnamiejsce,apotemwracałdodomu.Albodzwoniłdomniezbiura,jeśli

popowrociedoWenecjiudawałsięodrazudobanku.

-Czytobyłonormalne?

-Comianowicie?

-Żewyjeżdżałwsprawachsłużbowychiniekontaktowałsięzpanią.

-Jużpanupowiedziałam-odparłaniecoostrzejszymtonem.-Sporo

podróżowałwsprawachbankowych.Wyjeżdżałsześćalbosiedemrazywroku.

Czasemprzysyłałmipocztówkęalboprzywoziłjakiśprezent,alenigdynie

dzwonił.

-Kiedyzaczęłasiępaniniepokoić?

-Wczorajwieczorem.Myślałam,żewróciłdoWenecjipopołudniui

poszedłdobanku,apotemprzyjdziedodomu.Alegdydochodziłasiódma,a

jegowciążniebyło,zadzwoniłamdobankuiokazałosię,żejestzamknięty.

Telefonowałamdodwóchzjegowspółpracowników,leczniezastałamichw

domu.-Przerwałanachwilę,wzięłagłębokioddech.-Mówiłamsobiewduchu,

żepewnopomyliłamdzieńalbogodzinę.Dzisiajranoniemogłamdłużejsię

oszukiwać.Zatelefonowałamdopracownikabanku,atenzatelefonowałdo

background image

kolegiwMesynieipotemoddzwoniłdomnie.-Potychsłowachumilkła.

-Copanipowiedział?-spytałcichoBrunetti.

Przyłożyładłońdoust,byćmożechcącpowstrzymaćcisnącesięsłowa,

aleitakbyłotobezcelowe,skorojużwidziałależącewkostnicyciało.

-Powiedziałmi,żeLeonardonieprzyjechałdoMesyny.Wtejsytuacji

zadzwoniłamdopanów,napolicję.Poinformowalimnie...gdypodałamrysopis

Leonarda...powiedzieli,żepowinnamtuprzyjechać.Itakzrobiłam.-Gdyto

mówiła,jejgłoscorazczęściejsięrwał,agdyskończyła,splotładłoniei

położyłajenapodołku.

-PaniMascari,czynapewnopaniniechce,abyśmyzadzwonilipokogoś,

ktobędziepanitowarzyszył?Możeniepowinnapanibyćterazsama?

-Nie,niechcęsięznikimwidzieć.-Naglewstała,mówiąc:-Chybanie

muszętubyćdłużej?Czymogęjużiść?

-Oczywiście,proszępani.Byłapanibardzouprzejma,odpowiadającna

mojepytania.

PaniMascaripuściłatesłowamimouszu.

BrunettidałledwowidocznyznakGallowi,poczymwstałiodprowadził

paniąMascaridodrzwi.

-NaszkierowcaodwieziepaniądoWenecji-powiedział.

-Niechcę,żebyludziewidzieli,jakprzyjeżdżampolicyjnym

samochodem-odparła.

background image

-Zawieziemypaniąsamochodembezoznakowań.Kierowcabędzie

ubranypocywilnemu.

Niepodziękowała,aleteżsięniesprzeciwiła.Brunettiposzedłzniąw

stronęschodównakońcukorytarza.Podrodzezauważył,żepaniMascariprawą

rękąkurczowotrzymatorebkę,alewąwepchnęładokieszeniżakietu.

Wyszedłzniąnazewnątrziznowuuderzyłgoupał,októrymzdążyłjuż

zapomnieć.Przedgmachemczekałgranatowysedanzwłączonymsilnikiem.

BrunettiotworzyłdrzwiipomógłpaniMascariwsiąść.Odwróciłagłowęi

patrzyłaprzezszybępodrugiejstronie,gdziewidaćbyłotylkosznur

samochodówiponurefasadyurzędów.Brunettipoleciłkierowcyjechaćna

PiazzaleRoma.

Wróciłdopokojuijużwproguspytał:

-Copannato,sierżancie?

-Niewierzę,żesąludzie,którzyniemająwrogów.

-Zwłaszczajeślisąwśrednimwiekuizarządzająbankiem-dodał

Brunetti.

-Corobimy?-spytałGallo.

-WracamdoWenecjiispróbujędowiedziećsięczegośodmoichludzi.

Skorowiemy,kimjestdenat,przynajmniejmamypunktwyjściadoposzukiwań.

-Czego?

OdpowiedźBrunettiegobyłanatychmiastowa.

background image

-Odsamegopoczątkupowinniśmybyliszukaćodpowiedzinapytanie,

skądpochodząbutyisuknia,któremiałnasobiezamordowany.

Gallopotraktowałtojakoprzyganęirównieszybkoodparł:

-Osuknijeszczenicniewiemy,aleznaleźliśmyproducentabutówipo

południupowinniśmydostaćwykazsklepów,którejesprzedawały.

BrunettiniezamierzałkrytykowaćpolicjizMestre,aleniesprostował

przypuszczeniaGalla.Niezaszkodzipogonićtrochętutejszychfunkcjonariuszy,

abydowiedzielisię,skądpochodziubranieMascariego,gdyżnieulegakwestii,

żewtakichbutachiwtakimstrojumężczyznawśrednimwieku,zarządzający

bankiem,niechodzidopracy.

Rozdział13

JeśliBrunettispodziewałsię,żewsierpniowysobotniporanekzastanie

ludziprzypracy,tosięmylił-pracownicykomendymieliinnezapatrywaniaw

tejkwestii.Przydrzwiachstałokilkustrażników,nawetsprzątaczkaczyściła

schody,alewpokojachniebyłonikogo.Brunettiuprzytomniłsobie,żedo

poniedziałkuranosprawanieruszyzmiejsca.Przemknęłomuprzezmyśl,żeby

jechaćdoBolzano,aledotarłbytampokolacji,aprzezcałąniedzielęmyślałby

tylkoopowrociedomiasta.

Wszedłdoswojegopokojuiotworzyłokna,choćnaniewielesiętozdało.

Wleciałotylkobardziejwilgotneiodrobinęgorętszepowietrze.Nabiurkunie

znalazłświeżychpapierówaniraportupaniElettry.

background image

Sięgnąłdodolnejszufladyiwyjąłksiążkętelefoniczną.Spojrzałpod

literę„l”,alenieznalazłtelefonudoLegadellaMoralita,cogowcalenie

zdziwiło.Zajrzałpodliterę„s”iznalazłnazwiskoSantomauro,Giancarlo,adw.,

przyktórympodanoadreswSanMarco.Wtensamsposóbdowiedziałsię,że

nieżyjącyLeonardoMascarimieszkałwCastello.Togozaskoczyło-dzielnica

Castellobyłanajmniejszacownawmieście,mieszkałytamgłównietradycyjne

rodzinyrobotnicze,aichdziecinawetdziśdorastałyposługującsięjedynie

miejscowymdialektemipoznawałyliterackiwłoski,dopierogdyposzłydo

szkołypodstawowej.MożetammieściłsięrodzinnydomMascarich,amoże

LeonardoMascarizrobiłdobryinteres,kupująctamdomlubmieszkanie.

ZnalezieniewWenecjimieszkaniadokupieniaczywynajęciabyłotaktrudnei

takkosztowne,żenawetCastellozaczynałobyćmodne.Przeprowadzenie

remontuprzyodpowiedniowysokimnakładziepieniędzyzwiększyłobyprestiż

jeśliniecałejnajbliższejokolicy,toprzynajmniejtegojednegodomu.

Brunettiprzejrzałwykazbankówzamieszczonynażółtychstronach

książkitelefonicznejidowiedziałsię,żeBankWeronymasiedzibęprzyCampo

SanBartolomeo,podłużnymplacuznajdującymsiętużprzymościeRialto,

gdziewielebankówmaswojebiura.Nieprzypominałsobie,abyprzechodząc

tamtędyzauważyłtenbank.Powodowanygłównieciekawością,wybrałnumer.

Potrzecimdzwonkuktośpodniósłsłuchawkę.

-Si?-odezwałsięjakiśmężczyznatakimtonem,jakbyspodziewałsię,że

background image

ktośdoniegozadzwoni.

-CzytoBankWerony?-spytałBrunetti.

Podłuższejchwiliusłyszał:

-Pomyłka.

-Bardzoprzepraszam-rzekł.

Mężczyznaodłożyłsłuchawkębezsłowa.

Telekomunikacjawłoska,SIP,byłaznanazeswoichaberracjiinikogonie

dziwiłoto,żeźlesiędodzwonił.Brunettibyłjednakprzekonany,żedobrze

wykręciłnumer.Zadzwoniłponownieipodwunastudzwonkach,naktórenikt

nieodpowiedział,odłożyłsłuchawkę.Znowuzajrzałdoksiążkiizapisaładres.

NastępnieodszukaładresaptekiMorellego.Odbankudzieliłojąkilkadomów.

Wrzuciłksiążkętelefonicznądoszufladyiwsunąłjąnamiejscejednym

kopnięciem.Zamknąwszyokna,wyszedłzbudynku.

DziesięćminutpóźniejprzeszedłprzezsottoporticoprzyCalledellaBissa

iznalazłsięnaCampoSanBartolomeo.Podniósłwzroknawykonanyzbrązu

pomnikGoldoniego,któryniebyłjegoulubionymdramaturgiem,ale

niewątpliwienajbardziejgorozśmieszał,zwłaszczagdywystawianojegosztuki

woryginalnymweneckimdialekcie,jaktozawszeczynionowtymmieście.

Wenecjanietłumnieprzychodzilioglądaćjegosztuki,kochaliGoldoniegona

tyle,bypostawićmupomnik.Dramaturgaprzedstawiono,jakidzie

zamaszystymkrokiem,iustawionowmiejscu,którestanowiłodoskonałetło

background image

pomnika,albowiemludzieprzechodzącyprzeztenplaczawszedokądśsię

spieszyli-wchodzilinamostRialtoidącnatargwarzywnyalboschodziliz

mostuudającsiędoSanMarcolubCannaregio.Wszyscymieszkańcycentrum

miastamusieliprzynajmniejrazdziennieprzejśćprzezSanBartolomeo.

Brunettidotarłtamwporzenajwiększegotłoku,gdyludziepędzilina

targ,abyzdążyćprzedzamknięciem,albospieszylisięzbiurdodomów.Z

obojętnąminąprzeszedłwzdłużwschodniejstronyplacu,przyglądającsię

numeromnamalowanymnaddrzwiami.Takjaksięspodziewał,numer,którego

szukał,znajdowałsięnadtrzecimzkoleiwejściempoprawejstronieapteki.

Stanąłnachwilęprzeddomofonemumieszczonymprzydrzwiachiczytał

wypisanetamnazwiska.Znalazłtabliczkęznapisem„BankWerony”,aoprócz

niejprzydzwonkachtrzytabliczkiznazwiskami,zapewnewłaścicielimieszkań.

Nacisnąłpierwszydzwoneknadnazwąbanku.Niktnieodpowiedział.

Nacisnąłdrugiiteżnieotrzymałodpowiedzi.Jużmiałprzycisnąćgórny

dzwonek,gdyusłyszałzaplecamigłoskobiety,któraspytaławnajczystszym

weneckimdialekcie:

-Wczymmożnapanupomóc?Panszukakogoś,ktotumieszka?

Odwróciłsięizobaczyłprzedsobąstaruszkę,którastałazogromnym

wózkiemnazakupyopartymonogę.Zapamiętawszynazwiskoumieszczone

przypierwszymdzwonku,powiedział:

-Tak,przyszedłemdoMontinich.Jużpora,żebyodnowiliswoje

background image

ubezpieczenie.Przyszłominamyśl,żewpadnędonichispytam,czyniechcą

zmienićzakresuubezpieczenia.

-Niemaichwdomu-odparłastaruszka,zaglądającdowielkiejtorbyi

szukająckluczy.-Wyjechaliwgóry.Gasparowieteż,alecisąwJesolo.

Straciwszynadzieję,żewymacalubzobaczyklucze,potrząsnęłatorbą,by

zlokalizowaćjepodźwięku.Sposóbokazałsięskutecznyiwyciągnęłapęk

kluczytakdużychjakjejdłoń.

-Towszystkoich-powiedziała.-Zostawilimiklucze,żebymzachodziła

tam,podlewałakwiatyisprawdzała,czynicsięniestało.

Uniosławzrok.Miaławyblakłejasnoniebieskieoczyiokrągłątwarz

pokrytąsiateczkązmarszczek.

-Czypanmadzieci?

-Mam.

-Jaksięnazywająiwjakimsąwieku?

-Raffaelemaszesnaścielat,aChiaratrzynaście.

-Dobrze-stwierdziła,takjakbypoddałagopróbieiuznała,żewynikjest

pomyślny.-Jestpansilnymmłodymmężczyzną.Czyzgodziłbysiępanzanieść

mitenwózeknatrzeciepiętro?Samabędęmusiałaconajmniejtrzyrazy

wchodzićnagórę,żebytowszystkownieść.Mójsynprzychodzijutrozrodziną

naobiadimusiałamzrobićsporezakupy.

-Zprzyjemnościąpanipomogę.-Brunettipodniósłwózek,któryważył

background image

chybazpiętnaściekilogramów.-Czypanisynmadużąrodzinę?

-Przyjdziezżonąidziećmi,adwojeznichprzyprowadzimojewnuki.

Będzienas...niechnopoliczę...dziesięcioro.

Przytrzymaładrzwi,żebyBrunettizmieściłsięobokniejzwózkiem.

Nacisnęłaautomatycznyprzełącznikświatłaipierwszaweszłanaschody.

-Nieuwierzypan,ilewzięliodemniezabrzoskwinie-zaczęła

opowiadać.-Mamyśrodeksierpnia,aoniwciążliczątrzytysiącelirówza

kilogram.Aleitakjekupiłam,boMarcolubiprzedobiademwkroićjedo

czerwonegowina,apotemzjeśćnadeser.Azaryby!Chciałamkupićrombo,ale

cenabyłazawysoka.Dobragotowanabosegazawszewszystkimsmakuje,więc

jąkupiłam,choćsprzedawcachciałdziesięćtysięcyzakilogram.Sametrzyryby

kosztowałymnieprawieczterdzieścitysięcylirów.-Zatrzymałasięna

pierwszympółpiętrze,tużprzeddrzwiamidoBankuWeronyispojrzałazgóry

naBrunettiego.-Zdziecinnychlatpamiętam,żebosegabyładlakotów.Adziś

muszępłacićdziesięćtysięcylirówzakilogram.

Odwróciłasięizaczęławchodzićwyżej.

-Panniesietętorbęzaucha,prawda?-spytała.

-Tak,proszępani.

-Todobrze,bonasamejgórzeleżykilogramfiginiechciałabym,żeby

sięzgniotły.

-Nicimsięniestanie.

background image

-PoszłamdoCasadelParmigianaikupiłamtrochęszynki,żebypodaćz

figami.ZnałamGiuliana,kiedybyłjeszczemałymchłopcem.Manajlepszą

szynkęwWenecji,nieuważapan?

-Mojażonateżuniegokupuje.

-Kosztujel’iradidio,alewartotylezapłacić,niesądzipan?

-Oczywiście,proszępani.

Dotarlinagórę.Staruszkacałyczastrzymaławrękuklucze,więcnie

musiałaznowuichszukać.

Otworzyłajedynyzamekwdrzwiachipchnęłaje,wpuszczając

Brunettiegododużegosalonuzczteremawysokimioknami,którewychodziły

naplac,aleterazbyłyzamknięteizakryteokiennicami.

SalonprzypominałBrunettiemupokojewidzianewmłodości.Byływnim

ogromnefotele,kanapawypchanakońskimwłosiem,którezawszekłuło

siedzących,ciężkieciemnobrązowekomody,naktórychstałysrebrnemiseczki

nacukierkiifotografiewsrebrnychramach,anapodłodzelanawenecka

posadzka,któralśniłanawetwprzyćmionymświetle.Brunettimiałwrażenie,że

znalazłsięwdomuswoichdziadków.

Wkuchniczułsiępodobnie.Byłtamkamiennyzlewiogromny,

walcowatygrzejniknawodęustawionywrogu.Stółkuchennymiałmarmurowy

blat,naktórymstaruszkamogłazarównowałkowaćciastonamakaron,jaki

prasować.

background image

-Proszępostawićtotam,przydrzwiach-powiedziała.-Chciałbypan

czegośsięnapić?

-Chętnienapijęsięwody,proszępani.

Takjakzrobiłabyjegobabka,zdjęłazgórnejpółkikredensusrebrnątacę,

naśrodkupołożyłamałą,okrągłąserwetkęrobionąszydełkiem,ananiej

postawiłakieliszekdowinazeszkłazMurano.Wyjęłazlodówkibutelkęwody

mineralnejinapełniłakieliszek.

-Grazieinfinite-powiedział,zanimwypiłwodę.Ostrożniepostawił

kieliszeknaśrodkuserwetkiiodmówił,gdyzamierzałamudolaćwięcej.-Czy

chciałabypani,żebymrozpakowałtorbę?

-Nietrzeba.Wiem,gdziewszystkoleżyigdzietoschować.Panjest

bardzouprzejmy,młodyczłowieku.Jakpansięnazywa?

-GuidoBrunetti.

-Izajmujesiępansprzedażąubezpieczeń?

-Tak,proszępani.

-Bardzopanudziękuję-powiedziała.Wstawiłakieliszekdozlewui

sięgnęładotorby.

Pamiętając,jakinaprawdęjestjegozawód,Brunettispytał:

-Czypanizawszewpuszczatakludzidomieszkania?Niepyta,kimsą?

-Niejestemgłupia.Niewpuszczamkażdego-odparła.-Zawszepytam,

czymajądzieci.Noi,oczywiście,musząbyćwenecjanami.

background image

Oczywiście,pomyślałBrunettiipogłębszymzastanowieniuprzyznał,że

jejmetodajestprawdopodobnieskuteczniejszaniżkorzystaniezdetektora

kłamstwaczysłużbbezpieczeństwa.

-Dziękujępanizawodę-powiedział.-Samzamknęzasobądrzwi.

-Jateżpanudziękuję-odparła,wyjmującztorbyfigi.

Brunettizszedłdwapiętraniżejizatrzymałsięnapółpiętrzepowyżej

wejściadoBankuWerony.Byłozupełniecicho,tylkoczasemniósłsięgłoslub

krzykkogośnaplacu.Przezmałeokienkanaklatceschodowejwpadałonikłe

światło.Spojrzałnazegarek-minęłapierwsza.Stałtamprzezdziesięćminuti

wciążsłyszałjedynieurywanedźwiękidochodzącezplacu.

Zszedłwolnoposchodachistanąłprzeddrzwiamidobanku.Zpewnym

zażenowaniempochyliłgłowęispojrzałwpoziomądziurkęodklucza

umieszczonąwmetalowychdrzwiachpancernych.Zobaczyłsłabeświatło,być

możelampy,którąktośzapomniałzgasić,gdyzamknąłokiennicewpiątekpo

pracy,alboprzyktórejktośpracowałwłaśnieteraz,wsobotniepopołudnie.

Brunettiwszedłzpowrotemnapółpiętroioparłsięplecamiościanę.Po

następnychdziesięciuminutachpołożyłchusteczkędonosanadrugimschodku

prowadzącymnawyższepiętro,poczympodciągnąłnogawkispodniiusiadł.

Pochyliłsięwprzód,oparłłokcienakolanach,pięściamipodparłbrodę.

Upłynęłosporoczasu.Wstał,przesunąłchusteczkędalejodbalustradyiznowu

usiadł,opierającsięplecamiościanę.Niejadłprzezcałydzień,nadodatekna

background image

klatceschodowejniebyłoprzewiewuidokuczałmuupał.Gdyspojrzałna

zegarek,byłopodrugiej.Postanowił,żeposiedzitudotrzeciejianiminuty

dłużej.

Otrzeciejczterdzieści,gdywciążtkwiłwtymsamymmiejscu,

zdecydowanyodejśćstądoczwartej,usłyszałzdołujakiśhałas.Podniósłsięi

wszedłkilkastopni.Niżejotworzyłysiędrzwi.Stałnieruchomo.Drzwizostały

zamknięte,kluczprzekręconywzamku,rozległsięodgłoskroków.Brunetti

wychyliłsięipopatrzyłwdół.Wmrokudostrzegłwysokiegomężczyznęw

garniturze,zaktówkąwręku,którymiałkrótkoobcięteciemnewłosy

odcinającesięodbiałego,wykrochmalonegokołnierzykakoszuli.Mężczyzna

odwróciłsięnazakręcieschodów,alejegosylwetkawciążbyłaniewyraźnaw

nikłymświetle.Brunetticichoposzedłzanim.Przechodząckołowejściado

banku,zajrzałprzezdziurkęizobaczył,żewśrodkujestciemno.

Usłyszałtrzaskzamykanychdrzwiwejściowych.Pędemzbiegłpo

schodach,gwałtownymruchemszarpnąłzaklamkęiwyszedłnaplac.Nachwilę

oślepiłogoostresłońce,musiałprzysłonićoczyręką.Gdyjąodsunął,przebiegł

wzrokiemplacizobaczyłjedyniesportoweubraniawpastelowychkolorachi

białekoszule.SkręciłwprawoizerknąłnaCalledellaBissa,aleniebyłotam

mężczyznywciemnymgarniturze.Pobiegłnadrugąstronęplacuizajrzałw

wąskizaułekprowadzącydonajbliższegomostu.Tamteżgoniezauważył.Od

placuodchodziłoprzynajmniejpięćuliciBrunettiuzmysłowiłsobie,żezanim

background image

sprawdziwszystkie,mężczyznazbankubędziejużdaleko.Amożewsiądziedo

tramwajuwodnego?PostanowiłpobiecnaprzystańprzymościeRialto.

Uskakującprzechodniomzdrogiiprzepychającsięmiędzynimi,dobiegłdo

kanałuipopędziłdalejnaprzystanektramwaju82.Gdydotarłnamiejsce,łódź

właśnieodpływała,kierującsięwstronęSanMarcuolaidworcakolejowego.

Przepchałsięprzeztłumjapońskichturystówistanąłprzynabrzeżu.

Omiótłwzrokiemludzistojącychnapokładzieisiedzącychwśrodku.Tramwaj

byłzatłoczony,awiększośćpasażerówmiałanasobieniezobowiązujące

ubrania.Wkońcudostrzegłmężczyznęwciemnymgarniturzeibiałejkoszuli,

którystałzdrugiejstronypokładu.Właśniezapaliłpapierosaiodwróciłsię,

żebywyrzucićzapałkędowody.Choćjegokarkwyglądałtaksamojakkark

człowiekawidzianegonaschodach,Brunettiniemiałcałkowitejpewności.Gdy

mężczyznaodwróciłsię.bokiem,Brunettiuważnieprzyjrzałsięprofilowi,

usiłujączapamiętaćrysytwarzy.PochwiliłódźwpłynęłapodmostRialtoi

człowiekwciemnymgarniturzezniknąłBrunettiemuzoczu.

Rozdział14

Brunettiponiósłporażkęipostąpiłtak,jakpostąpiłbykażdyrozsądny

mężczyznanajegomiejscu-zadzwoniłdożony.Gdyotrzymałpołączeniez

pokojemPaoli,wsłuchawceusłyszałgłosChiary.

-Ciao,Papa,szkoda,żeniepojechałeśznami.ZaVicenząpociągstanąłi

czekaliśmyprawiedwiegodziny.Niktniewiedział,cosięwydarzyło,apotem

background image

konduktorpowiedziałnam,żejakaśkobietarzuciłasiępodpociągmiędzy

VicenząiWeronąidlategotakdługostaliśmy.Chybatyleczasuzajęłoim

sprzątanie.Kiedywreszcieruszyliśmy,przezcałądrogędoWeronysiedziałam

przyoknie,aleniczegoniezauważyłam.Myślisz,żetakszybkosprzątnęli

wszystko?

-Pewnotak,cara.Czymamajestwpokoju?

-Jest.Amożeśladybyłypodrugiejstronie,ajapatrzyłamnietamgdzie

potrzeba.Jakmyślisz?

-Toniewykluczone,Chiaro.Czymogęrozmawiaćzmamą?

-Jasne,tato.Stoituobok.Powiedzmi,dlaczegoludzierzucająsiępod

pociąg.

-Możedlategożektośniepozwalaimporozmawiaćzosobą,zktórąchcą

porozmawiać.

-Och,tato,zawszesięwygłupiasz.Jużcijądaję.

Wygłupiamsię?-pomyślałBrunetti,przekonany,żejegogłosbrzmiał

najzupełniejpoważnie.

-Ciao,Guido-odezwałasięPaola.-Słyszałeśtęhistorię?Naszacórka

jestżądnawidokukrwi.

-Kiedydotarliścienamiejsce?

-Zpółgodzinytemu.Musieliśmyzjeśćobiadwpociągu.Coś

obrzydliwego.Coporabiałeś?Znalazłeśinsalatadicalamari?

background image

-Jeszczenie.Właśniewszedłemdodomu.

-ByłeśwMestre?Ajadłeśobiad?

-Niezdążyłem.Miałemcośdozałatwienia.

-Notak.Insalatadicalamarijestwlodówce.Zjedzjądziś,najpóźniej

jutro,zanimsięzepsujewtymupale.-Brunettiusłyszałniewyraźnygłos

Chiary,apotemPaolaspytała:-Przyjedzieszjutro?

-Niemogę.Zidentyfikowaliśmyzwłoki.

-Ktotobył?

-LeonardoMascari,dyrektortutejszegooddziałuBankuWerony.Znasz

go?

-Nie,nigdyonimniesłyszałam.PochodzizWenecji?

-Chybatak.Jegożonajestwenecjanką.

PonownieusłyszałgłosChiary.Podłuższymczasieznowuodezwałasię

Paola:

-Przepraszam,Guido.Chiarachceiśćnaspaceriniemożeznaleźć

swetra.

Jużsamosłowo„sweter”uprzytomniłoBrunettiemu,jakgorącojestw

mieszkaniu,nawetprzyotwartychoknach.

-Paola,czymasznumertelefonuPadovaniego?Patrzyłemwksiążce

telefonicznej,alenieznalazłemjegonazwiska.-Brunettiwiedział,żeżonanie

spyta,pocomutennumer,więcodrazuwyjaśnił:-Nieprzychodziminamyśl

background image

niktinny,ktomógłbyudzielićmiinformacjinatemattutejszegoświatka

gejowskiego.

-PrzecieżonodlatmieszkawRzymie.

-Wiem,wiem.Alecokilkamiesięcyprzyjeżdżatu,żebynapisaćrecenzje

zwystawiodwiedzićrodzinę.

-Możeitak-odparłaPaola,przyjmująctonosobyniedokońca

przekonanej.-Poczekajchwilę.Wezmęnotes.-Odłożyłasłuchawkęikazała

Brunettiemuczekaćtakdługo,iżdoszedłdowniosku,żenotesznajdujesięw

drugimpokoju,amożenawetwinnymbudynku.Wreszcieznowuusłyszałjej

głos.-Znalazłamtennumer:5224404.Sądzę,żejestwksiążcetelefonicznej

przynazwiskuludzi,którzysprzedaliPadovaniemumieszkanie.Gdybędziecie

rozmawiać,pozdrówgoodemnie.

-Dobrze.GdziejestRaffi?

-Zniknął,gdytylkownieśliśmybagaże.Przypuszczam,żewrócina

kolację.

-Ucałujgoodemnie.Zadzwoniędociebiewtygodniu.

Pozłożonychsobienawzajemobietnicach,żebędąwkontakcie,ipo

kolejnymprzypomnieniuoinsalatadicalamari,rozłączylisię,aBrunetti

stwierdziłwduchu,iżjestcośdziwnegowtym,żemężczyzna,którywyjeżdża

natydzieńzdomu,niedzwoniwtymczasiedożony.Możewyglądatotrochę

inaczej,gdyniemajądzieci,alenieprzypuszczał,bytenfaktmiałażtakie

background image

znaczenie.

WybrałnumerPadovaniegoiusłyszał,jaktocorazczęściejzdarzałosię

weWłoszech,głosautomatycznejsekretarki,informujący,żeprofesorPadovani

niemożeterazodebraćtelefonu,aleoddzwoni,gdytylkobędziemógł.Brunetti

zostawiłwiadomośćzprośbą,abyprofesorPadovanidoniegozatelefonował,i

odłożyłsłuchawkę.

Poszedłdokuchni,wyjąłzlodówkisałatkę.Zdjąłplastykowąfolięiwziął

palcamikawałekkałamarnicy.Żując,sięgnąłdolodówkipobutelkęsoavei

napełniłkieliszekwinem.Zkieliszkiemwjednejręce,asałatkąwdrugiej,

wyszedłnatarasipostawiłwszystkonaniskimstolikuzeszklanymblatem.

Wróciłdokuchnipochlebiuwzględniającwymogicywilizacji-wyjąłz

szufladywidelec.

Gdyusiadłnatarasie,odłamałpajdęchleba,położyłnanimkawałek

kałamarnicyizacząłjeść.Niewątpliwiebankowcymająwielepracyrównieżw

soboty,pomyślał.Pieniądznieodpoczywanawetwświęta.Ajeśliktośpracuje

wweekend,toniechcezakłócaćsobiespokojuodpowiadaniemnatelefony.

Możepowiedzieć,żezaszłapomyłka,inieodebraćnastępnegotelefonu.Nie

chce,bymuprzeszkadzano.

Wsałatcebyłojaknajegogustzadużoselera,więcodsunąłwidelcem

małekawałkinabok.DolałsobiewinaiprzyszłamunamyślopowieśćzBiblii.

ChybauMarkajesttakifragment,mówiącyozniknięciuJezusa,kiedywracał

background image

doNazaretupopierwszympobyciewJerozolimie.Mariasądziła,żejestz

Józefem,razemzmężczyznami,aświątobliwyJózefprzypuszczał,żeJezusjest

zmatką,wgrupiekobiet.Dopierogdypodróżującyzatrzymalisięnanocny

odpoczynekiJózefspotkałsięzMarią,wyszłonajaw,żeJezusanigdzienie

ma.Okazałosię,żezostałwJerozolimieinauczałwświątyni.Pracownicy

BankuWeronyprzypuszczali,żeMascarijestwMesynie,wobectego

pracownicyoddziałuwMesyniemusielisądzić,żeMascarijestgdzieśindziej,

wprzeciwnymraziezadzwonilibydoWenecjizpytaniem,dlaczegonie

przyjechał.

BrunettiposzedłdosalonuiwziąłzestołuzeszytChiary,jedenzwielu

leżącychwśródmasydługopisów.Zeszytbyłczysty,naokładcemiałładny

rysunekMyszkiMiki.Brunettizabrałgorazemzdługopisemnataras.

Zacząłrobićlistęsprawdozałatwieniawponiedziałekrano.Zadzwonić

doBankuWeronyzpytaniem,dokądwybierałsięMascari,apotemzadzwonić

dobankuwMesynieidowiedziećsię,jakwyjaśnionojegonieobecność.

Sprawdzić,dlaczegonicjeszczeniewiadomoopochodzeniubutówisukni.

ZacząćgrzebaćwprzeszłościMascariego,zbadaćjegożycieosobisteisytuację

finansową.Jeszczerazprzejrzećraportzsekcjizwłokizobaczyć,czy

wspomnianocośoogolonychnogach.Pozatymtrzebaporozmawiaćz

Vianellem,którymożezebrałjużinformacjenatematLegaimecenasa

Santomauro.

background image

Gdyusłyszałdzwonektelefonu,przezchwilęłudziłsię,żetoPaola,ale

jednocześniezdawałsobiesprawę,żetoniemożliwe.Wszedłdomieszkaniai

podniósłsłuchawkę.

-Ciao,Guido.MówiDamiano.Dzwoniłeśdomnie.

-A,panprofesor?

-Ech-odparłdziennikarzznonszalancją-podobamisiętentytułiw

tymtygodniusprawdzam,jakbrzminamojejsekretarce.Aco?Tobiesięnie

spodobał?

-Skądże-beznamysłupowiedziałBrunetti.-Brzmiwspaniale.Ale

czegojesteśprofesorem?

NaliniiodPadovaniegozaległaprzeciągłacisza.

-Kiedyśprowadziłemserięzajęćzmalarstwawszkoledladziewcząt,

jeszczewlatachsiedemdziesiątych.Czytwoimzdaniemtosięliczy?

-Chybatak-zgodziłsięBrunetti.

-Możenadszedłczas,żebyzmienićtreśćwiadomościnasekretarce.Jak

wedługciebiebrzmiokreślenie„komendantPadovani”?Mniesięnawetpodoba.

Jeślichcesz,zarazzmieniętekst,apotemtydomniezadzwonisz.

-Nie,Damiano,nietrzeba.Chciałbymporozmawiaćztobąoczym

innym.

-Noidobrze.Nagrywanienowegotekstuzabieramimnóstwoczasu.

Tyleguzikówmuszęprzycisnąć.Zapierwszymrazemnasekretarcenagrałysię

background image

mojeprzekleństwa.Przeztydzieńniktniezostawiłwiadomościiwtedyprzyszło

minamyśl,żeaparaturaniedziała.Dlapewnościzadzwoniłemdosiebiez

budki.Byłemwstrząśniętysłownictwemtejmaszyny.Popędziłemdodomui

natychmiastzmieniłemtekst.Alewciążmamztymkłopoty.Napewnonie

chceszzadzwonićdomniezadwadzieściaminut?

-Raczejnie,Damiano.Maszczas,żebyzemnąporozmawiać?

-Dlaciebie,Guido,jestem-jakpowiedziałpewienangielskipoeta,mając

namyślizupełniecoinnego-„wolny,wolnyjakobłoki,mógłbymniewiatrpo

świecienosić”*.

Brunettiwiedział,żewypadaspytaćopochodzeniecytatu,aleniezrobił

tego.

-Tomożetrochępotrwać.Czyzechciałbyśumówićsięzemnąna

kolację?-spytał.

-APaola?

-Zabraładzieciwgóry.

Padovanizamilkłnachwilę,aBrunettiniepotrafiłzinterpretowaćjego

milczeniainaczejniżjakoprzejawspekulacjimyślowych.

-Mamtusprawęmorderstwa-dodałszybko-ahotelzarezerwowaliśmy

jużwielemiesięcytemu,więcPaolapojechałazdzieciakamidoBolzano.Jeśli

uporamsięztymnaczas,dołączędonich.Dlategodociebiedzwonię.

Pomyślałemsobie,żemógłbyśmipomóc.

background image

-Wrozwiązaniusprawymorderstwa?Toszaleniepodniecające.Odkiedy

zaczęłasiętahistoriazAIDS,rzadkostykanisięzeświatemprzestępczym.

-Achtak-rzekłBrunetti,niemającpomysłunastosownąreplikę.-Może

zjemyrazemkolację?Gdziezechcesz.

Padovanizastanowiłsięchwilęipowiedział:

-Posłuchaj,Guido,jutrowracamdoRzymu,atuwlodówcemampełno

jedzenia.Przyjdźipomóżmijąopróżnić.Niespodziewajsięniczego

wykwintnego.Zrobięmakaronicośdotego.

-Dobrze.Gdziemieszkasz?

-WDorsoduro.Wiesz,gdziejestRamodietrogl’Incurabili?-Padovani

wymieniłnazwęmałegoplacuzzawszeczynnąfontanną,tużprzyZattere.

-Wiem.

-Stańtyłemdofontanny,atwarządowąskiegokanału.Pierwszedrzwina

prawoprowadządomnie.-Takiewyjaśnieniebyłodużoprostszeniżpodawanie

nazwyinumeruulicy,iwystarczałokażdemuwenecjaninowi,abybeztrudu

trafićnamiejsce.

-Dobrze.Októrej?

-Oósmej.

-Coprzynieść?

-Absolutnienic.Jeślicośprzyniesiesz,będziemymusielitozjeść,ato,co

mam,itakwystarczynanakarmieniedrużynypiłkarskiej.Proszę,nicnie

background image

przynoś.

-Wporządku.Dozobaczeniaoósmej.Dzięki,Damiano.

-Całaprzyjemnośćpomojejstronie.Oczymchceszzemną

porozmawiać?Araczejokim?Zanimprzyjdziesz,spróbujęprzeszukać

zakamarkimojejpamięci,amożenawetzdążęzadzwonićdoparuosób.

-Chodziodwóchpanów.JedentoLeonardoMascari.

-Nigdyonimniesłyszałem.

-AdrugitoGiancarloSantomauro.

Padovaniażgwizdnął.

-Awięcwreszciepoznaliściesięnaświątobliwymmecenasie!

-Zobaczymysięoósmej-powiedziałBrunetti.

-Żartowałemsobie-rzekłPadovaniześmiechemiodłożyłsłuchawkę.

OósmejBrunetti,świeżowykąpanyiogolony,stanąłzbutelkąbarbera

przydrzwiachnaprawoodmałejfontannynaplacuRamodietrogl’Incurabilii

nacisnąłdzwonek.Frontowąścianębudynkuwysokoprzesłaniałjaśmin,który

rósłwdwóchdonicachzterakotypoobustronachwejściaicudowniepachniał.

Dzwonekbyłtylkojeden,awięccałydomstanowiłwłasnośćjednejosoby-

nieprawdopodobnywprostluksus,przemknęłoprzezmyślBrunettiemu.

PadovaniniemalnatychmiastotworzyłdrzwiiwyciągnąłrękędoBrunettiego.

Trzymającjegodłońwciepłym,mocnymuścisku,wprowadziłgodośrodka,

mówiąc:

background image

-Niestójwtymżarze.Chybapostradałemzmysły,decydującsięna

powrótdoRzymuwtakąpogodę,aletammamklimatyzowanemieszkanie.

PuściłdłońBrunettiegoicofnąłsięokrok.Jaktobywapodługim

niewidzeniu,jedendyskretnieotaksowałspojrzeniemdrugiego,abyzobaczyć,

nailesięzmienił-utył,schudłczyposiwiał.

Stwierdziwszy,żePadovaniwciążwyglądanaprzysadzistegozbira,choć

wcalenimniejest,Brunettiobjąłwzrokiemwielkipokój,wysokinadwie

kondygnacje,sięgającydachuzumieszczonymiwnimświetlikami.Otaczałago

ztrzechstrongaleria,naktórąwchodziłosiępodrewnianychschodach.Czwarty

bokbyłzabudowany,zaścianąprawdopodobniemieściłasięsypialnia.

-Cotubyłoprzedtem?Przystań?-spytałBrunetti,pamiętając,żetużza

domemjestmałykanałiodtejstronymożnabyłobeztruduwciągnąćdośrodka

łodziewymagającenaprawy.

-Zgadzasię.Bystryjesteś.Kiedykupiłemtendom,staływnim

uszkodzonełodzie,awdachubyłydziurywielkościmelona.

-Jakdługogomasz?-zapytałBrunetti,rozglądającsięwokołoiszacując,

ilewłożonopracyipieniędzy,abytendomwyglądałtakjakteraz.

-Osiemlat.

-Kosztowałociętosporopracy.Alenaszczęścieniemaszsąsiadów-

stwierdziłBrunetti,wręczającgospodarzowibutelkę,owiniętąwbiałąbibułkę.

-Prosiłemcię,żebyśnicnieprzynosił.

background image

-Winosięniezepsuje-odparłBrunettizuśmiechem.

-Bardzodziękuję,aleniemusiałeśtegorobić-powiedziałPadovani,

choćwiadomobyło,żegośćzaproszonynakolacjęniemożepojawićsiębez

podarunku,podobniejakgospodarzniemożepodaćmuresztekzpoprzedniego

dnia.-Czujsięjakusiebieirozejrzyjpomieszkaniu,ajazajmęsięjedzeniem-

rzekł,idącwstronędrzwizwitrażowymiszybami,zaktórymiznajdowałasię

kuchnia.-Wkubełkujestlód,gdybyśchciałzrobićsobiedrinka.

PochwiliBrunettiusłyszałbrzdękigarnkówipokrywekorazszumwody

zkranu.Spojrzałwdółistwierdził,żepodłogajestwyłożonaciemnymi

dębowymiklepkami,aleprzedkominkiemwidaćwypaloneplamytworzące

półokrąg.Popatrzyłnaniezprzykrością,zastanawiającsię,czypochwalać

gospodarzazato,żeprzedkładawygodęnadwzględybezpieczeństwa,czyganić

gozato,żezniszczyłtakwspaniałyparkiet.Nadkominkiemprzymocowanodo

gipsowejścianydługądrewnianąbelkę,naktórejstałakolekcjakolorowych

figurekzcommediadell’artewtanecznychpozach.Dwieścianybyły

zawieszoneobrazami;chaotycznierozmieszczone,bezuwzględnieniastylówi

szkółmalarskich,rywalizowałymiędzysobąozainteresowaniepatrzącego.

Ostrośćwspółzawodnictwaświadczyłaoguścieosoby,któradokonałatakiego

ichdoboru.BrunettidostrzegłjednegoGuttosa,któregoniezbytlubił,ijednego

Morandiego,którymusiępodobał.Wisiałytamrównieżtrzyobrazy

Ferruzziego,akażdycieszyłoko,ukazującpięknoWenecji.Trochęnalewood

background image

kominkaznajdowałsięobrazMadonny-niewątpliwiepochodzącyzeszkoły

florenckiejiprawdopodobniepowstaływpiętnastymwieku-któraspoglądałaz

uwielbieniemnaniemowlę,równiebrzydkiejaknainnychobrazach

przedstawiającychMadonnęzDzieciątkiem.Wtajemnicyprzedwszystkimi

BrunettiiPaolaodwielulatszukalinajbrzydszegowizerunkudzieciątkaJezus

wsztuceZachodu.Obecniepalmępierwszeństwaprzyznaliwyjątkowo

marudnemudziecku,eksponowanemuwsalitrzynastej,wpinakotecewSienie.

Dzieciątko,naktórepatrzyłBrunetti,niemogłoodebraćprzewodnictwawtej

konkurencjiwizerunkowizeSieny.Najednejścianiewisiaładługapółkaz

rzeźbionegodrewna-niegdyśzapewneczęśćszafylubkomody-naktórejstały

różnokoloroweceramicznemiski,prawdopodobniedziełasztuki

muzułmańskiej,zważywszynageometrycznezdobnictwoiwężowate

przedstawieniakaligraficzne.

WdrzwiachkuchnistanąłPadovani.

-Chceszdrinka?-zapytał.

-Nie,dziękuję.Chętnienapijęsięwina.Przytakimupaleniemamochoty

namocniejszealkohole.

-Doskonalecięrozumiem.Porazpierwszyodtrzechlatprzyjechałemtu

wletniejporzeiprzypomniałemsobie,jakmożedoskwieraćtenupał.Gdy

zdarzamisiębyćpodrugiejstroniekanałunocą,podczasodpływu,zapach

przyprawiamnieomdłości.

background image

-Tutajgonieczujesz?-spytałBrunetti.

-Nie.CanaledellaGiudeccajestchybagłębszyalbowodapłyniewnim

szybciej-samniewiem.Aletuniedochodzitenzapach,przynajmniejjeszcze

niejestodczuwalny.Jeślikanałybędądalejpogłębiane,abyprzepuścićte

gigantycznetankowce...jakonesięzwą-supertankowce?-toBógjedenwie,co

sięstaniezlaguną.

Padovanipodszedłdopodłużnegodrewnianegostołu,nakrytegodla

dwóchosób,wziąłstojącąnanimijużotwartąbutelkędolcettoinalałwinodo

dwóchkieliszków.

-Ludziomwydajesię,żezagładamiastanastąpiwwynikujakiejś

wielkiejpowodzialboklęskiżywiołowej,alemoimzdaniemprzyczynamoże

byćdużobardziejprozaiczna-kontynuowałtemat,podchodzącdoBrunettiegoi

podającmukieliszek.

-Amianowicie?-zainteresowałsięBrunetti.Posmakowałwinoi

stwierdził,żemuodpowiada.

-Przeznaswymarłymorzaitylkoczekać,gdyzacznącuchnąć.A

ponieważlagunajestodnogąAdriatyku,AdriatykzaśjestodnogąMorza

Śródziemnego,któryzkolei...jużrozumiesz.Jestemprzekonany,żewodypo

prostuwymrą,amyalbobędziemymusieliwynieśćsięztegomiasta,albo

napełnićkanały,awówczasitakniedasiętutajmieszkać.

TateoriawydałasięBrunettiemuoryginalnaizpewnościąniemniej

background image

pesymistycznaniżwieleinnych,którympoczęścidawałwiarę.Ludzieciągle

mówiliobliskimkońcumiasta,amimotocenymieszkańcokilkalatpodwajały

się,czynszebyłytakwyśrubowane,żeprzeciętnypracownikniemógłsobie

pozwolićnaichpłacenie.Wenecjaniekupowaliisprzedawalinieruchomościw

czasiewojenkrzyżowych,zarazyczynajazdówobcycharmiiipewnejest,że

dalejbędątakpostępowaćniezależnieodczekającejichkatastrofyekologicznej.

-Wszystkojestprzyszykowane-oznajmiłPadovani,siadającwjednymz

głębokichfoteli.-Muszętylkougotowaćmakaron.Wprowadźmniewtemat,

żebymmiałoczymmyśleć,gdybędęmieszałwgarnku.

Brunettiusiadłnaprzeciwniegonakanapie.Wypiłtrochęwinaiostrożnie

dobierającsłowa,powiedział:

-Mampowodysądzić,żeSantomaurojestzwiązanyzpewnym

prostytuującymsiętranswestytą,którymieszkai,jaksięzdaje,pracujew

Mestre.

-Wjakimsensie„jestzwiązany”?-spytałspokojniePadovani.

-Seksualnym-odparłkrótkoBrunetti.-Aletwierdzi,żejestjego

adwokatem.

-Jednoniewykluczadrugiego,prawda?

-Zgadzasię,niewyklucza,aleodczasugdyspotkałemgow

towarzystwietegomłodegoczłowieka,usiłujeuniemożliwićmiprzesłuchanie

go.

background image

-Czylikogo?

-Tegomłodegoczłowieka.

-Rozumiem-odparłPadovaniiwypiłłykwina.-Cośjeszcze?

-Tegodrugiegomężczyznę,októrymciwspomniałem-Leonarda

Mascariego-znalezionowponiedziałekmartwegonapolachwMestre.

-Byłtranswestytą?

-Natowygląda.

-Cowspólnegomajednozdrugim?

-Tenmłodyczłowiek,klientSantomaura,zaprzecza,iżznałMascariego,

aletonieprawda.

-Skądwiesz?

-Musiszuwierzyćminasłowo,Damiano.Poprostuwiem.Tylerazy

byłemświadkiemtakichscen,żepoprostuwiem.Onrozpoznałgonarysunku,

apotemudał,żenigdygoniewidział.

-Jaksięnazywatenmłodyczłowiek?-spytałPadovani.

-Tegoniemogęcipowiedzieć.Zapadłacisza.

-Guido-odezwałsięPadovani.-ZnamwieluchłopcówzMestre.

Dawniejznałemichbardzowielu.Jeślichcesz,abymwtymśledztwiebył

twoimkonsultantemdosprawgejowskich...-powiedziałtesłowabezcienia

ironiiczyurazy-...tomuszęznaćnazwiskotegoczłowieka.Zapewniamcię,że

zachowamwtajemnicywszystko,comipowiesz.Aleniebędęwstaniedostrzec

background image

powiązańmiędzytymisprawami,jeśliniepoznamjegonazwiska.-Brunetti

dalejmilczał.-Totyzadzwoniłeśdomnie,Guido,aniejadociebie-dodał

Padovaniiwstał.-Idęugotowaćmakaron.Siadamydostołuzapiętnaście

minut?

CzekającnaPadovaniego,Brunettiprzyjrzałsięksiążkom,które

pokrywałyjednąścianę.Wyjąłalbumnatematodkryćarcheologicznychw

Chinach,usiadłnakanapieiprzeglądałzdjęcia,dopókiniezobaczył

wchodzącegodopokojuPadovaniego.

-Atavola,tuttiatavola.Mangiamo!-zawołałgospodarz.Brunetti

odłożyłksiążkęipodszedłdostołu.-Siadajtutaj,zlewejstrony-powiedział

Padovani.Postawiłmisęzmakaroneminatychmiastzacząłnakładać

Brunettiemusutąporcję.

Brunettipoczekał,ażPadovaninałożysobie,izacząłjeść.Pomidory,

cebula,pokrojonyboczekiodrobinapepperoncino,apodspodempennerigate,

jegoulubionysuchymakaron.

-Bardzodobre-powiedziałzeszczerymuznaniem.-Lubię

pepperoncino.

-Całeszczęście.Zawszesięobawiam,żedlagościsosbędziezbyt

pikantny.

-Jestdoskonały-pochwaliłBrunettigospodarzaijadłdalej.Gdyi

Padovaninakładałmudrugąporcję,powiedział:-OnnazywasięFrancesco

background image

Crespo.

-Mogłemprzypuszczać.-Padovaniciężkowestchnął.Pochwili,już

znaczniebardziejzaciekawiony,spytał:-Czynapewnoniedodałemzadużo

pepperoncino?

Brunettipokręciłgłowąiskończyłdokładkę.GdyPadovanisięgnąłpo

łyżkęimisęzmakaronem,zasłoniłtalerzrękami.

-Lepiejsięzastanów,Guido.Niewielejużbędziedojedzenia.

-Dziękuję,Damiano.

-Jakchcesz.AlePaolaniemaprawawinićmniezato,żezagłodziłeśsię

naśmierćpodczasjejnieobecności.

Padovanizebrałtalerzeisztućce,włożyłjedomiskiiwyszedłdokuchni.

Dwarazykrążyłmiędzypokojemikuchnią,zanimznowusiadłprzystole.Za

pierwszymrazemwniósłpieczonepiersiindyka,zmielone,zawiniętewplaster

boczku,obłożonewianuszkiemziemniaków,azadrugim-talerzzpieczonymi

nagrillupaprykamipolanymioliwąidużąmiskęsałaty.

-Niemanicwięcej-oznajmił,jużsiedzącprzystole.Tonjegogłosu

wskazywał,żenależypotraktowaćtesłowajakoprzeprosiny.

Gdynałożylisobiejedzenie,Padovaninapełniłkieliszki.

-CrespopochodzichybazMantui.Zeczterylatatemuprzeniósłsiędo

Padwy.Studiowałfarmację,alewkrótcedoszedłdoprzekonania,żeżycie

potoczysiębardziejciekawie,jeślipójdziezaswoimiskłonnościamiizostanie

background image

kurwą.Szybkouprzytomniłsobie,żenajlepiejbędziezostaćutrzymankiem

jakiegośstarszegopana.Jaktozwyklebywa,miałmieszkanie,samochód,dużo

pieniędzynaubranie,awzamianmusiałtylkobyćdodyspozycji,gdyczłowiek,

którypłaciłrachunki,zdołałwyrwaćsięzbanku,zzebraniaradymiejskiejczy

spodkurateliwłasnejżony.Wydajemisię,żemiałwtedyzaledwiez

osiemnaścielat.Ibyłbardzourodziwy.-Padovaniprzerwał;rękawktórej

trzymałwidelec,zawisławpowietrzu.-Wgruncierzeczyprzypominałmi

wtedyBachusaCaravaggia:byłpiękny,alezbytzmyślnyibezmała

zdeprawowany.

PadovanipodsunąłBrunettiemupaprykiisamsiępoczęstował.

-Ostatniawiadomość,jakąusłyszałembezpośrednioodniego,byłataka,

żezwiązałsięzksięgowymzTreviso.AleFrancozawszezbaczałnazłądrogęi

księgowywkońcugowyrzucił.Najpierwchybagopobił,apotemwyrzucił.Nie

wiem,kiedyFrancescoodkryłwsobieskłonnośćdotranswestytyzmu.Te

sprawywogólemnienieinteresują.Prawdęmówiąc,nierozumiem,ocowtym

chodzi.Jeślimężczyznachcemiećkobietę,tomożewybieraćspośródkobiet.

-Możewtensposóboszukujesię,żejestzkobietą-odparłBrunetti,

wykorzystującteorięPaoliiwreszciewidzącsensjejprzypuszczeń.

-Może.Aletosmutne,prawda?-Padovaniodsunąłnaboktalerzi

odchyliłsięwtył.-Chcępowiedzieć,żeciąglesięoszukujemy.Wmawiamy

sobie,żekogośkochamy,iwymyślamypotemupowody.Usprawiedliwiamy

background image

przedsobąwłasnekłamstwa.Awydawałobysię,żeprzynajmniejwobecsiebie

powinniśmynieudawać,aleszczerzeiuczciwiepowiedziećsobie,zkim

chcemyiśćdołóżka.Choćnatylepowinnobyćnasstać.Sięgnąłpomiskęz

sałatą,posypałliściesolą,polałszczodrzeoliwąispryskałsporąilościąoctu

winnego.Brunettipodałmuswójtalerziwzamianotrzymałczysty.Padovani

podsunąłmumiskęzsałatą,mówiąc:

-Częstujsię.Deseruniebędzie,tylkoowoce.

-Cieszęsię,żenierobiłeśsobiesubiekcji-odparłBrunetti,naco

Padovanisięroześmiał.

-Słowodaję,żewszystkobyłowdomu.Próczowoców.

Brunettinałożyłsobieodrobinęsałaty,gospodarzzadowoliłsięnawet

mniejsząporcją.

-Cojeszczeonimwiesz?-spytałBrunetti.

-Słyszałem,żechodziwdamskichstrojachimówiosobieperFrancesca.

Słyszałemteż,żeprzestałbywaćnaViaCappuccina.Amożeodwiedzamiejskie

parkiwMestre?

-Jednoidrugie.Niewiem,czyprzestałtambywać.Wiadomojednak,że

mieszkawbardzoprzyjemnejokolicyinadrzwiachmieszkaniajesttabliczkaz

jegonazwiskiem.

-Natabliczcemożebyćjakiekolwieknazwisko.Ważne,ktopłaciczynsz

-zauważyłPadovani,najwyraźniejdośćdobrzeznająctesprawy.

background image

-Chybamaszrację-zgodziłsięBrunetti.

-Niewielewięcejonimwiem.Niejestzłymczłowiekiem,aprzynajmniej

niebył,gdygoznałem.Alejestpodstępnyipodatnynawpływy.Tosątrwałe

cechy,więcmógłcinakłamać,jeśliwidziałwtymswójinteres.

-Takzachowujesięwiększośćludzi,zktórymimamdoczynienia-

stwierdziłBrunetti.

Padovaniuśmiechnąłsięidodał:

-Takzachowujesięwiększośćludzi,zktórymiciąglemamydo

czynienia.

Brunettiroześmiałsię,przyjmującgorzkąprawdęzawartąwtym

stwierdzeniu.

-Poranaowoce-powiedziałgospodarzizabrałzestołutalerze.Pochwili

wniósłjasnoniebieskąceramicznąmisęzsześciomadoskonałejjakości

brzoskwiniami.PodałBrunettiemutalerzykdeserowyipostawiłprzednimmisę

zowocami.Brunettiwziąłbrzoskwinię.

-ComożeszmipowiedziećoSantomaurze?-zapytał,wskupieniu

obierającowoczeskórki.

-Masznamyśliprezesa,czyjaktamosobiemówi,LegadellaMoralita?-

GdyPadovaniwypowiadałnazwęstowarzyszenia,jegogłosprzybrałgłęboki,

posępnyton.

-Tak.

background image

-Wystarczającodużowiemnajegotemat,byzapewnićcię,że

wiadomośćopowołaniudożyciaorganizacjiiojejcelachwywołaławpewnych

kręgachtakiesamorozbawienie,zjakimniegdyśprzyjmowaliśmyzakusy

RockaHudsonanacnotęDorisDay,aterazprzyjmujemyseksualnepopisy

pojawiającychsięnaekranieaktorówzarównorodzimych,jakamerykańskich.

-Czyztegowynika,żerzeczjestpowszechnieznana?

-Itak,inie.Jestznanawiększościznas,alerespektujemy

dżentelmeńskiezasady-wprzeciwieństwiedopolityków-inieplotkujemyo

osobachznaszegogrona.Gdybyśmyzaczęlirozgłaszaćpewnewiadomości,

zabrakłobyludzidorządzeniapaństwem,takżewatykańskim.

Brunettiucieszyłsię,żePadovaniznowustałsięsobą,błyskotliwym

gawędziarzem,zajakiegogouważał.

-AleżebykierowaćtakąorganizacjąjakLega?Jakudałamusiętak

oczywistamistyfikacja?

-Doskonałepytanie.Gdyprzyjrzyszsięhistoriitejorganizacji,

zobaczysz,żewjejpoczątkachSantomaurobyłzaledwieeminencegrisecałego

ruchu.Niesądzę,żebywogólekojarzonozLegajegonazwisko.Niedalejjak

dwalatatemuotrzymałoficjalnąfunkcjęidopierowzeszłymrokuzaczęłobyć

onimgłośno,gdywybranogozarządcą,przełożonym-niewiem,jaknazywają

swegoprzywódcę,możewielkimprzeorem?Jakośtakpretensjonalnie.

-Dlaczegoniktsięwtedynieodezwał?

background image

-Chybadlategożewiększośćznasnietraktowałategostowarzyszenia

serio-przyznałPadovaniidodałzrzadkąuniegopowagą:-Cobyłodużym

błędem.

-Dlaczegotakuważasz?

-Mamwrażenie,żeatmosferapolitycznasprzyjatemu,bywprzyszłości

powstawałytakiegrupyjakLega,którechcądoprowadzićdodezintegracji

większychgrup,dorozbiciadużychcałościnaczęści.Spójrztylko,cosiędzieje

wEuropieWschodniejiwJugosławii.Spójrznanaszychpolityków,którzy

chcąznowupodzielićWłochynamałe,niezależneregiony.

-Czytyprzypadkiemnieprzesadzasz?

-Bardzomożliwe.Złatwościąmożnaprzyjąć,żeLegadellaMoralita

zrzeszagromadkęniewinnychstaruszek,którelubiąsięspotykaćigawędzićo

starychdobrychczasach.Alektotaknaprawdęwie,iluczłonkówliczyto

stowarzyszenie?Jakiesąjegorzeczywistecele?

UpodobaniedoteoriispiskowychWłosiwysysajązmlekiemmatki,

pomyślałBrunetti.Żadennieoprzesięchęciszukaniaichnakażdymkroku.

Skutkiemtegokażdeugrupowanie,któreniechętnieujawniainformacjenaswój

temat,budzinajrozmaitszepodejrzenia.Takbyłozjezuitamiitakjestze

ŚwiadkamiJehowy.Takwciążjestzjezuitami,uściśliłswąmyśl.Spiskowanie

niewątpliwienarzucakoniecznośćpotajemnegodziałania,aleodwrotnateza,iż

potajemnedziałaniemusioznaczaćistnieniespisku,wcaleniebyładlaniego

background image

przekonywająca.

-Noi...?-nacisnąłnaBrunettiegoPadovani.

-Noico?

-CowieszoLega?

-Niewiele-przyznałBrunetti.-Alegdybympowziąłwobecnichjakieś

podejrzenia,toniewnikałbymwcele,leczprzyjrzałsięfinansom.

Przezdwadzieścialatpracywpolicjiupewniłsięosłusznościkilkuzasad,

zktórychjednabrzmiała,żewzniosłeideałyiprzekonaniapolitycznerzadko

kiedymotywująludziztakąsiłąjakchęćwzbogaceniasię.

-Wątpię,czySantomaurainteresujecośtakprozaicznegojakpieniądze.

-Pieniądzeinteresująwszystkich,Dami,ibardzoczęstosąbodźcemdo

działania.

-Niezależnieodtego,zjakichpobudekczywjakimceluGiancarlo

Santomaurochcekierowaćtymstowarzyszeniem,możeszmiećpewność,że

sprawajestśmierdząca.Todrobnyfakt,alezatoniepodważalny.

-Cowieszojegożyciuprywatnym?-spytałBrunetti,zastanawiającsię,o

iledelikatniejbrzmiokreślenie„życieprywatne”odokreślenia„życie

seksualne”,októretaknaprawdępytał.

-Wszystko,cowiem,opierasięnasugestiach,uwagachikomentarzach

innychludzi.Rozumiesz,jaktojest.-Brunettikiwnąłgłową.Doskonale

wiedział,coPadovanimanamyśli.-Wiem...alejeszczerazpowtarzam,żetak

background image

naprawdęniewiem,choćwiem-żelubimłodychchłopców.Imsąmłodsi,tym

bardziejgointeresują.Jeślipogrzebieszwjegoprzeszłości,dowieszsię,że

przynajmniejraznarokjeździłdoBangkoku.Beznadzwyczajnejpani

Santomauro,dodamodrazu.Alekilkalattemuprzestałtamjeździć.Nieznam

powodówtejzmianyprzyzwyczajeń,wiemjednak,żetegorodzajuupodobania

niezmieniająsię,niezanikają,niemożnaichzaspokoićinaczej,jakznajdując

obiektpożądania.

-Wjakiejmierzeteobiektysą,hm,dostępnewtymmieście?-zapytał

Brunetti,zastanawiającsię,dlaczegooniektórychsprawachjestmutakłatwo

rozmawiaćzPaolą,ataktrudnozinnymiludźmi.

-Wpewnejmierzesądostępne,leczgłównecentrasąwRzymiei

Mediolanie.

Brunetticzytałotymwraportachpolicyjnych.

-Centrapodażyfilmów?

-Filmówteż,aleprzedewszystkimautentycznegotowarudlatych,którzy

sągotowizapłacić.Noi-powinienemdodać-ponieśćryzyko,choćobecnie

trudnomówićoryzyku.

Brunettispojrzałnaswójtalerzizobaczyłobraną,nietkniętą

brzoskwinię.Straciłnaniąochotę.

-Kiedymówisz„młodzichłopcy”,jakiprzedziałwiekowymaszna

myśli?

background image

Padovaniniespodziewanieuśmiechnąłsięipowiedział:

-Wiesz,Guido,mamdziwnewrażenie,żetarozmowajestdlaciebie

potworniekrępująca.-Brunettinieodezwałsię.-Mogąmiećdwanaścielat,a

czasemidziesięć.

-Och!-Zapadłodłuższemilczenie.-JesteśpewiencodoSantomaura?

-Jestempewien,żetakąmareputację,prawdopodobniezasłużoną.Nie

mamjednakdowodów,świadkówaninikogo,ktopotwierdziłbytopod

przysięgą.

Padovaniwstałodstołuipodszedłdoniskiegokredensu,naktórympo

jednejstroniestałamasabutelek.

-Chciałbyśnapićsięgrappy?-zaproponował.

-Chętnie.

-Mamtakąosmakugruszki.Spróbujesz?

-Zprzyjemnością.

Brunettiwziąłkieliszekiusiadłnakanapie.Trunekzgruszekmiałsmak

boskiegonektaru.

-Słabizna-powiedziałBrunetti.

-Tagrappa?-spytałszczerzezdumionyPadovani.

-Nie,nie.ChodzimiodomysłycodopowiązańmiędzyCrespema

Santomaurem.JeśliSantomaurogustujewmłodychchłopcach,toCrespojestpo

prostujegoklientemityle.

background image

-Całkiemmożliwe-odparłPadovani,aletonjegogłosusugerował,że

takaewentualnośćjestraczejmałoprawdopodobna.

-Czyznaszkogoś,ktomógłbypowiedziećciwięcejnaichtemat?-spytał

Brunetti.

-OSantomaurzeiCrespie?

-Tak.IoLeonardzieMascarim.Oilecośłączytychpanów.

Padovaniwestchnął.

-Zapóźno,żebydzwonićdomoichznajomych.

Brunettizerknąłnazegarek.Byłozaledwiepiętnaściepodziesiątej.

Czyżbyonzamierzałdzwonićdoklasztoru?-przebiegłomuprzezmyśl.

Padovanizorientowałsię,cooznaczatospojrzenie,iparsknąłśmiechem.

-Niewtymrzecz,Guido.Oniwyszlijużzdomównacaływieczór,na

całąnoc.JutrozadzwoniędonichzRzymuizobaczę,cowiedząiczegomogą

siędowiedzieć.

-Wolałbym,abycidwajpanowienieodnieśliwrażenia,żektośonich

wypytuje-powiedziałBrunettiztaktem,choćsztywnoiniezręcznie.

-Och,Guido,utkampajęczynęlżejsząodpowietrza.Ludzie,którzyznają

Santomaura,zprzyjemnościąpodzieląsiętym,coonimwiedząizasłyszeli,

mającprzytympewność,żenicdoniegoniedotrze.Jużsamamyśl,żemoże

byćwmieszanywcośpaskudnego,wywoławnichdreszczrozkoszy.

-Otóżto,Damiano,niechcę,żebyzaczęłyrozchodzićsięjakieśpogłoski

background image

otym,żejestwcośwmieszany,azwłaszczawcośpaskudnego.

Możezabrzmiałotozbytostro.Brunettiuśmiechnąłsięipodał

gospodarzowikieliszekzprośbąodolewkę.

FircykPadovaniznowuprzemieniłsięwdziennikarza.

-Jaksobieżyczysz,Guido.Zachowampowagęiprawdopodobnie

skontaktujęsięzinnymiludźmi.Wewtoreklubwśrodębędęmiałdlaciebie

jakieświadomości.-Sączyłgrappęmałymiłyczkami.-Radzęci,żebyś

zainteresowałsięLega,agłówniejejczłonkami.

-Wzbudzawtobieautentycznyniepokój,mamrację?

-Każdagrupa,którawywyższasięnadinnychludzi,budzimójniepokój.

-Naprzykładpolicja?-wtrąciłBrunettizuśmiechem,chcącpoprawić

gospodarzowinastrój.

-Onie,Guido,niepolicja.Niktnieuważa,żepolicjancistojąwyżejod

niego.Podejrzewam,żewiększośćtwoichludziteżtaknieuważa.-Padovani

dopiłgrappę,aleniedolałsobiewięcej.Butelkęikieliszekpostawiłna

podłodze,przykrześle.-NieopuszczamniemyśloSavonaroli.Początkowo

chciałpoprawićówczesnystanrzeczy,aleniepotrafiłdokonaćtegowinny

sposób,jakniszczącwszystko,cobudziłojegodezaprobatę.Podejrzewam,że

wszyscyzapaleńcysąwgruncierzeczytacyjakon,nawetwojującyekolodzyi

feministki.Początkowopragnąudoskonalićtenświat,alewkońcuchcąnasiłę

usunąćzniegoto,conieodpowiadaichwizerunkowiświata.JakSavonarola,

background image

skończąnastosie.

-Icowtedy?-spytałBrunetti.

-Będziemymusielijakośprzeztoprzebrnąć.

Brunettiniedostrzegłwtymstwierdzeniupozytywnejmyślifilozoficznej,

aleuznał,żezabrzmiałonatyleoptymistycznie,abywtymtoniemożnabyło

zakończyćwieczór.Wstałzkanapy,wodpowiednichsłowachwyraziłswoje

podziękowaniegospodarzowiiposzedłdodomu,gdzieczekałonaniegopuste

łóżko.

Rozdział15

Drugimpowodem,dlaktóregoBrunettiniekwapiłsięzwyjazdemw

góry,byłoto,żewtęniedzielęprzyszłajegokolejnaodwiedzeniematki.

Razemzbratem,Sergiem,bywaliuniejnaprzemianwkażdyweekendi

zastępowalisię,gdyzaszłatakapotrzeba.AletenweekendSergiospędzałz

rodzinąnaSardyniiipróczBrunettiegoniebyłonikogo,ktomógłbyzłożyć

wizytęstaruszce.To,czyktośjąodwiedza,itakniemiałoznaczenia,alemimo

tosynowiedoniejjeździli.PrzebywaławMira,wmiejscowościodległejo

dziesięćkilometrówodWenecji.Brunettimusiałdojechaćtamautobusem,a

potemalbowziąćtaksówkę,alboprzejśćdługikawałekdoCasadiRiposo.

Wiedząc,żeczekagotakapodroż,miałzłąnoc;ciąglebudziłygo

wspomnienia,duchotaikomarywpadającedosypialni.Gdyoósmejobudziłsię

nadobre,musiałpodjąćtęsamądecyzję,jakąpodejmowałcodrugąniedzielę-

background image

jechaćprzedczypoobiedzie.Podobniejaksameodwiedziny,ichporateżnie

miałaznaczenia,aletegodniaczynnikiem,którywpłynąłnajegodecyzję,był

wyłącznieupał.Jeślibędziezwlekałdopołudnia,piekielnyskwartylkosię

spotęguje.Postanowiłzatemwyruszyćjaknajszybciej.

Wyszedłzdomuprzeddziewiątą.NaPiazzaleRomanieczekałdłużejniż

dziesięćminutnaodjazdautobusudoMira.Ponieważwsiadłjakojedenz

ostatnich,musiałstaćikiwaćsięnaboki,gdyminęlimost,apotemwjechaliw

labiryntestakadnadiwokółMestre.

Twarzekilkupasażerówbyłymuznane;częstokroćzktórymśznich

jechałtaksówkązdworcawMiraalbowładnydzieńszlirazempieszo.

Zazwyczajrozmawialiprawiewyłącznieopogodzie.Spośródsześciuosób,

którewysiadłyzautobusu,dwiepaniebyłymuznajomeiwtrójkępodjęli

szybkądecyzję,żedalejpojadątaksówką.Ponieważwsamochodzieniebyło

klimatyzacji,rozmawialiopogodzie,zadowoleni,żewtensposóbmogą

urozmaicićsobiepodróż.

GdyzajechaliprzedCasadiRiposo,każdewyjęłopięćtysięcylirów.

Kierowcaniemiałtaksometra,aleludzie,którzyjeździlitątrasą,wiedzieli,ile

kosztujekurs.

Weszlirazemdobudynku,kontynuującprowadzonąwsamochodzie

rozmowę.Wyrażalinadzieję,żezmienisięwiatralbospadniedeszcz;zaręczali,

żenigdyniebyłotakiegolata,imartwilisię,jaksuszawpłynienasytuacjęw

background image

rolnictwie.

Brunettiudałsięnatrzeciepiętro,apanieposzłykażdaswojądrogąna

drugie,gdziemieszkalimężczyźni.Gdywszedłnagórę,zobaczyłsiostrę

Immacolatę,którąspośródpracującychtupielęgniareklubiłnajbardziej.

-Buongiorno,paniekomisarzu-przywitałagozuśmiechem.

-Buongiorno,siostro.Wyglądapanitakświeżo,jakbywcalenie

doskwierałpaniupał.

Pielęgniarkaprzyjęłatesłowaztymsamymuśmiechem,zjakimzawsze

przyjmowałajegożartynatentemat.

-Wy,mieszkańcyPółnocy,niemaciepojęcia,cotojestprawdziwyupał-

odparła.-Dzisiajczujesięwpowietrzuzaledwieprzedsmakwiosny.

SiostraImmacolatapochodziłazgórnaSycylii.Przybyłatudwalata

temu,oddelegowanaprzezswojąwspólnotę.Choćprzezcałydzieńbyła

świadkiemludzkiegocierpienia,szaleństwainiedoli,dokuczałojejjedynie

zimno,októrymzawszemówiłazdystansemiironią,dającdozrozumienia,że

wobliczuprawdziwejudrękizajmowaniesięwłasnymibolączkamijest

absurdalne.Patrzącnauśmiechniętątwarzzakonnicy,Brunettiporazkolejny

doceniłjejurodę:migdałowepiwneoczy,delikatnyzarysusticienkiszlachetny

nos.Takobietabyładlaniegozagadką.Jakoczłowiekzajętyżyciem

doczesnym,mężczyznazkrwiikości,niepojmowałjejwyrzeczeniasięświata,

niedostrzegałpragnień,któremotywowałyjądotakiegopoświęcenia.

background image

-Jakonasięmiewa?-spytał.

-Miaładobrytydzień,paniekomisarzu.

DlaBrunettiegotakiestwierdzenieoznaczałojedynieto,żeniczłegosię

niestało:nikogoniezaatakowała,niczegoniezniszczyła,niezrobiłasobie

krzywdy.

-Czyprzyjmujejedzenie?

-Tak.Wśrodęnawetzgodziłasięzjeśćobiadrazemzpozostałymi

paniami.

Brunettiprzygotowałsięnaprzyjęciewiadomościokłopotach,którez

tegowynikły,alesiostraImmacolatapoprzestałanatejinformacji.

-Czysądzipani,żemogęsięzniązobaczyć?

-Oczywiście,paniekomisarzu.Chciałbypan,żebymmutowarzyszyła?

Ileżpięknamawsobiepełnawdziękukobieta,pomyślał.Jakawielka

subtelnośćjestwkobiecymmiłosierdziu.

-Dziękuję,siostro.Możebędziesięczułapewniej,jeślizobaczymnieu

paniboku,przynajmniejgdybędęwchodził.

-Tak,tozłagodzijejzaskoczenie.Kiedyjużprzyzwyczaisiędodrugiej

osoby,zwyklezachowujesięspokojnie.Akiedywyczuje,żetopan,komisarzu,

naprawdęsięcieszy.

Obojewiedzieli,żetonieprawda.Zasadyjejwiarymówiły,żekłamstwo

jestgrzechem,amimotocotydzieńpowtarzałatęsamąnieprawdęBrunettiemu

background image

ijegobratu.Potemnakolanachprosiłaoodpuszczeniegrzechu,którypopełniła

wswejsłabościiktórynapewnoznowupopełni.Zimą,poodmówieniu

modlitwyiprzedpołożeniemsiędołóżka,otwierałaoknowpokojuiodkładała

pojedynczykoc,naktórypozwalałajejregułazakonna.Aprzytymcotydzień

dopuszczałasiętegosamegokłamstwa.

OdwróciłasięipoprowadziłaBrunettiegoznanąmudrogądopokoju

numer308.Poprawejstromekorytarzapodsamąścianątrzykobietysiedziały

nawózkachinwalidzkich.Dwieregularnymruchemwaliłyrękamiwoparcie,

mamroczącprzytymodrzeczy,atrzeciabezustankukołysałasięnaboki

niczymuszkodzonymetronomoludzkimkształcie.Ta,którazawszecuchnęła

moczem,złapałagozarękę.

-CzytyjesteśGulio?CzytyjesteśGulio?

-Nie,paniAntonio-odpowiedziałasiostraImmacolata,pochylającsięi

głaszczącstaruszkępokrótkichsiwychwłosach.-Guliowłaśniestądwyszedł.

Niepamiętapani?Przyniósłpanitoślicznezwierzątko.-Pielęgniarkawzięła

małego,zniszczonegomisiazkolankobietyiwłożyławjejręce.

Staruszkaspojrzałananiąpytającoiwjejoczachwidaćbyłobezmierne

niezrozumienie,któretylkośmierćmożewymazać.

-Gulio?-powtórzyła.

-Tak,proszępani.Guliopodarowałpanitegomałegomisia.Śliczny,

prawda?

background image

StarakobietawzięłamaskotkędorękiizwróciłasiędoBrunettiegoz

pytaniem:

-CzytyjesteśGulio?

SiostraImmacolatawzięłagopodramięipoprowadziładalej,mówiąc:

-Panamatkaprzyjęławtymtygodniukomunięświętą.Mamwrażenie,że

jejsamopoczucieznaczniesiępoprawiło.

-Jestemtegopewny.

Brunettiuprzytamniałsobieniekiedy,żegdytuprzychodzi,zachowuje

siępodobniejakczłowiek,któryszykujesięnaprzyjęciefizycznegobólu,na

przykładmadostaćzastrzykalbowyjśćnadojmującezimno-spinamięśniei

takbardzokoncentrujeuwagęnatym,byznieśćtenból,żenicinnegodoniego

niedociera.Niedoświadczałskurczumięśni,natomiastodczuwałskurczduszy-

oilecośtakiegowogólejestmożliwe.

Gdyzatrzymalisięprzydrzwiachdopokojumatki,opadłygo

wspomnieniaizaatakowałyjakfurie.Przypomniałsobiewspaniałechwile,gdy

wszyscyśmialisięiśpiewali,aczystysopranowygłosmatkidominowałnad

pozostałymi;przypomniałsobiejejhisterycznypłacz,gdypowiedział,żechce

sięożenićzPaolą.Jeszczetegosamegowieczorudałamuzłotąbransoletę,

jedynypodarunekodojca,jakijejpozostał,ikazaładaćPaoli,ponieważ

bransoletazawszenależaładożonynajstarszegosyna.

Wysiłekwoliwystarczył,bywspomnieniapierzchły.Zobaczyłprzedsobą

background image

białedrzwiibiałyhabitsiostryImmacolaty.Pielęgniarkaotworzyładrzwii

weszładośrodka,niezamykającichzasobą.

-Proszępani,przyszedłpanisyn.-Zbliżyłasiędoprzygarbionej

staruszki,którasiedziałapodoknem.-Jaktomiło,żepanisynprzyszedłz

wizytą.

Brunettistałprzydrzwiach.Gdypielęgniarkakiwnęłananiegogłową,

wszedłdopokoju,zostawiajączasobąotwartedrzwi,takjakgonauczono.

-Dzieńdobry,paniekomisarzu-powiedziałapielęgniarka,głośnoi

wyraźniewymawiającsłowa.-Bardzosięcieszę,żemógłpanodwiedzićmatkę.

Dobrzewygląda,prawda?

Brunettizrobiłkilkakrokówdoprzoduistanąłzrękamiodchylonymina

boki,zdalaodciała.

-Buondi,Mamma-powiedziałzuśmiechem.-Toja,Guido.

Przyszedłemcięodwiedzić.Jaksięmiewasz?

NieodrywającoczuodBrunettiego,staruszkachwyciłapielęgniarkęza

rękę,pociągnęłakusobieiszepnęłajejcośdoucha.

-Skądże,proszępani.Proszętakniemówić.Todobryczłowiek,panisyn,

Guido.Przyszedłpaniąodwiedzićispytać,jaksiępaniczuje.

Pielęgniarkauklękłaipogładziłająporęce.Staruszkaspojrzałana

zakonnicę,powiedziaładoniejcośjeszczeiprzeniosławzroknastojącegow

bezruchuBrunettiego.

background image

-Toonzabiłmojedziecko!-zaczęłanaglekrzyczeć.-Znamgo.Znam!

Toonzabiłmojedziecko!

-Kołyszącsięnaboki,znowukrzyknęładonośnymgłosem:-Pomocy,

pomocy!Onprzyszedłzabićmojedzieci!

SiostraImmacolatamocnoobjęłająramieniemiszepnęłacośdoucha.

Nicniemogłojednakuspokoićlękuigniewustarejkobiety,którataksilnie

odepchnęłająodsiebie,żeprzewróciłanapodłogę.

ZakonnicanatychmiastpoderwałasięiodwróciładoBrunettiego.

Potrząsnęłaprzeczącogłową.Trzymającręcetak,żebybyłydobrzewidoczne,

Brunettiwycofałsięzpokojuizamknąłzasobądrzwi.Przezkilkaminutjego

uszudochodziłydzikiewrzaski,którepotemzaczęłystopniowocichnąć.Wtle,

nazasadzieniższegokontrapunktu,dałosięsłyszećcichygłębokigłosmłodej

zakonnicy,którauspokajałastaruszkę,ażwkońcujejlękipowolizanikły.

Brunettiwciążstałpoddrzwiami,nieodrywającodnichwzroku.

PojakichśdziesięciuminutachsiostraImmacolatawyszłazpokoju.

-Takmiprzykro,paniekomisarzu.Naprawdęmisięwydawało,żewtym

tygodniuczujesięlepiej.Poprzyjęciukomuniibyłatakaspokojna.

-Niechsiostranieprzeprasza.Takierzeczysięzdarzają.Czynicsię

siostrzeniestało?

-Nie,nie.Biedactwo,niewiedziała,corobi.Nie,nicminiejest.

-Czycośjestjejpotrzebne?-spytał.

background image

-Panamatkamawszystko,czegopotrzebuje.

Brunettimiałraczejwrażenie,żejegomatkaniemaniczego,cojestjej

potrzebne,alejegoodczuciewynikałochybaztego,żeaniteraz,aniw

przyszłościjegomatcenicjużniebędziepotrzebne.

-Siostrajesttakamiłosierna.

-ToBógjestmiłosierny,paniekomisarzu.MyjesteśmytylkoJego

służebnicami.

Brunettinieznalazłnatoodpowiedzi.Żegnającsię,długotrzymałdłoń

zakonnicywoburękach.

-Bardzosiostrzedziękuję.

-NiechpanaBógbłogosławiidapanusiłę.

Rozdział16

MinąłtydzieńiMariaLucreziaPattajużnieznajdowałasięwcentrum

zainteresowaniapracownikówweneckiejkomendy.Wczasieweekendudwóch

kolejnychministrówpodałosiędodymisji;obajgłośnozarzekalisię,żeich

decyzjaniejestwżadensposóbzwiązanazposądzeniamioudziałwostatnich

aferachdotyczącychłapówkarstwaikorupcji.Policjanci,podobniejakreszta

Włochów,zazwyczajziewali,czytającotakichwydarzeniach,iszybko

przerzucalistronygazet,byzajrzećdodziałusportowego.Aleponieważjedenz

urzędnikówbyłministremsprawiedliwości,pracownicykomendyśledzilibieg

wydarzeńzeszczególnymzainteresowaniemisnulidomysły,czyjejeszcze

background image

głowybędąspadałypostopniachKwirynału.

Choćtaaferanależaładonajwiększychwciąguostatnichdziesięcioleci-

czykiedykolwieksłyszałosięomałychaferach?-rozpowszechniłosię

mniemanie,żesprawieukręcisięgłowę,wszystkozostaniezatuszowane,takjak

tomiałomiejscepoprzedniowtegorodzajusytuacjach.GdyWłochweźmie

sobietakitematnajęzyk,nicniejestwstaniegopowstrzymaćizazwyczaj

wymieniazarazcałąlitanięsensacyjnychwydarzeń-Ustica,PG2,śmierć

papieżaJanaPawłaIczySindona-którychokolicznościzostałyskutecznie

utajnione.ChoćMariaLucreziaPattaopuściłamiastowdramatycznych

okolicznościach,nienależałooczekiwać,żebędziecieszyłasięrównym

zainteresowaniemcoosobystojącenatakzawrotnejwysokości.Życiew

komendziewróciłodonormyijedynągodnąuwaginowinąbyłoto,że

transwestytaznalezionywzeszłymtygodniuwMestreokazałsiędyrektorem

BankuWerony;namiłośćboską,dyrektorbanku,ktobysiętegospodziewał!-

mawiano.

Jednazsekretarekpracującychwbiurzepaszportowymkilkabloków

dalejusłyszałategorankawbarze,żeMascaribyłznanywMestre,ato,czym

sięzajmowałpodczaswyjazdówsłużbowych,stanowiłotajemnicępoliszynela.

Winnymbarzekrążyławiadomość,żejegomałżeństwobyłonalipęisłużyło

muzaparawan.Słyszącto,jedenzgościzawołał,żepewnożonaMascariego

nositensamrozmiarubrania,wprzeciwnymraziepocobysięzniążenił.Jakiś

background image

sklepikarz,handlującyowocaminamościeRialto,twierdził,powołującsięna

wiarogodneźródło,żeMascarizawszebyłtaki,nawetwczasachszkolnych.

Późnymrankiemgłosopiniipublicznejumilkłdlazaczerpnięciaoddechu,

alepopołudniuwszyscyjużwiedzielinietylkoojegośmierciiżedoprowadził

doniej„plugawyzawód”,któryuprawiałmimoostrzeżeńnielicznychprzyjaciół

znającychjegotajemnicę,lecztakżeotym,żejegożonaniezgłosiłasiępo

odbiórciałainiezamierzaurządzićchrześcijańskiegopogrzebu.

Brunettiniezważałnakrążącepomieściepogłoskiiojedenastejudałsię

naumówionespotkaniezwdową.WcześniejzadzwoniłdoBankuWerony,

gdziepoinformowanogo,żeprzedtygodniemdoichoddziałuwMesynie

zatelefonowałmężczyzna,któryprzedstawiłsięjakoMascariipowiedział,że

jestzmuszonyodłożyćswójprzyjazdnadwatygodnie,możemiesiąc.Nie

próbowanozweryfikowaćtejwiadomości,gdyżniebyłopowoduwątpićwjej

prawdziwość.

MieszkanieMascarichznajdowałosięnatrzecimpiętrzebudynku,

drugiegozkoleiodViaGaribaldi,głównejulicyCastello.Drzwiotworzyła

wdowa,którawyglądałapodobniejakdwadnitemu,ztąróżnicą,żebyłaubrana

wczarnykostium,awokółjejoczuwidaćbyłowyraźniejsześladyzmęczenia.

-Dzieńdobrypani.Jestemwdzięczny,żezechciałapanispotkaćsięze

mnądzisiaj.

-Proszęwejść-odparłaiodsunęłasięoddrzwi.

background image

-Permesso.

Wszedłdomieszkaniaiprzezmomentsądził,żeprzeniesionogowinne

miejsce,żejużtukiedyśbył.Dopierogdyrozejrzałsięwokoło,uzmysłowił

sobie,skądwzięłosiętouczucie.Mieszkaniewyglądałoniemaltaksamojak

mieszkaniestaruszkizCampoSanBartolomeoisprawiałowrażenie

zamieszkanegoodpokoleńprzeztęsamąrodzinę.Podprzeciwległąścianąstał

identycznyciemnykredens,apluszoweobiciadwóchfoteliikanapymiałyten

samniewyraźnywzórnazielonymtle.Okiennicebyłyzamknięte,chroniły

wnętrzeprzedsłońcemlubludzkąciekawością.

-Możepodaćpanucośdopicia?-spytałapaniMascariuprzejmie.

-Nie,bardzodziękuję.Proszę,abypoświęciłamipanitrochęczasu.

Chciałbymzadaćkilkapytań.

-Tak,rozumiem.

Usiadłanagrubowyściełanymfotelu,aBrunettizająłmiejscenadrugim.

Zdjęłazoparciakawałeknitki,zwinęłająwpalcachiwłożyładokieszeni

żakietu.

-Niewiem,czysłyszałapani,jakiepogłoskikrążąośmiercipanimęża.

-Wiem,żeznalezionogowkobiecymubraniu-powiedziałacicho,z

trudemwydobywającgłosześciśniętegogardła.

-Skorotak,tozapewneniezdziwiąpanipewnepytania.

Kiwnęłagłowąispuściławzroknaswojeręce.Brunettimógł

background image

sformułowaćpytaniaalbowsposóbbezwzględny,alboniezręczny.Wybrałto

drugie.

-Czymalubmiałapanipodstawysądzić,żemążidziezategorodzaju

skłonnościami?

-Nierozumiempana-odparła,choćsensjegosłówbyłjasny.

-Żemapociągdotranswestytyzmu.-Brunettiuściśliłswojepytanie,a

jednocześnieprzeszłomuprzezmyśl,żemógłpoprostupowiedzieć„jest

transwestytą”ityle.

-Towykluczone.

Brunettimilczał,czekającnajejwyjaśnienie.Onajednaktępo

powtórzyła:

-Towykluczone.

-Czypanimążprzyjmowałdziwnetelefonyalbolisty?

-Nierozumiempana.

-Czyrozmawiałzkimśprzeztelefon,apotemwydałsiępani

przygnębionyalbozatroskany?Możesprawiałtakiewrażeniepootrzymaniu

jakiegoślistu?Czyostatniomążczymśsięmartwił?

-Niczegotakiegoniezauważyłam.

-Powrócędopierwszegopytania.Czyzachowaniepanimęża

kiedykolwiekwskazywałonategorodzajuzainteresowania?

-Mężczyznami?-spytaładyszkantem,którywyrażałniewiarę,atakże

background image

cośinnego,możeobrzydzenie.

-Tak.

-Nie,nigdy.Toposądzeniejestpotworne.Oburzające.Niepozwalam

panuwyrażaćsięwtensposóbomoimmężu.Leonardobyłmężczyzną.

Brunettizauważył,żeręcezacisnęławpięści.

-Proszęokazaćmitrochęcierpliwości.Chcętylkozrozumieć,cosię

stało,idlategotakpaniąwypytuję.Aletonieznaczy,żeuznajękrążące

pogłoskizaprawdziwe.

-Wtakimraziedlaczegozadajepantepytania?-spytałazaczepnie.

-Abyśmydowiedzielisię,jakiebyłyprawdziweokolicznościśmiercipani

męża.

-Niebędęodpowiadać.Tepytaniasąnieobyczajne.

Brunettichciałwtrącić,żemorderstwoteżjestnieobyczajne,alesię

powstrzymał.

-Czyprzezostatniekilkatygodnimążzachowywałsięinaczejniż

poprzednio?

Jakbyłodoprzewidzenia,odparła:

-Nierozumiempana.

-Czy,naprzykład,mówiłcośopodróżydoMesyny?Czyjechałtamz

ochotą?Amożezniechęcią?

-Nie,zachowywałsiętakjakzwykle.

background image

-Toznaczy?

-Musiałjechać.Tonależałodojegoobowiązkówsłużbowychimusiałsię

znichwywiązać.

-Czymówiłcośnatentemat?

-Nie,poprostupowiedział,żemusiwyjechać.

-Iwczasietakichpodróżyniedzwoniłdopani?

-Nie.

-Dlaczego?

PaniMascariwyczuła,żeBrunettiniezadowolisięzdawkową

odpowiedzią,ioświadczyła:

-Bankniepozwalałwliczaćprywatnychrozmówtelefonicznychwkoszt

delegacji.Leonardoczasemdzwoniłdoznajomegowbiurzeiprosiłgo,żeby

zatelefonowałdomnie.Aleniezawszetakbyło.

-Rozumiem-odparłBrunetti,awduchuzdziwiłsię,żedyrektorbanku

niechcepokryćkosztówrozmówtelefonicznychzżoną.-Czypaństwomają

dzieci?

-Nie-odpowiedziałanatychmiast.

-Czypanimążmiałbliskichprzyjaciółwbanku?Wspomniałapanio

znajomym,doktóregodzwonił-czymógłbymznaćjegonazwisko?

-Dlaczegochcepanskontaktowaćsięznim?

-Mogłosięzdarzyć,żepanimążrozmawiałzkolegamiwbiurzeo

background image

wyjeździedoMesynyimożedałimodczuć,jakiejestjegonastawieniedotego

wyjazdu.Chciałbymspotkaćsięzeznajomympanimężaispytaćgo,czy

dostrzegłcośdziwnegowjegozachowaniu.

-Jestempewna,żeniczegotakiegoniedostrzegł.

-Mimotochciałbymznimporozmawiać.Czymogłabypanipodaćmi

jegonazwisko?

-MarcoRavanello.Aleonniebędziewstanienicpanupowiedzieć.Mój

mążbyłnajzupełniejnormalny.-ObrzuciłaBrunettiegoostrymspojrzeniemi

powtórzyła:-Mójmążbyłnajzupełniejnormalny.

-Niebędępaniwięcejkłopotał.-Brunettiwstałzfotelaiskierowałsiędo

drzwi.-Czywiadomo,kiedyodbędąsięuroczystościpogrzebowe?

-Mszajestjutro,odziesiątej.

Niepowiedziała,wktórymkościele,iBrunettiniezapytał.Dowiesiętego

beztruduiweźmieudziałwceremonii.

Przydrzwiachzatrzymałsię,mówiąc:

-Bardzopanidziękuję.Proszęprzyjąćmojekondolencje.Zapewniam

panią,żezrobimywszystkocownaszejmocy,żebyznaleźćosobę

odpowiedzialnązaśmierćpanimęża.-Nasunęłomusiępytanie,dlaczegosłowo

„śmierć”zawszebrzmilepiejniż„morderstwo”.

-Mójmążniebyłtaki.Przekonasiępanotym.Byłmężczyzną.

Brunettiniewyciągnąłręki,skłoniłtylkogłowęizamknąłzasobądrzwi.

background image

Schodzącposchodach,pomyślałokońcowejsceniezDomuBernardyAlba-

matkakrzyczydopublicznościidocałegoświata,żejejcórkaumarłajako

dziewica.DlaBrunettiegoistotnybyłtylkofaktśmierci,resztabyłapróżnością.

Wróciwszynakomendę,BrunettizaprosiłVianelladoswegopokoju,

mieszczącegosiędwapiętrawyżej.

Łudziłsięnadzieją,żetamdolecijakiśpowiewwiatru.Otworzyłokna,

zdjąłmarynarkęispytał:

-DowiedziałeśsięczegośoLega?

-Nadiaspodziewasię,żewnagrodęzaswojestaraniazostanie

umieszczonananaszejliściepłac,paniekomisarzu-powiedziałVianello,

siadającnakrześle.-Podczasweekenduspędziłaponaddwiegodziny

rozmawiającprzeztelefonzeznajomymiwcałymmieście.Bardzointeresująca

jesttaLegadellaMoralita.

Brunettibyłprzekonany,żeVianelloitakopowietęhistorięnaswój

sposób,aleprzyszłomunamyśldodaćdotegojakiśmiłyelement.

-JutroranopójdęnamostRialtoikupięjejkwiaty-obiecał.-To

wystarczy,jakmyślisz?

-Sądzę,żewolałaby,żebymwprzyszłąsobotębyłwdomu-odparł

Vianello.

-Acocizlecili?

-Mambyćnałodzi,którąprzypłyniezlotniskaministerśrodowiska.

background image

Dobrzewiemy,żeitaknieprzybędziedoWenecji,wostatniejchwiliodwoła

wizytę.Sądzipan,żezdobędziesięnaprzyjazdtutajwsierpniu,gdymiasto

śmierdziwodorostami,iroztoczywizjęnowego,wspaniałegoprojektuochrony

środowiska?-Vianellozaśmiałsięzpogardą;niedawneprzejściazdrowotne

skłoniłygodozainteresowaniasięrównieżnowąpartiązielonych.-Poco

miałbymmarnowaćczaswsobotniporanekijechaćnalotniskotylkopoto,

żebydowiedziećsię,żeonnieprzyjedzie?

JegoargumentacjabyławpełniprzekonywającadlaBrunettiego.Minister

-byużyćokreśleniaVianella-niezdobędziesięnato,żebyosobiściepojawić

sięwWenecji,itowmiesiącu,gdypołowęplażnawybrzeżuAdriatyku

zamkniętodlakąpiącychsię,bopoziomzanieczyszczeńjestzbytwysoki.Na

pewnoniezjawisięwmieście,któregomieszkańcówniedawno

poinformowano,żeryby,którestanowiąpodstawęichpożywienia,zawierają

niebezpieczniewysokieilościrtęciiinnychmetaliciężkich.

-Zobaczę,codasięzrobić-powiedziałBrunetti.

Ucieszonyztego,żemożezyskacoświęcejniżkwiaty,Vianellowyjął

notesizacząłrelacjonowaćinformacjezebraneprzezżonę.

-Legapowstałajakieśosiemlattemu,aleniktdobrzeniewie,ktoiw

jakimcelujązałożył.Ponieważuważasię,żejejdziałalnośćpolegana

czynieniudobrychuczynków,naprzykładdostarczaniuzabawekdosierocińców

czyposiłkówdlamieszkającychsamotniestarców,zawszecieszyłasiędobrą

background image

opinią.Zupływemlatmiastoiniektórekościołyprzekazałytemu

stowarzyszeniuprawodoadministrowaniaczęściąlokalimieszkalnych,które

mająbyćtaniolubbezpłatniewynajmowaneosobomstarszymi

niepełnosprawnym.-Vianelloprzerwałnachwilęidodał:-Ponieważwtym

stowarzyszeniudziałająwyłączniewolontariusze,Legauzyskałapozwoleniena

zarejestrowaniesięjakoorganizacjacharytatywna.

-Cooznacza-wtrąciłBrunetti-żeniemusipłacićpodatkówi,ciesząc

sięzwyczajowąprzychylnościąrządudlaorganizacjicharytatywnych,

spodziewasię,żejejfinanseniebędądokładniesprawdzane,amożewogólenie

będąsprawdzane.

-Naszesercabijąwjednymrytmie,paniekomisarzu.-Brunettiwiedział,

żepoglądypolityczneVianellauległyzmianie,aleniespodziewałsię,żetakże

jegosposóbwysławianiasię.

-Dziwnejestto,paniekomisarzu,żeNadianiezdołałanatrafićna

nikogo,ktorzeczywiściejestczłonkiemLega.Okazałosię,żenawettakobietaz

bankuteżniejestczłonkiem.Mnóstwoludzitwierdzi,żeznakogoś,ktowich

mniemaniujestczłonkiemstowarzyszenia,alegdyNadiazaczęłaichprzyciskać,

okazałosię,żeniemającodotegopewności.Rozmawiałazdwiemaosobami,o

którychpowszechniemówiono,żesączłonkami,aleokazałosiętoplotką.

-Atedobreuczynki?-spytałBrunetti.

-Teżtrudnodowiedziećsięczegośkonkretnego.Nadiadzwoniłapo

background image

szpitalach,ależadenznichnigdyniekontaktowałsięzLega.Zatelefonowałem

dobiuraopiekispołecznej,którezajmujesięstarcami,ależadenzpracowników

niesłyszał,byktośzLegazrobiłcośdobregodlatychludzi.

-Asierocińce?

-Nadiarozmawiałazmatkąprzełożonązakonu,któryprowadzitrzy

największesierocińcewmieście.Zakonnicasłyszałaotymstowarzyszeniu,ale

nigdynieotrzymałaodnichżadnejpomocy.

-DlaczegoNadiasądziła,żetaurzędniczkazbankunależydo

stowarzyszenia?-zainteresowałsięBrunetti.

-Ponieważmamieszkanie,którymadministrujeLega.Alenigdyniebyła

członkiemi,jaktwierdzi,nieznanikogo,ktonimjest.Nadiawciąższuka

któregośzczłonków.

Brunettisięzamyślił.JeśliNadiawycenikosztitychposzukiwań,

Vianelloprawdopodobniepoprosiowolnedokońcamiesiąca.

-AcozSantomaurem?-spytał.

-Wszyscytwierdzą,żejestszefem,aleniktniewie,jaknimzostał.Co

ciekawsze,niktnie,mapojęcia,cooznaczabycieszefem.

-Czyoniniezwołujązebrań?

-Podobnozwołują.Wdomachparafialnychalbowprywatnych

mieszkaniach.Aletakjakpoprzednio,Nadianiezdołałaznaleźćnikogo,ktow

tychzebraniachuczestniczył.

background image

-Rozmawiałeśzchłopcamizpolicjiskarbowej?

-Sądziłem,żetymzajmiesięElettra.

Elettra?-pomyślałBrunetti.Cotomabyć:bezceremonialnośćneofity?

-ProsiłempaniąElettrę,żebysprawdziłaSantomaurawswoim

komputerze,aledzisiajjeszczejejniewidziałem.

-Chybajestwarchiwum-wyjaśniłVianello.

-Cowiadomoojegożyciuzawodowym?

-Pasmosukcesów.Reprezentujedwienajwiększefirmybudowlanew

mieście,dwóchradcówmiejskichiconajmniejtrzybanki.

-CzyżbyjednymznichbyłBankWerony?

Vianellozerknąłdonotesuiprzerzuciłkilkakartekdotyłu.

-Tak-poświadczył.-Skądpanwiedział?

-Niewiedziałem,alewtymbankupracowałMascari.

-Dwaplusdwajestcztery,prawda?

-Powiązaniapolityczne?Jaksądzisz?-spytałBrunetti.

-Mającdwóchradcówmiejskichjakoklientów?-odpowiedziałpytaniem

napytanieVianello.

-Ajegożona?

-Niewieleoniejwiadomo,alepodobnotoonarządziwrodzinie.

-Azatemjestrodzina?

-Dwóchsynów.Jedenjestarchitektem,drugilekarzem.

background image

-Idealnawłoskarodzina-zauważyłBrunetti.

-CzegodowiedziałeśsięoCrespie?

-CzytałpanjegoaktazMestre?

-Tak.Zwykłasprawa.Narkotyki.Próbowałwymusićpieniądzeod

klienta.Niedoszłodoużyciaprzemocy.Żadnychniespodzianek.Dowiedziałeś

sięczegoświęcej?

-Niewieleponadto-odparłVianello.-Byłdwarazypobityizakażdym

razemtwierdził,żeniewie,ktojestsprawcą.Zadrugimrazem...-policjant

przerwałizacząłprzerzucaćwprzódkartkiwnotesie.-O,jużmam.

Oświadczył,że„osaczyłagoszajkazłodziei”.

-„Osaczyłago”?

-Takjestnapisanewraporcie.Dokładnietoprzepisałem.

-PanCrespojestchybamiłośnikiemliteratury.

-Coniewychodzimunazdrowie,śmiemtwierdzić.

-Czydowiedziałeśsięonimcoświęcej?Jakienazwiskojestpodanew

kontrakcienawynajemmieszkania,którezajmuje?

-Niewiem.Sprawdzę.

-Zobaczteż,czypaniElettraniemogłabysprawdzićstanufinansów

Lega,Santomaura,CrespaiMascariego.Oświadczeniapodatkowe,wyciągiz

rachunkówbankowych,pożyczki.Tegorodzajuinformacjepowinnybyć

dostępne.

background image

-Onabędziewiedziała,jaksiętegodowiedzieć-stwierdziłVianello,

zapisującpytaniawnotesie.-Cośjeszcze?

-Towszystko.Powiadommnie,gdyczegośsiędowieszalbogdyNadia

znajdzieczłonkaLega.

-Takjest,paniekomisarzu-powiedziałVianello,wstajączkrzesła.-Nic

lepszegoniemogłosięwydarzyć.

-Comasznamyśli?

-Nadięwciągnęłatasprawa.Wiepan,jaktobyłoprzezlata-nielubiła,

gdypracowałemdopóźnaalbowweekendy.Alegdyrazzasmakowałatego,

zaczęładziałaćjakpiesgończy.Szkoda,żepanniesłyszał,jakrozmawiaprzez

telefon.Potrafiwyciągnąćodludziwszystko.Powinniśmyzatrudniaćwolnych

strzelców.

Rozdział17

GdybyBrunettipospieszyłsię,zdążyłbydoBankuWeronyprzed

zamknięciem-zakładając,żebiuro,któremieściłosięnadrugimpiętrzeiraczej

nieposiadałoodpowiedniejprzestrzenidoświadczenialudnościusług

bankowych,przestrzegałozwyczajowychgodzinurzędowania.Przybyłna

miejsceodwunastejdwadzieściaistwierdziwszy,żedrzwiwejściowesą

zamknięte,przycisnąłguzikdzwonkaobokmosiężnejtabliczkiznazwąbanku.

DrzwiotworzyłysięztrzaskiemiBrunettiwszedłdotegosamegociasnego

korytarza,wktórymwsobotniepopołudnierozmawiałzestarsząpanią.

background image

Drzwibankubyłyzamknięte.Nacisnąłdzwonek.Usłyszałczyjeśkroki.

Otworzyłwysokimężczyznaojasnychwłosach,zdecydowanienieten,który

wyszedłstądwsobotępopołudniu.

-Buongiorno.-Brunettiwyjąłzkieszenilegitymację.-Nazywamsię

GuidoBrunettiijestemkomisarzemwweneckiejkomendzie.Chciałbym

rozmawiaćzpanemRavanello.

-Proszęzaczekać.-Wysokiblondynzamknąłdrzwitakszybko,że

Brunettiniezdążyłmuwtymprzeszkodzić.

Minęłaconajmniejminuta,zanimdrzwiznowusięotworzyły,itym

razempracownik,którywnichstanął,niebyłaniwysokimblondynem,ani

mężczyznąwidzianymwcześniejnaschodach.

-Słucham?-powiedziałdoBrunettiegowtakisposób,jakbyspoglądałna

złudzenieoptyczne.

-ChciałbymrozmawiaćzpanemRavanello.

-Kogomamprzedstawić?

-Jużmówiłempanakoledze.KomisarzBrunetti.

-Achtak,proszęzaczekać.

Brunettibyłjużprzygotowanynatakieprzyjęcie:lekkouniósłnogę,

gotowywepchnąćjąmiędzydrzwi,gdytylkozauważy,żesięzamykają-

nauczyłsiętejsztuczkizamerykańskichkryminałów,alenigdyjeszczejejnie

zastosował.

background image

Tymrazemrównieżnienadarzyłasiępotemuokazja.Mężczyznaw

drzwiachpowiedział:

-Proszęwejść,paniekomisarzu.PanRavanellojestwswoimgabineciei

chętniepanaprzyjmie.

Tostwierdzeniebyłoniewątpliwienawyrost,aleBrunettiuznał,że

człowiekmaprawodowyrażaniawłasnychpoglądów.

Głównepomieszczeniebiurazajmowałotakąsamąprzestrzeńco

mieszkaniestarszejpani.MężczyznapoprowadziłBrunettiegoprzezpokój,

któryodpowiadałjejsalonowi:miałtakiesameczterydużeoknawychodzącena

plac.Przybiurkachsiedziałotrzechurzędnikówwciemnychgarniturach,ale

żadenznichnieoderwałwzrokuodekranukomputera,gdyBrunettiprzechodził

obok.Mężczyznazatrzymałsięprzeddrzwiami,któreprowadziłydo

pomieszczeniaodpowiadającegokuchnistarszejpani.Zapukałiwszedłdo

środka,nieczekającnapozwolenie.

Pokójmiałmniejwięcejtesamewymiarycokuchniastaruszki,alew

miejscugdzietamznajdowałsięzlew,tutajstałyrzędyszafnaakta.Zamiast

stołuzmarmurowymblatemumieszczonoszerokiedębowebiurko,zaktórym

siedziałwysoki,ciemnowłosymężczyznaubranywbiałąkoszulęiciemny

garnitur.Brunettinatychmiastrozpoznałwnimczłowieka,którypracowałw

tymbiurzewsobotępopołudniu,apotemwsiadłdotramwajuwodnego.Miał

takisamwykrójustitakisamdługipatrycjuszowskinos.Terysy,wpołączeniu

background image

zwąskimioczamiigęstymiciemnymibrwiami,powodowały,żewzrok

patrzącegopadałnaśrodektwarzy,pomijającwłosy,bardzogęstei

kędzierzawe.

-NazywamsięGuidoBrunetti.Jestemkomisarzempolicji-przedstawił

się.

Ravanellowstałiwyciągnąłrękęnadbiurkiem.

-ZapewnepowodempanawizytyjesttopotwornezdarzeniezMascarim

-powiedział,poczymzwróciłsiędopracownika:-Dziękuję,Aldo.Zajmęsię

panemkomisarzem.

Pracownikwyszedłzgabinetuizamknąłzasobądrzwi.

-Proszęusiąść-zaproponowałRavanelloiobszedłbiurko,żeby

przysunąćzdrugiejstronyjednozdwóchstojącychwpokojukrzesełzprostymi

oparciami.GdyBrunettiusiadł,wróciłzabiurkoiusiadłnaswoimmiejscu.-To

potworne,potworne-powtórzył.-RozmawiałemzzarządembankuwWeronie.

Niktznasniewie,copocząćztąsprawą.

-ChodzioznalezienienastępcyMascariego?Miałtustanowisko

dyrektora,czyżnietak?

-Tak,byłdyrektorem.Alenaszkłopotniepoleganaznalezieniu

następcy.Tozostałojużzałatwione.

Choćtesłowamiałynajwyraźniejposłużyćjakowstępdoprzedstawienia

prawdziwychtrudności,zjakimiborykasiębank,Brunettimimotozapytał:

background image

-Akogomianowanojegonastępcą?

Ravanellouniósłwzrok,zdziwionytympytaniem.

-Janimzostałem,jakozastępcadyrektora.Ale,jakwspomniałem,nieto

jestpowodemnaszychzmartwień.

Brunettizwłasnegodoświadczeniawiedział,żejedynymzmartwieniem

bankujestto,ilepieniędzyzarobilubstraci.

-Acotakpanówmartwi?-spytałzzaciekawieniem.

-Tenskandal.Tenokropnyskandal.Przecieżpanwie,żemy,bankierzy,

musimybyćbardzodyskretniibardzoostrożni.

Brunettiwiedział,żeniemogąpójśćdokasynaaniwystawićzłegoczeku,

gdyżgrozitowyrzuceniemzpracy,aletewymaganiawobecludzi,którym

powierzonopieniądzeinnych,trudnochybauznaćzawygórowane.

-Ojakimskandalupanmówi?

-Jestpankomisarzempolicji,więcznapanokolicznościśmierci

Leonarda.

Brunettikiwnąłgłową.

-Niestetypodanojedopublicznejwiadomościzarównotu,jakiw

Weronie-ciągnąłRavanello.-Jużmieliśmysporotelefonówodnaszych

klientów,którzyodlatprowadziliinteresyzLeonardem.Trzejprzenieśli

wkładydoinnegobanku.Wwynikudecyzjidwóchznichnaszbankponiósł

poważnestraty.Ztakąreakcjąspotykamysięjużpierwszegodnia.

background image

-PanazdaniemokolicznościśmiercipanaMascariegomiaływpływnate

decyzje?

-Naturalnie.Czyżniejesttodlapanaoczywiste?-WgłosieRavanella

nieczułosięzłości,leczzatroskanie.

-Czymapanpowodyprzypuszczać,żenastępnikliencizaczną

likwidowaćswojekonta?

-Możetak,amożenie.Konkretnestraty,októrychwspomniałem,

łączymybezpośrednioześmierciąLeonarda.Aleowielebardziejmartwinas

niewymiernyuszczerbek,jakiponiesiebank.

-Amianowicie?

-Mamnamyśliludzi,którzyniezechcąunasinwestować.Ludzi,którzy

usłyszawszyalboprzeczytawszyotejsprawie,będąwolelipowierzyćswoje

funduszeinnemubankowi.

Brunettichwilęsięnadtymzastanowiłinasunęłomusięspostrzeżenie,że

bankierzyniechętnieużywająsłowa„pieniądze”izamiasttegobrzydkiego

określeniawymyślająszerokiwachlarzinnychterminów:fundusze,finanse,

inwestycje,kapitałpłynny,aktywa.Eufemizmyzazwyczajstosujesięw

odniesieniudosprawodstręczających,takichjakśmierćczyfunkcje

fizjologiczne.Czyżbywtakimraziepieniądzemiaływsobiecośzgruntu

plugawego,cojęzykbankierówstarasięzamaskowaćlubwyeliminować?

BrunettizpowrotemskupiłuwagęnaRavanellim.

background image

-Czyorientujesiępan,jakiegorzędustratywchodząwrachubę?

-Nie-odparłbankiertonem,jakbywspominałśmierćbliskiejosoby.-

Tegoniedasięoszacować.

-Atekonkretnestraty,jakpantoujął,opiewająnajakąkwotę?

Ravanellonaglestałsięczujny.

-Czymógłbymwiedzieć,dlaczegochcepanuzyskaćtęinformację?-

spytał.

-Ściślemówiąc,niechodzimiouzyskanieakurattejinformacji,panie

Ravanello.Wciążjesteśmynawstępnymetapieśledztwaistaramsięzebrać

możliwiejaknajwięcejinformacji,znajróżniejszychźródeł.Niewiem,które

okażąsięistotne.Stwierdzimytodopierowówczas,gdyzgromadzimywszelkie

możliwedouzyskaniawiadomościnatematpanaMascariego.

-Rozumiem,rozumiem-odparłRavanello.Sięgnąłposkoroszyti

podsunąłgoBrunettiemu.-Tuznajdziepanliczby,paniekomisarzu.Właśnieto

przeglądałem.-Otworzyłskoroszytiprzejechałpalcempokomputerowym

wydrukunazwiskicyfr.-Łącznawartośćkapitałuwycofanegozdwóch

wspomnianychdepozytów,botentrzecijestwłaściwiebezznaczenia,wynosi

okołoośmiumiliardówlirów.

-Inastąpiłotodlatego,żeMascarimiałnasobiesukienkę?-Brunetti

celowosformułowałswąuwagęztakąprzesadą.

Ravanelloledwoukryłniesmak,jakiwzbudziłownimtakniepoważne

background image

podejściedosprawy.

-Nie,paniekomisarzu,niedlategożemiałnasobiesukienkę,lecz

dlategożetakiezachowanieświadczyozasadniczymbrakupoczucia

odpowiedzialności,anasiinwestorzy,byćmożesłusznie,sązaniepokojeni,czy

ówbrakpoczuciaodpowiedzialnościniecechowałMascariegorównieżwżyciu

zawodowym.

-Iwobectegokliencidajądyla,zanimokażesię,żeMascaridoprowadził

bankdobankructwa,wykosztowującsięnapończochyikoronkowąbieliznę?

-Niewidzępowodudożartów,paniekomisarzu-stwierdziłRavanello

tonem,którynapewnościąłznógniejednegodłużnika.

-Chciałemjedyniepoddaćmyśl,żebyłobytoprzesadnąreakcjąna

śmierćtegoczłowieka.

-Alejegośmierćjestażnadtokompromitująca.

-Dlakogo?

-Zpewnościądlabanku.AlejeszczebardziejdlasamegoLeonarda.

-PanieRavanello,nawetjeśliokolicznościśmiercipanaMascariegozdają

sięgokompromitować,niemamydowodów,któretoniezbiciepotwierdzają.

-Czyżnieznalezionogoprzebranegozakobietę?

-PanieRavanello,jeśliprzebiorępanazamałpę,nieoznaczato,żepan

niąjest.

-Cochcepanprzeztopowiedzieć?-spytałRavanello,jużniekryjąc

background image

złości.

-Dokładnieto,copowiedziałem.Fakt,żewchwiliśmiercipanMascari

miałnasobiesukienkę,wcalenieoznacza,żebyłtranswestytą.Wrzeczysamej,

nieoznaczateż,żeprowadziłżyciewjakimkolwiekstopniurozwiązłe.

-Niemogęwtouwierzyć-powiedziałRavanello.

-Podobniejakinwestorzy,októrychpanwspomniał.

-Niemogęwtouwierzyćzinnychpowodów,paniekomisarzu-rzekł

Ravanello,poczymzamknąłskoroszytiodłożyłnabok.

-Ajakich?

-Ciężkomiotymmówić...-Przełożyłskoroszytnadrugąstronę.

Zapadłomilczenie.

-Proszękontynuować,panieRavanello-przynagliłgoBrunetti.

-ByłemprzyjacielemLeonarda.Byćmożejegojedynymbliskim

przyjacielem.-Bankierpatrzyłwdółnaswojeręce.-Wiedziałemotym-

wyznałcicho.

-Oczym?

-Otymprzebieraniusię.Iochłopcach.-Rumieńcewyszłymuna

policzki.Wciążpatrzyłwdół,naręce.

-Skądpantowiedział?

-OdLeonarda.-Przerwałiwziąłgłębokioddech.-Pracowaliśmyrazem

przezdziesięćlat.Naszerodzinybyłyzaprzyjaźnione.Leonardobyłojcem

background image

chrzestnymmojegosyna.Niesądzę,bymiałinnychbliskichznajomych.-

Ravanelloumilkł,jakbyniepotrafiłzsiebienicwięcejwydobyć.

PrzezchwilęBrunettinieprzerywałciszyiwkońcuspytał:

-Jakontopanupowiedział?Wjakichsłowach?

-Wktórąśniedzielęsiedzieliśmytutaj,zajęcipracą,tylkowedwóch.W

piątekisobotęniedziałałykomputery,dopierowniedzielęmogliśmyznowuna

nichpracować.Siedzieliśmyprzyterminalachwgłównymbiurze,gdyonpo

prostumitopowiedział.

-Copanupowiedział?

-Tobyłobardzodziwne,paniekomisarzu.Zauważyłem,żeprzestał

pracować,ipomyślałem,żechcemicośpowiedziećalbozapytaćojakąś

transakcję,którązapisywałwkomputerze.Wobectegoprzerwałempracęi

spojrzałemnaniego.-Ravanellourwał,wracającmyślamidotamtejsytuacji.-

Powiedziałtylkotyle:„Wiesz,Marco,podobająmisięchłopcy”.Potempochylił

sięnadkomputeremiwróciłdopracy,takjakbywłaśniepodałminumer

transakcjialbocenęakcji.Tobyłobardzodziwne.

Znowunastałacisza.

-Czypóźniejrozwinąłtostwierdzenie,powiedziałcoświęcej?-spytał

Brunettipodłuższejchwili.

-Tak.Tamtegopopołudnia,gdyskończyliśmypracować,zapytałemgo,

comiałwtedynamyśli,aonmiwyjaśnił.

background image

-Copowiedział?

-Żepodobająmusięchłopcy,aniekobiety.

-Chłopcyczymężczyźni?

-Ragazzi.Chłopcy.

-Czywspomniałoprzebieraniusię?

-Wtedynie,alemówiłotymzmiesiącpóźniej.Jechaliśmypociągiemdo

naszejcentraliwWeronieigdyprzejeżdżaliśmyprzezPadwę,zobaczyliśmyna

peroniekilkutranswestytów.Wtedymipowiedział.

-Jakpannatozareagował?

-Oczywiściebyłemzaskoczony.NigdyniepodejrzewałemLeonardao

takieskłonności.

-Ostrzegłgopan?

-Przedczym?

-Żemożestracićswojąpozycjęwbanku.

-Naturalnie.Powiedziałemmu,żejeśliktośsięotymdowie,jegokariera

legniewgruzach.

-Dlaczegomiałobytakbyć?Przecieżwieluhomoseksualistówpracujew

banku.

-Niewtymrzecz.Chodziłooprzebieraniesię.Iokurwy.

-Wyjawiłtopanu?

-Tak.Wyznałmi,żekorzystazichusługiczasemsamsiętymzajmuje.

background image

-Czym?

-Jaktonazwać...proponujemężczyznomseks.Zapieniądze.Ostrzegłem

go,żedoprowadzisiędozguby.-Ravanelloumilkłnachwilęidodał:-I

rzeczywiściedoprowadziłsiędozguby.

-Dlaczegoniepoinformowałpanotympolicji?

-Właśnietozrobiłem.Powiedziałempanuwszystko.

-Tak,aletojaprzyszedłemtu,byzadaćpanukilkapytań.Pansięznami

nieskontaktował.

-Niewidziałempowodu,żebyniszczyćjegoreputację-oświadczyłw

końcuRavanello.

-Biorącpoduwagęto,copowiedziałmipanoklientachbanku,nie

wydajemisię,żepozostałotakwieledozniszczenia.

-Nieprzywiązywałemdotegowagi-stwierdziłbankier,alewidząc

wyraztwarzyBrunettiego,wyjaśnił:-Toznaczy,miałemwrażenie,żewszyscy

dalijużtemuwiarę,więcniewidziałempowodu,byzawieśćjegozaufanie.

-Wydajemisię,żepancośprzedemnąukrywa-powiedziałBrunetti.

Bankierodpowiedziałnajegospojrzenieiszybkoodwróciłwzrok.

-Chciałemrównieżochronićbank-oznajmił-przekonaćsię,czy

Leonardopopełniłjakąś...nieostrożność.

-Czywśródfinansjerytakokreślasiędefraudację?

GrymasnaustachRavanellabyłporazkolejnyświadectwemjegoopinii

background image

codosposobu,wjakiBrunettidobierasłowa.

-Chciałemmiećpewność,żewwynikujegonieostrożnościbankw

żadnejmierzenieucierpiał.

-Copanprzeztorozumie?

-Nodobrze,komisarzu-zniecierpliwiłsięRavanello.-Chciałem

sprawdzić,czywszystkierachunkisąwporządku,czyniczegoniebrakujena

kontachklientówiinstytucji,któreprowadził.

-Musiałpanmiećpracowityranek.

-Niepracowałemnadtymdziśrano,alepodczasweekendu.Prawiecałą

sobotęiniedzielęspędziłemprzykomputerze,przejrzałemarchiwazostatnich

trzechlat.Tylkotylezdążyłemzrobić.

-Icopanznalazł?

-Zupełnienic.Wszystkosięzgadza.Nawetjeśliwżyciuprywatnym

Leonardapanowałzamęt,tojegożyciezawodowebyłodoskonale

uporządkowane.

-Agdybyokazałosię,żebyłoinaczej?

-Wówczaspowiadomiłbympolicję.

-Rozumiem.Czymożepanudostępnićnamkopietychdokumentów?

-Oczywiście-odparłRavanello.

Brunettibyłzaskoczonygotowościąspełnieniatejprośby.Zwłasnego

doświadczeniawiedział,żejeszczebardziejniżpieniędzybankistrzegą

background image

posiadanychinformacjiizazwyczajudzielająichjedynienamocynakazu

sądowego.JakiżtomiłyiusłużnygestzestronypanaRavanello.

-Bardzopanudziękuję.Pracownikkomendyodbierzejeodpanajutro.

-Dopilnuję,byjeprzygotowano.

-Chciałbymrównież,abyspróbowałpanprzypomniećsobie,cojeszcze

wyznałpanuMascarioswoimdrugim,sekretnymżyciu.

-Oczywiście.Sądzęjednak,żepowiedziałemjużwszystko.

-Możebyćtak,żeemocjezwiązaneztąsytuacjązacierająwpana

pamięciwspomnieniejakichśinnych,drobnychkwestii.Byłbymwdzięczny,

gdybyzechciałpanzanotowaćsobiewszystko,coprzyjdziepanunamyśl.

Porozumiemsięzpanemzadzieńlubdwa.

-Oczywiście-powtórzyłRavanellozcałąuprzejmością,zapewne

wywołanątym,żerozmowanajwyraźniejzbliżałasiękukońcowi.

-Chybaniemamjużwięcejpytań.-Brunettiwstałzkrzesła.-Jestem

wdzięczny,żepoświęciłmipanczasirozmawiałzemnątakotwarcie.Wiem,że

jestpanuterazbardzociężko.Straciłpannietylkokolegę,alerównież

przyjaciela.

-Tak,rzeczywiście-przytaknąłRavanello,kiwającgłową.

-Jeszczerazdziękujępanuzapomocipoświęconymiczas-powtórzył

Brunettiiwyciągnąłrękęnapożegnanie.Nachwilęzawiesiłgłosidodał:-A

takżezaszczerość.

background image

Ravanelloraptownieuniósłgłowę.

-Niemazaco,komisarzu.-Wyszedłzzabiurka,byodprowadzić

Brunettiego.Razemznimopuściłgabinetitowarzyszyłmudodrzwi

wyjściowych.

JeszczerazuścisnęlisobieręceiBrunettiznalazłsięnatychsamych

schodach,poktórychschodziłzaRavanellemwsobotniepopołudnie.

Rozdział18

ZmostuRialtoBrunettimiałbliskododomu,aleniemiałochoty

szykowaćczegośdojedzeniaaniryzykowaćdokończeniainsalatadicalamari,

którastaławlodówcejużczterydni.WtejsytuacjiposzedłdoCortedeiMilion

iwmałejrestauracyjcezjadłporządnyobiad.

Otrzeciejwróciłdobiuraipowziąłmyśl,byzejśćnadółiporozmawiaćz

Pattą,nieczekającnajegowezwanie.Wsekretariaciezastępcykomendanta

zobaczyłpaniąElettrę,którastałaprzystoleprzysuniętymdościanyi

plastykowąbutelkąwlewaławodędokryształowegowazonuzsześcioma

długimikaliami.Kwiatybyłybiałe,aleniedorównywałybielijejbawełnianej

bluzki,kontrastującejzespódnicąpurpurowegokostiumu.Nawidok

Brunettiegouśmiechnęłasięipowiedziała:

-Toniezwykłe,ileonewypijająwody.

Nieznajdującstosownegokomentarza,odpowiedziałuśmiechemispytał:

-Jestwgabinecie?

background image

-Tak.Właśniewróciłzobiadu.Owpółdopiątejmaumówione

spotkanie,więcjeślipanchceznimporozmawiać,lepiejzrobićtoteraz.

-Czywiepani,zkimmasięspotkać?

-Komisarzu,czyzamierzapanskłonićmniedoudzieleniapanupoufnej

informacjidotyczącejprywatnegożyciazastępcykomendanta?-spytała,

przyjmująctonosobydogłębizaskoczonejpytaniem.-Nieuważam,bym

powinnapozwalaćsobienaujawnianietakichrzeczyjakspotkaniezastępcy

komendantazjegoadwokatem.

-Aha.-Brunettispojrzałnajejpantofle,któremiałytensamodcień

purpurycospódnica.PaniElettrapracowałauPattyniewieledłużejniżtydzień.

-Wtakimraziezobaczęsięznimteraz.

Zapukałdodrzwigabinetu.Usłyszawszyprzyzwalająceavanti,wszedłdo

środka.

Zobaczyłmężczyznę,którysiedziałzabiurkiemidlategoniewątpliwie

byłzastępcąkomendanta,choćzwygląduprzypominałgotylkowtakim

stopniu,wjakimpolicyjnezdjęcieukazujepodobieństwodoosoby

sfotografowanej.TwarzPatty,zazwyczajotejporzerokuopalonanakolor

jasnegomahoniu,terazbyłapokrytachorobliwąbladością.Silnypodbródek,

któregowidokzawszeprzywodziłBrunettiemunamyślfotografieMussoliniego

widzianewpodręcznikachhistorii,straciłswojądumnieeksponowanąlinięna

tyle,żemożnabyłoprzypuszczać,iżladadzieńpojawiąsiępierwszeoznaki

background image

obwisłości.Pattamiałstaranniezawiązanykrawat,alekołnierzmarynarki

wymagałodczyszczenia.Ponadtokrawatbyłpozbawionyszpilki,aklapy

marynarkiniezdobiłkwiat,corazemsprawiałodziwnewrażenie,jakby

zastępcakomendantaprzybyłdobiurawnegliżu.

-A,toty,Brunetti-odezwałsię.-Siadaj.Proszę,siadaj.

BrunettipracowałjakopodwładnyPattyodponadpięciulatiporaz

pierwszyusłyszałzjegoustsłowo„proszę”,któreniebyłowypowiedziane

przezzaciśniętezęby.Wykonałpolecenieiczekałnakolejnecuda.

-Dziękujęcizapomoc-zacząłPatta,przezsekundęspoglądającna

Brunettiegoizarazprzenoszącwzrokwprzestrzeńzajegoplecami,takjakby

śledziłlotfruwającegowpokojuptaka.PonieważodwyjazduPaolinawakacje

wdomuniepojawiałysięświeżenumery„Gente”ani„Oggi”,Brunettiniemiał

pewności,czyzaprzestanopublikowaćartykułyopaniPatcieiTitoBurrasce,

aleprzyjął,żetojestpowodemwdzięcznościprzełożonego.Skoroszefuznał,że

tenstanrzeczynależyprzypisaćprzypuszczalnympowiązaniomBrunettiegoze

światemdziennikarskim,rozwiewaniejegozłudzeńbyłobezsensowne.

-Niemazaco-odparłzgodniezprawdą.

Pattakiwnąłgłowąispytał:

-JakprzebiegaśledztwowMestre?

Brunettikrótkozrelacjonował,czegosiędotejporydowiedział,i

poinformowałoporannymspotkaniuzRavanellemorazzapewnieniubankiera,

background image

iżznanebyłymuskłonnościMascariego.

-Ztegowynika,żemordercajestjednymzjego,jaktosięmówi,

„klientów”-stwierdziłPatta,powodowanyswymnieomylnyminstynktemdo

najbardziejoczywistychrozwiązań.

-Zakładając,paniekomendancie,żewpanaopiniimężczyźniwnaszym

wiekusąseksualnieatrakcyjnidlainnychmężczyzn.

-Niewiem,ococichodzi-oświadczyłPatta,przyjmująctondobrze

znanyBrunettiemu.

-Wszyscyuznaliśmy,żedenatalbobyłtranswestytą,albokurwą,i

dlategozostałzabity.Alejedynymdowodem,naktórymsięopieramy,jestfakt,

żeznalezionogoubranegowsuknię,orazzeznanieczłowieka,któryzdobyłjego

stanowisko.

-Pamiętaj,żetenczłowiekjestdyrektorembanku-upomniałkomisarza

Patta,okazującniezmiennyszacunekdlaosóbwysokopostawionych.

-Istałsięnimwwynikuśmiercitamtego.

-Bankierzyniezabijająsięnawzajem,Brunetti-rzekłPattaztypowądla

siebieabsolutnąpewnością.

Brunettizbytpóźnozdałsobiesprawę,czymgrozitakierozumowanie.

GdytylkoPattadostrzeżekorzyści,któreniesiepowiązanieśmierciMascariego

zjakimśbrutalnymzdarzeniemwjegoperwersyjnymżyciuprywatnym,

natychmiastuzna,żeodnalezieniesprawcymorderstwanależywyłączniedo

background image

policjiwMestre.

-Zapewnemapansłuszność,paniekomendancie-przyznał-alewchwili

obecnejniemożemysobiepozwolić,abyprasazarzuciłanam,iżwtejsprawie

niewykluczyliśmyinnychewentualności.

Słowo„prasa”podziałałonaPattęjakpłachtanabyka.

-Wtakimraziecoproponujesz?-zapytał.

-Wydajemisię,żeoczywiściepowinniśmyskoncentrowaćwysiłkina

przeniknięciuświatatranswestytówzMestre,alenależyrównieżwykonać

przynajmniejpozorneruchywceluzbadaniamożliwychpowiązańzbankiem,

nawetjeśliobajwiemy,iżsąonemałoprawdopodobne.

Silącsięnapełnągodnościmanierę,Pattaodparł:

-Niejestemażtaknierozsądny.Jeślichceszsprawdzićhipotezę,żeta

śmierćmajakiśzwiązekzbankiem,niebędęsięsprzeciwiał.Pamiętajjednak,z

kimmaszdoczynienia,iokażtymludziomszacuneknależnyichpozycji.

-Naturalnie,paniekomendancie.

-Zostawiamtęsprawęwtwoichrękach,aleniepodejmujżadnychdziałań

wobecbankubezuprzedniegoporozumieniasięzemną.

-Takjest,paniekomendancie.Cośjeszcze?

-Towszystko.

Brunettiwstał,przysunąłkrzesłodobiurkaiwyszedłbezsłowa.W

sekretariaciezastałpaniąElettręzajętąprzeglądaniemakt.

background image

-Czyudałosiępaniuzyskaćjakieśinformacjewsprawiefinansów?-

zagadnąłją.

-Czyich?-spytałaznieznacznymuśmiechem.

-Proszę?-Brunettiniemógłpojąćsensujejpytania.

-SantomauraczyBurraski?

BrunettibyłtakpochłoniętyśledztwemwsprawieśmierciMascariego,że

zapomniał,iżpaniElettramiałazebraćwszelkieinformacjerównieżoreżyserze

filmowym.

-Och,tasprawazupełniewyszłamizgłowy-przyznał.To,żepani

ElettrawspomniałaoBurrasce,byłodlaBrunettiegooczywistymświadectwem,

żechceonimporozmawiać.-Czegosiępanionimdowiedziała?-spytał.

SekretarkapołożyłaaktanabokubiurkaispojrzałanaBrunettiegotak,

jakbybyłazdziwionajegopytaniem.

-BurrascawystawiłnasprzedażswojemieszkaniewMediolanie-

oznajmiła.-Jegotrzyostatniefilmybyłyfinansowymniepowodzeniem.A

ponadtowierzycielezajęlijużwillę,którąmiałwMonako.Interesująpana

dalszeinformacje?-spytałazuśmiechem.

Brunettikiwnąłgłową,zdumiony,skądtakobietamatakiewiadomości.

-WStanachZjednoczonychpostawionogowstanoskarżenia,ponieważ

tamprawozabraniawykorzystywaćdzieciwfilmachpornograficznych.W

Monakopolicjaskonfiskowaławszystkiekopiejegoostatniegofilmu.Nie

background image

dowiedziałamsię,cobyłopowodemtejdecyzji.

-Apodatki?Czyżbymzastałpaniąprzyprzeglądaniukopiijego

oświadczeńpodatkowych?

-Ależpaniekomisarzu-okazaławyraźnądezaprobatę-sampanwie,jak

trudnouzyskaćinformacjeodurzędnikówskarbowych.-Umilkłanachwilęi,

zgodniezoczekiwaniemBrunettiego,dodała:-Oilenieznasięjednegoznich.

Dopierojutrodostanętekopie.

-Iwtedypoinformujepaniowszystkimzastępcękomendanta?

PaniElettrazaszczyciłagosrogimspojrzeniemirzekła:

-Onie,paniekomisarzu,zaczekamztymjeszczekilkadni.

-Mówipanipoważnie?

-Niezwykłamżartowaćsobiezzastępcykomendanta.

-Więcdlaczegokażemupaniczekać?

-Adlaczegobynie?

Jakichżedrobnychupokorzeńmusiaładoświadczyćtakobietazestrony

Pattywciąguminionegotygodnia,skorotakszybkoiwtakisposóbmusię

odpłaca!-pomyślałBrunetti.

-AcozSantomaurem?-spytał.

-O,panmecenastozupełniecoinnego.Jegofinansesąwstaniewprost

wyśmienitym.Posiadaportfelakcjiiobligacjiwartychponadpółmiliardalirów.

Deklarujerocznedochodywwysokościdwustumilionówlirów,cojest

background image

przynajmniejdwukrotniewyższąsumą,niżzazwyczajdeklarujeczłowiekzjego

pozycją.

-Apodatki?

-Wtymjestcośdziwnego.Wyglądanato,żepłacityle,ilepowinien.Nie

mażadnychdowodównato,żedopuszczasięoszustwa.

-Ztonupanigłosumożnasądzić,żeniedajepanitemuwiary.

-Paniekomisarzu-powiedziałasekretarka,znowupatrzączwyrzutemna

Brunettiego,choćjużnietaksrogojakpoprzednio-przecieżdobrzepanu

wiadomo,żeniktnieskładadeklaracjipodatkowychzgodniezrzeczywistym

stanemswoichfinansów.Właśnietojesttakiedziwne.Jeślipanmecenas

deklarujewszystkieswojezarobki,tonapewnoposiadainneźródłodochodów,

wporównaniuzktórymijegodeklarowanydochódjesttakmałoznaczący,że

niewartouciekaćsiędooszustwa.

Brunettizastanowiłsięnadtymprzezchwilęidoszedłdowniosku,żew

świetleistniejącegoprawapodatkowegoinnainterpretacjaniejestmożliwa.

-Czypanikomputerwskazałewentualneźródłotychdochodów?-spytał.

-Nie,alepowiedziałmi,żeSantomaurojestprzewodniczącymLegadella

Moralita.Myśląclogicznie,należałobypójśćtymtropem.

-CzymoglibyściedowiedziećsięczegośnatematLega?-zaproponował

Brunetti,patrzącznacząconaekrankomputera,bydaćdozrozumienia,kogoma

namyśliużywającliczbymnogiej.

background image

-Jużsięzatozabrałam,komisarzu.AlejaknarazieLegajestjeszcze

bardziejniedostępnaniżoświadczeniapodatkoweBurraski.

-Ufam,żepanijestzdolnapokonaćkażdąprzeszkodę.

PaniElettraskłoniłagłowę,przyjmująctesłowatylkowtejmierze,w

jakiejbyłyzasłużone.

Brunettipostanowiłzadaćnurtującegoodjakiegośczasupytanie.

-Skądmapanitakąbiegłośćwoperowaniusystememkomputerowym?

-Jakim?-spytała,unoszącgłowę.

-Finansowym.

-Nabyłamjejwpoprzedniejpracy-odparłaiprzeniosławzroknaekran

komputera.

-Amożnawiedzieć,gdziepanipracowała?-Przypuszczał,żepewnow

agencjiubezpieczeniowejlubwbiurzerozrachunkowym.

-WBancad’Italia-powiedziała,nieodrywającoczuodekranu

komputera.PodniosławzroknaBrunettiego,awidzącjegominęiuniesione

brwi,dodała:-Byłamasystentkąprezesa.

Nietrzebabyćbankieremanimatematykiem,żebymiećpojęcie,oile

zmniejszyłasięjejpensjawwynikutakiejzmianypracy.Cowięcej,wopinii

większościWłochówposadawbankugwarantowałacałkowitebezpieczeństwo

zatrudnienia-ludzieczekalilatami,abydostaćpracęwbanku,jakimbądź,a

Bancad’Italiabyłniewątpliwienajbardziejatrakcyjny.Itakobietazatrudniłasię

background image

jakosekretarkawpolicji?Tobyłobezsensowne,nawetjeślidwarazyw

tygodniudostawałakwiatyodFantina.Aprzytympracowałanietylewpolicji,

ileuPatty-itowyglądałojużnaaktwyjątkowegoszaleństwa.

-Rozumiem-powiedział,choćnicztegonierozumiał.-Mamnadzieję,

żepracaunasdapaniwielezadowolenia.

-Jestemtegopewna,komisarzu.Czychciałbypan,żebymuzyskaładla

niegojeszczeinneinformacje?

-Tymczasemnie.Bardzopanidziękuję.

Udałsiędoswojegopokoju.Korzystajączbezpośredniegotelefonu,

wykręciłnumerhoteluwBolzanoipoprosiłopołączeniezpaniąBrunetti.

Powiedzianomu,żepaniBrunettiwyszłaiwróciwporzekolacji.Niezostawił

żadnejwiadomości,podałtylkoswojenazwiskoiskończyłrozmowę.

Niemalnatychmiastpoodłożeniusłuchawkizadzwoniłtelefon.Brunetti

usłyszałgłosPadovaniego,którydzwoniłzRzymuzprzeprosinami,żenie

zdołałuzyskaćdalszychinformacjinatematSantomaura.Próbowałporozumieć

sięzeznajomymizarównowRzymie,jakiwWenecji,alewszyscychyba

wyjechalinawakacje.Niepozostałomunicinnego,jakzostawićwiadomośćna

automatycznychsekretarkach,prosząc,abyznajomioddzwonili.Niewyjaśniał,

oczymchceznimiporozmawiać.Brunettipodziękowałmuzastaraniai

powiedział,żejegoprośbajestwciążaktualna.

SkończywszyrozmowęzPadovanim,zacząłprzerzucaćleżącenabiurku

background image

papiery,szukającraportuzsekcjizwłokMascariego.Jeszczerazdokładniego

przeczytałinaczwartejstronieznalazłposzukiwanyfragment:„Kilkazadrapań

inacięćnanogach;brakśladówkrwinanaskórku.Bezwątpieniaskórazostała

podrapanaostrymibrzegami...”-tulekarzsądowychciałsiętrochępopisaći

podałłacińskąnazwętrawy,wktórejznalezionociałoMascariego.

Zmarliniekrwawią,ajesttakdlatego,żewżyłachitętnicachniema

ciśnienia,którepowoduje,żekrewwypływanapowierzchnię.Tenpodstawowy

wpatologiifaktbyłznanyBrunettiemu.Jeśliskórazostałapodrapanaprzez...-

tuBrunettigłośnowymówiłdźwięcznąłacińskąnazwę-tokrwawienienie

wystąpiłodlatego,żeMascarijużnieżył,gdywyciągniętogospodtrawy.Ale

jeśliogolonomunogipośmierci,krwawienieteżbyniewystąpiło.

Jedynączęściąciała,którąBrunettigolił,byłatwarz,aleodlatwidywał,

jakPaolawodziżyletkąpołydce.Mnóstworazysłyszał,żeciskastłumione

przekleństwawłazience,apotemmawróżnychmiejscachnaskórze

przyklejonekawałeczkipapierutoaletowego.Odczasugdysiępoznali,Paola

goliłanogiregularnie,amimotozacinałasięzakażdymrazem.Raczej

wykluczone,abymężczyznawśrednimwiekuzdołałwykonaćtenzabiegz

większymniżPaolapowodzenieminiezaciąćsięprzytym.Brunettiskłonny

byłsądzić,żewpewnejmierzeżyciemałżeńskiewyglądapodobnieu

wszystkichludzi.Idlatego,gdybyonniespodziewaniezacząłgolićsobienogi,

Paolanatychmiastzwróciłabynatouwagę.Nieprzypuszczał,abypaniMascari

background image

mogłaniezauważyć,żejejmążgolisobienogi-nawetjeśliniekontaktowalisię

podczasjegowyjazdówsłużbowych.

Ponowniespojrzałnaraportzsekcjizwłokiprzeczytał:„Niestwierdzono

śladówkrwawieniaznacięćnanogachdenata”.Bezwzględunaczerwoną

suknięiczerwonepantofle,bezwzględunamakijażidamskąbieliznę,uznałza

wykluczone,abypanMascariogoliłsobienogi,zanimspotkałagośmierć.Z

tegowysnułwniosek,żezrobiłtoktośinnypojegośmierci.

Rozdział19

Brunettisiedziałwbiurze,łudzącsięnadzieją,żepopołudniupowieje

wietrzykiupałzelżeje.Aletanadziejaokazałasięrówniedaremnajak

pragnienie,bydostrzeczwiązkimiędzyoderwanymiodsiebieelementami

prowadzonejsprawy.Brunettibyłprzekonany,żeoznakitranswestytyzmu

Mascariegozostałystaranniespreparowanepojegośmierci,abyzamaskować

prawdziwypowóddokonaniazbrodni.WobectegoRavanello-jedynyczłowiek,

któremuMascari„sięzwierzył”-skłamałiprawdopodobniewiedziałcośna

tematpopełnionegomorderstwa.ChoćBrunettibyłprzekonany,żebankier

możezabićczłowieka,ztrudembyuwierzył,żedopuścisiętegoczynu,chcąc

skrócićsobiedrogędoawansu.

Ravanellobezoporówprzyznał,żetamtenweekendspędziłwbiurze-co

więcej,dobrowolnieudzieliłBrunettiemutejinformacji.Tużpoustaleniu

tożsamościMascariegojegopostępowaniebyłosensowne:takpostąpiłbydobry

background image

przyjaciel.Ikażdylojalnypracownik.

Aledlaczegonieprzedstawiłsię,gdyBrunettitelefonowałwtamtąsobotę

dobanku?Dlaczegochciałzachowaćwtajemnicyfakt,żejestwbanku,nawet

przedanonimowymrozmówcą?

Nabiurkuzadzwoniłtelefon.Zadumanynadtymipytaniamiiotumaniony

upałem,podniósłsłuchawkęiprzedstawiłsię.

-Muszęzpanemporozmawiać-odezwałsięmęskigłos.-Osobiście.

-Ktomówi?

-Wolałbymzachowaćtowtajemnicy.

-Wtakimraziejawolałbymzpanemnierozmawiać.-Brunettiodłożył

słuchawkę.

Tegorodzajureakcjazazwyczajnatyleoszałamiaładzwoniącego,żenie

pozostawałomunicinnego,jakzadzwonićponownie.Pokilkuminutachtelefon

znowusięodezwał.

-Sprawajestbardzoważna-oznajmiłmężczyzna.

-Równieważnejestto,żebymwiedział,zkimrozmawiam-odparł

Brunettiswobodnymtonem.

-Rozmawialiśmywzeszłymtygodniu.

-Zmnóstwemosóbrozmawiałemwzeszłymtygodniu,panieCrespo,ale

niewieluzadzwoniłodomnie,mówiąc,żechcąsięzemnąspotkać.

PrzezdłuższyczaswsłuchawcepanowałaciszaiBrunettizacząłsię

background image

obawiać,czyzkoleiCresponieodłożysłuchawki,alewkońcuusłyszał:

-Chcęsięzpanemspotkaćiporozmawiać.

-Właśnierozmawiamy,panieCrespo.

-Mamkilkarzeczy,którechcępanuprzekazać.Zdjęciaipapiery.

-Jakiegorodzajuzdjęciaipapiery?

-Sampanzobaczy.

-Czegoonedotyczą?

-Mascariego.Policjaidziefałszywymtropem.

Brunettizgadzałsięztąopinią,aległośnonieprzyznałCrespowi

słuszności.

-Dlaczegotakpansądzi?-spytał.

-Powiempanu,gdysięspotkamy.-Najwyraźniejodwagalubinne

odczucia,któreskłoniłygo,żebyzadzwoniłnapolicję,jużsięwyczerpywały.

-Gdziechciałbypansięspotkać?-spytałBrunetti.

-CzydobrzeznapanMestre?

-Dośćdobrze-odparłBrunetti.WrazieczegomógłspytaćGaliaalbo

Vianella.

-Podrugiejstronietuneluprowadzącegododworcakolejowegojest

parking.Trafipan?

ByłotojednoznielicznychmiejscwokolicyWenecji,gdziemożnaza

darmozaparkować.Trzebatylkozostawićsamochódnaparkingualboprzy

background image

wysadzonejdrzewamiulicywiodącejdotunelu,apotemprzejśćpodziemnym

przejściemiwbiecnaktóryśzperonów,skądodjeżdżająpociągidoWenecji.

Dziesięćminutjazdypociągiemiczłowiekniemusipłacićzaparkowanie,

czekaćwkolejcenawolnemiejsceaniuiszczaćopłatywTronchetto.

-Trafię.

-Tamsięspotkamy.Dziświeczorem.

-Októrej?

-Dośćpóźno.Przedtemmuszęcośzałatwićiniewiem,ileczasumito

zajmie.

-Októrej?

-Będętamopierwszejwnocy.

-Gdziepanbędzieczekał?

-Kiedywyjdziepanztunelu,proszępójśćdopierwszejprzecznicyi

skręcićwlewo.Przyjadęjasnoniebieskąpandąizaparkujępoprawejstronie.

-Dlaczegopytałpanoparking?

-Bezpowodu.Chciałemsięupewnić,czypanznatomiejsce.Wolałbym

nieczekaćnaparkingu.Zadużotamświateł.

-Wporządku.Spotkamsięzpanem.

-Todobrze.-Crespoodłożyłsłuchawkę.

Brunettibyłciekaw,ktonamówiłCrespa,bydoniegozadzwonił.Ani

przezchwilęniewierzył,byCrespomiałwtymwłasnycelalbosamcoś

background image

ukartował-tacyludzienigdyniekontaktująsięzpolicją.Najprawdopodobniej

ktośchceprowadzącychśledztwonastraszyćalbonawetzastosowaćjakieś

silniejsześrodki-nicłatwiejszego,jakskusićkomisarza,byznalazłsięw

miejscupublicznym,idopaśćgotamopierwszejwnocy.

ZadzwoniłdoMestreipoprosiłopołączeniezsierżantemGallo.

Powiedzianomu,żezostałwysłanynakilkadnidoMediolanu,gdziema

składaćzeznaniawsądzie.MożechciałbyporozmawiaćzsierżantemBuffo,

któryprzejąłobowiązkiGalla?Brunettinieskorzystałztejpropozycjii

skończyłrozmowę.

ZadzwoniłdoVianella,zapraszającgodoswojegopokoju.Gdysierżant

wszedł,BrunettiwskazałmukrzesłoiopowiedziałorozmowiezCrespemoraz

otelefoniedoGalla.

-Cootymsądzisz?-spytał.

-MoimzdaniemchcąwyciągnąćpanazWenecjinaotwartyteren,gdzie

niebędziepanmiałporządnejochrony.Awięcpowinienpanpojechaćz

obstawą.

-Czegomogąsiędopuścić?

-Mogąkazaćkomuśczekaćwsamochodzie,alezapewnespodziewają

się,żewyślemytamnaszychludzi.Mogązlecićkomuś,abyprzejechałtamtędy

samochodemlubmotocyklemipotrąciłpanaalbospróbowałzastrzelić.

-Rzucąbombę?-spytałBrunetti,mimowoliodczuwajączimnydreszcz

background image

nawspomnieniezdjęćzrobionychpozamachachbombowychnasędziówi

polityków.

-Niesądzę.Panniejestażtakważnąosobistością-stwierdziłVianello.

Marnepocieszenie,aledobreito,pomyślałBrunetti.

-Dzięki-odparł.-Wydajemisię,żewyśląkogoś,ktoprzejedzieulicą.

-Copanzamierzazrobić?

-Umieścimynaszychludziprzynajmniejwdwóchdomach,pojednymna

końcuinapoczątkuulicy.Ijeśliznajdzieszochotnika,posadźgonatylnym

siedzeniusamochodu.Przytakimupalewzamkniętymsamochodzieledwoda

sięwytrzymać.Wsumiejużpotrzebujemydotegotrzechfunkcjonariuszy.

Chybaniebędęmógłwyznaczyćwiększejliczby.

-Nocóż,janiezmieszczęsięnatylnymsiedzeniuiniemamszczególnej

ochotysterczećwjakimśdomunaczatach,alemógłbymzaparkowaćsamochód

zarogiem,jeślitylkozdołamnakłonićktórąśzfunkcjonariuszek,żebymi

towarzyszyłaiprzezpewienczasczuliłasiędomnie.

-MożepaniElettrazgłosisięnaochotnika?-powiedziałBrunettize

śmiechem.

-Janieżartuję,komisarzu-odparłVianelloostrymtonem,jakzwykle.-

Znamtęulicę.MojaciotkazTrevisozawszezostawiatamsamochód,kiedy

przyjeżdżadonaswodwiedziny,ajapotemjątamzawożę.Częstowidzę

samochodyzsiedzącymiwśrodkuludźmi.Jedenczydwawięcejnierobi

background image

różnicy.

Brunettijużmiałspytać,jakNadiaprzyjmietenpomysł,alerozmyśliłsię

ipowiedział:

-Nodobrze,aleonamusizgłosićsięnaochotnikadotejakcji.Jeśli

wyniknieztegojakaśgroźnasytuacja,wolałbym,żebykobietaniebyławto

wmieszana.-ZanimVianellozdążyłzaoponować,dodał:-Nawetjeślijest

policjantką.

CzyżbyVianellowzniósłoczydonieba,słysząctesłowa?Taksię

Brunettiemuzdawało,alepominąłtomilczeniemispytałtylko:

-Cośjeszcze,sierżancie?

-Mapanbyćtamopierwszej?

-Tak.

-Pociąginiekursujątakpóźno.Będziepanmusiałdojechaćautobusemi

przejśćodstacjitunelem.

-AjakwrócędoWenecji?-spytałBrunetti.

-Tozależyodtego,cosięwydarzy.

-Zapewne.

-Zobaczę,czyudamisięznaleźćkogoś,ktozgodzisięjechaćztyłu

samochodu-powiedziałVianello.

-Ktopracujewtymtygodniunanocnązmianę?

-RiverreiAlvise.

background image

-Och!-westchnąłBrunetti,zawierającwtymsłowiewszystko.

-Nanichprzypadadyżur.

-Wtakimrazieumieśćichnaczatachwdomach.

Żadenniechciałotwarciepowiedzieć,żegdybyktóryśztychpolicjantów

znalazłsięnatylnymsiedzeniusamochodu,zwyczajniezapadłbywsen.

Oczywiście,tosamomożesięzdarzyć,jeślizostanąumieszczeninastrażyw

domach,alewtedy,byćmoże,powodowaniciekawościąmieszkańcyzmusząich

doczuwania.

-Apozostali?Sądzisz,żeudacisięznaleźćochotników?-spytał

Brunetti.

-Beztrudu.Rallobędziechciałwtymuczestniczyć.SpytamteżMarię

Nardi.JejmążwyjechałnatygodniowykursdoMediolanu,więcmożesię

zgodzić.Pozatymtosiębędzieliczyłojakonadgodziny,prawda?

Brunettikiwnąłgłowąipowiedziałznaciskiem:

-Uprzedźichjasnoiwyraźnie,żeakcjamożebyćniebezpieczna.

-Niebezpieczna?WMestre?-Sierżantzaśmiałsięniefrasobliwie.-Czy

weźmiepanzesobąradio?

-Chybanie,skorowszyscyczworobędziecietakblisko.

-Wkażdymraziemydwoje-poprawiłgoVianello,oszczędzając

Brunettiemuzażenowania,jakieodczułbywyrażającsięlekceważącooniższych

rangąfunkcjonariuszach.

background image

-Skoromamybyćnanogachcałąnoc,powinniśmyprzedtemudaćsięna

odpoczynekdodomu.-Brunettispojrzałnazegarek.

-Dozobaczenia,paniekomisarzu.-SierżantVianellowstałzkrzesła.

Vianellomiałrację,mówiąc,żeotejporzepociągidoMestreniebędą

kursować.Brunettiemuniepozostałonicinnego,jakpojechaćautobusemnumer

1iwysiąść-jakoostatnipasażer-naprzystankunaprzeciwstacjikolejowejw

Mestre.

Wszedłposchodachdobudynkudworca,potemzszedłinnymischodami

dotunelupodtoramiiznalazłsiępodrugiejstroniestacji.Wyszedłnaspokojną,

wysadzonądrzewamiulicę,majączaplecamidobrzeoświetlonyparkingpełen

samochodówzostawionychtunacałąnoc.Poobustronachulicy,którązobaczył

przedsobą,stałysamochodyoświetlonesłabymświatłemnielicznychlatarni.

Brunettiposzedłprawymchodnikiem,gdziedrzewbyłomniej,atymsamym

więcejświatła.Napierwszymskrzyżowaniuprzystanąłirozejrzałsięwokoło.

Wczwartymsamochodziestojącympodrugiejstroniezaprzecięciemulic

zobaczyłparęzłączonąwnamiętnymuścisku.Głowęmężczyznyzasłaniała

głowakobiety,więcniemiałpewności,czywsamochodziesiedziVianello,czy

teżktośinny,ktoużywaniedozwolonychprzyjemności.

Skierowałwzroknabiegnącąwlewoprzecznicęibacznieprzyjrzałsię

budynkompoobustronach.Zniższychfrontowychokiendomustojącegow

połowiedrogidonastępnejprzecznicysączyłosięmdłeświatłotelewizora;

background image

pozostałebyłyciemne.WoknachdwóchpobliskichdomówsiedząRiverrei

Alvise,pomyślałBrunetti,aleniemiałochotyspojrzećwichkierunku,

obawiającsię,żepotraktujątojakoswegorodzajusygnałiprzybiegnąmuna

pomoc.

Skręciłwlewoiwypatrywałjasnoniebieskiejpandyprzyprawym

krawężniku.Doszedłdokońcaulicy,alenieznalazłtakiegosamochodu,

zawróciłwięciposzedłzpowrotemtąsamądrogą.Cisza.Zprzodunarogu

zauważyłdużykosznaśmieciiprzeszedłnadrugąstronęulicy,

przypomniawszysobiezdjęciamarnychreszteksamochodusędziegoFalcone.

Naulicypojawiłsięzjeżdżającyzrondasamochód,zwolniłiskierowałsięw

stronęBrunettiego,którycofnąłsięzadwazaparkowaneauta,alesamochód

pojechałdalejnaparking.Kierowcawysiadłizniknąłwtuneluprowadzącymna

dworzec.

DziesięćminutpóźniejBrunettiponownieprzeszedłtąsamąulicą,tym

razemzaglądającdokażdegozzaparkowanychsamochodów.Wjednymznich

zobaczyłleżącyztyłunapodłodzekoci,czującduchotędoskwierającąnawet

tu,naotwartejprzestrzeni,zewspółczuciempomyślałoleżącejpodnimosobie.

Popółgodziniedoszedłdowniosku,żeCresposięniepojawi.Wróciłna

skrzyżowanieiskręciłwlewo,wstronęparywciążczulącejsięnaprzednich

siedzeniachsamochodu.Gdyzapukałwmaskę,Vianellooderwałsięod

rozpłomienionejfunkcjonariuszkiMariiNardiiwysiadł.

background image

-Nicsięniedzieje.-Brunettizerknąłnazegarek.-Dochodzidruga.

-Notowracamy-odparłVianello.Wjegogłosiewyraźnieczułosięton

zawodu.Wsadziłgłowędosamochoduipowiedziałdopolicjantki:-Skontaktuj

sięzRiverremiAlvisem.NiechjadązanamidoWenecji.

-Atenczłowiekwsamochodzie?-spytałBrunetti.

-PrzyjechaliznimRiverreiAlvise.Zarazopuszcząposterunki,spotkają

sięprzysamochodzieiodjadą.

WsamochodziefunkcjonariuszkaNardirozmawiałaprzezradiozdwoma

policjantami,informującich,żeniktsięniepojawiłiwracajądoWenecji.

SpojrzaławgóręnaVianella.

-Wporządku,sierżancie.Wyjdązakilkaminut.-Wysiadłazsamochodu

iotworzyłatylnedrzwi.

-Proszętamzostać-powiedziałBrunetti.-Usiądęztyłu.

-Tożadnafatyga,komisarzu-odparłaznieśmiałymuśmiechemidodała:

-Apozatymchętniepobędęzdalaodsierżanta.

SpojrzeniaBrunettiegoiVianellazbiegłysięnaddachemsamochodu.

Sierżantuśmiechnąłsięzzakłopotaniem.Wsiedlidoauta.Vianelloprzekręcił

kluczykwstacyjce.Silnikzaskoczyłirozległsięcichydźwiękbrzęczyka.

-Cototakiego?-zdziwiłsięBrunetti.Jakdlawiększościwenecjan,także

dlaniegofunkcjonowaniesamochodustanowiłoogromnązagadkę.

-Przypomnienieokoniecznościzapięciapasówbezpieczeństwa-

background image

wyjaśniłsierżant,przeciągającprzezpierśswójpasizapinającgoprzydźwigni

zmianybiegów.

Brunettisiedziałbezruchu.Brzęczenienieustawało.

-Niemożesztegowyłączyć,Vianello?-zniecierpliwiłsiępochwili.

-Samosięwyłączy,gdyzapniepanpas.

Brunettiwymamrotałpodnosem,jaktonieznosiurządzeń,któremówią

mu,conależyrobić.Zapiąłjednakpasiznowuwymamrotałcośojeszczejednej

ekologicznejbzdurzeVianella.Sierżantudał,żeniesłyszy,wrzuciłbiegi

ruszył.Przykońcuulicyzaczekalikilkaminut,ażdołączydonichdrugi

samochód.ZakierownicąsiedziałRiverre,obokniegoAlvise,aztyłudrzemał

ktośtrzeci.

Otejporzejezdniebyłyniemalpusteiszybkowjechalinadrogę

prowadzącądoPontedellaLiberta.

-Jakpanmyśli,cosięstało?-spytałVianello.

-Wydawałomisię,żezaaranżowanotospotkanie,żebymnienastraszyć,

alemożemyliłemsięiCresporzeczywiściechciałsięzemnąspotkać.

-Copanterazzrobi?

-Jutrogoodwiedzęispytam,dlaczegonieprzyszedł.

Wjechalinamostizobaczylizprzoduświatłamiasta.Poobustronach

rozciągałasięczarnapłaszczyznawody,zlewejusianaodbitymiświatłamiz

odległychwyspMuranoiBurano.Vianelloprzyspieszył,chcącszybkoodstawić

background image

wózdogarażuiwrócićdodomu.Wszyscybylizmęczeniizawiedzeni.Jadący

tużzanimisamochódniespodziewaniewjechałnaśrodkowypas.Riverre

śmignąłdoprzodu,aAlvisewychyliłsięprzezokno,machającradośnieręką.

Widzącto,funkcjonariuszkaNardipochyliłasiędoprzodu,dotknęła

ramieniaVianellaipowiedziałacoś,alenagleumilkła.Utkwiławzrokwe

wstecznymlusterku,wktórymniespodziewaniepojawiłysiędwaoślepiające

światła.ZacisnęłapalcenaramieniuVianella.

-Uważaj!...

Jadącyzanimisamochódgwałtownieskręciłwlewo,wyprzedziłichi

umyślniewalnąłwdekiellewegoprzedniegokoła.Uderzyliwbarierkęmostu.

Vianelloobróciłkierownicę,alezrobiłtozawolno;tyłwozuzarzuciłoi

znaleźlisięnaśrodkujezdni.Jadącyzwariackąprędkościąsamochódśmignąłz

prawejstrony,wciskającsięmiędzynichabarierkę.Następnietyłemwozu

uderzyliwbarierkępolewejstronie,obrócilisięostoosiemdziesiątstopnii

zatrzymalinaśrodkujezdni,zwróceniwkierunkuMestre.

Brunetti-oszołomionyinatyleotumaniały,żeniewiedział,czycośgo

boli-widziałprzezroztrzaskanąprzedniąszybęzałamującesięświatła

reflektorównadjeżdżającychsamochodów.Jeden,potemdrugiprzejechałkoło

nichzprawejstrony.Brunettiodwróciłsięwlewoizobaczyłwiszącegona

pasachVianella.OdpiąłswójpasichwyciłVianellazaramię.

-Niccisięniestało,Lorenzo?

background image

Sierżantotworzyłoczyiodwróciłgłowęwjegostronę.

-Chybanie-odparł.

Brunettiodpiąłjegopas.Vianellonieupadł,dalejsiedziałprosto.

-Chodź.-Brunettiotworzyłdrzwiposwojejstronie.-Wyłaźz

samochodu.Jeszczektóryśztychmaniakówwpadnienanas.-Wskazałpalcem

światłajadącychzMestrewozów,widoczneprzezrozbitąszybę.

-WezwęRiverrego-powiedziałVianelloipochyliłsię,bywłączyćradio.

-Nietrzeba.Przejechałosporosamochodów.Zawiadomiąposterunekna

PiazzaleRoma.

Istotnie,zdrugiejstronymostuusłyszeliwyciesyreny.Zachwilę

pojawiłysięniebieskie,migająceświatławozówpolicyjnychpędzącychpod

prądwichkierunku.

Brunettiwysiadłiotworzyłtylnedrzwiauta.FunkcjonariuszkaMaria

Nardileżałanatylnymsiedzeniu,ajejszyjabyławygiętapoddziwnymi

nienaturalnymkątem.

Rozdział20

Takjakbyłodoprzypuszczenia,aniBrunetti,aniVianelloniestetynie

zauważylimarkisamochodu,którywnichuderzył,niepamiętalinawetkoloru

aniwielkościauta,choćnapewnobyłoduże,skorozepchnęłoichnabokztaką

siłą.Kierowcyprzejeżdżającychsamochodówalboniedostrzegli,cosiędzieje,

gdyżbyliwzbytdużejodległościodnich,alboniezgłosilisięnapolicję,choć

background image

mijaliichdostatecznieblisko.Nieulegałowątpliwości,żepouderzeniuwnich

autopojechałodalejdoPiazzaleRoma,zawróciłoipomknęłozpowrotemna

lądstały,zanimpolicjaotrzymałameldunekowypadku.

FunkcjonariuszkaNardizmarłanamiejscu;wmiejskimszpitalu

dokonanosekcjizwłok,którejwyniktylkopotwierdziłoczywiste

przypuszczenie,jakienasuwałoułożenieciała.

-Miałazaledwiedwadzieściatrzylata.-Vianellounikałwzroku

Brunettiego.-Mężatkaodpółroku.Jejmążwyjechałnajakiśkurs

komputerowy.Całyczaswsamochodziemówiłatylkootym,żeniemożesię

doczekaćjegopowrotuibardzotęskni.Siedzieliśmyprzezgodzinętwarząw

twarz,aonamówiłatylkoonim.Byłajeszczedzieciakiem.

Brunettiniewiedział,copowiedzieć.Milczał.

-Gdybymkazałjejzapiąćpas,przeżyłaby.

-Lorenzo,przestań-odparłBrunettiostrymtonem,alebezgniewu.

Prowadzilitęrozmowępopowrocienakomendę.WpokojuVianella

czekali,ażichmeldunekzprzebieguzdarzeńzostanieprzepisanynamaszyniei

popodpisaniugobędąmogliiśćdodomu.

-Możemytakrozmawiaćprzezcałąnoc-powiedziałBrunetti.-Janie

powinienembyłpójśćnaspotkaniezCrespem.Powinienembyłuznać,żejestto

zbytpodejrzane,apotemutwierdzićsięopodejrzeniach,widząc,żenicsięw

Mestreniedzieje.Zachwilędojdziemydowniosku,żepowinniśmybyli

background image

pojechaćtamsamochodemopancerzonym.

VianelloniepatrzyłnaBrunettiego.Zlewejstronyczołamiałdużyguz,

lekkojużsiniejący.

-Postąpiliśmytak,anieinaczej,ionanieżyje-stwierdziłmatowym

głosem.

Brunettidotknąłrękisierżanta,mówiąc:

-Niemyjązabiliśmy,Lorenzo,aleczłowiekwtamtymsamochodzie.

Musimygoznaleźć.

-ToniepomożeMarii-rzekłzgorycząVianello.

-NicjużniepomożeMariiNardi.Obajotymwiemy,Lorenzo.Alechcę

dopaśćczłowiekaztamtegosamochoduichcędopaśćludzi,którzygonasłali.

Vianellokiwnąłgłową.

-Cozjejmężem?-spytał.

-Ocopytasz?

-Zawiadomigopan?-Wgłosiesierżantadałosięwyczućcoświęcejniż

pytanie.-Jasięnatoniezdobędę.

-Gdzieonjest?

-WhoteluImperowMediolanie.

Brunettikiwnąłgłową.

-Ranosięznimskontaktuję.Pocobudzićbiedakateraziprzedłużaćjego

boleść.

background image

Ubranypocywilnemupolicjantwszedłdopokojuiprzyniósłoryginały

ichzeznańorazpodwiekserograficzneodbitki.Obajprzeczytalimaszynopisy,

podpisalioryginałyikopie,anastępniezwrócilijepolicjantowi.

-Czasiśćdodomu,Lorenzo.Minęłajużczwarta.DzwoniłeśdoNadii?

Vianellokiwnąłgłową.Zadzwoniłdoniejprzedgodziną.

-Mariadługoniemogłaznaleźćpracy.Jejojciecbyłpolicjantem,więc

użyłswoichwpływówizałatwiłjejtęposadę.Wiepan,komisarzu,cotak

naprawdęchciałarobić?

-Niechcęotymrozmawiać,Lorenzo.

-Wiepan,cotaknaprawdęchciałarobić?

-Lorenzo.-WcichymgłosieBrunettiegozabrzmiałaostrzegawczanuta.

-Chciałabyćnauczycielkąwszkolepodstawowej,alewiedziała,żenie

matametatów,więcwstąpiładopolicji.

Rozmawialiotymidącprzezholwstronępodwójnychdrzwi.Nawidok

Brunettiegoumundurowanystrażnikzasalutował.Gdywyszlinazewnątrz,

niemalogłuszyłichświergotptaków,któresiedziałypośródgałęzidrzewna

CampoSanLorenzo,podrugiejstroniekanału.Mrokinocyzaczęłysię

rozpraszać,aleświatłozapowiadałojedyniejasność,któraprzemieniaświatnie

dającysięprzeniknąćwświatoferującynieskończonemożliwości.

Zrękamiwkieszeniachstalinadbrzegiemkanału,spoglądającnadrzewa

inaśpiewająceptaki.Obajczuliniespodziewanychłódpowietrzawporze

background image

poprzedzającejświtanie.

-Toniepowinnosięzdarzyć-powiedziałVianello.-Arrivederci,panie

komisarzu.-Skręciłwprawo,wstronęswojegodomu.

BrunettiposzedłwstronęmostuRialto,pogrążonywsmutku.Wyciągnęli

ręceponiego,azabiliMarię.Zgnietlijakmuchę.Ottak.Dopierocotamłoda

kobietachciałapowiedziećcośkoledze;lekko,serdeczniepołożyłarękęnajego

ramieniu;otworzyłausta.Cozamierzałapowiedzieć?Jakiśżart?Oświadczyć

Vianellowi,żetamwsamochodziesięzgrywała?Amożejeszczerazwyrazić

swojątęsknotęzamężem?Niktsiętegoniedowie.

Zadzwonidojejmęża,alejeszczenieteraz.Niechtenmłodyczłowiek

prześpinoc,zanimdoświadczytakwielkiegobólu.Brunettizdawałsobie

sprawę,żeniemoże-przynajmniejteraz-opowiedziećmuoostatniejgodzinie

wżyciuMarii,którąspędziławsamochodziezVianellem;natosięnie

zdobędzie.Powiemupóźniej,gdymłodyczłowiekbędziewstanietoprzyjąć,

dopierowtedygdyustaniejegowielkiból.

PrzymościeRialtozobaczył,żedonabrzeżazbliżasiętramwajwodny.

Zdecydowałsięnatychmiast.Dobiegłdoprzystanku,wsiadłnałódźiwysiadł

przydworcukolejowym,skądpojechałpierwszymporannympociągiemna

drugikraniecgrobli.Wiedział,żeGallaniezastaniewkomendzie,wziąłwięc

taksówkęzdworcawMestreipodałkierowcyadresCrespa.

Nawetniezauważył,gdynastałdzień,awrazznimupał,jeszczebardziej

background image

dotkliwywtymmieściechodnikówijezdni,betonowychpowierzchnii

wysokichbudynków.Niemalzradościąprzyjąłciężkądozniesieniatemperaturę

iwilgotnośćpowietrza,któreodciągałyjegouwagęodwydarzeńtejnocyiod

tego,coobawiałsięzobaczyćwmieszkaniuCrespa.Mimowczesnejporyw

windziedziałałaklimatyzacja.Brunettiprzycisnąłguzik;szybkoibezszelestnie

wjechałnasiódmepiętro.ZadzwoniłdomieszkaniaCrespa,aleniktnie

podchodziłdodrzwi.Zadzwoniłdrugirazitrzeci,długotrzymającpalecna

dzwonku.Aniznakużycia.

Wyjąłportfel,azniegomałymetalowypasek.KtóregośdniaVianello

przezcałepopołudnieuczyłgo,jaksiętymposługiwać,ichoćBrunettiniebył

szczególniezdolnymuczniem,otworzeniezamkazabrałomuterazmniejniż

dziesięćsekund.Przeszedłprzezpróg.

-PanieCrespo!Drzwidomieszkaniasąotwarte.Gdziepanjest?-

Ostrożnośćnigdyniezawadzi,pomyślał.

Wsalonieniezastałnikogo.Kuchnialśniła,nieskazitelniewysprzątana.

Crespobyłwsypialni,nałóżku,ubranywżółtąjedwabnąpiżamę.Wokółszyi

miałzaciśniętykabeltelefoniczny;nabrzmiałatwarzwyglądałapotwornie,

niczymkarykaturaprzystojnegomężczyzny.

Brunettinawetnierozejrzałsiępopokojuinieszukałpozostawionych

śladów;takdługopukałdodrzwisąsiada,ażwyrwałgozesnu,zacozostał

obrzuconywyzwiskami.Zanimprzyjechałaekipazlaboratorium,Brunetti

background image

zdążyłzadzwonićdomężaMariiNardi,doMediolanu,iopowiedziećmuo

tragicznymwypadkutejnocy.WprzeciwieństwiedosąsiadaCrespa,Franco

Nardiniezacząłkrzyczeć-Brunettiniepotrafiłocenić,czytolepiej,czy

gorzej..

PoprzyjeździenakomendęwMestrezrelacjonowałdopieroco

przybyłemuGallowi,cosięwydarzyło.Zleciłmunadzórnadoględzinami

mieszkaniaizwłokCrespa,wyjaśniając,żetegorankamusibyćwWenecji.Nie

powiedziałmu,żezamierzawziąćudziałwpogrzebieMascariego-ostatnio

nazbytczęstomielidoczynieniaześmiercią.

ChoćwracałdoWenecjizmiejsca,gdzieczłowiekzmarłgwałtowną

śmiercią,poto,żebyuczestniczyćwuroczystościbędącejnastępstwemśmierci

innegoczłowieka,niemógłopanowaćwzruszenianawidokdzwonnici

pastelowychfasad,któreprzesuwałysięprzedjegooczami,gdyprzejeżdżał

policyjnymsamochodemnadrugąstronęgrobli.Pięknoniejestwstanie

niczegozmienić,pomyślał.Byćmoże,ukojenie,któreprzynosi,jesttylkoiluzją,

niemniejprzyjmowałtęiluzjęzradością.

Ceremoniapogrzebowajeszczebardziejgoprzygnębiła.Ludzie

wypowiadalipustefrazesyinajwyraźniejbylizbytzaszokowani

okolicznościamiśmierciMascariego,abynadaćswymsłowompozory

szczerości.Podczasmszywdowasiedziałasztywnowławce,nieuroniłaani

jednejłzyinatychmiastwyszłatużzatrumnązkościoła,milczącąisamotna.

background image

Jakmożnabyłooczekiwać,dziennikarzepowariowali,gdywywęszyli,że

Cresponieżyje.Pierwszawzmiankaukazałasięwwieczornymwydaniu„La

Notte”,gazety,którazlubościąopatrywałaswojeartykułykrzyczącymi

nagłówkamiistosowaławnichczasteraźniejszy.FrancescoCrespozostał

przedstawionyjako„męskakurtyzanawdamskichszatkach”.Podanojego

życiorys,uwydatniającfakt,żepracowałjakotancerzwgejowskiejdyskotecew

Vicenzy,choćbyłtamzatrudnionyniecałytydzień.Oczywiścieautorartykułu

powiązałtęśmierćzzabójstwemLeonardaMascariego,któremiałomiejsce

niecałytydzieńwcześniej,iwyciągnąłwniosek,żepodobieństwamiędzy

ofiaramiświadcząotym,iżsprawcadopuściłsiękrwawejzemstyna

transwestytach.Autornieuważałzakoniecznewyjaśnićpowodówtej

mściwości.

Wporannychgazetachrozwiniętotęmyśl.Reporterz„Gazzettino”

wspomniałoponaddziesięciuprostytutkach,którewostatnichlatachzostały

zamordowanetylkowjednejprowincjiPordenone,iusiłowałznaleźćwspólną

płaszczyznętychmorderstworazzabójstwadwóchtranswestytów.„II

Manifesto”poświęciłzbrodnipełnedwieszpaltynaczwartejkolumnieiprzytej

sposobnościuznałCrespaza„jeszczejedenprzykładpasożytażerującegona

gnijącymcielewłoskiegospołeczeństwaburżuazyjnego”.

W„IlCorrieredellaSera”ukazałsięartykuł,wktórymautormentorskim

tonemzanalizowałpopełnionązbrodnięiszybkoporzuciłtematzabójstwana

background image

względniemałoznaczącejmęskiejprostytutce,byzająćsięśmierciąznanego

weneckiegobankiera.Powoływałsięna„miejscoweźródła”,wedlektórych

„podwójneżycie”Mascariegobyłopowszechnieznanewpewnychkręgach.

Jegośmierćnależywięcuznaćzanieuniknionąkonsekwencję„spirali

występku”,jaknazwałfolgowanietegorodzajusłabości.

Zainteresowanyzaskakującąwzmiankąoowych„źródłach”,Brunetti

zadzwoniłdoredakcjigazetywRzymieipoprosił,abypołączonogozautorem

artykułu.Dziennikarz-słysząc,żeBrunettijestkomisarzempolicjiichce

dowiedziećsię,odkogopochodząinformacjezawartewartykule-powiedział,

żeniewolnomuujawniaćswoichźródeł,żekoniecznejestbezwzględnei

absolutnezaufaniemiędzydziennikarzemajegorozmówcamiiczytelnikami.

Cowięcej,ujawnienieźródełinformacjijestsprzeczneznajwyższymizasadami

etykizawodowej.DopieropopełnychtrzechminutachBrunettizorientowałsię,

żetenczłowiekmówitowszystkoserioizcałymprzekonaniem.

-Jakdługopracujepanwtejgazecie?-wpadłmuwsłowo.

Reporterumilkł,zdumiony,żetakraptownieprzerwanomupełną

ekspresjiprzemowęnatematswoichzasad,celówiideałów,ipochwilirzekł:

-Czterymiesiące.Dlaczegopanpyta?

-Możepanpołączyćmniezpowrotemzcentralą,czyteżmuszę

zadzwonićtamponownie?-odparłBrunetti.

-Mogępanapołączyć.Aledlaczego?

background image

-Chcęporozmawiaćzpananaczelnym.

Dziennikarzodpowiedziałnatopoczątkowoniepewnym,apochwili

podejrzliwymgłosem,cobyłopierwsząkonkretnąoznakąobłudyi

oszukańczychpraktykstosowanychprzezsiłystanowiąceczwartąwładzęw

państwie.

-Paniekomisarzu,chcępanaostrzec,żewszelkiepróbyzatuszowanialub

podważeniafaktów,któreujawniłemwartykule,zostanąnatychmiastpodanedo

wiadomościczytelników.Niewiem,czyzdajepansobiesprawę,żewtymkraju

nastałanowaepoka.Ludziejużniegodząsięnato,abyichpotrzebadostępudo

informacji...

Brunettinacisnąłwidełkitelefonuigdyusłyszałsygnał,ponowniewybrał

numercentraligazety.Nawetkomendapolicjiniemusipłacićzawysłuchiwanie

takichbzdur,zwłaszczapocenierozmówmiędzymiastowych.

Gdyotrzymałpołączenieznaczelnymdziałukrajowego,okazałosię,że

jestnimGulioTesta,zktórymBrunettiwspółpracował,gdyobuskazanona

wygnaniedoNeapolu.

-Gulio,mówiGuidoBrunetti.

-Ciao,Guido.Słyszałem,żewróciłeśdoWenecji.

-Zgadza,się.Dlategodzwonię.Jedenztwoichpracowników...-Brunetti

zerknąłnapodpispodartykułem-...LinoCavalierenapisałartykuł,

zamieszczonywdzisiejszymwydaniu,otranswestyciezamordowanymw

background image

Mestre.

-Czytałemgowczorajwieczorem.Wczymrzecz?

-Wspominatamo„miejscowychźródłach”,wedlektórychtendrugi

mężczyzna,Mascari,zamordowanywzeszłymtygodniu,znanybyłwtutejszych

kręgachzeswego„podwójnegożycia”.-Brunettiurwałnachwilęipowtórzył

ostatniesłowa.-Ładnyzwrot,Gulio,„podwójneżycie”.

-ChrystePanie,takontoujął?

-Wszystkojestnapapierze:„miejscoweźródła”,„podwójneżycie”.

-Urwęmujaja!-wykrzyknąłTestawsłuchawkęipowtórzyłtojużdo

siebie.

-Czymamrozumieć,żeniemażadnych„miejscowychźródeł”?

-Niema.Dostałjakiśanonimowytelefonodczłowieka,któryprzedstawił

sięjakokontrahentofiary.Klient-takchybaichsięnazywa.

-Copowiedział?

-ŻeznałMascariegoodlat,ostrzegałgoprzedkonsekwencjamitakich

postępków,przedniektórymijegofacetami.Oświadczył,żesprawabyła

tajemnicąpoliszynelawmieście.

-Gulio,tenczłowiekmiałniemalpięćdziesiątlat.

-Zabijęgo.Wierzmi,Guido.Nicnatentematniewiedziałem.

Powiedziałemmu,żebyniewykorzystywałtejinformacji.Zabijętegognojka.

-Jakmożnabyćtakgłupim?-powiedziałBrunetti,choćdobrzewiedział,

background image

żeniezliczonesąpowodyludzkiejgłupoty.

-Tokretyn,beznadziejnyprzypadek-odparłponuroTesta,takjakby

każdydzieńprzynosiłpotwierdzenietegofaktu.

-Coonrobiwtwojejredakcji?Przecieżwciążmacieopinięnajlepszej

gazetywkraju.-Brunettisformułowałtozdaniepomistrzowsku,zawarłwnim

nutęsceptycyzmu,alebezostentacji.

-Ożeniłsięzcórkąwłaścicielasklepumeblowego,którycotydzień

zamieszczadwukolumnowąreklamę.Niemieliśmywyboru.Poprzednio

pracowałwdzialesportowym,alektóregośdniawspomniał,żezezdumieniem

dowiedziałsię,iżfutbolamerykańskiróżnisięodnaszego.Itakprzyszedłdo

mnie.

Testaumilkłiobajpanowiepopadliwzadumę.Brunettiegojakośdziwnie

pokrzepiłamyśl,żenietylkoonmusiborykaćsięzpracownikamiwrodzaju

RiverregoczyAlvisego.Testanajwyraźniejniepoczułsiępokrzepionyidodał:

-Staramsię,żebyprzeniesionogododziałupolitycznego.

-Doskonałerozwiązanie,Gulio.Życzępowodzenia.-Brunetti

podziękowałzainformacjeiskończyłrozmowę.

Choćodpoczątkupodejrzewał,żewłaśnietakibyłprzebiegwydarzeń,

zdumiałagorzucającasięwoczynieporadność,zjakąjezaplanowano.

Niezwykłyłutszczęściasprawił,że„miejscoweźródła”znalazłyreporteratak

łatwowiernego,iżopublikowałpogłoskioMascarim,niesprawdzając,czymają

background image

potwierdzeniewfaktach.Ponadtojedyniektośbardzonierozważny-albo

bardzowystraszony-uknułbytakąintrygęznadzieją,żemisternie

spreparowanełgarstwoorozwiązłościMascariegoniewyjdzienajaw.

ŚledztwowsprawiezabójstwaCrespabyłonarazierówniejałowejak

doniesieniawprasie.Sąsiedziniewiedzieli,czymtrudnisięCrespo;jedni

przypuszczali,żepracujewbarzejakokelner,innisądzili,żejestnocnym

portieremwweneckimhotelu.Niktniezauważył,żedziejesięcośdziwnegow

dniachpoprzedzającychpopełnieniemorderstwa,aninieprzypominałsobie,by

cośdziwnegokiedykolwiekmiałomiejscewtymbudynku.Przyznali,żepan

Cresporzeczywiścieprzyjmowałwielugości,alebyłczłowiekiembardzo

miłymiotwartym,więcnicdziwnego,żeludzieprzychodzilidoniegow

odwiedziny.

Wynikiobdukcjibyłyjednoznaczne:śmierćnastąpiłaprzezuduszenie,

mordercazaszedłofiaręodtyłuiprawdopodobniedziałałprzezzaskoczenie.

Niestwierdzonośladówniedawnychkontaktówseksualnych,nicnieznaleziono

podpaznokciami,aanalizazebranychwmieszkaniuodciskówpalcówzajmie

wieledni.

BrunettidwukrotniezadzwoniłdoBolzano,alezapierwszymrazemlinia

byłazajęta,azadrugimniezastałPaoliwpokoju.Jużmiałzadzwonićtrzeciraz,

aleusłyszałpukaniedodrzwi.WeszłapaniElettrazeskoroszytemwręcei

położyłagonabiurku.

background image

-Paniekomisarzu,mamwrażenie,żenadoleczekaczłowiek,któremu

zależynaspotkaniuzpanem.-Widzącjegozdziwienie,żechciałosięjej

przyjśćipowiedziećmuotym,anawetżewogóleotymwie,dodała

pospiesznie:-Szłamnadół,żebyzanieśćAniciepewnedokumenty,i

usłyszałamjegorozmowęzestrażnikiem.

-Jakwygląda?

-Jestmłodyibardzoelegancki-odparłazuśmiechem.Tesłowawustach

paniElettry,ubranejwfioletowykostiumzjedwabiu,którybyłchybadziełem

szczególnieutalentowanychjedwabników,należałouznaćzarzeczywiścieduży

komplement.-Ibardzoprzystojny-dorzuciłazuśmiechem,wktórymkryłsię

żal,żeówmłodyczłowiekchcerozmawiaćzBrunettim,anieznią.

-Możezechciałabypanizejśćnadółiprzyprowadzićgotutaj-poprosił,

chcącjaknajszybciejujrzećówcud,atakżedaćpaniElettrzeokazję

zamienieniaznimkilkusłów.

Najejtwarzypojawiłsięuśmiech,jakimzazwyczajobdarzała

przeciętnychśmiertelników.Wyszłazpokojuipoparuminutachbyłaz

powrotem.

-Tenpanchciałbyporozmawiaćzpanemkomisarzem.

Wszedłmłodymężczyzna,Brunetti.wstałiprzezbiurkowyciągnąłdo

niegodłoń.Poczułmocnyuściskgrubej,muskularnejręki.

-Niechpanspocznie-powiedziałizwróciłsiędosekretarki:-Bardzo

background image

panidziękuję.

PaniElettraspojrzałanaBrunettiegoiobdarzyłagonieuchwytnym

uśmiechem,anastępniewpodobnysposóbspojrzałanamłodegoczłowieka.

ZapewnetakimspojrzeniemobdarzyłParsifalznikającegoGraala,pomyślał

Brunetti.

-Proszę,proszę-odparła.-Jeślibędziepanczegośpotrzebował,

wystarczyzadzwonić.

Posłałagościowiostatniespojrzenieiwyszłazpokoju,cichozamykając

zasobądrzwi.

Brunettiusiadłzabiurkiemipopatrzyłnamłodegomężczyznę.Krótkie

ciemnewłosyopadałymuwlokachnaczołoilekkozakrywałygórnączęść

uszu.Miałcienki,zgrabnynosiszerokorozstawionepiwneoczy,którew

kontraściezjasnącerąwydawałysięniemalczarne.Byłubranywciemnoszary

garnitur,adotegoniebieski,staranniezawiązanykrawat.Uśmiechnąłsię,

pokazującpięknezęby.

-Panmnieniepoznaje,komisarzu?-spytał.

-Niestetynie-odparłBrunetti.

-Spotkaliśmysięwzeszłymtygodniu,choćwinnychokolicznościach.

IwtedyBrunettiwjednejchwiliprzypomniałsobiejaskraworudąperukęi

pantoflenawysokichobcasach.

-PanCanale.Nie,niepoznałempana.Proszęmiwybaczyć.

background image

Canaleponownieuśmiechnąłsięipowiedział:

-Wgruncierzeczybardzosięcieszę,żepanmnieniepoznał.Todowód,

żenapoluzawodowymmoje„ja”jestzupełnieinne.

Brunettiniewiedział,jakmarozumiećtesłowa,ipominąłjemilczeniem.

-Czymmogępanusłużyć?-spytał.

-Kiedypokazałmipantamtenrysunek,powiedziałem,żetenmężczyzna

kogośmiprzypomina.Pamiętapan?

Brunettikiwnąłgłową.Tenmłodzieniecchybanieczytagazet,

przemknęłomuprzezmyśl.Wprzeciwnymraziewiedziałby,żeMascarizostał

zidentyfikowanykilkadnitemu.

-Gdyprzeczytałemotejsprawiewgazetachizobaczyłemnazdjęciu,jak

naprawdęwygląda,przypomniałomisię,gdziegowidziałem.Rysunek,który

panmipokazał,byłdośćkiepski.

-Rzeczywiście-przyznałBrunetti,alewolałniewspominaćo

uszkodzeniachtwarzy,którebyłypowodemtakznacznychrozbieżności.-Gdzie

gopanwidział?

-Zagadnąłmniezedwatygodnietemu.-Widzączdumienienatwarzy

komisarza,natychmiastwyjaśnił:-Nie,niechodziłooto,oczympanmyśli.Nie

interesowałagomojapraca.Toznaczy,mojadziałalność.Natomiast

interesowałagomojaosoba.

-Cochcepanprzeztopowiedzieć?

background image

-Byłemwtedynaulicy,awłaściwieakuratwysiadłemzsamochodu.

Wracałemodklienta,rozumiepan...Niezdążyłemjeszczepodejśćdo

dziewcząt,awłaściwiedochłopców,gdyonzbliżyłsiędomnieispytał,czy

nazywamsięRobertoCanaleiczymieszkamnaVialeCanovapodtrzydziestym

piątym.Początkowosądziłem,żejestpolicjantem.Takwyglądał.-Brunettinie

zamierzałzaspokajaćciekawości,jakąwywołałownimtostwierdzenie,lecz

Canalesamwyjaśnił:-Nowiepan,człowiekwkrawacie,wgarniturze,któryza

wszelkącenęniechcewzbudzaćpodejrzeńcodotego,czymsięzajmuje.Zadał

mitepytania,ajaodpowiedziałemmu,żewszystkosięzgadza.Wciąż

myślałem,żejestpolicjantem.Taknaprawdętoonprzezcałyczaschciał

sprawiaćwrażeniepolicjantainawetnakoniecniepowiedziałmi,żenimnie

jest.

-Ocojeszczepanapytał?

-Omieszkanie.

-Mieszkanie?

-Tak.Chciałwiedzieć,ktopłaciczynsz.Powiedziałem,żesampłacę.

Spytałmnie,wjakisposób.Wyjaśniłem,żewpłacampieniądzenakontow

bankunanazwiskowłaściciela.Aleonstwierdził,żekłamię,żeonowszystkim

wie,więcmusiałemmupowiedziećprawdę.

-Cotoznaczy,że„owszystkimwie”?

-Wie,jakpłacęczynsz.

background image

-Ajakpanpłaci?

-Spotykamczłowiekawbarzeidajęmupieniądze.

-Ile?

-Półtoramilionalirów.Wgotówce.

-Kimjesttenczłowiek?

-Właśnieototeżmniezapytał.Powiedziałemmu,żepoprostuspotykam

sięztymczłowiekiemcomiesiącwbarze.Dzwonidomniektóregośdniaw

ostatnimtygodniumiesiącaimówi,gdziesięspotkamy.Przychodzętam,daję

mupółtoramilionaitowszystko.

-Bezpokwitowania?-spytałBrunetti.

Canalewybuchnąłśmiechem.

-Oczywiście,żebez.Wszystkowgotówce.

Obajwiedzieli,iżtakiezałatwieniesprawypowoduje,żepieniądzeniesą

deklarowanejakodochódiwzwiązkuztymniesąopodatkowane.Dość

powszechniestosowanyunik;mnóstwoludzipostępujepodobnie..

-Prócztegopłacędrugiczynsz-dodałCanale.

-Amianowicie?

-Stodziesięćtysięcylirów.

-Gdziepanwpłacatęsumę?

-Narachunekwbanku,alenapokwitowaniuniemanazwiska

właściciela,więcniewiem,dokogonależytenrachunek.

background image

-Wktórymbanku?-spytałBrunetti,choćprzypuszczał,żezna

odpowiedźnatopytanie.

-WBankuWerony.Mieścisięprzy...

-Wiem,gdziesięmieści-przerwałmuBrunetti.-Jakdużejestpana

mieszkanie?

-Czterypokoje.

-Półtoramilionazaczterypokojetodośćdrogo.

-Tak,aledochodząjeszczeinnerzeczy-powiedziałCanaleizaczął

wiercićsięnakrześle.

-Naprzykład?

-Obietnica,żeniebędęmiałkłopotów.

-Niebędziepanmiałkłopotówzpowodupanapracy?-upewniłsię

Brunetti.

-Tak.Nambardzotrudnoznaleźćmieszkanie.Gdyludziedowiedząsię,

kimjesteśmyicorobimy,chcąnaszarazwyrzucić.Obiecanomi,żetosięnie

zdarzy,jakdługobędętammieszkał.Irzeczywiściesięniezdarzyło.Wszyscy

mieszkańcysądzą,żepracujęnakoleiidlategochodzęnanocnązmianę.

-Skądimtoprzyszłodogłowy?

-Niewiem.Gdytylkosięwprowadziłem,odniosłemwrażenie,żetak

myślą.

-Jakdługopantammieszka?

background image

-Dwalata.

-Icałyczaspłaciłpanczynszwtensposób?

-Tak.Odsamegopoczątku.

-Jakznalazłpantomieszkanie?

-Powiedziałamionimjednazdziewczątnaulicy.

Brunettipozwoliłsobienanieznacznyuśmiechizapytał:

-Ktoś,kogopannazywadziewczyną,czyktoś,kogojanazywam

dziewczyną?

-Ktoś,kogojanazywamdziewczyną.

-Jakonsięnazywa?-zainteresowałsięBrunetti.

-Niemapocowymieniaćjegonazwiska.Zmarłroktemu.Z

przedawkowania.

-Czypanaznajomi...koledzy...teżtaksięurządzili?

-Kilkuznich.Należymydoszczęśliwców.

Brunettiprzezchwilęzastanawiałsięnadtymfaktemijegoewentualnymi

konsekwencjami.

-Gdziepansięprzebiera,panieCanale?-spytał.

-Nierozumiem.

-Wpana...-zacząłBrunettiiprzerwał,szukającwłaściwegookreślenia

-...wpanaroboczeubranie.Przecieżsąsiedziuważają,żepanpracujenakolei.

-Aha.Wsamochodziealbozakrzakami.Popewnymczasienabierasię

background image

wprawyiidzietobardzoszybko,wmgnieniuoka.

-OczymdalejmówiłpanzMascarim?-Brunettiwróciłdopoprzedniego

tematu.

-Wypytałsięoczynszichciałznaćadresyinnych.

-Podałmujepan?

-Tak.Jakjużmówiłem,przypuszczałem,żejestzpolicji,więcmu

powiedziałem.

-Pytałocośjeszcze?

-Nie.Chciałtylkoznaćadresy.-Canaleumilkłnachwilęidodał:-Tak,

zadałjeszczejednopytanie,alewydajemisię,żechciałtakjakby,nowiepan,

okazaćzainteresowaniemojąosobą.

-Ocospytał?

-Czymoirodzicejeszczeżyją.

-Icopanmupowiedział?

-Prawdę.Obojezmarli.Wielelattemu.

-Gdzie?

-NaSardynii.Stamtądpochodzę.

-Pytałocośjeszcze?

-Nie.

-Jakodniósłsiędotego,copanmupowiedział?

-Nierozumiem,ocopanpyta-odparłCanale.

background image

-Czybyłzdziwiony?Zmartwiony?Czytakichspodziewałsię

odpowiedzi?

Canalezastanowiłsięprzezmomentirzekł:

-Zpoczątkubyłtrochęzdziwiony,alepotemrzucałpytaniezapytaniem

wtakisposób,jakbyniemusiałsięnawetnadnimizastanawiać,jakbymiałje

przygotowane.

-Powiedziałcośpanu?

-Nie.Podziękowałmizateinformacje.Tobyłodziwne,wiepan,bo

sądziłem,żejestgliną,aglinyzazwyczajniesąszczególnie...-urwał,szukając

właściwegosłowa-...nietraktująnaszbytmiło.

-Kiedypanprzypomniałsobie,kimonbył?

-Mówiłempanu...Gdyzobaczyłemjegozdjęciewgazecie.Był

bankierem.Bankierem.Czypanazdaniemdlategotakinteresowałsię

czynszami?

-Bardzomożliwe,panieCanale.Napewnosprawdzimytęewentualność.

-Todobrze.Mamnadzieję,żeznajdzieciemordercę.Onniezasługiwał

naśmierć.Byłbardzosympatyczny.Dobrzemniepotraktował,przyzwoicie.

Takjakpan.

-Dziękuję,panieCanale.Chciałbym,abymoikoledzyzachowywalisię

podobnie.

-Byłobyprzyjemnie,prawda?-powiedziałCanaleiuroczosię

background image

uśmiechnął.

-Czymógłbypanpodaćminazwiskaiadresy,którepodałpanpanu

Mascariemu?Atakżedaty,jeślipanjezna,kiedypanaznajomitamsię

wprowadzili.

-Oczywiście-odparłmłodyczłowiek.

GdyBrunettipodsunąłmukartkępapieruidługopis,zacząłpisać.Nie

robiłtegozdużąwprawą.Listabyłakrótka.Canalepołożyłdługopisnabiurkui

wstał.

Brunettirównieżwstał,odprowadziłCanalegododrzwiinimjeotworzył,

zapytał:

-AznałpanCrespa?Wiepancośonim?

-Nie.Nigdyznimniepracowałem.

-Jakpanprzypuszcza,dlaczegozginął?

-Nocóż,trzebabyćidiotą,żebyniepowiązaćtejsprawyzzabójstwem

tamtegomężczyzny,prawda?

Tobyłotakoczywiste,żeBrunettinawetniekiwnąłgłową.

-Taknawyczucieprzypuszczam,żezginął,borozmawiałzpolicjantem.

-WidzącminęBrunettiego,szybkowyjaśnił:-Niekonkretniezpanem,

komisarzu.Zkimśzpolicji.Przypuszczam,żewiedziałcośotamtym

morderstwieimusiałbyćzlikwidowany.

-Apanmimotoprzyszedłtu,żebyzemnąporozmawiać?

background image

-Wiepan,onrozmawiałzemnąjakznormalnymczłowiekiem.Panteż,

komisarzu.Rozmawiałpanzemnąjakzmężczyzną,takimjakinni,prawda?I

dlategomusiałempanuotympowiedzieć.Tozrozumiałe.

PanowieuścisnęlisobiedłonieiCanalewyszedłnakorytarz.Brunetti

przyglądałsięciemnowłosemumężczyźnie,dopókitenniezniknąłwdole

schodów.PaniElettramiałarację-byłbardzoprzystojny.

Rozdział21

Brunettiwróciłdoswojegopokojuizadzwoniłdosekretarkiszefa.

-Czymogłabypaniprzyjśćdomnie?Iproszęprzynieśćtowszystko,co

udałosięwyszperaćnatematpanów,októrychrozmawialiśmywtymtygodniu.

PaniElettraodparła,żezochotąprzyjdzienagórę.Brunettibył

przeświadczony,żemówitoszczerze,dlategoniezdziwiłsię,widzącjej

zaskoczenie,gdyrozejrzałasięwokołoistwierdziła,żeniematammłodego

mężczyzny.

-Mójgośćmusiałjużiść-wyjaśniłBrunettiwodpowiedzinajejnieme

pytanie.

PaniElettranatychmiastzapanowałanadsobą.

-Achtak-powiedziałaspokojnieibezcieniazainteresowania,poczym

podałaBrunettiemudwaskoroszyty.-Tosąinformacjenatematmecenasa

Santomauro.-Wziąłteczkę,alezanimzdążyłjąotworzyć,paniElettra

stwierdziła:-Niezawierająnicwartegouwagi.Urodzonyiwychowanyw

background image

Wenecji.Pracowałtuprzezcałeżycie.ZrobiłdyplomprawnikawCa’Foscari.

Członekwszystkichprawniczychorganizacji.ŚlubwkościeleSanZaccaria.

Znajdziepantuoświadczeniapodatkowe,podaniaopaszport,nawetzezwolenie

napołożenienowegodachuwjegodomu.

Brunettiprzejrzałpapieryistwierdził,żeteczkazawieradokładnieto,co

wymieniłasekretarka,nicwięcej.Skierowałswąuwagęnadrugiskoroszyt,

znaczniegrubszy.

-TodotyczyLegadellaMoralita-oznajmiłatakimtonem,żeBrunetti

zacząłsięzastanawiać,czywszyscyludziewymawiająnazwętego

stowarzyszeniazrówniedużądoząsarkazmu,czyteżjegospostrzeżenie

świadczyjedynieotym,zjakimiludźmiprzebywa.-Tateczkajestciekawsza,

alewolałabym,żebypanjąprzejrzałidomyśliłsię,ocomichodzi.Cośjeszcze,

paniekomisarzu?

-Nie.Bardzopanidziękuję-powiedziałBrunettiiotworzyłskoroszyt.

PowyjściupaniElettryrozłożyłpapierynabiurkuizacząłczytać.Lega

dellaMoralitazostałauznanazainstytucjęcharytatywnądziewięćlattemu.W

statuciebyłonapisane,żejestorganizacją,któradążydo„poprawywarunków

materialnychludzidoświadczonychprzezlos,abyulżyćichpowszednim

troskomidziękitemuskierowaćichmyśliipragnieniawstronęwartości

duchowych”.Pomocwuwolnieniusięodcodziennychtroskmiałaprzyjąć

formęsubsydiówudzielanychprzywynajmowaniudomówimieszkań,

background image

będącychwłasnościąkościołówwMestre,MargheraiwWenecji,przekazanych

stowarzyszeniu,abyzajęłosięichadministrowaniem.Legazostałaupoważniona

dowynajmowaniatychlokalizaminimalnąopłatączłonkomparafiiwe

wspomnianychmiastach,którzyspełnialiwarunkiustaloneprzezwładze

kościelnewporozumieniuzestowarzyszeniem.Warunkiteobejmowałymiędzy

innymiregularneuczęszczanienamszę,świadectwochrztuwszystkichdzieci,

pismoodproboszcza,stwierdzające,żeprzyszłynajemcazachowuje„najwyższe

zasadymoralności”,orazzaświadczenieotrudnejsytuacjifinansowej.

Zgodniezestatutemprawodowyboruosóbkorzystającychztakiego

wsparciaprzysługiwałoczłonkomzarząduLega,którzybezwyjątkumielibyć

ludźmiświeckimi,coeliminowałomożliwośćfaworyzowaniakonkretnychosób

przezwładzekościelne.Członkowiezarządurównieżmielibyćludźmiprawego

charakteru,aponadtospełniaćznaczącefunkcjewspołeczności.Spośród

sześciuczłonkówobecnegozarządudwóchuznanoza„członkówhonorowych”.

ZczterechpozostałychjedenmieszkałwRzymie,drugiwParyżu,atrzeci

przebywałwklasztorzenawyspieSanFrancescodelDeserto.Jedynym

aktywnymczłonkiemzarządu,mieszkającymwWenecji,byłzatemmecenas

GiancarloSantomauro.

Wpierwotnymstatuciezapisano,żeLegabierzewadministrację

pięćdziesiątdwamieszkania.Napodstawielistówioświadczeńlokatorów,

urzędnikówparafialnychiksięży,którzyprzeprowadzaliznimirozmowy,

background image

stwierdzonopotrzechlatach,żesystemdziaładoskonale,iwłączonoweń

jeszczesześćparafii,cowiązałosięzprzekazaniemLegakolejnychczterdziestu

trzechmieszkań.Tosamomiałomiejsceponastępnychtrzechlatach,kiedyto

Legawzięławadministracjęsześćdziesiątsiedemmieszkań,znajdującychsię

główniewhistorycznymcentrumWenecjiiwhandlowymsercuMestre.

Zgodniezestatutemstowarzyszeniaprawodokontrolinad

administrowanymimieszkaniamimiałobyćprzedłużanecotrzylata.Brunetti

wyliczył,żewtymrokuprocedurapowinnabyćpowtórzona.Przerzuciłdotyłu

kilkakartekiprzeczytałdwapierwszesprawozdaniakomisjiopiniującej.

Sprawdziłumieszczonenanichpodpisy:GiancarloSantomaurobyłwzarządzie

obukomisji,wdrugiejsprawowałfunkcjęprzewodniczącego,ijegopodpis

widniałpodobydwomadokumentami.Wkrótceposporządzeniudrugiego

sprawozdaniamecenasSantomaurozostałwybranynaprezesaLegadella

Moralita,cobyłofunkcjąwyłączniehonorowąiniewiązałosięzżadnym

wynagrodzeniem.

Dołączonowykazstusześćdziesięciudwóchlokaliobecnie

administrowanychprzezstowarzyszenie,wrazzichadresami,całkowitą

powierzchniąiliczbąpokoiwkażdymmieszkaniu.Brunettiwziąłkartkęz

adresami,którepodałmuCanale,isprawdził,żewszystkieczteryzostały

wymienionewwykazie.

Brunettiuważałsięzaczłowiekaoszerokichhoryzontach,względne

background image

wolnegooduprzedzeń,aleniebyłprzekonany,czymożeuznaćpięciu

transwestytówuprawiającychprostytucjęzaludzizachowujących„najwyższe

zasadymoralności”,nawetgdyzajmująmieszkaniawynajętewokreślonym

celu,takimmianowicie,abynieśćpomoclokatoromiwtensposób„skierować

ichmyśliipragnieniawstronęwartościduchowych”.

Odłożyłwykazadresówidalejczytałsprawozdaniekomisji.Niezdziwiło

gozamieszczonetamstwierdzenie,żewszyscynajemcymająwnosićopłatyza

czynsz,wkwocieniewyższejniżnominalna,nakontowweneckimoddziale

BankuWerony,pośredniczącegorównieżwprzekazywaniudotacjiudzielanych

przezLeganarzecz„potrzebującychwdówisierot”iwypłacanychzfunduszy,

naktóreskładałysięminimalneczynszezawynajemmieszkań.Brunettibył

zdumionyśmiałością,zjakąużytokwiecistegosformułowania„potrzebujące

wdowyisieroty”,alepochwilizauważył,żetęformędziałalności

charytatywnejpodjętodopieropoprzyjęciuprzezmecenasaSantomauro

stanowiskaprezesaLega.Przerzuciłwtyłkilkakartekizobaczył,żepięciu

mężczyznwymienionychnaliścieCanalegowprowadziłosiędomieszkań,gdy

Santomaurojużpełniłfunkcjęprezesa.Możnabyłoodnieśćwrażenie,iż

uzyskawszytostanowisko,Santomaurouznał,żewszystkomuwolno.

Brunettiprzestałczytaćipodszedłdookna.Kilkamiesięcytemuz

ceglanejfasadykościołaSanLorenzozdjętorusztowania,alejeszczegonie

otworzono.Spoglądającnakościół,Brunettistwierdziłwduchu,żepopełnia

background image

błąd,przedktórymprzestrzegałinnychpolicjantów-przypisujewinę

podejrzanemu,niemającchoćbystrzępunamacalnegodowoduświadczącegoo

powiązaniupodejrzanegozpopełnionymprzestępstwem.Alebyłprzekonany-

równiesilniejakotym,żekościółnigdyniezostanieotwarty,przynajmniejnie

zajegożycia-żeSantomaurojestodpowiedzialnyzazabójstwoMascariego,

Crespa,atakżezaśmierćMariiNardi.Santomauroiprawdopodobnie

Ravanello.Stosześćdziesiątdwamieszkania.Ileznichwynajętotakimludziom

jakCanaleiinnym,którzyzgadzalisiępłacićczynszgotówkąiniezadawać

pytań?Jeślinawetstanowiłyjednątrzecią,toprzynosiłyzyskprzekraczający

siedemdziesiątmilionówlirówmiesięcznie,niemalmiliardrocznie.Brunetti

przypomniałsobieowdowachisierotachizacząłsięzastanawiać,czy

Santomauroposunąłsiętakdaleko,byijewłączyćdoswegoplanuiowe

minimalneczynszewpłacanedoskarbcaLegaobrócićnazapomogidla

fikcyjnychwdówiwymyślonychsierot.

Podszedłzpowrotemdobiurkaizacząłprzewracaćkartkisprawozdania,

ażznalazłfragmentdotyczącywypłatdlaludzi,którychLegauznałazagodnych

wsparcia.Irzeczywiście,zapomogibyływypłacanezapośrednictwemBanku

Werony.Stałzgłowąpochylonąnadpapierami,obiemarękamiściskając

krawędźbiurka,ipowtarzałsobie,żepewnośćniejestrównoznacznaz

namacalnymdowodem.Alejegopewnośćbyłaniezachwiana.

Ravanelloobiecałdaćmukopierachunkówbankowychprowadzonych

background image

przezMascariego-bezwątpieniamiałnamyślidokumentydotyczące

udzielonychprzezniegokredytówiinwestycji,którenadzorował.Tojasne,że

skoroRavanellozgodziłsięudostępnićtedokumenty,Brunettinieznajdziew

nichniczego,czegoszuka.Abymiećdostępdopełnejdokumentacjibankui

Lega,będziemusiałuzyskaćnakazsądowy,atozależyjużodmocysilniejszych

niżte,którymirozporządzał.

BrunettiwszedłdogabinetuPatty,usłyszawszyprzyzwalająceAvanti.

Zastępcakomendantauniósłgłowę,zobaczył,ktowchodzi,iznowupochyliłsię

nadleżącymiprzednimdokumentami.KuswemuzdziwieniuBrunetti

stwierdził,żePattanieużywaichtylkojakorekwizytówświadczącychoswej

pracowitości,alerzeczywiścieczyta.

-Buongiorno,paniekomendancie-powiedział,podchodzącdobiurka.

Pattaznowupodniósłgłowęimachnąłręką,wskazująckrzesło.Dotknął

palcemleżącychnabiurkupapierówispytał:

-Czytobietozawdzięczam?

PonieważBrunettiniemiałpojęcia,czegodotyczątedokumenty,inie

chciałsiędotegoprzyznać,żebyniestracićtaktycznejprzewagi,niepozostało

municinnego,jakuwzględnićwswejodpowiedzitonpytania.Zazwyczajw

głosiePattywyraźniesłyszałosięsarkazm,aletymrazembyłon

niewyczuwalny.Brunettinigdyniespotkałsięzwdzięcznościąprzełożonegoi

mógłjedyniezakładać,żeszefznatakieuczucie,natejsamejzasadzie,najakiej

background image

teologowiezakładają,żekażdyczłowiekmaswegoaniołastróża.Niebyłwięc

terazpewien,czywgłosiePattywyrażasięwdzięczność.

-Czytosądokumenty,któraprzyniosłapanupaniElettra?-zaryzykował,

grającnazwłokę.

-Tak-odparłPatta,poklepującjewtakisposób,jakpoklepujesięłeb

ukochanegopsa.

Tomuwystarczyło.

-PaniElettrawykonałacałąpracę,jatylkozasugerowałemjejkierunek

poszukiwań-skłamał,zfałszywąskromnościąspuszczającwzroknaznak,że

nieoczekujepochwałzacośtaknaturalnegojakoddanieprzysługi

komendantowiPatcie.

-Zaaresztujągodziświeczorem-oznajmiłPattazdzikąrozkoszą.

-Kto,paniekomendancie?

-Ludziezpolicjiskarbowej.Zawarłnieprawdziwedanewswoim

podaniuoprzyznanieobywatelstwaMonako,awięcjestononiewiążące.Wtej

sytuacjidalejjestobywatelemWłoch,gdzieodsiedmiulatniepłacipodatków.

Ukrzyżujągo.Powieszązanogi,głowąwdół.

Brunettipowątpiewał,czymarzeniePattysięspełni,skorobyłymi

obecnymministromuszłypłazemróżnesztuczkimającenaceluuniknięcia

płaceniapodatków,alewtymmomenciewolałniewyrażaćswychobiekcji.Nie

wiedział,jaksformułowaćnastępnepytanie,więczacząłoględnie:

background image

-Czyonbędziesam,gdyprzyjdągoaresztować?

-Wtymjestproblem-przyznałPatta.-Planyaresztowaniasą

utrzymywanewtajemnicy.Zostaniedokonanedziświeczoremoósmej.Wiemo

tymtylkodlatego,żeznajomyzpolicjiskarbowejzadzwoniłdomnieztą

wiadomością.-BrunettidostrzegłzatroskanienatwarzyPatty.-Jeśliją

ostrzegę,powiemuotym,aonwyjedziezMediolanuiumkniearesztowania.

Jeślijejnieostrzegę,będzietam,gdyprzyjdągoaresztować.-Pattaniemusiał

jużdodawać,żewówczasjejnazwiskonapewnopojawisięwprasie.W

połączeniuzjegoosobą.Brunettiobserwowałtwarzprzełożonegotarganegoto

chęciązemsty,topróżnością,zafascynowanymalującymisięnaniejemocjami.

Takjakprzypuszczał,zwyciężyłapróżność.

-Niewidzęsposobu,abywyciągnąćjąstamtąd,ajednocześnienie

wzbudzićjegopodejrzeń-powiedziałPatta.

-Amoże,jeśliuznapan,komendancie,tozadobrypomysł,poprosipan

swojegoadwokata,żebyumówiłsięzniąnarozmowętegowieczoruw

Mediolanie.Wtedybyłabyzdalaod...hm...miejsca,gdzieterazprzebywa,gdy

przybędziepolicja.

-Jakimiałbybyćpowódichrozmowy?

-Możepowiedziałbyjej,żepanjestskłonnyomówićwarunki?Tobyłby

dostatecznypowód,żebywyciągnąćjągdzieśnawieczór.

-Onanieznosimojegoadwokata.

background image

-Aczybyłabyskłonnaporozmawiaćzpanem,paniekomendancie?

Gdybypowiedziałpan,żeprzyjeżdżadoMediolanunaspotkanieznią?

-Ona...-zacząłPatta,poczymodsunąłsięodbiurkaiwstał,niekończąc

myśli.Podszedłdooknainaswójsposóbdokonywałwmilczeniuoględzin

fasadykościołaSanLorenzo.

Dobrąminutęstałtam,nicniemówiąc,aBrunettiuprzytomniłsobie,

czymmożegrozićtachwilazadumy.JeśliPattaodwrócisięiprzyznadojakiejś

emocjonalnejsłabości,powie,żekochaswojążonęichce,żebydoniego

wróciła,tonigdyniewybaczyBrunettiemu,żebyłtegoświadkiem.Będzie

jeszczegorzej,jeśliPattadafizycznywyrazsłabości;wówczaszemstana

świadkubędziebezlitosna.

Głosemzrównoważonymipełnympowagi,takjakbyPattaijegoosobiste

kłopotyprzestałyjużzaprzątaćjegouwagę,Brunettirzekł:

-Paniekomendancie,właściwieprzyszedłemdopanapoto,abyomówić

sprawęMascariego.Wydajemisię,żeopewnychkwestiachpowinienpan

wiedzieć.

Pattawziąłgłębokioddech,jegoramionauniosłysięiopadły,apotem

odwróciłsięipodszedłdobiurka.

-Cosiędziało?-spytał.

BeznamiętnieirzeczowoBrunettiopowiedziałmupokrótceo

dokumentachzebranychnatematLegaiomieszkaniachprzeznią

background image

administrowanych,zktórychjednowynajmowałCrespo,orazokwotach

wypłacanychcomiesiącgodnymwsparciabiedakom.

-Półtoramilionamiesięcznie?-powtórzyłPatta,gdyBrunettiskończył

relacjonowaćprzebiegwizytyCanalego.-AjakiczynszLegapowinna

pobierać?

-WprzypadkuCanalegostodziesięćtysięcymiesięcznie.Żadenz

najemcówwymienionychwwykazieniepłaciwięcejniżdwieścietysięcy.

Ściślemówiąc,maksymalnietylewynosząwpływyzjednegomieszkaniawedle

zapisówwksięgachprowadzonychprzezLega.

-Jakietosąmieszkania?

-Crespomiałczterypokojewnowoczesnymbudynku.Tojedyne

mieszkanie,którewidziałem,alesądzącpoweneckichadresachwymienionych

wwykazieipoliczbiepokoi,powiedziałbym,żetoatrakcyjnemieszkania,na

pewnowieleznich.

-Czymaszrozeznanie,ileznichtomieszkaniatakiejakCanalego,a

najemcapłaciczynszwgotówce?

-Nie,paniekomendancie.Terazpowinienemporozmawiaćludźmi,

którzytammieszkają,idowiedziećsię,iluznichjestwmieszanychwtęsprawę.

MuszęzobaczyćwykazybankoweLega.Noipotrzebnamibędzieimiennalista

tychwdówisierot,którejakobyotrzymującomiesiączapomogi.

-Tooznacza,żekoniecznybędzienakazsądowy-powiedziałPatta,

background image

przejawiającwrodzonąostrożność.

Brunettiwiedział,oczymszefmyśli.Występowanieprzeciwkotakim

ludziomjakCanaleczyCrespojestnajzupełniejwporządkuiniktnieprzejmuje

się,jakiezastosowanośrodki.Alebank-bank!-tozupełniecoinnego.

-Przypuszczam,paniekomendancie,żeSantomauromawtymjakiś

współudziałiżedoniegozaprowadzinasśledztwowsprawieśmierci

Mascariego.-JeśliPatcieniedanebędziezemścićsięnażonieSantomaura,to

możebędziechciałdopaśćsamegoSantomaura.

-Sądzę,żetomożliwe-odparłPattaniezdecydowanie.

GdytylkoBrunettidostrzegłnieskutecznośćzgodnejzprawdą

argumentacji,natychmiastuciekłsię,jaktomiałwzwyczaju,dooszustwa.

-Możesięokazać,żewykazybankowesąwporządku,abankniemaz

tymnicwspólnego,cooznacza,żeSantomarosamtymsterował.Kiedy

sprawdzimy,czywbankuniepopełnionożadnegonadużycia,będziemymogli

wystąpićprzeciwkoSantomaurowi.

Towystarczyło,abyPattaprzechyliłsięnadrugąstronę.

-Wporządku,poproszęsędziegośledczegoowydanienakazu

udostępnieniadanychbankowych.

-OrazarchiwówLega-dorzuciłryzykownieBrunetti.Przezmoment

chciałjeszczerazwspomniećoSantomaurze,alesiępowstrzymał.

-Nodobrze-zgodziłsięPatta,dającjednocześniedozrozumienia,żenie

background image

zamierzaiśćnadalszeustępstwa.

-Dziękuję,paniekomendancie.-Brunettiwstał.-Zarazsięzato

zabieram.Wyślęparuludzidoosóbwymienionychwwykazie.

-Tak,tak-mruknąłPattabezwiększegozainteresowania.Pochyliłsięna

leżącyminabiurkudokumentamiiczuleprzejechałponichręką.Pochwili

podniósłgłowęispojrzałtak,jakbybyłzdziwiony,żeBrunettiwciążjestw

gabinecie.-Cośjeszcze,komisarzu?-spytał.

-Nie,towszystko,paniekomendancie.

Gdywychodził,Pattasięgałpotelefon.

Wróciwszydopokoju,zadzwoniłdoBolzanoipoprosiłopołączeniez

paniąBrunetti.Pokilkutrzaskach,przedzielonychgłuchąciszą,usłyszałgłos

Paoli.

-Ciao,Guido,comostai?Próbowałamzłapaćcięwdomuwponiedziałek

wieczorem.Dlaczegoniedzwoniłeś?

-Byłemzajęty.Czytałaśgazety?

-AleżGuido,przecieżjestemnawakacjach.Czytammistrza.Święty

zdrójjestwspaniały.Nicsiętamniedzieje,zupełnienic.

-NiechcęrozmawiaćoHenrymJamesie,Paolo.

Tesłowabyłyjejznane,alenigdydotądnieusłyszała,żebywypowiedział

jetakimtonem.

-Cosięstało,Guido?-spytała.

background image

Natychmiastprzypomniałsobie,żewczasiewakacjiPaolanieczyta

gazet,izżalempomyślał,żepowinienbyłbardziejsiępostaraćidodzwonićdo

niejwcześniej.

-Mieliśmytrochękłopotów-powiedział,bagatelizującsprawę.

Natychmiastobudziłasięwniejczujność.

-Jakichkłopotów?-spytała.

-Zdarzyłsięwypadek.

-Opowiedzmi,Guido-poprosiłacicho.

-WracałemzMestreiktośchciałzepchnąćnaszmostu.

-Nas?

-ByłzemnąVianello...iMariaNardi.

-TadziewczynazCannaregio?Nowapolicjantka?

-Tak.

-Cosięstało?

-Najechalinanasiuderzyliśmywbarierkę.Onaniezapięłapasówi

rzuciłojąnadrzwi.Złamałasobiekark.

-OBoże,biednadziewczyna-wyszeptałaPaola.-Jaksięczujesz?

-Byłemwstrząśnięty,Vianelloteż,alenicsięnamniestało.Nie

połamaliśmysobiekości-dodałlżejszymtonem.

-Niechodzimiopołamanekości-powiedziaławciążcichymgłosem,ale

izdecydowanym,byćmożezezniecierpliwieniemalbozzatroskaniem.-Pytam,

background image

jaksięczujesz.

-Wmiarędobrze.Vianelloprowadziłsamochódiobarczasiebiewiną.

-Tak,todlaniegotypowe.Porozmawiajznim,Guido.Wypełnijmuczas

pracą.-Pochwilispytała:

-Chcesz,żebymwróciła?

-Nie,Paolo,dopierotamprzyjechałaś.Chciałemcitylkopowiedzieć,że

nicminiejest.Nawypadekgdybyśprzeczytałaotymwgazetachalbogdyby

ktościęotozapytał.-Słyszałswójgłos,wktórymzabrzmiałanutażaludoniej,

żeniedzwoniła,nieczytałagazet.

-Chcesz,żebympowiedziaładzieciom?

-Lepiejtozrób,bomogąotymgdzieśusłyszećalboprzeczytać.Ale

postarajsięnieprzykładaćdotegowagi.

-Tak,tak,Guido.Kiedybędziepogrzeb?Przezchwilęniewiedział,o

czyjpogrzebchodzi-Mascariego,CrespaczyMariiNardi?-aledomyśliłsię,że

pytaopogrzebpolicjantki.

-Chybawpiątekrano.

-Wszyscypójdziecie?

-Ilubędziemogło.Pracowaławpolicjidośćkrótko,alecieszyłasię

sympatią.

-Ktotobył?-zapytała,wiedząc,żeniemusiprecyzowaćpytania.

-Niewiem.Samochódzniknął,zanimuprzytomniliśmysobie,cosię

background image

dzieje.WracaliśmyzMestre,gdzieumówiłemsięnaspotkaniezjednymz

transwestytów,więcsprawcawiedział,gdziebędę.Mógłpoprostujechaćza

nami.StamtądprowadzitylkojednadrogadoWenecji.

-Atentranswestyta?Rozmawiałeśznim?

-Spóźniłemsię.Zostałzamordowany.

-Przeztęsamąosobę?-spytaławtelegraficznymstylu,jakiwypracowali

sobieprzezdwadzieścialat.

-Tak.Toraczejpewne.

-Atenpierwszy?Napolu?

-Towszystkojednasprawa.

Usłyszał,żezamieniaparęsłówzkimśwpokoju,ipochwilijejgłos

znowuzabrzmiałwsłuchawce.

-Chiarajesttutaj.Chceztobąporozmawiać.

-Ciao,Papa.Couciebie?Tęskniszzamną?

-Wporządku,aniele.Straszniezatobątęsknię.Zawamiwszystkimi.

-Alezamnąnajbardziej?

-Równozawszystkimi.

-Toniemożliwe.NiemożnecibrakowaćRaffiego,ponieważitaknigdy

niemagowdomu.Amamatylkosiedziicałymidniamiczytaksiążki,więc

komumogłobybrakowaćjej?Ztegowynika,żenajbardziejzamnąmusisz

tęsknić..Mamrację?

background image

-Chybatak,aniele.

-Widzisz,byłamtegopewna.Wystarczyłotylkotrochępomyśleć,

prawda?

-Tak.Cieszę,żezwróciłaśminatouwagę.

Zoddaliusłyszałwsłuchawcejakieśhałasyipochwiliznowuodezwała

sięChiara.

-Tato,mamamikażeoddaćsłuchawkę.Powiedzjej,żebyposzłazemną

naspacer,dobrze?Nierobinicinnego,tylkosiedzicałydzieńnatarasieiczyta.

Cotozawakacje?

JejmiejscezajęłaPaola.

-Jeślichcesz,Guido,żebymprzyjechała,tylkopowiedz,azarazsię

spakujemy.

UsłyszałjękniezadowoleniaChiary.

-Toniejestkonieczne,Paolo-rzekł.-Naprawdę.Postaramsię

przyjechaćdowasnatenweekend.

Paolajużwielerazysłyszałatakieobietnice,więcniepytałaokonkrety.

-Mógłbyśmipowiedziećotymcoświęcej,Guido?

-Nieteraz,Paolo.Kiedysięspotkamy.

-Tutaj?

-Mamnadzieję.Jeślinie,tozadzwoniędociebie.Takczyinaczej

zadzwonię,niezależnieodtego,czyprzyjadę,czynie.Dobrze?

background image

-Dobrze,Guido.Namiłośćboską,uważajnasiebie.

-Będęostrożny.Tyteżuważaj.

-Nacomamuważać?Tutaj,wtymraju?

-Uważaj,żebyśnieskończyłaksiążki,takjaktosięstałowCortinie.-

Obojeroześmialisięnawspomnienie.PaolazabraławówczaszesobąZłotą

wazę,aleprzeczytałająwtydzień,apotemniemiałajużnicdoczytaniaiw

rezultacieprzeznastępnytydzieńniemiałacorobić,jaktylkochodzićpo

górach,pływać,wylegiwaćsięnasłońcuigawędzićzmężem.Każdachwila

byładlaniejudręką.

-Och,niemartwsię-odparła.-Jużmamochotęjąskończyći

natychmiastzacząćodpoczątku.

Brunettiemuprzemknęłaprzezgłowęmyśl,czypowodem,dlaktóregonie

otrzymaławansunazastępcękomendanta,niebyłoprzypadkiemto,żePaolama

opinięwariatki.Doszedłjednakdowniosku,żeprawdopodobniebyłoinaczej.

Pożegnalisiępojeszczekilkuprośbachozachowanieostrożności.

Rozdział22

BrunettizadzwoniłdopaniElettry,aleniktniepodniósłsłuchawki.

NastępniewykręciłwewnętrznynumerVianellaipoprosiłgodosiebie.Sierżant

wszedłpokilkuminutachztakimsamymwyrazemtwarzyjakrankiemdwadni

temu,gdyrozstawałsięzBrunettimprzedwejściemdogmachukomendy.

-Buondi,paniekomisarzu-powiedział,zajmującjakzwyklekrzesło

background image

przedbiurkiemBrunettiego.

-Dzieńdobry,Vianello.-Niechcącwracaćdowydarzeńtamtegodnia,

Brunettiodrazuspytał:-Iluludzimamydzisiajdodyspozycji?

Vianellozastanowiłsięiodparł:

-Czterech,jeśliliczyćRiverregoiAlvisego.

Brunettiniechciałrozmawiaćrównieżnatemattychdwóch.Podał

VianellowiwykazzałączonydodokumentówdotyczącychLega.

-Tojestlistaludzi,którzywynajmująmieszkaniaodLegadellaMoralita.

Chciałbym,żebyśwybrałztegoadresyweneckieipodzieliłjemiędzycztery

osoby.

-Wjakimcelu,paniekomisarzu?-Vianellozerknąłnawykaznazwiski

adresów.

-Chcęwiedzieć,komupłacączynsziwjakisposób-wyjaśniłBrunetti.

Vianelloobrzuciłgopełnymciekawościspojrzeniem,nacoBrunetti

zrelacjonowałmurozmowęzCanalemopłaceniuczynszugotówkąiojego

znajomych,którzypostępujątaksamo.

-Chcęwiedzieć-ciągnął-ileosóbztejlistytakpłaciczynsziwjakiej

wysokości.Jeszczeważniejszejestdlamnieto,czyktośznichznaosobęalbo

osoby,którymwręczająpieniądze.

Vianellopojąłwczymrzecz.Przekartkowałwykaznazwiskispytał:

-Ileichjestrazem?Ponadsetka,jaksądzę.

background image

-Stosześćdziesiątdwa.

Vianellogwizdnął.

-Imówipan,żetenCanalepłacipółtoramilionamiesięcznie?

-Tak.

Brunettipatrzył,jakVianellodokonujetychsamychobliczeń,którychi

ondokonywał,gdyporazpierwszyzobaczyłtęlistę.

-Nawetjeślidotyczytotylkojednejtrzeciejtychludzi,touzbierasię

ponadpółmiliardarocznie,prawda?-Sierżantpotrząsnąłgłową.Brunettinie

byłpewny,czyjegoreakcjajestwyrazemzdumienia,czypodziwuwobec

zasięguprzedsięwzięcia.

-Znaszktórąśzosóbnatejliście?-spytał.

-Sądzącponazwisku,wydajemisię,żejestwśródnichwłaścicielbaru

znajdującegosięnaroguulicy,gdziemieszkamojamatka.Imięinazwiskosię

zgadza,aleniewiem,czyadresjesttensam.

-Jeślitak,toczymógłbyśznimluźnoporozmawiać?

-Toznaczypójśćnatospotkaniepocywilnemu?-upewniłsięsierżanti

uśmiechnął,bardziejprzypominającdawnegoVianella.

-AlbowysłaćtamNadię-zażartowałBrunettiijednocześniepomyślał,

żeniejesttotakizłypomysł.Jeśliludzie,którzywpewnejmierzenielegalnie

zajmująmieszkania,zorientująsię,żerozmawiajązpolicjantemwcywilu,

niewątpliwiewywrzetowpływnaichodpowiedzi.Byłprzekonany,żeksięgi

background image

stowarzyszenianiczegoniewykażą,żeznajdąsiędowody,iżczynszepłacono

comiesiącnawłaściwyrachunekbankowyiżesąnatoodpowiednie

pokwitowania.OWłoszechmożnamyślećróżnie,alebezwątpieniajesttokraj,

gdziezawszezachowujesięudokumentowanedowody,itowobfitości-

natomiastobrazrzeczywistości,któryznichwynika,jestczęstokroć

nieprawdziwy.

Vianelloszybkodoszedłdotakiegosamegowniosku.

-Wydajemisię,żemożnatozrobićwsposóbbardziejnieformalny.

-Naprzykładwypytaćsąsiadów?

-Tak,paniekomisarzu.Ludzieniebędąmieliochotyujawniać,żesą

wmieszaniwcośtakiego.Mogąobawiaćsię,żestracąmieszkania.Wtakiej

sytuacjikażdybyskłamał.

Brunettiniemiałwątpliwości,żeVianelloteżbyskłamał,abyzachować

swojemieszkanie.Pogłębszymzastanowieniuuprzytomniłsobie,żesamteżby

takpostąpił,jakkażdywenecjanin.

-Wtakimrazielepiejporozmawiaćzokolicznymimieszkańcami.Wyślij

kilkapolicjantek.

UśmiechnatwarzyVianellaświadczyłojegoniekłamanymzadowoleniu.

-Weźzesobąito-powiedziałBrunetti,wręczającmudrugąlistę

załączonądodokumentówdotyczącychLega.-Tębędziełatwiejsprawdzić.To

wykazludzi,którzyotrzymującomiesięcznezapomogi.Spróbujsiędowiedzieć,

background image

iluznichmieszkapodwskazanymadresemiczyrzeczywiściemożnaichuznać

zagodnychwsparciabiedaków.

-Gdybymlubiłsięzakładać-odparłVianello,którybyłznanyztakich

upodobań-postawiłbymdziesięćtysięcylirównato,żewiększośćniemieszka

podwymienionymtuadresem.-Przekartkowałlistęidodał:-Izałożyłbymsięo

następnedziesięćtysięcy,żewieluznichtoniesągodniwsparciabiedacy.

-Nieidęotakizakład.

-Takprzypuszczałem.CowiadomooSantomaurze?

-WedługinformacjizebranychprzezpaniąElettrę,jestczysty.

-Niktniejestczysty-odpaliłVianello.

-Wtakimrazieostrożny.

-Tojużbardziejprawdopodobne.

-Dowiedzieliśmysięjeszczejednego.Gallorozmawiałzproducentem

butówMascariego.Wie,któresklepywWenecjizajmowałysięichsprzedażą.

Chciałbym,żebyktośspytałsprzedawców,czypamiętają,komujesprzedali.

Rozmiarczterdzieścijeden...możezapamiętaliklienta,którykupowałtakie

dużebuty.

-Asuknia?-zapytałVianello.

PrzeddwomadniamiBrunettiotrzymałnatentematraport,który

potwierdziłjegoobawy.

-Tozwykłataniasukienka,którąmożnakupićnakażdymbazarze.

background image

Czerwona,zjakiegośsyntetycznegomateriału.Mogłakosztowaćniewięcejniż

czterdzieścitysięcylirów.Zerwanozniejmetkę,aleGallowciążstarasię

wytropićproducenta.

-Jakiesąnatoszanse?

Brunettiwzruszyłramionami.

-Zbutamipowiodłosięnamlepiej-powiedział.-Przynajmniejznamy

producentaiwiemy,gdziejesprzedawano.

Vianellokiwnąłgłową.

-Cośjeszcze,paniekomisarzu?

-Tak.Zadzwońdopolicjiskarbowejipowiedzim,żebędziemy

potrzebowaćktóregośzichnajlepszychludzialbonawetkilku,jeślibędądo

dyspozycji.Przejrządokumenty,któreotrzymamyzBankuWeronyiodLega.

-Niedowiary,awięcudałosiępanunakłonićPattę,żebywystąpiło

nakazsądowy?Ibankudostępninamswojądokumentację?

-Tak-odparłBrunetti,niepozwalającsobienauśmiechzadowoleniaani

naprzechwałki.

-Tasprawamusiałasprawićmuwięcejprzykrości,niżprzypuszczałem.

Nakazsądowy,ktobypomyślał.-Vianellopokręciłgłową,niemogącoprzeć

sięzdumieniu.

-CzymógłbyśpoprosićpaniąElettrę,żebyprzyszładomnie?

-Oczywiście-odparłVianellowstając.Uniósłrękęzdwomawykazami.-

background image

Podzielętenazwiskanagrupyizagonięludzidoroboty.-Podszedłdodrzwi,

aleprzedwyjściemzadałostatniepytanie,któreBrunettizadawałsobiecały

ranek.-Jakonimoglipójśćnatakieryzyko?Wystarczyjednaosoba,jeden

przeciekiwszystkosięsypie.

-Niemampojęcia.Nieznajdujęsensownegowytłumaczenia.

Aleprzyszłomunamyśl,żetomożebyćkolejnyprzypadekjakiegoś

grupowegoszaleństwa,obłędupowodowanegoryzykiem,któreprzekracza

granicerozsądku.Wostatnichlatachkrajemwstrząsnęłyaferyłapówkowe,

zakończonearesztowaniamiiwyrokamisądowymi,wktórewplątanibyliludzie

wszystkichszczeblihierarchiispołecznej,począwszyodprzemysłowcówi

budowniczych,askończywszynaministrach.Dziesiątkiisetkimiliardówlirów

wypłaconowformiełapówek.WrezultacieWłosidoszlidoprzekonania,że

korupcjajestnormalnymzjawiskiemwinstytucjachrządowych.Idlatego

działaniaLegadellaMoralitaorazkierującychniąludzimogłybyćuznaneza

całkowicienormalnewkrajuogarniętymobłędemprzekupstwa.

GdyBrunettiporzuciłterozważania,Vianellajużniebyło.Wdrzwiach

stanęłapaniElettra.

-Panmniewzywał,paniekomisarzu?

Brunettiprzytaknąłirękąwskazałjejkrzesło.

-Vianellowłaśniezszedłnadółzwykazami,któreodpanidostałem.

Wyglądanato,żewieleosóbzpierwszejlistypłacidużowyższeczynsze,niż

background image

deklarujetoLega.Wobectegociekawimnie,czyludziewymienieninadrugiej

liścierzeczywiścieotrzymująpieniądzezgodnieztym,cotwierdziLega.

PaniElettrasłuchałago,pochyliwszygłowęnadswoimzeszytem,i

pospiesznierobiłanotatki.

-Chciałbympaniąprosić...jeśliniejestpanizajętainnymisprawami...

Nadczymprzeztentydzieńpracujepaniwnaszymarchiwum?-Słucham?-

spytała,lekkounoszącsięzkrzesła.Notesspadłjejzkolanipochyliłasię,żeby

gopodnieść.-Przepraszampana,komisarzu.-Ponownierozłożyłanotes.-W

archiwum?Chciałamzobaczyć,czyznajdęcośnatematmecenasaSantomauro

albopanaMascariego.

-Iudałosiępani?

-Niestetynie.Żadenznichniemiałnajmniejszychkłopotówzpolicją.

-Niktwcałymgmachuniemapojęcia,jakijestsystemkatalogowania

informacjiwarchiwum,alechciałbympaniąprosić,żebyspróbowałapani

dowiedziećsięczegośoludziachwymienionychwtychwykazach.

-Obu,paniekomisarzu?

Ponieważsamajesporządziła,wiedziała,żezawierająponaddwieście

nazwisk.

-Możepanizacznieoddrugiejlisty,ludziwspomaganychfinansowo.Są

naniejnazwiskaiadresy,więcmożepanisprawdzićwmiejskimratuszu,którzy

znichsązameldowani.

background image

Zgodniezprzepisami,będącymiprzeżytkiemprzeszłości,wszyscy

obywatelemusielibyćoficjalniezameldowaniwmieście,wktórymmieszkali,i

musieliinformowaćwładzeokażdorazowejzmianieadresu,coułatwiało

śledzenieruchówibadanieprzeszłościkażdegoczłowieka,którym

zainteresowałysięczynnikioficjalne.

-Chciałbym,żebysprawdziłapaniludzinatejliście,dowiedziałasię,czy

bylinotowaniwkartotekachpolicyjnychtutajlubwinnychmiastach,anawetw

innychkrajach,choćniemampojęcia,jakieinformacjeudasiępaniuzyskać.

PaniElettrawszystkozapisywałaikiwałagłową,dającdozrozumienia,

żepoleceniakomisarzasądziecinnieproste.

-GdyVianellodowiesię,któreosobypłacączynszpodstołem-ciągnął-

chciałbym,żebypaniwzięłaodniegolistętychosóbirównieżjesprawdziła.

-Gdyskończyłmówić,paniElettrauniosłanachwilęwzrok.-Czyzdoła

panitozrobić?Niewiem,cosięstałozestarymiaktamipotym,jak

wprowadziliśmykomputery.

-Większośćznichwciążleżynadole-odparła.-Panujetambałagan,ale

wciążmożnaznaleźćwieleinformacji.

-Będziepanimogłatozrobić?-upewniłsię.ChoćpaniElettrapracowała

tuniecałedwatygodnie,Brunettimiałpoczucie,jakbybyłaunichodlat.

-Oczywiście.Ostatniozauważyłam,żedysponujęsporąilościąwolnego

czasu-odparła,zostawiającmufurtkę.

background image

Kierowanynagłymimpulsem,spytał:

-Cosiędzieje?

-Dziświeczoremmająpójśćrazemnakolację.WMediolanie.Polecił

kierowcy,żebyzawiózłgotampopołudniu.

-Coztegowyniknie,jakpanisądzi?-Zadałtopytanie,choćwiedział,że

powinienbyłsiępowstrzymać.

-KiedyaresztująBurrascę,onawykupibiletnapierwszysamolot.Aleon

zaproponuje,żeodwieziejądomieszkaniaBurraskipokolacji.Wydajemisię,

żesprawiłobymutoogromnąsatysfakcję:podwoziżonę,atamstojąjuż

samochodypolicjiskarbowej.Gdyonajezobaczy,prawdopodobniewróciznim

dziświeczorem.

-Dlaczegoonchce,żebywróciładoniego?-spytałnakoniec.

PaniElettrauniosławzrokispojrzałananiego,zdziwionajegotępotą.

-Onjąkocha,paniekomisarzu.Sądzę,żezdołałsiępanotymprzekonać.

Rozdział23

WupalnedniBrunettizwykletraciłapetyt,aletegowieczoru,poraz

pierwszyodkolacjizPadovanim,naprawdępoczułgłód.Wdrodzedodomu

zatrzymałsięprzymościeRialto,zaskoczony,żepogodzinieósmejniektóre

straganyzowocamiiwarzywamisąwciążotwarte.Kupiłkilogrampięknych

pomidorów,takdojrzałych,żesprzedawcaprzestrzegł,abyniósłjeostrożniei

niczymnieprzygniótł.Nadrugimstraganiekupiłkilogramciemnofioletowych

background image

figiotrzymałtakiesamoostrzeżenie.Naszczęścieopróczostrzeżeniadostałod

każdegozesprzedawcówplastykowątorbę,więczdołałdonieśćzakupyw

dobrymstanie.

Otworzyłwszystkieoknawmieszkaniu,przebrałsięwluźnebawełniane

spodnieipodkoszulek,poczymwszedłdokuchni.Pokroiłcebulę,włożył

pomidorydowrzątku,abyłatwiejzdjąćznichskórkę,iwyszedłnataras,żeby

zerwaćkilkalistkówświeżejbazylii.Mechaniczniewykonującposzczególne

czynnościiniekoncentrującsięnatym,corobi,przyrządziłprostysos,a

następniewstawiłwodęnamakaron.Kiedyosolonawodazaczęławrzeć,

wrzuciłpółpaczkipennerigateizamieszałmakaron.

Robiąctowszystko,całyczasmyślałoludziachuwikłanychw

wydarzeniaostatnichdziesięciudni,aleniestarałsięuporządkowaćplątaniny

twarzyinazwisk.Kiedymakaronbyłgotowy,odcedziłgonadurszlaku,włożył

domisyipolałsosem.Dużąłyżkąwymieszałwszystkoiwyszedłnataras,gdzie

wcześniejjużzaniósłwidelec,kieliszekibutelkęcaberneta.Tarasznajdowałsię

takwysoko,żetrzebabyłowejśćnadzwonnicękościołaSanPolo,abyz

dostateczniebliskiejodległościwidzieć,cosięnanimdzieje.Brunettizjadłcałą

porcjęmakaronu,zgarnąłresztkisosukawałkiemchleba,apotemzaniósłmisę

dokuchniizabrałstamtądświeżoumytefigi.

Nimzacząłjejeść,wszedłzpowrotemdomieszkaniapoRocznikiTacyta.

Znalazłmiejsce,gdzieskończyłostatnimrazem,izagłębiłsięwopowieścio

background image

niezliczonychpotwornościach,jakiemiałymiejscezapanowaniacesarza

Tyberiusza,którywzbudzałwTacyciewyjątkoweobrzydzenie.Wdawnych

czasachRzymianiemordowali,dopuszczalisięzdradyiszargalihonor

człowiekataksamojakmy,pomyślał.Czytałdalej,tylkoutwierdzającsięw

tymprzekonaniu,ażkomaryzaczęłydokuczaćmutakbardzo,żemusiałwejść

domieszkania.Usadowiłsięnakanapieioddałlekturze.Spiszbrodnii

nikczemnościpopełnionychprawiedwatysiącelattemuwymazałzjego

pamięcite,którepopełnionowokółniego.Położyłsiędobrzepopółnocy,spał

głębokoinicmusięnieśniło.Obudziłsięodświeżony,takjakbyzyskałwiaręw

to,żezagorzałaibezkompromisowamoralnośćTacytapomożemuwytrwaćdo

końcadnia.

Kiedyprzyszedłtegorankadopracy,zezdziwieniemstwierdził,żePatta

znalazłczas,abyprzedwyjazdempoprzedniegodniadoMediolanupoprosić

sędziegośledczegoowydanienakazusądowego,któryumożliwiimwglądw

dokumentyzarównoLegadellaMoralita,jakiBankuWerony.Cowięcej,

jeszczetegorankanakazsądowydoręczonoobuinstytucjom,których

upoważnienipracownicyzobowiązalisięspełnićżądaniasędziegośledczego.

Obajuprzedzili,żeprzygotowaniekoniecznychdokumentówzabierzetrochę

czasu,iobajniepotrafilisprecyzować,jakdługobędzietotrwało.

Zbliżałasięjedenasta,aPattawciążsięniepojawił.Prawiewszyscyw

komendziekupilitegorankagazetę,alenieznaleźliwzmiankioaresztowaniu

background image

Burraski.Nikogotoniezdziwiło,leczpodsyciłociekawość.Mnożyłysię

spekulacjecodorezultatówpodróżyzastępcykomendantadoMediolanu.

Brunettiunikałrozmównatentemat.PołączyłsięzGuardiadiFinanzaispytał,

czyspełnionazostaniejegoprośbaooddelegowaniekilkupracownikówdo

sprawdzeniadokumentówLegaibanku.Kuswemuzaskoczeniudowiedziałsię,

żesędziaśledczy,LucaBenedetti,jużdzwoniłwtejsprawieipoleciłpolicji

skarbowejzbadaćtedokumenty,gdytylkozostanądostarczone.

TużprzedobiademprzyszedłVianello.Brunettispodziewałsięusłyszeć,

żeniedostarczonodokumentówalbo,cobardziejprawdopodobne,żeobie

instytucjenaglenatknęłysięnajakąśbiurokratycznąprzeszkodę,która

spowodujeniemożliwądosprecyzowaniazwłokęwudostępnieniużądanej

dokumentacji.

-Buongiorno,paniekomisarzu.-Vianellopozostałwdrzwiach.

Brunettiuniósłwzrokznadleżącychnabiurkupapierów.

-Tak,słucham.

-Dwieosobychciałybyzpanemporozmawiać.

-Ktototaki?

-ProfesorLuigiRattiijegożona-oznajmiłpolicjantiograniczyłdalsze

informacjedokrótkiegostwierdzenia:-zMediolanu.

-Kimsąpanprofesorijegożona,jeślimożnawiedzieć?

-WynajmująmieszkanieoddanedodyspozycjiLega.Mieszkajątam

background image

trochęponaddwalata.

-Mówdalej,Vianello-zainteresowałsiękomisarz.

-Adrespanaprofesorabyłnaliściemieszkań,któreprzypadłomiw

udzialesprawdzić,więcdziśranoposzedłemtam.Kiedyspytałempana

profesora,jakdoszłodotego,żeotrzymałtomieszkanie,odparł,żedecyzje

Legasąpoufne.Dowiedziałemsię,żetytułemczynszucomiesiącwpłaca

dwieściedwadzieściatysięcylirównarachunekLegawBankuWerony.Kiedy

poprosiłem,bypokazałmikwity,odrzekł,żeichnieprzechowuje.

-Achtak?-wtrąciłBrunettizrosnącymzainteresowaniem.

Ponieważnigdyniemożnamiećpewności,czyjakaśinstytucjarządowa

niestwierdzizaległościwuiszczaniuopłatczypodatkówalboniedostrzeże

brakujakiegośdokumentu,każdyWłochgromadziwszystkieoficjalnedruki,a

zwłaszczadowodydokonanychopłat.BrunettiiPaolamielidwieszuflady

wypełnionerachunkamizzakładówużytecznościpublicznejzaostatniedziesięć

laticonajmniejtrzypudławypchanerozmaitymidokumentamii

przechowywanenastrychu.Jeśliktośtwierdzi,żewyrzuciłpokwitowanie

opłaceniaczynszu,tojestalboszaleńcem,albokłamcą.

-Gdziemieszkapanprofesor?-spytałBrunetti.

-WZattere-odparłVianello,wymieniającnazwęnajbardziejatrakcyjnej

dzielnicywmieście.-ZjegookienwidaćGuideckę.Wszedłemtylkodo

korytarza,alesądzę,żemazsześćpokoi.

background image

-Ipłaciraptemdwieściedwadzieściatysięcylirów?-zdziwiłsięBrunetti,

pamiętając,żeprzedmiesiącemtylezapłaciłRaffizaparętimberlandów.

-Zgadzasię,paniekomisarzu.

-Wtakimraziepoprośtupanaprofesoraijegożonę.Taknamarginesie,

czegoonjestprofesorem?

-Chybaniczego,paniekomisarzu.

-Rozumiem-powiedziałBrunettiizakręciłnasadkępióra.

Vianellootworzyłdrzwi,anastępniecofnąłsięokrok,żebyprzepuścić

profesorostwoRattich.

ProfesorRattimiałzpięćdziesiątkilkalat,alestarałsiętoukryć,

wspomaganywswychwysiłkachzabiegamifryzjera,któryobcinałmuwłosy

takkrótkoprzyskórze,żeszpakowatypanmógłuchodzićzablondyna.

GołębioszarygarniturodGianniegoVersaceodmładzałgo,podobniejak

rozpiętapodszyjąjedwabnakoszulawkolorzeburgunda.Nagołychnogach

miałbutyzplecionejskóry,tegosamegokolorucokoszula,kupione

niewątpliwiewBottegaVeneta.Zapewnektośzwróciłmuuwagę,żema

obwisłypodbródek,więczawiązałsobiepodszyjąbiałyfulariwnienaturalny

sposóbzadzierałbrodę,jakbyniedbałyoptykźleustawiłsoczewkijego

dwuogniskowychokularów.

Jeśliuznać,żeprofesorrzucałwyzwaniezbliżającejsięstarości,tojego

żonanajwyraźniejwdałasięwotwartąwalkę.Jejwłosybyłyniesamowicie

background image

podobnewkolorzedokoszulimałżonka,askóratwarzytaknapiętajaku

tryskającychenergiąnastolateklubpoingerencjizdolnegochirurga.Szczupła

jaktyczka,miałanasobiebiałypłóciennykostium,apodrozpiętymżakietem

szmaragdowozielonąbluzkęzjedwabiu.Widząctęparę,Brunettizadałsobie

pytanie,jakimcudemmimoupałuwyglądająświeżoisprawiająwrażenie,że

jestimchłodno.Chłódbiłzwłaszczazichoczu.

-Panchciałporozmawiaćzemną,profesorze?-spytałBrunetti.Wstałz

krzesła,aleniewyciągnąłrękinapowitanie.

Profesorprzytaknąłigestemrękipoprosiłżonę,byusiadłanastojącym

przedbiurkiemkrześle,asam,nieproszony,przysunąłsobiedrugiekrzesło

spodściany.Gdyobojejużsięusadowili,powiedział:

-Przyszedłemtu,abyoznajmićpanu,iżzoburzeniemprzyjąłemnajście

policjinamójdom.Ponadtochcęzaprotestowaćprzeciwkoinsynuacjom

funkcjonariusza.

Jakwielumediolańczyków,Rattiopuszczałwwymowiegłoskę„r”,co

Brunettiemuzawszekojarzyłosięzdykcjąaktorekoperującychgłębokimi

oddechami.

-Cotobyłyzainsynuacje,profesorze?-spytałBrunetti,siadającza

biurkiemidającznakVianellowi,abypozostałwdrzwiach.

-Żesąjakieśnieścisłościdotyczącelokalu,naktórymamumowęnajmu.

BrunettispojrzałnaVianella,którywzniósłoczydosufitu,wyrażając

background image

swojenastawieniedomediolańskiejwymowy,połączonejterazznapuszonym

słownictwem.

-Najakiejpodstawiesądzipan,żetosąinsynuacje,profesorze?-ciągnął

Brunetti.

-Jakinaczejmamrozumiećwdarciesiępolicjidomojegomieszkania

orazżądanie,bymokazałpokwitowaniazazapłaconyczynsz?

Gdyprofesorwyjaśniałpowodyswegoniezadowolenia,jegożona

wodziławzrokiempopokoju.

-„Wdarciesię”,profesorze?„Żądanie”?-powtórzyłswobodnymtonem

BrunettiizwróciłsiędoVianella:-Sierżancie,wjakisposóbweszliściedo...

lokalu,naktórypanprofesormaumowęnajmu?

-Wpuściłamniepokojówka.

-Icojejpowiedzieliście,sierżancie?

-ŻechciałbymrozmawiaćzprofesoremRattim.

-Rozumiem-odparłBrunettiiponownieskierowałuwagęnaprofesora.-

Wjakisposóbprzedstawionoto„żądanie”,profesorze?

-Pańskisierżantchciał,żebymokazałpokwitowaniazazapłacony

czynsz.Komubysięchciałoprzechowywaćtakierzeczy?

-Panniemazwyczajuprzechowywaćpokwitowań,profesorze?

Rattimachnąłręką,ajegożonaspojrzałanaBrunettiegozudawanym

zdumieniem,dającdozrozumienia,żeprzechowywaniekwitównatakmałą

background image

kwotęjestogromnąstratączasu.

-Cobypanzrobił,gdybywłaścicielmieszkaniamiałpretensje,żenie

zapłaciłpanczynszu?Jakidowódbypanprzedstawił?-zapytałBrunetti.

Gest,jakiterazzrobiłRatti,miałoznaczać,żetakamożliwośćwogólenie

wchodziwrachubę,natomiastspojrzeniejegożonymówiło,żenikomunie

przyszłobynawetnamyślkwestionowaćprawdomównościmęża.

-Czymożemipanpowiedzieć,jakopłacapanczynszzamieszkanie,

profesorze?

-Nierozumiem,dlaczegotasprawamiałabyinteresowaćpolicję-wypalił

Rattiwojowniczymtonem.-Niejestemprzyzwyczajony,bytakmnie

traktowano.

-Toznaczyjak,profesorze?-szczerzezainteresowałsięBrunetti.

-Jakpodejrzanego.

-Czypolicjakiedyśpotraktowałapanajakpodejrzanego?Czymiałpan

okazjępoznaćtouczucie?

Rattilekkouniósłsięzkrzesłaispojrzałnażonę.

-Niemapowodu,bymmiałdłużejtoznosić-odparł.-Jedenzmoich

znajomychjestradcąmiejskim.

PaniRattiwykonałanieznacznygestrękąijejmążpowoliopadłna

krzesło.

-Czymożemipanpowiedzieć,jakopłacapanczynszzamieszkanie,

background image

profesorze?-powtórzyłBrunetti.

Profesorspojrzałmuprostowoczy,mówiąc:

-WpłacamnależnąsumędoBankuWerony.

-PrzySanBartolomeo?

-Tak.

-Jakatojestsuma?

-Nieznaczna-odparłRattizlekceważeniem.

-Dwieściedwadzieściatysięcylirów?

-Tak.

Brunettikiwnąłgłową.

-Ajakajestpowierzchniamieszkania?-zapytał.

WtymmomenciewtrąciłasiępaniRatti,dającdozrozumienia,żetakie

idiotyzmyprzekraczajągranicejejwytrzymałości.

-Niemamypojęcia.Zaspokajanaszepotrzeby-stwierdziła.

BrunettiprzysunąłdosiebielistęmieszkańpowierzonychLega,

przewróciłpierwszedwiekartkiiprzejechałpalcemwdół,zatrzymującsięprzy

nazwiskuRatti.

-Trzystadwadzieściametrówkwadratowych.Sześćpokoi.Sądzę,że

takiemieszkaniemożezaspokoićrozmaitepotrzeby.

-Cotomaznaczyć?-żachnęłasiępaniRatti.

-Dokładnieto,copowiedziałem,inicwięcej,proszępani-odparł

background image

Brunettizespokojem.-Sześćpokoitodostatecznaprzestrzeńdladwóchosób,

bopaństwomieszkajątamsami,prawda?

-Zpokojówką-uściśliłapaniRatti.

-Awięcdlatrzechosób-poprawiłsięBrunetti.-Teżsiędoskonale

zmieszczą.-Niezmieniającwyrazutwarzy,przeniósłwzrokzpaniRattinajej

męża.-Jaktosięstało,żeLegawynajęłapanumieszkanie,profesorze?

-Bardzoprosto-oświadczyłRattilekkozawadiackim,jaksięwydawało

Brunettiemu,tonem.-Złożyłempodaniewzwykłymtrybieiotrzymałem

mieszkanie.

-Dokogoadresowałpantopodanie?

-DoLegadellaMoralita,tooczywiste.

-Askądpanwiedział,żeLegamamieszkaniadowynajęcia?

-Wszyscywmieścieotymwiedzą.Nieprawdaż,paniekomisarzu?

-Możejeszczenieteraz,alewkrótcebędąwiedzieli.

PaństwoRattiniezareagowalinatęuwagę,alepaniprofesorowarzuciła

mężowiszybkiespojrzenieizarazprzeniosławzroknakomisarza.

-Czypanpamięta,ktopowiadomiłpana,żesąmieszkaniadowynajęcia?

Obojenatychmiastodpowiedzieliprzecząco.Brunettipozwoliłsobiena

bladyuśmiechizauważył:

-Codotegonajwyraźniejniemająpaństwowątpliwości.-Zrobiłjakąś

nicnieznaczącąnotatkęprzyichnazwiskunawykazie.-Aczyprzeprowadzono

background image

zpaństwemrozmowępoprzedzającąostatecznądecyzjęoprzyznaniu

mieszkania?

-Nie-odparłRatti.-Wypełniliśmyiwysłaliśmyformularze.Apotem

dostaliśmywiadomość,żewybórpadłnanas.

-Wiadomośćnadeszłalistownieczyprzeztelefon?

-Tobyłotakdawnotemu,żejużniepamiętam-rzekłprofesor.Spojrzał

nażonę,aonapotrząsnęłaprzeczącogłową.

-Państwomieszkajątamoddwóchlat?

-Tak.

-Iniezachowalipaństwoanijednegokwituzaopłaconyczynsz?

TymrazemprzeczącaodpowiedźpadłaodpaniRatti.

-Proszęmipowiedzieć,profesorze,ileczasuwrokuspędzająpaństwow

tymmieszkaniu.

-Przyjeżdżamytunakarnawał-odparłRattipochwilizastanowienia.

-Tooczywiste-uzupełniłazdaniemężapaniprofesorowa.

-JesteśmytuwewrześniuiczasamipodczasświątBożegoNarodzenia-

ciągnąłprofesor.

-Noi,oczywiście,spędzamytuczasemweekend-wtrąciłapaniRatti.

-Oczywiście-przytaknąłBrunetti.-Apokojówka?

-PrzyjeżdżarazemznamizMediolanu.

-Oczywiście.-Brunettikiwnąłgłowąiznowucośzapisałnależącej

background image

przednimliście.-Chciałbympanazapytać,profesorze,czyznanesąpanu

dążeniaLega,jejcele.

-Wiem,żezmierzadopoprawystanumoralnościpublicznej-oświadczył

profesor,tonemwyrażającprzekonanie,żetakiedziałaniazawszesąpotrzebne.

-Otak-zgodziłsięBrunetti.-Alejamiałemnamyślicelwynajmowania

tychmieszkań.

Rattirzuciłżonieszybkiespojrzenieiodrzekł:

-Sądzę,żestowarzyszeniechcewynajmowaćmieszkanialudziomtego

godnym.

-Wtakimrazie,profesorze-ciągnąłBrunetti-czyniewydajesiępanu

dziwne,żeLega,będącastowarzyszeniemdziałającymwWenecji,wynajęła

jednozoddanychjejdodyspozycjimieszkańosobiezMediolanu,która

korzystazniegozaledwieprzezkilkamiesięcywroku?-Rattimilczał,więc

Brunettiprzycisnąłgojeszczebardziej.-Zpewnościąwiepan,jaktrudnojest

znaleźćmieszkaniewtymmieście.

NatęuwagęzareagowałapaniRatti.

-Sądziliśmy,żechcąoddaćtakiemieszkaniewręceludzi,którzypotrafią

jedocenićiwłaściwiesięoniezatroszczyć.

-Czychcepaniprzeztopowiedzieć,żepaństwopotrafiąlepiej

zatroszczyćsięotakdużemieszkanieniż,naprzykład,rodzinastolarzaz

Cannaregio?

background image

-Tochybazrozumiałesamoprzezsię.

-Akto,jeśliwolnospytać,pokrywakosztynaprawwtymmieszkaniu?-

spytałBrunetti.

-Jaknarazieniebyłopotrzebydokonywaćżadnychnapraw-odparła

paniRattizuśmiechem.

-Alewumowie,oilepaństwojązawarli,jestzapewneklauzula,która

jasnookreśla,ktoponosikosztynapraw.

-Onisązatoodpowiedzialni-oznajmiłRatti.

-Kto?Lega?

-Tak.

-Awięcnajemcaniejestodpowiedzialnyzautrzymaniemieszkaniaw

dobrymstanie?

-Nie.

-Apaństwoprzebywająwnimprzez...-Brunettiurwałizerknąłna

leżąceprzednimpapiery,takjakbyznajdowałysięwnichkonkretnedane-

...przezdwamiesiącewroku.-Rattimilczał,więcBrunettizapytał:

-Zgadzasię,profesorze?

Wodpowiedzipadłokrótkieiniechętne„tak”.

Celowoimitującgestksiędza,któryuczyłgokatechizmuwgimnazjum,

Brunettipieczołowiciezłożyłręce,kładącjetużpodleżącyminabiurku

papierami,ipowiedział:

background image

-Wydajemisię,żenadeszłachwila,kiedybędziepanmusiałdokonać

wyboru,profesorze.

-Nierozumiem.

-Jużwyjaśniam.Pierwszamożliwośćjestnastępująca:powtórzymytę

rozmowę,nagrywającmojepytaniaipanaodpowiedzinataśmę

magnetofonową,lubwezwęsekretarkę,którabędziejestenografowała.Takczy

owakbędęprosiłpana,jakrównieżpanamałżonkę,ponieważpaństwa

wypowiedzisązgodne,opodpisanietegozeznania.-Tuzrobiłdłuższąpauzę,

abydobrzepojęlisensjegosłów.-Alboteż,comoimzdaniemjestowiele

mądrzejsze,zaczniepanmówićprawdę.

PaństwoRattizrobilizdziwioneminy,apaniprofesorowanawetudała

oburzenie.

-Wobuwypadkach-dodałzespokojem-dojdzieconajmniejdotego,że

stracąpaństwomieszkanie,choćpewnoupłynietrochęczasu,nimtonastąpi.

Aleniewątpliwietaksięstanie.Drobnasprawa,leczbezsporna.-Zaintrygowało

goto,żeżadneznichniedomagasię,bywyjaśnił,ocomuchodzi.-Wiadomo,

żewielemieszkańjestwynajmowanychnielegalnieiżektośbliskozwiązanyz

Legaodlatpobierazanieczynszniezgodniezprawem.-GdyprofesorRatti

zacząłoponować,Brunettiuniósłnachwilęręceizarazszybkoznowujezłożył.

-Gdybybyłatojedyniesprawaoszustwa,korzystniejbyłobydlapaństwadalej

utrzymywać,żeoniczymniewiedzą.-Brunettiprzerwał,przysięgającsobie,że

background image

wydusiznichprawdę.

-Ajakatosprawa?-spytałRatti,porazpierwszyodprzekroczeniaprogu

tegopokojuwyrażającsięwbardziejstonowanysposób.

-Sprawamorderstwa.Awłaściwietrzech,wtymmorderstwapolicjanta.

Rozumiejąwięcpaństwo,żedołożymywszelkichstarań,abydoprowadzićtę

sprawędokońca.Jedenznaszychludzizostałzabity.Zamierzamyznaleźć

sprawcówtejzbrodniiichukarać.-Przerwałnachwilę,abytesłowadonich

trafiły.-Jeślibędąpaństwozuporempodtrzymywaćdotychczasowezeznania,

uwikłająsięwsprawęmorderstwa.

-Nicniewiemyożadnymmorderstwie-ostropowiedziałapaniRatti.

-Terazjużpaństwowiedzą.Osoba,którauknułaplanwynajmumieszkań,

jestrównieżsprawcątychtrzechmorderstw.Jeślipaństwoniezgodząsię

udzielićnampomocywustaleniu,ktoodpowiadazawynajmowaniepaństwu

mieszkaniaipobieraniecomiesiącczynszu,będąpaństwoposądzenio

utrudnianieprowadzeniaśledztwawsprawiemorderstwa.Chybaniemuszę

przypominać,żegrozizatoowielesurowszakaraniżzaudzielanie

wymijającychinformacjiwsprawieoszustwa.Ajużodsiebiechciałbymdodać,

żezrobięwszystko,abypaństwoponieślitękarę,jeśliwdalszymciągubędą

odmawiaćnampomocy.

Rattiwstałzkrzesła.

-Chciałbymporozmawiaćzżoną.Naosobności.

background image

-Niezgadzamsię-odparłBrunetti,porazpierwszypodnoszącgłos.

-Mamdotegoprawo-oburzyłsięprofesor.

-Mapanprawoporozumiećsięzeswoimadwokatem,panieRatti.Nie

mamnicprzeciwkotemu.Alewsprawie,októrejrozmawiamy,musząpaństwo

zdecydowaćteraz,wmojejobecności.

Brunettiznacznieprzekroczyłswojeuprawnieniailiczyłjedynienato,że

jegorozmówcynieorientująsięwsytuacji.

PaństwoRattispoglądalinasiebietakdługo,żestraciłwszelkąnadzieję.

Wkońcupaniprofesorowakiwnęłagłowąiobojezpowrotemusiedli.

-Nodobrze-powiedziałRatti-alechcęzaznaczyć,żenicniewiemyo

tymmorderstwie.

-Morderstwach-skorygowałjegowypowiedźBrunettiizauważył,żeta

poprawkazrobiłasilnewrażenienaprofesorze.

-Trzylatatemu-rozpocząłswojąopowieśćRatti-jedenznaszych

znajomychzMediolanupowiedziałnam,żeznakogoś,ktomożepomócnam

wynająćmieszkaniewWenecji.Przezpółrokustaraliśmysięcośznaleźć,ale

okazałosiętobardzotrudne,zwłaszczażezależałonamnadobrejlokalizacji.-

Brunettiobawiałsię,iżprzyjdziemuwysłuchiwaćdługichużalań,aleprofesor

prawdopodobniewyczułjegozniecierpliwienieipowiedział:-Naszznajomy

podałnamnumertelefonuwWenecji,podktórymieliśmyzadzwonić.

Zrobiliśmyto,wyjaśniliśmy,wjakiejsprawietelefonujemy,anaszrozmówca

background image

spytał,jakiegomieszkaniaszukamyiilejesteśmyskłonnizapłacić.-Ratti

przerwał.

Amożezamilkłnadobre?-zaniepokoiłsięBrunetti.

-Noi...?-wtrąciłponaglającymtonem,jakiegoużywałwszkoleksiądz,

gdyuczniowiezwracalisiędoniegozpytaniamilubwątpliwościami

dotyczącymikatechizmu.

-Powiedziałemmu,czegoszukamy,aonzapewniłnas,żeskontaktujesię

znamizakilkadni.Irzeczywiściezadzwonił,mówiąc,żejeśliprzyjedziemyw

najbliższyweekenddoWenecji,pokażenamtrzylokale.Przyjechaliśmytui

obejrzeliśmymieszkania.

-Czypokazałjepaństwutensamczłowiek,doktóregopaństwo

zadzwonili?

-Tegoniewiem.Alenapewnobyłtoczłowiek,którydonasoddzwonił.

-Jaksięnazywa?

-Płacimymuczynsz,alenieznamjegonazwiska.

-Jaktosięodbywa?

-Dzwonidonaswostatnitydzieńmiesiącaiumawiasięnaspotkanie.

Zwyklemaonomiejscewjakimśbarze,choćczasami,wlecie,spotykamysię

naświeżympowietrzu.

-Gdzie?WWenecjiczywMediolanie?

TuwtrąciłasiępaniRatti:

background image

-Wyglądanato,żeonwie,gdzieakuratprzebywamy.Gdyjesteśmyw

Wenecji,dzwonitu,ajeślimieszkamywMediolanie,dzwonidoMediolanu.

-Icopotem?

-Spotykamsięznimidajępieniądze-odpowiedziałpanRatti.

-Jakatosuma?

-Dwaipółmilionalirów.

-Miesięcznie?

-Tak.Czasamipłacęmuzakilkamiesięcyzgóry.

-Wiepan,kimjesttenczłowiek?-dopytywałsięBrunetti.

-Nieznamjegonazwiska,aleparokrotniewidziałemgonaulicy.

Brunettidoszedłdowniosku,żezdążyjeszczepoprosićopodanie

rysopisu,iporzuciłtentemat.

-PrzejdźmydoLega-zaproponował.-Jakajestichrolawtym

wszystkim?

-Kiedypoinformowaliśmytegoczłowieka,żejesteśmyzainteresowani

jednymzmieszkań,podałnamcenę.Zaczęliśmysiętargowaćiwkońcuopuścił

dodwóchipółmiliona-powiedziałRattiznieskrywanymsamozadowoleniem.

-ALega?-powtórzyłBrunetti.

-Tenczłowiekpowiedział,żeLegaprzyślenamformularze,któremamy

wypełnićizwrócićim,apotembędziemymogliwprowadzićsiędomieszkania

wciągudwóchtygodni.

background image

-Powiedziałnamrównież,żebyśmynikomuniemówili,jakznaleźliśmy

tomieszkanie-wtrąciłapaniRatti.

-Czyktośotopytał?

-KilkuznajomychzMediolanu-odparła.-Powiedzieliśmyim,że

skorzystaliśmyzpośrednictwaagencjiwynajmumieszkań.

-Acopowiedzielipaństwoznajomemu,odktóregonapoczątku

otrzymalipaństwonumertelefonu?

-Tosamo-odrzekłRatti.-Żeskorzystaliśmyzagencji.

-Czywiedząpaństwo,skądówznajomyznałtennumer?

-Mówił,żektośpodałmugonaprzyjęciu.

-Czypamiętająpaństwo,kiedyodbyłasiętapierwszarozmowa

telefoniczna?Jakitobyłmiesiąciktóryrok?

TopytanienatychmiastrozbudziłopodejrzliwośćRattiego.

-Dlaczegopanpyta?-rzekł.

-Chciałbymmiećjasnyobraz,kiedytowszystkosięzaczęło-skłamał

Brunetti.Taknaprawdęprzyszłomunamyśl,żemożnasporządzićwykaz

wszystkichrozmówtelefonicznych,którewtymokresieprzeprowadzilipaństwo

Ratti,iodszukaćpołączeniazWenecją.

Zpewnymsceptycyzmem,wyczuwalnymwwyrazietwarzyiwgłosie,

Rattiodparł:

-Tobyłowmarcu,dwalatatemu.Gdzieśpodkoniecmiesiąca.

background image

Przeprowadziliśmysiętunapoczątkumaja.

-Aha.IodtegoczasuniemielipaństwożadnychkontaktówzLega?

-Nie.

-Przejdźmydosprawypokwitowań-powiedziałBrunetti.

Rattizacząłsięniespokojniewiercićnakrześle.

-Comiesiącdostajemypokwitowaniezbanku-odparł.

-Najakąkwotę?

-Dwieściedwadzieściatysięcylirów.

-WięcdlaczegopaństwoniepokazaliichsierżantowiVianello?

-Niechcieliśmybyćwnicwmieszani-wtrąciłapaniRatti.

-ZpowodusprawyMascariego?-zapytałniespodziewanieBrunetti.

-Copanmanamyśli?-rzekłprofesorzrosnącymniepokojem.

-Niebyłpanzaskoczonywiadomością,żedyrektorbanku,zktórego

dostajepanpokwitowaniezaopłacenieczynszu,zostałzabity?

-Dlaczegomiałbymbyćzaskoczony?-oburzyłsięRatti.-Czytałemo

tym,jakzmarł,isądziłem,żezabiłgoktóryśzjego...jaktosięmówi?...

Klientów?

Brunettibyłniemalpewny,żewdzisiejszychczasachwszyscyznająto

słowo,alenierozwiałjęzykowychwątpliwościprofesora.

-Czyostatnioktośkontaktowałsięzpanemwsprawiemieszkania?

-Nie.

background image

-Jeślimężczyzna,któremupłacąpaństwoczynsz,zadzwonialbomoże

nawetodwiedzipaństwa,spodziewamsię,żezostanęotymnatychmiast

powiadomiony.

-Tak,oczywiście,paniekomisarzu-odparłRatti,znowuwystępującw

roliprzykładnegoobywatela.

NagleBrunettiuprzytomniłsobie,żepozerstwoimarkowestrojetych

ludziprzyprawiajągoomdłości.

-SierżantVianellozaprowadzipaństwanadół-powiedział.-Proszę

podaćmudokładnyrysopisczłowieka,któremupłacąpaństwoczynsz.-

NastępniezwróciłsiędoVianella:-Jeślibędzieszmiałwrażenie,żejesttoktoś

namznany,pokażzdjęcia.

Vianellokiwnąłgłowąiotworzyłdrzwi.PaństwoRattiwstali,ależadnez

nichniezdobyłosięnato,bynapożegnaniepodaćrękęBrunettiemu.Profesor

ująłramięmałżonki,poprowadziłjąkilkakrokówdodrzwi,anastępniestanąłz

bokuiprzepuściłpierwszą.VianellorzuciłspojrzenieBrunettiemu,pozwolił

sobienanikłyuśmiechiwyszedłzanimi.

Rozdział24

TegodniaBrunettikrótkorozmawiałzPaolą.Spytałago,czywydarzyło

sięcośnowego,poczymponowiłapropozycję,żeprzyjedzienakilkadnido

Wenecji,adziecizostawiwhotelu.Przekonałjąjednak,żewtakiupałniema

sensuwracaćdomiasta.

background image

ResztęwieczoruspędziłwtowarzystwiecesarzaNerona,októrymTacyt

napisał,żebył„naturalnymiinienaturalnymichuciamizhańbiony’’.Poszedł

spaćdopierowtedy,gdyskończyłczytaćopispożaruRzymu,któryzdaniem

TacytanastąpiłwwynikuceremoniizaślubinNeronazmężczyzną,kiedyto

cesarzzaszokowałnawetswójrozpustnydwór,bo„kazałnarzucićnasiebie

welonślubny”*[Tłum.S.Hammer.].Wszędziecitranswestyci,pomyślał

Brunetti.

Następnegodniawporannym„Corriere”podanowiadomośćo

aresztowaniuBurraski,słowemniewspominającopaniPatcie.Brunettinie

zdążyłprzeczytaćgazetyprzedpogrzebemMariiNardi.KościółdeiGesuitibył

zatłoczony;wceremoniiuczestniczyłarodzina,przyjacieleiwiększość

pracownikówweneckiejpolicji.PrzybyłrównieżfunkcjonariuszScarpaz

Mestre,którywytłumaczyłnieobecnośćsierżantaGalla,zmuszonegopozostać

jeszczeprzezconajmniejtrzydniwMediolanie,abyuczestniczyćwtoczącym

siętamprocesie.PojawiłsięnawetzastępcakomendantaPatta,ubranyw

granatowygarniturisprawiającywrażeniedośćprzygnębionego.Brunettinie

mógłpozbyćsięmyśli,żeśmierćkobietypodczaswykonywaniaobowiązków

służbowychjestwiększymnieszczęściemniżśmierćmężczyzny,choćzdawał

sobiesprawę,żejesttowyrazjegosentymentalnościipolitycznej

niepoprawności.Kiedysześciuumundurowanychpolicjantówwynosiłopomszy

trumnę,stanąłnastopniachkościoła.Zobaczywszywychodzącegochwiejnym

background image

krokiem,zapłakanegoizałamanegonieszczęściemmężaMariiNardi,odwrócił

wzrok.Patrzyłnalagunę,gdyVianellodotknąłjegoramienia.

-Paniekomisarzu?

Brunettiocknąłsię.

-Chybazidentyfikowalitamtegoczłowieka.

-Kiedytosięstało?Dlaczegonicminiemówiłeś?

-Dowiedziałemsięotymdopierodziśrano.Wczorajpopołudniu

obejrzelizdjęcia,alepowiedzieli,żeniemająpewności.Wydajemisię,żejuż

wtedyrozpoznaligo,alechcielinajpierwporozmawiaćzeswoimadwokatem.

Przyszlidziśrano,odziewiątej,irozpoznaliPietroMalfattiego.

Brunetticichogwizdnął.Malfattilatamiwymykałsięimzrąk;był

notowanyzaprzestępstwazużyciemsiły,wtymzagwałtipróbęzabójstwa,ale

oskarżeniazawszejakośsięrozpływały,zanimpostawionogoprzedsądem,

gdyżświadkowieodwoływalizeznaniaalbotwierdzili,żepodczaspierwszej

próbyidentyfikacjipopełnilipomyłkę.Dwarazytrafiłdowięzienia-razzato,

żeżyłzzarobkówprostytutki,adrugirazzapróbęwymuszeniaharaczuod

właścicielabaru.Barspłonąłpodczasjegodwuletniegopobytuzakratkami.

-Czybylizdecydowaniwswejopinii?

-Sprawialiwrażenie,żesącałkiempewni.

-Mamyjegoadres?

-Ostatnimrazemustaliliśmy,żemamieszkaniewMestre,aleodponad

background image

rokujużtamniemieszka.

-Znajomi?Kobiety?

-Sprawdzamy.

-Akrewni?

-Niepomyślałemotym.Jakaśwzmiankanatentematpowinnabyćw

jegoaktach.

-Sprawdźrodzinę.JeśliMalfattimakogośbliskiego,matkęalbobrata,

postawkogośnastrażywjakimśmieszkaniuwsąsiedztwie.Albonie-poprawił

się,przypominającsobietenieliczne,znanemufaktyzhistoriiMalfattiego-

postawtamdwóchludzi.

-Takjest,paniekomisarzu.Cośjeszcze?

-AdokumentyzbankuizLega?

-Powinnybyćdzisiajdoodebrania.

-Chcęjemieć.Nawetjeślibędzieszmusiałsampójśćiwydostaćte

papiery.Chcęmiećcałądokumentacjędotyczącąopłatzatemieszkania.

Dopilnuj,żebyprzesłuchanowszystkichpracownikówbankuisprawdzono,czy

MascaricośimmówiłnatematLega.Kiedykolwiek.Jeślibędzietrzeba,poproś

sędziego,żebyposzedłztobąiwyciągnąłodnichtędokumentację.

-Takjest,paniekomisarzu.

-Kiedybędzieszwbanku,dowiedzsię,ktobyłodpowiedzialnyza

nadzorowanierachunkówLega.

background image

-MożeRavanello?

-Toprawdopodobne.

-Zobaczymy,cosiędazrobić.ASantomauro,paniekomisarzu?

-Dzisiajznimporozmawiam.

-Czyto...-Vianellopowstrzymałsięodpodważeniasłusznościtego

krokuispytałkrótko:-Czyzgodzisiętakbezzapowiedzenia?

-Wydajemisię,sierżancie,żemecenasSantomaurobędziebardzo

ciekawtejrozmowy.

Irzeczywiścietakbyło.KancelariaadwokatamieściłasięprzyCampo

SanLuca,nadrugimpiętrzebudynkuznajdującegosięwodległościdwudziestu

metrówodtrzechróżnychbanków.Bardzostosownalokalizacja,pomyślał

Brunetti,gdysekretarkamecenasawprowadziłagodogabinetu.

Santomaurosiedziałprzybiurku,zaktórymznajdowałosiędużeokno

wychodzącenaplac.Byłojednakszczelniezamknięte,awpokojupanowałdość

nieprzyjemnychłód,zwłaszczawporównaniuztym,cobyłowidaćnadworze-

ludzieprzechodziliprzezplaclekkoubrani,pokazującgołeramiona,nogi,plecy

iręce-atuczłowiekodczuwałchłód,nawetgdymiałnasobiemarynarkęi

krawat.

KiedyBrunettizostałwprowadzony,prawnikuniósłwzrok,alenie

zechciałaniuśmiechnąćsię,aniwstać.Miałnasobietradycyjnyszarygarnitur,

ciemnykrawatilśniącobiałąkoszulę.Jegoszerokorozstawioneniebieskieoczy

background image

spoglądałynaświatzpozornąotwartością.Twarzbyłablada,jakwśrodkuzimy

-ludzie,którzydziałająnapoluprawa,niewiedzącotowakacje,pomyślał

Brunetti.

-Proszęusiąść,komisarzu-powiedziałSantomauro.-Copanadomnie

sprowadza?

Wyciągnąłrękęiprzesunąłzdjęciewsrebrnejramielekkonaprawo,tak

abylepiejwidziećBrunettiegoiabyBrunettilepiejwidziałfotografię.

PrzedstawiałakobietęwwiekuSantomauraidwóchpodobnychdoniego

młodzieńców.

-Wielepowodów,paniemecenasie-odparłBrunetti.-ZacznęodLega

dellaMoralita.

-Wtejsprawiebędziepanmusiałzwrócićsiędomojejsekretarki.Moja

rolawdziałalnościtegostowarzyszeniajestczystoformalna.

-Jakmamtorozumieć,mecenasie?

-Legamusimiećjakiegośnominalnegoprzedstawiciela,którywystępuje

jakoprezes.Jestempewien,iżzdołałpanjużdowiedziećsię,żemy,członkowie

zarządu,niemamywpływunabieżącedziałaniapodejmowaneprzez

stowarzyszenie.Konkretnąpracęwykonujedyrektorbanku,któryprowadzi

nasząksięgowość.

-Wtakimraziejakadokładniejestpanarola?

-Jużpanumówiłem:jestemfigurantem-odparłznieznacznym

background image

uśmiechemSantomauro.-Mampewną...hm...pozycjęspołecznąidlatego

poproszonomnie,abymzostałprezesem.Jesttoczystotytularnestanowisko.

-Ktopanapoprosił?

-Władzebanku,któryzajmujesięrachunkamiLega.

-SkorointeresamiLegazajmujesiędyrektorbanku,tojakiesąpana

obowiązki,mecenasie?

-Występujęwimieniustowarzyszenia,gdyprasazwracasiędonasz

zapytaniemalbogdytrzebawyrazićnaszestanowiskowjakiejśsprawie.

-Rozumiem.Apozatym?

-Dwarazywrokuspotykamsięzprzedstawicielembanku,który

prowadzinaszerachunki,iomawiamznimsytuacjęfinansowąstowarzyszenia.

-Jakwyglądatasytuacja,jeśliwolnospytać?

Santomauropołożyłdłonienabiurku.

-Jakpanwie,jesteśmyorganizacjąniedochodową,więcwystarczy,

abyśmyutrzymywalisięnapowierzchni,bytakrzec,wsensiefinansowym.

-Conależyprzeztorozumieć?Wsensiefinansowym,oczywiście.

Santomaurozdobyłsięnajeszczewiększyspokójicierpliwośćwobec

rozmówcy.

-Staramysięzebraćtylepieniędzy,abyśmymoglidalejudzielać

zapomógludziom,którychuznanozauprawnionychdoichotrzymywania.

-Akto,jeśliwolnospytać,decyduje,komuprzysługująteuprawnienia?

background image

-Oczywiścieprzedstawicielbanku.

-Ktopodejmujedecyzjeoprzyznawaniumieszkańbędącychw

dyspozycjiLega?

-Tasamaosoba-odparłSantomauro,pozwalającsobienauśmiech,i

dodał:-Przyjęłosię,żezarządtylkozatwierdzajegopropozycje.

-Apan,jakoprezes,czymapangłoswtejsprawie,jakąśmożliwość

podejmowaniadecyzji?

-Gdybymchciałzniejskorzystać,topewnobymmógł.Ale,jakjuż

wspomniałem,paniekomisarzu,naszestanowiskasączystohonorowe.

-Cotoznaczy,mecenasie?

Zanimpadłaodpowiedź,Santomaurodotknąłczubkiempalcablatubiurka

izdjąłzniegodrobinękurzu.Przesunąłrękęwbokistrząsnąłzniejpyłek.

-Jakmówiłem,mojestanowiskojestwyłącznietytularne.Znająctak

wielumieszkańcówtegomiasta,nieuważamzastosownedecydować,którzyz

nichodniosąkorzyścizfilantropijnejdziałalnościLega.Jestemprzekonany,że

członkowiezarządu,jeśliwolnomiwyrażaćsięwichimieniu,podzielająmoje

odczucia.

-Achtak...-Brunettiniekryłswychwątpliwości.

-Trudnopanuwtouwierzyć,komisarzu?

-Gdybympowiedziałpanu,mecenasie,wcotrudnomiuwierzyć,nie

byłobytozbytroztropnezmojejstrony-odparłBrunettiizarazspytał:-Czy

background image

prowadzipanrównieżsprawymajątkowepanaCrespo?

OdlatBrunettiniewidziałmężczyzny,którysiedzizzasznurowanymi

ustami,alewłaśnietakwyglądałSantomauro,nimudzieliłmuodpowiedzi.

-ByłemadwokatempanaCrespo,więctooczywiste,żeprowadzę

równieżjegosprawymajątkowe.

-Czytodużymajątek?

-Topoufnainformacja,paniekomisarzu,oczympan,dyplomowany

prawnik,powinienwiedzieć.

-Otak.Przypuszczamrównież,żecharakterkontaktów,jakiemiałpanz

panemCrespo,stanowirówniepoufnąinformację.

-Widzę,żejednakpamiętapanprzepisy,komisarzu.

-Chciałbymspytać,czydokumentyLega,całaksięgowość,zostały

przekazanepolicji.

-Powiedziałtopanwtakisposób,komisarzu,jakbypanniebył

pracownikiempolicji.

-Gdziesątedokumenty,panieSantomauro?

-Oczywiściewrękachpanakolegów,komisarzu.Dziśranopoprosiłem

sekretarkę,żebyzrobiłakopie.

-Nampotrzebnesąoryginały.

-Tojasne,żeprzekazaliśmywamoryginały-odparłSantomauro,

obdarzającBrunettiegouśmiechem.-Pozwoliłemsobiezrobićkopienawłasny

background image

użytek,gdybyprzypadkiemcośsięzawieruszyło,gdybędąwwaszejpieczy.

-Panjestbardzoprzezorny,mecenasie-rzekłBrunetti,niesilącsięna

uśmiech.-Niebędępanawięcejabsorbował.Zdajęsobiesprawę,jakcennyjest

czasczłowieka,którymatakąpozycjęspołecznąjakpan.Alemiałbymjeszcze

jednopytanie.Czymożemipanpowiedzieć,któryzpracownikówbanku

prowadzirachunkiLega?Chciałbymznimporozmawiać.

NatwarzySantomaurawykwitłszerokiuśmiech.

-Niestetytoniemożliwe,komisarzu.Widzipan,rachunkiLegaod

początkuprowadziłnieżyjącyjużLeonardoMascari.

Rozdział25

Brunettipodziwiałkunszt,zjakimSantomauroobciążyłwiną

Mascariego.Całasprawaopierałasięteraznabardzowątłychprzesłankach-

dokumentacjabankowabyłatakspreparowana,abywyglądałonato,że

prowadziłjąMascari,pozatympracownicybankuniewiedzielialboniebyliw

stanieprzypomniećsobie,czyjeszczektośzajmowałsięrachunkamiLega,w

rezultacieniczegoniemożnabyłodowiedziećsięomordercachMascariegoi

Crespa.

Wkomendziepoinformowanogo,żezarównoBankWerony,jakiLega

udostępniłyswojądokumentacjępolicjantom,którzyprzyszlijąodebrać.Trzech

pracownikówGuardiadiFinanzajużzaczęłoprzeglądaćpapiery,szukając

informacjiotym,ktonadzorowałprowadzenierachunków,napodstawie

background image

którychwypisywanopotemczekinadziałalnośćcharytatywnąLega.

Wiedział,żeniemapocoschodzićnadółistaćnadpracującymiludźmi,

aletrudnomubyłosiępowstrzymać,żebyprzynajmniejnieprzejśćkołopokoju,

gdziezostaliumieszczeni.Niechcąculectejpokusie,poszedłzjeśćobiad,

celowowybierającrestauracjęwGhetto,choćoznaczałoto,żeczekagodługi

spacertamizpowrotemwporzenajwiększegoupału.Kiedypotrzeciejwrócił

dobiura,czuł,żemarynarkęmaprzesiąkniętąpotem,abutyklejąmusiędo

stóp.

KilkaminutpóźniejdojegopokojuwszedłVianello.Bezwstępów

powiedział:

-Sprawdzałemlistęludzi,którzyotrzymujączekiodLega.

Brunettiwyczułjegonastrój.

-Icoznalazłeś?-spytał.

-MatkaMalfattiegoponowniewyszłazamążiprzyjęłanazwiskomęża.

-Noi...?

-Dostajeczekiwypisanenatonazwiskoinapoprzednie.Ponadtojej

obecnymążteżdostajeczeki,podobniejakdwóchjegokuzynów,alewygląda

nato,żeczekidlakuzynówsąwypisywanenadwaróżnenazwiska.

-IlezatemdostajecałarodzinaMalfattich?

-Czekiopiewająśrednionapięćsettysięcymiesięcznie,cowsumiedaje

bliskotrzymilionynamiesiąc.-MimowolnieVianellowyskoczyłzpytaniem:-

background image

Czyimwogólenieprzychodzinamyśl,żemogązostaćprzyłapani?

Brunettiuważał,żeodpowiedźjestoczywista,izainteresowałsięinną

sprawą.

-Cozbutami?-spytał.

-Nicniewiemy.RozmawiałpanzGallem?

-WciążjestwMediolanie.Sądzę,żeScarpanapewnozadzwoniłbydo

mnie,gdybyczegośsiędowiedział.Corobiąludziezpolicjiskarbowej?

Vianellowzruszyłramionami.

-Siedzątuodsamegorana-odparł.

-Wiedzą,czegoszukać?-zapytałBrunetti,niemogącopanować

zniecierpliwienia.

-Przypuszczam,żeszukająjakiegośśladuświadczącegootym,kto

zajmowałsiętymwszystkim.

-Mógłbyśzejśćnadółispytać,czycośznaleźli?Jeślijestwto

zamieszanyRavanello,chciałbymzabraćsięzaniegojaknajszybciej.

-Takjest,paniekomisarzu-odparłsierżantiwyszedłzpokoju.

Czekającnajegopowrót,Brunettipodwinąłrękawykoszuli,bardziejpo

to,żebyczymśzająćręce,niżznadzieją,żebędziemuchłodniej.

Vianellowróciłzodpowiedziąwypisanąnatwarzy.

-Rozmawiałemzkapitanem-oznajmił.-Naraziemogąpowiedziećtylko

tyle,żewszystkonadzorowałMascari.

background image

-Cotomaznaczyć?-warknąłBrunetti.

-Tylesiędowiedziałem-rzekłVianellowolno,zespokojem.Po

dłuższymmilczeniudodał:-...paniekomisarzu.-Przezchwilężadensięnie

odzywał.-Możepansamwtrakcierozmowyznimzorientowałbysię,cotoma

znaczyć.

Brunettispojrzałwbok,opuściłrękawykoszuliizaproponował:

-Chodźmytamrazem,Vianello.

TomiałowystarczyćzaprzeprosinyiVianellochybajeprzyjął.

Zważywszynaupał,raczejniepowinienspodziewaćsięniczegowięcej.

Wpokojunadolepracowałotrzechfunkcjonariuszypolicjiskarbowej.Ze

względunapanującątamduchotęwszyscyzdjęliwełnianekurtkimundurowe,

alemielikrawaty.Siedzieliprzydługimbiurkuzasłanymaktamii

dokumentami,międzyktórymileżałydwamałekieszonkowekalkulatoryiłap

top.

KiedywszedłBrunetti,mężczyznasiedzącyprzykomputerzeuniósł

wzrok,zerknąłzzaokularówizarazopuściłgłowę,żebywystukaćkolejnedane

naklawiaturze.Spojrzałnaekran,potemnależącyobokdokument,znowucoś

wystukałijeszczerazspojrzałnaekran.Wziąłkartkępapieruzestosu

znajdującegosiępoprawejstroniekomputera,odłożyłjątyłemdogórypolewej

stronieizacząłczytaćnastępnedanezleżącejnawierzchukartki.

-Któryzpanówkierujepracą?-spytałBrunetti.

background image

Niskimężczyznaorudychwłosachuniósłgłowęznadkalkulatorai

powiedział:

-Ja.KomisarzBrunetti?

-Tak-odparłBrunetti.Podszedłbliżejiwyciągnąłrękęnapowitanie.

-KapitandeLuca-odparłfunkcjonariuszimniejoficjalnymtonem

dodał:-Beniamino.-Zamachałręką,wskazującpapiery.-Chciałbypan

wiedzieć,któryzpracownikówbankudokonywałtychoperacji?

-Tak.

-Wchwiliobecnejwszystkowskazujenato,żepracownikonazwisku

Mascari.Jegokodysąwpisanenakażdejtransakcji,anawieludokumentach,

któretumamy,jestsygnaturaprzypominającajegoinicjały.

-Czytomożebyćfałszerstwo?

-Copanmanamyśli,komisarzu?

-Czyktośmógłdokonaćzmianwtychdokumentach,abywyglądałona

to,żesporządziłjeMascari?

DeLucadługosięnadtymzastanawiałiwkońcupowiedział:

-Sądzę,żetomożliwe.Tenczłowiekmiałdzieńlubdwanaprzerobienie

dokumentów.Przypuszczam,żetodośćczasu.-Jeszczechwilętrwałw

zamyśleniu,jakbyrozwiązywałwzóralgebraiczny.-Tak.Osoba,któraznała

kody,mogłatozrobić.

-Czywbankutekodydostępusąwjakimśstopniuutrzymywanew

background image

tajemnicy?

-Wydajemisię,żewogóleniesąutrzymywanewtajemnicy.Urzędnicy

ciąglesprawdzająsobienawzajemrachunkiidotegomusząznaćkody.Moim

zdaniemprzerobienietychdokumentówbyłobybardzoproste.

-Aparafynapokwitowaniach?

-Łatwiejjepodrobićniżpodpis-stwierdziłdeLuca.

-Czyjestsposób,abyudowodnić,żecośtakiegomiałomiejsce?

Kapitanznowudługorozważałtopytanie.

-Niemaszans,abyudowodnić,żektośwprowadziłzmianywzapisie

komputerowym-oświadczył.

-Możedasięwykazać,żeparafysąpodrobione,alenategorodzaju

dokumentachludziezazwyczajcośnagryzmoląiczęstotrudnoodróżnić

autentycznąsygnaturęodpodrobionej.Czasemczłowieksamniewie,czydana

sygnaturabyłapostawionajegoręką.

-Czymożnadowieśćsłusznościoskarżeniaosfałszowanietych

dokumentów?

-Paniekomisarzu,niezdołapantegodowieść.

-WięcwszystkonadzorowałMascari?

TymrazemdeLucasięzawahał.

-Tegobymniepowiedziałzabsolutnąpewnością.Natowygląda,ale

całkowiciemożliwe,żektośprzerobiłtedokumenty,abyobciążyćMascariego.

background image

-Acopanmożepowiedziećopozostałychsprawach,oprocedurze

doborunajemcówmieszkań?

-O,tojasne,żeprzydzielanomieszkanialudziomniedlatego,żeznaleźli

sięwtrudnejsytuacji.Natomiastci,którzyotrzymywalizapomogi,wwielu

wypadkachniebylibiedakami.

-Skądpantowie?

-Jeślichodziopierwszych,mamytuwszystkiepodaniapodzielonena

dwiegrupy:przyjęteiodrzucone.-DeLucaprzerwałnachwilę.-Trochę

przesadziłem.Częśćmieszkań,dużączęść,przekazanoludziomrzeczywiście

znajdującymsięwtrudnejsytuacji,alejednączwartąpodańzłożyliludzie,

którzynawetniesąwenecjanami.

-Tychpodań,którezostałyprzyjęte?-spytałBrunetti.

-Tak.Wasiludziejeszczeniezdążylisprawdzićcałegowykazu

najemców.

BrunettispojrzałnaVianella,atenwyjaśnił:

-Przejrzelijakąśpołowęwykazuiwidaćztego,żewielemieszkań

wynajętosamotnymmłodymludziom,którzypracująnanoce.

Brunettikiwnąłgłowąipowiedział:

-Kiedydostanieszpełnyraportnatematobutychlist,chcęgozobaczyć.

-Tojeszczezajmieprzynajmniejdwadni,paniekomisarzu.

-Niestety,wyglądanato,żejużniemusimysięspieszyć.-odparł

background image

Brunetti.PodziękowałkapitanowideLucezapomociwróciłdoswojego

pokoju.

Doskonaletozaplanowano,pomyślał,lepiejniktbyniewykombinował.

Ravanelloowocniespędziłweekenditerazzdokumentówwynika,żerachunki

LeganadzorowałMascari.Czymożnabardziejprzekonywającowyjaśnić,cosię

stałoztyminiezliczonymimilionamiskradzionymiLega,niżzrzucając

wszystkonaMascariegoijegotranswestytów?Ktowie,coonwyrabiałpodczas

swychsłużbowychpodróżybankowych,jakieorgieurządzał,jakąfortunę

roztrwoniłtenczłowiek,ażtakoszczędny,żenieprowadziłrozmów

międzymiastowychzżoną?Brunettibyłpewny,żeMalfattijestdalekopoza

Wenecjąiszybkosiętuniepojawi.Niemiałwątpliwości,żetoMalfatti

pobierałopłatyzaczynsziżądałprocentuodsumy,naktórąopiewałyczeki

wysyłanewformiezapomóg,jakowarunku,żetezapomogiwogólezostaną

przyznane.ARavanello?Zaprezentujesięwrolibliskiegoprzyjaciela,którynie

wyjawiłzdrożnegosekretuMascariegopowodowanybłędnierozumianą

lojalnością,iktórynigdybynieprzypuszczał,żejegoprzyjacieljestwstanie

popełnićogromneoszustwofinansowe,abyzaspokoićswojenienaturalneżądze.

ZkoleiSantomauro?Bezwątpieniagdywyjdzienajaw,żeprzezswą

łatwowiernośćstałsięnarzędziemwrękachzaprzyjaźnionegobankowca,

Mascariego,początkowobędzieprzedmiotembezlitosnychkpin,aleprędzejczy

późniejopiniapublicznanapewnouznagozabezinteresownegoobywatela,

background image

któregozaufaniezawiódłdwulicowyMascaripowodowanyswymi

nienaturalnymiżądzami.Doskonałyplan,beznajmniejszejskazy,którąBrunetti

mógłbywychwycićiwykorzystaćdoodsłonięciaprawdy.

Rozdział26

TegowieczoruwysocemoralnezamysłyTacytaanisrogilosMesalinyi

Agrypiny,wyważonynaszalisprawiedliwości,niebyłyukojeniemdladuszy

Brunettiego.Przeczytałponuryopisichśmierci,naktórąwpełnizasłużyły,inie

mógłoprzećsięprzeświadczeniu,żezło,któreszerzyłyteniegodziwekobiety,

przetrwałodługopoichzgonie.Dawnojużminęładruga,gdywreszcieodłożył

książkę.Przezresztęnocyspałniespokojnie,nękanywspomnieniem

Mascariego,prawegoczłowieka,któregożycieskończyłosięprzedwcześnie,i

jegośmierci,jeszczebardziejprzygnębiającejniżśmierćMesalinyiAgrypiny.

Równieżiwtymwypadkuzłoprzetrwapojegozgonie.

Tegorankawpowietrzuzawisłatakaduchota,jakbyktośrzuciłklątwęna

mieszkańców,każącimżyćwparaliżującejspiekocieiciężkimpowietrzu,nie

poruszonymnajlżejszympowiewemwiatru,którypozostawiłmiastojego

losowiiigrałwinnychrejonach.IdącdopracyprzezbazarnamościeRialto,

Brunettizauważył,żesklepikisąwwiększościzamknięte-równyzazwyczaj

rządstraganówzionąłtuiówdziepustką,jakszczerbywuzębieniupijaka.

SprzedażwarzywwczasieFerragostobyłabezcelowa,skorowszyscy

mieszkańcyuciekalizmiasta,aturyściniechcieliniczegoinnegopróczpaninoi

background image

aguaminerale.

Brunettiprzybyłnakomendędośćwcześnie,niechcąciśćprzezmiasto

podziewiątej,kiedyupałnarastał,anaulicachbyłocorazwięcejturystów.

Wolałonichniemyśleć.Niedzisiaj.

Nicniedawałomuzadowolenia-animyśli,żenielegalneinteresyLega

będąpowstrzymane,aninadzieja,żedeLucawrazzeswoimiludźmiznajdzie,

byćmoże,jakiścieńdowodu,któryzaprowadziichdoSantomauraiRavanella.

Nieliczyłteżnato,żedowiesię,skądpochodziłysukniaibuty,któremiałna

sobieMascari-zbytdużoczasuminęłojużodichkupna.

TeponurerozmyślaniaprzerwałVianello,którybezpukaniawpadłdo

pokoju,wołając:

-ZnaleźliśmyMalfattiego!

-Gdzie?-Brunettinaglepoczułprzypływenergiiiwstałzzabiurka.

-Ujegodziewczyny.NazywasięLucianaVespaimieszkaprzySan

Barnaba.

-Jaktosięstało?

-Zadzwoniłdonasjejkuzyn.Jestnaliścieiprzezostatnirokdostawał

czekiodLega.

-Poszedłeśznimnaukład?-spytałBrunetti,nieprzejmującsię,żetakie

postępowaniejestsprzecznezprawem.

-Nie.Nawetnieśmiałtegozasugerować.Powiedział,żechcenam

background image

pomóc.-Vianelloprychnął,dającdozrozumienia,nailezawierzyłjego

słowom.

-Cocipowiedział?

-ŻeMalfattimieszkatamodtrzechdni.

-Czymamyjąwaktach?

Vianellopokręciłgłową.

-Tylkożonę.Postawiliśmynaszegoczłowiekawsąsiednimmieszkaniu,

aleMalfattiniepojawiłsięuniejprzezdwadni.

Rozmawialischodzącposchodachikierującsiędobiura,gdziepracowali

mundurowi.

-Wezwałeśmotorówkę?

-Czekanazewnątrz.Iluludziechcepanzabrać?

Brunettinigdydotądnieuczestniczyłwżadnymzwieluaresztowań

Malfattiego,aleczytałraporty.

-Trzech-powiedział.-Uzbrojonych.Wkamizelkach.

DziesięćminutpóźniejBrunetti,Vianelloitrzejfunkcjonariusze-ci

ostatnijużzlanipotempodgrubymikamizelkamikuloodpornymi,którewłożyli

namundury-weszlinaniebiesko-białąpolicyjnąmotorówkęstojącąz

włączonymmotoremprzedkomendą.Trzejfunkcjonariuszewmaszerowali

jedenzadrugimdokabiny,aBrunettizostałzVianellemnapokładzie,aby

poczućpowiewwiatruspowodowanyruchemłodzi.Pilotwyprowadziłichna

background image

BacinodiSanMarco,apotemskręciliwprawoipopłynęliwkierunkuwlotudo

CanaleGrande.Poobustronachukazywałysiępokoleipałacebędącedumą

miasta,aonistaliniemalstykającsięgłowamiirozmawiali,usiłującusłyszeć

sięwszumiewiatruiwarkociesilnika.Postanowili,żeBrunettiwejdziedo

mieszkaniaispróbujeporozumiećsięzMalfattim.Nicniewiedzielio

przebywającejtamkobiecieimusieliprzedewszystkimzadbaćojej

bezpieczeństwo.

Mająctonawzględzie,Brunettizacząłżałować,żezabrałzesobą

funkcjonariuszy.Gdyprzechodniezobaczączterechpolicjantów,wtymtrzech

stojącychpoddrzwiamimieszkaniaisilnieuzbrojonych,zbierzesiętłum

gapiów,któryprzyciągnieuwagęwszystkichludziwbudynku.

MotorówkaprzybiładonabrzeżaprzyCa’Rezzonico,gdzieznajdowałsię

przystanektramwajuwodnego,ijedenzadrugimwyszłozniejpięciu

mężczyzn,którzywzbudzilizdziwienieizainteresowaniepasażerów

czekającychnałódźnumer1.Rzędemweszliwwąskąuliczkę,któraprowadziła

naCampoSanBarnaba,iznaleźlisięnaplacu.Choćsłońcejeszczeniestałow

zenicie,zpłytchodnikabiłżar.

Budynek,doktóregoszli,mieściłsięwprzeciwnym,prawymroguplacu,

atużprzedwejściemstałajednazdwóchwielkichłodzi,przycumowanychdo

nabrzeżakanałubiegnącegowzdłużbokuplacu,zktórychsprzedawanoowocei

warzywa.Zprawejstronyodwejściaznajdowałasięrestauracja,jeszczenie

background image

otwarta,azaniąksięgarnia.

-Niechwszyscywejdądoksięgarni-zarządziłBrunetti,zauważywszy

wytrzeszczoneoczyisłysząckomentarzeludzizdumionychwidokiem

policjantówuzbrojonychwkarabinymaszynowe.-Ty,Vianello,czekajna

zewnątrz.

Funkcjonariuszeprzemaszerowaliprzezdrzwizpewnymskrępowaniem,

jakbysięobawiali,żeniezmieszcząsięwśrodku.Właścicielwystawiłna

zewnątrzgłowę,zobaczyłVianellaiBrunettiego,poczymbezsłowadałnuraw

głąbsklepu.

KartkaznazwiskiemVespabyłaprzyklejonapoprawejstromerzędu

dzwonków.Niezważającnato,Brunettiprzycisnąłguzikznajdującysię

powyżejkartki.Pochwiliwdomofonieodezwałsiękobiecygłos:

-Si?

-Poczta,proszępani.Mamlistpolecony.Musipanipokwitowaćodbiór.

Usłyszawszytrzaskotwierającychsiędrzwi,Brunettizwróciłsiędo

Vianella:

-Spróbujęczegośsięonimdowiedzieć.Zostańtutajiniepozwólnaszym

ludziomwyjśćnaulicę.

Widząctrzystaruszki,którestanęłyoboknichzwózkaminazakupy,

jeszczebardziejżałował,żezabrałzesobąpozostałychfunkcjonariuszy.

Otworzyłdrzwiiwszedłdokorytarza,gdzieuderzyłgociężki,dudniący

background image

dźwiękmuzykirockowejdochodzącejzgórnychpięter.Jeśliznajdującesięna

zewnętrzdzwonkiodpowiadałyusytuowaniumieszkań,topiętrowyżej

mieszkałapaniVespa,anadniąkobieta,którawpuściłagodobudynku.

Brunettiszybkoposzedłschodaminagórę,mijającdrzwidomieszkaniaVespy,

przezktóresłychaćbyłogłośnąmuzykę.

Naszczycienastępnejkondygnacjischodów,przydrzwiachmieszkania

stałamłodakobietazniemowlęciemnaręku.NawidokBrunettiegozrobiłakrok

wtyłiwyciągnęłarękę,bywziąćzaklamkę.

-Chwileczkę,proszępani.-Brunettistanąłwmiejscu,żebyjejnie

przestraszyć.-Jestemzpolicji.

Jejspojrzenie,biegnącepozaniego,wdółposchodach,tamskąd

dochodziładudniącamuzyka,mówiło,żepojawieniesiępolicjantawcalejejnie

dziwi.

-Tooniegochodzi,prawda?-spytała,wskazującbrodąkierunek,skąd

dobiegałyciężkiebasy.

-MówipanioprzyjacielupaniVespy?

-Tak.Onim-potwierdziła,wymawiającposzczególnesłowaztaką

złościąitakdobitnie,żeBrunettizacząłsięzastanawiać,czegojeszczedopuścił

sięMalfattiodczasu,gdyzamieszkałwtymdomu.

-Jakdługotujest?-spytał.

-Niewiem-odparłakobieta,robiącnastępnykrokwstronęmieszkania.-

background image

Muzykaleciprzezcałydzień,odwczesnegoranka.Niemogęiśćnadółze

skargą.

-Dlaczego?

Przycisnęładopiersiniemowlę,jakbychciałaprzypomniećstojącemu

przedniąmężczyźnie,żejestmatką.

-Ostatnimrazemnagadałmistrasznychrzeczy-powiedziała.

-MożezwrócisiępanidopaniVespy?

Wzruszyłaramionami,dającdozrozumienia,jakmałoważnajestpani

Vespa.

-Czyonatamznimjest?

-Niewiem,ktoznimjest,inicmnietonieobchodzi.Chcętylko,żeby

wyłączonotęmuzykęiżebymojedzieckomogłowreszciezasnąć.

Jakbynasygnał,niemowlę,któregłębokospałowjejramionach,

otworzyłooczy,zaśliniłosięinatychmiastznowuzasnęło.

DudniącamuzykaiskargikobietynasunęłyBrunettiemupewienpomysł.

-Niechpaniwejdziedośrodka-poleciłjej.-Trzasnędrzwiamiizejdęna

dół,żebyznimporozmawiać.Proszęniewychodzić.Niechpanisiedziw

którymśpokojuwgłębi,dopókijedenzmoichludziniepozwolipaniwyjść.

Kobietakiwnęłagłowąiweszładodomu.Brunettichwyciłzaklamkę.

Zatrzasnąłdrzwiztakąsiłą,żenaklatcerozległsięhukpodobnydowystrzału.

Odwróciłsięizbiegłposchodach,walącjaknajgłośniejbutami.Donośny

background image

tupotnachwilęprzebiłsięprzezmuzykę.

-Bastaconquellamusica!-ryknąłzwściekłością,jakczłowiek,który

straciłwszelkącierpliwość.-Dośćtejmuzyki!-krzyknąłjeszczeraz.

Gdyznalazłsiępiętroniżej,walnąłpięściąwdrzwiiwrzasnąłnacały

głos:

-Wyłącztęcholernąmuzykę!Mojedzieckoniemożezasnąć.Cisza,bo

wezwępolicję!-Pokażdymzdaniuwaliłikopałwdrzwi.

Wrzeszczałiwaliłwdrzwiprzezcałąminutę.Wreszciemuzykatrochę

przycichła,alewciążbyłojądobrzesłychać.Jeszczesilniejszymgłosem,jak

człowiek,któryjużniepanujenadsobą,krzyknął:

-Wyłącztęcholernąmuzykę,bowejdędośrodkaisamjąwyłączę!

Usłyszałszybkiekrokiizebrałsięwsobie.Drzwiraptownieotworzyły

sięicałąframugęwypełniłkrępymężczyznazkrótkimmetalowymdrągiemw

ręce.Brunettimiałtylkochwilę,aletowystarczyło,żebyrozpoznałMalfattiego,

znanegomuzpolicyjnychzdjęć.

Malfattizrobiłkrokdoprzoduiznalazłsięzaprogiem.

-Kim,dodiabła...

Tyletylkozdążyłpowiedzieć.Brunettirunąłnaniegoichwyciłjedną

rękązapraweprzedramię,adrugązakoszulę.Obróciłsię,rzuciłnimprzez

biodro.ZaskoczonyMalfattipoleciałwprzódiniemógłutrzymaćrównowagi.

Przezchwilękiwałsięnaszczycieschodów,usiłującprzenieśćwtyłciężar

background image

ciała,leczstraciłrównowagęizwaliłsięposchodach.Padającupuściłżelazny

drąg,zasłoniłgłowęrękamiistoczyłsięjakpiłka.Brunettizbiegłzanim,na

całygłoswołającVianella.Wpołowieschodówpoślizgnąłsięnametalowym

drąguiwpadłbokiemnaścianę.Gdyuniósłwzrok,zobaczył,żeVianello

otwieraciężkiedrzwiwejściowe.WtymczasieMalfattipoderwałsięnarówne

nogiistanąłtużzanimi.Brunettiniezdążyłkrzyknąćostrzeżenia.Malfatti

kopnąłwdrzwi,któreuderzyłyVianellawtwarz,wytrąciłymuzrękibrońi

odrzuciłygonachodnikwąskiejuliczki.Otworzyłdrzwijednymszarpnięciemi

zniknął,wybiegającnazalanąsłońcemulicę.

Brunettizbiegłnadół,wyciągającpistolet.Malfattiegojużniebyło;

Vianelloleżałprzyniskimmurzewzdłużkanału,znosaciekłamukrewnabiałą

służbowąkoszulę.GdyBrunettipochylałsięnadnim,zksięgarniwypadło

trzechpolicjantówzgotowymidostrzałukarabinamimaszynowymi,alenie

mielidokogocelować.

Rozdział27

Vianelloniemiałzłamanegonosa,alebyłrozdygotany.Zpomocą

Brunettiegostanąłnanogiiprzezchwilęzataczałsię,wycierającrękąkrew.

Otoczyłaichgromadaludzi;staruszkichciaływiedzieć,cosiędzieje;

sprzedawcyowocówjużopowiadaliklientom,cowidzieli.Brunettiodwróciłsię

odVianellainiemalwpadłnametalowywózekwypełnionypobrzegi

pomidorami.Kopnąłwniegozezłościąizwróciłsiędodwóchmężczyzn,

background image

którzypracowalinanajbliżejstojącejłodzi.Obajmieliświetnywidokna

budynekinapewnowszystkowidzieli.

-Którędypobiegł?

Obajwskazaliplac,alepotemjedenskinąłnaprawo,wstronęmostu

Accademia,adruginalewo,wstronęmostuRialto.

Brunettiprzywołałjednegozfunkcjonariuszy,abypomógłmu

podprowadzićVianelladomotorówki.Sierżantzezłościąodepchnąłichręce,

twierdząc,żesamdasobieradę.ZpokładuBrunettipołączyłsięprzezradioz

komendąipodałrysopisMalfattiego,prosząc,abyrozesłanozdjęcie

poszukiwanegodowszystkichpolicjantówwmieście,ajegorysopispodano

przezradiowszystkimfunkcjonariuszomnapatrolach.

Kiedyznaleźlisięnapokładzie,pilotwycofałłódźdoCanaleGrande,a

potemobróciłjąipopłynąłwstronękomendy.Vianellozszedłdokabinyi

usiadłzodchylonądotyługłową,abyzatrzymaćkrwawienie.Brunettiposzedł

zanim.

-Chceszjechaćdoszpitala?-spytał.

-Totylkonos,docholery.Zaminutęprzejdzie.-Vianellootarłnos

chusteczką.-Cosiędziało?

-Walnąłempięściąwdrzwijegomieszkania,skarżącsię,żepuszczaza

głośnomuzykę.Gdywyszedł,zrzuciłemgozeschodów.-Vianellowyglądałna

zaskoczonego.-Nicinnegonieprzyszłomidogłowy-ciągnąłBrunetti.-Nie

background image

przypuszczałem,żetakszybkodojdziedosiebie.

-Icoteraz?Jakpanmyśli,coonzrobi?

-Przypuszczam,żespróbujeskontaktowaćsięzRavanellemi

Santomaurem.

-Chcepanichostrzec?

-Nie,alechcęwiedzieć,gdziesą,iznaćichruchy.Chcę,żebybylipod

obserwacją.

Motorówkawpłynęładokanałuprzykomendzie.BrunettiiVianello

wyszlipierwsinabrzeg.Strażnicywefrontowychdrzwiachgmachu

wytrzeszczylioczy,widzączakrwawionąkoszulęsierżanta,alenicnie

powiedzieli.Kiedypozostalifunkcjonariuszezeszlizłodzi,strażnicyzebralisię

wokółnichizaczęlizadawaćpytania.

NadrugimpółpiętrzeVianelloskręciłwkorytarz,gdzienakońcu

znajdowałasięłazienka,aBrunettiudałsiędoswojegopokoju.Zadzwoniłdo

BankuWerony,podałfałszywenazwiskoipoprosiłdotelefonupanaRavanello.

Mężczyzna,którypodniósłsłuchawkę,spytałgo,wjakiejdzwonisprawie.

Brunettiwyjaśnił,żechcepodaćbankierowikosztyzakupunowegokomputera.

Wodpowiedziusłyszał,żepanRavanellonieprzyszedłtegorankadopracy,ale

możnagozastaćwdomu.NażyczenieBrunettiegopodałnumerdomowy,który

komisarznatychmiastwykręciłistwierdził,żeliniajestzajęta.

ZnalazłnumertelefonudokancelariiSantomaura,zadzwonił,podałto

background image

samofałszywenazwiskoipoprosiłopołączeniezmecenasemSantomauro.

Sekretarkapowiedziała,żepanmecenasrozmawiazklienteminiemożemu

przeszkadzać.Brunettiodparł,żezatelefonujejeszczeraz,iodłożyłsłuchawkę.

PonowniewybrałnumerRavanella,aleliniawciążbyłazajęta.Zdolnej

szufladywyjąłksiążkętelefonicznąiodszukałnazwiskoRavanella,ciekaw,

gdziemieszka.AdreswskazywałnaokoliceCampoSanStefano,opodal

kancelariiSantomaura.Brunettizacząłsięzastanawiać,jakMalfattitamdotrze.

Oczywistymrozwiązaniembyłotraghetto,miejskagondola,którakursowała

międzyCa’RezzonicoiCampoSanSamuelepodrugiejstronieCanaleGrande.

StamtądwciągukilkuminutmożnabyłodojśćdoCampoSanStefano.

Jeszczerazwybrałtensamnumeristwierdził,żewciążjestzajęty.

Poprosiłtelefonistkę,abysprawdziłalinię,iponiecałejminucieczekania

dowiedziałsię,żelinianiejestzajęta,niemananiejrozmowyzinnym

numerem.Ztegowynikało,żealboaparatjestuszkodzony,albosłuchawka

zostałaodłożona.ZanimBrunettisięrozłączył,jużrozważałnajszybszysposób

dotarcianamiejsce-najlepiejbędzieskorzystaćzmotorówki.Zszedłnadółi

udałsiędopokojuVianella.Sierżant,ubranywczystąkoszulę,uniósłgłowę,

gdyotworzyłysiędrzwi.

-SłuchawkatelefonuRavanellajestodłożona-rzekłBrunetti.

Vianellopoderwałsięzkrzesła,zanimBrunettizdążyłpowiedziećcoś

więcej.

background image

Zbiegliposchodach,apotemnadwór,wduszącyupał.Pilotzlewał

wężempokładmotorówki,alewidzącdwóchbiegnącychmężczyzn,rzuciłwąż

nachodnikiwskoczyłzakołosterowe.

-CampoSanStefano!-krzyknąłdoniegoBrunetti.-Włączsyrenę.

Nadwutonowymsygnalemotorówkaopuściładokiponowniewypłynęła

naBasinodiSanMarco.Innełodzieitramwajewodnezwolniły,żebymiała

miejsceśmignąćmiędzynimi,atylkoeleganckieczarnegondolenaniąnie

zważały-zgodniezprawemwszystkiełodziemusząmiećwzglądnawolno

poruszającesięgondole.

Policjanciniezamienilizesobąsłowa.Brunettiwszedłdokabinyi

sprawdziłnaplaniemiasta,gdzieznajdujesięulica,przyktórejmieszka

Ravanello.Miałrację:mieszkanieznajdowałosięnaprzeciwwejściado

kościoła,odktóregoplacwziąłnazwę.

GdyłódźprzepływałaniedalekomostuAccademia,Brunettiwyszedłna

pokładikazałpilotowiwyłączyćsyrenę.Niemiałpojęcia,czegosięspodziewać

przySanStefano,alewolałnikogonieostrzegaćoswymprzybyciu.Pilot

wyłączyłsyrenęiwprowadziłłódźdoRiodelOrso,anastępnieprzybiłdo

pomostupolewejstronie.Policjanciwspięlisięnanabrzeżeiszybkimkrokiem

doszlidoplacu.Zapadłewletargparysiedziałyprzystolikachprzedkawiarnią,

pochylonenadpastelowyminapojami.Ludziespacerującypoplacuwyglądali

tak,jakbydźwigaliupałnaramionach.

background image

DomRavanellastałpomiędzyrestauracjąasklepem,gdziesprzedawano

wzorzystypapierwenecki.DzwonekdomieszkaniaRavanellaznajdowałsięna

górzewprawymrzędzie.Brunettinacisnąłdzwonekponiżej,agdyniktnie

odpowiedział,przycisnąłtrzeciodgóry.

-Ktotam?-usłyszelipytanieprzezdomofon.

-Policja-oznajmiłBrunettiidrzwinatychmiastsięotworzyły.

Gdyweszlidodomu,zgóryktośzawołałwysokim,jękliwymgłosem:

-Jakimcudemdotarliścietutakszybko?

Brunettizacząłwchodzićnagórę;Vianellotrzymałsiętużzanim.Na

pierwszympiętrzestałasiwowłosakobieta,niewielewyższaniżporęcz,októrą

sięopierała.

-Jakimcudemtakszybko?-powtórzyła.

Niezwracającuwaginajejpytanie,Brunettizapytał:

-Cosięstało?

Odsunęłasięodporęczyiwskazałapalcemwgórę.

-Totam.UsłyszałamkrzykizmieszkaniapanaRavanello.Apotem

widziałam,jakktośzbiegaposchodach.Bałamsiępójśćnagórę.

Przebiegliobokniej,pokonującpodwastopnienaraziwyjmując

pistolety.Przezotwartedrzwimieszkanianagórzepadałsnopświatłanaszeroki

podest.Brunettiprzykucnąłiprzeskoczyłnadrugąstronędrzwi,alezrobiłto

zbytszybko,byjednocześniezajrzećdośrodka.SpojrzałnaVianellaikiwnął

background image

głową.Niskopochyleni,razemwpadlidomieszkania.Zaprogiemkażdyznich

natychmiastskoczyłpodprzeciwległąścianę,abystanowilidwaodległeod

siebiecele.

AleRavanelloniezamierzałdonichstrzelać.Leżałprzewieszonyprzez

niskiekrzesło,przewróconepodczasbójkimającejzapewnemiejscewtym

pokoju.Upadłnabok,twarządodrzwi,ipatrzyłniewidzącymioczaminaludzi,

którzytakniespodziewanieibezzaproszeniawtargnęlidojegodomu.

Brunettianiprzezchwilęniewątpił,żeRavanellojestmartwy,choćślady

krwibyłynieliczne.Ravanellozostałprawdopodobniedwukrotniedźgnięty

nożem.Świadczyłyotymdwiewyraźneczerwoneplamynamarynarceikrople

krwinapodłodzepodramieniem,aleniebyłojejdużo.

-OhDio-usłyszałzaplecamiciężkiesapnięciestaruszki.

Odwróciłsięizobaczył,żestoiprzydrzwiach,zzaciśniętąpięściąprzy

ustach,wpatrzonawRavanella.

Brunettizrobiłdwakrokiwprawoiznalazłsięnaliniijejwzroku.

Podniosłagłowęispojrzałananiegoozięble.Czytomożliwe,żejestzła,bo

zasłoniłemjejciałozmarłego?-pomyślał.

-Jakonwyglądał,proszępani?-zapytał.

Przeniosławzroknalewo,aleitaknieudałosięjejniczobaczyć.

-Jakonwyglądał,proszępani?

Usłyszał,żezajegoplecamikręcisięVianello,wchodzidodrugiego

background image

pokoju,dzwoninakomendęicichym,spokojnymgłosemzdajeraportztego,co

sięwydarzyło,apotemprosi,abyprzysłanotuekipę.

Poszedłprostodokobiety,aona,takjaksięspodziewał,wycofałasię

przednimnakorytarz.

-Proszęmidokładnieopowiedzieć,copaniwidziała.

-Mężczyznę,niezbytwysokiego.Zbiegałposchodach.Miałbiałą

koszulę.Zkrótkimirękawami.

-Poznałabygopani?

-Tak.

Jateż,powiedziałwduchuBrunetti.Vianellowyszedłzmieszkania,

zostawiającotwartedrzwi,istanąłzanimi.

-Wkrótceprzyjadą-oznajmił.

-Zostańtu-poleciłmiBrunettiiskierowałsięwstronęschodów.

-Santomauro?-spytałsierżant.

Brunettizrobiłpotwierdzającygestrękąizbiegłnadół.Przeddomem

skręciłwlewoiszybkimkrokiemposzedłwkierunkuCampoSanAntonio,

potemdalejdoCampoSanLucaikancelariiprawnika.

Miałwrażenie,żeniczymprzezpotężnefaleprzeciskasięprzeztłum

ludzi,którzypóźnymrankiemgapilisiębezmyślnienawystawysklepowe,

stawali,byzamienićzkimśkilkasłów,albozatrzymywalisięprzedsklepemz

klimatyzacją,żebyprzezchwilępoczućodświeżający,chłodnypowiew.Pobiegł

background image

wąskąCalledellaMandorla,pomagającsobiełokciamiikrzykiem,niezważając

nagniewnespojrzeniaiuszczypliweuwagiprzechodniów.

NaotwartejprzestrzeniCampoManinpuściłsiępędem,mimożeprzy

każdymkrokuzalewałsiępotem.ObiegłbankiwpadłnaCampoSanLuca,

gdzieotejporzeludziespotykalisięnadrinkaprzedobiadem.

Wejściedodomu,gdziemieściłasiękancelariaSantomaura,byłootwarte

naoścież.Wpadłdośrodkairuszyłschodaminagórę,przeskakującpodwa

stopnie.Drzwidokancelariibyłyzamknięte,apodnimiwidaćbyłow

mrocznymkorytarzusmugęświatła.Wyjąłpistolet,pchnąłdrzwiinatychmiast

odskoczyłpodścianę,stosująctensammanewr,jakiegoużyłwchodzącdo

mieszkaniaRavanella.

Sekretarkawydałazsiebieokrzykprzerażenia.Jakpostaćzkomiksu

przyłożyłaobieręcedoustigłośnokrzyknęła,poczymodsunęłasięwtyłi

spadłazkrzesła.

KilkasekundpóźniejSantomaurowybiegłzgabinetu.Jednym

spojrzeniemobjąłsytuację-skulonązabiurkiemsekretarkę,któracochwila

uderzałasięramieniemoblat,napróżnousiłującwczołgaćsiępodspód,i

Brunettiego,którywyprostowałsięischowałbroń.

-Wszystkowporządku,Louiso-powiedziałSantomauro,kucającprzy

sekretarce.-Wszystkowporządku.Nicsięniestało.

Kobietaniemogławydusićzsiebiesensownegosłowa.Zapłakana,

background image

wyciągnęładoniegoręce.Santomauroobjąłjąramieniem.Zanosiłasię

szlochemiztrudemłapałaoddech.Prawnikgładziłjąpoplecachicichocoś

mówił.Powoliuspokajałasięipochwiliodsunęłaodniego.

-Scusi,Awocato.-Takbrzmiałyjejpierwszesłowa.Ichoficjalnyton

przywróciłpełnyspokójwkancelarii.

Santomaurowmilczeniupomógłsekretarcewstaćiwyprowadziłjądo

gabinetu.Gdyzamknąłzaniądrzwi,zwróciłsiędoBrunettiegozimnymtonem,

wktórymczułosięmordercząnutę:

-Słuchampana.

-Ravanellozostałzabity-oznajmiłBrunetti.-Wydajemisię,żepan

będzienastępny.Przyszedłemtu,żebytemuzapobiec.

Santomauroniedałposobiepoznać,czyzaskoczyłagotawiadomość.

-Dlaczego?-spytał.Widząc,żeBrunettiniezamierzaodpowiedzieć,

powtórzył:-Dlaczegomiałbymbyćnastępny?

Brunettimilczał.

-Zadałempanupytanie,komisarzu.Dlaczegomiałbymbyćnastępny?

Dlaczegomiałobymicokolwiekgrozić?-Brunettidalejzachowywałmilczenie,

więcSantomaurociągnął:-Czysądzipan,żejestemwmieszanywtowszystko?

Czydlategopantuprzyszedł,bawiącsięwkowbojaibudzącprzerażeniemojej

sekretarki?

-Mampowodysądzić,żeontuprzyjdzie-powiedziałwkońcuBrunetti.

background image

-Kto?-spytałprawnikstanowczymtonem.

-Tegoniewolnomiwyjawić.

Santomauropodniósłkrzesłosekretarki,postawiłjezabiurkiemi

przenoszącwzroknaBrunettiego,powiedział:

-Proszęstądwyjść.Proszęopuścićtobiuro.Zamierzamzłożyćformalną

skargędoministrasprawwewnętrznych.Kopięwyślęrównieżdopana

przełożonego.Nieżyczęsobie,bytraktowanomniejakprzestępcę.Niezgadzam

się,bystosowałpanswojegestapowskiemetodydziałaniawobecmojej

sekretarki.

WswymżyciuikarierzeBrunettiwidziałdośćwielurozzłoszczonych

ludzi,abymiećpewność,żeSantomauronieudaje.Bezsłowawyszedłz

kancelariinaCampoSanLuca.Wokółniegoprzechodniespieszylisiędodomu

naobiad.

Rozdział28

DecyzjaBrunettiego,bywrócićnakomendę,świadczyłaoprzewadze

wolinadsłabościąciała.Domieszkaniamiałbliżejniżdopracyiniczegonie

pragnąłbardziejjakpójśćdodomu,wziąćprysznicipomyślećoinnych

sprawachniżnieuniknionekonsekwencjetego,cosięwłaśniewydarzyło.Nie

wzywany,wpadłdobiurajednegoznajbardziejwpływowychludziwmieście,

sterroryzowałjegosekretarkęipróbującwyjaśnićpowodyswegozachowania,

jasnodałdozrozumienia,żeuważa,iżSantomaurojestwinnywspółudziałuw

background image

działaniachMalfattiegoifałszowaniarachunkówLega.Życzliwość,jakąprzez

ostatnietygodnieokazywałmuPatta,choćbynieszczerze,znikniewmgnieniu

oka,gdywpłynienaniegoskargaodtakpotężnegoczłowiekajakSantomauro.

WrazześmierciąRavanellaniemajużnadzieinawniesienieoskarżenia

przeciwkomecenasowiSantomauro,albowiemjedynąosobą,któramogła

zaświadczyćojegoudzialewprzestępstwie,byłMalfatti;ażeMalfattizabił

Ravanella,jegozeznaniaobciążająceSantomauramogąbyćuznaneza

niewiarygodne.Brunettiuprzytomniłsobie,żewkońcucałasprawasprowadzi

siędowyboru,czydaćwiaręMalfattiemu,czymecenasowiSantomauro-nie

trzebamiećszczególnejinteligencjiczyzdolnościprzewidywania,żeby

wiedzieć,czyjezeznaniaprzeważą.

Nakomendziepanowałosporeporuszenie.Trzejumundurowani

policjancizbilisięwgromadkęwkorytarzu,atłumludzirozmawiającychw

różnychjęzykachstałwdługiejkolejcedoUfficioStranieri.Jedenze

strażnikówpowiedziałdoBrunettiego:

-Doprowadziligo,paniekomisarzu.

-Kogo?-spytałostrożnieBrunettim,wobawie,byniepopaśćw

nadmiernyoptymizm.

-Malfattiego.

-Jakdotegodoszło?

-Ujęligoludzieczekającywdomumatki.Pojawiłsiętamzpółgodziny

background image

temu.Złapaligo,zanimzdążyławpuścićsynadośrodka.

-Byłyjakieśtrudności?

-Jedenzludzi,którzybraliudziałwakcji,powiedział,żenaichwidok

Malfattipróbowałuciec,alegdytylkozorientowałsię,żejestichczterech,

poddałsięniestawiającoporu.

-Czterech?

-Tak,paniekomisarzu.Vianellozadzwoniłtuikazałposłaćwięcejludzi.

Akuratdotarlinamiejsce,gdypojawiłsięMalfatti.Nawetniezdążyliwejśćdo

środka.Zajechaliizastaligopoddrzwiami.

-Gdzieonjest?

-Vianellokazałzamknąćgowceli.

-Pójdętam.

Malfattinatychmiastrozpoznałczłowieka,którzyzrzuciłgozeschodów,

alenieokazałszczególnejwrogości.

BrunettiprzysunąłsobiekrzesłoiusiadłprzodemdoMalfattiego,który

leżałnapryczy,opierającsięplecamiościanę.Byłniskim,krępymmężczyznąo

gęstychbrązowychwłosachizupełnienijakiejtwarzy.Przypominałraczej

księgowegoniżmordercę.

-Cowybierasz?-spytałBrunetti.

-Acomamdowyboru?-odparłMalfattirzeczowymtonem.

-Łatwądrogęalbotrudną-powiedziałzniewzruszonąminąBrunetti

background image

takimtonem,jakiegoużywajągliniarzewserialachtelewizyjnych.

-Jakwyglądatrudnadroga?

-Zaczniesię,gdystwierdzisz,żeniconiczymniewiesz.

-Oczymmianowicie?

Brunettizacisnąłustaispojrzałprzezchwilęwokno,apotemprzeniósł

wzroknaMalfattiego.

-Ajakwyglądatałatwa?-spytałMalfattipodługimmilczeniu.

-Powieszmi,cosięwydarzyło.-ZanimMalfattizdążyłsięwtrącić,

Brunetticiągnął:-Nieinteresująmnieczynsze.Wtejchwilisąmałoważne,ai

takwszystkowyjdzienajaw.Chodzimiomorderstwa,owszystkiecztery.

Malfattilekkozmieniłpozycję.Brunettiprzypuszczał,żeusłyszyjego

sprzeciwcodoliczbymorderstw,aletaksięniestało.

-Onjestszanowanymczłowiekiem-mówiłdalej,niezamierzając

wyjaśniać,kogomanamyśli.-Całasprawasprowadzisiędotego,komusąd

zawierzy,jemuczytobie.Chybażezdołaszpowiązaćgozesobąiz

morderstwami.-Przerwałnachwilę,aleMalfattinicniepowiedział.-Lista

twoichprzestępstwjestdługa-kontynuowałBrunetti.-Próbamorderstwa,a

terazmorderstwo.-Malfattichciałcośpowiedzieć,aleBrunettiiciągnął

swobodnymtonem:-Beztrudumożnadowieść,żezabiłeśRavanella.-W

odpowiedzinazdziwionespojrzeniewyjaśnił:-Widziałacięstaruszkazpiętra

niżej.

background image

Malfattispojrzałwbok.

-Pozatymsędziowienieznosząludzi,którzyzabijająpolicjantów,

zwłaszczapolicjantki-mówiłdalejBrunetti.-Więcwszystkowskazujenato,

żezostanieszskazany.Sędziowienapewnospytająmnieozdanie...-Brunetti

przerwał,byzabrzmiałotoefektowniej.-Gdydotegodojdzie,zaproponuję

PortoAzzurro.

Wszyscyprzestępcysłyszeliotymwięzieniu,najgorszymweWłoszech,z

któregoniktjeszczenieuciekł.NawettwardyMalfattiniepotrafiłukryć

przerażenia.PochwiliBrunettidodał:

-Podobnoniktniewie,czywiększesątamkoty,czyszczury-iznowu

przerwał.

-Ajeślizacznęgadać?-spytałwkońcuMalfatti.

-Wtedyzasugerujęsędziom,żebywzięlitopoduwagę.

-Inicwięcej?

-Nicwięcej.-Brunettiteżnieznosiłludzi,którzyzabijająpolicjantów.

Malfattiszybkopodjąłdecyzję.

-Vabene,alemusibyćwprotokole,żedobrowolnieudzieliłem

informacji.Chcę,żebynapisano,żegdytylkomniearesztowaliście,byłem

gotówpowiedziećwamwszystko.

Brunettiwstał.

-Zawołamprotokolanta.

background image

Podszedłdodrzwiidałznak.Młodyczłowiek,siedzącydotądprzy

biurkunakońcukorytarza,wszedłpochwilidoceliniosącmagnetofoni

bloczek.Gdybyligotowi,Brunettipowiedział:

-Proszępodaćnazwisko,datęurodzeniaiobecnyadres.

-PietroMalfatti,dwudziestyósmywrześnia1962roku.Castello2316.

Malfattiskładałzeznaniaprzezgodzinęinawszystkiepytania

odpowiadałrównieobojętnymtonemjaknapierwsze,natomiastjegoopowieść

budziłacorazwiększeprzerażenie.

ProjektodawcącałegoprzedsięwzięciabyłalboRavanello,albo

Santomauro-Malfattinigdyniezawracałtymsobiegłowy.JakiśczłowiekzVia

Cappuccinapodałimjegonazwisko.Skontaktowalisięznimispytali,czychce

comiesiączbieraćdlanichpieniądze,zacodostanieczęśćzysku.Niewahałsię,

interesowałogojedynieto,ilezarobi.Zgodzilisięnadwanaścieprocent,choć

prawiegodzinętwardosiętargował,zanimprzystalinatakwysokąsumę.

Chcączwiększyćwłasnezyski,Malfattizaproponowałim,żebyczęść

usankcjonowanychdochodówLegawypłacaławformieczekówludziom,

którychnazwiskasamimpoda.Brunettiprzerwałgroteskoweprzechwałki

Malfattiego,któryzdumąopowiadałotympomyśle,ispytał:

-KiedydowiedziałsięotymMascari?

-Trzytygodnietemu.PoszedłdoRavanellaipowiedział,żecośsięnie

zgadzawrachunkach.PodejrzewałSantomaurainiemiałpojęcia,żeRavanello

background image

owszystkimwie.Cozagłupek.-Malfattisplunąłzpogardą.-Gdybytylko

chciał,mógłbywyciągnąćodnichjednątrzeciąalboiwięcej.-Zatrzymywał

wzrokraznaBrunettim,raznaprotokolancie,jakbychciał,żebypodzielilijego

lekceważącąopinię.

-Cobyłopotem?-spytałBrunetti,nieujawniającwłasnejodrazy.

-Jakiśtydzieńzanimtosięstało,Santomauroprzyszedłrazemz

Ravanellemdomniedodomu.Chcieli,żebymsięgopozbył,alejawiedziałem

cotozatypyipowiedziałem,żebezichpomocynieprzyłożędotegoręki.Nie

jestemidiotą.-Znowuobrzuciłspojrzeniemobumężczyzn,czekającnawyrazy

uznaniazichstrony.-Wiadomo,jaktojestztakimiludźmi.Człowiekwykona

zleconąrobotę,apotemnigdysięodnichnieuwolni.Możnasięzabezpieczyć

tylkowjedensposób:trzebaspowodować,byionimielibrudneręce.

-Takimpowiedziałeś?-spytałBrunetti.

-Wpewnymsensie.Powiedziałem,żezrobięto,jeślionipomogą

zorganizowaćtowszystko.

-Jaktozrobili?

-NaichpolecenieCrespozadzwoniłdoniego,mówiąc,żesłyszał,iż

poszukujeinformacjiomieszkaniachwynajmowanychprzezLegaiżesamw

takimmieszka.Mascarimiałwykaznajemcówimógłtosprawdzić.Kiedy

Mascaripowiedziałmu,żewieczoremwyjeżdżanaSycylię-otym

wiedzieliśmywcześniej-Crespododał,żemadlaniegojeszczeinneinformacje

background image

izaproponowałspotkanieusiebie,wdrodzenalotnisko.

-Mascarisięzgodził?

-Tak.

-Crespotambył?

-Skądże.Tendrańbyłtakiwrażliwy.-Malfattiprychnąłzpogardą.-Nie

chciałmiećztymnicwspólnego.Wyniósłsięzdomu,pewnoruszyłwcześniej

naulice.AmyczekaliśmynaMascariego.Przyszedłkołosiódmej.

-Jaktosięodbyło?

-Wpuściłemgodomieszkania.Sądził,żejestemCrespem-niemiał

powodumyślećinaczej.Poprosiłemgo,żebyusiadł,izaproponowałemdrinka,

alepowiedział,żespieszysięnasamolot.Ponowniezaproponowałemmu

drinka,akiedyodmówił,powiedziałem,żesammamochotęczegośsięnapić.

Podszedłemdostolikazalkoholem,którystałzanim,iwtedytozrobiłem.

-Cozrobiłeś?

-Uderzyłemgo.

-Czym?

-Metalowymdrągiem.Tymsamym,którymiałemdzisiajzesobą.

Świetniesięnadaje.

-Ilerazygouderzyłeś?

-Tylkoraz.NiechciałempobrudzićkrwiąmebliCrespa.Iniechciałem

gozabić.Wolałem,żebyonitozrobili.

background image

-Itaksięstało?

-Niewiem.Toznaczy,niewiem,któryznichtozrobił.Byliwłazience.

Zawołałemichizanieśliśmygodołazienki.Wtedyjeszczeżył.Słyszałem,jak

jęczał.

-Dlaczegodołazienki?

MalfattiobrzuciłBrunettiegotakimspojrzeniem,jakbyzaczął

podejrzewać,żeprzeceniłjegointeligencję.

-Zpowodukrwi.-Nastąpiłodługiemilczenie,akiedyBrunettinie

przerwałciszy,Malfattimówiłdalej:-Położyliśmygonaposadzce,potem

wróciłemdopokojupometalowydrąg.Wszystkozaplanowaliśmyz

najdrobniejszymiszczegółami.Santomaurowciążpowtarzał,żemusimy

zmasakrowaćmutwarz,byniktgonierozpoznał,bomusząmiećdośćczasuna

zmienieniedokumentacjiwbanku.Tylerazyprzypominał,żemusimy

zmasakrowaćmutwarz,ażwkońcudałemmutendrągipowiedziałem,żeby

samtozrobił.Potemwróciłemdosalonuizapaliłempapierosa.Kiedyznowu

wszedłemdołazienki,byłojużpowszystkim.

-Mascarinieżył?-spytałBrunetti.

Malfattiwzruszyłramionami.

-Zabiligorazem,RavanelloiSantomauro?

-Jajużzrobiłemswoje.

-Cosięstałopotem?

background image

-Rozebraliśmygoiogoliliśmynogi.Chryste,ileztymbyłoroboty!

-Wyobrażamsobie.Apotem?

-Zrobiliśmymumakijaż.-Malfattiprzerwałizastanowiłsięchwilę.-

Nie,toniebyłotak.Umalowaligo,zanimzmiażdżylimutwarz.Któryśznich

powiedział,żetakbędziełatwiej.Potemznowugoubraliśmyi

wyprowadziliśmyzdomu,jakpijanego.Alemogliśmysięniefatygować,bo

niktnasniewidział.RazemzRavanellemwsadziłemgodosamochodu

Santomauraiwywieźliśmygonapole.Wiedziałem,cosiętamwyprawia,i

pomyślałem,żetamnajlepiejbędziegozostawić.

-Akiedyprzebraliściegowdamskieubranie?

-Jużnamiejscu,wMarghera.Wyciągnęliśmygoztylnegosiedzeniai

rozebraliśmydonaga.Potemubraliśmygowtestroje,suknięicałąresztę,

przenieśliśmynadrugąstronępolaizostawiliśmytam.Wepchnąłemtrupapod

kępętraw,żebynieznalezionogozbytszybko.-Malfattiurwał,szperającw

pamięci.-Butspadłmuznogi.Ravanellowsadziłmigodokieszeni.Rzuciłem

tenbutkołociała.ButybyłychybapomysłemRavanella.

-Cozrobiliściezjegoubraniem?

-WdrodzepowrotnejzatrzymałemsięprzydomuCrespaiwrzuciłemje

dośmietnika.Żadneryzyko-ubranieniebyłozakrwawione.Wszystko

przewidzieliśmy.Włożyliśmymunagłowęplastykowątorbę.

Protokolantzakasłał,aleodwróciłgłowęwbok,żebydźwięknienagrał

background image

sięnataśmę.

-Apotem?-spytałBrunetti.

-PoszliśmydomieszkaniaCrespa.Santomaurowszystkoposprzątał.Od

tegodnianierozmawiałemznimidoczasu,gdypanprzyjechałdoMestre.

-Ktowpadłnatenpomysł?

-Nieja.Ravanellozadzwoniłdomnieipowiedział,wczymrzecz.Chyba

imsięwydawało,żeśledztwoutknie,gdypozbędziemysiępana.-Potych

słowachMalfattigłębokowestchnął.-Próbowałemimwytłumaczyć,żetosię

taknieodbywa,aleniechcielisłuchać.Domagalisię,żebymimpomógł.

-Izgodziłeśsię?

Malfattikiwnąłgłową.

-Musiszgłośnoodpowiedzieć.Taśmanierejestrujegestów-chłodno

wyjaśniłBrunetti.

-Tak,zgodziłemsię.

-Dlaczegozmieniłeśzdanieizgodziłeśsiętozrobić?

-Dobrzezapłacili.

WobecnościprotokolantaBrunettiwolałniepytać,ilejestwartejego

życie.Okażesiętowswoimczasie.

-Totyprowadziłeśsamochódiusiłowałeśzepchnąćnaszdrogi?

-Tak.-Malfattimilczałprzezdłuższyczas,apotemdodał:-Wiepan,

chybabymtegoniezrobił,gdybymwiedział,żerazemzpanemjedziekobieta.

background image

Zabiciekobietyprzynosipecha.Nigdywcześniejkobietyniezabiłem.Tabyła

pierwsza.-PodniósłwzroknaBrunettiego.-Sampanwidzi,żeprzyniosłomito

pecha.

-Bardziejtejkobiecieniżtobie-stwierdziłBrunettiizanimMalfatti

zdążyłcośpowiedzieć,spytał:-JakbyłozCrespem?Tygozabiłeś?

-Nie,niemiałemztymnicwspólnego.Siedziałemwsamochodziez

Ravanellem.ZostawiliśmySantomaurauCrespa.Gdywróciliśmytam,byłojuż

powszystkim.

-CopowiedziałwamSantomauro?

-Nic.Nieopowiadałotym.Powiedziałtylko,żetosięstało,ikazałmi

zniknąć,najlepiejwyjechaćzWenecji.Miałemtakizamiar,aleterazniebędę

miałchybamożliwości.

-AjakbyłozRavanellem?

-Poszedłemdoniegodziśrano,potymjakpanbyłumnie.Powiedziałem

mu,żemuszęmiećpieniądzenawyjazdzmiasta.Awtedyonspanikował.

Zacząłkrzyczeć,żewszystkopopsułem.Iwyciągnąłnóż.

Brunettiwidziałtennóż.Bankierzyzazwyczajnienosząprzysobienoża

sprężynowego,pomyślał,alezachowałtęuwagędlasiebie.

-Rzuciłsięnamnieznożem.Jakobłąkany.Zaczęliśmysięmocować.On

upadłinadziałsięnanóż.

Napewnosięnadział,skomentowałtowmyślachBrunetti.Dwarazy,

background image

akuratwpierś.

-Cobyłopotem?-spytał.

-Poszedłemdomatki.Tamdopadlimniewasiludzie.

Malfattiprzestałmówić.Wpokojusłychaćbyłojedyniecichyszum

magnetofonu.

-Cosięstałozpieniędzmi?-spytałBrunetti.

-Coproszę?-Malfattibyłzaskoczonynagłązmianątokurozmowy.

-Pytamopieniądzezebranezczynszów.

-Swojewydałem.Każdegomiesiącawszystkowydawałem.Aletobyło

niewielewporównaniuztym,cozgarnialioni.

-Iledostałeś?

-Jakieśdziewięćdodziesięciumilionów.

-Możewiesz,coonizrobilizpieniędzmi,któreimprzypadły?

Malfatiizastanawiałsięprzezchwilę,udając,żenigdynierozważałtej

kwestii.

-Santomaurowydałchybadużączęśćnaswoichchłopców.ARavanello?

Niewiem.Wyglądałminaczłowieka,któryinwestujepieniądze.-Malfatti

powiedziałtotakimtonem,jakbyinwestycjebyłyczymśnieprzyzwoitym.

-Maszjeszczecośdopowiedzenianatentematalbonatemattwoich

powiązańztymipanami?

-Tylkoto,żezabicieMascariegobyłoichpomysłem,aniemoim.

background image

Zgodziłemsięnato,alewszystkooniwymyślili.Niewieleryzykowałem,gdyby

ktośwykryłtęhistorięzczynszami,więcniemiałempowodugozabijać.

Notak,pomyślałBrunetti.Gdybyśmiałcośdostracenia,zabiłbyś

Mascariegobezwahania.

-Towszystko-rzekłMalfatti.

Brunettiwstałidałprotokolantowiznakdowyjścia.

-Maszynistkaprzepiszetoteraznamaszynie,apotemtytopodpiszesz.

-Niemapośpiechu-odparłMalfattiześmiechem.-Nigdziesięnie

wybieram.

Rozdział29

GodzinępóźniejBrunettizaniósłMalfattiemutrzyegzemplarze

przepisanychnamaszyniezeznań.Malfattikażdypodpisał,nawetnietrudząc

się,byjeprzeczytać.

-Niechceszwiedzieć,copodpisujesz?-spytałBrunetti.

-Tobezznaczenia-odparłMalfatti,nieruszającsięzpryczy.Piórem,

którydałmuBrunetti,wskazałkartkępapieru.-Niemapowoduprzypuszczać,

żektokolwiekwtouwierzy.

Brunettiemuprzyszładogłowytasamamyśl,więcniezamierzałsię

spierać.

-Coteraz?-spytałMalfatti.

-Wciągunajbliższychkilkudniodbędziesięprzesłuchanie,poktórym

background image

sędziazdecyduje,czybędzieszmógłwyjśćzaresztuzakaucją.

-Spytapanaozdanie?

-Bardzomożliwe.

-Icopanpowie?

-Będęprzeciwny.

MalfattiobróciłpiórowręceipodałjeBrunettiemu.

-Zawiadomiciemojąmatkę?-spytał.

-Poproszę,żebyktośdoniejzadzwonił.

Malfatiiprzyjąłtowzruszeniemramion,zsunąłsięnapoduszkęizamknął

oczy.

Brunettiopuściłcelęipokonawszydwiekondygnacjeschodów,wszedł

dopokojupaniElettry.Tegodniaprzyszładopracywczerwieni,jakąrzadko

widujesiępozaobszaremWatykanu.WodczuciuBrunettiegokolorbyłzbyt

krzykliwyiniepasowałdojegonastroju.Uśmiechsekretarkiniecopoprawiłmu

humor.

-Jestusiebie?-spytałBrunetti.

-Przyszedłjakąśgodzinętemu,alerozmawiaterazprzeztelefoni

powiedział,żebympodżadnympozoremmunieprzeszkadzała.

TakasytuacjaodpowiadałaBrunettiemu-wołałniebyćobecnyprzytym,

gdyPattabędzieczytałzeznaniaMalfattiego.Położyłkopiezeznańnabiurku.

-Czymogłabypaniprzekazaćmuto,gdytylkoskończyrozmawiać?

background image

-Malfatti?-spytała,spoglądającnapapieryzwyraźnąciekawością.

-Tak.

-Gdziemożnabędziepanazastać?

PotympytaniuBrunettinagleuprzytomniłsobie,żestraciłpoczucie

rzeczywistości,nawetniewiedział,któragodzina.Spojrzałnazegarek,

zobaczył,żejestpiąta,alenicmutoniemówiło.Nieodczuwałgłodu,byłtylko

spragnionyiokropniezmęczony.Zacząłsięzastanawiać,jakPattaprzyjmietę

wiadomość,ipoczułjeszczewiększepragnienie.

-Pójdęsięczegośnapić,apotembędęwswoimpokoju.

Odwróciłsięiwyszedł.Nieobchodziłogo,czysekretarkaprzeczyta

zeznania;stwierdził,żewłaściwienieobchodzigonic-odczuwałjedynie

pragnienie,upałilekkąchropowatośćnaspoconejskórze,naktórejprzezcały

dzieńtworzyłysięziarenkasoli.Polizałwierzchdłoni,niemalzzadowoleniem

smakującjejcierpkość.

Wezwany,wszedłdogabinetuszefagodzinępóźniejizobaczyłza

biurkiemdawnegoPattę:komendantwyglądałtak,jakbyprzeznocodmłodniał

opięćlatiprzytyłpięćkilogramów.

-Siadaj,Brunetti.-PattawziąłdorękizeznaniaMalfattiegoistuknął

wszystkimisześciomastronamioblatbiurka,równojeskładając.-Właśnie

skończyłemczytać.-SpojrzałnaBrunettiegoipołożyłkartkinabiurku.-

Uważam,żemówiprawdę.

background image

Brunetticałąuwagęskupiłnatym,bynieokazaćżadnychemocji.Żona

PattymiałajakieśpowiązaniazLega.Santomaurobyłosobąmającąpewien

wpływnapolitykęmiasta,wktórymPattazamierzałznaleźćsięuwładzy.

Brunettiuprzytomniłsobie,żesprawiedliwośćiprawoniebędąodgrywały

żadnejroliwczekającejgorozmowie.Zachowałwięcmilczenie.

-Alewątpię,czyjeszczektośbędzietegosamegozdania-dodałPatta,

chcąc,żebypotymstwierdzeniuBrunettiemuzaczęłorozjaśniaćsięwgłowie.

Kiedydoszedłdoprzekonania,żeniedoczekasięanijednegosłowa,ciągnął:-

Popołudniuodebrałemkilkatelefonów.

Pytanie,czyjednymzdzwoniącychokazałsięSantomauro,byłozbyt

prymitywnymstrzałem,więcBrunettiwolałgoniezadawać.

-DzwoniłdomnienietylkomecenasSantomauro,alerównież

przeprowadziłemdługierozmowyzdwomaradcamimiejskimi,którzysą

przyjaciółmiipolitycznymiwspółpracownikamipanamecenasa.-Pattaodsunął

sięwtyłrazemzkrzesłemizałożyłnogęnanogę.Brunettidostrzegłczubek

wyglansowanegobutaiwąskipasekcienkiej,niebieskiejskarpety.-Jak

powiedziałem,niktnieuwierzytemuczłowiekowi.

-Nawetjeślizałożymy,żemówiprawdę?-odezwałsięwreszcie

Brunetti.

-Zwłaszczajeślizałożymy,żemówiprawdę.Niktwtymmieścienie

uwierzy,żeSantornaurojestzdolnypopełnićczyny,októreoskarżagoten

background image

człowiek.

-Pandajetemuwiarę,paniekomendancie.

-Chybaniemożnauznaćmniezaobiektywnegoświadka,gdyrzecztyczy

siępanaSantomauro-odparłPatta,porazpierwszydemonstrującprzed

Brunettimtakąznajomośćsiebiesamegorównieniewymuszenie,jakprzed

chwiląskładałleżącenabiurkupapiery.

-CopowiedziałpanuSantomauro?-spytałBrunetti,choćzdążyłsiętego

domyślić.

-Jestempewien,żeodgadłeśjuż,comógłpowiedzieć-odrzekłPatta,

ponowniezaskakującBrunettiego.-Powiedział,żeMalfattiusiłujetylkozrzucić

zsiebieczęśćwinyiprzyjąćjaknajmniejsząodpowiedzialnośćzacałąsprawę.

Żedokładnebadaniadokumentówbankowychniewątpliwiewykażą,iż

wszystkojestrobotąRavanella.Żeniemażadnychdowodównato,iżon,

Santomauro,byłwcokolwiekwmieszany,woszustwozczynszamiczyśmierć

Mascariego.

-Awspomniałopozostałychzabójstwach?

-Crespa?

-CrespaiMariiNardi.

-Nie,anisłowem.Pozatymniemamynic,coświadczyłobyojego

powiązaniuześmierciąRavanella.

-Jestkobieta,którawidziała,jakMalfattizbiegałposchodachwdomu,

background image

gdziemieszkałRavanello.

-Achtak.-Pattapostawiłstopynapodłodzeipołożyłrękęnazeznaniach

Malfattiego.-Tonicnieda-powiedziałwkońcu,zgodniezprzewidywaniami

Brunettiego.-Możespróbowaćwykorzystaćtopodczasprocesu,alewątpię,by

sędziowiemuuwierzyli.Więcejskorzysta,jeśliprzedstawisięwroliślepego

narzędziaRavanella.

Pattazapewnemarację,pomyślałBrunetti.Żadensędzianieuwierzy,że

zatymwszystkimstoiMalfatti.Ajużwogóleniewyobrażalnejestto,byznalazł

sięsędzia,któryuwierzy,żeSantomauromawtymjakiśudział.

-Czytooznacza,żeniezamierzapanniczrobić?

-Niezamierzam,oiletyczegośniewymyślisz.

Brunettinapróżnostarałsięusłyszećironięwgłosieszefa.

-Nicnieprzychodziminamyśl-odrzekł.

-Niejesteśmywstaniegoruszyć-stwierdziłPatta.-Znamtego

człowieka.Jestnazbytprzezorny,abypokazaćsięnaoczyktórejkolwiekzosób

zaangażowanychwtęsprawę.

-NawetchłopcomnaViaCappuccina?

Pattazacisnąłzniesmakiemusta.

-Jegozwiązekztymitypkamijestkwestiąuboczną-stwierdził.-Żaden

sędzianieuznategozadowód.Nawetjeślizachowaniepanamecenasabudzi

obrzydzenie,jestjegoprywatnąsprawą.

background image

Brunettizacząłrozważaćróżnemożliwości.Załóżmy,żeiluśtam

prostytuującychsięmężczyzn,którzywynajmująmieszkaniaodLega,byłoby

skłonnychzeznać,żeSantomaurokorzystałzichusług.Albozałóżmy,że

odszukałbyczłowieka,któryznajdowałsięwmieszkaniuCrespa,gdyprzyszedł

pokazaćmuportretMascariego.Załóżmy,żeznalazłybysiędowodynato,że

Santomauroprzeprowadziłwstępnąrozmowęzktórymśznajemcówpłacących

czynszdoręki.

Pattaprzerwałterozmyślaniaipowiedział:

-Niemażadnegodowodu,Brunetti.Wszystkoopierasięnazeznaniach

jawnegomordercy.-Stuknąłwleżącenabiurkupapiery.-Mówiotych

zabójstwachwtakisposób,jakbychodziłookupieniepaczkipapierosów.Nikt

munieuwierzy,gdyoskarżySantomaura.Nikt.

Brunettinaglepoczułogromnezmęczenie.Oczyzaczęłymułzawići

musiałzebraćsięwsobie,abyichniezamknąć.Udając,żewpadłaodrobina

kurzudooka,spuściłnachwilępowiekiipotarłpalcami.Kiedyznowuuniósł

wzrok,spostrzegł,żeszefdziwniemusięprzygląda.

-Wydajemisię,Brunetti,żepowinieneśiśćdodomu.Wtejsprawienie

dasięjużniczrobić-powiedziałPatta.

Brunettipodniósłsięzkrzesła,kiwnąłszefowigłowąiwyszedłz

gabinetu.Minąłswójpokójiposzedłprostododomu.Wyłączyłtelefon,długo

stałpodgorącymprysznicem,zjadłkilogrambrzoskwińipołożyłsiędołóżka.

background image

Rozdział30

PodwunastugodzinachBrunettiobudziłsięzgłębokiegosnurześkii

pełenenergii.Leżałnamokrymprześcieradle,więcwidoczniewnocystrasznie

siępocił,alegotoniebudziło.Poszedłdokuchniigdyrobiłkawę,zauważył,że

trzybrzoskwiniezostawionewmiscepoprzedniegowieczorupokryłysię

miękkim,zielonymmeszkiem.Wrzuciłjedostojącegopodzlewemkoszana

śmieci,umyłręceipostawiłkawęnakuchence.

ZakażdymrazemgdyprzyszedłmudogłowySantomaurolubzeznania

Malfattiego,odsuwałodsiebietęmyślizaczynałrozmyślaćozbliżającymsię

weekendzie,obiecującsobie,żepojedziewgórydoPaoli.Zastanawiałsię,

dlaczegowczorajniezadzwoniła,inamyślotymzrobiłomusiężalsamego

siebie:onomdlewatuwsmrodliwymupale,aonahasapogórach.Pochwili

przypomniałomusię,żewyłączyłtelefon,iogarnąłgowstyd.Tęskniłzanią.I

zadziećmi.Pojedziedonich,gdytylkobędziemógł.

Podniesionynaduchutympostanowieniem,poszedłnakomendę,gdzie

przeczytałwszystkiedoniesieniaprasoweoaresztowaniuMalfattiego,wktórych

bezwyjątkupodano,żegłównymźródłeminformacjijestzastępcakomendanta

policjiGiuseppePatta.Naprzemiancytowanojegostwierdzenia,że

„nadzorowałakcjęujęciaMalfattiego”i„wydobyłzniegozeznania”.

DziennikarzeobarczyliwinązaaferęwBankuWeronyjegoostatniego

dyrektora,Ravanella,ijednoznaczniedalidozrozumieniaczytelnikom,żebył

background image

onodpowiedzialnyzaśmierćswojegopoprzednika,apotemsamstałsięofiarą

nikczemnegowspólnika,Malfattiego.NazwiskoSantomaurazostało

wymienionejedyniew„CorrieredellaSera”,gdzieprzytoczonojego

wypowiedź-stwierdził,żejestwstrząśniętyiprzygnębionynapaściąna

organizację,którejmazaszczytsłużyć,realizującjejwzniosłeceleiszlachetne

ideały.

BrunettizadzwoniłdoPaoliispytał,czyczytałagazety,choćdobrze

wiedział,żeodpowiedźbędzieprzecząca.Gdyzainteresowałasię,cownich

napisano,odparłkrótko,żeśledztwozostałozakończoneiżeopowieo

wszystkim,gdyprzyjedziedoniej.Takjakprzypuszczał,chciaładowiedziećsię

szczegółówsprawy,nacoodrzekł,żewoliodłożyćtodoichspotkania.Gdyna

tymstanęło,Brunettiegoogarnęłanachwilęzłość,żeniebyłabardziej

dociekliwa.Przecieżtasprawaniemalkosztowałagożycie.

Przezresztęporankabyłzajętypisaniempięciostronicowegoraportu,w

którymwyraziłswojeprzekonanie,żezeznaniaMalfattiegosązgodnezprawdą.

Następnieprzedstawiłwłasny,wyczerpującyidokładnieprzeprowadzony

wywódnatemattego,cosięwydarzyłoodznalezieniaciałaMascariegodo

aresztowaniaMalfattiego.Poobiedziedwukrotnieprzeczytałswójraporti

musiałprzyznać,żewcałościopierasiętylkonapodejrzeniach;niebyłownim

cieniakonkretnegodowoduwskazującegonapowiązaniaSantomauraz

popełnionymizbrodniami.Raczejniktniedawiary,żeSantomauro,człowiek,

background image

któryspoglądanaświatzwyżynszczytnychideałówLegadellaMoralita,może

miećzwiązekzczymśtakniskimjakchciwość,lubieżneżądzeczystosowanie

przemocy.MimotoprzepisałswójraportnazwykłejmaszynieOlivetti,która

stałanamałymstolikuwrogupokoju.Gdyspojrzałnaprzepisanestronyi

poprawkiwprowadzonenabiałymkorektorze,zacząłsięzastanawiać,czynie

powinienzgłosićzapotrzebowanianazakupkomputeradoswojegobiura.Ten

pomysłtakgowciągnął,żejużplanował,gdziepostawikomputericzydostanie

doniegodrukarkę,czyteżbędziemusiałzanosićpismadosekretariatu,abytam

jewydrukowano-takaewentualnośćnieprzypadłamudogustu.

Terozmyślaniaprzerwałopukaniedodrzwi.DopokojuwszedłVianello,

azanimniski,mocnoopalonymężczyznawpogniecionymgarniturzez

bawełny.

-Paniekomisarzu-powiedziałsierżantoficjalnymtonem,jakzawszegdy

zwracałsiędoBrunettiegowobecnościcywili.-Chciałbympanuprzedstawić

panaLucianaGraviego.

Brunettiwyciągnąłrękęnapowitanie.

-Miłomipanapoznać.Czymmogęsłużyć?-spytał.

Poprowadziłgościadobiurkaiwskazałmukrzesło.Gravizciekawością

rozejrzałsiępopokojuiusiadł,aVianellostanąłobok,odczekałchwilę,agdy

Gravinieodezwałsiępierwszy,powiedział:

-PanGravi,paniekomisarzu,jestwłaścicielemsklepuzbutamiw

background image

Chioggia.-Gestemrękizachęciłgodomówienia.

Słowa„sklepzbutami”wyraźniezainteresowałyBrunettiego.

-Właśniewróciłemzurlopu-zacząłGravi,mówiącnajpierwdo

Vianella,agdysierżantwskazałBrunettiego,odwróciłsiędokomisarza.-Przez

dwatygodnieprzebywałemwPuglia.ProwadzeniesklepupodczasFerragosto

jestbezcelowe.Butynikogowtedynieinteresują.Jestzagorąco.Więccoroku

zamykamysklepnatrzytygodnieijedziemyzżonąnawakacje.

-Iwłaśniewróciłpanzurlopu?

-Taknaprawdęwróciłemdwadnitemu,aledopierowczorajposzedłem

dosklepu.Iwtedyznalazłemtępocztówkę.

-Jakąpocztówkę,panieGravi?

-Oddziewczyny,którązatrudniam.Razemzeswoimnarzeczonym

wyjechaładoNorwegii.Onchybauwaspracuje.NazywasięGiorgioMiotti.

Brunettikiwnąłgłową,potwierdzając,żeznaMiottiego.

-Nowięc,jakmówiłem,pojechalidoNorwegii.Onanapisaładomnie,

informując,żepolicjainteresujesięparączerwonychbutów.-Tuznowu

spojrzałnaVianella.-Niemampojęcia,oczymonitamzesobąrozmawiali,

skoroprzypomnielisobieotejsprawie,aleonanapisałanadolepocztówki,że

Giorgiopowiedziałjej,żeszukacieosoby,którakupiładamskiepantofle,z

czerwonegoatłasu,wdużymrozmiarze.

Brunettiuprzytomniłsobie,żewstrzymujeoddech.

background image

-Pansprzedałtebuty?

-Tak.Gdzieśzmiesiąctemusprzedałemtakąparę.Mężczyźnie.-

Przerwał,dającczaspolicjantomnawyrażeniezdziwienia,żetakiepantofle

kupiłmężczyzna.

-Mężczyźnie?-powtórzyłBrunettiobojętnymtonem.

-Tak.Powiedział,żepotrzebnemusąnakarnawał.Alekarnawałbędzie

wprzyszłymroku.Wydałomisiętotrochędziwne,alechciałemsprzedaćte

buty,bonaobcasiejednegoznichatłaslekkosięwytarł.Nalewym,oile

pamiętam.Byłyprzecenioneitenmężczyznajekupił.Kosztowałypięćdziesiąt

pięćtysięcylirów,aprzedzniżkąstodwadzieścia.Kupiłjezabezcen.

-Niewątpliwietak,panieGravi-przytaknąłBrunetti.-Rozpoznałbypan

tepantofle,gdybyterazjezobaczył?

-Taksądzę.Napodeszwiejednegobutazapisałemzniżkowącenę.Może

jestjeszcześlad.

BrunettiodwróciłsiędoVianellaipowiedział:

-Sierżancie,czymoglibyściepójśćdolaboratoriumiprzynieśćtubuty?

Chciałbym,żebypanGravijeobejrzał.

Vianellowyszedł.PodczasjegonieobecnościBrunettiusłyszałopowieść

owakacjachiczystychwodachAdriatyku,oilepojechałosiędośćdalekona

południe.Słuchał,uśmiechającsiętam,gdzienależało,ipowstrzymującsię

przedtym,bypoprosićorysopisnabywcybutów,zanimGravijezidentyfikuje.

background image

Pokilku,minutachVianellobyłjużzpowrotem,niosącpantoflew

przezroczystejtorbie,wjakąopakowujesiędowodyrzeczowe.Podałtorbę

Graviemu.Tenniepróbowałjejotwierać,tylkoporuszałbutami,odwracając

najpierwjeden,apotemdrugiiprzypatrującsiępodeszwom.Spojrzałnaniez

bliska,uśmiechnąłsięipodsunąłtorbęBrunettiemu.

-Widzipan-powiedział.-Jesttutaj.Cenaobniżona.Napisałemją

ołówkiem,abyklientmógłłatwozetrzeć,gdybychciał.Alewciążjest

widoczna.O,tutaj.-Wskazałpalcemsłabeśladypoołówkunapodeszwie.

WreszcieBrunettipozwoliłsobienazadaniepytania:

-Czymógłbypanopisaćmężczyznę,którykupiłtebuty?

Gravizastanawiałsiętylkochwilęiodparłgłosemwyrażającymszacunek

dlawładzy:

-Paniekomisarzu,czymógłbypanpowiedzieć,dlaczegointeresujewas

tenmężczyzna?

-Sądzimy,żemożepanudzielićnamważnychinformacjizwiązanychz

prowadzonymśledztwem-odparłBrunetti,niczegomuniewyjaśniając.

-Rozumiem-odparłGravi.JakwiększośćWłochówbyłprzyzwyczajony

dotego,żenierozumie,comówiądoniegoludziesprawującywładzę.-

Powiedziałbym,żemłodszyodpana,aleniewiele.Ciemnewłosy.Bezwąsów.-

Gravichybazdałsobiesprawę,jakogólnikowyjestjegoopis.-Wyglądałtak

jakwszyscy.Człowiekwgarniturze.Niebyłspecjalniewysokianispecjalnie

background image

niski.

-Czyzechciałbyspojrzećnakilkazdjęć?-zaproponowałBrunetti.-

Możenanichrozpoznapantegomężczyznę?

Graviuśmiechnąłsięszeroko,ucieszony,żewszystkowyglądatakjakw

telewizji.

-Naturalnie-odparł.

BrunettikiwnąłgłowąnaVianella,któryzszedłnadółiszybkoprzyniósł

dwieteczkizezdjęciamipolicyjnymi,wśródktórych,jakwiedziałBrunetti,

znajdowałosięzdjęcieMalfattiego.

GraviwziąłodVianellapierwsząteczkęirozłożyłnabiurkuBrunettiego.

Oglądałjednozdjęciepodrugim,apotemodkładałjespodemdogóryna

oddzielnystos.Obajpolicjanciwidzieli,jakwziąłzdjęcieMalfattiegoipołożył

jespodemdogórynastosie,apotemprzejrzałwszystkiepozostałe.Podniósł

głowęipowiedział:

-Tuniemajegozdjęcia.Żadenztychniejestnawetmgliściedoniego

podobny.

-Możemógłbypanopisaćgobardziejdokładnie?

-Jużpanumówiłem,komisarzu,tobyłmężczyznawgarniturze.Ci

wszyscy-wskazałstosleżącychprzednimzdjęć-wyglądająjakkryminaliści.-

VianelloukradkiemrzuciłspojrzenieBrunettiemu.Wśródzdjęćznajdowałysię

fotografiepolicjantów,zktórychjednymbyłfunkcjonariuszAlvise.-Mówiłem

background image

panom,żeonmiałnasobiegarnitur-powtórzyłGravi.-Wyglądałtakjakmy.

Panrozumie,jakczłowiek,którychodzicodzienniedopracy.Dobiura.Wyrażał

sięjakosobawykształcona,aniejakkryminalista.

Niedyplomatycznanaiwnośćtegostwierdzeniasprawiła,żeBrunetti

zacząłnamomentwątpić,czypanGravirzeczywiściejestWłochem.Kiwnął

głowąnaVianella,którypodałGraviemudrugąteczkę.

Policjancipatrzyli,jakoglądamniejszyjużplikzdjęć.Zfotografią

RavanellawrękuspojrzałnaBrunettiego.

-Totenbankier,któryzostałwczorajzabity,prawda?

-Czyonkupiłtebuty,panieGravi?

-Nie,skądże.Gdybytakbyło,odrazubympanompowiedział.-Jeszcze

razspojrzałnafotografię,wykonanąwstudioizamieszczonąwbroszurze

zawierającejpodobiznywszystkichpracownikówbanku.-Tonieon,alejestw

tymsamymtypie.

-Wtymsamymtypie,panieGravi?

-Nowiepan,garnitur,krawat,wyglansowanebuty.Czystabiałakoszula,

dobrzeprzystrzyżonewłosy.Bankierwkażdymcalu.

NachwilęBrunettiprzeniósłsięwczasy,gdymiałsiedemlatiklęczału

bokumatkiprzedgłównymołtarzemwichparafialnymkościeleSantaMaria

Formosa.Matkauniosławzrokwstronęołtarza,przeżegnałasięidrżącym

głosemwyrażającymprośbęiufnośćpowiedziała:„Mario,MatkoBoża,na

background image

miłośćTwegoSyna,któryoddałżyciezanas,niegodnychgrzeszników,spełnij

tęjednąmojąprośbę,aniepoproszęCięoszczególnąłaskęnigdywięcej,do

końcamoichdni”.Tęobietnicęsłyszałnieskończeniewielerazywswej

młodości,albowiem,jakwszyscywenecjanie,paniBrunettizawszepokładała

wiaręwdobroczynnedziałanieosóbwysokopostawionych.Nieporazpierwszy

wżyciuBrunettiżałował,żeniejestczłowiekiemwierzącym,aletonie

przeszkadzałomumodlićsię,żebyGravirozpoznałmężczyznę,którykupił

buty,jeśligozobaczy.

SpojrzałnaGraviegoipowiedział:

-Niestetyniemamyzdjęciadrugiegomężczyzny,którymógłkupiću

panatebuty,alejeślizechcepannampomóc,pójdziemyrazemdojegobiurai

tamgopanzobaczy.

-Czytomaznaczyć,żewezmęudziałwśledztwie?-Graviucieszyłsię

jakdziecko.

-Tak,jeślitylkopanzechce.

-Oczywiście,paniekomisarzu.Będęszczęśliwymogącpanomudzielić

pomocy.

Brunettiwstał,aGravipoderwałsięnanogi.Gdyszlidocentrummiasta,

Brunettiwyjaśniłmu,comazrobić.Graviniezadawałpytań,nieokazywał

żadnychwątpliwości,chciałściślewykonaćpolecenia-jakdobryobywatel,

którypomagapolicjiwśledztwiewsprawiepoważnegoprzestępstwa.

background image

KiedydoszlidoCampoSanLuca,Brunettiwskazałdrzwiprowadzącedo

kancelariiSantomauraizaproponował,abypanGravinapiłsięczegośwRosa

Salva,podczasgdyonpójdzieteraznagórę,apanGravidołączydoniegopo

pięciuminutach.

Brunettiposzedłznanymijużsobieschodami,zapukałdodrzwikancelarii

izarazusłyszał:Avanti.Kiedysekretarkauniosłagłowęznadkomputerai

zobaczyła,ktowszedł,wpaniceschowałasięzabiurkiem.

-Przepraszampanią-powiedział,podnoszącobieręcewprostodusznym,

jaksądziłznadzieją,geście.-Chciałbymporozmawiaćzmecenasem

Santomauro.Wsłużbowejsprawie.

Sprawiałatakiewrażenie,jakbygoniesłyszała.Patrzyłananiegoz

otwartymiustami,któreukładałysięwcorazwiększąliterę„o”iwyrażałyalbo

zdziwienie,albostrach-tegoBrunettiniepotrafiłodgadnąć.Bardzowolno

wyciągnęłarękęinacisnęłaprzycisknablacie,niewychodzączzabezpiecznej

zasłonybiurka.Stałatam,zpalcemnaprzycisku,iwmilczeniuwpatrywałasię

wBrunettiego.

PokilkusekundachwszedłSantomauro.Dostrzegłsekretarkę,milczącąi

nieruchomąjakżonaLota,apotemstojącegoprzydrzwiachkomisarza.

Natychmiastwybuchnąłzwściekłością:

-Copanturobi?!Dzwoniłemdozastępcykomendantaipowiedziałem,

abykazałpanutrzymaćsięodemniezdaleka.Proszęstądwyjść!Niechsiępan

background image

stądwynosi!

Sekretarkaodeszłaodbiurkaistanęłapodścianą.

-Niechsiępanstądwynosi!-powtórzyłSantomauro,niemalkrzycząc.-

Niezamierzamnarażaćsięnategorodzajuszykany.Karzępana...-przerwał,

gdyzaplecamiBrunettiegopojawiłsięwsekretariaciedrugimężczyzna,niski

człowiekwtandetnymbawełnianymgarniturze.

-Wydwaj,wracajcienakomendę,tamskądprzyszliście!-krzyknął

Santomauro.

-Czypanpoznajetegomężczyznę,panieGravi?-spytałBrunetti.

-Tak.

Gdypadłotosłowo,Santomauroprzestałsięmiotać,choćniepoznał

sprzedawcy.

-Czymożepanpowiedzieć,skądpangozna?

-Kupiłumnietebuty.

BrunettiodwróciłsięodGraviegoispojrzałnastojącegopoprzeciwnej

stromepokojuSantomaura,którydopieroterazdomyśliłsię,kimjesttenniski

człowiekwtandetnymgarniturze.

-Cotobyłyzabuty?

-Czerwonedamskiepantofle.Rozmiarczterdzieścijeden.

Rozdział31

Santomaurozałamałsię.Brunettibyłświadkiemtakichstanów

background image

wystarczającoczęsto,bywiedzieć,cosięnaprawdędzieje.Gravipojawiłsię

całkiemniespodziewanie,itowsytuacjigdymecenasowizdawałosię,że

uniknąłniebezpieczeństwa,gdypolicjaniepoczyniłażadnychkrokówpo

obciążającychgozeznaniachMalfattiego.Santomauroniemiałczasu,aby

wymyślićjakąśhistoryjkęwyjaśniającązakupbutów.

NajpierwwrzasnąłnaGraviegoikazałmuopuścićkancelarię,alegdy

niskipanzuporemtwierdził,żewszędziebygopoznałijestprzekonany,żeto

właśnieonkupiłuniegobuty,Santomauroupadłbokiemnabiurkosekretarki,

obejmującsięrękamizapierś,jakbytymgestemmógłobronićsięprzed

niemymspojrzeniemBrunettiegoizaintrygowanymiminamidwóchniczegonie

pojmującychosóbwpokoju.

-Totenmężczyzna,paniekomisarzu.Jestemtegopewny.

-Noico,mecenasieSantomauro?-odezwałsięBrunetti,rękądającznak

Graviemu,bymilczał.

-TobyłRavanello-odparłSantomauropiskliwymgłosem,bliskiłez.-

Wszystkoonzaplanował.Mieszkaniaiczynsze.Wyjawiłmiswójplan,alenie

chciałemprzystaćnato,więczacząłmigrozić.Wiedziałochłopcach.

Powiedział,żepoinformujeżonęidzieci.ApotemMascariwykryłtęsprawęz

czynszami.

-Jaktozrobił?

-Niewiem.Znalazłcośwdokumentacjibankowej.Ravanellomi

background image

powiedział.Toonzaproponował,żebysiępozbyćMascariego.

Całatahistoriabyłaniezrozumiaładladwóchpozostałychosóbwpokoju,

aleobojeniepowiedzielianisłowa,oniemialinawidokprzerażonego

Santomaura.

-Niechciałembraćwtymudziału,aleRavanellotwierdził,żeniemamy

wyboru,żemusimytozrobić.-Mówiłcorazciszej,wkońcuumilkł.

-Comusiciezrobić?

SantomauroutkwiłwzrokwBrunettim,apotempotrząsnąłgłową,jakby

chciałoprzytomniećpomocnymciosie.Znowupokręciłgłową,aletymrazem

oznaczałotowyraźnąodmowę.Równieżtegestybyłydobrzeznane

Brunettiemu.

-PanieSantomauro,jestpanaresztowanypodzarzutemmorderstwa

LeonardaMascariego.

Usłyszawszytonazwisko,zarównoGravi,jakisekretarkaspojrzelina

Santomaurazwytrzeszczonymioczami,jakbywidzieligoporazpierwszyw

życiu.Brunettisięgnąłposłuchawkętelefonu,zadzwoniłnakomendęipoprosił

oprzysłanietrzechfunkcjonariuszynaCampoSanLuca,abyzabrali

podejrzanegoidoprowadziligonaprzesłuchanie.

RazemzVianellemBrunettiprzesłuchiwałSantomauraprzezdwie

godziny.Całahistoriastopniowowyszłanajaw.PrawdopodobnieSantomauro

niemijałsięzprawdą,gdyujawniałszczegółyplanulukratywnegowynajmu

background image

mieszkańoddanychdodyspozycjiLega.Natomiastprawdopodobniemijałsięz

prawdą,gdywskazywałnapomysłodawcętegoprzedsięwzięcia.Dalej

utrzymywał,żewszystkobyłorobotąRavanella,żebankierzwróciłsiędo

niego,mająccałyplanopracowanywnajdrobniejszychszczegółach,żewłaśnie

RavanellowciągnąłwtoMalfattiego.Wrzeczysamejcałakoncepcjapowstała

wumyśleRavanella:pierwotnyplan,decyzjapozbyciasiędyrektorabankui

zepchnięciedolagunysamochodu,którymjechałBrunetti.Towszystkowyszło

odtrawionegochciwościąRavanella.

ASantomauro?Zrobiłzsiebieczłowiekasłabegocharakteru,

wciągniętegowsiećniecnychintrygprzezbankiera,którymógłmupopsuć

reputację,rozbićrodzinęizniszczyćcałeżycie.Twierdziłzuporem,żeniemiał

nicwspólnegozzamordowaniemMascariegoiniewiedział,comiałosię

zdarzyćwmieszkaniuCrespawtęfatalnąnoc.Gdyfunkcjonariusze

przypomnielimu,żekupiłdamskiepantofle,początkowotwierdził,żezamierzał

jewłożyćpodczaskarnawału,alegdypoinformowaligo,żewłaśnietebuty

znalezionoprzyMascarim,powiedział,iżkupiłjenapolecenieRavanellainie

miałpojęcia,doczegomająbyćużyte.

Potwierdził,żeprzyjmowałczęśćpieniędzypochodzącychz

wynajmowaniamieszkańLega,alenierobiłtegozchęcizysku,tylkobychronić

swedobreimię.Rzeczywiście,byłwmieszkaniuCrespategowieczoru,gdy

zabitoMascariego,aletoMalfattiwykonałcałąbrudnąrobotę;oniRavanello

background image

jedyniepomogliwusunięciuciała.Całyplan?ByłdziełemRavanella.I

Malfattiego.CosięzaśtyczymorderstwaCrespa,nicotymniewiedział.

Twierdził,żesprawcamibylizapewnejacyśniebezpieczniklienciCrespa,

którychonprzyprowadziłdoswojegomieszkania.

Całyczasprzedstawiałsiebiejakoczłowiekapodobnegodowieluinnych,

któryzszedłnazłądrogętarganynamiętnościami,apotemniepotrafił

przezwyciężyćstrachu.Czytomożliwe,bytakiczłowiekniebudziłsympatiii

współczucia?

ItakprzezdwiegodzinySantomauroutrzymywał,żenieponosiwinyza

udziałwtychzbrodniach,twierdząc,żejedynąpobudkąjegodziałaniabyła

troskaonajbliższychipragnienie,byoszczędzićimwstydu,gdypoujawnieniu

jegopodwójnegożyciawybuchnieskandal.Brunettisłuchałtejopowieści,

widząc,żeSantomaurocorazmocniejwierzywprawdziwośćswoichsłów.Gdy

zdałsobieztegosprawę,przerwałprzesłuchanie,zewstrętemmyśląco

charakterzeipostawietegoczłowieka.

JeszczeprzedwieczoremprzybyładwokatSantomaura,anastępnego

rankaustalonowysokośćkaucjiiwypuszczonoprawnikanawolność,natomiast

Malfatti,jawnymorderca,pozostałwareszcie.TegosamegodniaSantomauro

zrzekłsięfunkcjiprezesaLegadellaMoralita,pozostaliczłonkowiezarządu

podjęliuchwałę,abyprzeprowadzonogruntowneśledztwowsprawiebłędnych

decyzjiiniewłaściwegopostępowaniawokresie,gdykierowałorganizacją.A

background image

więc,pomyślałBrunetti,wpewnychkręgachhomoseksualizmnazywanyjest

niewłaściwympostępowaniem,amorderstwobłędnądecyzją.

PopołudniuBrunettiposzedłnaViaGaribaldiizadzwoniłdomieszkania

paniMascari.Przezdomofonpodałjejswojenazwiskoistopień.

Wmieszkaniunicsięniezmieniło.Okiennicenieprzepuszczałysłońca,

alemiałosiępoczucie,żezatrzymująskwarwpomieszczeniu.PaniMascari

zachowywałasięjeszczebardziejpowściągliwieniżpodczasostatniejwizyty

Brunettiego.

-Jestemwdzięczny,żezechciałamniepaniprzyjąć-zaczął,kiedyjuż

usiedli.-Przyszedłemtu,abypowiedzieć,żepanimążzostałoczyszczonyz

wszelkichpodejrzeń.Niepopełniłżadnegoprzestępstwa.Byłniewinnąofiarą

niecnejzbrodni.

-Wiedziałamotym,paniekomisarzu.Odsamegopoczątkubyłamotym

przekonana.

-Bardzomiprzykro,żemógłpaśćnaniegochoćcieńpodejrzenia.

-Toniepanawina,komisarzu.Janiemiałamżadnychpodejrzeń.

-Naprawdębardzotegożałuję.Znamyjużsprawcówjegośmierci.

-Tak,wiem.Czytałamotymwgazetach.-Pochwilidodała:-Niesądzę,

abytomiałojakieśznaczenie.

-Poniosąkarę.Tylemogępaniobiecać.

-Obawiamsię,żetojużnicniepomoże.Animnie,aniLeonardowi.-

background image

GdyBrunettizacząłzaprzeczać,przerwałamu:-Paniekomisarzu,gazetymogą

rozpisywaćsięotym,cosięnaprawdęwydarzyło,aleludziezawszebędą

pamiętać,conapisanooLeonardzie,gdyznalezionojegociało:żemiałnasobie

suknięibyłuważanyzatranswestytę,któryuprawiaprostytucję.

-Aleprzecieżprawdawyjdzienajaw.

-Kiedyczłowiekaobrzucisiębłotem,paniekomisarzu,śladzawsze

pozostanie.Ludzielubiąźlemyślećoinnych;imgorzejonichmyślą,tym

bardziejsązadowoleni.Upłyniewielelat,aludzie,słyszącnazwiskoLeonarda,

przypomnąsobietęsuknięibędąsnućnajegotematróżnenieprzyzwoitemyśli,

jakietylkoprzyjdąimdogłowy.

Wgłębiduszyprzyznałjejsłuszność.

-Takmiprzykro-powiedział.

PaniMascaridelikatniedotknęłajegodłoni.

-Nietrzebaprzepraszaćzato,jakajestnaturaludzka,paniekomisarzu.

Alezwdzięcznościąprzyjmujępanasłowawspółczucia.-Cofnęłarękę.-Czy

chciałbypanoczymśjeszczeporozmawiać?

Brunettipotrafiłpoznać,kiedydajesięmuznak,bywyszedł.Pożegnałsię

zpaniąMascariizostawiłjąsamąwzaciemnionymmieszkaniu.

Tejnocynadmiastemprzeszłapotężnaburza,którapozrywaładachówki,

pozrzucałanaziemiędoniczkizgeraniumipowyrywałazkorzeniamidrzewaw

publicznymparku.Nawałnicatrwałaprzezbitetrzygodziny,wypełniając

background image

rynsztokiizmiatającworkiześmieciamidokanałów.Gdydeszczprzestał

padać,naglezrobiłosięzimno.Chłódprzenikałdosypialni,gdzieśpiącyludzie

zaczęlitulićsiędosiebie,szukającciepła.Brunettispałsamikołoczwartej

musiałwstaćzłóżka,bywyciągnąćzszafykoc.Obudziłsięprzeddziewiątąi

stwierdził,żepójdzienakomendędopieropoobiedzie,poczymznowuzapadł

wsen.Wstałdobrzepodziesiątej.Zrobiłsobiekawęidługiczasspędziłpod

prysznicem,porazpierwszyodmiesięcycieszącsięzgorącejkąpieli.Gdyjuż

ubranystałnatarasie,mającjeszczemokrewłosyitrzymającwrękudrugi

kubekzkawą,usłyszałjakieśhałasydochodząceztyłu,zgłębimieszkania.

OdwróciłsięizobaczyłPaolę.ApotemChiaręiRaffiego.

-Ciao,Papa!-zawołałaChiarazdzikąradościąirzuciłamusięnaszyję.

-Cosięstało?-spytał,przyciskająccórkędopiersi,alewidząctylkojej

matkę.

Chiaraszerokosięuśmiechnęła.

-Zobaczmojątwarz,tato.

Spojrzałnaniąipomyślał,żenigdyniewidziałśliczniejszejbuzi.

Zauważył,żesięopaliła.

-Och,tato,nicniewidzisz?

-Acomamwidzieć,kochanie?

-Zachorowałamnaodręiwyrzucilinaszhotelu!

Choćwmieściewciążczułosięwczesnojesiennychłód,tejnocyBrunetti

background image

niepotrzebowałokrywaćsiękocem.

background image

DocumentOutline

Rozdział1
Rozdział2
Rozdział3
Rozdział4
Rozdział5
Rozdział6
Rozdział7
Rozdział8
Rozdział9
Rozdział10
Rozdział11
Rozdział12
Rozdział13
Rozdział14
Rozdział15
Rozdział16
Rozdział17
Rozdział18
Rozdział19
Rozdział20
Rozdział21
Rozdział22
Rozdział23
Rozdział24
Rozdział25
Rozdział26
Rozdział27
Rozdział28
Rozdział29
Rozdział30
Rozdział31

background image

TableofContents

Rozdział1
Rozdział2
Rozdział3
Rozdział4
Rozdział5
Rozdział6
Rozdział7
Rozdział8
Rozdział9
Rozdział10
Rozdział11
Rozdział12
Rozdział13
Rozdział14
Rozdział15
Rozdział16
Rozdział17
Rozdział18
Rozdział19
Rozdział20
Rozdział21
Rozdział22
Rozdział23
Rozdział24
Rozdział25
Rozdział26
Rozdział27
Rozdział28
Rozdział29
Rozdział30
Rozdział31


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stroj Na Smierc Leon Donna
Komisarz Brunetti 09 Znajomi na stanowiskach Leon Donna
Komisarz Brunetti 06 Cicho we snie Leon Donna
Leon Donna Komisarz Brunetti Strój na śmierć
Stroj Na smierc 03 Donna Leon
Leon Donna Komisarz Brunetti 09 Znajomi na stanowiskach
Leon Donna Komisarz Brunetti 09 Znajomi na stanowiskach
Leon Donna Komisarz Brunetti 09 Znajomi na stanowiskach
Dębski Rafał Komisarz Wroński 03 Krzyże na rozstajach
RAFAŁ DĘBSKI KOMISARZ WROŃSKI 03 Krzyże na rozstajach
Leon Donna Komisarz Brunetti 02 Śmierć na obczyźnie
Leon Donna Komisarz Brunetti 02 Śmierć na obczyźnie
Leon Donna Komisarz Brunetti 04 Śmierć i sąd
Komisarz Brunetti 04 Smierc i sad Leon Donna
Leon Donna Komisarz Brunetti 04 Śmierć i sąd
Leon Donna Komisarz Brunetti Zgubne środki
Komisarz Brunetti 05 Aqua alta Leon Donna
Komisarz Brunetti 13 Falszywy dowod Leon Donna

więcej podobnych podstron