background image

 

Rozdział 28 

 

„Ile osób może jednak powiedzieć,  

że są bezgranicznie szczęśliwe,  

że mają choćby jedną ludzką istotę,  

której mogą całkowicie zaufać?” 

Mario Puzo   

„Omertà”

 

 

Czwartkowy poranek był jednym z najszczęśliwszych dni w życiu panny 

Cullen. Obudziła się w ramionach ukochanego i nie przeszkadzało jej nawet 

to, że przyczyną pobudki był natarczywie dzwoniący telefon. Z uśmiechem 

na twarzy odebrała. 

- Alice kochanie - Usłyszała w słuchawce głos Laurenta, kierownika szwalni. 

- Cześć Lauri! - Odpowiedziała słodko, wtulając twarz w nagą klatkę Jasper, 

składając na niej delikatne pocałunki. 

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Alice Cullen? - Zaśmiał się krawiec. 

- To przecież ja głupolu - Zachichotała. Spojrzała na twarz Hala, który 

pocierał zaspaną twarz, a następnie nachylił się całując ją w głowę.  

- Taaa… Po prostu wiem, jaka potrafisz być, kiedy ktoś się budzi, zwłaszcza 

tak wcześnie. 

- A która jest godzina?  

- Dziesiąta Mróweczko, dziesiąta. 

- Eeee... To nie tak źle. Coś się stało? 

- Nie. To znaczy nie zupełnie. Wiem, że miałaś dzisiaj zostać w domu 

szykując się na kolację, ale będziesz musiała jednak przyjechać. 

- Skoro musze. Ale stało się coś? 

background image

 

- Wszystkiego dowiesz się na miejscu - Jego głos był szalenie poważny, a po 

ciele Alice przeszły ciarki. I nie było to spowodowane, delikatnym dotykiem 

dłoni na jej nagich plecach.  

- Laurent, proszę... - Błagała - Powiedź mi, o co chodzi, bo teraz naprawdę 

jestem posrana. 

- Oj oj... Nie przystoi tak mówić młoda panno - Droczył się z nią - Przyjedź to 

się przekonasz. I zabierz ze sobą dziewczyny. One też są tu potrzebne. 

- Laurent!!! - Alice krzyknęła, zrywając się z łóżka, zostawiając 

zdezorientowanego Jaspera. - Będę za godzinę i jeżeli nie będziesz stał 

przed drzwiami z wyjaśnieniami i obiecuję ci, że twój facet nie będzie miał z 

ciebie pożytku do końca roku!!! 

- Grozisz mojej parówaczce? - Zapiszczał jak nastolatek przed mutacją. 

- Nie tylko jej. Uwierz mi, jestem teraz wkurzona na maksa - Rozłączyła się 

biegnąc już do sypialni obok, gdzie spała Eleonor. Wskoczyła na jej łóżko i 

bez żadnych ceregieli zdarła z niej kołdrę. 

- Wstawaj! Musimy jechać do pracowni. 

- Co? Alice? Zostaw!!! - Eleonor broniła się jak umiała, ale wkurzonej Alice 

tak nic nie powstrzyma. Po chwili obie leżały już na podłodze, Alice usiadła 

na niej okrakiem i zaczęła ją łaskotać.- Allie, przestań! Czyżby noc się nie 

udała - mówiła między wybuchami śmiechu - Jasper!!! - Krzyknęła, a 

chłopak stanął w drzwiach jej sypialni, wyjąc już zęby. Zmęczona Alice 

zeszła z przyjaciółki i położyła się obok niej, próbując złapać oddech. - Coś 

kiepsko się spisałeś - Komentowała nadal śmiejąca się Eleonor - Ona nadal 

jest niewyżyta. A my tu myślałyśmy, że nie będzie mogła chodzić, aż do 

pokazu - Słysząc jej słowa, Alice na nowo wskoczyła na przyjaciółkę i 

zaczęła rundę drugą łaskotek. Tym razem Spencerówna nie dała się tak 

łatwo i łaskotanie zamieniło się w małe zapasy. Jasper przewrócił na nie 

oczami i wrócił do łazienki.  

background image

 

- Co tu się dzieje? - Do pokoju wbiegła ubrana w piżamę Rosalie. - Nie macie, 

co robić o 10 rano?  

- Masz szczęście, że już wstałaś - rzuciła w jej kierunku Alice - Ubieraj się! 

Już!!! 

- Spokojnie Fidel! - Zaśmiała się Ross, ściągając Cullenównę z przyjaciółki. 

- Dzięki Ro!!! - Fotografka wstała z podłogi, poprawiając piżamę.  

- Wiecie laski, że do takich zapasów to najlepsze jest błoto albo kisiel - W 

drzwiach stał Emmett, zanoszący się śmiechem.  

- Zamknij się! - Rzuciły wszystkie trzy w jego kierunku i zaczęły się śmiać. 

- Nigdy nie zrozumiem kobiet- Obrócił się na pięcie i wyszedł. 

- To może powiesz nam teraz, dlaczego wywaliłaś mnie tak brutalnie z 

łóżka? - Zapytała projektantkę Ellie. 

- Musimy jechać do pracowni. Zadzwonił Laurent i mówił, że to bardzo 

ważne.  

- To, dlaczego nic nie mówisz? - Rosalie już biegła do garderoby.  

- Hello!!! Musiałam najpierw wyciągnąć z łóżka tą Śpiącą Królewnę... 

- A właśnie! Dlaczego mnie, a nie Ross? 

- Bo po pierwsze do ciebie mam bliżej, a po drugie, ona była z Emem, a nie 

chciałabym przyłapać ich z samego rana. 

- Ej... ja też mogłam być w łóżku... z kimś - Rzuciła obrażona. 

- Z kim? Calebem? Czy może z którymś z moich braci? - Odpowiedziała 

zaczepnie z szatańskim uśmiechem na twarzy. 

- Suka - Odpowiedziała jej Ellie, rzucając w nią poduszką. 

- Teraz już wiesz, dlaczego wybrałam ciebie? - Odrzuciła ją z powrotem - 

Poza tym dla Ross też mam coś w zanadrzu. 

- Co takiego? - Zapytała Rosalie, która wciągała na siebie lniane rybaczki. 

- To!!! - Alice rzuciła w nią pękiem kluczy od samochodu. - Prowadzisz! 

background image

 

Aktorka skrzywiła się, ale przytaknęła. Po dwudziestu minutach wszystkie 

trzy były gotowe i tak jak obiecała Alice, po godzinie były na miejscu. Przed 

drzwiami rzeczywiście stał Laurent.  

- Widzę, że jednak przestraszyłeś się moich gróźb? - Zażartowała Al całując 

go w oba policzki. Laurent pracował dla marki LV od wielu lat. Miał nie 

tylko smykałkę do materiałów i nici, ale sam miał też zmysł projektanta i 

często służył pomocą początkującym projektantom. Z Alice od razu 

przypadli sobie do gustu. Mężczyzna zakochał się w marce Mary Brandon. 

Krawiec był zdeklarowanym gejem, afiszującym się z tym na każdym kroku. 

Nadal jeszcze trzymała go w ramionach, kiedy przez drzwi wybiegł 

przerażony Jared

1

 facet Laurenta. Był jednym z najbardziej 

rozpoznawalnych modelów. Ich związek wzbudzał wiele emocji, ze względu 

na sporą różnicę wieku, prawie 20 lat.   

- Zostaw go!!! To nie jego wina - Krzyczał odciągając dziewczynę od swojego 

chłopaka. Alice odeszła kilka kroków zanosząc się śmiechem, razem z 

przyjaciółkami. Model chwycił w dłoń kroczę swojego kochanka, upadają na 

kolana i mówił do niego - Moje maleństwa, moje kochane. Nie pozwolę was 

skrzywdzić.- I nie zważając na to, że znajdują się na środku ulicy, ucałował 

jego żółte spodnie, dokładnie tam gdzie znajdowały się "klejnoty" Laurenta. 

Dziewczyny praktycznie płakały ze śmiechu, kiedy Lauren postawił go na 

nogi i zaczęli się kłócić. Kiedy awantura przybierała na sile, postanowiły 

wkroczyć i rozdzielić rozentuzjowaną parę.  

- Laurent!!! Chyba o czymś zapomniałeś, co? - Krzyknęła Alice, starając się 

zwrócić na siebie jego uwagę. 

- Tak. Tak, masz rację. Chodźmy- Chwycił dziewczynę pod rękę i rzucając 

groźne spojrzenie na partnera wszedł do budynku.  

- No powiesz mi wreszcie? - Wypytywała go Alice. 

                                                 

1

 Zdjęcia w galerii bohaterów ;) 

background image

 

- Nie! Dowiesz się wszystkiego na miejscu. - Wsiedli do windy i zajechali na 

ostatnie piętro, gdzie mieściły się gabinety, między innymi jej i Marca. 

Zdziwiła się, kiedy krawiec zaprowadził ją wprost do biura jej mentora. 

- Marc! Proszę! Zlituj się nade mną. Moje serce nie wytrzyma więcej 

niepewności i niespodzianek - Zaskomliła wbiegając w jego rozłożone 

ramiona. 

- Nie powiedziałeś jej? - Spojrzał zaskoczony na Laurenta, który uśmiechał 

się zadowolony z siebie, kiedy przytakiwał mu. - Chodzicie słoneczka za 

mną - Jedna ze ścian gabinetu projektanta stanowiły drzwi z matowego 

szkła, za którym znajdowała się prywatna pracownia Jacobsa. Projektant 

rozsunął je i wprowadził Dziedziczki do ciemnego pomieszczenia. - Mam 

dla was niespodziankę. - Powiedział zapalając światła. Na samym środku 

stały trzy manekiny, a na nich trzy cudowne sukienki.  

- Marc? - Zapytała zaskoczona Alice. 

- To właśnie ta niespodzianka. Zrobiłem je specjalnie na dzisiejszą kolację. - 

Oznajmił. 

- Zabiję cię Laurent. Ale dopiero po pokazie - Rzuciła nie patrząc nawet na 

niego. Po szybkich przymiarkach, które oczywiście okazały się zbędne, 

biorą pod uwagę zdolności Mistrza, zapakowały suknie do samochodu i 

pojechały do domu. Zaskoczeniem dla wszystkich było oświadczenie 

najmłodszego z Cullenów, który zakomunikował, że na kolacji pojawi się z 

dziewczyną. Spojrzał przepraszającym wzrokiem na Spencerówne, myśląc, 

że być może ja tym zranił. Ona jednak ucieszyła się. Od momentu, kiedy 

zrezygnowała dobrowolnie z wyzwania, szukała pretekstu, aby odsunąć od 

siebie chłopaka.  

- A ty, z kim idziesz? - Zapytała szeptem Rosalie, kiedy siedzieli pijąc kawę 

na tarasie.  

- Zaprosiłam Caleba, a on się zgodził - Odparła uśmiechając się zadziornie.  

background image

 

- Aha - Odparła aktorka. Po podwieczorku w rezydencji pojawili się 

fryzjerzy i makijażystki. Kolacja zaczynała się o szóstej wieczorem. Pół 

godziny przed czasem wszystkie trzy były gotowe.  

Alice miała na sobie długą czarną sukienkę

2

 z lekkiej tafty, która u spodu 

miała fioletowe zakończenie. Przy każdym jej ruchu materiał falował, jak 

zboże na wietrze. Górę stanowił idealnie dopasowany stanik, bez 

ramiączek. Jej nagie okryte były tylko jej długimi włosami, które fryzjer 

tylko delikatnie ułożył na szczotkę.  

Ciało Rosalie ubrane było w zieloną długą sukienkę

3

 z rozcięciem do 

połowy lewego uda. Materiał jej stroju też był zwiewny, ale nie tak ją Alice. 

Górę stanowił prosty gorset, a włosy miała związane w luźny koczek z 

kilkoma puszczonymi luźno pasemkami.  

Sukienka

4

 Eleonor była najbardziej strojna. Fioletowa satyna do samej 

ziemi, tak samo ja Rosalie rozcięta na udzie. Różniła się od sukienek jej 

przyjaciółek tym, że od lewego biodra, przez piersi, lewe ramię aż do 

delikatnej tasiemki oplatającą jej wąską szyję, stanowiły fioletowo-złote 

kwiaty. Włosy miała zebrane w gładko zaczesany francuski kok. 

Zaskoczeniem było dla nich, kiedy specjalny wizażysta Marca położył przed 

nimi trzy aksamitne pudełka z napisem Swarovski. Idealnie dopasowana 

biżuteria dopełniła dzieła

5

. Ich partnerzy pojawili się piętnaście minut 

przed rozpoczęciem. Wszyscy trzej mieli dopasowane do sukienek 

kolorystycznie koszule i krawaty. Wielkie wrażenie wywarł na wszystkich 

Black, który miał na sobie garnitur od Gucciego. 

- Pożyczyłem go od Edwarda - Rzucił od niechcenia. Eleonor zamarła. 

Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że dzisiaj na pewno spotka starszego 

Cullena. A myśl, ze jej przyjaciel ma na sobie jego garnitur nie pomogła jej.  

                                                 

2

 

http://i55.tinypic.com/8vw9qu.jpg

 - Sukienka Alice 

3

 

http://i51.tinypic.com/i44iop.jpg

 - Sukienka Rosalie 

4

 

http://i51.tinypic.com/new3ux.jpg

 - Sukienka Eleonor 

5

 

http://i54.tinypic.com/2rwuob4.jpg

 - Biżuteria dziewczyn 

background image

 

- Caleb! - Nachyliła się do niego, kiedy szli w kierunku sali bankietowej - 

Obiecaj mi, że nie zostawisz mnie ani na chwilę samą. Proszę. - Mówiła 

szeptem, tak, aby nikt jej nie usłyszał. 

- Pewnie. Ale dlaczego? - Wchodzili właśnie na salę i jej wzrok od razu 

powędrował do stojącej nieopodal pary. Bella miała na sobie długą błękitną 

sukienkę

6

 z dekoltem we v, a jej włosy falowane i zebrane na prawy bok. A 

stojący obok Edward, podobnie jak pozostali panowie, pasujący do niej 

strój. Ich oczy się spotkały. Eleonor nie potrafiła wyczytać, co czuł na jej 

widok. - Ellie! - Caleb stanął przed nią, zasłaniając tym samym widok na 

mężczyznę - Będzie mi ciężko jego unikać, bo to mój przyjaciel. Ale zrobię to 

dla ciebie. I pomożesz mi bardzo, jeżeli skupisz uwagę na mnie, a nie na 

nim. 

- Postaram się. Co robisz? - Zapytała, kiedy skierował ich w kierunku 

przyszłej Pary Młodej. 

- Miejmy to już z głowy. I tak musimy się z nimi przywitać. Zrobimy to 

szybko i bezboleśnie. To jak odrywanie plastra - Zażartował, a ona 

wybuchnęła śmiechem. 

- Trafiłeś w sedno - Odpowiedziała, mając na myśli to, że oboje byli 

lekarzami. Śmiali się podchodząc do nich. Po krótkim przywitaniu się z 

Bellą w czasie, kiedy Caleb witał się Edwardem, zaczęła się zastanawiać, jak 

powinna przywitać się z Cullenem. Czy powinna ucałować go w policzek, a 

może podać dłoń, a może tylko skinąć głową. Zdecydowała się na druga 

opcję.  

- Edwardzie - Rzuciła wyciągając do niego dłoń. On chwycił ją w swoją i 

nachylił się całując ją delikatnie, patrząc jej w oczy. 

- Eleonor - Odparł puszczając ją. Nie zdążyła nawet wypuścić wstrzymanego 

powietrza, kiedy Caleb chwycił ją ponownie pod rękę. 

                                                 

6

 

http://i54.tinypic.com/2ntjnnm.jpg

 - Sukienka Belli 

background image

 

- Chodź. Musimy przywitać się z resztą. Na razie - Rzucił do "Cullenów", 

odciągając ją od nich. 

- Mówiłam ci już że cię kocham - Wyszeptała mu do ucha, kiedy byli już 

kilka kroków dalej. 

- Nie, mówiłaś, że mnie TYLKO lubisz. - Zachichotał. 

- Jak już to BARDZO LUBIĘ, ale po tej akcji zaczynam cię kochać. - Chichotała 

razem z nim. 

- To może skorzystam z tego przypływu twojej miłości i ci się oświadczę? - 

Spojrzał na nią z poważną miną, ale uniesione kąciki ust go zdradziły. 

Dziewczyna pacnęła go zalotnie, śmiejąc się - Szkoda. A już myślałem, że mi 

się uda. - Nadal się śmiejąc podeszli do reszty gości witając się z nimi. 

Punktualnie o szóstej, na sali pojawili się kelnerzy z tacami zastawionymi 

szampanem. Kiedy wszyscy mieli już w rekach kieliszki, Carlisle wygłosił 

krótki toast na cześć Alice i zaprosił wszystkich do stołu. Nie było 

ustalonych miejsc, dlatego każdy usiadł tam gdzie chciał. Stół był okrągły, 

dzięki temu wszyscy mieli dobry widok na pozostałych gości. Przeszkadzało 

to zwłaszcza Eleonor, która nie miała ochoty patrzeć na pannę Swan i jej 

narzeczonego. Caleb odgadując jej myśli, poprowadził ją do miejsca 

najbardziej oddalonego od nich, ku niezadowoleniu Edwarda.  

Lekarz nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony chciał iść na kolację, 

zwłaszcza, że upierała się przy tym Bella. Ale z drugiej strony, w pamięci 

nadal miał tamten pamiętny dzień, kiedy to masował ciało przepięknej 

fotografki. Co noc śnił o niej, o jej ciele, chciał ją dotykać i całować. Budził 

się mokry i z ciągłą erekcją, którą za wszelką cenę starał się okiełznać. Nie 

pomagała mu w tym nawet Bella, która przez ostatni tydzień przechodziła 

samą siebie, kusząc go i doprowadzając do orgazmu przy każdej możliwej 

okazji. Kiedy stał w sali bankietowej czekając na główne bohaterki 

dzisiejszego wieczoru, był gotów nawet wyjść. Rozważał różne możliwość, 

background image

 

które przerwało wejście Dziedziczek. Pierwszym szokiem dla niego był 

oczywiście wygląd Panny Spencer. Od razu przypomniał sobie ją, leżącą pod 

nim na łóżku, półnagą, jej aksamitną skórę, jej zapach... Nie zdążył 

dokończyć tej myśli, kiedy zobaczył, z kim przyszła. Widok jego najlepszego 

przyjaciela trzymającego jego się, patrzącego jej w oczy, w jego garniturze. 

Nie wiedział, co było dla niego gorsze... Widok ponętnej kusicielki czy 

przyjaciela u jej boku. Kolejną myślą jak go nawiedziła, kiedy szli już do 

stołu, było to, że bardziej mu to przeszkadza niż jej zażyłość z jego własnym 

bratem. Wiedział, że Noah nie jest dla niego żadną konkurencją - 

Konkurencją?- Krzyknął na siebie w myślach - O czym ty myślisz? Nie dość 

ci bagna, w jakie wpadłeś? Za tydzień się żenisz!!! Miałeś o niej zapomnieć. 

Opanuj się!!! - Jego wewnętrzny głos beszczał go w myślach. Ale mimo to 

poczuł się zawiedzony, kiedy para usiadła w najdalszym punkcie od niego, 

gdzie nie miał tak korzystnej możliwości obserwowania ich, nie będąc 

zauważonym.  

Kolacja upłynęła w miłej atmosferze. Dziedziczki cieszyły się, że mają przy 

sobie swoich bliskich. Eleonor brakowało tylko jednego- Demetriego!  

- O czym myślisz? - Z zamyślenia wyrwał ją głos Belli, która przysiadła się 

do niej na kanapie, kiedy wszyscy przenieśli się na sale, porozmawiać w 

luźniejszej atmosferze. 

- Słucham? - Panna Spencer była zaskoczona, że panna Swan przysiadła się 

właśnie do niej, kiedy Caleb poszedł po kolejny kieliszek z szampanem. 

- Posmutniałaś - Wyjaśniła Isabella. 

- To nic takiego. Lepiej opowiedz mi o przygotowaniach do ślubu - Prosząc 

ją o to, wybrała mniejsze zło. Nie chciała opowiadać o swoim ukochanym, a 

wiedziała, że Bella, jak każda panna młoda, zacznie mówić jej o wszystkim 

związanym ze ślubem. Nie słuchała jej, dyskretnie rozglądała się po sali 

background image

 

10 

szukając Caleba i Edwarda. Ten drugi stał w towarzystwie panów, kilka 

metrów od nich, a Caleb właśnie zmierzał do nich. 

- Caleb! Co słychać - Przywitała go Bella. 

- Po staremu. - Rzucił raczej szorstko, zapewne mając w pamięci tamtą 

scenę z Jacobem. 

- To miłe z twojej strony - Zwróciła się do Eleonor - że zaprosiłaś Caleba.  

- Jest moim przyjacielem, dlatego to zrobiłam - Była wkurzona na nią, za to, 

że ośmieliła się powiedzieć cos takiego, ale nie chciała wszczynać zbędnej 

awantury.  

- Przyjacielem? - Zapytała zaskoczona Bella. - Nie jesteście parą? 

- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - Rzucił zirytowany Caleb. 

- A wyglądacie jak para zakochanych - Skomentowała zaskoczona przyszła 

pani Cullen. 

- To zadziwiającej jak pozory moga mylić. - Eleonor spojrzała Calebowi w 

oczy, błagając go, żeby ją stąd zabrał. 

- Tak. Nie wszystko jest tak jasne i klarowne jak twój związek z Edwardem. 

Prawda Bells? - Ciągnął wywód Caleb. Ellie wiedziała, że jego słowa mają 

drugie dno.  

- Tak. - Przyznała, ale w jej oczach można było zauważyć coś, jakby 

wiedziała, co ma na myśli Black. 

- Jacob cię pozdrawia - Rzucił ze złośliwym uśmiechem do Isabelli, która 

zamarła. Wykorzystał jej zaskoczenie, chwycił Eleonor za rękę i pociągnął w 

kierunku miejsca, gdzie stała Alice i Rosalie ze swoimi facetami. 

- Els! - Emmett uśmiechnął się do niej. 

- Zmam ten uśmiech bracie. Co znowu knujesz? - Spojrzała na niego 

podejrzanie. 

- Alice wpadła na genialny pomysł - Zabrała głos Rosalie, trochę mniej 

entuzjastycznie. 

background image

 

11 

- Tak?!  

- Karaoke!!! - Krzyknęła Alice. 

- Zwariowałaś? - fotografka parsknęła śmiechem - Karaoke na wystawnej 

kolacji? 

- No co?! To moja kolacja i mój dom. - Powiedział dumnie panna Cullen - 

Mogę robić, co zechce. Prawda tatusiu? - Zapytała przechodzącego obok 

Carlisla. 

- O co chodzi Mróweczko? 

- Mogę zrobić karaokę? 

- Karaokę? - Zapytał zaskoczony pan domu. - Pewnie! Sam chętnie 

pośpiewam - Wziął córkę w ramiona i pocałował ją w czubek głowy. 

- Lepiej nie tato. Pamiętasz, co było ostatnim razem? 

- Co było ostatnim razem? - Wtrąciła się Esme, stająca obok nadal 

obejmującej się pary. 

- Carlisle i karaokę - Rzucił Jasper. 

- AAAA... Pamiętam. Rano obudził się ze zdartym gardłem. Biedactwo nie 

mówił przez tydzień - Chichotała.  

- Kochanie, nie było tak źle, co? - Objął drugą ręką żonę i dołączył do 

śmiechu pozostałych. Chwile potem cały sprzęt został zainstalowany i 

rozpoczęła się zabawa. Na pierwszy rzut poszły Dziedziczki, śpiewając ich 

ulubioną piosenkę Madonny - Material Girl

7

 w swojej własnej aranżacji. 

Potem Jasper, Emmett, Noah, Edward i Caleb wcielili się w 

New 

Kids On The 

Block, śpiewając Step up step

8

. Prym wiódł o dziwo Emmett, ale pozostali 

                                                 

7

 

http://www.youtube.com/watch?v=MlpEUhkhzkU&feature=related

 - Hilary & Haylie Duff - Material Girls 

8

 

http://www.youtube.com/watch?v=Chdjnro06MI&feature=related

  -  

New Kids on The Block – Step up 

Step [ oni robili to dokładnie tak samo jak w tym klipie, tańczyli i śpiewali, a ten kto zna oryginał wie, że 
każdy z nich śpiewa to co oni dają śpiewać publiczności i to są te słynne solówki ;) Bosze, jak  ja ich 
kochałam… ☺ 

http://www.dailymotion.pl/video/x5ymr_new-kids-on-the-block-step-by-step_music

 - 

oryginalny teledysk ]  
 

background image

 

12 

też dawali radę.  Później rodzice wzięli na tapetę stare piosenki Sinatry i 

Nat'a Cola.  

- Caleb - Zawołała Alice, kiedy Spencerowie zeszli ze sceny - Zaśpiewaj. 

- Nieeee... - Bronił się zaciekle, a Eleonor wpatrywała się w niego 

zaskoczona. Nikt nie był jednak wstanie oprzeć się pannie Cullen i jej 

błagania. Kiedy stanął na prowizorycznej scenie, Alice nachyliła się do 

przyjaciółki. 

- Nie powiedział ci? - Ellie pokiwała głową zaprzeczając - Nie jest tak dobry 

jak Kajusz, ale warto posłuchać. Eleonor nie znała tej piosenki

9

, więc 

wsłuchała się w jej słowa. 

 

Help me lord I thought I found it 

Just like a dream turned out all wrong 

Don't feel the same madness about me now 

Don't feel the hurting when I'm gone.  

 

Jego głos był niski i seksowny. Na ciele Eleonor pojawiła się gęsia skórka. 

 

Don't feel the wonder of the sweetness 

Don't feel the aching need to share 

Don't feel the way I feel without you girl 

Just to fly was in your head.  

 

Spojrzał w jej oczy. 

 

Should I never look into your eyes again 

Should I never want to make the call 

Should I never need you like my only friend 

Should I read the writing on the wall 

                                                 

9

 

http://www.youtube.com/watch?v=J0x14xNA2f4

 Steven Strait – Boomerang [ jakby ktoś nie wiedział to 

właśnie Steven wciela się u mnie w rolę Caleba, czyli śpiewa swoją piosenkę ☺ ] 

background image

 

13 

Czuła, że śpiewa to do niej. Jakby ta piosenka została napisana właśnie dla 

niej. 

 

It's just as simple as a feeling 

Just as simple as these cards 

Why do I feel so god damn complicated 

Don't feel the aching need to share 

 

Nie patrzył na tekst rzucany rzutnikiem na ścianę. Stał na przeciw niej i po 

prostu śpiewał. 

 

It keeps coming back without you 

Like a boomerang through my heart 

And curse that cupid ain't even found me, no 

Into the wound another dart.  

 

Should I never look into your eyes again. 

Should I never want to give my all. 

Should I ever need you like my only friend 

Should I read the writing on the wall.  

 

Zaczął zbliżać się do Eleonor, muzyka zrobiła się ostrzejsza, a co za tym 

idzie, jego głos również. 

 

And all of it seems, 

Hoping our dreams would fall together 

Never to be, 

If only one dream were dreams of love.  

 

Kiedy na nowo melodia uspokoiła się stał już przy niej i chwycił ją za dłoń. 

Wszyscy z zapartym tchem obserwowali tą scenę. 

background image

 

14 

Help me lord I thought I found it. 

Its like a dream turned out all wrong 

Don't feel the same madness about me now 

She loves to hear the sadness in my song...  

 

Kiedy skończył śpiewać, Eleonor miała łzy w oczach. Spojrzała na 

wszystkich w koło, którzy stali wpatrzeni w nich i napotkała wzrok 

Edwarda. Był wściekły. Miał zaciśniętą szczękę i jego oczy zmieniły się z 

soczyście zielonych na praktycznie czarne. Kłopotliwą chwilę przerwał 

Emmett. 

- No stary! Dałeś czadu. Teraz to wszyscy jesteśmy spaleni przy tobie. 

- Nie przesadzaj! To tylko piosenka! - Caleb oddał mikrofon Alice i 

uśmiechnął się do Eleonor. Dziewczyna wycedziła tylko przez zęby. 

- Jeszcze o tym porozmawiamy! 

- Edward! - Usłyszała jak Alice woła swojego brata. - Teraz ty. 

Lekarz miał dwa wyjścia- zostać i zaśpiewać, albo obrócić się na pięcie i 

wyjść. Obie były równie złe. Wiedział, że Alice zrobiła to specjalnie po to, 

aby zemścić się na nim za to, co zrobił jej przyjaciółce. Z drugiej strony to 

Caleb wypowiedział mu wojnę i za nic w świecie nie będzie chciał mu 

odpuścić. Rzucając mu złośliwy uśmiech, podszedł do komputera i od razu 

wystukał idealną piosenkę. Kiedy zabrzmiały pierwsze rytmy piosenki

10

wszyscy zaczęli szeptać, zastanawiając się, dlaczego właśnie tą wybrał.  

- Co on kombinuje? - Zapytała Eleonor Alice. Ta tylko wzruszyła ramionami. 

 

When moonlight crawls along the street 

Chasing away the summer heat 

Footsteps outside somewhere below 

The world revolves I let it go 

                                                 

10

 

http://www.youtube.com/watch?v=9u7hGkL57N8&feature=related

 - Darren Hayes – Insatiable [ dla 

zainteresowanych 

http://www.tekstowo.pl/piosenka,darren_hayes,insatiable.html

 – tłumaczenie ;) ] 

background image

 

15 

We build our church above this street 

We practice love between these sheets 

The candy sweetness scent of you 

It bathes my skin I'm stained by you 

And all I have to do is hold you 

There's a racing in my heart 

I am barely touching you  

 

Słysząc słowa piosenki, Caleb miał ochotę podejść do Edwarda i wywalić go 

ze sceny. Eleonor natomiast zamarła. Po chwili poczuła jak ktoś zaciska jej 

obie dłonie. Wiedziała, że to przyjaciółki są obok niej. Alice rzucała 

gromami w brata, a Rosalie "mówiła" do niego wzrokiem "JUŻ NIE ŻYJESZ".  

- Muszę stąd wyjść - Wyszeptała Ellie. 

- Zostań - Szepnęła Alice - Jak wyjdziesz to tak jakbyś dała za wygraną.  

-Nie daj się, Kochanie. Jesteśmy z tobą.- Dodała Rosalie. 

 

Turn the lights down low 

Take it off 

Let me show 

My love for you 

Insatiable 

Turn me on 

Never stop 

Wanna taste every drop 

My love for you 

Insatiable  

 

Ellie spojrzała na stojącą nieopodal Bellę. Zastanawiała się, czy dziewczyna 

wie, do kogo skierowana jest ta piosenka. Miała nadzieję, że nie domyśli się. 

Edward wcale jej w tym nie pomagał, bo zerkał to na jedną to na drugą, 

background image

 

16 

omijając Alice, Rosalie i Caleba. Wiedział, ze na pewno oberwie mu się za to, 

ale teraz miał to gdzieś.  

 

The moonlight plays upon your skin 

A kiss that lingers takes me in 

I fall asleep inside of you 

There are no words 

There's only truth 

Breathe in Breathe out 

There is no sound 

We move together up and down 

We levitate our bodies soar 

Our feet don't even touch the floor 

And nobody knows you like I do 

The world doesn't understand 

But I grow stronger in your hands  

 

Skupił się na Eleonor. Spojrzał w jej złote oczy, które nawiedzały go w 

snach i myślach od momentu, kiedy uratował ją z rąk Jamesa. Odruchowo 

spojrzał w jego kierunku. 

Dla całej rodziny, a zwłaszcza dla Dziedziczek było zaskoczeniem, kiedy 

stanął w progu Rezydencji z Victorią

11

, młodszą siostrą Belli. Okazało się 

bowiem, że po tamtym spotkaniu w szpitalu, James zakochał się w pięknej 

policjantce i jak tylko opuścił szpital szukał jej po całym Nowym Jorku. 

Ucieszyło to zwłaszcza Eleonor, która pozbyła się jednego z natrętnych 

adoratorów. 

 

 

 

                                                 

11

 

http://i51.tinypic.com/uzo5.jpg

 - Sukienka Victorii 

background image

 

17 

Turn the lights down low 

Take it off 

Let me show 

My love for you 

Insatiable 

Turn me on 

Never stop 

Wanna taste every drop 

My love for you 

Insatiable 

 

We never sleep we're always holdin' hands 

Kissin' for hours talkin' makin' plans 

I feel like a better man 

Just being in the same room 

We never sleep there's just so much to do 

Too much to say 

Can't close my eyes when I'm with you 

Insatiable the way I'm loving you 

 

Edward kontynuował śpiewanie, tym razem patrząc na Caleba.  

Chciałeś wojny? To ją masz - Mówił do niego w myślach. Widział, że 

przyjaciele cały się gotuję - A więc jednak powiedziała ci, co między nami 

zaszło. He - Ciągnął swój wewnętrzny monolog - Ciekawię czy zaszyłeś tak 

daleko jak ja!!! 

 

Turn the lights down low 

Take it off 

Let me show 

My love for you 

Insatiable 

Turn me on 

background image

 

18 

Never stop 

Wanna taste every drop 

My love for you 

Insatiable  

 

Zakończył śpiewanie ponownie wpatrując się w Eleonor. Wiedział, że 

miłość, o której mowa w piosence, to nie do końca to, co czuję. Jest to raczej 

pożądanie. Ale w tej chwili nie miało to znaczenia. Chciał dać nauczkę 

przyjacielowi. I to mu się udało. Korzystając z okazji, że zrobiło się małe 

zamieszanie, do komputera podszedł James z Victorią, którzy próbowali 

swoich sił, jako Nelly i Kelly Rownalnd, śpiewając Dilemme

12

. Alice i Rosalie 

chciały zabrać Edwarda na bok, ale został on otoczony przez resztę rodziny, 

zwłaszcza Swanów. Nie chciały wrzynać awantury przy wszystkich, więc 

odpuściły. Obiecały sobie jednak, że przy pierwszej nadarzającej się okazji 

złapią go w swoje sidła.  

- Ellie, zaśpiewaj! - Zasugerował Emmett - Tak ładnie ci to wyszło na Balu 

rodziców. 

- To nie jest dobry pomysł braciszku. Nie czuję się na siłach. Zwłaszcza przy 

takiej konkurencji. 

- Daj spokój. Dasz radę - Zachęcała ja Rosalie. 

- Dobrze ci to zrobi. - Dodała swoje Alice. 

- No dobra, ale nie sama - Zgodziła się, stawiając warunki. - Caleb! - 

Zawołała przyjaciela, który wszedł właśnie z kieliszkami dla wszystkich. 

- Ej!!! - Krzyknęła na niego Alice - Mamy tu kelnerów. Nie dostaniesz więcej 

za te usługi - Zażartowała, biorą od niego kieliszek. 

- W sumie to szefowo, teraz nieźle zarobisz, więc jakaś podwyżka by się 

przydała. - Oddał tacę kelnerowi i objął Cullenównę ramieniem. 

- Pomyślę o tym! - Zaśmiała się projektantka. 

                                                 

12

 

http://www.youtube.com/watch?v=8WYHDfJDPDc

 – Nelly & Kelly Rowland - Dilemma 

background image

 

19 

- Lepiej myśl intensywnie, bo opowiem Jasperowi jak to w podstawówce... 

- Calebie Black! - Powstrzymała go. Wiedziała, że chłopak zna kilka 

pikantnych historii z jej młodości - Lepiej żebym ja nie zaczęła mówić! - 

Zagroziła mu. 

- Już dobrze. Będę grzeczny - Przytulił Alice podnosząc ją do góry. - Zawsze 

byłaś dla mnie jak siostra.  

- Wiem... Innej nie miałeś. Hehe - Pocałowała go w policzek, kiedy postawił 

ją na ziemi. To była prawda. Zazwyczaj to właśnie Caleb stawał w jej 

obronie w czasach nastoletnich. Czasem nawet udawał jej chłopaka i to z 

nim była na balu na zakończenie szkoły. Wybrała go ze względu na zbyt 

dużą liczbę ofert od innych chłopaków ze szkoły. Dlatego, aby ich pogodzić 

zdecydowała się na seksownego przyjaciela jej starszego brata, czym 

oczywiście wzbudziła sensacje.  

- To, po co mnie wołałyście? - Zapytał po chwili śmiechu. 

- Zaśpiewaj z Ellie - Rzucił do niego Jasper. 

- Ja? 

- Tak ty. - Poparła ich fotografka. - Proszę. 

- No dobra. Masz już pomysł, co to miałoby być? 

- Tak. Pamiętasz jak jednego dnia puściłeś mi taką piosenkę? Śpiewała ją 

chyba Ashlee Simpson

13

 z jakimś facetem? 

- Pamiętam. Chcesz to zaśpiewać? 

- Tak! To albo wcale. 

- Skoro tak? - Podał jej dłoń i poszli do komputera. Szybko znalazł 

wspomnianą piosenkę i ustawił ją w kolejce. Renee Swan kończyła właśnie 

śpiewać Mariah Carrey. 

- Daj czadu Malutka! - Krzyknął na zachętę Emmett, kiedy pierwsze takty 

muzyki wypełniły salę balową.    

                                                 

13

 

http://www.youtube.com/watch?v=zDdFf_GYi7A

 – Steven Strait & Ashlee Simpson – Smart In A Stupie 

Way 

background image

 

20 

Caleb zaczął śpiewać patrząc na nią tak jakby i śpiewał do niej, o niej, dla 

niej. Ellie nieśmiało dołączyła do niego. Stali na wprost siebie, patrząc sobie 

w oczy i uśmiechając się zalotnie. Ich głosy brzmiały nawet lepiej, niż balu z 

Kajuszem. Ona delikatnie i słodko, a on seksownie niskim głosem. 

 

She had eyes like crazy diamonds 

 

Wskazał na swoje oczy i jej 

 

And you ran with feet of clay 

They rolled the windows tight as they would go 

It was a smoggy day 

 

She looked up and asked me if I ever had a lover that I did not betray 

And I turned on the radio and I looked the other way 

She said you're smart, but in a stupid way 

 

Śpiewali ją kiedyś razem sprzątając w stajni, ale wówczas wygłupiali się. I 

tym razem dali się ponieść. Podszedł do niej i podał jej dłoń, a ona chętnie ją 

chwyciła 

 

And this is the price that you pay 

For being smart in a stupid way 

You stand there staring while your lover walks away 

Being smart, in a stupid way 

 

Wziął ją za rękę i okręcił ją w koło. 

The doors they close like eyelids 

The train just pulled away 

 

background image

 

21 

Nachylił się do jej szyi i zaciągnął się jej zapachem.  

 

Sometimes I smell the perfume that she was wearing that day 

And i wonder if there's anyone that i'll ever love in any way 

Maybe I'll grow up and be good someday 

 

Maybe this pain I feel will go away 

 

Ostatnie zdanie zaśpiewali ostrzej. Puścili się i odsunęli od siebie, udając 

obrażonych. Stanęła tyłem do niego, zadzierając nosa. A on pokazywał na 

nią pokazując swoją irytację, jakby chciał pokazać naprawdę ile go kosztuje 

znajomość z dziewczyną. 

 

And this is the price that you pay 

For being smart in a stupid way 

You stand there staring while your lover walks away 

Being smart, 

 

Podszedł do niej, dając za wygraną, obejmując ją ramionami, przytulając do 

jej pleców, nachylając do ucha, jakby chciał jej coś szepnąć do ucha. 

Zaśpiewała, a praktycznie wyszeptała ze śmiechem. 

 

In a stupid way 

 

So why is my heart so hollow 

 

Obróciła się twarzą do niego, stykając swoje czoło z jego. 

 

Why are my dreams so shallow 

 

background image

 

22 

Potarł jej nos swoim 

 

And why don't I ever have anything else to say 

And why is my love so far away 

 

Wydawałoby się, że zaraz się pocałują i Caleb miał taki zamiar, ale Eleonor 

szybko odsunęła się od niego. Dokończyli piosenkę trzymając się za ręce i 

nadal patrząc na siebie, nie zwracając uwagi na pozostałych... Co było 

błędem... 

 

And this is the price that you pay 

For being smart in a stupid way 

You stand there staring while your lover walks away 

Being smart, in a stupid way. 

 

Lokaj zaprowadził Demetiego i Heidi

14

 na salę balową. 

- Daj czadu Malutka! - Akurat, kiedy weszli na nią, usłyszał głos Emmmetta i 

pierwsze takty jakieś piosenki. 

- Karaoke na wystawnej kolacji?- Zapytała Heidi parskając śmiechem. 

- To bardzo w stylu Alice - Wzruszył ramionami i wtedy usłyszał głos 

Eleonor śpiewającej razem z jakimś nieznanym mu facetem. Podszedł bliżej, 

starając się nie rzucać się w oczy.  

- Demetri- Usłyszał jak Heidi go woła. Patrząc na to, co dzieję się na 

prowizorycznej scenie, podszedł do niej.  

- No proszę! - Znajomy głos wyrwał go z szoku, jaki wywołał na nim występ 

ukochanej - Mój kuzynek się zjawił. 

- James? Co ty tu robisz? - Niechętnie podał mu dłoń. 

- Też się cieszę, że cię widzę - Odpowiedział ze sarkazmem w głosie. - 

                                                 

14

 

http://i52.tinypic.com/dyw1ap.jpg

 - Strój Heidi 

background image

 

23 

Towarzyszę najwspanialszej kobiecie na świecie. 

- Jesteś tu z Ellie? - Zdziwił się, czy to możliwe, że zaprosiła jego?  

- Typowe, kuzynie typowe - Dopiero teraz, po tym komentarzu zauważył 

dziewczynę u jego boku. - Demetri, poznaj Victorię. Miłość mojego życia. 

- James, przestań - Zmieszała się - Victoria Swan - Wyciągnęła do niego rękę, 

którą oczywiście ucałował, jak na dżentelmena przystało - Wreszcie cię 

poznałam, Demetri. „J” dużo o tobie opowiadał. 

- Mi również miło. Ale teraz wybaczcie - Spojrzał w kierunku śpiewającej 

pary. To, co zobaczył przykuło jego uwagę na tyle, że musiał tam podejść. 

Stanął z tyłu, tak, żeby Spencerówna nie mogła go zobaczyć. 

- To ona? - Usłyszał szept do ucha. Spojrzał przez ramię i zobaczył 

nachylającą się nad nim Heidi.  

- Taaa... 

- Całkiem niezła - Agentka patrzyła na nią krytycznym wzrokiem, jakby 

oceniała kolejną modelkę na castingu. - A ten to kto? - Wskazała na jej 

estradowego partnera - Niezłe z jego ciacho. 

- Przypuszczam, że Caleb - Kojarząc wszystkie fakty, wybór okazał się 

niemal oczywisty.  

- Nadawałby się do kilku sesji - Panna Swan chwyciła go pod ramię, aby 

mieć lepszy widok. Fotograf nawet nie zwrócił na to uwagi. Stał wpatrzony 

w ich występ. Z każdą wyśpiewaną nutą i przedstawieniem, jakie odgrywali 

stawał się coraz bardziej poirytowany. Nie wiedział, że to, co dzieje się na 

scenie to tylko gra. Wziął to wszystko na serio- słowa piosenki, ich 

spojrzenia, dotyk... Kiedy prawie się pocałowali, z jego ust wymknął się 

cichy pomruk niezadowolenia. 

- No powiem ci Dem... - Skomentowała to Heidi. 

- Zrobisz coś dla mnie Słońce? - Nagle go olśniło, patrząc Heidi w oczy. 

- Jasne, co chcesz... Mam u ciebie dług. - Przytaknęła z uśmiechem na 

background image

 

24 

twarzy. 

- Rób i zgadzaj się ze mną wszystko, co ja. Proszę. 

- Chyba wiem, co masz na myśli, ale po wszystkim będziesz musiał mi 

wszystko wytłumaczyć. - Zgodziła się w momencie, kiedy piosenka się 

skończyła. Chwycił jej przełożoną przez jego ramię dłoń i ruszył w kierunku 

stojącej nieopodal grupki przyjaciół.  

- Demi - Pierwsza zauważyła go Alice. Podbiegła do niego i odpychając 

nieświadomie Heidi wskoczyła na niego, rzucając mu się na szyję. 

- Cześć Alice - Ucałował ją w policzek. - Karaoke? - Zapytał stawiając ją na 

ziemi - Tylko ty możesz to zrobić na wystawnej kolacji. 

- Racja... - Wtrąciła się Heidi, która ponownie przyssała się do boku 

fotografa - Cześć Alice. 

- Heidi?- Cullenówna spojrzała na niego zaskoczona, nie zdążyła nic więcej 

dodać, bo zza jej plecy wyłoniła się Eleonor. 

- Demetri! - Stanęła na przeciw niego. Bała się podejść. Była pewna, że 

widział jej występ po wyglądzie jego twarzy, a widok przywieszonej na jego 

boku dziewczyny tylko potęgował jej strach. Heidi jeszcze bardziej 

przylgnęła do jego boku, jakby czytała jej w myślach. Demetri walczył ze 

sobą. Miał ochotę odepchnąć Swanównę i wziąć Ellie w ramiona. Pocałować 

ją. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Nieświadomy niczego Caleb podszedł do 

nich i od razu objął ją ramionami, całując ją delikatnie w głowę. 

- Tu jesteś Słoneczko. - Rzucił i dopiero potem spostrzegł stojącego na 

przeciw Demetriego. Wiedział jak wygląda, bo fotografka pokazała mu 

zdjęcia i nadal miała jedno na wyświetlaczu komórki. - Oooo... - Nie 

wiedział, co powiedzieć. Szybko puścił Spencerównę, ale wiedział, że było 

już za późno. Żadne z nich nie odzywało się. Ciszę przerwała Alice. 

- Heidi, chodź przedstawię cię reszcie, Caleb - Zwróciła się do chłopaka - 

Mógłbyś rozmontować sprzęt? Emmett i Jasper ci pomogą. A wy - Spojrzał 

background image

 

25 

na Demiego i Eleonor - Chyba powinniście porozmawiać. Idźcie tam - 

Wskazała na drzwi prowadzące na niewielki taras, z którego można było 

wyjść do ogrodu. Heidi spojrzała pytającym wzrokiem na Volturie, a on 

przytaknął, puścił jej rękę i poszła za Alice. Para bez słowa ruszyła we 

wskazanym kierunku. Idąc oboje zastanawiali się, co powiedzieć. 

Dziewczyna przysiadła na kamiennej ławeczce nie patrząc na przyjaciela. 

Czuła się winna i bała się, co on powie i zrobi, martwiła ją zwłaszcza 

obecność tajemniczej dziewczyny u jego boku. Dlaczego Alice nie 

powiedziała jej, że zna dziewczynę, z którą był w Barcelonie. Zwłaszcza po 

tej akcji z telefonem.  

- To był ten cały Caleb? - Z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela. Przez cały 

czas zastanawiał się, co zrobić, co powiedzieć. Był zły na siebie, że po raz 

kolejny dał się jej omotać. Że po raz kolejny miał nadzieję, że tym razem 

będzie już dobrze. Z nadzieją wracał do niej, a ona zepsuła wszystko już w 

pierwszej minucie. Niespodziewanie dopadły go wyrzuty sumienia. Zaczął 

się zastanawiać, jak by było, gdyby dał jej znać, że wraca, to teraz 

przytulałby ją, a nie miał ochoty ja... 

- Skąd wiesz o Calebie? - Zapytała zaskoczona. 

- Nie powiedziały ci, prawda? 

- O czym miały mi powiedzieć? 

- Że dzwoniłem do ciebie tej nocy, co zniknęłaś. Wcale nie wróciłaś wtedy 

do domu. Byłaś z nim, całą noc. Okłamały mnie. - Był coraz bardziej 

zdenerwowany, a długi dzień i podróż potęgowały jego irytacje. 

- To nie tak jak myślisz? - Wstała i krzyknęła. 

- A skąd wiesz, co myślę?! - Sam też już teraz nie kontrolował się - Więc 

powiedź mi jak było. Chociaż raz, powiedz mi, kurwa, prawdę!!! 

- A można wiedzieć, dlaczego się na mnie nadziewasz? - Odbiła piłeczkę - To 

nie ja wyjechałam na drugi koniec świata i nie ja zabawiałam się z jakąś 

background image

 

26 

pierwszą lepszą cizią, która ci się nawinie. 

- Flor nie jest żadną pierwszą lepszą cizią! - Nie wytrzymał. 

- Jaka Flor? - Zapytała zaskoczona. Jej twarz zmieniła się na wściekłą - 

Ahhh... Czyli była jeszcze jakaś inna tak? Heidi ci nie wystarczyła - W oczach 

miała łzy. - Jak śmiesz na mnie krzyczeć, skoro sam jesteś gorszy. 

- Gorszy? Dobre sobie! 

- O co ci, do cholery, chodzi? 

- Niech pomyślę... - Chwycił brodę dłonią stukając palcem w policzek, robiąc 

zamyśloną minę - Nie dalej jak kilka minut temu widziałem cię w ramionach 

innego, prawie całującą go na scenie przy wszystkich - Z każdym słowem 

jego głos stawał się ostrzejszy i groźniejszy, na koniec praktycznie krzyczał 

- Biorąc pod uwagę, że pisałaś mi, że na mnie czekasz i że mnie kochasz, to 

chyba jest dobry powód, żebym się zdenerwował.  

- Już ci mówiłam, że to nie tak jak myślisz - Prychnął na jej słowa, 

przewracając oczami. 

- Daj spokój Ellie. A co z Noah?  

- Nie zmieniaj tematu. Wyzwanie odpuściłam sobie już dawno. Do niczego 

nie doszło. Z nikim nie spałam od tamtego razu. 

- I ja mam w to uwierzyć? 

- A po co miałabym cię kłamać? 

- Bo robisz to już od jakiegoś czasu. Poza tym widziałem ciebie przed chwilą 

z nim. 

- A co z tobą? Heidi i jakaś tam Flor? Spałeś z nimi? - Wpatrywała się w jego 

oczy. Nie musiał odpowiadać, znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jaka 

jest odpowiedź. - Dupek!!! Idiota!!! - Nie wytrzymała i rzuciła się na niego, 

obkładając go pięściami na oślep. Już się nie kontrolował, płakała - A ja 

byłam na tyle głupia, żeby czekać na ciebie. Mogłam się z nim przespać, ale 

background image

 

27 

nie!!! Zrobiłam to dla ciebie. Czekałam... A ty... Kurwa!!! - Obróciła się na 

pięcie i zaczęła biec. 

 

http://www.youtube.com/watch?v=XAxLrQCvFGA

 -

Ashley Makailah-Gravity (By Sara Bareilles)

15

 ] 

 

Słyszała jeszcze jak woła za nią – To nie tak jak myślisz… Kurwa… Znowu 

uciekasz… Typowe – Tylko przez chwilę wahała się czy nie wrócić do niego. 

Kiedy zatrzymała się przed jakimś drzewem opierając się o nie, aby 

wyrównać oddech, spojrzała w kierunku tarasu. Miała nadzieję, że może 

chłopak pobiegnie za nią… nic takiego jednak się nie stało. Była sama, na 

skraju parku. Taras wyglądał na pusty, ale z tej odległości mogła się mylić. 

Rozpłakała się na dobre. Przysiadła pod drzewem, mając w tej chwili gdzieś, 

że ma na sobie sukienkę jednego z największych współczesnych 

projektantów. Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy wstała i ruszyła przed 

siebie. Po raz kolejny chciała się schować. Nie chciała wracać do rezydencji. 

Nie mogła też iść do Caleba, bo przecież jakby nie było to od niego zaczęło 

się to całe zamieszanie. Nie wiadomo, kiedy doszła na plażę. Zdjęła buty i 

chwyciła w dłoń spód sukienki, unoszą ją ku górze. Szła wolno plażą, 

wdychając świeże powietrze, aż doszła do ulubionego drzewa Alice. 

Zrezygnowana przysiadła na jednej z gałęzi, starając się zebrać myśli. 

- Kocham cię, Demi – Wyszeptała.  

 

Kiedy Demetri wrócił na salę, od razu dopadły go Rosalie, Alice i Heidi. 

- Gdzie Ellie? 

- Co się stało? 

- No mów!!! 

On tylko spojrzał na nie i zwrócił się do panny Swan. 

- Ja wychodzę. Wracasz ze mną? Czy zostaniesz? 

                                                 

15

 

http://www.tekstowo.pl/piosenka,sara_bareilles,gravity.html

 - Tłumaczenie 

background image

 

28 

- Zostanę… 

- Jak to wracasz? – Krzyknęła na niego Alice – Gdzie jest Eleonor? 

- Odwalcie się ode mnie!!! – Krzyknął ze złością na nie i już chciał 

wychodzić, kiedy poczuł, że coś ciągnie go za rękaw.  

- Mów, co jej zrobiłeś – To był Rosalie. 

- Co ja jej zrobiłem? – Odpowiedział takim samym ostrym tonem – Co ja jej 

zrobiłem… Hahaha…- Zaczął się śmiać – Ja jej, kurwa nic nie zrobiłem, a 

nawet jeśli to nie wasza sprawa – Spojrzał na nie groźnym spojrzeniem – 

Spytajcie jej… jak ją znajdziecie.  

- Jak to znajdziemy? – Spojrzały po sobie. 

- Zrobiła to, co umie najlepiej… nawrzeszczała na mnie, nie dała sobie nic 

powiedzieć, wysunęła bardzo błędne wnioski, wkurzyła się i uciekła. 

- Jak to? 

- Normalnie, obróciła się na pięcie i pobiegła w stronę ogrodu. 

- I nie zatrzymałeś jej? – Zapytała zaskoczona Alice. 

- Ile razy mam ją jeszcze gonić? Mam tego dosyć, Al… Ile można. To ja 

powinienem uciec z tą widząc to, co robiła z tym całym Calebem. 

- A co ma do tego Caleb? – Rosalie spojrzała na niego zaskoczona. 

- Jak to co? To jej kolejny fagas, z którym się pieprzy.  A jak się znudzi to 

znowu z płaczem wróci do mnie. Mam dość! 

- Demi! – Alice była bliska płaczu. – Mylisz się, Boże jak ty się mylisz… 

- Co? Może źle myślę? Przestań jej bronić, Allie. 

- Nie, Demi, ona ma racje – Rosalie spojrzała na niego kręcąc głową. – 

Między nią i Calebem nic nie ma… oprócz przyjaźni. Chcieli, nie powiem, ale 

Els wycofała się. To, co pisała w mailu do ciebie to była prawda. Ona cię 

kocha i chce być z tobą. Nie było cię tu, nie wiedziałeś jej. Ona zrozumiała. 

- I mam ci uwierzyć tak? Już raz mnie okłamałaś. 

- Jak to? 

background image

 

29 

- Heh… mówiłaś wtedy przez telefon, że wróciła, a ona była z nim… 

okłamałaś mnie i nawet jej o tym nie powiedziałaś. 

- Masz rację, nie powiedziałam ci prawdy. Ale ona po prostu u niego została 

na noc. Do niczego nie doszło. – Broniła jej Cullenówna. 

- Dość… mam dość. Jak mam wam wierzyć? Poza tym to już nie chodzi o 

jednego Caleba, zbyt dużo zostało powiedziane. Nie powiem, ja też nie 

jestem bez winy, ale… 

- Demi! Kochasz ją a ona kocha ciebie. Ochłońcie. Porozmawiajcie na 

spokojnie. – Alice dotknęła jego ramienia, pocierając je z troską.  

- Pewnie tak będzie – Powiedział bardziej do siebie niż do nich. – To był 

zajebiście długi dzień. Marzę o prysznicu i śnie. Pojadę do hotelu. 

Przepraszam Alice. 

- Nie musisz jechać. Zostań.  

- Nie wiem czy to dobry pomysł, Al. Dam Eleonor trochę przestrzeni, niech 

ochłonie. Mi też się przyda.  

- Masz już jakiś zarezerwowany? – Zapytała projektantka. 

- Właściwie to nie, ale przecież to Nowy Jork. 

- Tak. Ale jest przecież Tydzień Mody, więc… 

- Kurcze zapomniałem. – Warknął zdenerwowany. 

- Spokojnie, ja ci załatwię – Alice wyszła ze Sali i wróciła z telefonem. Po 

dziesięciu minutach podała mu adres i namiary, do kogo się zgłosić. 

Pożegnał się i wyszedł.  

- Jestem idiotą, ale kocham cię, Eleonor – powiedział do siebie, wsiadając do 

podstawionego samochodu.  

 

 

 

 

background image

 

30 

Widząc to całe zamieszanie i Caleba majstrującego przy sprzęcie, Edward 

bez zastanowienia podszedł do niego. 

- Co się stało? – Zapytał. 

- A co cię to? – Odburknął wkurzony. 

- Kurwa, Caleb. O co ci chodzi? Masz coś do mnie to mi powiedź. 

- Jakbyś nie wiedział. – Spojrzał na niego znaczącym wzrokiem. 

- Powiedziała ci? – Nie był zdziwiony. 

- Tak. Powiedziała mi. Co ty sobie myślałeś?  

- Nie będę rozmawiał z tobą na ten temat. Po za tym ty też jak widać nie 

potrafiłeś się jej oprzeć – Lekarz nie dał za wygraną. 

- Ale ja nie biorę ślubu za tydzień!!! – Warknął ostrzej. Na co Cullen 

prychnął. Stali na przeciw siebie, ich ciała naprężyły się jak bokserów przed 

walką.  

- Nie miałem zamiaru… 

- Przestań Ed, już ja cię znam i wiem, do czego jesteś zdolny. 

- Nie praw mi tu kazań, bo sam nie jesteś lepszy. 

- I tu się mylisz, tu się mylisz… 

- Tylko mi nie mów, że jej nie przeleciałeś – Zaśmiał się. Caleb nie 

wytrzymał podszedł do niego i chwycił go pięściami za klapy marynarki, 

przyciskając go do ściany. 

- Nie mów tak o niej.  

- Daj spokój, Cal. Znam ją z opowiadań Alice i wiem, co nie co… 

- Tak sądzisz? Nie znasz jej, więc nie wasz się tak o niej mówić. Lepiej 

zatroszcz się o swoją grzeczną i niewinną Bellusię. 

- Od Belli to ty się odpieprz tak? 

- Hahaha… - Zaśmiał się Black, podpuszczając go – Kiedy ty biegałeś za 

Eleonor, twoja narzeczona – rzucił sarkastycznym tonem – Nie próżnowała.  

- Nie waż się tak mówić o Belli – Teraz to on przycisnął go do ściany. 

background image

 

31 

- Tak? To jej się spytaj, co robiła z moim braciszkiem wtedy w „New Moon” i 

po bankiecie dwa tygodnie temu. Aż mi cię żal.  

- A skąd ty wiesz… - Edward zamarł.  

- Miałem przyjemność słyszeć ich rozmowę, a Ellie ma nawet zdjęcia jak 

jesteś zainteresowany wersją wizualną – Zaśmiał się Caleb. Edward 

ignorował fakt, że cokolwiek widział i słyszał o Belli i Jacobie to robił to z 

panną Spencer. 

- O czym ty, kurwa pierdolisz? – Caleb miał na twarzy zadziorny uśmiech i 

do Edwarda doszło, co może sugerować jego przyjaciel. – Sugerujesz, że 

Bella i Jake… - jąkał się i z każdą chwilą docierało to do niego – że oni… 

wtedy… KURWA!!! – Uderzył pięścią w ścianę zaraz obok ramienia Caleba, 

który opierał się o nią z założonymi na piersiach rękoma. – I masz na to 

dowód w postaci zdjęcia? Ale jak? 

- Po konferencji spotkałem się z El, była zdołowana i pojechaliśmy na 

przejażdżkę. Przypadkiem trafiliśmy na nich, na jednej z leśnych dróg… 

- I oni… 

- Tak jakby… To długa historia. Ale rozmawiali o tym, co było w New Monn i 

dali się ponieść na masce jej samochodu. 

- Na masce jej pieprzonego samochodu, który jej kurwa, sam kupiłem?!! - 

Namierzył ją wzrokiem, stojącą z rodzicami i śmiejącą się akurat z jakiegoś 

żartu. Od razu przeleciały mu przed oczami wizje jej podczas seksu i po 

chwili zobaczył wyobrażenie jej i młodego Blacka na masce jej samochodu. 

Nie patrząc na przyjaciela, ruszył w jej kierunku. Wziął ją za rękę i 

pociągnął w kierunku swojego pokoju. 

 

 

 

 

background image

 

32 

Moje kochane czytelniczki! 

Tak jak obiecałam, czas na drugi etap mojego „Konkursu” 

Do rundy finałowej wybrałam trzy propozycje [ kolejność przypadkowa] ;) : 

 

„Starą” fabrykę – In Another Life 

 

Statuę Wolności – Agniesia126 [ błękitna też to sugerowała, ale 

później, dlatego to Aga weszła do finału] 

 

Most Brooklyński – błękitna laguna [ Widzisz Asiu, ty też się 

załapałaś] 

 

Dodatkowo, chciałam dodać jeszcze jedna propozycję- Moją Własną. 

Otóż jak zapewne wiecie, Nate Spencer zaprojektował nowy kompleks WTC 

i w moim ff budynki już stoją. Centralnym punktem w tym kompleksie jest 

fontanna i park. I moja właśnie propozycja to właśnie ten park.  

 

Tak więc, czekam na wasze głosy do 26 grudnia, bo wiecie… muszę jeszcze 

napisać ten rozdziałek. ;) Pozdrawiam! 

 

Rozdział 29 – 25-26 grudnia 

Rozdział 30 i Epilog – 30 grudnia lub 1 stycznia. 

 

Pierwszy rozdział drugiej części PP – ciężko powiedzieć… chciałabym 

trochę odpocząć od Dziedziczek, ale być może wena zmusi mnie do pisania 

;) Dlatego nic nie obiecuję. Pożyjemy- zobaczymy ;)