1
Rozdział 28
„Ile osób może jednak powiedzieć,
że są bezgranicznie szczęśliwe,
że mają choćby jedną ludzką istotę,
której mogą całkowicie zaufać?”
Mario Puzo
„Omertà”
Czwartkowy poranek był jednym z najszczęśliwszych dni w życiu panny
Cullen. Obudziła się w ramionach ukochanego i nie przeszkadzało jej nawet
to, że przyczyną pobudki był natarczywie dzwoniący telefon. Z uśmiechem
na twarzy odebrała.
- Alice kochanie - Usłyszała w słuchawce głos Laurenta, kierownika szwalni.
- Cześć Lauri! - Odpowiedziała słodko, wtulając twarz w nagą klatkę Jasper,
składając na niej delikatne pocałunki.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Alice Cullen? - Zaśmiał się krawiec.
- To przecież ja głupolu - Zachichotała. Spojrzała na twarz Hala, który
pocierał zaspaną twarz, a następnie nachylił się całując ją w głowę.
- Taaa… Po prostu wiem, jaka potrafisz być, kiedy ktoś się budzi, zwłaszcza
tak wcześnie.
- A która jest godzina?
- Dziesiąta Mróweczko, dziesiąta.
- Eeee... To nie tak źle. Coś się stało?
- Nie. To znaczy nie zupełnie. Wiem, że miałaś dzisiaj zostać w domu
szykując się na kolację, ale będziesz musiała jednak przyjechać.
- Skoro musze. Ale stało się coś?
2
- Wszystkiego dowiesz się na miejscu - Jego głos był szalenie poważny, a po
ciele Alice przeszły ciarki. I nie było to spowodowane, delikatnym dotykiem
dłoni na jej nagich plecach.
- Laurent, proszę... - Błagała - Powiedź mi, o co chodzi, bo teraz naprawdę
jestem posrana.
- Oj oj... Nie przystoi tak mówić młoda panno - Droczył się z nią - Przyjedź to
się przekonasz. I zabierz ze sobą dziewczyny. One też są tu potrzebne.
- Laurent!!! - Alice krzyknęła, zrywając się z łóżka, zostawiając
zdezorientowanego Jaspera. - Będę za godzinę i jeżeli nie będziesz stał
przed drzwiami z wyjaśnieniami i obiecuję ci, że twój facet nie będzie miał z
ciebie pożytku do końca roku!!!
- Grozisz mojej parówaczce? - Zapiszczał jak nastolatek przed mutacją.
- Nie tylko jej. Uwierz mi, jestem teraz wkurzona na maksa - Rozłączyła się
biegnąc już do sypialni obok, gdzie spała Eleonor. Wskoczyła na jej łóżko i
bez żadnych ceregieli zdarła z niej kołdrę.
- Wstawaj! Musimy jechać do pracowni.
- Co? Alice? Zostaw!!! - Eleonor broniła się jak umiała, ale wkurzonej Alice
tak nic nie powstrzyma. Po chwili obie leżały już na podłodze, Alice usiadła
na niej okrakiem i zaczęła ją łaskotać.- Allie, przestań! Czyżby noc się nie
udała - mówiła między wybuchami śmiechu - Jasper!!! - Krzyknęła, a
chłopak stanął w drzwiach jej sypialni, wyjąc już zęby. Zmęczona Alice
zeszła z przyjaciółki i położyła się obok niej, próbując złapać oddech. - Coś
kiepsko się spisałeś - Komentowała nadal śmiejąca się Eleonor - Ona nadal
jest niewyżyta. A my tu myślałyśmy, że nie będzie mogła chodzić, aż do
pokazu - Słysząc jej słowa, Alice na nowo wskoczyła na przyjaciółkę i
zaczęła rundę drugą łaskotek. Tym razem Spencerówna nie dała się tak
łatwo i łaskotanie zamieniło się w małe zapasy. Jasper przewrócił na nie
oczami i wrócił do łazienki.
3
- Co tu się dzieje? - Do pokoju wbiegła ubrana w piżamę Rosalie. - Nie macie,
co robić o 10 rano?
- Masz szczęście, że już wstałaś - rzuciła w jej kierunku Alice - Ubieraj się!
Już!!!
- Spokojnie Fidel! - Zaśmiała się Ross, ściągając Cullenównę z przyjaciółki.
- Dzięki Ro!!! - Fotografka wstała z podłogi, poprawiając piżamę.
- Wiecie laski, że do takich zapasów to najlepsze jest błoto albo kisiel - W
drzwiach stał Emmett, zanoszący się śmiechem.
- Zamknij się! - Rzuciły wszystkie trzy w jego kierunku i zaczęły się śmiać.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet- Obrócił się na pięcie i wyszedł.
- To może powiesz nam teraz, dlaczego wywaliłaś mnie tak brutalnie z
łóżka? - Zapytała projektantkę Ellie.
- Musimy jechać do pracowni. Zadzwonił Laurent i mówił, że to bardzo
ważne.
- To, dlaczego nic nie mówisz? - Rosalie już biegła do garderoby.
- Hello!!! Musiałam najpierw wyciągnąć z łóżka tą Śpiącą Królewnę...
- A właśnie! Dlaczego mnie, a nie Ross?
- Bo po pierwsze do ciebie mam bliżej, a po drugie, ona była z Emem, a nie
chciałabym przyłapać ich z samego rana.
- Ej... ja też mogłam być w łóżku... z kimś - Rzuciła obrażona.
- Z kim? Calebem? Czy może z którymś z moich braci? - Odpowiedziała
zaczepnie z szatańskim uśmiechem na twarzy.
- Suka - Odpowiedziała jej Ellie, rzucając w nią poduszką.
- Teraz już wiesz, dlaczego wybrałam ciebie? - Odrzuciła ją z powrotem -
Poza tym dla Ross też mam coś w zanadrzu.
- Co takiego? - Zapytała Rosalie, która wciągała na siebie lniane rybaczki.
- To!!! - Alice rzuciła w nią pękiem kluczy od samochodu. - Prowadzisz!
4
Aktorka skrzywiła się, ale przytaknęła. Po dwudziestu minutach wszystkie
trzy były gotowe i tak jak obiecała Alice, po godzinie były na miejscu. Przed
drzwiami rzeczywiście stał Laurent.
- Widzę, że jednak przestraszyłeś się moich gróźb? - Zażartowała Al całując
go w oba policzki. Laurent pracował dla marki LV od wielu lat. Miał nie
tylko smykałkę do materiałów i nici, ale sam miał też zmysł projektanta i
często służył pomocą początkującym projektantom. Z Alice od razu
przypadli sobie do gustu. Mężczyzna zakochał się w marce Mary Brandon.
Krawiec był zdeklarowanym gejem, afiszującym się z tym na każdym kroku.
Nadal jeszcze trzymała go w ramionach, kiedy przez drzwi wybiegł
przerażony Jared
1
facet Laurenta. Był jednym z najbardziej
rozpoznawalnych modelów. Ich związek wzbudzał wiele emocji, ze względu
na sporą różnicę wieku, prawie 20 lat.
- Zostaw go!!! To nie jego wina - Krzyczał odciągając dziewczynę od swojego
chłopaka. Alice odeszła kilka kroków zanosząc się śmiechem, razem z
przyjaciółkami. Model chwycił w dłoń kroczę swojego kochanka, upadają na
kolana i mówił do niego - Moje maleństwa, moje kochane. Nie pozwolę was
skrzywdzić.- I nie zważając na to, że znajdują się na środku ulicy, ucałował
jego żółte spodnie, dokładnie tam gdzie znajdowały się "klejnoty" Laurenta.
Dziewczyny praktycznie płakały ze śmiechu, kiedy Lauren postawił go na
nogi i zaczęli się kłócić. Kiedy awantura przybierała na sile, postanowiły
wkroczyć i rozdzielić rozentuzjowaną parę.
- Laurent!!! Chyba o czymś zapomniałeś, co? - Krzyknęła Alice, starając się
zwrócić na siebie jego uwagę.
- Tak. Tak, masz rację. Chodźmy- Chwycił dziewczynę pod rękę i rzucając
groźne spojrzenie na partnera wszedł do budynku.
- No powiesz mi wreszcie? - Wypytywała go Alice.
1
Zdjęcia w galerii bohaterów ;)
5
- Nie! Dowiesz się wszystkiego na miejscu. - Wsiedli do windy i zajechali na
ostatnie piętro, gdzie mieściły się gabinety, między innymi jej i Marca.
Zdziwiła się, kiedy krawiec zaprowadził ją wprost do biura jej mentora.
- Marc! Proszę! Zlituj się nade mną. Moje serce nie wytrzyma więcej
niepewności i niespodzianek - Zaskomliła wbiegając w jego rozłożone
ramiona.
- Nie powiedziałeś jej? - Spojrzał zaskoczony na Laurenta, który uśmiechał
się zadowolony z siebie, kiedy przytakiwał mu. - Chodzicie słoneczka za
mną - Jedna ze ścian gabinetu projektanta stanowiły drzwi z matowego
szkła, za którym znajdowała się prywatna pracownia Jacobsa. Projektant
rozsunął je i wprowadził Dziedziczki do ciemnego pomieszczenia. - Mam
dla was niespodziankę. - Powiedział zapalając światła. Na samym środku
stały trzy manekiny, a na nich trzy cudowne sukienki.
- Marc? - Zapytała zaskoczona Alice.
- To właśnie ta niespodzianka. Zrobiłem je specjalnie na dzisiejszą kolację. -
Oznajmił.
- Zabiję cię Laurent. Ale dopiero po pokazie - Rzuciła nie patrząc nawet na
niego. Po szybkich przymiarkach, które oczywiście okazały się zbędne,
biorą pod uwagę zdolności Mistrza, zapakowały suknie do samochodu i
pojechały do domu. Zaskoczeniem dla wszystkich było oświadczenie
najmłodszego z Cullenów, który zakomunikował, że na kolacji pojawi się z
dziewczyną. Spojrzał przepraszającym wzrokiem na Spencerówne, myśląc,
że być może ja tym zranił. Ona jednak ucieszyła się. Od momentu, kiedy
zrezygnowała dobrowolnie z wyzwania, szukała pretekstu, aby odsunąć od
siebie chłopaka.
- A ty, z kim idziesz? - Zapytała szeptem Rosalie, kiedy siedzieli pijąc kawę
na tarasie.
- Zaprosiłam Caleba, a on się zgodził - Odparła uśmiechając się zadziornie.
6
- Aha - Odparła aktorka. Po podwieczorku w rezydencji pojawili się
fryzjerzy i makijażystki. Kolacja zaczynała się o szóstej wieczorem. Pół
godziny przed czasem wszystkie trzy były gotowe.
Alice miała na sobie długą czarną sukienkę
2
z lekkiej tafty, która u spodu
miała fioletowe zakończenie. Przy każdym jej ruchu materiał falował, jak
zboże na wietrze. Górę stanowił idealnie dopasowany stanik, bez
ramiączek. Jej nagie okryte były tylko jej długimi włosami, które fryzjer
tylko delikatnie ułożył na szczotkę.
Ciało Rosalie ubrane było w zieloną długą sukienkę
3
z rozcięciem do
połowy lewego uda. Materiał jej stroju też był zwiewny, ale nie tak ją Alice.
Górę stanowił prosty gorset, a włosy miała związane w luźny koczek z
kilkoma puszczonymi luźno pasemkami.
Sukienka
4
Eleonor była najbardziej strojna. Fioletowa satyna do samej
ziemi, tak samo ja Rosalie rozcięta na udzie. Różniła się od sukienek jej
przyjaciółek tym, że od lewego biodra, przez piersi, lewe ramię aż do
delikatnej tasiemki oplatającą jej wąską szyję, stanowiły fioletowo-złote
kwiaty. Włosy miała zebrane w gładko zaczesany francuski kok.
Zaskoczeniem było dla nich, kiedy specjalny wizażysta Marca położył przed
nimi trzy aksamitne pudełka z napisem Swarovski. Idealnie dopasowana
biżuteria dopełniła dzieła
5
. Ich partnerzy pojawili się piętnaście minut
przed rozpoczęciem. Wszyscy trzej mieli dopasowane do sukienek
kolorystycznie koszule i krawaty. Wielkie wrażenie wywarł na wszystkich
Black, który miał na sobie garnitur od Gucciego.
- Pożyczyłem go od Edwarda - Rzucił od niechcenia. Eleonor zamarła.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że dzisiaj na pewno spotka starszego
Cullena. A myśl, ze jej przyjaciel ma na sobie jego garnitur nie pomogła jej.
2
http://i55.tinypic.com/8vw9qu.jpg
- Sukienka Alice
3
http://i51.tinypic.com/i44iop.jpg
- Sukienka Rosalie
4
http://i51.tinypic.com/new3ux.jpg
- Sukienka Eleonor
5
http://i54.tinypic.com/2rwuob4.jpg
- Biżuteria dziewczyn
7
- Caleb! - Nachyliła się do niego, kiedy szli w kierunku sali bankietowej -
Obiecaj mi, że nie zostawisz mnie ani na chwilę samą. Proszę. - Mówiła
szeptem, tak, aby nikt jej nie usłyszał.
- Pewnie. Ale dlaczego? - Wchodzili właśnie na salę i jej wzrok od razu
powędrował do stojącej nieopodal pary. Bella miała na sobie długą błękitną
sukienkę
6
z dekoltem we v, a jej włosy falowane i zebrane na prawy bok. A
stojący obok Edward, podobnie jak pozostali panowie, pasujący do niej
strój. Ich oczy się spotkały. Eleonor nie potrafiła wyczytać, co czuł na jej
widok. - Ellie! - Caleb stanął przed nią, zasłaniając tym samym widok na
mężczyznę - Będzie mi ciężko jego unikać, bo to mój przyjaciel. Ale zrobię to
dla ciebie. I pomożesz mi bardzo, jeżeli skupisz uwagę na mnie, a nie na
nim.
- Postaram się. Co robisz? - Zapytała, kiedy skierował ich w kierunku
przyszłej Pary Młodej.
- Miejmy to już z głowy. I tak musimy się z nimi przywitać. Zrobimy to
szybko i bezboleśnie. To jak odrywanie plastra - Zażartował, a ona
wybuchnęła śmiechem.
- Trafiłeś w sedno - Odpowiedziała, mając na myśli to, że oboje byli
lekarzami. Śmiali się podchodząc do nich. Po krótkim przywitaniu się z
Bellą w czasie, kiedy Caleb witał się Edwardem, zaczęła się zastanawiać, jak
powinna przywitać się z Cullenem. Czy powinna ucałować go w policzek, a
może podać dłoń, a może tylko skinąć głową. Zdecydowała się na druga
opcję.
- Edwardzie - Rzuciła wyciągając do niego dłoń. On chwycił ją w swoją i
nachylił się całując ją delikatnie, patrząc jej w oczy.
- Eleonor - Odparł puszczając ją. Nie zdążyła nawet wypuścić wstrzymanego
powietrza, kiedy Caleb chwycił ją ponownie pod rękę.
6
http://i54.tinypic.com/2ntjnnm.jpg
- Sukienka Belli
8
- Chodź. Musimy przywitać się z resztą. Na razie - Rzucił do "Cullenów",
odciągając ją od nich.
- Mówiłam ci już że cię kocham - Wyszeptała mu do ucha, kiedy byli już
kilka kroków dalej.
- Nie, mówiłaś, że mnie TYLKO lubisz. - Zachichotał.
- Jak już to BARDZO LUBIĘ, ale po tej akcji zaczynam cię kochać. - Chichotała
razem z nim.
- To może skorzystam z tego przypływu twojej miłości i ci się oświadczę? -
Spojrzał na nią z poważną miną, ale uniesione kąciki ust go zdradziły.
Dziewczyna pacnęła go zalotnie, śmiejąc się - Szkoda. A już myślałem, że mi
się uda. - Nadal się śmiejąc podeszli do reszty gości witając się z nimi.
Punktualnie o szóstej, na sali pojawili się kelnerzy z tacami zastawionymi
szampanem. Kiedy wszyscy mieli już w rekach kieliszki, Carlisle wygłosił
krótki toast na cześć Alice i zaprosił wszystkich do stołu. Nie było
ustalonych miejsc, dlatego każdy usiadł tam gdzie chciał. Stół był okrągły,
dzięki temu wszyscy mieli dobry widok na pozostałych gości. Przeszkadzało
to zwłaszcza Eleonor, która nie miała ochoty patrzeć na pannę Swan i jej
narzeczonego. Caleb odgadując jej myśli, poprowadził ją do miejsca
najbardziej oddalonego od nich, ku niezadowoleniu Edwarda.
Lekarz nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony chciał iść na kolację,
zwłaszcza, że upierała się przy tym Bella. Ale z drugiej strony, w pamięci
nadal miał tamten pamiętny dzień, kiedy to masował ciało przepięknej
fotografki. Co noc śnił o niej, o jej ciele, chciał ją dotykać i całować. Budził
się mokry i z ciągłą erekcją, którą za wszelką cenę starał się okiełznać. Nie
pomagała mu w tym nawet Bella, która przez ostatni tydzień przechodziła
samą siebie, kusząc go i doprowadzając do orgazmu przy każdej możliwej
okazji. Kiedy stał w sali bankietowej czekając na główne bohaterki
dzisiejszego wieczoru, był gotów nawet wyjść. Rozważał różne możliwość,
9
które przerwało wejście Dziedziczek. Pierwszym szokiem dla niego był
oczywiście wygląd Panny Spencer. Od razu przypomniał sobie ją, leżącą pod
nim na łóżku, półnagą, jej aksamitną skórę, jej zapach... Nie zdążył
dokończyć tej myśli, kiedy zobaczył, z kim przyszła. Widok jego najlepszego
przyjaciela trzymającego jego się, patrzącego jej w oczy, w jego garniturze.
Nie wiedział, co było dla niego gorsze... Widok ponętnej kusicielki czy
przyjaciela u jej boku. Kolejną myślą jak go nawiedziła, kiedy szli już do
stołu, było to, że bardziej mu to przeszkadza niż jej zażyłość z jego własnym
bratem. Wiedział, że Noah nie jest dla niego żadną konkurencją -
Konkurencją?- Krzyknął na siebie w myślach - O czym ty myślisz? Nie dość
ci bagna, w jakie wpadłeś? Za tydzień się żenisz!!! Miałeś o niej zapomnieć.
Opanuj się!!! - Jego wewnętrzny głos beszczał go w myślach. Ale mimo to
poczuł się zawiedzony, kiedy para usiadła w najdalszym punkcie od niego,
gdzie nie miał tak korzystnej możliwości obserwowania ich, nie będąc
zauważonym.
Kolacja upłynęła w miłej atmosferze. Dziedziczki cieszyły się, że mają przy
sobie swoich bliskich. Eleonor brakowało tylko jednego- Demetriego!
- O czym myślisz? - Z zamyślenia wyrwał ją głos Belli, która przysiadła się
do niej na kanapie, kiedy wszyscy przenieśli się na sale, porozmawiać w
luźniejszej atmosferze.
- Słucham? - Panna Spencer była zaskoczona, że panna Swan przysiadła się
właśnie do niej, kiedy Caleb poszedł po kolejny kieliszek z szampanem.
- Posmutniałaś - Wyjaśniła Isabella.
- To nic takiego. Lepiej opowiedz mi o przygotowaniach do ślubu - Prosząc
ją o to, wybrała mniejsze zło. Nie chciała opowiadać o swoim ukochanym, a
wiedziała, że Bella, jak każda panna młoda, zacznie mówić jej o wszystkim
związanym ze ślubem. Nie słuchała jej, dyskretnie rozglądała się po sali
10
szukając Caleba i Edwarda. Ten drugi stał w towarzystwie panów, kilka
metrów od nich, a Caleb właśnie zmierzał do nich.
- Caleb! Co słychać - Przywitała go Bella.
- Po staremu. - Rzucił raczej szorstko, zapewne mając w pamięci tamtą
scenę z Jacobem.
- To miłe z twojej strony - Zwróciła się do Eleonor - że zaprosiłaś Caleba.
- Jest moim przyjacielem, dlatego to zrobiłam - Była wkurzona na nią, za to,
że ośmieliła się powiedzieć cos takiego, ale nie chciała wszczynać zbędnej
awantury.
- Przyjacielem? - Zapytała zaskoczona Bella. - Nie jesteście parą?
- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - Rzucił zirytowany Caleb.
- A wyglądacie jak para zakochanych - Skomentowała zaskoczona przyszła
pani Cullen.
- To zadziwiającej jak pozory moga mylić. - Eleonor spojrzała Calebowi w
oczy, błagając go, żeby ją stąd zabrał.
- Tak. Nie wszystko jest tak jasne i klarowne jak twój związek z Edwardem.
Prawda Bells? - Ciągnął wywód Caleb. Ellie wiedziała, że jego słowa mają
drugie dno.
- Tak. - Przyznała, ale w jej oczach można było zauważyć coś, jakby
wiedziała, co ma na myśli Black.
- Jacob cię pozdrawia - Rzucił ze złośliwym uśmiechem do Isabelli, która
zamarła. Wykorzystał jej zaskoczenie, chwycił Eleonor za rękę i pociągnął w
kierunku miejsca, gdzie stała Alice i Rosalie ze swoimi facetami.
- Els! - Emmett uśmiechnął się do niej.
- Zmam ten uśmiech bracie. Co znowu knujesz? - Spojrzała na niego
podejrzanie.
- Alice wpadła na genialny pomysł - Zabrała głos Rosalie, trochę mniej
entuzjastycznie.
11
- Tak?!
- Karaoke!!! - Krzyknęła Alice.
- Zwariowałaś? - fotografka parsknęła śmiechem - Karaoke na wystawnej
kolacji?
- No co?! To moja kolacja i mój dom. - Powiedział dumnie panna Cullen -
Mogę robić, co zechce. Prawda tatusiu? - Zapytała przechodzącego obok
Carlisla.
- O co chodzi Mróweczko?
- Mogę zrobić karaokę?
- Karaokę? - Zapytał zaskoczony pan domu. - Pewnie! Sam chętnie
pośpiewam - Wziął córkę w ramiona i pocałował ją w czubek głowy.
- Lepiej nie tato. Pamiętasz, co było ostatnim razem?
- Co było ostatnim razem? - Wtrąciła się Esme, stająca obok nadal
obejmującej się pary.
- Carlisle i karaokę - Rzucił Jasper.
- AAAA... Pamiętam. Rano obudził się ze zdartym gardłem. Biedactwo nie
mówił przez tydzień - Chichotała.
- Kochanie, nie było tak źle, co? - Objął drugą ręką żonę i dołączył do
śmiechu pozostałych. Chwile potem cały sprzęt został zainstalowany i
rozpoczęła się zabawa. Na pierwszy rzut poszły Dziedziczki, śpiewając ich
ulubioną piosenkę Madonny - Material Girl
7
w swojej własnej aranżacji.
Potem Jasper, Emmett, Noah, Edward i Caleb wcielili się w
New
Kids On The
Block, śpiewając Step up step
8
. Prym wiódł o dziwo Emmett, ale pozostali
7
http://www.youtube.com/watch?v=MlpEUhkhzkU&feature=related
- Hilary & Haylie Duff - Material Girls
8
http://www.youtube.com/watch?v=Chdjnro06MI&feature=related
-
New Kids on The Block – Step up
Step [ oni robili to dokładnie tak samo jak w tym klipie, tańczyli i śpiewali, a ten kto zna oryginał wie, że
każdy z nich śpiewa to co oni dają śpiewać publiczności i to są te słynne solówki ;) Bosze, jak ja ich
kochałam… ☺
http://www.dailymotion.pl/video/x5ymr_new-kids-on-the-block-step-by-step_music
-
oryginalny teledysk ]
12
też dawali radę. Później rodzice wzięli na tapetę stare piosenki Sinatry i
Nat'a Cola.
- Caleb - Zawołała Alice, kiedy Spencerowie zeszli ze sceny - Zaśpiewaj.
- Nieeee... - Bronił się zaciekle, a Eleonor wpatrywała się w niego
zaskoczona. Nikt nie był jednak wstanie oprzeć się pannie Cullen i jej
błagania. Kiedy stanął na prowizorycznej scenie, Alice nachyliła się do
przyjaciółki.
- Nie powiedział ci? - Ellie pokiwała głową zaprzeczając - Nie jest tak dobry
jak Kajusz, ale warto posłuchać. Eleonor nie znała tej piosenki
9
, więc
wsłuchała się w jej słowa.
Help me lord I thought I found it
Just like a dream turned out all wrong
Don't feel the same madness about me now
Don't feel the hurting when I'm gone.
Jego głos był niski i seksowny. Na ciele Eleonor pojawiła się gęsia skórka.
Don't feel the wonder of the sweetness
Don't feel the aching need to share
Don't feel the way I feel without you girl
Just to fly was in your head.
Spojrzał w jej oczy.
Should I never look into your eyes again
Should I never want to make the call
Should I never need you like my only friend
Should I read the writing on the wall
9
http://www.youtube.com/watch?v=J0x14xNA2f4
Steven Strait – Boomerang [ jakby ktoś nie wiedział to
właśnie Steven wciela się u mnie w rolę Caleba, czyli śpiewa swoją piosenkę ☺ ]
13
Czuła, że śpiewa to do niej. Jakby ta piosenka została napisana właśnie dla
niej.
It's just as simple as a feeling
Just as simple as these cards
Why do I feel so god damn complicated
Don't feel the aching need to share
Nie patrzył na tekst rzucany rzutnikiem na ścianę. Stał na przeciw niej i po
prostu śpiewał.
It keeps coming back without you
Like a boomerang through my heart
And curse that cupid ain't even found me, no
Into the wound another dart.
Should I never look into your eyes again.
Should I never want to give my all.
Should I ever need you like my only friend
Should I read the writing on the wall.
Zaczął zbliżać się do Eleonor, muzyka zrobiła się ostrzejsza, a co za tym
idzie, jego głos również.
And all of it seems,
Hoping our dreams would fall together
Never to be,
If only one dream were dreams of love.
Kiedy na nowo melodia uspokoiła się stał już przy niej i chwycił ją za dłoń.
Wszyscy z zapartym tchem obserwowali tą scenę.
14
Help me lord I thought I found it.
Its like a dream turned out all wrong
Don't feel the same madness about me now
She loves to hear the sadness in my song...
Kiedy skończył śpiewać, Eleonor miała łzy w oczach. Spojrzała na
wszystkich w koło, którzy stali wpatrzeni w nich i napotkała wzrok
Edwarda. Był wściekły. Miał zaciśniętą szczękę i jego oczy zmieniły się z
soczyście zielonych na praktycznie czarne. Kłopotliwą chwilę przerwał
Emmett.
- No stary! Dałeś czadu. Teraz to wszyscy jesteśmy spaleni przy tobie.
- Nie przesadzaj! To tylko piosenka! - Caleb oddał mikrofon Alice i
uśmiechnął się do Eleonor. Dziewczyna wycedziła tylko przez zęby.
- Jeszcze o tym porozmawiamy!
- Edward! - Usłyszała jak Alice woła swojego brata. - Teraz ty.
Lekarz miał dwa wyjścia- zostać i zaśpiewać, albo obrócić się na pięcie i
wyjść. Obie były równie złe. Wiedział, że Alice zrobiła to specjalnie po to,
aby zemścić się na nim za to, co zrobił jej przyjaciółce. Z drugiej strony to
Caleb wypowiedział mu wojnę i za nic w świecie nie będzie chciał mu
odpuścić. Rzucając mu złośliwy uśmiech, podszedł do komputera i od razu
wystukał idealną piosenkę. Kiedy zabrzmiały pierwsze rytmy piosenki
10
,
wszyscy zaczęli szeptać, zastanawiając się, dlaczego właśnie tą wybrał.
- Co on kombinuje? - Zapytała Eleonor Alice. Ta tylko wzruszyła ramionami.
When moonlight crawls along the street
Chasing away the summer heat
Footsteps outside somewhere below
The world revolves I let it go
10
http://www.youtube.com/watch?v=9u7hGkL57N8&feature=related
- Darren Hayes – Insatiable [ dla
zainteresowanych
http://www.tekstowo.pl/piosenka,darren_hayes,insatiable.html
– tłumaczenie ;) ]
15
We build our church above this street
We practice love between these sheets
The candy sweetness scent of you
It bathes my skin I'm stained by you
And all I have to do is hold you
There's a racing in my heart
I am barely touching you
Słysząc słowa piosenki, Caleb miał ochotę podejść do Edwarda i wywalić go
ze sceny. Eleonor natomiast zamarła. Po chwili poczuła jak ktoś zaciska jej
obie dłonie. Wiedziała, że to przyjaciółki są obok niej. Alice rzucała
gromami w brata, a Rosalie "mówiła" do niego wzrokiem "JUŻ NIE ŻYJESZ".
- Muszę stąd wyjść - Wyszeptała Ellie.
- Zostań - Szepnęła Alice - Jak wyjdziesz to tak jakbyś dała za wygraną.
-Nie daj się, Kochanie. Jesteśmy z tobą.- Dodała Rosalie.
Turn the lights down low
Take it off
Let me show
My love for you
Insatiable
Turn me on
Never stop
Wanna taste every drop
My love for you
Insatiable
Ellie spojrzała na stojącą nieopodal Bellę. Zastanawiała się, czy dziewczyna
wie, do kogo skierowana jest ta piosenka. Miała nadzieję, że nie domyśli się.
Edward wcale jej w tym nie pomagał, bo zerkał to na jedną to na drugą,
16
omijając Alice, Rosalie i Caleba. Wiedział, ze na pewno oberwie mu się za to,
ale teraz miał to gdzieś.
The moonlight plays upon your skin
A kiss that lingers takes me in
I fall asleep inside of you
There are no words
There's only truth
Breathe in Breathe out
There is no sound
We move together up and down
We levitate our bodies soar
Our feet don't even touch the floor
And nobody knows you like I do
The world doesn't understand
But I grow stronger in your hands
Skupił się na Eleonor. Spojrzał w jej złote oczy, które nawiedzały go w
snach i myślach od momentu, kiedy uratował ją z rąk Jamesa. Odruchowo
spojrzał w jego kierunku.
Dla całej rodziny, a zwłaszcza dla Dziedziczek było zaskoczeniem, kiedy
stanął w progu Rezydencji z Victorią
11
, młodszą siostrą Belli. Okazało się
bowiem, że po tamtym spotkaniu w szpitalu, James zakochał się w pięknej
policjantce i jak tylko opuścił szpital szukał jej po całym Nowym Jorku.
Ucieszyło to zwłaszcza Eleonor, która pozbyła się jednego z natrętnych
adoratorów.
11
http://i51.tinypic.com/uzo5.jpg
- Sukienka Victorii
17
Turn the lights down low
Take it off
Let me show
My love for you
Insatiable
Turn me on
Never stop
Wanna taste every drop
My love for you
Insatiable
We never sleep we're always holdin' hands
Kissin' for hours talkin' makin' plans
I feel like a better man
Just being in the same room
We never sleep there's just so much to do
Too much to say
Can't close my eyes when I'm with you
Insatiable the way I'm loving you
Edward kontynuował śpiewanie, tym razem patrząc na Caleba.
- Chciałeś wojny? To ją masz - Mówił do niego w myślach. Widział, że
przyjaciele cały się gotuję - A więc jednak powiedziała ci, co między nami
zaszło. He - Ciągnął swój wewnętrzny monolog - Ciekawię czy zaszyłeś tak
daleko jak ja!!!
Turn the lights down low
Take it off
Let me show
My love for you
Insatiable
Turn me on
18
Never stop
Wanna taste every drop
My love for you
Insatiable
Zakończył śpiewanie ponownie wpatrując się w Eleonor. Wiedział, że
miłość, o której mowa w piosence, to nie do końca to, co czuję. Jest to raczej
pożądanie. Ale w tej chwili nie miało to znaczenia. Chciał dać nauczkę
przyjacielowi. I to mu się udało. Korzystając z okazji, że zrobiło się małe
zamieszanie, do komputera podszedł James z Victorią, którzy próbowali
swoich sił, jako Nelly i Kelly Rownalnd, śpiewając Dilemme
12
. Alice i Rosalie
chciały zabrać Edwarda na bok, ale został on otoczony przez resztę rodziny,
zwłaszcza Swanów. Nie chciały wrzynać awantury przy wszystkich, więc
odpuściły. Obiecały sobie jednak, że przy pierwszej nadarzającej się okazji
złapią go w swoje sidła.
- Ellie, zaśpiewaj! - Zasugerował Emmett - Tak ładnie ci to wyszło na Balu
rodziców.
- To nie jest dobry pomysł braciszku. Nie czuję się na siłach. Zwłaszcza przy
takiej konkurencji.
- Daj spokój. Dasz radę - Zachęcała ja Rosalie.
- Dobrze ci to zrobi. - Dodała swoje Alice.
- No dobra, ale nie sama - Zgodziła się, stawiając warunki. - Caleb! -
Zawołała przyjaciela, który wszedł właśnie z kieliszkami dla wszystkich.
- Ej!!! - Krzyknęła na niego Alice - Mamy tu kelnerów. Nie dostaniesz więcej
za te usługi - Zażartowała, biorą od niego kieliszek.
- W sumie to szefowo, teraz nieźle zarobisz, więc jakaś podwyżka by się
przydała. - Oddał tacę kelnerowi i objął Cullenównę ramieniem.
- Pomyślę o tym! - Zaśmiała się projektantka.
12
http://www.youtube.com/watch?v=8WYHDfJDPDc
– Nelly & Kelly Rowland - Dilemma
19
- Lepiej myśl intensywnie, bo opowiem Jasperowi jak to w podstawówce...
- Calebie Black! - Powstrzymała go. Wiedziała, że chłopak zna kilka
pikantnych historii z jej młodości - Lepiej żebym ja nie zaczęła mówić! -
Zagroziła mu.
- Już dobrze. Będę grzeczny - Przytulił Alice podnosząc ją do góry. - Zawsze
byłaś dla mnie jak siostra.
- Wiem... Innej nie miałeś. Hehe - Pocałowała go w policzek, kiedy postawił
ją na ziemi. To była prawda. Zazwyczaj to właśnie Caleb stawał w jej
obronie w czasach nastoletnich. Czasem nawet udawał jej chłopaka i to z
nim była na balu na zakończenie szkoły. Wybrała go ze względu na zbyt
dużą liczbę ofert od innych chłopaków ze szkoły. Dlatego, aby ich pogodzić
zdecydowała się na seksownego przyjaciela jej starszego brata, czym
oczywiście wzbudziła sensacje.
- To, po co mnie wołałyście? - Zapytał po chwili śmiechu.
- Zaśpiewaj z Ellie - Rzucił do niego Jasper.
- Ja?
- Tak ty. - Poparła ich fotografka. - Proszę.
- No dobra. Masz już pomysł, co to miałoby być?
- Tak. Pamiętasz jak jednego dnia puściłeś mi taką piosenkę? Śpiewała ją
chyba Ashlee Simpson
13
z jakimś facetem?
- Pamiętam. Chcesz to zaśpiewać?
- Tak! To albo wcale.
- Skoro tak? - Podał jej dłoń i poszli do komputera. Szybko znalazł
wspomnianą piosenkę i ustawił ją w kolejce. Renee Swan kończyła właśnie
śpiewać Mariah Carrey.
- Daj czadu Malutka! - Krzyknął na zachętę Emmett, kiedy pierwsze takty
muzyki wypełniły salę balową.
13
http://www.youtube.com/watch?v=zDdFf_GYi7A
– Steven Strait & Ashlee Simpson – Smart In A Stupie
Way
20
Caleb zaczął śpiewać patrząc na nią tak jakby i śpiewał do niej, o niej, dla
niej. Ellie nieśmiało dołączyła do niego. Stali na wprost siebie, patrząc sobie
w oczy i uśmiechając się zalotnie. Ich głosy brzmiały nawet lepiej, niż balu z
Kajuszem. Ona delikatnie i słodko, a on seksownie niskim głosem.
She had eyes like crazy diamonds
Wskazał na swoje oczy i jej
And you ran with feet of clay
They rolled the windows tight as they would go
It was a smoggy day
She looked up and asked me if I ever had a lover that I did not betray
And I turned on the radio and I looked the other way
She said you're smart, but in a stupid way
Śpiewali ją kiedyś razem sprzątając w stajni, ale wówczas wygłupiali się. I
tym razem dali się ponieść. Podszedł do niej i podał jej dłoń, a ona chętnie ją
chwyciła
And this is the price that you pay
For being smart in a stupid way
You stand there staring while your lover walks away
Being smart, in a stupid way
Wziął ją za rękę i okręcił ją w koło.
The doors they close like eyelids
The train just pulled away
21
Nachylił się do jej szyi i zaciągnął się jej zapachem.
Sometimes I smell the perfume that she was wearing that day
And i wonder if there's anyone that i'll ever love in any way
Maybe I'll grow up and be good someday
Maybe this pain I feel will go away
Ostatnie zdanie zaśpiewali ostrzej. Puścili się i odsunęli od siebie, udając
obrażonych. Stanęła tyłem do niego, zadzierając nosa. A on pokazywał na
nią pokazując swoją irytację, jakby chciał pokazać naprawdę ile go kosztuje
znajomość z dziewczyną.
And this is the price that you pay
For being smart in a stupid way
You stand there staring while your lover walks away
Being smart,
Podszedł do niej, dając za wygraną, obejmując ją ramionami, przytulając do
jej pleców, nachylając do ucha, jakby chciał jej coś szepnąć do ucha.
Zaśpiewała, a praktycznie wyszeptała ze śmiechem.
In a stupid way
So why is my heart so hollow
Obróciła się twarzą do niego, stykając swoje czoło z jego.
Why are my dreams so shallow
22
Potarł jej nos swoim
And why don't I ever have anything else to say
And why is my love so far away
Wydawałoby się, że zaraz się pocałują i Caleb miał taki zamiar, ale Eleonor
szybko odsunęła się od niego. Dokończyli piosenkę trzymając się za ręce i
nadal patrząc na siebie, nie zwracając uwagi na pozostałych... Co było
błędem...
And this is the price that you pay
For being smart in a stupid way
You stand there staring while your lover walks away
Being smart, in a stupid way.
Lokaj zaprowadził Demetiego i Heidi
14
na salę balową.
- Daj czadu Malutka! - Akurat, kiedy weszli na nią, usłyszał głos Emmmetta i
pierwsze takty jakieś piosenki.
- Karaoke na wystawnej kolacji?- Zapytała Heidi parskając śmiechem.
- To bardzo w stylu Alice - Wzruszył ramionami i wtedy usłyszał głos
Eleonor śpiewającej razem z jakimś nieznanym mu facetem. Podszedł bliżej,
starając się nie rzucać się w oczy.
- Demetri- Usłyszał jak Heidi go woła. Patrząc na to, co dzieję się na
prowizorycznej scenie, podszedł do niej.
- No proszę! - Znajomy głos wyrwał go z szoku, jaki wywołał na nim występ
ukochanej - Mój kuzynek się zjawił.
- James? Co ty tu robisz? - Niechętnie podał mu dłoń.
- Też się cieszę, że cię widzę - Odpowiedział ze sarkazmem w głosie. -
14
http://i52.tinypic.com/dyw1ap.jpg
- Strój Heidi
23
Towarzyszę najwspanialszej kobiecie na świecie.
- Jesteś tu z Ellie? - Zdziwił się, czy to możliwe, że zaprosiła jego?
- Typowe, kuzynie typowe - Dopiero teraz, po tym komentarzu zauważył
dziewczynę u jego boku. - Demetri, poznaj Victorię. Miłość mojego życia.
- James, przestań - Zmieszała się - Victoria Swan - Wyciągnęła do niego rękę,
którą oczywiście ucałował, jak na dżentelmena przystało - Wreszcie cię
poznałam, Demetri. „J” dużo o tobie opowiadał.
- Mi również miło. Ale teraz wybaczcie - Spojrzał w kierunku śpiewającej
pary. To, co zobaczył przykuło jego uwagę na tyle, że musiał tam podejść.
Stanął z tyłu, tak, żeby Spencerówna nie mogła go zobaczyć.
- To ona? - Usłyszał szept do ucha. Spojrzał przez ramię i zobaczył
nachylającą się nad nim Heidi.
- Taaa...
- Całkiem niezła - Agentka patrzyła na nią krytycznym wzrokiem, jakby
oceniała kolejną modelkę na castingu. - A ten to kto? - Wskazała na jej
estradowego partnera - Niezłe z jego ciacho.
- Przypuszczam, że Caleb - Kojarząc wszystkie fakty, wybór okazał się
niemal oczywisty.
- Nadawałby się do kilku sesji - Panna Swan chwyciła go pod ramię, aby
mieć lepszy widok. Fotograf nawet nie zwrócił na to uwagi. Stał wpatrzony
w ich występ. Z każdą wyśpiewaną nutą i przedstawieniem, jakie odgrywali
stawał się coraz bardziej poirytowany. Nie wiedział, że to, co dzieje się na
scenie to tylko gra. Wziął to wszystko na serio- słowa piosenki, ich
spojrzenia, dotyk... Kiedy prawie się pocałowali, z jego ust wymknął się
cichy pomruk niezadowolenia.
- No powiem ci Dem... - Skomentowała to Heidi.
- Zrobisz coś dla mnie Słońce? - Nagle go olśniło, patrząc Heidi w oczy.
- Jasne, co chcesz... Mam u ciebie dług. - Przytaknęła z uśmiechem na
24
twarzy.
- Rób i zgadzaj się ze mną wszystko, co ja. Proszę.
- Chyba wiem, co masz na myśli, ale po wszystkim będziesz musiał mi
wszystko wytłumaczyć. - Zgodziła się w momencie, kiedy piosenka się
skończyła. Chwycił jej przełożoną przez jego ramię dłoń i ruszył w kierunku
stojącej nieopodal grupki przyjaciół.
- Demi - Pierwsza zauważyła go Alice. Podbiegła do niego i odpychając
nieświadomie Heidi wskoczyła na niego, rzucając mu się na szyję.
- Cześć Alice - Ucałował ją w policzek. - Karaoke? - Zapytał stawiając ją na
ziemi - Tylko ty możesz to zrobić na wystawnej kolacji.
- Racja... - Wtrąciła się Heidi, która ponownie przyssała się do boku
fotografa - Cześć Alice.
- Heidi?- Cullenówna spojrzała na niego zaskoczona, nie zdążyła nic więcej
dodać, bo zza jej plecy wyłoniła się Eleonor.
- Demetri! - Stanęła na przeciw niego. Bała się podejść. Była pewna, że
widział jej występ po wyglądzie jego twarzy, a widok przywieszonej na jego
boku dziewczyny tylko potęgował jej strach. Heidi jeszcze bardziej
przylgnęła do jego boku, jakby czytała jej w myślach. Demetri walczył ze
sobą. Miał ochotę odepchnąć Swanównę i wziąć Ellie w ramiona. Pocałować
ją. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Nieświadomy niczego Caleb podszedł do
nich i od razu objął ją ramionami, całując ją delikatnie w głowę.
- Tu jesteś Słoneczko. - Rzucił i dopiero potem spostrzegł stojącego na
przeciw Demetriego. Wiedział jak wygląda, bo fotografka pokazała mu
zdjęcia i nadal miała jedno na wyświetlaczu komórki. - Oooo... - Nie
wiedział, co powiedzieć. Szybko puścił Spencerównę, ale wiedział, że było
już za późno. Żadne z nich nie odzywało się. Ciszę przerwała Alice.
- Heidi, chodź przedstawię cię reszcie, Caleb - Zwróciła się do chłopaka -
Mógłbyś rozmontować sprzęt? Emmett i Jasper ci pomogą. A wy - Spojrzał
25
na Demiego i Eleonor - Chyba powinniście porozmawiać. Idźcie tam -
Wskazała na drzwi prowadzące na niewielki taras, z którego można było
wyjść do ogrodu. Heidi spojrzała pytającym wzrokiem na Volturie, a on
przytaknął, puścił jej rękę i poszła za Alice. Para bez słowa ruszyła we
wskazanym kierunku. Idąc oboje zastanawiali się, co powiedzieć.
Dziewczyna przysiadła na kamiennej ławeczce nie patrząc na przyjaciela.
Czuła się winna i bała się, co on powie i zrobi, martwiła ją zwłaszcza
obecność tajemniczej dziewczyny u jego boku. Dlaczego Alice nie
powiedziała jej, że zna dziewczynę, z którą był w Barcelonie. Zwłaszcza po
tej akcji z telefonem.
- To był ten cały Caleb? - Z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela. Przez cały
czas zastanawiał się, co zrobić, co powiedzieć. Był zły na siebie, że po raz
kolejny dał się jej omotać. Że po raz kolejny miał nadzieję, że tym razem
będzie już dobrze. Z nadzieją wracał do niej, a ona zepsuła wszystko już w
pierwszej minucie. Niespodziewanie dopadły go wyrzuty sumienia. Zaczął
się zastanawiać, jak by było, gdyby dał jej znać, że wraca, to teraz
przytulałby ją, a nie miał ochoty ja...
- Skąd wiesz o Calebie? - Zapytała zaskoczona.
- Nie powiedziały ci, prawda?
- O czym miały mi powiedzieć?
- Że dzwoniłem do ciebie tej nocy, co zniknęłaś. Wcale nie wróciłaś wtedy
do domu. Byłaś z nim, całą noc. Okłamały mnie. - Był coraz bardziej
zdenerwowany, a długi dzień i podróż potęgowały jego irytacje.
- To nie tak jak myślisz? - Wstała i krzyknęła.
- A skąd wiesz, co myślę?! - Sam też już teraz nie kontrolował się - Więc
powiedź mi jak było. Chociaż raz, powiedz mi, kurwa, prawdę!!!
- A można wiedzieć, dlaczego się na mnie nadziewasz? - Odbiła piłeczkę - To
nie ja wyjechałam na drugi koniec świata i nie ja zabawiałam się z jakąś
26
pierwszą lepszą cizią, która ci się nawinie.
- Flor nie jest żadną pierwszą lepszą cizią! - Nie wytrzymał.
- Jaka Flor? - Zapytała zaskoczona. Jej twarz zmieniła się na wściekłą -
Ahhh... Czyli była jeszcze jakaś inna tak? Heidi ci nie wystarczyła - W oczach
miała łzy. - Jak śmiesz na mnie krzyczeć, skoro sam jesteś gorszy.
- Gorszy? Dobre sobie!
- O co ci, do cholery, chodzi?
- Niech pomyślę... - Chwycił brodę dłonią stukając palcem w policzek, robiąc
zamyśloną minę - Nie dalej jak kilka minut temu widziałem cię w ramionach
innego, prawie całującą go na scenie przy wszystkich - Z każdym słowem
jego głos stawał się ostrzejszy i groźniejszy, na koniec praktycznie krzyczał
- Biorąc pod uwagę, że pisałaś mi, że na mnie czekasz i że mnie kochasz, to
chyba jest dobry powód, żebym się zdenerwował.
- Już ci mówiłam, że to nie tak jak myślisz - Prychnął na jej słowa,
przewracając oczami.
- Daj spokój Ellie. A co z Noah?
- Nie zmieniaj tematu. Wyzwanie odpuściłam sobie już dawno. Do niczego
nie doszło. Z nikim nie spałam od tamtego razu.
- I ja mam w to uwierzyć?
- A po co miałabym cię kłamać?
- Bo robisz to już od jakiegoś czasu. Poza tym widziałem ciebie przed chwilą
z nim.
- A co z tobą? Heidi i jakaś tam Flor? Spałeś z nimi? - Wpatrywała się w jego
oczy. Nie musiał odpowiadać, znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jaka
jest odpowiedź. - Dupek!!! Idiota!!! - Nie wytrzymała i rzuciła się na niego,
obkładając go pięściami na oślep. Już się nie kontrolował, płakała - A ja
byłam na tyle głupia, żeby czekać na ciebie. Mogłam się z nim przespać, ale
27
nie!!! Zrobiłam to dla ciebie. Czekałam... A ty... Kurwa!!! - Obróciła się na
pięcie i zaczęła biec.
[
http://www.youtube.com/watch?v=XAxLrQCvFGA
-
Ashley Makailah-Gravity (By Sara Bareilles)
15
]
Słyszała jeszcze jak woła za nią – To nie tak jak myślisz… Kurwa… Znowu
uciekasz… Typowe – Tylko przez chwilę wahała się czy nie wrócić do niego.
Kiedy zatrzymała się przed jakimś drzewem opierając się o nie, aby
wyrównać oddech, spojrzała w kierunku tarasu. Miała nadzieję, że może
chłopak pobiegnie za nią… nic takiego jednak się nie stało. Była sama, na
skraju parku. Taras wyglądał na pusty, ale z tej odległości mogła się mylić.
Rozpłakała się na dobre. Przysiadła pod drzewem, mając w tej chwili gdzieś,
że ma na sobie sukienkę jednego z największych współczesnych
projektantów. Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy wstała i ruszyła przed
siebie. Po raz kolejny chciała się schować. Nie chciała wracać do rezydencji.
Nie mogła też iść do Caleba, bo przecież jakby nie było to od niego zaczęło
się to całe zamieszanie. Nie wiadomo, kiedy doszła na plażę. Zdjęła buty i
chwyciła w dłoń spód sukienki, unoszą ją ku górze. Szła wolno plażą,
wdychając świeże powietrze, aż doszła do ulubionego drzewa Alice.
Zrezygnowana przysiadła na jednej z gałęzi, starając się zebrać myśli.
- Kocham cię, Demi – Wyszeptała.
Kiedy Demetri wrócił na salę, od razu dopadły go Rosalie, Alice i Heidi.
- Gdzie Ellie?
- Co się stało?
- No mów!!!
On tylko spojrzał na nie i zwrócił się do panny Swan.
- Ja wychodzę. Wracasz ze mną? Czy zostaniesz?
15
http://www.tekstowo.pl/piosenka,sara_bareilles,gravity.html
- Tłumaczenie
28
- Zostanę…
- Jak to wracasz? – Krzyknęła na niego Alice – Gdzie jest Eleonor?
- Odwalcie się ode mnie!!! – Krzyknął ze złością na nie i już chciał
wychodzić, kiedy poczuł, że coś ciągnie go za rękaw.
- Mów, co jej zrobiłeś – To był Rosalie.
- Co ja jej zrobiłem? – Odpowiedział takim samym ostrym tonem – Co ja jej
zrobiłem… Hahaha…- Zaczął się śmiać – Ja jej, kurwa nic nie zrobiłem, a
nawet jeśli to nie wasza sprawa – Spojrzał na nie groźnym spojrzeniem –
Spytajcie jej… jak ją znajdziecie.
- Jak to znajdziemy? – Spojrzały po sobie.
- Zrobiła to, co umie najlepiej… nawrzeszczała na mnie, nie dała sobie nic
powiedzieć, wysunęła bardzo błędne wnioski, wkurzyła się i uciekła.
- Jak to?
- Normalnie, obróciła się na pięcie i pobiegła w stronę ogrodu.
- I nie zatrzymałeś jej? – Zapytała zaskoczona Alice.
- Ile razy mam ją jeszcze gonić? Mam tego dosyć, Al… Ile można. To ja
powinienem uciec z tą widząc to, co robiła z tym całym Calebem.
- A co ma do tego Caleb? – Rosalie spojrzała na niego zaskoczona.
- Jak to co? To jej kolejny fagas, z którym się pieprzy. A jak się znudzi to
znowu z płaczem wróci do mnie. Mam dość!
- Demi! – Alice była bliska płaczu. – Mylisz się, Boże jak ty się mylisz…
- Co? Może źle myślę? Przestań jej bronić, Allie.
- Nie, Demi, ona ma racje – Rosalie spojrzała na niego kręcąc głową. –
Między nią i Calebem nic nie ma… oprócz przyjaźni. Chcieli, nie powiem, ale
Els wycofała się. To, co pisała w mailu do ciebie to była prawda. Ona cię
kocha i chce być z tobą. Nie było cię tu, nie wiedziałeś jej. Ona zrozumiała.
- I mam ci uwierzyć tak? Już raz mnie okłamałaś.
- Jak to?
29
- Heh… mówiłaś wtedy przez telefon, że wróciła, a ona była z nim…
okłamałaś mnie i nawet jej o tym nie powiedziałaś.
- Masz rację, nie powiedziałam ci prawdy. Ale ona po prostu u niego została
na noc. Do niczego nie doszło. – Broniła jej Cullenówna.
- Dość… mam dość. Jak mam wam wierzyć? Poza tym to już nie chodzi o
jednego Caleba, zbyt dużo zostało powiedziane. Nie powiem, ja też nie
jestem bez winy, ale…
- Demi! Kochasz ją a ona kocha ciebie. Ochłońcie. Porozmawiajcie na
spokojnie. – Alice dotknęła jego ramienia, pocierając je z troską.
- Pewnie tak będzie – Powiedział bardziej do siebie niż do nich. – To był
zajebiście długi dzień. Marzę o prysznicu i śnie. Pojadę do hotelu.
Przepraszam Alice.
- Nie musisz jechać. Zostań.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, Al. Dam Eleonor trochę przestrzeni, niech
ochłonie. Mi też się przyda.
- Masz już jakiś zarezerwowany? – Zapytała projektantka.
- Właściwie to nie, ale przecież to Nowy Jork.
- Tak. Ale jest przecież Tydzień Mody, więc…
- Kurcze zapomniałem. – Warknął zdenerwowany.
- Spokojnie, ja ci załatwię – Alice wyszła ze Sali i wróciła z telefonem. Po
dziesięciu minutach podała mu adres i namiary, do kogo się zgłosić.
Pożegnał się i wyszedł.
- Jestem idiotą, ale kocham cię, Eleonor – powiedział do siebie, wsiadając do
podstawionego samochodu.
30
Widząc to całe zamieszanie i Caleba majstrującego przy sprzęcie, Edward
bez zastanowienia podszedł do niego.
- Co się stało? – Zapytał.
- A co cię to? – Odburknął wkurzony.
- Kurwa, Caleb. O co ci chodzi? Masz coś do mnie to mi powiedź.
- Jakbyś nie wiedział. – Spojrzał na niego znaczącym wzrokiem.
- Powiedziała ci? – Nie był zdziwiony.
- Tak. Powiedziała mi. Co ty sobie myślałeś?
- Nie będę rozmawiał z tobą na ten temat. Po za tym ty też jak widać nie
potrafiłeś się jej oprzeć – Lekarz nie dał za wygraną.
- Ale ja nie biorę ślubu za tydzień!!! – Warknął ostrzej. Na co Cullen
prychnął. Stali na przeciw siebie, ich ciała naprężyły się jak bokserów przed
walką.
- Nie miałem zamiaru…
- Przestań Ed, już ja cię znam i wiem, do czego jesteś zdolny.
- Nie praw mi tu kazań, bo sam nie jesteś lepszy.
- I tu się mylisz, tu się mylisz…
- Tylko mi nie mów, że jej nie przeleciałeś – Zaśmiał się. Caleb nie
wytrzymał podszedł do niego i chwycił go pięściami za klapy marynarki,
przyciskając go do ściany.
- Nie mów tak o niej.
- Daj spokój, Cal. Znam ją z opowiadań Alice i wiem, co nie co…
- Tak sądzisz? Nie znasz jej, więc nie wasz się tak o niej mówić. Lepiej
zatroszcz się o swoją grzeczną i niewinną Bellusię.
- Od Belli to ty się odpieprz tak?
- Hahaha… - Zaśmiał się Black, podpuszczając go – Kiedy ty biegałeś za
Eleonor, twoja narzeczona – rzucił sarkastycznym tonem – Nie próżnowała.
- Nie waż się tak mówić o Belli – Teraz to on przycisnął go do ściany.
31
- Tak? To jej się spytaj, co robiła z moim braciszkiem wtedy w „New Moon” i
po bankiecie dwa tygodnie temu. Aż mi cię żal.
- A skąd ty wiesz… - Edward zamarł.
- Miałem przyjemność słyszeć ich rozmowę, a Ellie ma nawet zdjęcia jak
jesteś zainteresowany wersją wizualną – Zaśmiał się Caleb. Edward
ignorował fakt, że cokolwiek widział i słyszał o Belli i Jacobie to robił to z
panną Spencer.
- O czym ty, kurwa pierdolisz? – Caleb miał na twarzy zadziorny uśmiech i
do Edwarda doszło, co może sugerować jego przyjaciel. – Sugerujesz, że
Bella i Jake… - jąkał się i z każdą chwilą docierało to do niego – że oni…
wtedy… KURWA!!! – Uderzył pięścią w ścianę zaraz obok ramienia Caleba,
który opierał się o nią z założonymi na piersiach rękoma. – I masz na to
dowód w postaci zdjęcia? Ale jak?
- Po konferencji spotkałem się z El, była zdołowana i pojechaliśmy na
przejażdżkę. Przypadkiem trafiliśmy na nich, na jednej z leśnych dróg…
- I oni…
- Tak jakby… To długa historia. Ale rozmawiali o tym, co było w New Monn i
dali się ponieść na masce jej samochodu.
- Na masce jej pieprzonego samochodu, który jej kurwa, sam kupiłem?!! -
Namierzył ją wzrokiem, stojącą z rodzicami i śmiejącą się akurat z jakiegoś
żartu. Od razu przeleciały mu przed oczami wizje jej podczas seksu i po
chwili zobaczył wyobrażenie jej i młodego Blacka na masce jej samochodu.
Nie patrząc na przyjaciela, ruszył w jej kierunku. Wziął ją za rękę i
pociągnął w kierunku swojego pokoju.
32
Moje kochane czytelniczki!
Tak jak obiecałam, czas na drugi etap mojego „Konkursu”
Do rundy finałowej wybrałam trzy propozycje [ kolejność przypadkowa] ;) :
•
„Starą” fabrykę – In Another Life
•
Statuę Wolności – Agniesia126 [ błękitna też to sugerowała, ale
później, dlatego to Aga weszła do finału]
•
Most Brooklyński – błękitna laguna [ Widzisz Asiu, ty też się
załapałaś]
Dodatkowo, chciałam dodać jeszcze jedna propozycję- Moją Własną.
Otóż jak zapewne wiecie, Nate Spencer zaprojektował nowy kompleks WTC
i w moim ff budynki już stoją. Centralnym punktem w tym kompleksie jest
fontanna i park. I moja właśnie propozycja to właśnie ten park.
Tak więc, czekam na wasze głosy do 26 grudnia, bo wiecie… muszę jeszcze
napisać ten rozdziałek. ;) Pozdrawiam!
Rozdział 29 – 25-26 grudnia
Rozdział 30 i Epilog – 30 grudnia lub 1 stycznia.
Pierwszy rozdział drugiej części PP – ciężko powiedzieć… chciałabym
trochę odpocząć od Dziedziczek, ale być może wena zmusi mnie do pisania
;) Dlatego nic nie obiecuję. Pożyjemy- zobaczymy ;)