background image

Tekst pobrano z 

http://e-wangelizacja.waw.net.pl

  

Jest to przedruk z Katolickiego Dwumiesięcznika Społecznej Krucjaty Miłości „Miłujcie się!”  nr 5-8/2001  
[za zgodą redaktora naczelnego w celach ewangelizacyjnych]

 

 

 
Czy Rock jest szkodliwy?!? 
 

Nazywam  się  Tomasz  Budzyński,  mam  39  lat,  żonę  i  dwoje  dzieci.  Od  prawie  17  lat  uprawiam 
zawód  muzyka  rockowego,  śpiewając  w  zespołach  Armia  i  2Tm2,3.  Do  napisania  tych  słów 
skłoniła  mnie  lektura  świadectwa  w  ostatnim  „Miłujcie  się"  oraz  nadesłanych  do  Redakcji  listów             
o muzyce rockowej i jej szkodliwości. 
 
Czy  ktoś  chce  czy  nie,  muzyka  rockowa  jest  dziś  muzyką  młodzieży  i...  starców.  Megagwiazdy 
rocka sprzed 40 lat, tacy na przykład muzycy Rolling Stones mają dziś pod sześćdziesiątkę, trudno 
więc mówić o rocku, że jest muzyką głupiej i rozwydrzonej młodzieży. Rock dzieli się na mnóstwo 
gatunków i stylów, jest stylistycznie niejednorodny i, w zależności od aktualnej mody i światowych 
trendów,  jedni  wykonawcy  są  bardziej  popularni  (tzn.  lansowani  przez  światowe  media,  takie  jak 
np.  MTV),  inni  mniej.  Czy  rock  jest  szkodliwy,  czy  ma  zły  wpływ  na  młodzież?  Moim  zdaniem 
trzeba by się zastanowić, czy może nie tylko rock, ale cała współczesna kultura jest szkodliwa? 
 
Sama  muzyka  jest  tylko  formą,  która  wypełniona  odpowiednim  układem  słów  -  niesie  treść,  staje 
się piosenką. Zapytajmy najpierw, czy sama muzyka może być zła?  
 
To  oczywiste,  że  tzw.  łagodna  muzyka  uspokaja,  a  gwałtowna,  dynamiczna  zmusza  do  tańca, 
wprowadza  w  trans,  w  uniesienie  itd.  To  jest  jasne.  Ale  czy  symfonie  Beethovena,  muzyka 
Wagnera, Strawińskiego, Bartoka, to spokojna muzyka? Nie mogę się zgodzić z tym, że rock jest 
zły,  bo  jest  głośny  i  dynamiczny.  V  Symfonia  Beethovena  albo  Święto  wiosny  Strawińskiego  są 
równie  głośne,  równie  dynamiczne.  Większość  współczesnych  utworów  rockowych  to  piosenki, 
które  niosą  w  sobie  pewne  przesłanie.  Mamy  tu  olbrzymią  rozpiętość  tematyczną:  od  piosenek                
o  Bogu,  miłości  do  buntu,  polityki,  szatana  i  zła.  Może  i  są  gdzieś  jakieś  tajemnicze  przesłania               
(ja tego nie wiem) na płytach Led Zeppelin, teksty, których odczytanie możliwe jest tylko wtedy, 
gdy puści się płytę od tyłu, ale kto słucha płyt w ten sposób? Kto słucha płyt od tyłu, jeżeli obok, na 
półce w większości sklepów, znajdziemy płyty zespołów Marilyn Manson, Decide czy Behemoth, 
wprost  nawołujące  do  przemocy,  narkotyków,  o  wulgarnym  seksie  już  nie  wspomnę,  i  których 
satanizm jest ewidentny, a muzycy tych zespołów wcale się z nim nie kryją. 

Musimy 

przetrzeć 

wreszcie 

oczy 

zdać 

sobie 

sprawę 

tego, 

że 

żyjemy                                                

w okresie wielkich przemian kulturowych, w świecie, który jest anty chrześcijański, a kultura 
lansowana przez „wszechpanujące" media jest – jak mówi Jan Paweł II - kulturą śmierci. 
 
Wybitny  twórca  rockowy,  Nick  Cave,  powiedział  ostatnio  w  wywiadzie,  że  Marilyn  Manson  jest 
bardziej  niebezpieczny,  niż  Britney  Spears.  Mówię  akurat  o  Mansonie,  bo  niedawno  odbył  się                 
w  Polsce  koncert  tego  zespołu.  Z  tej  okazji  otrzymałem  wiele  telefonów  z  różnych  gazet,  radia                 
i  telewizji  z  pytaniem,  czy  należałoby  zakazać  w  Polsce  jego  występów.  Odpowiadałem,  że  już 
samo  postawienie  takiego  pytania  jest  bez  sensu,  no  bo  jak  tu  zakazywać  koncertu,  skoro  płytę 
Mansona  można  sobie  kupić  w  każdym  sklepie  na  rogu  ulicy,  a  teledyski  tego  zespołu  „lecą"                 
w telewizji. Wprowadzić cenzurę? Owszem można, ale to niczego nie zmieni. 
 
Tu chodzi o coś więcej, chodzi o wybór. Wybór między dobrem a ziem. 
 
Ale  co  zrobić,  kiedy  nasze  dzieci  zdają  się  nie  wiedzieć,  gdzie  jest  dobro,                                                   
a  gdzie  zło?  Dla  mnie  w  tym  tkwi  problem,  a  nie  w  tym,  że  jakiś  zespół  śpiewa                                        
o szatanie. Problemem jest to, dlaczego dziecko sięga po taką muzykę, dlaczego siedzi godzinami 
przed telewizorem albo komputerem, wyszukując w internecie stron porno?  
 
Wszystko zaczyna się w rodzinie. Czy współcześnie rodzicom naprawdę zależy na dzieciach? 
Czy  interesujecie  się  nimi  –  czy  wiecie,  czego  słuchają,  co  oglądają,  co  czytają?  Czy  z  nimi 

background image

Tekst pobrano z 

http://e-wangelizacja.waw.net.pl

  

Jest to przedruk z Katolickiego Dwumiesięcznika Społecznej Krucjaty Miłości „Miłujcie się!”  nr 5-8/2001  
[za zgodą redaktora naczelnego w celach ewangelizacyjnych]

 

 

rozmawiacie? W ilu rodzinach można dziś usłyszeć codzienną wspólną modlitwę, modlitwę do 
Ducha Świętego, o dar rozeznania dobra i zła?  
 
To,  że  wasze  dzieci  słuchają  jawnie  satanistycznych  zespołów  i  oglądają  internet  od  najgorszych 
stron, nie oznacza jeszcze, że są zdegenerowane i złe, ale że żyją w duchowej ciemności. No, bo co 
ma oświecać ich życie - telewizor (pomyliliście go z Pismem Świętym!)?  
 
Dlaczego  sięgają  po  takie  płyty?  Bo  nie  ma  prawdziwej  katechezy  chrześcijańskiej,  bo 
chrześcijaństwo  w  większości  rodzin  europejskich  jest  w  zaniku,  albo  nawet  wcale  tu  nie 
zaistniało.  Mówię  o  rodzinie,  bo  to  właśnie  tu  rodzi  się  wiara.  To  ojciec  ma  obowiązek 
przekazać wiarę swoim dzieciom.  
 
Gdzie podziali się ci ojcowie? Jeżeli w domu dziecko nie doświadcza miłości, nie widzi, że rodzice 
się  kochają,  to  jak  ma  uwierzyć,  że  istnieje  jakiś  Bóg,  Bóg,  który  jest  miłością?  Jak  ono  ma 
uwierzyć w miłość, której nigdy nie poznało? Co wasze dziecko słyszy na co dzień? Synu, ucz się, 
studiuj,  poznawaj  języki,  bo  trzeba  odnieść  sukces,  zarobić  pieniądze,  to  jest  najważniejsze  - 
pieniądze!  Co  jeszcze  słyszy?  Ciągłą  krytykę  i  potępianie  wszystkiego,  z  Kościołem  włącznie. 
Czego  się  dziwicie,  że  wasze  dzieci  kontestują  waszą  drobnomieszczańską  postawę,  tę  waszą 
religijność, naskórkową, polegającą tylko na wypełnianiu rytmu świąt, religijność, będącą swoistą 
schizofrenią, bo Kościół sobie, a życie sobie?  
 
Dzieci patrzą na swoich rodziców i nie widzą znaków wiary: miłości i jedności.  
 
Jak  mają  uwierzyć  w  słowa  księdza  na  lekcji  religii,  które  przemieniają  się  w  farsę?  Ksiądz  jest 
bezradny,  bo  do  Chrystusa  nie  można  nikogo  przekonać,  Chrystusa  trzeba  doświadczyć.  Gdzie? 
Najpierw w rodzinnym domu. Czy On tam jest? Czy w waszym domu, matka, ojciec, dziecko, brat, 
siostra jest z Chrystusem? Odpowiedzcie sobie sami. 
Dzieci szukają w muzyce rockowej chociaż namiastki religijności, tajemnicy, namiastki Boga. 
Naiwność  charakterystyczna  dla  tego  wieku  sprawia,  że  tego,  czego  nie  otrzymują  od  ojca, 
szukają na ślepo u idoli.  
 
Gwiazdy show biznesu stają się autorytetami waszych dzieci! Mają zastąpić was - rodziców, mają 
nadać życiu młodego człowieka jakiś kierunek, sens. Czyżbyście chcieli, aby was w tym wyręczyli? 
Tym bardziej, że tacy idole nie dają życia, idole je niszczą. 
 
Ktoś, kto wzrasta w miłości, kto jej doświadcza, nie da się nabrać na brednie wyśpiewywane przez 
Marilyn Manson czy Decide. Ktoś, kto ma wiarę, widzi, że ona jest możliwa, bo u siebie w domu 
ma dowód, że Bóg jest, bo widzi miłość swoich rodziców i wie, że jest kochany. Komuś takiemu 
nie zaszkodzi ani Vader, ani Eminem. Ktoś taki w ogóle nie sięgnie po płyty takich zespołów, bo 
wie, że wyśpiewują kłamstwa. 
 
Jeszcze raz zwracam uwagę, że tu nie chodzi o słowa, słowa, słowa, o lekcje religii - bo rodzice 
wysyłali  przecież  dziecko  na  szkolną  katechezę  –  ale  o  doświadczanie  miłości!  Codzienne, 
powszednie  doświadczanie,  że  miłość  zwycięża  śmierć,  że  cierpienie  ma  głęboki  sens.                      
Tej  wiedzy,  wypływającej  właśnie  z  doświadczania  miłości,  nie  może  człowiekowi  zabrać 
nawet najbardziej przekonujący satanistyczny zespół. 
 
Tymczasem współczesna kultura mówi codziennie, że życie, w którym jest cierpienie nie zasługuje 
na  to,  aby  je  przeżywać.  W  krajach  dobrobytu,  krajach    o  najwyższym  standardzie  życia  istnieje 
najwyższy  wskaźnik  samobójstw  wśród  młodzieży.  Jak  to?  Mają  wszystko!  Są  zdrowi,  piękni, 
wysportowani,  bogaci,  a  nie  widzą  sensu,  aby  dalej  żyć  mając...  naście  lat!  W  krajach 
skandynawskich,  gdzie  wzorowo  odgórnie  (czytaj:  z  pozycji  państwa)  rozwiązuje  się  problemy 

background image

Tekst pobrano z 

http://e-wangelizacja.waw.net.pl

  

Jest to przedruk z Katolickiego Dwumiesięcznika Społecznej Krucjaty Miłości „Miłujcie się!”  nr 5-8/2001  
[za zgodą redaktora naczelnego w celach ewangelizacyjnych]

 

 

socjalne, istnieje największa w Europie scena muzyki black metal... Ale tam liczba praktykujących 
chrześcijan wynosi ok. 1%. 

Rodzice! Nawróćmy się! Marilyn Manson nie jest w stanie wyrządzić krzywdy komuś, kto jest 
chrześcijaninem,  ale  człowieka,  który  nie  zna  Boga,  może  zabić!  Nawróćmy  się,  bo  nasze 
dzieci czekają na naszą miłość, czekają, aby zobaczyć w nas Chrystusa! Nie ma piękniejszego 
widoku  dla  dziecka,  nie  ma  większego  szczęścia,  kiedy  widzi,  jak  jego  rodzice  okazują  sobie 
miłość! Bóg kocha ciebie i chce mieszkać w twoim domu, razem z tobą i twoimi dziećmi. 
 
A dlaczego masz nie interesować się, czego Twój syn słucha? Zależy Ci na nim? To powiedz mu,                  
że  Soulfly  jest  lepsze  niż  Marilyn  Manson,  że  Bad  Brains  jest  lepsze  niż  Nausea  –  niech  sam  się 
przekona.  Naprawdę,  aby  się  „wyżyć"  twoje  dziecko  nie  musi  sięgać  po  satanistyczne  granie,  bo 
2Tm2,3,  Houk,  Supertones,  P.O.D.,  Jaffa  Namuel,  Boba  Marleya  i  innych  też  można  kupić                         
w sklepie! Odwagi! 

 
 

Tomasz Budzyński