background image

TIGER SHIFTERS 01 

ONCE UPON A TIGER 

KAT SIMONS 

 

 

Nieoficjalne tłumaczenie dla: TequilaTeam 

Przekład: bdomelek 

Korekta: malwina1916 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 1 

 

– Idioci. 

Alexis Tarasowa wydała niskie, gardłowe warknięcie, wyczuwając zapach 

pięciu  …  nie  sześciu  samców  tygrysa,  którzy  wtargnęli  na  jej  terytorium.  Nie 

mogła  jeszcze  stwierdzić  kim  byli,  ale  w  jej  obecnym  stanie,  ich  obecność 

uruchamiała jej głębokie instynkty. 

Złe instynkty. 

To  była  jej  przestrzeń.  Żaden  samiec  nie  mógł  się  tu  pojawić  bez  jej 

zgody. A takiego pozwolenia nie dała. Miała gdzieś to, że była w rui, albo, że jej 

ciało było jednym surowym kłębkiem potrzeby i pożądania. Nie brała udziału w 

biegu i nikt jej do tego nie zmusi. 

Jeśli  będzie  musiała  pobić  większość  z  nich  na  krwawą  miazgę,  aby 

wyrazić w ten sposób swoje zdanie na ten temat, zrobi to. 

Stała  w  swojej  ludzkiej  formie,  na  ganku  swojego  małego  domku  w 

Catskills  i  ze  skrzyżowanymi  ramionami  na  piersi,  wpatrywała  się  w  drzewa. 

Mimo,  iż  księżyc  w  pełni  oświetlał  polanę  przed  jej  domem,  las  po  drugiej 

stronie  był  czarny  jak  smoła.  Była  otoczona  przez  pomarańczowe,  złote  i 

czerwone  liście,  które  czyniły  ten  obszar  Nowego  Jorku,  pięknym  o  tej  porze 

roku,  ale  teraz  widoczne  były  tylko  odcienie  szarości  i  czerń.  Gdyby  była 

zwykłym człowiekiem, nie byłaby w stanie zobaczyć zbyt wiele pod drzewami. 

W postaci tygrysa, w tej ciemności widziała wszystko dokładnie. 

Jednakże,  nie  kłopotała  się  zdejmowaniem  swoich  luźnych  dżinsów  i 

flanelowej koszuli, żeby ułatwić przemianę. Aby wyrazić swoje zdanie, zmierzy 

się z nimi w swojej ludzkiej postaci. Po dwunastu latach pracy jako Tropiciel – 

jedyny  żeński  Tropiciel  –  nie  musiała  być  w  postaci  tygrysa,  żeby  stawić  im 

czoło.  Była  trenowana  przez  swojego  wuja,  żeby  stać  się  najbardziej  zabójczą, 

pośród  elitarnych  stróżów  Prawa  Tygrysów.  Poświęciła  większość  swojego 

życia, by stać na straży praw swoich ludzi, polując na niebezpieczne tygrysy i w 

background image

razie  potrzeby  zabijając  je.  Nikt  jej  do  niczego  nie  zmuszał  –  nawet  do 

Partnerskiego Biegu. 

Samce zbliżały się szybko, ale ostrożnie. Już teraz mogła ich słyszeć. Nie 

podejmowali  żadnej  próby  ukrycia  swojej  obecności.  Jej  cichy  pomruk 

podryfował przez nieruchome powietrze. 

Alexis  w  zasadzie,  nie  była  przeciwna  godowemu  rytuałowi  parowania. 

Bieg  ocalił  jej  lud  przed  autodestrukcją.  Dwa  wieki  temu,  liczba  rodzących  się 

samic  spadła  tak  znacząco,  że  pozostawiła  ich  na  krawędzi  wymarcia.  Z 

desperacji,  samce  zaczęły  toczyć  wiele  walk,  gwałcąc  –  czasami  zabijając  – 

samice.  Sytuacja  wciąż  się  pogarszała,  do  czasu,  aż  starszyzna,  przywódcy  jej 

ludu, wprowadzili nowe prawo. 

Podczas  rui,  samica  ucieka  przed  grupą  samców,  pozwalając  się  załapać 

jednemu z nich i spędzić z nią ten okres. W ciągu tych trzech dni, para uprawia 

tak  dużo  seksu,  jak  to  tylko  możliwe.  Jeśli  samica  zajdzie  w  ciążę,  dostają 

pozwolenie  na  sparowanie  –  albo  na  zawarcie  trwałego  małżeństwa  lub 

pozostanie  razem  na  tak  długo,  jak  zechcą.  Jeśli  samica  nie  zajdzie  w  ciążę, 

musi  ponownie  wziąć  udział  w  Biegu.  Tygrysica  może  być  wybrana  ponownie 

przez tego samego lub innego samca, ale dopóki nie zajdzie w ciążę, musi ciągle 

brać udział w Biegu. 

Ten  rytuał  ocalił  lud  Alexis.  Nie  było  więcej  grupowych  gwałtów  i 

wyzwań  na  śmierć  i  życie  wśród  samców.  Wskaźnik  urodzeń  samic,  był  nadal 

bardzo  niski,  a  jej  lud  wciąż  był  na  skraju  wyginięcia  i  poszukiwano  jakiegoś 

sposobu na przetrwanie, ale przynajmniej sytuacja już się nie pogarszała. 

Ale  ona  była  Tropicielem.  Egzekutorem  praw  jej  ludu.  Wymagała 

pewnego  poziomu  lęku  i  szacunku  ze  strony  innych  tygrysów,  aby  mogła 

wykonywać  swoją  pracę.  A  konieczność  uruchomienia  jednego  z  nich,  stała  w 

sprzeczności  z  każdym  instynktem,  jaki  posiadała,  nawet  jeśli  mogła 

zdecydować, kto ją złapie. 

Nie uciekała. Walczyła. Nie była ścigana. To ona ruszała w pościg. 

background image

Starszyzna popierała jej decyzję o rezygnacji z parowania. Nie wiedziała, 

dlaczego  te  samce  myślały,  że  mogą  unieważnić  decyzję  rady  i  zmusić  ją  do 

tego. Tak naprawdę, nie dbała o to. Nie miała zamiaru poddać się ich presji. 

Gdyby  zaszła  w  ciążę,  podczas  tego  całego  Biegu  Partnerów,  zostałaby 

zmuszona do rezygnacji z pracy. To nie było coś, co była gotowa zrobić i może 

nigdy  nie  będzie,  ponieważ  jedynemu  mężczyźnie,  z  którym  chciałaby  założyć 

rodzinę, zakazano parowania. 

Wypuściła  miękki  oddech  i  starała  się  nie  myśleć  o  śmiesznej  tęsknocie, 

jaką  czuła  do  Victora  Romanova.  Nie  mogła  go  mieć.  I  nikt,  poza  nim,  nawet 

nie  zbliżył  się,  do  rozbudzenia  jej  zainteresowana.  Pragnęła  go  od  lat,  ale  nie 

było im to pisane. To sprawiało, że rezygnacja z Biegu, była łatwa. 

Zmusiła  się  do  skupienia  na  swoim  gniewie  i  tych  głupich  pieprzonych 

prześladowcach  na  jej  ziemi.  Dekoncentracja  teraz  mogłaby  spowodować  jej 

krzywdę.  Chłodny  jesienny  wiatr  przyniósł  jej  bogaty  zapach  otaczającego  ją 

lasu,  wilgotnej  ziemi,  słodko  ostrego  poszycia  lasu,  ziemistą  mieszankę  buku  i 

klonu z odrobiną kory sosnowej, słaby zapach kilku małych ssaków, odważnych 

na tyle, żeby odwiedzać jej terytorium … i ostry kęs piżma, samca tygrysa. 

Skrzywiła się. 

Kiedy  wyczuła  ich  bliżej,  pozwoliła  swojemu  rykowi  rozprzestrzenić  się 

między  drzewami,  jako  ostrzeżenie  i  wyzwanie.  Dwa  z  pięciu  tygrysów 

odpowiedziało  miękkimi  sapiącymi  odgłosami.  Marszcząc  brwi,  badała 

otaczającą  ciemność.  Pięciu.  Ale  była  pewna,  że  było  ich  sześciu.  Gdzie  był 

teraz szósty? 

Pozwoliła  swoim  zmysłom  rozprzestrzenić  się, starając  się  odnaleźć  tego 

szóstego,  ale  pojawienie  się  pozostałych,  podzieliło  jej  uwagę.  Trzy  tygrysy 

syberyjskie oraz dwa bengalskie wyszły z lasu, tworząc półkole wokół przedniej 

części  domu.  Zmrużyła  oczy  i  pozwoliła,  aby  ich  charakterystyczny  zapach 

dotarł  do  niej,  starając  się  ich  zidentyfikować.  Każdy  z  nich  posiadał  unikalną 

kombinację  kociego  piżma  i  skomplikowany  splot  feromonów,  który  był 

background image

niemożliwy  do  opisania  w  ludzkich  słowach.  Gdyby  musiała,  opisałaby  je  jako 

rodzaj  indywidualnej  mieszanki  przypraw,  ale  niektóre  z  tych  „przypraw” 

właściwie nigdy nie istniały. 

Znała dwóch napastników. 

Jeden  Syberyjczyk,  Nick  Jameson,  był  jej  kolegą,  Tropicielem  i  do  tej 

chwili  uważała  go  za  pewien  rodzaj  przyjaciela.  A  przynajmniej,  kolegę, 

darzącego  ją  szacunkiem.  Była  bardziej  niż  tylko  trochę  zaskoczona,  że  był 

częścią tego wszystkiego, jako że nigdy nie okazywał jej żadnego szczególnego 

zainteresowania – nie więcej niż w stosunku do innych samic. 

Drugi,  Bengalczyk,  który  nazywał  się  Dev  Gupta,  to  była  całkiem  inna 

sprawa.  Narzucał  się  jej  przez  ostatnie  dwa  lata.  Pomimo  jej  upomnień, 

kontynuował  przystawianie  się  do  niej,  kiedyś  zrobił  się  tak  agresywny,  że 

musiała  zwichnąć  mu  ramię,  aby  jasno  postawić  sprawę.  Od  tego  czasu,  nie 

zbliżał się do niej, ale nie była zaskoczona widząc go tutaj. 

Obserwowała  pozostałe  trzy  tygrysy  i  sądziła,  że  rozpoznaje  jeszcze 

jednego  z  Syberyjczyków.  Wydawał  się  dziwnie  znajomy.  Spotkała  wiele 

tygrysów  w  trakcie  swojej  pracy,  szczególnie  dla  Amerykańskiego  Związku 

Starszyzny  w  Zachodniej  Wirginii.  Odkąd  siedziba  rządu  jej  ludu  została 

przeniesiona  do  Stanów,  Związek  obserwował  stały  przepływ  tygrysów, 

przybywających  na  spotkanie  ze  starszyzną  albo  miał  do  czynienia  z 

politycznymi  i  prawnymi  kwestiami.  Mogła  spotkać  go  tam  w  pewnym 

momencie, ale nie mogła przypomnieć sobie jego ludzkiej twarzy lub nazwiska. 

Dwaj pozostali, byli dla niej obcy, więc upewniła się, żeby zapamiętać ich 

niepowtarzalny  zapach.  Skierowała  na  każdego  z  nich  swój  wzrok,  pozwalając 

zobaczyć  im  swój  gniew,  irytację  i  kompletny  brak  strachu.  Pozwoliła,  aby 

następny, delikatny warkot wypełnił powietrze. 

Las zamilkł. Powietrze pozostało nieruchome i zimne. Alexis dopasowała 

swój  spokój  do  otoczenia  –  niebezpieczny  drapieżnik  w  niej  czekał,  żeby  jej 

przeciwnicy zmienili się pierwsi. 

background image

Wreszcie, Nick, cofnął się do tyłu i przemienił się. Skupiała swoją uwagę 

na grupie, kiedy czekała, aż skończy. Proces ten trwał tylko kilka minut, co było 

oznaką  silnego  samca.  Odnotowała  ten  fakt,  spychając  go  w  głąb  umysłu,  aby 

użyć go w walce, która nadejdzie. 

–  Alex.  –  powiedział  Nick,  kiedy  się  wyprostował.  Miał  ponad  metr 

osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, kudłatą brązowe włosy i ciemne niebieskie 

oczy.  Był  umięśnionym,  wyszkolonym  wojownikiem,  tygrysem,  którego  nie 

wolno było lekceważyć. 

– Nick. Musisz się wytłumaczyć. 

Tak  szybko,  jak  wypowiedziała  te  słowa,  jej  dziecinna  część  chciała  je 

powtórzyć  z  silnym  kubańskim  akcentem,  imitacją  często  powtarzanego  tekstu 

Desi  Arnaz  z  serialu  I  Love  Lucy,  ale  oparła  się  temu  impulsowi.  To  nie  był 

właściwy moment, aby zaprezentować jej dziwne poczucie humoru. 

– Wiesz, dlaczego tu jesteśmy. – powiedział Nick. 

– Wiecie, że nie biorę udziału w biegu. 

– Miałaś już swój mały bunt, Alex. 

Uniosła brwi na jego protekcjonalny ton, ale poza tym, nie skomentowała 

tego. 

– Co sprawia, że jesteś zwolniona od tej zasady naszych ludzi? – zapytał.– 

Nie ma wystarczającej ilości samic, abyś mogła mieć pozwolenie na rezygnację 

z parowania. 

– Ja. Nigdy. Nie biorę. Udziału. W Biegu. 

Pomimo  jej  nacisku,  jej  hormony  osiągnęły  wysoki  poziom,  a  jej  skóra 

była pełna energii od napływających wrażeń. Dreszcze nieproszonego pożądania 

przetoczyły się wzdłuż jej nerwów, ostrzejsze niż jej złość. Obecność tak wielu 

gotowych  samców,  pogarszało  sytuację.  Nie  była  niewolnikiem  swojego  cyklu 

rozrodczego, ale zmieniał jej pragnienie w sposób, w który mogło być trudno go 

kontrolować. 

Potrzeba 

partnera 

pozostawiała 

ją 

zawsze 

stanie 

podenerwowania  i  pobudzenia.  Zazwyczaj  uciekała  przed  tą  potrzebą  przez 

background image

poderwanie  ludzkiego  mężczyzny  i  wzięcie  go  do  łóżka  na  trzy  dni.  Ale  kiedy 

lata  mijały,  wszystko,  czego  teraz  chciała,  to  tarzać  się  na  swoim  własnym 

terytorium, sama, tak długo, aż ta desperacja przeminie. 

–  Żadna  samica  nie  ma  pozwolenia  na  uniknięcie  Biegu.  –  powiedział 

Nick,  zbliżając  się  o  dwa  kroki  do  jej  ganku.  Tygrysy,  stojące  za  nim 

przemieniły  się  cicho,  niskie  pomruki  i  warczenie  powitały  jego  komentarz. 

Nastąpiło najeżenie futra i niewielka korekta postawy. 

Alexis  zwróciła  baczną  uwagę  na  zajęte  przez  nich  pozycje  i  rozmiary, 

automatyczne  opracowując  strategie,  zarówno  defensywne,  jak  i  ofensywne. 

Zimne  powietrze  otarło  się  o  jej  skórę,  kiedy  jej  zmysły  były  w  gotowości. 

Rozplotła  ramiona  i  pozwoliła  im  zwisać  luźno  po  bokach,  swobodnie  i  w 

gotowości. Następnie utrzymując spojrzenie Nicka, powtórzyła bardzo dobitnie. 

– Ja nie biorę udziału w Biegu. 

Tygrysy  ruszyły  do  przodu.  Alexis  przygotowała  się  do  ataku,  a  potem 

wyczuła  szóstego  tygrysa,  tego,  którego  trop  straciła,  który  zbliżał  się  z  lewej 

strony,  z  tyłu  jej  chaty.  Przeklęła,  odwróciła  się  częściowo  w  stronę  nowego 

zagrożenia,  a  szósty  tygrys,  niewyraźna  plama  pomarańczowego,  białych  i 

czarnych pasów, wskoczył na polanę pomiędzy nią a pozostałe tygrysy. 

Stawiając im czoła. 

Wszyscy  zamarli.  Alexis  zamrugała  kilkakrotnie,  kiedy  zdała  sobie 

sprawę  z  faktu,  że  ten  nowoprzybyły  tygrys  stanął  pomiędzy  nią  i  samcami. 

Chwilę później złapała jego zapach. 

Victor Romanov. 

Jej  puls  przyspieszył.  Mieszanka  paniki,  szoku  i  potrzeby  owinęła  się 

ciasno wokół jej piersi, jak obręcz. Jedyny mężczyzna, na którego punkcie była 

czuła, jedyny jakiego kiedykolwiek pragnęła … 

Co  on  tu  robił?  Zwłaszcza  teraz,  kiedy  potrzeba  partnera  wzywała  i 

krążyła w niej tak mocno, że ledwo mogła oprzeć się pokusie, aby wciągnąć go 

background image

ośrodka.  Jak  mogła  się  skupić,  jak  mogła  walczyć  z  innymi,  z  Viktorem,  jako 

potężnym rozproszeniem? 

Zacisnęła  zęby  i  pracowała  nad  spowolnieniem  pulsu.  Zapyta  go  o  to 

później.  W  tej  chwili  musiała  sobie  poradzić  z  bardziej  bezpośrednim 

zagrożeniem. 

Nick, nadal w ludzkiej formie, wpatrywał się w niego. 

– Victor – powiedział cicho. – To nie jest twoja walka. Ona musi pobiec. 

Starszyzna powiedziała, że ona nie może już dłużej unikać swojego obowiązku, 

jaki ma względem swoich ludzi.  

To była nowa wiadomość dla Alexis, ale wystarczyła, aby szok odciągnął 

jej uwagę, od bliskości Victora. 

– Co? Elizaveta nigdy by się na to nie zgodziła. 

Elizaveta  Chernikowa,  jedyna  samica  w  szeregach  starszyzny,  była 

również jej sponsorem, jako Tropiciela. I najbliższa roli matki, odkąd zmarli jej 

rodzice. 

– Miała odmienne zdanie. – przyznał Nick. – Ale została przegłosowana. 

Zbyt długo unikałaś Biegu. Nasi ludzie cię potrzebują. 

– Służę naszym ludziom. Jako Tropiciel. 

– Teraz potrzebujemy cię, żeby się rozmnażać. 

–  Nie  jestem  tylko  chodzącą  macicą.  –  warknęła,  jej  gniew  sprawił,  że 

uniosły się jej włosy na karku i ramionach. Podeszła do krawędzi ganku. 

– Są inne samice. Znajdźcie je i bądźcie szczęśliwi. Ja nie pobiegnę. 

Czterej,  wciąż  w  postaci  tygrysa,  zaczęło  ponownie  podchodzić  do 

przodu.  Victor  obniżył  nieznacznie  zad,  przygotowując  się  do  skoku.  Jego 

milczenie  sprawiało  niesamowite  wrażenie  pośród  innych  posapywań  i  niskich 

warczeń.  Zbliżające  się  tygrysy,  zawahały  się.  Kiedy  ich  hormony  czyniły  ich 

odważnymi  względem  niej,  ich  instynkty  nie  opuściły  ich  zupełnie,  w  obliczu 

wyczerpującej psychicznie, ciszy Victora. 

Uśmiechnęła się do Nicka. 

background image

– Mogłabym się rozprawić z wami wszystkimi. Wiesz o tym. Zasłużyłam 

uczciwie na swoją reputację. 

Spojrzała na Victora, a następnie z powrotem na Nicka. 

– Ale czy naprawdę chcesz zmierzyć się z nami obojgiem? 

– On jest uszkodzony, wadliwy. Nie wolno mu cię mieć. – prychnął Nick. 

– Nie wolno mu brać udziału w Biegu. 

–  Jeśli  chcecie  walki,  dostaniecie  ją,  ale  nie  zostanę  zmuszona  do 

kopulacji. Nie ważne, co mówi starszyzna. 

Popatrzyła na niego. 

–  Nie  powinieneś  tego  ciągnąć,  Nick.  Jeśli  kiedykolwiek  zdecyduję,  że 

chcę partnera, nie będziesz nawet brany pod uwagę. 

– Zobaczymy. 

Posłał jej uśmiech, który mogłaby uznać za atrakcyjny, a nawet seksowny, 

gdyby  nie  była  tak  rozwścieczona.  Ale  nie  była  zainteresowana  Nickiem,  więc 

patrzyła  po  prostu  na  niego  bez  reakcji,  czekając,  aby  zdecydował  o  swoim 

losie. 

Pewny  siebie  grymas  jego  ust,  zmienił  się  w  delikatne  skrzywienie. 

Zerknął  na  Victora  ponownie,  a  następnie  z  powrotem  na  nią.  W  końcu,  wydał 

charczący dźwięk  i odwrócił się w stronę  lasu. Pozostałe tygrysy, zawahały się 

ale po chwili dołączyły do niego, znikając w ciemności. 

Czekała  przez  dłuższą  chwilę,  przysłuchując  się  ich  wycofywaniu. 

Odeszli na tyle daleko, że nie mogła już ich zobaczyć ani wyczuć zapachu. Ale 

nie  miała  złudzeń,  co  do  tego,  że  odeszli  na  dobre.  To  był  dopiero  pierwszy 

dzień  jej  okresu  rui.  Miała  jeszcze  przed  sobą  kolejne  dwa  dni,  które  musiała 

przetrwać.  Jeśli  Nick  mówił  prawdę  i  starszyzna  naprawdę  wydała  pozwolenie 

samcom  na  zmuszenie  jej  do  Biegu,  wiedziała,  że  te  dwa  dni  nie  przyniosą  jej 

spokojnego wypoczynku, na jaki liczyła. 

– Pieprzony Bieg Partnerski. – mruknęła. Następnie spojrzała na Victora. 

background image

Odwrócił  się  do  niej  i  usiadł,  cierpliwie  ją  obserwując.  Był  pięknym 

tygrysem,  jego  grube  pomarańczowe  futro  i  czarne  paski,  wyglądały  pięknie  w 

blasku  księżyca,  a  jego  ciemne  oczy  były  duże  i  poważne.  Jako  człowiek  był 

równie  przystojny  i  przykuwający  uwagę.  Coś  czego  starała  się  nie  brać  pod 

uwagę, ani o tym myśleć. 

Nie udało jej się. Nie mogła przestać wyobrażać sobie, jak wyglądałby po 

przemianie, kiedy byłby cudownie nagi i tak przepysznie blisko. To był dopiero 

drugi  raz,  kiedy  widziała  go  w  postaci  tygrysa,  ale  nigdy  nie  znalazła  się  w 

pobliżu,  kiedy  zmieniał  postać,  więc  nigdy  nie  miała  przyjemności  oglądać  go 

bez ubrania. Teraz, to było wszystko, o czym mogła myśleć. Jej ciało pulsowało 

z  potrzeby,  a  każda  jej  komórka  była  skupiona  na  nim.  Tak  długo  opierała  się 

swojemu pociągowi do niego. Lata zaprzeczeń wróciły, żeby ugryźć ją w tyłek. 

Jej obrona opadła, a jego obecność niepokoiła ją. 

Jego cała uwaga była skupiona na niej, jego zainteresowanie wywoływało 

w  niej  niewielkie  dreszcze,  których  była  świadoma.  Jej  żołądek  zacisnął  się, 

kiedy  gorąco  przetoczyło  się  przez  jej  ciało.  Zacisnęła  mięśnie  ud,  usiłując 

opanować rosnący ból pomiędzy nogami. Cholera. Był jedynym tygrysem, który 

mógł  wywrócić  do  góry  nogami  jej  każdą  obronę.  Po  co,  do  diabła  on  się  tu 

zjawił? 

Przełknęła silne pragnienie i zmusiła się do myślenia. 

Musieli  porozmawiać.  Mógł  jej  powiedzieć,  czy  starszyzna  naprawdę 

podjęła  decyzję,  żeby  zmusić  ją  do  wzięcia  udziału  w  biegu.  Pragnęła  się 

również  dowiedzieć,  dlaczego  się  tu  pojawił,  chociaż  przebywanie  blisko  niej, 

kiedy była w okresie rui, było potencjalnie niebezpieczne. 

Jednak rozmowa z Victorem  wymagała czegoś do pisania, dla niego. Był 

niemy, ale nie głuchy. Kiedy miał cztery lata, miał miejsce jakiś atak, ale nigdy 

nie  rozmawiała  z  nim  na  temat  szczegółów.  Spośród  wszystkich  opowieści, 

które krążyły na jego temat, nie była nawet pewna, które z nich były prawdziwe. 

background image

Wszystko,  co  wiedziała  na  ten  temat,  to  że  nie  mówił  od  czasu  ataku,  więc 

zawsze komunikował się z nią poprzez zapisywanie wiadomości. 

Mogła  użyć  języka  migowego,  który  ćwiczyła  od  lat  w  tajemnicy. 

Widziała, jak on używa go w rozmowie ze swoją matką i raz z innym samcem. 

Rzadko  migał publicznie, ale świadomość, że  może to  robić, wystarczyła, żeby 

rozpoczęła  naukę  tego  języka.  Jednak  nigdy  tak  naprawdę,  nie  używała  go  w 

rozmowie  z  kimkolwiek,  więc  nie  była  pewna,  czy  będzie  mogła  prowadzić 

prawdziwą rozmowę z Victorem. 

Co wywołało jej kolejne zmartwienie. Nie  miała pojęcia, jak by się czuł, 

gdyby zaczęła, w rozmowie z nim, używać języka migowego. Wydawało się, że 

tak rzadko go używa. Czy uznałby to za inwazję na jego prywatność, a może za 

zbyt  osobiste,  gdyby  po  prostu  zaczęła  z  nim  rozmawiać  w  języku  migowym? 

Przyznanie  się  do  tego,  że  potrafi  migać,  mogło  zdradzić  jej  obsesję  na  jego 

punkcie.  Pomysł  ujawnienia  tego,  wywołał  w  niej  uczucie  nieśmiałości  i 

niepewności.  Nie  wiedziała,  co  Victor  do  niej  czuje.  Ujawniając  swoje  uczucia 

teraz, kiedy jej ruja pozostawiała ją tak podatną … 

Nie.  Nie  była  gotowa  na  stopień  intymności,  który  sugerowałoby  użycie 

języka migowego. Jeszcze nie teraz. Może nigdy. 

Wskazała na jego ogromne łapy. 

–  Równie  dobrze  możesz  się  przemienić,  dzięki  czemu  będziemy  mogli 

porozmawiać. Nie możesz nimi pisać. Myślę, że mam w środku jakiś długopis i 

notatnik.  

Weszła  do  domu,  dając  mu  chwilę  prywatności  na  przemianę,  a  sobie 

kilka minut, aby uspokoić przyspieszone bicie swojego serca. 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 2 

 

Ku  zaskoczeniu  Alexis,  Victor  stanął  w  wejściu,  zaledwie  kilka  minut 

później. Przełknęła i starała się na niego nie gapić. Był wspaniały, umięśniony i 

szczupły,  z  odpowiednią  ilością  owłosienia,  porastającego  jego  ludzkie  ciało. 

Ostro  rzeźbione  rysy  twarzy,  powinny  nadawać  mu  surowy  wygląd,  ale  jakimś 

sposobem  wyglądał  przez  to  bardziej  atrakcyjnie.  Czarne  oczy,  krótko  ścięte 

ciemne  włosy  i  seksowny  półuśmiech,  sprawiały,  że  jej  mięśnie  brzucha 

zaciskały się, a wszystko to razem powodowało szybsze bicia jej serca. 

Nigdy  nie  przebywała  w  pobliżu  Victora  w  okresie  swojej  rui.  W 

rzeczywistości,  pogodziła  się  ze  świadomością,  że  jej  obsesja  na  jego  punkcie 

nie miała przyszłości, starała się nigdy nie spędzać z nim czasu sam na sam. Był 

szefem  działu  techników,  odpowiedzialnych  za  bezpieczeństwo  związku 

starszyzny, dlatego ich drogi często się krzyżowały. Ale zawsze dbała o to, żeby 

ktoś był wokół, aby powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś głupiego. 

Niestety, nie zawsze jej się to udawało. 

Przywołała  ostatnie  wspomnienie,  gdy  dosłownie  wpadła  na  niego  w 

korytarzu, w siedzibie związku, kiedy była zbyt głęboko pogrążona w myślach, 

by  zważać  na  swoje  otoczenie.  Przytrzymał  ją  za  ramiona,  kiedy  próbowała 

złapać  równowagę.  Ten  kontakt  wysłał  dreszcz  pożądania,  przeszywający  jej 

ciało,  zmuszając  ją  do  cofnięcia  się  tak  szybko,  jak  mogła,  a  następnie 

wypowiedzenia przeprosin. 

Wyjął notes z tylnej kieszeni dżinsów i napisał.  

– Nic ci nie jest? 

–  Wszystko  w  porządku.  Zadanie,  które  wykonuję  ma  na  mnie  …– 

Wzruszyła ramionami. – Jest trudne. 

– Chodzi o przyjaciela? 

– Nie. Nic w tym stylu. 

background image

Popełniła błąd patrząc w górę, aby dokończyć zdanie i na chwilę złowiła, 

w głębokiej ciemności, jego nieruchome spojrzenie. Jej żołądek zakołysał się w 

zawrotnej  przyjemności,  nawet  wtedy,  gdy  jej  serce  zacisnęło  się.  Przełykając 

ślinę, powiedziała. 

–  Coś  niedobrego  dzieje  się  z  tygrysem,  którego  ścigam.  Zaczął 

prześladować dzieci. 

– Jako człowiek, czy tygrys? 

– Człowiek. 

– Stanowi zagrożenie. 

– Dokładnie. 

Zagrozi to  ich  ludowi, jeśli zostanie odkryty przez  ludzi. Jako jej cel, dla 

niej  również  stanowił  on  zagrożenie,  istniało  prawdopodobieństwo,  że  nie  jest 

przy zdrowych zmysłach, gdyby zaczął polować na dzieci. 

– Czy już kogoś skrzywdził? 

–  Nie.  Na  całe  szczęście. Chociaż  dwukrotnie  podszedł  za  blisko.  Muszę 

go szybko znaleźć. 

– Potrzebujesz pomocy? 

Wyprostowała  się.  Nikt  nie  proponował  jej  pomocy.  Nie,  odkąd  złożyła 

przysięgę  Tropiciela.  Ale  wyglądało  na  to,  że  mówi  poważnie.  A  pod 

powierzchownością,  którą  zwykle  prezentował,  wyczuła  silną  intensywność, 

której  tylko  ktoś  głupi,  rzuciłby  wyzwanie.  Jego  milczenie  było  wystarczająco 

zastraszające, ale po raz pierwszy, ujrzała w nim niebezpieczne ostrze. 

A  on  oferował  jej  pomoc.  Ten  gest  dotknął  ją  w  sposób,  którego  się  nie 

spodziewała.  Nagle,  stała  się  świadoma  tego,  że  byli  sami  i  jak  desperacko  go 

pragnęła. 

– Dam sobie radę. 

Nawet,  kiedy  to  mówiła,  jej  puls  przyspieszył  i  miała  problemy  z 

mówieniem głośniejszym niż szept. 

– Wiem. Ale gdybyś mnie potrzebowała, jestem tutaj. 

background image

Jej  puls  dudnił  głośno  w  uszach,  kiedy  czytała.  Czy  mógł  to  usłyszeć? 

Czy  zdawał  sobie  sprawę  jak  bardzo  go  potrzebowała  –  nie  tylko  dla  samego 

polowania?  Zorientowała  się,  że  wpatruje  się  w  jego  usta.  Ogarnęła  ją  chęć 

pochylenia się i posmakowania go. 

Alexis, zamrugała wracając do rzeczywistości i uświadomiła sobie, że po 

raz kolejny wpatruje się w usta Victora. Tym razem, w pobliżu nie było nikogo, 

żeby im przeszkodzić i powstrzymać ją od ulegnięcia wieloletniemu pragnieniu. 

Podczas  tego  ostatniego  spotkania,  członek  jego  zespołu  techników, 

potrzebował  jego  uwagi,  więc  pospiesznie  odszedł,  pozostawiając  ją  bez  tchu. 

Wyprowadziła  sprawiającego  kłopoty  tygrysa  z  trochę  większą  agresją,  niż 

zrobiłaby  to  normalnie.  A  potem  wzięła  wolne,  by  uciec  w  tutejsze  góry,  żeby 

tarzać się z frustracji, z powodu konieczności oparcia się jedynemu mężczyźnie, 

jakiego pragnęła. 

A  teraz  Victor  był  tutaj.  Pomiędzy  nimi  nie  było  nikogo.  A  jej  hormony 

jeszcze bardziej pogarszały sprawę. 

Jego  nagie  ciało,  również  nie  pomagało  w  utrzymaniu  jej  kontroli,  która 

wisiała na bardzo cienkiej nici. 

Skinęła w stronę swojej sypialni. 

–  Jestem  pewna,  że  mam  coś  wystarczająco  dużego,  co  będzie  na  ciebie 

pasować. 

Zwykle trzymała pod  ręką kilka zapasowych rzeczy dla braci Chernikov, 

jedynych  samców,  którzy  mieli  pozwolenie  na  przebywanie  na  jej  terytorium. 

Victor zmieściłby się w ubrania najstarszego chłopca. 

Skinął  głową  i  przespacerował  się  swobodnie  przez  jej  mały  salon  do 

dużej sypialni, która usytuowana była po lewej stronie chaty. 

Żeby  powstrzymać  się  od  gapienia  na  jego  tyłek,  odwróciła  się  w  stronę 

kominka  i  podsyciła  płomienie.  Nie  potrzebowali  ciepła.  Nie  było  aż  tak 

chłodno  –  zwłaszcza  dla  ich  rodzaju,  z  ich  wysokim  metabolizmem  –  ale  nie 

lubiła używać wieczorami generatora, jeśli nie było jej to potrzebne, więc ogień 

background image

był  jedynym  źródłem  światła  w  pomieszczeniu.  Każde  światło  było  lepsze  od 

przebywania  z  Victorem  w  ciemności.  Ciemność  wybaczała  błędy.  W 

ciemności,  łatwo było  udawać, że  mogłaby  go  mieć. Gdyby pozwoliła sobie  na 

wybranie  jakiegoś  pomieszczenia  do  podjęcia  działania,  poszłaby  za  nim  do 

swojej sypialni i wykorzystała jego nagość. 

Chociaż starszyzna zabroniła mu wzięcia partnerki. A ona była w okresie 

rui.  Gdyby  się  z  nim  teraz  pieprzyła,  ryzykowała  zajście  w  ciążę  –  i 

sprowadziłaby na nich oboje gniew starszyzny. 

Wpatrywała  się  w  otwarte  drzwi  swojej  sypialni.  Nie  mogła  mu  tego 

zrobić.  Albo  raczej,  nie  chciała  mu  tego  robić.  W  tej  chwili  trudno  jej  było 

myśleć o czymś innym, poza swoją potrzebą przespania się z nim. 

Czemu, u diabła, był tutaj? 

Wciągnęła  głęboki  oddech,  starając  się  uspokoić  szybkie  bicie  swojego 

serca, tylko po to, by uderzył w nią jego wyraźny i pyszny zapach. Cholera, jak 

on  dobrze  pachniał.  Piżmem,  samcem,  śladową  ilością  czegoś  ziemistego  i 

niemożliwą do opisania mieszanką feromonowych „przypraw”, które zostawiały 

posmak na jej języku i przenikały jej zmysły. 

Była teraz o wiele bardziej przewrażliwiona na jego punkcie. 

Cholera. Dlaczego, dlaczego, dlaczego on tu był? 

Jej bardzo czułe  uszy wyłapały  dźwięk  materiału prześlizgującego się po 

jego ciele, kiedy się ubierał. Och, to było zbyt wiele, żeby sobie z tym poradzić. 

Podeszła  do  pobliskiego  stolika,  chwyciła  długopis,  po  czym  poszła  poszukać 

jakiegoś papieru. Wreszcie znalazła stary notatnik schowany między jej kolekcją 

książek w miękkiej oprawie, stojących na regale, obok drzwi jej sypialni. 

Victor  wyszedł  w  chwili,  gdy  znalazła  podkładkę,  więc  wepchnęła  ją  i 

długopis  w  jego  ręce  i  odwróciła  się  do  niego  plecami.  Założył  parę  bojówek  i 

flanelową  koszulę.  Był  najseksowniejszym  mężczyzną,  jakiego  kiedykolwiek 

widziała.  Zaciskając  szczękę,  żeby  powstrzymać  się  od  rzucenia  na  niego, 

pospieszyła do kuchni, która znajdowała się po drugiej stronie salonu. 

background image

– Chcesz się czegoś napić? 

Skrzywiła  się,  kiedy  uświadomiła  sobie,  że  nie  mógł  jej  odpowiedzieć, 

jeśli nie będzie na niego patrzyła, więc obejrzała się przez ramię. 

Uśmiechnął się i skinął głową. 

– Piwa? 

Pokręcił głową. 

– Wody? Jedyne, co mam oprócz wody, to dietetyczna cola i herbata. Ale 

musiałabym zagotować wodę w czajniku. 

Otworzył notes, zapisał coś i podszedł pokazać jej swoją odpowiedź. 

–  Zatem,  woda.  –  powiedziała.  To  było  żenujące,  sposób,  jak  szybko 

odsunęła się od niego.  

Zachowywała  milczenie,  kiedy  przygotowywała  mu  napój,  godząc  się  z 

faktem,  że  będzie  musiała  siedzieć  blisko  niego,  żeby  mogli  się  ze  sobą 

porozumiewać.  Jej  wzrok  był  dobry,  ale  nie  mogła  odczytywać  jego  notatek, 

stojąc po drugiej stronie pokoju, co byłoby zbyt krępujące. I zbyt oczywiste. 

Wypuszczając oddech, odwróciła się do niego i gestem wskazała kanapę. 

Usiadł  i  przyjął  szklankę.  Stała  przez  dłuższą  chwilę,  zanim  w  końcu  usiadła 

obok niego. 

– No dobrze. Dlaczego tu jesteś? 

Zadała mu pytanie, które ciągle chodziło jej po głowie. 

–  Jeśli  to  z  powodu  tego,  że  starszyzna  powiedziała,  że  muszę  wziąć 

udział w Biegu ... 

Przerwała,  nie  chcąc  wypowiedzieć,  ukrytej  groźby,  ponieważ  nie  mogła 

się  zmusić,  żeby  powiedzieć  mu  jawne  kłamstwo  –  że  nie  uległaby  również 

jemu.  Zrobiłaby  to,  gdyby  naciskał.  Ale  w  dalszym  ciągu  nie  miała  zamiaru, 

brać udziału w Biegu, więc jej groźba nie była całkiem gołosłowna. 

Uśmiechnął  się  leniwie  i  seksownie,  po  czym  odstawił  wodę  na  bok  i 

napisał. 

– Nie wolno mi brać udziału w biegu. 

background image

Zmarszczyła  brwi.  Wiedziała  o  tym.  To  nie  znaczyło,  że  nie  będzie 

czegoś  próbował.  I  może  by  tak  zrobił,  gdyby  był  jakimś  innym  tygrysem.  Ale 

to był Victor. Opanowany, zamknięty w sobie, tajemniczy i tak trudno było mu 

się oprzeć. 

– Dobrze. Więc, dlaczego tu jesteś? 

– Pomyślałem, że możesz potrzebować pomocy. 

Ponownie  oferował  jej  swoją  pomoc.  Wypełniło  ją  ciepłe  i  delikatne 

uczucie. 

– Wiedziałeś, że będą próbowali zmusić mnie do Biegu? 

–  Jak  tylko  starszyzna  przekazała  Nickowi,  że  nie  możesz  już  dłużej  go 

unikać. 

– A więc to prawda? Oni naprawdę powiedzieli, że muszę pobiec? 

Pokiwał głową. 

– Więc oni w zasadzie napuścili na mnie Nicka? Zamiast wysłać do mnie 

kogoś, komu  mogłabym zaufać, żeby dał mi znać, wysłali  grupę samców, żeby 

zmusić mnie do Biegu i nie byli na tyle łaskawi, żeby mnie ostrzec? 

–  Pomyśleli,  że  zaufasz  Nickowi,  bo  jest  Tropicielem.  Odniosłem 

wrażenie,  iż  obawiali  się,  że  się  ukryjesz  i nawet  nie  dasz  szansy  Biegowi,  jeśli 

zostaniesz o tym uprzedzona przed swoją rują. 

–  Sukinsyny.  Po  tym  wszystkim,  co  dla  nich  zrobiłam.  Po  tylu  latach 

służby. Jedyną rzeczą, o jaką kiedykolwiek prosiłam w zamian, było zwolnienie 

mnie z Biegu. 

Napotkała opanowany wzrok Victora. 

– Myślisz, że jestem samolubna, unikając parowania? 

–  Nie  jest  moją  rolą,  żeby  cię  oceniać.  Powinni  ci  pozwolić  żyć  tak,  jak 

chcesz. 

Prychnęła, wydając dźwięk, który nie do końca przypominał śmiech. 

– Powiedz to innym. 

background image

Decyzja  starszyzny,  dotycząca  tego,  że  musi  wziąć  udział  w  Biegu 

oznaczała, że skończy walcząc z tygrysami, z którymi, w innej sytuacji, dobrze 

się  dogadywała.  Mogła  nawet  być  zmuszona  do  zabicia  niektórych  z  nich,  aby 

chronić samą siebie. Gdzie ją to wszystko doprowadzi? 

Zamrugała  i  skoncentrowała  się  na  Victorze.  Wpatrywał  się  w  nią  tak, 

jakby mógł zobaczyć jej myśli. 

–  Jeśli  będę  musiała  zabić  któregoś  z  nich,  ponieważ  starszyzna 

stwierdziła,  że  muszę  wziąć  udział  w  Biegu,  czy  oznacza  to,  że  stanę  się 

przestępcą? 

Victor skinął głową. 

Narastał  w  niej  gniew,  rozgrzewając  jej  skórę.  Cholerna  starszyzna. 

Zapędzili ją w kozi róg. Musieli zdawać sobie sprawę z tego, że będzie walczyła 

– nawet gdyby chciała związać się, z którymś z samców, których za nią posłali. 

Dlaczego jej to robią? 

Pochyliła  głowę.  Obecność  Victora  nabrała  teraz  zupełnie  nowego 

znaczenia. 

– To dlatego tu jesteś? Żeby powstrzymać mnie od zabicia ich? 

Uśmiechnął się i ponownie pochylił głowę. 

Roześmiała się, w krótkim wybuchu emocji, z tej absurdalnej sytuacji. 

– Założę się, że Nick nie wie o tym, że powinien ci podziękować. 

Victor wzruszył ramionami. 

–  Ale  nie  zwróciłeś  się  przeciwko  mnie,  żeby  powstrzymać  przed 

ruszeniem za nimi w pościg. Zwróciłeś się przeciwko nim. 

– Bo to oni próbowali zacząć walkę. 

– To prawda. 

Cofnęła się do tyłu i oparła na podłokietniku. 

– Więc, co teraz? Wiem, że nie odeszli. To nie może być takie proste. 

– Zostanę. Żeby pomóc. 

background image

Starała  się  zdławić  gwałtowny  wzrost  swojego  pulsu,  ale  ze  sposobu  w 

jaki  jego  nozdrza  i  oczy  nieznacznie  się  zwęziły,  wiedziała,  że  jej  wysiłki  były 

bezcelowe.  Mógł  wyczuć  jej  narastające  pożądanie.  I  nie  było  mowy  o  tym, 

żeby  byli  w  stanie  pozostać  tak  blisko  siebie  bez  wylądowania  w  łóżku.  Zbyt 

mocno i zbyt długo go pragnęła. Nawet poza okresem rui, ledwie była w stanie 

mu się oprzeć. Będąc z nim sam na sam wiedziała, że jej ciało weźmie górę nad 

rozumem. 

Tylko  ta  jedna  myśl  skierowała  jej  spojrzenie  w  stronę  sypialni.  Kiedy 

spojrzała  ponownie  na  Victora,  miał  poważny  wyraz  twarzy,  a  jego  wzrok  był 

skoncentrowany na jej ustach. 

–  To  prawdopodobnie  nie  jest  dobry  pomysł.  –  mruknęła,  nawet  jeśli  w 

tym samym czasie pochyliła się nieco bliżej w jego stronę. – Nie, dopóki jestem 

w okresie rui. 

Czuła  ciepło  jego  ciała,  zapach  jego  pożądania.  To  połączenie 

doprowadzało  ją  do  szaleństwa.  Każde  włókno  jej  ciała  wyprężyło  się  w  jego 

kierunku,  chcąc  zdjąć  z  niego  te  wszystkie  pożyczone  ubrania  i  zrobić  każdy 

rodzaj  nieprzyzwoitych  rzeczy jego pysznemu ciału.  Kiedy zdała sobie sprawę, 

jak blisko niego się znalazła, zerwała się i zatoczyła w stronę kuchni. 

–  Nie.  –  powiedziała,  w  momencie,  gdy  znalazła  się  w  bezpiecznej 

odległości. – Nie, twoje kręcenie się w pobliżu, nie jest dobrym pomysłem. 

Zerwał  kontakt  wzrokowy,  tylko  na  tyle  długo,  aby  napisać  notatkę,  po 

czym  wstał  powoli,  a  każdy  jego  ruch  przyciągał  jej  uwagę.  Był  pełen  gracji  i 

siły. Jak by to było czuć te duże dłonie na jej ciele? Jej ciało zadrżało na myśl o 

tym.  Zamknęła  na  chwilę  oczy,  żeby  zapanować  nad  swoimi  niesfornymi 

myślami.  Kiedy  je  otworzyła,  stał  przed  nią,  trzymając  notes  w  górze,  żeby 

mogła przeczytać co napisał. 

– Nie zostanę tutaj. Będę w lesie. Ale będę na tyle blisko, aby pomóc, jeśli 

będziesz mnie potrzebowała. 

background image

Nie  chciała,  żeby  wyszedł.  Chciała  żeby  został,  zaciągnął  ją  do  łóżka  i 

pieprzył, jakby nie czekały ich z tego powodu żadne konsekwencje i reperkusje. 

Ledwie  mogła  myśleć  z  powodu  silnej  potrzeby,  przepływającej  przez  jej 

rozgrzaną skórę, a ulgę mogły jej przynieść jedynie ramiona Victora. 

Opuścił  ręce  wzdłuż  swoich  boków  i  podszedł  o  krok  bliżej.  Alexis  była 

tak przytłoczona jego obecnością, że przestała myśleć. Do diabła ze starszyzną i 

ich cholernymi zasadami. Przysunęła się wystarczająco blisko, żeby ich ubrania 

otarły  się  o  siebie.  Poczuła  to  zetknięcie  w  całym  swoim  ciele.  Jej  sutki 

stwardniały, oddech przyspieszył, a wilgoć zmoczyła jej bieliznę.  

Ich  usta  znalazły  się  w  odległości  oddechu,  a  wyczuwalne  napięcie  i 

pożądanie, to było więcej niż mogła znieść. 

W końcu mrugnęła, a jego już nie było. 

Mimowolne  westchnienie  wyrwało  się  z  jej  drżących  ust.  Przez  dłuższy 

czas stała dokładnie w tym samym  miejscu, koncentrując się na oddychaniu. W 

końcu  podeszła  do  wciąż  otwartych  drzwi  frontowych.  Nie  było  po  nim  śladu. 

Ale jej wyostrzone zmysły wychwyciły jego zapach w odległości pół kilometra. 

Wystarczająco daleko, żeby nie była już dłużej napędzana tym, by zaciągnąć go 

do  łóżka,  ale  wystarczająco  blisko,  żeby  mógł  dotrzeć  do  niej,  gdyby  go 

potrzebowała. 

Dotrzymał słowa, pomyślała. Honorowy, na domiar wszystkiego. 

Nic  więc  dziwnego,  że  była  w  nim  zakochana  przez  większą  część 

swojego dorosłego życia. 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 3 

Victor  przemierzał  las  w  swojej  tygrysiej  postaci,  a  jego  zmysły  były 

wyostrzone więc wiedziałby, gdyby inne samce naruszyły ponownie terytorium 

Alexis. Będąc tygrysem było mu trudniej oprzeć się pokusie pójścia do niej, ale 

w tej formie był szybszy, silniejszy i bardziej zabójczy. 

A to było dokładnie to, czego właśnie teraz potrzebowała. 

Odwrócił  się  w  kierunku  jej  chaty  i  zaczął  węszyć  w  powietrzu. 

Przywoływała  go.  Wiedział,  że  nie  robiła  tego  celowo.  Teraz,  bardziej  niż 

kiedykolwiek, była jak  latarnia  morska dla jego pragnienia, jasnym światłem  w 

ciemności. Doprowadzała go do szaleństwa, nawet pomimo jego zwykłej obsesji 

na jej punkcie. Był głupcem, jeśli myślał, że będzie w stanie trzymać się od niej 

z daleka. 

Nie  mógł  jeszcze  jej  zostawić,  aby  sama  miała  stawić  czoło  pozostałym. 

Mimo iż była w stanie doskonale dać sobie radę sama. Zaledwie kilka miesięcy 

temu,  samodzielnie  doprowadziła,  niezrównoważonego  tygrysa  przed  oblicze 

sprawiedliwości  starszyzny–  tygrysa,  którego  obłęd  stanowił  dla  niej  o  wiele 

większe  niebezpieczeństwo,  niż  obecne  zagrożenie.  Była  skutecznym  i 

zabójczym Tropicielem. 

Ale  tym  razem  było  inaczej.  Starszyzna  nawet  nie  uprzedziła  Alexis,  że 

zmienili  zdanie  odnośnie  jej  udziału  w  Biegu.  Teraz,  gdy  została  zmuszona  do 

parowania, zabiłoby go to, jeśli coś by jej się stało w tym czasie, kiedy mógł jej 

pomóc.  Jego  własna  słaba  wola  i  jego  niezdolność  do  oparcia  się  jej,  nie  były 

uzasadnionym powodem, by trzymać się od niej z daleka. 

Więc  kontynuował  skradanie  się  pomiędzy  drzewami,  a  gleba  i  zwiędłe 

liście  stanowiły  stabilne  podłoże  pod  jego  łapami.  W  nocnym  powietrzu 

wyczuwało  się  rześką  jesień.  Starał  się  skoncentrować  na  zapachach  i 

wrażeniach  jego  ulubionej  pory  roku  –  sosny  i  klonu,  ziemistym  zapachu 

background image

zwiędłych  liści  i wilgotnej  gleby. Ale  pod  tym wszystkim, drażnił  go  unoszący 

się  zapach  Alexis  –  kobiece  piżmo  przeplecione  z  nutą  cynamonu  i  ziela 

angielskiego,  połączone  z  tym  wyjątkowym  aromatem  feromonów,  których  nie 

opisywały  ludzkie  słowa.  To  było  jej  terytorium.  Nie  było  takiego  miejsca,  w 

które mógłby się udać by nie poczuć jej esencji. 

Gdyby  był  mądrzejszy,  odszedłby.  Nie  było  wiadomo,  jaką  karę 

wymierzy  mu starszyzna, jeśli podda się swojemu  pragnieniu  Alexis. Zakazano 

mu  parowania  się.  „Niepełnosprawny”  samiec  nie  mógł  być  dopuszczony  do 

rozmnażania  się  z  niewielką  ilością  pozostałych  samic  i  ryzykować  spłodzenie 

upośledzonego potomstwa. W każdym razie, takie było ich rozumowanie. 

Mógłby  walczyć  z  tym  dekretem.  Nie  był  niemy  od  urodzenia,  czyli  nie 

była  to  wada  psychiczna,  tak  jak  obawiali  się  inni,  ale  był  niemy  z  powodu 

urazu  fizycznego.  W  każdym  razie,  jedyna  kobieta,  jakiej  do  tej  pory  pragnął 

odmówiła  udziału  w  Biegu,  więc  nigdy  nie  dbał  o  to,  że  został  z  niego 

wykluczony. 

A teraz … Cóż, był  inny powód, dla którego pojawił się, żeby  jej strzec. 

Chciał  zobaczyć  jej  reakcję  na  przekazaną  jej  wiadomość,  aby  sprawdzić,  czy 

była gotowa na przyjęcie partnera. Gdyby tak było, musiałby pozbyć się złudzeń 

co do tego, że pewnego dnia  mogłaby  należeć do niego. Nie  mógł jej  mieć, ale 

tak długo jak nie pobiegła, mógł udawać, że jest inaczej. 

Jego  ulga,  spowodowana  jej  reakcją  na  inne  samce,  była  samolubna.  Jej 

opór  i  sposób,  w  jaki  okazała  swój  brak  zainteresowania,  nawet  w  przypadku 

Nicka,  był  dla  niego  bardziej  niż  tylko  trochę  satysfakcjonujący.  Część  niego, 

jego  tygrys,  jak  przypuszczał,  uparcie  twierdził,  że  należała  do  nich.  Ta  część 

niego nie chciała słuchać logiki, przestrzegać reguł czy konwencji jego ludzkiej 

samoświadomości. Tygrys pragnął tylko ją posiąść i uczynić swoją. 

Zawracając  ponownie  w  kierunku  jej  chaty,  poczuł  przez  swoje 

zmierzwione futro nadchodzący świt i zastanawiał się, co robiła. 

background image

Mniej  niż  pół  godziny  później,  ujrzał  jak  pomiędzy  drzewami,  w  jego 

kierunku,  zmierzał  wspaniały  tygrys  syberyjski.  Światło  wschodzącego  słońca 

błyszczało na jej futrze. Właściwie przestał oddychać, kiedy obserwował, jak się 

zbliża.  Kiedy  przypomniał  sobie  o  oddychaniu,  wciągnął  jej  zapach  w  swoje 

usta, pokrywając jego język jej smakiem. Przełknął ten pyszny smak, a jego plus 

przyspieszył. Jego pazury wbiły się w ziemię, a jego ogon przeciął  gwałtownie 

powietrze ze świstem. Nie mógł się nią nacieszyć. A zobaczenie jej w różowym 

świetle poranka sprawiło, że zapomniał, z jakiego powodu się tu znalazł. 

Szturchnęła  jego  kark  nosem,  wydając  miękkie  mruczące  odgłosy,  po 

czym  odbiegła  na  kilka  kroków  i  stanęła,  zwrócona  w  kierunku  lasu.  Stanął 

nieruchomo.  Nie  chciałaby,  żeby  za  nią  gonił.  Był  całkowicie  przekonany,  że 

nigdy  nie  uciekała  przed  żadnym  samcem,  nawet  tak  głęboko  owładnięta  przez 

swoją ruję. Czego w takim razie oczekiwała? 

Powtórzyła jeszcze raz swoje szturchnięcie w jego kark i odbiegnięcie od 

niego  na  niewielką  odległość,  aż  wreszcie  zrozumiał.  Chciała  pobiec,  ale  nie 

prosiła, żeby ruszył za nią w pościg. 

Wystartowali  razem,  biegnąc  szybciej  niż  mógłby  to  zrobić  zwykły 

tygrys,  lawirując  między  drzewami,  pozostawiając  równinę  za  sobą.  Ogarnęła 

go  radość  z  powodu  uwolnionego  napięcia.  Bieganie  u  jej  boku  powodowało 

jednocześnie pewnego rodzaju ból i rozkosz, które będą mu towarzyszyły przez 

resztę  jego  życia.  Musiał  się  postarać,  żeby  dotrzymać  jej  kroku,  co  tylko 

bardziej go podekscytowało. Nie była przeciętna, to była jego Alexis, doskonała 

i wspaniała. 

Biegła  u  jego  boku,  zwinna  w  swojej  eleganckiej  postaci,  ciemno 

pomarańczowe  i  czarne  paski  jej  futra  połyskiwały  w  porannym  świetle,  a  jej 

mięśnie  poruszały  się  ze  zmysłową  lekkością.  Wypełnił  go  jej  zapach,  a  jego 

nozdrza rozszerzyły się, żeby wciągnąć go więcej. Jego ciało żądało, żeby się do 

niej  zbliżył,  ocierał  o  nią,  oznaczył  ją  i  zatwierdził  jako  swoją.  Schylił  głowę  i 

przysunął się tak blisko, na ile się ośmielił, a odrobina niebezpieczeństwa dodała 

background image

mu energii  i podekscytowania do dalszego biegu. Mogła zwrócić się przeciwko 

niemu i zaatakować go, gdyby poczuła się zagrożona, więc był ostrożny, aby nie 

zachować się wobec niej terytorialnie. Ale jego kot pragnął jej tak rozpaczliwie, 

że zaryczałby, gdyby był w stanie to zrobić. 

Biegli  przez  wczesnojesienne  poszycie  lasu,  okrążając  jej  terytorium. 

Kiedy  to  robili,  odnotował  obecność  kilku  innych  samców,  w  odległości  kilku 

kilometrów  poza  granicą  jej  terytorium.  Tak  jak  podejrzewał,  nie  opuścili  tego 

obszaru.  Wiedział,  że  wrócą,  ale  w  tej  chwili,  nie  stanowili  bezpośredniego 

zagrożenia. 

Pozwolił Alexis wybrać kierunek, w jakim zmierzali, podążając za nią bez 

pościgu,  jednak  zaskoczyło  go,  kiedy  poprowadziła  go  z  powrotem  do  swojej 

chaty. Słońce wisiało już wyżej na niebie. Dalsze przebywanie w postaci tygrysa 

nie  było  już  bezpiecznie,  mimo  iż  jej  chata  położona  była  na  bardziej 

odizolowanym  obszarze  północnego  Ulster  Country.  Szanse  na  to,  że  zostaną 

spostrzeżeni przez przypadkowych turystów albo myśliwych, wzrastały w ciągu 

dnia, więc większość tygrysów pozostawała w ludzkiej postaci. 

Bez zatrzymywania się weszła cicho na ganek, a później do swojej chaty. 

Victor  pozostał  na  polanie  nie  mając  pewności,  czy  jest  mile  widziany  po  tym, 

do  czego  niemalże  doszło  między  nimi  ubiegłej  nocy.  On  również  musiał  się 

zmienić,  a  jego  paczka  z  ubraniami  –  włączając  również  ubrania,  które  już  od 

niej pożyczył – znajdowała się ponad kilometr dalej. Powinien wrócić na swoje 

miejsce  biwakowania  i  zostawić  ją  w  spokoju.  Te  poranne  ćwiczenia  musiały 

wystarczyć.  Ale  kiedy  odwrócił  się,  by  odejść,  wyszła  z  chaty  w  ludzkiej 

postaci,  w  szlafroku,  który  zakrywał  jej  nagie  ciało,  co  stanowiło  niewielką 

pociechę dla jego słabego serca. Chociażby z tego względu, że szlafrok nie mógł 

powstrzymać  jego  wyobraźni.  Nie  mógł  nic  poradzić  na  to,  że  się  na  nią  gapi. 

Jej  krótkie  ciemne  włosy  były  seksownym,  potarganym  bałaganem,  a  jej 

niebieskie oczy błyszczały w świetle poranka, jej cała postać sprawiała wrażenie 

zrelaksowanej,  a  wyraz  twarzy  był  nieomal  senny.  Była  wysoka  i  szczupła, 

background image

nawet  w  ludzkiej  postaci,  ale  posiadała  odpowiednią  liczbę  krągłości,  która 

skradła  mu  oddech.  Jeszcze  bardziej,  niż  zobaczyć  następny  wschód  słońca, 

pragnął zedrzeć z niej ten jedwabny materiał. 

–  Wejdź,  Victor  –  powiedziała.  –  Zjedz  ze  mną  śniadanie.  Chciałabym 

spróbować porozmawiać z tobą trochę dłużej. 

Jej  gorzki  uśmiech  szarpnął  jego  pożądaniem.  Rozmowa.  Racja.  To 

właśnie  pragnął  teraz  robić.  Sarkazm  pojawił  się  na  krawędzi  jego 

wewnętrznego głosu. 

– Tak długo, jak będziemy mogli sobie z tym poradzić – powiedziała. – W 

łazience są dla ciebie ubrania. 

Wróciła  do  środka,  podczas  gdy  on  się  wahał,  ale  nie  mógł  jej  niczego 

odmówić. Jeśli chciała rozmawiać, porozmawiają – w pewnym sensie. 

Kiedy cicho przechodził przez jej mały salon do sypialni, zauważył notes 

i  długopis,  których  używał  poprzedniej  nocy,  leżące  już  na  stoliku  do  kawy. 

Gest  ten  sprawił,  że  jego  wąsy  zaczęły  drgać,  dlatego  odwrócił  swoją  głowę  w 

drugą stronę, żeby tego nie zauważyła. 

Zmienił się tak szybko, jak to było bezpieczne i założył ubrania, które dla 

niego  przygotowała  –  koszulkę,  dżinsy  i  dżinsową  roboczą  koszulę.  Po  czym 

wyszedł boso z sypialni, aby do niej dołączyć. 

Stała w kuchni, odwrócona do niego plecami, przygotowując śniadanie na 

płycie kuchennej. Zapach bekonu, kiełbasek i jajek sprawił, że zaburczało mu w 

brzuchu. Chwycił notes i zaczął pisać, kiedy do niej podchodził. 

–  Mam  nadzieję,  że  nie  masz  nic  przeciwko  jajkom  –  powiedziała  bez 

odwracania  się  w  jego  stronę.  –  Wydaje  mi  się,  że  słyszałam,  że  je  lubisz,  ale 

mam też mnóstwo kiełbasek i bekonu, jeśli tak nie jest. 

Przekręcił  kartkę  na  czystą  stronę,  aby  odpowiedzieć  na  jej  pytanie,  po 

czym przytrzymał przed nią notes, żeby mogła przeczytać jego odpowiedź. 

– Świetnie. Zatem, wszystkiego po trochu. 

Zaczęła wykładać jedzenie na talerze, nie patrząc bezpośrednio na niego. 

background image

– Zabawne, jak wiele tygrysów nie lubi jajek. 

Podsunął jej ponownie notes , pokazując swoją poprzednią notatkę. 

Przeczytała ją i skinęła głową, a lekki uśmiech wykrzywił jej piękne usta. 

– Tak, ubrania  należą do braci Chernikov. Odwiedzają  mnie od czasu do 

czasu. 

Jego  tygrys  chciał  ryknąć  z  zazdrości.  To  był  jeden  z  tych  momentów, 

kiedy  Victor  naprawdę  doceniał  swoje  milczenie  –  nie  mógł  przez  nieuwagę 

zawarczeć  na  wzmiankę  o  braciach  Chernikov  lub  w  inny  wokalny  sposób 

ujawnić  swoje  zaborcze  wyzwanie.  Był  zupełnie  świadomy  tego,  że  Alexis 

myślała o tych trzech młodych mężczyznach jak o kuzynach, może nawet jak o 

rodzeństwie, choć nawet nie byli biologicznie spokrewnieni. 

Victor  wiedział,  że  Alexis  czuwała  nad  braćmi  odkąd  musiała 

zaprowadzić  ich  ojca  przed  oblicze  starszyzny  za  popełnienie  jednej  z 

najgorszych  zbrodni,  jaką  jej  rodzaj  mógł  popełnić  –  zabicie  człowieka,  który 

był  w  postaci  tygrysa  i  ryzykowanie  przyciągnięcia  uwagi  ludzkich  władz. 

Jedyną  rzeczą,  która  uratował  Ivana  był  fakt,  że  jego  matka  należała  do 

starszyzny.  Ale  ta  zbrodnia  przyniosła  wiele  reperkusji  dla  całej  jego  rodziny. 

Na  domiar  wszystkiego,  chłopcy  musieli  borykać  się  z  wieloma  problemami 

przez zbrodnię swojego ojca. Alexis zawsze miała do nich słabość. To kolejna z 

jej  wspaniałych  cech,  pomyślał,  kiedy  kontynuowała  wykładanie  jedzenia  na 

dwa talerze. 

–  Weź  je  –  powiedziała,  wskazując  na  sztućce,  kiedy  wzięła  talerze  i 

zaniosła je na stolik do kawy. 

–  Zwykle,  po  prostu  jem  siedząc  na  kanapie.  Mam  nadzieję,  że  to  ci  nie 

przeszkadza. Nie potrzebuję stołu, ponieważ zazwyczaj jestem sama. 

Skinął  głową,  podążając  za  nią.  Usiedli  na  przeciwległych  końcach 

kanapy.  Stworzyła  pomiędzy  nimi  tak  dużo  przestrzeni,  jak  to  tylko  fizycznie 

było  możliwe,  ale  nadal  ją  czuł.  To  było  jak  ciepłe  ciśnienie  na  jego  skórze  i 

powodowało dużo większe trudności z jedzeniem niż powinno. 

background image

–  Wyczułeś  pozostałych?  –  spytała  w  końcu,  przerywając  napiętą 

atmosferę. 

Pokiwał głową. 

– Myślę, że poczekają do zmroku, zanim  wrócą. W lesie  nadal są ludzie, 

nie na moim terytorium, ale na tyle blisko, żeby stanowić ryzyko. Phoenicia nie 

jest tak daleko. Nick i inni poczekają, aż będą mogli przyjść po mnie w swoich 

zmienionych postaciach. 

Zgodził się z nią kolejnym kiwnięciem głowy. 

– Więc, to jest dobry moment, żeby porozmawiać, że tak powiem. 

Zmarszczyła brwi i wreszcie spotkała jego spojrzenie. 

– Przykro mi, że jestem tak niezdarna. Ja … nie wiem, jak to zrobić. 

Uniósł brwi w niemym pytaniu. 

– Jak się zachować, kiedy jesteś tutaj podczas mojej rui – mruknęła. – Jak 

… oprzeć się instynktom. 

To  rozumiał.  I  znów,  niezdolność  do  mówienia  działała  na  jego  korzyść. 

Nie  musiał  ujawniać  swoich  własnych  problemów  związanych  z  tą  sytuacją. 

Przynajmniej  nie werbalnie. Nie  miał wątpliwości, że czuła jego pożądanie, ale 

nie mógł pogorszyć sytuacji przez swoje przejęzyczenie. 

– Więc, to co musimy omówić … 

Wyksztusiła  z  ustami  pełnymi  jedzenia  i  zmarszczyła  brwi.  Wreszcie 

westchnęła i spojrzała w górę na sufit. 

– Czy będziesz miał problemy ze starszyzną z powodu tego, że tu jesteś? 

Wiem, że jeśli będę musiała zabić, któregoś z tych tygrysów, to będzie miało dla 

mnie przykre konsekwencje, ale jeśli ty to zrobisz…? 

Posłał je półuśmiech, odłożył swój talerz i napisał swoją odpowiedź. 

– Ponieważ jestem jedyną osobą, która zna cały system bezpieczeństwa  w 

związkach: amerykańskim i rosyjskim, przeżyję. 

Prychnęła cicho. 

background image

–  Poza  tym,  jeśli  będę  musiał  zabić,  to  tylko  z  tego  powodu,  że  złamali 

zasady Partnerskiego Biegu. Nie będę miał przez to kłopotów. 

Nie wyglądała na przekonaną. 

–  Elizaveta  wie,  że  tu  jestem.  Poparła  moją  decyzję.  Upewni  się,  że 

cokolwiek się tutaj wydarzy, nie zniszczy mnie … bardziej niż już zniszczyło. 

Uśmiechnął  się,  kiedy  pokazał  jej  notatkę,  traktując  ostatnią  linijkę  jako 

swego rodzaj żart, ale nie uśmiechnęła się. 

Ok. Kiepski żart. 

Spotkała  jego  spojrzenie,  a  jej  wyraz  twarzy  był  łagodny  i  zarazem 

ciekawy. 

–  Nigdy  nie  spędziliśmy  razem  wystarczająco  dużo  czasu,  żeby 

porozmawiać o tym dlaczego … nie możesz mówić. Znam różne historie na ten 

temat. Czy są prawdziwe? 

– Zależy od historii. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 4 

– Czy to był atak? – spytała łagodnym głosem. 

Victor westchnął. 

– Tak, to prawda – powiedział bezgłośnie. 

Popełnił  błąd.  W  wieku  czterech  lat  był  głupiutkim,  żądnym  przygód 

tygrysiątkiem,  które  nie  potrafi  wyczuć  zagrożenia.  Udało  mu  się  uciec  przed 

czujnym  okiem  matki,  kiedy  byli  na  wycieczce  w  Montanie.  Pobiegł  do  lasu  i 

zmienił  się  w  tygrysa  bez  zwracania  uwagi  na  to,  kto  lub  co  było  w  pobliżu,  a 

potem  poszedł  pobiegać.  Ta  dziecinna  eskapada  doprowadziła  go  do  tego,  że 

znalazł  się  w  rękach  kilku  bardzo  złych  mężczyzn  –  nikczemnych  mężczyzn  z 

nożami i pistoletami, których przepełniała nienawiść do dziecka, które zmieniło 

się z człowieka w tygrysa. 

– Twoja matka cię uratowała? 

Przytaknął. Jego matka prawie umarła, ratując go. 

– Została postrzelona i pchnięta kilkakrotnie nożem, mimo to udało jej się 

rozszarpać tych trzech mężczyzn na kawałki i zabrać mnie do lekarza – napisał. 

Umarłby,  gdyby  nie  jego  matka.  Ona  w  dalszym  ciągu  kuleje  po  tym 

wydarzeniu. 

A ponieważ zabiła ludzi w postaci tygrysa, chociaż nie byli to mężczyźni, 

za  którymi  ktokolwiek  by  tęsknił,  znalazła  się  w  zamknięciu  na  pięć  lat  –  te 

okoliczności  łagodzące oraz  fakt, że była samicą sprawiły, że starszyzna  mogła 

uniknąć wymierzenia jej ostatecznej kary śmierci. 

Alexis przesunęła się i oparła o poduszki na kanapie, co spowodowało, że 

jej szlafrok rozchylił się na jej nogach. Mignięcie bladej skóry przyciągnęło jego 

uwagę,  kierując  jego  umysł  na  inne,  bardziej  przyjemne  myśli  i  oddalając  jego 

poczucie  winy,  które  zawsze  czuł,  myśląc  o  swojej  matce.  Zachmurzył  się, 

kiedy zebrała razem poły szlafroka i wróciła do tematu ich rozmowy. 

background image

–  Słyszałam,  że  lekarz  był  w  stanie  naprawić  wszystkie  uszkodzenia 

twojego gardła. Jesteś w stanie dobrze oddychać i jeść. 

Skinął głową. 

–  W  takim  razie,  to  twój  wybór,  że  nie  mówisz?  Czy  to  kwestia 

psychologiczna? 

Pokręcił głową. Następnie napisał. 

– Pod względem fizycznym, nie jestem w stanie mówić. Chirurg operował 

mnie, gdy byłem w postaci tygrysa. Myślał, że tak będzie lepiej. Ale byłem młody 

i przerażony. Zbyt szybko zmieniłem się z powrotem w człowieka. I od tego czasu 

nie mogę już mówić. 

–  Czy  próbowali  przeprowadzić  kolejne  operacje?  Co  powiedziała  twoja 

matka? 

–  Przeprowadzili  jeszcze  jedną  operację,  kiedy  byłem  człowiekiem.  Ale 

moja  matka  obawiała  się,  że  kolejne  operacje  doprowadzą  do  traumy  w  tak 

młodym wieku. Lekarz się z nią zgodził. Próbował naprawić struny głosowe, ale 

nie były już normalne. Nigdy nie widział czegoś takiego wcześniej i nie wiedział, 

co robić. Zakładamy, że zmiana, której się poddałem po operacji, spowodowała 

trwałe uszkodzenie. 

Kiedy  uniosła  wzrok  znad  jego  notatki,  wzruszył  ramionami.  Wiedział  o 

tym, że wiele tygrysów myśli, że nie mówi ponieważ tak postanowił, że wybrał 

uporczywe milczenie. Postrzegali to jako psychologiczną wadę, co napiętnowało 

go jako słabego  i okaleczonego. Nie zawracał sobie  głowy tym, żeby starać się 

zmienić ich sposób myślenia. Wiedział, że była to daremna walka. 

– Potrafisz w ogóle wydawać jakiekolwiek dźwięki? 

– Słabe, chrapliwe fuknięcia. Bardzo nikłe. Ale nie takie, jakie chciałbym, 

żeby słyszały inne tygrysy. 

– Och. Okej. 

Uśmiechnął się, widząc, że zrozumiała. 

– Czasami, siła tkwi w milczeniu. 

background image

–  I  jest  to  bardziej  przerażające.  Twoje  milczenie  jest  bardzo 

zastraszające. 

–  Dla  tych,  którzy zapominają,  że  jestem  słabą  ofiarą  z  psychologicznym 

defektem? 

–  Nie.  Nikt  nie  wie,  o  czym  myślisz.  Myślę,  że  oni  wszyscy  są 

przestraszeni.  Mogą  jedynie  oceniać,  w  jakim  jesteś  nastroju  i  o  czym  myślisz, 

kierując  się  tylko  twoim  zapachem.  W  przeciwnym  razie,  nie  wiedzą,  jak 

postąpisz. 

Włożył  wiele  wysiłku,  żeby  podtrzymywać  taką  reputację,  więc  nie  miał 

zamiaru  się  z  tym  sprzeczać.  Świat  tygrysów  mógł  być  bezlitosny  i 

niebezpieczny,  pomimo,  że  ich  prawa  zamierzały  utrzymywać  wszystko  na 

cywilizowanym  poziomie.  Wszelkie  oznaki  słabości  powodowały,  że  trudniej 

było  żyć.  Więc,  upewnił  się,  żeby  inni  wiedzieli,  że  mimo  tego  iż  był 

okaleczony, to nie był przez to istotnie słaby. 

– Czy lata, które spędziłeś w zamknięciu ze swoją matką były ciężkie? 

Zapytała  tak  cicho,  że  mógłby  jej  nie  usłyszeć,  gdyby  jego  słuch  nie  był 

tak czuły. 

Spędził  te  lata  w  zamknięciu  ze  swoją  matką,  ponieważ  nie  miał  nikogo, 

kto  mógłby  się  nim  zaopiekować.  Zawłaszcza  w  okresie  gdy  potrzebował 

wszelkiej fizycznej pomocy, kiedy się uzdrawiał. Jego ojciec porzucił ich, kiedy 

jego  matka  urodziła  chłopca  i  ta  część  jego  rodziny  nigdy  nie  uznała  Victora. 

Jego  matka  była  ostatnia  ze  swojej  linii.  Byli  tylko  oni  dwoje,  ale  zamknięcie 

nie było najgorszą częścią jego dzieciństwa. 

–  Było  łatwiejsze  niż  to,  co  się  działo  później.  Mieliśmy  siebie.  Uczyłem 

się,  dużo  czytałem.  Mieliśmy  czas,  żeby  biegać  a  nawet  się  bawić.  Zrobiło  się 

trudniej,  kiedy  została  uwolniona.  Podjęcie  próby,  aby  ponownie  żyć  pośród 

naszych ludzi było nieprzyjemne. 

Skinęła głową. 

– Chłopcy Chernikov przez to przeszli … zamierzają to przetrwać. 

background image

W  tej  chwili  czuł  wiele  empatii  dla  tych  chłopców.  Tygrysy  nigdy  nie 

obchodziły  się  łagodnie  z  tymi,  których  uważali  za  bezbronnych.  Został 

ponownie  wprowadzony  w  szerszy  świat  ich  społeczności,  jak  tylko  skończył 

dziesięć lat i musiał stoczyć wiele walk, zanim pozostałe młode samce, dały mu 

w końcu spokój. 

Nawet  teraz,  niektórzy  czasami  próbowali  rzucić  mu  wyzwanie,  ale  jego 

pozycja  szefa  techników  ochrony  starszyzny,  w  dużym  stopniu  chroniła  go 

przed  jawną  agresją.  To  oraz  fakt,  że  podczas  walki  był  bezwzględnym 

sukinsynem. 

Alexis spojrzała w dół na swój pusty talerz. 

– Och. Chyba byłam głodna. 

– To przez bieg. 

– Dzięki za to, nawiasem mówiąc. Musiałam rozprostować nogi. 

– Pozostali mogą pomyśleć, że był to inny rodzaj biegu. 

– Mam to gdzieś – powiedziała i zerwała się z kanapy, żeby odnieść swój 

talerz do kuchni. Odwróciła się w jego kierunku, stając po drugiej stronie wyspy 

i pochyliła do przodu, przyciskając ręce do blatu. 

–  Doprowadza  mnie  do  szału  obecność  tych  wszystkich  samców  tuż  za 

granicą  mojego  terytorium.  Samice  nie  biorą  udziału  w  Biegu  na  swoim 

własnym terytorium. 

Odepchnęła się od blatu i burknęła z irytacją. 

– Przyparli mnie do muru. A zapędzenie w kozi róg sprawia tylko, że chcę 

walczyć. 

Napisał notatkę i podszedł, żeby ją jej pokazać. 

–  Moglibyśmy  odejść.  Pójść  gdzieś,  gdzie  nie  będziesz  się  czuła  tak 

oblężona. 

Uniosła brwi i skinęła głową. 

background image

–  Nawet  o  tym  nie  pomyślałam.  To  powinno  być  moje  bezpieczne 

miejsce,  miejsce,  w  którym  mogłabym  spędzać  czas  i  przetrwać,  bez  obawy  o 

to, że ktoś zakłóci mój spokój. 

Zaczęła  nerwowo  przemierzać  salon.  Oparł  się  o  wyspę  w  kuchni, 

obserwując  i  czekając,  aż  przestanie  bić  się  ze  swoimi  myślami.  Kochał  to,  że 

myślała  na  głos,  więc  nie  musiał  jej  o  nic  pytać.  A  jeszcze  bardziej  uwielbiał 

obserwowanie  jej,  kiedy  poruszała  się,  a  robiła  to  z  taką  gracją  i  siłą,  że 

przypominała  pełen  życia,  iskrzący  przewód  elektryczny.  Poły  jej  szlafroka 

owijały  się  wokół  jej  nóg,  dostarczając  jego  wyobraźni  wiele  pysznych 

pomysłów, których większość zaczynała się od jej kolan  i posuwała się w  górę 

na wnętrze jej ud i jeszcze wyżej. 

– Gdzie moglibyśmy pójść? – zapytała. 

Jej  pytanie  przywróciło  go  z  powrotem  do  teraźniejszości,  zmuszając  go 

do porzucenia cudownej fantazji, którą właśnie tworzył. 

–  Podążą  za  nami  –  kontynuowała.  –  Ale  może  jeśli  ciągle  będziemy  w 

drodze?  Moglibyśmy  udać  się  do  miasta  …  Pokręciła  głową.  –  Nie.  Nie  sądzę, 

że  można  to  zrobić  w  ten  sposób.  Jestem  zbyt  zdenerwowana.  Nie  chcę  robić 

sceny. Hmm... 

Zatrzymała się i stanęła przed nim z opadniętymi ramionami. 

– Chociaż, to nie ma znaczenia co zrobię, prawda? Nawet jeśli przetrwam 

ten  okres  rui  bez  zabijania  kogokolwiek,  nadal  mam  przed  sobą  następny.  I 

kolejny. 

Przecięła pięścią powietrze i ponownie zaczęła chodzić. 

–  Kurwa.  Dopóki  nie  zajdę  w  ciążę,  nadal  będą  przychodzić.  Ale  żeby 

zajść  w  ciążę  muszę  pieprzyć  …  kogoś.  A  kiedy  zajdę  w  ciążę,  przestanę  być 

Tropicielem.  Taka  od  początku  była  umowa,  wiesz.  Kiedy  założę  rodzinę,  nie 

będę  już  nigdzie  posyłana  w  teren.  Mogę  jedynie  szkolić  innych  Tropicieli,  w 

taki  sam  sposób,  jak  szkolił  mnie  mój  wujek.  Ale  nie  mogę  być  już  jednym  z 

nich. 

background image

Znowu  przerwała,  ale  tym  razem,  kiedy  się  do  niego  odwróciła 

niespodziewana  łza  spłynęła  po  jej  policzku.  Na  widok  tej  kropli  wilgoci  ciało 

Victora ogarnęła panika. Alexis nigdy nie płakała. Nie przeżyje tego jeśli ona się 

rozpłacze. 

– Zostałam zwolniona. 

Pociągnęła nosem i otarła łzę rozdrażnionym gestem. 

– Nawet nie zapytali, czy jestem gotowa na założenie rodziny. Nawet nie 

powiedzieli  mi tego stojąc ze  mną twarzą w twarz, że już dłużej  nie potrzebują 

moich usług. Sukinsyny. 

Padając na kanapę, wciągnęła głęboko powietrze i wypuściła je z jękiem. 

Jej  zagubiony  wyraz  twarzy  ranił  mu  duszę.  Alexis  nigdy  nie  wyglądała  na  tak 

pokonaną.  Była  na  to  zbyt  silna  i  zbyt  pewna  siebie.  Bolało  go  serce,  kiedy 

widział ją w takim stanie, a fizyczny ból, który czuł popychał  go do tego, żeby 

złagodził jej smutek, korzystając z jakiegokolwiek sposobu. 

–  I  co  teraz,  Victor?  Co,  do  cholery,  mam  teraz  zrobić?  Byłam 

Tropicielem  od  dziewiętnastego  roku  życia.  To  wszystko,  co  kiedykolwiek 

chciałam robić po … 

Z drugiego końca pomieszczenia zobaczył jak ciężko przełknęła ślinę. Jej 

ból  przyciągał  go  do  niej  i  był  odbiciem  jego  własnego  i  nie  mógł  już  dłużej 

trzymać się od niej z daleka. 

Usiadł  obok  niej  i  przyciągnął  ją  do  siebie,  przytulając  ją  mocno. 

Trzymanie  jej  w  swoich  ramionach  było  dla  niego  torturą,  ale  przyniosło  mu 

również  zadowolenie.  Czuła  się  przy  nim  dobrze,  tak  jak  to  sobie  wyobrażał. 

Pasowali do siebie. 

Wyrwało się jej drżące westchnienie, ale ku jego uldze nie rozpłakała się. 

Przycisnęła  dłoń  do  jego  klatki  piersiowej  i  spojrzała  w  górę.  Na chwilę, 

zagubił  się  w  ciemnoniebieskich  głębinach  jej  oczu.  Mógł  tutaj  żyć,  w  tym 

miejscu i czasie, do końca swojego życia i umrzeć szczęśliwy. 

background image

–  Dzięki.  Przepraszam.  To  trochę  mnie  przerasta  i  nie  spodziewałam  się, 

że będę musiała sobie z czymś takim poradzić. Nie opracowałam planu na życie, 

po tym jak przestanę być Tropicielem. 

Uśmiechnęła się, chociaż był to lekko drżący uśmiech. 

– Chyba będzie lepiej jeśli zacznę to teraz robić, prawda? 

Skinął  głową,  a  ona  się  roześmiała.  Ten  dźwięk  wywołał  jego  uśmiech. 

Kiedy był pewien, że nie zamierza się rozkleić, podniósł ponownie swój notes. 

– Chcesz zostać czy odejść? Wyjazd da ci czas na opracowanie planu. 

– Ale wyjazd jest jak bieg. Taki rodzaj biegu, którego nigdy nie robię. 

Wyprostowała się. 

–  Niech  przyjdą  po  mnie  tutaj.  Jeśli  zginą,  to  będzie  ich  własna  cholerna 

wina. 

Wysuwając podbródek powiedziała. 

– Będę po prostu bronić swojego terytorium. 

– Możemy potraktować tę kwestię w ten sposób. 

Prychnęła. 

– My, co? 

– Jestem tu, by ci pomóc. Tak długo jak będziesz mnie potrzebowała. 

– A to stanowi kolejny problem – mruknęła. 

Zmarszczył brwi w niemym pytaniu. 

–  Przede  mną  kolejne  dwa  dni  rui.  A  jedyny  mężczyzna  jakiego  pragnę 

siedzi obok mnie na mojej kanapie. 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 5 

Alexis patrzyła jak ją obserwuje, czekając, aż powie lub zrobi coś więcej. 

Pozostał  w  całkowitym  bezruchu  i  wiedziała,  że  nie  będzie  jej  naciskać.  Nie 

oczekiwał niczego, czego ona nie byłaby skłonna mu ofiarować. 

Chociaż jemu, była skłonna ofiarować wiele. Ale tylko i wyłącznie, jemu. 

I  wciąż  pozostawała  kwestia,  czy  gdyby  poszli  do  łóżka,  a  ona  by  zaszła 

w ciążę, to czy pozwolono by im się sparować? Ona nie chciała pobiec. A jemu 

nie  wolno  było  wziąć  udziału  w  Biegu.  To  powodowało  jeszcze  więcej 

złamanych praw. 

A co, jeśli ona weźmie udział w Biegu? Mogła po prostu przedłużać go do 

czasu,  aby  to  Victor  mógł  ją  złapać  …  Nie.  W  dalszym  ciągu  pozostawał 

problem, że jemu nie wolno było brać w nim udziału. Rozwiązanie tego nie było 

takie proste. 

Cholera,  nie  była  nawet  pewna,  czy  jest  gotowa  mieć  dzieci,  ale  dla  niej 

jedynym  wyjściem  na  to,  żeby  wykręcić  się  od  Biegu,  było  zajście  w  ciążę  i 

sparowanie. Do tej pory unikała myślenia o założeniu rodziny i przyszłości. Dla 

niej  jako  Tropiciela,  alternatywą  zawsze  była  śmierć.  W  przeszłości  musiała 

ścigać  więcej  niż  jednego  zdziczałego  tygrysa.  Szalony  oznaczał  nieobliczalny. 

A nieobliczalność mogła oznaczać tylko śmierć. 

Nigdy nie brała pod uwagę założenia rodziny, ponieważ szczerze mówiąc, 

nie  sądziła,  że  mogłaby  ją  stworzyć.  Ale  teraz  musiała  to  rozważyć.  Poważnie. 

Pomyślała  o  braciach  Chernikov,  zwłaszcza  o  najmłodszym  chłopcu,  Mitchu, 

który miał tylko sześć miesięcy, kiedy jego matka popełniła samobójstwo. Kilka 

miesięcy  później,  Alexis  została  posłana  za  ich  ojcem,  ale  kiedy  zobaczyła 

chłopców,  obudził  się  w  niej  instynkt  opiekuńczy.  Przyjęła  ich  i  adoptowała, 

wprawdzie nieoficjalnie ale pomogła ich wychować. Kochała ich mocno. 

O ileż bardziej będzie kochała własne dzieci? 

background image

Pomysł  posiadania  własnego  dziecka  rzeczywiście  chwycił  ją  za  serce  i 

ścisnął – mocno. 

 

Cóż. Kto by pomyślał? Chciała mieć dzieci. Chciała mieć rodzinę, o czym 

wcześniej  nie  pozwalała  sobie  marzyć.  Nie  była  pewna,  czy  jest  na  to  gotowa, 

ale chciała tego, a to już było coś. 

Ale  jeśli  zamierzała  mieć  dzieci,  to  chciała  je  mieć  z  Victorem.  Nie 

wyobrażała sobie, że mogłaby stworzyć rodzinę z kimś innym. 

Uświadomienie sobie tego, przepłynęło przez nią jak wstrząs elektryczny. 

To nie mogło się udać. 

Nie obchodziło jej to. 

Uda się, ponieważ było to jedyne rozwiązanie. 

– Pieprzyć starszyznę – mruknęła. Po czym pochyliła się i pocałowała go. 

Victor  pozostawał  w  bezruchu  przez  kilka  długich,  dręczących  sekund. 

Czuła jego pożądanie mieszające się z jej zapachem. To połączenie sprawiło, że 

zakręciło  jej  się  w  głowie.  Potrzeba,  którą  starała  się  trzymać  na  dystans, 

przejęła  nad  nią  kontrolę.  Popchnęła  go  do  tyłu  na  kanapę  i  wczołgała  się  na 

niego,  przyciskając  mocno  swoje  ciało  do  jego,  równocześnie  nakłoniła  go  do 

otworzenia ust swoimi wargami. 

W  chwili,  kiedy  zetknęły  się  ich  języki,  opór  Victora  rozpadł  się. 

Otoczyły  ją  jego  ramionami  i  przycisnął  ją  do  siebie  w  miażdżącym  uścisku. 

Alexis  jęknęła  z  przyjemności.  Tak,  tak,  tak.  To  on.  To  zawsze  był  Victor. 

Tylko Victor. 

Zsunęła dżinsową koszulę z jego  ramion,  po czym rozerwała  na  pół jego 

białą koszulkę, odsuwając  materiał  na boki, żeby  mogła położyć dłonie  na jego 

skórze. Cała się naprężyła, jak sprężynka czekająca na wystrzelenie. Przejechała 

paznokciami  po  jego  klatce  piersiowej,  pozostawiając  jasno  czerwone  ślady. 

Wygiął się ku niej, a jego ręce zacisnęły się na jej ramionach. 

background image

Usłyszała  jak  pęka  materiał  jej  szlafroka  i  uśmiechnęła  się  przy  jego 

ustach. 

–  Myślę,  że  to sprawiedliwy  zwrot  akcji  –  powiedziała  –  ale  i  tak  wisisz 

mi nowy szlafrok. – Po czym ponownie go pocałowała. 

Odsunęła  się  tylko  na  tyle,  żeby  mógł  zdjąć  resztki  koszuli  bez 

konieczności  przerywania  pocałunku.  Potem  ona  wygięła  się,  żeby  zdjąć 

poszarpane  strzępy  swojego  szlafroka  i  ułożyła  się  swoimi  nagimi  piersiami  na 

jego  klatce  piersiowej.  Namiętność  jaka  wybuchła  po  kontakcie  skóry  ze  skórą 

sprawiła, że od razu naprężyła się i roztopiła. Więcej, więcej, więcej! 

Jego  szorstkie  włosy  na  klatce  piersiowej  sprawiły,  że  jej  twarde  sutki 

stały się naprężonymi, potrzebującymi koralikami. Szperała przy jego dżinsach, 

odpinając  guziki,  starając  się  w  tym  samym  czasie  nie  stracić  elektryzującego 

kontaktu z jego skórą. Ku jej frustracji, nie pomagał jej. Zamiast tego, głaskał jej 

plecy, ramiona, boki, po czym ujął jej twarz. Jej każdy nerw obudził się do życia 

i  drżał.  Jego  dotyk  w  tym  samym  czasie,  koił  i  pobudzał,  bolał  i  sprawiał 

przyjemność. 

Obniżył  swoje  usta,  żeby  pocierać  nimi  jej  szyję.  Mimowolny  jęk 

wydostał  się  z  głębi  jej  piersi.  Wygięła  się  ku  niemu,  przyciskając  mocno, 

zaciskając  uda  na  jego  biodrach,  aby  złagodzić  napięcie.  Nie  pomogło.  Nie 

wtedy, gdy jego usta doprowadzały ją do szaleństwa. 

– Victor. 

Z  zapartym  tchem,  wymówiła  jego  imię,  kiedy  przesunął  się  niżej, 

popychając ją, aż jej małe piersi zawisły nad nim. Wciągnął sutek w swoje usta, 

ssąc  mocno,  pocierając  jej  wrażliwą  skórę  swoimi  ostrymi  zębami.  Odrzuciła 

głowę  do  tyłu  i  ścisnęła  mocno  poduszki.  Wszystko  było  o  wiele  bardziej 

intensywne, ostre i odurzające. Był dokładnie takim mężczyzną, jakiego zawsze 

pragnęła.  Posiadanie  jego  ust  na  sobie,  pozbawiało  ją  logicznego  myślenia. 

Wiedziała, że musi go mieć. 

background image

Przenosił się z jednego sutka  na drugi do  czasu, aż jej ciało wibrowało  z 

napięcia.  Potem,  ku  jej  zaskoczeniu,  usiadł,  zabierając  ją  ze  sobą.  Chwilę 

później byli już w jej sypialni.  Boże, jego  siła …  Niezbyt często czuła się taka 

krucha.  Kruchość  niezupełnie  pasowała  do  jej  pracy.  Ale  z  Victorem,  czuła  się 

bezpieczna.  Mogła  rozkoszować  się,  rezygnując  z  kontroli,  pozwalając  mu, 

przytłoczyć się i owładnąć sobą. 

Dotyk  dżinsów  pocierających  jej  skórę  był  nie  do  zniesienia.  Nie  mogła 

znieść pomiędzy nimi żadnego materiału. Kiedy posadził ją na łóżku, nie traciła 

czasu zdzierając ostatnie części jego ubrania, szarpiąc i rozdzierając, aż dostała 

się  do  pysznej,  gorącej  skóry.  Wypełnił  ją  jego  zapach,  ziemisty,  pierwotny  i 

przytłaczający, przywołujący jej wewnętrzne zwierzę. 

Osunęła się w dół jego ciała, wsuwając grubą długość jego kutasa między 

swoje  wargi,  ssąc  powoli.  Gładziła  dłońmi  jego  biodra,  uda  i  płaskie  mięśnie 

jego  brzucha,  zaspokajając  swoją  potrzebę  jego  smaku,  tej  mocnej  mieszanki 

soli,  piżma  i  jego  unikalnej  esencji  tygrysa,  która  niemożliwa  była  do  opisania 

ludzkimi słowami. 

Victor  zacisnął  dłonie  w  jej  włosach,  mocno,  niemal  boleśnie.  Powitała 

ból  z  przyjemnością.  Kiedy  na  niego  spojrzała,  słońce  przesączające  się  przez 

zasłonięte  zasłony,  rzucało  na  niego  jasno  purpurowe  światło,  sprawiając 

wrażenie  jakby  poruszali  się  poza  czasem.  Jakby  poza  tym  pokojem  nie  istniał 

czas.  Zostali  zawieszeni  w  tym  małym  kawałku  czasu  i  przestrzeni,  a  on  był 

zdany na jej łaskę i mogła z nim zrobić to, co jej się żywnie podobało. 

Jego uścisk zacieśnił się jeszcze bardziej, kiedy zsunęła swoje usta w dół 

jego  kutasa.  Jego  milczenie  było  dziwne  i  doskonałe.  Bez  rozpraszających  jej 

uwagę chrząknięć, pomruków, czy jęków. Całkowicie była skupiona  na swoich 

pozostałych  zmysłach  –  smaku  jego  skóry,  jego  spoconych,  gorących  i 

prężących  się  mięśniach,  na  drganiach  i  szarpnięciach  jego  ciała,  kiedy  zrobiła 

coś,  co  mu  się  spodobało.  A  jego  zapach  …  Ten  aromat  przypraw  i  piżma 

obezwładniał ją, wypełniając ją nim, jego pożądaniem i czymś znacznie więcej. 

background image

Ich  unikalne  aromaty  zmieszały  się  ze  sobą,  ciężkie  i  mocne,  w  tym 

małym pomieszczeniu. Bazylia, cynamon i ziele angielskie połączyły się z tymi 

elementami,  których  nie  sposób  było  nazwać.  Jakimś  sposobem  to  wszystko 

współgrało  razem  i  idealnie  do  siebie  pasowało.  A  wynik  rywalizował  z 

najsmaczniejszymi  posiłkami,  czy  najbardziej  luksusowymi  perfumami, 

głębokim, mocnym zapachem lasu. To było doskonałe połączenie. 

Jakby zostali stworzeni, aby połączyć się i stać się jednością. 

Była tak skupiona na tym zmysłowym, namacalnym zapachu, że omal nie 

zauważyła,  jak  jego  ręce  pociągnęły  ją  mocno  za  głowę.  Wypuściła  go  ze 

swoich  ust  i  uniosła  brwi.  Dyszał,  a  jego  piękne  oczy  były  zwężone. 

Uśmiechnęła się szeroko. 

– Chcesz, żebym przestała? 

Pokręcił głową, ale nadal ciągnął ją w górę materaca. 

– Powinnam przerwać, to co robię? 

Skinięcie  głową.  Po  czym  jego  usta  opadły  na  jej  i  oddała  mu  kontrolę, 

pozwalając  mu  przewrócić  ją  na  plecy,  żeby  teraz  on  mógł  badać  jej  ciało 

swoimi dłońmi  i  ustami. Zamknęła oczy, odcinając się od jednego ze zmysłów, 

na  którym  polegała  i  całkowicie  skupiła  się  na  jego  dotyku,  zapachu  i  smaku, 

który wciąż czuła w swoich ustach. 

Ona, w przeciwieństwie do Victora, nie potrafiła być cicho. Jęknęła, kiedy 

jego  usta  podążały  w  dół  jej  brzucha  i  westchnęła  cicho,  kiedy  polizał  skórę 

między  jej  kością  biodrową,  a  jej  loczkami.  Zasyczała  i  wygięła  się  na  łóżku, 

kiedy jego usta nakryły jej żar, a jego język wśliznął się do środka. Ruchy jego 

języka i delikatny nacisk jego zębów, posłały ją w stronę pędzącego orgazmu, a 

jej ciało drżało, kiedy powstrzymywał ją od oderwania się od materaca. 

– Victor – westchnęła. 

Otworzyła oczy, kiedy poczuła jak jego palce przeczesują jej włosy. Jego 

oczy,  w  tym  purpurowym  świetle  były  ciemniejsze,  bardziej  zdumiewające  i 

piękniejsze,  niż  normalnie.  Nie  mogła  oderwać  od  nich  swojego  wzroku.  O 

background image

czym  myślał?  Nie  uśmiechał  się,  ale  otaczał  go  pewien  rodzaj  intensywności, 

dający przez chwilę uczucie świętości. 

Pomyślała  o  miłości,  zanim  poczuła  się  jak  zauroczona  dziewczynka, 

mierząc się z uczuciem, które teraz gwałtownie w nią uderzyło. Wciągnęło ją to 

jak  spływ  górską  rzeką,  o  bystrym  nurcie  z  wodospadami,  wirującą  i 

podrzucającą  ją  dziko  w  powietrze.  Nie  było  tam  stałego  lądu,  równowagi, 

niczego,  aby  się  przytrzymać  z  wyjątkiem  Victora.  W  tych  spokojnych 

chwilach, na zawsze zdobył jej lojalność i serce. Przepadła. Nigdy nie będzie dla 

niej  innego  mężczyzny.  Nie  musiała  zachodzić  w  ciążę,  żeby  czuć  z  całą 

pewnością, że to Viktor był jej partnerem. 

Nakryła jego dłonie, które  ujmowały jej policzki, po czym  uniosła się na 

tyle, żeby go pocałować. Poszedł w jej ślady, utrzymując swoje usta złączone z 

jej.  Otworzyła  się  na  niego,  swoje  usta,  swoje  ciało  i  swoje  serce.  Wśliznął  się 

do  jej  serca  z  taką  samą  łatwością,  jak  splótł  razem  ich  dusze.  Jego  rytm  był 

ostry  i  wolny,  głęboki  i  miarowy.  Ślizgające  i  przesuwające  się  tarcie  jego 

kutasa  wewnątrz  niej,  było  potęgowane  przez  krążące  w  niej  hormony  i  jej 

następny orgazm budował się szybciej niż oczekiwała. Ugryzła go w ramię, aby 

go  powstrzymać,  ale  to  w  żaden  sposób  jej  nie  pomogło.  Rozpadła  się  z 

krzykiem, jej biodra szarpnęły przy jego. 

Pocałował i zassał jej szyję, bez przerywania swojego rytmu, który wysłał 

kolejną  falę  budującego  się  odczucia,  które  przez  nią  przepłynęło.  Zacisnęła 

swoje  ręce  na  mięśniach  jego  poruszającego  się  tyłka,  uniosła  swoje  biodra  do 

góry, napotykając uderzenie za uderzeniem, aż odchylił  głowę do tyłu, zacisnął 

mocno szczękę i doszedł. W milczeniu. To było doskonałe, piękne. 

Próbowała obserwować to, jak  przeżywa swój orgazm, ale jej własny się 

zbliżał,  strącając  ją  poza  krawędź.  Wychodziła  ciągle  naprzeciw  ruchom  jego 

bioder, jego szorstkie owłosienie podrażniło jej łechtaczkę i pokonała ten ostatni 

krok osiągając własną końcową rozkosz. 

background image

Jego  ciężar,  kiedy  na  nią  opadł  był  cudownie  ciężki,  wciskając  ją  głębiej 

w  łóżko.  Kiedy  go  obejmowała,  gładząc  jego  plecy,  wciągnęła  ponownie 

mieszankę ich zapachów i nakazała swojemu tygrysowi zapamiętać te przeróżne 

składniki.  Był  to  zapach,  którego  nigdy  nie  zapomni.  Odcisnął  na  niej  swoje 

piętno i sprawił, że poczuła się spokojniejsza i czuła, że znów stanowi całość, w 

większym  stopniu,  niż  czuła  to  od  momentu,  kiedy  zostali  zamordowani  jej 

rodzice. 

Teraz  jej  rodziną  był  Victor.  Zabawne,  jak  to  się  stało.  Tak  nagle.  Tak 

całkowicie. 

Ale  tak  szybko  jak  ta  myśl  się  pojawiła,  musiała  stawić  czoła  temu,  jak 

oboje stali się teraz bezbronni. Nie  można było tego cofnąć. I  łamało to więcej 

praw, niż chciała brać pod uwagę. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 6 

Victor  uniósł  się  na  swoich  ramionach,  podparł  się  nad  nią  i  uniósł  brew 

w pytaniu. 

Alexis uśmiechnęła się lekko. 

– Skąd wiedziałeś, że chciałem coś powiedzieć? 

Przejechał  dłonią  po  jej  ramieniu,  pocierając  go  lekko  i  zdała  sobie 

sprawę, że musiała się napiąć. 

– Jesteś dobry w odczytywaniu mowy ciała. 

Zachichotała, kiedy poruszył brwiami. 

– Tak, tak, to było imponujące. Chociaż mamy teraz mały problem. 

Jego  ramiona  uniosły  się  i  opadły  z  westchnieniem,  po  czym  przekręcił 

się i przyciągnął ją do siebie, tak aby wygodnie się przy nim ułożyła. Pokazał jej 

gestem ręki, że powinna kontynuować. 

–  Jeśli  skończę  zachodząc  w  ciążę,  to  myślę,  że  powinni  zostawić  nas  w 

spokoju. Nie pobiegliśmy, a w każdym razie, skoro tobie nie wolno tego zrobić, 

to z technicznego punktu widzenia, nie mogą stwierdzić, że złamałeś prawo. 

Posłał jej ciężkie spojrzenie i zacisnął usta. 

–  No  dobrze.  Mogą  to  zakwestionować,  ale  jeśli  jestem  w  ciąży,  będą 

musieli  pozwolić  nam  na  jakąś  swobodę  działania.  Każde  nowe  młode  jest 

ważne, nawet jeśli są to samce. 

Spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami i potarł dłonią jej brzuch. 

Wzruszyła ramionami. 

– Tak wiem. Nie byłam jeszcze gotowa na ciążę. Chociaż z tobą, byłabym 

skłonna mieć dzieci. 

Zamrugał,  po  czym  pochylił  się  i  pocałował  ją,  powoli  z  czcią,  co 

sprawiło,  że  poczuła  mocny  uścisk  wokół  swojego  serca.  Przełknęła  ciężko, 

kiedy uniósł głowę. Ujęła w dłoń jego policzek, nie mając jeszcze pewności, czy 

background image

mogła powiedzieć mu, że go kocha, ale mogła mu to przynajmniej okazać przez 

swoje zachowanie. 

Wypuszczając  drżący  oddech,  skupiła  się  ponownie  na  sednie  ich 

rozmowy. 

–  Oznacza  to,  że  jeśli  nie  zajdę  w  ciążę  pod  koniec  tego  okresu  rui, 

starszyzna  może  nakazać  jakiś  rodzaj  kary.  Nie  jestem  pewna  jaki,  w  moim 

przypadku.  Najprawdopodobniej  po  prostu  spróbują  zmusić  mnie  do  kolejnego 

Biegu. Chociaż w twoim przypadku, mogą nałożyć karę więzienia. 

Alexis  obawiała  się,  że  za  coś  takiego  mogli  nałożyć  karę  długiego 

wyroku. Może nawet kilku lat. W głębi duszy, nienawidziła tego, że mogła stać 

się  przyczyną  tego,  że  jeszcze  raz  stanie  on  w  obliczu  takiego  doświadczenia. 

Tylko  tym  razem,  nie  otrzymałby  żadnego  specjalnego  traktowania,  ani  żadnej 

swobody. 

Pocałował ją w czubek nosa przed stoczeniem się z łóżka. Pochyliła się do 

przodu  więc  mogła  obserwować  jak  opuszcza  pokój,  podziwiając  teraz 

swobodnie  jego  nagie  ciało.  Nie  było  już  odwrotu  i  nie  było  sensu  udawać,  że 

jest  inaczej.  Kiedy  wszedł  z  powrotem  do  sypialni,  oblizała  swoje  usta. 

Potrząsnął  głową,  ale  nie  mógł  ukryć  lekkiego  uśmiechu  oraz  faktu,  że  jego 

kutas ponownie robił się twardy. 

Ten  rozpraszający  widok  i  mgła  pożądania  przepłynęły  przez  jej  krew. 

Musieli  porozmawiać,  ale  w  tej  chwili  nie  pragnęła  niczego  więcej  jak  tylko 

wciągnąć go pod siebie i pieprzyć go, aż byliby oboje wyczerpani. Rozproszył ją 

unosząc notes i długopis. 

Usiadła  i  oparła  się  o  drewniany  zagłówek,  czekając  aż  pokaże  jej,  co 

napisał. 

–  Znałem  ryzyko,  jakie  się  z  tym  wiąże,  kiedy  pojawiłem  się,  żeby  ci 

pomóc. Nie martwię się zamknięciem. Byłem tam i przetrwałem

Prychnęła, machając ręką na jego nonszalancję. 

– Ale ja tak. Nie chcę, żebyś został ukarany przeze mnie. 

background image

Zacisnęła usta i uderzyła w kartkę z notesu. 

–  I  nie  ma  nikogo  innego  poza  tobą,  kogo  chcę  jako  partnera.  Jeśli 

zostaniesz  zamknięty,  będę  zmuszona  spędzić  cały  okres  twojego  zamknięcia, 

odpierając  ataki  innych  samców  w  czasie  mojej  rui.  Skończy  się  to  tym,  że 

kogoś w końcu zabiję. 

Spojrzała na podkładkę, którą przed nią uniósł. 

– Wtedy skończysz w zamknięciu ze mną. Mogło być gorzej. 

To sprawiło, że zachichotała. 

–  To  prawda.  Nie  mogą  mnie  zmusić  do  Biegu,  jeśli  będę  w  więzieniu. 

Hmm. To jest coś, co warto rozważyć. 

Uniósł jej podbródek i pokręcił głową. Po czym napisał. 

–  Nie  próbuj  znaleźć  się  w  zamknięciu.  Jesteś  samicą.  Nie  możesz  być 

pewna,  jaką  decyzję  oni  podejmą.  Nie  chcesz,  żeby  przytrafiło  ci  się  coś 

gorszego. 

– Gorszego? Jak bycie zmuszoną do Partnerskiego Biegu? 

–  Jak  bycie  zmuszoną  do  partnerstwa  z  samcem,  którego  wybiorą.  Bez 

Biegu. Poprzez zaaranżowane małżeństwo

Zadrżała. 

–  O  nie.  Nie  zniosę  tego.  Ucieknę  i  zaszyję  się  na  odludziu,  zanim 

pozwolę im, żeby mi to zrobili. 

–  Wiem.  Dlatego  nie  ryzykuj  tego.  Będę  w  stanie  cię  odnaleźć,  kiedy 

zostanę zwolniony z więzienia. 

– Wiesz, że moglibyśmy to zrobić, ty i ja. Moglibyśmy po prostu zniknąć. 

– Poślą za nami Tropicieli. 

– Wiem, jak działają Tropiciele. Moglibyśmy ich unikać. 

– A co zrobimy jeśli będziemy mieli dzieci? Dziewczynkę? 

Jęknęła  i  uderzyła  w  materac.  Gdyby  mieli  dziewczynkę,  Alexis  nie 

mogłaby  z  czystym  sumieniem  trzymać  jej  z  dala  od  ich  ludzi.  Każda  samica 

była  bardziej  wartościowa  niż  wszystkie  pieniądze,  jakie  były  w  posiadaniu 

background image

tygrysów.  Samice  oznaczały  przetrwanie,  a  ona  chciała,  aby  jej  ludzie 

przetrwali. Chciała sama wybrać swojego własnego partnera i żeby każda córka 

miała takie samo prawo. 

– Nie pomagasz – powiedziała z pomrukiem. 

Ujął jej policzek, zmuszając, by na niego spojrzała, po czym ponownie ją 

pocałował.  Odsunął  się  i  napisał  kolejną  notatkę.  ponownie  ją  pocałował. 

Odsunął się i napisał kolejną notatkę. 

–  Wymyślimy  coś.  Najpierw  musimy  przetrwać  ten  okres  twojej  rui. 

Powstrzymując  innych  od  zmuszenia  cię  do  parowania.  Później  stawimy  czoła 

starszyźnie. 

Miał rację. Nadal mieli przed sobą dwa dni, które musieli przetrwać, żeby 

powstrzymać innych samców przed zmuszeniem jej do walki. 

Pozwoliła,  aby  jej  spojrzenie  pobiegło  w  dół  na  jego  kutasa,  który  był  w 

częściowej erekcji, potem wyciągnęła rękę i pogłaskała  go. Mieli jeszcze przed 

sobą  dwa  dni  na  zaspokojenie  swoich  pragnień,  wykorzystując  jej  cykl.  Teraz, 

kiedy już przekroczyli linię, nie chciała tracić ani minuty. 

–  Zwróciłeś  uwagę  na  sposób  w  jaki  połączyły  się  nasze  zapachy?  – 

wyszeptała. 

Spojrzała w  górę  na czas, by zobaczyć, jak skinął  głową, ale jego  uwaga 

była skupiona na jej dłoni, która wciąż poruszała się powoli w górę i w dół jego 

kutasa. 

– Idealnie. 

Ponownie skiną głową. Ścisnęła go delikatnie i wciągnął głęboki oddech. 

Ach,  kochała  sposób  w  jaki  reagował,  taki  twardy,  gorący  i  zdany  na  jej 

łaskę. Kolejne dwa dni będą przyjemne. 

Popchnęła  jego  ramie  i  położył  się  na  plecach.  Jego  dłonie  opadły  na  jej 

biodra, kiedy siadała na nim okrakiem i opuściła się na jego kutasa, biorąc go w 

siebie powoli, tak żeby mogła rozkoszować się rozciąganiem i tarciem. Zamknął 

background image

oczy,  zaciskając  zęby,  aż  przyjęła  w  siebie  ostatni  centymetr,  potem  wypuścił 

oddech i spojrzał na nią. Uśmiechnęła się. 

–  Idealnie  –  powtórzyła  i  zaczęła  się  poruszać.  Ujeżdżała  go  w  takim 

samym  stałym  rytmie,  którego  on  użył  wcześniej,  żeby  kontrolować  jej  ciało. 

Chłodne  powietrze  z  otwartego  okna  owiewało  jej  skórę,  przynosząc  ze  sobą 

zapach  lasu,  bogatej  gleby,  ziemistej  kory  i  liści.  Pozwoliła,  aby  te  wszystkie 

rzeczy  wypełniły  jej  ciało  i  umysł,  napełniając  ją  słusznością,  jakiej  nigdy 

wcześniej nie znała. 

Kiedy palce Victora odnalazły jej łechtaczkę, sapnęła i zwiększyła tempo, 

uderzając  mocno,  spadając  w  przepaść  swojego  orgazmu,  gdy  tylko  do  niej 

dołączył.  Czucie  go,  pulsującego  wewnątrz  niej,  widok  jego  zaciśniętej  i 

napiętej  twarzy,  było  jak  sen.  Zapamiętywała  to  wszystko,  żyjąc  tą  chwilą. 

Przynajmniej na razie, należał do niej, a ona do niego i nie liczyło się nic innego 

poza jutrem. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 7 

Kiedy  noc  skąpała  jej  sypialnię  w  ciemności,  Alexis  w  końcu  wstała  z 

łóżka.  Założyła  flanelową  koszulę  i  parę  spodni  dresowych  i  stanęła  na  ganku, 

pozwalając, aby wiatr przyniósł jej zapachy  nocy – suchej  gleby, sosny, buku  i 

klonu, kuszącą woń jelenia, przemykającego poza granica jej terytorium, rześkie 

połączenie  ryby  i  wilgotnej  skały  znad  rzeki  i  ukryte  pod  tym  wszystkim  słabe 

piżmo tygrysa. To była jej ziemia. 

Victor stanął za nią, opierając dłonie na jej biodrach. Odchyliła się w jego 

stronę,  uśmiechając  się  na  jego  nieprzerwaną  nagość.  Naprawdę  nie  chciała, 

żeby się ponownie ubierał, do czasu aż będą musieli opuścić to miejsce i stanąć 

twarzą w twarz ze starszyzną. 

Na  pewno  dojdzie  też  do  konfrontacji.  Alexis  spędziła  każda  wolną 

chwilę w ciągu dnia, rozważając, jak najlepiej sobie z nimi poradzić i doszła do 

prostego  wniosku.  Nigdy  nie  uciekała  i  nie  będzie  uciekać,  również  przed 

starszyzną.  W  rzeczywistości,  po  dwunastu  latach  wiernej  służby,  byli  jej  coś 

winni. Zasłużyła na prawo do wybrania swojego partnera, poza obowiązującym 

zwyczajem Partnerskiego Biegu. Nie pozwoli im traktować się w ten sposób. 

Jej życie. Jej zasady. Żyła w ten sposób odkąd jej rodzice zostali zabici  i 

nie miała zamiaru się zmieniać. 

W  każdym  razie,  powinni  wiedzieć  lepiej.  Nie  mogła  zrozumieć,  co  do 

cholery  oni  sobie  myśleli,  kiedy  przysłali  tu  Nicka  i  innych.  Oparła  głowę  o 

ramię Victora i spojrzała na niebo usłane gwiazdami. 

–  Nie  sądzę,  by  chcieli,  żebym  zabiła  Nicka  lub  jednego  z  pozostałych, 

prawda? 

Z  ręką  na  jej  brodzie,  Victor  odwrócił  jej  twarz  w  swoją  stronę  i 

zmarszczył brwi. 

–  Tak  tylko  myślałam.  Starszyzna  mnie  zna.  Wiedzą,  do  czego  jestem 

zdolna.  Wykorzystywali  moje  umiejętności  od  lat.  Muszą  wiedzieć  o  tym,  że 

background image

zmuszanie  mnie  do  czegoś,  doprowadziłoby  do  walki.  Czy  uważasz,  że  chcą 

abym kogoś zabiła? 

Nadal  marszcząc brwi, potrząsnął  głową  i  w tym samym czasie wzruszył 

ramionami. 

– Jeśli tak było, mogliby po prostu powiedzieć. 

Musiała  wcześniej  zabijać.  To  zawsze  było  ostatecznością,  ale  po  to 

właśnie byli Tropiciele: do polowania, chwytania  i zabijania, jeśli  i  kiedy, było 

to konieczne. O czasu kiedy z nim zamieszkała, jej wuj wpajał jej zasady jakie 

wiązały  się  z  tym  stanowiskiem.  Zabijanie  nie  przychodziło  jej  łatwo,  ale 

zabijała.  Gdyby  chcieli  widzieć  kogoś  martwego,  dlaczego  ją  po  prostu  za  nim 

nie posłali? Po co to udawanie pozorów? 

–  Chyba,  że  tygrys,  którego  chcą  widzieć  martwego,  z  technicznego 

punktu  widzenia,  nie  złamał  żadnych  praw  –  powiedziała.  –  Jeśli  nie  otrzymał 

wyroku śmieci, nie będę go ścigać. Nie zrobią tego również inni Tropiciele. 

Wpatrywała się w drzewa. Potrafiła wyczuć innych, ledwie, ale na samym 

skraju swojego terytorium,  między odległą autostradą  i pojedynczą polną drogą 

wijącą  się  przez  tą  część  gór.  Podkradli  się  bliżej,  kiedy  zaszło  słońce,  ale 

jeszcze  zdecydowanie  nie  zaczęli  zbliżać  się  do  jej  chaty.  Czy  z  tej  odległości 

mogli poczuć zmianę? Jak tylko zbliżą się wystarczająco blisko, będą wiedzieli, 

że była z Victorem. Czy to sprawi, że sytuacja się pogorszy, czy polepszy? 

Victor  wziął  ja  za  rękę  i  zaprowadził  z  powrotem  do  środka.  Wskazał 

gestem  na  kanapę,  po  czym  udał  się  do  kuchni  i  przygotował  im  po  kubku 

herbaty.  Uwielbiała  herbatę  więc  szeroko  się  uśmiechnęła,  kiedy  podał  jej 

kubek. 

– Dobry wybór. 

Uśmiechnął  się,  odstawił  swój  kubek  na  stolik  i  zniknął  w  sypialni, 

wracając ze swoim notatnikiem. 

– Dlaczego myślisz, że chcieliby, abyś zabiła któregoś z nich? 

background image

–  Dlaczego  w  takim  razie  by  ich  tutaj  przysyłali,  nie  informując  mnie  o 

tym z wyprzedzeniem, wiedząc, że będę wściekła z tego powodu? 

 A czy brałaś pod uwagę to, że ktoś ze starszyzny chce twojej śmierci? 

Nie.  Taka  myśl  nigdy  nie  przyszła  jej  do  głowy.  Była  samicą  w  wieku 

rozrodczym  i  była  zbyt  cenna,  żeby  ją  zabić.  Pozwolenie  jej  na  wykonywanie 

niebezpiecznej pracy Tropiciela, było świadectwem ich tolerancji. Nalegali, aby 

została  przeszkolona  gruntowniej  niż  jacykolwiek  inni  Tropiciele.  Była  teraz 

najlepsza, z powodu ich zapobiegawczości. 

Może to był problem. Czy martwiło ich to, że nie mogli jej kontrolować? 

Czy  stała  się  obciążeniem,  nie  zdając  sobie  z  tego  sprawy?  Czy  była  bardziej 

niebezpieczna  niż  cenna,  jako  samica?  Biorąc  pod  uwagę  stan  ich  gatunku, 

stwierdziła,  że  bardzo  trudno  w  to  uwierzyć.  Potrzebowali  każdej  samicy  do 

sparowania. 

Jęknęła.  Ona  po  prostu  kręciła  się  w  kółko,  a  to  było  dokładnie  to,  co 

chciała osiągnąć starszyzna. Potrzebowali  jej do reprodukcji. Więc to nie  miało 

sensu, aby ktokolwiek z nich zaplanował jej śmierć. 

–  Gdyby  Elizaveta  myślała,  że  ktokolwiek  ze  starszyzny  chce  mojej 

śmierci, zrobiłaby z tego większą aferę. 

Victor wzruszył ramionami na znak zgody. 

– Może jest dokładnie tak, jak się wydaje. 

Wydął  lekko  usta,  wahając  się,  po  czym  pokiwał  do  siebie  głową  i 

napisał. 

–  Dlaczego  pozwolili  ci  zostać  Tropicielem?  Dlaczego  chciałaś  zostać 

jednym z nich? 

Ach. To. 

– Wiesz, że moi rodzice zostali zabici? 

– Wypadek. 

background image

–  Nie.  Zostali  zamordowani.  To  było  utrzymywane  w  tajemnicy.  Inny 

tygrys,  który  kochał  moją  matkę  i  był  zazdrosny  o  jej  związek  z  moim  ojcem, 

przeciął przewód hamulcowy w ich samochodzie. Nie mieli szans. 

– Ryzykował, że zabije również ciebie! 

Jego  ręka  drżała,  kiedy  podsuwał  jej  swoją  notatkę,  a  wściekłość 

malowała się na jego zazwyczaj kontrolowanym wyrazie twarzy. 

Uścisnęła jego palce jedną ręką i pokręciła głową. 

– Zaaranżował ten „wypadek”, kiedy wiedział, że mnie z nimi nie będzie. 

Nie był szalony. Tylko zazdrosny. 

Puściła  jego  rękę  i  popijała  swoją  herbatę,  starając  się  uspokoić  nagły 

skok jej tętna. Silny węzeł niepokoju ścisnął jej żołądek. Nie rozmawiała o tym 

–  nigdy.  Nie  robiła  tego  odkąd  była  dzieckiem.  Ale  chciała,  żeby  Victor  znał 

prawdę. 

–  Mój  wuj,  brat  matki,  był  Tropicielem.  Poprosił  o  zgodę,  aby  ścigać 

mordercę  i  pozwolono  mu  to  zrobić,  w  drodze  większościowego  głosowania. 

Dziesięciu  starszych  głosowało  za,  na  dwa  głosy  przeciwko.  Podczas  gdy  on 

polował,  Elizaveta  wzięła  mnie  do  siebie,  na  wypadek,  gdyby  nie  wrócił. 

Zgodnie  z  naszymi  prawami,  zaadoptowała  mnie  więc  byłam  chroniona. 

Technicznie rzecz biorąc, nadal jestem jej córką, choć traktuje mnie bardziej jak 

wnuczkę. 

Victor uśmiechnął się i wziął łyk swojej herbaty. 

–  Mój  wujek  złapał  mordercę,  sprowadził  go  przed  oblicze  starszyzny  i 

otrzymał  zgodę  na  jego  egzekucję.  Potem  przeszedł  na  emeryturę,  żeby  mnie 

wychowywać. Był moim jedynym żyjącym krewnym. Mój ojciec stracił swoich 

dwóch  braci,  zanim  się  urodziłam  –  przez  kłusowników  w  Rosji.  Moja  mama 

miała tylko jednego brata. Nie miałam dziadków. Byliśmy tylko we dwoje. 

– Szkolił cię? 

– Tak. 

– Ile miałaś lat? 

background image

–  Kiedy  umarli  moi  rodzice?  Dziesięć.  Miałam  czternaście  lat,  kiedy  w 

końcu  zgodził  się  rozpocząć  moje  szkolenie.  Błagałam  go  o  to.  Pragnęłam  być 

takim  tygrysem,  jak  on,  takim,  który  mógł  chronić  tych,  których  kochałam  i 

zemścić się, kiedy nie mogłam zapewnić moim ukochanym bezpieczeństwa. 

– Elizaveta się na to zgodziła? 

Alexis zachichotała. 

–  Zachęcała  mnie  do  tego.  Nadal  nie  wiem  dlaczego.  Walczyła  z  innymi 

starszymi o to, żeby pozwolili mi pracować jako Tropiciel. 

Wpatrywała się w swój kubek. 

–  Zajęło  jej  to  kilka  lat.  W  międzyczasie,  trenowałam.  Musiałam 

zademonstrować swoje umiejętności zanim pozwolili mi złożyć przysięgę. 

Victor przesunął swój notes na jej peryferyjne widzenie. Spojrzała na jego 

pytanie. 

– W jaki sposób zademonstrować? 

–  Kazali  mi  walczyć  –  powiedziała.  –  Z  czterema  innym  Tropicielami,  z 

których  żaden  nie  był  po  mojej  stronie,  co  zagwarantowało,  że  nie  potraktują 

mnie łagodnie. 

– Co się stało? 

– Jestem teraz Tropicielem, prawda? Wygrałam. 

Uniósł brwi, a ona przewróciła oczami. 

– No dobrze, pobiłam  ich dotkliwie. Czterech samców w sile wieku, a ja 

skopałam im tyłki. 

Jej szeroki uśmiech, pełen dumy powinien ją zawstydzić, ale to był Victor 

i wiedział, że była dumna ze swoich umiejętności, nawet jeśli starała się tego nie 

okazywać. 

–  Starsi,  którzy  wcześniej  mieli  odmienne  zdanie,  po  tym  pokazie  nie 

mieli żadnych argumentów. Pozwolono mi złożyć przysięgę. 

– Miałaś tylko dziewiętnaście lat. 

background image

Skinęła  głową.  Jej  wiek  był  częścią  legendy,  która  narosła  wokół  niej. 

Większość  nie  przechodziła  szkolenia  i  nie  składali  przysięgi,  przed 

ukończeniem  dwudziestu  lat.  Ale  z  drugiej  strony,  większość  Tropicieli  miało 

mniej powodów do tego, aby podjąć się tej pracy, tak wcześnie jak ona. 

Przełknęła ostatni łyk herbaty i odstawiła kubek na bok. 

–  Jak  się  okazało,  moje  pierwsze  zadanie  polegało  na  doprowadzeniu 

przed oblicze starszyzny syna Elizavety. Ivan … 

Pokręciła  głową  i  wstała.  Kiedy  Ivan  stracił  swoją  partnerkę,  oszalał.  Ta 

stara historia wciąż  łamała jej serce. Jego trzej  mali synowie, zaraz po tym, jak 

stracili swoją matkę przez jej samobójstwo, stracili również swojego ojca, który 

został  zamknięty  na  osiem  lat.  Gdyby  Ivan  nie  był  synem  Elizavety,  gdyby  w 

oczywisty sposób nie oszalał po śmierci swojej partnerki, zostałby stracony. Po 

dwunastu  latach,  to  wciąż  było  najtrudniejsze  zadanie  jakie  musiała 

kiedykolwiek  wykonać.  Ponieważ  rozumiała  ból  Ivana,  a  serce  bolało  ją  z 

powodu jego chłopców. 

Potrzebując  zrobić  coś  ze  swoimi  rękoma,  wróciła  do  kuchni  i  ponownie 

nastawiła  czajnik  z  wodą.  Nie  była  już  spragniona,  ale  czuła  potrzebę  wypicia 

drugiego kubka herbaty. Spojrzała na Victora. 

– Napijesz się jeszcze? 

Potrząsnął głową. 

Zajęła  się  wrzuceniem  świeżej  torebki  herbaty  do  kubka.  W  końcu, 

musiała przerwać panującą ciszę. 

–  Więc,  to  jest  moja  historia.  Mnóstwo  śmierci  i  złamane  serce 

doprowadziło mnie do tego miejsca. 

Wstał  i  podszedł  do  niej  z  niewzruszonym  spojrzeniem.  Gdy  wziął  ją  w 

ramiona,  poczuła  się  komfortowo  i  wygodnie,  ale  nie  było  w  tym  litości. 

Pokochała  go  przez  to  jeszcze  bardziej.  Nie  mogłaby  znieść  tego,  gdyby  było 

mu  jej  żal.  Zwłaszcza  biorąc  pod  uwagę  przez  co  sam  przeszedł.  Nie  chciała 

jego litości. Stała się tym, kim była z powodu swojej historii. Chociaż wolałaby, 

background image

żeby  wychowali  ją  rodzice,  to  nie  żałowała  życia,  jakie  miała,  ani  tego  jaką 

osobą się stała. Nie było potrzeby, aby ktokolwiek jej żałował. 

Chciała, żeby poznał prawdę o jej przeszłości, aby zrozumiał, a ponieważ 

to był Victor, tak właśnie się stało. 

Kiedy  skończyła  przygotowywać  dla  siebie  kolejny  kubek  herbaty, 

powiedziała: – Usiądźmy na ganku. Jest miły wieczór. Równie dobrze możemy 

poczekać na nich na zewnątrz. 

Pozostałe  samce  krążyły  coraz  bliżej,  poruszając  się  bardzo  powoli. 

Pokonają drogę do tego miejsca zanim noc dobiegnie końca. Nie miała zamiaru 

czekać na nich, kryjąc się w środku.. 

Victor zniknął w sypialni, aby założyć jakieś dżinsy, po czym dołączył do 

niej  na  ganku,  siadając  obok  niej,  na  jednym  z  dwóch  drewnianych,  bujanych 

fotelach.  Rozmyślała  o  tym  jak  seksownie  wyglądał  tylko  w  samych  dżinsach, 

bez  koszuli.  Chociaż  cały  ten  czas  spędzili  w  łóżku,  znów  go  pragnęła.  Ciepło 

zwinęło się w jej brzuchu, a jej mięśnie napięły się z rozkosznym mrowieniem. 

Jego  zapach  dryfował  wokół  niej,  mieszając  się  z  jej  własną  esencją,  było  to 

doskonałe połączenie szumiące w jej ciele. 

Pokręciła  głową,  rozluźniając  mięśnie  szyi  i  skoncentrowała  się  na  lesie 

zamiast  na Victorze. Wiedział dokładnie o czym  myślała, ale w tym  momencie 

nie  mogli  się  poddać  chemii,  która  istniała  między  nimi.  Musiała  trzymać  ręce 

przy sobie. Gapienie się na niego mogło tylko wszystko utrudnić. 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 8 

 

Noc  mijała  bez  żadnych  poczynań  ze  strony  pozostałych  samców.  Jakiś 

czas po tym jak zegar obwieścił, że minęła pierwsza w nocy, Alexis zebrała się 

na odwagę, żeby poruszyć temat, którego była niezwykle ciekawa. 

– Mogłabym cię o coś zapytać? 

Victor odwrócił głowę na oparciu fotela i uniósł brwi. 

–  Chodzi  o  to  …  biorąc  pod  uwagę  twoją  przeszłość  i  to,  co  ci  ludzcy 

mężczyźni ci zrobili … czy ty nienawidzisz ludzi? 

Potrząsnął przecząco głową, jego usta były łagodne i rozluźnione. 

– Jak  możesz nie czuć nienawiści? W jaki sposób powstrzymujesz się od 

bycia  zgorzkniałym?  Ja  nadal  nienawidzę  tego  człowieka,  który  zabił  moich 

rodziców, chociaż on nie żyje już od lat. 

– Czy nienawidzisz  wszystkich tygrysów z  powodu tego, co zrobił jeden z 

nich? 

–  Oczywiście,  że  nie.  Ale  …  ta  brutalność  tego  ataku  na  ciebie  i  twoją 

matkę, jak odpuściłeś to sobie, bez nienawidzenia? Czy też wciąż  nienawidzisz 

tych ludzi? 

Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w las, zanim w końcu zaczął pisać. 

– Nie nienawidzę  wszystkich ludzi. Ci trzej mężczyźni byli źli. Zło istnieje 

–  w  ludziach  i  tygrysach  –  więc  nie  mogę  obwiniać  całego  gatunku  za  podłość 

niektórych  z  nich.  Nie  jestem  zgorzkniały  ponieważ  nie  mam  powodu  aby  być. 

Żyję. Moja matka żyje. Mam dobrą pracę, kilku dobrych przyjaciół. I spędziłem 

ten dzień w łóżku ze zjawiskową kobietą. Moje życie jest dobre. 

Wygięła usta w półuśmiechu, na część o „zjawiskowej kobiecie”. 

– Czy tak łatwo było odpuścić? 

Potrząsnął przecząco głową. 

– Przez jakiś czas byłem zgorzkniały, ale dorosłem. Zdałem sobie sprawę, 

że  w  moim  życiu  było  zbyt  wiele  dobrych  rzeczy,  aby  pozwolić  jątrzyć  się 

background image

nienawiści.  Jedyną  osobą,  którą  to  krzywdziło  byłem  ja  sam.  Ci  mężczyźni 

wyrządzili wystarczająco dużo szkód. Nie mogłem pozwolić na to, aby wyrządzili 

ich więcej. 

– To jest zdecydowanie zbyt zdrowe podejście – powiedziała. 

Uśmiechnął się szeroko, a jego ramiona zadrżały w cichym śmiechu. 

Cieszyła się widokiem jego radości, po czym zapytała: 

–  Jak  się  czujesz  w  związku  z  badaniami  Elizavety?  Nie  nienawidzisz 

ludzi, ale czy mógłbyś związać się z jakimś? 

Tygrysy mogły się rozmnażać tylko z innym tygrysami. To był jeden z ich 

największych  problemów.  Przynajmniej  tak  powszechnie  sądzono.  Istniała 

jednak  wśród  nich  legenda,  o  parze  żyjącej  w  pradawnych  czasach  –  ludzkiej 

kobiecie  i  samcu  tygrysa  –  którym  nie  tylko  udało  się  rozmnożyć,  ale  mieli 

kilkoro  dzieci  zarówno  tygrysów  i  ludzi.  Większość  jej  ludzi  wierzyło,  że  ten 

mit  był  tylko  starą  romantyczną  opowieścią  nie  opartą  na  faktach.  Kryzys 

populacji  w  obliczu,  którego  obecnie  stanęli,  skłonił  co  niektórych  do 

rozważenia, że być może ten mit zawierał ziarenko prawdy. Może ich ratunkiem 

było odnalezienie ludzi zdolnych do rozmnażania się z tygrysami. 

Emocje  związane  z  tym  tematem  były  silne  po  obu  stronach  –  zajadłych 

zwolenników  i  równie  zaciekłych  przeciwników.  Niektórzy  z  tych 

przeciwników  uważali,  że  obrzydliwością  było  nawet  rozważanie  rozmnażania 

się  z  ludźmi.  Inni  po  prostu  sądzili,  że  to  osłabiłoby  ich  gatunek  i  pozostawiło 

jeszcze słabszych niż byli dotychczas. 

Elizaveta  sądziła,  że  ich  jedyną  długoterminową  nadzieją  było 

odnalezienie  genetycznych  potomków  tej  pradawnej  pary.  Wydała  znaczną 

część swojej fortuny na genetyczne i genealogiczne badania. 

Alexis  nie  była  do  końca  pewna  swojego  stanowiska  odnośnie  tego 

zagadnienia, ale ona z kolei nie odniosła w swoim życiu nieodwracalnej szkody 

spowodowanej przez ludzi. Ale co o tym sądził Victor? 

background image

–  Myślę,  że  nie  możemy  sobie  pozwolić  na  zlekceważenie  czegoś,  co 

mogłoby  pomóc  nam  przetrwać.  Chociaż  martwię  się,  że  Elizaveta  walczy  z 

wiatrakami  i  nawet  jeśli  ma  rację,  będzie  zbyt  wiele  sprzeczności  między 

jakimkolwiek tygrysioludzkim parowaniem.  

Przewrócił stronę w notatniku, aby pisać dalej, więc  milczała, żeby  mógł 

skończyć to, co miał do powiedzenia. 

–  I  nie,  nie  sparowałbym  się  z  człowiekiem.  Ponieważ  jesteś  jedyną 

kobietą, jakiej kiedykolwiek pragnąłem. 

Alexis  zassała  głęboki  oddech.  Zamrugała  szybko.  To  nie  była 

odpowiedź, jakiej się spodziewała, ale napełniło ją to tak wieloma emocjami, że 

nie wiedziała jak nazwać którąkolwiek z nich. 

– Pieprzyć ich – powiedziała. 

Victor wyprostował się, a jego oczy rozszerzyły się. 

Machnęła ręką w bliżej nieokreślonym geście. 

– Nie wiem, co zamierzała uzyskać starszyzna przez wysłanie tutaj innych 

tygrysów. Nie obchodzi  mnie to. Byłam  lojalnym  Tropicielem przez dwanaście 

lat.  Jedyną  rzeczą  o  jaką  kiedykolwiek  prosiłam  było  zwolnienie  mnie  z 

Partnerskiego Biegu. Złamali dane mi słowo. Jeśli oni nie potrafią dotrzymać tej 

obietnicy, nie muszę już dłużej być im wierna. 

Brwi Victora uniosły się wyżej i wykonał gest oznaczający – Kontynuuj! 

– machnięciem swojej ręki. 

–  Wybieram  swojego  cholernego  partnera  poza  Partnerskim  Biegiem. 

Mogą mnie ugryźć jeśli im się to nie podoba. 

Jedna strona jego ust drgnęła, ale nadal na nią patrzył. 

Przewróciła oczami i ponownie spojrzała w głąb lasu. 

–  Tak,  to  ty  jesteś  partnerem,  którego  wybieram.  To  tak  na  wypadek, 

gdybyś się zastanawiał. 

Kątem  oka  dostrzegła  jego  lekki  uśmiech,  a  potem  on  także  ponownie 

zwrócił się w stronę drzew. 

background image

– Nie bądź taki zadowolony z siebie. 

Uniósł dłonie w górę w geście poddania. 

– I nie udawaj, że nie poczułeś zadowolenia z siebie. 

Posłała mu spojrzenie spod zwężonych oczu. 

Kontynuował wpatrywanie się w drzewa, a to bardzo lekkie wygięcie ust 

ku górze nadawało  mu bardzo zadowolony wygląd. Musiała przyznać, że miała 

mu  więcej  do  powiedzenia,  ale  chciała  tego  spróbować  poprzez  użycie  języka 

migowego. Dreszcz niepokoju ścisnął jej żołądek. Zrobienie tego kroku było jak 

obnażenie przed nim swojej duszy, chociaż nie miała pewności, dlaczego z tego 

powodu  była  tak  niespokojna.  Właśnie  mu  powiedziała,  że  zamierza  go 

zatrzymać.  Przyznanie  się,  że  nauczyła  się  dla  niego  języka  migowego  nie 

powinno być tak przerażające. 

Zassała  oddech.  Nie  była  tchórzem.  Był  teraz  jej  partnerem.  Mogła  to 

zrobić. 

Trąciła  go  w  ramie,  a  kiedy  staną  przed  nią  w  pełni,  zaczęła  bardzo 

powoli używać języka migowego. 

– Rzecz w tym … poczułam coś do ciebie kiedy skończyłam szesnaście lat. 

Przechylił  głowę  na  bok  i  zmarszczył  brwi,  mrugając  kilkakrotnie  jakby 

nie był pewny, czy wierzył w to, co zobaczył. 

–  Czy  źle  użyłam  języka  migowego  i  powiedziałam  coś  idiotycznego?  – 

spytała głośno. 

Była  całkiem  pewna,  że  tego  nie  zrobiła,  ale  miganie  do  siebie  w  lustrze 

różniło się od migania bezpośrednio do Victora. 

Potrząsnął przecząco głową, ale nie doczekała się poza tym innej reakcji. 

Skinęła głową i wróciła do migania. 

–  W  wieku  szesnastu  lat  to  było  dziewczęce  zauroczenie.  Ale  kiedy 

skończyłam  dwadzieścia,  wiedziałam,  że  jesteś  jedynym,  z  którym  mogłabym 

kiedykolwiek się sparować. 

background image

Przerwała  i  oderwała  luźną  drzazgę  na  swoim  podłokietniku,  po  czym 

spojrzała w górę i dokończyła. 

–  Jesteś  jedynym  mężczyzną,  jakiego  kiedykolwiek  pragnęłam,  Victor. 

Nigdy  nie  pozwoliłam  sobie  na  nadzieję,  że  to  się  wydarzy,  ale  teraz,  kiedy  już 

mnie do tego popchnąłeś, zamierzam cię zatrzymać. 

Poruszyła palcami, miganie sprawiło, że zaczęły ją lekko boleć, ponieważ 

tak  naprawdę  nie  robiła  tego  dość  często.  Po  czym  powiedziała  na  głos, 

ponieważ nie znała jeszcze wszystkich odpowiednich znaków. 

–  I  nie  ma  żadnej  cholernej  rzeczy,  jaką  w  tej  sprawie,  którykolwiek  z 

tych drani może zrobić. 

Kilka  minut  upłynęło  w  ciszy,  kiedy  się  w  nią  wpatrywał,  kartki  w  jego 

notesie  powiewały  na  lekkim  wietrze.  Uniosła  wzrok,  chociaż  kosztowało  ją  to 

całą siłę woli, żeby powstrzymać się przed odwróceniem spojrzenia. 

W końcu, odłożył  notatnik  na bok  i zaczął  miganie. Alexis próbowała za 

nim  nadążyć,  ale  po  kilku  gestach  stało  się  jasne,  że  miganie  w  prawdziwym 

życiu nie było tym samym, co oglądanie taśm wideo z nauką języka migowego. 

Uniosła dłoń, żeby go zatrzymać. 

– Przepraszam – powiedziała – to dla mnie zbyt szybko. Nigdy wcześniej 

nie rozmawiałam z nikim w języku migowym. Nie mogę nadążyć. 

– Potrafisz używać języka migowego? 

Jej policzki zarumieniły się, ale odpowiedziała w języku migowym. 

– Zaczęłam uczyć się kilka lat temu. 

– Dlaczego? 

– Dla ciebie. 

Na  to  stwierdzenie,  jego  usta  lekko  się  rozchyliły,  co  było  znakiem, 

którego  nie  była  pewna  jak  ma  zinterpretować.  Nie  była  w  stanie  odczytać 

niczego z jego wyrazu twarzy, oprócz zaskoczenia. 

–  Czy  powinnam  najpierw  zapytać  zanim  użyłam  w  rozmowie  z  tobą 

języka migowego? Obraziłam cię albo … coś? 

background image

Pokręcił przecząco głową, po czym napotkał i podtrzymał jej spojrzenie  i 

powoli zamigał. 

–  Zwróciłem  na  ciebie  uwagę,  kiedy  miałaś  siedemnaście  lat.  W  dniu, 

kiedy  skończyłaś  osiemnaście  pozwoliłem  sobie  przyznać  do  tego,  że  cię 

pragnąłem.  A  minutę  po  tym,  pogodziłem  się  z  tym,  że  nigdy  nie  będę  w  stanie 

cię mieć. 

Przerwał  i  jego  spojrzenie  zwęziło  się,  ale  jego  usta  uniosły  się  w 

oszołomionym uśmiechu. 

– Nauczyłaś się dla mnie języka migowego. 

Jego gest, kiedy wskazał na siebie był ostry. 

Następnie  zaskoczenie  widoczne  w  jego  wyrazie  twarzy  zniknęło, 

zastąpione  przez  poważną  intensywność,  która  spowodowała,  że  ciężko 

przełknęła.  Żar  i  pasja  rosły,  wyraźna  i  mocna  mieszanka  zapachu  i  uczucia 

przepłynęła  przez  nią,  przemykając  lekko  po  jej  skórze,  wypełniając  jej  nos. 

Wciągnęła  głęboko  powietrze,  żeby  rozkoszować  się  wszystkim  co 

przekazywali sobie bez słów. 

Pochylił się bliżej. 

– Jeśli jesteś gotowa stanąć przed starszyzną, będę u twego boku. Zawsze. 

Wypuściła drżący oddech, ale nie zawahała się, kiedy powiedziała: 

– Jestem. 

Ujął  w  dłoń  jej  policzek,  pochylając  się  ponad  dwoma  podłokietnikami  i 

pocałował ją. Delikatny kontakt, tak sprzeczny z pasją wyczuwaną w powietrzu, 

a jednocześnie tak doskonale właściwy, wypełnił  jej duszę. Chciała wybuchnąć 

radością, wiedząc, że stanie  u jej boku. Każda jej część ożyła, iskrząc energią  i 

nadzieją. 

Chwyciła go za nadgarstek i z łatwością mogła się znów uśmiechać. 

– Jesteś teraz mój, wiesz. 

background image

Skinął głową, a jego spojrzenie było otwarte i poważne. Dotknął jej klatki 

piersiowej,  dokładnie  między  jej  piersiami,  a  potem  poklepał  własną  pierś. 

Uśmiechnęła się. 

Unosząc  głowę,  otwarła  wszystkie  swoje  zmysły,  ustalając  położenie 

pozostałych  samców.  Znajdowali  się  na  granicy  w  dalekiej  odległości  od  jej 

chaty,  wprawdzie  wciąż  na  jej  terytorium,  ale  w  wystarczającej  odległości  od 

nich. 

Wstała,  ściągnęła  koszulkę  przez  głowę  i  chwiejąc  się  wyskoczyła  ze 

swoich spodni dresowych. 

– Pobiegnij ze mną. 

Jego  wzrok  przesunął  się  po  niej,  a  jej  ciało  spięło  się  i  zamrowiło  w 

reakcji na jego spojrzenie. Następnie zmarszczył brwi i skinął głową w kierunku 

innych samców, nawet gdy wstał i zdjął swoje dżinsy. 

–  Pobiegniemy  w  przeciwną  stronę  –  zamigała,  gdyż  stało  się  dla  niej 

jasne,  że  potrzebowała  tego  zwyczaju.  Kiedy  znalazła  się  na  polanie,  Victor 

podążał za nią krok za krokiem, rozejrzała się i szeroko uśmiechnęła. 

– Goń mnie. 

Nadal w ludzkiej postaci, ruszyła pomiędzy drzewa. 

Nie  słyszała  go  za  sobą  prawie  przez  całą  minutę  i  wiedziała,  że  to  nie 

dlatego,  że  daje  jej  fory.  Roześmiała  się,  wiedząc,  że  on  to  usłyszy  i  pobiegła 

przed  siebie  po  nierównym  terenie.  Nawet  na  dwóch  nogach,  była  szybsza  niż 

ludzka  kobieta.  Jej  podeszwy  stóp  były  grubsze  niż  u  człowieka,  więc  mogła 

biec boso po twardej ziemi tak samo zwinnie jak tygrys. To było jej terytorium. 

Znała  jego  każdy  centymetr.  Więc  oddaliła  się  na  przyzwoitą  odległość,  kiedy 

Victor podążył za nią. 

Zatrzymała się na tyle długo, aby wyłapać jego trasę, po czym skręciła w 

nowym  kierunku.  Dreszcz  podniecenia  na  obrzeżach,  którego  pojawił  się  lekki 

niepokój przepłynął wraz z jej krwią. Pobiegła między drzewami, prowadząc go 

na strome wzgórze, a następnie w dół, w kierunku rzeki z wolnym  nurtem. Nie 

background image

zatrzymała  się  nawet  w  wodzie,  ale  przedostała  się  przez  nią  na  przeciwległy 

brzeg. 

Kiedy  biegła  nasłuchiwała  jego  pościgu,  obliczając  dzielący  ich  dystans, 

kiedy  rzucił  się  do  wody.  Cholera,  szybki  był.  Dogonił  ją  o  wiele  szybciej  niż 

się spodziewała. 

Kochała to. 

Z  pulsującą  w  niej  adrenaliną,  w  końcu  zrozumiała  przyczynę 

atrakcyjności  Partnerskiego  Biegu  i  dlaczego  tak  wiele  samic  było  jego 

zwolennikiem.  To  było  ekscytujące  i  seksowne,  kiedy  sprawiało  się,  że 

mężczyzna,  którego  pragnęłaś  próbował  cię  złapać.  Zwłaszcza,  kiedy  się 

wiedziało, ile miałaś z tego zabawy, jak już to zrobił. 

Nie ułatwiła mu tego. Więc była zaskoczona, kiedy złapał ją wcześniej niż 

planowała.  Pisnęła  z  entuzjastycznym  przerażeniem,  kiedy  chwycił  ją  i  obrócił 

twarzą do siebie. Chichotała i dyszała, i była bardziej niż gotowa żeby się z nim 

pieprzyć, gdy ją pocałował. 

Owijając  nogi  wokół  jego  pasa,  zanurzyła  się  w  pocałunku,  czując  się 

wolna i szczęśliwa. I tak bardzo właściwie. 

Wycałowała ścieżkę w dół jego szyi, ssąc i gryząc, aż zadrżał. Złapał ją za 

tyłek  i  ścisnął,  jego  mięśnie  były  napięte  i  twarde  wszędzie  tam  gdzie  go 

ścisnęła.  Był  taki  gorący  i  smakował  tak  pysznie,  że  musiała  mieć  go  w  sobie. 

Kręcąc  się,  aby  ustawić  jego  kutasa  w  odpowiedniej  pozycji,  osunęła  się  na 

niego w dół, przyjmując go w sobie jednym gładkim ruchem idealnego nacisku. 

Podtrzymywał  ją,  kiedy  się  poruszała,  coraz  mocniej,  szybciej,  a  emocje 

spowodowane  pogonią  pozostawiły  ją  tak  bardzo  gotową,  że  doszła  w  ciągu 

kilku minut. 

Chwilę po tym jak jej orgazm zaczął się wyciszać, Victor obrócił się aby 

oprzeć jedną dłoń na drzewie, podczas gdy nadal podtrzymywał ją drugą. Pchnął 

jeszcze  dwa  razy,  następnie  wygiął  głowę  do  tyłu  i  doszedł,  a  jego  szczęka 

zacisnęła  się  mocno.  Rozkoszowała  się  jego  widokiem,  kiedy  miał  zamknięte 

background image

oczy, pot spływał po bokach jego twarzy, jego ciemne włosy stały się wilgotne i 

błagały o jej dotyk, a jego mięśnie napięły się. 

Kiedy  ponownie  pochylił  głowę  do  przodu  i  otworzył  oczy,  spojrzał 

prosto  na  nią.  Nie  musiał  nic  mówić.  Widziała  intensywność  jego  uczuć. 

Wypełnił ją rodzaj desperackiej zaborczości, sprawiając, że przylgnęła do niego 

jeszcze mocniej. 

– Jesteś mój – stwierdziła ponownie. 

Skinął głową. 

– Ja jestem twoja. 

Kolejne skinięcie. 

– Od tej chwili. Możesz na mnie liczyć. 

Jego usta wykrzywiły się powoli w leniwy, seksowny sposób, a jego oczy 

pokryły  się  opadającymi  powiekami.  Pogładził  jej  plecy  i  pocałował  ją  w 

niemym porozumieniu. 

Przytuliła  go,  układając  twarz  w  zagłębieniu  jego  szyi,  aby  mogła 

wchłonąć  jego  esencję,  od  teraz  trwałą  część  jej  samej.  Była  tak  bardzo 

zadowolona,  tak  idealnie  szczęśliwa,  że  zajęło  jej  kilka  chwil,  aby  uświadomić 

sobie, że pozostałe samce kolejno wkroczyły na jej ziemię. 

Jej  głowa  poderwała  się  pospiesznie.  Te  bękarty  znalazły  się  obok  jej 

chaty i zbliżali się do miejsca, w którym znajdowali się z Victorem. 

– Kurwa mać. 

Rozluźniła nogi i ześliznęła się, żeby stanąć na własnych stopach. 

Victor  objął  ją  ramionami  i  również  uniósł  w  górę  głowę.  Następnie 

skinął  głową  i  odsunął  się,  tak  aby  miała  swobodę  poruszania  się.  Rozważyła 

jakie mieli opcje. 

–  Kurwa.  Zmierzymy  się  z  nimi  w  postaci  tygrysa.  Nadszedł  czas,  aby 

opuścili moje terytorium. 

Ostatnie słowa stały się niskim pomrukiem, kiedy zaczęła przemianę. 

 

background image

ROZDZIAŁ 9 

W postaci tygrysów, Alexis i Victor pobiegli w kierunku zbliżających się 

samców, które zmieniły kierunek i zmierzały prosto w ich stronę. Spotkali się na 

terenie,  na  którym  rosły  blisko  siebie  drzewa  i  niewielkie  zarośla.  Zapach 

ciemnej  ziemi,  sosny,  klonu,  suchych  liści  i  tygrysa,  otoczył  Alexis  i  wydała 

terytorialny ryk. Pięciu samców, będących tu intruzami, rozeszło się, ustawiając 

się  w  półkolu,  każdy  z  nich  przemieszczał  się  nieznacznie  tam  i  z  powrotem, 

oceniając ją i Victora. 

Ponieważ  w  tej  postaci  miała  wyostrzone  zmysły,  z  miejsca  ustaliła 

położenie Nicka. Poruszał się do przodu i do tyłu, nie inicjując otwartego ataku, 

ale  zachęcając  ją,  aby  go  zaatakowała.  Szybko  oceniła  pozostałych  czterech. 

Dev  warczał  i  sapał,  jego  ruchy  były  bardziej  nerwowe  niż  u  pozostałych, 

poruszał  ogonem  w  krótkich,  mocnych  machnięciach.  Myślała,  że  może  znać 

tego Syberyjczyka, ale nie  mogła go dokładnie zlokalizować w swojej pamięci, 

trzymał  się  nieco  na  uboczu.  W  sposób  nie  rzucający  się  w  oczy,  nie  pchał  się 

do  przodu,  tak  jak  inni.  Dwa  kolejne  obce  tygrysy  podkradały  się  z  napiętą 

gracją, wydając sporadycznie odgłosy warczenia, kiedy ją obserwowały. 

Przykucnęła,  gotowa  do  skoku,  gdyby  któryś  z  nich  rzucił  się  na  nią  i 

przyjrzała  się  im  wszystkich,  każdemu  po  kolei.  Miękkie  dźwięki  zagrożenia  i 

wyzwania wypełniły przestrzeń  między drzewami. Jedynie Victor  milczał, jego 

milczenie  było  ciężkie,  a  jego  obecność  przy  jej  boku  symbolizowała 

zagrożenie. 

Po  kilku  chwilach  takiego  popisywania  się,  Nick  w  końcu  rzucił  się  na 

nią. Niemal  natychmiast znalazła się na  nim,  lądując  na jego plecach, z zębami 

zaciśniętymi  na  jego  karku,  zanim  to  on  zyskał  nad  nią  przewagę.  Utoczyła 

krwi, po czym odskoczyła. Kiedy odwrócił się w jej stronę, skoczyła ponownie, 

wpadając  na  niego  tak,  że  został  gwałtownie  wytrącony  z  równowagi  i 

odrzucony na drzewo. 

background image

Kiedy leżał, ponownie ugryzła go w kark, nie na tyle mocno, by zabić, ale 

na  tyle,  aby  jeszcze  raz  polała  się  krew,  sprawiając,  że  zagrożenie  stało  się 

bardzie realne. Nick ryknął i zamachnął się, a jego ostre pazury rozcięły jej bok. 

Warknęła  bardziej  z  irytacji  niż  z  bólu  i  odskoczyła  z  dala  od  niego.  Nick  był 

wyszkolonym Tropicielem i nie był frajerem, ale i tak była poirytowana tym, że 

był w stanie ją zranić. 

Odwróciła  się,  aby  z  powrotem  rzucić  się  na  Nicka,  ale  Victor  skoczył 

pierwszy.  Chwycił  Nicka  i  przewracali  się  z  boku  na  bok,  aż  obaj  uderzyli  w 

kolejne  drzewo.  Nick  skończył  na  plecach  z  Victorem  na  górze,  który 

przeciągnął  pazurami  swojej  przedniej  łapy  po  pysku  Nicka.  Nick  ryknął 

ponownie i zamachnął się, ale Victor miał go przyszpilonego pod sobą. 

Alexis  nie  miała  czasu,  aby  cieszyć  się  widokiem  walki  toczonej  przez 

Victora. Obróciła się, żeby stawić czoła trzem z pozostałych czterech tygrysów, 

które się do niej zbliżały. Rzuciła się gwałtownie, obróciła i zamachnęła na nich, 

trzymając  ich  na  dystans,  kiedy  odzyskiwała  równowagę.  Ten  tak  jakby 

znajomy  Syberyjczyk  trzymał  się  z  dala  od  walki,  czekając.  Ale  nie  mogła  go 

zlekceważyć,  kiedy  w  tym  samym  czasie  była  zajęta  udzielaniem  lekcji  tym 

trzem tygrysom zbliżającym się do niej. 

W  postaci  tygrysa,  walczyła  przeważnie  tak,  jak  walczyłby  normalny 

tygrys,  ale  dzięki  szkoleniu  Tropiciela,  posiadała  umiejętności  logistyczne  i 

planowania, a także używała nieoczekiwanych ruchów, aby wykiwać trzy samce 

krążące wokół niej. W przeciwieństwie do Nicka, żaden z nich nie był szkolony 

do  walki,  co  oznaczało,  że  nie  mieli  pojęcia,  jak  razem  walczyć.  Odrzuciła 

jednego na drzewo,  gdzie spadł  i  leżał nieruchomo, kiedy odebrało  mu oddech. 

Kolejnemu  udało  jej  się,  podciąć  ścięgna  w  kolanie,  tak  że  odchodził  kulejąc, 

wykluczony z walki. 

Dev był bardziej agresywny i bardziej zdesperowany niż pozostali. Ciągle 

się do niej zbliżał bez względu na to ile razy go odrzuciła i sprawiła, że krwawił. 

background image

Stało się oczywiste, że nie wyciągnął żadnej nauczki, nawet kiedy zwichnęła mu 

ramię. Nie doceniła jego determinacji. 

Złapał  ją,  zadając  jej  drugą  ranę  na  jej  boku  i  kolejną  głęboką  na  jej 

biodrze. Zdała sobie sprawę, że ustępuje mu pola z powodu jego desperackiego 

ataku. Nie chciała go zabić. Mogła go nie chcieć i była bardzo zirytowana jego 

niezdolnością  do  zrozumienia  aluzji,  ale  nie  był  złym  człowiekiem.  Zabicie  go 

byłoby 

marnotrawstwem.  Chociaż  jego 

instynkty,  zmuszały  go  w 

przeciwieństwie  do  pozostałych,  do  wykazania  się  większą  przemocą.  Jeśli 

będzie naciskał, nie pozostawi jej wyboru i będzie musiała odebrać mu życie. 

Rozejrzała  się  wokół,  próbując  znaleźć  jakiś  sposób,  aby  zakończyć  to 

bez  zabijania.  Victor  i  Nick  byli  nadal  unieruchomieni  w  swojej  walce.  Ze 

swoich  szybko  rzucanych  spojrzeń,  nie  była  w  stanie  wskazać,  kto  wygrywał. 

Nigdzie  nie  było  widać  tygrysa,  który  trzymał  się  z  dala  od  walki.  Cholera, 

jeszcze  jedna  rzecz,  o  którą  trzeba  się  martwić.  Przerzuciła  Deva  nad  głową  i 

rzuciła  na  drzewo,  po  czym  odwróciła  się,  żeby  zmierzyć  się  z  jego  kolejnym 

atakiem, który nadszedł szybciej niż oczekiwała. 

Ponownie  rozejrzała  się  za  brakującym  tygrysem,  a  uwaga,  którą 

odwróciła  od  Deva  trwała  o  ułamek  sekundy  za  długo.  Jej  rozproszenie  uwagi 

ośmieliło  go.  Pomknął  na  oślep  w  jej  kierunku,  obejmując  ją  przednimi  łapami 

w  taki  sposób,  że  nie  mogła  dosięgnąć  go  swoimi  pazurami.  Ryczała  i  sapała, 

wyginając  się  i  rzucając  na  boki,  aby  go  z  siebie  zrzucić.  Drań  był  silny  i 

trzymał ją, zmuszając do opadnięcia na plecy. Kiedy zacisnął zęby na jej szyi, w 

myślach syczała każde przekleństwo jakie znała. 

Rozluźniła się tylko odrobinę, tak aby instynkt rzeczywiście nie pobudził 

go  do  rozerwania  jej  gardła,  a  następnie  szybko  rozważyła  swoje  opcje.  Nie 

miała  zbyt  wiele  możliwości,  nie  z  jego  zębami  zaciśniętymi  na  gęstym  futrze 

pokrywającym  jej  kark,  docierając  do  jej  skóry.  Gdyby  zareagowała  zbyt 

agresywnie,  mógł  ją  poważnie  zranić,  a  nawet  zabić.  A  niech  to  cholera. 

background image

Psiakrew. Jak, do diabła, skończyła w takiej pozycji? Starając się nie zabić tego 

idioty, wystawiła się na ryzyko zabicia. Błąd, którego nigdy więcej nie popełni. 

Powoli, próbowała poruszyć  głową, ale jego szczęka zadrżała z napięcia, 

ostrzegając  ją,  aby  przestała.  Znieruchomiała,  walcząc  z  własnym  instynktem, 

by zaatakować. Gdyby pomyślał, że się poddała, uniósłby głowę i mogłaby go z 

siebie  zrzucić.  Ale  sekundy  mijały,  a  jego  kły  wciąż  się  na  niej  zaciskały,  jej 

oddech brzmiał ciężko w jej własnych wrażliwych uszach. 

Jej  cierpliwość  wyczerpywała  się,  ponieważ  zdolność  do  pozostawania 

bierną,  nigdy  nie  była  jej  mocną  stroną  i  wtedy  poczuła  jak  jego  szczęki 

zaczynają się rozluźniać. Trzymała się mocno w gotowości, aż do chwili, kiedy 

uniósł swoją paszczę z jej gardła. Zanim mogła zareagować, inny tygrys uderzył 

w bok Deva, odrzucając ich obu z dala od niej. 

Przewróciła się, żeby stanąć  na  nogi, zakładając, że jej pomocnikiem był 

Victor, dopóki nie usłyszała ryku tego tygrysa. Zanim całkowicie otrząsnęła się 

z  szoku  z  powodu  tego  dźwięku  i  pomocy  ze  strony  tego  czwartego  tygrysa, 

milczący Victor przeleciał obok niej i dołączył do pozostałych. On i ten dziwnie 

znajomy Syberyjczyk, poruszali się tak  jakby już wcześnie  razem  walczyli. Ich 

atak  by  skoordynowany  i  bezbłędny,  piękny  na  swój  sposób.  Zmusili  Deva  do 

wycofania się, który niechętnie cofał się centymetr po centymetrze. Bengalczyk 

próbował ich minąć, by wrócić do walki, ale nie był wyszkolony i nie mógł się z 

nimi równać. 

Alexis  odwróciła  swoją  uwagę  od  tej  walki,  żeby  stanąć  naprzeciw 

pozostałych  trzech  samców.  Dwóch,  których  pokonała  oddalali  się  powoli, 

wybierając najszybszą trasę, by znaleźć się poza jej terytorium. Nick został, ale 

usiadł  z  boku,  w  swobodnej  pozycji,  wyrażając  w  ten  sposób  koniec  swojej 

agresji.  Trzymała  go  w  polu  swojego  widzenia,  tak  na  wszelki  wypadek  i 

odwróciła się w stronę walki toczonej przez Victora, Syberyjczyka i Deva. 

Odgłosy ich walki niosły się echem między drzewami, a ich ryki mogłyby 

przerazić  każdego  człowieka  przebywającego  w  tej  okolicy.  Cieszyła  się,  że 

background image

właśnie  tego  ranka,  ona  i  Victor  zrobili  obchód  jej  ziem.  W  pobliżu  nie  było 

żadnych  ludzi,  a  szanse  na  wkroczenie  na  jej  terytorium  w  ciągu  dnia  bez  jej 

wiedzy,  były  niewielkie.  Ostatnią  rzeczą  jakiej  potrzebowali,  było  niefortunne 

zgłoszenie przez jakiegoś obozowicza odgłosów dużych, walczących kotów. 

Dev  był  bardzo  waleczny  i  trudno  było  go  zniechęcić.  Pomimo  tego,  że 

był  bezlitośnie  powalany,  ciągle  atakował,  rycząc  w  odpowiedzi  na  każde 

wokalne  wyzwanie  Syberyjczyka.  W  jakiś  sposób  milczenie  Victora  brzmiało 

równie  głośno  w  tym  hałasie  i  było  zbyt  oczywiste,  by  je  zignorować.  Dev 

cofnął  się  przed  skoordynowanymi  ruchami  obu  tygrysów,  ale  odmówił 

opuszczenia tego miejsca. 

Wtedy  Victor  uderzył  w  jego  bok,  poruszając  się  tak  szybko,  jak  żaden 

inny  tygrys  jakiego,  kiedykolwiek  widziała.  W  jednej  chwili,  on  i  Syberyjczyk 

współpracowali  razem,  a  w  następnej,  Victor  stał  się  milczącym  dzikusem, 

rozszarpując boki Deva i oskrzydlając go z obu stron. Ryk Bengalczyka zmienił 

się z agresywnego w przepełniony bólem,  a chwilę później, zniknął w  lesie. W 

przeciwieństwie  do  pozostałych,  nie  oddalał  się  chyłkiem.  Pognał  w  kierunku 

najbliższego wyjścia z jej terytorium. Alexis wyczuła ostry, intensywny zapach 

jego  krwi,  jaki  się  za  nim  ciągnął.  Nie  wystarczający,  aby  go  zabić,  ale 

wystarczający, aby był osłabiony, przez kilka najbliższych dni. 

Najwyraźniej,  Victor  nie  czuł  takiej  samej  potrzeby,  aby  walić  prosto  z 

mostu, tak jak ona. 

Uśmiechnęła  się,  jej  wąsy  drgały,  a  ogon  poruszał  się  gwałtownie  z 

nerwową, nierozładowaną energią. 

Nikt się nie poruszył, do czasu aż uciekający Dev nie opuścił jej ziem. Po 

czym  wszyscy  zbliżyli  się  do  siebie  na  środku  pola  walki.  Victor  szedł  obok 

tego  drugiego  Syberyjczyka.  Dołączyła  do  nich,  stając  bliżej  Victora  niż 

pozostałych.  Nick  w  końcu  wstał  i  podszedł  do  nich,  zatrzymując  się  w 

odległości jednego skoku. 

background image

Ciąg dalszy tej sytuacji wymagałby rozmowy.  Zmieniając się w  miejscu, 

gdzie  stała,  pozwoliła,  aby  przemiana  przepłynęła  przez  jej  ciało  i  rozciągnęła 

je,  a  odgłosy  pękających  z  trzaskiem  mięśni  i  kości  oraz  niewielki  ból,  który 

zawsze  pojawiał  się  wraz  z  przemianą,  był  niemal  pocieszający  w  swojej 

swojskości.  Rany  na  jej  ciele  pojawiły  się  również  po  przybraniu  ludzkiej 

postaci, ale przemiana przyspieszyła ich gojenie. Żadne z jej obrażeń nie było na 

tyle  poważne,  aby  uniemożliwić  jej  szczęśliwy  powrót  do  ludzkiej  postaci, 

chociaż przemiana bolała bardziej, kiedy była ranna. 

Kiedy skończyła przemianę, zamrugała kilka razy, aby dostosować się do 

postrzegania  świata  przez  swoje  ludzkie  oczy  i  otrząsnęła  się,  pozbywając  się 

resztek  mrowiącego  uczucia,  jakie  pojawiało  się  podczas  przemiany.  Następnie 

rozejrzała  się  wokół  siebie.  Nick  i  Victor  właśnie  kończyli  swoją  przemianę. 

Stojący  obok  Syberyjczyk  czekał,  aż  Victor  skończy  przemianę  i  skinął  w  jego 

kierunku, po czym rozpoczął swoją własną przemianę. 

Interesujące.  Obserwowała  tego  samca,  który  był  najwidoczniej  dobrze 

znany Victorowi. Kim on był? Wstyd jej było przyznać się do tego, ale nie miała 

pojęcia  kim  byli  przyjaciele  Victora.  Jak  mogła  czuć  z  nim  taką  bliskość,  a 

jednocześnie  tak  mało  wiedzieć  o  jego  codziennym  życiu?  Przeoczenie,  które 

zamierzała naprawić. Teraz był jej partnerem. Chciała wiedzieć o nim wszystko. 

Czekali  w  milczeniu,  aż  Syberyjczyk  zakończy  przemianę,  a  chłodne 

nocne powietrze szybko osuszało ich pot. Wykorzystała ten czas aby sprawdzić 

Victora  pod  kątem  jego  urazów.  Miał  kilka  czerwonych  zadrapań,  które  już 

znikały.  Ku  jej  zadowoleniu,  Nick  miał  rozcięcie  biegnące  wzdłuż  jego  klatki 

piersiowej,  wystarczająco  głębokie,  aby  nadal  sączyła  się  z  niego  krew.  Nic 

więc dziwnego, że wycofał się z walki, z Victorem. Rzuciła szybkie spojrzenie 

na własne rany. Ta głęboka na jej biodrze zamknęła się, ale wciąż wyglądała na 

zaognioną i obrzękniętą. Większość jej pozostałych ran była prawie wyleczona. 

Po  tym  jak  Syberyjczyk  był  już  w  ludzkiej  postaci,  Alexis  w  końcu  go 

rozpoznała.  Był  wysoki  i  szeroki  w  ramionach,  i  miał  ciemnobrązowe  oczy. 

background image

Jego ciemne włosy zostały obcięte bardzo krótko. Nie mogła sobie przypomnieć 

jego  imienia  –  tak  naprawdę,  to  nigdy  nie  zostali  sobie  przedstawieni  –  ale 

widziała  go już wcześniej w związku starszyzny  Zachodniej Virginii. Pracował 

jako technik od spraw bezpieczeństwa, w zespole, na którego czele stał Victor. 

Poczuła się głupio nie zdając sobie wcześniej sprawy, że ci dwaj byli dla 

siebie  kimś  więcej  niż  tylko  kolegami  z  pracy.  To  był  ten  mężczyzna,  którego 

kiedyś widziała, jak używa języka migowego w rozmowie z Victorem. 

Mężczyzna  uśmiechnął  się  do  niej,  po  czym  zaczął  migać  do  Victora, 

który  odpowiedział  w  ten  sam  sposób.  Obserwowała  ich  przez  chwilę,  starając 

się nadążyć, ale robili to zbyt szybko. Najwyraźniej robili to często. Tak, z całą 

pewnością  musiała  poćwiczyć  z  prawdziwymi  ludźmi.  To  tyle  jeśli  chodzi  o 

płynność, którą jak sądziła rozwinęła. 

– Jestem Joseph – przedstawił się, jednocześnie w dalszym ciągu migając 

z Victorem. – To przyjemność wreszcie cię poznać, Alexis. 

Skinęła głową w kierunku jego dłoni. 

– Victor cię słyszy. Dlaczego wciąż używasz języka migowego? 

Wzruszył ramionami. 

–  Nawyk.  Od  czasu  do  czasu  tłumaczę  dla  niego  w  pracy,  w  trakcie 

niektórych spotkań, więc nie musi zapisywać wszystkiego, co chce powiedzieć. 

Wykonał  serię  gwałtownych  gestów  skierowanych  do  Victora,  który  w 

odpowiedzi  spojrzał  gniewnie  na  to,  co  Joseph  powiedział.  Po  czym  głośno  i  z 

lekkim uśmieszkiem, dodał: 

– Elizaveta przesyła swoje pozdrowienia. 

– Wysłała cię na pomoc? 

– Aby upewnić się, że nikt nie zginie. 

Warczenie  uformowało  się  w  głębi  jej  piersi.  Starsi  wiedzieli  o  tym,  że 

ktoś  mógł  zginąć,  do  tego  stopnia,  że  Elizaveta  poczuła  potrzebę  wysłania 

Josepha, nawet po tym jak Victor powiedział jej, że pojawił się by pomóc, więc 

czemu u diabła zaczęli to wszystko? Irytacja sprawiła, że warknęła ponownie, a 

background image

Victor w odpowiedzi uniósł brwi. Potrząsnęła przecząco głową na jego milczące 

pytanie.  Prawie  zamigała  „później”,  ale  powstrzymała  się,  świadoma  tego,  że 

Nick  obserwuje  tą  wymianę.  W  dalszym  ciągu  nie  chciała,  aby  ktoś  poza 

Victorem wiedział, że nauczyła się języka migowego. To nie był niczyj cholerny 

interes. 

Nick wybrał ten moment, aby podejść bliżej. 

–  Elizaveta  ingeruje  w  to,  co  starsi  zadeklarowali  jako  właściwe.  Alexis 

musi pobiec. 

–  O  ile  mogę  stwierdzić,  to  już  to  zrobiła  –  powiedział  Joseph,  a  jego 

dłonie  nadal poruszały się w tłumaczeniu.  – I podczas tego okresu rui, wybrała 

Victora na swojego partnera. 

– Nie. On nie może pobiec. 

– Będziesz musiał wyjaśnić to ze starszyzną. To nie moja sprawa. Chociaż 

Elizaveta  nie  omieszkała  oznajmić,  że  nic  w  tym  rozporządzeniu  nie  ma 

żadnego stwierdzenia o tym, że Victor nie może się związać. On tylko nie może 

brać  udziału  w  Biegu.  Nigdzie  nie  jest  powiedziane,  że  Alexis  nie  może  go 

wybrać, kiedy on stoi nieruchomo w miejscu. 

Joseph  zamigał  coś  do  Victora,  który  mu  odpowiedział,  ale  większość 

uwagi  Victora  skupiona  była  na  Nicku.  Alexis  odłożyła  na  później  rozważenie 

tego,  co  powiedział  Joseph.  Nie  zdawała  sobie  sprawy,  że  istniała  luka  w 

wykluczeniu  Victora  z  Partnerskiego  Biegu.  Elizaveta  wiedziała  o  tym,  ale 

nigdy o tym  nie wspomniała, ponieważ nie był to temat, jaki Alexis zamierzała 

poruszać ze swoją przybraną matką. 

Chociaż  nie  mogła  być  zbytnio  zła  z  tego  powodu  na  starszą  kobietę. 

Alexis  nigdy  się  nie  ujawniła  i  nie  przyznała  się  nikomu,  że  pragnie  Victora. 

Tak naprawdę, to starała się ukryć swoje uczucia do niego, ponieważ wiedziała, 

że nie mogła się z nim związać. Ale poradzi sobie z tym później. Teraz, skupiła 

się na Nicku. 

background image

–  Dlaczego  wywierasz  nacisk  w  tej  sprawie?  –  spytała  go.  –  Byliśmy 

tylko kolegami z pracy. 

–  Jesteś  wyjątkowa,  Alexis.  Zasługujesz  na  kogoś  lepszego,  niż  ktoś  kto 

jest upośledzony. 

– Decyzja w tej sprawie nie należy do ciebie. 

–  Nie  powinnaś  marnować  swojego  czasu  na  tygrysa,  który  jest  słaby 

psychicznie.  –  Rzucił  szybkie  spojrzenie  na  Victora.  –  Starszyzna  chce  żebyś 

związała się z kimś silnym. 

– Nie widzę w pobliżu żadnych słabych psychicznie tygrysów. I powtórzę 

jeszcze raz, decyzja w tej sprawie nie należy już do starszyzny, ani do ciebie. 

Victor zaczął szybko migać i Joseph przetłumaczył. 

–  Skończyliśmy  tutaj,  Nick.  Zagrałeś  w  swoją  grę  i  przegrałeś.  Idź  i 

powiedz starszyźnie, że to zostało zakończone. Ona wybrała. Jeśli mają problem 

z jej wyborem, mogą zwrócić się do nas obojga w sprawie wyjaśnienia. 

– Popełniasz błąd, Alexis – powiedział Nick. – To będzie miało wpływ na 

twoje  dzieci.  Czy  naprawdę  chcesz  im  to  zrobić?  Ryzykujesz,  że  będą  chore 

psychicznie,  tylko  po  to,  żeby  z  nim  być.  –  Kiwnął  głową  w  kierunku  Victora, 

nie patrząc na niego. 

– Czas odejść, Nick – warknęła, wściekłość wzmocniła jej głos. 

Nie  zamierzała  przekonywać  go,  że  Victor  nie  był  upośledzony,  ale  była 

tak  wściekła  z  powodu  jego  postawy  i  świadomej  ignorancji,  że  jeszcze  jedno 

słowo, a zaatakowałaby go ponownie. 

Skinął  głową,  odwrócił  się  plecami  do  Victora  i  Josepha,  dając  tym 

wyraźny  znak,  że  się  ich  nie  boi  i  odszedł  nie  zmieniając  się  z  powrotem  w 

tygrysa. 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 10 

 

Alexis  czekała  do  chwili,  aż  miała  pewność,  że  Nick  naprawdę  odszedł, 

po  czym  odwróciła  się  na  czas  w  kierunku  Josepha,  żeby  zobaczyć,  jak  on  i 

Victor  wymieniają  jeszcze  kilka  słów  w  języku  migowym,  z  których  nic  nie 

załapała. 

– Co starszyzna sobie myślała? – zażądała odpowiedzi. 

Joseph spojrzał na Victora, a następnie z powrotem na nią. 

–  Nie  jestem  wtajemniczony  w  ich  logikę.  Będziesz  musiała  ich  o  to 

zapytać. 

Victor  zamigał  coś,  na  co  Joseph  odpowiedział  bez  słowa.  Victor  zaczął 

wściekle migać, poruszając dłońmi w ostrych, wzburzonych ruchach. 

Joseph uniósł ręce do góry. 

– Hej, jestem tutaj, aby pomóc. Nie krzycz na posłańca. 

Joseph  zamigał  do  Victora  i  tym  razem  Alexis  udało  się  zrozumieć  całe 

zdanie. 

– Spadam stąd. 

Głośno powiedział. 

– Moje zadanie wykonane. A wy dwoje bawcie się dobrze. 

Pomachał na pożegnanie i powędrował z powrotem do lasu, zmierzając w 

tym samym kierunku, co pozostali, ale w znacznie wolniejszym tempie. 

Przez  dłuższą  chwilę  Alexis  wpatrywała  się  w  Victora.  Słońce  zabarwiło 

niebo  na  różowy  kolor,  wydłużając  cienie  pod  drzewami.  Wkrótce  musieli 

wracać do domu, ale nie poruszyła się od razu. 

W końcu Victor skinął głową w kierunku chaty. 

– Zaczekaj. Czekaj. Ja … 

Przerwała, po czym zamigała. 

– Przepraszam. Zapobiegłabym temu wszystkiemu, gdybym wiedziała. 

– To nie twoja wina. Dlaczego przepraszasz? 

background image

–  Nie  wiem.  Czuję  się  tak,  jakbym  powinna  się  tego  spodziewać  …  czy 

coś. 

Poruszyła swoimi palcami i skrzywiła się. 

Victor uśmiechnął się. 

– Potrzebujesz  więcej ćwiczeń tak, by twoje palce nie bolały. To wymaga 

czasu. 

– Myślałam, że nieźle mi idzie, nawet kiedy potrzebowałam, abyś robił to 

powoli, a potem zobaczyłam ciebie i Josepha. 

Pokręciła głową i parsknęła, wyginając usta w półuśmiechu. 

– Potrzebuję więcej ćwiczeń. 

–  Mówiłaś,  że  uczyłaś  się  już  od  wielu  lat,  ale  nigdy  wcześniej  nie 

używałaś języka migowego w rozmowie z kimś innym. Dlaczego? 

Czuła jak rumienią się jej policzki i odwróciła wzrok, kiedy przyznała: 

–  Nie  chciałam,  aby  ktokolwiek  wiedział,  że  się  uczyłam  języka 

migowego. Bałam się, że inni domyślą się, że robiłam to z twojego powodu, że 

zobaczą, co czuję. Bałam się … 

Przełknęła ciężko ślinę i podjęła wysiłek, aby zamigać resztę odpowiedzi. 

–  Obawiałam  się,  że  któryś  z  samców  mógłby  uznać  cię  za  zagrożenie  i 

zabić. Sama nie wiem. Śmieszne, prawda? 

– To wcale nie jest śmieszne. Wszystkie samce tygrysa są zazdrosne o inne 

samce  i  zaborcze  w  stosunku  do  samic.  Straciłaś  swoich  rodziców  z  powodu 

zazdrości samca. 

Nigdy  nie  myślała  o  tym  w  ten  sposób.  Ona  po  prostu  nie  chciała,  aby 

ktokolwiek  dowiedział  się,  co  robi.  Miał  rację.  Sposób  w  jaki  straciła  swoich 

rodziców  sprawił,  że  była  bardziej  wyczulona  na  to,  w  jaki  sposób  samce 

reagowały  na inne, których uważały za rywali. Nie chciała, aby ktoś postrzegał 

Victora jako kogoś, kto musi zostać wyeliminowany. 

– Bałaś się o mnie? 

Skinęła głowa. 

background image

– Dlaczego? 

Jego pytanie sprawiło, że zamrugała. 

– To głupie pytanie. 

Zbliżyła się do  niego, pozostawiając  między  nimi  tylko tyle  miejsca, aby 

mogła zamigać. 

– Kocham cię, Victor. Od lat. Jak możesz o tym nie wiedzieć? 

Victor gapił się na nią tak, jakby właśnie dostał obuchem w łeb. 

– Co się dzieje? O co chodzi? 

Nie  poruszył  się.  Jego  wyraz  twarzy  był  poważny,  ale  poza  tym  nie 

można  było  ocenić  emocji  zawartych  w  jego  spojrzeniu.  Węzeł  w  jej  żołądku 

zacisnął się mocniej, kiedy ta chwila przeciągała się. Do czasu, kiedy przyszedł 

jej z pomocą, naprawdę nie sądziła, aby Victor czuł do niej coś specjalnego. W 

ciągu dwóch ostatnich dni, uwierzyła, że odwzajemnia jej uczucia. Może jej nie 

kochał, ale zależało  mu  na  niej. Nie postępowałby w ten sposób, gdyby tak  nie 

było. 

Prawda? 

Victor jej pragnął, ale pożądanie to nie miłość. 

Przełknęła, tworzącą się bryłę w gardle i odwróciła się. 

–  Lepiej  wracajmy.  Wkrótce  będzie  zbyt  ciemno.  Jestem  zbyt  zmęczona, 

aby się teraz przemienić. 

Fizycznie  nie  była  zmęczona.  Z  łatwością  mogła  ponownie  stać  się 

tygrysem. Ale psychicznie … psychicznie była zbyt wyczerpana. 

Pospieszyła  z  dala  od  niego,  tylko  częściowo  nasłuchując,  czy  za  nią 

podąża.  Potem  jego  dłoń  znalazła  się  na  jej  ramieniu,  zatrzymując  ją.  Stanięcie 

przed  nim  twarzą  w  twarz  bolało.  Nie  chciała  tego,  ale  nie  mógł  z  nią 

porozmawiać, dopóki tego nie zrobiła. 

Zaciskając  mocno  powieki,  policzyła  do  dziesięciu,  po  czym  odetchnęła, 

otworzyła oczy i odwróciła się. 

background image

Ujął w dłoń jej policzek, gestem, który był bardziej bolesny niż powinien 

być  jakikolwiek  delikatny  dotyk  i  pocałował  ją  –  jego  wargi  były  miękkie  i 

stanowcze  przy  jej  ustach.  Pozwoliła  na  ten  kontakt,  ale  nie  odwzajemniła 

pocałunku. 

Kiedy  się  cofnął,  zacisnęła  usta  i  czekała,  aż  zrobi  coś  jeszcze,  ale  nie 

potrafiła na niego spojrzeć. 

Uniósł jej podbródek, aż jej twarz uniosła się wystarczająco, aby spojrzeć 

mu  w  oczy  albo  musiałaby  zrobić  jakieś  ekstremalne  wygibasy,  żeby  uniknąć 

kontaktu wzrokowego. 

Wtedy zamigał. 

– Ja też cię kocham. Głupiutka kobieto. Czy już ci tego nie powiedziałem? 

Odkąd skończyłaś osiemnaście lat. Dlaczego nagle w to wątpisz? 

– Nie powiedziałeś, że mnie kochałeś. Powiedziałeś, że mnie pragnąłeś. A 

potem,  przed  chwilą,  nie  odwzajemniłeś  mi  się  tym  samym,  kiedy  to 

powiedziałam. Patrzyłeś na mnie jakbym zwariowała. Sama nie wiem. 

Skrzywiła się i wyrzuciła ręce w górę. 

–  Nigdy  wcześniej  nie  powiedziałam  nikomu,  że  go  kocham. 

Spodziewałam się innej odpowiedzi. 

Ujął  jej  podbródek  i  bezgłośnie  wymówił,  kocham  cię.  Potem  wrócił  do 

migania. 

– Kocham cię. Chcę założyć z tobą rodzinę. Nigdy nie sądziłem, że będę w 

stanie to zrobić, ale teraz nie mam zamiaru pozwolić ci odejść. 

Jej uśmiech pojawił się powoli, nieśmiało. Kochał ją. Jej serce rosło, gdy 

na  niego  patrzyła.  Chociaż  wciąż  mieli  do  pokonania  jedną  znaczącą 

przeszkodę. 

– W dalszym ciągu musimy poradzić sobie jakoś ze starszyzną. 

Skinął głową. 

– Poradzimy. 

background image

Alexis  wzięła  jego  twarz  w  swoje  dłonie  i  pocałowała  go  mocno,  i 

pewnie. Jej potrzeba rosła, kiedy przyciskała się do niego, a jej naga skóra była 

wrażliwa  i  ciepła  wszędzie  tam  gdzie  się  stykali.  Jego  ręce  na  jej  plecach 

pozostawiły ślad mrowiącego gorąca. Była mokra i gotowa na niego, tak szybko 

i tak łatwo. 

Z chichotem zapierającym dech w piersiach, wysunęła się z jego ramion. 

– Chodźmy do chaty – powiedziała. – Tu jest zbyt jasno. 

Skinął  głową,  chwycił  ją  za  rękę  i  ruszył  biegiem.  Pisnęła  w  szoku, 

potknąwszy się po zrobieniu pierwszego kroku, po czym odzyskała równowagę 

i podążyła za nim, śmiejąc się, kiedy ścigali się w drodze do domu. 

Dom.  Teraz  zawsze  był  mile  widziany  na  jej  terytorium.  Ta  myśl 

napełniła ją spokojem. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 11 

 

Victor nie zatrzymał się , kiedy dotarli do frontowych drzwi. Zaciągnął ją 

do środka, prosto do jej sypialni. 

Kochała go. 

Ta  myśl  była  w  dalszym  ciągu  tak  przytłaczająca, że  nie  mógł  uwierzyć, 

że naprawdę widział, jak migała te słowa. 

Mając ją już w purpurowej ciemności jej sypialni, przyciągnął ją do siebie 

i pocałował, a wszystkie emocje, które tłumił przez lata, wylały się. 

Kochała go. 

Zamierzał  jej  pokazać,  jak  bardzo  odwzajemnia  jej  miłość.  Jej 

wątpliwości  w  dalszym  ciągu,  były  niemal  tak  samo  niewiarygodne,  jak  jej 

miłość. 

Wycałował  ścieżkę  przez  jej  szczękę,  w  dół  jej  szyi  i  rozkoszował  się 

dreszczami,  które  nią  wstrząsały,  kiedy  delikatnie  muskał  ją  zębami  wzdłuż 

obojczyka.  Zignorował  nacisk  swojego  kutasa  i  położył  ją  na  łóżku,  czując 

potrzebę  wielbienia  jej  bardziej  niż  cokolwiek  innego  na  świecie.  Leżała  pod 

nim, patrząc na niego swoimi pięknymi, seksownymi niebieskimi oczami, które 

w połowie były zakryte powiekami. Jej krótkie włosy były potargane po walce, 

jej  skóra  była  zarumieniona,  a  jej  sutki  wyprężone.  Nigdy  nie  widział  czegoś 

bardziej erotycznego. 

Pochylił  się  i  pocałował  ją,  splatając  jej  język  ze  swoim,  smakując  i 

rozkoszując  się  nią.  Następnie  skierował  się  w  dół,  przez  jej  brodę,  wylizując 

mokrą  ścieżkę  przez  jej  wrażliwą  skórę  na  szyi.  Myśl,  że  ten  Bengalczyk  miał 

wcześniej  swoje  zęby  na  jej  gardle,  posłała  ryk  wściekłości  przez  jego  krew. 

Gdyby ten samiec wyrządził jej jakąś poważną krzywdę, Victor rozszarpałby go 

na drobne kawałki. Aby zastąpić te wspomnienia, nie spieszył się, całując i liżąc 

jej gardło, aby ją podniecić i jednocześnie ukoić swoją własną duszę. Nie została 

ranna. Przynajmniej nie w sposób szczególnie trwały. 

background image

Należała do niego. 

Kontynuował  swoją  powolną  eksplorację  w  dół  do  samego  centrum  jej 

klatki piersiowej, wylizując ścieżkę pomiędzy jej piersiami. Kiedy przeniósł się 

niżej, bez wzięcia chociażby jednej do swoich ust, Alexis chwyciła go za włosy 

i  próbowała  pociągnąć  go  do  góry.  Oparł  się  temu  z  szerokim  uśmiechem,  a 

kiedy rozluźniła swój chwyt, kontynuował schodzenie w dół, utrzymując swoją 

uwagę  skupioną  na  wymyślonej  linii.  Jej  brzuch  zadrżał  pod  jego  wargami. 

Odgłosy  jej  dyszenia  i  jęki  wypełniły  duży  pokój.  Boże,  kochał  te  dźwięki. 

Nigdy nie był bardziej wdzięczny za dar swojego słuchu, niż w tym momencie, 

gdy  rozkoszował  się  jej  reakcją  na  niego.  Zatrzymał  się  przy  jej  pępku,  aby 

odrobinę  ją  potorturować,  zataczając  językiem  mokre  koła  wokół  tego 

wgłębienia, a następnie dmuchając chłodnym powietrzem na jej skórę. Sapnęła i 

szarpnęła się w górę. Więc zrobił to jeszcze raz zanim podążył niżej, całując jej 

skórę  powyżej  loczków,  zanim  ponownie  się  zatrzymał.  Frustracja,  która 

zabrzmiała  w  jej  jęku,  napełniła  go  satysfakcją.  Torturowanie  jej  było 

najbardziej wyśmienitym, zabawnym antidotum  na strach, którego doświadczył 

podczas walki, widząc jak upada pod Bengalczykiem. 

Uniósł  się  tuż  nad  nią  i  zajęło  mu  kilka  chwil,  zbadanie  pozostałości  jej 

ran  wzdłuż  jej  talii  i  bioder.  Uzdrawiała  się  szybko,  tak  jak  to  robił  ich  rodzaj. 

Rana  na  jej  biodrze  była  najgorsza,  ale  wszystko  co  teraz  po  niej  pozostało  to 

gruba czerwona linia. Był wdzięczny za to, że nie została bardziej ranna i bardzo 

wdzięczny za to, że była silna i potrafiła się sama obronić. 

Będzie  na  zawsze  wdzięczny  Elizavecie,  że  nie  powstrzymała  go  przed 

przybyciem  tutaj,  aby  pomóc,  kiedy  Alexis  go  potrzebowała.  To  dzięki  niej 

mógł  być  z  kobietą,  którą  kochał,  żywą,  zdrową  i  całą  jego. 

Najprawdopodobniej  zajmie  to  tygodnie,  zanim  prawdziwość  tego  dotrze  do 

jego  świadomości.  Kiedy  wdychał  jej  cynamonowy  zapach,  wymieszany  z 

aromatem ziela angielskiego, a także to w jak idealny sposób mieszały się one z 

background image

jego  zapachem,  cieszył  się  przypominając  sobie  raz  za  razem,  że  Alexis 

naprawdę była jego partnerką. 

Odurzyło  go  przyciąganie  jakie  do  niej  czuł  i  nie  mógł  się  jej  dłużej 

opierać. Pocałował ją nad kością biodrową, po czym ułożył się między jej udami 

i  polizał  jej  żar,  drażniąc  jej  wejście  swoim  językiem  i  palcami.  Sapała  i  wiła 

się,  kiedy  trzymał  ją  w  miejscu,  sprawiając,  że  czuła  każde  ostatnie  okrążenie 

jego  języka,  przy  swojej  bardzo  wrażliwej  skórze.  Następnie  zwrócił  swoją 

uwagę  na  jej  łechtaczkę  i  stopniowo  spychał  ją  w  stronę  orgazmu,  który 

spowodował jej krzyk. Napełniło go to pierwotnym poczuciem słuszności. 

Zanim całkowicie doszła do siebie, wsunął się w  nią, przytłoczony przez 

ciasny gorący kanał otaczający jego kutasa. Tak cholernie dobrze. Już nigdy nie 

czułby się całkowicie kompletny, bez niej u swego boku. 

Jego partnerka. 

Doszedł  w  stanie  bezmyślnej  rozkoszy,  a  jego  duszę  wypełniła  miłość, 

którą do niego czuła. 

Kilka minut później, tuląc ją w swoich ramionach, jego mózg znów zaczął 

funkcjonować,  kiedy  rozmyślał  o  ich  przyszłości.  Włączając  w  to  informacje, 

które przekazał mu Joseph. To było coś, o czym Alexis powinna się dowiedzieć. 

Chociaż najpierw, pragnął jej przypomnieć, że mogła mu ufać. 

– Kocham cię – zamigał. 

Spojrzała  na  niego  i  uśmiechnęła  się,  jej  wyraz  twarzy  był  łagodny  i 

rozluźniony. 

– Ja też cię kocham. Chciałabym to zamigać, odkąd wiem, że potrzebuję 

ćwiczeń, ale podoba mi się to, gdzie w tej chwili znajdują się moje dłonie . 

Jedną  miała  przytuloną  do  jego  boku,  a  druga  zataczała  delikatne  kręgi, 

nisko  na  jego  brzuchu.  A  ponieważ  jemu  również  podobało  się  to,  gdzie 

znajdowały się jej dłonie, nie miał zamiaru się temu sprzeciwiać. 

– Nie masz nic przeciwko? 

background image

Potrząsnął przecząco głową. Jak mógłby  mieć coś przeciwko?  Kochał jej 

dotyk. 

–  Nadal  jestem  zdumiony  tym,  że  uczyłaś  się  języka  migowego.  I  że 

trzymałaś to wszystko w tajemnicy przez te wszystkie lata. Radzisz sobie dobrze 

jak na kogoś, kto nie migał z innymi ludźmi. 

–  Dzięki.  Ale  to  dość  oczywiste,  że  potrzebuję  więcej  ćwiczeń  z  drugą 

osobą. 

– Będę szczęśliwy pomagając ci w tym. 

– Ja też. 

Uśmiechnęła się, a potem zacisnęła wargi. 

– Czy mogę zapytać …? Ty i Joseph. Wiem, że razem pracujecie, ale nie 

jesteście tylko kolegami z pracy, prawda? 

– Nie. Joseph jest moim najstarszym przyjacielem. Prawdopodobnie moim 

jedynym, prawdziwym przyjacielem. 

–  Oprócz  mnie  –  powiedziała,  wysuwając  dolną  wargę  z  lekko  nadąsaną 

miną. 

– Teraz, oprócz ciebie. Ale my dopiero zostaliśmy przyjaciółmi. 

Usiadł nieco wyżej, opierając się o wezgłowie. 

– Czy jesteś w stanie nadążać za moim miganiem? 

Skinęła głową. 

– Robisz to wystarczająco wolno. 

– Dobrze. Jeśli chodzi o Josepha, znam go od, kiedy skończyłem dziesięć 

lat. Pomógł mi, kiedy niektóre z pozostałych młodych samców, próbowały mnie 

zaatakować. Walczyliśmy z nimi razem i od tej pory jesteśmy przyjaciółmi. 

–  Cieszę  się  –  wyszeptała,  unosząc  się  odrobinę  i  całując  go.  –  Każdy 

potrzebuje przyjaciela. 

– A ty? Kim są twoi przyjaciele? 

– No cóż, bracia Chernikovi Elizaveta … 

– Oni są bardziej jak rodzina. Czy masz dobrego przyjaciela? 

background image

–  Jestem  zaprzyjaźniona  z  niektórymi  Tropicielami,  ale  sądzę,  że 

utrzymuję dystans. – Wzruszyła ramionami. – Zawsze utrzymywałam dystans w 

stosunku do innych na wypadek, gdybym pewnego dnia byłabym zmuszona ich 

ścigać. 

To wyznanie łamało mu serce. 

– Nie musisz zachowywać dystansu pomiędzy nami. Już nigdy więcej. 

– Ja też cię kocham. 

Przerwał, aby zastanowić się nad tym, co musiał jej powiedzieć. W końcu, 

zamigał. 

– Jak wiele zrozumiałaś z tego, co Joseph i ja powiedzieliśmy po walce? 

–  Migaliście  zbyt  szybko.  Wyłapałam  jedynie  kilka  słów.  Zrozumiałam 

starszych,  swoje  imię  i  może  jeszcze  kilka  innych  słów,  ale  nie  na  tyle,  aby 

nadążać za rozmową? Dlaczego pytasz? 

– Więc nie zrozumiałaś, kiedy powiedział, że masz ładny tyłek? 

Zmieniła pozycję, tak, żeby jednocześnie mogła migać i mówić na głos. 

– To bardzo słodkie. Powiedz mu, że dziękuję. 

Victor spiorunował ją wzrokiem. 

– No co? Spodziewałeś się, że będę obrażona? 

Jej  szeroki  uśmiech  sprawił,  że  posłał  jej  jeszcze  bardziej  gniewne 

spojrzenie. 

– Nie spodziewałem się, że będziesz z tego zadowolona. 

Roześmiała się. 

– To dlatego jestem. Co jeszcze powiedział – oprócz skomplementowania 

mojego tyłka? 

Otrząsnął się ze swojego niejasnego poczucia zazdrości i powiedział: 

–  Elizaveta  nie  tylko  pozwoliła  mi,  tobie  pomóc.  A  Josepha  wysłała  nie 

tylko po to, aby nam pomógł. Ona …– przerwał niepewny, jak jej to powiedzieć. 

W końcu, powiedział to w sposób, w jaki chciałaby to usłyszeć – otwarcie 

i bez ceregieli. 

background image

–  To  Elizaveta  wszystko  zorganizowała.  Upewniła  się  co  do  tego,  że 

pozostali  starsi  podejmą  decyzję,  że  przyszedł  czas,  abyś  pobiegła.  To  ona 

podjęła dyskusję, która doprowadziła ich, do wysłania tutaj Nicka i pozostałych. 

Zaplanowała to wszystko. 

–  Czekaj  –  powiedziała,  siadając  prosto  twarzą  do  niego.  –  Nick 

powiedział,  że  była  temu  przeciwna.  Teraz,  ty  mówisz  mi,  że  to  wszystko 

wydarzyło się przez nią – to, że zostałam  zwolniona, zmuszona do  Biegu … to 

wszystko przez nią? 

–  Uznała,  że  jesteśmy  stworzonymi  dla  siebie  partnerami.  Ale 

najwyraźniej, mówiąc jej słowami, zmęczyło ją to, jak krążymy wokół siebie. 

– Doprowadziła do tego, że zostałam zwolniona bez ostrzeżenia i wysłała 

tutaj tych wszystkich samców bez ostrzeżenia mnie. Ryzykowała twoje życie, a 

ja złamałam wszelkie zasady, na straży, których stałam przez ostatnie dwanaście 

lat. Co do kurwy nędzy, Elizaveta? 

Wyskoczyła z łóżka, żeby chodzić po pokoju. 

–  Zaryzykowała  tym,  że  będę  zmuszona  zabić  niewinnych  mężczyzn, 

którzy tylko robili to, na co ich zdaniem, dostali pozwolenie. Zaryzykowała tym, 

że  zginiesz  w  walce.  Zaryzykowała  tym,  że  zostanę  ranna,  ponieważ  raczej 

wolałabym  walczyć  niż  pobiec.  I  zrobiła  to  wszystko  w  nadziei,  że  zostaniemy 

partnerami? 

Victor  pozwolił  jej  na  wygłoszenie  tej  tyrady.  Sam  również  nie  był  do 

końca  pewien,  jak  się  czuje  w  związku  z  manipulacjami  Elizavety.  Był 

szczęśliwy,  że  w  końcu  jest  z  Alexis.  Oszołomiony  możliwością  kochania  jej 

bez  ograniczeń.  Chociaż  biorąc  pod  uwagę  to,  co  mogło  się  zdarzyć  jego 

wdzięczność dla starszyzny została nieco złagodzona. 

Z drugiej strony nie miał pewności co do tego, jak się czuje w związku z 

gniewem Alexis. Wydawać by się mogło, iż zapomniała, że to dzięki Elizavecie 

byli  razem.  Czy  teraz  żałowała  tego,  że  jest  z  nim?  Czuła  się  urażona  z  tego 

powodu? 

background image

Nadal  mieli  problem  związany  z  jej  przyszłymi  okresami  rui.  Z 

technicznego  punktu  widzenia,  nie  mogli  związać  się  na  stałe,  dopóki  ona  nie 

zajdzie w ciążę. Jeśli dzisiaj  nie zajdzie w ciążę, przez to, co zrobiła Elizaveta, 

Alexis będzie zmuszona, aby pobiec ponownie. I ponownie walczyć. Tygrysice 

nie  zachodziły  szybko  w  ciążę.  Po  jej  zapachu  mógł  stwierdzić,  że  jeszcze  nie 

była  w  ciąży.  Gdyby  poczęła,  w  jej  trudnym  do  zdefiniowania  zapachu 

feromonów,  pojawiłaby  się  charakterystyczna  zmiana,  słodki,  ziemisty  aromat, 

jako dodatek do jej zwykłej esencji. 

Więc, dokąd ich to wszystko prowadziło? 

Czy  kochała  go  na  tyle,  aby  wybierać  go  podczas  każdego  cyklu,  nawet 

mimo tego, co starszyzna jej uczyniła? 

Alexis  przerwała  swoją  tyradę,  żeby  zapatrzyć  się  w  okno  na  jasny 

poranek.  Cholerna  Elizaveta.  Niech  ją  cholera  weźmie  za  wywołanie  tego 

wszystkiego,  nawet  jej  o  tym  nie  ostrzegając!  Manipulowała,  organizowała  i 

ryzykowała życie innych ludzi. I po co to wszystko? 

Dla Alexis, żeby mogła być z mężczyzną, którego kochała. 

Cholera, cholera, cholera. Alexis nie mogła nawet znienawidzić Elizavety 

za jej ingerencję, ponieważ teraz mogła być z Victorem. 

Zmrużyła  oczy.  Tak  długo  jak  starszyzna  była  zainteresowana  tym,  że 

jeśli  Alexis  nie  zajdzie  w  ciążę  do  końca  tego  okresu  rui,  będzie  zmuszona 

pobiec  jeszcze  raz.  I  jeszcze  raz.  Będą  wysyłać  do  niej  Nicka  w  nadziei,  że 

zrezygnuje  z  Victora,  który  nie  mógł  wziąć  udziału  w  Biegu,  ale  najwyraźniej 

mógł  tam  stać  i  zostać  wybrany.  Prychnęła  na  to.  Luki.  Znalezienie  tak 

absurdalnej i skutecznej luki zostaw Elizavecie. 

Luki … 

Jeśli  Elizaveta  znalazła  sposób,  aby  Alexis  i  Victor  zostali  partnerami 

podczas  tego  okresu  rui,  to  z  pewnością  znalazłaby  lukę,  pozwalającą  im  być 

razem już na zawsze. Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że Alexis nie będzie 

więcej tolerować takich cyklów jak ten. Czy istniał jakiś sposób, aby mogli być 

background image

razem bez zachodzenia w ciążę? A może ona po prostu miała nadzieję, że Alexis 

zajdzie w ciążę i sprawi, że te rozważania staną się czysto hipotetyczne? 

Potarła  ręce  nad  głową,  po  czym  wsunęła  palce  we  włosy,  rozważając 

swoje opcje. Doszła do jednego wniosku. 

– Pieprzyć ich wszystkich. 

Stanęła  twarzą  do  Victora,  tak  żeby  mogła  zobaczyć  jego  reakcję,  kiedy 

mówiła dalej: 

– Pobierzmy się. Jutro. Jedźmy do Vegas i weźmy ślub. 

– Nawet jeśli nie jesteś w ciąży? 

–  Elizaveta  chciała  żebyśmy  przestali  krążyć  wokół  siebie,  prawda? 

Chciała, żebyśmy byli razem. Zadała sobie wiele trudu, aby znaleźć lukę w tym 

rozporządzeniu,  które  zakazywało  ci  udziału  w  Biegu.  Równie  dobrze  może 

wymyślić jakiś sposób, żeby nasze małżeństwo zostało uznane za prawomocne. 

Nawet  jeśli  jeszcze  tego  nie  zrobiła,  może  coś  wymyśli.  Po  tym  wszystkim,  co 

się stało jest naszą dłużniczką. 

Podeszła do łóżka i usiadła obok niego, migając tym razem. 

– Kocham cię. Czy będziemy mieli dzieci, czy nie, jesteś moim partnerem. 

Następnie już na głos dodała: 

–  Starszyzna  będzie  musiała  sobie  z  tym  poradzić.  Ja  zawsze  wybiorę 

walkę zamiast Biegu. Zawsze wybiorę ciebie, bez względu na to, kogo do mnie 

wyślą.  To,  co  jest  między  nami  już  się  stało.  Elizaveta  jest  tak  dobra  w 

manipulowaniu wszystkimi, że może robi to nawet teraz. 

Z parsknięciem, dodała: 

– Założę się, że ma już przygotowany jakiś plan. Zbyt dobrze mnie zna. 

– Odgadłaby to, że mi się oświadczysz? 

Alexis uśmiechnęła się szeroko. 

– Tak. Spotkamy ją najprawdopodobniej w Vegas. Jedź ze mną. Ożeń się 

ze mną. 

Pocałowała go, krótkim muśnięciem jego ust. 

background image

–  A  jeśli  będziemy  mieli  wystarczająco  dużo  szczęścia,  miej  ze  mną 

dzieci. 

Victor ujął jej policzki w dłonie i spojrzał jej głęboko w oczy, obserwując 

ją bardzo uważnie z bliska, że wiłaby się w jego uścisku, gdyby na jego miejscu 

był  ktoś  inny.  Przy  nim  mogła  się  otworzyć.  Przy  nim  nie  musiała  niczego 

ukrywać. I przez to kochała go jeszcze bardziej. 

Odchylił się i zamigał. 

– Jesteś pewna? Nie będziesz tego żałować? 

– Och, Victor. 

Zamigała. 

–  Kocham  cię.  Kochałam  cię  przez  całe  swoje  dorosłe  życie.  Nigdy  nie 

mogłabym tego żałować – nas. 

I głośno dodała: 

– Co powiesz? 

– Założę smoking, kiedy dotrzemy na miejsce. 

Uśmiechnęła  się,  a  potem  głośno  roześmiała.  Następnie  go  pocałowała. 

Kiedy  upadli  z  powrotem  na  łóżko,  Alexis  pławiła  się  w  jego  miłości.  Będą 

mieli  razem  dzieci.  Wspólne  życie.  Będzie  go  kochać  do  ostatniego  tchu. 

Zamierzała  bronić  tej  miłości  z  taką  samą  determinacją,  z  jaką  broniła  praw 

swoich ludzi. Co z tego, że złamała te prawa, aby go mieć. To właśnie wtrącanie 

się starszyzny było temu winne –tak jak znalezienie luk prawnych i upewnienie 

się, że Alexis dostanie swoje długo  i szczęśliwie. Czy się to innym podoba czy 

nie. 

Ponieważ Alexis się to się podobało i Victorowi, bardzo. 

–  Kocham  cię  –  powiedziała  przy  jego  ustach  i  chociaż  jego  ręce  były 

zbyt zajęte, aby odwzajemnić się podobnym stwierdzeniem, czuła jego miłość w 

każdym jego ruchu. Milczącą, potężną, doskonałą miłość.