Wyjątkowy dzień Rudej Marudy
Drrrr! Drrrr...
Dzwonił dzwonek oznajmiając uczniom leśnej szkoły początek lekcji.
Pani Zajączkowa powitała klasę i rozpoczęła naukę alfabetu. Miś Baryłka umiał już powtórzyć go
do”F”, a Sowa Uszata do “H”. Zwierzątka w ciszy i skupieniu próbowały
nauczyć się wszystkich liter, kiedy to nagle drzwi od ich kasy otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich
zdyszana Wiewiórka- Ruda Maruda, do niedawna nazywana po prostu Orzeszką.
Marudo! Znowu się spóźniłaś - powiedziała z wyrzutem Pani Zajączkowa.
Dopiero trzeci dzień roku szkolnego, a Ty spóźniasz się już drugi raz.
Przepraszam panią - odpowiedziała Maruda ze spuszczoną głową. - Taki piękny dzisiaj poranek i tak
ślicznie śpiewały ptaszki, że przystanęłam na chwilkę, aby ich posłuchać.
Oj Marudo, Marudo! Żeby to się już nie powtórzyło - powiedziała surowo nauczycielka i wróciła do
prowadzenia lekcji.
Po zajęciach w szkole Ruda Maruda miała pójść prosto do domu.
W przytulnej dębowej dziupli czekała na nią mama z gorącą zupą kasztanową. Czekała, wyglądała,
wysłuchiwała, a Marudy nie było. Zupa, którą mama gotowała przez cały dzień zdążyła wykipieć. W końcu
Maruda przyszła dwie godziny po skończonych lekcjach, uśmiechnięta jakby nic się nie stało.
Marudo gdzie byłaś? Tak się o Ciebie martwiłam! - zawołała pani Wiewiórkowa.
Dlaczego się martwiłaś Mamo? - zapytała Maruda.
Jak to dlaczego, Córciu?! - denerwowała się Wiewiórkowa. - Miałaś wrócić zaraz po lekcjach, a minęły
dwie godziny! Spóźniłaś się, tak bardzo się spóźniłaś!
Tak? - zdziwiła się Ruda Maruda. - Ja tylko spotkałam motylka. Był taki piękny, Mamo! Musiałam za nim
pobiec! Może odfrunął za daleko... - usprawiedliwiała się córka.
Dobrze, już dobrze. Chodź na resztę zupy i pamiętaj żeby się więcej nie spóźniać.
Tak, Mamo! - odpowiedziała mała wiewiórka oblizując się na widok ulubionej potrawy.
Ruda Maruda szybko zjadła pyszną zupę, a potem zrobiło jej się ciepło i poczuła się bardzo zmęczona.
Tak bardzo zmęczona, że natychmiast musiała położyć się do swojego łóżeczka. Już od rana marzyła o
ukochanej kołderce z suchych liści. Kiedy tylko się przykryła, od razu zasnęła. Śniło jej się, że pływa z
przyjaciółmi w jeziorze. Tak pływała i pływała, aż w końcu zrobiło jej się zimno i z tego zimna się obudziła.
Pierwszą rzeczą o jakiej pomyślała było wędkowanie.
O rany! Zapomniałam! Jak mogłam zapomnieć o spotkaniu z Baryłką i Jeżem Kulką! - zawołała, a potem
czym prędzej pobiegła pod wielką sosnę, gdzie mieli spotkać się mali wędkarze.
Przyjaciele od dawna byli na miejscu i powitali spóźnialską Marudę z rozzłoszczonymi minami.
Cześć już jestem! - Ruda Maruda beztrosko pokiwała do Misia i Jeża.
No co Ty! Czekamy tu na Ciebie tak długo, że nam robaki pouciekały. Jak mogłaś znów się spóźnić! -
zawołał Jeż Kulka.
Przepraszam! Zasnęłam – szukała usprawiedliwienia Maruda.
Przez Ciebie nici z wędkowania! - powiedział niezadowolony Miś.
Eeee... - nie wiedziała co odpowiedzieć Wiewiórka.
To może pójdziemy pograć w piłkę? - wymyśliła w końcu.
Przyjaciele dali się przeprosić i razem wyruszyli na polanę pobawić się piłką.
Gra była wspaniała. Wszyscy biegali radośnie i cieszyli wspaniałą zabawą. Nagle Maruda zupełnie
nieoczekiwanie powiedziała:
Przepraszam Was! Liska Sprytusia zaprosiła mnie na urodziny. Bawcie się dalej sami. Muszę już lecieć!
Cześć!
Cześć! - odkrzyknęli przyjaciele w stronę znikającego w zaroślach puszystego ogona.
Po drodze Ruda Maruda zerwała kilka kolorowych kwiatków i popędziła w stronę podziemnego domku
Sprytusi.
Sto lat, sto lat Sprytusiu! - śpiewała już przy wejściu do norki.
Wejdź do kuchni - usłyszała głos ze środka domu.
Ruda Maruda była bardzo zdziwiona gdy wewnątrz nie zobaczyła żadnych gości. Do tego Sprytusia
powitała ją w kuchennym fartuszku i z nosem od mąki.
Wiewiórka stała zaskoczona.
Co się stało Kitusiu? Gdzie goście, co z Twoim przyjęciem? - zapytała dopiero po chwili.
Hmm... Marudo, Marudo Spóźnialska... Mam urodziny dopiero jutro - odpowiedziała Lisiczka.
Jutro?? - zdziwiła się Maruda. - To dlaczego zaprosiłaś mnie dzisiaj?
Marudo! I tak spóźniłaś się pół godziny. Wiedziałam, że tak będzie. Pomyślałam, że dzisiaj pomożesz mi
upiec tort urodzinowy, a jutro będziesz pamiętać żeby przyjść punktualnie ze wszystkimi gośćmi.
Po powrocie do domu Ruda Maruda przez cały wieczór zastanawiała się nad swoim zachowaniem. Było
jej przykro i wstyd z powodu ciągłego spóźniania. Następnego dnia przyszła do szkoły jako pierwsza.
Teraz wiewiórka nigdy się nie spóźnia i zwierzątka znowu wołają na nią Orzeszka.
Hanna Krugiełka - poezja i proza
http://graphdesign.3it.pl/hania2
Kreator PDF
Utworzono 14 February, 2009, 08:23