Rozdział 29
Zamknęłam drzwi samochodu, opierając się o nie na sekundę, myśląc, że, jeżeli
życie byłoby piękne, mogłabym pójść na górę i wziąć najdłuższy, najgorętszy
prysznic na ziemi, by pomóc wygnać chłód, który nadal przenikał każdą komórkę
mojego ciała. Zamiast tego, wróciliśmy do miejskiego domu, żebym mogła szybko
zmienić ubrania. Mój kamuflaż nie miałby najmniejszego sensu, jeżeli wyszłabym
pokryta moją własną krwią.
"Wcześnie wróciliście” stwierdził suchy głos.
Spojrzałam w górę, by zobaczyć, że Mencheres stał w wejściu do miejskiego
domu. Vlad wysiadł, zamknął swoje drzwi trochę mocniej niż było to konieczne
i rzucił egipskiemu wampirowi wymęczone spojrzenie.
" Kłopot z samochodem”, powiedział to głosem, którym rzucał wyzwanie
Mencheresowi, by ten pytał dalej.
"Ty też jesteś wcześnie. Czy znalazłeś coś interesującego?” spytałam, próbując
odwrócić jego uwagę od oczywistego faktu, że jestem cała we krwi, kiedy
samochód wygląda i brzmi dobrze.
"Nic czego Dave już nie potwierdził”, Mencheres odpowiedział, z drobnym
wzruszeniem ramion.
Nie westchnęłam, ale miałam chęć to zrobić. To było zbyt dużo, by spodziewać się,
że adres Apollyona byłby namalowany jak graffiti na jednej ze ścian, jako dar od
losu, po nocy jaką mieliśmy — i tak było nadal wcześnie jak na normy wampira.
"Nie bądź zawiedziona, Cat. Nie oczekiwałem, że znajdę cokolwiek. To nie dlatego
poszedłem,” Mencheres powiedział, otwierając drzwi dla nas.
Moje brwi uniosły się, ale weszłam do środka, myśląc, że tą rozmowę najlepiej
przeprowadzić gdzie indziej niż na małym trawniku. Vlad zerknął na Mencheresa
z równą ciekawością, ale podążył za mną.
Za drzwiami posłałam tęskne spojrzenie kanapie, ale stałam dalej.
"Czy powiesz nam w końcu, dlaczego poszedłeś?” Spytałam.
"Ponieważ nawet, jeśli nie spodziewałem się znaleźć czegokolwiek nowego,
to byłoby głupie nie upewnić się,” oparł się o ramę drzwi, obraz nonszalancji.
"Poza tym, jeżeli bym został, wtedy nie wypróbowałabyś twoich nowych mocy,
prawda?” dodał.
"Wiedziałeś?” Wyrzuciłam, niepewna, co zaskoczyło mnie bardziej; fakt, że
Mencheres był oczywiście świadomy, że miałam nowe zdolności, czy to, że on
pozwolił mi spróbować używać ich bez mówienia Bonesowi.
"Czy ty, um, wiesz, ponieważ widziałeś to?” To byłoby cudownie, gdyby jego wizje
wróciły. . .
Spojrzenie, które Mencheres mi posłał — i Vladowi także, było stanowcze. "Nie.
Ale ja, także, słyszałem cię dzisiaj rano, więc nie potrzebowałem wizji by
wiedzieć co Vlad zrobi, jeżeli waszą dwójkę zostawi się samą wystarczająco
długo. Natura ludzka może powiedzieć więcej niż niejedna wizja.”
Vlad zachichotał. "Ty chytry psie, wystawiłeś mnie! Myślałem, że to ja podszedłem
ciebie, ale w rzeczywistości, to ty grałeś mną jak pionkiem w szachach.”
Mencheres posłał mu szeroki uśmiech, który był pełny psoty. Wpatrywałam się
w niego z niedowierzaniem, nigdy nie widziałam, normalnie zachowującego się
z rezerwą mega - Mistrza wampira, z takim niegodziwym uśmieszkiem.
"Zapominasz, Vlad, jestem tym, który cię szkolił. Być może za kilka wieków,
będziesz w stanie, by mnie przechytrzyć, ale jeszcze nie teraz.”
Wtedy skupił swoją uwagę na mnie i jego twarz wróciła do normalnej powagi.
"Ty oczywiście zostałaś zraniona starając się żeby nowe moce zadziałały?”
Zanim się odezwałam zerknąłem na Vlada, uniesiony kącik jego warg powiedział
mi, że on nie będzie rozpamiętywał jak dobrze działały.
"Och tak. Krew jest kluczem. Powinnam był wiedzieć, prawda? To zawsze jest
krew jeśli chodzi o nieumarłych.”
Wampiry karmią się nią, jest kluczem dla guli, ponieważ przełożenie serca gula jest
potrzebne w tworzeniu ich, ale to krew wampira jest niezbędna przed i po śmierci.
I to krew dała władzę Marie jako Mambo i utrwaliła ją kiedy została zmieniona
w gula. Patrząc wstecz wydaje się oczywiste, że krew powinna być pierwszą
rzeczą, którą spróbuję. Z drugiej strony, podpowiadała moja logika, Vlad też nie
pomyślał o tym, chociaż on ma dużo więcej doświadczenia z krwią niż ja. Być
może powinnam już sobie odpuścić i cieszyć się z uzyskanych postępów.
" Teraz wiemy, że mogę to zrobić, ale czuję się potwornie,” poszłam dalej. "Jest mi
tak zimno, moje zęby rozpadłyby się gdyby tylko mogły. I jestem głodna tak
bardzo, że obaj zaczynacie wyglądać naprawdę, naprawdę smakowicie.”
Wargi Vlada zwinęły się. "Jest to część, gdzie mam przypomnieć ci, że to jest tylko
pozostałość po używaniu mocy i ty naprawdę nie chcesz oszukać Bonesa?”
"Nie ten rodzaj głodu!” Złapałam oddech, przewróciłam oczami, że też Vlad
pomyślał, że chciałabym trójkącik z nim i Mencheresem. "Miałam na myśli głód
napicia się waszej krwi. Nie głód . . . no wiesz.”
Nieświadomie, moje spojrzenie podążyło do obszarów, o których mówiliśmy,
zanim uświadomiłam sobie co robię. Moje policzki właściwie zapłonęły
czerwienią, gdy Vlad długo i serdecznie się zaśmiał. Mencheres, grzeczniejszy,
udawał, że nagle znalazł coś fascynującego w drzwiach, ale widziałam, jak jego
wargi wykrzywiają się.
" Mój drogi Żniwiarzu”, Vlad powiedział, nadal śmiejąc się. "Czy już skontrolowałaś
mojego —”
"Nie!” Przerwałam natychmiast, prawie biegnąc do schodów. "Jestem zmęczona
i nadal oszołomiona od Szczątków i . . . pieprzyć to, biorę prysznic. To znaczy, nie
zimny prysznic, ponieważ nie potrzebuję zimnego prysznica ”— och Jezus, tylko
pogarszałam sytuację—"ponieważ jest mi zimno i potrzebuję gorącego. Ja, to
znaczy, cieplejszego. Och, zamknąć się!”
Weszłam po schodach przy akompaniamencie śmiechu Vlada. Przynajmniej on
wydawał się być w lepszym nastroju, po jego bliskim śmierci doświadczeniu,
nawet, jeśli jego śmiech był moim kosztem. Arogancki Rumun. Ale rozważając, że
byłam odpowiedzialna za jego spotkanie ze śmiercią, być może byłam mu to
winna.
Jeśli chodzi o Mencheresa, on widział mnie już bez bielizny wcześniej, tak, więc
zasłużyłam sobie na takie spojrzenia. Poza tym, to musiało nie być niczym więcej
niż manifestacją "przyszłych bólów”, Marie z jej mocą ostrzegała Bonesa. Przy
zdrowych zmysłach , nigdy nie spróbowałabym z Vladem albo —Boże broń!— z
Mencheresem. Żaden z nich nie nosił pasa cnoty, więc to nie jest tak, że mogłabym
zgorszyć któregoś z nich.
Gdy już byłam w moim pokoju, nie wskoczyłam od razu pod prysznic.
Wyciągnęłam moją komórkę z wyrzutami sumienia czającymi się gdzieś
w zakamarkach mojej świadomości.
"Bones”, powiedziałam gdy tylko odebrał. "Wiem, że widziałam cię dziś rano, ale
stęskniłam się już za tobą!”
Trzy dni później, leżałam na tapczanie, drapiąc mojego kota w jego ulubionym
miejscu za uszami, kiedy delikatne dźwięczenie w powietrzu sprawiło, że
popatrzyłam w górę. Poprawiłam się w rozpoznawaniu znaków, które mówiły mi,
że pojawi się duch, który jest silny wystarczająco, by przejść przez moje
śmierdzące pole ochronne.
"Gość”, zawiadomiłam, mój nowy sposób powstrzymywania Vlada i Mencheresa
przed mówieniem czegokolwiek przy duchach. Rozmawialiśmy już wcześniej
o ciszy przy innych duchach, ale nie ma co kusić fatum przez gadanie głupot,
na przykład, do którego baru wybieramy się dziś wieczorem.
Nie, żeby to miało znaczenie. Nie zobaczyliśmy kryjówki, ani nawet czubka głowy
jakiegoś gula od nocy w kinie dla zmotoryzowanych. Być może grupy ostrzegają się
nawzajem by unikać popularnego łowcy. Być może powód, że nie zobaczyliśmy
ostatnio żadnego z nich był dużo prostszy. Ulubieńcy Apollyona mieli dostarczane
jedzenie, więc nie potrzebowali wychodzić by polować. Nadal, wychodziliśmy noc
po nocy. Dave powiedział, że Scythe i paczka guli, którzy wciągnęli go do ich grupy
nadal tutaj byli. Oni czasami musieli wyskoczyć zapolować.
Cienista forma przeszła przez drzwi moment później, nadal zbyt zamglona, by ją
rozpoznać. Wtedy ten mglisty zarys osiadł do szczupłego człowieka z brązowymi
włosami i dwudziestowiecznymi baczkami.
"Fabian!” Powiedziałam, moje początkowe szczęście zastąpił lęk kiedy zobaczyłam
srogość w jego spojrzeniu. "Czy z Davem jest wszystko w porządku?” Spytałam
natychmiast.
" Na razie”, duch prawie westchnął. "Ale on myśli o zrobieniu czegoś bardzo
głupiego.”
Poderwałam się, mój kot zasyczał, gdy strąciłam go z kolan. "Co?”
"Pozwoli by złapali go na szpiegowaniu,” Fabian odpowiedział.
Mencheres i Vlad zeszli na dół. Posłałam im ponure spojrzenie, już zaczynając
wciągać moje buty. " Musimy dostać się do Davea, teraz,” powiedziałam im.
"Czy on zamierza zrobić to w ciągu tej godziny?” Mencheres spytał, kładąc dłoń na
moim ramieniu.
"Nie sądzę.” Fabian rzucił mi bezradne spojrzenie. "Dave nie wie, że wam o tym
mówię. Kazał mi obiecać, że tego nie zrobię dopóki go nie złapią. Ale złożyłem
przysięgę tobie, że ochronię go i nie mógłbym złamać tego przyrzeczenia, chociaż
teraz zdradzam jego przez mówienie tobie.”
" Nie zdradzasz go, tylko ratujesz,” odpowiedziałam z naciskiem niezliczonych
złych decyzji w przeszłości. "Czasami, ludzie myślą, że nie ma żadnej innej opcji
oprócz poświęcenia siebie, ale to nie znaczy, że oni mają rację. Teraz, dlaczego
Dave nagle myśli, że on musi skoczyć w tą przepaść dla nas? Co się zdarzyło?”
"Wzięli go na niezaplanowane spotkanie ubiegłej nocy, gdzie Scythe oznajmił, że
opuszcza Memphis, ponieważ jego praca tutaj została już zrobiona. On nakłonił
swoich zwolenników, by pozostali tutaj, ponieważ wkrótce, ich organizacja
rozrośnie się wystarczająco, by mogli otwarcie zadziałać przeciwko wampirom.”
"Fuck”, zaklęłam. W każdym nowym mieście, do którego te gule pójdą, będą
kontynuowali zarażanie innych swoją nienawiścią. Scythe mógłby być wyżej
w organizacji Apollyona, ale on nie był samotny w swoich wysiłkach, by rozciągnąć
paranoję lidera. Gorzej, nie dowiedzieliśmy się, który obszar te grupy wybrały, jako
następny do zatrucia, a teraz było już za późno. Stare porzekadło mówi, że
najlepszą obroną jest atak, nie uspokaja mnie to kiedy w tej grze są tak wysokie
stawki.
Nie znałam definicji "wkrótce” Scythea. Dla nieumarłych, "wkrótce” może być
tygodniami, albo kilku latami do dekady. Ale jakakolwiek to była rama czasu, nie
mogłam pozwolić jemu i Apollyonowi, by osiągnęli ten cel. Dave wiedział także jak
niebezpieczne to będzie, dlatego uznał za niezbędne dać się schwytać.
"Dave liczy na to, że przeniosą go do osoby przesłuchującej, która mogłaby
wiedzieć, gdzie jest Apollyon. Tak, więc kiedy powiesz mi, Mencheresowi
i Vladowi, gdzie on jest, przybędziemy w samą porę, by uratować jego
i zaaresztować złych facetów, dobrze?” Spytałam.
Duch pokiwał marnie głową. "Tak.”
Brwi Vlada złączyły się razem, "Nie ma mowy.”
"To jest niedopuszczalne ryzyko,” on nalegał cicho.
"Nie, nie jest, ponieważ oni prawdopodobnie odetną głowę Davea przed
zadaniem mu jakiegokolwiek pytania,” Spojrzałam srogo. "Ludzie Apollyona nie
potrzebują odpowiedzi od Davea. Czego jeszcze nie wiedzą? Oni wiedzą, że
jesteśmy tuż za nimi, oni myślą, że wiedzą, gdzie jest Bones i ja . . . nie mają
żadnego powodu, by utrzymać Dave przy życiu wystarczająco długo, byśmy zdążyli
uratować go. Jeżeli Dave nie byłby tak idiotycznie szlachetny, zrozumiałby to.”
Vlad wzruszył ramionami. "Fabian powinien wrócić i kazać Daveowi, by zaczął jego
przyznanie się od faktu, że ty i Bones nie jesteście naprawdę w Ohio. To powinno
przykuć ich zainteresowanie wystarczająco, by zechcieli wiedzieć więcej.”
"To jest nadal zbyt niebezpieczne,” zgrzytnęłam.
Vlad spojrzał na mnie ostro. "Zaryzykowanie jednego życia, by uratować tysiące
nie jest zbyt niebezpieczne. Jeżeli jesteś zbyt słaba, by to wiedzieć, wtedy nie masz
żadnego powodu, by być odpowiedzialną za jakieś życia z linii Bonesa
i Mencheresa.”
"Naprawdę?”, wskazałam ręką pokój. "W takim razie, dlaczego nie jesteś z tymi
gulami, które chciały odciąć moją głowę, by skończyć wojnę zanim się zaczęła?
Jestem tylko jednym życiem. Moja śmierć nie ujęłaby dużo pary z wojennej
maszyny Apollyona?”
Vlad postąpił naprzód, zielone światło rozlało się w jego oczach gdy mnie chwycił.
" Jesteś moim przyjacielem,” powiedział przez zaciśnięte zęby. "Nie mam ich dużo,
jednak nie myśl sobie, że nie poświęciłbym ciebie, jeżeli naprawdę uznałbym, że
jest to najlepsza droga, by powstrzymać tę wojnę.”
Puścił mnie nagle, moje ramiona nadal piekły od jego uścisku. "Ale sądzę, że
Apollyon nie miałby takich oporów,” odszedł dalej.
"On tylko twierdziłby, że nie byłaś naprawdę martwa, że to była sztuczka. I poza
tym, teraz jesteś dużo bardziej użyteczna dla wampirów żywa z twoimi
najnowszymi . . . zdolnościami.”
Gapiłam się na Vlada. Był odwrócony do mnie plecami, długie ciemne włosy nadal
powiewały od jego szybkich ruchów. Chłód, który bił od niego nie dotyczył mojego
życia, albo Davea, to sprawiło, że posmutniałam patrząc na niego. Ten chłód brał
się stąd, że nawet setki lat temu, utrata jednego życia co prawda niszczyła go,
teraz Vlad nadal nie mógł zmusić się by przyznać, że poświęcenie życia powinno
być zawsze ostatecznym rozwiązaniem. Nie pierwszą, najłatwiejszą opcją.
"Jeżeli nie byłoby innej możliwości, zgodziłabym się, że ta rzecz z Davem była
warta ryzyko. Ale nie rozpatrzyliśmy jeszcze wszystkich opcji, więc mówię nie.
I, jeżeli nadal nie widzisz wartości życia, wtedy być może powinieneś przemyśleć
ponownie bycie odpowiedzialnym za wszystkie życia pod tobą w twojej linii,”
Odpowiedziałam, spokojnie, ale z twardą nutą w głosie.
Vlad odwrócił się, przeszywając mnie spojrzeniem, które powinno było cofnąć
mnie kilka kroków. Wytrzymałam jego spojrzenie. Psiakrew, nic nie sprawi, że się
cofnę albo przeproszę, kiedy wiem, że mam rację.
" Zrozumiesz poświęcenie dużo lepiej kiedy będziesz starsza” Vlad wymamrotał po
kilku naładowanych momentach ciszy.
"To nie jest poświęcenie, jeżeli to czegoś nie znaczy i, jeżeli życie jednego
przyjaciela nie jest cenne dla ciebie, wtedy nie ma żadnej straty w tym co
oferujesz,” Sprzeciwiłam się.
Jego spojrzenie podążyło do mojej prawej, gdzie Mencheres oglądał nas z grobową
miną. Jeżeli osądziłabym go przez przeszłe działania, wiedziałam, że Mencheres był
bezwzględny wystarczająco, by zgodzić się z Vladem, że ryzyko Davea było do
zaakceptowania bez rozważania najpierw innych opcji . Psiakrew, jeżeliby chciał,
Mencheres mógłby zmusić mnie, bym pozostała tutaj, czekając bezradnie kiedy
Dave robiłby tak nieodwołalny krok. Jedno pstryknięcie jego mocy telekinetycznej
i byłabym niezdolna, by poruszyć się, samodzielnie opuścić dom, by dostać się do
mojego przyjaciela.
Oczywiście , jedno pstryknięcie mojej nowej, pożyczonej władzy i ja mogłabym dać
Mencheresowi cały nowy temat, aby rozmyślać. Zablokowałam swoje myśli przed
Mistrzem, widząc słabe zwężenie jego spojrzenia. On wiedział co myślałam.
Niedostateczna przestrzeń między nami wydawała się wydłużać, gdy gapiliśmy się
na siebie przez pokój.
Moje kły ślizgały się, ukryte przez moje wargi, ich ostre końcówki dotykające
krawędzi mojego języka. Jedno ukłucie i mogłabym wywołać Szczątki z moją krwią,
czyniąc zarówno Vlada i Mencheresa bezradnymi do zatrzymania mnie przed
dostaniem się do Davea. Pytanie tylko, czy Mencheres mógłby zawinąć jego moc
dookoła mnie wystarczająco szybko, by zapobiec temu małemu ruchowi? I co
ważniejsze, czy chciałam użyć Szczątków jako broni przeciw moim przyjaciołom,
nawet, jeśli po to, by pomóc innemu przyjacielowi?
Po kilku momentach, Mencheres posłał mi drobny uśmiech, skłaniając głowę.
"Życie przyjaciela jest naprawdę zbyt cenne, by je zaryzykować chyba że to będzie
ostateczne rozwiązanie. Powstrzymamy Davea kiedy zbadamy inne opcje.”
Nadal myślałam o przeszłości. Czy to była sztuczka? Jeżeli cofnęłabym moje kły,
Mencheres mógłby otoczyć mnie swoją mocą uśmiechając się głupio jak
łatwowierna byłam?
Vlad oczywiście nie myślał, że to była sztuczka. Wypuścił sfrustrowane warczenie.
"Kira cię zmiękczyła.”
"Ona otworzyła mi oczy,” Mencheres odparł chłodno. "I ty, mój przyjacielu,
protestujesz zbyt dużo. Zanim dowiedziałeś się o jej nowej zdolności, mogłeś
uprowadzić Cat daleko, by zabić ją z odpowiednimi świadkami ze strony
wampirów i guli. Wtedy Apollyon nie byłby w stanie podważyć jej śmierci. Bones
zabiłyby cię potem i ja sam byłbym wściekły na ciebie, ale twoi ludzie byliby
bezpieczni i wojna byłaby powstrzymana. Jeżeli naprawdę wierzysz, że życie
przyjaciela nie jest wystarczająco cenne, by je chronić, nie powinieneś teraz
groźnie na mnie patrzeć.”
Vlad coś wymamrotał w języku, którego nie rozpoznałam. Cokolwiek, to było, nie
brzmiało to jak "Tak jest, panie!” i blask, który rzucił Mencheresowi ostrzegał, że
Vlad mógłby zapłonąć lada moment.
"Aww, kto tu jest sentymentalny?” Drażniłam go, czując, że trochę strachu
wycieka ze mnie. To będzie trudne, prawda, ale znajdziemy inną drogę, by dorwać
Apollyona, Scythea i wszystkich innych nienawistnych podżegaczy wojennych,
którzy są z nimi. Bones wielokrotnie mówił mi w przeszłości, że zawsze jest inna
droga.
"Właściwie, Żniwiarzu, myśl o twojej śmierci nie przeszkadza mi ani trochę w tej
chwili,” oznajmił Vlad.
Zignorowałam go. On mógłby wkurzyć się i spalić wszystko co chciał, ale Vlad
udowodnił, że był brutalny tylko kiedy okoliczności wymagały tego. Wbrew jego
przerażającej reputacji, lojalność była Vlada silną stroną , nie złośliwość.
Zwróciłam się do Fabiana, który pozostawał cicho przez kilka minut.
"Po pierwsze, musimy dostać się do Dave. I wtedy ”— zerknęłam na Mencheresa
—"ty i ja ponownie połączymy się z naszymi współmałżonkami, ponieważ Scythe
i jego gang opuszczają Memphis, więc nie ma żadnego powodu dla którego,
mielibyśmy pozostawać osobno.”
Włożyłam buty i byłam zajęta upychaniem w nich — i w innych częściach mojego
ubioru — broni, kiedy moja kieszeń na biodrze zawibrowała znajomo.
Wyciągnęłam komórkę, odpowiadając, "Tak?” bez sprawdzania kto dzwonił.
"Cat.”
On tylko wypowiedział moje imię, ale coś w głosie Tatea zmroziło mnie, jak gdyby
Mencheres użył pełną siłę jego władzy na mnie.
"Czy to Don?” Odetchnęłam, coś ściskało mnie w klatce piersiowej. Nie może być.
Rozmawiałam z nim parę dni temu! Krzyczałam w myślach.
"Tak,” Tate odpowiedział krótko, ale jego ton brzmiał tak, jak ja się czułam. "Jedź
do biura w Memphis. Odrzutowiec już czeka na ciebie.”
Musiałam przełknąć dwa razy zanim mogłam mu odpowiedzieć. "Już jestem
w drodze.”
Zakończyłam rozmowę, patrząc w górę, by napotkać współczujące spojrzenie
Mencheresa. On oczywiście podsłuchał rozmowę.
"Jedź”, powiedział. "Vlad i ja odzyskamy Davea i spotkamy się tam.”
Vlad kiwnął głową na potwierdzenie. Przestałam pakować broń i poszłam na
piętro. Na komodzie leżał mój pierścionek z czerwonym diamentem. On był tak
rzucający się w oczy, że nie byłam w stanie nosić go kiedy polowałam na gule, ale
ubrałam go teraz, ponieważ jego znajomy ciężar dawał mi komfort. Chwyciłam
mojego kota. Wiedziałam, że tu nie wrócę i oprócz mojego zaręczynowego
pierścionka i kota, wszystko inne tutaj było nieważne.
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 30
Dostaniesz się tam w samą porę.
Powtarzałam to sobie całą drogę w samochodzie i w powietrzu. Chociaż kwatera
jednostki nie była daleko — tylko na drugim końcu Tennessee, — byłam nadal
sztywna z lęku, że mogłabym, być zbyt późno. Odrzutowiec wylądował niespełna
dwie godziny po rozmowie z Tatem. Zaledwie tyknięcie zegara, ale to nadal
wydawało się jakby sekundy wlokły się z bezlitosnym lekceważenie dla mojej pilnej
potrzeby.
Jakiś wampir czekał na mnie na dachu, o ciemnych włosach powiewających
dookoła od łopat wirników. Nie Bones, chociaż zadzwoniłam do niego i był już w
drodze. To była moja matka, która bez słowa wzięła moją rękę kiedy wyskoczyłam
z helikoptera, dotrzymując mi kroku jak kroczyłam do wnętrza budynku. Moje
umysłowe tarcze były na tak wysokich obrotach, ponieważ wiedziałam, że nie
zniosłabym tego, gdybym niechcący podsłuchała zabłąkaną myśl, że Don już
odszedł. Nie mogłam nawet spojrzeć na moją matkę, gdy szłyśmy prosto do wind,
pozwalając by pytanie wypalało dziurę w moim gardle. Za bardzo bałam się
odpowiedzi, którą mogłabym usłyszeć.
"On jest nadal żywy, Catherine,” ona powiedziała cicho.
Zdławiłam szloch ulgi, który groził, że rozszarpie pazurami sobie wyjście, zdołałam
jedynie pokiwać głową kiedy łzy rozmazały moje spojrzenie. Drzwi windy
otworzyły się i weszłam do środka, część mnie przypomniała sobie czas, kiedy
byłam w windzie ostatnim razem, zostałam wciągnięta w zasadzkę przez gule
w Ritzu.
"Czy to jego rak pogorszył się , czy zdarzyło się coś innego?”
Lepiej gdyby zdarzyło się coś innego, dodałam cicho. Dzwoniłam do Dona
co kilka dni, by sprawdzać co u niego, plus regularnie dowiadywałam się o jego
zdrowie od Tatea. Nikt nawet nie wspomniał, że jego stan się pogarsza. Jeżeli stan
Dona pogarszał się przez ostatnie tygodnie i wszyscy kłamali mi na ten temat,
przestałabym rozmawiać z każdym z nich, z moją matką włącznie.
"On miał atak serca kilka godzin temu.”
Zamknęłam oczy , przyjmując ból, który przyszedł. Ataki serca były wystarczająco
śmiertelne same w sobie. Dodać do tego pogarszający się stan zdrowia Dona –
wiedziałam co to znaczy.
Chłodne palce zacisnęły się na moich. "On nadal się jakoś trzyma,” powiedziała
moja matka. "On wie też, że przyjdziesz.”
"On jest przytomny?” Byłam zaskoczona, ale jak inaczej mógłby wiedzieć, że byłam
w drodze?
Ona zerknęła na ziemię, kręcąc się nieswojo. "Był kiedy ostatnio go widziałam.”
Nawet wśród mojego lęku, niepokoju i smutku, uchwyciłam nutę w jej głosie,
którą dobrze znałam. Postawa obronna. Drzwi windy otworzyły się na drugim
poziomie, gdzie był sektor medyczny, ale nie ruszyłam się z miejsca.
"Czego mi nie mówisz, Mamo?”
Ona wzięła z moich rąk kota. "To nie jest sterylne, by zwierzę było w tym samym
pokoju z Donem. Cała ta sierść. Mogę wziąć twojego kota do twojego starego
biura kiedy ty —”
"Czego mi nie mówisz?” Powtórzyłam, przytrzymując zamykające się drzwi windy.
"Crawfield.”
Obie jednocześnie podniosłyśmy głowy, ale piorunujące spojrzenie Tatea było
skierowane tylko do mojej matki, gdy podchodził do windy.
"Opuść to piętro, Crawfield. Kazałem ci ponownie nie wchodzić w zakres stu
jardów do Dona. Cat.”
Głos Tatea zmiękł. "Chodź ze mną.”
"Nie, dopóki ktoś nie wyjaśni mi co tu się dzieje i wszyscy wiemy, że śpieszy mi się
bardzo,” warknęłam. Zabroniono mojej matce zbliżać się do Dona na odległość stu
jardów? Co do diabła się zdarzyło?
"Ona bezpośrednio naruszyła medyczne rozkazy Dona,” Tate powiedział, jego
spojrzenie teraz błyszczało szmaragdowo.
"I on nie żyłby teraz, jeżeli bym tego nie zrobiła!” Moja matka przestała wpatrywać
się w Tatea, by posłać mi błagalne spojrzenie. "To jest jedyny powód, dla którego
dałam mu swoją krew —”
"Nie miałaś żadnego prawa, by to zrobić. Wiedziałaś, że on sobie tego nie życzył,”
Tate pstryknął palcami.
Świeże łzy napełniły moje oczy kiedy poskładałam w całość to co mówili.
"Don miał ‘ nie wskrzeszaj' w jego medycznych rozkazach, ale dałaś mu trochę
twojej krwi kiedy miał atak serca, by przywrócić go z powrotem?” Wychrypiałam,
patrząc na moją matkę przez różową mgłę.
Ona spuściła spojrzenie. "Wiedziałam, że będziesz chciała zobaczyć go ten ostatni
raz.”
Pozwoliłam zeskoczyć kotu, by zawinąć ją w dzikim objęciu, usłyszałam jej
zaskoczone "och” , Tate wypuścił oburzone westchnienie.
"Możesz ścisnąć jej wszystko co chcesz, ale ona jest zawieszona na czas
nieokreślony, więc opuść to piętro, Crawfield, zanim cię stąd wykopię.”
Puściłam ją, by odwrócić się do Tatea. "Nie możesz się powstrzymać od bycia
dupkiem nawet w tych okolicznościach? Co jest z tobą nie tak, Tate!”
Mój głos był głośny. Medyczny sztab zatrzymał się w ich czynnościach, by spojrzeć
na nas, po czym szybko wrócili do tego co robili.
" Wezmę twojego kota do twojego biura, jak powiedziałam,” moja matka
wymamrotała, cofając się do windy i wciskając przycisk.
Tate wziął moją rękę, prowadząc mnie w dół holu, tylko dlatego nie cisnęłam nim
wzdłuż wypolerowanych sterylnych podłóg, ponieważ nie wiedziałam, czy Don był
przebudzony i słyszy nas.
" Bez względu na okoliczności, ona przeciwstawiła się rozkazom,” Tate stwierdził,
ściszając głos. "Jeżeli ona chce być w zespole, musi nauczyć się słuchać rozkazów
nawet, jeśli nie zgadza się z nimi.”
"Są rzeczy ważniejsze niż rozkazy,” syknęłam, zatrzymując się zanim dotarliśmy
zbyt blisko pokoju mojego wujka. "Don może nie jest niczym więcej dla ciebie niż
tylko szefem, ale dla mnie on znaczy o wiele więcej. Przynajmniej moja matka to
rozumie, nawet, jeśli ty nie możesz tego pojąć!”
" Nie waż się tak mówić,” Tate odetchnął, podchodząc bliżej, aż stykaliśmy się
nosami. "Nie waż się stać tam i udawać, że jesteś jedyna, która traci tutaj członka
rodziny. Wyrosłem przenoszony z jednej rodziny zastępczej do drugiej, aż
skończyłem osiemnaście lat i zaciągnąłem się do armii. Spędziłem następne pięć
lat próbując zapomnieć wszystko co zdarzyło się przedtem. Wtedy Don wziął mnie
pod swoje skrzydła, miałem dwadzieścia trzy lata. Pierwsza pieprzona osoba, która
kiedykolwiek naprawdę dbała o mnie, pamiętała o moich urodzinach i wysyłała mi
kartki. Święta spędzałbym samotnie gdyby on nie zatrzymywał mnie pod byle
pretekstem w pracy. Wszystko to, zanim ty go poznałaś.” Głos Tatea zgęstniał
od emocji.
"Zabiłbym albo umarłbym dla tego człowieka, nawet nie próbuj kiedykolwiek
myśleć, że nie.”
"Więc, dlaczego pozwalasz mu tak po prostu umrzeć?” Zapytałam, ostatnie słowo
przepełniło mnie bólem.
"Och, Cat.” Tate westchnął, jego całe ciało skurczyło się, jak gdyby ktoś spuścił
z niego powietrze. "Ponieważ to nie jest mój wybór. To jest Don i on tak
zdecydował. Nie lubię tego, nie zgadzam się z tym, ale jak amen w pacierzu muszę
to uszanować.”
I tak było mi bardzo ciężko, nawet, jeśli on nie powiedziałby tego. Spojrzałam
w kierunku pokoju wujka, słysząc sygnały dźwiękowe, od maszyny EKG, które nie
były mocnym rytmem, takim jak powinny być.
"Będę męczył twoją matkę, aż nauczy się, że nie może zignorować rozkazów,
ale, Cat . . .”
Tate podniósł rękę jak gdyby chciał mnie dotknąć, ale opuścił ją jednak. "Wbrew
faktowi, że ona nie powinna była tego zrobić, cieszę się, że dotarłaś tutaj na czas,”
skończył, odwracając błyszczące spojrzenie.
Mój gniew ulotnił się z tę samą nagłością, z którą jego postawa nagle spadła. To
byłoby łatwiejsze, by trzymać się gniewu, wiedziałam. Łatwiejsze, by wściekać się
przez to i każdą inną rzecz, którą zrobił Tate , by mnie wkurzyć, ale to tylko
kamuflowałoby mój smutek spowodowany przez ponoszenie klęski przez kogoś,
kogo kochałam. Tate kochał Dona także, wiedziałam, że tak. Wiedziałam to nawet
wtedy, gdy rzuciłam "szef” w komentarzu wcześniej. Oprócz mnie, Tate
prawdopodobnie cierpiał najbardziej, ale on radził sobie z bólem — przez bycie
dobrym żołnierzem. Ja radziłam sobie z bólem na swój sposób — uciekając od
niego z zaprzeczeniem i gniewem.
Powoli, potarłam ręką policzek Tatea, czując lekki zarost, powiedział, że nie ogolił
się dzisiaj; bardzo nietypowe przy jego wojskowych, nieskazitelnych zwyczajach.
"Don kocha ciebie także,” szepnęłam.
Wtedy odeszłam, zostawiając Tatea, by wejść do pokoju mojego wujka.
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 31
Wiedziałam jak krytyczny jest stan Dona. Zrozumiałam, że jeżeli nie wcześniejsza
interwencja mojej matki, on już nie żyłby teraz. Ale jakoś, naprawdę nie przyjęłam
do wiadomości, że on umierał, dopóki nie weszłam do jego pokoju i tam resztki
moich zaprzeczeń ulotniły się.
To nie niebieskawa bladość Dona, która uwydatniła się, gdy tak leżał
z zamkniętymi oczyma na łóżku. Nie szpitalna koszula, której poprzednio odmówił
nosić, nie maszyna EKG, która pokazywała jego szokująco niskie ciśnienie krwi ,
albo ciężki zapach tego, co teraz wiedziałam, że jest rakiem. To nie było nawet
jego nieregularne bicie serca, które sprawiło, że pomyślałam, że to będzie ostatni
raz, gdy widzę mojego wujka. Nie, to była taca na kółkach odsunięta w róg pokoju
— bez telefonu, laptopa, albo jakichś plików — to zraniło moje serce z całym
bólem tysiąca srebrnych ostrzy.
Rozmawiałaś z nim kilka dni temu! głos wrzasnął wewnątrz mnie. Jak mogło dojść
do tego tak szybko?
Stłumiłam szloch, który groził, że się uwolni i podeszłam do krawędzi łóżka,
bardzo miękko przesunęłam dłonią po jego ręku. Bałam się, żeby nie przeszkodzić
mu dając znać, że byłam tutaj i nie przestraszyć również. Został podłączony do
EKG, ale pomimo rurek w nosie, jego oddech był płytki i nie dawał mu
wystarczająco dużo tlenu, co potwierdzała jego bladość.
Siedziałam tam w ciszy przez pół godziny, przypatrując się mu, wracając myślami
do pierwszego razu, kiedy poznałam Dona, przez cały ten czas, aż do teraz.
Mieliśmy zarówno dobre i złe chwile między nami, ale pomyłki przeszłości zanikły
pod moją wiarą w to, że Don zawsze starał się robić to co było słuszne. To nie
zawsze oznaczało, że był dobrym wujkiem, ale to uczyniło go takim, jacy my
wszyscy byliśmy — ludźmi, którzy próbowali robić to co najlepsze pod szorstkimi
okolicznościami. Nie miałam żadnych uraz przez naszą przeszłość. Tylko
wdzięczność, że on był w moim życiu i życzenie, żeby on nie musiał opuszczać
mnie teraz.
"Cat.” słaby uśmiech przemknął przez usta Dona jak obudził się i zobaczył mnie
obok łóżka.
"Nie myślałem, że zobaczę cię znów.”
Wzięłam głęboki oddech. Mogłam zrobić to albo stracić resztki samokontroli, które
powstrzymywały mnie od uwolnienia nieposkromionych łez.
"Tak, nie myślałeś, spodziewam się, że usłyszę, że masz problemy
z posłuszeństwem twojego nowego rekruta,” Powiedziałam, uśmiechając się,
chociaż to wyglądało jakby moja twarz rozszczepiła się.
Don wypuścić mały, zasmucony śmiech. "Twoja matka słucha rozkazów tak jak ty
to robiłaś.”
Jego komentarz podkreślał naszą historię, wzmacniając mój smutek na myśl
o jego klęsce . Jedyną rzeczą, którą mój ojciec i ja mieliśmy wspólną, było
wzajemne obrzydzenie, ale Don znalazł drogę do mojego serca, nawet zanim
dowiedziałam się, że jestem z nim spokrewniona.
" Wiesz co mówią o jabłkach i jabłoni,” odpowiedziałam. Wtedy mój spokój
prysnął i kilka łez wyśliznęło się, wbrew mojemu wysiłkowi, by utrzymać je
w ryzach.
Och, Cat, nie płacz.
Don nie powiedział tego głośno, ale usłyszałam jego myśli tak wyraźnie jak gdyby
krzyknął. Jego ręka poklepała moją zanim jego oczy zamknęły się.
"Będzie dobrze,” szepnął.
I usłyszałam inną rzecz, której on nie powiedział, ale to rozbrzmiało w moim
umyśle tak wyraźnie, że myślałam, że tego nie wytrzymam.
Jak dobrze, że ból wkrótce się skończy. . .
"Don.” Wychyliłam się do przodu, głaszcząc jego dłoń. "Powiedziałeś wcześniej nie,
ale nie jest za późno, jeżeli rozmyśliłeś się. Mogę nadal —”
"Nie,” przerwał mi, otwierając oczy. "Żyłem dłużej niż powinienem. Obiecaj, że
pozwolisz mi odejść i, że nie przywrócisz mnie z powrotem.” Jestem zmęczony, tak
bardzo zmęczony, dokończył w myślach.
Kawałek mojego serca stłukł się, ale wytrzymałam jego spojrzenie i pokiwałam
głową, gdy wydusiłam słowa, łza popłynęła po moim policzku.
"Obiecuję.”
Dobra dziewczynka. Jestem dumny z ciebie. Tak dumny.
Wstałam i zaczęłam chodzić, więc on nie widział, że więcej łez popłynęło, gdy
usłyszałam co pomyślał. Brałam udział w niezliczonych bitwach przedtem, ale
pozwolenie mu odejść wymagało takiego rodzaju siły, którą nie wiedziałam czy
posiadam.
" Nie wiesz jak bardzo będzie mi ciebie brakować,” szepnęłam, stojąc tyłem
do niego, próbując zetrzeć łzy, które nie przestawały płynąć, obojętnie jak bardzo
starałam się je zatrzymać.
On chrząknął miękko. "Ja też będę tęsknił.” Kocham cię, siostrzenico. Żałuję, że nie
poznałem cię wcześniej. Nie powinienem był czekać tak długo . . .
Zdławiony hałas zagłuszył jego myśli. Wbiłam paznokcie w dłonie, mając nadzieję,
że fizyczny ból rozproszyłby mnie wystarczająco, by skontrolować moją
emocjonalną udrękę. To nie zadziałało. Moje serce zwolniło, bolące
od ran, ale żadna ilość nadprzyrodzonych, uzdrawiających zdolności
nie mogłaby uśmierz tego bólu.
Moment później, usłyszałam znajomy odgłos kroków i poczułam moc
w powietrzu, które rozpoznałabym wszędzie. Boże, Bones dostał się tutaj tak
szybko. To tylko bardziej nadszarpnęło moją kruchą już samokontrolę. On zjawił
się tak szybko, ponieważ wiedział jak załamana będę i kochałam go za to bardziej,
nawet jeśli to przypomniało mi jak bardzo będę cierpieć, kiedy Don odejdzie.
Wtedy Bones był już obok mnie, jego ciemnego spojrzenie obiegło pokój, twarde
ręce przyciągnęły mnie do niego. Pozwoliłam sobie kilka cennych sekund pozostać
w jego objęciach, nie musząc udawać, że byłam silna, zanim odwrócę się, by
posłać Donowi wymuszony radosny uśmiech.
"Spójrz, kto jeszcze się zjawił.”
"Widzę.” Wtedy bolesny kaszel wstrząsnął moim wujkiem. Bones wziął moją rękę,
gdy serce Dona zrobiło kilka złowieszczych przerw pośrodku uderzenia.
"Okazałeś się, być lepszym człowiekiem niż oczekiwałem,” Don wychrypiał,
gdy odzyskał kontrolę nad swoim głosem.
Bones spojrzał na mojego wujka poważnie. "Tak myślisz stary kumplu?”
"Bones i ja rozmawialiśmy,” powiedziałam, próbując uśmiechnąć się, żeby
powstrzymać łzy, gdy zrozumiałam, że to był ich sposób mówienia do widzenia.
"Czy pamiętasz twoją ofertę, by poprowadzić mnie do ołtarza? Tak, więc
przyjmujemy ją.”
Usta Dona wykrzywiły się w smutnym uśmiechu zanim jego ciało napięło się, jego
myśli ujawniły więcej bólu, który zapłonął w jego klatce piersiowej. Zerknęłam na
EKG, chociaż wiedziałam co pokaże. Krew mojej matki przywróciła go z powrotem,
ale to nie było na długo. Jego serce zawodziło na moich oczach.
"' Obawiam się, że nie będę na twoim ślubie, Cat,” zamruczał, zamykając oczy.
"Będziesz,” powiedziałam, tak silnie, że Don otworzył oczy. "Ponieważ zamierzamy
wznowić nasze śluby tutaj i teraz.”
"Cat.” Jego twarz zacisnęła się ze smutkiem. "Planowałaś duży ślub . . .
Nie musisz rujnować tych planów . . .”
On zatrzymał się, by zamknąć oczy, jego oddech i serce zwolniły na chwilę.
Przygryzłam wargę, ściskając rękę Bonesa, aż trzaskający hałas dał mi znać,
by rozluźnić uścisk.
"To są niezbyt właściwe okoliczności,” mój wujek skończył kilka momentów
później, poruszając się niespokojnie na łóżku.
Cofnęłam się myślami do czasu kiedy byłam małą dziewczyną i jak wyobrażałam
sobie mój dzień ślubu. Biała suknia, oczywiście. Wyobraziłam sobie, jak mój
dziadek denerwuje się, że musi założyć krawat, jak to zwykle robił kiedy został
zmuszony i moją babcię odpowiadającą, że tak, to jest niezbędne, z tym małym
błyskiem w jej oczach. Moja matka byłaby tam, uśmiechając się, ponieważ ona
była
tak
szczęśliwa
i
miałabym
przyjaciół,
którzy
pomagaliby
mi
w przygotowaniach, by przejść między rzędami. Mój bukiet byłby z róż i dzikich
kwiatów, moje włosy byłyby spięte do góry i patrzyłabym na mojego przyszłego
męża przez cieniutką białą woalkę, która byłaby podniesiona dopiero, gdy
zostalibyśmy ogłoszeni mężem i żoną.
Oczywiście , wyobraziłam sobie to wszystko, kiedy nie wierzyłam w wampiry,
zanim zrozumiałam, że byłam w połowie jedną z nich. Bones chciał dać mi
zmniejszoną wersję tego snu, jakoś rozpoznając, że nadal zależy mi na tym, ale
życie, które prowadziliśmy przeszkadzało w tym, by tą białą fantazję
urzeczywistnić.
Mój ślub miał nigdy nie wyglądać jak ten sen kiedy byłam dzieckiem. Tak nie
byłoby też teraz, w skrzydle szpitala tajnej rządowej organizacji, która
utrzymywała porządek działalności nieumarłych. Mój ślub odbył się na arenie,
całej we krwi, nie przed przyjaciółmi albo rodziną, ale przed setkami wampirów,
których nigdy wcześniej nie poznałam. Mój przyszły mąż nie podnosił białej woalki
z mojej twarzy po ogłoszeniu, że zostaliśmy poślubieni. Zamiast tego, on rozciął
sobie rękę i wyciągnął ją do mnie, przysięgając przez jego krew, że na zawsze będę
jego żoną i powinnam przyjąć go jako mojego męża.
To był dzień mojego ślubu. Dość dużo różnił się od tego wszystkiego co
kiedykolwiek śniłam, ale ja nie zamieniłabym tego na coś innego. Obraz, który
miałam jako dziecko był o kimś, kim nigdy nie byłam i dopiero niedawno
zrozumiałam, że to było w porządku, by być, kim byłam. Panna młoda mogłaby
nosić zdzirowatą czarną sukienkę zamiast pięknej białej, albo mieć krew w jej dłoni
zamiast bukietu, ale żadna kobieta nigdy nie była tak szczęśliwa jak byłam w dniu,
kiedy Bones wyciągnął jego rękę i zadeklarował mi, że chce bym była jego żoną.
"To nie chodzi o okoliczności,” odpowiedziałam, kontynuując zwalczanie łez,
myśląc o wszystkim czego się ostatnio nauczyłam. "Tylko o rodzinę.”
Dona nie było tam tego dnia. Ani też mojej matki i moi dziadkowie nie żyli już
od lat. Ale dwoje z nich mogło być teraz tutaj. To nie była uroczystość dla mnie, ale
dla nich.
"Czy zrobisz to?” Zapytałam .
Oczy Dona zamgliły się. Przez jego myśli, usłyszałam jak dużo dla niego znaczyła
ta prośba nawet jeśli on tylko wymówił pojedyncze słowo w odpowiedzi. "Tak.”
"Tate.” Odwróciłam się do wejścia, rozpoznając, że on był w sali cały czas.
"Myślisz, że mógłbyś nagiąć reguły, by wpuścić na to piętro nieposłusznego
nowego rekruta?”
Wyrwało mu się chrząknięcie; pół śmiech, pół niedowierzanie, gdy tak opierał się
o drzwi. "Jezus, Cat.”
"Właściwie to nie będzie religijną uroczystością,” odpowiedziałam ze słabym
uśmiechem, "ale czuj się swobodnie jeśli chcesz zaoferować błogosławieństwo,
w każdym razie.”
Spojrzenie Tatea ruszyło przez Bonesa w dół do naszych ściśniętych rąk.
"Od kiedy wasza dwójka troszczy się o moje błogosławieństwo?” spytał oschle.
" Nigdy nie prosiłam o to i nie potrzebuję tego,” odpowiedziałam
w jednakowym tonie. "Ale jesteś moim przyjacielem, Tate, więc troszczę się.”
Obserwowałam jego twarz, czekając, by zobaczyć, czy on przyjmie oliwkową gałąź,
którą wyciągnęłam na zgodę, czy rzuci ją z powrotem we mnie, jak to robił często
w przeszłości. Te ciemne niebieskie oczy spotkały moje, emocje skaczące przez
jego pełną wyrazu twarz. Najpierw żal, potem determinacja i w końcu, akceptacja.
" Życzę wam dużo szczęścia,” Tate powiedział cicho, ale wydaje się, że szczerze.
Wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, podszedł i wyciągnął rękę, ale nie do mnie.
Do Bonesa.
Bones przyjął rękę Tate i potrząsnął nią bez puszczania mojej; wystarczająco łatwe,
ponieważ trzymałam jego lewą rękę moją prawą. Kiedy oni uwolnili już dłonie,
Tate
zerknął
na
mnie,
uśmiechnął
się
nieznacznie
i
powiedział,
"Nie martw się. Nie zamierzam pytać, by pocałować pannę młodą.”
Wtedy spojrzał na Dona, jego oczy były zamknięte podczas tej wymiany zdań,
chociaż słyszałam z jego myśli, że nie śpi. Jego klatka piersiowa bolała zbyt mocno,
by mógł spać i pojawił się nowy ból promieniście rozchodzący się w dół jego ręki,
zauważył go kilka godzin temu. Znałam jego odpowiedź zanim Tate spytał, "Dasz
radę?”
Mój wujek nie wiedział, że słyszę jego myśli. Nie wiedział, że odwołałam się
do każdego słowa z jego myśli, że to był daleko lepszy sposób, by umrzeć teraz niż
wcześniej, kiedy był sam, słysząc tylko płaską linię EKG, zanim wszystko ogarnie
ciemność, wtedy zbudził go wrzask Tatea do mojej matki, co ona zrobiła.
Usłyszałam to wszystko i chociaż myślałam, że moje gardło spali się
od powstrzymywania łez, nie powiedziałam nic. Nie zrobiłam niczego, chociaż
krew przebiegająca przez moje żyły mogłaby prawdopodobnie zapobiec
następnemu atakowi serca, który wiedziałam, że się zbliża.
To był jego wybór. Nienawidziłam tego — och, jak bardzo!— ponieważ to
zabierało od mnie jedynego prawdziwego ojca, którego kiedykolwiek znałam, ale
Tate miał rację. Musiałam to uszanować.
" Zróbmy to”, odpowiedział Don. Jego głos był słaby z bólu, ale uśmiech, który mi
posłał był prawdziwy.
Tate podniósł telefon koło łóżka Dona, powiedział do kogoś po drugiej stronie linii
"znajdź Crawfield i przyprowadź ją tutaj.”
Aby odwrócić swoją uwagę od bicia serca Dona, które stało się bardziej
nieregularne i słuchania jego myśli o powiększonym ucisku w jego klatce
piersiowej, zaczęłam wyjaśniać zawiłości uroczystości małżeństwa wampira.
"Tak więc, jeżeli para wampirów chce wziąć ślub — którego lepiej, żeby byli
cholernie pewni, ponieważ z wampirami, to jest tak, że albo do śmierci albo nic —
to jest jak ten stary zwyczaj. Jedno z nich, zwykle mężczyzna najpierw, dostaje nóż,
nacina sobie dłoń i wtedy mówi . . .”
Do czasu przybycia mojej matki, powtórzyłam wszystkie słowa i opisałam mój
wcześniejszy ślub z Bonesem, opuszczając bardziej przerażające szczegóły. Ona
patrzyła na naszą czwórkę z drobnym zakłopotaniem, ale Tate nie dał jej szansy, by
powiedzieć cokolwiek. Chwycił jej rękę i wciągnął ją do sali, mówiąc do niej cicho,
tak by Don nie usłyszał, co miało się zdarzyć.
Cieszyłam się, że Don znów zamknął oczy, ponieważ to znaczyło, że nie musiałam
powstrzymywać łez cisnących się do oczu. Tateowi spodobał się pomysł
odnowienia naszych ślubów, bardziej niż mojej matce. Teraz tłumaczył jej,
surowym tonem, by zachowywała się odpowiednio i nie zrujnowała tego dla
Dona, ponieważ on nie miał już zbyt dużo czasu.
To był oczywisty fakt. Oddech mojego wujka coraz bardziej zwalniał i on myślał, że
to było tak jakby miał przygniecioną czymś klatkę, ale był zdeterminowany
wystarczająco, by zrobić tę jedną ostatnią rzecz. EKG zaczęło wydawać
ostrzegawcze dźwięki, wiedziałam co się dzieje z jego myśli i bicia jego serca.
Więcej łez popłynęło w dół po moich policzkach mocnym strumieniem, który
zwilżył mój top i splamił podłogę gdziekolwiek ciemno różowe krople spadły.
Wzięłam rękę wujka, nienawidząc tego jak chłodne były, przez jego szybko
zmniejszające się krążenie, i ścisnęłam jego palce delikatnie.
Bones przykrył moją rękę jego własną, miałam wrażenie jakby jego siła przelała
się do mojego ciała. Taki surowy kontrast do szybko zanikającej śmiertelności
mojego wujka i zbliżającego się chłodu w palcach Dona.
“Donald Bartholomew Williams,” Bones powiedział formalnie. Przeraziłam się w
tej części z "Bartholomew”. Nigdy nie słyszałam jego pełnego imienia wcześniej.
Ciekawe skąd Bones to wie, część mnie myślała na ślepo, gdy próbowałam stłumić
mój szloch spowodowany powiększającymi się skokami bicia serca mojego wujka.
Bones obszernie zbadał Dona, gdy odkrył, że to on był człowiekiem, który
szantażował mnie, bym pracowała dla niego wszystkie te lata temu.
"Czy oddasz mi twoją siostrzenicę, Catherine, za żonę?” Bones mówił dalej,
muskając palcami dłoń Dona.
Oczy mojego wujka otworzyły się, zerkając na mnie, Bonsea i w końcu na Tatea,
który nadal stał w wejściu. Chociaż wiedziałam jak bardzo obolały był i wysiłek,
który w to włożył był namacalny, Don zdołał uśmiechnąć się.
Tate przemierzył pokój w mgnieniu oka , chwytając krawędź łóżka tak mocno, że
trzasnęła pod jego rękami. To była ostatnia rzecz, którą widziałam zanim wszystko
rozmazało się w różowej mgle, gdy szlochy, które dusiłam w sobie, znalazły
wreszcie ujście.
Nawet w gwałtownych bólach śmiertelnego ataku serca, mój wujek okazał się
silniejszy niż kruchość jego ciała. On złożył przysięgę sobie, że będzie żył
wystarczająco długo, by wydać mnie za mąż i on zrobiłby wszystko by dotrzymać
tej obietnicy.
Don umierając myślał tylko jedno, przedłużające się słowo.
Takkkk.
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 32
Bones przytrzymał otwarte drzwi i weszłam do środka czegoś, co technicznie było
naszym domem, chociaż nie byliśmy tutaj zbyt wiele razy w ciągu zeszłego roku.
Mój kot nie podzielił mojego braku entuzjazmu w naszym przybyciu.
Jak tylko otworzyłam drzwiczki jego klatki, Helsing wyskoczył prosto na tapczan,
spoglądając dookoła z wyrazem pyszczka, który można nazwać wielką ulgą.
Szczerze, on żył tutaj dłużej niż my, musieliśmy zostawiać go w domu przez
miesiące w ubiegłym roku. Albo, być może, on był tylko zadowolony, że
nie musi siedzieć dłużej w tej klatce. Nie mogłam go za to winić. Denise utknęła w
kocim ciele na długie godziny, gdy zmieniała kształt i nie wspomina tego
doświadczenia zbyt miło.
Rozejrzałam się dookoła w naszym pokoju dziennym, myśląc, że powinnam zacząć
zdejmować okrycia z mebli, kanapy i krzeseł. Albo znaleźć jakiś spray
i kilka szmatek, ponieważ mogłabym napisać swoje imię na kominku i stole.
Ale nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Po prostu stałam tam, spoglądając wokoło,
zastanawiając się, które miejsce byłoby najlepsze, by postawić Dona.
Nie na stole ani na kominku; mój kot czasami wskakiwał na nie i nie chciałabym
zmiatać prochów mojego wujka z podłogi, jeżeli Helsing przypadkowo by je strącił.
Nie na stole w kuchni; to byłoby niewłaściwe. Nie na szafie; to byłoby niegrzeczne.
Nie na piętrze w mojej sypialni; nie sądziłam, by Don potrzebował widoku co
Bones i ja tam robimy. Nie byłam za tym, by postawić Dona w jakiejś z łazienek,
także. Co, jeżeli para od prysznica go zamoczy?
" Nic z tego nie będzie pasowało,” powiedziałam do Bonesa.
Ręce zamknęły się delikatnie na moich ramionach, gdy odwrócił mnie, bym stanęła
twarzą do niego.
"Daj to mi, Kotek.”
Mój uścisk zacieśnił się na urnie, którą uparłam się przywieść do naszego domu w
Blue Ridge. To mój wujek nalegał na to, by poddać go kremacji. Domyślam się, że
on nie ufał, czy jedno z nas nie wykopie go z grobu, jeżeli on tylko pozwoli
pochować się w jednym kawałku. Żadnych szans na to teraz, gdy tylko popioły
pozostały z niego.
"Nie, aż znajdę właściwe miejsce dla niego,” nalegałam. "On nie jest rośliną, którą
mogę postawić tak, by miała dostęp do światła słonecznego, Bones!”
On podniósł mój podbródek w górę tak, że musiałam spojrzeć na niego, mogłam
przeciwstawić się jego dłoni w upartej odmowie. Wybrałam to pierwsze nawet,
jeśli wolałam zrobić to drugie.
" Wiesz, że to co trzymasz nie jest Donem,” Bones powiedział, a jego ciemne
spojrzenie było współczujące. "Ty chciałaś przywieść jego szczątki tutaj, żeby nic
im się nie stało kiedy będziemy podróżować, ale to nie jest bardziej twoim
wujkiem, niż ten płaszcz jest mną, Kotek.”
Popatrzyłam na długi skórzany płaszcz Bonesa, jego krawędzie nieznacznie
postrzępiły się od ciągłego noszenia. Kupiłam go dla Bonesa na Boże Narodzenie,
ale nie dałam mu go osobiście. Odeszłam do tego czasu.
"Nie, ta kurtka nie jest tobą,” odpowiedziałam, czując znajomy błysk w oczach.
"Ale ty wziąłeś to spod szafki, ponieważ wtedy, to było wszystko co zostało ci
po mnie. Tak więc, to jest wszystko co zostało mi po Donie.”
Jego kciuk pieścił moją szczękę kiedy jego druga ręka ześlizgnęła się w dół,
aż spoczęła na urnie.
" Rozumiem,” on powiedział cicho. "I, jeśli chcesz , zbudujemy cały nowy pokój
tylko po to, by mieć przestrzeń dokładnie taką jaką chcesz dla tego.
Ale tymczasem, kochanie, musisz odpuścić.”
Bardzo lekko, on pociągnął urnę, dając mi możliwość zatrzymania jej, jeżeli tylko
bym chciała. Patrzyłam w dół na mały pojemnik z mosiądzu i blade ręce — moje
i Bonesa — otaczające to.
To. Nie Don. Wiedziałam, że to logiczne, ale część mnie, która miała zbyt mało
czasu na pożegnanie mojego wujka, nie chciała uznać, że to co trzymałam nie było
niczym więcej, niż popiołem otoczonym przez metal. Minęły cztery dni
od jego śmierci, jednak nadal miałam wrażenie jakbym poruszała się we śnie.
Nawet branie udziału w jego pogrzebie i wygłoszenie pochwały było takie
nierzeczywiste, ponieważ Don nie mógłby naprawdę odejść. Psiakrew, mogłabym
przysiąc, że widziałam kilka razy, kątem oka, jak spogląda na mnie.
Bones pociągnął znów i pozwoliłam urnie wyśliznąć się z moich rąk do jego,
mrugając z rezygnacją, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. On pochylił się
muskając wargami moje czoło i potem zniknął na górze schodów. Być może to był
dobry pomysł, aby Bones zabrał Dona daleko ode mnie. Z moim aktualnym
emocjonalnym stanem, prawdopodobnie pomyślałabym, że jedyne bezpieczne
miejsce dla jego popiołów jest wewnątrz mojej szafy z ubraniami, obok czosnku
i zioła.
Potarłam dłonie, ponuro zauważając jak puste były bez namiastki mojego wujka,
którą trzymałam przez ostatnie kilka godzin. Wtedy podwinęłam rękawy mojej
czarnej bluzki. Może nie mam kontroli nad wieloma rzeczami w moim życiu, ale
mogłam przynajmniej otrzepać przeklęte meble, na początek.
Moje dzikie szorowanie domu okazały się korzystne, odsunęłam od siebie myśli
o Donie. Mencheres zadzwonił, mówiąc, że jest w drodze do nas, ponieważ ma
ważną informację do przekazania. Bones skomentował, że to nie była raczej
cudowna ważna informacja, jak na przykład Apollyon znaleziony martwy
z karteczką "Wszystkiego najlepszego z okazji ponownych narodzin, Cat!”
przypiętej do jego trupa. Szczerze, nie myślałam, że wytrzymam więcej złych
wiadomości, ale życie nie miało żadnego przycisku przerwy, także wiedziałam, że
będę musiała uporać się jakoś z wiadomością Mencheresa.
Przynajmniej dom był klimatyzowany i spleśniały zapach wywietrzał. Oczywiście ,
to mogłaby też być zasługa nowych roślin, po które wyszedł Bones, kiedy ja
robiłam porządki. Teraz byłam niepewnym właścicielem kilku pachnących główek
czosnku i kilku krzaczków marihuany. Nawet nie chciałam pytać, gdzie Bones
dostał te drugie. Wywęszył to i wykopał na jakimś miejscowym nielegalnym polu?
Albo kupił to od znajomego dealera w sąsiedztwie?
Boże, nie mogłam się doczekać, aż krew Marie opuści moje ciało. Jeżeli nigdy
więcej mam nie pachnieć czosnkiem albo ziołem, niech to będzie jak najszybciej.
Jedyna dobra strona naszej nowej dekoracji była taka, że mogłam pozbyć się ich
spod mojego ubrania, a to była mile widziana ulga.
"Oni już tu są, Kotek,” Bones zawołał z dołu.
Nie usłyszałam niczego jeszcze, ale wiedziałam, że jego związek z Mencheresem
był niezwykle silny, ponieważ dzielili moc, więc uwierzyłam w jego słowa.
Nie miałam czasu, by nałożyć makijaż, ale nie sądziłam by ktoś to zauważył. Albo
przejąłby się tym. Wzięłam prysznic, założyłam czyste ubranie i mój dom był
schludny. To są trzy najważniejsze rzeczy kiedy spodziewasz się gości.
Chyba, że ci goście byli głodni, oczywiście.
" Nie mamy krwi,” powiedziałam do Bonesa, gdy zeszłam na dół.
Jego spojrzenie prześliznęło się po mnie, zatrzymując w pewnych punktach
z uznaniem. Moja sukienka była ledwie seksowna, prosta, czarna, bawełniana,
sięgała do stóp i miała rękawy trzy-czwarte, ale też opinała właściwe miejsca albo
Bones okazywał skutki tygodniowego celibatu. Mówiąc, że nie byłam
w nastroju odkąd Don umarł, było niedopowiedzeniem.
" Raczej wątpię w to, że nas oczekują,” powiedział. "Wiedzą, że dopiero
przyjechaliśmy.”
Prawda. Plus, to nie miała być towarzyska rozmowa. "On prawdopodobnie
przyjedzie, by powiedzieć mi, że musimy rozwiązać sprawę z Davem,”
Zamruczałam. "Mieliśmy wymyślić inny sposób, by uderzyć z rozmachem
w grupę Apollyona, bez ujawniania Davea, ale to zostało zepchnięte na dalszy
plan.”
Bones podniósł brew, w pewnym sensie to oznaczało, być może. On dowiedział się
o tym. Dave powiedział Bonesowi, wkrótce po śmierci Dona, podsycany przez
smutek do działania, by zadać cios Apollyonowi, ale Bones wyperswadował mu to.
Wiedziałam, że on myślał, iż pomysł jest dobry.
Teraz sprzeciwiałam się temu bardziej niż wcześniej. Dopiero co straciłam wujka.
Nie chciałam stracić dobrego przyjaciela. Dave przeżył śmierć Dona jak wszyscy
z nas i sprawiło to, że stał się nierozważny. To była zimna, twarda prawda.
Zastanawiałam się, czy mój wujek miał pojęcie jaki wpływ miał na ludzi dookoła
niego. Znając Dona, wątpiłam w to. On nie był zbyt spostrzegawczy w tych
sprawach.
Samochód wjechał na podjazd chwilę później, jego dźwięk był rażący
w porównaniu do względnego spokoju lasu, który nas otaczał. Zaciszne piętnaście
akrów z własnym szczytem górskim, tym to miejsce nas skusiło najpierw. Teraz,
gdy mogłam czytać myśli, doceniałam brak sąsiadów.
“ Mencheres, Kira, witajcie,” Bones powiedział, gdy byli przy drzwiach.
Zanotowałam elegancką skórzaną torbę, którą Mencheres niósł od niechcenia.
Oczywiście oni spędzili noc w drodze. On przebył całą tą drogę tutaj, by dostarczyć
informacje; to byłoby niegrzeczne z naszej strony, wysłuchać go
i odesłać ich z powrotem. Do tego, on prawdopodobnie chciał zaplanować
strategię ataku i ja nie mogłam winić go za to. Obojętne co działo się w moim
osobistym życiu, była nadal wojna, której musieliśmy zapobiec.
"Cześć,” powiedziałam, przytulając ich oboje, by zatrzeć moje początkowe,
samolubne życzenie, by oni tu nie zostawali.
"Tak mi przykro z powodu twojego wujka,” Kira szepnęła, poklepując mnie kiedy
odsuwałam się od niej. "Jeżeli jest cokolwiek co możemy zrobić . . .”
"Dzięki”, powiedziałam, zmuszając się do uśmiechu. "Kwiaty, które wysłałaś były
piękne.” Wszystkie wysłałam do miejscowego szpitala po uroczystości
pogrzebowej. Żadnemu z członków zespołu nie podobał się pomysł brania ich
do domu, a i ja nie miałam pokoju dla tuzinów kwiatów, bukietów i wieńców.
"Chociaż tyle mogliśmy zrobić,” Mencheres odpowiedział z jego zwykłą
zarezerwowaną uprzejmością. "Żałuję, że muszę narzuć się tobie w tym czasie
smutku. Jednakże —”
"W porządku,” przerwałam z mechanicznym uśmiechem. "Wiem, że źli faceci nie
robią sobie przerwy tylko dlatego, że ktoś umiera. Doceniam to, że pilnowałeś
wszystkiego przez ostatnie dni, ale to już jest czas dla Bonesa i dla mnie, by wrócić
do gry.”
Wskazałam ręką, by usiedli, jak na dobrą gospodynię przystało spytałam, czy
podać im coś do picia. Jak Bones przewidział, żadne z nich nie poprosiło
o autentyczną wersję Krwawej Mary, zamiast tego poprosili o wodę. Tego,
przynajmniej, miałam w zupełności.
Mencheres czekał, aż usiądę, by wyjaśnić dlaczego przybyli. "Odkryłem co
przydarzyło się Nadii Bissel,” stwierdził.
Tylko gapiłam się na niego beznamiętnie. "Komu?”
Bones też podniósł głowę w zakłopotaniu. Na szczęście nie byłam jedyną, która się
pogubiła.
" Ludzka kobieta, której szukałaś”, Mencheres poprawił się. Westchnął na moje
nadal zmieszane spojrzenie. "Ta , która pracowała z reporterem, z którym się
przyjaźnisz i, która zniknęła badając pogłoski o wampirach?”
"Och!” Powiedziałam, żarówka w końcu zapaliła się w mojej pamięci.
Zapomniałam, że wysyłałam zdjęcie i informacje o Nadii do Mencheresa, żeby
popytał wśród swoich sojuszników, szukając wskazówki co jej się stało.
"Ona nie żyje?” Zapytałam z rezygnacją. Biedny Timmie. On miał taką nadzieję,
że wszystko z nią w porządku.
"Nie,” Mencheres powiedział, zadziwiając mnie. "Przeciwnie , ona czuje się nieźle,
według tego co odkryłem.”
"Więc dlaczego masz to uh - och w tonie twojego głosu?” Spytałam ostrożnie.
Jego wargi zwinęły się. "Mój ton jest uh - och, ponieważ mówiłaś, że twój
przyjaciel miał więcej niż platoniczny związek z Nadią, a ona jest teraz kochanką
potężnego wampira, który nie ma żadnego zamiaru dzielić się nią.”
"Och,” powtórzyłam w zamyśleniu. "Jej zaborczy kochanek?” Niektóre wampiry
nie pojmowały zupełnie pojęcia "nie znaczy nie”.
"Jej zaborcza kochanka”, Mencheres poprawił.
Dobrze. Szanse Timmiego z Nadią właśnie zmieniły status z być może na nigdy
w życiu. Cieszyłam się, że ona była żywa i nie była przetrzymywana w brew jej
woli. Rozważając, myślałam, że Mencheres przyszedł przekazać bardziej ponure
wiadomości o Apollyonie, a to co usłyszałam było prawie powodem, by wyciągnąć
z hukiem szampana, jeżeli miałam jakiegoś. Serce Timmiego mogłoby zostać
potłuczone, ale były daleko gorsze rzeczy, które mogłyby zdarzyć się Nadii. Ona
poszła szukać wampirów i widocznie znalazła więcej niż tylko dowód na ich
istnienie.
"Twoje źródła są pewne? Nie ma wątpliwości, że Nadia jest z tym wampirem
z własnej woli i nikt nie wpływa na nią, by została?”
" Znam wampira, z którym jest Nadia,” stwierdził Mencheres. "To byłoby bardzo
niepodobne do Debry, by zmuszać człowieka do pozostawania z nią, nawet tego,
który odkrył naszą rasę. Debra mogłaby łatwo wysłać Nadię daleko bez żadnych
wspomnień o jej odkryciu.”
"Chyba, że Nadia jest jak ja,” Kira powiedziała, z drobnym uśmiechem.
"Wymazywanie mojej pamięci nie zadziałało, więc dobrze dla ciebie, że poznaliśmy
się.”
Mencheres wypuścił warczenie tak przepełnione pasją, że miałam chęć, by
odwrócić spojrzenie. "To wyszło nadzwyczaj dobrze,” on szepnął do Kiry.
Jej miękki śmiech też był przepełniony rzeczami, które najlepiej zostawiać
za zamkniętymi drzwiami. Technicznie oni nie robili niczego poza siedzeniem
razem na tapczanie, ale z napięciem wyczuwalnym w powietrzu dookoła nich,
czułam się prawie jak podglądacz w moim własnym domu. Odwróciłam wzrok, by
studiować moje paznokcie, zauważając, że pilnie potrzebuję manicure.
Kątem mojego oka uchwyciłam szeroki uśmiech Bonesa. On wiedział jak to działa
na mnie, ale nagłe gorąco przychodzące od tej dwójki nie zrobiło niczego, by
skonsternować jego, oczywiście. Mencheres i Kira mogliby zacząć kopulować jak
króliki przed Bonesem i on prawdopodobnie tylko ostrzegłby ich,
że przypilnuje wszystkiego podczas ich aktywności.
Jeżeli Mencheres i Kira chcieliby wziąć pokój dla gości na piętrze, byliby mile
widziani, ale jeżeli pozostaną tutaj na dole, stracę nastrój.
"Nie ładnie ze strony Nadii, że zniknęła bez mówienia przyjaciołom, że wszystko
w porządku,” powiedziałam, oczyszczając moje gardło.
Mencheres odwołał energię, którą emitował. "Debra jest starej szkoły,”
powiedział, odwracając spojrzenie od Kiry, by popatrzeć na mnie. "Ona nie
chciałaby, żeby Nadia kontaktowała się z ludźmi z jej poprzedniego życia,
szczególnie z tymi, których interesuje odkrycie naszej rasy.”
Jej poprzednie życie. Prawie wypuściłam parsknięcie. To była przeklęta prawda,
ponieważ, gdy raz osoba została włączona w świat wampirów, nic w jej życiu
nie było już takie samo.
Wtedy zerknęłam na profil Bonesa, notując jego falujące włosy, wyraźnie
zarysowane kości policzkowe, ciemne brwi i wargi, które były mocne
wystarczająco, by być męskie i pełne wystarczająco, by być grzeszne. Nic
w moim życiu nie było takie samo, gdy raz zagłębiłam się do świata tego wampira,
ale patrząc na niego, nie chciałabym teraz innego życia. Mam nadzieję, że Nadia
znalazła w jej nieumarłej relacji chociaż połowę szczęścia, które ja znalazłam
w mojej.
" Zadzwonię do Timmiego, by przekazać mu wiadomość,” powiedziałam,
podnosząc się.
"Biedny facet, nie ma szczęścia jeśli chodzi o kobiety,” zauważył Bones.
Na jego ciemne brązowe spojrzenie odpowiedziałam moim pierwszym,
prawdziwym uśmiechem w ciągu kilku ostatnich dni. "On tylko nie poznał jeszcze
tej właściwej, ale gdy to zrobi, zapomni każdą inną.”
Jego uśmiech stał się pełen obietnic, a jego moc wydawała się otaczać mnie jak
powolna, zmysłowa mgła. "Rzeczywiście”, zgodził się, jego ton teraz był głęboki
i jedwabisty. "Właściwa kobieta jest warta czekania na nią.”
Teraz to Kira chrząknęła zdecydowanie oczyszczając atmosferę. Poszłam na piętro
do mojego pokoju, nadal uśmiechając się, by zadzwonić do Timmiego
i przekazać mu wiadomość, która była jednocześnie dobra i zła.
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 33
Rozłączyłam się pół godziny później, wypuszczając westchnienie. Timmie przyjął
informację o Nadii wystarczająco dobrze, chociaż zażądał widzenia jej osobiście, by
mieć pewność, że wszystko z nią w porządku. Wynegocjowałam rozmowę
telefoniczną. Timmie nie miał bladego pojęcia, jak silny był terytorializm wampira.
Jeżeli on pojawiłby się, ze swoją miłością do Nadii, w pobliżu co prawda "starej
szkoły” Debry, miałby szczęście, gdyby mógł odejść bez trwałego uszkodzenia,
jeżeli w ogóle mógłby odejść.
" . . . widziałem je osobiście kilka lat temu, chociaż Marie tylko groziła mi ich
atakiem,” mówił Bones.
To sprowadziło mnie na ziemię. Poszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi, by
moja rozmowa nie rozpraszała nikogo na dole. Wyperswadowanie Timmiemu
zrobienia czegoś niebezpiecznie głupiego odcięło mnie od tego co oni mówili. Czy
rozmowa dotyczyła Szczątków? Bones nigdy nie mówił, że widział je wcześniej, ani,
że Marie groziła mu nimi.
Pośpieszyłam na dół jak tylko on skończył, "Kto powiedział, że ona nie używa ich
często? Ludzie nie żyją wystarczająco długo, by o tym opowiedzieć.”
"Wyobrażam sobie, że to kosztuje Marie całkiem sporo, by przywołać
i kontrolować Szczątki i to uniemożliwia jej zrobienia z nich najbardziej popularnej
broni,” Mencheres stwierdził zanim podniósł badawcze spojrzenie na mnie. "
Przypominam sobie, że byłaś bardzo zmęczona potem.”
Usiadłam obok Bonesa z niepewnym chrząkaniem. "Przynajmniej Marie miała
rację i ich skutek nie był tak przytłaczający jak za pierwszym razem.”
Nadal czułam zmęczenie i zimno po przywołaniu ich z Vladem, ale byłam zdolna
utrzymać panowanie nad sobą przez cały czas. Nie tak jak kiedy piłam krew Marie
i potem wariowałam przez dwa dni.
Bones obrócił się, by spojrzeć na mnie. "Pierwszy raz? Przywołałaś je znowu?”
O cholera. Przez ostatnie wydarzenia nie miałam szansy, by powiedzieć Bonesowi
co zrobiłam tamtej nocy na cmentarzysku z Vladem. Teraz on myślał, że
ukrywałam to przed nim.
" Zrobiłam próbę z przywołaniem Szczątków ponad tydzień temu,” powiedziałam.
"Zanim się wkurzysz, nie zrobiłam tego umyślnie za twoimi plecami. Po prostu
stało się. I nie, nie miałam znów dziwnych zapędów.”
"I zapomniałaś mi o tym wspomnieć?” spytał, a jego gniew czuć było
w powietrzu.
"Ponieważ następnym razem widziałam cię kiedy Don umarł,” odpowiedziałam.
"I to nie był rodzaj informacji, którą chciałabym przypadkowo wspomnieć przez
telefon.”
Bones wypuścił oddech w powolnym syku, gniew zmniejszył się do czegoś
łagodniejszego, jak dezaprobata.
"Wiedziałeś o tym?” spytał Mencheresa.
Wzruszył ramionami. "Po wszystkim.”
Ukryłam moje parsknięcie z najwyższą trudnością. Jasne, on miał pewność
po wszystkim, ale Mencheres cholernie dobrze wiedział zanim Vlad i ja zrobiliśmy
to, ponieważ umożliwił nam wyjście. Nadal, Bones nie był w stanie, by wyłapać
najdrobniejszą aluzję w uprzejmym tonie Mencheresa. Informacja dla mnie: on
opanował do perfekcji naginanie prawdy do własnych potrzeb.
" W porządku”, Bones powiedział w końcu, brzmiąc na zrezygnowanego, ale już
nie wściekłego albo dezaprobującego. "Dobrze, jak to było tym razem, Kotek?”
"Nadal bardzo dziwacznie”, przyznałam z dreszczem. "To wymagało prób
i błędów, ale dowiedzieliśmy się, że oni są wzywani i kontrolowani przez krew.
Gdy odesłałam ich, byłam zmęczona, zmarznięta i głodna — jedzenia,” Dodałam
rzucając spojrzenie na Mencheresa, który zaledwie niewinnie mrugnął. "Nie tak źle
jak za pierwszym razem.”
Chociaż nie chciałam, by wspomnienia wróciły, to zrobiły to w każdym razie. Zimno
przeszywające mnie. Taki niewiarygodny głód. Natłok głosów w moim umyśle,
przeplatanych rykiem hałasu . . .
Z wyjątkiem jednego głosu, dziwnie znajomego. To przywołało z krawędzi mojej
pamięci, miód i Południowy Kreol, tańcząc wśród chaosu, tej nocy kiedy po raz
pierwszy zostałam wystawiona na działanie prawdziwej pełni mocy Marie.
To prawda, Marie zadała mi pytanie, nad którym się nie zastanawiałam, ponieważ
czułam się wtedy jakbym dusiła się od mocy, którą wchłonęłam od niej. Teraz,
jednakże, jej pytanie było tak jasne jak gdyby ona szeptała je do mojego ucha.
Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jak Gregor uciekł z więzienia Mencheresa?
Takie dziwne pytanie. Mencheres zabrał mnie daleko od Gregora, wymazując cały
ten czas z mojego umysłu i ukarał Gregora zamykając go w więzieniu. Pomimo
tego, jakoś, Gregor uciekł dwanaście lat później i przyszedł po mnie, twierdząc, że
byłam jego żoną, nie Bonesa. Wtedy , dowiedzenie się jak Gregor uciekł, nie było
na liście priorytetów. Nie z kłopotami, które spowodował Gregor.
Szczerze, nie myślałam dużo o Gregorze odkąd zdmuchnęłam jego głowę
z pirokinetyczną mocą, którą chwilowo wchłonęłam od Vlada. Dlaczego, przy tym
wszystkim, Marie miałaby pytać mnie, czy wiedziałam jak Gregor wyszedł? Ona
wiedziała, że nie miałam pojęcia jak on wyślizgnął się z więzienia Mencheresa. Nikt
nie wiedział, nawet Mencheres. Z resztą, to była ostatnia rzecz, o którą
troszczyłam się, będąc doprowadzoną do szału związkiem z martwymi, który
wchłonęłam od niej . . .
"Jasna cholera!” Wybuchłam, wystrzeliłam w górę tak szybko, że tapczan
przewrócił się od mojego pędu.
Bones był już na nogach, rozglądając się wokoło i ściskając w ręku nóż. Zaczęłam
chodzić po pokoju, stąpając tak ciężko, że powinnam zostawiać wgniecenia
w podłodze.
"Gregor.” Chwyciłam Bonesa za ramiona, zaledwie zaważając, że jego brwi uniosły
się w górę na dźwięk tego imienia. "On uciekł z więzienia Mencheresa, to jest coś
czego nikt nie powinien był zrobić, choćby nie wiem jak był inteligentny i potężny,
prawda? Ale Gregor odszedł, nie zostawiając żadnego znaku jak to zrobił. Nie
widzisz? Myśleliśmy, że był zdolny sam uknuć plan ucieczki, ale skurwiel nie zrobił
tego!”
Kątem oka widziałam jak Mencheres i Kira wymieniają zaniepokojone spojrzenia
z Bonesem.
"Kotek”, powiedział, takim samym tonem, którego używał na ofiarach urazu, kiedy
myślał, że oni są na skraju kompletnego umysłowego załamania się. "Jesteś
zdenerwowana przez wszystko to co zdarzyło się ostatnio. To jest naturalne
fiksować na punkcie czegoś z przeszłości, kiedy teraźniejszość jest przytłaczająca —
”To spowodowało, że zaczęłam śmiać się, a jego brwi zmarszczyły się bardziej.
"Kochanie, być może —” on spróbował znów.
" Nikt nie może ukryć się przed śmiercią,” odcięłam go, głęboka satysfakcja
napełniła mnie, gdy ostatni kawałek z łamigłówki trafił na miejsce. Marie
powiedziała to, ale nie przemyślałam tego jak obiecałam. W ciągu kilku ostatnich
dni, byłam zbyt ogarnięta smutkiem, by pomyśleć o czymkolwiek innym niż śmierć
Dona. Przed tym, byłam zajęta szukaniem dostępu do Apollyona, próbując
jednocześnie uciszyć mój nowy związek z duchami — i nadal być wkurzoną na
Marie, za to co mi zrobiła.
Nikt, nawet nasz rodzaj, ona zaakcentowała. Śmierć przejeżdża świat i przechodzi
nawet najgrubsze ściany, którymi ochraniamy siebie . . . Kiedy naprawdę
zrozumiesz co to znaczy, będziesz wiedziała jak pokonać Apollyona . . . Boże, ona
dała mi wszystkie kawałki tej układanki. Tylko nie złożyłam ich.
"Marie powiedziała to przed tym jak napuściła Szczątki na ciebie i szantażowała
mnie do picia jej krwi,” Mówiła dalej podnosząc głos. "Myślałam, że ona tylko
groziła mi w tajemniczy sposób — ty wiesz jak ona kocha być dziwaczna
i tajemnicza — ale ona próbowała pomóc nam.”
Gregor nie uwolnił się sam z więzienia Mencheresa. Marie znalazła go,
wykorzystując do tego jedyną rzecz, przed którą nikt nie mógł się schować: duchy.
Ona prawdopodobnie użyła Szczątków, by wyciągnąć go; nawet straże
Mencheresa nie mogłyby się ochronić przed tym. Marie mogła nienawidzić
Gregora, ale jej lojalność nie pozwoliłaby jej, by opuścić jej stwórcę.
To pasowało, z jej bezwzględną praktycznością również. Marie chciała się uwolnić
od Gregora. To nie zdarzyłoby się dopóki on był uwięziony, a Marie przyznała się,
że wiedziała dlaczego Mencheres zamknął go. Wypuszczając Gregora —a on
przyjdzie prosto do mnie — Marie znała Bonesa i wiedziała, że spróbuje go zabić.
On tego nie uczynił, ale ja zrobiłam to, wykonując jej plan, wszystko to bez jej
bezpośredniego pogwałcenia przysięgi wierności stwórcy.
Diabeł tkwi w szczegółach, powiedziałam temu gulowi w kinie dla
zmotoryzowanych. Tak było i zdolna voodoo królowa okazała się być mistrzem w
szczegółach. Ta sama lojalność, która nie pozwoliłaby Marie zabić Gregora, nie
pozwalała łączyć jej z wojną przeciw jej poddanym gulom, jednakże znów, Marie
znalazła sposób, by to obejść. Ona zmusiła mnie, by pić jej krew, dając mi tę samą
moc, którą ona miała. Nikt nawet nie pomyśli, że pomogła nam przeciw
Apollyonowi, biorąc pod uwagę to jak byliśmy pewni, by trzymać w sekrecie
to co zaszło między Marie i mną na cmentarzu.
"Boże, ta kobieta jest bardziej przebiegła niż myślałam!” Zawołałam.
Bones spojrzał za mną, z ledwie widocznym skinieniem głowy. Odsunęłam się od
niego, mrucząc, "Nie bój się. Mencheres nie musi znów używać niewidocznego
kaftana bezpieczeństwa. Nie oszalałam. Tylko nie rozumiałam do tej pory.”
On nadal wyglądał jakby zastanawiał się nad użyciem władzy Mencheresa na mnie,
więc usiadłam obok Kiry, w bardzo przemyślany sposób, kładąc rękę na moim
łonie. Już. Czyż nie wyglądam na spokojną i zdrową psychicznie?
"Apollyon jest już schwytany,” powiedziałam, spotykając jego zainteresowane
brązowe spojrzenie, które promieniście rozchodziło się po moim ciele. "On tylko
jeszcze o tym nie wie.”
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 34
‘’Pozbyłeś się całego czosnku i zioła?” Spytałam Bonesa jak tylko pojawił się
w drzwiach. Pomijając czosnek, przyszło mi na myśl, że brzmiałam jak nastolatka
próbująca posprzątać po wielkiej imprezie, zanim jej rodzice wrócą do domu.
" Daleko”, Bones odpowiedział. "Polatałem sobie i zrzuciłem do jeziora.
To zatonie, albo jakiś szczęśliwy darń będzie miał dzień wielkiego rybobrania.”
Już wyszorowałam się wystarczająco, by zdjąć warstwę skóry, pozbyłam się
wszystkiego co śmierdziało marihuaną i czosnkiem, nawet wyrzuciłam ubrania,
które miały z nimi kontakt. Byłam gotowa.
" W porządku”, powiedziałam, patrząc na Bonesa, Mencheresa i Kirę. "Czas, by
wskrzesić umarłych.”
Wyszłam na nasz ganek, wpatrując się w niebo, by oczyścić moje myśli. Gwiazdy
naprawdę świeciły jaśniej na wsi, niż w mieście. Jednak, nie byłam tutaj by
podziwiać ładne świecące iskierki. Byłam tutaj, by wypisać duży nadprzyrodzony
znak WITAM ponad moją głową, wzywając istoty, które próbowałam odtrącać
przez kilka ostatnich tygodni. Chociaż byłam na niezaludnionym obszarze,
wiedziałam, że umarli byli blisko. Brak ludzkich głosów bombardujących mój umysł
ułatwiło skupienie się na brzęczeniu, które czułam w powietrzu, a które nie miało
nic wspólnego z trzema wampirami stojącymi ze mną na ganku. To było coś
innego, pochodzącego z ziemi.
Zamknęłam oczy , próbując zobrazować ślady upiornego światła, które zobaczyłam
kiedy druga strona grobu otworzyła się przede mną w Nowym Orleanie. Coś jak
gęsia skórka tańczyło po mojej skórze, ale to nie było zimno
i nie byłam przestraszona. Byłam spokojna, ponieważ wiedziałam, że oni byli
zamknięci. Chodźcie, myślałam, szukając ich z mocą, która zamieszkała w moich
żyłach. Chodźcie.
Za mną, Kira wypuściła syk, gdy Bones powiedział cicho, "Czterech z nich właśnie
się pojawiło, kochanie.” Ja trzymałam oczy zamknięte, uśmiechając się, by ci,
którzy przybyli wiedzieli, że są mile widziani i kontynuowałam wydobywanie mocy,
która tkwiła wewnątrz mnie. Wcześniej, musiałam być rozgniewana,
przestraszona, albo w bólu, by mogła aktywować się moc, którą pożyczyłam
od Vlada i Mencheresa, ale to było coś innego. Cisza była tym co wzywało
mieszkańców grobu, nie wściekłe emocje.
"Pięć więcej,” Bones powiedział, na pytanie w jego głosie nie odpowiedziałam
głośno. Nie, jeszcze nie skończyłam. Więcej ich było blisko. Czułam ich.
Chłód przeniknął ciepłe letnie powietrze. Nie zimno. Miły, jak pocałunek mrozu na
rozgorączkowane czoło. Zaprosiłam to, by podeszło bliżej, chłód osiadł
na mnie z powolnym, słodkim letargiem. To urosło wewnątrz mnie, popędzając
mnie, by uwolnić się. Nie walczyłam z tym, ale poddałam, pozwalając, by to przeze
mnie przeniknęło.
"Jeszcze osiem,” Bones powiedział, prawie warcząc.
Słyszałam go, ale nadal nie odpowiadałam, spadając w białą pustkę, która była w
centrum mnie. Więcej, wypuściłam mój lęk, smutek daleko ode mnie.
Wewnętrzna kula urosła, zastępując te emocje w chłodną, błogą nicość. To była
taka ulga, gdy pozwoliłam mojemu brzemieniu spaść na ziemię, gdzie zostało
połknięte przez uśmierzającą białą pustkę. Jak kiedykolwiek mogłam wytrwać pod
takim ciężarem bólu? Teraz, gdy w końcu odszedł, czułam jakbym mogła latać.
Bones powiedział coś, ale nie usłyszałam co tym razem. Fala po fali spokoju
osiągnęła maksymalny poziom we mnie, oddzielając mnie od wszystkiego oprócz
chłodnej, kojącej ciszy wewnątrz mnie. To była błogość. To była wolność.
Delektowałam się tym, nie chcąc, by to się kiedykolwiek skończyło.
Głos dotarł do mojej świadomości, ciągnąc mnie z powrotem. Głos Bonesa brzmiał
szorstko z niepokoju. To odgoniło trochę tych pięknych nicości, zastępując to
zainteresowaniem. Tam było tak spokojnie, gdzie byłam . . . ale nie lubiłam, gdy on
brzmiał w ten sposób.
Jego głos dotarł do mnie znowu, bardziej naglący tym razem. Coś zdawało się
ciągnąć mnie w dół, do tej uwalniającej pustki. Oni utworzyli ścieżkę, którą
podążyłam, każdy krok gromadził wszystkie bolesne emocje, którym pozwoliłam
odejść przedtem, ale nie odwróciłam się. Bones był na końcu tej drogi. To było
ważniejsze, niż cała ta błoga nicość za mną.
Nagle , miałam więcej niż jego głos. Jego twarz była tylko kilka centymetrów
od mojej, ciemne brwi złączyły się razem, gdy powiedział moje imię, głośno, silne
ręce potrząsały moje ramiona.
"Jestem tutaj, nie musisz wrzeszczeć,” szepnęłam.
Bones zamknął oczy na krótko, zanim odezwał się znów. "Zrobiłaś się biała jak
kreda i upadłaś na podłogę. Wołam twoje imię, próbując cię ocucić, od dziesięciu
minut.”
"Och.” Oparłam moją twarz o jego. "Przepraszam.”
Gdy poczułam wilgoć, dotknęłam policzka i wtedy popatrzyłam na różowe krople
na moich palcach.
Łzy. "Płakałam?” Dziwne. Nie pamiętam, bym była smutna.
"Tak”, Bones wychrypiał. "Płakałaś, a jednak cały czas, nadal się uśmiechałaś.”
Eesh. To brzmiało dziwnie. "Zadziałało?” Pamiętam jak wymieniał jakieś liczby, ale
nie wiedziałam, czy te duchy były nadal tutaj. Byłam na podłodze ganku
i ciało Bonesa zasłaniało mi cały widok dookoła mnie.
"Och, to cholernie dobrze zadziałało,” odpowiedział. Wtedy podniósł się,
podnosząc mnie z nim. Wreszcie zobaczyłam ganek i całe otoczenie.
Nie udało mi się powstrzymać głośnego westchnienia na widok tuzinów
przezroczystych form, które ustawiły się w rzędzie wokoło naszego domu.
Nie mogłam nawet dobrze dostrzec wszystkich ich twarzy, tak dużo z nich
przepływało przez innych. Dobry Boże! To było jak powrót do Nowego Orleanu.
Jak to było możliwe? Wezwałam tylko pięć duchów ostatnim razem, gdy
spróbowałam tego z Vladem i to było na cmentarzu, wołając głośno!
"Czy to są Szczątki?” Kira spytała, brzmiąc na zszokowaną.
"Żaden z nich.” Zdumienie było nadal w moim głosie. "Oni są regularnymi
duchami.”
Jedna z zamglonych form zbliżyła się na ganek. "Cat!”
To zajęło mi sekundę, zanim te niewyraźne cechy utrwaliły się do kogoś, kogo
rozpoznałam.
"Hej, Fabian,” powiedziałam, próbując rozwiać jego zatroskanie żartem. "Widzę,
że dostałeś moją wiadomość.”
Jego palce potarły mój policzek. "Twoje łzy były jak sznur, który pociągnął mnie do
ciebie,” powiedział.
Czy to nie ironia? To była krew, która wzywała i kontrolowała Szczątki, ale być
może łzy robiły to samo z duchami. To musiało być znakiem uniwersalnym.
Krwawiłam na cmentarzu z Vladem i byłam rozgniewana, sfrustrowana
i smutna, ale nie zapłakałam. Dziesięć minut pukania do tej ciszy wewnątrz mnie,
połączonego z łzami i teraz miałam prawdziwą armię widm na moim trawniku.
"W porządku,” powiedziałam do Bonesa i Fabiana, ponieważ obaj przyglądali mi
się z zainteresowaniem. "Naprawdę”, dodałam. "Teraz, gdy mamy dobry tłum,
zróbmy to.”
Wstałam, idąc do końca patio, które zasłaniało obszar, gdzie były duchy, chociaż
więcej ich wyłaniało się zza linii drzew.
" Dziękuję, że przybyliście,” powiedziałam, próbując przybrać ton człowieka
godnego zaufania. "Jestem Cat. Jest coś bardzo ważnego, o co muszę was
poprosić.”
"' Halo, proszę pani”, odezwał się znajomy głos. "Nie myślałem, że znowu cię
zobaczę.”
Podniosłam głowę, by spojrzeć na ducha, który wyniósł się między innymi
do przodu grupy. On miał szaro brązowe włosy, okazały brzuch i oczywiście nie
ogolił się zanim umarł. Coś mi świtało w pamięci, jednakże. Gdzie widziałam go
przedtem . . . ?
"Winston Gallagher!” Powiedziałam, rozpoznając pierwszego ducha, którego
spotkałam.
On rzucił rozczarowane spojrzenie na moje puste ręce. "Żadnej whisky? Ach,
okrutna, wezwać mnie tutaj bez kropli pożywienia.”
Nigdy nie powinno zostać powiedziane, że śmierć wyleczy alkoholizm, pomyślałam
lekceważąco, pamiętając cały ten diabelski trunek, do wypicia którego ten duch
przymusił mnie tej nocy, gdy nas poznał. Wtedy moje oczy zwęziły się i osłoniłam
ręką mój krok, do którego powędrowało spojrzenie Winstona.
" Nawet nie myśl o naruszaniu moich majtek, znów,” ostrzegłam go, dołączając
głośniejszy głos. "To się tyczy wszystkich tutaj.”
"To ten drań?” Bones zaczął schodzić w dół po schodkach ganku nawet, gdy
Winston zaczął cofać się.
"Wróć tutaj, ty nikczemny —”
"Bones, nie!” Przerwałam, nie chcąc, by on zaczął używać obelg, które mogłyby
obrazić innych nieumarłych zebranych tutaj.
Przestał, posyłając ostatnie spojrzenie do Winstona, które mówiło, Ty. Ja.
Egzorcysta, odeśle cię na drugą stronę.
Pokręciłam głową. Terytorializm wampira. Nie miał żadnego wyczucia czasu.
"Jak już powiedziałam, jest coś bardzo ważnego, co potrzebuję, byście zrobili.
Szukam gula, który próbuje wszcząć wojnę między nieumarłymi i ma za sobą wielu
innych, wkurzonych, nienawidzących wampiry guli.”
To było trudne zadanie, ale, jeżeli Marie znalazła Gregora za pomocą duchów, bez
żadnej wskazówki, gdzie w świecie on może być, to powinnam być w stanie
znaleźć Apollyona i powinno to być dużo łatwiejsze z tym co wiedziałam.
"Podążajcie liniami ley”, powiedziałam, czując się jak wypaczona wersja Generała
Pattona, zbierając moje oddziały.
"Powiedzcie swoim przyjaciołom i zabierzcie ich na polowanie. Przeszukajcie
wszystkie większe domy pogrzebowe, które graniczą z cmentarzami. Znajdźcie
niskiego gula z czarnymi włosami, znanego jako Apollyon, a wtedy wróćcie
i powiedzcie mi, gdzie on jest.”
"Nie tobie, kochanie,” Bones powiedział natychmiast. "Fabianowi. Niech oni
zgłaszają do Fabiana, który wtedy przekaże to do ciebie.”
Dobra myśl. Zaufałam władzy Marie wystarczająco, by sądzić, że każdy duch,
z którym osobiście rozmawiałam, nie zdradziliby mnie, ale werbowałam innych,
którzy nigdy mnie nie spotkali. Nie potrzebne mi, by ten plan obrócił się przeciwko
mnie i doprowadził Apollyona do mnie, zamiast vice versa.
Zwróciłam się do ducha stojącego najbliżej. "Zaczekaj. Sprawozdanie wraca
do Fabiana, mojej prawej ręki. On pozostanie tutaj, więc będziecie w stanie go
znaleźć.”
Klatka piersiowa Fabiana wypięła się do przodu na moje słowa i promieniujący
uśmiech rozświetlił jego twarz. Uniosłam moją rękę do miejsca, gdzie byłoby jego
ramię, odwzajemniając spojrzenie każdego ducha, który gapił się na mnie.
"Teraz idźcie,” popędziłam ich. "Pośpieszcie się.”
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 35
Srebrzysta plama przeleciała ponad innymi samochodami na parkingu, zanim
przeniknęła do naszej czarnej furgonetki. Byliśmy tylko o kilka mil od cmentarza
Trwałego Spokoju i domu pogrzebowego w Garland w Teksasie. Marie Laveau
zajęło dwanaście lat wysyłania duchów, by znaleźć Gregora, ale Fabian otrzymał
informacje, gdzie przebywa Apollyon, po sześciu dniach.
Szczerze, świat był dużym, przeklętym miejscem, a Mencheres trzymał Gregora w
starym, wzmocnionym tunelu wykopanym w Madagaskarze. Ja, jednakże,
zawęziłam poszukiwania Apollyona do tylko jednego kraju i typu biznesu. Nadal,
oni wykonali zdumiewającą pracę. Nikt nie mógł oczerniać duchów, kiedy byłabym
w pobliżu, to było pewne.
Cechy Fabiana utrwaliły się od przypadkowych zamglonych wirów, ale jego usta
zostały wykrzywione.
"Myślę, że potrzebujesz więcej ludzi.”
"Jak dużo ich tam jest?” spytał Bones.
" Przynajmniej osiemdziesiąt,” Fabian odpowiedział. "Oni mają zebranie, mniej
więcej za godzinę.”
" Apollyon nadal tam jest?” Naciskałam.
Fabian pokiwał głową. "Mogłabyś schwytać go potem, gdy inni odejdą.”
Bones wymienił spojrzenie ze mną. Apollyon mógłby odejść z innymi gulami.
Wtedy duchy musiałyby polować na niego od nowa.
"Duża ilość guli — oni wyglądają jak goście czy jak straż?” Bones spytał, pukając się
w podbródek.
Fabian wyglądał na zdezorientowanego. "Jak by to powiedzieć?”
" Możesz powiedzieć jak wielu z nich jest uzbrojonych,” Vlad powiedział,
z naciskiem na ostatnie słowo.
"Ach.” Brwi Fabiana wygładziły się. "Kilku z ich miało duże bronie z kulami,
przewieszonymi dookoła ich torsów.”
Zrobiłam umysłową notatkę, by zaznajomić Fabiana z nowoczesną artylerią,
by był w stanie podawać lepsze opisy.
"Karabiny maszynowe?” Spytałam, naśladując je i robiąc serię szybkich
przerywanych hałasów.
Usta Bonesa wykrzywiły się, ale on schylił głowę, więc nie widziałam jak naśmiewa
się z mojej imitacji.
"Tak, te,” Fabian powiedział. "Kilku innych może mieć noże, ale to była jedyna
broń, którą widziałem.”
Vlad wypuścił parsknięcie. "Nie przyszedłem tak daleko, by teraz uciekać.”
Czułam to samo. Nadal, musiałam założyć, że karabiny maszynowe zostały
uzbrojone srebrnymi kulami i kilku guli miałoby srebrne noże. Większość z nich
mogłaby nie być uzbrojona, ale osiem na jednego to nadal osiem na jednego.
"Mencheres, użyj twojej mocy, by ochronić ludzi przed zranieniem. Jedna strona
cmentarza graniczy z biznesową dzielnicą i nie mogę wysyłać oddziału Tatea, by
ich zablokować, ponieważ to zaalarmowałoby Apollyona o naszej obecności. Tak,
więc trzymanie ludzi z dala, jest twoim bezwzględnym priorytetem.”
"W przeciwieństwie do powstrzymywania Apollyona?” on spytał z lekkim
sprzeciwem w jego tonie.
Spotkałam jego ciemne spojrzenie. "Jeżeli pozbawisz go głowy, to będzie wyglądać
bardzo imponująco dla ciebie, ale to nie będzie dobre dla mnie. Powtarzacie mi, że
jeśli nie będę cackać się z ludźmi, którzy przychodzą po mnie, wtedy więcej pójdzie
za mną. Jestem tym, którego Apollyon użył jako kozła ofiarnego, więc to ja jestem
tym, który musi go zdjąć.”
Cisza spotkała tę wypowiedź. Użyłam argumentów, specjalnie dla Bonesa, więc
byłam zaskoczona kiedy on chłodno skinął głową.
" Nie używaj twojej mocy, by powstrzymywać też inne gule,” stwierdził.
"Weźmiemy ich na siebie.”
Spojrzałam dookoła na pasażerów furgonetki. Oprócz Mencheresa, Kiry, Vlada,
Spadea, Denise, Eda i Scratcha, zebraliśmy kilku nowych ochotników w ostatnich
dniach. Ian, którego stworzył Bones, uśmiechnął się w perspektywie. Gorgon, stary
przyjaciel Mencheres, tylko wzruszył ramionami. Blond stróż prawa, Veritas, która
była tak stara jak Mencheres, chociaż wyglądała jak młodsza siostra lalki Barbie,
tylko okazała znudzenie przez temat. Nikt nie wyraził słowa sprzeciwu.
Jedenaście wampirów i zmiennokształtna przeciw czemukolwiek co Apollyon miał
w tym kompleksie. To mogło nie brzmieć dobrze, ale wiedziałam jak śmiertelna
była ta grupa. Też, jeżeli zebralibyśmy zbyt dużo wampirów razem, istniało ryzyko,
że Apollyon dowiedziałby się o tym.
"W porządku .” Posłałam każdemu mocne spojrzenie. "Apollyon chce wojny?
Dostanie ją, ale nie między naszymi dwoma gatunkami. To będzie między jego
najlepszymi i naszymi najlepszymi.”
Bones spotkał moje spojrzenie, ciemne brązowe oczy błyskające zielenią.
" Wchodzimy za godzinę,” on stwierdził z obietnicą przemocy pieszczącą każde
słowo. "Damy czas reszcie z nich, by przybyć.”
Każda z tych istot tam, nie miała szans decydując się na walkę. Uśmiechnęłam się
do Bonesa, czując mieszaninę podekscytowania i zniecierpliwienia, która zawsze
napełniała mnie przed walką.
"Nie mogę się doczekać, by rozwalić tę imprezę.”
Jego uśmiech w odpowiedzi był z tym samym śmiertelnym oczekiwaniem.
"Nie bardziej niż ja, Kotek.”
Ostry wiatr zmusił mnie do zmrużenia oczu, gdy leciałam z Bonesem ponad
cmentarzem. Większość terenu nie została oświetlona, z dwoma wyjątkami.
Jednym był dom pogrzebowy. Od frontu świecił się napis TRWAŁY SPOKÓJ,
podkreślając ponury, a jednak elegancki budynek. Inny obszar, który miał światła,
był na krawędzi południowych parcel, graniczących z miejscami na przyszłe groby.
Patrzyłam w dół na małą, oświetloną platformę i jednego gula stojącego pomiędzy
dwoma przenośnymi reflektorami i nie mogłam powstrzymać szyderczego
chichotu.
Apollyon umieścił te światła po obu jego stronach, więc jego zwolennicy mieli
dobry widok na niego, gdy gestykulował z naciskiem podczas przemowy, jak to
Kain był naprawdę gulem i wampiry pierwotnie pochodzą od mięsożerców zamiast
na odwrót. Gule widzą w ciemności. Jak arogancki Apollyon musiał być, by
rozjaśniać się jak gwiazda rocka podczas tajnego zjazdu nieumarłych? I czy to był
garnitur od Armaniego, który miał na sobie? W moim nudnym, funkcjonalnym,
zupełnie czarnym trykocie z wieloma kaburami broni, byłam wyraźnie
nieodpowiednio ubrana na to przyjęcie.
Bones nagle nachylił nas w dół i wszystkie myśli o odzieży opuściły mój umysł.
Fabian miał rację; tłum z około sześćdziesięciu guli zebrał się w luźnej rombowej
formacji, słuchając Apollyona z uwagą i zachwytem, kiedy około dwóch tuzina
straży, uzbrojonych w karabiny maszynowe, przechadzało się dookoła
zgromadzenia. Widzieliśmy czterech albo pięciu strażników blisko głównego
wejścia cmentarza, ale nie martwiłam się o nich. Mencheres załatwi ich, a Denise
i Kira upewnią się, żeby żadni spóźnialscy już się nie pokazali.
Chwyciłam moje dwa miecze, jak tylko Bones skierował się w stronę największego
grona uzbrojonej straży. Cel numer jeden nie zdążył nawet wyjąć pistoletu.
Miałam ułamek sekundy, aby ucieszyć się widokiem szoku na twarzach straży, jak
moc Bonesa dotarła do nich, albo gdy zobaczyli dużą ciemną formę zmierzającą
prosto na nich. I wtedy wylądowaliśmy na nich z olbrzymim trzaskiem.
Uderzenie było jak zderzenie z grupą drzew, pod warunkiem, że te drzewa krzyczą
i odwzajemniają się. Cięłam moimi mieczami zanim nawet się zatrzymałam,
wiedząc, że Bones już usunął się z pola zasięgu moich ostrzy. Kończyny i głowy były
w separacji po moim dzikim ataku, ponieważ użyłam krótszych mieczy jako
przedłużenia moich rąk, tnąc wszystkich po drodze, nie ważne uzbrojonych czy nie.
Jeżeli byli tutaj, byli po stronie Apollyona, co oznaczało, że oni zabiliby mnie, gdyby
mogli.
Więcej ognia i krzyku dało mi znać, że reszta naszego serdecznego przyjęcia
wylądowała. Chociaż chciałam spojrzeć wokoło i sprawdzić co z Bonesem,
nie zrobiłam tego, skupiając moją uwagę na wycinaniu sobie drogi przez gule,
które teraz wysilały się, by przepędzić intruzów. Błysk gorącego do białości bólu
przeszył mój bok, sprawiając, że przyjęłam pozycję obronną, nawet nie przestając
wymachiwać moimi mieczami w kogoś pechowego wystarczająco,by być blisko
mnie. Cholera. Zostałam trafiona.
Całe to zamieszanie popsuło moją fryzurę. Ciemne pasmo opadło mi na oczy
i wyrwało mnie z zamyślenia, potoczyłam się, by uniknąć kolejnego gradu kul,
a gdy podniosłam głowę zobaczyłam jak trawa eksploduje w miejscu, gdzie jeszcze
przed chwilą byłam.
Instynktownie wypchnęłam miecz do przodu, słysząc wrzask zanim skoczyłam, mój
bok nadal płonął, by zobaczyć, jak gul cofa się z rękojeścią mojego miecza,
w miejscu gdzie był jego nos.
Zignorowałam ból i skoczyłam naprzód, uporać się z nim, zanim on mógłby
podnieść pistolet znów. Twarde uderzenie przez jego szyję i nie poruszył się
więcej. Kolejne uderzenie rozwaliło pistolet. Nie ma potrzeby zostawiać go
działającego, gdyż ktoś mógłby podnieść go i zacząć strzelaninę.
Ból eksplodował w mojej szyi w następnej chwili, napełniając moje usta krwią.
Chwyciłam martwego gula, używając jego ciała jak tarczy, kaszląc, chociaż nie
oddychałam. To piekło jak rana w moim boku, ale przeszło szybciej, a czerwień na
moim ubraniu wyjaśniała co się zdarzyło. Zostałam postrzelona w gardło.
Jakoś, to wkurzyło mnie bardziej, niż kule nadal lecące w moją stronę. Nadal
trzymając trupa, balansując jego ciałem przed sobą szarżowałam do gula, który
kontynuował strzelanie do mnie. Te kule uderzyły w jego martwego towarzysza
i miałam czas, by wypuścić dzikie warczenie zanim rzuciłam ciało na niego,
przewracając go. Natychmiast wyciągnęłam miecz, krojąc na plasterki rękę, którą
on podniósł w obronie, potem jego szyja, wkładając cały mój ból i gniew w to
uderzenie. Jego głowa potoczyła się daleko od jego ciała.
Nie zatrzymałam się, by świętować, ale obróciłam się wokoło. W samą porę. Para
guli zbliżała się do mnie, jeden strzelał, drugi wyciągnął nóż. Miałam czas, by
wyskoczyć w górę, a kule przeznaczone dla mnie uderzyły w puste powietrze,
wylądowałam za nimi. Mój miecz rozpruł się przez obie ich szyje
z pędem od mojego skoku, krew obryzgała mnie, gdy spadli, bez głów, na ziemię.
"Kotek!”
Odwróciłam głowę w samą porę, by zobaczyć błysk srebra nade mną. Rzuciłam się
w dół, a miecz, który miał pozbawić mnie głowy tylko drasnął moją szyję.
Natychmiast ból eksplodował w mojej czaszce. Każdy wewnętrzny impuls wrzasnął
w mnie, by skulić się defensywnie i chwycić moją ranę, ale część mnie, która
zapamiętała wszystkie brutalne treningi Bonesa, kazała mi uderzyć natychmiast.
Zamachnęłam się mieczem w miejscu gdzie były nogi gula, wkładając całą moją
siłę w to uderzenie. Zostałam nagrodzony przez wrzask i grzmotnięcie, coś ciężko
wylądowało na mnie. Krew przesłaniała mi wzrok, utrudniała precyzyjne ciosy, ale
z każdym nowym wrzaskiem wiedziałam, że trafiałam w cel, pomimo tego, że nie
widziałam gdzie ten cel był. Palący ból przeszył moje plecy, wyginając mnie w łuk
i podwajając moje wysiłki. Gul nie przestał jeszcze walczyć.
Po kilku szybkich mrugnięciach, moje spojrzenie przejaśniło się wystarczająco, by
zobaczyć go. Brakowało mu ręki. Jego nogi były pocięte, ale miał srebrny nóż,
którym dźgał mnie dalej w plecy, szukając mojego serca. Zamiast odtoczyć się od
niego, pchnęłam naprzód, uderzając w niego głową z całą moją furią.
On szarpnął się w tył oszołomiony, ale gwiazdy przed oczami i chęć,
by zwymiotować dały mi znać, że moje zranienie głowy nie zostało jeszcze
zagojone. Z bólem pulsującym w mojej czaszce i okropnymi nudnościami,
podniosłam miecz do jego szyi.
On kopnął mnie w tym samym czasie, strącając mój miecz. Zamiast trafić w jego
szyję, mój miecz utknął głęboko w jego ramieniu. Pociągnęłam mocno, ale nie
uwolniłam ostrza. Gul wypuścił coś podobnego do warczenia i śmiechu.
"Nie trafiłaś”, on rechotał złośliwie, podnosząc jego pistolet.
Moja druga ręka pomknęła naprzód i śmiech gula zamarł w jego gardle.
On strzelał, ale kule mijały mnie, prawdopodobnie dlatego, że teraz miał dwa
srebrne noże w jego oczodołach. Nie powinien szydzić ze mnie zanim strzelił.
Miałam mnóstwo innej broni oprócz mojego miecza.
On sięgnął po noże — drugi błąd. Gwałtownie wykręciłam pistolet z jego rąk
i użyłam go do strzelenia w jego szyję, wypuszczając wrzask śmiertelnego triumfu.
Uwolniłam mój miecz, obracając się wokoło, by znaleźć cel następnego ataku.
Żaden nie przyszedł. Chociaż nadal słyszałam serie wystrzałów, były dużo rzadziej
niż wcześniej. Cmentarz został zaśmiecony ciałami, a ci, którzy jeszcze stali
wyglądali bardziej jakby chcieli uciec, niż walczyć. Przez chwilę byłam zaskoczona.
Tak, wiedziałam, że nasza grupa była twarda, ale . . .
Czarno-żółty błysk przemknął mi przed oczami, poruszając się z szybkością jakiegoś
diabła tasmańskiego z kreskówki. To wpadło na dwóch guli, którzy strzelali do
Iana. Chwilę później, nie było tam niczego więcej, niż szkarłatny stos części ciała na
ziemi i giętkiej blondynki z dwoma mieczami stojącej nad nimi.
Veritas? Nie miałam szansy, by wytrzeszczyć oczy, ona już była szaleńczym
rozmazanym pędem, zmierzającym do wybuchu ognia na wzgórzu. W chwilę
później wystrzały zamarły.
"Czy jestem jedyny oczarowany przez tę małą lisicę?” Ian spytał radośnie wbijając
miecz w gula. To otrząsnęło mnie z chwilowego odrętwienia i zaczęłam ścigać
następną serię ognia, którą usłyszałam. Mój bok nadal palił niemiłosiernie, ale
odepchnęłam to od siebie. Nie miałam czasu, by wyciągnąć kule, a nic innego nie
zatrzyma pieczenia.
Kontynuowałam bieg do dźwięków ognia, oczyszczając wierzchołek małego
wzgórza. U podnóża była pamiątkowa fontanna, ale to nie to napełniło moje ciało
świeżym strumieniem adrenaliny. To był widok niskiego, drogo odzianego gula
cofającego się do fontanny, trzech strażników otaczało go w ochronnej formacji
i to oni strzelali do wampirów, które odcięły im drogę ucieczki.
"Apollyon!” Wrzasnęłam, przemierzając wzgórze w prostej linii do niego.
"Pamiętasz mnie, nieprawdaż?”
Nawet z odległości, widziałam, jak jego oczy poszerzają się. "Żniwiarz”, wyszeptał.
Potem głośniej, wrzeszcząc do guli ochraniających go, "To ona, to Żniwiarz!”
Ogień zmienił kierunek, ale oczekiwałam tego. Odskoczyłam w prawo, wszystkie
z wyjątkiem jednej kuli ominęły mnie. To trzasnęło w moje żebra
z siłą torpedy, ale potoczyłam się dalej, wiedząc, że ogień nie ustałby.
W przeciwieństwie do filmów, w prawdziwym życiu, źli faceci nie odpuszczają
strzelaniny, by sprawdzić czy nie żyłeś. Te kule ścigały mnie, ale wspięłam się wyżej
i kontynuowałam podążanie do celu, nagrobki eksplodowały dookoła mnie, gdy
kule trafiały w nie, zamiast we mnie.
Usłyszałam wrzask, gdy jeden z pistoletów ucichł. Potem następny. Nawet biegnąc
uśmiechałam się. Wiedziałam, że Vlad, Spade i Gorgon potrzebowali tylko chwili,
by tu dotrzeć. Apollyon i jego straże powinni to także wiedzieć
i nigdy nie skupiać wszystkich trzech z ich pistoletów na mnie.
Wirowałam wokoło, zmierzając do dna wzgórza. Vlad trzymał jednego
ze strzelców w bezlitosnym uścisku, płomienie wybuchały po całym gulu. Spade
walczył z innym, ale nie bałam się o niego, ponieważ w którymś momencie, on
zdołał odrzucić pistolet daleko. Na lewo Ed i Gorgon walczyli z dwoma innymi,
którzy dołączyli się do bitwy, ale moja uwaga nie pozostała skupiona na ich.
Przeniosłam ją na krępego gula biegnącego w kierunku bramy cmentarza.
Po drugiej stronie tej bramy była mała biznesowa dzielnica, opuszczona w nocy,
ale z wieloma budynkami i apartamentami, w których Apollyon mógłby się
schować.
"O nie, nie zrobisz tego,” warknęłam, biegnąc szybciej. Ten obrzydliwy ból
powiększył się, ale nie mogłam skoncentrować się na tym teraz. Musiałam skupić
się na powietrzu dookoła mnie, obrazując je jako coś z formą, którą mogłabym
umodelować i zgiąć według mojej woli.
Słowa Bonesa rozbrzmiały w moim umyśle. Masz zdolność. Tylko musisz ją
wyostrzyć.
Moje stopy podniosły się z ziemi, ale nie spadłam. Leciałam, pochylając się,
pozwalając powietrzu zabrać mnie szybciej, niż mogłabym biec wcześniej. Wiatr
targał moje włosy, płynąc wzdłuż mojego ciała, wznosząc mnie, jakby zrozumiał
moją potrzebę i chciał pomóc. Odległość między mną i Apollyon zmniejszała się,
jego kroki wydawały się tak powolne i niezdarne w porównaniu do drogi, którą
przemierzałam ponad ziemią. Nadałam opływowy kształt mojemu ciału, ręce
wyciągnęłam do przodu, w kierunku jego pleców odzianych w marynarkę
od Armaniego, byłam strzałą. Trzydzieści metrów. Dwadzieścia. Dziesięć . . .
Kiedy dotarłam do niego, moja prędkość powaliła go na ziemię. Uśmiechałam się,
chociaż świeży potop bólu przelał się przez moje żebra. Kiedy podniosłam się,
Apollyon był przede mną, ulga uczyniła mnie prawie odporną na ciosy, które mi
zadał, zanim zamknęłam jego szyję w żelaznym uścisku.
" Porusz się, a oderwę ci głowę,” powiedziałam, znacząc każde śmiertelne słowo.
Apollyon był, albo inteligentniejszy, niż myślałam, albo naprawdę bał się mnie,
ponieważ przestał ruszać się natychmiast.
"Co ze mną zrobisz?” on syknął słowa zniekształcone od uścisku dookoła jego
gardła.
Wypuściłam zasmucony śmiech.
"Cieszę się, że spytałeś.”
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 36
W momencie, gdy dotarliśmy do fontanny, Spade zabił gula, z którym walczył,
tylko zwęglone szczątki zostały z gula, którego widziałam z Vladem i dwa bez
głowy ciała leżące na ziemi blisko miejsca, gdzie stali Gorgon i Ed. Nie widziałam
Bonesa, ale wiedziałam, że wszystko z nim w porządku. Czułam naszą więź,
silniejszą niż kiedykolwiek, jego emocje przepływały przeze mnie z niezwykłą
intensywnością. Teraz, gdy miałam dostateczną ilość wampirów wokoło, puściłam
Apollyona, popychając go do krawędzi fontanny.
" Porozmawiajmy o tym co zamierzam ci zrobić,” powiedziałam, podnosząc miecz,
który ktoś zostawił na ziemi. Ruch na szczycie wzgórza odwrócił moją uwagę na
chwilę, ale po krótkiej pauzie kontynuowałam. "Myślę, że skorzystam z twojego
pomysłu świętowania zwycięstwa z egzekucją, z małą tylko różnicą, kto straci
głowę.”
Apollyon obnażył zęby na mnie. " Nawet, jeśli zabijesz mnie, moi ludzie będą
walczyli z wami do śmierci,” warknął. "Twoje zwycięstwo będzie niczym, tylko
popioły i —”
Zatrzymał go mój śmiech, jego twarz poczerwieniała z furii. Nie powiedziałam nic,
zamiast tego, wskazałam na wzgórza za nim.
Obrócił się, jego usta wygięły się w dół na to co zobaczył. Ktoś, nie byłam pewna
kto, zebrał pozostałe gule w grupę w tamtej części cmentarza. W przybliżeniu, było
ich niewiele więcej niż dwudziestu, a ich ręce złożone były na głowach
w uniwersalnym geście poddania się.
"Wygląda na to, że twoi ludzie wiedzą kiedy bitwa jest przegrana”, powiedziałam,
zachwycając się oszołomioną miną lidera guli.
"Jak śmiecie zdradzać mnie ten sposób!” on zagrzmiał do nich.
Popukałam w jego ramię moim pożyczonym mieczem. "Nienawidzę przerywać”,
powiedziałam, "ale ty i ja mamy nadal jakiś biznes do sfinalizowania.”
Apollyon popatrzył na miecz i na mnie, zanim spojrzał z powrotem
na zniewolonych guli. Ja nie spuściłam spojrzenia z niego, ani też nie poluzowałam
mojego uścisku na broni. Wiedziałam, że Apollyon nie walczył fair, inaczej nie
bylibyśmy tutaj teraz.
Dlatego, byłam nieco zaskoczona kiedy on rozpostarł ramiona i powiedział.
"No dalej, Żniwiarzu, uderz we mnie płomieniami! Albo zamroź mnie twoim
umysłem. Pokaż moim ludziom władzę, której oni tak nierozważnie się
przeciwstawili.”
Nawet jego ostatnie momenty były napełnione nienawistną retoryką, myślałam
ze wstrętem.
"Daj mu miecz”, powiedziałam do Bonesa, który wyszedł zza grupy guli,
z Veritas u boku. Był cały we krwi i jego ubrania były porwane, jednak poruszał się
ze śmiertelną precyzją, a to oznaczało, że mógłby walczyć całą noc.
Nie powinno mnie zaskoczyć zupełnie, że pomyślał o tym, żeby przyprowadzić gule
tutaj, by mogli być świadkami upadku ich lidera.
" Nie potrzebuję jakiejś niezwykłej mocy, by cię pokonać” powiedziałam
Apollyonowi, gdy Bones cisnął miecz do jego stóp. "Mam srebrne kule
w lewym boku i to boli jak cholera, ale podnieś ten miecz, a skopię ci tyłek,
obiecuję ci to.”
Apollyon popatrzył na ostrze i z powrotem na mnie. "Nie.”
"Nie?” Powtórzyłam z niedowierzaniem. "Oferuję ci uczciwą walkę, ośle! Wolisz
żebym po prostu odcięła ci głowę?”
Apollyon obrócił się do Veritas, upadając na jedno kolano. "Poddaję się
Strażnikowi Rady Wampirów.”
"Ty obślizgły gadzie, podnieś ten miecz zanim pozbawię cię głowy gołymi rękami,”
Bones zagrzmiał do niego.
Mina Apollyona wyrażała dziwny rodzaj triumfu. "Nie możesz zabić mnie, jeżeli
poddałem się Strażnikowi. Żadne z was nie może!”
Patrzyłam na niego ze zdumieniem. To była osoba, która była odpowiedzialna za
podburzanie wampirów i guli do wojny, setki lat temu? I osoba, która włożyła
niewiarygodny wysiłek, by zrobić to znów w dwudziestym pierwszym wieku?
Widziałam wielu złych przywódców, w ich końcowych momentach, ale żaden
z nich nie rozkoszował się własną śmiercią, niewielu kiedykolwiek czołgało się tak
jak Apollyon robił to teraz. On nawet przesunął się bliżej do Veritas, prawie
chwytał się spodni blond Strażniczki. Nie mogłam uwierzyć, że osoba, która
poświęciła tak bardzo swoje życie na masowe ludobójstwa, mogła być tak
pozbawiona kręgosłupa wobec jego własnej klęski. To przypomniało mi opis
historii końca Hitlera. Wyglądało na to, że obaj byli tchórzami w głębi serca.
"To jest ten, za którym podążaliście?” Vlad spytał pozostałe gule, wyrażając moje
własne wewnętrzne lekceważenie. "Zabiłbym się ze wstydu, jeżeli byłbym tobą.”
Veritas patrzyła na Apollyona, jej śmiesznie młodzieńcze cechy stwardniały
z czystej pogardy.
"Myślisz, że znajdziesz u mnie
litość?”
Złapała Apollyona za długie pasmo włosów, używając go jak dźwigni,
by odciągnąć jego głowę w tył.
"Wielokrotnie szukałeś moich ludzi, by ich zniszczyć i myślisz, że przyznam ci
schronienie?” warknęła.
" Musisz,” Apollyon powiedział, a jego głos załamał się na tym słowie.
Veritas wyprostowała się, z jej skwierczącą władzą i dostojną prezencją, wydawała
się dużo wyższa.
" Malcolme
Untare, ty, który nazywasz siebie Apollyon, za podburzanie innych
z twojego gatunku, do mordowania i powstania, niniejszym jesteś skazany
na śmierć.”
On wrzasnął, ale Veritas zignorowała to. Pochyliła się, aż jej usta prawie dotykały
jego ucha i tylko moja bliskość pozwoliła mi usłyszeć co wyszeptała.
"Ty marny robaku. Jeanne D'Arc była moją przyjaciółką.”
Wtedy kopnęła go, unikając jego zachłannych rąk "Umieraj na kolanach albo
przyjmij walkę, którą ona zaoferowała.” wzruszyła ramionami i odsunęła się
od niego.
Moje usta otworzyły się ze zdziwienia, ale szybko je zamknęłam. Informacja dla
mnie: Nie wkurzać Veritas. Ona trzyma urazę przez wieki.
Popatrzyłam w dół na gula, czując odpływ nienawiści. Przez wieki zaślepiony dążył
do władzy, odpowiedzialny za koniec wielu istnień, ostatecznie Apollyon
udowodnił, że jest zbyt patetyczny, by go nienawidzić. Nie był nawet wart tego, by
go zabić, lecz jeżeli pozwolę mu żyć, moi aktualni i przyszli wrogowie
nie widzieliby tego jako litość. Oni widzieliby słabość, którą mogliby wykorzystać.
Doskonale rozumiałam teraz, dlaczego
Bones zrobił to co zrobił
z moim ojcem i, dlaczego Vlad pokazywał swoją bezwzględność chętniej niż dobre
cechy. To nie była sadystyczna przyjemność ani na potrzeby walki. To miało
zapobiegać im.
" Podnieś ten miecz”, powiedziałam do Apollyona, akcentując każde słowo. "Albo
zabiję cię gdy klęczysz.”
Nie miałabym żadnej przyjemności z tego, ale zrobiłabym to, ponieważ to musiało
być zrobione. Veritas już skazała go na śmierć w imieniu wampirów. Jeżeli bym
odpuściła, to nie uratowałoby jego życia. Ona, albo ktoś inny, po prostu
zabiłaby go.
"Nie,” Apollyon powiedział, prawie łkając. Wtedy podniósł się i spróbował uciec.
Schwyciłam go zanim zrobił kilka kroków, pozwalając mu uderzyć mnie
z całą mocą jego krępego ciała. On miał tylko ręce, a ja nadal miałam naprawdę
długie ostrze.
"Apollyon wpajał wam wszystkim swoją nienawiść z powodu kłamstwa,
że stałam się pół wampirem, pół gulem,” zawołałam do guli, które oglądały nas
z ponurymi minami. "Ponieważ jeśli ktoś jest niezwykły, powinniście obawiać się
go, prawda?”
Apollyon spróbował powalić mnie na ziemię, ale pomimo tego, że chodzi po tej
ziemi o wiele dłużej ode mnie, nie spędził tego czasu na nauce walki — a ja miałam
jednego z piekła rodem nauczyciela. Wbrew bólowi, który nadal wypalał dziurę
w moim boku, obróciłam się w ostatnim momencie, wskakując na jego plecy
zanim zdążył się zatrzymać. Ponownie przyłożyłam miecz do jego szyi.
"Wszyscy chcecie wiedzieć, dlaczego mam zdolności, których inne nowe wampiry
nie posiadają?” Powiedziałam, przyciskając mocniej ostrze. "Ponieważ nie karmię
się od ludzi; piję krew wampirów.”
I wtedy szarpnęłam miecz, czując więcej satysfakcji z tego publicznego występu niż
z tego, że zobaczyłam głowę Apollyona oddzielną od jego szyi. Całe moje życie,
musiałam ukrywać czym jestem. Najpierw jako dziecko kiedy nie wiedziałam,
dlaczego inne dzieci mnie nie lubią, potem kiedy polowałam na wampiry jako
nastolatka i w końcu, moje dziwactwa zeszłego roku jako pełnego wampira. Tak
więc, żyłam chowając się, nienawidząc, albo przepraszając za część mnie, której
nie wybrałam i nie mogłam zmienić. Jeżeli ktoś miał jakiś problem
z moją odmiennością, to cholernie źle dla niego.
"To prawda, jem wampiry,” powiedziałam znów, głośniej tym razem. Pchnęłam
jego ciało daleko i stałam, strząsając krew z mojego miecza zwracając się
do pozostałej grupy guli.
" Najdziwniejszy krwiopijca świata,” dodałam. "I wiecie co? Jeżeli to jest
niewygodne dla kogoś z was, to niedobrze. Jeżeli to jest tak niewygodne dla kogoś,
że chce coś z tym zrobić, niech wystąpi i zobaczy, czy nie zjem go następnego!”
Ostatnia część zabrzmiała jak groźba, ale gdzieś w mojej zapalonej deklaracji
o zaprzestaniu ukrywania czym byłam, nie zdążyłam przemyśleć moich słów.
Widziałam jak Bones unosi brew, stłumione prychnięcie dobiegło od Iana
i wtedy Vlad zaśmiał się głośno i serdecznie.
"Z tym rodzajem zaproszenia, Żniwiarzu, sugerujesz formę twojego menu.”
"To nie jest . . . Powiedziałam zjeść, ale nie dosłownie” wybełkotałam.
" Myślę, że oddałaś sedno, kotek,” powiedział Bones, jego twarz była poważna, ale
dostrzegłam lekkie drganie warg. Jego mina stwardniała, gdy spojrzał
na Veritas, która odwróciła się, by patrzeć, jak ścinam głowę Apollyona.
"I popieram to,” on powiedział, ale wszelkie ślady humoru zniknęły z jego głosu.
Strażniczka Prawa gapiła się na mnie. Nie żałowałam mojej publicznej deklaracji —
być może moje sformułowanie nie było najlepsze— ale wiedziałam, że jej
odpowiedź ma o wiele większe znaczenie, niż zdanie mojej widowni wampirów
albo pojmanych guli. Ona mówiła w imieniu najwyższej rady wampirów.
W końcu , Veritas wzruszyła ramionami. "To czyni cię najdziwniejszym krwiopijcą
świata, ale nie ma żadnego prawa przeciw wampirowi karmiącemu się od innych
wampirów.” I wtedy ona odwróciła się.
Wypuściłam śmiech, który zamarł w moim gardle, gdy kątem oka uchwyciłam ruch
przy bramie.
Marie Laveau szła powoli w stronę cmentarza.
Tłumaczenie: Sylwia
Rozdział 37
Nawet nie mrugnęłam, gdy gapiłam się na Marie. Dla kogoś, kto jej nie znał, widok
jednego idącego gula nie powinien wyglądać przerażająco. Ale ja wiedziałam, że
Marie mogłaby wezwać armię Szczątków, by walczyły dla niej, zanim mogłabym
nawet szepnąć, "O cholera.” Czy zdołałabym przywołać moją własną armię
wystarczająco szybko, by sprzeciwić się takiemu atakowi od niej? Czy może
powinnam skupić moją energię na próbowaniu kontrolowaniu, tych których ona
przywoła, jeżeli doszłoby do tego? Założyłam, że Marie dała mi jej moc, bym mogła
pokonać Apollyona, ale może ona była cały czas po jego stronie? Czy wszystko co
myślałam o niej było nieprawdą?
"Dlaczego tutaj przyszłaś?” Veritas syknęła do niej.
Podniosłam moją rękę, ignorując niedowierzające spojrzenie, które Strażniczka
Prawa mi posłała, gdy ją uciszałam.
"
Majestic, jak miło, że wpadłaś,” powiedziałam brzmiąc dużo spokojniej niż się
czułam. "Mam nadzieję, że znalazłaś to miejsce ponieważ zaprzyjaźnione duchy
przekazały ci co zaszło. A nie zjawiasz się, by się mścić.”
Jej głębokie brązowe oczy spotkały moje, twarz miała całkowicie bez wyrazu. Szła
naprzód, omiatając spojrzeniem cmentarz, patrząc na rozrzucone ciała guli
dookoła niej. Te, które nadal żyły przykucnęły w lęku.
"Apollyon nie żyje?” Marie spytała, żadnej podpowiedzi, o czym myślała, w jej
gładkim głosie.
"Bardzo”, odpowiedziałam zanim Veritas mogłaby mówić. "Większość jego
najlepszych poruczników nie żyje również.”
Marie była teraz przed resztą guli, tylko kilka nagrobków oddzielało ją od linii
wampirów.
"A twoje plany dla innych?”
Spojrzałam za nią znów, wypatrując wściekłej masy Szczątków mogących ukazać
się w każdej sekundzie. Nie mieliśmy szansy, by formalnie przedyskutować między
sobą co zrobimy z pojmanymi gulami, ale nie czekałam, by poradzić się kogoś,
odpowiedziałam od razu.
"Pozwolimy im odejść.”
" Nie masz żadnej władzy, by podjąć taką decyzję,” Veritas warknęła.
"Jaka szkoda.” Głos Marie przeciął powietrze, nawet umarłych, by podniósł. "Jeżeli
będzie tak, jak mówi Cat, wtedy nie miałabym żadnego powodu,
by atakować was w obronie moich ludzi. Chcę pokoju. Nie zmuszaj mnie
do wojny.”
Veritas gapiła się na Marie, jej zwodniczo młody wygląd spoważniał. Miałam tylko
nadzieję, że ona miała w przeszłości do czynienia z Marie i wie, że straszny głos
królowej voodoo był ostrzeżeniem, że ona może uwolnić wszelki rodzaj bólu. Jeżeli
nie, nie miałam czasu by przekonać Veritas jak dzikie są Szczątki. Miałabym tylko
czas, by spróbować przywołać moje własne, albo to wszystko zamieni się w rzeź
z ofiarami po naszej stronie, tym razem. Marie miała ręce splecione z przodu,
w zwodniczo swobodnym geście, ale wiedziałam, że wystarczyłoby, że przyciśnie
do ciała ostry pierścień.
Tylko moc Mencheresa mogłaby być wystarczająco szybka, by powstrzymać ją
od wezwania krwią Szczątków. Chociaż widziałam
kątem oka, jak on wchodzi
na cmentarz, poczułam ulgę, że Denise i Kira były z nim, nie ośmieliłam się
spojrzeć na Mencheresa z obawy, iż jakiś gest zmotywowałby Marie
do działania. Jeżeli Mencheres zamroziłby ją, to lepiej by było, gdyby od razu
ją zabił. Ona nigdy nie odpuszczała takich rzeczy, szczególnie przy świadkach.
I, jeżeli wyeliminujemy Apollyona, jego sojuszników i Marie Laveau tej samej nocy,
zaczęlibyśmy wojnę sami.
"Cat nie ma żadnej władzy, by podjąć taką decyzję,” Veritas powtórzyła. Obok
mnie, Bones zbierał się do obrony, przeciw hordzie niematerialnych zabójców.
"Niemniej jednak ona ma rację,” Veritas dokończyła.
Mało brakowało bym głośno krzyknęła z ulgi. Napięcie Bonesa, które czułam przez
naszą więź, zmalało również, chociaż jego postawa nie zmieniła się.
"Oni zrobią z nas niewolników,” jeden z guli zawołał gorzko.
"Nie, nie zrobią”, Marie powiedziała, brzmiąc natarczywie i uspokajająco
równocześnie.
"Pokój nie oznacza, że wampiry kiedykolwiek będą rządziły nami. Oni nie są silni
wystarczająco, by to zrobić. Tak długo jak żyję, naród guli zawsze będzie równał się
z wampirami w sile.”
Nie widziałam, jak palce Marie poruszają się, ale poczułam powiew mocy
w powietrzu, tuż przed tym jak Szczątki ukazały się za nią, wyglądające jak
przezroczysta wersja armii piekła. Ich ilość szokowała, ich energia przelała się
lodowatymi falami wzdłuż mojej skóry. Rany po srebrnych kulach zamknęły się już,
więc jakaś część we mnie ryknęła, że powinnam użyć własnej krwi, teraz, jeżeli
miałam nadzieję powstrzymania ich. Ale Marie nie wysłała Szczątków
po nikogo. Ona zgromadziła je za sobą, rosnącą ścianę, która podniosła się wyżej
niż drzewa i poszerzyła się docierając w najdalsze rejony cmentarza, było ich pięć
razy więcej, niż tych, które przywołałam z Vladem.
"Wiwat dla naszej królowej!” jeden z guli zawołał, "Wiwat!” więcej guli powtórzyło
pozdrowienie, aż zadrżało, od ich deklaracji wierności.
Marie skłoniła głowę w podziękowaniu i wtedy ściana Szczątków opadła, znikając
pod ziemią. Tym razem, widziałam ruch jej palca, który poprzedził pojawienie się
jej krwi, koniecznej, by odesłać śmiertelne zjawy do ich grobów.
Spuściłam wzrok z Marie, by zerknąć na Bonesa. On potrząsnął głową
w cynicznym geście, który odzwierciedlał moje własne myśli. Przez pozbycie się
Apollyona i jego najlepszych giermków, umożliwiliśmy Marie bycie królową
nie tylko w Nowym Orleanie, ale dla całego narodu guli, wnioskowałam z ich
reakcji. Jeżeli ona sama zabiłaby Apollyona, mogła wywołać tym wojnę domową
pomiędzy jego zwolennikami a jej. Ale z jego odejściem, ona była teraz lojalnym
zbawicielem jej ludzi i ich obrońcą.
Cholera.
Spotkałam jej spojrzenie, notując satysfakcję w jej oczach, ledwie poruszając
wargami, wyszeptałam ostrzeżenie. Marie mogła być teraz królową mięsożerców,
ale ona i ja dzieliłyśmy sekret, który mógł ją zniszczyć. Jej ludzie nie wiwatowaliby
jej
tak
z
czcią,
gdyby
wiedzieli,
że
ona
podzieliła
się
mocą
z wampirem, dając mi narzędzia konieczne, by pokonać Apollyona. I jeżeli ona
spróbowałaby użyć jej nowej pozycji, by wszcząć wojnę przeciwko wampirom,
wkrótce znalazłaby się w sytuacji, gdzie duch walczy przeciw duchowi. Mogłabym
użyć pożyczonych od niej zdolności i pomóc mojemu przyjacielowi Fabianowi.
Ale kiedy Marie skłoniła do mnie głowę uprzejmie, nie wrogo, poczułam ukłucie
nadziei. Marie miała wiele cech, ale pośpiech i głupota nie były między nimi, więc
ona wiedziała to wszystko. Z niewiarygodnymi mocami, które posiada wiele
wampirów, plus to co mam od Marie, wiedza o duchach i świadomość jak ważną
rolę mogliby odegrać w bitwie, szanse wampirów i guli były dość wyrównane,
nawet ze zdolnościami Marie.
Szala przechyliła się, kiedy śmierć Gregora uczyniła Marie jedyną przywódczynią
guli, ale być może ta równowaga była zamierzona przez Marie, kiedy zmusiła mnie,
by pić jej krew, używając jedynej groźby, której nie mogłabym zlekceważyć: życie
Bonesa. Mogłam tylko mieć nadzieję, że wydarzenia tego wieczora były jej
planem, by zapanował pokój . . . i być gotową w przypadku, gdyby nie były.
Skłoniłam głowę w tym samym pełnym szacunku geście, ale nadal trzymałam
palec blisko ust. Drobny uśmiech przemknął przez jej twarz, zanim Marie obróciła
się. Obie nasze wiadomości zostały wysłane i odebrane.
"Chodźcie”, Marie powiedziała do guli, które przeżyły. "Odejdziemy razem.
Nie macie czego się obawiać z ich strony. Teraz panuje pokój.”
Jak jeden, gule zaczęły iść za Marie, kiedy ona obróciła się, by wyjść z cmentarza tą
samą drogą, którą przyszła. Zastanawiałam się, czy oni odebrali ostrzeżenie ukryte
w jej wypowiedzi, że teraz panuje pokój. Ja odebrałam i jeszcze raz poczułam
ukłucie nadziei. Jeżeli któryś z nich wróciłby, by rozpocząć znów walkę
z wampirami, odkryliby, że gniew królowej voodoo był o wiele gorszy,
niż to co ja lub jakiś inny wampir mógłby im zrobić.
"Ona nie użyła żadnego zaklęcia,” Veritas szepnęła zaskoczona.
Posłałam jej krótkie, zmęczone spojrzenie. "To dlatego, że ona nie praktykuje
czarnej magii; ona jest czarną magią,” Powiedziałam, powtarzając słowa Marie.
"Czy możemy jej zaufać?” Veritas spytała Mencheresa, tak cicho, że ledwie
ją usłyszałam.
On rzucił zamyślone spojrzenie, w kierunku gdzie Marie opuściła cmentarz, zanim
zerknął w moim kierunku.
" Możemy zaufać jej, ale w granicach rozsądku” Mencheres odpowiedział
w końcu. "Poza tym, jeszcze zobaczymy.”
Patrzyłam w kierunku, gdzie zniknęła królowa voodoo. Czas pokaże prawdziwe
motywy Marie. Do tego czasu , musieliśmy poskładać kawałki i ruszać.
Mówiąc o kawałkach . . .
Rzuciłam spojrzenie dookoła na pozostałości po bitwie. Porozrzucane kończyny,
ciała i ziemia w różnych ciemnych łatach od krwi. Co za bałagan. Musielibyśmy
spalić większość obszarów gdzie bitwa miała miejsce , pozbyć się krwi nieumarłych
i na wszelki wypadek również krwi Denise. Zadzwonię do Tatea, żeby powstrzymał
miejscowych policjantów, gdy wzniecimy ogień. To nadal było dziwne uczucie
wiedzieć, że Tate był tym, z którym porozmawiam o opanowaniu sytuacji, zamiast
usłyszeć głos Dona na linii, kiedy zadzwonię.
Nawet myślenie o moim wujku powodowało, że wydawało mi się, iż widzę go
kątem oka; ubranego w garnitur i krawat, szare włosy gładko zaczesane,
zmarszczone brwi, jak to zwykle robił kiedy był rozdrażniony albo zamyślony. Kilka
razy przez ostatnie dziesięć dni, miraż mojego wujka ukazywał mi się,
ale znikał jak tylko odwracałam się. Smutek powodował zabawne rzeczy ludziom,
ale nie obróciłam się jeszcze. Miałam srebrne kule do wyjęcia z mojego ciała
i mnóstwo innych nieprzyjemnych rzeczy do zrobienia, ale tylko przez kilka chwil,
chciałam udawać, że Don był nadal ze mną.
" Na krew Lucyfera, nie wierzę w to,” Bones syknął.
Odwróciłam się wtedy. Zgodnie z oczekiwaniem , obraz mojego wujka zniknął,
ale zaskoczyło mnie to, że Bones wpatrywał się w to samo miejsce za mną,
jego usta były otwarte jakby . . .
Jakby zobaczył ducha.
"Nie,” westchnęłam.
Bones spotkał mój wzrok i jedno spojrzenie w jego oczy powiedziało mi wszystko.
" Sukinsyn”, szepnęłam, moje emocje sięgnęły szczytu. Podeszłam do miejsca,
w które wpatrywał się
Bones.
" Donald Bartholomew Williams”, zawołałam głośno. "Zawróć swoją dupę tutaj,
w tej chwili!”
Tłumaczenie: Sylwia