Medytacja chrześcijańska szanse i zagrożenia

background image

Medytacja chrześcijańska szanse i zagrożenia


"Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Wytrwajcie w mojej miłości" (J 15, 9).

"Ostatecznie jądrem obecnego kryzysu świata jest poszukiwanie Boga. Chodzi o to, aby pośrodku tej
technicznej cywilizacji uczynić obecnym wymiar transcendencji, poza któym humanizm nie jest
możliwy."
Jean Daniélou

SZANSE MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Istotą medytacji w rozumieniu chrześcijańskim jest trwanie w miłości Trójcy Świętej. Medytacja
chrześcijańska jest jakby "naśladowaniem" Osób Trójcy Świętej, które "nieustannie" wzajemnie siebie
kontemplują. Każda z Nich stanowi oddzielną Osobę, a jednocześnie trwa w nieskończonej jedności,
wspólnocie.

Jedność z Bogiem

Podstawową szansą medytacji w ujęciu chrześcijańskim jest więc jedność -- komunia z Osobami Trójcy
Świętej. Tak naprawdę trzeba by najpierw mówić, nie tyle o zagrożeniach samej medytacji
chrześcijańskiej, ale raczej o zagrożeniach jej braku dla życia duchowego.

Brak medytacji w życiu chrześcijanina stwarza niebezpieczeństwo płytkości duchowej. Bez medytacji,
czyli -- mówiąc nieco inaczej -- bez przedłużonej modlitwy osobistej tak naprawdę nie można założyć
fundamentów głębszego, "systematycznie prowadzonego" życia duchowego. To stwierdzenie wypływa z
prostego faktu, że człowiek potrzebuje czasu, aby móc doświadczyć miłości. Jeżeli ludzie, którzy siebie
nawet głęboko kochają, nie mają dla siebie czasu, to ich miłość, choćby największa i najpiękniejsza
stopniowo będzie zamierać, stawać się coraz płytsza.

Istotą życia duchowego jest miłość. Doświadczenie miłości Boga wymaga czasu. Właśnie dlatego do życia
duchowego konieczna jest przedłużona modlitwa -- medytacja. A więc pierwszą szansą medytacji
chrześcijańskiej jest coraz głębsza jedność z Bogiem. Z owej jedności z Bogiem wynikają inne szanse:
wewnętrzna spójność człowieka oraz jedność z bliźnimi.

Wewnętrzna spójność człowieka

Medytacja chrześcijańska integruje człowieka wewnętrznie, czyni go coraz bardziej spójnym, ponieważ
podporządkowuje to, co psychiczne i zmysłowe wartościom duchowym. Medytacja wprowadza w
ludzkie życie harmonię i jedność wewnętrzną. "Ta szansa" medytacji chrześcijańskiej jest niezwykle
ważna w naszych czasach.

Zauważmy, iż podstawowym problemem współczesnego człowieka jest życie w ciągłym stresie, który
tworzy w wielu ludziach trwałe zachowania nerwicowe. Dzisiaj -- nie bez racji -- stwierdza się, iż wszyscy
jesteśmy znerwicowani. Bardzo łatwo i szybko dochodzimy do naszych granic psychicznych i
emocjonalnych. Na skutek "dotykania naszych granic" stajemy się nierzadko przemęczeni, łatwo
popadamy w zniechęcenie i stany depresji lub też stajemy się bardzo drażliwi i agresywni wobec naszych
bliźnich. Jesteśmy wówczas kuszeni, aby oskarżać "cały świat" za przeżywany "stan swojego
nieszczęścia".

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

Stan większego czy mniejszego znerwicowania zawsze wynika z rozbicia wewnętrznego, które polega
głównie na braku minimalnej choćby harmonii i jedności pomiędzy sferą emocjonalną i zmysłową a
światem ducha. W stanach nerwicy nasz świat emocjonalny i zmysłowy funkcjonuje w oddzieleniu od
świata duchowego, ponieważ brak jest jakiejkolwiek komunikacji pomiędzy nimi.

Na problem nerwicy człowieka trzeba patrzeć nie tylko pod kątem psychicznym i opisywać ją jedynie
językiem psychologii, ale także z punktu widzenia duchowego. V. E. Frankl określa nerwicę, jako przejaw
ucieczki od odpowiedzialności za własne życie. Tam gdzie brak jest doświadczenia duchowego,
głębszego doświadczenia sensu i celu życia, łatwo zrodzi się nerwica.

W tej sytuacji wewnętrznego rozbicia współczesnego człowieka niezwykłą szaną jest właśnie medytacja,
która może go wewnętrznie zjednoczyć, zintegrować. Owo jednoczenie i integrowanie dokonuje się
poprzez podporządkowanie wszystkiego, czym człowiek żyje, życiu duchowemu.

Podstawową treścią medytacji chrześcijańskiej jest "rozważanie" pierwszego przykazania, które staje się
fundamentalną zasadą integracji człowieka. "Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest
jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim
umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma
innego przykazania większego od tych" (Mk 12, 29-31).

Najważniejszym celem medytacji chrześcijańskiej jest coraz pełniejsze wcielenie w życie pierwszego
przykazania. "Kiedy (bowiem) Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu" (św.
Augustyn).

Człowiek, który powierza się Bogu i czyni Jego miłość najważniejszym kryterium wszystkich ludzkich
decyji, jeżeli nawet posiada pewne skłonności do znerwicowania (np. na skutek zranień wyniesionych z
okresu dzieciństwa i dojrzewania), to jednak skłonności te nie decydują o jego zasadniczych wyborach
życiowych. Umie bowiem powierzać Bogu swoje życie, także w stanach zagubienia emocjonalnego,
psychicznego i innego rodzaju ludzkich cierpieniach. Szansą medytacji chrześcijańskiej -- używając
pojęcia V. E. Frankla -- jest logoterapia, czyli leczenie przez doświadczanie sensu i celu życia, leczenie
przez doświadczanie miłości Boga.

Jedność z bliźnimi

Możemy nawiązać prawdziwą jedność z drugim człowiekiem tylko wtedy, kiedy doświadczamy jedności
w nas samych, kiedy jesteśmy pogodzeni z naszym własnym życiem. Jezus odwołując się do wielkiej
tradycji starotestamentalnej ukazuje miłość siebie samego, jako zasadnicze kryterium miłości bliźniego:
"Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego".

Medytacja chrześcijańska wprowadzając nas w doświadczenie miłości Boga, które staje się zasadniczym
źródłem miłości siebie samego, uczy nas także miłować bliźniego. Podstawą rozwiązywania wszystkich
konfliktów międzyludzkich jest otwarcie na Boga. Często nie możemy przezwyciężyć wielu problemów
wzajemnego współżycia w relacjach międzyludzkich: rodzinnych, małżeńskich, wspólnotowych,
narodowych, politycznych itd., właśnie dlatego, iż nie posiadamy wspólnej płaszczyzny porozumienia.
Odwołujemy się do zróżnicowanych wartości i dlatego mówimy do siebie "różnymi językami".

Aby móc rozwiązać najtrudniejsze problemy wzajemnego współżycia, konieczna jest taka płaszczyzna
porozumienia, która przekracza "ludzki" jedynie wymiar konfliktu. Odwołując się do "wspólnej
płaszczyzny" spotkania, tworzymy także wspólny język porozumienia. Najgłębszą, ostateczną płaszczyzną
jedności międzyludzkiej może być tylko Bóg, ostateczne Zródło ludzkiego życia. Każdy rodzaj życia
społecznego domaga się wiary w Boga. Kiedy człowiek buduje życie społeczne bez Boga, wznosi miasto

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

"poza Bogiem, to będzie ono nie tylko miastem areligijnym, ale także miastem nieludzkim" (Jean
Daniélou).

ZAGROŻENIA MEDYTACJI

Czy można mówić o zagrożeniach wynikających z medytacji chrześcijańskiej? To pytanie możemy
postawić w kontekście innego pytania: czy można mówić o zagrożeniach wynikających z ludzkiej miłości?
Tak, można mówić. Ludzka miłość jest "niebezpieczna" wówczas, kiedy zostaje zniekształcona, kiedy jest
źle rozumiana. Np. kiedy jest pojmowana jako posiadanie, czy wręcz zniewalanie drugiego, kiedy służy
niemal wyłącznie zaspokajaniu swoich osobistych potrzeb, kiedy odbiera wolność osobie kochanej. Taka
"miłość" jest zagrożeniem dla obu stron, zarówno dla osoby, która pragnie kochać, jak również dla
"obiektu miłości". Jak niebezpieczna jest taka miłość, wystarczy uważna obserwacja wielu "toksycznych
związków" międzyludzkich. Np. zazdrość wynikająca z miłości posesywnej, może bardzo krzywdzić i
ranić. Kiedy matka "kocha" swoje dziecko miłością zaborczą, wówczas -- choć w swoim subiektywnym
przekonaniu "daje mu wszystko w nadmiarze" (uczucia, rzeczy materialne), to jednak zabiera mu
najcenniejszą wartość dla człowieka: osobistą wolność; usiłuje bowiem podporządkować go sobie
całkowicie kontrolując niemal wszystkie jego kroki. Ponieważ zabiera mu wolność, nie nauczy go
samodzielnego i odpowiedzialnego życia.

Odwołując się do tej analogii możemy powiedzieć, że medytacja chrześcijańska może być także dużym
zagrożeniem wówczas, kiedy zostaje zniekształcona. Im bardziej ulega ona zniekształceniu, tym może
ona stanowić większe zagrożenie. Jeżeli pewien sposób praktykowania medytacji czyni jakieś szkody w
życiu duchowym lub emocjonalnym, to jest to znak, iż w tak praktykowanej medytacji brakuje jakichś
istotnych elementów medytacji autentycznie chrześcijańskiej; im większe czyni szkody, tym bardziej
odbiega od ideału medytacji w rozumieniu chrześcijańskim.

Kiedy w medytacji istnieją zasadnicze elementy modlitwy chrześcijańskiej (Słowo Boże, osobowe
spotkanie z Bogiem, osobista historia życia), wówczas medytacja nie tylko nie jest żadnym zagrożeniem,
ale stanowi istotną pomoc w dochodzeniu nie tylko do pełniejszego życia duchowego, ale także do
równowagi emocjonalnej i psychicznej.

Medytacje inspirowane religią i kulturą Dalekiego Wschodu

W wielu środowiskach istnieje dziś moda uprawiania medytacji inspirowanej religią i kulturą Dalekiego
Wschodu. W Polsce zwłaszcza w większych miastach istnieją stosunkowo liczne ośrodki, które proponują
ten typ medytacji. Wprowadzenie w tak rozumianą medytację proponują zarówno "rodzimi" mistrzowie,
jak też "wschodni" guru, którzy przyjeżdżają nie tylko z Dalekiego Wschodu, ile także ze Stanów
Zjednoczonych i Europy Zachodniej, gdzie istnieją prężne ośrodki "wschonich religii".

Praktyka medytacji wschodniej staje się niebezpieczna szczególnie dla człowieka zagubionego
psychicznie, który nie jest w stanie kontrolować procesów emocjonalnych i psychicznych, które
uruchamia w nim medytacyjne doświadczenie. W takiej sytuacji przedłużona medytacja, zwłaszcza
wówczas, kiedy brak jest należytej pomocy duchowej i terapeutycznej, może po prostu rozbić człowieka
nie tylko duchowo, ale także i psychiczne. Może bowiem uruchomić pewne "pogotowie" nerwicowe lub
psychotyczne, które istnieje u wielu osób głęboko zranionych przez życie. Zauważmy jeszcze i ten fakt, iż
dla człowieka wychowanego w tradycji chrześcijańskiej, doświadczenie medytacji wschodniej jest obce
nie tylko z punktu widzenia religijnego, ale także i kulturowego.

W jaki sposób winniśmy ustosunkować się do tego zjawiska? Po pierwsze nie powinniśmy jedynie
ograniczać się do apologetyki. I chociaż pewne elementy apologii są konieczne, szczególnie po to, aby
demaskować nadużycia niektórych "mistrzów" i "guru", to jednak trzeba nam również postawić sobie

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

otwarte i szczere pytania: dlaczego ludzie, którzy zostali wychowani w chrześcijaństwie, posiadali
chrześcijańskich rodziców, uczęszczali na katechezę, uciekają teraz (bo jest to forma ucieczki) od własnej
tradycji duchowej?

Bylibyśmy jednak niesprawiedliwi, gdybyśmy sądzili, że jest to wyłącznie ich osobista wina. Jako
wspólnota Kościoła powinniśmy zrobić sobie rachunek sumienia: na ile nasze lokalne wspólnoty
(parafialne, zakonne, oazowe, charyzmatyczne itd) ofiarują systematyczną szkołą medytacji
chrześcijańskiej pod okiem doświadczonych chrześcijańskich mistrzów duchowych. Nierzadko ludzie
szukają głębszego życia wewnętrznego poza Kościołem, ponieważ są przekonani, iż w Kościele nie
znajdują takiej możliwości.

U wielu osób istnieje też pewien uraz do Kościoła, czy może raczej do pewnych ludzi Kościoła, od których
nie zawsze otrzymali najlepsze świadectwo życia i wiary. Wspólnota Kościoła winna nieustannie
ukazywać niezwykła bogactwo duchowe całej tradycji chrześcijańskiej, z którego możemy czerpać bez
granic. Muszą jednak istnieć osoby, które same najpierw żyją tą wielką tradycją i są w stanie dzielić się z
innymi swoim bogatym doświadczniem duchowym.

Brak osobowego spotkania z Bogiem

Jest to podstawowe zagrożenie dla medytacji. Kiedy medytujący odetnie się od osobowego spotkania z
Bogiem, wówczas koncentruje się wyłącznie na swoim "własnym wnętrzu". Jeżeli systematycznie w
dłuższym okresie czasu usiłuje penetrować "głębiny swojego serca", wówczas na samym jego dnie może
odnaleźć tylko pustkę i nicość. I to właśnie doświadczenie własnej pustki i nicości doprowadza niekiedy
medytującego do rozpaczy. Rozpacz zaś rozbija psychiczne.

Medytacja chrześcijańska jest również wchodzeniem w głębię swojego serca, ale tylko po to, aby na jego
dnie odkryć odbity przez akta stworzenia osobowy obraz Boga. Możemy powiedzieć, iż medytacja, która
ostatecznie nie prowadzi do spotkania z Bogiem osobowym, nie jest może być nazwana chrześcijańska.

Medytacja chrześcijańska posiada oczywiście swoje stopnie rozwoju, stopnie medytacyjnego
"wtajemniczenia". Pierwsze kroki w medytacji chrześcijańskiej skupiają się nieraz na nawiązaniu
"osobowego dialogu" najpierw z własnym życiem, ze światem przyrody, z drugim człowiekiem. Ten
pełniejszy i bardziej przejrzysty dialog ze sobą, z bliźnim i ze światem służy jednak nawiązaniu
pełniejszego dialogu z Osobą Boga. Ostatecznym celem medytacji chrześcijańskiej winna być zawsze
intymna więź z Bogiem.

Chrześcijaństwo poprzez medytację ofiaruje nam coś niezwykłego: nawiązanie intymnej więzi z Bogiem,
który stał się Człowiekiem. Tajemnica Wcielenia jest w centrum medytacji chrześcijańskiej. Ona jest jej
"największą szansą". Dzięki Tajemnicy Wcielenia chrześcijanin "posiada Boga" w zasięgu swojej ręki.
Może Go "dotknąć", może Go słyszeć, może Go widzieć, może z Nim się zjednoczyć spożywając Jego
Ciało, Jego Krew. I właśnie dlatego medytacja chrześcijańska jest najprostszą, "najłatwiejszą" drogą do
nawiązania intymnej więzi z Bogiem.

Odrzucenie siebie i swojej historii życia

Drugie zagrożenie dla medytacji wynika z próby szukania zjednoczenia z Bogiem przy jednoczesnym
odrzuceniu siebie samego i własnej historii życia. Człowiek medytujący usiłuje wówczas zbudować silną
więź z Bogiem, ale poza sobą: poza swoim "aktualnym życiem" oraz poza historią swojego życia.
Medytujący wchodzi wówczas w pewien rodzaj iluzji, który polega na pomieszaniu przeżyć czysto
psychicznych z doświadczeniem duchowym. Takie "doświadczenia duchowe" bywają zwykle uwikłane w

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

cały zespół ludzkich potrzeb i mechanizmów obronnych, które czynią człowieka coraz bardziej
zamkniętym i zalęknionym.

Odrzucenie siebie i swojej historii życia w medytacji wynika najczęściej z lęku przed własną słabością,
której nie chce się uznać i przyjąć. Ów lęk przed własną słabością rodzi obronne nastawienie zarówno do
swojego życia, jak też do świata zewnętrznego. To właśnie lękowe i obronne nastawienie staje się
źródłem "powszechnej" manipulacji; najpierw manipulacji sobą, a następnie manipulacji Drugim:
Bogiem i człowiekiem. Człowiek wchodzi wówczas w swoiste "getto" już nie tylkko duchowe, ale także
psychiczne. Na takie niebezpieczeństwo narażeni są zwłaszcza ludzie, którzy wchodzą w życie
wewnętrzne z głębokimi zranieniami emocjonalnymi i moralnymi. Kiedy cała przeszłość osobista bardzo
"boli człowieka", wówczas kuszony on jest, aby ją przekreślić, by móc "zacząć wszystko od nowa".

Autentyczne życie duchowe nie tylko nie przekreśla przeszłości, ale -- wręcz przeciwnie -- dąży do
odzyskania przeszłości poprzez "uzdrowienie wszystkich ludzkich zranień". Chrześcijaństwo buduje nowe
życie poprzez zintegrowanie całości życia ludzkiego: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nie można
rozumieć działania Bożego w teraźniejszości, jeżeli nie dostrzeże się go także w przeszłości. Rozumienie
swojej przeszłości staje się kluczem do teraźniejszości i przyszłości.

Medytacja chrześcijańska jest w jakimś sensie spotkaniem dwóch historii: wielkiej Historii Zbawienia z
osobistą historią naszego życia. Moja osobista historia zostaje włączona, zintegrowania z Historią
Zbawienia. Historia Zbawienia ukazana na łamach Biblii jest jednak nie tylko "historią świętości"
człowieka, ale także historią jego zagubienia i grzechu.

Pierwszym etapem medytacji chrześcijańskiej jest nawrócenie wewnętrzne, które rozpoczyna się od
rozważań o grzechu i miłosierdzia Bożego. Poprzez przedłużoną modlitwę chrześcijanin wprowadza Boga
w swoją pogubioną, poranioną i grzeszną przeszłość, aby móc ją w pełni powierzyć i oddać Bogu.
Chrześcijanin nie szuka najpierw uzdrowienia przeszłości, ale zaufania Bogu. Z zaufania zaś rodzi się
dopiero uzdrowienie.

Po pierwszym etapie oczyszczenia, uzdrowienia swojej historii medytujący zostaje zaproszony do
skupienia swojej "wewnętrznej uwagi" na Historii Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus w swojej Osobie
ucieleśnia i realizuje całą Historię Zbawienia. To właśnie dzięki Niemu moja osobista historia zostaje nie
tylko uzdrowiona i oczyszczana, ale nabiera nowego znaczenia. Staje się też miejscem nowego życia. To
właśnie Historia Jezusa czyni "wszystko nowym". W ten sposób medytacja chrześcijańska stopniowo
przechodzi w kontemplację ewangeliczną Osoby Jezusa Chrystusa: jego Wcielenia, życia ukrytego, życia
publicznego, Jego nauki, a zwłaszcza Jego śmierci i zmartwychwstania.

Dzięki Osobie Jezusa Chrystusa, "przez Niego, w Nim i z Nim" w medytacji chrześcijanin nawiązujemy
intymną więź z całą Trójcą Świętą. To właśnie dzięki medytacji rodzi się w nas coraz pełniejsze życie,
które polega na wprowadzeniu nas "w sferę życia trynitarnego i stawaniu się przez to synem Ojca,
bratem Chrystusa, świątynią Ducha tak, że możemy w sposób osobowy wejść w związek z Ojcem, Synem
i Duchem Świętym" (Jean Daniélou).



WARUNKI MEDYTACJI

Milczenie zewnętrzne -- wyciszenie wewnętrzne

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

Wyciszenie wewnętrzne oraz milczenie zewnętrzne jest koniecznym warunkiem modlitwy i życia
duchowego w ogóle. Dlaczego? Dlatego, iż modlitwa jest rozmową: rozmową, w której najpierw
jesteśmy zaproszeni do słuchania, co Bóg do nas mówi.

Modlitwa nie jest przede wszystkim mówieniem człowieka. Modlitwa jest najpierw słuchaniem Boga.
Bóg mówi w ciszy. Pismo św. stwierdza, iż "na ulicy Jego głosu nie usłyszysz". I właśnie dlatego, że Bóg
mówi w ciszy, konieczne jest wyciszenie wewnętrzne i milczenie zewnętrzne.

Dlaczego Bóg mówi w ciszy? Dlatego, że Bóg nie gwałci ludzkiej wolności. Krzyk jest wyrazem przemocy,
im głośniejszy i częstszy krzyk, tym większa przemoc.

W naszych relacjach międzyludzkich jest nieraz wiele przemocy związanej z wywieraniem na siebie
nawzajem presji poprzez krzyk. Jest wiele przemocy posługującej się głośnym, hałaśliwym i chaotycznym
przemawianiem do bliźnich. Bóg natomiast nie posługuje się krzykiem.

Zwróćmy uwagę, że współczesna cywilizacja charakteryzuje się bardzo mocnym oddziaływaniem na
człowieka silnymi bodźcami zewnętrznymi.

Bodźce te widoczne są choćby w środkach przekazu. Są one nie tylko mocne, ale niekiedy są one wprost
brutalne. Chodzi w nich już nie tylko o krzyk, ale także o przemoc fizyczną, o zadawanie cierpienia,
zadawanie śmierci.

Dlaczego środki przekazu odwołują się dziś do tego, co gwałtowne, brutalne, wprost perwersyjne?
Dlatego, że człowiek stał się niewrażliwy na subtelne bodźce.

Spokojnym opowiadaniem o ludzkim życiu, o ludzkiej miłości nie można już nikogo zachwycić. Wydaje
się to już za słabe. Na tym nie można już zrobić pieniędzy. Stąd odwołanie się środków przekazu do tego
co "mocne", brutalne.

Kiedy człowiek przez dłuższy czas podlega takim mocnym, brutalnym środkom przekazu, wówczas traci
wrażliwość. Człowiek nie jest już w stanie wtedy usłyszeć ani siebie samego, ani też drugiego. Po prostu
nie jest w stanie słuchać.

Chorobą naszych czasów, chorobą relacji międzyludzkich jest niezdolność do słuchania. Nie umiemy
siebie nawzajem słuchać. Dlaczego? Dlatego, że nosimy w sobie jakiś wielki niepokój, jakąś wielką
niewrażliwość.

I w tej sytuacji wejście w wyciszenie wewnętrzne, milczenie zewnętrzne może okazać się czymś bardzo
trudnym, może okazać się bolesne. Jeżeli człowiek jest przyzwyczajony do ciągłego krzyku i hałasu,
wówczas jest to utrwalony styl życia.

I chociaż styl ten męczy człowieka, to jednak nie umie się od niego oderwać. Jest to wówczas pewna
forma narkotyku. W ciszy ujawnia się to, kim jesteśmy. Ujawnia się cały dławiony do tej pory niepokój
wewnętrzny, zagubienie, wielkie poczucie winy, agresja wobec innych, kompleksy, chora ambicja,
zazdrość. A więc ujawnia się wszystko to, co człowiekowi udaje się zdusić, zdławić poprzez krzyk, hałas,
poprzez gwałtowne, silne przeżycia.

Nie umiemy wypoczywać, nie umiemy reflektować nad sobą, nie umiemy spokojnie spotykać się z
innymi, z Bogiem. Uciekamy w oglądanie mocnych programów, filmów. Tak szybko męczy nas rozmowa
z Bogiem, z ludźmi, męczy nas głębsza refleksja nad swoim życiem. Dla wielu z nas zapracowanie jest
bardzo dobrym alibi, żeby nie wejść w siebie, żeby nie dowiedzieć się, co właściwie nam jest, na co

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

właściwie jesteśmy chorzy. Wejść w ciszę, to zrezygnować z owego alibi. Wejść w ciszę to przestać się
oszukiwać. I właśnie dlatego cisza może być trudna, może być bolesna.

Szansą ciszy jest prawda, prawda o ludzkim życiu, prawda o źródłach mojego nieszczęścia, prawda o
źródłach mojego zagubienia i jednocześnie prawda o tym, gdzie szukać wyjścia i co jest wyjściem w
moim życiu? Bóg mówi w ciszy. Bóg mówi na pustyni. Pan Bóg mówi, że przyciągnie swoją oblubienicę
na pustynię i będzie mówił do jej serca.

Miejsce materialne

Do medytacji jest rzeczą konieczną znalezienie odpowiedniego miejsca materialnego; miejsca pełnego
ciszy, w którym wielość bodźców zewnętrznych nie byłaby przeszkodą w skupieniu i koncentracji.

Z pewnością można modlić się w ulicznym gwarze. Czy nawet robić "medytację ulicznego gwaru". Takie
doświadczenie może być jednak jednostkowym i wyjątkowym.

Idź tam, gdzie mógłbyś być sam -- podpowiada nam Klemens Tilmann -- gdzie by ci nie przeszkadzano, w
miejsce które promieniowałoby pokojem ze wszystkiego, co cię otacza. Być może będzie to twoje
mieszkanie, kościół. Kiedy znalazłeś miejsce, które promieniuje pokojem, zatrzymaj się w nim.

Odpowiednie miejsce medytacji odnajdujemy z jednej strony poprzez przeczucie wewnętrzne, z drugiej
strony zaś dzięki doświadczeniu. Niekiedy trzeba spróbować modlić się w różnych miejscach, aby
poprzez porównanie i praktykę móc wybrać to, które najłatwiej wprowadza nas w atmosferę wyciszenia
wewnętrznego, skupienia i pokoju. Swojego materialnego miejsca dla przedłużonej modlitwy trzeba
nam nieraz szukać z cierpliwością przez dłuższy okres czasu.

Potrzeba mistrza modlitwy

Do uprawiania dłuższej systematycznej modlitwy konieczne jest kierownictwo duchowe. W człowieku
prowadzącym życie duchowe dają się słyszeć różne głosy: nie tylko głos Boga, natchnienia Ducha
Świętego, ale także "natchnienia" (w cudzysłowie) własnych ludzkich namiętności, natchnienia złego
ducha, który pracuje w ludzkich namiętnościach. Ponieważ w człowieku uprawiającym medytacje
pracuje z większym wysiłkiem duchowym, dlatego też większa będzie intensywność tych głosów.

Ta właśnie większa intensywność głosów domaga się rozeznania. Jest rzeczą ważną byśmy mieli
świadomość, że nasze wypowiadanie się w kierownictwie duchowym służy przede wszystkim nam
samym. Kierownik duchowy posiada rolę służebną.

On winien jedynie pomagać w rozwijaniu się relacji pomiędzy odprawiającym Ćwiczenia a Bogiem.
Kierownik duchowy nie może być zasadniczym punktem odniesienia dla penitenta. Zasadniczym
punktem odniesienia jest sam Bóg. Aby dokonać rozeznania jakiegoś przeżycia najpierw trzeba je
wypowiedzieć.

Kiedy zaczynamy wypowiadać, opisywać nasze wewnętrzne przeżycie, sami zaczynamy je lepiej
rozumieć. Przeżycie wypowiedziane przed drugim "przybiera" jakby inny kształt.Już samo
wypowiedzenie naszych doświadczeń wewnętrznych sprawia, że te doświadczenia krystalizują się,
określają. O czym rozmawiać na spotkaniu z kierownikiem duchowym? Po prostu o tym, co się przeżywa.
O rodzących się uczuciach, myślach, natchnieniach.

Uwolnienie się od zbytnich trosk codzienności

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

Owocność medytacji zależy nie tylko od milczenia zewnętrznego, od rozmów z kierownikiem, od
dobrego miejsca materialnego, ale przede wszystkim od postawy serca ludzkiego.

Uwolnij się -- doradza Klemens Tilmann -- zostaw wszelkie troski, obowiązki, wysiłek, pośpiech oraz
aktywność. I jeszcze bardziej uwolnij się od niepokoju, dyskusji wewnętrznych, myśli, projektów,
wszystkich planów działania.

Im bardziej uwolnisz się od tego wszystkiego, tym bardziej uwolnisz się od siebie samego i zanurzysz się
w medytację.

Uwolnienie się od trosk potrzebne jest w tym celu, aby człowiek mógł z tym większą dyspozycyjnością i
hojnością złożyć Bogu w ofierze całą swą wolę i wolność. Mówiąc innym językiem, pokój wewnętrzny
oraz uwolnienie się od tego, co zajmuje naszą świadomość, konieczne jest, aby móc słuchać Słowa
Bożego. Rozpoczynając modlitwę od siebie i swoich problemów ryzykujemy, iż znajdzie właśnie "swoje"
rozwiązania.

Nasze problemy, którym pragniemy stawić czoła, w świetle Słowa Bożego zwykle wyglądają już inaczej.
Nierzadko też rozwiązanie, w świetle Słowa, staje się oczywiste i proste. Innym razem "problem" znika.
Nie jesteśmy w stanie odkryć istoty naszych problemów bez oświetlenia ich Słowem Bożym. Dzięki
Słowu Bożemu odkrywamy także, iż nasze problemy nie są już tylko nasze, ale także problemami Pana
Boga. Rozwiązujemy je bowiem z Nim i dzięki Niemu. Przystąpienie do rekolekcji z postawą zamknięcia,
duchowego skąpstwa, z brakiem głębokiego zaangażowania się i ofiarności może uniemożliwić
osiągnięcie pożądanego owocu.

METODA MEDYTACJI


Przygotowanie do medytacji

Modlitwa, jeżeli chce być pogłębiona, winna być przygotowana. Jak może wyglądać nasze bezpośrednie
przygotowanie do modlitwy? Podamy sobie tutaj pewną konkretną metodę, metodę dość skuteczną i
dla wielu bardzo pomocną. Jest ona pomocna zwłaszcza w pierwszym etapie uczenia się modlitwy
medytacyjnej.

Bierzemy jakiś konkretny tekst, najlepiej jakiś tekst biblijny. Tekst ten powinien być raczej krótki. W
czasie tych rekolekcji do każdej medytacji będziemy proponować konkretny tekst biblijny. Proponowany
tekst czytamy kilka razy różnymi metodami.

Pierwsza metoda. Wybrany tekst czytamy w sposób ciągły zdanie po zdaniu. Warto w ten sposób
przeczytać tekst dwa, trzy razy. Chodzi o to, aby dobrze poznać tekst, poznać jego treść.

Druga metoda czytania. Za drugim razem czytamy tekst wolniej, zatrzymując się krótko po każdym
zdaniu. W drugim sposobie czytania nie chodzi tylko o to, aby poznać treść. Chodzi także o smakowanie
treści. Św. Ignacy mówi, że nie obfitość wiedzy nasyca duszę, ale smakowanie wewnętrzne.

Wreszcie trzecie matoda czytania. W tej medodzie zatrzymujemy się w dowolnym miejscu dowolną ilość
czasu. Trwamy w wybranym zdaniu, słowie, myśli tyle czasu, ile potrzebujemy. Próbujemy uchwycić to,
co nas najbardziej uderza, co przyciąga naszłą uwagę. Przyciąga naszą uwagę w podwójnym sensie: w
sensie pozytywnym i w sensie negatywnym. Z jednej strony zatrzymuję się na tym, co mi się podoba,
budzi moją radość, nadzieję, ale z drugiej strony zatrzymuję się także w tych miejscach, które budzą mój
opór, sprzeciw, niechęć. Pewne zdania mogą nas drażnić, budzić naszą irytację, naszą złość, mogą

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

wywoływać w nas zniechęcenie, znudzenie. Ta negatywna reakcja jest bardzo ważna. Podczas
przygotowania możemy sobie pewne zdania wypisać, podkreślić, zatrzymać się na nich.

"Czego chcę i pragnę?"

Na czym polega sama medytacja. Medytacja jest prostą modlitwą, w której obecne są wszystkie
najważniejsze elementy modlitwy chrześcijańskiej. Na początku medytacji św. Ignacy proponuje ważny
akt strzelisty: prosić o to, czego chcę i pragnę. Jest to prośba o owoc rozmyślania.

Istotą życia duchowego -- od naszej ludzkiej strony -- są głębokie ludzkie pragnienia, głębokie ludzkie
dążenia. Jeżeli nie ma głębokich pragnień, nie ma życia duchowego. Przed każdą modlitwą winniśmy się
pytać, o cel modlitwy. Czego my szukamy poprzez tę modlitwą. Nasza modlitwa bywa płytka, ponieważ
nie jest ona najpierw kierowana głębokimi pragnieniami, ale np. poczuciem obowiązku, lękiem.

Faryzeusz poszedł do świątyni i chciał się "pochwalić" przed Bogiem swoimi dobrymi czynami. Pochwalił
się i wyszedł ze świątyni nie usprawiedliwiony. Nic od Boga nie chciał, nic też nie otrzymał. "Czego chcę,
czego pragnę?" Jest to jedno z podstawowych pytań w czasie modlitwy: o co mi naprawdę chodzi,
dlaczego rozpoczynam to szczególnie doświadczenie. Chciejmy sobie uświadomić, że tyle otrzymujemy
tyle, ile chcemy otrzymać. Bóg nam daje tyle, o ile prosimy. Jeżeli będziemy prosić o wiele, Bóg udzieli
nam wiele. Jeżeli będziemy mieli pragnienie stania się świętymi, Bóg uczyni nas świętymi. Ale dokona
tego w zupełnie inny sposób, niż sobie to wyobrażamy.

Na modlitwie nie trzeba być najpierw pięknym, ale prawdziwym. Jesteśmy piękni przed Bogiem wtedy,
kiedy jesteśmy prawdziwi. Na modlitwie nie trzeba udawać pragnień, ale przedstawiać te pragnienia,
które mamy i prosić o ich pogłębienie.

Jeżeli nie mamy wielkich pragnień, to trzeba tę sytuację przedstawić Panu Bogu i prosić o pragnienie
pragnienia.

Pragnienia są nie tylko owocem naszego wysiłku. Pragnienia są także owocem łaski. Bóg daje wielkie
pragnienia. Ale pragnienia otrzymane od Boga można marnować. Dzięki prośbie o owoc rozmślania
możemy rozwijać i pielęgnować nasze duchowe pragnienia.

Istota medytacji

Przejdźmy teraz do samej medytacji. Na medytację składają się trzy podstawowe elementy.

Po pierwsze otwarcie na Słowo Boże, słuchanie Słowa Bożego.

Po drugie wejście z pomocą Słowa Bożego w całą historię naszego życia.

Trzecim elementem medytacji jest pokorne zanoszenie do Boga tych reakcji serca, które rodzą się w nas
na skutek spotkania Słowa Bożego z naszym życiem.

Medytację rozpoczynamy od słuchania, od otwierania się na Boga i Jego Słowo. Na początku konieczna
jest postawa pewnej "pasywnej aktywności". To paradoksalne stwierdzenie odsłania nam rolę człowieka
i rolę Boga na modlitwie.

Modlitwę rozpoczynamy od wyciszenia ludzkiej inicjatywy i aktywności. Ta "pasywność" człowieka nie
jest bezczynnością, ale jest aktywnym otwieraniem się na działanie Boga.

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

Zbyt wielka aktywność w medytacji sprawia, iż możemy ulegać niebezpieczeństwu odczytywania Słowa
Bożego poprzez własne oczekiwania, lęki i potrzeby.

Często są to oczekiwania, lęki i potrzeby jeszcze nieświadome. W medytacji chodzi najpierw nie tyle o
samo działanie człowieka, ale raczej o poddanie się Bożemu działaniu w nas.

Pytania, które człowiek medytujący stawia sobie, nie powinny być spekulatywne.

Prosta, dłuższa koncentracja na Słowie Bożym, poprzedzona wewnętrznym wyciszeniem jeszcze przed
modlitwą, sprawia, iż nasza uwaga spontanicznie zwróci się ku pewnym konkretnym treściom, zawartym
w jednym słowie, zdaniu czy myśli.

Rodzą się wówczas pewne uczucia wobec tych treści; uczucia, które nie są zależne od naszej woli.
Niektóre treści mogą przyciągać, inne mogą budzić wewnętrzny opór.

W medytacji trzeba zatrzymywać się zarówno na tym, co budzi nasz entuzjazm, nadzieję, pokój
wewnętrzny, jak i na tym, co budzi nasz wewnętrzny sprzeciw, opór, uczucia znużenia, nudy i inne
uczucia negatywne.

Rodzenie się uczuć negatywnych w medytacji jest dobrym objawem. Jest to bowiem znak, iż Słowo Boże
dotyka w nas miejsc najbardziej zranionych, nieuporządkowanych, których może sobie w życiu jeszcze
nie uświadomiliśmy.

* * *

Drugim istotnym elementem medytacji, to spotkanie Słowa Bożego z naszym życiem. Świadome
przyjęcie reakcji emocjonalnej, która budzi się w nas pod wpływem słuchania Słowa Bożego, prowadzi
nas do prawdy o naszym życiu.

Słowo Boże nie tylko potwierdza nasze dobre pragnienia, decyzje i czyny, które są zgodne z wolą Bożą,
ale także osądza nas; ukazuje zasadnicze rozdarcie istniejące pomiędzy tym, czym człowiek winien być
zgodnie z Bożym Planem, a tym kim jest w rzeczywistości z powodu grzechu.

Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do
rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca -- czytamy w liście do
Hebrajczyków.

W medytacji człowiek winien z jednej strony spontanicznie przyjmować prawdę Słowa Bożego i uczucia,
które ono w nim budzi, ale z drugiej strony wykazywać się aktywnością w osądzaniu swojego życia.

Słowo Boże -- o ile medytujący otwiera się na Jego prawdę -- ujawni wszystkie zamysły jego serca oraz
ich wpływ na świadome i nieświadome reakcje, sposób myślenia i wartościowania, na wybory i czyny z
nimi związane.

Dialog z Bogiem na medytacji

Zasadnicza treść dialogu wyłania się ze spotkania Słowa Bożego z naszym życiem. Dialog ten nie musi
zawsze być cichym i uległym błaganiem, podniosłym wielbieniem, radosnym dziękczynieniem.

Może on być także bolesnym krzykiem.

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

Człowiek medytujący naśladując Jezusa w Ogrójcu może wypowiadać z odwagą cały swój ból
wewnętrzny, krzyk, cierpienie. Do przyjaciela mówi się zawsze prawdę, nawet jeżeli jest ona bardzo
trudna i bolesna.

Na medytacji trzeba nam wypowiadać wszystkie odczucia i myśli: zarówno te negatywne jak i
pozytywne. Nie trzeba uciekać od uczuć przykrych. Trzeba w nie wejść.

Czasami, kiedy jestem zapraszany na rekolekcje do jakiejś wspólnoty kościelnej, zwykle proponuję
program, w którym jest dużo czasu na modlitwę osobistą. Niektórzy mówią: ależ, proszę ojca, oni się
będą nudzić! Wówczas zwykle odpowiadam: niech się nudzą i niech się pytają, dlaczego się nudzą. Nuda
to jest bardzo ciekawe uczucie i bardzo dużo mówiące o człowieku i jego życiu wewnętrzny.

Ale to samo dotyczy uczuć złości, zazdrości, poczucia niższości, poczucia wstydu przed sobą, przed
Bogiem. To są bardzo ważne uczucia. Trzeba mówić do Boga o wszystkich naszych uczuciach.
Przedstawić Bogu to, co jest w nas.

Jeżeli się nudzisz, mów Panu Bogu, że się nudzisz. Jeżeli jest w tobie dużo złości, zniechęcenia, napięcia,
agresji, mów Bogu o tym, co jest. Mówienie do Boga o naszym sercu, przemienia je.

Jeżeli buntujemy się wewnętrznie, mówmy Panu Bogu o buncie. Wypowiadanie się przed Bogiem jest
najważniejsze na modlitwie. Ono leczy nasze serca.

Czym jest nasz bunt, złość, nuda, gniew, agresja? Jest forma nienawiści, która nagromadziła się, nieraz
przez całe dziesiątki lat. Nienawiść, która daje znać o sobie. Modlitwa jest miejscem wyrzucania tej
nienawiści z serca. Jest miejscem oddawaniem jej Bogu.

Na zakończenie modlitwy św. Ignacy zachęca, żeby robić potrójne kolokwium. Najpierw rozmawiać z
Matką Najświętszą o tych wszystkich uczuciach, które się w nas rodziły. Opowiedzić Jej o nich, oddać Jej
to wszystko, czego doświadczamy. Następnie przez Maryję ofiarować to wszystko Jezusowi. A na
zakończenie przez Jezusa oddać to Ojcu. Św. Ignacy zachęca, aby medytacja razem z przygotowaniem
trwała około godziny czasu.

Ks. Józef Augustyn SJ

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Medytacja chrzescijanska szanse i zagrozenia, Chrzescijanska Medytacja
konferencje bolewski medytacja chrzescijanska jako modlitwa
Psychologia rozwojowa - Brzezińska - wykład 8 - Szanse i zagrożenia, Psychologia rozwoju człowieka
LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O NIEKTÓRYCH ASPEKTACH MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJx
inne, 7 Brzezińska, Anna Brzezińska „Dorosłość - szanse i zagrożenia dla rozwoju”
Balthasar Hans Urs von Medytacja chrześcijańska
LIST DO BISKUPOW KOSCIOLA KATOLICKIEGO O NIEKTORYCH ASPEKTACH MEDYTACJI CHRZESCIJANSKIEJ
medytacja chrześcijańska i duchowość pustynna
elastyczne formy pracy szanse i zagrozenia
medytacja chrześcijańska duszą apostolstwa
Kontemplacja męczeńskiej drogi św.Maksymiliana, medytacja chrześcijańska
czy sama medytacja wystarczy, DUCHOWE WZMOCNIENIE, MEDYTACJA CHRZEŚCIJAŃSKA, o medytacji
Szanse i zagrozenia, notatki, WSTiH
KONTEMPLACJA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA, medytacja chrześcijańska
Wczesne dziecinstwo szanse i zagrozenia, Studia
Medytacja chrześcijańska
Szanse i zagrożenia szkolnictwa polskiego

więcej podobnych podstron