Dutroux Marc
"Wzorowa" policja
Belgia, miasteczko Charleroi. Spokojna jak dotąd miejscowość musiała zmierzyć się z
zainteresowaniem całej Europy - zaraz po tym jak zidentyfikowano skazanego już pedofila,
mordercę i przypuszczalnie szefa międzynarodowej szajki zajmującej się dziecięcą pornografią i
sutenerstwem. Terroryzował miasto od połowy lat osiemdziesiątych aż do późnych
dziewięćdziesiątych. Sprawa Dutroux przyciągnęła uwagę całego świata nie tylko z powodu
powszechnego obrzydzenia jakie budziły relacje z jego przestępstw, ale stała się głośna za
sprawą żałosnej wręcz postawy władz, rządu i policji belgijskiej, których to niemoc umożliwiła
niepotrzebne zwiększenie liczy ofiar. Sprawa ta była tak przerażająca, że wśród społeczeństwa
wywołała jedną z największych demonstracji pokojowych od czasu 2. Wojny Światowej, a w
rządzie doprowadziła do licznych dymisji.
Ojciec trójki dzieci, starający się o drugie małżeństwo Dutroux miał
problemy z finansowym zabezpieczeniem swojej rodziny. Pomimo, że był
bezrobotnym elektrykiem na utrzymaniu państwa radził sobie jakoś
sprzedając kradzione samochody w Polsce i na Słowacji. Posiadał siedem
domów w Belgii, z których większość stała pusta. W kilku z nich trzymał
porwane przez siebie dziewczyny, które potem sprzedawał np.
producentom filmów pornograficznych. Zajmował się też ich sprzedażą
do domów publicznych w całej Europie.
Dutroux był skazany w roku 1989 za gwałt i wykorzystanie pięciu
młodych dziewczyn. Podczas gdy odsiadywał wyrok, minister
sprawiedliwości Wathelet pozwolił na zwolnienie wielu przestępców
seksualnych. Mimo że Dutroux został skazany na 13 lat pozbawienia
wolności to opuścił więzienie po trzech - wyszedł na wolność w 1992 roku za dobre
sprawowanie. Musiało minąć kolejne cztery lata zanim belgijski rząd ostatecznie wprowadził
bardziej restrykcyjne prawo, które utrudniało zwalnianie z więzień przestępców seksualnych.
Krótko po zwolnieniu Dutroux w okolicach jego domów zaczęły znikać młode dziewczyny.
Policja miała aż dwie okazje do przeszukania jego domu w Charleroi. Mimo to przeszukanie nie
było zbyt staranne. Dwie nastolatki ukryte w tajemnym lochu w piwnicy nadal musiały żyć
nadzieją, że ktoś kiedyś je znajdzie. CNN kilka lat później doniosło, że podczas śledztwa
dotyczącego tych dziewcząt, kilka istotnych faktów zostało ukrytych przed śledczymi. Co więcej
- kiedy śledztwo rozwinęło się już na dobre, magistrat zajmujący się tą sprawą zapomniał
przekazać swoim zmiennikom, że dzieci w ogóle zaginęły. Kolejna niekompetencja policji
została obnażona między 1993 a 1996 rokiem. Policja zignorowała wskazówkę od swojego
informatora w 1993 roku, która mówiła jakoby Dutroux miał zaoferować od 3000 do 5000
dolarów za porwanie młodych dziewczyn. W 1995 roku jego matka napisała do prokuratora, że
posiada informacje, że jej syn trzyma młode dziewczyny w jednym ze swoich niezamieszkanych
domów. Ten sam mężczyzna, który poinformował policję o ofercie Dutroux, później powiedział
w 1995 r. o tym czego sie dowiedział: że Dutroux buduje loch aby trzymać w nim dziewczyny,
które później miały być sprzedane jako prostytutki. Niestety, znów te arcyważne wskazówki
dotyczące zaginionych dziewcząt zostały zignorowane. Musiał minąć jeszcze rok zanim policja
wreszcie przyjrzała się z należytą uwagą informacjom jakie otrzymywała. Podczas gdy w tej
sprawie nie działo się nic - kolejne dziewczyny znikały.
Marc Dutroux (AP)
Stracona niewinność
W sierpniu 1996 roku w końcu doszło do
przełomu w sprawie zaginionych dziewcząt.
Podczas oględzin miejsca gdzie wg. policji
doszło do porwania pojawiła się osoba, która
pamiętała podejrzane auto blisko domu
dziewczyny. Świadek naoczny przypomniał
sobie niektóre z numerów tablicy
rejestracyjnej, które to numery w końcu
doprowadziły policję do Marca Dutroux.
15 sierpnia 1996 roku policja weszła do domu
Dutroux, gdzie odkryła dzwiękoszczelną celę
w piwnicy. Loch był tym, o którym poprzedniego roku powiedział
policji informator. Oprócz celi policjanci odkryli dwie młode
dziewczyny, które żyły ale zostały wykorzystane seksualnie. Dwie
dziewczynki: Laetitia Delhez, dwunastolatka - oraz Sabine Dardenne, lat 14. Obie przyznały, że
zostały wykorzystane i sfilmowane przez Dutroux. Polcja znalazła dalsze dowody, m.in. 300
filmów z dziecięcą pornografią.
Młodsza z dziewczynek - Delhez - została porwana 9 sierpnia 1996 r. Dokładniej mówiąc:
została zabrana z ulicy, wrzucona do samochodu i odurzona narkotykami. Starsza: Dardenne,
była trzymana w tym samym lochu co Delhez. Jednak ona musiała znosić seksualne
wykorzystywanie przez okres ponad dwóch i pół miesiąca. Kilka dni po odkryciu Dardenne i
Delhez policja ekshumowała ciała innych dwóch dziewczyn, które nie miały tyle szczęścia i nie
przeżyły wizyty w lochu Dutroux. Julie Lejeune i Melissa Russo, dwie ośmioletnie przyjaciółki,
które zniknęły razem w lipcu 95 roku, zostały znalezione pogrzebane na tyle domu w Sars-La-
Bouissiere.
Dutroux powiedział policji, że obie dziewczyny
zmarły z głodu na przełomie lutego i marca,
podczas gdy on był aresztowany za kradzież
samochodu. Przekonywał, że to jego były
towarzysz - Bernard Weinstein był odpowiedzialny
za śmierć tej dwójki. Weinstein nie nakarmił
dziewczynek podczas gdy Dutroux był uwięziony.
Powiedział również, że to Weinstein je porwał
dziewczynki. Zdenerwowany na Berdarda, że
pozwolił umrzeć dziewczynkom, Dutroux przyznał
się do odurzenia go i pochowania żywcem obok
Russo i Lejeune. Ciało Weinsteina zostało
znalezione obok ciał dziewczynek.
Podczas gdy polcija prowadziła śledztwo, Dutroux i jego towarzysz
Michel Lelievre przyznali się do porwania dwóch innych
dziewczynek, które zniknęły rok wcześniej z wycieczki na kamping w
Ostend. Dwie dziewczyny: An Marchal (lat 19) i Eefje Lambreks (17)
zostały znalezione w innym domu należącym do Dutroux, kilka
tygodni po odkryciu Russo i Lejeune. Dwie dziewczyny zostały
zakopane pod podłogą szopy stojącej koło domu. Policja odkryła
również, że Weinstein - współpracownik Dutroux, zamieszkiwał ten
dom przez okres 3 lat.
Laetitia Delhez, ofiara
Sabine Dardenne, ofiara
Julie Lejenues, ofiara
Melissa Russo, ofiara
Bernard Weinstein
współpracownik i ofiara
Aresztowano również innych - powiązanych z morderstwami i
szajką pedofilską: Michelle Martin - drugą żonę Dutroux oraz
Jean-Michel Nihoul'a - biznesmena, który przyznał się do
zorganizowania orgii w jednym z domów w Belgii, w którym brali
udział oficjele z rządu, policjanci i były komisarz europejski.
Michel Lelievre, partner w porwaniu An Marchal i Eefje
Lambreks, został również aresztowany. We wrześniu 1996 roku
dziewięciu policjantów z Charleroi zostało zatrzymanych i
przesłuchanych pod kątem zaniedbań w śledztwie i powiązań z
Dutroux. Także podczas tego miesiąca Marleen De Cockere
została aresztowana jako współwinna w związku z szajką
pedofilską Dutroux. De Cockere została przez policję opisana jako
kochanka Jean'a Nihoul'a. Oprócz tego siedmiu innych ludzi zostało aresztowanych w związku z
tą sprawą.
Społeczna frustracja
Nie było wątpliwości, że gdyby Dutroux nie został
tak wcześnie wypuszczony i policja lepiej słuchała
ś
wiadków oraz informatorów, cztery dziewczyny
mogłyby żyć a inni młodzi ludzie mogli zostać
ocaleni przed sprzedażą do domów publicznych lub
kręcenia dziecięcej pornografii. Kiedy belgijskie
społeczeństwo zdało sobie z tego sprawę -
wywołało to publiczny niesmak. Zaczęto się
domagać przeanalizowania jak prowadzone było
ś
ledztwo Dutroux, zaczęto też nawoływać do
zmian w prawie oraz radykalnej zmiany w systemie
sądownictwa. Ogólnonarodowa złość wywołała
ponownie dyskusję o przywróceniu kary śmierci, której wykonywanie
zostało zawieszone na kilka miesięcy przed odkryciem pierwszych ofiar
Dutroux. Opinia publiczna domagała się zaostrzenia warunków pobytu w
więzieniu ludzi skazanych za przestępstwa seksualne z udziałem dzieci. Zmiany, o których
mowa, zostały ostatecznie wprowadzone w życie 1998 roku.
Sprawa Dutroux była głównym tematem międzynarodowej konferencji w Sztokholmie, która
została zorganizowana przez fundację United Nations' Children's Fund, 28 sierpnia 1996 roku.
Minister spraw zagranicznych Erik Derycke bardzo żywiołowo wezwał wszystkie kraje do walki
z wykorzystywaniem dzieci przez dokonanie licznych usprawnień w systemie sprawiedliwości.
Największą z trudności był fakt, że aby działania takie odniosły skutek wszystkie europejskie
agencje musiały współpracować na wszystkich szczeblach przeciwko wykorzystywaniu dzieci.
W październiku 1996 r. obywatele Belgii mieli już dosyć - byli rozgoryczeni nie tylko słabo
prowadzonym śledztwem dotyczącym zaginionych dziewcząt, ale także zwolnieniem sędziego,
który zajmował się sprawą Dutroux - Jean-Marc Connerotte'a. Wielu obywateli uznawało go za
bohatera, ponieważ zabezpieczał aresztowanie Dutroux i zebrał bardzo ważne dowody
przeciwko niemu. Sąd Najwyższy Belgii usunął Connerotte'a ponieważ brał udział w kolacji,
która miała wspomóc finansowo poszukiwania zaginionych dzieci. Jego udział w tej kolacji
został uznany jako utrata obiektywności w sprawie Dutroux.
Eefje Lambreks (po lewej)
i An Marchal, ofiary
Michel Lelievre
Jean-Michel Nihoul
To właśnie zwolnienie Connerotte'a i niekompetencja policji wywołały
jeden z największych marszy pokojowych w belgijskiej historii od czasów
2. Wojny Światowej. W ostatnich dniach października ponad 300 000
ludzi ubranych na biało (jako symbol niewinności) przemaszerowało
przez Brukselę domagając się poważnych reform - zarówno w polityce
państwa jak i w systemie sądownictwa. Belgowie byli również strasznie
rozgniewani podejrzeniem, że ze strony rządu mogła istnieć próba
wyciszenia sprawy. Zaufanie do rządu upadło wtedy już bardzo nisko.
Niektóre belgijskie miasta wręcz stanęły, ponieważ pracownicy kolei
odmówili pracy w tym dniu. Rodziny ofiar nawoływały do strajku
generalnego. Wtedy nadszedł czas aby rząd coś zrobił i dokonał
potrzebnych zmian, które miały przywrócić porządek i zaufanie.
Premier Belgii Dehaene powiedział: "To jest poważny sygnał, którego nie możemy zignorować".
Później przyznał, że takie poruszenie wywołało pozytywny efekt, ponieważ przyspieszyło
reformy. Premier obiecał nie tylko przeprowadzenie zmian, ale również powiedział, że zakończy
ś
ledztwo Dutroux. Nawet król Albert wypowiedział sie na temat sprawy Dutroux i nawoływał do
reform.
Zawiodła policja
W kwietniu 1997, specjalna komisja parlamentarna powołana do zbadania przebiegu śledztwa w
sprawie Dutroux stwierdziła, że młode dziewczęta, które zostały zamordowane żyłyby dziś
gdyby policja nie popełniła tylu pomyłek i zaniedbań podczas śledztwa. Komisja zaleciła także
zwolnienie prokuratora Benoit'a Dejemeppe'a z powodu niedopełnienia obowiązków
służbowych. Również inni oficjele zostali uznani za współwinnych śmierci młodych dziewczyn.
Ś
ledczy natomiast zostali oskarżeni za ignorowanie ostrzeżeń informatorów podczas kluczowego
okresu śledztwa, lekceważenie rodziców ofiar i nie przekazywanie bardzo ważnych informacji
policji oraz prokuraturze. Co więcej - raport nawoływał do zastąpienia trzech służb: lokalnej
policji, policji sądowej oraz narodowej żandarmerii dwiema nowymi: lokalną i ogólnonarodową
policją. Po dołączeniu szczegółów dotyczących sugerowanych reform - liderom różnych partii
dostarczono osateczną wersję raportu, zawierającego ponad 300 stron.
Policja natomiast doznała dalszych upokorzeń w kwietniu 1998
roku - Marc Dutroux obezwładnił policjanta, który go pilnował i
uciekł na trzy godziny. Więzienie pozwoliło Dutroux na
opuszczenie zakładu i zapoznanie się z aktami, które miały być
użyte w nadchodzącym procesie. Podczas jednej z takich
przepustek doszło do bójki ze strażnikiem, kradzieży pistoletu i
ucieczki kradzionym samochodem. Dutroux został złapany i już
więcej nie mógł przygotowywać się do procesu poza budynkiem
więzienia. Ucieczka zaoowocowała rezygnacją trzech oficjeli:
szefa policji stanowej Belgii - płk. gen. Willy Deridder'a oraz
dwóch ministrów: sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych.
Musiał jeszcze minąć miesiąc aż rząd i opozycja zgodziły się co
do restrukturyzacji aparatu bezpieczeństwa w państwie.
Nastomiast Dutroux i jego towarzysze mieli ustalony proces w roku 2000 za śmierć czterech
młodych dziewczyn i związki z szajką pedofilską.
I znów to samo...
20 marca 2000, BBC Online doniosło, że Marc Dutroux zakuty w kajdanki, ubrany w kamizelkę
kuloodporną i eskortowany przez 10 policjantów został przewieziony do sali sądowej w
Neufchateau w związku z zarzutami ucieczki z aresztu dwa lata temu.
Premier Dehaene
Marc Dutroux w rękach policji
Po godzinie Dutroux przyznał, że uciekł ale powiedział, że zrobił to tylko dlatego, aby
opowiedzieć mediom swoją wersję wydarzeń. Sędziowie i prawnicy zdecydowali umieścić tę
sprawę na wokandzie ponownie w maju 2000.
Od ucieczki Dutroux dwóch ministrów ówczesnego
rządu złożyło dymisje a oskarżyciel w tej sprawie
popełnił samobójstwo. Dutroux mógł dostać 10 lat
jeśli zostałby skazany za kradzież i napaść podczas
ucieczki.
Dwa miesiące później, 19 czerwca 2000 r. Marc
Dutroux został skazany na 5 lat pozbawienia
wolności za kradzież i napaść w związku z ucieczką
z aresztu (nie jest to w świetle belgijskiego prawa
przestępstwem). BBC Online napisało, że rodziny
ofiar Dutroux nadal czekają na rozstrzygnięcie
ś
ledztwa dotyczącego morderstw.
Po tym jak w magazynie "The Investigator" opublikowano listę pięćdziesięciu nazwisk ludzi
rzekomo będących członkami siatki pedofilskiej główną uwagę opinii publicznej przyciągały
działania belgijskich władz. Mimo, że belgijski sąd natychmiast zakazał dystrybucji magazynu,
lista nazwisk została już wysłana do prenumeratorów w Belgii.
Wydawca "The Investigator", Jean Nicolas, powiedział, że chciał tylko ostrzec społeczeństwo
oraz, że żadne zdjęcia: ani domniemanych pedofili, ani ofiar, nie zostały opublikowane.
Powiedział agencjom prasowym, że lista została sporządzona z akt zebranych przez Jacques'a
Langlois'a - śledczego w sprawie Dutroux. Jednak belgijski sąd podtrzymał decyzję narzuszenia
praw obywatelskich i nakazał Nicolasowi zapłacenie 20 000 $ grzywny za każdą kopię
magazynu, w której znajdowała się lista.
W lutym 2001 r. BBC doniosło, że Dutroux pojawił się w sądzie z zarzutami, że belgijski
wymiar sprawiedliwości narusza prawa człowieka. Domagał się wypuszczenia z odosobnienia,
zmniejszenia liczby przeszukań i umożliwienia mu tym samym spokojnego snu.
Prawnik Dutroux zagroził, że skończy się to konsekwencjami dla państwa jeśli warunki pobytu
się nie poprawią i sędzia nie sprawdzi specjalnie skonstruowanej dla Dutroux celi.
Władze stanowe odpowiedziały, że to wszystko ma na celu poprawienie bezpieczeństwa
Dutroux. Tysiące gapiów zebranych przed budynkiem sądu otwarcie wyrażało swoje
obrzydzenie i gniew z powodu niedopatrzeń władz belgijskich, które umożliwiły gwałty i
morderstwa.
Proces znów został przełożony i znów rozzłościło to rodziny ofiar oraz podsyciło nienawiść
całego belgijskiego społeczeństwa.
Przynanie do winy?
22 stycznia 2002 roku CNN Online podało wiadomość: "nieautoryzowany wywiad" z Marc'iem
Dutroux, podczas którego przynaje się zamknięcia dwóch dziewczynek i zagłodzenia ich na
ś
mierć w swojej piwnicy. "Przyznanie" wydane przez dziennikarza telewizyjnego zostało
zarejestrowane dyktafonem przeszmuglowanym do celi Dutroux przez belgijskiego senatora. Na
taśmie Dutroux podobno mówi: "Trzymałem Julie i Melissę zamknięte u mnie w domu, więc nie
jestem niewinny. Trzymałem An i Eefje zamknięte u mnie w domu, więc nie jestem niewinny.
Jestem całkowicie winny."
Nagrane "przynanie się" Dutroux to coś absolutnie niewiarygodnego, gdyż ciągle zaprzeczał
zarzutom morderstwa z 1996 roku. To wszystko w świetle wcześniejszego wyroku
skazanującego na 13 lat w więzieniu za poprzednie zarzuty gwałtu na pięciu młodych
dziewczętach.
Słuchając "wywiadu" Paul Marchal, ojciec domniemanej ofiary Dutroux - An Marchal,
Marc Dutroux w kamizelce kuloodpornej
powiedział agencji Reutera: "Nie chcę już tego słuchać. Nie mogę słuchać jego głosu.
Doprowadza mnie do szału."
Ojciec Melissy Russo (ofiary) powiedział Guardian'owi: "To niedopuszczalne. Mówi, że trzymał
Julie i Melissę, więc mamy gwałt, porwanie i sadyzm na początek. Mówi o siatce kiedy my
jesteśmy już przy końcu śledztwa. Teraz zależy to od sędziego - jak poprowadzi proces mając te
wszystkie informacje. Jeśli powie, że jest siatka, ale nie ujawni żadnych szczegółów, to nic się
nie zmieni. Jednak jeśli się postara to może śledztwo zostanie rozpoczęte od nowa."
VTM - stacja telewizyjna, która przeprowadziła wywiad, nie chciała komentować czy Dutroux
znał dziennikarza, który przeprowadzał wywiad.
Jednak w zajawce przed wywiadem Dutroux mówi: "Miałem ciągły kontakt z ludźmi należącymi
do tej siatki. Jednak wymiar sprawiedliwości nie ma ochoty dotrzeć do kierownictwa."
Proces Dutroux, który był przekładany kilka razy został znów odroczony na czas badania przez
laboratorium 6 000 próbek włosów zebranych z celi w piwnicy jego domu. Testy miały określić
jednoznacznie czy ofiary miały innych gości.
Po siedmiu latach - proces
Wydaje się to nieprawdopodobne, że siedem lat trzeba było czekać aby doprowadzić Dutroux
przed sąd. Po tylu odroczeniach i przeciąganiu termin został ustalony na 1 marca 2004 r. Razem
z Dutroux w obliczu procesu stawała jego żona: 45-letnia Michele Martin, 63-letni businessman
Jean-Michel Nihoul oraz Michel Lelievre. Jednak przed sądem nie stanęła tylko ta trójka - cały
wymiar sprawiedliwości był teraz w trakcie procesu...
Expatica.com napisała w styczniu 2004 r., że sonda przeprowadzona przez jedną z największych
belgijskich gazet wykazała, że prawie 60 procent ludzi żyjących w Belgii nie ufa systemowi
sądownictwa.
William Lanley napisał dla "Telegraph News": "Jeśli są to zbyt wysokie
progi dla obrońców - nie są też wcale niższe dla belgijskiego rządu. Już i
tak sprawa Dutroux obnażyła wszelkie niedoskonałości i brak
kompetencji. Po tym jak został zamknięty na trzynaście lat za gwałt na
dzieciach, bardzo liberalne prawo belgijskie umożliwiło mu wyjście na
wolność po trzech latach. Razem z jego zwolnieniem pojawiło się wtedy
oświadczenie, że nie jest już niebezpieczny dla otoczenia."
Jak większość pedofili, po zwolnieniu,
Dutroux od razu powrócił do poprzeniego
sposobu życia. Policja dostawała wyraźne
oznaki i wskazówki, ale nie była na tyle kompetentna aby się ich
trzymać.
Tym co najbardziej poruszało był fakt, że policja będąc już w
domu Dutroux gdzie były uwięzione dziewczynki - nie potrafiła
ich znaleźć.
Pomimo tego największego w belgijskiej historii śledztwa prawie
nikt w Belgii nie wierzył, że cała prawda o działalności Dutroux
wyjdzie na jaw, nawet po procesie. Miał on potrwać 3 miesiące i
wezwanych miało być ok. 600 świadków. Minister sprawiedliwości Belgii uważał, że może on
kosztować ponad 4 500 000 €.
Gdy aresztowano Dutroux poziom zaufania społeczeństwa do władz był niesamowicie niski -
niska była również zdolność policji do sprawnego działania. Jednak jeśli wierzyć Damienowi
Vandermeersch - służby policyjne nie tylko nie stały się lepsze i sprawniejsze, ale ich stan
jeszcze się pogorszył. Vandermeersch powiedział, że winna temu jest przerośnięta biurokracja i
formalizm. Expatica podsumowała to tak: "Wrażenie jakie pozostawia ten proces to nie tyle fakt,
ż
e wymiar sprawiedliwości w Belgii jest ślepy, ale że jest po prostu bezgłowy."
Michele Martin
Jean-Michel Nihoul, w sądzie
Proces, którego się nie zapomina
Długo oczekiwany proces rozpoczął się 1 marca 2004 roku. Przed
rozpoczęciem Dutroux powiedział już mediom, że był tylko pionkiem w
wielkiej sieci pedofilskiej oraz że Michel Nihoul, współoskarżony, był jej
mózgiem. Następnego dnia prokurator Michel Bourlet wydawał się
potwierdzać słowa Dutroux - jakoby nie działał sam, ale był częścią siatki,
razem z Nihoul'em, kolegą Michel'em Lelievre i byłą żoną Michelle
Martin. Jednak Bourlet nie uważał aby siatka była dużo większa niż
współoskarżeni z Dutroux. Trzeciego dnia procesu Expatica.com
przytoczyła prawdopodobne zeznanie Dutroux: Lelievre i dwóch
policjantów pomogło mu w porwaniu An Marchal (17) i Eefje Lambreckx
(19), które zostały zgwałcone i zamordowane. Oskarżył swoich "kolegów
w procesie" o zamordowanie Eefje i An, jak również dwóch innych
dziewcząt. Ambrose Evans-Pritchard z Telegraph U.K. doniosła, że sędzia Jacques Lanlois
zeznał, że Michelle Martin - była żona Dutroux - zostawiła dwie dziewczynki na pastwę losu i w
końcu śmierć z głodu, podczas gdy Dutroux był w więzieniu. Powiedział, że "pani Martin
powiedziała mu, że mąż prosił ją aby karmiła Lejeune i Russo kiedy był w więzieniu na cztery
miesiące za kradzież auta pod koniec 1995 roku". Bała się jednak, że dziewczynki mogą ją
zaatakować.
4 marca rozpoczęły się zeznania sędziego Jean-Marc Connerotte'a, który powiedział przed
sądem, że był zszokowany "przerażającym profesjonalizmem" z jakim Dutroux zbudował celę
dla ofiar u siebie w domu. Cela miała specjalnie zaprojektowaną wentylację powietrza spod
sufitu w ten sposób, że byłoby ciężko wykryć obecność dziewczynek nawet jednostkom K-9.
Evans-Pritchard również napisała, że Connerotte rozkleił się i zaczął płakać kiedy opisywał
"kuloodoporne samochody i uzbrojonych strażników potrzebnych do ochrony go przed
ciemnymi postaciami zdeterminowanymi, aby powstrzymać go od wyznania całej prawdy.
Nigdy wcześniej w Belgii sędzia nie miał na sobie takiej presji. Powiedzieliśmy policji, że
zostały wydane wyroki śmierci przeciwko tym urzędnikom." Connerotte zeznał, że śledztwo
było poważnie naruszone przez ochronę podejrzanych przez ludzi z rządu. "Rzadko" -
powiedział - "tyle energii poświęca się na odpieranie zarzutów". Wierzył, że mafia przejęła
kontrolę nad sprawą.
Connerotte został usunięty ze sprawy po tym jak brał udział w kolacji dla rodzin ofiar, która to
wywołała marsz protestacyjny około 300 000 ludzi w Brukseli. Ocalił dwie dziewczynki z
piwnicy domu Dutroux. Kiedy próbował wydostać je stamtąd, bały się, że to pedofile ze
wspomnianej już siatki przyszli po nie i prosiły Dutroux o pomoc. "Dziękowały mu i wielbiły, co
było odrażające" powiedział Connerotte "To pokazuje w jak złym stanie były".
Sędzia obwiniał lokalną policję Charleroi za niekompetencję w śledztwie i brak wsparcia - co
miało doprowadzić do zagłodzenia Melissy Russo i Julie Lejeune (obie 8 lat).
18 marca pojawiły się kolejne kontrowersje kiedy to znaleziono w celi Dutroux kluczyk do
kajdanek przemycony prawdopodobnie w opakowaniu soli. Władze więzienia zostały oskarżone
o zaaranżowanie ucieczki Dutroux. Oskarżony o morderstwo już raz uciekł przecież z więzienia.
19 kwietnia jedna z ofiar porwania i gwałtu: Sabine Dardenn, lat 20, powiedziała przed sądem o
swoich relacjach z Dutroux w wieku 12 lat. Była trzymana w zamknięiu, w piwnicy Dutroux
przez 80 dni.
CNN.com napisało: "Kiedy Dutroux przyglądał się jej, powiedziała przed sądem, że przez niego
uwierzyła, że jej rodzice wyrzekli się jej po tym jak nie chcieli zapłacić okupu za jej uwolnienie.
Powiedziała, że Dutroux przedstawiał się jako jej obrońca, który pilnuje aby nie dostała się w
ręce jego szefa, który chciał ją zabić."
20 kwietnia kiedy Dardenne zeznawała drugi dzień CNN.com napisało co powiedziała przed
Marc Dutroux, 2004
sądem: "Dutroux powiedział jej, że porwał inną ofiarę w 1996 aby miała przyjaciółkę."
"Czy jest możliwe aby uciszyć tego człowieka?" zapytała.
Kiedy Dutroux powiedział, że chronił ją przed
całą siatką pedofili, odpowiedziała: "Więc, jeśli
dobrze rozumiem, powinnam być wdzięczna?"
Tego dnia zeznawała jeszcze jedna z jego ofiar,
której udało się przeżyć - Laetitia Delhez, 22-
latka, która została ocalona z piwnicy razem z
Dardenne.
Obrońca Ronny Baudewyn był bardzo
zdenerwowany komentarzami jakie Dutroux
robił swoim ofiarom i przy nich.
21 kwietnia Expatica.com pisała, że
współoskarżony biznesmen Michel Nihoul,
bardzo mocno zaprzeczał jakoby miał związek z przestępstwami Dutroux. Nie jak Dutroux -
Nihoul nie został zatrzymany na czas przesłuchań. Proces miał trać do maja.
Skazanie
Tydzień po wstrząsających zeznaniach Delhez i Dardenne obie kobiety wróciły do piwnicy gdzie
były trzymane, bite i wielokrotnie gwałcone. Razem z nimi było tam kilku sędziów, oficjele z
sądu, prawnicy, członkowie rodzin ofiar i Dutroux. Za BBC: "Ofiary Dutroux wracają do celi?" -
kobiety wróciły do domu w Marcinelle aby "dojść do ładu" ze swoimi wspomnieniami. Chciały
też pokazać w jak okropnych warunkach były przetrzymywane i czego musiały doświadczać.
Z powrotem w sądzie Dutroux kontynuował zaprzeczanie jakoby był mordercą zrzucając
odpowiedzialność na swych domniemanych współpracowników: Michel'a Leliebre'a, Michel'a
Nihoul'a i byłą żonę - Michelle Martin. Jednak Dutroux przyznał się do gwałtu i porwania,
których to "szczerze żałował". Dla ofiar nie miało to już jednak znaczenia.
14 czerwca 2004 r. ława przysięgłych składająca
się z ośmiu kobiet i czterech mężczyzn została
wysłana na naradę kończącą trzymiesięczny proces.
Ławnicy zostali sami w ufortyfikowanych
budynkach wojskowych aby mogli przejrzeć 400-
tysięczny spis dowodów, włącznie z zeznaniami
500 świadków. Ponadto, sędzia dał im 243 pytania
do odpowiedzi, odnoszące się do zarzutów
stawianych Dutroux, Martin, Lelievre'a i Nihoul'a.
Zabrało to trochę więcej niż trzy dni zanim ława
mogła powrócić z werdyktem. 17 czerwca Dutroux
został uznany winnym porwania i zgwałcenia
wszystkich sześciu dziewcząt. Został również skazany za zamordowanie
An Marchel i Eefje Lamrecks, podobnie jak jego współpracownik - Bernard Weinstein.
Dodatkowo Lelievre został uznany winnym porwania, jednak uniknął zarzutów o morderstwo.
Ława nie mogła jednak jeszcze ustalić losu Martin, która później przyznała się podczas procesu,
ż
e zagłodziła na śmierć 8-letnie Melissę Russo i Julie Lejeune. Jest duża szansa, że będzie
osądzona za śmierć dzieci.
Sabine Dardenne, ofiara
Laetitia Delhez, ofiara
Marc Dutroux
Michelle Martin
Jak napisało BBC w artykule "Morderca dzieci
skazany w Belgii" ława przysięgłych nie mogła
zgodzić się na werdykt w sprawie Nihoul'a. W obu
sprawach - jego i Martin - ława została odesłana z
powrotem aby dokładniej przejrzała dowody i
uzupełniła 243 pytań od sędziego. Oskarżeni
dostali maksymalną karę dożywotniego więznienia.
Jednak mogli ubiegać się o warunkowe zwolnienie
po 10 latach za dobre zachowanie. W Belgii nie ma
kary śmierci, jednak Dutroux wzniecił znów
dyskusję na temat surowości prawa. Jest pewne, że
w dzisiejszym społeczeństwie nie ma miejsca dla ludzi pokroju Dutroux.
22 czerwca 2004 roku Dutroux został skazany na dożywocie. Został również "pozostawiony do
doyspozycji rządu", co znaczyło, że jeśli kiedykolwiek zostanie wypuszczony na wolność, rząd
ma możliwość wsadzenia go ponownie do więzienia. Michelle Martin została skazana na 30 lat
w więzieniu a Michel Lelievre dostał 25 lat. Michel Nihoul - 5 lat.
Plakat przed sądem dla uczczenia pamięci ofiar
Co jednak do dziś pozostaje zagadką dla ludzi w Belgii to czy pedofilska siatka o której Dutroux
tyle mówił, faktycznie istniała...
Michel Lelievre
Jean-Michel Nihoul