background image

 

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

51

Recenzje – Kronika

Rafał Ciesielski

Gimnazjalne podręczniki do muzyki (3)

Prezentujemy trzecią i ostatnią część analiz aktualnych podręczników do gimnazjum, 
która dotyczy: E. Wachowiaka, Słuchanie muzyki,
 T. Wójcik, Muzyczny świat oraz P. Kai, 
Od chorału do rap-songu
. Recenzjami tymi zamykamy cykl, mamy jednak nadzieję, że 
nie umilkną dyskusje i refleksje nad problemami obudowy dydaktycznej przedmiotu 
muzyka. Zapraszamy do dzielenia się swoimi uwagami na temat podręczników szkol-
nych i zamieszczonych recenzji oraz śledzenia dyskusji na ten temat na forum dla na-
uczycieli muzyki: http://www.wychmuz.pl/forum/

Eugeniusz Wachowiak, Słuchanie 
muzyki. Zeszyt muzyczny – gimnazjum, 
Agencja Wydawnicza GAWA, Piła 2009

1. Wybór, układ i treść zagadnień.

Koncepcja podręcznika odwołuje się do 

dwóch porządków, które pozwalają wyróż-
nić (bez formalnego podziału) dwie części: 
historyczną (rozdziały: 1–14) i „stylistycz-
no-funkcjonalną”  (rozdziały:  15–26).  Po-
dział taki, ukazujący z jednej strony dzieje 
muzyki,  z  drugiej  będący  refleksją  nad  jej 
naturą,  uwarunkowaniami  i  zmiennością, 
jest zasadny przy konsekwentnym zachowa-
niu (choćby względnej) rozdzielności i toż-
samości  obu  porządków.  W  podręczniku 
oba porządki przenikają się w na tyle sze-
rokim zakresie, że często zaciera się sens ich 
wprowadzenia. Tok historyczny „łamie się”, 
gdy po średniowieczu, renesansie i baroku 
następują rozdziały: Allegro sonatowe i For-
my  cyklu  sonatowego  (zamiast  rozdziału: 
Klasycyzm). Z kolei w rozdziałach funkcjo-
nalno-stylistycznych narracja prowadzona 
jest  każdorazowo  w  trybie  historycznym 
(poniekąd kosztem charakterystyk poszcze-
gólnych epok). Niekonsekwentne są też re-
lacje między tytułami rozdziałów i podroz-

działów, a rzeczywista struktura całości nie 
znajduje odzwierciedlenia w spisie treści, co 
w połączeniu ze wspomnianą parcelacją tre-
ści utrudnia korzystanie z podręcznika.

Przedstawienie dziejów muzyki obejmu-

je obszar od średniowiecza do II połowy wie-
ku XX. W porządku chronologicznym mają 
niekiedy  miejsce  oboczności,  np.  przed-
stawienie Chopina następuje po „szkołach 
narodowych”,  zaś  spośród  umieszczonych 
w ramach romantyzmu rozdziałów: Rozwój 
opery i Opera syntezą sztuk pierwszy wraca 
do Monteverdiego, drugi do Mozarta, oba 
zaś zamyka Moniuszko, o którym była już 
mowa w poprzednim rozdziale.

Wybór  zagadnień  zawiera  sporo  prze-

oczeń,  przez  co  gubi  się  ciągłość  dziejów 
muzyki.  Pominięcia  te  dotyczą  w  pierw-
szym  rzędzie  charakterystyk  poszczegól-
nych  epok  (przywołania  ich  zasadniczych 
rysów,  granic  czasowych  itd.),  co  nie  po-
zwala na osadzenie muzyki w kulturze i ten-
dencjach danej epoki. Charakterystyk tych 
praktycznie brak w odniesieniu do renesan-
su, baroku i klasycyzmu (trudno za takową 
uznać np. wprowadzenie: „Kulturę renesan-
su cechowało odkrycie greckich i rzymskich 
ideałów.  W  muzyce  dominowała  religia 
oraz wokalna polifonia a cappella” (!); s. 16). 

background image

 

52 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

W  przypadku  romantyzmu  i  wieku  XX 
charakterystyki te są zbyt fragmentaryczne 
i ogólnikowe.

Sylwetki  kompozytorów  w  większości 

ograniczają  się  do  faktografii:  elementów 
biograficznych, spisów utworów itp. (np. czy 
potrzebne jest wymienianie wszystkich lau-
reatów konkursów Chopinowskich?). Brak 
tu informacji o stylu czy twórczym idiomie, 
a stwierdzenia syntetyczne bez rozwinięcia 
są zbyt ogólne i pozostają dla gimnazjalisty 
nieczytelne, np. w odniesieniu do Beetho-
vena:  „był  ostatnim  wielkim  muzykiem 
klasycznym,  ale  również  prekursorem  ro-
mantyzmu”  (s.  39)  czy  Chopina:  „muzyka 
Chopina na wskroś przepojona jest polsko-
ścią. W utworach swoich zawarł całe piękno 
i  bogactwo  polskiej  muzyki  ludowej.  Jed-
nak  geniusz  Chopina  przejawia  się  przede 
wszystkim w uniwersalności jego muzyki” 
(s.  64).  W  toku  historycznym  brak  m.in. 
Mendelssohna,  Paganiniego,  Brahmsa, 
R. Straussa, Mahlera, Ravela, Strawińskiego, 
Prokofiewa, Bartoka.

W  tekście  stosunkowo  liczne  są  błędy 

merytoryczne,  uproszczenia  i  nieścisłości, 
m.in.  w  rozdziale  Średniowiecze  podtytuł 
Początki muzyki sugeruje, że można je da-
tować  na  ten  okres  (s.  9),  sformułowanie, 
iż  w  średniowieczu  obok  nurtu  muzyki 
świeckiej nurtem „nieporównywalnie waż-
niejszym  była  muzyka  religijna”  (tamże), 
uznanie  Dufaya  za  kompozytora  średnio-
wiecznego (s. 12), pisanie o systemie „opar-
tym  na  tercjowej  budowie  akordów,  tzn. 
akordów  zbudowanych  z  I,  III  i  V  stopnia 
gamy” (s. 16), w fudze „łączniki oparte na 
swobodnie rozwijanej melodyce nazywane 
kontrapunktem” (s. 23), „Część I [allegro so-
natowe] – składa się z trzech zasadniczych 
części”  (s.  29),  gdzie  indziej:  „czteroczę-
ściowa forma sonatowa (ekspozycja dwóch 
tematów,  przetworzenie,  repryza,  koda” 
(s. 93), uwertura budowana „według cyklu 
sonatowego”  (s.  28),  utożsamienie  prawy-

konania i (pra)premiery (s. 68), Bajka Mo-
niuszki „jest połączeniem allegra sonatowe-
go z poematem symfonicznym” (s. 69), błędy 
w libretcie Strasznego dworu (s. 76), błędne 
sytuowanie neoromantyzmu (s. 85), zdanie: 
„muzyka socrealizmu była efektem zauro-
czenia ideami socjalizmu” (s. 85). Zdarzają 
się też powtórzenia bądź rozczłonkowanie 
treści: polifonia (s. 11, 16), Psalmy Gomół-
ki (s. 18, 19), cykl sonatowy (s. 28, 35), Mo-
niuszko (s. 68, 73), opera (s. 73, 79).

Podjęcie w części „stylistyczno-funkcjo-

nalnej” kwestii ogólnych (faktura muzycz-
na, nastroje w muzyce, uczucia w muzyce, 
natura  i  muzyka,  muzyka  religijna  itd.) 
traktować można jako wskazanie na okre-
ślone aspekty muzyki uzupełniające tok hi-
storyczny. Zabieg ten wnosi do podręcznika 
kilka istotnych kwestii, a zarazem perspek-
tywę, która może stanowić inspirację (i wy-
zwanie) zarówno dla nauczyciela, jak i dla 
gimnazjalisty  (choć  wyróżnione  kategorie 
traktowane są zbyt umownie i szeroko).

Z drugiej strony zamiar wyeksponowa-

nia  określonych  cech  czy  zjawisk  prowa-
dzi  niekiedy  do  relacji:  „Rozkład  systemu 
tonalnego  dur–moll  oraz  zasady  budowy 
formalnej sprawiły, że kompozycje współ-
czesne mają własną, indywidualną fakturę, 
stworzoną  według  uznania  kompozytora” 
(s. 93), do impresjonizmu – „żeby uzyskać 
odpowiedni efekt, trzeba było wprowadzić 
akordy dysharmoniczne, czyli takie, które 
raziły uszy swymi dysonansami” (s. 97) czy 
w odniesieniu do „nowoczesności” Krzesa-
nego Kilara – „trudno jest zauważyć takie 
elementy  muzyki,  jak:  melodia,  metrum, 
rytm, akordy durowe i molowe, faktura po-
lifoniczna czy homofoniczna” (s. 99). Liczne 
są ponadto uproszczenia, pominięcia, błędy 
merytoryczno-językowe bądź stwierdzenia 
zadziwiające: w Święcie wiosny Strawińskie-
go „obserwujemy narodziny wiosny: rozwój 
młodych  pędów  roślin  i  drzew  puszczają-
cych soki roślinne, kiełkujących kwiatków, 

background image

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

53

Recenzje – Kronika

aż wreszcie gwałtowny wzrost roślinności” 
(s.  110),  „węgierska  muzyka  ludowa  stapia 
w  sobie  muzykę  ludów  bałkańskich  i  sło-
wiańskich. Składa się z części wolnej oraz 
szybkiej”  (s.  117),  „współczesne  techniki 
kompozytorskie,  w  których  nie  ma  ogra-
niczeń  harmonicznych,  metrycznych  czy 
formalnych,  nie  przeszkadzają  powstawa-
niu dzieł religijnych” (s. 121), „na południu 
USA […] nastąpiło zmieszanie się ludności 
różnych  narodowości,  głównie  Anglików, 
Francuzów,  Hiszpanów  oraz  rasy  białej 
i murzyńskiej” (s. 125), big band, „w którym 
grało od 20–40 muzyków” (s. 129), skład big 
bandu  (tamże),  określenie  big  bandu  jako 
stylu  (s.  130),  zupełne  pominięcie  rozwo-
ju jazzu po roku 1945 (tamże), omówienie 
zróżnicowanych  nurtów  polskiej  muzyki 
rozrywkowej pod określeniem rock (s. 135).

W znacznym zakresie cenną pomocą dla 

ucznia może być Słowniczek pojęć muzycz-
nych. Nie do końca przekonujący jest tu jed-
nak dobór pojęć – wielu brak, inne wydają 
się zbędne: akordyka, barokowy koncert so-
lowy, struktura atonalna, styl polifoniczny/
homofoniczny, współcześni kompozytorzy 
polscy (wśród „pojęć” znalazł się też – ku-
riozalnie „objaśniony” – Fryderyk Chopin!). 
Ponadto definicje są niekiedy zbyt ogólniko-
we (por. dyrygent, fuga, muzyka absolutna/
programowa, opera, sonata, symfonia, sys-
tem tonalny, zespół kameralny), wzajemnie 
nieskoordynowane (kontrapunkt–polifonia, 
agogika–tempo,  nazwy  głosów  ludzkich) 
bądź błędne (m.in. akordy dysonujące, for-
ma muzyczna, gospels (!), motet, polifonia, 
tremolo, uwertura, wariacje).

Obszerny, choć nieuwzględniający wielu 

nowszych pozycji (np. świetnego Atlasu mu-
zyki U. Michelsa), zestaw „wskazówek” do 
samodzielnych poszukiwań przynosi Litera-
tura pomocnicza. Rzecz warta jest uznania 
za standardowy element każdego podręcz-
nika, choć proponowany tu zestaw należa-
łoby zredukować o pozycje merytorycznie 

zdezaktualizowane  (Mała  historia  muzyki 
i Mała encyklopedia muzyki J. Reissa) bądź 
przekraczające  możliwości  odbioru  przez 
gimnazjalistę (Historia muzyki J. Chomiń-
skiego).

2. Definiowanie muzyki 
(implicite bądź explicite).

Już  w  pierwszym  zdaniu  autor  formu-

łuje  cel  podręcznika:  „do  nauki  słuchania 
muzyki” (s. 3). Deklaracja ta w połączeniu 
z kolejnymi założeniami („będziesz się uczył 
analizy  utworów”,  by  „słuchać  muzyki  ze 
zrozumieniem”) kieruje tym samym ku poj-

mowaniu muzyki w kategoriach artystycz-
nych.  Sugestie  takie  płyną  również  z  toku 
narracji, w którym akcentowane są zagad-
nienia warsztatowo-formalne, w mniejszym 
stopniu wyrazowe. W tych obszarach lokuje 
autor istotę muzyki jako sztuki.

Autor nie wyodrębnia kwestii rozumie-

nia i definiowania muzyki. Nie podejmuje 
ich także w miejscach, w których wątki ta-
kie niemal się narzucają (np. w rozdziałach: 
Uczucia  w  muzyce,  Odbiorcy  muzyki  i  ich 
potrzeby, Muzyka rockowa). Konsekwencją 
przyjętych założeń jest dominacja analitycz-

background image

 

54 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

no-formalnego podejścia do muzyki (nawet 
w rozdziale Uczucia w muzyce!). Paradok-
salnie jednakże brak go niekiedy tam, gdzie 
kwestie formalne są istotne z perspektywy 
historycznej (np. traktowanie form klasycz-
nych  w  romantyzmie).  Podobnie  niepełne 
jest  przedstawienie  idei  i  formy  poematu 
symfonicznego  (s.  53)  albo  wybrany  przy-
kład dla przedstawienia formy allegra sona-
towego (czy bardziej wyrazista niż Sonatina 
Clementiego (s. 29–32) nie jest choćby np. 
cz. I Sonaty f-moll z op. 2 Beethovena?). Na-
stawienie na kwestie formalno-warsztatowe, 
samo w sobie cenne, niedopełnione wątka-
mi  historyczno-estetyczno-kulturowymi 
zawęża  jednak  perspektywę,  np.  barok  to 
Formy muzyki barokowej, klasycyzm – Al-
legro sonatowe, rozpoczynające się zdaniem: 
„W klasycyzmie wykształciła się nowa for-
ma  muzyczna…”  (s.  28).  Uzupełnieniem 
(podświadomym?) tego braku nie mogą być 
(niekiedy niejasne lub tendencyjne) komen-
tarze do ikonografii (s. 20, 33, 36, 52, 83, 88, 
95, 99, 103), sugerujące nieistniejące odnie-
sienia do muzyki.

3. Repertuar – dobór i sposób 
przedstawienia.

Wybór  literatury  muzycznej  cechują 

dwie  tendencje.  Z  jednej  strony  repertuar 
jest  reprezentatywny  dla  kompozytorów, 
epok czy gatunków (Cztery pory roku Vival-
diego, Koncert fortepianowy d-moll Mozar-
ta, Egmont i V Symfonia Beethovena, Król 
olch Schuberta, Uczeń czarnoksiężnika Du-
kasa), z drugiej – ograniczony do „wizytó-
wek” lub utworów „przebojowych” (Bacha 
–  Aria  z  III  Suity  orkiestrowej,  Brahmsa  – 
V Taniec węgierski, Händla – Alleluja, Schu-
manna – Wesoły wieśniak itd.), nie zawsze 
mogących  oddać  zasadnicze  rysy  danego 
kompozytorskiego idiomu. Brak dzieł kom-
pozytorów, którzy nie zostali uwzględnieni 
w toku historycznym (por. wyżej) i sugestii 
posłuchania utworów m.in. Haydna, Men-

delssohna,  Paganiniego,  Liszta,  Wagnera, 
Karłowicza,  Ravela,  Prokofiewa,  a  także 
swingu i jazzu nowoczesnego. Tego rodza-
ju redukcje powodują niepełny obraz epok, 
np. w ramach średniowiecza proponowana 
jest wyłącznie monodia religijna: brak liry-
ki  dworskiej,  mszy  (Machaut)  czy  też  Mi-
kołaja z Radomia, zaś za stwierdzeniem, iż 
„największymi kompozytorami epoki rene-
sansu” byli Palestrina i Lasso (s. 16) nie idą 
propozycje do słuchania. Sytuacja ta dziwi 
zwłaszcza w kontekście tytułu podręcznika. 
Słuchanie muzyki znajduje wszak swe miej-
sce (s. 98, 102), gdy autor przywołuje kilka 
istotnych cech tyczących słuchania i pozna-
wania  muzyki  (szkoda,  że  zagadnienie  to 
nie zostało ujęte w formie wyodrębnionej, 
szerszej  refleksji  lub  np.  zwartego  akapitu 
w rozdziale Odbiorcy muzyki i ich potrzeby). 
W tym kontekście dobrym i praktycznym 
pomysłem (i chyba jedynym, który może być 
tu skuteczny wobec nieznajomości nut przez 
uczniów) są oznaczenia sekundowe, dzięki 
którym uczeń może słuchać utworu, idąc za 
odnośnymi  komentarzami.  Wprowadzają 
one w tryb „słyszenia” i „słuchania”, zatem 
kierują ku pożądanej roli melomana.

W przywoływaniu repertuaru zdarzają 

się niezręczności, np. umieszczenie Chmiela 
po omówieniu liryki dworskiej sugeruje, iż 
powstał w tym czasie i należy do tego krę-
gu (s. 11); rozdział Formy cyklu sonatowego 
w  praktyce  nie  zawiera  propozycji  wysłu-
chania całego cyklu, a jedynie pojedynczych 
jego części; w Pieśniach różnych epok nie do 
utrzymania  jest  sposób  harmonizowania 
wspomnianego Chmiela (s. 152) i Gomółko-
wego Kleszczmy rękoma (s. 154). Pojawiają 
się  też  błędy  lub  nadużycia  w  nazwiskach 
i tytułach utworów: V Symfonia Beethove-
na „zwana Symfonią Losu” (s. 42), Stanisław 
i  Anna  Oświęcimowie  (s.  87),  Sprongfield 
Sonet (s. 91), Tren pamięci Hiroszimy (s. 92), 
Magnificant  (tamże),  Claude  Janeguin 
(s. 110), Claude Dacquin (tamże), Sommer-

background image

 

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

55

Recenzje – Kronika

time (s. 130), II Koncert fortepianowy e-moll 
Chopina (s. 140).

Repertuar  do  słuchania  zasadnie  od-

dzielony został od propozycji do śpiewania. 
I tu wartościowy jest – wzbogacony o infor-
macje o kontekście powstania i roli w kul-
turze – rozdział zawierający polskie pieśni 
patriotyczne.

4. Sposób komentowania muzyki, 
język mówienia o muzyce.

Podręcznik pisany jest prostym i na ogół 

czytelnym językiem. Potoczystość i ciągłość 
narracji burzy niekiedy konstruowanie ca-
łości z odrębnych wątków (np. rozdział Roz-
wój opery). Komentowanie muzyki jest na 
ogół rzeczowe, m.in. początki wielogłoso-
wości (s. 11), komentarze do Wiosny Vival-
diego (s. 25), Scherza h-moll Chopina (s. 66) 
czy  impresjonizmu  (s.  85–86).  Nie  zawsze 
utrzymana jest precyzja językowa i konse-
kwencja terminologiczna, a tego wymaga-
łaby  zwłaszcza  zakładana  w  podręczniku 
koncentracja  na  zagadnieniach  formalno-
-technicznych,  mamy  m.in.:  „formy  cyklu 
sonatowego”  (s.  35),  „wokalna  polifonia 
a cappella” (16), „formy instrumentalne pi-
sane  na  lutnię  i  organy”  (16),  „snucie  mo-
tywiczne tematu” (s. 43), „w metrum dwu-
dzielnym  zapisanym  w  takcie  2/4”  (s.  58), 
„śpiewne kantyleny” (s. 60), „rozbudowany 
dobór  instrumentów”  (tamże),  „koncerty 
muzyczne”  (s.  72),  „chór  śpiewający  sceny 
zbiorowe”, „balet tańczący partie taneczne” 
(s. 80), „instrumenty skrzypcowe” (s. 104), 
„w  orkiestrze  big-bandu”  (s.  129),  utwory 
Gershwina „weszły na trwałe do kanonów 
literatury muzycznej” (s. 130).

Wyodrębnienie  zagadnień  w  trybie 

systematycznym  skojarzone  z  podejściem 
techniczno-formalnym  sugerować  mogło-
by próbę uchwycenia ich istoty, np. sposo-
bów  przedstawiania  natury  w  muzyce  czy 
kryteriów  muzyki  narodowej.  Autor  nie 
podejmuje jednak tych kwestii, a w innych 

ogranicza  go  z  jednej  strony  sama  mate-
ria (np. trudno przedstawić gimnazjaliście 
kurs historii harmonii, a taka idea zdaje się 
stać za rozdziałem Konsonanse i dysonan-
se),  z  drugiej  powierzchowność  narracji, 
czego  konsekwencją  jest  m.in.  nieczytelne 
kryterium  treści  w  rozdziałach:  Nastroje 
w muzyce i Uczucia w muzyce (stąd liczne 
powtórzenia)  czy  stwierdzenia:  „Renesan-
sowa muzyka wokalna […] odzwierciedlała 
uczucia człowieka renesansu” (s. 106).

Zdarzają się kuriozalne konstrukcje ję-

zykowe:  „muzyka  rockowa  narodziła  się 
z buntu młodzieży przeciwko zdominowa-
nej w latach pięćdziesiątych XX wieku pio-
sence estradowej” (s. 132), „skład zespołu na 
trzy gitary […], połączony z dwu- i trzygło-
sowym śpiewem członków zespołu, stał się 
klasycznym sposobem wykonywania muzy-
ki rockowej” (s. 133), rozmaite niezręczno-
ści: „na porządku dziennym stało się” (s. 9), 
„druga część cyklu sonatowego ma zawsze 
odmienny  charakter  niż  pierwsza,  inaczej 
kompozycja  byłaby  najprawdopodobniej 
nieciekawa” (s. 36), „subiektywizm – opiera-
nie się na własnych, często nieracjonalnych 
przesłankach”  (s.  45),  „skomponował  nie-
miecki kompozytor” (s. 45), w odniesieniu 
do opery – „oprócz wykonawców przedsta-
wienie przygotowują pracownicy technicz-
ni:  urządzają  scenografię,  szyją  kostiumy 
[…],  obsługują  salę  prób  i  salę  koncerto-
wą (!)” (s. 80), wreszcie błędy w nazwiskach 
i  tytułach:  Filip  de  Vitri  (s.  12),  Mikołaj 
Zieliński (s. 18), Pellaes i Melizanda (s. 86), 
Brückner (s. 121), Schöenberg (s. 124), Beny 
Goodman, County Bassie (s. 129), Bob (za-
miast Bill) Halley (s. 133).

5. Podsumowanie.

Koncepcja  podręcznika  zorientowana 

na niemal równoprawnie traktowaną dwu-
kierunkowość (tryby: historyczny i systema-
tyczno-funkcjonalny) jest z pewnością inte-
resująca. Ujęcie takie, zakładające z jednej 

background image

 

56 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

strony podejmowanie zagadnień ogólnych, 
„teoretycznych”, z drugiej (decyzją autora) 
zorientowane  na  kwestie  formalno-tech-
niczne, wymaga jednak precyzji językowej, 
przyjęcia  określonych  kryteriów  i  zakresu 
podawanych treści oraz konsekwencji w re-
alizacji.  W  znacznym  stopniu  elementów 
tych zabrakło (niezbędne byłoby dokonanie 
rewizji treści merytorycznych i przeprowa-
dzenie gruntownej korekty językowej).

Teresa Wójcik, Muzyczny świat. 
Podręcznik do gimnazjum, Grupa 
Edukacyjna SA, Kielce 2009

1. Wybór, układ i treść zagadnień.

Podręcznik  tworzą  dwie  zasadnicze 

części: Z muzycznej przeszłości – ukazują-
ca zarys dziejów muzyki oraz O muzycznej 
teorii  i  praktyce  —  przedstawiająca  kilka 
zagadnień  w  układzie  systematycznym. 
Uzupełnieniem  jest  obszerny  zestaw  zróż-
nicowanych stylistycznie polskich piosenek 
(Piosenka jest dobra na wszystko).

Zawarty w części pierwszej szkic dzie-

jów muzyki obejmuje zakres od prehistorii 
do współczesności. Układ tej części respek-
tuje tradycyjny porządek epok. Obok nich 
równorzędnie potraktowane zostały zagad-
nienia formalno-gatunkowe i stylistyczne. 
Z  układu  tego  wyłania  się  ujęcie  niemal 
kompletne,  dające  przegląd  najważniej-
szych zjawisk z muzycznej przeszłości (choć 
nie  uwzględniono  muzyki  europejskiej 
XX wieku, brak konsekwencji w osobnym 
omawianiu muzyki polskiej, a tendencyjnie 
potraktowany został wiek XIX). Mimo za-
stosowania  zróżnicowanych  kryteriów  co 
do treści i zakresu poszczególnych rozdzia-
łów (formy, gatunki, postacie, chronologia, 
style),  koncepcja  całości  jest  przejrzysta 
i względnie spójna.

Zawartość kolejnych omówień jest zróż-

nicowana. Obok wielu ujęć udanych (Mu-
zyczna  prehistoria,  Jazzowe  improwizacje, 

Polska  muzyka  współczesna,  Piosenka  po-
etycka,  Muzyka  na  dużym  ekranie,  Polska 
muzyka, tańce, obrzędy i zwyczaje ludowe, 
Polskie tańce narodowe) są takie, w których 
występuje sporo przeoczeń czy nieścisłości. 
Np.  w  rozdziale  Muzyka  starożytnej  Gre-
cji  i  Rzymu  zabrakło  pewnych  motywów 
fundujących  tradycję  europejskiej  kultury 
muzycznej: zaakcentowania znaczenia grec-
kiej  teorii  muzyki,  przywołania  ważnych 
postaci  mitologicznych  (Orfeusza,  Dioni-
zosa), gatunków literacko-muzycznych czy 
poglądów Greków na muzykę (Platona, Pi-
tagorasa).  W  średniowieczu  przemilczane 
zostały ważne postacie: Guillaume de Ma-
chaut  i  Mikołaj  z  Radomia.  Tego  rodzaju 
przeoczenia  mają  niekiedy  znaczące  kon-
sekwencje: np. w przypadku polskiego śre-
dniowiecza budują jego monodyczny obraz 
(nota bene w odniesieniu do renesansu czy-
tamy, iż „w muzyce religijnej kultywowano 
jednogłosowy śpiew chorałowy”, s. 20).

Częste  są  stwierdzenia  nieprecyzyjne, 

nieczytelne,  błędne  lub  mające  charakter 
nadużyć: „grecki styl i teoria zdominowały 
artystyczną muzykę Rzymu” (s. 10), chorał 
gregoriański „w takiej postaci [a cappella] 
przetrwał do XVI wieku” (s. 12), utożsamia-
nie organum z wieku IX z organum szkoły 
Notre Dame (s. 13), brak chronologii (Breve 
regnum omawiane jest przed Bogurodzicą, 
s.  14–15),  definiowanie  mszy  jako  „cyklu 
śpiewów  do  najważniejszych  nabożeństw 
liturgii  chrześcijańskiej”  (s.  16),  zbytnie 
eksponowanie  roli  muzyki  instrumental-
nej w renesansie (s. 18), „kompozytorzy tej 
epoki  [baroku]  rozwijali  formy  muzyczne 
wykreowane  w  renesansie”  (s.  22),  przed-
stawienie ilustracji orkiestry romantycznej 
w  kontekście  baroku  (s.  25),  zaś  orkiestry 
wczesnoklasycznej  w  ramach  omawiania 
klasycznej  orkiestry  symfonicznej  (s.  31), 
przedstawianie początków publicznego ży-
cia  muzycznego  (s.  25–26,  30),  określanie 
muzyki kameralnej jako obejmującej m.in. 

background image

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

57

Recenzje – Kronika

„instrumentalną  muzykę  solową”  (s.  30), 
„ze względu na dużą trudność wykonawczą 
dzieło to [Czarodziejski flet] nieczęsto gości 
w repertuarze teatrów operowych” (s. 37), 
lokowanie  powstania  symfonii  programo-
wej na II połowę XIX wieku (s. 42), „w ro-
mantycznych  dziełach  operowych  wielkie 
arie zaczęły ustępować miejsca mniejszym 
formom pieśniowym” (s. 43), „poemat sym-
foniczny to forma muzyczna…”, dalej: „ga-
tunek ten…” (s. 56), stwierdzenie, że opery: 
Flis, Hrabina, Verbum nobile i Straszny dwór 
Moniuszki „nawiązywały treścią do wyda-
rzeń historycznych” (s. 61), przypisywanie 
Idzie Rubinstein zamówienia baletu Dafnis 
i Chloe Ravela (s. 65), stwierdzenie pojawie-
nia się muzyki jazzowej w Polsce po II woj-
nie światowej (s. 68), nazwanie Broadwayu 
dzielnicą (s. 78).

Zastosowany w podręczniku typ narra-

cji bywa zbyt powierzchowny, co powoduje 
jej ogólnikowość: „muzyka barokowa uze-
wnętrznia  uczucia  człowieka,  jest  kunsz-
towna, wirtuozowska, rozbudowana o nowe 
brzmienia  instrumentów”  (s.  22),  Rameau 
„pogłębił  wyraz  dramatyczny  arii  opero-
wej” (s. 28). Tok wywodu sprawia niekiedy 
wrażenie swobodnej kompilacji różnych lub 
powracających wątków (np. s. 13, 19–20, 22, 
26). Zdarzają się zagadnienia zbędne i nie-
zawierające  w  istocie  żadnych  informacji 
(np. akapit o polskiej operetce, s. 50).

Wyrazistych  rysów  nie  posiadają  po-

szczególne  epoki,  a  przytaczane  ich  cechy 
dają obraz fragmentaryczny. Zachwiane są 
zwłaszcza proporcje i znaczenie przywoły-
wanych  zjawisk,  tendencji,  gatunków  mu-
zycznych,  np.  w  romantyzmie  akcentowa-
nie opery i operetki kosztem pieśni, liryki 
fortepianowej, koncertu instrumentalnego 
i nurtu autonomicznej symfoniki.

Przedstawiane sylwetki kompozytorów 

nie  ukazują  wybitnych  indywidualności 
twórczych, co pozbawia ich własnych styli-
styk i osiągnięć. Wielu kompozytorów jest 

jedynie wymienianych (s. 19–20, 22, 43, 51), 
innym towarzyszą niewiele mówiące dane, 
np. Schumann – „autor wielu miniatur for-
tepianowych,  pieśni,  muzyki  kameralnej 
i symfonicznej” (s. 41), Brahms – „kompo-
zytor muzyki orkiestrowej” (tamże). Przed-
stawianie  sylwetek  ogranicza  się  do  wąt-
ku  biograficznego  i  rejestru  uprawianych 
gatunków (s. 23, 35, 36, 38, 48, 51, 54–55). 
Częste jest niepodawanie dat życia kompo-
zytorów. Pominięte zostały nazwiska kom-
pozytorów  musicali  (s.  78–81).  Niekiedy 
przywoływane  są  marginalia,  np.  sprowa-
dzenie nowatorstwa Beethovena do użycia 
metronomu i rozszerzenia składu orkiestry 

symfonicznej (s. 38). Zadziwiająco lakonicz-
nie  potraktowane  jest  omówienie  muzyki 
Chopina.  Jej  charakterystyka  zamyka  się 
w dwóch stwierdzeniach: „tworzył głównie 
utwory fortepianowe, które swym nowator-
stwem  wyprzedzały  dzieła  pisane  w  okre-
sie  romantyzmu  […],  [jego]  utwory  […] 
odznaczają  się  indywidualną  siłą  wyrazu” 
 (s.  58–59).

Zbędne  w  formule  podręcznika  zda-

ją  się  być  liczne  skróty  librett  operowych, 
operetkowych i musicalowych, podczas gdy 
dotarcie do librett i ich przedstawienie mo-

background image

 

58 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

głoby stanowić zadanie dla uczniów. Zbyt 
upraszczają one fabułę, pomijają ważne jej 
wątki,  nie  ukazują  istotnych  postaci  i  ich 
motywacji itd. (libretta jawią się tu niekie-
dy jako banalne opowieści). Zamieszczane 
po  każdym  rozdziale  Słowniki  są  ważne 
i przydatne, choć korzystanie z nich byłoby 
praktyczniejsze, gdyby hasła uporządkowa-
no  alfabetycznie  i  umieszczono  na  końcu 
podręcznika. Dawane tu objaśnienia bywają 
ponadto zbyt ogólnikowe (s. 18, 29) lub są 
wzajemnie niespójne (por. allegro sonatowe, 
cykl sonatowy, forma sonatowa, s. 35).

Część  O  muzycznej  teorii  i  praktyce, 

mimo że zawiera zagadnienia wybrane ar-
bitralnie (cenne są te rzadko podejmowane: 
głos i słuch, budowanie instrumentów, zapis 
dźwięku, muzyka pozaeuropejska), przed-
stawia  je  na  ogół  rzeczowo  i  interesująco. 
Drobne usterki to: oznaczenie dB w tabeli 
na  s.  95,  informacja  o  stosowaniu  drewna 
sosnowego  do  budowy  skrzypiec  (s.  101), 
określenie  „gryf ”  zamiast  podstrunnica 
lub chwytnik (tamże), datowanie powstania 
magnetofonu na czasy po II wojnie świato-
wej  (s.  105),  określenie  pieśni  związanych 
z  obrzędami  dorocznymi  jako  okazjonal-
nych (s. 108), znaczny niedosyt wobec ujęcia 
Polskiej  sceny  rockowej.  Przydatnym  uzu-
pełnieniem opisu na s. 102 byłaby ilustracja 
skrzypiec z nazwami części instrumentu.

2. Definiowanie muzyki 
(implicite bądź explicite).

W  podręczniku  nie  zostało  wprost 

podjęte zagadnienie statusu czy pojmowa-
nia muzyki. Za swoiste motto podręcznika 
i przyjmowane w nim rozumienie muzyki 
uznać można stwierdzenie, że już w staro-
żytności muzyka „stawała się samodzielną 
dziedziną sztuki” (s. 7). Szkoda, że kwestia 
ta nie znalazła rozwinięcia (np. w rozdziale 
O muzyce dla mas bądź w części systema-
tycznej). Za sposobem przedstawiania mu-
zyki nie stoi respektowanie i przywoływanie 

jej  walorów  artystycznych  i  wyrazowych, 
wymiaru  estetycznego,  intencji  twórców, 
własnych  zasad  organizacji  właściwych 
dziedzinie o autonomicznym statusie. Mu-
zyka jawi się tu jako część kultury, jednakże 
pozbawiona jest własnego oblicza.

3. Repertuar – dobór i sposób 
przedstawienia.

Proponowany repertuar jest stosunkowo 

obszerny, lecz do poszczególnych twórców, 
epok  i  stylistyk  odnoszony  w  sposób  bar-
dzo  zróżnicowany.  W  wielu  przypadkach 
uwzględniony  został  bogaty  zestaw  utwo-
rów, np. w zakresie barokowej muzyki in-
strumentalnej (choć brak przykładu suity), 
klasycyzmu (choć brak m.in. koncertów Mo-
zarta i Beethovena), opery romantycznej czy 
twórczości  Wieniawskiego.  Często  wszak 
pomijane są istotne wątki repertuarowe, co 
w pewnej mierze wynika z braków w toku 
narracji słownej: wszelkie występujące tam 
pominięcia redukują jednocześnie repertu-
ar do słuchania. W ten sposób w repertu-
arze zabrakło m.in. średniowiecznej liryki 
dworskiej,  utworów  Mikołaja  z  Radomia, 
barokowej muzyki wokalno-instrumental-
nej (poza Alleluja Händla), polskiego baro-
ku, utworów Berlioza, Schumanna, Liszta, 
Rimskiego-Korsakowa, Brahmsa, R. Straus-
sa, muzyki jazzowej (!) i niemal wszystkich 
kompozytorów  XX  wieku:  od  Schönber-
ga,  Prokofiewa,  Bartoka,  Strawińskiego, 
Szostakowicza  po  Cage’a  i  Stockhausena. 
Ograniczone i budzące niedosyt są ponad-
to propozycje tyczące twórczości Schuberta, 
Czajkowskiego,  Chopina  (polonez,  mazu-
rek, preludium, cz. I Koncertu e-moll), Mo-
niuszki, Ravela, Szymanowskiego, Karłowi-
cza, Lutosławskiego i Pendereckiego.

Przedstawione  w  podręczniku  nutowe 

przykłady muzyczne zredukowane zostały 
do  (niekiedy  „uproszczonej”)  faktury  jed-
nogłosowej,  co  sugeruje  pojmowanie  mu-
zyki jako jedynie „melodii”, a jednocześnie 

background image

 

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

59

Recenzje – Kronika

dawać  może  złudzenie  braku  historycznej 
zmienności  muzyki.  Dla  ukazania  rze-
czywistego  obrazu  warto  byłoby  umieścić 
nutowe  przykłady  ilustrujące  owe  zmiany 
poprzez  układ  graficzny:  zapis  wokalnego 
czterogłosu, partytury orkiestry symfonicz-
nej czy muzyki współczesnej.

W zapisach utworów wkradło się kilka 

błędów  i  nieścisłości:  Complementorium 
(s.  22),  V  Symfonia  c-moll  Przeznaczenia 
(s. 38), Sonata księżycowa (s. 39), Requiem 
h-moll Mozarta (s. 36), Kaprys a-moll nr 24 
Paganiniego  (s.  42),  aria  Gdybym  rannym 
słonkiem (s. 61).

4. Sposób komentowania muzyki, 
język mówienia o muzyce.

W  podręcznikowych  komentarzach 

pojawia  się  niewiele  informacji  o  kontek-
stach estetycznych muzyki i o muzyce  per 
se (dominują tu perspektywy: biograficzna, 
funkcjonalna,  anegdotyczna  itp.).  Odczu-
walny jest brak podejmowania wielu kwestii 
istotnych dla danego okresu czy stylu mu-
zyki, np. w średniowieczu brak przywołania 
pojęcia melizmat, w renesansie – polifonia, 
w  klasycyzmie  –  rzeczowego  omówienia 
allegra sonatowego (jedynie: „forma sona-
towa […] składa się z ekspozycji, przetwo-
rzenia i repryzy zakończonej kodą”, s. 34), 
w  romantyzmie  –  kategorii:  muzyka  pro-
gramowa  –  muzyka  absolutna,  w  muzyce 
XX  wieku  –  określenia  zróżnicowanych 
stylistyk itd. W jakimś sensie uznać to moż-
na za „ucieczkę od muzyki” i sięganie w jej 
omawianiu  do  obszaru  pozamuzycznego, 
czego ilustracją może być m.in. tendencyj-
ne  wymienianie  dzieł  o  tytułach  progra-
mowych  i  ilustracyjnych  bądź  mających 
odniesienia pozamuzyczne (np. u klasyków 
wiedeńskich, s. 35–38), w romantyzmie eks-
ponowanie gatunków scenicznych i odwo-
ływanie się jedynie do librett czy pomijanie 
lub marginalizowanie muzyki o orientacji 
autonomicznej.

Paradoksalnie pewne niekonsekwencje 

i  przeoczenia  występują  jednakże  nawet 
w sposobie prezentacji muzyki programowej 
(gdzie odwołania do sfery pozamuzycznej są 
nie tylko uprawnione, ale interpretacyjnie 
obligatoryjne):  po  omówieniu  wszystkich 
części  Obrazków  z  wystawy  Musorgskiego 
następuje  propozycja  wysłuchania  jedy-
nie  Wielkiej  Bramy  Kijowskiej  (s.  52–53), 
co niejako zawiesza sens owych omówień. 
Pominięty w komentarzu został też istotny 
element formalny i kapitalny materiał inter-
pretacyjny w postaci promenad.

Zdarzają się niezręczności językowe: tłu-

maczenia części mszy (s. 16), „utwory nie-
mal wyłącznie wokalne, w […] stylu a cap-
pella” (s. 17), „muzyczne koncerty” (s. 25, 
34), „dobrą passę w życiu muzyka przerwała 
choroba postępującej głuchoty” (s. 38).

5. Podsumowanie.

Podręcznik  ukazuje  dziedzinę  muzy-

ki  w  perspektywie  w  niewielkim  stopniu 
uwzględniającej jej specyfikę. Perspektywa 
ta  nie  pozwala  na  ukazanie  zasadniczych 
walorów muzyki, jej istoty i rządzących nią 
praw. Muzyka pozostaje wówczas fenome-
nem pozbawionym autonomicznej kondycji, 
a jej postrzeganie z konieczności będzie dość 
powierzchowne. Perspektywa ta wymagała-
by dopełnienia. Niezbędne są także korekty 
i uzupełnienia w zakresie treści merytorycz-
nych, języka oraz repertuaru muzycznego.

Piotr Kaja, Od chorału do rap-songu. 
Podręcznik z ćwiczeniami do muzyki 
w gimnazjum, Juka, Warszawa 2009

1. Wybór, układ i treść zagadnień.

Trzon  podręcznika  stanowi  przedsta-

wienie  dziejów  muzyki,  które  ujęte  jest 
w tradycyjnej, choć nieco zredukowanej for-
mule: pominięta została starożytność, a ca-
łość zamyka Muzyczna twórczość XX wieku. 
Podręcznik rozpoczyna, zasadny w założe-

background image

 

60 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

niu, rozdział wprowadzający pt. Alfabet mu-
zyczny, zamyka zaś obszerny Repertuar do 
grania i śpiewania.

W  planie  całości  zwraca  uwagę  użycie 

zróżnicowanych  treściowo  i  formalnie  ty-
tułów  rozdziałów,  np.:  Muzyka  renesansu, 
Barok,  Klasycyzm  –  koncerty  w  parkach 
i  ogrodach  (nota  bene:  to  dopowiedzenie 
równie dobrze można by odnieść do baroku 
czy wieku XIX). Tego rodzaju uzupełnianie 
nazw epok jest ciekawe i zasadne, musi jed-
nakże być konsekwentne oraz przywoływać 
adekwatne  i  wiodące  dla  poszczególnych 
okresów motywy. Strukturę większości roz-
działów cechuje zbytnia ogólnikowość i wy-
biórczość, np. Barok to tylko Wielcy muzycy 
epoki, Klasycyzm to jedynie Klasycy wiedeń-
scy, zaś Muzyczna twórczość XX wieku to: 
W Europie, Po drugiej stronie oceanu – jazz 
i Tańce świata (?!). Szerzej potraktowany zo-
stał jedynie wiek XIX.

Dobrze  zaprojektowany  (w  samej  idei, 

jak i w wyborze motywów) jest Alfabet mu-
zyczny. Nie spełnia on jednak wyznaczonej 
mu roli wprowadzenia do dalszych rozwa-
żań, gdyż nie zostały zrealizowane założe-
nia dane w obiecujących tytułach kolejnych 
podrozdziałów:  Elementy  muzyki  jedynie 
odwołują do treści ze szkoły podstawowej, 
Formy muzyczne (czy – jak figuruje w spisie 
treści – Budowa utworów?) w wielu przypad-
kach zawierają ujęcia ahistoryczne (rondo, 
wariacje,  concerto  grosso,  opera),  pomijają 
historyczną  zmienność  danej  formy  (ron-
do, suita, sonata, symfonia) lub są niepełne 
(np. sonata: opis budowy allegra sonatowego 
znajdujemy dopiero w Muzycznej ściągawce 
na s. 50). Pojawiają się wreszcie błędy, np.: 
„wariacje – utwór cykliczny” (s. 8), koncert 
„wykształcił się na przełomie XVIII i XIX 
wieku” (s. 10), „u schyłku XVII wieku wy-
kształcił  się  typ  sonaty  klasycznej”  (s.  11), 
symfonia „wykształcona pod koniec XVIII 
wieku”  (s.  11).  Podrozdział  Aparat  wyko-
nawczy zawiera niekonsekwentnie zaprojek-

towaną tabelę (rodzaje zespołów zestawione 
z  gatunkami)  i  nierozłączne  definiowanie 
muzyki wokalnej i wokalno-instrumental-
nej. Z kolei podrozdziały: Funkcja społecz-
na muzyki (z dyskusyjnymi klasyfikacjami 
muzyki), Muzyka programowa i absolutna 
(przedstawiona  ogólnikowo,  nieosadzo-
na  w  historii,  bez  odniesień  do  literatury 
muzycznej) oraz Wykonanie muzyki – tre-
ścią  i  rozmiarami  robią  wrażenie  umiesz-
czonych  jedynie  dla  zasady.  Nieścisłości 
można  znaleźć  także  w  Środkach  techniki 
kompozytorskiej, m.in. objaśnienie imitacji 
i homofonii (s. 15), sformułowania: „akord 
centralny zbudowany na pierwszym stopniu 
gamy – tonice” (s. 17), „nowy system tonal-
ny, w którym dwanaście półtonów w obrębie 
oktawy zyskało pełną niezależność i samo-
dzielność” (tamże).

Idea Muzycznej ściągawki w tak szkico-

wej formule podręcznika wydaje się zbędna. 
W  znacznej  mierze  powielane  są  tu  wcze-
śniejsze informacje (na s. 39 ze s. 9–12, na 
s. 22 z 20, na s. 29 z 15 i 28, na s. 68 z 66, na 
s. 73 z 69–70). Niejasne są przy tym kryteria 
zawartości Ściągawek (skróty czy rozszerze-
nia tekstu głównego?). Trudno także prak-
tycznie (szybko i doraźnie) z nich korzystać, 
gdyż brak ich w spisie treści (lepszy byłby tu 
rodzaj słowniczka na końcu podręcznika). 
Rozdział  Różne  oblicza  muzyki,  w  założe-
niu mający chyba dotyczyć funkcji muzyki, 
w istocie uwzględnia także ważne zagadnie-
nia z historii muzyki XX wieku (m.in. teatr 
muzyczny, muzykę elektroniczną, muzykę 
rozrywkową). Przeniesienie tych zagadnień 
do rozdziałów trybu „historycznego” byłoby 
dla czytelności podręcznika ze wszech miar 
korzystne.

W przedstawianiu dziejów muzyki po-

jawia  się  perspektywa  kulturowa,  formal-
na, społeczna, niekiedy stylistyczna. Dobre 
wątki  znajdujemy  we  wprowadzeniach  do 
renesansu,  klasycyzmu  czy  impresjoni-
zmu. Wybór zagadnień jest na ogół zasad-

background image

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

61

Recenzje – Kronika

ny,  jednakże  ich  treść  zawiera  już  sporo 
nieścisłości  i  uproszczeń.  Dotkliwy  jest 
zwłaszcza brak podawania ram czasowych 
poszczególnych  epok,  datowania  przywo-
ływanych  wydarzeń  historycznych  (np. 
soboru trydenckiego, reformacji, rewolucji 
francuskiej), ważnych dzieł (Orfeusza Mon-
teverdiego, Symfonii fantastycznej Berlioza) 
czy lat życia kompozytorów (mają je tylko: 
Vivaldi,  Bach,  Händel,  Mozart,  Haydn, 
Beethoven, Chopin i Moniuszko). W połą-
czeniu z brakiem konsekwencji w chronolo-
gii narracji i licznymi błędami w datowaniu 
uniemożliwia to czytelnikowi uchwycenie 
chronologii. Niepodawanie dat w narracji 
historycznej (bo uczeń ich nie lubi?) w żad-
nym  razie  nie  jest  usprawiedliwione  (bez 
datowania trudno jest mówić o trybie „hi-
storycznym”).

Znaczny  niedosyt  pozostawiają  mało 

treściwe  omówienia  sylwetek  kompozyto-
rów, nie ukazują one istoty ich twórczości, 
a  dobór  faktów  zdaje  się  być  przypadko-
wy.  Sylwetka  Händla  zamyka  się  w  trzech 
zdaniach,  a  za  charakterystykę  starczyć 
musi passus: „organista, skrzypek i klawe-
synista, pisał utwory na orkiestrę, tworzył 
opery  i  oratoria  –  monumentalne  dzie-
ła,  które  przyniosły  mu  ogromną  sławę” 
(s. 37). W notce o Beethovenie czytamy, że 
„działał  […]  w  okresie  wielkich  przemian 
stylistycznych, których w dużej mierze był 
autorem”, „jego postawa artystyczna wykra-
czała daleko poza klasycystyczne (!) ideały”, 
cechowało  go  „nowatorstwo  przenikające 
wszystkie  kategorie  dzieła  muzycznego”, 
„to romantyczny klasyk” (s. 49). Zdania te 
–  zasadne  jako  podsumowanie  rzeczowej 
charakterystyki – same w sobie pozostaną 
dla  gimnazjalisty  pustosłowiem.  Szkoda, 
że  równie  lakoniczne  jest  przedstawienie 
sylwetki Chopina, oparte m.in. na sformu-
łowaniach: „był twórcą stylu narodowego”, 
„w  miniaturach  tanecznych  –  mazurkach, 
które  oceniane  są  jako  «arcydzieła,  jakich 

nikt przedtem ani potem nie skomponował» 
– wykorzystywał muzykę ludową: mazury, 
kujawiaki, oberki”, „znaczenie muzyki Cho-
pina dla kultury polskiej i światowej jest nie 
do przecenienia. Jego utwory stały się znane 
na całym świecie […] i stanowią część świa-
towej literatury fortepianowej” (s. 57). Tylko 
w rozdziale Barok pominięcie tabel do uzu-
pełnienia, Muzycznej ściągawki, krzyżówki 
i ponad miarę eksponowanych rycin Okiem 
satyryka  dałoby  pięć  stron  (!)  na  szersze 
omówienie  twórczości  Bacha  czy  Händla, 
zaś potencjalne miejsce na charakterystykę 

Chopina zajmuje pełny tekst pieśni Życzenie 
oraz Portret Celiny z Sulistrowskich Radzi-
wiłłowej F. K. Lampiego (!).

W  omówieniach  pomijane  są  istotne 

kwestie,  np.  w  Muzyce  średniowiecza  brak 
okresu  od  kodyfikacji  chorału  gregoriań-
skiego do wieku XIV (zatem: tropów i se-
kwencji,  początków  wielogłosowości  czy 
szkoły Notre Dame), Mikołaja z Radomia, 
Cameraty  Florenckiej,  objaśnienia  pojęć: 
aria,  recytatyw,  melizmat,  punktualizm, 
serializm, motyw przewodni, przywołania 
symfonii programowej itd.

background image

 

62 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

Liczne są niezręczności, sformułowania 

niezrozumiałe,  nadużycia  czy  błędy  me-
rytoryczne:  Bogurodzica  „uważana  jest  za 
pierwszy polski hymn narodowy” (s. 20), ars 
antiqua 1160–1320 (s. 20), początek rozdzia-
łu Muzyka renesansu: „Przez kolejne wieki 
drugiego tysiąclecia coraz prężniej rozwijała 
się cywilizacja europejska” (s. 25), w rene-
sansie „rozwijająca się polifonia, włączana 
do  kompozycji  religijnych,  spowodowała 
zatracenie oryginalnego charakteru tej mu-
zyki” (s. 26), „Josquin des Pres wprowadził 
nowe  stosunki  interwałowe”  (tamże),  Ko-
ściół „na Soborze Trydenckim zalecił osta-
tecznie powrót do chorału gregoriańskiego. 
Przedstawicielem tego stylu kościelnego był 
Giovanni  Pierluigi  da  Palestrina”  (tamże), 
„kompozycje  renesansowe  posiadały  wy-
raźną  formę  i  prostą  fakturę”  (s.  27),  po-
czątek  Baroku  stanowi  akapit  poświęcony 
skrzypcom: „W baroku nastąpił gwałtowny 
rozwój muzyki instrumentalnej. Jej brzmie-
nie wzbogaciły skrzypce, które teraz zaczę-
ły  zyskiwać  coraz  większą  popularność” 
(s.  32),  w  charakterystyce  muzyki  baroku: 
„wykształcone  wcześniej  gatunki  i  formy 
muzyczne  były  nadal  upowszechniane” 
(tamże), lokowanie bel canto w kontekście 
Monteverdiego  (s.  33),  sugestia  pierwszo-
planowości opery w klasycyzmie (s. 44–45), 
w wieku XIX muzyka „rozbrzmiewała […] 
także  w  domach  mieszczan.  Słuchacze, 
przyzwyczajeni  głównie  do  utworów  ła-
twych i przyjemnych, z podziwem przyjmo-
wali  nową  propozycję  muzyczną.  Kom-
pozycje  romantyczne  nie  nadawały  się  do 
wykonywania przez laików: były zbyt trud-
ne” (s. 54), z wprowadzenia do Muzycznej 
twórczości XX wieku wynika, jakoby dopiero 
kompozytor tego okresu musiał wykazać się 
„dużym doświadczeniem z zakresu kompo-
zycji, zasad i teorii muzyki”, gdyż „bez od-
powiedniego przygotowania i doskonałego 
rozumienia muzyki poprzednich epok two-
rzenie muzyki współczesnej było niemożli-

we” (s. 75), „jazzowy kompozytor i pianista 
Scott  Joplin”  (s.  78),  definicja  tonalności 
(przypis na s. 79), „klasyczny skład” big ban-
du (s. 79), określanie dixielandu jako muzy-
ki „łączącej cechy jazzu nowoorleańskiego 
z europejską harmonią” (tamże), umieszcza-
nie Gershwina w toku historycznym jazzu 
(tamże),  w  be-bopie  –  melodie  „oddające 
charakter  nowoczesnej  muzyki  poważnej” 
(tamże), odwrotne oznaczenie fotografii na 
s. 79 itd.

Zamykające podręcznik tabele nie speł-

niają swej funkcji – poglądowego ukazania 
gimnazjaliście obrazu dziejów muzyki. Za-
wierają  one  sporo  nieścisłości:  ulokowa-
nie Leonina i Perotina w ars antiqua, roz-
mieszczenie kompozytorów pokolenia 1810, 
zestawienie  Czajkowskiego  i  Musorgskie-
go  w  jednej  kolumnie  z  Szymanowskim, 
Schönbergiem  i  Webernem  (s.  157)  itd. 
W tabelach brak też zapowiadanych dzieł. 
Ponadto określenia stylistyczne oraz doty-
czące  społecznego  kontekstu  muzyki,  fak-
tury, rodzajów muzyki itd. (s. 157) są zbyt 
uproszczone i źle rozmieszczone, odnoszo-
ne  np.  do  A.  Schönberga  dają  następującą 
charakterystykę  kompozytora:  wiek  XIX, 
impresjonizm, ekspresjonizm, szkoły naro-
dowe,  dwory  panujących,  mieszczaństwo, 
epoka homofonii, system dur–moll, rozwój 
muzyki wokalnej i instrumentalnej.

2. Definiowanie muzyki 
(implicite bądź explicite).

Autor nie podejmuje wprost kwestii poj-

mowania  muzyki,  jej  rodzajów  czy  kryte-
riów jej zróżnicowania. We Wstępie znajdu-
jemy sformułowania sugerujące dualistyczne 
traktowanie  dziedziny  muzyki.  Z  jednej 
strony czytamy: „postarajcie się pojąć isto-
tę muzyki i zawarte w niej idee”, „nauczycie 
się świadomego słuchania – czyli właściwe-
go odbioru dzieła muzycznego”, „przykłady 
muzyczne pozwolą zrozumieć różnorodność 
sztuki” (s. 5) i dalej: „Aby muzyka mogła za-

background image

 

 

http://www.wychmuz.pl 

Wychowanie Muzyczne  3  2011 

63

Recenzje – Kronika

istnieć jako sztuka…” (s. 8). Z drugiej strony 
wchodzimy na inny grunt: „zachęcam do sa-
modzielnego tworzenia muzyki, bawienia się 
nią” (s. 5) czy w końcowym nakazie: „bawcie 
się dobrze” (s. 6). Szkoda, że autor nie rozwi-
nął tych perspektyw (np. w ramach Funkcji 
społecznej muzyki czy Różnych obliczy mu-
zyki): pozbawione komentarza nie ujawniają 
one swej zasadniczej odrębności, nie wska-
zują  na  kwestie  natury  czy  uwarunkowań 
muzyki  (zapowiadane  na  s.  14  omówienie 
funkcji muzyki w kulturze narodowej rów-
nież nie zostało podjęte).

3. Repertuar – dobór i sposób 
przedstawienia.

Proponowany do słuchania repertuar jest 

stosunkowo obszerny, ale mało reprezenta-
tywny.  W  ograniczonym  zakresie  ilustruje 
on najważniejsze zjawiska i tendencje danej 
epoki, cechy stylu, gatunku czy twórczości 
kompozytora. Trudno bowiem mówić o re-
prezentatywności, gdy brak propozycji wy-
słuchania chorału gregoriańskiego, średnio-
wiecznej liryki świeckiej czy renesansowego 
madrygału, gdy polskie średniowiecze to wy-
łącznie kompozycje monodyczne (pominię-
cie zwłaszcza Mikołaja z Radomia), zaś w re-
nesansie brak utworów Wacława z Szamotuł. 
Jednostronny  pozostaje  wybór  utworów 
Bacha, Händla czy Vivaldiego. Znaczny nie-
dosyt, a nawet zdziwienie, wywołuje dobór 
utworów Chopina (Preludium A-dur z op. 28 
oraz dwa mazurki) czy brak jakiegokolwiek 
fragmentu  z  oper  Moniuszki.  W  bardzo 
ograniczonym wymiarze cechy epoki oddaje 
proponowany repertuar XX-wieczny: Ogni-
sty ptak Strawińskiego, Piotruś i wilk Proko-
fiewa, Deus meus z Pasji Pendereckiego, a już 
zwłaszcza cz. II Concierto de Aranjuez J. Ro-
drigo. Zupełnie pozbawiony odniesień do li-
teratury muzycznej jest jazz. Propozycje wy-
słuchania tu jedynie ragtime’u Joplina oraz 
Summertime Gershwina (na czterogłosowy 
chór mieszany!) to poważne uchybienie.

Na  podkreślenie  zasługuje  przyjęcie 

zasady słuchania przynajmniej całych czę-
ści utworów oraz uwzględnienie słuchania 
utworów w całości. W Alfabecie muzycznym 
niezwykle cenna jest idea zapoznawania się 
w ten sposób z wielkimi formami cyklicz-
nymi  (m.in.  z  II  Suitą  orkiestrową  h-moll 
Bacha  oraz  I  Koncertem  fortepianowym 
i V Symfonią Beethovena). To bodaj jedyna 
w podręcznikach gimnazjalnych – sformu-
łowana wprost – sugestia (i okazja) zetknię-
cia się z pełnym kształtem tak obszernych 
dzieł. Trafne jest także wydzielenie z toku 
historycznego  repertuaru  przewidzianego 
do wykonania przez ucznia (repertuar ten 
nie  stanowi  wówczas  –  w  każdym  przy-
padku  wątpliwej  –  ilustracji  dziejów  mu-
zyki,  a  jedynie  ich  swoiste  i  alternatywne 
 uzupełnienie).

Niekiedy  nieprecyzyjne  są  oznaczenia 

utworów: Kaprys a-moll, op. 24 Paganinie-
go (s. 8), Fuga I, C-dur, BMV (!) 846 Bacha 
(s. 10), Preludium A-dur nr 1 (s. 55) i Pre-
ludium A-dur nr 7 (s. 58), „Sonata b-moll, 
cz. III, zwana (!) Marszem żałobnym” i Etiu-
da rewolucyjna Chopina (s. 57), Lot (?) Wal-
kirii Wagnera (s. 65) bądź brak ich pełnej 
identyfikacji:  Tańce  połowieckie  Borodina 
i Lot trzmiela Rimskiego-Korsakowa.

4. Sposób komentowania muzyki, 
język mówienia o muzyce.

Tok narracji jest potoczysty i naturalny. 

Skrótowość i lakoniczność w omawianiu po-
szczególnych  zagadnień  skutkuje  jednakże 
ogólnikami,  uproszczeniami  i  redukcjami. 
W praktyce minimalizuje też możliwość mó-
wienia o muzyce per se (podjęte tu aspekty 
formalne i wyrazowe są w tej sytuacji często 
powierzchowne). Ograniczaniu treści i syn-
tetyczności  twierdzeń  towarzyszyć  musi 
świadomość, że istnieją tu granice, że zabiegi 
te wymagają szczególnej dyscypliny meryto-
rycznej i precyzji terminologiczno-językowej, 
że  nadmierne  uproszczenia  często  nie  po-

background image

 

64 

Wychowanie Muzyczne  3  2011  

http://www.wychmuz.pl

 

Recenzje – Kronika

zwalają na rzeczowe objaśnienie wielu istot-
nych kwestii. Tu świadomości tej zabrakło.

Zdarzają się ułomności i nadużycia języ-

kowo-merytoryczne: „nazwa koncert ozna-
cza  również  popisowe  wykonanie  utworu” 
(s.  10),  objaśnienia  części  mszy  w  trybie: 
„Gloria – Chwała na wysokości Bogu” itd. 
(s.  22),  „nowy  język  muzyczny  –  monodia 
akompaniowana” zwana w następnym zda-
niu „techniką” (s. 33), „wirtuozowska forma” 
(tamże), „wieloczęściowa forma cykliczna” 
(s. 50), krakowiak w „metrum dwudzielnym, 
w  takcie  2/4”  (s.  61),  treść  polecenia  2.  na 
s. 70 (?), „zmiany instrumentalizacji utwo-
rów”  (s.  90)  oraz  błędy  pisowni:  Machault 
(s. 21), Straus (s. 66), dixiland (s. 79).

5. Podsumowanie.

Podręcznik  przedstawia  dzieje  muzyki 

w  sposób  wybiórczy  i  powierzchowny,  co 
nie pozwala na zbudowanie ich czytelnego 
obrazu. Skala uchybień stanowi przesłankę 
stwierdzenia, że całość wymagałaby zmian 
w  zakresie  koncepcji  i  struktury,  zasad-
niczego  przeredagowania  i  uzupełnienia 
treści,  wyeliminowania  licznych  błędów 
i nieścisłości oraz poprawy precyzji języka. 
Nie  przekonuje  też  łączenie  podręcznika 
z ćwiczeniami: odbywa się to kosztem treści 
merytorycznych,  a  ponadto  polecanie  wy-
pełniania obszernych tabel obliguje ucznia 
do… pisania (jednak) po książce.