Sponsoring po polsku
fot. Shutterstock
Jak wynika z badań prof. Jacka Kurzępy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, co
piąta studentka ma sponsora. Poszukują go mężatki, rozwódki, singielki. By zdobyć lepsze
wykształcenie, zapewnić sobie materialne bezpieczeństwo. Czy się tego wstydzą?
Kawiarnia w centrum Warszawy. Rozglądam się w poszukiwaniu atrakcyjnej kobiety. Jest. W
kanarkowym żakiecie, kobaltowych spodniach, z pąsowymi ustami, przyciąga wzrok nie tylko
mężczyzn. Podchodzę. – Pani Julia? – pytam. – Nie – odpowiada z uśmiechem.
Szukam dalej. W rogu dziewczyna w dżinsach czyta gazetę. Na długich rudych lokach ma dziecięcą
opaskę w kwiatki. Czy to Julia?
Julia z ogłoszenia: "Jestem atrakcyjną, zmysłową kobietą. Mam 165 cm wzrostu i ważę 50 kilo.
Szukam sponsora, który finansowo mnie wesprze, a w zamian może liczyć na moją wdzięczność.
Czekam na poważne oferty".
Dziewczyna wstaje: "Pani pewnie mnie szuka?". Cóż, inaczej ją sobie wyobrażałam. Wygląda jak
licealistka, mogłaby być koleżanką mojej córki. Spontaniczna i naturalna.
– Niech pani mówi mi po imieniu. Jestem Julka, a ty? – skraca dystans.
wczoraj, 09:20
Źródło: Poradnik Domowy
Strona 1 z 5
Artykuł - drukowanie
2012-06-28
http://zdrowie.onet.pl/zycie-intymne/5172501,artykul-drukuj.html
– Małgosia. Dlaczego się zgodziłaś? Wysłałam maile do 36 kobiet i 20 mężczyzn. Odpowiedział mi
jeden facet i dwie dziewczyny, w tym ty.
Dość kochania za darmo
Akcja głośnego ostatnio filmu "Sponsoring" Małgorzaty Szumowskiej toczy się w Paryżu. Tamte
dziewczyny nie mają skrupułów, dla nich jest to sposób na utrzymanie się na odpowiednim poziomie,
ale nie ukrywają, że to też przyjemne zajęcie. Nie przeżywają moralnych rozterek, nie mają poczucia
winy. Po prostu – realizują swoje cele: zdobycie wykształcenia i wygodne, dostatnie życie.
A jak jest u nas? Kto się ukrywa za licznymi ogłoszeniami:
"szukam sponsora"
?
– Widziałam ten film. Niezły, może dlatego zgodziłam się na to spotkanie – mówi Julia. – A może
dlatego, że kręci mnie ta sytuacja i też to, że jesteś bardziej skrępowana niż ja. A może, po
koleżeńsku – uśmiecha się znacząco – bo mam licencjat z dziennikarstwa. Teraz jestem na handlu
zagranicznym.
Ma 25 lat, w Warszawie mieszka od 5, a od 4 ma sponsorów. Pierwszy rok walczyła o utrzymanie się
na powierzchni: studiowała, była nianią i sprzątała w Pizza Hut.
– Masakra. Padałam ze zmęczenia. Nie miałam siły na naukę, a i tak nie starczało mi na mieszkanie,
na ciuchy, kino, kluby… Ciągle się bałam, że wylecę ze studiów, bo zalegałam z opłatami. Wtedy
jeszcze czekałam na miłość, ale w dyskotekach kolesie wsadzali mi łapy w stanik. I te ich gadki:
"Masz czym oddychać. Postawić ci drinka?". Albo: "Ładna jesteś, podwieźć cię moją furą?". Miałam
dość. Na pierwsze ogłoszenie namówiła mnie Daria, przyjaciółka z liceum. Ona też miała kłopoty
finansowe. Pamiętam, że po jednej z balang, na strasznym kacu powiedziała: "Dość kochania się za
darmo. Nikt tego nie docenia. Musimy zmądrzeć".
Julia długo miała opory, ale w końcu napisała: "jestem kobietą z klasą, niełatwo mnie zaciągnąć do
łóżka" i dalej: "szukam konesera, mam nie tylko piękne ciało, ale i duszę" i potem: "szukam sponsora
o wysokim poziomie intelektualnym i finansowym".
Sprzedaję śmiało ciało
– Pomyślałam: "Raz kozie śmierć, spróbuję. Przecież to ja będę wybierać, ja wyznaczę granicę i
ustalę cenę". I poczułam się jak towar. A co z moim intelektem – liczy się czy przeszkadza? Teraz
wiem, że jest to atut. I to spory. Ale staram się być towarem w najlepszym gatunku... Siłownia, dieta,
modne ciuchy – opowiada.
Po pierwszym ogłoszeniu Julia dostała 136 odpowiedzi. Najpierw odrzuciła te, w których faceci pisali o
wymiarach członka, a nawet wysłali obleśne zdjęcia. Potem usunęła maile od tych, którzy chcieli
dokładnie wiedzieć, co i za ile im zrobi. Pięciu wybranym zaproponowała spotkanie. W kawiarni, w
parku, na Starówce, w bibliotece. Bała się trochę, nie wiedziała, na kogo trafi.
– Ryzyko jest, ale Daria mnie przeszkoliła. Powiedziała, że jeśli już będę o jakimś facecie myśleć
poważnie, muszę go wylegitymować. A jeśli będziemy mieli kochać się bez zabezpieczeń, on musi
mieć wynik badania, że nie jest seropozytywny. Ja też muszę mieć takie badanie. To mnie przeraziło,
bo przypominało umowę handlową. Daria przekonała mnie, że to konieczne. Teraz staram się
zabezpieczać na wszystkich frontach – mam gaz pieprzowy, stosuję antykoncepcję i pilnuję się, żeby
się nie przywiązywać, ale facetom i tak różne rzeczy przychodzą do głowy. Niedawno zerwałam
kontakt ze sponsorem, który miał rodzinne kłopoty i chciał ze mną zamieszkać. A ja nie zamierzam
być niczyją pocieszycielką. Kategorycznie odmówiłam, ale nękał mnie telefonami i szantażował, że
umieści w internecie moje rozbierane zdjęcia – wyznaje Julia.
Wtedy wpadła w panikę. Pochodzi z małej miejscowości. Mama polonistka, tata nauczyciel geografii;
brat jeszcze się uczy. Byłby skandal. Na szczęście ja też miałam zdjęcia, które mogły go
skompromitować. Jest notariuszem. Tak to się skończyło, ale mam nauczkę, że zawsze muszę
kontrolować sytuację. I żadnych fotek.
Szukają odmiany
Notariusza Julia poznała cztery lata temu. Spotykali się 3, 4 razy w tygodniu, w ciągu dnia, w
mieszkaniu, które wynajął blisko swojej kancelarii.
Strona 2 z 5
Artykuł - drukowanie
2012-06-28
http://zdrowie.onet.pl/zycie-intymne/5172501,artykul-drukuj.html
– Był w średnim wieku, wysoki, ale z nadwagą. Zawsze czyściutki i wyprasowany. Spodnie w kancik,
koszula ze spinkami. Lubił seks oralny, ale najbardziej przebieranki. Ja byłam treserką dzikich
zwierząt, a on bestią. Z żoną nigdy tego nie robił, a ze mną mógł się wreszcie otworzyć.
– To on był twoim pierwszym sponsorem?
– Nie, pierwszy był menadżer. Nadal się spotykamy, gdy jest w Polsce. Na stałe mieszka w Londynie,
w Warszawie bywa dwa razy w miesiącu i zostaje na weekend.
Widać, że Julia ma do niego słabość. Przyznaje, że jest przystojny, ma 35 lat i kupę kasy. Lubi
wszystko, co markowe i luksusowe. Zabiera ją do teatru, na koncerty, bankiety, czasem do
Zakopanego. Nigdy się z nim nie nudzi. Zastanawiała się, dlaczego za to płaci, przecież mógłby mieć
każdą kobietę. Ale on twierdzi, że wtedy musiałby poświęcić za dużo czasu i energii. Woli czysty
układ: płaci i wymaga. W Londynie ma żonę i dwójkę dzieci.
– Robię, co mi każe – nie noszę majtek, bo uwielbia zbliżenia w miejscach publicznych. W windzie, w
parku. To ekscytujące, tylko z nim ciągle czuję dreszczyk podniecenia. Na pierwszym spotkaniu, w
hotelu, zażyczył sobie striptiz i taniec erotyczny. Nie byłam na to przygotowana. Myślałam, że to będą
spotkania i łóżko. Ale oczekiwania mężczyzn są inne – szukają tego, czego nie dostają w domu.
Większość mężczyzn, z którymi spotyka się Julia, ma żony lub partnerki i zwykle narzekają na ich
oziębłość.
– One śpią we flanelowych piżamach, a oni by chcieli, żeby nosiły szpilki i żeby ich nie odtrącały, gdy
mają ochotę na seks. Niektórzy są nawet bardziej skrępowani ode mnie, bo zdradzają pierwszy raz.
Inni często zwierzają mi się z kłopotów w firmie, w domu. Chcą żebym im doradzała, była kimś w
rodzaju terapeutki. Ale ja na to się nie godzę.
Teraz Julia ma trzech stałych "opiekunów" i kilku dochodzących. Już umie negocjować stawki. Za
miesiąc bierze 2 tysiące, za noc 500–700 złotych. Zarabia do 10 tysięcy miesięcznie.
– Takiej pensji nigdzie bym nie dostała. Stać mnie na płatne studia, samochód, wyjazdy, mieszkanie i
życie na poziomie. Emocjonalnie się nie angażuję. Żeby odreagować, wkładam dres, trampki i biegam
lub wsiadam na rower. Staram się szybko zapomnieć.
– A miłość? Rodzina, dzieci?
– Myślisz, że miłość jest wtedy, gdy ktoś mówi, że cię kocha? Mówił mi to ten notariusz, oferował
pierścionek. Nie przyjęłam. A rodzina? Może za dziesięć lat...
Radzę sobie sama
Z Magdą (33 lata) spotykam się w jej mieszkaniu. Trzy pokoje, świeżo po remoncie. Wszystko tam
ma swoje miejsce, nawet zabawki w pokoju ośmioletniej Sandry stoją w równym szeregu. Panuje
sterylna czystość. Może dlatego, że Magda jest pielęgniarką. Rozwiedziona, od 4 lat sama wychowuje
córkę. Od 3 lat ma sponsorów.
– Etat w szpitalu nie starczyłby mi na spłatę kredytu. Mąż mnie zostawił. Podobno jest gdzieś w
Irlandii, ale o alimentach nie pamięta. Pochodzę z południa Polski, w domu się nie przelewało. Kiedy
poznałam Piotra, mojego męża, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Był przystojny,
wykształcony. Nie przeszkadzało mi, że jest o 15 lat starszy, miał już żonę i dzieci. Imponowało mi,
że prowadzi własną firmę. Zaszłam w ciążę, pobraliśmy się i zamieszkaliśmy w Warszawie –
wspomina, strzepując niewidzialny pyłek.
Magdzie wydawało się, że los się do niej uśmiechnął. Marzyła o tym, żeby wyrwać się z domu, w
którym ojciec popijał, a wtedy dostawało się każdemu, kto był na drodze. Magdzie też. Marzyła o
szczęśliwej rodzinie, ale już rok po ślubie coś zaczęło się psuć. Firma Piotra miała kłopoty, on sam
ciągle wyjeżdżał, w końcu zniknął, a ona została z długami. Przeprowadziła rozwód.
– Myślałam, że jakoś sobie poradzę, ale wciąż zalegałam z opłatami. W końcu zdecydowałam się
zamieścić ogłoszenie: "Mam 27 lat, szukam mężczyzny, który mógłby wesprzeć mnie finansowo. W
zamian mogę wiele zaoferować. Mam długie blond włosy, jestem wysoka, zgrabna, zadbana, dobrze
Strona 3 z 5
Artykuł - drukowanie
2012-06-28
http://zdrowie.onet.pl/zycie-intymne/5172501,artykul-drukuj.html
ubrana". Odjęłam sobie lat, bo myślałam, że młodsze mają większe szanse. Teraz wiem, że zdarzają
się amatorzy kobiet dojrzałych.
Pierwszym sponsorem Magdy został Jerzy, kierowca tira. Jeździ w trasy i w Warszawie bywa 3, 4 razy
w miesiącu. Twierdził, że z powodu tej pracy rozpadło się jego małżeństwo. Magdzie to nie
przeszkadza, a nawet jest na rękę. Jerzy płaci jej za spotkanie średnio 200–250 euro.
– Jaki jest? Taki niedźwiedź, potężny, z brodą. Trochę wulgarny. Podczas seksu patrzę w sufit i liczę
barany – mówi.
Nie wszystko na sprzedaż...
Magda ma jeszcze 3 innych sponsorów. Komornika Andrzeja, inżyniera Marka i adiunkta po
doktoracie, Zbyszka. Każdy z nich ma inne potrzeby, ale Magda nie na wszystko się zgadza.
– Ostatnio Zbyszek kupił wibrator i kajdanki. Z wibratorem było fajnie, ale gdy chciał mnie przykuć do
łóżka, zaprotestowałam. Wieczorem zadzwonił z przeprosinami – relacjonuje.
Najbardziej Magda lubi spędzać weekendy z Markiem. Zaprzyjaźnił się z jej córką. Razem chodzą do
zoo, jak rodzina. Marek nadzoruje budowę autostrady i w tygodniu jest nieosiągalny, ale w sobotę i
niedzielę Magda gotuje dla niego rosół i smaży schabowe. A wieczorem idą do łóżka jak stare
małżeństwo. Marek wie, że Magda ma jeszcze kogoś, ale nie wypytuje.
– Nie chciałabym go skrzywdzić. Czuję się przy nim bezpiecznie, ale nie potrafię mu zaufać. Chyba nie
zaufam żadnemu mężczyźnie. Lubię czuć, że się podobam, lubię seks, ale moje uczucia nie są na
sprzedaż. Nie mam wyrzutów sumienia i nie uważam, że jestem kimś gorszym. Przecież nikomu
krzywdy nie robię. Najważniejsza jest dla mnie córka i to, by nam niczego nie brakowało. Stać mnie
na opłacanie jej szkoły, gry na pianinie, a nawet nauki chińskiego. Jeździmy nad ciepłe morza, a zimą
na narty. Dbam o wygląd, bo za kilka lat może mnie nikt nie zechce. Ale wtedy Sandra będzie dorosła
– uśmiecha się Magda.
Seks mnie nakręca i regeneruje
Z Przemkiem, amatorem kobiet w ciąży, spotykam się na dworcu. Ma godzinę przed odjazdem do
Krakowa. Pracuje w branży artystycznej, jak to określa. Zgodził się na rozmowę pod warunkiem
pełnej anonimowości. 45 lat, elegancki. Jego kaszmirowy turkusowy szalik był naszym znakiem
rozpoznawczym.
– Interesują pana wyłącznie kobiety w ciąży? – pytam. – Przyznam, że zaskoczyło mnie pana
ogłoszenie.
– Nie. Już od 4 lat korzystam z ofert dziewczyn, które szukają sponsora i sam zamieszczam swoje.
Sieć bardzo ułatwiła sprawę i już nie muszę się kręcić po nocnych klubach. Spotykałem się z różnymi
kobietami. Młodymi, dojrzałymi, raz z dziewicą. Ostatnio przypomniałem sobie, że najbardziej
pożądałem mojej żony, gdy była w ciąży. I zapragnąłem przeżyć to jeszcze raz. Oczywiście nie z
żoną, bo nie zamierzamy mieć więcej dzieci. Córka studiuje, syn uczy się w liceum. Stąd ogłoszenie.
Zgłoszeń było dużo, ale spotkał się tylko z kilkoma dziewczynami. Taki rodzaj castingu. Jest w stanie
sporo zapłacić, ale za wyłączność. Interesuje go kobiecość i seksapil.
– Nie znoszę typu chłopczycy, lubię "małe, bezbronne kobietki" – mówi.
Taką wybrał. Mężatkę z kilkuletnim synem. Zdecydowała się na sponsoring, bo musiała odejść z pracy
w korporacji. Kierownik ją poniżał, pracowała w niedziele i święta.
– Jest cudowną kobietą, z pięknym brzuszkiem, 5. miesiąc ciąży. Czuje się odrzucona przez męża, bo
nie sypia z nią od 2 miesięcy. Jest niezwykle seksowna. Dzięki niej znowu żyję. Seks mnie nakręca i
regeneruje, a żona nie jest w stanie sprostać moim potrzebom. Od lat muszę szukać pomocy u innych
kobiet. Ale nie interesują mnie prostytutki, agencje. Jedną dziewczynę sponsorowałem przez 2 lata.
Pomogłem jej w ukończeniu dodatkowego kierunku na płatnych studiach. Wygrała nawet konkurs i
pracuje w Brukseli, w komisji zdrowia. Zostaliśmy przyjaciółmi, bo teraz ma stałego partnera,
Niemca. Trochę żałuję, bo naprawdę była dla mnie kimś wyjątkowym. Moje małżeństwo? Jest udane.
Znamy się od liceum, razem do wszystkiego dochodziliśmy, rozumiemy się bez słów. Żona jest moim
Strona 4 z 5
Artykuł - drukowanie
2012-06-28
http://zdrowie.onet.pl/zycie-intymne/5172501,artykul-drukuj.html
pierwszym recenzentem i tylko jej ufam. A sponsoring, no wie pani, dla mnie to świetna zabawa.
Zabawa, na którą mnie stać.
Imiona bohaterów reportażu na ich prośbę zostały zmienione.
Copyright 1996-2012 Grupa Onet.pl SA
Strona 5 z 5
Artykuł - drukowanie
2012-06-28
http://zdrowie.onet.pl/zycie-intymne/5172501,artykul-drukuj.html