background image

 
 

Jayne Ann Krentz 

 
 

GWIAZDA 

SEZONU 

 
 
 
 

 
 

background image

 

PROLOG 

 

Trent  Ravinder  stał  w głębokim  cieniu starego bungalowu, 

wsłuchiwał  się  w  szum  drzew  i  obserwował,  jak  rudowłosa 
królowa elfów pływa samotnie o północy. 

Czarująca 

istota: 

drobna, 

szczupła, 

intrygująca. 

Doprowadzała  go  do  szaleństwa.  Od  wielu  dni  próbował  ją 
pochwycić, ale zawsze, kiedy  był  już bliski celu, jakimś cudem 
się wymykała. 

Myślała, że dzisiaj będzie zupełnie sama. Tymczasem Trent 

wybrał  się  na  nocny,  uspokajający  spacer.  Szczęście, 
przeznaczenie czy  może po  prostu  zbieg okoliczności  sprawiły, 
że  wyszedł  zza  rogu  bungalowu  akurat  wtedy,  gdy  dziewczyna 
wślizgiwała się pod powierzchnię wody w basenie. Trent zamarł 
bez ruchu, bojąc się, że magia pryśnie. 

Stał,  obserwując  jej  samotne  baraszkowanie,  dopóki  nie 

wyszła  wreszcie  z  wody.  Blade,  srebrzyste  światło  lśniło  na 
delikatnych piersiach i zmysłowym owalu bioder. 

Dziewczyna  sięgnęła  po  ręcznik  i  Trent  rozważał  przez 

chwilę,  czy  nie  wyjść  z  ukrycia.  Przecież  to  właśnie  z  jej 
powodu  wybrał  się  na  ten  późny  spacer.  To  ona,  Filomena 
Cromwell,  nieoczekiwanie  zakłóciła  mu  życiowy  spokój.  Ten 
elf musi ponieść konsekwencje tego, co zrobił. 

Ale  jeszcze  nie  dzisiaj.  Dzisiaj  niech  zniknie  w 

bezpiecznym  zaciszu  swej  sypialni  czy  w  jakimś  innym 
tajemniczym  miejscu.  Nie  należy  się  śpieszyć,  postanowił, 
kryjąc  się  w  cieniu.  Niebawem  zwiewna  dama  odkryje,  że  nie 
zdoła przed nim uciec, choćby  nie wiem jak zręcznie tańczyła  i 
umykała. 

Filomena będzie wkrótce należeć do niego. 
Trent  złożył  sobie  tą  zuchwałe  przyrzeczenie  i  uśmiechnął 

się.  Musi  jedynie  przyciągnąć  jej  uwagę,  pomyślał.  A  to  nie 
takie proste, jak się wydaje. 

 

background image

 

 

ROZDZIAŁ 1 

 

Filomena  Cromwell  bawiła  się  świetnie.  Do  restauracji 

Klubu  Sportowego  w  Gallant  Lake  przybyli  gromadnie 
okoliczni  mieszkańcy,  którzy  postanowili  zjeść  tu  kolację  i 
potańczyć.  Orkiestra  -  choć  nie  renomowana  grała  z  wielkim 
zapałem.  Wprawdzie  potrawy  i  cała  atmosfera  odbiegała  od 
tego,  co można  spotkać w Nowym  Jorku, San Francisco  czy  w 
Seattle,  ale  Filomenę  przyjemnie  ekscytował  fakt,  że  w  tej  sali 
wszyscy zwracają uwagę na nią i na partnera, z którym tańczy. 

Odchyliła  głowę  do  tyłu  świadoma,  że  jej  długie,  rude 

włosy  opadają  delikatnie  na  ramię  Trenta  Ravindera.  Zawsze 
gdy tańczyła z mężczyznami tak postawnymi jak Trent, musiała 
stawiać pewien  opór,  by  nie  poddać się  ich  mocnym objęciom. 
Wysocy  mężczyźni  chcieli  na  ogół  dominować  nad  niskimi  i 
drobnymi kobietami. 

Filomena  znała  jednak  te  wszystkie  manewry,  które 

pozwalały wyjść obronną ręką z potyczek na parkiecie. 

Teraz  roziskrzonym  wzrokiem  spoglądała  figlarnie  spod 

rzęs na swego partnera. 

Cieszę się, Trent, że nieźle sobie radzisz w warunkach 

stresu - wyszeptała. 

Spojrzał  na  nią  uważnie  swymi  zielonymi,  na  wpół 

przymkniętymi  oczyma,  ale  jego  twarz  wyrażała  obojętną 
uprzejmość. 

To jakbyśmy tańczyli  w akwarium. Gdybym wiedział, 

że  wzbudzimy  aż  takie  zainteresowanie,  nałożyłbym  jaskrawy 
krawat i getry. 

Filomena zaśmiała się rozbawiona. 

Na pewno to by dodatkowo ożywiło ten cały wieczór. 

Nie jestem pewien - odrzekł, przyglądając się jej sukni. 

- Odnoszę wrażenie, że nawet jasno świecący krawat nie mógłby 
konkurować z twoim strojem. 

background image

 

Powoli  przesunął  ręką  po  jej  plecach,  błądząc  ciepłymi 

palcami po skórze w trójkątnym wycięciu sukni,  sięgającym od 
ramion do talii. 

Nie  podoba  ci  się  ta  sukienka?  -  zapytała  z  udanym 

zatroskaniem  Filomena.  -  Jestem  zdruzgotana!  Zaprojektowała 
ją  moja  wspólniczka.  Glenna  zawsze  wie,  w  czym  jest  mi  do 
twarzy. Mam do niej całkowite zaufanie. 

Czy aby na pewno słusznie? 

Bez  wątpienia.  Glenna  wie,  jak  zabrać  się  do  moich 

ubrań.  W  naszej  firmie  ona  jest  od  projektowania,  a  ja  mam 
wyczucie,  jeśli  chodzi  o  kolory  i  tkaniny.  Tworzymy  dobry 
zespół. 

Filomena uśmiechnęła się w duchu, widząc jak Trent patrzy 

uważnie  na  jej  ciemnozielony  strój.  Dżersej  opinał  szczupłą 
figurę.  Długie  rękawy  i  linia  sukni,  kończąca  się  z  przodu  pod 
samą  szyją,  wywoływały  wrażenie  dyskretnej  powściągliwości, 
zburzone  jednak  dzięki  odważnemu  rozcięciu  na  plecach. 
Tkanina  spływała  długą,  luźną  spódnicą,  układając  się 
wdzięcznie wokół talii. 

Przekaż 

moje 

gratulacje 

swej 

wspólniczce. 

Rzeczywiście  wie,  w  jaki  sposób  cię  ubrać,  by  mężczyzna 
pragnął cię rozebrać. Myślę, że w świecie mody to wielki talent. 

Filomena uśmiechnęła się ironicznie. 

Wyczuwam dezaprobatę. Nawet coś więcej. Chciałoby 

się  powiedzieć  -  pruderię.  zastanawiam  się,  czemu  poprosiłeś 
mnie do tańca. 

Sama najlepiej wiesz, dlaczego. Filomena zaśmiała się 

gardłowo. 

Naturalnie,  wiem.  Nie  powinnam  ci  dogadywać. 

Wiem,  że  chciałeś  oddać  przysługę  mojej  rodzinie.  To  bardzo 
szlachetne  z  twojej  strony.  Nie  każdy  mężczyzna  zgodziłby  się 
dobrowolnie bawić mnie i ochraniać przez cały wieczór. 

Myślisz, że właśnie dlatego poprosiłem cię do tańca? 

Oczywiście. 

Filomena 

kiwnęła 

głową 

przekonaniem.  -  Odkąd  tu  przyjechałam  dwa  tygodnie  temu, 

background image

 

wszyscy  okropnie  się  bali,  że  napytam  biedy  i  zakłócę  ślub 
mojej  siostry,  nie  mówiąc  już  o  pozycji  społecznej  naszej 
rodziny  w  Gallant  Lake.  A  tu  zjawiłeś  się  ty.  Moja  mama 
natychmiast  oceniła,  że  stanowisz  wybawienie  dla  rodziny. 
Wszyscy  mają  nadzieję,  że  powstrzymasz  mnie  od  robienia 
głupstw,  przynajmniej  do  końca  wesela.  Pół  miasta  obserwuje, 
czy  (;i  się  to  uda.  Naturalnie  druga  połowa  ma  nadzieję,  że 
poniesiesz  porażkę.  Cudownie  będzie  im  się  plotkowało,  gdy 
wybuchnie  jakiś  niezwykły  skandal.  Gallant  Lake  to  zwykle 
takie ciche, małe miasteczko. Trent obserwował ją przez dłuższą 
chwilę, a potem stwierdził: 

A  ty  usilnie  się  starasz,  by  zwracać  na  siebie  uwagę. 

Od  swego  przyjazdu  dajesz  jeden  spektakl  po  drugim, 
poczynając  od  tej  powtórki  balu  maturalnego  w  zeszłym 
tygodniu. 

Nie  brałam  udziału  w  tamtym  balu  maturalnym  - 

wyjaśniła  Fi1omena.  -  Wylądowałam  wtedy  jako  piastunka  do 
dzieci,  bo nie miałam  swojego chłopaka. Cóż w tym dziwnego, 
skoro  przez całą  szkołę  średnią  nie  chodziłam  na  randki. Teraz 
się  cieszę,  że  poczekałam  dziesięć  lat  na  to  wydarzenie.  Z 
pewnością w ubiegłym tygodniu lepiej się bawiłam, niż miałoby 
to miejsce wtedy. 

Wywołałaś  niezłe  poruszenie,  umieszczając  na 

zaproszeniach:  Dawni  entuzjaści  futbolu  ani  gracze  nie  będą 
wpuszczani.  Twoja  matka  omal  nie  zemdlała,  gdy  zobaczyła 
jedno  z  tych  zaproszeń.  Była  przekonana,  że  chcesz  w  ten 
sposób urazić pewne bardzo ważne osoby w mieście. 

Chciałam  zrobić  tę  imprezę  dla  tych  z  nas,  którzy  w 

czasie  lat  szkolnych  zawsze  stali  na  uboczu.  To  był  bardzo 
udany  wieczór.  Opowiadaliśmy  sobie,  jak  wspaniałe  jest  życie 
po ukończeniu szkoły. Większość z nas odniosła spore sukcesy. 

Twoja matka mówiła mi, że w Gallant Lake przez cały 

zeszły  tydzień  opowiadano  o  tym  przyjęciu.  Twój  ojciec 
twierdzi,  że  przepuściłaś  fortunę  na  szampana,  kawior  i  inne 
dodatki. 

background image

 

Jaki  sens  miałaby  powtórka  balu  maturalnego,  gdyby 

nie zrobiło się jej jak należy? Zresztą -dorzuciła beztrosko - stać 
mnie na to. 

Nic  cię  nie  obchodzi,  że  jesteś  tematem  tych 

wszystkich plotek i podejrzeń? 

Tym razem - nie. 

Co masz na myśli? 

Kiedy  poprzednio  dałam  ludziom  powód  do  gadania, 

wszyscy mnie żałowali i stwierdzali "a nie mówiłem". 

Trudno mi w to uwierzyć. Kiedy to było? 

Och,  dawno  temu  -  wyjaśniła  Filomena.  -  Dokładnie 

przed dziewięciu laty. 

Miałaś wtedy dziewiętnaście lat. 

Taaak.  Niektóre  dziewczyny  w  tym  wieku•  są  już 

obyte  i  dojrzałe.  Ja  byłam  wtedy  gruba,  zaniedbana  i  nie 
potrafiłam prowadzić błyskotliwej konwersacji z mężczyznami. 

Trent uśmiechnął się blado. 

Nie  mogę sobie wyobrazić,  że byłaś  niewygadana.  Co 

spowodowało rozkwit Filomeny Cromwell? 

Znakomicie  mi  pomogło  to,  że  wyjechałam  z  Gallant 

Lake.  W  college'u  szybko  straciłam  parę  kilogramów  i 
nauczyłam się obracać w towarzystwie. Nie była to początkowo 
zbyt  duża  zmiana,  ale  tu,  w  Gallant  Lake,  pewien  mężczyzna 
zwrócił  na  mnie  uwagę.  Spotykaliśmy  się,  gdy  przyjeżdżałam 
do domu na weekendy  i  na ferie. Był parę lat ode mnie starszy, 
elegancki, kulturalny i przystojny. Bardzo mi to schlebiało. I na 
pierwszym  roku  college'u,  wiosną,  byłam  już  zaręczona.  Nie 
mogłam  w  to  uwierzyć.  Ktoś  mnie  rzeczywiście  akceptował, 
mnie, Filomenę Cromwell. 

Pokręciła 

głową, 

pobłażliwie 

uśmiechając 

się 

na 

wspomnienie tej młodej naiwnej dziewczyny, jaką niegdyś była. 

I tu nastąpi morał ... Filomena wzruszyła ramionami. 

Nie  będzie  żadnego  morału.  Mój  proces  dojrzewania 

zakończył  się  pośpiesznie  pewnego  dnia,  gdy  zastałam 
narzeczonego w łóżku z inną kobietą, dziewczyną z tego samego 

background image

 

rocznika co ja. W ciągu dwudziestu czterech godzin wszyscy w 
mieście  już  o  tym  wiedzieli.  Narzeczony  zerwał  zaręczyny  i 
rozpowiadał  wkoło,  że miał  zamiar  ożenić się z tamtą kobietą  i 
że to ją właśnie kochał.  Ze mną natomiast tylko się spotykał, ja 
zaś  opacznie  zrozumiałam  jego  intencje.  Zastanawiałam  się 
wtedy, czy zdołam znieść to upokorzenie. Wiesz, jak to jest, gdy 
się  ma  zaledwie  dziewiętnaście  lat  -  uśmiechnęła  się.  Jednak 
Trent Ravinder nie uśmiechał się. Wciąż patrzył na nią uważnie. 

To  musiał  być  prawdziwy  szok  dla  takiej  wrażliwej, 

bezbronnej  młodej  osoby.  Czy  mogłabyś  mi  powiedzieć,  co  to 
za mężczyzna? 

Nie  wiesz?  -  Filomena  była  szczerze  zdziwiona.  - 

Nieładnie ze strony mojej rodziny, że wyznaczyła ci rolę mojego 
opiekuna,  nie  wprowadzając  w  istotę  całej  sprawy.  On  nazywa 
się Brady Paxton. Jest tu dzisiaj z żoną. Siedzą tam. 

Odwróciła  głowę  i  popatrzyła  na  postawnego  mężczyznę, 

siedzącego  przy  stole  w  przeciwległym  ,krańcu  sali. 
Obserwował  ją,  jak  tańczyła,  i  ich  spojrzenia  spotkały  się  na 
chwilę.  Paxton  szybko  odwrócił  wzrok,  ale  Filomena  zdążyła 
zauważyć wyraz zakłopotania na jego twarzy. 

Ravinder  westchnął  i  nadspodziewanie  gwałtownie  ścisnął 

Filomenę w talii. 

Ty  mała  czarownico  -  wymamrotał.  -  On  jest  tobą 

zafascynowany,  prawda?  A  ciebie  korci,  żeby  temu  miastu  dać 
przedstawienie. 

Filomena potrząsnęła głową. 

Niezbyt  mnie  to  bawi,  ale  odkąd  tu  przyjechałam, 

wszyscy  są  wyraźnie  podekscytowani.  Powszechnie  wiadomo, 
że  Brady  ma  kłopoty  w  domu.  W  takim  małym  miasteczku 
trudno  utrzymać  coś  w  tajemnicy.  Długo  mnie  tu  nie  było. 
Umknęło  mi  wiele  z tutejszych  spraw.  W ciągu  ostatnich  kilku 
lat wpadałam  jedynie  na gwiazdkę  i  czasami  na  weekendy.  Ale 
teraz  po  raz  pierwszy  od  dziewięciu  lat  zaplanowałam  tu  sobie 
dłuższe wakacje. I wyglądam  nieco  inaczej niż wtedy, gdy  jako 
dziewiętnastoletnia dziewczyna wyjeżdżałam stąd upokorzona. 

background image

 

Chyba  nie  tylko  twój  wygląd  się  zmienił  -  zauważył 

Trent przenikliwie. - Masz swój styl i osiągnęłaś znaczny sukces 
finansowy.  Twoi  rodzice  mówili  mi,  że  nieźle  sobie  radzisz  w 
świecie mody. Mieszkałaś przecież w San Francisco i w Nowym 
Jorku,  ucząc  się  marketingu,  a  teraz  w  Seattle  masz  własną 
firmę, projektującą odzież sportową. Twój ojciec powiedział, że 
przez 

ostatnie 

lata 

jeździłaś 

po 

świecie, 

poszukując 

egzotycznych tkanin  i  inspiracji,  oraz  nawiązywałaś ..  kontakty 
handlowe.  Powiedział,  że  twoja  mała  firma  -  jakżeż  ona  się 
nazywa: Cromwell  & Sterling? –  miała znaczne obroty w ciągu 
ostatniego roku, a w tym roku prawdopodobnie je podwoi. 

Filomena zaśmiała się. 

Obawiam  się,  że  ani  mnie,  ani  Glenny  nie  można 

jeszcze  nazwać  milionerkami.  Jeśli  znasz  się  trochę  na  branży 
odzieżowej, to wiesz, że większość zysków trzeba natychmiast z 
powrotem zainwestować. 

To  dotyczy  większości  nowych  firm  -  odparł  Trent 

poważnie.  -  Mam  jednak  wrażenie,  że  zostało  ci  jeszcze  sporo 
na  drobne  wydatki,  prawda?  Urządziłaś  w  Gallant  Lake 
pierwszorzędną zabawę. Ten szykowny zielony porsche, którym 
przyjechałaś,  też  pewnie  kosztował  niemało,  a  twoje  kolczyki 
nie są z plastiku. 

Cóż znaczy sukces, jeśli choć trochę nie można się nim 

cieszyć? - odpowiedziała Filomena. 

Masz  więc  teraz  to,  czego  ci  brakowało  dziewięć  lat 

temu  -  zauważył  Trent.  -  Styl,  ogładę  i  pieniądze.  Wróciłaś  do 
rodzinnego miasta, żeby to wszystko zademonstrować. A dawny 
ukochany,  obecnie  żonaty  i  niezbyt  szczęśliwy,  gryzie  się, 
widząc,  co  stracił.  No  i  mamy  gotowy  przepis  na  skandal.  Nic 
dziwnego, że twoja rodzina jest zaniepokojona. 

Filomena zamyśliła się przez chwilę. 

Wiem,  o  czym  wszyscy  myślą,  ale  dziewięć  lat  temu 

dobrze  poznałam  Brady'ego.  Mogę  cię  zapewnić,  że  jest  on 
przede  wszystkim  biznesmenem.  Przyznaję,  bawi  mnie,  gdy 

background image

 

sobie wyobrażę, że ma on teraz ochotę na to, co odrzucił przed 
laty. Wydaje mi się jednak, że chodzi tu o coś jeszcze. 

Na przykład? - spytał Trent 

Na  przykład  o  ciebie  -  odparła.  -  Nie  tylko  ja  jestem 

tutaj wdzięcznym tematem plotek. Nikt nie wierzy ani trochę, że 
przyjechałeś  spędzić  sześć  tygodni  wśród  lasów  Oregonu 
wyłącznie na łowieniu ryb. 

Trent uśmiechnął się z rezerwą. 

To jednak prawda. Jestem tu na wakacjach. 

Ale  wszyscy  są  przekonani,  że  to  tylko  kamuflaż. 

Sądzą,  że  przyjechałeś,  by  wyszukać  teren  pod  swoje  przyszłe 
budowle. Twoja firma to Asgard Development, prawda? Ludzie 
spodziewają  się,  że  masz  zamiar  nabyć  większy  kawał  gruntu 
nad  jeziorem  i  zainwestować  wiele  milionów  w  centrum 
wypoczynkowe.  Kombinują,  jakby  tu  się  na  tym  wzbogacić. 
Brady Paxton też o tym myśli. 

Jeśli  ci  się  wydaje,  że  to  na  mnie  wytrzeszcza  oczy 

przez cały czas, to chyba nie masz oleju w tej swojej rudowłosej 
łepetynie.  Co  się  zaś  tyczy  tej  drugiej  sprawy,  zaręczam  ci,  że 
jestem tu na wakacjach. 

Oczy Filomeny zaiskrzyły się rozbawieniem. 

Mów, co chcesz. Masz prawo do odrobiny dyskrecji w 

interesach. 

Nie  wierzysz  mi?  -  spytał  Trent  oschle.  W  jego 

zielonych oczach nie było już wesołości. 

Dlaczegóż miałabym ci wierzyć? 

Dlatego - odrzekł Trent z naciskiem - że ja tak mówię. 

Filomeno,  nigdy  nie  kłamię  i  nie  toleruję,  by  ktokolwiek  mnie 
okłamywał.  Z  rozmaitych  powodów  nie  mówię  o  pewnych 
sprawach,  ale  również  nigdy  nie  powiedziałbym  nieprawdy. 
Lepiej, żebyś to od razu wiedziała. 

Oczy Filomeny  zwęziły  się ze zdziwienia.  Miała wrażenie, 

że  Trent  zareagował  zbyt  silnie  na  jej  dość  banalną  przecież 
uwagę. 

background image

 

10 

Najmocniej  przepraszam,  nie  miałam  zamiaru  cię 

urazić. Z pewnością jesteś najuczciwszym z biznesmenów. 

Jestem uczciwy. Kropka. I od ludzi, z którymi mam do 

czynienia, spodziewam się takiej samej uczciwości. 

Bo  w  przeciwnym  razie  -  co?  -  Filomena  nie  mogła 

powstrzymać się od lekkiej ironii. 

Naprawdę chcesz wiedzieć? 

Żachnęła  się.  Wyczuła  bezpośrednie  ostrzeżenie  i 

zrozumiała, że zabrnęła w niebezpieczne rejony. 

Niekoniecznie.  Pojęłam,  że  można  polegać  na  twoim 

słowie i że oczekujesz tego samego od innych.  A gdybyś się na 
kimś zawiódł, będziesz go prześladował do końca życia. 

Trent przytaknął ruchem głowy. 

Ale dlaczego miałabym ci całkowicie ufać? 

Filomeno, albo mi zaufasz, albo nie mamy ze sobą nic 

wspólnego. 

Poczuła ciarki na plecach. 

Dobrze, że przynajmniej dajesz  mi  jakąś  alternatywę - 

odparowała  sucho.  -  Przepraszam,  ale  zdaje  się,  że  taniec 
dobiegł końca. 

Postąpiła  krok  do  tyłu,  postanawiając  wyzwolić  się  z  jego 

uścisku, ale Trent trzymał ją mocno. 

Obawiasz się czegoś? - spytał miękko. 

Ani  trochę.  Raczej  odczuwam  irytację.  Wysocy 

mężczyźni  zawsze  chcą  wykorzystać  swoją  przewagę  nad 
osobami niższymi niż oni. 

Nie  miałem  zamiaru  cię  przestraszyć  -  powiedział 

Trent poważnie, nie zwracając uwagi na jej próby uwolnienia się 
z  uścisku.  -  Chciałem  po  prostu,  by  między  nami  panowała 
całkowita jasność .. 

Jasne  jest  jedynie  to,  że  tylko  my  pozostaliśmy  na 

parkiecie. Jeśli ktoś poprzednio się na nas nie gapił, to na pewno 
robi to teraz. 

To  podziałało  na Trenta.  Rozejrzał  się wokół,  dostrzegając 

zaciekawione  spojrzenia.  Bez  ociągania  już  ujął  Filomenę  pod 

background image

 

11 

rękę  i  sprowadził  z  parkietu.  Dziewczynie  powróciło  poczucie 
humoru. 

Moja  rodzina  z  pewnością  podziękuje  ci  za  takt,  z 

jakim podszedłeś do całej sprawy. Zrobiłeś mi wykład na temat 
prawdy,  uczciwości  i  prawości,  stojąc  ze  mną  pośrodku 
parkietu,  a  to  z  pewnością  nie  wchodziło  w  zakres  twoich 
zobowiązań. 

Potrafisz  być  czasami  jednym  z  tych  dokuczliwych 

duszków. 

Jakie duszki masz na myśli? 

Podchodzili  do  stołu,  przy  którym•  siedziała  rodzina 

dziewczyny, i z twarzy Trenta zniknęła surowość. 

Elfy, chochliki czy inne psotne istoty - odpowiedział. - 

Nic  dziwnego,  że  twoi  krewni  i  przyjaciele  siedzą  jak  na 
szpilkach, zastanawiając się, co jeszcze przyjdzie ci do głowy. 

Myślę,  że z równym  zainteresowaniem  oczekują  tego, 

co ty zrobisz - odparowała Filomena. -Zdaje się, że powierzono 
ci  zadanie,  byś  mnie  trzymał  w  ryzach.  Ale  muszę  z  uznaniem 
przyznać, że nie każdy potrafiłby tańczyć w akwarium. Czy to ci 
nie przeszkadzało? 

Trent popatrzył na nią z ukosa. 

Prawdę  mówiąc,  wolałbym  więcej  prywatności. 

Zwłaszcza z tobą. Ale gdy trzeba,  mogę również być na środku 
sceny. 

Filomena zaśmiała się.  

Jestem tego pewna. Dziękuję ci za taniec. Było bardzo 

miło,  przynajmniej  dopóki  nie  rozpoczął  się  wykład.  -  Cała 
przyjemność  po  mojej  stronie.  Myślę,  że  jakoś  to  nas  wspólnie 
zbliżyło - my dwoje naprzeciw całej społeczności Gallant Lake. 

Można i tak na to spojrzeć – stwierdziła sarkastycznie. 

Podeszli do stolika. Filomena kątem oka zerkała na Trenta. 

Nie ona jedna go obserwowała. 

Zaciekawione  spojrzenia  posyłali  mu  również  jej  rodzice, 

ciotka  Agnes,  wuj  George  i  siostra  Shari.  Narzeczony  siostry, 
Jim  Devore,  zdawał  się  być  rozbawiony  całą  tą  sytuacją,  ale  z 

background image

 

12 

pewnym  szacunkiem  patrzył  na  Ravindera,  prowadzącego 
przyszłą szwagierkę do stołu. 

Trentowi  najwyraźniej  nie  przeszkadzało,  że  budzi 

powszechne zainteresowanie. Już przedtem, dwa tygodnie temu, 
gdy  zostali  sobie  przedstawieni,  Filomena  zauważyła  u  niego 
jakiś  wewnętrzny  spokój  i  siłę.  Trent  zamieszkał  w 
prowadzonym  przez  jej  rodziców  pensjonacie  -  ,,Domku  nad 
Gallant  Lake".  Od  samego  początku  stał  się  kimś  więcej  niż 
tylko  lokatorem  -szybko  zdobył  sobie  pozycję  przyjaciela 
rodziny.  Cromwellowie  byli  przemiłymi  gospodarzami,  rzadko 
jednak przyjmowali swych klientów do rodzinnego grona. 

Wewnętrzna siła Trenta Ravindera przejawiała się również 

w  wyglądzie.  Był  wysoki,  smukły,  szeroki  w  ramionach. 
Poruszał  się  z  powściągliwą  energią.  Miał  prawie  metr 
dziewięćdziesiąt  wzrostu.  Filomena  liczyła  sobie  jedynie  metr 
sześćdziesiąt  i  niezbyt  lubiła,  gdy  ktoś  aż tak  górował  nad  nią. 
Jedyny dopuszczalny wyjątek stanowił jej ojciec. 

W  surowej  twarzy  Trenta  uwagę  przykuwały  błyszczące 

zielone  oczy.  Zdradzały  inteligencję,  niezłomną  wolę  i 
nieodparcie  nasuwały  przypuszczenie,  że  wszystko,  czego  ten 
mężczyzna się podejmie, musi zakończyć się sukcesem. 

Włosy  Ravindera  były  gęste  i  ciemne,  ze  śladami  siwizny 

na skroniach, co sugerowało, że ma już dobrze po trzydziestce. 

Przy  pierwszym  spotkaniu  Filomena  od  razu  fachowym 

okiem oceniła jego ubranie. Jego ubiór nie był ani ostentacyjny, 
ani  modny.  Raczej  konserwatywny.  I  bardzo  twarzowy.  Trent 
wyglądał  znakomicie  zarówno  w  znoszonych  dżinsach,  które 
nakładał  zwykle  w  ciągu  dnia,  jak  i  w  wieczorowym, 
wytwornym garniturze. 

Cóż,  bez  wątpienia  robił  wrażenie.  aktywnego  człowieka 

sukcesu,  a  nie  kogoś,  kto  -  jak  sam  uporczywie  twierdził  -  na 
sześć  tygodni  wybrał  się  na  ryby.  Znacznie  bardziej 
prawdopodobne,  że  przybył  tu  w  interesach,  jak  utrzymywała 
większość. 

background image

 

13 

Filomenie  odpowiadało  wprawdzie  to,  że  w  rodzinnym 

mieście  zrobił  się  szumek  wokół  jej  osoby,  ale  obawiała  się 
scysji z Trentem Ravinderem na oczach wszystkich. Wyczuwała 
intuicyjnie, że gdyby doszło do tego, z Trentem nie ma szans, a 
od  pewnego  czasu  życie  przyzwyczaiło  ją  do  ciągłych 
zwycięstw. 

Przez  kilka  ostatnich  lat  liczyła  na  samą  siebie,  z 

satysfakcją  budowała  swe  wewnętrzne  poczucie  siły.  Nie  była 
już  tą  słabą,  naiwną  panienką,  która  z  powodu  mężczyzny 
zrobiła z siebie idiotkę na oczach ludzi z Gallant Lake. Sukcesy 
w  interesach,  liczne  podróże,  konieczność  współpracy  z 
twórczymi,  często  nawet  wybuchowymi  ludźmi,  przekonały  ją, 
że potrafi być wewnętrznie silna, pewna siebie i zrównoważona. 
A teraz Trent  Ravinder,  człowiek,  którego  ledwo  znała,  miałby 
zburzyć te wszystkie trudno zdobyte przymioty? Dobrze zrobiła, 
że przez ubiegłe dwa tygodnie trzymała go na dystans. 

Podeszli do stołu. Trent puścił Filomenę i zwrócił się do jej 

rodziców: 

Przyprowadziłem ją całą i zdrową. 

Amery  Cromwell  odpowiedział  uprzejmym  skinieniem 

głowy. Po ojcu Filomena odziedziczyła rude włosy i orzechowe 
oczy. 

Widzimy. Proszę, usiądźcie. Agnes i George zamówili 

szampana, by uczcić zaręczyny bratanicy. 

Ciotka  Agnes  była  starsza  od  swego  brata,  miała  nieco 

ponad  sześćdziesiątkę.  Jej  włosy,  dawniej  rude,  posiwiały,  ale 
ciotka nie chciała się z tym pogodzić. Nie miała jednak: zamiaru 
opłacać  fryzjerów  i  sama  kupowała  sobie  farbę  do  włosów. 
Najwidoczniej  nigdy  nie  stosowała  się  do  instrukcji  użycia. 
Może  to  właśnie  było  przyczyną,  a  może  nadmierna  skłonność 
do  eksperymentów,  w każdym  razie włosy ciotki  przypominały 
kudłatą, jaskrawo pomarańczową kulę. 

George  Buckner,  mąż  Agnes,  samodzielnie  doszedł  do 

majątku  i  to  napawało  go  dumą.  Przez  ostatnie  czterdzieści  lat 
lokował  pieniądze  w  działki  budowlane.  Kochał  ziemię  i 

background image

 

14 

głęboko  wierzył  w  jej  wartość.  Filomena  z  siostrą  od  kolebki 
znały jego szczodrość, wielką jak on sam. 

George  i  Agnes  nie  mieli  własnych  dzieci  i  przy  każdej 

okazji  chętnie  obdarowywali  swoje  brataniczki.  Amery  i  Meg 
Cromwellowie  sprzeciwiali  się  temu  w  obawie,  by  zbytnio  nie 
rozpieścili  dziewczynek.  Jednak  wujostwo  zawsze  znajdowali 
swoje sposoby, by przemycić drobne prezenciki. Lubili sprawiać 
niespodzianki. 

Trent  usiadł  obok  Filomeny  i  przyglądał  się  całej  rodzinie. 

Agnes sączyła kolejne martini, trzecie z rzędu. Trent uśmiechnął 
się do niej i zagadnął: 

Zaskakujesz  mnie,  Agnes.  Oczekiwałbym  raczej,  że 

dla Shari i Jima zamówisz butelkę dżinu, a nie szampana. 

Niech  nikt  nie  mówi,  że  nie  przestrzegam  tradycji  - 

powiedziała stanowczo. - A ponadto dżin bardziej nadaje się dla 
emerytowanych  nauczycielek.  Młode  osoby,  takie  jak  Shari, 
powinny stosować urozmaiconą dietę. 

Podniosła  kieliszek  martini  w  kierunku  swej  bratanicy. 

George popatrzył na Filomenę z żartobliwą groźbą. 

Szkoda, że nie wszyscy tu obecni przejawiają szacunek 

do tradycji. Filomena miała niewinny wyraz twarzy. 

Czyżbyś  twierdził,  wujku,  że  brak  mi  należytego 

szacunku dla ślubnych ceremoniałów? 

Słyszeliśmy  o  tym  "kawalerskim"  przyjęciu,  jakie 

zorganizowałaś przedwczoraj na cześć Shari. 

To  było  moje  pożegnanie  stanu  panieńskiego  wtrąciła 

się  Shari.  -  Każda  dziewczyna  ma  do  tego  prawo.  Przecież 
panowie też urządzają sobie męskie spotkania. 

Nie  o  to  chodzi  -  odparł  wuj  George  i  zwrócił  się  do 

Jima. - Dotarły do ciebie słuchy o tym przyjęciu? 

Dotarły  -  odpowiedział  sucho  Jim.  -  Prawdę  mówiąc, 

w takich przypadkach im mniej się słyszy, tym lepiej. 

Agnes zniżyła głos i popatrzyła na Filomenę. 

Nie  zawsze  co  z  oczu,  to  z  serca.  Przynajmniej  nie  w 

takim  małym  mieście.  Wiesz,  o  czym  wszyscy  mówią?  Prócz 

background image

 

15 

wina i kanapek sprowadziłaś podobno  męskiego striptizera. Ale 
nikt  nie  ma  pewności,  bo  kobiety,  które  tam  były,  przysięgły 
dyskrecję  -  tylko  pod  takim  warunkiem  mogły  przyjść  na 
przyjęcie. Wiesz, że to najlepszy sposób na wywołanie plotek. 

Kategorycznie  zaprzeczam  -  stwierdziła  Filomena  z 

pobożną miną. 

Shari zakrztusiła się nad kieliszkiem wina. Jim popatrzył na 

nią surowo. 

Trent  uniósł  pytająco  brwi.  Tamtego  wieczora  wraz  z 

innymi  gośćmi  pensjonatu  słyszał  śmiechy,  dobiegające  zza 
zamkniętych  drzwi  starej  sali  balowej.  Mógł  tolerować  psoty, 
ale  teraz  postanowił  uzmysłowić  Filomenie,  że  nie  zamierza 
tolerować otwartego kłamstwa. 

Czy to prawda? . 

Filomena  uniosła  brodę,  a  w  jej  oczach  zaigrały  wesołe 

ogniki. 

Najzupełniej.  Damian  Fontaine  nie  jest  jakimś 

nędznym striptizerem. 

Kimże  zatem  jest?  -  spytał  uprzejmie  Trent.  Pamiętał, 

że  tamtego  wieczora  wśród  dostawców  kanapek  i  napitków 
mignęła mu smukła, umięśniona sylwetka młodego mężczyzny. 

Pan 

Fontaine 

nazywa 

sam 

siebie 

tancerzem 

egzotycznym. Ma klasyczne przygotowanie baletowe. 

Osoby  siedzące  przy  stoliku  chrząknęły  znacząco.  Shari  z 

wysiłkiem powstrzymywała chichot. 

Powinienem  był  wierzyć  w  te  wszystkie  pogłoski  - 

zauważył Jim z rezygnacją. - Zapamiętaj sobie, Trent, kobiety w 
tej rodzinie potrzebują silnej ręki. 

O  mój  Boże!  -  zawołała  matka  Filomeny  zbolałym 

tonem.  -  A  więc  to  prawda,  że  tamtej  nocy  był  w  pensjonacie 
striptizer? Co ja powiem ludziom? 

On nie jest striptizerem! 

Filomena gorąco zaprzeczała, lecz nikt jej nie słuchał. 

Najlepiej niech pani będzie ponad to i udaje, że nic się 

nie  stało  -  pośpieszył  z  radą  Trent.  -  Miejmy  nadzieję,  że 

background image

 

16 

dziewczyny,  które  brały  udział  w  tej  imprezie,  dochowają 
sekretu i plotki umrą śmiercią naturalną. 

Spojrzał  na  nią  ze  współczuciem.  Lubił  Meg.  Była 

wspaniałą  gospodynią  pensjonatu.  W  atmosferze  swobody  i 
spokoju  wszystko  szło  tu  jak  w  zegarku.  Amery  prowadził 
księgowość  i  zajmował  się  rybołówstwem,  co  bardzo  się 
przydawało. 

Ostrzegałam  was,  że  powinniśmy  mieć  na  oku  tego 

waszego  rudzielca  –  wyraziła  opinię  ciotka  Agnes.  -  Ma 
tendencję  do  przysparzania  kłopotów.  Popatrzcie  tylko  na  jej 
kusą  suknię:  wszystko  z tyłu  odsłonięte.  Kilka  lat  temu  Amery 
kazałby  jej się przebrać, gdyby chciała w czymś takim zejść na 
kolację. 

Filomena przesłała ciotce czułe spojrzenie. 

Wasze  szczęście,  że  z  przodu  nie  jest  wszystko 

odsłonięte. Mam taką sukienkę. 

Agnes postawiła kieliszek na stole i zaśmiała się. 

nie 

mówiłam? 

Tylko 

same 

problemy. 

Impertynencka,  zuchwała,  niezależna.  Filomeno,  potrzebny  ci 
mąż, który by cię trzymał w ryzach. 

Wiesz, ciociu, co myślę o małżeństwie. 

Zmienisz  zdanie,  gdy  spotkasz  odpowiedniego 

człowieka  -  westchnęła  ciotka  i  zwróciła  się  do  Trenta  -  i 
pomyśleć,  że  ktoś  tak  drobny  wywołuje  tyle  zamieszania.  Czy 
ty, Trent, dałbyś sobie z nią radę?  

Filomena rzuciła Trentowi  uspokajające spojrzenie,  ale  nie 

zareagował.  Wśród  członków  rodziny  wyczuwał  pewne 
napięcie. Ależ ta. dziewczyna kręci wszystkimi!  

Możesz  mi  wierzyć,  Agnes,  będę  ją trzymał z dala od 

kłopotów - zadeklarował z rozbawieniem w oczach. 

Wszyscy,  z wyjątkiem  Filomeny,  roześmieli  się z  wyraźną 

ulgą. Ona zaś patrzyła na niego bez słowa, jakby był kosmitą, na 
którego  przypadkowo  się  natknęła.  W  jej  orzechowozłotych 
oczach widoczne było trzeźwe, chłodne zamyślenie, świadczące 
o tym, że jeszcze nie podjęła decyzji. Kiedy już to zrobi, będzie 

background image

 

17 

groźnym  przeciwnikiem.  Chyba  że  wcześniej  uda  mu  się  ją 
rozbroić, przemienić w słodką, kochającą istotę, która swój cały 
ogień zachowa do  łóżka.  Do  jego  łóżka.  Trent  czuł wzrastające 
pożądanie,  zmysłowe  podniecenie,  jakiego  doświadczał  cały 
czas, od chwili gdy poznał Filomenę. Nie zdołał jeszcze do tego 
przywyknąć.  Przez  lata  panował  całkowicie  nad  wszystkimi 
sferami  swego  życia,  również  erotycznego.  A  teraz  z  pewnym 
rozdrażnieniem,  a  jednocześnie  z  ekscytacją,  odkrył,  że  ta 
drobna rudowłosa kobieta burzy jego męską samokontrolę. 

Tymczasem rozmowa zeszła na temat nowego domu, który 

Shari  i  Jim  zamierzali  kupić.  Trent  przyglądał  się  Filomenie, 
siedzącej  w  otoczeniu  rodziny.  Jak  na  Cromwellów,  była 
niezwykle drobna. Jej matka, siostra i ciotka, postawne kobiety, 
przewyższały  ją o  kilkanaście centymetrów.  A mężczyźni  w tej 
rodzinie  byli  jeszcze  wyżsi:  ojciec  i  wuj  Filomeny  mieli  ponad 
metr  osiemdziesiąt  i  sprawiali  wrażenie  osób  mocnych  i 
krzepkich,  najnowszy  zaś  członek  rodziny,  Jim,  przypominał 
zapaśnika. 

Trent myślał o drobnym, delikatnym ciele Filomeny. Jędrne 

piersi zmieściłyby się w jego dłoni, z łatwością mógłby objąć jej 
pośladki. Ale ta konkretna wiedza wcale nie przyczyniała się do 
zmniejszenia zmysłowego napięcia, opanowującego jego ciało. 

Obcisła suknia podkreślała wąskość talii, wypukłość bioder 

i ud. Cudowne proporcje, pomyślał Trent. 

Filomena  nagle  odwróciła  ku  niemu  głowę  i  z  wyrazu  jej 

oczu Trent zrozumiał, że czyta w jego myślach. Dostrzegł słaby, 
zdradliwy 

rumieniec 

na 

policzkach. 

Przesłał 

jej 

porozumiewawczy  uśmiech,  ale  odpowiedziała  złym  błyskiem 
w oczach i odwróciła wzrok. 

Teraz  Trent  widział  ją  z  profilu.  Rude  włosy  spływały 

bujnie  na  ramiona,  jakby  błagając,  by  zanurzył  w  nich  ręce  i 
poczuł żar ich ognia. Na czoło opadała niesforna grzywka, która 
zapewne została specjalnie tak wymodelowana dla podkreślenia 
kształtu twarzy. 

background image

 

18 

Filomena  nie  była  klasyczną  pięknością.  Miała  natomiast 

niezwykle  wyrazistą  i  żywą  twarz,  która  obiecywała  coś 
znacznie  więcej  niż  urodę:  śmiech,  złość,  namiętność.  Nawet 
gdyby była trochę pulchniejsza, wyglądałaby równie seksownie. 

Przypomniał sobie teraz Glorię Paxton, siedzącą obok męża 

przy  kolacji.  Tamta  kobieta  zapewne  była  niegdyś  atrakcyjna. 
Dziś  na  jej  twarzy  gościła  smutna,  nadęta,  zgorzkniała  mina. 
Gloria  czuła  się  nieszczęśliwa  i  to  rzucało  się  w  oczy.  Była 
ubrana  nieodpowiednio  do  swej  tuszy,  włosy  o  nienaturalnym 
blond kolorze miała pokryte grubą warstwą lakieru, a na twarzy 
ostry  makijaż.  Trudno  było  uwierzyć,  że  przed  dziewięciu  laty 
to właśnie ona odebrała Filomenie narzeczonego. 

Tu  jednak  kończyło  się  współczucie  Trenta  dla  rodziny 

Paxtonów. Zerkał od czasu do czasu na Brady'ego, widział jego 
pełen  pożądania  wzrok,  ale  nabierał  pewności,  że  tamten 
mężczyzna nie ma już żadnych praw do Filomeny Cromwell. 

 
 

ROZDZIAŁ 2 

 
Przez  resztę  wieczora  Filomena  starała  się  zachowywać 

bardzo  poprawnie.  Zdawała  sobie  sprawę,  że  Trent  Ravinder, 
przyczajony  jak  polujący  kot,  czeka  na  jej  najdrobniejsze 
potknięcie. 

Ciepło  i  uprzejmie  pozdrawiała  wszystkich  ludzi,  którzy 

podchodzili  do  stolika,  by  się  z  nią  przywitać  oraz  złożyć 
życzenia  Shari  i  Jimowi.  Wymieniła  kilka  słów  z  dawnymi 
znajomymi;  wielu  z  nich  przyglądało  się  jej  ze  zdziwieniem. 
Najwyraźniej  nie  tylko  Brady  Paxton  był  zaskoczony  widząc, 
jak się przeobraziła. 

Jednak  prawdziwe  emocje  zaczęły  się  dopiero  wtedy,  gdy 

Paxtonowie wstali od swego stolika i ruszyli ku Cromwellom. 

Filomena po raz pierwszy od swego powrotu miała spotkać 

się  twarzą  w  twarz  z  Bradym  i  jego  żoną.  Usłyszała 
przyśpieszony  oddech  siostry  i  zauważyła,  jak  Jim  wziął  ją  za 

background image

 

19 

rękę.  Meg  rzuciła  Filomenie  uspokajające  spojrzenie.  Amery 
popatrzył  na  nią  uważnie.  Ciotka  i  wuj  mieli  taki  sam  wyraz 
twarzy,  jaki  Filomena  widziała  u  nich  zwykle  tuż  przed 
pokazem ogni sztucznych w czasie święta narodowego. 

Trent podniósł szklankę piwa i uśmiechnął się do Filomeny 

z udaną groźbą. 

Filomena z trudem powstrzymywała śmiech. Przyjrzała się 

uważniej  Brady'emu.  Bez  wątpienia  musiała  być  idiotką 
dziewięć lat temu. Co ona mogła w nim widzieć? Patrzyła teraz 
na  niego  i  odczuwała  jedynie  żal,  że  tak  bezsensownie 
zmarnowała pierwszy rok college'u, uganiając się za nim. 

W czasach studenckich Brady grywał w futbol, ale obecnie 

nad  spodniami  rysował  mu  się  wyraźny  brzuszek,  tak  typowy 
dla biznesmenów. Ta niewielka nadwaga nie psuła jednak wciąż 
niezłej aparycji. 

Oczy  zachowały  .  dawny  błękit,  a  brązowa  czupryna  była 

nadal bujna.  Brady  miał  na sobie dobrze dopasowany garnitur  i 
zgodnie  z  obowiązującymi  kryteriami  mógł  być  uważany  za 
przystojnego  mężczyznę,  ale  Filomenie  wydawał  się  teraz 
dziwnie miękki i nieciekawy. Dawniej nie zwróciła na to uwagi, 
w tej chwili zrozumiała jednak, czego mu brakowało: spojrzenie 
jego  wyrażało  pustkę,  nie  było  w  tym  człowieku  nic,  co 
zmuszałoby do szacunku lub gwarantowało psychiczną siłę. 

I  wtedy  Filomena  uzmysłowiła  sobie,  że  właśnie  takie 

cechy charakteru instynktownie wyczuwała u Trenta Ravindera. 
Była  pewna,  że  wprawdzie  Ravinder  może  być  arogancki, 
wymagający,  uparty  i  czasami  trudny,  ale  w  razie  potrzeby 
byłby twardy jak skała. 

Na szczęście,  pomyślała  Filomena,  nie potrzebuję żadnych 

skał w swoim życiu. 

Dobry  wieczór,  Amery,  Meg  ...  -  Brady  Paxton 

uprzejmie pozdrowił wszystkich siedzących wokół stołu. Amery 
przedstawił  go  Ravinderowi.  Obaj  panowie  wymienili  sztywne 
ukłony.  Brady  cały  czas  spoglądał  na  Filomenę,  która 
odpowiadała mu swym najbardziej promiennym uśmiechem. 

background image

 

20 

-  

Cieszę się, że cię widzę, Fil Tyle lat minęło. 

Filomena,  dostrzegając  wrogość  w  oczach  Glorii, 

przebiegła w myślach różne odpowiedzi, wreszcie zdecydowała 
się na coś najbardziej neutralnego: 

Tak,  rzeczywiście.  Czas  upływa  niezwykle  szybko, 

gdy  człowiek  dobrze  się  bawi.  Jak  idą  interesy  w  branży 
ubezpieczeniowej? 

Po  ślubie  z  Glorią  Brady  wszedł  jako  wspólnik  do  agencji 

ubezpieczeniowej teścia. Firma zmieniła nazwę z "Towarzystwo 
Ubezpieczeniowe Halseya"  na "Towarzystwo Ubezpieczeniowe 
Halseya-Paxtona".  W  tamtym  czasie  dla  Brady'ego  była  to 
sprawa pierwszej wagi. 

Brady kiwnął głową z zadowoleniem. 

Nie  mogę  narzekać.  Słyszeliśmy,  że  dobrze  ci  idzie, 

Fil. Masz małą firmę, prawda? 

Gloria weszła w słowo: 

Tak, Fil, słyszeliśmy, że prowadzisz interesy w świecie 

mody.  Podróże,  pokazy,  spotkania.  Któż  by  się  spodziewał,  że 
masz jakiś talent w tym kierunku. 

Uśmiech Filomeny stał się jeszcze bardziej promienny. 

Z  pewnością  nie  przejawiałam  takich  skłonności  w 

liceum.  Po  prostu  nie  miałam  wtedy  jeszcze  wprawy  w 
projektowaniu.  Zawsze  interesowały  mnie  barwy,  tkaniny  i 
moda.  Ale  nie  rozumiałam  tego  wszystkiego,  nie  wiedziałam, 
jak powinna ubierać się osoba, mająca taką figurę jak ja wtedy. 

Po  takiej  naturalnej  odpowiedzi  na  twarzy  Glorii  pojawił 

się kwaśny grymas. 

Koncentrujesz  się  na  modzie  dla  niskich  kobiet.  Nie 

sądzę, bym mogła znaleźć coś dla siebie. 

Masz  rację.  Moja  firma  projektuje  wyłącznie  dla 

kobiet drobnych - oznajmiła Filomena, przypominając sobie, jak 
niegdyś  bardzo  zazdrościła  Glorii  wzrostu  i  doskonałej  figury 
modelki.  -  Nasza  oferta  skierowana  jest  do  kobiet  mających 
mniej  niż  sto  sześćdziesiąt  cztery  centymetry  wzrostu.  Te 

background image

 

21 

kobiety,  a  są  ich  miliony,  nie  prezentują  się  zbyt  dobrze  w 
ubraniach o typowych rozmiarach. 

Tak,  wiem  -  potwierdziła  Gloria  z  fałszywym 

współczuciem;  -  Biedaczki.  Wyglądają,  jakby  tonęły  w  swoich 
sukniach,  choćby  nie  wiem  jak  wiele  za  nie  zapłaciły.  Rękawy 
za  długie,  talia  nie  tam,  gdzie  trzeba,  spódnice  niechlujnie 
skrócone. To musi być przygnębiające. 

Kątem oka Filomena zauważyła, jak Shari przygryza wargi 

- wszyscy pamiętali, że tak właśnie wyglądała kiedyś Filomena, 
a  do  tego  jeszcze  była  grubawa.  Widziała,  że  teraz  siostra 
gotowa jest stanąć w jej obronie, nawet gdyby to miało wywołać 
skandal.  Filomena  kopnęła  ją  ostrzegawczo  pod  stołem.  Shari 
spochmurniała. 

Filomena  postanowiła  rozładować  sytuację.  Nie  czuła 

złości, raczej politowanie dla Glorii. 

Wszystko  zależy  od  odpowiednich  proporcji,  jak 

zapewne wiesz, Glorio. Właściwy krój może wiele zdziałać. 

No  cóż,  twój  strój  też  wiele  zdziałał  -  zauważyła 

chłodno  Gloria,  dając  jasno  do  zrozumienia,  że  wrażenie,  jakie 
robi na wszystkich, Filomena zawdzięcza wyłącznie swej sukni. 

Filomena  wzniosła  oczy  w  górę,  gdy  pomyślała  o  tych 

latach ciężkiej pracy, napięcia i wyrzeczeń. Stroje, jakie obecnie 
nosiła,  były  najmniej  ważną  zmianą  w  jej  życiu.  Uśmiechnęła 
się ciepło i szczerze. 

Dziękuję  ci,  Glorio,  że zwróciłaś  na to uwagę. Wiem, 

że  zmieniłam  się  w  ciągu  ostatnich  lat.  Cóż,  miałam  szczęście. 
Nie  chce  mi  się  nawet  myśleć,  jaka  to  by  była  katastrofa  dla 
mnie,  gdybym  jako  dziewiętnastoletnia  dziewczyna  wyszła  za 
mąż. W tym wieku łatwo popełnić głupstwo, prawda? - dodała z 
uśmiechem.  -  Cóż  by  ze  mną  się  stało,  gdybym  została  w 
Gallant  Lake:  nie  podróżowałabym,  nie  miałabym  porsche'a, 
brakowałoby  mi  radości  życia.  Kobieta  potrzebuje  niekiedy 
czasu, by odnaleźć samą siebie. 

background image

 

22 

Przy stole zapanowała cisza. Gloria poczerwieniała Shari z 

matką  próbowały  niezręcznie  ratować  sytuację,  ale  to  Amery 
wkroczył zdecydowanie, zwracając się do Brady'ego: 

Wydaje  mi  się,  że  powinienem  odnowić  swoją  polisę 

od ognia. Daj mi znać przy najbliższej okazji, czy muszę opłacić 
składkę.  Nie  mogę  przecież  w  swych  interesach  obyć  się  bez 
ubezpieczenia. 

Sprawdzę  twoją  polisę,  Amery  -  odrzekł  Brady  z 

roztargnieniem. 

Zdawał się nie zwracać uwagi na wrogie docinki swej żony. 

Zwrócił się do Trenta: 

Jak się panu wypoczywa nad jeziorem, Ravinder? 

Trent przesłał Filomenie znaczący uśmiech. 

Nie sądzę, żebym się mógł nudzić. 

Filomena zauważyła aluzję w tej odpowiedzi i wiedziała, że 

inni  też  ją  zauważyli.  Brady  nachmurzył  się.  -  Słyszałem,  że 
pracuje pan dla Asgard Development? - zapytał. 

Owszem. 

W  ciągu  ostatnich  lat  ta  kompania  wybudowała  wiele 

kurortów w Arizonie i na Hawajach. 

Asgard  specjalizuje  się  w  budowie  kurortów  - 

obojętnym głosem zauważył Trent. 

Chodzą  plotki,  że  Asgard  przysłał  pana,  żeby  się  pan 

trochę tu rozejrzał. 

Czyżby? No cóż, zna pan powiedzenie o plotkach? 

Znam powiedzenie o dymie. Trent popatrzył na niego. 

Na  pana  miejscu  nie  traciłbym  czasu  na  szukanie 

ognia. Jestem tu na wakacjach, a nie służbowo. 

Brady chrząknął i uniósł rękę. 

Rozumiem,  rozumiem.  W pana  branży  trzeba trzymać 

język za zębami. Ale proszę mi dać znać, jeśli mógłbym pomóc 
i oprowadzić pana po okolicy. Mieszkam tu od urodzenia i mam 
wiele  znajomości.  Sam  zainwestowałem  trochę  w  działki 
budowlane. 

background image

 

23 

Dziękuję panu  -  odparł  Trent  z powagą. -  Będę o  tym 

pamiętał. 

Brady zwrócił się do Filomeny: 

No,  koleżanko,  musimy  się  spotkać,  skoro  jesteś  w 

naszym  mieście.  Mamy  sobie  wiele  do  powiedzenia.  Czy 
wspominałaś Trentowi, że byliśmy kiedyś zaręczeni? 

Gloria  patrzyła  z  bardzo  obrażoną  miną.  Filomena  już 

chciała  grzecznie  zaprzeczyć,  jakoby  miała  z  Bradym  wspólne 
tematy do omówienia, ale nim zdołała otworzyć usta, wtrącił się 
Trent: 

Obawiam  się,  że  Filomena  będzie  bardzo  zajęta 

podczas  pobytu  w  Gallant  Lake.  Owszem,  wspominała  mi  o 
zaręczynach. Jak przed chwilą powiedziała, łatwo popełnić błąd, 
gdy  ma  się  dziewiętnaście  lat.  Ale  teraz  wie,  czego  chce. 
Odkryliśmy, że mamy ze sobą wiele wspólnego. 

No,  no  -  odparł  Brady  wcale  tym  nie  zrażony.  Jego 

twarz  nabrała  wyrazu  przebiegłości.  -A  więc  tak  sprawy  stoją. 
Nie będziesz się pewnie nudziła w najbliższym czasie. 

Tak  myślę.  -  Filomena  popatrzyła  na  Trenta.  Czekają 

mnie wysoce irytujące momenty, ale na pewno nie nudne. 

Trent uśmiechnął się z pewną siebie miną. 

Będę  się  starał  ze  wszystkich  sił,  by  cię  zadowolić. 

Filomena  złościła  się  w  duchu,  choć  na  twarzy  miała  słodki 
uśmiech. 

Powstaje pytanie, jak jesteś silny. 

Przez  ćwiczenie  do  mistrzostwa.  Zawiozę  cię  dziś  do 

domu  i  w  ten  sposób  trochę  potrenuję.  Jestem  pewien,  że 
pewnego dnia osiągnę doskonałość. 

Paxtonowie  pożegnali  się  pośpiesznie.  Filomena  chłodno  i 

z dezaprobatą patrzyła  na Trenta.  Cóż,  skoro on chce grać,  ona 
podejmie wyzwanie. 

Jestem  pewna,  że  twoje  kwalifikacje  są  znakomite, 

jeśli  chodzi  o  budowę  drogich  kurortów.  Ale  podejmujesz  się 
zadania,  które  przekracza  twoje  umiejętności.  Nie  chciałabym 

background image

 

24 

być  świadkiem,  jak  starasz  się  ugryźć  więcej  niż  zdołasz 
przełknąć. 

Popatrzył na nią z uśmieszkiem. 

Nie  martw  się  o  mnie.  Mam  w  sobie  wiele 

wewnętrznej, niespożytej siły. 

Ciotka Agnes wzniosła ku niemu kieliszek. 

Słuchaj  go,  dziewczyno.  Wiele  można  by  mówić  ο 

wewnętrznej  sile  mężczyzn.  Ktoś  taki  jak  Paxton  z  pewnością 
jej  nie  ma.  Znam  go,  bo  był  u  mnie  w  szóstej  klasie.  Kiedy 
powiedziano  mi  o  waszych  zaręczynach,  wiedziałam,  że 
popełniłaś  błąd.  Czyż  nie  mówiliśmy  ci  tego  razem  z 
George'em? Dobrze, że to się skończyło. 

Słuchaj,  Agnes  -  przerwał  jej  George  -  nie  ma  sensu 

wracać do tamtej sprawy. 

Shari spojrzała uważnie na siostrę. 

Byłaby  niespełna  rozumu,  gdyby  zależało  jej  na 

Paxtonie,  ale  nie  możemy  jej  winić,  jeśli  zapragnie  małej 
zemsty.  To  nie  takie  trudne.  Brady  najwyraźniej  pali  się  do 
wznowienia dawnej znajomości, a Gloria stanowi łatwy cel. 

To  jakby  łowić  rybę  w  beczce  -  zauważył  Trent.  - 

Filomena  nie  powinna  zaprzątać  sobie  głowy  zemstą.  Takie 
łatwe zagrywki nie są jej potrzebne. 

Filomena bawiła się swym  kieliszkiem. Ten facet zaczynał 

ją denerwować. 

Skąd  możesz  wiedzieć,  co  jest  mi  potrzebne,  Trent? 

Amery odchrząknął głośno. 

Och, zrobiło  się późno. Musimy  jutro wcześnie wstać, 

jeśli chcemy coś złowić. 

Filomena uśmiechnęła się do ojca. 

Chciałbyś  mnie,  tatusiu,  schować  przed  wszystkimi? 

Nie martw się. Świetnie się bawię. 

Zostanę z Shari i Jimem. 
Jednak Trent już był na nogach. 

Amery ma rację. Czas, byśmy poszli. Podwiozę cię do 

pensjonatu, Fil. 

background image

 

25 

Filomena nawet nie drgnęła. 

Dzięki,  ale  nie  skorzystam.  Miałabym  ochotę  jeszcze 

potańczyć. 

Czyżby?  -  Trent  położył  rękę  na  jej  ramieniu.  -  A  z 

kim chcesz tańczyć? 

Och,  jest  tu  mnóstwo  ludzi.  -  Rozbawiona  Filomena 

zatoczyła  ręką  krąg.  -  Z  pewnością  znajdzie  się  ktoś  mojego 
wzrostu. Na przykład Derek Overton, co, Shari?  Miał mniej  niż 
metr siedemdziesiąt. Doskonały wzrost dla mnie. 

Shari uśmiechnęła się znacząco. 

Obawiam  się,  że  nic  z  tego.  Derek  ogłosił,  że  jest 

homoseksualistą.  Został  prawnikiem  i  przeniósł się do  Portland 
kilka lat temu. 

Znajdzie się ktoś inny. - Filomena pomachała Trentowi 

pożegnalnym  gestem.  -  Zmykaj,  Trent.  Doskonale  radzę  sobie 
sama, wbrew temu, co sądzi moja rodzina. 

W odpowiedzi Trent położył ręce na jej ramionach. 

Ale ja mogę sobie nie poradzić. Czuję, że zgubię się po 

drodze  bez  ciebie  jako  przewodnika.  Powiedz  dobranoc, 
Filomeno. 

Świadoma, że rodzina patrzy na nią z niepokojem, a goście 

z  sąsiednich  stolików  zerkają  z  ciekawością,  Filomena 
postanowiła poddać się z wdziękiem. 

Dobranoc,  Shari,  Jim.  Bawcie  się  dobrze.  Szkoda,  że 

nie mogę robić tego samego. 

Nie udawaj nieszczęśliwej - poradził Trent, prowadząc 

ją  ku  drzwiom.  -  Nikt  nie  będzie  ci  współczuł.  Doskonale  się 
bawiłaś, terroryzując wszystkich, prawda? 

Nie  rozumiem,  dlaczego  wszyscy  z  uporem  twierdzą, 

że  narobię  tu  jakichś  kłopotów.  Przyjechałam  do  rodzinnego 
miasta na zasłużone wakacje i ślub mojej siostry. To wszystko. 

Pływasz  w  tej  wodzie  jak  zwinna,  mała  barrakuda,  a 

usiłujesz wyglądać nieszkodliwie i niewinnie. 

Jestem nieszkodliwa i niewinna. 

background image

 

26 

Akurat!  Widziałem,  jak  ci  się  oczy  zaświeciły,  gdy 

Paxtonowie podeszli do stołu. 

Sam powiedziałeś, że próba zemsty  na tych dwojgu to 

jak łowienie ryb w beczce. Musisz przyznać, że zachowywałam 
się poprawnie. Trent lekko wygiął usta. 

Tak,  przyznaję,  że  nie  uległaś  kilku  pokusom,  jakie 

znalazły się na twej drodze. Nie uwodziłaś 

Paxtona  i  nie  byłaś  zbyt  złośliwa  dla  jego  żony,  choć 

niewiele brakowało. 

Zostałam  sprowokowana.  Otworzył  szklane  drzwi  i 

przepuścił ją na zewnątrz, w aksamitną noc. 

Fakt.  Ale  nie  wiem,  jak  daleko  by  sprawy  zabrnęły, 

gdyby reszta z nas nie trzymała cugli. 

 

Niezbyt  daleko.  Zastawianie  przynęty  na  Brady'ego 

szybko by mi się znudziło. A któż chciałby się nudzić? 

Zrobię wszystko,  byś się nie  nudziła -  oznajmił Trent, 

otwierając  drzwi  swego  szarego  mercedesa  i  zapraszając  ją  do 
wnętrza. 

Patrzyła  przez  szybę,  jak  obchodzi  z  przodu  samochód  i 

wsiada.  Nagle  uświadomiła  sobie,  że  Trent  zajmuje  wewnątrz 
pojazdu  bardzo  dużo  miejsca.  Był  rzeczywiście  wielkim 
mężczyzną.  Odruchowo  wcisnęła  się  głębiej  w  kąt  fotela, 
zapinając  pasy.  Trent  zdjął  swoją  wytworną  marynarkę  i  rzucił 
ją niedbale na tylne siedzenie. Włączył silnik i łagodnie ruszył. 

Zdaje  się,  że  masz  niezłą  frajdę,  Filomeno.  Jeśli 

uważasz,  że  to  takie  zabawne  wrócić  do  rodzinnego  miasta  i 
pokazać  wszystkim,  jak  bardzo  się  zmieniłaś,  dlaczego  nie 
zrobiłaś tego wcześniej? 

Filomena wzruszyła ramionami. 

Nie  miałam  okazji.  Nie  osiągnęłabym  tego,  co  mam, 

gdybym urządzała sobie wakacje. To  mój pierwszy, prawdziwy 
urlop  od  lat.  Sam  zajmujesz  się  interesami  i  musisz  wiedzieć, 
jak to jest. 

background image

 

27 

Samochód  wyjechał  na  wąską  drogę,  prowadzącą  wzdłuż 

jeziora w kierunku pensjonatu. 

Wiem  -  odparł  Trent.  -  Czasami  musimy  zwolnić 

tempo i uporządkować naszą hierarchię wartości. Pamiętaj, że ja 
też tu jestem na urlopie. 

Brady Paxton jest innego zdania. 

Nie interesuje  mnie, co  myśli Paxton. Interesuje mnie, 

co ty myślisz.  

Doprawdy?  

Popatrzyła  na  niego  ukradkiem.  Miał  twardy  i  nieugięty 

wyraz  twarzy.  Czasami  tylko  rozjaśniał  ją  krótki,  raczej 
ironiczny uśmiech. 

Dlaczego obchodzi cię, co ja myślę? 

Chcesz wiedzieć prawdę? 

Tak.  Wiem,  że  wyświadczyłeś  mojej  rodzinie  przy-

sługę,  towarzysząc  mi  dziś  wieczór.  Ale  dlaczego  miałoby  ci 
zależeć na tym, co o tobie myślę? 

Skoro  pytasz,  to  znaczy,  że  niewiele  nauczyłaś  się 

przez te ostatnie lata. Może powinniśmy porozmawiać o brakach 
w twojej edukacji. 

Nie  zdążyła  odpowiedzieć,  gdy  Trent  nieoczekiwanie 

zwolnił i skręcił na niewielką dróżkę, biegnącą ku jezioru. 

Filomena  wyprostowała  się  w  fotelu.  Zniknęła  gdzieś  jej 

ciekawość i chęć przekomarzania się, ustępując miejsca innemu 
rodzajowi wewnętrznego napięcia. 

Dokąd jedziemy? 

Do  miejsca,  gdzie  dobrze  biorą  ryby.  Twój  ojciec 

pokazał mi je wczoraj. 

Zwolnił  jeszcze  bardziej.  Wąska,  nierówna  droga  wiła  się 

wśród sosen i jodeł. Filomena pomyślała, że powinna stanowczo 
zaprotestować,  nim  dojadą  do  brzegu  jeziora.  Była  niemal 
przekonana,  że  Trent  zawróci,  jeśli  ona  zrobi  awanturę.  To 
przecież przyjaciel  rodziny.  Jej  ojciec darzył  go sympatią  i  ufał 
mu,  a  Trent  okazywał  Amery'emu  wzajemny  szacunek.  Taki 
człowiek nie nadużyje zaufania. 

background image

 

28 

Może 

właśnie 

dlatego 

nie 

zaprotestowała. 

Trent 

prawdopodobnie  zamierza  ją  pocałować,  a  to  nie  jest  przecież 
wstrząsające wydarzenie. Zdoła sobie z nim poradzić. 

Trent zatrzymał mercedesa tuż nad brzegiem jeziora. Zgasił 

silnik  i  opuścił  szybę.  Szum  poruszanych  wiatrem  drzew 
dobiegał teraz wyraźnie. Na ciemnej powierzchni wody odbijało 
się  słabe  światło  księżyca.  Na  drugim  brzegu  widać  było 
gdzieniegdzie  jaśniejsze  punkty:  jakieś  odległe  budynki  lub 
przejeżdżające samochody. 

Trent odpiął pas bezpieczeństwa i rozparł się swobodnie na 

siedzeniu. 

Wczoraj  o  świcie  udało  nam  się  tu  złowić  kilka  ryb  - 

powiedział  cicho.  -  Jezioro  było  jak  tafla  i  widzieliśmy 
najdrobniejszą  zmarszczkę  na  powierzchni  wody.  Wiesz,  mam 
podobne  odczucie  obserwując  ciebie:  zewnętrzna  otoczka 
gładka,  ale  łatwo  ją  burzą  wszelkie  emocje,  jakie  odczuwasz. 
Podoba mi się to. Uśmiech  igra w twych oczach  i na ustach tak 
jak drobne fale, przebiegające po powierzchni  jeziora. Również 
irytacja i współczucie, życzliwość i złość. 

Czy  po  to  mnie  tu  przywiozłeś,  by  mi  powiedzieć,  że 

łatwo czytać z mojej twarzy? 

Nie. - Odpiął pas na jej fotelu. - Przywiozłem cię tutaj, 

bo  chcę  się  przekonać,  czy  namiętność  przebiega  przez  ciebie 
podobnie jak inne uczucia. Chcę się przekonać, czy zauważę te 
drobne fale na powierzchni. 

Filomena  zesztywniała,  czując,  jak  otaczają  ją  ramiona 

Trenta,  jak  jej  drobne  ciało  wpasowuje  się  w  jego  mocne 
objęcia. Czuła jego żar, wdychała słaby zapach mydła i płynu po 
goleniu. 

Zatem  przeprowadzasz  na  mnie  eksperyment?- 

zapytała. 

Możesz to sobie nazywać, jak chcesz. 

Pochylony  nad  nią,  patrzył  w  jej  twarz.  Przesuwał ręką po 

jej włosach, aż dotarł do nagiego ciała, odsłoniętego w głębokim 

background image

 

29 

wycięciu  sukni  na  plecach.  Filomenę  przebiegł  lekki  dreszcz, 
gdy poczuła jego ciepłe palce na skórze. 

Weź pod uwagę, że nie tylko ty możesz przeprowadzać 

eksperymenty. 

Przesunął opuszkami palców wzdłuż jej kręgosłupa.  

Podzielę  się  z  tobą  wynikami  mojego  eksperymentu, 

jeśli ty podzielisz się ze mną swoimi. 

Filomenę  ogarnął  nagły  lęk.  Przez  dwa  tygodnie  zręcznie 

unikała  wszelkich  nieprzewidzianych  wydarzeń.  Teraz  decyzja 
wymykała  jej  się  z  rąk.  To  nie  miał  być  przypadkowy 
eksperyment. 

Jednak  było  już  za  późno,  by  zatrzymać  bieg  wydarzeń. 

Czuła,  że  jest  w  pułapce,  a  równocześnie  spłynął  na  nią  jakiś 
dziwny  błogostan.  Założyła  Trentowi  ręce  na  barki  i  uniosła 
twarz, ale zanim zdążyła zajrzeć mu w oczy, poczuła jego wargi 
na swoich ustach. 

Przez  materiał  koszuli  odruchowo  wczepiła  się  palcami  w 

jego  twarde,  sprężyste  muskuły.  To  wszystko  nie  przebiegało 
tak, jak oczekiwała, ale sama wiedziała niezbyt dokładnie, czego 
właściwie oczekiwała. 

Może  spodziewała  się  bardziej  powściągliwego  podejścia, 

trochę  więcej  wahania.  Ale  przecież  powinna  wiedzieć,  że  ten 
mężczyzna  jest  pewny  siebie  i  zuchwały.  Powinna  przewidzieć 
jego  żarliwą,  niepohamowaną  zaborczość.  Nie  jest  typem 
człowieka, który ma zwyczaj zatrzymywać się w pół dragi. 

Pocałunek  Trenta,  głęboki  i  namiętny,  porwał  Filomenę  i 

wymusił odzew. Rozwarła mimowolnie usta i gdy poczuła dotyk 
jego języka, przebiegł ją dreszcz. Trent odpowiedział z chciwym 
pożądaniem.  Przesunął  rękami  po  obnażanym  karku  Filomeny, 
po obcisłych rękawach sukni. 

Wiedziałem  -  wyszeptał  tuż  przy  jej  ustach.  - 

Wiedziałem, że poczuję, jak drżysz. 

Trent...   

Jego  palce  wprawnym,  delikatnym  ruchem  zsuwały  już 

suknię.  Dżersejowe  rękawy  .opadły  na  nadgarstki,  przód sukni, 

background image

 

30 

jeszcze  przed chwilą  skromnie kończący  się wysoko pod szyją, 
zjechał niemal do bioder. 

Zaskoczona  Filomena  siedziała  bez  tchu.  Wydarzenia 

biegły  zbyt  szybko,  nie  dając  czasu  na  podjęcie  decyzji. 
Odchyliła  się  do  tyłu,  ale  stwierdziła,  że  ręce  ma 
unieruchomione  w  rękawach  sukni.  Rozszerzonymi  oczami 
spojrzała na Trenta. 

-  To  nic,  moja  droga  Wiesz,  że  nie  zrobię  ci  krzywdy. 

Uwolnił  dłonie  z  rękawów  sukienki,  patrząc  przy  tym  na  jej 
nagie  piersi.  Pochylił  głowę  i  leciutko  pocałował  dziewczęce 
brodawki. 

Filomenę  znów  przebiegł  dreszcz,  ale  w  ślad  za  nim 

pojawiło się nerwowe napięcie. 

Trent,  to  zaszło  już  za  daleko  -  powiedziała  miękko  i 

gardłowo, maskując emocje. 

Pragnę cię po prostu dotknąć.  

Jego  głos  nabrzmiewał  pożądaniem,  jednak  Filomena 

wyczuwała, że Trent panuje nad sobą. 

Wiedziała, że jest z nim  bezpieczna, ale nie mogła wyzbyć 

się wrażenia, że spaceruje po linie. Jęknęła cicho, kiedy palcami 
objął jej małe piersi, muskając delikatnie brodawki. 

Gdy  miała  już wolne ręce, zamiast odsunąć się od Trenta i 

nałożyć  sukienkę,  przywarła  do  niego.  Ukryła  rozpaloną  twarz 
w  jego  ramionach  i  zamknęła  oczy,  a  przez  ciało  przebiegł 
dreszcz. 

Wiedziałem,  że  tak  będzie  -  szepnął  niskim  głosem.  - 

Ilekroć  na  ciebie  patrzyłem,  czułem  niemal  ból  wyobrażając 
sobie,  jak  to  będzie.  Nie  rozumiem,  jak  mogłem  czekać  aż  tak 
długo. 

Och, Trent. .. 

Cicho. Po prostu odpręż się i pozwól, żeby się to stało. 

Bo to się musi stać. - Nie dzisiaj. 

Jeśli  nie  tej  nocy,  to  innej.  Równie  dobrze  może  być 

teraz. 

background image

 

31 

Filomena  postanowiła  oprzeć  się  temu  zniewalającemu 

głosowi.  Wyobraziła  sobie,  jak  rodzice  patrzą  domyślnie  na 
zegarek,  by  zobaczyć,  ile  Trentowi  i  ich  córce  zajmuje  droga 
powrotna do domu. 

Moja  rodzina  widziała,  jak  odjeżdżamy  sprzed  klubu 

tuż  przed  nimi.  Jeśli  nie  pojawimy  się  na  czas  w  domu,  będą 
wiedzieli... 

Dlaczego  miałoby  ich  to  dziwić?  Przecież  w 

pensjonacie  nie  mamy  okazji  do  prywatnych  spotkań.  Oni  to 
zrozumieją. 

Trent, nie mam zamiaru dopuścić do tego, by wszyscy 

myśleli,  że  dałam  się  uwieść  od  razu,  kiedy  tylko  zostałam  z 
tobą sam na sam. 

Dlaczego  miałabyś  przejmować  się  tym,  co  sobie 

myślą? 

Przesuwał  ręką  po  jej  biodrach  i  niżej,  aż  do  wypukłości 

pośladków. Ujął je delikatnie. 

Masz  dwadzieścia  osiem  lat  i  zdołałaś  wszystkich 

przekonać, że jesteś dorosła. Możesz robić, co chcesz. 

Słusznie. - Udało jej się przywołać zdrowy rozsądek. - 

A chcę właśnie, żeby jutro przy śniadaniu nie patrzono na mnie 
z ukosa. Ledwo cię znam  i  nie  mam zamiaru dać się uwieść na 
przednim siedzeniu samochodu. 

Może  wolisz  tylne  siedzenie?  -  Muskał  jej  ucho  pod 

puklami bujnych, rudych włosów. – Jak cudownie pachniesz. 

Trent, przestań. 

W jego głosie wyczuła spokojną rezygnację. 
Najwyraźniej nie chciał dzisiaj jej zmuszać. 

Odsuwasz  tylko  od  siebie  rzecz  nieuniknioną.  Chyba 

zdajesz sobie z tego sprawę – powiedział miękko. 

Nie - odrzekła cierpko, poprawiając sukienkę. - Nie po 

to  przyjechałam  do  domu,  by  mieć  wakacyjny  flirt  z  jednym  z 
gości moich rodziców. 

Czy ktoś czeka na ciebie w Seattle? 

Wielu czeka na mnie w Seattle. 

background image

 

32 

Ale jakiś konkretny mężczyzna?  

Filomena energicznie zapięła pasy! 

To chyba nie twoja sprawa. Jedźmy do domu. Jest już 

późno. 

Jeśli sobie tego życzysz ... 

Tak, życzę sobie. 

Włączył  silnik  i  wyprowadził  samochód  na  główną  drogę. 

Odezwał  się  do  niej  dopiero  wtedy,  gdy  przybyli  na  parking 
przed pensjonatem. 

Miałem  rację  -  powiedział  tonem,  w  którym  słyszało 

się satysfakcję. 

O  co  chodzi?  -  Filomena  popatrzyła  na  niego 

podejrzliwie. 

Czułem  w  tobie  namiętność,  tak  jak  oczekiwałem.  To 

było  wspaniałe,  elfie,  choć  teraz  przez  pół  nocy  nie  będę  mógł 
spać. 

Filomena  wysiadła  z  samochodu  i  ruszyła  w  stronę  domu 

rodziców,  który  stał  za  głównym  ciągiem  bungalowów.  Gdy 
wbiegała  po  schodach,  pomyślała  sobie,  że  mimo  wszystko 
dzisiejszy wieczór nie był tak zabawny, jak się spodziewała. 

 
 

ROZDZIAŁ 3 

 

Następnego  dnia  Filomena  zrobiła  sobie  wspaniałą 

przejażdżkę z pensjonatu nad jeziorem w kierunku Gallant Lake. 
Powietrze  było  świeże  i  ciepłe  zarazem.  Od  strony  lasów 
okalających szosę falami wpadał przez otwarte okna samochodu 
wspaniały zapach sosen. Porsche jak zawsze był jej posłuszny. 

Nareszcie jestem sama, pomyślała z uśmiechem. Podjęła się 

przywiezienia  z  miasta  rozmaitych  produktów  na  wesele  Shari, 
miała  więc  świetną  wymówkę,  żeby  się  wyrwać  na  chwilę  z 
domu. 

background image

 

33 

Podczas  śniadania,  jak  oczekiwała,  poddana  została 

małemu  śledztwu.  Zniosła  je  nieźle.  Na  szczęście  posiłki 
spożywano  w  jadalni  pensjonatu,  w  obecności  wielu  gości,  z 
którymi należało rozmawiać i dbać o ich samopoczucie. 

Amery i Trent udali się przed świtem na ryby i do wpół do 

ósmej nie powrócili. Śledztwo prowadziła więc matka Filomeny 
i Shari. 

Dobrze  bawiłaś  się  wczoraj  wieczorem?  -  zapytała 

siostra, gdy Filomena nalewała sobie kawy. 

Znakomicie  -  odrzekła  Filomena,  a  ponieważ  nie 

udzielała dalszych wyjaśnień, matka wtrąciła się do rozmowy: 

Trent Ravinder to sympatyczny człowiek, prawda? Tak 

się  cieszymy,  że  zamieszkał  w  naszym  pensjonacie.  Amery 
twierdzi, że jest interesujący i że świetnie się z nim łowi ryby. 

Przyznaję, że jest  interesujący, ale nie nazwałabym go 

sympatycznym - odpowiedziała Filomena. 

Zaspokój  naszą  ciekawość  i  przejdź  do  rzeczy  - 

ponagliła  ją  Shari.  -  Czy  zrobił  wczoraj  jakiś  krok?  Mama 
twierdzi, że byliście w domu dwadzieścia minut po nich. 

Filomena uśmiechnęła się dobrodusznie. 

Trent  źle  skręcił  i  dlatego  przyjechaliśmy  trochę 

później. 

Shari uśmiechnęła się domyślnie.  

Och, nie uwierzę. 

W co?  W to, że źle skręcił? Wiesz przecież,  jak wiele 

różnych  bocznych  dróg  jest  wśród  tych  wzgórz.  Łatwo  gdzieś 
zjechać. 

Ach  tak,  zboczył  z drogi,  gdy  ty  siedziałaś  obok? Nie 

opowiadaj,  Fil.  Znasz  tu  każdą  najmniejszą  ścieżkę.  Powiedz, 
uwodził  cię?  -  Shari  zwróciła  się  do  matki,  mrugając 
porozumiewawczo. - Mówiłam ci. Nie trzeba się martwić, że Fil 
coś wykręci z Bradym Paxtonem. Już Trent się nią zajmie. 

Taki  sympatyczny  człowiek  -  powtórzyła  Meg 

Cromwell szczerym tonem. - Wiesz, Fil, martwiłam się ostatnio, 
że  stajesz  się  trochę  zbyt  wybredna,  jeśli  chodzi  o  mężczyzn. 

background image

 

34 

Nie  młodniejesz  przecież,  a  statystyki  mówią,  że  kobiecie  w 
twoim wieku coraz trudniej znaleźć męża.  

Filomena roześmiała się. 

Zapewniam  cię,  mamo,  że  gdy  tylko  zechcę,  mogę 

wyjść  za  mą?  Nie  wyobrażasz  sobie,  ilu  mężczyzn  chce  się 
żenić,  znając  moje  dochody.  Wierz  mi,  dochody  spółki 
Cromwell  &  Sterling  z  nadmiarem  rekompensują  te  wszystkie 
złowróżbne dane statystyczne. 

Trent Ravinder  na pewno  nie  myślałby o  małżeństwie 

dla korzyści ze spółki Cromwell & Sterling - zaoponowała Meg. 
- Sam zarabia fortunę w Asgard Development. Ponadto świetnie 
sobie  radzi  w  handlu  nieruchomościami.  Wuj  George  twierdzi, 
że  Trent  ma  wyczucie  w  tych  sprawach.  Uważa,  że  mógłby  z 
łatwością wykupić całą firmę Cromwell & Sterling, gdyby tylko 
chciał. 

To  mało  pocieszające  -  odparła  Filomena  w 

zamyśleniu. 

Robisz  trudności  -  oświadczyła  Shari.  -  Ale  uważaj: 

Trent cię osacza i nim się zorientujesz, będzie za późno. 

Filomena  parsknęła  śmiechem  i  na  tym  skończono 

rozmowę. 

Teraz,  jadąc  krętą  szosą  do  miasta,  pomyślała,  że  całe  to 

wypytywanie  mogło  przebiegać  znacznie gorzej.  Bez wątpienia 
jej rodzina była zachwycona Trentem Ravinderem.  A ponieważ 
wszyscy  z  niepokojem  oczekiwali  rozegrania  sprawy  z 
Paxtonem,  zupełnie  zrozumiałe,  że  najchętniej  widzieliby 
Filomenę razem z Trentem. 

Najbardziej  tajemnicze  było  jednak  to,  dlaczego  Trent 

pozwalał  sobą  tak  łatwo  manipulować.  Może  jego  zachowanie 
poprzedniego wieczora wyjaśnia tę zagadkę? 

Wszystko się zgadza. Trent przebywa kilka tygodni w dość 

ustronnym,  pozbawionym  rozrywek  miejscu  i  flirt  z  córką 
właściciela  pensjonatu  mógłby  się  okazać  dość  interesującym 
sposobem  spędzenia  czasu.  A  w  dodatku  rodzina  przyklaskuje 
całej sprawie. 

background image

 

35 

Pewność  siebie,  jaką  okazywała  Filomena,  brała  się  z 

sukcesów  w  interesach,  a  nie  z  porywających  przygód 
miłosnych.  Osobie  pracującej  tak  ciężko  nie  zostawało  wiele 
czasu na miłostki. 

Ponadto  Filomena  w  głębi  duszy  czuła,  że  nie  jest 

stworzona  do  ulotnych  romansów.  Być  może  tkwiła  w  niej 
ciągle  małomiasteczkowa  dziewczyna,  a  może  zbytnio  brała 
sobie wszystko do serca. 

Choć gdy tak o tym  myślała, uświadomiła sobie,  że trudno 

jej  będzie trzymać  się z dala od  Trenta -  wczorajszy  pocałunek 
zmusił  ją do przyznania się przed samą sobą, że ten  mężczyzna 
ją  pociąga.  Następnych  kilka  tygodni  spędzą  blisko  siebie,  a  to 
może  być  niebezpieczne.  Znacznie  bardziej  niż  ewentualny 
rozwój  sytuacji  z  Paxtonem.  Dziwne,  że  rodzina  tego  nie 
rozumie. 

Z  pewnością  dlatego,  że  ślepo  ufają  Trentowi.  Nie  mogła 

ich  za  to  winić.  Zachowanie  Ravindera  wzbudzało  respekt  i 
zaufanie. 

Filomena z fasonem zaparkowała porsche'a przed bankiem. 

Wysiadając z samochodu pomachała ręką kilku ludziom, którzy 
rozpoznali  ją i  jej  auto. Uśmiechnęła się w duchu widząc,  jak z 
podziwem  patrzą  na  porsche'  a  i  na  nią.  Miała  na  sobie  gładką 
sukienkę  z  szerokim,  śmiałym  pasem  i  wiedziała,  że  w  tym 
stroju, pełnym zawadiackiego wdzięku, wygląda doskonale. 

Szybko uporała się ze sprawunkami, ale gdy upchnęła je w 

bagażniku;  doszła  do  wniosku,  że  jeszcze  nie  pora  wracać  do 
domu. Z pewnością jest już tam Trent, a ona nie bardzo wie, jak 
zachować  się  w  stosunku  do  niego.  Dobrze  zrobiłaby  jej  teraz 
filiżanka  kawy.  Filomena  ruszyła  w  kierunku  pobliskiego 
lokaliku. Weszła do środka i natychmiast powitał ją głos stojącej 
za kontuarem kobiety: 

Kogo  widzą  moje  oczy?  To  ty,  Fil?  Ktoś  powiedział 

mi,  że  tamten  szykowny  samochodzik  należy  do  ciebie.  Nie 
chciałam  wierzyć.  Niech  ci  się  przyjrzę.  Ależ  jesteś  ubrana! 
Pokaż się z tyłu. 

background image

 

36 

Filomena  posłusznie  wykonała  obrót,  demonstrując 

trójkątny dekolt, który prowokacyjnie odsłaniał kawałek ciała,  i 
czarne guziki, podkreślające rozcięcie spódnicy z tyłu. 

No  i  co  o  tym  myślisz,  Muriel?  Dołączamy  to  do 

naszej najbliższej kolekcji. 

Chcesz  znać  moje  zdanie?  -  Muriel  chrząknęła 

niedowierzająco.  -  To  jest  bardzo  ekstrawaganckie,  ale  ja  nie 
jestem  ekspertem  od  mody,  wiesz  o  tym.  Chociaż  na  tobie 
wygląda  świetnie.  Słyszałam,  że  zrobiłaś  wczoraj  furorę  w 
klubie. 

Filomena skrzywiła się. 

Chcesz  powiedzieć,  że  miałaś  już  raport  o  tym,  co 

wydarzyło się wczoraj wieczorem? 

Sama  wiesz,  jak  szybko  krążą  tu  plotki.  Słyszałam 

również  o  odczycie,  jaki  miałaś  dla  dziewcząt  kilka  dni  temu. 
Były olśnione. 

Dziewczyny w tym wieku zawsze interesują się modą. 

Muriel chrząknęła. 

Z  tego,  co  słyszałam,  to  nie  moda  najbardziej  je 

zainteresowała.  Przekonywałaś  je,  że  jeśli  zechcą  naprawdę 
pracować,  mogą  osiągnąć  taki  sam  sukces  jak  ty.  Dobrze,  że 
ktoś  im  to  mówi.  Nastolatki  powinny  zdawać  sobie  sprawę,  że 
istnieje coś poza chłopcami. 

Przedstawiłam im również swą opinię o chłopcach. 

Słyszałam  -  skinęła  Muriel.  -  że  chłopców  należy 

traktować  jak  cukierki,  prawda?  Nadmiar  powoduje  próchnicę 
zębów. 

Mam nadzieję, że zrozumiały. 

Nawet  jeśli  nie,  to  z  pewnością  osoby,  prowadzące 

społecznie  ten  klub,  doceniły  pieniądze,  jakie  ofiarowałaś  na 
jego  potrzeby.  Już  one  to  odpowiednio  wykorzystają.  Robią 
wiele  dobrego  dla  tych  dzieciaków.  Siadaj  i  opowiadaj,  co  u 
ciebie słychać. 

Rozmawiały  z  kwadrans,  ale  potem  kawiarenka  zapełniła 

się klientami i Muriel przeprosiła: 

background image

 

37 

Wybacz,  ale  muszę  wrócić  do  pracy.  Dopij  swoją 

kawę, Fil. Słyszałam, że trochę tu u nas pobędziesz, więc może 
jeszcze sobie pogadamy, co? 

Tak, wpadnę kiedyś znowu. 

Koniecznie. Pozdrów matkę. 

Dziękuję, Muriel. 

Filomena  piła  powoli  kawę  i  patrzyła  zamyślona  przez 

okno na ulicę i położone przy niej sklepy. Tak niewiele tu zaszło 
zmian, od kiedy opuściła miasto. Nagle poczuła czyjąś obecność 
obok. Spojrzała w górę. 

Cześć, Fil.  Ktoś mi powiedział, że stoi tu twój zielony 

porsche,  więc  postanowiłem  zajrzeć  do  kawiarni  i  sprawdzić, 
czy jesteś tutaj. Sam mam ochotę na filiżankę kawy. 

Brady  usiadł,  nie  czekając  na  zaproszenie  i  skinął  na 

Muriel.  

To  jest  dopiero  samochód,  Fil.  Prawdziwe  cacko. 

Przechylił się do przodu, oparł ręce na stoliku i uśmiechnął się. 

Filomena  pamiętała  ten  uśmiech.  Kiedyś  wydawał  jej  się 

chłopięcy,  serdeczny  i  seksowny.  Obecnie,  gdy  miała  za  sobą 
dziewięć  lat  w  brutalnym  świecie  biznesu,  wiedziała,  co  taki 
wyraz twarzy oznacza -uśmiech komiwojażera. 

Dobrze  bawiłaś  się  wczoraj,  Fil?  -  spytał  Brady,  gdy 

Muriel nalewała mu kawę. 

Filomena  dostrzegła  w  jej  oczach  wyraz  lekkiej 

dezaprobaty. 

Fantastycznie. A ty?  

Brady wzruszył ramionami. 

Jak  zwykle.  Od  dziewięciu  lat  chodzimy  z  Glorią  do 

klubu prawie w każdą sobotę. Rutyna.  

Filomena zastanawiała się, do czego zmierza ta rozmowa. 

To bardzo miłe miejsce - rzuciła obojętnie. 

Tobie  wydaje  się  na  pewno  banalne,  po  tych 

wszystkich  wojażach  i  wielkomiejskim  życiu.  -  Brady  spojrzał 
na  nią  bacznie.  -  Zmieniłaś  się,  Fil.  Ten  samochód,  stroje  - 
zrobił szeroki gest ręką - i w ogóle wszystko. 

background image

 

38 

Filomena  wiedziała,  że  "w  ogóle  wszystko"  ma  oznaczać 

pewność  siebie,  której  tak  jej  brakowało  przed  dziewięciu  laty. 
Uśmiechnęła się lekko. 

Czas  nie  stoi  w  miejscu,  Brady.  Byłam  zajęta  przez 

ostatnich kilka lat. 

Słyszałem.  -  Nachylił  się  jeszcze  bardziej,  usiłując 

stworzyć  atmosferę  większej  bliskości.  -  Czy  kiedykolwiek 
wspominałaś dawne dzieje, Fil? Nas dwoje? 

Nie - odparła pogodnie. 

A ja wspominałem - przyznał otwarcie. 

Strata czasu. 

Czasami  jednak  musiałaś  rozważać,  cośmy  razem 

stracili, ty i ja. 

Nie mam za dużo czasu na takie rozważania. 

A ja o tym sporo myślę. Jeśli chodzi o mnie i Glorię, to 

nie ułożyło się tak, jak oczekiwałem. 

Rzadko  sprawy  układają  się  tak,  jak  oczekujemy.  W 

moim  przypadku  ułożyły  się  one  lepiej,  niż  mogłam  się 
spodziewać, mając dziewiętnaście lat. 

Nigdy  nie  wyszłaś  za  mąż  -  stwierdził  Brady  takim 

tonem,  jakby  ten  fakt  był  dowodem,  że  Filomena  ciągle  ma 
zadrę w sercu. 

Nawet nie miałabym na to czasu. 

Bardzo cię wówczas zraniłem, co? 

Filomena uśmiechnęła się szeroko. 

Chcesz znać prawdę, Brady? To że zobaczyłam ciebie 

z Glorią w łóżku, było najlepszą rzeczą, jaka mnie kiedykolwiek 
spotkała.  Zawsze  byłam  wam  za  to  głęboko  wdzięczna.  Kiedy 
pomyślę, ile bym straciła, poślubiając ciebie ... - pytanie zawisło 
w  powietrzu  -  przechodzą  mi  ciarki  po  plecach.  Wierz  mi, 
Brady.  Mam  wobec  ciebie  nie  spłacony  dług  wdzięczności  za 
zerwanie tamtych zaręczyn. 

W oczach Brady' ego pojawił się zły błysk. 

background image

 

39 

Myślę,  że  miałaś  wielu  mężczyzn  przez  te  lata  - 

powiedział  chłodno.  -  Czy  z  tego  Ravindera  też  zamierzasz 
zdjąć skalp i przytwierdzić sobie do pasa? 

Filomenę  już  zaczęła  ogarniać  wściekłość,  ale  nagle 

roześmiała się, wyobrażając sobie skalp Trenta u swego pasa. 

Nie  ma  w  tym  nic  śmiesznego  -  powiedział  groźnie 

Brady. 

Nieważne. No, Brady, żałuję, ale mama czeka na mnie. 

Muszę już wyruszać. 

Zaczekaj. - Brady  wyciągnął rękę. - Chciałbym  z tobą 

porozmawiać. 

Nie sądzę, byśmy mieli sobie wiele do powiedzenia. 

Do  diabła,  Fil.  To  są  ważne  sprawy.  Interesy. 

Popatrzyła na niego wojowniczo. 

Jakie interesy? 

Handel  nieruchomościami.  -  Brady  mówił  jej  niemal 

do ucha, ściszonym głosem. - Wiem, że Ravinder przyjechał tu, 
by obejrzeć działki nad jeziorem. 

On temu zaprzecza. 

A  czego  oczekujesz?  że  wszystko  wypaple?  Uwierz 

mi,  przyjechał  tu  w  sprawach,  służbowych.  Wiesz,  możesz  mi 
wyświadczyć wielką przysługę, Fil. 

Wątpię  -  odparowała.  Teraz  już  wiedziała,  do  czego 

zmierzała ta cała rozmowa. 

I  dla  ciebie  znalazłby  się  również  kąsek  -  powiedział 

Brady  chytrze.  -  Słyszałem,  że  jesteś  teraz  przedsiębiorczą 
kobietą,  więc  z  pewnością  to  cię  zainteresuje.  Nie  powiesz  mi, 
że twojej firmie nie przydałby się zastrzyk kapitału. 

Trudno  było  nie  przyznać  mu  racji.  Spółka  Cromwell  & 

Sterling  szukała  obecnie  kapitału.  Lepiej  jednak,  żeby  Brady  o 
tym nie wiedział, i Filomena postanowiła milczeć. 

To  będą  pieniądze,  gwarantuję  ci.  Musisz  jedynie 

wykorzystać  wpływ,  jaki  masz  na  Ravindera  i  dowiedzieć  się, 
którymi  konkretnie  terenami  jest  zainteresowany.  Mam 
upoważnienia do sprzedaży wielu działek w okolicy. Założyłem 

background image

 

40 

towarzystwo  handlu  nieruchomościami,  które  gromadziło przez 
wiele  lat  ziemię,  na  wypadek  gdyby,  tak  jak  teraz,  pojawił  się 
jakiś  amator.  Dowiedz  się,  co  zamierza  Ravinder,  a  ja 
wykorzystam  swe  upoważnienia  na  odpowiednie  parcele.  A 
potem sprzedamy ziemię Asgardowi. 

Za potrójną cenę? - spytała uprzejmie Filomena. 

Na tym właśnie polega robienie interesów, Fil. - Brady 

popatrzył  na  nią  z  niecierpliwością.  -  W  tym  jest  fortuna,  jeśli 
dobrze zagramy naszymi kartami. - I ja mam być kartą, którą ty 
chcesz zagrać? 

Posłuchaj,  możesz  uzyskać  odpowiednie  informacje. 

Ravinder  jest  tobą  zainteresowany.  Każdy  to  widzi.  Łatwo 
będzie  ci  wybadać,  jakie  tereny  ma  zamiar  polecić  Asgardowi. 
Jeśli wszystko  pójdzie dobrze,  moi  wspólnicy  i  ja zapłacimy  ci 
prowizję, powiedzmy pięć procent. 

Twoja hojność mnie przytłacza. 

Dobrze,  niech  będzie  osiem  procent.  Fil,  co  za 

problem? Przecież już z nim sypiasz, prawda? 

Nieprawda.  -  Filomena  popatrzyła  zimno  na  Brady' 

ego.  -  Nie  sypiam  z  nim  i  przyjmij  do  wiadomości,  że 
wypraszam sobie wszelkie domysły na ten temat. Jestem kobietą 
interesu,  a  nie  prostytutką.  I  jeśli  nie  zaprzestaniesz  swoich 
insynuacji,  ogłoszę  całemu  miastu  to,  o  co  mnie  przed  chwilą 
prosiłeś.  Powiem  też  wszystko  Ravinderowi.  Rozumiemy  się, 
Brady? 

Uspokój  się.  Co  się  z  tobą  dzieje?  Jeśli  jesteś 

biznesmenką,  to  najlepiej  wiesz,  że  mówię  o  rzeczach 
powszechnie praktykowanych. Masz możliwość pomóc staremu 
przyjacielowi  i  sama  przy  tym  trochę  zarobić.  Nie  proszę  cię, 
byś uwodziła tego człowieka. Pomyśl o tym tylko, Fil. 

Filomena uśmiechnęła się ostrzegawczo. 

Brady,  mój  stary  przyjacielu,  dziewięć  lat  temu 

dowiedziałam  się  o  tobie  wszystkiego,  czego  potrzebowałam. 
Najważniejsze  z  tego  było  to,  że  nie  można  ci  ufać.  Nigdy  nie 
prowadzę  interesów  z  osobami,  którym  nie  mogę  ufać.  Mam 

background image

 

41 

nadzieję,  że  to  rozumiesz.  żegnaj,  Brady.  Wracaj  do  domu,  do 
żony.  Tak  bardzo  ci  na  niej  zależało  dziewięć  lat  temu.  Brady 
popatrzył na nią domyślnie. 

Nadal  nie  możesz  się  z  tym  pogodzić,  co?  Dlatego 

nigdy nie wyszłaś za mąż, prawda? 

Dlatego jesteś tak urażona. Ale teraz wszystko się zmieniło. 

Ty  się  zmieniłaś  i  ja  się  zmieniłem.  Jesteś  znacznie  bardziej 
atrakcyjną  kobietą.  Teraz  możemy  naprawdę  się  do  siebie 
zbliżyć. 

Nie  licz  na  to  -  powiedziała  bez  ogródek.  Odwróciła 

się i ruszyła w stronę drzwi. Zdawała sobie sprawę, że zarówno 
Muriel, jak i goście w barze patrzą za nią z zaciekawieniem, ale 
była  zbyt  wściekła,  by  na to  zwracać uwagę.  Brady Paxton  nie 
zmienił  się  przez  te  ostatnie  lata.  Pozostał  nędzną  kreaturą. 
Biedna Gloria. 

Filomena  rzuciła  torebkę  na  przedni  fotel  porsche'  a  i 

usiadła za kierownicą. W dobrze znajomym wnętrzu samochodu 
odprężyła się.  Nie powinna  była dopuścić do tego, by  Brady  ją 
obrażał.  Zadrżała  na  myśl  o  tym,  co  pomyślałby  Trent,  gdyby 
dowiedział się o całym zajściu. 

Lepiej 

nie 

budzić 

licha, 

pomyślała, 

wyjeżdżając 

samochodem na główną szosę. Trent utrzymywał, że przyjechał 
tu  na  wakacje  i  była  skłonna  mu  wierzyć.  Ten  mężczyzna 
zdawał  się bardzo  serio traktować  sprawy  honoru  i  morale.  Nie 
będzie kłamał i nie będzie mu się podobało, że ktoś knuł intrygę, 
w  której  Filomena  miała  działać  przeciw  niemu.  Nie  ma  sensu 
prowokować jego gniewu. 

Do parkingu przy pensjonacie w Gallant Lake dojechała już 

w  lepszym  nastroju.  Wysiadła  z  samochodu  i  zaczęła 
wydobywać pakunki. 

Pomogę ci - usłyszała głos Trenta. 

Wyprostowała  się  gwałtownie.  Zmrużyła  oczy,  patrząc  na 

niego  pod  słońce.  Wydał  jej  się  bardzo  wysoki,  gdy  tak  stał  w 
wypłowiałych  dżinsach,  kraciastej  koszuli  i  sfatygowanych 
butach.  Wcale  nie  wyglądał  teraz  na  dobrze  prosperującego 

background image

 

42 

biznesmena,  raczej  na  człowieka,  który  zarabia  na  życie  pracą 
własnych rąk na świeżym powietrzu. 

Cześć, Trent - pozdrowiła go, cofając się odruchowo. - 

Jak udało się wędkowanie? 

Nieźle.  Jak  zwykle  w  towarzystwie  twego  ojca.  - 

Wziął  od  niej  jeden  z  pakunków  i  zmierzył  ją  wzrokiem.  - 
Dlaczego to zrobiłaś? 

 Zrobiłam co?  

Odsunęłaś się, gdy podszedłem do ciebie bliżej. 

Filomena wzruszyła ramionami. 

Nie lubię po prostu, gdy ktoś nade mną góruje. 

Zwłaszcza mężczyźni? - spytał, podążając za nią. 

Zwłaszcza mężczyźni - przyznała łagodnie. - zasłaniają 

mi  światło.  Czy  będziemy  mieć  na  obiad  ryby,  które  dziś 
złowiłeś? 

Nie wiem, co będą mieć inni, ale ty i ja zjemy kanapki 

z tuńczykiem, marynowane ogórki i frytki. 

Przystanęła i odwróciła się zdumiona.  

My? 

Aha. - Trent był najwyraźniej z siebie zadowolony. 

Jedziesz  ze  mną  na  piknik.  Twoja  matka  kazała 

szefowi  kuchni  zapakować  dla  nas  obiad.  Kiedy  ostatnio  byłaś 
na pikniku, Filomeno? 

Nie byłam już od wieków - przyznała, nadal patrząc na 

niego  niepewnie.  Piknik  oznaczał  sam  na  sam  z  Trentem.  Nie 
była pewna, czy to najlepszy pomysł. 

Nic się nie martw - powiedział miękko, jakby czytał jej 

w myślach. - Postaram się nie zasłaniać ci zbyt wiele światła. 

Odnalazła  w  jego  oczach  obietnicę  i  zachętę.  Dlaczego 

miałaby się obawiać? Zresztą nie jest już przecież znerwicowaną 
nastolatką. 

No  cóż,  jest  cudowna pogoda na piknik -  powiedziała 

po krótkim namyśle. 

Istotnie - potwierdził z czarującym uśmiechem. 

background image

 

43 

Trzy  kwadranse  później  przybyli  na  miejsce,  które  wybrał 

Trent. Na odosobnioną plażę  nad jeziorem.  Leżało na niej kilka 
wygodnych  kamieni,  gdzie  można  było  usiąść,  a  za  nimi 
rozciągał się pas ocienionej ziemi pokrytej sosnowym igliwiem. 
Trent  zastanawiał  się,  czy  trudno  mu  będzie  skłonić  Filomenę, 
żeby położyła się na tym sosnowym materacu. 

Obserwował,  jak  rozpakowywała  kosz  z  prowiantami.  Jej 

rude  włosy  błyszczały  w słońcu,  prześwitującym  przez drzewa. 
Ubrana  była  teraz  w  dżinsy  i  niebieskawą  bluzkę  o  męskim 
kroju, podkreślającym jednak kobiece kształty. 

Trent  przeżywał  katusze  wyobrażając  sobie,  jak  trzyma  w 

dłoniach  krągłe  pośladki  Filomeny,  unosi  ją  w  górę  i  przytula, 
tak że na torsie czuje  miękki  dotyk  jej  drobnych  piersi.  Obrazy 
płonęły mu w mózgu, aż poczuł, że ciało zaczyna już reagować 
na te fantazje. 

Zdusił  w  myślach  przekleństwo  i  dyskretnie  zmienił 

pozycję, opierając się wygodniej o głaz. 

Jak  udała  ci  się  przejażdżka  do  miasta?  -  zaczął 

rozmowę. 

Postanowił,  że  ten  piknik  powinien  przebiegać  bardzo 

zwyczajnie.  Poprzedniej  nocy  potwierdziło  się,  że  oboje  są  dla 
siebie  fizycznie  atrakcyjni.  Teraz  Trent  miał  pewność,  że  gdy 
nadejdzie  właściwy  moment,  dziewczyna  ulegnie  mu.  Mógł 
więc czekać. 

Bardzo dobrze. Załatwiałam sprawunki dla matki. 

Twój tata twierdzi, że prowadzisz swego porsche'a tak, 

jakbyś trenowała do wyścigów w Indianapolis. 

Filomena zaśmiała się krótko. 

Czy  to  cię  niepokoi?  Biedny  Trent.  Bierzesz  na siebie 

straszną odpowiedzialność, martwiąc się o wszystko, poczynając 
od  moich  ubrań,  a  kończąc  na  mojej  jeździe  samochodem. 
Wkrótce osiwiejesz. 

Rozumiem, dlaczego Amery niepokoi się o ciebie. 

Moi  rodzice  zawsze  się  o  mnie  niepokoili.  Przyczyną 

ich zmartwień było to, że jako uczennica nie prowadziłam życia 

background image

 

44 

towarzyskiego.  Shari,  która  jest  ode  mnie  prawie  dwa  lata 
młodsza,  umawiała  się  ze  wszystkimi  chłopakami,  zanim 
jeszcze  ojciec  pozwalał  jej  wychodzić  wieczorami  z  domu.  Ja 
natomiast  zawsze  siedziałam  w  domu  i  czytałam  książki  lub 
pilnowałam dzieci. Shari należała do grupy zapalonych kibiców 
futbolu. Ja nigdy nie byłam na żadnym  meczu. Potem, w czasie 
pierwszego  roku  college'u,  gdy  zaczęłam  umawiać  się  z 
Bradym, rodzice wpadli w panikę. 

Nie lubili go? 

Myśleli,  że  on  wykorzysta  swą  przewagę  nade  mną  i 

po  prostu  zrobi  sobie  zabawę  -  odpowiedziała  obojętnie 
Filomena.  -  Nie  oni  jedni.  Każdy  się  dziwił,  co  też  Brady  we 
mnie  widzi.  Wyobrażasz  sobie,  jak  to  pozytywnie  wpłynęło  na 
moją  samoocenę.  Kiedy  okazało  się,  że  wszyscy  mieli  co  do 
niego  rację,  moja  rodzina  ponownie  zamartwiała  się  o  mnie. 
Wiedzieli, jak byłam upokorzona. Gdy na jesieni powróciłam do 
college'u,  odetchnęli  nieco.  A  potem  znów  zmartwienie,  gdy 
wybrałam  jako  specjalizację  sztuki  piękne  zamiast  czegoś 
bardziej  praktycznego.  Kiedy  trzy  lata  temu  otworzyłyśmy  z 
Glenną  własną  firmę,  mama  i  tata  ponownie  panikowali. 
Wiedzieli  na  pewno,  że  nastąpi  klapa,  bo  ja  nie  mam  bladego 
pojęcia  o  interesach.  Zapomnieli  jednak,  że  szybko  się  uczę.  - 
Filomena popatrzyła na niego roześmianymi oczami. - Czy mam 
mówić dalej? 

Chyba  rozumiem,  o  co  chodzi.  A  więc  teraz 

powróciłaś do miasta i rodzina ma nowy powód do zmartwień. 

Najwyraźniej  całą  masę  nowych  powodów.  Nie  tylko 

chodzi  o  to,  bym  nie  wywołała  jakiegoś  skandalu  z  Bradym. 
Teraz  mama  zaczyna  się  niepokoić,  że  mam  już  dwadzieścia 
osiem  lat,  a  jeszcze  nie  wyszłam  za  mąż.  Naczytała  się  zbyt 
wielu  statystyk.  Gdy  tłumaczę  jej,  że  niezbyt  interesuje  mnie 
małżeństwo, jest rzeczywiście strapiona. 

Naprawdę  nie  interesuje  cię  małżeństwo?  -  spytał 

Trent z niepokojem. 

Naprawdę. Mam teraz inne sprawy na głowie. 

background image

 

45 

Na przykład? 

Sprawy zawodowe. - Popatrzyła na niego. - Ale czy to 

cię ciekawi? 

Oczywiście.  -  Chciał  wiedzieć  o  niej  jak  najwięcej.  - 

Zauważ, że sam prowadzę interesy. 

Gdy widzę cię w takim  ubraniu  jak teraz, trudno w to 

uwierzyć. 

To  błąd,  gdy  pozwala  się,  by  jedna  sfera  życia 

zdominowała wszystkie pozostałe - stwierdził poważnie Trent. - 
Przekonałem się o tym niedawno. 

Czy  dlatego  zrobiłeś  sobie  tego  lata  długie  wakacje? 

Próbujesz odzyskać równowagę w życiu? 

Popatrzył jej w oczy. 

Jak się tego domyśliłaś? 

Nie wiem -  wyznała. -  Ale ludzie pracujący  w dużych 

firmach nie biorą na raz całych sześciu tygodni urlopu. Za dużo 
jest  pilnych  spraw.  Jeśli,  jak  utrzymujesz,  nie  jesteś  tu,  by 
węszyć  dla  Asgarda,  to  może  robisz  jakieś  poszukiwania, 
powiedzmy, osobiste.  . 

Jesteś  przenikliwą  kobietą,  Filomeno.  Masz  rację. 

Robię  poszukiwania.  Mam  trzydzieści  sześć  lat  i  czegoś  mi  w 
życiu 

brakuje. 

Przyjechałem 

tu, 

by 

wszystko 

sobie 

uporządkować i przemyśleć. 

Oczy Filomeny były pełne ciepłego zrozumienia. 

Jesteś  inteligentnym  i  odważnym  mężczyzną.  Nie 

każdy  miałby  odwagę  zrobić  bilans  swego  życia  i  podjąć 
rozstrzygające decyzje. Większość ludzi woli biernie dryfować. 

Chyba przechodzę właśnie kryzys średniego wieku.  

Potrząsnęła głową. 

Nie,  to  nie  jest  kryzys,  skoro  panujesz  nad  sytuacją  i 

wpływasz na nią w racjonalny sposób.  

Trent  poczuł  się  nieswojo.  Przyjechał  tu  z  Filomeną,  by 

dowiedzieć  się  o  niej  czegoś  więcej,  a  tymczasem  to  ona 
prowadzi  badania  psychologiczne.  Najwyższa  pora  odwrócić 
role. 

background image

 

46 

Opowiedz  mi  o  tych  sprawach  zawodowych,  które  są 

dla ciebie o niebo ważniejsze od małżeństwa. 

Zaśmiała się. 

Zwykłe  problemy,  jak  to  w  biznesie.  Moja 

wspólniczka  i  ja  postanowiłyśmy  rozszerzyć  działalność. 
Myślimy  o  własnych  sklepach,  zamiast  jak  dotychczas 
sprzedawać  przez  sieć  domów  towarowych.  To  dałoby  nam 
znacznie większą możliwość dostosowania się do potrzeb rynku 
–  mówiła  z  entuzjazmem.  -  Mamy  również  zamiar  powiększyć 
nasz  asortyment  o  ubrania  sportowe  dla  kobiet,  których 
rozmiary przekraczają przeciętne. Projektanci nie myśleli o nich 
dotychczas, podobnie jak o nas, małych. 

Skąd macie zamiar wziąć kapitał? 

To część problemu - przyznała. -Pracujemy  nad tym z 

Glenną.  Wystąpiłyśmy o pożyczkę do banku, który sfinansował 
nas  trzy  lata  temu.  W  przeszłości  okazywali  nam  rozsądną 
pomoc, myślę, że i teraz tak będzie. 

Może  nie  powinnyście  startować  od  razu  z  dwoma 

przedsięwzięciami  -  zasugerował  Trent.  -  Otwarcie  sieci 
własnych  sklepów  będzie  bardzo  kosztowne,  podobnie 
uruchomienie produkcji nowych modeli odzieży. Skupcie się na 
jednym, a drugie niech trochę poczeka. 

Popatrzyła na niego przenikliwie.  

Nie znasz się na sprawach mody. 

Owszem,  ale  znam  się  na  takich  podstawowych 

sprawach,  jak  niebezpieczeństwo  nadmiernej  ekspansji  czy 
problem  znalezienia  źródeł  finansowania.  Może  powinnyście 
zasięgnąć  porady  u  konsultanta  finansowego,  zanim  zrobicie 
krok,  który  może  pogrążyć  was  i  waszą  firmę.  Znam  pewnego 
człowieka  w  Seattle,  nazywa  się  Handel.  Specjalizuje  się  w 
doradzaniu  rozwijającym  się  firmom,  takim  jak  wasza.  Wie, 
jakie  niebezpieczeństwa  czyhają  w  okresie  nowych  inwestycji. 
Wiele spółek upadło na podobnym etapie rozwoju. 

Jeśli potrzebna  mi  będzie twoja rada, poproszę o nią - 

powiedziała sucho. 

background image

 

47 

Wątpię.  Prawdopodobnie  sądzisz,  że  nie  mam 

dostatecznych  kwalifikacji,  by  ci  doradzać,  gdyż  jestem  za 
wysoki. 

Patrzyła  na  niego  przez  moment,  a  potem  wybuchnęła 

śmiechem. 

Trent odprężył się. Wszystko będzie w porządku, pomyślał. 

Da sobie z  nią radę.  Była dla  niego  wyzwaniem,  ale on dobrze 
radził sobie z wyzwaniami. Potrzebuje jedynie czasu. 

Tego lata ma dostatecznie wiele czasu. Ale czy nadarzy się 

sprzyjająca  okazja?  Niełatwo  będzie  mu  wciągnąć  Filomenę 
Cromwell  w  romans,  gdy  cała  jej  rodzina  i  większość 
społeczności 

Gallant 

Lake 

obserwuje 

ją 

żywym 

zainteresowaniem. 

Filomena 

jest 

za 

bardzo 

zajęta 

przedstawieniem,  jakie  sama  daje  dla  miejscowej  publiczności. 
Zbyt ją bawi, że jest dużą rybą w tym małym stawku. Nie będzie 
łatwo odciągnąć ją od tego i zwabić w sieć. 

Postanowił  sobie, że musi  dopiąć swego. Udowodni  jej, że 

powinna  mu  ufać,  ale  najpierw  musi  sprawić,  żeby  poświęciła 
mu więcej uwagi. Wczoraj w nocy, gdy trzymał ją w ramionach, 
przekonał się, że najszybszą drogą do tego celu jest obudzenie w 
niej namiętności. 

Stosowna okazja, oto czego potrzebował. Długo obracał się 

w  świecie  biznesu  i  wiedział,  że  czasem  człowiek  sam  musi 
sobie stworzyć okazję. 

Myślał 

nad 

tym, 

prowadząc 

równocześnie 

miłą, 

niezobowiązującą rozmowę. 

Filomena  i  Trent  powrócili  do  domu  po dwóch  godzinach. 

Na  tarasie  siedzieli  Amery,  Meg  i  Shari,  sącząc  ze  szklanek 
mrożoną  herbatę.  Trent  pomyślał  właśnie,  że  popołudnie  było 
udane,  i  gratulował  sobie  rozwagi,  z  jaką  postępował  z 
Filomeną,  kiedy  zorientował  się,  że  wśród  trojga  osób, 
siedzących przy stole, panuje pewne napięcie. 

Filomena również to zauważyła. 

background image

 

48 

Hej,  co  tam  się  dzieje?  Wyglądacie,  jakbyście 

otrzymali  właśnie  zapowiedź,  że  nastąpi  trzęsienie  ziemi  - 
zawołała pogodnie. 

Amery popatrzył na Trenta, a potem na córkę. 

To  chyba  nie  jest  aż  tak  poważne.  Ale  udało  ci  się 

wstrząsnąć Meg i Shari, i wieloma naszymi sąsiadami. 

Filomena uniosła brwi.  

Doprawdy? Jakże to?  

Meg westchnęła. 

Wiem, że nie  ma o czym  mówić,  ale sama rozumiesz, 

jak  tu  roznoszą  się  plotki.  Słyszeliśmy,  że  spotkałaś  Brady'ego 
Paxtona w mieście i piłaś z nim kawę u Muriel. A jeśli to do nas 
dotarło,  to  można  się  założyć,  że  wiedzą  o  tym  wszyscy  w 
Gallant Lake, włącznie z Glorią. 

Trent poczuł, jak rozwiewają się wszystkie jego plany. Oto 

co  się  dzieje,  gdy  zostawi  się  kobiecie  zbyt  dużo  czasu. 
Zwłaszcza zaś psotnicy, mającej stare rachunki do wyrównania. 

Najwyraźniej  nie  wykonuję  dobrze  swego  zadania  - 

zauważył zimno. 

Filomena odwróciła się do niego. 

Co  chcesz  przez  to  powiedzieć?  -  zapytała 

złowróżbnie. 

 
 

ROZDZIAŁ 4 

 

Chyba  powinienem  bardziej  przyłożyć  się  do 

powierzonego  mi  zadania,  by  mieć  cię  cały  czas  na  oku  - 
powiedział Trent z udaną obojętnością. 

Filomena zesztywniała. Widziała niepokój w oczach matki. 

Była  wściekła  na  nieznaną  osobę,  która  doniosła  o  tamtej  nie 
chcianej pogawędce z Bradym. 

Zapewniałeś mnie, Trent, że przyjechałeś tu wypocząć. 

Nie  nakładaj  więc  na  siebie  nowych  obowiązków  -  odcięła  się 
lodowato. 

background image

 

49 

On tylko tak żartuje - wtrąciła się Shari. 

Wcale  nie  żartowałem  -  powiedział  Trent  spokojnie, 

nalewając  sobie  mrożonej  herbaty.  -  Koniec  z  samodzielnymi 
wyprawami do miasta, Filomeno. Najwyraźniej nie potrafisz tak 
postępować, by  unikać kłopotów.  Ale  na  twoje szczęście,  mam 
zamiar trzymać cię na oku. 

Ojej!  Serdeczne  dzięki!  -  Filomena  oparła  ręce  na 

biodrach  i  zwężonymi  oczyma popatrzyła zuchwale  na Trenta  i 
całą rodzinę. - Chcecie wiedzieć, co naprawdę zaszło dziś rano u 
Muriel? Opowiem wam. Popijałam sobie kawę i wtedy przysiadł 
się do mnie Brady. Zgadnijcie, czego chciał. 

Och, możemy sobie to wyobrazić - wtrącił Amery. 

Jasne  -  powiedziała  Shari.  -  Wszyscy  wiedzą,  że  on 

szuka okazji, by poflirtować z tobą. 

Doprawdy?  Muszę  was  rozczarować.  Chciał,  bym 

wyciągnęła od Trenta informacje na temat planów spółki Asgard 
Development, 

związanych 

budową 

ośrodków 

wypoczynkowych nad naszym jeziorem. Brady jest przekonany, 
że  Trent  przyjechał  tu  w  poszukiwaniu  odpowiednich  terenów. 
Oferował  mi  pewną  prowizję,  jeśli  dostarczę  informację  jemu  i 
jego  kumplom.  Tak  się  rzeczy  mają.  Czy  rozwiewa  to  wasze 
wątpliwości? - Filomena uniosła wyzywająco brodę. 

Shari uśmiechnęła się. 

Można  się  było  spodziewać  po  Bradym,  że  przedłoży 

interes nad przyjemność. 

Amery chrząknął. 

Mogłem  to  przewidzieć.  Słyszałem,  że  Paxton  ma 

upoważnienia  do  sprzedaży  niektórych  najlepszych  działek  nad 
jeziorem. 

Trent uśmiechnął się znad swej szklanki. 

Nie  powiedziałaś  nam  jeszcze,  czy  podjęłaś  się  tego 

zadania. 

Jakiego zadania? - spytała Filomena. 

Wysondowania mnie na temat planów Asgarda. 

background image

 

50 

Mam  wrażenie,  że  nie  martwi  cię  to  specjalnie  - 

zauważyła  cicho.  Zorientowała  się,  że  Trent  nie  chwycił 
przynęty i cała jej zuchwałość minęła. 

Już ci  mówiłem,  iż Asgard  nie ma żadnych planów co 

do  Gallant  Lake.  Ale  nie  miałbym  nic przeciwko temu,  gdybyś 
usiłowała  wyciągnąć  ode  mnie  szczegóły  na  temat  tego  braku 
planów. Patrzył wyczekująco, a Filomenę opuściła cała irytacja i 
powróciło poczucie humoru. 

Za  późno.  Już  powiedziałam  Brady'emu,  że  nie  masz 

żadnych planów. 

Może on ci nie dowierza. 

Bardzo możliwe. Ale to już jego problem. 

Coś mi się przypomniało - wtrąciła Shari. - Ty, Trent, 

też możesz  mieć kłopoty.  Godzinę temu  był  do ciebie telefon  z 
Portland.  Masz  się  skontaktować  jak  najszybciej  z  panem 
Reece'em. 

Trent spoważniał. 

Dzwonił Reece?  

Shari skinęła głową. 

Rozmowę  odebrano  w  recepcji  i  przekazano  mi 

informację. Czy to jakaś zła wiadomość? 

Reece  jest  moim  asystentem.  Poleciłem  mu,  by  nie 

niepokoił  mnie  z  byle  powodu.  Myślę,  że  zaszło  coś  ważnego. 
Proszę mi wybaczyć, pójdę zadzwonić. 

Amery również wstał. 

Wrócę  do  biura.  Mam  tam  jeszcze  wiele  pracy.  Meg 

odstawiła swoją nie dopitą szklankę herbaty. 

A  ja  muszę  porozmawiać  z  szefem  kuchni.  Spotkamy 

się na kolacji. 

Idę  z  tobą,  mamo  -  zdecydowała  Shari.  -  Omówię  z 

Henrym sprawę mego tortu weselnego. 

Wytłumaczę  mu,  że  lukier  ma  być  smaczny,  a  nie  tylko 

służyć do dekoracji. 

background image

 

51 

Chwilę  potem  Filomena  została  na  tarasie  sama. 

Odprężona,  usiadła  wygodnie  w  fotelu  i  nalała  sobie  herbaty. 
Życie jest czasem stresujące. 

W pewnej chwili  z mieszkania rodziców dobiegł  ją dźwięk 

telefonu. 

Dom Cromwellów - odezwała się pogodnie, podnosząc 

słuchawkę. 

Wydaje  ci  się,  że  jesteś  okropnie  sprytna  -  usłyszała 

kobiecy  głos  nabrzmiały  złością.  -  Wydaje  ci  się,  że  możesz 
powrócić  po  kilku  latach  i  zabrać  mi  go,  ale  mylisz  się.  Jesteś 
tylko przybłędą i ja już się postaram, by wszyscy to zrozumieli. 
Myślisz,  że  to  takie  zabawne,  gdy  robisz  z  siebie  widowisko? 
Jeździsz  jak  opętana  tym  swoim  samochodem,  obnosisz  swoje 
ciuchy i kręcisz się wokół każdego mężczyzny w mieście. 

Gloria?  -  Filomena  była  oszołomiona  tą  dawką  jadu  - 

Poczekaj  chwilę.  Nie  masz  powodu,  by  na  mnie  wrzeszczeć. 
Uspokój się ... 

Uspokoić  się?  -  Głos  Glorii  przeszedł  w  bolesny 

skowyt.  -  Mam  się  uspokoić,  gdy  ty  uwodzisz  mego  męża? 
Dziewięć  lat  temu  byłaś  głupią,  nieokrzesaną  brzydulą.  Teraz 
nie  zmieniłaś  się  na  lepsze.  Udało  ci  się  tylko  zdobyć  forsę  i 
nieco  poloru,  blichtru.  Ale  ja  nie  pozwolę,  byś  zabierała  mi 
męża, słyszysz? 

Wierz  mi,  Glorio,  że  nie  mam  najmniejszego  zamiaru 

odbierać ci męża. Należy całkowicie do ciebie i możesz się nim 
cieszyć do woli. 

Filomena  starała  się  mówić  spokojnie,  ale  miała  wrażenie, 

że tylko podsyca urazę i złość, kipiące w Glorii. 

Nie okłamuj  mnie - wściekała się Gloria. - Widziałam 

wczoraj  wieczór,  w  jaki  sposób  na  niego  patrzyłaś.  Chciałabyś 
dowieść, że możesz go mieć z powrotem, prawda? Nie kochasz 
go. Chcesz tylko udowodnić, że jesteś zdolna do wszystkiego! 

Gloria  mówiła  tak  głośno,  że  Filomena  musiała  trzymać 

słuchawkę z dala od ucha. 

Glorio, posłuchaj. Całkiem fałszywie to interpretujesz. 

background image

 

52 

To  ty  mnie  słuchaj,  przybłędo.  Wiem  wszystko  o 

waszym sam na sam u Murie!. 

Sam na sam? Wszyscy w mieście piją kawę u Muriel. 

A  ty  wiedziałaś,  że  ja  się  o  tym  dowiem.  Chcesz 

uwieść  mego  męża  i  ukarać  mnie.  Nie  dopuszczę  do  tego.  On 
nie  miał  na  ciebie  ochoty  przed  laty,  kretynko.  Po  prostu  się 
nudził,  a  ty  się  akurat  wtedy  nawinęłaś.  Wszystko  mi 
powiedział.  Śmiał  się,  jaka  to  z  ciebie  irytująca  głuptaska,  i  ja 
śmiałam się razem z nim. Słyszysz mnie? 

Nim  Filomena  zdążyła  odpowiedzieć,  Gloria  z  całej  siły 

trzasnęła  słuchawką.  Filomena  stała  cicho  przez  kilka  sekund, 
nasłuchując urywanego sygnału telefonicznego. 

Co  się  stało,  Filomeno?  -  spytał  półgłosem  Trent  zza 

jej  pleców.  -  Czyżby  demonstrowanie,  jak  to  się  zmieniłaś,  nie 
jest tak miłe i bezpieczne, jak się wydawało? 

Filomena  aż  podskoczyła  ze  zdziwienia  i  odwróciła  się. 

Trent  stał  w  otwartych  drzwiach  z  rękami  skrzyżowanymi  na 
piersiach. Jest zbyt spostrzegawczy, pomyślała. 

Niczego nie udaję, Trent. Przyjechałam tu tylko po to, 

by  nieco  odpocząć.  Jednak  trudno  mi  wszystkich  o  tym 
przekonać. 

A  najtrudniej  z  pewnością  Glorię  Paxton.  To  ona 

dzwoniła, prawda? Ostrzegała cię. 

Filomena odłożyła powoli słuchawkę. 

Powiedziałam jej, że nie ma powodów do obaw. 

Och, czy naprawdę myślisz, że ci uwierzy? Boi się, że 

spotka  ją  teraz  takie  samo  upokorzenie,  jakie  wraz  z  Bradym 
zgotowali  tobie  przed  dziewięciu  laty.  Przestraszeni  ludzie  nie 
zawsze postępują racjonalnie. Zwłaszcza gdy mają powody. 

Ona nie ma powodów! 

Filomena  odwróciła  się  i  podeszła  do  dużego  okna  z 

widokiem na jezioro. 

Ale  myśli,  że  ma.  Podobnie  myślą  niemal  wszyscy  w 

mieście. Ludzie, którzy teraz na ciebie patrzą, to te same osoby, 
które  cię  znały  jako  nastolatkę.  Z  pewnością  sprawia  ci  wiele 

background image

 

53 

satysfakcji, gdy im demonstrujesz, że tym razem to nie nad tobą 
trzeba się litować. 

Nie  mam  zamiaru  pokazywać,  że  mogę  odzyskać 

Brady'ego Paxtona. Nie chcę go. Muszę przyznać, że sprawia mi 
przyjemność,  gdy  każdy  widzi,  jaki  sukces  osiągnęłam,  ale  nie 
chcę niczego więcej. A nikt w to nie wierzy. 

Ja  wierzę  -  powiedział  spokojnie  Trent.  Filomena 

poczuła niebywałą ulgę. Odpowiedziała miękko: 

Dziękuję. 

Nie  ma za co  -  rzekł  sucho  Trent. -  Wiem,  jak to  jest, 

gdy  nikt  ci  nie  wierzy.  Dochodzi  do  tego,  że  masz  poczucie, 
jakbyś waliła głową w mur. 

Tak sądzisz? 

Owszem.  Jednak  to,  że  ja  cię  rozumiem,  niewiele 

zmienia.  Wszyscy  inni  są  skłonni  traktować  cię  jak  beczkę 
prochu. 

Filomena skrzywiła się. 

Niezbyt to przyjemne., 

Mam  pewien  pomysł,  który  może  zmniejszyć  to 

napięcie wokół ciebie. Naturalnie, jeśli ci na tym zależy. 

Rzuciła mu szybkie spojrzenie. - Jaki pomysł? 

Bardzo  praktyczny.  Ludzie  przestaliby  plotkować  o 

tobie  i  Paxtonie  i  znaleźliby  sobie  inny  temat.  -  Jak  mam  to 
osiągnąć? 

Dziś  po  południu  muszę  pojechać  do  Portland. 

Interesy.  Zanocuję  tam  i  wrócę  jutro  rano.  Pojedź  ze  mną, 
Filomeno. 

 Westchnęła i nie patrząc mu w oczy, spytała cicho: 

Z tobą? 

Możesz  przenocować  u  Reece'  ów.  Zjemy  z  nimi 

kolację, a potem pojedziesz z nimi do ich domu, jeśli chcesz. 

Nie  lubię  wpraszać  się  do  obcych  ludzi  -  odparła. 

Nawet w jej uszach zabrzmiało to dziwnie cicho. 

-  Możesz  w  takim  razie  zatrzymać  się  w  hotelu  albo  ...  - 

zawiesił głos. 

background image

 

54 

Albo gdzie? 

Albo  u  mnie  -  dokończył.  -  Obiecuję,  że  nie  będę 

narzucał ci wyboru. 

Filomena  nie  mogła pozbierać  myśli.  Nadal dźwięczały  jej 

w  uszach  wrzaski  Glorii,  ciągle  miała  przed  oczami 
zaniepokojoną  matkę.  Wyobraziła  sobie,  że  dziś  wieczorem 
goście w pensjonacie będą snuć domysły na temat jej kontaktów 
z Bradym i bardzo chciała tego uniknąć. 

Wyjazd  z  Trentem  do  Portland  wydał  jej  się  nagle 

sensownym  sposobem  ucieczki.  Podjęła  decyzję  szybko  i  bez 
wahania, jak zwykle robiła to w sprawach służbowych. 

Dobrze,  Trent.  Dziękuję  ci  za  zaproszenie.  Może 

rzeczywiście w tej sytuacji wyjazd na dzień  czy dwa dobrze mi 
zrobi. Idę się pakować. 

Podróż  będzie  trwała  prawie  trzy  godziny.  Chciałbym 

wyruszyć jak najszybciej. 

Filomena skinęła głową i ruszyła w stronę swego pokoju. 
 
Droga  do  Portland  okazała  się  nadzwyczaj  przyjemna.  Im 

dalej  odjeżdżali  od  Gallant  Lake,  tym  bardziej  Filomena  się 
odprężała.  Dopiero  teraz  zdała  sobie  sprawę,  jak  bardzo  była 
spięta po telefonie Glorii. 

Początkowo  rodzina  wyraziła  zdziwienie,  dowiedziawszy 

się o jej planach, ale potem wszyscy odetchnęli z ulgą. 

Dlaczego  jesteś  taka  zamyślona?  -  zapytał  Trent  w 

pewnym momencie. 

Zastanawiałam się, dlaczego nikt nie zainteresował się, 

gdzie  mam  zamiar  dziś  nocować.  Tyle  szumu  robią  o  jedną 
filiżankę  kawy,  wypitą  razem  z  Bradym,  a  nikt  nie  powiedział 
ani słowa, gdy znienacka wyjeżdżam z tobą do Portland na całą 
dobę. 

Trent rzucił jej przelotne, taksujące spojrzenie.  

Jesteś dorosłą osobą. Jeżeli nie przysparzasz kłopotów, 

rodzina jest zadowolona i możesz robić, co chcesz.  

Nie sądzisz, że to lekka hipokryzja? 

background image

 

55 

Nie. Wyjazd ze mną do Portland to zupełnie co innego, 

niż doprowadzanie Glorii Paxton do szaleńczej zazdrości. 

Och,  rozumiem  -  powiedziała  Filomena  z  udaną 

domyślnością.  -  To  wiele  wyjaśnia.  Jest  im  obojętne,  że 
mogłabym  przespać  się  z  tobą,  bylebym  tylko  nie  próbowała 
podrywać Brady'ego. O to chodzi? 

Dokładnie  -  potwierdził  Trent.  -  Nic  dziwnego,  że 

dobrze  ci  idzie  w  interesach.  Świetnie  umiesz  dodać  dwa  do 
dwóch. 

To  zadziwiające,  że  w  ogóle  udaje  ci  się  przebrnąć 

przez  życie.  Wydawałoby  się,  że  niektórzy  gotowi  byliby  cię 
zatłuc w imię zasad moralnych. 

Próbowano  tego  kilka  razy  -  odparł,  wzruszając 

ramionami.  -  Jednak  jeśli  chodzi  o  obronę  zasad,  zawsze 
wygrywam. 

Dlatego że nie ustępujesz ani na milimetr? 

Właśnie dlatego. 

A  jakiż  to  ważny  interes  wzywa  cię  tak  nagle  do 

Portland? 

Popatrzył na nią ostro. 

To prawdziwy interes. Nie wymyśliłem niczego, by cię 

tam zwabić. 

Usłyszała  w  jego  głosie  znajomą,  arogancką  nutkę  i 

postanowiła się poddać. 

W porządku, wierzę ci. A teraz powiedz, o co chodzi. 

 Trent odprężył się nieco. 

Od  trzech  miesięcy  Asgard  usiłuje  zawrzeć  transakcję 

kupna  pewnej  posiadłości  na  wybrzeżu.  Właściciel,  starszy 
człowiek, nie chciał jej sprzedać, gdyż nie był pewien, co stanie 
się potem z tym miejscem. Potrzebuje wprawdzie pieniędzy, ale 
nie  życzy  sobie,  aby  na  jego  rodzinnych  terenach  zbudowano 
jakieś  okropne  kamienice  i  sklepy.  Pokazywałem  mu  plany  i 
zapewniałem,  że  architekci  będą  się  ich  dokładnie  trzymali. 
Asgard  ma  zamiar  wybudować  tam  cichy,  luksusowy  ośrodek 
wypoczynkowy i wyda dużo pieniędzy, by to miejsce zachowało 

background image

 

56 

swój  oryginalny  wygląd.  Nie  będzie  tam  parkingów  ani 
deptaków.  Właściciel  chyba  jest  gotów  wreszcie  podpisać 
kontrakt. 

I ty musisz być przy tym obecny. 

Staruszek  nie  ufa  przedsiębiorcom  budowlanym  - 

wyjaśnił Trent kwaśno. - Ale tobie ufa? 

Tak. 

Dotarli  do  Portland  tui  przed  piątą.  Trent  natychmiast 

zajechał  do  centrum,  do  biur  Asgard  Development.  Na  ósmym 
piętrze  czekał  na  niego  mężczyzna.  Miał  nieco  ponad 
trzydziestkę,  przerzedzone  włosy  i  udręczoną  minę.  W  stał  z 
krzesła, gdy tylko Trent otworzył drzwi. 

Przyjechałeś  w  samą  porę.  Baldwin  obstaje  przy 

swoim,  tak  jak  ci  mówiłem  przez  telefon.  Nie  chce  podpisać 
tego cholernego kontraktu, dopóki ty mu nie uściśniesz ręki i nie 
zapewnisz, że wszystko będzie budowane według planów. 

Przerwał, zauważywszy Filomenę. 

Przepraszam, nie widziałem pani. Proszę wejść.  

Trent  przedstawił  ich  sobie  pospiesznie  i  przeszedł  do 

interesów.  

Gdzie jest Baldwin, gdzie są papiery? - zapytał. 

Czeka  na  dole  w  sali  konferencyjnej.  Jest  tam  też 

Asgard, ale Baldwin chce rozmawiać tylko z tobą. 

Czy  on  nie  rozumie,  że  podpisujemy  z  nim  umowę, 

która bardzo dokładnie określa warunki zagospodarowania tego 
terenu? 

Asgard  już mu to wielokrotnie tłumaczył, ale Baldwin 

chce  się  z  tobą  zobaczyć,  zanim  podpisze  kontrakt.  Jego 
postawa jest w jakimś stopniu uzasadniona. Kiedy ziemia będzie 
już należała do Asgarda, możemy z nią zrobić wszystko, co nam 
się  spodoba.  Baldwin  zdaje  sobie  z  tego  sprawę  i  nie  chce 
ryzykować. Jesteś gotów? 

Oczywiście  -  odpowiedział  Trent  i  zwrócił  się  do 

Filomeny:  -  Jeśli  chcesz,  poczekaj  w  biurze.  Skończę  za  jakieś 

background image

 

57 

pół  godziny.  Potem  pójdziemy  się  czegoś  napić  i  coś  zjeść  z 
Reece'em i jego żoną. 

Filomena kiwnęła  głową,  rozglądając  się z ciekawością po 

pokoju. 

Nie martw się o mnie, dam sobie radę. 

Reece zauważył jej taksujące spojrzenie i uśmiechnął się. 

Biura  Trenta  są  wyżej,  jeśli  to  panią  interesuje.  Jego 

sekretarki  nie ma teraz, ale może się pani tam rozejrzeć. Z  jego 
pokoju jest znacznie rozleglejszy widok na rzekę. 

Dziękuję.  To  może  być  interesujący  sposób  spędzenia 

czasu. 

Trent nachmurzył się. 

Dlaczego chcesz zobaczyć moje biuro? 

Zwykła  ciekawość,  Trent  -  wyjaśniła.  -  Idź  i  uściśnij 

rękę panu Baldwinowi. 

Odwróciła się i ruszyła do drzwi. Hal Reece zwrócił się do 

Trenta, patrząc za nią: 

Skąd żeś ją wytrzasnął? 

Z  lasu.  Mieszkała  pod  grzybkiem  -  odpowiedział 

Trent. 

Nigdy  nie  wiadomo,  co  można  znaleźć  w  tych 

oregońskich puszczach - z zadumą w głosie stwierdził Reece. 

Filomena pokręciła głową i wyszła. 
 
Kolacja  przebiegała  w  bardzo  miłej  atmosferze.  Wybrali 

elegancką restaurację w centrum, której specjalnością były frutti 
di mare i makaron. Evelyn Reece okazała się uroczą, atrakcyjną 
kobietą po trzydziestce. Z lubością rozprawiała o dwójce swych 
dzieci. Widać było, że oboje z mężem bardzo się kochają. 

Cieszę  się,  że  mogłaś  przyjechać,  Fil-  powiedziała, 

pochylając się nad stołem. - Trent bardzo rzadko ostatnio gdzieś 
wychodzi. zawsze mu powtarzam, że nie spotka kobiety swoich 
marzeń,  jeśli  będzie  siedział  sam  w  mieszkaniu  i  pracował 
całymi  wieczorami.  Kiedyś  myślałam,  że  to  raczej  kobiety 
trzeba namawiać, by gdzieś poszły i poszukały sobie partnerów, 

background image

 

58 

ale  przekonałam  się,  że  mężczyźni  również  potrafią  być 
upartymi samotnikami. 

Oburza  mnie  to  stwierdzenie  -  powiedział  Trent 

łagodnie,  patrząc  na  Filomenę.  -  Ani  nie  jestem  samotnikiem, 
ani nie jestem uparty. 

Za  to  wybredny,  prawda?  -  zaśmiała  się  Evelyn.  - 

Mogę  ci  tylko  pogratulować  uroczej  towarzyszki.  Czy  to 
oznacza, że mam już przestać bawić się w swatkę? 

Tak,  dziękuję  ci,  Evelyn.  Byłbym  niezmiernie 

zobowiązany  -  odrzekł  Trent  z  taką  emfazą,  że  wszyscy  się 
zaśmieli. 

Robiłam, co mogłam, Bóg mi świadkiem - zwróciła się 

Evelyn  do  Filomeny.  -  Trent  chce  się  ożenić.  Musi.  Ma  to 
wypisane na twarzy. Brak mu jednak szczęścia. 

Fil  chyba  nie  jest  zbytnio  zainteresowana  twoimi 

poprzednimi  porażkami  jako  swatki  -  wtrącił  jej  mąż,  zerkając 
na beznamiętną twarz Trenta. - Trent również nie. 

Nonsens  -  zaprotestowała  Evelyn.  -  Fil  powinna 

wiedzieć, co ją czeka. 

Nic  mnie  nie  czeka,  prawda,  Trent?  -  Filomena 

obracała  kieliszek  z  winem,  uśmiechając  się  do  Trenta,  - 
Przyjechałam tu tylko po to, by  spędzić wieczór z dala od całej 
tej ciszy i spokoju Gallant Lake. 

Skoro tak twierdzisz  ...  - odpowiedział Trent,  unosząc 

kieliszek. 

Filomena  pamiętała,  że  Trent  pozostawił  jej  wybór,  gdzie 

ma  spędzić  noc.  Nie  zarezerwowała  jeszcze  miejsca  w  hotelu. 
Nie było na to czasu. Wkrótce jednak kolacja dobiegnie końca i 
nie można będzie dłużej odwlekać decyzji. 

Wybaczcie  mi  -  oznajmiła  Evelyn  -  ale  muszę 

poprawić sobie makijaż. Za chwilę wracam. 

Idę  z  tobą  -  powiedziała  szybko  Filomena.  Evelyn 

torowała drogę przez zatłoczoną restaurację. 

Kiedy  dotarły  do  wyłożonego  marmurami  pomieszczenia, 

wyciągnęła z torebki szminkę i zaczęła malować sobie usta. 

background image

 

59 

Nie  mogę  doprawdy  uwierzyć,  że  po  tylu  moich 

wysiłkach Trent wreszcie sam znalazł  sobie dziewczynę. I to ni 
mniej,  ni  więcej,  a  właśnie  w  Gallant  Lake,  w  stanie  Oregon. 
Choć muszę przyznać, że nie wyglądasz na mieszkankę Gallant 
Lake. 

Powinnaś  była  mnie  zobaczyć  dziewięć  lat  temu,  gdy 

wyjeżdżałam  stamtąd  -  rzuciła  ze  śmiechem  Filomena, 
szczotkując długie włosy. 

Wspomniałaś, że twoja firma mieści się w Seattle? 

Tak. 

Czy  będziesz  mogła  przenieść  ją  do  Portland,  czy  też 

Trent  ma  zamiar  przenieść  się  do  Seattle?  -  spytała  od 
niechcenia Evelyn. 

Co?  -  Filomena  patrzyła  ze  zdziwieniem  na  odbicie 

swej nowej znajomej w lustrze. - Dlaczego któreś z nas miałoby 
się przenosić? 

Mam  powody,  by  podejrzewać,  że  wkrótce  wyjdziesz 

za  mąż,  a  prawdę  mówiąc,  nie  wyobrażam  sobie  Trenta  jako 
dojeżdżającego  małżonka.  To  typ  mężczyzny,  który  potrzebuje 
stabilnego  domu.  Długo  na  niego  czekał  i  zasługuje  na  to. 
Wiesz, on był już raz żonaty, gdy miał dwadzieścia kilka lat. Ale 
o  ile  wiem,  zakończyło  się  to  katastrofą.  Zona  opuściła  go  dla 
kogoś  znacznie  starszego  i  bogatszego.  Najwidoczniej  nie 
spodziewała się, jak wielki sukces osiągnie Trent. 

Filomena czuła, że się gubi w tym wszystkim. 

Nie miej do mnie urazy, Evelyn, ale zapewniam cię, że 

wyciągasz  zbyt  pochopne  wnioski.  Trent  i  ja  nie  robimy 
żadnych planów. Jesteśmy po prostu przyjaciółmi. 

I  chciałabyś,  żebym  w  to  uwierzyła?  -  Evelyn 

przewróciła  oczami.  -  Daj  spokój,  Fil.  Widziałam,  jak  on  na 
ciebie patrzy. 

Evelyn,  proszę  cię,  wiem,  że  chcesz  jak  najlepiej,  ale 

... 

To,  czego  ja  chcę,  nie  jest  aż tak  ważne  jak  to,  czego 

chce  Trent  -  wypaliła  Evelyn.  -  Chce  znaleźć  żonę.  Naturalnie 

background image

 

60 

nie  przyzna  się  do  tego  otwarcie,  ale  ja  go  obserwuję.  Już  od 
półtora  roku  krąży  wśród  stadka kobiet  i wypatruje,  z którą  ma 
się związać. 

Mówisz o nim tak, jakby był tokującym głuszcem. 

Niezłe  porównanie.  Przez  pewien  czas  tokował  nawet 

dość  intensywnie.  Co  tydzień  umawiał  się  z  inną  kobietą.  A 
potem  nagle  jakby  zrezygnował.  Skończyły  się  bezustanne 
randki, a zaczęło coraz częstsze siedzenie w domu. Próbowałam 
kilkakrotnie go wyciągnąć, ale daremnie. Potem oznajmił, że na 
całe  prawie  lato  bierze  prawdziwy  urlop,  że  jakoby  musi 
zmienić  otoczenie.  A  potem  nagle  pokazuje  się  z  tobą.  I  jego 
oczy mówią mi, że polowanie wreszcie dobiegło końca. 

Filomena  starała  się  nie  okazywać  niczego  po  sobie. 

Włożyła szczotkę do torebki. 

Evelyn, wierz mi, snujesz zbyt daleko idące domysły. 

Zobaczymy.  Nie  musisz  się  denerwować  -  zapewniła 

Evelyn. - Trent to człowiek pewny. Nie ma w nim ani odrobiny 
fałszu.  Możesz  mu  bezgranicznie wierzyć.  Jeśli  ma w  stosunku 
do ciebie poważne zamiary, wkrótce to oznajmi i będzie się tego 
trzymał. 

Filomena  czuła  się  coraz  bardziej  nieswojo.  Najpierw  jej 

rodzina utrzymywała, że ona i Trent tworzą idealną parę. Teraz 
Reece'owie twierdzą to samo. A Trent, jak mogła zauważyć, nie 
robinie, by zapobiec tym spekulacjom. 

Evelyn,  nie chciałabym  cię rozczarować, ale Trent nic 

nie mówił na temat małżeństwa. Szczerze 

mówiąc, mam wrażenie, że szuka kogoś do towarzystwa na 

czas  swego  pobytu  w  pensjonacie  moich  rodziców.  Ja  się  tam 
pojawiłam parę tygodni temu i wszyscy, włączając w to Trenta, 
doszli chyba do wniosku, że dobrze byłoby, gdyby między nami 
coś  się  wykluło.  Są  pewne  powody,  dla  których  ten  pomysł 
wydaje się im taki świetny. 

Podejrzewam, że to ty ulegasz złudzeniu - powiedziała 

spokojnie  Evelyn.  -  Ale  nie  martw się,  Trent wszystko  wyjaśni 
we właściwym czasie. 

background image

 

61 

Nie  było  sensu  dalej  ciągnąć  tego  tematu.  Wykorzystując 

jednak  rozmowność  Evelyn,  Filomena  postanowiła  uzyskać 
odpowiedź na pytanie, które ja dręczyło. 

Czy  wiesz,  dlaczego  tak  pędziliśmy  dzisiaj  do 

Portland? 

Oczywiście. Hal powiedział mi, że Baldwin ma zamiar 

wreszcie podpisać umowę. Wcale się nie zdziwiłam, że nie chce 
tego zrobić bez Trenta. Baldwin nie ma zaufania do inwestorów 
budowlanych. 

A do Trenta Ravindera ma zaufanie? 

Ten  twój  Ravinder  to  tajna  broń  Asgarda.  Ludzie  mu 

wierzą i jedynie z nim są gotowi zawierać umowy. To człowiek 
kryształowo  uczciwy  i  jego  słowo  jest  na  wagę  złota.  Asgard 
wysyła  go  do  negocjacji,  których  nikt  inny  nie  zdołałby 
doprowadzić do końca. 

A co by się stało, gdyby Trent złożył jakąś obietnicę w 

imieniu Asgarda, a potem by jej nie dotrzymano? 

Nie  sądzę,  by  coś  takiego  mogło  mieć  miejsce,  chyba 

że  przez  pomyłkę.  Stary  Asgard  wie,  że  wówczas  .  Trent 
odszedłby  od  niego  w  ciągu  pięciu  minut.  Największym 
zmartwieniem  firmy  jest  to,  że  pewnego  dnia  Trent  założy 
własną firmę, a to jest bardzo prawdopodobne. 

Ale w jaki sposób Trent osiągnął taką reputację? 

Zapracował  sobie  na  to  -  stwierdziła  Evelyn.  -I  broni 

tego. Jest z tego dumny. 

Wiem  -  powiedziała  Filomena  powoli.  -  Czasem 

potrafi być arogancki. 

Według  mnie  dawno  temu  w  jego  życiu  musiało  się 

coś wydarzyć i wtedy Trent postanowił, że albo ludzie mają mu 
bezgranicznie  wierzyć,  albo  nie  ma  o  czym  mówić.  Lepiej 
uważaj  na to, co robisz, Fil, zwłaszcza gdy nie jesteś pewna, że 
traktujesz  go  poważnie.  Trent  znany  jest  z  tego, że  dotrzymuje 
raz danego słowa, choćby się nie wiem co działo. Taka postawa 
ma jednak pewne konsekwencje. 

Jakie? 

background image

 

62 

On dopnie swego. Ta sama duma i arogancja, które nie 

pozwalają  mu  na  złamanie  przyrzeczenia,  nie  pozwalają  mu 
również  na odstąpienie od wyznaczonego celu. Dlatego jest tak 
niezwykle użyteczny w firmie Asgarda. 

Mogę  to  sobie  wyobrazić  -  odpowiedziała  Filomena. 

Zastanawiała  się,  czy  nie  powinna  natychmiast  uciec,  zanim 
całkowicie wpadnie w pułapkę zastawioną prze?: Ravindera. 

Jednak od tamtego dnia, gdy zastała swego narzeczonego w 

łóżku  z  inną  kobietą,  nie  uciekała  już  nigdy  od  niczego. 
Uśmiechnęła się do Evelyn i ruszyła w kierunku drzwi. 

Na  szczęście  bardzo  dobrze  biegam  -  powiedziała 

cicho. 

Musisz, jeśli chcesz przegonić Trenta. 

 
 

ROZDZIAŁ 5 

 
Kolacja  dobiegła  końca.  Przed  drzwiami  restauracji 

Reece'owie  pożegnali  się  pośpiesznie,  wsiedli  do  samochodu  i 
odjechali.  Trent  podał  Filomenie  ramię  i  ruszył  w  kierunku 
mercedesa. 

Czy zdecydowałaś się, gdzie spędzisz noc, Filomeno? - 

spytał, siadając za kierownicą. 

Odchrząknęła. 

To  był  bardzo  miły  wieczór,  Trent.  Cieszę  się,  że 

poznałam twoich przyjaciół. Najlepiej, żebyś teraz zawiózł mnie 
... 

Najpierw  zabiorę  cię  do  mego  mieszkania  -  przerwał 

jej  gładko,  jakby  wiedział,  co  chciałaby  dalej  powiedzieć.  - 
Wypijemy  sobie szklaneczkę,  a ty  postanowisz,  gdzil1tspędzisz 
noc. 

Filomena  zmrużyła  oczy,  czując,  że  poniosła  porażkę. 

Wiedziała, że musi jakoś bronić swej kobiecej niezależności. 

background image

 

63 

Zgoda na  jedną  szklaneczkę -  powiedziała.  -  A potem 

odwieziesz  mnie  do  hotelu.  Zamówię  pokój  telefonicznie  z 
twojego mieszkania. 

Jak  sobie  życzysz  -  odparł,  najwyraźniej  nie 

przejmując się jej decyzją. 

Jednak Filomena zauważyła u niego pewne napięcie. 
Na pozór był zupełnie swobodny, gdy prowadził samochód, 

ale  ona  wyczuwała  w  nim  jakieś  gorączkowe  oczekiwanie. 
Poruszyła się niespokojnie w fotelu. 

Chyba  się  nie  boisz?  -  spytał  Trent,  wprowadzając 

samochód do garażu w podziemiach wysokiego, nowoczesnego 
budynku. 

-  Czego  miałabym  się  bać?  -  odparła  agresywnie.  Była 

niezadowolona, że Trent tak łatwo czytał w jej myślach. 

W końcu będziesz  musiała stanąć ze mną oko w oko i 

już wiesz, że mi nie umkniesz. 

Co masz na myśli? 

Przez  ostatnie  dwa  tygodnie  musiałem  ze  wszystkimi 

konkurować: z twoim dawnym narzeczonym, z krewnymi. A ty, 
zajęta wywoływaniem sensacji w Gallant Lake, nie zwracałaś na 
mnie  uwagi.  Ale  dziś  wieczór  masz  czas,  prawda?  Nie  możesz 
posłużyć  się  wymówką,  że  musisz  wcześniej  wrócić  do  domu. 
Nie  masz  przed  kim  szpanować  porshe'em  czy  swoimi 
kreacjami.  Nie  wydajesz  żadnego  przyjęcia.  Po  prostu  nic  nie 
stoi na mojej drodze. Dziś jesteśmy tylko ja i ty. 

Czy  to  groźba?  -  spytała  Filomena,  usiłując zachować 

spokój. 

Trent  postawił  samochód  na  miejsce  i  wyłączył  stacyjkę 

Uśmiechnął się tajemniczo, ale w oczach miał czujność. 

Nie,  Filomeno,  to  nie  groźba.  Proste  stwierdzenie 

faktu. Musisz stanąć ze mną twarzą w twarz i podjąć decyzję na 
nasz temat: w tę stronę albo w drugą.  

Uniosła wyzywająco podbródek. 

A  jeśli  nie  jestem  gotowa  do  podjęcia  decyzji?  Trent 

patrzył na nią, milcząc. Po chwili otworzył drzwi i stwierdził: 

background image

 

64 

Jesteś gotowa. Nie chcesz się tylko do tego przyznać. 

Bez  słowa  wysiadła  z  samochodu.  Czuła,  że  Trent 

triumfuje.  Podczas  jazdy  windą  na  dwudzieste  drugie  piętro 
powtarzała  sobie  w  duchu,  że  nie  musi  zostawać  u  niego,  jeśli 
nie  chce.  Może  wypić  drinka  i  pójść  sobie.  Może  zawołać 
taksówkę.  Może  nalegać,  by  Trent  odwiózł  ją  do  hotelu.  W 
ostateczności może nawet pójść pieszo. 

Wciąż  dodawała  sobie  w  ten  sposób  otuchy,  gdy  szli  od 

windy  do  drzwi  mieszkania.  Ogarnęła  ją  jednak  ciekawość  i 
wszelkie  wątpliwości  znikły.  Takiego  samego  uczucia  doznała 
dziś po południu, gdy chodziła po pokojach w biurze Trenta. Ich 
wystrój  był  prosty,  surowy  i  funkcjonalny  -  dowód  na  to,  że 
człowiek  tu  przebywający  pracuje  ciężko  i  efektywnie,  i  nie 
chce, by jego biuro zagracały zbyteczne upiększenia. 

No i. .. ? - Trent z rozbawieniem patrzył, jak Filomena 

stąpa po szarym dywanie. – Czy tego się spodziewałaś? 

-  Chyba  tak.  Tak,  dokładnie  tego  się  spodziewałam. 

Mieszkanie  urządzone  było  w  ten  sposób,  by  komfortowo  i 
wygodnie w nim  się żyło  mężczyźnie - potężnemu  mężczyźnie. 
Przepaściste  meble,  skóra  i  drewno  w  dobrym  gatunku, 
nowoczesne, ale bez przesady. 

Mogę  się  założyć,  że  twoje  mieszkanie  wygląda 

zupełnie inaczej - powiedział Trent, przechodząc do kuchni. 

A jak je sobie wyobrażasz? 

Otworzył kredens i wyjął butelkę koniaku. 

Na 

pewno 

pełne 

jest 

słodkich, 

delikatnych, 

nowoczesnych  przedmiotów.  Gładkich,  modnych,  przyjemnych 
dla oka. I z pewnością te meble zawalą się, jeśli usiądzie na nich 
ktoś, kto będzie cięższy od dżokeja. Nie są zbyt wygodne, ale na 
pewno supermodne. 

Filomena  uśmiechnęła  się  w  duchu,  zdziwiona  trafnością 

tej wizji. 

Mówisz o tym z dezaprobatą. 

background image

 

65 

Nie. Przykładasz dużą wagę do wyglądu przedmiotów 

i z pewnością w twoim  mieszkaniu  jest to widoczne. Nie ma w 
tym niczego złego. 

Nalał koniaku i podał go Filomenie. 

Mylisz się. Moje meble są wygodne. Przynajmniej dla 

mnie.  -  Obrzuciła  go  wzrokiem.  -  Dla  ciebie  pewnie  byłyby  za 
ciasne. 

Musisz  czuć  jakąś  urazę,  skoro  pokpiwasz  sobie  z 

mojego wzrostu. 

Słyszałam  dziś,  jak  w  rozmowie  z  przyjacielem, 

Halem, ty pokpiwałeś sobie z moich rozmiarów. 

W jaki sposób? 

Mówiłeś,  zdaje  się,  że  znalazłeś  mnie  pod  grzybkiem 

w lesie. 

Trent nie był ani trochę speszony. 

Ach, o to ci chodzi. Przyznam, że jest w tobie coś, co 

przypomina mi elfa, ale to nie twój wzrost. 

Nie? A co? 

Twój talent do robienia psot i przysparzania kłopotów. 

Nie zgadzam się - odparła Filomena. 

Może w biurze swojej  firmy  jesteś  inna, ale gdy jesteś 

na wakacjach, nie byłbym tego taki pewien. Twoja rodzina była 
mi wdzięczna, że zabrałem cię na pewien czas z miasta. 

Filomena nie mogła powstrzymać się od śmiechu. 

Czyżby  rzeczywiście  udało  mi  się  wszystkich 

zdenerwować? 

Owszem. I bardzo byłaś z tego zadowolona.  

Filomena spoważniała. 

Wcale  nie  podobał  mi  się  ten  telefon  od  Glorii  - 

przyznała  z  westchnieniem,  odwróciła  się  i  poszła  powoli  do 
salonu. 

A  ja  cieszę  się,  że  zadzwoniła  -  powiedział 

nieoczekiwanie Trent, idąc za nią. 

Filomena obruszyła się.  

Doprawdy? 

background image

 

66 

Naturalnie.  -  Trent  zgasił  światło.  Miękka,  aksamitna 

ciemność  zapanowała  w  pokoju.  -  Gdyby  nie  ten  telefon, 
miałbym  większe  trudności  z  namówieniem  cię  na  ten  wyjazd 
do Portland. 

Filomena nie poruszała się w ciemności. Wpatrywała się w 

światła miasta, ale cały czas była świadoma, że Trent zbliża się 
do niej. 

Ale  mimo  to  próbowałbyś  mnie  namówić?  -  spytała 

szeptem. 

Stanął  tuż  przy  niej.  Położył  na  jej  ramieniu  ciepłą,  dużą 

dłoń. Przez jedwabną suknię czuła, jak pali ten dotyk. 

Czy  aż  tak  trudno  byłoby  cię  do  tego  namówić? 

Zawahała  się,  a  potem  odwracając  się  do  niego,  wyznała 
szczerze: 

Nie wiem. 

Trent  delikatnie  wyjął  jej  z  rąk  kieliszek  i  odstawił  go  na 

stolik obok. Zanurzył palce w gęste włosy. 

Jesteś  pewna?  -  Pochylił  głowę,  dotykając  jej  czoła.  - 

Czy naprawdę nie znasz odpowiedzi? - A czy to takie ważne? 

Chcę mieć pewność, że wiesz, co robisz. 

Zadrżała  czując,  jak  palce  Trenta  przesuwają  się  po  jej 

karku. 

Robię chyba to, czego po mnie oczekujesz. Czy to nie 

wystarczy? - zapytała miękko.  

Nie. 

Czego więc chcesz? 

Uniósł rękami jej brodę i musnął wargami usta. 

Chcę usłyszeć, że mnie pragniesz. Widziałem to już w 

twoich oczach. Ale chcę usłyszeć, jak to mówisz. 

Patrzył  na  nią  i  delikatnie,  hipnotyzująco  przesuwał 

palcami  po  jej  policzku.  Nawet  panująca  ciemność  nie  mogła 
przytłumić  żaru  męskiego  pożądania,  jarzącego  się  w  jego 
oczach. 

Pragnę cię ... Trent. 

background image

 

67 

Słowa  te  wyrwały  się  Filomenie,  zanim  zdołała  je 

powstrzymać.  Przygryzła  wargi  żałując,  że  nie  może  już 
odwołać  tego  wyznania.  Zresztą,  niewiele  by  to  zmieniło.  On  i 
tak wiedział. Chciał tylko usłyszeć, jak: wypowiada te słowa. 

Dziękuję  ci,  Filomeno.  Przysięgam,  że  nie  będziesz 

tego żałowała. 

Zbliżył  znów  usta  do  jej  warg.  Jego  ręce  sunęły  po  jej 

plecach w dół  i  nagle zamknął  ją w objęciach  i całował powoli, 
jak  w  transie.  Owionęło  ją  jego  ciepło  i  moc.  Ogarnął  strach, 
który walczył w niej z namiętnością. I Trent to czuł. 

Chyba  się  mnie  nie  boisz?  -  zapytał cicho  tuż przy  jej 

ustach. 

Nie - odparła, wczepiając się w jego koszulę. 

A może boisz się samej siebie? 

Nie! 

Nie  walcz  więc  ze  mną.  Chcę  cię  dziś  kochać  i 

chciałbym, żebyś tylko o tym myślała. 

Odchyliła  głowę  i  spojrzała  mu  prosto w oczy.  Patrzyli  na 

siebie  przez  chwilę,  a  potem  Filomena  położyła  mu  głowę  na 
ramieniu. Przeszedł ją dreszcz, gdy zaczął gładzić ją po włosach. 

Nie  wiedziała  sama,  jak  długo  stali  tak  w  cieniu. 

Zrozumiała:  Trentowi  się  nie  spieszy,  teraz,  gdy  Zdobył 
pewność, że jest dla niej atrakcyjny. 

Chciałbym,  żebyś  do  tego  przywykła  -  powiedział 

cicho, trzymając ją mocno. - Chciałbym, żebyś nauczyła się być 
w  moich  ramionach,  czuć  mój  dotyk.  Byś  wiedziała,  że  to  jest 
twoje miejsce. 

Filomena wtuliła się mocniej i położyła rękę na jego torsie. 

Wspaniale pachnie,  pomyślała.  Bardzo  męsko  i  seksownie.  Nie 
zastanawiając się wsunęła palce pod pierwszy guzik jego koszuli 
i  rozpięła  go.  Trent  wziął.  głęboki  oddech,  ale  nic  nie 
powiedział,  nie  poruszył  się  nawet.  Ośmielona  Filomena 
rozpięła  następny  guzik,  włożyła  rękę  w  rozcięcie  koszuli  i 
dotknęła jego szorstkiej' owłosionej piersi. 

background image

 

68 

Mocniej  zacisnął  palce  na  jej  włosach.  Odsunęła  koszulę z 

jego torsu i delikatnie pocałowała go. 

Najdroższa -  jego  matowy głos był pełen wzbierającej 

namiętności - tak strasznie cię pragnę, ponad wszystko. 

Przywarł wargami do jej ust. Filomena westchnęła, gotowa 

przyjąć  go  duszą  i  ciałem.  Pragnęła  doznać  tych  wszystkich 
emocji  i  namiętności,  jakie  dotychczas  rozmyślnie  trzymała  na 
wodzy.  Przywoływała  jego  imię,  słyszała,  jak  jęczy,  a  potem 
poczuła  na  swych  wargach  podniecający  dotyk  języka 
mężczyzny.  Za  chwilę  był  w  środku,  z  zaborczą  poufałością 
zapowiadał inną zaborczość. 

Przerwał  w  końcu  ten  intensywny  pocałunek,  by  odszukać 

ustami  delikatną  linię  jej  szyi.  Filomena  zamknęła  oczy,  a  on 
smakował  jej  skórę  końcem  języka.  Poddawała  się  tym 
emocjom.  Jego  wielkie,  mocne  ciało  już  jej  nie  onieśmielało. 
Siła  Trenta  zapowiadała  namiętność,  jakiej  Filomena  nigdy 
dotychczas  nie doświadczyła. Przywarła mocniej, obejmując go 
za szyję, przyciskając piersi do jego torsu. 

Takiej właśnie cię pragnąłem - rzekł cicho Trent. 

Całymi  dniami  prześladowała  mnie  wizja,  jak 

przywierasz do mnie w ten sposób. 

Pragnę cię - wyszeptała oszołomiona. 

Wiem, kochanie - odparł Trent z satysfakcją w głosie. - 

Wiem o tym. 

Odnalazł guziki z tyłu  sukienki  i zaczął je powoli odpinać. 

Po chwili  turkusowy  jedwab  ześlizgnął  się z  jej ramion,  zsunął 
na biodra i opadł na dywan. 

Poczuła  się  nagle  zagubiona  w  ramionach  Trenta.  Cicho 

krzyknęła  i  ukryła twarz w  jego  koszuli,  gdy  rozpinał  jej  skąpy 
staniczek. 

Chcesz tego, kochanie -. wyszeptał, wodząc ręką po jej 

krągłych piersiach. - Pragniesz tego tak samo jak ja. 

Poczuła,  jak  jej  brodawki  nabrzmiewają  niczym  pączki 

pożądania. 

Tak - potwierdziła. 

background image

 

69 

Pokaż mi, jak bardzo mnie dziś pragniesz. 

Powoli,  lekko  drżącymi  palcami,  zaczęła  rozpinać 

pozostałe  guziki  jego  koszuli,  potem  zsunęła  mu  ją  z  ramion  i 
pozwoliła opaść na podłogę obok swej sukienki. 

Chodź do mnie - powiedział Trent stłumionym głosem. 

Podłożył  ręce  pod  pośladki  Filomeny  i  podniósł  ją  bez 

wysiłku do góry, aż piersi znalazły się na wysokości jego warg. 
Smakował  najpierw  jedną  pulsującą  wypukłość,  potem  drugą. 
Spojrzała na niego spod opuszczonych rzęs.  

Twój wzrost ma jednak pewne zalety. 

Uśmiechnął się frywolnie. 

Marzyłem  o  czymś  takim  od  dawna.  Twój  wzrost 

również ma pewne zalety. Mogę cię podnieść jedną ręką.  

Nie jestem aż taka mała ani aż taka lekka. 

Może się założymy? 

Otoczył  ją  ręką  w  talii  i  podniósł  jak  piórko.  Drugą  ręką 

delikatnie  pieścił  jedną  z  piersi.  Filomena  popatrzyła  na  niego 
pokonana i powiedziała przytłumionym głosem:  

Wygrałeś. 

Naprawdę? 

W  jego  głosie  brzmiała  niezwykła  powaga.  Postawił 

Filomenę z powrotem na podłodze, palce włożył  pod gumkę jej 
rajstop i zsunął je wraz z majteczkami. Stała teraz całkiem naga, 
otoczona jego ramionami. 

Jesteś  taka  mała  i  zgrabna  -  mruczał  z  zachwytem.  -

 

Taka  lekka  i  miękka,  i  delikatna.  -  Kręcił  powoli  głową, 

przesuwając rękami po  jej talii  i  biodrach. - I tak długo kazałaś 
mi czekać. 

Po prostu nie miałam pewności - usiłowała wyjaśnić. - 

A ponadto to trwało zaledwie dwa tygodnie. 

Najdłuższe  dwa  tygodnie  w  moim  życiu  -  zapewnił.  - 

Ale teraz koniec czekania. 

Opuścił  ją  na  dywan  i  uklęknął  obok,  mocując  się  ze 

sprzączką  swych  spodni.  Gdy  pozbył  się  slipów,  Filomena 

background image

 

70 

popatrzyła na posągowe linie jego ciała. Dotknęła muskularnych 
ud i patrząc mu w oczy, powiedziała drżącym głosem: 

Nikt nie mógłby ci zarzucić, że masz wymiary elfa. 

Przyjmuję  to  jako  komplement  -  odparł  miękko. 

Położył  się  obok  niej  na  dywanie.  Rękami,  ustami,  a  nawet 
zębami  odbywał  ekscytującą  wędrówkę  po  jej  ciele.  Wsunął 
nogę między jej uda i delikatnie zmusił, by się rozchyliły. 

Filomena czuła, że zalewa ją wielka fala. Nie myślała już o 

tym, by stawiać opór, by zachowywać ostrożność. Nie myślała o 
przyszłości.  Pragnęła  jedynie  dotyku  Trenta.  Przylgnęła  do 
niego. 

Co się stało, Filomeno? 

Zastanawiałam  się  właśnie,  dlaczego  tak  długo 

zwlekałam - wyszeptała. 

Przesuwała  rękami  po  jego  barkach,  zachwycona  zarysem 

twardych  muskułów.  Poruszyła  się  i  poczuła  na  swych  udach 
jego pulsujące ciepło. 

To  dobre  pytanie.  Niestety,  nie  ma  na  nie  dobrej 

odpowiedzi. 

Płaską  dłonią  wędrował  po  jej  brzuchu.  Jego  palce 

zatrzymały  się  przez  chwilę  na  małym,  miękkim  wzgórku,  a 
potem podążyły jeszcze niżej, drogą dręczącej rozkoszy. 

Filomena  wstrzymała  oddech,  gdy  Trent  wyczuł  ciepłą 

wilgotność  między  jej  udami.  Usłyszała  pełen  pożądania  jęk  i 
zadrżała w jego objęciach. Przytrzymał ją jeszcze mocniej. 

Już  nie  czekamy  -  wyszeptał.  Nie  odpowiedziała.  Nie 

znalazła  żadnych  słów.  Poczuła,  jak  Trent  się  unosi  i  opada  na 
nią. 

Popatrz  na  mnie,  Filomeno  -  poprosił  niskim, 

ochrypłym  głosem.  -  Chcę  widzieć  twoje  oczy,  gdy  po  raz 
pierwszy będziesz moja. 

Posłuchała.  Czuła  między  udami  napierającą  twardość  i 

odruchowo uniosła biodra, by ją przyjąć. 

Och, Trent. 

background image

 

71 

Powoli,  zdecydowanie  wypełnił  ją  sobą.  Zacisnął  palce  na 

jej  skórze.  Zamknęła  oczy.  Całe  jej  ciało,  spięte  niemal  do 
granicy  bólu,  czuło  tego  wielkiego  mężczyznę.  Natychmiast 
przyszło  oszałamiające  uczucie  podniecenia.  Otworzyła  oczy. 
Trent patrzył na nią. Znieruchomiał, dając jej czas, by mogła się 
dopasować. 

Nigdy przedtem nie czułem niczego podobnego. 

Ja  też  nie  -  odpowiedziała  słabym  głosem, 

przywierając do niego. 

Widzę  to  w  twoich  oczach,  czuję  w  tobie  całej. 

Wiedziałem, że będzie nam ze sobą dobrze. 

Zanurzył  twarz  w  zagłębieniu  jej  karku  i  powolnym, 

zmysłowym rytmem wprowadzał ją w ekscytujące drżenie.  

Och, Trent. .. 

Bądź  ze  mną,  najdroższa.  Bądź  i  nigdy  mnie  nie 

opuszczaj. Dotrzemy razem, obiecuję ci. 

Ufała  mu.  On  prowadził,  upewniając  się,  czy  podąża  za 

nim.  Zagarnęła  ich  fala  podniecenia.  Filomena  nigdy  przedtem 
nie przeżyła niczego podobnego. Może po prostu dotychczas nie 
spotkała  mężczyzny,  który  potrafiłby  sprawić,  żeby  te  sprawy 
zaczęły się dla niej liczyć. 

Z nieoczekiwaną intensywnością przyjęła końcową ekstazę. 

Tak, najdroższa, tak. 

Szorstki  okrzyk  triumfu  i  rozkoszy,  przepleciony  z  jej 

krzykiem  bez tchu.  Opadali  razem,  rozluźnieni,  w gmatwaninie 
wilgotnych rąk i nóg. 

Trent,  nie  wiedziałam...  -  szukała  właściwych  słów  w 

omdlewającej mgiełce – nie zdawałam sobie sprawy, że to może 
być tak. 

Wiem  -  uspokajającym  gestem  odgarniał  jej  z  twarzy 

pasma  włosów  -  ja  też  nie  zdawałem  sobie  sprawy.  - 
Wiedziałem,  że  będzie  dobrze,  ale  nie  przypuszczałem,  że  aż 
tak. 

A ja myślałam, że ty wiesz wszystko. 

Niezupełnie. Nie wiem wszystkiego o tobie. 

background image

 

72 

Całe szczęście - odrzekła. Skuliła się na jego ramieniu 

i złożyła delikatny  pocałunek  na torsie.  -  Kobieta  ma prawo do 
pewnych tajemnic. 

Oczy Trenta spoważniały. 

Nie  chcę,  aby  między  nami  były  jakiekolwiek 

tajemnice,  Filomeno.  Chciałbym,  żebyśmy  wiedzieli  o  sobie 
wszystko. Rozumiesz? 

A czy ty wyjawisz mi swoje tajemnice? 

Co cię interesuje? 

Westchnęła głęboko i postanowiła zaryzykować. 

Na  początek  chciałabym  wiedzieć,  skąd  u  ciebie  taka 

zaciętość, jeśli chodzi o wzajemne zaufanie? 

Obruszył się.  

Zaciętość? 

Wiesz,  co  mam  na  myśli  -  odparła  powoli.  - 

Wykazujesz taki upór, gdy  idzie o twój ... honor, o to, że twoje 
słowo  jest  warte  więcej  od  złota  i  tak  dalej.  Dlaczego  to  dla 
ciebie taka ważna sprawa, Trent? 

Większość  ludzi  chce,  by  inni  ich  szanowali.  Nie 

widzę niczego szczególnego w moim traktowaniu tych rzeczy. 

Uśmiechnęła się łagodnie. 

Powiedziałeś:  żadnych  sekretów,  pamiętasz?  A  masz 

ich trochę, prawda? 

Trent  położył  się  na  plecach,  wkładając  rękę  pod  głowę,  i 

przez  dłuższą  chwilę  patrzył  w  sufit.  Jakby  z  roztargnieniem 
głaskał włosy i ramiona Filomeny. 

Myślę,  że  to  ma  związek  z  moim  wychowaniem  - 

rzekł. 

Twoi rodzice byli surowi? - pytała go dalej. 

Zaśmiał się krótko. 

Nie,  nie o  to  chodzi.  Ojciec umarł,  gdy  byłem  jeszcze 

niemowlakiem.  Matka  wyszła  za  mąż  powtórnie,  zanim 
skończyłem  dwa  lata.  Jako  dziecko  traktowałem  ojczyma  jak 
własnego ojca. 

background image

 

73 

Czy  to  był  dobry  człowiek?  -  zapytała  Filomena  z 

wahaniem. Nie miała pewności, czy ma prawo drążyć ten temat. 

Tak sądziłem, nim skończyłem osiem lat. 

A co się później stało? 

Aresztowano  go  za  defraudację  w  banku,  w  którym 

pracował. Poszedł na kilka lat do więzienia. 

To musiało być straszne dla ciebie i twej matki. 

Owszem.  Mieszkaliśmy  w  małym  mieście  i  wszyscy 

wiedzieli,  co  się  stało.  Ani  na  moment  nie  dano  nam  o  tym 
zapomnieć. - Głos Trenta stwardniał. - Gdy w szkole coś komuś 
zginęło,  przeważnie  mnie  wskazywano  palcem.  Gdy  tylko 
przekraczałem  próg  sklepu,  sprzedawcy  zaraz  patrzyli  na  mnie 
badawczo:  a  nuż  odziedziczyłem  skłonności  do  kradzieży. 
Ilekroć  wpadłem  w  tarapaty,  zawsze  znalazł  się  ktoś,  kto 
komentował: Niedaleko pada jabłko od jabłoni. 

Wyobrażam to sobie - powiedziała Filomena smutnym 

głosem. 

Kiedy  ojciec  wyszedł  z  więzienia,  sytuacja  nie  uległa 

poprawie.  Musieliśmy  się  przenieść  do  innego  miasta.  Ojciec 
miał trudności ze znalezieniem pracy, a jeszcze trudniej było mu 
utrzymać  się  na  posadzie.  Wcześniej  czy  później  ktoś 
dowiadywał  się  wszystkiego,  a  ja  musiałem  staczać  bójki  w 
szkole  albo  na  podwórku,  by  zamknąć  usta  jakiemuś 
pyskaczowi. 

Mogę  się  założyć,  że  przeważnie  wygrywałeś.  - 

Filomena wyobraziła sobie oczyma duszy chłopca,  bijącego  się 
desperacko o honor rodziny. 

Nawet  gdy  wygrywałem,  nie  zmieniało  to  opinii 

środowiska i ludzie nadal plotkowali. 

A  więc  dorastałeś,  postanawiając  zrekompensować 

słabości swego ojca, czy tak? Chciałeś wszystkich przekonać, że 
jesteś  inny.  Cokolwiek  się  stanie,  można ci  ufać  i tego  samego 
wymagasz od innych, bo inaczej porozbijasz im głowy. 

Trent  uniósł  się  nieco  i  patrzył  na  nią  uważnie.  -  Tak  to 

mniej więcej wyglądało. 

background image

 

74 

Czy  nie  boisz  się  czasami,  że  wykazujesz  w  tych 

sprawach  zbytnią  sztywność?  Uważam,  że  to  dobrze,  gdy  ktoś 
postępuje  uczciwie  i  szlachetnie,  ale  nie  wszyscy  są  w  stanie 
sprostać twoim standardom. 

Sfera uczciwości jest czarno-biała, albo - albo. Nie ma 

tu  miejsca  na  żadne  odcienie  szarości.  -  To  ostry  sposób 
patrzenia na świat. 

Wzruszył ramionami. 

Nie jestem naiwny. Nie chciałbym, by robiono ze mnie 

głupca,  by  ktoś  usiłował  mnie  wykorzystać.  Jeśli  uważasz,  że 
jestem bezkompromisowy, cóż, przykro mi. Taki już jestem. 

Filomena przygryzła dolną wargę. 

Czy  często  ci  się  to  zdarza,  że  ktoś  próbuje  cię 

wykorzystać? 

Uśmiechnął się ironicznie.  
– 

A jak ci się zdaje? 

Pokręciła głową.  

Myślę, że nie. 

To  chyba  dowodzi,  że  jeśli  traktujesz  ludzi  uczciwie, 

on odpłacają ci tym samym. 

Wątpię  -  powiedziała.  -  Raczej  sądzę,  że  ludzie 

śmiertelnie boją się zadrzeć z tobą. 

Tak czy inaczej, to działa - powiedział pojednawczo. - 

Niewielu usiłowało mnie nabrać albo wystrychnąć na dudka. 

Tego jestem pewna - odparła z przekonaniem. 

 
 

ROZDZIAŁ 6 

 
Filomena  otworzyła  oczy.  Świeciło  jasne  słońce.  Leżała 

cicho  przez  chwilę  na  samym  brzeżku  szerokiego  łóżka.  Nie 
musiała się odwracać - wiedziała, że Trent jest obok niej. Spanie 
razem z mężczyzną tak wielkim to jak spanie z niedźwiedziem. 
Wytwarzał  dostatecznie  wiele  ciepła,  by  ogrzać  ich  oboje. 
Uśmiechnęła się do tej myśli. 

background image

 

75 

Czy  zawsze  budzisz  się  z  uśmiechem?  -  spytał  Trent, 

ziewając szeroko. 

Nie. 

To  dobrze.  Takie  rzeczy  w  małej  dawce  potrafią 

bardzo  umilić  poranek.  -  Wychylił  się  w  jej  kierunku  i 
przyciągnął  ją  do  siebie.  -  Co  robisz  na  drugim  brzegu  łóżka? 
Jak  ci  się  udało  odsunąć  ode  mnie?  Gdy  zasypiałem,  byłaś  tuż 
przy mnie. 

Bałam  się,  że  zostanę  zgnieciona  -  odrzekła  z 

całkowitą niemal powagą. 

Akurat. Nie jesteś po prostu przyzwyczajona do spania 

z drugą  osobą.  -  Przygarnął  ją zaborczym gestem.  -  Ale to  nic. 
Przywykniesz. 

A ty chyba jesteś do tego przyzwyczajony? - wyrwało 

jej się. 

Poczuła raczej niż zobaczyła, że Trent lekko się uśmiecha.  

Czyżbyśmy  doszli  do  tego  momentu,  gdy  zaczynamy 

zadawać sobie pytania o nasze związki w przeszłości?  

Filomena odchrząknęła. 

Och, niezbyt chciałabym słuchać o twych poprzednich 

związkach.  

Tchórzostwo. 

Wolę nazwać to dyskrecją. 

Udawał, że się zastanawia. 

W  porządku.  Przyjmuję,  że  to  dyskrecja.  Jesteś 

zadziwiająco  racjonalną,  pragmatyczną,  zrównoważoną  i 
inteligentną kobietą jak na elfa. 

Filomena  milczała  przez  dłuższą  chwilę,  a  potem  zapytała 

ostrożnie: 

Czy dużo miałeś przedtem romansów? 

Trent  wybuchnął  śmiechem,  poruszył  się  gwałtownie  i 

przygwoździł Filomenę swym ciężarem. 

Oto 

mamy 

dowód 

dyskrecji, 

racjonalności, 

pragmatyzmu, równowagi i inteligencji. 

background image

 

76 

Odrzucam  to  oskarżenie.  Z  pewnością  jestem 

inteligentna. 

Tak,  przyznaję.  A  odpowiedź  na  twoje  idiotyczne 

pytanie brzmi: nie, nie miałem wielu romansów w przeszłości. Z 
pewnością  jednak  żaden  związek  nie  był  tak  ważny,  jak  ten  z 
tobą. 

Po chwili dodał poważnie: 

Byłem  raz  żonaty.  Nie  trwało  to  zbyt  długo.  Nie 

chciała  czekać,  aż  uda  mi  się  zrobić  karierę.  Znalazła  sobie 
innego, który już zdążył ją zrobić. Koniec opowieści. - Z twarzy 
Trenta zniknęło napięcie. - No i jak, ciekawość zaspokojona? 

Cieszę  się,  że  nie  do  każdego  drobiazgu  stosujesz 

swoją  zasadę:  najlepszą  taktyką  jest  uczciwość  -  powiedziała 
cicho. Naprawdę nie interesowały  ją inne kobiety w jego życiu, 
a zwłaszcza była żona. 

Ku  zdziwieniu  Filomeny  Trent  poważnie  potraktował  jej 

uwagę. 

Przysięgam, kochanie, że w stosunku do ciebie zawsze 

będę  uczciwy,  ale  są  pewne  sprawy,  które  nie  dotyczą  nas 
dwojga. Jestem zwolennikiem mówienia prawdy, nie oznacza to 
jednak, że trzeba wyciągać i drążyć stare historie. Zgoda? 

Zgoda - potwierdziła. 

Dotknął  biodra  Filomeny  i  delikatnie  je  ścisnął. 

Najwyraźniej rozkoszował się jej obecnością. 

Skoro  doszliśmy  do  porozumienia,  że  sprawy 

dotyczące  przeszłości 

mogą  pozostać  w  zapomnieniu, 

porozmawiajmy o przyszłości. 

Filomena  sama  nie  wiedziała,  dlaczego  słowa  te  wprawiły 

ją w zakłopotanie. Uśmiechnęła się jednak zuchwale, odrzucając 
wszelki niepokój. 

O przyszłości? 

Teraz,  kiedy  się  zastanowiłem  -  powiedział  cicho, 

przerywając  na  chwilę,  by  pocałować  ją  w  zagłębienie  szyi  - 
wydaje  mi  się,  że  nie  ma  potrzeby  przyśpieszać  tej  dyskusji. 
Mamy dużo czasu. 

background image

 

77 

Słusznie - przytaknęła z ulgą. 

Mówisz  tak,  jakby  właśnie  odroczono  ci  wyrok. 

Myślałem,  że  kobiety  doskonale  dają  sobie  radę  w  dyskusjach 
na temat przyszłości. 

Musimy  lepiej  poznać  siebie  nawzajem,  Trent. 

Przyszłość sama się o siebie zatroszczy. Jak zwykle. 

Nie - zaprzeczył Trent, a w jego głosie wyczuwało się 

pewną  twardość  -  przyszłość  nie  zawsze  troszczy  się  o  siebie. 
Ale w tym wypadku możesz być spokojna. 

Dlaczego? 

Bo ja się o wszystko zatroszczę w twoim imieniu. 

Filomena znowu poczuła się nieswojo. 

Trent,  może  powinniśmy  odbyć  tę  dyskusję  teraz. 

Uważam,  że  za  mało  się  znamy  i  nie  chciałabym,  by 
którekolwiek z nas miało fałszywe przekonanie lub ... 

Uciszył  ją krótkim, zaborczym pocałunkiem. Gdy podniósł 

głowę, jego oczy świeciły zielono, odbijając światło słoneczne. 

Nie obawiaj się, elfie. Jesteś w dobrych rękach.  

Czuła te ręce. Przesuwały się po  jej ciele, rozsuwały nogi  i 

błądziły  po  wrażliwych  miejscach.  Objęła  go  ramionami  i  cała 
przyszłość gdzieś znikła. 

Tak  -  wyszeptała,  przyciągając  do  siebie  jego  twarz  - 

jestem w jak najlepszych rękach. 

Trent  zauważył,  że  od  chwili  gdy  się  obudzili  tego  ranka, 

uległa  zmianie  atmosfera  panująca  między  nim  a  Filomeną. 
Nareszcie on był w jej życiu na pierwszym planie. Widział to w 
jej oczach i czuł w jej dotyku. Udało mu się zwabić ją w pobliże 
płomienia i przekonać, że ma on nieodparty urok. 

Jednak  zadanie  nie  było  wcale  dokończone,  myślał  Trent 

podczas 

drogi 

powrotnej 

do 

Gallant 

Lake. 

Chociaż 

najtrudniejsza,  wymagająca  największej  przebiegłości  część 
została wykonana. Teraz można się odprężyć i obserwować, jak 
Filomena radzi sobie z nowymi uczuciami w stosunku do niego. 

Nadal  zachowywała  się  nerwowo,  niepewnie,  ale  mury 

runęły. Trent dostrzegał mgiełkę zadumy w jej wzroku. 

background image

 

78 

Filomena  Cromwell  odkrywa,  na  czym  polega  bycie 

zakochanym, pomyślał Trent. 

O  czym  myślisz?  -  zapytała  w  pewnym  momencie. 

Uśmiechnął się lekko, patrząc cały czas na szosę. 

Myślałem  właśnie,  że  wreszcie  udało  mi  się 

przyciągnąć  twoją  uwagę.  Trent  nie  był  jedyną  osobą,  która 
zauważyła zmianę w zachowaniu Filomeny. Gdy przyjechali do 
Gallant  Lake,  cała  rodzina  prawie  natychmiast  wyczuła,  że  jej 
stosunek do  Ravindera się zmienił.  Trent widział,  że przyjmują 
to  z  radością  i  ulgą.  Podczas  kolacji  rozmowa  zeszła  na  temat 
wyjazdu  do  Portland.  Filomena  wykazywała  zaskakujące 
ożywienie w tej konwersacji. 

Hal  Reece  i  jego  żona  to  uroczy  ludzie  -  mówiła, 

nakładając  sobie  sałaty.  -  Gdy  Trent  skończył  podpisywać 
kontrakt,  zjedliśmy  z  nimi  kolację.  Evelyn  Reece  przepraszała 
mnie w  imieniu  swego  męża za przerwanie  wakacji Trenta,  ale 
najwyraźniej  nie  było  innego  wyjścia.  Pan  Baldwin  nie  chciał 
złożyć swego podpisu,  jeśli  nie  będzie przy tym Trenta. Evelyn 
powiedziała  mi,  że takie sytuacje powtarzają się często. Asgard 
wysyła  Trenta  do  załatwiania  ważniejszych  spraw,  gdyż  ludzie 
mają  do  niego  zaufanie.  Zawierają  z  nim  umowy,  których  nie 
chcą zawierać z innymi. 

Rozumiem  -  odparł  Amery  rozbawiony,  patrząc 

domyślnie  na  Ravindera.  -  Czy  na  tym  polega  twoja  praca  u 
Asgarda: zmiękczanie najtwardszych? 

Nie, to tylko część pracy - zaprzeczył Trent. - Do mnie 

należy  coś,  co,  jak  sądzę,  nazwałbyś  "gaszeniem  pożarów". 
Kierują  mnie  tam,  gdzie  są  trudności.  Myślę,  że  Asgard  używa 
mnie jako chłopca na posyłki. 

Nie dajcie się nabrać - ostrzegła Filomena. - Jego biuro 

jest trzy razy większe od  mojego. Z okien wspaniały widok, na 
podłodze  dywany.  Trent  ma  nawet  osobistą  sekretarkę.  Firmy 
takie  jak  Asgard  nie  dają  do  dyspozycji  wielkich  pomieszczeń 
biurowych  i osobistych sekretarek swoim chłopcom  na posyłki, 
chyba że są to naprawdę ważne posyłki. 

background image

 

79 

Ravinder  poczuł,  że  lekko  się  czerwieni,  słysząc  te  peany 

na  swoją  cześć.  Zdawał  sobie  sprawę,  że  wszyscy  z  trudem 
powstrzymują się od uśmiechów. Postanowił, że najlepiej będzie 
zmienić temat. 

Filomeno ... - wtrącił, uprzejmie poczekawszy na małą 

przerwę w jej monologu. 

..  .i  Evelyn  Reece powiedziała  mi  również,  że  Asgard 

dotrzymuje  wszystkich  obietnic,  jakie  Trent  złoży  klientowi, 
ponieważ firma nie śmie ryzykować, że on odejdzie z pracy. 

Filomeno ... . 

Poznałam  również  pana  Asgarda.  Powiedział,  że  ma 

wobec  Trenta  dług.  Tak  to  określił,  prawda?  Twierdził,  że  bez 
niego  ta  umowa  nie  doszłaby  do  skutku,  a  bardzo  mu  zależało 
na tym terenie. 

Trent odchrząknął. 

Filomeno, czy mogłabyś podać mi ziemniaki? 

Proszę  -  sięgnęła  po  półmisek  i  zaczęła  opowiadać  o 

widoku  z  okien  biura  Ravindera.  -  Widać  rzekę  i  prawie 
wszystkie mosty. 

Filomeno  -  Trent  znowu  próbował  przerwać,  tym 

razem  bardziej  energicznie  -  może  weźmiesz  sobie  dokładkę 
sałatki? 

Nie,  dziękuję,  wystarczy  mi  tyle  -  uśmiechnęła  się 

promiennie,  nie  zmieniając  tematu.  -  Evelyn  i  Hal  Reece 
utrzymują,  że  wkrótce  Trent  zostanie  prawdopodobnie 
wspólnikiem  w firmie, chyba że postanowi ją opuścić i założyć 
własną.  Reece  twierdzi,  że  Asgard  jest  przerażony  taką 
perspektywą  i  prawdopodobnie  zrobi  wszystko,  by  tylko  go 
zatrzymać. 

Filomeno!  

Przerwała. 

Słucham cię, Trent. 

Sądzę,  że  twoja  rodzina  chętnie  powitałaby  zmianę 

tematu - powiedział stanowczo. - Ja też. 

Popatrzyła na niego i zaczerwieniła się lekko.  

background image

 

80 

Czy to, co mówię, jest dla ciebie krępujące? 

Łagodnie mówiąc - tak.  

Uśmiechnęła się. 

Powinieneś mnie kopnąć pod stołem. 

Właśnie o tym myślałem - przyznał. 

Bałeś się, że ci oddam? 

Brałem  taką  ewentualność  pod  uwagę,  ale  coraz 

bardziej byłem gotów zaryzykować. 

Biedactwo.  Dobrze.  Twoja  kolej.  Wybierz  sobie  jakiś 

dowolny temat rozmowy - zatoczyła ręką krąg, jakby wskazując 
różne możliwości. 

Łowienie ryb  -  powiedział  Trent z ulgą,  zwracając  się 

do Amery'ego. 

Gospodarz  natychmiast  podchwycił  ten  temat,  ale  Trent 

zdołał dostrzec rozbawienie i zadowolenie w jego oczach. Meg i 
Shari  patrzyły  na  Filomenę  z  podobnymi  minami  i  tylko  ona 
sama  nie  była  świadoma,  że  właśnie  zdradziła  się  ze  swymi 
emocjami. 

Przez następne trzy dni Trent rozkoszował się obudzonymi 

w Filomenie uczuciami. W różnoraki sposób okazywała mu swe 
zainteresowanie.  Na  przykład,  gdy  pewnego  ranka  powrócił  z 
połowu z dwoma dużymi pstrągami, wyskoczyła zza stołu, przy 
którym  z  siostrą  popijała  sobie  kawę,  i  podjęła  się  usmażenia 
ryb. 

W  kuchni  jest  teraz  bardzo  dużo  pracy  -  wyjaśniła.  - 

Zajmę się tym sama. 

Shari  popatrzyła  ze  zdziwieniem.  Trent  usiadł  przy  stole  i 

nalał sobie kawy. 

Czy coś jest nie w porządku, Shari? 

Doprawdy,  trudno  uwierzyć  -  rzekła  z  ironią.  -Myślę, 

że ona chce ci zademonstrować, że potrafi gotować. 

A potrafi? 

O tak. Matka dołożyła starań, byśmy obie popracowały 

w  kuchni.  Ma  przestarzałe  poglądy  na  temat  tego,  czego 
potrzeba  kobiecie  do  zamążpójścia.  Ale  Fil  to  nie  pomogło. 

background image

 

81 

Ostatnio  zaczynaliśmy  się zastanawiać,  czy  wtedy,  dziewięć  lat 
temu,  gdy  opuszczała  miasto,  rzeczywiście  myślała  to,  co 
powiedziała. 

Trent łyknął trochę kawy.  

A co powiedziała? 

Wiele rzeczy.  Ale nie sądziliśmy, że wtedy traktowała 

je serio. 

Na przykład, że nigdy nie wyjdzie za mąż? 

Coś  w  tym  rodzaju.  Nigdy  się  do  tego  nie  przyznała, 

ale rzeczywiście to niefortunne zerwanie bardzo nią wstrząsnęło. 
Gdyby  Brady  po  prostu  powiedział,  że  chce  się  wycofać,  nie 
byłoby  aż  takiej  tragedii.  A  tu  okazało  się,  że  Fil  nakryła 
narzeczonego  w  łóżku  z  Glorią  Halsey.  Gloria  jak  zły  duch 
prześladowała  Filomenę  przez  całą  szkołę.  Pod  wieloma 
względami  była  jej  przeciwieństwem:  królowa  balów,  aktywny 
kibic futbolu, najpopularniejsza dziewczyna w klasie. Znasz ten 
typ?  A  do  tego  nie  była  szczególnie  miła  i  lubiła  dokuczać 
Filomenie. 

Czy sądzisz, że Filomena była zakochana w Bradym? 

Raczej  zaślepiona,  ale  nie  sądzę,  by  naprawdę  go 

kochała. Była za młoda i zbyt naiwna. Nigdy przedtem nie miała 
swojego  chłopaka.  Gdy  Brady  zaczął  ją  adorować,  bardzo  to 
przeżywała. 

Dlaczego  Brady  jej  nadskakiwał,  skoro  wolał 

dziewczyny w typie Glorii? 

Shari zamyśliła się. 

Sama  o  tym  czasem  myślałam.  Może  po  prostu  Fil 

stawała  się  bardziej  kobieca.  Podczas  pierwszego  roku  w 
college'u  wyszczuplała  i  zrobiła  się  bardziej  towarzyska. 
Interesowało  ją  wiele  rzeczy  i  nabrała  nieco  pewności  siebie. 
Przyjeżdżała do  domu  na weekendy  i  na  ferie,  ą  Brady właśnie 
skończył  college.  Prawdopodobnie  zauważył,  że  Filomena 
zmieniła się na korzyść, a może po prostu się nudził. W okolicy 
nie było zbyt wielu samotnych kobiet, a Gloria w tamtym czasie 

background image

 

82 

miała  innego  chłopaka  i  nieczęsto  przyjeżdżała  do  naszego 
miasta. Brady nie miał partnerki na sobotnie randki. 

Zaczął więc podrywać Filomenę? 

Tak. Ona go uwielbiała i to było widać. Jestem pewna, 

że  mu to  pochlebiało.  A  potem,  zanim  zorientowaliśmy się,  jak 
poważna  jest cała sprawa,  ogłosili  swoje zaręczyny. I  wtedy  na 
wakacje przyjechała Gloria.  Wolna,  znudzona.  Miała ochotę na 
Brady'  ego.  Zaś  Brady  miał  ochotę  zarówno  na  nią,  jak  i  na 
udział  w  firmie  ubezpieczeniowej  jej  ojca.  Wydaje  mi  się 
jednak, że nie wiedział, jak przekazać mojej siostrze tę nowinę. 

Doszedł  więc  do  wniosku,  że  sama  powinna 

zrozumieć, jak sprawy stoją - domyślił się Trent. 

Shari przytaknęła. 

Bardzo mi jej żal. W taki nieprzyjemny sposób straciła 

zaufanie  do  mężczyzn.  Opuściła  miasto  przysięgając,  że  nigdy 
nie wyjdzie za  mąż.  -  Shari  lekko  się skrzywiła.  -  Nasza  mama 
czekała dziewięć lat na zmianę tego postanowienia. 

Tymczasem Filomena z poświęceniem budowała firmę 

Cromwell & Sterling - dopowiedział Trent. 

Nie tylko - odparła powoli Shari. - W Seattle prowadzi 

bardzo ożywione życie towarzyskie. 

Tak  podejrzewałem  -  zauważył  ponuro  Trent.  Ma 

własne pieniądze, styl i szyk. To przyciąga towarzystwo. 

To prawda. Jednak ona nigdy  nie zaangażowała się na 

tyle,  by  myśleć  o  trwalszym  związku:  Obecnie  obawia  się 
amatorów  swych  pieniędzy.  Spółka  Cromwell  &  Sterling 
rozwija  się  błyskawicznie.  Wielu  chciałoby  trochę  z  niej 
uszczknąć.  Fil  ma  zatem  powody,  by  trzymać  mężczyzn  na 
dystans.  Przypuszczam  nawet,  że w większości wypadków robi 
to nieświadomie. 

Wiem.  -  Trent  zupełnie  nie  zdawał  sobie  sprawy,  jak 

wiele  uczucia  było  w  jego  głosie  i  dopiero  śmiech Shari  mu  to 
uświadomił. - Co cię tak rozbawiło? 

Nic takiego, naprawdę. Zawsze podejrzewałam, że gdy 

Fil  skruszy  mur,  jakim  się  otoczyła,  zrobi  to  w  wielkim  stylu. 

background image

 

83 

Jest  zupełnie  inną  kobietą  po  powrocie  z  Portland.  Jeśli  ona 
jeszcze  cię  nie  kocha,  to  z  pewnością  jest  na  najlepszej  drodze 
do tego. 

Trent  zachował  obojętną  twarz,  choć  czuł  napięcie 

wewnętrzne:. pożądanie i niesamowitą satysfakcję. 

Tak myślisz? 

O,  tak  -  potwierdziła  cicho  Shari.  -  Czy  zależy  ci  na 

tym, Trent? Bo jeśli nie, to nie ciągnij tego dłużej. Byłoby to nie 
w  porządku  wobec  Fil  i  prawdę  mówiąc,  cała  rodzina 
niesłychanie by się martwiła, gdybyś ją zranił. 

Trent popatrzył Shari prosto w oczy. 

Masz  moje  słowo  honoru.  Nie  mam  zamiaru  zranić 

twej  siostry.  Zależy  mi  na  niej.  Chcę  teraz,  by  jej  zależało  na 
mnie. To mój główny cel. 

Shari przez dłuższą chwilę patrzyła mu w oczy. 

Wierzę  ci  -  przyznała.  -  Sądzę,  że  jesteś  niedaleko 

celu. 

Trent uniósł brwi, sącząc kawę. 

A ja nie byłbym tego taki pewien. 

Chyba  masz  rację.  -  Shari  odchyliła  się  w  fotelu, 

patrząc  na  Trenta  z  siostrzaną  troską.  -  Teraz  to  kaszka  z 
mlekiem.  Ale  co  będzie,  gdy  pokłócicie  się  po  raz  pierwszy? 
Ostrzegam cię, że Fil w sytuacji konfliktowej zawsze postępuje 
po swojemu. 

Nie dziwi mnie to - przyznał Trent rzeczowym tonem. 

Co więc się stanie, gdy ty  będziesz chciał postawić na 

swoim?  -  dopytywała  się  Shari.  -  Ona  jest  samodzielną, 
niezależną  kobietą.  Ma  temperament  pasujący  do  jej 
płomiennych  włosów.  Choćby  ci  nie  wiem  jak  bardzo  na  niej 
zależało, nie sądzę, byś pozwolił jeździć sobie po głowie. 

To  zabawny  obrazek  -  powiedział  Trent  -  rudy  elf 

jeżdżący  mi  po  głowie.  Pewnie  będzie  miała  przy  butach 
ostrogi. 

Możliwe. A więc jakie są perspektywy?  

Trent westchnął. 

background image

 

84 

Gdy  tupnę  nogą?  Nie  wiem  na  pewno,  ale  jeśli  o  to 

chodzi, mam pewną przewagę.  

Jaką? 

Mam bardzo dużą nogę. 

Trzeciego dnia po powrocie z tej przełomowej wyprawy do 

Portland Filomena zaczynała się niecierpliwić. Prawie nigdy nie 
udawało  jej  się  zostać  z  Trentem  sam  na  sam.  Co  dziwniejsze, 
Trent zupełnie nie starał się znaleźć czasu na wspólne spotkanie. 

Coś  tu  się  nie  zgadzało.  Przez  pierwsze  tygodnie  ich 

znajomości  wymyślał  najróżniejsze  sposoby,  by przyłapać  ją  w 
samotności,  a  ona  wymykała  mu  się,  jak  umiała.  Teraz 
natomiast wystarczało mu, że spotyka ją na łonie rodziny. 

Kilkakrotnie myślała nawet z obawą, że skoro udało mu się 

zaciągnąć  ją do  łóżka,  nie  ma ochoty  ponownie powtarzać tego 
doświadczenia.  Zawsze  jednak,  gdy  nachodziły  ją  takie 
wątpliwości, spotykała spojrzenie jego zielonych, roziskrzonych 
oczu i czuła w głębi duszy, że on nadal jej pragnie. 

Dlaczego  więc  nic  nie  robi,  by  mogli  się  gdzieś  spotkać  i 

znowu kochać? -  myślała poirytowana. Mógłby przecież zabrać 
ją  wieczorem  na  przejażdżkę  albo  zaprosić  na  spacer  nad 
jezioro,  czy  jak  za  pierwszym  razem  kazać  zapakować 
Henry'emu, szefowi pensjonatu, kosz z wiktuałami na piknik. 

Piknik!  Filomena  uśmiechnęła  się  do  siebie.  To  doskonały 

pomysł:  jest  mu  winna  piknik;  przecież.  on  kiedyś  ją  zaprosił. 
Tym  razem  jednak  nie  należy  dopuścić  do  tego,  by  rozmowa 
znowu zeszła na tematy zawodowe. Podjęła decyzję i ruszyła do 
kuchni.  Postanowiła  wziąć  swoje  ulubione  przekąski  i  butelkę 
białego wina. 

Pół  godziny  później  przewiesiła  sobie  kosz  z  prowiantami 

przez  ramię  i  wyruszyła  na  poszukiwanie  Trenta.  Siedział  na 
tarasie  i  czytał  książkę.  Uniósł  wzrok,  gdy  podeszła  bliżej. 
Popatrzył  na  nią  z  wyraźną  aprobatą.  Żółta  opaska 
podtrzymywała  jej  rudą  grzywę,  żółta  bluzka,  podwiązana  na 
dole, odsłaniała płaski brzuch, białe, wąskie spodnie podkreślały 
zgrabne  uda.  Filomena  dostrzegła  zmysłowość  we  wzroku 

background image

 

85 

Trenta, 

choć 

natychmiast 

przybrał 

wyraz 

uprzejmego 

zainteresowania. 

Wybierasz  się  gdzieś?  -  spytał  obojętnie,  zamykając 

książkę. 

Aha. Chcesz pójść ze mną?  

Po 

raz 

pierwszy 

zapraszała 

go 

czuła 

lekkie 

zdenerwowanie. 

To zależy - droczył się z nią. 

Od czego? - uśmiechała się szeroko, ale ciągle nie była 

pewna, co będzie dalej. 

Od tego, co masz w koszyku - wyjaśnił Trent.  

Założył ręce pod głowę i obserwował ją, rozparty w fotelu.  

Butelkę  najlepszego  białego  wina  z  piwnicy  taty, 

kanapki  z  kurczakiem,  torbę  chipsów  i  dwa  kawałki  ciasta 
czekoladowego. 

Trent zerwał się z fotela. 

Czemu od razu nie powiedziałaś? Idziemy. 

Moja  mama  zawsze  powtarzała:  do  serca  mężczyzny 

przez  żołądek.  Nie  dowierzałam  jej.  Uważałam  mężczyzn  za 
trochę bardziej rozgarniętych. 

Powinnaś  bardziej  słuchać swej  matki. - Trent otoczył 

Filomenę ramieniem. - Gdzie będziemy ucztować? 

Popatrzyła na niego kątem oka i z wahaniem powiedziała:  

Zamierzałam pójść tam, gdzie byliśmy poprzednio. 

Prowadź. 

Filomena  poweselała.  Dosyć  łatwo  poszło.  Wystarczyło 

wyciągnąć gdzieś Trenta, nakarmić go i napoić winem, a on już 
z pewnością weźmie sprawy w swoje ręce. 

Niestety,  sytuacja  nie  rozwinęła  się  zgodnie  z  planem. 

Znaleźli  odosobnione  miejsce,  rozpostarli  koc  i  rzucili  się  na 
jedzenie. I na tym sprawy utknęły. 

To  dziwne,  pomyślała  Filomena,  zjadając  ostatni  kawałek 

ogórka i  zastanawiając się,  jak przedłużyć ten piknik, kiedy już 
zniknęło  całe  jedzenie.  Rozmawiali  o  wszystkim:  o  łowieniu 
ryb,  o  interesach  spółki  Cromwell  &  Sterling,  ale  nie zawadzili 

background image

 

86 

nawet o temat Cromwell & Ravinder. Filomena miała wrażenie, 
że jeśli chce zmiany tematu, musi zrobić to sama. 

Nigdy  nie  podejrzewała  się  o  tchórzostwo.  Ale  nigdy  też 

nie  zabiegała  o  względy  mężczyzny,  jeśli  nie  liczyć  dawnej 
historii  z  Bradym  Paxtonem.  Łatwiej  i  bezpieczniej  było 
pozostawić  inicjatywę  drugiej  stronie.  Niestety,  choć  Trent 
zaczął z rozmachem, teraz najwyraźniej znacznie zwolnił. 

Gdy  wrócę  do  Portland,  zamówię  skrzynkę  takiego 

wina  -  stwierdził,  wkładając  pustą  butelkę  do  koszyka.  -  Twój 
ojciec ma znakomity gust. 

Tak  -  potwierdziła  Filomena patrząc,  jak Trent  pakuje 

pozostałe  naczynia.  -  On  lubi,  żeby  w  pensjonacie  wszystko 
było w najlepszym gatunku. 

To widać. Jest dobrym biznesmenem. 

Wiem o tym. Trent? 

Taak? 

Czy chcesz już wracać do domu? 

Nie bardzo - odparł, patrząc na nią. 

To  dobrze.  Pomyślałam,  że  moglibyśmy  tu  chwilę 

zostać. Jest tak spokojnie, nie musimy się nigdzie spieszyć.  

Wiem.  Szkoda,  że  nie  wziąłem  książki.  Świetne 

miejsce,  żeby  sobie  posiedzieć  i  poczytać.  Może  zamiast  tego 
zdrzemnę się trochę. 

Filomena  była  zbita  z  tropu.  Nie  spodziewała  się  takiego 

obrotu sprawy. 

Och, nie wyglądasz na zmęczonego. 

Nie  jestem  zmęczony,  ale  przecież  mam  wakacje  - 

wyjaśnił pogodnie, opierając się plecami o drzewo. Popatrzył na 
jezioro. - Czyż tu nie pięknie? 

Wiem.  Wyrosłam w tej okolicy - potwierdziła,  myśląc 

o czym innym. - Trent? 

Patrzył  cały  czas  jak  zahipnotyzowany  na  oświetloną 

słońcem powierzchnię jeziora.  

Taak? 

Myślałam o ... o nas. 

background image

 

87 

Naprawdę? 

I  o  tamtej  nocy  w  Portland  -  kontynuowała  z 

determinacją. -To było coś wyjątkowego, nie sądzisz? 

Wstrzymała oddech. 

Tak - potwierdził cicho.  

Odetchnęła. 

Cieszę  się,  że  tak  uważasz.  Zaczynałam  już 

przypuszczać... 

Co, Filomeno? 

Nic.  Po  prostu  nie  wracałeś  do  tego  tematu,  odkąd 

wróciliśmy. 

Ty też nie - zauważył. 

Drgnęła.  Miał  rację.  Zmieniła  pozycję  i  przysunęła  się 

bliżej do niego. Cały czas patrzył na jezioro. 

Ale  teraz  o  tym  wspominam  -  powiedziała 

buńczucznie. 

Trent nie poruszył się. 

Owszem. Co chciałabyś omówić? 

Filomena  zaczęła  tracić  cierpliwość.  Usiadła  i  oparła  się  o 

niego. Zmarszczyła brwi. 

Niczego nie chcę omawiać. 

Popatrzył na nią z uprzejmym zainteresowaniem.  

Dlaczego w takim razie poruszasz ten temat? 

Pomyślałam  sobie,  że  byłby  to  dobry  pretekst,  by  cię 

pocałować - powiedziała szybko i rzuciła mu się w ramiona. 

Chwycił ją odruchowo i posadził na swych udach. 

Parę razy cmoknąłeś mnie na dobranoc, to wszystko. 

Otoczyła  go  ramionami  i  przyciągnęła  głowę  do  jego 

twarzy. Pocałowała go z tą namiętnością, jaką wówczas w sobie 
odkryła. 

Trent  poddał  się.  Rozwarł  usta  pod  naciskiem  jej  warg  i 

namiętnie  ją  całował.  Filomena  przekonała  się,  że  jego 
pożądanie jest tak samo silne, jak poprzednio. Odetchnęła z ulgą 
i przywarła do niego jeszcze bliżej. 

background image

 

88 

Kiedy  przerwali  pocałunek,  była  zaróżowiona  i  nie  mogła 

złapać tchu. Spojrzała na Trenta roziskrzonymi oczyma. 

Dlaczego? - spytała. 

Co dlaczego? 

Dlaczego  ani  razu  nie  pocałowałeś  mnie  tak,  od  dnia 

naszego powrotu z Portland? 

Powoli pogładził ją po piersi swą dużą dłonią. 

Chciałem, byś przekonała się, jak bardzo mi ufasz. 

Co masz na myśli? 

Wziął kosmyk jej włosów i owinął sobie wokół palca.  

Musiałaś  udowodnić  samej  sobie,  że  nie  musisz 

obawiać się odrzucenia. Nie z mojej strony.  

Filomena zesztywniała w jego ramionach. 

Niezbyt lubię być manipulowana w ten sposób.  

Twarz Trenta złagodniała. 

Chodziło  o  coś  więcej,  niż  tylko  o  zmuszenie  cię  do 

wykonania pierwszego kroku. 

A o co? - spytała podejrzliwie. 

Czy  nie  pomyślałaś,  że  ja  też  chciałbym  mieć 

pewność,  iż  nie  zapomniałaś  o  tym,  co  stało  się  wtedy  w 
Portland? 

Filomenę, nagle skruszoną, zalała fala ciepłego uczucia.  

Trent,  tak  mi  przykro.  Nie  myślałam  o  tym  w  ten 

sposób. 

Rozumiem.  Przyzwyczaiłaś  się  do  tego,  że to  właśnie 

ty jesteś niedostępna. Jednak mężczyzna czasami  też chce mieć 
pewność, że jest pożądany. 

Pożądam  cię,  Trent  -  zapewniła,  patrząc  na  niego 

jasnymi oczami. 

Wiem, kochanie. Przekonałaś mnie. 

Pochylił  ku  niej  głowę.  Całowali  się,  a  ich  pocałunek  był 

teraz wyrazem zarówno namiętności, jak i zaufania. 

Trent  zaczął  rozluźniać  węzeł  jej  bluzki.  Filomena  objęła 

go  mocno  ramionami  i  szeptała  mu  do  ucha,  jak  bardzo  go 
pragnie. 

background image

 

89 

Najdroższa,  nie  wiesz,  co  ze  mną  wyprawiasz  - 

powiedział  niskim  głosem,  jakby  oskarżycielsko,  a  potem 
ostrożnie położył ją na kocu. 

Palcami  przesuwała  po  jego  torsie,  w  kierunku  brzucha,  a 

potem niżej, szukając dowodu wzbierającego pożądania. 

Dowiaduję  się  tego  -  powiedziała  miękko  i  rozpięła 

sprzączkę jego paska. 

Do  pensjonatu  wrócili  dopiero  przed  czwartą.  Trzymając 

się  za  ręce,  weszli  głównym  wejściem  obok  recepcji.  Przy 
kantorze  siedziała  Meg  Cromwell.  Uniosła  głowę  znad  jakichś 
papierów, popatrzyła na nich i uśmiechnęła się z aprobatą. 

Dobrze,  że  jesteś,  Fil.  Zastanawiałam  się,  gdzie 

zniknęłaś.  Nie  zapomnij  o  koktajlu  na  cześć  Shari  i  Jima  dziś 
wieczór. Aha, był do ciebie telefon godzinę temu. 

Tak? Kto dzwonił? 

Glenna Sterling. 

Oczy Filomeny rozszerzyły się. 

To na pewno bank. Musiała dostać jakąś wiadomość z 

banku. 

Puściła rękę Trenta, złapała telefon i pośpiesznie wykręciła 

numer.  Gdy  tylko  Glenna zgłosiła  się,  Filomena  zrozumiała,  że 
wiadomości nie są pomyślne. Serce jej zamarło. 

Nie mamy szczęścia, Fil. Powiedzieli, że za szybko się 

rozwijamy.  Zasugerowali  nam,  byśmy  ponownie  ubiegały  się o 
kredyt, gdy powiększymy jeszcze trochę sieć sprzedaży. 

Ale nam ten kapitał potrzebny jest właśnie po to, żeby 

rozwinąć  sieć  sprzedaży.  W  tym  leży  problem  -  odpowiedziała 
szybko. 

Trent patrzył na nią uważnie cały czas. 

Wiem, 

Fil. 

Mam 

tyle 

nowych 

projektów. 

Wiedziałyśmy  od  początku,  że  to  tylko  jedna  z  możliwości. 
Będziemy  musiały  spróbować  w  innym  banku.  Rozejrzę  się  do 
twojego powrotu. 

Może powinnam już wrócić? 

background image

 

90 

To nie miałoby sensu. Trochę potrwa, zanim sprawdzę 

różne  banki.  Nic  tu  nie  poradzisz.  Baw  się  dobrze  na  weselu 
siostry  i  widzimy  się  pod  koniec  miesiąca.  To  tylko  małe 
niepowodzenie. Pokonywałyśmy już większe trudności. 

To prawda. 

Filomena  odłożyła  słuchawkę  i  oparła  się  przygnębiona  o 

kontuar. 

Odmówiono wam pożyczki? - spytał Trent łagodnie. 

Odrzucili zdecydowanie naszą prośbę. 

Może  nadszedł  czas,  byście  poszły  do  fachowego 

doradcy finansowego? - zasugerował Trent. 

Może. Ale najbardziej  miałabym ochotę pójść do tego 

urzędnika od pożyczek i skręcić mu kark. Naprawdę liczyłyśmy 
na te pieniądze. 

Nigdy  nie  licz  kurcząt,  póki  się  nie  wyhodują  - 

wypowiedziała Meg swój krzepiący matczyny pogląd. 

Filomena uśmiechnęła się z przymusem. Trent popatrzył na 

nią, objął i poprowadził na patio. 

Powinnaś  słuchać  swej  matki,  Filomeno.  A  najlepiej, 

żebyś słuchała mnie. 

Popatrzyła na niego pytająco.  

A co byś mi radził? 

Nigdy nie licz kurcząt, póki się nie wyhodują. 

 
 

ROZDZIAŁ 7 

 

Jak ci się to podoba, Shari? 

Filomena 

wykonała 

piruet, 

demonstrując 

gładką, 

wydekoltowaną  sukienkę  z  białej,  opinającej  ciało  dzianiny. 
Wybrała ją na dzisiejszy koktajl. 

Shari  miała  na  sobie  skromną  suknię  z  jedwabiu,  którego 

czerwień doskonale pasowała do  jej  świetlistych blond włosów. 
Oparta o framugę podziwiała siostrę. 

background image

 

91 

Biała  sukienka  skąpo  okrywała  ciało  Filomeny:  z  przodu 

wycięta niemal do pępka, z tyłu prawie do talii; krótka spódnica 
odsłaniała  nogi,  które  wydawały  się  jeszcze  dłuższe,  gdyż 
Filomena  nałożyła  buty  na  nies1UJlowicie  wysokich  obcasach. 
Na  szyi  miała  niewinny  złoty  łańcuszek,  co  tylko  podkreślało 
śmiałość reszty stroju. 

Za  każdym  razem,  gdy  wybierasz  się  tu  na  przyjęcie, 

twoje stroje są coraz bardziej zwariowane. 

Na  powtórkę  balu  maturalnego  ubrałaś  się  w  obcisły 

niebieski  gorset,  odsłaniający  połowę  brzucha,  na  moje 
"pożegnanie  panieństwa"  -  w  jaskrawy  czerwono-żółty  strój, 
którego  widok  zaszokował  nawet  dostawcę,  kolejnym  razem 
włożyłaś na siebie zieloną dżersejową suknię z gołymi plecami. 
Czy  teraz  chciałabyś  nas  przygotować  na  to,  że  jako  druhna 
będziesz  owinięta  w  przezroczystą  plastikową  torebkę? 
Przerażenie ogarnia mnie, gdy pomyślę sobie, w co ubierzesz się 
na moje wesele. Filomena skrzywiła się. 

Nie bądź pruderyjna, Shari. Taki fason sukienki uważa 

się teraz za bardzo modny. 

Odsłania strasznie dużo ciała, Fil - Shari wyraziła swe 

wątpliwości.  -  Wyglądasz w  niej  świetnie,  muszę  przyznać,  ale 
nie jestem pewna, czy to się nadaje na przyjęcie w Gallant Lake. 
Tamta zielona z dżerseju była szczytem tego, co tutejsi ludzie są 
skłonni zaakceptować. 

Nonsens.  Jestem  pewna,  że  towarzystwo  z  Gallant 

Lake zniesie to wyzwanie. 

Filomena  przystanęła  przed  lustrem  i  poprawiła  uczesanie. 

Na  czubku  głowy  zrobiła  sobie  niesforny  lok.  Kilka  pasm 
włosów spływało z przodu na szyję. 

A Trent? - spytała Shari. 

A co on ma do tego?  

Filomena przypinała długie błyszczące klipsy. 

Uważam,  że on  coraz bardziej traktuje cię jako osobę, 

do której  ma niejakie prawa. Jestem pewna, że nie spodoba mu 

background image

 

92 

się,  gdy  dziś  wieczorem  Brady  Paxton  albo  ktokolwiek  inny 
będzie na ciebie pożądliwie patrzył. 

Filomena zastygła, przerywając szminkowanie ust. 

Nie  przywykłam  do  tego,  by  jakikolwiek  mężczyzna 

mówił  mi,  co  mogę  nosić.  A  poza  tym  Trent  nie  jest  taki 
małomiasteczkowy. Moja sukienka nie wywoła jego sprzeciwu. 

Shari uśmiechnęła się z powątpiewaniem. 

Zobaczymy.  . 

Najwyżej  trochę  ponarzeka  pod  nosem,  cóż  innego 

może zrobić? - spytała, przypominając sobie gderanie Trenta na 
temat  zielonej  sukni,  którą  miała  na  sobie  tamtego  wieczora  w 
klubie. 

Skoro tak twierdzisz ... - Shari ponownie przyjrzała się 

siostrze.  -  Ta  twoja  sukienka  jest  świetna,  mimo  że  odsłania 
więcej  ciała  niż  kostium  kąpielowy.  Gallant  Lake  na  pewno 
będzie ją długo pamiętało. Dobrze tu wypoczywasz, Fil? 

Filomena  zauważyła,  że  siostra  bardzo  uważnie  jej  się 

przygląda. 

Popsuł mi się nastrój po dzisiejszym telefonie Glenny. 

Mama  opowiadała  mi  o  tym.  Twierdziła  też,  że  Trent 

mógłby wam polecić doświadczonego doradcę finansowego. 

Tak  mówił.  Według  niego  nasza  firma  znajduje  się 

teraz  w  bardzo  niebezpiecznym  momencie.  Powinnyśmy 
rozważnie podejmować decyzje, zamiast dążyć do chaotycznego 
i szybkiego rozwoju. 

Mama twierdzi, że Trent patrzy na ciebie takim samym 

wzrokiem, 

jak 

Jim 

na 

początku 

naszej 

znajomości: 

wygłodniałym i żarłocznym. 

Filomena poperfumowała się delikatnie. 

Wygłodniały  i  żarłoczny?  Cóż,  chodźmy  na  dół  i 

stańmy oko w oko z tymi lwami. 

Ty  idź  pierwsza.  Chcę  zobaczyć,  jak  Trent  zareaguje, 

gdy ujrzy twoją sukienkę. 

Filomena  wzruszyła  ramionami  i  zaczęła  schodzić  ze 

schodów.  Cieszyła  się  na  ten  wieczór.  Po  raz  pierwszy  od 

background image

 

93 

powrotu  z  Portland  będzie  miała  okazję  spędzić  z  Trentem 
trochę czasu jak na prawdziwej randce. 
 

Trent stał w holu razem z rodzicami i Jimem Devore'em. 
Przerwał  na  chwilę  rozmowę  z  Amerym  i  podniósł  wzrok 

na  Filomenę,  schodzącą  lekko  po  schodach.  Uśmiechnęła  się 
radośnie do niego, świadoma, że rodzice i Jim patrzą na jej strój. 
Jedynie  Trent  nie  okazał  zaskoczenia.  Przyjrzał  się  obojętnie 
sukience,  a  potem  utkwił  wzrok  w  twarzy  Filomeny.  Nie 
powiedział ani słowa. 

Fil,  moja  droga  ...  -  Meg  była  najwyraźniej 

zaniepokojona  -  czy  to  nie  jest  zbyt.  ..  zbyt.  ..  –  Nie  mogła 
znaleźć odpowiedniego określenia. 

Ostrzegałam  ją  -  wtrąciła  Shari  pogodnie.  -  Ale  ona 

uważa, że Gallant Lake to zniesie. 

Jim  powitał  narzeczoną  pocałunkiem  i  zwrócił  się  do 

Trenta: 

Pozostaje  pytanie,  czy  Trent  to  zniesie.  Trzymaj  się, 

stary.  Ostrzegałem  cię,  jak  niebezpiecznie  jest  zadawać  się  z 
kobietami z tej rodziny. 

Amery  Cromwell  odchrząknął  i  ostentacyjnie  spojrzał  na 

zegarek. 

Och, musimy już ruszać, Meg. Shari pojedzie z Jimem, 

a Trent obiecał zabrać Filomenę. 

My też lepiej pojedźmy, kochanie - zaproponował Jim, 

biorąc  Shari  za  rękę.  -  Mam  wrażliwy  żołądek:  nie  zniósłbym 
widoku krwi. 

Przecież jesteś lekarzem! - przypomniała mu Shari. 

Dlatego wiem, że nie znoszę widoku krwi. 

Jim  zamknął  drzwi  i  Filomena  została  sama  z  Trentem. 

Stała na ostatnim stopniu schodów, patrząc wyczekująco. 

My  też  powinniśmy  już  chyba  jechać.  Weźmy  mój 

samochód - zaproponowała. 

Podszedł  do  niej  powoli.  Jego  wzrok  był  rozbawiony  i 

stanowczy jednocześnie. 

background image

 

94 

Nie możesz oprzeć się pokusie? 

Jakiej pokusie? - zapytała niewinnie. 

Filomeno,  moja  droga,  masz  nieprzyjemną  tendencję, 

by wysokich ludzi uważać za głupców. Wydaję ci się większym 
od  przeciętnego  dinozaura,  ale  to  nie  powód,  byś  sądziła,  że 
mam mózg jak dinozaur. 

Chcesz  mi  powiedzieć,  że  jesteś  inteligentniejszy  od 

przeciętnego dinozaura? 

Tak  mi  się  wydaje.  Ale  nawet  jeśli  nie  jestem,  mam 

atut w postaci wzrostu. Idź i przebierz się, kochanie - polecił jej 
łagodnie. 

Nie podoba ci się ta sukienka? 

Ta  sukienka  -  zaczął  wyjaśniać  rzeczowo  - 

zaprojektowana  jest  tak,  by  patrzący  na  ciebie  mężczyzna  miał 
ochotę  zaciągnąć  cię  do  łóżka.  Problem  w  tym,  że  nie  idziemy 
do łóżka, lecz na przyjęcie. 

Filomena  wyciągnęła  rękę  i  poklepała  Trenta  po  głowie, 

uśmiechając się z kobiecą pewnością siebie. 

A  więc  o  to  chodzi.  Shari  miała  rację.  Przejawiasz 

lekkie poczucie własności. Nie obawiaj się jednak. Ta sukienka 
jest  w  stylu  "patrz,  ale  nie  dotykaj".  Nikt  z  obecnych  na  tym 
przyjęciu nie zaciągnie mnie do łóżka. Chyba, że ty wykonasz w 
tym kierunku jakiś krok - dodała. 

Trent  jakby  nie  zwracał  uwagi  na  to  głaskanie  po  głowie. 

Cały czas blado się uśmiechał. 

Shari  nie  miała  racji.  Nie  przejawiam  lekkiego 

poczucia  własności.  Przejawiam  bardzo  duże  poczucie 
własności. Biegnij i przebierz się. Już późno. 

Nie  wiem  dlaczego,  ale  mam  wrażenie,  że  właśnie 

znajdujemy się w punkcie zwrotnym naszej znajomości. 

To nie jest punkt zwrotny  naszej znajomości, to punkt 

zwrotny  w  twoim  życiu.  Dosyć  natrząsania  się  z  poczciwych 
mieszkańców Gallant Lake. Zmień sukienkę, Filomeno. 

Zaczęła bębnić palcami po poręczy schodów.  

A jeśli nie, to co? 

background image

 

95 

To  zrobię  użytek  ze  swego  wzrostu  i  swego  małego 

mózgu, by pomóc ci się przebrać. 

Filomena uśmiechnęła się ponuro.  

Czy to groźba, Trent? 

To obietnica, kochanie. 

Popatrzmy  na  to  z  racjonalnego  punktu  widzenia  - 

zaczęła ostrożnie. - Jeśli ulegnę i zmienię sukienkę, cała rodzina 
od razu pomyśli sobie, że jestem słabą, ułomną kobietą. 

Jeśli  nie  zmienisz  sukienki,  cała  rodzina  będzie 

musiała  sobie  pomyśleć,  że  to  ja  jestem  słaby  i  ułomny  - 
stwierdził Trent. 

To  mało  prawdopodobne  –  podważyła  jego  obawy.  -

Dodatkowym  problemem  jest  to,  że  gdybym  się  przebrała, 
odniósłbyś  wrażenie,  iż  możesz  mi  rozkazywać,  kiedy  tylko 
przyjdzie ci na to ochota. Taką postawę przyjmuje wielu dużych 
ludzi  w  stosunku  do  tych,  którzy  są  niżsi  i  mniejsi.  To  chyba 
jedna  z  podstawowych  przyczyn,  dla  których  mężczyźni 
zakładają,  że  mają  prawo  do  dominacji  nad  kobietami.  Świat 
wyglądałby  zupełnie  inaczej,  gdyby  kobiety  były  wyższe  i 
silniejsze od mężczyzn. 

Trent spojrzał na zegarek. 

Chyba  nie  mamy  czasu,  aby  teraz  snuć  rozważania  z 

zakresu etnologii.  

Filomena jednak zapaliła się do tematu. 

Pomyśl  tylko:  kobiety  byłyby  wyższe,  większe  i 

silniejsze, i to one podejmowałyby decyzje i wydawały rozkazy. 
One przejęłyby rolę właścicieli, obrońców i władców. 

Mam wrażenie, że odbiegamy od zasadniczego tematu. 

Oczy  Filomeny  płonęły  entuzjazmem  dla  roztoczonej 

właśnie wizji świata. 

Dla  każdego  byłoby  oczywiste,  że  to  mężczyźni 

zostają w domu i troszczą się o dzieci. Chodziliby w ubraniach z 
falbankami.  Przecież  byliby  słabszą  płcią,  prawda?  Cała 
struktura rodziny byłaby inna. Ponadto kobiety nie stawałyby się 
tak  często  ofiarami.  Nie  bałyby  się  gwałtów  ani  domowej 

background image

 

96 

przemocy.  Nie  musiałyby  udawać,  że  są  głupsze  od  mężczyzn. 
Nie musiałyby grać ... 

Filomeno  -  przerwał  jej  Trent,  okazując  objawy 

zniecierpliwienia. - Mam wrażenie, że to ty teraz grasz ze mną. 
Uprzedzam  cię,  że  nie  jestem  w  odpowiednim  nastroju.  Idź  i 
przebierz się. 

Dlaczego miałabym to zrobić? - spytała wyzywająco. - 

Podaj  mi choć jeden powód, dlaczego nie mogę pójść dzisiaj  w 
tym, w czym chcę. 

Trent  ujął  się  pod  boki.  Oczy  zwęziły  mu  się,  a  z  twarzy 

zniknęły resztki uśmiechu. Patrzył na Filomenę  

Chcesz znać powód? Nie żyjemy w twoim wyśnionym 

świecie.  Żyjemy  w  świecie,  w  którym  ty  jesteś  znacznie 
mniejsza ode mnie. Natychmiast idź na górę i przebierz się  

Filomena stała cicho. Trent nie podniósł głosu, ale przecież 

nie musiał - i tak dobitnie wyraził to, o co mu chodziło.  

Mieć siłę, to nie znaczy mieć rację. 

Zgoda, ale siła ma wielki wpływ na końcowy wynik. 

 Filomena zrozumiała, że została pokonana. Uniosła brodę i 

powiedziała z lekką pogardą: 

Pamiętaj, co stało się z dinozaurami. 

Obróciła  się  na  stopniu  schodów  i  poszła  na  górę.  Weszła 

do  pokoju  i  popatrzyła  w  lustro.  Istotnie,  biała  sukienka 
odsłaniała  bardzo  dużo  ciała.  Nie  miało  sensu  ponowne 
szokowanie  Gallant  Lake.  Najważniejsze,  że  Trent  okazywał 
zazdrość.  Jest  w  niej  zakochany,  pomyślała  uszczęśliwiona. 
Gotowa była pójść na pewne ustępstwa. 

Po  dziesięciu  minutach  zeszła  na  dół  w  obcisłej  sukience, 

zaczynającej  się  poniżej  linii  ramion.  Ciepły,  morelowy  kolor  i 
falbanka  na  dole  nadawały  jej  trochę  wyrafinowany  charakter, 
ale  fason  był  taki,  że  Trent  nie  mógł  tym  razem  narzekać. 
Filomena przystanęła na najniższym stopniu. 

Jesteś zadowolony?  

Podał jej rękę. 

Tak. Dziękuję ci. 

background image

 

97 

Za co? 

Za to, że nie wyjdę na słabowitego dinozaura.  

Ironicznie popatrzyła na niego z ukosa.  

Masz u mnie dług.  

Zaśmiał się, otwierając drzwi wyjściowe. 

Wiedziałem,  że postarasz  się uszczknąć  coś dla siebie 

w tej sytuacji. Zgoda, mam u ciebie dług.  

Przystanął  na  progu,  pochylił  się  i  powoli  przesunął 

wargami po jej ustach. 

Kiedy masz zamiar go sobie odebrać? - wyszeptał. 

Najprawdopodobniej  wtedy,  kiedy  będziesz  się  tego 

najmniej  spodziewał.  -  Popatrzyła  na  alejkę,  przy  której 
parkowały samochody. - Weźmy mojego porsche'a. 

Nie  ma  potrzeby.  Chyba  już  wszyscy  w  Gallant  Lake 

go widzieli. 

Nie  dlatego  chcę  go  wziąć  -  wyjaśniła,  wygrzebując 

kluczyki z torebki. - Chcę po prostu sama prowadzić. 

Trent niechętnie usiadł na miejscu dla pasażera. 

Czy  to  ma  być  kara  za  to,  że  wygrałem  batalię  o 

sukienkę? 

Czyżbyś był  zdenerwowany? -  ironizowała, wkładając 

kluczyk do stacyjki i włączając biegi. 

Jeździsz jak szatan. 

Jestem  znakomitym  kierowcą  -  oznajmiła  przy 

akompaniamencie pisku opon na żwirze. 

Porsche  wystartował  z  mety  jak  strzała.  Na  główną  drogę 

wokół  jeziora  wjechał  z  pełną  szybkością.  Filomena  uwielbiała 
poczucie,  że  samochód  reaguje  na  jej  najdrobniejszy  ruch.  Na 
zakrętach dodawała gazu. 

Przez dziesięć  minut Trent znosił tę sytuację z całkowitym 

spokojem, ale potem rzucił ostrzegawczym tonem: 

W porządku, wystarczy. 

Czego wystarczy? - spytała uprzejmie. 

Wyrównaliśmy  rachunki  za  tę  bitwę  o  twoje  ubranie. 

Teraz zwolnij i okaż trochę rozsądku. 

background image

 

98 

W jego głosie dźwięczała jakaś nowa nutka. Filomena zdała 

sobie  sprawę,  że  Trent  ma  dosyć  tej  jazdy  porsche'em. 
Posłusznie zwolniła. Oboje milczeli. 

Musisz 

zrozumieć, 

że 

nie 

jestem 

do 

tego 

przyzwyczajona - odezwała się wreszcie. 

Nie  jesteś  przyzwyczajona,  że  dostosowujesz  się  do 

mężczyzny?  Wiem.  Ja  też  nie  jestem  przyzwyczajony  do 
uczucia,  że  w  stosunku  do  kobiety  mam  pewne  prawa.  Myślę 
jednak, że jakoś damy sobie z tym radę. 

Ponownie  zapanowało  między  nimi  milczenie.  Filomena 

zaparkowała  przed  domem  Aikenów.  Wyłączyła  silnik  i 
przypatrywała  się  przez  chwilę  samochodom  ustawionym  w 
alejce. 

Pamiętaj, że nadal jesteś mi winien przysługę. 

Pamiętam - potwierdził Trent. 

Zdaje  się,  że  Aikenowie  zaprosili  wszystkich  z 

okolicy. Trent otworzył drzwiczki i wysiadł. 

Nie obawiaj  się.  Sukienka,  którą  masz  na sobie,  zrobi 

większe wrażenie niż tamta biała. 

Dlaczego tak sądzisz? 

Mam  wrażenie,  że  większość  koleżanek  ze  szkoły 

nasłuchała  się  ostatnio  o  twoich  kreacjach.  Prawdopodobnie 
pojechały  kupić  sobie  jakieś  wyzywające  stroje,  chcąc 
konkurować  dziś  z  tobą  w  tej  dziedzinie.  Gdy  pojawisz  się  w 
czymś tak skromnym i umiarkowanym, poczują, że przesadziły. 

Filomena wybuchnęła śmiechem. 

Od kiedy jesteś takim znawcą kobiecej duszy? 

Uczę się szybko. 

Podał jej ramię i poprowadził ku otwartym drzwiom domu. 

Goście  wypełniali  salon,  kuchnię,  wszelkie  zakamarki  i 
wylewali się na werandę. Wszędzie stały stoły z jedzeniem. Przy 
drzwiach  Todd  Aiken  ustawił  imponujący  bar.  Początkowo 
tylko nieliczni zauważyli w tym ścisku nowo przybyłych. 

Stój tu, a ja przyniosę coś do picia - powiedział Trent. 

background image

 

99 

Filomena posłuchała i przez cały czas, gdy Trent przeciskał 

się do baru, śledziła jego głowę przesuwającą się ponad tłumem. 

O,  jesteś,  Fil.  Co  was  tak  długo  zatrzymało?  Już 

miałam dzwonić do domu. - Shari wynurzyła się z ciżby. - Ach, 
więc miałam rację. Skłonił cię do zmiany sukienki. 

Trent  nie  skłonił  mnie  -  poinformowała  rzeczowo 

Filomena.  -  Dyskutowaliśmy  na  ten  temat,  wysunęliśmy 
racjonalne argumenty i postanowiłam, że nie będę robić z niego 
słabeusza. 

Shari  zaśmiała  się  na  tyle  głośno,  że  kilka  stojących  w 

pobliżu osób odwróciło głowy. 

Tak jakbyś w ogóle mogła to zrobić. 

W tym  momencie pojawił  się Trent z kieliszkiem wina dla 

Filomeny i kuflem piwa dla siebie. 

Cześć, Shari. Gdzie Jim? 

Rozmawia  z  matką  jednego  ze  swych  pacjentów  o 

zaletach  szczepionki  przeciwgrypowej.  Pytałam  właśnie  Fil,  co 
was tak długo zatrzymało, ale zauważyłam, że ma na sobie nową 
sukienkę. 

Filomena miała już tego dosyć. 

Jeśli  ktokolwiek  choćby  słowem  jeszcze  raz  wspomni 

o  tym,  że  zmieniłam  ubranie,  przysięgam,  że  rozbiorę  się  do 
naga w salonie Aikenów i dopiero wtedy będzie o czym mówić. 

W  tym  momencie  podeszła  do  nich  ładna,  ciemnowłosa 

niewysoka kobieta w wieku Filomeny. 

Fil!  Cześć!  Słyszałam,  że  dziś  masz  być  tutaj.  Nie 

widziałyśmy się tyle lat! Świetnie wyglądasz. 

Cześć,  Liz.  Prawie  cię  nie  poznałam  -  Filomena 

rozradowana  przywitała  dawną  koleżankę.  -  Ty  też  świetnie 
wyglądasz. 

Nie widziała Liz od czasów szkoły. 

Na  pewno  jednak  rozpoznajesz  to  ubranie  -  Liz 

obróciła  się,  by  zaprezentować  sweterek  w  jasne  wzory  i 
jedwabną spódnicę. - Pochodzi z kolekcji Cromwell & Sterling. 

background image

 

100 

W  mojej  szafie  wisi  mnóstwo  ubrań  z  twojej  firmy;  uwielbiam 
je, doskonale na mnie leżą. 

Po  kilku  chwilach  wokół  Filomeny  zebrała  się  grupka 

kobiet. Zaczęła im opowiadać o swych podróżach na Tahiti i do 
Indii, gdzie szukała egzotycznych tkanin  i inspiracji. Odwróciła 
się, gdy Trent dotknął jej ramienia i oznajmił, że idzie poszukać 
Amery'ego. 

Zobaczymy  się  później  -  powiedziała  do  niego  z 

uśmiechem. 

Pocałował ją w czoło z niedbałą zaborczością i odszedł. Liz 

i  pozostałe  koleżanki  popatrzyły  za  nim  domyślnie,  ale  szybko 
wróciły  do  poprzedniej  rozmowy,  wypytując o trendy  mody  na 
najbliższy sezon. 

Filomena po raz pierwszy od przyjazdu do Gallant Lake nie 

myślała o tym, jak wywołać ogólną sensację. Była odprężona i z 
radością odnawiała dawne znajomości. 

Papierosowy  dym  gęstniał  i  robiło  się  coraz  duszniej. 

Filomena  przeprosiła  koleżanki  i  poszła  po  chłodzone  wino. 
Porozmawiała  z  gospodarzem,  który  zarządzał  trunkami,  a 
potem  postanowiła  zaczerpnąć  świeżego  powietrza.  Rozejrzała 
się,  czy  nie  ma  gdzieś  w  pobliżu  Trema.  Stał  w  drugim  końcu 
pokoju.  Rozmawiał  z  jej  ojcem  i  dwoma  innymi  mężczyznami. 
Sądząc  po  minach,  dyskutowali  albo  na  temat  możliwości 
wybuchu  trzeciej  wojny  światowej,  albo  o  zaletach  pewnych 
miejsc  połowowych  na  jeziorze.  Mężczyznom  brakuje  czasem 
wyczucia 

właściwych 

proporcji 

życiowych 

problemów, 

pomyślała pogodnie. 

Wyszła  na  zewnątrz.  Powitał  ją  powiew  wiatru. 

Potrzebowała  kilku  minut  samotności,  by  odetchnąć  po  tym 
rozgardiaszu panującym wewnątrz. Przeszła na kraniec tarasu i z 
kieliszkiem wina w jednej ręce oparła się o barierkę. Patrzyła na 
oświetlone księżycowym światłem jezioro. Po raz pierwszy tego 
wieczora  miała  parę  minut  dla  siebie.  Zaczęła  rozmyślać  o 
Trencie Ravinderze. 

background image

 

101 

Dla  nikogo  innego  na  świecie  nie  zmieniłaby  tej  sukienki. 

Dziwne, że niekiedy banalne sytuacje mogą mieć ukryte w sobie 
ważkie znaczenie. 

Fil? 

Brady Paxton podszedł i przerwał jej rozważania. 

Cześć, Brady - powitała go bez entuzjazmu. Nawet się 

nie  odwróciła.  Oparta  o  poręcz  podtrzymywała  jedną  ręką 
kieliszek. 

Rozglądałem się za tobą - powiedział poważnie. 

Musimy porozmawiać. 

Nie wydaje mi, Brady. 

Stanął  obok  i  również  oparł  się  o  barierkę.  Łagodny 

podmuch rozwiewał mu włosy i do Filomeny dotarła woń wody 
kolońskiej. Brady westchnął przeciągle. 

Zgoda,  początkowo  nie  zachowywałem  się  zbyt 

inteligentnie,  ale  teraz  wszystko  zrozumiałem.  Jesteś  naprawdę 
wygadana, Fil, muszę to przyznać. Nie uwierzyłbym, że ci się to 
uda. 

Co miałoby się udać? 

Nic dziwnego, że nie chciałaś ze mną negocjować, gdy 

ofiarowałem  ci  wtedy  prowizję.  Miałaś  swoje  własne  plany, 
prawda?  Musiałaś śmiać się z tych  zaoferowanych przeze  mnie 
pięciu procent. 

Niezupełnie - odparła oschle, zastanawiając się, dokąd 

zmierza  ta  rozmowa.  -  Jak  się  ma  twoja  żona?  Przyszła  tu 
dzisiaj? Może chciałaby się do nas przyłączyć? 

Nie myśl o Glorii - przerwał jej Brady. - Rozmawiamy 

teraz we dwoje o interesach. 

Nie  mam  ochoty  rozmawiać  o  interesach.  Przyszłam 

tu, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. 

Jesteś  twardą  kobietą,  Fil.  Kto  by  się  spodziewał,  że 

tak się zmienisz. Byłaś taka słodka dziewięć lat ternu. 

Masz  na  myśli,  że  byłam  taka  naiwna  dziewięć  lat 

ternu.  Po  prostu  zaufałam  ci,  Brady.  Zwykła  głupota.  No  cóż, 

background image

 

102 

niektórym z nas potrzeba więcej czasu niż innym, by dorosnąć. 
Ale w końcu dorosłam. 

Przyglądał się jej uważnie gorącym wzrokiem. 

Nie  zapomniałaś.  Nadal  mnie  pragniesz.  Pokrywasz 

brawurą fakt, że wciąż mnie pożądasz. 

Odwróciła się do niego z sarkastycznym uśmiechem.  

Jeśli  tak  myślisz,  to  jesteś  większym  głupcem  niż  ja 

jako  dziewiętnastolatka.  Nie  wzięłabym  cię  nawet  na  srebrnej 
tacy. 

W  oczach  Brady'ego  pojawiła  się  złość,  usta  wykrzywiły 

mu się nieprzyjemnie. 

Uważasz,  że potrafisz  zrobić  lepszy  interes?!  Myślisz, 

że  złowiłaś  tego  Ravindera?  Pomyśl  tylko,  panienko.  On  umie 
się  zabawić.  Jesteś  dla  niego  jedynie  wakacyjną  przygodą. 
Gdybyś  była  rozsądna,  wykorzystałabyś  go  do  zdobycia 
informacji,  której  oboje  potrzebujemy.  Chyba  nie  dasz  się 
nabrać i nie uwierzysz, że on myśli o tobie serio? 

Tak  jak  niegdyś  dałam  się  nabrać  i  uwierzyłam,  że  ty 

myślisz o mnie serio? 

Nawet  w  panującym  mroku  widać  było,  że  Brady 

zaczerwienił się. 

Musiałem  wówczas  podjąć  decyzję.  Jeśli  to  jest  dla 

ciebie  jakąś  pociechą,  drogo  za  nią  zapłaciłem.  Moje 
małżeństwo  nie  jest  szczęśliwe,  Fil.  Wielokrotnie  rozmyślałem 
po  nocach,  jak  by  to  było,  gdybyśmy  zostali  razem.  Nie 
rozwodzę  się  z  Glorią  tylko  dlatego,  że  jej  ojciec  wykluczyłby 
mnie ze spółki. 

A  dwoje  dzieci?  Czy  tego  nie  bierzesz  pod  uwagę, 

rozważając decyzję o rozwodzie? A może one się nie liczą? Nie 
masz  żadnych  wyrzutów  sumienia,  kiedy  wyrządzasz  krzywdę 
innym  ludziom.  Ale  Boże  broń,  żebyś  miał  stracić  pieniądze. 
Bardzo współczuję twojej żonie i dzieciom. 

Nie  mów  mi  takich  głupstw,  Fil  -  przerwał  jej ostro. - 

Nikomu  nie  współczujesz,  bo  jesteś  zbyt  zajęta  łowieniem 
grubych ryb. Wiem, co zamierzasz. Nie oszukasz mnie. 

background image

 

103 

Czyżby? A co zamierzam? 

Romansujesz z Ravinderem. Całe miasto o tym mówi. 

Serio? 

Wszyscy wiemy, że kilka dni temu pojechałaś z nim na 

noc do Portland. Zrozumiałem, jakie są twoje plany. 

Najlepiej  będzie,  jeśli  natychmiast  zamilkniesz.  Brady 

nie zareagował. 

Wydaje ci się, że wiesz, co robisz, ale znajdziesz się w 

poważnych kłopotach, jeśli nie posłuchasz mojej rady. Wiem, że 
kręcisz  z  Ravinderem,  bo  chcesz  dowiedzieć  się,  jakie  są 
zamiary  Asgarda.  Alenie uda ci  się wykorzystać tej  informacji, 
jeśli nie wejdziesz w porozumienie ze mną. Mam upoważnienia 
na  sprzedaż  każdego  niemal  kawałka  terenu  wokół  jeziora. 
Wcześniej czy później będziesz musiała ze mną współpracować. 
Jestem gotów podnieść nieco twoją prowizję. 

Nie mówmy o tym, Brady. 

Dobrze, możemy zawiązać spółkę. O to ci chodzi? 

Powiedziałam, skończmy tę rozmowę. 

Jej spokojna odmowa wprawiła go we wściekłość. 

Czy  myślisz, że możesz sprzedać tę informację komuś 

innemu? Do diabła, nie masz żadnego wyboru. 

Filomena  straciła  resztki  cierpliwości.  Obróciła  się  i 

popatrzyła mu w prosto w twarz. 

Brady,  jesteś  głupcem,  choćbyś  posiadał  większość 

ziemi  wokół  jeziora.  Po  pierwsze:  Asgard  nie  ma  zamiaru 
budować  tu  terenów  rekreacyjnych.  Po  drugie:  nawet  gdyby 
miał  taki  zamiar,  a  ja  wiedziałabym,  które  działki  chcieliby 
zakupić, nie powiedziałabym ci, choćbyś dawał mi nie wiem ile 
pieniędzy. 

Bo wydaje ci się, że Ravinder  jest w tobie zakochany. 

O to chodzi? 

Bo wiem, że ja jestem w nim zakochana - poprawiła go 

Filomena. - Co więcej, mam zamiar wyjść za niego za mąż. Jeśli 
myślisz,  że  dla  twojego  nędznego  interesu  oszukam  człowieka, 
którego mam  zamiar poślubić, to znaczy że mnie nie znasz. Idź 

background image

 

104 

do  środka  i  poszukaj  swej  żony.  Z  pewnością  rozgląda  się  za 
tobą. 

Ty mała dziwko! 

Brady stanął nad Filomeną i podniósł rękę. Ona ani drgnęła. 

Ścisnęła tylko  mocniej  kieliszek  w dłoni,  przygotowując  się do 
ewentualnej  obrony.  Ale  nie  doszło  do  konfrontacji.  Od  drzwi 
dobiegł głos Trenta, chłodny jak ostrze sztyletu: 

Jeśli  ją  tylko  tkniesz,  Paxton,  rozerwę  cię  na  strzępy, 

tak że nie będzie cię można poskładać. 

 
 

ROZDZIAŁ 8 

 
Filomena  obejrzała  się  i  zobaczyła  Trenta,  szybko 

kroczącego przez taras. Odetchnęła z ulgą. Podbiegła ku niemu i 
przywarła mu do piersi. Trent otoczył ją ramionami. 

Tak mi przykro - powiedziała cicho. 

A mnie nie - odparł, przygarniając ją delikatnie. Potem 

powiedział  głośniej:  -  Lepiej,  żebyś  wrócił  do  środka,  Paxton. 
Przestań  niepokoić  moją  narzeczoną.  Nie  sprzeda  ci  żadnej 
informacji,  nawet  gdyby  ją  miała.  Chyba  dotarło  już  do  ciebie, 
że ona nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Jeżeli jeszcze raz się 
do niej zbliżysz, połamię ci kości. 

Na twarzy Brady'ego malowała się gorycz i złość. 

To  intrygantka,  Ravinder.  Nie  daj  się  nabrać.  Ona  z 

pewnością  jest  warta  grzechu,  ale  myśli  głównie  o  forsie. 
Pamiętaj o tym, jeśli... 

Brady  nie  zdołał  dokończyć.  Filomena  poczuła,  jak  Trent 

się pręży i rzuca jak dziki drapieżnik. W tej samej niemal chwili 
usłyszała głuchy łomot. 

O  Boże  -  westchnęła,  przerażona  szybkością  i 

gwałtownością całego zajścia. 

Patrzyła  na  Brady'ego,  który  leżał  na  podłodze.  Łapał  z 

trudem powietrze i spoglądał na stojącego nad nim Trenta. 

Czy teraz się rozumiemy? 

background image

 

105 

Ty draniu, pasujesz do niej.  

Brady  wstał,  otrzepał  ze  złością  ubranie  i  pokuśtykał  do 

budynku. 

A jeśli wniesie skargę? - Filomena nieśmiało wyraziła 

swą obawę. 

Możesz  mi  wierzyć,  że  nie  zrobi  tego.  Musiałby 

wyjaśnić  okoliczności  całej  sprawy.  To  zbyt  dla  niego 
kłopotliwe. 

Przyznaj się, ile słyszałeś z naszej rozmowy?  

Trent milczał przez chwilę. 

Sporo.  Liczy  się  jednak  tylko  to,  co  powiedziałaś  o 

zamążpójściu. 

Obawiałam  się  tego.  -  Filomena  westchnęła,  podeszła 

do barierki tarasu i oparła się o nią. -Wybacz, Trent. Tak mi się 
wyrwało.  Chciałam  tylko  przekonać  Brady'ego,  że  on  mnie 
zupełnie  nie  interesuje.  -  Wzięła  swój  kieliszek  i  pociągnęła 
spory  łyk  dla  dodania  sobie  odwagi.  -  Czasami  działam  pod 
wpływem impulsu. 

Rozumiem to.  

Przybliżył  się  do  niej.  Oczy  błyszczały  mu  odbitym 

światłem  księżyca.  -  Ja  też  niekiedy  działam  pod  wpływem 
impulsu. To jednak nie znaczy, że zawsze potem tego żałuję.  A 
ty? 

Ja  też  przeważnie  nie  żałuję.  Wydaje  mi  się  ...  że  w 

gruncie rzeczy te działania nie są aż tak impulsywne. 

Tkwią  gdzieś  w  mojej  świadomości  i  nagle,  bez 

ostrzeżenia,  prawda  ujawnia  się.  Trent  patrzył  na  nią  miękko 
swymi świecącymi oczami. Pogładził ją po policzku. 

Powiedz,  jaka  to  wielka  prawda  bez  ostrzeżenia 

ujawniła się tym razem - poprosił z naciskiem. 

Właśnie  ...  właśnie  uświadomiłam  sobie,  że  jestem  w 

tobie zakochana. 

Trent zanurzył wargi w jej włosach. - Nie mogę uwierzyć. 

Wiem,  że to  cię zaskakuje -  powiedziała szybko  - ale, 

rozumiesz, ja ... 

background image

 

106 

Położył delikatnie palec na jej ustach. 

Dobrze już, najdroższa. To stało się dla mnie tak nagle. 

Jestem trochę wstrząśnięty.  

Nagle? 

Uśmiechnął się. 

Ja  zakochałem  się  w  tobie  w  ciągu  paru  godzin  od 

chwili, gdy cię po raz pierwszy spotkałem. 

Och, Trent, naprawdę? 

Naprawdę.  Już  od  dawna  uświadamiałem  sobie,  na 

czym mi zależy  i postanowiłem, że  będę cię nakłaniał,  by tobie 
zaczęło  zależeć  na  tym  samym.  Spodziewałem  się  jednak,  że 
zajmie  mi  to  znacznie  więcej  czasu.  Byłaś  tak  negatywnie 
nastawiona  do  miłości  i  małżeństwa,  że  sądziłem,  iż 
zaciągnięcie  cię  do  ołtarza  wymagać  będzie  znacznie  więcej 
wysiłku. 

Jesteś rozczarowany tak łatwym zwycięstwem? 

Chyba  żartujesz?  Jestem  wdzięczny,  że  tak  szybko 

oprzytomniałaś. 

Otoczyła go mocno ramionami. 

Trent,  tak  się  cieszę.  Aż  trudno  mi  uwierzyć.  Chyba 

byłam ślepa. Dlaczego nie rozumiałam tego wcześniej? 

Umykałaś  mi,  bo  byłaś  zbyt  zajęta  tą  pokazówką  dla 

Gallant Lake. Spoza lasu nie widziałaś drzew. 

Nawet  takiego  dużego  drzewa.  A  więc,  zabierając 

mnie do Portland, chciałeś zwrócić na siebie moją uwagę? Jesteś 
bardzo przebiegły. 

Wiem o tym. 

I skromny. 

Trudno  być  skromnym,  gdy  się  jest  aż  tak 

przebiegłym, ale robię, co mogę - potwierdził. 

Filomena podniosła na niego rozradowane oczy. 

Zakochałam  się w tobie -  to  fakt,  ale  ja powiedziałam 

Brady'emu,  że  mam  zamiar  cię  poślubić,  a  to  zupełnie  inna 
sprawa. 

Pocałował ją namiętnie. 

background image

 

107 

Zdeklarowałaś się - rzekł, oderwawszy się w końcu od 

jej  ust.  -  Powiedziałaś  Brady'  emu,  a  to  oznacza,  że  wkrótce 
wszyscy  obecni  na  przyjęciu  będą  o  tym  wiedzieli.  -  To 
przerażające. 

Myślę,  że  za  kilka  minut  obstąpi  mnie  twoja  rodzina, 

żądając potwierdzenia nowiny. 

Nie wydajesz się tym szczególnie zdenerwowany. 

Bo nie jestem. A ty? 

Filomena potrząsnęła głową. 

Chcę  tego.  Nigdy  bym  się  o  to  nie  podejrzewała,  ale 

chcę tego. Musimy tyle spraw omówić, 

Trent, tyle sobie opowiedzieć. Chciałabym wiedzieć ... 

Filomeno!  Trent!  Co  się  dzieje?  -  Od  strony  domu 

dobiegł głos Amery'ego. 

Trent,  trzymając  Filomenę  w  ramionach,  odwrócił  się  ku 

nadciągającej grupce, którą prowadził 

Amery.  Za  nim  szli  Meg,  Shari,  Jim  Devore,  dalej  ciotka 

Agnes i wuj George z butelką szampana. Kilka zaciekawionych 
osób wychylało się na taras. 

Bardzo trudno jest utrzymać tajemnicę w takim małym 

miasteczku - zauważył Trent, patrząc na nadchodzących. 

Następnego dnia po południu Filomena i Trent siedzieli nad 

brzegiem jeziora. On, oparty o drzewo, jedną ręką przygarnął ją 
do  siebie,  a  drugą  rzucał  od  czasu  do  czasu  do  wody  małe 
kamyki. 

Czy  jesteś  pewien,  że  wiemy,  co  robimy?  -  zapytała 

Filomena z lekkim rozbawieniem. 

Spokojnie. Ja się wszystkim zajmę. 

Może powinniśmy ogłosić nasze zaręczyny dopiero po 

weselu  Shari?  Nie  chciałabym  za  nic  umniejszać  wagi  tej 
uroczystości. To dla Shari coś wyjątkowego. 

Nie  myśl  o  tym.  Shari  była  wzruszona,  podobnie 

zresztą jak inni członkowie rodziny. Może nie byłoby to dobrze 
Widziane, gdybyś wyszła za mąż wcześniej niż ona, ale nikt nie 
weźmie nam za złe ogłoszenia zaręczyn. 

background image

 

108 

Jesteś tego pewien? 

Najzupełniej.  Długo  rozmawiałem  na  ten  temat  z 

twoim ojcem. 

Coo? - Odsunęła się od niego  i spojrzała mu prosto w 

twarz. - Co to znaczy, że długo z nim rozmawiałeś? O czym? I 
dlaczego mnie przy tym nie było? 

Nie  było  cię  przy  tym,  bo  nie  wstałaś  dziś  o  wpół  do 

szóstej rano, by pójść z nami na ryby. 

Gdybym  wiedziała,  że  będziecie  mówić  o  czymś 

ważnym, może zdobyłabym się na to. 

To 

była 

męska 

rozmowa 

wyjaśnił 

Trent 

protekcjonalnie. 

Doprawdy? I cóż takiego omawialiście? 

Głównie  mówiliśmy  o  tym,  jak  to  wszyscy  są  bardzo 

zadowoleni,  że  mam  zamiar  się  z  tobą  ożenić.  Rodzina  może 
przestać  się  o  ciebie  martwić.  Rozumiesz,  lat  ci  nie  ubywa. 
Bardzo  dobrze,  że  robisz  karierę  zawodową,  ale  wszyscy  są 
przekonani,  że  potrzebny  ci  jest  kochający  mężczyzna.  Są  mi 
wdzięczni,  że  podjąłem  się  tej  roli.  Prawdę  powiedziawszy, 
odczułem  coś  więcej  niż  wdzięczność.  Można  by  to  określić 
jako ulgę wszystkich zainteresowanych.  

Filomena  wybuchnęła  śmiechem  i  zaczęła  bezlitośnie 

okładać Trenta pięściami. 

Ty arogancki, apodyktyczny, męski egoisto! 

Ciosy  spadały  na  Trenta  jak  strzelające  ziarna  prażonej 

kukurydzy. Pochwycił jej pięści, śmiejąc się. 

Hej, czy tak się traktuje przyszłego pana i władcę? 

Wciąga cię to - odrzekła oskarżycielskim tonem. - Nie 

myślałam, że tak bardzo chcesz zostać mężem. 

A  ja  nie  myślałem,  że  ty  tak  bardzo  chcesz  zostać 

żoną. 

Nie chciałam - przyznała poważniejąc. - Myślałam, że 

mam wszystko, czego mi potrzeba. 

A  gdy  myślałaś  o  małżeństwie,  miałaś  przed  oczami 

scenę z Bradym i Glorią - dokończył za nią. 

background image

 

109 

Przytaknęła. 

Zrozum,  chodziło  nie  tylko  o  to,  że  ich  nakryłam. 

Znacznie  gorsze  było  to,  że  następnego  dnia  wiedziało  o  tym 
całe miasto. Po zerwaniu zaręczyn myślałam, że umrę z powodu 
doznanego  poniżenia.  Chciałam  uciec  i  nie  wracać  tu  nigdy. 
Byłam bardzo młoda - dodała po chwili. 

Takie  przeżycie  zraniłoby  każdego  -  powiedział, 

zanurzając  palce  w  jej  włosach.  -  Zwłaszcza  kogoś takiego  jak 
ty, kochanie. 

Co masz na myśli? 

Dałaś  tu  niezły  występ,  szczebiocząc  i  prezentując 

swoje kreacje, ale w głębi duszy jesteś delikatna i niewinna. 

Skąd możesz to wszystko wiedzieć? 

Przekonuję się  o  tym  za każdym razem,  gdy  biorę cię 

w ramiona. 

Jesteś  niezwykle  pewny  siebie.  Mężczyźni  często 

sądzą,  że  wiedzą  wszystko  o  kobiecie,  bo  kilka  razy  się  z  nią 
przespali. 

Trent słuchał nieporuszony. 

Nie twierdzę,  że  wiem  o  tobie wszystko,  ale wiem  to, 

co najważniejsze. 

Na przykład? 

Popatrzył  na  nią czule.  Delikatnie objął  dłonią  jej pierś,  aż 

nabrzmiewająca brodawka stwardniała 

pod tkaniną kombinezonu, który Filomena miała na sobie. 

Wiem,  że  przez  ostatnie.  lata  obawiałaś  się  poddać 

jakiemukolwiek  mężczyźnie.  W  końcu  poddałaś  się  mnie  – 
szczerze i bez reszty. Czuję, że nikt nigdy mnie tak nie pragnął. 
Nie mogłoby się to stać, gdybyś była samolubna i nieczuła. 

Filomena wzięła głębszy oddech. 

Ja  też  wiem  parę  rzeczy  o  tobie  -  powiedziała  nieco 

prowokacyjnie. 

Czyżby? 

background image

 

110 

Jesteś  dobrym  człowiekiem,  można  ci  ufać.  Czasami 

jesteś trudny, zbyt zasadniczy  w pewnych sprawach, ale myślę, 
że w małżeństwie trochę zmiękniesz. 

Tak sądzisz? 

Aha. Nie wiem tylko do końca, dlaczego chcesz się ze 

mną ożenić. 

Musnął jej usta wargami. 

Przejawia  się  w  tym  twój  brak  pewności  siebie.  Shari 

miała rację: nigdy  nie zapomnisz o tym, co ci zgotował Paxton. 
Przez ostatnie  lata miałaś kontakty  z  mężczyznami, dla których 
twoja firma była równie ponętna jak ty  sama. Nic dziwnego, że 
nie ufasz mężczyznom. Ale ja to naprawię. 

Filomena zrobiła przerażoną minę. 

O  rety!  A  więc  również  z  moją  siostrą  rozmawiałeś  o 

mnie? 

Uważałem, że należy starannie rozpracować temat. 

Następnym  razem,  gdy  będziesz  miał  jakieś  pytania, 

zwróć się bezpośrednio do mnie, zrozumiano?  

Tak jest! 

Powiedz  mi  zatem,  dlaczego  chcesz  mnie  poślubić?  - 

nie ustępowała. 

Jesteś  inteligentna,  miła  i  atrakcyjna.  Czy  potrzebuję 

innego powodu? 

Evelyn  Reece  powiedziała  mi,  że  przez  ostatnie  lata 

szukałeś  żony  z  taką  intensywnością,  z  jaką  poszukujesz 
terenów  dla  Asgarda.  Wydawało  jej  się  nawet,  że  już 
zrezygnowałeś, aż tu spotkałeś mnie. 

Z  twarzy  Trenta  zniknął  uśmiech,  a  pojawił  się  wyraz 

dezaprobaty. 

Zdaje się, że ucięłyście sobie z Evelyn niezłą rozmowę 

w damskiej toalecie.  

Filomena popatrzyła na niego triumfująco. 

A  widzisz,  jakie  to  miłe,  gdy  ktoś  dyskutuje  na  twój 

temat za twymi plecami. 

background image

 

111 

Zapamiętam  to  sobie.  -  Trent  najwyraźniej  nie  był 

zadowolony  z  tego,  co  mogła  usłyszeć  o  nim  Filomena.  -  No 
więc, czy to prawda, że przez ostatnie lata polowałeś na żonę? 

Dobrze,  powiem  ci  -  odparł  niechętnie,  ale  nie  starał 

się  wymigać  od  odpowiedzi.  -  Rzeczywiście,  zrozumiałem,  że 
nadszedł czas. 

Czas do ożenku? Tak po prostu? - zapytała, niepewna, 

czy  ma  mu  wierzyć.  -  Mogę  to  sobie  wyobrazić: 
przewodniczący  zarządu  postanawia,  że  czas  się  żenić, 
negocjuje  więc  sprawy  małżeństwa  tak  samo,  jak  się  negocjuje 
kupno terenu. To mi się podoba. 

Trent  burknął  coś  na  temat  jej  poczucia  humoru,  a  potem 

mówił dalej: 

Mam  trzydzieści  sześć  lat,  moja  droga.  Dotychczas 

całkowicie  poświęcałem  się  pracy  zawodowej.  Moje  pierwsze 
małżeństwo  zakończyło  się  katastrofą  i  nie  miałem  ochoty  na 
powtórkę. Myślałem, że mam jeszcze dużo czasu na znalezienie 
żony  i  założenie  rodziny,  ale  pewnego  dnia  stwierdziłem,  że 
ucieka  mi  w  życiu  coś  istotnego.  Czas  mijał.  Zatęskniłem  za 
kobietą,  która  by  mnie  kochała  i  pożądała.  Do  której  mógłbym 
wracać co wieczór, dzielić z nią swe powodzenia i troski. Czy to 
takie dziwne? 

Wcale nie. 

Dlaczego więc cię to śmieszy? 

Wyobraziłam  sobie,  jak  podejmujesz  postanowienie, 

by  metodycznie  poszukać  sobie  żony.  W  zasadzie  to  nawet 
bardzo miłe. 

Miłe? Jak to? 

Miłe  -  potwierdziła  stanowczo. -  A  lepiej powiedzieć: 

wzruszające w swej niewinności. No, powiedz, co się nie udało. 
Evelyn twierdziła, że zaprzestałeś poszukiwań. 

Jak  wrócę do  Portland,  pogadam z Reece'em  na temat 

plotkarskich skłonności jego żony. 

Nie  bądź  głuptasem.  Evelyn  chciała  wyświadczyć 

przysługę. Mów, co się nie udało w czasie tych wielkich łowów. 

background image

 

112 

Nie spotkałem osoby, z którą chciałbym się związać na 

stałe.  Może  szukałem  zbyt  intensywnie?  Nie  wiem.  Może 
chodziło  o  to,  by  znaleźć  kobietę,  której  zależałoby  na  mnie,  a 
nie  na  mojej  pozycji  w  Asgard.  Tak  czy  siak,  nie  wyszło. 
Zrezygnowałem  i  wróciłem  do  codziennych  spraw.  Potem 
doszedłem  do  wniosku,  że  jest  mi  potrzebny  prawdziwy 
wypoczynek.  Przyjechałem  tutaj.  A  ty  natychmiast  przybyłaś  z 
prędkością błyskawicy  w swym  porsche'u  i  -  pstryk -  wszystko 
świetnie się złożyło. 

Filomena  poczuła  rękę  Trenta  na  swej  piersi  i  jęknęła  z 

rozkoszy.  Ravinder  położył  ją  na  ziemi,  usłanej  sosnowym 
igliwiem. 

Trent? 

Nooo?  Był  zajęty  rozpinaniem  guzików  przy  jej 

kombinezonie. 

Kiedy chcesz, by odbył się ślub? 

Jak  najszybciej.  -  Zdołał  rozpiąć  górną  część  i 

rozluźniał  teraz  szeroki  pasek.  -  A  co?  Chciałabyś  mieć  takie 
wystawne wesele jak Shari? 

Nie. 

Możemy  urządzić  skromną  uroczystość  za  parę 

tygodni. Czy masz coś przeciwko temu? 

Potrząsnęła głową.  

Nie. 

Filomeno, będziesz świetną żoną. 

Dlaczego tak sądzisz? 

Wiesz, kiedy powiedzieć ,,nie", a kiedy "tak". Pochylił 

się  nad  nią  i  ujął  ustami  nabrzmiałą  brodawkę.  Filomena 
zanurzyła palce w jego włosach, poddając się pocałunkowi. 

O  tak,  Trent,  tak  -  wyszeptała  gardłowym  głosem. 

Zatracił się w ciepłej słodyczy jej ciała. 

Uwielbiał,  gdy  mówiła  "tak".  Nigdy  w  życiu  nie  będzie 

miał  tego  dosyć.  Nie  mógł  uwierzyć  w  swoje  szczęście.  Miał 
obawy, czy to wszystko jest rzeczywiste. 

background image

 

113 

Inteligentny  człowiek  nie  zaprzecza  swemu  szczęściu,  gdy 

już  staje  ono  na  jego  drodze,  pomyślał.  Miał  w  ramionach 
Filomenę,  która  wkrótce  zostanie  jego  żoną.  To  było 
najważniejsze. 

Dwa  dni  potem  odbyło  się  wesele  Shari.  Wszystko 

przebiegało  zgodnie  z  planem,  co  było  zasługą  powszechnie 
znanego  talentu  organizacyjnego  Meg.  Prawie  wszyscy 
mieszkańcy miasta zostali zaproszeni i prawie wszyscy przyszli. 
Przyjęcie  wydano  w  klubie.  Obficie  zaopatrzony  bufet 
uzupełniano co chwilę, by zaspokoić apetyt zgłodniałych gości. 

Podczas  uroczystości  Filomena  podeszła  do  matki,  która 

krzątała się z nie strudzoną energią. 

Na  twoim  miejscu  zaczęłabym  się  niepokoić  o  wuja 

George' a i ciotkę Agnes. 

Filomena  wskazała  głową  na  swych  krewnych,  wokół 

których  zgromadziła  się  spora  grupka  głośno  rozmawiających 
osób. Między  innymi  stali  tam  Gloria Paxton  i  Trent,  który  był 
wyraźnie rozbawiony tym, co mówił George. 

Meg zaniepokoiła się. 

Co  oni  knują?  Przysięgam,  Fil,  jeśli  urządzą  tu  jakieś 

przedstawienie, zamorduję ich gołymi rękami. 

Dobrze się bawią, choć trochę głośno. 

Lepiej  pójdę  poskromić  George'  a,  zanim  nie  wejdzie 

na  stół  lub  nie  zrobi  czegoś  podobnego.  Muszę  powiedzieć 
Amery'emu, żeby nie dolewał im już więcej szampana. 

Meg  ruszyła  ku  zgromadzonym,  szeleszcząc  swą  fiołkową 

spódnicę.  Filomena  obserwowała  matkę  przez  chwilę,  a  potem 
poszła do bufetu, by nałożyć sobie coś dobrego. Po sali niósł się 
śmiech  wuja.  Przycichł  nieco,  gdy  Meg  dołączyła  do  grupy 
otaczających George' a osób. Filomena nie zazdrościła matce jej 
misji.  Wuj  był  wysokim,  zadzierzystym  mężczyzną  i 
niejednokrotnie publicznie demonstrował swą wylewność. 

Filomena  kosztowała  właśnie  kanapkę  z  serem  i 

krewetkami, gdy usłyszała, że wuj  mówi coś o posagu. Zaczęła 

background image

 

114 

słuchać  uważniej,  początkowo  zdziwiona,  a  potem  bardzo 
zaskoczona. 

Niech  nikt  tu  nie  myśli,  że  nasze  dwie  bratanice 

wychodzą  za  mąż  bez  odpowiedniego  prezentu  ślubnego  - 
oznajmił wuj  głośno.  -  Ukrywaliśmy  z  Agnes  tę  wiadomość aż 
do tej chwili,  bo  chcieliśmy  zrobić  niespodziankę.  Chodzi o to, 
że parę  lat  temu  kupiłem  trochę ziemi  na wybrzeżu.  Za  bezcen 
nabyłem  dwa  spore  kawałki.  Teraz  warte  są  niezłą  sumkę.  
Agnes  i  ja  ofiarowujemy  każdej  z  naszych  bratanic  po  jednej 
parceli  jako  prezent  ślubny.  Co  o  tym  myślicie?  -  George  i 
Agnes popatrzyli wyczekująco na zgromadzonych. 

Nie zawiedli się. Zewsząd posypały się gratulacje. Państwo 

młodzi byli najwyraźniej zaskoczeni. Rodzice Filomeny kręcili z 
niedowierzaniem głowami. 

Filomena  popatrzyła  na  Trenta,  napotkała  jego  wzrok  i 

zrobiło jej się zimno. 

Trent  patrzył  na  nią  ponad  głowami  oddzielających  ich 

ludzi.  W  jego  oczach  nie  było  rozbawienia  ani  radosnego 
podniecenia,  ani  zadowolenia  z  powodu  szczęścia,  jakie 
spotkało  obie  siostry  -  była  tylko  dziwna,  ponura  złość. 
Filomena nigdy jeszcze takim go nie widziała. Ogarnęło ją nagle 
straszne przeczucie. 

Trent  wskazał  wzrokiem  taras.  Przekazywał  wiadomość. 

Nie,  to  był  rozkaz.  Chciał  z  nią  porozmawiać  na  osobności. 
Skinęła nieznacznie głową i powoli zaczęła się przeciskać przez 
tłum gości. 

Przy  drzwiach  nie  zastała  jednak  Trenta,  lecz  Glorię 

Paxton.  Miała  zaczerwienioną  twarz,  wyraźnie  wypiła  za  dużo. 
Jej oczy świeciły niebezpiecznie. 

Cześć, Glorio. Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. 

Och,  bawię  się  nadzwyczajnie,  zwłaszcza  teraz,  gdy 

padła odpowiedź na niektóre interesujące pytania. - Wybacz mi, 
że  cię  zostawię,  ale  chciałabym  uciec  gdzieś  na  chwilę  przed 
tym hałasem. 

Filomena przeszła obok Glorii, ale ta ruszyła za nią.  

background image

 

115 

Widzę,  że  nie  włożyłaś  dziś  żadnego  z  tych 

wyuzdanych ciuchów, jakie projektujecie z twoją przyjaciółką. - 
Gloria  popatrzyła  lekceważąco  na  skromnie  skrojoną  suknię  z 
wzorzystego,  żółtego  jedwabiu.  -  To  bardzo  przyzwoicie  z 
twojej strony, że zrezygnowałaś z wywoływania scen na weselu 
swojej siostry. Spodziewałam się, że wystąpisz w stroju odaliski 
albo  w  bikini.  Ale  twój  narzeczony  by  tego  nie  zaaprobował, 
prawda? 

Filomena  policzyła  do  dziesięciu  i  obiecała  sobie,  że  nie 

wrzuci Glorii do basenu, przynajmniej dopóki Shari  i Jim są  na 
przyjęciu. Winna była siostrze choć tę odrobinę względów. 

Wybacz,  Glorio,  ale  chciałabym  zostać  sama  przez 

kilka minut. Tyle miałam zajęć przez cały dzień. 

Nie tylko przez ten dzień, przez całe wakacje, prawda, 

Fil?  -  spytała  Gloria  ironicznie.  -  Najpierw  próbowałaś  z 
Bradym,  ale  daleko  nie  zaszłaś.  On  nigdy  nie  miał  na  ciebie 
ochoty. Tylko ja się dla niego liczyłam. 

Lepiej  skończmy  tę  rozmowę,  zanim  stanie  się  zbyt 

kłopotliwa. 

Jesteś  zakłopotana,  Fil?  Aż  trudno  w  to  uwierzyć. 

Ostatni  raz  widziałam  cię  zakłopotaną  dziewięć  lat  temu,  gdy 
nakryłaś  mnie  z  Bradym.  Czy  mówiłam  ci,  że  sama  to 
zainscenizowałam?  Wiedziałam,  że  właśnie  jedziesz  do 
Brady'ego: zadzwoniłam do ciebie do domu i upewniłam się. Ja 
pierwsza  jednak  dotarłam  do  niego  i  zagrałam  na  twoją  cześć 
wspaniałą  łóżkową  scenę.  To  podziałało  jak  zaklęcie.  Brady 
wykręcał  się  przedtem  i  nie  chciał  zrywać  zaręczyn  z  tobą,  ale 
gdy przyłapałaś nas razem, musiał działać. 

Filomena westchnęła. 
- To wszystko było kiedyś może ważne, ale teraz nie ma już 

znaczenia. 

Nigdy 

nie 

zapomnę 

wyrazu 

twej 

twarzy. 

Przypominałaś  psa,  którego  pan  uderzył  po  pysku.  Ale  od 
tamtego  czasu  przybyło  ci  sprytu.  Wróciłaś  tu,  by  spróbować, 

background image

 

116 

czy  nie  uda  ci  się  złowić  mego  męża.  Złapałaś  jednak  większy 
kąsek: udało ci się nakłonić do małżeństwa Trenta Ravindera. 

Glorio, sama nie wiesz, co mówisz. Myślę, że za dużo 

wypiłaś. 

Nie  martw się o  mnie.  Martw się o  siebie.  Wydaje  mi 

się,  że tym razem  chcesz  ugryźć więcej,  niż  możesz przełknąć. 
Ravinder nie jest naiwny i zorientował się, że go naciągnęłaś. 

Filomena  już  miała  odwrócić  się  i  z  powrotem  wejść  do 

pokoju, ale przystanęła i w osłupieniu patrzyła na Glorię. 

O  czym  ty  mówisz?  -  spytała,  choć  dokładnie 

wiedziała, co Gloria ma na myśli. 

Nie  udawaj  naiwnej.  Nikt  ci  nie  uwierzy,  Fil.  Jesteś 

dorosła  i  wiedziałaś,  co  robisz.  Wszystko  się  wydało. 
Słyszeliśmy,  co  powiedział  przed  chwilą  twój  szczodry  wujek. 
Wszystko jasne, Fil. 

Doprawdy?  -  Filomena  postąpiła  krok  w  kierunku 

Glorii. - Co według ciebie planowałam? 

To  oczywiste.  -  Gloria  machnęła  ręką  i  trochę 

szampana  wylało  się  na  posadzkę.  -  Postanowiłaś  znaleźć 
sposób  na  dobranie  się  do  tego  kawałka  ziemi,  który  twoi 
wujostwo  mieli  zamiar  ofiarować  ci  jako  prezent  ślubny.  To 
było  takie  wzruszające,  gdy  ogłosili  małą  "niespodziankę"  dla 
swych  dwóch  cudownych  bratanic,  które  traktują  jak  własne 
córki. - Usta Glorii wykrzywiły się ze złości. 

Spojrzała  cierpko  na  Filomenę,  a  potem  na  mężczyznę, 

który pojawił się w przejściu. 

A  ty,  Trent?  Czy  nie  byłeś  zaskoczony,  gdy 

dowiedziałeś  się,  że  Filomena  ma  otrzymać  ten  cenny  kawałek 
ziemi  na  wybrzeżu?  Wystarczy  tylko,  że  wyjdzie  za  mąż. 
Cudownie  się  złożyło,  że  akurat  ty  byłeś  pod  ręką.  Muszę 
przyznać,  że  cieszę  się  z  tego,  bo  gdyby  nie  ty,  usiłowałaby 
sięgnąć po Brady'ego. 

Oczy  Glorii  wypełniły  się  łzami  wściekłości.  Cisnęła  swój 

kieliszek  i  przebiegła  niezręcznie  obok  Filomeny  i  Trenta.  W 
chwilę potem zniknęła w tłumie gości. 

background image

 

117 

Filomena odwróciła się  i spojrzała Trentowi w twarz. Była 

pewna,  że  dostrzeże  na  niej  rozbawienie,  pobłażanie  albo 
zniecierpliwienie,  ale  zielone  oczy  patrzyły  na  nią  bez  wyrazu, 
jakby była jakąś obcą formą życia. 

Trent, nie patrz tak na mnie - powiedziała błagalnie. 

Jak mam na ciebie patrzeć?  

Potrząsnęła gwałtownie głową. 

Dlaczego tak cię niepokoi to, co powiedział wujek? 

Od jak dawna wiesz o tej ziemi?  

Popatrzyła na niego bezradnie. 

Wiedziałam,  że  wujostwo  mają  różne  nieruchomości, 

ale nie miałam pojęcia, że którąś mają zamiar ofiarować mnie  i 
Shari  w  prezencie  ślubnym.  Jakie  to  ma  znaczenie?  Co  w  tym 
złego? Co masz na myśli? 

Pomyślałem  właśnie,  że  twojej  firmie  bardzo 

potrzebna  jest  gotówka na sfinansowanie ambitnych  projektów. 
Widziałem,  jak  przejęłaś  się  tym,  że  bank  odmówił  wam 
pożyczki. 

Filomena zbladła. 

Trent, chyba nie myślisz, że ... 

Pamiętam, że gdy tylko dowiedziałaś się o odrzuceniu 

przez  bank  waszej  prośby  o  pożyczkę,  nieoczekiwanie 
oznajmiłaś,  iż  zamierzasz  wyjść  za  mnie  za  mąż.  Dziwiłem  się 
wtedy,  dlaczego  tak  raptownie  zmieniłaś  zdanie.  Powinienem 
był zwrócić uwagę, że moje tak zwane zwycięstwo przyszło  mi 
zbyt łatwo. 

Ależ Trent! 

Powiedz  mi  więc,  co  tu  się  nie  zgadza  -  ciągnął  dalej 

szorstkim  głosem.  -  Przedstaw  mi  wszystkie  powody,  dla 
których tak nagle zmieniłaś swoje poglądy na małżeństwo. 

Filomena chwytała z wysiłkiem powietrze i po raz pierwszy 

w  życiu  miała  wrażenie,  że  mdleje.  Poczuła  gwałtowny  strach, 
wyobrażając  sobie  mającą  nastąpić  okropną  scenę.  To 
nieprawdopodobne,  by  coś  takiego  zdarzyło  się  między  nią  i 
Trentem. 

background image

 

118 

Wiesz  dobrze,  że  nie  mogę  niczego  dowieść  - 

powiedziała  zbolałym  szeptem.  -  Moi  wujostwo  zawsze 
wyciągają jakieś niespodzianki z rękawa. 

Przez  wiele  lat  najbardziej  interesowało  cię  robienie 

kariery zawodowej. Nagle potrzebujesz większych pieniędzy na 
niezwykle  ważny  projekt.  Bank  ci  odmawia,  a  ty  jesteś  zbyt 
dumna  i  niezależna,  by  prosić o  pożyczkę  jakiegoś  mężczyznę. 
Ale  przecież  nie  ma  powodu,  byś  rezygnowała.  I  tak  pewnego 
dnia ta ziemia na wybrzeżu będzie twoja. Dlaczego by nie wziąć 
jej  teraz  i  nie  sprzedać?  Przez  te  wszystkie  lata  może 
zapomniałaś już prawie o tej nieruchomości, gdyż nie warta była 
ona małżeństwa. Ale teraz naprawdę potrzebne ci są pieniądze, a 
małżeństwo  ze  mną  może  nie  być  takie  złe.  W  końcu  dobrze 
nam ze sobą w  łóżku,  mamy  wiele wspólnych zainteresowań, a 
twoja rodzina mnie aprobuje. A jeśli się nie uda, to od czego, do 
diabła, są rozwody. 

Przestań, Trent. Natychmiast. Ani słowa. 

Filomena zatkała sobie uszy rękoma,  jakby tym daremnym 

gestem  chciała zatrzymać to,  co  miało  nastąpić.  Trent schwycił 
ją za dłonie i z całej siły opuścił je na dół. 

Do diabła, Filomeno! Czy myślisz, że jestem głupcem? 

Puść mnie!  

Wyrwała  ręce  z  uścisku.  Trent  był  tak  zaskoczony,  że 

ustąpił. Odsunęła się od niego. 

Jesteś  strasznie  bezczelny,  ty  arogancki  draniu. 

Wymagasz,  żeby  wszyscy,  łącznie  ze  mną,  ci ufali, żeby każdy 
miał dla ciebie szacunek i respektował dane przez ciebie słowo. 
Szczycisz  się  swą  świetlaną  prawością.  Nie  jesteś  jednak 
skłonny  choćby  trochę  zaufać  innym,  nawet  kobiecie,  którą 
rzekomo  kochasz.  Ja  mam  ci  wierzyć bez zastrzeżeń,  ale ty  nie 
zawsze musisz uwierzyć mnie. 

Filomeno ... 

Chciał do niej podejść, ale zatrzymała go ruchem rąk.  

Nie  zbliżaj  się  do  mnie.  Wiem,  co  masz  zamiar 

powiedzieć. 

background image

 

119 

Tak myślisz?  

Kiwnęła dumnie głową. 

Tak,  wiem,  co  teraz  nastąpi.  Zerwiesz  oczywiście 

zaręczyny. Mężczyzna o twej szlachetności, prawy i dumny, nie 
może  poślubić  takiej  intrygantki  jak  ja.  Zdaję  sobie  z  tego 
sprawę.  Nie obawiaj  się,  nie urządzę ci  sceny. Przeżyłam  jedne 
zerwane  zaręczyny,  przeżyję  i  drugie.  Ale  tym  razem  to 
wszystko odbędzie się inaczej. Rozumiesz? 

Filomeno,  przestań  -  poprosił  przez  zaciśnięte  zęby.  - 

Mam ci jeszcze coś do powiedzenia. 

Nie  chcę  tego  słuchać.  Wiem,  co  mi  powiesz.  Ale 

możesz  z  tym,  do  cholery,  poczekać  do  zakończenia  wesela 
mojej  siostry.  Zrozumiałeś?  -  Odwróciła  się  z  dumą.  -  W 
zasadzie  możesz  poczekać,  aż  wyjadę  z  miasta.  Nie  będę 
powtórnie  przez  to  przechodzić.  Nie  będę  znosić  poniżenia  na 
oczach całego Gallant Lake, jak dziewięć lat temu. Masz u mnie 
dług,  Trent  -  przypomniała  mu  dobitnie.  -  Pamiętasz? 
Zaciągnąłeś  wobec  mnie  zobowiązanie  tego  wieczora,  gdy 
zmieniłam  sukienkę.  Ponieważ  jesteś  człowiekiem  o  tak 
kryształowej  prawości,  z  pewnością  dotrzymujesz  przyrzeczeń. 
Proszę cię tylko o jedno: nie ogłaszaj zerwania zaręczyn, dopóki 
nie wyjadę do Seattle. 

Wyciągnął  do  niej  rękę,  ale  wymknęła  się,  nim  zdołał  ją 

pochwycić. 

 
 

ROZDZIAŁ 9 

 
Trentem  Ravinderem  miotało  na  przemian  uczucie 

wściekłości  i  strachu.  Nigdy  przedtem  nie  doświadczył  takiej 
huśtawki  nastrojów.  Stał  z  boku,  z  dala  od  reszty  gości, 
kurczowo  zacisnął  palce  na  kieliszku  i  obserwował  Filomenę, 
tańczącą z mężczyznami, którzy ją zapraszali. 

Ani  na  chwilę  nie  pozostawała  sama.  Zmieniała  ciągle 

partnerów.  Oczy  jej  niebezpiecznie  błyszczały,  uśmiech  był 

background image

 

120 

nienaturalnie olśniewający.  Rozpuszczone  rude  włosy  spływały 
płomienną  falą  na  plecy.  Spódnica  'ze  złotego  jedwabiu 
przylegała  zalotnie  do  nóg,  a  srebrne  pantofelki  na  wysokich 
obcasach błyskały w świetle. 

Była  migotliwą  królową  elfów,  magicznym  stworzeniem, 

kobietą prowokującą, ale niedostępną. 

Na pewien  czas  udało  mu  się  ją  przytrzymać  i zamknąć  w 

ramionach.  Teraz  znów  próbuje  się  wyzwolić,  i  może  rozwiać 
się jak mgiełka, pomyślał Trent. 

Bardzo  go  rozzłościło  przypuszczenie  Filomeny,  że  chce 

zerwać zaręczyny. Doprawdy, nic podobnego nie miał na myśli. 
Doprowadziła go do pasji myśl, że być może ona zgodziła się na 
małżeństwo,  by  dostać  ten  wartościowy  kawałek  ziemi.  Chciał 
to  natychmiast  wyjaśnić  i  ukarać  jakoś  Filomenę  za  to,  że 
próbowała go wykorzystać, ale nic poza tym. 

Musiał  wysłuchać  wykładu  na  temat  zaufania  i  prawości. 

Kimże ona jest, by prawić mu  morały? To przecież ona gotowa 
była zgodzić się na małżeństwo z pobudek materialnych. 

Trent  patrzył  zwężonymi  oczami  na  tańczącą  Filomenę. 

Miał  ochotę  nią  potrząsnąć,  nakrzyczeć  na  nią,  dać  nauczkę. 
Pragnął  jej  nieprzytomnie,  ale  nie  mógł  pozwolić,  by  działała 
bezkarnie.  Shari  uprzedzała  go,  że  Filomena  będzie  próbowała 
jeździć  mu  po  głowie.  O  nie,  elf  musi  wiedzieć,  że  są  pewne 
granice, poza którymi nie działają jego zaklęcia. 

Najbardziej  złościło  Trenta  przypuszczenie  Filomeny,  że 

chciałby  ją  upokorzyć  na  weselu  jej  własnej  siostry.  Powinna 
mieć  do  niego  zaufanie.  Ta  sprawa  z  prezentem  ślubnym 
dotyczy tylko ich dwojga, nikogo więcej. 

Ale  gdy  tylko  zwrócił  się  do  niej  z  oskarżeniami,  była 

pewna,  że  chce  z  nią  zerwać,  tu,  natychmiast,  w  obecności 
wszystkich  mieszkańców Gallant Lake. Tak  jak to zrobił Brady 
dziewięć lat temu. 

Trent  nigdy  nie  uczyniłby  czegoś  podobnego.  Kochał 

Filomenę.  Ona też przekonałaby  się,  że go kocha,  gdyby  lepiej 
przemyślała swe uczucia. Ale za nic w świecie nie zgodzi się na 

background image

 

121 

to, by poślubiła go, mając na względzie korzyści materialne. Za 
bardzo ją kochał, za długo czekał, zbyt usilnie szukał. 

Zapanował  wreszcie  nad  kipiącymi  w  nim  uczuciami  i 

ułożył  plan.  Ożeni  się  z  Filomeną,  ale  przedstawi  jej  swe 
warunki.  Będzie  musiała  serdecznie  podziękować  wujostwu  za 
podarunek,  ewentualnie  zrobić  zapis  na  rzecz  dzieci.  To 
obojętne,  co  zechce  z  tym  prezentem  zrobić,  byleby  nie 
wykorzystała  go  do  sfinansowania  inwestycji  w  swej  firmie. 
Musi mu udowodnić, że wychodzi za niego za mąż z miłości. 

Na  parkiecie  Filomena  wirowała  w  ramionach  kolejnego 

mężczyzny.  Trent  miał  ochotę  podejść  i  odciągnąć  ją  od 
partnera. Nie mógł znieść, że ktoś obcy ją obejmuje. 

Przystanął  niezadowolony,  bo  przesunęła  się  w  tańcu 

gdzieś  dalej.  Gdyby  teraz  za  nią  podążył,  przyciągnąłby 
powszechną  uwagę  i  wywołał  scenę,  która  trafiłaby  do 
miejscowych  kronik,  a  Filomena  nigdy  by  mu  tego  nie 
darowała. 

Kipiał  z  gniewu.  Chciał  jak  najszybciej  doprowadzić  do 

rozstrzygnięcia, ale przecież może poczekać do końca przyjęcia 
weselnego i wtedy porozmawia z nią serio. 

Jednak  po  pół  godzinie,  gdy  państwo  młodzi  odjechali, 

Filomena również opuściła klub. Kiedy Trent zorientował się, że 
jej nie ma, było już za późno. Nim dotarł do pensjonatu, zdążyła 
wyjechać z miasta. 

Wpadł do jej pokoju i zobaczył, że jest pusty. Na podłodze 

leżał 

tylko 

jeden 

srebrny 

pantofelek, 

zapomniany 

najprawdopodobniej podczas pośpiesznego pakowania. 

Trent  stał  pośrodku  opustoszałego  pokoju.  Trzymał 

pantofelek  w  ręce,  ale  wcale  nie  czuł  się  jak  książę  z  bajki  o 
Kopciuszku. 

 
Trzy dni później  Filomena wróciła ze sklepu,  niosąc torbę, 

w której  na wierzchu  leżała bagietka,  brzoskwinie  i  pojemnik  z 
borówkami.  Podchodząc  do  drzwi  mieszkania,  usłyszała 
dzwonek  telefonu.  Zaczęła  szukać  kluczy  w  torebce.  Nie 

background image

 

122 

spieszyło  się  jej.  Od  powrotu  z  Gallant  Lalce  spodziewała  się 
telefonu  od  rodziców,  zaskoczonych  z  powodu  zerwanych 
zaręczyn. 

Cóż,  wcześniej  czy  później  będzie  musiała  stawić  czoło 

nieuniknionym  następstwom  wydarzeń.  Powtarzała  sobie,  że 
potrzebuje  tylko  trochę  czasu,  by  odzyskać  równowagę 
duchową,  ale  na  próżno.  Jej  nastrój  wahał  się  od  ponurej 
depresji do wybuchów gwałtownej złości. 

Pierwszego  dnia  po  powrocie  do  Seattle  Filomena  nie 

odbierała  w  ogóle  telefonów.  Zaszyła  się  w  swoim  mieszkaniu 
jak zwierzątko w norce, czekając, aż zniknie cień drapieżnika. 

Następnego  dnia  jej  nastrój  poprawił  się  na tyle,  by  mogła 

zbesztać  samą  siebie  za  brak  siły  ducha.  Nie  była  przecież 
naiwną,  przewrażliwioną  nastolatką,  ale dojrzałą,  pewną  siebie, 
przedsiębiorczą  kobietą.  Nie  może  się  przejmować  jakimś 
zakłamanym,  aroganckim  draniem,  który  postanowił  się  z  nią 
ożenić  głównie  dlatego,  że  doszedł  do  wniosku,  iż  najwyższy 
czas znaleźć sobie żonę. 

Wytarła ostatnią  łzę  i  poszła na spacer.  Po powrocie  miała 

już odwagę odbierać telefony. Ale nikt nie dzwonił. Dziwiła się, 
dlaczego  rodzice  milczą,  była  jednak  wdzięczna  za  okazywany 
przez nich takt. Nie dziwiła się natomiast milczeniu Trenta. Była 
pewna, że nie ma ochoty z nią rozmawiać. 

Drań. 
Telefon  przynaglał.  Filomena  wydobyła  wreszcie  klucze  i 

otworzyła drzwi. Postawiła sprawunki i podbiegła do aparatu. 

Halo! - odezwała się ostrożnie. 

Fil? To ty? Co się dzieje? Mówisz jakoś dziwnie. 

Filomena odetchnęła. 

Cześć, Glenna. Skąd wiedziałaś, że wróciłam? 

Dzwoniłam  do  Gallant  Lake,  do  twoich  rodziców. 

Matka  przypuszczała,  że  wyjechałaś  do  Seattle.  Co  się  stało? 
Planowałaś  przecież  spędzić  jeszcze  parę  tygodni  na  łonie 
natury. 

Znudziła mnie nieco ta natura. Jak stoją sprawy? 

background image

 

123 

Wszystko w porządku. Chcę ci właśnie powiedzieć, że 

wypełniłam  dodatkowe  podania  o  pożyczkę,  ale  potrzebny  jest 
jeszcze  twój  podpis.  Miałam  zamiar  przesłać  ci  dokumenty 
pocztą  do  Gallant  Lake,  ale  skoro  jesteś  w  mieście,  nie  ma 
problemu. 

Filomena zerknęła na zegarek. 

Dzisiaj  jest  już  za  późno,  żeby  cokolwiek  załatwiać. 

Wpadnę  jutro  do  firmy  i  podpiszę  te  dokumenty.  Dziękuję  ci, 
Glenno, że wykonałaś całą tę papierkową robotę. 

Nie  ma  za  co.  Najtrudniejszy  był  tamten  dokument, 

który  wypełniałyśmy  razem.  Teraz  jestem  lepszej  myśli  niż 
wtedy,  gdy  pierwszy  bank  odmówił  nam  pożyczki.  Chyba  na 
tym polega życie biznesmena: ciągła huśtawka. 

Nie  lubię  być  zależna  od  banków  -  stwierdziła 

Filomena. 

Ja  też  nie.  Ponieważ  jednak  żadna  z  nas  nie  wygrała 

ostatnio  na loterii,  niewiele  możemy zrobić: Skąd wzięłybyśmy 
potrzebną sumę? 

Też  chciałabym  to  wiedzieć  -  odparła  Filomena 

kwaśno.  Trent  z pewnością  mógłby  tu  coś złośliwie dorzucić.  - 
Zobaczymy się jutro wczesnym rankiem. 

Powoli 

odłożyła 

słuchawkę. 

Patrzyła 

nieobecnym 

wzrokiem  na  szczyt  Mount  Rainier,  rysujący  się  w 
perspektywie,  i  myślała,  jak  szybko  zdoła  odzyskać  pełne 
zainteresowanie  sprawami  firmy  Cromwell  &  Sterling.  Jakoś 
dziś nie mogła wykrzesać z siebie entuzjazmu do czegokolwiek. 

Już  miała  pójść  do  kuchni,  by  rozpakować  torbę  ze 

sprawunkami,  gdy  zdała  sobie  sprawę,  że  nie  jest  sama  w 
mieszkaniu.  Przypomniała  sobie  z  opóźnieniem,  że  gdy  biegła 
do  telefonu,  nie  zamknęła  drzwi  wejściowych.  Poczuła  strach. 
Odwróciła się, by spojrzeć w twarz intruzowi. 

W otwartych drzwiach stał Trent Ravinder. Miał na sobie to 

samo  ubranie,  które  nosił  w  Gallant  Lake:  dżinsy  i  koszulę  w 
kratkę. Skrzyżował ręce na piersiach  i obserwował  Filomenę ze 
spokojem. Widok Trenta odebrał jej mowę na kilka sekund. 

background image

 

124 

Powinnaś  zamykać  za  sobą  drzwi  -  zauważył 

rzeczowo. - Ktoś może za tobą wejść. 

Widzę - odparła, pokonując suchość w ustach. - Czego 

chcesz, Trent?  

Wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. 

To  chyba  oczywiste.  Przyszedłem,  bo  musimy 

kontynuować  rozmowę,  rozpoczętą  na  weselu  twojej  siostry. 
Umknęłaś mi, zanim zdążyliśmy ją dokończyć. 

Filomena  rozluźniła  się  wewnętrznie,  zniknęło  gdzieś 

poczucie krzywdy, a jego miejsce zastąpił gniew. 

Nie mamy sobie nic do powiedzenia. Powiedziałeś już 

wszystko. - Spojrzała na swoje ręce, a potem podniosła oczy na 
Trenta.  -  Nie  kupiliśmy  pierścionków,  nie  mam  więc  nic  do 
zwracania. 

Taka jesteś pewna, że chcę zerwać zaręczyny?  

Trent  włożył  ręce  do  kieszeni  i  zaczął  przechadzać  się  po 

pokoju. Filomenie nie podobał się sposób, w jaki rozglądał się z 
ciekawością dokoła, jakby miał prawo do śledzenia jej sekretów. 
Wyglądał  jak  olbrzym  w  tym  wnętrzu  zastawionym  modnymi, 
eleganckimi meblami. 

Oczywiście zakładałam, że chcesz zerwać zaręczyny - 

wypaliła.  -  Dlaczego  miałbyś  żenić  się  z  chciwą  intrygantką?  I 
dlaczego nie poinformowałeś moich rodziców, że skończyliśmy 
ze sobą? 

Trent  przestał  oglądać  dziwnie  skonstruowany  stołek 

barowy, który sprawiał wrażenie, że załamie się, gdyby zechciał 
na nim usiąść. 

Nie  powiedziałem  twoim  rodzicom,  że  zerwaliśmy  ze 

sobą, ponieważ nie zrobiliśmy tego. 

Filomena wciągnęła powietrze.  

Nie rozumiem cię, Trent. 

Wiem,  że  nie  rozumiesz.  Jesteś  zajęta  myślą,  jak 

rozegrać  wielką  scenę  zerwania,  i  w  ogóle  nie  bierzesz  pod 
uwagę tego, że ja wcale z tobą nie zrywałem. 

background image

 

125 

Przynajmniej  nie  zrobiłeś  tego  przy  wszystkich  na 

weselu  mojej  siostry  -  odparła  gorzko.  -  Powinnam  ci  za  to 
serdecznie podziękować. 

Nie  zrobiłem  tego  wówczas  i  nie  zrobię  tego  teraz, 

ponieważ ze swej strony uważam, że nadal jesteśmy zaręczeni. 

To nie ma sensu, Trent. Przecież jesteś przekonany, że 

miałam  zamiar  cię  wykorzystać,  by  dobrać  się  do  jakichś 
pieniędzy. 

A czy miałaś taki zamiar? 

Do  diabła,  nie!  Nie  miałam  pojęcia,  że  moi  wujostwo 

zamierzają  przekazać  Shari  i  mnie  taki  cenny  prezent  ślubny. 
Zgodziłam  się  wyjść  za  ciebie,  bo  chciałam  zostać  twoją  żoną. 
Nie było żadnego innego powodu. 

Dowiedź tego.  

Patrzyła na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. 

Wiele  o  tym  myślałem,  Filomeno  –  powiedział  Trent 

chłodno. - Dam ci szansę: dowiedź, że miałaś szczere intencje. 

To  bardzo  szlachetnie  z  twojej  strony  -  odrzekła 

zjadliwie. - A jakżeż miałabym tego dokonać? 

Po prostu. Możesz albo odmówić przyjęcia podarunku, 

albo  przekazać  tę  ziemię  na  fundusz  powierniczy  dla  naszych 
dzieci.  Wszystko  mi  jedno,  co  z tym  zrobisz,  bylebyś tylko  nie 
próbowała  finansować  z  tego  źródła  nowych  inwestycji  spółki 
Cromwell & Sterling. 

Filomena nie wierzyła własnym uszom. Ogarnęła ją złość. 

Jak  śmiesz?  -  wysyczała  przez  zaciśnięte  zęby.  - 

Niczego  ci  nie  muszę  dowodzić,  ty  wielki,  arogancki 
niedźwiedziu. Jeśli trzeba czegokolwiek dowodzić, ty musisz to 
zrobić.  To  ty  okazałeś  mi  tyle  zaufania,  co  wróbel  kotu.  Jak 
możesz myśleć, że chciałabym wyjść za takiego człowieka? 

Trzy dni temu twierdziłaś, że mnie kochasz. 

To było trzy dni temu. Teraz jestem znacznie starsza  i 

mądrzejsza. 

Postąpił  ku  niej  o  krok.  W  świetle  zachodzącego  słońca 

jego twarz wyglądała surowo. 

background image

 

126 

Doprawdy? Uważasz, że tak łatwo się odkochać? 

Dlaczego  więc  tak  bardzo  obawiałaś  się,  że  powiem  o 

zerwaniu  naszych  zaręczyn  przed  twoim  wyjazdem  z  miasta? 
Jeśli mnie nie kochałaś, dlaczego bałaś się odwołania zaręczyn? 

Filomena  cofnęła  się.  W  głowie  miała  zamęt.  Chciała 

głośno  krzyczeć,  a  jednocześnie  zbierało  się  jej  na  płacz.  Tego 
już za wiele. On nie ma prawa tak jej traktować. To ona była tu 
niewinną ofiarą, a nie on. 

Nie  życzyłam  sobie,  by  upokorzono  mnie  na  oczach 

całego Gallant Lake. Nie możesz tego zrozumieć? 

Ja  cię  nie  upokorzyłem.  To  ty  mnie  upokorzyłaś, 

łącząc  plany  małżeństwa  z  interesami.  Jeśli  masz  zamiar 
dyskutować  o  upokorzeniu,  dlaczego  nie  spojrzysz  na  to  z 
mojego punktu widzenia? 

Twój  punkt  widzenia!  A  jak  to  wygląda  z  mojego 

punktu  widzenia?  Podjąłeś  chłodną,  praktyczną,  niemal 
kupiecką  decyzję,  że powinieneś  się w tym  roku ożenić.  I  tu  ja 
wkraczam  na  scenę  i  szybko  dowiaduję  się,  że  jesteśmy 
zaręczeni.  Jak  mam  to  interpretować?  Z  pewnością  nie  jako 
romans  roku.  Bardziej  mi  to  wygląda  na  realizację 
wyrachowanego planu. 

To  ty  przecież  oznajmiłaś  o  naszych  zaręczynach.  A 

może  zapomniałaś,  jak  ochoczo  informowałaś  Paxtona,  że 
wychodzisz  za  mnie?  A  mnie  podkusiło,  by  zachować  się  po 
rycersku i poprzeć cię w tej niepewnej sytuacji. 

Co?  Ty  wielki,  przerośnięty,  zimny  neandertalczyku! 

Mówiłeś, że mnie kochasz. 

Cóż z tego? Ty też mówiłaś, że mnie kochasz. 

Naprawdę 

cię 

kochałam. 

Inaczej 

nigdy 

nie 

zgodziłabym się wyjść za ciebie. 

Trent  szedł  wprost  na  nią,  a  ona  ciągle  się  cofała,  aż  w 

końcu dotarła do bariery, jaką stanowił bufet, oddzielający salon 
od kuchni. Łzy  napłynęły  jej do oczu; gniew i ból mieszały się, 
wybuchając  gorącym  płomieniem.  Zatoczyła  ręką  koło  i 
schwyciła podstawkę do serwetek. 

background image

 

127 

Trzymaj się ode mnie z daleka. . 

Dlaczego? Byliśmy przecież kochankami. 

Ale już nie jesteśmy. 

Czy  mam  rozumieć,  że  zdołałaś  się  już  odkochać?  W 

ciągu zaledwie trzech dni? 

Nie  przypisuj  mi  tego,  czego  nie  powiedziałam! 

Cisnęła  podstawkę  do  serwetek  w  jego  kierunku.  Trent  schylił 
głowę,  unikając  tego  niegroźnego  pocisku.  Jasnożółte  serwetki 
rozsypały się na dywanie. 

No, powiedz, że przestałaś mnie kochać - polecił Trent 

urągliwie, zbliżając się do Filomeny. -Powiedz, że już mnie nie 
pragniesz. Powiedz, że chcesz zerwania zaręczyn. 

Nigdy  nie  mówiłam  niczego  podobnego.  To  ty 

mówiłeś takie rzeczy. 

Przesunęła  po  omacku  ręką  po  blacie  bufetu  i  wymacała 

pleciony koszyczek, wypełniony fiolkami z witaminami. Cisnęła 
go  w  głowę  Trenta,  ale  on  machnął  niecierpliwie  ręką, 
odrzucając od siebie koszyczek i rozsypując fiolki po podłodze. 

Ja też niczego podobnego nie mówiłem - rzekł z mocą. 

- Wydawało ci się tylko i dlatego chciałaś zniknąć. Ale to ci się 
nie uda, elfie. Na mnie nie działa żadna z twoich czarodziejskich 
metod. 

Wynoś  się  stąd!  -  Filomena  przesuwała  się  wzdłuż 

blatu,  szukając  kolejnego  pocisku.  -  Mówię  serio,  Trent.  Nie 
masz  prawa  pakować  się  tu  po  tym,  co  powiedziałeś  mi  w 
Gallant Lake. 

Mam najświętsze prawo. Jestem twoim narzeczonym. 

Schwycił ją za przeguby rąk, właśnie gdy zamierzała rzucić 

w niego pojemnikiem na ołówki. 

Zacisnął palce na jej dłoniach i przyparł ją do blatu bufetu. 
-  Ponadto  sądzę,  że  nadal  mnie  kochasz.  Musisz  tylko 

rozeznać  się  w  swych  uczuciach.  Myślę,  że  w  głębi  duszy 
kochasz mnie i dowiedziesz tego sobie oraz mnie.  

Czemuż  miałabym  się  wysilać  i  dowodzić  ci 

czegokolwiek, ty wielki byku? 

background image

 

128 

Usiłowała  wyzwolić  się  z  uścisku  jego  rąk,  ale 

bezskutecznie. Nie był wprawdzie brutalny, trzymał ją łagodnie, 
jakby od niechcenia, ale z siłą, której nie dało się pokonać. 

Nie  myśl  o  innych  sprawach,  Filomeno  -  powiedział 

miękko,  ale stanowczo. -  Zapomnij  o  swym  strachu,  że  możesz 
być  odrzucona.  Zapomnij  o  planach  rozwoju  swej  firmy. 
Zapomnij  o  tej  całej  gadce  na  temat  zaufania  i  najzwyczajniej 
powiedz mi prawdę. Czy mnie kochasz? 

Cóż cię to obchodzi? - zawołała z łkaniem. 

Obchodzi  -  odpowiedział  po  prostu,  schylił  głowę  i 

przywarł do jej ust. 

Filomena  walczyła  prawie  minutę  z  jego  zaborczym 

pocałunkiem,  jednak  bezskutecznie.  Trzymał  ją  zbyt  mocno. 
Poskromiony gniew przerodził się w niej w oszalałe pożądanie, 
wywołujące rozkoszne drżenie całego ciała. 

Tak,  najdroższa -  szeptał  zachwycony. -  Pokaż  mi,  co 

naprawdę czujesz. 

Ty arogancki, uparty wielkoludzie ... 

Ciii, nic nie mów. Porozmawiamy później. 

Poczuła, jak Trent delikatnie gryzie jej dolną wargę i otacza 

ramionami.  Przywarła  do  jego  muskularnego  torsu,  świadoma 
namiętności  ogarniającej  ją  z  coraz  większą  siłą.  Wszystko 
przestało  być  ważne.  Liczyło  się tylko  to,  że Trent  jest  blisko  i 
pragnie jej. Zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku. 

Pokaż mi, że nic się między nami nie zmieniło.  

Szeptała  ciągle  jego  imię,  a  on  pewną,  zaborczą  ręką 

zdejmował  z  niej  bluzkę  i  spodnie.  Po  chwili  naga  wiła  się  w 
jego ramionach.  . 

Jesteś  taka  słodka,  taka  miękka  -  mówił,  gładząc  jej 

krągłe  pośladki.  -  Udało  mi  się  pokonać  ciernie  i  natykam  się 
już  tylko  na  jedwabiste,  aksamitne  płatki.  Za  każdym  razem, 
gdy  widzę,  jak  idziesz  przez  pokój,  mam  ochotę  cię  dotknąć  i 
czuć,  jak  drżysz.  Chciałbym  widzieć,  jak  się  do  mnie 
uśmiechasz, wyciągasz do mnie ramiona, jakbym tylko ja się dla 
ciebie liczył. Rozumiesz mnie? 

background image

 

129 

Rozumiem. 

Rozumiała  go,  ponieważ  czuła  to  samo.  Dotykała  go 

delikatnie,  przebiegając  palcami  po  barkach,  po  twardej 
powierzchni jego nagich bioder. Był podniecony, giętki i ciepły. 
Gdy  z  wahaniem  przesunęła  rękę  ku  pulsującej  męskości, 
mruczał  jej  do  ucha  gorące,  ekstatyczne  słowa  zachęty. 
Filomena  nabrała  śmiałości.  Głaskała  go  delikatnie,  aż 
pochwycił jej rękę i zaśmiał się krótko. 

Dosyć,  kochanie.  Jeszcze  chwila  i  eksploduję.  Tak 

bardzo cię pragnę. Odchodziłem od zmysłów przez ostatnie trzy 
dni. 

Dlaczego tak długo czekałeś? - spytała miękko. 

Wydawało  mi  się,  że  oboje  potrzebujemy  czasu,  by 

ochłonąć. 

Muskał  palcem  jej  pierś,  aż  brodawka  stwardniała.  Wtedy 

pochylił  głowę  i  smakował  małą,  nabrzmiałą  malinę.  Filomena 
objęła go ramionami za szyję i uniosła biodra. 

Och, Trent. .. 

Wiem,  kochanie,  wiem.  Nie  ma  co  do  tego 

wątpliwości, prawda? 

Nie  czekał 

na  odpowiedź.  Gorącymi,  wilgotnymi 

pocałunkami  wędrował  od  jej  piersi  do  brzucha.  Zębami 
subtelnie drażnił aksamitne, wrażliwe wnętrze jej ud. 

Filomena  ciężko  dyszała,  zatapiając  paznokcie  w  jego 

skórze. 

Teraz - błagała. - Kochaj mnie teraz, Trent. 

Tak,  najdroższa.  Otwórz  się  dla  mnie.  Pokaż,  jak 

bardzo mnie pragniesz. Tak za tobą tęskniłem. 

Posłusznie  rozwarła  uda  i  przyciągnęła  go  do  siebie. 

Poczuła,  jak  wkracza  w  jej  miękkość  śmiało,  z  delikatną, 
niewyobrażalnie podniecającą zuchwałością. 

Trent ... 

Powiedz  to  -  wymamrotał  gardłowo,  wchodząc  w  nią 

powoli i pewnie. - Powiedz, że mnie kochasz.  

Kocham cię. 

background image

 

130 

Jeszcze. 

Kocham cię. Jak mogłeś w to wątpić? 

Nie  odpowiedział.  Zatopiony  w  niej  całkowicie,  uspokoił 

się  na  krótką  chwilę,  by  oboje  mogli  dopasować  się  do  swej 
bliskości.  Filomena  cały  czas  wyczuwała  w  nim  niezwykłe 
napięcie.  Wpiła  palce  w  jego  biodra,  a  on  wszedł  w  głęboki, 
pulsujący rytm. 

Otocz  nogami  i  trzymaj  mnie.  Pokaż,  jak  mnie 

pragniesz, elfie. Nie rób żadnych sztuczek, żadnych tricków, nie 
znikaj. Pokaż, że mnie chcesz. 

Oddała  się  czarowi  tego  uścisku,  zatraciła  w  pożądaniu, 

które niosło ich ku ekstazie. A potem zapanowała cisza. 

Po dłuższej chwili Filomena poruszyła się,  mając cudowną 

świadomość  przygniatającego  ją  ciężaru.  Trent  nadal  leżał, 
niedbale rozciągnięty, przykrywając ją całkowicie swym ciałem. 
Uniósł głowę z jej piersi i popatrzył z rozleniwioną satysfakcją. 

Czy robię się ciężki?  

Uśmiechnęła się. 

Nie ,,robisz się" ciężki. Urodziłeś się ciężki. 

Przewiduję,  że  przez  całe  życie  czekają  mnie 

uszczypliwości  na  temat  moich  gabarytów.  Nadałaś  mi 
wszystkie  możliwe  nazwy  od  niedźwiedzia  do  czołgu.  - 
Pocałował  ją leciutko w czubek nosa. - Na szczęście nie jestem 
obrażalski. 

Nie powiedziałabym tego. Bardzo szybko obraziłeś się 

na  weselu  mojej  siostry,  gdy  dowiedziałeś  się  o  prezencie 
wujostwa dla mnie. 

To  było  coś  zupełnie  innego.  A  najważniejsze,  że  to 

już nie jest problem, prawda?  

Dostrzegła  w  jego  oczach  zimne,  wyzywające  ogniki  i 

zebrała się na odwagę. 

Nie - potwierdziła - to nie jest problem. Już nie. 

Przekażesz 

ziemię 

czy 

odmówisz 

przyjęcia 

podarunku? 

background image

 

131 

Zrobię coś znacznie prostszego. Przede wszystkim nie 

wyjdę za ciebie.  

Filomeno! 

Oczy Trenta zaiskrzyły się złymi płomykami. 

Nie  przejmuj  się,  Trent.  Nie  przeczę,  że  oboje  do 

siebie pasujemy ... fizycznie. 

Co to ma znaczyć? - spytał, omal nie wybuchając.  

Przełknęła ślinę. 

Proponuję,  żebyśmy  kontynuowali  nasz  romans, 

dopóki  nie  wyjaśni  się,  na  ile  poważnie  myślisz  o  miłości, 
małżeństwie  i  związanym  z  tym  zaufaniu.  Chciałeś,  żebym 
dowiodła  swej  miłości.  Dobrze,  jestem  gotowa,  ale  na  swój 
sposób. 

Co ty, do diabła, sobie myślisz? 

Nie tylko ty potrzebujesz dowodu - odparła spokojnie. 

- Po tej scence,  jaką urządziłeś mi  na weselu Shari, chciałabym 
mieć  pewność,  że  wychodzę  za  mężczyznę,  który  umie  równie 
dobrze  ufać,  jak  wymagać  dla  siebie  zaufania.  Potrzebuję 
człowieka,  który  mi  wierzy.  Chcę  również  być  pewna,  iż  nie 
żenisz  się  ze  mną  tylko  dlatego,  że  pojawiłam  się  na  twojej 
drodze w momencie, gdy doszedłeś do wniosku, że miło byłoby 
mieć  żonę.  Chcę  mieć  pewność,  że  nie  stanowię  dla  ciebie  po 
prostu wyjścia z kryzysu, w jakim znalazłeś się po trzydziestce. 

 
 

ROZDZIAŁ 10 

 
Dwa  tygodnie  później,  w  piątek  wieczorem,  Trent  siedział 

w przytulnej gospodzie. Rozparty wygodnie w głębokim  fotelu, 
z  kuflem  piwa  w  ręce  obserwował  swoją  byłą  narzeczoną,  jak 
popijała  wino  po  przeciwnej  stronie  małego  stolika.  Modny 
lokal wypełniony  był  jak zwykle tłumem sympatycznych gości, 
którzy wpadli tu po pracy. Trent spędził właśnie cztery godziny 
w  samochodzie,  mknąc  autostradą  z  Portland,  a  teraz 
przysłuchiwał się ożywionej opowieści Filomeny i dochodził do 

background image

 

132 

wniosku,  że  w  życiu  nie  zdarzyło  mu  się  nic  bardziej 
frustrującego niż romans z panną Cromwell. 

Chyba  zwariował,  dając  się  wciągnąć  w  tak  absurdalną 

sytuację.  Jak  to  się  mogło  stać?  Zaczynał  podejrzewać,  że 
główną przyczyną  była  ich  obustronna duma.  Filomena  w swej 
kobiecej  dumie  okazała  się  równie  uparta  i  nieprzejednana  jak 
on sam. 

Tego 

wieczora 

tryskała 

inteligencją 

radością, 

podbudowana wynikami spotkania z konsultantem finansowym, 
który, z polecenia Trenta, spotkał się z Filomeną i Glenną w tym 
tygodniu.  Zgodnie  z  sugestiami  doradcy,  firma  Cromwell  & 
Sterling  postanowiła  wybrać  bezpieczniejszą  i  mniej  ambitną 
drogę rozwoju. 

Mówił bardzo rozsądnie, Trent. Najwyraźniej zapoznał 

się  z  naszym  sprawozdaniem  finansowym.  Długo  z  nami 
rozmawiał, chcąc się przekonać, do czego naprawdę zmierzamy. 
Potem  kazał  nam  usiąść  i  sporządzić  plan  na  najbliższych  pięć 
lat.  Zmusił  nas  do  realistycznego  spojrzenia  i  dostrzeżenia 
spraw, na które dotychczas nie zwracałyśmy szczególnej uwagi. 
Zgodził  się  z  twoją  diagnozą,  że  nasza  firma  jest  w  bardzo 
niestabilnym momencie rozwoju. Nie możemy teraz ryzykować. 
Większa  wpadka  zmiotłaby  nas  z  rynku.  Potrzebny  jest  nam 
równomierny,  stały  wzrost,  a  nie  efektowne  skoki.  -  Filomena 
uśmiechnęła się do Trenta. - Jesteśmy ci z Glenną wdzięczne za 
zaaranżowanie  tego  spotkania  z  panem  Handlem.  Uzbrojone  w 
jego  rady,  za  kilka  miesięcy  będziemy  na  znacznie  lepszej 
pozycji w rozmowach z bankami. 

Cieszę się, że to wypaliło - odpowiedział szybko Trent, 

zanim Filomena przerzuciła się na inny temat. Nie oczekiwał od 
niej tak szczerych podziękowań i nastrój mu się poprawił. 

Zrobił  na mnie wrażenie sposób, w jaki przeprowadził 

badania nad rynkiem konfekcyjnym przed naszymi rozmowami. 
Wiedział  o  wszystkim  więcej  niż  mogłam  oczekiwać  i  zdawał 
sobie  sprawę,  jak  aktywny  jest  obecnie  przemysł  odzieżowy  w 
Seattle. 

background image

 

133 

Nadzwyczajne. 

Filomena  zupełnie  nie  zwróciła  uwagi  na  ironię  w  jego 

głosie. Zaczęła krok po kroku szczegółowo opisywać pięcioletni 
plan,  który  ułożyły  z  Glenną,  i  wszystkie  poprawki,  jakie  do 
niego wprowadziły pod wpływem Handla. 

W  ciągu następnych dwudziestu  minut Trent wtrącił się na 

krótko do rozmowy raz czy dwa, ale Filomena prawdopodobnie 
nie  zauważyłaby,  gdyby  nie  odezwał  się  w  ogóle.  Tak  było 
przez  ostatnie  dwa  tygodnie,  od  czasu  spędzonego  wspólnie 
popołudnia  w  sypialni  Fi1omeny,  gdy  oznajmiła  mu,  że  nie 
wyjdzie za człowieka, który jej nie ufa. 

Teraz,  ilekroć  przebywali  ze  sobą,  Fil  była  ożywiona, 

serdeczna,  a  czasami  wściekła.  Umykała  mu,  wabiła, 
torturowała, wyślizgiwała się za każdym razem, gdy próbował ją 
schwytać.  Pod  pewnymi  względami  ich  stosunki  przypominały 
obecnie  to,  co  łączyło  ich  w  pierwszych  dniach  pobytu  w 
Gallant Lake. Z tą różnicą, że teraz ze sobą sypiali. 

Ten  ostatni  fakt  nie  był  wielkim  pocieszeniem  dla  Trenta, 

gdyż  widywał  Filomenę  tylko  podczas  weekendów  i 
sporadycznie  w  ciągu  tygodnia.  Nie  takie  były  jego  intencje. 
Chciał,  by  została  jego  żoną.  Przypuszczał,  że  Filomena 
rozmyślnie  tak  postępuje,  by  uświadomił  sobie,  co  traci. 
Niepotrzebnie  tak  się  starała.  Każdej  samotnej  nocy  doskonale 
zdawał  sobie  z  tego  sprawę.  Nadal  dokładnie  nie  rozumiał, 
dlaczego wszystko tak się potoczyło. Powoli docierało do niego, 
iż  powinien  był  uwzględnić  poczucie  dumy  Filomeny  i 
towarzyszącą ternu chęć odwetu. 

Miał  nadzieję,  że  po  konsultacjach  z  Handlem  firma 

Cromwell  &  Sterling  zrezygnuje  częściowo  ze  swych  planów  i 
Filomena  dojdzie  do  wniosku,  że  ta  parcela  jest  jej  już 
niepotrzebna. Niestety, Filomena broniła teraz swych zasad. 

On również. 

W takim razie nie musisz brać dużej pożyczki z banku 

- udało mu się wtrącić, gdy dziewczyna umilkła na parę sekund. 

background image

 

134 

Nie  muszę,  przynajmniej  nie  teraz.  Handel  przekonał 

nas, że plany otwarcia sieci własnych sklepów są przedwczesne. 

Trent wziął głęboki oddech. 

Zatem prezent od wuja staje się zbyteczny? Popatrzyła 

na niego ostro. 

Nie  twierdziłam,  że  firmie  nie  przydałby  się  zastrzyk 

gotówki. Planujemy uruchomienie produkcji dla kobiet, których 
wymiary są większe niż przeciętnie. 

Zapłonął niecierpliwą złością. 

Utrzymujesz więc, że chciałabyś mieć tę ziemię? 

A cóż może być złego w praktycznym podejściu do tej 

sprawy? 

Wbijasz  klin  między  nas  tym  swoim  praktycznym 

podejściem. 

To ty wyolbrzymiasz cały problem. 

Trent  starał  się zachować  spokój.  Zdawał sobie  sprawę,  że 

Filomena go prowokuje i był zły, że tak łatwo jest wyprowadzić 
go z równowagi. 

Jakie masz plany w związku z nami? 

Nie mam żadnych planów. Dlaczego pytasz? 

Bo  chciałbym  się  ożenić.  -  Pochylił  się  do  przodu  i 

wbił  wzrok  w  Fi1omenę.  -  I  ty  wiesz  o  tym.  Rozmyślnie  mnie 
dręczysz  i  usiłujesz  ukarać  za  to,  że ośmieliłem  się  zażądać  od 
ciebie, byś nie przyjmowała tego podarunku. 

Ani  mi  się  śni  wychodzić  za  człowieka,  który  nie  ma 

do mnie zaufania. Tym razem chodzi o pieniądze. A następnym 
razem?  A  jeśli  będzie  chodziło  o  innego  mężczyznę,  to  co 
wtedy,  Trent?  Co  zrobiłbyś,  gdybyś  podejrzewał,  że  spotykam 
się  z  innym  mężczyzną?  Jak  wówczas  miałabym  dowieść  swej 
niewinności? 

Myśl  o  innym  mężczyźnie  u  boku  Filomeny  sprawiła,  że 

Trent  poczuł  skurcz  w  żołądku.  Pochylił  się  jeszcze  bliżej  i 
cedząc słowa, oznajmił: 

Powiedziałem  ci  kiedyś,  że umiem  się  mścić.  Potrafię 

też dobrze pilnować tego, co należy do mnie. 

background image

 

135 

Usiadła głębiej  w swoim  fotelu,  patrząc na  niego  uważnie. 

Stwierdziła najwyraźniej, że Trent nie jest tak groźny, jak sam o 
sobie mówi. 

Nie strasz mnie.- odparła śmiało. 

Nie straszę. Stwierdzam po prostu fakt. 

Zbyła to, starając się skierować dyskusję na inne tory. - Tak 

długo będę z tobą związana, jak długo będziesz 

chciał,  ale  nie  wyjdę  za  ciebie,  dopóki  nie  przekonam  się, 

że  naprawdę  mi  ufasz.  Gdzie  pójdziemy  na  kolację?  Otworzyli 
nową  restaurację  na  Pirst  Avenue  przy  Pike  Place  Market. 
Spróbujemy tam? 

Nie  zmieniaj  tematu  rozmowy.  Mówimy  o  naszej 

przyszłości. 

W  tej  chwili  nie  mam  ochoty  planować  przyszłości 

dalszej niż kolacja. 

To  przez  tę  twoją  cholerną  dumę  tak  się  porobiło 

między nami - oznajmił. 

A  ja  sądzę,  że  to  twoja  duma  zawiniła  -  odparła 

szybko.  -  Gdybyś  nie  wściekł  się  wtedy,  gdy  usłyszałeś  o 
podarunku  wujostwa,  nie  tkwilibyśmy  w  tej  nieprzyjemnej 
sytuacji. 

Czy  możesz  winić  mnie  za  to,  że  podejrzewałem,  iż 

postanowiłaś  wyjść  za  mąż  dla  tego  kawałka  ziemi?  Ty, 
zdeklarowana panna, nagle decydujesz się na ślub. 

Zakochałam się w tobie. 

Wierzę ci. 

Na weselu mojej siostry nie wierzyłeś. 

To  nieprawda  -  rzekł  przez  zaciśnięte  zęby.  -  Nie 

byłem  jedynie  pewien,  czy  z  tego  właśnie  powodu 
zdecydowałaś  się  na  małżeństwo  ze  mną  i  czy  naprawdę 
wiedziałaś, że mnie kochasz. 

Twierdzisz, że nie jestem świadoma własnych uczuć? 

Chcę, by poślubiono mnie z czystymi intencjami, a nie 

dlatego, że akurat dobrze się komponuję z jakąś parcelą. . 

background image

 

136 

A zatem to twoje poczucie dumy, nie moje, stanowi tu 

przeszkodę - odparła. 

Przez kilka sekund panowała pełna napięcia cisza. 

Jedno  z  nas  -  odezwał  się  w  końcu  Trent  z  zimną 

logiką, która jego samego zdziwiła -musi zrezygnować ze swych 
pozycji albo oboje zwariujemy. Dłużej tak nie można. 

W  porządku.  Wyjdę  za  ciebie,  jeśli  przestaniesz 

stawiać warunki co do tamtej parceli. 

Przecież jej nie potrzebujesz. Sama to powiedziałaś. 

Potrzebny  jest  jakiś  dowód,  że  mi  naprawdę  ufasz  i 

wierzysz,  iż  poślubiam  cię  z  miłości.  Niezwykle  łatwo 
wymagasz,  by  inni  okazywali  ci  zaufanie.  Twoje  słowo  jest 
złotem  itp.  Cóż,  chcę  mieć  pewność,  że  potrafisz  to  pojęcie 
zaufania  rozciągnąć  na  innych  i  nie  zwątpisz  w  moją  miłość, 
gdy coś nie będzie się układać. 

Nie wątpię w twoje uczucie, lecz w twój rozsądek. Jak 

możesz  robić  nam  obojgu  coś  takiego,  Filomeno?  Obydwoje 
jesteśmy nieszczęśliwi. Przecież nie żądam od ciebie zbyt wiele, 
prosząc,  byś  zrezygnowała  z  tej  ziemi.  Jeśli  potrzebujesz 
gotówki, dam ci ją. 

Wściekłość zaiskrzyła się w jej oczach, ale nagle Filomena 

poczuła  znużenie  walką.  Ożywienie  ulotniło  się  z  jej  twarzy, 
napięcie  ciała  znikło.  Trent  uświadomił  sobie,  że  nie  jest 
przyzwyczajony  do  widoku  Filomeny  poddającej  się  w  środku 
bitwy. 

Nie  zdajesz  sobie  nawet  sprawy,  o  co  naprawdę 

prosisz.  Chcesz,  bym  udowadniała  swoją  miłość.  Czy  zdajesz 
sobie sprawę, jakie to bezczelne żądanie? 

Przymknął oczy. 

Jeśli  tak  to  sformułować,  to  rzeczywiście  brzmi 

bezczelnie, prawda? 

Ta dama była przebiegłym przeciwnikiem. Uśmiechnął się. 

Wiedział doskonale, co dzieje się w jej główce.  

Tak więc? - przynagliła go uprzejmie. 

Pociągnął łyk piwa. 

background image

 

137 

Co więc? 

Czy masz w końcu zamiar wyrzec się choć trochę swej 

dumy  i  zrezygnować  ze  swych  wymagań  w  stosunku  do  tej 
parceli? 

Nie - odpowiedział spokojnie, znów panując nad sobą. 

Wyciągnął portfel, by zapłacić rachunek. Filomena patrzyła 

na  niego  wstrząśnięta.  Nie  znała  go,  jeśli  mogła  przypuszczać, 
że tak łatwo odniesie nad nim zwycięstwo. 

Dlaczego nie? - spytała, a jej twarz znów się ożywiła. - 

Dlaczego  nie  możesz  zapomnieć  o  swej  upartej  dumie  na  tyle, 
byśmy mogli zakończyć jakoś tę kłótnię? 

Ponieważ  wynik  tej  kłótni,  jak  ją  nazywasz,  jest  dla 

mnie  zbyt  ważny  -  odpowiedział,  kładąc  na  stole  banknoty.  - 
Chodź,  spróbujmy  coś  zjeść  w  tej  nowej  restauracji,  o  której 
mówiłaś. 

Wstał  i  podał  jej  rękę,  pomagając  podnieść  się  z  fotela.  - 

Trent, zaczekaj chwilę! 

Spokojnie,  Filomeno.  Gdy  spotkałem  cię  po  raz 

pierwszy,  postanowiłem,  że  dam  ci  czas  na  zastanowienie  się, 
czego  naprawdę  chcesz.  Nawet  całe  lato,  jeśli  będzie  trzeba. 
Pozostało  nam  jeszcze  parę  tygodni.  Teraz  jestem  głodny. 
Zjedzmy coś. 

Ależ Trent, chciałabym o tym porozmawiać. 

Jeszcze minutę temu nie chciałaś.  

Wziął ją pod rękę i poprowadził w kierunku drzwi. 

To było co innego. 

Czy nigdy cię nie uderzył fakt, że masz w sobie ducha 

przekory? - spytał wesoło. 

Ma  to  chyba  związek  z  moimi  rudymi  włosami  - 

odparła pojednawczo. 

To nie jest żadnym usprawiedliwieniem - skomentował 

szorstko. 

 

background image

 

138 

Pod  koniec  weekendu  Trent  mógł  sobie  pogratulować. 

Zmagania  nie  zakończyły  się  wprawdzie,  ale  przynajmniej 
przebiegały mniej więcej na jego warunkach. 

Filomena  cały  czas  próbowała  wciągnąć  go  w  prawdziwą 

kłótnię,  w  której  mogłaby  rzucić  mu  w  twarz  zarzut,  że  jej  nie 
ufa. Trent unikał potyczek, na ogół umiejętnie zmieniając temat. 
Powstrzymywał  swój  temperament  i  starał  się  okazywać 
cierpliwość,  mając  nadzieję,  że  Filomenie  w  końcu  zabraknie 
energii do walki. 

Kręciła  się  wokół  niego  przez  cały  weekend,  drażniąc, 

wabiąc,  prowokując,  szukając  sposobów  zmuszenia  go  do 
wycofania  swych  żądań.  Trent  udawał,  że  nie  dostrzega 
stosowanej  przez  nią  taktyki,  zadowalając  się  jedynie  namiętną 
zemstą w łóżku. Tylko na tym polu  nie próbowała go pokonać. 
W chwilach  namiętności  poddawała  się  z taką ekstazą,  żarem  i 
zmysłową szczodrością, że Trent zapominał zupełnie o ich grze 
w  zwycięzców  i  pokonanych.  Brał  od  niej  wszystko,  co  mu 
ofiarowywała, i oddawał jej wszystko, co miał. 

W  niedzielne  popołudnie,  gdy  przygotowywał  się  do 

powrotu  do  Portland,  było  dla  niego  jasne,  że  poza  sypialnią 
Filomena  nie  ma  zamiaru  w  niczym  ustępować.  Jej  twarz  elfa 
wyglądała 

jak 

zwykle  zdecydowanie,  oczy 

błyszczały 

wyzywająco.  Całowała  go  na  pożegnanie,  przeciągając  uścisk 
tak  długo,  aż  poczuła,  że  jego  ciało  napina  się  w  podnieceniu. 
Potem odsunęła się nieco i spojrzała mu w twarz. 

Trent,  proszę  cię,  pomyśl  o  tym,  co  robisz.  Miałeś 

rację mówiąc, że tak dalej  między  nami  być nie może. Musimy 
dojść do porozumienia albo rozstać się. 

Trent,  czując  napięcie  w  całym  ciele,  westchnął  i  ujął 

dłońmi  jej  twarz.  Oczy  dziewczyny  zaiskrzyły  się  nadzieją,  ale 
on pokręcił przecząco głową. 

Jeśli  chcesz  to  zakończyć,  przyrzeknij  mi,  że 

zrezygnujesz z tej ziemi. 

Usiłowała  protestować,  ale  uciszył  ją  szybkim,  zaborczym 

pocałunkiem. 

background image

 

139 

Zrób tak, Filomeno - rozkazał jej łagodnie. 

Dlaczego? 

Bo ja i tak wygram ten pojedynek. Zawsze wygrywam, 

jeżeli mi na czymś zależy. 

Pochylił się, pocałował  ją i  wyszedł. To wszystko nie  było 

takie proste. 

Na trzeci dzień Trent siedział w ciemnym, pustym salonie i 

patrzył  na  oświetlone,  leżące  w  dole  Portland.  W  ponurym 
nastroju  popijał  piwo  i  zastanawiał  się,  czy  przypadkiem  nie 
wywiera na Filomenę zbyt wielkiego nacisku. 

Potrafiła zachowywać się nieobliczalnie, gdy ktoś zapędzał 

ją w ślepą uliczkę. Potrafiła również do upadłego bronić swego 
stanowiska.  Nie  osiągnęłaby  w  biznesie  takiej  pozycji,  jaką 
miała, gdyby wykazywała nadmierną ostrożność i nieśmiałość. 

Jeśli  zaś  chodzi  o  mężczyzn,  nie  miała  powodów,  by  im 

ufać.  Chodziło  nie  tylko  o  jej  nieprzyjemne  doświadczenia  z 
Bradym Paxtonem. Shari twierdziła, że gdy firma Crommwell & 
Sterling  osiągnęła  sukces,  wokół  Filomeny  pojawiło  się  kilku 
łowców  majątku.  Mając  takie  doświadczenie,  oczekiwała  od 
mężczyzny,  że  to  on  pierwszy  da  dowód  swych  szczerych 
intencji. 

Przede  wszystkim  zaślubiła  się  odgrywać.  Trent  mógł  to 

zaobserwować  w  ciągu  tych  kilku  gorączkowych  tygodni  w 
Gallant  Lake,  gdy  Filomena  próbowała  skupić  na  sobie  uwagę 
wszystkich  mieszkańców.  Jeśli  będzie  zbyt  na  nią  naciskał, 
wszystkiego może się po niej spodziewać. 

Rozmyślał o tym, dopijając pośpiesznie piwo. 
 
We  wtorek  rano  Filomena  siedziała  z  Glenną  w  małej 

kawiarence  i  dzielnie  starała  się  skupić  myśli  na  interesach. 
Omawiały  projekty  do  nowej  kolekcji  odzieży  sportowej,  która 
miała  być  uszyta  z  bajecznie  wzorzystych  tkanin,  upatrzonych 
przez  Filomenę  podczas  jej  ostatniego  pobytu  we  Włoszech. 
Zakupiła  większą  ich  partię  i  wysłała  do  Stanów,  choć  jeszcze 
wtedy nie wiedziała, w jaki sposób je zastosują. Glennie bardzo 

background image

 

140 

spodobał  się  ten  materiał  i  natychmiast  zasiadła  do 
projektowania  modeli,  wykorzystujących  śmiały  wzór  na 
tkaninie. 

Myślę,  że  spódnice  i  bluzki  zrobimy  we  wzory,  a  dla 

kontrastu  inne  części  garderoby  zaprojektujemy  z  jedwabiu  w 
kolorze  szmaragdu  i  koralu  –  powiedziała  Glenna  z 
entuzjazmem,  pokazując  Filomenie  kilka  szkiców.  -  Co  o  tym 
myślisz? 

Filomena 

popatrzyła 

na 

fantazyjne 

projekty 

rozkloszowanej spódnicy i otwartej z przodu bluzki. 

Cudowne.  Co  myślisz  o  kamizelce,  która  pasowałaby 

do spodni i spódnicy? Coś szykownego, z lekkim połyskiem? 

Dobry  pomysł.  Wykorzystamy  ten  szczególny  odcień. 

To bardzo egzotyczne. W następnym sezonie może zrobić klapę, 
jeśli wszyscy przerzucą się na beże i brązy. 

Jesteśmy  znane  z  tego,  że  szyjemy  egzotyczne  rzeczy 

małych  rozmiarów.  Niewysokie  kobiety  zaczynają  czuć  się 
dobrze  w  naszych  ubraniach.  Nie  chciałabym  z  tego 
rezygnować. 

Glenna,  która  miała  niecały  metr  sześćdziesiąt  wzrostu, 

uśmiechnęła się. 

Zgoda,  ryzykujemy.  -  Uniosła  filiżankę  z  kawą  i 

wypiła  łyk.  Z  jej  oczu  zniknęło  rozbawienie.  -  Skoro  już 
mówimy o egzotyce ... 

Filomena uniosła brwi.  

Mianowicie? 

Ciekawa  jestem,  jak  układają  ci  się  sprawy  z  tym 

dużym  osobnikiem,  którego  przywiozłaś  z  Gallant  Lake.  - 
Nawet nie pytaj. 

Czemu?  -  Glenna  patrzyła  ze  współczuciem.  -  Od-

niosłam wrażenie, że tym razem to coś serio. 

Jesteś nieuleczalną romantyczką, Glenno. 

A  ty  nie  jesteś?  W  tym  cały  problem,  prawda?  Czy 

nadal upierasz się, by przejąć tamtą parcelę? - Tak. 

Nie  zależy  ci  na  tej  ziemi,  Fil,  i  sama  o  tym  wiesz 

najlepiej. 

background image

 

141 

Nie  o  to  przecież  chodzi  -  odrzekła  Filomena 

cierpliwie. - Muszę mieć pewność, że Trent mi ufa. Gdy wpadł 
we  wściekłość  po  tym,  jak  usłyszał  o  planach  mego  wuja, 
zrozumiałam,  że  dzielą  nas  istotne,  nie  wyjaśnione  do  końca 
sprawy. 

-  Masz  na  myśli  to,  że  on  tupnął  nogą,  a  ty  zakreśliłaś 

pewne  granice  i  prowokujesz  go,  by  je  przekroczył.  .  -  Glenna 
potrząsnęła  głową.  -  Nie  wiem,  Fil,  jak  to  się  skończy.  On  ma 
tak dużą nogę. 

Nie  ty  jedna  zwróciłaś  na  to  uwagę  -  rzekła  cicho 

Filomena,  przypominając  sobie  podobne  spostrzeżenie  Shari.  - 
Dlaczego wszyscy zakładają, że to ja mam ustąpić? 

Prawdopodobnie  dlatego,  że  on  mógłby  podnieść  cię 

jedną ręką  i  przerzucić sobie przez plecy,  gdybyś  sprawiała  mu 
kłopoty. 

Powiedziałam  kiedyś  Trentowi,  że  siła  nie  stanowi  o 

racji. 

Mam wrażenie, że on się nie podda. 

Tu  nie  chodzi  o  poddawanie  się!  Chodzi  o  wzajemne 

zaufanie. Glenno, on jest tak despotyczny i pewny siebie, pewny 
swej  uczciwości,  że  aż  trudno  uwierzyć.  Gdyby  było  to 
możliwe,  wyzwałby  prawdopodobnie  na  pojedynek  każdego, 
kto  ośmieliłby  się  zwątpić  w  jego  honor.  Trent  jest  niezwykle 
sztywny  w  swych  zasadach.  Wszystko  widzi  w  czarno-białych 
barwach. Żadnych odcieni szarości. 

Ten kawałek ziemi widzi jako szary obszar, co?  

Filomena potaknęła. 

I  zamiast  interpretować  wątpliwości  na  moją  korzyść, 

chce,  bym  całkowicie  się  zrzekła  tej  ziemi.  Wyobraź  sobie,  że 
ma czelność żądać ode mnie takiego poświęcenia. 

Glenna spojrzała na nią w zamyśleniu. 

Myślę, że zaczynam dostrzegać całość problemu. A co, 

jeśli  ...  jeśliby  pomyślał,  że  próbujesz  go  zdradzać  z  innym 
mężczyzną lub coś w tym rodzaju? 

Filomena ponuro skinęła głową. 

background image

 

142 

Właśnie.  Prędzej  czy  później  znaleźlibyśmy  się  w 

sytuacji,  w  której  Trent  po  prostu  musiałby  uwierzyć  mi  na 
słowo.  Musiałby  mi  absolutnie  zaufać.  Nie  jestem  pewna,  czy 
potrafiłby  się  na  to  zdobyć.  Był  tak  zajęty  wyrabianiem  swojej 
reputacji, że nigdy nie nauczył się ufać komuś innemu. 

Jaka zagmatwana sytuacja.  

Filomena wpatrywała się w filiżankę.  

Wiem o tym. 

Ale  nie  możesz  tego  ciągnąć  w  nieskończoność. 

Wcześniej czy później ktoś będzie musiał ustąpić. 

 
W  czwartek  rano  w  mieszkaniu  Trenta  zadzwonił  telefon. 

Rzucił się do aparatu pewien, że to Filomena. Mylił się. Była to 
Gloria Paxton. W głosie kobiety słychać było złość i rozpacz. 

Odszedł do niej! - krzyczała histerycznie Gloria. 

Dziś po południu. Zwyciężyła w końcu. Ta szara mysz, 

kompletne  zero!  Przysadzista,  brzydka,  bez  stylu,  nie  lubiana. 
Och, do diabła, jak mogła zmienić się w taką ... taką rozbijaczkę 
rodzin?! 

Przerwała i zaniosła się szlochem. 

Uspokój  się,  Glorio,  i  powiedz  mi  dokładnie,  co 

zaszło. 

Mówiłam ci  już. Brady  mnie opuścił. Odszedł do niej. 

Zwabiła go do Seattle, by się na nas zemścić. Ona nawet go nie 
chce.  Chce  tylko  pokazać,  że  może  mi  go  odebrać  w  ten  sam 
sposób, w jaki ja go kiedyś odebrałam. 

Dlaczego  sądzisz,  że  twój  mąż  pojechał  do  Seattle?  - 

spytał ostro Trent. 

Zostawił  list  -  odparła  Gloria  przez  łzy.  -  Napisał,  że 

popełnił błąd, żeniąc się ze mną, a nie z nią. Napisał, że dusi się 
w  Gallant  Lake.  Napisał,  że  chce  zmienić  swe  życie,  że  jedzie 
do niej, gdyż wciąż się kochają i ... i. .. och! 

Głos  Glorii  załamał  się  w  następnych  spazmach 

histerycznego płaczu. 

Glorio, opanuj się. 

background image

 

143 

Ton,  jakim  Trent  to  powiedział,  mógłby  przerazić 

doświadczonych  urzędników  korporacji.  Na  Glorii  nie  zrobił 
najmniejszego wrażenia. 

Zrobi  to,  wiesz  -  oświadczyła  Trentowi  urywanym 

głosem.  -  Widziałeś,  jak  włóczyła  się  po  Gallant  Lake  prawie 
naga,  jeżdżąc  tym  swoim  szpanerskim  samochodem  i  afiszując 
się przed całym  miastem.  Chce  się zemścić.  Uwiedzie go  tylko 
po  to,  by  nam  wszystkim  pokazać,  że  potrafi  tego  dokonać,  a 
potem wyrzuci go na zbity pysk. Ona nie chce go naprawdę. Ale 
nigdy  nie  przebaczyła  Brady'emu  ani  mnie  tego,  co  stało  się 
przed laty, i chce wreszcie wyrównać rachunki. 

Trent popatrzył niecierpliwie na zegarek.  

Kiedy wyszedł twój mąż? 

Nie wiem. Po południu. Wróciłam do domu z zakupów 

i znalazłam ten głupi list. 

W  słuchawce  dał  się  słyszeć  szelest.  Widocznie  Gloria 

darła list na kawałki. 

Zadzwoniłam  do  ciebie,  gdyż  pomyślałam,  że 

powinieneś wiedzieć, co zamierza ta lafirynda. Jej jest wszystko 
jedno,  kogo  krzywdzi.  A  może  myśli,  że  zdoła  uwieść 
Brady'ego,  zemścić  się,  a  ty  nigdy  się  o  tym  nie  dowiesz? 
Przynajmniej w tym punkcie pokrzyżowałam jej plany. 

Moja narzeczona  nie  ma zamiaru  uwieść twego męża. 

Jego  niezachwiana  pewność  dotarła  w  końcu  do  świadomości 
Glorii. 

Skąd możesz być tego taki pewien? Mówię ci, że chce 

się zemścić. 

Jestem  tego  pewien,  ponieważ  jestem  pewien 

Filomeny  -  rzekł  zimno  Trent.  -  To  moja  narzeczona,  kobieta, 
którą mam poślubić. 

Więc  cóż  z  tego?  Brady  był  z  nią  zaręczony,  kiedy 

zakochał się we mnie i zaczął ze mną sypiać! Zaręczyny nic nie 
znaczą. A i małżeństwo też znaczy tu niewiele. 

Trentowi zaczynało brakować cierpliwości. 

background image

 

144 

Nie  rozumiesz  tego,  Glorio,  a  ja  nie  mam  czasu  ci 

wyjaśniać. Po prostu uwierz mi na słowo. Twój mąż nie spędzi z 
Filomeną  ani  dzisiejszej  nocy,  ani  żadnej  innej.  Gwarantuję  ci. 
Do widzenia. 

Zanim  zdążyła  odpowiedzieć,  odwiesił  słuchawkę.  Potem 

znowu ją podniósł i wykręcił numer Filomeny. 

Nikt  się  nie  zgłosił.  zadzwonił  więc  na  lotnisko.  Miał 

szczęście. Samolot do Seattle odlatywał za czterdzieści minut. 

 
Filomena  ziewając  wyszła  z  windy  i  skierowała  się  do 

swego  mieszkania.  Tradycyjna,  comiesięczna  kolacja  z  Glenną 
oraz  innymi  przyjaciółkami  z  branży  upłynęła  bardzo 
sympatycznie i Filomena odczuwała przyjemne zmęczenie. 

Zastanawiała  się,  czy  Trent  dzwonił  podczas  jej 

nieobecności. Zapomniała mu powiedzieć, że wychodzi z domu. 
Dobrze mu tak, jeśli zadzwoni  i  nikt się nie zgłosi. Nie chciała, 
by  sobie  wyobrażał,  że  spędza  samotne  wieczory,  usychając  z 
tęsknoty. 

Pokrzepiona  tą  myślą  wyjęła  z  torebki  klucz  do  drzwi 

wejściowych. Wtedy z cienia wyłoniła się wielka męska postać i 
postąpiła ku niej. 

Najwyższy  czas,  byś  wróciła  do  domu.  Musisz 

prowadzić  teraz  bujne  życie  towarzyskie  co,  Fil?  Nie  to,  co 
dawniej.  Czy  Ravinder  wie,  dokąd  chodzisz  i  z  kim  spotykasz 
się wieczorami? 

Brady! Co, na Boga, tutaj robisz?! 

Była tak zaskoczona, że upuściła klucz na dywan. 
Zanim  zdołała  się  schylić,  Brady  podniósł  go  i  włożył  do 

zamka.  Ruchy  miał  nieskoordynowane.  Zdała  sobie  sprawę,  że 
jest trochę pijany. 

Odszedłem od Glorii - oznajmił z patosem. Pchnięciem 

otworzył drzwi i wszedł do środka. 

Co  ty  wyprawiasz,  Brady?  Nie  zapraszałam  cię  do 

siebie.  To  moje  mieszkanie  i  żądam,  żebyś  wyszedł. 
Natychmiast. 

background image

 

145 

Podążyła za nim, nie zamykając nawet drzwi wejściowych. 
Brady  rzucił  się  na  fotel  i  patrzył  na  nią  spod 

wpółprzymkniętych 

powiek. 

jego 

oczach 

migotały 

niebezpieczne błyski. Filomena nigdy nie uważała Brady'ego za 
kogoś potencjalnie niebezpiecznego. Ale teraz nie była już tego 
taka pewna. 

Dobrze  się  bawiłaś  dziś  wieczór?  Z  pewnością  sporo 

obecnie bywasz, prawda?. 

Piłeś - stwierdziła spokojnie. 

Wypiłem  kilka  kieliszków  w  barze,  czekając,  aż 

wrócisz do domu - rzekł, wzruszając ramionami.  

Brady ... 

To  trwało  zbyt  długo,  Fil.  Zrobiłem  największy  błąd 

mego życia, żeniąc się z Glorią, a nie z tobą. W  końcu to sobie 
uświadomiłem.  Ale  błędy  można  naprawić.  Rzucam  wszystko, 
Fil.  Glorię,  dzieciaki,  firmę.  Wszystko.  Zaczynam  na  nowo. 
Mam zamiar się odnaleźć. Z tobą. 

Nie  masz  szans  -  oświadczyła  zimno  Filomena. 

Mówiłam ci już, że nie jestem tym zainteresowana. 

Dlatego, że załatwiłaś sobie zaręczyny z tą grubą rybą 

z Asgard  Development?  Zapomnij  o  nim,  Fil.  To  był po  prostu 
interes,  wiem  o  tym.  Słyszałem  o  ziemi,  którą  mieliście  dostać 
od  twojego  wuja.  Ale  w  głębi  duszy  wiesz  doskonale,  że  to 
właśnie  mnie  kochasz.  Nigdy  nie  przestałaś.  Po  naszym  ślubie 
weźmiesz  tę  parcelę.  Znam  twego  wujka,  to  z  pewnością 
pierwszorzędna  posiadłość.  Palę  się  z  niecierpliwości,  by  ją 
obejrzeć. 

Stanowczo za dużo wypiłeś - rzekła Filomena, sięgając 

po telefon. - Zamówię ci taksówkę. 

Nie  -  odparł  Brady  zdecydowanie.  -  Nie  wyjdę  stąd. 

Przyjechałem,  żeby  z  tobą  zostać,  Fil.  Mam  zamiar  przekonać 
się,  jak  wiele  nauczyłaś  się  o  mężczyznach  w  ciągu  tych  kilku 
lat. 

 
 

background image

 

146 

ROZDZIAŁ 11 

 

Chciałbym  dostać  próbkę  tego,  co  dajesz  ostatnio 

Ravinderowi  -  ciągnął  Brady  bełkotliwie.  -  Daj  mi  szansę,  a 
pokażę ci, co traciłaś beze mnie. 

Nic  nie  traciłam  i  obydwoje  dobrze  o  tym  wiemy  - 

rzekła cicho Filomena. 

Rękę  wciąż  trzymała  na  słuchawce  telefonu.  -  Pragniesz 

mnie.  Wiem, że mnie pragniesz.  Walił pięścią w oparcie fotela, 
ale  w  jego  twarzy  coś  się  zmieniło.  Zniknęła  z  niej  zuchwała, 
agresywna  męska  groźba.  Zastąpił  ją  jałowy  gniew  i  żal  nad 
samym sobą. 

Gloria  cię  potrzebuje,  Brady.  Jeśli  masz  trochę 

rozsądku, wróć do niej. 

Nie chcę jej. 

Jego słowa brzmiały jak dziecięce błaganie. 

Kiedyś  chciałeś,  Brady.  Tak  bardzo,  że  spałeś  z  nią, 

kiedy byliśmy zaręczeni. 

Uwiodła mnie! 

Filomena potrząsnęła głową. 

Nie  gadaj  bzdur.  Byłeś  od  niej  starszy.  Skończyłeś 

studia.  Ona dopiero  zdała  maturę,  podobnie  jak  ja.  To ty  jesteś 
odpowiedzialny  za tamte  flirty.  Ale nigdy za bardzo nie  lubiłeś 
brać  na  siebie  odpowiedzialności,  prawda?  Zawsze  chciałeś  iść 
wygodniejszą  ścieżką.  Cóż,  skoro  wybrałeś  taką  drogę,  musisz 
teraz brnąć nią dalej. 

Ciebie jedną kochałem, Fil. 

Kochać  -  odrzekła  ironicznie.  -  Nie  wiesz  nawet,  co 

znaczy  to  słowo.  Lepiej,  żebyś  go  nie  używał,  zwłaszcza  przy 
mnie. Zbyt dobrze cię znam, Brady. 

Rzuciłem ją, Fil, nie rozumiesz tego? Rzuciłem Glorię. 

To twoje zmartwienie, nie moje. 

Filomena  zaczęła  wykręcać  numer,  który  miała  zapisany 

obok  telefonu.  Starała  się  mówić  jak  najgłośniej  w  nadziei,  że 
zdoła się przebić przez alkoholowe otumanienie Brady'ego. 

background image

 

147 

Zamówię  ci  taksówkę.  Kiedy  tu  przyjedzie,  musisz 

zniknąć mi z oczu. 

Nie! 

W takim razie zadzwonię na policję. 

Brady  zerwał  się  z  fotela.  Filomena  instynktownie 

odskoczyła,  ale  potknęła  się  o  krzesło.  Upadła  na  kolana, 
dokładnie  w  chwili  gdy  Brady  usiłował  ją  objąć.  Zwalił  się  na 
nią, przygniatając boleśnie do podłogi. 

Nie po raz pierwszy  w życiu  Filomena przeklinała  fakt,  że 

tylu  ludzi  na  świecie  -  zwłaszcza  mężczyzn  górowało  nad  nią 
wzrostem.  Odpychała  Brady'ego  z  całej  siły,  ale  przygniatał  ją 
bezwładnie swym ciężarem. 

Odsuń się - warknęła, waląc go w żebra. 

Fil, proszę, pokażę ci,  jak dobrze może nam być teraz 

razem. Muszę cię pocałować. 

Spróbuj tylko, to sprowadzę policjanta. 

Przestała  go  odpychać,  a  starała  się  spod  niego  wywinąć. 

Brady  był  wielki  i  ciężki,  lecz  niezbyt  sprawny.  Filomena 
znowu  użyła  pięści,  a  kiedy  z  jękiem  się  przesunął,  zdołała  się 
uwolnić.  Paxton  z  łomotem  przewrócił  się  na  plecy.  Oczy 
zasłaniał ręką obronnym gestem. 

Dlaczego nie chcesz dać mi szansy? 

Dysząc z wyczerpania, Filomena z wysiłkiem podniosła się 

na kolana. Wygładziła ubranie i złapała słuchawkę. Nagle zdała 
sobie  sprawę,  że  w  pokoju  prócz  niej  i  Brady'  ego  jest  jeszcze 
ktoś. 

Zaskoczona spojrzała ku drzwiom. Stał w nich Trent; jedną 

rękę oparł  o framugę  i  ze spokojem  przyglądał  się całej  scenie. 
Patrzył  to  na  jej  rozchełstane  ubranie,  to  na  rozciągniętego  na 
podłodze  Brady'ego.  Filomena  zamarła.  Nie  mogło  wypaść 
gorzej, pomyślała bezradnie. 

Cześć, Trent - powiedziała agresywnie, co zupełnie nie 

odpowiadało jej nastrojowi. - Zakład, że się zastanawiasz, co się 
tutaj dzieje. 

background image

 

148 

Poznaję  swoją  Filomenę  -  odpowiedział  łagodnie, 

wchodząc  do  środka  i  kierując  się  ku  Brady'emu.  - 
Impertynencka  i  wygadana  aż  do  końca.  Wyrażam  uznanie  za 
śmiałość  w  obronie  pozycji  nie  do  obronienia.  Ale,  z  drugiej 
strony,  śmiałości  nigdy  ci  nie  brakowało.  Wiem  dokładnie,  co 
się tu dzieje. Gloria była tak miła, że mnie poinformowała. 

To  dziwka!  -  Brady  odjął  rękę  od  oczu  i  ostrożnie 

usiadł.  Popatrzył  z  gniewem  na  Trenta.  -  Nie  miała  prawa 
dzwonić do ciebie. 

Trent  schylił  się,  chwycił  mężczyznę  za  klapy  marynarki  i 

postawił na nogi. 

Paxton, ty zarazo! 

Brady  wpadł  w  panikę  i  postanowił  zastosować  pierwszy 

sposób  obrony,  jaki  mu  przyszedł  do  głowy.  Gestem  głowy 
wskazał Filomenę. 

To  jej  wina.  Twojej  ukochanej  narzeczonej.  Zwabiła 

mnie tutaj. Chciała mnie uwieść. 

Filomena wstrzymała oddech. 

Rzeczywiście?  -  spytał  Trent  rozbawiony.  -  Czemuż 

miałaby to robić? Brady cofnął się. 

A  jak  myślisz?  Chce,  bym  do  niej  wrócił.  Kiedyś 

kochała się we mnie. 

Paxton; ty ośle, jesteś jeszcze głupszy niż myślałem. 

To wszystko prawda! 

Trent potrząsnął głową. 

Wiem, że kobieta może bardzo zranić męską dumę, ale 

w  tym  wypadku  obawiam  się,  że  zasłużyłeś  na  to,  co  cię 
spotkało. Ona nie chce mieć z tobą nic wspólnego, Paxton. 

Skąd masz taką pewność? 

Stąd, że jest ze mną zaręczona - rzekł spokojnie Trent. 

-  A  Filomena  nigdy  nie  będzie  robiła  głupstw  z  innym 
mężczyzną  za  plecami  narzeczonego,  nawet  po  to,  by  dokonać 
jakiejś małej zemsty. 

Trent odwrócił głowę i spojrzał na Filomenę. 

Gdzie chciałaś zadzwonić? 

background image

 

149 

Po taksówkę dla Brady'ego. 

Więc na co czekasz? Dzwoń. 

Filomena zareagowała na tę komendę uniesieniem brwi, ale 

uznała,  że  nie  jest  to  najodpowiedniejsza  pora,  by  dyskutować 
na temat  jego  skłonności  do  rozkazywania.  Ponownie  nakręciła 
numer bazy transportowej. 

Chodź ze mną, Paxton - rzekł Trent. - Pomogę ci zejść 

na dół, byś nie wpadł po drodze do szybu windy. 

Popchnął  Brady'ego  w  kierunku  drzwi.  Wydawało  się,  że 

zrobił  to  lekko,  ale  Brady  wyleciał  aż  za  próg  do  holu. 
Zatrzymał  się  na  przeciwległej  ścianie,  łapiąc  gorączkowo 
rzuconą  przez  Trenta  torbę.  Filomena  odwiesiła  słuchawkę  i 
siedziała, patrząc na swój pusty salon. W całej sytuacji było coś 
niejasnego. 

Trent  powinien  był  zionąć  wściekłością.  Tymczasem  był 

tylko  lekko  zirytowany  całą  tą  niezręczną  sceną.  A  ponadto 
jasno  dał  do  zrozumienia,  że  wie,  iż  Filomena  nigdy  by  go  nie 
zdradziła. 

Im  więcej  o  tym  myślała,  tym  silniej  była  przekonana,  że 

wprawdzie  Trent  uparł  się  co  do  tamtego  głupiego  kawałka 
ziemi, ale wierzył jej, gdy szło o sprawy istotne. 

Odetchnęła z ulgą i wstała. 
Kilka  minut  później  Trent  wrócił  do  pokoju.  Filomena 

czekała już na niego z ogromnym kuflem piwa. 

Rzucił  marynarkę  na  najbliższe  krzesło  i  wziął  od  niej 

kufel. 

Czy  są  tu  jeszcze  jacyś  inni  wielbiciele  w  szafie  lub 

pod łóżkiem? 

Nie, 

To dobrze. Nawiasem mówiąc, mam już dość Paxtona. 

Jeśli jeszcze kiedyś przyłapię go w pobliżu,  mogę rzeczywiście 
wrzucić go do szybu windy. 

Przykro  mi,  że  znalazłeś  go  tutaj  tym  razem  -  rzekła 

Filomena. - Nie zapraszałam go. 

Popatrzył jej prosto w oczy. 

background image

 

150 

Sam się tego domyśliłem. 

Oczy jej zwilgotniały. 

Dziękuję,  że  mi  zaufałeś.  Nie każdy  mężczyzna byłby 

tak  wyrozumiały  w  podobnej  sytuacji.  Wiem,  jak  okropnie 
musiało to wyglądać. 

Naprawdę? 

Mogę  to  sobie  wyobrazić  i  wiem,  co  musiałeś  czuć, 

gdy  Gloria  do  ciebie  zadzwoniła.  Kiedy  zobaczyłam  cię  w 
drzwiach, byłam przerażona, że pomyślisz sobie najgorsze. 

Muszę  przyznać,  że  jestem  już  trochę  zmęczony 

ściąganiem z ciebie Brady'ego Paxtona. 

Filomena skrzywiła się. 

Ale naprawdę wierzysz, że nie zaprosiłam go tutaj? 

Wiem,  że  go  nie  zapraszałaś.  Możesz  być  szalona, 

niezależna,  nierozważna,  a  czasami  nawet  bardzo  dokuczliwa, 
ale grasz uczciwie, elfie. 

Chyba powinnam powiedzieć: Dziękuję. 

Proszę bardzo. 

Słuchaj,  Trent,  jeśli  nie  podejrzewałeś,  że  zwabiłam 

tutaj Brady'ego, dlaczego pośpieszyłeś na ratunek?  

Wiem,  że  to  zabrzmi  staromodnie  i  zawiera  nutkę 

męskiej  arogancji,  ale  przyszło  mi  do  głowy,  że  możesz 
potrzebować wybawcy. Jesteś taka mała i delikatna, elfie. 

Martwiłeś się o mnie? 

Byłem  na  ciebie  wściekły  jak  diabli.  Gdybyś  nie 

upierała się tak w ciągu ostatnich  tygodni,  ta sytuacja  nigdy  by 
nie zaistniała. Byłabyś już bezpieczna jako moja żona. 

Filomena uśmiechnęła się. 

Naprawdę  chcesz  się  ze  mną  ożenić?  Po  tych 

wszystkich kłopotach, jakie ci sprawiłam? 

Nie znam innego sposobu, by mieć trochę spokoju. 

Uniósł kufel do ust. 

Co  to  jest?  -  spytał  z  miłą  satysfakcją  po  pierwszym 

długim łyku. -To prawdziwe piwo, nie jakaś lura. 

background image

 

151 

Staram  się  ze  wszystkich  sił,  by  cię  zadowolić  - 

powiedziała  cicho,  wspominając,  jak  kiedyś  on  sam 
wypowiedział do niej podobne słowa. 

Problem polega na tym, ile masz siły. 

Nie  mam  pojęcia.  I  chciałabym  ci  powiedzieć,  że 

niniejszym zawieszamy bitwę o ziemię. Tak naprawdę nigdy mi 
o  nią  nie  chodziło.  Chciałam  tylko  bronić  pewnej  zasady,  ale 
myślę, że już nie muszę. Zwyciężyłeś. Poddaję się. 

Spoglądał na nią w zamyśleniu przez dłuższą chwilę. 

Już za późno. Zrezygnowałem pierwszy. 

Oczy Filomeny rozszerzyły się ze zdziwienia. 

Co takiego? 

To,  co  słyszałaś.  Zatrzymaj  tę  parcelę  lub  ją  sprzedaj, 

albo hoduj na niej choinki. Wszystko mi jedno, co z nią zrobisz. 

Wszystko ci jedno? - spytała z niedowierzaniem. 

Zupełnie. 

Ale, Trent;--nie możesz mi tego robić. To moja wielka 

scena - zaprotestowała, jednocześnie śmiejąc się i płacząc z ulgi. 

Wiem o tym - stwierdził sucho Trent. - Ale tym razem 

odsunięto cię na drugi plan. 

Pociągnął następny łyk piwa i postawił kufel na stole. 

Najwyższy czas, żeby ktoś to zrobił - dodał. 

Zawahała się przez ułamek sekundy, a potem rzuciła mu się 

w ramiona. 

Trent,  mówisz  poważnie?  Naprawdę  nie  obchodzi  cię 

ta ziemia? 

Objął ją i ukrył twarz w jej włosach. 

Kiedy  Gloria  zadzwoniła  do  mnie  ze  swymi 

superważnymi  nowościami  na  temat  Brady'  ego,  zrozumiałem, 
że  ziemia  mnie  właściwie  nie  obchodzi.  Dla  mnie  to  też  była 
sprawa zasad. W głębi duszy  nie obchodzi  mnie nic prócz tego, 
by na trwałe się z tobą związać. Ufam  ci. Filomeno, mój słodki 
elfie.  Prawdopodobnie  doprowadzisz  mnie  do  obłędu  w  czasie 
najbliższych sześćdziesięciu lat, ale ci ufam. 

 

background image

 

152 

Dwa  tygodnie  później  Trent  siedział  na  szerokim  łóżku 

hotelowym.  Spojrzał  niecierpliwie  na  leżący  obok  zegarek. 
Znów upłynęło dziesięć minut. Filomena wciąż była w łazience. 
Już od trzech kwadransów. 

Zamknął  oczy  i  postanowił  wykazać  jeszcze  trochę 

cierpliwości.  To  była  noc  poślubna  -  widocznie  Filomena 
potrzebuje  czasu,  by  w  samotności  przygotować  się  do  niej. 
Trent czuł uparty ból w lędźwiach, ale nie oznaczało to przecież, 
że ma prawo wedrzeć się do łazienki i zawlec swoją młodą żonę 
do  łóżka.  Sarna  przyjdzie  tu  o  właściwej  porze,  gdy  nastanie 
czas elfów. 

Wybijał  palcami  rytm  na  prześcieradle.  Otworzył  oczy  i 

ponownie  spojrzał  na  zegarek.  Jeszcze  raz  nakazał  sobie 
cierpliwość  i  pogrążył  w  rozmyślaniach  na  temat  niedawnej 
uroczystości. 

Skromny 

ślub 

odbył 

się 

rankiem. 

Obecni 

byli 

rozpromienieni  członkowie  rodziny  Filomeny  i  równie 
rozpromieniony  personel  hotelu.  Szczęśliwe  wydanie  Filomeny 
za mąż zdjęło z wielu barków brzemię zmartwień. Amery i Meg 
Cromwellowie, ciotka Agnes i wuj George, Shari i lim, wszyscy 
podchodzili  na  osobności  do  Trenta  podczas  skromnego 
przyjęcia nie tylko po to, by mu złożyć życzenia, ale również, by 
pochwalić jego odwagę. 

Pamiętaj  tylko,  że  to  końcowa  transakcja  -  rzekł 

radośnie Amery. - Nie będzie refundacji ani zwrotów. 

Trent wiedział, że wiele osób w kaplicy czekało z zapartym 

tchem,  by zobaczyć, co Filomena włoży  na swe  własne wesele. 
Trzymała to w tajemnicy przed wszystkimi,  jedynie Shari znała 
sekret. Meg Cromwell westchnęła z ulgą, kiedy jej starsza córka 
wkroczyła  między  ławy  ubrana  w  spokojną  sukienkę, 
przypominającą  strój  z  baletu  klasycznego.  Suknia  podkreślała 
szczupłą sylwetkę i nadawała Filomenie wygląd królowej elfów, 
przybyłej na sekretne tańce przy księżycu. Rude włosy spływały 
kaskadą  po  plecach  pod  zwiewną  woalką,  udrapowaną  na 
stylowym  kapeluszu.  Trent  dziękował  swym  szczęśliwym 

background image

 

153 

gwiazdom,  że  jego  przyszła  żona  nie  zdecydowała  się  na 
włożenie  szkarłatnej  czerwieni  czy  seksownie  obcisłej  czerni. 
Zachowanie się elfów jest nieprzewidywalne. 

Plusk  wody  w  łazience  wyrwał  Trenta  ze  wspomnień. 

Znowu  spojrzał  na  zegarek.  Drzwi  nie  otwierały  się.  Po  chwili 
zapadła cisza. 

Trent  odczekał  jeszcze  kilka  minut  i  jego  cierpliwość 

wyczerpała  się.  Przedłużająca  się  nieobecność  elfa  w 
małżeńskim łożu wymagała jednak wyjaśnień. W stał i zabębnił 
w drzwi łazienki. 

Filomeno? Kochanie, co tam się dzieje? 

Nic. 

Źrenice Trenta zwęziły się. 

Czy jesteś tego pewna? 

Oczywiście, że jestem pewna. 

Czy dobrze się czujesz? 

Doskonale. 

Trent zawahał się. 

Czy  masz  zamiar  spędzić  całą  noc  poślubną  w 

łazience? 

Nie. 

Trent  znowu  odczekał  chwilę.  Kiedy  nie  nadchodziły 

dalsze wyjaśnienia, spytał bez ogródek: 

Co tam robisz tak długo? 

Ubieram się. 

Filomeno,  to  jest  twoja  noc  poślubna.  Można  się 

spodziewać,  że  będziesz  się  raczej  rozbierała  -oświadczył 
rozjątrzony. 

Panna  młoda  musi  nosić  peniuar.  Mogę  już  nigdy  w 

życiu  nie  mieć  okazji  do  włożenia  peniuaru,  więc  staram  się 
wyciągnąć maksimum z tego doświadczenia. 

Usłyszał  w  jej  głosie  rozbawienie  i  zdecydował,  że  dosyć 

tego. Jeśli ma zamiar się z nim drażnić,  może to robić w łóżku. 
Położył dłoń na gałce drzwi i przekręcił ją. 

background image

 

154 

Drzwi  ustąpiły  z  łatwością.  Filomena  stała  pośrodku 

łazienki  przed  wielkim  lustrem.  Twarz  miała  ukrytą  w  obłoku 
morelowego jedwabiu, który właśnie z siebie ściągała. U jej stóp 
walały  się  wokół  pomięte  stosy  pajęczej,  jedwabistej  tkaniny. 
Porzucone  koszule  nocne,  w  kolorach  od  krzykliwego 
szmaragdu  po  migotliwe  srebro,  pokrywały  podłogę  łazienki. 
Wszędzie leżały wytworne opakowania. 

Trent! 

Słysząc  dźwięk  otwieranych  drzwi,  Filomena  gorączkowo 

usiłowała włożyć z powrotem przez głowę morelową bieliznę. 

Czego chcesz? Przygotowuję się do łóżka. 

Trent skrzyżował ręce na piersiach i oparł się o ścianę. 
Patrzył,  jak  ciemny  róż  dwóch  brodawek  znika  w 

morelowej kaskadzie. Potem delikatna tkanina ześlizgnęła się na 
biodra, zakrywając najbardziej intymne części ciała. 

Ty  nie przygotowujesz się do  łóżka - stwierdził Trent. 

- Organizujesz pokaz mody. 

Nie  mogłam  się  zdecydować,  który  z  nich  wziąć  ze 

sobą,  więc  zabrałam  cały  stos.  Przymierzałam  je  wszystkie,  by 
sprawdzić, w którym wyglądam najlepiej. 

Trent  odszedł  od  drzwi  i  sięgnął  po  swoją  młodą  żonę, 

zanim zdążyła się uchylić. 

Zdumiewasz  mnie,  elfie  -  rzekł  łagodnie.  -  Nie 

myślałem, że opanuje cię trema przed nocą poślubną. 

Nie  mam  tremy  -  oświadczyła  z  godnością,  kiedy 

położył  jej  dłonie  na ramionach.  Podniosła  na niego wzrok,  nie 
zdając sobie sprawy z błysku niepokoju w swych oczach. 

Trent uśmiechnął się. 

Czy jesteś tego pewna? 

Najzupełniej. 

A jeśli ci powiem, że ja jestem trochę zdenerwowany? 

Jej oczy rozszerzyły się. 

Naprawdę? 

Sięgnęła, by dotknąć jego policzka uspokajającym gestem. 

background image

 

155 

Nie,  ale  pomyślałem,  że  może  poczujesz  się  lepiej, 

jeśli pomyślisz, że nie tylko ty jesteś spięta. 

Zaśmiał się i spadł na nią jak drapieżny ptak. 

Trent,  postaw  mnie  -  zapiszczała  Filomena  ze 

śmiechem, kiedy uniósł ją w górę. - Muszę jeszcze przymierzyć 
trzy nocne koszule. 

-  

Jeśli  sądzisz,  że  mam  zamiar  spędzić  swoją  noc 

poślubną, obserwując pokaz mody, to musisz się jeszcze wiele o 
mnie dowiedzieć, kochanie. 

Postawił  ją  obok  łóżka  i  chwycił  za  morelową  koszulę 

nocną.  Jednym  zamaszystym  ruchem  ściągnął  ją  Filomenie 
przez głowę i rzucił na dywan. 

Tak jest lepiej. 

Jego  ręce  sięgnęły  do  obnażonej  talii  i  przyciągnęły  ją  do 

siebie. 

O wiele lepiej. 

Filomena westchnęła i objęła go za szyję. 

Chyba przymierzę te koszule kiedy indziej. 

Umysł 

Trenta 

był 

już 

zaprzątnięty 

rozpaczliwym 

pożądaniem, które narastało w nim jak przypływ. Czuł na sobie 
jej małe piersi i swoją natychmiastową, pulsującą reakcję. 

Nie mogę uwierzyć, że cię w końcu złapałem, elfie. Co 

robiłaś przez całe swoje życie? 

Czekałam na ciebie - powiedziała po prostu. Przywarła 

ustami do jego piersi  i pokrywała mu skórę drobnymi, ciepłymi 
pocałunkami.  Czuł,  jak  wzrasta  w  niej  ciepło  i  podniecająca 
kobieca wilgoć. Krew zawrzała mu w żyłach. 

Filomena,  sczepiona  z  nim,  szeptała  jego  imię.  Wargami 

przesuwała  po  jego  skórze.  Otworzyła  oczy  i  podniosła  wzrok 
pełen miłości, tęsknoty i nieskończonej obietnicy. Ich spojrzenia 
spotkały się w milczącym zrozumieniu i oddaniu. 

Kocham cię - rzekł w końcu Trent głosem ochrypłym z 

pożądania. - Kocham cię. 

Objęła nogą jego muskularne udo. 

Wiem, kochanie, wiem. 

background image

 

156 

Opuścił  głowę  i  przyjął  jej  usta,  poddając  się  całkowicie 

magii swego elfa.