background image

John Bellamy Foster

Kryzys a 

finansjeryzacja 

kapitału

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2008

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Artykuł   Johna   Bellamy   Fostera   „Kryzys   a 
finansjeryzacja   kapitału”   to   skrócony   polski 
przekład jego artykułu pt. „The Financialization of 
Capital and the Crisis” (napisanego 5 marca 2008 
r.),   który   ukazał   się   w   kwietniowym   numerze 
czasopisma „Monthly Review” z 2008 roku.

Podstawa   niniejszego   wydania:   „Le   Monde 
Diplomatique   –   Edycja   polska”   nr   7(29),   lipiec 
2008.

Tłumaczenie   z   języka   angielskiego:   Grzegorz 
Konat.

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

Mądrzy po szkodzie. Niewielu już wątpi, że bańka spekulacyjna na rynku mieszkaniowym, która 

wytworzyła  większość  wzrostu  gospodarki  amerykańskiej  w  ostatnim   czasie,  musiała   pęknąć,  ani  że 
ogólny kryzys finansowy i zwolnienie globalnej gospodarki to nieuniknione rezultaty tej sytuacji. Znaki 
ostrzegawcze były od lat ewidentne dla tych wszystkich, którzy nie dali się uwieść nowej finansowej 
alchemii   wysoce   ryzykownego   zarządzania   długiem,   ani   oślepić   –   jak   duża   część   świata   biznesu   – 
olbrzymimi zyskami spekulacyjnymi.

Poniżej spróbujemy udowodnić, iż nie jest to tylko jeszcze jedno potężne „tąpnięcie” kredytowe w 

rodzaju   wcześniejszych,   jakże   dobrze   znanych   z   historii   kapitalizmu,   lecz   sygnalizuje   nową   fazę   w 
rozwoju sprzeczności systemu, który nazwaliśmy „kapitałem monopolowo-finansowym”. Pęknięcie dwu 
wielkich   baniek   finansowych   w   bastionie   kapitalizmu   w   przeciągu   7   lat   wskazuje   na   kryzys 
finansjeryzacji lub kryzys procesu przesuwania się punktu ciężkości gospodarki ze sfery produkcji do 
sfery finansów, który to proces charakteryzował gospodarkę na przestrzeni ostatnich 4 dekad.

To, co Paul Sweezy niewiele ponad dekadę temu nazwał „finansjeryzacją procesu akumulacji 

kapitału”,   jest   główną   siłą   „ciągnącą”   wzrost   gospodarczy   od   lat   70.   XX   w.

1

  Spowodowana   tym 

transformacja systemu  znajduje od tamtego czasu  odzwierciedlenie  w  gwałtownym wzroście zysków 
finansowych, jako odsetka zysków ogółem. Fakt, iż finansjeryzacja kapitału zdaje się przybierać formę 
coraz większych baniek, które pękają coraz częściej i z coraz bardziej katastrofalnymi skutkami i grożą za 
każdym razem pogłębieniem stagnacji – tj. takiej sytuacji, endemicznej dla dojrzałego kapitalizmu, gdy 
powolny   wzrost   gospodarczy   występuje   łącznie   z   rosnącymi   nadwyżkami   mocy   produkcyjnej   i 
bezrobociem/niepełnym zatrudnieniem – ma zatem wielkie znaczenie.

Pięć faz bańki

Chociaż olbrzymi spadek cen na rynku papierów wartościowych w 2000 r. zdawał się zapowiadać 

poważne spowolnienie gospodarki, straty biznesu zostały zamortyzowane, a zakłócenia gospodarcze na 
szerszą skalę ograniczone przez bańkę na rynku nieruchomości – doprowadziły jedynie do relatywnie 
niewielkiej recesji w 2001 r. Analityczka finansowa Stephanie Pomboy z MacroMavens trafnie określiła 
to   w   2002   r.   jako   „wielki   transfer   bańki”,   w   którym   spekulatywna   bańka   na   rynku   kredytów 
mieszkaniowych w cudowny sposób zrekompensowała pęknięcie bańki giełdowej

2

. Fed, poprzez niskie 

stopy procentowe i zmiany w stopie rezerwy obowiązkowej (które spowodowały uwolnienie większej 
ilości środków), spowodował masowy napływ kapitału na rynek mieszkaniowy, niebywały wzrost liczby 
udzielanych kredytów hipotecznych, co z kolei sprawiło, iż ceny nieruchomości poszybowały w górę, a 
wkrótce nadciągnęła hiperspekulacja. To, co wydarzyło się potem, wiernie odtworzyło wzorzec baniek 
spekulacyjnych, znanych z całej historii kapitalizmu. Jak opisał to Charles Kindleberger w swojej słynnej 
pracy  Manie, paniki i załamania  (Manias, Panics, and Crashes): nowa propozycja, ekspansja kredytu, 
mania spekulacji, niebezpieczeństwo, a wreszcie załamanie i panika

3

.

Nowa propozycja i ekspansja kredytu

Nową propozycją może być nowy rynek, rewolucyjna technologia, innowacyjny produkt itp. Nową 

propozycją w tym wypadku była „sekurytyzacja” kredytów mieszkaniowych poprzez nowy instrument 
finansowy, znany jako zobowiązania zabezpieczone długiem (CDO – Colleteralized Debt Obligation). 
Począwszy  od   stycznia   2001   r.,   Rezerwa   Federalna   obniżyła   stopy  procentowe   w   12   sukcesywnych 
cięciach, zredukowała stopę bazową z 6% do najniższego od czasów II wojny światowej poziomu 1%

4

.

1

 Paul M. Sweezy, „More (or Less) on Globalization”, [w:] Monthly Review, nr 4, wrzesień 1997, s. 3.

2

 

Stephanie   Pomboy,   „The   Great   Bubble   Transfer,”   MacroMavens,   3   kwietnia   2002 

(http://www.macromavens.com/reports/the_great_bubble_transfer.pdf); Foster, The House-hold Debt Bubble, ss. 8-10.

3

 Charles P. Kindelberger i Robert Aliber, Manias, Panics, and Crashes, Hokoben, New Jersey 2005.

4

  Bank   Rezerwy   Federalnej   Nowego   Jorku,   „Historical   Changes   of   the   Target   Federal   Funds   and   Discount   Rates” 

(http://www.newyorkfed.org/markets/statistics/dlyrates/fedrate.html).

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

Bańka spekulacyjna powstała na rynku nieruchomości polegała na tym, że możliwość taniego 

finansowania rozszerzyła liczbę biorców pożyczek hipotecznych i to pomimo rosnących cen domów. 
Kombinacja nadzwyczajnie niskich stóp procentowych i dłuższych kredytów zaowocowała przystępnymi 
ratami   miesięcznymi,   nawet   gdy   ceny   gwałtownie   rosły.   Gdy   owe   raty   miesięczne   były   nadal 
nieprzystępne cenowo – a działo się tak często, biorąc pod uwagę brak wzrostu realnych płac przez 30 lat 
oraz fakt, iż pierwsza praca daje zwykle zarobki nie większe niż płaca minimalna – wynajdywano środki, 
aby jeszcze bardziej obniżyć wstępne płatności. Zwykle przyjmowało to postać kredytów hipotecznych o 
zmiennej stopie oprocentowania, z niskimi, „kokietującymi” stopami procentowymi z klauzulą resetu po 
wcześniej ustalonym okresie wstępnym (zwykle 3 do 5 lat lub nawet mniej). Prawie w ogóle nie płacąc 
odsetek i nie dokonując wpłat kapitału, nowi klienci mogli sobie teraz „pozwolić” na domy, nawet po 
wyższych cenach.

Naiwni i prości nabywcy domów zostali z łatwością wystrychnięci na dudka przez przytłaczającą 

euforię boomu na rynku nieruchomości i łatwo uwierzyli, że bezustanny wzrost cen ich domów pozwoli 
im   na   refinansowanie   zaciągniętych   kredytów,   gdy   „kokietujące”   ich   uprzednio   stopy   procentowe 
przestaną  obowiązywać. Wartość  wielu kredytów  hipotecznych  subprime  wyniosła 100% szacowanej 
wartości   domów.   Twórcy  kredytów  subprime  mieli   wszelkie   powody  by  tworzyć   i   „pakować”   tyle 
kredytów,   ile   tylko   możliwe,   gdyż   przepakowane   były  natychmiast   sprzedawane   innym.   Oczywiście 
gwałtownie   rosnące   koszty  zakupu   domu,   pokrywane   przez   te   kredyty,   zawierały  potężny  haracz   w 
postaci prowizji i opłat dla wielkiego, drapieżnego roju pośredników z „branży” maklerskiej i tworzącej 
kredyty   hipoteczne.   „Wartość   kredytów  subprime  udzielonych   i   ukrytych   w   hipotecznych   listach 
zastawnych wystrzeliła z 56 mld dolarów w 2000 r. do 508 mld dolarów w szczytowym roku 2005”

5

.

Mania spekulacji

Wielu właścicieli domów także zaczęło postrzegać gwałtowny wzrost wartości swoich posiadłości 

jako   naturalny   i   permanentny,   wykorzystali   więc   niskie   stopy   procentowe   do   refinansowania   i 
„wyciągania” wartości gotówkowej z domów. Była to droga do podtrzymania lub podniesienia poziomu 
konsumpcji,  pomimo  stagnacji w płacach większości pracowników. W  szczytowym momencie  bańki 
tylko pomiędzy październikiem a grudniem 2005 r. wartość nowo zaciągniętych kredytów hipotecznych 
wzrosła o 1,1 biliona dolarów, podnosząc ich całkowitą wartość do astronomicznej sumy 8,66 biliona 
dolarów, co stanowi 69,4% PKB Stanów Zjednoczonych

6

.

Niebezpieczeństwo

Niebezpieczeństwo objawia się w gwałtownej zmianie kierunku na rynkach finansowych, często 

spowodowanej jakimś bodźcem zewnętrznym. Bańka hipoteczna została po raz pierwszy „nakłuta” w 
2006 r., w regionach najbardziej intensywnego udzielania  subprime’ów  – w Kalifornii, Arizonie i na 
Florydzie. Kredytobiorcy, którzy byli zależni od dwucyfrowych wzrostów cen domów i bardzo niskich 
stóp procentowych, aby móc  refinansować lub sprzedać domy zanim  kredyty hipoteczne  o zmiennej 
stopie oprocentowania zostaną „zresetowane”, zostali  nagle skonfrontowani ze spadającymi  cenami  i 
rosnącymi (lub mającymi wkrótce wzrosnąć) ratami kredytów.

Załamanie i panika

Końcowa   faza   w   bańce   finansowej   znana   jest   jako   załamanie   i   panika,   sygnalizowane   przez 

gwałtowną wyprzedaż aktywów w „pędzie do jakości” (czyli płynności). Gotówka raz jeszcze króluje. 
Początkowe załamanie, które wstrząsnęło rynkiem, miało miejsce w lipcu 2007 r. Implodowały wówczas 
dwa fundusze hedgingowe Bear Stearns, które posiadały prawie 10 mld dolarów w hipotecznych listach 

5

 Landa, Deconstructing the Credit Bubble.

6

 Household Financial Condition: Q4 2005, Financial Markets Center, 19 marca 2006 (http://www.fmcenter.org); Foster, The 

Household Debt Bubble, s. 8.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

zastawnych. Jeden z nich stracił 90% swojej wartości, podczas gdy drugi całkowicie zatonął. Kiedy tylko 
wyszło na jaw, że wspomniane fundusze hedgingowe nie były w stanie ustalić faktycznej wartości swoich 
stanów   posiadania,   liczne   banki   –   w   Europie,   Azji,   jak   również   w   Stanach   Zjednoczonych   –   były 
zmuszone do uznania swojego narażenia na toksyczne kredyty subprime. Poważne tąpnięcie kredytowe 
wystąpiło wraz z rozprzestrzenianiem się strachu pomiędzy instytucjami finansowymi, z których każda 
była niepewna co do ilości odpadów finansowych, jakie posiadała. Kluczowym wydarzeniem był upadek, 
a  następnie   wydobycie   z   trudnej   sytuacji   i   nacjonalizacja   brytyjskiego  kredytodawcy  hipotecznego   – 
Northern Rock. We wrześniu 2007 r. był on pierwszym brytyjskim bankiem od ponad stulecia, który 
doświadczył   tzw.   „najazdu   na  bank”,  z   kolejkami   klientów   próbujących  wydostać   swe  oszczędności 
zgromadzone na kontach.

Analitycy   finansowi   sugerują,   iż   ceny   domów   muszą   spaść   o   średnio   około   20-30%   (a   w 

niektórych   regionach   znacznie   bardziej),   aby   zrównać   się   z   trendami   historycznymi

7

  Spadek   cen 

nieruchomości w USA doświadczył znacznego przyspieszenia w czwartym kwartale 2007 r. To, wraz z 
faktem, iż konsumenci są mocno uderzani innymi problemami, takimi jak rosnące ceny paliw i żywności, 
gwarantuje poważne  spowolnienie  gospodarcze. Niektórzy obserwatorzy odnoszą się  teraz  do „cyklu 
bańkowego” i wypatrują innej bańki jako jedynej rady na uniknięcie katastrofy i szybkie przywrócenie 
gospodarce wzrostu

8

. Inni oczekują okresu uporczywie słabego wzrostu.

Kryzys finansjeryzacji

Jedno jest pewne. Interesy wielkich kapitalistów są odpowiednio dobrze ulokowane, aby, poprzez 

wszelkiego rodzaju umowy hedgingowe, zabezpieczyć ich inwestycje podczas spadku. Często mogą też 
oni   wezwać   rząd   do   wybawienia   ich   z   opresji.   Oprócz   tego   mają   także   cały  wachlarz   możliwości 
transferowania kosztów do tych wszystkich uczestników gry rynkowej, którzy znajdują się niżej od nich 
w hierarchii gospodarczej. Straty spadną więc nieproporcjonalnie na małych inwestorów, pracowników 
oraz konsumentów, a także na gospodarki Trzeciego Świata. Końcowym rezultatem,  jak w wypadku 
wszystkich   poprzednich   tego   typu   epizodów   w   historii   systemu,   będzie   zwiększona   ekonomiczna   i 
finansowa koncentracja sektora na krajową i globalną skalę.

Odrobinę więcej można w chwili obecnej powiedzieć na temat ewolucji samego spowolnienia, 

która   dopiero   musi   znaleźć   swoje   miejsce   w   systemie.   Jednak   z   długoterminowej   perspektywy 
historycznej   wydarzenia   te   mogą   być   postrzegane   jako   symptomy   bardziej   ogólnego   kryzysu 
finansjeryzacji, zza którego wyziera widmo stagnacji. To dzięki eksplorowaniu tych szerszych i głębszych 
problemów   zakorzenionych   w   produkcji   opartej   na   podziale   klasowym,   możemy   rzucić   światło   na 
istotność   przedstawionego   powyżej   rozwoju   wypadków   dla   akumulacji   kapitału   i   przyszłości 
kapitalistycznego społeczeństwa klasowego.

Liczni   komentatorzy  skarcili   gospodarkę  Stanów   Zjednoczonych  za   jej   –   jak   to   ujął   Stephen 

Roach, prezes Morgan Stanley Asia – „monstrualną bańkę tanich kredytów... i mechanizm jednej bańki 
rodzącej następną”. W innym miejscu Roach zauważył, iż „Amerykańskie bańki stają się coraz większe, 
wraz   z   tym,   jak   rosną   segmenty   realnej   gospodarki   przez   te   bańki   zainfekowane”.   Zadłużenie 
gospodarstw   domowych   wzrosło   do   133%   dochodów   do   dyspozycji   ludności   (DPI),   podczas   gdy 
zadłużenie   korporacji   finansowych   „wystrzeliło   w   kosmos”,   a   dług   rządowy   i   firm   spoza   sektora 
finansowego stale wzrastał

9

. Ta olbrzymia eksplozja zadłużenia (równa sporo ponad 300% PKB w chwili 

szczytu bańki w 2005 r.) – konsumentów, firm i rządu – proporcjonalnie do rozmiarów będącej podstawą 
tego   zjawiska   gospodarki,   jednocześnie   pozwoliła   na   jej   wzrost,   oraz   doprowadziła   do   rosnącej 
niestabilności

10

.

7

 Stephen Roach, „America’s Inflated Asset Prices Must Fall”, [w:] Financial Times z 8 stycznia 2008.

8

 Eric Janszen, „The Next Bubble”, [w:] Harper’s, luty 2008, ss. 39-45.

9

  Roach, „America’s Inflated Asset Prices Must Fall” oraz „You Can Almost Hear it Pop”, [w:]  The New York Times  z 16 

grudnia 2007.

10

 Fred Magdoff, The Explosion of Debt and Speculation, s. 9.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

Komentatorzy głównego nurtu [mainstream] przeważnie traktują to jako ogólnokrajową nerwicę, 

związaną nierozłącznie z amerykańskim przywiązaniem do wysokiego poziomu konsumpcji, pożyczania i 
znikających   oszczędności   osobistych,   co   było   możliwe   dzięki   napływowi   kapitału   z   zagranicy, 
zachęcanego hegemonią dolara. Jednakże radykalni ekonomiści jako pierwsi wskazywali na strukturalną 
transformację w samym procesie akumulacji kapitału, związaną z trwającym całe dekady zjawiskiem – 
zwanym   obecnie   powszechnie   finansjeryzacją   –   w   którym   tradycyjna   rola   finansów,   jako   usłużnego 
asystenta produkcji, została postawiona na głowie, gdyż obecnie to finanse dominują nad produkcją.

Problem finansjeryzacji procesu akumulacji kapitału został zaakcentowany ćwierć wieku temu w 

Monthly   Review  przez   Harry’ego   Magdoffa   i   Paula   Sweezy’ego   w   artykule   „Produkcja   i   finanse” 
(„Production   and   Finance”).   Zaczynając   od   teorii   (zwanej   „tezą   o   stagnacji”),   która   przedstawiała 
eksplozję finansów jako odpowiedź na stagnację leżącej u podstaw tego procesu gospodarki, twierdzili 
oni,   iż   pomogło   to   „równoważyć   nadwyżkę   możliwości   produkcyjnych   współczesnego   przemysłu” 
zarówno poprzez bezpośredni wpływ na zatrudnienie, jak i przez stymulowanie popytu, tworzonego przez 
aprecjację aktywów (określaną dalej „efektem bogactwa”)

11

. Pojawiło się jednak naturalne pytanie: jak 

długo taki proces może trwać? Autorzy dali następującą odpowiedź:

„Ze strukturalnego punktu widzenia,  np. biorąc omawianą powyżej  daleko idącą niezależność 

sektora   finansowego,   inflacja   finansów   tego   rodzaju   może   trwać   w   nieskończoność.   Czy   jednak 
konstrukcja ta nie zawali się w zderzeniu z uporczywą stagnacją w sektorze produkcyjnym? Czy te dwa 
sektory są prawdziwie niezależne od siebie? A może to, o czym mówimy, jest jedynie inflacyjną bańką, 
która pęknie jak wiele spekulacyjnych manii uczyniło w historii kapitalizmu?

Nie ma żadnej pewnej odpowiedzi na powyższe pytania. Jesteśmy jednak przywiązani do poglądu, 

iż w obecnej fazie historii kapitalizmu – wyjąwszy w żadnym wypadku nie nieprawdopodobny szok, jak 
choćby załamanie międzynarodowego systemu pieniężnego i bankowego – współistnienie stagnacji w 
sektorze produkcyjnym i inflacji w sektorze finansowym może trwać przez długi czas

12

.

Magdoff i Sweezy twierdzili, iż u podstaw tendencji do finansjeryzacji leżała stagnacja realnej 

gospodarki, która była normalnym stanem dla współczesnego kapitalizmu. Z tego punktu widzenia, to nie 
stagnacja wymagała wyjaśnienia tak bardzo, jak okresy gwałtownego wzrostu – choćby tego z lat 60. XX 
w.

Ekonomiści głównego nurtu [mainstream] przykładali niewielką wagę do tendencji stagnacyjnej w 

dojrzałych gospodarkach. W przyjętej ideologii ekonomicznej gwałtowny wzrost jest postrzegany jako 
integralna część kapitalizmu jako systemu. W konfrontacji z czymś, co wygląda jak początek poważnego 
spowolnienia gospodarczego, zachęca się nas do uznania sytuacji za zwykłe zjawisko cykliczne – bolesne, 
lecz samonaprawiające się. Raczej wcześniej niż później pojawi się pełne ozdrowienie i wzrost powróci 
do swojego normalnego, szybkiego tempa.

Istnieje   jednak   radykalnie   inny  punkt   widzenia   –   którego   Magdoff   i   Sweezy  byli   jednymi   z 

czołowych przedstawicieli – utrzymujący, iż normalną ścieżką dojrzałych gospodarek kapitalistycznych – 
takich   jak   amerykańska,   krajów   Europy  Zachodniej   czy  japońska   –   jest   raczej   ścieżka   stagnacji   niż 
wzrostu. Z tej perspektywy dzisiejsze okresowe kryzysy są nie tyle okresowymi zaburzeniami w procesie 
przyspieszonego zaawansowania,  ile  wskazują na poważne  i rosnące, długookresowe ograniczenia  w 
akumulacji kapitału.

Logika kapitalistycznego wzrostu

Aby kontynuować wzrost, gospodarka kapitalistyczna musi nieustannie znajdować nowe źródła 

popytu na rosnącą nadwyżkę, którą wytwarza. Jednak przychodzi taki moment w historycznej ewolucji 
gospodarki, kiedy znaczna część „nadwyżki poszukującej inwestycji”, wytworzonej przez olbrzymią i 
ciągle   rosnącą   produktywność   systemu,   nie   jest   już   w   stanie   znaleźć   wystarczającej   ilości   nowych, 
dochodowych   ujść.   Przyczyny  takiej   sytuacji   są   złożone   i   mają   wiele   wspólnego   z:   1)   dojrzałością 

11

 Idea „efektu bogactwa” odnosi się do tendencji konsumpcji rosnącej niezależnie od dochodów, w związku ze wzrostem cen 

aktywów będącym rezultatem finansjeryzacji.

12

 Harry Magdoff i Paul M. Sweezy, „Production and Finance”, [w:] Monthly Review, nr 1 (35), maj 1983, ss. 11-12.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

gospodarek,   w   których   podstawowa   struktura   przemysłowa   nie   potrzebuje   już   więcej   budowania   od 
podstaw, lecz reprodukowania (a więc może być normalnie finansowana z odpisów amortyzacyjnych); 2) 
długookresowym brakiem jakichkolwiek nowych technologii, które powodowałyby epokowe stymulacje i 
transformacje gospodarki, takich jak w wypadku wprowadzenia samochodu (nawet powszechne użycie 
komputerów   i   Internetu   nie   wywołały   takiego   efektu   stymulującego   gospodarkę   jak   wcześniejsze 
technologie   transformacyjne);   3)   rosnącymi   nierównościami   dochodowymi   i   materialnymi,   które 
ograniczają popyt konsumpcyjny „na dole” gospodarki i wykazują tendencję do redukowania inwestycji, 
jako że powodują powstanie niewykorzystanych mocy produkcyjnych, i jako że bogactwo w znacznie 
większym stopniu spekuluje posiadanymi środkami zamiast inwestować w realnej gospodarce – sektorze 
produkcji   dóbr   i   usług;   i   4)   procesem   monopolizacji   (oligopolizacji),   prowadzącym   do   osłabienia 
konkurencji   cenowej   –   zwykle   uważanej   za   główną   siłę   odpowiadającą   za   elastyczność   i   dynamikę 
systemu

13

.

Historycznie rzecz ujmując, stagnacja najbardziej dramatycznie zaznaczyła swą obecność podczas 

Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX w. Została przerwana przez impuls gospodarczy, jaki dała II wojna 
światowa oraz przez nadzwyczajnie sprzyjające warunki tuż po wojnie, w czasie tzw. złotej ery. Lecz 
wraz   z   zanikaniem   korzystnych   warunków   stagnacja   powróciła   w   latach   70.   Wykorzystanie   mocy 
produkcyjnych rozpoczęło swój długotrwały spadek, który trwa po dziś dzień, osiągając średnio zaledwie 
79,8% w okresie 1972-2007 (w porównaniu do przeciętnie 85% w latach 1960-1969). Częściowo w 
rezultacie tego właśnie, załamały się inwestycje netto

14

.

Klasyczna rola inwestycji netto (po rozliczeniu  zastąpienia zamortyzowanego wyposażenia) w 

teorii rozwoju kapitalizmu jest jasna. Na poziomie firmy jedynie inwestycje netto absorbują nadwyżkę 
poszukującą inwestycji odpowiadającą niepodzielonym (i nieopodatkowanym) zyskom przedsiębiorstw, 
jako że resztę po inwestycjach brutto stanowią inwestycje odtworzeniowe pokryte przez zużycie kapitału. 
Jak w 1983 r. zauważył ekonomista Harold Vatter, w artykule zatytułowanym „Zanik inwestycji netto” 
(„The Atrophy of Net Investment”):

„Na poziomie typowego indywidualnego przedsiębiorstwa, zamieranie inwestycji netto oznacza 

rychły   koniec   historycznej   i   głęboko   zakorzenionej  raison   d’etre  firm   spoza   branży   finansowej: 
akumulacji kapitału. W konsekwencji nierozdzielone zyski księgowe, jeśli nie zostały opodatkowane, nie 
będą osiągały tradycyjnych równowag [efektywny popyt w postaci inwestycji netto],  przynajmniej  w 
wypadku gospodarki zamkniętej

15

.

Inwestycje   netto   w   sektorze   prywatnym   były   niegdyś   główną   dźwignią   gospodarki 

kapitalistycznej,   absorbującą   rosnącą   nadwyżkę.   To   właśnie   relatywnie   wysokie   niemieszkaniowe 
inwestycje trwałe netto (wraz z ukierunkowanymi na potrzeby militarne wydatkami rządowymi) pomogły 
stworzyć i utrzymać „złotą erę” lat 60. Wahania tych inwestycji (wyrażonych jako odsetek PKB) we 
wczesnych   latach   70.   (z   niewielkimi   wyjątkami   na   przełomie   lat   70.   i   80.   oraz   pod   koniec   90.) 
zasygnalizowały niezdolność gospodarki do zaabsorbowania całości nadwyżki poszukującej inwestycji, 
którą   ta   gospodarka   wytwarza,   a   zatem   zaznaczyły   początek   pogłębiającej   się   stagnacji   w   realnej 
gospodarce produkcyjnej.

Sytuacja   ulegała   pogorszeniu   wraz   z   upływem   czasu.   Na   przestrzeni   ostatnich   kilkunastu   lat 

poziom niemieszkaniowych trwałych inwestycji netto jako odsetka PKB był w 9 na 10 lat najniższy od 
półwiecza (do 2006 r.). W latach 1986-2006 tylko w jednym roku – 2000, tuż przed załamaniem na 
giełdzie papierów wartościowych – udział niemieszkaniowych trwałych inwestycji netto w PKB osiągnął 

13

 Podstawowy argument został przedstawiony przez Barana, Sweezy’ego i Magdoffa w licznych publikacjach – od lat 50. aż 

po lata 90.

14

  Biuletyn   Statystyczny   Rezerwy   Federalnej,   G.17,   „Industrial   Production   and   Capacity   Utilization”,   15   lutego   2008 

(http://www.federalreserve.gov/releases/g17/Current/default.htm);   John   Bellamy   Foster,   „The   Limits   of   U.S.   Capitalism: 
Surplus Capacity and Capacity Surplus”, [w:] J.B. Foster i H. Szlajfer (red.), The Faltering Economy, Monthly Review Press, 
Nowy Jork 1984, s. 207.

15

 Harold G. Vatter, „The Atrophy of Net Investment”, [w:] Vatter i John F. Walker, The Inevitability of Government Spending

Columbia University Press, Nowy Jork 1990, s. 7. Vatter zauważa, iż inwestycje netto, jako odsetek produktu narodowego 
netto (PNN), spadły o połowę pomiędzy ostatnim ćwierćwieczem XIX w., a połową w. XX – Vatter i Walker, Inevitability of 
Government Spending
, s. 8.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

średni poziom  z lat 1960-1979 (4,2%). Ta porażka w inwestowaniu wyraźnie nie jest spowodowana 
brakiem nadwyżki poszukującej inwestycji. Jednym z czynników warunkujących taki stan jest fakt, iż 
obecnie korporacje „siedzą na gotówce” – ponad 600 mld dolarów w oszczędnościach korporacyjnych, 
które   narosły   w   tym   samym   czasie,   kiedy   poziom   inwestycji   spadał   z   powodu   braku   zyskownych 
odpływów tejże gotówki.

Tym, co w głównej mierze powstrzymało sytuację w ostatnich kilku dekadach od pogorszenia w 

związku ze spadkiem inwestycji netto i cięciami w cywilnych wydatkach budżetowych, był gwałtownie 
wzrastający sektor finansowy. Dostarczył on znaczącego źródła ujścia dla nadwyżki wytworzonej przez 
gospodarkę,   w   postaci   tzw.   FIRE   (ang.   finance,   insurance,   real   estate   –   finanse,   ubezpieczenia, 
nieruchomości), dając zatrudnienie wielu nowym ludziom w tym nieprodukcyjnym sektorze gospodarki i 
jednocześnie stymulując popyt poprzez wpływ aprecjacji aktywów („efekt bogactwa”).

Poza   finansami,   głównym   stymulatorem   gospodarki   w   ostatnich   latach   były   wydatki 

zbrojeniowe

16

. Lecz nawet impuls, jakim są horrendalne wydatki na zbrojenia nie jest wystarczający, aby 

wyciągnąć amerykański kapitalizm ze stagnacji. Gospodarka stała się zatem coraz bardziej zależna od 
finansjeryzacji jako kluczowego źródła wzrostu. Wskazując w 1994 r., w swej mowie do studentów 
ekonomii  Uniwersytetu  Harvarda, na te dramatycznie  zmieniające się warunki ekonomiczne,  Sweezy 
stwierdził: „W minionych czasach finanse były traktowane jako skromny pomocnik produkcji. Miały 
tendencję do podejmowania samodzielnego życia i generowania nadwyżek spekulacyjnych w późnych 
stadiach ekspansji cyklu koniunkturalnego. Zasadą było, iż epizody te były krótkotrwałe i pozostawały 
bez   znaczącego   wpływu   na   strukturę   i   funkcjonowanie   gospodarki.   Tymczasem   w   ostatnich   latach 
obserwujemy   wzrost   relatywnie   niezależnego   sektora   finansowego,   nie   w   okresie   przegrzania,   lecz 
przeciwnie – w okresie stagnacji  «na wysokim poziomie»  («na wysokim poziomie», gdyż gospodarce 
udzielana   jest   pomoc   przez   zorientowany   na   zbrojenia   sektor   publiczny),   w   którym   prywatne 
przedsiębiorstwa   przynoszą   zyski,   lecz   brakuje   im   bodźców   do   rozwoju,   co   oznacza   stagnację 
rzeczywistych inwestycji prywatnych. Ponieważ jednak korporacje i ich udziałowcy mają się dobrze i – 
jak  zwykle  –  są  żądni  powiększenia  swojego  kapitału,   pompują   pieniądze   w  rynki   finansowe,  które 
odpowiadają poszerzając swoje moce, aby móc uporać się z tymi rosnącymi sumami i oferując atrakcyjne, 
nowe typy instrumentów finansowych. Proces ten rozpoczął się w latach 70., a na dobre wystartował w 
80. Do końca dekady stara struktura gospodarki, na którą składał się system produkcji wspierany przez 
skromny dodatek w postaci finansów ustąpiła miejsca nowej strukturze, w której niezwykle rozbudowany 
sektor finansowy osiągnął wysoki stopień niezależności i zasiadł na szczycie podległego mu systemu 
produkcji. Z tym, w istocie, mamy do czynienia w chwili obecnej

17

.

Z tej perspektywy kapitalizm, w swej fazie kapitału monopolowo-finansowego, stał się w coraz 

większym   stopniu   zależny   od   nadmuchania   systemu   kredytowo-dłużnego   w   celu   uniknięcia   jeszcze 
gorszych aspektów stagnacji. Co więcej, nic w procesie finansjeryzacji jako takim nie oferuje wyjścia z 
tego zaklętego kręgu. Dzisiaj, gdy w samym centrum systemu kapitalistycznego, w przeciągu 7 lat pękają 
dwie bańki, widzimy wyraźnie kryzys finansjeryzacji, za którym czai się głęboka stagnacja, bez żadnego 
widocznego w chwili obecnej wyjścia z tej pułapki poza następnymi pęknięciami kolejnych baniek.

Czy finansjeryzacja to prawdziwy problem, czy jedynie symptom?

Poprzedni argument prowadzi do konkluzji, iż stagnacja generuje finansjeryzację, która z kolei 

jest głównym środkiem, za pomocą którego system trwa „kuśtykając” w obecnej postaci. Trzeba jednakże 
odnotować,   iż   najnowsze   prace   niektórych   radykalnych   ekonomistów   w   Stanach   Zjednoczonych 

16

 Chalmers Johnson, „Pułapka gospodarcza czyli wojskowy keynesizm w Stanach Zjednoczonych”, Le Monde Diplomatique – 

edycja  polska,  marzec 2008.   Na przytoczoną  przez  Johnsona kwotę 1 bln dolarów, którą  Stany Zjednoczone  wydają  na 
zbrojenia, składają się wydatki na wojny w Iraku i Afganistanie, uzupełniające budżet Departamentu Obrony na rok 2008 
(dające   w  sumie  766   mld   dolarów)   oraz   ukryte   wydatki   zbrojeniowe  w  budżetach   Departamentu   Energii,   Departamentu 
Bezpieczeństwa Krajowego, Spraw Weteranów, itd.

17

 Paul M. Sweezy, „Economic Reminiscences”, [w:] Monthly Review, nr 1 (47), maj 1995, ss. 8-9.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

zawierają   diametralnie   odmienne   konkluzje:   to   finansjeryzacja   generuje   stagnację.   Z   tego   punktu 
widzenia realnym problemem jest raczej finansjeryzacja niż stagnacja.

Przykładem   może   być   artykuł   opublikowany  w   listopadzie   2007   r.   przez   Thomasa   Palleya   z 

Political Economy Research Institute (PERI), zatytułowany: „Finansjeryzacja: czym jest i dlaczego ma 
znaczenie” („Financialization: What It Is and Why It Matters”). Palley zauważa, iż „era finansjeryzacji 
jest   związana   z   raczej   niewielkim   wzrostem   gospodarczym...   We   wszystkich   krajach,   poza   Wielką 
Brytanią, przeciętny roczny wzrost spadł podczas ery finansjeryzacji, która zapanowała po 1979 r. Co 
więcej, wzrost także zdaje się wykazywać spowalniający trend, tak że w latach 80. był wyższy, niż w 90., 
a ten z kolei wyższy niż po roku 2000”. Następnie zauważa on, iż „cykl koniunkturalny, generowany 
przez finansjeryzację, może być niestabilny i skutkować przedłużającą się stagnacją”. Nie mniej jednak, 
największy   nacisk   Palley   kładzie   na   to,   iż   owa   „przedłużającą   się   stagnacja”   to   raczej   następstwo 
finansjeryzacji, niż na odwrót. Twierdzi on zatem, iż takie czynniki jak „stagnacja płacowa i zwiększone 
nierówności dochodowe” są „w głównej mierze spowodowane zmianami wykutymi przez interesy sektora 
finansowego”. „Nowy cykl koniunkturalny” zdominowany przez „kult finansów długu” ma prowadzić do 
większej niestabilności wypływającej z baniek finansowych. W związku z powyższym „finansjeryzacja 
może uczynić gospodarkę skłonną do deflacji debetowej i przedłużającej się recesji”. Palley nazywa ten 
argument „tezą o finansjeryzacji

18

.

Nie ma wątpliwości, że przedłużająca się głęboka stagnacja może równie dobrze pojawić się pod 

koniec bańki finansowej, np. wraz z zanikaniem okresu gwałtownej finansjeryzacji. W końcu to właśnie 
wydarzyło się w Japonii, następując po pęknięciu tamtejszej  bańki nieruchomości i giełdy w 1990

19

. 

Zaprezentowana tutaj analiza sugerowałaby jednak, iż tego typu niedomaganie gospodarki najbardziej 
pożytecznie   będzie   postrzegać   bardziej   jako   kryzys   finansjeryzacji   niż   związany   z   negatywnym   jej 
wpływem na gospodarkę, jak sugeruje Palley. Problemem jest, iż proces finansjeryzacji gaśnie, a wraz z 
nim generowany przezeń wzrost.

Powyższe stwierdzenia mogą zostać rozjaśnione przez rzut oka na kolejny artykuł z października 

2007 r., także z PERI, autorstwa ekonomisty Özgüra Orhangaziego, pt. „Finansjeryzacja i akumulacja 
kapitału w sektorze przedsiębiorstw niefinansowych” („Financialization and Capital Accumulation in the 
Non-Financial   Corporate   Sector”).   Orhangazi   twierdzi,   iż   „podwyższone   inwestycje   finansowe   oraz 
większe możliwości uzyskania zysku finansowego wypychają rzeczywiste inwestycje poprzez zmiany w 
bodźcach dla kadry zarządzającej firmami i kierowanie funduszy z dala od rzeczywistych inwestycji”. 
Odnotowując, iż „stopa akumulacji kapitału [odnosząca się do niemieszkaniowych trwałych inwestycji 
dokonywanych   przez   korporacje   spoza   sektora   finansowego]   była   relatywnie   niska   w   erze 
finansjeryzacji”, Orhangazi uważa, że jest to rezultatem „wzmożonych inwestycji w aktywa finansowe”, 
które „mogą  mieć  wypychający wpływ  na  rzeczywiste  inwestycje”:  stagnacja jest   w takim   wypadku 
zmieniona z przyczyny (jak to ma miejsce w tezie o stagnacji) w skutek (teza o finansjeryzacji)

20

.

Jednakże, naszym zdaniem, idea „wypychania” inwestycji przez spekulację finansową nie ma zbyt 

dużego sensu, gdy umieścić ją w obecnym kontekście gospodarki charakteryzującej się nadwyżką mocy 
produkcyjnych i znikającymi szansami na inwestycje netto. Istnieje przecież tyle zyskownych ujść dla 
kapitału w rzeczywistej gospodarce dóbr i usług. Bardzo wąskie ograniczenie występuje w odniesieniu do 
liczby   zyskownych   możliwości   związanych   z   tworzeniem   nowych   lub   rozbudową   istniejących 
producentów samochodów lub sprzętu gospodarstwa domowego, salonów fryzjerskich, sieci fast food, 
itd.

W   warunkach  akumulacji,   której  brak  zyskownych ujść,  nagromadzenie  coraz   większej  ilości 

długu (oraz  inflacja cen aktywów, którą to powoduje) jest – jak widzieliśmy – potężną dźwignią w 
stymulowaniu wzrostu. Odwrotnie, jakiekolwiek spowolnienie w nadmuchiwaniu długu zagraża temu 

18

 Thomas I. Palley, „Financialization: What It Is and Why It Matters”, [w:] Working Paper Series, nr 153, Political Economy 

Research Institute, październik 2007, ss. 1, 3, 8, 11, 21 (http://www.peri.umass.edu/Publication.236+M505d3f0bd8c.0.html).

19

 Patrz: Kindelberger i Aliber, Manias, Panics, and Crashes, ss. 126-135.

20

 Özgür Orhangazi, „Financialization and Capital Accumulation in the Non-Financial Corporate Sector”, [w:] Working Paper 

Series,   nr   149,   Political   Economy   Research   Institute,   październik   2007,   ss.   3-7,   45 
(http://www.peri.umass.edu/Publication.236+M547c453b405.0.html).

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

John Bellamy Foster – Kryzys a finansjeryzacja kapitału (2008 rok)

wzrostowi. Nie sugerujemy tu, że należy uważać kredyt i zadłużenie za panaceum. Wprost przeciwnie, 
dla dzisiejszej słabej i niedomagającej gospodarki żaden kredyt nie jest wystarczającym bodźcem. To 
natura dzisiejszego kapitału monopolowo-finansowego sprawia, że „ma on tendencję do uzależniania się 
od długu: coraz więcej potrzeba tylko po to, aby utrzymać silnik w ruchu”

21

.

Nadal   jednak,   pomimo   wagi,   jaką   dla   współczesnej   gospodarki   uzyskała   finansjeryzacja,   nie 

powinniśmy tracić z pola widzenia faktu, iż prawdziwy problem leży gdzie indziej: w całym systemie 
wyzysku klasowego, który jest zakorzeniony w produkcji.  W  tym sensie finansjeryzacja jest  jedynie 
sposobem kompensacji dla leżącej u podstaw choroby, dotykającej akumulację kapitału samą w sobie. Jak 
napisał Marks w  Kapitale: „Powierzchowność ekonomii politycznej ukazuje się w fakcie, iż postrzega 
ona ekspansję i kurczenie się kredytu jako przyczyny okresowych zmian cyklu przemysłowego, podczas 
gdy są one tych zmian zaledwie symptomami”. Pomimo szerokiej ekspansji kredytu-długu w dzisiejszym 
kapitalizmie,   prawdziwe   pozostaje   stwierdzenie,   iż   właściwą   barierą   dla   kapitału   jest   on   sam:   co 
manifestuje się w tendencji do nadmiernej akumulacji kapitału.

Przedstawiona w dobrej wierze przez Palleya, Orhangaziego i innych krytyka finansjeryzacji jest 

nacelowana na re-regulację systemu  finansowego oraz  eliminację  niektórych z  najgorszych aspektów 
neoliberalizmu, który wzrósł w erze kapitału monopolowo-finansowego. Jasną intencją jest stworzenie 
nowej   architektury   finansowej,   która   ustabilizuje   gospodarkę   i   ochroni   pracę   najemną.   Lecz   jeśli 
poprzedni  argument jest prawdziwy, takie dążenie do re-regulacji finansów mają wszelkie szanse na 
niepowodzenie w swych kluczowych założeniach, gdyż jakakolwiek poważna próba zapanowania nad 
systemem   finansowym   oznacza   ryzyko   destabilizacji   całego   reżimu   akumulacji,   który   nieustannie 
potrzebuje finansjeryzacji, by szybować do zawsze wyższych poziomów.

Jedynymi działaniami, jakie można było podjąć w ramach systemu, aby ustabilizować gospodarkę 

– jak stwierdził Sweezy na Harvardzie w 1994 r. – byłoby zwiększenie cywilnych wydatków państwa w 
taki   sposób,   aby  naprawdę   skorzystała   cała   populacja,   oraz   przeprowadzenie   prawdziwie   radykalnej 
redystrybucji dochodów i bogactwa w stylu, „który Joseph Kennedy, założyciel  dynastii  Kennedych” 
wskazał, odnosząc się do „samego środka Wielkiej Depresji, kiedy sprawy wyglądały najposępniej” – 
stwierdzając „iż z radością oddałby połowę swojej fortuny, gdyby tylko mógł mieć pewność, że druga 
połowa będzie bezpieczna.” Oczywiście żadna z tych radykalnych propozycji nie jest w chwili obecnej 
brana pod uwagę, a natura kapitalizmu jest taka, iż nawet gdyby kryzys kiedyś doprowadził do adaptacji 
tych rozwiązań, podjęte zostałyby wszelkie kroki aby unieważnić takie środki w chwili, w której kryzys 
by minął

22

.

Gorzką   prawdą   jest,   iż   reżim   kapitału   monopolowo-finansowego   został   zaprojektowany,   aby 

przynosić korzyści wąskiej grupie oligopolistów, którzy zdominowali zarówno produkcję, jak i finanse. 
Relatywnie niewielka grupa osób i korporacji kontroluje ogromne zasoby kapitału i nie znajduje innej 
możliwości   ciągłego   zarabiania   pieniędzy   na   żądaną   skalę,   jak   przez   głębokie   uzależnienie   się   od 
finansów i spekulacji. To głęboko zakorzeniona sprzeczność nieodłączna rozwojowi kapitalizmu jako 
takiego. Jeżeli celem jest wyjście naprzeciw potrzebom całej ludzkości, świat prędzej czy później będzie 
musiał przyjąć alternatywny system. Innego wyjścia nie ma.

21

 Harry Magdoff i Paul M. Sweezy, The Irreversible Crisis, Monthly Review Press, Nowy Jork 1988, s. 49.

22

 Paul M. Sweezy, Economic Reminiscences, ss. 9-10.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

http://skfm.dyktatura.info/