Heidi Rice Willa w Monterey

background image
background image

HeidiRice

WillawMonterey

Tłumaczenie:

ZofiaUhrynowska-Hanasz

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

– Hej, Mitch, czy w kartotece Demaresta

było coś na tego dzieciaka? Mniej więcej sto
pięćdziesiąt

pięć,

sto

sześćdziesiąt

centymetrów

wzrostu,

pięćdziesiąt

pięć,

sześćdziesiątkilowagi?

Zane Montoya wpatrywał się w mroczny

parking motelu, starając się wyłowić z cienia
jakieśużyteczneszczegóły.Alekimkolwiekbył
ten dzieciak, robił wszystko, żeby tylko nie
znaleźć się w kręgu światła lamp ulicznych.
Zane’owizjeżyłysięwłosynakarku.Odpięciu
godzin

czatował

pod

oknem

pokoju

motelowegoBradaDemaresta;przejąłsprawę
od Mitcha, który zachorował na grypę.
Montoya Investigations deptało Demarestowi
po piętach od sześciu miesięcy. Można
powiedzieć, że po raz pierwszy od wielu
tygodni coś drgnęło w sprawie, kiedy dostali
cynk, że ten motelik z pokojami na godziny,
położony na przedmieściach Morro Bay, jest
ostatnią

kryjówką

faceta.

A

intuicja

podpowiadała Montoi, że młodziak wyraźnie
przeprowadzarekonesans.Izdecydowaniemu
się to nie podobało, bo gdyby Demarest się

background image

pojawił, to szczeniak mógłby zwrócić na nich
jegouwagęalbo–cogorsze–spłoszyć,zanim
zdołalibygozatrzymaćioddaćwręcepolicji.

– Czy to dziewczyna, czy chłopak? –

wychrypiałMitch.

– Chyba nie sądzisz, że ja bym – szept

sfrustrowanego Montoi urwał się nagle, bo
postać cofnęła się nieco i w żółtym blasku
latarni ukazała się piegowata buzia, ogniście
rude loki wymykające się spod mocno
naciśniętej na czoło czapki z daszkiem
i wreszcie wyraźna wypukłość piersi pod
obcisłą czarną koszulką, spodnie panterki
i buty. – To jest dziewczyna. I to dziewczyna,
której obecność tutaj nic dobrego nie wróży.
Bo po co by się ubierała po wojskowemu, jak
GIJane?

– W każdym razie młoda kobieta, w wieku

między osiemnaście a dwadzieścia pięć lat,
biała,zrudymiwłosamidoramion.

Kiedy Zane próbował porównać jej rysy ze

zdjęciem z kartoteki policyjnej, dziewczynę
skryłcień.

–Niekojarzęjej–mruknąłbardziejdosiebie

niżdoMitcha.

Zane

ponownie

przejrzał

kartotekę

Demaresta, ale w jego najbliższym otoczeniu
nie zauważył nikogo, kto by pasował do opisu

background image

tejdziewczyny.

Mitchwestchnąłciężko.
– Jeśli ona się plącze koło jego pokoju, to

znaczy,żejestjegokolejnąofiarą.

– Nie sądzę. Jest za młoda – odparł Zane.

Niegdysiejszy producent filmowy kategorii B,
Demarest, typowy pasożyt LA, miał krótki
epizod z filmem porno, po czym znalazł sobie
bardziej lukratywne zajęcie polegające na
mamieniu bogatych kobiet, z których miał
rzekomo robić gwiazdy filmowe. Ale ta
dziewczyna ze swoją bladą cerą, piegami,
piersiami,

które

nie

znały

silikonu,

i

ukradkowymi

działaniami,

mogła

być

wszystkim,tylkoniecelemtakiegofaceta.

– Nie bądź taki pewny – odparł Mitch. – On

zawsze działał z wielkim rozmachem i wcale
niebyłwybredny.

– Niech to szlag! – zaklął Zane, widząc, że

dziewczyna

podchodzi

do

drzwi

pokoju

Demaresta. – Zadzwoń do Jima, niech przyśle
posiłki–dodałostro–asamniechsiętuzaraz
zamelduje.

– Czy Demarest się pojawił? – wychrypiał

podnieconyMitch.

–Nie.–DziękiBogu.–AleJimmusiprzejąć

inwigilację.

Mamy

kłopot.

Surowym

wzrokiem zmierzył parking. – Bo obojętne,

background image

kimjesttadziewczyna,właśniewłamałasiędo
motelowegopokojuDemaresta.

Wetknąłkomórkędo tylnej kieszeni, wysiadł

zsamochoduiruszyłprzezparking.

Tylko tego brakowało, żeby mu po pięciu

godzinachsiedzeniawcholernymsamochodzie
ta piegowata imitacja GI Jane spieprzyła pół
rokupracy.

Iona MacCabe otworzyła drzwi wytrychem,

któregozdobyciezajęłojejtydzień.Wcienkiej
smużce światła wpadającego przez wąską
szparę między zasłonami tańczyły drobinki
kurzu, ale było zbyt ciemno, by mogła
zobaczyć cokolwiek innego poza dwoma
wielkimi łożami. Serce skoczyło jej do gardła,
kiedy usłyszała za sobą kroki, ale gdy się
odwróciła, żeby zamknąć drzwi, dostęp do
nichzablokowałajejwysokapostać.

Brad!
Zamarła, kiedy postać wyciągnęła rękę

izablokowałaotwartedrzwi.

–Niesądzę–odezwałsięopryskliwygłos.
NieBrad.
Krótkotrwałe uczucie ulgi ustąpiło, kiedy

poczuła obejmujące ją w talii męskie ramię.
Uderzyła plecami o bardzo twardą pierś
istraciłagruntpodnogami.

background image

– Puszczaj! – pisnęła, kiedy tajemniczy

mężczyzna wyniósł ją z pokoju, kopniakiem
zamknąłdrzwiiruszyłzniąprzezparking.

Muskularne

ramię

opasujące

pod

piersiamistężało,adziewczyniezaparłodech,
kiedy sobie uświadomiła, że to uprowadzenie
może być gorsze od spotkania z Bradem,
alfonsemioszustem.

–Uniemożliwiampopełnienieprzestępstwa–

warknął bezosobowy głos. – I radzę ci,
zamknijsię,bojeślinasktośzauważy,totwoja
sytuacjabędzieowielegorsza.

Złapała mężczyznę za ramię, usiłując się

uwolnić, ale trzymał zbyt mocno. Usłyszała
odgłos otwierania drzwi samochodu i zaczęła
wyrywaćsięnadobre.Ktośjąporwał!

Pokonała pięć tysięcy mil, przez dwa

tygodnie żyła tylko dzięki własnemu sprytowi,
przez

tydzień

czyściła

wychodki

w najnędzniejszym motelu na świecie, od
przedwczorajniemiaławustachprzyzwoitego
posiłku i teraz, dosłownie kilka kroków od
celu,miałbyjązamordowaćjakiśświr!

– Jeżeli mnie nie puścisz w tej chwili, to

zacznę wrzeszczeć na całe gardło. – Nabrała
tchu,alenatychmiasttwardadłońzasłoniłajej
usta i to, co miało być rozdzierającym
krzykiem,

zamieniło

się

w

całkowicie

background image

niegroźnypomruk.

Wierzgałazcałejsiły,nienapotykającjednak

żadnego oporu; wisiała w powietrzu. Nagle
przezodórgnijącychśmieciprzedarłsięjakiś
czystybardzomęskizapach.

On nie pachnie jak lump, pomyślała. Ta jej

refleksja dała mężczyźnie akurat tyle czasu,
że zdążył się obrócić i wrzucić ją do
samochodu na miejsce pasażera. Ciemna
głowamężczyznywznosiłasięnadnią,alerysy
twarzy były niewidoczne w mroku. Serce
waliło jej jak oszalałe. Intruz syknął jej do
ucha:

– Jeśli wydasz chociaż najmniejszy dźwięk,

zostaniesznatychmiastaresztowana.

Aresztowana.Dotarłdoniejsenstegosłowa.

Facet jest gliniarzem, więc mnie nie zabije.
Mimo to lęk jej nie opuścił; czuła strumyczek
potu między piersiami. Zabiorą jej okresową
wizę

z

pozwoleniem

na

pracę,

której

załatwianie zajęło jej dwa miesiące. Zostanie
deportowana, a wtedy może się pożegnać
z choćby drobną częścią dwudziestu pięciu
tysięcyfuntówjejojca,zktórymiuciekłBrad.

– Kiwnij głową, jeśli zrozumiałaś, co do

ciebie powiedziałem – odezwał się znów,
wyraźniewkurzony.

Skinęłagłową,zaciskającpalcenawytrychu,

background image

którywsunęłasobiepodpośladek.Mężczyzna
uniósł

dłoń

i

dziewczyna

zaczerpnęła

powietrza.

– Dlaczego mi od razu nie powiedziałeś, że

jesteś gliniarzem? – Uznała, że atak jest
najlepszą formą obrony, a zarazem może
odwrócić od niej jego uwagę i umożliwić jej
ucieczkę.–Niepotrzebniesięwystraszyłam.

– Nie jestem gliniarzem, tylko prywatnym

detektywem.–Wyciągnąłcośztylnejkieszeni
spodni i otworzył. – Uznała, że jest to jakiś
dokument

służący

identyfikacji,

ale

wpanującychciemnościachniewidziałagotak
samo,jakniewidziałajegowłaściciela.

–Aterazzapnijpas,bojedziemy.
Zamknąłdrzwisamochodu,wsiadłnamiejsce

kierowcy i uruchomił silnik, a ją ogarnęła
wściekłość.

Niejestnawetnormalnymgliniarzem?
– Chwileczkę, dokąd mnie zabierasz? –

zapytała, kiedy wycofywał samochód. Może
zbyt pochopnie uznała, że jednak nie jest
porywaczem.

–Zapnijpas,bojaknie,tosamcizapnę.
– Nie zapnę – oznajmiła, a mężczyzna

zatrzymałsamochódprzedmotelem.–Mamtu
pokójipracęinigdzieniejadę.Aty,jeślijesteś
fałszywym policjantem, nie możesz mnie do

background image

tegozmusić.

Sięgnęła

do

klamki,

ale

mężczyzna

zablokowałjąswoimmuskularnymramieniem.

– Nie zostaniesz tutaj. – Jego głos

przypominał groźny pomruk. – A ja mogę cię
zmusić.Chceszsięprzekonać?

Usiłowała poruszyć palcami, ale jego uścisk

byłzbytmocny.

–Puśćklamkę–mruknął,aonapoczułajego

miętowyoddech.–Ipomóżmiwdochodzeniu.

– Nie mogę – warknęła, nie bardzo panując

nadzłością.–Zamocnomnietrzymasz.

Puściłjejrękę,aonapuściłaklamkę.
–Tobolało,chybazłamałeśmipalec.
Najwyraźniejniezrobiłotonanimwrażenia.

Podetknąłjejpodnosdużąotwartądłoń.

–Dawajklucz.

Jaki

klucz?

Próbowała

udawać

niewiniątko.

–Ten,naktórymsiedzisz.–Strzeliłzpalców

tak, że aż podskoczyła. – Masz dziesięć
sekundalbowezmęgosobiesam.

Zaczął odliczać. Wyjęła klucz i wsadziła mu

w garść, przyznając się do porażki. Wolała,
żeby jej nie gmerał pod pośladkiem swoimi
długimisilnymipaluchami.

–Zadowolony?–burknęła.–Żebygodostać,

musiałam

wyszorować

pięćdziesiąt

kibli,

background image

awtejdziurzetoniejestzwyczajnaharówa.

Kpiący śmiech, jaki usłyszała w odpowiedzi,

przyprawiłjąozupełnieniestosownydreszcz.
Cosięznią,dojasnejcholery,działo?

– Tylko nie próbuj nigdzie uciekać –

powiedział, wysiadając z samochodu. – Jeśli
będę musiał po ciebie wrócić, to na pewno
mnieniepolubisz.

Skrzyżowała ramiona na piersi, napięta

iwściekła.

–Jacięjużnielubię.
Zarechotałniewesoło.
Iona patrzyła za nim spode łba, kiedy szedł

do

recepcji

motelu,

po

czym

zaczęła

fantazjować, co by było, gdyby tak uciekła
w noc. Ale kiedy w ostrym świetle zobaczyła
jego

wysoką

wysportowaną

sylwetkę,

porzuciła

fantazjowanie.

Po

dziesięciu

minutach

rozmowy

z

Gregiem,

nocnym

recepcjonistąmotelu,mężczyznawrócił.Kiedy
się zbliżał, światło księżyca oblało swoim
blaskiem jego szerokie ramiona, wąskie
biodra,

długie

nogi

i

elastyczny

krok

drapieżnika. Kimkolwiek był, musiał mieć
znacznie więcej siły od niej i jak się
zorientowała, nie zawahałby się przed jej
użyciem.

Zatrzymał się koło samochodu i wyjął

background image

smartfon. Kiedy rozmawiał, na jego twarz
padło niebieskie światło neonu informującego
o wolnych pokojach. Iona oniemiała. Jej
porywacz

mógł

być

z

powodzeniem

supermodelem. Na widok jego mocnych
zmysłowych ust, orlego nosa z niewielkim
garbkiem, wystających kości policzkowych,
oliwkowej cery i ciemnego zarostu wezbrało
w niej coś w rodzaju histerii. Spojrzał na nią,
a jej na widok jego szafirowych oczu
i niezwykłych granatowych obwódek źrenic
zamarło serce w piersi. Czy to gra świateł?
NawetDanielCraigniematakichniebieskich
oczu.

Wsiadł do samochodu i szczęśliwie jego

niesamowitatwarzznówznalazłasięwcieniu.

Cóż z tego, że jest taki przystojny, skoro to

bandzioriświr.Powtarzałasobietesłowajak
mantrę,gdytymczasemmężczyznaruszył,nie
zwracającnaniąnajmniejszejuwagi.

–Jeślinieżądamzbytwiele–zwróciłasiędo

niego, kiedy opuścili motelowy parking – to
chciałabym wiedzieć, dokąd mnie zabierasz.
Bo mój portfel, mój paszport i cały dobytek
znajdują się w pokoju numer sto osiem. A nie
chciałabym,żebymiktośtozwinął.

Co nie znaczy, że miała w tym portfelu

majątek, to samo dotyczyło jej „dobytku”, ale

background image

zarówno karta kredytowa, jak i paszport były
dla niej bardzo ważne, jeśli miała się
kiedykolwiek wydostać z tego zakazanego
kraju.

– Ciekawe pytanie jak na kogoś takiego

powiedziałiskręciłwgłównąulicęMorroBay.

Dziewczynanajeżyłasię.
– Nie jestem złodziejką, jeśli to masz na

myśli.

– Aha. To co robiłaś w pokoju Demaresta?

Chciałaśmuwyszorowaćkibelpogodzinach?

SłyszącnazwiskoBrada,jeszczebardziejsię

najeżyła. To znaczy, że znał Demaresta. Albo
o nim wiedział. Zastanawiała się, czy to
dobrze,czyźle.

– Posłuchaj – powiedział nieznoszącym

sprzeciwu głosem i ze śmiertelnym spokojem:
– albo cię oddam w ręce policji Morro Bay,
a oni cię zamkną, albo powiesz mi wszystko,
cowieszoDemareście.

Rytmicznie

uderzał

dużym

palcem

o kierownicę, gdy tymczasem wyjeżdżali
z miasteczka, oddalając się coraz bardziej od
jejceluipaszportu.

–Jeżelisiępróbujeodzyskaćcoś,cozostało

ukradzione, to to nie jest kradzież –
powiedziała, zważywszy swoje szanse. Nie
miała ochoty mówić temu aroganckiemu

background image

facetowiczegokolwiek,alezdrugiejstronynie
chciałateżwylądowaćwceli.

–Formalnierzeczujmując,jesttowdalszym

ciągukradzież.

Tenfacetbyłnietylkobandzioremiświrem;

był zadufanym w sobie bandziorem i świrem,
z oczami bardziej niebieskimi od Daniela
Craiga.

Dajsobiespokójztymioczami.Wyglądbywa

zwodniczy,jużsięotymprzekonałaś.

–Naile?
–Conaile?–zapytałazaskoczona.
–NailecięDemarestustrzelił?
Zadane rzeczowym, beznamiętnym tonem

pytanie zawierało w sobie potężny ładunek
upokorzenia. Popełniła błąd, głupi błąd,
wierząc facetowi, który nigdy nie był tym, za
kogo się podawał. Ale przez ostatnie dwa
tygodniestarałasiętenbłądnaprawić,atoteż
sięliczy.

– Nie mnie, mojego ojca. – Mówiąc to,

wyglądała przez okno. Samochód zatrzymał
się na urwisku powyżej Morro Bay i chociaż
dziewczyna nie widziała oceanu, to wyraźnie
go czuła. Spragniona świeżego powietrza
otworzyła okno i zapach ziemi i morza
przyniósł jej wspomnienie Kelross Glen,
małego miasteczka położonego u podnóża

background image

Cairngorms, w którym spędziła pierwsze
dwadzieścia cztery lata życia, cały czas
usiłując się z niego wyrwać, i o którym
marzyła

przez

ostatnie

dwa

tygodnie.

Zamknęła okno, odcinając się od bolesnych
wspomnień.

Nie mogła tam wrócić, dopóki nie naprawi

szkód spowodowanych dziecinną potrzebą
podróżowania, która rzuciła ją w ramiona
Brada. Musi odzyskać przynajmniej jakąś
cześć pieniędzy ojca. I jeśli to będzie
wymagało

tropienia

tego

łajdaka

po

wszystkich

spelunach

wybrzeża

kalifornijskiego i znoszenia towarzystwa tego
aroganckiego faceta, który koło niej siedział,
tozrobito.

– Na ile Demarest ustrzelił twojego ojca? –

Ostrygłoswyrwałjązzamyślenia.

–Nadwadzieściapięćtysięcy–odparła.Były

to

oszczędności

całego

życia

Petera

MacCabe’a,

który

chciał

pomóc

córce

w spełnieniu marzeń, ale obietnice Brada, że
ją urządzi w artystycznym światku Los
Angeles,okazałysiętaksamofałszyweipuste
jakonsam.

Teraz kiedy puściła farbę Detektywowi

Pięknisiowi i znalazła sposób na to, żeby
dostaćsiędopokojuBrada,napewnowkońcu

background image

odzyskapieniądzetaty.

– Chyba nie wierzysz w to, że facet trzyma

wmotelowympokojudwadzieściapięćtysięcy
wirlandzkichbanknotach,co?

Zmrużyłaoczy.
–NiejestemIrlandką,jestemSzkotką.–Jak

można nie odróżniać akcentu irlandzkiego od
szkockiego? – Ciekawe, gdzie miałby je
trzymać.Możenakonciewbanku?

–Kiedyoszukałtwojegoojca?
–Wgrudniu.
Adokładniejdwudziestegotrzeciego.Wesołe

Boże Narodzenie. I pomyśleć, że ona temu
człowiekowi

uwierzyła,

kiedy

jej

zaproponował, żeby wyskoczyli do Inverness
kupić prezent dla niej i dla jej ojca. Bo ojciec
puścił farbę, że spienięży wszystkie obligacje,
żeby pomóc jej szczęściu z jej nowym
chłopakiem.Niemiałaodwagimupowiedzieć,
żejąiBradatrudnobyłonawetnazwaćparą.

– To trzy miesiące temu. – W głosie

detektywa wyczuła litość, była wściekła. – Do
dziśniemaśladupotychpieniądzach.

To niemożliwe, żeby znikły. W każdym razie

niewszystkie.

– Jak to? Przecież chyba nie wydał ich na

swojeutrzymanie.

Bierze

kokainę.

Taką

sumę

może

background image

przepuścićprzeznoswjedenweekend.

–Jakto?–Kokaina?Czytodlategowydawał

jej się taki kruchy, kiedy szedł do sklepu
zupominkamiKelros?

– Prawdopodobnie się z tym ukrywał, kiedy

byłw–niedokończył.–Skądjesteś?

–Zpogórza,zpółnocnejSzkocji.
– To dlatego na dwa miesiące zniknął nam

zradaru–mruknąłpodnosem.–Rozumiałem,
że woli omijać miasto, bo unika swoich ofiar,
ależeuciekniedoEuropy

–Amajeszczeinneofiary?–zapytałatępo.
Querida, to jest hochsztapler wysokiej

klasy i do tego uzależniony od kokainy. Jak
myślisz,jakajestwtymmojarola?

– Nie mam pojęcia, jaka jest twoja rola –

warknęła.

Czy

facet

musi

traktować

wszystkichzgóry?

– Nazywam się Zane Montoya i prowadzę

prywatne biuro detektywistyczne z siedzibą
w Carmel. Od sześciu miesięcy badamy
sprawę

Demaresta.

Zbieramy

dowody,

rozmawiamy ze świadkami, badamy przepływ
pieniędzy,

a

to

wszystko

na

zlecenie

towarzystwa ubezpieczeniowego, które miało
niezręczność ubezpieczyć niektóre z jego
ofiar. – Przerwał na chwilę, czekając, aż te
informacjedoniejdotrą.

background image

Czylijejojciecniebyłjedynym,którydałsię

uwieść błyskotliwym kłamstwom Brada? Na
samą myśl o tym żołądek podjechał jej do
gardła. Już parę miesięcy temu pokonała
w sobie absurdalną wiarę w to, że Bradowi
Demarestowinaniejzależałoiżepodziwiałjej
artystyczne talenty, co jej pomogło wydostać
się z Kelross Glen. Ale rewelacje Montoi były
jak ostatni zardzewiały gwóźdź do trumny jej
dumyiszacunkudlasamejsiebie.

– Jest to skomplikowane dochodzenie na

wysokim

poziomie,

którego

mało

nie

spieprzyłaś przez swój głupi numer – ciągnął
Montoya.

Zignorowała nutę irytacji w jego głosie. Dla

niejważnybyłtylkoojciec.PeterMacCabebył
dobrym człowiekiem, który chciał dla swojej
córki spełnienia marzeń. A ona to zniszczyła,
wpuszczając

do

ich

życia

zawodowego

oszusta.

Przez resztę drogi jechali w milczeniu. Iona

zastanawiałasię,corobićdalej.Dwatygodnie
tropiła

Brada

w

nadziei,

że

odzyska

przynajmniej część pieniędzy. Ale czy w tej
sytuacjibyłsensdalejgościgać?Odprzyjazdu
do

Kalifornii

żyła

adrenaliną,

głodując

i harując w oczekiwaniu na powrót Brada do
pokojumotelowego.

background image

Przednimipojawiłsiężółtyneonzwiastujący

fast food i żołądek Iony upomniał się głośno
o swoje prawa. Oby tylko Montoya tego nie
usłyszał.

Niestety.
Samochód zatrzymał się przed okienkiem.

Montoyaspojrzałzukosanajejbrzuch.

–Codlaciebie?
–Nic.Niejestemgłodna–odparła,mimoże

nie jadła nic od śniadania składającego się
zpączkaikawy.

– Co dla pana? – spytała dziewczyna

w okienku i patrząc na Detektywa Pięknisia
oblałasięrumieńcem.

– Jesteś pewna, że nic? – ponownie zwrócił

siędoIony.

– Pewna – odparła, zadzierając brodę do

góry.

NatwarzyMontoipojawiłosięcośwrodzaju

uśmiechu.

–Jaksobieżyczysz.–Poczymzwróciłsiędo

dziewczyny okienku: – A dla mnie dwa duże
cheeseburgery,

duże

frytki

i

mleko

czekoladowe.

– Już się robi. – Dziewczyna stanęła na

baczność. – Razem będzie sześć dolarów
pięćdziesiątcentów.

Zanezapłacił,podziękowałipodałIoniedwie

background image

poplamionetłuszczemtorebki.

–Masz,potrzymaj.
Rozszedł się cudowny aromat grillowanego

mięsa i świeżo usmażonych frytek. Zane
tymczasem jedną ręką zaprowadził samochód
na parking. Słyszała, jak siorbie mleko.
Poczuła w żołądku bolesne ssanie. Rzuciła
torebkizasiebie.

–Pocowziąłeśdwaburgery?Mówiłamci,że

niejestemgłodna.

– Oba są dla mnie. Śledzenie ludzi oznacza

głodowanie.Odrananiewielejadłem.

– Bo się popłaczę ze współczucia. – Zane

wyjął

z

papierowej

torebki

wielkiego

cheeseburgera i to była dla Iony prawdziwa
tortura.

Poczuła rozkoszny zapach; widziała, jak ze

smakiem pochłania cheeseburgera, a potem
złociste świeże frytki. Oblizała usta, a jej
żołądek dosłownie wywrócił się na lewą
stronę. Zajrzał do drugiej torebki i wolno
podniósłdoustdrugiegocheeseburgera.

–Chwileczkę.–Złapałagozanadgarstek.
– Można wiedzieć, o co chodzi? – Jej

udręczony

wzrok

napotkał

jego

kpiący

uśmieszek.

–Takjednak–Poczuła,jakjejleciślina.–

Proszę.

background image

–Prosiszoco?
Sukinsynchcejązmusić,żebygobłagała.
–Czymogęprosićojednegomałegogryza?–

Za parę kęsów bułki gotowa była poświęcić
całąswojądumę.

Czekała na dalsze tortury, ale szczęśliwie

wręczył jej burgera, nie dręcząc już dłużej.
Zagłębiłazębywmiękkiejbułce.Wydałacichy
jęk rozkoszy, po czym odgryzła kolejny kęs.
Ironiczny uśmiech znikł z twarzy Zane’a.
Czułanasobiejegointensywnespojrzenie,ale
było jej wszystko jedno; dosłownie pożerała
bułkę. Niech sobie myśli, co chce, o jej
manierach.

Od

wielu

dni

nie

jadła

przyzwoitegoposiłku.

Dlaczegotowyglądatakcholernieseksy?
Na widok jej błyszczących od tłuszczu

pełnych warg Montoya poczuł dziwne ciepło
wkroczu.

–Troszkęwolniej,bocizaszkodzi–mruknął.
Spojrzała na niego czujnie, spod oka.

Z trudem powstrzymał się przed zlizaniem
zjejbrodystrumykatłuszczu.

Chyba rzeczywiście już zbyt długo nie

miałembaby,pomyślał.

Musiałominąćzsześćmiesięcyodkrótkiego

epizoduwSonorzezEleną,prawniczką.Sześć

background image

miesięcy przerwy nie było dla niego niczym
niezwykłym, ale tym razem abstynencja
wyraźnie dawała o sobie znać, a dziewczyna
była smakowita: lekko skośne oczy w kolorze
czekolady,

burza

rudych

loków,

pełne

zmysłoweustaijasna,lekkopiegowatacera–
wszystko to razem tworzyło dość unikalny
pakiet, tyle że – bagatelka! – zetknęli się na
gruncie zawodowym. Była świadkiem czy
może nawet przestępcą, a on nigdy nie
przekraczałtejgranicy.Nigdy.

Ciekawe, ile mogła mieć lat, z tą delikatną

cerą

trudno

było

powiedzieć,

ale

zpowodzeniemmogłabyćnastolatką.

Odwrócił od niej wzrok, wziął z deski

rozdzielczejtorbęzfrytkamiijejpodał.

–Kiedyostatnirazjadłaśprzyzwoityposiłek?
–Nietakdawno–burknęławtorebkę.
Ładowałafrytkidoust,jakbysiębała,żejej

wyrwie torbę. Stłumił w sobie odruch
współczucia.Toniejestdziewicawpotrzebie,
tylkomocnostąpającapoziemizaradnaosoba
z

własnym

planem

działania.

Numer

z zatrudnieniem się w motelu Demaresta był
bardzosprytny.Noijakimcudemwytropiłago
aż ze Szkocji, skoro oni mieli kłopot ze
znalezieniem go w Kalifornii? Dopóki się nie
zorientuje, jaka jest jej rola w całej tej

background image

sprawie, na pewno jej nie zaufa. Ale to
wszystko

nie

rozwiązywało

doraźnego

problemu, a mianowicie co z nią zrobić
dzisiaj? Nie zaplanował właściwie nic, poza
tym, że ją zabierze z motelu. Mógłby ją
z powrotem zawieźć do Morro i zostawić
winnymmotelu,aletobyniemiałosensu,bo
by uciekła. Oczywiście mógłby ją oddać
gliniarzom,

co

by

doraźnie

rozwiązało

problem, ale jakoś nie był w stanie się na to
zdobyć.

– W jaki sposób się zorientowałaś, że

DemarestmapokójwmoteluwMorro,Iona?
– Uznał, że najwyższy czas zacząć ją pytać,
zamiastgapićsięnatejejcholerneusta.

Przestałajeśćfrytki.
– Skąd wiesz, jak mam na imię? – zapytała

ztymswoimszkockimakcentem.

– Recepcjonista był bardzo rozmowny, kiedy

mu powiedziałem o twoim numerze z jego
kluczem.

WbrązowychoczachIonyzapłonąłogień.
– Powiedziałeś mu? Jak mogłeś? Stracę

pracę.

– Tak czy owak, już tam nie wrócisz. Nie

chcę, żebyś zwróciła uwagę Demaresta na
nasząobecność.

–Alejaniezamierzamzwracaćnawasjego

background image

uwagi. Dlaczego miałabym to robić? – Była
wyraźniezatroskana.–Jakjaterazzapłacęza
motel?Pewniemiteżprzepadnąmojezarobki.

– Rachunek za ciebie zapłaciłem. – Zapłacił

też

recepcjoniście

za

przechowanie

jej

dokumentów w motelowym sejfie. Gdyby
Demarest pojawił się dziś wieczorem, nie
potrzebowałby nawet żetonu na odbiór jej
paszportu, ale Zane czuł, że nie będzie to
takie proste. Bo w tej sprawie nie było nic
prostego.

Adotegotajegoidiotycznareakcjananią
Nigdy do tej pory nie sprawiało mu

przyjemności obcesowe traktowanie kobiet.
Zyskał nawet ksywkę Lancelot – a to właśnie
dlatego, że przesłuchując kobiety, wolał
perswazję

i

cierpliwość

zamiast

gróźb

i brutalności. Nie mógł jednak uciec od faktu,
że kiedy ją zaskoczył na włamywaniu się do
pokojuDemarestaipoczułkontaktjejpełnych
piersi ze swoim ramieniem i delikatny świeży
zapach jej włosów, na chwilę utracił nad sobą
kontrolę. I chociaż można by to wytłumaczyć
brakiem kobiety od sześciu miesięcy, to już
trudnobyłobyzrozumieć,dlaczegowidokIony
jedzącejomałoniewywołałuniegoerekcji.

– Ale z wypłatą możesz się pożegnać –

powiedział, dbając o to, żeby jego ton był

background image

odpowiednio chłodny. Jej duże brązowe oczy
rozszerzyły się, a on poczuł się, jakby kopnął
sarenkę Bambi. – I w ogóle przestań się ze
mnąkłócić,bocięwyrzucęzsamochodu.

Byłatopustagroźba,nigdybytegoniezrobił

żadnejkobiecie.

Jednak Iona zamiast dać się zastraszyć,

zadarłabrodęipowiedziała:

– Bardzo proszę, możesz mnie tu wyrzucić,

jeślitylkochcesz.Niemamztymproblemu.

Do diabła, ta dziewczyna mówiła poważnie.

Pomyślał o podejrzanym motelu i o jej
kontaktach z Demarestem i wpadł na całkiem
niezłypomysł.

–Aleniestetyjamam.
– To zawieź mnie z powrotem do motelu,

żebym mogła zabrać swoje rzeczy, a ja
zatrzymam się gdzie indziej. Nie będę wam
przeszkadzała, obiecuję. Tak samo zależy mi
nazłapaniuBrada,jakiwam.

Być może sprawiła to twarda determinacja

wjejgłosie,amożenieustępliwośćjejwzroku,
w każdym razie Zane chciał jej uwierzyć,
chociaż dziesięć lat służby w policji nauczyło
go,żeniepowinien,żezaufanietocośbardzo
niebezpiecznego.

Wrzuciłwstecznybieg.
–Zapomnijotym.Zatrzymaszsiętam,gdzie

background image

będęmógłmiećcięnaoku.

– Dlaczego? – Była w szoku. – To śmieszne.

Przecież nie znosisz mnie tak samo, jak ja
ciebie.

Niestety, nie mógł powiedzieć, że jej nie

znosi tak bardzo, jak powinien, ale zachował
todlasiebie.

Zmarszczyłaczoło.
– Wystarczy, że mi zaufasz tylko troszeczkę

i nie będziemy musieli już nigdy więcej się
widzieć.

– Zaufać tobie? – Posłał jej przeciągłe

spojrzenie.–Taksądzisz?

–Jakrany–syknęła.–Przecieżcimówiłam,

żeBradukradłforsęmojemutacie.

Aha,więcterazjestBrad.

Próbowałam

forsę

odzyskać

zakończyła, krzyżując ramiona i wypychając
piersidogóry.

–Tak,aleniemamnatożadnegodowodu.–

Z trudem oderwał wzrok od szczeliny między
jej piersiami, zaniepokojony sobą. I nią. Czy
ona to robiła celowo? – I dopóki go nie
uzyskam,musimytrzymaćsięrazem.

Uznał, że sprzeczka została zakończona,

iwycofałsamochódzparkingu.

–Chwileczkę.Jeżeliminieufasz,todlaczego

ja miałabym ufać tobie? Twierdzisz, że jesteś

background image

prywatnym detektywem, ale dla mnie równie
dobrzemożeszbyćmordercą-nożownikiem.

–Pokazałemcimojąlicencję.
–Którązpowodzeniemmogłeśsfałszować.
Wykrzywił

usta.

Oskarżenie

nie

było

śmieszne;

było

obraźliwe.

Zatrzymał

samochód,wyciągnąłsmartfoniwybrałnumer
PolicjiLosAngeles,poczymoddałjejtelefon.

– Poproś detektywa Stone’a albo detektywa

Ramireza z wydziału kryminalnego; obojętne,
którybędzienazmianie.Onizamnieporęczą.

Czekał, kiedy rozmawiała z dyspozytorem,

nie

spiesząc

się

i

sprawdzając,

czy

rzeczywiście jest połączona z prawdziwym
funkcjonariuszem policji Los Angeles, a nie
jednymzjegokumplimorderców.

Bystradziewczyna.
– Przepraszam, czy mówię z detektywem

Ramirezem? – odezwała się, kiedy usłyszała
byłego partnera Montoi. – Nazywam się Iona
McCabe i jestem tutaj z niejakim Zane’em
Montoyą.

Twierdzi,

że

jest

prywatnym

detektywemiżepangozna.Czytoprawda?–
Przez chwilę słuchała, kiwając głową. – Czy
może mi pan powiedzieć, jak on wygląda? –
Słuchając

odpowiedzi

Ramireza,

błądziła

wzrokiem po twarzy Zane’a. Jej spojrzenie
było zimne i beznamiętne, zupełnie odwrotnie

background image

niżspojrzeniakobiet,doktórychprzywykł.

Montoyamasowałrękąkark.
–Tak,tomusibyćtensamfacet–mruknęła

podnosem.–Ijestpanpewien,żetonieżaden
nożownik?

Uniosła brwi i roześmiała się, a Zane’a

przeszył dreszcz. Wolał się nawet nie
zastanawiać nad tym, co powiedział jego były
partner.PoczuciehumoruRamirezabyłomało
subtelne

po

dwudziestu

pięciu

latach

spędzonych

w

radiowozie

policyjnym

iwszatni.WreszcieIonaoddałamutelefon.

–Detektywchceztobąmówić.
– Cześć, Ram. – Normalnie lubił sobie

zkumplempożartować,alenieteraz,nieprzy
tej dziewczynie, która stawała się dla niego
corazwiększymkłopotem.

–Lancelot,cotozachiquita?Robiwrażenie

spryciary.

ZaneniespuszczałIonyzoka;miałnadzieję,

żeniesłyszałagłupiejuwagiRamireza.

– Rozpracowuję pewną sprawę – powiedział

poważnymtonem,zulgąodnotowującfakt,że
Ionazaczęławyglądaćprzezokno.

– Jasne. – Ramirez zaśmiał się rubasznie. –

Co się stało? Czyżbyś w końcu spotkał
dziewczynę,któraniezemdlałanatwójwidok
zwrażenia?

background image

– Dziękuję ci, że za mnie poręczyłeś –

powiedział sztywno, żałując, że to nie Stone
miałtegodniasłużbę,poczymsięrozłączył.

–Zadowolona?–zwróciłsiędoIony.
– Dość – odparła z właściwą sobie

bezczelnością.

Zaneuruchomiłsilnikiwyjechałzparkingu.
– W dalszym ciągu mi nie powiedziałeś,

dokądjedziemy.

– Monterey – rzucił, starając się, żeby jego

odpowiedź była możliwie nieprecyzyjna. –
Mamyprzedsobąjakieśdwiegodzinyjazdy.

–Apocotamjedziemy?
– Mam tam przyjaciela, który w Pacific

Grove wynajmuje domki – powiedział Zane.
Miał jeszcze w schowku na rękawiczki klucz
od domku Nate’a, w którym nocował, kiedy
remontowanojegokuchnię.Możejąnatęnoc
umieścić w tym malowniczym miejscu, a sam
zastanowi się nad sytuacją? Bez samochodu
ipaszportudalekomunieucieknie.Apozatym
z Pacific Grove było blisko do niego do
SeventeenMile.

– Możesz tam dzisiaj przenocować, a jutro

przywiozętwojerzeczy.

I wtedy ją przepyta, i zorientuje się, co ona

wieoDemareście.

Miał już na końcu języka, że ją zabiera na

background image

noc do siebie, ale natychmiast się rozmyślił.
Roktemukupiłdomzdrewnaiszkłanaplaży,
zpięciomasypialniami,trochędalejniżPacific
Grove. Przestraszył się jednak, że nocując ją
podswoimdachem,narazisięnakomplikacje,
któremogłybysięskończyćkatastrofą.

– A jeśli nie zechcę zatrzymać się w domku

twojego przyjaciela w Pacific Grove? –
zapytała.

– To oddam cię gliniarzom – odparł, nie

bardzowiedząc,dlaczegodotejporytegonie
zrobił.–Twójwybór.

– Ciekawe, dlaczego dajesz mi w ogóle

wybór? – Nie ulegało jednak wątpliwości, że
dziewczyna wybierze mniejsze zło. – Zgoda,
zatrzymam się tam, gdzie zdecydowałeś, do
jutra. Dlatego że praktycznie nie mam
wyboru. Ale pamiętaj: nie jestem twoją
chiquitą i żeby ci żadne głupie myśli nie
przychodziłydogłowy,Lancelocie.

Palce Zane’a zacisnęły się tak mocno na

kierownicy, że poczuł grube szwy skórzanego
obszycia.

Dziękujęci,Ramirez,syknąłwduchu.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

Radość z posiadania ostatniego słowa nie

trwaładługo;jedynąodpowiedziąMontoibyło
jeszczemocniejszeuchwyceniekierownicy.

– Czy Ram mówił o mnie coś głupiego? –

zapytał po dwudziestu sekundach, które były
jakwieczność.

Iona spojrzała na niego ukradkiem. Oczy

Zane’abyłyutkwionewdrodze.

– Może – odparła niepewnie. Czuła się

coraz bardziej niezręcznie. Powinna trzymać
językzazębami.

Zanewestchnął.
– Ram lubi robić sobie ze mnie jaja. Nie

zwracajnaniegouwagi.

Napięcie Iony nieco ustąpiło. Zane nie był

wściekły;byłspeszony.

– To znaczy, że nie masz opinii wielkiego

podrywacza

chiquitas?

zapytała,

zaintrygowanajegoreakcją.

Zamiast złapać przynętę, Zane wybuchnął

śmiechem.Niskigrzmotjegośmiechuwywołał
uIonydreszcz,októrymwolałazapomnieć.

– Owszem, mam – przyznał. – Ale nie

uważam,żebymnaniązasłużył.

background image

Nieuwierzyłamu.Albobyłatozjegostrony

fałszywaskromność,albopoprostukłamał.

– Ramirez przecenia moje zasługi. – Zane

trochę za bardzo się bronił. – Może dlatego,
że od dwudziestu pięciu lat jest szczęśliwie
żonaty. – Posłał jej pełen wdzięku uśmiech. –
Niebójsię,Iona,jesteśzemnąbezpieczna.

Ta wypowiedziana od niechcenia gwarancja

sprawiła, że Iona poczuła pod czarnym
podkoszulkiem

wyraźne

symptomy

podniecenia. Skrzyżowała ręce na piersiach
i pomyślała przewrotnie, że nie miałaby nic
przeciwko

odrobinie

takiego

niebezpieczeństwa.

–Dobrzewiedzieć–odparła,próbującsamą

siebieprzekonać,żejestzadowolona.

Tylkotegobrakowało–biorącpoduwagęjej

ostatnie niepowodzenia – żeby się głupio
zadurzyła w Detektywie Pięknisiu. Już i tak
byławsytuacjiwystarczająconiezręcznej.

– Powiedz, jak Demarestowi udało się

uwolnić twojego staruszka od dwudziestu
pięciu tysięcy funtów? – zapytał, bez wysiłku
przechodzącnaoficjalnyton.

– A dlaczego pytasz? – odpowiedziała

pytaniem na pytanie. Nie zamierzała dzielić
się z Montoyą ponurymi detalami swojego
związkuzBradem.

background image

– To nie jest zwykła metoda działania

Demaresta.

–Ajakajestjegozwykłametoda?
Ionamiałaniemiłeuczucie,żeZaneprzejrzał

jejtaktykęzwlekania.

– Wszystkie jego ofiary, które mieliśmy

okazję

przesłuchiwać,

były

kobietami,

najczęściej

po

pięćdziesiątce,

świeżo

rozwiedzionymi albo owdowiałymi. Podaje się
za producenta filmowego, obiecuje, że je
obsadzi w swoim ostatnim filmie, na osłodę
proponuje seks rekreacyjny, a potem wyciąga
rękępopieniądze.

Po tej rzeczowej informacji Montoi na

twarzy

Iony

pojawił

się

rumieniec.

Powściągnęła

chęć

sprostowania

jego

rewelacji. Seks z Bradem nie miał nic
wspólnego z rekreacją. Przynajmniej w jej
doświadczeniu. Był szorstki i wymagający, ale
ponieważ

stanowił

dla

niej

gwarancję

wyrwaniasięzKelrossGlen,robiławszystko,
żeby go zadowolić. Wzdrygnęła się na
wspomnienietego,jakbardzosięstarała.Tak
bardzo, że aż sobie wmówiła, że lubi Brada.
Kiedypomachałjejprzednosemprzysłowiową
marchewką w postaci informacji o bogatym
biznesmenie z Los Angeles, który mógłby ją
zatrudnić, bez żadnych oporów wspomniała

background image

o tym ojcu. Owszem, wstydziła się swojej
łatwowierności, ale sposób, w jaki Brad
wykorzystywał ją w łóżku, był szczególnie
upokarzający.

–Demaresttojestchoryskurwysyn–podjął

Montoya. – Kręcą go nie tylko pieniądze, ale
isypianiezofiarami.–Zawahałsięnachwilę.
– Dlatego nie bardzo rozumiem, skąd się
w tym wszystkim wziął twój ojciec. Co w nim
mogłokręcićDemaresta?

Iona skrzywiła się na to pytanie. Czyżby

Montoya domyślał się, że to nie jej ojciec był
głównymcelemBrada?Idlaczegomyślotym,
żeZanemógłsiędomyślaćprawdy,sprawiała,
że czuła się wielokrotnie bardziej winna? To
nie powinno mieć dla niej żadnego znaczenia.
Ajednakmiało.

–Demarestobiecałtacie,żezrobidlaniego

film turystyczny – odparła. – Mamy w Kelross
sklep z pamiątkami. Demarest zaproponował,
że zrobi dla amerykańskich inwestorów film
o historii tego miasteczka – dodała. I była to
prawieprawda.

–Jakdługimiałbyćtenfilm?
– Nie jestem pewna – usiłowała sobie

przypomnieć,czywogóleBradzaszedłażtak
daleko w swoich oszustwach. – Jakąś
godzinęmoże.

background image

– Godzinę? Za dwadzieścia pięć tysięcy? –

Montoya zaśmiał się z niedowierzaniem. –
Wyglądanato,żetwójojciecbyłłatwąofiarą.

Iona zjeżyła się; wiedziała, że najłatwiejszą

ofiarąbyłaona.

– Brad niewiele wie na temat robienia

filmów.–Niestety,onaniewiedziaławięcej.

–Towdalszymciąguwydajesięniesamowite

– mruknął pod nosem Montoya. – To, że nie
widzę w tej sprawie kobiety. A co z twoją
matką?Jakawtymwszystkimbyłajejrola?

Pytanie padło tak nieoczekiwanie, że Iona

odpowiedziałabezzastanowienia.

–Żadna.Matkauciekła,jakbyłammała.Od

tamtejporyjejniewidzieliśmy.

Rana, która się zabliźniła wiele lat temu,

naglesięotworzyła.

– Hm, to trudna sytuacja. – Oszczędne

wyrazy współczucia Montoi sprawiły, że
poczułasiębardziejbezbronna.

– Nie taka znów trudna. Prawie jej nie

pamiętam

skłamała,

zawstydzona,

że

zdradziła za dużo i za szybko. – Odsunęła się
od Zane’a, zapatrzona w gwiazdy, po czym
zamknęła oczy, starając się odciąć od
wspomnienia matki, takiej pięknej, takiej
niedbałejitakiejobojętnej.

Powieki zaczęły jej opadać. Zamrugała

background image

energicznie,

zdecydowana

nie

zasypiać.

Zaśnięcie

bowiem

oznaczałoby

zaufanie

Montoi, a Iona od dzieciństwa wiedziała, że
nikomu nie można ufać. Jej doświadczenia
zBrademtylkotopotwierdzały.

Montoya przestał ją męczyć bezsensownymi

pytaniami, za co była mu bardzo wdzięczna.
Przytknęła

policzek

do

miękkiej

skóry

tapicerkiiukołysanamonotonnymmruczeniem
silnikazapadławsen.

Zane delikatnie zatrzymał samochód na

podjeździe niewielkiego domku i zapatrzył się
na swoją śpiącą pasażerkę. Jeśli nie liczyć
świerszczy, panowała kompletna cisza. Odpiął
pas dziewczyny i zaciągnął się jej zapachem.
Mieszanina

dziecięcego

talku,

jakiegoś

kwiatowego mydła i jej dusznego zapachu
osobistego podziałała na jego zmysły; poczuł
wyraźne symptomy podniecenia. Zesztywniał,
zaniepokojonyniemożnościązapanowanianad
swoimireakcjami.Światłopadająceoddomku
oświetliło jej bladą twarz i różne odcienie
rudości niesfornych włosów. Spoczywające na
policzkach gęste rzęsy i równy oddech
sprawiły, że wyglądała wyjątkowo młodo.
Podniecenie ustąpiło, kiedy wyobraził ją sobie
jako dziecko, które straciło matkę. Ogarnęła

background image

gofalawspółczucia.Cobyzrobił,gdybyMaria
goopuściła?Amiałapotemuwięcejpowodów
niż jakakolwiek ze znanych mu matek.
Potrząsnąłgłową,żebysiępozbyćtychmyśli.

Nie traktuj tego w sposób taki osobisty,

Montoya. Już i tak masz dość kłopotu
z utrzymaniem profesjonalnego dystansu,
powiedziałsobie.

Nie wiedział nawet, ile dziewczyna ma lat.

Ani do jakiego stopnia prawdziwa jest jej
opowieść. Ani jak bardzo jest zaangażowana
w sprawę z Demarestem. Kłamała, mówiąc
o oszustwie; od razu się zorientował. Czy
przez cały czas była ofiarą? I czy dlatego
z taką determinacją walczyła o odzyskanie
pieniędzy ojca? Bo czuła się za tę stratę
odpowiedzialna?Inajakieniebezpieczeństwa
sięnarażała,ścigającDemaresta?

Ciekawe, dlaczego ta myśl tak bardzo go

niepokoiła? Ta dziewczyna nie była jego
problemem, w każdym razie nie na dłuższą
metę.

Wyjąłklucz,uświadamiającsobie,żejestrad

z tego, że Iona spędzi noc tutaj, a nie
wszemranymmoteliku.Wysiadłzsamochodu,
podszedłdodrzwipasażeraizapatrzyłsięna
dziewczynę wtuloną w oparcie siedzenia.
Powinien ją obudzić i zmusić do tego, żeby

background image

poszła do domu, ale jakoś nie mógł się na to
zdobyć. Nie zastanawiając się zbyt długo,
wziął ją na ręce. Po drodze wyjął klucz,
otworzył drzwi, pchnął je nogą i znalazł się
w ciemnym wnętrzu. Ogarnęły go emocje,
z

których

wcale

nie

był

zadowolony.

Dziewczyna nawet się nie poruszyła, kiedy ją
kładłnałóżku,rozsznurowywałizdejmowałjej
wojskowe buty, a potem przykrywał narzutą,
nie mogąc oderwać oczu od miarowo
wznoszącychsięiopadającychpiersi.

Nakoniecznalazłwkuchninotes,napisałdo

niej kartkę i przypiął do korkowej maty nad
lodówką. Przed wyjściem wyłączył z gniazdka
telefon, wsadził go pod pachę i wyszedł.
Znalazłszy się po drugiej stronie drzwi,
wrzuciłkluczprzezszparęnalisty.

Jadąc do siebie, zawiadomił Nate’a o nowej

lokatorce przez pocztę głosową. Jeśli dziś
wieczorem nie złapią Demaresta, to jutro
wszystkich wolnych ludzi, jakimi dysponuje,
oddeleguje do tej sprawy. Musi ją zakończyć
jak najprędzej, zanim się jeszcze bardziej
skomplikuje.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Nigdzie się nie ruszaj, przyjdę jutro

ipowiemCi,codalej.Montoya

Iona przeczesała palcami mokre loki,

patrząc spod oka na gęste czarne pismo,
a w szczególności na agresywne duże litery.
Jakim prawem Detektyw Piękniś wydaje jej
polecenia,jakbybyłajegopsem?Niktjejnigdy
nie mówił, co ma robić. Od dziesiątego roku
życia sama się sobą zajmuje. I swoim ojcem.
Zgoda, może ostatnio się specjalnie nie
popisała,aletojeszczeniedajenikomuprawa
do wydawania jej jakichkolwiek poleceń.
I ciekawe, co miał na myśli, pisząc, że
przyjdziejutroipowiejejcodalej?

Usiłowałatrzymaćswojązłośćnawodzyinie

przejmować się faktem, że jak dotychczas
jedyną osobą, jaka się tu pojawiła, był jeden
z

jego

detektywów.

Sympatyczny

facet

imieniem Jim, który obudził ją jakąś godzinę
temu i dostarczył torbę wiktuałów, plecak,
nieprzypadkowobezportfelaipaszportu,oraz
wiadomość,żepanMotoyajestbardzozajęty
w związku ze sprawą, ale później się z nią
skontaktuje.

background image

Zdjęła kartkę z korkowej płyty, zmięła

i wyrzuciła do kosza. Jeśli Montoya nie
przyniesie jej paszportu, to będzie awantura.
Zdenerwowała się, kiedy sobie uświadomiła,
jakmusiaławyglądaćsytuacja.Wolałasięnad
tym nie zastanawiać. Obudziło ją stukanie do
drzwiiwtedysięzorientowała,żeleżyotulona
ciepłą,pachnącąświeżościąnarzutą.Montoya
musiał ją wnieść do domu, zdjąć jej buty i ją
okryć. Myśl o tym, że znalazła się śpiąca
w jego ramionach, bardzo ją zaniepokoiła.
Kiedyostatnirazdoznałaodkogośtyletroski?
Ojciecpoodejściumatkiniebyłwstaniezająć
się

sobą,

a

cóż

dopiero

nią

Jako

dziesięcioletnia dziewczynka musiała zastąpić
w domu kobietę i patrzeć, jak ojciec próbuje
pozbieraćsięzdepresji.MiałaprzedBradem
paru chłopaków, ale byli młodzi i beztroscy –
nie potrafili zapewnić dziewczynie nic poza
wesołym towarzystwem. A co do krótkiego
związku z Bradem no cóż, Brad był
interesowny:chętniebrał,nigdynicniedawał.

Siedząc na brzegu łóżka, starała się

pohamować absurdalny potok myśli. Zane’owi
Montoi nie zależało na niej; zależało mu na
sprawie.Ijejnanimteżniezależało.Askoro
tak, to dlaczego robi z tego jakiś dramat?
Wróciładokuchniizszarejpapierowejtorby

background image

zaczęła

wyjmować

produkty,

które

jej

przyniósł Jim. Uznała, że musi się poważnie
zastanowić nad wyjściem z sytuacji, w jakiej
się znalazła. Na widok puszki kawy mało się
nie popłakała z radości. Nastawiła wodę
i przez okno zobaczyła urocze obrośnięte
pnączami małe patio. Ogarnęło ją jakieś
dziwnezadowolenie.

Domek był malutki, ale czysty i ładny –

fantastyczny w porównaniu ze spelunami,
w

których

się

ostatnio

zatrzymywała.

Nalewającsobiekawę,zauważyłaprzezokno
kolibra, który przysiadł na kwiatku, długim
dziobem spijając nektar. Odstawiła filiżankę
i pobiegła do pokoju dziennego po swoje
przybory do malowania, żeby jak najszybciej
uwiecznićptaszkanapapierze.Zasiadłaprzed
oknem kuchennym i zaczęła szkicować.
Ptaszekodleciał,aonaprzyjrzałasięswojemu
szkicowi. Po raz pierwszy od dłuższego czasu
poprzez poczucie klęski przebiła się iskierka
nadziei.

A

to

wszystko

zawdzięczała

Detektywowi Pięknisiowi. Kiedy się pojawi,
przywita go w nastroju ugodowym. Szczerze
mówiąc, niepotrzebnie mu się wczoraj tak
stawiała. To dlatego, że była wyczerpana,
głodnaiprzestraszona.Tejnocyspaładobrze
po raz pierwszy od dłuższego czasu. I to też

background image

zawdzięczała Montoi. Ale kiedy już mu
podziękujeistanieowłasnychsiłach,sytuacja
niebędzietakaprosta.

Miałatrochępieniędzyiwizęzpozwoleniem

na pracę, ważną jeszcze przez pięć miesięcy.
Poszuka sobie jakiegoś lepszego mieszkania;
nie musi trzymać się takich podejrzanych
moteli, w jakich gustował Brad. Może uda jej
się

sprzedać

jeszcze

kilka

rysunków.

Sprzedała wszystkie ręcznie malowane karty
pocztowe,

jakie

wykonała

w

kafejkach

położonychprzyMainStreetwMorroBay.Ale
konieczność

obserwowania

pokoju

motelowego Brada nie pozostawiła wiele
czasu na malowanie. Teraz, kiedy już nie
musiała się tym zajmować, mogła poszukać
lepszej pracy, a wieczory poświęcić na
rysowanie.

Monterey

było

uważane

za

ośrodek artystycznej bohemy, a także Mekkę
turystów. Z całą pewnością znajdzie tu
korzystniejszą

pracę

i

sprzeda

więcej

rysunków. Tym bardziej że zbliżał się sezon
letni.

Ale najważniejszym powodem, dla którego

IonaprzyjechaładoAmeryki,bytropićBrada,
byłanadzieja,żeojciecnigdysięniedowie,że
znów został oszukany przez kogoś, komu
zaufał. Powiedziała mu, że jedzie do Los

background image

Angeles na zaproszenie Brada, że jej „nowy
facet”dotrzymałsłowaizorganizowałjejtam
wystawę. I chociaż wernisaże okazywały się
zwykle mrzonkami, to po pięciu miesiącach
ciężkiejpracymogłabywrócićdodomuzjakąś
sumą,

która

chociaż

częściowo

zrekompensowałaby

jego

stratę.

Przede

wszystkimjednakmusiprzekonaćMontoyę,że
jej rola w sprawie Demaresta jest bez
znaczenia.Ażebytegodokonać,powinnabyć
grzeczna,pomocnaimożliwiebezosobowa.

Zanewetknąłtelefonpodpachęizastukałdo

drzwi.Szybkosięzorientował,żeIonyniema
w pokoju dziennym. Miał nadzieję, że się
zastosowała do jego polecenia i nigdzie nie
poszła. Tylko tego brakowało, żeby musiał jej
szukaćpocałymPacificGrove.

Pierwotnie zamierzał sam przyjść tu rano,

ale po źle przespanej nocy, pełnej snów
o jędrnych piersiach, czekoladowych oczach
i pełnych błyszczących od tłuszczu burgera
ustach

wolał

wydelegować

Jima.

Iona

MacCabe miała na niego jakiś dziwny wpływ,
więc dopóki nie zdecyduje, co z tym zrobić,
najlepiejtrzymaćsięodniejzdaleka.

A potem, o dziesiątej, pojawił się w motelu

w Morro Demarest i sprawa nabrała

background image

przyspieszenia. Przez resztę dnia Zane był
zajęty przekazywaniem policji Los Angeles
związanych z nią dokumentów. W rewanżu
Stone i Ramirez pozwolili mu uczestniczyć
wprzesłuchaniuDemaresta,którypoczątkowo
wywijałsięsprytnieibyłbardzoarogancki,ale
szybko pod presją pytań pokazał swoje
właściwe oblicze – człowieka zmiennego
ibardzoniebezpiecznego.

Zane wzdrygnął się. Co, do diabła, myślała

sobieIona,włamującsiędopokojutegotypa?
I co by się z nią stało, gdyby zamiast niego
zaskoczył ją tam Demarest? Postanowił, że
udzieli

jej

reprymendy

w

sprawie

nieprzestrzegania

zasad

osobistego

bezpieczeństwa.

Nasamąmyślotym,żejakakolwiekkobieta

mogłaby się znaleźć na łasce tego człowieka,
przeszedł go dreszcz. Najgorszy był moment,
kiedy Demarest pytany o wyprawę do Szkocji
przechwalał się na temat pewnej dziewczyny,
która „sama się o to prosiła”. Zane musiał
wtedy

wyjść,

żeby

nie

przeskoczyć

lustrzanego przepierzenia i nie udusić faceta,
co by mogło obudzić wspomnienia, które go
prześladowały przez większą część dorosłego
życia.

Ponownie zastukał do drzwi. Powinien się

background image

w tej chwili czuć wspaniale. Półroczna ciężka
harówka się opłaciła i już wkrótce Montoya
Investigations miało zainkasować tłusty czek.
Noi–coniebagatelne–jegofirmawznacznej
mierze przyczyniła się do ujęcia jednego
z

najbardziej

odrażających

przestępców

Kalifornii. Mimo to jednak nie miał poczucia
pełnego sukcesu, ponieważ wiedział, że tego,
cosięstało,niedasięjużcofnąć.

Po chwili przez matowe szkło dostrzegł

drobną postać zmierzającą w jego stronę.
Drzwi się otworzyły, a Zane’a ogarnęła fala
pożądania.

Zachodzące słońce kładło się na włosach

dziewczyny, ukazując różne odcienie rudości
isprawiając,żejejskórawydawałasięniemal
przezroczysta. W oczach wprawdzie nadal
czaiła się nieufność, ale znikły ciemne
podkówki. W starych dżinsach, T-shircie
iwojskowychbuciorach,którewczorajściągał
jejznóg,powinnawyglądaćjakchłopaczysko.
Aleniewyglądała.

–Dzieńdobry,panieMontoya.Przepraszam,

żenieodrazuusłyszałamstukanie,alebyłam
wogródku.–Celtyckiakcenticośwoddechu
dziewczyny wyzwoliło w nim pierwotny
instynkt.

Spokojnie, Montoya. Jesteś tu służbowo. To

background image

niemabyćprzyjemność.Nawetjeśliciękusi,
żebyprzekroczyćgranicę.

Zauważyłpodjejpachąszkicownik,awnim

rysunkiprzedstawiającemałegoptaszka.

– Jesteś artystką? – zapytał, chociaż

odpowiedźnasuwałasięsama.

– Tak, ja – Wzruszyła ramionami. –

Specjalizuję się w rysowaniu flory i fauny. To
mojapasja.

Zarumieniłasięprzysłowie„pasja”.
– Pasja, tak? – Nie potrafił powstrzymać

uśmiechu.

Nie

on

jeden

chciał

być

profesjonalny.

–Proszęwejść,panieMontoya.–Jejchłodny

ton wyraźnie go speszył. Co się stało
zwczorajsząwojowniczką?

– Mam na imię Zane. – Położył telefon na

stoliku. – Przyniosłem go na wypadek, gdybyś
chciała zadzwonić do ojca. Mam nadzieję, że
dostałaśranoproduktyżywnościowe?

– Tak. Ile jestem za nie winna? – Jej ton

zchłodnegozmieniłsięwlodowaty.–Chociaż
trudnomibędziezwrócićpieniądze,niemając
portfela.

Wyjął jej portfel i paszport z tylnej kieszeni

spodni, ale kiedy po nie sięgnęła, uniósł je
wgórę.

– Nie tak szybko. Musisz mi dać słowo, że

background image

nieuciekniesz.

Migdałowe oczy dziewczyny zwęziły się.

Wróciłjejduchbojowy.

– A po co ci ta obietnica – podparła się pod

boki i wypchnęła pierś do przodu – skoro nie
wierzyszwanijednomojesłowo?

– Może po to, żeby uspokoić moją

podejrzliwą

naturę?

odparł,

zbyt

ostentacyjnie rozkoszując się widokiem jej
opiętychT-shirtempiersi.

WoczachIonyzabłysłogień.
– Czy tylko mnie nie ufasz – zapytała

sarkastycznym tonem – czy masz takie
kiepskie mniemanie o wszystkich kobietach,
Montoya?

Stłumił śmiech. Nikt go do tej pory o nic

takiegonieposądzał.

– Wręcz przeciwnie. Bardzo wysoko cenię

kobiety.

Iona zarumieniła się i skrzyżowała ramiona,

żebyzasłonićagresywniesterczącepiersi.

Za późno, querida. Jesteś tak samo mało

odpornanamnie,jakjanaciebie.

– Szczerze mówiąc – dodał – nie ma

w kobietach nic, czego bym nie podziwiał.
Proponuję, żebyśmy zaczęli od początku
i zapomnieli o tym, co było wczoraj. –
Wyciągnął do niej rękę. – Zane Montoya, do

background image

usług.

Pokonałapodejrzliwośćipodałamuszczupłą

dłoń. Delikatny, chłodny dotyk jej skóry
kontrastował ze strzałą gorąca, która go
przeszyła na wskroś. Cofnęła rękę i wetknęła
ją w tylną kieszeń dżinsów. Jej źrenice
rozszerzyłysięwsposób,któryrozpoznałbez
trudu.

Awięcitytopoczułaś
Zane był znawcą kobiet w całej ich

zróżnicowanej złożoności. Nie miał jakiegoś
ulubionegotypu,aletadziewczynazagrałana
nim jak na czułym instrumencie. A on już się
nie

bronił.

No

cóż,

Demarest

siedzi

w areszcie, z którego prędko nie wyjdzie.
Z punktu widzenia Montoya Investigations
sprawa została zakończona, nie było więc
profesjonalnychprzeszkód

– Mam dla ciebie pewne wiadomości

dotyczące

sprawy,

Iona.

Chciał

jej

zaproponować, żeby omówili szczegóły przy
kolacji,aleniezdążył.

–WieszcośoBradzie?-zapytała.
–Schwytaliśmygodziśodziesiątejrano.Jest

w areszcie i ma więcej zarzutów, niż może
policzyć.

Rozumiem.

Głos

Iony

zabrzmiał

obojętnie,alepojejoczachpoznał,żesprawa

background image

nie jest jej obojętna. – Czy miał przy sobie
pieniądzemojegoojca?

Zane potrząsnął głową i na jej twarzy

odmalowałosięrozczarowanie.

–Trudno.–Spuściłagłowę.
Przez chwilę myślał, że dziewczyna się

rozpłacze,alejakośzdołałasiępozbierać.

– To cóż, rozstajemy się, Montoya –

mruknęła.

Poczuł dziwne ukłucie w sercu, które go

zaskoczyło.Zwyklełzykobietgonieporuszały,
alezIonąMacCabebyłojakośinaczej

– Czy sądzisz, że mogłabym tu spędzić

jeszcze jedną noc? – westchnęła ciężko. –
Zapłacę,ilebędzietrzeba.

Nie zasłużył na to. Zaufał jej. Szczerze

mówiąc, był nią zafascynowany; nie mógł
przestać o niej myśleć. Było jednak jasne, że
nawetjeśliwywarłnaniejwrażenie,toonamu
nie ufała. I chociaż rozumiał jej wczorajszą
wrogość,totrudnomubyłodziśniebraćjejdo
siebie.

Możesz

tu

mieszkać,

jak

długo

potrzebujesz. – Szczerze mówiąc, sam chciał
ją na to namówić. Mogła uważać, że jest
bezpieczna,aleonbyłinnegozdania.Samotna
kobietanigdyniejestbezpieczna,szczególnie
kobietatakimpulsywnajakona.–Iniemusisz

background image

nicpłacić.Domitakstoipusty.

– Dlaczego to robisz? Przecież nie masz

wobec mnie żadnych zobowiązań. – Była
wyraźniezmieszana.

– Może to dziwne, ale nie jestem typem

faceta, który kopie leżącego, szczególnie
kobietę. – Odwrotnie niż twój koleś Brad,
dodałwduchu.

–Okej,dziękujębardzo,doceniamto,żenie

muszę się dzisiaj wyprowadzać. Ale już jutro
napewnosięwyniosę.

Nie sądzę. W każdym razie nie wcześniej,

niż uznam, że jesteś bezpieczna. Widząc
jednak

buntowniczy

wyraz

jej

twarzy,

wstrzymał się od odpowiedzi. A poza tym nie
chciałsięzniąsprzeczać.Niedzisiaj.

– Co powiesz na to, żebyśmy porozmawiali

o tym przy kolacji w Santa Cruz? Znam takie
miejsce, gdzie robią najlepsze enchiladas na
całymZachodnimWybrzeżu.

Ionaosłupiała;jejoczyzrobiłysięokrągłeze

zdziwienia.

–Chybachybaniemówisztegopoważnie?

–wyjąkała.

Czyżby Detektyw Piękniś umawiał się z nią

narandkę?Amożetosąjakieśhalucynacje?

– Jeśli chodzi o enchiladas Manuela, zawsze

background image

mówię poważnie – odparł z filuternym
błyskiem w oku. – Ja zapraszam – dodał.
Najwyraźniejnieprzejąłsięwidocznymnajej
twarzyszokiem.

– Ale ale dlaczego? – szukała jakiejś

sensownejodpowiedzi.

Nachyliłsiędoniejiszepnął:
–Boumieramzgłodu,querida.Atynie?
Wpatrzona w jego niebieskie oczy nie

odpowiedziałamunapytanie;wiedziała,żeta
rozmowajużniedotyczyenchiladas.

–Nocóż,ja–zaczęłaponownie.
Zanezaśmiałsię.
– Powiedz tak, Iona. One są naprawdę

najlepsze. Ja nigdy nie okłamuję kobiet. To
jednazmoichlicznychzalet.

Przyjęcie zaproszenia Detektywa Pięknisia

nie wydawało się Ionie mądrym posunięciem.
Obiecała

sobie,

że

będzie

chłodna

i bezosobowa. Ale już od chwili, kiedy
otworzyła mu drzwi i zobaczyła w blasku
słońca

jego

granatowoczarne

włosy

iniebieskieoczy,wiedziała,żenicniewyjdzie
zjejpostanowień.Ajakjeszczedotegozaczął
mówić, niby traktując ją z góry, ale
jednocześnietakbardzoseksownie

Poza tym powinna uczcić fakt, że Brad

Demarest raz na zawsze zniknął z jej życia.

background image

Wprawdzie świadomość, że pieniądze ojca
przepadły, była dla niej poważnym ciosem, to
jednak miała nadzieję, że uda jej się
w Monterey zarobić rysowaniem. Zresztą co
jej mogło grozić? Po Bradzie była całkowicie
uodporniona

na

mężczyzn.

A

Montoya

zaprasza ją, bo jest mu głupio, że jej wczoraj
groziłaresztem.Czylirandkazlitości.

– Dobrze, zgoda – odparła ostatecznie,

czującdziwnepodniecenie.

Brad zniszczył jej poczucie bezpieczeństwa

w sposób, z którego nawet nie zdawała sobie
sprawy. Pozwoliła mu na to. Ale przyjmując
zaproszenie

Zane’a,

może

je

chociaż

częściowo odzyskać. Jeśli istniała jakaś
metoda na to, by wyleczyć nadszarpnięte
kobiece ego, to było nią właśnie spędzenie
wieczoru

w

towarzystwie

kogoś

tak

oszołamiającegojakDetektywPiękniś.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Stylowy kabriolet Zane’a mknął jak wicher

nadmorskim bulwarem. Iona zawiązała włosy
szalikiem i patrzyła na granatowy bezkres
Pacyfiku. Potężne fale stanowiły fantastyczne
tłodlapomarańczowejpoświatyzachodzącego
zaniskimiwzgórzamisłońca.

– To ile ty masz właściwie samochodów? –

krzyknęła,

spoglądając

ukradkiem

na

siedzącegoobokniejmężczyznę.

Skupiony na drodze, która wiła się ostrymi

zakrętami,Zane,zrozwianąciemnączupryną,
wyglądałnaprawdęwspaniale.

– Kilka – uśmiechnął się z błyskiem

rozbawienia w oczach. – Samochody to moja
pasja.

Pogłaskała czerwony lakier i roześmiała się,

słysząc, jak akcentuje słowo „pasja”. Nie
ulegało wątpliwości, że z nią flirtuje. Co było
absurdalnieprzyjemne.

– Jak doszło do tego, że zaczęłaś rysować

floręifaunę?–zapytał.

–WKelrossGlenjesttegopełno–odparła.–

Nicprostszego.

– Kelross Glen? To miasto w Szkocji,

background image

zktóregopochodzisz,tak?Jakieonojest?

– Małe. – Postanowiła nie rozwijać tego

tematu.Jużdośćmuosobiepowiedziała.

Wciągupółgodzinnejjazdywzdłużwybrzeża

Zane Montoya, używając swoich zabójczych
spojrzeń i uśmiechów, wyciągnął z niej
wszystko,cotylkosiędało:ojejdzieciństwie,
o szkole, o depresji ojca, o jej pracy w jego
sklepie z pamiątkami, jednocześnie starannie
unikającjakichkolwiekwyznańnaswójtemat.

Dośćtego!–postanowiła.
Przy

wjeździe

do

Santa

Cruz

było

ograniczenieprędkościiZanezwolnił.Znaleźli
się w dzielnicy kolorowo pomalowanych
drewnianych

domków

z

obowiązkowymi

płotamizesztachet.Pełnobyłodzieciakówna
deskorolkach i rowerzystów na ścieżkach
rowerowych.Panowałaatmosferanormalności
i bezpieczeństwa. Słony zapach morza i ryb
przypominałobliskościprzystani.Zaneskręcił
w boczną krętą uliczkę, która zaprowadziła
ich do piaszczystej zatoczki. Restauracja
znajdowała

się

na

skalnym

urwisku.

Drewniany

taras,

pełen

piątkowych

wieczornych gości, dosłownie wisiał nad
oceanem.

Gęstniejący

mrok

rozświetlały

kolorowe lampiony. Zaparkowali na jedynym
wolnymmiejscuzabudynkiemrestauracjipod

background image

znakiem:

„Pojazdy

nieupoważnione

będą

odholowywane

24h”.

Pod

spodem

ktoś

nabazgrał:„Wybijtosobiezgłowy,Amigo”.

–Nieprzejmujeszsiętym,Amigo?–zapytała

Iona,pokazującnaznak.Zaneotworzyłdrzwi
odstronypasażeraipodałjejrękę.

– O, widzę, że się o mnie martwisz. –

Obdarzyłjąłobuzerskimuśmiechem.–Jestem
wzruszony.

– Bardziej martwię się o twój piękny

samochód.–Poczułaprzyspieszonypuls,kiedy
jegorękaspoczęłanajejbiodrzeiześlizgnęła
siępokrótkiejlnianejsukience.

– A jak ja się dostanę do domu, jeśli ci

odholująsamochód?

– Nie martw się, mam tu znajomości.

Właścicielem knajpki jest jeden z moich
primos.Mójmustangbędzietubezpieczny.

Wzdrygnęła

się,

a

Zane

delikatnie

pomasował jej plecy. Wcale nie chciała, żeby
ta randka była tak bezpieczna jak jego
mustang.

–Zmarzłaś.–Jegowzrokpowędrowałwgłąb

rowka między jej piersiami. Poprowadził ją
wzdłuż kolejki oczekujących na stolik. –
Weźmiemysobiebokswlokalu.

Zauważyła boksy pod ścianą w głębi

restauracji, w jej najciemniejszej części.

background image

Wysokie oparcia skórzanych kanap i świeczki
na stolikach nadawały im bardzo intymny,
romantycznywygląd.Zbytromantyczny.

– Nie jest mi zimno. Usiądźmy na zewnątrz

nad oceanem. – Taki boks z Montoyą mógłby
sięokazaćniebezpieczny.

–Jesteśpewna?Zrobiłosięnaprawdęzimno.
– Absolutnie pewna – odparła, zdecydowana

niekusićlosu.

Pytania Montoi w samochodzie i jego

uwodzicielskitonsprawiły,żeIonapoczułasię
kimś ważnym i wyjątkowym. Nawet jeśli to
była z jego strony rutyna, nawet jeśli
traktował tak każdą kobietę. Poza tym
restauracja okazała się urocza, zapach
pieczonych mięs i meksykańskich przypraw
smakowity,aożywionygwarludzkichrozmów
stwarzałciepłąatmosferę.

Młody rudowłosy kelner pozdrowił Montoyę

jak starego znajomego i zaprowadził ich do
zacisznego stolika na samym końcu tarasu.
Wdalimigotałyświatławesołegomiasteczka.

Przestańsięgapićnajejpośladki,powiedział

sobie.

Benji wręczył im menu. Zane przytrzymał

Ioniekrzesło,kiedysiadała.Wtymmomencie
poryw wiatru od morza oblepił jej sukienkę,

background image

uwydatniając piersi. Zane wciągnął w płuca
słoną

bryzę,

starając

się

uspokoić

przyspieszony puls. Miało być miło, z flirtem
w podtekście, a jednocześnie miał się
dowiedzieć o niej czegoś więcej. W drodze
nawetsięotworzyłaizdołałwyciągnąćodniej
toiowo,aleznówsięzamknęła,zanimzdążył
poruszyćtematjejrelacjizDemarestem.

Musi się zrelaksować, roztoczyć cały swój

urok i przestać się koncentrować na jej
walorach,bonigdysięniedowietego,naczym
munajbardziejzależy.

Benjinapełniłimszklankiwodą.
– Witajcie w Cantinie Manuela. – Skinął

głową w stronę Zane’a. Powiem Maniemu, że
jesteś,Zane.

– Nie fatyguj się, Benji, on jest na pewno

zajęty–powiedziałZane,sztywniejącnamyśl
o tym, że ma zobaczyć swojego primo. Lubił
Maniegoijedzenieuniegobyłowspaniałe,ale
nigdy nie czuł się komfortowo, udając, że ich
rodzinnestosunkisąpoprawne.

– Nie ma problemu – powiedział Benji i się

ulotnił.

–Towszystkorobifantastycznewrażenie.–

Iona wzięła do ręki menu. Zane’a znów
uderzyło,jakonamłodowygląda.Wiedziałjuż
teraz, że Iona ma dwadzieścia cztery lata –

background image

sprawdził jej datę urodzenia w paszporcie –
ale

wyglądała

na

znacznie

młodszą.

Wspomnienie siedzącego za lustrzaną ścianą
Demarestaprzejęłogodreszczem.

Zapomnij o tym. Cokolwiek facet jej zrobił,

wtejchwilijestjużbezpieczna.

–Cobędzieszjadła?–zapytał.
–Szczerzemówiąc,dużo–mruknęła.
– To może pomogę ci wybrać. – Nigdy nie

sypiałzkobietamijużnapierwszejrandcebez
względu na to, jak bardzo ich pożądał.
Szanował kobiety i lubił ich towarzystwo, ale
seks musiał być na jego warunkach i w jego
tempie.

– Moim ulubionym daniem są enchiladas

zsalsązzielonegochili.

Przechyliła głowę i przejechała językiem po

dolnejwardze,zadającmutortury.

–Zgoda,Montoya.
–MówdomnieZane.
– Tak, Zane – uśmiechnęła się przebiegle. –

Czyspotykaszsięzwielomakobietami?

– A dlaczego pytasz? – Bezpośredniość jej

pytaniazaskoczyłago.

– Bo jesteś w tym bardzo dobry. Ale nie

odpowiedziałeśnamojepytanie.

– Nigdy nie umawiam się z więcej niż jedną

naraz – odparł, nie chcąc przyznawać się do

background image

tego,żeostatniorandkowałpółrokutemu,by
nie

nadawać

ich

spotkaniu

jakiegoś

szczególnegoznaczenia.

– Jesteś bardzo podejrzliwy. Czy to kodeks

postępowania detektywa nakazuje unikać
podawania

informacji

o

charakterze

osobistym?

– Nie – zaśmiał się, jakby nie bardzo

wiedział, o czym mówi Iona. Zdawał sobie
jednak sprawę, że go złapała, i nie bardzo
wiedział, jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie
przypuszczał,żetakszybkozamienisięznim
rolami.

– Ja jestem jak otwarta książka – zełgał

bardzo

gładko,

udając

zrelaksowanego

iobojętnego.–Cobyśchciaławiedzieć?

– Dlaczego zaprosiłeś mnie dzisiaj do

restauracji?

– Z najzwyklejszych powodów – powiedział.

Czytomiałobyćpodchwytliwepytanie?

–Mianowicie?–nalegała.
SkrępowanieustąpiłoiZaneautentyczniesię

wyluzował.Ionadomagałasiękomplementów.
Nicdziwnego,biorącpoduwagęjejniedawne
kontaktyzDemarestem.

– Jesteś słodka i bardzo nieustępliwa.

Podziwiam

twojego

ducha.

Nawet

jeśli

potrzebujesz opiekuna z uwagi na twoje

background image

osobiste bezpieczeństwo. Poza tym chciałem
siędowiedziećotobieczegoświęcej.

Iona nie była jednak zadowolona z jego

odpowiedzi. Światło w jej oczach zgasło, a na
policzkiwystąpiłyrumieńce.

– Jesteś naprawdę bardzo miłym facetem –

powiedziała w końcu. – Przykro mi, że byłam
dla ciebie wczoraj taka niegrzeczna, nie
zasłużyłeśnato.

Jeszcze nigdy nikt nie nazwał go miłym. Ale

zanimzdążyłsięzastanowićnadodpowiedzią,
poczuł na ramieniu czyjąś wielką łapę. Koło
niegostałjegoprimoManuel,ostatniaosoba,
którąmiałochotęterazzobaczyć.

– Miło cię widzieć, compadre – zagrzmiał

Manuel z serdecznym uśmiechem, który
sprawił,żeZanezesztywniał.–Witajwmojej
skromnejcantinie.

Słodka! – To chyba właśnie tak nazwał ją

kiedyś Brad. Ale już wtedy ten wątpliwy
komplementbudziłjejpogardę.Czyniemogła
byćpoprostuseksy?

Ale dość już tego. Czy „słodka” nie jest

lepsze

od

tego,

czego

obawiała

się

najbardziej?

A

mianowicie,

że

jedynym

powodem, dla którego Zane zaprosił ją do
restauracji, była chęć wyciągnięcia z niej

background image

prawdy na temat jej relacji z Bradem. Jeśli
tylko siedzący naprzeciwko niej mężczyzna
nigdy tej prawdy nie pozna, to ona może być
sobienawetisłodka.

– Jeśli wierzyć Zane’owi, to te twoje

enchiladas są rzeczywiście wspaniałe –
zwróciłasiędogospodarza.

ManuelobdarzyłMontoyęuśmiechem.
–Naprawdęcismakują?Niewiedziałem.
–Toniejestżadnatajemnica,żemismakuje

wasze jedzenie. Dlatego tak często tu
przychodzę.

Aletaodpowiedźbyłaszorstka,pozbawiona

właściwejZane’owilekkościiwdzięku.

–Cieszęsię,żejesteśmoimstałymklientem,

kuzynie–odparłManuel.

Ta

krótka

wymiana

zdań

między

mężczyznami rozbudziła ciekawość Iony. To
dziwne: skoro Manuel jest jego kuzynem, to
dlaczegoMontoyajesttakispięty?

– No to życzę wam smacznego. – Manuel

uśmiechnął się, rozładowując w ten sposób
napięcie. – Widzimy się w sobotę, Zane, na
quinceaneraMaricruz.

NaszczęceZane’azadrgałmięsień.
– Jasne, widzimy się. – Ale z jego miny

wynikało, że perspektywa tego spotkania
wcale go nie cieszy. Co jeszcze bardziej

background image

zaostrzyłociekawośćIony.

– Kto to jest Maricruz? – zapytała. Zane

patrzył na nią, starając się skupić na jej
pytaniu, a nie na tym, jak zlizuje sól z brzegu
szklankizmargaritą.

Ich enchiladas szybko zniknęły, a Zane

stwierdził,żeobserwowanieIonyjedzącejjest
jeszcze bardziej erotyczne, niż wydawało mu
się wczoraj. Bo ona robiła to inaczej niż inne
dziewczyny: zamiast dziobać z talerza po
trochu, zamykała oczy i wcinała z apetytem,
anajejtwarzymalowałasięfizycznarozkosz.

–Jestmojąkuzynką,jakManuel–wyjaśnił.–

IjakwiększośćmieszkańcówSantaCruz.

–Toilumaszkuzynów?–Odstawiłaszklankę

zmargaritą.

Według

najnowszych

obliczeń?

Dwadzieścioro

ośmioro.

A

może

dwadzieścioro dziewięcioro? Nie był na
bieżąco.

Oczy

dziewczyny

rozszerzyły

się

ze

zdziwienia.

– Musiałeś mieć fantastyczne dzieciństwo –

skomentowała z entuzjazmem. – Taka duża
rodzinatowspaniałasprawa!

Niespecjalnie, pomyślał, czując, jak wraca

dawnygniewiuraza.

– Moje dzieciństwo to tylko ja i mój tata –

background image

dodała, a Zane przypomniał sobie, co mówiła
o swojej matce. – Czy masz też dużo sióstr
ibraci?

– Nie, jestem jedynakiem. Dziesięć lat temu

moja matka wyszła za fantastycznego faceta
i chcieli mieć dzieci. – Zane przerwał nagle,
zdumiony,żewymknęłamusiętainformacja.–
Alenicztegoniewyszło.

– Wielka szkoda – mruknęła Iona. – Ale

przynajmniejmaszmnóstwokuzynów.

Jako

dzieci

rzadko

się

ze

sobą

kontaktowaliśmy. – Tym razem wstrzymał się
przed dalszymi wyjaśnieniami. Jego złość
wygasła już dawno, kiedy dziadek Ernesto
musiał przyznać, że syn Marii, ten młody
gringo, jest jednak czegoś wart. Ale to nie
znaczyło,żeZanebyłskłonnyotymmówić.

–Acotojestquinceanera?–zapytałaIona.
– To jest przyjęcie z okazji piętnastych

urodzin

dziewczyny.

W

meksykańsko-

amerykańskichspołecznościachrodzinawten
sposóbobchodzijejosiągnięciedojrzałości.

– A quinceanera Maricruz odbędzie się

wtenweekend?

– Tak, chyba tak. – Jak to się stało, że

rozmowa zeszła na urodziny Maricruz? Musi
czymprędzejsprowadzićjąnawłaściwetory.
–Powiedzmi,jakdoszłodotego,żeDemarest

background image

zdobyłzaufanietwojegoojca?

Uśmiechznikłzjejtwarzy.
–Toniemanicdorzeczy.
–Jestemciekaw.–Trzymałagowgarści.Już

itakpowiedziałjejwięcejorodziniematkiniż
jakiejkolwiekinnejkobiecie,aleIonapotrafiła
gotakpytać,żezapominałobożymświecie.

Powędrował wzrokiem do obcisłego stanika

jejsukienki,niemówiącjużoinnychponętnych
miejscach.Upiłłykswojegopiwa.

Zachowujsięprzyzwoicie,upomniałsię.
– Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Masz

cośdoukrycia?–zapytał.

–Przyszedłdonaszegosklepuzupominkami.

–Jejtwarzprzypominałasztywnąmaskę.

– Mówiłaś, że to ty pracowałaś w sklepie. –

Zauważył,żesięzarumieniła,iwiedział,żeją
ma. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o sobie
i Demareście, Iona? – naciskał dalej, starając
sięwykorzystaćchwilowąprzewagę.

Nauczono go pytać profesjonalnie. A teraz

chciał

wiedzieć.

Nagle

prawda

o

niej

i o Demareście stała się dla niego bardzo
ważna.

– Dlaczego nie chciałaś mi powiedzieć, co

Demarestcizrobił?

Ale ona pozostała sztywna; oczy miała

szklane,jakbybyławszoku.

background image

–Bałaśsię,żeciębędęosądzał?–dodałjuż

łagodniejszymtonem.

Zjejokaspłynęłapojedynczałza.
Dodiabła,czyżbybyłogorzej,niżmyślał?
Starłałzępięściąiwstała.
–Idźdodiabła,Montoya–wyszeptała,drżąc

nacałymciele.

Ten wybuch temperamentu przyniósł mu

ulgę,którajednaktrwałakrótko.Ionarzuciła
serwetkęnastółiruszyławstronęwyjścia.

–Hej,wracaj!–krzyknąłzanią.Gościeprzy

pobliskich stolikach odwrócili się i zaczęli się
na niego gapić. Ale Iona nawet nie zwolniła.
Wyciągnął portfel z kieszeni, rzucił na stół
zwitekbanknotówipobiegłzanią.

Dokądjejsiętakspieszy?

Iona wybiegła z restauracji w ciemną noc,

nie bacząc na kolejkę zdumionych jej
zachowaniem ludzi i ignorując Zane’a, który
domagał się, żeby zwolniła. Miała ochotę go
udusić.Izrobiłabyto,gdybytylkojejdotknął.

–MadredeDios.
Najpierw usłyszała stłumione przekleństwo,

a potem poczuła na sobie jego silne ramię.
Obróciła

się

gwałtownie,

ale

Zane

uniemożliwił

jej

wymierzenie

mu

ciosu

wszczękę.

background image

–Uspokójsię,namiłośćboską,dziewczyno.
– Nie! – wykrzyknęła, walcząc z bólem

iupokorzeniem.

Na chwilę straciła czujność, uwierzyła, że

było to z jego strony coś więcej niż tylko
randka z litości, że po prostu rzeczywiście
chciał ją lepiej poznać; tym większa była
goryczjejupokorzenia.

– Nie dotykaj mnie! – wrzasnęła, wyrywając

mu

rękę.

Jednak

przyspieszony

puls

i niedwuznaczne oznaki podniecenia tylko
pogłębiałyjejwzburzenie.

–Czywszystkojestwporządku?–Nieśmiało

zadane przez starszego mężczyznę pytanie
otrzeźwiło ich oboje. – Czy ten pan panią
zaczepia?

– Wszystko jest w najlepszym porządku –

burknął Zane, zanim Iona zdążyła pozbierać
myśli.Aleczyniebezpieczeństwoemocjonalne
sięnieliczyło?–Jestempolicjantem.

– Aha, okej. – Mężczyzna szybko skinął

głową.–Przepraszam,żesięwtrącam.

– Nie jesteś żadnym policjantem – warknęła

Iona, podczas gdy Zane ciągnął ją w stronę
parkingu,zdalaodzaciekawionychklientów.–
Jesteśfałszywymgliniarzem.

– Kiedyś byłem policjantem – odparował

szybko. Był tak samo wściekły jak ona. –

background image

A teraz zamknij się, zanim nas wpakujesz
wgorszetarapaty.

–Ja?
Załatwił ją podstępem. Powinna się była

domyślić,

że

Montoya

jest

gliniarzem.

Rozpoznać

jego

technikę

wyciągania

informacji.Najpierwdałjejdozrozumienia,że
jestdlaniegoważna,iwciągnąłweflirt.Szum
wgłowie,jakizawdzięczałakilkumargeritom,
też zrobił swoje. A potem pokazał prawdziwą
twarz i wszystko zrujnował. I po co? Po to,
żeby z niej wyciągnąć informacje, których mu
odmówiła i do których nie miał żadnego
prawa. Problem Brada przestał istnieć. Brad
siedział za kratkami, tam gdzie było jego
miejsce, więc po co Zane miałby ją dalej
upokarzać?Chciałjąukarać?Zaco?

– Tak, ty – burknął. – Chyba nie widzisz,

żebymchciałkogokolwiekpobić,co?

Wyrwała rękę z jego uścisku, ale Zane

zdążył tymczasem przyprzeć ją do ściany
restauracji.

– Zasłużyłeś na to. – Wściekła na swoją

reakcję, na ogarniające ją gorąco, które
wynikałozjegobliskości,podniosłaręce,żeby
goodepchnąć,aleZanezłapałjązanadgarstki
iunieszkodliwił.

–Puszczaj!

background image

– Nie puszczę, dopóki się nie uspokoisz –

powiedział

zdecydowanym

nieznoszącym

sprzeciwutonem.

–Jakmogłeśtozrobić?–zapytałałamiącym

sięgłosem.

– Ale co zrobić? Zapytać cię o Demaresta?

Bomniewczorajokłamałaś.

– To co z tego? Wiedziałam, że to ma być

randkazlitości.Tak,wiedziałam–powtarzała,
żebyukryćto,jakłatwojąomotał.

–Randkazlitości?Oczymtymówisz?
– Daj spokój, Montoya. Od początku

traktowałeś mnie jak głupią. Wiedziałam, że
masz w tym jakiś ukryty cel, ale nie
przypuszczałam, że zniżysz się do czegoś
takiego! – W miarę mówienia coraz bardziej
się

nakręcała.

Wykorzystał

jej

brak

doświadczenia i trudną sytuację. Dokładnie
taksamojakBrad.–Tegowasucząwszkole
policyjnej? Najpierw flirtem uśpić czujność
kobiety, a potem robić z nią, co wam się
żywniepodoba?

–Oczymty,dojasnejcholery,mówisz?
– Mówię o tym, jak mnie podszedłeś

podstępem.Tezabójczespojrzeniaitesłodkie
słówka, delikatne dotknięcia jakby ci na
mnie zależało. A przecież oboje wiemy, że
chodziło ci tylko o to, żeby wyciągnąć ode

background image

mnieinformacjeoBradzie.

– Zwariowałaś? – Furia i frustracja, coraz

wyraźniejsze w jego głosie, sprawiły, że na
chwilę zamilkła. – I ty uważasz, że ja
udawałem?

– Nie mam co do tego wątpliwości –

odparowała twardo. Nie da się ponownie
wciągnąćwtęgrę.Nawetjeślijegotonjużnie
byłtakimiękki.

Zakląłpodnosem,apotemburknął:
–Dodiabłaztymwszystkim.
Ująłjejtwarzwswojetwardedłonieizbliżył

ustadojejwarg.

Szok,

jakim

zareagowała

na

jego

zachowanie,

dał

mu

niezbędną

chwilę.

Wtargnął językiem do jej ust i już po chwili
połączył ich namiętny pocałunek, który Iona
odwzajemniła

z

całym

zaangażowaniem.

Czuła, jak jego silne dłonie suną po jej szyi,
wyczuwając

przyspieszone

tętno.

Zane

pragnął więcej. I brał. A ona się nie broniła.
Ogarnęło ją wielkie podniecenie; czuła przy
sobie jego prężne umięśnione ciało. Zakręciło
jejsięwgłowie,aonciężkodyszał,napierając
naniąbiodrami.Inietylko.

–Uważasz,żetoteżjestnieprawda,żeito

jestwybiegzmojejstrony?–Wświetlelatarni
ulicznejjegooczypłonęłydziwnymblaskiem.–

background image

Jaztymparadowałemcaływieczór

Potrząsnęłagłową,niezdolnadobyćsłowa.
– Wygląda na to, że źle oceniłam twoje

intencje–wyszeptała.

Uniósł

brwi

i

roześmiał

się

wesoło,

bezczelnie,pomęsku.

– No właśnie, troszeczkę. – Przytknął czoło

do jej czoła, wodząc palcem po jej dekolcie. –
Nie powinienem był o niego pytać
wyszeptał–bospieprzyłemcałąprzyjemność.
Przepraszam.

–Przeprosinyprzyjęte–odparłazdyszana.–

Tak,tozdecydowanieniebyłarandkazlitości.

Zaśmiał się krótko, prowadząc ją do

mustanga.

–Najlepiejzrobię,jakodwiozęciędodomu.
Wsiadła do samochodu. Do domu? Zamierza

odwieźć ją do domu? Teraz? Kiedy wyjeżdżali
zparkingu,odzyskałagłos.

– Przepraszam, że zapytam, ale dlaczego

postanowiłeśzawieźćmniedodomu?

Posłał jej jedno z tych swoich przenikliwych

spojrzeń, ale tym razem czaiło się w nim coś
mrocznegoigroźnego.

– Bo chyba nie zakończymy tej randki na

parkingu

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Randkazlitości!
Zane całą uwagę skupił na drodze; światła

jego

samochodu

przebijały

zapadającą

ciemność.

– Co ci przyszło do głowy z tą randką

z litości? – Czyżby Iona rzeczywiście nie
widziała, że tak bardzo jej pragnął? Jak to
możliwe?

–Zżadnegoszczególnegopowodu–odparła,

alewyczułwjejgłosiekłamstwo.

–Jakiśpowódbyćmusiał.
Spojrzała na deskę rozdzielczą i Zane

zwolnił,żebymócdzielićuwagęmiędzydrogę
anią.

–Nazwałeśmniesłodką.
–Botakajesteś.
– Nie, nie jestem. Dzieci są słodkie.

Szczeniakisąsłodkie.Aleniedorosłekobiety.

– Szczeniaki, powiadasz? A miałaś kiedyś

szczeniaka?

Zgromiłagospojrzeniem.
–Toniejestnicśmiesznego,Montoya.
–Rozumiemztego,żeniemiałaś,bogdybyś

miała – ciągnął – wiedziałabyś, że szczeniaki

background image

wcale nie są słodkie. Rok temu wziąłem ze
schroniska dla zwierząt suczkę mieszańca
labradora.Zjadłamibutyzasześćsetdolarów,
siusiała do szafy, piła wodę z sedesu i mało
mnie nie zalizała na śmierć. To nie było
słodkie.

–Alenieoddałeśjej,prawda?
– Nie. Doszliśmy do porozumienia. Teraz

gryziejużtylkoswojezabawki.

Ionawybuchnęłaśmiechem.
–Całeszczęście.Ajakonamanaimię?
–Ptysia.
Podjechałpodjejdomiwyłączyłsilnik.
– Ta analogia do szczeniaka jest trafna. –

Objął

ramieniem

oparcie

jej

fotela.

Zwłaszcza gdybyś miała ochotę zalizać mnie
na śmierć. – Nachylił się i ponad dźwignią
biegów przyłożył usta do jej ust. Tym razem
pocałunekbyłdelikatnyipowolny.

W powietrzu wisiał słodki zapach kwiatów

ipożądania.Zanechciałjednakwięcej;marzył
otym.

–Todlamniezamało,Iona.Aleniewiem,co

tyotymsądzisz.–Jegozmysłowygłosrozpalił
w niej pożądanie. – Wybór należy do ciebie.
Nienaciskam

Tak, proszę. Ta myśl uderzyła jej do głowy

iznalazławyrazwsłowach:

background image

–Dlamnieteż.
Znów ją pocałował. Jego usta były gorące,

a

pocałunek

krótki

i

delikatny.

Ipozostawiającyniedosyt.

–Chodźmydodomu.
Skinęła

głową.

Ale

kiedy

wysiadła

z samochodu i Zane wziął ją za rękę,
prowadząc do niewielkiego ganku, zaczęła
gorączkowo myśleć, co mogłoby pójść źle.
Zane Montoya był bardzo seksowny, ale jeśli
pod tym uwodzicielskim wdziękiem kryje się
szorstki,niecierpliwyfacetwrodzajuBrada?

Weszła przed nim do ciemnego wnętrza

i usłyszała, jak Zane zamyka za sobą drzwi.
Ogarnęłająpanika.Znaleźlisięwkuchni.Iona
położyła klucze na stole i nalała sobie wody.
Poczuła w talii jego ciepłe dłonie; wdychała
jego zapach. Mimo zdenerwowania odchyliła
do

tyłu

głowę,

ułatwiając

jego

ustom

wędrówkędoswoichust.

–Cudowniesmakujesz,querida.–Delikatnie

obrócił ją do siebie, wyjął jej z ręki szklankę
ipostawiłnaladziekuchennej.–Jeślizmieniłaś
zdanie, wystarczy tylko, żebyś powiedziała
„nie”.

Podniosłaoczy,ato,cozobaczyła,zaparłojej

dech. Jego sylwetka w świetle księżyca
wydawała

się

jeszcze

doskonalsza.

background image

Potrząsnęłagłową.

– Nie, nie zmieniłam zdania. Jestem tylko

trochęzdenerwowana.

– Zdenerwowana? Dlaczego? Że za szybko?

PoDemareście?

Pochwyciła w jego głosie tłumiony gniew.

I zrozumiała, że uważał ją za ofiarę. Że
Demarestspowodowałwniejurazpsychiczny.
Podczas gdy prawda była dużo bardziej
żałosna.

– On mnie do niczego nie zmuszał, Zane

TylkodwarazybyliśmyzesobąiDemarestsię
mną znudził. – Zadarła brodę i spojrzała mu
w oczy. Musi przestać się tego wstydzić. –
Okazałosię,żeniejestemdotegostworzona.

–Niejesteśstworzonadoczego?Doseksu?
Zadałtopytanieztakimniedowierzaniem,że

aż ją to rozzłościło. Czy rzeczywiście tak
trudnowtouwierzyć?Przecieżchybaniebyła
jego jedyną kobietą mało doświadczoną
wsprawachseksu.Amożejednakbyła?

– Tak, jestem spięta, zdenerwowana i nie

mogęsięwyluzować,ichwilamija.

Zanezmarszczyłczoło;podniecenieustąpiło.
Fantastyczna sprawa, Iona, rzeczywiście

informacji było aż za dużo. Dlaczego nie
spieprzyćnastrojudokońca?

– I całą winę za to, że tak jest, Demarest

background image

zrzucał na ciebie, tak? – zapytał sztywno
Zane.

Obojętniewzruszyłaramionami.
–Możemiałrację–odparłaupokorzona.
–Itymuuwierzyłaś.Ciekawedlaczego.
–Boniebardzomiałamokazjętosprawdzić

–wyrzuciłazsiebieIona.

– Chyba nie chcesz powiedzieć, że Brad był

twoim

pierwszym?

zapytał

znów

zniedowierzaniem.

– Może – Stała ze wzrokiem utkwionym

wpodłodze.–Niechcępowiedzieć,żewogóle
nie miałam chłopaków. Miałam wielu. –
Raptem dwóch. – Ale nigdy nigdy tak do
końca Tam nie ma tak znów wiele
możliwości. Kelross Glen to mała dziura i
urwała.

Ładnerzeczy,terazZanejużwie,jakbardzo

jestżałosna.

To

rzeczywiście

głupia

sprawa.

Przyciągnął ją do siebie, muskając jej włosy
ustami.

–Cośotymwiem.
Podniósłpalcemjejpodbródekdogóry.
– Jeśli dobrze rozumiem, nigdy podczas

seksu nie przeżyłaś orgazmu, tak? – zadał to
pytaniedelikatnym,łagodnymtonem.

Przygryzła wargę. Do licha, jak to możliwe,

background image

żerozmawiaznimnatakietematy?

–Niejestmizręczniedyskutować
–Doskonaletorozumiem.
–Nigdyniepowiedziałam
–Ciii–Położyłpalecnajejustach.
–Dosyćgadania,Iona.Zadużogadasz.
Rozzłościłasię.
–Chwileczkę
AleZanenamiętnympocałunkiemskończyłtę

rozmowę.

Nagle przerwał pieszczoty, wziął ją na ręce

i położył na ladzie kuchennej. Poczuła pod
pośladkami zimny plastik. Uczepiła się go
mocno,żebyniespaśćzkontuaru,iotworzyła
usta, żeby coś powiedzieć, cokolwiek, kiedy
nagle poczuła na udach, pod sukienką, jego
ciepłedłonie.

– Wiesz, co teraz będziemy robili, Iona? –

powiedziałwolno,całyczaswodzącpalcamipo
jejudach.

Potrząsnęłagłową.
– Zapomnimy o nim, naprawimy całe zło

wynikłe z jego winy, i niech to będzie twój
pierwszyraz.

Cośjąbardzomocnościsnęłozaserce.
–Niejestempewna,czytokonieczne
–Zaspokojeniekobietyniejesttakietrudne–

wszedł jej w słowo – tylko nie trzeba się

background image

spieszyć, wystarczy być uważnym i się
postarać. Jeśli Demarest tego nie robił, to
winależałapojegostronie,aniepotwojej.

Zaczerwieniła

się.

Doskonale

o

tym

wiedziała. Od chwili, kiedy straciła z nim
dziewictwo,

a

on

wyśmiewał

jej

brak

doświadczenia,

wiedziała,

że

Brad

jest

samolubnym

kochankiem

i

marnym

człowiekiem, ale tak bardzo chciała wierzyć
wjegokłamstwa,żestarałasiętłumićwsobie
narastającąniechęćdoniego.Atojużbyłajej
wina, nie jego. Bo przecież okazał się kłamcą
izłodziejem.

WysunęłasięzobjęćZane’aizeskoczyłana

podłogę.Miałaochotęzapaśćsiępodziemię.

– Wybacz, ale muszę to sobie jeszcze

przemyśleć.Pozatymniemamnastroju.

AleZaneniesłuchał.
–Jeszczeterazgobronisz?
–Toniemaznimnicwspólnego.
Sceptycznieuniósłbrew.
–Dlaczegoniechcesztegoudowodnić?
–Ajakmiałabymtozrobić?
Zane

oparł

się

rękami

o

ladę,

unieruchamiającjąwuścisku.

– To bardzo proste: przestań obwiniać

siebie.

– Chyba nie mówisz serio? – Próbowała się

background image

odepchnąćodniegorękami,alepodwpływem
dotyku ciepłych rąk Zane’a jej złość powoli
topniała.

– Wypróbuj mnie. – W jego szafirowych

oczachigrałyfiglarneogniki.

– Oferujesz mi swoje usługi – zrobiła pauzę

dlaefektu–jakomójprywatnyogier?

Zamiastsięjednakobrazić,Zaneuśmiechnął

sięjeszczebardziejfrywolnie.

– Nazywając mnie ogierem, chyba mnie

trochę przeceniasz, ale dobrze, niech będzie,
przyjmujętęanalogię,jeślichcesz.Niejestem
takidrażliwyjakty.

WzrokIonypowędrowałwniższerejonyjego

sylwetki; uznała, że w żadnym razie go nie
przeceniła.

–Jesteśniepoprawny.
– Wiesz co, Iona, to chyba największy

komplement,jakimogłemodciebieusłyszeć.

Jejspontanicznywybuchśmiechurozładował

napiętą atmosferę. Nie wiedziała, jak on to
zrobił, że przestała czuć skrępowanie i się
obwiniać.

– Proponuję, żebyśmy się nie spieszyli.

Chodzi

mi

o

przyjemność.

O

twoją

przyjemność. Żadnych warunków. I żadnego
gadania.

–Dlaczegożadnegogadania?

background image

–Bozadużopaplesz.
–Jesteśbezczelny.
–Przyznajęsiędowiny.Awięcbezgadania.

Muszętylkowiedzieć,colubisz,aczegonie.

– Jak na to, że miało nie być żadnych

warunków,jestichowielezadużo.

–Niebądźtakadosłowna.
Wziął ją na ręce, zaniósł do maleńkiej

sypialniirzuciłnałóżko.

– Zapomniałem, że ta sypialnia jest taka

mała. Następnym razem spotkamy się u mnie
wdomu.

Ale następnego razu już nie będzie. To jest

typowa przygoda jednorazowa i Iona nie
powtórzy swojego błędu i nie będzie jej
traktowałajakcośwyjątkowego.Pozatymnie
czujesięjużtakasłabaisamotna.

Zane ściągnął koszulę, zsunął buty i położył

się obok niej na łóżku. Na widok jego
wspaniałych mięśni i ogorzałej skóry doznała
zawrotugłowy.Oblanyksiężycowymblaskiem
prezentował się wspaniale ze swoją męską
klatką

piersiową

i

piękną

twarzą

oszafirowychoczach.

DziękiCi,Boże.
Odmówiła w myślach dziękczynną modlitwę;

serce mało nie wyskoczyło jej z piersi. Jeśli
jest jej dana jedna noc z tym mężczyzną, to

background image

zrobi wszystko, żeby ta noc była najlepsza
zmożliwych.

– Mam takie poczucie, że nie jestem

stosownieubrany–powiedział.

Roześmiała się, kwitując w ten sposób

przewrotnąnutę,którąwyczuławjegogłosie.
Wsparł się na łokciu, sięgnął przez jej ramię,
po czym rozległ się charakterystyczny odgłos
otwieranego suwaka i góra jej sukienki
opadła,odsłaniającróżowystanik.

–Słodka–mruknąłpodnosemrozbawiony.
– Chyba ci już mówiłam, żebyś mnie tak nie

nazywał.

Ściągnąłzniejsukienkędopasa.
–Miałaśnicniemówić.
Próbowaławysunąćmusięzobjęć,aleZane

przytrzymałjejręcewnadgarstkach,znacząc
pocałunkamidrogęodobojczykadopiersi.

–Lubiszto,prawda?–powiedziałzszorstką

pieszczotąwgłosie.

Chociaż

nie

było

to

pytanie,

Iona

odpowiedziała:

–Niewolnomisięodzywać.
–Terazpamiętasz.
Oswobodziła ręce i zaraz potem silne palce

zsunęły ramiączka jej biustonosza. Jęknęła
z rozkoszy, czując, jak Zane nakrywa dłońmi
jej nagie piersi, a następnie delikatnie bierze

background image

doustsutek.Ogarnęłojąszaleństwo.

–Dobrze?–zapytał.
–Mmmm–mruknęła.
– Są cudowne – wyszeptał, wpatrzony w jej

piersi, a przez nią przepłynęła fala gorąca.
Poczuła się ważna, potrzebna, nieodparta.
Wczepiła palce w krótkie włosy po bokach
głowyZane’a,ciągnącdogóryjegotwarz.

–O,jakdobrze–wyszeptała.–Dziękuję
– Bardzo proszę, Iona, ale przestań mnie

rozpraszać.

Roześmiała się, słysząc napięcie w jego

głosie. Zane delikatnie wsunął jej ręce pod
sukienkę, dotykając najintymniejszych miejsc.
Podskoczyła na łóżku, jak porażona prądem
elektrycznym, przestraszona siłą własnego
pożądania.

–Spokojnie,preciosa-mruknął.
Złapałagozarękę.
–Proszęcię,proszę,toza
–Tutaj?–dopytywałsię,widząc,jakwielkie

rezerwynamiętnościwniejobudził.

Skinęła głową, po czym wydała krótki krzyk

rozkoszy.

– O mój Boże – dyszała ciężko, powoli

odzyskującpełnąświadomość.

Na twarzy Zane’a, zdziwionego siłą jej

background image

orgazmu,pojawiłsięniemalchłopięcyuśmiech
satysfakcji.

O mój Boże, ten mężczyzna ma magiczne

palce,pomyślała.

Było

Fantastycznie.

To

słowo

zabrzmiało

w

jej

głowie,

ale

go

nie

wypowiedziała.Ztrudempowstrzymałałzy.To
był tylko seks, nie należało przywiązywać do
tego zbyt wielkiej wagi. – Dziękuję –
wykrztusiła w końcu, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć.

Zane uśmiechnął się szeroko i zaborczo

pocałowałjąwnos.

– Przyjemność jest całkowicie po mojej

stronie,querida.Wchwilirozkoszywyglądasz
naprawdęsłodko.

Pieszczotliwieuderzyłagoporęce.
–Przestań–skarciłago.
– I bardzo, bardzo seksy. Z trudem sam

wytrzymałem.

Przypieczętował

to

delikatnympocałunkiem.

Ale kiedy sięgnęła do suwaka jego spodni,

złapałjązarękę.

–Niemożemysięposunąćdalej.
–Przepraszam–wyszeptałaspeszona.
– Nie ma powodu do przeprosin. Myślę, że

mamyjeszczeczas,żebysprawęprzemyśleć

Strząsnęła z siebie jego rękę, zakryła piersi

background image

sukienkąiusiadła.

–Wporządku–powiedziałatępo.
–Dodiabła–Złapałjązaramionaiobrócił

dosiebie.Wjegooczachbłysnąłgniew.–Nie
mam przy sobie żadnego zabezpieczenia –
powiedziałzirytacjąwgłosie.

–Idlategoprzerwałeś?–zapytała.
– To chyba jasne. – Zaklął paskudnie. – Tak

bardzo cię pragnę, że gdybym tylko coś miał,
nicbymnieniepowstrzymałowięcniepatrz
namnie,jakbym

– Ale przecież tu są prezerwatywy –

przerwała mu, starając się nie dopuścić do
eskalacjikonfliktu.–Włazience.Widziałamje
tam

wczoraj.

Wyskoczyła

z

łóżka,

szczęśliwa,żetotylkogłupienieporozumienie.
–Mamprzynieść?

– Nie, poczekaj. – Złapał ją za rękę,

przyciągnął do siebie i objął ramionami,
wtulając twarz w jej włosy. – Nie powinienem
był stracić panowania nad sobą – powiedział
poważnie.–Przepraszam.

– Jeśli uważasz to za utratę panowania nad

sobą, to powinieneś porozmawiać z jakimś
Szkotem.

–Tak?–zaśmiałsięrubasznie.–Todlatego,

że mnie tak – westchnął. To jego wahanie
było tak rozczulające i tak do niego

background image

niepodobne, że wzruszyło Ionę. – Sam je
przyniosę–zakończył.Powinienemjeznaleźć.
Ostatecznie jestem zawodowym detektywem.
Tylkopamiętaj:zanimwrócę,maszsiępozbyć
sukienkiimajtek.

–Jeszczeczego!
– Owszem, właśnie tego! – zawołał, udatnie

imitując jej szkocki akcent i posyłając
szelmowski uśmiech. – Mam nadzieję, moja
damo,żejesteśgotowanarundędrugą.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Niefajnie,chłopie,niefajnie.
Zane studiował swoją twarz w popękanym

łazienkowym

lusterku.

Ziemista

cera,

pobrużdżone czoło. Znów o mało wszystkiego
nie popsuł. Było w tej dziewczynie coś, co
niesamowicienaniegodziałało.Jejuczciwość,
otwartośćiłatwość,zjakączytałwjejtwarzy
jak

w

otwartej

księdze,

sprawiały,

że

wydawałamusiębardziejkruchaibezbronna
niż którakolwiek ze znanych mu kobiet.
A biorąc pod uwagę to, co ujawniła na temat
swojej relacji z Demarestem, poczuł się
jeszcze dodatkowo za nią odpowiedzialny.
Facet zabrał jej dziewictwo, nie dając nic
wzamian.Mniejniżnic.

Ale brak doświadczenia Iony, zamiast go

zrazić, czynił ją jeszcze bardziej atrakcyjną
przez

świeżość

jej

reakcji

na

każdą

najprostsząnawetpieszczotę.Dziśstraciłnad
sobą kontrolę, jak mu się zdarzało, kiedy był
nastolatkiem. Dzięki Bogu, tylko na ułamek
sekundy; w porę się opamiętał. Sprawa ta
jednakwyraźniegozaniepokoiła.

Nie reaguj przesadnie, powiedział sobie.

background image

Wzruszył ramionami i zajrzał do szafki, gdzie
znalazłto,czegoszukał.Najważniejsze,żenie
pękł,choćbyłtegobliski.IżeprzeprosiłIonę.
Z jej zabawnej reakcji wywnioskował, że nie
zdawałasobiesprawy,jakbliskibyłcałkowitej
utratykontrolinadsobą.Aterazbędziemógł
jej wszystko wynagrodzić – dokończyć to, co
zaczęli,tymrazemjużtak,jaktrzeba.

Ale kiedy do niej wrócił i zobaczył, jak leży

naga,

nakryta

tylko

prześcieradłem,

zaróżowiona od emocji oczekiwania, a koło
łóżka na podłodze leżą jej stanik, majtki
i sukienka, od nowa wezbrało w nim
pożądanie.

–Znalazłeś?–zapytała.

Przecież

ci

mówiłem,

że

jestem

detektywem.–Rzuciłnałóżkopłaskipakiecik,
anastępnierozsunąłsuwakspodniiściągnąłje
razemzbokserkami.

– To niesamowite – wyszeptała, nie

ukrywając wrażenia, jakie wywarł na niej
widokjegomęskości.

Jej spojrzenie przesunęło się w górę od

krocza przez płaski brzuch do muskularnej
klatki piersiowej. Czuła przyspieszone bicie
serca.

–Jesteśwspaniałyodstópdogłów.
Roześmiał się, ale w tym śmiechu wyczuła

background image

napięcie. Zerwał z niej prześcieradło, a ona
leżała bez ruchu, świadoma jego wzroku,
napięta jak struna. Kiedy pomyślała, że nie
wytrzyma tego napięcia już ani chwili dłużej,
przeniósłwzroknajejtwarz.

–Alenietakwspaniałyjakty–powiedział.
Położył się obok niej, wiodąc dłonią wzdłuż

jej ciała, aż natrafił na piersi. Ujął sutek
w palce, a następnie pochylił się, by ustami
dokończyć

pieszczoty.

Zastygła

w

jego

ramionach.

– Słodkie – wyszeptał. Pieszcząc ustami to

jedną, to drugą pierś, doprowadził ją do
szaleństwa. – Jesteś tak wrażliwa, tak
cudownie

reagujesz

na

mnie,

że

nie

wytrzymamjużanichwilidłużej.

Złapałagozaramiona,tulącsiędoniego.
–Nieczekaj.
Wymamrotał coś po hiszpańsku, rozsunął jej

uda i wszedł w nią jednym potężnym ruchem.
Jejciałodosłowniestężałowszokugwałtownej
penetracji.

–Ciii–uspokajałjączule.–Oddychajto

potrwa tylko chwilę jesteś ciasna prawie
jakdziewica

Jego ruchy stawały się coraz szybsze, a ona

połączyła się z nim w tym cudownym wysiłku
prowadzącym

do

wspólnej

euforii,

background image

przypominającej błyskawicę, która poraziła ją
od środka. Wspólny orgazm był jak brutalna,
pierwotna siła. Iona wydała cienki krzyk,
któremu towarzyszył jego szorstki pierwotny
pomruk.

Potem przymknęła oczy, a on przytulił ją

czule do siebie. Położyła mu głowę na
ramieniu, wdychając pikantny zapach jego
skóryiświeżyaromatpotu.Lekkidyskomfort,
jaki odczuwała między nogami, był niczym
w porównaniu z euforią udanego seksu
ifantastycznegouczuciaspełnienia.

Odsunął

kosmyk

włosów

z

jej

czoła

iuśmiechnąłsię.

–Dobrzebyło?
–Bardzo.–Poczuła,żeopadająjejpowieki.
– Prześpij się, querida. – Musnął ustami jej

włosy.–Tojeszczeniekoniec.

–Niekoniec?
–Oczywiście,żenie.Dotrzechrazysztuka.
Zaśmiała się w odpowiedzi, zasypiając

i starając się nie myśleć o tym, że po tych
dwóchrazachgostraci

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

Obudziła się i usiadła na łóżku. Na nocnym

stoliku zauważyła wizytówkę, na której
odwrocieznalazłanastępującyliścik:

Jaksięmasz,Śpiochu?
Musiałemiść,żebywyprowadzićpsa,zanim

skorzystazmojejszafy.

Odezwijsiędomnie.
Zane
PS. We śnie wyglądasz naprawdę słodko –

nawetkiedychrapiesz.

– Ja nie chrapię – wyszeptała. Spojrzała na

widoczny na wizytówce rysunek budynku,
najprawdopodobniej siedziby firmy Zane’a
w Caramel, po czym skupiła się na odwrotnej
stronie wizytówki, a w szczególności na
słowach„Odezwijsiędomnie”.

Oparła wizytówkę na nocnym stoliku. Ich

przygoda była cudowna, ale właśnie się
skończyła i marzenie o dalszym ciągu byłoby
pozbawionesensu.

Powinna jak najszybciej znaleźć jakąś

sensownąpracęitanielokum,aniezawracać
sobie głowę bożyszczem w rodzaju Zane’a
Montoi. Wstała z łóżka i przeciągnęła się.

background image

Jeszcze dwukrotnie Zane budził ją w nocy,
zanim sam doznał zaspokojenia. Potrafił
znaleźć wszystkie jej miejsca erogenne,
wykazując

się

doskonałą

znajomością

kobiecego ciała. Za każdym razem jednak,
kiedy to Iona próbowała poznawać jego
tajniki, Zane odwracał jej uwagę jakąś
pieszczotą,niechcącdopuścićdotego,żebyto
ona decydowała o tym, w jaki sposób go
zaspokoić.Wreszciezmęczona,sytapieszczot
i

w

najmniejszym

nawet

stopniu

nierozczarowanazapadłanadranemwsen.

Przejrzałasięwlustrzełazienkowym;ciągle

jeszczemiaławoczachtendziwnyblask.

Dodiabłaztobą,kobieto.
Jakieżtobyłozjejstronyceltyckie:szukanie

dziury w całym, kiedy miała za sobą
najwspanialszy seks, jakiego w życiu zaznała.
Przecież gdyby nie Zane, uznałaby seks
zBrademzacałkiemzadowalający.

Weszła do kabiny i zrobiła sobie gorący

prysznic.

AcodoZane’a,tojużsięzpewnościąnigdy

więcejniezobaczą,więcwszystkotoitaknie
ma najmniejszego znaczenia Obiecała jemu
i sobie, że się stąd dzisiaj wyniesie, więc im
prędzej się spakuje, tym lepiej. Ale kiedy
zmywała z siebie zapach Zane’a Montoi,

background image

w głębi duszy wiedziała, że to, co zrobił jej
idlaniejwciągutejnocy–nawetjeślionanie
była w stanie odpłacić mu tym samym –
zawszebędziemiałoznaczenie.

Wczesnym popołudniem zrobiła sobie obfity

posiłek, którego w większości nie zjadła,
wyprała

bieliznę

pościelową,

sprzątnęła

kuchnię i zadzwoniła do ojca, żeby mu
powiedzieć, że miewa się świetnie i że
wszystko idzie fantastycznie. Przynajmniej to
ostatnie nie było całkowitym kłamstwem.
W

końcu

uznała,

że

jest

gotowa

do

wyprowadzki.Prawie.

Obracając w palcach wizytówkę Zane’a,

wpatrywałasięwtelefon.Zadzwonićczynie?
Żeby się pożegnać i mu podziękować? Chyba
grzecznośćtegowymagała.

Oparłajegowizytówkęotelefon,anastępnie

drżącymi palcami wyciągnęła z plecaka szkic
kolibra i ołówkiem napisała na odwrocie parę
słów.Następnieodliczyładwadzieściadolarów
i razem z rysunkiem położyła obok jego
wizytówki.

Patrzyła na skromną sumę, wiedząc, że

wybiera tchórzowskie wyjście z sytuacji, ale
nie

mogła

sobie

pozwolić

na

luksus

pożegnania.

Zawsze

wolała

być

samowystarczalna. Tym bardziej że czuła

background image

w gardle nieprzyjemną gulę, która mogła
świadczyć o emocjonalnym zaangażowaniu,
a temu nie zamierzała się poddawać. To nie
Zane

za

nią

odpowiadał,

tylko

ona

odpowiadała za siebie i chociaż ta noc była
wspaniała,toprzecieżliczyłsięnietylkoseks,
ale

przede

wszystkim

poczucie

bezpieczeństwa, jakiego przy nim zaznała,
zasypiającwjegoramionach.

Zarzuciła sobie plecak na ramię i już miała

wychodzić, kiedy usłyszała głośne stukanie do
drzwi.

Zane.Niechtoszlag!
W pierwszej chwili chciała udać, że już

wyszła, ale uznała, że byłoby to z jej strony
tchórzostwo. Zdjęła plecak i otworzyła drzwi.
Serce zabiło jej mocniej na widok opartego
niedbale o futrynę Zane’a w ciemnych
spodniachinieskazitelniebiałejkoszuli.

–Niezadzwoniłaś!–powiedział.
–Wiem,niemiałamczasu.
–O?–Przezkilkasekundwpatrywałsięwjej

twarz, a potem przeniósł wzrok na plecak
iwreszcienarysunekprzedstawiającyptaszka
ipozostawionekołotelefonupieniądze.

– A to co takiego? – Wziął do ręki rysunek

iobróciłgonadrugąstronę.

Zamknęła

drzwi;

zrozumiała,

że

jej

background image

dyskretne ulotnienie się z tego miejsca nie
wchodzi w grę. Po przeczytaniu liściku
ponownie spojrzał na plecak i na zmięte
banknoty.

– Dziękuję ci za obrazek, jest naprawdę

super–powiedziałspokojnymtonem,aleIona
widziaładrgającynerwnajegoskroni.–Mam
nadzieję, że mi wyjaśnisz resztę. Zamierzałaś
uciec?

– Przecież ci mówiłam, że dziś się stąd

wyprowadzę. Nie sądziłam, że naprawdę
chciałeś,żebymdociebiezadzwoniła.

Zaneuniósłbrwi.
–Potym,cobyłomiędzynami?Maszmnieza

jakiegośgnojka?

Wzdrygnęłasięnajegowybuch,aleznacznie

gorszy był chmurny wzrok Zane’a. Czyżby
wjakiśsposóburaziłajegouczucia?Niemiała
takiej intencji, ale szczerze mówiąc, o jego
uczuciachnawetniepomyślała.

–Przepraszamniesądziłam
–Dodiabła,Iona.–Wjegogłosieniebyłojuż

złości.–To,żejakiśfacetjestdraniem,jeszcze
nieznaczy,żewszyscytacyjesteśmy.

Delikatnie przytknął dłoń do jej policzka,

aonanatychmiaststraciłagłowę.

– Ciekawe, dokąd zamierzałaś uciekać? –

Przeczesał jej włosy palcami i założył jeden

background image

zlokówzaucho.

Nie mogła oderwać wzroku od jego

błękitnychoczu.

– Myślałam o Monterey. Muszę znaleźć

pracęijakieśtanielokum.

– Mieszkania w Monterey nie są tanie. Ale

po co miałabyś szukać czegoś nowego?
Przecież ci mówiłem, że możesz tu mieszkać
zadarmo.

–Aletobyło,przed–zaczerwieniłasię.
–Przedczym?
Pokusa, żeby przyjąć jego propozycję, była

taksilna,żeażbolesna.Zarazjednakpojawiła
się panika. Nie może tego od niego przyjąć.
Nie są przecież parą, połączyła ich przygoda
jednejnocy.

–Przedtąnocą.
–Dlategotylko,żespaliśmyrazem,uważasz,

że nie możesz tu zostać? Z jakiego powodu?
Jedno z drugim nie ma absolutnie nic
wspólnego.

– To by nie było w porządku. Czułabym się

tak,jakbymchciałacięwykorzystać.

– Ty? Chyba nie mówisz poważnie? – Już

samo niedowierzanie Zane’a było dla niej
przykre,atymbardziejjegorubasznychichot.

–Cowtymjesttakiegośmiesznego?
– Ty, Iona. No bo w jaki sposób to, że tu

background image

zostaniesz,

miałoby

oznaczać,

że

mnie

wykorzystujesz?Tendomnawetnienależydo
mnie,tylkodomojegoprzyjaciela.

– Wobec tego wykorzystywałabym twojego

przyjaciela.–Skorotasprawabyładlaniejtak
oczywista, to dlaczego on nie mógł jej
zrozumieć?

– Uspokój się. – Złapał ją za rękę

iprzyciągnąłdosiebie.–Dotegofacetanależy
połowa

środkowej

Kalifornii;

jeśli

tu

pomieszkaszzadarmoprzezkilkatygodni,na
pewnoodtegoniezbankrutuje.–Zaneuraczył
ją swoim charakterystycznym seksownym
uśmiechem. – A przecież nie spałaś z nim,
tylkozemną,więctoniemanicdorzeczy.

Wysunęłasięzjegoramion.
–Nierozumiem,dlaczegoty
– Chcę, żebyś tu została – przerwał jej tak

zdecydowanym tonem, że nie dokończyła
swojejtyrady.

– Ale dlaczego? – zapytała. Przecież

niezależnieodtego,coichtejnocypołączyło,
bylisobieobcy.Czyontegoniewidział?

–Dlatego,żetojestdlamnieważne.
–Aledlaczego?
Bałasię,żeZanepowie,żemunaniejzależy,

ale jeszcze bardziej bała się tego, że mógłby
powiedzieć,żemuniezależy.

background image

Dostrzegł

w

jej

karmelowych

oczach

pragnienie i z trudem powstrzymał chęć
porwania jej w ramiona i zaniesienia do
sypialni,gdziemógłbyjejpokazać,jakbardzo
munaniejzależy.

Nie przyszedł tu po seks. A raczej nie tylko

poseks.

Prawdopodobnie

ogarnęły

te

same

wątpliwości, z którymi i on się cały dzień
borykał. Chciał do niej dzwonić, ale zaraz
potem tłumaczył sobie, że lepiej, żeby to ona
zrobiła pierwszy krok. W końcu jednak miał
dość czekania. Na widok leżącego u jej nóg
plecaka i rumieńca na twarzy ledwie się
powstrzymał

przed

wybuchem,

ale

po

przeczytaniu liściku napisanego na odwrocie
rysunkuomałoniezacząłkrzyczeć.

Zane, proszę cię, przyjmij ten rysunek jako

skromny dowód wdzięczności za twoją
pomoc. Chciałabym ci też zwrócić pieniądze
zazakupyizamójtelefondoSzkocjidoojca.
Mamnadzieję,żetowystarczy?

Wszystkiegonajlepszego,Iona.
I ani słowa o ostatniej nocy. A przecież

niecałe

osiem

godzin

temu

szlochała

z rozkoszy w jego ramionach. Czy nie należy
musięprzynajmniejprzyzwoitepożegnanie?

Bał się ją wystraszyć. Postanowił być

background image

ostrożny.

– Chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczna.

Niezapominajotym,żebyłemgliniarzem.

– To jedyny powód? – Zarumieniła się,

awnimznówodezwałosiępożądanie.

–Jasne,acojeszcze?
Iona wywróciła do góry nogami jego

dotychczasowe

zasady

postępowania

z kobietami. Z nią nic nie poszło zgodnie
z planem. Kiedy ostatni raz zdarzyło mu się
przespać z kobietą na pierwszej randce? Czy
być praktycznie jej pierwszym kochankiem?
Bo tego dupka Demaresta w ogóle nie liczył.
I

znów:

kiedy

ostatni

raz

musiał

powstrzymywaćkobietę,niepozwalającjejsię
dotknąć po to, by móc skutecznie zapanować
nad własnym seksualnym napięciem tylko
dlatego, żeby ją zaspokoić? Chyba wtedy,
kiedybyłnastolatkiem.

Dzisiaj tak samo – nie dzwoniąc do niego,

skomplikowałasprawy.

– Nie usłyszałem twojej odpowiedzi –

nalegał.

Podniosła głowę i spojrzała mu prosto

woczy.

–Chybamaszrację,Zane–odparła.
–Mamracjęwczym?
– Że lepiej, żebyśmy więcej ze sobą nie

background image

sypiali.

– Słucham? – Kiedy ja coś takiego

powiedziałem?

Patrzyłnaniąwosłupieniu.

Tamta

noc

sprawiła

mi

wielką

przyjemność

ciągnęła

tym

samym

poważnym tonem. – Byłeś – zarumieniła się
pouszy.–Byłeśfantastyczny.

Dzięki

powiedział

bezbarwnym

pozbawionym życia głosem. Już nieraz bywał
chwalony za swoją sprawność seksualną i to
zawsze mile łechtało jego miłość własną, ale
tym razem nie odczuł tego jako szczególny
komplement. Czy ta dziewczyna uważała, że
mu coś zawdzięcza, tylko dlatego, że facet,
który

pozbawił

dziewictwa,

jest

samolubnymgnojkiem?

–Bobojabymniechciałajeszczebardziej

komplikować sytuacji – ciągnęła, podczas gdy
Zane starał się za wszelką cenę zapanować
nadirytacją.–Szczególniegdybymmiałatutaj
zostać.

Aha,otochodziło.
– Seksu nie trzeba komplikować – odparł. –

Szczególnie, jeśli będziemy go traktowali
wsposóbnaturalny.

– Jak mogę go tak traktować, skoro czujesz

sięzamnieodpowiedzialny?

background image

– Iona, nasz seks jest dla mnie czymś

naturalnym. – A raczej byłby, gdyby miał
pewność,żeonajestbezpieczna.

–Czyjesteśtegopewien?

Jasne,

że

jestem.

Rozpakuj

się

izagospodarujtutaj.Apotemzorientujsię,jak
wyglądają możliwości pracy w Monterey,
iwciąguparudnidajmiznać,zgoda?Chcęsię
z tobą widywać – kontynuował. – Wziąłem
nawet wolny weekend. – Pierwszy od wielu
miesięcy i tylko dlatego, że miał nadzieję
spędzić go z Ioną. – Ale to ty musisz się do
mnieodezwać,zgoda?

Miała rację, ta ostatnia noc była cudowna,

ale oboje chcieli traktować sprawy seksu na
luzie,atoznaczyło,żeZanemusipowściągnąć
w sobie potrzebę pójścia z nią do łóżka już,
w tej chwili. Co przecież zależało od niej, nie
odniego.

– W porządku, tak będzie najlepiej. Ale czy

jesteś pewien, że twój przyjaciel się zgodzi,
żebymtubyła?

Posłał jej spojrzenie męczennika. W jej

czekoladowych oczach dostrzegł to samo
pragnienie,któreijemuniedawałospokoju.

–Życzęcipowodzeniawposzukiwaniupracy

– mruknął – ale tym razem nie zapomnij
zadzwonić.

background image

Trzy dni, Montoya. Wytrzymasz do soboty,

apotemonadociebiezadzwoniisprawatego,
jak bardzo na luzie traktujecie wasz seks, się
wyjaśni.

Wziąłrysunek,alezostawiłpieniądzeiruszył

dodrzwi.

– Przecież ja mam u ciebie dług

zaprotestowała,widząc,żeZanewychodzi.

–Załatwimyto,jakjużznajdzieszpracę.
–Wporządku,jeślijesteśtegopewien.
– Jestem. – Złożył na jej ustach lekki

pocałunek,aleszybkosięodsunął.

Jeszczenieteraz,alejużwkrótce.
–Dozobaczeniawsobotę.
Uśmiechnęłasięszybko,spontanicznie.
–Będęczekała.
Nietakbardzojakja,querida,pomyślał.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

–Jesteśtutaj,Zane.
Coś go ścisnęło w dołku. Uniósł jej palce do

ustipocałował.

–Myślałem,żejestemnarandceztobą.
Zaczerwieniła się, a na jego twarzy pojawił

sięuśmiech.

A

rzeczywiście,

teraz

pamiętam

powiedziała, ale te powściągliwe słowa stały
w sprzeczności z tańczącymi w jej oczach
ognikami.

Co

go,

do

licha,

podkusiło,

żeby

zaproponować przejażdżkę? Szczególnie po
trzech dniach czekania, które były dla niego
torturą.

–Cośnasiebiewłożę–powiedziała.
Zane patrzył, jak bierze dżinsowy żakiet.

Pociągnęła usta błyszczykiem; wokół oczu
zrobiła cienie. Na nogach miała ozdobione
paciorkami sandały, długie do ramion włosy
przewiązała jaskraworóżowym szalem. Stroju
dopełniał cienki złoty łańcuszek na kostce.
Wyglądała szykownie, seksownie i tak słodko,
żemożnabyjązjeść.

– No to dokąd chciałabyś jechać? – zapytał,

background image

obejmującramieniemoparciejejfotela.

–Zdajęsięnaciebie.Jestemnaluzie.
– Mam nadzieję. Te trzy dni były dla mnie

męką.

Zachichotałazalotnie.
– Nie słyszałeś nigdy o odroczonym

zaspokojeniu?

– Owszem, słyszałem – odparł, wycofując

samochód z podjazdu – ale nie jestem fanem
takichrozwiązań.

Jednak kiedy zatrzymał samochód i nachylił

się do niej, by dać dowód na to, że jest za
natychmiastowym zaspokojeniem, zadzwoniła
jegokomórka.

Położyłamupalecnaustach.
–Uratowałciętelefon.
– Niekoniecznie. To osoba dzwoniąca zaraz

się

przekona,

czym

jest

odroczone

zaspokojenie.

Ale kiedy dotknął ustami jej ust, Iona

wymknęłamusięzobjęć.

– Lepiej przyjmij telefon. To może być coś

ważnego.

Posłał jej spojrzenie cierpiętnika. Na widok

numeru matki westchnął. Maria rzadko do
niegodzwoniłaichociażniesądził,bytobyła
sprawa życia i śmierci, wolał mieć ją z głowy.
Ale kiedy usłyszał jej głos, uświadomił sobie,

background image

żeniewyłączyłfunkcjigłośnegomówienia.

– Gdzie ty jesteś, Zane? Quinceanera

rozpoczęła się dwie godziny temu. Obiecałeś,
żetymrazembędziesz.

Chciał wyłączyć głośne mówienie, ale jeden

rzut oka na twarz Iony powiedział mu, że
mlekojużsięrozlało.

–Niestety,niebędęmógłbyć,przykromi.
–Dlaczego?
– Coś mi w ostatniej chwili wypadło. –

Speszony tą niezręczną sytuacją, słuchał
Marii, która nie przestawała go katować.
Przecież wie, że on nie przepada za jej
rodziną. Dlaczego nie da mu spokoju? –
Maricruz dostanie ode mnie prezent później,
na pewno mi wybaczy, dobrze? – Starał się
w

możliwie

najlepszy

sposób

wybrnąć

z trudnej sytuacji. Wiele by zrobił dla matki,
aleakuratnieto.

– Nie, to nie wystarczy. Musisz przyjść.

Dlaczego bycie częścią tej rodziny jest dla
ciebie takie trudne? – Obruszył się na to
oskarżenie, ale wiedział, że nigdy nie wyjawi
matce prawdziwych przyczyn tego stanu
rzeczy.

Poczuł na ramieniu lekki dotyk palców.

Odwrócił się i zobaczył, że Iona patrzy na
niego ze współczuciem, usiłując mu coś

background image

powiedzieć.

–Przepraszamcięnachwilę,Maria.–Zakrył

rękąsłuchawkę.

– Chodzi o urodziny tej twojej kuzynki, tak?

Zdecydowanie powinieneś tam iść. Możesz
wrócić po wszystkim – dodała, patrząc mu
szczerzewoczy.–Nigdziestądniepójdę.

Wszystko w nim buntowało się przeciwko

zostawieniu Iony samej. Nie po to czekał na
nią trzy dni, żeby ją teraz zostawić; chodziło
jużnietylkooseks.

– Źle się z tym czuję, że przeze mnie

zaniedbujeszrodzinę–powiedziała.

–Zgoda–odparłbezentuzjazmu–pójdę,ale

ty pójdziesz ze mną. – Jeżeli go w to wrobiła,
toniechcierpirazemznim.

– Nie bądź głupi. Nie mogę iść z tobą.

Przecieżnieznam

Ignorując jej protesty, Zane ponownie

przytknąłtelefondoucha.

– Już jedziemy – zapewnił matkę, ignorując

przejawyrozdrażnieniaswojejpasażerki.

–Jedziemy?Toznaczykto?Maszzamiarsię

tu pojawić z jakąś dziewczyną? – W głosie
matki było zdziwienie i zadowolenie. Nagle
dotarło do niego, jak bardzo może być to
groźne.NigdyniezwierzałsięMariizeswoich
sprawsercowych,żebyuniknąćniewygodnych

background image

rozmów. – Będę za jakieś pół godziny. –
Świadomiezignorowałjejpytanieinawszelki
wypadekprzerwałpołączenie.

Tak przyjemnie zaplanował sobie wieczór:

trochę flirtu, trochę pieszczot i bardzo dużo
seksu. Ale jeśli Maria pozna Ionę, sprawy
mogą przyjąć niepomyślny obrót. Diabli
wezmą swobodny seks i nastrój, który
budowałprzeztrzydni.

–Zachciałocisięopóźnionegozaspokojenia,

tobędzieszjemiała.

– Coś cudownego – westchnęła Iona

oczarowana rzęsistymi światłami. Zbliżali się
do majestatycznej hacjendy położonej na
zboczu wzgórza porośniętego winoroślą.
Bajeczny widok tonął w złocistej poświacie
zachodzącegosłońca.Zbliskaokazałosię,że
te światła to zawieszone na ganku lampiony
w barwach flagi meksykańskiej – czerwone,
zieloneibiałe.

Na

podjeździe

stało

zaparkowanych

z pięćdziesiąt samochodów. Dookoła rosły
potężne dęby, róże i oleandry. Na ganku
kłębiła się gromada nastolatków. Dziewczęta
w balowych sukniach przypominały piękne
barwne pawie; chudzi patykowaci chłopcy
wdobranychdosukiendziewczątsmokingach

background image

wyraźnieczulisięwnichnieswojo.

– Myślę, że jesteśmy nieodpowiednio ubrani

– mruknęła Iona, która idąc wraz z Zane’em
w kierunku domu, cały czas nerwowo
obciągała sukienkę mini. Nie dość, że została
zmuszonadotejwizyty,tojeszczeczułasięjak
panienka

lekkich

obyczajów.

Mogłeś

powiedzieć,jakieobowiązująstroje.

–Nieprzejmujsię.–Ścisnąłjązarękę.–Na

tym przyjęciu to i królowa angielska czułaby
się źle ubrana. A zresztą nie zabawimy tu
długo.

Przezromantycznedźwiękiskrzypiecigitar

przebijałsięszumrozmów.Kiedywchodzilipo
schodkach na ganek, mijając gromadkę
nastolatków, ktoś głośno pozdrowił Zane’a po
hiszpańsku.

Zane jednak nie zatrzymał się, tylko

poprowadził ją prosto do znajdującego się na
tyłach domu i też przybranego lampionami
ogrodu. Wśród tłumu gości zręcznie poruszali
się kelnerzy, roznosząc wino i piwo. Koło
parkietu znajdującego się obok basenu do
tańcagrałzespółmuzyczny.Zewsządmachano
i

wykrzykiwano

pod

adresem

Zane’a

pozdrowienia. A potem tłum się rozstąpił
ipodbiegładonichmłodadziewczynawbiałej,
przybranej paciorkami, koronkowej sukni

background image

irzuciłasięZane’owinaszyję.

– Zane! Jednak przyszedłeś! – wykrzyknęła,

przytrzymując diadem zsuwający się ze
starannieułożonychloków.

Felizcumpleanos,Maricruz.
– Jak ci się podobam? – zapytała, obracając

się

i

prezentując

warstwy

migotliwych

koronek.

– Wyglądasz wspaniale – odparł Zane. –

Zupełniejakdorosłaosoba.

Dziewczyna zarumieniła się pod wpływem

komplementu.

Może

wreszcie

przestaniesz

mnie

traktowaćjaknina.

W pięknych oczach nastolatki pojawił się

kokieteryjny błysk, a Iona zaczęła się
zastanawiać, czy Zane jest świadom tego, że
jego piętnastoletnia kuzyneczka się w nim
podkochuje i czy to dlatego czuje się tak
nieswojo.

– Maricruz, chcę cię przedstawić mojej

dziewczynie Ionie. – Złapał Ionę za rękę
ipociągnąłdoprzodu.

– Cześć. – Przez chwilę Maricruz robiła

wrażeniezaskoczonejiniezbytzadowolonej.

– Masz wspaniałe urodziny – powiedziała

Iona,rada,żeczujenaplecachramięZane’a.

– Dziękuję – odparła Maricruz sucho, po

background image

czym obdarzyła Zane’a kolejnym promiennym
uśmiechem. – Zatańczysz ze mną, Zane?
Później,potembędąjeszczewalce.

–Oczywiście,oilejeszczewtedybędziemy.
– Obiecaj, że zatańczysz. – Ionie zrobiło się

żalmałej.

–Obiecuję.
Posłała

Ionie

łobuzerski

uśmiech

ipowiedziała:

– Podoba mi się twoja sukienka. Gdzie ją

kupiłaś?

–WmałymsklepikuwEdynburgu.
– A skąd masz taki akcent? Jest bardzo

wporządku.

–ZeSzkocji.
– No, dość tych pytań. Iona jest ze Szkocji,

aniezksiężyca.

– Jeśli jesteś ze mnie niezadowolony, to

przedstawjąrodzinie.Wtedyniebędziepytań,
tylko regularna Meksykańska Inkwizycja. –
Maricruz uśmiechnęła się konspiracyjnie. –
Zane

nigdy

nie

przyprowadza

swoich

dziewczyn

na

uroczystości

rodzinne.

Miesiącami

będziesz

głównym

tematem

rozmów–dodałapodadresemIony.

– Musimy zorganizować sobie coś do

jedzenia – przerwał jej Zane. – Później się
zobaczymy, Maricruz – powiedział, celowo

background image

odciągając Ionę jak najdalej od wścibskiej
nastolatki.

–Aleto,comówiłaMaricruz,chybaniejest

prawdą? – Już zaczynała się czuć trochę
swobodniej,atunaglecośtakiego.

Dotarli do długiego stołu zastawionego

jedzeniem.Zanewręczyłjejtalerziserwetkę.

–Nałóżmysobieconiecoizmykajmystąd.
– Mówię poważnie, Zane. Chyba nie jestem

pierwsządziewczyną,którąpokazujeszswojej
rodzinie?

– Nie zwracaj uwagi na Maricruz, ona się

ztobądroczy.

– To nie jest odpowiedź – nie dała się zbyć

Iona.

–Nieprzyprowadzamtużadnychdziewczyn,

bo zwykle unikam tego rodzaju imprez
rodzinnych.

– A dlaczego miałbyś ich unikać? – Może

istotnie przyjęcie było trochę męczące dla
kogoś obcego, ale on nie był obcy, stanowił
część tej rodziny i z tego, co Iona zdołała
zauważyć,wszyscybyliwobecniegoserdeczni
iciepli.

– Bo zwykle mam dużo innych ciekawszych

rzeczy do zrobienia, jak na przykład dzisiaj –
odparł, a jego błękitne oczy obiecywały
wszelkiemożliwerozkosze.

background image

–Rozumiem.
– Przestań zadawać głupie pytania i zajadaj

swoje arroz con pollo, żebyśmy mogli jak
najprędzejstądprysnąć.

Jaksięjednakokazało,wyrwaniesięzobjęć

rodziny Zane’a nie było takie proste. Zanim
zdążyli zjeść bankietowe przysmaki, opadła
ich zgraja kuzynów od nastolatków do
emerytów.

Wszyscy

byli

zachwyceni

obecnością Zane’a, ale Zane nie podzielał ich
entuzjazmu. Dlaczego w obecności takiej
serdecznej i zżytej ze sobą rodziny był taki
spięty? Iona zamierzała go o to spytać, gdy
tylko uwolnią się od wujenki Carmen. Kiedy
więc Carmen przerwała na chwilę, żeby
nabrać tchu, Zane złapał Ionę za rękę
ipociągnął.

–Musimyjużiść,Carmen,dozobaczenia.
–Czyniepowinniśmyzostaćtrochędłużej?–

zaprotestowała Iona. – Nie byliśmy tu nawet
godziny

–Nie,wydajemisię,żejaknajedenwieczór

mieliśmydośćMeksykańskiejInkwizycji.

– Nie było tak źle. Wszyscy okazali się

bardzo mili i bardzo grzeczni. To przyjemne
uczucie wiedzieć, że komuś na tobie zależy.
Dlaczegomiałbyśichunikać?

Pocałował ją w nos, zachichotał rubasznie

background image

iszepnąłjejdoucha:

– Może dlatego, że moje życie to nie ich

zakichany interes. – Wziął ją za rękę. –
Idziemy, musimy wykorzystać okazję, która
możenamsięprędkoniepowtórzyć.

Kiedy szli w stronę tarasu, Iona zauważyła

stojącą koło parkietu Maricruz. Dziewczynka
miałazawiedzionąminę.

– Poczekaj, Zane. – Iona szarpnęła go za

rękę.–AcozwalcemMaricruz?Przecieżjej
obiecałeś.Onaczekanaciebie.

ZanespojrzałponadramieniemIonyimusiał

dostrzecdziewczynkę,bozakląłcicho.

–Dziśjestjejuroczystość,musisztodlaniej

zrobić.

Spojrzał jej w oczy i Iona zorientowała się,

żewalczyzeswoimsumieniem.

–Zgoda,zrobięto–powiedziałwkońcu–ale

ty masz tu na mnie zaczekać i nawet na krok
sięstądnieruszyć.Zadziesięćminutwracam
i wychodzimy. – Ujął ją delikatnie za policzki
i mocno pocałował w usta. – I pamiętaj, nie
ruszajsięstąd,bobędąkłopoty.

–Mamnadzieję–mruknęłapojegoodejściu.
Patrzyła, jak zatrzymuje się przed Maricruz

i jak dziewczyna składa przed nim głęboki
ukłon. Westchnęła, widząc ich razem na
parkiecie. Zane, w białej koszuli i ciemnych

background image

spodniach,ześniadącerąiciemnymzarostem,
wyróżniał się z tłumu tańczących nie tylko
dlatego, że był jedynym mężczyzną bez
smokingu i że górował nad resztą wzrostem.
Dodatkowo

opromieniała

go

aura

tajemniczości i dystansu. Nic dziwnego, że
zawróciłMaricruzwgłowie.

–Cześć,jestemJuana.–Ionadrgnęła.Dwoje

piwnych

oczu

wpatrywało

się

w

nią

intensywnie.–Jestemjednązprimosegundos
Zane’a i Maricruz, jedną z ich dalszych
krewnych – wyjaśniła dziewczyna. – Jesteś
noviaZane’a?

– Tak, nazywam się Iona, Iona MacCabe –

odpowiedziała grzecznie Iona, wyciągając
rękę do dziewczyny. Uznała, że novia to
trochęzadużo,alejakmiałatłumaczyćJuanie,
żejesttylkojednorazowąprzygodąZane’a?

– Całe szczęście, że nie jesteś taka zepsuta

inadętajaktareszta.

–Jakareszta?

Uważamy,

że

Zane

chodzi

tylko

zzepsutymi,nadętymidziewczynami,któremu
nie

pozwalają

utrzymywać

kontaktów

z rodziną. Ale ty jesteś inna, jesteś naprawdę
miła, od razu to widać. – Juana zorientowała
się,żemogładotknąćIonę.

– A dlaczego uważasz, że Zane spotyka się

background image

tylko

z

takimi

kobietami?

spytała

zaciekawiona.

–Toprzezjegoojca.
– A co jest z jego ojcem? – pytała dalej,

uświadamiającsobie,żeZanenigdyonimnie
wspominał.

– To był bogaty pinche gringo. - Iona nie

miała pojęcia, co znaczy słowo pinche, ale
sądzącztonudziewczyny,zorientowałasię,że
tonicpochlebnego.–Niktznastaknaprawdę
nie wie, kim jest ojciec Zane’a, bo nie wolno
o nim mówić. Abuelo się wścieka, jak ktoś
powie,żeZanejestpółAnglo.Tylkoniemów,
żecitopowiedziałam,zgoda?

– Jasne, że nie powiem – mruknęła Iona.

Nietrudno się było domyślić, że Zane, z tymi
swoimi niebieskimi oczami, jest mieszańcem.
Dlaczego więc, skoro rodzina Montoyów
robiławrażenietakiejotwartej–przynajmniej
połowa gości to byli „Anglo”, jak ich nazwała
Juana – pochodzenie Zane’a było traktowane
jakowianaatmosferąskandalutajemnica?

Już otwierała usta, żeby zapytać o to Juanę,

kiedydziewczynawykrzyknęła:

–O,popatrz,MariaodbiłaZane’aMaricruz.

Jakietosłodkie.

IonaspojrzałanaparkietizobaczyłaZane’a

trzymającego w objęciach posągową postać

background image

wczerwieni.

Co mogło być w tym akurat słodkiego? Była

w tej kobiecie elegancja i jednocześnie
seksapil. Burza ciemnych włosów kaskadą
spływała jej na plecy, a wytworna czerwona
suknia podkreślała, bez żadnej ostentacji,
klasycznelinieciała.

Maria? Kim mogła być ta kobieta? –

zadawałasobiepytanieIona.

I natychmiast sama sobie odpowiedziała: to

musi być dawna albo może nawet obecna
kochanka Zane’a. Widziała to w ich ruchach,
kiedy sunęli po parkiecie, w spojrzeniach
Zane’a, w których nie dostrzegła chłodu,
zarezerwowanego najwidoczniej tylko dla
rodziny. A więc to była prawdziwa przyczyna,
dla której Zane nie chciał tu przyjść? Iona
poczuła charakterystyczny skurcz zazdrości;
przed oczami miała czerwoną mgłę. Dlaczego
Zane jej nie powiedział, że będzie ta kobieta,
i

dlaczego

nalegał,

żeby

Iona

mu

towarzyszyła? To dlatego nie przyprowadzał
na rodzinne imprezy swoich dziewczyn?
Dlaczego więc jej nie oszczędził tego
upokorzenia?

Nagle walc się skończył. Kobieta położyła

Zane’owi rękę na ramieniu i pocałowała go
w policzek. Miłość, jaką Iona dostrzegła

background image

w jego oczach, była aż nadto widoczna.
Uczuciezazdrościznówdałoosobieznać.

– Przepraszam cię, Juana – mruknęła

i zaczęła się przepychać przez tłum gości.
Najlepiejzrobi,jakwrócidodomu.Widocznie
to, co ją połączyło z Zane’em, było –
w przeciwieństwie do jego relacji z Marią –
przypadkoweiprzelotne.

Prąccałyczasdoprzodu,uświadomiłasobie

jednak, że się stąd bez samochodu nie
wydostanie. Dlaczego Zane przedstawił ją
rodzinie? Dlaczego naraził ją na takie
upokorzenie? Czy uznał, że ona będzie się
temubezradnieprzyglądała?

Dotarła do nich w chwili, kiedy bogini

w

czerwieni

odrzuciła

głowę

do

tyłu

i roześmiała się swobodnie. Iona napotkała
spojrzenie Zane’a, w którym nie było ani
zmieszania, ani poczucia winy. Najwyraźniej
niezdawałsobiesprawyztego,jakgłębokoją
zranił,bojejuczucia,jejdumęmiałzanic.

– Hej, Iona – powiedział, a ona wyczuła

wjegogłosienapięcie.

– Czy możesz mnie odwieźć do domu? –

zapytała.–Już,wtejchwili.

– A jest jakiś problem? – Na jego twarzy

malowałosięzmieszanie.Czyżbyrzeczywiście
tak mało go to wszystko obchodziło, że nie

background image

widziżadnegoproblemu?

– Chcę wracać do domu i proszę cię, żebyś

mnie odwiózł – wycedziła przez zaciśnięte
zęby.–Dodomualbonanajbliższyprzystanek
autobusowy.

– Dlaczego miałbym cię odwozić na jakiś

przystanek? Przecież mamy plany na ten
wieczór.Zapomniałaś?

Jak on mógł w tej sytuacji mówić takie

rzeczy?Itojeszczeprzytejkobiecie?

– Ale już nie mamy – mimo woli podniosła

głos.–Jawkażdymraziewychodzę,ajeślinie
chcesz mnie odwieźć, to znajdę kogoś, kto
zechce.

– Zastanów się. Przyszłaś ze mną i ze mną

wyjdziesz.–Złapałjąmocnozaramię.

Zaczęłamusięwyrywać.
– Sama o sobie decyduję i robię to, co

uważamzastosowne.

– Puść ją, Zane – odezwała się kobieta

wczerwieni–inieróbscen.

– To nie ja robię sceny, tylko ona – mruknął

i puścił Ionę, która zrobiła się czerwona ze
złości.

– Miło mi cię poznać, Iona – odezwała się

kobietawczerwonejsukni.

–Wybacz,Mario,zpewnościąjesteśbardzo

miłą osobą i niewątpliwie Zane też jest tego

background image

zdania,apozatymtonietwojawina,żeZane
mnietuprzyprowadziłiżeobydwiewyszłyśmy
naidiotki.Alemnietrójkątynieinteresują.

Brwikobietyuniosłysiędogóry.
– I ciebie z pewnością też – ciągnęła Iona,

ignorując stłumione przekleństwo Zane’a
i z trudem powstrzymywany wybuch śmiechu
kobiety. – Niestety, jestem tu uwięziona bez
samochodu, ale jak tylko Zane odwiezie mnie
nanajbliższyprzystanek,będziecałkowiciedo
twojejdyspozycji.

–Iona,tojestwielkienieporozumienie.–Na

twarzyZane’amalowałsięszok.

– Nie sądzę – burknęła pod nosem. Nagle

dotarło do niej, że muzyka ucichła i że
z zewsząd dobiegają stłumione chichoty,
adziesiątkioczuobserwujązzaciekawieniem
tę małą scenkę. – Co takiego? – Spojrzała
spodełbanawyraźniezakłopotanegoZane’a.

–Iona,towszystkomojawina–odezwałasię

Maria.–JestemmatkąZane’a.

–Słucham?
GapiłasięnaMarięwosłupieniu.Przecieżta

wspaniała, ta atrakcyjna kobieta nie mogła
mieć więcej niż czterdzieści lat, a Zane’a
szacowała na co najmniej trzydziestkę,
chociażgonigdyniepytałaowiek.

– Maria Montoya. – Kobieta wyciągnęła do

background image

niej wypielęgnowaną dłoń i zachichotała
z bardzo ciepłym, przyjacielskim wyrazem
twarzy, jakby chciała wciągnąć Ionę do
wspólnej zabawy. – I wierz mi, bardzo się
cieszę,żemogłamciępoznać.Mójsynzawsze
potrzebował kobiety, która w razie czego
stanęłabyzanimmurem.

Ionapatrzyłanawyciągniętądoniejrękę.
– Ale ale to niemożliwe pani pani jest

zamłoda.

– Uwierz mi, dziecko, chciałabym, żeby tak

było.Aleto,comówisz,bardzomipochlebia.

Poczucie humoru kobiety i jej życzliwość

sprawiły, że skrupuły Iony wzrosły. Co ona
najlepszego zrobiła? Jak mogła w ten sposób
obrazićmatkęZane’a?

–Jestminaprawdębardzo,bardzoprzykro–

powiedziała,odwróciłasięidałanurkawtłum.

–Iona,zaczekaj!
Ale ona tylko przyspieszyła. Wybiegła do

ogrodu, a potem w dół po kamiennych
stopniachdopodjazdu,którywiłsięwśródpól
ciemnej, ciężkiej od kiści owoców winorośli.
Raczej dojdzie na piechotę do Pacific Grove,
niżjeszczerazpoprosiZane’aoodwiezienie.

Dotarła w ten sposób do ostatniego

samochodu, kiedy poczuła na ramieniu silny
uchwytpalców.

background image

–Dodiabła,dokądsiętakspieszysz?–Zane

odwróciłjąenergicznietwarządosiebie.

Zacisnęła oczy, żeby powstrzymać łzy,

niezdolnadotego,żebynaniegospojrzeć.

–Damsobieradę,dojdędodrogiiwrócędo

domuautostopem.

– Nigdzie nie będziesz jechała autostopem,

a poza tym do drogi musi być cztery i pół
kilometraijestciemno.

– Zapewniam cię, że dam sobie radę, tylko

proszę cię, zaklinam, powiedz swojej mamie,
jakbardzojestmiprzykro.

Zane prawdopodobnie jej teraz nienawidził.

I trudno mu się dziwić po tym, jak ich oboje
wystawiłanapośmiewisko.

– Mama jest cała szczęśliwa, że ją

oszacowałaś na trzydzieści kilka lat, podczas
gdy

kilka

miesięcy

temu

skończyła

pięćdziesiąt.

– Twoja matka ma pięćdziesiątkę?! – Był to

dlaIonykolejnyszok.–Toilemaszty?

– Trzydzieści cztery. Maria mnie urodziła

jakoszesnastoletniadziewczyna.

–Towyjaśniamojąpomyłkę,aleniezmienia

faktu,żemówiłamrzeczyżenujące.

–Nieprzesadzaj,tonaprawdęgłupstwo.
– Jak to? Zrobiłam beznadziejną scenę

wobeccałejtwojejrodziny.

background image

Uniósł jej brodę do góry i zajrzał w oczy.

Było mu jej żal. Dlaczego ona zawsze musi –
gdy chodzi o mężczyzn – robić z siebie taką
idiotkę?

– Iona – powiedział, a cierpliwość, z jaką to

mówił, była niemal tak samo bolesna jak jego
litość. – To nie jest żadna tragedia. Po prostu
popełniłaś błąd, i tyle. Pamiętaj, że moja
rodzina to Latynosi i że nieporozumienie, do
jakiegodoszło,możnaocenićnajwyżejnadwa
i pół w skali Richtera zwykłych rodzinnych
spektakli,dojakichczęstounasdochodzi.

Nadal jednak nie wszystko było dla niej

jasne. Upokorzyła go wobec rodziny –
dlaczego nie jest na nią wściekły? Czyżby
rzeczywiście ich opinia tak niewiele dla niego
znaczyła?

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

–Zane,czyzIonąwszystkowporządku?
NawidokbiegnącejdonichMariizrobiłojej

sięsłabo.

– Tak – odparł krótko Zane. – Ale my już

jedziemy.Mamydośćjaknajedenwieczór.

Maria skrzywiła się lekko. Nie powinien

wtakisposóbzwracaćsiędomatki.

–Takmiprzykro–łagodziłasytuacjęMaria,

co tylko potęgowało w Ionie poczucie winy. –
Często mnie biorą za siostrę Zane’a, ale po
razpierwszywziętomniezajegodziewczynę.

– Proszę się przede mną nie tłumaczyć. –

Iona zamknęła oczy. Krępowały ją dowody
życzliwości tej kobiety. – Pani nie zrobiła nic
złego.

–GdybyZanemiałdośćzdrowegorozsądku,

żeby nas sobie przedstawić zaraz po waszym
przyjściu, można było tego wszystkiego
uniknąć.

–Zacznijmyodtego,żewogóleniechciałem

przyjść – zaprotestował. – Więc nie zwalaj
winynamnie,Mario.

PrzysłuchującasiętejrozmowieIonauznała,

żenajlepiejbędziesiedziećcicho.

background image

– Zane, czy nie czas najwyższy wyrzucić

urazę z serca? – Matka czule dotknęła ręką
jegopoliczka.

–Szarpnąłgłowąnieprzejednany.
– Musimy już iść – powtórzył, a Iona

dostrzegławoczachMariiurazę.

–Proszęcię,Zane
– Zadzwonię w tygodniu – uciął krótko,

składającnajejpoliczkuzdawkowypocałunek.

Maria skinęła głową, smutna i speszona.

Ionę zabolało serce. Dlaczego jest taki
okrutny? Przecież to, że Iona zrobiła z siebie
idiotkę,niebyłowinąjegomatki.Miałarację,
zarzucającmu,żeniedokonałprezentacji.

Adios, Iona – powiedziała Maria. – Mam

nadzieję,żesięjeszczezobaczymy.

– Twoja mama robi wrażenie bardzo miłej

osoby.Towspaniałe,żejakodzieckomogłeśją
mieć przy sobie. Niepotrzebnie się na nią
złościłeś.Toniebyłajejwina.

–Wiem–westchnąłciężkoZane,prowadząc

jądosamochodu.–Jedziemy.

Wświetlepadającymodlampionówhacjendy

Iona widziała smutek malujący się na jego
twarzyibardzomuwspółczuła.Wyglądałona
to, że matka Zane’a nie jest jedyną zranioną
osobą.

Wsiadła

do

samochodu,

postanawiając

background image

zapytać Zane’a o przyczyny panującego
między nim a matką chłodu, ale ostatecznie
zrezygnowała.Jużdośćnarobiłaszkodyjakna
jedenwieczór.

Zane zajął miejsce kierowcy, ale kiedy

uruchomiłsilnik,niewytrzymała.

–Dlaczegonieprzedstawiłeśnassobiezaraz

ponaszymprzyjściu?

– Bez żadnego szczególnego powodu. Nie

widziałem matki, dopóki nie zjawiła się na
parkiecie.

Kłamał,niemiaławątpliwości,alebałasiędo

tego przyznać. Może jak już się tam znaleźli,
to

pożałował

tego,

że

przyprowadził

kompletnieobcąosobę?

Oparłasięwygodnieiwmilczeniustudiowała

jego

profil.

Był

bez

wątpienia

najprzystojniejszym

mężczyzną,

jakiego

w życiu spotkała. I pod wieloma względami
naprawdęfascynującym.

Teraz,

kiedy

poznała

jego

rodzinę,

a w szczególności matkę, jeszcze bardziej ją
intrygował. Z jednej strony widać było wielką
bliskość

między

matką

a

synem,

ale

jednocześnie i jakieś dziwne napięcie. Może
miało to coś wspólnego z ojcem Zane’a?
Pinche gringo, jak go pogardliwie nazwała
Juana.

Co

takiego

musiał

zrobić

ten

background image

mężczyzna,

że

w

rodzinie

nawet

nie

pozwalano o nim mówić? Sytuacja była
niezdrowa. Może stąd się brał ten dystans
między Zane’em a rodziną? Wszystkie te
pytania, których nie miała prawa mu zadać,
cisnęły jej się na usta. Wreszcie nie
wytrzymała

i

postanowiła

chociaż

w

niewielkim

stopniu

zaspokoić

swoją

ciekawość.

–Dlaczegozwracaszsiędoswojejmamypo

imieniu?–zapytała.

Przezdłuższyczasnieodpowiadał,wreszcie

wzruszyłramionami.

– Mówiłem do niej „mamo” jako mały

chłopiec,apotembyłomiłatwiejnienazywać
jejmamą.

– Ale dlaczego? – zapytała jeszcze bardziej

zaintrygowana.

Spojrzał na Ionę i zobaczył, że oczy

zaczynają jej się kleić. Wyglądała na bardzo
zmęczoną.

– Nie wiem, czy mam ochotę ci to

powiedzieć. – Zane grał na zwłokę w nadziei,
żeIonazaśnie.

–Dlaczegonie?
– Bo pomyślisz, że jestem stuknięty. – I taki

właśnie był jako nastolatek. Samolubny,
nieprzewidywalny i niedojrzały. Ale istniał

background image

jeszcze inny powód, o którym nie chciał
mówić.

–Jakto?
Zaśmiałsięzudanąswobodą.
– No już dobrze, jeżeli koniecznie chcesz

wiedziećKiedychodziłemdoszkołyśredniej,
Mariabyłaznaczniemłodszaodinnychmatek,
noi–bębniłpalcamiwkierownicę–idobrze
zbudowana. – Wzdrygnął się na wspomnienie
gwizdów,

jakie

wywoływało

każde

jej

pojawieniesięwszkole.–Budziłapowszechne
zainteresowanie, a ja to źle znosiłem,
wdawałem się w różne awantury, ale nie
mówiłem jej dlaczego, bo nie chciałem, żeby
wiedziała,cooniejwygadywali.

Nacisnął pedał gazu; przypomniały mu się

nieustanne bijatyki, podbite oczy, stłuczone
kłykcie, rozcięte wargi i ciągłe wędrówki do
gabinetu

dyrektora,

gdzie

przesiadywał

godzinami,odmawiającwyjaśnieńiprzeprosin.
Latami buzowała w nim bezsilna złość
z powodu niesprawiedliwości, jaką musiała
znosićjegomatkatylkodlatego,żebyłamłoda
i piękna Ale gdzieś tam głęboko trawił go
jeszcze większy, jeszcze bardziej niszczący
gniew–wynikbezsensownegoniezadowolenia
zsiebie,któregowtedyniepotrafiłopanować
i do którego nawet i dziś nie umiał się

background image

przyznać.

– Kiedy patrzę na te sprawy z perspektywy

człowiekadojrzałego,widzę,żetobyłogłupie.
Gdybymbyłmniejdumnyimądrzejszy,tobym
ignorowałichgadanie.

– Chroniłeś ją w jedyny sposób, na jaki było

cięstać–odparłaIona,jużprawiezasypiając.
– Nie ma w tym nic głupiego, przeciwnie, to
bardzoszlachetne.

Zanewzruszyłramionami.
–Towłaśniedlategozacząłemdoniejmówić

poimieniu.Żebykoledzymyśleli,żejestmoją
starszą siostrą. A teraz, jako człowiek
dojrzały, głupio bym się czuł, mówiąc do niej
„mamo”.

–Tozdumiewające,jakokrutnepotrafiąbyć

dzieci,kiedysięzorientują,żeztwojąrodziną
jest coś nie tak – odparła Iona, a Zane
pomyślał,żemusiaładobrzewiedzieć,oczym
mówił.

– Ty też na pewno miałaś ciężko, kiedy

odeszłatwojamatka.

– Jasne, że nie było lekko. Ale udało mi się

jakoś przez to przejść. – Iona ziewnęła. –
Najgorsze, że nie wiesz, dlaczego tak się
stało, i kiedy masz dziesięć lat, zaczynasz
obwiniaćotosiebie.

W geście współczucia położył dłoń na jej

background image

kolanieiścisnął.

–Alewiesz,żetakniejest,prawda?
Czy to dlatego Iona tak łatwo padła ofiarą

Demaresta? I dlatego od razu uznała, że
MariamusibyćkochankąZane’a?Bobałasię
odrzucenia?

– Jeśli pozwolisz, to się trochę zdrzemnę –

powiedziałazaspanymgłosem.

– Jasne, masz przed sobą dobrą godzinę. –

Zapomniał tylko dodać, że jadą do niego, nie
do niej. Ale nic na siłę, postanowił. Po prostu
chciał ją mieć blisko siebie. Tylko że był
zdecydowanie nadmiernie opiekuńczy wobec
Iony. Niepotrzebnie, to przecież dorosła
kobieta, która potrafi sama o siebie zadbać,
aichromansjestprzelotny.

Poruszył się na siedzeniu i w tym momencie

tępy ból pleców przypomniał mu o dwóch
ranach,którenaznaczyłyjegoodejściezPolicji
Los Angeles pięć lat temu. Nacisnął pedał
gazu.Spieszyłomusiędodomu,aleniepoto,
żebysięnaniąrzucićjakwygłodniałezwierzę.

–Hej,precios,jesteśmynamiejscu.Mamcię

wnieść?

Iona poruszyła głową i pochwyciła silny

zapachmorza.

–Hm?–mruknęła.

background image

– Widzę, że jednak muszę cię wnieść.

Trzymajsię.

Zatrzepotałarzęsamiipoczuła,jakunosisię

w powietrze i płynie w ramionach Zane’a,
uczepionajegoszyi.Naglewyrosłaprzednimi
wielkabudowlazdrewnaiszkła.

–Gdziemyjesteśmy?
– U mnie. Uznałem, że tu nam będzie lepiej

spędzićnoc.

– Ale ja – zaczęła, czując, że powinna

zaprotestować.

– Ale nic – uciął. – Byłaś wykończona, a do

mniejestbliżej.–Spokojnie–dodał,składając
na jej czole lekki pocałunek. – W tym domu
jest pięć sypialni, a ja nie zamierzam cię
napastować.

– Och, w porządku. – Przecież nie o to jej

chodziło.

Najpierw weszli do kuchni o ciemnych

marmurowych blatach i szafkach z jasnego
drzewa, a stamtąd do wysokiego salonu
o przeszklonej ścianie wychodzącej na taras.
Z tarasu oświetlona dróżka prowadziła
wnieokreślonąciemność.

–Mieszkasznadmorzem?–spytała.
–Tak.Tamzarazjestplaża.
Dom był ogromny i wręcz upiornie cichy,

dopóki nie usłyszeli skrobania do drzwi, po

background image

którym nastąpiło skomlenie i do pokoju
wtargnęłajasnakudłatakula.

–Jaksięmasz,Ptysiu–powitałswojegopsa

Zane, stawiając Ionę na podłodze. – To jest
Iona, która będzie u nas nocowała. – Pies,
z postrzępionym uchem i zezowatym okiem,
robił

wrażenie

niefortunnej

krzyżówki

labradora z buldogiem. W sumie był to chyba
najbrzydszy kundel, jakiego w życiu widziała.
Wkrótce

jednak

merdająca

ogonem

i „uśmiechająca się” psina kompletnie ją
zawojowała.

Witaj,

Ptysiu,

miło

cię

poznać

powiedziała,przykucając,żebypogłaskaćpsa,
na

co

futrzana

kulka

odpowiedziała,

odwracającsiędogórybrzuchemidomagając
dalszychpieszczot.

– No, dosyć tego dobrego, wracaj na swoje

posłanie, jutro się zobaczymy – skarcił psa
Zane, a następnie wziął Ionę za rękę
izaprowadziłdokrętychmetalowychschodów.

– Musimy wybrać pokój dla ciebie. – Kiedy

znaleźli się na pierwszym piętrze, otworzył
pierwszezbrzegudrzwi.Pozapaleniuświatła
oczom Iony ukazała się niebieska wykładzina
dywanowaiwielkiełożezluksusowąpościelą.

– Tam znajdziesz zapasową szczotkę do

zębów – wskazał łazienkę – a także ręczniki

background image

iwszystko,czegomogłabyśpotrzebować.

Iona, patrząc na puste łóżko, na wysoko

spiętrzonepoduszkiiczującdojmującyzapach
płynu

po

goleniu

Zane’a,

tak

bardzo

charakterystycznydlaniego,zapragnęłanagle
dzielićtołóżkoznim.

– Czy jeszcze czegoś ci potrzeba? – zapytał

zdawkowo.

Wpatrywała się w jego zgrabną sylwetkę,

wyobrażającsobietopiękneciałonagie.

Tak,ciebie,pomyślała.
– Nie, dziękuję, mam wszystko – usłyszała

swojesłowa.–Dozobaczeniarano.

Nachwilęzawisłwzrokiemnajejustach.
– Ptysia zwykle budzi mnie o świcie i muszę

z nią wtedy wyjść. Jeśli mnie nie będzie
wdomu,toznaczy,żejestemnaplaży.

Jak on może być taki chłodny, taki

opanowany?

–Dobrze.
Przez chwilę Zane stał, nie mogąc oderwać

odniejwzroku,apotemwyciągnąłdoniejrękę
iprzytuliłjądosiebie.

–Ijeszczejedno
Otworzyła usta i w tym momencie ich wargi

się spotkały, a ona oddała mu pocałunek
namiętny, pełen tęsknoty i pożądania. Kiedy
Zane go przerwał, odsuwając się od niej,

background image

jęknęłacicho.

–Wyśpijsiędobrze,Iona,bonajutroplanuję

dlaciebiedużoróżnychzajęć.

– Chyba sobie ze mnie żartujesz –

powiedziała,alejegokrokijużcichły.

Mowyniema,żebychociażzmrużyłaoko.

Zamknął drzwi od jej sypialni i przez chwilę

stał oparty o nie, czekając, aż wzburzona
krewsięuspokoi.

Cozaidiotycznypomysł:sprowadzićjątuna

nocizniąniespać.Jegopomysł.

Poszedł do łazienki i wziął zimny prysznic.

Podniecenie powoli ustępowało. Do diabła,
postanowił, że jego relacja z Ioną pozostanie
luźna i przelotna, ale teraz, po spędzeniu
wspólnego wieczoru z jego rodziną, okazało
się,żewcaletegoluzunieczuje.

Jutro wszystko się zmieni. Ani chwili dłużej

niebędziesięhamował.

Nigdy nie był nachalny, nie musiał być.

Widział, że Iona go pragnie. I on pragnął jej.
Koniec, kropka, czas, by zaczęli się cieszyć
sobąnawzajem.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Do pokoju wdarł się ostry blask słoneczny.

Ionaotworzyłaczyizarazpotemwtuliłatwarz
w poduszkę. Jakiś czas potrwało, nim się
zorientowała, gdzie jest. Jedna ze ścian
obszernejsypialnibyłaszklanaiwychodziłana
skalistą plażę nad oceanem. Powoli zaczęły
wracać wspomnienia ostatniego wieczoru:
szok na twarzy Zane’a, kiedy zaatakowała go
naparkiecie,urazawoczachjegomatki,kiedy
wychodzili; smutne opowieści Zane’a o jego
przeżyciach z czasów szkolnych i gorący
pocałunek, który obudził w niej szaleństwo
tęsknoty.

Odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka. Podeszła

do

szklanej

ściany,

chłonąc

widok

wypielęgnowanych trawników, majaczącego
w dali pola golfowego i dość dzikiego
wybrzeża zatoki, z którym kontrastował
wytwornymodernistycznydomZane’a.Wzięła
gorący

prysznic.

Zachwycona

słoneczną

niedzielą

i

perspektywą

spędzenia

jej

zZane’em,zbiegłanadół,alenieznalazłaani
gospodarza, ani jego psa. Wyszła na taras
i stwierdziła, że pomimo bezchmurnego nieba

background image

bryzaodoceanujestrześka,ażakietdżinsowy
nad wyraz przydatny. Po wąskich kamiennych
schodkach

przecinających

skalisty

cypel

wydostała się na ustronną plażę obramowaną
powykręcanymi cyprysami, które oddzielały
posiadłośćZane’aodsąsiadów.

Na widok wysokiej postaci w krótkich

spodenkach

i

z

rozwichrzoną

czupryną

biegnącej brzegiem morza zabiło jej żywiej
serce. Szybsza jednak okazała się Ptysia:
przybiegła w powitalnych lansadach, które
małonieskończyłysięjejwywrotką.

–Spokój,Ptysiu!–przywołałpsadoporządku

Zane, rzucając mu patyk do wody. – Dobrze
spałaś?

– Jak dziecko. – Spojrzał na jej usta, a ona

oblała się rumieńcem. – Mam nadzieję, że
Ptysianieobudziłacięzawcześnie?

– Dość wcześnie – odparł Zane. – Głodna?

Moglibyśmynaśniadaniezjeśćgofry.–Obrócił
sięizobaczył,żeIonagoobserwuje.–Chyba
żemiałabyśochotęnacoś

Jego głos zabrzmiał jak szept, który ledwie

usłyszałapoprzezszumfal.

–Nomożebyłobycośtakiego
Większej zachęty nie potrzebował. Zamknął

jejustapocałunkiem,aona,niemogącmusię
oprzeć, odwzajemniła pocałunek z całą mocą

background image

swojejtęsknoty.

Zanepierwszyoderwałustaodjejust.
– Czy jesteś tego pewna? – zapytał głosem

stłumionymprzeznamiętność.

–Jestem–odparła,wiedząc,żeniemasensu

udawać.

Ująłjąwtaliiimocnoprzyciągnąłdosiebie,

a ona poczuła, jak bardzo jest podniecony.
Nagle odsunął się od niej; na jego twarzy
malowałasiętroska.

–Zdajeszsobiesprawę,mamnadzieję,żeto

nieprowadzidoniczegowięcej,prawda?

Odepchnęła się rękami od jego piersi,

zaskoczona niepokojem, jaki wyczuła w jego
głosie. Przecież już wcześniej to między sobą
ustalili.

–Oczywiście,żesobiezdaję.
Czyżby Zane już się nią znudził? I czy

dlatego zostawił ją samą na noc w gościnnym
pokoju? Taka arogancja powinna była dać jej
do myślenia. Tymczasem nadbiegła Ptysia,
radośnie machając ogonem, nieświadoma
panującegomiędzyniminapięcia.

–Jeżeliprzestałamcięinteresować,Zane,to

wystarczy, że mi to powiesz. – Odwróciła się,
byodejść,alechwyciłjązarękę.

–Hej,dajspokój,nieotochodziPoprostu

nie chciałem wywierać na tobie jakiejkolwiek

background image

presji

Żebyś

nie

nabrała

fałszywego

mniemania,czymtasprawadlamniejest

– Jeśli chodzi o mnie, wszystko jest

w porządku, już ci mówiłam, więc w czym
problem?

–Problemwtym,żeniemogłemcięwczoraj

pocałowaćnadobranoc,bobymchybaoszalał,
takbyłemnapalony.

Zachichotała.
– Nie śmiej się, to naprawdę nie jest

śmieszne. – Złapał ją w talii, schylił się,
zarzuciłjąsobienaramięiruszyłwkierunku
domu.

– Co, do diabła! – Zaczęła się szarpać

iwierzgać.–Puszczaj!

–Wykluczone.Mamyróżneniepozałatwiane

sprawy.

– Ciekawe, z czyjej to winy? – jęczała,

szamoczącsię,kiedyjąwnosiłpostopniachna
taras. Próbowała uciec, tyle że niezbyt
skutecznie.

Zane wszedł do salonu i bezceremonialnie

postawił ją na podłodze. Usiłowała mu
umknąć, ale złapał ją i przyparł do ściany, co
przypieczętował

namiętnym

pocałunkiem.

Jęknęłazrozkoszyiodchyliłagłowędotyłu.

– Twoja skóra ma cudowny smak – szepnął,

sunącustamiwzdłużjejszyi.

background image

Porwała go w ramiona, tuląc się do niego

całym ciałem. Niczego więcej Zane’owi nie
było potrzeba. Chwycił ją za rękę i pociągnął
zasobą.

Kiedy przechodzili przez kuchnię, złapał

butelkę syropu klonowego, a następnie
skierował się ku prowadzącym na górę
schodom. Nie będzie na nic naciskał, ma być
miłoinaluzie,takjaksobieobiecywał.

– Po co ci ten syrop? – zainteresowała się

Iona.

– Zobaczysz – odparł. Wprowadzając ją do

swojej sypialni drżał z tłumionej namiętności.
Nogą popchnął drzwi, po czym zamknął je na
zamek w obawie, że Ptysia zamiast uciąć
zwykłą o tej porze drzemkę, zechce ich
odwiedzić. Butelkę z syropem postawił na
nocnym stoliku, a na gigantycznym oknie
wychodzącym na plażę zapuścił żaluzje.
Wilgotnedłoniezacisnąłwpięści.

Weź się w garść, Montoya, nie jesteś

dziewicą, tylko facetem, który stracił cnotę
całewiekitemu.

We wspomnieniach wróciła Mary-Lou i jej

pełnaniesmakumina.

„Hej, przystojniaku, masz w sobie więcej

z Meksykanina, niż myślałam, jesteś w łóżku
jakSpeedyGonzalez”.

background image

Otrząsnął się ze wspomnień, odsuwając od

siebie przejaw rasizmu, który wtedy dotknął
godożywego.Tenpierwszykontaktseksualny
mógł być kompletną katastrofą, ale przecież
odtamtejporyzdążyłsięjużczegośnauczyć.

Iona,zdenerwowanaipodniecona,oddychała

nierówno, a na jej twarzy, igrały cienie
rzucaneprzezżaluzje.

Zapomnij o Mary-Lou, już nie jesteś tamtym

zielonymraptusem.

Usiadł na brzegu łóżka i rozsunął kolana,

a ona weszła w tę przestrzeń, położyła mu
dłonienaramionachinachyliłasiędojegoust.

– Mam cię rozebrać? – zapytał. Niech sama

ustalatempo,chociażwiedział,żeonjużdużo
dłużejniewytrzyma.

–Byłobymiło–roześmiałasięzmysłowo.

To

fantastycznie.

Znalazł

suwak

i pociągnął energicznie w dół. Prosta
bawełnianasukienkazsunęłasięzramionIony
i już po chwili leżała u jej stóp. Delikatny
stanik z różowej koronki, przezroczysty na
tyle,żewidaćbyłopodniecającyzaryssutków,
miał iść w jej ślady, kiedy nagle Iona położyła
ręcenajegoramionach,bygopowstrzymać.

– Nie wyobrażasz sobie chyba, że ja będę

naga, a ty całkowicie ubrany! – skarciła go
lekko.

background image

– Punkt dla ciebie – odparł Zane, szybko

wstał i jednym zręcznym ruchem ściągnął
bluzę,kiedyjednaksięgnąłdosuwakaspodni,
położyłarękęnajegodłoni.

–Mogęja?–zapytała.
– Ależ, bardzo proszę – Jeszcze chwila

iZanepozbyłsięispodenek,ibokserek.

Ujął ją mocno za ramiona, zdając sobie

sprawę, że zbliża się do kresu własnej
wytrzymałości. Wiedział, że musi przejąć
kontrolęnadsytuacją.Ionaniemożewiedzieć,
jakwielkierobinanimwrażenie.

Spojrzałamuwoczy.
– Czy wszystko w porządku? – spytała.

Troska w jej głosie wydała mu się równie
słodkajakonasama.

–Terazmojakolej.–Obróciłjątyłem,rozpiął

jej stanik i ujął w dłonie nagie piersi. Gdy
przylgnęładoniegoplecami,delikatniewsunął
jej rękę pod gumkę majtek. Jakżeż bardzo jej
pragnął. Czuł się, jakby jej dotykał pierwszy
raz.WtuliłtwarzwewłosyIonyiobejmującją
wtalii,przytulałmocnodosiebie.Drżała,ajej
urywany oddech świadczył o zbliżającym się
orgazmie.Wziąłjąnaręceizaniósłnałóżko.
Byłaoszołomiona.

– Dziękuję ci, jesteś w tym bardzo dobry –

wyszeptała.

background image

Spojrzałananocnystolikispytała:
–Czyterazbędziemyużywalisyropu?
– Jasne – odparł i kropelką syropu ozdobił

każdy z jej sutków, a kiedy zlizywał słodką
ciecz,Ionawydałajękrozkoszy.

Uniosła się na łóżku, patrząc, jak Zane

rozkoszuje się nią i jej nagością. Ujęła
w dłonie jego twarz, zbliżyła do swojej
iwyszeptała:

–Proszęcię,nieczekajjużanichwilidłużej.

– Jego oczy pociemniały. Sięgnął do szufladki,
by się zabezpieczyć. To, co się zaczęło dziać
między nimi, przypominało potężny tajfun,
który zmiótł wszystko dookoła, pozostawiając
tylko ich dwoje. Iona zatrzepotała rzęsami
i zamknęła oczy; wszystko w niej drżało
ipulsowało.

–Patrznamnie,niezamykajoczu.–Byłoto

żądanie,szorstkieikategoryczne.

Otworzyła oczy i zobaczyła w jego twarzy

cośdzikiego,nieokiełznanąnamiętność.Nagle
poczuła w sobie jakby potężną eksplozję:
świat zawirował wokół nich, z jej ust wyrwał
się krzyk rozkoszy i po chwili wszystko
ucichło.

Powoli

wracała

świadomość;

słyszała

przyspieszony oddech Zane’a, czuła oszalałe
biciewłasnegoserca.

background image

Niedajsięzwieść.Totylkodobryseks.Nie,

wspaniały

seks.

Ale

wyłącznie

fizyczne

zaspokojenie.

Niemające

nic

wspólnego

zemocjami–mówiłasobie.

Może to tylko przelotna sprawa, ale póki

trwa, Zane będzie należał do niej i tylko do
niej. Gładząc go delikatnie po plecach,
przeżywała coś w rodzaju satysfakcji, że to
przez nią jest taki wyczerpany. Nagle
zmarszczyła

czoło:

koniuszkami

palców

wyczuławysokonajegobiodrzedwiewypukłe
blizny.

–Atocotakiego?–zapytała.
Podparłsięłokciemipochyliłnadnią.
–Tobyłorzeczywiściecoś–mruknął,całując

ją w nos. – Jak na amatorkę jesteś w tym
bardzo

dobra.

Powtórzył

jak

echo

komplement

Iony,

sprawiając

jej

tym

niekłamaną przyjemność. To co, że nie
odpowiedziałnapytanie;będziejeszczemiała
okazjęjezadać.

Położyłciężkądłońnajejbrzuchu.
– Tylko nie zaczynaj od nowa – powiedziała,

sięgającpoubranie.

–Dlaczegonie?
Posłałamuprzezramiękarcącespojrzenie.
– Muszę wziąć szybki prysznic. Jeśli mogę,

naturalnie? A potem śniadanie. – Z tą swoją

background image

zdziwionąminąwyglądałnaprawdękusząco.–
Dziewczyna przecież nie może żyć samym
tylko,nawetjeśliwspaniałym,seksem

– To prawda. – Wstał z łóżka i sięgnął po

bokserki. Iona podziwiała jego umięśnione
ciało. Kiedy się ubierał, słońce padło na dwie
wypukłe blizny, które wyczuła nad jego
biodrem.Nagleuświadomiłasobie,żewie,co
byłoichprzyczyną.

–Ktociępostrzelił?–zapytała.
Zanewykręciłsiędotyłu.
–Cotakiego?
Pokazałanablizny.
–Tam,naplecach.Tobliznypokulach,tak?
– Tak – odparł od niechcenia, ale wstrzymał

sięoddalszychwyjaśnień.

– Co się stało? – nalegała. Myśl o tym, że

został postrzelony i cierpiał, położyła się
cieniemnaradościudanegoseksu.

Wzruszyłramionami.
–Narozrabiałem.
–Wjakisposób?
–Naprawdęchceszwiedzieć?
–Tak,naprawdę–odparłastanowczo.
Westchnął ciężko, ale ku zdziwieniu Iony

zacząłmówić.

– Byliśmy na obserwacji policyjnej. Chodziło

o dilera narkotyków niższego szczebla.

background image

Dostaliśmy jednak cynk, że jest w kontakcie
z głównym dilerem na tym terenie. Facet
pojawił się z dziewczyną. Była wyniszczona
i wyglądała na nie więcej niż trzynaście,
czternaście lat, a on – Zane nie dokończył
iwzruszyłramionami.–Zerwałemobserwację
wbrewrozkazowi,dostałemdwiekulkiidilera
niezłapaliśmy.

Chciałeś

chronić

wyszeptała

wzruszona.

– To było jeszcze dziecko. Nie mogłem

siedziećzzałożonymirękami

Jasne, że nie mógł. Dlatego miała przy nim

takiepoczuciebezpieczeństwa.

– Postąpiłeś tak, jak należało – powiedziała,

wzruszona.

Zaśmiałsięrubasznie.
– Mój komendant był innego zdania.

Zostałem zawieszony w czynnościach, a dwa
miesiącepóźniejodszedłemzpolicji.

–Aletoniezmieniafaktu,żepostąpiłeśtak,

jaknależało.–CzyżbyZanewtowątpił?

–Byćmoże.
Podszedłdołóżka,podałIonierękęipomógł

jejwstać.

–Chodź,weźmiemyprysznic.
– Lepiej nie – odparła – bo jak wejdziemy

razem pod prysznic, to śniadanie będzie nie

background image

wcześniejniżwpołudnie.

–Zgoda–powiedział.–Tojawezmęprysznic

w łazience dla gości, a ty w tej. I potem cię
nakarmię, obiecuję. Ale w zamian oczekuję
różnychnaprawdęnieprzyzwoitychigraszek

Przygoda z Zane’em to może nic wielkiego,

ale dlaczego nie miałaby zerknąć pod tę
maskę męskiego uroku, którą tak łatwo
przywdziewał,

by

zobaczyć

pod

nią

fascynującegoiskomplikowanegomężczyznę?
Mężczyznę,któregobędziemiałaokazjęlepiej
poznaćwnadchodzącychtygodniach.

Ajeślirzeczywiściewtymcelumusisięuciec

dojakichśnaprawdęnieprzyzwoitychsztuczek
seksualnych?

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

–Niebójsię,tojużdługoniepotrwa–Iona

uśmiechnęła się do Ptysi, która czekając na
Zane’a, leniwie uderzała ogonem w podłogę
tarasu.

Tociekawe,aleprzelotnyromanszZane’em

trwał już miesiąc. Ten czas upłynął im na
ciężkiej pracy, leniwych randkach i gorącym
seksie, który zyskał na intensywności od
tygodnia, kiedy to Iona się do niego
sprowadziła.

Ponieważ znalazł się amator na domek,

w

którym

dotychczas

mieszkała,

Zane

zaproponował jej swój dom. Miała wielkie
skrupuły. Wiedziała, że musi się bardzo
pilnować, żeby się nadmiernie od niego nie
uzależnić. Ostatecznie jednak doszła do
wniosku,żeskoroitakostatniospędzauniego
tyle czasu, to te skrupuły są śmieszne.
Zgodziła się, uspokajając swoje sumienie
postanowieniem, że kiedy tylko zbierze
niezbędnefundusze,wrócidoSzkocji.

Dodała trochę ochry do portretu psa, który

wykonywała

na

zamówienie

jednego

z klientów Zane’a. Znalazła tu zdumiewająco

background image

dobry zbyt na swoją sztukę. Wprawdzie
w Monterey nie udało jej się znaleźć żadnej
sezonowej pracy, to jednak z pomocą jej
przyszłaipomogławyjśćzdołkafinansowego
sąsiadkazPacificGrove,paniMendoza,która
zamówiłauniejportretswojegopsarasyJack
Russell. Kot pana Spencera Figara był
dziesiątym zamówieniem. Ten nowy przemysł
chałupniczy dał jej asumpt do tego, żeby się
przenieść do Zane’a. Dom nad morzem
i naturalne światło stwarzały wspaniałe
warunki pracy dla malarza. Były oczywiście
jeszcze inne, radosne, aspekty życia w tym
miejscu.

DotejporyIonamiałabardzokiepskieżycie

seksualne, była więc zachwycona, widząc, jak
żywiołowoZanenaniąreaguje.Granienajego
słabościach, które poznała, stało się dla niej
uzależniające jak sam Zane i wszystko, co
razemrobili.

Czuła się przyjemnie zmęczona i lekko

zesztywniała od stania w jednej pozycji,
podczas gdy Ptysia smacznie sobie drzemała
koło niej. Na myśl o bliskim powrocie Zane’a
ogarnęło

błogie

uczucie.

Poskładała

malarski

sprzęt

i

poszła

do

kuchni

przygotować lasagne. Nauczyła się gotować
jeszcze jako mała dziewczynka, kiedy zostali

background image

z ojcem zdani tylko na siebie, a teraz,
w

luksusowej

supernowoczesnej

kuchni

Zane’a,odkrywałaurokigotowaniadlakogoś.
Dziwne, jak szybko, bo już w ciągu tygodnia,
wypracowaliwspólnąrutynę.

Dała Ptysi jeść i spojrzała na zegar. Była

szósta. Za jakąś godzinę powinien się zjawić
Zane,awtedyweźmiePtysięnakrótkispacer
i zjedzą obiad. Zresztą może najpierw seks,
a potem obiad. Uśmiechnęła się do swoich
myśli. Niezależnie od wspaniałego seksu
w ciągu tego tygodnia udało jej się wejrzeć
trochę głębiej w jego życie, szczególnie
zawodowe. Kiedy go poznała, była wobec
niego bardzo krytyczna i podejrzliwa. Teraz,
kiedy wiedziała więcej o specyfice jego firmy,
przestała ją dziwić jego powściągliwość.
Nauczyła się cenić jego niezwykłe oddanie
pracyiniewątpliwyzawodowysukces.Byłnie
tylko

wspaniałym

kochankiem,

ale

ibiznesmenem.

Nagleusłyszaławarkotsilnika.CzyżbyZane

wcześniej wrócił? Pospieszyła mu otworzyć,
ale przez szklane bloki otaczające drzwi
zamajaczyła jej jakaś sylwetka – nie był to
jednak Zane. Po chwili przez otwór na listy
wpadła do środka biała koperta. Iona szybko
otworzyła drzwi, trzymając mocno Ptysię za

background image

obrożę.Zobaczyłakobietę,zmałymdzieckiem
na biodrze, zmierzającą w stronę lśniącego
czerwonegobeemera.

– Halo, w czym mogę pomóc? – zawołała za

nią

Iona,

podnosząc

ciężką

kopertę,

zaadresowanądoZane’a.

Kobietaobróciłasię.
–Dzieńdobry–powiedziała.–Myślałam,że

niemanikogo.–Zawróciła,aIonazukłuciem
zazdrości patrzyła na wysoką, sprężystą
sylwetkękobiety,któraporuszałasięzgracją
supermodelki,najejpiękniezarysowanątwarz
i klasyczną blond grzywkę, spod której
wyzierały olśniewające szmaragdowe oczy.
Maleństwo, które Iona szacowała na jakiś
roczek, miało ciemne loczki i okrągłą buzię,
aletakże–costwierdziłaniebezszoku–takie
sameprzezroczysteniebieskieoczyjakZane.

OBoże!CzyżbyZanemiałdziecko,októrym

jejnawetsłowemniewspomniał?

–Przepraszam,żeprzeszkadzam–odezwała

się kobieta. – Czy jesteś może gosposią
Zane’a?

–Hm,niezupełnie–wyjąkałaIona,speszona

niezręczną sytuacją, nie bardzo wiedząc, jak
sięzachować.–NazywamsięIonaMacCabe–
dodała,uznając,żenajlepszajestszczerość.–
Jasiętuuniegozatrzymałam.

background image

Kobieta była wyraźnie zakłopotana, ale

szybko się pozbierała i jeśli była matką
dzieckaZane’a,towykazałasięwyjątkowąjak
natakąsytuacjęswobodą.

–JesteśSzkotką–powiedziała.
– A ty Angielką – odparowała Iona.

Zaaferowana niespodziewanym spotkaniem,
w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na
akcentnieznajomej.

–Miłociępoznać.–Kobietawyciągnęłarękę

do Iony. – Jestem Tess Tremaine. A niech to
szlag przepraszam, Tess Graystone –
uśmiechnęłasięzmieszanaiuderzyławczoło.
– Od miesięcy jesteśmy małżeństwem, a ja
ciąglezapominamużywaćjegonazwiska.

Potrząsnęła

ręką

Iony

zaskakująco

energicznie,podczasgdymałygapiłsięnanią
zpiąstkąwbuzi.

–Nateuważa,żetopotknięciefreudowskie.

–Tessczarującoprzewróciłaoczami.

Ionie spodobała się ta kobieta, a Nate to

zpewnościąjejmąż,więcmożejednakmyliła
sięcodotegodziecka.

Mam

wobec

twojego

męża

dług

wdzięczności–powiedziała.–Przezjakiśczas
mieszkałam w Pacific Grove w jednym z jego
domków.

–Ach,toty?–Woczachkobietypojawiłosię

background image

zainteresowanie i podniecenie. – A teraz
zatrzymałaśsięuZane’a?

Iona skinęła głową, nie wiedząc, dlaczego

została tak entuzjastycznie potraktowana, ale
gotowatoodwzajemnić.

–Tak,tobyłamja.
– To szalenie intrygujące. Obawiam się, że

muszęsięwprosićdociebienajakąśherbatkę
i bezlitośnie cię przepytać. Bo do tej pory
poznałam tylko dwie dziewczyny Zane’a
imuszęcipowiedzieć–TesszmierzyłaIonę
wzrokiem od stóp do głów – że obie były
w

porównaniu

z

tobą

do

znudzenia

przewidywalne.

Iona wybuchnęła śmiechem. Odczuła wielką

ulgę,widzącszczerośćTess,apozatymjąteż
pożerałaciekawość.

– Serdecznie cię zapraszam. – Cofnęła się,

żeby wpuścić Tess do środka, i przy okazji
przyjrzałasięlepiejmaleństwu,którepatrzyło
na nią oczami Zane’a. – Ale pozwolisz, że i ja
będęmiaładociebiepytania.

– Tego by wymagała sprawiedliwość –

odparła spokojnie Tess. – Chociaż nie sądzę,
żebym ci mogła wiele pomóc. Zane i Nate
przyjaźnili się od niepamiętnych czasów, ale
muszę powiedzieć, że od urodzenia Brandona
Zane zrobił się jakiś obcy. Szczerze mówiąc,

background image

z tego powodu tu przyszłam. Żeby się
upewnić, że będzie na chrzcinach. Mam już
dość cackania się z Zane’em i jego fochów
związanych

z

Brandonem.

Dlatego

postanowiłam wzbudzić w nim poczucie winy
iwtensposóbwymusićprzyjście.

Iona położyła kopertę na ladzie kuchennej

i nalała wody do czajnika. Jego fochów
związanych z Brandonem? Czyli jednak jest
ojcemmałego.Poczuładziwnyskurczżołądka.
Wszystko się zgadzało: ona była tylko
przelotnym romansem, a Tess – matką jego
dziecka.

Nie

ma

najmniejszego

prawa

traktować go jak swoją własność ani się
obrażać. Jednak niepokój nie ustępował.
Dlaczegojejniepowiedziałomałym?Przecież
nawet w przelotnym romansie obowiązują
jakieśzasady.

– Czy coś jest nie tak? – Tess dotknęła

ramieniaIony.–Okropniezbladłaś.

– Tak to znaczy – Iona westchnęła;

uznała, że najlepiej będzie, jeśli to wszystko
z siebie wyrzuci. – Dziwi mnie twój spokój
wcałejtejsprawie.Ajajaniemampojęcia,
czyjjesttenmaluch.BoZanenicminiemówił
o Brandonie – podjęła, biorąc zaproszenie. –
Ani o tym Ale, wierz mi, nie mam
najmniejszego

zamiaru

zabraniać

mu

background image

kontaktówzsynem.

Tessroześmiałasięperliście.
–Niemaszpojęcia,jakietojestbezcenne.
– Dlaczego? – zapytała Iona, która miała

wrażenie, że nagle znalazła się w wirtualnej
rzeczywistości.

Tesspocałowałasynkawnosek.
– Brandon nie jest synem Zane’a. On jest

synemmojegomęża,Nate’a.

Ionazaczęłasięwpatrywaćwchłopca,który

znówspojrzałnaniąoczamiZane’a.

–Tojaktojestmożliwe,że
–Botenbłękitoczuitaciemnaobwódkato

cecha genetyczna – przerwała jej Tess;
doskonale wiedziała, co Iona ma na myśli. –
Cechagenetyczna,bardzosilnawmęskiejlinii
Graystone’ów. A Zane jest bratem Nate’a,
ściślej mówiąc jego bratem przyrodnim. Mają
tego samego ojca. – Z twarzy Tess znikł
uśmiech.–Tyleżeniewolnootymwspominać.
Botaksięskłada,żekolejnącechągenetyczną
bardzo

silnie

obecną

w

męskiej

linii

Graystone’ówjestośliupór.

Ionapatrzyłanagościawosłupieniu.Wtym

jednym zdaniu otrzymała więcej informacji
o Zanie, niż zdołała z niego wyciągnąć przez
miesiąc. Kiedy jedyny raz odważyła się
zapytać o jego ojca, potraktował ją tak

background image

lodowato, że już nigdy więcej nie popełniła
tegobłędu.Awięcówpinchegringobyłtakże
ojcem jego najlepszego przyjaciela Nate’a.
A Tess robiła wrażenie bardzo miłej, szalenie
rozmownejosoby.

–Bardzosięspieszysz,Tess?–zapytała.–Bo

sądzę, że zajmie nam to więcej czasu niż
wypiciefiliżankiherbaty.

Tessspojrzałanazegarek.
– Jestem do twojej dyspozycji przez co

najmniejjeszczepółgodziny.

Iona nalała herbatę i podała ciasteczka.

Miała lekkie wyrzuty sumienia, że rozmawia
zaplecamiZane’aosprawach,któreonuznał
za

poufne.

Ostatecznie

jednak

podczas

wspólnych spacerów po plaży czy wieczorami
przy kolacji zdołał z niej wyciągnąć tyle i tak
bardzo osobistych szczegółów z jej życia, nie
dając w zamian prawie nic, że czuła się
uprawniona

do

tego,

by

wykorzystać

gadatliwośćTess.

–Tośmieszne–zaczęłaIona–jakonimogą

być

najlepszymi

przyjaciółmi,

będąc

jednocześnie braćmi i nigdy o tym nie
wspominając?

– To więcej niż śmieszne. Zwłaszcza teraz,

kiedy mamy Brandona. – Tess czule przytuliła
małego. – Zane jest jego wujkiem, a nam nie

background image

wolno nawet o tym wspomnieć. – Wzruszyła
ramionami.–Ztego,cowiem,wdzieciństwie
bracia rozmawiali na ten temat, ale teraz
Nate nie chce o tym wspominać, dopóki Zane
nie powie czegoś pierwszy. A Zane milczy jak
zaklęty.Terazchybarozumiesz,comiałamna
myśli,mówiącooślimuporze.

– Ale co się takiego stało, kiedy rozmawiali

natentematjakochłopcy?

–Jeślimambyćszczera,Nateniewieleotym

mówi,bosprawajestchybanadalbolesna.On
dosłownie uwielbiał Zane’a jako chłopiec,
kiedy mieszkał u swojego dziadka w San
Revelle

odparła

Tess,

wspominając

fantazyjny zamek, który pradziadek Nate’a
zbudował w pobliżu Half-Moon Bay i gdzie
terazmieszkałazrodziną.–Mariapracowała
jako gosposia u jego dziadka i razem
z Zane’em mieszkała na terenie posiadłości,
więc Nate cały wolny czas spędzał w ich
domu. Dopiero wiele lat później zorientował
się, że Maria poszła tam do pracy, kiedy jego
rodzicejąwyrzucili.

Za to, że zaszła w ciążę z ojcem Nate’a –

pomyślała Iona, zdegustowana tym, co już jej
powiedziała Tess na temat przeszłości Marii
i zachowania mężczyzny, który uwiódł swoją
nastoletnią pracownicę, a potem, kiedy ciąża

background image

zaczęłabyćwidoczna,porzuciłjakjakiśśmieć.
Wyglądało na to, że Juana właściwie oceniała
HarrisonaGraystone’a.

Balujący Graystone’owie – jak kolumny

towarzyskiegazetnazywałyrodzicówNate’a–
zginęli ponad dziesięć lat temu w katastrofie
samolotu,którymlecielinajakieśekskluzywne
przyjęcie na wyspie Martha’s Vineyard. Mało
kto ich żałował, a już najmniej ich własny syn
Nate,którymodlatsięnieinteresowali.

– Wiem tylko tyle – westchnęła Tess – że

kiedy Nate dowiedział się, kto jest ojcem
Zane’a,

był

uszczęśliwiony.

Zawsze

mu

brakowało prawdziwej rodziny, a Marię
traktował jak matkę zastępczą. Zaraz po tym
odkryciu pobiegł do nich, nie zastanawiając
się, jaka może być reakcja Zane’a na tę
rewelację–Tesszamilkła,jakbynawetteraz
niemogłasięzmierzyćztymiwspomnieniami.
– Ale przecież, na miłość boską, Nate miał
wtedyzaledwiedwanaścielat!

–Icodalej?–chciaławiedziećIona.
– Zane dosłownie wpadł w szał – odparła

Tess. – Rzucił się na Nate’a i zaczął go
okładać,

i

dopiero

Maria

musiała

ich

rozdzielić.

NocóżZanepowiedziałjejkiedyś,żejako

chłopak był niesamowicie krewki, ale żeby aż

background image

tak? Poznała go jako człowieka, który
perfekcyjnie potrafił panować nad swoimi
emocjami. Teraz zaczęła się zastanawiać, czy
przypadkiem

jego

opanowanie

nie

było

skutkiem czegoś bardzo bolesnego i znacznie
głębszego niż tylko potrzeba dominowania
włóżku.

– Czy myślisz, że Zane był w szoku? –

spytała.–Istądtenwybuch?

–Nie,towydajesiębardziejskomplikowane.

– Tess potrząsnęła głową. – Nate jest
przekonany, że Zane wiedział, kto jest jego
ojcem, i dlatego postanowił więcej o tym nie
wspominać.

Próbował

tylko

ocalić

ich

przyjaźń.Odtamtejporyudają,żenictakiego
niemiałomiejsca.

–DlategopróbujesznakłonićZane’adotego,

żeby zaczął na ten temat rozmawiać, tak?
Istądtozaproszenienachrzciny?

– Tak, Brandon ma nawet na drugie imię

Zane,dlategopomyślałam,żegdybyprzyszedł,
to mógłby – Tess zawiesiła głos. – Dla mnie
tojestbardzoprzykre,amyślę,żeidlaNate’a
też,chociażnigdytegonieprzyzna.Aletonie
wszystko: tydzień temu Nate poprosił Zane’a
na

ojca

chrzestnego

Brana,

a

Zane

zdecydowanieodmówił.Myślę,żesięprzytej
okazjipokłócili,aletegoNateteżnieprzyzna.

background image

–Akiedysątechrzciny?–zapytałaIona.Od

samegopoczątkuczułajakąśdziwnąsympatię
do Tess, ale przede wszystkim chodziło jej
o Zane’a. Dlaczego się tak izoluje – nie tylko
odNate’aiodswojegobratanka,aletakżeod
rodziny matki? Uważała, że jest to dla niego
bardzo

niekorzystne.

Że

ma

te

same

emocjonalne potrzeby co każdy inny, mimo że
takbardzoboisiędotegoprzyznać.

– Chrzciny są w najbliższy czwartek,

dwudziestegopiątego–odparłaTess.

– W porządku. – Iona zastanawiała się, jak

mawtejsytuacjidziałać.

–Myślisz,żezdołaszgoskłonićdoprzyjścia?

–zapytałaTess.–Wiem,żetotrudnezadanie
iżeniepowinnamcięwtowszystkomieszać,
alejajużnaprawdęniemampomysłu

–Wręczęmuzaproszenieidopilnuję,żebyje

przeczytał.Pozatymnaprawdęniewielemogę
obiecać

–Cudownie,Iona,bardzocidziękuję.
–Amożedałabyśminumerswojegotelefonu,

żebym

cię

mogła

poinformować

oewentualnychsukcesach?

– Oczywiście. – Tess wyjęła komórkę

i wymieniły się numerami. – A teraz powiedz
micoświęcejosobieioZanie.

– Och, nie ma tu wiele do opowiadania.

background image

Zwykły przelotny romans Nic poważnego. –
Nagle zdała sobie sprawę, że jest jej z tym
bardzo ciężko. – I właśnie dlatego niewiele
mogęciobiecać

–Alecotywygadujesz?!Jakmożeszuważać

wasz romans za przelotny, skoro mieszkasz
wjegodomu?

– To nie ma znaczenia – Iona celowo

mówiła wymijająco, starając się za wszelką
cenę

przekonać

Tess,

że

jej

związek

zZane’emtonicpoważnego.

–Alechybasypiacierazem,prawda?
– Tak, ale tylko dlatego, że – Boże,

dlaczego to brzmi tak żałośnie? – Że tak jest
miłoiwygodnie.

– Posłuchaj, Iona, teraz ja będę wścibska,

chociażdopierocosiępoznałyśmy.Mamjedno
pytanie: czy Zane wspominał ci kiedykolwiek
oswoichZłotychZasadach?

–ZłotychZasadach?Nie.
– To jest wiadomość z drugiej ręki.

Wyciągnęłam ją od Nate’a, kiedy wyraziłam
zdziwienie, że do tej pory jeszcze żadna
dziewczyna nie usidliła Zane’a tak na dobre.
Bo przecież on jest taki przystojny, taki
seksowny, no i przede wszystkim wolny
Ijeszcze:madosłowniewypisanenaczole,że
jestdobrywłóżku.

background image

Ionazaczerwieniłasięiroześmiała.
–Mamrację?–zapytałaTess.
– Nie jestem w tych sprawach wielkim

autorytetem. Zanim poznałam Zane’a, moje
życie seksualne było do kitu, ale muszę
przyznać, że cię intuicja nie myli. No więc
jakiesąteZłoteZasadyZane’a?

– Zaraz, spróbuję je sobie przypomnieć

Pierwszatotaka,żenieidziezdziewczynądo
łóżka na pierwszej randce, bo nie chce się
wydaćzbytnachalny.

Ionazaczerwieniłasięjeszczebardziej.
– Oho, sądząc z tego rumieńca, złamał tę

zasadę.

–Ja
–Nowięcnastępnazjegozasadjesttaka,że

do każdej ze swoich dziewczyn wygłasza tak
zwaną Mowę – Tess wykonała palcami
w powietrzu cudzysłów – zanim się z nią
prześpi.

–JakąMowę?
– O, widzę, że nawet Mowy nie było. Mowa

jest taka, że to przelotna sprawa, nic
poważnego i nie należy się zbyt mocno
angażować.

–Ach,owszem,mówiłcośwtymrodzaju
– Tylko coś w tym rodzaju? Znów mi to

wygląda

na

zaniechanie

Złotej

Zasady

background image

Nieangażowania Się. A już wiemy, że dwie
ostatniesąnieaktualne.

–Toznaczyjakie?
– Nie dopuszcza do tego, żeby jego

dziewczynypoznawałyjegorodzinę.Atybyłaś
napiętnastcejegokuzynki,zgadzasię?

– Zrobił to tylko pod presją sytuacji. – Iona

byławyraźnieskrępowana.

– Zgoda, ale to i tak oznaczało złamanie

zasady. I ostatnia, najważniejsza: nigdy nie
pozwala dziewczynom wprowadzać się do
swojegodomu.

–Jakto?Nigdy?
Tesspotrząsnęłagłową.
– Myślę, że pomieszkiwał z dziewczynami,

kiedy pracował w policji, ale powiedział
Nate’owi,żekiedymiałdodatkowąalbonocną
służbę,októrejichnieuprzedzał,wkurzałysię
i robiły mu awantury. Innymi słowy, miały
czelnośćdomagaćsiętakichsamychprawjak
każda inna normalna osoba. Dlatego obecnie
Zane uznaje tylko krótkie, przelotne związki,
aż tu nagle okazuje się, że ty z nim
mieszkasz.

Tess

zaczęła

węszyć

w powietrzu. – I jeszcze do tego gotujesz mu
jakieś

wspaniałe

obiadki.

Malujesz.

Zaprzyjaźniłaś się z jego ukochanym psem.
Tobie może się wydawać, że to coś

background image

przelotnego, ale ręczę ci, że dla Zane’a takie
niejest.Stądmojenastępnepytanie:najakiej
podstawie uważasz, że to nie może być
poważny

związek

z

perspektywą

na

przyszłość?

– Jest jest wiele powodów – wyjąkała

iurwała.

–No,chybażeniechceszznimbyć?
– Ależ ja chcę – wyrwało się Ionie, która

natychmiastzrozumiała,żesięzdradziła.

Nagle rozległ się hałas i kobiety zobaczyły,

że Brandon siedzi na marmurowej posadzce
z wykrzywioną buzią, krzycząc wniebogłosy.
Tess posadziła sobie malca na biodrze, nie
przejmując się specjalnie jego popisami
wokalnymi.

– Pójdę już. – Uspokajając małego, wzięła

torebkę i cmoknęła Ionę w policzek. – Miło
byłociępoznaćimamnadzieję,żesięjeszcze
zobaczymy.

– Zrobię wszystko, żeby przekonać Zane’a

dopójścianachrzcinyBrandona.

– Byłabym ci dozgonnie wdzięczna. – Tess

ścisnęła Ionę za rękę. – Ale mam do ciebie
jeszcze jedną prośbę: nie uciekaj nam za
szybko do tej Szkocji. Zane to naprawdę
fantastycznyfacetmimoswojegooślegouporu
i z całą pewnością zasługuje na kogoś

background image

wyjątkowego,ktozmienijegożycie.

– Ale skąd wiesz, że tą osobą jestem akurat

ja?

Tesswzruszyłaramionami.
– Nie wiem, tak samo jak i ty nie wiesz.

I nigdy się nie dowiesz, jeśli nie dasz wam
szansy. Problem tylko w tym, czy naprawdę
tegochcesz.

PotychsłowachTessoddaliłasiępodjazdem,

machającjejnapożegnanie.

Iona

spojrzała

na

zegarek.

Wkrótce

powinien wrócić Zane. Po raz pierwszy
pomyślała, że byłoby lepiej, gdyby się nie
spieszył. A jeśli Tess miała rację? Jeśli i dla
Zane’aniebyłatotylkojednazwieluprzygód?
Czyznajdziewsobieodwagę,bytosprawdzić,
narażającsięnaodrzucenie?

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

To

fantastycznie.

Wyznaczymy

telekonferencję z twoim kontaktem z Ocean
Beach na jutro, a potem przekażemy świadka
policji w San Diego. – Zane zakończył
rozmowęzeswoimdetektywem.

Złapanie

oszusta

handlującego

na

internetowej

aukcji

nieistniejącymi

luksusowymi samochodami było tylko kwestią
dni. Tym razem nie odczuwał podniecenia,
jakie zwykle towarzyszyło finałowi ważnych
dochodzeń.

Prawdopodobnie

dlatego,

że

w jego podświadomości coraz więcej miejsca
zajmowałaIona.

Coranowychodzącdopracy,musiałzesobą

walczyć,taktrudnomubyłosięzniąrozstać.
Ten ostatni miesiąc, miesiąc szalonego seksu
i fantastycznych rozmów, minął jak jedna
chwila, a on bez przerwy myślał o tym, że
nieuchronnie zbliża się dzień jej wyjazdu.
Paradoksalnie

najbardziej

będzie

mu

brakowało wspólnych chwil milczenia, kiedy
nie musiał nic mówić, nie musiał jej czarować
ani w żaden inny sposób umilać czasu. Ta
potrzeba obcowania z nią w końcu minie, ale

background image

kiedy?

Machnął

Jimowi

na

pożegnanie

i wyszedł. Kiedy znalazł się na parkingu,
zadzwonił

telefon

komórkowy.

Dzwoniła

matka. Wsiadł do samochodu i z poczuciem
winyczekał,ażwłączysiępocztagłosowa.

Od pamiętnej quinceanery prawie ze sobą

nie rozmawiali; w ogóle ich rozmowy się nie
kleiły. Od lat Maria próbowała poruszać
wnichtematojca.IodlatZaneunikałtegojak
ognia. Ale kiedy odmówił Nate’owi trzymania
do chrztu jego syna Brana, rozmowy z matką
stałysięjeszczetrudniejsze.

Unikanie–tobyłosłowoklucz,jeślichodziło

o temat ojca, a także stosunki z Nate’em,
ponieważ alternatywa wydawała się czymś
niewyobrażalnym. Nie mógł więc ryzykować
bliższychkontaktów.

Naglestanąłmuprzedoczamitamtenranek,

kiedy jako dwunastoletni chłopak uderzył
swojegonajlepszegoprzyjaciela,apotemdalej
zadawał mu ciosy, dopóki nie zobaczył, jak na
ulubioną koszulkę Nate’a ze Spidermanem
tryskakrewinieusłyszałjękówbóluchłopaka,
aleitegobyłomumałoidopierokrzykimatki
przerwałytenatakagresji.

Poczuł wstyd tym większy, że przypomniał

mu się wyraz twarzy Nate’a, kiedy zapraszał
go na chrzestnego ojca swojego syna, a Zane

background image

mu odmówił pod głupim pretekstem, że nie
przepada za dziećmi. Nie miał jednak odwagi
podaćprawdziwejprzyczyny.Tymbardziejże
w miarę jak mały rósł, coraz bardziej
przypominałGraystone’ów.Matkaniezdawała
sobie sprawy z tego, jak wiele Zane wiedział
oswoimojcu,Harrisonie.Tylkożeonjejtego
niepowie,boMariajużdosyćsięwycierpiała.
Dopóki więc nie wypracuje jakiejś właściwej
strategii mającej na celu uniknięcie rozmowy
na temat Nate’a, Brana i własnego ojca, nie
będzie odbierał jej telefonów. Nacisnął pedał
gazu, by jak najprędzej znaleźć się w domu
przyIonie.

Szczekanie

Ptysi,

potwierdzone

przez

trzaśnięcie drzwi wejściowych, oznajmiło
przybycie Zane’a. Serce Iony podskoczyło na
dźwięk jego głosu, a potem zatrzymało się,
kiedy zobaczyła go w drzwiach. Dostrzegła
głębokiebruzdywkącikachjegooczuiwokół
ust.Robiłwrażeniewykończonego.

– Jestem. Jak się masz, kochanie? –

powiedziałzponurymuśmiechem.

Ptysia

zaczęła

wykonywać

powitalne

podskoki, ale zamiast zwykłych serdeczności
spotkała

szorstka

reprymenda.

Najwyraźniej nie tylko Iona miała za sobą

background image

ciężkidzień.

–Cosięstało?–spytała.
Złapałjąmocnoiprzyciągnąłdosiebie.
–Nictakiego,czemubyśniemogłazaradzić.
Wziąłjąwramionaiwtuliłtwarzwjejwłosy.

Przylgnęła do niego, chłonąc jego zapach,
słuchającbiciaserca.

–Kolacjapachniewspaniale–wyszeptał–ale

niechcęterazjeść;chcęciebie.

– To dobrze się składa; kolację można

odgrzać.

Zaśmiałsię,aIonieserceskoczyłowpiersi.

Kiedypoczułanaustachjegousta,zapomniała
o wszystkim, poza jego dotykiem, smakiem,
zapachem.Sięgnąłrękądoguzikajejszortów.

–Zaczekaj,Zane–złapałagozarękę.
–Dlaczego?
Spojrzała

przez

jego

ramię,

szukając

pretekstu, by nieco ostudzić jego zapędy,
izobaczyławielkiesmutneoczyPtysi.

–Chodźmynagórę,Ptysiananaspatrzy.
–Ptysiatojestpies,aniedziecko–warknął

zniecierpliwiony, ale wyjął rękę z jej szortów,
nogąotworzyłdrzwiikazałpsuwyjść.–Teraz
wporządku?

– Tak, ale – Zanim jednak zdążyła

dokończyć zdanie, podniósł ją i położył na
marmurowejladziekuchennej,ściągajączniej

background image

szorty i bieliznę. To, co nastąpiło później,
przypominało potężną pierwotną siłę, która
raz po raz prowadziła Ionę na krawędź
przepaści

kolejnych

orgazmów.

Jednak

najpotężniejszyorkanmiałuderzyćnakoniec.
Jeszcze nie przebrzmiały jej łkania, kiedy
rozległ się potężny męski tryumfalny krzyk
spełnienia.

– Przepraszam – wyszeptał, stojąc przy

oknie z pochyloną głową. Cienie zmierzchu
kładły

się

na

jego

twarzy,

dodatkowo

podkreślającgłębokiebruzdyzmęczenia.

–Niejestemanitrochęlepszyodniego.–Te

słowabyłyledwiesłyszalne,jakbyZanemówił
dosiebie.

–Zacoprzepraszasz?–zapytała.
–Zachowałemsięjakzwierzę.
– Gdybym chciała, to bym ci powiedziała,

żebyś się wstrzymał. Ale tego nie zrobiłam –
odparłaspeszonajegoreakcją.

– Na jakiej podstawie uważasz, że bym cię

posłuchał?

–Natakiej,żecięznam–odparłazdumiona

pytaniem. – I wiem, że nigdy byś czegoś
takiegoniezrobił.

– To tylko świadczy o tym, że mnie w ogóle

nieznasz.–Potrząsnąłgłową.

background image

– O czym ty mówisz, Zane? – Położyła mu

rękę na plecach. – To był seks, może trochę
brutalny, ale za obopólną zgodą, który obojgu
namsprawiłprzyjemność.Naprawdęniemasz
za co przepraszać. Wolę, kiedy zachowujesz
się spontanicznie. Kogo miałeś na myśli,
mówiąc, że nie jesteś od niego ani trochę
lepszy?–zapytała,chociażbyłaprawiepewna,
żeznaodpowiedź.

Spojrzałnaniąsmutnymioczami.
–Mojegoojca.Któryzgwałciłmojąmatkę.–

Wyprostował się i wsadził zaciśnięte pięści
wkieszenie.–Wtensposóbzostałempoczęty.

Czy stąd się brała ta wielka powściągliwość

Zane’a?Tanieustannapotrzebasamokontroli?
Dlatego,żeczułsięzatoodpowiedzialny?

–Skądotymwiesz?Matkacipowiedziała?
Zmarszczyłbrwi.
– Ależ skąd! Nigdy z nią na jego temat nie

rozmawiałem. Jak bym mógł sprawiać jej taki
ból?

Iona nie wyobrażała sobie, żeby Maria

Montoya pozwalała swojemu synowi tak
bardzocierpieć.

–Aleskądwiesz,żetobyłgwałt?
–Bowidziałemichrazemwdomu,wktórym

mieszkaliśmy,wposiadłościjegoojca.Miałem
wtedy dwanaście lat. – W głosie Zane’a

background image

słychać było gorycz. – Widziałem, jak znów
próbowałtozrobić.

–OBoże!–CzyZanewidział,jakjegoojciec

dobierał się do matki? To niewyobrażalne. –
Zane–głaskałagoporamieniu,starającsię
pocieszyć–takmiprzykro

– Wszystko w porządku. Mówiłem, że

próbował. Drugi raz już mu się nie udało, ale
patrzyłem przez okno, jak do niej startował
złapami.Chybasięcałowali.Nigdyprzedtem
nie

widziałem,

żeby

matka

całowała

mężczyznę. Chociaż wydaje mi się, że nie
odwzajemniała pocałunków. Ona się broniła.
Chciałem jej pomóc, ale nie mogłem się
ruszyć

– Prawdopodobnie przeżyłeś szok, nie ma

wtymnicdziwnego.–Ileżwnimbyłopoczucia
winy,pretensjidosiebie

– Ale ja nic w tej sprawie nie zrobiłem.

Możesztozrozumieć?

–Czyonjąskrzywdził?–zapytała.
–Nie.Oberwałodniejdosyćmocno.Apotem

wrzasnąłcośwtymsensie,żedlaczegoteraz
nagle tak się wścieka o coś, co jej dawniej
sprawiało

przyjemność.

Na

to

ona

odpowiedziała: „Wcale mi to nie sprawiało
przyjemności, zgwałciłeś mnie i dobrze o tym
wiesz.Niezbliżajsiędomnie,bocięzabiję”.

background image

A on na to: „Skoro było tak źle, to dlaczego
urodziłaś tego dzieciaka?”. I wtedy uciekłem.
Kilkaminutpóźniejusłyszałemjegosamochód.
Kiedy wreszcie zebrałem się na odwagę
iwróciłem,matkaszykowałalunch,udając,że
nic się nie stało. Ale widziałem, jak drżały jej
ręce. Chciałem coś powiedzieć. Przeprosić.
Alecomogłempowiedzieć,będącczęściątego
człowieka?

–Tośmieszne,Zane–wyszeptała.–Idlatego

nie chcesz zaakceptować swojego brata
Nate’aijegosyna?–Teraz,kiedyzaczynałato
wszystko rozumieć, żal jej się zrobiło Zane’a
z jego nieuzasadnionym poczuciem winy
i bezsensowną rycerskością. Czy to wszystko
było wynikiem niechęci, jaką czuł do swego
ojca i do siebie? I tego, że chciał chronić
matkę?

Przez chwilę robił wrażenie zaskoczonego,

apotemnajegoczolepojawiłasięchmura.

–Skądty,dodiabła,możeszwiedziećomnie

i o Nacie? Przecież ty go nawet nie znasz? –
zapytałzwściekłością.

AleIonaniedałasięsprowokować.
– Wpadła tu po południu Tess i przyniosła ci

to. – Wyciągnęła z kieszeni zaproszenie. –
Bardzo jej zależy na tym, żebyś był na
chrzcinachBrandona.

background image

Trzymała kopertę w wyciągniętej ręce, ale

Zanenawetponiąniesięgnął.

– Była z Brandonem i przez chwilę nawet

pomyślałam, że że mały może być twój. Ale
ona powiedziała mi o tobie i o Nacie,
iwypiłyśmyherbatę,ichwilępogadałyśmy.

Zaneprzekląłpodnosem.
–Pogadałyścieoczym?Pogadałyście,czyli

inaczej: wyciągnęłaś od Tess informacje, do
którychniemiałaśżadnegoprawa,tak?

Wściekłość, jaka się malowała na jego

twarzy,

świadczyła

o

tym,

że

Iona

przekroczyła pewną granicę. Oskarżenie
zabrzmiało

bardzo

brutalnie.

Jeśli

potrzebowała dowodu na to, że dla niego ich
związek nie był niczym poważnym, to właśnie
go dostała. Zyskała jednocześnie pewność, że
dla niej ich związek był czymś bardzo
poważnym. W ostatnim miesiącu zrozumiała,
jakbardzosięodniegouzależniła,jakbardzo
czuła się pożądana, wyjątkowa, a także
potrzebna. Teraz w bolesny sposób Zane dał
jej odczuć, że wcale nie jest mu potrzebna,
a już w żadnym razie w ten specyficzny
osobisty sposób. Wszystko, co dla niej
dotychczas robił, łącznie z seksem, robił
z potrzeby chronienia kobiety, tak jak
chroniłbykażdąinnąnapotkanąkobietę,która

background image

bytegopotrzebowała.

– Nie, nic z niej nie wyciągałam. Odbyłam

zniądojrzałąrozmowęoczłowieku,któryjest
dlamnienadzwyczajważny–odparła,starając
sięnieokazywać,jakbardzojązranił.

– Ja? Ja jestem dla ciebie taki ważny? To

najlepiejniewtrącajsięwnieswojesprawy.

Ale i tym razem nie dała się sprowokować.

Tu nie chodziło o nią. Już teraz widziała to
wyraźnie.NarodzinyBrandonaijegochrzciny
musiały sprawić, że z całą mocą dał o sobie
znaćkompleksojcaizwiązaneznimnękające
Zane’a problemy. A ona nie była tym kimś
szczególnym, na kogo on, zdaniem Tess,
zasługiwał,

tylko

chwilową

wygodną

odskocznią. Tak czy inaczej nie pozwoli sobą
pomiatać.

–Oniciękochają,Zane–ciągnęła–nietylko

Tess,Nateitwojamatka,alecałajejrodzina.
Czy ty nie widzisz, jak bezsensowne z twojej
strony jest uparte odcinanie się od nich tylko
dlatego,żeczujeszsięodpowiedzialnyzawiny
swojegoojca?

Postanowiła, że wyjedzie najprędzej, jak

tylkotobędziemożliwe,izcałąpewnościąnie
powie mu, że go kocha; to by tylko stanowiło
niepotrzebne obciążenie dla nich obojga.
Chciała mu jedynie uświadomić cały bezsens

background image

jegopostępowaniawtamtychsprawach.

Zane’owi mało głowa nie eksplodowała.

Wziął Ionę na ladzie kuchennej, zachowując
sięjakjakieścholernezwierzę.Icoztego,że
sprawiłjejprzyjemność–razczymożenawet
dziesięć razy? Wykorzystał ją w najgorszy
możliwy sposób. Udowodnił, że ma tę samą
cholernąskazęcoojciec,aonazachowujesię,
jakby to nie miało najmniejszego znaczenia.
Czy ona oszalała? Czy nie widzi, z kim ma do
czynienia?Nierozumie,żeonnigdyniebędzie
bratem Nate’a ani wujkiem Brandona, bo po
prostunatoniezasługuje?Żeniezasługujena
to,żebybyćsynemswojejmatki,niezasługuje
nanią?

NagledotarłodoniegoskomleniePtysi.
–Muszęwyprowadzićpsa–oznajmił.Potym

wszystkim, co narobił i jak potraktował Ionę,
nie ma nawet prawa jej zaproponować, żeby
nadali swojej relacji jakiś poważniejszy
charakter. Musi jej to jakoś wynagrodzić,
pokazać,żejednakpotrafisiękontrolować,że
onamożenanimpolegać.

–Zarazwracam.–Dałjejwyraźnysygnał,że

tymrazemniepotrzebujetowarzystwa.

Widział w jej oczach urazę i poczuł ukłucie

wsercu,alezulgąprzyjąłjejprzyzwolenie.

background image

–Dobrze.
Kątem oka jednak zobaczył pojedynczą łzę,

którazalśniłanajejpoliczku.

– Zaraz wracam – powtórzył. Do licha,

przecież Iona mogła nawet zajść w ciążę.
Powróciłapanika.Icowtedy?

– W porządku. – Pocałował ją delikatnie

inienawidzącsiebiejeszczebardziej,wyszedł
z mocnym postanowieniem, że wszystko to
naprawijeszczedziś.

Wróciłpółgodzinypóźniejzgotowymplanem

działania. Dom jednak wydał mu się jakiś
dziwniecichy;pieszaskomlał,jakbydziałosię
coś niedobrego. A potem zobaczył na ladzie
kuchennej naczynie z lasagne i opartą o nie
kartkę.Wtedyjużwiedział.

Jesteś dobrym człowiekiem, Zane. Zapytaj

swoją mamę; ona ci powie. I pamiętaj, dbaj
osiebieiotęzwariowanąpsinę.Iona
.

Najpierwbyłszok,azarazpotemgniew.Jak

mogła go opuścić, nie dając mu nawet szansy
nazadośćuczynienie?

background image

ROZDZIAŁTRZYNASTY

– Otwórz te cholerne drzwi! – Zane walił

pięściami w drzwi małego uroczego domku
w stylu kolonialnym. Wcześniej dwukrotnie
dzwonił,aleteżbezskutku.

Iona z pewnością ukryła się tutaj; to była

jegoostatniadeskaratunku.ZacząłodPacific
Grove i pani Mendozy. Potem zadzwonił do
Nate’a. Iona i Tess wprawdzie się dopiero
poznały, ale Tess była zawsze wścibska, więc
niewykluczone,żeprzygarnęłajądosiebie.Tu
jednak też nie miał szczęścia. Nate był
stanowczy.

– Przysięgam, że nikogo u nas nie ma. Ale

kim ona jest? Masz z tym jakiś problem? Bo
dziwniesięzachowujesz,chłopie.

Zane

pod

byle

pretekstem

zakończył

rozmowę. Problemu nie było, czy raczej nie
będzie,kiedytylkoodnajdzieIonę.

Zadzwonił ponownie i w korytarzu zabłysło

światło.

Słychać

było,

jak

zamek

puszcza,

i w drzwiach ukazała się Maria w szlafroku.
Miałpoczuciewiny,żewyciągnąłjązłóżka.

– Na miłość boską, co się stało, Zane?

background image

Dlaczegowśrodkunocydobijaszsiędomoich
drzwi?

– To bardzo ważne. – Minął matkę i wszedł

dodomu.Uznał,żenieczasnapoczuciewiny.
–CzyjesttumożeIona?–zapytał.

–Iona?–ZaspanaMariamrugałapowiekami,

idąc za synem do małej kuchni, w której
zawsze

pachniało

ziołami

i

domowym

pieczywem. – Masz na myśli tę ładniutką
Szkotkę, z którą przyszedłeś na quinceanerę
Maricruz?

Nie

udawaj

głupiej!

wrzasnął,

wyładowując

na

matce

całą

frustrację

ostatnich godzin. – Dobrze wiesz, kto to jest
Iona.

Rozległo się ostre trzaśnięcie i Zane złapał

sięzalewypoliczek.

–Nieważsięwtensposóbdomnieodzywać.

– Maria podparła się pod boki, patrząc na
niego spode łba. – Całymi tygodniami nie
odbierasz ode mnie telefonów, a tu nagle
pojawiasz się w środku nocy i wywołujesz
awanturę.

–Tozabolało.
– I miało zaboleć. – Maria nawet nie

udawała, że żałuje tego, co zrobiła. – A teraz
siadaj i powiedz mi, co się z tobą dzieje i co
Iona ma z tym wspólnego. – Wskazała mu

background image

krzesło.

Zane zawahał się. Nie miał ochoty na

rozmowę.Konieczniemusiałszukaćdalej.Ale
złość

i

rozpacz

minęły

i

został

ból

izakłopotanie.JeśliIonytutajniema,togdzie
jest? Opadł na krzesło, w dalszym ciągu
bezmyślnie pocierając policzek. Czekał, aż
matka zakończy rytuał parzenia herbaty
iusiądzienaprzeciwkoniego.

– No i o co w tym wszystkim chodzi?

Porozmawiaj ze mną, Zane, przestań mnie
wykluczać ze swojego życia. – Maria
obserwowała go z surowym, ale pełnym
współczucia wyrazem twarzy, który tak
dobrzepamiętałzdzieciństwa,zczasów,kiedy
miał dwanaście lat i poznał prawdę o swoim
ojcu. I teraz wreszcie coś w nim pękło.
Przypomniały mu się słowa Iony z jej
pożegnalnego

listu:

„Jesteś

dobrym

człowiekiem, Zane, zapytaj swoją mamę, ona
cipowie”.Izacząłmówić.

– Zrobiłem coś niewybaczalnego i ona ode

mnieodeszła,ajajejniemogęznaleźć.

Matkaskinęłagłową.
–MówimyoIonie,tak?
– Tak – przyznał upokorzony, łamiącym się

głosem.

–Toznaczy,żesięwniejzakochałeś.

background image

Patrzyłtęponarękęmatki,któraspoczywała

najegodłoni.

–Może.–Wzruszyłramionami.–Niewiem.
–Acotakiegoniewybaczalnegozrobiłeś?
Potrząsnąłgłową.Przecieżniemożejejtego

powiedzieć,bosiędowie,żepomimocałychjej
wysiłków nie jest ani trochę lepszy od
człowieka,którygopoczął.Mariawzięłagoza
podbródekiuniosłamugłowędogóry.

–Czytomacośwspólnegoztwoimojcem?
Szarpnął się, nie panując nad emocjami.

Matkazawszemiałaniesamowitąintuicję.

–Niechcęonimmówić.
– Wiem – westchnęła Maria. – Ale czy nie

uważasz,żeczasnajwyższy,żebytozmienić?

–Aleniemogę.
–Dlaczego?
Wysunął ręce spod jej dłoni i wreszcie

wyrzuciłzsiebie:

– Bo wiem, że on cię zgwałcił. I nie mogę

sobieztymporadzić.Zeświadomością,żecię
skrzywdził,ajajestemtegoowocem.

– Co takiego? – Maria zrobiła się biała jak

papier.–Skądtytowiesz?

– Widziałem was razem jako dziecko.

Przyszedł do nas i znów próbował cię
skrzywdzić.Słyszałemwszystko,comówił.

– Och, Zane, dlaczego mi nie powiedziałeś?

background image

Nie wiedziałam, że tam byłeś. Wszystko bym
ciwyjaśniła.

– Nie mogłem. – I wreszcie padło pytanie,

które latami w sobie nosił i które było jak
trucizna:–Jakmogłaśmnienieznienawidzić?

– Przestań! – Maria wstała i wzięła syna

w ramiona. – I wreszcie mnie posłuchaj. Tak,
onmniezgwałcił,aletasytuacjawcaleniejest
taka czarno-biała, jak by ci się wydawało.
Byłam młoda i głupia, a on był przystojny
i inteligentny. Podkochiwałam się w nim.
Wiedziałam,żemusiępodobam,iflirtowałam
znim,możegonawettrochęprowokowałam
Dopiero kiedy przyszedł do mojego pokoju,
spanikowałam. Kazałam mu wyjść, ale on nie
posłuchał Nie twierdzę, że to, co się stało,
stało się z mojej winy. Twój ojciec był
okrutnym, pozbawionym skrupułów egoistą,
którywykorzystałmojąnaiwność.Alemimoże
go wtedy znienawidziłam, potrafiłam mu
wkońcuwybaczyć.Awieszdlaczego?

Zanepotrząsnąłgłową.
– Bo nagrodą za to okrucieństwo i egoizm

jesteśty.

– Nie musisz mi tego mówić, nie jestem

dzieckiem i wiem, że fakt moich narodzin
zrujnowałciżycie.

– Zane! Co ty wygadujesz! Jak śmiesz tak

background image

mówić? Jesteś i zawsze byłeś tym, co mam
w życiu najcenniejszego. – Maria potrząsnęła
synem, jakby chciała, żeby jej słowa głębiej
wniegozapadły.–Myślałamtaknawetwtedy,
kiedy pobiłeś Nate’a dlatego tylko, że chciał
być twoim bratem. – Po policzku Marii
spłynęła samotna łza. – Dlaczego teraz
miałabymprzestaćtakmyśleć?–Teraz,kiedy
wyrosłeś na pięknego silnego mężczyznę,
który zawsze stara się postępować dobrze?
Może i zostałeś poczęty w wyniku brutalnego
aktu,

ale

przecież

nie

jesteś

za

to

odpowiedzialny, tak samo jak i ja. A to, że on
był twoim ojcem, wcale nie znaczy, że musisz
być do niego podobny. Tak jak nie musi być
Nate czy Brandon. Pomyśl o tym, Zane. Bo
jeśli ty jesteś skażony jego genami, to mogą
być nimi skażone i twoje dzieci. Chyba
widzisz,jakagłupiajesttakapostawa?

Westchnąłciężko.
Iona miała rację. Powinien był rozmawiać

z

matką

na

ten

temat

już

dawno.

Oszczędziłobyimtowieluprzykrości.

–Należałomisięodciebieparęsłówprawdy

–powiedział.

– Gdybym wiedziała, że wiesz to wszystko,

oczymmówiłeś,tobyśjeusłyszałdwadzieścia
lat temu. A teraz proszę cię, powiedz mi

background image

wszystko o Ionie. Czułam, że coś się między
wamidzieje,żestraciłeśdlaniejgłowę.

Wzruszyłramionami.

Niewiele

mam

do

powiedzenia.

A w każdym razie niewiele do powiedzenia
matce. – Od jakiegoś czasu się spotykaliśmy,
przezostatnitydzieńIonaumniemieszkała.

–Icodalej?–nalegałaMaria.
– I było dobrze. Lepiej niż dobrze. – Co do

tegoniemiałwątpliwości.

I nie chodziło tylko o seks. Brakowało mu

swobodnychpogawędekzIoną,jejdomowego
gotowania, swobody obcowania z Ptysią.
Brakowałomukażdejwspólniespędzonejznią
chwili.

– Ale wczoraj – zaczął i zauważył błysk

zainteresowaniawjejoczach,więcurwał.

No nie, w żadnym razie nie powie matce

o seksie na ladzie kuchennej. I o tym, że się
nawetniezabezpieczył

–Wczorajodemnieuciekła.
–HmAtybyśchciał,żebywróciła?
–Tak,bardzobymchciał.
– No to co tutaj jeszcze robisz? Przecież

nigdy dotychczas nie mówiłeś tak o żadnej
kobiecie.Idź,musiszjąznaleźć!

– Wiem – odparł sfrustrowany, ale matka

zdążyłagojużwypchnąćnakorytarz.

background image

–Aleniewiem,gdziejejszukać.
– To się dowiedz – ucięła krótko, otwierając

drzwi.–Odczegojesteśdetektywem?

Iona wypłukała ostatnią sztukę bielizny

w niewielkiej motelowej umywalce. Na
wspomnienie twarzy Zane’a, kiedy wychodził
z psem na spacer, wrócił tępy ból. Przygryzła
wargę, starając się powstrzymać łzy. Za dużo
ostatnio płakała; musi z tym skończyć, poza
bólem głowy nic z tego nie wynikało.
Ostatecznie był to tylko przelotny romans,
który ona potraktowała trochę za poważnie.
Niepotrzebnie rozmyśla o tym, że dziś są
chrzcinyBrandona,izastanawiasię,czyZane
nanieposzedł.Cojątoobchodzi?

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Żeby to tylko

niebyłrecepcjonista,któryciągle„sprawdzał,
jakonasobieradzi”.Alekiedyspojrzałaprzez
dziurkę od klucza, ugięły się pod nią kolana.
Otworzyładrzwi.

–Cotyturobisz,Zane?
–Cojatutajrobię?Amożeraczejcotytutaj

robisz? Czy wiesz, ilu kolegów z policji
musiałem zaangażować, żeby pomogli mi cię
wytropić?Itowszystkonagranicylegalności.
–Spojrzałnazegarek.–Maszcośekstra,żeby
nasiebiewłożyć?

background image

– A po co miałabym zakładać na siebie coś

ekstra?

–IdziemynachrzcinyBrandona.Zagodzinę

sięzaczynają.Lepiejsiępospiesz.

Potrząsnęłagłową.
–Jatamniemogęiść.
– Nawet nie chcę o tym słyszeć. Wczoraj,

kiedy ustaliłem, że jesteś tutaj, rozmawiałem
z Nate’em. I zostałem jednak wrobiony
wbycieojcemchrzestnymBrandona.

– To fantastycznie, Zane. – Wyraźnie się

ucieszyła. – Jestem bardzo szczęśliwa ze
względunaciebieitwojąrodzinę.

–Owszem,zgadzamsięztobą,żedobrzesię

stało–odparł–aletyidzieszzemną.

–Niemogęztobąiść.
–Dlaczegoniemożesz?–Znówpojawiłasię

w jego głosie ta sama gniewna nuta. Iona
ztrudempohamowałałzy.

–Botamniemadlamniemiejsca.
Wysunęłarękęzjegouścisku.Toniefair,że

Zane tu przychodzi i sprawia, że to wszystko
doniejwraca.Odsamegopoczątkudeptałjej
po piętach. Poczuła się przy nim wyjątkowa,
ważna i bezpieczna. Był wspaniały seks
i

wspaniały

mężczyzna

Wiedząc

tyle

o kobietach, musiał zdawać sobie sprawę, że
taka dziewczyna jak ona z pewnością mu się

background image

nieoprze.

–Tesscięzaprosiła,prawda?
–Toniemanicdorzeczy.Niebądźśmieszny.
– Ja jestem śmieszny?! – wykrzyknął. –

Uciekasz ode mnie bez słowa wyjaśnienia,
ukrywaszsiętuprzeztydzieńitojamambyć
ten

śmieszny?

Kiedy

zamierzałaś

mi

powiedzieć,gdziejesteś?

– W ogóle nie zamierzałam ci powiedzieć –

oświadczyła.

–Dlaczego?–Złapałjązaręceiprzyciągnął

do

siebie.

Co

zrobiłem

takiego

niewybaczalnego?

–Nic,japoprostu–Odepchnęłasięrękami

od jego piersi. Ostatkiem sił walczyła
oocalenieresztekgodności.

–Przecieżmożeszbyćwciąży,ajanawetnie

wiedziałem,gdziecięszukać.

Zatem to była prawdziwa przyczyna jego

wizyty. Chrzciny Brandona posłużyły mu tylko
za pretekst do tego, żeby wydobyć od niej
prawdę.

–Niejestemwciąży.Miałammiesiączkę.
– Nie jesteś w ciąży? Naprawdę? –

Spodziewała się, że Zane przyjmie tę
informację z ulgą, a on najwyraźniej był
rozczarowany.

–Zcałąpewnościąniejestem.

background image

– W porządku, to podaj mi przynajmniej

jeden poważny powód, dla którego nie
wracaszdodomu.

– Do domu? – powtórzyła, czując, jak gniew

jejmija.

– Tak, do domu. Chcę, żebyś wróciła na

Seventeen Mile Drive. Żebyś mi dała jeszcze
jednąszansę.

– Ja ja nie mogę – Potrząsnęła głową.

Wjejoczachzabłysłyłzy.–Niewymagajtego
odemnie,toniefair

– Dlaczego? Jeśli chodzi o twojego ojca, to

możemygorazemodwiedzić

– Nie chodzi o niego. Chodzi o to, że się

w tobie zakochałam – wyszeptała. Wcale nie
chciała mu tego mówić, ale on z niej to
wyciągnął.

KujejzdumieniuZanesięroześmiał.
–Itowszystko?
Wyrwałamusię,zapłakana.
– Jak możesz się ze mnie śmiać? Moje

uczucia są ważne. – Nie zapanowała nad
szlochem. – Nie mam zamiaru przedłużać
naszego romansu, żeby się jeszcze bardziej
angażować,kiedypowinnamwyjechać.

–Proszęcię,niepłacz.–Wziąłjąwramiona.

–Wiem,żetwojeuczuciasąważne.Adlamnie
niemanicważniejszegoodnich.

background image

– To nieprawda. Powiedziałeś mi, że nie

miałam prawa rozmawiać z Tess o tobie
ioNacie,żesięwtrącamwnieswojesprawy.

– Bo byłem głupi. I bałem się, że odkryjesz

pewien fakt z mojego życia, którego nawet
samniebyłempewny.

–Chodziotwojegoojca?–wyszeptała.
– Tak, o mojego ojca. Kiedy byłem mały,

o ironio uważałem go za wspaniałego faceta.
Ale wtedy to matka nie chciała o nim ze mną
rozmawiać. Mimo to wiedziałem, kto jest
moim ojcem. Widziałem zdjęcia z San Revelle
i bez trudu skojarzyłem fakty. Wiedziałem,
wjakisposóbmatkadostałapracę.Idlaczego
właściciel posiadłości zachodził do nas od
czasudoczasuipytał,coumniesłychać.

–Masznamyśliswojegodziadka?
Zanesztywnoskinąłgłową.
– Ale poprzedniego dnia – przełknął

nerwowo – na dzień przed tym, jak
zobaczyłem ich razem, spotkałem go. Było
gorącoimamapowiedziała,żebymniechodził
do dużego domu, bo spodziewają się gości,
więcmamnieprzeszkadzać.Aleonprzyjechał
wcześniej i zaparkował samochód w pobliżu
miejsca,wktórymsiębawiłem.Zmierzyłmnie
od stóp do głów i powiedział: „Ty jesteś
chłopakiem Marii, tak?”. Skinąłem głową, ale

background image

wszystko we mnie zamarło. Wyobraziłem
sobie,żetojestwłaśnietenmoment,naktóry
czekałem.Żeonmipowie,żejestmoimojcem
i może zabierze mnie na przejażdżkę swoim
samochodem–uśmiechnąłsięsmutno.–Amiał
naprawdę

wspaniałe

wiśniowe

ferrari

zbiałymioponami.

Usiadła obok niego na łóżku i położyła mu

rękęnakolanie.Żaljejsięzrobiłotegomałego
chłopca.

–Jużwtedypasjonowałeśsięsamochodami?
– Właśnie. A chcesz wiedzieć, jakie były

jedyne

słowa,

jakie

do

mnie

jeszcze

powiedział?

Tak

wyszeptała,

niepewna,

czy

rzeczywiścietegochce.

– Rzucił mi kluczyki samochodu i polecił:

„Powiedz Mano, żeby go umył. Wyjeżdżam
jutrorano”.

– Zane – Pocałowała go w policzek, chcąc

mu przekazać jak najwięcej czułości. – Twój
ojciec był paskudnym człowiekiem, ale to
wcalenieznaczy,żetyjesteś

Położyłjejpalecnaustach.

Wiem,

posłuchałem

twojej

rady

i

porozmawiałem

o

nim

z

matką.

Opowiedziałem jej o tym, co widziałem, i
imiałaśrację,tobyłozmojejstronygłupie.

background image

– Nie rozumiem, jak kiedykolwiek mogłeś

myślećinaczej.

– Pewnie byłem zły, bałem się i czułem się

skrzywdzony. I kiedy sam zacząłem uprawiać
seks i odczuwałem to palące pragnienie
wmawiałem sobie, że muszę się kontrolować,
bo inaczej będę taki sam jak on. A potem
spotkałem ciebie i wszystko się zmieniło, bo
jużniemogłemsiępowstrzymywać

Chciałamuuwierzyć,aleprzecieżwiedziała,

jakajestprawda.

– Ja nic nie zmieniłam, Zane. Jestem tylko

jednąztwoichdamwopałach.

– Kim jesteś? – zaśmiał się. – Co to ma

znaczyć?

– Czy nie jest to oczywiste, Zane? Dlaczego

się mną zainteresowałeś? Dlaczego mnie
uwiodłeś? Dlaczego tak ci zależało, żebym
byłabezpieczna?Dlaczegomniezaprosiłeśdo
swojegodomu?

–Nie,toniejestoczywiste.Wkażdymrazie

niedlamnie.

– Bo ty ratujesz kobiety, Zane. Tym się

zajmujesz.Oddnia,wktórymzrozumiałeś,że
nie możesz uratować swojej matki. A ja po
prostu jestem jeszcze jednym obiektem do
ratowania.Itowszystko.

–Tochybanajgłupszarzecz,jakąusłyszałem

background image

wżyciu.

– Nic podobnego! – zaprotestowała. –

Wystarczyspojrzećnafakty.

Złapałjązanadgarstekipociągnąłnałóżko.
– Puść mnie! – krzyknęła, starając się mu

wyrwać,aleZaneprzycisnąłjąswoimciałem,
jednocześnie trzymając jej ręce za nadgarstki
nadgłową.

– Teraz ja będę mówił, a ty posłuchaj. –

Ostry, stanowczy ton Zane’a sprawił, że
przestała walczyć. – W jednym masz rację:
szanuję kobiety i staram się je chronić.
Owszem, może to z powodu tego, co spotkało
moją matkę. W każdym razie dostaję szału,
kiedy

widzę,

gdy

kobieta

pada

ofiarą

przemocy. Ale to nie ma absolutnie nic
wspólnego z nami. Bo to nie jest nawet jedna
dziesiąta tego, co czuję do ciebie. – Ciepło
w jego oczach zaprzeczało stanowczemu
głosowi. Nachylił się i Iona poczuła na ustach
jego delikatny pocałunek. Nie była w stanie
pohamowaćłez.–Powiedz,żemiwierzysz.

Skinęła głową, zbyt wzruszona, żeby móc

cokolwiekpowiedzieć.

Puściłjejręce.
–Aterazpocałujmniejeszczeraz,querida,

ipokaż,żerobisztozsercem.

Zarzuciła mu ręce na szyję i odpowiedziała

background image

na jego namiętny pocałunek, zapominając
obożymświecie.Słyszałatylkoswójnierówny
oddech, a w jego oczach zobaczyła znacznie
więcejniżtylkogłód.

– No, dość już tej zabawy w chowanego.

Wracajdodomu,czekamynaciebiezPtysią–
powiedział.

– Skoro tak nalegasz – uśmiechnęła się

kokieteryjnie–towracam.

background image

Tytułoryginału:TooCloseforComfort
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited,
2013
Redaktorserii:MarzenaCieśla
Opracowanieredakcyjne:MarzenaCieśla
Korekta:HannaLachowska

©2013byHeidiRice
©forthePolisheditionbyHarlequinPolskasp.zo.o.,
Warszawa2015

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem
reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek
formie.

Wydanie

niniejsze

zostało

opublikowane

wporozumieniuzHarlequinBooksS.A.

Wszystkiepostaciewtejksiążcesąfikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych –
żywychiumarłych–jestcałkowicieprzypadkowe.

Znak firmowy wydawnictwa Harlequin i znak serii
HarlequinŚwiatoweŻyciesązastrzeżone.

Wyłącznym właścicielem nazwy i znaku firmowego
wydawnictwa Harlequin jest Harlequin Enterprises
Limited. Nazwa i znak firmowy nie mogą być
wykorzystanebezzgodywłaściciela.

IlustracjanaokładcewykorzystanazazgodąHarlequin
BooksS.A.
Wszystkieprawazastrzeżone.

HarlequinPolskasp.zo.o.

background image

02-516Warszawa,ul.Starościńska1B,lokal24-25

www.harlequin.pl

ISBN978-83-276-1283-0

ŚŻEkstra–589

KonwersjadoformatuEPUB:
LegimiSp.zo.o.|

www.legimi.com


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Uwierzyć sercu Heidi Rice
Heidi Rice Tamtego lata w Prowansji
Wyścig po miłość Heidi Rice
Heidi Rice Światła Las Vegas
Rice Heidi Bal na Manhattanie
345 Rice Heidi Razem we Florencji
1077 DUO Rice Heidi Grzech namiętności
285 Rice Heidi Wycieczka na Manhattan
monter instalacji gazowych 713[07] z2 03 u
monter sieci i urzadzen telekomunikacyjnych 725[02] o1 01 n
monter budownictwa wodnego 712[03] z1 11 n
monter instalacji i urzadzen sanitarnych 713[02] z1 11 n
monter elektronik 725[01] z3 03 n
Opis zawodu Monter konstrukcji stalowych, Opis-stanowiska-pracy-DOC
monter instalacji i urzadzen sanitarnych 713[02] z4 04 n
monter kadlubow okretowych 721[02] z2 02 u
monter instalator urzadzen technicznych w budownictwie wiejskim 723[05] z2 02 u
monter instalacji i urzadzen sanitarnych 713[02] z1 06 n

więcej podobnych podstron