background image

 

Łukasz Wróbel 

 

POLSKA FANTASTYKA SOCJOLOGICZNA 

 
 
Na poszukiwanie lepszego świata  
nie jest jeszcze za późno  
 
Janusz Zajdel "Limes Inferior"  
 
   W  drugiej  połowie  lat  siedemdziesiątych  w  polskiej  literaturze  fantastycznej 
następuje gwałtowny zwrot. O ile wcześniej fantastyka nuakowa:  
-pełniła rolę futurologii (S. Lem Astronauci, Obłok Magellana),  
-realizowała,  w  ramach  gatunku,  panującą  ideologię  (A.  Trepka,  K.  Boruń 
Zagubiona przyszłość),  
-dokonywała  alegorycznych  rozliczeń  z  rzeczywistością  (S.  Lem  Pamiętnik 
znaleziony w wannie)  
-badała standardowe motywy gatunku (S. Lem Solaris),  
o  tyle  teraz  w  kręgu  jej  zainteresowań  znalazła  się  problematyka  czysto 
socjologiczna.  Wprawdzie,  jako  pewien  rodzaj  prognostyki,  fantastyka  zawsze 
po  części  taką  była,  kreując  światy  przyszłości  musiała  również  zająć  się 
budowaniem  "istniejących"  w  nich  społeczeństw.  Tym  niemniej  teraz 
debiutujący  pisarze  podejmują,  przede  wszystkim,  zagadnienia  praktyk 
socjotechnicznych,  miejsca  jednostki  w  społeczeństwach  zunifikowanych,  jej 
uwikłania  w  struktury  społeczne  o  charakterze  dystopii.  Następuje  odwrót  od 
modelu space opera i tematyki penetracji kosmosu, ku zagadnieniom tożsamości 
człowieka,  możliwości  ocalenia  jego  indywidualności  we  współczesnej 
rzeczywistości  technologicznego  mrowiska.  Fantaści  podejmują  próby 
ostrzeżenia  przed  degeneracją  modeli  już  istniejących,  modeli  o  charakterze 
totalitarnym.  Zadają  pytanie,  co  powinniśmy  postawić  wyżej  -  uwarunkowania 
społeczeństw czy jednostki?  
   Pojawiają się takie tytuły, jak:  
 
- Wir pamięci E. Wnuka-Lipińskiego (1979),  
- Obszar nieciągłości A. Wójcika i A. Krzepkowskiego (1979),  
 
a po nich rusza cała lawina:  
 
- Cylinder van Troffa J. A. Zajdla (1980),  
- Limes Inferior J. A. Zajdla (1982),  
- Druga jesień W. Żwikiewicza (1982),  
- Twarzą ku ziemi M. Parowskiego (1982),  
- Senni zwycięzcy M. Oramusa (1983),  

background image

 

- Wyjście z cienia J. A. Zajdla (1983),  
- Cała prawda o planecie Ksi J. A. Zajdla (1984),  
- Paradyzja J. A. Zajdla (1984).  
 
   Zapoczątkowany w 1979 r. pięć lat później nurt właściwie wygasa. Pojawiają 
się  później  jeszcze  Małe  zielone  ludziki  K.  Borunia  i  dalsze  części  tryptyku 
Wnuka-Lipińskiego,  ale  literatura  zaczyna  już  korzystać  z  nowych  środkó 
wyrazu i odchodzi od nurtu socjologicznego.  Wydane  na przełomie  pięciolecia 
1979/1984 powieści są na tyle podobne, by stanowić zwarty nurt i jednocześnie 
na tyle różne, by nie być matrycami jednego czy dwóch modeli (G. Orwell, A. 
Huxley).  
   A. Niewiadowski i A. Smuszkiewicz w swoim Leksykonie polskiej literatury 
fantastycznonaukowej  mianem  fantastyki  socjologicznej  określają  "utwory 
fantastyczne,  w  których  poruszane  są  zagadnienia  społeczne,  głownie  te,  które 
mogą  pojawić  się  w  bliższej  lub  dalszej  przyszłości  na  skutek  wprowadzania 
bądź  to  daleko  idących  udogodnień  życiowych,  bądź  też  socjotechnicznych 
mechanizmów pozwalających na skuteczne sterowanie społeczeństwem.[1]  
   Fantastyka  socjologiczna  w  swych  konstrukcjach  systemów  społeczno-
politycznych  operuje  raczej  modelami  dystopii,  a  więc  strukturami 
wywiedzionymi  bezpośrednio  z  rzeczywistości  współczesnej  autorowi. 
Posługuje  się  ekstrapolacją  panujących  porządków  społecznych,  przy  czym  w 
kręgu  jej  zainteresowań  sytuują  się  raczej  skutki  negatywne.  Konstruowane 
ś

wiaty  to  systemy  dążące  do  maksymalnej  unifikacji  społeczeństwa  (Cała 

prawda o planecie Ksi), automatyzacji życia codziennego (Obszar nieciągłości). 
Autorzy  zajmują  się  mechanizmami  przechwytywania  i  sprawowania  władzy 
(Cała prawda o planecie Ksi, Limes Inferior, Paradyzja). Mamy tu do czynienia 
z  założeniem,  że  problem  teleologicznego  wyregulowania  ludzkości  (Limes 
Inferior,  Cylinder  van  Troffa,  Senni  zwycięzcy)  ma  jedynie  charakter 
instrumentalny i jest możliwy do zrealizowania.  
   Jako 

specyficzny 

rodzaj 

antycypacji 

(społecznych, 

politycznych, 

ekonomicznych...),  będąc  zbiorem  prognoz  penetrujących  pewien  obszar 
możliwych tendencji rozwojowych, nurt ten w obrębie swego badania umieścił 
zarówno 

modele 

istnienia 

na 

poziomie 

makrostruktur 

(konstrukcje 

społeczeństw,  systemów  politycznych),  jak  i  sposoby  funkcjonowania  w  nich 
jednostki. Rozgrywa zatem dwa plany:  
 
- ogólny - całe społeczeństwa,  
- szczegółowy - jednostka.  
 
   Fantastyka socjologiczna zbudowała określony typ bohatera i jego konstrukcją 
chcę się tutaj zająć.  
 
Bohater zbiorowy  

background image

 

 
   Zacznijmy  od  bohatera  zbiorowego,  gdyż  na  jego  tle  łatwiej  będzie  osadzić 
potem jednostkę.  
   Posługując  się  modelami  dystopijnymi,  fantastyka  socjologiczna  buduje 
ś

wiaty,  w  których  kategorią  nadrzędną  jest  struktura  społeczna,  gdzie 

priorytetem  jest  bądź  interes  wąskiej  grupy  rządzącej  (Cała  prawda  o  planecie 
Ksi,  Twarzą  ku  ziemi)  bądź nawet  automatów kontrolujących  i  organizujących 
ż

ycie  społeczne  (mieszkańcy  kopuł  z  Obszaru  nieciągłości  poruszają  się  w 

mieszkaniach  w  półmroku,  ograniczają  zużycie  energii,  gdyż  ta  bardziej  jest 
potrzebna  robotom  i  urządzeniom  regulującym  ich  życie,  bo  te  wykonują 
potrzebniejsze  zadania  niż  człowiek).  Zróżnicowanie  społeczne  poprowadzone 
jest według osi wertykalnej. Systemy rządzone są przez elitę, często bezimienną, 
ukrywającą  się  (Limes...,  Senni...),  bądź  znaną  społeczeństwu,  lecz  zupełnie 
niedostępną  dzięki  systemowi  rozgałęzionej  biurokracji,  czy  wskutek 
przyporządkowania obywateli do  określonej  grupy  o  określonym  pensum  praw 
(Cała prawda..., Cylinder...).  
   Społeczeństwa  żyją  w  świecie  totalnie  zmanipulowanym,  zafałszowanym, 
przy  czym  z  owej  manipulacji  nie  zdają  sobie  sprawy  -  świadomość  istnienia 
manipulacji  rodzi  działania  skierowane  przeciw  niej  (nieświadomość  ta 
posunięta  jest  do  tego  stopnia,  że  Sneer  nawet  mówi  w  pewnym  momencie  o 
wolności  osobistej,  jest  zaniepokojony  przypadkiem  jej  naruszenia).  Nie  mając 
możliwości  dotarcia  do  podmiotów  władzy  i  przy  odgórnie  określanym  wrogu 
publicznym  (Obszar...,  Wir  pamięci,  Cała  prawda...),  nie  są  w  stanie 
zdefiniować właściwego przeciwnika i tym samym go obalić.  
   Utrzymanie  władzy  jest  realizacją  zasady  divide  et  impera  -  Sneer  w  Limes 
konstatuje, że sposobem jest: "zatomizowanie, rozbicie na pojedyncze elementy, 
kierujące  się  drobnymi,  własnymi  interesami.  Rozbicie  solidarności  ludzkiej, 
pozbawienie poczucia przynależności do ludzkiego gatunku!"[2]. Ludzie zostają 
rozparcelowani  pomiędzy  kwadraty  (Wyjście  z  cienia),  skupieni  w  kilku  tylko 
aglomeracjach (Limes...) lub umieszczeni pod sztucznie zbudowanymi kopułami 
(Obszar...).  Likwiduje  się  możliwość  swobodnego  poruszania,  doprowadza  do 
rozbicia  ich  wewnętrznej  jedności.  U  Wnuka-Lipińskiego  nienawiść  ogółu 
zostaje  skierowana  na  grupę  temporystów,  socjokaskaderzy  Oramusa  dzielą 
społeczność  Dziesięciornicy  na  dwa  obozy,  realizujące  przeciwstawne  cele  w 
wyrafinowanym  rodzaju  "gry  interaktywnej".  Osadnikom  na  planecie  Ksi 
wmawia się zdradę Ziemian, a mieszkańcy kopuł z Obszaru... są utrzymywani w 
stanie przeświadczenia o ciągłym zagrożeniu z zewnątrz.  
   Władza  ogranicza  możliwości  rzeczywistego  rozwoju  intelektualnego, 
równając  w  dół  normy  kulturowe,  edukacyjne...  Ludziom  oferuje  się  jedynie 
niską  kulturę  masową  -  pornografię,  zalew  brutalnością  i  okrucieństwem 
(Twarzą...,  Limes...,  Senni...),  bez  możliwości  dotarcia  do  kultury  wysokiej. 
Wszystko  to  wraz  z  faszerowaniem  ludności  środkami  uspokajającymi, 
otępiającymi  ("Przecież  przeważnie  robi  się  każdego  dnia  to  samo,  więc  po 

background image

 

etapie  wykonywanych  codziennie  zajęć,  wiadomo  która  w  danej  chwili  może 
być godzina"[3] - mówi bohaterka Obszaru..., zdziwiona taką niezwykłością, jak 
zegarek)  prowadzi  do  stopniowej  inwolucji  kulturowej,  a  nawet  biologicznej. 
Przerost  obowiązków  społecznych  nad  prawami  i  interesem  jednostki 
doprowadza  do  degradacji  osobowości  do  poziomu  mechanicznie  spełnianej 
roli.  
   Pełna  izolacja,  wyzucie  ze  wiadomości  historycznej,  narodowej,  pozbawia 
masy skali porównawczej (romantyczna maksyma: "Ocalić od zapomnienia" nie 
znajduje  tutaj  realizacji,  podmioty  władzy  zdają  sobie  sprawę  z  faktu,  że  cios 
bytowi zadać może zatrata pamięci zbiorowej i wedle tego prawidła postępują). 
Pokolenia, wychowane już w złym systemie, nie widzą go ani dobrym, ani złym 
-  nie  znają  alternatywy.  Jeżeli  pamięć  jeszcze  istnieje,  doprowadza  się  do 
nienawiści  do  poprzedniego  stanu  rzeczy,  dzięki  centralnemu  systemowi 
informowania.  
   W  kreowanych  wizjach,  co  charakterystyczne,  brak  jest  metafizyki.  Są  to 
ś

wiaty  pozbawione  religii.  Jedynie  w  Limes...  wiemy,  że  istnieje.  U 

Parowskiego i Wnuka-Lipińskiego mamy świadectwa, że kiedyś była. Widzimy 
kapłana przemawiającego do tłumu na ulicy, relikt zamierzchłych czasów, bądź 
człowieka  przechowującego  potajemnie  obrazek  z  Chrystusem  (późniejszy 
"Mord  założycielski").  Osoby  te  traktowane  są  jak  dziwacy  przez  ludzi,  do 
których  próbują  dotrzeć  i  poddawane  eksterminacji  przez  władze.  W  takiej 
rzeczywistości  to  polityka  jest  realizacją  etyki,  a  panujące  normy  prawne 
jedynym  systemem,  odgórnie  nakreślonym,  do  jakiego  można  się  odwoływać. 
W  budowanych  światach  dochodzi  do  deformacji,  a  nawet  ewaporyzacji 
wartości  absolutnych.  Unifikacja  i  automatyzacja  życia  codziennego,  wyciek 
imperatywów  etycznych,  utrata  pamięci  zbiorowej,  samoświadomości,  wtrąca 
społeczeństwo  w  abulię,  w  totalną  pasywność.  Brak  wiedzy  o  możliwości 
istnienia  alternatywy  utrzymuje  wszystkich  w  obojętności,  z  której  nie  sposób 
się  wyrwać.  Proponowane  wizje są  realizacją  smutnej  prawdy  wyrażonej przez 
W.  Żwikiewicza,  że  człowiek  jest  zwierzęciem,  które  adaptuje  się  w  każdej 
sytuacji.  
 
Bohater jednostkowy  
 
   Romantyzm 

szczególną 

czcią 

otaczał 

jednostkę. 

Kult 

elitarnego 

indywidualizmu,  stawiający  na  piedestale  wybitnego  bohatera,  wyrastającego 
ponad  ogół,  masy,  determinował  go  (tj.  bohatera)  do  odegrania  ról  doniosłych 
(społecznie,  historycznie...).  genialna,  zbuntowana  jednostka,  poświęcająca  się 
dla idei, byłą postawiona ponad i naprzeciw narodowi ogarniętemu marazmem. 
Bohater  romantyczny  ukazany  był  jako  przeciwieństwo  tłumu,  który  jest 
martwy, a jego (bohatera) zadaniem było właśnie doprowadzić do przebudzenia 
mas, do ich samouświadomienia.  

background image

 

   Zarówno  bohater  romantyczny,  jak  i  bohater  fantastyki  socjologicznej  (już 
teraz określmy go jako neoromantycznego), wrzuceni są w podobną, jeżeli nie tę 
samą sytuację. Zostają postawieni przed problemem zniewolenia narodu, a więc 
i  ich  samych,  obydwaj  muszą  wybrać  drogę  postępowania  wobec  takiej 
"rzeczywistości".  
   Bohater  neoromantyczny  stoi  na  początku  swej  drogi  niejako  krok  przed 
romantycznym.  O  ile  postać  pierwszej  połowy  XIX  wieku  miała  świadomość 
własnego Ja, swej niepowtarzalnej indywidualności, o tyle te z powieści Zajdla, 
Parowskiego... muszą ją dopiero wywalczyć. Kordian być może musiał dojść do 
ś

wiadomej postawy buntownika, ale już z początku, trawiony "chorobą wieku", 

nie  pasował  do  otaczającego  go  świata,  wyrastał  ponad.  Jego  indywidualność 
nie  była  niczym  zagrożona,  mogła  "dojrzeć"  poza  krajem,  w  podróży,  które 
kulminacją  była  przemiana  na  Mont  Blanc.  Sneer  czy  Tim  od  razu  zostają 
postawieni  w  sytuacji  maksymalnego  zagrożenia.  Zostają  wrzuceni  w  tryby 
machiny  dążącej  do  ich  unifikacji  z  resztą  społeczeństwa,  muszą  walczyć  o 
swoje  Ja.  Konrad  Wallenrod,  Kordian  nie  mają  kłopotów  ze  zdefiniowaniem 
właściwej  postawy,  nie  muszą  tego  robić,  ich  świat  jest  jasny,  prawa  nim 
rządzące są określone. Muszą jedynie dojść do postawy utożsamienia się z etyką 
obowiązku narodowego.  
   Bohaterowie  neoromantyczni  żyją  w  rzeczywistości  zafałszowanej,  o  której 
prawdziwym  wyglądzie  nie  mają  pojęcia.  To  z  kolei  odbija  się  na  stronie 
formalnej  powieści,  które  zawsze  oparte  są  na  schemacie  kryminału.  M. 
Parowski  w  eseju:  Kilkunastu  Hamletów  zauważył,  że  bohater  porusza  się  od 
punktu NIE WIEM do WIEM, żyje w świecie - labiryncie, w którym nagle coś 
zaczyna  nie  pasować  -  musi  odkryć  zasady  jego  funkcjonowania,  postawiony 
przed  zagadką  do  rozwiązania[4].  Zbierając  powoli  kolejne  klocki  łamigłówki, 
układa  z  nich  w  miarę  spójny,  nowy  obraz  rzeczywistości.[5]  J.  A.  Zajdel 
wyraził  się  kiedyś,  że  "świat  jest  poznawalny  przez  aproksymację  z  dowolnie 
dużym  przybliżeniem"[6].  Jednak  to  wyznanie  wiary  w  możliwość 
empirycznego poznania rzeczywistości nie stanowi reguły absolutnej. Światy są 
na tyle zafałszowane, że człowiek, tkwiący w nich, sam nie jest w stanie dociec 
całości wyglądu obrazu. Musi wyjść poza jego ramy (bohater widzi tylko to, co 
jest  w  stanie  objąć  swą  świadomością,  a  ta  uzależniona  jest  od  wiedzy,  jaką 
posiada).  W  powieści  detektywistycznej,  kryminale  zawsze  jest  scena,  gdy 
detektyw, po rozwiązaniu zagadki, wyjaśnia tajemnicze wypadki - znajduje ona 
swe odbicie w powieściach fantastycznych nurtu socjologicznego. Gdy bohater - 
metodą  indukcji  -  zbuduje  nowy  (lecz  niekompletny)  model  rzeczywistości, 
musi się znaleźć osoba, która wyjaśni mu ją do końca. Wyprowadzi poza ramy 
obrazu. Bohater nie jest w stanie osiągnąć pełni wiedzy, nadal tkwiąc wewnątrz 
struktury państwowej, musi mu ona (tj. wiedza) być dana odgórnie. Ta właśnie 
zdobyta  wiedza  (świadomość),  indywidualizuje  go.  Staje  się  jednostką 
wyniesioną  ponad  społeczeństwo,  ta  gnosis  sophia,  wiedza  wtajemniczonych, 
pozawala uzyskać tożsamość. Tym niemniej warunkiem jest osiągnięcie owego 

background image

 

pensum  wiedzy  o  rzeczywistości.  Jednak  świadomość  prawdziwej  organizacji 
ś

wiata  nie  stanowi  dla  bohatera  wybawienia,  paradoksalnie  właśnie  w  tym 

momencie  jest  on  najbardziej  zagrożony,  gdy  wstępuje  na  wyższy  poziom 
"wtajemniczenia".  
   Światy  fantastyki  socjologicznej  pozbawione  są  systemów  etycznych.  W 
ś

wiecie  bez  wartości,  nawet  gdy  jednostka  wygra  swą  indywidualność,  nie 

zdobywa  świadomości  moralnej.  Konrad  Wallenrod,  dzięki  istnieniu 
absolutnych  kategorii  etycznych,  mógł  wcielać  interes  ogółu,  walczyć  o  dobro 
ojczyzny.  Kordian,  w  progu  komnaty  sypialnej  cara,  osiąga  z  kolei  pewien 
stopień  uniwersalizacji  etycznych,  przebywając  doń  drogę  od  postawy 
terrorysty.  Jego  zadanie  to  nie  -  zabicie  cara,  a  przebudzenie  narodu,  co  też 
dokonuje  się  na  Placu  Zamkowym.  W  romantyzmie  czyn,  dzięki  istnieniu 
religii,  musi  mieć  legitymizację  w  konsensusie  etycznym,  liczy  się  jego 
podłoże[7] - bohater może więc wcielać wartości narodowe. Sneer, Deogracias 
czy  Neut  postawieni  zostaną  przed  nierozwiązywalnym  problemem  -  jak 
wytworzyć wartości etyczne w świecie ich pozbawionym. Wszyscy muszą zdać 
swój  egzamin  z  człowieczeństwa.  Ten  właśnie  tragizm  stanowi  o  ich 
romantyczności.  Tragizm  jednostki  uwikłanej  w  tryby  olbrzymiej  machiny, 
dążącej do wyzucia jej ze swej indywidualności. Stawia się ich przed okrutnym 
wyborem  między  kolaboracją  i  luksusem  życia,  ze  świadomością  znikomości 
szans  (czy  nawet  ich  braku)  na  efektywną  walkę  z  systemem,  a  niezgodą  na 
panujący porządek (społeczny, polityczny...), równającą się śmierci.  
   Tutaj  zaczyna  się  kreacja  neoromantyczna  bohatera,  którego  źródła  sięgają 
XIX  wieku,  ale  zbudowanego  na  miarę  wieku  XX.  Teraz  indywiduum  nie 
wciela  interesów  ogółu,  nie  dąży  do  zbawienia  świata.  Bohater  romantyczny 
osiągał  samoświadomość,  jednostkowość,  by  potem  walczyć,  jako  "posąg 
człowieka na posągu świata". Indywidualność była jedynie pewnym etapem na 
jego  drodze.  Bohater  neoromantyczny  musi  najpierw  uratować  to  JA,  jaźń 
miażdżoną  przez  potężne  struktury  państwowe.  Samoświadomość  staje  się 
celem, nie środkiem.  
   Kreacja  neoromantyczna  to  dodatkowy  bagaż  doświadczeń  XX-wiecznych 
systemów  totalitarnych,  głęboka  niewiara  w  siłę  i  możliwości  jednostki  wobec 
bezimienności  i  absolutności  systemu,  a  jednocześnie  niezachwiane  poczucie 
wartości właśnie tego JA, które stanowi wartość samo dla siebie, niekoniecznie 
jako  narzędzie  i  samym  swym  "istnieniem"  w  jakiś  sposób  przeciwstawia  się 
wrogiej rzeczywistości.  
   Apogeum  tragiczności  to  moment  wyboru  dalszej  drogi,  sposobu 
postępowania wobec poznanych faktów. Wyboru z góry przesądzonego. Bohater 
wyniesiony jest do roli nobilitującej, ale uzyskanej ze złej strony. Osobą, która 
wyjaśnia  bohaterowi  wszystkie  jego  wątpliwości  do  końca  jest  zawsze  ktoś 
należący  do  grona  manipulatorów.  Neut  dowiaduje  się  wszystkiego  od  szefa 
pionu B, Sneer od Rascallego, Deogracias od Boskersqa, nawet Tess z Cylindra 
van  Troffa  przyznaje  się  do  okłamywania  obciążonych  genetycznie 

background image

 

mieszkańców  Ziemi,  w  rozmowie  z  Nieśmiertelnym.  Jak  wspomniałem, 
moment  osiągnięcia  prawdziwej  wiedzy  o  świecie  stanowi  niebezpieczeństwo, 
gdyż ci, którzy uświadamiają bohatera, zaczynają go przekonywać do przejścia 
na swoją stronę. Dramatyczny jest ten motyw kuszenia - uświadomiony bohater 
widzi,  że  nie  ma  właściwie  wyboru,  że  system  jest  zbyt  potężny,  a  on  ze  swą 
wiedzą  nie  ma  szans  na  normalną  egzystencję  w  poprzedniej  rzeczywistości, 
wśród  nie  zdającej  sobie  z  niczego  sprawy  tłuszczy[8].  Niebezpieczeństwo 
posiadania  prawdziwej  wiedzy  o  świecie  to  nie  tylko  zagrożenie  płynące  ze 
strony  władz,  które  nie  dopuszczą,  by  taka  osoba  dalej  żyła  pośród 
manipulowanego społeczeństwa, ale też niemożność wtłoczenia się w zbyt teraz 
już  wąskie  ramy  poprzedniego  obrazu.  Tragiczna  jest  ta  XX-wieczna 
niemożliwość 

samodzielnego 

oporu, 

niemożność 

odwołania 

się 

do 

jakichkolwiek  wartości,  brak  miejsca  na  bajronizm.  Jedyne  wyjście  to 
kolaboracja lub śmierć. Tertium non datur.  
   S. Lem powiedział kiedyś, że póki człowiek może rozróżniać między dobrem i 
złem, nie wszystko jeszcze stracone. Fantastyka socjologiczna takiej możliwości 
nam nie daje, bo tych kategorii w światach przez nią konstruowanych po prostu 
nie  ma.  Przerażająca  jest  konstatacja  Sneera,  że  może  motywem  wyboru  jego 
osoby do grona Nadzerowców (ofiarowania mu prawdziwej wiedzy, możliwości 
przejścia  na  drugą  stronę)  nie  był  ani  poziom  jego  inteligencji,  ani  spryt,  a 
wrodzony konformizm, sybarytyzm i brak skrupułów.  
 
   Obydwu  -  bohatera  romantycznego  i  neoromantycznego  -  charakteryzuje 
dążenie do indywidualności, jednostkowość wynosząca ich ponad tłum. Walka, 
pierwszego w planie ogólnym, drugiego - szczegółowym (indywidualnym), ale 
w  tych  samych  właściwie  sytuacjach.  Obydwaj  muszą  poświęcić  swe  życie 
osobiste,  Wallenrod  traci  ukochaną,  Neut  zaczyna  nienawidzić  żonę 
namawiającą go do przejścia na stronę manipulatorów, Kordian składa swą krew 
i życie na ręce narodu, Deogracias z kolei musi zerwać z całą przeszłością, gdy 
nie  znajduje  kontaktu  nawet  z  dawnymi  znajomymi,  Sneer  zaś  być  może  już 
nigdy  nie  ujrzy  Alicji.  Kontrowersyjny  Jedenastka  z  Całej  prawdy...  traci 
właściwie wszystko, szacunek przyjaciół, ukochaną, w końcu zdrowie i życie.  
   To, co ich różni, wynika ze specyfikacji świata, w jakim żyją. Sneer czy Neut 
nie mogą wcielać interesów ogółu, bo nie mają ku temu odpowiedniej podstawy 
etycznej. Nie są w stanie podjąć walki, poświęcić życia, bo w ich rzeczywistości 
czyn  taki  nie  ma  sankcji  moralnych  i  krzty  sensowności.  Mogą  jedynie 
realizować  swe  własne  interesy.  Struktura  społeczna,  w  jaką  zostają  wrzuceni, 
przewyższa ich wielokrotnie. Nie są w stanie również sami wytworzyć systemu 
wartości  etycznych,  bo  nie  mają  na  czym  go  budować.  Jedyną  możliwością 
ocalenia  tożsamości i  życia  jest kolaboracja.  Mogą,  wzorem  Jedenastki z  Całej 
prawdy...  pozorować  posłuszeństwo,  by  krok  po  kroku  dążyć  do  wyzwolenia, 
jednak  granica  między  rzeczywistym,  choć  skrywanym,  oporem,  a  jedynie 
usprawiedliwianiem  sobie  samemu  własnej  postawy,  jest  tak  płynna,  że 

background image

 

właściwie  nieuchwytna.  Dezynwoltura  etyczna  jest  tu  zbyt  cienka.  Nie  została 
im dana możliwość, jaką mieli bohaterowie Wiru pamięci i Obszaru nieciągłości 
-  nie  mogą  uciec  z  państwa,  w  którym  żyją,  choć  i  to  wyjście  okazuje  się  być 
tylko  pozornym:  Apostezjonu  nie  udało  się  opuścić  bohaterowi  Wnuka-
Lipińskiego,  Steeltowi  zaś  udaje  się  jedynie  dzięki  pomocy  Kontynuatora 
Levisa,  sabotującego  działania  Nadmózgowców  z  innych  kopuł.  Nie  ma  sensu 
samodzielna walka, gdyż szansą jest jedynie upadek systemu od środka, upadek 
idący  od strony  podmiotów  władzy,  rządzącej  elity.  Struktura  państwowa  musi 
sama  skolapsować,  niezależnie  od  innych  czynników,  takich  jak,  na  przykład, 
czynny  opór  ludności  (który  może  się  jedynie  do  tego  przyczynić).  Taka 
sytuacja  została  zarysowana  w  powieści  Parowskiego,  Obszarze  nieciągłości 
Wójcika  i  Krzepkowskiego,  czy  w  ostatniej  części  trylogii  Wnuka-Lipińskiego 
Mord  założycielski  z  końca  lat  osiemdziesiątych.  Najlepiej  tę  prawidłowość 
przedstawia Zajdel w Wyjściu z cienia. Dlatego też przejście na stronę władz nie 
jest bynajmniej formą zdrady, a jedynie konsekwencją braku wyboru. Nie jest to 
czyn  nieetyczny  -  konstrukcja  neoromantyczna  to  bohater  amoralny  w 
niemoralnym  świecie  i  takie  też  są  jego  czyny  wobec  nieistnienia 
bezwzględnych kategorii etycznych.  
   W  obu  jednak  przypadkach  istnieje  ogromna  wiara  w  jednostkę,  w 
sensowność  imperatywu  ocalenia  jej  jaźni,  tożsamości  (będącej  swoistym 
apogeum ewolucji).  
   Przyszłość (a zarazem i współczesność, gdyż mamy tu do czynienia również z 
literaturą  o  charakterze  rozrachunkowym  i  diagnozującym[9]),  według 
fantastyki socjologicznej, to piekło. Jest jednak i światełko na końcu tunelu, jest 
jakaś  niezachwiana  wiara  w  istnienie  dobrych  systemów.  Sneer  dostaje 
zapewnienie od Alicji, że "...jak niewola przyszła wprzód, tak i nadzieja zstąpi z 
gwiazd."[10] Ze słów szefa pionu B wiemy, że wszystko jest już bliskie upadku, 
ż

e  takiego  stanu  rzeczy  nie  da  się  długo  utrzymać.  Sławami,  które  najczęściej 

pojawiają  się  w  ostatnich  partiach  Drugiej  jesieni  Żwikiewicza,  są  Jaźń, 
Ś

wiadomość  i  JESTEM.  W  rzeczywistości  totalnego  zunifikowania,  mimo 

braku  możliwości  działania,  jedynym  sposobem  na  bycie  Człowiekiem  i 
zachowanie  nadziei  jest  walka  o  swą  tożsamość(choćby  jej  ceną  miała  być 
kolaboracja), bo przecież "dopiero z ostatnim z ludzi umiera nadzieja"[11], a na 
szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno.  
 
© Łukasz Wróbel  

 
 
[1] A. Niewiadowski, A. Smuszkiewicz, Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej, s. 286, 
Poznań 1990.  
[2] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 169, Warszawa 1979.  
[3] A. Krzepkowski, A. Wójcik, Obszar nieciągłości, s. 107, Warszawa 1979.  
[4]  Algorytm  zachowuje  również  Druga  jesień  Żwikiewicza,  pozornie  od  tego  schematu 
odbijająca,  przy  czym  tutaj  to  nie  bohater  zbiera  w  jedną  całość  potrzaskany  obraz 
rzeczywistości, musi to zrobić sam czytelnik, bez jego (bohatera) obecności i pomocy.  

background image

 

[5]  Schemat  ten  świetnie  obrazuje  scena  z  Wyjścia  z  cienia,  gdy  Tim  zaczyna  w  nowy  sposób 
rozumieć zdania ze szkolnego podręcznika do historii.  
[6] M. Parowski, Dwie strony lunety (Janusz A. Zajdel), w: Czas fantastyki, s. 223, Szczecin 1990.  
[7]  Nawet  pomimo  deklaracji  wyrażanych  w  Do  matki  Polski  i  Konradzie  Wallenrodzie  A. 
Mickiewicza,  gdzie  ze  słów  Wajdeloty  słyszymy:  "Tyś  niewolnik,  jedyna  broń  niewolników  - 
podstępy" (Konrad Wallenrod, s. 106, w. 344, w: A. Mickiewicz, Dzieła poetyckie, t. 2, Warszawa 
1983.  Nie  jest  pierwszym,  który  podnosi  tezę,  że  jedną  z  przyczyn  niepowodzeń  bohaterów 
romantycznych  była  właśnie  walka  nie  tylko  z  wrogiem,  ale  i  Absolutem,  Bogiem  -  sprzeciw 
kategoriom etycznym, moralnym.  
[8] "Zwyczajni ludzie są jako konchy, co się w bagnie tają" (Konrad Wallenrod, jak wyżej, s. 88, 
w.  137); "Niechaj  się  rojami  podli  ludzie  plenią/I niechaj  plwają  na  matkę nieżywą [tj.  ziemię  - 
przyp.  Ł.  W.]/  Nie  będę  z  nimi..."  (Kordian,  w:  J.  Słowacki,  Dramaty,  t.  1,  Warszawa  1979)  - 
romantyczne  odi  profanum  vulgus  to  również  pogarda  Sneera  dla  gminu,  nie  żądającego  dla 
siebie  nic  więcej  ponad  ofiarowane  minimum,  czy  Deograciasa  dla  otaczających  go 
zwyrodniałych pasażerów statku...  
[9] Powieści tylko pozornie odbiegają w przyszłość, w rzeczywistości są również odniesieniami do 
współczesności  pisarza  i  w  tym  wymiarze  jest  to  literatura  wybitnie  nieeskapistyczna.  Być  może 
byłaby to kolejna paralela z literaturą romantyczną, tam mieliśmy historyzm maski, tutaj z kolei 
byłby  futuryzm  maski?  (Nie  traktuję  tego,  jako  kategorycznego  stwierdzenia,  raczej  jako,  swego 
rodzaju, "uwagę na marginesie").  
[10] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 180, Warszawa 1982.  
[11] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 181, Warszawa 1982.  
 
 
Bibliografia:  
Krzepkowski A., Wójcik A., Obszar nieciągłości, Warszawa 1979  
Mickiewicz A., Dzieła poetyckie, t. 2., Warszawa 1983  
Niewiadowski  A.,  Smuszkiewicz  A..,  Leksykon  polskiej  literatury  fantastycznonaukowej,  Poznań 
1990  
Ormaus M., Senni zwycięzcy, Katowice 1989  
Parowski M., Czas fantastyki, Szczecin 1990  
Parowski M., Twarzą ku ziemi, Katowice 1989  
Słowcaki J., Dramaty, t. 1, Warszawa 1979  
Wnuk-Lipiński E., Wir pamięci, Warszawa 1979  
Zajdel J. A., Cała prawda o planecie Ksi, Kraków 1991  
Cylinder van Troffa, Warszawa 1980  
Limes Inferior, Warszawa 1982  
Paradyzja, Warszawa 1984  
Wyjście z cienia, Kraków 1990  
Ż

wikiewicz W., Druga jesień, Poznań 1982  

 
 
Tekst  został  wygłoszony  jako  referat  na  konferencji  poświęconej  literaturze  fantastycznej  w 
Warszawie w maju 2000 roku.