Abp Viganò odpowiada na milczenie papieża
Franciszka. Napisał kolejny list
Dodano dzisiaj 12:56
1635
Papież Franciszek
/ Źródło: PAP /GIUSEPPE LAMI
14
4
Zdając sobie dobrze sprawę z ogromnych konsekwencji, jakie może mieć moje
świadectwo, gdyż to, co miałem właśnie wyjawić, dotyczyło samego następcy św.
Piotra, mimo wszystko zdecydowałem się mówić, by chronić Kościół,
i oświadczam z czystym sumieniem przed Bogiem, że moje świadectwo jest
prawdziwe - czytamy w nowym oświadczeniu abp. Carla Marii Viganò.
"Moja decyzja o ujawnieniu tych poważnych faktów była dla mnie najbardziej bolesną i poważną
decyzją, jaką kiedykolwiek podjąłem w życiu. Zrobiłem to po długiej refleksji i modlitwie, w ciągu
miesięcy głębokich cierpień i udręk" – napisał były nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych,
abp Carlo Maria Viganò. Nowe oświadczenie wydane przez hierarchę jest odpowiedzią na odmowę
odpowiedzi ze strony Ojca Świętego na jego świadectwo sprzed miesiąca. "Podjąłem ją po długiej
refleksji i modlitwie, w ciągu miesięcy głębokiego cierpienia i bólu, w apogeum nieustannych
wiadomości o tych strasznych wydarzeniach, w których tysiące niewinnych ofiar zostało
zdruzgotanych, a powołanie i życie młodych księży i osób zakonnych zakłócone. Milczenie pasterzy,
którzy mogli dokonać naprawy i uchronić nowe ofiary, stawało się dla Kościoła coraz bardziej
niewybaczalnym, niszczącym przestępstwem. Zdając sobie dobrze sprawę z ogromnych
konsekwencji, jakie może mieć moje świadectwo, gdyż to, co miałem właśnie wyjawić, dotyczyło
samego następcy św. Piotra, mimo wszystko zdecydowałem się mówić, by chronić Kościół,
i oświadczam z czystym sumieniem przed Bogiem, że moje świadectwo jest prawdziwe. Chrystus
umarł za Kościół, a Piotr, Servus servorum Dei, jest pierwszym, który został powołany, by służyć
oblubienicy Chrystusa" – czytamy w oświadczeniu.
"Ani papież, ani żaden z kardynałów w Rzymie nie zakwestionowali mojego
świadectwa"
Arcybiskup Vigano podkreśla, że ani papież Franciszek, ani żaden z kardynałów w Rzymie
nie zakwestionował opisanych przez niego faktów. "Stwierdzenie »Qui tacet consentit« z pewnością
ma tutaj zastosowanie, gdyż jeśli kwestionują moje świadectwo, wystarczy, jeśli to powiedzą
i dostarczą dokumentację na potwierdzenie tego dementi" – wskazuje duchowny i pyta: "Jak można
uniknąć wniosku, że powodem, dla którego nie dostarczają tej dokumentacji, jest fakt, że wiedzą,
iż potwierdza ona moje świadectwo?".
"Wierni zasługują na to, by poznać odpowiedź"
Hierarcha podkreśla, iż odpowiedzią papieża na jego świadectwo było „Nie powiem ani słowa!”. "Ale
wówczas, przecząc sobie samemu, porównał to milczenie do Jezusa w Nazarecie i przed Piłatem,
a mnie porównał do wielkiego oskarżyciela, Szatana, który sieje zgorszenie i podział w Kościele –
chociaż nigdy nie wypowiedział mojego imienia" – wskazuje abp. Vigano i dodaje, że gdyby papież
powiedział, że skłamał, zakwestionowałby jego wiarygodność, jednocześnie usiłując potwierdzić
swoją. "Czyniąc tak spotęgowałby domaganie się przez lud Boży i świat dokumentacji potrzebnej
do określenia, kto mówi prawdę" – dodaje.
"Zamiast tego użył subtelnego oszczerstwa przeciwko mnie – oszczerstwa będącego
przestępstwem, które często porównywał do powagi przestępstwa, jakim jest morderstwo.
W rzeczywistości robił to wielokrotnie w kontekście odprawianego najświętszego z sakramentów,
Eucharystii, gdy nie ryzykował kwestionowania ze strony dziennikarzy. Kiedy mówił
z dziennikarzami, prosił ich, by wykazali się swoją zawodową dojrzałością i wyciągnęli swoje własne
wnioski. Jak jednak dziennikarze mogą odkryć i poznać prawdę, jeśli ci, którzy są bezpośrednio
związani ze sprawą, odmawiają odpowiedzi na jakiekolwiek pytania czy udostępnienia jakichkolwiek
dokumentów? Niechęć papieża, by odpowiedzieć na moje zarzuty i głuchota na apele wiernych,
by przyjął odpowiedzialność, z trudem da się pogodzić z jego wezwaniami do przejrzystości
i budowania mostów" – ocenia arcybiskup.
Duchowny twierdzi, że krycie McCarricka przez papieża nie było jego jedynym błędem. Przywołuje
podawane przez prasę inne przypadki obrony przez Franciszka homoseksualnego duchowieństwa,
które dopuszczało się nadużyć seksualnych. "Tymczasem delegacja Konferencji Episkopatu USA,
pod przewodnictwem kardynała DiNardo, udała się do Rzymu prosząc Watykan o dochodzenie
w sprawie McCarricka. Kardynał DiNardo i pozostali prałaci powinni powiedzieć Kościołowi
w Ameryce i na świecie: czy papież odmówił przeprowadzenia watykańskiego dochodzenia
w sprawie przestępstw McCarricka i tych, którzy odpowiadają za ich tuszowanie? Wierni zasługują
na to, by poznać odpowiedź" – podkreśla.
Pełne tłumaczenie listu opublikował portal Pch24.pl.
"Papież Franciszek wiedział o przypadkach molestowania, chronił kardynała
McCarricka"
W lipcu br. oskarżony o molestowanie seksualne nieletnich chłopców i klerów amerykański kardynał
Theodor McCarrick złożył dymisję z członkostwa w Kolegium Kardynalskim, a jego rezygnację
przyjął papież Franciszek. Jednak, jak twierdzi były nuncjusz apostolski w USA – abp Carlo Maria
Viganò, Franciszek miał od 2013 roku wiedzieć o nadużyciach i przypadkach molestowania jakich
miał dopuszczać się kardynał Theodore McCarrick. Według arcybiskupa Viganò, papież miał chronić
kardynała McCarricka.
Duchowny w napisanym w sierpniu 11-stronicowym oświadczeniu przypomniał, że już papież
Benedykt nałożył na McCarrica sankcje, podobne do tych, na które zdecydował się później
Franciszek. Abp Viganò podkreślał też, że Franciszek od momentu objęcia urzędu papieża znał
opinię Benedykta i władz kościelnych na temat kardynała McCarrcia, a pomimo to chronił
duchownego i uczynił go swoim „zaufanym doradcą".
/ Źródło: Pch24.pl
/ api