1 |
S t r o n a
o.Livio Fanzaga i Diego Manetti
Tajemnice Medjugorie
Godzina szatana - co Maryja mówi o ataku zła w czasach ostatecznych
„Zacznijmy od tego, że słowo „Szatan” nie odnosi się do pojęcia abstrakcyjnego, lecz jest imieniem własnym, które wskazuje
osobę i ma ściśle określone znaczenie. Oznacza ono przeciwnika, oskarżyciela; po grecku brzmi diabolos
— Diabeł, ten, który przeciwstawia się planom Boga i Jego dziełu zbawienia dokonanemu w Chrystusie (KKK 2851). Już
sama etymologia tego słowa moim zdaniem wiele mówi o naturze Demona. A więc postawione przez ciebie pytanie o
tożsamość Szatana dotyczy problemu, który od początku gnębił ludzkość i który trapi ją po. dziś dzień, a mianowicie
pochodzenia zła. Ludzkość, posługując się samym rozumem, pojęła jakąś część tej kwestii, niewielką jednak, dlatego samo
Objawienie Boże ułatwiło nam zrozumienie tego, czym jest złoi jaka jest jego geneza.
Największą pokusą, na którą wystawia nas Szatan, nie Są subtelne dyskusje teologiczne nad kwestią, czy Bóg istnieje, czy
nie i czy ma jakieś prawa do nas, lecz przypisywanie sobie piawa do bycia jak On. Diabeł usiłuje więc przeciągnąć człowieka
na swoją stronę, nakłaniając go do tego grzechu, który on sam popełnił: do buntu przeciw Bogu motywowanego zawiścią,
prowadzącego do potępienia. Dlatego Jezus mówi, że Szatan jest zabójcą od początku — ponieważ Diabeł chce zabić
człowieka, przyciągając go do sobie i skazując na wieczną zgubę. Przypominają mi się tu słowa Kafki dotyczące pokusy;
twierdził on, że z chwilą gdy zło znajdzie się w nas, nie musimy już w nie wierzyć. Jakże przeraźliwie prawdziwe jest to zdanie;
Nieprzyjaciel uwodzi z ukrycia, a kiedy uda mu się wejść w nas — przez zawiść, niedowiarstwo i zatwardziałość serca — nie
domaga się już wiary w siebie. Możemy nawet mówić, że Diabła nie ma, bo wtedy jesteśmy już w jego sidłach i zmierzamy ku
niemożności skruchy. Duże wrażenie wywarło na mnie to, co Jan Paweł II w Pamięci i tożsamości — książce, która jest moim
zdaniem jego duchowym testamentem — pisze o dzisiejszym świecie:
że są to czasy, w których największe niebezpieczeństwo stanowi zbiorowy grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Czasy,
kiedy mówi się o pozostawianiu nam wolności sumienia, w rzeczywistości jednak chce się wyrugować Boga z życia
publicznego, z twojego życia. Jest to życie bez Boga — mówi Jan Paweł II — tycie zagrożone grzechem przeciwko Duchowi
Świętemu, bo bez Boga nie ma już grzechu, a więc nie ma już kogo prosić o przebaczenie, i wtedy umiera się bez okazania
skruchy. Jest to ciężki grzech dzisiejszego świata, w którym strategia Złego doprowadziła ludzkość do powszechnego braku
skruchy i zatruła go niedowiarstwem.
Szatan uwodzi więc i zdobywa serce człowieka, czyni to jednak podstępnie, w sposób dyskretny i ukryty, intrygując w
ciemnościach, dopóki nie doprowadzi ludzkości do negacji samego Boga. Myślę, że w tej diabelskiej strategii stopniowego
mamienia człowieka zasadniczą rolę odgrywa także powszechne dziś przekonanie, że Diabeł jest abstrakcję metafizyczną,
nie zaś osobę. Cały ten problem sprowadza się tu niemal napłaszczyznęfilozoftcznę, odpowiednią dla piszących książki,
apozbawioną znaczenia dla konkretnego życia człowieka. Czy istnieje więc ryzyko pozostawiania Szatanowi jeszcze
szerszego pola do działania przez to, że zaprzeczamy jego istnieniu?
Jest tak niewątpliwie i już Paweł VI ostrzegał przed tym niebezpieczeństwem, a chcąc mu zapobiec, przypominał, że Szatan
jest bytem osobowym, zdeprawowanym i deprawującym, obdarzonym umysłem i wolą. Mimo utraty stanu łaski zachował te
władze, wyniku czego jest silniejszy od człowieka i można go pokonać tylko z jomocą łaski Bożej. Diabeł jest więc bytem
osobowym (KKK 395, 2851). Mimo iż słowo „osoba” może być rozumiane na różne sposoby, na pewno wskazuje na to, że
on jest podmiotem osobowym zdolnym
do myślenia i posiadającym wolę, zdolnym do intrygowan I nienawiści, do powiedzenia Bogu swego nieodwołalne nie.
Chciałbym jeszcze dodać, że tożsamość Szatana obejmu je również niepowtarzalność. Uderzył mnie na przykład fal< że
Królowa Pokoju nigdy nie mówi o diabłach w ogólności, lecz zawsze o Szatanie jako jednostce. Diabeł jest rzeczywi ście
Księciem Ciemności, tym, który panuje nad całym zepsu tym światem, czyli nad wszystkimi zbuntowanymi aniołami i
potępionymi duszami. Kiedy więc mówimy o Szatanie jako osobie, rozumiemy przez to byt osobowy otwarty na absolut, „ja”,
które uległo zepsuciu i psuje innych. Zły nie jest więc abstrakcją, lecz czymś jak najbardziej konkretnym, co skrywa w sobie
nhisterium iniquitatis.
Tak samo konkretny charakter i realne istnienie należy przyznać królestwu Szatana, czyli piekłu. Zbyt rozpowszechniona jest
dzisiaj pokusa negacji piekła, tak jakby było ono bajką dla dzieci. Zapomina się, że o piekle mówił w Ewangelii sam Chrystus,
2 |
S t r o n a
posługując się takimi terminami jak „gehenna” „piec rozpalony” i nogień nieugaszony” (KKK 1034). Zdumiewające jest, że te
same określenia — „ogień nieugaszony” ‚„wieczne płomienie” — spotykamy w objawieniach maryjnych w Fatimie i
Medjugorie, a także w tych, które otrzymywali liczni święci Kościoła. To Są jednak tylko obrazy; moim zdaniem piekło jest
przede wszystkim rzeczywistością egzystencjalną, taką, która wskazuje na wypaczoną egzystencję aniołów i ludzi. Płomienie
piekła są zatem płomieniami nienawiści skierowanej przeciw Bogu, a piekło jest na pewno konkretną sytuacją zepsucia, ale
również tym, co nazwałbym swoistą ‚„czarną dziurą” we wspaniałym dziele stworzenia i odkupienia;
Czarna dziurą piekła, zepsucia, negacji Boga. Ta czarna dziura jednak nie oszpeca dzieł stworzenia i odkupienia, lecz
wysławia dzieło Boga, który zaakceptował wyzwanie wolności. gdyby bowiem Bóg zechciał stworzyć automaty, wtedy nie
byłby ani wolnego wyboru, ani piekła; ponieważ jednak hi stworzył byty podobne do siebie — aniołów i ludzi — zgodził sie
również na istnienie piekła, które według mnie jest wysławianiem tej samej wielkości, jaką jest stworzenie człowieka. i\ jeśli
obok tej wielkości pamiętamy także o Bożym miłoicrdziu, które sprawia, że Pan nie chce, żeby ktokolwiek zginoł „41, lecz
żeby wszyscy mieli możność wyrażenia skruchy (2 P 3, 9), to serce człowieka może tylko otworzyć się z ufnością na dar
Bożego zbawienia i stanowczo opierać się wszelkiemu diabelskiemu uwodzeniu,
i mówiąc: „Którym odpuścicie grzechy, im odpuszczone, a którym zatrzymacie, Są im zatrzymane” (J 20, 23). Znaczy to, że
jesteśmy uwalniani od Demona przez odpuszczenie grzechów, Jezus Chrystus, chcąc wyzwolić ludzkość z mocy Szatana,
rozrywa okowy grzechu i uwalnia nas. Jest
oczywiste, że narzędziem, za pomocą którego Diabeł przejmuje nas na swoją własność, jest grzech, do kt6rego Szatan nas
przywodzi, posługując się swą najstraszniejszą Bronia
kłamstwem. Ostrzega przed tym Królowa Pokoju, mówiąc „Szatan was niszczy tym, co wam daje”. Innym narzędziem
prowadzenia nas do grzechu jest prześladowanie. Za jego
pomocą diabeł usiłuje odebrać nam odwagę, rozbroić
i zmusić do poddania się. Myślę, że z tych dwóch narzędzi uwodzenie jest skuteczniejsze od prześladowana ,gdy
na świecie panował komunizm, który prześladował Kości i wiarę, Zły nie osiągał wyników porównywalnych z tymi
które osiąga, posługując się narzędziem zwodzenia we współczesnym zmaterializowanym i ateistycznym spoteczenstwi
Szatan usiłuje więc przykuć do siebie ludzi kajdanami grzechu Jak ciężka jest to niewola, wyjaśniają same słowa Jezusa.
Gdyby
Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem sam od siebie lecz
On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mojej mowy?bo nie
możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie
spełniać pożądania waszego ojca” (J 8, 4z—44). Jezus zdaje się
mówić o dwojakim usynowieniu, tak jakby byli synowic im
przeciwstawiani im. ci, którzy za swego ojca mają samego Diabła.
Tak, z pewnością istnieją dwa rodzaje usynowienia; mówi o nich Jezus i nawet zestawia je ze sobą: Są tacy, którzy słuchają
słowa Bożego i tym samym są synami Bożymi i braćmi Chrystusa, ale Są również tacy, którzy słuchają słów Szatana
Bez łaski Bożej człowiek sam nie może wygrać walki
Chrystus dał nam Maryję za Matkę i jako pomoc w walc z Demonem. Jeśli więc chcemy obyć się bez Maryi, bez pomocy,
bez Jej osądu i modlitwy, nie wygramy w tej bitwie
Pycha duchowa to karta, za pomocą której Szatan wygrywa największe bitwy — także z ascetami, mistykami i teologami, tak
że Montfort mógł powiedzieć: „Ileż widziałem upadających cedrów Libanu, ileż gwiazd spadło w przepasc z firmamentu
niebieskiego”. Relacje z Maryją chronią przed tym wszystkim, bo skoro Ona jest Matką, a my Jej dziećmi to Maryja
utrzymuje nas w poczuciu dziecięcości swiadomości bycia stworzeniami oraz przypomina, że jesteśni istotami słabymi i
kruchymi. I to właśnie zapewnia zwycięstwo nad Szatanem: pokora i dziecięcość, w poczuciu który trwamy, jeśli uznajemy
Maryję za naszą Matkę, a siebie za je; małe dzieci.
3 |
S t r o n a
Wzywanie pomocy Maryi — przez odmawianie różnych litanii i wezwań do płaszcza Maryi czy do Jej serca — to straszna broń
przeciw demonom. Nadzwyczajnym egzorcyzmem jest również zwykłe pobożne wymawianie imienia Maryi.
Oprócz modlitwy inną skuteczną Bronia przeciw Szatanowi SA sakramenty. Szczególne znaczenie ma spowiedź, podczas
której uznaje własną kruchość oraz grzeszność i z pokora „I otwiera się na Boże przebaczenie, prosząc o łaskę potrzebną do
bardziej zdecydowanego kroczenia drogę codziennej świętości. „dlaczego Szatan lęka się spowiedzi?
Najpierw trzeba powiedzieć, że spowiedzi Szatan boi się „jeszcze bardziej niż Komunii, ponieważ Komunia może być
świętokradcza — święty Paweł upomina: kto pożywa i pije
niegodnie Ciało Pańskie, ten spożywa i pije własne potępienie (por. 1 Kor 11,29) — rzadziej natomiast zdarza się
świętokradcze odprawienie spowiedzi, bo jeśli już ktoś decyduje się wyspowiadać, stara się to zrobić w możliwie najlepszy
sposób. Tymczasem bywa, że ktoś przyjmuje Komunię, nawet jeśli nie spełnia warunków wymaganych do zbliżenia się do
stołu eucharystycznego. Możemy powiedzieć, że jest mnóstwo Komunii świętokradczych, mniej zaś świętokradczych
spowiedzi, i dlatego Szatan tak bardzo lęka się tych ostatnich.
W tym kontekście chciałbym wyjaśnić, dlaczego z duszpasterskiego punktu widzenia spowiedź ma tak duże znaczenie.
Przypomnijmy sobie przede wszystkim, że diabeł ma nad nami władzę, gdy jesteśmy w stanie grzechu śmiertelnego. To
właśnie grzech jest tym łańcuchem, który nas trzyma w niewoli Złego, to z jego powodu tracimy łaskę uświęcającą i synostwo
Boże, czyli obecność Boga w nas. Gdy znajdujemy się w stanie łaski Bożej, jesteśmy świątynią Trójcy Najświętszej, jesteśmy
latoroślami wyrastającymi z krzewu winnego i przynoszącymi dzięki temu owoc obfity. Jesteśmy obrazem Maryi i tym samym
Jezusa, ponieważ Maryja jest doskonałym obrazem Jezusa Chrystusa. Kiedy ktoś zatem znajduje się w stanie grzechu
śmiertelnego, ponownie wraca do stanu niewoli i staje się własnością Szatana, a jeśli umrze w grzechu śmiertelnym bez
skruchy, pójdzie do piekła. To jasne, że gdy jesteśmy w grzechu śmiertelnym, spowiedź połączona ze szczerą skruchą i
rozgrzeszeniem pozwala nam odzyskać łaskę uświęcającą. Rozpatrywana z tego punktu widzenia spowiedź to największy
istniejący egzorcyzm, ponieważ rozgrzeszenie oczyszcza z grzechu, wyzwala z niewoli Demona
i czyni człowieka na nowo własnością Boga, świątynią Ducha Świętego. Gdyby człowiek umarł w tym stanie, poszedłby do
raju, do chwały niebieskiej. Spowiedź jest więc tym, co znajdującemu się w stanie grzechu śmiertelnego człowiekowi pozwala
przejść ze śmierci do życia, z niewoli Demona do wolności dzieci Bożych.
Ponieważ Szatan boi się dobrze odprawionej spowiedzi, posługuje się wszystkimi posiadanymi przez siebie kartami, żeby do
niej nie dopuścić. Najpierw diabeł ukazuje zło pod postacią dobra, zwodzi i nakłania do grzechu. Gdy zgrzeszysz, sumienie
cito wyrzuca i to jest moment niebezpieczny dla intryg szatańskich, ponieważ poczucie winy mogłoby cię skłonić do odbycia
spowiedzi. Wtedy Szatan zabiera się do roboty i próbuje usprawiedliwić popełnienie grzechu, szepcze ci więc do ucha: ależ
nie, nie zgrzeszyłeś, a poza tym nie mogłeś się oprzeć. I wtedy ponownie upadasz... Krótko mówiąc, Demon chce nie
dopuścić do skruchy i spowiedzi. I czyni to na wszelkie możliwe sposoby. Mówi ci: odłóżmy ją na jutro, pójdziemy kiedy
indziej, jeszcze czas... Jest rzeczywiście bardzo przebiegły, bo niekiedy po odczekaniu kilku dni wyrzuty sumienia słabną,
zapomina się o całej sprawie, cichnie głos sumienia, aż w końcu w ogóle przestaje ci on dokuczać i jesteś gotów do
popełnienia kolejnego grzechu. Popełniasz jeden grzech za drugim, po tym procesie samousprawiedliwiania się sumienie już
cię nie gryzie, ponieważ zostało stłumione i Szatan odniósł wielkie zwycięstwo. Jeśli potem Złemu nie udaje się odWieść cię
od spowiedzi, robi wszystko, żeby to była zła spowiedź, bez szczerej skruchy, a nawet namawia do ukrywania najcięższych
grzechów. Szatan nakłania do milczenia i sekretu, do ukrycia najcięższych przewinień, ponieważ wie, że na spowiedzi
penitent wyrzuca na zewnątrz całe zło, które ma w sobie, aby unicestwiło je miłosierdzie Boże, by spaliło się ono w miłości
Boga. Dlatego właśnie Królowa Pokoju wiele razy powtarzała:
„Dajcie mi całe wasze zło” Maryja chce w ten sposób wezwać nas do wyznania całego zła, które jest w naszym wnętrzu, i
oczyścić ludzkie serca łaską Bożego miłosierdzia. Jednak nawet gdy odbyliśmy dobrą spowiedź i w naszym sercu panuje
pokój, Diabeł nie rozluźnia uchwytu. Zaczyna siać zwątpienie co do samej spowiedzi, chcąc zmącić ów głęboki pokój
osiągnięty przez pojednanie się z Bogiem. Szatan zazdrości ci tego pokoju, tej odzyskanej przyjaźni z Bogiem, i dlatego chce
cię ich pozbawić; zaczyna gnębić cię nieuzasadnionymi wyrzutami sumienia, skrupułami i wątpliwościami co do wartości
odbytej spowiedzi. W orędziu z 25 stycznia 1998 roku Królowa Pokoju podsuwa nam inną jeszcze obok spowiedzi potężną
broń przeciw Szatanowi: „[...] Msza święta, dzieci, niech nie stanie się dla was przyzwyczajeniem, lecz niech będzie dla was
życiem. Przeżywając każdego dnia Mszę świętą, będziecie odczuwać potrzebę świętości i będziecie w niej wzrastać. [..j” A
więc — Msza święta! Zbliżanie się do Ciała Pańskiego ze świadomością, że jest ono źródłem siły i łaski, niezbędnych do
duchowej walki z Szatanem. Chcę jeszcze podkreślić. że te wezwania
4 |
S t r o n a
— do modlitwy, spowiedzi i Mszy — Maryja kieruje do nas w kontekście niezrównanej „katechezy” o Demonie. Żaden teolog,
mistyk ani święty nie dał nam tak ścisłych i głębokich pouczeń, jakie Maryja ofiarowuje w swych orędziach
w Medjugorie. Za największą zasługę tej katechezy Królowej Pokoju uważam wskazanie miejsca walki z demonem: jest nim
serce. Tam toczy się ciężka walka między nami i Złym; toczy się ona pomiędzy naszą wolnością i łaską z jednej strony a
Szatanem z drugiej. Nagrodą dla Demona jest zawładnięcie ludzkim sercem. Boiskiem, ringiem, na którym toczy się ta wielka
duchowa walka, jest serce; tam też powinniśmy odnieść zwycięstwo. Modlitwa ma fundamentalne znaczenie, ponieważ gdy
się modlimy, nasze serce otwiera się na Boga, na swe Światło, na łaskę, na swą miłość, i wtedy odrywa się od zła.
Tak więc w sercu dokonuje się decydujący wybór, dzięki któremu wola, wspomagana przez łaskę, przecina korzenie zła.
Żeby pokonać Szatana, nie wystarczy woda święcona albo poświęcona sól, jak niektórzy naiwnie wierzą; trzeba Szatanowi
zadać decydujący cios, mówiąc: „Wyrzekam się pokusy!”. Nie chodzi tu rzecz jasna tylko o słowa, ale o decyzję serca i
wytrwałą modlitwę. Nasze stanowcze „Wyrzekam się” jest najlepszą bronią przeciwko diabelskiej pokusie, ponieważ mówi
„nie” temu wszystkiemu. co podsuwa nam Zły, usiłując uwieść nasze serca i wtrącić je w niewolę grzechu.
Walka z piekłem
Powinismy przede wszystkim pamiętać
ojciec Pio doznawał także
pokus, które można by nazwać „powszechnymi”, związanymi z rozbudzaniem zmysłów, jednak większość szatańskich
napaści na niego polegała na prowadzeniu go do rozpaczy i wewnętrznego zniechęcenia.
Ojca Pio, pokazuje, w jaki sposób Szatan usiłuje zakłócić spokój serca przez podsuwanie myśli negatywnych i prowokowanie
do zwątpienia w Boga i zbawienie. Jeśli Demon ma tak wielką władzę nad świętą duszą, nie sposób dłużej mieć wątpliwości
co do dysproporcji sił w spotkaniu Złego ze zwykłym człowiekiem. Jak już mówiliśmy, Szatan, który przywiódł do upadku
Adama i Ewę, z łatwością może pokonać nas, osłabionych przez grzech pierworodny. Sami nie potrafimy przeciwstawić się
diabelskim oszustwom, ponieważ zdolność Złego do uwodzenia przewyższa nasze siły. Właśnie to uwodzenie będzie
charakteryzowało ostatnią walkę, czas największego fałszu, który nadejdzie wraz z pojawieniem się Antychrysta, kiedy Szatan
zdoła uwieść wszystkie narody (Ap 13). W obliczu takiej potęgi sam człowiek niczego nie potrafi zrobić i musi szukać pomocy
laski Bożej, ażeby dostąpić udziału w zwycięstwie Chrystusa, które zostało już odniesione i jest całkowite i absolutne. Możemy
powiedzieć, że Jezus pokonał Szatana, ponieważ zwyciężył Ojciec Pio; znaczy to, że mógł on zwyciężyć jedynie mocą
zwycięstwa Jezusa. Tutaj właśnie tryumf Jezusa staje się naszym zwycięstwem: w tym słabym bracie, który w wierze stawia
stanowczy opór, doświadczając z jednej strony własnej nicości, a z drugiej — mocy Boga. Wynika to z faktu, że jeśli Szatan
jest mocny, to Bóg jest wszechmocny.
Wydaje mi się, że w tym dynamizmie szatańskiego uwodzenia można wyróżnić dwie sytuacje. W perspektywie unicestwienia
możemy albo uznać się za straconych i pokonanych. i tym samym dać się wciągnąć w grę Diabła, albo w tym zanegowaniu
siebie przyjmiemy postawę pokory oraz całkowicie powierzymy się miłosierdziu Bożemu, i wtedy będziemy uczestniczyli w
zwycięstwie Chrystusa nad Złym. Ojciec Pio wybiera tę drugą drogę i dlatego Szatan nasila jeszcze bardziej ataki
wprowadzonej z nim walce. Chciałbym Ci pokazać fragment listu, który pokazuje, jak daleko Diabeł może się posunąć w
wywieraniu wpływu także na tak świętą duszę jak Ojciec Pio. To list z listopada 1916 roku: „Walka zaczęła się na nowo, z
większą zajadłością. Od kilku dni moja dusza jest zanurzona w najgłębszych ciemnościach. Zdaję sobie sprawę, że jestem
całkowicie niezdolny, by czynić dobro; znajduję się w krańcowym opuszczeniu. Jestem rozbity dachowo, czuję bardzo wielką
wewnętrzną gorycz, która sprawia, że najsłodsze wino tej ziemi ma gorzki smak. Bluźniercze myśli meustannie przychodzę do
głowy, a jeszcze bardziej pokusy, niewierności i niedowierzania L...). Szatan krzyczy i ryczy nieustannie wokół mej biednej
woli. Nie robię niczego w tym stanie, jak tylko to, że mówię zdecydowanie, chociaż bez uczucia: „Niech będzie chwała
Jezusowi 1...). Najgęstsze ciemności nadal panują nad wszystkim, co czynię”
Jest to tekst o fundamentalnym znaczeniu, który powinien moim zdaniem przynieść wiele pociechy osobom pogrążonym —
jak pisze ojciec Pio — w smutku z powodu duchowej udręki, strasznych myśli bluźnierczych, pokus niewierności i
niedowierzania, Mówię o tym, bo takie myśli często
prowadzą niewinne dusze do przekonania, że grzeszyły. Ojciec Pio pisze jednak, że takie myśli „nieustannie przychodzą mu
do głowy” — do głowy, a nie do serca! Powinno to być zupełnie jasne: w drzwiach serca znajduje się od wewnątrz klamka,
którą jest twoja wola; pokusa pokonuje cię, gdy podnosisz tę klamkę i wpuszczasz Szatana — wtedy serce zostaje zatrute
grzechem. Dopóki jednak pokusa pozostaje w myśli, nie ma grzechu. Pokusa jest jak ognista strzała, która niespodziewanie
razi umysł myślą lub obrazem, stąd walka toczy się w umyśle. Dopóki pokusa pozostaje w umyśle, nigdy nie ma grzechu,
5 |
S t r o n a
nawet gdyby człowiek pocił się jak Jezus w Getsemani, kiedy Szatan podsuwał Mu myśl, że Jego ofiara jest niepotrzebna.
Mogą więc nam przychodzić do głowy najbardziej bluźniercze obrazy i najgorsze przekleństwa, dopóki jednak nie wyrazimy
na nie zgody, w sercu będzie panował pokój.
Demon oczywiście nie poddaje się, „krzyczy i ryczy”, krążąc wokół wali człowieka. Wywiera presję na wolę, żeby otworzyła
bramę serca; niekiedy próbuje wręcz siać zamęt w sumieniu i wtedy człowieka ogarniają wątpliwości, czy już nie wyraził
zgody, mimo iż nie doszło do tego. Tym, co Ojcu Pio pozwalało zachować spokój, było trwanie na modlitwie i wzywanie
imienia Jezusa.
Udręki, jakich doznawał Ojciec Pio, świadczą, że kłamstwo i zwodzenie są główną bronią, którą Szatan posługuje się,
wpędzając dusze we własne sidła. W związku z zasadzkami tego największego kłamcy chciałbym tu przytoczyć następujący
fragment wyjęty z Positio w sprawie Ojca Pio: „Pewnego ranka, kiedy spowiadałem, przyszedł do mnie jakiś wysoki,
szczupły mężczyzna, elegancko ubrany i grzeczny, uprzejmy w zachowaniu. Uklęknąwszy, nieznjomy ten zaczął wyznawać
swe najrozmaitsze grzechy: przeciwko Bogu i bliźnim, przeciw zasadom moralności — same aberracje. Uderzył mnie jeden
szczegół: nawet po moim pouczeniu, w którym dla potwierdzenia przytaczałem Pismo Święte, nauczanie Kościoła i przykład
świętych, ów zagadkowy penitent z niezwykłą zręcznością i wyszukaną uprzejmością odrzucał moje słowa, usprawiedliwiał
wszystkie rodzaje grzechów, pozbawiając je grzesznego charakteru i usiłując jednocześnie przedstawiać wszystkie grzeszne
akty jako normalne, naturalne i z ludzkiego punktu widzenia obojętne. Charakteryzował w ten sposób nie tylko wstrząsające
grzechy przeciw Bogu, Jezusowi, Maryi i świętym, na których wskazywał opisowo [obraźliwie, bez wymieniania imion, lecz
także grzechy z moralnego punktu widzenia tak obrzydliwe i ordynarne, że sięgały dna najbardziej obrzydliwej kloaki.
Odpowiedzi tego enigmatycznego penitenta, gdy od czasu do czasu w sposób zręczny, subtelny, ale podszyty złośliwością,
odrzucał moją argumentację, wywierały na mnie wrażenie. Zacząłem sobie w końcu stawiać pytania: kto to jest? z jakiego
świata przyszedł? co to za jeden? Starałem się patrzeć mu prosto w twarz, z nadzieją odczytania czegoś w jego rysach, a
jednocześnie bacznie nadstawiałem ucha na każde jego słowo, tak żeby żadnego nie uronić i móc ocenić cały ich ciężar. W
pewnej chwili, oświecony wewnętrznym jasnym światłem, dokładnie pojąłem, kogo mam przed sobą. Stanowczym
rozkazującym tonem powiedziałem:
<Chwała niech będzie Jezusowi, chwała Maryi. Zaledwie wymówiłem te najsłodsze, potężne imiona, Szatan momentalnie
zniki w błysku ognia, pozostawiając za sobą wstrętny, nieznośny fetor”.
Fragment ten ma duże znaczenie, ponieważ stanowi swoistą katechezę na temat fałszywego sumienia, Nie należy
zapominać, że ta rozmowa Ojca Pio z jego rzekomym penitentem w rzeczywistości odbywa się w naszym wnętrzu za każdym
razem, gdy popełniamy grzechy oraz gdy usiłując się usprawiedliwić, okłamujemy siebie samych i stajemy się ofiarami
Szatana. Szatan rozmawiający z Ojcem Pio to tak naprawdę obraz Diabła, który jest w nas samych, prowadzi dialog z naszym
sumieniem i usiłuje usprawiedliwić wszystkie nasze grzechy, pozbawiając je złej treści. To okłamywanie samego siebie jest
bardzo niebezpieczne dla duszy, ponieważ usprawiedliwiając grzechy, przestajemy uznawać je za złe, nie żałujemy za nie i
dlatego nadal zatruwają nasze serce. Z jednej strony trzeba mieć się na baczności przed szatańskim zwodzeniem
dotyczącym sumienia nazbyt pobłażliwego, z drugiej zaś — jak już mówiliśmy — należy się wystrzegać nadmiaru skrupułów.
Dla osiągnięcia należytego zrównoważenia potrzebna jest tu prawa intencja i pragnienie świętości.
Dla potwierdzenia oszukańczej zręczności Szatana możemy na koniec przytoczyć napisane w lipcu 1916 roku słowa Ojca
Pio, w których opisywał różne postacie, pod którymi ukazywał mu się Diabeł. „Za ósmym razem [diabeł ukazał sięj pod
postacią ojca duchownego. Za dziewiątym razem pod postacią ojca prowincjała. Za dziesiątym razem pod postacią Piusa X.
Kiedy indziej pod postacią anioła stróża, świętego Franciszka, Panny Maryi albo jeszcze pod okropną postacią i z wojskiem
duchów piekielnych”. Jest to wyraźna ilustracja doktryny świętego Jana od Krzyża: $szatan jest wielkim fałszerzem i potrafi
naśladować wszystkie formy nadprzyrodzoności, a więc także ukazywanie się Boga i wszystkie inne formy zewnętrzne, jednak
— jak już powiedzieliśmy — nie potrafi kopiować dotknięć Ducha w głębi duszy. Ze względu na tę jego oszukańczą
zręczność potrzebna jest nam zdolność rozeznawania; powinniśmy się o nią stale modlić, żeby nie dać się zwieść diabelskim
oszustwom.
Modlitwa za ludzi
Walka Ojca Pio z Demonem miała na celu zbawienie i oczyszczenie nie tylko jego duszy, ale również duszy innych ludzi. We
fragmencie Positio pewien wspótbrat Ojca Pio, który spał w łóżku znajdującym się w celi brata z Pietrelciny, opowiada taką
historię: „Którejś nocy obudziło mnie nagle potężne uderzenie. Otworzyłem oczy i schowany pod kocem słuchałem, jak
Ojciec Pio jęczał i powtarzał tylko <<Madonna niia!n... Z drugiej strony słyszałem chichoty i odgłosy skręcanego i
upadającego na podłogę żelaza i łańcuchów tłukących o posadzkę. Nie wiem, jak długo trwała ta scena, pewne jest tylko, że
nic nie mówiłem i cały czas leżałem schowany jak szczur w ruinach domu. Rano, jeszcze zanim zadzwonił budzik, gdy tylko
udało mi się wysunąć głowę spod koca, w nikłym blasku światełka przerażony zobaczyłem, że żelazo obrazów było
6 |
S t r o n a
poskręcane, a Ojciec Pio siedział na stołku z napuchniętym, obolałym okiem. Zapiąłem spodenki, przerażony pobiegłem do
ojca i rzuciłem mu się do stóp, wołając: <<Ojcze, ojcze, co się stało tej nocy?n. Ojciec Pio ucałował mnie, uspokoił i
powiedział, żebym nic nie mówił, a potem kazał mi zawołać ojca Paolina, który spał w innym pokoju”.
Ojciec Federico nic o tym zdarzeniu nie mówił i dopiero w Positio powiedział, co mu wyjaśnił sam Ojciec Pio:
„Chcecie wiedzieć, dlaczego diabeł sprawił mi solidne lanie:
żebym bronił jednego z was jako jego ojciec duchowny. Ta osoba była ofiarą ciężkich pokus przeciwko czystości i gdy
wzywała Maryję, duchowo wzywała także mojej pomocy.
Natychmiast pospieszyłem mu na ratunek, i — wsparci koronką do Matki Bożej — odnieśliśmy zwycięstwo. Kuszony
chłopiec, uwolniony od pokus, spał do samego rana, gdy tymczasem ja toczyłem walkę; zostałem pobity, ale wygrałem
bitwę”
Fragment ten pozwala nam zrozumieć, że są dusze, które Bóg wybiera na ofiary i które Jezus Chrystus przyłącza w
szczególny sposób do swej Męki, ażeby zbawiać grzeszników. Z drugiej strony Maryja, ukazując się w Fatimie, powiedziała,
że dzisiaj wiele dusz idzie do piekła dlatego, że nikt się nie modli za nie i się dla nich nie poświęca. A za wiele dusz trzeba
płacić wysoką cenę i konieczne są szczególne rodzaje pokuty i cierpienia, co poświadczają liczne przykłady w życiu
świętych.
Pozytywnym aspektem, który chciałbym tutaj podkreślić, jest solidarność w dobru. Na drodze świętości nigdy nie
pozostajemy osamotnieni; ciągłe jesteśmy beneficjentami kask, które zawdzięczamy osobom nawet przez nas nieznanym,
podtrzymującym nas swymi cierpieniami i modlitwami. My z naszej strony możemy obdarowywać inne potrzebujące dusze
naszymi duchowymi upominkami. Jestem pewien, że 54 dusze, które spełniają to zadanie: Bóg objawia im, za którą duszę
powinny się modlić i za którą mają cierpieć. Są to dusze uprzywilejowane, powołane do rzeczy wielkich — tak jak w
przypadku Ojca Pio. Wszyscy jednak, na miarę naszych codziennych możliwości, jesteśmy zobowiązani do modlitwy, do
wstawiania się i cierpienia za innych. W ten sposób tworzy się owa solidarność w dobru, która czyni nas
„współodkupicielami”, uczestnikami odkupienia. Przeciwstawiamy się
solidarności w złu, mocą której siły diabelskie przyczyniają się do potępienia dusz. Nigdy nie powinniśmy myśleć, że mały
gest nie ma znaczenia w dziele zbawienia naszych braci. Mnie na przykład zdarza się, że kiedy stoję z wózkiem w kolejce do
kasy, modlę się, żeby Bóg okazał swe miłosierdzie wszystkim tym, którzy są w tym supermarkecie; albo gdy stoję w korku, to
zamiast złościć się, modlę się za wszystkich siedzących w samochodach. Powinniśmy mieć zmysł współodkupienia. Nie
wszyscy będziemy tacy jak Ojciec Plo — on był duszą prawdziwie uprzywilejowaną — wszyscy jednak możemy być
współpracownikami w dziele Chrystusowego odkupienia i w walce z Szatanem.
Na zakończenie opowiadania o Ojcu Pio chciałbym przytoczyć jeszcze jeden fragment wyjęty z Positio: „Pewnego dnia
Ojciec Pio przed pójściem do łóżka powiedział braciom, którzy razem z nim byli: <Dajcie mi broń>. A bracia, zdziwieni i
zaciekawieni, zapytali: <<Gdzie jest ta broń?ą Ojciec Pio: <<W mojej tunice, którą powiesiliście przed chwilę na stojakuą
Przejrzawszy wszystkie kieszenie jego zakonnego habitu, mówię mu: <„Ojcze, nie ma żadnej broni w twoim habicie! Jest
tylko różaniec”. Na co Ojciec Pio:
<A to nie jest broń? Prawdziwa broń?”
Krótko mówiąc, Ojciec Pio zaprasza nas do posługiwania się różańcem jako najskuteczniejszą bronię w walce z największym
kłamcę i zabójcę, jakim jest Diabeł.
Jest to zaproszenie, które trzeba przyjąć natychmiast i to z całą powagą, ponieważ żadnej walki z Demonem nie można
prowadzić bez pomocy Maryi, wzywanej w modlitwie
różańcowej. Najlepszym do tego komentarzem wydaje mi się orędzie, które Królowa Pokoju skierowała do całej ludzkości w
Medjugorie, gdy powiedziała: „Drogie dzieci, przyobleczcle zbroję przeciwko Szatanowi i pokonujcie go z różańcem w ręku”
(Orędzie z 8 sierpnia 1985). Różaniec to ta wielka broń, którą walczył Ojciec Pio i którą zgodnie z wolą Maryi wszyscy mamy
trzymać w ręce. To nam przypomina, że broń umożliwiająca odniesienie zwycięstwa nad Szatanem jest rzeczywiście w
zasięgu każdego człowieka. Świadectwo tego dał Ojciec Pio: mamy wzywać imiona Jezusa i Maryi i odmawiać różaniec.
Atak szatana na młodych ludzi
W medjugorie maruja wskazała trzy główne fronty na których współczesnie atak ; młodzi ,rodzina i pokuj nie należy
zapomniec ze celem SA przedewszystkim wojna i nienawiść
7 |
S t r o n a
W medjugorie zaczeto obchodzic rok młodych i roku rodzin i tam terz zaczeto Modlnic się i pościć o pokuj
Adresatem objawien SA własnie młodzi ludzie Maryja ostrzega ich przed niebezpieczeństwem grożącym im ze strony
szatana przed uwodzenie kłamstwem
i oszustwem. Maryja wyraźnie powiedziała, że Diabeł chce posługiwać się czasem wolnym dla rujnowania młodych i szuka
wszelkich sposobów ich niszczenia, podsuwając im narkotyki, alkohol i swobodę seksualną. Właśnie w sposobie
wykorzystywania wolnego czasu można zaobserwować reakcję młodzieży. Dostrzegając wyraźną dziś nieobecność wartości
u młodych, rozumiemy wysiłki Diabła zmierzające do wykorzystania tej pustki i prowadzenia ich do zguby. Młodzi powinni
więc uważać i nie poddawać się wewnętrznej pustce, ponieważ — jak przypomina Królowa Pokoju w orędziu z 5 listopada
1988 roku — „w tych czasach Szatan was kusi i szuka. Szatanowi wystarczy najmniejsza nawet wewnętrzna pustka, żeby
móc dokonywać w was swego dzieła. Dlatego, jako wasza Matka, zapraszam was do modlitwy. Niech waszą bronią będzie
modlitwa!”.
Nie należy zapominać, że w naturę człowieka wpisany jest głód Absolutu, a diabeł dobrze wie, że zostaliśmy stworzeni na
obraz i podobieństwo Boga, że jesteśmy na Niego otwarci. Wie również, że młodość to czas wielkich wartości:
wielkiej wartości życia małżeńskiego, a więc miłości, rodziny i współpracy w dziele stworzenia, ale także angażowania się w
sprawy tego świata na poziomie umysłowym lub społecznym, a wreszcie wartości służenia Bogu i Kościołowi w życiu
konsekrowanym. Diabeł usiłuje więc uwodzić serce młodych, podsuwając im wartości alternatywne, fałszywe radości i
fałszywe światła. Maryja ostrzega właśnie przed owymi szatańskimi „fałszywymi światłami”; czyni to przede wszystkim przy
okazji Festiwalu Młodych, który w ostatnich latach gromadzi w sierpniu ponad pięćdziesiąt tysięcy młodych z około
sześćdziesięciu krajów całego świata. Gdy mowa o „fałszywych światłach”, od razu przychodzi mi na myśl dyskoteka;
właśnie dyskoteki nazywają siebie „rajem”, a tymczasem na przekór tej nazwie można w nich znaleźć prostą drogę do piekła
— narkotyki, seks i alkohol. Tak właśnie wyglądają fałszywe światło i fałszywe szczęście, za pomocą których Szatan usiłuje
niszczyć młodych. Dyskoteki można znaleźć również
w okolicy Medjugorie, kiedy więc Maryja przemawia w swych orędziach, zwraca się zarówno do młodych z tej parafii, jak i do
młodzieży całego świata. Świadectwem szczególnego zainteresowania tą parafią jest także grupa modlitewna, którą Królowa
Pokoju poleciła stworzyć Ivanowi i która dzisiaj, po z górą dwudziestu latach, nadal istnieje. Chłopcy ci wciąż trzymają się
razem, wielu przyprowadza swoje rodziny; są gotowi, by opowiadać całemu światu wspaniałą historię łaski otrzymanej w
Medjugorie. Powinniśmy pamiętać także o wielkiej pracy wśród młodych dokonanej przez ojca Slayko. Potem przyszły trudne
lata wojny w byłej Jugosławii. Ostatnio parafia ponownie z zapałem wraca do duszpasterstwa młodzieżowego. Wyniki tej
pracy nie każą na siebie długo czekać. W przeszłości powołania rodzące się w Medjugorie to byli młodzi ludzie, którzy
pochodziliz wszystkich stron świata, a tutaj znaleźli się za pośrednictwem rozmaitych wspólnot — „Wspólnoty Wieczernik”
siostry Elwiry, albo „Oazy pokoju”
— dzisiaj natomiast każdego roku pięciu lub sześciu młodych
130
urodzonych i wychowanych w Medjugorie decyduje się wejść na drogę życia konsekrowanego.
Nie powinniśmy też zapominać, że w początkowym okresie ukazywania się Maryi, w latach osiemdziesiątych, w Jugosławii
panował jeszcze reżym komunistyczny; policja prześladowała wizjonerów, a ich rodziny były więzione i przesłuchiwane. To
bardzo ciężkie prześladowanie odcisnęło swe piętno na całej wiosce. Przypomnę jeden tylko epizod. W Medjugorie
komuniści zbudowali Dom Ludowy, gdzie urządzano wesela i święta. Pewnego dnia — pamiętam to, bo byłem wtedy tam
obecny, to był pierwszy rok mojego pielgrzymowania do Medjugorie — Maryja ukazała się grupie Ivana właśnie w tej sali. Ja
jednak byłem na zewnątrz, bo Maryja ukazywała się tylko im. Po pewnym czasie, gdy skończyło się widzenie, usłyszałem
odgłosy żywej dyskusji. Stałem za drzwiami i słabo jeszcze rozumiałem język chorwacki. Dyskusja trwała ponad godzinę.
Wreszcie wyszli na zewnątrz. Gdy przyszedłem do domu Mariji, w którym zamieszkałem, sama Marija mi powiedziała: „Maryja
powiedziała nam, że Szatan chce posługiwać się tym domem dla swych własnych celów”. Grupa dyskutowała potem przez
ponad godzinę, dociekając, jakie mogły być plany Demona. Był wrzesień, Maryja poleciła chłopcom właśnie w tym domu
odprawić nowennę przed Bożym Narodzeniem. Tak też uczynili. Ósmego dnia podczas widzenia Maryja powiedziała grupie
modlitewnej, żeby nie spotykali się w tym domu, lecz udali się na wzgórze. I rzeczywiście, następnego dnia policja otoczyła
dom, nikogo jednak w nim nie znalazła. Tak więc sama Maryja zaopiekowała się tymi młodymi — w tamtych
czasach modlitwa poza kościołem była w oczach komunistycznego reżymu przestępstwem. -
Kiedy tam znowu wróciłem na Boże Narodzenie, pozostałem w Medjugorie do święta Trzech Króli i właśnie tego dnia byłem w
domu yicki. Przypominam sobie, jak przyszli policjanci z Sarajewa i aresztowali yickę, Mariję i siedemnaście innych osób za to,
że przed Bożym Narodzeniem modlili się w tym domu. Kiedy ich zwolniono, yicka wróciła po południu do domu i
8 |
S t r o n a
opowiedziała mi o przesłuchaniu. Z właściwym sobie temperamentem i pasją powiedziała mi: „No, więc zostałam
przesłuchana. Zapytano mnie: <<Kto zorganizował nowennę?>>. Odpowiedziałam: <<Maryja>> — następnie zwróciłam
się do robiącego notatki z poleceniem: <<Pisz! Napisz, że to Maryja>>”. Wydawało się, że wszystko się na tym skończy, a
o planach Szatana nadal nic nie wiedzieliśmy. Dopiero kilka miesięcy później okazało się, że burmistrz Citluka, sąsiedniej
gminy, chciał ten Dom Ludowy zamienić na dyskotekę, żeby w ten sposób przeszkodzić następnym objawieniom. Uderzył
mnie fakt, że Madonna nie powiedziała: „Burmistrz Citluka chce urządzić dyskotekę”, lecz mówiła o planach Szatana, chcąc
przez to powiedzieć, że Szatan działa przez ludzi, inspiruje ich, prowadzi i posługuje się nimi jak narzędziami. W tym wypadku
dyskoteka była bez wątpienia jednym z elementów owych fałszywych świateł i fałszywego szczęścia, którymi Szatan
posługuje się, by zwodzić młodych.
W zwiqzku z tym dziełem szatańskiego uwodzenia, z którym mamy dziś do czynienia i które deprawuje tak wielu młodych.
chciałbym Cię, ojcze Liyto, zapytać. jakie sposoby tego
diabelskiego uwodzenia są dziś najbardziej niebezpieczne dla młodych, co proponuje Diabeł, jak ich kusi. Chciałem też
nawiązać do innej kwestii: tyle już lat jest z nami Królowa Pokoju, że przez ten czas całe jedno pokolenie uległo radykalnej,
głębokiej zmianie — żeby się o tym przekonać, wystarczy kontakt ze środowiskiem szkolnym; obecnie osiemnastolatki są
zpewnościq inne niż dziesięć czy piętnaście lat temu.
Myślę, że zamiast mówić o tych czy innych rzeczach, które Szatan podsuwa młodym, chcąc ich zniszczyć, trzeba sobie
uświadomić oszustwa diabelskie dotykające wnętrza człowieka. Pomyśl tylko, ilu młodych traci życie w masakrze trwającej w
sobotnie wieczory — która teraz objęta również piątki i niedziele — kiedy wracają do domu samochodem po nocy spędzonej
w dyskotece, często pijani i odurzeni narkotykami. Dramat dzisiejszej młodzieży nie polega na niewłaściwym prowadzeniu się,
co w skrajnych wypadkach może się kończyć utratą życia; prawdziwym dramatem jest fakt, że ci młodzi nawet nie wiedzą, po
co żyją, brak im sensu życia, nie wiedzę, na co wydają pieniądze. To jest rzeczywiste oszustwo szatańskie: zatracenie
jakiegokolwiek poczucia wartości. Jeśli bowiem ukażesz młodym wartości i perspektywy życia podbudowane wyższymi
ideałami — rodzinę, ojczyznę, pracę i Boga — wtedy okazują gotowość angażowania się. Dlatego pierwszy ruch Diabla to
przekonanie młodych, że nic nie ma wartości, że nie istnieje żaden sens ani wyższe wartości, dla których warto żyć (i
umierać). Po tym duchowym i moralnym ogołoceniu następuje dzieło deprawacji, które prowadzi do czynienia zła, do
nienawiści, zawiści i pożądania cudzej
własności. A kiedy osiągnie się dno perwersji, wtedy Szatan zachęca do przejścia na jego stronę. Diabeł, który do tej pory
działał w ukryciu i ciemnościach, w tym momencie pokazuje się. Wtedy młodzi zaczynają lekkomyślnie, „dla zabawy”, brać
udział w seansach spirytystycznych, podczas których Kłamca ukazuje się, przyciąga do siebie i wzywa do przejścia na jego
stronę. Potem niewielka, ale budząca niepokój część świata młodych daje się usidlić ciemnościom i złu, a niektórzy stają się
nawet bojownikami sprawy demonów.
Pytasz, w jaki sposób Szatan dzisiaj kusi młodych? Otóż kusi ich do grzechu naszych pierwszych rodziców: do zawiści i
buntu (zob. KKK 2538—2540). Pomyślmy, ilu młodych jest przekonanych, że nie mają już żadnych obowiązków, że przed
nikim za nic nie odpowiadają, że mogą sami decydować o wszystkim w swoim życiu. W wieku osiemnastu lat są już
zmęczeni życiem, a jednocześnie uważają, że nie ma żadnych innych perspektyw poza ziemskimi. Pokusą dla tych młodych
jest więc ta sama zasadzka, w którą wpadli Adam i Ewa: pragnienie, by stać się bogiem i zająć miejsce Wszechmocnego. Tą
szatańską trucizną, która przenika do serca młodych i ich fascynuje, jest właśnie pokusa absolutnej autonomii — autonomii,
czyli stanowienia prawa dla siebie samych, uniezależnienia się od wszystkich. Chciałbym więc powiedzieć młodym: strzeżcie
się upojenia wszechmocą, strzeżcie się pokusy wolności czynienia wszystkiego, co chcecie. Diabeł jest podstępny i ukazuje
zło pod postacią dobra, bunt przeciwko Bogu przedstawia jako konieczną samorealizację jednostki. Zły uwodzi serca
młodych własną ofertą, prowadzi ich do zguby przez spiralę wyniszczających
doświadczeń — narkotyki, seks, alkohol, satanizm, przestępstwa — z którymi potem bardzo trudno jest zerwać.
Chciałbym przestrzec młodych: miejcie się na baczności i nie ulegajcie namowom Złego i jego gładkim słówkom, bo zła nie
można czynić bezkarnie. Wybory, których dokonujecie każdego dnia w waszym życiu, mają swą cenę i dlatego jeśli myślicie,
że możecie robić wszystko, co chcecie, uważajcie, żebyście nie musieli za to zapłacić własnym zdrowiem fizycznym i
psychicznym. Dodam jeszcze: nie myślcie, że życie jest łatwe. Życie jest trudne, jest ciągłym wyzwaniem i dlatego sami nie
możecie stawić mu czoła, lecz powinniście z pokorą korzystać z pomocy danej wam przez Boga: przede wszystkim z daru
rodziny i Kościoła. Wszyscy potrzebujemy pomocy i wsparcia; życie można przyrównać do wprowadzania łodzi do portu
podczas szalejącej burzy, kiedy cała załoga musi się zaangażować i okazać solidarność. Dlatego w tych warunkach szukanie
pomocy to pierwszy krok prowadzący do zrozumienia, kim naprawdę jesteśmy: kruchymi stworzeniami potrzebującymi
wsparcia, niezdolnymi zbawić się samodzielnie. Od uznania swej kondycji stworzeń i od pokornego zaakceptowania
zależności od drugiego wiedzie prosta droga do odkrycia Boga jako naszego Ojca. W tym wszystkim Królowa Pokoju nie
9 |
S t r o n a
pozostawia nas samych, lecz zawsze nam przypomina, że gdy już raz zdemaskujemy „fałszywe światła” i fałszywe obietnice
Szatana, możemy otworzyć serce przed Bogiem i odkryć piękno życia i wielkość przeznaczonego nam szczęścia.
Przypomnieliśmy już, że Maryja wskazała w Medjugorie trzy główne fronty, na których atakuje Szatan: młodych, rodzinę i
pokój. Przed chwilą zobaczyliśmy, jakie zasadzki diabelskie zagrażają sercom młodych. Przyjrzymy się teraz drugiemu
frontowi, który także ma duże znaczenie i doświadcza równie sitnych ataków: rodzinie. Chciałbym, ojcze Liyio, żebyś
przedstawił nam wprowadzenie do tego tematu z pomocą nast ępujqcych orędzi Królowej Pokoju:
(Orędzie z stycznia 1994) .„w tym czasie Szatan chce posiać zamęt w waszych sercach i w waszych rodzinach. Dzieci, nie
poddawajcie się!”
(Orędzie z 25 czerwca „995) „Drogie dzieci! Módlcie się za rodziny! Rodzinom bardzo potrze bna jest modlitwa, ponieważ
Szatan chce je zniszczyć”
Krótko mówiąc, wydaje się, że rodzina stanowi szczególny przedmiot destrukcyjnej strategii Szatana.
Chcąc zrozumieć sens wezwań Maryi do czuwania nad rodziną i do modlitwy w jej intencji, trzeba sobie uświadomić, że od
czasów ulicy du Bac po dzień dzisiejszy, czyli przez mniej więcej dwa wieki, celem objawień maryjnych jest uprzedzanie i
odsłanianie planów Szatana skierowanych przeciw światu i ludzkości. Maryja wyprzedza działania Szatana, zaskakuje go, jeśli
można tak powiedzieć. Pomyślmy na przykład o Jej ostatnim ukazaniu się w Fatimie, kiedy ludzie oglądali niezwykły cud
słońca; w tym samym czasie dzieci widziały Maryję, Józefa i Dzieciątko, które błogosławiło światu. Maryja zakończyła więc
ukazywanie się w Fatimie widzeniem Świętej Rodziny i Dzieciątka Jezus
błogosławiącego światu, wskazując Świętą Rodzinę jako wielkie antidotum, które dał nam sam Bóg do walki z Szatanem
dążącym do rozbicia rodzin.
Chciałbym też przywołać ukazanie się Maryi — wprawdzie niezatwierdzone przez Kościół, jednak posiadające moim zdaniem
ogromne znaczenie — które miało miejsce w Ghiaie di Bonate w prowincji Bergamo. Zdarzenie to niektórzy nazywają
„epilogiem Fatimy” ponieważ od 13 maja (dnia pierwszego ukazania się Maryi w Fatimie w roku 1917) do 31 maja 1944 roku
Maryja ukazywała się siedmioletniej dziewczynce Adelaide Roncalli. Był to niezwykły cykl widzeń: w czasie działań wojennych,
podczas zagrożenia bombardowaniem prawie pięćset tysięcy osób przybyło, by być świadkami ostatnich widzeń. W sumie
były tam ponad trzy miliony pielgrzymów z całych Włoch — podróżowali wozami, rowerami i na piechotę, Liczba pielgrzymów
świadczy o doniosłości tego wydarzenia, zwłaszcza że nigdy tak wiele osób nie przybywało na widzenia, nawet w Medjugorie,
a podczas ostatniego ukazania się Maryi w Fatimie było ich siedemdziesiąt tysięcy. W Ghiaie di Bonate Maryja ukazywała się
jako Królowa Rodzin, z dwoma gołąbkami w ręce, obok świętego Józefa i Dzieciątka Jezus. Wskazywała rodzinę jako
najcenniejszy skarb stworzenia, jednocześnie zapowiadając, że przeciw niej będą skierowane najcięższe ataki Szatana.
Ten najcenniejszy skarb — rodzina oparta na małżeństwie, trwałym i wiernym przymierzu miłości zawieranym przez
mężczyznę i kobietę — naprawdę stanowi najgłębszy fundament stworzenia. Innymi słowy: nie jest tylko jedną spośród wielu
wartości, lecz wartością w pełnym znaczeniu tego
słowa. Życie ludzkie i rodzina to dwa horyzonty dzisiejszej ewangelizacji i fundamenty stworzenia. Nie można ich redukować
do jednego z przedmiotów machinacji politycznych; są to Mary, na których wspiera się świat. Życie ludzkie, poczęta istota
ludzka mająca nieśmiertelną, otwartą na Boga duszę oraz rodzina oparta na małżeństwie i wiernej miłości stanowią koronę
dzieła stworzenia, które szczyt swój osiągnęło w stworzeniu Adama i Ewy oraz w ich trwałym przymierzu. Bóg ustanowił
małżeństwo, a Chrystus wyniósł je do godności sakramentu. Mówię o tym, ponieważ atak Szatana na rodzinę nie jest
przypadkiem; to atak skierowany w samo serce stworzonego świata. Uderzenie w rodzinę jest więc uderzeniem w dzieło
stworzenia i odkupienia, ponieważ rodzina stanowi fundament stworzenia, serce życia przyrodzonego i nadprzyrodzonego.
Nie należy zapominać o najbardziej elementarnym cudzie tego świata: ze stałej i płodnej miłości mężczyzny i kobiety rodzi się
nowe życie. Rodzice są więc tymi, którzy razem z Bogiem tworzą nowe istoty ludzkie. Są powołani do współpracy w Bożym
dziele stworzenia, które nie zostało zakończone nie wiadomo ile wieków temu, lecz trwa nadal, zawsze wtedy, kiedy
mężczyzna i kobieta kochają się, a Bóg daje duszę nieśmiertelną każdemu nowemu embrionowi i powstaje nowe życie
otwarte na wieczność. Oto powód, dla którego walka o życie ma decydujące znaczenie, większe może nawet niż walka o
pokój.
Strategia szatańska jest bardzo precyzyjna: diabeł chce rozbijać istniejące już rodziny, najpierw siejąc w nich chwast
niezgody, a więc skłócając je ze sobą. Owocem tego diabelskiego działania jest przede wszystkim rozwód, osiągany
głównie przez akcentowanie różnic dzielących mężczyznę i kobietę. Otóż prawdą jest, że mężczyzna i kobieta różnią się od
siebie, jednak prawdą jest także to, że uzupełniają się wzajemnie i są sobie potrzebni. Szatan chce jednak posiać wątpliwości
i mówi: harmonia nie jest możliwa, różnice stanowią przeszkodę nie do pokonania, wierna miłość to utopia, wobec tego
obydwoje mogą i powinni zachować wolność. Sartre mówił: „Piekło to drugi człowiek”. Piekłem jest moja żona, piekłem jest
mój mąż itd. — Szatan dąży przede wszystkim do skłócenia rodziny, w następstwie którego małżeństwo rozpada się. Tak
10 |
S t r o n a
więc pierwszy atak, jaki przypuszcza Szatan, jest skierowany przeciwko już istniejącym rodzinom — niezgoda,
niedopasowanie, spory — aż do rozwodu, z wszystkimi jego następstwami, przede wszystkim straszliwą dezorientacją dzieci,
które teraz mają rozłączonych rodziców, ojczyma i macochę, przyrodnich braci, przyrodnie siostry...
W związku z tę szatańską strategię, tak zdecydowanie nastawionę na rozbijanie rodziny-jako korony stworzenia, chciałbym Cię
prosić, ojcze Liyio, o wskazanie, po jakę broń sięgać w obronie przed działaniem Złego i jak stawić czoło głębokiemu
kryzysowi rodziny, który w dzisiejszym społeczeństwie wydaje się osiągać niespotykane wcześniej rozmiary
Strategię obronną mającą na celu przeciwstawianie się szatańskim atakom na rodzinę ukazała w sposób jednoznaczny
Maryja: to modlitwa! Mogę przywołać tu orędzie z 12 września 2005 roku, w którym Królowa Pokoju powiedziała: „Drogie
dzieci, wzywam was dzisiaj szczególnie do
modlitwy, ponieważ Szatan chce zniszczyć moje plany i wasze rodziny. Módlcie się nieustannie”. Trzćba więc usilnie się
modlić, bo gdzie brak wiary i modlitwy, tam Szatan zwycięża i dokonuje swego dzieła budowania podziałów między ludźmi.
Przy tym powinniśmy się modlić wspólnie jako rodzina, nie wystarczy, że w rodzinie każdy modli się sam -. że przed pójściem
do łóżka każdy zmówi różaniec albo poranny i wieczorny pacierz. Maryja prosi o wspólną modlitwę całej rodziny. Dlaczego?
Bo kiedy mąż, żona i dzieci modlą się wspólnie, następuje pojednanie. Jeśli padły ostre słowa, miały miejsce spory lub
wrogie milczenie, w czasie modlitwy wszystko to znika, a powraca uśmiech, umacnia się wspólnota. Pod wpływem modlitwy
naprawdę topnieją urazy w sercu, broni ona również przed napaścią Szatana. Dlatego Maryja chciała, żebyśmy się modlili
całą rodziną, żeby w domu było w widocznym miejscu Pismo Święte zachęcające do wspólnej lektury i do zaczerpnięcia z
niego jakiejś myśli każdego dnia i zastosowania jej w praktyce.
Do modlitwy i czytania Ewangelii Maryja przykładała tak wielką wagę, że w 1985 roku któregoś dnia powiedziała, że jeśli tego
Jej polecenia nie spełnią, innych orędzi już nie będzie. Ojciec SlavIco potraktował z całą powagą to napomnienie i postanowił
przeprowadzić tygodniowe rekolekcje w Medjugorie i zaprosić rodziny do częstszego wspólnego odmawiania Różańca
świętego. Królowa Pokoju nie zwlekała z odpowiedzią, świadczy o tym ordzie z 4 kwietnia 1985 roku (Wielki Czwartek):
„Drogie dzieci, dziękuję wam za to, że w swych sercach zaczęłyście częściej myśleć o oddawaniu chwały Bogu. Dzisiaj jest
dzień, w którym chciałam
zaprzestać dawania wam orędzi, ponieważ niektórzy nie posłuchali Mnie. Niemniej parafia poczyniła postępy i pragnę
przekazywać wam orędzia — co nigdy się nie zdarzyło w żadnym miejscu od początku świata. Dziękuję za tę odpowiedź na
moje wezwanie”. Ta nieustanna obecność Maryi w Medjugorie ma na celu wzywanie ludzkości do stosowania
skuteczniejszych środków przeciwko destruktywnemu działaniu Demona w rodzinach.
Modlitwa jest wprawdzie najpotężniejszą bronią służącą ochronie rodziny przed napaściami Diabła, chciałbym jednak także
podkreślić tutaj doniosłe znaczenie pewnej cnoty, którą uważam za podstawowe zabezpieczenie małżeństwa przed
rozbiciem i przed zewnętrznymi atakami. Chodzi o czystość małżeńską, do której są zobowiązani mąż i żona i która jest cnotą
wiernie odpowiadającą zadaniom małżeństwa, a polega na dużej zdolności do kontrolowania pokus przychodzących ze
świata zewnętrznego (KKK 2337—45; 2348—50). Istotne jest tu wychowanie do strzeżenia własnego serca; gdy go
zabraknie, będzie nas uwodził świat, który dzisiaj stał się apologetę cudzołóstwa i miłości ‚„tułaczej” jak ją określił słynny
teolog Karl Barth”. Wychowanie do czystości nie polega jedynie na nauce panowania nad instynktami, lecz na uczeniu, jak
zachowywać czystość serca. Jeśli nie otrzymamy tego wychowania serca — za którym idzie panowanie nad instynktami oraz
kontrolowanie zmysłów, a zwłaszcza
zmysłu wzroku — trudno będzie oprzeć się pokusom, które oferuje świat.
Mamy tu zatem do czynienia z problemem wychowania. Trzeba zachęcać młodych do pielęgnowania wielkich cnót
moralnych — z czystością i umiarkowaniem na czele — przede wszystkim jednak do ukierunkowania własnej seksualności
na miłość rozumianą jako całkowite oddanie siebie drugiemu, połączoną ze szczerym i bezinteresownym otwarciem na życie.
Trzeba też ukazywać im wielkość i piękno ideału małżeństwa i wiernej miłości małżeńskiej. Mam przy tym na myśli nie
wychowanie wyłącznie teoretyczne, ale raczej ukazywanie młodym tych współczesnych rodzin — a jest ich mnóstwo, tylko
się nie reklamują — które obdarzają się wzajemnie miłością wierną przez całe życie, wychowując dzieci zgodnie ze
zobowiązaniami przyjętymi wraz z małżeństwem. Bardziej niż słowa do młodych trafiają przykłady rodzin chrześcijańskich,
ukazując im wielkość ideału wiernej miłości, a samą seksualność jako dar Boży i cudowną zdolność kontynuowania dzieła
stworzenia przez prokreację. Przeciwstawiając się dewaloryzowaniu rodziny przez mass media — które propagują wolną
miłość jako wielką wartość — powinniśmy z zapałem angażować się w ukazywanie młodym zamysłu Bożego.
Myślę, że oprócz czyhających dziś na rodzinę pokus wewnętrznych (niezgoda, kłótnie i separacja), a także zewnętrznych
(zdrady i niewierności) można wskazać inny jeszcze element diabelskiej strategii skierowanej przeciw rodzinie. Mam na myśli
te obszary kultury i polityki. na których prowadzi się dzisiaj
11 |
S t r o n a
ożywione dyskusje zmierzające do podważenia samych fundameritów rodziny Rodzinę przed stawia się jako
zwyczajayprodukt historii, który trzeba odrzucić i zastąpić modelami alternatywnymi , zapewniającymi większą wolność w myśl
haseł: „Wybierz sam, z kim byt, jak długo yć i jak być”. Czy więc także ten „relatywizm kulturowy” stanowi niebezpieczeństwo,
przed którym powinna się chronić rodzina?
Z pewnością. Relatywizm kulturowy stanowi zagrożenie, przed którym powinna się mieć na baczności każda rodzina, a
szczególnie chrześcijańska. Nie martwi mnie tak bardzo fakt, że Diabeł robi swoje i że ma swych zwolenników na świecie, ale
sytuacja, w której Diabeł wchodzi do Kościoła, przynosząc idee podobne do tych, które dziś krążą na temat rodziny.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że w samym Kościele ludzie nie potrafią ukazywać prawdziwego obrazu rodziny. Rodzina
została stworzona przez Boga Stwórcę i podniesiona przez Boga Odkupiciela do rangi sakramentu; rodzina taka, jaką
stworzył Bóg, jest arcydziełem i obrazem Trójcy Świętej, ponieważ sam Bóg jest miłością i komunią. Jeśli nauczymy się
przedstawiać ideał rodziny chrześcijańskiej w całym jej pięknie, ukazując rodziny, które dzisiaj żyją w radości, młodych będzie
pociągał ten model i odrzucą wszelkie inne zwodnicze alternatywy, które podsuwa im świat. Myślę, że Kościół jest świadomy
tego, że to decydująca walka i że przez zwycięstwo na tym froncie można budować cywilizację miłości.
Nie zapominajmy o tym, że żyjemy w czasach przełomowych, w których Diabeł został spuszczony z uwięzi”. Trzeba
z całą powagą angażować się we wspieranie rodziny na planie społecznym, instytucjonalnym, kulturalnym i politycznym.
Powinniśmy jednak przede wszystkim zważać nato, co mówi nam Królowa Pokoju, zachęcająca w pierwszej kolejności do
modlitwy całej rodziny. W orędziu z 1 sierpnia 1990 roku powiedziała: „Drogie dzieci, wszystko, co daje wam świat, jest
złudzeniem i przemija. Dlatego właśnie możecie zrozumieć, że Szatan chce przez swą obecność zniszczyć was i wasze
rodziny. Drogie dzieci, ten czas jest czasem wielkich łask. Pragnę, żebyście ożywili w sobie moje orędzia i żebyście żyli nimi w
swych sercach. Bądźcie nosicielami mego pokoju i módlcie się o pokój na świecie. Proszę was, żebyście się modlili przede
wszystkim o pokój w waszych sercach i w waszych rodzinach, a także o pokój na świecie. Drodzy młodzi, Szatan jest mocny i
zrobi wszystko, żeby zakłócić wasz spokój i przeszkadzać wam we wszystkich waszych inicjatywach. Mnóżcie więc wasze
modlitwy, ponieważ w ostatnich czasach potrzebujecie ich bardziej niż inni. Najlepszą bronię przeciwko Szatanowi jest
Różaniec”.
Orędzie to jest niezwykle głębokie i bogate w treść, ponieważ Maryja łączy w nim wszyskie fronty: pokój w sercu, w rodzinach
i na świecie. Uderza mnie szczególnie fakt, że Maryja wyraźnie wskazuje na destrukcyjne zamiary Szatana względem młodych
i rodzin. Słowo „zniszczenie” ukazuje, jak daleko sięga perfidia Diabła. Królowa Pokoju ukazuje w tym orędziu w pełni to, kim
jest, ponieważ jest to orędzie nadziei. My płaczemy na ruinach rodziny, a tymczasem Maryja mówi nam, że dzięki modlitwie
wygramy wielką bitwę. Dlatego zaprasza — przede wszystkim chłopców i młodych,
bo tutaj do nich właśnie się zwraca — do zrozumienia wielkości i piękna zamysłu Boga Stwórcy dotyczącego miłości,
seksualności, małżeństwa i rodziny. Praca nad realizacją tego zamysłu nadaje życiu sens i pozwala z nową nadzieją patrzeć
w przyszłość.
Po omówieniu ataków Diabła na młodych i rodzi nyprzyjrzyjmy się trzeciemu frontowi, na którym działa Demon: pokojowi. Jest
to najważniejszy temat w orędziach Maryi głoszonych od roku 1981 W Medjugorie, gdzie na poczqsku swego ukazywania się
przedstawiła się właśnie jako Królowa Pokoju. Czynie uważasz, ojcze Łiyio, że tytuł ten, który Maryja sama sobie obrała, jest
być może sposobem powiedzenia nam, te pokój jest dobrem największym i najbardziej atakowanym przez Demona?
Rzeczywiście, sama Maryja umieszcza pokój w centrum swych objawień w Medjugorie i sama nazywa siebie Kraljica Mira,
„Królowę Pokoju”. Chciałbym tu przypomnieć pewien epizod z samych początków objawień. 26 czerwca 1981 roku, po
ukazaniu się Maryi na wzgórzu grupie sześciorga widzących, Marija schodziła sama w kierunku domu. Nagle ukazała się jej
zapłakana Maryja i dała jej podstawowe orędzie pokoju — pokoju między Bogiem i ludźmi, który sprawka, że ludzie cieszą się
pokojem między sobą. Dzisiaj wszyscy mówią o pokoju i jak się wydaje, wszyscy go pragną; ludzie woleliby jednak pokój bez
Króla Pokoju, którym jest Jezus Chrystus. Maryja dała nam do zrozumienia, że jeśli chcemy pokoju między ludźmi, to najpierw
powinniśmy zawrzeć pokój z Bogiem. Pierwszy atak, który Szatan przypuszcza
na pokój, dotyczy właśnie jego wymiaru wertykalnego, czyli naszych relacji z Bogiem. Diabeł chce, żebyśmy żyli w grzechu,
buntowali się przeciwko Bogu i przez to nie mieli pokoju w sercu. A kiedy brak pokoju z Bogiem, Nieprzyjaciel może z
łatwością podżegać jednych ludzi przeciw drugim. Powiedziałbym więc, że z Medjugorie dochodzi do nas głos orędzia
pokoju, który zmartwychwstały Chrystus przyniósł apostołom, kiedy pozostawali zamknięci w Wieczerniku:
„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14, 27). Jezus przynosi nam pojednanie
z Ojcem i tylko dzięki temu pojednaniu pojawiają się warunki do głębokiego i trwałego pokoju między ludźmi.
Zagrożenie dla pokoju, które stwarza Szatan, jest bardzo realne i nie dotyczy jedynie wnętrza serca, lecz całej historii świata.
Pokazała to sama Maryja, która wybrała właśnie Medjugorie na miejsce swego ukazywania się na dziesięć lat przed
wybuchem konfliktu, który okazał się bardzo ciężkim doświadczeniem dla ludów byłej Jugosławii. W orędziu z 25 stycznia
12 |
S t r o n a
1991 roku Królowa Pokoju mówiła: „Drogie dzieci! Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zapraszam was do modlitwy o
pokój. Wasza modlitwa niech będzie modlitwą o pokój. Szatan jest silny i chce niszczyć nie tylko życia ludzkie, ale także
przyrodę i planetę, na której żyjecie [...]„. To niemal proroctwo, ponieważ kilka miesięcy później wybuchła wojna. Maryję
skłoniła ona do powiedzenia 25 lipca 1991: „Drogie dzieci! Dzisiaj zapraszam was do modlitwy o pokój. W tym czasie pokój
jest zagrożony w szczególny sposób i proszę was, żebyście znowu zaczęli pościć i modlić się w waszych rodzinach. Drogie
dzieci, chciałabym,
żebyście zrozumiały powagę sytuacji; w tym, co się będzie działo, wiele zależy od waszej modlitwy [...J”. Są to dwa orędzia
związane z wojną, która wtedy szalała na tych terenach. Potwierdzają one przede wszystkim, że za wojną kryje się zawsze
Szatan, tak jak za pokojem stoi Chrystus.
Z tego wielkiego orędzia danego ludzkości w Medjugorie dowiadujemy się więc, że wojna jest owocem działania Złego. Po
zamachu na dwie bliźniacze wieże nowojorskiego World Trade Center, kiedy oczekiwano, że Maryja objawi, kto się kryje za tą
straszliwą masakrą, w orędziu z 25 września 2001 roku Królowa Pokoju powiedziała: „Także dzisiaj zapraszam was do
modlitwy — szczególnie dzisiaj, kiedy Szatan chce wojny i nienawiści” wskazując bez żadnych niedomówień, że za tym
wszystkim stoi sam Diabeł. Pokój zaprowadza się środkami, którymi dysponuje polityka i dyplomacja, to pewne; jednak po
tych orędziach Maryi powinniśmy wierzyć w siłę tych broni, które Ona sama wskazała jako lekarstwo na wojnę: modlitwy i
postu. Posługując się nimi, można Powstrzymać prowadzenie wojen, bo jeśli przyczyna wojny ma chatakter demoniczny, to
lekarstwo przeciw niej musi być również duchowej natury.
Ostrzegając przed Demonem, Maryja uprzedza jego działanie. Dowiodła tego, ukazując się dziesięć lat przed rozpętaniem
konfliktu, w wyniku którego zginęło prawie pół miliona osób, a była Jugosławia spłynęła krwią. Wojna ta mogła doprowadzić
do katastrofy na skalę światową, gdy tymczasem
— jak już o tym wspominaliśmy — komunizm upadł bez wybuchu trzeciej wojny światowej, którą niektórzy uważali za
nieuniknioną. Maryja towarzyszy więc ludzkości w chwilach
próby, ukazuje się, uprzedzając czasy trudne, tak jak to miało miejsce w Beauraing w Ardenach w roku 1933, dokładnie na
dziesięć lat przed wielkimi, straszliwymi walkami, które toczyły się w tym rejonie podczas drugiej wojny światowej. Tak było
potem w Kibeho, w Rwandzie, gdzie Maryja ukazywała się w latach 1981—1989 i przepowiadała wielką rzekę krwi, która mial
popłynąć w rejonie wielkich jezior środkowej Afryki, oraz masakrę, w której w roku 1994 w wyniku konfliktu między plemionami
Hutu i Tutsi zginęło ponad milion osób. Krótko mówiąc, Maryja zna plany Demona i organizuje kontratak, przygotowując ludzi
do walki o pokój.
Maryja potwierdza więc, że pokój w sercu stanowi pierwszy warunek pokoju pomiędzy ludźmi t wyjawia, że za wojnami kryje
się sam Szatan. Uważam, że Królowa Pokoju nie tylko wykonuje te uprzedzajęce działania wobec planów diabła, ale także nie
przestaje towarzyszyć ludzkości także wtedy, gdy zniknę już oczywiste znaki tej dysharmonii. Wzwiqzku z tym chciałbym
przytoczyć orędzie z g listopada ooi roku, wygłoszone akurat dwa miesięce po zamachu na wieże Wtc: „Drogie dzieci, w tym
czasie łaski wzywam was ponownie do modlitwy” — wtedy zakończyła się już wojna wAfganistanie i wydawało się, że
problemy zostały rozwiązane — „Dzieci, módlcie się i przygotowujcie swe serca na przyjście Króla pokoju, ażeby wraz ze
swym błogosławieństwem przyniósł pokój całemu światu. W sercach zapanował niepokój, a na świecie panuje nienawiśĆ”
Wydaje się, że również wtedy, gdy ludzie osięgnęli już jakieś porozumienie między sobę, Szatan nadal sieje jeszcze głębszy
niepokój w sercu człowieka.
Trzeba przyznać, że Maryja potrafiła nam powiedzieć, jak poważne niebezpieczeństwa zagrażają pokojowi. Bo nawet kiedy
nie toczy się żadna wojna, zawsze istnieje ryzyko, że w sercu człowieka nadal jest trucizna nienawiści, która prowadzi do rzezi
i konfliktów. Wojna nie pojawia się przecież z niczego, lecz korzeniami sięga głęboko do serca człowieka, w którym mogą się
gnieździć nienawiść, chciwość i zawiść. Nie ma wątpliwości, że walki toczono zawsze w celu poszerzenia terenu czyjegoś
panowania i gromadzenia bogactw; dzisiaj jednak, kiedy u źródeł większości konfliktów znajduje się terroryzm i
fundamentalizm, widzę, że najgłębszą przyczyną wszystkich zbrodni i walk jest nienawiść. Wygląda na to, że sam Szatan
pracuje w ukryciu nad doprowadzeniem do zniszczenia świata. Skoro więc nienawiść stanowi pożywkę wirusa wojny, Maryja
pragnie, żebyśmy przez miłość zażegnali nienawiść. Jest to jedna ze spraw, co do których my, chrześcijanie, powinniśmy
mieć dokładne rozeznanie:
na świecie istnieje nienawiść, a jedyny środek zaradczy to miłość, która każe nam uważać każdego człowieka za swego
brata, a w ludzkości widzieć rodzinę dzieci Bożych. Poza praktyką miłości, prawdy i sprawiedliwości, wynikającą z tej wizji
rzeczywistości, nie ma innego sposobu zbudowania pokoju na świecie, nie istnieją inne prowadzące do niego drogi.
13 |
S t r o n a
Tak wojna, jak i pokój mają swe głębokie korzenie w sercu człowieka. W swym orędziu z 25 maja 2006 roku Maryja
powiedziała: „Zdecydujcie się, dzieci, dążyć do świętości, myślcie o raju. Tylko wtedy w waszych sercach będzie gościł
pokój, którego nikt nie zdoła zakłócić. Pokój jest darem, który Bóg daje wam na modlitwie” Tak więc pokój jest darem
boga i jego budowanie zaczyna się w sercu człowieka. Nie wystarczy wymachiwanie tęczowymi sztandarami na
organizowanych dziś pochodach pacyfistów: Trzeba strzec się osób, które wierzą, że pokój jest wynikiem jedynie ludzkich
zabiegów. Nic bardziej fałszywego. Ludzie powinni najpierw pojednać się z Bogiem, wtedy dopiero będzie możliwe
pojednanie wzajemne. Tyłko Chrystus daje nam prawdziwy pokój, który przeciwstawia się pokojowi dawanemu przez świat —
fałszywemu pokojowi, który ludzie próbują budować sami, własnymi siłami, obywając się bez Boga. Przecież już święty Paweł
twierdził, że tylko Chrystus jest „naszym pokojem” (Ef 2, 14), i ostrzegał przed fałszywym pokojem Antychrysta:
„Kiedy będą bowiem mówić: <<Pokój i bezpieczeństwo>> — tak niespodziewanie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na
brzemienną, i nie umkną” (1 Tes 5, 3). Bez Boga nie ma autentycznego pokoju, bo kiedy jesteśmy daleko od Boga, wtedy
pozostajemy pod władzą Demona, który chce naszego zniszczenia, który sieje śmierć i niezgodę.
Inną cechą odróżniającą prawdziwy pokój od fałszywego, iluzorycznego pokoju, który daje nam świat i który jest szatańską
ułudą, jest fakt, że pokój Boży rodzi się w sercu, a następnie zaczyna obejmować konkretne relacje między- osobowe — w
rodzinie, społeczeństwie i Kościele — i w ten sposób przyczynia się do budowania nowego świata. Pokój fałszywy jest
natomiast niestały, ograniczony i ułomny. Jeśli nawet mówisz o pokoju, ale nie masz rzeczywistego pokoju w swym sercu,
wtedy jesteś świadkiem fałszu i „cymbałem brzmiącym” (1 Kor 13, 1). Jeśli natomiast nosisz pokój w swym sercu, wtedy —
pełen uległości i pokory — jesteś gotów wejść do szkoły Królowej Pokoju i stać się sprawcą pokoju (zob. Mt 5, 9).
Zdaję sobie sprawę z tego, że w oczach ośrodków opiniotwórczych i politologów nasza perspektywa może uchodzić za
utopijną. Jezus powiedział jednak wyraźnie — pisze o tym siostra Faustyna w swym Dzienniczku — że „ludzkość nie znajdzie
pokoju, dopóki nie zwróci się z ufnością do miłosierdzia Bożego”. A w obliczu pierwszej wojny światowej i ponad dziesięciu
milionów poległych żołnierzy, co Benedykt XV nazwał „niepotrzebną masakrą” Maryja zstąpiła z nieba i ukazała się w Fatimie,
ażeby zachęcić dzieci do odmawiania Różańca w intencji przywrócenia pokoju na świecie. Z ludzkiej perspektywy między
modlitwą pastuszków i darem pokoju istnieje oczywiście olbrzymia dysproporcja, jednak w optyce Bożej — a niektóre sprawy
można zrozumieć, tylko patrząc oczyma Boga — fakt ten nie jest tak naprawdę ani gorszący, ani niemożliwy.
Dokładnie sobie przypominam wieczór 25 czerwca 1991 roku, kiedy wybuchł konflikt w byłej Jugosławii. Byłem wtedy w
Medjugorie, siedziałem przy kolacji z Vicką i nagle usłyszeliśmy huk strzałów armatnich. Był to początek wojny domowej —
strasznej, bo toczącej się między ludźmi, którzy znali się od dawna i którzy z dnia na dzień zaczęli się zabijać. W tej sytuacji
Maryja powiedziała: ‚„Wojna trwa tak długo, bo mało się modlicie”. Także wtedy, gdy konflikt rozpętał się na całego, Królowa
Pokoju przypominała ludzkości, że „wojnie można położyć kres tylko przez post i modlitwę” (orędzie z 25 kwietnia 1992).
Kiedy wreszcie wojna dobiegała końca, Maryja powiedziała, że jesteśmy blisko
zakończenia konfliktu dzięki dotychczasowym postom i modlitwom. W gruncie rzeczy (jak potwierdzają to liczne epizody ze
Starego Testamentu) zwycięstwo zależy nie od sity ludzkiej, lecz od mocy Bożej, ponieważ wojna toczy się nie przeciwko
ludziom, lecz przeciw samym mocom diabelskim. A do walki z takimi przeciwnikami mamy broń niezawodną:
modlitwę, która dokonuje cudów w sercu i w świecie, o czym często przypomina Królowa Pokoju.
Maryja powiedziała, że przyszła do Medjugorie po to, by dokończyć dzieło rozpoczęte w Fatimie. czy bioręc pod uwagę tę
ciągłość i to, że objawienia fatimskie miały miejsce wtedy, gdy szalała wzmiankowana już tutaj „.niepotrzebrta masakra” i
kiedy został zapowiedziany jeszcze poważniejszy konflikt, który miał utopić we krwi cały świat, należy uważać, że także
ukazywanie się Królowej Pokoju w naszych czasach wiąże się z okresem próby i cierpień, których w bliskiej przyszłości
doświadczy ludzkość?
Wspominałem już o tym, że „czasy Maryi”, o których mówi Montfort, zgodnie z hipotezą Jeana Guittona można uważać za
rozpoczęte wraz z wydarzeniami przy ulicy du Bac i przez cudowny medalik, a za ich kontynuację — objawienia w La Salette,
Lourdes, Fatimie, aż po nasze dni. Wiemy, że w tych czasach Szatan został „spuszczony z uwięzi” przeżywamy więc
szczególnie ciężkie momenty tej walki między Niewiastą obleczoną w słońce i piekielnym Smokiem, o których mówi
Apokalipsa. Zgodnie z zapowiedzią daną w Fatimie Maryja przewiduje triumf Jej Niepokalanego Serca. Właśnie w Fatimie
Maryja zapowiedziała drugą wojnę
światową, jednocześnie jednak ukazała sposób jej uniknięcia: gdybyśmy zmienili swe życie, gdybyśmy Rosję poświęcili
Niepokalanemu Sercu Maryi, nie wybuchłby drugi konflikt na skalę światową. Nie uczyniliśmy tego, toteż doświadczyliśmy
okrutnej wojny, zakończonej zrzuceniem bomb atomowych. Także obecnie w Medjugorie Maryja wzywa nas do nawrócenia i
zmiany życia, a od tego wezwania nie można nigdzie wnieść apelacji. Tym razem musimy koniecznie i w pełni posłuchać
Maryi, ponieważ w przeciwnym razie świat zostanie zniszczony — takie są plany Szatana, objawione przez Królową Pokoju:
„Szatan jest silny i chce zniszczyć nie tylko życie ludzi, ale także przyrodę i planetę, na której żyjecie” (orędzie z 25 stycznia
1991).
14 |
S t r o n a
Zbliżamy się z całą pewnością do okresu ciężkich doświadczeń; nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z rozpętaniem
się sił zła wymierzonych przeciwko współczesnemu światu oraz że Szatan chce obrócić w popiół ziemię bronią, którą
posiadamy, i zabrać ze sobą do piekła dusze, żeby je tam pahć przez wieki ogniem nienawiści. Wojna, nienawiść, rozpacz i
wszelkie inne zło: to jest szatański ogień, w którym Diabeł chce zniszczyć możliwie jak największą liczbę dusz. W tych
ciężkich czasach nie wolno nam wobec tego zapominać o potędze modlitwy, której niestrudzenie domaga się od nas Maryja;
musimy też zająć pozycję na „polu walki” — zgodnie ze słowami Jezusa: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na
ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34) — po to mianowicie, żeby odłączyć synów światłości od
synów ciemności.
Zwracam się do siebie i do was wszystkich: podejmijmy
stanowczą decyzję przyjęcia wezwania Królowej Pokoju,
uznajmy modlitwę i post za najskuteczniejszą broń w walce
z Szatanem atakującym pokój; włóżmy nasz skromny wkład
w realizację planów Bożych na świecie.
8.
ANTYKOŚCIELNA OFENSYWA ZŁEGO:
ATAKOWANIE DUSZ
KONSEKROWANYCH I POSYŁANIE
FAŁSZYWYCH PROROKÓW
Wpoprzednich rozdziałach przekonaliśmy się, że ludzkość znajduje się w ogniu krzyżowym ataku Szat aria, wymierzonym
przede wszystkim w młodych, rodziny i pokój, który Zły chce wyrwać z serc ludzkich. Teraz przyjrzyjmy się dokładniej
szatańskiemriu działaniu skierowanemu szczególnie przeciw Kościołowi imającemu na celu rujnowanie dusz
konsekrowanych: kapłanów, zakonników i zakonnic. Działanie to nie zaczęło się dopiem teraz, Kościół miał z nim do
czynienia od samego początku swojego istnienia, o czym świadczy Apokalipsa we fragmencie poświęconym Kościołowi
Smyrny: „Przestań się lękać tego, co będziesz cierpiał. Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście
próbie zostali poddani, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni” (Ap . io). Chciałbym Cię więc prosić, ojcze Liyio, O
przedstawienie nam obecnej sytuacji Kościoła, żebyśmy mogli dostrzec oznaki szatańskich napaści w dzisiejszych czasach.
Przede wszystkim nie należy się gorszyć tym, że Szatan kusi Kościół i że napada nawet na papieża; jak kusił Jezusa
Chrystusa na pustyni, tak samo próbuje postępować wobec Jego zastępcy, Ojca Świętego. Sam Jezus przypomniał Piotrowi
przed swą Męką, że Szatan otrzymał pozwolenie wypróbowania apostołów w wierze (zob. Łk 22, 31—32). Pomyślmy też o
zdrajcy. Szatan wybiera sobie Judasza na narzędzie realizacji swego diabelskiego planu, ponieważ wie, że przywiedzenie do
upadku pasterza może pociągnąć za sobą upadek wielu dusz. Dlatego absolutnie nie powinniśmy się gorszyć; przeciwnie,
mamy obowiązek zapoznać się z tymi atakami Szatana na Kościół po to, by chronić go naszymi modlitwami. Zamiast więc
specjalizować się w krytycznym ocenianiu Kościoła i wytykaniu mu wszelkich upadków i słabości, wyrabiajmy w sobie
postawę odpowiedzialności.
Gdy obserwujemy ofensywę Diabła przeciw Kościołowi, możemy mówić o podwójnej strategii: prześladowania i uwodzenia.
Pierwsza jest stara jak sam Kościół; już sam Jezus powiedział: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,
20). Bóg na to zezwala po to, by świat mógł łatwiej odróżniać dobre ziarno od chwastu. Druga broń zaczepna Szatana to
uwodzenie. Ta jest może nawet skuteczniejsza, ponieważ jej działanie jest nadzwyczaj dyskretne; polega ono na
demonicznej pokusie sekularyzacji Kościoła i osłabianiu ideałów życia zakonnego. To pełzające kuszenie łatwiej odnosi
zwycięstwo nad duszami konsekrowanymi, ponieważ Szatan potrafi dobrze się ukrywać i sumieniu trudniej jest od razu
zauważyć niebezpieczeństwo.
ponieważ Szatan zna dokładnie ludzką naturę — zna ją lepiej niż my sami — i wie, która z siedmiu wad głównych łatwiej w
danym wypadku przywiedzie duszę do upadku. Diabeł wie dobrze, że ludzie są słabi i że noszą w sobie spuściznę grzechu
pierworodnego, czyli skłonność do złego. Każdy człowiek rodzi się obciążony tę pożądliwością, aby mógł zasłużyć sobie na
zbawienie przez toczenie walki duchowej. Wprawdzie chrzest przywraca łaskę straconą wraz z grzechem pierworodnym oraz
czyni człowieka nowym stworzeniem i synem Bożym, świętość jednak nadal jest owocem dokonywanych wyborów i
osobistego postępowania jednostki. Odnosi się to do wszystkich chrześcijan, a szczególnie do zakonników. Kiedy opuszcza
się świat (słynna tematykafuga mundi, czyli porzucenia świata) i rozpoczyna życie zakonne, świat pozostaje jednak nadal
blisko. Dlatego Ojcowie Pustyni opuszczali miasto, w którym panowało zepsucie, udawali się na pustynię i tam, w
samotności, musieli toczyć walkę z demonami. To największa zasadzka w życiu zakonnym: brak świadomości, że świat jest
w nas, że korzenie zła są w nas, że
15 |
S t r o n a
pożądanie jest w nas oraz że walkę duchową trzeba toczyć każdego dnia, z uporem dokonując umartwień i w gotowości do
zaczynania od nowa, bo jeśli porzucisz broń, jeśli się poddasz letniości, Szatan i duch tego świata znowu wezmą cię w
posiadanie.
Ponieważ mówimy o konieczności stałej czujności ti. kapłanów i o gotowości do uprzedzania ataków Złego, chciałbym Ci
przeczytać fragment (być może mało znany) z dzieła świętego Alfonsa Marii De Liguori O czystości kapłańskiej:
Z przyglądania się rodzą się złe myśli, złe myśli rodzą pewne upodobanie w ciele, może nawet niedobrowolne, za tym
niedobrowolnym upodobaniem często idzie zgoda woli i już dusza jest zgubiona t.1. Demon potrzebuje tylko tego, żebyś mu
uchylili drzwi, a on sam je otworzy szeroko (.1. Już pierwszemu poruszeniu zmysłowemu, którym zaatakuje nas demon,
powinniśmy stawiać opór i nie pozwolić, żeby wąż. czyli pokusa. z małego zrobił się wielki. Lwa można łatwo zabić, kiedy jest
mały, trudno jednak. gdy jest wielki.
Wydaje mi się, że jest to bardzo skuteczny obraz codziennego umacniania cnoty poprzez walkę z uwodzeniem, mamy tu
jednak również wezwanie do gotowości stawiania czoła atakom demona od samego początku.
Obraz ten jest rzeczywiście bardzo wymowny i odpowiada temu, co Królowa Pokoju powiedziała kiedyś Ivanowi, gdy mu się
ukazała na wzgórzu Medjugorie, na którym ja także
byłem obecny. Szatanowi wystarczy najmniejsza przestrzeń, mała szpara, by od razu się w nią wcisnął. Dlatego trzeba być
bardzo uważnym i nigdy nie zmniejszać czujności, bo w chwili gdy pozostawiamy małą nawet szparę, wąż przedostaje się do
serca, wchodzi do ogrodu, gryzie i truje. Odnosi się to do chrześcijan, a przede wszystkim do dusz konsekrowanych. Pokusa
jest jak myśl albo obraz, który zanieczyszcza myśl; trzeba się jej natychmiast przeciwstawić. Zanim zdąży zachęcić nas do
ustępstwa i otwarcia bramy serca, trzeba małego węża ugodzić w głowę, by nie stał się smokiem. Alfons Maria De Liguori jest
tutaj wyrazicielem tysiącletniej mądrości, którą znaleźć można u Ojców Pustyni i której żywym przykładem jest sam Jezus
Chrystus: na pustyni, gdy kusi Go Diabeł, Jezus nie dyskutuje z Szatanem — w przeciwieństwie do Ewy, która przez to dała
się uwieść i popełniła grzech pierworodny — lecz powala go trzema mocnymi ciosami, trzema krótkimi „nie”, które diabelską
pokusę pokonują u samych korzeni.
Dusze konsekrowane są więc przedmiotem szczególni dotkliwych ataków Złego, któremu w pewnych wypadkach udaje się
odnieść zwycięstwo, jak poświadcza to opis piekła podany przez siostrę Faustynę Kowalską w Dzienniczku, tam gdzie
opowiada o swym widzeniu wrzuconych do niego dusz kapłanów:
„Ścieżka, którą szłam, otworzyła się i znalazłam się w innej wklęsłości, położonej nad tą pierwszą i od niej straszniejszą. Tam
znajdowali się niegodni kapłani, którzy mieli czelność w sposób świętokradzki brać w swe ręce i przyjmować do serca Syna
Dziewicy. Ci nędznicy cierpieli takie tortury, że wszystkie te, o których mówiłam, w porównaniu z tymi są niczym. Byli
zadręczani szczególnie w tych częściach swego ciała, którymi dotykali konsekrowanej Hostii; z bólu pękały im dłonie, które
wyglądały jak rozżarzone węgle; języki wyglądały jak pokrajane na kawałki i zwisały im z ust co miało wskazywać na ich
świętokradztwa; całe wnętrze ich ciała, a szczególnie serce pożerał ogień i szarpał straszliwy ból. Zobaczyłam tam
podnoszęcego się jak wąż, który chce podskoczyć, pewnego złego kapłana, którego znałam i który zmarł nagle po bardzo
gorszącym życiu. Spojrzał na mnie z wściekłością i natychmiast ponownie zanurzył się głęboko w piecu”.
Gdy myślę o orędziu siostry Faustyny i o tym, jak za jej pośrednictwem Jezus podkreślał wielkie znaczenie wzywania
miłosierdzia Bożego dla uzyskania zbawienia nawet u kresu życia, i gdy mam przed sobą ten godny samego Dantego opis,
jak ów przytoczony przed chwilą, jestem przekonany, że tamci kapłani skazali się na potępienie dlatego, że z powodu swego
zatwardziałego w złości serca nie chcieli skorzystać właśnie z daru miłosierdzia Bożego i umierali, do samego końca nie
wyrażając skruchy, Tak w gruncie rzeczy było również z Judaszem, który — pożałowawszy zdradzenia Jezusa — zamiast
błagać Go o przebaczenie, powiesił się, odrzucając w ten sposób ostatnie wezwanie” do zbawienia, z którym zwrócił się do
niego Jezus, nazywając go „przyjacielem”, kiedy ten oddał go już w ręce nieprzyjaciół (zob. Mt 26, 50). Jeśli myśl, że kapłan,
alter Christus, może trwać w grzechu, budzi tak wielką zgrozę, to prawdą jest również fakt, że serce wierzącego znajduje
pokrzepienie w słowach, które Jezus skierował do Piotra: „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a
bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Sam Jezus zapewnia nas, że Kościół nie zginie, i dowodzi tego, wybierając na
jego głowę Piotra — bojaźliwego człowieka, który w godzinach po pojmaniu trzykrotnie zaparł się swego Mistrza — ażeby
pokazać, że odwaga, której później będzie dawał dowody w czasie prześladowań i w godzinie męczeństwa, będzie owocem
nie jego osobistych zalet, lecz łaski.
Mówię to ku pocieszeniu nas, kapłanów — często jesteśmy słabi i nie udaje nam się stanąć na wysokości naszego zadania,
jednak łaska, która dokonała wielkich cudów w osobie Piotra, to samo uczyni z nami i z całym Kościołem. Powiedziałbym
więcej nawet: gdy dokładniej badamy historię Kościoła, chciałoby się złapać za głowę na widok słabości i nędzy nawet
niektórych jego papieży. Kościół nigdy jednk nie zatonął i to dowodzi wielkiej mocy Boga, który go zawsze wspierał i otaczał
swoją opieką.
16 |
S t r o n a
Wciągu wieków Bóg zawsze wspierał swój Kościół i opiekował się nim; jako Mistyczne Ciało Chrystusa jest on zawsze święty,
niezależnie od świętości i zasług swych członków. Wzruszająca jest też serdeczność, jaką Królowa Pokoju okazuje kapłanom,
którym od samego początku swych objawień w Medjugorie jasno wskazuje, co mają. czynić, żeby stawić czoło napaściom
szatańskim (orędzie z czerwca 1985): ‚„Proszę was, abyście wszystkich
wzywali do odmawiania Różańca. Różańcem pokonacie wszystkie trudności, które Szatan chce dzisiaj sprawiać Kościołowi
kato hckiemu. Odmawiajcie Różaniec, wszyscy kapłani! Nie żałujcie czasu na modlitwę różańcową!”.
Orędzie to stanowi kolejny dowód, że kapłani są szczególnie umiłowanymi synami Maryi, ponieważ jest ona Matką
Najwyższego Kapłana; oczywiste jest więc, że Maryja darzy szczególną miłością tych, którzy reprezentują Jej syna, kapłanów,
będących alter Christus, „drugim Chrystusem”. Chciałbym podkreślić, że Maryi szczególnie leży na sercu posługa papieża,
biskupów i kapłanów, że troszczy się Ona bardzo o Kościół hierarchiczny, chce się nim opiekować i wspiera go, chce, żeby
wierni otaczali go większym szacunkiem, bardziej kochali i byli bliżej niego. To sprawa dla mnie szczególnie ważna, ponieważ
dzisiaj obserwujemy w świecie bardzo krytyczne nastawienie do Kościoła hierarchicznego. Maryja chciała w jakiś sposób
przypomnieć światu, że Kościół reprezentuje Jej Syna i mimo swych niedoskonałości jest darem Bożym.
Jednocześnie jednak widzę, że Maryja wzywa kapłanów, biskupów i papieża — Jan Pawła II nazywała swoim umiłowanym
synem — żeby byli Jej dziećmi, żeby wierniej Ją naśladowali, odmawiając Różaniec święty. Zachęcając do tego kapłanów,
Maryja zdaje się mówić: „Drogie dzieci, trwajcie przy moim sercu, Ja was będę uczyła i wspierała, będę się wami opiekować i
kierować was w pracy apostolskiej”. Trzeba zrozumieć ten apel w całej jego doniosłości: Maryja widzi napaści Szatana na
kapłanów, zakonników i cały Kościół
hierarchiczny i pragnie go chronić przed zasadzkami diabelskimi, jednocześnie jednak chce, żeby ten Kościół był bardziej
maryjny, to znaczy bardziej świadomy faktu, że jego Matka niebieska jest razem z Kościołem i odpowiada na jego wezwania o
pomoc w odpieraniu ataków Demona.
Od samego początku Kościół był narażony na ataki Szatana, który— mimo iż został już pokonany przez Jezusa Chrystusa —
chce na wszelkie możliwe sposoby niszczyć Mistyczne Ciało. Widzieliśmy to na przykładzie codziennego uwodzenia dusz
konsekrowanych kapłanów, zakonników i zakonnic. Pamiętając jednak o tym, że Diabeł jest przede wszystkim „kłamcą i
ojcem kłamstwa” (J 8, 44), możemy wskazać na inny jeszcze szatański atak na Kościół. Zły wykorzystuje swych zwolenników
wśród osób konsekrowanych i zwykłych wiernych. żeby siać ziarna błędów. Mamy tu na myśli fałszywych proroków. którymi
Diabeł posługuje się w atakowaniu Kościoła i dzisiejszego świata, o których sam Jezus powiedział: „Strzęście się fałszywych
proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy
zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu jigi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe
owoce. L.. JA więc poznacie ich po ich owocach” (Alt „ ig—i7io).
Chciałbym więc zapytać Cię, ojcze Liyio: Kim są owe „wilki drapieżne” i ci .fałszywi prorocy” o których mówi Jezus?
Konieczne wydaje mi się podkreślenie w tym kontekście, że Jezus przykładał szczególną wagę do tematu fałszywych
proroków. To przecież Chrystus zdemaskował
najważniejszego Fałszywego Proroka, pokazując, że Szatan, który dobrze zna i przytacza Pismo Święte — czego dowodzi
epizod kuszenia na pustyni (Mt 4, 11) — w rzeczywistości jest od początku kłamcą i zabójcą, czyli zwodzicielem i mordercą.
Tematykę fałszywego proroctwa, obecną zarówno w Nowym, jak i Starym Testamencie, możemy zrozumieć tylko wtedy, gdy
odniesiemy się do słów Jezusa, które dotykają samych korzeni tego problemu, wyjawiając pierwsze źródło wszelkiego
fałszywego proroctwa i kłamstwa, czyh Złego. A ponieważ Szatan jest kłamcą i zabójcą, kłamcami i zabójcami 54 również
idący za nim fałszywi prorocy. Taki też obraz fałszywych proroków ukazuje Chrystus: są to osoby fałszywe i zakłamane:
„przychodzą do was w owczej skórze” — są oni także zabójcami: „wewnątrz są drapieżnymi wilkami”. A więc kłamstwo i
zabójstwo: oto synteza strategii diabelskiej, trafnie ukazanej przez świętego Jana także w Apokalipsie, tam, gdzie apostoł
mówi o drugiej Bestii, która „miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok” (13, 11). Jest to więc centralny
punkt tematyki fałszywego proroctwa; istnieje ścisły związek Fałszywego Proroka z Szatanem oraz zabójcy i kłamcy z
fałszywym proroctwem, które jest zwodnicze i zmierza do zabicia duszy.
Rozpoznanie fałszywych proroków nie jest więc łatwą sprawą, ponieważ posługują się oni daną im przez Szatana zdolnością
uwodzenia. Jezus podaje nam jednak kryterium rozróżniania: „Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 20). Nie chodzi tu o
wielkie dzieła publiczne, ale przede wszystkim o owoce życia osobistego. A zatem trzeba ich osądzać przede wszystkim na
podstawie ich życia, ich prowadzenia się — do
czego zresztą wzywa święty Paweł — i w ten sposób odróżniać autentycznych apostołów od „podstępnych działaczy,
udających apostołów Chrystusa” (2 Kor 11, 13). Jeśli osoby podające się za „proroków” są wzorem pokory, prawdy i miłości,
wtedy można też przypuszczać, że prawdą jest to, co mówią. A więc owoce mają przede wszystkim charakter osobisty.
Możemy mówić także o owocach ich dziel. I tutaj trzeba zachować ostrożność, ponieważ owoce godne wiary to nie
zadziwiające, nadzwyczajne rzeczy przez nich dokonywane, ale raczej nawrócenia, które za ich sprawą dokonują się w tych,
17 |
S t r o n a
którzy ich spotykają i za nimi idą. Dla mnie największym cudem jest osoba, która zmienia swe życie, grzesznik, który płacze i
idzie do spowiedzi, a po pojednaniu się płacze z radości, przebacza nieprzyjaciołom swoim i wraca na drogę Dziesięciu
Przykazań. To wielki cud łaski! Pomyślmy na przykład o tym, co zdarzało się przy konfesjonale ojca Pio, albo o nawróceniach
dokonujących się w Medjugorie — konfesjonale świata! Jeśli pojawiają się takie owoce nawrócenia, wtedy mamy pewność,
że działa tu palec Boży, bo Szatan nikogo nie nawraca. Wiele osób daje się jednak uwieść, ponieważ ludzie ci — zamiast iść
za tymi owocami życia, wiedzeni nie pragnieniem nawrócenia się, lecz ciekawością — podążają za domniemanymi cudami i
nadzwyczajnymi znakami.
W związku z kłamstwami fałszywych proroków warto jeszcze przypomnieć inne słowa Jezusa: „Wtedy jeśliby wam kto
powiedział: <<Oto tu jest Mesjasz>> albo <<Tam>>, nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy
i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” (Mt 24, 23—24), Krótko
mówiąc: fałszywi prorocy — zwolennicy ojca kłamstwa — mogą dokonywać widzialnych, nadzwyczajnych znaków, które
potrafią wprowadzić w błąd takż „wybranych”, czyli osoby działające w dobrej wierze, a nie tylko naiwne. Będzie tak dlatego,
że Szatan jest „matpą Boga”, czyli naśladowcą Wszechmocnego, i próbuje przyodziewać Jego szaty, ażeby zwieść możliwie
jak najwięcej dusz. Ażeby stwierdzić, kim jest autor znaków i proroctw, trzeba sobie przypomnieć, czego Diabeł nie może
naśladować. Przede wszystkim Demon nie może nikogo nawrócić. Mówię o autentycznym nawróceniu, czyli skrusze serca,
która jest dziełem laski i oznacza powrót stworzenia do Boga. Diabeł nie może dokonać tego rodzaju cudu; potrafi rozmnażać
chleby i ryby, potra6 uzdrawiać i zadziwiać, nie może jednak nikogo nawrócić. W odniesieniu do znaków zewnętrznych
nieodzowna jest wielka czujność i roztropność, ponieważ na tym poziomie Zły może naprawdę dokonywać niezwykłych
rzeczy. Wystarczy tu zresztą przeczytać Antychrysta Sołowjowa2, w którym mag Apoloniusz dokonuje niezwykłych rzeczy
obok Antychrysta, jednak zawsze są to znaki i rzeczy niezwykłe, będące cełem same dla siebie, a nie przejawem dobroci i
miłosierdzia Bożego. Chciałbym więc powiedzieć, że jedynym cudem, którego Diabeł nie może naśladować — tutaj idę za
nauczaniem świętego Jana od Krzyża, które jest jeszcze
dokładniejsze w objaśnianiu zjawisk mistycznych, widzeń, lewitacji — są dotknięcia Ducha Świętego w głębi duszy. Mamy
więc dwie rzeczy, których Szatan nie potrafi czynić: nawrócić duszy i dotknąć głębi serca, i rozpalić w niej miłości Boga; tego
Szatan nigdy nie dokona.
W związku z możliwością popełnienia błędu w rozeznawaniu znaków i cudów dokonywanych przez fałszywych proroków,
chciałbym nawiązać do tekstu z Pierwszego Listu świętego Jana, w którym czytamy: „Umiłowani, nie każdemu duchowi
dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie” (4, 1), i zapytać
Cię, jakie są owoce rodzące się z autentycznego natchnienia, a jakie są znaki świadczące, że mamy przed sobą natchnienie
fałszywe albo doświadczenie, którego źródłem jest wpływ fałszywego proroka.
Fragment, który mi przeczytałeś, stanowi bardzo dobre wprowadzenie do tematu rozróżniania duchów. Człowiekiem kierują
rzeczywiście dwa duchy: Duch Święty kieruje nami przez swe natchnienia, sugestie i „błagania” (zob. Rz 8, 26—28) oraz
duch zła, który przez okłamywanie nas i niesłychanie przebiegłe uwodzenie usiłuje wprowadzić nas na drogę grzechu.
Wystarczy przypomnieć sobie to, co Ludwik Maria de Monfort mówił o ludziach bardzo zaawansowanych na drodze
duchowej, których duch zła potrafił na przykład omamić nie łatwiejszymi do pokonania pokusami zmysłowymi, lecz pokusą
duchowej pychy. Szatan potrafi nas zwodzić w mistrzowski wręcz sposób. Chcąc więc odróżnić dobrego ducha
od złego, możemy się powołać na nauki świętego Ignacego Loyoli, który w swych Ćwiczeniach duchownych twierdzi, że do
podtrzymania własnego życia duchowego konieczna jest wielka czystość serca, którą nazywa on „obojętnością”, czyli
postawą całkowitej uległości wobec woli Bożej. Mając tę otwartość serca, możemy nawet bez pomocy dodatkowych
skłonności i pragnień serca rozróżnić źródła natchnienia. Jeżeli mówi Duch Boży, to najpierw wymaga od nas czegoś
trudnego i mozolnego, potem jednak pozostawia w duszy głęboki pokój. Jeśli natomiast działa w nas zły duch, to najpierw
pokazuje nam coś uwodzącego i łatwego, pozostawia w nas jednak głębokie niezadowolenie i niepokój. Czystość serca,
wolność od pragnień, święta obojętność. Także jednak głęboka pokora, ponieważ wszechmoc Boga przejawia się tam,
gdzie widzi nędzę i nicość człowieka; Bóg sprzyja pokornym. Tak więc do rozróżniania ducha dobrego od złego dochodzi się
przez postawę pokory i oderwania, wewnętrznego wyrzeczenia się świata.
Fałszywe proroctwo często, jak widać, łączy się z uwodzeniem fałszywymi znakami i cudami albo z kłamstwem szerzonym
pod pozorami wzniosłej doktryny i pod wpływem diabelskich natchnień,. Wydaje mi się jednak, że istnieje inny jeszcze front,
na którym działają fałszywi prorocy: mogą czynić zło nie przez szerzenie fałszu, ale raczej przez przemilczanie prawdy. Mamy
tu do czynienia z czymś w rodzaju „strategii milczenia” która — stosowana niekiedy również wobec dusz konsekrowanych
(wiemy przecież, że „dym Szatana” może się przedostawać także do Kościoła) — zmierza do odwracania uwagi od prawdy i
do
przemilczania grzechu. piekła i Diabła. Wgnincie rzeczy ostatnię rzeczą, o której będą mówić fałszywi prorocy, jest
rzeczyy.ńste istnienie Szatana.
18 |
S t r o n a
W tym miejscu należy zaznaczyć, że istnieją dwa rodzaje fałszywych proroków. Z jednej strony Są ci, którzy działają poza
Kościołem i propagują „ducha świata” pod hasłem: „bez Boga żyje się lepiej”. Jest to więc to „fałszywe światło” proroctw
tego świata, przed którym często przestrzegała młodych Królowa Pokoju. Mamy tu do czynienia z zastępami sług Szatana:
intelektualiści i filozofowie, szarlatani i oszuki. Wszystkich ich można z łatwością rozpoznać, ponieważ działają „w świecie”. Z
drugiej strony mamy fałszywych proroków, którzy działają w samym Kościele. To bardziej niebezpieczne nieprawdziwe
proroctwo, ponieważ trudniejsze jest do zidentyfikowania; Diabeł przebiera się za mnicha, przybiera szaty przedstawiciela
samego Kościoła i stosuje tę subtelną, kłamliwą strategię, którą w swych powieściach wspaniale ukazywał Bernanos.
Kiedy taki fałszywy prorok występuje w komży i ze stułą albo jako lider grupy modlitewnej, wtedy rozróżnienie staje się bardziej
skomplikowane i łatwo można uwieść licznych wiernych i namieszać im w głowach. Trzeba zawsze kierować się wolnością
dzieci Bożych i duchem rozróżniania, nie dać się omamić szyldami, pod którymi występują fałszywi prorocy, bo zdarza się
często, że rezygnując z tej krytycznej postawy, padamy ofiarą rzekomych wizjonerów powiewających chorągiewką fałszywych
objawień i prywatnych widzeń. Chciałbym więc przestrzec przed takimi grupami
modlitewnymi, które mają „swoją” widzącą, mającą objawienia albo prorokującą, a tymczasem wszystko to stanoyi produkt
chorej wyobraźni lub diabelskiego oszustwa.
Jeszcze groźniejszy bywa przypadek fałszywych proroków w samej hierarchii kościelnej, kiedy kapłani lub teologowie głoszą
wśród wiernych herezje I szatańskie kłamstwa. kiedy zniekształca się słowo Boże albo przemilczane bywają podstawowe
prawdy doktryny katolickiej. To temat dość przykry. Kiedy Paweł VI mówił o „dymie Szatana w Kościele”, wyjaśnił, że chodzi
mu o to, iż w samym Kościele pojawiła się myśl, która nie była katolicka i jako taka nie mogła być autentyczną myślą Kościoła,
a mimo to została wyrażona w postaci prawdy wiary niezgodnej z nauką objawiona i nauczaną przez Kościół, W odpowiedzi
na tę alarmującą informację pojawił się ów ogromny dar, jakim jest Katechizm Kościoła Katolickiego, instrument, który był nam
potrzebny, żebyśmy mogli wiedzieć, jak dokładnie przebiegają granice doktryny Kościoła. Ten dar Jan Paweł II i Benedykt XVI
postanowili dać wiernym właśnie jako bastion prawdziwej wiary. Ubolewać jednak należy nad faktem, że dzisiaj niewiele osób
odwołuje się do Katechizmu; rzadko też chyb bywa on przedmiotem studiów w seminariach i na wydziałach teologicznych, a
przecież nie ma lepszej broni w walce z tym, co Karl Rahner3 nazwał „herezjami kryptogamicznymi” (skrytopłciowymi), czyli
takimi, które — podobnie jak „rośliny
określane tym przymiotnikiem — rozmnażają się w ukryciu milcząco, w lesie doktryny katolickiej, w których utrzymujE się w
końcu, że piekło jest puste, że Szatan się nawróci, że na koniec będzie już tylko miłosierdzie i zbawienie wszystkich, że
można usprawiedliwić wszystkie grzechy.
Zajmijmy się wreszcie dokładniej najważniejszym punktem twego pytania: „przemilczaniem” To są najbardziej niebezpieczne
proroctwa w Kościele, bo jeśli teolog głosi jakąś fałszywą naukę i podtrzymuje ją w swych pismach, wtedy Kongregacja
Nauczania Wiary — dawne Święte Oficjum — wcześniej lub później zwróci mu uwagę i sprowadzi go na drogę prawdy.
Przemilczenia natomiast są bardziej podstępne i trudniejsze do zidentylikowania dlatego właśnie, że nie robi się koto nich
hałasu, mniej rzucają się w oczy. Mamy do czynienia z „niegłoszeniem” prawdy, które w istocie nabiera charakteru błędu.
Pomyślmy na przykład o tym, że dzisiaj nie ma dokładnej katechezy grzechu, nie wyjaśnia się, na czym on polega, nie
podkreśla jego negatywnego znaczenia, nie mówi się wyraźnie, że grzech śmiertelny może doprowadzić do potępienia
wiecznego. Potrzebne byłoby choćby rzadkie, ale autorytatywne — może w artykule w „Ciyilt Cattolica4”! — przypomnienie,
że jeśli ktoś umiera w grzechu śmiertelnym, idzie do piekła. Tych elementarnych, fundamentalnych prawd nie przypomina się
już podczas katechizacji albo rzadko tylko
się ich naucza. Tak samo nie rozróżnia się już grzechu śmiertelnego od powszedniego; mówi się, że wszystko można
usprawiedliwić, nie biorąc pod uwagę tego, że materia jest niekiedy „ciężka” i w konsekwencji „pełna świadomość” i
„dobrowolna zgoda” bywają wrzucane do kosza. Przemilczanie to, prawdziwie niebezpieczne dla dusz, stanowi bardzo
subtelną postać fałszywego proroctwa.
W związku ze zniekształcaniem prawdziwej nauki przypominam sobie pewien epizod. Byłem wtedy młodym kapłanem,
miałem zaledwie dwadzieścia sześć lat i pracowałem w pewnej parafi. Któregoś dnia przyszła do mnie jakaś kobieta z prośbą
o rozmowę. Powiedziała mi, że znajduje się w sytuacji cudzołóstwa. Ostrzegłem ją: „Uważaj, to jest grzech ciężki i jeśli nie
zakończysz tej sytuacji, narazisz się na wieczne potępienie”. Kobieta pomyślała chwilę i odpowiedziała mi:
„Ach, przecież jest w końcu miłosierdzie Boże . Oto przykład wielkiego niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą zafałszowanie
nauki o grzechu i posługiwanie się miłosierdziem Bożym dla uzasadniania braku skruchy i prowadzenia nadal grzesznego
życia. Z drugiej strony nie można się powoływać na Boże miłosierdzie dla uzasadnienia pustego piekła. Piekło istnieje nie
dlatego, że Bóg nie jest miłosierny, lecz dlatego, że — jak już powiedzieliśmy — odrzucamy to miłosierdzie, nie ufamy mu i
nie wyrażamy skruchy przed Chrystusem.
Dlatego też chciałbym naświetlić dokładnie to, co myślę
o von Balthasarze. Przeczytałem prawie wszystkie dzieła
19 |
S t r o n a
tego słynnego teologa i muszę wyznać, że jego ostatniej książki, Czy wolno mieć nadzieję, że wszyscy zostaną zbawieni?, nie
potrafię zrozumieć, ponieważ pozostaje ona poza horyzontem całej jego poprzedniej myśli. Jest to książka, w której von
Balthasar wierzących w piekło nazywa „infernistami” [łac. infernum — piekle] — czy wobec tego infernistą był także Jezus
Chrystus? — i wyraża swą głęboką nadzieję, że „wszyscy ludzie zostanę zbawieni” i „pieklo pozostanie puste”. Wydaje mi się,
że problem został tu źle postawiony. Nie należy ograniczać się jedynie do „posiadania nadziei” i tym samym dawać do
zrozumienia, że istnieje jakby prawo do zbawienia wszystkich — trzeba raczej robić coś, żeby wszyscy zostali zbawieni:
modlić się i składać ofiary za zbawienie dusz grzeszników. Tego właśnie chce Maryja. Poza tym, nawet gdyby wszyscy ludzie
się zostali zbawieni, to czy nie wystarczy wierzyć w istnienie Szatana i demonów, żeby zrozumieć, że piekło nie może być
puste, bo są w nim co najmniej upadli aniołowie, którzy trafili tam po buncie przeciwko Bogu? Inaczej mówiąc, jeśli w piekle
nie byłoby dusz potępionych jako „lokatorów”, to Są w nim właściciele domu!
Bron szatana dreczenie opentanie i sekty satanistyczne
Oprócz tych rodzajów szykanowania istnieje jeszcze wyższy jego stopień, tak zwane „opętanie” Polega ono na tym, że
Demon potraji wzięć w posiadanie czyjś organizm, tak że kontroluje jego członki, mowę. a niekiedy nawet umysł, ale nie wolę.
Jest to najrzadszy rodzaj szykanowania. Byli święci — na przykład błogosławiona Eustochia z Padwy lub święta Weronika
Giuliani — u których stwierdzono opętanie. Do opętania Bóg dopuszcza udasz wielkich, aby doprowadzić je do doskonałego
oczyszczenia i głębokiej pokory. W przypadku zwykłych osób często mogę to być czary; nie chodzi przy tym o zwyczajny
zabobon, leczo konkretne środki i narzędzia, którymi Demon może się posłużyć, by wzięć duszę w posiadartie.
Po tym krótkim wstępie chciałbym, Ojcze LWio, zapytać Cię, czy opętanie jest najcięższą i najpełniejszą postacią niewoli, w
którą Demon może wzięć człowieka?
Najpierw chciałbym powiedzieć, że działanie zwyczajne Demona różni się od nadzwyczajnego tym jeszcze, że w zwyczajnym
Diabeł pozostaje ukryty, natomiast w nadzwyczajnym zmuszony zostaje do pokazania się, co temu rodzajowi jego
działalności daje szczególną wartość ze względu na nowe możliwości poznania samego Szatana
W swym zwyczajnym działaniu Demon stopniowo deprawuje duszę, doprowadzając aż do diabelskiego opętania. Możemy
przeczytać o tym w Ewangelii, która mówi o Judaszu, że „wstąpił w niego Szatan” (J 13, 27); wspomina o nim także Królowa
Pokoju: „Nie bądźcie na obraz Szatana”, stając się — jak mówi święta Katarzyna Sieneńska — „wcielonym demonem”.
Oznacza to w stan, w którym serce i woła znajdują się w posiadaniu Diabla, a człowiek dobrowolnie przylgnie do zła. Ideę tę
dobrze wyraża zdanie przypisywane Bernadetcie: „Grzesznik to ten, kto kocha zło”. Kiedy człowiek dojdzie aż do umiłowania
zła i radykalnego braku skruchy, wtedy staje się bojownikiem Szatana i jest całkowicie opętany. Mamy tu jednak ciągle do
czynienia z zakresem zwyczajnej działalności diabelskiej, czyli jest to kuszenie prowadzące do całkowitej perwersji.
W zakresie nadzwyczajnym działanie Demona jest kierowane przeciw człowiekowi z zamiarem wzięcia w posiadanie jego
osoby, jednak bez możliwości poddania sobie jego woli. Jest to bardzo ważne, ponieważ woła stanowi w istocie jedyną
rzecz, którą posiadamy. Nie zapóminajnly, że wszystko, co mamy — ciało, dusza, wola, serce i umysł — jest darem Bożym;
wolę mamy więc od Boga, natomiast wybory — dokąd się kierujemy, wybierając między Bogiem i Szatanem — są jedyną
naszą rzeczą. Dlatego też fakt, że w przypadku nadzwyczajnego opętania, gdy Diabeł zabierą wszystko, nie może jednak
naruszyć wolnej woli, zawiera cenną naukę: to my sami decydujemy o naszym wiecznym przeznaczeniu przez nasz wolny
wybór, przez kierowanie swej woli ku górze lub ku dołowi, w stronę Boga lub w stronę Złego. Stąd te przypadki świętych
. Zezwolenie Boże na opętanie diabelskie ma bardzo wyraźną motywację w przypadku dusz wielkich świętych: ich świętość
osięga doskonałość właśnie przez trwanie nienaruszonym sercem w Bogu, mimo straszliwego opętania ciała i duszy przez
Diabła. Bardziej złożona jest natomiast sytuacja, gdy takie doświadczenie dotknie „zwykłych” osób. W tym kontekście
chciałbym wrócić do filmu Egzorcyzmy Emity Rose, ponieważ jest bardzo pouczający. Opętanie tej młodej studentki było
dozwolone (przez Boga) — objawiła to sama Maryja, gdy się jej ukazała — bo dzięki temu ludzie zrozumieli, że Szatan
istnieje. Tak więc w przypadku „zwykłych” osób zgoda Boga na opętanie diabelskie ma cel
— oprócz oczyszczenia duszy opętanego — pedagogiczny:
ukazanie szatańskiego działania w celu lepszego poznania przez nas owego ojca kłamstwa, który zazwyczaj posługuje się
oszustwem i intryguje w ciemnościach.
Rozważając różne sposoby szykanowania ludzi przez Demona, muszę powiedzieć że najczęstsze są przypadki dręczenia
wewnętrznego czyli te, które uderzają w umysł i w których Zły wykorzystuje ewentualne słabości naszej psychiki. Mówię to, by
pocieszyć osoby, którym przed przyjęciem Komunii przychodzi cło głowy mnóstwo bluźnierczych wyobrażeń lub straszliwe
przekleństwa; w tych wypadkach trzeba pamiętać, że nie ma grzechu, dopóki tego rodzaju szykanom nie powie się „tak” i nie
20 |
S t r o n a
otworzy na nie serca. Często jednak to nie wystarcza ponieważ diabeł jest podstępny i zasypuje takie kuszone dusze
wątpliwościami: wydaje się im wtedy, że już wyraziły zgodę na te bluźnierstwa i przekleństwa, Powstrzymując się od przyjęcia
Komunii, pozbawiają się właśnie tego, co by im przyniosło największą ulgę. Jest to doskonały przykład wykorzystywania przez
Szatana słabości naszej psychiki w celu posiania w nas lęku i oddalania nas coraz bardziej od Boga.
Jeśli więc szatańskte szykany są dozwolone i Bóg je dopuszcza dki oczyszczenia i zbudowania dtisz, to prawdą jest również,
że Kościół otrzymał od Pana różne rodzaje broni. umożliwiające mu strzeżenie się przed nadzwyczajnyrtti działaniami
Demona. Mam tu na myśli egzorcyzmy. o którycK Katcchizrru Kościoła Katolickiego „Gdy Kościół publicznie i na mocy swojej
władzy prosi w imię Jezusa Chrystusa. by jakaś osoba tub przedmiot były strzeżone od napaści Z tego i wolne od jego
panowania. mówimy O egzorcy2fliach. Praktykował je Jezus, a Kościół od Niego przyjmuje władzę i obowiązek wypowiadania
egzorcyzmów. W prostej formie egzorcyzmy występują podczas celebracji chrztu
Tak więc Szatan działa zawsze w ciemności. Najpierw doprowadza człowieka do utraty wiary, potem wciąga go w zabobony i
dopiero jakiś czas później, na dnie moralnej perwersji, proponuje mu bezpośrednią współpracę. Dlatego właśnie Katechizm
ukazuje całą serię praktyk sprzecznych z wiarą katolicką: „Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do
Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z
horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są
przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie
ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem — połączonym z miłującą bojaźnią — które należą się jedynie
Bogu”
(KKK 2116). Ta lista wykazuje, że już pierwszy krok na drodze oddalania się od bojaźni Bożej jest w istocie tą samą pokusą,
kt6ra naszych pierwszych rodziców doprowadziła do grzechu pierworodnego, czyli do pragnienia „bycia jak Bóg” Takie są
rzeczywiście aspiracje tych, którzy chcieliby przez różnego rodzaju praktyki magiczne poznać przyszłość, ażeby urządzać
sobie życie bez jakiejkolwiek zależności od Boga. J to jest powód, dla którego „Szatan ma dzisiaj więcej do sprzedania niż
Bóg”; to, co Diabeł oferuje wszystkim żyjącym duchem tego świata, jest w danej chwili bardziej nęcące i atrakcyjne.
)edno jest pewne: droga prowadząca do Boga jest trudna i mozolna; musisz na niej odmawiać sobie wielu rzeczy. To trud,
na który wskazuje Maryja, mówiąc: „Otwierajcie serce”, „Oczyszczajcie serce”. Trzeba iść wąską drogą (zob. Mt 7, 13—14).
Jeśli jednak zgadasz się na życie w przeciętności, jeśli twoja dusza nie pragnie się oczyszczać, wtedy Zły będzie
nieuchronnie bardziej cię fascynował niż Bóg. To, co ukryte i mroczne, co ci obiecuje potęgę i panowanie, będzie budziło twą
ciekawość i pociągało. Z tego rodzi się wróżbiarstwo, mroczne królestwo, które mami człowieka posiadaniem władzy.
Niektórzy chcą poznawać przyszłość, móc drugiemu zrobić coś złego lub mścić się rzucaniem czarów, a tymczasem tym,
który pocięga za sznurki okłamywania gubiącego wiele dusz, jest zawsze Szatan. Pomyślmy też o pokusie panowania
człowieka nad.czasem: każdego ranka, kiedy przychodzę do baru na kawę — chodzę zawsze o tej samej godzinie —
telewizja chce mnie od razu nafaszerować całym zestawem horoskopów. Kierując się wiarą, człowiek oddaje się
Bogu i zdaje się na Jego kierownictwo, powierzając Mu swoją przyszłość i dokonując wolnych wyborów. Iluzja, że możliwe
jest poznanie tego, co się stanie, motywowana chęcią panowania nad przyszłością, ma w sobie coś uwodzącego, coś, co
pozwała Diabtu grać własnymi kartami.
Jest to przy tym złudzenie, którego ofiarą padają nie tylko osoby prymitywne, bez wyższej kultury. ale również takie, które —
ze względu na posiadaną kulturę i poczucie odpowiedzialności — powinny być wolne od takich zagrożeń. W związku z tym
przypominam sobie, jak wtedy, gdy został uprowadzony Moro7, urządzano seanse spirytystyczne, żeby się dowiedzieć,
gdzie go ukrywały Czerwone Brygady. Tak właśnie postępują ludzie pozbawieni wiary. Wtedy jednak upadali niestety także
liczni katolicy, a przecież trzeba było tylko modlić się i powierzać Bogu rozwiązanie problemu. Na to ryzyko są narażone
szczególnie Włochy, ponieważ dzisiaj w naszym kraju ludzie częściej udają się do wróżek niż do księży. Dzieje się tak
dlatego, że zamiast w pokorze prosić Boga o laskę, człowiek chce posiąść wyższą władzę, która pozwoli mu być panem
własnego życia i świata, bez zdawania z czegokolwiek sprawy przed Bogiem.
Władza” wydaje mi się słowem kluczowym, jeśli chodzi
o tę strategię uwodzenia; działa ona w głębi serca człowieka, doprowadza go do decyzji bezpośredniego uzależnienia się od
Szatana, dokonującego się przez przystąpienie do sekty
Szatana. Przede wszystkim Diabeł domaga się adoracji, ponieważ chce zastępować Boga. Nie zapominajmy o trzeciej
pokusie na pustyni, w której Zły obiecuje Jezusowi wszystkie królestwa ziemi, jeśli „upadnie i odda mu pokłon” (Mt 4, 9). Tę
samą truciznę sączył też w żyły pierwszych rodziców:
„będziecie jak Bóg (Rdz 3, 5). Nic więc dziwnego, że Szatan oczekuje swoich adoratorów na tej ziemi i szuka ludzi, którzy nie
tylko odrzucają Boga, ale również gotowi są uznać demona za swego własnego króla, za swego boga, dobrze wiedząc, że
Bóg istnieje. Tym, co najbardziej uderza w całej Czarnej mszy (wiele razy zwracał na to uwagę ojciec Amorth i wydaje mi się,
21 |
S t r o n a
że bardzo słusznie) jest fakt, że jej uczestnicy wierzą w realną obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Znaczy to, że
wiedzą, że istnieje Bóg, że Chrystus jest Bogiem, ponieważ w Ewangeliach także demony mówią o tej swojej wiedzy (zob. Mk
1, 24). Typowym rysem sekt satanistycznych jest fakt, że ich członkowie nie są ateistami. Ateizm to krok wcześniejszy, służący
do zerwania z wszelkimi normami
moralnymi na znak domniemanej całkowitej niezależności i absolutnej wolności. Krokiem następnym jest ich swoisty powrót
do wiary, wtedy jednak zajmują miejsce po przeciwnej stronie pola walki: zamiast Boga wybierają Szatana, wiedzą, że Bóg
istnieje, potwierdzają to wręcz, lżąc Boga, bluźniąc Mu.
Chciałbym podkreślić, że Diabeł — mając świadomość istnienia Boga — urabia ludzi na swój obraz i podobieństwo. Szatan
dobrze wie, że Bóg istnieje — nie możemy powiedzieć, że demon „wierzy” w Boga, ponieważ słowa „wierzyć” i „wiara” mają
sens egzystencjalny, w którym jest światło Boga — ale celowo to kwestionuje. Wie bardzo dobrze, jakie są plany Boże, i je
odrzuca. Nie chce zależeć od Boga. Dobrze wie, że Bóg daje mu istnienie, i nie chce go. Dobrze wie, że Bóg oczekuje
adoracji, i sprzeciwia się temu. Dobrze wie, że Bóg nie chce nienawiści, i bluźni Mu. Lucyfer jest anty-Bogiem, jest
stworzeniem, które uczyniło siebie anty-Bogiem i usiłuje zarażać tym samym tych, których uwodzi i wprowadza w błąd.
Dlatego członkowie sekt satanistycznych w pełni zdają sobie sprawę z tego, że Bóg istnieje, a Maryja jest matką Jezusa, i
mimo to lżą ich, profanują i bluźnią im. Ponieważ Msza stanowi serce Kościoła, czarna msza jest sercem satanizmu i podczas
niej naprawdę lży się Chrystusa, Odkupienie i ustanowienie Eucharystii, a Szatana ogłasza królem.
Uważam, że w tej relacji przeciwieństw tkwi przyczyna, dla której Bóg zezwala na istnienie sekt satanicznych: dzięki nim
jeszcze jaśniejsza staje się tożsamość samego demona. Wiąże się z tym intencja pedagogiczna. Z podobną logiką
spotkaliśmy się już w dopuszczaniu przez Boga opętania
diabelskiego. Bóg chce w ten sposób pokazać, że Szatan jest anty-Bogiem, który buduje anty-Kościół i zakłada anty-
królestwo Boże. W gruncie rzeczy piekło jest już królestwem Nieprzyjaciela, a jego poddanymi są potępieni. Panowanie to nie
jest jednak absolutne, ponieważ królestwo Szatana istnieje dzięki zezwoleniu Boga, jest częścią Jego planów. Bóg pozwala
Lucyferowi mieć własne wieczne królestwo — piekło — w którym będzie pozostawał na wieki razem z potępionymi duszami.
Jednak to królestwo anty-Boga zaczyna się już tu na ziemi, w sercu tych, którzy ulegając diabelskiemu uwodzeniu, chcą
adorować Szatana jako swego Boga i tak jak on buntują się przeciwko prawdziwemu, jedynemu Bogu.
Myślę, że przystąpienie do sekty satanistycznej stanowi punkt kulminacyjny, szczyt perwersji. Świadectwa wielu egzorcystów
potwierdzają, że z chwilą przystąpienia adepta do sekty jego sercu i psychice zadane zostają straszliwe, trudne do zagojenia
rany, które nosi w swoim wnętrzu nawet po ucieczce z sekty. Mając tego świadomość, należałoby wystrzegać się
lekceważenia pewnych praktyk fascynujących młodzież, do których należą seanse spirytystyczne albo zabawy z wirującymi
stolikami i kieliszkami. Niekiedy diabeł jest tam naprawdę obecny i tylko czeka, by zaatakować serce i psychikę uczestników.
Jestem przekonany, że wskazana jest tu jak największa roztropność i czujność, ponieważ w czasach, kiedy Szatan „został
spuszczony z uwięzi” silniejsze są też ataki diabelskie na dusze, mające na celu zdobycie możliwie największej liczby
ochotników do wojska ciemności. Jest to droga składająca się z kolejnych stopni, która przez niedowiarstwo i moralne
zepsucie prowadzi do zatwardziałości serca odrzucenia boga
MARYJA I BROŃ PRZECIWKO
SZATANOWI: POST I RÓŻANIEC
Maryja staje po stronie ludzkości, aby przeprowadzić decydujęcę walkę z Szatanem. Czyni to, wyjawiając zawczasu zasadzki
diabelskie w orędziach; od czasów swego ukazywania się przy ulicy du Bacpo Medfugorie. Królowa Pokoju okazuje jednak
inną jeszcze pomoc osobom zaangaowanym w walce z Demonem, jako broń wskazując im modlitwę i post. Są to praktyki
dzisiaj niekiedy redukowane do zwykłych form pobożności zewnętrznej, które stają się ponownie aktualne dzięki nauczaniu
Magisterium Kościoła i nawoływaniu Królowej Pokoju w Jej orędziach. Chciał bym Ci zatem, ojcze Liyio, zaproponować kilka
punktów wyjścia doprzeanalizowania tych dwóch rodzajów broni, którymi możemy się posługiwać: modlitwy — w
szczególności Różańca — oraz postu. Zacznę od tego, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, naświetlając pewien —
być może mniej znany — aspekt modlitwy:
„.Modlitwa jest darem łaski oraz zdecydowanę odpowiedzią z naszej strony. Zawsze zakłada ona pewien wysiłek. Wielcy
ludzie modlitwy Starego Przymierza, jak również Matka Boża i święci wraz z Chrystusem pouczają nas, że modlitwa jest walkę.
Przeciw komu? Przeciw nam samym i przeciw podstępom Kusiciela, który robi wszystko, by odwrócić człowieka od modlitwy,
od zjednoczenia z Bogiem. Módlmy się tak, jak żyjemy, ponieważ tak żyjemy, jak się modlimy” (KKK27g).
Powiedzmy od razu w sposób jednoznaczny, co jest na)ważniejsze w tej kwestii: Szatan czyni wszystko, żeby nas odwieść
od modlitwy, ponieważ przez nią doświadczamy zjednoczenia z Bogiem. Zanim zacznę mówić o samej modlitwie, chciałbym
najpierw podkreślić, że post i modlitwa stanowią broń w walce z Demonem dlatego, że Demon jest o wiele mocniejszy od
nas; w spotkaniu ze Złym człowiek jest jak liść drżący na wietrze. Mówiliśmy o tym już nie jeden raz: jeśli Szatan zwiódł Adama
22 |
S t r o n a
i Ewę będących w stanie laski, to o ileż łatwiej możemy upaść my, spadkobiercy grzechu pierworodnego. Prawdą jest jednak,
że wraz z przyjściem Chrystusa sama ludzkość się zmieniła; z chwilą gdy pokonał On Demona przez własną mękę, śmierć i
zmartwychwstanie, także człowiekowi została dana — dzięki łasce — możność uczestniczenia w tym zwycięstwie. Łaskę zaś
otrzymujemy przez modlitwę, post i ofiary. Dlatego właśnie Królowa Pokoju wskazuje nam modlitwę i post jako dwa rodzaje
broni przeciwko Diabłu. „Szatan jest mocny [...] dlatego zachęcam was, drogie dzieci, do jeszcze gorliwszej modlitwy i postu”
— powiedziała Maryja w orędziu z 25 sierpnia 1991 — dzięki nim bowiem otrzymujemy pomoc od Boga i możemy
pokonywać Złego.
Wróćmy więc do modlitwy. Jest to motyw poruszany w każdym ukazaniu się Maryi — aż po Medjugorie, gdzie wiele razy
pojawia się trzykrotne zaproszenie: „Módlcie się, módlcie się, módlcie się!”. Maryja daje przepiękny obraz
modlitwy: jest ona wodą do podlewania kwiatu wiary. Jeśli mamy wazon kwiatów i nie nalejemy do niego wody, kwiaty
uschną. Tak też Maryja mówi: jeżeli kwiatu wiary nie podlewacie modlitwą, wiara stopniowo usycha i ginie. Tak więc bez
modlitwy traci się wiarę. Przez modlitwę nawiązujemy wspólnotę z Bogiem, ożywiamy naszą wiarę, otrzymujemy Jego łaskę i
Jego moc i wtedy w wielkiej walce z Szatanem jesteśmy przyodziani w zbroję Bożą. Dlatego nie ma wątpliwości, że bez
modlitwy tracimy ufność w Bogu i siły, a wtedy Diabeł nas zwodzi i z największą łatwością bierze w swoje posiadanie.
Modlitwa jest też ściśle związana z darem pokoju. W związku z tym pragnę przytoczyć orędzie, które Królowa Pokoju dała 1
sierpnia 1990: „Drodzy młodzi, wszystko, co daje wam świat, jest zludzeniem i przemija. Dlatego właśnie może”cie
zrozumieć, że Szatan chce przez swą obecność zniszczyć was i wasze rodziny. Drogie dzieci, ten czas jest czasem wielkich
łask. Pragnę, żebyście odnowili w sobie moje orędzia i żyli nimi w waszym sercu. Bądźcie nosicielami mojego pokoju i
módlcie się o pokój w świecie. Proszę was, żebyście się modlili przede wszystkim o pokój w waszych sercach i waszych
rodzinach, a także o pokój na świecie. Drodzy młodzi, Szatan jest mocny i zrobi wszystko, żeby wam przeszkodzić, niszcząc
wszystkie wasze inicjatywy. Dlatego jeszcze więcej się módlcie, ponieważ w ostatnim czasie szczególnie tego potrzebujecie.
Najlepszą bronią w walce z Szatanem jest Różaniec”
Treść tego orędzia jest nadzwyczaj bogata i głęboka. Musimy przede wszystkim podkreślić, że w centrum
objawień maryjnych zawsze znajduje się wezwanie Dziewicy do tego, żeby ludzie zwracali się do Jej Syna Jezusa przez
Drogę Krzyżową, Mszę i Komunię. Krótko mówiąc, w centrum Maryja zawsze stawia Chrystusa. Moglibyśmy więc zapytać,
dlaczego przypisuje tak wielkie znaczenie modlitwie różańcowej? Żeby to zrozumieć, trzeba spojrzeć na tę modlitwę jako na
sposób najgłębszego zjednoczenia się z samą Maryją. Odmawianie Różańca stanowi okazję zanurzenia się w Maryi, jeśli tak
można się wyrazić, zaglębienia się w tym oceanie świętości i łaski, którym jest Dziewica Maryja — ja za Leopardim
powiedziałbym: „jak słodko jest mi zatonąć w tym morzu”! Kiedy więc odmawia się Różaniec, nawiązuje się przez to
wspólnotę z Niepokalaną, z Tą, którą wszystkie pokolenia zwą Błogosławioną (zob. Łk 1, 48), dlatego że jest wybrana od
wieków przez Pana, poczęta bez grzechu pierworodnego i tym samym — powtórzmy to raz jeszcze — już jest pogromczynią
Szatana.
Chciałbym więc powiedzieć, że moc modlitwy różańcowej w walce przeciw Demonowi nie jest niczym innym jak
potwierdzeniem roli, jaką sam Bóg wyznacza Maryi w walce ze Złym: ‚„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę”
(Rdz 3, 15). Dlatego odmawiając Różaniec, prosimy o obecność Maryi jako Niepokalanej Dziewicy, która potrafi stanąć przy
człowieku i zmiażdżyć głowę węża.
Doniosłość Różańca świętego jest tak bardzo podkreślana przez Maryję także ze względów pedagogicznych. Jest to istotnie
modlitwa bardzo prosta, dostępna dla wszystkich, modlitwa, którą można odmawiać w rodzinie, w domu, w pracy —
wszędzie, gdzie mamy na to trochę czasu. Sam,
kiedy czekam w kolejce — w supermarkecie albo na zakorkowanej ulicy — odmawiam różaniec. Powiem więcej jeszcze:
w swym nieskończonym miłosierdziu Bóg za pośrednictwem świętej Faustyny Kowalskiej objawił nam modlitwę jeszcze
prostszą w postaci Koronki do Milosierdzia Bożego. Wystarczy pięć minut na jej odmówienie i kiedy kolejka jest krótka, modlę
się tą Koronką, prosząc za wszystkimi osobami czekającymi razem ze mną.
Modlitwa Różańca świętego jest szczególnie związana z darem pokoju. I nie jest to nowość, znana nam dopiero od czasów
Medjugorie. Przypomnijmy sobie, że pierwsza wojna światowa dlatego się skończyła, że trójka dzieci, pastuszków fatimskich,
modliła się na różańcu o pokój. Jeśli nie mamy za sobą zniszczeń wojny nuklearnej, to dlatego, że przez wszystkie te
dziesięciolecia ci, którzy przyjęli orędzia Medjugorie, odmawiali codziennie trzy Różańce, jak Maryja powiedziała Ivanowi
podczas jednego z pierwszych dni swego ukazywania się: „Chcę, żeby odmawiano cały Różaniec”, czyli tajemnice radosne,
bolesne i chwalebne. A dzisiaj, dzięki Janowi Pawłowi II, mamy nadto tajemnice światła. W Fatimie Maryja prosiła o
odmawianie Różańca, ponieważ chciała, żeby się skończyła wojna. W tych latach — „w tych czasach ostatecznych” — w
Medjugorie prosiła o to, chcąc ocalić ludzkość przed samozniszczeniem, przed ową katastrofą nienawiści, pożądliwości i
pychy, z powodu których,
23 |
S t r o n a
jak mówił Jan Paweł II, ziemia może się stać stosem gruzów. Bóg, nasz Nauczyciel, modlitwie różańcowej dał tak wielką moc,
że potrafi ona zapewnić pokój ludzkości, Zachować ją od zniszczenia i od zamiarów Złego oraz zapewnić czas pokoju.
Różaniec jest więc modlitwę podstawową, do której należy się uciekać jako do potężnej broni przeciwko Złemu. Kiedy juz
wiemy, którą modlitwę powinniśmy wybrać, chciałbym Cię też spytać, jak należy się modlić. I uczynię to, biorąc za punkt
wyjścia fragment homilii proboszcza zArs: „Drodzy bracia, nie dziwmy się, że diabeł robi wszystko, co może. żeby nas
odwieść od naszych modlitw i sprawić, żebyśmy je źle odmawiali. Robi to dlatego. że wie lepiej od nas, jak piekło boi się
modlitwy, oraz dlatego, że niemożliwe jest. żeby dobry Bóg odmówił nam tego. o co prosimy w modlitwie... Bogu nie
podobają się ani modlitwy długie, ani piękne; Jemu się podobają te, które rodzą się z głębi serca, odmawiane są z wielką
czciq i szczerym pragnieniem podobania się Bogu”
Proponowany przeze mnie fragment pochodzi od autentycznego mistrza modlitwy. Proboszcz z Ars, święty Jan Maria
yianney, tak mówił o swej adoracji Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie Ołtarza: „On patrzy na mnie, a ja patrzę na
Niego”. Na tym pokga modlitwa serca, o którą tyle razy Maryja prosiła w swych orędziach -. tak często, że gdybyśmy zebrali
wszystkie te zdania, w których mówi, jak trzeba się modlić, otrzymalibyśmy najpiękniejszy traktat o modlitwie, jaki kiedykolwiek
napisano: głęboki, a jednocześnie prosty.
Chcąc się dowiedzieć, jak należy się modlić, trzeba przede wszystkim zrozumieć, czym jest modlitwa. Maryja mówi, że jest
ona otwarciem serca. Serce człowieka jest zamknięte
i twarde jak kamień wtedy, gdy komuś wydaje się, że jest samowystarczalny i może się obejść bez Boga; jak pamiętamy,
właśnie ta pokusa doprowadziła Lucyfera do buntu. Dlatego Maryja wzywa nas do otwarcia serca i do zwracania się do Boga
tak, jak dzieci zwracają się do ojca, oraz do zwracania się do Niej tak, jak dzieci zwracają się do matki. Chcąc nas wychować
do tego właśnie otwarcia serca, Dziewica Maryja nie zaczęła od prośby o odmawianie Różańca, lecz zachęcała do
odmawiania przez kilka pierwszych dni tylko Ojcze nasz z myślą o Bogu jako naszym Ojcu. Przychodzi mi na myśl przepiękna
stronica z książki Jezus z Nazaretu papieża Benedykta XVI, gdzie pisze on, że w słowie „ojciec” zawiera się całe
chrześcijaństwo. Maryja rzeczywiście mówi:
zaczynasz czuć, że Bóg jest twoim Ojcem i dlatego możesz odmawiać Ojcze nasz całym sercem. Potem przez kitka dni
odmawiasz Aye Maria i czujesz, że Maryja jest twoją Matką, i otwierasz przed Nią swe serce dziecka. Potem mówisz Chwata
Ojcu i zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje życie powinno być wychwalaniem Trójcy Świętej. Gdy zaczniesz mówić te
modlitwy sercem, wtedy będziesz mógł sercem odmawiać także Różaniec.
Tak więc, zgodnie z nauczaniem Bożym przekazanym nam przez Maryję, modlitwa jest otwarciem serca i nawiązaniem relacji
z Bogiem. Tylko modląc się w tej sposób, możemy trwać w głębokiej komunii z Bogiem, mieć żywe zaufanie do Niego i
prosić o przebaczenie. Wtedy — jeśli Bóg jest z tobą
— któż jest przeciwko tobie? Po modlitwie odmawianej sercem Bóg bierze w posiadanie twe serce. Dlatego to proboszcz z
Ars mówi, że „piekło drży”. Piekło boi się osoby, która się
modli, ponieważ Bóg bierze w posiadanie duszę takiego człowieka i umacnia ją przeciw atakom Szatana.
Myślę, że dla modlitwy i postu — tych dwóch rodzajów broni przeciw Szatanowi tak gorąco zalecanych przez Królową Pokoju
— można znaleźć wspólny mianownik, za punkt wyjścia biorąc właśnie serce. Widzieliśmy przecież, że Maryja najusilniej
zaleca modlitwę serca; w sercu znajduje się najbardziej wewnętrzne mieszkanie ducha ludzkiego, w którym może się zrodzić
serdeczna bliskość z Bogiem; o sercu też mówi się w związku z postem. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi O poście
jako środku służącym do uzyskania przebaczenia grzechów —jest to post ekspiacyjny (zob. KKKą34,), mówi też jednak, że
posty przyczyni ają się „,do opanowywania naszych popędów i do wolności serca” (KKK go3,). lVjaki sposób post
dopomaga w uzyskaniu wolności serca?
Najpierw chciałbym powiedzieć, że post rozumiany jako ofiara ma ogromne znaczenie w oczach Boga. W ostatnich
dziesięcioleciach Kościół postanowił zmodyfikować przepisy dotyczące postu eucharystycznego, to prawda — chciał tym
sposobem ułatwić wiernym przystępowanie do Komunii. Prawdą jest też jednak, że w Fatimie troje pastuszków modliło się i
pościło w intencji pokoju. Więcej jeszcze: nosili włosiennice jako narzędzie pokuty; Maryja powiedziała im. że Pan nie chciał,
żeby ją mieli na sobie również w nocy. Nie powiedział: „Nie noście jej już”, lecz żeby ją nosili tylko za dnia. To tylko jeden
przykład wskazujący na znaczenie pokuty w objawieniach maryjnych. Wystarczy także pomyśleć o Lourdes,
gdzie Niepokalana wielokrotnie zachęca — „Pokuta!” — do ponoszenia ofiar w intencji grzeszników i zaprasza Bernadettę do
jedzenia gorzkiej trawy.
Wyrzeczenie i pokuta mają więc duże znaczenie w oczach Boga i z tego właśnie powodu Maryja tak często nawołuje do
postu; ma on wartość jako rodzaj ofiary. Królowa Pokoju wyraziła to jeszcze dokładniej: post „o chlebie i wodzie” od północy
do północy. Z jednej strony chleb i woda są wystarczającym pożywieniem (nie chodzi się cały dzień z pustym żołądkiem i
24 |
S t r o n a
można pracować i spełniać swoje obowiązki), z drugiej zaś strony mają dużą wartość symboliczną, gdyż odsyłają do
biblijnego i eucharystycznego znaczenia tych elementów. Dlatego Maryja prosiła o post od samego początku swego
ukazywania się w Medjugorie — post najpierw tylko w piątki, a później również w środy. Mnóstwo osób od razu
odpowiedziało na to zaproszenie i możemy powiedzieć, że wielkie zwycięstwa Maryi w ciągu wszystkich tych lat ponoszonych
ofiar były odnoszone również za cenę takiego postu.
Post ma więc wartość jako ofiara; jednocześnie jednak, właśnie ze względu na ten swój wymiar, post jest aktem miłości:
czynię to z miłości do Maryi. Jest czymś, co Jej dajemy, i dlatego — jako akt miłości — post jest bezcenny: rodzi się
naprawdę w sercu. Post — od pokarmów, także jednak od papierosów, telewizji i wszystkiego tego, czego trudno nam się
wyrzec — ma więc wielką wartość jako ofiara i akt miłości. Oprócz tego ma jednak również znaczenie antropologiczne: przez
ćwiczenie własnej woli człowiek umacnia ją i czyni w końcu zdolną do odmawiania sobie nie tylko kawy lub
papierosów, lecz także grzechu. W ten właśnie sposób Maryja przez post o chlebie i wodzie doprowadza wiele dusz do
odrzucenia grzechu, ponieważ ten post służy umacnianiu ich woli. W jednym ze swych orędzi w Medjugorie Maryja mówi, że
postem, który się Jej najbardziej podoba, jest wyrzeczenie się grzechu. Jest to punkt docelowy, bo człowiek nie wyrzeka się
grzechu, jeśli przed tym nie uzdolni swej woli do opierania się pokusom i codziennym przyjemnościom; dopiero wtedy, z
pomocą łaski Bożej, potrafi powiedzieć: „wyrzekam się wszystkiego, co podsuwa mi Szatan i przez co chce mnie zniszczyć”.
Post jest więc przede wszystkim wyrzeczeniem się grzechu oraz tego, co zniewala serce człowieka, wtrącając go w najgorszą
możliwą niewolę. Tymczasem dzisiaj wiele osób odrzuca post, uważając go za praktykę przestarzałą albo redukując tylko do
pozbawiania się pokarmu. Tym osobom należy odpowiedzieć, raz jeszcze powtarzając następujące słowa Proboszcza z Ars:
Praktykujemy post miły Bogu zawsze wtedy, gdy wyrzekamy się czegoś, co mielibyśmy chęć żrobić, ponieważ post nie po-
lega jedynie na odmawianiu sobie napojów i pokarmów, lecz na wyrzekaniu się tego, co odpowiada naszym gustom. Dla
jedńych post będzie polegał na dostosowaniu się do czegoś, dla innych na zrezygnowaniu z odwiedzin przyjaciół, których
mieliby chęć odwiedzić, cHa jeszcze innych będą to lubiane przez nich słowa i rozmowy; praktykuje trudny post i jest bardzo
miły Bogu ten, kto zwalcza swą miłość własną, pychę, niechęć czynienia tego, czego nie lubi czynić, albo
przebywanie z osobami mającymi inny charakter i sposób postępowania... Powiedzcie mi, czy jest jakiś jeszcze milszy
sposób poszczenia niż czynienie i znoszenie pewnych rzeczy, których nie lubicie? Nie mówiąc już o chorobach, słabościach i
tylu innych jeszcze dolegliwościach nieodłącznych od naszego nędznego życia... Ileż to razy mamy okazję umartwienia się
przez przyjęcie tego, co dla nas niewygodne czy niemiłe! Raz jest to nużąca robota, lub antypatyczna osoba, kiedy indziej
znowu upokorzenie, którego znoszenie dużo nas kosztuje. Otóż jeśli wszystko to przyjmujemy z miłości do Boga i tylko w
intencji podobania się Jemu, będzie to post Bogu najmilszy...
Widzimy, jak Proboszcz z Ars poszerza zakres postu:
od zwykłego odmawiania sobie pokarmu do umartwiania siebie i do pokornego przyjmowania doświadczeń i krzyży, które z
dopuszczenia Bożego spotykają nas w życiu. W tym sensie post ukazuje się nam jako praktyka upokarzania własnego „ja”
własnego egoizmu i pychy. Celem jest tu więc nauczenie się przyjmowania małych i wielkich cierpień, których źródłem są
życie i nasz bliźni, one bowiem kosztują nas o wiele więcej niż ofiary, które dobrowolnie wybieramy i za którymi zawsze kryje
się ryzyko upodobania w sobie samym i duchowej pychy.
Widzimy więc, że post posiada wielką wartość ascetyczną, ponieważ wychowuje nas do panowania nad własnymi
instynktami i zachciankami oraz uczy kontrolowania siebie samego, prowadząc stopniowo do wyzwalania się z grzechów.
Królowa Pokoju wskazywała jednak wyraźnie na post
jako broń w walce z Demonem. Tak na przykład powiedziała w swym orędziu z 25 sierpnia 1991 roku, którego część już
przytaczaliśmy: „Drogie dzieci, także dzisiaj zachęcam was do modlitwy, teraz bardziej niż kiedy indziej, odkąd zaczęłam swój
plan wprowadzać w życie. Szatan jest mocny i chce pokrzyżować moje zamiary budowania pokoju i sprawiania radości oraz
wmówić wam, że mój Syn nie jest mocny w realizowaniu tego, co zamierzył. Dlatego zachęcam was, drogie dzieci, do
jeszcze gorliwszej modlitwy i postu. Zachęcam was także do robienia wybranych przez was wyrzeczeń w ciągu ośmiu dni,
ażeby dzięki waszej pomocy zrealizowało się to, co chcę realizować zgodnie z tajemnicami danymi w Fatimie. Wzywam was,
drogie dzieci, do zrozumienia doniosłości mojego przychodzenia i powagi obecnej sytuacji. Chcę zbawić wszystkie dusze i
ofiarować je Bogu. Dlatego módlmy się, ażeby wszystko to, co się rozpoczęło, mogło się zrealizować w całości. Dziękuję
wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.
Maryja mówi o „powadze sytuacji”. Jeśli ktoś dobrze zrozumiał to orędzie, to był nim na pewno Jan Paweł II, który — gdy tylko
wybuchła wojna w Iraku — prosił wszystkich
— chrześcijan i innych — o dzień modlitwy i postu w intencji pokoju. Trzeba więc z całą ufnością uciekać się do tych
rodzajów broni, które wskazała Maryja — modlitwy i postu
— ażeby z ich pomocą „zrealizował się w całości” plan Boży dotyczący świata. Możemy więc ze spokojem patrzeć w
przyszłość, ponieważ przez Różaniec i post możemy otrzymywać największe łaski dla nas samych, dla naszych rodzin, dla
Kościoła i dla całej ludzkości. Pamiętamy, jak Maryja prosiła
25 |
S t r o n a
o nowennę modlitwy i postu w momencie, gdy upadał sowiecki komunizm; żeby jednak zrozumieć, że dziewięć dni postu
może rozwiązać tak głęboki międzynarodowy kryzys, trzeba mieć wielką wiarę. Tu leży sedno sprawy: czy mamy dostatecznie
dużo wiary, żeby przyjąć, że przez Różaniec, ofiary i post otrzymamy to, co otrzymały dzieci w Fatimie pod koniec pierwszej
wojny światowej? Przypomnijmy sobie, że samemu Kościołowi było trudno uwierzyć, że przez poświęcenie Rosji
niepokalanemu Sercu Maryi można było zapobiec drugiej wojnie światowej. Wtedy nie uwierzyliśmy. Gdyby wybuchła wojna
teraz, kiedy świat dysponuje nieskończenie potężniejszą bronią, byłby to koniec świata. Powinniśmy jednak ufać, że jeśli
będziemy odmawiać Różaniec i pościć o chlebie i wodzie w środy i piątki, to odniesiemy wielkie zwycięstwo i z pomocą łaski
Bożej przeszkodzimy Szatanowi w realizacji jego planów nienawiści i zniszczenia ludzkości.