Od Monachium przez Wannsee do Auschwitz. Droga do
Zagłady
W pierwszym tygodniu pazdziernika 1943 r. odwiedził na kilka dni Poznań Heinrich
Himmler, minister spraw wewnętrznych Rzeszy, zwierzchnik niemieckich sił policyjnych,
twórca imperium SS oraz obozów koncentracyjnych[1]. Był to ideologiczny fanatyk,
pracoholik, z zamiłowania historyk, szczególnie często odnoszący się do przeszłości
Zakonu Krzyżackiego, który uważaÅ‚ za Å›redniowiecznÄ… Führerschicht (warstwÄ™
przywódczą)[2].
W Poznaniu, naonczas stolicy wcielonego do Rzeszy Kraju Warty, Himmler wygłosił dwa
znamienne referaty. W środę 6 pazdziernika mówił do przywódców struktur centralnych i
regionalnych NSDAP, wyjaśniając im potrzebę wymordowania żydowskich kobiet i dzieci.
Chodziło o to, aby nie pozostawiać mścicieli. Dlatego musiała zostać podjęta trudna
decyzja, aby pozwolić temu narodowi zniknąć z powierzchni Ziemi.
Dwa dni wcześniej, w poniedziałek 4 pazdziernika, Himmler odbył na Zamku Cesarskim,
wtedy siedzibie Gauleitera Arthura Greisera, długie spotkanie z najwyższymi oficerami
SS. Tutaj nie musiał się w ogóle liczyć ze słowami, gdyż - jak sam mówił - wśród
zebranych na sali większość wie, co to znaczy, gdy sto zwłok leży razem, gdy pięćset
leży, gdy tysiąc leży. Miał przed sobą elitę nazistowskich zbójów, zaprawionych w
masowych mordach. Mimo wielkiego "doświadczenia", byli to w większości ludzie młodzi.
Sam Himmler miał dopiero 43 lata.
Ponadtrzygodzinny wykÅ‚ad Reichsführera SS, nagrany na pÅ‚yty woskowe, poÅ›wiÄ™cony
był wojnie, zadaniom SS i przyszłości. Za jego motto uznać można przewijające się
przez cały tekst stwierdzenia na temat dobrodziejstw płynących z bycia twardym.
Członek SS miał być lojalny, posłuszny, odważny, prawdomówny, odpowiedzialny,
pracowity, ale też uczciwy i koleżeński, jednak tylko względem swoich współplemieńców.
Nie musiało go interesować, co dzieje się z leniwymi i potencjalnie niebezpiecznymi
Słowianami. To są tylko niewolnicy, którzy mają pracować dla dobra Niemiec. To, czy
podczas kopania rowu przeciwczołgowego umrze czy nie umrze z osłabienia 10 000
Rosjanek, interesuje mnie tylko o tyle, że ten rów jest kopany dla Niemiec - mówił
Himmler. W innym miejscu, wskazując na konieczność twardego postępowania z 8
milionami obcokrajowców w Niemczech, dodawał: Lepiej zastrzelić 10 Polaków dzisiaj
niż być potem zmuszonym zastrzelić 10 000 w ich miejsce. Jeśli w niektórych
Słowianach płynie nieco dobrej krwi - konstatował - to należy odebrać im dzieci i
wychować je na pożytek Niemiec.
Co do "ewakuacji" Żydów, jak określano ich wyniszczenie w eufemistycznym języku III
Rzeszy, sprawa była jeszcze prostsza. Himmler niczego nie ukrywał. Mówił zwyczajnie o
eksterminacji, choć dodawał, że nie należy się tym nigdy chwalić publicznie. Żydów
trzeba mordować, gdyż są odwiecznym wrogiem Niemiec. Mamy moralne prawo,
1
mieliśmy obowiązek wobec naszego narodu, to zrobić - wytrzebić naród, który chciał
wytrzebić nas.
Według Himmlera siła SS polega na tym, że jej członkowie potrafią przeprowadzić
mordercze operacje, wytrzymać je psychicznie i zachować przy tym "przyzwoitość". To
powód do dumy i wiecznej chwaÅ‚y - przekonywaÅ‚ Reichsführer SS, najwyrazniej starajÄ…c
się wzmocnić morale weteranów, dla których kolejne bestialstwa, niczym kokaina dla
narkomana, stały się zapewne warunkiem sine qua non ich funkcjonowania. Z jednej
strony połknęli już bowiem bakcyla zabijania, z drugiej zaś zaprzestanie zbrodni
oznaczałoby przyznanie się do winy. Oczywistą sprawą jest - dodawał referent - że przy
takich akcjach nie obejdzie się bez momentów słabości, zwłaszcza że Niemcy słyną z
łagodnego usposobienia i głębokich uczuć. Na przykład, jako jedyny naród na świecie
odnoszą się dobrze do zwierząt, więc mogliby traktować porządnie także te "ludzkie
zwierzęta", Słowian, jako że Żydzi pozostawali poza wszelką kategoryzacją, lecz byłoby
przestępstwem przeciw naszej rasie niepokoić się o nich i nieść im nasze ideały, aby
potem nasze dzieci i wnuki miały z nimi więcej trudności. Już raz uczynił to Herder, który
zapewne po pijanemu napisał swoje uwagi o narodach słowiańskich, za co spadły na
nas [...] tak niewyobrażalne cierpienia i niedole[3].
Poznański wykład Himmlera został pózniej włączony do akt procesu norymberskiego.
Jeszcze pózniej - w roku 2000 - został w całości wygłoszony przez Manfreda Zapatkę w
filmie-monologu "Das Himmler-Projekt". Choć znakomity aktor nie włożył munduru ani nie
zastosował żadnych efektów dramatycznych, stojąc w zwykłym czarnym ubraniu na tle
szarej ściany - monolog poraża. W sumie bowiem, mimo że biurokracja III Rzeszy
produkowała miliony dokumentów i mimo że Szoa stanowi najlepiej udokumentowany
masowy mord w historii, niewiele mamy równie ewidentnych i - chciałoby się rzec -
równie bezczelnych dowodów zbrodniczości ideologii i praktyki systemu hitlerowskiego.
Po pierwsze, sam Hitler, stanowiący jądro systemu, unikał jednoznacznych wypowiedzi
na temat losu Żydów i innych zbrodni. Najwyrazniej nie chciał być w nie wmieszany,
mimo że je na różne sposoby inicjował i aprobował[4]. Nie było bowiem w Trzeciej Rzeszy
żadnej wielkiej zbrodni, na którą Hitler nie musiałby dać swojego przyzwolenia (Roseman
13, 32, 34, 49).
Po drugie, nie zachowały się żadne notatki z kluczowych dla holokaustu rozmów Hitlera
z Himmlerem. Można przypuszczać, że takich zapisków w ogóle nie prowadzono.
Po trzecie, naziści skrupulatnie niszczyli pod koniec wojny wszelkie obciążające ich
materiały, co im się w znacznej mierze udało, w każdym razie w odniesieniu do zródeł
bezpośrednich. yródłom innego typu, szczególnie pózniejszym, jak zeznaniom
Eichmanna w Jerozolimie w latach sześćdziesiątych XX w., które dały Hannah Arendt
podstawę do książki o "banalności zła", nie zawsze można wierzyć, już to ze względu na
upływ czasu, już to z powodu oczywistej chęci umniejszenia własnej odpowiedzialności
przez oskarżonych. Wiadomo, że dość "miękki" - na miarę hitlerowskich funkcjonariuszy
2
najwyższego szczebla - Hans Frank, namiestnik Generalnej Guberni, fałszował bieżące
dokumenty od 1943 r., od kiedy dowiedział się, iż figuruje na alianckiej liście zbrodniarzy
wojennych.
Podkreślmy jednak raz jeszcze: z korespondencji, dzienników, luznych notatek i zapisów
rozmów dygnitarzy hitlerowskich wyłania się dość jasny obraz odpowiedzialności za
Zagładę i sposobu jej przygotowania. Nie znaczy to, że nie ma luk i znaków zapytania.
Najważniejsze z nich dotyczą - jeśli chodzi o sprawy bardziej szczegółowe - momentu i
sposobu podjęcia decyzji o przystąpieniu do holokaustu. Dyskutuje się również nad
intencjami i rolą Hitlera, jak i - coraz żywiej - nad kwestią wyjątkowości Zagłady, co
podsumowała ostatnio Doris L. Bergen[5].
Monachium 1923
Mark Roseman, historyk brytyjski, słusznie podnosi, że spory na temat czasu i sposobu
zadecydowania o "ostatecznym rozwiązaniu" są w znacznej mierze wynikiem problemów
ze zdefiniowaniem pojęć "moment" i "decyzja". Część historyków, określanych zazwyczaj
mianem "intencjonalistów", skłania się do poglądu, że Hitler od początku planował
biologiczne wyniszczenie Żydów i miał pełną kontrolę nad wydarzeniami.
Powierzchowne spojrzenie na poglÄ…dy Hitlera z okresu puczu monachijskiego w 1923 r.
zdaje się potwierdzać takie rozumowanie. Pod względem liczby wzmianek w indeksie do
"Mein Kampf" "Żydzi" ustępują jedynie pojęciu "narodowy socjalizm", a przecież kryją się
oni dodatkowo pod wieloma innymi hasłami, jak "antysemityzm", "demokracja",
"parlamentaryzm - cząstkowy cel żydostwa", "dyktatura proletariatu - żydowska broń",
"wolnomularstwo - żydowskie narzędzie", "żydowskie przywództwo w związkach
zawodowych", "żydowska prasa inteligencka", "handel dziewczętami a żydostwo",
"prostytucja a żydostwo", "niebezpieczeństwo żydowskiej bastardyzacji rasy", a nawet
"esperanto - żydowski język uniwersalny".
Zarówno książka "Mein Kampf", napisana mętną i odpychającą niemczyzną, jak i inne
wypowiedzi Hitlera z wczesnych lat dwudziestych XX w. dowodzą niewątpliwie, że miał
on obsesję na punkcie Żydów, których obawiał się bardziej niż bolszewizmu i marksizmu,
będącym wszak tylko żydowskimi narzędziami. Żydzi są dlań plagą, robactwem,
wampirami, które wypijają niemiecką krew, aby pózniej w "przebraniu" krzewić swoje
parlamentarno-demokratyczno-kapitalistyczne idee. Język Hitlera jest już wówczas
brutalny, krwawy, pełny uwielbienia dla ras silnych, "nadludzi", mających prawo do
panowania, i pogardy dla słabych "podludzi". Już wtedy Hitler pisał, że z Żydami nie ma
paktowania, tylko twarde albo-albo i wskazywał na potrzebę ich "wyniszczenia".
Wspomniał nawet o zagazowaniu paru tysięcy Żydów, lecz Roseman ma rację, że
wypowiedzi przywódcy NSDAP trzeba postrzegać na tle ówczesnych stosunków,
dodałbym - nie tylko niemieckich, ale ogólnoeuropejskich. Na początku XX w. Europą
zawładnęła obsesja gazu, a na frontach I wojny światowej po raz pierwszy zastosowano
3
szeroko gaz bojowy. Hitler był wśród pierwszych jego ofiar. Z zatrucia leczył się w
lazarecie w podszczecińskim Pasewalku.
Jak wielkich oporów by ta teza dzisiaj nie budziła, jak bardzo by ona nie bolała, Hitler był
dzieckiem swoich czasów. W jego pracach i przemówieniach nie ma w zasadzie nic
nowego. Są one eklektycznym zlepkiem opinii dawno już wymyślonych i łatwych wtedy
do usłyszenia nie tylko na europejskiej ulicy, ale i w europejskich salonach, szczególnie
mieszczańskich. Ówczesnym elitom wspólne były do pewnego stopnia tak antysemityzm,
jak i przede wszystkim - jak pokazał John Carey - obawy związane z powstawaniem
społeczeństwa masowego. Aączyła je również, przynajmniej do pewnego stopnia,
retoryka. Takiego obrazowego biologiczno-chemiczno-technicznego języka, z budzącymi
w nas często przerażenie odwołaniami do gazowania, eutanazji, sterylizacji, eugeniki -
używali w okresie przed Zagładą nie tylko chorobliwi antysemici.
Co najmniej od czasów Friedricha Nietzschego i Knuta Hamsuna było wręcz w modzie
opowiadanie o nadmiernym przyroście demograficznym i strachu przed "masową
cywilizacją", zwłaszcza gdyby te masy w demokratycznym głosowaniu miały przejąć
władzę. Co więcej, I wojna światowa zdawała się potwierdzać takie rozumowanie -
gwałtownie rozrastające się "masy" poddane zostały na frontach równie szybkiemu
procesowi zabijania, którego skala przerosła wszystko, co było wcześniej znane. Jedni
proponowali więc naprawę świata, inni - ironicznie - zwiastowali szybką i bezbolesną
jego zagładę. W "Nowoczesnej utopii" Herberta George'a Wellsa z 1905 r. światem
rządzi garstka mędrców, która - dla dobra ogółu - poddaje mrożącym krew w żyłach
zabiegom eugenicznym elementy antyspołeczne i nieproduktywne, w tym Żydów, termity
cywilizowanego świata. David Herbert Lawrence zapowiada nadejście rasy panów, która
zacznie się od wyniszczenia milionów nieudaczników. W jednym z listów opisuje wielką
komorę śmierci, w której masy będą mogły ginąć przy dzwiękach orkiestry wojskowej,
świetle kinematografu i chóralnym "Alleluja"[6]. Wizji tych nie należy atoli brać literalnie, co
podniesiono mocno w recenzjach z pracy Careya, szczególnie w dosadnej krytyce pióra
Rogera Kimballa ("First Things" 1994 nr 6/7). Przeciwnie - są one najczęściej wyrazem
poczucia niemocy i przerażenia. Ich autorzy nie zastanawiali się głębiej nad dosłownym
znaczeniem wypowiadanych przez siebie treści. Przedstawiali straszną utopię niczym z
niejednej współczesnej powieści fantastycznej, ale nie musiała ona - i na ogół nie była -
ich programem, czego nie dostrzegł ani sam Carey, ani idący jego śladem Norman
Davies, który zbyt łatwo poprowadził nić od wypowiedzi Lawrence'a do Auschwitz[7],
podczas gdy dzielą je lata świetlne.
Autorom nawoływań do "wyniszczenia" Żydów - coraz częstszych od końca XIX w.,
zwłaszcza w Niemczech, ale bynajmniej nie tylko - nie chodziło z zasady o fizyczne
wymordowanie milionów ludzi, lecz już to o wynarodowienie i chrystianizację, już to -
nieco pózniej - o wysiedlenie. Marcel Proust pisał, że w czasie tzw. sprawy Dreyfusa za
największy szyk uchodziło wśród paryskich dam noszenie parasolek z napisem "Zabij
Żyda". Ten typ antysemityzmu, który najlepiej przedstawił na niemieckim przykładzie
Oded Heilbronner, stanowił naturalnie podstawę pod antysemityzm nazistowski, ale na
4
pewno - jak dodaje historyk izraelski - nie tłumaczy go sam przez się[8]. Nie wydaje się
też, aby antysemityzm nazistowski był niezmienny przez ponad dwadzieścia lat działania
NSDAP.
Czas zlewa wydarzenia w jedną całość, więc zapominamy, że Hitler był przez szereg lat
podziwiany w świecie jako wybitny mąż stanu, o czym pisała Hannah Arendt.
Zachwycała się nim Ameryka Południowa i Północna, zresztą z różnych powodów.
Admiratorów Hitlera nie brakowało nawet wśród ewentualnych kandydatów na
prezydenta USA w 1940 r. - odsyłam do najnowszej powieści Philipa Rotha "Spisek
przeciw Ameryce" (2004). Wreszcie cieszyÅ‚ siÄ™ Führer znacznÄ… estymÄ… w Europie
Środkowo-Wschodniej, w tym także w Polsce.
Polska prowadziła z Niemcami w drugiej połowie lat trzydziestych gruby flirt, ulegając
nierzadko kokieterii zalotnika znad Aaby. Dotyczyło to także polityki wewnętrznej, w tym
stosunku do Żydów, co znalazło wyraz w narastającym antysemityzmie, który
szczególnie w latach 1936-1939 przybrał formę fizycznego terroru. Nawet jeśli nie był on
akceptowany, to niestety w znacznej mierze tolerowany przez państwo, mimo że - jak już
w 1941 r. podkreślał Jacob Lestschinsky w swoim świetnym porównaniu antysemityzmu
polskiego, rosyjskiego i niemieckiego - żaden polski rząd przedwojenny nigdy nie
organizował pogromów Żydów[9]. Niemniej jeszcze we wrześniu 1938 r. ambasador
Polski w Berlinie Józef Lipski powiedział Hitlerowi, że Polacy wybudują mu pomnik, jeśli
potrafi rozwiązać kwestię żydowską, a w styczniu 1939 r. minister spraw zagranicznych
Józef Beck debatował z Hitlerem nad wysiedleniem Żydów do jednego z krajów
afrykańskich.
Z nadzieją przyjęła wybór Hitlera część polskiej inteligencji, nawet tradycyjnie
antyniemieckich endeków. Zygmunt Wojciechowski, jeden z bardziej wpływowych
polskich historyków, tak się zapatrzył w skuteczność Hitlera, że porównał go do króla
Władysława Aokietka, który zjednoczył Polskę w XIV w. Inna sprawa, że autor pisał te
słowa w 1935 r., kiedy Hitler cieszył się największym uznaniem ze strony
międzynarodowej opinii publicznej. Nowy przywódca Niemiec - jak pokazał Markus
Krzoska - do tego stopnia zauroczył jednak Wojciechowskiego, że ten uwierzył, iż ów
"katolik" z Austrii przyniesie nam dziesiÄ…tki lat pokoju i jeszcze pod koniec lat
trzydziestych był skłonny wybaczyć Hitlerowi tak Anschluss Austrii, jak i układ
monachijski. Historyk polski do pewnego czasu przyglądał się z życzliwością również
żydowskiej polityce Hitlera[10]. Nie on jeden zresztą[11]. Stanisław Cat-Mackiewicz
przyznawał na przykład, że wezwanie do usunięcia Żydów z Polski jest okrutne, ale
dodawał, że jest to okrucieństwo konieczne[12]. I wprawdzie niemal żaden z polskich
antysemitów nie identyfikował się ani z krwawą retoryką Hitlera sprzed wojny, ani tym
bardziej z pózniejszym żydowskim programem Hitlera, a wielu z nich stanęło wręcz w
obronie Żydów pędzonych na śmierć, to jednak nie ulega wątpliwości, że w Polsce tuż
przed wojną sytuacja w kwestii traktowania Żydów wymykała się stopniowo spod kontroli.
Co gorsza, tylko stosunkowo niewielu dostrzegło na czas potrzebę kontrakcji, aczkolwiek
trzeba podkreślić, że nie brakowało wśród tych ostatnich - obok przedstawicieli lewicy,
5
konserwatystów katolickich i intelektualistów - także reprezentantów środowisk
zwiÄ…zanych z rzÄ…dem[13].
Podsumujmy zatem: w "Mein Kampf" i przemówieniach z okresu nazwanego tutaj
monachijskim prochu Hitler nie wymyślił. Nawet jego obsesyjny język nie był zupełną
osobliwością. Jeśli naziści coś w tym czasie wynalezli, to przede wszystkim
upaństwowiony antysemityzm, opierający się na przyjętym przez państwo
ustawodawstwie rasowym.
Wannsee 1942
A jednak to w Niemczech przekroczono Rubikon, przechodząc do rzeczy właściwie
niewyobrażalnej, do realizacji ludobójstwa - całościowego planu wymordowania
europejskiej populacji żydowskiej. Wykorzystano przy tym najnowsze możliwości
techniczne oraz sprawną i posłuszną biurokrację. Droga od Monachium do Auschwitz, od
języka i wyobrażeń Hitlera na temat rozwiązania kwestii żydowskiej w latach
dwudziestych do praktyki komór gazowych lat czterdziestych, nie była wszakże prosta.
Po drodze miało miejsce parę przystanków, spośród których na szczególną uwagę
zasługują berlińskie przemówienie Hitlera z 30 stycznia 1939 r. i tzw. konferencja w
Wannsee w styczniu 1942 r.
Przemawiając w Reichstagu, Hitler zapowiedział wyniszczenie żydowskiej rasy w
Europie, jeśli Żydzi po raz kolejny zmuszą Niemcy do wojny światowej. To pierwsza tak
dosadna jego wypowiedz, lecz i ona pozostaje wieloznaczna. Wiele wskazuje, czego
śladem są także rozmowy z Lipskim i Beckiem, że Hitler nadal myślał przede wszystkim
o pozbyciu się Żydów z Rzeszy poprzez emigrację. W Wiedniu i Berlinie zorganizowano
centrale do spraw emigracji żydowskiej. Jesienią 1938 r. wyrzucono z Niemiec do Polski
niemal 20 tysięcy Żydów z polskim paszportem. Nawet "spontaniczne" wydarzenia tzw.
nocy kryształowej w listopadzie 1938 r., kiedy palono synagogi i niszczono żydowskie
sklepy, większość historyków traktuje dzisiaj jako element terroru. Równocześnie
Himmler zapowiedział wojnę niemiecko-żydowską, a tuba SS - "Das Schwarze Korps" -
ogłosiła 24 listopada, że dla Żydów w Niemczech nie ma miejsca. Trzeba ich oznakować,
przenieść do wydzielonych dzielnic i pozbawić mienia, co wywoła wśród nich biedę. I
wprawdzie tezę o braku miejsca dla Żydów znalezć by można w tym czasie w
wypowiedziach nie tylko prasy niemieckiej, jednak mało gdzie dodano by, że nędza
zmusi Żydów do aktów kryminalnych. W tym stadium rozwoju - kontynuował tygodnik -
stanęlibyśmy w obliczu twardej konieczności tak dokładnego wyniszczenia żydowskiego
świata przestępczego, jak zwykliśmy niszczyć w naszym porządnym państwie
przestępców: ogniem i mieczem. Wynikiem byłby faktyczny i ostateczny koniec żydostwa
w Niemczech, jego całkowita zagłada.
Wśród historyków panuje znaczna zgodność co do znaczenia spotkania z 20 stycznia
1942 r. w Wannsee. W przeciwieństwie do powojennych prokuratorów, którzy byli
przekonani, że odnalezli protokół zebrania inicjującego holokaust, skłaniają się oni do
6
tezy, iż posiedzenie poświęcone było sprawom organizacyjnym. Wprawdzie Eberhard
Jäckel ma racjÄ™, że dokÅ‚adny cel konferencji pozostaje wciąż nie caÅ‚kiem jasny[14], lecz
nie wydaje się, aby można ją sprowadzić do demonstracji siły szefa Głównego Urzędu
Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) Reinharda Heydricha. Spotkanie w Wannsee wpisuje
się bowiem dobrze w ciąg zdarzeń pomiędzy wciąż jeszcze nieco chaotycznym i
nieprzygotowanym masowym mordem a zaplanowanym i konsekwentnym ludobójstwem.
W pięknej i bogatej podberlińskiej dzielnicy Wannsee spotkało się w zimny styczniowy
poranek 1942 r. kilkunastu stosunkowo młodych, najczęściej przed czterdziestką, i
dobrze wykształconych, w większości z tytułami doktorskimi, profesjonalistów z policji,
SS i administracji cywilnej. Przybyli na zaproszenie Heydricha, który powołał się na
polecenie marszaÅ‚ka Rzeszy Hermanna Göringa z 31 lipca 1941 r., nakazujÄ…ce mu
podjęcie wszelkich niezbędnych kroków organizacyjnych i technicznych w celu
"caÅ‚oÅ›ciowego rozwiÄ…zania [Gesamtlösung] kwestii żydowskiej na terenie wpÅ‚ywów
niemieckich w Europie".
Co rozumiał marszałek Rzeszy pod pojęciem "całościowego" względnie "ostatecznego
rozwiÄ…zania" [Endlösung], możemy siÄ™ tylko domyÅ›lać, zwÅ‚aszcza że w tym samym
piśmie powołuje się na wcześniejsze zarządzenia dotyczące emigracji i ewakuacji Żydów
ze stycznia 1939 r. Co mieli na myśli pod pojęciami "ewakuacja" oraz "ostateczne
rozwiązanie" uczestnicy spotkania w Wannsee, nie pozostawia cienia wątpliwości.
Chodziło o mord na 11 milionach Żydów z całej Europy. Heydrich poinformował
zgromadzonych, że ze względu na możliwości na Wschodzie Himmler zakazał dalszej
emigracji Żydów, a Hitler zgodził się na podjęcie ich ewakuacji na Wschód. Wielkie
kolumny robocze Żydów zdolnych do pracy, podzielonych wedle płci, miały zmierzać z
zachodu ku wschodowi, budując drogi, przy czym niewątpliwie znaczna część z nich
ulegnie naturalnej redukcji. Ponieważ jest oczywiste - dodawał protokół - że ewentualna
[...] pozostałość stanowić będzie element najbardziej biologicznie odporny, trzeba ją
będzie - argumentował Heydrich - odpowiednio potraktować, aby nie stała się zalążkiem
żydowskiego odrodzenia. Z "ewakuacji" wyłączone miały zostać tylko - oczywiście w
przypadku Żydów niemieckich - osoby powyżej 65 roku życia oraz Żydzi odznaczeni za
bohaterstwo wojenne, których miano deportować do specjalnych gett dla starców. W ten
sposób chciano się zabezpieczyć przed zbyt licznymi interwencjami.
Warunkiem sprawnej "ewakuacji" było ścisłe zdefiniowanie, kto jest Żydem. Pod tym
względem trwała wojna podjazdowa pomiędzy partyjnymi i policyjnymi jastrzębiami a
"realistami" z ministerstwa spraw wewnętrznych, ministerstwa gospodarki i kancelarii
Rzeszy. Pierwszym chodziło o możliwie najszerszą definicję Żyda, aby móc usunąć
również "mieszańców" (Mischlinge) oraz żydowskich małżonków Niemek i Niemców;
proponowano automatyczne rozwiązanie wszystkich małżeństw mieszanych. Drudzy
chcieli ze względów gospodarczych raczej "mieszańców" chronić i nie podejmować
żadnych gwałtownych kroków dotyczących małżeństw mieszanych.
7
W Wannsee zwyciężyła szersza definicja, stąd Heydrich - jak zeznawał pózniej
Eichmann - promieniował szczęściem. Zaprosił swoich dwóch najbliższych
współpracowników na pogawędkę przy kominku. Popijano koniak i raczono się dobrymi
cygarami, mimo zwyczajowej abstynencji Heydricha i jego niechęci do tytoniu.
Niewykluczone, że przyszedłszy póznym wieczorem do domu szef urzędu
bezpieczeństwa wykonał jakąś krótką etiudę, był bowiem uzdolnionym skrzypkiem. Nigdy
jednak już się nie dowiedział - zginął kilka miesięcy pózniej w zamachu zorganizowanym
przez Czechów - że sam Hitler za radą swojej kancelarii, biorącej pod uwagę interesy
gospodarcze Rzeszy i niemieckich krewnych "mieszańców", jak i za poradą ministra
propagandy Goebbelsa, obawiającego się reakcji Kościoła katolickiego na postanowienia
dotyczące przymusowych rozwodów, anulował w obu tych punktach postanowienia
konferencji.
Protokół z Wannsee pokazuje, jak daleką drogę przeszła III Rzesza w ciągu dwóch lat -
pomiędzy 1939 a początkiem 1942 r. I nawet jeśli prawdą by było, że pociąg z
Monachium zmierzał przez Wannsee wprost do Auschwitz, to w każdym razie nie ulega
wątpliwości, że do 1939 r. jechał on wprawdzie umiarkowanie szybko, ale z dość licznymi
postojami, co dawało szansę na jego zatrzymanie. Wraz z napadem na Polskę we
wrześniu 1939 r. pociąg ten niebywale przyspieszył, aby po ataku na ZSRR w czerwcu
1941 r. zacząć pędzić w szalonym tempie. To prawda, że już ku końcowi, lecz siejąc -
niczym zraniony zwierz - największe spustoszenia.
Epilog
Praktyka okupacyjna w Polsce, przede wszystkim na terenach wcielonych do Rzeszy,
przerosła już od września 1939 r. niemal wszystko, co wcześniej w Europie znano, a
mimo to nie spotkała się z moralnym odporem niemieckiego społeczeństwa. Nie znaczy
to, że nie było protestów - nawet w armii, że nie było prób - szczególnie na niższych
szczeblach - powstrzymania postępującego barbarzyństwa, że wszyscy Niemcy
pochwalali morderczą politykę Hitlera. O pewnym współczuciu dla wyrzucanych ze
swoich mieszkań Polaków (ale już niemal nigdy Żydów) i drobnej pomocy ze strony
niektórych niemieckich policjantów przeczytać można w niejednym pamiętniku
wielkopolskim, by wspomnieć choćby o uwagach Haliny Kiryłowej-Sosnowskiej,
skreślonych na marginesie opisu jej deportacji w 1941 r.[15] Ponieważ jednak
zdecydowana większość Niemców zgadzała się z celami polityki Hitlera, przede
wszystkim z aneksjami na wschodzie i wysiedleniem Żydów, zajęła wobec niej
stanowisko neutralne, względnie - częściej zapewne - aprobujące, przy milczącej
dezaprobacie dla zastosowanych środków.
Zwyczajni Niemcy nie musieli podzielać demonicznego obrazu Żydów Hitlera, aby
przeprowadzić ludobójstwo. Starczyła - jak dodaje Christopher R. Browning - pewna
kombinacja czynników historycznych, psychologicznych i ideologicznych, które w
powiązaniu z wojenną radykalizacją społeczeństwa zamieniły "zupełnie zwyczajnych
ludzi" w oprawców[16]. Nawet członkowie osławionego Rezerwowego Batalionu Policji 101
8
różnili się w podejściu do Żydów i byli wśród nich nieliczni policjanci, którzy odmówili
udziału w masowych mordach. Jeden z nich tłumaczył po wojnie, że starszy wiek w
stosunku do pozostałych kompanów, dobrze działające przedsiębiorstwo i znajomość
Żydów pozwoliły mu uodpornić się na nacisk grupowy i z dystansem spojrzeć na
ewentualnÄ… karierÄ™ w policji.
Większość Niemców, w tym i niemiecki Kościół katolicki, który - w osobie biskupa
Münsteru Clemensa Galena - zdobyÅ‚ siÄ™ na protest przeciw eutanazji chorych umysÅ‚owo,
po prostu udawała, że nic nie wie na temat postępowania nazistów w Polsce i że ich ta
sprawa nie dotyczy, nawet masowe mordowanie polskich księży, mimo że za
pośrednictwem Watykanu doskonale wiedzieli, co się w Polsce dzieje[17]. Hitler i Himmler,
obaj bardzo wyczuleni na głosy niemieckiej opinii publicznej, odczytywali to jako
przyzwolenie na dalszą radykalizację swoich planów.
Pozwolił im na to atak na ZSRR 22 czerwca 1941 r. i japońskie uderzenie na Stany
Zjednoczone 7 grudnia 1941 r. Po pierwsze, Niemcy weszli na terytoria, gdzie mieszkała
znaczna część europejskich Żydów, co - jak się powszechnie wskazuje - postawiło
nazistów wobec nowej pod względem liczbowym skali problemu. Po drugie, Hitler
przestał traktować problem żydowski jako argument przetargowy wobec USA. Za
przesuwającym się szybko ku wschodowi frontem ruszyły specjalne Einsatzgruppen,
których zadaniem było mordowanie Żydów, początkowo zasadniczo tylko mężczyzn w
wieku poborowym, ale już od przełomu lipca i sierpnia, a zwłaszcza od września - także
kobiet i dzieci. Grupy uderzeniowe SS miały ponadto wzmóc postawy antyżydowskie na
zajmowanych obszarach i inicjować krwawe pogromy. Na wielu terenach, w tym i w
Polsce, im się to udawało, aczkolwiek Polacy - jak podsumowali Raul Hilberg i Jerzy
Holzer - raczej nie chcieli brać udziału w pogromach Żydów pod niemiecką okupacją.
Niewielu było gotowych pomagać Niemcom, jeszcze mniej - pomagać Żydom (Holzer
119).
Nie sposób określić, kiedy dokładnie Hitler zrobił ostatni krok na drodze do ludobójstwa.
W każdym razie najpózniej od jesieni 1941 r., na fali euforii ze zwycięskiej wojny z
ZSRR, masowe pogromy całych społeczności bez względu na wiek i płeć stały się
normą. We wrześniu 1941 r. Hitler, najpewniej wzburzony przesiedleniem Niemców
nadwołżańskich przez Stalina, polecił rozpocząć transporty Żydów niemieckich, mimo że
wcześniej wolał nie irytować społeczeństwa w trakcie toczącej się wojny. Chociaż ciągle
brakowało środków transportu i rąk do pracy, wagony z Żydami ruszyły ku wschodowi,
najczęściej bez konkretnego miejsca przeznaczenia. Ponieważ nigdzie nie chciano ich
przyjmować, a dalsza droga na wschód pozostawała wciąż zamknięta, jesienią 1941 r.
zaczęto wznosić pierwsze obozy śmierci, co wskazuje na przejście do nowej,
przemysłowej fazy Szoa. W połowie grudnia 1941 r. Hitler stwierdził w mowie do
przywódców nazistowskich, że skoro Żydzi znowu wywołali wojnę światową, to trzeba ich
zgładzić. Bogdan Musiał, w ślad za Christianem Gerlachem, doszedł do wniosku, że
właśnie wtedy podjęto ostateczną decyzję o wymordowaniu Żydów, aczkolwiek chyba
9
tylko tzw. nieproduktywnych[18]. Starano się bowiem wciąż jeszcze zachować równowagę
pomiędzy brakami żywnościowymi a zapotrzebowaniem na siłę roboczą.
Czy rzeczywiście w połowie grudnia zapadła decyzja o wymordowaniu Żydów, trudno
powiedzieć, gdyż ta "decyzja" składała się z wielu cząstkowych postanowień, które
podejmowano w ramach dynamicznie rozwijającego się procesu. Nie brak wskazówek,
że jeszcze w 1942 r. Hitler rozważał deportację Żydów na wschód, lecz niepowodzenia
wojenne tę możliwość wyeliminowały. Z drugiej strony trzeba wskazać na to, że tabu
zbiorowego wymordowania całej społeczności żydowskiej wpierw mniejszego, a potem
dużego regionu zostało złamane wiele miesięcy wcześniej. W małych miasteczkach
Wielkopolski - w Mogilnie, Kruszwicy, Strzelnie, Kcyni, Trzemesznie, Żninie, Szubinie -
rozstrzeliwano bądz palono w synagogach całe lokalne społeczności od pierwszych dni
wojny. W pierwszej połowie 1940 r. przystąpiono - pisał Czesław Auczak - do masowych
egzekucji Żydów w lasach kazimierzowskich pod Koninem[19]. Wreszcie 16 lipca 1941 r.,
już w trakcie trwania operacji "Barbarossa", szef policji bezpieczeństwa w Poznaniu Rolf
Höppner zaproponowaÅ‚ Eichmannowi szybkie wymordowanie Å»ydów niezdolnych do
pracy z terenu Kraju Warty. Miało to być, jak pisał, bardziej humanitarne niż pozwalanie
im na przymieranie gÅ‚odem. Wkrótce po 3 wrzeÅ›nia 1941 r., kiedy Höppner zapytaÅ‚ wÅ‚adz
w Berlinie, czy Żydów do ZSRR wysyła się w celu eksterminacji, czy dla zapewnienia im
możliwości przeżycia, musiało dojść do porozumienia pomiędzy Greiserem a Himmlerem
co do ostatecznego losu 300 tysięcy Żydów wielkopolskich. W Chełmnie koło Aodzi
wzniesiono obóz zagłady, w którym - wedle sformułowania Greisera z maja 1942 r. -
szczególnie potraktowano ponad 200 tysięcy Żydów. Władze Kraju Warty tak się
rozochociły powodzeniem przedsięwzięcia, że 1 maja 1942 r., korzystając z
doświadczenia personelu i wolnych mocy produkcyjnych, poprosiły Himmlera o
pozwolenie na zrealizowanie bezpośrednio potem akcji przeciwko Polakom chorym na
otwartą gruzlicę, z czego jednak Himmler w obawie przed Kościołem i propagandą
wrogich radiostacji się wycofał[20].
Rok 1942 i pierwsza połowa 1943 przyniosły największą eskalację holokaustu. Masowe
mordy podjęto niemal jednocześnie w obozach w Bełżcu, Auschwitz, Sobiborze,
Treblince i na Majdanku. W ten sposób ziemie polskie zamieniły się w wielki żydowski
cmentarz. W ciągu roku zabito ponad połowę Żydów spośród co najmniej 5,6 miliona
ofiar zgładzonych w trakcie trwającej kilka lat Zagłady. Jednocześnie rozpoczęto akcję
"likwidacji" Cyganów. Pózniej w wyniku narastających problemów z brakiem rąk do pracy
mordy nieco spowolniono. Nigdy już jednak nie powrócono do pytania, czy zabijać, tylko
wahano się co do tego, jak szybko i w jakiej kolejności (Roseman 106).
Sprawa holokaustu rozstrzygnięta więc została pomiędzy wrześniem 1939 a najpózniej
zimą 1941 r. Napad na Polskę, masowe rozstrzeliwania Polaków i Żydów, a szczególnie
podjęcie wielkich planów wysiedleń Polaków i umieszczenia Żydów polskich w gettach
jesienią 1939 r., wreszcie przede wszystkim rozpoczęcie eutanazji umysłowo chorych,
spowodowały, że pękły niemal wszystkie tabu, w tym i prozaiczne tabu "pozyskiwania"
mieszkań dla Niemców - wpierw z krajów bałtyckich, a pózniej ze zbombardowanych
10
domów - poprzez wywózkę ludności "zbędnej", po raz pierwszy w Szczecinie w lutym
1940 r.
Okupowana Polska już przed czerwcem 1941 r. kipiała aktami brutalizmu, tak że Mark
Roseman (27) nie waha się pisać o tym, że mamy tutaj do czynienia z autentycznym
posmakiem Zagłady. Stąd Wolfgang J. Mommsen, zmarły niedawno historyk niemiecki,
przypuszczał, że wydarzenia z jesieni 1939 r. dały pierwszy impuls kołu zamachowemu
holokaustu[21]. Teraz mógłby je zatrzymać już tylko cud albo szybka porażka Niemiec.
Czas przynosił im jednak zwycięstwo za zwycięstwem, a pierwsze powodzenia w wojnie
z ZSRR latem i jesienią 1941 r., kiedy armia niemiecka weszła na tereny zamieszkiwane
przez miliony dawnych polsko-litewskich Żydów, spowodowały gwałtowne
przyspieszenie obrotów koła. Masowe mordy zarówno na terenie Generalnej Guberni,
jak i na obszarach kontrolowanych wcześniej przez ZSRR, przybrały niespotykaną
wcześniej skalę. Początkowo jednak najwięcej ofiar notowano wśród radzieckich jeńców,
którzy milionami ginęli z głodu, zimna i w wyniku rozstrzeliwań (Roseman 101; Holzer
84nn.). Coraz gorzej odnoszono się również do Polaków[22]. W sumie zatem, jak słusznie
podkreśla Browning, kolonialne podejście Niemców do słowiańskich ziem w Europie
Środkowo-Wschodniej i Wschodniej stworzyło klimat, w którym można było wpaść na
pomysł i zrealizować plan masowych mordów tak na Żydach, jak i na milionach innych[23].
Jan M. Piskorski
(Historyk, profesor na Uniwersytecie Szczecińskim. Ostatnio opublikował "Polacy i
Niemcy. Czy przeszłość musi być przeszkodą?" 2004, niemieckie tłumaczenie 2005)
(Tekst został opublikowany w miesięczniku Więz, przedruk za zgoda Autora)
Przypisy:
1.Uwagi te spisałem po przeczytaniu książek Marka Rosemana, "The Villa, the Lake, the
Meeting: Wannsee and the Final Solution", London 2003, oraz Jerzego Holzera,
"Europejska tragedia XX wieku. II wojna światowa", Warszawa 2005. Obie te prace
przywołuję w dalszym tekście w nawiasach, z podaniem określonych stron.
2. Zob. Michael Burleigh, "Rycerze, nacjonaliści i historycy. Obraz średniowiecznych
Prus w okresie od Oświecenia po 1945 rok", Przegląd Zachodni 2006 (w druku w moim
tłumaczeniu).
3. Mowa Himmlera jest dzisiaj powszechnie dostępna, także jako nagranie. Odpisy
opierajÄ… siÄ™ na: "Trial of the Major War Criminals before the International Military
Tribunal", Nuremberg 14 November 1941 - 1 October 1946, t. 29, s. 110-173.
4. Czesław Madajczyk, "Hitler's Direct Influence on Decisions Affecting Jews During
World War Two", Yad Vashem Studies, 1990 t. 20, s. 53-68.
11
5. Doris L. Bergen, "Controversies about the Holocaust", w: "Historikerkontroversen", red.
Hartmut Lehmann, Göttingen 2000, s. 143-174.
6. John Carey, "The Intellectuals and the Masses", London 1992.
7. Norman Davies, "Europa", Kraków 1998, s. 913n.
8. Oded Heilbronner, "From Antisemitic Peripheries to Antisemitic Centres: The Place of
Antisemitism in Modern German History", Journal of Contemporary History 2000 nr 4, s.
559-576.
9. Jacob Lestschinsky, "The Anti-Jewish Program: Tsarist Russia, the Third Reich and
Independent Poland", Jewish Social Studies 1941 nr 3, s. 141-158.
10. Markus Krzoska, "Für ein Polen an Oder und Ostsee. Zygmunt Wojciechowski (1900-
1955) als Historiker und Publizist", Osnabrück 2003, s. 264-271, 286n i passim.
11. Jan M. Piskorski, "Polish myśl zachodnia and German Ostforschung: an Attempt at a
Comparison", w: "German Scholars and Ethnic Cleansing", red. Michael Fahlbusch, Ingo
Haar, New York 2004, s. 260-271.
12. Edward D. Wynot, Jr., ": The Emergence of Official Anti-Semitism in Poland, 1936-
39", The American Review 1971 nr 10. Por. Henryk Grynberg, "Is Polish Anti-Semitism
Special?", Midstream. A Monthly Jewish Review 1983 nr 7, s. 19-23.
13. Paweł Korzec, "Anti-Semitism in Poland as an Intellectual, Social and Political
Movement", w: "Studies in Polish Jewry, 1919-1939", red. Joshua A. Fishman, New York
1974, s. 12-104; Yisrael Gutman, "Polish Antisemitism between the Wars", w: "The Jews
of Poland between Two World Wars", red. tenże i in., Hanover NH 1991, s. 97-108.
14. Eberhard Jäckel, "On the Purpose of the Wannsee Conference", w: "Perspectives on
the Holocaust", red. James S. Pacy, Alan P. Wertheimer, Boulder 1995, s. 39-50.
15. Halina Kiryłowa-Sosnowska, "Gościńce i rozstajne drogi", Poznań 2002, s. 86n.
16. Christopher R. Browning, "Die Debatte über die Täter des Holocaust", w:
"Nationalsozialistische Vernichtungspolitik 1939-1945", red. Ulrich Herbert, Frankfurt/M.
1998, s. 153.
17. Michael Burleigh, "The Third Reich", New York 2000, s. 401nn, 724.
18. Christian Gerlach, "Die Wannsee-Konferenz, das Schicksal der deutschen Juden und
Hitlers politische Grundsatzentscheidung, alle Juden Europas zu ermorden", Werkstatt
Geschichte 1997 nr 18, s. 7-44; Bogdan Musial, "Deutsche Zivilverwaltung und
12
Judenverfolgung im Generalgouvernemant. Eine Fallstudie zum Distrikt Lublin 1939-
1944", Wiesbaden 1999, s. 212-269, gł. 219.
19. Czesław Auczak, "Polityka Greisera w stosunku do Żydów", w: "Żydzi w Wielkopolsce
na przestrzeni dziejów", red. Jerzy Topolski, Krzysztof Modelski, Poznań 1999, s. 212-
219.
20. Czesław Auczak, "Położenie ludności polskiej w Kraju Warty 1939-1945. Dokumenty
niemieckie", Poznań 1987, s. 86-94.
21. Wolfgang J. Mommsen, "Vom zur nationalsozialistischen Vernichtungspolitik in
Osteuropa. Zur Rolle der deutschen Historiker unter dem Nationalsozialismus", w:
"Deutsche Historiker im Nationalsozialismus", red. Winfried Schulze, Otto G. Oexle i in.,
Frankfurt/M. 1999, s. 204-206.
22. Dieter Pohl, "Die Ermordung der Juden im Generalgouvernement", w:
"Nationalsozialistische...", dz. cyt., s. 108.
23. Ch. R. Browning, dz. cyt., s. 167.
13
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Perswazyjny telemarketingP narzedzi sprzedazy i obslugi klienta przez telefon do zastosowania od zarPlakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14od 02 07 09 do 10 07 09W Żelazny Żydzi polscy od początków XIX wieku do zagładyCourths Mahler Przez cierpienie do szczesciaPlakat JELENIA GORA Przyjazdy wazny od 13 12 15 do 14 03 08Uzaleznienie od nowych mediow edowięcej podobnych podstron