Poza Miłością i Wolnością. Syndrom uzależnienia psychologicznego.
Tadeusz Kobierzycki
Pamięci prof. Kazimierza Dąbrowskiego (1902-1980) filozofa, psychiatry i psychoterapeuty
Przedmowa.
Dzialalnosc i tworczosc dr Tadeusza Kobierzyckiego obejmuje filozofie, pedagogike,
psychologie i psychoterapie. Jego aktywnosc koncentruje sie na higienie psychicznej, ktorej
promotorem byl w Polsce prof.Kazimierz Dabrowski (1902-1980). Po smierci tego wybitnego
uczonego, dr T.Kobierzycki od maja 1981 r. do czerwca 1984 r. byl przewodniczacym
Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej i redaktorem kwartalnika Zdrowie Psychiczne.
Poprzez Konwersatorium Ja-Czlowiek, (1981-1983) przygotowal program Studenckiej
Szkoly Higieny Psychicznej, ktora sie usamodzielnila w roku 1984. Do tej pory wzielo w niej
udzial kilkuset studentow.
Cecha charakterystyczna w diagnostyce i terapii proponowanej przez dr T.Kobierzyckiego
jest skoncentrowanie na poszukiwaniu i ksztaltowaniu autonomii osobowej.
Dlugoletnia praca ze studentami, przezywajacymi trudnosci osobiste, nerwice i
psychonerwice, a takze reagujacymi psychopatycznie i psychotycznie, sklonila dr
T.Kobierzyckiego do zbadania tendencji uzaleznieniowych w okresie szkolnym. Jako
nauczyciel psychologii i pedagogiki, bezposrednio obserwowal fenomeny uzaleznienia.
Psychologia szkolna jest aktualnie zorientowana patocentrycznie, jest zrodlem wielu urazow i
srodowiskiem potegujacym urazy wyniesione z domu. Nauczyciele wzamacniaja porzadek
Rodzica. Silna reprezentacja nauczycielek, ktore stanowia okolo 70% kadry, uniemozliwia
prawidlowe i zdrowe roznicowanie sie i rozwoj osobowosci ucznia.
Na tle psychopatologii domowej i szkolnej zrozumiale sa zjawiska nieposluszenstwa, buntu
i kontestacji Dziecka, takze w skrajnych formach, przybierajacych postac narkomanii,
alkoholizmu czy samobojstwa. Na skutek niedoboru meskiej reprezentacji w srodowisku
wychowawczym, tzw. patologiczne formy zachowania, staja sie nie tylko wyrazem zlego
rozwoju Dziecka, ale takze speczyficzna forma autoterapii. Takie zachowanie jest
zwierciadlem krzywej rodziny lub krzywej szkoly.
Waznym momentem w doswiadczeniach dr T.Kobierzyckiego bylo prowadzenie treningow
z Rodzicami narkomanow i mlodocianymi narkomanami z okolic Lublina. Zwrocil wtedy
uwage na reakcje psychotyczne narkomanow i na silna potrzebe halucynacji. Te zjawiska nie
daly sie zinterpretowac na poziomie psychoanalizy Z.Freuda. Dlatego dr T.Kobierzycki
zwrocil sie do psychologii glebi C.G.Junga. Dr T.Kobierzycki w duzym stopniu korzysta z
projekcyjnych technik i metod diagnozy. Autor prezentowanych tyekstow wykracza zarowno
poza twierdzenia Freuda jak i Junga, formulujac wlasne hipotezy, zorientowane na rozwoj
osobowy.
W swojej koncepcji uzaleznien, opisywanej jako syndrom uzaleznienia psychologicznego,
dr T.Kobierzycki wychodzi z zalozenia, ze egzystencja ludzka sterowana jest przez
zasadnicze wartosci: milosc, wolnosc i lek. Sa to doswiadczenia zrodlowe, dziedziczone
genetycznie. Zatem od tego typu doswiadczen zalezy to, w jaki sposob zorientowany jest
rozwoj osobowy, co zdominuje integracje psychiczna i jaka wartosc stanie sie zrodlem
kryzysu osobowego. Wartosci te, ujawniaja sie w przezyciach, maja swoj aspekt biologiczny,
spoleczny, psychologiczny i osobowy (ontologiczny). Wszystkie maja znaczenie dla diagnozy
i prognozy rozwojowej. Musi ona obejmowac calosc zycia jednostki, takze jej wymiar
transcendentny.
Matka moze nie chciec urodzic Dziecka. Wtedy dokonuje intencjonalnej aborcji czyli
psychologicznie usmierca Dziecko. A wiec sam moment urodzenia jest juz znaczacy dla
zbudowania systemu uzaleznienia. Ma on swoje odzwierciedlenie w stosunku matki do
Dziecka. Nastepnie w fazie oralnej, analnej i fallicznej (Z.Freud) nastepuje wzmacnianie
zaleznosci od matki lub uwalnianie Dziecka z tej zaleznosci. Na ogol jednak, zwlaszcza w
sytuacji deficytu, gdy matka zostaje sama, Dziecko spelnia role reprezentanta meza matki i
wlasnego ojca. Staje sie obiektem przeniesienia urazu matki oraz obiektem jej
kompensacyjnych manipulacji. Ten kompensacyjny stosunek matki do Dziecka jest
dynamizmem uzaleznienia.
Wymiar psychologiczny uzaleznienia przybiera postac zaburzenia psychotycznego
(halucynacje). Mozna go dobrze opisac za pomoca terminologii C.G.Junga. Efekt
psychotyczny, to niemoznosc zintegrowania i zroznicowania wlasnego ja z tresciami zakazow
i nakazow czyli z archetypem cienia: (wstyd, wina, grzech), animy-aminusa: (bycie kobieta-
mezczyna), wielkiej matki-starego medrca: (macierzynstwo-ojcowstwo duchowe), jazni:
(byecia soba - osoba). Tendencja do rozszczepiania osobowosci moze osiagnac stan integracji
i syntezy wewnetrznej. Integracja ta pozwala wydostac sie z impasu osobie uzaleznionej
psychologicznie od rodzicow lub osob zastepczych.
T.Kobierzycki wychodzi z zalozenia, ze uzaleznienie jest syndromem rodzinnego ukladu, w
ktorym Dziecko odgrywa role stabilizatora. W rodzinie syndromem uzaleznienia jest brak
dynamiki rozwojowej, pozwalajacej przeksztalcac uklad. Ten brak, to roznorodne deficyty
psychiczne, spoleczne, fizyczne. Dziecko kompletuje braki rodzicow lub nawet je zastepuje,
sluzy do wyrzeczenia ojca lub matki. Musi chorowac, aby uklad sie nie zmienil. W ujeciu dr
T.Kobierzyckiego istotne jest zroznicowanie uzaleznien, wedlug sposobow radzenia sobie z
nimi przez Dziecko. Rozwiazania regresywne symbolizuja: niedorozwoj psychiczny, autyzm,
narcyzm, narkomania, alkoholizm. Rozwiazania transgresyne symbolizuja: anorexia nervosa,
pracoholizm, nerwice i psychonerwice. Zas rozwiazania psychotyczne symbolizuja
zachowania charakterystyczne dla osobowosci typu borderline.
Klasyfikacja roznicujaca typy uzaleznien moze miec praktyczne zastosowanie w
roznicowaniu terapii osob uzaleznionych. Dr T.Kobierzycki, na konferencji zorganizowanej
w 1986 r. w Warszawie, zaproponowal reorganizacje osrodkow terapii wedlug typu -
psychopatycznego, psychotycznego, psychoneurotycznego. Aktualnie bowiem terapia dla
narkomanow i alkoholikow jest skoncentrowana na pracy z psychopatami. A osoby o typie
psychoneurotycznym i psychotycznym nie znajduja wlasciwej pomocy.
Dr T.Kobierzycki opisuje trzy typy wiezi Dziecka z Rodzicem, wzmacniajace jego
uzaleznienie. Pierwszy: symbiotyczny, w ktorym Rodzic wzmacnia regresje, sklania do
toksykomanii, choroby, niedorozwoju. Jego cecha charakterystyczna jest praktykowanie
rytualow kazirodczych. Ten typ zaleznosci jest najtrudniejszy do przelamania w
psychoterapii. Drugi: separacyjny, oparty na wzajemnym wzmocnieniu, przybiera postac Gry
w porzucenie. Dziecko praktykuje kompulsywne powroty do domu, z wyjazdow, ucieczek,
rozstan na zawsze, spowodowanych przez maltretowanie, awantury, itp. Trzeci: alienacyjny
typ uzaleznien charakteryzuje sie latwoscia opuszczania domu rodzinnego i Rodzicow.
Dziecko uznaje (lub halucynuje), ze jego Rodzice sa nieprawdziwe, ze pochodzi z domu
dziecka lub z innego, tajemnego (czesto nieprawego zwiazku) ojca lub matki. Takie
zaburzenie obrazu siebie ma swoje korzenie w rodzinach schizmatycznych (podwojna lub
wielokrotna rodzina). Alienacja psychiczna rozwija sie w kierunku psychozy, ktora
systematyzuje tresci urazu w obrazy apokalipsy. Dziecko jest w niej ofiara, osoba potepiona i
podla, zdegradowana przez demonicznego Rodzica.
W zakonczeniu niniejszej ksiazki autor zamiescil wlasny model diagnostyczny, dotyczacy
ewolucji uzaleznienia - od strony Dziecka. W swojej przedmowie przyjmuje wersje tego
modelu - od strony Rodzica. Siegam do tekstow opublikowanych poza tym zbiorem, do
ktorego dostep jest trudny.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego w koncepcji dr T.Kobierzyckiego wyglada
nastepujaco:
1. Negatywny kontekst spolecznej pozycji kobiety:
nadmierne obciazenie praca (pracoholizm), odrzucenie roli matki (ograniczenie potomstwa,
realna i intencjonalna aborcja), maskulinizacja osobowosci (poczucie nizszosci, wstydu i
krzywdy z powodu bycia kobieta),
2. Negatywny kontekst spolecznej pozycji mezczyzny:
patogenna zaleznosc od miejsca pracy (nadumieralnosc), zrzeczenie sie roli ojca na rzecz
kobiety (nieodpowiedzialnosc), infantylizacja lub feminizacja osobowosci (poczucie slbosci i
bezradnosci).
3. Socjopatyczny lub psychopatyczny uklad relacji mezczyzna-kobieta:
brak kontaktu emocjonalnego i pseudowzajemnosc, anihilacja i masywna agresja jako
wzajemne wzmacnianie, konflikt skoncentrowany wokol seksu, lek przed Dzieckiem,
myslenie i dzialanie abortywne np.ograniczenie liczby potomstwa, tendencja do
przeksztalcania ukladu diadycznego w monadyczny.
4. Rodzina z syndromem uzaleznienia:
podzial rodziny miedzy Rodzicow, niezroznicowanie rol malzenskich i rodzicielskich,
diady emocjonalne i uklady kazirodcze, konflikt i podporzadkowanie rodziny ojcu lub matce
(monadyzacja), zimna, irracjonalna, chaotyczna lub schizmatyczna struktura (alienacja i
psychotyzacja wiezi).
a. ojciec:
zdegradowany do roli pracownika i kasjera itp., bierny, wyautowany, ukryty, depresyjny
(alkolholizm), konfrontuje sie z zona i Dzieckiem przez agresje, gra role nieobecnego,
chorego, dzieciecego lub demonicznego.
b. matka:
awansowanie do roli superrodzica i superpracownika, aktywna, centralna, zagarniajaca,
manijna, konfrontuje sie z mezem i Dzieckiem przez ponizanie ich lub siebie, gra role
wszechmocnej, ale samotnej i opuszczonej lub obojetnej.
c. dziecko:
uzaleznione od jednego z Rodzicow lub walczace, konfrontujace sie z Rodzicami za
pomoca choroby fizycznej lub psychicznej, zastepujace nieobecnego Rodzica, ratujac w ten
sposob malzenstwo i uklad rodzinny.
5. Struktura psychiczna osoby uzaleznionej:
lek przed nieistnieniem, smiercia, zyciem, brak bezpieczenstwa ontologicznego, wola
samozniszczenia, samodreczenia, samobojstwa, symbiotyczne, separacyjne i alienacyjne
formy identyfikacji, potrzeba bycia absorbowanym i zahamowanym, lek przed rozwojem,
brak autonomii, przezywanie konfliktu miedzy ja i nie-ja, brak odgraniczenia sie od innych
osob, somatyzacja leku, autoseksualizm, narkomania, alkoholizm i wstret do wlasnego ciala,
poczucie pustki wewnetrznej i nacisku zewnetrznego, rozbudowa systemu obrony
wewnetrznej (ewolucja ku paranoi), poczucie wdzierania sie swiata do wewnatrz (ewolucja
ku psychozie), alienacja psychiczna, swiat wyobrazony staje sie prawdziwy, swiat fizyczny i
spoleczny - falszywy.
6. Dynamika uzaleznienia i terapia narkotyczna:
ewolucja psychiczna odbywa sie miedzy stadium psychopatycznym a psychotycznym,
rzadko przekracza stadium psychozy ku psychonerwicy, Uzaleznieni jest forma autoterapii
zapobiegajacej natychmiastowemu samobojstwu - stad narkomania jest forma jego
hamowania i kontrolowania, na korzysc rozwiazania psychotyzacyjnego, wejscie na sciezke
narkomanii czy innych form uzaleznienia jest wyrazem leku przed byciem soba, przed
odpowiedzialnoscia, a zwlaszcza przed brakiem milosci i wolnosci, jest forma terapii przez
lek, narkomania celebruje lek, identyfikuje sie z nim, adaptuje sie do niego, przyzwyczaja do
jego wysokich i dotkliwych form, by moc oderwac sie od Rodzicow.
Przedstawiony powyzej model diagnostyczny syndromu uzaleznienia psychologicznego
uwzglednia istotne elementy koncepcji dr T.Kobierzyckiego. Jest to ujecie nowe, uzasadnione
dlugoletnia praktyka terapeutyczna, prowadzona w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej.
Ksiazka ta przeznaczona jest dla studentow psychologii, pedagogiki, resocjalizacji i
medycyny. Moze pomoc w nowym spojrzeniu na diagnoze i terapie syndromu uzaleznienia
psychologicznego
Cezary Zechowski Sanatorium Neuropsychiatrii Dzieciecej w Zagorzu k.Warszawy.
Wstep.
Od wielu lat psychologowie, pedagodzy, psychoterapeuci i lekarze probuja sobie poradzic z
problemem tzw. patologii spolecznej. Zalicza sie do niej przestepstwa, narkomanie,
alkoholizm, nikotyznizm, samobojstwa, itp. Zachowania te zalicza sie do chorob spolecznych
lub chorob z pogranicza psycho-spolecznego. Leczeniu poddaje sie objawy, zachowania,
ktore burza estetyke i porzadek spoleczny. Alkoholizm i narkomania przybraly takie
rozmiary, ze mowi sie o walce z nimi. Ale efekty tej walki sa mierne. Wydaje sie, ze
zalozenia sa bledne i dlatego nie przynosza oczekiwanych rezultatow.
Historycy zwrocili kiedys uwage, ze alkoholizm w Polsce byl szerzony w okresie zaborow
lub okupacji. A wiec zostal zwiazany z sytuacja niewoli. Spostrzezenie to wymaga
weryfikacji psychologicznej. Czy alkoholizm jest rzeczywiscie choroba niewoli? Czy tzw.
patologia spoleczna nie jest ta sama choroba? Wspolczesna psychologia dowartosciowuje
znaczenie wolnosci i milosci w rozwoju osobowym czlowieka. Takie stanowisko zajmuje
psychologia egzystencjalna, personalistyczna i fenomenologiczna. Tym samym tropem ida
moje rozwazania i badania. Do tego celu wykorzystuje psychoanalize, analize transakcyjna,
psychologie glebi, teorie dezintegracji pozytywnej. Niewatpliwie uzaleznienie wiaze sie z
utrata milosci lub wolnosci. A utrata sprzyja rozwojowi niepokoju, pasywnosci i leku.
Modelem uzalenienia (zniewolenia psychologicznego) jest rodzina. Brak w niej jest ojca
(pracoholizm v.alkoholizm). A matka przejmuje przydzielane mu dotychczas funkcje.
Powstaje nierownowaga psychologiczna, socjologiczna. Rodzina staje sie ukladem
pozbawionym symetrii (zwichrowanym). Niesymetryczna rodzina nazywana jest rodzina
hybrydalna, narcystyczna, krzywa, niepelna, patologiczna, maternalistyczna, itp. Ta
niesymetria stala sie przez wiele lat norma, ktora sie utrwala i wywoluje zwiekszone efekty
patologiczne. Dlatego sluszne wydaje sie zidentyfikowanie deficytow, stojacych u podstaw
uzalezniajacej sie rodziny i uzaleznionej osobowosci.
Ksiazeczka ta sklada sie w swojej zasadniczej czesci z wykladu i analizy. Uzupelniona jest
przedmowa i wstepem oraz zakonczeniem i modelem diagnostycznym syndromu
uzaleznienia. Ostatni fragment tej ksiazki jest zasadniczym jej celem. Ma pomoc w diagnozie
syndromu wedlug calej grupy czynnikow, wplywajacych na jego ksztaltowanie. Wyklad
powstal na kanwie wygloszonych i opublikowanych przez mnie referatow. Pierwszy
przedstawilem na Ogolnopolskiej Sesji Naukowej - Destrukcyjne zachowania mlodziezy.
Profilaktyka i terapia (15.04.1988 r. WSP Olsztyn) pt. Toksykomania a rozwoj psychiczny
czlowieka. Tekst ten zostal w calosci zarejestrowany na tasmie magnetowidowej dla potrzeb
WSP, a jego obszerne fragmenty opublikowane w dwumiesieczniku Zagadnienia
Wychowawcze a Zdrowie Psychiczne 1989, nr 3-4, s.21-36., pt. Toksykomania a
psychoanalityczna koncepcja czlowieka. Referat drugi przedstawilem na I Krajowym
Sympozjum - Wychowanie a problem patologii spolecznej mlodziezy (18.11.1988 r. TRiPDU
"Powrot z U" Warszawa) pt. Praca z rodzinami osob uzaleznionych. Cele i metody. Zostal on
zamieszczony w zbiorowym zeszycie poswieconym konferencji pod tym samym tytulem
(TRiPDU "Powrot z U" Warszawa 1989 r., s.208-224). Tekst trzeci wyglosilem w
Mokotowskim Uniwersytecie dla Doroslych dnia 17.05.1989 r. w ramach cyklu wykladow na
temat filozofii czlowieka.
Ostateczny ksztalt tej ksiazeczki jest owocem pracy wielu osob, ktore braly udzial w
badaniach, treningach, organizacji i szkoleniach, prowadzonych pod moim kierunkiem w
Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej od 1984 r. Chce im przy tej okazji podziekowac.
Slowa te odnosza sie zwlaszcza do Jacka Wasko, Dariusza Pereszko oraz Anny Naklickiej i
Violetty Swiderskiej. Dziekuje tez Mateuszowi Liwskiemu, Wiktorowi Drozdzowi,
Magdalenie Cygan i Robertowi Zaborowskiemu, za ich starania organizacyjne i dbalosc o
materialne zabezpieczenie treningow i badan. Wdzieczny jestem Monice Pestce, Alinie
Molskiej, Dorocie Nasfeter, Annie Marczak, ktore wiele mnie nauczyly swoja obecnoscia i
wspolpraca. Nie zapomnialem tez wkladu i wysilku Piotra Wiejaka, Roberta Kaszczyszyna
oraz kompetencji Leszka Trzaski. Spotkanie Barbary Rosiek, jej determinacja w odslanianiu
dramatu uzaleznienia ("Kokaina. Zwierzenia narkomanki", 1992), rozmowy, korespondencja i
analizy dodaly mi odwagi do mowienia prawdy - publicznie. Jednakze szczegolna
wdziecznosc winien jestem Cezaremu Zechowskiemu - niegdys studentowi SSHP, dzis -
mojemu krytykowi, recenzentowi, zastepcy i przyjacielowi. Dzieki niemu tekst jest mniej
jednostronny. Dziekuje osobom, ktore wspolpracowaly z SSHP i przyczynialy sie do jej
rozwoju w roznorodny sposob tak, jak: Teresa Blazejewska, Anna Arwaniti, Halina
Romanowska-Lakomy, Krystyna Osinska, Krystyna Danecka-Szopowa, Barbara Blasinska,
Jolanta Mroz, Ewa Kilar, Wanda A.Marczak, Ewa Wieczorek, Maria Stelmach, Beata
Halajko, Beata Borowska, Czeslaw Cekiera, Tadeusz Daszkiewicz, Zenon W.Dudek,
Miroslaw Harciarek, Jerzy Pabian, Janusz Kowalski, Miroslaw Boleslawski, Grzegorz
Hetman, Witold Wolny, Dariusz Horyd, Stefan Stawski, Leszek Korporowicz, Tomasz i Anna
Mickiewiczowie, Tadeusz Galkowski, Andrzej Wybraniec, Roman Orynik, Kazimierz
Popielski, Cezary Maslanek, Czeslaw Kozlowski, Janusz Iwaniuk, Krzysztof Kubica. O wielu
innych osobach, ktore otrzymaly pomoc w SSHP zawsze pamietam i ciesze sie ich sukcesami.
Na zakonczenie dziekuje wydawnictwu za chec wydania tej malej ale jak sadze, dobrej
merytorycznie pracy.
Tadeusz Kobierzycki.
CZESC I
1. Syndrom uzaleznienia psychologicznego.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego jest ukladem, polegajacym na utrzymywaniu
deficytowych wiezi, w diadzie Rodzic-Dziecko, bez mozliwosci przeksztalcenia jej w uklad
triadyczny, w ktorym Rodzic lub Dziecko mogliby nawiazac satysfakcjonujace ich wiezi
miedzy soba lub z obcymi. Zakaz ujawniania deficytow, zakaz kontaktow z obcymi, zmusza
Rodzica i Dziecko do patologicznych przeksztalcen, symulujacych pelnie, milosc i wolnosc
rodzinna. Dziecko ma polecenie odgrywania roli osoby nieobecnej lub jej zastepowania, w
formie dla siebie dotkliwej. Moze wiec przezywac poczucie winy z powodu rozejscia sie
rodzicow, ich schizmatycznych ukladow (podwojna lub wielokrotna rodzina), zdrady,
samotnosci. Glowna forma potwierdzania poczucia winy jest zaleznosc, symbiotyczna
pasywnosc, uleglosc i psychologiczna nieobecnosc, ktore wspolgraja z zyczeniem Rodzica,
aby Dziecko zniknelo z jego drogi zyciowej.
Dziecko, zyjace w syndromie uzaleznienia psychologicznego, nie jest w stanie wykonac
wszystkich polecen Rodzica. Musi zatem chorowac, aby sprostac wymaganiom i obronic sie
przed kara. Choroba jest zaslona gwaltu i agresji Rodzica, jego subtelnych zyczen lub
przymusu fizycznego i psychicznego, kazirodczych stosunkow usprawiedliwianych
pijanstwem. Jest wyrazem skrajnego opuszczenia, samotnosci i bezradnosci, czasem po prostu
glodu i poniewierki, ponizenia lub postawienia w drugiej kolejnosici za zwierzetami
domowymi. W takiej rzeczywistosci Dziecko musi sie bronic Znieczuleniem, zamieraniem,
znikaniem lub przeciwnie, agresja i buntem wobec wszystkiego co dorosle i rodzicielskie.
Strozami syndromu uzaleznienia sa instytucje spoleczne, filozofia i ideologia zaleznosci i
zniewalania, praktykowana i teoretycznie poglebiana w instytucjach zajmujacych sie
wychowaniem lub leczeniem. Nic dziwnego, ze Rodzic, ktorego Dziecko objawia bunt lub
nieposluszenstwo wobec jego przemocy, znajduje pomoc w instytucjach wyspecjalizowanych
w doprowadzaniu czlowieka do uleglosci. Dzieki filozofii i ideologii nadal funkcjonuje zakaz
rejestrowania w spisach i statystykach medycznych zespolu maltretowanego dziecka. Lekarz,
ktory takie dziecko leczy nie ma prawa skierowac sprawy do sadu o gwalt, pobicie,
okaleczenie, zaglodzenie. W tym ukladzie kryterium granicznym dla wolnosci Dziecka jest
dopiero smierc, a najlagodniejszym wyjsciem jest szalenstwo, narkomania lub zepchniecie
Dziecka na margines spoleczny (wiezienie, dom poprawczy, przymusowe leczenie w
osrodkach resocjalizacji, szpital, itd.).
Kryminalne podstawy zespolu uzaleznienia czekaja na odkrycie. Chodzi tu zwlaszcza o
gwalt lub wykorzystanie seksualne Dziecka przez Rodzica lub osoby z najblizszej rodziny.
Jest niemal regula, ze osoby, ktore trafiaja do terapii po probie samobojczej lub z syndromem
samobojczym, zwlaszcza kobiety, maja w swojej historii tego typu dramatyczne przezycia.
Nie moga ich wyjawic, bo spotkalo by je jeszcze wieksze spoleczne ponizenie i
eksterminacja. Wola wiec przez cale lata ukrywac ten uraz, ktory z czasem urasta do takiej
skali, ze zmusza do samobojstwa lub obledu. Stosunkowo lagodnym wyjsciem jest szukanie
zapomnienia i ratunku w alkoholu czy narkotykach, dla ukrycia w nich kazirodczego gwaltu
lub przymusu seksualnego Rodzica. Dziecko nie umie sobie inaczej poradzic z urazem.
Alkoholizm i narkomania sa rytualami autokastracyjnymi. Sa swoistego rodzaju kara dla
siebie za ten uraz, sprowokowany przez Rodzica. Jest dla mnie niewatpliwe, po dziesieciu
latach praktyki psychoterapeutycznej, nastawionej na analize syndromu uzaleznienia, ze
osoba uwiklana w ten syndrom przezywa jednoczesnie jakas forme urazu seksualnego,
wywolanego przez Rodzica lub jego najbnlizszych. Dotyczy to zarowno matek, ktore sypiaja
ze swoimi synami, jak i ojcow, ktorzy pieszcza swoje corki.
Dziecko nie chce pamietac tych urazow. Jego pamiec jest pod tym wzgledem funkcjonalna.
Mniej funkcjonalna jest inna sfera psychiki, ta, ktora identyfikuje sie jako gleboka.
Przetrzymywanie w niej obrazow i glosow gwaltu z okresu dziecinstwa nie jest mozliwe
przez dluzszy czas. Powracaja w snach, halucynacjach, zamieniaja sie w wyobrazenia
demoniczne. I ostatecznie rozbijaja psychike na dwie lub wiecej czesci. Jezeli istnieje
pomiedzy nimi wzgledna rownowaga, Dziecko moze przezyc jako zdrowe i normalne. Jezeli
jednak ta rownowaga nie jest mozliwa do utrzymania, urazy wydostaja sie na zewnatrz w
formie wypowiedzi niedokonczonych, dziwacznych, symbolicznych. Dziecko bowiem nadal,
pod straza leku i obledu, nie moze wypowiedziec tego, co grozi mu potepieniem Rodzica lub
przez Rodzica. Potrzebny jest terapeuta - Dorosly, ktory zasloni Dziecko przed lekiem i
obledem, przed przeklenstwem rzuconym nan przez Rodzica, ktory obawia sie prawdy.
Przedstawione w niniejszej ksziazeczce spostrzezenia sa proba uchylenia rabka tajemnicy,
tej prawdy, ktora byla widoczna w mojej pracy psychoterapeutycznej. Oczywiscie, nie jest to
cala prawda. Wymagania dla obserwacji klinicznej i terapeutycznej sa wysokie i potrzeba do
tego cierpliwosci. Ale juz i to, co udalo mi sie zobaczyc i przeanalizowac wraz z moimi
przyjaciolmi i kolegami ze Studenckiej Szkoly Higieny Psychicznej jest zastanawiajace.
Ilustracja tych spostrzezen jest zamieszczony na koncu ksiazki krotki model diagnostyczny,
ukazujacy wezlowe punkty ewolucji uzaleznienia. Stanowi on sume moich dotychczasowych
doswiadczen.
2. Mezczyzna czy kobieta.
Wiele zagrozen rodziny bierze sie z niedorozwinietych, zaburzonych lub niewyksztalconych
relacji miedzy osobami je tworzacymi. Do waznych problemow nalezy brak wzorcow
integrujacych mezczyzne wokol wartosci ojcowskich, a kobiete wokol wartosci
macierzynskich. Emancypacja kobiety z zadan rodzicielskich do zadan produkcyjnych
uczynila z niej nie tyle pelna osobowosc, ile postac psudomeska i pseudozenska. Odrzucenie
form samorealizacji przez bycie matka, przez rodzicielstwo i zastapienie ich przez formy
antymacierzynskie, zniszczylo podstawy zdrowej identyfikacji kobiecej. Kobieta
zrezygnowala z bycia Dobra Matka po to, aby objawic sie jako Dobry Pracownik.
Jednoczesnie mezczyzna utracil wizerunek Dobrego Ojca, gdyz zostal zepchniety z pozycji
meskich. Stal sie wiec projektem Zlego Ojca. W ten projekt kobieta wpisuje sie jako ojciec
alternatywny, jako anty-ojciec. A mezczyzna wyparty z ukladu ojcowsko-macierzynskiego
chetnie przyjal i zawlaszczyl miejsce Dziecka. Ojciec w tych warunkach stal sie
autoerotyczny, narcystyczny, deficytowy. Bycie negatywnym Dzieckiem nie pozwala byc
pozytywnym ojcem mezczyznie, ktory przyjal gre w bycie Ojcem-Mezem-Dzieckiem.
Pozytywny Ojciec jest przede wszystkim Doroslym. Bycie Doroslym nie moze dojsc do
skutku w ukladzie malzenskim, w ktorym kobieta chce byc mezczyzna.
Wyparcie z ukladu malzenskiego mezczyzny, nadaje kobiecie specjalne przywileje
panowania i zniewalania. W teh dynamice mezczyzna staje sie negatywnym panem, a wiec
niewolnikiem ukladu. Taka marginalizacja wywoluje zachowania nasladowcze, mimetyczne,
maskujace. Podtrzymuje je i rozwija w rozbudowany system panowania i - niewoli. Ofiara
tego systemu jest kobieta jako zona i matka. Mimo, ze przywlaszcza sobie prerogatywy
mezczyzny jako meza i ojca, nie moze ich wykorzystac inaczej jak przez konflikt, przemoc
czy dyktat spowity w milosna frazeologie.
Dziecko ma zadanie podwojne: potwierdzic matke w jej macierzynstwie i zakwestionowac
ojca w jego ojcowstwie. Rezultatem jest rezygnacja i ucieczka ojca na margines ukladu
rodzinnego, przyjecie pozycji Dziecka i wejscie w konflikt z Dzieckiem, ktore jest
reprezentantem matki. W tym konflikcie ambiwalencja Dziecka musi zostac przesadzona.
Dziecko dostaje polecenie bycia z matka, przeciw ojcu. W skrajnych przypadkach, Dziecko
uczy sie od matki, jak byc bez ojca. Rewindykacja matki da sie zdefiniowac jako odrzucenie
praw ojca, i eo ipso mezczyzny, do Dziecka. Ojciec wiec musi negatywnie identyfikowac sie
z wlasnym Dzieckiem, aby moc byc zaakceptowanym przez matke.
3. Wielka matka.
Mezczyzna, realizujacy transakcje malzenska, musi walczyc z kobieta o swa meska pozycje
i role w Rodzinie, jezeli nie chce pozostac symbolicznym Dzieckiem wlasnej Zony. W innym
przypadku, staje sie kobiecy. Bo Dorosly moze byc Dzieckiem tylko na sposob kobiecy.
Sfeminizowany mezczyzna jest odwrotna strona zmaskulinizowanej kobiety. Procesy
defeminizacji kobiety i demaskulinizacji mezczyzny owocuja zaburzeniami psychicznymi,
brakiem poczucia tozsamosci. W tej sytuacji ojcowstwo i macierzynstwo nie znajduja
ugruntowania w osobowosci. Warto przy okazji zwrocic uwage na fenomen deficytu
mezczyzn (wojny, nadumieralnosc, samobojstwa) w psychologicznej dynamice
spoleczenstwa. Feminizacja zawodow, zwiazanych z pielegnacja i wychowaniem, poglebia
nierownowage nie tylko fizyczna, ale i psychologiczna. I nadaje temu deficytowi ogromna
sile w regulowaniu postaw nieswiadomych, negatywnie skoncentrowanych na kobiecie i
mezczyznie, ojcu i matce.
Mezczyzna, z deficytowym poczuciem tozsamosci, niechetnie podejmuje sie roli
ojcowskiej. Woli byc Dzieckiem, zdajac sie na inicjatywe kobiety. W takim ukladzie, kobiety
niechetnie podejmuja sie zadan rodzicielskich. I wola usunac plod lub ograniczyc potomstwo
do poziomu, ktory psychologicznie nie zagraza utrzymaniu mezczyzny w pozycji Dziecka.
Mezczyzna jest wiec wychowywany do bycia Narcyzem lub sluga kobiety boskiej i
kosmicznej, wielkiej matki, ktora ma moc samorodztwa i wykluczania mezczyzny z rodziny.
Dominujaca postawa kobiety przemienia sie latwo w samouwiezienie. Wypaczaja sie
relacje wewnetrzne nie tylko w rodzinie, ale i w osobowosci kobiety. A jezeli mezczyzna
zostanie dopuszczony do splodzenia Dziecka, to i ono zostaje uwiezione w transakcjach
matki. Takie Dziecko czuje sie samotnie nawet wtedy, gdy ojciec jest fizycznie obecny przy
nim. Rodzina z dominanta matki zamienia sie w uklad konkurencji, w ktorym Dziecko
wspolzawodniczy z ojcem, a ojciec z Dzieckiem o profity, plynace ze swojej pozycji. Ten
konflikt wzmacnia tendencje do uzalezniania Dziecka od matki lub do odrzucenia ojca, w
czym emancypujaca sie matka wyraznie mu sprzyja.
Rodzina jest rozwinieciem kontraktu, transakcji lub wyboru malzenskiego. Samo
malzenstwo powiazane jest deklaracjami, obietnicami, a czasem przymusem. Poddane jest
sankcjom spolecznym, prawnym, religijnym. W ramach tego ukladu rozwija sie (lub nie)
milosc i wolnosc osob, ktore je stanowia. Sensem malzenstwa jest milosc i wolnosc, ktore
reinteguja diade w nowa calosc. Osobowym przejawem tej calosci jest Dziecko. Uklad
diadyczny przeksztalca sie w uklad triadyczny. Nastepuje jakosciowy przeskok z poziomu
zadan malzenskich, do poziomu zadan rodzicielskich. Osiagniecie statusu Rodzica wiaze
malzenstwo w prawdziwy uklad egzystencjalny, ktorego znakiem i symbolem jest Dziecko.
4. Ktos trzeci.
Dziecko staje sie trzecia osoba, zagarniajaca czesc dobr, ktore skoncentrowane byly wokol
malzenstwa. To motywuje do wiekszego wysilku. Ale bywa tez dezintegrujace. Pojawia sie
bowiem ktos trzeci, kto wymusza zmiane tylko przez swa obecnosc, dodajac obowiazkow i
trudow. Dziecko jest znakiem transcendencji malzenskiej, ale bardzo czesto staje sie
przyczyna wzrostu malzenskiej lub rodzinnej immanencji, stymulatorem zamkniecia sie w
sobie, a nie otwarcia. Dziecko zjawia sie bowiem z roznych powodow: chciane i niechciane,
przypadkowe i planowane, uwalniajace i zniewalajace, wiazace i rozwiazujace, narzucajace i
odrzucajace.
Dziecko wprowadza Rodzica w klopoty. Sa to klopoty z wlasnym istnieniem i z istnieniem
jego Rodzicow. Nastepuje rozsadzanie dotychczasowych ukladow, transakcji, zaleznosci i
wolnosci. Rodzi sie kryzys. Dziecko jest kryzysogenne. Nie zawsze jest to kryzys pozytywny
dla Rodzicow i Dziecka, ktore stoi ponad tym ukladem, przed nim i w nim jednoczesnie. Ta
niezalezna pozycja Dziecka wymaga wysilku, do ktorego Rodzice nie sa czesto przygotowani.
Niezaleznosc wkrotce przeksztalcana jest w uklad zaleznosci, oplatany aktywnoscia lub
biernoscia Rodzicow. Kazde z nich stara sie zjednac Dziecko lub (w przeczuciu porazki)
odrzucic je poza uklad malzenski czy rodzinny.
Dorosly staje sie Rodzicem, ojcem lub matka tylko przez Dziecko. Dziecko jest
prawdziwym tworca ojca i matki, ich nauczycielem i kaplanem. Dziecko wywyzsza
mezczyzne i kobiete do poziomu ojca i matki, gdy rozpoznaja oni siebie samych jako ojciec i
matka. Jednakze, gdy takiego rozpoznania brak, Rodzice zostaja ponizeni przez Dziecko.
Nastepuje ich kompromitacja, do ktorej przyczynia sie Dziecko, odslaniajac ich deficyty,
slabosc i pustke. Wtedy Rodzice moga nie wybrac swojego Dziecka. Nie moga go zabic
fizycznie, ale zaczynaja je zabijac psychologicznie.
Dziecko, ktore nie jest wybrane przez Rodzicow, zyje na marginesie nieprzeksztalconego
ukladu malzenskiego. Stanowi tylko dodatek do diadycznego ukladu. Samo staje sie kims
niepotrzebnym, rzecza. Urzeczowione Dziecko zachowuje sie w sposob narzucony mu przez
Rodzicow. Adaptuje sie do reifikacji narzuconej mu z zewnatrz, badz buntuje sie, chorujac,
halucynujac, walczac o jasne zdefiniowanie tozsamosci Rodzicow i relacji Rodzic-Dziecko.
Gdy mu sie to nie udaje, przywiera do matki i trwa w symbiotycznym zwiazku, az do chwili,
gdy bedzie moglo ten uklad zdestabilizowac. Pierwsza oznaka destabilizacji ukladu Dziecko-
matka jest choroba, zaburzenie fizyczne i psychiczne Dziecka.
Zaburzenia w rodzinie, ktora wyklucza ze swojego ukladu Dziecko, przenosza sie z czasem
na matke i ojca. I oni zostaja wykluczeni ze wspolnoty, na mocy koalicji, jakie moga byc
budowane w triadzie, ktora chce utrzymac diadyczny styl zaleznosci. Taki styl wzmacnia
relacje symbiotyczne i narcystyczne. A transakcje rodzinne sa trudne do przeprowadzenia,
gdyz poszczegolne osoby dramatu uzupelniaja w ten sposob swoje deficyty psychiczne,
spoleczne lub fizyczne. Deficytowe uklady rodzinne buduja system kompensacji i zaleznosci
za pomoca poczucia winy i zamaskowania. Utajniaja swoje rzeczywiste interesy, zagarniaja
co sie da, dla siebie. I odplacaja pieknym za nadobne (pseudowzajemnosc). Przedmiotem gry
i przetargu jest Dziecko.
5. Gra o dziecko.
Sytuacja dziecka w rodzinie, gdzie kazdy pracuje dla siebie i traktuje innego jako element
budowanego przez siebie ukladu podlega ciaglej fluktuacji. Nie moze ono zorientowac sie we
wlasnej pozycji. I nie moze okreslic pozycji ojca czy matki. A wiec wplatane jest w trening
irracjonalnosci. Rodzina taka jest zimna i chaotyczna. Jej czlonkowie zyja w niepewnosci,
oscylujac miedzy lekiem a poddaniem. Uzyskanie dominacji dla narzucenia porzadku w
ukladzie rodziny nie jest mozliwe bez zaangazowania w taka przewage Dziecka. Stad gra o
Dziecko jest zasadniczym motywem rodziny. Dziecko staje sie symbolem racji etycznych i
erotycznych osoby, ktora ma je przy sobie. Zaspakaja tendencje kazirodcze Rodzica. A
przejawiaja sie one w nadopiekunczych zabiegach i manipulacjach. Przewage ma tu Matka,
ktora komunikuje sie z Dzieckiem, karmiac je lub pielegnujac, podejmujac zabiegi
czystosciowe lub zaniedbujac je.
Dziecko, ktore nie chce poddac sie manipulacji konsumpcyjnej i pielegnacyjnej, odmawia
jedzenia i mycia. Przywiera do wlasnego glodu i brudu. Brudzi sie kalem i moczem.
Wymiotuje lub przeciwnie objada sie, aby zasygnalizowac swoj stosunek do Rodzicow.
Przewleklosc treningu i transakcji, zaburzajacych normalny rytm odzywiania i utrzymywania
osobistej czystosci, przeksztalca standardy psychologiczne Dziecka. Identyfikuje sie ono ze
zdeformowanymi sposobami i tresciami komunikowanymi mu przez Rodzicow. I pragnie je
naprawic, odwrocic. Dziecko, bedace na marginesie ukladu malzenskiego, pragnie sie
przedostac do jego centrum. Staje pomiedzy matka a ojcem, bez zwracania uwagi na konflikt,
podczas ktorego moze zostac fizycznie lub psychologicznie zmiazdzone.
Malzenstwo rozpada sie, gdy pojawia sie Dziecko. Odtad meza i zone laczy konflikt
zwiazany z Dzieckiem. Totez Dziecko jest jednoczesnie wyniesione i ponizone przez ojca lub
matke, w zaleznosci od aktualnej konfiguracji konfliktu. Identyfikacja Dziecka z
wyniesieniem, ktore zostaje mu narzucone i zaraz potem ponizenie, zaburza psychike.
Rozbudowane reakcje paranoidalne potrzebne sa do wyjscia z depresji. Dziecko funkcjonuje
tu pomiedzy deprersja i paranoja. To, jaki biegun identyfikacji zdominuje zachowania
Dziecka, nie ma wiekszego znaczenia. W obu przypadkach staje sie zalezne od emocji ojca i
matki, ktore rzutowane sa na ustawione w centrum konfliktu Dziecko. A jednak w tej
dramatycznej sytuacji Dziecko podejmuje wysilki w celu zrownowazenia ukladu ojciec-
matka. Chce byc terapeuta narcystycznie zorientowanych Rodzicow.
Akcja ratunkowa podejmowana jest przez Dziecko dlatego, ze potrzebuje ono dla
uksztaltowania wlasnej tozsamosci Rodzicow - ojca i matki. Nie wystarcza mu dla
skompletowania siebie tylko jedno z nich. Potrzebuje ich, bez wzgledu na to, czy sa zdrowi
czy chorzy, psychopatyczni czy psychoneurotyczni, bogaci czy biedni, madrzy czy glupi.
Wtedy, gdy nie daje sie ich utrzymac razem, Dziecko popada w rozpacz, w psychotyczne
rozdwojenie. Zaczyna funkcjonowac jako nietozsame. I w okolicznosciach beznadziejnych
rozbudowuje zachowania, ktore czynia te nietozsamosc coraz bardziej wyrazna, dotkliwa i
nieodwracalana. Dziecko zatrzymuje sie w rozwoju, cofa sie w swoich reakcjach tak daleko,
jak tylko mozna. Popada w regresje i trwa w regresywnym impasie, jakby chcialo stac sie na
powrot embrionem. Aby zniknac w lonie matki i powrocic do nieistnienia.
Defensywa Dziecka jest odwrotna strona jego ofensywy ratunkowej. Nie chce ono, w
najtrudniejszch nawet warunkach materialnych i psychologicznych, zdecydowac sie na
samobojstwo. Zyje jednak po to, aby uzyc tej broni przeciw Rodzicowi. W tej akcji stosuje
tez strategie konsumpcyjna i pielegnacyjna. Uwalnia sie od zaleznosci konsumpcyjnej z
matka czy ojcem i szuka alternatywnych zrodel pozywienia, ukrytych sposobow
zabezpieczjacych trwanie. Jednoczesnie, zgodnie z symbolicznym nakazem Rodzicow, stara
sie zmniejszyc dystans miedzy nimi. Staje sie coraz mniejsze i coraz bardziej bezradne. Po to,
aby obnizyc agresje, zneutralizowac konflikt i zintegrowac ze soba Rodzica. Regresywne
sposoby ratowania siebie i rodziny wpedzaja Dziecko w depresje. Znajduje wiec sposoby
wydostania sie z niej. Do tego wystarcza cokolwiek, duza ilosc zabawek, prezentow, rzeczy i
dzialan, ktore podniecaja. Nie pozwalaja one popasc w letarg psychiczny, chronia przed
poczuciem samotnosci, choroby o smierci. Dziecko zawsze jest bohaterem i ofiara konfliktu
w narcystycznym malzenstwie.
Ofiarnosc Dziecka widoczna jest, gdy Rodzice rozchodza sie. Bohaterstwo ujawnia sie
wtedy, gdy Dziecko potrafi przetrwac rozejscie sie Rodzicow, bez wiekszego szwanku, bez
utraty swiadomosci i tozsamosci. Gdy pozostaje integralne w swoim bolu i opuszczeniu.
Przetrwanie wymaga jednak zbyt czesto specjalnej stymulacji - alkoholu, narkotykow,
alternatywnych zrodel milosci i wolnosci. Takich, ktore pozwolilyby przezwyciezyc smutek
istnienia. Alternatywne formu istnienia, gdy staja sie jawne, musza byc potepione. Bo
kompromituja Rodzicow. Ta kompromitacja jest paradoksalnym usprawiedliwieniem
konfliktu malzenskiego. I argumentem na jego rzecz. Dramat Dziecka, jeszcze raz, moze byc
wykorzystany przez jedna ze stron, w rozgrywce przeciw sobie. Dziecko chore, przeznaczone
do tej roli od urodzenia, maskuje chorobe Rodzicow, narcystyczna patologie malzenstwa.
Uzaleznienie Dziecka przez wymuszanie na nim choroby psychicznej, zaburzenia
wewnetrznego systemu rownowagi emocjonalnej, degraduje cele, ktore to uzaleznienie mialo
zrealizowac. Widac to w dramacie, ktorego delegowanym aktorem jest czlonek rodzinnego
kolektywu, zaburzony psychicznie. Identyfikacja z uzalezniajacymi poleceniami Rodzicow
ustaje wraz z chwila, gdy Dziecko podejmuje dzialania autodestruktywne,
samouzaleznieniowe. Sa to procedury obronne, ktore stanowia w takiej sytuacji jedyna
mozliwosc oderwania sie od ukladu uzaleznienia. Dziecko czesto ginie w tej obronie.
6.Relacje kazirodcze.
Konflikt malzenski wraz z urodzeniem Dziecka, przeksztalca sie w konflikt Rodzinny.
Moderatorem konfliktu jest Dziecko. Ono choruje, zawiera kontrakty, wymusza akcje, reakcje
i transakcje miedzy Rodzicami. Czasem zmusza do rozwodu, do zerwania ukladu
malzenskiego. Rozwod ujawnia destruktywna roleDziecka. Czuje sie ono odpowiedzailne za
ta destrukcje. Podejmuje role terapeuty, utozsamia sie z ojcem lub matka, ze strona, ktora
wywoluje deficyt, odchodzi lub staje sie slabsza z powodu rozerwania malzenstwa. Zatem
potrzeba rekompensaty czyni z Dziecka meza wlasnej matki lub zone wlasnego ojca. Tak
tworzy sie kazirodczy system powiazan Dziecka z Rodzicem.
Rodzic rozbudowuje relacje kazirodcze, i jednoczesnie za konflikt czyni odpowiedzialnym
Dziecko. Wtedy ono podejmuje gre kazirodcza, uzalezniajac Rodzica, aby dac mu szanse
akceptacji nowych relacji. I aby nie byc wyrzuconym z domu. Wzmocnienie ukladu
kazirodczego ma swoja sankcje w oslabianiu swiadomosci roznic, konfliktow i samotnosci,
ktora powstaje w momencie rozdarcia malzenstwa. Obnizeniu i zawezeniu swiadomosci
sprzyja alkohol, narkotyki, regresja, zatrzymujaca Dziecko w rozwoju, blokujaca dojrzewanie
i dostep do Doroslego.
Proces uzalezniania rozdwaja Dziecko, jego osobowosc, na biegun identyfikowany i
nieidentyfikowany: macierzynski lub ojcowski. Przymus bycia z matka zmusza tez do bycia
kobiecym, w przypadku przyjecia kontraktu od matki lub do bycia meskim, gdy kontrakt
przejety jest od ojca. Wtedy Dziecko halucynuje, ze jest kobieta, gdy w rzeczywistosci jest
meskie lub ze jest mezczyzna, gdy jest zenskie. Halucynacja uzupelnia deficyt lub wyraza
agresje wobec strony, ktora zrywa uklad malzenski.
Zrownowazony uklad Rodzic-Dziecko wyraza sie w znanej od starozytnosci identyfikacji:
kto widzi Syna widzi Ojca. Fakt ten uzyskal range religijna. Maternalizacja i feminizacja tego
ukladu zmienia identyfikacje tak, ze dzis, kto widzi Syna widzi Matke lub inaczej: kto widzi
Syna nie widzi Ojca. Idac jeszcze dalej w analizie zaburzen identyfikacyjnych trzeba
powiedziec: kto widzi Dziecko nie widzi Rodzica lub kto widzi Rodzica nie widzi Dziecka.
Nie moze tego zobaczyc, bo w rodzinie pominieta jest faza identyfikacji Doroslego., ktora nie
moze byc zauwazona i spelniona przez Dziecko. A przez Rodzica jest zbyt szybko
przekroczona lub pominieta. Te same uwagi moga byc odniesione do corki i jej identyfikacji z
matka. W przypadku deficytu ojca jej identyfikacja jest niezroznicowana, ani zenska ani
meska lub negatywnie zenska i negatywnie meska.
W kazdym razie, poprzez przyjmowanie kontraktow uzalezniajacych, Dziecko spelnia
polecenia Rodzica, aby nie opuszczac domu. To raczej, ktores z Rodzicow musi go opuscic.
Dziecko, przez swoje narodziny, doprowadza do kryzysu, ktory gdy nie zostanie pozytywnie
przekroczony, musi prowadzic albo do zerwania wiezi przez jednego z Rodzicow, albo do
degradacji Dziecka. Postawa degradacyjna Rodzicow jest realizowana, az do momentu, gdy
Dziecko nie opusci domu. Zatem Dziecko, ktore spostrzega ten nacisk ucieka z domu, kryje
sie w nim, niknie psychicznie i fizycznie, podejmujac psychologiczna gre o przetrwanie, bez
naruszania ukladu maz-zona. Wszystko po to, aby mogl sie utworzyc uklad ojciec-matka.
Niechec do posiadania Dzieci, ich wiekszej liczby, wynika nie tyle z przyczyn
ekonomicznych czy spolecznych ile psychologicznych. Wyraza sie w nich obawa o
dezintegracje ukladu malzenskiego i brak wzorow jego przemiany w wiez Rodzic-Dziecko.
Jak istotna jest dynamika dezintegracyjna Dziecka, pokazuje liczba rozwodow, porzucen,
samotnych matek wychowujacych Dzieci.
Rozwiazania kulturowe i religijne nakazuja pielegnacje identyfikacji ojcowskiej, jako
prymarnej dla zdrowia psychicznego. W sfeminizowanej i zmatriarchalizowanej rodzinie ten
prymat nie jest realizowany, jest on odwrocony i zaprzeczony. Nie moze byc wiec mowy o
zachowaniu warunkow dla uksztaltowania sie zdrowej osobowosci. Rodzic jawi sie jako jej
zaprzeczenie. Dotyczy to zarowno ojca jak i matki. Gdy ich rola jest zaprzeczona, schodza w
sfere cienia, jako anty-ja Dziecka, jako jego anty-persona. Rodzic identyfikowany jest wtedy
jako zrodlo wstydu, winy i grzechu, jako Demon, ktory swoje sily kieruje przeciw Dziecku.
Tak wiec Rodzic, powolujac do zycia Dziecko, powoluje zlo. Dziecko identyfikuje sie w
sobie ze zlem Rodzica. Silna introjekcja tego przezycia prowadzi do psychotycznej
identyfikacji, w ktorej Dziecko halucynuje, ze jest splodzone przez Demona.
7. Bez ojca.
W kontekscie demonopatycznej identyfikacji Dziecka istotne sa uwagi R.Lainga, ktory
podkresla, ze dlugotrwale doswiadczenie nierealnosci siebie, w rzeczywistosci, zmusza do
odnalezienia siebie w halucynacjach wyobrazeniowych i grach emocjonalnych. Dziecko woli
byc kims w swoim wyobrazeniu, niz nikim w rzeczywistosci. Ostatecznie identyfikacja
demonopatyczna jest lepsza od niemoznosci jakiejkolwiek identyfikacji. Dziecko doswiadcza
piekla w sobie i w rodzinie. Moze je opuscic tylko wtedy, gdy odnajdzie ojca.
Zidentyfikowanie Dobrego Ojca, czy jak to okresla Biblia, Milosiernego Ojca, jest lecznicze,
wyzwalajace i zbawcze dla psychiki Dziecka. Potrzebny jest nie tylko kontakt z ojcem.
potrzebna jest mu konfrontacja z jego moca. Ma ona charakter inicjacyjny i terapeutyczny.
Unikanie kontaktu i konfrontacji, odwlekanie go, daje skutki dla psychiki niepozadane lub
nawet tragiczne. Ze stanu ontologicznego niebzepieczenstwa Dziecko moze byc wydobyte
przez integralnego Rodzica, ktorego nie ma bez ojca.
Dziecko skazane na demonopatyczna identyfikacje, ratuje sie za pomoca paranoi.
Halucynuje, ze jest Anty-Ojcem i Anty-Matka. Aby przekroczyc lek psychotyczny wciela sie
w te postacie, wyolbrzymione na skale kosmiczna. W ten sposob doznaje ulgi i wyraza
sprzeciw Rodzicowi, ktory zawlaszczyl sobie wladze nad jego zyciem i smiercia. Niewinne
Dziecko walczy z mocami winy i kary, reprezentowanymi przez Rodzicow. Przezywa
doswiadczenie walki Aniola z Diablem, wciela sie w Demona, ktory walczy s Kosmosem. Ta
apokaliptyczna autoterapia prowadzi do psychologicznej zaglady.
Dziecko niezidentyfikowane z Rodzicem nie zawsze musi popasc w psychotyczna implozje.
Minimalnym warunkiem zdrowia psychicznego jest tu zdolnosc do zroznicowania w sobie
strony meskiej i zenskiej. Reguly takiej identyfikacji opisal C.G.Jung, wskazujac na istotne
znaczenie roznicowania i integrowania w jednostce tego, co w niej meskie i zenskie (Animus-
Anima). Przekaz tego uczonego ma szczegolne znaczenie, gdyz sam wyzwolil sie z
rozmaitych uzaleznien, przezywajac dramat psychotycznego rozbicia. Brak roznicowania
uniewaznia meski lub kobiecy aspekt osobowej calosci. Przymus identyfikacyjny jest jednak
tak duzy, ze grozi dezintegracja, ktora moze sie wyrazic jako indywiduacja niepsychotyczna
lub jako indywiduacja psychotyczna. To odkrycie jest o tyle wazne, ze moze sluzyc terapii
Dziecka, ktore nie moze byc jeszcze ani Doroslym, ani Rodzicem, ale od poczatku ma
dynamizmy, ktore moze i musi rozwinac, aby nie popasc w chorobe niebycia soba.
Dziecko, ktore ma zakaz identyfikowania w sobie tylko ojca lub tylko matki, jest niezdolne
do identyfikowania tego, co meskie i zenskie. Totez w najlepszym razie ogranicza sie do
realizacji swoich potrzeb indywiduacyjnych na poziomie Niemowlecia. A wiec, tylko w
formach oralnych - picie, palenie, plucie itd. albo w formach analnych - brudzenie, wachanie
itd. czy w formach fallicznych, czyli w zahamowaniu seksualnym, niezroznicowanym
biseksualizmie itd. Zakaz rozwoju cielesnego i roznicowania w sobie relacji: meskie-zenskie,
pobudza do rozwiazan inewersyjnych i perwersyjnych. (Nierzadko stwierdza sie tez
hipogenitalizm czy zaburzenia w dzialaniu ukladu moczowo-plciowego itd).
Dziecko ma nieraz zakaz identyfikowania w sobie chlopca lub dziewczynki. Juz A.Adler
zauwazyl, ze dziewczynka, ktora rodzi sie pierwsza ma polecenie Rodzica, aby byc chlopcem,
tak jest wychowana. Podobnie, gdy chlopiec rodzi sie jako drugi, a jest juz Syn Pierworodny,
wychowywany jest jako dziewczynka. Ma polecenie nia byc, aby zadowolic Rodzica. Te
polecenia, swiadome lub czesciej nieswiadome, traca swa moc dopiero wtedy, gdy Dziecko
ma wiele braci i siostr. A to jest dzis sytuacja rzadka, nawet na wsi. Przymus identyfikacji jest
tak duzy, ze stymuluje przyjmowanie rol komplementarnych w przypadku ostro wyrazonego
przez Rodzica deficytu np. chec posiadania corki lub syna. Dziecko spelnia tu role podwojna,
podobnie do Rodzica, ktory podejmuje podwojna gre.
Rodzic, wymuszajacy kompensacyjna identyfikacje np. syna z corka, objawia deficytowa
identyfikacje z samym soba. Matka wystepuje wtedy jako Anty-Ojciec, kobieta jako Anty-
Mezczyzna, zona jako Anty-Maz. Podobne zachowania objawia ojciec, ktory pochlania
matke, neutralizujac jej relacje z Dzieckiem. Antyojcowskie nakazy identyfikacyjne
wyzwalaja po przeciwnej stronie psychiki nakazy antymacierzynskie. Zaleanosc nakazana
przez Matke, w planie swiadomym, zamienia sie w zaleznosc od ojca w planie
nieswiadomym. Procedura wyzwalajaca ma wiec dla matki szczegolnie dotkliwy wyraz. A dla
Dziecka jest druzgocaca. Chyba, ze wyrwie sie ono z ukladu uzaleznienia przez adaptacje i
rezygnacje z okreslania wlasnej tozsamosci lub przez kontestacje, ktora laczy sie z Exodusem.
8. Rodzic czy dziecko.
Wychowanie, uwzgledniajace tendencje do wolnosci i milosci, zaklada procedury
uwalniania Dziecka z blokady rodzicielskiej. Przygotowuje je odpoczecia - do wyjscia z
domu, do opuszczenia ojca i matki, aby mogla sie w tym akcie wyrazic integracja tego, co w
nim meskie i zenskie, ojcowskie i macierzynskie. Zbytnie zatrzymywanie Dziecka w Domu
rozbija te integracje. Lek przed Dzieckiem wzmaga lek Rodzica przed samym soba, przed
jego Rodzicem. Stad konflikt rozlewa sie w glab, w strukture rodziny meza i zony oddzielnie.
I wtedy ozywaja ich Dzieciece leki, wzmacniajac lek przed Rodzicem zewnetrznym i
wewnetrznym. Ozywienie wzorow wyniesionych z domu ojca czy matki, wplywa na
formulowanie ich wobec wlasnego Dziecka. Jego widok poteguje nieprzezyte do konca urazy,
niespelnione nadzieje, niewykonane polecenia. Dziecko w trzeciej generacji musi zamknac te
figure przezyc, ktore dynamizuja uklad rodzinny po stronie meskiej i zenskiej. Nic dziwnego,
ze nieraz identyfikuje sie samo lub jest identyfikowane przez Rodzica z Dziadkiem i Babcia.
Z punktu widzenia Rodzica jest to terapia regresywna. W niej przestaje byc Rodzicem,
pozostaje nadal Dzieckiem. Mozna powiedziec, ze ponownie staje sie Dzieckiem przy swoim
Dziecku, wobec Rodzicow, ktorzy go wczesniej pozbawili dziecinstwa.
Gra z Rodzicami - Dziadkami, czyni z Dziecka - Wnuka, czyli jeszcze kogos mniej niz
Dziecko. Wtedy Rodzic moze odreagowac swoje urazy wyniesione z Dziecinstwa,
przywlaszczajac sobie status wlasnego Dziecka, ktore symbolicznie cofa w strone wlasnego
ojca lub matki. Regresywna identyfikacja Rodzica z wlasnym Dzieckiem poprzez nadanie mu
statusu Wnuka uzaleznia je w sposob nieraz trudny do przekroczenia. Opoznia bycie
Doroslym, obniza szczebel samorealizacji, wytracajac z drabiny rozwoju ten, ktory potrzebny
jest dla doswiadczenia w byciu Doroslym. Wtedy osiagniecie poziomu Dziecka jest
wyczynem, a czasem niezrealizowana juz tylko mozliwoscia.
Dziecko zepchniete w ramiona Dziadkow (Rodzic-Rodzica) ma status embriona. Jest
totalnie uzaleznione, zyje z zakazem, aby nie stawac sie Doroslym, a tym bardziej Rodzicem.
Jego granica jest bycie Dzieckiem. Wyjscie poza nia grozi mu katastrofa. Zakaz wyjscia poza
status Dziecka widac w nadopiekunczosci, obsypywaniu rzeczami (tzw.prezenty) lub
przeciwnie - w konflikcie i karze, ktorej Rodzic uzywa, gdy chce utrzymac Dziecko w
istniejacym ukladzie. Osoby tak wychowane pozno dorosleja, przeciagaja ponad wiek
biologiczny realizacje zakazanych uprzednio Dziecku jego praw.
9. Patologiczna identyfikacja.
Dziecko przeciazone zakazmi zyje na granicy wytrzymalosci psychicznej. I gdy poddaje sie
naciskowi, reaguje w sposob umiarkowanie implozywny np. przez samodreczenie,
samobojstwo, autyzm. Patologiczna adaptacja do nacisku przebiega rownolegle do
wywolywanych przez nia najpierw delikatnych, a potem ostrych procesow dezintegracji
psychicznej. Rozwijaja sie one od zaburzen osobowosci, carakteropatii czy socjopatii ku
psychozie. Implozja psychotyczna przejawia sie nagle, jako niespodziewany wybuch
energetyczny i komunikacyjny. Motoryczny chaos uzupelnia ten obraz. Swiat wdziera sie do
wewnatrz. Obrona przed atakiem z zewnatrz wymaga wzmocnienia w lekach, narkotykach,
alkoholu lub pracy. Lekomania, narkomania, alkoholizm czy pracoholizm maskuje depresje i
chroni przed definitywna, zbyt szybka dezintegracja negatywna. Adaptacja do srodkow
antydepresyjnych prowadzi do uzaleznienia nie tylko od nich, ale od depresji. Ona staje sie
trescia komunikacji i dzialan.
Osobowosc osob uzaleznionych wyraza sie poprzez wszystkie wyroznione syndromy
patologiczne np.paranoidalne, maniaakalno-depresyjne, psychotyczne, itd. Moga byc one
leczone standardowo, tak, jak inne jednostki zaburzen, zidentyfikowane w nomenklaturze
psychologicznej czy psychiatrycznej. Taka terapia nie moze przyniesc oczekiwanych efektow
bez uwzglednienia wymiarow milosci i wolnosci, ktorych deficytu nie da sie zastapic
tabletkami i zastrzykami. Dziecko opuszczone przez ojca lub znienawidzone przez matke
ratuje sie samo. Ono ma takze w swoich rekach nic wyzwolenia. Ta nic moze byc zerwana.
Trzeba wtedy odnalez jej nowy poczatek, ktory wiaze Dziecko z ojcem i matka. Sprawa
zasadnicza jest czas. Trzeba zdazyc przed czasem, w ktorym spelnia sie absurd egzystencji
osoby uzaleznionej. Ten absurd polega na przyjeciu polecenia, aby nie bylo soba i w
poslusznym polswiadomym realizowaniu go az do konca.
Samozaglada jest sposobem rozliczenia Dziecka z Rodzicami i Rodzica z Dzieckiem. Bo od
Rodzica plyna pierwsze wzory, co do zycia i smierci. Rodzic, ktorego Dziecko podjelo
procedury samounicestwienia, ma swoj wklad w ich realizacje. Ten wklad swiadomy lub nie,
wyraza lek przed zyciem. Moze sie on wykrystalizowac jako lek przed Rodzicem, Doroslym
lub Dzieckiem. W takiej stylistyce, nakaz Dziadkow wobec wlasnych Dzieci realizuje sie w
ich Wnukach. Terapia musi wiec obejmowac uklad trojpokoleniowy. A nie jest w ogole
mozliwa bez udzialu Rodzica. To on jest glownym aktorem i rezysrem dramatu uzaleznienia,
ktorego ofiara jest Dziecko. Zbyt czesto Rodzic popada w chorobe, gdy Dziecko zostalo
wyleczone, zbyt czesto Dziecko choruje, gdy Rodzic nie doswiadczyl sam prawa do bycia
Dzieckiem.
10. Zly duch.
Ojciec czy matka boja sie konfrontacji seksualnej swoich Dzieci. Bo nie chca lub nie moga
konfrontowac wlasnych problemow seksualnych. Strach przed niepozadana ciaza Dziecka jest
odbiciem fobii Rodzica. System zastraszania Dziecka, ktore chce zainteresowac sie wlasna
plciowoscia jest bardzo rozbudowany. Nie ma natomiast systemu promujacego pielegnacyjne
i rozwojowe walory seksualnosci. Rodzic, ktory sam ma klopoty seksualne chetnie podlacza
sie do gry w straszenie Dziecka seksem. Jednoczesnie przedluza rytualy pielegnacyjne i
konsumpcyjne. Tak wiec tabu seksualne jest podtrzymywane, a jednoczesnie przekraczane.
Podtrzymujaca jest kontrola Rodzica, ktory nie chce dopuscic do syna czy corki innego
Dziecka lub Doroslego.
Rodzic, z potrzeba uzalezniania, nie chce dopuscic, aby w jego domu pojawil sie ktos obcy.
Jezeli jednak sie pojawia chce go usynowic lub ucorczyc. Gdy obcy nie daje sie wlaczyc w
emocjonalna diade lub triade jest traktowany jak cien, jak zly, ktory narusza pierwotna
integracje ukladu Rodzic-Dziecko. Obcy jest zazwyczaj kolega lub kolezanka, przyjacielem
lub przyjaciolka Dziecka. Wzmaga lek Rodzica wiec musi byc przepedzony. Wypedzenie
obcego jest symbolicznym aktem wypedzenia cienia wlasnego Dziecka, jest magicznym
odpedzeniem Zlego Ducha. Jest tez symbolem wypedzenia wlasnego Dziecka.
Zatrzymanie Dziecka zdrowo rozwijajacego wlasne poczucie tozsamosci nie jest mozliwe.
Musi ono opuscic Rodzica dla wlasnego dobra. Wiec jesli go nie opuszcza realizuje dobro
Rodzica. Sobie gotujac zniewolenie, specjalna niewole milosci. Niknie w niej wolnosc
Dziecka i wzmaga sie niewola Rodzica. Rozroznienie wolnosci i milosci ma swoj aspekt
erotyczny, cielesny i uczuciowy. Zatem w tym, co erotyczne Dziecko musi sie nauczyc
odkrywac milosc i wolnosc, kobiecosc i meskosc, samodzielnosc i zaleznosc. Realizacja
identyfikacji Rodzica grozi Dziecku zaburzeniem tozsamosci - nietozsamoscia. Nie moze ono
stac sie Doroslym, ani nastepnie Rodzicem. Pozostaje zawsze wykonawca polecen
uzalezniajacych.
Psychologia starozytna, zwlaszcza psychologia Platona doskonale analizuje strategie
uzalezniania, swoista retoryke milosci i wolnosci. Ta psychologia, tak wrazliwa na
ukazywanie wszelkich aspektow zniewalajacych czlowieka, dostrzega ja takze w milosci.
Zajrzyjmy do Platona:
I to zwaz, ze gdybys chcial wybrac najlepszego sposrod tych, ktorzy cie kochaja, to
niewielki mialbys wybor - pisze Lizjasz w mowie, ktora Fajdros odczytuje Sokratesowi -
przeciwnie, gdybys sposrod innych ludzi szukal tego, ktory by ci najwiecej odpowiadal,
wybor masz ogromny. Przez to znacznie wieksze jest prawdopodobienstwo, ze wlasnie gdzies
miedzy tymi wieloma bedzie czlowiek godny twej przyjazni.
Zatem milosc ze wzgledu na waski zasieg jej oddzialywania i dzialanie wiazace, moze byc
pulapka uzaleznienia. Widac to w rytualach erotyzacyjnych Rodzica. Wyjsciem z tej pulapki
jest przyjazn, oddeterminowana od przymusu, oddzielona od niego wyborem,
zidentyfikowana z szerokim zasiegiem wolnosci.
11. Niby milosc.
Rodzic, ktory praktykuje uzaleznienie Dziecka boi sie przyjazni i przyjaciol, bo sam ich
najczesciej nie ma. Walczy o milosc Dziecka, ukazujac mu przyjazn jako przelotny kaprys,
jako niewiazaca zabawe, jako Niby-Milosc. Tymczasem zadna milosc nie wytrzyma proby,
gdy nie jest wsparta z drugiej strony przyjaznia, czyli milujaca wolnoscia. Kto przepedaz
przyjaciela czy przyjaciolke, traktuje ich jak Cienie Milosci, przepedza tez Milosc
Wyzwalajaca. Buduje niewole zaledwie milosna, pozbawiona wolnosci.
Autonomia pragnien Dziecka zderza sie z heteronomicznymi naciskami Rodzica.
Negatywny obraz heteronomii i autonomii nie pozwala zakonczyc konfliktu, jaki Rodzic
funduje Dziecku w fazie identyfikacji. Dziecko zmuszone jest do zerwania ukladu z
Rodzicem juz w okresie dojrzewania. Jest to potrzeba zdrowa i uzdrawiajaca proces
ksztaltowania tozsamosci Dziecka. Gdy pozytywne zerwanie nie jest mozliwe dochodzi
czesto do zalamania psychicznego, do samobojstwa fizycznego lub psychicznego (np.
narkotycznego). Przymus bycia takim, jaki jest Rodzic, nie jest do wytrzymania bez zaburzen
psychicznych, bez wyzwolenia procesow autodestrukcyjnych.
Na nie zakonczony proces identyfikacji naklada sie wiele zakazow z nakazow Rodzica,
rozszerzajacych sie na caloksztalt zachowan spolecznych. Motyw erotyczny, jaki jest w nie
wpisany, powoduje, ze sa one przyjmowane lepiej, mocniej niz inne nakazy i zakazy
spoleczne. Trening erotyczno-moralny staje sie w Rodzinie syndromem uzaleznienia,
treningiem dezerotyzacji i demoralizacji, gdyz oparty jest na poufnym praktykowaniu
stosunkow kazirodczych. W takim ukladzie Dziecko identyfikuje sie sie nieswiadomie z
ukrytym przekazem Rodzica. Wykonuje jego zyczenie bycia zdemoralizowanym i
zdeseksualizowanym jednoczesnie. Takie rozbicie wyzwala procesy rozszczepienne w
osobowosci. Wola milosci jest tu zmieszana z wola smierci lub z wola choroby. Ta choroba
jest wynikiem introjekcji poufnych polecen Rodzica. Gdy Dziecko nie zgadza sie z nimi,
choruje lub popelnia samobojstwo, zrywa uklad, ucieka z domu. A nawet zabija Rodzica
psychicznie lub fizycznie. W licznych przypadkach Dziecko podejmuje dzialania
autodestrukcyjne po to, by moc ukryc podwojne zycie. To, co ukryte, eksploduje pod postacia
patologicznego poczucia winy.
Ukrywanie prawdy o sobie i Rodzicu wzmacnia uklad Rodzic-Dziecko. Domaga sie on
fikcji, klamstw na wlasny temat i na temat Rodzica. Zycie fikcja, fantasmagoriami, snem,
halucynacjami i wizjami zrazu ukryte, z czasem staje sie jawne. Usystematyzowane klamstwo
jest drugim Ja Dziecka, integruje, zapobiega psychotycznemu rozpadowi. Zycie w
paranoidalnym systemie integracji wiaze sie jednak z konfliktami. Rodzic, aby im
przeciwdzialac, silnie nagradza i jeszcze silniej karze Dziecko. Ma ono do wyboru tylko
chorobe, ktora usprawiedliwia przekazywanie niezbornych, sprzecznych lub
kompromitujacych Rodzica komunikatow. Wtedy jest leczone. Ale przede wszystkim moze
opowiadac glupstwa na wlasny temat i na temat Rodzica. Te Glupstwa sa identyfikowane
jako nieprawdopodobne, niewiarygodne. Rodzic jest uratowany. A prawda ujawniona przez
Dziecko odrzucona.
12. Wolnosc negatywna.
Dramat Dziecka uzaleznionego polega na tym, ze nie moze ono wybrac tego, co chce lecz
to, czego nie chce. Jest to akt wolnosci negatywnej, skompromitowanej przez prymat
Rodzica, za ktorym stoi system przymusu spolecznego. Ubrany w biale fartuchy personel
medyczny, poprawia personalizacje Dziecka. Ale czyni to pod dyktando Rodzica, ktory jest
jego reprezentantem, prowadzacym po cichu walke z Dzieckiem. Na strazy zniewolenia przez
Rodzica stoi zbyt czesto lekarz, terapeuta, wychowawca, policjant czy duchowny. Nie chca
oni sluchac glupstw Dziecka, ktore oskarza system zniewolenia, przygotowany przez
Rodzica. Ma on sluzyc jego zabezpieczeniu i porzadkowi Rodzica.
Dziecko uzaleznione przez Rodzica nie moze byc Doroslym. Wiec, aby zrealizowac swoje
potrzeby musi stosowac metody Dziecka. Wszystkie potrzeby sa zapokajane na sposob
regresywny. Nastepuje oralizacja bodzcow analnych, uretalnych czy fallicznych. Dziecko -
pije, ssie, pluje, wymiotuje, polyka, lize nie tylko po to, aby zaspokoic glod pokarmowy, lecz
takze po to, aby wyrazic tu glod milosci i wolnosci. Oraz lek przed Doroslym i przed
Rodzicem. Erotyzacja leku jest zabiegiem autoterapeutycznym. Dziecko moze byc wiec -
erotomanem, lekomanem, alkoholikiem, narkomanem, pracoholikiem, byle moglo zaspokoic
swoj glod. I byle nie oderwalo sie od Rodzica, od jego wplywow fizycznych, ekonomicznych,
psychologicznych.
Rodzic trzyma w potrzasku swoje Dziecko. Musi sie ono od niego oderwac. Jak to jest
mozliwe pokazuje ogromna liczba alkoholikow, ktorzy odplywaja psychicznie od Rodzica
tylko w stanie upojenia. Ale zaraz potem, gdy wytrzezwieja integruja sie z paranoja Rodzica -
sztywnieja. Az do nastepnego cyklu alkoholowego wyzwolenia. Narkomania i alkoholizm
pokazuja terapeucie, co moze zrobic, aby pomoc Dziecku wyrwac sie z kleszczy uzaleznienia.
Musi on spowodowac wydostanie sie Dziecka z psychopatycznej integracji. Ale to z kolei
grozi popadnieciem w psychotyczna dezintegracje.
Toksykomania jest forma autoterapii, proba uwolnienia sie od dreczacych przymusow. Jest
to forma bezpieczna w przypadku, gdy nie dochodzi do uzaleznienia od narkotykow,
alkoholu, lekow. Ostatecznie doprowadzaja one do zalamania psychopatycznej ingerencji i
ewolucji ku psychozie. Bolesny sposob uwalniania sie od ingerencji nastepuje bez wzgledu na
jego oplakane skutki psychologiczne. Totez terapia nie moze polegac na blokowaniu tych
procesow po to tylko, aby dochodzilo do wybuchu psychotycznego. Musi ona wyprzedzic ten
wybuch, doprowadzajac do dezintegracji psychopatyczna wiez Rodzic-Dziecko.
Z punktu widzenia psychoanalizy konieczne jest uzdrowienie procedur karmienia i
pielegnowania; jawnosc zachowan seksualnych, w takim stopniu, ze nie staja sie one grozne i
czarne; uznanie autonomii Dziecka i jego prawa do milosci i wolnosci, bez wzgledu na
upodobania czy sytuacje Rodzica; rezygnacja z przemocy, zmuszanie do usamodzielniania sie
Dziecka, gdy tylko osiaga wiek doroslego; przede wszystkim zas rekompewnsowanie prawa
do przyjazni rowiesniczej i do konfrontacji wlasnych uczuc z Rodzicem - obecnym i
nieobecnym, Ojcem i Matka, bez wzgledu na ich relacje i wiezi osobiste.
Psychopatyczna integracja Rodzica i Dziecka musi zostac zlamana w procesie terapii. W
innym razie przybiera postac demonopatii, w ktorej symbolem zla jest Rodzic. On w wizjach
psychotycznych, prepsychotycznych czy narkotycznych objawia sie jako Bog Zla (Szatan,
Demon, Cien). Mieszka on w ciele Dziecka. A jego cialo jest prawdziwym pieklem. Cialo
Dziecka uzaleznionego jest scena, w ktorej rozgrywa sie dramat uzaleznienia. Wymaga ono
rehabilitacji, odrodzenia, uzdrowienia. Totez konieczn jest terapia ciala. Kompensacja i
sublimacja urazu cielesnego moze prowadzic do uwolnienia zycia duchowego. Dziecko
wkraczajace na te droge, znajduje sobie Rodzica transcendentnego. Jest to wazna wskazowka
dla terapii Dziecka, ktore jest uwiklane w zycie z Rodzicem immanentnym, identyfikowanym
jako Demon. Terapia poza cialem uwzglednia dezintegracje zaleznosci od ubostwienia
Rodzica. Totez wiele procedur terapeutycznych osob uzaleznionych przyjmuje postac
rytualow parareligijnych, doprowadzajacych do odnalezienia Rodzica transcendentnego
(Boga - milosci i wolnosci).
13. Blona podlosci.
Dziecko przenosi na terapeute identyfikacje Rodzica. On staje sie zastepczym bostwem,
guru, mistrzem i nauczycielem. Bardzo latwo wtedy o kult terapeutyczny. Trzeba zatem
wyraznie wskazac na wartosc najwyzsza, absolut, aby nie zajac boskiego miejsca. Terapeuta
moze przyjac pozycje Doroslego, ktorego Dziecku i Rodzicowi brak. Konieczne jest
nastepnie wycofanie demonopatycznej identyfikacji z Dziecka. Przezywa ono bol z powodu
niemoznosci bycia zdrowym Dzieckiem i przekonanie, ze jest Dzieckiem chorym.
Kluczowym problemem, na ktory zwraca uwage psychoterapia jest kwestia introspekcji,
czyli przyjmowania za swoje tresci i polecen Rodzica. Dziecko uzaleznione przepelnione jest
introjekcjami. Trzeba go od tego uwolnic. Metoda uwalniania od introjekcji jest procedura,
polegajaca na odtwarzaniu i ponownm przezywaniu urazow z najwczesniejszego dziecinstwa.
Jak powtarzal prof. K.Dabrowski (za St. Zeromskim): trzeba rozrywac rany zarosle blona
podlosci.
Odszukanie momentow i miejsc bolesnych, pierwotnych urazow pozwala dotrzec do tych
impulsow, ktore ukierunkowaly integracje psychiczna Dziecka. Jeszcze wazniejsze jest
odszukanie momentow i miejsc zdrowych, chocby byly mikroskopijnie male. Maja one
istotne znaczenie dla uksztaltowania sie nowej strukturalizacji psychicznej. Odnalezienie w
pamieci emocjonalnej przepelnionej bolem, chocby jednje sekundy milosci i wolnosci daje
szanse na rozwiniecie pozytywnej determinacji bytowej i psychologicznej.
Pomoca w terapii osob uzaleznionych jest medytacja. Musi byc ona stosowana po regresji,
po to, aby zapelnic puste miejsca introjekcjami pozytywnymi. Medytacja jest sposobem
wiazania psychiki z integrujacymi ja symbolami sakralnymi. Istotne jest wiec, jaka orientacje
religijna ma Dziecko czy jego Rodzic. Od tego zalezy pomoc terapeuty. Nie moze on
narzucac wlasnego swiatopogladu, wyznania, religii. Musi uszanowac wolnosc Dziecka i
Rodzica. Zatem terapeuta musi miec wiedze religioznawcza, aby nie redukowac terapii do
wlasnych tylko przekonan, chocby uznawal je za najsluszniejsze i najswietsze. Doktrynerstwu
zapobiega postawa ekumeniczna, pluralistyczna i ponadwyznawcza.
Osoby uzaleznione chetnie wybieraja takie sposoby integracji religijnej, ktore nie sa
orientowane na osobe lecz raczej na kosmos, swiatlo, nature. Dzieje sie tal dlatego, ze same
przeszly przez pieklo depersonalizacji. Nie moga wiec, przynajmniej w poczatkowej fazie
dlugo trwajacej terapii, przyjac personalizacyjnych wzorow integracji psychicznej. Stad taka
atrakcyjnosc filozofii, psychologii i religii Wschodu, ktore nie domagaja sie rekonstrukcji
osobowosci, ale ulatwiaja zatrzymanie rozplywania sie psychicznego. Poza tym wielosc
postaci bohaterow, bostw, bodhiatwow ulatwia zmalezienie czegos dla siebie, wlasnego
Bostwa Integracyjnego.
W kulturze Zachodniej role swietych Ksiag regulujacych przemiane psychiczna podejmuja
terapeuci i lekarze. Ci jednak boja sie plynacej psychiki, psychotycznej ekspresji. Terapii
dokonuja w szpitalach psychiatrycznych, ktore maja zastapic Aszramy i Swiatynie. Malo jest
niestety w nich znawcow duszy. Sa znawcy ciala, ktorzy na sposob cielesny lecza dusze.
Psychoanaliza odslonila ten fakt, czyniac z dramatu uzaleznienia skandal czlowieka Zachodu.
Ujawnila tajniki tych uzaleznien, w sposob kwestionujacy status quo medycyny naukowej,
ktora w uzaleznieniu widzi glownie procesy molekularne, zapominajac o duchowych i
osobowych.
14. Gra psychotyczna.
Gdy Dziecko zamiast miloasci i wolnosci dostaje od Rodzica nakaz choroby lub smierci,
zwraca go Rodzicowi w formie gry psychotycznej. Z ta gra Rodzic nie moze sobie poradzic,
staje bezradny, bo jest skutecznie ukarany. Dziecko nie moze dac sie eksterminowac w
nieskonczonosc. Granica takiej eksterminacji jest zawsze choroba lub bunt, agresja lub
autoagresja. Dosyc interesujace jest polaczenie tych dwu stylow radzenia sobie z poczuciem
odrzucenia. Dziecko, schodzac z pola widzenia Rodzica, stara sie nie powrocic w sposob,
jakiego Rodzic najbardziej sie obawia. Teraz Dziecko zyczy Rodzicowi choroby i smierci. To
zyczenie sie spelnia. Rodzic jeszcze nie przeczuwa, ze to zyczenie zagarnia i jego, ze sam
bedzie musial chorowac i umierac, wraz z wlasnym Dzieckiem. Nic tak nie wciaga Rodzica
do gry, jak choroba, samobojstwo i smierc. I te atuty Dziecko nieraz wykorzystuje do konca.
Proces uzalezniania ma swoje granice, staje sie psychologicznym syndromem,
ustrukturalizowana forma walki Dziecka Rodzicem. Zaczyna sie od aktow samodreczenia,
konczy zas aktami samobojstwa i smiercia. Objawy zaburzen fizycznych, cielesnych,
psychicznych wiaza sie ze znieruchomieniem, sztywnieniem, oziebieniem. Wycofanie sie
Dziecka z identyfikacji zewnetrznych, wejscie we wlasne cialo, zamkniecie w nim, zduszenie,
owocuje po jakims czasie utrata czucia, czesciowym lub calkowitym znieczuleniem
(anestezja) na bodzce zewnetrzne, a czasem i wewnetrzne. Takie znieczulenie wywoluje
niepokoj, domaga sie sprawdzania wlasnego istnienia poprzez stymulacje ciala: drapanie,
klucie, przebijanie, rozcinanie, itp. Blokada ruchowa, niemoznosc realizowania licznych
pobudzen ruchowych zmienia sie w odruchy natretne, w tiki, reakcje zastepcze dajace ulge i
poczucie uwolnienia psychicznego. Ostatecznie Dziecko zaczyna odczuwac obcosc wobec
wlasnego ciala lub jego czesci np. rak, nog, piersi, narzadow plciowych, uszu, itd. Dla
odzyskania pelnego czucia podejmuje akcje odczulajace np. wkladanie reki do ognia,
polewanie ciala wrzatkiem, obciecie palca - wszystko po to, aby odzyskac poczucie samego
siebie (P.Janet). Anestezja jest symbolem zaburzen, ktore moga byc wstepem do
charakteropatii, socjopatii czy nawet psychozy.
15. Zle przeczucia.
Relacje miedzy Dzieckiem znieczulonym w akcie samoobrony a Rodzicem, ktory go do
tego zmusil przybieraja forme niepelnej, chorej, wadliwej komunikacji. Zamienia sie ona w
rodzaj gry oscylujacej miedzy tyrania a poddaniem. W formach lekkich strukturalizuje sie
jako charakteropatyczna histeria, ktorej zadaniem jest ochrona ja Dziecka, majacego poczucie
znikania cielesnego, fizycznego, psychicznego. Tu znajduje swoj grunt uksztaltowanie sie
chorobliwego egocentryzmu, czyli identyfikacja Dziecka z choroba. Zatem jest to
konwersyjna forma potwierdzania siebie, w sytuacji totalnej negacji, jaka stosuje wobec niego
Rodzic.
Identyfikacja Dziecka z choroba przejawia sie w postaci samodreczenia. Przyjmuje ono kare
i przyjmuje wine za to, ze nie jest kochane, z wlasnej niejako inicjatywy. W ten sposob
zbawia sie od poczucia winy. Rytual pokutny wzmacniany jest przez poczucie nizszosci i
poczucie, ze jest sie nikim. Rytual samodreczeniowy ma charakter zabobonno-profilaktyczny
(K.Dabrowski). Dziecko czuje sie przez to zabezpieczone przed choroba i smiercia.
Dodatkowym motywem, ktory utrudnia wydobycie sie z kleszczy choroby identyfikacyjnej sa
tzw. zle przeczucia, czyli projekcje stlumionych uczuc do Rodzica, ktore nie moga byc
ujawnione w sposob bezposredni i swiadomy.
Dziecko przyjmujace na siebie wine Rodzica, nie przyjmuje kary za nia. Chce przynajmniej
w czesci ukarac sprawce wlasnych, rzeczywistych lub urojonych nieszczesc. Doznaje przy
tym ulgi, oslabia nienawisc do Rodzica, gdyz wie, ze jego dzialanie czesciowo krzywdzi
takze Rodzica. Rachunki sa wiec wyrownywane. W miare, gdy poczucie krzywdy rosnie,
Dziecko stara sie zrzucic wine i zastosowac kare wobec Rodzica w pelnym zakresie. (Bedzie
nia choroba psychiczna lub samobojstwo).
Samobojstwo jest finalna postacia procesow samodreczeniowych, zwiazanych nakazem do
zycia bez milosci i wolnosci, czyli bez Doroslego i Rodzica. Dziecko obnaza dramat
samobojczy, ujawniajac w nim, kim jest jego Rodzic i kim jest Ono. Wystepuje wiec jako
sedzia i ofiara. Rodzic jest oskarzony. Formy cierpien, na jakie skazane jest Dziecko przez
Rodzica to np.: agresja, psychopatia, poczucie malej wartosci, hipochondria, fobie i tiki,
anestezja, poczucie winy, natrectwa, kompleks Edypa i Elektry, praktyki kazirodcze,
marzenia homoseksualne, onanizm, charakteropatyczna histeria itd. To wszystko dostaje w
prezencie od Rodzica Dziecko jako jego wyposazenie i zagrozenie, jako nakaz i zakaz
jednoczesnie. Ten przekaz jest ukryty przed oczami i uszami Doroslego, obcego i
nieznajomego. Dziecko uzaleznione przez taka zawartosc przekazu, uwalnia sie od niego,
ujawniajac wszystko, wywlekajac na zewnatrz i demonstrujac tyranie Rodzica. Staje sie
sedzia Rodzica i jednoczesnie poddaje pod osad siebie. Przybiera postac narkomana, pijaka
lub samobojcy aby oslabic wine Rodzica i uniknac kary.
Potrzeba zaleznosci miedzy Rodzicem i Dzieckiem zamienia sie w ofiare, jaka sklada z
siebie Dziecko. Jest to ofiara bycia nieprzytomnym, nieodpowiedzialnym, zaburzonym, kims,
kogo sady i komunikaty mozna odrzucic, zakwestionowac, uniewaznic. Dziecko lojalne
wobec Rodzica moze pragnac dla siebie tylko choroby lub smierci. To pragnienie staje sie
chroniczne, gdy nic sie w ukladzie Rodzic-Dziecko nie zmienia na lepsze. Wytwarza sie nie
tylko chroniczny stan pozadania choroby, ale takze chroniczny stan pozadania smierci
(K.Dabrowski). Przybiera on forme usystematyzowanej procedury samobojczej.
16. Ja i nie-ja.
Wstepem do zabicia siebie jest rozbicie percepcji swiata na dwie, przeciwstawne sobie
czesci, na ja i nie-ja, ktore jest utozsamiane z Cieniem, Grzechem, Wina, Diablem, Doroslym,
Rodzicem, Bogiem. Dziecko zabijajac siebie, zabija jednoczesnie Doroslego i Rodzica, zabija
sprawcow bolu i cierpienia, zabija Demona i Boga. Odratowane podejmuje ponowna decyzje
o smierci. Az do skutku, az do wyzwolenia sie spod wladzy Rodzica lub zapanowania nad
nim.
Stawanie sie nieprzytomnym polega na rozmywaniu granic tozsamosci za pomoca
narkotykow, lekow, alkoholu, ktore traktowane sa jako srodki przeciw znieczuleniu,
odzmyslowieniu ciala, przeciw bladosci uczuc. przeciw martwocie fizycznej i psychicznej.
Srodki chemiczne wyzwalaja wizje wolnosci, ale nie daja odczuc milosci. Pozwalaja
przeniesc sie w sfere halucynacji, w ktorych obrazy wolnosci zastepuja milosc, identyfikuja
sie z nia w wyobrazni, nic nie dajac Dziecku, oprocz pieknych zludzen. Te zludzenia sa
potrzebne po to, zeby przezyc troche dluzej, niz pozwala na to udreka dnia codziennego.
Stymulacje chemiczne nie poprawiaja jednak dynamiki uczuciowej Dziecka, nie powiekszaja
jej, gdyz sa projekcjami milosci i wolnosci, odwroconymi od realnych przezyc. A
doswiadczenia, odczucia, wizje nie przezyte szybko ulegaja zapomnieniu. Nie daja one szans
na emocjonalna czy intelektualna odnowe, bez stalego draznienia siebie. To zas przy slabych
potencjalach psychicznych, prowadzi do rozbicia funkcji pamieciowych, intelektualnych i
emocjonalnych.
Srodki euforyzujace, podniecajace, stymulujace cialo bardzo czesto zamrazaja, usmierzaja i
znieczulaja uczucia. Dlatego dawki tych srodkow musza byc coraz wieksze i coraz czesciej
stosowane, gdyz staja sie coraz mniej skuteczne. Wycofanie sie z uzywania chemicznych
stymulatorow emocjonalnych i wyobrazeniowych jest trudne. Szansa wycofania zmniejsza sie
z kazdym dniem ich stosowania. Bardzo trudno jest wrocic do bezposredniego kontaktu ze
swiatem, do samego siebie, do wlasnej cielesnosci, gdy percepcje sa sztucznie odcielesnione,
gdy nie funkcjonuja uczucia i pamiec. Uczucia utrzymuja pamiec w aktywnosci. Niszczac
struktury pamieci Dziecko dokonuje oczyszczenia jazni ze wspomnien nieprzyjemnych. Ale
nie jest w stanie zatrzymac tez wspomnien przyjemnych, zdobytych naturalnie lub za pomoca
sztucznych stymulatorow. Zaczyna zywot bytu kosmicznego, roslinnego lub zwierzecego,
plynacego w bezgranicznosci wlasnego ja, ktore rozlewa sie w kosmosie. Jego ja miesza sie z
nie-ja. Samopoczucie staje sie na moment lepsze. Potem znowu pojawia sie lek i trwoga przed
niebytem, i potrzeba leczniczych urojen.
Dziecko za pomoca narkotykow odwiazuje sie od zaleznosci od Rodzica, ucieka
psychicznie, bierze kosmos za wlasny dom, zatraca sie w smierci wlasnego ja. Oderwanie
uczuc od ciala i intelektu jest rzeczywiscie zabiegiem samobojczym. Prowadzi do
psychotycznej dezintegracji, w ktorej funkcje scalajace przejmuja procesy paleologiczne.
Osobowosc Dziecka miesza sie z wyobrazeniami zbiorowymi, archetypami psychicznymi,
ktore chronia przed ostatecznym rozpadem psychicznym i smiercia. Ich pojawienie sie w
rozbitej psychice zmniejsza polaryzacje psychotyczna i pozwala odbudowac integracje z
nieswiadomymi wzorcami zycia, obowiazujacymi zawsze i wszedzie. Rozbicie psychotyczne
utrzymuje Dziecko w stanie nieswiadomym i nie pozwala na rekonstrukcje osobowosci.
Ogranicza zachowania do reakcji na impulsy nieswiadome, ktore stymuluja do poszukiwania
twardych sprawdzianow wlasnego istnienia. Sfera nieswiadoma, jako bardziej aktywna, niz
sfera swiadoma odgrywa u Dziecka uzaleznionego role wazniejsza. Tyle, ze nie stymuluje
ona do zycia, a do smierci.
17. Bogaty wiezien.
Rytualy nekroidalne sa praktykowane nie tylko przez Dziecko, ktore doznalo szczegolnej
krzywdy od Rodzica. Alkoholizm, narkomania czy samobojstwo maja swoich adeptow w
rodzinach, w ktorych Rodzic stara sie byc dobrym dla Dziecka. Przestrzega nakazow
psychologii, medycyny czy socjologii, zabezpiecza materialnie Dziecko, karmi je i
pielegnuje, pozwala na kontakt z rowiesnikami, zapewnia swobodny dostep do siebie, jednym
slowem stara sie byc dobrym Rodzicem. A jednak Dziecko w pewnym momencie zdradza
tendencje do wybierania rytualow smierci, wchodzac na sciezke degradacji. Dlaczego tak sie
dzieje? Choc na to pytanie trudno jest dac ostateczna odpowiedz, mozliwe jest czastkowe
wyjasnienie, oparte na obserwacji rytualow pielegnacyjnych Rodzica. Sa one oparte na
schematach naukowych, a nie na przezyciach Dziecka i Rodzica. W takich standardach, gdzie
wszystko jest z gory ustalone, gdzie nie ma miejsca na spontanicznosc, niespodzianke,
pomylke, slabosc czy nieszczescie Dziecko czuje sie zamrozone, ograniczone, uwiezione,
zablokowane. Tam, gdzie nie moze przejawic zadnej inicjatywy, musi popasc w bezruch, w
depresje. Zatem chorowanie, rytualy zalobne sa takze sposobem wylamywania sie ze
schematu, ktory zmusza do zycia wedlug wskazan psychologii bogatego wieznia. Psychologia
ta nakazuje zabezpieczenie wszystkiego tak, aby Dziecko nie moglo juz czegos wiecej chciec.
Jest to odwrotna strona zycia wedlug psychologii biednego wieznia, ktorego zycie nastawione
jest na zadaniu wszystkiego, oprocz tego, co jest. I w jednym i w drugim przypadku brak jest
sensu zycia.
Jedna z trudnosci, jakie przezywa Dziecko uzaleznione jest zakaz wypowiadania sie we
lwasnej sprawie, wlasnym jezykiem. Aby ominac zakaz i jednoczesnie zachowac lojalnosc,
Dziecko szuka innego jezyka dla wyrazenia wlasnych bolow i potrzeb. Odwoluje sie wiec do
subjezykow, gwar, slangow, ksyw, ktore funkcjonuja w podkulturach np. w wiezieniu lub do
nadjezykow, ktore funkcjonuja w tworczosci lub w mitologiach, rytualach, poezji, malarstwie
czy muzyce. Charakterystyczne jest sieganie do do jezykow nauki dla usprawiedliwienia
swoich dolegliwosci i wyrazenia ich w sposob neutralizujacy atak na Rodzica. Takim
jezykiem jest np. jezyk psychiatrii, jezyk psychoanalizy, psychologii glebi, teorii dezintegracji
pozytywnej, itp.
18. Ukryte intencje.
W jezyku psychologii i psychiatrii latwiej mozna ujawnic ukryte intencje. Bardzo czesto
Rodzic siega do twierdzen naukowych, aby usprawiedliwic swoj brak Milosci do Dziecka.
Podobnie Dziecko, siega do nauki, aby usprawiedliwic swoja Nienawisc do Rodzica.
Korzysta z tego typu zabiego, aby zrzucic czesc odpowiedzialnosci. Latwiej wyraza wine
Rodzica. Ponadto wcielajac wlasne mysli w trudny, niezrozumialy dla Rodzica jezyk, moze
sie z nim zidentyfikowac i symbolicznie doznac wyzwolenia. Taki jezyk mowi prawde, ale
nie zdradza mowcy. Dziecko pozostaje bezpieczne. A niebezpiecznie czuje sie Rodzic, ktory
boi sie jezyka nauki, diagnoz i prognoz, dotyczacych osobowosci, zycia, rozwoju czy
psychiki.
Potrzeba odtwarzania urazu przejawia sie w pasji zapisywania krzywd, nieszczesc, chorob.
Powracania po wiele razy do tego samego przykrego zdarzenia wiaze sie ze slaba
uczuciowoscia Dziecka, ktore nie moze przeksztalcic urazu w budujace go doswiadczenie.
Mamy do czynienia z przezuwaniem psychicznym, zamiast z przezywaniem, rozwijajacym
uczuciowosc i osobowosc. Zatrzymywanie przezyc negatywnych, wcielanie ich w jezyk,
laczy sie z wyolbrzymianiem lub pomniejszaniem niektorych faktow. Zalezy to od tla
przezyciowego, od relacji z Rodzicem i od wlasnych mozliwosci rozwojowych. Dziecko
inteligentne posluguje sie tekstami, esejami, wierszami jako sposobami mowy, ktora ujawnia
to, co zakazane. Taka tworczosc jest ekspresja zakazanej rzeczywistosci. Miesza jawne z
ukrytym, jasne z ciemnym, prawdziwe z nieprawdziwym, chore ze zdrowym, racjonalne z
nieracjonalnym, bez obaw ataku ze strony Rodzica lub Doroslego. Ta mowa pozwala na
utrzymanie rownowagi miedzy sfera wewnetrzna i zewnetrzna tozsamosci Dziecka. Ale
zbytnie pomieszanie jezykow, w tym identyfikacja z polprawdami, zaokragleniami,
dorobkami jezykowymi, daje efekt sprzeczny z zamierzonym. Okreslic go mozna, jako
puchniecie maski jezykowej. Zerwanie komunikacji dziala tak, jak pekniecie psychiczne
maski jezykowej Dziecka. Utrudnia to opowiesc o swoim nieszczesciu. Do tego potrzebna
jest specjalna fantazja, ostre podniety lub nowe fakty, ktore pozwola dac Dziecku nowe
swiadectwo. Gra z samym soba, z jezykiem prowadzona jest po to, aby fakty, ktorych
doswiadcza mogly byc uzyte przeciw Rodzicowi. Tylko choroba, obled, albo samobojstwo
moga miec moc niezaprzeczalnego swiadectwa, ze Dziecko jest ofiara Rodzica.
19. Maska konfliktu.
Uzaleznienie w formie lekomanii, narkomanii czy alkoholizmu jest w przypadkach ostrego
konfliktu Dziecka z Rodzicem maska, oslaniajaca jego przyczyne, przebieg i tresc. Jest to
pierwsza zaslona tego konfliktu. Druga jest choroba psychiczna i samobojstwo. Te graniczne
efekty uzaleznienia - nie sa niczym innym, jak rozgrywka, rozprawa i karta przeznaczenia dla
Rodzica. W przypadku, gdy Rodzic tej gry nie podejmuje, Dziecko wlacza do niej terapeute
(lekarza, wychowawce, duchownego). Cel agresji z Rodzica zostaje przesuniety na jego
reprezentanta lub zastepce. Paradoks polega na tym, ze to oni chca pomoc Dziecku w
przezwyciezeniu uzaleznienia. Ale poniewaz zaslaniaja Rodzica, zdejmujac z niego
odpowiedzialnosc, chroniac od dotkliwej kary, sami sa ukarani. Istnieje wiele przykladow
tego typu zastepczej agresji, ktora mozna uznac za typologiczna.
Oto student, ktory znajduje sie w konflikcie z Rodzicami. Atakowany jest ojciec, a matka
jest usprawiedliwiana. Szuka on pomocy po calej Polsce, u roznych terapeutow
(psychologow, psychiatrow, duchownych). Opowiada im te sama historie o swoim
nieszczesciu, czyli o zlym ojcu. Skarzy sie na to, ze poprzedni terapeuta, u ktorego szukal
pomocy, nie jest dosc dobry, niczym jego ojciec. Musi wiec szukac pomocy gdzie indziej. A
slyszal, ze istnieje ktos tak wybitny jak osoba, u ktorej wlasnie jest. Dobry terapeuta
przyjmuje z wdziecznoscia slowa pozytywnej oceny, stara sie pomoc choremu. Po pewnym
czasie stwierdza, ze Dziecko prowadzi z nim gre. Terapeuta identyfikuje te gre. Wtedy
Dziecko zmienia terapeute, powtarzajac nieustannie swoja gre z Rodzicem. Pewna przewaga
Dziecka polega na tym, ze przybiera ono maske psychotyka. Umie za jej pomoca straszyc
przede wszystkim Rodzica. Warto wiedziec, ze owym Dzieckiem moze byc kazdy np. student
filozofii. Ale przychodzi moment, w ktorym nie mozna zaakceptowac jego gry. Musi sie
dowiedziec, ze jest zdrowy, skoro jest agresywny. Gra w psychotyka musi byc
zdemaskowana, uniewazniona, zerwana. Zdemaskowany jako zdrowy bo agresywny wypada
z terapii. Nie moze jednak zaakceptowac prawdy. Wtedy wraca do domu, w ktorym moze
nadal grac role chorego psychicznie.
20. Diagnoza psychiatryczna.
Diagnoza psychiatryczna moze ulatwic przewlekla gre z Rodzicem. Naznaczanie jest forma
uzalezniania nie tylko chorego Dziecka, ile przede wszystkim chorego Rodzica. Lepiej jest
ujawnic te odpowiedzialnosc po obu stronach. Tym bardziej, ze Dziecko ma klopot w
wyegzekwowaniu chocby czesciowej odpowiedzialnosci od Rodzica. Musi go wiec
postraszyc. Ale strategia, jaka podejmuje jest dla niego samego zabojcza. W omawianym
przypadku psychotyczna gra zostala przedefiniowana i nazwana gra charakteropatyczna.
Diagnoza zostala przesunieta w dol, na poziom zachowan agresywnych. Przez co stala sie
zbyt trywialna, nieoplacalna, pozbawiona mocy. Nie mozna za pomoca takiej diagnozy
walczyc z Rodzicem. Gra zdefiniowana nie na poziomie Dziecka, a na poziomie Doroslego,
czyli na poziomie odpowiedzialnosci za siebie nie pozwala na to.
Walka z Rodzicem, ktora w zastepstwie prowadzi terapeuta moze isc jeszcze dalej. Oto
corka postanowia ukarac ojca za to, ze bardziej kocha brata. Motyw zazdrosci jest tu o tyle
wazny, ze Dziecko jest kobieta, ktora nie chce nia byc. Ubiera sie po mesku, cwiczy meskie
sporty, przygotowuje sie psychologicznie do walki z mezczyzna. Silna tendencja paranoidalna
pozwala jej wyobrazac sobie, ze jest terapeuta wszystkich kobiet, ktore nie chca nimi byc.
Swoja gre z Rodzicem, o bycie mezczyzna, zaczyna od manipulacji cialem: naciecia skory,
wyciecia migdalkow, przebicia blony dziewiczej, az do zabiegow zwiazanych z wycieciem
jajnikow. To wszystko miesza z cwiczeniami karate, narkotyzowaniem, piciem alkoholu i
uwodzeniem mezczyzn. Aby ich nastepnie porzucic i ponizyc. Inicjacja w rytuale walki z
Rodzicem, zwlaszcza ojcem, jest gwalt przez nieznanego mezczyzne.
Rytualy walki z ojcem (mezczyzna) sa oslaniane przez narkomanie. Oslaniaja nie tylko
kazirodczy gwalt, ale i kazirodcze kolizje z kobietami uwiedzionymi (przez ojca lub dziadka,
stryja, wujka, sasiada, itd.). Zgwalcone Dziecko - kobieta, uwodzi teraz psychicznie i
fizycznie inne kobiety, zapadajac nastepnie w amnezje. Twierdzi, ze sama zostala uwiedziona
i zgwalcona. Nie ma nikogo, kto by w jej opowiesciach odegral role pozytywna. Pochlebstwa
latwo zmienia w oskarzenia. Ma potrzebe agresywnego gryzienia i kasania psychologicznego.
Podobnie postepuje z terapeutami, traktujac ich jako reprezentantow Rodzica.
W szczytowym okresie gry z ojcem, odwiedza osrodki terapeyutyczne, rozpoznaje i gdy zna
metode, opuszcza je. Rozdziela swoje ja i nie-ja na to, co wzniosle i czyste i na reszte, ktora
jest brudna i godna pogardy. Ten brud jest argumentem na jej czystosc, toczy gre czystego
Dziecka z nieczystym Rodzicem. Gdy brak juz osrodkow i terapeutow, ktorych mozna
szantazowac usiluje popelnic samobojstwo. Bierze leki, ktore miesza ze srodkami
znieczulajacymi, zaaplikowanymi podczas zabiegu chirurgicznego. Po kilku dniach ostrego
zagrozenia zycia i wielu dniach rekonwalescencji wraca do domu. Szantazuje, zaraza
psychicznie swoja nienawiscia kazdego, kto chce jej pomoc. Spisuje historie swego
uzaleznienia. Sa to teksty pelne oskarzen swiata i rownie pelne uwielbienia dla siebie, swojej
wyjatkowosci.
Dziecko, ktore podejmuje gre psychotyczna, zachowuje patologiczna rownowage miedzy
wlasna slaboscia i niezdolnoscia do konfrontacji z Rodzicem. Konfrontuje sie z nim posrednio
za pomoca zabiego upokarzajacych go i karzacych, za rzeczywiste lub urojone krzywdy. W
patologicznej konfrontacji wzmaga nacisk na Rodzica lub na osobe, ktora go zastepuje.
Ostatecznie podejmuje walke z zamiarem zniszczenia, nie tyle siebie, ile Rodzica. Rodzic
natomiast ma tendencje do zrzucania odpowiedzialnosci za relacje z Dzieckiem na instytucje
spoleczne, medyczne, wychowawcze, ktore definiuja sie jako leczace. Aby zniszczyc Rodzica
trzeba uderzyc w samo centrum, w instytucje leczaca, w mistyfikacje i przemoc. Pokonanie
Rodzica staje sie wiec centrum dlugotrwalej i uporczywej walki Dziecka.
21. Wielka choroba.
Jedna z form tej walki jest mieszanie Rodzica z soba, wciagniecie go we wlasne urojenia.
Jest to odplata Dziecka za to, ze zostalo pomieszane z innymi. Deformacja Rodzica jest kara
za brak bezposredniej komunikacji, za brak milosci i wolnosci. Choroba Dziecka zmusza
Rodzica do znizenia sie do jego poziomu, do stania sie sluga wielkiej choroby malego
zdegenerowanego psychicznie Dziecka. Pasja, z jaka Dziecko identyfikuje sie z choroba i
chce utrzymac status chorego, zbiega sie z pasja Rodzica, ktory pragnie czegos wrecz
przeciwnego. Dziecko czuje sie w ten sposob emocjonalnie dowartosciowane, czuje, ze zyje,
mimo, ze wlasnie umiera. Ten uklad zaleznosci emocjonalnej jest czesto tak silny, ze gdy
udaje sie wyleczenie Dziecka, chorowanie podejmuje Rodzic, po to, aby zachowac
patologiczna rownowage w rodzinie. Rodzic nieswiadomie kontynuuje przymus chorowania,
ktory poprzednio narzucil Dziecku. Od Dziecka przyjmuje ja, jako znak tozsamosci, bez
ktorego traci swoja waznosc i godnosc.
Siegniecie po bron ostateczna, jaka jest samobojstwo, wiaze sie z proba okreslenia
odpowiedzialnosci Rodzica za los Dziecka. Dziecko pragnie uderzyc w Cos lub Kogos, kto
stoi poza lub ponad Rodzicem. Przeniesienie identyfikacji zla ponad wlasnego Rodzica
polega na wciagnieciu w gre psychotyczna - Boga. Mieszanie wlasnego Rodzica z Bogiem
przybiera postac bluzniercza lub pokutna. Dziecko ma pretensje o to, ze Rodzic nie spelnia
swoich zadan, nie jest na miare jego potrzeb, zadan i wyobrazni. Podejmujac licytacje z soba
o cierpienie przekracza wszystkie cierpienia swiata. Nawet cierpienia katowanych wiezniow
w obozach koncentracyjnych.
Nadanie sobie kosmicznej skali w cierpieniu nie musi byc negatywne. Ale jest tak wtedy,
gdy cierpienie osobiste jest zintegrowane z cierpieniem Rodzica. Dziecko uzaleznione,
grajace w psychoze, pragnie rozlac swoje cierpienie w kosmosie, pragnie nim zranic innych,
aby ukarac i tych, ktorzy nie sa krzywdzeni, nie tylko tych, ktorzy krzywdza, czyli Rodzica i
Doroslego. Siegaja takze do innego Dziecka, ktore musi ginac razem z paranoicznym gestem
Dziecka chorego. Dzieje sie tak w mysl zasady, ze: krzywda rodzi czesto nienawisc do
niekrzywdzonych (K.Dabrowski). Ta nienawisc rozlewa sie takze na Boga.
22. Kres konfrontacji.
Przeksztalcanie gry z Rodzicem w gre z Bogiem jest wskazowka, ze zbliza sie kres
konfrontacji Dziecka z Rodzicem, ze musi ono totalnie zakwestionowac jego wplyw na
siebie. Uznanie swojej rownosci z Bogiem w cierpieniu daje Dziecku chwilowa ulge.
Poczucie mocy miesza sie bowiem z odczuciem niemocy, w tym takze niemocy Boga.
Nastepuje rozerwanie integracyjnych wiezow psychicznych. Rozpad psychiczny wyzwala
tlumione dotychczas wrogie uczucia do Rodzica. W tresciach, obrazach i wizjach jako moc
wiodaca pojawia sie szatan, bestia, z ktora Dziecko chetnie sie utozsamia w walce z
Rodzicem. Po paranoicznej eksplozji nastepuje uspokojenie, cofniecie sie myslenia na poziom
procesow paleologicznych.
Dziecko, ktore wkroczylo w swiat urojen, halucynacji i projekcji, z powodu rozbicia
psychiki na czastki elementarne, zyje targane lekiem i uwielbieniem dla siebie. Oglada siebie
i swiat tak, jak wyglada on w bajkach, mitach, basniach, wizjach. To rozbicie ma charakter
dajacy poczucie wolnosci i milosci zamiast rzeczywistej wolnosci i milosci. Dziecko w tym
swiecie czuje, ze jego los zostal zaklety w kamien, rosline, drzewo albo w zwierze np.
ropuche, weza, czy konia itd. Musi znalezc sie ktos, kto wyzwoli Dziecko z tych strachow.
Dostep do gry psychotycznej moze sie dokonywac tylko przez symbole. Tu przewage ma
terapia oparta na psychologii glebi, psychologia teologiczna i filozoficzna, a takze
psychologia tworczosci.
Model zycia, choroby, i smierci, odbiera Dziecko od Rodzica. W tym modelu moc daje
Dziecku choroba. Ale gra w chorobe, z czasem zmienia sie w chorobe rzeczywista. Dziecko
paranoiczne zabija siebie, zabijajac przy tym Rodzica w sobie. Dziecko wycofane i
przestraszone zmierza samotnie ku chorobie i smierci.
23. Jezyk choroby.
Chory jezyk osob uzaleznionych nie jest taki chory, na jaki wyglada. Jest to jezyk opozycji
psychologicznej Dziecka wobec Rodzica. Jest to wiec jezyk zdrowienia i zdrowia, ktore moze
byc utrzymane na najnizszym poziomie, na pograniczu jawnosci. Zbadanie jezyka Rodzica,
ktory uzaleznia, jest trudniejsze, jezeli nie jest to jezyk inwektyw i patologicznego zargonu.
Jezeli jest to jezyk wyrafinowany, naukowy, pelen odwolan do wiedzy psychologicznej, a
nawet religijnej. Ale jest to jeyzk przemocy. Rodzic komunikuje w nim Dziecku swoja
wyzszosc intelektualna, spoleczna i fizyczna. Podkresla, ze jest nad - celebruje pozycje
pionowa. Dla Dziecka ma natomiast pozycje pod - rytualizuje jego pozycje pozioma ,
nizszosc.
Jezyk Rodzica, ktory zglasza sie o pomoc dla swojego Dziecka jest jezykiem pana, ktory
opisuje Dziecko jako swoja wlasnosc, jako niewolnika. Rodzic, ktory uzaleznia Dziecko nie
chce pomocy dla siebie, ale dla Dziecka. Sam czuje sie dobrze i wyniosle. Najczesciej zna juz
diagnoze, ktora odnalazl w podreczniku psychiatrii lub pedagogiki. W przypadku
uzaleznienia wzmacnianego i maskowanego narkotykami lub alkoholem, czy nawey
zaburzeniami psychicznymi, jako przyczyne uzaleznienia, Rodzic podaje objaw. Przy czym
jest to objaw definiowany wedlug specyficznej psychologii i psychiatrii, ktora innym razem
ten sam Rodzic odrzuca, jako zwierzeca, powierzchowna, zbyt biologiczna. W kazdym razie
czyni tak wtedy, gdy sam jest diagnozowany. Chetnie natomiast przyjmuje wszelkie etykiety
chorobogenne, nadawane jego Dziecku przez lekarza czy terapeute.
Jezyk choroby, wypracowany przez psychiatrie i psychologie biologiczna i behawioralna
jest dobry dla Rodzica, bo pozwala wylaczyc jego odpowiedzialnosc za uzaleznienie i zrzucic
ja na objaw. Rodzic zrzuca te odpowiedzialnosc na lekarza i terapeute, zadajac od nich
szybkich wynikow w leczeniu Dziecka. Pod warunkiem, ze sam nie bedzie poddawany terapii
lub leczeniu. Wielki opor Rodzica przed przyjeciem odpowiedzialnosci za uzaleznienie daje
sie takze zauwazyc takze w wybieranym rodzaju terapii, ktora Rodzic akceptuje lub uznaje za
skuteczna. Najchetniej wybiera osrodki zamkniete, miejsca o silnym rezymie, ktore
odpowiadaja jego osobistej mentalnosci i wzmacniaja poczucie mocy. Mania kontroli jest w
tych osrodkach gratyfikowana, gdyz zajmuja sie one osobami, ktore takiego rezymu
potrzebuja. Trafiaja tam bowiem dzieci w wieku mlodzienczym, znajdujace sie w stanie
definitywnego zagrozenia. Rodzic o mentalnosci policyjnej nie znajduje wczesniej ani ochoty,
ani czasu na profilaktyke, na wolnosciowe formy terapii dla wlasnych Dzieci.
Istnieje w polskich warunkach swego rodzaju unia Rodzicow i terapeutow o mentalnosci
autorytarnej. Przejawia sie ona w celebracji wieziennych i paramilitarnych form terapii. A
takze w swoistym leku przed jezykiem psychologii i psychiatrii, ktore analizuja glebokie lub
wysokie warstwy swiadomosci, jej poziomy przed, pod, czy nadswiadome. Lek przed
psychoanaliza, psychologia glebi, teoria dezintegracji pozytywnej jest dowodem na to, ze ani
autorytarni Rodzice, ani terapeuci, ktorych wybieraja, nie moga sie wyzwolic z potrzeby
patologicznej kontroli. Jezyk tych psychologii jest dla Dziecka jezykiem zdrowia i
wyzwolenia. W totalitarnych lub autorytarnych spoleczenstwach psychologie te nie sa
stosowane w praktyce instytucji leczniczych. Sa tepione i zakazywane. A osoby, ktore sie
nimi posluguja - przesladowane. Tak uksztaltowana mentalnosc lekarzy i terapeutow,
przyzwyczajonych do umyslowego niewolnictwa nie latwo ulega zmianie. Swiadczy o tym
ukryty opor przed zmianami w nauce o czlowieku. Katedry psychologii, pedagogiki i
psychiatrii nadal so formowane i sterowane przez osoby o mentalnosci nadzorcow.
Odwolywanie sie do psychologii, opisujacych czlowieka w jezyku wolnosci i wyzwolenia,
milosci i rozwoju, ma znaczenie dla depatologizacji postaw osob uzaleznionych.
Dopuszczenie egzystencjalnego, fenomenologicznego, czy humanistycznego jezyka w
psychoterapii, jako alternatywa dla mechanistycznego, statystycznego, lub zwierzecego
paradygmatu, pozwala wyzwolic wieksza liczbe osob uzaleznionych. Pojawienie sie nowego
jezyka, wyrazajacego dramat uzaleznienia, pozwala uformowac sie swego rodzaju
psychologii wyzwolenia. W jezyku tym nie ma nakazu wyrazania wlasnego dramatu w jeden
obowiazujacy wszystkich sposob. Psychologia ta nie zmusza do odgrywania roli alkoholika,
narkomana czy samobojcy dla przekazania prawdy o sobie. Mowienie przykrej prawdy o
Rodzicu nie jest zabronione norma dnia, norma totalitarnie zorganizowanej rodziny i
spoleczenstwa, autokratycznie zorganizowanej terapii czy leczenia. Im wiecej jest takich
zakazow i nakazow zabraniajacych wypowiadanie prawdy o sobie, tym wiecej jest osob
uzaleznionych nie tylko psychologicznie ale takze spolecznie, a nawet religijnie. Struktura
uzaleznien zbudowana w Polsce zbiera swoje zniwo w masowej regresji, w obronie przed
zmianami, w poszukiwaniu ideologii uzaleznienia. Pozwala ona kultywowac nadal
mentalnosc niewolnicza i celebrowac postawy zlodziejsko-Zzebracze, zamiast wzmacniac
potrzebe zmiany, rozwoju osobistego i spolecznego.
24. Budowanie autonomii.
Psychoterapia nastawiona na rozwoj stara sie uchwycic w zjawiskach patologicznych jadro
zdrowia,ktore zostalo zasloniete przez gre zniewalanego Dziecka ze zniewalajacym
Rodzicem. Zanim jednak dojdzie do przeksztalcenia patologicznie rozbudowanego systemu
obrony w system rozwoju, konieczne jest zidentyfikowanie gier obronnych, ktore osoby
uzaleznione podejmuja. Pragna one utrzymac poczucie tozsamosci w patologicznym ukladzie
z Rodzicem. Przeciaganie tej gry prowadzi do utozsamienia patologicznych wymagan
Rodzica z norma, ktore Dziecko przyjmuje jako wlasne - dla dalszego zycia.
Dla zilustrowania syndromu uzaleznienia przedstawiam trzy przypadki, zarejestrowane w
Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej. Osoby cierpia z powodu niemoznosci wyzwolenia
sie z dotychczasowych ukladow, silnie integrowanych poprzez poczucie winy wobec
Rodzica. Za tym poczuciem winy kryja sie sprawy glebsze i wazniejsze: reakcje
psychopatyczne, psychotyczne, alkoholizm, narkomania czy tendencje i usilowania
samobojcze. Trzy przypadki, ktore tu przedstawiam, odnosza sie do osob, ktore podejmowaly
proby samobojcze, przezywaly epizody psychotyczne i byly leczone w tym kierunku w
osrodkach panstwowych.
W diagnostyce obowiazujacej w psychiatrii, osoby uzaleznione diagnozowane sa jako
psychopatyczne lub psychotyczne. Albo jako osobowosci typu borderline, ktore okreslic
mozna inaczej, jako charakteropatie. Osoby takie zachowuja sie podobnie do tych, ktore maja
urazy mozgowe, choc ich faktycznie nie maja. Poddaja sie one nieraz licznym badaniom, aby
wykazac, ze zrodlem ich klopotow jest ich mozg, nie zas uczucia i problemy rodzinne. Mam
nieraz wrazenie, ze osoby te bylyby szczesliwe, gdyby defekt mozgu zostal wykryty. A
czasem nawet daza do takiego defektu, zazywajac duza ilosc lekow, alkoholu, czy
narkotykow. Przedawkowanie tych specyfikow niszczy caly uklad nerwowy, uszkadza takze
mozg. Choroba somatyczna moze nieraz zaslonic psychiczny bol i problem, ktorego nie
mozna ujawnic.
Terapia biologiczna pomija podmiotowy aspekt choroby. Pomaga znieczulic bol
somatyczny. Ale nie moze doprowadzic do zdrowia psychicznego. Stosuje bowiem srodki,
ktore uzalezniaja organizm i niszcza osobowosc pacjenta. Zatrzymywanie sie na leczeniu
objawow jest pomoca pozorna. Ukrywa przyczyna i zrodla zaburzen i gratyfikuje
wytwarzanie objawow. Skoncentrowanie uwagi na rodzaju terapii, zmusza do
przeformulowania jej zadan w kierunku uwalniania i wyzwalania osobowosci od zagrozen jej
zniewolenia. Syndrom uzaleznienia obejmuje zespol objawow, ktory wyleczyc lekami sie nie
da. Trzeba je poznac. zidentyfikowac, przezyc, przewartosciowac i przeksztalcic w dynamizm
wewnetrznego rozwoju.
Casus 1. - student K. (Kamil)
Student K zglosil sie telefonicznie do mnie, aby uzyskac porade. Od kilku lat leczyl sie w
placowkach psychiatrycznej sluzby zdrowia. A takze uczestniczyl w roznych programach
terapeutycznych.Zdiagnozowany jako schizofrenik paranoidalny, niemal przyrosl do swojej
diagnozy. Inteligentny, znal rozne opisy i wymagania, jakie lekarze i terapeuci maja wobec
tego typu osob. Zglosil sie, gdyz namowil go do tego kolega ze studiow, ktory uzyskal kilka
lat temu pomoc w podobnej sytuacji, biorac udzial w programie SSHP.
Po dosyc dlugiej rozmowie K. zostal poproszony o przygotowanie odpowiedzi na test
bodzcow slownych i test autobiograficzny. Jako student zostal wlaczony do grupy
szkoleniowo-terapeutycznej w ramach dwutygodniowego treningu. Jego cecha
charakterystyczna jest nastawienie profilaktyczne i autoterapeutyczne. Osoby biorace w nim
udzial nie moga liczyc na gratyfikacje z tego powodu, ze kiedys przezyly epizod
psychotyczny lub zostaly zdiagnozowane za pomoca etykiety psychiatrycznej. Wrecz
przeciwnie - caly wysilek skierowany jest na zdjecie etykiety psychopatologicznej,
przedefiniowanie problemu na jezyk zdrowia psychicznego i rozwoju osobowego. W tym
celu stosowany jest jezyk teorii dezintegracji pozytywnej K.Dabrowskiego, ktory definiuje
zaburzenia psychiczne, zwlaszcza psychonerwice, ale takze i pewne fenomeny psychotyczne
jako zjawiska kryzysowe, pjawiajace sie na drodze rozwoju osobowego.
Osoby, ktore zglaszaja sie do SSHP, w tym takze K., znaja teorie dezintegracji pozytywnej
tylko haslowo. I zapamietuja z niej tylko to, ze zaburzenie psychiczne to nic zlego. Niestety,
osoby te dokonuja utozsamienia zaburzenia psychicznego z rozwojem, tylko po to, aby
potwierdzic diagnoze, ktora otrzymaly od innego terapeuty lub lekarza. I aby zneutralizowac
napiecie rozwojowe. Ich celem staje sie obsesyjna potrzeba potwierdzenia diagnozy, aby
przekonac sie, ze nic sie nie zmienilo w stanie zdrowia. Bo wtedy nie trzeba podejmowac
zadnych wysilkow osobistych w celu przekroczenia diagnozy. Ona bowiem ulatwia zycie,
daje poczucie bezpieczenstwa, uwalnia od odpowiedzialnosci za wlasny los. I pozwla
oskarzac lekarzy lub terapeutow za to, co sie z jednostka dzieje. Argumentem jest wlasnie
negatywna diagnoza, ktora pacjent traktuje jako argument obronny. Mozna nieraz odniesc
wrazenie, ze etykieta jest dodatkowym mechanizmem obronnym, ktory niszczy jedne, a
wzmacnia inne mechanizmy obronne.
Student K. jest przykladem gracza, ktory uznal, ze najlepsza bronia, czyli obrona, jest atak
za pomoca wlasnej etykiety psychiatrycznej. Dzieki tej etykietce, ktora otrzymal w niejednym
szpitalu i od niejednego autorytetu, czul sie mocny w walce z otoczeniem. Zwlaszcza z
Rodzicami i terapeutami, ktorych chetnie zmienial, gdy okazywalo sie, ze latwo daja sie
pokonac i zastraszyc tak ciezka diagnoza. Z tak dobrze opracowana gra trafil do SSHP. Byl
przekonany, ze i tym razem zostanie zwyciezca.
System pracy w SSHP respektuje zalozenia psychologii analitycznej i psychologii glebi,
dotyczace funkcjonowania mechanizmow obronnych. Zwlaszcza zas tlumienia, przeniesienia
i percepcji. Miedzy innymi dlatego, grupe skladajaca sie w miare mozliwosci z rownej liczby
mezczyzn i kobiet prowadzi dwoje terapeutow. Ulatwia to rozlozenie projekcji, ich lepsza
asymilacje, a takze rownomierny, diagnostyczny rozklad przeniesien z Rodzicow na
terapeutow. A wiec K. mogl sobie wybrac terapeute zlego i dobrego. Zlym zostal terapeuta,
dobra - terapeutka. Ten wybor mial znaczenie dla odczytania powiazan jakie K. mial z
Rodzicami.
K. traktowal mezczyzn z unizeniem, poddanczo, lekowo, kobiety natomiast wyniosle.
Chetnie wydawal im polecenia. Nawet wtedy, gdy prosil o przysluge np. o herbate.
Jednoczesnie mial potrzebe codziennego kontaktu telefonicznego z matka, ktorej opowiadal,
co robi podczas zajec oraz jaka jest wlasnie pogoda. Po takiej rozmowie wracal podniecony.
Coraz bardziej wzmagal konfrontacje z terapeutka, az do czasum gdy powiedziala mu, ze nie
musi byc synkiem mamusi i opowiadac jej to, co moglby powiedziec podczas terapii w
grupie. K. zareagowal natychmiast - podniosl glos i wykrzyknal: - niech pan uwaza! Zrobil to
tak, jakby chcial mnie uderzyc. To wywolalo emocjonalna eksplozje. Byla ona
rozladowywana podczas zajec grupowych.
K. byl niewatpliwie silnie zwiazany z matka. Odgrywal role mediatora w konflikcie matki z
ojcem, ktorego szczerze nie lubil. I ktoremu szczerze zazdroscil pozycji materialnej,
spolecznej i psychologicznej. K. przedstawial sie niemal jako straznik matki, wlasciwiej
byloby powiedziec - straznik zony swojego ojca. Pogarda, jaka okazywal zenskiej czesci
grupy wskazywala jednak, ze problemem byla dla K. pozycja meska. Nie mogl tego problemu
wyrazic inaczej, jak tylko przez konflikt z terapeuta. Konflikt ten zostal mu przypadkowo
narzucony. Poniewaz zrobil to ktos, kto pelnil role superwizora, nie bylo wyjscia. Gra musiala
zostac rozegrana.
Podczas kolejnych zajec K. zaatakowal terapeute, oskarzajac go o niekompetencje wtedy,
gdy zwrocil uwage jednej ze studentek, ze nie jest szczera. K. wlaczyl sie wtedy, broniac
postawy kolezanki z grupy i wzmacniajac ja w sporze wobec prowadzacego. W ten sposob K.
skupil uwage grupy na swoim problemie. Wyrazal go, powtarzajac zarzut o niekompetencji
trenera. Dyskusja w grupie potoczyla sie w sposob oczekiwany i spotykany w tego typu
sytuacjach. Cwiczacy przerazeni oskarzeniami K. skonsolidowali sie przeciw niemu, starajac
sie wytlumaczyc terapeute. Sytuacja stala sie trudna do rozwiazania. Nie chcial ustapic
terapeuta, racjonalizujac swoje zachowania i zarzuty K. A K. byl wyspecjalizowany w
nieustepowaniu w takim momencie, gdyz dotychczas byl gratyfikowany za tego typu gre.
Nadarzyla sie okazja do interwencji.
Po krotkiej naradzie z terapeutami i wysluchaniu trzech stron wlaczylem sie do treningu,
dokonujac szybkiej zmiany w interpretacji zarzutow K. Uznalem, ze sa one uzasadnione i
maja glebszy sens psychologiczny. Zarzuty wedlug mnie wskazuja zawsze na droge, jaka
trzeba obrac w terapii. Totez stwierdzilem, ze K. sie nie myli w ocenie kompetencji terapeuty.
Ale, skoro tak, to myli sie w graniu roli pacjenta. Podwazona zostala wiec pozycja K. jako
pacjenta. W tym momencie bystry, wyksztalcony filozoficznie K. zatrzymal swoj atak i
rozpoczal obrone. byla to jedna z najciekawszych gier obronnych, jaka udalo mi sie
obserwowac.
Nadarzyla sie, nie pierwsza okazja, aby zerwac etykiete pacjenta i chorego, ktora K. otaczal
niemal kultem. Uprawial swego rodzaju liturgie choroby psychicznej. celebrowal ja w sobie i
siebie wobec niej. Dlatego pozbawienie go przedmiotu kultu musialo byc bolesne. K. nie
chcial zrezygnowac z pozycji chorego. A jednak ostatecznie wymowilem mu kontrakt,
ktorego byl pewny. Stwierdzilem, ze jest zupelnie zdrowy i majac wyksztalcenie filozoficzne
powinien raczej odgrywac role terapeuty; co zreszta mu sie tak swietnie udalo, gdy wlaczyl
sie do obrony kolezanki z grupy. K. byl zdumiony i wystraszony. Nie chcial przyjac nowej
definicji samego siebie. Wolal byc pacjentem.
Moja interwencja nie mogla miec charakteru gry. Musiala byc definitywne, rzeklbym
ontologiczna. Dlatego, po dluzszej dyskusji i wyjasnieniu mojego odkrycia, postanowilem
sklonic K. do opuszczenia zajec terapeutycznych. Poradzilem mu, aby zajal sie nauka. Mial to
byc dodatkowy argument do rezygnacji z roli pacjenta. K. dlugo i ostro sie jednak opieral.
Zrozumial, ze rola pacjenta zostala mu definitywnie wymowiona. Mimo to nie chcial opuscic
zajec. Chcial grac dalej. Ale wtedy podjalem decyzje o calkowitym zwolnieniu go z zajec i
oglosilem przerwe. Powrot do poprzeniej pozycji nie byl juz mozliwy. Reakcja K. byla ostra.
Nie mogl zniesc takiego obrotu rzeczy. Probowal innych gier poza zajeciami grupowymi.
Interweniowal przez kolege, ktory sklonil go do przyjazdu, przez terapeutke, itd. Ostatecznie
sam zrezygnowal i przed zakonczeniem obozu wyjechal do domu zlorzeczac przy tym i
przeklinajac osoby, ktore wyrzadzily mu taka krzywde.
K. naprawde nie chcial byc zdrowy. Chcial byc uzalezniony od etykiety psychiatrycznej. Ta
dawala mu profity: zwolnienia lekarskie z zajec, ulgi w studiowaniu, wolnosc od pracy,
wolnosc od odpowiedzialnosci za wlasny los i los najblizszych. Pozwalala jednoczesnie
zakrywac wlasciwy problem - walke jaka prowadzil z ojcem w przymierzu z matka, zaleznosc
od niej. Uzaleznienie od choroby jest uzaleznieniem wtornym wobec zaleznosci od Rodzica.
Dziecko, nawet w wieku doroslym, sklada jednemu z nich hold, by drugiego ponizyc. Ta gra,
byla przez K. powtarzana przez wiele lat. Odwiedzil wielu terapeutow i lekarzy; poznal ich
mieszkania i upodobania. Zawsze wychodzil gora. I w istocie zywil do nich pogarde, gdyz
powtarzali tylko ot, co on im swoim zachowaniem podyktowal. Teraz ta gra zostala zerwana.
K. to zerwanie nazwal faszyzmem. Jego uczucia byly tak bardzo stlumione i niszczace, ze
analogia pojeciowa do faszyzmu wydala mu sie na miejscu. Reakcja K. wskazala w formie
odwroconej i zaprzeczonej, czego potrzebowal najbardziej. Niewatpliwie przezywal on
deficyt wolnosci. Ale gdy ja otrzymywal, blokowal swoj wybor lekiem przed byciem
wolnym, ucieczka od wolnosci. Identyfikowal ja z czyms nie do zniesienia, ze zniewoleniem,
ktore znal z ukladow rodzinnych, znajdujac dla niego pojecie faszyzmu.
Terapia K., rzecz jasna nie zostala w chwili tego odkrycia zakonczona. Ona sie dopiero
wtedy naprawde zaczela. Ale, aby mogla byc skuteczna, powinna objac jego relacje z
rodzicami. Oni jednak woleli miec chorego syna, ktory stabilizowal separacyjny uklad
malzenski, niz syna zdrowego. Jego odejscie spowodowaloby rozpad rodziny i malzenstwa.
Dlatego K. dalej gratyfikowany jest z powodu gry w chorego. Dlej bierze leki i szuka coraz to
nowych terapeutow. Jego zaleznosc psychiczna podtrzymywana jest przez granie rownoleglej
roli studenta. Nalezy sie spodziewac, ze gdy wypadnie z tej gry, nastapi kolejny kryzys.
Oderwanie sie doroslego syna od Rodzicow wydaje sie rzecza prosta. Ale uwiklanie w
syndrom uzaleznienia komplikuje zaleznosc i oslabia poczucie tozsamosci. Tymczasem jest
ono utrzymywane przez komponente paranoidalna. Co stanie sie jednak wtedy, gdy zabraknie
Rodzicow, i gdy nie bedzie mozna grac roli Dziecka lub gdy trzeba ja bedzie grac dla nikogo?
Bycie kims we wlasnej wyobrazni jest teraz stabilizujace, Ale ostatecznie trzeba byc kims dla
kogos. Takie bycie realizuje sie przez milosc, przyjazn i empatie. Aby do nich dojsc
potrzebne jest doswiadczenie i przezycie osobistej wolnosci. Bez niej lub zamiast niej trzeba
trzeba doswiadczac pustki i leku przed niebytek. Wtedy lepiej jest chorowac i zdac sie na
instytucjonalizacje poczucia pustki i leku. To pozwala prowadzic gre w uzaleznienie, w
aureoli uznanego nieszczescia.
Casus 2. - absolwentka C. (Cecylia).
Cecylia zglosila sie na zajecia SSHP listownie. Zastanowilo mnie, ze zrobila to, mimo iz
poznala wczesniej rozne style i szkoly terapeutyczne. Jako dyplomowany psycholog,
zajmowala sie praca z pacjentami. Pisywala tez poezje, szkice naukowe i pamietniki. Miala za
soba trudne epizody narkotyczne. To byl punkt w jej zyciorysie nie zamkniety.
Jako dziecko rozwijala sie dobrze. Czula sie kochana przez ojca i matke. Ale idylla trwala
do piatego roku zycia. Wtedy zaczely sie klopoty. C. Zaczela inaczej postrzegac ojca, ktory
byl alkoholikiem. I brata, ktory byl od niej lepszy i ktorego pragnela zdystansowac
intelektualnie. A potem takze fizycznie. Z czasem upodabniala sie do niego przybierajac
postawe meska. Gdy weszla w okres dojrzewania, poznala srodwisko narkomanow. Wlaczyla
sie do grup, kontestujacych swoje polozenie w domu. Wtedy tez zostala zgwalcona. Ale nie
pamieta do dzis przez kogo. Ten epizod stanowil dla niej centralny fakt doswiadczenia
wlasnej wolnosci. To doswiadczenie okazalo sie dla niej katastrofalne. Probowala je przez
wiele lat maskowac, biorac narkotyki. Podejmowala tez wiele razy proby samobojcze.
Studia psychologiczne pozwolily C. zapoznac sie z teoriami i metodami terapii i autoterapii.
Nie umiala z nich skorzystac. Pracowala intensywnie nad cialem. Uczyla sie sportow walki,
aby moc pokonac mezczyzn. Mimo, ze zostala zgwalcona, prowokujac do dokonania gwaltu,
nie wyciagnela dla siebie pozotywnych wnioskow. Postanowila sama gwalcic mezczyzn. A
poniewaz jej sie to nie udawalo, uwodzila kobiety, twierdzac, ze to one ja uwodza.
Jednoczesnie, w sposob ukryty prowadzila gre w pacjenta. Wymyslala sobie choroby
(padaczka, defekt serca, psychoza).
Potrzeba choroby somatycznej zwiazana byla z terapia bolu psychicznego. Somatyzacja
tego bolu miala na usmierzemie bolu prawdziwego. Zwrocila moja uwage wytrzymalosc
fizyczna C. podczas wykonywania bardzo trudnych cwiczen fizycznych. Gdy zdrowi
fizycznie studenci ledwo dawali sobie z nimi rade, C. wykonywala je lekko i z pasja
zawodnika. W tym samym czasie odgrywala chora na serce (wrodzona wada). C. leczyla sie
takze przeciw padaczce. Byla to choroba rzekoma. C. umiala inscenizowac objawy. Dzieki
temu byhla gratyfikowana zwolnieniami i oslaniala przeszlosc narkotyczno-erotyczna.
Na zajecia SSHP C. zglosila sie w nastroju depresyjnym. Chciala znalezc scene, na ktorej
dokona samobojstwa. Postanowila sie utopic albo skoczyc z okna. Czekala na dobra okazje.
Liczyla bowiem na to, ze zajecia beda mialy charakter treningu interpersonalnego, na ktorym
dostanie ostre uwagi na swoj temat. I wtedy mialaby pretekst do gry. Tymczasem trening
oparty byl na analizie projekcji. I to powstrzymalo C. przed akcja samobojcza. Podjela ja po
dwu latach. W miedzyczasie powstrzymywala sie, znajdujac ulge w chorowaniu.
Szczegolnym przedmiotem gry C. bylo jej cialo. Miala potrzebe je wzmacniac i kaleczyc,
na zmiane. Pragnela uciac sobie jezyk, w chwilach kryzysu scinala sobie wlosy do golej
skory. Wreszcie postanowila zabrac sie za narzady rodne. Chorowala na zapalenie
przydatkow. Nastapily komplikacje. Potrzebny byl zabieg ginekologiczny. C. wykorzystala te
okazje do ukarania rodzicow, zwlaszcza ojca. Oskarzala go o wszystkie nieszczescia. O to, ze
nie jest mezczyzna, a kobieta. Czula sie w swoim ciele ponizona i gorsza. Zwiazek jej chorob
z ojcem moze wydawac sie dziwny. Ale tylko do momentu, gdy sie odkryje, ze on byl
gwalcicielem.
Jednoczesnie C. byla wsciekla na matke, ktora nie chciala jej adorowac. Poniewaz mijaly
lata, ktore dla doroslej kobiety oznaczaja wyjscie z domu i zalozenie rodziny, C. postanowila
wykonac ruch zastepczy. Chciala wyniesc sie z domu i ukarac rodzicow. Zaplanowala
samobojstwo. Mialo ono polegac na upozorowaniu bledu medycznego, podczas
ginekologicznego zabiegu. C. wymyslila swego rodzaju autoaborcje. Tyle, ze wykonana
rekami lekarki. Ostrzegla ja bowiem, aby nie uzywala okreslonych lekow usypiajacych i
znieczulajacych, gdyz jest na nie uczulona. Wiedziala, ze odpowiednie interakcje lekowe
moga byc szkodliwe a nawet zabojcze.
Szczesliwy splot okolicznosci sprawil, ze C. zostala odratowana. Postanowila wtedy
nawiazac ze mna ponowny kontakt. Byl to kontakt listowny. Autoanaliza jaka
zaproponowalem C., trwala niemal rok. Z niej dowiedzialem sie o ukrytych zaleznosciach,
maskowancych narkomania, autoagresja, gra psychotyczna. Byl to kazirodczy uklad, gwalt
seksualny kogos, kogo C. nie miala prawa sobie przypomniec. Pomagala sobie w ten sposob,
ze opiekowala sie dziewczetami zgwalconymi przez ojca, stryja, dziadka, itd. To jej nie
leczylo. Od czasu do czasu odtwarzala uraz, systematyzowala go w sobie, stajac sie raz osoba
gwalcona, a innym razem gwalcaca. Z analizy, jaka przeprowadzila na samej sobie,
wybierajac mnie na audytora, wynikalo jasno jej uzaleznienie od ukladu rodzinnego i od
seksualnego urazu. Logiczne wiec sie okazalo poradzenie C. opuszczenie rodzinnego domu,
rezygnacji z gry seksualnej z ojcem. Dostala propozycje pracy. Odrzucala je pod pretekstem,
ze nie ma mieszkania. Ten pretekst byl wmontowany w rzeczywisty uraz, wzmocniony
lekiem przed bezdomnoscia. Lek przed brakiem mieszkania ma swoj gleboki sens.
Unieruchamia psychicznie i fizycznie, zmusza do zaprzestania aktywnosci. Czyni powolnym i
uleglym, az do kolejnego kryzysu, ktory objawia sie agresja lub autoagresja.
C. wykorzystala do gry w chora jezyk psychologii. Musiala odgrywac te role, aby nie byc
wyrzucona z domu i aby nie oskarzyc rodzica. Zaplacila za to rozbiciem psychicznym.
Stabilizowala sie przez produkcje urojen, paranoidalne identyfikacje, psychoze, lub od strony
ciala: - przez chorby mozgu, serca, narzadow rodnych. Mogla byc soba tylko wtedy, gdy
integrowala sie z zaburzeniem fizycznym lub psychicznym. W ten sposob obnizala lek przed
prawda o sobie i o swoich rodzicach, przed faktem, ktory zostal ukryty w glebinach pamieci.
W fazie glebokiego kryzysu miala halucynacje. Widziala Diabla, ktory sie z niej nasmiewal
i podobny byl do ojca badz terapeuty. Przybieral postac mezczyzny, ktory czeka na swoja
ofiare. C. widywala w fazie uspokojenia, w terapeucie - Chrystusa, a w terapeutkach: - Matke
Boska. Postacie te przenosila na ojca i matke. Systematyzowala w swoich urojeniach relacje
dziecieco-macierzynska. Lokujac w mezczyznie pierwiastek zla, ze strachu wolala go
uwielbiac, zaklinac lub przeklinac, niz poznawac. Demon pociagal ja ku sobie tak mocno, ze
sama zapragnela nim byc. Chciala byc porwana przez kogos, kogo nie umiala rozpoznac tak,
jak nie umiala rozpoznac gwalciciela.
Bezowocna walka z rodzicami, lek przed samotnoscia i bezdomnoscia, negatywny obraz
mezczyzny, gratyfikacje z powodu grania roli chorej itd. wytworzyly w C. zachowania
zebracze i zlodziejskie. Nie chciala podejmowac pracy poza miejscem zamieszkania, mimo
tego, ze to wlasnie pomogloby jej wyrwac sie z zakletego kregu zaleznosci. Co wiecej,
postarala sie o rente inwalidzka, aby w wieku trzydziestu lat ukarac rodzicow. Aby wymusic
na nich troske i milosc. Utrata wolnosci byla dla niej niczym w porownaniu z obsesja milosci
ojca i matki.
A jednak terapeuta zajmujacy sie problemem uzaleznienia, nie moze zrezygnowac z
przekonania pacjenta o potrzebie samodzielnosci. Opuszczenie domu rodzinnego jest wtedy
konieczne. Rezygnacja z samodzielnosci, mentalnosc rentierska i postawa zlodziejsko-
zebracza nie daje szans na zmiane postawy. C. mimo wszystko podjela probe znalezienia
sobie pracy poza miejscem zamieszkania. Wierzyla w to, ze w razie czego bedzie mogla sie
usprawiedliwic duzymi kosztami mieszkania i malymi zarobkami, aby sie wycofac. Ale stalo
sie inaczej. Dostala propozycje pracy wraz ze sluzbowym mieszkaniem. Czlowiek wolny
doznalby ulgi i z radoscia przyjal te propozycje. C. postapila inaczej.
Pomyslny bieg spraw byl dla C. nie do przyjecia. Gdy mogla podpisac umowe o prace z
zamieszkaniem, z duzym polem samodzielnosci, nie wytrzymala. Najadla sie uspokajajacych
pastylek. Odwieziono ja do szpitala, potem do osrodka psychiatrycznego, z ktorego
zadzwonila do kogo sie dalo, aby rozpowiadac, co zrobila. Czekala, jak dawniej, na slowa
pocieszenia i gratyfikacje. Nie otrzymala ich. Zmusila jednak rodzicow do tego, by
przyjechali po nia i zabrali do domu. Kiedy zadzwonila, opowiadajac o tym, ze chce popelnic
znowu samobojstwo, ze ma urojenia itd., powiedzialem jej, ze ja na jej miejscu tez mialbym
urojenia i popelnilbym samobojstwo. Zamilkla. Opowiedzialem, dlaczego tak bym postapil.
Moja mowa byla krotka i nieprzyjemna. Powiedzialem C., ze nie jest chora, a wyrachowana
i leniwa. I, ze powinna wykonac swoj zamiar z innego powodu. Dlatego, bo ponizyla i
skompromitowala osoby, ktore zaangazowaly swoj autorytet, aby jej pomoc. Nazwalem takie
zachowanie wyjatkowo bezczelnym. Po czym zyczylem C. milych wakacji w szpitalu. Tak
zakonczylem rozmowe. Dodalem jeszcze zdanie na tematr milosci. Zauwazylem, ze sposob,
w jaki ja niszczy i degraduje jest przemyslny i cyniczny. I, ze za gre, ktora cynicznie
prowadzi musi kiedys zaplacic. Nie moze wiec odgrywac bohaterki i samobojczyni. W ten
sposob pozegnalem sie z C. Po dwu miesiacach dostalem wiadomosc, ze podjela prace z
dziecmi. Ale z domu sie nie wyniosla.
Ocena zachowania C. w ciagu trzech lat naszej znajomosci nie jest latwa. Zdumiewa mnie
nadal zacieklosc i lek przed opuszczeniem domu. Woli chorowac, halucynowac,
psychotyzowac swoje zycie niz wydostac sie z ukladow kazirodczych. Zachowuje sie tak,
jakby czekala na smierc ojca, jakby chciala go zabic, w jakis magiczny sposob. Odgrywa role
rencistki, chorej psychicznmie, wariatki, samobojczyni. W tej patologicznej grze C., czuje sie
wyrozniona i wyniesiona do roli bohaterki.
Terapia nie jest zakonczona, trwa jako gra Dziecka z Rodzicami. Mediatorami sa rozni
tertapeuci i duchowni. Jest to dla mnie lekcja ponizania Rodzica przez Dziecko i Dziecka
przez Rodzica. Jest to lekcja pelna kamuflazy, doswiadczen ohydnych i zaskakujacych. Warto
odczytac w niej prawde o niszczacej sile uzaleznienia, zamaskowanej narkomania i
samobojstwem.
Casus 3. - studentka N. (Nina)
Nina zostala zgloszona na zajecia SSHP przez najstarszego brata, ktory korzystal wczesniej
z treningow, przeznaczonych dla studentow medycyny. N. Jest trzecim dzieckiem w rodzinie,
skladajacej sie z dwojga rodzicow i czworga rodzenstwa: dwoch starszych od niej braci, N. i
mlodszej od niej o 10 lat siostry. Gdy zglosila sie, byla studentka trzeciego roku,
otrzymujacego nagrody za wyniki w nauce. Miala sukcesy towarzyskie, gdyz byla aktywna
czlonkinia rozlicznych kol i organizacji koscielnych. Odnosila i tam sukcesy, z powodu duzej
wiedzy i gratyfikujacej innych osobowosci.
N. zjawila sie na wakacyjny trening w stanie depresji, z planami samobojczymi, ktore
ujawnila dopiero na zakonczenie trwajacej trzy tygodnie pracy w grupie. N. na poczatku
zachowywala sie tak, jakby zyla w podwojnym swiecie: patrzyla albo w dol, gdy byla
zazenowana i smutna, albo w gore, gdy chciala zakomunikowac jakas wazna dla siebie
sprawe. Gdy kontaktowala sie bezposrednio z jakas osoba, w trakcie zajec lub w czasie
zwyklej rozmowy uporczywie krecila oczami w bok.
Jezyk N. byl podzielony. Jako Dziecko wyrazala sie za pomoca westchnien, pojekiwan,
zajaknien, pomrukow i echolalii, jako Dorosly - za pomoca pomylek, przerywanych wyrazow
i zdan, zas jako Rodzic - za pomoca ogolnikow, teorii, wyrazen zamykajacych i pelnych
wykrzyknikow! Mowila raczej do siebie, niz do osoby przy ktorej wydobywala dzwieki i
mysli. W momentach konfliktu machala rekami i wypowiadala zdanie: to ja juz nic nie wiem.
Czynila to zwlaszcza wtedy, gdy doznawala rozczarowan z powodu rozpadania sie
pseudoteorii, ktorymi byla naszpikowana i z ktorymi byla niemal zrosnieta.
Podwojone bylo tez cialo N. Raz zachowywala sie jak przejedzone niemowle, przybierajac
raczej pozycje lezaca niz stojaca. Innym razem, jak masywna, wsciekla matka, gotowa
porzucic niekochane dziecko. N. zyla wiec w podwojnym swiecie i w podwojonej przez
siebie osobowosci, ktora prezentowala jako delikatne, malo swiadome i zranione dziecko lub
jako psychicznie sztywna, twarda i raniaca matke. Struktura cielesna N., jej wyglad
zewnetrzny, ruchy, zachowania i pozy jakie przyjmowala stwarzalo wrazenie, ze nie jest soba,
osoba pojedyncza. Ale, ze jest powiekszona o matke i siostre, ktora musiala nianczyc z
powodu depresji pourodzeniowej matki.
N., ktora nie mogla byc Dzieckiem, a musiala zbyt szybko podjac funkcje i role Rodzica,
nie swojego dziecka (siostra), nie chciala byc tez Dorosla. Szukala okazji do tego, aby znalezc
miejsce opieki nad soba. Bylo jej to bardzo potrzebne, gdyz sama zostala jej pozbawiona. W
wieku 10 lat musiala sie zaopiekowac nie tylko siostra, ale cala rodzina. Wsparcie otrzymala
w Kosciele. Tu leczyla swa cicha, ukryta depresje, uczeszczajac na zajecia grupowe
polaczone z modlitwa i spowiedzia. Tu czula sie wazna i potrzebna. A jednoczesnie rowna -
w nieszczesciu, depresji i poczuciu winy. Tu tez doznawala religijnej gratyfikacji z powodu
depresji i poczucia winy, i z powodu agresji , ktorej nie mogla okazac matce i ojcu.
Terapia koscielna nie okazala sie skuteczna. N. nie mogla przezyc, ze rodzice pozbawili ja
dziecinstwa. Nie mogla byc Dzieckiem nigdy, gdyz zanim matka wyszla z depresji, ojciec
zaczynal chorowac. I tak w nieskonczonosc. Ojciec, takze szukal ratunku w Kosciele,
przyjmujac role lektora. Kosciol mial sie stac glownym domem N. A tego nie chciala
akceptowac, mimo iz przez jakis czas myslala o stanie zakonnym.
Depresja jest cierpieniem opartym na niewyrazonej agresji Dziecka wobec Rodzica. Sama
mysl o takiej agresji, zyczenie smierci lub chec ukarania Rodzica, musi wywolac silne
poczucie winy. Takze z powodu tego, ze jest to zakaz religijny i moralny. Utrata Rodzica
wywoluje uczucie leku. A tak musialoby sie stac, gdyby nieswiadome impulsy N. mogly byc
zrealizowane. Silna kontrola i cenzura moralna przemienia te zyczenia w nakaz samobojczy.
N. nie mogla sobie poradzic ze sprzecznumi uczuciami wobec rodzicow. Wolala je skierowac
przeciw sobie, myslala o samobojstwie.
Podczas jednej z sesji N. wspominala, ze jako Dziecko chciala byc w szpitalu, bo wtedy
cieszyla sie wieksza uwaga i troska rodzicow. Przypomniala sobie wtedy, ze takze przy jej
porodzie, matka przezywala depresje. N. czula sie odrzucona, niekochana, zbyt wczesnie
odstawiona od ciala matki. Po odtworzeniu urazu w wieku 10 lat (urodzenie siostry), N. nigdy
wiecej nie poczuala sie w obecnosci rodzicow jako Dziecko. Probowala wymusic reakcje
rodzicielskie uciekajac sie do choroby. Ten zabieg, polegajacy na identyfikacji z choroba dla
odzyskania tozsamosci, nigdy nie byl udany. Matka nigdy nie zrozumiala tego komunikatu.
N. zamienila agresje w regresje. Postepowala tak, jak matka.
Niepowodzenia identyfikacyjne N. z rodzicami byly oslabiane przez podejmowane przez
nia proby autoterpaeutyczne. Polegaly one na systematyzacji psychologicznej urazu. N., po
skonczeniu szkoly podstawowej poszla do liceum dla opiekunek dzieciecych. Uzyskala w ten
sposob dodatkowy punkt w identyfikacji z matka. Mogla byc bardziej kompetentna w graniu
roli Rodzica. Po skonczeniu tej szkoly doszla jednak do wniosku, ze nie moglaby
zaakceptowac siebie w roli opiekunki. I, ze musi wyrazic swoje potrzeby w bardziej naturalny
sposob. Podjela wiec probe systematyzacji swoich uczuciowych potrzeb na wydzial
psychologii, specjalizujac sie w psychologii wychowawczej. Poszukiwala wiedzy na temat
tego, co robic z Dzieckiem, aby je dobrze wychowac i rozwinac. Ta wiedza okazala sie dla
niej niewystarczajaca i malo pomocna. Nie mogla bowiem oderwac sie od kryzysu jakiego
doznala po urodzeniu. Chodzila wiec od czasu do czasu do szpitali, sanatoriow, domow
dziecka, aby spotykac tam siebie, w dzieciach opuszczonych, chorych, niekochanych.
Odtwarzanie urazu daje ulge tylko na pewien moment. Wiec N. zachowywala sie tak jak jej
porzucajaca matka. Nagle, pod jakimkolwiek pretekstem, przestawala przychodzic do dzieci,
ktorymi sie przedtem czule opiekowala. Przestawala pracowac z dziecmi, by udac sie w
depresyjna podroz, w rozpamietywanie wlasnych krzywd i niepowodzen. Zatem N. to, co w
niej dzieciece, wyrazala zawsze jako opozycje do tego, co w niej rodzicielskie i na odwrot, to,
co w niej rodzicielskie wyrazala jako antydzieciece. Taki uklad reakcji psychologicznych
doprowadzil ja do stanu niemoznosci bycia soba.
N. nie mogla przekroczyc uzaleznienia od negatywnej matki. Trzymala ja w sobie, w
swoich myslach, wyobrazeniach, uczuciach i w ciele. Nieraz stwarzala wrazenie jakby byla w
ciazy, jakby chciala stac sie swoja wlasna matka, aby odrzucic te, ktora ja urodzila i wrzucila
w rozpacz. To wrazeneie N. potwierdzala w autoanalizach werbalnych, w projektach, w
ktorych byla dobra matka. Ale z tym wyobrazeniem mieszala obraz zlej matki, wiazac je
razem. Jedna byla warunkiem istnienia drugiej.
Zintegrowanie konfliktu wewnetrznego, skoncentrowanego wokol matki, siostry i samej
siebie stalo sie dla N. niemozliwe. Zatem wolala przesladowac sama siebie, jako Dziecko,
przez odwolywanie sie do zachowan odrzucajacej matki. Samoprzesladowanie dawalo jej
przyjemnosc, gdyz mogla cofac sie do poziomu przezyc pelnych konfliktu, spontanicznych i
nieodpowiedzialnych. N. starala sie zintegrowac swoj konflikt przez dzialanie grupowe,
nieswiadome i kobiece. Byly one wzmacniane religijnoscia, sterowana przez kaplana,
zastepczego ojca. Bylo to przeniesienie i z czasem przemienilo sie w seksualne marzenia o
poslubieniu ksiedza.
Oderwanie sie od nieswiadomych identyfikacji z rodzicami i osobami przeniesienia nie bylo
latwe. Gdyz N. traktowala ich religijnie, z bojaznia i czcia. Pozadania seksualne zostaly wiec
zablokowane wysoka sankcja psychologiczna i moralna. N. do tej pory nie moze sie od tej
sankcji uwolnic. Nie nawiazala wiec blizszych kontaktow z mezczyznami. Miala bowiem za
wzor bojazliwego, wycofujacego sie, religijnego ojca lub osoby duchowne. Znalazla sie w
kryzysie, gdy jej rowiesnicy podejmowali aktywnosc seksualna, wchodzili w zwiazki
malzenskie itp.
N. realizowala zakaz bycia Rodzicem i nakaz bycia opiekunka dzieci porzuconych,
opuszczonych i chorych. Wzmacniala w sobie biegun krzywd, dzieciecosc i eliminowala
mozliwosc doswiadczania siebie, jako osoby rodzacej, tworczej i Doroslej. Rodzeniei
seksualnosc identyfikowala z depresja i ostatecznie z samobojstwem. W czasie zajec
terapeutycznych uswiadomila sobie, ze dokonuje autoaborcji psychologicznej. Zatrzymala sie
w rozwoju, dazac do restryktywnego respektowania zakazow i nakazow rodzicow, ktorzy ja
odrzucili. Jej glownym celem stala sie eliminacja potrzeb erotycznych.
Innym problemem N. okazala sie niemoznosc nawiazania bliskich kontaktow z kobietami.
Nie miala przyjaciolki. A te, ktore przyjaciolkami nazywala byly osobami pokrzywdzonymi,
czasem jeszcze bardziej niz N. N. realizowala potrzebe przyjazni bez przyjaciolki, na korzysc
opieki, ktora N. uszczesliwiala do czasu chore dzieci, sama nie doznajac opieki. Zatem N.
przezywala lek przed brakiem wiezi i jednoczesnie pilnowala, by nie byly one zbyt bliskie.
Klopoty z byciem soba N. przejawiala i w tym, ze dwukrotnie przedluzala studia. Bala sie
utracic status uczennicy, afiliacje, rodzinny dom. A jednoczesnie chciala byc super-
niezalezna. Trzeba bylo wielu spotkan, treningow, rozmow, aby N. pojela jak bardzo
odtwarza pierwotny uraz, wzorujac sie na matce. Brak przyjaciolki, milosc adresowana do
wszystkich, a nie do konkretnej osoby, niemoznosc pozytywnego przeniesienia i
przetworzenia wiezi uczuciowych bylo i jest u N. efektem dlugoletniego treningu nie
wybierania tego, czego pragnie i przymusowego brania tego, czego nie chce.
CZESC II - PROJEKCJE WERBALNE OSOB
1.Projekcje werbalne osob uzaleznionych.
Syndrom uzaleznienia mozna opisac jako relacje Dziecka i Rodzica, ktora nie pozwala
stawac sie doroslym. Rodzic nie jest w stanie odnalezc w sobie Doroslego, jako wrtosci
przezytych, utrwalonych i czynnych, integrujacych psychike i osobowosc. Dziecko nie moze
oderwac sie od symbiotycznego ukladu z Rodzicem. Nie moze stawac sie Doroslym i
Rodzicem. Popada wiec w klopoty, separuje sie, a wiec - choruje, buntuje sie, ucieka z domu.
Potem alienuje sie z siebie i staje sie autystyczne, narkotyczne, pijane.
W syndromie uzaleznienia naczelna wartoscia jest lek, ktory zastepuje milosc i wolnosc.
Zajmuje ich przestrzen i czas, integruje przezycia Dziecka i Rodzica. Staje sie ukrytym
symbolem Doroslego.
Lek identyfikowany z Doroslym przybiera postac demona, cienia, zlego, grzechu.
Funkcjonuja one jako znaki zakazu, ktorych nie wolno przekroczyc. Patologiczna
identyfikacja prowadzi do eliminacji nie tylko postaci Doroslego i procesow rozwoju
integracji psychicznej Dziecka, ale takze do eliminacji milosci i wolnosci z zycia
codziennego. Rodzic stara sie zastapic Doroslego, ktorego brak w jego Rodzinie, a przez to
nie dopuszcza do zdrowego rozwoju Dziecka.
Utrzymanie Dziecka w stanie nieswiadomosci co do mozliwosci bycia Doroslym, jak tez co
do pozytywnych i negatywnych doswiadczen, powoduje rozrastanie sie patologicznych form
racjonalizacji i zachowan destrukcyjnych, ulatwiajacych uzaleznienie. Tresc przezyc,
zwiazanych z zakazem, odslania analiza projekcji Rodzica i Dziecka, np. projekcje malarskie,
tematyzujace podstawowe sytuacje egzystencjalne: - drzewo, droga, dom czlowiek, zwierze i
projekcje werbalne, stematyzowane w szesnastu slowach, ujawniajace ukryte tresci
swiadomosci, np.:
1.najwieksza radosc, 2.milosc, 3.przyjazn, 4.seks, 5.piekno, 6.najwiekszy smutek,
7.konflikt wewnetrzny, 8.samotnosc, 9.samobojstwo, 10.smierc, 11.sukces, 12.praca,
13.tworczosc, 14.ideal, 15.Najwyzsza wartosc (Bog).
W analizie tu przedstawionej polaczono punkt 15 i 16, bo taka wersje tekstu otrzymali
uczestnicy terapii. Przedstawione opisy oparte sa na wypowiedziach chlopcow i dziewczat, w
wieku od 16 do 19 lat. Oznakowane one zostaly symbolem D (Dziecko). Wypowiedzi
oznaczone symbolem R (Rodzic) sa synteza wypowiedzi osob w wieku od 30 do 60 lat,
glownie kobiet. Opisy te maja charakter fenomenologiczny, anie statystyczny, siegaja w glab,
a nie wszerz. Wypowiedzi osob bioracych udzial w terapii zaznaczono cudzyslowiem. Osoby
te wywodzily sie z kregow rodzin sredniozamoznych, (administracji panstwowej sredniego
lub wyzszego szczebla) z miasta wojewodzkiego. Wszystkie uwiklane byly w syndrom
uzaleznienia, ktory znalazl swoj wyraz w narkomanii Dziecka. Czasami w polaczeniu z
alkoholizmem Rodzica, z rozbiciem rodziny lub pracoholizmem.
Dla przedstawienia tresci projekcyjnych okreslone zostaly scisle ramy - po jednej stronie dla
wypowiedzi Dziecka i Rodzica. Brak jest w tych wypowiedziach miejsca dla Doroslego. Stalo
sie tak dlatego, gdyz w zasadzie karta taka musialaby pozostac pusta. Nieliczne odniesienia
do Doroslego zostaly zamieszczone badz na stronach przeznaczonych dla Dziecka, badz dla
Rodzica, w zaleznosci od tego, kto je wypowiada. Ten brak mozna zinterpretowac w rozmaity
sposob. Jest jednak niewatpliwe, ze brak mediatora miedzy Rodzicem aDzieckiem wytwarza
uklad uzaleznienia, blokujacy mozliwosc zdrowej ekspresji psychicznej. Terapia polega na
wprowadzeniu do ukladu uzaleznienia, do symbiotycznej, separacyjnej lub alienacyjnej diady,
trzeciej osoby: terapeuty (wychowawcy, lekarza, duchownego). Psychologiczna triada
rozrywa diadyczny uklad uzaleznienia i ulatwia odkrycie relacji transcendentnej, ktor
utrzymuje psychike w wolnosci od potrzeby uzaleznienia fizycznego, spolecznego i
psychicznego.
W procesie dochodzenia do triadycznego ukladu integracji dokonuje sie dezintegracja
diady. Proces ten przybiera rozne formy: gry, kontraktu, transakcji, transgresji. Ale
ostatecznie chodzi o wyzwolenie i uaktywnienie procesow roznicujacych Dziecko, Doroslego
i Rodzica.
Terapia osob, zamknietych w syndromir uzaleznienia, wymaga odwolania sie do tych
momentow w ich zyciu, ktore sa przyczyna negatywnej integracji psychicznej. A wiec do
urazow cielesnych, spolecznych, emocjonalnych, ktore integruja psychike wedlug
znieksztalconego wzoru aksjologicznego. Wpisany jest on w te urazy i potwierdzony przez
flaszywa racjonalizacje cierpienia.
Najwieksza radosc (R).
Rodzic identyfikuje najwieksza radosc, nie tyle z przezyciem, ile z idealem: szczescie i
zdrowie.
Aby go osiagnac musi uruchomic moce rodzicielskie. Dowodem tego, ze zadanie zostalo
spelnione jest: urodzenie dwojga zdrowych dzieci.
Chore dziecko jest zaprzeczeniem, destrukcja radosci.
Potrzebny jest nastepny dowod: urodzenie wnuczka bylo radoscia.
Rodzica potwierdza Dziecko Dziecka.
Aby tak byc moglo, zapatrzony w przyszlosc, terazniejszosc przezywa jako negatywna.
Dobre jest to, co bedzie mozna zobaczyc: w przyszlosci, ze wychowalam dobrego,
inteligentnego i uczciwego czlowieka.
Potwierdzeniem radosci moze byc: pozytywny egzamin na studia corki i ukonczenie ich.
Sukces Rodzica, ktory do tej pory nie mial szczescia, przezywany jest posrednio: zawsze
sukcesy corki i meza. Maz jest juz traktowany tak jak Dziecko, ktore nie moze byc Doroslym.
Dziecko, syn, maz niszcza najwieksza radosc Rodzica. Zyja w otchlani choroby, ktorej na
imie: zakaz bycia Doroslym. Radosc jest zmieszana z tym zakazem.
A widac to gdy: udaje mi sie przy pomocy najblizszych i samego syna wyrwanie go z
otchlani okropnej choroby. Rodzic traci wtedy rownowage emocjonalna.
Zatem wazniejszy jest: dzien, w ktorym odkrylem, ze moge panowac nad swoimi emocjami,
osiagajac jakby stan odwrotny.
Uzyskanie prawa do bycia soba, to prawo do wzajemnosci: zakochalem sie z
odwzajemnieniem.
Bycie Doroslym umozliwia: zaspokojenie sumienia.
Uzyskanie samodzielnosci Dziecka stawia Rodzica w sytuacji zdegradowanego,
osamotnionego. Zatem szuka on najwiekszej radosci poza Dzieckiem, obok niego, w
przyrodzie, zwierzeciu. Symbolizuja je: pies merdajacy ogonem i mglisty poranek letni.
Najwieksza radosc (D).
Radosc Dziecka to pamiec lat, kiedy ojciec i matka ucielesniali jednosc: kiedy mialem od 1
do 4 lat.
Aktualna swiadomosc rozdarcia zaprzecza marzeniom Dziecka by: nie miec problemow.
Najlepsze byloby: zapomnienie o klopotach.
Podjecie samoobrony jest mozliwe na dwu drogach: przez nieswiadomosc, braterstwo i
szalenstwo, np.: picie alkoholu z kumplami, koncerty punkowe, lub przez stanie sie
Doroslym: ukonczenie szkoly zawodowej i wyplate. A wiec przez akcje, w ktorej Dziecko
staje sie niezalezne od Rodzica.
Najwieksza radosc Dziecka jest przeciwienstwem leku przed zejsciem na samo dno. Totez
jest nia: wyjscie z dna przepasci, w ktora staczalam sie, kiedy grzalam.
Zejsciu na dno pomaga: duza ilosc alkoholu i kobieta.
Dopiero takie doswiadczenie Dziecko afirmuje jako: spotkanie z ukochana, choc jest to
spotkanie cofajace, regresywne, nieswiadome. Daje ono poczucie jednosci tego, co w
psychice Dziecka zostalo rozdwojone.
Pasja Dziecka jest polaczenie ojca i matki.
A skoro nie jest to mozliwe, powrot do chwili, gdy istniala jednosc Rodzica. W tej jednosci
radosc Dziecka realizuje sie na poziomie jego wczesnej Dzieciecosci, do ktorej obsesyjnie
wraca. Tym powrotom pomaga alkohol i narkotyk, infantylny seks. Niemoznosc powrotu
wywoluje rozpacz, ktorej nie mozna zaakceptowac.
Dziecko identyfikuje swoja rozpacz z aktem psychologicznej aborcji, dokonywanej przez
Rodzica, jezeli nie w momencie poczecia, to kilka lat pozniej. Aby je przezyc musi sie jakos
znieczulic. I to znieczulenie staje sie symbolem i pragnieniem Dziecka, ktore jest odrzucone i
poprzez to uzaleznione od leku. Za pomoca leku Rodzic uzaleznia Dziecko, wyrabiajac w nim
posluszenstwo albo zmuszajac do szalenczego sprzeciwu.
Milosc (R).
Milosc jest w doswiadczeniu Rodzica czyms zakazanym, ukrytym i niemozliwym do
wypowiedzenia slowem: szkoda, ze jest (ono) tak powszechnie wstydliwie skrywane, ze tak
rzadko mozna je uslyszec i wypowiedziec do innych osob, a zwlaszcza do Dziecka.
Istnieja dwie milosci, jedna macierzynska, druga, nie wiem jak ja nazwac - milosc
wzajemna ze wszystkimi ludzmi.
Niezdolnosc do wypowiadania i wysluchiwania slow milosci bierze sie z braku i
rozczarowania: nigdy nikt mnie nie kochal tak naprawde, a moze to ja zbyt wiele
oczekiwalem od milosci.
Wiedza Rodzica o milosci ukierunkowuje doswiadczenie, nadaje mu ramy i stopniuje.
Istnieje wielka milosc do dzieci i meza oraz calej rodziny i (do) wszystkich ludzi.
Milosc Rodzica jest czesto miloscia jak gdyby: gdybysmy czesciej wypowiadali slowo
kocham, gdy czujemy taka potrzebe i gdybysmy czesciej szli za glosem serca, zycie dokola
byloby o wiele latwiejsze, piekniejsze. Dlaczego Rodzic nie realizuje tego co wie?
Rodzic wie, ze sa rozne rodzaje milosci - do Dziecka i do Doroslego: obie to tkliwosc,
radosci wiecej niz smutku, cieplo, piekno i oddanie.
Te druga trzeba: troszke inaczej traktowac, ogrzewac, pielegnowac, dbac o nia.
Rodzic wie, ze: milosc jest najwieksza wartoscia czlowieka, i ze kto jej nie posiada, nie ma
poczucia czlowieczenstwa (i) jest spaczony.
Ta tragiczna wiedza nie jest jednak przeksztalcana w skuteczna milosc do Dziecka. Czesto
sprzyja atrofii uczuciowej, ktora skryta jest pod atrofia zycia Dziecka, karmiacego sie
narkotykami zamiast uczuciami milosci. Wypaczona milosc Rodzica wypacza milosc Dziecka
i spycha je w objecia antymilosci.
Milosc (D).
Zdrowe Dziecko ma intuicje milosci. Nie gubi jej tez Dziecko chore i uzaleznione, gdy ma
chocby krotkie doswiadczenie milosci.
Zatem milosc, to: szczescie, ktore istnieje albo trwa krotko.
W kazdym razie jest to: piekna sprawa, ktora trzyma przy zyciu i daje nadzieje, ze nie
wszystko stracone.
Milosc ta zwiazana jest z niepewnym oczekiwaniem: chcialbym kogos naprawde kochac,
zeby ktos mnie kochal, ale nie wiem czy cos takiego wydarzy sie w moim zyciu.
Nie wystarczy tylko: bliska osoba, czy uczucie do innej osoby.
Chodzi o to, zeby milosc byla prawdziwa i zeby byla w kazdym razie czyms delikatnym.
Nie tylko marzeniem i wspomnieniem.
Zdrowa intuicja Dziecka podlega destrukcji, gdy nie moze byc potwierdzona w milosci
Rodzica. Wtedy pojawia sie nacisk na: milosc bez schematow, na oderwanie sie od
antymilosci Rodzica.
Dziecko dojrzewajace identyfikuje milosc: z teatrem i poezja. Odkrywa znaczenie ciala i
seksu w sobie i w swoim zyciu.
Milosc Dziecka uzaleznionego jest wyrazem tesknoty do czystosci. Mimo dramatycznych,
pelnych cieni doswiadczen potrafi powiedziec, ze seks bez milosci nie ma sensu.
Identyfikacja seksu, milosci i sensu jest zastanawiajaca i wskazuje na zdrowie Dziecka
uzaleznionego. Stanowi on dynamizm rozwoju i punkt wyjscia wszelkiego rodzaju terapii.
Dramatyczna jest ocena pierwszych wlasnych doswiadczen: dziewczyny zwracaja uwage na
ubranie i pieniadze bardziej niz na uczucia.
Dziecko zwraca wieksza uwage na to, co byc powinno. A nie na to, co jest na co dzien.
Woli nie miec pieniedzy i ubrania niz nie miec milosci. Bo bez niej nie mozna zyc.
Przyjazn (R).
Rodzic traktuje przyjazn jako wiez z innymi, jako system powiazan i przywiazan. Istnieje
wiec dla niego: serdeczna przyjazn z dziecmi, mezem oraz przyjaciolmi.
Przyjazn zdefiniowana jest jako uklad z rodzina lub innymi ludzmi, budzi rozczarowania.
Chodzi tu raczej o poczucie bezpieczenstwa i o przekonanie, ze: miec wiecej przyjaciol to
lepiej zyc.
Zatem jest dla Rodzica przyjazn zaworem bezpieczenstwa, gdy czuje sie zagrozony w
swojej milosci.
W rzeczywistosci Rodzic nie zna przyjazni i pozbawiony jest przyjaciela. . Ten brak jest tak
dotkliwy, ze w chwili zalamania wyznaje: Szukam przyjaciela. Zawsze byly same
rozczarowania. A mysle, ze potrafilbym byc prawdziwym przyjacielem.
Rodzic nie potrafi byc przyjacielem. Nie moze nim byc, bo jest Rodzicem. Totez jest
prawdziwa kleska, gdy przepedza przyjaciol Dziecka, starajac sie zastapic mu przyjaciela.
Tym bardziej, ze wczesniej, za jego sprawa odszedl juz przepedzony z domu, inny Rodzic.
Rodzic srogo doswiadczony w milosci boi sie przyjazni. Stac go czasem na definicje
przyjazni: jest to wiez miedzy dwoma osobami, mogacymi zawsze na siebie liczyc, gdy
przyjdzie potrzeba (takze miedzy mezczyzna i kobieta). Ta podrecznikowa wypowiedz ma
powtarzana nieswiadomie wade, ktora Rodzic uznaje za zalete. Przyjazn jest w niej widziana
jako warunkowa, transakcyjna relacja miedzy osobami. Ma charakter zaworu bezpieczenstwa.
Przydaje sie wtedy, gdy wszystko sie rozsypuje, wali, niknie.
Przyjazn nie wytrzymuje nacisku i warunkow nie do spelnienia. Eksperyment z nieudana
miloscia grozi przyjazni. W rezultacie glownym przyjacielem Rodzica jest nie Dziecko lub
Dorosly, a tylko pies.
Przyjazn (D).
Dziecko niezbyt latwo znajduje przyjaciela. Z pewnoscia nie jest nim jego Rodzic.
Poki nie jest Doroslym, poki sie z nim nie spotkalo, twierdzi: ze przyjazn nie istnieje.
W tym twierdzeniu Dziecko jest ostrozne, mowi: dla mnie przyjazn nie istnieje.
Wie ono, ze jest to cos, co laczy ludzi, cos, co wiaze lub ze jest to: zrozumienie innej osoby.
Ale dlugo nie zna przyjazni, choc do niej teskni.
Dziecko wyczuwa, ze przyjazn jest czyms innym niz ukladem, milosnym zwiazkiem. W
kazdym razie jest na pewno czyms: wiecej niz dziewczyna.
A wiec czyms wiecej niz inne Dziecko.
Przyjazn jest tesknota do Doroslego.
Przyjazn jest dla Dziecka symbolem tego wszystkiego, co bezwarunkowe, intymne.
Dla przyjaciela dramat nigdy nie jest smieszny, zwlaszcza, gdy jest ponizajacy:
Przyjacielowi mozna wszystko powiedziec i on tego nie wysmieje, to zostanie miedzy nami.
Przyjazn jest wiec wszystkim. Jest powazna i definitywnie oslania relacje ja-ty.
Zabezpiecza przed samotnoscia, rozwija Dziecko pozbawione Rodzica.
Dziecko wie, ze przyjazn wymaga odwagi i wysilku. Ale: jezeli ktos jest naprawde moim
kumplem, to potrafie zrobic dla niego wszystko.
Przyjazn rehabilituje to, co podzielone: laczy ludzi, zwlaszcza bliskie osoby.
W tej wiezi Dziecko odzyskuje to, co utracic musialo w kontakcie z Rodzicem. Dlatego
Rodzic tak czesto boi sie przyjaciol Dziecka. Izoluje go, zakazuje, kontroluje wszystko, co
dotyczy jego przyjazni.
Celem tych dzialan ma byc dobro Dziecka. Zbyt czesto jest jednak potwierdzeniem zla,
ktore zamienia sie w rozpacz samotnosci i uwiezienia. Do tego nadaja sie tylko narkotyki,
alkohol i samoojstwo.
Seks (R).
Zdrowy seks Rodzica jest bogaty: to intymnosc, radosc, cierpienie, piekno w sztuce,
malarstwie, rzezbie, fotografii.
Seks projekcyjny jest odwrotna strona praktyki seksualnej, jest raczej cierpieniem niz
radoscia, choroba niz zdrowiem.
Seks, to zespol cech plciowych, ktore powoduja niezdrowe emocje. O tyle niezdrowy, ze
przeslaniaja nam one czyjas prawdziwa osobowosc. Chyba, ze pokonamy te emocje.
Rodzic odrywa emocje od osobowosci, nadaje im negatywna wartosc, demonizuje. Jego
seks jest bezemocjonalny, przymusowy, nakazany, nie wybrany. I jest to w zasadzie seks
pomylkowy.
Oderwanie seksu od uczuc i osobowosci prowadzi do katastrofy malzenskiej.
Trzeba wiec uprawiac: seks umiarkowany z kochanym mezem lub kochanym i kochajacym
mezczyzna.
Rodzic, ktory doznaje porazek z powodu seksu wie, ze jest wspaniale, gdy w gre wchodzi
milosc, (a) odrazajaco bez niej.
Wie tez, ze seks jest podpora zycia, i ze dobrze jest jesli malzenstwo sie dobierze, (a) gorzej
jesli nie.
Coz z tego, ze Rodzic to wie, skoro wariant gorszy jest znacznie czesciej przez niego
praktykowany. Zle dobrani malzonkowie szukaja potem innych wrazen i czesto dochodzi do
rozbicia rodziny, z czego jedna strona cierpi.
W to cierpienie wlaczone jest Dziecko. Rodzic, ktory cierpi z powodu seksu, czyni za to
odpowiedzialnym Dziecko. Oskarza je i karze. Pozbywa sie go psychicznie lub uzaleznia.
Buduje z Dzieckiem zwiazek seksualny, wciagajac je w uklad kazirodczy lub katuje i zneca
sie nad nim fizycznie. Fizyczna przemoc jest wyrazem zemsty za niepowodzenia seksualne
Rodzica. Dokonuje on w ten sposob rytualnego gwaltu na Dziecku.
Seks (D).
Seks Dziecka rozwija sie w kontakcie z Rodzicem.
Zamkniety jest w granicach ciala i zakazany.
Jednakze funkcjonuje jako: przyjemnosc i potrzeba.
Oderwanie doswiadczenia seksualnego od Rodzica laczy sie z przezyciem porazki: jest to
dla mnie wstydliwy temat.
Ale wstyd nie zamyka dostepu do seksu. Dziecko szuka wiadomosci o nim, poza Rodzicem:
znam go z filmow i piosenek.
Seksualne zycie idoli muzycznych wyzwala identyfikacje seksualne Dziecka spod kontroli
Rodzica, ogarnietego konfliktem seksualnym. Stad przekonanie, ze seks Rodzica jest chory i
wstydliwy, a seks Dziecka i Doroslego zdrowy i bezwstydny.
Taki seks to: normalna sprawa, wsrod zdrowych ludzi.
Dziecko z latwoscia zauwaza, ze seks to: uzupelnienie milosci dwojga ludzi. A nie
odwrotnie, jak sie zwyklo sadzic.
Co wazne, widzi to Dziecko Rodzica uzalezniajacego, ktorego seks jest represywny,
agresywny, naznaczony wstretem i odraza lub nigdy nie zrealizowanym pozadaniem.
Seks Dziecka identyfikowany jest z wolnoscia. Jezeli trzeba go uprawiac, to zalezy z kim?
Seks jest domena wyboru, a nie przymusu.
Chlopiec, ktory staje sie Doroslym, z naciskiem podkresla, ze seks jest mozliwy: tylko z
kobietami.
Chlopiec, ktory nie staje sie Doroslym praktykuje seks narcystyczny, dzieciecy. Zyje jako
byt zaseksualny, niedorozwiniety. Praktyke uzyskiwania przyjemnosci seksualnych poprzez
sfere ust (oralizm) i sfere wydalania (analizm) tak, jak male, 3-letnie Dziecko.
Zakaz bycia Doroslym jest tez zakazem seksualnym. Rodzic nie godzi sie aby dziewczynak
stala sie kobieta, a chlopiec - mezczyzna. Wtedy stracilby nad nim kontrole.
Uzalezniona sfera seksu daje uzaleznienie najbardziej efektywne. Dziecko seksualnie
niesprawne nie porzuca Rodzica.
Piekno (R).
Rodzic rozpoznaje swoje piekno w szale zmyslow i odczuc. A wiec: piekno emocjonalnie
odbierane (i) sugestywne wrazenia zmyslowe (sa) bardzo pozytywne.
Wzmacnia je: chwila, nastroj, prostota, swiatlo i radosc.
To wszystko jest piekne, co budzi uznanie i podziw, co buduje piekno zycia.
Piekno Rodzica niewiele rozni sie od piekna Dziecka. To ich laczy i zbliza: piekna muzyka,
piekny zachod slonca i piekna kobieta.
Placz z powodu odejscia ojca i zachwyt dla piekna matki jest taki sam.
Brak Rodzica zastapiony jest przez spokoj: piekno przyrody, wszelkie piekno co uspokaja,
jest moim pieknem.
Piekno wyraznie sie rozdwaja pomiedzy zal i spokoj, pomiedzy to, co sie rozpada i to, co
pozostaje jako idea. Pozostaje : podziw dla piekna zabytkow, zachwyt dla piekna ludzkiego.
Piekno zniknelo, jest zabytkiem, ktory utrzymuje zachwyt.
Rodzic, ktory stracil Rodzica i jego piekno, przyznaje, ze nie musi ono byc zawsze takie
samo, ze jest: niekoniecznie konwencjonalne.
Symbolizuje je moze odrapany, walacy sie dom, najlepiej na Starowce i najlepiej z
zaswieconym swiatlem.
Swiadomosc piekna, ktore przemija, laczy sie z nieswiadomoscia piekna, ktore jest
nieprzemijajace, jak boskie Dziecko.
Ostatecznie: Kazdy ma inne piekno w sobie i dla siebie.
Odkrycie tego faktu znosi konflikt pomiedzy pieknem Dziecka i Rodzica. Wyzwala je i
pozwala mu sie wyrazic.
Piekno (D).
Dziecko znajduje piekno w Rodzicu. Ale, gdy jest on anty-Rodzicem, wyznaje: nie lubie go.
Gdy boi sie tego powiedziec, oznajmia: piekno, to pojecie wzgledne. Zatem piekno jest
tylko pojeciem. I to w dodatku wzglednym.
Dziecko bez Rodzica jest Dzieckiem bez piekna. Ma jednak wzor piekna w pamieci
emocjonalnej, z czasu, gdy bylo embrionem w lonie Matki.
Zatem piekno, to: lono natury, to przyroda i kobieta i po prostu: wszystko, co nas otacza,
otaczajacy swiat.
Piekno Dziecka jest kobiece, jak: przyroda, naturalna przyroda.
Dziecko jest natura. Czyms, co otacza jego swiadomosc jest cialo, zmysly,popedy.
Gdy odrywa sie od Rodzica, od jego ciala i zmyslow, piekno znajduje we wlasnym ciele i
zmyslach.
To piekno ma forme placzu i zalu wyrazonego w muzyce i tekstach, modlitwach i
protestach.
Mowi o tym: muzyka i teksty punkowych grup.
Dziecko pozbawione Rodzica jest pozbawione osobistej miary piekna.
Szuka jej w grupie. W niej rozkwita jak kwiat.
Zyje barwnie i ulotnie, niknac pod ciosami Rodzica.
Muzyka jest oplakiwaniem Dziecka.
We wspolnym placzu oczyszcza sie zbrukane piekno.
Po nim przychodzi depresja brzydoty. W pierwszej ukryte jest Dziecko, w drugiej Rodzic.
Ten uklad dobrze charakteryzuje symbiotyczny zwiazek piekna i brzydoty, Dziecka i
Rodzica.
W tym kontrascie sie podtrzymuja i wzmacniaja.
Az do konfliktu, ktory wybucha brzydota choroby i smierci Dziecka, jego alienacja i
odrzuceniem.
Najwiekszy smutek (R).
Rodzic latwo wyraza to, czego nie moze uczynic jego Dziecko.
Przyczyna najwiekszego smutku jest: niemoznosc bycia soba.
Ta niemoznosc dotyczy nie tylko Rodzica, ale i Doroslego, i Dziecka.
Rzecz ciekawa, ze Rodzic nie dostrzega przyczyn smutku w sobie, ale na zewnatrz.
Okresla go w sposob magiczny jako: uporczywy pech, nagle przykre wypadki,
niepowodzenia zyciowe, czy niespelnione cele.
One ksztaltuja poczucie, ze zycie to: najczesciej cos mglistego.
Towarzyszy temu: szarpanina wielka dookola, ktora wywoluje: totalne niepowodzenie.
Rodzic traktuje najwiekszy smutek, jako efekt zlego losu, przeklenstwa, zdrady.
Nie moze zrobic nic: aby osiagnac jakis cel i nie popasc w depresje.
Identyfikacja z urazami smutku jest przekazywana dalej Dziecku. Ono staje sie ofiara losu,
ktory Rodzic wczesniej uznal za nieunikniony i konieczny.
Synonimami przezyc najwiekszego smutku sa dla Rodzica krzywda, choroba i Dziecko.
Melancholia, czeste: mgly smutku zaslaniaja lub odslaniaja: choroby.
Najczesciej jest to: choroba syna (narkomania).
Choroba jest zadaniem, ktore Rodzic przekazuje wtedy, gdy sam nie moze wypowiedziec
swojego nieszczescia.
Zadanie to ma spelnic Dziecko.
Musi samo zlagodzic: krzywde moja.
Krzywda obejmuje takze: innych ludzi.
Musi objac jak najwieksza ich liczbe. Wtedy jest usprawiedliwiona, powetowana.
Krzywde musi odchorowac Dziecko. Tylko choroba moze byc jego odplata.
Dziecko jest symbolem najwiekszego smutku. Z nim zidentyfikowana jest ofiara Rodzica.
Jezeli Dziecko odrzuci nakaz choroby, Rodzic zatopiony we wlasnej krzywdzie zapada na
zdrowiu. Zywi sie depresja i nia zywi swoje Dziecko.
Najwiekszy smutek (D).
Najwiekszy smutek Dziecka pojawia sie juz: od 5 (roku zycia) wzwyz.
Zwiazany jest z: odejsciem kogos bliskiego.
Odchodzi Rodzic, jego postac staje sie nieobecna, daleka. Ale nie niknie jego wartosc.
Jest to grozna nieobecnosc, niszczy calosc Dziecka.
Najwiekszy smutek oznacza deficyt obecnosci istoty waznej dla osobowosci Dziecka.
Nieobecnosc zmusza do milczenia.
Wzmacnia udreke Dziecka i zdradza Rodzica: klotnia z mama.
Klotnia dotyczy ojca i wzmacnia tozsamosc Dziecka, sprzeciwem wobec narzuconej przez
matke roli.
Dziecko ucieka z domu.
Ale potem musi do niego powrocic: poranione, rozbite, przestepcze. A powrot do domu po
kilkudniowej nieobecnosci, to nie jest najwieksza radosc, lecz najwiekszy smutek.
Dom Rodzica jest dla Dziecka dziecincem, sierocincem.
Brak w nim wolnosci i milosci Rodzica. I wsparcia, ktore pozwoliloby sie usamodzielnic:
brak pieniedzy.
Dziecko czeka na zdarzenia zwiazane z Rodzicem przerazone.
Z domu, w ktorym jest uzaleznione, wyzwala je tylko: pobor do wojska.
Zmienia sie zaleznosc na inna, zbiorowa.
Nie mozna byc doroslym wedlug zbiorowego wzoru, gdy brak jest wzoru osobistego. Gdy
nie wiadomo, jak zyc?
Rola wojska jest kwestionowana. Bo wiaze sie z lekiem i obawa przed utrata resztek
tozsamosci osobowej.
Kandydat do treningu Doroslosci, siega po narkotyki, majac pewnosc, ze nie dokona sie
jego dalsze zniewolenie. Smutek Dziecka ma charakter nawrotowy, przewlekly, obsesyjny.
Dla jego przemiany potrzebne sa nie tyle leki i dyscyplina, ile milosc, wolnosc i wiara, ze
zycie ma sens.
Konflikt wewnetrzny (R).
Konflikt wewnetrzny Rodzica jest zageszczony, pelen sprzecznych motywow. Glowny
dotyczy tego , jak byc w zgodzie z soba i z innymi?
Stad istotnym problemem jest: pozbycie sie egoizmu, wyparcie sie wlasnego ja, stlumienie.
Oznacza to: samoudreczenie, niezdecydowanie, ktore wiaza sie z pytaniem: czy deptac
innych, czy byc deptana?
Ostatecznie chodzi tu o: wybranie lepszego zla.
Ale wlasnie zla, ktore dzieli Rodzica od innych i dzieli jego osobowosc. Niezdolnosc
wyjscia z tego podzialu jest dotkliwa i wymaga znieczulenia na cierpienie i bol.
Rodzic, ktory sobie z tym poradzil wyznaje: jak dobrze, ze nie czuje potrzeby walki z
konfliktem wewnetrznym.
Rodzic wie, ze konflikt wewnetrzny to: zmaganie sie ze swoim sumieniem, gdy trzeba robic
wybor miedzy dobrem a zlem.
]Wiedza ta nie daje spokoju i nie jest skuteczna. Pozwala racjonalizowac konflikt, a przez to
go utwierdzac i wzmacniac.
Rodzic nie przezywa konfliktu wewnetrznego. On go racjonalizuje. I w ten sposob stara sie
usprawiedliwic to, ze sam jest jego tworca u Siebie i u Dziecka.
Madrze brzmia definicje konfliktu wewnetrznego Rodzica: to niezaakceptowanie sytuacji
bez drogi wyjscia, czy ze: trzeba go przelamywac, zachowujac dobre i poprawne cechy.
Rodzic zna psychologiczna tajemnice konfliktu, ktory powoduje to, ze: kazdy czlowiek ma
dwie lub wiecej osobowosci i, ze ta na zewnatrz czesto odbiega od zewnetrznej.
Gleboka wiedza nie wplywa na zmniejszenie konfliktu wewnetrznego. Raczej go
demonizuje, budzi poploch. Byc moze pozwala uznac go za stan normalny i nie wymagajacy
zmian.
Taki konflikt jest wyrazem psychopatii Rodzica i zrodlem psychozy Dziecka.
Konflikt wewnetrzny (D).
Dziecko uzaleznione nie roznicuje wlasnego wnetrza.
Nie potrafi okreslic konfliktu wewnetrznego inaczej, niz przez identyfikacje zewnetrzna.
Srodowisko wewnetrzne jest dla niego niczym innym, jak tylko odbiciem srodowiska
rodziny i Rodzica.
Zatem introjekcja przykazan Rodzica, ich ukrycie jest glownym motywem konfliktu
wewnetrznego Dziecka. Na haslo to reaguje rezonansem, echem psychicznym, jakby
pozbawione wlasnego ja.
Konflikt wewnetrzny to: konflikt rodzinny lub po prostu: rodzice i rodzina.
Wnetrze Dziecka jest opanowane przez Rodzica. Nie ma w nim miejsca na przezycia
wlasne, autonomie lub wyrazna odrebnosc, ktore gwarantuja uksztaltowanie sie zdrowej
tozsamosci.
Uwewnetrznienie konfliktu Rodzica, utozsamienie sie z nim i wycofanie z prawa do bycia
soba blokuje rozwoj Dziecka.
Druga forma identyfikacji konfliktu wewnetrznego jest odrzucenie Rodzica. Wtedy Dziecko
okresla go jako: moj wlasny problem lub jako: wlasne sprawy.
W sytuacjach skrajnych, konflikt wewnetrzny okreslany jest jako starcie wewnetrzne, jako
forma autodestrukcji. Jego definicja jest wyrazna, jest to juz ostre starcie z moim wlasnym ja.
Uwewnetrznienie konfliktu Rodzica i zamkniecie go wewnatrz siebie, rozbija psychike
Dziecka, prowadzi do eksplozji i choroby, do dlugotrwalej niezmoznosci okreslenia granic
wlasnej osobowosci.
Wyjsciem z konfliktu wewnetrznego jest jego ujawnienie.
Ale to jest przez Rodzica zakazane.
Integracja z tym zakazem jest tak silna, ze Dziecko chetniej poddaje sie procedurom
autodestrukcji, niz mozliwosciom destrukcji patologicznego ukladu z Rodzicem.
Patologiczny Rodzic w jazni Dziecka to jego obraz, wylaniajacy sie z urazow, lekow,
agresji i samotnosci.
Ten splot musi byc zlamany i przekroczony.
W przeciwnym razie lamie i rozbija Dziecko, i uzaleznia go od nieswoich konfliktow.
Samotnosc (R).
Nie mozna zyc bez milosci i nie mozna zyc w wolnosci dla nikogo. Wtedy bowiem pojawia
sie roznoraki lek o zycie. Jego innym imieniem jest samotnosc, ktora wywoluje: ciagly strach,
ze nie podolam zyc bez pomocy bliskich.
Samotny Rodzic przezywa: ciagly strach, uczucie zagubienia, uczucie braku kontaktow z
najblizszym otoczeniem.
W skrajnych sytuacjach samotnosc przejawia sie jako: obled, rozpacz, nuda, ogrom czasu,
zimno, zal, brak jakiejkolwiek checi, pajacowanie, niewyspanie, zmeczenie, lzy.
Rodzica dopada: nieszczescie, jest mu: ciezko i przykro.
Dziecko, ktoremu te samotnosc przekazuje do kontynuacji, powtarza: nie lubie samotnosci.
I jak ono wyznaje: w najwiekszym tlumie niby-przyjaciol czuje sie samotna.
Pozytywnym motywem tego dramatycznego doswiadczenia jest odkrycie zasady altruizmu:
zycie polega na tym, zeby niesc pomoc innym i otrzymac ja w miare potrzeby.
Samotnosc ma swoja filozofie i ascetyke. Te Rodzic zna, ale uwaza, ze dobra jest: na krotka
mete, zwlaszcza ludziom, ktorzy lubia samotnosc, bo bywaja charaktery ludzi, co lubia
samotnosc, bo im daje spokoj wewnetrzny.
Doroslosc Rodzica jest nia na krotko, zbyt krotko aby odkryc cala prawde o samotnosci,
zwlaszcza prawde o samotnosci Dziecka. Lepiej zatem ja eliminowac, grajac role Rodzica
pokrzywdzonego i domagac sie rekompensaty od Dziecka, karzac go przy tym zbyt
wczesnymi przezyciami samotnosci.
Doroslosc Rodzica naznaczona jest posiadaniem, a nie byciem.
Nastawienie na posiadanie nie pozwala bardziej byc.
Totez pozytywny obraz Rodzica uzalezniejacego miesci sie w nastepujacym wyznaniu: nie
jestem samotna, mam rodzine, meza, dzieci, dom i prace, mam przyjaciol, jestem lubiana.
Obok tej deklaracji trzeba postawic pytanie: czy Dziecko, ktore Rodzic ma Dziecko, ma
Rodzica? Gdyby byla to prawda, to nie musialaby ona byc ukryta w narkotykach, alkoholu
czy samobojstwie.
Samotnosc (D).
Samotnosc, odrebnosc, pojedynczosc Dziecko odkrywa powoli i bolesnie.
Kazda kultura zna rytualy inicjacyjne, wprowadzajace w Doroslosc, odrywajace Dziecko od
Rodzica.
W rodzinach deficytowych doswiadczenie samotnosci wyprzedza rytm psychologicznego
rozwoju. Wiaze sie z poczuciem porzucenia, zdrady i ponizenia.
Dziecko przezywa lek przed samotnoscia na pograniczu agonii: tego nie da sie wyrazic w
slowach, to trzeba przezyc, jest to: straszna sprawa.
Trudno zrozumiec przymus: codziennej samotnosci, trudno usprawiedliwic brak Rodzica,
czy brak przyjaciol.
Zeby to zrozumiec potrzebne jest: wielkie myslenie i rozmyslanie.
Mimo to bardzo dokucza: brak kontaktow.
Dziecko ma prawo powiedziec: nie lubie samotnosci.
Przymus samotnosci jest nieznosny. Ale trzeba sie do niego przyzwyczaic.
Adaptacja Dziecka do samotnosci przybiera rozne formy: od potrzeby chorowania,
samobojstwa czy autyzmu do racjonalizacji i reakcji agresywnych.
Samotnosc jest czasem bardzo przyjemna, czasem niepokojaca, drazniaca, szczegolnie w
nocy.
Samotnosc jest nie tylko psychiczna ale i nieraz fizyczna bezdomnoscia, wiezieniem
Dziecka pozbawionego milosci, skazanego na wolnosc od niej.
Jego domem staje sie ulica: gdy ide ulica sam, czuje sie samotny, wszyscy ludzie na mnie
patrza, ale ja ich wtedy (....) i ide do kumpli.
Samotnosc jest przeklenstwem dla Dziecka.
Aby sie z tego przeklenstwa wyzwolic Dziecko samotne idzie do innego samotnego
Dziecka, aby oplakac swoj bol i usnac.
Samobojstwo (R).
Samobojstwo Rodzica jest nierozwiazanym problemem Dziecka. Symbolizuje go: wielka
walka wewnetrzna, w ktorej zwyciezyla slabsza strona (i) postanowienie - skonczyc z
trudnosciami zycia.
Zwyciestwo slabszej strony Rodzic ocenia jako: przegrana w walce z soba.
Jezyk agresji i wojny, despotyzm wobec siebie i Dziecka sa odpowiedzia na psychiczne
rozdwojenie Rodzica.
Pojawia sie ono: w chwili zalamania nerwowego, z ktorym wspolgra glebokie zalamanie (i)
czesto pochopnosc.
Rodzic celebruje swoja sile i boi sie slabosci, z ktora kojarzy: ostatecznosc, paniczny strach,
brak jakiegos wyjscia.
Slaboscia Rodzica jest niezdolnosc do rozrozniania w sobie Dziecka i Doroslego.
Dziecko jest strona slabsza.
Przymus bycia z Rodzicem konczy sie dla Dziecka katastrofa.
Akcje samobojcza wykonuje spontanicznie z Rodzicem.
Splot syntroniczny jest syndromem samobojczym: gdy syn zaczal brac narkotyki myslalam
o samobojstwie. Nie widzialam sensu zycia. Nie umialam mu pomoc. Gdy cierpial ja rowniez
cierpialam.
Dziecko uzaleznia sie od odrzucajacego Rodzica. Wtedy u Rodzica pojawia sie mysl i
uczucia samobojcze. Dziecko je wyzwala.
Problem samobojstwa Rodzic przezywa wtedy, gdy zostaje opuszczony przez innego
Rodzica.
Moze nim byc ojciec lub matka.
Gdy przezyje to rozstanie, doznaje olsnienia: Od chwili rozjasnienia umyslu od Boga,
postanowilam nigdy o tym nie myslec. Nie mam prawa myslec o samobojstwie. Pan Bog dal
czlowiekowi zycie i tylko Pan Bog moze je zabrac.
Zycie moze dac Rodzicowi Dziecko: Czesto nachodzily mnie mysli samobojcze. Ale w
ostatniej chwili zrezygnowalam. Skonczyly sie z przyjsciem dziecka na swiat. Choc
niezupelnie. Z tym, ze teraz sa tylko takie przelotne, natychmiast wypierane przez inne mysli.
Samobojstwo (D).
Samobojstwo Dziecka, czyli odwrocenie sie od Rodzica, pojawia sie: w chwilach depresji.
Ale wtedy, gdy tych chwil jest za duzo objawia sie jako: pomoc i szczescie.
Dziecko uzaleznione wyrabia w sobie specjalna zdolnosc samounicestwienia: jestem do
tego zdolny.
Depresja zamienia sie w manie smierci.
Ta zas wyzwala projekcje wszechmocy.
Dziecko halucynuje, ze jest moca Rodzica.
Zabija sie: po to, aby narodzic sie na nowo.
W samobojstwie nie chodzi mu o to, aby zginac. Ale o to, aby sie na nowo narodzic, z
wlasnej woli - byc dla siebie.
Samobojstwo wybawia Dziecko od bolu istnienia i od Rodzica.
Jego celem jest symboliczne zabicie Rodzica, ukaranie go.
Jest to proba wyjscia na zewnatrz z bolem i cierpieniem.
Dziecko, ktore zyje w stanie uzaleznienia wyznaje: samobojstwo kojarzy mi sie z
ciemnoscia, z noca, z jakims widzeniem i krzykiem.
Alternatywa jest jasnosc i dzien, zobaczenie siebie.
Dziecko, ktore podejmuje akcje samobojcza ma poczucie, ze nie jest narodzone, ze zycie
jest dramatycznym zludzeniem i szalbierstwem Rodzica.
Zycie jest dla niego przymusem i kara za nie swoje grzechy, przeklenstwem, ktore Rodzic
zrzuca na nie, aby wybawic sie od poczucia winy.
Samobojstwo Dziecka jest takze sposobem ratowania Rodzica, proba uniewaznienia jego
pomyslki zyciowej.
Dziecko staje sie ofiarnikiem i ofiara.
W ten sposob wybawia samo siebie i Rodzica z udreki uzaleznienia.
Niknie i pozwala Rodzicowi byc soba.
Smierc (R).
Rodzic jest przerazony mozliwoscia smierci.
Probuje uniewaznic ja za pomoca racjonalizacji: kto sie urodzil musi umrzec, nie boje sie
smierci, mysle, ze uwalnia ona od trosk i niepowodzen zycia doczesnego, wszystkich nas to
czeka, byleby miec przyszykowanie do niej, pogodzic sie z tym, ze tyle mi przeznaczono na
tym swiecie, lub musze zostawic miejsce innym.
Rodzic uwiklany w racjonalizacje bolu i cierpienia, wskazuje na autoterapeutyczny motyw
znieczulania i zobojetnienia sie na smierc: dotychczas nie cierpialem duchowo z powodu
smierci bliskiej osoby, chociaz od 16 roku (zycia) jestem sierota.
I jeszcze jedna wypowiedz tego typu: nie cierpialem tak bardzo w zyciu, ale jesli cierpienie
i bol jest ponad wytrzymalosc wtedy smierc nie jest straszna.
Obrona swiadomosci przed dezintegracja wyraza sie tez w filozofii sceptycznej, ktora
okresla smierc jako: doswiadczenie mozliwe do wyjasnienia po jej przezyciu.
Strategia znieczulenia, jaka stosuje Rodzic, zawodzi w chwilach kryzysu. Smierc jawi mu
sie wtedy jako sprzecznosc, ktora niszczy to, co jest.
Daje tez jakas szanse, miesza straty i zyski: lzy, zal, korzysci materialne, zlosc, nerwy,
pustke, brak podpory moralnej, materialnej, strach (a) czasem (i) ulge.
Kryzys smierci, a nawet pasja smierci przekazywana jest Dziecku, gdy zaloba Rodzica nie
jest przezyta do konca i gdy nie jest on w stanie oddzielic sie od wlasnego Rodzica.
Wlacza wiec Dziecko do wlasnego dramatu i nakazuje mu kontynuacje rozpaczy: zbyt
bolesnie przezylam smierc mamy, ktora bardzo kochalam; mieszkala ze mna, wychowala mi
3 synow, byla wspaniala kochana kobieta, do dzis cierpie z utraty ukochanej mamy; smierc
taty przezylam mniej bolesnie, poniewaz mialam wtedy 16 lat, ale smierc najblizszych
napawa mnie wielka rozpacza.
Smierc (D).
Identyfikacja smierci, ktorej dokonuje Dziecko, jest odwrotnoscia zycia pozbawionego
sensu.
Smierc to: bezsens taki sam jak zycie.
Dziecko definiuje ja jako: uwolnienie sie od zycia.
Tak, jakby przywiazanie do zycia bylo niewola.
Nadawanie sensu smierci przybiera postac pozytywna.
To jest po prostu: milosc i wyzwolenie, czyli zycie wyzwolone z braku milosci i braku
wolnosci.
Chodzi o to, aby (smierc) byla lekka, muzyczna, jak death before Distonour.
W muzyce ukrywa sie placz i smierc.
Rodzic nie slyszy Dziecka, choc go nieraz intensywnie slucha.
Tak, jak nie slyszy siebie, swojego motywu zycia, jego sensu i wartosci.
Dziecko symbiotycznie zrosniete z Rodzicem czuje, slyszy i widzi jego nieszczescie: placz,
odejscie kogos oraz cisze, lzy i bolesc.
Odchodzi ktos, kogo imienia wymowic nie mozna, aby sie nie zdradzic i nie wyrazic
wlasnego bolu.
Lek przed opuszczeniem i smiercia Dziecko musi jakos pokonac. Mierzy sie z tym lekiem
albo przez zerwanie z Rodzicem, albo przez poddanie sie mu w stanie, ktory to zerwanie
przygotowuje w sposob negatywny, patologiczny.
Smierc to takze: przedawkowanie narkotykow, halucynogenow, zludzen co do wartosci
Rodzica i siebie.
Dziecko odkrywa dramat zludzen, ale nie moze bez nich zyc. Produkuje je sztucznie, gdyz
jego nieswiadomosc przesycona jest rozpacza, wizjami piekla i zla.
Mimo tej tragicznej wiedzy, Dziecko chce uratowac swoja godnosc. Ona jest wazniejsza niz
smierc: umre, zgnije i koniec, ale panem zostane do smierci, i nigdy nie bede skurwysynem.
Smierc oddziela od ponizenia, przywraca nadzieje, ze godnosc Dziecka nie zalezy od
niegodnosci Rodzica.
Sukces (R).
Rodzic wie, czym moze byc sukces i od czego zalezy.
Moze nim byc: poznanie sensu zycia i swiadomosc niepopelnienia powaznych bledow lub
cos tak ogolnego jak: osiagniecie celu, do ktorego dazylismy.
Spoza tych wznioslych deklaracji przenika proza konkretow: sukces w pracy, zdrowie lub
tesknota za tym, aby zasluzyc na uznanie.
Najczesciej jednak sa to pragnienia niezrealizowane, nieudane sukcesy Rodzica.
Nastawienie na sukces jest calosciowe.
Stad potrzeba bycia doceniana przez przelozonych i wspolpracownikow.
Tu odslania sie symboliczna potrzeba aprobaty Rodzica przez nad-Rodzica. Ten model
potwierzenia jest przenoszony na stosunek do wlasnego Dziecka.
Rodzic uzalezniony i uzalezniajacy jest przyrosniety do wlasnego Dziecka i Doroslego
wspolmalzonka. J
ego mysli nikna w tym przywiazaniu, gubiac dynamike tozsamosci.
Rodzic wyznaje: moj sukces, to zdrowe dzieci i dobre oraz dobry maz.
To jest tez: sukces wpojenia w dzieci pracy i nauki.
Sukces Rodzica polega na wejsciu w jazn Dziecka.
Taka potrzeba ma charakter agresywny i poniekad demoniczny.
Zrozpaczony Rodzic za sukces chcialby uznac to, ze potrafi: przestawic cudze mysli o 180 i
to tak, zeby ten ktos myslal sam, ze jest taki cacy i na to wpadl.
Rzadko pojawia sie mysl skromna, ale ukierunkowana altruistycznie, ze sukcesem jest po
prostu to: ze uda mi sie komus pomoc.
Najlepiej byloby, gdyby tym kims bylo Dziecko. A trescia pomocy jego prawo do bycia
Doroslym, bez przymusu kopiowania uczuc i mysli swojego Rodzica.
Pomoc przemienia sie czesto w antypomoc, w kleske Rodzica, a potem w kleske Dziecka.
Sukces (D).
Jedna z form potwierdzenia sie Dziecka jest sukces jaki odnosi w zyciu.
Brak sukcesu zalamuje, degraduje Dziecko.
Wycofuje je psychologicznie do poziomu niemowlecia.
W tym wycofaniu czuje sie ono bezpieczniej, ale rezygnuje z bycia Doroslym.
Przestaje mowic we wlasnym imieniu, staje sie autystyczne, nieme.
A nawet pragnie umrzec.
Nic dziwnego, ze w takim stanie wyznaje, iz sukcesem jest juz to, ze do tej pory jeszcze
zyje.
Sukces nie musi byc wielki, wystarczy: jesli cos sie uda lub pozbycie sie problemu, jakies
zwyciestwo.
Dziecko traktuje sukces negatywnie, jako oderwanie sie od cierpienia.
Lub pozytywnie, jako zwyciestwo w walce o to, by byc Doroslym.
Znakiem tego zwyciestwa jest: ukonczenie szkoly.
A wiec wdrozenie sie w przymus bycia Doroslym.
Dziecko bez sukcesu, czujac sie niegodnie, stwierdza: nie mam zadnego sukcesu lub
bardziej dosadnie: gowno, nic nie osiagnalem.
Stala niemoznosc potwierdzenia siebie przeksztalca sie w potrzebe niepotwierdzania siebie,
w przymus bycia nikim.
Mechanizmem pozwalajacym jakos przetrwac, mimo braku sukcesu, jest halucynacja. W
niej Dziecko moze byc wszystkim, nawet tym kim nie jest.
Wystarczy tylko: zalozyc kapele punkowa i wygrac Jarocin, aby zbawic sie od braku
sukcesu i zasypac przepasc pomiedzy tym, kim sie jest a tym, kim chcialoby sie byc.
W potrzebie sukcesu przejawia sie tez nieswiadoma potrzeba bycia doroslym.
Praca (R).
Rodzic celebruje polecenie, ktore dostal jako Dziecko: pamietam jeden z zapisow, (ktorego
dokonalam) bedac 10-letnia dziewczynka, w pamietniku szkolnym: praca i nauka, to potegi
klucz. I to sa swiete slowa. Zeby mlodziez trudna trzymala sie tego, byloby duzo lepiej.
Rodzic traktuje prace totalnie.
Daje ona: stysfakcje, uznanie, zadowolenie dla siebie i innych.
Oznacza: korzysc, obowiazek, przyjemnosc.
Praca Rodzica jest sposobem konfrontacji ze zlem w zyciu.
Jest to, co prawda: obowiazek, przyjemnosc (ale i) nerwy, a takze: intrygi, czasem
zadowolenie.
Nie da sie ukryc, ze praca jest jednym z podstawowych czynnikow stanowiacych o wartosci
czlowieka, i ze jest podstawa zycia.
Sprzecznosc i rozdwojenie pracy, rozbija spoistosc Rodzica.
Jest on przez nia podzielony i ten podzial przekazuje Dziecku.
Rodzic definiuje swoja prace jako profilaktyke dla Dziecka i jako zlo Doroslego.
Przedtem jednak jego Dziecko jest zle. Unika pracy, boi sie jej, traktuje ja jak symbol
rozdwojenia Rodzica. Nie chce pracowac, by nie byc tym, kim jest Rodzic.
On zas chce zmusic Dziecko do bycia tym kim jest tak, aby ono tego nie dostrzeglo.
Sluzy temu praca w szkole, praca nad Dzieckiem.
Nie jest to praca z Dzieckiem, ale nad nim, ponad nim, bez niego.
I nierzadko wbrew niemu.
Rodzic traktuje prace magicznie, niemal religijnie. Identyfikuje z nia sznase przetrwania i
odnajduje samoswiadomosc.
Praca usprawiedliwia dramat Dziecka.
Racjonalizuje alienacje Rodzica: lubie byc pochlonieta praca.
W otchlaniach pracy ginie Rodzic.
A wraz z nim Dziecko.
Praca (D).
Praca jest dla Dziecka symbolem okupu za zycie: istnieje tylko po to, aby przezyc.
Trzeba go zlozyc Rodzicowi, zaplacic za zycie pieniedzmi. One sa prawdziwa wartoscia.
Praca zatem, to: rzecz, bez ktorej nie ma pieniedzy.
Trzeba je zdobyc: bo przeciez pieniadze potrzebne sa aby zyc.
Zycie jest w rzeczywistosci tylko transakcja Dziecka i Rodzica, w ktorej Dziecko jest
platnikiem.
Rodzic zrzuca na Dziecko prace jako: obowiazek.
A jest to: obowiazek kazdego prawdziwego obywatela PRL, obowiazek kazdego Dziecka w
systemie, ktory z Rodzica czyni handlarza.
Dziecko, ktore staje sie Doroslym odrzuca te transakcje, ucieka z domu, chce wyrwac sie z
niewolniczego systemu: nie bede pracowal na komunistow, moge pojsc do roboty u
prywaciarza.
Skomunizowana psychika moze byc uleczona przez jej sprywatyzowanie.
Podobnie praca moze byc uzdrawiajaca, gdy jest sprywatyzowana. Latwiej wtedy wywiazac
sie z transakcji narzuconej przez Rodzica.
Praca nie moze byc tylko: potrzeba zarobku dla wyzwolenia spod niewoli Rodzica, ale:
uzupelnieniem zycia.
Tymczasem Dziecko racjonalizuje przemoc Rodzica, wyznajac: lubie ja (prace) ale nie
ciezka i dobrze platna.
Dziecko obciazone przez Rodzica praca, choruje.
Musi znieczulac sie na bol, przeklina przemoc Rodzica.
I stara sie zdefiniowac warunki zdrowej pracy: Prawdziwa praca, to dla mnie praca na polu.
Trzeba o to, co jest zasadzone, dbac i wtedy powoli ukladac efekty.
Praca nad wzrostem jest uzdrawiajaca. Poucza, jak powinna wygladac praca Rodzica z
Dzieckiem, aby nie stalo sie ofiara pracy dla Rodzica.
Tworczosc (R).
Rodzic tworczy siega do przezyc Dziecka.
Wtedy nabieraja wartosci: naiwne opowiadania czternastolatek i szesnastolatek.
Podstawa tworczosci sa uczucia, ktorych teraz brak.
Nie ma tez potrzeby tworczosci.
Ta jest tylko: potrzeba ludzi, ktorzy czuja.
Ci zas, ktorzy nie czuja, musza dowartosciowac: zdolnosci manualne lub cudze wielkie
umiejetnosci i ogromna wrazliwosc, jako potrzebe tworcy.
Idzie za tym: uznanie dla czlowieka tworczego.
Zastanawia dystansowanie sie Rodzica od wlasnych umiejetnosci i tworczosci, ktore
identyfikuja go z Dzieckiem.
Potrzeba kogos wielkiego ujawnia regresywny motyw tesknoty Rodzica, potrzebe unizania
lub nawet ponizania siebie wobec Dziecka.
Rodzic zna tworczosc z literatuiry. I wie, ze jest to: przekazanie tresci w roznych formach -
malarstwo, muzyka, pisarstwo przez ludzi, ktorzy czuja potrzebe wypowiedzenia sie.
Tworczosc kojarzy mu sie z wolnoscia i marzeniem, zaprzeczajacym to, w czym musi
aktualnie uczestniczyc
Tak wiec Rodzic zazdrosci Dziecku.
A swoje zainteresowania tworcze tak definiuje: Moje odczucia wartosci sa rozne. Moj
wolny czas daje mi odebrac wartosci tworczosci literackiej.
Zycie Rodzica jest nieliterackie, niemalarskie, niemuzyczne.
Jest tez niewypowiedziane.
Kryje sie za tym poczucie niekompletnosci, upokorzenia, gorszosci.
W konflikcie, ktory wywoluje tworczosc, Rodzic zwraca sie do Dziecka. Ale wobec niego
czuje sie pomniejszony i marginalny.
Podejmuje wiec akcje kompensacyjne, ktore degraduja tworczosc Dziecka.
Tworczosc (D).
Dziecko rozwija sie przez tworczosc. Jego swiadomosc i intuicja roznicuja ja od tego, co nie
jest ja.
Tworczosc Dziecka jest raczej nieswiadoma.
A zatem to, co wytwarza, przedluza jego ja.
Tak, jak uzalezniajacy Rodzic, przedluza swoje ja w Dziecku.
Przeciwstawia sie tej ciaglosci trening, gra, zabawa, ktore pozwalaja zerwac scisla
identyfikacje z przedmiotami.
Dziecko definiuje tworczosc, jako: tworzenie lub wytwarzanie. A wiec jako proces
podmiotowy, roznicujacy go od przedmiotu.
Gdy jest ono oddzielone od Rodzica roznicuje siebie od otoczenia.
Gdy jest inaczej, tworczoscia jest: skora M... i jego spodnie pomalowane w magiczne
wzory.
Proces tworzenia siebie przez Dziecko jest dlugotrwaly.
Powinien zakonczyc sie w okresie kryzysu osobowosci, w tzw. okresie dojrzewania.
Wtedy pojawia sie tworczosc nie jako gra, ale jako zadanie: gdy ktos robi cos pozytecznego
i dobrego, i to ma sens.
Dziecko ma intuicje przemiany, ktorej przyczyna i nastepstwem jest: rozwoj czlowieka,
czyli tworczosc wewnetrzna.
Jej symbolem jest dzwiek, melodia, ruch, taniec - aktywnosc roznicujaca Dziecko od
Rodzica.
Symbolem tej roznicy jest muzyka typu: punk rock czy skin rock.
Tworczosc Dziecka jest forma istnienia, ktora zrywa z istnieniem Rodzica, kontestuje
tworczosc Doroslego.
Z tej kontestacji wyrasta odrebnosc.
A z niej dopiero tworczosc, ktora szuka sensu, uzytecznosci i dobra.
Ideal (R).
Zycie wedlug wzoru jest latwiejsze od zycia bez wzoru.
Ale musi to byc wzor prosty, jasny, pociagajacy, mogacy byc idealem: kazdy powinien sie
wzorowac na jakims ideale, np.: moim idealem jest dobroc, poczucie pomocy w potrzebie.
Rodzic negatywnie doswiadczony gotow jest zakwestionowac istnienie idealow,
kierujacych zyciem: nie wierze w idealy, one nie istnieja.
Przeciez ideal to tylko: wzor, z ktorego mozemy brac pewne wartosci, ale go nie
nasladowac.
Intuicja tego, ze ideal jest wskazowka, jak zyc dobrze, miesza sie z przekonaniem, ze dobro
jest czyms innym niz ideal zycia dobrego.
Za takimi intencjami Rodzic ukrywa dramat Dziecka.
Bo jego idealy demaskuja Rodzica.
Coz z tego, ze Rodzic wie, ze ideal to: czlowiek wartosciowy, szczesliwy, nie czyniacy
nikomu krzywdy, pomagajacy blizniemu we wszystkim.
Skoro jego Dziecko takiej pomocy nie otrzymuje.
Zbyt wysokie lokowanie idealu przez Rodzica powoduje to, ze jego zachowanie wobec
wlasnego Dziecka zaprzecza mu.
Obniza i poniza samego Rodzica.
Woli on wiec ideal calkiem odrzucic lub recytowac prawdy, ktorych nie praktykuje.
Blad polega na tym, ze Rodzic przyjmuje na siebie obowiazek bycia idealem, a wiec jakims
nad-Rodzicem, niemal Bogiem: moim idealem jest Pan Bog lub duzy diament bez skazy.
Identyfikacja z Bogiem lub diamentem bez skazy, jest godna praktykowania w samotnosci
lub wobec siebie, ale jest nieodpowiednia, gdy dotyczy Dziecka.
Bo wtedy stymuluje para-noje, niezdrowe poczucie mocy, blokujace identyfikacje
wewnetrzna z wlasnym ja.
Wymusza bycie nikim wobec Rodzica, ktory zastepuje Dziecku - Boga.
Rodzic tworzy wiec rodzaj kultu wlasnej osoby.
Ideal (D).
Zycie Dziecka ma odniesienie nie tylko do samego siebie, Doroslego lub Rodzica, jako
wzorow do nasladowania, ale takze do wartosci i wzorow idealnych, wyrastajacych z
nieswiadomych i swiadomych projektow zycia.
Gdy zycie Dziecka znajduje sie w impasie, gdy brak mu wewnetrznej dynamiki, nie jest
mozliwe zidentyfikowanie idealu: moj ideal nie istnieje, nie ma idealu.
Jest to po prostu: rzecz zbedna.
Zatemnjako pozytywne nalezy traktowac idealizacje rowiesnicze, alternatywne lub
wyrazajace kontestacje wobec Rodzica, ktory usmierca dynamike zyciowa Dziecka. W tym
wyrazaja sie ukryte, stlumione potrzeby skonkretyzowane w drugim ja, takim ja np.: Hedfield
J. z Metallicu, Wattic, vokalista Exploited, czy Sid Vicious, gitarzysta basowy punkowej
grupy Sexpistols, ktory w 21 swoje urodziny dal sobie zloty strzal.
W tych idolach, w integracji psychologicznej z nimi Dziecko odnajduje moc, ktora traci w
kontakcie z toksycznym Rodzicem.
Za zdrowe trzeba uznac tesknoty Dziecka uzaleznionego od Rodzica do tego, by: byc
anarchista, by nie podporzadkowac sie brakowi milosci czy wolnosci.
To nieswiadome dazenie zderza sie z doswiadczeniem swiadomym Dziecka, ktore zbyt
szybko musi byc Dorosle: prawdziwy ideal nie istnieje, wszyscy maja jakies wady.
Ludzie nie sa idealami, nawet kobiety: przedtem moimi idealami byly piosenkarki ale tera
mi przeszlo.
Trzezwosc jest zaprzeczeniem uzaleznienia, nietrzezwosci, nieswiadomosci.
Zeby ja uzyskac trzeba przekroczyc konflikt z Rodzicem, trzeba go przezyc w buncie, ktory
moze byc przeksztalcony w aktywnosc Doroslego.
Zakaz kontestacji, jawnego i uzdrawiajacego buntu, zmusza Dziecko do zejscia w
podziemie, do pozostania w nim.
I do rozswietlenia mrokow sztucznymi swiatlami narkotycznych zlotych strzalow.
Najwyzsza wartosc (Bog) (R).
Rodzic miesza Boga ze swoim Rodzicem. On: uczy, uczy mnie i wychowuje, jak zyc
przykladnie, widziec dobro w kazdym czlowieku.
Rodzic wierzy w Boga, gdy mysli o wlasnej krzywdzie: Pan Bog dopomogl mi wyjsc z
zalamania wtedy, gdy nie widzialam sensu zycia, gdy syn zaczal uzywac narkotyki, gdy
bylam bezsilna, bezradna, myslaca o samobojstwie.
Koalicja Rodzica z Bogiem nawiazuje sie przeciw Dziecku, gdy nie moze sie inaczej
usprawiedliwic przed otoczeniem z gwaltu, jakiemu poddaje Dziecko.
Rodzic wyznaje: Wierze w Boga w chwulach strachu, mocnych pragnien. Wierze, bo mi to
pomaga. Nie wierze, myslac o II Wojnie Swiatowej, o niesprawiedliwosci na jaka pozwala.
Zatem nie istnieje dla Rodzica Bog milosci, ale Bog kary.
Identyfikacja z Bogiem daje ulge.
Pomagaja w tym malo praktykowane, ale czesto powtarzane przykazania: Bog stworzyl
czlowieka i dal mu swiat, ktory jest jego domem, dal mu przykazania by byl szczesliwy,
pragnie by ludzie byli sprawiedliwi i weszli jego krolestwa, poniewaz ich kocha.
Rodzic zna przykazania ale nie odnosi ich do siebie.
Uwaza, ze przydadza sie innym: wiec gdy ktos go (rozum) traci, trzeba wszczepic mu wiare
w Boga. Kto wen nie wierzy, upada, staje sie zrodlem przygnebienia, bo niszczy przy tym
siebie.
Rodzic recytuje przykazania, odnoszace sie do Boga z duza latwoscia.
Uzywa ich jak miecza, jak narzedzia gwaltu wobec Dziecka, ktorego nie chce sluchac.
Kryje sie za tym nienawisc do Dziecka i falszywe uwielbienie dla Rodzica: Bog jest moja
opatrznoscia. Nie umialabym zyc inaczej. Moj rozum ludzki jest znikomy (wobec) madrosci i
dobroci Boga. A gdy mam wiez z nim przez modlitwe, slowo Boze, pokore, czuje sie wtedy
bezpieczna.
Bo wiara w Boga i czesta spowiedz, i czesta Komunia dala mi sille, ze zmienilam mysli i
zaufalam Bogu.
To wszystko jest puste bez zaufania do siebie i do Dziecka.
Najwyzsza wartosc (Bog) (D).
Najwyzsza wartoscia dla wolnego Dziecka jest Bog.
Dla Dziecka uzaleznionego Rodzic, ktory przywlaszczyl sobie atrybuty Boga.
Zatem Dziecko, ktore chce byc wolne, a ma uzaleznionego Rodzica, wola: jestem ateista,
jestem ateista!
Przyznanie sie do ateizmu jest przez Rodzica zakazane.
Dziecko jest podzielone miedzy Boga i Szatana. W jednym i w drugim ukladzie nie
znajduje siebie a jedynie atrape.
Broni sie zatem i wyznaje: nie wierze w Boga, ani Szatana. Gdyby Bog istnial, to np.
hitlerowcy nie wymordowaliby tylu niewinnych bezbronnych ludzi, ludzie trzeciego swiata
nie umieraliby z glodu.
Wyznanie niewiary jest lecznicze, bo Dziecko nie chce powiedziec Rodzicowi, ze czuje sie
mordowane przez niego i glodzone.
Nie moze usprawiedliwic mordowania Dzieci i ich glodzenia.
Lepiej wiec nie wierzyc niz wierzyc w Boga i Szatana. Tym bardziej, ze zbyt czesto
przypominaja oni Rodzica.
Dziecko woli wierzyc, ze: Boga wymyslil czlowiek, ktory nudzil sie w niedziele, niz
wierzyc w religijna sankcje przemocy Rodzica.
A: jezeli Bog istnieje, to jest niesprawiedliwy.
Dziecko poranione przez Rodzica znajduje wyjscie przez odciecie sie od niego i od Boga.
Odwoluje sie do autonomii wewnetrznej, aby uratowac sie od obledu: dla mnie Bog nie
istnieje, czlowiek ma swoj rozum i postepuje jak chce.
Oprocz Rozumu, ktory jest symbolem Doroslego jest tez: Dobroc. One lecz Dziecko i
pozwalaja wydostac sie spod nacisku Rodzica, wyrwac go z leku przed Bogiem.
Wyzwolone Dziecko potrafi przyznac, ze Bog jest tez Bogiem Dziecka, a nie tylko Bogiem
Rodzica, i ze: dzieki niemu istniejemy.
To odkrycie jest pierwsza oznaka odzyskania wiary w siebie.
Zakonczenie.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego to sposob myslenia, przezywania i reagowania,
ktore uniemozliwiaja przekroczenie, skompensowanie lub sublimacje deficytow
biologicznych, spolecznych lub psychologicznych, przekazywanych dziecku przez rodzicow,
juz od momentu poczecia. Dziecko identyfikowane z przedmiotem lub podmiotem deficytu
staje sie jego symbolem lub substytutem. W reakcjach samoobrony podejmuje ono
zachowania destruktywne lub autodestruktywne. Naleza do nich zaburzenia psychiczne,
chorowanie, zachowania antysocjalne, alkoholizm, narkomania, a takze samobojstwo.
Z tej grupy zachowan charakterystycznych dla syndromu uzaleznienia, najczesciej
identyfikowane sa zachowania antysocjalne dziecka, bez uwzglednienia zachowan
antysocjalnych rodzica lub jego zachowan kryminalnych. Na ukrywanie roli rodzica w
budowaniu struktury psychologicznej i spolecznej uzaleznienia, wplywa jego
uprzywilejowana pozycja w rodzinie z syndromem uzaleznienia. Rodzina ta ma taki sam
system wiezi wewnetrznych, jaki charakterystyczny jest dla spolecznych ukladow
totalitarnych. Przykladem demaskujacym ten uklad jest np. brak w systemie diagnostycznym
w Polsce zespolu maltretowanego dziecka. Z tego tylko wzgledu wiele osob musi znalezc sie
w ukladzie diagnostycznym i terapeutycznym, przeznaczonym dla syndromu uzaleznienia.
Wczesniej czy pozniej, trafiaja one do domow poprawczych, osrodkow resocjalizacji,
wiezien, szpitali lub na ulice, aby chronic wlasna tozsamosc.
Dziecko, ktore pozostaje w domu rodzinnym z deficytami milosci i wolnosci, przyjmuje
przemoc rodzica jako norme. Stara sie zaakceptowac nacisk fizyczny, psychologiczny,
agresywne i destruktywne praktyki. Jego osobowosc ksztaltuje sie wtedy w oparciu o relacje
symbiotyczne, separacyjne lub alienacyjne. Ich silna dominanta jest lek i tendencja do
autyzmu. Spojnosc rodziny modelowana jest przez urazy, wokol ktorych jej czlonkowie
organizuja swoja aktywnosc zyciowa. Urazy i reakcje lekowe sa przenoszone przez rodzicow
z ich dawnych ukladow. Moga byc one przeksztalcone lub rozwiazane przez Dziecko. W
innym przypadku rodzina ulega rozpadowi.
Role rodzicow w peocesach uzalezniania sa podzielone i zroznicowane wedlug sily i
rozmiaru deficytu, ktory ich integruje. W rodzinie polskiej obok deficytow materialnych
trzeba mowic o deficycie duchowym lub psychologicznym. Polega on na nieobecnosci
psychologicznej ojca, mezczyzny (pracoholizm, alkoholizm, nadumieralnosc, rozwod,
porzucenie itd.). Kobieta natomiast przejmuje role meska, ojcowska, rezygnujac z funkcji
macierzynskiej na rzecz wyzwolenia ekonomicznego i niezaleznosci materialnej. Powoduje to
zaburzenia w identyfikacji psychicznej osob, podejmujacych funkcje rodzicielskie oraz w
osobowosci dziecka, ktore nie roznicuje siebie w rolach meskiej i zenskiej. Nie odroznia
granic miedzy Dzieckiem, Doroslym i Rodzicem, traci poczucie roznicy miedzy ja i nie-ja.
Badania uzaleznienia i potrzeba terapii rozwojowej zmusila mnie do syntezy psychoterapii i
psychologii rozwoju. Nazwalem ja analiza kontrastywna. Polega ona na odtworzeniu
pozytywnego kontekstu dla zjawisk negatywnych i negatywnego kontekstu dla zachowan
uchodzacych za pozytywne, maskujacych prawde. W tym celu wykorzystalem psychoanalize
dla opisu zachowan antysocjalnych i psychopatycznych, psychopatologie i psychologie glebi,
dla diagnozy fenomenow typu borderline i reakcji psychotycznych. Oraz teorie dezintegracji
pozytywnej dla diagnozy psychonerwic i wielopoziomowej strukturalizacji rozwoju.
Zachowania antysocjalne, alkoholizm, narkomania czy samobojstwa sa sposobami
rozwiazywania problemow wlasnej egzystencji, ktora uplywa poza miloscia i wolnoscia.
Ukrytym lub jawnym dynamizmem integracji tych symptomow jest lek przed zyciem i lek
przed smiercia, ktory wynika z obawy, ze nie wypelnia sie zyczen i polecen Rodzica.
Dziecko, ktore nie wykonuje nakazow Rodzica jest karane. Jedyna nagroda moze byc dla
niego tylko znikniecie, unikniecie ciosu lub przynajmniej jego oslabienie. Utrzymanie
zdrowia psychicznego, zdrowego poczucia tozsamosci jest w tych warunkach niemozliwe.
Dlatego Dziecko choruje, narkotyzuje sie, pije alkohol, popada w obled lub popelnia
samobojstwo. Z badan moich wynika, ze za decyzja samobojcza kryje sie czesto uklad
kazirodczy, znecanie sie fizyczne i psychiczne lub gwalt dokonany na Dziecku przez Rodzica.
Przedstawione tu skrotowo twierdzenia znajduja oparcie w dlugoletnich (1980-1990)
badaniach studentow, w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej. Dla potrzeb niniejszej
analizy przedstawiam tylko niewielki ich wycinek, odnoszacy sie do osob, ktore byly
diagnozowane jako - psychopaci, alkoholicy czy narkomani. Te etykiety okazaly sie
symptomami szerszego i bardziej wielopoziomowego zjawiska uzaleznienia
psychologicznego, ktore siega od glebin do szczytow osobowosci.
W badaniach uzywane byly testy: bodzcow slownych, autobiograficzny,
psychoneurologiczny K.Dabrowskiego i wiele testow projekcyjnych interpretowanych
wedlug regul analizy kontrastywnej. Moj model diagnostyczny uzaleznienia
psychologicznego obejmuje zjawiska opisywane dotychczas w przedziale od psychopatii do
psychozy, jako charakteropatie lub osobowosci typu borderline.
To, co uchodzi za istote uzaleznienia tzn. narkomania, alkoholizm, lub samobojstwo to
tylko najbardziej usankcjoowane spolecznie sposoby maskowania rzeczywistych problemów
wewnętrznych lub patologii rodziny.