background image

Wandea

 - to departament w zachodniej Francji, o powierzchni 7016 km 2, którego stolicą jest 

La Roche-sur-Yon. Departament ten znany jest z ludowej kontrrewolucji w roku 1793; stąd też, w 
przenośni, W. to symbol katolickiej i masowej 

kontrrewolucji

.

 
Departament W. został utworzony w efekcie nowego podziału administracyjnego Francji, jakiego 
dokonali 

rewolucjoniści

 w 1790 roku. Teren powstania nie jest zresztą tożsamy z granicami 

departamentu, ani z granicami istniejących uprzednio prowincji. Powstanie miało charakter 
znacznie szerszy, obejmując ponad 700 parafii i ok. 10.000 km 2 (departamenty W., Anjou, 
Bretagne, Poitou, ale nie obejmując wąskiego pasa nadbrzeżnego samego departamentu W.). 
Pojęcie W. ma tedy charakter w pewnym sensie symboliczny i służy do opisu ludowej 

kontrrewolucji

 w zachodnio-północnej części Francji (bez Bretanii). Nazwę W. powstaniu 

ludowemu nadały 

rewolucyjne

 władze w Paryżu, próbując w ten sposób propagandowo 

zminimalizować jego zasięg poprzez ograniczenie go do jednego tylko departamentu, czyli lokalnej 
ruchawki. 

Przyczyny powstania

Historycy od 200 lat zadają sobie pytania o przyczyny wandejskiego powstania. Początkowo 
wiązano je z nadzwyczajną religijnością tego obszaru, a więc i z gwałtowną reakcją na 
antyklerykalne ekscesy 

rewolucji francuskiej

. Głębsze i nowsze badania nie potwierdziły tej tezy. 

W. przed 

rewolucją

 nie wyróżniała się w gorliwości religijnej od innych rejonów Francji. 

Najnowsze prace wskazują raczej na powszechność postawy mieszkańców W. na terenie całej 
Francji, gdyż różnego rodzaju ludowe rewolty objęły 22 departamenty (na 52). Jednak tylko na 
terenach umownie nazywanych mianem W. wybuchło regularne powstanie. 
Różnica pomiędzy W. a innymi regionami polegała prawdopodobnie na dwóch elementach: 

Antyrewolucyjne ruchawki chłopskie we Francji były niezorganizowane i nie miały 
przywódców, nie stała na ich czele szlachta, gdyż ta mieszkała w miastach, a szczególnie 
ciągnęła na wersalski dwór. Z powodu biedy – a być może i pewnej mody - szlachta 
wandejska mieszkała na prowincji i w chwili wybuchu rewolty w sposób naturalny objęła 
jego kierownictwo. 

Bunty ludowe na terenie całej Francji były szybko i bezwzględnie pacyfikowane przez 

rewolucyjne

 władze, które miały dobre rozeznanie w terenie. W przypadku W. jednak całe 

kierownictw

rewolucyjne

 i administracja obsadzone były przez ludność z nadmorskich 

miast departamentu, której nie łączyły ze wsią ani związki historyczne, ani handlowe. 
Nadmorskie miasta 

tradycyjnie

 były w złych stosunkach z chłopstwem, a mieszczanie 

pogardzali ostentacyjnie rolnikami. Konfliktowi temu często historycy współcześni nadają 
wymiar klasowy (antagonizm miasto-wieś), choć wydaje się, że jego korzenie mają inny 
charakter i sięgają przeszłości: okoliczne miasta w XVI i XVII wieku były ostojami 
protestantyzmu (hugenotów) i dla wandejskiego chłopa mieszczanin z pobliskiego Nantes 
czy Angers był zawsze podejrzany o herezję, nawet jeśli był katolikiem (także ostatni 
bastion hugenotów – miasto La Rochelle nie jest odległe od Wandei); nawet szerzenie się 
religijnie indyferentnej filozofii 

oświeceniowej

 pośród mieszczaństwa nie stanowiło dla wsi 

oczywistego dowodu wyparcia się przez mieszczan protestantyzmu, gdyż heretyk i 
wolnomyśliciel uznawani byli za jedno i to samo. Zauważyć należy przy tym, że nie jest to 
antagonizm pomiędzy zawodami miejskimi i wiejskimi, lecz między mieszkańcami wsi i 
małych miasteczek, a mieszkańcami miast dużych. Świadczy o tym skład społeczny kantonu 

background image

Cholet, stanowiącego epicentrum powstania. Połowa jego mieszkańców nie utrzymuje się z 
rolnictwa, lecz z rzemiosła (głównie tkactwa). Wśród oficerów „armii katolickiej i 
królewskiej”
 aż 40% to rzemieślnicy, a tylko 24% to chłopi. Nie jest to więc klasyczny 
konflikt miasto-wieś. 

Miasto i wieś w regionie zwanym potocznie W. zupełnie się tedy nie znają; stanowią dwa obce 
światy, które w czasie rewolucji francuskiej podzieliły się także światopoglądowo i sympatyzowały 
z odmiennymi kierunkami politycznymi. Nantes i Angers są bezwarunkowo po stronie rewolucji; 
wieś jest jej przeciwna. Ten podział, a przede wszystkim wzajemna obcość miast i wsi, spowodował 
masę błędów miejscowych organów decyzyjnych w czasie rewolucji, wynikłych z ignorancji i 
pychy popierających rewolucję mieszczan, co pozwoliło ruchawce okrzepnąć i stworzyć regularne 
siły zbrojne oraz administrację, przekształcając ją w dobrze zorganizowane powstanie. Historycy 
(M. Faucheux, J. Baszkiewicz) dowodzą, że w sąsiedniej Bretanii warunki dla wybuchu 
kontrrewolucyjnego powstania były identyczne, a nawet lepsze, gdyż ludność była nie mniej 
katolicka, procent opornych wobec rewolucji księży był jeszcze wyższy niż w Wandei, a bliskość 
Anglii dawała nadzieje na pomoc materiałową; siatki kontrrewolucyjne były znakomicie rozwinięte 
(w odróżnieniu od Wandei). Mimo to miała tu miejsce tylko partyzancka szuaneria, a nie regularne 
powstanie całej ludności. Najprawdopodobniej wynikało to z braku konfliktu miasta i wsi; 
administracja w Bretanii była nieźle zakorzeniona na wsi i nie była oskarżana o kryptokalwinizm. 
W tym sensie kontrrewolucja wandejska jawi się jako epigońska względem wojen religijnych XVI i 
XVII wieku. 
Te prawdopodobne przyczyny zostały przez historyków wydedukowane na zasadzie negatywnej, 
czyli przez odrzucanie 

tradycyjnych

 interpretacji. Najnowsze badania pokazują bowiem, że sytuacja 

materialna i społeczna mieszkańców regionu jest analogiczna do problemów Francuzów z innych 
części kraju. Można to badać na podstawie różnorakich skarg płynących do władz ze strony 
miejscowej ludności. Najwięcej skarg w drugiej połowie XVIII wieku - z terytoriom objętym 
późniejszym powstaniem - wpływało na miejscowe duchowieństwo, któremu zarzucano 
zachłanność i rozrzutność, a przede wszystkim defraudacje i nadużycia na terenie działających tu 
fundacji prowadzących szkoły i przytułki. Tożsamość problemów mieszkańców przyszłego 
departamentu W. i reszty wiejskiej ludności Francji potwierdzają tzw. cahiers, czyli listy skarg, 
próśb i propozycji jakie pisano z myślą o obradach Stanów Generalnych, które zebrały się w 1789 
roku i nieoczekiwanie przekształciły się w 

rewolucyjne

 Zgromadzenie Narodowe. Tożsamość 

problemów mieszkańców regionu i przeciętnych Francuzów potwierdzają także fakty z 

rewolucji 

francuskiej

. Pierwsze reformy rewolucyjne zostają dobrze przyjęte przez ludność powołanego do 

życia departamentu W. Wydaje się, że większość popiera zmiany, a w proces 

rewolucyjny

 angażują 

się także przyszli dowódcy powstania. Ludność nie tylko akceptuje pierwsze reformy w postaci 
bezprawnego przejęcia ziemi należącej do Kościoła przez państwo, ale bardzo szybko wykupuje te 
ziemie z rąk państwa, wykorzystując ich niską cenę. Dotyczy to także przyszłych 
głównodowodzących armii wandejskiej: Jeana-Nicolasa Stoffleta i Dominique’a-Alexandre’a 
Jaudoneta de Laugrenière. Ten ostatni nabywa od państwa zrabowaną Kościołowi plebanię i 
klasztor. 
Niesnaski zaczęły się w momencie, gdy nowopowołane władze departamentalne, złożone ze 
stronników 

rewolucji

 pochodzących z nadmorskich miast, rozpoczęły wytyczanie granic 

nowopowstałych jednostek administracyjnych (gmin), ignorując przy tym opinię miejscowej 
ludności. Do tego dochodzi ogólny wzrost podatków w tym okresie. Z punktu widzenia 
ekonomicznego, W. była departamentem zapóźnionym w procesie budowy stosunków 
kapitalistycznych. Utrzymywały się tu zależności typu feudalnego, cechujące się raczej daninami w 
postaci pracy (pańszczyzny) niż podatków. Rewolucja znosi te pierwsze, podnosząc radykalnie 
podatki (mniej więcej o 100%). Przymusowa pańszczyzna na rzecz państwa wynosiła przeciętnie 
14 dni rocznie i ludność uważała ją za znacznie łagodniejszą formę opodatkowania niż podwojenie 
obciążeń fiskalnych. 
Pojawiające się niezadowolenie zostaje skumulowane przez uchwalenie Konstytucji Cywilnej Kleru 

background image

(12 VII 1790). Zgromadzenie Narodowe, nacechowane antypapieską i antykatolicką fobią, 
ustanowiło faktyczną podległość Kościoła państwu, dzieląc samowolnie diecezje wedle granic 
nowopowstałych departamentów (rozdz. 1, art. 1); odbierając papieżowi prawo do nominacji 
biskupów (rozdz. 1, art. 4); znosząc urzędy kościelne, które nie zostały wymienione w dokumencie 
(rozdz. 1, art. 20); a przede wszystkim wprowadzając system wyborów biskupów i duchownych 
(rozdz. 2, art. 1) przez zgromadzenia departamentalne (biskupi – rozdz. 2, art. 3) lub przez ogół 
posiadających prawa wyborcze, nawet jeśli nie są katolikami (rozdz. 2, art. 25-26). Dokument 
zakazuje biskupom zwracania się do Rzymu z prośbą o potwierdzenie otrzymania godności (rozdz. 
2, art. 19). Konstytucja wymaga od nowowybranych duchownych złożenia słynnej przysięgi na 
wierność „narodowi, prawu i królowi” (rozdz. 2, art. 21). Konstytucji Cywilna Kleru jest schizmą 
odrzucającą zwierzchność papieża nad Kościołem we Francji, ale nie herezją, gdyż wymaga od 
duchownych wiary zgodnej z „religią katolicką, apostolską i rzymską” (rozdz. 2, art. 18), choć 
trudne jest wykrycie i ściganie herezji, skoro nie ma tu żadnego urzędu nauczycielskiego. 
Dla W. szczególnie istotne były jednak te zapisy Konstytucji Cywilnej Kleru, które ustanawiały 
nowy podział parafialny, wedle zasady, że granice gminy są zarazem granicami parafii. Sprzeciw 
mieszkańców W. wobec nowego wytyczania granic parafii wynikał ze struktury osadniczej (a ta 
roślinnej): w W. nie było dużych wsi, a jedynie osady skupiające kilka domów. Całe życie 
społeczne ogniskowało się tedy nie w nieistniejącej wsi, lecz w kościele parafialnym. Zmiana 
granic parafii oznaczała rozbicie 

tradycyjnych

 struktur, zniweczenie wieloletnich kontaktów i 

przyjaźni. Historycy podkreślają ten fakt dla pokazania wrogości wandejskiego chłopstwa dla 
Konstytucji Cywilnej Kleru. 
Poza nielicznymi duchownymi kolaborantami z siłami 

rewolucji

, większość duchowieństwa stawiła 

Konstytucji Cywilnej Kleru zdecydowany opór. Liczne prześladowania i terror zmusiły jednak 
wielu księży do podpisania się pod tym dokumentem. Na terenie całej Francji księży tzw. 
konstytucyjnych było ok. 50%, podczas gdy druga połowa stworzyła nielegalny Kościół 
podziemny. Kościół państwowy okazał się katastrofalną porażką, gdyż absencja w czasie 
niedzielnej mszy wzrosła z 10% (1788) do 85-90% (1794). Wierni uczęszczali na nielegalne msze 
odprawiane po domach lub – gdy nie było duchownego, który nie był schizmatykiem - nie chodzili 
na msze w ogóle. Kler wandejski wyróżniał się zdecydowanie na tle reszty Francji. Konstytucję 
Cywilną Kleru podpisało tu zaledwie 15% duchownych. Nie znamy powodów tej nadzwyczajnej – 
w stosunku do całego kraju - wierności duchowieństwa wandejskiego wobec papiestwa. Wydaje się, 
że może mieć to związek z geografią polityczną regionu. Istniejący konflikt ekonomiczny i religijny 
miasta nadmorskie-wieś rewolucja francuska przekształciła w spór rewolucji i jej przeciwników. 
Spowodowało to faktyczny brak zwolenników rewolucji w głębi departamentu W., którzy mogliby 
siłą, groźbami i terrorem przymusić duchownych do podpisania się pod Konstytucją Cywilną Kleru. 
Nie można jednak wykluczyć faktu, że jest to jednak warunkowane jakością wandejskich 
duchownych. W I 1791 bp. Nantes apeluje do duchownych, aby nie składali przysięgi. Nie jest to 
jednak postawa nadzwyczajna, gdyż tylko 1 francuski biskupów przysięgę taką składa (bp. Autan – 
Charles Talleyrand). 
Podobnie jak na terenie całej Francji, także w departamencie W. władze energicznie represjonują 
oporne duchowieństwo. Na podstawie Konstytucji Cywilnej Kleru zostają wybrani nowi biskupi, 
których nie uznają parafianie. Złość miejscowej ludności wzrasta w wyniku wydania 
bezsensownych antyklerykalnych zarządzeń zakazujących ustawiania miedzianych i żeliwnych płyt 
nagrobnych i nakazujących zamknięcie kaplic i konfiskatę dzwonów kościelnych oraz spalenie 
wstęg ze złoconego jedwabiu zdobiących kościoły. 12 III 1792 miejscowe władze wydają 
rozporządzenie nakazujące sprowadzenie siłą wszystkich księży „niekonstytucyjnych” do Nantes i 
uwięzienie ich w budynku Saint-Clément (dla niepoznaki nie jest to budynek więzienia). Większość 
z tych antyklerykalnych zarządzeń nie ma podstawy prawnej i jest zwyczajnie nielegalna, zarazem 
nosząc w sobie znamiona ironicznego wyśmiewania się z ludowej religijności (płyty nagrobne, 
wstęgi, dzwony). Zarządzenia te wynikają z wyjątkowej antyklerykalnej furii miejscowych 

jakobinów

, która przewyższa antyklerykalizm ówczesnego Zgromadzenia Narodowego w Paryżu. 

background image

Niektórzy historycy (R. Secher) właśnie w tej samowolnej działalności antyklerykalnej władz 
departamentalnych upatrują źródło chłopskiego buntu, gdyż umocniła i tak już istniejące podziały 
oraz pogłębiła wykorzenienie władz o mieszczańskim pochodzeniu społecznym od okolicznej wsi. 
Ludność niezwykle wrogo reaguje na te zdarzenia. Cytowane wcześniej skargi z cahiers wskazują 
wprawdzie na istnienie prze

rewolucją

 w W. chłopskiego antyklerykalizmu, ale nie znani są na wsi 

wojujący ateiści. Mimo pewnych antyklerykalnych nastrojów, chłopi w sumie szanują 
proboszczów. Wprowadzani siłą duchowni „konstytucyjni” są bojkotowani. Ludność nie uczęszcza 
na ich msze, nie przyjmuje z ich rąk sakramentów – zgodnie zresztą z zaleceniami papieża Piusa 
VI. Sakramentów udzielają ukrywający się duchowni zachowujący łączność ze Stolicą Apostolską. 
Szczególna rozpacz wiernych wybucha w tych parafiach, gdzie nie ma ukrywającego się księdza 
niekonstytucyjnego”, gdyż parafianie umierają bez sakramentów, nie mogą chrzcić dzieci. Księża 
konstytucyjni” są szykanowani przez ludność. Ksiądz „konstytucyjny” z Rousay pisze do władz 
list, w którym czytamy: „Jestem obrażany, wyszydzany, obrzucany kamieniami, nie mam ani 
kantora, ani zakrystiana, ani kleryka, prawdę powiedziawszy, nie mam nawet parafian”
 (cyt. za: R. 
Secher: Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea departament zemsty. Warszawa 2003, s. 78). 
Na początku 1791 dochodzi do pierwszych rozruchów; w maju wybuchają już pierwsze niewielkie 
rewolty w Clisson, Vilhier, Saint-Crespin, Apremont. W. jest tedy na krawędzi powstania już w roku 
1791. Władze wyraźnie nie doceniają powagi sytuacji. Lokalni 

jakobini

 reagują spektakularnymi 

posunięciami o charakterze antyklerykalnym. Pod ochroną wojska łupią kościoły i zakony, 
wywlekają opornych duchownych i zakonników, zmuszając ich pod bagnetami do złożenia 
przysięgi na Konstytucję Cywilną Kleru. Broniący kościołów parafianie są brutalnie rozpędzani. 1 
V 1791 wojsko po raz pierwszy strzela do protestujących (nie znamy liczby ofiar); w Pellerin 23 IX 
1792 wojsko topi w rzece protestujących aresztowanych wcześniej chłopów. Sytuację zaostrza 
ustawa z 26 VIII 1792 wprowadzająca nagrody za schwytanie księdza „niekonstytucyjnego”. Tekst 
tej kuriozalnej ustawy brzmi: „Ze względu na trudności, kłopoty i nadzwyczajne wydatki związane z  
poszukiwaniem, pozyskaniem wiadomości o miejscu przebywania i aresztowaniem księży, jakie  
ponosi żandarmeria narodowa, będzie jej udzielane wynagrodzenie, którego wysokość nie może  
przekraczać pięćdziesięciu liwrów za każdego księdza zatrzymanego i doprowadzonego do siedziby  
departamentu”
 (cyt. za: R. Secher: op.cit., s. 93). Łowcy nagród przeszukują wioski i chwytają w 
W. kilku duchownych, są oni następnie publicznie prowadzeni przez miasto Nantes na postronkach 
do więzienia. Nie znamy szczegółów ich późniejszego losu, ale trudno wątpić co się z nimi stało. 
Należy zaznaczyć, że na powstanie w Wandei nie miały wpływu problemy ustrojowe. Chłopi 
wandejscy nie wykazywali specjalnego przywiązania do sprawy 

monarchii

 i panującej do niedawna 

dynastii. Nie mamy doniesień, aby śmierć Ludwika XVI (21 I 1793) odbiło się tu głośnym echem. 
Mieszkańcy wsi żywo interesują się problemami religijnymi, jakie przyniosła ze sobą 

rewolucja

. 

Odwrotne są motywacje u szlachty, która będzie brała udział w postaniu: skłania ją do tego udziału 
właśnie kwestia ustrojowa, niechęć do 

rewolucji

 jako wydarzenia politycznego, którego 

uwieńczeniem było zamordowanie króla. Część z miejscowej szlachty wykazywała tendencje nawet 
libertyńskie (książę Talmond i gen. Charette). Armia wandejska nazwana została mianem „armii 
katolickiej i królewskiej”
. Pierwszy człon tej nazwy dali chłopi; drugi dała szlachta. 
8 III 1793 opublikowane zostaje zarządzenie z Paryża o przymusowym poborze do wojska. Mimo 
że obejmowało ono cały kraj, to w W. wywołało szczególne wrażenie, ze względu na stary 
przywilej z XVI stulecia, na mocy którego mieszkańcy tego regionu byli zwolnieni ze służby 
wojskowej. Ludność dodatkowo została zbulwersowana wiadomością, że synowie funkcjonariuszy 
publicznych departamentu – czyli zwolenników 

rewolucji

 – zostali z niej zwolnieni. Był to wyjątek 

w całym kraju, wynikający z przekonania władz centralnych, że W. jest nastawiona wrogo do 

rewolucji

; chciano tedy zostawić na miejscu dzieci zwolenników przemian, aby liczebnie 

zrównoważyć przeciwników nowej władzy. Dwa dni wcześniej (6 III) zamknięto wszystkie budynki 
kościołów, gdzie nie było księży „konstytucyjnych” (parafianie przychodzili mimo braku 
duchownych w godzinach mszy, twierdząc, że w ten sposób uczestniczą w nabożeństwie, które 
ich” proboszcz być może odprawia w tajemnicy gdzieś w lesie lub na jakimś strychu – stąd 

background image

decyzja o zamknięciu budynków przed wiernymi). W tych warunkach komisarzy organizujących 
pobór ludność wita kamieniami. 11 III w Chapelain chłopi zaatakowali oddział wojska; następnego 
dnia zdobyli okoliczne budynki należące do władz. 12 III ok. 500 zbrojnych zdobywa merostwo w 
Bridonnière. Dzwony biją na alarm we wszystkich parafiach. Rozpoczyna się powstanie. 

Republikańska

 armia – uwikłana w walki z całą Europą – ma w departamencie tylko 1400 ludzi, źle 

uzbrojonych, wyćwiczonych i nie mających ochoty do walki z braćmi ze wsi, których oburzenie w 
sumie rozumie i podziela. 

Działania wojenne

Zdobycie terenu 700 parafii przez wandejskich chłopów nie było trudne wziąwszy pod uwagę 
szczupłość sił rządowych. Od początku wiadomo było, że prawdziwym problemem nie jest 
osiągnięcie szybkiego sukcesu, lecz utrzymanie zdobyczy i rozszerzenie powstania, gdyż było 
łatwo przewidzieć, że rząd sprowadzi siły zbrojne z odległych frontów. Powstańcy popełnili także 
kilka błędów: 

nie próbowali rozszerzać powstania na tereny na których bunt nie wybuchł samoistnie. Zbyt 
późno próbowano rozszerzyć powstanie na również niechętnie do 

rewolucji

 nastawioną 

Bretanię 

szczególnie znamiennym błędem było nie zdobycie miast portowych. Wandea była 
departamentem nadmorskim, ale powstanie nie wybuchło w żadnym z portowych miast, 
popierających 

rewolucję

Powstańcy nie zdobyli – a początkowo nawet nie próbowali zdobywać – portów, w związku z czym 
utracili możliwość uzyskiwania zaopatrzenia drogą morską z pobliskiej Wielkiej Brytanii, co 
spowodowało, że od początku zdani byli wyłącznie na własne siły. Powstanie wandejskie cechuje 
chęć wypędzenia rewolucjonistów poza obręb własnej parafii, przywrócenie na jej terenie dawnych 
zasad i obyczajów, przywrócenie prawowitego proboszcza i brak próby podjęcia działań 
ofensywnych. Najprawdopodobniej chłopi nie myśleli o rewolucji w kategoriach 
ogólnopaństwowych czy kontynentalnych; nie działali planowo i długofalowo, lecz doraźnie. 
Taktyka ta skazywała ich na działania o charakterze defensywnym, w postaci reakcji na działania 
wojsk rewolucyjnych, które przystąpiły do ataku i wdarły się na teren Wandejczyków. Po odparciu 
zagrożenia armia wandejska rozchodziła się do domów i nie próbowała podejmować działań 
ofensywnych. Armia „katolicka i królewska” niechętnie staczała wielkie bitwy w polu, brak jej było 
do tego wyszkolenia; preferowała tedy partyzantkę po lasach i zagajnikach jakimi usiany jest teren 
wandejski. 
Podstawową jednostką samorządowo-wojskową była parafia i powstanie miało spore problemy ze 
stworzeniem jednolitych ośrodków decyzyjnych dla wszystkich parafii biorących udział w rebelii. 
Nawet gdy ośrodki takie powstały, to nie miały środków do egzekucji swoich rozkazów. Możemy 
tedy wskazać na brak władzy centralnej i nadmierną decentralizację procesów decyzyjnych jako na 
jeden z głównych powodów ostatecznej klęski. 
Podobna sytuacja dotyczyła sił zbrojnych powstańców. Składały się one z dwóch rodzajów 
oddziałów: niewielki liczebnie trzon stanowiły oddziały „regularne”, złożone zwykle z byłych 
żołnierzy i dowodzone przez byłych oficerów – umundurowane, występujące do boju w regularnym 
szyku i z bębnami - które zachowywały bezustanną gotowość bojową i wykonywała polecenia 
władz centralnych. Oddziały regularne składały się z tych uczestników powstania, którzy nie mieli 
fizycznie gdzie wrócić po bitwie (ochotnicy przybyli spoza regionu, najemnicy – tacy też byli, gdyż 
Wandejczycy przejęli duże środki finansowe w zdobytych miastach i mieli pieniądze na żołd dla 
zaciężnych, głównie z Bretanii). Większość wojska stanowiło pospolite ruszenie, którego 

background image

największym problemem była niechęć do przekraczania granicy własnej parafii i znanego sobie 
obszaru, nawet na rozkaz centralnych władz powstańczych. 
Historycy liczbę powstańców oceniają na 60-120.000. Początkowo byli uzbrojeni w widły, siekiery 
i strzelby myśliwskie (mieszkańcy regionu 

tradycyjnie

 zajmowali się kłusownictwem). Uzbrojenie 

zdobyli na wrogu. W samym Samur w ich ręce wpadło 15.000 nowoczesnych karabinów i 50 armat. 
Olbrzymie ilości broni zdobyto na Gwardii Narodowej rekrutującej się z mieszkańców dużych 
miast. Oddziały te były znakomicie uzbrojone, ale nie miały żadnego doświadczenia bojowego, nie 
znały terenu, nie były przyzwyczajone do zimna, deszczu i komarów, w istocie stanowiąc bandy 
paradnie umundurowanych mieszczan, wyciągniętych z domowych pieleszy. Wysłanie Gwardii 
Narodowej przeciwko wandejskim kłusownikom było potwornym błędem władz, gdyż jej oddziały 
były masakrowane zza krzaków i drzew i ginęły nie widząc nawet z kim walczą. Ich nowoczesna 
broń trafiała zaś w rąk powstańców, którzy umieli z niej zrobić lepszy użytek niż poprzedni 
właściciele. 
Pierwsi dowódcy powstańczy pojawili się w czasie zamieszek jeszcze przed powstaniem. 
Początkowo byli to wyłącznie ludzie z ludu, jak Jean-Nicolas Stofflet (były żołnierz, potem 
leśniczy), Jacques Cathelineau (woźnica) - wybrany przez szlachtę na dowódcę powstania. Szlachta 
stanowiła tylko 12% korpusu oficerskiego armii „katolickiej i królewskiej”, choć stanowiła 
większość „generalicji” powstania: książę de Talmond, markiz de Donissan, markiz de Lescure, 
hrabiowie de La Rochejaquelein, Charette, d’Elbée. Pierwszym głównodowodzącym był 
Cathelineau, po jego śmierci d’Elbée, a ostatnim zaledwie dwudziestojednoletni La Rochejaquelein. 
Historycy twierdzą, że przez cały czas armią faktycznie dowodziła szlachta mająca doświadczenie 
zdobyte w czasie służby w armii przedrewolucyjnej. Wyniesienie do roli przywódczej Cathelineau 
miało wymiar propagandowy, gdyż nie miał żadnego doświadczenia w dowodzeniu (przy oblężeniu 
Nantes jego dowodzenie sprowadziło się do wskazania powstańcom wystającej ponad mury miasta 
katedry i stwierdzenia, że trzeba wyzwolić święty przybytek z rąk pogan). 
Powstańcy w krótkim czasie osiągają same sukcesy na obszarach objętych powstaniem. Padają 
kolejne miasta i twierdze: Bressuire, cytadela w Thouars, Fontenay, Samur, Angers. Władze 
centralne przez pewien czas nie doceniają rebelii, widząc w niej tylko ruchawkę ciemnych chłopów. 
Paryż miał w tym czasie poważniejsze problemy: przerwanie frontu w Niemczech i Belgii, zdrada 
Dumourieza, groźba wojny z Austrią. W porównaniu z tymi problemami, chłopi z Wandei wydawali 
się być bandą zabobonnych i ciemnych wieśniaków, których rozgoni jeden oddział wojska. Jednak 
wysyłana przeciwko nim Gwardia Narodowa jest masakrowana; kolejne oddziały są dziesiątkowane 
gdy tylko zagłębią się w gąszcz bocage (żywopłotów porastających całe połacie kraju). Ten sam los 
spotkał 12.000 paryskich ochotników, wywodzących się z sankiuloterii, których wysłanie do 
Wandei zaproponował Danton, aby pokazali światu jak walczą francuscy patrioci. Dowodzący nimi 
polityczni aktywiści (Santerre, Ronsin, Rossignol) nie mieli pojęcia o jakiejkolwiek taktyce 
wojennej, walkach partyzanckich, gdyż do tej pory szturmowali jedynie budynki i pałace w Paryżu. 
Oficerowi zawodowi, widząc ich niekompetencję, nie słuchali rozkazów, w związku z czym 
zabrakło centralnego dowództwa. Podobnym rezultatem zakończył się pomysł oddelegowania 
przeciwko Wandejczykom po 6 żołnierzy z każdego regimentu frontowych wojs

republikańskich

. 

Żołnierze ci, które nigdy wcześniej nie walczyli pod wspólnym sztandarem, ani nawet nie ćwiczyli, 
nie byli regularną armią, lecz zbieraniną. 
Pasmo sukcesów powstańców przerywa dopiero nieudane oblężenie Nantes (czerwiec 1793); 
następnie ponoszą druzgocącą porażkę pod Cholet, co zmusiło ich do przekroczenia Loary i marszu 
na Bretanię w nadziei na wywołanie tu powstania. Nadzieje te okazały się płonne, choć sam marsz 
był arcydziełem militarnym, którym zachwycał się nawet Napoleon. Spowodowało to konieczność 
powrotu do Wandei, lecz tu spotkały powstańców porażki pod Le Mans i Savenay (grudzień 1793). 
Dla upadku powstania kluczowe znaczenie miało przybycie zaprawionych w bojach regularnych 
oddziałów (16.000 żołnierzy) pod dowództwem gen. Klébera. Był to garnizon Moguncji – miasto 
poddało się siłom koalicji, lecz jego załoga mogła je opuścić pod warunkiem nie uczestniczenia w 
dalszych walkach na tym froncie. Oddziały moguntczyków odegrały zasadnicze znaczenie przy 

background image

tłumieniu powstania. 
Reakcja władz 

rewolucyjnych

 na powstanie ogranicza się wyłącznie do represji. W mowach 

członków władz 

rewolucyjnych

, poświęconych wandejskiemu powstaniu, pojawia się często motyw 

przerobienia departamentu w „narodowy cmentarz”. Reakcja taka wynikała z dwóch przyczyn. Po 
pierwsze, wybuch ludowej 

kontrrewolucji

 był szczególnie kłopotliwy dla rządu, który powstał na 

drodze 

rewolucyjnej

 przeciwko prawowitemu królowi pod hasłem woli narodu. Bunt części tegoż 

narodu wyraźnie wskazywał, że mamy do czynienia z uzurpacją grupy podszywającej się pod tenże 
naród. Po drugie, armia rewolucyjna miała poważne trudności ze stłumieniem powstania, co 
wynikało z ówczesnej metodyki prowadzenia działań wojennych. W tym czasie armie 
przyzwyczajone były do toczenia wielkich, rozstrzygających bitew. Wandejczycy preferowali 
jednak działania partyzanckie i unikali wielkich batalii w polu. Ich oddziały, w obliczu 
przeważającego wroga, ukrywały broń i rozchodziły się do wiosek, udając nieuzbrojonych cywili, 
aby rozpocząć działania zbrojne gdy pojawią się dogodne okoliczności. W takiej sytuacji, gdy 
władza rewolucyjna była zupełnie wykorzeniona ze społeczności lokalnych i nie była zdolna tropić 
powstańców za pomocą sieci agentury, uznano, że jedyną możliwością wytępienia powstańców jest 
fizyczne unicestwienie wszystkich mieszkańców zbuntowanych rejonów. Stąd mordowano nie tylko 
mężczyzn, ale również kobiety, dzieci, starców, niszczono domostwa i plony, aby odciąć 
partyzantów od wszelkiego zaopatrzenia. Taktykę tę niekiedy stosuje się do dziś – ostatnim 
przykładem jest Kosovo w Serbii – ale przypadki, aby stosowano ją wobec własnej ludności są 
niezwykle rzadkie. Zwykle taktykę taką stosuje się wobec ludności obcej i dlatego nazywa się ją 
mianem „czystek etnicznych”. Zastosowanie takiej polityki eksterminacji wobec własnej ludności 
świadczy o nieprawdopodobnym zacietrzewieniu politycznym i ideologicznym rządzących 
wówczas Francją 

jakobinów

. Historycy są zresztą zgodni, że wojna totalna zamiast ugasić 

powstanie, tylko je przedłużyła, gdyż mężowie i ojcowie pomordowanych rodzin z rozpaczy i chęci 
zemsty zasilali szeregi powstańców. To najbardziej zradykalizowany element armii wandejskiej. 
Rozkazy płynące z Paryża są tedy jasne i precyzyjne: mordować wszystkich napotkanych 
mieszkańców zbuntowanych terenów, bez względu na to czy są uzbrojeni czy nie; mordować nie 
tylko mężczyzn zdolnych do noszenia broni, ale także starców, kobiety i dzieci; wszystkie wioski są 
palone, podobnie jak zebrane plony; drzewa owocowe są wycinane, a zwierzęta domowe 
uśmiercane. Rozkazy płynące do żołnierzy mówią jednoznacznie, że należy mordować absolutnie 
wszystkich, bez badania nie tylko działalności, ale nawet poglądów politycznych. Ludobójczym 
represjom poddano więc także niektóre parafie i miasteczka (np. Cerisay), gdzie przeważały 
nastroje prorewolucyjne. Nikt jednak tego nie badał; mordowano także tych, którzy mieli wydane 
przez 

rewolucyjne

 władze świadectwa 

republikanizmu

 (tzw. le civisme). Rzezie były niesamowite 

nie tylko co do liczby ofiar, ale także metod eksterminacji. Poza standardowymi metodami jak 
rozstrzeliwanie czy topienie w rzekach znane są przypadki sadyzmu w postaci palenia żywych ludzi 
w piecach, odrąbywania rąk, wieszania głową w dół, prasowania kobiet ciężarnych pod prasami do 
tłoczenia winogron, noszenia zamordowanych niemowląt na bagnetach i pikach jako wojenne 
trofea, pieczenia wziętych do niewoli na ruszcie i wytapiania z nich tłuszczu, preparowania głów 
zabitych Wandejczyków. 
Historycy o tendencji 

lewicowej

 utrzymują, że te barbarzyńskie rzezie ludności cywilnej były 

wynikiem zemsty za niesłychane okrucieństwo powstańców mordujących bezwzględnie 

republikańskich

 jeńców. Historycy o tendencji 

prawicowej

 nie podzielają tej opinii o okrucieństwie 

armii wandejskiej. Mamy tedy różne relacje. Wedle pierwszych, Wandejczycy nie brali jeńców, a 
wziętych bezwzględnie mordowali (po starannym udzieleniu sakramentów); wedle drugich, są 
niezwykle 

humanitarni

, często puszczają wziętych do niewoli żołnierzy po odebraniu przysięgi, że 

nie będą walczyć przeciwko nim i zgoleniu im głowy (aby rozpoznać krzywoprzysięzców). Z 
polskiej perspektywy trudno zweryfikować te sprzeczne doniesienia. Być może, że odzwierciedlają 
różnorodność postaw. 
Trudno jednoznacznie wyliczyć liczbę ofiar rządowych represji. Wojskowi pisali w raportach do 
Paryża o 600.000 pomordowanych. Jest to liczba zawyżona, gdyż składający raporty, ekscytując 

background image

liczbami ofiar represji, chcieli powiększyć swoje zasługi. Wedle spisu ludności jeszcze sprzed 

rewolucji

, w 700 parafiach uczestniczących w powstaniu zamieszkiwało 815.000 ludności. W spisie 

ludności z 1802 roku ubyło 117.000 ludzi i historycy przypuszczają, że jest to liczba mniej więcej 
pokrywająca się z liczbą ofiar rzezi, co daje 14,4% całej populacji. Są rejony, gdzie liczba ta wynosi 
tylko 2-3%, ale i takie, gdzie przekracza 20%. Centralny dla rebelii kanton Cholet poniósł straty w 
wysokości 37,9% populacji. 

Mit Wandei

Poza historią Wandei jako wydarzenia w dziejac

rewolucji francuskiej

, powstanie wandejskie 

posiada oddzielną historię w historiografii światowej, a osobliwie francuskiej. Wokół powstania 
znajdujemy wielką i wieloletnią ciszę polityków, publicystów i historyków. 
Temat ten aż do niedawna nie istniał w oficjalnej francuskiej historiografii. Klasyczne prace o 

rewolucji francuskiej

 pióra François A. Aularda, Alberta Soboula, Alberta Mathieza i Georgesa 

Lefebvre’a nie znają w ogóle takiego wydarzenia jak powstanie wandejskie, ewentualnie 
wspominają jedynie o tym wydarzeniu bez jakiejkolwiek analizy. Jedynym oficjalnym, urzędowym 
historykiem, który pisał o Wandei, był autor dziewięciotomowej historii 

rewolucji

 Jules Michelet, 

choć jego interpretacja wydarzeń ludowej 

kontrrewolucji

 ogranicza się do stwierdzeń, że 

sfanatyzowani księża pchnęli do organizacji zamieszek stare i niewykształcone kobiety, czyli, iż 
ludowa 

kontrrewolucja

 była wyłącznie skutkiem braku rudymentarnej edukacji. W interpretacji 

Micheleta, za wszystko odpowiadają „zrewoltowani księża odprawiający mszę nienawiści (Mszę 
Świętą Wszechczasów – A.W.)”
 (Histoire de la révolution. T. III. Paris 1888, s. 287). Rebelia 
wandejska miała być elementem „wielkiej konspiracji kleru pokrywającej Francję” (Ibidem, t. IV, 
s. 249). W tomie V, gdzie Michelet opisuje powstanie wandejskie, nadaje rozdziałowi wydarzeniom 
tym poświęconym charakterystyczny tytuł Wandea przeciwko Francji. W interpretacji tego 
historyka, lud wandejski, zwiedziony przez księży, walczył przeciwko własnym najdroższym 
interesem, wyrażanym przez idee 

egalitarne

 i emancypacyjne 

rewolucji

; jego zdaniem, lud nie 

rozumiał, że idee ewangeliczne – pod sztandarami których księża wywołali powstanie – zostały 
zrealizowane przez 

rewolucjonistów

. Powstanie wandejskie staje się tedy efektem pewnego 

nieporozumienia”, „cudem Diabła”, „bezbożną wojną księży”, wynikiem „eklezjalnego terroru” 
(Ibidem, t. V, s. 202-03, 214). 
Faktem pozornie dziwnym jest brak tematu wandejskiego także w opisach dokonywanych przez 
przeciwników 

rewolucji francuskiej

W dziełach 

Josephe’a de ŕ Maistre’a

 czy Louisa de Bonalda 

nie znajdziemy o niej nawet wzmianki. Jedynym, spośród bardziej znaczących emigracyjnych 

kontrrewolucjonistów

, który wspomina o Wandei jest François René de Chateaubriand, który w 

swoich Pamiętnikach zza grobu opisuje spotkanie w Londynie z emisariuszem powstańczym. Z 
relacji tej dowiadujemy się dlaczego 

kontrrewolucjoniści

 emigracyjni nie interesowali się 

Wandejczykami. Otóż Chateaubrinad pisze: „Uderzony jego wyglądem, zacząłem wypytywać o 
niego: jeden z mych sąsiadów odpowiedział: To nikt, zero, wandejski wieśniak”
 (Mémoires d’outre-
tombe, ks. XI, rozdz. 3 – fragment pominięty w polskim wydaniu Pamiętników zza grobu. 
Warszawa 1991). Chateaubriand wprawdzie był zbulwersowany takim potraktowaniem „tego nikt, 
który uczestniczył w dwustu walkach o wsie, miasta i bronione posterunki, w siedmiuset potyczkach  
i w siedemnastu regularnych bitwach”
 (ibidem), jednak cytowane zdanie dosyć dobrze oddaje 
stosunek 

arystokratycznych przeciwników

 

rewolucji francuskiej

 do powstania wandejskiego. Z ich 

punktu widzenia, Wandejczycy byli tylko prostymi chłopami, częścią gminu, który zbuntował się w 

background image

roku 1789. Po Restauracji w roku 1814 i 1815 Bourboni nie ufali tedy Wandejczykom, mimo że w 
1814 roku – w czasie 100 dni Napoleona – mieszkańcy Wandei chwycili za broń w obronie 
prawowitego 

monarchy

 Ludwika XVIII. Nawet w książkach historycznych największego 

kontrrewolucyjnego

 historyka przełomu XIX i XX wieku, jakim był Jacques Bainville, nie 

znajdziemy tematu wandejskiego, mimo że 

kontrrewolucjoniści

 z 

Action Française

 – do których 

Bainville się zaliczał – byli, wyzbywszy się 

arystokratyzmu

, jak najbardziej odlegli od pogardy dla 

prostego ludu. 
Paradoksem historycznym jest, że hołd złożył Wandejczykom jedynie Napoleon Bonaparte – postać 
inkarnująca w sobie 

rewolucję francuską

 – który był pod wrażeniem ich męstwa i taktyki wojennej 

do tego stopnia, że aby zjednać sobie ten region nakazał wypłacić spore odszkodowania rodzinom 
pomordowanych w czasie powstania. 
Dopiero od lat osiemdziesiątych XX wieku historia Wandei powróciła do oficjalnej historiografii 
pod naporem dzieł wielu badaczy – często nie posiadających wykształcenia historycznego - takich 
jak Pierre Gaxotte, Elie Fournier i Reynald Secher. Opracowania na temat Wandei przez wiele lat 
bagatelizowano właśnie dlatego, że nie wychodziły spod piór renomowanych historyków, 
wykładających na paryskiej Sorbonie, ostatecznie jednak nawet oficjalna historiografia z Sorbony 
musiała – pod naciskiem faktów i kolejnych książek – przyznać, że jej ukochana 

rewolucja 

francuska

 ma na sumieniu ponad 100.000 ofiar wśród bezbronnych cywilów. 

Autor 

Adam Wielomski

 

Bibliografia

(J.-P.) Jager: Histoire de l’Eglise de France pendant la Révolution. T.I-III. Paris 1852 

F. Mourret: L’Eglise et la Révolution. Paris 1929 

Ch. Tilly: The Vendée. Cambridge 1954 

C. Port: La Vendée angevine: les origines, l'insurrection, janvier 1789-31 mars 1793. 
Marseille 1992 

J. Baszkiewicz, S. Meller: Rewolucja francuska 1789-1794. Społeczeństwo obywatelskie. 
Warszawa 1983 

S. Salmonowicz: Sylwetki spod gilotyny. Warszawa 1989 

P. Gaxotte: Rewolucja francuska. Gdańsk 2001 

R. Secher: Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea departament zemsty. Warszawa 2003 


Document Outline