CZYM JEST ONEIRONAUTYKA?
Oneiros to po grecku sen, za
ś
nautike oznacza
ż
eglowanie. Podobnie jak akwanautyka to
“
ż
eglowanie pod powierzchni
ą
wody”, kosmonautyka jest “
ż
eglowaniem w kosmosie”, tak
oneironautyka jest słowem oznaczaj
ą
cym “
ż
eglowanie w królestwie snu”. W krajach anglosaskich i w
literaturze naukowej u
ż
ywa si
ę
terminu lucid dream, czyli “jasny sen”, w Polsce terminologia naukowa
nie jest jeszcze okre
ś
lona, ale u
ż
ywa si
ę
zamiennie poj
ęć
“jasny sen” i “
ś
wiadomy sen”.
Co to jest
ś
wiadomy sen? Na czym on polega?
Otó
ż
ś
wiadomy sen to specyficzny rodzaj normalnego, codziennego snu. Jedyn
ą
jego cech
ą
wyró
ż
niaj
ą
c
ą
jest to,
ż
e
ś
ni
ą
cy zdaje sobie spraw
ę
w czasie snu z tego,
ż
e
ś
ni. Zazwyczaj gdy
ś
nimy
jaki
ś
sen, jeste
ś
my przekonani, i
ż
jest on rzeczywisto
ś
ci
ą
, dopóki si
ę
nie przebudzimy. Dopiero po
przebudzeniu u
ś
wiadamiamy sobie,
ż
e to był tylko sen. We
ś
nie
ś
wiadomym wiemy w trakcie trwania
snu,
ż
e to co widzimy i w czym uczestniczymy “to tylko” sen. “Tylko” wzi
ę
te jest w cudzysłów,
poniewa
ż
w rzeczywisto
ś
ci sen nie ulega osłabieniu, nie traci swojej mocy oddziaływania na nas.
Wr
ę
cz przeciwnie, staje si
ę
on bardziej wyrazisty, kolory nabieraj
ą
ż
ycia, pojawia si
ę
jakby
naelektryzowana atmosfera, udziela nam si
ę
niesamowity, ekscytuj
ą
cy nastrój: Oto wiem,
ż
e
ś
ni
ę
.
Ponad połowa ludzi na
ś
wiecie miała takie do
ś
wiadczenie raz, mo
ż
e dwa razy w
ż
yciu. Ma ono
miejsce zupełnie spontanicznie, najcz
ęś
ciej w dzieci
ń
stwie lub młodo
ś
ci. Wi
ę
kszo
ść
jednak szybko o
tym zapomina, nie wiedz
ą
c,
ż
e oto przeszła obok prawdziwego skarbca wiedzy i do
ś
wiadczenia, by
ć
mo
ż
e najwi
ę
kszej przygody swojego
ż
ycia.
“Wtajemniczeni” wiedzieli od tysi
ę
cy lat,
ż
e
ś
wiadomy sen mo
ż
na opanowa
ć
poprzez
ć
wiczenia,
jednak
ś
wiat nauki oficjalnej potwierdził tak
ą
mo
ż
liwo
ść
dopiero przed około dwudziestu pi
ę
ciu laty.
Dlaczego jednak tak szybko ro
ś
nie popularno
ść
jasnych snów?
Ź
ródła tej popularno
ś
ci nale
ż
y prawdopodobnie upatrywa
ć
w fakcie, i
ż
ś
wiadome sny s
ą
nie tylko
niezwykle
ż
ywe, kolorowe, ekscytuj
ą
ce i całkowicie bezpieczne, lecz tak
ż
e poddaj
ą
si
ę
, w bardzo
wysokim stopniu, naszej kontroli. Jest to wspaniałe do
ś
wiadczenie.
Oto zdajemy sobie spraw
ę
,
ż
e
ś
wiat dookoła nas, przedmioty, postacie, wydarzenia s
ą
wytworami
naszego umysłu i mamy nad nimi całkowit
ą
władz
ę
. Mo
ż
emy je przekształca
ć
, powodowa
ć
,
ż
e znikaj
ą
albo si
ę
pojawiaj
ą
. Mo
ż
emy podró
ż
owa
ć
do egzotycznych krain, na inne planety, do innych
ś
wiatów,
odwiedza
ć
m
ę
drców i guru albo naszych ukochanych zmarłych i rozmawia
ć
z nimi, uczy
ć
si
ę
, mo
ż
emy
zaprosi
ć
do erotycznego snu najbardziej wymarzonych, “wy
ś
nionych” partnerów, prze
ż
ywa
ć
ekscytuj
ą
ce przygody itp.
Jasne sny s
ą
ź
ródłem przyjemno
ś
ci, samopoznania, do
ś
wiadczenia i m
ą
dro
ś
ci. Nie s
ą
tylko
“ekscytuj
ą
c
ą
rozrywk
ą
” lub realizacj
ą
“najbardziej ukrytych pragnie
ń
”, jak chc
ą
je widzie
ć
niektórzy, ale
wnosz
ą
w nasze
ż
ycie wi
ę
cej rado
ś
ci, wiedzy i do
ś
wiadczenia oraz powoduj
ą
,
ż
e zaczynamy inaczej
patrze
ć
na siebie samych i nasz
ą
codzienno
ść
. Je
ż
eli nauczymy si
ę
kierowa
ć
swoim post
ę
powaniem
we
ś
nie, to na jawie tak
ż
e b
ę
dziemy mieli wi
ę
cej sił i zaufania do siebie, co pomo
ż
e nam zrealizowa
ć
nasze marzenia w realnym
ż
yciu.
Wszyscy wielcy mistycy i m
ę
drcy
ś
wiata mówi
ą
,
ż
e zwykła
ś
wiadomo
ść
jest jak sen, a prawdziwe
ż
ycie rozpoczyna si
ę
, gdy mamy do
ść
siły i odwagi, aby si
ę
przebudzi
ć
. Przebudzi
ć
we
ś
nie?
Pewien człowiek znalazł jajko orła i umie
ś
cił je w kurniku u siebie w zagrodzie. Mały orzełek wykluł
si
ę
z jajka i zacz
ą
ł dorasta
ć
razem z kurcz
ę
tami. Przez całe
ż
ycie zachowywał si
ę
jak kury, które go
otaczały. Piał, gdakał, dziobał i drapał pazurami w ziemi, jadł robaki i ziarno. Nawet kiedy latał, robił to
niezdarnie i utrzymywał si
ę
w powietrzu tylko par
ę
sekund. Mijały lata i orzeł zacz
ą
ł si
ę
starze
ć
.
Pewnego dnia zauwa
ż
ył na niebie wspaniałego ptaka. Płyn
ą
ł nad chmurami majestatycznie, bez
wysiłku. Był pi
ę
kny i dostojny. “Co to jest?”, zapytał orzeł. “To jest orzeł, król ptaków”, odpowiedziała
kura, “ale przesta
ń
o nim my
ś
le
ć
, on jest inny ni
ż
my”. Tak wi
ę
c orzeł przestał ju
ż
o nim my
ś
le
ć
. Po
wielu latach umarł i do ko
ń
ca
ż
ycia wierzył,
ż
e jest tylko kur
ą
.
Wszystkie religie
ś
wiata mówi
ą
nam,
ż
e ka
ż
dy człowiek jest “duchowym orłem”, ale niewielu
u
ś
wiadamia sobie ten fakt, pozostaj
ą
c do ko
ń
ca
ż
ycia “kur
ą
”, nie wykorzystuj
ą
c ukrytych w sobie
mo
ż
liwo
ś
ci i potencjałów rozwoju. Taki brak samorealizacji owocuje poczuciem bezsensu
ż
ycia, nud
ą
,
smutkiem, chorobami psychicznymi i fizycznymi oraz negatywnymi zjawiskami społecznymi.
Jak zorientujecie si
ę
w trakcie lektury tej ksi
ąż
ki – a przekonacie si
ę
osobi
ś
cie, gdy zaczniecie sami
ć
wiczy
ć
ś
wiadome sny – wzbogacaj
ą
one nie tylko nasze senne do
ś
wiadczenia, ale całe
ż
ycie.
Na pocz
ą
tku omówimy to, co inni my
ś
l
ą
lub my
ś
leli o
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie. B
ę
dzie to krótki
przegl
ą
d najwa
ż
niejszych teorii snu w ró
ż
nych kulturach i epokach. Pó
ź
niej zapoznamy si
ę
ze snem
od strony bada
ń
naukowych, które w ostatnich latach bardzo si
ę
rozwin
ę
ły i stanowi
ą
ogromn
ą
pomoc
w zrozumieniu zjawiska snu, zwłaszcza snu
ś
wiadomego. Kolejnym rozdziałem b
ę
dzie próba uj
ę
cia
psychologicznego, opiszemy najwa
ż
niejsze teorie snu i marze
ń
sennych. Nast
ę
pnie zapoznamy si
ę
z
ć
wiczeniami, które pomog
ą
nam opanowa
ć
umiej
ę
tno
ść
ś
wiadomego
ś
nienia, oraz technikami
pozwalaj
ą
cymi na przedłu
ż
anie czasu trwania tego stanu. W nast
ę
pnych rozdziałach dowiemy si
ę
, w
jaki sposób mo
ż
na wykorzysta
ć
jasny sen w ró
ż
nych zakresach naszego
ż
ycia oraz jak spowodowa
ć
,
by stał si
ę
on narz
ę
dziem naszego osobistego rozwoju.
By
ć
mo
ż
e potraktujecie oneironautyk
ę
jako jedn
ą
z wielu ciekawostek, mam jednak nadziej
ę
,
ż
e
niektórzy z Was, drodzy Czytelnicy, poczuj
ą
, i
ż
oneironautyka to co
ś
, na co czekali przez wiele lat i
zaczn
ą
praktycznie stosowa
ć
ć
wiczenia i rady zawarte w tej ksi
ąż
ce. Powstała ona po to, by zach
ę
ci
ć
do praktykowania sztuki
ś
wiadomego snu i odkrywania samego siebie, swoich mo
ż
liwo
ś
ci i
potencjałów. Od samego czytania, jak smakuje owoc mango, nikt jeszcze nie poczuł jego smaku. Dla
tych, którzy b
ę
d
ą
chcieli pogł
ę
bi
ć
swoj
ą
wiedz
ę
i praktyk
ę
, podamy na ko
ń
cu sposób kontaktowania
si
ę
z informacyjnym centrum ruchu oneironautycznego w Polsce, który rozwija si
ę
coraz bardziej
dynamicznie.
Zaczynamy wi
ę
c nasz
ą
podró
ż
w krain
ę
snu.
SZAMANIZM
Notowany w ostatnich dekadach XX w. rozwój nauki w takich dziedzinach, jak etnografia,
antropologia, psychologia gł
ę
bi i religioznawstwo, jak równie
ż
nowoczesne rozumienie roli mitu i
mitologii w kulturze (Mircea Eliade) sprawiaj
ą
,
ż
e przymiotnik “prymitywna” w odniesieniu do wielu
społeczno
ś
ci archaicznych jest nieuzasadniony.
Ś
wiat mitu, religii i koncepcji filozoficznych cz
ę
sto
wykazuje wysoki stopie
ń
zło
ż
ono
ś
ci i abstrakcji, a je
ż
eli we
ź
miemy pod uwag
ę
fakt, i
ż
ma on za sob
ą
czasami wiele tysi
ę
cy lat historii, powinni
ś
my zrewidowa
ć
i odrzuci
ć
nasze europejskie poczucie
wy
ż
szo
ś
ci. Musimy przyzna
ć
,
ż
e oficjalna zachodnia psychologia i medycyna dopiero w ko
ń
cu
naszego stulecia dochodz
ą
do wniosków, które od tysi
ą
cleci s
ą
elementami tradycji szama
ń
skich.
Z punktu widzenia nauki o sztuce
ś
wiadomego snu jednym z najbardziej ciekawych i inspiruj
ą
cych
przykładów koncepcji szama
ń
skich jest praktyka snu w plemieniu Senoi, które zamieszkuje porosłe
d
ż
ungl
ą
wy
ż
yny
ś
rodkowej Malezji.
Senoiowie tworz
ą
społeczno
ść
, która zadziwia bardzo wysokim poziomem zdrowia, zarówno w
sferze psychicznej, fizycznej, jak i społecznej. Według Kiltona Stewarta, który przebywał w
ś
ród
Senoiów kilka miesi
ę
cy w 1935 r., stan braku konfliktów, przest
ę
pstw, chorób umysłowych i fizycznych
nale
ż
y przypisa
ć
niezwykle zdrowej postawie psychologicznej, na któr
ą
ogromny wpływ miała nauka o
ś
wiecie snu, a wła
ś
ciwie specyficzny kult otaczaj
ą
cy marzenia senne i znaczenie umiej
ę
tno
ś
ci
ś
wiadomego
ś
nienia.
Senoiowie przekonani s
ą
,
ż
e ka
ż
dy człowiek powinien nauczy
ć
si
ę
kontrolowa
ć
swoje marzenia
senne i nauczy
ć
si
ę
ś
ni
ć
ś
wiadomie, aby móc korzysta
ć
z pomocy osób, postaci i mocy, które tam si
ę
manifestuj
ą
. Szczególnie jest to potrzebne, gdy spotyka si
ę
we
ś
nie postacie wzbudzaj
ą
ce l
ę
k. Je
ż
eli
dzi
ę
ki odwadze osobistej i pomocy innych postaci snu uda si
ę
tak
ą
zagra
ż
aj
ą
c
ą
posta
ć
pokona
ć
,
zamienia si
ę
ona w “sprzymierze
ń
ca”, który mo
ż
e pomóc nie tylko we
ś
nie, ale tak
ż
e na jawie.
Z punktu widzenia współczesnej psychologii jest to pogl
ą
d gł
ę
boko uzasadniony, gdy
ż
po
przezwyci
ęż
eniu i zintegrowaniu l
ę
ku, urazu lub kompleksu zostaje uwolniona z pod
ś
wiadomo
ś
ci
dodatkowa energia, słu
żą
ca poprawie zdrowia i rozwojowi osobowo
ś
ci. St
ą
d ogromna rola
psychoterapii w leczeniu nerwic i zaburze
ń
funkcjonalnych, b
ę
d
ą
cych wynikiem stresu, szoku lub
innych negatywnych prze
ż
y
ć
psychicznych.
Według teorii snów Senoiów, w człowieku mieszka pi
ęć
dusz: w sercu sengin, która podtrzymuje
ż
ycie w ciele; w w
ą
trobie jereg, która mo
ż
e podró
ż
owa
ć
w czasie i przestrzeni; hinum, która
odpowiada za funkcje mowy; w głowie ruai, która opuszcza ciało podczas snu oraz w oczach kenlok,
która odpowiada za poznanie zmysłowe i wiedz
ę
praktyczn
ą
. Najwy
ż
ej wtajemniczony, czyli ten kto
osi
ą
gn
ą
ł stopie
ń
halaka (szamana), potrafi sprawi
ć
,
ż
e wszystkie dusze oprócz sengin mog
ą
wyj
ść
poza ciało i współdziała
ć
w
ś
wiecie snu. Halak nie jest w plemieniu Senoiów funkcj
ą
społeczn
ą
(jak
szamani w innych plemionach), lecz stopniem duchowego rozwoju, który ka
ż
dy członek plemienia
mo
ż
e osi
ą
gn
ąć
.
Metody opanowania
ś
wiadomego snu u Senoiów zakładaj
ą
powi
ą
zanie mi
ę
dzy stanem snu i
czuwania oraz docenianie roli snu.
Ka
ż
dego dnia rano rodzina Senoiów zbiera si
ę
i rozmawia o snach z ostatniej nocy, wszyscy
członkowie rodziny bior
ą
w tym udział, a dzieci s
ą
pouczane przez rodziców i starszych, jak
zachowywa
ć
si
ę
w czasie snu, co robi
ć
i jak reagowa
ć
na senne wizje. Szczególne znaczenie maj
ą
dla Senoiów sny nios
ą
ce prze
ż
ywanie przyjemno
ś
ci, które przedłu
ż
a si
ę
, dopóki nie pojawi si
ę
w nich
co
ś
wyj
ą
tkowo pi
ę
knego albo u
ż
ytecznego, czym mo
ż
na by podzieli
ć
si
ę
z innymi. Bardzo cz
ę
sto jest
to taniec lub pie
śń
. Po obudzeniu si
ę
nale
ż
y przedstawi
ć
taki dar innym współplemie
ń
com, a wszyscy
bardzo to doceniaj
ą
i traktuj
ą
z nale
ż
ytym szacunkiem. O znaczeniu snu
ś
wiadczy
ć
mo
ż
e fakt, i
ż
pod
wpływem snu jednego z członków plemienia du
ż
a liczba Senoiów zmieniła swoje zwyczaje zwi
ą
zane z
ubiorem i od
ż
ywianiem oraz zmienił si
ę
status kobiet, które uzyskały równe prawa z m
ęż
czyznami.
Tego typu zmiany zaistniałe pod wpływem jednego snu niemo
ż
liwe byłyby w
ś
ród ludów s
ą
siaduj
ą
cych
z Senoiami.
Poniewa
ż
postacie ze snu s
ą
, według Senoiów, jedynie wcieleniami rzeczywistych mocy
istniej
ą
cych w tamtym
ś
wiecie, nie nale
ż
y dziwi
ć
si
ę
,
ż
e we
ś
nie przyjaciel zachowuje si
ę
wrogo, a
stosunki seksualne zachodz
ą
pomi
ę
dzy członkami rodziny. Wydaje si
ę
,
ż
e przyjemno
ść
seksualna
odgrywa w snach Senoiów du
żą
rol
ę
, a ka
ż
dy sen erotyczny powinien ko
ń
czy
ć
si
ę
orgazmem i
otrzyman
ą
od sennego kochanka pie
ś
ni
ą
, któr
ą
mo
ż
na przenie
ść
do stanu jawy.
Bardzo interesuj
ą
c
ą
teori
ę
snu i wypływaj
ą
ce z niej umiej
ę
tno
ś
ci posiadaj
ą
Punanowie zwani tak
ż
e
Dakajami, koczownicze plemiona
ż
yj
ą
ce w d
ż
unglach południowego Borneo.
W 1977 r. ekspedycja naukowa braci Blair próbowała odnale
źć
to płochliwe i nieuchwytne plemi
ę
,
korzystaj
ą
c z pomocy na wpół cywilizowanego Punana o imieniu Berejo. Twierdził on,
ż
e Punanowie
maj
ą
dwie dusze. Jedna z nich – “fizyczno-uczuciowa” – znajduje si
ę
w głowie, a druga to tzw. “senny
w
ę
drowiec”, który “we
ś
nie i w specjalnym transie odbywa podró
ż
e, widzi innymi oczyma, dostrzega
ś
cie
ż
ki, dzikie zwierz
ę
ta i zaginionych ludzi”. Tylko dzi
ę
ki “sennemu w
ę
drowcowi” Bereja bracia Blair
odnale
ź
li w d
ż
ungli grup
ę
Punanów, którzy nigdzie nie osiedlaj
ą
si
ę
na stałe i niezwykle trudno na nich
trafi
ć
. O gł
ę
bi duchowej pogl
ą
dów na sen
ś
wiadczy wypowied
ź
szamana Punanów, który powiedział:
“Senny w
ę
drowiec mo
ż
e nas prowadzi
ć
nie tylko przez las, ale tak
ż
e przez bezdro
ż
a naszego
ż
ycia
wewn
ę
trznego, to senne lataj
ą
ce ciało zna nasz pocz
ą
tek i nasz kres, i wi
ąż
e w jedno wszystkie
czasy, wszystkie plemiona i wszystkie stworzenia.”
W kulturze zachodniej dominuje przekonanie,
ż
e sny s
ą
zjawiskiem nierzeczywistym i składaj
ą
si
ę
z wyobra
ż
e
ń
i fantazji nie maj
ą
cych znaczenia. Na przeciwnym biegunie pogl
ą
dów na sen znajduj
ą
si
ę
wierzenia wielu kultur archaicznych, które przypisuj
ą
snom podstawow
ą
i zasadnicz
ą
rol
ę
ontologiczn
ą
. Aborygeni wierz
ą
,
ż
e Sen albo Epoka Snu, b
ę
d
ą
ca mityczn
ą
przeszło
ś
ci
ą
,
tera
ź
niejszo
ś
ci
ą
i przyszło
ś
ci
ą
, jest jedyn
ą
realnie istniej
ą
c
ą
rzeczywisto
ś
ci
ą
absolutn
ą
, a
ś
wiat
materialny mo
ż
e istnie
ć
tylko w powi
ą
zaniu ze Snem. Rytuały Aborygenów słu
żą
odnawianiu i
umacnianiu tego kontaktu, bez którego
ś
wiat przestałby istnie
ć
.
Podobnie wielk
ą
wag
ę
do snów przywi
ą
zuj
ą
Irokezi z Ameryki Północnej, o których francuski
misjonarz jezuita, ojciec Fremin pisał w XVII stuleciu: “Słusznie byłoby powiedzie
ć
,
ż
e znaj
ą
oni tylko
jedno bóstwo – sen. S
ą
mu całkowicie podlegli, posłusznie wypełniaj
ą
wszystkie jego zalecenia [...],
czuj
ą
si
ę
zobowi
ą
zani dokładnie przestrzega
ć
tego, co objawi im si
ę
we snach. Inne plemiona
zadowalaj
ą
si
ę
badaniem jedynie tych spo
ś
ród swoich snów, które wydaj
ą
im si
ę
szczególnie wa
ż
ne i
ciekawe, natomiast członkowie tego plemienia, których sposób
ż
ycia uchodzi za bardziej religijny ni
ż
ich s
ą
siadów, czuliby si
ę
winni popełnienia wielkiego przest
ę
pstwa, gdyby zaniedbali analiz
ę
cho
ć
by
jednego ze swoich snów. Ci ludzie wci
ąż
tylko my
ś
l
ą
o jednym, nie rozmawiaj
ą
o niczym innym. Ich
chaty s
ą
pełne snów.”
Pomimo i
ż
by
ć
mo
ż
e ojciec Fremin nieco przesadził w opisie znaczenia snów u Irokezów, faktem
jest,
ż
e podobnie jak Sigmund Freud, uwa
ż
ali oni,
ż
e sny s
ą
realizacj
ą
naszych pragnie
ń
i maj
ą
znaczenie symboliczne. Jako jedni z nielicznych zauwa
ż
yli,
ż
e niektóre symbole nale
ż
y interpretowa
ć
w ich przeciwnym znaczeniu, dlatego te
ż
tłumaczenie snów powierzali tylko najwy
ż
ej wtajemniczonym
i do
ś
wiadczonym szamanom.
Według Indian Marikopa proces wtajemniczania w sny jest długi i trudny, mo
ż
e trwa
ć
nawet wiele
lat. Trzeba tak
ż
e uwa
ż
a
ć
,
ż
eby nie zacz
ąć
mówi
ć
o swoich snach zbyt wcze
ś
nie, gdy
ż
wtedy opiekun
duchowy, który pojawia si
ę
i naucza we
ś
nie, mo
ż
e rozzło
ś
ci
ć
si
ę
i przerwa
ć
proces nauczania.
Niezwykle interesuj
ą
ce z punktu widzenia badaczy
ś
wiadomych snów i innych zmienionych stanów
ś
wiadomo
ś
ci s
ą
teorie Juana Matusa, szamana z plemienia Yaqui, zamieszkuj
ą
cego tereny Meksyku.
Został on opisany przez studiuj
ą
cego na Uniwersytecie Kalifornijskim antropologa brazylijskiego
pochodzenia, Carlosa Castaned
ę
, w serii ksi
ąż
ek, które stały si
ę
bestsellerami w Stanach
Zjednoczonych. Poniewa
ż
wi
ę
kszo
ść
nauk don Juana zwi
ą
zana była z substancjami halucynogennymi
wyst
ę
puj
ą
cymi w peyotlu, bieluniu, “
ś
wi
ę
tych grzybach” i innych ziołach, Castaneda stał si
ę
kim
ś
w
rodzaju guru (nauczyciela duchowego) dla młodzie
ż
y hippisowskiej, eksperymentuj
ą
cej z
substancjami psychodelicznymi. Pomimo podwa
ż
ania autentyczno
ś
ci relacji Castanedy przez
niektórych antropologów, koncepcje zawarte w jego ksi
ąż
kach s
ą
niezwykle gł
ę
bokie, ciekawe i
inspiruj
ą
ce.
Aby pozna
ć
samego siebie w pełni, człowiek musi, według don Juana, rozpozna
ć
w sobie dwa
pierwiastki: tonal i nagual. Tonal skupia si
ę
wokół rozumu i opiera si
ę
na zwykłej percepcji
ś
wiata,
która podporz
ą
dkowana jest ograniczonemu, opartemu na ego rozumieniu. Poniewa
ż
rozum
posługuje si
ę
słowem, tonalem jest wszystko, co potrafimy nazwa
ć
i opisa
ć
. Nagual to rzeczywisto
ść
wykraczaj
ą
ca poza umysł i słowa, to moc realnie tworz
ą
ca
ś
wiat, a nie tylko go opisuj
ą
ca. Mo
ż
na go
odkry
ć
tylko wtedy, gdy ustanie w nas wewn
ę
trzny dialog i umysł stanie si
ę
pusty. Proces ten don
Juan nazywał “zatrzymywaniem
ś
wiata”, a technik
ą
, która go wywoływała, było “widzenie”. Don Juan
odró
ż
niał “widzenie” od zwykłego patrzenia. Podczas patrzenia najwa
ż
niejsz
ą
rol
ę
odgrywa ego, “ja”,
które ocenia, interpretuje, ma wyobra
ż
enia i oczekiwania. W patrzeniu nie jest wa
ż
ne to, co jest, lecz
pierwsze
ń
stwo ma nasza indywidualna interpretacja
ś
wiata. My
ś
l oparta na ego zakłóca percepcj
ę
.
Kiedy zdarza si
ę
“widzenie”, poczucie indywidualnego “ja” zanika, a pozostaje tylko przedmiot
widzenia sam w sobie, poza jak
ą
kolwiek interpretacj
ą
czy ocen
ą
. Nast
ę
puje czysta percepcja. Nie
znaczy to,
ż
e umysł, pami
ęć
, ego przestaje funkcjonowa
ć
. Zachodzi jedynie przesuni
ę
cie ich
znaczenia, ego przestaje by
ć
tyranem narzucaj
ą
cym swój ograniczony punkt widzenia.
Nagual to nie tylko najgł
ę
bszy element naszego bytu, ale tak
ż
e siła, której mo
ż
na u
ż
y
ć
w celach
magicznych, za
ś
jednym z pierwszych zada
ń
maga jest “ustawianie snów” albo “
ś
nienie”. W ten
sposób don Juan nazywał
ś
wiadomy sen. Do “
ś
nienia” prowadziło cz
ę
ste praktykowanie “widzenia”
oraz
ć
wiczenie odnajdywania swoich r
ą
k we
ś
nie. Zostanie ono opisane w rozdziale po
ś
wi
ę
conym
ró
ż
nym technikom oneironautycznym.
Wiedza szamanów na temat snu i
ś
wiatów duchowych, opisana w j
ę
zyku mitologicznym,
symbolicznym, jest bardzo gł
ę
boka, a współczesna nauka dopiero rozpoczyna badanie tego
fascynuj
ą
cego obszaru. Szamanizm istnieje od około dwudziestu, trzydziestu tysi
ę
cy lat, a
najwa
ż
niejsze idee ł
ą
cz
ą
szamanów ze wszystkich stron
ś
wiata. Jedynym wyja
ś
nieniem tego stanu
rzeczy jest fakt,
ż
e szamanizm wypływa z naturalnego, pierwotnego do
ś
wiadczenia duchowego, a
jego metody s
ą
po prostu skuteczne. Z tego niezwykle bogatego
ś
wiata praktyk magicznych z
pewno
ś
ci
ą
warto wi
ę
c wyodr
ę
bni
ć
fakty i wiedz
ę
, oraz pokusi
ć
si
ę
o sformułowanie tego w j
ę
zyku
zrozumiałym nie tylko dla naszej
ś
wiadomo
ś
ci, ale tak
ż
e pod
ś
wiadomo
ś
ci. “Nowoczesny mit”, na który
wszyscy czekamy u progu “Ery Wodnika”, zapewne nie zrodzi si
ę
z niczego, wierz
ę
,
ż
e jego korzenie
tkwi
ć
b
ę
d
ą
w bardzo szeroko rozumianej tradycji duchowej ludzko
ś
ci.
JOGA
Staro
ż
ytna nauka jogi powstała w Indiach kilka tysi
ę
cy lat temu, została opisana w podstawowym
traktacie pt. Jogasutry, który przypisywany jest m
ę
drcowi o imieniu Pata
ń
d
ż
ali i datowany pomi
ę
dzy II
w. p.n.e., a V w. n.e. Wraz z kilkoma komentarzami jest on podstaw
ą
systemu filozoficzno-
medytacyjnego, który u ko
ń
ca XX w. prze
ż
ywa swój renesans i niebywały wprost rozwój. Jednak
współczesne formy jogi na zachodzie w przewa
ż
aj
ą
cej wi
ę
kszo
ś
ci nie dorównuj
ą
klasycznej jodze,
trac
ą
c bardzo wiele z gł
ę
bi psychologiczno-duchowych analiz na rzecz dora
ź
nych korzy
ś
ci
zdrowotnych i powierzchownej fascynacji egzotyk
ą
religijn
ą
dalekich Indii.
Powa
ż
ne i wszechstronne badania zarówno samego systemu, jak i praktykuj
ą
cych joginów trwaj
ą
od kilkudziesi
ę
ciu ju
ż
lat. Obraz powstaj
ą
cy w wyniku tych bada
ń
jest niezwykle interesuj
ą
cy,
szczególnie w
ś
wietle współczesnej wiedzy na temat snu.
System jogi uj
ę
ty w Jogasutrach składa si
ę
z o
ś
miu stopni. Pierwsze dwa, jama i nijama, to rodzaj
wskaza
ń
etyczno-moralnych, które mo
ż
na by porówna
ć
do chrze
ś
cija
ń
skiego dekalogu. Słu
żą
one
wyrobieniu w adepcie jogi odpowiedniej postawy psychicznej, która sprzyja
ć
b
ę
dzie nast
ę
pnym,
bardziej zaawansowanym stopniom. Nast
ę
pne trzy tzn.: asana, pranajama i pratjahara s
ą
dla badaczy
snu szczególnie interesuj
ą
ce. Z asanami wi
ę
kszo
ść
z nas miała okazj
ę
si
ę
zetkn
ąć
, gdy
ż
zachodnie
szkoły jogi skupiaj
ą
si
ę
głównie na tym stopniu. S
ą
to specyficzne
ć
wiczenia fizyczne. Wpływaj
ą
one
na organizm, zapewniaj
ą
c zdrowie i sprzyjaj
ą
c
ą
dalszemu rozwojowi kondycj
ę
. Pranajama to
ć
wiczenia oddechowe, polegaj
ą
ce na stopniowym spowolnieniu i uspokojeniu oddechu oraz nadaniu
mu specyficznego rytmu. Zgodnie z nauk
ą
jogi umysł i oddech s
ą
ze sob
ą
bardzo
ś
ci
ś
le powi
ą
zane.
Wpływaj
ą
c na oddech mo
ż
emy sterowa
ć
stanem swojego umysłu. Jako przykład ilustruj
ą
cy opisan
ą
prawidłowo
ść
jogini podaj
ą
fakt, i
ż
człowiek rozgniewany ma szybki i nieregularny oddech, człowiek
za
ś
spokojny i skupiony, oddycha powoli i rytmicznie.
Dzi
ę
ki pranajamie, czyli regulacji oddechu, mo
ż
liwe jest według jogi poznanie innych, normalnie
niedost
ę
pnych stanów
ś
wiadomo
ś
ci, na przykład stanów
ś
wiadomo
ś
ci wyst
ę
puj
ą
cych we
ś
nie. Rytm
oddychania
ś
pi
ą
cego jest wolniejszy i gł
ę
bszy ni
ż
przebudzonego. Poprzez zastosowanie tego rytmu
jogini mog
ą
ś
wiadomie wej
ść
w
ś
wiat snu.
Klasyczna joga zna cztery stany
ś
wiadomo
ś
ci. Poza trzema, które znane s
ą
nam wszystkim tzn.:
czuwaniem, snem z marzeniami i snem bez marze
ń
, wyodr
ę
bnia si
ę
jeszcze czwarty stan, zwany
turija albo samadhi. Czasami w stanie samadhi oddychanie jest tak delikatne,
ż
e nie mo
ż
na w ogóle
zauwa
ż
y
ć
oddechu.
W czasie bada
ń
nad medytacj
ą
jogi urz
ą
dzenia badawcze wskazywały całkowite wstrzymanie
oddychania przez okres kilkudziesi
ę
ciu sekund bez wyst
ę
powania oddechów kompensacyjnych, które
naturalnie nast
ę
puj
ą
po tak długiej przerwie w oddychaniu.
Wynikiem stosowania pranajamy jest pratjahara, czyli niezale
ż
no
ść
od wra
ż
e
ń
zmysłowych. Mózg
joginów pogr
ąż
onych w gł
ę
bokiej medytacji nie reaguje na bod
ź
ce zmysłowe, nic nie jest w stanie
zakłóci
ć
ich koncentracji. Naturalnym stanem pratjahary, czyli oderwania od zewn
ę
trznego
ś
wiata jest
sen. Jednak
ż
e w przypadku jogina, mimo braku pobudze
ń
zmysłowych
ś
wiadomo
ść
nie zanika. Jogin
“wie”,
ż
e
ś
pi. Oto fragment rozmowy z jednym z najwi
ę
kszych m
ę
drców i joginów Indii,
Ś
ri
Nisargadatt
ą
Maharajem:
– Co pan robi gdy pan
ś
pi?
– Jestem
ś
wiadomy,
ż
e
ś
pi
ę
.
– Czy sen nie jest stanem pod
ś
wiadomo
ś
ci?
– Tak, jestem
ś
wiadomy tej pod
ś
wiadomo
ś
ci.
– A na jawie lub gdy pan
ś
ni?
– Jestem
ś
wiadomy,
ż
e czuwam lub
ś
ni
ę
.
– Nie rozumiem. Co dokładnie ma pan na my
ś
li? Wyja
ś
ni
ę
mój punkt widzenia: sen jest stanem
pod
ś
wiadomo
ś
ci, czuwanie jest
ś
wiadomo
ś
ci
ą
, marzenia senne za
ś
to
ś
wiadomo
ść
własnego umysłu,
bez u
ś
wiadamiania sobie otoczenia.
– Według mnie jest prawie tak samo. Wydaje mi si
ę
jednak,
ż
e jest pomi
ę
dzy nami jaka
ś
ró
ż
nica.
Pan w ka
ż
dym z tych stanów zapomina o dwóch pozostałych, podczas gdy dla mnie istnieje tylko
jeden stan, obejmuj
ą
cy i przewy
ż
szaj
ą
cy trzy wymienione stany umysłu.
– Czy miewa pan marzenia senne?
– Oczywi
ś
cie miewam sny.
– Jakie s
ą
to sny?
– S
ą
to echa prze
ż
y
ć
na jawie.
– A gdy zapada pan w gł
ę
boki sen?
–
Ś
wiadomo
ść
mózgowa jest wówczas zawieszona.
– Czy jest pan wtedy nie
ś
wiadomy?
– Zdaj
ę
sobie spraw
ę
,
ż
e jestem nie
ś
wiadomy.
– U
ż
ywa pan dwóch terminów angielskich na okre
ś
lenie
ś
wiadomo
ś
ci: awareness i consciousness.
Czy nie chodzi w nich o to samo?
– Awareness to pra
ś
wiadomo
ść
. Jest to stan odwieczny, bez pocz
ą
tku i ko
ń
ca, niczym nie
spowodowany, samoistny, niepodzielny, niezmienny. Consciousness to
ś
wiadomo
ść
ludzka. Wywodzi
si
ę
ona z ł
ą
czno
ś
ci ze
ś
wiatem, jest powierzchowna i dwoista.
Ś
wiadomo
ść
nie mo
ż
e istnie
ć
bez
pra
ś
wiadomo
ś
ci, ale pra
ś
wiadomo
ść
istnieje niezale
ż
nie od
ś
wiadomo
ś
ci, jak na przykład w gł
ę
bokim
ś
nie. Pra
ś
wiadomo
ść
to absolut.
Ś
wiadomo
ść
zale
ż
na jest od swojej tre
ś
ci i dotyczy zawsze czego
ś
.
Ś
wiadomo
ść
jest cz
ą
stkowa i ulega zmianom. Pra
ś
wiadomo
ść
to pełnia, niezmienno
ść
i spokój, to
powszechne
ź
ródło i podpora ka
ż
dego do
ś
wiadczenia. (por. nauk
ę
don Juana o tonalu i nagualu –
przyp. aut.)
– W jaki sposób człowiek mo
ż
e przekroczy
ć
ś
wiadomo
ść
i doj
ść
do pra
ś
wiadomo
ś
ci?
– Poniewa
ż
istnienie
ś
wiadomo
ś
ci zale
ż
y od pra
ś
wiadomo
ś
ci, ta ostatnia obecna jest w ka
ż
dym
stanie
ś
wiadomo
ś
ci człowieka. Dlatego nawet sama
ś
wiadomo
ść
,
ż
e jest si
ę
ś
wiadomym, zbli
ż
a do
pra
ś
wiadomo
ś
ci. Obserwowanie własnego nurtu
ś
wiadomo
ś
ci wzniesie pana do pra
ś
wiadomo
ś
ci. Nie
b
ę
dzie to
ż
aden nowy stan. Rozpozna go pan od razu jako pierwotn
ą
podstaw
ę
egzystencji, która jest
samym
ż
yciem, miło
ś
ci
ą
i rado
ś
ci
ą
.
– Skoro rzeczywisty byt ukryty jest w nas przez cały czas, na czym polega proces samorealizacji?
– Urzeczywistnienie jest przeciwie
ń
stwem niewiedzy. Niewiedza, przyczyna cierpienia człowieka,
polega na uznawaniu
ś
wiata za realny, a ja
ź
ni za co
ś
nierzeczywistego. Odkrycie,
ż
e jedynie ja
źń
jest
rzeczywista, za
ś
wszystkie inne rzeczy i zjawiska s
ą
czasowe i przemijaj
ą
ce, to kluczowy warunek
osi
ą
gni
ę
cia wolno
ś
ci, pokoju i rado
ś
ci. Jest to w gruncie rzeczy bardzo proste. Zamiast patrze
ć
na
ś
wiat wyimaginowany, nale
ż
y uczy
ć
si
ę
ś
wiata takiego, jaki on rzeczywi
ś
cie jest. Z chwil
ą
gdy to
nast
ą
pi, zobaczy pan tak
ż
e prawdziwego siebie. Jest to jakby oczyszczenie zwierciadła. Zwierciadło,
które uka
ż
e panu
ś
wiat taki, jaki on rzeczywi
ś
cie jest, ujawni panu zarazem pa
ń
skie nowe oblicze.”
W innym miejscu
Ś
ri Nisargadatta Maharaj opisuje zale
ż
no
ść
pami
ę
ci i poznania w czasie
gł
ę
bokiego snu.
“ ...powinien pan dokładnie przyjrze
ć
si
ę
stanowi swego umysłu na jawie. Odkryje pan w nim wiele
przerw, kiedy umysł jest nieczynny. Niech pan zwróci uwag
ę
, jak niewiele pami
ę
ta pan, nawet w
stanie pełnego czuwania. Nie mo
ż
e pan powiedzie
ć
,
ż
e podczas snu nie miał pan
ś
wiadomo
ś
ci. Pan
tylko nie pami
ę
ta. Luka w pami
ę
ci to niekoniecznie luka w
ś
wiadomo
ś
ci...
– Czy mog
ę
zapami
ę
ta
ć
, jaki jest mój stan w gł
ę
bokim
ś
nie?
– Oczywi
ś
cie! Przez wyeliminowanie przerw spowodowanych brakiem uwagi podczas godzin
czuwania wyeliminuje pan stopniowo dług
ą
przerw
ę
nieobecno
ś
ci umysłu, któr
ą
nazywa pan snem.
B
ę
dzie pan wtedy
ś
wiadomy,
ż
e pan
ś
pi.”
Nowoczesne badania joginów wskazuj
ą
na gł
ę
bokie powi
ą
zania pomi
ę
dzy snem a medytacj
ą
jogi.
Dwaj lekarze indyjscy N. N. Das i H. Gastant obserwowali zapis elektrycznej aktywno
ś
ci mózgu (fale
EEG) u joginów podczas medytacji. Zapis ten wskazywał rytm alfa wyst
ę
puj
ą
cy u zwykłych ludzi przed
za
ś
ni
ę
ciem, lecz gdy jogini wchodzili w ekstaz
ę
, rytm alfa zmieniał si
ę
i zapis przypominał sen w fazie
REM (faza snu z marzeniami sennymi). Jogini byli niepodatni na próby przerwania tego stanu, bladzi i
nieruchomi, mi
ęś
nie mieli całkowicie zwiotczałe, podobnie jak my wszyscy w fazie REM.
Badania fizjologiczne w pełni potwierdzaj
ą
staro
ż
ytn
ą
teori
ę
jogi sprzed kilku tysi
ę
cy lat, a gł
ę
boko
poszukuj
ą
cy oneironauci zawsze znajd
ą
w niej niewyczerpane
ź
ródło wiedzy, do
ś
wiadczenia i
inspiracji w poszukiwaniu nowych, zmienionych stanów
ś
wiadomo
ś
ci.
TYBET
Szczegółowa nauka o
ś
wiadomym wej
ś
ciu w sen rozwijała si
ę
nie tylko w Indiach. Tybeta
ń
ska
forma jogi mo
ż
e by
ć
uznana obecnie za prawdziw
ą
skarbnic
ę
wiedzy o
ś
wiadomym
ś
nie.
Joga wraz z buddyzmem jako religi
ą
uniwersaln
ą
trafiła do Tybetu w IX w., gdzie w zetkni
ę
ciu z
nosz
ą
c
ą
szama
ń
skie cechy tubylcz
ą
religi
ą
bön dała pocz
ą
tek lamaizmowi. W ci
ą
gu wieków powstało
wiele sekt i szkół wad
ż
rajany, czyli “diamentowego wozu” jak nazywaj
ą
swoj
ą
buddyjsk
ą
religi
ę
sami
Tybeta
ń
czycy. Praktyki jogi klasycznej zostały w niej rozbudowane z i
ś
cie barokow
ą
inwencj
ą
.
Powstała bardzo du
ż
a liczba traktatów, praktyk religijnych i medytacji opartych na wizualizacji bóstw,
które słu
ż
yły rozwojowi
ś
wiadomo
ś
ci jogina. Niewiele z nich zachowało prostot
ę
i uniwersalno
ść
pierwotnego do
ś
wiadczenia. Do tych nielicznych nale
ż
y szkoła dzogczen i praktyki jogi snu
pochodz
ą
ce od dawnego mistrza Naropy, znanego w Indiach jako Nadapada. Naropa według tradycji
był uczniem Tilopy, a nauczycielem Marpy, który z kolei był nauczycielem Milarepy, wybitnego jogina,
mistyka i poety tybeta
ń
skiego,
ż
yj
ą
cego w XII w.
Milarepa osiem lat sp
ę
dził samotnie w jaskiniach Himalajów, po
ś
wi
ę
caj
ą
c si
ę
medytacji i
praktykuj
ą
c
ć
wiczenia wskazane mu przez Marp
ę
. Jadł bardzo mało, tyle tylko, by utrzyma
ć
si
ę
przy
ż
yciu. Po latach wysiłku napisał:
“W nocy w moich snach przechadzałem si
ę
po zboczach góry Meru, od szczytu a
ż
do jej podnó
ż
a.
Widziałem wszystko bardzo wyra
ź
nie. We
ś
nie przeistaczałem si
ę
w setki postaci, z których ka
ż
da
posiadała te same cechy co ja. Ka
ż
da z tych postaci b
ę
d
ą
cych mn
ą
potrafiła porusza
ć
si
ę
w
przestrzeni, dotrze
ć
do Nieba Buddy, wysłucha
ć
tam nauk, a nast
ę
pnie powróci
ć
i przekazywa
ć
nauk
ę
o Dharmie (nauk
ę
buddyjsk
ą
– przyp. aut.) innym ludziom. Mogłem tak
ż
e zmienia
ć
moje fizyczne ciało
w płon
ą
cy ogie
ń
lub bezmiar płyn
ą
cej lub stoj
ą
cej wody. Widz
ą
c,
ż
e zdobyłem niesko
ń
czon
ą
moc
kontrolowania zjawisk, mimo
ż
e działo si
ę
to jedynie w snach, byłem bezbrze
ż
nie szcz
ęś
liwy i wielce
podniesiony na duchu.”
Musimy doda
ć
,
ż
e rozpoznanie iluzji marze
ń
sennych słu
ż
y w doktrynie buddyjskiej rozpoznaniu
iluzji i sennej natury całej rzeczywisto
ś
ci.
Nauki o jodze snu były przekazywane ustnie uczniowi przez guru i otaczane tajemnic
ą
. Nie zostały
spisane przez wiele wieków i nie były dost
ę
pne nawet dla mnichów buddyjskich, nie mówi
ą
c ju
ż
o
ś
wieckich. Pierwsze teksty skonstruowano tak,
ż
e wymagały obja
ś
nie
ń
i komentarzy guru, który
udzielał ich tylko wybranym i wybitnie zdolnym uczniom osobi
ś
cie.
Na pocz
ą
tku treningu jogi snu praktykuj
ą
cy powinien czujnie obserwowa
ć
otaczaj
ą
c
ą
go
rzeczywisto
ść
z przekonaniem,
ż
e wszystko, co widzi, to jedynie sen. W jednym z wa
ż
niejszych
traktatów dzogczen napisano: “Wszystkie zjawiska, które spostrzegamy lub słyszymy, jakkolwiek wiele
by ich nie było, s
ą
fałszywymi wyobra
ż
eniami, cho
ć
by wydawały si
ę
bardzo ró
ż
norodne. Mo
ż
emy wi
ę
c
ostatecznie ustali
ć
,
ż
e s
ą
one jedynie magiczn
ą
manifestacj
ą
umysłu.”
A zatem, podczas dnia nale
ż
y ci
ą
gle pami
ę
ta
ć
,
ż
e wszystkie rzeczy maj
ą
w istocie natur
ę
snu,
trzeba powtarza
ć
sobie w duchu: “To jest sen.” Tsongkhapa (1357 – 1410), zało
ż
yciel jednej ze szkół
buddyzmu tybeta
ń
skiego i jeden z najlepszych komentatorów Naropy, twierdzi,
ż
e pragnienia, które
mamy w ci
ą
gu dnia, maj
ą
tendencj
ę
do pojawiania si
ę
tak
ż
e w nocy i dlatego jogin powinien w ci
ą
gu
dnia pragn
ąć
rozpoznania stanu snu.
Kład
ą
c si
ę
spa
ć
, nale
ż
y zastosowa
ć
specjalne uciski na t
ę
tnic
ę
szyjn
ą
, nozdrza i gardło, modli
ć
si
ę
do swojego guru i praktykowa
ć
wizualizacj
ę
odpowiednich bóstw. Nast
ę
pnie jogin wizualizuje w
czerwonym kolorze sylab
ę
ah w gardle, gdzie zgodnie z tradycj
ą
znajduje si
ę
czakra (o
ś
rodek
reguluj
ą
cy przepływ prany, czyli energii
ż
yciowej) reguluj
ą
ca stany
ś
wiadomo
ś
ci. Po poło
ż
eniu si
ę
do
łó
ż
ka z wysok
ą
poduszk
ą
i cienk
ą
kołdr
ą
, powtarza on siedem razy pogł
ę
biony, przeponowy oddech,
nazywany “oddechem wazy”, i jedena
ś
cie razy postanowienie,
ż
e zamierza rozpozna
ć
stan snu.
Nast
ę
pnym krokiem jest koncentracja na kropce wielko
ś
ci ziarna grochu, któr
ą
nale
ż
y wyobrazi
ć
sobie
pomi
ę
dzy brwiami. Kropka mo
ż
e by
ć
biała, czerwona lub zielona, w zale
ż
no
ś
ci od temperamentu
jogina. Praktyka ta trwa a
ż
do za
ś
ni
ę
cia.
Je
ż
eli zdarzy si
ę
tak, i
ż
nie b
ę
dzie ona działa
ć
, nale
ż
y powtórzy
ć
oddech wazy dwadzie
ś
cia jeden
razy, tyle samo razy swoje pragnienie rozpoznania snu, a potem wizualizowa
ć
czarn
ą
kropk
ę
“u
podstawy organu rozrodczego”.
Poniewa
ż
trudno jest rozpozna
ć
sen mi
ę
dzy północ
ą
a
ś
witem, nale
ż
y – jak mówi
ą
ś
wi
ę
te teksty –
praktykowa
ć
po wschodzie sło
ń
ca. Lepiej jest tak
ż
e spa
ć
kilka razy krótko ni
ż
pogr
ąż
a
ć
si
ę
w jednym,
długim i gł
ę
bokim
ś
nie. Je
ż
eli nie mo
ż
na osi
ą
gn
ąć
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie, poniewa
ż
za ka
ż
dym razem,
gdy to ma si
ę
wydarzy
ć
, jogin budzi si
ę
, nale
ż
y dobrze zje
ść
i ci
ęż
ko pracowa
ć
podczas dnia, aby sen
stał si
ę
bardziej krzepki. W przypadku gdy nie mo
ż
na nic sobie przypomnie
ć
ze snu, nale
ż
y unika
ć
nieczystych (w sensie religijnym) miejsc, ludzi i po
ż
ywienia. Ludzie miewaj
ą
cy powracaj
ą
ce sny
powinni o nich medytowa
ć
wraz z postanowieniem rozpoznania ich, gdy znowu si
ę
przy
ś
ni
ą
.
Kiedy jogin osi
ą
gnie ju
ż
ś
wiadomo
ść
we
ś
nie, powinien przedłu
ż
a
ć
jasny sen poprzez koncentracj
ę
na czakrze gardła oraz rozpocz
ąć
próby zmieniania snu zgodnie ze swoj
ą
wol
ą
. Mo
ż
na zmienia
ć
ró
ż
ne formy na zewn
ą
trz, jak równie
ż
swoj
ą
własn
ą
posta
ć
. Mo
ż
na nawet zmieni
ć
si
ę
w Budd
ę
lub
Boddhisatw
ę
, albo odwiedza
ć
Buddów w ich krainach, słucha
ć
ich nauk, jednak wci
ąż
nale
ż
y
pami
ę
ta
ć
,
ż
e wszystko jest kreacj
ą
naszego umysłu.
Namacalne,
ż
ywe do
ś
wiadczenie i całkowite przekonanie o iluzoryczno
ś
ci snu powinno zosta
ć
przeniesione do stanu jawy w codziennym
ż
yciu. Pomo
ż
e to joginowi zrozumie
ć
podstawow
ą
buddyjsk
ą
doktryn
ę
o iluzoryczno
ś
ci
ś
wiata.
Tsongkhapa twierdzi,
ż
e
ś
wiadomy sen nie jest medytacj
ą
i mo
ż
na go u
ż
ywa
ć
w celach
niereligijnych, na przykład
ż
eby sobie polata
ć
albo prze
ż
y
ć
co
ś
przyjemnego. Jednak poł
ą
czenie ze
sob
ą
ś
wiadomego snu i medytacji jest najwy
ż
sz
ą
form
ą
jogi, a post
ę
p duchowy w wyniku tego
poł
ą
czenia zostaje przyspieszony dziesi
ę
ciokrotnie. Jeden rok medytacji
ś
wiadomego snu to dziesi
ęć
lat zwykłej medytacji.
W Tybecie główny nacisk kładzie si
ę
na
ć
wiczenia, w których praktykuj
ą
cy staraj
ą
si
ę
utrzyma
ć
ś
wiadomo
ść
podczas zasypiania, a nie po prostu zorientowa
ć
si
ę
,
ż
e
ś
ni
ą
podczas trwania snu. Ta
bezpo
ś
rednia droga od jawy do snu jest bardzo trudna i nieumiej
ę
tne stosowanie
ć
wicze
ń
bez pomocy
nauczyciela mo
ż
e by
ć
bardzo m
ę
cz
ą
ce, a nawet niebezpieczne. Przekonał si
ę
o tym pewien genewski
filozof, George Louis de Sage, który bez szczegółowych instrukcji próbował dokona
ć
ś
wiadomego
przej
ś
cia od jawy do snu bez utraty przytomno
ś
ci, doprowadzaj
ą
c si
ę
w ten sposób do granic
szale
ń
stwa.
Ś
wiadome zasypianie, płynne przej
ś
cie ze stanu jawy do stanu snu bez utraty
ś
wiadomo
ś
ci
traktowane jest tak
ż
e w buddyzmie tybeta
ń
skim jako swoisty trening w procesie umierania.
Tybeta
ń
ska Ksi
ę
ga Umarłych, Bardo Thödol opisuje dokładnie kolejne etapy procesu umierania i
towarzysz
ą
ce im stany
ś
wiadomo
ś
ci. Stopniowe zanikanie wra
ż
e
ń
zmysłowych i pogr
ąż
anie si
ę
umysłu w stany bardo, czyli rzeczywisto
ś
ci b
ę
d
ą
cych manifestacjami pod
ś
wiadomo
ś
ci, bardzo
przypomina proces zasypiania. Ten kto potrafi utrzyma
ć
ś
wiadomo
ść
podczas zasypiania, b
ę
dzie
lepiej przygotowany na
ś
wiadome przyj
ę
cie
ś
mierci i rozpoznanie wizji nieba, piekła i innych stanów
bardo jako tworów jego umysłu. W ten sposób osi
ą
gnie on najwy
ż
sze poznanie, czyli o
ś
wiecenie, i
wyzwoli si
ę
od konieczno
ś
ci ponownego wcielenia. Doskonały jogin wst
ę
puje w momencie
ś
mierci w
Nirwan
ę
, realizuj
ą
c cel ludzkiego
ż
ycia.
EUROPA DO XX WIEKU
W kulturze staro
ż
ytnej Grecji mo
ż
emy odnale
źć
korzenie prawie wszystkich pogl
ą
dów na natur
ę
snów, jakie przejawiaj
ą
si
ę
w innych kulturach i epokach. Spotykamy tu interpretacje mitologiczne i
mistyczne, materialistyczne, medyczne, okultystyczne i analityczne.
Według najstarszej znanej nam mitologii orfickiej pierwsz
ą
zasad
ą
wszech
ś
wiata był Chronos, czyli
Czas. Z Czasu zrodził si
ę
Chaos, zasada niesko
ń
czono
ś
ci i Eter, symbol tego, co sko
ń
czone.
Pierwsz
ą
istot
ą
był Fanes –
Ś
wiatło, a pó
ź
niej Noc zrodziła Momosa (zły los), Ker (gwałtown
ą
ś
mier
ć
),
Tanatosa (
ś
mier
ć
), Hypnosa (sen bez marze
ń
sennych) oraz tzw. lud snu, czyli sny. Syn Hypnosa,
Morfeusz, był bogiem marze
ń
sennych. Jak z tego wynika, sny s
ą
bli
ż
sze pocz
ą
tkom wszech
ś
wiata
ni
ż
bogowie. Mit ten pozwala nam zrozumie
ć
znaczenie i rol
ę
snu u orfików.
Pó
ź
niejsze pogl
ą
dy na temat snu s
ą
wynikiem wpływów na kultur
ę
antyczn
ą
ze strony tradycji
egipskiej, blisko– i dalekowschodniej oraz koncepcji filozoficznych staraj
ą
cych si
ę
w mniej lub bardziej
racjonalny sposób wyja
ś
ni
ć
natur
ę
rzeczywisto
ś
ci. Pitagorejczycy uwa
ż
ali,
ż
e podczas snu dusza
wychodzi z ciała i wznosi si
ę
w gór
ę
, by prowadzi
ć
rozmowy z duchami i bogami. Wida
ć
tu wyra
ź
ny
wpływ doktryn egipskich, według których duchowy sobowtór człowieka (ba) oddziela si
ę
od ciała
podczas
ś
mierci i we
ś
nie. Podobnie mistyczny stosunek do snu mieli Sokrates i Platon, który w
Pa
ń
stwie przytacza słowa swojego mistrza:
“A kiedy, uwa
ż
am, kto
ś
si
ę
w zdrowiu utrzymuje i panuje nad sob
ą
, i kład
ą
c si
ę
spa
ć
swój
pierwiastek my
ś
l
ą
cy rozbudzi, nakarmiwszy go na kolacj
ę
pi
ę
knymi my
ś
lami i rozwa
ż
aniami, i dojdzie
w sobie do zgody wewn
ę
trznej, a po
żą
dliwej swej cz
ęś
ci ani nie wygłodzi, ani nie przekarmi, aby cicho
spała i nie przeszkadzała swoimi przyjemno
ś
ciami i przykro
ś
ciami temu, co w nim najlepsze, niech
ono, samo w sobie odosobnione i czyste, ogl
ą
da i niech tam sobie pragnie czego
ś
, i niech spostrzega
rzeczy, których nie wie – wi
ę
c albo co
ś
z przeszło
ś
ci, z tego, co jest lub co ma by
ć
, a tak samo
temperament swój ułagodzi, a nie, zirytowawszy si
ę
na co
ś
, zasypia z niespokojnym sercem, tylko
uspokoiwszy te oba pierwiastki, a rozbudziwszy trzeci, w którym my
ś
l mieszka, w ten sposób
spoczynku za
ż
ywa, to wiesz,
ż
e w takim stanie najlepiej prawdy dotyka i zgoła go wtedy nie nachodz
ą
ż
adne nielegalne widziadła w marzeniach sennych.”
Jak z tego wynika, Platon uwa
ż
ał,
ż
e we
ś
nie człowiek mo
ż
e zbli
ż
y
ć
si
ę
do
ś
wiata idei i otrzyma
ć
przesłanie od bogów, a tak
ż
e pozna
ć
Prawd
ę
.
Arystoteles, pomimo i
ż
był uczniem Platona, nie wierzył w boskie pochodzenie snów. S
ą
dził,
ż
e
pochodz
ą
one ze
ź
ródła emocji, afektów i wyobra
ż
e
ń
, czyli z serca. Wpływ na sen maj
ą
tak
ż
e, według
Arystotelesa, delikatne ruchy ciała, b
ę
d
ą
ce pocz
ą
tkiem naszego działania podczas dnia, których
odczuwanie we
ś
nie nie jest tłumione przez wra
ż
enia zmysłowe. Dzi
ę
ki temu poprzez analiz
ę
snu
mo
ż
na okre
ś
li
ć
zbli
ż
aj
ą
c
ą
si
ę
chorob
ę
, a tak
ż
e zaleci
ć
odpowiedni
ą
kuracj
ę
.
W stanie snu umysł potrafi tak
ż
e zauwa
ż
y
ć
subtelne spostrze
ż
enia na temat naszych bliskich i
przyjaciół, lepiej rozumie
ć
ich działania i kieruj
ą
ce nimi pobudki. Dlatego wydaje si
ę
nam,
ż
e sny
prorocze nadnaturalnie przewiduj
ą
przyszło
ść
, podczas gdy w rzeczywisto
ś
ci jest to proces naturalny,
chocia
ż
niezwykle subtelny. Współczesna psychologia potwierdza pogl
ą
d, i
ż
w snach dochodz
ą
do
ś
wiadomo
ś
ci komunikaty niewerbalne (mimika i delikatne ruchy ciała) i spostrze
ż
enia podprogowe,
czyli wra
ż
enia zmysłowe na tyle słabe,
ż
e nie zdołały przebi
ć
si
ę
przez próg
ś
wiadomo
ś
ci. Cz
ę
sto
nios
ą
one istotne informacje o
ś
wiecie zewn
ę
trznym, relacjach ł
ą
cz
ą
cych nas z innymi lud
ź
mi i
procesach maj
ą
cych miejsce w naszej pod
ś
wiadomo
ś
ci.
Arystoteles, jako “pierwszy naukowiec” Europy, jest tak
ż
e autorem pierwszego znanego nam opisu
zjawiska
ś
wiadomego snu.
W traktacie O snach stwierdza, i
ż
cz
ę
sto kiedy
ś
pimy, jest co
ś
w naszej
ś
wiadomo
ś
ci, co mówi
nam,
ż
e to czego do
ś
wiadczamy, to tylko sen. Podobnie jak efekt “widzenia podwójnego” pojawiaj
ą
cy
si
ę
podczas patrzenia bez skupienia, rozlu
ź
nionym wzrokiem, na palec umieszczony w niewielkiej
odległo
ś
ci od oczu, sprawia,
ż
e widzimy dwa palce, nie skłania nas do uwierzenia, i
ż
rzeczywi
ś
cie s
ą
tam dwa palce, a nie jeden, “je
ż
eli
ś
pi
ą
cy uprzytomni sobie,
ż
e
ś
pi i jest
ś
wiadomy stanu snu, podczas
gdy postrze
ż
enie pojawia si
ę
w umy
ś
le, ono pozostaje, lecz co
ś
wewn
ą
trz mówi nam o tym stanie:
«Posta
ć
Koriskosa jest tutaj, ale prawdziwy Koriskos nie jest obecny»”
Jak wynika z tego cytatu, Arystoteles uwa
ż
ał, i
ż
warunkiem u
ś
wiadomienia sobie,
ż
e
ś
nimy, jest
zdanie sobie sprawy z tego,
ż
e
ś
pimy. Jak przekonamy si
ę
pó
ź
niej, w rzeczywisto
ś
ci kolejno
ść
jest
odwrotna. Skutkiem u
ś
wiadomienia sobie stanu marze
ń
sennych jest wniosek o tym,
ż
e jeste
ś
my
u
ś
pieni.
Sny w staro
ż
ytnej Grecji były bardzo popularne jako
ź
ródło uzdrawiania lub zalece
ń
dotycz
ą
cych
kuracji. W
ś
wi
ą
tyniach Asklepiosa, “boskiego lekarza”, pielgrzymi udawali si
ę
na nocny spoczynek,
podczas którego byli uzdrawiani albo doznawali sennego objawienia na temat swojej choroby i
sposobów jej wyleczenia. O skuteczno
ś
ci tego typu praktyk
ś
wiadczy fakt, i
ż
w II w. n.e. istniało na
terenie Grecji i Rzymu a
ż
trzysta
ś
wi
ą
ty
ń
tego boga.
W naszym krótkim przegl
ą
dzie najwa
ż
niejszych teorii snu w staro
ż
ytno
ś
ci nie sposób pomin
ąć
Artemidora z Efezu, autora słynnego dzieła pt. Oneirokrytyka. Artemidor po
ś
wi
ę
cił swoje
ż
ycie analizie
marze
ń
sennych, czego wynikiem była bardzo interesuj
ą
ca teoria i klasyfikacja snów. Zdaniem tego
badacza do wła
ś
ciwej interpretacji snu nale
ż
y podchodzi
ć
indywidualnie, maj
ą
c szerokie wiadomo
ś
ci
na temat
ż
ycia
ś
ni
ą
cego, jego charakteru, osobowo
ś
ci, aktualnej sytuacji
ż
yciowej itp.
Jednak pomimo tak nowoczesnych spostrze
ż
e
ń
, wi
ę
ksz
ą
cz
ęść
dzieła Artemidora stanowi zwykły
sennik, w którym ka
ż
demu symbolowi przypisuje si
ę
okre
ś
lone znaczenie. W ten sposób Artemidor z
Efezu stał si
ę
protoplast
ą
autorów prymitywnych senników, które jeszcze w naszych czasach maj
ą
swoich zwolenników. Musimy jednak przyzna
ć
, i
ż
jego teoria snów wpłyn
ę
ła na pogl
ą
dy tak wielkiego
autorytetu naukowego XX w. jakim jest Sigmund Freud.
Obok tradycji antycznej ogromny wpływ na rozwój europejskiej kultury miało chrze
ś
cija
ń
stwo
b
ę
d
ą
ce mieszanin
ą
idei greckich i religii
ż
ydowskiej.
Według Biblii Bóg kontaktuje si
ę
z człowiekiem i swoim ludem na dwóch poziomach
do
ś
wiadczenia. Pierwszy poziom to wizje i spotkania w normalnym stanie czuwania. Zarezerwowany
jest on wył
ą
cznie dla bardzo uduchowionych osób, takich jak Moj
ż
esz, Maria czy Jezus. Zwykli ludzie
otrzymuj
ą
objawienia od Boga podczas snu. Jako przykład mo
ż
e posłu
ż
y
ć
sen Jakuba o drabinie
wst
ę
puj
ą
cej do nieba lub sny Józefa, m
ęż
a Marii. W Ksi
ę
dze Hioba zostało napisane wyra
ź
nie: “We
ś
nie, w nocnym widzeniu, gdy gł
ę
boki sen pada na ludzi i oni
ś
pi
ą
na swym ło
ż
u. Wtedy otwiera On
ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega.” (33. 15 i 16) W Ksi
ę
dze Liczb za
ś
Bóg mówi: “Je
ż
eli jest u was
prorok Pana, to objawiam mu si
ę
w widzeniu, przemawiam do niego we
ś
nie. Lecz nie tak jest ze
sług
ą
moim, Moj
ż
eszem (...) z ust do ust przemawiam do niego (...) i prawdziw
ą
posta
ć
Pana ogl
ą
da
on.” (12. 6,7,8)
Jednak pomimo słów Biblii chrze
ś
cijanie przewa
ż
nie traktowali sny raczej jako natchnienie
demonów ani
ż
eli Boga. O słuszno
ś
ci tego pogl
ą
du przekonywał ich “nieczysty”, seksualny charakter
wielu snów.
Pomimo niezwykle represyjnej polityki Ko
ś
cioła wobec wszelkich przejawów indywidualnych
poszukiwa
ń
duchowych, które mogły zaprowadzi
ć
zainteresowanych snami prosto na stos, kolejne
wzmianki o
ś
wiadomym
ś
nie zawdzi
ę
czamy
ś
w. Augustynowi i
ś
w. Tomaszowi z Akwinu. Wydaje si
ę
,
ż
e taki stan rzeczy jest wynikiem nie tylko genialnych analiz tych dwóch wybitnych umysłów, lecz
tak
ż
e “genialnej” skuteczno
ś
ci biskupów, chrze
ś
cija
ń
skich polityków i zakonów rycerskich, a w
pó
ź
niejszym okresie
ś
w. Inkwizycji w okrutnych prze
ś
ladowaniach samodzielnie i nieortodoksyjnie
my
ś
l
ą
cych ludzi.
W jednym z listów z 415 r.
ś
w. Augustyn przytacza seri
ę
snów Gennadiusa, fizyka z Kartaginy, jako
dowód mo
ż
liwo
ś
ci posiadania do
ś
wiadcze
ń
po
ś
mierci fizycznego ciała. Gennadiusa trapiły
w
ą
tpliwo
ś
ci dotycz
ą
ce istnienia
ż
ycia po
ś
mierci. W rezultacie przy
ś
nił mu si
ę
pewnej nocy
młodzieniec pi
ę
kny i silny, i poprowadził go do miasta, gdzie rozbrzmiewał
ś
piew “tak cudownie słodki,
ż
e przewy
ż
szał wszystko, co kiedykolwiek był słyszał”. Kiedy si
ę
obudził, Gennadius pomy
ś
lał,
ż
e to
tylko sen. Jednak nast
ę
pnej nocy znowu przy
ś
nił mu si
ę
ten sam młodzieniec i zapytał, czy go
rozpoznaje. Kiedy
ś
ni
ą
cy odpowiedział,
ż
e tak, młodzieniec zapytał, kiedy i gdzie zawarli znajomo
ść
.
Wtedy, zastanawiaj
ą
c si
ę
nad odpowiedzi
ą
, Gennadius przypomniał sobie poprzedni sen. Po
zapewnieniu ze strony młodzie
ń
ca,
ż
e tak
ż
e teraz wszystko odbywa si
ę
we
ś
nie, uwierzył mu i
u
ś
wiadomił sobie,
ż
e oto
ś
ni. Na kolejne pytanie: “Gdzie jest teraz twoje ciało?” Gennadius
odpowiedział: “W moim łó
ż
ku.” “A czy wiesz,
ż
e oczy w twoim ciele s
ą
teraz zamkni
ę
te i niewidz
ą
ce i
poprzez te oczy nie widzisz niczego?” “Wiem.” “Wi
ę
c czym s
ą
te oczy, którymi mnie widzisz?”
Gennadius nie potrafił odpowiedzie
ć
na to pytanie i milczał, wtedy młodzieniec zako
ń
czył stawianie
pyta
ń
i z naciskiem wyja
ś
nił: “Tak jak
ś
pisz i le
ż
ysz w łó
ż
ku, a oczy w twoim ciele s
ą
niewykorzystane i
nic nie widz
ą
, a jednak masz oczy, którymi mnie widzisz i cieszysz si
ę
t
ą
wizj
ą
, tak samo po twojej
ś
mierci, podczas gdy twoje cielesne oczy b
ę
d
ą
całkowicie nieaktywne, b
ę
dzie w tobie
ż
ycie ci
ą
gle
ż
ywe oraz zdolno
ść
percepcji, poprzez któr
ą
ci
ą
gle b
ę
dziesz spostrzegał i odczuwał. Dlatego nie miej
ju
ż
w
ą
tpliwo
ś
ci, czy
ż
ycie człowieka toczy si
ę
dalej po
ś
mierci.”
Ś
w. Augustyn stwierdza,
ż
e obawy
Gennadiusa zostały całkowicie usuni
ę
te.
Wspominaj
ą
c w swojej Summie Teologicznej przypuszczenie Arystotelesa, i
ż
w czasie snu zmysły
czasami wykazuj
ą
niewielkie osłabienie,
ś
w. Tomasz z Akwinu pisał,
ż
e dzieje si
ę
to “pod koniec snu,
u osób zrównowa
ż
onych i obdarzonych siln
ą
wyobra
ź
ni
ą
” oraz “nie tylko wyobra
ź
nia pozostaje wolna,
lecz tak
ż
e codzienny rozum jest cz
ęś
ciowo uwolniony; tak wi
ę
c czasem podczas snu człowiek mo
ż
e
s
ą
dzi
ć
,
ż
e to co widzi, jest snem, rozró
ż
niaj
ą
c pomi
ę
dzy rzeczami a ich wyobra
ż
eniami.”
Wzmianki te wyra
ź
nie wskazuj
ą
,
ż
e zjawisko
ś
wiadomego snu znane było, cho
ć
by tylko
teoretycznie, w chrze
ś
cija
ń
skiej Europie.
Nale
ż
y tak
ż
e wspomnie
ć
o innym wielkim europejskim umy
ś
le, hiszpa
ń
skim m
ę
drcu sufizmu,
mistycznej tradycji islamskiej,
ż
yj
ą
cym sto lat przed
ś
w. Tomaszem, w XII w. Słynny Ibn El-Arabi
nazywany tak
ż
e “Najwi
ę
kszym Mistrzem” pisze tak: “Człowiek musi kontrolowa
ć
swoje my
ś
li podczas
snu,
ć
wiczenie takiej czujno
ś
ci spowoduje wielkie korzy
ś
ci. Ka
ż
dy powinien przyło
ż
y
ć
si
ę
do
osi
ą
gni
ę
cia zdolno
ś
ci o tak wielkiej warto
ś
ci.” O sobie za
ś
mówi: “Moc aktywnej wyobra
ź
ni rozwin
ę
ła
si
ę
we mnie do tego stopnia,
ż
e dzi
ę
ki niej spotykam dzi
ś
ukochanych przeze mnie mistyków w ich
cielesnej postaci, obiektywnie jako istoty w pełni rzeczywiste. Niczym archanioła Gabriela, który
pojawił si
ę
we własnej osobie przed oczami Proroka.”
Mistycy muzułma
ń
scy sytuowali
ś
wiat snów i wyobra
ż
e
ń
– alam-al-mithral – pomi
ę
dzy
ś
wiatem
materii a my
ś
l
ą
, nie traktowali go jak czyst
ą
fantazj
ę
lecz rodzaj objawienia obiektywnego i
rzeczywistego
ś
wiata duchowego w specyficznym i indywidualnym dla ka
ż
dego mistyka j
ę
zyku
symboliczno-wizyjnym.
Na koniec rozdziału po
ś
wi
ę
conego najwa
ż
niejszym ideom i badaczom natury snu i marze
ń
sennych oraz zjawiska
ś
wiadomego snu w historii my
ś
li europejskiej wspomnimy jeszcze o dwóch
bardzo wa
ż
nych postaciach.
Pierwsz
ą
z nich jest Pierre Gassendi, jeden z trzech, obok Kartezjusza i Hobbsa, najwi
ę
kszych
filozofów XVII w. Ten mało znany dzi
ś
katolicki ksi
ą
dz, zwolennik filozofii epikurejskiej, sceptyk i
racjonalista, uwa
ż
any za jednego z prekursorów francuskiego libertynizmu, jako jedyny spo
ś
ród
“wielkiej trójki” zdaje si
ę
mie
ć
du
ż
e do
ś
wiadczenie i wiedz
ę
o naturze stanu snu i ró
ż
nic pomi
ę
dzy
jaw
ą
i snem.
Maj
ą
c osobiste do
ś
wiadczenie
ś
wiadomego snu, Gassendi przeczy idei Arystotelesa, jakoby
ś
ni
ą
cy poznawał za po
ś
rednictwem zmysłów,
ż
e
ś
pi, i dlatego wiedział,
ż
e to co widzi jest snem. Jak
ju
ż
wspominali
ś
my wcze
ś
niej, to
ś
wiadomo
ść
i przekonanie o tym,
ż
e
ś
nimy, prowadzi do wniosku,
ż
e
wobec tego musimy spa
ć
. Gassendi pierwszy stwierdził to wyra
ź
nie: “To, i
ż
rozum mo
ż
e rozpozna
ć
,
ż
e to sen, albo zrozumie
ć
,
ż
e to wyobra
ż
enie jest niczym wi
ę
cej ni
ż
fakt, i
ż
mo
ż
na my
ś
le
ć
,
ż
e to
my
ś
lenie, co jest przywilejem wewn
ę
trznej zdolno
ś
ci i nie zale
ż
y od zewn
ę
trznych zmysłów.”
Według Gassendiego mózg i umysł “kiedy
ś
ni, jest w stanie rozpoznawa
ć
i bada
ć
pewne
wła
ś
ciwo
ś
ci rzeczy, które sobie wyobra
ż
a, z t
ą
sam
ą
zdolno
ś
ci
ą
, któr
ą
mo
ż
e rozpoznawa
ć
i bada
ć
,
kiedy jest obudzony. I je
ż
eli cz
ę
sto po przebudzeniu jeste
ś
my zdziwieni o jak absurdalnych rzeczach
my
ś
leli
ś
my we
ś
nie, nie powinno nas zaskoczy
ć
,
ż
e czasami gdy we
ś
nie pojawia si
ę
jaka
ś
bezsensowno
ść
, ten sam rodzaj zdziwienia powstaje i w konsekwencji rzeczy widzimy jako
absurdalne, chocia
ż
ś
nimy. To jest dokładnie to samo, co mi si
ę
przydarza, kiedy wydaje mi si
ę
,
ż
e
widz
ę
ludzi i jednocze
ś
nie pami
ę
tam,
ż
e oni nie
ż
yj
ą
. Natychmiast nasuwa mi si
ę
my
ś
l,
ż
e
ś
ni
ę
, gdy
ż
umarli nie wracaj
ą
.”
Pogl
ą
dy Gassendiego stanowi
ą
ogromny krok do przodu w rozwoju rozumienia snu, a szczególnie
zjawiska snu
ś
wiadomego w Europie. Wydaje si
ę
,
ż
e był to pierwszy autor znaj
ą
cy
ś
wiadomy sen z
własnego do
ś
wiadczenia, które było wynikiem jego niezwykle krytycznego i badawczego stosunku do
rzeczywisto
ś
ci, jak
ż
e istotnej cechy umysłu prawdziwego filozofa.
Drugim wielkim badaczem
ś
wiadomych snów, do
ś
wiadczaj
ą
cym ich osobi
ś
cie, jest rodak Pierre’a
Gassendiego, markiz Hervey de Saint-Denis. Wydał on anonimowo w Pary
ż
u 1867 r. ksi
ąż
k
ę
pt. Sny i
sposoby kierowania nimi.
Markiz był profesorem lingwistyki i literatury chi
ń
skiej w College de France oraz badaczem snów,
które pieczołowicie zapisywał od trzynastego roku
ż
ycia.
W pierwszej cz
ęś
ci tej pracy Saint-Denis opisuje rozwój swojej umiej
ę
tno
ś
ci kontrolowania snów,
pocz
ą
wszy od usprawniania procesu przypominania ich sobie, nast
ę
pnie u
ś
wiadamiania sobie,
ż
e si
ę
ś
ni, dalej zdolno
ś
ci budzenia si
ę
zgodnie z wol
ą
a
ż
do umiej
ę
tno
ś
ci kierowania snem. W drugiej cz
ęś
ci
autor dokonuje zestawienia wcze
ś
niejszych teorii snu i przedstawia swoje przemy
ś
lenia na ten temat,
oparte na osobistym do
ś
wiadczeniu. Ksi
ąż
ka ilustrowana jest rysunkami markiza przedstawiaj
ą
cymi
jego wizje.
O rodzaju eksperymentalnego nastawienia do
ś
wiadomego snu
ś
wiadczy ten oto fragment:
“Zasn
ą
łem. Mogłem widzie
ć
jasno wszystkie małe przedmioty ozdabiaj
ą
ce moj
ą
pracowni
ę
. Uwaga
moja skupiła si
ę
na porcelanowej tacy, na której trzymam swoje ołówki i pióra, posiadaj
ą
cej niezwykły
rysunek... Nagle pomy
ś
lałem: kiedykolwiek widziałem tac
ę
na jawie, zawsze była cała. Co by si
ę
stało,
gdybym rozbił j
ą
w swoim
ś
nie? W jaki sposób moja wyobra
ź
nia przedstawi rozbit
ą
tac
ę
? Natychmiast
j
ą
rozłamałem. Podniosłem kawałki i obejrzałem je dokładnie. Obserwowałem ostre brzegi na linii
złamania i postrz
ę
pione p
ę
kni
ę
cia rozłupuj
ą
ce rysunek w kilku miejscach. Rzadko miewałem tak
ż
ywy
sen.”
Mimo, i
ż
zasługuj
ą
ca w pełni na miano naukowej, praca markiza została wydana anonimowo w
bardzo małym nakładzie. Sigmund Freud kilkadziesi
ą
t lat pó
ź
niej próbował usilnie zdoby
ć
jej
egzemplarz, niestety bez powodzenia. Kto wie, jak wygl
ą
dałaby dzi
ś
psychologia, gdyby twórca
psychoanalizy zapoznał si
ę
z badaniami i do
ś
wiadczeniami genialnego Francuza.
Porównuj
ą
c historyczny stan wiedzy Europejczyków z praktyk
ą
i koncepcjami innych kultur,
musimy przyzna
ć
,
ż
e porównanie to wypada dla Europy bardzo blado. Przekonanie o tym,
ż
e sny s
ą
wytworem umysłu samego
ś
ni
ą
cego, zostało powszechnie przyj
ę
te dopiero w XVII w., podczas gdy w
Tybecie obowi
ą
zywało co najmniej od IX w. Opó
ź
nienie to, jak za chwil
ę
zobaczymy, zostało bardzo
szybko odrobione w XIX i XX w., jednak wiedza o
ś
nie i umiej
ę
tno
ś
ci
ś
wiadomego snu dopiero w
ostatnich kilkunastu latach zyskuje szersze zainteresowanie. Wydaje si
ę
,
ż
e dopiero XXI wiek
przyniesie tu jaki
ś
wi
ę
kszy post
ę
p. Wszyscy coraz mocniej czujemy zbli
ż
aj
ą
c
ą
si
ę
Epok
ę
Wodnika.
WIEK XX
Ju
ż
od połowy XIX w. oraz przez cały wiek XX zarówno Europ
ę
, jak i Ameryk
ę
nawiedzały fale
zainteresowania niezwykłymi zjawiskami psychicznymi czy te
ż
duchowymi. Cz
ę
sto zainteresowanie to
ł
ą
czyło si
ę
z poszukiwaniami analogicznych prze
ż
y
ć
w innych kulturach, w szczególno
ś
ci kulturach
orientalnych. Ruchy spirytystyczne, okultystyczne i teozoficzne powstawały pod du
ż
ym wpływem
filozofii i religii Indii i Tybetu. Jednocze
ś
nie odrodzeniu ulegały europejskie tradycje ezoteryczne,
gnostyckie, alchemiczne i magiczne. Odkrywane były na nowo kabała i tarot.
Wszystkie te zjawiska tworzyły bardzo interesuj
ą
c
ą
mozaik
ę
, na tle której powoli rozwijała si
ę
wiedza o
ś
wiecie wewn
ę
trznym oraz techniki odkrywania pod
ś
wiadomych i nad
ś
wiadomych mocy
umysłu, m.in. sztuki
ś
wiadomego snu.
W terminologii okultystycznej nosiła ona nazw
ę
“projekcji astralnej”. Filozofia okultystyczna
twierdziła,
ż
e człowiek posiada nie jedno, lecz kilka ciał nało
ż
onych na siebie i posiadaj
ą
cych ró
ż
ny
poziom wibracji. Stanowi
ą
one rodzaj powłok skrywaj
ą
cych ludzkiego Ducha. Poza ciałem fizycznym
istnieje ciało eteryczne albo energetyczne, w którym odbywa si
ę
przepływ energii
ż
yciowej. Na wiedzy
o ciele eterycznym opiera si
ę
m.in. akupunktura, bioenergoterapia, hatha joga i
ć
wiczenia
energetyczne w dalekowschodnich sztukach walki np. tai-chi i kung-fu.
Nale
ż
y zaznaczy
ć
,
ż
e współczesna nauka wydaje si
ę
stopniowo potwierdza
ć
istnienie tego rodzaju
energetycznego sobowtóra ciała ludzkiego, w czym du
ż
y udział miało odkrycie fotografii w polu
wysokiej cz
ę
stotliwo
ś
ci, dokonane niezale
ż
nie przez Polaka, S. Jodko-Narkiewicza i Rosjanina, S.
Kirliana oraz sformułowanie hipotezy bioplazmy przez wybitnego bioelektronika ks. prof. Włodzimierza
Sedlaka.
Trzecim z kolei ciałem w okultystycznej koncepcji człowieka jest ciało astralne. Składa si
ę
ono z
energii uczu
ć
, emocji, pragnie
ń
i l
ę
ków, a jego naturalnym
ś
rodowiskiem jest
ś
wiat snu,
ś
wiat astralny.
Ś
wiadome opuszczenie ciała fizycznego w ciele astralnym mo
ż
e spowodowa
ć
podró
ż
e tak
ż
e w
ś
wiecie materialnym. Takie zjawisko nosi nazw
ę
eksterioryzacji, w literaturze naukowej mówi si
ę
o
tzw. OBE (ang. out of body experiences – do
ś
wiadczenia z pobytu poza ciałem). Wyst
ę
powanie tego
typu fenomenu zostało potwierdzone eksperymentalnie przez naukowców ameryka
ń
skich m.in. prof.
Charlesa Tarta, dr. Carlisa Osisa, dr. Stanleya Krippnera, dr. Russela Targa. Stwierdzili oni w czasie
swoich bada
ń
,
ż
e uzdolnione osoby do
ś
wiadczaj
ą
ce OBE s
ą
w stanie odgadn
ąć
tre
ść
zadania (np.
kilkucyfrowej liczby) jedynie le
żą
c w łó
ż
ku i przenosz
ą
c swoj
ą
ś
wiadomo
ść
poza obr
ę
b ciała
fizycznego.
Do pionierów projekcji astralnej nale
żą
: Oliver Fox (prawdziwe nazwisko – Hugh Callaway) i Sylvan
Muldoon. Pierwszy z nich, Anglik, wydał ksi
ąż
k
ę
opisuj
ą
c
ą
jego prze
ż
ycia w 1939 r., za
ś
jego
ameryka
ń
ski kolega podobn
ą
prac
ę
opublikował dziesi
ęć
lat wcze
ś
niej. Obaj stwierdzaj
ą
,
ż
e
najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze próby eksterioryzacji miały miejsce podczas snu. Obaj tak
ż
e
do
ś
wiadczyli pierwszych swoich projekcji astralnych b
ę
d
ą
c jeszcze nastolatkami. Jest to rzecz bardzo
charakterystyczna. Sylvan Muldoon miał wtedy dwana
ś
cie lat, a Oliver Fox szesna
ś
cie. W tym wieku
wielu ludzi intuicyjnie docenia warto
ść
marze
ń
sennych. Tak
ż
e spontaniczne wypadki
ś
wiadomego
snu zdarzaj
ą
si
ę
cz
ęś
ciej w młodo
ś
ci ni
ż
w wieku dojrzałym, kiedy to procesy edukacyjne i kultura
masowa przekonały nas,
ż
e sen i
ż
ycie duchowe nie maj
ą
znaczenia.
Muldoon, urodzony w 1902 r., b
ę
d
ą
c chorowitym dzieckiem wyjechał w 1914 r. wraz z matk
ą
, która
interesowała si
ę
spirytualizmem, na obóz Stowarzyszenia Spirytualistów z Doliny Missisipi w Clinton w
stanie Iowa. Le
żą
c w stanie półsnu zacz
ą
ł zapada
ć
si
ę
w stan pozbawiony wra
ż
e
ń
zmysłowych, w
cisz
ę
i ciemno
ść
. Podczas gdy ciało pozostawało bezwładne, on sam rozlu
ź
niaj
ą
c si
ę
gł
ę
biej, poczuł
nowy rodzaj wolno
ś
ci.
“Zrobiłem krok, kiedy na moment ucisk z tyłu głowy si
ę
wzmógł i wyrzucił moje ciało na zewn
ą
trz
pod ostrym k
ą
tem. Udało mi si
ę
obróci
ć
. Było nas dwóch! Zacz
ą
łem wierzy
ć
,
ż
e zwariowałem. Na
łó
ż
ku spokojnie le
ż
ał drugi «ja»! Trudno mi było przekona
ć
samego siebie,
ż
e to rzeczywisto
ść
, ale
ś
wiadomo
ść
nie pozwalała mi w
ą
tpi
ć
w to, co widz
ę
. Moje dwa identyczne ciała poł
ą
czone były ze
sob
ą
czym
ś
w rodzaju elastycznego przewodu, którego jeden koniec przymocowany był do okolic
medulla oblongata astralnego odpowiednika, podczas gdy drugi umieszczony był pomi
ę
dzy oczami.”
Muldoon ogromn
ą
wag
ę
przywi
ą
zywał do roli owego poł
ą
czenia, “srebrnego sznura” albo “wst
ę
gi
astralnej”, która według niego stanowiła najwa
ż
niejszy czynnik w projekcji astralnej.
Aby osi
ą
gn
ąć
do
ś
wiadczenie eksterioryzacji, Muldoon zalecał proces nazywany przez niego
“kontrolowaniem snu” (dream control). Polegał on na tym, aby zachowa
ć
ś
wiadomo
ść
podczas gdy
ciało pogr
ąż
ało si
ę
we
ś
nie, jednocze
ś
nie staraj
ą
c si
ę
tak go zaprogramowa
ć
, aby zawierał przyjemny
element ruchu np. pływanie, latanie, lot balonem itp. Ulubionym snem Muldoona była scena, podczas
której wznosił si
ę
on wind
ą
na ostatnie pi
ę
tro wysokiego budynku, tam wychodził z windy, rozgl
ą
dał
si
ę
dookoła z uwag
ą
by nast
ę
pnie znowu wej
ść
do windy i zjecha
ć
na sam dół. Cał
ą
scen
ę
nale
ż
y
utrzymywa
ć
w umy
ś
le i powtarza
ć
a
ż
do za
ś
ni
ę
cia lub do
ś
wiadczenia eksterioryzacji.
Podobny sposób na osi
ą
gni
ę
cie projekcji astralnej podaje Oliver Fox, nazywaj
ą
c go “snem wiedzy”,
poniewa
ż
ś
ni
ą
cy wie,
ż
e to, czego do
ś
wiadcza, jest snem. Pierwszy tego typu sen przy
ś
nił mu si
ę
w
1902 r. Miał wtedy szesna
ś
cie lat.
“
Ś
niło mi si
ę
,
ż
e stałem na chodniku przed moim domem. Zza Rzymskiego Muru wschodziło
sło
ń
ce, a wody zatoki Bletchingden iskrzyły si
ę
w porannym
ś
wietle. Widziałem wysokie drzewa na
rogu ulicy i wierzchołek starej, szarej wie
ż
y za zaułkiem Czterdziestu Stopni. Magiczny blask
porannego sło
ń
ca sprawiał,
ż
e scena ta ju
ż
w tym momencie była bardzo pi
ę
kna. Chodnik nie był
typowy, lecz składał si
ę
z małych, niebieskoszarych, prostok
ą
tnych kamieni, których dłu
ż
sze boki były
uło
ż
one pod k
ą
tem prostym do białego kraw
ęż
nika. Ju
ż
miałem wej
ść
do domu, kiedy przypadkowo
rzuciłem okiem na te kamienie i moj
ą
uwag
ę
przykuło dziwne zjawisko. Było to co
ś
tak niezwykłego,
ż
e nie mogłem uwierzy
ć
swoim oczom – wszystkie kamienie zmieniły w nocy swoje poło
ż
enie, tak
ż
e
dłu
ż
sze boki były teraz równoległe do kraw
ęż
nika! Wtedy ol
ś
niło mnie rozwi
ą
zanie tej zagadki: chocia
ż
ten szcz
ęś
liwy letni poranek wydawał si
ę
tak realny, jak tylko mógł by
ć
, ja przecie
ż
ś
niłem!
Wraz z u
ś
wiadomieniem sobie tego faktu jako
ść
snu zmieniła si
ę
w sposób bardzo trudny do
przekazania komu
ś
, kto nigdy czego
ś
podobnego nie prze
ż
ył. Nagle jaskrawo
ść
ż
ycia wzmogła si
ę
stokrotnie. Nigdy przedtem morze, niebo i drzewa nie pałały tak ol
ś
niewaj
ą
cym pi
ę
knem; nawet
najzwyklejsze domy wydawały si
ę
ż
ywe i mistycznie pi
ę
kne. Nigdy dot
ą
d nie czułem si
ę
tak absolutnie
szcz
ęś
liwy, nigdy nie miałem takiej jasno
ś
ci umysłu i takiej boskiej mocy, nigdy nie byłem tak
niewypowiedzianie wolny!”
Fox podkre
ś
la,
ż
e aby mógł pojawi
ć
si
ę
“sen wiedzy”, nale
ż
y zwróci
ć
uwag
ę
podczas snu na jakie
ś
dziwne zjawisko lub niezgodno
ść
z realiami
ż
ycia na jawie. Umiej
ę
tno
ść
taka rzadko pojawia si
ę
spontanicznie, nale
ż
y j
ą
w sobie wy
ć
wiczy
ć
. Naturalnie umysł w czasie snu ma tendencje do
racjonalizacji i tłumaczenia dziwnych zjawisk, tak aby nie wzbudzały w
ą
tpliwo
ś
ci i pasowały do cało
ś
ci
snu.
Fox wielokrotnie zwraca uwag
ę
na potrzeb
ę
wykształcenia w sobie “zmysłu krytycznego”, czyli
zdolno
ś
ci do rzetelnej i krytycznej analizy do
ś
wiadczenia. Jako przykład podaje zdarzenie ze snu,
kiedy to mo
ż
emy spotka
ć
pi
ę
kn
ą
i atrakcyjn
ą
kobiet
ę
, której jedyn
ą
dziwn
ą
cech
ą
jest to, i
ż
ma czworo
oczu. Umysł we
ś
nie mo
ż
e zareagowa
ć
na wiele ró
ż
nych sposobów. Mo
ż
e np. pami
ę
ta
ć
,
ż
e jest co
ś
dziwnego w tej kobiecie i zastanawiaj
ą
c si
ę
, co to jest, odpowiedzie
ć
sobie: “No tak, ona ma czworo
oczu.” Dziwna sytuacja staje si
ę
wytłumaczeniem, odpowiedzi
ą
na pytanie. Innym rodzajem reakcji
jest okazanie lekkiego zaskoczenia: “Jak dziwnie wygl
ą
da ta dziewczyna z czworgiem oczu! To j
ą
szpeci.” Nieco bardziej przytomn
ą
reakcj
ą
jest silne zdziwienie: “O Bo
ż
e!”, po którym nast
ę
puje
racjonalizacja: “Musz
ą
gdzie
ś
tu odbywa
ć
si
ę
pokazy dziwnych ludzi albo cyrk.” Dopiero wtedy
zbli
ż
amy si
ę
do odkrycia prawdy. Osoba o rozwini
ę
tym zmy
ś
le krytycznym stwierdzi: “Zaraz, zaraz,
nie istniej
ą
ludzie z czworgiem oczu. To musi by
ć
sen!”
Rozwijanie
ś
wiadomo
ś
ci snu miało gor
ą
cych zwolenników tak
ż
e w
ś
rodowisku polskich okultystów
i parapsychologów. W wydawanym przed II wojn
ą
ś
wiatow
ą
miesi
ę
czniku “Lotos” ukazał si
ę
cykl
artykułów z 1937 r., których autorem był K. Chodkiewicz ze Lwowa.
Ś
wiadomym snom nadał on
poetyczn
ą
nazw
ę
“
ś
wiadomo
ś
ci ksi
ęż
ycowej”. Opisuj
ą
c metody osi
ą
gni
ę
cia
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie
mówił: “...zaznaczam na wst
ę
pie,
ż
e praca ta nie jest łatw
ą
. Nie nale
ż
y si
ę
spodziewa
ć
,
ż
e si
ę
pr
ę
dko
osi
ą
gnie wyniki. Trzeba tu niesłychanej cierpliwo
ś
ci, systematyczno
ś
ci i lat całych stałej pracy.
Najpierw nale
ż
y zaj
ąć
si
ę
samymi snami. Przed za
ś
ni
ę
ciem nale
ż
y uło
ż
y
ć
si
ę
wygodnie na plecach,
zwolni
ć
wszystkie mi
ęś
nie, odgrodzi
ć
si
ę
od wra
ż
e
ń
zewn
ę
trznych i przybra
ć
odpowiedni
ą
postaw
ę
duchow
ą
..., nale
ż
y skoncentrowa
ć
si
ę
duchowo na nast
ę
puj
ą
cej my
ś
li: Mog
ę
obserwowa
ć
swoje sny,
obserwuj
ę
je i b
ę
d
ę
je dobrze pami
ę
tał. T
ę
my
ś
l trzeba sobie wprost plastycznie wyobrazi
ć
w swoim
wn
ę
trzu i z tym my
ś
lowym obrazem nale
ż
y zasypia
ć
.
Koło łó
ż
ka trzeba mie
ć
przygotowany notes, ołówek i
ś
wiatło. Przy ka
ż
dym obudzeniu si
ę
nale
ż
y
stara
ć
si
ę
u
ś
wiadomi
ć
sobie dany sen i krótko, w paru słowach go zanotowa
ć
. Rano po powstaniu
trzeba zanotowane sny przejrze
ć
i jeszcze raz powtórzy
ć
tak jak lekcj
ę
szkoln
ą
, któr
ą
si
ę
przerabia.
Rzecz
ą
oboj
ę
tn
ą
jest, czy sen ma jakie
ś
znaczenie lub jak
ąś
warto
ść
wró
ż
ebn
ą
; chodzi o to, by ka
ż
dy
sen, który pami
ę
tamy, został zanotowany, a cały materiał wra
ż
e
ń
sennych danej nocy po powstaniu
rano ugrupowany i powtórzony. W ten sposób przyzwyczajamy ciało astralne do nawi
ą
zywania
ś
ci
ś
lejszego kontaktu ze
ś
wiadomo
ś
ci
ą
dzienn
ą
i budujemy ów ł
ą
cznik mi
ę
dzy obiema
ś
wiadomo
ś
ciami.
Gdy osi
ą
gniemy ju
ż
pewn
ą
biegło
ść
w pami
ę
taniu snów, przyst
ę
pujemy do nast
ę
pnego
ć
wiczenia.
Nakładamy sobie sugesti
ę
nast
ę
puj
ą
cej tre
ś
ci: B
ę
d
ę
tej nocy nie tylko sny pami
ę
tał, ale b
ę
d
ę
celowo
działał we
ś
nie. Post
ę
pki moje we
ś
nie b
ę
d
ą
zale
ż
ne od mojej woli; b
ę
d
ę
działał we
ś
nie z cał
ą
ś
wiadomo
ś
ci
ą
. Sugestia ta uprawiana przez czas dłu
ż
szy da nam z czasem dalsze, bardzo ciekawe
wyniki. Zobaczymy,
ż
e nasze sny stan
ą
si
ę
zale
ż
ne od naszej woli,
ż
e b
ę
dziemy mogli wkracza
ć
w
sferze snu w pewne strefy, porozumiewa
ć
si
ę
z pewnymi lud
ź
mi, zbiera
ć
cały szereg do
ś
wiadcze
ń
. Z
czasem, po latach, sami si
ę
nie spostrze
ż
emy, gdy czas snu stanie si
ę
dla nas drugim
ż
yciem, drugim
polem pracy bardzo ciekawej i bardzo u
ż
ytecznej, drog
ą
prowadz
ą
c
ą
nas w
ś
wiaty nadzmysłowe, w
prawdziw
ą
nasz
ą
duchow
ą
ojczyzn
ę
.”
Oprócz wej
ś
cia w “plan astralny” poprzez bram
ę
snu, praktycy eksterioryzacji opisuj
ą
trudniejszy i
bardziej bezpo
ś
redni sposób, polegaj
ą
cy na pogł
ę
bianiu stanu relaksacji a
ż
do momentu, gdy ciało
za
ś
nie, a umysł pozostanie obudzony. W tym momencie zazwyczaj pojawiaj
ą
si
ę
specyficzne
energetyczne wra
ż
enia dotykowe, wzrokowe i d
ź
wi
ę
kowe w postaci wibracji, mrowienia, ucisku, bólu,
parali
ż
u,
ś
wiateł, iskrzenia oraz nieprzyjemnych, gło
ś
nych d
ź
wi
ę
ków.
Od tej wła
ś
nie bezpo
ś
redniej metody rozpocz
ą
ł swoje “podró
ż
e” współczesny mistrz eksterioryzacji
– Robert A. Monroe. Jednak i w jego przypadku zwi
ą
zki OBE ze snem s
ą
wyra
ź
nie widoczne. Sam
Monroe jest gł
ę
boko przekonany,
ż
e jego do
ś
wiadczenia s
ą
zwi
ą
zane z eksperymentami nad
uczeniem si
ę
we
ś
nie za pomoc
ą
magnetofonu. Po serii takich do
ś
wiadcze
ń
w 1959 r. miał on
spontaniczne prze
ż
ycie, b
ę
d
ą
ce, jak pó
ź
niej si
ę
okazało, pierwszym etapem OBE.
“...było niedzielne popołudnie i rodzina poszła do ko
ś
cioła. Dom był cichy, a ja poło
ż
yłem si
ę
w
pokoju na kanapie, na krótk
ą
drzemk
ę
. Ledwo uło
ż
yłem si
ę
(głow
ą
ku północy, je
ś
li ma to jakie
ś
znaczenie), gdy wydało mi si
ę
,
ż
e z nieba na północy wychodzi promie
ń
ś
wiatła, około trzydziestu
stopni nad horyzontem. Było to tak, jakby dotkn
ę
ło mnie gor
ą
ce
ś
wiatło. Tylko
ż
e był to dzie
ń
i
ż
aden
promie
ń
nie mógł powsta
ć
.
...Kiedy promie
ń
ten dotkn
ą
ł mego ciała, spowodował gwałtowne dr
ż
enie lub wibracje. Nie miałem
siły, aby si
ę
poruszy
ć
. Było to tak, jakbym został wzi
ę
ty w imadło.
Zaszokowany i przera
ż
ony próbowałem si
ę
poruszy
ć
. Jakbym targał niewiarygodne wi
ę
zy. Kiedy w
ko
ń
cu usiadłem, dr
ż
enie i wibracje opadły i mogłem porusza
ć
si
ę
swobodnie.”
Po kilkunastu tego typu do
ś
wiadczeniach, których intensywno
ść
rosła, Monroe w pewnej chwili
zobaczył samego siebie le
żą
cego w łó
ż
ku. Prze
ż
ycie to wywołało u niego szok zwi
ą
zany ze strachem
przed
ś
mierci
ą
, który stopniowo przezwyci
ęż
ał, do
ś
wiadczaj
ą
c coraz
ś
mielej stanu poza ciałem.
W wyniku kilku lat eksperymentów Monroe wyodr
ę
bnił trzy tzw. obszary do
ś
wiadcze
ń
poza ciałem.
Pierwszy z nich to materialna rzeczywisto
ść
, podró
ż
e w tym obszarze zostały potwierdzone
eksperymentalnie. Obszar drugi to
ś
wiat marze
ń
sennych, który jest naturalnym
ś
rodowiskiem dla
“drugiego ciała”, jak sam Monroe nazywał ciało, w którym odbywał swoje podró
ż
e. Obszar trzeci za
ś
to rodzaj
ś
wiata równoległego w stosunku do rzeczywisto
ś
ci materialnej, który istnieje w
nowoczesnych koncepcjach fizyków.
Do
ś
wiadczenia z Robertem A. Monroem przeprowadził prof. Charles T. Tart, który napisał: “...stan
OBE jest jednym z najbardziej istotnych dozna
ń
psychologicznych... Jestem przekonany,
ż
e
wi
ę
kszo
ść
naszych wielkich tradycji religijnych jest oparta na tym rodzaju do
ś
wiadczenia. Nie
b
ę
dziemy rozumieli naszego dziedzictwa religijnego lub naszej filozofii
ż
ycia, je
ś
li nie zrozumiemy
wła
ś
ciwie stanu OBE.”
Eksperymenty Roberta A. Monroe’a stanowi
ą
pewnego rodzaju ł
ą
cznik pomi
ę
dzy ezoteryczn
ą
,
okultystyczn
ą
interpretacj
ą
zjawiska
ś
wiadomego snu i badaniami współczesnych psychologów i
fizjologów, którzy staraj
ą
si
ę
oczy
ś
ci
ć
je z kontekstu paranauki.
Historia naukowych bada
ń
fenomenu
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie biegnie od Arystotelesa, Pierre’a
Gassendiego, markiza Herveya de Saint-Denisa do holenderskiego psychiatry Fredericka Van Eedena
i współczesnych kontynuatorów tych bada
ń
, do których nale
żą
przede wszystkim: niemiecki psycholog
Paul Tholey, Ceelia Green z Anglii, Stephen LaBerge z USA, a tak
ż
e Jayne Gackenbach, Patricia
Garfield, Gayle Delaney, Alan Worsley, Robert D. Ogilvie, George Gillespie, Judith R. Malamud, Sue
Blackmore i wielu innych, których nie sposób tu wymieni
ć
.
Frederick Van Eeden, któremu zawdzi
ę
czamy termin lucid dream powszechnie przyj
ę
ty w
ś
wiecie
nauki i w popularnej literaturze anglosaskiej, w 1913 r. wysłał raport z trzystu dwudziestu pi
ę
ciu swoich
jasnych snów, maj
ą
cych miejsce pomi
ę
dzy 1898 i 1912 r., do angielskiego Towarzystwa Bada
ń
Psychicznych (SPR). “W jasnych snach – pisze Van Eeden – reintegracja funkcji psychicznych jest tak
całkowita,
ż
e
ś
pi
ą
cy osi
ą
ga stan doskonałej
ś
wiadomo
ś
ci i jest w stanie kierowa
ć
swoj
ą
uwag
ą
i
próbowa
ć
działa
ć
zgodnie z własn
ą
wol
ą
. A jednak sen, o ile mog
ę
zapewni
ć
, jest nieprzerwany,
gł
ę
boki i od
ś
wie
ż
aj
ą
cy.”
Swój pierwszy jasny sen opisał on w ten sposób: “
Ś
niłem,
ż
e unosz
ę
si
ę
w powietrzu poprzez
krajobraz z bezlistnymi drzewami, wiedz
ą
c,
ż
e to kwiecie
ń
. Zauwa
ż
yłem,
ż
e perspektywa tworzona
przez gał
ę
zie drzew zmieniała si
ę
wraz z ruchem zupełnie naturalnie. Wtedy we
ś
nie pomy
ś
lałem,
ż
e
moja wyobra
ź
nia nie mogłaby nigdy sama stworzy
ć
tak skomplikowanego obrazu, jaki powstawał
dzi
ę
ki zmianom perspektywy podczas ruchu pomi
ę
dzy gał
ę
ziami.”
Piotr D. Uspie
ń
ski, rosyjski filozof i ucze
ń
Gurd
ż
ijewa, chciał sprawdzi
ć
mo
ż
liwo
ść
“raczej
fantastycznego pomysłu”, jak sam pisze, zachowania
ś
wiadomo
ś
ci podczas snu. Dzi
ę
ki odpowiednim
ć
wiczeniom uzyskał on stan, który nazywał “stanem pół-snu” i w którym obserwował powstawanie i
przekształcanie zwykłych snów.
“Faktem jest,
ż
e w stanie pół-snu miałem takie same sny jak zazwyczaj. Jednocze
ś
nie byłem w
pełni
ś
wiadomy, mogłem widzie
ć
i rozumie
ć
, w jaki sposób owe sny powstawały, z czego były
budowane, jaka była ich przyczyna i generalnie co było przyczyn
ą
, a co skutkiem. Nast
ę
pnie
zauwa
ż
yłem, i
ż
w stanie pół-snu mam pewn
ą
kontrol
ę
nad snami. Mogłem je tworzy
ć
i widzie
ć
to, co
chciałem zobaczy
ć
, chocia
ż
nie zawsze to si
ę
udawało i nie powinno by
ć
rozumiane zbyt dosłownie.
Zazwyczaj jedynie dawałem pierwszy impuls, po którym sny rozwijały si
ę
samorzutnie, czasem
zadziwiaj
ą
c mnie i przyjmuj
ą
c zupełnie nieoczekiwany, dziwny kierunek.”
Oto opis jednego ze stanów pół-snu Uspie
ń
skiego:
“Pami
ę
tam, gdy raz widziałem siebie siedz
ą
cego w du
ż
ym pokoju bez okien. Poza mn
ą
był tam
jeszcze tylko mały czarny kotek. «Ja
ś
ni
ę
» powiedziałem do siebie. «Jednak w jaki sposób mog
ę
si
ę
dowiedzie
ć
, czy naprawd
ę
ś
pi
ę
, czy nie? Powiedzmy,
ż
e spróbuj
ę
w ten sposób. Niech ten czarny
kotek zamieni si
ę
w du
ż
ego białego psa. W stanie przebudzenia nie jest to mo
ż
liwe, wobec tego, je
ż
eli
tak si
ę
stanie, to b
ę
dzie znaczyło,
ż
e
ś
pi
ę
.» Powiedziałem to do siebie i natychmiast czarny kotek
zmienił si
ę
w du
ż
ego białego psa. W tym samym czasie
ś
ciana w tle znikła, odsłaniaj
ą
c górski
krajobraz z rzek
ą
jak wst
ąż
k
ą
, nikn
ą
c
ą
w oddali. «To dziwne» powiedziałem do siebie; «Nie
oczekiwałem tego widoku. Sk
ą
d on si
ę
tu znalazł?» Jakie
ś
odległe wspomnienie zacz
ę
ło si
ę
budzi
ć
we mnie, wspomnienie widzianego ju
ż
gdzie
ś
podobnego krajobrazu i prze
ś
wiadczenie, i
ż
jest on w
jaki
ś
sposób zwi
ą
zany z widokiem białego psa. Jednak w tym momencie poczułem,
ż
e je
ś
li pozwol
ę
sobie i
ść
dalej, to zapomn
ę
najwa
ż
niejsz
ą
rzecz, któr
ą
musz
ę
pami
ę
ta
ć
, a mianowicie,
ż
e teraz
ś
pi
ę
i
jestem
ś
wiadomy samego siebie.”
Kilku jeszcze uczonych interesowało si
ę
jasnymi snami przed II wojn
ą
ś
wiatow
ą
, ale prawdziwy
skok w rozwoju bada
ń
nast
ą
pił po odkryciu fal EEG, rozbudowaniu aparatury medycznej, mog
ą
cej
rejestrowa
ć
ró
ż
ne elementy zachowania si
ę
organizmu podczas snu. Jednak dopiero w latach
siedemdziesi
ą
tych jasne sny zostały bez zastrze
ż
e
ń
zaakceptowane przez całe
ś
rodowisko naukowe.
W tym czasie udało si
ę
ponad wszelk
ą
w
ą
tpliwo
ść
udowodni
ć
istnienie jasnych snów. Jeden z
oneironautów zasygnalizował,
ż
e
ś
pi, poprzez umówiony wcze
ś
niej znak, polegaj
ą
cy na okre
ś
lonej
sekwencji ruchów gałek ocznych. W tym samym czasie wszystkie wska
ź
niki fizjologiczne i zapis EEG
wskazywały, i
ż
jest on pogr
ąż
ony w marzeniach sennych. Był to dowód nie do podwa
ż
enia. Obecnie
nad jasnymi snami pracuje kilkadziesi
ą
t laboratoriów i instytutów badawczych na całym
ś
wiecie.
Podczas bada
ń
stwierdzono,
ż
e umiej
ę
tno
ść
ś
wiadomego
ś
nienia mo
ż
na wy
ć
wiczy
ć
.
Spowodowało to bardzo szybkie spopularyzowanie oneironautyki głównie w Stanach Zjednoczonych i
Europie Zachodniej. Dzi
ś
ocenia si
ę
,
ż
e kilkaset tysi
ę
cy ludzi
ś
ni
ś
wiadomie. Teraz przyszedł czas
tak
ż
e na Polsk
ę
.
SEN W LABORATORIUM
Wi
ę
kszo
ść
z nas uwa
ż
a,
ż
e sen jest zjawiskiem jednorodnym, stosunkowo długim okresem utraty
przytomno
ś
ci, który potrzebny jest po to, by zregenerowa
ć
siły po m
ę
cz
ą
cym dniu i odpocz
ąć
od
codziennych trosk. Sen, według tego spojrzenia, jest wypoczynkiem, relaksem. Obecny stan wiedzy,
uzyskany dzi
ę
ki badaniom z zastosowaniem zaawansowanych technologicznie urz
ą
dze
ń
pomiarowych, wskazuje,
ż
e jest to zjawisko o wiele bardziej skomplikowane i interesuj
ą
ce.
Przede wszystkim sen nie jest czym
ś
jednorodnym, lecz składa si
ę
z kilku ró
ż
nych faz. Aktualnie
wyodr
ę
bnia si
ę
pi
ęć
faz snu: cztery fazy snu wolnofalowego i jedna faza REM (ang. rapid eye
movements – szybkie ruchy gałek ocznych), zwana tak
ż
e snem paradoksalnym.
W
ś
ród wska
ź
ników charakteryzuj
ą
cych poszczególne fazy snu znajduj
ą
si
ę
wykresy EEG, czyli
elektroencefalogram, który wskazuje zmiany potencjałów elektrycznych w mózgu, mierzonych na
powierzchni skóry głowy. Du
ż
e znaczenie maj
ą
tak
ż
e wykresy zmian ci
ś
nienia krwi, napi
ę
cia mi
ęś
ni,
temperatury ciała, oporno
ś
ci elektrycznej skóry, oddechu, t
ę
tna itp.
By
ć
mo
ż
e dalszy rozwój nauki pozwoli na jeszcze dokładniejsze badania i wi
ę
ksze zró
ż
nicowanie
faz snu, opisuj
ą
ce zachowanie si
ę
organizmu, mózgu i umysłu w tym tajemniczym stanie
ś
wiadomo
ś
ci.
Przed I faz
ą
snu nast
ę
puje proces zasypiania, stan rozlu
ź
nienia na granicy jawy i snu. T
ę
tno
wyrównuje si
ę
, oddech staje si
ę
regularny, temperatura ciała opada. Codzienne problemy i wra
ż
enia
zmysłowe płyn
ą
ce z otoczenia staj
ą
si
ę
przyjemnie odległe.
Ś
wiadomo
ść
zasypiaj
ą
cego pogr
ąż
a si
ę
w
“wyobra
ż
enia hypnagogiczne” (hypnos – sen, gogos – prowadz
ą
cy), czyli wyobra
ż
enia prowadz
ą
ce do
snu. S
ą
to fragmenty obrazów, dziwnych my
ś
li, elementy snów i wizji. W mózgu rejestrujemy rytm alfa
o cz
ę
stotliwo
ś
ci od 8 do 12 Hz (zazwyczaj ok. 10 Hz) i napi
ę
ciu około sze
ść
dziesi
ę
ciu mikrowoltów.
Rytmowi temu towarzyszy wra
ż
enie pogodnego, przyjemnego odpr
ęż
enia, gdy my
ś
li przepływaj
ą
przez umysł nie zakłócone przez koncentracj
ę
, swobodnie “jak chmury na niebie”.
W miar
ę
jak zasypianie pogł
ę
bia si
ę
, rytm alfa powoli zanika, a oczy poruszaj
ą
si
ę
powoli pod
zamkni
ę
tymi powiekami. W tym czasie wyst
ę
puje gwałtowne wyładowanie elektryczne w mózgu,
przypominaj
ą
ce napad padaczkowy. To naturalne i niegro
ź
ne zjawisko powoduje nagły skurcz mi
ęś
ni,
drgni
ę
cie całego ciała zwane “zrywem mioklonicznym”. Czasami mo
ż
e on nawet wybudzi
ć
zasypiaj
ą
cego, jednak najcz
ęś
ciej proces zasypiania trwa dalej i pojawia si
ę
czynno
ś
ciowa
ś
lepota,
tak i
ż
nawet mimo otwarcia powiek zasypiaj
ą
cy nic nie widzi i nie reaguje na ruch wokół siebie.
Niektórzy ludzie
ś
pi
ą
z półotwartymi powiekami. Wtedy wyst
ę
puj
ą
te
ż
ż
ywe wyobra
ż
enia wzrokowe,
wizje, a nawet marzenia senne.
Zaczyna si
ę
I faza snu. Krzywa EEG o małej amplitudzie, nieregularna i zmienna, czasami
przerywana jest przez regularny rytm alfa. Mi
ęś
nie si
ę
rozlu
ź
niaj
ą
, zwalnia rytm serca, człowiek
doznaje leniwych my
ś
li, majaczenia, wra
ż
e
ń
unoszenia si
ę
lub opadania.
Faza II charakteryzuje si
ę
pojawieniem szybkich wyładowa
ń
w EEG, zwanych “wrzecionami snu”
oraz powolnymi i regularnymi ruchami oczu w prawo i lewo. Trwa ona około trzydzie
ś
ci minut.
W fazie III obok wrzecion snu pojawiaj
ą
si
ę
du
ż
e, wolne fale delta, o cz
ę
stotliwo
ś
ci około 1 Hz i
napi
ę
ciu około trzystu mikrowoltów, czyli pi
ę
ciokrotnie wi
ę
kszym ni
ż
rytm alfa. Nast
ę
puje dalsze
pogł
ę
bienie rozlu
ź
nienia mi
ęś
ni, zwolnienie rytmu serca, spadek temperatury ciała i ci
ś
nienia krwi oraz
spowolnienie oddechu. W tej fazie bardzo trudno jest obudzi
ć
ś
pi
ą
cego. Zbli
ż
a si
ę
on do fazy IV
zwanej snem delta, kiedy to wielkie i regularne fale w dwóch półkulach mózgowych synchronizuj
ą
si
ę
w wysokim stopniu.
Spowodowa
ć
obudzenie mog
ą
tylko bardzo silne d
ź
wi
ę
ki lub nawet potrz
ą
sanie ciałem
ś
pi
ą
cego, a
i tak odzyskanie przytomno
ś
ci zabiera zwykle kilka sekund. Co ciekawe, badania wykazuj
ą
,
ż
e proces
odbierania wra
ż
e
ń
przez mózg nie zostaje zniesiony, lecz nie funkcjonuje jedynie przetwarzanie tych
informacji na
ś
wiadome postrzeganie.
Po 60 – 90 minutach od za
ś
ni
ę
cia,
ś
pi
ą
cy jak gdyby odbywa drog
ę
powrotn
ą
do płytszych faz snu,
ale tym razem o wiele szybciej. W ci
ą
gu kilku minut przechodzi on płynnie a
ż
do fazy I, kiedy to fale
EEG maj
ą
niskie napi
ę
cie, s
ą
szybkie i nieregularne, przypominaj
ą
zapis ze stanu czuwania. Jednak
nie jest to, jak kiedy
ś
s
ą
dzono, powrót do stanu jawy, lecz odmiana I fazy snu. Pomimo tych zjawisk
ś
pi
ą
cy jest oderwany od
ś
wiata o wiele bardziej ni
ż
przy zasypianiu, mo
ż
e obudzi
ć
go tylko bardzo
silny hałas lub, paradoksalnie, znacz
ą
cy szept (np. imi
ę
ś
pi
ą
cego). W tym momencie pojawia si
ę
nowa
cecha, oczy zaczynaj
ą
porusza
ć
si
ę
szybko, silnie i gwałtownie, jakby
ś
pi
ą
cy patrzył pod zamkni
ę
tymi
powiekami na jakie
ś
dynamiczne sceny. Zaczyna si
ę
faza REM.
Jest to tak odr
ę
bny rodzaj snu,
ż
e niektórzy badacze nie uznaj
ą
go za sen, lecz za inny stan
ś
wiadomo
ś
ci. Oddech staje si
ę
nieregularny, płytki, rytm serca i ci
ś
nienie krwi wzrastaj
ą
jak w czasie
prze
ż
ywania silnych emocji lub podczas wysiłku. Wzrasta zu
ż
ycie tlenu, czyli spalanie, a temperatura
mózgu jest tak wysoka, jak rzadko w stanie czuwania. Mo
ż
na nawet powiedzie
ć
,
ż
e wła
ś
nie w fazie
REM mózg pracuje najintensywniej. Poziom tlenu we krwi obni
ż
a si
ę
tak znacznie,
ż
e wydaje si
ę
,
jakby
ś
pi
ą
cy wstrzymywał oddech. Stanowi temu towarzyszy rozlu
ź
nienie i zwiotczenie mi
ęś
ni
(szczególnie mi
ęś
ni tułowia), mi
ęś
nie szyi i karku nie mog
ą
utrzyma
ć
głowy i skr
ę
ca si
ę
ona na bok.
Jednocze
ś
nie niektóre mi
ęś
nie twarzy zachowuj
ą
swój tonus, a osoby prze
ż
ywaj
ą
ce napi
ę
cia
psychiczne mog
ą
wtedy zgrzyta
ć
z
ę
bami. U m
ęż
czyzn w czasie fazy REM wyst
ę
puje erekcja, a u
kobiet zwil
ż
enie pochwy. Reakcje te nie s
ą
zwi
ą
zane z marzeniami erotycznymi, s
ą
one rodzajem
podstawowego odruchu fizjologicznego wyst
ę
puj
ą
cego równie
ż
u niemowl
ą
t i ludzi starych. Nie
wyst
ę
puje on jedynie podczas snów o charakterze l
ę
kowym.
Generalnie jednak ciało w fazie REM jest tak gł
ę
boko rozlu
ź
nione,
ż
e obudzeniu w niej towarzyszy
czasami uczucie braku wra
ż
e
ń
dotykowych i niemo
ż
liwo
ść
poruszenia si
ę
, czyli tzw. senny parali
ż
.
Jest on zjawiskiem zupełnie niegro
ź
nym i mija zazwyczaj po kilkunastu sekundach.
Ś
pi
ą
cego trudno
obudzi
ć
podczas trwania tej fazy snu, jednak mózg wykazuje pewn
ą
wybiórczo
ść
impulsów. Obok
silnych bod
ź
ców mog
ą
obudzi
ć
nas słabe sygnały posiadaj
ą
ce znaczenie. Na przykład budzimy si
ę
na
d
ź
wi
ę
k własnego imienia lub nazwiska, matka za
ś
, nie reaguj
ą
ca na silne hałasy, budzi si
ę
natychmiast, gdy jej dziecko cicho zapłacze. Kiedy obudzimy
ś
pi
ą
cego w tej fazie snu, b
ę
dzie on
doskonale, ze szczegółami pami
ę
tał tre
ść
marze
ń
sennych.
Zapis EEG fazy REM przypomina stan czuwania w czasie najwi
ę
kszej aktywno
ś
ci. Przerywany on
jest rytmami alfa i theta ( 4-7 Hz), wytwarzanymi w cz
ęś
ci mózgu zwanej hipokampem. Rytm theta
wyst
ę
puje zarówno w stanach silnego napi
ę
cia uwagi, w czasie l
ę
ku, niepokoju, jak i w fazie marze
ń
sennych. Niektóre badania stwierdzaj
ą
,
ż
e towarzyszy on tak
ż
e stanom bardzo gł
ę
bokiej medytacji i
ekstazy. Generalnie mo
ż
na powiedzie
ć
, i
ż
rytm theta jest charakterystyczny dla momentów
pogr
ąż
enia si
ę
w
ś
wiat wewn
ę
trzny,
ś
wiat uczu
ć
i wspomnie
ń
, któremu towarzyszy odci
ę
cie si
ę
od
wi
ę
kszo
ś
ci wra
ż
e
ń
płyn
ą
cych ze
ś
wiata zewn
ę
trznego.
Pierwsza w nocy faza REM trwa bardzo krótko, około dziesi
ę
ciu minut. Kolejna, nast
ę
puj
ą
ca
znowu po około dziewi
ęć
dziesi
ę
ciu minutach, ju
ż
dłu
ż
ej, gdy
ż
około dwadziestu minut. Po czterech,
pi
ę
ciu takich cyklach, nad ranem mo
ż
e ona nawet doj
ść
do czterdziestu minut. Ł
ą
cznie w ci
ą
gu jednej
nocy sp
ę
dzamy w fazie REM przeci
ę
tnie około 1,5 godziny, a przez całe
ż
ycie
ś
nimy około sze
ś
ciu lat.
Im bli
ż
ej porannego przebudzenia, tym
ż
ywsze s
ą
senne marzenia. Pierwsze pojawienie si
ę
fazy
REM towarzyszy snom bezbarwnym, bardziej przypominaj
ą
cym my
ś
li ni
ż
obrazy. Ostatnie sny nad
ranem s
ą
bogate, kolorowe, maj
ą
dynamiczn
ą
akcj
ę
, a nawet rozci
ą
gaj
ą
si
ę
na inne fazy snu.
W latach siedemdziesi
ą
tych i osiemdziesi
ą
tych udało si
ę
laboratoryjnie potwierdzi
ć
istnienie
ś
wiadomych snów i zbada
ć
ich wska
ź
niki fizjologiczne. Odkryto, a raczej potwierdzono wcze
ś
niejsze
obserwacje,
ż
e zdecydowana wi
ę
kszo
ść
( około 90 procent)
ś
wiadomych snów ma miejsce w fazie
REM, pozostałe (10 procent) to sny w I i II fazie snu wolnofalowego. Stwierdzono tak
ż
e, i
ż
ś
wiadomym
snom towarzysz
ą
bardzo ró
ż
ne fale mózgowe, delta, alfa i theta, pomieszane ze sob
ą
i nieregularne.
Jednak bezpo
ś
rednio przed osi
ą
gni
ę
ciem stanu
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie, szczególnie w
ś
ród
pocz
ą
tkuj
ą
cych oneironautów, zauwa
ż
ono du
żą
aktywacj
ę
rytmu alfa. Momentowi pojawienia si
ę
jasnego snu odpowiadały te
ż
: niewielki wzrost ci
ś
nienia krwi, cz
ę
stotliwo
ś
ci uderze
ń
serca, rytmu
oddechowego i ruchów gałek ocznych.
Ś
wiadomo
ść
zazwyczaj pojawia si
ę
na pocz
ą
tku aktywnej
podfazy fazy REM. Jasne sny wyst
ę
puj
ą
tak
ż
e o wiele cz
ęś
ciej w pó
ź
niejszych fazach REM ni
ż
na
pocz
ą
tku snu i wymagaj
ą
wi
ę
kszej aktywacji mózgu i organizmu. S
ą
jak gdyby troch
ę
bli
ż
sze jawy.
Nic nie wskazuje na to, aby z fizjologicznego punktu widzenia w jaki
ś
szczególny sposób wyró
ż
nia
ć
sny
ś
wiadome spo
ś
ród innych, zwykłych snów. Jedyn
ą
wyró
ż
niaj
ą
c
ą
je cech
ą
jest subiektywna
wiedza, i
ż
znajdujemy si
ę
w
ś
wiecie naszego snu.
TEORIE SNU. CZYM S
Ą
NASZE SNY?
Najwa
ż
niejsze funkcjonuj
ą
ce obecnie teorie i pogl
ą
dy na natur
ę
marze
ń
sennych mo
ż
na podzieli
ć
na dwie grupy. Pierwsza z nich to grupa pogl
ą
dów o pochodzeniu psychoanalitycznym. Druga to
widzenie snów jako specyficznych, mózgowych modeli
ś
wiata.
Teorie psychoanalityczne postrzegaj
ą
sny jako przejaw nie
ś
wiadomej aktywno
ś
ci umysłu, erupcj
ę
pod
ś
wiadomych tre
ś
ci na powierzchni
ę
ś
wiadomo
ś
ci, swoiste komunikaty pod
ś
wiadomo
ś
ci, które
nale
ż
y rozszyfrowa
ć
.
My
ś
l
ę
,
ż
e wi
ę
kszo
ść
z nas wielokrotnie zetkn
ę
ła si
ę
z tak
ą
interpretacj
ą
wyst
ę
powania marze
ń
sennych. Wiele osób po przebudzeniu, pami
ę
taj
ą
c dobrze jaki
ś
sen, zastanawia si
ę
: “Co on mo
ż
e
oznacza
ć
?” Najcz
ęś
ciej zadawane pytanie podczas wykładów i rozmów brzmi mniej wi
ę
cej tak: “
Ś
niło
mi si
ę
...(tu nast
ę
puje długie i nudne streszczenie snu). Niech mi pan powie, co to mo
ż
e wszystko
znaczy
ć
?” Niezwykła popularno
ść
takiej interpretacji snów ma oparcie nie tylko w popularno
ś
ci samej
psychoanalizy, lecz tak
ż
e w tradycji senników, wró
ż
bitów i ró
ż
nego rodzaju tłumaczy snów.
Sigmund Freud jeszcze w XIX w. tworzył podstawy swojej teorii psychoanalizy. W 1899 r.
opublikował on swoje wielkie dzieło pt. Interpretacja marze
ń
sennych, w którym na podstawie analizy
snów swoich pacjentów doszedł do wniosku, i
ż
s
ą
one manifestacj
ą
i spełnieniem pragnie
ń
seksualnych, nawet z okresu dzieci
ń
stwa. Jednak
ż
e z powodu cenzorskiej roli naszej kultury,
wychowania, religii i wzorców moralnych pragnienia te mog
ą
ujawnia
ć
si
ę
w snach jedynie w postaci
symbolicznej. I tak penis reprezentuj
ą
w snach przedmioty o zbli
ż
onym kształcie, na przykład laska,
słup, dzida, nó
ż
, banan, pochw
ę
za
ś
przedstawiaj
ą
symbolicznie: kiesze
ń
, dziura, jama, brama itp.
Trzeba zaznaczy
ć
,
ż
e Freud uwa
ż
ał swoj
ą
teori
ę
seksualn
ą
za dogmat, którego nie wolno
podwa
ż
a
ć
, poniewa
ż
mogłoby to zagrozi
ć
jej naukowemu statusowi. Mi
ę
dzy innymi z tego powodu
ucze
ń
Freuda, Carl Gustaw Jung opu
ś
cił go i zało
ż
ył własn
ą
szkoł
ę
psychologiczn
ą
, tak zwan
ą
psychologi
ę
analityczn
ą
.
To wła
ś
nie pogl
ą
dy Junga na natur
ę
pod
ś
wiadomo
ś
ci i znaczenie snów maj
ą
obecnie najgł
ę
bsze i
najwa
ż
niejsze znaczenie.
Genialny Szwajcar uwa
ż
ał,
ż
e w nie
ś
wiadomo
ś
ci ukryte s
ą
nie tylko po
żą
dania, pragnienia i l
ę
ki,
ale tak
ż
e najbardziej twórcze energie duchowe człowieka. Jung jest twórc
ą
teorii archetypów, czyli
wzorców zachowania i dynamizmów niezale
ż
nych od kultury, religii, rasy, które kształtuj
ą
nasz rozwój
psychiczny. Ich
ś
lady odnale
źć
mo
ż
na w snach, wizjach, mitach i religiach
ś
wiata.
Rozwój osobowo
ś
ci według Junga polega na stopniowym odkrywaniu nie
ś
wiadomo
ś
ci,
integrowaniu przeciwie
ń
stw, osi
ą
ganiu coraz wi
ę
kszej samo
ś
wiadomo
ś
ci a
ż
do u
ś
wiadomienia sobie
Ja
ź
ni, czyli pewnej cało
ś
ci psychologicznej. Proces rozwoju nazywał on indywiduacj
ą
, w której jedn
ą
z
najwa
ż
niejszych ról odgrywaj
ą
sny oraz wła
ś
ciwa ich interpretacja. Pisał on tak: “W ka
ż
dym z nas tkwi
kto
ś
drugi, którego nie znamy. Przemawia w snach, a patrzy na nas inaczej, ni
ż
my sami si
ę
widzimy.
Kiedy jeste
ś
my w sytuacji bez wyj
ś
cia, ten obcy ukazuje nam czasem
ś
wiatło, które zasadniczo
zmienia nasz
ą
postaw
ę
, t
ę
wła
ś
nie, która wp
ę
dziła nas w kłopoty.”
Aby wła
ś
ciwie interpretowa
ć
sny, według Junga nie nale
ż
y rozpatrywa
ć
ich osobno, lecz w seriach.
Wtedy bł
ę
dy interpretacji jednego snu mog
ą
by
ć
skorygowane przez sny pozostałe. Jedn
ą
z
ciekawszych i oryginalnych metod pomagaj
ą
cych odkry
ć
znaczenie snu jest metoda amplifikacji, czyli
skojarze
ń
, które kr
ążą
wokół tematu i poszczególnych symboli snu, skojarze
ń
zarówno
ś
ni
ą
cego, jak i
terapeuty. Brane s
ą
tu pod uwag
ę
indywidualne skojarzenia z
ż
yciem pacjenta oraz skojarzenia z
mitami, ba
ś
niami, koncepcjami religijnymi i naukowymi itd.
Marzenie senne jest “zagadkowym poselstwem naszej nocnej sfery psyche”, jak pisze sam Jung,
za
ś
tre
ś
ci nie
ś
wiadomo
ś
ci odbywaj
ą
stopniow
ą
drog
ę
do
ś
wiadomo
ś
ci w procesie indywiduacji. Drog
ę
t
ę
mo
ż
na podzieli
ć
na kilka etapów. Zaczyna si
ę
ona od obni
ż
enia progu
ś
wiadomo
ś
ci, tak aby tre
ś
ci
te mogły przedosta
ć
si
ę
do
ś
wiadomo
ś
ci, jest to na przykład sen, medytacja, twórczo
ść
artystyczna,
stany wywoływane przez substancje psychoaktywne itp. Kolejnym etapem jest przenikanie tre
ś
ci
nie
ś
wiadomo
ś
ci do marze
ń
sennych, wizji i fantazji oraz dostrze
ż
enie tych tre
ś
ci i zatrzymanie ( np.
zapisanie). Nast
ę
pnie nale
ż
y bada
ć
je, wyja
ś
nia
ć
, interpretowa
ć
oraz zrozumie
ć
ich znaczenie.
Ostatnimi etapami s
ą
: przyswojenie, wcielenie i przepracowanie znalezionego znaczenia oraz
integracja tego znaczenia, “wej
ś
cie w krew” tak, i
ż
staje si
ę
ono “wiedz
ą
umocnion
ą
przez instynkt”.
Do wła
ś
ciwej interpretacji potrzebna jest szeroka wiedza, znajomo
ść
mitów, religii, ba
ś
ni i rytuałów,
do
ś
wiadczenie, psychologiczne wyczucie, umiej
ę
tno
ść
kombinowania, intuicja, znajomo
ść
ś
wiata i
ludzi oraz co
ś
, co Jung nazywa “m
ą
dro
ś
ci
ą
serca”.
Kolejni psychologowie o orientacji psychoanalitycznej podkre
ś
lali tak
ż
e inne elementy kształtuj
ą
ce
marzenia senne, na przykład kontekst społeczny, relacje interpersonalne i inne. Jednak zawsze sny
traktowane s
ą
przez nich jako swego rodzaju zaszyfrowane listy od nie
ś
wiadomo
ś
ci do
ś
wiadomo
ś
ci,
które nale
ż
y odczyta
ć
.
Nieco odmienne spojrzenie na sny proponuj
ą
nowocze
ś
ni naukowcy, neurologowie, fizjologowie i
psychologowie, umieszczaj
ą
c je w kontek
ś
cie tak zwanej teorii modelu
ś
wiata jako podstawy
procesów poznawczych.
Otó
ż
pomi
ę
dzy podmiotem i przedmiotem do
ś
wiadczenia, czyli pomi
ę
dzy “ja” i “
ś
wiatem” istnieje
jeszcze jeden czynnik, tak zwany model
ś
wiata. Powstaje on stopniowo, ale niezwykle szybko w
pocz
ą
tkowym okresie
ż
ycia, pocz
ą
wszy jeszcze od etapu
ż
ycia płodowego, i rozwija si
ę
równolegle z
kształtowaniem si
ę
mózgu. Do
ś
wiadczenia dziecka w procesie rozwoju utrwalaj
ą
si
ę
, wzbogacaj
ą
,
tworz
ą
c specyficzn
ą
pod
ś
wiadom
ą
mózgow
ą
siatk
ę
skojarze
ń
, która pozwala na usprawnienie
procesów przystosowania i orientacj
ę
w
ś
wiecie.
U zwierz
ą
t zachodzi ten sam proces, jednak jest on o wiele ubo
ż
szy, składa si
ę
tylko z kilku lub
kilkunastu elementów. Ludzki model
ś
wiata jest niezwykle rozbudowany i skomplikowany, składa si
ę
z
miliardów, bilionów poł
ą
cze
ń
i skojarze
ń
.
O istnieniu takiego modelu
ś
wiata
ś
wiadcz
ą
mechanizmy ludzkich procesów poznawczych i
skojarzeniowych oraz sprawno
ść
pami
ę
ci. Na przykład o wiele łatwiej zapami
ę
tujemy słowa, które
tworz
ą
jakie
ś
znaczenie, ni
ż
zbitk
ę
nie powi
ą
zanych ze sob
ą
wyrazów. Szybciej rozpoznajemy tre
ś
ci
znane ni
ż
nie znane, o wiele szybciej przeczytamy słowo “internacjonalny” ni
ż
słowo “rentinonajcylan”,
pomimo i
ż
oba składaj
ą
si
ę
z tych samych liter. Pierwsze z nich istnieje w naszym modelu
ś
wiata,
drugie nie. O znaczeniu kontekstu w szybko
ś
ci postrzegania mo
ż
e
ś
wiadczy
ć
eksperyment, który
wła
ś
nie wykonujecie. Mo
ż
e, który kontekstu nast
ę
puj
ą
cy szybko
ś
ci eksperyment wła
ś
nie
ś
wiadczy
ć
wykonujecie o postrzegania znaczeniu. Przeczytanie pierwszego zdania zaj
ę
ło Wam, drodzy
Czytelnicy, prawdopodobnie o wiele mniej czasu ni
ż
nast
ę
pnego.
Innym niezwykle interesuj
ą
cym eksperymentem, obrazuj
ą
cym znaczenie modelu
ś
wiata w
postrzeganiu, jest do
ś
wiadczenie wykonane na uniwersytecie w Innsbrucku. “...zmuszono studentów
do noszenia przez kilka tygodni okularów, których pryzmatyczne szkła nie tylko nadawały
rzeczywisto
ś
ci gumowe wła
ś
ciwo
ś
ci wskutek eliminacji linii prostych, ale równie
ż
wywoływały
wra
ż
enie “fotela bujanego”, na przemian powi
ę
kszaj
ą
c i pomniejszaj
ą
c obrazy za ka
ż
dym
poruszeniem głowy lub oka. Było to z pocz
ą
tku bardzo denerwuj
ą
ce, lecz po kilku dniach mózgi
uczestników eksperymentu przystosowały si
ę
do nowej sytuacji i ponownie zacz
ę
ły wytwarza
ć
w
umy
ś
le obrazy o prostych i niezmiennych liniach, pomimo
ż
e nie miały one nic wspólnego z
rzeczywisto
ś
ci
ą
obserwowan
ą
w tym czasie przez studentów.”
Oczywi
ś
cie obok procesów poznania zmysłowego model
ś
wiata tworzony jest przez (oraz sam
wpływa na) emocje, uczucia, oczekiwania, motywacje, pragnienia, l
ę
ki i inne procesy psychiczne.
Osoba l
ę
kliwa b
ę
dzie widziała zagro
ż
enia tam, gdzie ich nie ma, natomiast osoba o skłonno
ś
ciach do
brawury mo
ż
e nie docenia
ć
niebezpiecze
ń
stwa realnie istniej
ą
cego, co cz
ę
sto ko
ń
czy si
ę
ś
mierci
ą
.
Kto
ś
zakochany nie widzi wad charakteru swojej ukochanej lub kochanka.
Model
ś
wiata ka
ż
dego z nas jest mniej lub bardziej elastyczny i otwarty, a wi
ę
c zdolny do rozwoju.
Doskonale obrazuje to znana na Wschodzie anegdota o Nasrudinie.
Pewnego razu, gdy Nasrudin był kanclerzem dworu, przechadzał si
ę
po pałacu i zobaczył po raz
pierwszy w
ż
yciu pi
ę
knego, królewskiego pawia.
Co to za dziwny goł
ą
b? – pomy
ś
lał – Jeszcze nigdy w
ż
yciu takiego nie widziałem. Wzi
ą
ł wi
ę
c
no
ż
yce i poprzycinał mu skrzydła i ogon.
No, teraz wygl
ą
dasz troch
ę
lepiej, prawie jak goł
ą
b, twój opiekun nie troszczył si
ę
o ciebie do tej
pory.
Model
ś
wiata Nasrudina nie był zbyt elastyczny.
Podobnie jak emocje, motywacje i oczekiwania wpływaj
ą
na nasz
ą
percepcj
ę
na jawie, tak samo
kształtuj
ą
j
ą
w czasie snu. W jednym z laboratoriów wykonano do
ś
wiadczenie polegaj
ą
ce na tym,
ż
e
badanym nie dano nic do jedzenia ani do picia przez osiem godzin, po czym podano im kolacj
ę
tak
przyprawion
ą
, aby zwi
ę
kszała pragnienie. Po kolacji poszli spa
ć
. U ka
ż
dego z nich przynajmniej jeden
sen tej nocy dotyczył pragnienia. Co najciekawsze, ci, którzy
ś
nili,
ż
e pij
ą
wod
ę
, po przebudzeniu pili
mniej ni
ż
ci, których pragnienie nie zostało zaspokojone w marzeniu sennym. Sny pełni
ą
funkcj
ę
spełniania naszych pragnie
ń
, jednak bł
ę
dem Freuda było zbudowanie na tej funkcji całej teorii snu.
Dlatego, aby wyja
ś
ni
ć
istnienie l
ę
ków i koszmarów sennych, musiał on uciec si
ę
do swego rodzaju
“łama
ń
ców” logicznych, twierdz
ą
c,
ż
e s
ą
one wyrazem ukrytej tendencji masochistycznej. Podczas
gdy koszmary s
ą
prostym odbiciem naszych l
ę
ków i obaw, poprzez koncentracj
ę
na nich powodujemy,
ż
e w snach realizuj
ą
si
ę
nasze oczekiwania, uzyskujemy potwierdzenie swoich l
ę
ków.
Naturalnym d
ąż
eniem naszych umysłów jest potwierdzenie modelu
ś
wiata w konfrontacji z
rzeczywisto
ś
ci
ą
. Potwierdzenie to daje nam poczucie bezpiecze
ń
stwa, zaspokajaj
ą
ce jedn
ą
z
podstawowych potrzeb człowieka.
O tym, jak bardzo boimy si
ę
dysonansu poznawczego, który powstaje, gdy
ś
wiat nie potwierdza
naszego modelu, mo
ż
e
ś
wiadczy
ć
swoisty rodzaj sprz
ęż
enia zwrotnego istniej
ą
cego w
ż
yciu wielu
ludzi. Cz
ę
sto ludzie pod
ś
wiadomie tak kieruj
ą
własnym
ż
yciem, aby potwierdzało ono ich przekonania
i wizj
ę
rzeczywisto
ś
ci, funkcjonuj
ą
cy w nich model
ś
wiata i ich samych, nawet wtedy, gdy jest to dla
nich bardzo przykre.
Na przykład tak zwani pechowcy
ż
yciowi działaj
ą
pod
ś
wiadomie tak, aby potwierdziły si
ę
ich obawy
i oczekiwania. Uzyskuj
ą
oni potwierdzenie i satysfakcj
ę
: “No tak, a nie mówiłem? Jednak
ś
wiat jest
taki, jak si
ę
spodziewałem, wobec tego nie jest nieprzewidywalny i niebezpieczny.” Pechowiec czuje
si
ę
ź
le, ale bezpiecznie. Kolejne pora
ż
ki
ż
yciowe tylko wzmacniaj
ą
i utrwalaj
ą
mechanizm.
Szcz
ęś
ciarz działa dokładnie tak samo, tylko w odwrotnym kierunku.
Brak dysonansu poznawczego jest lepszy ni
ż
w
ą
tpliwo
ś
ci: “Zaraz, zaraz, co si
ę
dzieje? Czy
ś
wiat
zwariował? Poniewa
ż
to,
ż
e
ś
wiat zwariował nie jest mo
ż
liwe, wi
ę
c z pewno
ś
ci
ą
to ja zaczynam
wariowa
ć
, itd.”
Podobny mechanizm potwierdzania naszego skostniałego modelu
ś
wiata ma miejsce we
ś
nie. Gdy
wspomniany wcze
ś
niej Nasrudin natknie si
ę
we
ś
nie na co
ś
dziwnego, niezwykłego, natychmiast to
zracjonalizuje, wkomponuje we własny model
ś
wiata, dodaj
ą
c do tego wyja
ś
niaj
ą
ce tłumaczenie lub
“obcinaj
ą
c” niewygodne elementy. Model potwierdzi swoj
ą
realno
ść
i Nasrudin dalej b
ę
dzie
ś
nił,
przekonany,
ż
e to rzeczywisto
ść
.
Je
ż
eli chcemy
ś
ni
ć
ś
wiadomie, powinni
ś
my sprawi
ć
,
ż
eby nasz model był nieco bardziej
elastyczny,
ż
eby nie zawładn
ą
ł nami całkowicie, by był on otwarty na rozwój i nowe doznania. Dopiero
ich dostrze
ż
enie mo
ż
e przynie
ść
refleksj
ę
: “Skoro dzieje si
ę
co
ś
takiego, to mo
ż
e
ś
ni
ę
?!”
Ś
WIADOME SNY W KONCEPCJI MODELU
Ś
WIATA
Model rzeczywisto
ś
ci opisany w poprzednim rozdziale jest bardzo dynamiczny, niezwykle
skomplikowane procesy informacyjne zachodz
ą
w nim z niewiarygodn
ą
pr
ę
dko
ś
ci
ą
. Najwi
ę
ksze
komputery
ś
wiata nie s
ą
i długo jeszcze nie b
ę
d
ą
w stanie dorówna
ć
ludzkiemu mózgowi. Informacje
funkcjonuj
ą
ce w tym modelu weryfikowane s
ą
przez wra
ż
enia zmysłowe płyn
ą
ce z kontaktu naszych
zmysłów ze wzgl
ę
dnie stabiln
ą
rzeczywisto
ś
ci
ą
ś
wiata fizycznego. Informacje nie potwierdzone przez
zmysły s
ą
usuwane na dalszy plan, w nie
ś
wiadomo
ść
.
Niektórzy badacze wysun
ę
li ostatnio koncepcj
ę
jednoczesnego istnienia wielu modeli
rzeczywisto
ś
ci, spo
ś
ród których tylko jednemu mózg nadaje cech
ę
realno
ś
ci. Tylko jeden z modeli
mo
ż
e by
ć
prawdziwy, realny, istnieje tylko jedna rzeczywisto
ść
w danej chwili. Jednak inne modele
istniej
ą
nadal, współtworz
ą
c takie procesy, jak my
ś
lenie, wyobra
ź
nia, fantazja, planowanie, twórczo
ść
itp.
Proces nadawania cechy realno
ś
ci jednemu z modeli pozwala wprowadzi
ć
pewien porz
ą
dek.
Dzi
ę
ki niemu nie gubimy si
ę
i nie mamy w
ą
tpliwo
ś
ci, co jest realn
ą
rzeczywisto
ś
ci
ą
, a co na przykład
wspomnieniem.
Kiedy działaj
ą
zmysły to, jak ju
ż
zostało powiedziane, najwi
ę
ksze znaczenie ma cecha stabilno
ś
ci.
Model najbardziej stabilny jest realny.
We
ś
nie pobudzenia zmysłowe cz
ę
sto w ogóle nie dochodz
ą
do mózgu albo s
ą
na bardzo
wczesnym etapie filtrowane i tłumione. To sprawia,
ż
e nasz model nie mo
ż
e by
ć
ju
ż
przez nie
weryfikowany i korygowany. Dlatego
ś
wiat snu jest tak niestabilny, zmienny i niezwykle plastyczny.
Mog
ą
dzia
ć
si
ę
w nim rzeczy niemo
ż
liwe w fizycznej rzeczywisto
ś
ci. To, czego pragniemy albo to,
czego si
ę
obawiamy, “materializuje si
ę
” w
ś
wiecie snu natychmiast. Mózg za
ś
automatycznie nadaje
mu cech
ę
realno
ś
ci. Kiedy
ś
nimy, jest to dla nas całkowicie prawdziwy
ś
wiat.
Jedn
ą
z najbardziej charakterystycznych cech snu jest niewielka rola pami
ę
ci, która jest funkcj
ą
psychiczn
ą
wymagaj
ą
c
ą
wy
ż
szego pobudzenia mózgu. Drugim bardzo istotnym elementem modelu
ś
wiata w czasie snu jest bardzo ograniczony model ego, czyli nas samych, który w modelu na jawie
składa si
ę
z wra
ż
e
ń
i odczuwania własnego ciała i obrazu naszej osobowo
ś
ci.
We
ś
nie prze
ż
ywamy przygody, odczuwamy i widzimy dziesi
ą
tki ró
ż
nych przedmiotów, ale rzadko
wiemy, jak mamy na imi
ę
, jaki mamy dzie
ń
lub co robili
ś
my wczoraj. Podczas snu umysł konstruuje
tymczasowe, senne ego, które słu
ż
y do prze
ż
ywania do
ś
wiadcze
ń
, ale nie posiada pami
ę
ci siebie
samego, swojej historii ani przeszło
ś
ci.
Kiedy pobudzenie mózgu osi
ą
gnie taki poziom,
ż
e pami
ęć
zaczyna troch
ę
lepiej funkcjonowa
ć
,
pojawiaj
ą
si
ę
elementy prowadz
ą
ce do jasnego snu. Mo
ż
emy przypomnie
ć
sobie,
ż
e t
ę
scen
ę
lub
element widzieli
ś
my we
ś
nie kiedy
ś
wcze
ś
niej, mo
ż
emy przypomnie
ć
sobie bardziej stabilny model
rzeczywisto
ś
ci i stwierdzi
ć
,
ż
e to co widzimy, nie bardzo jest mo
ż
liwe, a wi
ę
c mo
ż
e to jest sen itd.
Zazwyczaj jednak pobudzenie wra
ż
e
ń
zmysłowych jest silniejsze ni
ż
pobudzenie procesów
pami
ę
ci i my
ś
lenia. Bardziej pochłania nas zbli
ż
aj
ą
cy si
ę
do nas tygrys lub niebezpiecznie szybka
jazda samochodem ni
ż
nasze w
ą
tpliwo
ś
ci i my
ś
li. Je
ż
eli jednak siła pami
ę
ci b
ę
dzie wi
ę
ksza i
przypomnimy sobie, kim jeste
ś
my oraz potrafimy si
ę
zdystansowa
ć
wobec wra
ż
e
ń
zmysłowych,
przyj
ąć
bardziej refleksyjn
ą
postaw
ę
ś
wiadka lub widza, to u
ś
wiadomimy sobie,
ż
e wła
ś
nie
ś
nimy i
nasza pami
ęć
przejmie cech
ę
realno
ś
ci, a do
ś
wiadczenie aktualne postrzegane b
ę
dzie jako sen.
Teori
ę
t
ę
potwierdzaj
ą
badania neurofizjologiczne, które wykazały,
ż
e jasne sny wyst
ę
puj
ą
podczas
wysokiego pobudzenia aktywno
ś
ci mózgu w fazie REM.
Na koniec rozdziałów po
ś
wi
ę
conych teoriom snu nasuwa si
ę
pytanie: Czy koncepcja modelu
rzeczywisto
ś
ci wyklucza koncepcje psychoanalityczne i znaczenie interpretacji marze
ń
sennych?
Odpowied
ź
brzmi: Nie, nie wyklucza. Jednak sny nie mog
ą
by
ć
ju
ż
dłu
ż
ej postrzegane jak listy od
pod
ś
wiadomo
ś
ci. Nie jest najwa
ż
niejsze samo marzenie senne, lecz proces interpretacji. To w jaki
sposób
ś
ni
ą
cy interpretuje swoje sny, mo
ż
e powiedzie
ć
nam du
ż
o o jego osobowo
ś
ci, problemach i
drodze rozwoju, która si
ę
przed nim otwiera. Dlatego te
ż
najwła
ś
ciwszym interpretatorem marze
ń
sennych jest przede wszystkim sam
ś
ni
ą
cy. Terapeuta lub jaka
ś
inna osoba powinna jednak pełni
ć
rol
ę
towarzysz
ą
c
ą
, doradcy, asystenta itp. Wiedział o tym tak
ż
e sam Carl Gustaw Jung, który zawsze
podkre
ś
lał,
ż
e o prawdziwo
ś
ci interpretacji snu decyduje w ostateczno
ś
ci pacjent, a nie
psychoterapeuta.
Ć
WICZENIA DLA POCZ
Ą
TKUJ
Ą
CYCH
Rozdział ten zawiera zestaw podstawowych technik i metod u
ż
ywanych przez oneironautów do
opanowania sztuki
ś
wiadomego snu. Zastosowanie wszystkich
ć
wicze
ń
w indywidualnym przypadku
nie jest wła
ś
ciwie mo
ż
liwe, dlatego te
ż
ka
ż
dy dobiera sobie
ć
wiczenia według własnych mo
ż
liwo
ś
ci,
upodoba
ń
i stopnia determinacji w praktyce.
Dziennik Snów
Dziennik snów powinien by
ć
prowadzony codziennie. Pozwoli to na stopniow
ą
popraw
ę
zdolno
ś
ci
przypominania sobie snów. Budzenie si
ę
ze snu powinno nast
ę
powa
ć
delikatnie, przez pierwszych
kilkadziesi
ą
t sekund nie nale
ż
y gwałtownie porusza
ć
si
ę
ani otwiera
ć
oczu. Po przypomnieniu sobie
snu trzeba natychmiast go zapisa
ć
w dzienniku snów lub nagra
ć
na dyktafon. Nale
ż
y zapisywa
ć
wszystko, co przyjdzie do głowy: sceny, wizje, zdania, d
ź
wi
ę
ki, odczucia, wra
ż
enia, emocje, uczucia
itp. Na tym etapie pracy ze snem nie cenzurujemy snu, nie staramy si
ę
nada
ć
mu logiki ani nie
zastanawiamy si
ę
nad jego znaczeniem. Je
ż
eli nic nie potrafimy sobie przypomnie
ć
, powinni
ś
my
pole
ż
e
ć
minut
ę
lub dwie z pustym umysłem, mo
ż
e wtedy co
ś
pojawi si
ę
w pami
ę
ci, albo spróbowa
ć
odtworzy
ć
nastrój lub uczucie, jakby wsłucha
ć
si
ę
w siebie. Emocje i uczucia s
ą
bardzo dobrym
tropem w przypominaniu sobie snów. Je
ż
eli zdarzy si
ę
tak, i
ż
naprawd
ę
nic nie mo
ż
emy sobie
przypomnie
ć
, nale
ż
y wymy
ś
li
ć
sobie sen i zapisa
ć
go.
Ka
ż
dy sen powinien zosta
ć
opatrzony krótkim tytułem, który oddawałby jego nastrój i tre
ść
.
Znaki Snu
W ka
ż
dym
ś
nie wyst
ę
puj
ą
sytuacje, wydarzenia, osoby lub przedmioty, które mog
ą
zdarzy
ć
si
ę
tylko we
ś
nie. Nie jest mo
ż
liwe, aby zdarzyły si
ę
w realnym
ż
yciu, na przykład kto
ś
mo
ż
e
ś
ni
ć
,
ż
e jest
Einsteinem, albo widzi myszk
ę
Miki, która kieruje ruchem drogowym itd. Wszystkie te znaki snu nale
ż
y
bardzo uwa
ż
nie notowa
ć
i podkre
ś
la
ć
w swoim dzienniku snów.
Znaki snu mo
ż
na podzieli
ć
na cztery główne kategorie:
a ) stan wewn
ę
trzny
b) forma
c) działanie
d) kontekst
Kategoria stanu wewn
ę
trznego obejmuje takie znaki snu, jak dziwne uczucia, niezwykle silne
emocje, niezwykłe my
ś
li, zmiany w postrzeganiu, na przykład wyostrzona lub niewyra
ź
na percepcja
itp.
Kategoria formy zawiera dziwne kształty i kolory, niezwykłe ubrania lub wygl
ą
d znajomych osób,
nie istniej
ą
ce w realnym
ż
yciu postacie, przedmioty, zmiany zachodz
ą
ce w wygl
ą
dzie osób lub rzeczy
itp.
Kategoria działania obejmuje niezwykłe zachowanie si
ę
osób, przedmiotów lub zwierz
ą
t. Tak
ż
e
brak normalnej reakcji na działanie nale
ż
y do tej kategorii.
Kategoria kontekstu wyst
ę
puje wtedy, gdy wszystko wygl
ą
da i zachowuje si
ę
jak w normalnym
ż
yciu, tylko zestawienie obok siebie osób lub rzeczy jest niemo
ż
liwe.
Po przeanalizowaniu kilkudziesi
ę
ciu snów ka
ż
dy mo
ż
e odkry
ć
swoj
ą
najcz
ęś
ciej wyst
ę
puj
ą
c
ą
kategori
ę
znaków snu. Jest to tak zwana główna kategoria znaków snu. Je
ż
eli
ż
adna z powy
ż
szych
kategorii nie uzyskuje wyra
ź
nej przewagi, nale
ż
y wybra
ć
sobie zgodnie z upodobaniem główn
ą
kategori
ę
znaków snu.
Test rzeczywisto
ś
ci podczas dnia
Podczas codziennego
ż
ycia, kilka lub kilkana
ś
cie razy dziennie, nale
ż
y zadawa
ć
sobie w duchu
pytanie: “Czy wszystko jest OK?”, “Czy to jawa, czy sen?” Trzeba zada
ć
to pytanie powa
ż
nie,
wzbudzaj
ą
c w sobie w
ą
tpliwo
ść
. Je
ż
eli zrobimy to mechanicznie, nie wywoła to
ż
adnego efektu.
Musimy cho
ć
przez chwil
ę
naprawd
ę
zw
ą
tpi
ć
w realno
ść
tego, co widzimy. Aby odpowiedzie
ć
sobie na
to pytanie, powinni
ś
my uwa
ż
nie przyjrze
ć
si
ę
rzeczywisto
ś
ci wokół nas. Powinni
ś
my szczególnie
zwróci
ć
uwag
ę
na te aspekty rzeczywisto
ś
ci, które nale
żą
do naszej głównej kategorii znaków snu, na
przykład osoba, której główn
ą
kategori
ą
jest forma, b
ę
dzie zwraca
ć
uwag
ę
na wygl
ą
d ludzi i
przedmiotów.
Niełatwo odró
ż
ni
ć
jaw
ę
od snu, najlepszym dowodem jest to,
ż
e wi
ę
kszo
ść
naszych snów
ś
nimy
b
ę
d
ą
c przekonani,
ż
e to jawa. Aby upewni
ć
si
ę
, w jakiej rzeczywisto
ś
ci aktualnie si
ę
znajdujemy,
musimy wykona
ć
specjalny test. Polega on na próbie zrobienia czego
ś
, co jest mo
ż
liwe tylko we
ś
nie.
Najlepszym sprawdzianem jest próba uniesienia si
ę
w powietrze. Je
ż
eli to si
ę
uda, mo
ż
emy by
ć
pewni,
ż
e
ś
nimy. Inn
ą
mo
ż
liwo
ś
ci
ą
jest próba przenikni
ę
cia dłoni
ą
przez jak
ąś
materi
ę
, na przykład
ś
cian
ę
, tkanin
ę
, ciało itp.
Rzeczywisto
ść
snu jest bardzo plastyczna i dynamiczna, to znaczy nic nie pozostaje tam stabilne
tak jak w materialnym
ś
wiecie. Dlatego mo
ż
na rozpozna
ć
sen poprzez zauwa
ż
enie owej dynamiki.
Je
ż
eli przyjrzymy si
ę
jakiemu
ś
szczegółowi, a nast
ę
pnie odwrócimy wzrok i ponownie spojrzymy w to
samo miejsce, we
ś
nie szczegół ów ulegnie zmianie. Szczególnie dobrze nadaj
ą
si
ę
do tego testu
małe napisy, ci
ą
gi cyferek (na przykład na elektronicznym zegarku), ozdoby, ornamenty itp.
Dobrym testem jest tak
ż
e próba przypomnienia sobie ostatnich kilku godzin poprzedzaj
ą
cych
aktualn
ą
sytuacj
ę
albo zwrócenie uwagi na to, kim jestem, jaka jest moja historia
ż
ycia albo jakie jest
moje ciało itp. Taka analiza mo
ż
e wskaza
ć
nam, i
ż
znajdujemy si
ę
we
ś
nie. Do tego samego wniosku
mo
ż
emy doj
ść
, gdy nie b
ę
dziemy mogli przypomnie
ć
sobie wydarze
ń
, które doprowadziły nas do tej
sytuacji lub przypomnimy sobie nasz
ą
prawdziw
ą
to
ż
samo
ść
z normalnego
ż
ycia.
Tylko wykonany test rzeczywisto
ś
ci mo
ż
e upewni
ć
nas, czy to jawa, czy sen. Nale
ż
y stosowa
ć
go
w sytuacjach zaskakuj
ą
cych, niespodziewanych, budz
ą
cych w nas emocje lub w jaki
ś
sposób
podobnych do snu (na przykład osoba
ś
ni
ą
ca cz
ę
sto o windach b
ę
dzie wykonywa
ć
ć
wiczenie za
ka
ż
dym razem, gdy wchodzi do windy).
Ć
wiczenie pami
ę
ci
W procesie opanowywania sztuki
ś
wiadomego
ś
nienia bardzo istotn
ą
rol
ę
odgrywa pami
ęć
. Ka
ż
dy
z nas mo
ż
e doskonali
ć
w sobie t
ę
władz
ę
umysłu poprzez
ć
wiczenia.
Na pocz
ą
tku ka
ż
dego dnia ustalamy kilka mo
ż
liwych sytuacji, w jakich b
ę
dziemy robi
ć
test
rzeczywisto
ś
ci. Mo
ż
emy tak
ż
e ustali
ć
owe sytuacje, inne na ka
ż
dy dzie
ń
, na dwa tygodnie z góry.
Sytuacji takich nale
ż
y wybra
ć
po cztery i nie powinny powtarza
ć
si
ę
przez dwa tygodnie, na
przykład w poniedziałek b
ę
dziemy robi
ć
test, ilekro
ć
zobaczymy psa, usłyszymy swoje imi
ę
, spojrzymy
na zegarek i kogo
ś
dotkniemy. We wtorek b
ę
dziemy robi
ć
test, gdy usłyszymy
ś
miech, dotkniemy
pieni
ę
dzy, zobaczymy czerwonego fiata, zapalimy
ś
wiatło w pokoju itd. Ka
ż
dego dnia wieczorem
powinni
ś
my tak
ż
e wróci
ć
pami
ę
ci
ą
do minionych okazji i oceni
ć
, ile z nich zdołali
ś
my wykorzysta
ć
.
Sukcesem jest, gdy na pojawiaj
ą
c
ą
si
ę
okazj
ę
reagujemy testem natychmiast, a nie dopiero po chwili.
Mo
ż
emy zapisywa
ć
sobie, ile okazji wykorzystali
ś
my, a ile nie. Obserwowany post
ę
p mo
ż
e by
ć
bardzo
silnym czynnikiem motywacyjnym w rozwoju pami
ę
ci.
Powinni
ś
my tak
ż
e ustali
ć
sobie własne stałe okazje (4-5) powi
ą
zane ze
ś
wiatem snu, na przykład
osoba cz
ę
sto
ś
ni
ą
ca sny erotyczne powinna robi
ć
test zawsze, gdy poczuje poci
ą
g fizyczny, kto
ś
maj
ą
cy l
ę
k wysoko
ś
ci powinien robi
ć
test, gdy b
ę
dzie znajdował si
ę
na du
ż
ej wysoko
ś
ci (jednak nie
polecam w tym wypadku próby latania) itp.
Ć
wiczenia przed snem
Przed poło
ż
eniem si
ę
spa
ć
mo
ż
emy wykonywa
ć
ć
wiczenia wizualizacyjne oddziałuj
ą
ce na
pod
ś
wiadomo
ść
i pomagaj
ą
ce w osi
ą
gni
ę
ciu
ś
wiadomo
ś
ci podczas snu. Powinni
ś
my zacz
ąć
od
ć
wicze
ń
maj
ą
cych na celu budzenie si
ę
bez budzika i zapami
ę
tanie snu.
Po poło
ż
eniu si
ę
do łó
ż
ka wchodzimy w stan relaksu, to znaczy ciało jest prawie u
ś
pione, ale
umysł całkowicie przytomny. Metod osi
ą
gania relaksu jest bardzo wiele, niektóre zostan
ą
opisane
pó
ź
niej. Wizualizacja polega na procesie wyobra
ż
ania sobie sytuacji, która ma nast
ą
pi
ć
w przyszło
ś
ci.
Wa
ż
niejsze od plastycznych wyobra
ż
e
ń
wzrokowych jest uaktywnienie pozytywnych emocji. Po
wej
ś
ciu w relaks wyobra
ż
amy sobie wielk
ą
tarcz
ę
zegara, na której jest godzina naszego jutrzejszego
przebudzenia. Utrzymujemy ten obraz w umy
ś
le około pół minuty i pozwalamy, by odszedł na dalszy
plan, w tło. Nast
ę
pnym obrazem jeste
ś
my my sami, podczas budzenia si
ę
i wstawania z łó
ż
ka.
Budzimy si
ę
łagodnie, bez budzika, otwieramy oczy i jeste
ś
my całkowicie przebudzeni, mamy jasny
umysł i wyra
ź
ne wspomnienie snu. Czujemy zadowolenie, rado
ść
, dum
ę
i satysfakcj
ę
ze swojej
władzy nad umysłem. Natychmiast zapisujemy sen w dzienniku snów.
Z tła wyłania si
ę
znowu tarcza zegara z godzin
ą
naszego przebudzenia a my, patrz
ą
c na ni
ą
,
mówimy w my
ś
lach zdanie: “To jest godzina, o której chc
ę
si
ę
obudzi
ć
z jasnym wspomnieniem snu, i
to jest godzina, o której obudz
ę
si
ę
, pami
ę
taj
ą
c sen.” Dla wzmocnienia efektu
ć
wiczenia powtarzamy
cykl “zegar – scena – zegar” kilka razy, a
ż
do za
ś
ni
ę
cia. Za ka
ż
dym razem zmniejszamy sił
ę
swojej
koncentracji, w przeciwnym razie mo
ż
emy mie
ć
trudno
ś
ci z za
ś
ni
ę
ciem.
Kolejnym etapem w sztuce
ś
wiadomego snu jest wizualizacja momentu osi
ą
gania
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie. Najlepiej przeprowadza
ć
t
ę
wizualizacj
ę
rano, przed ponownym poło
ż
eniem si
ę
spa
ć
.
Po około sze
ś
ciu godzinach snu powinni
ś
my obudzi
ć
si
ę
, zapisa
ć
sen i wsta
ć
z łó
ż
ka. Przez
nast
ę
pn
ą
godzin
ę
robi
ć
co
ś
, co b
ę
dzie wymagało od nas całkowitej przytomno
ś
ci. Mo
ż
e to by
ć
na
przykład lektura, jakie
ś
prace domowe,
ć
wiczenia jogi itp. Przez drugie pół godziny powinni
ś
my
my
ś
le
ć
o tym,
ż
e znowu poło
ż
ymy si
ę
spa
ć
po to, by mie
ć
ś
wiadomy sen. Po ponownym poło
ż
eniu si
ę
do łó
ż
ka wchodzimy w relaks i wizualizujemy scen
ę
osi
ą
gni
ę
cia
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie. Mo
ż
emy
wykorzysta
ć
do tego scen
ę
z ostatniego snu. Powinna to by
ć
scena, która ma dla nas najwi
ę
ksze
znaczenie, sprawiła nam najwi
ę
ksz
ą
przyjemno
ść
albo najlepiej j
ą
pami
ę
tamy. Wracamy wyobra
ź
ni
ą
do tej sceny i w pewnym momencie spogl
ą
damy uwa
ż
nie dookoła i pojawia si
ę
w nas w
ą
tpliwo
ść
:
“Czy to jawa, czy sen?” Wykonujemy swój test i przekonujemy si
ę
,
ż
e to jest sen. Ogarnia nas wtedy
wspaniałe uczucie zadowolenia, mocy i wolno
ś
ci i zaczynamy robi
ć
co
ś
, co daje nam rado
ść
,
przyjemno
ść
lub co sobie wcze
ś
niej zaplanowali
ś
my. Na koniec mówimy sobie w my
ś
lach: “Kiedy
b
ę
d
ę
spa
ć
, b
ę
d
ę
pami
ę
ta
ć
,
ż
e
ś
ni
ę
” albo “W czasie snu przypomn
ę
sobie,
ż
e
ś
ni
ę
”. Podobnie jak w
poprzednim
ć
wiczeniu, rozpoczynamy wizualizacj
ę
od pocz
ą
tku, lecz tym razem z mniejsz
ą
koncentracj
ą
.
Ć
wiczenie trwa a
ż
do za
ś
ni
ę
cia.
Modyfikacj
ą
tego
ć
wiczenia jest praktyka, podczas której nie wstajemy z łó
ż
ka po przebudzeniu,
lecz jeszcze z zamkni
ę
tymi oczami i bez poruszenia si
ę
odtwarzamy sen w pami
ę
ci i przechodzimy od
razu do wizualizacji. Jedyn
ą
trudno
ś
ci
ą
dla niektórych mo
ż
e by
ć
zbyt szybkie zapadanie ponownie w
sen, jeszcze przed wizualizacj
ą
.
Ś
wiadomo
ść
ci
ą
gła
Oprócz mo
ż
liwo
ś
ci przebudzenia si
ę
we
ś
nie istniej
ą
praktyki, których celem jest wej
ś
cie w
ś
wiat
snu bezpo
ś
rednio ze stanu jawy, z zachowaniem nieprzerwanej
ś
wiadomo
ś
ci. Umysł pogr
ąż
aj
ą
c si
ę
w
sen przechodzi przez faz
ę
“wyobra
ż
e
ń
hypnagogicznych”. S
ą
to krótkie obrazy, d
ź
wi
ę
ki w gł
ę
bokim
relaksie, tu
ż
przed utrat
ą
ś
wiadomo
ś
ci. Zazwyczaj nie maj
ą
one
ż
adnej fabuły ani sensu, lecz s
ą
jedynie niespójnymi wizjami form geometrycznych, twarzy, postaci, krótkich scen itd.
Zadaniem
ć
wicz
ą
cego jest zachowanie na tyle biernej postawy umysłu, postawy obserwatora, aby
nie spowodowa
ć
znikni
ę
cia tych wyobra
ż
e
ń
. Jednocze
ś
nie jednak nie mo
ż
na pozwoli
ć
, by
wyobra
ż
enia pochłon
ę
ły
ś
wiadomo
ść
. Wyobra
ż
enia hypnagogiczne po jakim
ś
czasie staj
ą
si
ę
bardziej
rozbudowane, bogatsze i silniejsze, zaczynaj
ą
układa
ć
si
ę
w dłu
ż
sze sceny i dalej w sny. Obserwuj
ą
c
ten proces, nie mo
ż
emy zapomnie
ć
,
ż
e wszystko jest snem. Najlepsz
ą
postaw
ą
jest nie tyle
nastawienie,
ż
e staramy si
ę
wej
ść
w sen, ile postawa bardziej bierna, to znaczy czujemy,
ż
e jeste
ś
my
wprowadzani w królestwo snu przez wewn
ę
trzne, autonomiczne siły snu albo siły Ja
ź
ni. Powinni
ś
my
czu
ć
si
ę
jak dziecko prowadzone za r
ę
k
ę
przez m
ę
drca lub
ś
wi
ę
tego. Musimy tak
ż
e zaplanowa
ć
jak
ąś
czynno
ść
, któr
ą
wykonamy we
ś
nie, ale nie wizualizujemy jej jak w poprzednim
ć
wiczeniu.
Wizualizacja przeszkadzałaby powstawaniu wyobra
ż
e
ń
hypnagogicznych. Taka zaplanowana
czynno
ść
pozwoli nam odzyska
ć
ś
wiadomo
ść
,
ż
e
ś
nimy, w wypadku gdyby
ś
my j
ą
utracili, anga
ż
uj
ą
c
si
ę
za mocno w sen. Metod
ę
opisan
ą
powy
ż
ej nazywamy medytacj
ą
hypnagogiczn
ą
.
Metoda liczenia polega na wej
ś
ciu w
ś
wiat snu zachowuj
ą
c
ś
wiadomo
ść
poprzez liczenie od
jednego do stu. Po wej
ś
ciu w relaks zaczynamy liczy
ć
: “jeden, to jest sen, dwa, to jest sen...” itd.
Słowa “to jest sen” pomagaj
ą
zapami
ę
ta
ć
cel, ale nie s
ą
konieczne. By
ć
mo
ż
e samo liczenie
wystarczy, by rozpozna
ć
sen. Mo
ż
na przyspieszy
ć
post
ę
p w tej technice, je
ż
eli pomo
ż
e nam w tym
asystent, który b
ę
dzie budził nas, ilekro
ć
zauwa
ż
y,
ż
e zasn
ę
li
ś
my, pytaj
ą
c: “Jaki był ostatni numer i co
ci si
ę
ś
niło?”
Jak wiemy, sygnałem snu jest zmiana oddychania na bardziej nieregularne, zwiotczenie mi
ęś
ni po
tak zwanym zrywie mioklonicznym oraz regularne, wahadłowe ruchy gałek ocznych pod zamkni
ę
tymi
powiekami.
Nast
ę
pna technika to metoda sennego parali
ż
u. Kiedy budzimy si
ę
rano, mo
ż
emy czasami
zauwa
ż
y
ć
,
ż
e ciało budzi si
ę
pó
ź
niej, pozostaj
ą
c jeszcze przez chwil
ę
w fazie REM, kiedy to jest
bardzo gł
ę
boko rozlu
ź
nione. Mo
ż
emy to odczuwa
ć
jako rodzaj porannego parali
ż
u. Jest to naturalne i
całkowicie niegro
ź
ne zjawisko, które mo
ż
emy doskonale wykorzysta
ć
do wywołania
ś
wiadomego snu.
Po przebudzeniu nie poruszamy si
ę
ani nie otwieramy oczu, lecz od razu skupiamy uwag
ę
na
swoim ciele i staramy si
ę
zauwa
ż
y
ć
wszystkie wra
ż
enia i odczucia z niego płyn
ą
ce. Mog
ą
to by
ć
wibracje, mrowienie, wra
ż
enie ruchu itp. Staramy si
ę
dotrze
ć
ś
wiadomo
ś
ci
ą
do ka
ż
dej cz
ęś
ci ciała. Po
pewnym czasie mo
ż
emy poczu
ć
,
ż
e ciało pogr
ąż
yło si
ę
w stan parali
ż
u. Mo
ż
emy wtedy wyobrazi
ć
sobie,
ż
e w swoim sennym ciele wznosimy si
ę
ponad łó
ż
ko, opadamy ni
ż
ej albo po prostu wstajemy i
wchodzimy w
ś
wiat snu. Inn
ą
mo
ż
liwo
ś
ci
ą
jest wyobra
ż
enie sobie,
ż
e znajdujemy si
ę
w zupełnie
innym miejscu, pami
ę
taj
ą
c,
ż
e to sen. Trzeci
ą
modyfikacj
ą
tego
ć
wiczenia jest wyobra
ż
enie sobie,
ż
e
jeste
ś
my punktem
ś
wiadomo
ś
ci, z którego obserwujemy, czujemy, my
ś
limy i działamy w
ś
wiecie snu.
Po pojawieniu si
ę
wyobra
ż
e
ń
hypnagogicznych obserwujemy je bez specjalnego wysiłku, który mógłby
spowodowa
ć
ich zanik, i po osi
ą
gni
ę
ciu bardziej stabilnej rzeczywisto
ś
ci snu, mo
ż
emy zacz
ąć
działa
ć
,
na przykład wcieli
ć
si
ę
w jedn
ą
z postaci wykreowanej sceny snu.
Powy
ż
sze techniki u
ż
ywane s
ą
tak
ż
e do wywoływania OBE, czyli eksterioryzacji, która jest
specyficznym stanem
ś
wiadomo
ś
ci poza ciałem.
Ś
wiadomy sen jest stanem bardzo zbli
ż
onym do
eksterioryzacji. Mo
ż
na nawet powiedzie
ć
,
ż
e OBE jest szczególnym rodzajem
ś
wiadomego snu,
rozumiej
ą
c sen jako bram
ę
do wy
ż
szej
ś
wiadomo
ś
ci, a nie jako stan nieistotnych fantazji.
Techniki tybeta
ń
skie
Wi
ę
kszo
ść
technik tybeta
ń
skich oparta jest na zachowaniu ci
ą
gło
ś
ci
ś
wiadomo
ś
ci od jawy do snu.
S
ą
one gł
ę
boko wpisane w kontekst filozoficzny i medytacyjny buddyzmu i tradycji bön.
Przed poło
ż
eniem si
ę
do łó
ż
ka nale
ż
y jasno u
ś
wiadomi
ć
sobie zamiar rozpoznania stanu snu,
nast
ę
pnie wizualizowa
ć
w czakrze gardła
ś
wietlist
ą
, czerwon
ą
sylab
ę
ah (sylaba ta to mantra bija,
czyli nasienna sylaba tej czakry). Koncentruj
ą
c si
ę
na promieniowaniu tej mantry, nale
ż
y wyobrazi
ć
sobie,
ż
e jej blask o
ś
wietla cał
ą
rzeczywisto
ść
, ukazuj
ą
c podstawow
ą
prawd
ę
o iluzoryczno
ś
ci tego
ś
wiata i jego naturze snu.
Po poło
ż
eniu si
ę
do łó
ż
ka trzeba wej
ść
w zrelaksowany stan umysłu, wzi
ąć
siedem gł
ę
bokich
oddechów, powtórzy
ć
jedena
ś
cie razy zamiar rozpoznania natury stanu snu i skoncentrowa
ć
si
ę
na
wyobra
ż
onej kulce białego
ś
wiatła pomi
ę
dzy brwiami. Nale
ż
y kontynuowa
ć
koncentracj
ę
, dopóki nie
znajdziemy si
ę
we
ś
nie. Niektóre osoby mog
ą
mie
ć
trudno
ś
ci z za
ś
ni
ę
ciem z powodu zbyt silnej
koncentracji na kuli pomi
ę
dzy brwiami, w takim wypadku mo
ż
na umie
ś
ci
ć
biał
ą
kul
ę
w czakrze serca.
Je
ż
eli ta technika nie zadziała, Tybeta
ń
czycy proponuj
ą
technik
ę
“czarnej kuli”, to znaczy po
medytacji z biał
ą
kul
ą
pomi
ę
dzy brwiami trzeba poło
ż
y
ć
si
ę
do łó
ż
ka i wzi
ąć
dwadzie
ś
cia jeden
gł
ę
bokich oddechów, nast
ę
pnie powtórzy
ć
dwadzie
ś
cia jeden razy zamiar rozpoznania snu i dalej
koncentrowa
ć
si
ę
na czarnej kuli umieszczonej “u podstawy organu rozrodczego”. Podobnie jak
poprzednio, nale
ż
y kontynuowa
ć
koncentracj
ę
a
ż
do za
ś
ni
ę
cia. Je
ż
eli sen długo si
ę
nie pojawia,
nale
ż
y zmniejszy
ć
sił
ę
koncentracji albo nawet zrezygnowa
ć
z wizualizacji na rzecz “pustego,
zrelaksowanego stanu umysłu”.
Technika Juana Matusa
Ta technika pochodzi od Juana Matusa, szamana Indian Yaqui, nauczyciela Carlosa Castanedy.
Nale
ż
y usi
ąść
na krze
ś
le, uspokoi
ć
i zrelaksowa
ć
umysł, tak by nie my
ś
le
ć
o niczym. Nast
ę
pnie
trzeba wyci
ą
gn
ąć
obie r
ę
ce przed siebie, popatrze
ć
na nie, skupiaj
ą
c uwag
ę
na wra
ż
eniach
wizualnych, i powiedzie
ć
do siebie powa
ż
nym głosem: “Widz
ę
swoje r
ę
ce we
ś
nie – wiem,
ż
e teraz
ś
ni
ę
”. Po powtórzeniu tego zdania kilka razy, nale
ż
y przenie
ść
wzrok na dalszy plan, zwolni
ć
napi
ę
cie
oczu, zapatrze
ć
si
ę
w przestrze
ń
i po kilku chwilach znowu spojrze
ć
na r
ę
ce i powtórzy
ć
sugesti
ę
.
Cały proces nale
ż
y powtórzy
ć
pi
ęć
– sze
ść
razy i zako
ń
czy
ć
spokojnym siedzeniem przez par
ę
minut.
Po
ć
wiczeniu trwaj
ą
cym około pi
ę
ciu – o
ś
miu minut przechodzimy do zwykłych, codziennych zaj
ęć
.
Technik
ę
Juana Matusa powtarzamy cztery, sze
ść
razy w ci
ą
gu dnia oraz przed za
ś
ni
ę
ciem w łó
ż
ku.
Widzenie fizycznych r
ą
k mo
ż
na przeplata
ć
po jakim
ś
czasie z wyra
ź
n
ą
wizualizacj
ą
ich w wyobra
ź
ni.
Nale
ż
y kontynuowa
ć
ć
wiczenie codziennie, oczekuj
ą
c niesamowitego wydarzenia, jakim jest
pojawienie si
ę
ś
wiadomego snu.
Technika znaku na r
ę
ce
Jest to bardzo prosta technika, któr
ą
mo
ż
na z powodzeniem ł
ą
czy
ć
z innymi technikami. Polega
ona na napisaniu na swojej r
ę
ce litery “
Ś
” symbolizuj
ą
cej
ś
wiadomo
ść
i robieniu opisanego wcze
ś
niej
testu rzeczywisto
ś
ci za ka
ż
dym razem, gdy nasz wzrok przypadkowo natknie si
ę
na ten znak.
Stan relaksu
Metod osi
ą
gania relaksu jest bardzo du
ż
o, jednak nie ka
ż
dy reaguje na nie w ten sam sposób.
Istniej
ą
ce pomi
ę
dzy lud
ź
mi ró
ż
nice typologiczne sprawiaj
ą
,
ż
e poszukiwanie najskuteczniejszej
metody mo
ż
e trwa
ć
dosy
ć
długo. Istotn
ą
pomoc
ą
jest ustalenie naszego głównego “kanału percepcji”,
czyli sprawdzenie, czy jeste
ś
my “wzrokowcami”, “słuchowcami”, “kinestetykami”, czy du
ż
e znaczenie
maj
ą
dla nas bod
ź
ce w
ę
chowe i smakowe. W procesie relaksacji bardzo cz
ę
sto u
ż
ywa si
ę
autosugestii, na przykład “moja r
ę
ka jest ci
ęż
ka”, powinny one by
ć
tak skonstruowane, aby
preferowały “główny kanał percepcji”. Zdanie: “moja r
ę
ka jest ci
ęż
ka” b
ę
dzie dobrze działa
ć
u
“kinestetyka”, dla “wzrokowca” lepiej jest stosowa
ć
sugestie wykorzystuj
ą
ce wyobra
ż
enia wzrokowe,
na przykład “widz
ę
ś
wiatło, które wypełnia moje ciało, im wi
ę
cej jest tego
ś
wiatła w moim ciele, tym
bardziej jest ono rozlu
ź
nione” itd.
Wa
ż
n
ą
rzecz
ą
jest tak
ż
e przeplatanie ze sob
ą
zda
ń
, które maj
ą
pogł
ę
bi
ć
stan relaksu, ze zdaniami,
które opisuj
ą
istniej
ą
cy stan i nasze wra
ż
enia, na przykład “oddycham równo i spokojnie (wra
ż
enie) –
ka
ż
dy wydech rozlu
ź
nia moje ciało (sugestia)” albo “słysz
ę
ró
ż
ne d
ź
wi
ę
ki i głosy (wra
ż
enie) – ka
ż
dy
docieraj
ą
cy do mnie d
ź
wi
ę
k pogł
ę
bia odpr
ęż
enie w moim ciele i umy
ś
le (sugestia)” itd.
Podczas relaksu trzeba tak
ż
e uwa
ż
a
ć
, aby nie ulec rozproszeniu i nie pobł
ą
dzi
ć
my
ś
lami w
przeszło
ść
lub przyszło
ść
, do sytuacji wywołuj
ą
cych napi
ę
cie psychologiczne. Pomo
ż
e nam w tym
proces werbalizacji, czyli mówienia do siebie. Przerwa pomi
ę
dzy poszczególnymi zdaniami mo
ż
e
wynosi
ć
kilka, kilkana
ś
cie sekund i nie powinna przekracza
ć
trzydziestu. Dłu
ż
sza cisza wewn
ę
trzna
powoduje zazwyczaj wspomniane wy
ż
ej bł
ą
dzenie umysłu. Osoby zaawansowane w praktyce relaksu
mog
ą
sobie pozwoli
ć
na zaprzestanie werbalizacji, ale u nich cisza pozostaje cisz
ą
nawet przez
wielokrotnie dłu
ż
szy czas ni
ż
pół minuty.
Oto przykładowy zespół sugestii, który mo
ż
emy nagra
ć
sobie na ta
ś
m
ę
magnetofonow
ą
i
odtwarza
ć
podczas relaksu. Cyfry w nawiasach oznaczaj
ą
sekundy przerwy pomi
ę
dzy sugestiami.
•
Patrz
ę
przed siebie i wyobra
ż
am sobie du
ż
e koło o
ś
rednicy około dwudziestu centymetrów z
dwiema liniami w
ś
rodku, pionow
ą
i poziom
ą
, dziel
ą
cymi je na cztery równe cz
ęś
ci. Jest ono
umieszczone powy
ż
ej linii mojego wzroku, tak
ż
e musz
ę
patrze
ć
w gór
ę
pod do
ść
du
ż
ym
k
ą
tem. Koncentruj
ę
wzrok na tym wyobra
ż
eniu. (5)
•
B
ę
d
ę
liczy
ć
od jednego do pi
ę
ciu. (3)
•
Dopiero gdy powiem cyfr
ę
pi
ęć
, b
ę
d
ę
mógł (mogła) zapa
ść
bardzo gł
ę
boko w stan
odpr
ęż
enia, gł
ę
bokiego odpr
ęż
enia. (3)
•
Jeden. Koncentruj
ę
wzrok, widz
ę
to koło i tylko to koło. (3)
•
Koło. (3)
•
Dwa. Skupiam si
ę
. Widz
ę
to koło i tylko to koło. (3)
•
Nawet je
ż
eli sprawia mi to trudno
ść
, b
ę
d
ę
wpatrywał(a) si
ę
w to koło. (3)
•
Trzy. Czuj
ę
ju
ż
zm
ę
czenie (3), ale wpatruj
ę
si
ę
ci
ą
gle w koło. (3)
•
Koło. (3)
•
Cztery. W dalszym ci
ą
gu wpatruj
ę
si
ę
w koło. Widz
ę
to koło i tylko to koło. (5)
•
Pi
ęć
. Uwalniam koncentracj
ę
uwagi i zanurzam si
ę
gł
ę
boko, bardzo gł
ę
boko w stan relaksu.
Rozlu
ź
nienie rozpływa si
ę
z oczu i twarzy po całym ciele. (10)
•
Czuj
ę
si
ę
bezpieczny(a) i spokojny(a). (5)
•
Wsłuchuj
ę
si
ę
w d
ź
wi
ę
k wydychanego powietrza.(5)
•
Im bardziej słucham tego d
ź
wi
ę
ku, tym gł
ę
biej si
ę
odpr
ęż
am. (5)
•
Ka
ż
dy wydech rozlewa po moim ciele fale gł
ę
bokiego odpr
ęż
enia. (20)
•
Czuj
ę
si
ę
wygodnie i bezpiecznie. Relaks jest przyjemny. (5)
•
Moje ciało staje si
ę
coraz ci
ęż
sze. Nie mog
ę
i nie chc
ę
si
ę
porusza
ć
. (3)
•
Moje r
ę
ce i nogi s
ą
bezwładne, gł
ę
boko rozlu
ź
nione. (10)
•
Obserwuj
ę
swój oddech. Ka
ż
dy wydech pogł
ę
bia stan rozlu
ź
nienia. (15)
•
Jest mi dobrze. (3)
•
Jestem spokojny(a ). (5)
•
Wyobra
ż
am sobie,
ż
e trzymam w r
ę
ce kwiat. (3)
•
Jest to mój ulubiony kwiat. (3)
•
Czuj
ę
dokładnie jego łody
ż
k
ę
mi
ę
dzy palcami. (5)
•
Jej faktur
ę
i dotyk. (3)
•
Kolor. (3)
•
Czuj
ę
dotyk tego kwiatu na policzku. (3)
•
A teraz go pow
ą
cham. (5)
•
Jego zapach, wspaniały zapach wypełnia moje nozdrza. (5)
•
Im bardziej czuj
ę
ten zapach, tym gł
ę
biej si
ę
odpr
ęż
am. (5)
•
Do tego stopnia,
ż
e wystarczy mi sam zapach, by zaraz wej
ść
w stan gł
ę
bokiego relaksu. (5)
•
Zapach. (5)
•
Jest mi dobrze. (3)
•
Jestem spokojny(a). (5)
•
Inaczej teraz czuj
ę
swoje ciało ni
ż
zazwyczaj. Czuj
ę
ci
ęż
ar (albo lekko
ść
, wibracj
ę
, mrowienie,
parali
ż
itp., nazwij, co czujesz). (3)
•
Powoduje to, i
ż
moje ciało usypia jeszcze gł
ę
biej. (3)
•
Ś
pi ju
ż
bardzo gł
ę
boko. (5)
•
A ja obserwuj
ę
swój oddech. Jest spokojny i równy jak we
ś
nie. (10)
•
Za ka
ż
dym razem, gdy wchodz
ę
w stan relaksu, wchodz
ę
w niego coraz gł
ę
biej i coraz łatwiej.
(3)
•
Za ka
ż
dym razem, gdy wchodz
ę
w stan relaksu, wchodz
ę
w niego coraz gł
ę
biej i coraz łatwiej.
(3)
•
Teraz b
ę
d
ę
liczył od jednego do pi
ę
ciu. (3)
•
Kiedy dolicz
ę
do pi
ę
ciu, otworz
ę
oczy i wyjd
ę
z relaksu. (3)
•
Jeden. (3)
•
Dwa. Moje ciało budzi si
ę
łagodnie. (3)
•
Trzy. Kiedy dolicz
ę
do pi
ę
ciu, otworz
ę
oczy i wyjd
ę
z relaksu. B
ę
d
ę
czuł(a) si
ę
bardzo dobrze.
(3)
•
Cztery. Czuj
ę
całe ciało. Poruszam palcami r
ą
k i nóg. (3)
•
Pi
ęć
. Powoli otwieram oczy. (3)
•
Jestem przebudzony(a), wypocz
ę
ty(a), czuj
ę
si
ę
bardzo dobrze.
•
Jest to przykład krótkiego, kilkuminutowego relaksu, który na wymienionych wcze
ś
niej
zasadach mo
ż
e by
ć
przedłu
ż
any nawet do 30 minut.
Medytacja
Medytacja jest niezwykle skuteczn
ą
technik
ą
relaksacyjn
ą
, powoduje ona wyst
ę
powanie stanu alfa
w mózgu, który notowany jest tak
ż
e w momencie osi
ą
gania
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie i bezpo
ś
rednio
przed nim. Nale
ż
y usi
ąść
w spokojnym otoczeniu z prostym kr
ę
gosłupem, zamkn
ąć
oczy skierowa
ć
je
lekko w gór
ę
(sprzyja to powstawaniu rytmu alfa) i zachowuj
ą
c biern
ą
postaw
ę
umysłu, powtarza
ć
mantr
ę
, czyli słowo bez znaczenia. Mantra nie wywołuje ci
ą
gu skojarze
ń
i nie podtrzymuje my
ś
lenia.
Mantrami s
ą
słowa Om, Ah, Hum, Hamsa i inne. W medytacji niekoniecznie trzeba stosowa
ć
mantr
ę
,
lecz mo
ż
na na przykład obserwowa
ć
oddech. Po prostu siedzimy i jeste
ś
my
ś
wiadomi ka
ż
dego
oddechu. Najwa
ż
niejsza jest w medytacji bierna postawa umysłu, nie oceniamy siebie w trakcie
medytacji, przyjmujemy wszystko, co si
ę
pojawia z oboj
ę
tn
ą
akceptacj
ą
. Je
ż
eli stwierdzimy,
ż
e
ulegli
ś
my rozproszeniu i nie jeste
ś
my ju
ż
ś
wiadomi mantry lub oddechu, powinni
ś
my przyj
ąć
ten fakt
jako normaln
ą
cz
ęść
medytacji, a nie jako bł
ą
d, nast
ę
pnie nale
ż
y powróci
ć
do powtarzania mantry lub
obserwacji oddechu. Stanowi medytacji mog
ą
towarzyszy
ć
wyłaniaj
ą
ce si
ę
z pod
ś
wiadomo
ś
ci w
procesie odreagowania emocje: rado
ść
, smutek,
ż
al, po
żą
danie, wstyd, poczucie winy itp. Nale
ż
y je
potraktowa
ć
jak wszystkie inne zjawiska umysłu, to znaczy przyj
ąć
je, zauwa
ż
y
ć
, a nast
ę
pnie znów
skoncentrowa
ć
swoj
ą
uwag
ę
na mantrze lub oddechu. Medytacja trwa zazwyczaj 15-20 minut i
powinna by
ć
poprzedzona krótkim, około 3-5 minut trwaj
ą
cym relaksem.
Wykorzystuj
ą
c medytacj
ę
w technikach oneironautycznych, po około 15 minutach jej trwania
zaczynamy powtarza
ć
wizualizacj
ę
snu i rozpoznania stanu snu, opisan
ą
przy okazji
ć
wicze
ń
przed
snem. Po przywołaniu z pami
ę
ci jakiego
ś
snu wyobra
ż
amy sobie,
ż
e w pewnym momencie zadajemy
pytanie: “Czy ja teraz
ś
ni
ę
?” Wykonujemy test rzeczywisto
ś
ci i po uzyskaniu potwierdzenia,
ż
e
ś
nimy,
robimy co
ś
przyjemnego. Pó
ź
niej mówimy do siebie kilka razy: “Kiedy b
ę
d
ę
ś
nił, b
ę
d
ę
pami
ę
tał, by
rozpozna
ć
,
ż
e
ś
ni
ę
” albo “Kiedy
ś
ni
ę
, pami
ę
tam, by rozpozna
ć
stan snu.” Po powtórzeniu tej techniki
około 4-5 razy ko
ń
czymy medytacj
ę
, bior
ą
c par
ę
gł
ę
bokich oddechów i otwieraj
ą
c oczy.
Wzmacnianie koncentracji
W praktykach oneironautycznych du
żą
rol
ę
odgrywa zdolno
ść
koncentracji umysłu na
wyobra
ż
eniach, wra
ż
eniach i my
ś
lach. Sił
ę
koncentracji mo
ż
emy rozwija
ć
za pomoc
ą
krótkich
ć
wicze
ń
specjalnie do tego przeznaczonych. Rzecz
ą
oczywist
ą
jest,
ż
e nasza zdolno
ść
koncentracji rozwija si
ę
tak
ż
e poprzez samo powtarzanie
ć
wicze
ń
, ale
ć
wiczenia specjalne mog
ą
bardzo przyspieszy
ć
ten
post
ę
p.
Pierwszym
ć
wiczeniem jest wyobra
ż
enie sobie tarczy zegara i obserwowanie, jak sekundnik
odmierza jedn
ą
minut
ę
. Kiedy w wyobra
ź
ni ju
ż
upłynie minuta, natychmiast otwieramy oczy i
sprawdzamy, czy zgadza si
ę
to z rzeczywisto
ś
ci
ą
. Stopniowo przedłu
ż
amy ten czas nawet do paru
minut. W czasie obserwacji naszego wyobra
ż
eniowego zegara nie mo
ż
emy my
ś
le
ć
o niczym innym.
W przeciwnym wypadku nie uda nam si
ę
prawidłowo odmierzy
ć
czasu.
Drugim
ć
wiczeniem jest obserwacja płomienia
ś
wiecy. Siadamy przed zapalon
ą
ś
wiec
ą
i
wpatrujemy si
ę
spokojnie w jej płomie
ń
, nie my
ś
l
ą
c o niczym tylko rejestruj
ą
c wra
ż
enia wzrokowe.
Kiedy zaczynamy czu
ć
zm
ę
czenie oczu, zamykamy je i odtwarzamy obraz płomienia przed naszymi
oczami w wyobra
ź
ni.
Powtarzanie tych
ć
wicze
ń
spowoduje bardzo du
ż
y rozwój siły naszej koncentracji.
Utrzymanie
ś
wiadomo
ś
ci
Po osi
ą
gni
ę
ciu
ś
wiadomo
ś
ci we
ś
nie pocz
ą
tkuj
ą
cy s
ą
zbyt podnieceni swoim sukcesem, by mogli
utrzyma
ć
j
ą
przez dłu
ż
szy czas. Pierwsze
ś
wiadome sny bardzo cz
ę
sto trwaj
ą
krótko i ko
ń
cz
ą
si
ę
zbyt
wczesnym przebudzeniem. Stopniowo, w miar
ę
nabywania do
ś
wiadczenia, oneironauci nabieraj
ą
umiej
ę
tno
ś
ci utrzymywania si
ę
w
ś
wiadomym
ś
nie. Poza do
ś
wiadczeniem i czasem, który działa na
korzy
ść
ć
wicz
ą
cego, stosuje si
ę
te
ż
specjalne techniki przedłu
ż
aj
ą
ce
ś
wiadomy sen. Ka
ż
dy intuicyjnie
wie, kiedy sen zbli
ż
a si
ę
do ko
ń
ca. Jako pierwsze zaczynaj
ą
traci
ć
swoj
ą
intensywno
ść
wra
ż
enia
wzrokowe, kolory i formy staj
ą
si
ę
mniej wyra
ź
ne. Nale
ż
y wtedy skupi
ć
si
ę
we
ś
nie na swoich
wra
ż
eniach dotykowych i kinestetycznych, natychmiast rozkładaj
ą
c r
ę
ce na boki trzeba zacz
ąć
wirowa
ć
jak derwisz. Senny piruet powinien trwa
ć
, dopóki nie poczujemy pewno
ś
ci,
ż
e sen znowu
nabrał mocy. Zasada działania tego piruetu nie jest do tej pory znana, ale jest to bardzo skuteczna
technika.
Drugi sposób podobny jest do techniki Juana Matusa. W celu utrzymania si
ę
we
ś
nie nale
ż
y
wyci
ą
gn
ąć
przed siebie r
ę
ce i patrze
ć
na swoje dłonie, koncentruj
ą
c si
ę
tylko na nich, póki nie
zauwa
ż
ymy powrotu stabilno
ś
ci naszego sennego
ś
wiata.
Gdyby i to si
ę
nie udało, to w momencie, kiedy czujemy,
ż
e zmierzamy nieuchronnie do
przebudzenia, nale
ż
y poło
ż
y
ć
si
ę
, nie rusza
ć
si
ę
ani nie otwiera
ć
oczu, udawa
ć
trupa. Najcz
ęś
ciej sen
znowu powraca. Mo
ż
e nast
ą
pi
ć
tak
ż
e tak zwane fałszywe przebudzenie, czyli sen, w którym
ś
nimy,
ż
e
si
ę
budzimy. Dlatego zawsze po przebudzeniu powinni
ś
my upewni
ć
si
ę
, czy si
ę
obudzili
ś
my, stosuj
ą
c
jaki
ś
test rzeczywisto
ś
ci.
Inn
ą
mo
ż
liwo
ś
ci
ą
stracenia do
ś
wiadczenia
ś
wiadomego snu jest pogr
ąż
enie si
ę
w akcj
ę
snu do
tego stopnia,
ż
e utraciwszy
ś
wiadomo
ść
tego,
ż
e to sen, zaczynamy
ś
ni
ć
ju
ż
normalnie, nie
ś
wiadomie.
Aby nie da
ć
si
ę
pochłon
ąć
akcji, powinni
ś
my dosy
ć
cz
ę
sto mówi
ć
do siebie: “To jest sen” albo “Wiem,
ż
e
ś
ni
ę
.” Je
ż
eli to konieczne, mo
ż
na mówi
ć
gło
ś
no, nie ma obawy, nic nie przedostanie si
ę
do
realnego
ś
wiata. Nie wystarczy tylko pomy
ś
le
ć
, mie
ć
przeczucie, tu chodzi o słowa, konkretne słowa.
Bez werbalizacji
ś
wiadomo
ść
pocz
ą
tkuj
ą
cego oneironauty jest bardzo słaba.
Ko
ń
cowe uwagi
Praca nad opanowaniem sztuki
ś
wiadomego
ś
nienia jest procesem kieruj
ą
cym si
ę
indywidualnymi
predyspozycjami, upodobaniami i osobistym potencjałem ka
ż
dego oneironauty. W zale
ż
no
ś
ci od siły
swojej motywacji i zdolno
ś
ci rozumienia ka
ż
dy dobiera sobie indywidualny zestaw technik, które
pomog
ą
mu wej
ść
ś
wiadomie w
ś
wiat snu. Kilka najcz
ęś
ciej u
ż
ywanych metod zostało opisanych w
tym podr
ę
czniku. Jednak
ż
e nie sposób przeceni
ć
znaczenia bezpo
ś
redniego kontaktu z nauczycielem
i innymi oneironautami, którzy pod
ąż
aj
ą
w tym samym kierunku. Ich pomoc i do
ś
wiadczenie mo
ż
e
mie
ć
bardzo du
ż
y wpływ na proces opanowania sztuki
ś
wiadomego snu. Niektóre techniki, ze wzgl
ę
du
na swoj
ą
sił
ę
i specyfik
ę
, nie mog
ą
by
ć
opisane w powszechnie dost
ę
pnej publikacji, mo
ż
na je
przekazywa
ć
tylko podczas indywidualnego spotkania.
PSYCHOTERAPEUTYCZNA ROLA JASNYCH SNÓW
Ten kto
ś
wiadomie
ś
ni, uzyskuje kontrol
ę
i poczucie mocy nad
ś
wiatem swojego snu. Mo
ż
e
wpływa
ć
na postacie i przedmioty snu zgodnie z własn
ą
wol
ą
. Jednak o wiele wi
ę
ksze psychologiczne
znaczenie ma fakt, i
ż
w
ś
wiadomym
ś
nie
ś
ni
ą
cy ma tak
ż
e wi
ę
ksz
ą
kontrol
ę
nad sob
ą
, swoimi
działaniami oraz emocjami. W jasnych snach uczymy si
ę
,
ż
e mamy sił
ę
wewn
ę
trzn
ą
i mo
ż
emy
polega
ć
na sobie, oraz dowiadujemy si
ę
,
ż
e wiele z tego, co nam si
ę
przytrafia, zale
ż
y od nas samych.
I nie jest to tylko teoria, jak z podr
ę
czników pozytywnego my
ś
lenia, lecz konkretne prze
ż
ycia,
prawdziwe do
ś
wiadczenia i emocje, chocia
ż
prze
ż
ywane we
ś
nie.
Poczucie wewn
ę
trznej siły zaczyna stopniowo przenika
ć
ze snu do naszego
ż
ycia na jawie.
Badania psychologiczne prowadzone nad osobami, które w jasnym
ś
nie zastosowały specjalny
sposób post
ę
powania z negatywnymi postaciami pojawiaj
ą
cymi si
ę
w snach, wykazały,
ż
e jasne sny
mog
ą
pełni
ć
rol
ę
psychoterapeutyczn
ą
i sprzyja
ć
rozwojowi osobowo
ś
ci.
W
ś
ród osób, które rok przed rozpocz
ę
ciem bada
ń
zacz
ę
ły uczy
ć
si
ę
ś
wiadomego snu, 66 procent
potrafiło rozwi
ą
zywa
ć
problemy i konflikty dzi
ę
ki jasnym snom, 62 procent odczuwało mniejszy l
ę
k, 45
procent było bardziej zrównowa
ż
onych emocjonalnie, 42 procent bardziej otwartych, 30 procent
bardziej twórczych. Wyniki te, pochodz
ą
ce z testów psychologicznych, zostały poł
ą
czone tak
ż
e z
subiektywnym wra
ż
eniem uczestników eksperymentu, i
ż
tak
ż
e zwykłe, “niejasne” sny stały si
ę
dla nich
o wiele przyjemniejsze i nabrały wi
ę
kszego znaczenia.
Okazało si
ę
tak
ż
e,
ż
e funkcj
ę
rozwojow
ą
pełni nie tyle samo do
ś
wiadczenie
ś
wiadomego snu, ile
wła
ś
ciwy rodzaj zachowania si
ę
w nim. Osoby u
ż
ywaj
ą
ce jasnych snów wył
ą
cznie do odbywania
przygód i zaspokajania swoich najni
ż
szych instynktów z pewno
ś
ci
ą
nie czyni
ą
z nich elementu
rozwoju osobowo
ś
ci.
Jednym z najbardziej zasłu
ż
onych badaczy jasnego snu i jego zastosowa
ń
psychoterapeutycznych
jest niemiecki psycholog z Instytutu Psychologii Uniwersytetu im. J. W. Goethego we Frankfurcie nad
Menem, prof. Paul Tholey. Osobi
ś
cie do
ś
wiadczył on terapeutycznego wpływu jasnego snu po
ś
mierci
swojego ojca w 1968 r. Ojciec pojawiał si
ę
w wielu jego snach jako niebezpieczna posta
ć
, która mu
ubli
ż
ała i zagra
ż
ała.
“Kiedy zdawałem sobie spraw
ę
z tego,
ż
e
ś
ni
ę
, popadałem w gniew i biłem go. Zamieniał si
ę
wtedy
w prymitywnego stwora, jakby zwierz
ę
czy miazg
ę
. Gdy tylko zwyci
ęż
ałem, ogarniało mnie uczucie
triumfu. Jednak w nast
ę
pnych snach ojciec znów si
ę
pojawiał jako gro
ź
na posta
ć
. Miałem kolejny,
rozstrzygaj
ą
cy sen. Zdałem sobie w nim spraw
ę
,
ż
e
ś
ni
ę
, i
ż
poluje na mnie tygrys, a ja chc
ę
uciec.
Zebrałem si
ę
jednak w sobie, stan
ą
łem i zapytałem: «Kim jeste
ś
?» Tygrys cofn
ą
ł si
ę
, nast
ę
pnie
przemienił w mojego ojca i odpowiedział: «Jestem twoim ojcem i powiem ci teraz, co masz robi
ć
.» Nie
próbowałem, jak to było w poprzednich snach, pobi
ć
go, ale zacz
ą
łem z nim rozmawia
ć
.
Powiedziałem,
ż
e nie mo
ż
e mn
ą
rz
ą
dzi
ć
. Nie reagowałem na jego gro
ź
by i obra
ź
liwe słowa. Musiałem
jednak przyzna
ć
,
ż
e krytyczne uwagi ojca skierowane pod moim adresem były w pewnym stopniu
uzasadnione. Zdecydowałem si
ę
wzi
ąć
je pod rozwag
ę
i zmieni
ć
swoje zachowanie.
W tym momencie ojciec stał si
ę
dla mnie przyjazny. Zapytałem go, czy mo
ż
e mi pomóc, a on
zach
ę
cił mnie do samodzielnej drogi w
ż
yciu. Potem wydawało mi si
ę
,
ż
e w
ś
lizgn
ą
ł si
ę
we mnie i
pozostałem we
ś
nie sam.”
Nigdy ju
ż
ojciec nie przy
ś
nił si
ę
Tholeyowi jako gro
ź
na posta
ć
, a w
ż
yciu na jawie znikły jego
zahamowania i irracjonalne l
ę
ki w kontaktach z osobami maj
ą
cymi autorytet.
Na podstawie tego i innych snów Paul Tholey doszedł do pewnych ustale
ń
, które nale
ż
y wzi
ąć
pod
uwag
ę
podczas spotkania z zagra
ż
aj
ą
c
ą
nam postaci
ą
we
ś
nie.
1. Po
ż
yteczna jest konfrontacja z zagra
ż
aj
ą
cymi sytuacjami we
ś
nie pomimo wzrastaj
ą
cego l
ę
ku.
2. Lepiej jest pogodzi
ć
si
ę
z senn
ą
postaci
ą
poprzez konstruktywny dialog, ani
ż
eli atakowa
ć
j
ą
agresywnie.
3. Po zako
ń
czeniu rozmowy, zagra
ż
aj
ą
ca posta
ć
mo
ż
e zamieni
ć
si
ę
w posta
ć
przyjazn
ą
, która
cz
ę
sto nam pomaga.
4. Kiedy konstruktywny dialog nie jest mo
ż
liwy z wrogo usposobionymi postaciami, najlepiej si
ę
od
nich oddzieli
ć
, odizolowa
ć
.
Problemy i wewn
ę
trzne konflikty uzewn
ę
trzniane s
ą
w snach w postaci symbolicznej. Jedn
ą
z
mo
ż
liwo
ś
ci jest interpretacja i odczytanie symboli i zrozumienie konfliktu oraz rozwi
ą
zanie go w
ż
yciu.
Jest to droga klasycznej terapii psychoanalitycznej. Wydaje si
ę
jednak,
ż
e jasne sny potwierdzaj
ą
inn
ą
, dot
ą
d teoretyczn
ą
, mo
ż
liwo
ść
. Zgodnie z tym pogl
ą
dem praca psychoterapeutyczna nie musi
wcale wkracza
ć
w sfer
ę
racjonalnego rozumienia, ale mo
ż
e przebiega
ć
na poziomie symbolicznym.
Z zało
ż
enia tego wyszedł w 1954 r. prof. H. Leuner, kierownik Wydziału Psychoterapii i
Psychosomatyki Uniwersytetu w Getyndze. Opracował specyficzny rodzaj psychoterapii, w której w
czasie wizualizacji prze
ż
ywany jest ci
ą
g obrazów naładowanych emocjami, maj
ą
cych znaczenie dla
pod
ś
wiadomo
ś
ci tak zwanych obrazów katatymicznych. S
ą
to wyobra
ż
enia: ł
ą
ki, strumienia, góry,
domu, brzegu lasu i inne. Podczas terapii pacjent zostaje wprowadzony w stan gł
ę
bokiej relaksacji,
terapeuta za
ś
sugeruje mu kolejne tematy wyobra
ż
e
ń
. Nast
ę
pnie pacjent opisuje swoje wizje,
zwi
ą
zane z nimi silne emocje oraz pracuje w wyobra
ź
ni nad poprawieniem jako
ś
ci obrazów. Na
przykład je
ż
eli pacjent widzi,
ż
e jego wyobra
ż
ony strumie
ń
nie mo
ż
e wydosta
ć
si
ę
spod piasku,
sugeruje si
ę
mu, jednak
ż
e bez wywierania jakiego
ś
nacisku, aby sam rozwi
ą
zał ten problem,
chocia
ż
by odkopał strumie
ń
łopat
ą
. W ten sposób zostaj
ą
przezwyci
ęż
one nie
ś
wiadome blokady
psychiczne, pacjent czuje wi
ę
cej energii, swobody. Cz
ę
sto nast
ę
puje silne odreagowanie
emocjonalne, co wyra
ż
a si
ę
płaczem, smutkiem, poceniem si
ę
, zmian
ą
oddechu, w ruchach i gestach.
Działa to jak oczyszczenie, katharsis usuwaj
ą
ce objawy nerwicowe, choroby psychosomatyczne,
pomagaj
ą
ce rozwi
ą
zywa
ć
konflikty wewn
ę
trzne.
Na tej samej zasadzie odbywa si
ę
autopsychoterapia w
ś
wiadomych snach. Tholey w kilku
punktach opisuje skuteczno
ść
tego typu terapii:
1. W
ś
wiadomym
ś
nie senne ego mniej l
ę
ka si
ę
zagra
ż
aj
ą
cych postaci i sytuacji. Dlatego ma mniej
oporu wobec konfrontacji z nimi.
2. Poprzez u
ż
ycie odpowiednich metod kontrolowania i manipulacji w jasnym
ś
nie senne ego mo
ż
e
skontaktowa
ć
si
ę
z miejscami, czasami, sytuacjami lub osobami, które s
ą
wa
ż
ne dla
ś
ni
ą
cego.
3. W szczególno
ś
ci podczas dialogu z innymi sennymi postaciami senne ego mo
ż
e rozpozna
ć
aktualne dynamizmy osobowo
ś
ci oraz ich genez
ę
(funkcja diagnostyczna).
4. Poprzez specyficzny rodzaj działania sennego ego mo
ż
liwe s
ą
zmiany struktury osobowo
ś
ci
(funkcja terapeutyczna i twórcza).
A oto podstawowe zasady post
ę
powania w spotkaniu z wrogo nastawion
ą
lub budz
ą
c
ą
l
ę
k
postaci
ą
.
1. Konfrontacja. Nie unikaj spotkania, nie uciekaj przed zagra
ż
aj
ą
c
ą
postaci
ą
. Zamiast tego sta
ń
naprzeciw niej odwa
ż
nie, spójrz na ni
ą
otwarcie i zadaj pytanie w przyjazny sposób: “Kim jeste
ś
?” albo
“Kim ja jestem?”
2. Dialog. Je
ż
eli jest to mo
ż
liwe, spróbuj doprowadzi
ć
do zgody poprzez konstruktywny dialog.
Je
ż
eli porozumienie nie jest mo
ż
liwe, spróbuj zaaran
ż
owa
ć
konflikt w formie otwartej dyskusji. Nie
zwa
ż
aj na kierowane do ciebie obra
ź
liwe słowa lub gro
ź
by, ale doce
ń
uzasadnione pretensje i słuszne
obiekcje.
3. Walka. Nie poddawaj si
ę
atakowi ze strony sennej postaci. Poka
ż
jej swoj
ą
gotowo
ść
do obrony
poprzez przyj
ę
cie pozycji obronnej i patrzenie
ś
miałym wzrokiem prosto w jej oczy. [Castaneda w
stanie zagro
ż
enia spontanicznie przyj
ą
ł rytualn
ą
postaw
ę
obronn
ą
, rozpo
ś
cieraj
ą
c przed sob
ą
ramiona, a palce “
ś
ci
ą
gaj
ą
c jak szpony”.] Je
ż
eli walka jest nieuchronna, próbuj pokona
ć
sennego
przeciwnika, ale nie zabijaj go. Zaproponuj pokonanemu zgod
ę
.
4. Pojednanie. Próbuj pogodzi
ć
si
ę
z senn
ą
postaci
ą
w my
ś
lach, słowach i (albo) gestach.
5. Separacja. Je
ż
eli pojednanie nie wydaje si
ę
mo
ż
liwe, odizoluj si
ę
od sennej postaci w my
ś
li,
słowach i (albo) poprzez cielesne wycofanie si
ę
.
Czasami trzeba rozsta
ć
si
ę
z postaci
ą
, z któr
ą
wła
ś
nie si
ę
pojednali
ś
my. Na przykład je
ż
eli
rozpoznamy w niej reprezentacj
ę
osoby, która wiele znaczyła, ale nie jest ju
ż
osi
ą
galna (z powodu
ś
mierci albo zerwania zwi
ą
zku), nale
ż
y podzi
ę
kowa
ć
tej osobie za wzbogacenie nas i towarzyszenie
nam w drodze
ż
ycia, zanim si
ę
rozstaniemy.
6. Pro
ś
ba o pomoc. Po pojednaniu z senn
ą
postaci
ą
zapytaj, czy nie mogłaby ci pomóc. Mo
ż
esz
wtedy przedstawi
ć
jej jaki
ś
konkretny problem z
ż
ycia albo ze
ś
wiata snu.
Przedstawimy teraz kilka przypadków opisanych przez prof. Paula Tholeya w jego pracy pt. Model
for Lucidity Training as a Means of Self– Healing and Psychological Growth w 1988 r.
Przypadek 1. Dwudziestoo
ś
mioletnia studentka skar
żą
ca si
ę
na powracaj
ą
ce koszmary senne.
Była w trudnej sytuacji osobistej od czasu zerwania stosunków ze swoim m
ęż
em i ci
ęż
ko chorym
ojcem. Zdradzała objawy l
ę
ku i depresji.
Kilka dni po wyja
ś
nieniu jej techniki
ś
wiadomego snu miała nast
ę
puj
ą
cy sen: “Znajdowała si
ę
w
domu swojego dzieci
ń
stwa, oczekuj
ą
c na przybycie grupy ludzi, którzy chcieli wyrz
ą
dzi
ć
jej krzywd
ę
.
Przypomniała sobie,
ż
e taka sytuacja cz
ę
sto pojawiała si
ę
w jej snach i ta my
ś
l przypomniała jej,
ż
e
wła
ś
nie
ś
pi. Przera
ż
ona chciała uciec, przezwyci
ęż
yła jednak obawy i odwa
ż
nie pozostała na miejscu.
Zbli
ż
ali si
ę
ludzie ubrani w długie suknie. Spojrzała na pierwsz
ą
osob
ę
, która podeszła blisko – był to
gigantyczny m
ęż
czyzna z zimn
ą
, sin
ą
twarz
ą
i płon
ą
cymi oczyma – i post
ę
puj
ą
c według instrukcji
Tholeya zapytała go: «Co tu robisz, czego ode mnie chcesz?» M
ęż
czyzna spojrzał na ni
ą
smutno i
rzekł: «No có
ż
, wezwała
ś
nas. Twój niepokój nas potrzebuje.» Mówi
ą
c to skurczył si
ę
do normalnych
rozmiarów. Twarz mu si
ę
zaró
ż
owiła, a oczy przestały płon
ąć
.”
Od tego pierwszego jasnego snu, przez ostatnie pi
ęć
lat, studentka nie miała ju
ż
wi
ę
cej
ż
adnych
koszmarów sennych. Odczuwała tak
ż
e o wiele mniej obaw w
ż
yciu codziennym.
W tym przypadku
ś
ni
ą
ca nie była w stanie zinterpretowa
ć
swojego snu. Tak
ż
e i w innych
przypadkach cz
ę
sto sama konfrontacja z pojawiaj
ą
cymi si
ę
w jasnym
ś
nie wrogimi postaciami
prowadziła do obni
ż
enia l
ę
ku w
ż
yciu na jawie, bez konieczno
ś
ci zrozumienia przez pacjentów ich
aktywno
ś
ci we
ś
nie. Tego typu zachowania mog
ą
tłumaczy
ć
nast
ę
puj
ą
ce zało
ż
enia:
1. Z powodu dynamicznych interakcji pomi
ę
dzy aktywno
ś
ci
ą
symboliczn
ą
a symbolizowanymi
faktami psychologicznymi aktywno
ść
sennego ego mo
ż
e wywiera
ć
natychmiastowy wpływ na
struktur
ę
osobowo
ś
ci bez obecno
ś
ci procesów racjonalnego my
ś
lenia (medytacji). Na tej zasadzie,
pojednanie z wrog
ą
postaci
ą
ze snu mo
ż
e powodowa
ć
rozwi
ą
zanie nie
ś
wiadomego konfliktu bez
potrzeby u
ś
wiadamiania. Jest to wa
ż
ne, poniewa
ż
z ró
ż
nych powodów, takich jak poziom inteligencji
albo (i ) wewn
ę
trzny opór, cz
ę
sto niemo
ż
liwe jest, by pacjenci u
ś
wiadomili sobie niektóre konflikty.
2. Nieprzyjemne symptomy mog
ą
by
ć
spowodowane przez traumatyczne i konfliktowe sytuacje,
które aktualnie nie istniej
ą
. Mog
ą
by
ć
one usuni
ę
te w jasnym
ś
nie w podobny sposób, jak podczas
procesu systematycznej desyntezacji w terapii behawioralnej (prze
ż
ywanie na nowo w wyobra
ź
ni, ale
ju
ż
w sytuacji relaksacji i bezpiecze
ń
stwa). Jest to efektywna technika w leczeniu symptomów fobii.
3. Odwa
ż
na konfrontacja z nieprzyjemno
ś
ci
ą
we
ś
nie mo
ż
e spowodowa
ć
pozytywne zmiany w
podobnych sytuacjach na jawie.
Dla wspomnianej studentki obie pierwsze hipotezy okazały si
ę
prawdziwe. Wgl
ą
d we własne l
ę
ki,
który uzyskała, był dla niej bardzo wa
ż
ny. Jego nast
ę
pstwem było odwa
ż
ne akceptowanie zmian losu.
Jasne, jak równie
ż
zwykłe sny dalej pomagały jej w
ż
yciu. Na przykład po
ś
mierci ojca, pojawił si
ę
on
we
ś
nie. Jednak nie był zły jak ostatnio, gdy był długo chory, lecz bardzo przyjacielski, jak wtedy, gdy
pacjentka była jeszcze dzieckiem. We
ś
nie trzymała
ś
wiec
ę
w r
ę
ku i oboje wiedzieli,
ż
e kiedy
ś
wieca
si
ę
wypali, on odejdzie na zawsze. Wiedz
ą
c,
ż
e ojciec j
ą
opu
ś
ci, spodziewała si
ę
,
ż
e b
ę
dzie wtedy
rozpaczliwie płaka
ć
, jednak zaakceptowała jego odej
ś
cie ze spokojem, co j
ą
zadziwiło. Na nowo
odkryła zdrowego i przyjacielskiego ojca podczas snu i w swoim
ż
yciu.
Przypadek 2. Trzydziestodwuletni mened
ż
er zgłosił si
ę
po pomoc z powodu uczu
ć
niepokoju i
ró
ż
nych symptomów fobii. Czuł,
ż
e przeszkadza mu w karierze l
ę
kliwo
ść
i brak wytrwało
ś
ci. Mniej
wi
ę
cej po tygodniu miał pierwszy jasny sen.
Był ukryty w sosnowym drzewie i widział ludzi spaceruj
ą
cych pomi
ę
dzy drzewami. Opanowała go
ch
ęć
rzucania szyszkami w jednego ze spaceruj
ą
cych. Z dzieci
ę
c
ą
wr
ę
cz rado
ś
ci
ą
zauwa
ż
ył,
ż
e
szyszki eksploduj
ą
jak granaty, zabijaj
ą
c i rani
ą
c ludzi. Pomy
ś
lał,
ż
e to wspaniała zabawa. Po
przebudzeniu zaszokowany był odkryciem w sobie tak agresywnych tendencji, podczas gdy zawsze
postrzegał siebie jako osob
ę
woln
ą
od agresji. Sen ten ukazuje jasno,
ż
e agresywne zachowanie
mo
ż
e mie
ć
efekt oczyszczaj
ą
cy, ale w krótkiej perspektywie, nie b
ę
d
ą
c terapeutycznym na dłu
ż
sz
ą
met
ę
.
Nast
ę
pny jasny sen był bardziej pomocny. Zobaczył w swoim domu włamywacza, który miał ze
sob
ą
zło
ś
liwego psa. Pomimo du
ż
ego l
ę
ku, zmusił si
ę
, aby podej
ść
do m
ęż
czyzny i zapyta
ć
go o imi
ę
.
Włamywacz wymienił imi
ę
(którego pacjent nie zapami
ę
tał). Nast
ę
pnie wyja
ś
nił
ś
ni
ą
cemu,
ż
e bardzo
ź
le jest nie akceptowa
ć
prawdy o sobie samym. Pacjent zrozumiał podczas snu,
ż
e włamywacz
symbolizuje jego własn
ą
agresywno
ść
, której nie uznawał.
W innym jasnym
ś
nie zrozumiał powody swoich zahamowa
ń
w postrzeganiu własnej agresji.
Zobaczył w nim ojca zachowuj
ą
cego si
ę
agresywnie. Po przebudzeniu pacjent zrozumiał,
ż
e jego
ojciec (tak
ż
e mened
ż
er) był w
ś
rodku agresywny, mimo i
ż
wydawał si
ę
osob
ą
pełn
ą
spokoju. Co
wi
ę
cej, przypomniał sobie,
ż
e kiedy był dzieckiem, ojciec silnie tłumił w nim agresj
ę
. Interesuj
ą
c
ą
rzecz
ą
jest to,
ż
e pacjent doszedł do tej konkluzji bez pomocy terapeuty i pó
ź
niej bardziej ufał swoim
snom ni
ż
terapeucie, który pomimo tego był w stanie pomóc w terapeutycznym ich wykorzystaniu.
Najwyra
ź
niej integracja osobowo
ś
ci pacjenta była niszczona na dwa sposoby. Restrykcyjne
wychowanie ojca wszczepiło moralne wymagania, które reprezentowały obce ciało w osobowo
ś
ci
pacjenta. W tym samym czasie potrzeby podstawowe były izolowane. Agresywno
ść
była wypierana
przez samego pacjenta, znajduj
ą
c wyraz w l
ę
kach i symptomach fobii. Uczynił on krok naprzód w
terapii, dystansuj
ą
c si
ę
od własnego ojca jako modelu osobowo
ś
ci i unikania własnej agresywno
ś
ci.
Ta ostatnia ci
ą
gle jeszcze wymagała integracji z jego osobowo
ś
ci
ą
. Powinni
ś
my zaznaczy
ć
,
ż
e
agresja jest pierwotnie neutraln
ą
potrzeb
ą
aktywno
ś
ci, która w zale
ż
no
ś
ci od wychowania mo
ż
e
rozwin
ąć
si
ę
w konstruktywne d
ąż
enie do konfrontacji w działaniu i sferze intelektualnej lub w d
ąż
enia
destrukcyjne, które mog
ą
by
ć
skierowane zarówno przeciw innym ludziom, jak i przeciw sobie. W
przypadku tego pacjenta tendencje autodestrukcyjne rozwin
ę
ły si
ę
, kiedy naturalne d
ąż
enie do
działania zostało stłumione poprzez autorytarne wychowanie. Zadaniem pacjenta nie była zmiana
tendencji autodestrukcyjnej na agresywn
ą
w stosunku do innych, lecz zmiana jej w duchu
przedsi
ę
biorczo
ś
ci i wytrwało
ś
ci. Poniewa
ż
był on inteligentny, udało mu si
ę
to zrealizowa
ć
w
stosunkowo krótkim czasie. Nieprzyjemne symptomy znikn
ę
ły.
Przypadek 3. Szesnastoletnia uczennica była w dzieci
ń
stwie tak silnie tłumiona przez kochanka
swojej matki,
ż
e zamkn
ę
ła si
ę
w sobie niczym w skorupie. Postawa ta wywoływała agresywne i
tłumi
ą
ce zachowania cz
ęś
ci kole
ż
anek z klasy, co przyczyniło si
ę
do rozwoju my
ś
li samobójczych. Po
leczeniu klinicznym pacjentka uwolniła si
ę
od depresji, ale wci
ąż
cierpiała w l
ę
kowych snach tak jak
kiedy
ś
w
ż
yciu na jawie. Poprzez nauk
ę
ś
wiadomego snu mogła skonfrontowa
ć
si
ę
ze swoim
stłumieniem we
ś
nie. Nigdy wi
ę
cej nie pozostawała ju
ż
cicho, kiedy atakowały j
ą
kole
ż
anki z klasy, ale
ś
miało odpowiadała w swoim imieniu. Osoby, które znały j
ą
wcze
ś
niej jako dziewczyn
ę
wycofan
ą
i
pasywn
ą
, były całkowicie zaskoczone zmian
ą
w jej zachowaniu. Po przeniesieniu si
ę
do innej klasy jej
relacje z kole
ż
ankami układały si
ę
łatwo i pozytywnie. L
ę
kowe sny nie pojawiały si
ę
ju
ż
wi
ę
cej.
Przypadek 4. Trzydziestoo
ś
mioletni m
ęż
czyzna cierpiał z powodu ci
ęż
kich depresji. Przed
pój
ś
ciem spa
ć
my
ś
lał o popełnieniu samobójstwa. Nast
ę
pnej nocy miał jasny sen. Spotkał w nim
człowieka u
ś
miechaj
ą
cego si
ę
diabolicznie, który zapytał: “A wi
ę
c znasz ju
ż
teraz drog
ę
do
ś
mierci?”
Sen zaniepokoił go do tego stopnia,
ż
e kładł si
ę
spa
ć
nast
ę
pnego dnia z silnym pragnieniem
otrzymania pomocy w kolejnym jasnym
ś
nie. Miał nast
ę
puj
ą
cy sen:
Je
ź
dził na nartach i w pewnej chwili tak długo leciał po skoku,
ż
e uzyskał
ś
wiadomo
ść
we
ś
nie.
Nast
ę
pnie odpi
ą
ł narty, by podej
ść
do zakapturzonego m
ęż
czyzny stoj
ą
cego obok wej
ś
cia do jaskini.
Kiedy podszedł bli
ż
ej, zauwa
ż
ył,
ż
e patrzy na niego trupia czaszka. W szoku pchn
ą
ł
Ś
mier
ć
kijkiem do
nart, ale trafił pomi
ę
dzy ko
ś
ci. Wtedy zrozumiał,
ż
e agresywne zachowanie w jasnym
ś
nie jest
nieodpowiednie i zapytał: “Kim jeste
ś
?” “Jestem w
ę
sz
ą
cym wilkiem.” “Czy mo
ż
esz mi pomóc?”
Ś
mier
ć
zaprosiła go wtedy, by poszedł z ni
ą
do jaskini. Na jej ko
ń
cu doszli do grobowca z kamieniem
nagrobnym. Posta
ć
wskazała na wymalowany na kamieniu szkielet i powiedziała: “Spójrz, to stoi za
ka
ż
dym człowiekiem. Ale ty nie jeste
ś
martwy, ty
ż
yjesz!” W ten sposób spowodowała,
ż
e
ś
ni
ą
cy jasno
zobaczył, jak niewiele znacz
ą
jego problemy w obliczu
ś
mierci.
Było to kluczowe do
ś
wiadczenie, które pozwoliło mu przezwyci
ęż
y
ć
pó
ź
niejsze kryzysy. We
ś
nie
Ś
mier
ć
mogła reprezentowa
ć
jego instynkt samozachowawczy, ci
ą
gle przecie
ż
obecny. Przykład ten
ukazuje tak
ż
e zadziwiaj
ą
c
ą
paralel
ę
(nieznan
ą
ś
ni
ą
cemu) z ksi
ąż
k
ą
Castanedy Journey to Ixtlan, w
której
ś
mier
ć
rozwa
ż
ana jest jako “najm
ą
drzejszy doradca”.
Przypadek 5. Czterdziestojednoletni nauczyciel nadu
ż
ywaj
ą
cy alkoholu i narkotyków miał
nast
ę
puj
ą
cy sen niedługo po
ś
mierci Elvisa Presleya.
B
ę
d
ą
c w stanie
ś
wiadomego snu, spotkał Elvisa, który wydawał mu si
ę
kompletnie pijany i
na
ć
pany. Zapytał go: “Kim jeste
ś
?” Wtedy Elvis odpowiedział: “Ja nale
żę
do ciebie i ty wkrótce
b
ę
dziesz ze mn
ą
.” Pó
ź
niej zach
ę
caj
ą
co podał
ś
ni
ą
cemu butelk
ę
whisky. Kiedy zdegustowany
m
ęż
czyzna odmówił, Elvis zamienił si
ę
w potwora.
Ś
ni
ą
cy zacz
ą
ł si
ę
broni
ć
d
ź
gaj
ą
c potwora no
ż
em.
Niestety, bez skutku.
Ś
miej
ą
c si
ę
cynicznie potwór powiedział: “ Nikt nie mo
ż
e mnie zwyci
ęż
y
ć
!
Zniszcz
ę
ka
ż
dego, kto tylko si
ę
do mnie zbli
ż
y.” Wtedy m
ęż
czyzna uciekł pod opiek
ę
przyjaciół, gdzie
potwór nie mógł mu ju
ż
zrobi
ć
ż
adnej krzywdy.
Powy
ż
szy przykład jest charakterystyczny, poniewa
ż
uzale
ż
nienie
ś
ni
ą
cego pojawia si
ę
w
upersonifikowanej formie, próbuje sprowadzi
ć
go na manowce, by w ko
ń
cu mu zagrozi
ć
. Jasny sen
zaszokował nauczyciela swoim znaczeniem tak bardzo,
ż
e wkrótce zdecydował si
ę
na leczenie w
klinice.
Ś
wiadome sny pomogły mu tak
ż
e pó
ź
niej w osi
ą
gni
ę
ciu nowych celów, które były wa
ż
ne w
procesie uwalniania si
ę
od alkoholu.
Znane s
ą
tak
ż
e przypadki efektów leczniczych w przypadku alkoholizmu w terapii LSD.
Do
ś
wiadczenie LSD mo
ż
e prowadzi
ć
równie dobrze do negatywnego “złego tripu” jak i do
pozytywnego szczytowego do
ś
wiadczenia. W tym ostatnim przypadku mówi si
ę
o do
ś
wiadczeniu
jedno
ś
ci z ludzko
ś
ci
ą
i wszech
ś
wiatem. “Kosmiczne do
ś
wiadczenie”, które równie
ż
pojawia si
ę
w
czasie
ś
wiadomego snu, mo
ż
e prowadzi
ć
do uwolnienia si
ę
od nałogu i do gł
ę
bokich zmian
osobowo
ś
ci. Prowadzi to do wyzbycia si
ę
“skoncentrowanego na ego” nastawienia, które jest
najwi
ę
ksz
ą
przeszkod
ą
w rozwoju osobowo
ś
ci harmonijnej i twórczej. Oneironauci donosz
ą
czasami o
tego typu “kosmicznych do
ś
wiadczeniach”.
Mamy za mało danych, je
ś
li chodzi o efekty terapii jasnym snem w leczeniu narkomanii. Jednak
osoby za
ż
ywaj
ą
ce narkotyki przychodz
ą
na seminaria i wykłady po to, by nauczy
ć
si
ę
ś
wiadomego
ś
nienia jako
ś
rodka zapobiegaj
ą
cego dalszym do
ś
wiadczeniom z narkotykami. Ludzie do
ś
wiadczeni w
“braniu” twierdz
ą
,
ż
e przyjmowanie wyobra
ż
onych narkotyków w jasnym
ś
nie nie tylko wywołuje
“do
ś
wiadczenie narkotyczne”, ale
ż
e jest ono nawet intensywniejsze ni
ż
po za
ż
yciu prawdziwych
narkotyków.
Na zako
ń
czenie rozdziału po
ś
wi
ę
conego psychoterapeutycznemu wykorzystaniu zjawiska
ś
wiadomego snu mo
ż
emy doda
ć
, i
ż
istnieje jeszcze jedna metoda. Wymaga ona jednak du
ż
ego
zaawansowania w sztuce oneironautycznej. Jest to metoda “wcielania si
ę
” lub “wej
ś
cia w inn
ą
posta
ć
”.
Oto przykład, który najlepiej wyja
ś
ni nam, na czym ona polega.
Pewna nastolatka zakochała si
ę
w młodym m
ęż
czy
ź
nie, który zachowywał si
ę
przyja
ź
nie i miło, ale
zachowywał rezerw
ę
. Pewnej nocy, przed pój
ś
ciem spa
ć
dziewczyna sp
ę
dziła jaki
ś
czas
zastanawiaj
ą
c si
ę
, dlaczego tak si
ę
dzieje. Miała nast
ę
puj
ą
cy sen: “Byłam w tym samym pokoju co ten
chłopak i co
ś
tam robili
ś
my, nie pami
ę
tam, co to było, chocia
ż
pami
ę
tam,
ż
e rozmawiali
ś
my. Nagle
zdałam sobie spraw
ę
z tego,
ż
e
ś
ni
ę
. Zapytałam siebie jeszcze raz, dlaczego on nie odwzajemnia
moich uczu
ć
, i chciałam otrzyma
ć
odpowied
ź
w tym
ś
nie. Wtedy stałam si
ę
ś
wiadoma swego ducha,
tej cz
ęś
ci mnie, o której my
ś
l
ę
jako o mej ja
ź
ni, oddzieliłam si
ę
od swojego ciała i poleciałam w
kierunku jego ciała, by nast
ę
pnie w nie wej
ść
. W tym bezcielesnym stanie mogłam u
ż
ywa
ć
wszystkich
swoich zmysłów: wzroku, słuchu, czucia itd. Kiedy opu
ś
ciłam swoje ciało, ono ci
ą
gle jeszcze tam
stało, co
ś
tam robiło i mówiło. A wi
ę
c przeniosłam si
ę
do tego chłopaka i w
ś
lizn
ę
łam si
ę
w jego ciało.
Kiedy to zrobiłam, poczułam i
ż
przej
ę
łam wszystkie jego funkcje cielesne bez jego wiedzy... to było
naprawd
ę
dziwne, wszystko było takie inne i o wiele bardziej ograniczone ni
ż
w moim ciele, takie
nieznajome. To było uczucie podobne do tego, gdy prowadz
ą
c przez lata mercedesa... nagle
przesiadasz si
ę
do austina mini.
Jednak z czasem przyzwyczaiłam si
ę
do przebywania w jego ciele i mogłam posługiwa
ć
si
ę
nim
lepiej. Widziałam jego oczami, czułam jego r
ę
kami, mówiłam jego głosem itd. I widziałam jego oczami
swoje ciało stoj
ą
ce tam i co
ś
robi
ą
ce. Czułam tak
ż
e jego ducha, jego
ś
wiadomo
ść
. Byłam
ś
wiadoma
jego my
ś
li, nie wiedz
ą
c, jak to si
ę
działo. Obserwowałam jego my
ś
li i czyny, ale nie próbowałam na nie
wpływa
ć
, bo jak powiedziałam, chłopak nie zdawał sobie sprawy,
ż
e byłam w jego ciele razem z nim.
Zobaczyłam, jak on mnie postrzega, jakie wra
ż
enie na nim wywieram i jakie ma wobec mnie uczucia.
Widziałam, w jakim był konflikcie. Jak s
ą
dz
ę
, miał
ś
wiadomo
ść
moich uczu
ć
do niego i bardzo mnie
lubił, ale nie chciał zbli
ż
y
ć
si
ę
do mnie za mocno. Kiedy zdałam sobie spraw
ę
z tego, co my
ś
li i
zobaczyłam siebie sam
ą
jego oczami, zrozumiałam, dlaczego odnosi si
ę
do mnie z tak
ą
rezerw
ą
i
wiedziałam,
ż
e nigdy nie odwzajemni moich uczu
ć
. Wiedziałam dokładnie, co on my
ś
li i dlaczego. W
tym momencie obudziłam si
ę
ze snu.”
Powy
ż
szy sen był bardzo wa
ż
ny i pomocny, gdy
ż
pozwolił dziewczynie uporz
ą
dkowa
ć
swoje
uczucia. Była zadowolona pozostaj
ą
c przyjaciółk
ą
chłopaka i decyduj
ą
c si
ę
na t
ę
przyja
źń
, poczuła
pewne uwolnienie poniewa
ż
napi
ę
cie, które istniało pomi
ę
dzy nimi poprzednio, znikn
ę
ło zupełnie po
tym
ś
nie.
Jak ju
ż
wspomnieli
ś
my, technika “wej
ś
cia w inn
ą
posta
ć
” wymaga du
ż
ego zaawansowania w
praktyce
ś
wiadomego snu. Do
ś
wiadczeni oneironauci specjalnie poszukuj
ą
w swoich snach
konfrontacji z postaciami, które im zagra
ż
aj
ą
, wiedz
ą
c,
ż
e pozytywne zako
ń
czenie takiej konfrontacji
mo
ż
e w znacznym stopniu ich rozwin
ąć
, wzbogaci
ć
wiedz
ę
o sobie i prowadzi
ć
do wi
ę
kszej
samorealizacji. Dalsze badania w zakresie psychoterapeutycznych zastosowa
ń
oneironautyki z
pewno
ś
ci
ą
potwierdz
ą
przekonanie wielu z nas o jej niezwykłej skuteczno
ś
ci.
SPEŁNIONE PRAGNIENIA
Sny s
ą
kreacj
ą
naszego umysłu, w którym do najsilniejszych energii nale
żą
nasze l
ę
ki, obawy oraz
nasze pragnienia. Dlatego Freud s
ą
dził,
ż
e sny generalnie s
ą
spełnieniem naszych pragnie
ń
. W
zwykłych snach owo spełnienie odbywa si
ę
cz
ę
sto na poziomie symbolicznym i to wystarczy naszej
pod
ś
wiadomo
ś
ci. W snach
ś
wiadomych nie tylko pod
ś
wiadomo
ść
mo
ż
e uzyska
ć
satysfakcj
ę
, lecz
tak
ż
e
ś
wiadomo
ść
, czyli my sami. W
ś
wiadomych snach ludzie spełniaj
ą
swoje pragnienia, nawet te
najskrytsze, cz
ę
sto wstydliwe albo takie, których nie mog
ą
spełni
ć
w
ż
yciu na jawie. Daje im to
gł
ę
bokie zadowolenie i satysfakcj
ę
.
Kiedy
ś
ni
ą
cy zda sobie spraw
ę
z tego,
ż
e
ś
ni, u
ś
wiadamia sobie jednocze
ś
nie,
ż
e sen jest tworem
jego własnego umysłu i to on ustala reguły gry. Mo
ż
e zacz
ąć
manipulowa
ć
snem, post
ę
puj
ą
c jak
re
ż
yser w filmie albo Wielki Mag z bajek, i wpływa
ć
zgodnie ze swoj
ą
wol
ą
na prawie wszystkie
elementy snu: przedmioty, postacie, zachowania, nawet pogod
ę
i całe krajobrazy.
Na pocz
ą
tku ka
ż
dy musi oswoi
ć
si
ę
ze swoj
ą
władz
ą
, zaczynaj
ą
c od mało istotnych zmian. Je
ż
eli
wcze
ś
niej nie przekonamy si
ę
,
ż
e panujemy nad drobiazgami i przejdziemy do manipulacji rzeczami i
osobami wa
ż
nymi, mo
ż
emy dozna
ć
pora
ż
ki, poniewa
ż
przekonanie o naszej sile b
ę
dzie słabe, nie
ugruntowane, oparte jedynie na teorii. Jak powiedział don Juan, nauczyciel Castanedy, naprawd
ę
uczy
ć
si
ę
mo
ż
na tylko poprzez do
ś
wiadczenie i jedynie taka wiedza mo
ż
e by
ć
przydatna szamanowi,
gdy
ż
jest to wiedza “
ż
ywa”, posiada moc, której nie ma wiedza zaczerpni
ę
ta z ksi
ąż
ek albo rozmowy.
Jednym z najcz
ęś
ciej spełnianych pragnie
ń
w jasnych snach s
ą
pragnienia seksualne. Pop
ę
d
seksualny bywa silnie tłumiony przez nasz
ą
europejsk
ą
kultur
ę
. Z drugiej strony jeste
ś
my ci
ą
gle
“bombardowani” bod
ź
cami seksualnymi w sferze reklamy, mody i w
ś
rodkach masowego przekazu.
Sytuacja taka sprawia,
ż
e sny wielu ludzi maj
ą
cz
ę
sto seksualny charakter. Jak twierdzi Patricia
Garfield, do
ś
wiadczona oneironautka: “orgazm to naturalna cz
ęść
jasnego snu; moje własne
do
ś
wiadczenie mówi mi,
ż
e
ś
wiadome
ś
nienie jest orgazmiczne.” Dwie trzecie jej jasnych snów miało
charakter seksualny, a połowa z nich spełniała si
ę
w orgazmie, który był “taki sam, a nawet wi
ę
kszy
ni
ż
w
ż
yciu realnym”. W swojej ksi
ąż
ce Pathway to Ecstasy okre
ś
liła swoje prze
ż
ycia orgazmów w
jasnych snach jako posiadaj
ą
ce “gł
ę
bok
ą
(profound) intensywno
ść
; czuła, i
ż
wybucha we
wstrz
ą
saj
ą
cej ciałem i dusz
ą
eksplozji... z poczuciem absolutnej pełni siebie, jaka tylko czasami
zdarza si
ę
w stanie przebudzenia.” Jak wykazuj
ą
do
ś
wiadczenia wielu psychoterapeutów, jasne sny
mog
ą
pomóc w terapii zaburze
ń
seksualnych. Pozwalaj
ą
one tak
ż
e osi
ą
gn
ąć
wy
ż
szy stopie
ń
samopoznania i integracji osobowo
ś
ci w sferze erotycznej. Niektórzy dopiero dzi
ę
ki jasnym snom
mog
ą
odkrywa
ć
i realizowa
ć
swoje najbardziej ukryte fantazje i pragnienia seksualne, zapraszaj
ą
c do
swoich snów najbardziej po
żą
dane osoby i uprawiaj
ą
c seks w sposób, na jaki nigdy nie zdecydowaliby
si
ę
w normalnym
ż
yciu z powodu swoich zahamowa
ń
. Wiedz
ą
,
ż
e te sny b
ę
d
ą
znali jedynie oni sami.
Cz
ę
stym do
ś
wiadczeniem w jasnym
ś
nie, wywołuj
ą
cym bardzo intensywne wra
ż
enie przyjemno
ś
ci,
rado
ś
ci, wolno
ś
ci i poczucia mocy, jest latanie. Jest to tak
ż
e znakomity test, o którym mówili
ś
my w
rozdziale po
ś
wi
ę
conym technikom oneironautycznym, po którym łatwo odró
ż
ni
ć
ś
wiat jawy i snu.
Przypomnijmy jeszcze raz, kiedy poczujemy w
ą
tpliwo
ść
, czy aby nie
ś
nimy, powinni
ś
my wzi
ąć
wdech i
spróbowa
ć
unie
ść
si
ę
nieco w powietrze albo energicznie odepchn
ąć
ziemi
ę
w dół. Je
ż
eli utrzymamy
si
ę
troch
ę
dłu
ż
ej w powietrzu, b
ę
dziemy wiedzie
ć
na pewno,
ż
e
ś
nimy.
W wielu kulturach latanie postrzegane jest jako symbol rozwoju duchowego, a mistyczny lot do
nieba jest stałym elementem praktyki szama
ń
skiej na całym
ś
wiecie. By
ć
mo
ż
e latanie jest wyrazem
podstawowej wolno
ś
ci naszej prawdziwej Ja
ź
ni, a sny o lataniu symbolizuj
ą
nasze zbli
ż
anie si
ę
do jej
do
ś
wiadczenia.
Naturalnym elementem jasnych snów jest spełnianie pragnie
ń
oneironautów, które prowadzi do
doznawania przyjemno
ś
ci, rado
ś
ci, a nawet “do
ś
wiadcze
ń
szczytowych”. Badania naukowe wykazały,
ż
e pozytywne doznania i emocje wzmacniaj
ą
nie tylko subiektywne wra
ż
enie dobrego samopoczucia,
ale tak
ż
e sił
ę
systemu odporno
ś
ciowego naszego organizmu. Osoby radosne i szcz
ęś
liwe rzadziej
choruj
ą
i szybciej powracaj
ą
do zdrowia.
Anga
ż
owanie si
ę
w zaspokajanie pragnie
ń
podczas jasnego snu ma tak
ż
e du
ż
e znaczenie w
pocz
ą
tkowym etapie opanowywania sztuki oneironautycznej. Po prostu pod
ś
wiadomo
ść
o wiele
ch
ę
tniej współpracuje ze
ś
wiadomo
ś
ci
ą
, je
ż
eli nagrod
ą
jest jaki
ś
rodzaj przyjemno
ś
ci zmysłowej.
W rzeczywisto
ś
ci szcz
ęś
cie, którego nie nale
ż
y uto
ż
samia
ć
z przyjemno
ś
ci
ą
, mimo i
ż
s
ą
to dwa
blisko siebie le
żą
ce stany umysłu, jest jedynym celem, do którego d
ąż
ymy. Eli Archer cz
ę
sto
powtarzał,
ż
e najgł
ę
bsza Ja
źń
to stan miło
ś
ci, czyli szcz
ęś
cia. Ramana Maharshi za
ś
potwierdzał
star
ą
wedyjsk
ą
prawd
ę
,
ż
e podstawowymi cechami Ducha jest sat-czit-ananda, czyli byt,
ś
wiadomo
ść
i szcz
ęś
liwo
ść
. Nie sprzeciwiajmy si
ę
wi
ę
c naszej najgł
ę
bszej naturze.
Poza spełnianiem pragnie
ń
w
ś
wiecie snu jasny sen mo
ż
e pomóc w realizacji naszych planów i
zamierze
ń
w normalnym
ż
yciu na jawie.
Nie mo
ż
emy osi
ą
ga
ć
naszych celów, je
ż
eli nie b
ę
dziemy o nich my
ś
le
ć
pozytywnie, to znaczy
musimy najpierw uwierzy
ć
,
ż
e osi
ą
gni
ę
cie jakiej
ś
rzeczy lub cechy jest mo
ż
liwe, aby
ś
my zacz
ę
li
działa
ć
w kierunku jej zdobycia. Je
ż
eli my sami tego nie zrobimy, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Na
proces pozytywnego my
ś
lenia du
ż
y wpływ ma wyobra
ź
nia. Wła
ś
nie dlatego ksi
ę
garnie pełne s
ą
ksi
ąż
ek i poradników, w których czytamy,
ż
e nale
ż
y wyobra
ż
a
ć
sobie plastycznie, czyli wizualizowa
ć
to, co chcemy osi
ą
gn
ąć
. Mo
ż
e to by
ć
szczuplejsza sylwetka, wi
ę
ksza pewno
ść
siebie, wolno
ść
od
jakiego
ś
nałogu, na przykład palenia papierosów, zdobycie lepszej pracy, wy
ż
szych zarobków itd.
Poprzez wyobra
ź
ni
ę
uruchamiamy proces “samospełniaj
ą
cej si
ę
przepowiedni”, inicjujemy
mechanizm “sprz
ęż
enia zwrotnego” nastawionego na osi
ą
gni
ę
cie naszych celów, o którym mówili
ś
my
w rozdziale dotycz
ą
cym teorii snu. Tysi
ą
cmilowa podró
ż
zaczyna si
ę
od pierwszego kroku, mówi stare
przysłowie.
Siła naszych osi
ą
gni
ęć
tkwi nie tylko w naszej woli i wytrwało
ś
ci, ale przede wszystkim w
wyobra
ź
ni. W wi
ę
kszo
ś
ci popularnych treningów i metod osi
ą
gania sukcesu główn
ą
technik
ą
jest
wizualizacja, czyli trening plastycznej wyobra
ź
ni w stanie relaksu lub medytacji, a nawet modlitwy. W
stanach tych nast
ę
puje przeniesienie uwagi ze
ś
wiata zewn
ę
trznego na obrazy naszego umysłu
poprzez ograniczenie ruchu i wra
ż
e
ń
zmysłowych w cichym otoczeniu.
Ś
wiadomy sen to technika, w której wyobra
ź
nia osi
ą
ga moc nie spotykan
ą
w innych stanach
ś
wiadomo
ś
ci. Wyobra
ż
enia w jasnym
ś
nie s
ą
tak realne jak w
ż
yciu. Wszystkie zmysły zaanga
ż
owane
w maksymalnym stopniu, a emocje s
ą
tak samo silne, a nawet silniejsze ni
ż
w realnych
ż
yciowych
sytuacjach.
ś
adna technika wizualizacji nie mo
ż
e konkurowa
ć
ze
ś
wiadomym snem jako
najdoskonalszym warsztatem pracy z pod
ś
wiadomo
ś
ci
ą
.
W specyficznym “warsztacie” jasnego snu mo
ż
emy tak
ż
e wypróbowa
ć
nasze przyszłe zachowania,
niczym muzyk próbuj
ą
cy przed koncertem. Jednym z najwa
ż
niejszych rezultatów tego typu prób jest
obni
ż
enie poziomu napi
ę
cia oraz zwi
ę
kszenie pewno
ś
ci siebie. Po przeprowadzeniu próby we
ś
nie
dowiemy si
ę
, jak b
ę
dziemy czuli si
ę
podczas naszego działania w przyszło
ś
ci, jak na nie zareaguj
ą
inni itp. Kiedy wreszcie b
ę
dziemy działa
ć
w rzeczywisto
ś
ci, b
ę
dziemy bardziej rozlu
ź
nieni, pewni
siebie, b
ę
dziemy czuli si
ę
lepiej w “znanej ju
ż
ze snu” sytuacji.
“Studiuj
ę
, by zosta
ć
profesjonalnym muzykiem (waltornia) i chciałem pozby
ć
si
ę
l
ę
ku przed
publicznymi wyst
ę
pami. Kilka razy poprzez rozlu
ź
nienie ciała i umysłu przed snem, wprowadzałem si
ę
w stan autohipnozy albo marze
ń
na jawie. Pó
ź
niej skupiałem si
ę
na pragnieniu wywołania snu, w
którym wyst
ę
puj
ę
przed publiczno
ś
ci
ą
, ale bez nerwowo
ś
ci i l
ę
ku. Trzeciej nocy tych eksperymentów
miałem jasny sen, w którym grałem recital solowy bez towarzyszenia orkiestry w Chicago (w miejscu
tym grałem ju
ż
raz wcze
ś
niej ale jako muzyk w orkiestrze). Patrz
ą
c na słuchaczy, nie czułem
ż
adnego
l
ę
ku, a ka
ż
da nuta, któr
ą
zagrałem, sprawiała,
ż
e stawałem si
ę
coraz bardziej pewny siebie. Grałem
doskonale utwór, który słyszałem przedtem tylko raz (i nigdy nie miałem zamiaru go gra
ć
), a owacja,
któr
ą
otrzymałem, dodała mi pewno
ś
ci. Kiedy obudziłem si
ę
, szybko zanotowałem sen i utwór, który
grałem. Kiedy
ć
wiczyłem nast
ę
pnego dnia, graj
ą
c po raz pierwszy ten utwór, zagrałem go prawie
doskonale. Dwa tygodnie pó
ź
niej (w tym czasie było kilka wykona
ń
we
ś
nie) grałem z orkiestr
ą
V
Symfoni
ę
Szostakowicza. Pierwszy raz w
ż
yciu nerwy nie przeszkadzały mi w grze, a wykonanie było
bardzo dobre.”
“Jako nastolatka
ś
wiadomie wywoływałam sny o tym, co b
ę
d
ę
robi
ć
nast
ę
pnego dnia w szkole albo
w
ś
ród znajomych. Wygrałam swój pierwszy turniej tenisowy noc wcze
ś
niej, podczas snu. “Prze
ś
niłam”
tak
ż
e kilka egzaminów w szkole, zanim do nich przyst
ą
piłam. Po szkole piel
ę
gniarskiej
ś
niłam na
przykład, jak powinnam pokierowa
ć
procesem zatrzymania pracy serca oraz kilka innych stresuj
ą
cych
sytuacji w moim zawodzie. Mog
ę
ś
ni
ć
o wszystkim, co chciałabym “prze
ć
wiczy
ć
”, zanim to zrobi
ę
w
rzeczywisto
ś
ci.”
Badania naukowe nad
ś
ni
ą
cymi wykazały, i
ż
podczas snu system nerwowy przesyła impulsy
elektryczne z mózgu do mi
ęś
ni, które zwi
ą
zane s
ą
z wyobra
ż
onymi we
ś
nie ruchami ciała.
Ś
wiadomie
ś
ni
ą
cy oneironauci wykonywali w swoich snach zaplanowane wcze
ś
niej ruchy, a urz
ą
dzenia kontrolne
rejestrowały pojawiaj
ą
ce si
ę
wtedy napi
ę
cia mi
ęś
ni. Badanie to pozwoliło na udowodnienie tezy, która
mówi,
ż
e czynno
ś
ci wykonywane we
ś
nie znajduj
ą
odbicie w naszym ciele. I nie chodziło tu tylko o
czynno
ś
ci nie podległe naszej woli (jak np. zmiany w organizmie podczas snów erotycznych), ale
tak
ż
e ruchy wolicjonalne. Poniewa
ż
jednak napi
ę
cie mi
ęś
ni było bardzo słabe, wydaje si
ę
,
ż
e proces
odzwierciedlania ma miejsce tylko na poziomie przewodzenia impulsów w systemie nerwowym. Jak
si
ę
okazało, taki “suchy” trening we
ś
nie ma bardzo du
ż
e znaczenie w opanowaniu i doskonaleniu
wielu ró
ż
nych umiej
ę
tno
ś
ci oraz w rozwoju zdolno
ś
ci motorycznych. Paul Tholey, który jest tak
ż
e
psychologiem sportowym, zaleca sportowcom trening w
ś
wiadomym
ś
nie.
Zwłaszcza w technicznych dyscyplinach sportowych oraz wymagaj
ą
cych du
ż
ej koncentracji uwagi i
umiej
ę
tno
ś
ci podejmowania ryzyka, na przykład w sportach walki, w tenisie, narciarstwie, pływaniu i
innych sportach przydatne jest
ć
wiczenie podczas jasnego snu. Najwi
ę
ksi mistrzowie sportu cz
ę
sto
mówi
ą
o stanach “zjednoczenia umysłu i ciała” podczas osi
ą
gania najlepszych wyników. Tego typu
integracja wyzwala najwi
ę
ksze mo
ż
liwo
ś
ci jednostki i cz
ę
sto uwa
ż
ana jest za niezb
ę
dny element w
sportach walki Dalekiego Wschodu, zwi
ą
zanych z filozofi
ą
taoistyczn
ą
lub zen.
Ka
ż
dy z nas z pewno
ś
ci
ą
chciałby si
ę
doskonali
ć
w swoim
ż
yciu w ró
ż
nych dziedzinach. Nie
wszyscy jeste
ś
my sportowcami albo muzykami, jednak wielu oneironautów wykorzystuje
ś
wiadome
sny do
ć
wiczenia na przykład umiej
ę
tno
ś
ci prowadzenia samochodu, ta
ń
ca, samoobrony,
wyst
ę
powania publicznego, prowadzenia rozmów handlowych, negocjacji itd.
Oneironautyka odkrywa przed nami mo
ż
liwo
ś
ci kontaktu z energiami do tej pory ukrytymi w
naszym ciele i umy
ś
le. Energie te mog
ą
by
ć
obudzone głównie poprzez uaktywnienie twórczej
wyobra
ź
ni na wysokim poziomie. Tego typu efekty notowano w hipnozie oraz w zaawansowanej
medytacji jogi i zen.
Bardzo wielu hipnotyzerów potwierdza niezwykłe mo
ż
liwo
ś
ci i władz
ę
umysłu osoby
hipnotyzowanej nad swoim ciałem. Dzi
ę
ki sugestii w hipnozie znoszono odczuwanie bólu w czasie
operacji i zabiegów stomatologicznych, powodowano szybsze gojenie si
ę
ran, wpływano na
temperatur
ę
ciała, rytm serca, ci
ś
nienie krwi i osi
ą
gano inne niewiarygodne wprost efekty.
Niektórzy badacze jasnego snu widz
ą
gł
ę
bok
ą
analogi
ę
pomi
ę
dzy jasnym snem i hipnoz
ą
. Do
najwa
ż
niejszych ró
ż
nic zaliczaj
ą
oni po pierwsze, potrzeb
ę
obecno
ś
ci hipnotyzera (w jasnym
ś
nie
funkcj
ę
t
ę
sprawuje
ś
wiadomo
ść
ś
ni
ą
cego) i po drugie, bardzo rzadko spotykan
ą
zdolno
ść
wej
ś
cia w
gł
ę
bok
ą
hipnoz
ę
, która jednocze
ś
nie nie mo
ż
e by
ć
wyuczona (jasne sny mo
ż
e mie
ć
prawie ka
ż
dy i to
głównie dzi
ę
ki
ć
wiczeniu).
Wybitny badacz ameryka
ń
ski dr Carl Simonton stwierdził,
ż
e
ć
wiczenie wizualizacji mo
ż
e
przyspieszy
ć
proces leczenia raka lub przedłu
ż
y
ć
ż
ycie nieuleczalnie chorych. Niektóre doniesienia
mówi
ą
nawet o mo
ż
liwo
ś
ci wpływania na zdrowie innych ludzi poprzez wizualizacj
ę
o charakterze
bioenergoterapeutycznym.
Jeden z oneironautów opisuje efekt leczniczy we
ś
nie w ten sposób: “Odk
ą
d pami
ę
tam, zawsze
byłem alergikiem. Ci
ą
gle nie wolno mi było czego
ś
je
ść
: mleka, owoców, czekolady. Pó
ź
niej zacz
ę
ły
si
ę
problemy z katarami, wci
ąż
leciało mi z nosa, gdy tylko zaczynało si
ę
robi
ć
ciepło i nadchodziło
lato. Kiedy przeczytałem artykuł o
ś
wiadomym
ś
nie w jednej z popularnonaukowych gazet, bardzo
mnie to zainteresowało. Nie my
ś
lałem wtedy o wykorzystaniu jasnego snu do samoleczenia.
Zacz
ą
łem
ć
wiczy
ć
i po kilku tygodniach udało si
ę
. Mniej wi
ę
cej po roku radziłem sobie ju
ż
w jasnym
ś
nie zupełnie nie
ź
le. Wtedy przeczytałem o wizualizacji i jej efektach terapeutycznych. Postanowiłem
spróbowa
ć
we
ś
nie. Kiedy uzyskałem
ś
wiadomo
ść
, postanowiłem zobaczy
ć
i zbada
ć
swoje ciało
le
żą
ce w łó
ż
ku. Było to bardzo dziwne uczucie, pierwszy raz widziałem siebie podobnego do trupa z
zamkni
ę
tymi oczami. Chocia
ż
wiedziałem,
ż
e to sen, uczucie niesamowito
ś
ci i jakiego
ś
zaniepokojenia nie opuszczało mnie. Gdy przyjrzałem si
ę
bli
ż
ej, zauwa
ż
yłem ró
ż
owe plamki na całym
ciele, jakby kto
ś
pomalował mi skór
ę
farb
ą
. Intuicyjnie zorientowałem si
ę
,
ż
e jest to symbol mojego
słabego zdrowia. W nast
ę
pnych snach kilkakrotnie wycierałem te plamy, które za ka
ż
dym razem były
coraz bledsze. Wreszcie nie pojawiły si
ę
wcale. Byłem bardzo z siebie zadowolony i czekałem
niecierpliwie na efekt w realnym
ż
yciu. Po paru tygodniach od rozpocz
ę
cia
ć
wicze
ń
nie było ju
ż
ś
ladu
po moich dolegliwo
ś
ciach, mo
ż
e z wyj
ą
tkiem kichania na ł
ą
kach w lesie, ale z tym te
ż
sobie poradz
ę
.”
Skoro, jak udowodnił Paul Tholey, działanie symboliczne mo
ż
e spowodowa
ć
znikni
ę
cie
symptomów problemów psychicznych, nie powinno nas dziwi
ć
,
ż
e mo
ż
e ono tak
ż
e spowodowa
ć
wyleczenie objawów fizycznych. Wszak umysł i ciało s
ą
ze sob
ą
bardzo
ś
ci
ś
le poł
ą
czone, a wła
ś
ciwie
to stanowi
ą
one dwa aspekty jednej cało
ś
ci. Na tym zało
ż
eniu opiera si
ę
cała medycyna
psychosomatyczna.
TWÓRCZE ROZWI
Ą
ZYWANIE PROBLEMÓW
Pod
ś
wiadomo
ść
zawsze odgrywała w twórczo
ś
ci ogromn
ą
rol
ę
. W ci
ą
gu swojego
ż
ycia zbieramy
ogromn
ą
ilo
ść
informacji, które magazynowane s
ą
w pami
ę
ci. Ka
ż
dy dzie
ń
jest tam zapisany w
najdrobniejszych szczegółach. Jednak tylko minimaln
ą
cz
ęść
tego skarbca pami
ę
ci jeste
ś
my w stanie
sobie u
ś
wiadomi
ć
, czyli przypomnie
ć
. W przypadku wra
ż
e
ń
zarejestrowanych bez udziału naszej
uwagi, czyli wra
ż
e
ń
podprogowych, w ogóle nie jest to mo
ż
liwe. Niemo
ż
no
ść
ta charakteryzuje jednak
tylko nasz zwykły stan
ś
wiadomo
ś
ci na jawie. Eksperymenty w gł
ę
bokiej hipnozie potwierdziły,
ż
e
mo
ż
emy sobie bardzo dokładnie przypomnie
ć
sytuacje maj
ą
ce miejsce nawet wiele lat wstecz. Jest to
bardzo po
ż
yteczna technika stosowana w kryminalistyce.
Ś
wiadek przest
ę
pstwa mo
ż
e przy u
ż
yciu
hipnozy przypomnie
ć
sobie szczegóły wydarzenia pomocne w uj
ę
ciu sprawców. Niestety zdolno
ść
wej
ś
cia w gł
ę
bok
ą
hipnoz
ę
jest spotykana bardzo rzadko.
Procesy my
ś
lenia, poszukiwania rozwi
ą
zania jakiego
ś
problemu lub pomysłu maj
ą
swój
odpowiednik w pod
ś
wiadomo
ś
ci.
Ś
wiadcz
ą
o tym popularne anegdoty o wynalazcach, artystach,
naukowcach, którzy rozwi
ą
zywali swoje problemy w momentach relaksu, na spacerze, podczas
zabawy lub drzemki.
Ś
wiadomie nie my
ś
leli oni o swoim problemie, ale pod
ś
wiadomo
ść
ich ci
ą
gle
pracowała, a w chwilach rozlu
ź
nienia uwagi i zmniejszonej koncentracji ma ona szanse na to, by
ujawni
ć
wyniki swojej pracy.
W 1865 r. profesor chemii z Gandawy, Friedrich August von Kekule intensywnie pracował nad
zagadnieniem struktury cz
ą
steczkowej w
ę
glowodorów, a w szczególno
ś
ci benzenu. Pewnego dnia po
pracy zdrzemn
ą
ł si
ę
przed kominkiem i oto, co mu si
ę
przy
ś
niło. Zobaczył kolejny raz we
ś
nie
rozta
ń
czone atomy. Ale tym razem mniejsze ich grupki trzymały si
ę
na uboczu. “Mój duchowy wzrok,
wyostrzony ju
ż
wieloma wizjami tego rodzaju, dostrzegł teraz wi
ę
ksze struktury o wielorakich
układach, długie szeregi, niekiedy
ś
ci
ś
lej dopasowane, a wszystkie pełzn
ą
ce i wij
ą
ce si
ę
w
ęż
owym
ruchem. Lecz nagle jeden z w
ęż
y chwycił swój własny ogon i ten kształt zawirował szyderczo przed
mymi oczami. Jakby pora
ż
ony tym widokiem przebudziłem si
ę
.”
Sen Kekulego ukazał mu,
ż
e w
ę
glowodory nie s
ą
strukturami otwartymi, lecz zamkni
ę
tymi
pier
ś
cieniami, przypominaj
ą
cymi w
ęż
a gryz
ą
cego własny ogon.
Wspomniana w rozdziale o greckich koncepcjach snu praktyka udawania si
ę
po senne objawienie
do
ś
wi
ą
ty
ń
Asklepiosa tak
ż
e pokazuje nam,
ż
e rozwi
ą
zania naszych problemów ju
ż
w nas s
ą
, musimy
je tylko w sobie odkry
ć
.
Poza ułatwionym dost
ę
pem do informacji zgromadzonych w pod
ś
wiadomo
ś
ci sen charakteryzuje
si
ę
pewnymi cechami, które niezwykle sprzyjaj
ą
twórczemu my
ś
leniu. Jest to przede wszystkim
zrzucenie ogranicze
ń
naszej codziennej, zdroworozs
ą
dkowej logiki. W twórczo
ś
ci bywa ona cz
ę
sto
przeszkod
ą
, któr
ą
trudno wyeliminowa
ć
. Jest ona bardzo wa
ż
nym elementem konstrukcyjnym
naszego modelu
ś
wiata na jawie, zapewniaj
ą
cego nam bezpiecze
ń
stwo i chroni
ą
cego przed
nieznanym. Mimo
ż
e nieznane mo
ż
e przynie
ść
tak
ż
e pozytywne warto
ś
ci, jak w przypadku
wynalazków czy dzieł sztuki.
Barier
ę
logiczno
ś
ci próbuje si
ę
pokonywa
ć
w tak zwanej burzy mózgów. W miłej, sprzyjaj
ą
cej i
bezpiecznej atmosferze zbiera si
ę
kilka osób i zaczyna wspólnie fantazjowa
ć
na zadany temat lub
problem.
ś
adna wypowied
ź
nie jest oceniana negatywnie, nie nale
ż
y tak
ż
e samemu cenzurowa
ć
swoich wypowiedzi i mówi
ć
wszystko, co tylko przyjdzie do głowy. Takie spontaniczne i bezpieczne
(nikt nie puka si
ę
w czoło) wyładowania umysłów przynosz
ą
czasami zdumiewaj
ą
co dobre rezultaty.
We
ś
nie jednak rzecz
ą
jak najbardziej naturaln
ą
jest to,
ż
e nie poddaje si
ę
on regułom logiki
Wybitny psycholog ameryka
ń
ski, Carl Rogers wyró
ż
nił trzy czynniki w umy
ś
le, które le
żą
u podstaw
twórczo
ś
ci. Po pierwsze, umysł osoby twórczej otwarty jest na nowe do
ś
wiadczenia, jest chłonny i
ufny w stosunku do
ś
wiata. Poci
ą
ga go nowo
ść
i odkrywanie nowych zakresów do
ś
wiadczenia. Po
drugie, umysł taki bardziej polega na własnej ocenie siebie samego ni
ż
na opinii innych osób. Osoba
twórcza jest o wiele bardziej autonomiczna i autentyczna. Jest silna wewn
ę
trznie, odczuwa wysoki
poziom bezpiecze
ń
stwa i pewno
ś
ci siebie. Po trzecie wreszcie, ma ona skłonno
ś
ci do zabawy swoimi
pomysłami, ideami, wizjami. Zestawia je, porównuje, miesza, znajduj
ą
c w tym przyjemno
ść
.
Je
ż
eli przyjrzymy si
ę
ś
wiadomym snom pod k
ą
tem kreatywno
ś
ci, to zauwa
ż
ymy,
ż
e wszystkie
cechy twórczego umysłu Carla Rogersa s
ą
w nich realizowane. Oneironauta z zało
ż
enia nastawiony
jest na nowe do
ś
wiadczenie. Wiedz
ą
c,
ż
e
ś
ni, wie jednocze
ś
nie,
ż
e mo
ż
e odczu
ć
i zobaczy
ć
wiele
rzeczy, które nie s
ą
mo
ż
liwe w
ś
wiecie realnym. Jest on tak
ż
e w swoim
ś
nie całkowicie bezpieczny.
Maj
ą
c
ś
wiadomo
ść
, i
ż
sen stanowi jego własn
ą
kreacj
ę
, czuje sił
ę
i pewno
ść
. Tak
ż
e trzeci warunek
jest naturaln
ą
cech
ą
snu.
Ś
ni
ą
cy bawi si
ę
swoim snem, bada
ś
wiat marze
ń
sennych zaciekawiony jak
dziecko. Zestawia i miesza ró
ż
ne rozwi
ą
zania, pomysły i przedmioty, czujnie obserwuj
ą
c, co z tego
wyniknie.
Ś
wiadomy umysł w u
ś
pionym mózgu jest niezwykle twórczym stanem
ś
wiadomo
ś
ci. Mogło
przekona
ć
si
ę
o tym tysi
ą
ce oneironautów na całym
ś
wiecie.
Wykorzystuj
ą
oni swoje jasne sny w nauce, biznesie, na uniwersytecie i w szkole, przy
rozwi
ą
zywaniu zawodowych i osobistych problemów, przy podejmowaniu ró
ż
nego rodzaju decyzji i
planowaniu swojego
ż
ycia. Zyskali w swoich snach nowego i bardzo m
ą
drego doradc
ę
. Tylko doradc
ę
,
na pewno sen nie powinien przej
ąć
kontroli nad naszym
ż
yciem. Mo
ż
e je wzbogaca
ć
, czyni
ć
atrakcyjniejszym, rozwija
ć
je, ale nie kontrolowa
ć
. Powinni
ś
my zawsze słucha
ć
naszych snów, jednak
decyzje podejmowa
ć
sami.
“Odkryłem w szkole
ś
redniej,
ż
e jestem oneironaut
ą
, kiedy zorientowałem si
ę
,
ż
e mog
ę
studiowa
ć
zagadnienia z matematyki i geometrii przed pój
ś
ciem do łó
ż
ka i znajdowa
ć
rozwi
ą
zania problemów po
przebudzeniu. Fenomen ten towarzyszył mi podczas nauki w szkole i na studiach medycznych. Kiedy
studiowałem medycyn
ę
, zacz
ą
łem stosowa
ć
moje umiej
ę
tno
ś
ci rozwi
ą
zywania problemów we
ś
nie
wobec problemów medycznych, przebiegaj
ą
c szybko pytania z poprzedniego dnia i znajduj
ą
c
rozwi
ą
zania lub po
ż
yteczne dodatkowe pytania prowadz
ą
ce do rozwi
ą
zania. Nawet dzi
ś
budz
ę
si
ę
czasami w nocy o 3.00 i dzwoni
ę
do szpitala,
ż
eby zleci
ć
odpowiednie badania, które w jasnym
ś
nie
podsuwały mi mo
ż
liwe rozwi
ą
zania problemu pacjenta.
W tej chwili najlepszym zastosowaniem mojej zdolno
ś
ci jasnego snu jest chirurgia. Ka
ż
dej nocy
poprzedzaj
ą
cej operacje przegl
ą
dam list
ę
przypadków chirurgicznych i przeprowadzam zabiegi we
ś
nie. Osi
ą
gn
ą
łem opini
ę
szybkiego i uzdolnionego chirurga nawet w przypadkach du
ż
ych komplikacji.
Ta chirurgiczna “praktyka” pozwoliła mi od samego pocz
ą
tku nieustannie “powtarza
ć
” anatomi
ę
oraz
doskonali
ć
technik
ę
poprzez eliminowanie niepotrzebnych ruchów. Obecnie jestem w stanie
wykonywa
ć
najbardziej skomplikowane operacje w 35 – 40 procent czasu potrzebnego moim
kolegom.”
“Musiałem napisa
ć
dla swojej klasy program komputerowy i zanim w ogóle zacz
ą
łem go pisa
ć
,
wypróbowałem swoje rozwi
ą
zania podczas jasnego snu. Zauwa
ż
yłem,
ż
e wiele moich pomysłów nie
b
ę
dzie działa
ć
, albo potrzebuj
ą
pewnych dodatkowych instrukcji. To zaoszcz
ę
dziło mi wielu godzin
programowania poza lekcjami. Obecnie “przebiegam” moje programy w snach, zanim w ogóle usi
ą
d
ę
do komputera.”
Wydaje si
ę
,
ż
e sztuka
ś
wiadomego snu mo
ż
e bardzo istotnie pomóc osobom, które musz
ą
rozwi
ą
zywa
ć
problemy na podstawie bardzo wielu ró
ż
nych
ź
ródeł informacji np. w psychoterapii,
pedagogice, poradnictwie duchowym, medycynie, biznesie itp.
Na koniec rozdziału wypada tak
ż
e wspomnie
ć
o zwi
ą
zkach zwykłego i jasnego snu w twórczo
ś
ci
artystycznej. Oczywi
ś
cie na ten temat mo
ż
na by napisa
ć
osobn
ą
ksi
ąż
k
ę
i s
ą
dz
ę
,
ż
e niedługo ksi
ąż
ka
taka powstanie. Tutaj tylko zaznaczymy obecno
ść
tego zwi
ą
zku w sztuce.
Jako pierwsze nasuwaj
ą
si
ę
skojarzenia snu i malarstwa, jako
ż
e jedno i drugie operuje przede
wszystkim wra
ż
eniami wzrokowymi. Cały bardzo popularny kierunek literatury i plastyki – surrealizm –
okre
ś
la si
ę
mianem “sztuki snu”. Giorgio de Chirico, mistrz i prekursor surrealizmu, powiedział: “Je
ż
eli
dzieło sztuki ma sta
ć
si
ę
naprawd
ę
nie
ś
miertelne, musi wyj
ść
daleko poza wszelkie ograniczenia
ludzkiego
ś
wiata, poza granice zdrowego rozs
ą
dku i logiki. W ten sposób dzieło sztuki zbli
ż
y si
ę
do
snu.”
Jednym z najwi
ę
kszych malarzy czerpi
ą
cych obficie ze
ś
wiata snu był Salvador Dali. W
ś
ród
współczesnych artystów oneironautów znajduje si
ę
amerykanka Fariba Bogazran, o której wspomina
dr LaBerge. W swoich jasnych snach przechadza si
ę
ona po galerii pełnej obrazów, dopóki jeden z
nich nie przyci
ą
gnie jej uwagi. Je
ż
eli wyczuje taki rodzaj przyci
ą
gania, magnetyzmu, zatrzymuje si
ę
i
dokładnie przygl
ą
da obrazowi, staraj
ą
c si
ę
zapami
ę
ta
ć
szczegóły, faktur
ę
, technik
ę
malarsk
ą
, warsztat
itd. Koncentruj
ą
c si
ę
na obrazie, budzi si
ę
zgodnie ze swoj
ą
wol
ą
i zaczyna malowa
ć
. Słynny Witkacy,
czyli Stanisław Ignacy Witkiewicz namalował wiele wspaniałych i niezwykłych obrazów inspirowanych
pod
ś
wiadomymi wizjami, które wywoływał za pomoc
ą
narkotyków i substancji halucynogennych.
Oneironauci nie musz
ą
korzysta
ć
z substancji psychoaktywnych, maj
ą
c do dyspozycji sztuk
ę
ś
wiadomego snu, która dostarcza o wiele silniejszych, gł
ę
bszych i bardziej inspiruj
ą
cych do
ś
wiadcze
ń
ni
ż
narkotyki.
Jednak nie tylko sztuki plastyczne wiele zawdzi
ę
czaj
ą
snom. Wielu kompozytorów, m.in.
Beethoven, Wagner, Mozart, swoje najlepsze tematy usłyszeli we
ś
nie. Pisarze i poeci tak
ż
e korzystali
z sennego natchnienia. Robert Louis Stevenson pod wpływem snu napisał swoj
ą
ksi
ąż
k
ę
Dziwny
przypadek Dr. Jekyll’a i Mr Hyde’a. W Polsce ogromn
ą
wag
ę
do swoich snów przywi
ą
zywali m.in.
Miron Białoszewski i Julian Przybo
ś
.
Sztuka, która jest twórczo
ś
ci
ą
par excellance zawsze blisko spokrewniona była z subiektywnymi
ś
wiatami snu. Jednak zarówno ona, jak i nasze codzienne
ż
ycie zawodowe i osobiste mog
ą
by
ć
wzbogacone o nowy wymiar kreatywno
ś
ci, która otwiera si
ę
przed nami, gdy zaczniemy zgł
ę
bia
ć
tajniki
ś
wiadomego snu
ODMIENNE STANY
Ś
WIADOMO
Ś
CI
Opisane w pocz
ą
tkowych rozdziałach ksi
ąż
ki idee i teorie snu w ró
ż
nych kulturach postrzegały
zjawisko snu jako płaszczyzn
ę
spotkania człowieka z bogami i duchami lub element treningu
medytacyjnego (Joga, Tybet) prowadz
ą
cego do rozwoju duchowego.
W istocie wiele snów mo
ż
na by opisa
ć
w kategoriach prze
ż
y
ć
mistycznych. Szamsuddin Lahid
ż
i,
Sufi
ż
yj
ą
cy w XV w., w ten oto sposób opisał swój sen:
“Ujrzałem siebie po
ś
ród
ś
wiata pełnego
ś
wiatła. Góry i pustynie były
ś
wietlist
ą
, kolorow
ą
t
ę
cz
ą
;
czerwon
ą
,
ż
ółt
ą
, biał
ą
i niebiesk
ą
. Poczułem wielk
ą
t
ę
sknot
ę
za tym
ś
wiatłem. Nagle, niczym ra
ż
ony
piorunem szale
ń
stwa, zostałem wyrzucony poza siebie moc
ą
tego, co działo si
ę
wokół mnie, oraz
gł
ę
bokich prze
ż
y
ć
, których do
ś
wiadczałem. Nagle zobaczyłem,
ż
e cały wszech
ś
wiat ogarn
ę
ło Czarne
Ś
wiatło... Promienie
ś
wiatła poł
ą
czyły si
ę
we mnie i w pewnej chwili wyrzuciły mnie ku górze.
[Pokonuj
ą
c kolejno siedem sfer niebieskich]... dotarłem w ko
ń
cu do Sfery Sfer. Tam, gdzie nie było ju
ż
ani miary, ani kształtu, o
ś
wietlało mnie
ś
wiatło boskiego objawienia. Widziałem Boski Majestat w jego
niezmienno
ś
ci i chwale. Byłem całkowicie i bez reszty pogr
ąż
ony w sobie, bez
ś
wiadomo
ś
ci. Potem
powróciłem do siebie i do tego
ś
wiata. [Nast
ę
pnie] raz jeszcze objawił mi si
ę
Boski Majestat. Raz
jeszcze pogr
ąż
yłem si
ę
całkowicie w sobie, pokonuj
ą
c wszelkie ograniczenia. Wszystko działo si
ę
tak,
jak gdyby mnie ju
ż
nie było. A potem znów powróciłem do siebie i do tego
ś
wiata. Nast
ę
pnie Boski Byt
pojawił si
ę
ponownie, a ja raz jeszcze przestałem istnie
ć
. Lecz kiedy udało mi si
ę
odnale
źć
moje
nadistnienie w Bogu, spostrzegłem,
ż
e to ja jestem tym absolutnym, czystym
ś
wiatłem. Wszystko, co
wypełnia wszech
ś
wiat jest mn
ą
; poza mn
ą
nic nie istnieje. Ja jestem wiecznym demiurgiem, stwórc
ą
wszech
ś
wiata. Wszystko, co jest, jest we mnie.”
Równie
ż
mistycy chrze
ś
cija
ń
scy byli inspirowani, nawiedzani przez Boga we
ś
nie, pocz
ą
wszy od
ś
w. Piotra, który doznał swoistego “prywatnego objawienia” podczas snu, co opisuj
ą
Dzieje
Apostolskie (10, 11-15)
Poł
ą
czenie ze sob
ą
medytacji i sztuki
ś
wiadomego snu przyspiesza rozwój
ś
wiadomo
ś
ci i
do
ś
wiadczenie wy
ż
szych stanów umysłu (samadhi) wielokrotnie. Tak twierdz
ą
wielcy mistrzowie jogi z
Tybetu i Indii. Wszystkie tradycje duchowe ludzko
ś
ci widz
ą
we
ś
nie szans
ę
rozwoju duchowego, któr
ą
wi
ę
kszo
ść
z nas tragicznie pomija i lekcewa
ż
y.
Jedna z najbardziej tajemniczych tradycji duchowych, jak
ą
jest joga, stwierdza,
ż
e w miar
ę
rozwoju
ś
wiadomo
ś
ci
jednostka
zaczyna
do
ś
wiadcza
ć
tak
zwanych
siddhi,
czyli
zdolno
ś
ci
parapsychologicznych. Do klasycznych siddhi nale
żą
: jasnowidzenie, czytanie my
ś
li (telepatia),
kontrola prany (bioenergoterapia, leczenie przez dotyk), przebywanie w dwóch miejscach w tym
samym czasie (bilokacja), widzenie przyszło
ś
ci (prekognicja) itp. W istocie wszystkie religie mówi
ą
o
tego rodzaju cudownych wydarzeniach towarzysz
ą
cych postaciom Chrystusa, Buddy, Mahometa i
innych zało
ż
ycieli religii oraz
ś
wi
ę
tym, takim jak Ojciec Pio, Satya Sai Baba, Karmapa, i inni.
Badaniem mo
ż
liwo
ś
ci oraz mechanizmów kieruj
ą
cych takimi fenomenami zajmuje si
ę
parapsychologia, nazywana w dawnych krajach socjalistycznych psychotronik
ą
.
Naukowcy stwierdzili, stosuj
ą
c bardzo
ś
ci
ś
le kontrolowane eksperymenty i metody statystycznej
analizy danych,
ż
e jasnowidzenie, telepatia czy prekognicja istniej
ą
rzeczywi
ś
cie, oraz
ż
e wi
ę
kszo
ść
ludzi przejawia w wi
ę
kszym lub mniejszym stopniu tego typu uzdolnienia. Okazało si
ę
tak
ż
e,
ż
e mog
ą
by
ć
one
ć
wiczone i doskonalone poprzez specjalny trening.
Jednym z najbardziej skutecznych eksperymentów były próby przesyłania informacji drog
ą
telepatyczn
ą
podczas snu. Słynne ju
ż
dzi
ś
eksperymenty przeprowadzili dr Montaque Ullman i dr
Stanley Krippner w Laboratorium Snów w Nowym Jorku (Maimonides Dream Laboratory). Jeden z
najbardziej uzdolnionych odbiorców telepatycznych we
ś
nie, dr Robert Van de Castle,
ś
nił o
policjancie i martwej myszy w pudełku na cygara, gdy “nadawano” obraz Levine’a Pogrzeb gangstera,
a o pustym domu w
ś
ród drzew, gdy przedmiotem eksperymentu był obraz Cezanne’a Drzewa i domy.
Wszystkie próby w czasie trwania eksperymentu ocenione zostały pozytywnie.
Poza do
ś
wiadczeniami z telepati
ą
wykonano wiele testów i bada
ń
nad innego rodzaju zdolno
ś
ci
ą
paranormaln
ą
, jak
ą
jest eksterioryzacja, czyli OBE (out of body experiences). Jest to rodzaj
jasnowidzenia, w którym człowiek ma wra
ż
enie,
ż
e “wyszedł” swoj
ą
ś
wiadomo
ś
ci
ą
poza ciało fizyczne
i mo
ż
e przemieszcza
ć
si
ę
w przestrzeni, b
ę
d
ą
c “niewidzialnym duchem”. O fenomenie tym
wspominali
ś
my w rozdziale po
ś
wi
ę
conym opisom jasnych snów z XX w.
Od lat sze
ść
dziesi
ą
tych w kilku laboratoriach parapsychologicznych w USA badano OBE. Do
najbardziej znanych mistrzów eksterioryzacji nale
żą
Robert A. Monroe (wspomniany ju
ż
wcze
ś
niej),
Ingo Swann, Alex Tanous.
W Polsce tak
ż
e wykonano bardzo interesuj
ą
cy eksperyment z eksterioryzacj
ą
w 1981 r. w grupie
jogi holistycznej istniej
ą
cej wtedy przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie (obecnie Polskim
Towarzystwie Psychotronicznym) i kierowanej przez dr. Wiktora Bodnara. Po mniej wi
ę
cej godzinie
ć
wicze
ń
jogi (asany, pranajama, medytacja, relaks) około dwudziestu osób poło
ż
yło si
ę
wygodnie na
materacach i przykryło kocami, by nast
ę
pnie za pomoc
ą
specjalnych technik relaksacyjnych,
wizualizacyjnych i oddechowych uzyska
ć
subiektywne wra
ż
enie posiadania “drugiego ciała”, w którym
mo
ż
na opuszcza
ć
ciało fizyczne.
Zadaniem uczestników eksperymentu było wykonanie okre
ś
lonych czynno
ś
ci, na przykład
zbadanie ukrytego przedmiotu (zegarek w szklance) lub “odwiedziny” nieobecnego na
ć
wiczeniach
instruktora jogi w jego mieszkaniu. W pierwszym przypadku a
ż
dziewi
ęć
osób odpowiedziało,
ż
e
przedmiotem zadania jest szklanka lub zegarek,
ż
adna nie odpowiedziała,
ż
e zegarek w szklance.
Inne osoby nie udzieliły
ż
adnej odpowiedzi a tylko dwie udzieliły odpowiedzi bł
ę
dnych. W drugim
zadaniu pi
ęć
osób opisało ubiór i czynno
ś
ci nieobecnego instruktora, a trzy osoby dokładnie opisały
mieszkanie i przedmioty w nim (meble, mark
ę
telewizora itp.) Cały eksperyment oceniony został jako
bardzo udany. Informacje uzyskane drog
ą
paranormaln
ą
nie mogły by
ć
zdobyte w inny sposób.
Eksperymenty laboratoryjne s
ą
trudne do przeprowadzenia, towarzyszy im pewien rodzaj stresu
zwi
ą
zanego z ogromnym naciskiem na wywołanie zjawisk paranormalnych, zazwyczaj kapry
ś
nych i
niełatwo poddaj
ą
cych si
ę
kontroli, tu i teraz w laboratorium. Taki stres potrafi skutecznie zablokowa
ć
psychik
ę
medium.
Innym, równie wa
ż
nym
ź
ródłem informacji s
ą
doniesienia o spontanicznie wyst
ę
puj
ą
cych
przypadkach efektów paranormalnych od osób wiarygodnych i potrafi
ą
cych rzetelnie opisywa
ć
wydarzenia. Do tego typu osób z pewno
ś
ci
ą
nale
ż
ał słynny psychiatra szwajcarski Carl Gustaw Jung.
Wielokrotnie do
ś
wiadczał on snów proroczych i jasnowidzenia we
ś
nie. Oto jedna z relacji.
“
Ś
niłem,
ż
e łó
ż
ko mojej
ż
ony znajdowało si
ę
w gł
ę
bokim dole o kamiennych
ś
cianach. Był to grób.
Robił wra
ż
enie staro
ż
ytnego grobowca. Po chwili usłyszałem gł
ę
bokie westchnienie; jak gdyby wła
ś
nie
w tym momencie kto
ś
wyzion
ą
ł dycha. Posta
ć
przypominaj
ą
ca moj
ą
ż
on
ę
usiadła na dnie dołu, a
nast
ę
pnie zacz
ę
ła unosi
ć
si
ę
ku górze. Była ubrana w biał
ą
szat
ę
, na której widniały dziwne czarne
symbole. Przebudziłem si
ę
, obudziłem moj
ą
ż
on
ę
i spojrzałem na zegarek. Była trzecia nad ranem.
Sen wydał mi si
ę
tak intryguj
ą
cy,
ż
e od razu pomy
ś
lałem, i
ż
zapewne oznacza on czyj
ąś
ś
mier
ć
. O
siódmej rano nadeszła wiadomo
ść
,
ż
e kuzynka mojej
ż
ony zmarła dokładnie o trzeciej nad ranem.”
Wiadomo
ść
o
ś
mierci lub wypadku bliskiej osoby cz
ę
sto bywa odbierana we
ś
nie telepatycznie
przez ludzi nie przejawiaj
ą
cych na co dzie
ń
ż
adnych zdolno
ś
ci parapsychologicznych. Tego typu sny
wypełnione s
ą
du
ż
ym ładunkiem emocjonalnym, dobrze s
ą
pami
ę
tane i potrafi
ą
spowodowa
ć
nagłe
przebudzenie.
J. W. Dunne, autor ksi
ąż
ki An Experiment with Time, wydanej w Londynie w 1927 r., twierdzi,
ż
e
wszystkie nasze sny zawieraj
ą
informacje o innych miejscach, innych ludziach i przyszłych
wydarzeniach, ale s
ą
one zapominane podczas przebudzenia. Pami
ę
tamy tylko te, które maj
ą
dla nas
znaczenie emocjonalne. Osoby
ć
wicz
ą
ce swoj
ą
pami
ęć
snów cz
ęś
ciej do
ś
wiadczaj
ą
snów o
charakterze paranormalnym ni
ż
inni.
Model my
ś
lenia o zdolno
ś
ciach parapsychologicznych, zakładaj
ą
cy,
ż
e mózg nasz odbiera cały
czas informacje kanałami pozazmysłowymi, a my jedynie nie jeste
ś
my w stanie ich zauwa
ż
y
ć
z
powodu zbyt silnych informacji zmysłowych i procesów
ś
wiadomo
ś
ci, wykazuje du
ż
e podobie
ń
stwo do
tak zwanej holograficznej koncepcji
ś
wiadomo
ś
ci i teorii pola morfogenetycznego Rupperta Sheldraka.
Fotografia holograficzna wykonywana jest za pomoc
ą
ś
wiatła laserowego. Hologram ukazuje
przedmiot w trzech wymiarach. Manipuluj
ą
c zdj
ę
ciem mo
ż
emy widzie
ć
obiekt z ró
ż
nych stron i k
ą
tów
widzenia. Najciekawsz
ą
jednak cech
ą
hologramu jest to,
ż
e kiedy rozetniemy go na dwie cz
ęś
ci, na
ka
ż
dej z nich nie b
ę
dzie połowy obiektu, jakby to było w przypadku zwykłej fotografii, lecz cały obiekt.
Kiedy z kolei te dwie cz
ęś
ci znowu rozetniemy otrzymuj
ą
c ju
ż
cztery odcinki hologramu, na ka
ż
dym z
nich b
ę
dzie obraz całego obiektu. B
ę
dziemy mieli cztery zdj
ę
cia holograficzne całego obiektu. W
ka
ż
dej cz
ą
stce hologramu s
ą
zgromadzone informacje o jego cało
ś
ci.
Gdy przeło
ż
ymy ten model na funkcjonowanie
ś
wiadomo
ś
ci, mo
ż
emy powiedzie
ć
,
ż
e w ka
ż
dym
umy
ś
le zgromadzona jest wiedza o całym wszech
ś
wiecie. W j
ę
zyku religii wyra
ż
a si
ę
to słowami, i
ż
w
ka
ż
dej duszy jest cz
ą
stka Boga, Chrystus powiedział: “Nie wiecie,
ż
e Bogami jeste
ś
cie.” “Królestwo
Bo
ż
e jest w was.” “Ja i Ojciec jedno jeste
ś
my.” Religie Wschodu mówi
ą
,
ż
e Ja
źń
człowieka jest boska,
a słynne równanie “Atman = Brahman”, czyli duch jednostki równy jest duchowi wszech
ś
wiata, zostało
sformułowane w Wedach kilka tysi
ę
cy lat temu.
Wydaje si
ę
,
ż
e wszystkie te koncepcje mówi
ą
jedno: jest w nas sfera
ś
wiadomo
ś
ci, nasza
najgł
ę
bsza to
ż
samo
ść
, Duch lub Ja
źń
, która wykracza ponad nasz
ą
indywidualn
ą
, ograniczon
ą
i
ś
mierteln
ą
osobowo
ść
. Kontaktowali si
ę
z ni
ą
mistycy, twórcy religii i zwykli ludzie na ró
ż
nych
poziomach do
ś
wiadczenia przez cał
ą
histori
ę
ludzko
ś
ci na całym
ś
wiecie. Do
ś
wiadczenie to jest
podstaw
ą
takich uczu
ć
jak miło
ść
, przyja
źń
i pokój, tak potrzebnych w naszych niespokojnych
czasach.
Bram
ą
do do
ś
wiadczenia wy
ż
szych stanów
ś
wiadomo
ś
ci mo
ż
e by
ć
medytacja i sztuka
ś
wiadomego snu.
“Od kilku lat praktykuj
ę
sztuk
ę
ś
wiadomego snu. Była ona zawsze wielk
ą
pomoc
ą
dla mnie,
ekscytowała mnie i wniosła w moje
ż
ycie wiele rado
ś
ci, wiedzy i poczucia sensu. My
ś
l
ę
,
ż
e byłabym
inn
ą
osob
ą
, gdybym nie znała i nie do
ś
wiadczała tego stanu umysłu. Jednak najwa
ż
niejsze było dla
mnie do
ś
wiadczenie sprzed roku. Wtedy umarł mój m
ąż
. Prze
ż
yłam to bardzo mocno. Kiedy po kilku
tygodniach znowu znalazłam si
ę
w
ś
wiadomym
ś
nie, jak zwykle spotkałam swojego przewodnika snu i
zapytałam: «Powiedz mi, jaki jest sens tego wszystkiego, po co
ż
yj
ę
?» Milczał, popatrzył mi tylko
gł
ę
boko w oczy, wzi
ą
ł za r
ę
k
ę
i zacz
ę
li
ś
my razem lecie
ć
, coraz szybciej.
Ś
wiat snu zacz
ą
ł si
ę
zamazywa
ć
, ale obecno
ść
przewodnika była ci
ą
gle mocno wyczuwalna. W pewnej chwili lecieli
ś
my
tak niewiarygodnie szybko,
ż
e wszystko zostawało za nami: my
ś
li, spostrze
ż
enia, uczucia, wra
ż
enia.
Mój umysł był zupełnie pusty. Nagle nast
ą
pił pot
ęż
ny błysk
ś
wiatła, oszałamiaj
ą
cy i zaskakuj
ą
cy, i
do
ś
wiadczyłam czego
ś
absolutnie niezwykłego. Przestałam by
ć
sob
ą
, byłam, ale nie byłam nikim
konkretnym, nie miałam imienia, płci, wspomnie
ń
. Był we mnie pełen błogo
ś
ci, jasny spokój. Nie było
czasu, nie było przeszło
ś
ci ani przyszło
ś
ci, nie było tu i tam, miejsca ani przestrzeni. Nie było innych
ludzi, albo raczej w ogóle nic innego nie istniało. Byłam tylko ja, ale to złe słowo, bo “ja” jestem tylko
wtedy, gdy jest “kto
ś
inny” albo “co
ś
innego”. A czego
ś
takiego nie było. Nie wiem, ile czasu to trwało,
to było jak błysk albo cała wieczno
ść
. Nie wiem, w jaki sposób to odeszło, nagle znowu byłam sob
ą
i
le
ż
ałam w łó
ż
ku.
Po tym prze
ż
yciu zmieniłam si
ę
, dalej byłam smutna po
ś
mierci m
ęż
a, ale to był ju
ż
inny smutek,
był chyba mniej egoistyczny, a bardziej duchowy. Wiem teraz,
ż
e ja i on jeste
ś
my jedno
ś
ci
ą
, bez
wzgl
ę
du na to czy
ż
yjemy, czy umieramy. Nie boj
ę
si
ę
ś
mierci i ciesz
ę
si
ę
ka
ż
d
ą
chwil
ą
ż
ycia.”
“Siedziałem w pustym domu, a za oknami tłumy pi
ę
knie ubranych kobiet, dzieci i m
ęż
czyzn
ś
piewały hymny i psalmy na cze
ść
Pana. Nie chciałem wyj
ść
do nich, bo nie pasowałem do tego
chóru, nie miałem ładnego ubrania, tylko jakie
ś
łachy i nie byłem godny spojrze
ć
na Pana. I gdy tak
siedziałem tam sam, wci
ś
ni
ę
ty w najciemniejszy k
ą
t, usłyszałem,
ż
e
ś
piew jest coraz gło
ś
niejszy i
usłyszałem słowa hymnu: “O Panie naszych snów”. Wtedy zrozumiałem,
ż
e
ś
ni
ę
. Pomy
ś
lałem,
ż
e
skoro to tylko sen, nie musz
ę
ba
ć
si
ę
spotkania z Jezusem. Wtedy otworzyły si
ę
drzwi i stan
ą
ł w nich
On. Nie mogłem oderwa
ć
wzroku od Jego postaci, był pi
ę
kny. Ubrany był bardzo prosto, lecz bił od
Niego wspaniały blask, ciepło akceptacji i zrozumienia. On był Miło
ś
ci
ą
. Poczułem w sercu wielk
ą
t
ę
sknot
ę
i
ż
al, a w oczach miałem łzy. Obudziłem si
ę
bardzo wzruszony. Wiem,
ż
e to był tylko sen, ale
gł
ę
boko wierz
ę
, jestem pewien,
ż
e kierował nim Bóg, to On mi go zesłał. Od tamtego snu wierz
ę
o
wiele gł
ę
biej,
ż
e Bóg istnieje. Rozumiem i czuj
ę
,
ż
e jest On Miło
ś
ci
ą
.”
“Praktykuj
ę
ś
wiadome
ś
nienie od kilku lat oraz praktykuj
ę
medytacj
ę
pod kierunkiem mojego guru.
On nie naucza na temat
ś
wiadomego snu, ale ja sam poł
ą
czyłem te techniki na własn
ą
odpowiedzialno
ść
. Widuj
ę
go zreszt
ą
tylko par
ę
razy w roku, bo on du
ż
o podró
ż
uje, a ja musz
ę
pracowa
ć
i utrzymywa
ć
rodzin
ę
. Pewnego razu
ś
ni
ą
c
ś
wiadomie udałem si
ę
do miejsca, gdzie
spotkałem wielu m
ą
drych ludzi. Był tam Platon i Mistrz Eckhart, był Lao-Tse i jaki
ś
india
ń
ski szaman,
ubrany jak Winnetou. Był tam te
ż
mój guru. Zbli
ż
yłem si
ę
do niego, obj
ę
li
ś
my si
ę
na powitanie i
poprosiłem go o błogosławie
ń
stwo. Wtedy on poło
ż
ył mi r
ę
k
ę
na głowie, a kciukiem nacisn
ą
ł mocno
miejsce pomi
ę
dzy brwiami. W tym momencie poczułem, jakby wpłyn
ą
ł we mnie jego umysł, jego
wszechogarniaj
ą
ca
ś
wiadomo
ść
, pełna miło
ś
ci i współczucia dla wszystkich
ż
yj
ą
cych istot. Poczułem
bardzo silnie gł
ę
boki
ż
al,
ż
e nie wszyscy s
ą
jeszcze wyzwoleni, i silne postanowienie,
ż
e b
ę
d
ę
im
pomagał do ko
ń
ca czasów. Jednocze
ś
nie czułem szcz
ęś
cie le
żą
ce gł
ę
boko w ka
ż
dej istocie. Kiedy
guru zdj
ą
ł r
ę
k
ę
z mojej głowy, cała wizja sko
ń
czyła si
ę
, a on powiedział: «Wiesz ju
ż
teraz, dlaczego
nale
ż
y medytowa
ć
, tylko dla tego warto
ż
y
ć
.» Obudziłem si
ę
słysz
ą
c jeszcze echo tych słów i
natychmiast usiadłem do medytacji,
ż
eby podzi
ę
kowa
ć
swojemu guru za t
ę
wizj
ę
.”
Powy
ż
sze relacje
ś
wiadcz
ą
o tym,
ż
e ka
ż
dy do
ś
wiadcza mistycznych stanów umysłu na takim
poziomie i w takiej postaci, która daj
ą
c do
ś
wiadczenie transcendentalne nie powoduje jednocze
ś
nie
rozpadu istniej
ą
cych struktur psychicznych. Uwarunkowania umysłu powstałe wskutek wychowania,
religii, kultury modyfikuj
ą
sposób odbierania nad
ś
wiadomo
ś
ci przez
ś
wiadomy umysł. Buddysta nie
do
ś
wiadczy w swoich wizjach Chrystusa, a chrze
ś
cijanin nie spotka hinduistycznego guru.
Nie znaczy to,
ż
e uzasadnione jest twierdzenie, i
ż
wizje takie s
ą
jedynie tworem ludzkiego umysłu.
Zaprzecza temu niezwykła siła oddziaływania tych prze
ż
y
ć
oraz gł
ę
bokie przekonanie samych
oneironautów. Niew
ą
tpliwie impuls pochodzi od transcendentalnej Ja
ź
ni, pełni bytu ka
ż
dego z nich,
ale w procesie poznania ulega on modyfikacji, aby by
ć
zrozumianym i zintegrowanym przez cało
ść
osobowo
ś
ci, i przyczyni
ć
si
ę
do jej rozwoju. W innym wypadku tego typu objawienie mogłoby
zako
ń
czy
ć
si
ę
szale
ń
stwem. Jednak
ż
e jest to tylko teoretyczna mo
ż
liwo
ść
. Systemy jogi i nauki
mistrzów sztuki
ś
wiadomego snu zabezpieczaj
ą
praktykuj
ą
cych przed takim obrotem sprawy.
Wła
ś
ciwie praktykowana oneironautyka sprzyja rozwojowi osobowo
ś
ci oraz zdrowia psychicznego i
fizycznego.
Rozwój
ś
wiadomo
ś
ci obejmuje do
ś
wiadczanie wizji i prze
ż
y
ć
odpowiednich do indywidualnych
mo
ż
liwo
ś
ci zintegrowania ich z umysłem i cało
ś
ci
ą
psychiki ka
ż
dego oneironauty. Bardzo trudno jest
wytyczy
ć
jakie
ś
szczegółowe wskazówki i “mapy pod
ś
wiadomo
ś
ci”, które pozwalałyby bezbł
ę
dnie
orientowa
ć
si
ę
w
ś
wiecie wewn
ę
trznym. Współcze
ś
nie jeste
ś
my kształtowani przez bardzo
ró
ż
norodne wpływy z wielu ró
ż
nych kultur. Cywilizacja euro-ameryka
ń
ska jest tak wielopoziomowa i
eklektyczna,
ż
e trudno dzi
ś
stwierdzi
ć
kim tak naprawd
ę
jeste
ś
my. Współistniej
ą
w naszych umysłach
idee i mity greckie, hebrajskie, germa
ń
skie, słowia
ń
skie, celtyckie, chrze
ś
cija
ń
skie, idee filozofii
Wschodu, nurty ekologiczne nawi
ą
zuj
ą
ce do szamanizmu, koncepcje psychologiczne, naukowe i wizje
przyszło
ś
ci w stylu New Age i inne.
Bogactwo informacji zgromadzonych w naszych mózgach jest nieporównywalne z informacjami
zawartymi w pami
ę
ci
ś
redniowiecznego mnicha czy ascety-jogina medytuj
ą
cego w Himalajach. Oni
kierowali si
ę
przekazywanymi z pokolenia na pokolenie wskazówkami i “mapami pod
ś
wiadomo
ś
ci”.
Mimo i
ż
powinni
ś
my je poznawa
ć
i studiowa
ć
, mog
ą
one nam słu
ż
y
ć
w do
ść
ograniczonym zakresie.
Wzrasta za to znaczenie czujno
ś
ci i wzajemnego wsparcia w podró
ż
y przez bezdro
ż
a naszych
wewn
ę
trznych
ś
wiatów. A jest to najdłu
ż
sza i najwa
ż
niejsza podró
ż
naszego
ż
ycia.
ZAKO
Ń
CZENIE
Mieli
ś
my okazj
ę
przekona
ć
si
ę
, jak bardzo interesuj
ą
cy i pełen mo
ż
liwo
ś
ci jest
ś
wiat naszych snów.
Wiedzieli o tym nasi przodkowie oraz inne kultury, stoj
ą
ce na ni
ż
szym szczeblu rozwoju techniki i
nauki. Zachłysn
ę
li
ś
my si
ę
post
ę
pem w tych dziedzinach, zapominaj
ą
c po drodze o naszych duszach,
umysłach i sposobach post
ę
powania z wewn
ę
trznymi problemami. W ostatnich kilkudziesi
ę
ciu latach
staramy si
ę
to opó
ź
nienie odrobi
ć
. Rozwijaj
ą
si
ę
nowe nurty w psychologii, zauwa
ż
amy próby
przeniesienia technik badania umysłu z innych kultur w postaci grup jogi, zen, wschodnich religii i
kultów, od
ż
ywaj
ą
stare koncepcje ezoteryczne, gnostyczne, alchemiczne itp. Niew
ą
tpliwie
ż
yjemy w
epoce zwrotu w kierunku odkrywania mo
ż
liwo
ś
ci umysłu i poszukiwania sposobów rozwoju
ś
wiadomo
ś
ci. Potrzeba rozwoju
ś
wiadomo
ś
ci jest jedn
ą
z podstawowych potrzeb człowieka,
próbuj
ą
cego przekroczy
ć
własne ograniczenia i problemy, z których najwi
ę
kszym z pewno
ś
ci
ą
jest
ś
mier
ć
.
Najwi
ę
ksi mistycy i m
ę
drcy dodaj
ą
nam otuchy w tych poszukiwaniach, potwierdzaj
ą
c,
ż
e jest to
wła
ś
ciwy kierunek. W nowej, wy
ż
szej
ś
wiadomo
ś
ci
ś
mier
ć
przestaje mie
ć
tak wielkie znaczenie. Jest
jednym z do
ś
wiadcze
ń
w niesko
ń
czonym nurcie
ż
ycia. Dlatego te
ż
nowa
ś
wiadomo
ść
nie skupia si
ę
na l
ę
ku przed
ś
mierci
ą
, lecz na
ż
yciu tu i teraz.
ś
ycie nabiera nowej mocy, znaczenia i blasku. Stara
ś
wiadomo
ść
jest jak sen, z którego nale
ż
y si
ę
przebudzi
ć
. Dopóki si
ę
nie przebudzisz, nie wiesz,
ż
e to
sen. I tak jak mo
ż
esz zacz
ąć
ś
wiadomie
ś
ni
ć
, mo
ż
esz te
ż
zacz
ąć
ś
wiadomie
ż
y
ć
. Do tego namawiaj
ą
nas m
ę
drcy i mistycy
ś
wiata.
Jednak niewielu z nas kieruje si
ę
potrzeb
ą
rozwoju. I dobrze, taka jest po prostu kolej rzeczy,
“wszystko ma swój czas”. By
ć
mo
ż
e wkroczysz na
ś
cie
ż
k
ę
ś
wiadomego snu, bo b
ę
dzie to dla Ciebie
podniecaj
ą
ce, ekscytuj
ą
ce. Mo
ż
e chcesz zaspokoi
ć
swoj
ą
ciekawo
ść
albo chcesz si
ę
wspaniale
bawi
ć
, mo
ż
e podniecaj
ą
Ci
ę
ś
wiadome sny erotyczne. Niewa
ż
ne, nawet tysi
ą
cmilowa podró
ż
zaczyna
si
ę
od pierwszego kroku. Je
ż
eli zdecydujesz si
ę
na ten krok, drogi Czytelniku, gratuluj
ę
Ci serdecznie,
nie zauwa
ż
ysz nawet, kiedy zrobisz drugi, a po nim nast
ę
pny i nast
ę
pny... Przestaniesz wreszcie sta
ć
w miejscu.
Pami
ę
taj,
ż
e droga nie jest bardzo trudna, cho
ć
wymaga cierpliwo
ś
ci, uczy przezwyci
ęż
ania
trudno
ś
ci, rozwi
ą
zywania konfliktów i do
ś
wiadczania duchowego oczyszczenia, ale jest tak
ż
e
zabawna, radosna i ciekawa. Po prostu zacznij i
ść
, a przekonasz si
ę
. Je
ż
eli nie chcesz i
ść
sam
(sama), je
ż
eli chcesz wzbogaca
ć
swoj
ą
wiedz
ę
, uczy
ć
si
ę
od innych i pó
ź
niej innym pomaga
ć
, to
zapraszamy Ci
ę
do uczestnictwa w rosn
ą
cej społeczno
ś
ci oneironautów w Polsce. Dopiero
zaczynamy, ale niedługo b
ę
dzie nas wi
ę
cej, gdy
ż
oneironautyka jest wielk
ą
przygod
ą
, wyzwaniem i
wspaniał
ą
podró
żą
wewn
ę
trzn
ą
. Jej mo
ż
liwo
ś
ci otwieraj
ą
si
ę
przed ka
ż
dym z nas, codziennie, gdy
kładziemy si
ę
spa
ć
.