To nie było bajkowe życie
Narcyza Malfoy nie miała łatwego życia…
Niby miała wszystko, wielu jej zazdrościło, miała bogatego, wpływowego męża i
przystojnego syna…
Ale gdyby ktoś zapytał ją, co by w życiu zmieniła Narcyza Malfoy odpowiedziałaby na to od
razu.
Zrobiłaby wszystko by Lucjusz nie przystąpił do śmiercożerców, by Draco nie musiał
przyjmować mrocznego znaku…
Zmieniłaby wiele rzeczy, nie chodzi tu o większe pieniądze, tylko o szczęście jej
najbliższych.
Bella zmieniła się w potwora, Andromeda nie odzywała się do niej od bardzo dawna…
Co się stało z nią i jej ukochanymi siostrami? W dzieciństwie były nierozłączne, a teraz?
Bella nie żyje, a Andromeda opiekuje się swoim wnukiem.
- Cyziu?- Narcyza spojrzała smutnym wzrokiem na Lucjusza.
- Tak?- zapytała próbując się uśmiechnąć.
- Nie możesz całe dnie siedzieć w bibliotece- powiedział poważnie i usiadł obok niej.
- Nie mam nic do zrobienia- odpowiedziała ze łzami w oczach.
Lucjusz objął ją ramieniem.
- Odezwał się?- zapytała cicho.
- Nie.
- Może… może napisałabym do niego- wyszeptała.
- To nic nie da- warknął Lucjusz, wstał i zaczął chodzić po bibliotece.
- Ale może…- popatrzyła na niego z niemą prośbą.
- Nie- podwinął rękaw koszuli ukazując mroczny znak- Tego nam nigdy nie wybaczy!
- Nie wiem co się dzieje u mojego dziecka!- wykrzyknęła Narcyza.
- Ja też- powiedział z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Lucjuszu zrób coś do cholery!- krzyknęła wstając- Wojna skończyła się dwa lata temu! Od
tego czasu Draco się do nas nie odzywa!
- Co mam zrobić?- zapytał poważnie.
- Pójdziemy do niego- zdecydowała- Dowiedz się gdzie mieszka! Masz pieniądze, użyj ich!
- Dobrze, uspokój się- powiedział i wyszedł, pozostawiając Narcyzę z nadzieją, że spotka się
ze swoim jedynym dzieckiem.
Jeżeli tylko ujrzy syna, będzie błagać go o wybaczenie! Nie straci go po raz drugi!
Na drugi dzień Lucjusz wręczył jej teczkę.
- Co to jest?- zapytała zdziwiona.
- Adres Dracona- warknął – Spójrz lepiej na dane!
Narcyza otworzyła teczkę i zaczęła czytać.
- On się ożenił?- wyszeptała zaskoczona.
- Rok temu- odparł Lucjusz.
- Mamy synową?- powiedziała z lekkim uśmiechem i przejrzała akta- Dlaczego nic o niej nie
pisze?
- Nie wiem- wzruszył ramionami.
Narcyza przeczytała wszystko, dopiero wtedy spojrzała stanowczo na męża.
- Idziemy- zdecydowała i wstała od stołu.
- Gdzie ty chcesz iść?- warknął.
- Do Dracona!- odpowiedziała – Teleportujmy się pod ten adres!
Po chwili znaleźli się pod pięknym białym domem.
- Ślicznie tu- powiedziała Narcyza i niepewnie zapukała, z ukosa spojrzała na męża, który
zastygł w bezruchu.
Drzwi się otworzyły i Narcyza pomyślała że śni.
- Granger?- warknął Malfoy patrząc na kobietę stojącą przed nimi z niedowierzaniem.
- Dzień dobry- odpowiedziała Hermiona i przygryzła wargę- Draco zaraz wróci, proszę
wejść!
Narcyza uśmiechnęła się z ulgą, pierwszy krok zrobiony, Gryfonka wpuściła ich do środka i
zaprowadziła do ładnie urządzonego salonu. Lecz kobieta nie zwracała uwagi na wystrój lecz
na kołyskę znajdującą się obok kanapy w której leżała mała dziewczynka.
- Jestem babcią?- wyszeptała.
- Tak- odparła Hermiona z lekkim uśmiechem.
- Dlaczego o tym nie wiedzieliśmy?- warknął Lucjusz.
- Ponieważ Draco sobie tego nie życzył- odpowiedziała Hermiona patrząc na niego
wyzywająco.
- Więc dlaczego nas wpuściłaś?- zapytał.
- Tęskni za państwem… może tego nie mówi, ale ja go znam- powiedziała wzruszając
ramionami.
- Mogę ją wziąć na ręce?- zapytała Narcyza.
- Oczywiście – odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
- Jak ma na imię?- Lucjusz podszedł do żony i wnuczki.
- Jean Narcyza Malfoy- odparła Hermiona.
- Jaka ona śliczna- Narcyza patrzyła na dziewczynkę ze łzami w oczach- Ma oczy Dracona.
- Hermiono, skarbie wróciłem!- usłyszeli radosny głos Dracona. Narcyza skuliła się w sobie,
dawno nie słyszała szczęśliwego syna…- Gdzie jesteś?
- W salonie- odparła Hermiona.
- Co wy tu robicie?- zapytał Draco widząc rodziców.
Pani Malfoy wstrzymała oddech, widząc walkę na spojrzenia syna i męża, obawiała się, że to
spotkanie może mieć niemiłe zakończenie.
- Miłe powitanie synu- warknął Lucjusz z drwiną.
-A czego się spodziewałeś? Fanfarów?- odpowiedział blondyn.
- Draco- Hermiona chwyciła go uspakajająco za rękę.
- Dobrze- mruknął i pocałował ją w czoło.
Narcyza uśmiechnęła się przez łzy widząc syna okazującego uczucia, widziała że ta Gryfonka
sprawiła, że jest szczęśliwy!
- Przepraszam synku- załkała wyciągając w jego kierunku rękę.
Draco spojrzał na nią i w następnej chwili był przy niej, objął ją i Jean ramionami i przytulił
mocno.
- Mamo- powiedział cicho.
- Ja nie chciałam żebyś cierpiał- zapłakała.
- Wiem- odpowiedział.
- Wybaczysz nam?- zapytała poważnie.
Draco spojrzał na ojca który stał wyprostowany z beznamiętnym wyrazem twarzy, następnie
przeniósł wzrok na Hermionę która uśmiechnęła się.
- Wybaczę – obiecał- Przecież Jean musi mieć dziadków.
- Będę ją rozpieszczać- obiecała.
- Ja już to robię- zaśmiał się Draco.
- Draconie musimy porozmawiać- odezwał się stanowczym głosem Lucjusz.
- Musimy – zgodził się blondyn, puścił matkę i skierował się do drzwi- Chodźmy do gabinetu.
Narcyza obserwowała jak syn z mężem opuszczają pokój.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszyła ją Hermiona.
- Ciebie też przepraszam- powiedziała Narcyza poważnie.
- Nie ma mnie Pani za co przepraszać- odpowiedziała Hermiona- Wojna zmusza wielu ludzi
do zachowań niezgodnych z ich zasadami… Pani odkupiła swoje winy nie wydając Harrego!
- Tylko dlatego, że chciałam wiedzieć czy Draco żyje- odparła z goryczą.
- Może, ale zrobiła to pani- powiedziała.
- Dziękuję- Narcyza spojrzała na wnuczkę- Ile ma?
- Trzy miesiące- odpowiedziała Hermiona z czułością- Jest oczkiem w głowie Dracona.
- Nie wątpię- Pani Malfoy spojrzała na synową – Możesz mi powiedzieć jak zostałaś żoną
mojego syna?
- Byliśmy parą już w szkole – powiedziała Hermiona, a widząc szok na twarzy kobiety
uśmiechnęła się lekko- Nikt o tym nie wiedział, nie było to bezpieczne… szlama i
arystokrata? Ukrywaliśmy się, po wojnie zamieszkaliśmy tutaj… potem był ślub i narodziny
Jean.
- Cieszę się, że uszczęśliwiasz Dracona – przyznała Narcyza.
- Zasługuje na bycie szczęśliwym- odpowiedziała Hermiona.
- Przez nas za dużo zła go spotkało- powiedziała z goryczą Narcyza.
- Chcąc chronić swoje dzieci, rodzice są zdolni do wszystkiego, a Pani właśnie starała się
przetrwać… Voldemort … wielu zwiódł, ale Państwo to przetrwali!
- Jesteś bardzo mądrą kobietą Hermiono- powiedziała z podziwem Narcyza.
- Dziękuję, ale to nie mądrość… gdy Jean się urodziła wiedziałam, że zrobię wszystko by
była szczęśliwa, wtedy właśnie państwa zrozumiałam- wyznała.
-Posłuchaj…. – zaczęła Narcyza poważnie- Jako że zostałaś moją synową, należą ci się
wyjaśnienia…
Hermiona patrzyła na nią z ciekawością, więc kobieta zaczęła swoją historię.
-Byłam najmłodszą córką, moje siostry … miałam z nimi wspaniały kontakt w dzieciństwie,
mogłyśmy na siebie liczyć, zawsze razem… uczono nas filozofii czystości krwi od
najmłodszych lat, a kiedy dorosłam stałam się uprzedzona do mugoli. Żałuje z całego serca
chwili w której zerwałam kontakt z Andromedą, z powodu jej małżeństwa z Tedem Tonksem.
Tęsknię za nią każdego dnia… lecz trudno naprawić błędy przeszłości.
Ale wracając do mnie… w Hogwarcie poznałam Lucjusza, był o rok starszy, imponował mi
swoją postawą, urodą i urodzeniem… zakochałam się w nim, po skończeniu szkoły
pobraliśmy się… on już wtedy był zafascynowany Czarnym Panem, tak samo jak Bella… nie
wiedziałam ile te ich spotkania Śmierciożerców spowodują naszej rodzinie cierpień.
Gdy urodził się Draco, miałam nadzieję, że Lucjusz odsunie się od Voldemorta, gdy ten
zniknął, dzięki młodemu Potterowi, byłam szczęśliwa, Draco przez pewien czas miał
prawdziwe dzieciństwo, lecz gdy Czarny Pan powrócił, zaczął domagać się by mój syn był
mu posłuszny… udało mi się przez kilka lat, chronić Dracona, lecz na waszym szóstym
roku… przyjął znak… resztę jak się domyślam już znasz…
-Tak- odpowiedziała Hermiona- Właśnie wtedy staliśmy się dla siebie ważni… pokochałam
go, nie mogłam patrzeć na jego cierpienie, więc zmusiłam go by powiedział o wszystkim
Dumbledorowi, on mu pomógł, Draco pracował dla Zakonu jako szpieg… może być pani
dumna z tego jakim człowiekiem stał się pani syn!
-Jestem- wyszeptała wzruszona.
Po chwili do pokoju wrócili Draco z ojcem.
Lucjusz podszedł do żony i wziął z jej rąk wnuczkę. Narcyza spojrzała na syna który się
uśmiechnął i przytulił do siebie żonę.
- Panna Malfoy- mruknął Lucjusz patrząc na Jean.
- Nasza wnuczka- powiedziała radośnie Narcyza wpatrując się z zachwytem w wnuczkę.
Przypomniała sobie chwilę w której pierwszy raz ujrzała Dracona.
Był taki malutki i bezbronny, obiecała że będzie go chronić przez całe swoje życie.
Starała się… naprawdę się starała, dzień za dniem, godzina za godziną żałowała że jej synek
musiał cierpieć przez Czarnego Pana… przez nią!
Gdyby była bardziej stanowcza, może Lucjusz nie wstąpił w jego szeregi?
Lecz teraz nie można było zmienić przeszłości, należało zrobić wszystko by teraz jej rodzina
zaznała szczęścia!
Spojrzała na Hermionę która siedziała wraz z Draco na kanapie, widać było miłość między tą
dwójką.
Narcyza uśmiechnęła się promiennie pierwszy raz od bardzo dawna.
Była szczęśliwa… miała znów syna i do tego zyskała synową i wnuczkę. Jeszcze tylko jedno
nie dawało jej spokoju. Gdy Lucjusz wyszedł do biura, teleportowała się przed mały domek.
Ze strachem zapukała do drzwi, gdy się otworzyły ujrzała swoją siostrę.
- Cyzia?- Andromeda spojrzała na nią zdumiona.
- Witaj – Narcyza uśmiechnęła się z wysiłkiem.
- Cyzia!- wykrzyknęła Pani Tonks i objęła mocno siostrę- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też- wyznała Narcyza.
Po chwili siedziały w salonie.
- Gdzie jest … Ted?- zapytała niepewnie Narcyza.
- Harry zabrał go na spacer- odpowiedziała z uśmiechem- Co u ciebie słychać?
- Mam wnuczkę- powiedziała radośnie.
- Byłaś u Hermiony i Dracona?- domyśliła się Andromeda.
- Skąd wiesz o …
- Harry mi powiedział- powiedziała Andromeda.
- Jean jest śliczna… Draco nam… mi i Lucjuszowi wybaczył, ja chciałam… czy ty..- plątała
się.
- Cyziu jesteś moją siostrzyczką- przerwała jej Andromeda i przytuliła mocno- Nie mam co ci
wybaczać, to już przeszłość.
- Jestem taka szczęśliwa- załkała Narcyza.
- Zasłużyłaś na szczęście- powiedziała poważnie Pani Tonks- Przeszłaś w życiu za dużo
złego…
- Tęskniłam za tobą … - powiedziała poważnie.
-Ja za tobą też- obie siostry zaczęły wspominać swoje dzieciństwo.
*****
Narcyza Malfoy weszła na cmentarz i podeszła do jednego z grobów.
Otarcie się o śmierć nic nie zmienia, śmierć zmienia wszystko
Bellatriks Lestrange 1951-1998r.
- Tęsknię za tobą Bella- wyszeptała płacząc- Voldemort odebrał mi wiele, ale nie mogę mu
wybaczyć, że zabrał mi moją starszą siostrzyczkę… jak byłyśmy małe zawsze się mną
opiekowałaś… Bella przyznaje że nienawidziłam cię z całych sił, gdy Draco przyjmował
mroczny znak, gdy widziałam cierpienia mojego męża i syna, ale nie chciałam byś zginęła,
nie chciałam byś tak skończyła… chciałabym wrócić do naszych lat dziecięcych gdzie
wszystko było proste, ale nie mogę… mam nadzieję, że zaznałaś spokoju… Bella kocham cię
siostrzyczko!
Narcyza spojrzała ostatni raz na grób siostry i wyszła z cmentarza.
Jej rodziną był Lucjusz, Draco, Hermiona, Jean, Andromeda i Tedy.
Nie pozwoli drugi raz by ktoś skrzywdził jej bliskich… nie straci już nikogo z nich… już ona
się o to postara.
A wszyscy wiedzieli, że Narcyza Malfoy zawsze ma to czego chce, a chce swoich bliskich
zdrowych i szczęśliwych.