Grypa i dezinformacje handlarzy szczepionek 2013

background image

Grypa i dezinformacje handlarzy szczepionek

Jak można zorientować się z liczby ukazujących się tytułów w mas mediach, szczególnie
głównego nurtu, najważniejszym tematem dnia jest od kilku tygodni – grypa. Radio, telewizja
w każdych prawie wiadomościach straszą grypą. W każdym internetowym wydaniu prasy
zawsze jest straszenie grypą. W wyszukiwarce internetowej po wpisaniu słowa “grypa”
pojawia się ponad 4.5 miliona haseł.

W USA w związku z działaniami medycznymi ginie rocznie ponad 195 000 ludzi, z powodu
użycia broni palnej, o której tak głośno w mas mediach, ginie 375 osób, a z powodu zapicia
się ok. 12 000 rocznie. Z jakiego powodu prasa o tym milczy?

Dlaczego tak się dzieje? Co spowodowało takie nagle zainteresowanie dziennikarzy tematem
grypy, czyli choroby znanej od co najmniej 200 lat. Można to stosunkowo łatwo wyjaśnić.
Firmy farmaceutyczne ponoszą duże straty z powodu wyroków sądowych USA skazujących
je na miliardowe [jedynka i 9 zer] odszkodowania z powodu łapówkarstwa, fałszowania
wyników badań, przekupywania urzędników. Pragną to nadrobić wprowadzając pod
pretekstem ochrony zdrowia, przymusy szczepień w poszczególnych krajach. Daje to duże
zyski bez ponoszenia odpowiedzialności za skutki uboczne, ani zwracania uwagi na jakość
produktu. Jest to więc działanie dużo bezpieczniejsze aniżeli handel narkotykami czy bronią,
a jednocześnie prowadzone w atmosferze pomocy ludziom czyli zaszczytnym celom. Zysk
jest dużo większy i bezpieczniejszy, a przy tym i chwała większa.

Swoją działalność marketingową firmy zaczynają systematycznie od urzędników. Już im nie
wystarcza wprowadzanie ustaw sprzecznych z Konstytucją. Obecnie widoczne są coraz
większe naciski na dyrektorów poszczególnych urzędów zmuszających swoich pracowników
do szczepień. Dyrektorzy szkół zmuszani są do sprawdzania czy dzieci mają karty szczepień.
Zapisanie do przedszkola uzależnione jest od posiadania zaświadczenia o szczepieniu.

Tak więc, przy pomocy “użytecznych idiotów” [Goldman alias Lenin], urzędników na
zasadzie mów mi do ręki, a nie do ucha, poprzez ludzi obracających się na peryferiach
medycyny [rożnego rodzaju specjalistów Zdrowia Publicznego, Sanepidów], robią po prostu
skok na pieniądze przeznaczone na leczenie chorych. Jak wiadomo są to nasze prywatne
pieniądze zgromadzone dzięki przymusowemu opodatkowaniu społeczeństwa. Oczywiście
wszystko to odbywa się pod pretekstem ochrony naszego zdrowia. I tak wydaje się dziesiątki
milionów dolarów na zakup czegoś co nikomu do niczego nie jest potrzebne. Ciekawa
sprawa, jak dojdzie do “malwersacji” w kiosku Ruchu z powodu nie wydania paragonu na
towar wartości 2 złotych to winna jest kioskarka. Natomiast wyprowadzenie z systemu opieki
zdrowotnej setek milionów jest zgodne z prawem!

Podsumowując trzeba podkreślić, że gdyby szczepieniami zajmowali się lekarze to nigdy nie
zostałyby one wprowadzone do masowego stosowania. Wiadomo było już w 1953, kiedy to
wprowadzano szczepienia przeciwko POLIO, że choroba ta praktycznie jest w zaniku. Od
1923 roku do 1953 roku zanotowano ponad 50% spadek zachorowań.

Podobny spadek zanotowano w innych chorobach zakaźnych. Czwórka najgorszych
”zabójców“ dzieci z w XIX wieku tj: błonica, krztusiec, szkarlatyna i odra w okresie od 1915
do 1958 roku, kiedy to wprowadzono masowe szczepienia, “zanotowała“ spadek jeszcze
większy, aż 95%.

background image

Tak jak to przedstawiłem w innej pracy, większość podręczników i prac naukowych obecnie
jest finansowana przez przemysł farmaceutyczny i użytecznych… Tak więc młodzi adepci
Asklepiosa, przyjmując na wiarę wiedzę podręcznikową dalej prowadzą ten bezmyślny trend.
Nawet nie zauważają, że z lekarzy zmieniają się w sprzedawców, praktycznie nie mających
możliwości wyboru. Narodowy [jakiego narodu?, Polska była zawsze wielonarodowa]
Fundusz Zdrowia skutecznie rozmaitego rodzaju wytycznymi ogranicza możliwości leczenia.
Przecież gdyby młodzi lekarze, szczególnie pediatrzy wiedzieli, że epidemia świnki jaka
wybuchła w Nowym Jorku w 2009 roku w 97% wystąpiła u prawidłowo zaszczepionych
osobników to nie zmuszaliby w Polsce dzieci do szczepień.

Z nieszczepionych dzieci zachorowało tylko 3%!

Epidemia ta wybuchła wśród ortodoksyjnych żydów w prywatnych szkołach 29 czerwca 2009
roku i trwała do 28 czerwca 2010 roku. Zachorowało 3502 osób w większości w wieku 13-17
lat. Jak twierdzą autorzy pracy przedstawionej w „New England Journale od Medicine”
spowodowane to było metodą powitania starszych chłopców w żydowskich szkołach “face –
to – face” [“twarzą w twarz” - nie wiem co to znaczy] w Nowym Jorku i New Jersey.

Jak podkreślono, aż 97% z pośród nich było prawidłowo zaszczepionych. Epidemia ta obaliła,
bezmyślnie powtarzaną w Polsce, teorię o konieczności szczepienia wszystkich ponieważ
powstaje tzw. odporność stada. Jak się okazało termin “odporność stada” został wymyślony
przez specjalistów od marketingu
liczących na ignorancję czytelników. Termin ten nie ma żadnego uzasadnienia medycznego,
ale służy do dezinformacji czyli oszukiwania społeczeństwa.

Pomimo, że wśród specjalistów wiadomym jest od 1871 roku, że nic takiego jak odporność
stada nie istnieje, to polscy gazetowi i ministerialni eksperci [prof. Zieliński, dr Mrukowicz
etc] cały czas powtarzają ten slogan, na zasadzie: każde kłamstwo powtarzane 1000 razy…
Kłam, kłam zawsze coś zostanie w pamięci… Epidemia ospy panująca w 1871 roku
wybuchła wśród populacji w 90% zaszczepionej, a śmiertelność była niezwykle wysoka. W
Niemczech np. zmarło 128 000, a w okręgu Lancaster, gdzie ludzi nie szczepiono zmarło 25
razy mniej. Kropkę nad “i” postawiło dwóch wirusologów firmy Merck, znanego producenta
szczepionek, którzy ujawnili w 2010 roku, że zarząd firmy specjalnie fałszował wyniki badań
aby uzyskać monopol na szczepionkę przeciwko śwince.

Wirusolodzy Stephen Krahling i Joan Wlochowski opisali dokładnie sposób fałszowania
wyników badań, oraz dlaczego Zarząd firmy kazał to zrobić. Jak twierdzą wymienieni
wirusolodzy, Merk użył tych wyników aby ”wyłudzić od Rządu USA, setki milionów
dolarów na szczepienia”. W rzeczywistości działanie to przyczyniło się do rozpowszechnienia
epidemii w całych Stanach Zjednoczonych. Merck wykorzystał swoje fałszywe wyniki w celu
zmonopolizowania handlu szczepionką. Prowadził taką kampanię oszustw w celu zatarcia
sprawy VIOXX-u, leku który spowodował ponad 100 000 zawałów serca. Ponad 50% z nich
zakończyło się zgonem. Merck robił to, z pomocą oszukiwanych lekarzy, zarabiając tylko w
2003 roku ponad 2.3 miliarda dolarów USA na tym jednym leku. Jak się chwalono był to
jeden z najbardziej dochodowych leków w tym czasie na świecie. Dokonując porównania
liczby ofiar medycznych VIOXX-u firmy Merck – tj. co najmniej 50 000 zgonów z ok. 4000
żołnierzy poległymi w czasie całej wojny w Iranie dochodzimy do wniosku, że ta firma jest
lepsza aż o 1250% w mordowaniu ludzi aniżeli działania wojenne. Już ponad 19 100 pozwów
złożono z powodu tylko tego jednego leku Vioxx przeciwko firmie Merck. Firma

background image

przeznaczyła 675 milionów dolarów na sprawy sądowe. Jest to tylko nieznaczna część
zysków, które tylko w roku 2004 roku wynosiły ok. 22,9 miliarda dolarów.

Tak więc wiadomo, dlaczego ludzie z peryferii medycyny w Polsce tak gwałtownie optują za
koniecznością szczepień. Znamienna była wypowiedź p. prof.mgr Lidii Brydak w czasie
spotkania TV info w dniu 07 stycznia br.: ”tylko ok. 4% ludzi się zaszczepiło przeciwko
grypie, ona nie rozumie dlaczego?” W innym wywiadzie prof. Jacek Wysocki wprowadza
ludzi w błąd twierdzeniami, że “skuteczność szczepień jest wysoka” kiedy wiadomo, że na
każde sto zaszczepionych osób może jedna się uchroni od choroby. Także wbrew
twierdzeniom tego lekarza szczepienie przeciwko grypie wcale nie chroni przed zapaleniem
ucha!

Skuteczność szczepień przeciwko grypie jest taka sama jak mycie rąk. Ciekawe dlaczego
profesor medycyny o tym nie wie!!! Tylko, że mycie rąk jest zdecydowanie tańsze i nie
powoduje powikłań leczonych na koszt społeczeństwa. Prof. J. Wysocki powołuje się przy
tym na WHO jak gdyby nie wiedział, że jest to organizacja administracyjna, a nie naukowo-
medyczna. Jeszcze bardziej dezinformuje czytelników twierdzeniem, że preparaty
witaminowe nie mają znaczenia. Jak gdyby nie znał prac udowadniających, że suplementacja
witaminą D ma większe znaczenie aniżeli szczepienia. Jakie wiadomości wyniosą jego
studenci – sprzedawcy?

A przecież gdyby p. prof. mgr Lidia Brydak, posiadała wiedzę medyczną, a nie handlową, to
by znała powyższe informacje opublikowane w prestiżowym medycznym czasopiśmie. Prof.
mgr L.Brydak, jak się przyznała woli studiować biuletyny administracyjne WHO. Ciekawe
więc, dlaczego nie wspomina o pracy finansowanej przez CDC a zwanej “Health Study Soap
Karachi” przeprowadzonej przez dr Stephen P. Luby w Pakistanie w 2002 roku. Badania były
bardzo proste. Skoro wiadomo, że największymi mordercami małych dzieci są biegunki oraz
zapalenia płuc, to w jaki sposób można najszybciej zmniejszyć śmiertelność z tego powodu.
Dr S.Luby w 25 dzielnicach Karaczi [Pakistan], rozdawał ludziom mydło, a w 11 zostawił
wszystko po staremu. Połowę z tych 25 dzielnic zaopatrywał w mydło ze specjalnym
środkiem bakteriobójczym, a druga część dostawała zwykłe mydło. Mydła były tak samo
opakowane i miały identyczny wygląd i zapach. Po roku okazało się, że w stosunku do grupy
kontrolnej zmniejszenie biegunek w grupie zwykłego mydła stwierdzono aż o 52%, a zapaleń
płuc aż o 50%. Także w porównaniu z specjalnym mydłem bakteriobójczym [droższym]
zwykłe mydło zwyciężyło. Zmniejszenie liczby biegunek o 52% stwierdzono w grupie
zwykłego mydła i tylko o 47% w grupie dezynfekcyjnego. Odpowiednio zmniejszenie
zapaleń płuc o 50% stwierdzono przy używaniu zwykłego mydła i o 45% w grupie
specjalnego mydła.

Pytanie: dlaczego Centrum Kontroli Chorób i p. prof.mgr Lidia Brydak oraz inni
epidemiolodzy, konsultanci krajowi i wojewódzcy, nie wspominają nawet o tym, olbrzymim
przecież eksperymencie, a chwalą tylko szczepionki, które jak do tej pory nie zredukowały
żadnej choroby, a uśmierciły miliony ludzi? Ostatnia [2010/11] jak wiadomo akcja WHO
szczepienia dzieci przeciwko Polio, spowodowała 61 700 ofiar zapalenia mózgu i rdzenia
wśród szczepionych dzieci w Indiach. Rozwścieczeni mieszkańcy zastrzelili dwie osoby z
grupy szczepionkarzy, reszta uciekła. Podobnie na Haiti akcja WHO spowodowała ponad
5600 ofiar śmiertelnych cholery.

Jeszcze inny przykład “wiarygodności inaczej” CDC. W dniu 3 grudnia 2012 roku CDC
zaanonsowało początek sezonu grypowego. Przy okazji opublikowało raport w którym

background image

stwierdzono, że szczepienie kobiet w ciąży i dzieci powyżej 6 miesiąca jest całkowicie
nieszkodliwe. Tymczasem, we wcześniejszym raporcie opublikowanym 03 września 2010
roku podano o zgonie 56 matek [płody zmarły razem z nimi]. Zgony zostały zweryfikowane
badaniem laboratoryjnym wirusa H1N1. Generalnie CDC przyjmuje, że zgłaszanych jest
tylko ok. 10-15 % przypadków poronień lub martwo urodzonych dzieci. Tylko w sezonie
2009 -2010 zanotowano 1588 zgonów .

Podobnie do dnia dzisiejszego jest niewyjaśniona sprawa stosowania w Polsce szczepionki
przeciwko Polio skażonej rakotwórczym wirusem SV-40. Już od 1960 roku było wiadomo, że
szczepionki amerykańskie są skażone rakotwórczym małpim wirusem, a pomimo to były do
lat 1980. sprzedawane do krajów bloku wschodniego: Rumunii, Polski, Bułgarii. W sumie
kilkanaście milionów dzieci w Polsce dostało tę szczepionkę. Oficjalne władze nabrały wody
w usta. O ile przed 1990 rokiem, można to było zrozumieć, to milczenie przez ostatnie 20 lat
świadczy jednoznacznie o ciągłości systemu dezinformacji.

Dlaczego nasi szczepionkarze milczą i nie przepraszają społeczeństwa?

O grypie jako problemie zaczyna się mówić dopiero w 1933 roku wśród pracowników
Instytutu Rockefellera. W publikacjach sprzed roku 1930 nikt nie wspomina o grypie zwanej
później hiszpanką. Prawdą jest, że w 1918 roku na amerykańskim poligonie wojskowym w
stanie Kansas wybuchła nieznana epidemia wśród żołnierzy. Dnia 4 marca 1918 roku kucharz
Albert Gitchell zgłosił się do lekarza z temperaturą 38,5 st. C. Wkrótce zgłosili się dalsi
chorzy; kapral Lee Drake oraz sierżant Adolf Hurby. W ciągu następnych dwu dni dołączyło
jeszcze 522 chorych. Podczas lata infekcja zaczęła przybierać cięższą postać. W sierpniu
pojawiła się druga fala równocześnie we Francji w porcie Brest oraz w Bostonie. Pandemia
tej choroby była także przyczyną dużej śmiertelności wśród jeńców wojennych w wojnie
polsko-bolszewickiej. Armia sowiecka była bardzo niedożywiona i żołnierze, po Bitwie
Warszawskiej masowo się poddawali i kierowani byli do obozów internowania.

Na podstawie analiz danych wojskowych można ocenić śmiertelność na 5-10% chorych.
Nietypowy był przebieg tej choroby ponieważ chorowali głównie młodzi ludzie w tzw. sile
wieku, to jest pomiędzy 20 a 40 rokiem życia. W przebiegu zwykłej grypy jest odwrotnie.
Lekarze ze Szwajcarii notowali, że nie stwierdzali poważniejszego przebiegu choroby u osób
powyżej 50 roku życia.

Wykres pokazuje różnice w śmiertelności pomiędzy zwykłą grypą a tzw. hiszpanką.

background image

 

Na jakiej podstawie więc w 20 lat potem ustalono, że to jest to samo? Wiele lat później uczeni
z Uniwersytetu Wiscscon – Madison, po przeprowadzeniu eksperymentu na małpach doszli
do wniosku, że chorych zabijał ich własny układ odpornościowy. Stwierdzili, że atak układu
odpornościowego był tak silny, iż niszczył własne płuca. Jak podałem teoria ta powstała po
70 latach. W latach 1920. nazywano to gruźlicą krwotoczną ponieważ taka panowała w
tamtym okresie. Amerykanie przygotowując się aktywnie do udziału w I. wojnie światowej
rozpoczęli szkolenie żołnierzy. Szkolenia odbywały się na poligonach, na których gromadzili
dziesiątki tysięcy młodych ludzi z różnych rejonów kontynentu. Ludzie ci posiadali odmienną
florę bakteryjną. Dodatkowym punktem zapalnym były przymusowe szczepienia. Nie było to
w owym czasie nic specjalnego. Najbardziej zdyscyplinowany naród jakim są Niemcy już w
1914 roku prowadził masowe szczepienia rekruta. Wspomina o tym w swoich pamiętnikach
dr Majakowski.

Zaszczepienie tylu tysięcy młodych ludzi, niespecjalnie czystą szczepionką spowodowało
epidemię. Wiadomo, że po szczepieniu jeszcze przez około 4-6 tygodni wydala się wirusa z
kałem, śliną. Epidemia ta w związku z przewożeniem żołnierzy amerykańskich do Europy
spowodowała epidemię na naszym kontynencie. Jest to doskonale udokumentowane
zachorowalnością w pierwszym rzędzie ludności w francuskich portach w których odbywał
się wyładunek Amerykanów. Do lat 1930., epidemia ta była różnie nazywana, ale pojęcie
hiszpanka nie figurowało w piśmiennictwie ani naukowym ani prasowym. Po eksperymentach
Shmitha i kolegów w 1936 roku, ktoś wpadł na pomysł nazwania, tej nienazywanej do tej
pory epidemii, grypą hiszpańską albo po prostu hiszpanką. Czy to ma znaczyć, że w 20 lat po
epidemii odkryto przyczynę? Przecież nie mogli się przyznać, że sami ją wyhodowali w
Kansas. A Hiszpania była bardzo daleko.

background image

Instytut Rockefellera od dłuższego czasu zajmował się wirusami z miernym skutkiem,
Odkrycie przyczyn tak istotnej epidemii zmobilizowało go do przygotowania szczepionki. Już
w 1940 roku szczepionka była gotowa. Na całe szczęście dla przemysłu farmaceutycznego
wojsko znowu przygotowywało się do najazdu na Europę i grupowało dziesiątki tysięcy
młodych ludzi w jednym miejscu. Szczepienia rozpoczęto na poligonie w Kansas. żniwo było
obfite, zamordowano w tamtym roku ponad 61 000 ludzi w USA. Było to największe żniwo
śmierci po szczepieniu z powodu grypy w całym XX wieku w USA. Do dnia dzisiejszego
nieznane jest nazwisko tego dzielnego generała, który wydał rozkaż zaszczepienia młodych
ludzi niesprawdzoną szczepionką. Skutek tak przeraził administrację, że do 1976 roku była
cisza ze szczepieniami. I znowu w jednostce wojskowej w Forcie Dix w New Jersey, doszło
do lokalnej epidemii. Ok. 200 żołnierzy zachorowało, a kilku zmarło. Czy to był przeciek
kontrolowany czy przypadkowy nie można obecnie stwierdzić, ale władze zarządziły
szczepienie 40 milionów ludzi szczepionką A H1N1 przeciwko grypie. Otrzymały na ten cel
aż 10 milionową dotację rządową [obecnie byłoby to ok. 10 miliardów]. Liczne powikłania tj.
ok. 500 przypadków neurologicznych zespołu Gullian Barre – GBS, a także znaczna liczba
powikłań płucnych oraz 25 zgonów przerwały akcję.

Jak wiadomo czas leczy rany i już w latach 1990. wymyślono ptasią grypę. Niestety z
wyjątkiem odpowiednich, znanych sekcie szczepionkarskiej kurników, dzikie ptactwo nie
chciało chorować w żadnym kraju. Także narodowy ptak USA – indyk nie chorował. W
sumie przygotowane z wielką pompą lekarstwo na ptasią grypę Tamiflu i Relenza kosztujące
w Polsce ok. 200 złotych nie dały spodziewanego zysku.
Zwykła aspiryna, za 2 złote była skuteczniejsza. Wiem to z własnej praktyki.

Cały „cyrk” ze szczepionkami i grypą rozpoczął się od chwili mianowania Donalda
Rumsfelda na Sekretarza Obrony w USA. Pan Sekretarz wydał od razu 1,8 miliarda dolarów
na leki zabezpieczające wojsko przed grypą. Pomimo, że dowody na skuteczność leczenia
tymi preparatami były słabiutkie to akcje firmy, po zakupie rządowym skoczyły o 50%. Nie
trzeba dodawać, że p. Rumsfeld był akcjonariuszem tej firmy. W związku ze słabą sprzedażą
leków firma produkująca to lekarstwo zmieniła zakres stosowania leku. Obecnie, jak podaje
to nowa ulotka, jest ono dobre nie tylko na ptasią grypę ale także i na zwykłą. Niestety z
wyjątkiem określonych kół medycznych lek nie był specjalnie stosowany. W związku z tym
zysk był nadal mały.

Wymyślono więc świńską grypę, ale zastosowano ten sam chwyt propagandowy co z grypą
hiszpańską. Tutaj podobnie, najpierw nazwano ją meksykańską, ale po protestach Meksyku
zmieniono nazwę na świńską. Rzekomo pierwsze zachorowanie stwierdzono na farmie La
Gloria u 5 letniego meksykańskiego chłopca 9 marca 2009 roku. Ciekawe jest to, że nikt z
rodziny ani otoczenia tej rzekomo pierwszej ofiary wirusa AH1N1, znanego przecież od 1976
roku, nie zachorował!. Dziwnym trafem przeoczono także wykonanie badań laboratoryjnych
u tego chłopca, potwierdzających obecność tego rzekomego wirusa. Ciekawostką nigdy
niewyjaśnioną zostanie fakt, ze WHO mając jedynie 20 potwierdzonych laboratoryjnie
przypadków zachorowań na AH1N1 ogłosiła 6 stopień pandemii. Rozpoznano to zakażenie
jako wirusowe A H1N1, czyli takie samo jak przed 30 laty. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo
na jakiej podstawie! W 12 przypadkach potwierdzono zgodność genetyczną z wirusem
AH1N1, tj. takim samym jaki występował w Kalifornii. Jednak dokładne badania wykazały,
że sekwencja homologii BLAT z świńskiej-meksykańskiej grypy zarówno Hemaglutinin HA
białka powierzchniowego, jak i niestrukturalne [NSI hamowanie białka] są nowatorskie w
rekombinacji i nie zidentyfikowane wcześniej w przyrodzie na całym świecie. Co
jednoznacznie wskazuje na sztuczną modyfikację.

background image

Ciekawa jest również sprawa potwierdzania laboratoryjnego wirusa. Wirusologom z CDC
udało się rozpoznać wirusa w 97 przypadkach ale podobno w Meksyku chorowało
kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a w USA aż 47 milionów. Jeżeli w Polsce jedno badanie u p. prof.
mgr Lidii Brydak kosztowało ponad 300 złotych [podrożało o 50% po ogłoszeniu przez WHO
pandemii] to jakie olbrzymie pieniądze trzeba by przeznaczyć na wykonanie tych milionów
badań. Analiza wydatków nie potwierdza takich sum. W jaki sposób więc wirusolodzy
wiedzieli od kogo pobierać materiał do badania? Zostaje to słodką tajemnicą handlarzy
szczepionek. Badania genetyczne tego rzekomego wirusa wskazują, że ptak z Ameryki
Północnej powinien przylecieć do Europy. W Europie ten jeden ptak powinien zarazić świnie.
Następnie inny ptak powinien zarazić się od tych świń i polecieć do Azji aby tam w
Hongkongu zarazić inne świnie. Następnie azjatyckie świnie powinny stworzyć warunki do
mutacji tego wirusa aby mógł się przenosić na ludzi. No potem już prosta droga. Wirus
musiałby trafić do człowieka lecącego do USA który oczywiście wcześniej musiałby
pracować z tymi zakażonymi świniami, co jak wiadomo często się turystom trafia. A
następnie przesiąść się na człowieka lecącego lub jadącego do Meksyku. Potem jeszcze ten
nosiciel musiałby spotkać się tylko z tym małym 5-letnim chłopcem i tak kombinować aby
zarazić tylko jego ale nikogo więcej z miasteczka.

Jak więc widzimy „kombinacja” intelektualna urzędników medycznych jest wręcz
nieprawdopodobna a z punktu widzenia wiedzy naukowej jej realność jest zerowa. Nie
przeszkadza to sekcie wakcynologiczno-epidemiologicznej nadal ją rozsiewać w prasie.

Badania wykazały także z całkowitą pewnością, że wirusa tego nie stwierdzono w otoczeniu
hodowli trzody chlewnej w pobliżu obszaru określonego jako „pacjent zero” przez CDC. Tak
więc w promieniu co najmniej 80 km od farmy w Perote [Meksyk] nie było takiego wirusa,
więc nie można go przypisać do meksykańskich
lub północnoamerykańskich świń!!!

Jak opisałem sprawa jest niezmiernie prosta i nie stanowi żadnego problemu dla naszych
mniej lub bardziej rządowych ekspertów z dziedziny Zdrowia Publicznego, Epidemiologii i
Wakcynologii oraz tych setek pożytecznych idiotów [Goldman alias Lenin]. Przez ostatnie 3
lata to właśnie oni występując w mass mediach te „duby smolone” wciskają społeczeństwu.
Widzimy więc na tym przykładzie co warte są „wiadomości” prasowe oraz, że moje
twierdzenie iż polska medycyna jest 100 lat za murzynami [z całym szacunkiem dla
czarnoskórych] jest jak najbardziej uzasadnione. Przecież w okresie tych kilku lat żaden
profesor medycyny w Polsce, nie zaprotestował przeciwko wciskaniu tej ciemnoty medykom
ani społeczeństwu!

Konieczne jest zwrócenie uwagi na to, że tylko 50 mil od punktu wybuchu epidemii AH1N1
w Meksyku znajduje się zakład produkcyjny firmy Baxter w Cuernavaca. Fabryka jest znana
z produkcji szczepionek przeciwko meningokokom oraz kleszczowemu zapaleniu opon
mózgowych. Fabryka ta przesłała zwykłą pocztą 72 kg materiału szczepionkowego – czyli
skażonego do powielania. Gdyby nie dociekliwość czeskiego wirusologa, który wykrył i
unieszkodliwił wirusy epidemia mogłaby wybuchnąć w Europie. Jak wiadomo polska
placówka wirusologiczna prof. B.Bucholc nic nie była w stanie wykryć. Dlaczego?

Będąc w tym czasie [2009 r] w Meksyku stwierdzam, że nie widziałem w ogóle żadnych
objawów epidemii ani w stolicy ani na prowincji. Był to obraz zaskakujący odbiegający od
tego jaki obserwowałem poprzez internet w Polsce. Polskie media w wiadomościach
podawały apokaliptyczny obraz sytuacji w Meksyku spowodowanej przez rzekomą epidemię

background image

grypy. Jak pamiętamy w Polsce straszono epidemią wirusa i robiono „spektakle cyrkowe” na
lotniskach. Tak wiec, zastosowano taką samą technikę dezinformacji, jaką stosowano już
przed pierwszą wojną światową i którą doskonale opisał dr Majakowski w swoich
pamiętnikach.

Musisz więc sam się Drogi Czytelniku domyśleć dlaczego rządy stosują takie oszustwa bez
względu na epokę i kraj?

Wirus AH1N1 jest znany od ponad 40 lat, czyli więcej aniżeli od jednego pokolenia i lekarze
umieją leczyć jego skutki stosunkowo tanio. Nie dawało to jednak określonych zysków
firmom farmaceutycznym. Trzeba było aż zmiany definicji epidemii i pandemii przez WHO
oraz zmasowanego ataku propagandy, by w atmosferze strachu osiągnąć odpowiednie zyski.
Wojsko cały czas jest używane do testowania na większą skalę nowo powstałych
szczepionek. Kupowane przez wojsko szczepionki, najczęściej mają mały związek z sytuacją
medyczną. Przykładem tego była sprawa stosowania aż 16 szczepionek w ciągu 3 miesięcy, u
żołnierzy przygotowywanych do ataku na Irak. Stosowana w medycynie klinicznej zasada
dopuszcza podawanie kolejnej szczepionki po okresie co najmniej 4-6 tygodni od otrzymania
poprzedniej. Stąd kolejna epidemia która wystąpiła w armii. Jak to pisano już przed 50 laty,
skuteczność szczepionki przeciwko grypie jest zerowa. Wykazały to jednoznacznie badania
przeprowadzone np. w 2004 roku. Pomimo tego, że nastąpił spadek zaszczepialności o 40%,
śmiertelność wcale nie wzrosła.

Podobnie jak w 1968 roku i 1997 roku przygotowano szczepionkę nie z tym wirusem, który
powodował epidemię sezonową, więc tak wyprodukowana szczepionka nie trafiła do handlu.
Innymi słowy w tych dwu latach nie szczepiono ludzi. I co? I nic! Nikt nie był szczepiony, a
śmiertelność zmalała, a nie wzrosła! Ciekawe dlaczego polscy epidemiolodzy, prof. Zieliński,
prof. J.Wysocki i dr Mrukowicz nigdy nawet o tym nie wspomnieli. O PT pracownikach
Narodowego [jakiego narodu? Polska była zawsze wielonarodowa] Instytutu Zdrowia nie
będę wspominał, wiadomo interes to interes.

Celowość podawania szczepionek, oprócz ich nieskuteczności, wikłają dodatki znajdujące się
w szczepionkach.

POSTSCRIPTUM

Jest jeszcze jeden problem z zakresu Zdrowia Publicznego. Dlaczego specjaliści z tego
zakresu nie informują kolegów lekarzy oraz społeczeństwa o nowej chorobie, jaka pojawiła
się ok. 20 lat temu w związku z eksperymentami związanymi z walką z rzekomymi zmianami
klimatu. Od 20 lat w piśmiennictwie medycznym USA, a także Rosji istnieje pojęcie choroby
morgellons. Choroba ta związana jest z rozsypywaniem tzw. trwałych smug na niebie. W
Polsce rozpoczęto rozsypywanie tlenków baru, aluminium i strontu na niebie w 2003 roku.
Dlaczego w Ministerstwie Zdrowia, NFZ, GIS i wśród wszelkiej maści specjalistach od
Zdrowia Publicznego panuje cisza?

Uwaga dotycząca tranu. W sprzedaży znajdują się różne formy tranu. m.in. tzw. norweski, nie
wiem czy nie jest on otrzymywany z dorszy hodowlanych w sztucznych basenach w fiordach
i karmionych nie wiadomo czym. Podejrzenie moje wzbudził fakt, że pomimo przyjmowania
tranu przez chorych zanotowano spadek poziomu witaminy D.

background image

Dlaczego na stronie internetowej Narodowego Instytutu Zdrowia nie ma składu chemicznego
szczepionek? Przecież to jest państwowa instytucja działająca za nasze podatnika pieniądze?

Toksyczne dodatki w szczepionkach (to się na pewno pediatrom nie spodoba).

RTĘĆ

06 stycznia 2013 roku ukazała się publikacja dr Christofera Shade na temat metabolizmu i
skutków obecności rtęci w żywym organizmie. Dr Ch. Shade stwierdził, że rtęć w organizmie
żywym nigdy nie jest wolnym jonem, ale wiąże się wiązaniami kowalencyjnymi w ligandy.
“Ulubionym” ligandem jest wiązanie się z siarką. Tak więc wiąże się z białkami takimi jak
cysteina czy glutation. Rtęć ma większe powinowactwo do tych grup tiolowych od metali
takich jak cynk, żelazo czy miedź. To powinowactwo może być większe kilka milionów razy
od powinowactwa danego metalu. W ten sposób rtęć wiąże się z błonami komórkowymi. W
różnych formach może przekraczać barierę krew- mózg. Ta zdolność wypierania innych
metali powoduje olbrzymie trudności w postawieniu diagnozy klinicznej odnośnie zatrucia
rtęcią. W zależności od tego jakie metale w większym stopniu zostają usunięte, możemy
obserwować u chorych depresję albo uczucie niepokoju i pobudzenia. Może występować
nadpobudliwość lub chroniczne zmęczenie. Metylortęć łatwiej przechodzi przez komórki, jest
natomiast mniej toksyczna od etylortęci. Badania wykazały, że duże jednorazowe stężenie
rtęci, takie jakie bezpośrednio do krwiobiegu wprowadza się podczas szczepień przeciwko np.
grypie, posiada większą możliwość przenikania bariery krew- mózg. Stwierdzono także
częstsze występowanie autyzmu u dzieci mieszkających w pobliżu fabryk emitujących rtęć.
Pomiary zawartości rtęci w organizmie są trudne ponieważ badanie w moczu pozwala
określić tylko etylortęć [nieorganiczną], a badanie włosów tylko metylortęć [organiczną]. W
czerwcu 2000 roku w Simpsonwood odbyło się tajne posiedzenie przedstawicieli CDC, FCD
oraz przedstawicieli firmy Merck, GlaxoSmith Kline, Wyeth i Avantis Pasteur czyli
wszystkich wielkich producentów szczepionek z przedstawicielami władzy rządowej. W
sumie w spotkaniu wzięły udział 52 osoby. Zaznaczono, że wszelkie dane są tajne i nie mogą
być publikowane. Dopiero po 10 latach nastąpił przeciek.

Uczestnicy spotkania zostali poinformowani, że “stwierdzono statystycznie istotną zależność
pomiędzy ekspozycją na rtęć zawartą w szczepionkach a stanem dziecka. W wieku dwóch
miesięcy notowano opóźnienie rozwoju, po trzech miesiącach występowanie tików, po
sześciu miesiącach deficyt uwagi. Ekspozycja na rtęć zawartą w szczepionkach, spowodowała
cały katalog opóźnienia neuro-rozwojowego”.

Wynikiem tego spotkania było przekazanie państwowej bazy danych VSD w ręce prywatnej
firmy ubezpieczeniowej, która mała przygotować właściwą interpretację danych. Jak wiemy
Instytut Medycyny- IOM takie dezinformacje przekazał potem społeczeństwu. Na ten
materiał powołują się rodzimi koryfeusze sekty szczepionkarskiej. Pomimo zapewnień o
wycofaniu rtęci ze szczepionek nadal w szczepionkach przeciwko grypie znajduje się rtęć.
Wymaga podkreślenia fakt, że rtęć jest jedną z najsilniejszych toksyn mających
powinowactwo do układu nerwowego. Przypomnieć należy, że u dzieci do 3 roku życia
bariera obronna krew- mózg jest niewykształcona. Tak więc każdy, po ukończeniu drugiego
roku medycyny, musi o tym wiedzieć, że podając szczepionkę z rtęcią w zastrzyku
wprowadza rtęć poprzez krew bezpośrednio do mózgu. Trzeba podkreślić, że nieznane są
takie eksperymenty nawet w obozach koncentracyjnych. 28 sierpnia 2010 r. opublikowano

background image

pracę eksperymentalną, która wykazała, że podanie nawet minimalnych dawek tiomersalu do
mózgu szczurów powodowało trwałe zmiany w gęstości receptorów.

Udowodniono także, że podanie rtęci do krwi powoduje jej kumulację w mózgu i pozostaje
tam przez miesiące lub nawet lata. Czyli negatywne oddziaływanie trwa znacznie dłużej
aniżeli przebywanie rtęci we krwi. Stężenia mogą być nanomolowe co powoduje trwałe
niszczenie neuronów. Od 1990 roku nastąpił 1000% wzrost autyzmu. Wzrost ten przez
większość lekarzy jest połączony z podawaniem rtęci i aluminium w szczepionkach. Dlatego
np. w Polsce dane dotyczące składu chemicznego szczepionek są tajne i p.prof. Bucholc
nawet po telewizyjno-publicznej deklaracji udostępniania tych danych zakazała wpuszczania
do budynku nawet osób z którymi dzień wcześniej się umawiała. Badania wykazały bowiem,
że dzieci z autyzmem miały 210% więcej rtęci aniżeli dzieci zdrowe. Natomiast poziom
ołowiu i cynku był taki w obu grupach taki sam [JAMA z 11 lipca 2007r]. Udowodniono
także, że niedobory żywności przyspieszają mutacje wirusów. Jak podał GUS w Polsce
wzrosła liczba dzieci dożywianych w szkołach z powodu ubóstwa.

Po szerokich akcjach protestacyjnych rozpoczętych w latach 1990., przemysł zaczął
wycofywać z niektórych szczepionek rtęć. Pytanie dlaczego to robi skoro twierdzi, że rtęć nie
uszkadza niczego? Dlaczego nasi rodzimi, telewizyjni eksperci do dnia dzisiejszego z jednej
strony twierdzą, że rtęć nie szkodzi, a z drugiej powtarzają jak mantrę, że rtęci już nie ma? Co
robili przez ostatnie 20 lat kiedy, na całym świecie protestowano przeciwko obecności rtęci w
szczepionkach.

ALUMINIUM

Innym adiuwantem znajdującym się w szczepionkach jest metal- glin. go znaleźć w
szczepionkach DTaP, Pediatrix, [szczepionka kombinowana DTaP- zapalenie wątroby typu
B], Pentacel [szczepionka kombinowana DTaP-Hib-Polio], szczepionce p.wirusowemu
zapaleniu wątroby typu A, zapalenia wątroby typu B, Haemophilius influense B [Hib, wirus
brodawczaka ludzkiego] HPV czy w szczepionkach przeciw pneumokokom.

Wg FDA aluminium znajduje się w następujących szczepionkach:

- DTP – błonica, krztusiec, tężec,

- DTaP – błonica, krztusiec, tężec i koklusz,

- Hemophilius – część szczepionek,

- Pneumokoki,

- WZW B,

- wszelkie kombinowane DTaP , WZW B, Tdap, Hib,

- WZW A,

- szczepionki przeciwko brodawczakowi ludzkiemu,

- szczepionka Anthrax,

background image

- szczepionka przeciw wściekliznie.

Aluminium może występować w postaci :wodorotlenku glinu, fosforanu glinu lub siarczanu
potasu glinu popularnie zwanego alum.

Zaskakującym jest fakt, że pomimo dostępności informacji o wielkości zawartości aluminium
w szczepionkach polscy autorzy wstydliwie??? pomijają te dane. I tak w pracy “Skład i
bezpieczeństwo szczepionek” autorstwa Marii Mrozińskie, Ewy Bernatowskiej i Ewy Mik
nadmienia się co prawda o możliwości występowania aluminium w szczepionkach, to w
załączonej tabeli brak jakiejkolwiek informacji na ten temat. Autorki podają występowania
histopatologicznego zespołu zwanego MMF [makrofagowe zapalenie powięzi i mięśni] ale
jednoznacznie usiłują zbagatelizować ten fakt. Sole glinu zwiększają w mózgu poziom
aktywacji gleju, poziom zapalnych cytokin i białka prekursorowego amyloidu. Zarówno
normalne starzenie się mózgu jak i choroba Alzheimera wiąże się ze wzrostem stanu
zapalnego mózgu. Zależność pomiędzy koncentracją aluminium w wodzie i chorobą
Alzheimera została udowodniona . Stwierdzono u szczurów, że po wstrzyknięciu do
krwioobiegu aluminium gromadzi się w prążkomózgowiu i towarzyszy temu stan zapalny.
Istnieją także dowody na związek aluminium z chorobą Parkinsona. Badania
epidemiologiczne wykazały związek pomiędzy narażeniem na aluminium, a wzrostem
zachorowań na chorobę Parkinsona [1999]. Gdy myszom wstrzyknięto aluminium w dawkach
proporcjonalnych do tych jakie otrzymują ludzie stwierdzono utratę komórek rdzenia
kręgowego i kory mózgowej ruchowej oraz deficyt pamięci poznawczej, ataksje i dyzatrię.
Neurotoksyczne środowiska aluminium są nadal problemem NIH Public Access
Neurotoksycology, PMC 2011 wrzeseiń 01. J.Inora.Biochem, 1999,30 siernia, 76. Ocena
zagrożenia zdrowia ludzi narażonych na Aluminium , J. Toxicol,Environ,Health, Crit, rev,
2009,25 listopad, NIH Public access.

Stwierdzono także, że zniszczenie tkanki nerwowej jest typowe zarówno dla stwardnienia
rozsianego jak i choroby Alzhemera. Najciekawsze jest to, że Rząd Stanów Zjednoczonych
już w 1991 roku na stronie internetowej www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1795349
opublikował pracę: “Opinia uwzględnia negatywne skutki aluminium, które zostały zgłoszone
w ostatnich latach w tym: choroby Alzheimera, otępienie i nadpobudliwość oraz zaburzenia w
uczeniu się dzieci”.

A nasi pediatrzy podają aluminium bezpośrednio do układu krążenia i twierdzą, że to bez
znaczenia i chwalą się, że robią to oczywiście dla dobra dziecka. Pani prof.mgr Lidia Brydak
wręcz zachwalała szczepionki mówiąc, że już nie mają rtęci tylko aluminium. Ilu obecnie
nauczycieli ma problemy z dziećmi nadpobudliwymi? A dzieci w wieku szkolnym dostają nie
jedną ale ok.16 szczepionek. W maju 2011 roku w art. VacTruth podano, że aluminium
powoduje reakcję zapalną mózgu i wzrost cytokin w mikrogleju. Wniosek wypłynął z
podsumowania prac przeprowadzonych w latach 1994- 2009. Jak twierdzi dr Tomljenovic i
Shaw pomimo powyższych faktów dzieci dostają od 14,7 do 49 razy większa dawkę
aluminium aniżeli limit wyznaczony przez FDA [bezpieczeństwo pozajelitowych źródeł
aluminium od szczepionek w związku z programem obowiązkowych szczepień]. Lekarze
pediatrzy coraz częściej stwierdzają, że już ponad 10% dzieci cierpi na astmę, różnego
rodzaju alergie oraz na takie przewlekłe choroby jak: cukrzyca, reumatoidalne zapalenie
stawów, stwardnienie rozsiane, nieswoiste zapalenia jelit, autyzm, które są bezpośrednio
związane z występowaniem stanów zapalnych w organizmie.

W USA dopuszczalny limit aluminium na szczepionkę jest następujący:

background image

- po urodzeniu dziecko dostaje 73.5 pg/kg masy ciała to jest 1470% więcej aniżeli granice
bezpieczeństwa,

- pierwszy miesiąc “0” zero aluminium,

- drugi miesiąc 245 pg/kg – tj. 4900% więcej aniżeli granice bezpieczeństwa,

- czwarty miesiąc 171,1 pg/kg – tj. 3422% więcej aniżeli granice bezpieczeństwa,

- szósty miesiąc 161,2 pg/kg – tj. 3224% więcej aniżeli granice bezpieczeństwa.

Granice bezpieczeństwa wg FDA dla aluminium z pozajelitowego źródła np. szczepionek
wynoszą poniżej 5 pg/kg masy ciała na dzień.

Badania podawane przez FDA stwierdzają, że ilość aluminium wprowadzona do organizmu
dziecka w pierwszy roku życia wynosi 4,225 miligramów wg zalecanego schematu szczepień.
Dla przypomnienia dzienna dawka tej toksyny nie może przekraczać 5pg/kg masy ciała na
dzień. W jednej szczepionce przeciwko WZW podawanej po urodzeniu dziecka jest 0.25 mg
aluminium!! sic!! Trzeba pamiętać, że okres połowicznego wydalania aluminium wynosi ok
100 dni. Czyli odstęp czasu pomiędzy jedną a drugą szczepionką powinien wynosić minimum
12 tygodni. Dlaczego pediatrzy tego nie przestrzegają? W szczepionce przeciwko grypie jest
ok. 400 mcg glinu. Przeliczając to z “polskiego na nasze”. To znaczy, że lekarz pediatra
uważa, że dziecko po narodzeniu waży ok 1,5 tony lub jak ktoś woli 1500 kg!!!

I proszę zauważyć, żadnego PT Profesora specjalisty z pediatrii, to wcale nie zastanawia-
przeraża. Przez ostatnie pół wieku żaden z pośród nich nie zaprotestował przeciwko takiej
bezmyślności!

Można to jeszcze inaczej przedstawić: dawka rtęci w przeliczeniu na czas życia, jest
dozwolona dla osobnika, który żyje ok 3500 lat. I znowu, ten upadek oświaty i nauki o
którym pisałem spowodował, że żaden konsultant krajowy, czy wojewódzki nie widzi w tym
problemu, chociaż roczniki statystyczne podają, że średnio żyjemy tylko ok 75-80 lat. żaden
też specjalista pediatrii nie złożył wniosku do księgi Guinessa z zaobserwowanym przez
siebie rekordem czy to masy ciała po porodzie czy to geriatrycznym stwierdzonego czasu
życia! Zostawiam to bez komentarza.

I w tym samym czasie urzędnicy CDC na które tak często powołuje się p. prof.mgr Lidia
Brydak [07.12.2011] twierdzą, że istnieje wiele badań wykazujących, że thiomersal w
szczepionkach nie szkodzi? Potwierdzają to badania wskazujące, że jest on zawarty w
szczepionkach przeciw grypie. No cóż, pan każe sługa musi, skąpał się biedak po szyje jak
pisze poeta. W USA wręcz twierdzą, że zamiana stanowisk – czyli foteli pomiędzy
pracownikami CDC, a pracownikami firm farmaceutycznych odbywa się na zasadzie drzwi
obrotowych. Przykładem jest Julie Gerberding szefowa CDC z budżetem 11 miliardów
dolarów, z okresu ptasiej grypy, która natychmiast po opuszczeniu stanowiska OSIADŁA W
MIĘKKIM FOTELU FIRMY Merck, jako dyrektor działu szczepień.

W czasopismach medycznych znajdujemy natomiast setki prac dotyczących szkodliwości
aluminium np.:

background image

- Przewlekła ekspozycja na aluminium w wodzie pitnej zwiększa parametry zapalne
selektywnie w mózgu – J. Neurosci Res, 15 luty 2004.

- Dystrybucja aluminium w mózgu, J. Inorg Biochem, 30 sierpień 1999.

- Aluminium i miedź. Implikacje choroby Alzhemera, J. Alzheimera Dis, 5 luty 2003.

- Wychwyt mózgu, zachowanie a wplyw aluminium i manganu, Environ Health Perspect,
październik 2002.

- Aluminium toksykokinetyka Pharmacol Toxicol, kwiecień 2001.

- Biodostępność Aluminium… Food Chem. Toxicol, czerwiec 2008.

FORMALDEHYD

Innym toksycznym związkiem znajdującym się w szczepionkach jest formaldehyd znany od
co najmniej 100 lat związek rakotwórczy. Przyznał to “sam” Departament Zdrowia USA
[National Toxicology program]. Formaldehyd jest bardzo toksycznym związkiem dla układu
nerwowego. Formaldehyd powoduje ślepotę, uszkodzenia mózgu objawiające się np.
napadami padaczkowymi. Formaldehyd może powodować białaczkę szpikową, rzadkie
nowotwory takie jak raka nosogardzieli i zatok.

POLISORBAT 80 – DARBEPOETYNA ALFA

Kolejnym dodatkiem szkodliwym znajdującym się w szczepionkach jest polisorbat 80.
Badania kliniczne wykazują, że darbepoetyna alfa zwiększa poważnie ryzyko wystąpienia
takich działań niepożądanych jak: wykrzepianie krwi, zawały serca, niewydolność serca,
udary mózgu, i w niektórych wypadkach jest odpowiedzialna za nagłe zgony.

Podawanie polisorbatu 80 jest przeciwwskazane jeżeli:

- kobieta jest w ciąży lub planuje ciążę,

- chory ma alergie na jakikolwiek ze składników,

- chory ma napady padaczki, uszkodzenia nerek, zmiany w morfologii krwi, jest po udarze
mózgu, choruje na choroby serca, cukrzycę czy nadciśnienie,

- chory cierpi na zapalenia jelit, zmiany gęstości kości, obniżenie poziomu żelaza, niedobór
witaminy B12 czy kwasu foliowego, wysoki poziom aluminium we krwi,

- jest dializowany, przeszedł operację lub planuje operację,

- polisprbat 80 powinien być stosowany ze szczególną ostrożnością wśród dzieci poniżej 1
roku życia.

Polisorbat 80 musi być przechowywany w ściśle określonych warunkach, co ogranicza jego
stosowanie. Jak wiadomo w Polsce szczepionki są różnie przechowywane.

background image

Weterynarze kontra pediatrzy. Szczepionka przeciwko grypie jest największym oszustwem
farmacji w ostatnim 100-leciu.

W medycynie, jeszcze w okresie studiów żartem porównywaliśmy pediatrów do weterynarzy.
Jedni i drudzy musieli bowiem, postawić diagnozę bez możliwości zbierania wywiadu.
Wywiad chorobowy, dobrze zebrany, stanowi 90% prawidłowego rozpoznania. Niestety
obecnie wyraźnie jest widoczne, że wprowadzane zmiany, [redukcja czasu studiów - 1000
godzin zabrano z medycyny w okresie 40 lat] wyraźnie uniemożliwiają pediatrom naukę i
przyswojenie sobie podstaw obserwacji klinicznej. Przekształcono lekarzy w bezwolnych
urzędników niższego stopnia. W tym wyścigu weterynarze są zdecydowanie górą.

Weterynarze już kilka ładnych lat temu opublikowali pracę [po przebadaniu 4000 psów], że
po szczepieniach np. parawirusem w ciągu trzech dni u 68.2% zwierząt występuje padaczka,
po szczepieniu przeciwko nosówce u 55,6%, a po szczepieniu przeciwko zapaleniu wątroby u
63,8%. Stwierdzili także w okresie do 3 miesięcy, występowanie padaczki po szczepieniu
przeciwko paragrypie u 50% zaszczepionych oraz u 100% po zaszczepieniu przeciwko
leptospirozie. Badania laboratoryjne przeprowadzone przez weterynarzy wykazały, że
zaszczepione zwierzęta produkowały przeciwciała, które hamowały ruch komórek,
wprowadzały trudności w ich różnicowaniu i rozmnażaniu. Zwierzęta produkowały również
przeciwciała kardiolipidowe, które stwierdza się u ludzi chorujących na toczeń rumieniowaty,
a także u chorych na inne choroby autoimmunologiczne. Podwyższoną obecność przeciwciał
anty-kardiolipinowych jest w sposób istotny związana ze skrzepami w sercu i całym układzie
krążeniowym. Przeciwciała te mogą powodować utratę płodu oraz krwawienia śródskórne.
Weterynarze stwierdzili również, że szczepionki mogą powodować szybko przebiegającą,
zwykle śmiertelną chorobę zwaną autoimunologiczną niedokrwistością hemolityczną AIHA.
Choroba ma tak szybki i ciężki przebieg, że śmierć następuje po kilku dniach. [Ciekawe jak to
się ma z rzekomą epidemią przed kilku laty rozpoznaną w Hamburgu, a zwaną hiszpańskim
ogórkiem, sprawę bowiem szybko wyciszono]. Badania wykazały, że u szczepionych psów
rozwijają się przeciwciała przeciwko własnemu kolagenowi. Wiadomo, że 25% wszystkich
białek w organizmie stanowi kolagen. Kolagen jest strukturą naszego ciała, chroni i wspiera
tkanki miękkie, łączy je z kośćmi. Badania przeprowadzone w 1997 roku wykazał, że psy, u
których wystąpiły po szczepieniu te przeciwciała, mają istotne problemy z poruszaniem się.
Problemy w poruszaniu występowały w krótkim okresie po szczepieniu. I to co
najważniejsze, badania powyższe udowodniły występowanie przeciwciał przeciwko
własnemu DNA u tych szczepionych psów. Stwierdzono również występowanie raka w
miejscu podania szczepionki. Wnioski były tak jednoznaczne, że wprowadzono zmianę
miejsca podania szczepionki. W Ameryce szczepi się obecnie koty i psy w ogon. Umożliwia
to bowiem łatwe wycięcie raka. Potwierdzone to zostało po kilku latach kolejną pracą
opublikowaną w „Journal of Veterinary Medicine” w sierpniu 2003 roku.

Z kolei „New England Journal od Medicine” opublikował pracę, która udowodniła, że wirusy
poszczepienne różyczki wyodrębniono ze zmienionych zapalnie stawów u dzieci. Także
wyizolowano wirusy z krwi kobiet leczonych długotrwale z rozpoznaniem: poszczepienne
zapalenie stawów. Już w 2000 roku CDC podało, że zapalenia wielostawowe u psów
występują po zastosowanej szczepionce skojarzonej. Sama firma Merck wspomina w swoim
podręczniku, że szczepionki mogą spowodować stany zapalne układu nerwowego w tym i
mózgu. Właściciele psów poinformowali CDC, że u 73,1% zaszczepionych występowały
zaburzenia koncentracji oraz wzrosła liczba napadów padaczki. Skoro weterynarze
stwierdzają tak liczne powikłania to dlaczego polscy pediatrzy z nielicznymi wyjątkami,
chowaj głowę w piasek i udają, że nic nie widzą? Weterynarze w Ameryce, wymogli

background image

wprowadzenie szczepień dopiero od 3 miesiąca i 6 miesiąca po “po porodzie”. Co to znaczy?
6 miesiąc u szczeniaka to jest 10 lat u człowieka. Dlaczego lekarze weterynarii wymogli takie
rozwiązanie? Polscy pediatrzy odwrotnie, aby ukryć szkodliwość szczepień podają je już w
pierwszej dobie. Matka w pierwszej dobie, zupełnie nie orientuje się jaki jest stan jej dziecka,
czyli nie może udowodnić szkodliwości bezmyślnego szczepienia. Dlaczego nadal “wciskają”
przestraszonym matkom szczepionki nie udzielając informacji o powikłaniach i negatywnych
skutkach tylko zachwalając towar jak normalny kupiec? Pomimo wiarygodnych wyników
badań udowadniających nieskuteczność, a wręcz szkodliwość szczepionek przeciwko grypie
społeczeństwo jest nadal dezinformowane przez handlarze, mających nieograniczony dostęp
do mass mediów.

I tak: “The Lancet” już 10 sierpnia 1974 roku publikował wyniki badań 50 000 pracowników
poczty. Stosowano te same argumenty, jakie stosują handlarze obecnie w Polsce, a to, że
ludzie nie będą chorowali, a więc absencja się zmniejszy etc. We wnioskach autorzy
stwierdzają: ”Brak dowodów na to, że wśród osób zaszczepionych absencja była mniejsza
aniżeli wśród osób niezaszczepionych” Na podstawie uzyskanych wyników badań można
stwierdzić, że oferta szczepień przeciwko grypie w wielkim przemyśle nie spowoduje
istotnego spadku absencji. Nie trzeba wspominać o olbrzymich kosztach takiej akcji [50 000
osób x 200 zł]. Pomimo faktu, że badania te wykonano przed ponad 40 laty nie dotarły one w
żadnym zakresie do profesorów szczepionkarstwa, epidemiologii, czy to GIS. A może dotarły
tylko lepiej ich nie publikować? Musicie sobie PT Czytelnicy sami odpowiedzieć na to
pytanie? Tylko pamiętajcie, że gensek W. Jaruzelski alias Wolski rozdał tylko w pierwszym
roku stanu wojennego ponad 1320 nominacji profesorskich. Ten rozkwit nauki był i jest
widoczny?

Dr A.O Rourke z Medical Superintendent Toowoomb Genreal Hospital w Australii
opublikował w “The Australian” 23 czerwca 1997 roku list stwierdzający: “Wyprodukowanie
skutecznej szczepionki przeciwko grypie jest pobożnym życzeniem. W handlu nie istnieje
żaden wartościowy preparat tego typu. Próby z tymi szczepionkami, które są dostępne,
okazały się bezużyteczne. Od wielu lat istnieje wśród społeczeństwa i lekarzy przekonanie, że
szczepionka przeciwko grypie jest nie tylko bezużyteczna, ale powoduje wiele powikłań.”

Badania wykazują, że dzieci szczepione chorują o 500% częściej na alergię aniżeli
nieszczepione. A pomimo to polscy pediatrzy wymuszają szczepienia dzieci! Inne
doniesienie: “Dzieci które zostają zaszczepione przeciwko grypie mają o 300% większą
szansę na hospitalizację z powodu grypy aniżeli dzieci nieszczepione.” Science Daily 19 maja
2009.

Wykres przedstawia porównanie występowania chorób u dzieci szczepionych – niebieski
kolor i nieszczepionych – kolor czerwony. Dzieci szczepione chorują od 300 do 2000%
częściej.

background image

            

 

Mass media jako odkrywcę szczepień wylansowały angielskiego medyka Edwarda Jennera.
Nie jest to prawda. Jenner zastosował tylko “przemysłowy” sposób zarabiania. Wprowadził
ropę z krowianki pod skórę pacjentów. Jego syn przypłacił to życiem. Jenner podpatrzył
“swój” sposób szczepień u francuskich lekarzy , którzy z kolei nauczyli się tego 100 lat
wcześniej od Turków. Ale ani Francuzi ani Turcy nie wstrzykiwali ropy pod skórę ale

background image

dmuchali wysuszony proszek do nosa. Reklama jaką robił Jenner spowodowała, że zaszczepił
sporo osób bez żadnego dowodu skuteczności takich szczepień. Ta fałszywa reklama Jennera
zaskarbiła uznanie króla Jerzego II, co przełożyło się na nagrodę porównywalną z
dzisiejszymi 500 000 dolarów. O tym, że szczepionka była nieskuteczna przekonano się już w
roku 1872 roku, kiedy wybuchła olbrzymia epidemia. Pomimo tego, dzięki zręcznej reklamie
nadal szczepiono obowiązkowo ludzi i w 1895 zaszczepiono już 95% społeczeństwa. DZIĘKI
SZCZEPIENIOM ŚMIERTELNOŚĆ Z POWODU OSPY WZROSŁA PIĘCIOKROTNIE. W
okręgu Laincaster gdzie nie szczepiono śmiertelność była 25 razy mniejsza.

Inny tytuł publikacji: „Szczepionki przeciw grypie objawiają się jako największa szarlataneria
jaką kiedykolwiek wciśnięto w historii medycyny” z NaturalNews.com z 14 października
2009. Takie tytuły jak tego rozdziału, coraz częściej pojawiają się w prasie zachodniej. Tylko
dlatego, że szczepionki przeciwko grypie w związku z przymusem szczepień dają
niesamowite zyski koncernom farmaceutycznym nadal są stosowane. Zmodyfikowany system
studiowania medycyny, stworzenie pseudomedycznych specjalizacji w rodzaju Zdrowia
Publicznego, wakcynologii działających na podobieństwo sekt pozwala utrzymywać ten
ogromnie dochodowy interes. Przykładów nieskuteczności szczepień przeciwko grupie
przedstawiono już dużo. Wypada podać jeszcze jeden wyjątkowy przykład nieskuteczności
szczepień przeciwko grypie. Przykład ten dotyczy Japonii chlubiącej się bardzo karnym
społeczeństwem. W roku 1980 wprowadzono w Japonii przymus szczepienia dzieci
przeciwko grypie. Szczepienia pokryły 90% populacji dzieci szkolnych. Dzieci w dwu dużych
miasta stanowiły grupy porównywalne. W jednym zaszczepiono ok. 1% w drugim ponad 90%
dzieci. Nie stwierdzono po 7 latach żadnej różnicy w zachorowalności na grypę. Upadł także
mit teorii “ochrony stada” oraz konieczność szczepienia dzieci jako rzekomo grupy
wysokiego ryzyka. W rezultacie władze Japonii wycofały się ze szczepień dzieci. Dlaczego
sekta wakcynologów o tym nie wspomina? Dlaczego obecni szefowie katedr pediatrycznych
wprowadzają, delikatnie mówiąc, studentów i pacjentów w błąd?

Reasumując: W trosce o swoich podopiecznych weterynarze zdecydowanie wygrywają z
pediatrami. A mówi się, że zdrowie człowieka, także dziecka jest najważniejsze??? Ale nie w
Polsce!! W Polsce natomiast lekarze chcący uczciwie informować o skutkach szczepień są
zwalniani z pracy. Takich informacji jak poniższa otrzymuję również sporo.

Niedawno u mnie na blogu pojawił się komentarz lekarza, który chciał uczciwie i zgodnie z
praktyką lekarską raportować działania niepożądane szczepionek do sanepidu. Efekt?
Zastraszanie i zwolnienie z pracy: za arek Kefir w dniu 17 stycznia 2013 r. Cytuję: “Myślisz
że tak łatwo lekarzom rzetelnie przedstawiać pacjentom wiedzę o szczepieniach. Jestem
lekarzem i z tego między innymi powodu musiałam zmienić miejsce pracy – z powodu
szczepień, zaczęłam rozpoznawać powikłania, wysyłać na konsultacje itp. Niestety procedura
jest taka, że idzie to przez sanepid. I jak moja szefowa otrzymała pismo zwrotne z sanepidu to
jej wody odpłynęły, od następnego dnia zostałam odsunięta od szczepień, a ponieważ nie
byłam zatrudniona na stałe to przyszedł czas na mnie i nie przedłużono ze mną umowy, bez
tłumaczenia. W ostatnim miejscu mam zapowiedziane, że jak będę zniechęcać (a to dzięki
pacjentom niestety którzy od razu poszli skonfrontować informacje ode mnie z szefową)
zostanę odsunięta po raz kolejny od szczepień. łatwo jest krytykować ale nie jest to takie
proste. Lekarze są przestraszeni. Pozdrawiam” – koniec cytatu.

background image

„Brithis Medical Journal” opublikował oświadczenie redakcyjne: „wyolbrzymianie grypy
AH1N1 jest sterowane, a oszustwa kampanii strachu przez kompleks farmakologiczny
spowodowały, że wiarygodność WHO i globalnego systemu zdrowia zostały poważnie
nadwyrężone”. Komitet Zdrowia Rady Europy stwierdził natomiast, że: „poważne
zaniedbania oraz brak przejrzystości w działaniach WHO (…), macki firm farmaceutycznych
GSK i Roche Ag są na wszystkich szczeblach decyzyjnych”. WHO odmówiło podania
nazwisk 16 ekspertów, którzy “podjęli” decyzję ogłoszenia pandemii. Oczywiście producenci
tych szczepionek śmieją się z tych pogróżek i nadal mają otwartą drogę do banków.

Być może należy wprowadzić, w związku z kryzysem ekonomicznym i wymuszaniem
wprowadzenia eutanazji nowe hasło polityczne dla młodych z dużych miast, wykształconych
po licencjatach: „WNUCZKU chcesz “usunąć” dziadka, babcię, zafunduj im szczepionkę
przeciw GRYPIE”.

„Morbility and Morality Weekly Report” z 9 sierpnia 1985 roku przedstawił wyniki badań
przeprowadzonych przez Departament Służby Zdrowia Stanu Connecticut. Przebadano wśród
mieszkańców domów opieki trzy niezależne epidemie wywołane wirusem A. Badacze
stwierdzili, że podczas każdej epidemii grypy, mieszkańcy, którzy otrzymali ostatnio zalecane
szczepionki przeciwko tej chorobie chorowali tak samo jak inni.

„Brithish Medical Journal” z 29 września 1990 roku podał, że porównanie 16 badań
przeprowadzonych od 1972 roku w domach starców wykazało zaledwie 27% ochronę w
przypadku grypy AH3N2 w grupie wirusów B ochrona wynosiła ok 21% Przeciwko wirusowi
A brak było ochrony. Nawet dr Albert Sabin, twórca doustnej szczepionki przeciwko Polio
wystąpił z wnioskiem o zaniechanie tego procederu podając, że szanse wystąpienia epidemii
wynoszą jak 1 : 10 000. Dr Sabin stwierdził, że na każdy milion zaszczepionych zachoruje
190 000 dzieci w ciągu 24 godzin. Już w 1997 roku słynne z wypowiedzi prof. mgr Lidii
Brydak, Centrum Kontroli Chorób z Atlanty podało, że: “DOWODY WSKAZUJĄ, ŻE
SZCZEPIONE OSOBY są 1000% bardziej narażone na paraliż Gullian- Barre, GBS aniżeli
osoby nie szczepione.”

Bardzo głośna, także w Polsce była sprawa dr A. Wakefielda, który rzekomo sfałszował dane
dotyczące związku szczepień z autyzmem. Pomimo, że sprawa została opublikowana w 1999
roku i 17 innych niezależnych ośrodków naukowych w minionym okresie potwierdziło
związek występowania wirusa wszczepionego z zapaleniem przewodu pokarmowego, w
Polsce nadal tzw. czasopisma medyczne nie zamieściły sprostowania. Mało tego, żaden z
profesorów “wieszających psy” na dr Wakefieldzie nie czuje się zobowiązany do
przeproszenia go w tej samej formie jak go obrażał.

Pomimo udowodnienia przez 16 ośrodków naukowych tez dr A. Wakefiwelda, w Polsce
rzekomo medyczny biuletyn Medycyna Praktyczna do tej pory nie wycofała artykułów
szkalujących go. Nadal wprowadza w błąd PT Kolegów Lekarzy co do istoty problemu.
I kto tutaj jest oszustem?

P. prof.mgr Lidia Brydak w wystąpieniach telewizyjnych często powołuje się na CDC z
Atlanty, dziwnym trafem zapomina permanentnie poinformować telewidzów o fakcie
korupcji i fałszowaniu wyników badań dotyczących autyzmu. Okazało się, że pracownik
CDC z Atlanty, Paul Thorsen lat 49, dostał aż 11 000 000 dolarów na udowodnienie, że nie
ma związku szczepień z autyzmem. Facet był na tyle cwany, że postanowił przeprowadzić
badania w placówce odległej od Atlanty. W tym celu wybrał maleńką Danię. Badania

background image

prowadził w okresie od 2000 do 2009 roku. Thorsen w 2002 roku przeniósł się do Danii i
został kierownikiem prac badawczych. Akt oskarżenia zarzuca mu m.in pranie brudnych
pieniędzy i fałszowanie wyników za co grozi mu co najmniej 20 lat więzienia. Ciekawe
dlaczego P. prof.mgr Lidia Brydak o tym fakcie zapomina poinformować telewidzów i w
dodatku powołuje się na wyniki tych badań.

A dr W. Frosehaver w 1986 stwierdził: “Ryzyko związane z poważnymi komplikacjami w
wyniku szczepień przeciwko grypie jest znacznie większe od samej grypy”. I to jest jasne dla
lekarzy praktyków. O perfidii ludzi związanych z handlem szczepionkami świadczą sposoby
dezinformacji społeczeństwa. Na początku lat 1990., kiedy wybuchła epidemia autyzmu,
branża szczepionkowa wprowadziła nową chorobę “zespół potrząsanego dziecka”. Była to
taka sama dezinformacja jak w roku 1940 usłużni idioci [Goldman alias Lenin] z dyplomami
lekarskimi wprowadzili do medycyny informację, że toksyczny odpad jakim jest fluor
zapobiega próchnicy zębów, czy wprowadzona przez urzędników prezydenta Forda
informacja o szkodliwości cholesterolu związana ze wzrostem cen jajek na rynku
amerykańskim. Pomimo, iż dawno już udowodniono fałszywość tych informacji i wykazano
szkodliwość takiego postępowania, to jeszcze trzecie pokolenie stomatologów w Polsce uczy
się o celowości stosowania fluoru w zapobieganiu próchnicy, czy kardiologów o rzekomej
korzyści stosowania leków obniżających cholesterol.

W tej sytuacji nie należy się dziwić, że społeczeństwo jednakowo traktuje rozmaitej maści
znachorów jak i medyków ”dyplomowanych”.

Pojęcie zespołu MSBP w 1977 roku wprowadził do medycyny niejaki prof. Roy Meadow
chcąc odsunąć podejrzenia pogarszania się stanu zdrowia dzieci po szczepieniach. W Polsce
nadal reklamuje się w internecie rzekomy zespół “potrząsanego dziecka”. Mało tego,
stworzono specjalne strony, na których usłużni idioci [Goldman alias Lenin] opisują SBS
[mądrze bo z angielska nazwane] czyli syndrom potrząsanego dziecka. Zespół ten opisali
przed 40 lat John Caffey oraz Norman Guthkelch. Jak to udowodniła dr Vera Scheibner
zespół ten występował zawsze w krótkim okresie po szczepieniu. Zdarzało się, że dzieci
umierały w nocy. Zeznania policjantów, którym kazano obciążać rodziców widocznymi
skutkami uszkodzenia ciała wyjaśniły całkowicie bezsens i konfabulacje tych rozpoznań.
Niektórzy policjanci pomimo zagrożenia utratą pracy nie chcieli pisać fałszywych raportów i
oskarżać rodziców.

ZAKAŻENIA DRÓG ODDECHOWYCH, PARAGRYPY I GRYPA (DLA LAIKÓW)

W medycynie akademickiej istnieje nadal podział zapalenia dróg oddechowych taki jaki
opracowano w XIX wieku. Zgodnie z ówczesną wiedzą, opierając się na badaniach
sekcyjnych zapalenia te podzielono na:

- zapalenia górnych dróg oddechowych,

- zapalenie tchawicy,

- zapalenie oskrzeli i oskrzelików,

- zapalenie płuc.

background image

Oczywiście, im niżej w układzie oddechowym występowało zapalenie, tym sytuacja była
groźniejsza. Ten podział utrwalił się do dnia dzisiejszego w społeczeństwie, nie tylko
medycznym. Niestety nie ma on praktycznie ŻADNEGO znaczenia. Opierał się na wynikach
sekcji, ponieważ nie istniała chemioterapia i nie umiano specjalnie leczyć tych zapaleń.
Obecnie w dobie antybiotyków i leków przeciwzapalnych powinno się wprowadzić podział
zapaleń w zależności od czynnika je wywołującego. Podział taki podałem już przed ok. 10
laty.

Zapalenia dróg oddechowych dzielimy na:

- zapalenia bakteryjne,

- zapalenia wirusowe,

- zapalenia grzybicze,

- zapalenia chemiczne.

W uproszczeniu można to przedstawić tak:

Zapalenia bakteryjne rozpoznajemy po stopniowym wzroście temperatury w kolejnych dniach
trwania dolegliwości. Bakterie rozmnażają się na zewnątrz komórek i czym więcej bakterii,
tym w kolejnych dniach stan chorego może się pogarszać. Powodem pogarszania się stanu
chorego jest zmniejszania się powierzchni wymiany tlenu lub/i działanie toksyn. Chory staje
się apatyczny, ciężko oddycha, odpluwa gęstą plwocinę o zmienionej barwie. Leczeniem z
wyboru jest właściwy antybiotyk.

Zapalenia wirusowe. Wirus rozmnaża się w komórce. Musi do niej wniknąć. Obserwujemy to
jako nagły skok temperatury do 39 C, a nawet powyższej 39 C , szczególnie u dzieci, w
zależności od odporności organizmu. Im większa odporność chorego tym skok temperatury
większy. Po 2-3 dniach temperatura samoistnie ulega obniżeniu do 37 – 37,2 C. Może nawet
spaść do 35,2 C, co jest dowodem potwierdzającym zakażenie wirusowe. Stan ogólny
chorego w pierwszych dniach jest cięższy, ale w kolejnych nie pogarsza się. Wręcz
przeciwnie, ulega subiektywnej poprawie. Kaszel jest suchy tzw gardłowy, chory nic nie
odpluwa. Kaszel może przypominać kaszel występujący w kokluszu, suchy, napadowy,
utrzymujący się kilkanaście- kilkadziesiąt sekund. Leczeniem z wyboru są leki
przeciwzapalne typu diclofenac, ibuprom. Z powodu występowania potów po zażyciu tego
leku aspirynę [salicylany: polopirynę, calcipirynę, asprocol] podajemy wieczorem przed
położeniem się do łóżka. Dorośli mogą spokojnie wypić tzw. grzańca, gorącą herbatę z
“arakiem” i położyć się pod pierzynę w celu wypocenia się. Jest to także droga eliminacji
wirusa. Należy dużo pić, powyżej 2.5 litra na dzień. Praktycznie nie ma znaczenia co pijemy.
W przypadku dolegliwości jelitowych można popijać pepsi- colę lub podobny napój. Kaszel,
zbędny w tych zapaleniach, tłumimy podając kodeinę, azzarinę, thiocodin.

Cała teoria zapalenia wydaje się być mylna. Obowiązująca w medycynie klinicznej stara
teoria mówi, że objawy zapalenia takie jak: podniesienie temperatury, obrzęk, bolesność,
upośledzenie funkcji narządu są wynikiem obronnym organizmu na wniknięcie bakterii czy
wirusów. Jest to pewien sposób mobilizacji sił obronnych organizmu. Wydaje się, że jest
dokładnie odwrotnie. To wirusy czy bakterie powodują powstanie objawów zapalenia tak jak
żołnierze w czasie ataku czy desantu wyrzucają świece dymne w celu zamazania obrazu

background image

ataku. Hamuje to w pierwszym momencie możliwości obronne organizmu. Klinicznie
obserwujemy to w postaci nieswoistych objawów chorobowych, ogólnego rozbicia. Chory tak
naprawdę nie potrafi powiedzieć co mu dolega. Mówi, “źle się czuję”. Dopiero po pewnym
czasie ujawniają się charakterystyczne objawy pozwalające na umiejscowienie zapalenia. Po
“wyklarowaniu” się sytuacji, układ obronny opanowuje inwazję i przystępuje do kontrataku.
Obserwujemy to w postaci tzw. kryzysu, czyli spadku temperatury poniżej 37 C.

W „normalnym” zapaleniu wirusowym dróg oddechowych postępowanie jest stosunkowo
proste.

1. Zawsze powinniśmy zostać przez te kilka dni w domu, Ludźmi niezastąpionymi
przepełnione są cmentarze. Jest to szczególnie ważne w związku z podanym wcześniej
opisem zapalenia tj. atakowaniem przez wirusa układu krążenia-serca. Wiek nie ma tu żadnej
okoliczności łagodzącej.

2. Powinniśmy uzupełniać płyny. W zależności od intensywności pocenia ok. 3 litrów
dziennie.

3. Zakażenia wirusowe są zazwyczaj krótkotrwałe, kilkudniowe, dieta nie ma więc znaczenia,
nawet tzw. głodówka.

4. W przypadku objawów ze strony przewodu pokarmowego- biegunki, można stosować z
bardzo dobrym efektem takie leki jak: napoje cola, papki ryżowe, co najmniej 250 gram
rozgotowanego ryżu nawet 2-3 razy dziennie. Nie musi być na wodzie gotowany.

5. Podajemy po takim posiłku leki przeciwzapalne w ciągu dnia np. ibuprom – do kupienia
bez recepty. Dorośli 400 mg 3 razy dziennie, dzieci chodzące -100 mg 2-3 razy dziennie,
maluchy 50 mg najlepiej w postaci czopka.

6. Od 2-3 dnia, w przypadku występowania kaszlu, stosujemy u dorosłych, najlepiej kodeinę
20-40 mg 2-3 razy dziennie. Azarinę, Thiocodin. W przypadku podrażnień gardła
zmuszającego do kaszlu wystarczają zwykłe cukierki miętowe, anyżowe lub podobne,
zwilżające śluzówki.

7. Tam gdzie to jest jeszcze możliwe, znajdują się apteki potrafiące wykonać leki na zlecenie,
a nie drogerie, można pokusić się na przepisanie takich proszków: Aspirini (od 0,3 do 0,5 w
zależności od masy ciała chorego), Chininum hydrochlor (0,15), Codeinum phosphoricum (od
0,01 do 0,05), Coffeini natr.benz (0,05), M.F.P. Dtd, No XXX – dawkowanie. 3- 4 razy
dziennie.

8. W okresie zimowym warto spożywać takie produkty jak imbir, cebulę, czosnek. Najlepszy
jest imbir, ponieważ nie pozostawia swoistego zapachu podczas oddychania. Ważne: tętno u
osób chorych szczególnie starszych nie powinno przekraczać 100 uderzeń na minutę.
Temperatura o jeden stopień wyższa od normalnej podnosi tętno o 10 uderzeń, czyli
niepokoimy się jeżeli przy temperaturze np. 39 C tętno będzie wynosiło powyżej 100 uderzeń
na minutę. Zawsze w takiej sytuacji prosimy lekarza.

Problem zaczyna się dopiero kiedy po 2-4 dniach objawy nie mijają ale nasilają się. W tej
sytuacji konieczna jest konsultacja lekarska. Jeżeli zwolnienie nie jest potrzebne
przesiadywanie w przychodniach jest wysoce szkodliwe. Przypominam, że wirusy się bardzo

background image

szybko dzielą i można “złapać” nową mutację wirusa. Więc cyrk zaczyna się od początku.
Dzieci zawsze lepiej zostawić na ten tydzień w domu, aniżeli usilnie wysyłać je do szkoły lub
przedszkola.

Autor: dr Jerzy Jaśkowski (SFMRM, jjaskow@wp.pl)
Źródło:

PrisonPlanet.pl

 

 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Grypa i dezinformacje handlarzy szczepionek JJ
Dr Jerzy Jaśkowski dezinformacje handlarzy szczepionek
Podatki w Działalności Gospodarczej - zadania ćwiczenia - 2013-05-12, IV sem. - Podatki w Działalnoś
Podatki w Działalności Gospodarczej - materiały ćwiczenia - 2013-04-06, IV sem. - Podatki w Działaln
2013 Wykład 3 IIIr SZCZEPIONKI
lista osób na szczepienie 04 2013
Świńska grypa Naukowcy próbują wyjaśnić dlaczego świńska grypa zabija młodych Świńska sprawa Mil
2013 09 14 Szczepkowska pozywa TVN
ŚWIŃSKA GRYPA w procesie szczepień zostaniesz zarażony surowicą demonów i pozostaniesz z nimi na wi
Surowice i szczepionki 2012 2013
09 Szczepionki bardziej szkodliwe niż sama grypa mówi dr Mae
Szczepanik, Renata Koncepcje wychowania resocjalizującego na łamach Gazety Penitencjarnej (1967 197
Szczepanik, Renata Miejsce placówki resocjalizacyjnej w systemie wsparcia społecznego nieletnich ci
wykłady NA TRD (7) 2013 F cz`
Pr UE Zródła prawa (IV 2013)
W WO 2013 technologia

więcej podobnych podstron