background image

Prolog 

 

Delikatny podmuch wiatru raz, po raz pieścił jej nagą skórę. Chłód, jaki bił od 

kamieni  mroził  nerwy,  lecz  ciało  było  rozgrzane  ekscytującym  oczekiwaniem. 

Zacisnęła  ręce  w  pięści,  głęboko  wbijając  paznokcie  w  ciało.  Ból,  jaki  poczuła 

wzmagał nagromadzone napięcie.  

 

-  Chodź,  chodź.  Panie….  Jestem  twoją  wybranką.  Zasłużyłam.  –  szeptała  w 

ekstazie. 

 

W mroku, który ją otaczał nie mogła widzieć zakapturzonych postaci stojących 

w  kręgu,  wokół  kamiennego  podestu,  na  którym  leżała.  Do  jej  zmysłów 

dochodził  jedynie  szelest szat,  gdy  ciała  zebranych  poruszały  się  w  rytmicznym 

tańcu. 

 

- Panie, proszę. Uczyń mnie wybraną. 

 

Poczuła,  jak  czyjeś  zimne  ręce  powoli  przesuwają  się  po  jej  łydce,  w  drażniący 

sposób  podążając  ku  górze.  Jęknęła  z  podniecenia,  wyginając  ciało  w  łuk. 

Nieznajomy  poznawał  każdy  zakamarek  jej  ciała,  gdy  doszedł  ich  uszu  śpiew. 

Kobiety i mężczyźni wzywali Pana Ciemności, prosząc o łaskę i moc.  

 

Dziewczyna  poddawała  się  coraz  gorętszym  pieszczotom  bez  oporu.  Była 

przepełniona  szczęściem,  że  oto  ma  szansę  stać  się  wyjątkowa  -  naznaczona 

znamieniem mocy. Postacie, znajdujące się teraz wokół niej, wybrały ją, by stała 

się  konkubiną  Władcy  Mroku.  Odczuwała  wszechogarniająca  dumę  i  napięcie, 

nie mogąc doczekać się, gdy to się stanie. Zawierzyła swoja duszę ciemności. 

background image

 

Nagle  śpiew  ucichł,  a  zebrani  padli  na  kolana.  Z  rozpalonymi  zmysłami  leżała 

samotnie na podeście. 

 

Otworzyła oczy. 

 

Zza drzew wyszła grupka zakapturzonych postaci. Czarne szaty, które mieli na 

sobie poruszały się wraz z  każdym podmuchem coraz silniejszego wiatru, jakby 

przyroda żywo reagowała na atmosferę panującą w tym miejscu.  

 

- Panie... – wyjęczała jedna z klęczących kobiet. 

 

Grupa  nowoprzybyłych  rozstąpiła  się,  a  dziewczyna  dostrzegła  pośród  nich 

niezwykłą postać. Mężczyzna był niezwykle wysoki, barczysty, a od jego postawy 

biła  magnetyzująca  siła.  Nie  mogła  oderwać  od  niego  oczu.  Oblizała 

spierzchnięte wargi.  

 

Jego  ciemne,  długie włosy  opadały kaskadami  na  twarz,  przykrytą  białą  maską. 

Kobieta intuicyjnie wiedziała, że jest nieziemsko piękny. Zadrżała z podniecenia.  

 

Czuła, jak jego spojrzenie prześlizguje się po jej wyeksponowanych krągłościach. 

 

- Nagroda was nie ominie – odezwał się głębokim barytonem. 

 

Nic  więcej  nie  mówiąc,  usiadł  okrakiem  na  leżącej  kobiecie.  Gdy  ściągnął  z 

głowy kaptur, poczuł jak napręża się leżące pod nim ciało.  

 

Delikatnym  ruchem  dłoni  odgarnął  wilgotne  włosy  z  czoła  ofiary.  Dziewczyna 

drgnęła. Nie spodziewała się, ze ludzkie ręce mogą być tak przeraźliwie zimne. 

background image

Spojrzała mężczyźnie, , który miał zaprowadzić ją do Pana Ciemności prosto w 

oczy. Z bielą maski wyraźnie kontrastowały szkarłatne tęczówki. 

 

Krzyknęła  z  przerażenia,  próbując  wyszarpać  się  z  uścisku.  Mężczyzna  tylko 

jeszcze bardziej zacisnął uda wokół jej bioder i gwałtownym ruchem szarpnął za 

włosy, odchylając głowę dziewczyny.  

 

- Boże! Nie! – Zdążyła wykrzyczeć, zanim jej gardła nie zalał strumień gorącej 

krwi.