Abp Fulton J Sheen To moja wielka wygrana należeć do Kościoła, który jest nienawidzony

background image

Abp Fulton J. Sheen: To moja wielka
wygrana należeć do Kościoła, który jest
nienawidzony

Krzyże miłości i nienawiści

11 marca 1934 roku

background image

To moja wielka wygrana należeć do Kościoła, który jest
nienawidzony. Tak naprawdę jest kochany przez tych, którzy znają
jego boski charakter; ale jest też znienawidzony przez tysiące tych,
którzy uważają go za przestarzały relikt przeszłości, pełen
zabobonów i ignorancji. Nazywany Matką przez tych, którzy
otrzymują od niego duchowe dary, u innych pozostaje w pogardzie;
bywa wyrzucany albo zaledwie tolerowany w wielu krajach. Bez
względu na to, jak bardzo różnią się pomiędzy sobą religijne sekty,
Kościół jest często uważany przez nie za ich naturalnego wroga. To,
jak świat traktuje Kościół katolicki, można porównać do tego, jak
potraktowany został Chrystus. Jego także kochano, ale i
nienawidzono. Żadnej innej osoby nie kochano nigdy tak jak Jego,
żadnej jednak równie mocno nie nienawidzono. Dlatego podobnie
jak możemy zadać pytanie: Dlaczego nie nienawidzi się buddyzmu, a
katolicyzm tak?, możemy również zapytać: Dlaczego nie nienawidzi
się Buddy, a Chrystusa tak?

Najpierw słowo o miłości i nienawiści do Chrystusa, a potem do Jego
Kościoła. Są dwie wielkie namiętności, które odnoszą się do życia
naszego Pana, a których nie znajdziemy w odniesieniu do innych
osób, które żyły na tym świecie namiętność miłości i namiętność
nienawiści. Nasz Pan powiedział, że będą Go kochać. Powiedział, że
będą Go nienawidzić. Powiedział, że będą Go adorować. Powiedział,
że będą Nim gardzić. Powiedział, że będą Go kochać do szaleństwa.
Powiedział, że będą Go nienawidzić z furią. I tak będzie trwać aż do
końca czasu. Nienawiść zaprowadzi Go na krzyż, ale to tam
przyciągnie wszystkich, którzy Go umiłowali, do swojego serca,
którym jest Miłość. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony,
przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32).

background image

Nasz Pan powiedział, że będzie kochany bardziej niż matka i ojciec
kochają swoje dzieci i bardziej niż dzieci kochają swoją matkę i ojca.
To nie znaczy, że nie mamy kochać rodziców albo nie mamy kochać
dzieci. To oznacza jedynie, że mamy ich kochać w Nim. On nie
powiedział, że mamy kochać się wzajemnie mniej, ale że mamy
kochać Go bardziej. I czy to nie brzmi rozsądnie? Czyż całość nie
powinna być bardziej kochana niż część, czyż nie powinniśmy wyżej
stawiać płomień niż iskrę; czyż pełen okręg nie powinien być bardziej
kochany niż jedynie łuk; świątynia bardziej niż kolumna; czyż Stwórca
nie powinien być bardziej kochany niż Jego stworzenie, Bóg bardziej
kochany niż ludzie i Miłość bardziej kochana niż umiłowani?

Otwórzmy karty historii i odnajdźmy imię choćby jednego człowieka,
który kiedykolwiek byłby tak kochany po swojej śmierci, aż po
gotowość poniesienia dla niego ofiary i aż po modlitwę do niego. Jego
krzyż jest oblewany łzami miłości w każdym czasie i w każdym
stuleciu. Do Niego wszystkie pokolenia wyznawców miłości
przychodzą, wołając słowami Pawła: „Któż nas może odłączyć od
miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy
nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (...)Ale we wszystkim tym
odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I
jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani
Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co
wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła
nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu
naszym” (Rz 8,35.37–40).

Napoleon widział to tak samo, jak wszyscy wielcy ludzie widzieli przed
nim. Na wygnaniu na Wyspie św. Heleny rozmyślał nad marnością
swojego życia i życia Ludwika XIV, o którym powiedział: „Ten wielki
król jeszcze nie umarł i nawet jeśli teraz jest sam w swojej komnacie

background image

w Wersalu otoczony swoimi kurtyzanami i najpewniej przez nie
pogardzanym, nie jest już ich panem, to zwłoki, trumna i horror.
Niedługo to samo będzie i moim udziałem. Oto co się ze mną stanie.
Jakaż różnica między moim nieszczęściem a wiecznym królestwem
Chrystusa, którego ogłaszają, miłują, wielbią po całym świecie”. Jeśli
chcesz większych dowodów, idź i przyłóż swoją dłoń do serc, które
przyjmują Go w codziennej Komunii, a poczujesz płomień, który
rozpala ich serca. Zapukaj do bram karmelitanek i klarysek, i setek
innych miejsc odosobnienia, gdzie mieszka świętość, i zadaj pytanie,
które świat zawsze głupio zadaje tym uświęconym duszom: „Czy
wstąpiłaś do tego miejsca modlitwy, bo przeżyłaś miłosny zawód?”. I
spotka cię odpowiedź: „Nie, nie jestem tu, bo przeżyłam zawód w
miłości. Nigdy nie byłam zawiedziona w miłości. Moją pierwszą
miłością jest moja jedyna miłość – wieczna miłość mojego Pana i
Boga”.

Nie ma potrzeby, by mnożyć świadków. Nawet twoje wielkie
pragnienie doskonałej miłości jest pragnieniem Jego, bo dla Niego
jesteś stworzony i bez Niego nie możesz być szczęśliwy. Nasz Pan
zobaczył miłość w ubogich, słabych, wątłych sercach takich jak nasze;
i jak żadne inne serce, które kiedykolwiek biło, Jego święte serce
kocha ponad wszystko, nawet nad życie. Jest tylko jeden wniosek,
który możemy wyciągnąć, mówiąc słowami Pascala: „Jezus Chrystus
pragnął być kochany. Jest kochany. Dlatego jest Bogiem”.

A teraz zwróćmy się ku innemu faktowi z życia naszego Pana, które
dowodzi Jego boskości. Chodzi o nienawiść. Pan powiedział, że świat
będzie Go nienawidzić aż po koniec czasów – nie mówił o
materialnym świecie ani o ludziach, którzy w nim żyją, ale że zostanie
znienawidzony przez to, co Jego apostołowie nazwali duchem świata.
Przypomnijmy sobie niektóre wydarzenia z Jego życia, a zobaczymy,

background image

jak świat Go nienawidził od samego początku. Gdy miał zaledwie
osiem dni, starzec Symeon powiedział Jego matce, że On jest
znakiem, któremu będą się sprzeciwiać, co jest jedynie innym
sposobem wyrażenia tego, co zapisał Jan, że On przyszedł do świata,
a świat Go nie przyjął. Nie miał jeszcze dwu lat, gdy żołnierze Heroda
wyciągnęli miecze, by zabić niewinne dzieci w daremnej próbie
zabicia Niewinnego.

A później przedstawmy sobie tego Pokornego Rzemieślnika w pełni
rozkwitu życia, gdy ze swoimi apostołami w wieczór poprzedzający
Jego śmierć spojrzał w głąb przyszłych dni i powiedział wszystkim
nadchodzącym pokoleniom, że świat będzie Go nienawidził. I mówił
dalej, że ta nienawiść będzie wymierzona w Jego Osobę tak, że każdy,
kto Go umiłuje, też zostanie znienawidzony przez świat. „Jeżeli was
świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście
byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ
nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego
was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was
powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie
prześladowali, to i was będą prześladować. (...) Ale to wszystko wam
będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie
posłał” (J 15,18–21).

Będą Go nienawidzić! Jakże dziwne proroctwo! Co takiego uczynił, by
Go nienawidzić? Był cichy i pokornego serca, ofiarował swoje życie na
okup za wielu. Jego Ewangelia była Ewangelią miłości, nawet dla Jego
wrogów. Jego ostatni czyn to prośba o wybaczenie i przebaczenie
tym, którzy posłali Go na śmierć. Cała nienawiść była wymierzona w
Niego, jak powiedział, „bez powodu”. Było w tym straszliwe
wykrzywienie. On leczył ich rany, a oni Go ranili. On przywracał życie
ich zmarłym, a oni odebrali Mu życie. On przywoływał ludzi od zła ku

background image

dobremu, a źli ludzie przybili Go do krzyża. On przyniósł boskie życie,
by wszyscy ludzie stali się przyjaciółmi, a wrogowie skazali Go na
hańbiącą śmierć. Tak samo nie było powodu, by nienawidzić tych,
którzy Go kochali. Byli ubodzy tak jak On był ubogi, dążyli do
doskonałości, bo ich Ojciec Niebieski jest doskonały, i do pokory – jak
pokora Tego, który umywał im nogi. Nawet prześladowani radowali
się, przeklinani błogosławili, tak jakby obelga rzucana przez ludzi
podłych była uświęceniem ich dobroci i błoto rzucane na nich przez
nieczystych było znakiem ich własnej czystości. Nie ma nic, co
zasługiwałoby na nienawiść ani w takim życiu, ani w głoszonej nauce.
Musimy zatem spojrzeć poza Niego i Jego Ewangelię, jeśli chcemy
znaleźć przyczynę niekończącej się nienawiści.

Czy to możliwe, że był oszustem, jak uważa komunistyczna Rosja, i że
Jego religia jest oszustwem? Jeśli zatem On jest oszustem, jak
uważają Sowieci, to nasza miłość do Niego jest błędem, a ich
nienawiść do Niego prawdą. Ale jeśli ich nienawiść jest prawdą, to
powinna odnawiać społeczeństwo i zmieniać serca ludzi. Jeśli nasza
miłość do Niego uczyniła tak wiele, by zmienić ludzi, a nasza miłość
jest jedynie daremnym marzeniem, to jak wielkich rzeczy powinna
dokonać ich nienawiść, która obala takiego idola. Ale wskażcie
chociaż jedną rzecz, którą uczyniła nienawiść do naszego Pana. Gdzie
są dobre dzieła ich nienawiści? Co zyskali ludzie na występku i
korupcji? Gdzie są dusze, które pocieszyli? Gdzie są serca, które
napełnili słodyczą? Gdzie są ich siostry miłosierdzia? Gdzie są ich
siostry ubogich? Gdzie są ich męczennicy, ich okryte bielą dziewice,
ich szczęśliwe małżeństwa? Są ludzie umierający w smutku; są dusze
wołające o chleb życia wiecznego; i są grzeszne serca błagające o
przebaczenie. O, gdzie! Gdzie – o wy, nienawidzący Chrystusa – jest
wasze pocieszenie, wasze miłosierdzie i wasz pokój dla tych dusz?

background image

Nie, nienawiści do Chrystusa nie odnajdziemy w fakcie, że był
oszustem, bo nienawiść jest negacją, a negacja jest potwierdzeniem
Jego istnienia. Zbyt wiele przez wieki było i jest umysłów, które
studiowały i studiują, by potwierdzić, że On był oszustem. Gdzie więc
szukać przyczyny nienawiści? Muszą istnieć jakieś przyczyny, które
odnoszą się szczególnie do Niego i tylko do Niego samego, że zasłużył
na taką nienawiść. Nie znajdziemy w całej historii nikogo innego, kogo
tak stale i bez końca by nienawidzono jak naszego Pana. Żaden inny
założyciel światowej religii nie powiedział, że będą go nienawidzić, i
żaden nigdy nie był nienawidzony. Nie nienawidzi się Mahometa, nie
nienawidzi się Zaratustry, nie nienawidzi się Buddy. Byli ludzie,
których nienawidzono za ich życia. Neron był znienawidzony, gdy żył,
nawet przez swoich rodaków. Czyngis-chana nienawidziły rzesze
ludzi. Bismarcka nienawidziło wielu jego krajan. Ale kto nienawidzi
któregoś z nich dzisiaj?

Nie widać pięści wzniesionych, by zbezcześcić pamięć Nerona. Nie
słychać zajadłych przysiąg przeciwko Czyngis-chanowi. Nie ma
hymnów nienawiści śpiewanych nad grobem Bismarcka. Nienawiść
umarła wraz z nimi. Nawet cesarz Niemiec, którego po wojnie
światowej nienawidziła duża część świata i niektórzy obywatele jego
własnego kraju, nie jest dziś nienawidzony. A zatem dlaczego
nienawiść do wszystkich innych umarła, a trwa wciąż wobec naszego
błogosławionego Pana? I tu dochodzimy do rzeczywistego powodu.
Co powoduje nienawiść? Powodem nienawiści jest to, co drażni lub
stoi na przeszkodzie czemuś, czego pragniemy. Dlaczego
nienawidzono Nerona, gdy żył? Dlatego, że jego występki stały na
przeszkodzie społecznej sprawiedliwości, za którą tęsknili Rzymianie.
Ale teraz, gdy jego występki są pogrzebane razem z jego ciałem, nikt
go nie nienawidzi.

background image

Nikt dziś nie nienawidzi Tyberiusza, Domicjana, Iwana Groźnego czy
Nestoriusza. Nawet jeśli potępienie ich czynów jest wielkie. Przestali
być obiektem nienawiści, bo przestali być przeszkodą. Ale z naszym
Panem jest inaczej. Nienawiść do Chrystusa nie słabnie nawet po
dwudziestu wiekach, co widać dobrze po takich nowoczesnych
krajach jak Rosja, Meksyk i Hiszpania; i przyczyna tej nienawiści wciąż
trwa, ponieważ On wciąż jest przeszkodą – przeszkodą dla grzechu,
dla egoizmu, dla bezbożności i dla ducha tego świata. Duch Chrystusa
wciąż żyje w tych, którzy kochają. On jest wciąż przeszkodą dla tych
narodów, które zapominają o Bogu, kamieniem na drodze tych,
którzy przestają się modlić, wyrzutem sumienia dla tych, którzy
grzeszą i nie pokutują, jest wciąż Boskością, która odmawia zstąpienia
z krzyża, aby zdobyć poklask współczesnych; jest wciąż Głosem
nawołującym serca do niełatwego porzucenia ducha tego świata dla
chwalebnej wolności dzieci Bożych.

Nienawiść wciąż trwa, ponieważ On wciąż żyje. A jeśli On wciąż żyje,
jest Bogiem. Jeśli jest Bogiem, to póki duch tego świata nie umrze,
Jego wyznawców czeka ucisk. Ale gdy umrze – zwycięstwo. „Na
świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J
16,33).Tutaj leży klucz do nienawiści okazywanej Kościołowi – nasz
Pan był bardzo kochany i bardzo nienawidzony, ponieważ był Bogiem.
Jedynie sprzeciwienie się absolutnej miłości Boga może tłumaczyć
taką nienawiść. I tylko to, co kontynuuje boskie życie, może być
kiedykolwiek obiektem takiej nienawiści.

Jak powiedział kardynał Newman: „Jeśli jest dziś na świecie taki
rodzaj chrześcijaństwa, który oskarża się o ordynarny zabobon, o
nudne rytuały i zwyczaje czerpane z pogaństwa, o przypisywanie
formom pobożności i ceremoniałowi cech okultystycznych; jeśli jest
taka religia, którą oskarża się o obciążanie i zniewalanie umysłu

background image

swoimi restrykcjami; religia adresująca swoją naukę do słabych
umysłów i do ignorantów; religia, która jest wspierana przez sofistykę
i mistyfikację i która przeczy rozumowi i wychwala zwykłą
irracjonalną wiarę; religia, która poważnie myślącym umysłom
przedstawia rozbijającą je wizję winy i konsekwencji grzechu; religia,
która nad każdym najmniejszym działaniem w ciągu dnia, bez
wyjątku, rozciąga swój sąd o nagrodzie lub karze i tak rzuca grobowy
cień na przyszłość; religia, która nie pozwala docenić kogoś, kto się
wzbogacił, i uniemożliwia ludziom poważnie ją traktującym cieszyć się
posiadaniem dóbr; religia, której nauczanie pozostaje dla większości
nieznane; o której uważa się, że daje tak wyraźne oznaki szaleństwa i
błędnej doktryny, że wystarczy jedno spojrzenie, by to osądzić, i że
głębsze badanie jest niedorzecznością; religia, na którą nie można się
nawrócić, nie narażając się na zdumienie, podejrzliwość, lęk,
zdegustowanie; na potraktowanie jako kogoś dziwnego, kto doznał
inicjacji w świat podejrzanych misteriów i doszedł do zjednoczenia ze
straszliwymi siłami, jakby był teraz jednym z członków
stowarzyszenia, które nim owładnęło, wessało, odarło z osobowości,
zredukowało do zlepku organów albo do narzędzia w ręku większych
sił; religia, której ludzie nienawidzą jako prozelickiej, antyspołecznej,
rewolucyjnej, dzielącej rodziny, rozdzielającej najlepszych przyjaciół,
podcinającej zasady rządzenia, naigrawającej się z prawa, rozbijającej
imperia, jako wroga ludzkiej natury i »konspiratora przeciwko
prawom i przywilejom«; religia, którą uważa się za najlepszego
sprzymierzeńca i narzędzie ciemnoty, traktuje jak zakażenie
roznoszące po świecie gniew niebios; religia, którą oskarża się o
intrygi i zakulisowe działania, o której mówi się szeptem, którą z góry
oskarża się o wszystko, co idzie źle, i którą obarcza się
odpowiedzialnością za wszystko; religia, której nazwę przywołuje się
jako ostateczne zło i używa po prostu jako obelgi i którą w odruchu
samoobrony prześladowano by, gdyby to tylko było możliwe; jeśli
istnieje taka religia teraz w naszym świecie, to jest nią

background image

chrześcijaństwo, tak jak je widzi tenże świat, ale pierwszym
oskarżonym jest tu jej Boski Autor”.

Jeśli chcesz odnaleźć Chrystusa w dzisiejszych czasach, odnajdź
Kościół, który nie idzie razem ze światem. Poszukaj Kościoła, którego
świat nienawidzi, tak jak Chrystus był znienawidzony przez świat.
Szukaj Kościoła, który oskarża się o to, że nie nadąża za czasami, tak
jak nasz Pan był oskarżony o ignorancję i o to, że nigdy nie pobierał
nauk. Szukaj Kościoła, z którego ludzie szydzą jako z najmniej
poważanego w społeczeństwie, tak jak szydzili z naszego Pana, że
pochodzi z Nazaretu. Szukaj Kościoła, który jest oskarżany o
diabelskie moce, tak jak nasz Pan był oskarżony o posiadanie mocy
Belzebuba, księcia diabłów.

Szukaj Kościoła, o którym w czasach pełnych bigoterii mówi się, że
musi być zniszczony w imię Boga, tak jak ukrzyżowano Chrystusa, a ci,
co to uczynili, myśleli, że robią to, służąc Bogu. Szukaj Kościoła, który
świat odrzuca, ponieważ utrzymuje, że jest nieomylny, tak jak Piłat
odrzucił Chrystusa, ponieważ On nazwał siebie Prawdą. Szukaj
Kościoła, który w zamieszaniu sprzecznych opinii jego członkowie
kochają, tak samo jak kochają Chrystusa, i liczą się z jego głosem jak z
rzeczywistym głosem jego Założyciela. Szukaj Kościoła, wobec
którego będą rosnąć podejrzenia, że jeśli jest niepopularny i
pozostaje w niezgodzie z duchem tego świata, to znaczy, że nie jest z
tego świata, a jeśli nie jest z tego świata, to jest boski. Jeśli jest boski,
to musi być kochany i nienawidzony do końca czasów, tak jak sam
Chrystus, bo tylko to, co jest boskie, może być obiektem niekończącej
się nienawiści i miłości. Dlatego Kościół jest boski. Dlatego jest życiem
Chrystusa między ludźmi. Dlatego go kochamy. Dlatego mamy
nadzieję umrzeć w jego błogosławionych objęciach.

background image

Abp Fulton J. Sheen

Tekst pochodzi z książki „Wieczny Galilejczyk”.

Wydawnictwo „W drodze”, 2019.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NALEŻEĆ DO KOŚCIOŁA
10 Sinclair Tracy Wielka wygrana
Polska to rzecz wielka
to moja wymarzona podróż, Prywatne
To moja wersja wydarzeń
Naturalna medycyna to też wielka kasa
Polska to rzecz wielka,czy Polska to wszystko hołota, tylko
Abp Hoser Czy budujemy tę Wielką Niepodległą Świętą czy też ulegamy zbydlęceniu?kadencji i miernocie
Polska to rzecz wielka, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
Wielka wygrana
Moja wielka miłość Mirek Konieczny ebook
To była Wielkanoc

więcej podobnych podstron