Co kady chrzecijanin powinien wiedzie o duchowym wzrastaniu

background image

Co każdy chrześcijanin powinien wiedzieć o duchowym wzrastaniu

By David Wilkerson

August 23, 1999 "Powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia. Jest to rzecz słuszna. Wiara
wasza bowiem bardzo wzrasta, a wzajemna dobroć wasza pomnaża się w was wszystkich" (2
Tesaloniczan 1:3).

Cóż za wspaniały komplement Paweł prawi tutaj Tesaloniczanom! Mówi w rzeczywistości coś takiego:
"Niesamowite jak urośliście, zarówno w wierze w Chrystusa, jak i we wzajemnej miłości. Gdziekolwiek
się pojawiam, wszystkim opowiadam o waszym wzroście duchowym. Dziękuje za was Bogu!"

W tym krótkim fragmencie Paweł przedstawia nam grupę wierzących, którzy wzrastali w jedności i w
miłości. Greckie sformułowanie, którego Paweł używa do wyrażenia "bardzo wzrasta" oznacza w
rzeczywistości "wzrastać ponad wszystko inne". Zarówno indywidualnie jak i grupowo wiara i miłość
Tesaloniczan wyrastała ponad wszystkie inne kościoły.

Najwyraźniej chrześcijanie w Tesalonikach nie próbowali tylko kurczowo utrzymać się wiary do chwili
powrotu Jezusa. Byli w ciągłym ruchu, uczyli się nowych rzeczy, wzrastali - i w ich życiu było to widać.
Jak wynika z wypowiedzi Pawła, mówiło się o nich w każdym kościele w Azji.

Wygląda na to że kazania, jakie słyszeli ci ludzie, prowokowały ich do jeszcze głębszej wiary w
Chrystusa, do stopienia własnych cielesnych ambicji i odrzucenia wszelkich nawyków nie
wypływających z życia z Chrystusem. Duch Święty przełamywał w nich wszelkie bariery etniczne i
inne ograniczenia. Uczyli się jak akceptować każdego, niezależnie od tego czy jest biedny czy
bogaty, wykształcony czy niewykształcony. A jednocześnie bardzo się o siebie troszczyli,
przedkładając drugich w miłości nad siebie samych.

Co więcej, chrześcijanie z Tesalonik nie dawali się łatwo wciągnąć w popełnianie błędów. Nie
pozwalali fałszywym nauczycielom pojawiać się w swoim kościele i odciągać ludzi wymyślonymi
atrakcyjnymi naukami. Szanowali i nad wszystko przedkładali Boże Słowo.

W tamtym czasie akurat ta grupa chrześcijan była ostro prześladowana. A jednak nie przeszkodziło to
innym wierzącym w składaniu wizyt w ich nadzwyczajnym kościele. Ludzie zjeżdżali się do nich
całymi wycieczkami. Ci ludzie nie przyjeżdżali jednak, aby dać się oczarować znakami i cudami, albo
aby wysłuchać ognistego kazania. Nie, przyjeżdżali, aby być świadkami wielkiego cudu kościoła
idącego wspólnie naprzód jako jedno ciało w miłości Chrystusa. Przede wszystkim chcieli widzieć jak
silne, mocne zgromadzenie wierzących rośnie w łasce i poznaniu Boga.

Jeśli Paweł mógł prawić komplementy kościołowi w Tesalonikach, wydaje mi się, że ja mogę z kolei
powiedzieć coś równie dobrego o naszym zgromadzeniu Times Square Church. Widzę i słyszę rzeczy w
naszym zgromadzeniu wierzących, dzięki którym naprawdę wierzę, że "bardzo wzrastamy w Panu".

Nasz kościół ma 12 lat i składamy się z około 103 narodowości. A jednak nie ma między nami
jakichkolwiek podziałów etnicznych. Wszyscy wiemy, że jesteśmy z jednej krwi Chrystusowej. A do
tego miłość Chrystusowa w naszym kościele jest wyraźnie odczuwalna. Nasi goście mówią mi "Jak
tylko wszedłem do środka, poczułem że miłość Chrystusowa wypełnia to miejsce".

W różnych okresach czasu widziałem między nami następujące sposoby wyrażania miłości
Chrystusowej:

background image

- Czarny diakon obejmuje białego diakona i mówi "Naprawdę widzę w tobie Jezusa, bracie". Biały

brat odpowiada "Tak się cieszę, że cię znam, przyjacielu".

- Przed nabożeństwami nasi diakoni spotykają się na wspólną modlitwę, śpiewanie i uwielbianie.

Ich więzy miłości są dla wszystkich widoczne.

- Nasz pastor z Rodezji, Neil, ściska naszego pastora z Filipin, Cesara - obaj są kaznodziejami w

jednej służbie, którzy okazują sobie wzajemnie szacunek i miłość.

- Członkowie naszego chóru - ogromnie utalentowani wokaliści - traktują solistów w pełni miłości

i z prawdziwym podziwem. Mówią im "Śpiewaliście z prawdziwym namaszczeniem. Dziękuję Bogu za
wasz dar i za was".

Ostatnio członkowie naszego zboru zebrali się w miłości wokół jednej z pracujących u nas kobiet. Ta
droga, wierna kobieta straciła syna w wypadku samochodowym. A jednak nie pozostała sama w
swojej rozpaczy. Wielu członków naszego kościoła stało u jej boku podczas pogrzebu. Ludzie musieli
ustawić się kolejkę na ulicy, żeby być w stanie wejść do kaplicy. A wszyscy przyszli tam tylko z
jednego powodu: dlatego, że głęboko kochają naszą siostrę.

Tak jak Paweł przyglądam się naszemu zgromadzeniu i widzę ludzi, którzy mocno stoją w Panu. A
jednak niedawno temu ci sami ludzie co tydzień potrzebowali porad duszpasterskich. W swoim
chodzeniu z Chrystustem ciągle natrafiali na góry i doliny. W jednym tygodniu byli pełni radości i
wyśpiewywali chwałę Bogu, w następnym tygodniu podupadali na duchu i nie mogli nawet podnieść
rąk.

Dziś widzę w nich wytrwałość. Pochłaniają Boże Słowo i pozwalają mu kształtować swoje życie
każdego dnia. Ich wiara powoli coraz bardziej się zakorzenia. Tak jak Paweł wierzę, że ich wyraźny
wzrost jest widoczny wszędzie wokół nich!

Moim zdaniem są trzy ważne rzeczy, które każdy chrześcijanin powinien wiedzieć na temat
duchowego wzrostu. Wierzę, że te trzy rzeczy będą dla was wyzwaniem i zdopingują was do dalszego
budowania się:

1. Każdy chrześcijanin powinien rosnąć i rozwijać się duchowo, jeśli tylko jest wypełniony prawdą
Ducha Świętego.Jeśli karmisz się Bożym Słowem, powinieneś w swoim życiu doświadczać stałego
wzrostu duchowego. Powinien on występować automatycznie.

Nie mogę być pewny, czy każdy w naszym kościele bardzo wzrasta, tak jak Paweł był pewnym
członków kościoła w Tesalonikach. Jestem jednak pewien, że jest tak w przypadku wielu członków
naszego kościoła. Dlaczego? Namaszczone głoszenie czystego Słowa Bożego zawsze jest przyczyną
wzrostu. Apostoł Paweł mówi, że wszyscy, którzy pragną czystego mleka słowa będą wzrastać.

Paweł opisuje nasz wzrost duchowy jako pracę Ducha Świętego. Mówi, że Duch ciągle działa,
zmieniając nas z chwały w chwałę. Stale odnawia nasze umysły, umartwiając nasze ciało i
wydobywając na wierzch czystość naszego wewnętrznego człowieka. Pracuje w naszych serach, aby
pokonać gniew, zgorzknienie, rezygnację i wszelkiego rodzaju zło. Jednocześnie wlewa w nas
uprzejmość, czułość i przebaczenie w stosunku do otaczających nas ludzi. Powoduje nasz wzrost w
Chrystusie - ucząc nas, że cokolwiek mówimy albo robimy powinno być godne naszego Pana!

Paweł dalej zachęca nas "Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza..." (1 Koryntian 11:28).
"Poddawajcie samych siebie próbie...doświadczajcie siebie" (2 Koryntian 13:5). Greckie słowo użyte tu
na "poddawać próbie" oznacza "testować, badać się". Apostoł mówi "Testujcie się - sprawdzajcie, czy

background image

postępujecie zgodnie ze słowem Bożym". Mamy się stale pytać "Czy zmieniam się? Czy coraz
bardziej kocham i okazuję więcej troski? Czy traktuję rodzinę i przyjaciół z Bożym szacunkiem? Czy
moje rozmowy stają się bardziej prawe? Czy może nadal biorę udział w opowiadaniu głupich
dowcipów? Czy nadal narzekam, czy może wypowiadam budujące słowa wiary?"

Traktuję sprawę samooceny bardzo poważnie. Jeżeli jesteś osobą wierzącą i mimo tego apatycznie
podchodzisz do swojego wzrostu duchowego, oznacza to, że nie pozwalasz Duchowi Świętemu na
wykonanie pracy w twoim życiu. Zapytaj sam siebie -- czy wzrastasz w swojej ekscytacji Jezusem i
jego kościołem każdego dnia? Czy też ciągle, mimo ostrzeżeń ze strony Boga, trzymasz się urazów,
żalów, korzeni zgorzknienia? Czy wzrastasz duchowo -- czy też twój wzrost został zahamowany?

Jak najbardziej możliwe jest doświadczanie "szybkiego wzrostu" w wielu dziedzinach naszego życia, a
jednocześnie pozostawanie dzieckiem w innych dziedzinach. Paweł mówi, "Gdy byłem dziecięciem,
mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię: lecz gdy na męża wyrosłem
zaniechałem tego, co dziecięce" (1 Koryntian 13:11). Pozwólcie, że zilustruję to oświadczenie Pawła
osobistą historią.

Wiele lat temu jechałem z moją żoną Gwen i jej matką samochodem po parkingu przed centrum
handlowym w Dallas. Nagle młoda kobieta wyjechała samochodem prosto na nas. Musiałem ostro
zahamować, aby uniknąć wypadku. Zaraz zacząłem się wściekać. Gdy kobieta za kierownicą spojrzała
i zobaczyła moją złość, wpadła w panikę i szybko odjechała. W tym momencie straciłem nad sobą
kontrolę. Dodałem gazu i popędziłem za nią. W ciągu kilku sekund bardzo przekroczyłem ograniczenie
prędkości. Nie miałem pojęcia, co zrobię, kiedy dogonię kobietę. Wiedziałem tylko, że jestem
wkurzony!

Gwen była zupełnie blada. Zaczęła krzyczeć "Co robisz, David? Zatrzymaj się!" Odpowiedziałem
wściekle "Nie widziałaś, co zrobiła ta kobieta? Mogliśmy mieć wypadek!" Gwen odpowiedziała, "Jeżeli
będziesz tak szybko jechał, to spowodujemy jeszcze gorszy wypadek!" Nagle ogarnęła mnie bojaźń
Boża, a Duch Święty wyraźnie do mnie przemówił: "Zatrzymaj się, David -- póki jeszcze możesz!"

Po tym wydarzeniu, pozwoliłem Duchowi Bożemu zająć się moim wybuchowym temperamentem. I
mogę szczerze powiedzieć, że nie zachowuję się już w tak dziecinny sposób. Przez moc Ducha
Świętego starałem się uśmiercić niechrześcijańskie postawy i impulsy.

Wierzę, że większość wierzących jest taka jak ja. Brak wzrostu duchowego nie jest spowodowany
jakimś wielkim grzechem. Częściej jest to wada -- dominująca słabość charakteru, którą nigdy się nie
zajęli. Może nie traktują jej poważnie. Ale w rzeczywistości jest ona wielką przeszkodą we wzroście
duchowym.

Proponuję, żebyście dokończyli następujące zdanie: "Moim głównym problemem jest..." (Ciekawe,
jakby na to odpowiedział twój małżonek lub kolega z pracy?!) Czy twoją słabością jest utrata
panowania nad sobą? Czy może narzekanie, że coś nie układa się po twojej myśli? Czy jesteś
drażliwym, gderającym małżonkiem? Czy trudno ci wybaczyć komuś krzywdę, jaką ci wyrządził? Czy
może twoim problemem jest jakieś nałogowe pożądanie lub przyzwyczajenie?

Pokażcie mi chrześcijanina, który zawsze się obraża... który ciągle narzeka i szemrze... który nigdy
nie jest wdzięczny... który jest niewyuczalny, zawsze musi mieć rację... który jest złośliwego ducha i
zgryźliwy... a ja pokażę wam osobę, której życie duchowe jest zahamowane. Ta osoba marnieje,
usycha i staje się duchowo bezpłodna. W takiej osobie cenne życie Chrystusa umiera!

background image

2. Niektórzy chrześcijanie wzrastają chociaż o tym nie wiedzą. Niektórzy wierzący powiedzą ci
wszystko o swoim wzroście duchowym. I wyraźnie widać zmiany w ich życiu. Są dla ciebie
świadectwem o tym, że Duch Święty pobił w nich wroga, a ty cieszysz się razem z nimi z tego
zwycięstwa.

Tacy chrześcijanie są wyjątkiem. Większość wierzących jest całkowicie nieświadoma postępów
duchowych, które mają miejsce się w ich życiu. Pracowicie chodzą w świętości i bojaźni Bożej. Modlą
się, czytają Biblię i szukają Pana z całego serca. Porzucili wszystkie nałogowe pożądania i
przyzwyczajenia. Nie ma w nich rzeczy hamujących wzrost duchowy. W krótkim czasie życie
Chrystusa rozkwita w tych świętych.

Ci ludzie nie zauważają swojego wzrostu. W ogóle nie wyczuwają, że ma miejsce coś duchowego. Ja
jestem przykładem tego typu chrześcijanina. Wiem, że chodzę w sprawiedliwości Chrystusowej, a
jednak nigdy nie czuję się święty. Nigdy nie zauważam, że czynię postępy. W rzeczywistości od czasu
do czasu, kiedy robię lub mówię coś niechrześcijańskiego jestem sobą załamany. Zaczynam się
zastanawiać "Jestem wierzący od tylu lat. Czy nigdy się nie nauczę?"

Wszyscy uważamy, że inni przewyższają nas czystością i świętością, ale nie jesteśmy świadomi
cudownego, postępującego wzrostu duchowego, który Bóg powoduje w nas samych!

Myślę, że Tesaloniczanie byli zdziwieni słysząc jak wysoko ocenia ich Paweł. Myśleli pewnie "Niby że
to ja tak bardzo wzrastam? Paweł chyba żartuje. Chyba nie wie jak daleko mi jeszcze do
doskonałości? Większość czasu walczę. On może widzi we mnie wzrost, ale ja na pewno nic takiego
nie widzę."

Mimo tego Paweł wiedział, że wzrost duchowy jest tajemną, ukrytą rzeczą. Pismo przyrównuje wzrost
duchowy do niewidocznego wzrostu kwiatów i drzew: "Będę dla Izraela jak rosa, tak że rozkwitnie jak
lilia i zapuści korzenie jak topola. Pędy jego rozrosną się i będzie okazały jak drzewo oliwne a jego
woń będzie jak kadzidło." (Ozeasz 14:5-6).

Bóg mówi nam, "Popatrzcie na lilie! Spróbujcie przypatrzeć się ich wzrostowi. Weźcie zegarki i
przygotujcie się na długą obserwację. Powiadam wam przez cały dzień nie zauważycie żadnego
wzrostu. Ale widzicie jedno: Ja podlewam lilię każdego ranka rosą, którą zsyłam -- i lilia będzie rosła."

"Albo spróbujcie zmierzyć wzrost drzewa cedrowego. Rozbijcie namiot pod drzewem na miesiąc i
powiedzcie mi, ile wzrostu zauważyliście. Nawet po sześciu miesiącach nie zauważycie
najprawdopodobniej żadnego wzrostu. A jednak to drzewo zapuszcza korzenie bardzo głęboko! Ja
podlewam to drzewo moim deszczem. A każde odpowiednio podlewane drzewo będzie rosło. Ten
wzrost jest jednak niezauważalny dla ludzkiego oka. Drzewo rośnie w tajemnicy!"

Ta sama prawda dotyczy wzrostu duchowego. Jest to wzrost niedostrzegalny ludzkim okiem!

Niektórzy chrześcijanie zaprotestują, "Jestem wierzący od dziesięciu lat i ciągle nie widzę, abym
wzrósł duchowo." Tych ludzi odsyłam do księgi Izajasza. Bóg obiecuje "Gdyż wyleję wody na
spieczoną ziemię i strumienie na suchy ląd..." (Izajasz 44:3). Nazywa również swój pokutujący lud
"dębami sprawiedliwości" (61:3). Sam Pan mówi, że jesteśmy drzewami i kwiatami, roślinami,
którymi się troskliwie opiekuje. On zsyła rosę i deszcz na nas każdego dnia! Pozwólcie, że
zaproponuję wam przeprowadzenie prostego testu, który pokaże, czy wzrastacie duchowo. Zapytaj
samego siebie, "Czy jestem spragniony? Czy chcę więcej Jezusa i jego świętości?" Jeżeli odpowiedź

background image

brzmi tak, wiesz że wzrastasz. Dlaczego? On obiecuje wylanie swojej wody żywej na wszystkich,
którzy są spragnieni: "Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości: albowiem oni będą
nasyceni" (Mateusz 5:6).

Najprościej mówiąc Bóg ocenia twój wzrost duchowy po tym jak bardzo Go łakniesz i pragniesz. Tak
więc, jeżeli jesteś szczery w swoim chodzeniu z Chrystusem i otwarty na Jego prowadzenie i karcenie,
nie powinieneś się zniechęcać, jeżeli nie dostrzegasz wzrostu. Prawdziwy wzrost duchowy ma miejsce
w tobie, niezależnie od tego, czy go widzisz czy nie!

Otrzymałem ostatnio smutny list od pobożnej żony pastora. Podejrzewała, że coś jest nie tak z życiem
jej męża, ponieważ nagle się od niej oddalił. W ciągu kilku miesięcy zmienił się w innego człowieka.

Kazania tego człowieka straciły życie i stawały się coraz bardziej przyzwalające. Jego umysł krążył
gdzieś, aż w końcu to, co mówił przestało mieć sens. Zbór widział, że zaszła w nim jakaś zmiana. Ich
pasterz nie wzrastał duchowo. Tak naprawdę umierał na ich oczach!

Żona pastora modliła się do Boga, aby powiedział jej, co się dzieje. Wkrótce zauważyła, że mąż
spędzał długie godziny zamknięty w biurze. Zabronił jej przeszkadzać, ponieważ twierdził, że
pracował. W końcu prowadzona przez Ducha, otworzyła drzwi, żeby zobaczyć, co robił.

Była zszokowana tym, co zobaczyła. Mąż przeglądał pornograficzne strony w internecie! Kiedy
odwrócił się i zobaczył żonę, powiedział beznamiętnie: "Jestem od tego uzależniony." Nie okazał ani
odrobiny skruchy, wyrzutów sumienia i nie prosił o pomoc. Całkowicie oddał się swojej żądzy!

Znam młodego pastora, który pracował z tym człowiekiem w poprzednim zborze. Zadzwoniłem do
tego młodego człowieka, żeby się dowiedzieć, jaki był ten pastor w swojej poprzedniej służbie. Młody
człowiek powiedział mi, "Szczerze mówią, ten drogi brat nigdy nie pragnął Pana. Miał wiele innych
zainteresowań, ale nie przejmował się zbytnio sprawami Bożymi. I był legalistyczny. Dla niego
wszystko sprowadzało się do uczynków. Najbardziej zapamiętałem, że był bardzo nieprzyjemny dla
swojej żony. Nigdy nie był z niej zadowolony."

W ciągu dwudziestu lat człowiek ten nie wzrósł duchowo. Ciągle był samolubnym, nadymającym się
dzieckiem! Woda, którą pił nie pochodziła z nieba, tylko z trującego ścieku diabła!

Bóg obiecuje jednak, że kto będzie go łaknął i pragnął zostanie nasycony z jego ręki. On da nam wodę
z nieba. On też nakarmi nas wszelkimi składnikami odżywczymi potrzebnymi do obfitego życia w nas
-- niezależnie od tego czy to zauważymy, czy nie!

3. Wielu wzrastającym chrześcijanom wydaje się, że zawodzą. Niektórzy ludzie nawracają się, a potem
nigdy już nie walczą z nałogowym grzechem. Ich świadectwo brzmi, "W chwili, gdy przyszedłem do
Jezusa, Pan zabrał ode mnie pokusę. Od tego czasu jestem wolny." Znam wielu byłych narkomanów,
którzy tego doświadczyli. Zostali zbawieni dzięki naszej służbie w ciągu ostatnich 35 lat i nigdy nie
mieli już problemów z nałogiem. Niektórzy z nich służą nawet jako pastorzy i pracownicy społeczni.

Ale dla mnóstwa wierzących, wygląda to zupełnie inaczej. Wiele lat po nawróceniu ciągle walczą z
potężną i zadziwiającą pokusą. Stary problem, coś czego nienawidzili i czego już nigdy nie chcą
widzieć zostało w nich uwolnione. Te więzy są jedną rzeczą, która sprawia, że nie osiągają pełni w
Bogu. Wywołują poczucie winy i wyrzuty w ich życiu. A gdyby to wyszło na jaw, byliby załamani i
zniszczeni.

background image

Jednak niezależnie od tego jak bardzo walczą, nie mogą się pozbyć tej jednej pożądliwości. Z czasem
zniechęcają się. Ich dusza krzyczy "Jak długo, Panie? Kiedy zostaną zerwane te kajdany?" W końcu
diabeł przychodzi do nich i mówi, "Nigdy ci się nie uda. Ten grzech pozostanie z tobą na zawsze!
Walczysz z nim od wielu lat. Wiesz, że w takim stanie nie wzrośniesz duchowo."

Głowa do góry, przyjacielu -- mam dla ciebie dobrą nowinę. Wzrastasz mimo tej walki z grzechem! Z
powodu walki duchowej być może wzrastasz skokami.

Zapytajcie żeglarza, który kieruje statkiem podczas huraganów i sztormów. Fale rzucają statkiem
jakby był z korka. Wiatry potrząsają masztami. Wydaje się wręcz, że sztorm cofa statek. Nawet
najlepszy żeglarz nie potrafi czasem stwierdzić, czy statek płynie do przodu. Te same wiatry, które są
groźbą dla statku, mogą przyspieszać jego wędrówkę!

Odpocznij i bądź pewny - jeżeli w twoim sercu jest bojaźń Boża, wypłyniesz na powierzchnię nawet
podczas większej burzy. Widzisz, gdy staczasz bitwę z wrogiem, praktykujesz i powołujesz się na
wszystkie łaski i moce Boże. Nawet jeżeli czujesz się osłabiony, te łaski i moce wzmacniają cię. Po
pierwsze gorliwiej się modlisz. A po drugie opuszcza cię wszelka duma. Dlatego burze stawiają cię na
"straży duchowej" w każdej dziedzinie życia!

Jeżeli współpracujesz z Duchem Świętym w bitwie o uśmiercenie grzechu, wzrasta twoja wiedza na
temat dzieł wykonywanych przez Ducha!Kiedy narasta opór, obfituje w nas łaska Boża. Pomyśl, co
dzieje się z drzewem, kiedy uderza w nie potężny wiatr. Wiatr grozi wyrwaniem drzewa z korzeniami i
uniesieniem go. Łamie gałęzie drzewa i unosi w powietrzu jego liście. Narusza korzenie i odrywa
pączki. A kiedy burza cichnie, wszystko wygląda beznadziejnie.

Ale spójrz uważniej: ta sama burza, która otwiera pęknięcia ziemi wokół pnia drzewa sprawiła, że
korzenie weszły głębiej w podłoże. Drzewo ma teraz dostęp do nowych, głębszych źródeł składników
odżywczych i wody. Usunięto również wszystkie obumarłe gałęzie. Pączki też zniknęły, ale wyrosną
nowe, pełniejsze. Powiadam wam, to drzewo jest teraz silniejsze, wzrasta w niewidoczny sposób.
Poczekajcie do zbiorów -- przyniesie więcej owoców!

Może przechodzisz właśnie przez taką burzę. Wiatr wieje mocno, potrząsając tobą gwałtownie i
wydaje ci się, że toniesz. Ukochani, nie panikujcie! Musicie wiedzieć, że w samym środku burzy
zapuszczacie głębokie korzenie duchowe. Bóg rozwija w was pogłębiającą się pokorę, większą skruchę
i żal za grzechy, większe pragnienie Jego sprawiedliwości.

Inni chrześcijanie, którzy nie toczą duchowego boju być może patrzą z zadartym nosem na swoich
braci i swoje siostry toczące taki bój. Ale wy nie macie już takiego nastawienia. Dzięki własnym
duchowym bojom, inaczej traktujecie słabości i upadki innych. Mimo że może nawet nie zdajecie
sobie z tego sprawy, Bóg wykorzystał burzę do tego, aby umocnić w was swoje współczucie dla
innych.

Krótko mówiąc, Bóg czyni z was doświadczonych żołnierzy krzyża ? obawiających się bitwy, ale
jednocześnie świadomych odpowiedniej taktyki i odważnych. Być może czasami nawet użalacie się
nad sobą, ale Bóg nigdy tego nie robi. Prawda jest taka, że Bóg może w dowolnej chwili zareagować i
wyciągnąć was z centrum bitwy. Nie robi tego, ponieważ widzi, że udział w niej wywołuje w was
większe pragnienie przebywania z Nim!

Pomyślcie o tym: wasza nowo nabyta pokora, nowy żal za grzechy, nowy głód Chrystusa - żadna z

background image

tych rzeczy nie była obecna w waszym życiu, kiedy nie toczyliście duchowego boju. A teraz
wzrastacie w siłę, niezależnie od konieczności stałego udziału w bitwach. Ostaliście się wyłącznie
dzięki wierze. Mimo że potykacie się, jednak zawsze powstajecie i powracacie do krzyża. Trzymacie
się obietnicy mocy przymierza. A w trakcie całego tego procesu wzrastacie w świętości, w pokorze -
stajecie się bardziej podobni do Jezusa!

Oczywiście diabeł próbuje was przekonać, że ciągła walka z grzechem jest dowodem na wasze
zepsucie i potępienie. Nic z tego - diabeł jest kłamcą! Wielu chrześcijan dało się nabrać na to
kłamstwo!

Kilka tygodni temu odebraliśmy telefon od żony pewnego pastora; najwyraźniej znajdowała się pod
wpływem alkoholu. Drżącym głosem powiedziała "Chciałam tylko powiedzieć, że wokół istnieje
tysiące żon pastorów, które piją, aby uciszyć ból. Ze mną jest tak samo. Piję w tajemnicy, aby
zmniejszyć odczuwany ból. Chciałam też podziękować za kazania, jakie brat głosi. Do widzenia."

W swoim sercu głęboko współczuję tej kobiecie i niezliczonym innym żonom pastorów, podobnym do
niej. Niektóre z nich przeżywają chłodne małżeństwa, powoli wyniszczające ich duszę. W tajemnicy
zwracają się do narkotyków i alkoholu w celu zdławienia wewnętrznego bólu. Przez to schodzą jeszcze
głębiej w obszar piekielnego cierpienia.

Biblia mówi, że Bóg nie dołamie nadłamanej trzciny. Tak właśnie przedstawia się sytuacja tej biednej
żony pastora - jest jak trzcina, która wiele przeszła i w rezultacie została nadłamana. Wierzę, że Duch
Boży dotrze do niej i podtrzyma ją.

Biblia mówi również, że Bóg nie dogasi tlącego się knota. To słowo odnosi się przede wszystkim do
wspomnianego pastora uzależnionego od internetowej pornografii. Bóg mówi "Jeśli widzę choćby
małą tlącą się iskierkę, nie zagaszę jej. Przeciwnie - będę ją ochraniać i rozdmuchiwać, aż spowoduję,
że ponownie narodzą się z niej płomienie!"

Czy chcesz rosnąć duchowo? Jeśli tak, poproś Ducha Świętego, aby oświecił swoim światłem obszar
twojej słabości lub grzechu. Zawołaj do niego "Panie, chcę dorosnąć do Twojego słowa. Wiem, że
tylko Ty masz moc sprawić w moim życiu, aby tak się stało. Proszę, pomóż mi uchwycić się wiarą
myśli, że pracujesz we mnie, abym duchowo wzrastał!"

Bóg chce, abyś wiedział/wiedziała, że właśnie teraz, pośrodku całej burzy, stoi po twojej stronie.
Pielęgnuje twojego ducha, karmi twoją duszę, umożliwia ci zapuszczenie głębokich korzeni. Zatem
niech wiatry bitwy wieją mocno. Twój ojciec przygotowuje cię do cudownych żniw!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Co każdy chrześcijanin powinien wiedzieć o duchowym wzrastaniu, wykłady-kazania, Kazania Dawida Wilk
David Wilkerson Co każdy chrześcijanin powinien wiedzieć o duchowym wzrastaniu
David Wilkerson Co każdy chrześcijanin powinien wiedzieć o duchowym wzrastaniu
Co każdy Polak powinien wiedzieć o swoich symbolach narodowych, danaprus
Co każdy palacz powinien wiedzieć, Co powinien wiedzieć PALACZ
01.Co powinieneś wiedzieć na temat HALLOWEEN, Zagrożenia duchowe
Co uczeń powinien wiedzieć o egzaminie z matematyki., Matura, Matematyka
579 Finanse Przedsiebiorstw co powinienem wiedziec zaoczni
DUX PRABUCKA E Co każdy duży chłopiec wiedzieć powinien
Co powinienem wiedziec id 11822 Nieznany
Co kazdy duży chłopiec wiedzieć powinien
Co maz powinien wiedziec o zonie, małżeństwo
scratch, dokumentacje i opisy, wszystko co dj powinien wiedziec
nauka obslugi miksera, dokumentacje i opisy, wszystko co dj powinien wiedziec
Co powinieneś wiedzieć o ekonomii
Wszystko co powinieneś wiedzieć o rentach i emeryturach

więcej podobnych podstron