Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 1 2

background image

Allyson James - Tales Of The Shareem 01 - Rees

Tłumaczyła: Eiden //

http://chomikuj.pl/Eiden

background image

Rozdział I

Mężczyzna Shareem.

Łatwo można było stwierdzić, że był Shareem, ponieważ po pierwsze był wysoki,

miał ponad sześć i pół stopy. Po drugie, ze względu na cienki, czarny łańcuch na jego
lewym bicepsie. Po trzecie, dlatego że był nagi z wyjątkiem przepaski wokół bioder.

Z drugiej strony przestronnej, białej hali, Talan patrzyła jak Shareem zatrzymuje się

przed drzwiami holo-bloku.

Shareem miał długie włosy koloru ciemnego blondu, które wisiały między jego

łopatkami ściągnięte w koński ogon. Mięśnie jego pleców były wyrzeźbione do perfekcji,
zwężały się na wąskich biodrach i umięśnionych udach.

Przepaska sprawiała, że jego tyłek był nagi. Talan nigdy wcześniej nie widziała

męskiego tyłka. Wystarczyło to, żeby wyschło jej w ustach i żeby zrobiła się mokra.

Czytanie o Shareem było jedną sprawą. Poszukiwania w zakurzonej bibliotece było

inną rzeczą. Widzenie ciała Shareem było czymś kompletnie innym.

Teraz już wiedziała dlaczego kobiety kiedyś szalały, żeby ich zdobyć.
Shareem. Genetycznie ulepszeni mężczyźni, uprawiani i hodowani dla przyjemności

kobiet. Dwadzieścia lat temu był na nich szał, teraz byli nielegalni.

Pomimo systemu chłodzenia wewnątrz szaty Talan, pot spływał wzdłuż jej pleców.
Zapłacił za holo-block paskiem kredytowym i duże drzwi otworzyły się. Za nimi

Talan dostrzegła ocean, palmy i plażę. Dobry wybór.

Shareem wszedł do pomieszczenia. Drzwi zaczęły się zamykać. Talan nigdy w życiu

nie złamała zasady. Talan d'Urvey nigdy by nie wślizgnęła się do holo-blocku wynajętego
tylko dla jednej osoby. Byłoby to złe.

Ale poszła za nim tak daleko i nie mogłaby pozostać tutaj przez wiele godzin

czekając aż wyjdzie.

Drzwi prawie się zamknęły. Talan rzuciła się przez salę do holo-pokoju tuż przed tym

jak drzwi zamknęły się z hukiem za nią.

Rees patrzy w poprzek niebieskozielonych fal tropikalnego oceanu, zatopił palce w

ciepłym piasku i myślał o kobiecie która za nim podążała.

Rees lubił oceany. Pustynny świat Bor Narga nie miał oceanów z wyjątkiem tego

wyschniętego w środku planety. Lubił jak kojący chłód wody i tropikalne powietrze
dotykało jego tyłka, całowało jego skórę niczym kobiece usta. Było to idealne miejsce na
zastanowieniem się nad problemem który przyniósł mu Rio i żeby myśleć o kobiecie.

background image

Podążała za nim przez cały ranek, odkąd opuścił bazar. Na początku myślał, że to

patrolerka, jedna z tych świetnie zbudowanych kobiet, które cieszą się z nękania teraz
wolnych Shareem.

Dokładniejsze spojrzenie podpowiedziało mu, że tak nie jest. Jej szaty umieszczały

ją wśród wyższej klasy. Wzory i kolory na nich wskazywały, że była niezamężna,
wykształcona i w celibacie.

Młoda kobieta w celibacie podążała za Shareem.
Chciał się roześmiać.

Niegrzeczna dziewczynka.

Podążyła za nim do holo-bloku po czym zanurkowała za pokrywę szerokolistnych

roślin i pozostała tam.

Może powinien odwalić przed nią pokaz. Mógłby wyciągnąć się na piasku, umieścić

jedną ręką na udzie i ustawić swojego penisa skierowanego prosto do nieba. Rozsunąłby
nieco swoje nogi, pokazując jej, że jego jądra były ściśnięte i uniesione dla niej.

Programiści DNAmo zaprojektowali Shareem aby reagowały na nawet subtelną

stymulację. Samo bycie obserwowanym przez zainteresowaną kobietę mogło sprawić, że
jego penis stanął.

Poza tym, była urocza.
Wyobraził sobie jak wychodzi ze swojej kryjówki, klęka i bierze go w swe usta.
Mmm, chciał tego.
Kobiety w celibacie nie wiedziałyby co zrobić. Musiałby jej pokazać. Jego penis

zamrowił w oczekiwaniu.

Musiała wiedzieć czym był albo inaczej uciekła by tak szybko, jak tylko pozwoliłby

jej na to wysokie obcasy.

Powinna wybrać Shareem na poziomie pierwszym do śledzenia. Poziom pierwszy był

całkiem nieszkodliwy. Nawet poziom drugi mógł być zabawny, jeśli panienka lubiła,
powiedzmy, trochę lania.

Poziom trzy mogły stać się jeszcze bardziej kreatywne.
Rees był nimi wszystkimi.
Nawet kobiety, które używały Shareem, mówiły, że Rees był niebezpieczny. Mówiły

to z drżącym wzbudzeniem w głosie.

Rees był jednym z powodów, dlaczego Shareem byli teraz tematem tabu. Był

eksperymentem, ryzykiem,

krokiem za daleko

, jak ktoś powiedział.

Pewnego dnia usłyszał jak naukowcy mówiąc, że trzeba zakończyć eksperyment.

Był całkiem pewny jak zamierzają to zrobić.

Uciekł a następnego tygodnia firma zbankrutowała. DNAmo, które przez sto lat

wyhodowała idealne sługi i wtedy doskonałe pieski, zniknęło.

Ludzie najpierw szukali Reesa, potem o nim zapomnieli. Wierzyli, że naukowcy

DNAmo uciekli wraz z nim. Nikt nawet nie wiedział jak wyglądał.

Rio wiedział. Rees wiedział. Kilka kobiet wiedziało, ale nie mogły być pewne.
I był tutaj.
Mógł wyczuć smak feromonów w powietrzu tej damy. Była mokra i chciała go.
Cóż, dostanie to po co przyszła. Powinna nauczyć się, że nie igra się z ogniem,.
Odwrócił się i ruszył do jej kryjówki w zieleni. Da jej szansę żeby wyszła. Była to

jedyna sprawiedliwość.

Zatrzymał się tuż przed nią. Między szerokimi, płaskimi liśćmi za którymi

przykucnęła, jej włosy w kolorze ognia były jak przejrzysta zasłona rozłożonego kwiatu.

- Wyjdź - powiedział.
Postać nawet nie drgnęła.
- Tak naprawdę, to nie jesteś ukryta - powiedział Rees, starając się nie roześmiać.-

Widzę cię.

background image

Zadrżała na sekundę a następnie powoli wstała.
Ogłuszony Rees zrobił krok do tyłu. Powiedział, że była

urocza

? Była wspaniała.

Czerwone włosy oprawiały okrągłą twarz kobiety będącej w jej wczesnej

dwudziestce. Grube, czarne rzęsy powiększały najbardziej niebieskie oczy jakie
kiedykolwiek widział. Wyobraził sobie jak trzepocze tymi rzęsami o jego usta, o jego
jądra...

Jej szaty głównie ukrywały ją, ale dostrzegł napuchnięte piersi i zarys jej bioder i

tyłeczka. Polubił wyobrażenie jak wyglądała pod całą tą tkaniną. Chciał zdjąć te szaty,
powoli warstwa po warstwie.

- Więc?- powiedział.
- Więc co?- starała się być przemądrzała, ale była zbyt zdenerwowana.
- Dlaczego mnie śledzisz?
Jeszcze bardziej się zdenerwowała.
- Sądziłam, że ten pokój był pusty.

Kłamczuszka

. Zaśmiał się.

- Nie, nie sądziłaś.
Kolejną rzeczą, którą czarowali Shareem, były ich głosy. Potrafił uspokoić kobietę po

prostu witając się, przyprawić ją o dreszcze wypowiadając jej imię.

Ta kobieta w ogóle nie wyglądała na uspokojoną.
- Myślałam - to znaczy, nie chciałam. W porządku, już wychodzę.
Odwróciła się a szaty zawirowały w tropikalnej bryzie. Złapał ją za rękę. Odwróciła

się zaskoczona, potem spojrzała na niego.

Shareem nigdy nie dotykał kobiety z wyższej klasy bez jej zgody. Było to

zabronione.

Jego przyjaciel Rio, poziom trzeci nie był tym zawstydzony i robił to przez cały czas.
- Jestem po prostu hardcorowy - powiedziałby Rio. Rio już by podniósł spódniczkę

panienki i pokazałby co poziom trzeci mógłby zrobić.

Rees był nieco łaskawszy.
- Mogę myśleć tylko o jednym powodzie przez który kobieta w celibacie podąża za

Shareem - powiedział Rees.

Zamrugała.
- Och? Jakim?
Zniżając głos, sprawił że był jeszcze bardziej uwodzicielski.
- Ponieważ chce swojego pierwszego pieprzenia. Po co by inaczej?
Patrzyła na niego ze zdumieniem a jej twarz stała się jasnoczerwona.
- Oczywiście, że nie.
- Nie szłaś za mną, żeby bawić się w chowanego. Jesteś w celibacie. Chcesz, żebym

sprawił abyś była nie w celibacie.

- Nie, nie- powiedziała.- Pójdę z tym do kliniki.
Kobiety z wyższej klasy miały kliniki które odpowiadały za ich zdrowie seksualne i

przekaz DNA aby zrobić dzieci. Żadna z nich nie miała nic wspólnego z seksem.

Z żadnym rodzajem seksu o spuchniętym penisie w gorącej, mokrej cipce.
- Więc po co?
Zarumieniła się.
- Chciałam tylko zobaczyć Shareem.
Rozłożył ręce.
- Oto jestem.
Nie uczyniła żadnej pretensji, żeby nie spojrzeć. Te niebieskie oczy przesunęły się,

by go zbadać od blond włosów, w dół jego umięśnionej klatki piersiowej i płaskiego
brzucha, przez jego uda, łydki i gołe stopy.

background image

Jej spojrzenie zmartwychwstało, gdy zatrzymała się na przepasce, która była

wybrzuszona i wylądowało na czarnym łańcuchu na jego bicepsie.

- Masz coś przeciwko byciu niewolnikiem?- spytała.
- Shareem nie są niewolnikami - odpowiedział.- Robi to co chcemy.

Zazwyczaj.

- Ale zostałeś stworzony w fabryce.
- Tia, dorastałem w kadzi. Ale oto tutaj jesteśmy.
Spojrzała jeszcze raz w górę i w dół w zafascynowaniu.
- Nie jesteś tym, czego się spodziewałam.
- A czego się spodziewałaś?
- Jesteś człowiekiem - powiedziała w zadumie.- Nie sądziłam, że będziesz tak ludzki.
Zachwyciło go to. Większość kobiet nie spojrzała dalej niż poza jego ogromnego

penisa i nie martwiły się o nic więcej.

Nie był uznany za człowieka. Być może za humanoida.
Coś w jego sercu rozgrzało się nieco. Powinien być dla niej miły. Powinien ją puścić.

Nie. Śledź ją w tych krzakach i wypłyń na falę...

Zatrzymał tą myśl.
- Nie powinnaś mnie śledzić. Może poziom pierwszy. Ale nie mnie.
Jej brwi uniosły się.
- Dlaczego nie?
- Bo jestem Reesem.
Jej wyraz twarzy podpowiedział mu, że nigdy o nim nie słyszała.
- Co to jest Rees?
Na jej szczęście, sprawiła, że się roześmiał. Reszta jego ciała wrzeszczała, że ma się

na nią rzucić, przelecieć i pozbyć się jej.

- To moje imię.
Jej policzki znowu poczerwieniały.
- Och.
Roześmiał się w głos.
- Nie przejmuj się tym, kochanie. Chodź i popływaj ze mną - zaproponował zniżając

swój głos do uwodzicielskiego.- Woda jest miła.

- Nie, nie mogę. Dziękuję za propozycję, ale nie jestem gotowa.
Oddychała szybko, wypychając swoje wyśmienite piersi w górę i w dół.
- Na co nie jesteś gotowa?
- Na pływanie. Czy cokolwiek innego. Moje badania nie są kompletne.
- Badania?
- O Shareem.
Spojrzał na nią.
- Prowadzisz badania o Shareem? Co tu jest do badania?
- Och, wiele, wiele rzeczy.
Znów chciał się zaśmiać.
Nie miałby nic przeciwko w pomocy przy kilku badaniach. Ściągnąłby swoją

przepaskę, położyłby ją na piasku i wsunął palce w jej ciepłe, czerwone włosy. Następnie
rozsunąłby jej nogi, wsunąłby język do środka jej pięknej cipki. Tak, każde badanie było
dla niego w porządku.

- Zastanawiałam się, czy byś nie - ach - wyjąkała.
Pochylił się bliżej. Miała słodki posmak podnieconej kobiety.

Czego ode mnie chcesz, kochanie? pomyślał. Żebym cię pieprzyl? Polizał cię? Wypełnił twoje usta?
Zwiąż jej ręce, rozsuń nogi. Weź..

.

Znowu zatrzymał myśli. Była w celibacie i nie miała o niczym pojęcia. Nie miała

background image

pojęcia, co mógł zrobić, co Shareem mógł zrobić, co Rees mógł zrobić.

Kobieta wciągnęła oddech.
- Zastanawiałam się, czy mógłbyś dać mi próbkę swego DNA.
Rees patrzył na nią.
- Dobra, miałem wcześniej dziwaczne żądania, ale... co chcesz zrobić? Wyhodować

swojego własnego Shareem? To nielegalne, kochanie.

- Nie, nie. Chcę tylko spojrzeć. Zobaczyć co jest w tobie innego.
- Co mnie różni, to to, że nie mam rodziców. A może to, że mam wielu rodziców.

Albo to, że naukowcy nie mieli nic lepszego do roboty.

Zmarszczyła brwi, jakby nie wiedziała o czym mówił.
- Jak masz na imię?- spytał.
Zwilżyła wargi.
- Talan.
- Ładne imię jak dla badaczki. Dobrze, Talan, możesz mieć moje DNA. Masz coś

przeciwko, żeby ci je dał w pewne miłe sposoby?

- W porządku, wszystko co muszę zrobić to pobrać komórki z twego palca - sięgnęła

do swojej sukni, wyciągnęła coś co wyglądało jak ostry nóż i rurka przymocowana do
niego.

Rees instynktownie cofnął się. Kliniki, rurki i noże zawsze mu przeszkadzały.
- Gotowy?- zapytała.
Sam wyciągnął palec w górę. Słońce w holo-bloku błyszczało na jego opalonej

skórze i czarnym łańcuchu.

Tak jakby nie widziała niczego innego oprócz jego palca, Talan zgarnęła trochę

skóry z jego palca. Zamknęła tubkę nad nożem i umieściła go z powrotem w kieszeni.
Spojrzała zadowolona.

- To wszystko?- spytał.
- Tak, dziękuję. Dziękuję bardzo.
- Proszę bardzo.
Wiedział o tym, że nie powinien jej dotykać i nie dlatego, żeby to temat tabu.

Prowokowała go i powodowała, że Rees był niebezpieczny.

Ale

chciał

ją dotknąć. Wyciągnął rękę i odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.

Patrzyła na niego zahipnotyzowana. Jego dotyk, jego głos, jego spojrzenie zostały

wykonane, by stopić kobietę.

- Rzuciłeś na mnie jakieś zaklęcie - szepnęła.- Czytałam o tym.
Uśmiechnął się.
- Wiem. Nie mogę na to nic poradzić.
- Muszę iść.
- Tylko tak mówisz.
Wycofał swój dotyk. Wciągnęła ostry oddech, jakby została uwolniona z pułapki.

Znowu się odwróciła w kierunku drzwi.

- Jesteś pewna, że nie chcesz zostać?- spytał.
Potrząsnęła głową.
- Jestem już bardzo spóźniona. Jeśli mam wytłumaczyć...
Jeśli jej przyjaciele byli elitą z wyższej klasy - kobiety które decydowały, że

staromodne zachowanie było złe, kobiety które wykonały ustawy ograniczające Shareem -
to musiała się pospieszyć, żeby wszystko było w porządku.

- Powiedz im, że prowadziłaś badania - zawołał.
- Dobry pomysł. Dowidzenia, panie Rees. I dziękuję.
Znowu się odwróciła biegnąc prosto ku ścianie. Uruchomione drzwi zmaterializowały

się przed nią i otworzyły. Przebiegła przez nie a projekcja zawirowała wokół szat na jej

background image

nóg, przez co jego krew zaśpiewała. Potem drzwi zatrzasnęły się.

Stał przez chwilę, podczas gdy tropikalne powietrze pieściło go a palmy szeptały a

ocean ześlizgiwał się na plażę.

Potem zerwał swoją przepaskę i zbiegł z plaży w fale.
Krew waliła w każdej komórce jego spalonego ciała. Był jak lawa w wodzie. Był

zaskoczony, że holo-morze nie zaczęło wrzeć.

Było to wszystko co mógł zrobić by za nią nie pobiec, wciągnąć z powrotem i

zamknął drzwi. Położyłby ją, wcisnął by penisa w jej środek i waliłby w nią aż by doszedł. I
ona by doszła. Doszłaby jeszcze raz.

Ale nie zrobił tego.
Powiedziała

dziękuję.

Kurwa, kurwa, kurwa!

Jego penis, wzmocniony jak i reszta niego, stanął wyprostowany nawet w zimnej

wodzie.

Dziękował bogom, że zdecydował się na ocean. Gdyby wybrał ogród z fontanną,

byłby martwy ponieważ nie było sposobu, żeby mała fontanna go schłodziła.

Zanurzył się pod wodę, pozwalając by fale ślizgały po jego nagim ciele. Pomogło -

jakoś. Wyobraził sobie kobietę, Talan, jak wraca z powrotem, zrzuca swoje szaty, płynie do
niego, owija ręce wokół jego szyi.

Opuściłby głowę i całowałby jej usta.
Nie pomagało to.
Kiedy spostrzegł, że krew nadal waliła, feromony w pokoju spadły nieznacznie -

praktycznie ratując go od przedwczesnej śmierci. Jego bicie serca ostatecznie uspokoiło
się.

Jego penisowi zajęło więcej czasu by wrócić do normalnego stanu, acz

rozczarowanie pomogło.

Położył się na plecy, myśląc.
Zapamięta jej twarz. Znowu ją zobaczy.
Gdy skończy pomagać Rio, odszuka ją. Kobieta z wysokiej klasy o imieniu Talan nie

będzie trudna do znalezienia.

A gdy już to zrobi, przypomni jej utraconą szansę jaką mieli tu na tropikalnej plaży.

Pieprzenie będzie dobre

, pomyślał a jego penis ponownie zapulsował.

Będzie bardzo dobre.

Wiedział to w kościach.

background image

Rozdział II

Dwa tygodnie później

- Podążanie Drogą Gwiazdy oznacza rozdzielenie ciała i umysłu - wykładowca

kontynuowała swoim melodyjnym tonem.- Umysł może funkcjonować tylko na najwyższym
poziomie, jeśli pozostawimy ciało za sobą. Ciało jest brzydkie, ciężkie i trzyma nas
przypiętych do pomniejszych rzeczy.

Talan, klęcząc wśród innych uczniów Drogi, przypomniała sobie, że ciało Shareem z

pewnością nie było brzydkie.

Pamiętała jego wyrzeźbione plecy, jego napięty tyłek, jego oczy ciemnego błękitu.
Nie, na pewno nie był brzydki.
Ale z drugiej strony, Shareem zostali zaprogramowani tak, aby być doskonałymi.
Miękkie powietrze uniosło w sztucznie chłodzonym pomieszczeniu w zapachu

drzewa sandałowego. Wykładowca, starsza kobieta z głosem jak drewno, dalej brzęczała.

Talan zawsze kochała swój czas nauki i medytacji w szkole Drogi, ale po tym jak

spotkała Shareem, miała kłopoty z koncentracją.

Te panie nie mają pojęcia

, pomyślała, spoglądając na ich zamknięte oczy, schylone głowy

i zmarszczone brwi. Nie przeczytały dziennika Lady Urusli. Nigdy nie widziały mężczyznę
Shareem.

Wspaniale wysoki, z szerokimi ramionami, silny, seksualny.
Zawierał wszystko, co było zakazane w Drodze Gwiazdy. Wszystko, co było unikalne

we współczesnej filozofii.

Bor Narga była wysoce zaawansowaną cywilizacją. W czasie, gdy ludzie mogli

manipulować genetyką i produkować dzieci poza ciałem kobiety, związki były niepotrzebne.
Seks był uznany za zwierzęcy. Myślący ludzie nie potrzebowali go.

Seks, w rzeczywistości zabierał o wiele lepsze aspekty życia. Musieli oczyścić swój

umysł aby móc medytować, studiować i pisać. Seksualny apetyt ciągnął kobietę w dół.

Oczywiście kobieta nadal mogła wyjść za mąż i mieć dzieci. Poszukałaby mężczyzny,

który chciałby małżeństwa umysłów a następne przekazali by swoje DNA do Ministerstwa
Rodzin i stworzyliby miłe dziecko.

Kobieta nie potrzebowała cielesności.
Lub Shareem.

background image

Talan była całkowicie zadowolona z podążania swoją drogą. Lubiła Drogę i

przyjaciół jakich tam miała.

Do momentu aż znalazła pamiętnik.
Lady Ursula d’Mato z Drogi Gwiazdy spędziła jeden grzeszny tydzień dwadzieścia lat

temu z Shareem o imieniu Brandt. Nauczył ją wielu, wielu rzeczy i opisała je wszystkie w
swoim pamiętniku. Opisy były ziemiste i jak najbardziej szczegółowe.

Lady Urusla rozpoczęła swój tydzień z lekkim zaciekawieniem i nigdy nie chciała,

żeby się skończył.

Pamiętnik został przerwany, gdy wyjechała po swoim ostatnim spotkaniu z

Brandtem. Po tym nie było kolejnych wpisów i zapisanych przez Lady Uruslę.

Talan spytała swoją przybraną matkę, Lady Petronellę, czy wiedziała co stało się z

tą kobietą, ale Lady Pet nie wiedziała. Nie znała za dobrze Lady Ursuli i zasugerowała, że
ta kobieta przeniosła się poza planetę.

Pamiętnik powodował u Talan dziwne sny. Śniła o tym jak Shareem robił te rzeczy,

które opisała Lady Ursula.

Odsunął pokrycie łóżka, ściągnął z Talan jej koszulę nocną. Polizał spód jej ramienia

a potem wnętrze ud. Dotykał ją palcami zmysłowo i powoli.

Talan budziła się ze swoimi własnymi palcami, które naciskały na jej otwarcie i

wszędzie był jej krem.

Chciała zobaczyć prawdziwego Shareem, wystarczyło tylko jedno spojrzenie.
I gdy zauważyła Shareem - Reesa - poczuła się zmuszona by za nim iść.
Talan sądziła, że Shareem będą inni. Bardziej jak kosmici. Na pewno bardziej

dziwaczni niż normalni ludzcy mężczyźni.

Ale był taki

prawdziwy

. Pachniał prawdziwie, wyglądał prawdziwie i czuł prawdziwie.

Jej reakcja, gdy na nią spojrzał, całkowicie ją zdenerwowała.
Zasugerował tak mimochodem, że podążała za nim bo chciała przeżyć swoje

pierwsze pieprzenie. Jej sutki stwardniały i jej sok zaczął płynąć.

Shareem mógł oszukać kobietę swoim dotykiem i głosem, ale ten jeden nie musiał

jakoś szczególnie się starać.

Kiedy poprosił ją żeby z nim popływała, musiała powstrzymać swoje ramiona od

zrzucenia swych ubrań i swoje stopy od wbiegnięcia w ocean.

Wyobraziła sobie jak chłodna woda pieści jej nagą skórę, wyobraziła jak Shareem

się do niej uśmiecha, wyobraziła jak dociera do niej. To uczucie było zwane rozbudzoną
żądzą i zwróciło jej uwagę.

Jej reakcja sprawiła, iż zrozumiała, że łatwo zrezygnowała z cielesności, ponieważ

nigdy wcześniej jej nie doświadczyła. Łatwo było zrezygnować ze słodyczy, jeśni nigdy
wcześniej się ich nie posmakowało.

Talan była podglądała zakazany tydzień Lady Ursuli. Chciała zobaczyć więcej.
A teraz chciała doświadczyć tego, co miała Lady Ursula.
Kątami oczu spojrzała na panie wokół niej. Nie miały pojęcia o czym myślała, nie

wiedziały, że jej krem płynął na samo wspomnienie o Shareem i jego uśmiechu.

Dotyk Shareem zmiękczył jej umysł, otworzył go.
Na tej sali wykładowej, podczas gdy jej ukochana nauczycielka zaczęła śpiewać o

rezygnacji z przyjemności ciała, Talan podjęła decyzję.

- Lady Pet - powiedziała Talan nocy tego samego dnia, gdy już była w domu.
Lady Petronella d'Naris ustawiła swój srebrny widelec na porcelanowym talerzu,

który sprowadziła z Ziemi. Lady Petronella zawsze naciskała na to, co najlepsze.

background image

- Tak, kochanie?
- Poznałam Shareem.
Krystaliczna lampka wina lady Pet zastygła w połowie drogi do jej ust.
-

Poznałaś

?

- Tak. Dwa tygodnie temu.
Lady Pet uniosła brwi i odstawiła kieliszek.
- Talan, ty niegrzeczna dziewczynko, nigdy mi nie powiedziałaś. Lubisz go?-

machnęła ręką.- Co ja mówię, oczywiście, że lubisz. Nikt nie jest niezadowolony z
Shareem.

Twarz Talan rozgrzała się.
- Nie miałam na myśli tego, że uprawiałam z nim seks - powiedziała szybko.-

Spotkałam go. Rozmawiałam z nim.

- Rozmawiałaś? Talan, nie

rozmawia

się z Shareem. Nie po to są stworzeni.

- Zrobiłam to.
Lady Pet westchnęła.
- Jesteś najdziwniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek wychowałam.
- Jestem jedyną dziewczyną, którą wychowałaś - zauważyła Talan.
- Wiem o tym. Kompletnie zawiodłam. Inaczej nie zakochałabyś się w tej dziwnej

bredni filozoficznej i nie uważałabyś, że powinnaś

rozmawiać

z Shareem - zadrżała.- Panie

nie myślały w ten sposób w moich czasach.

Lubiłyśmy

mężczyzn. Dokąd zmierza ten świat?-

zamilkła na moment a potem jej oczy rozszerzyły się.- Och, kochanie, nie próbowałaś
chyba wygłosić swojej nieapetycznej filozofii Shareem, prawda? Mam nadzieję, że tego nie
zrobiłaś,

moja

przybrana córko.

- Nie - Talan niespokojnie odwróciła lampkę wina. Nie zwierzyła się nikomu ze

spotkania, nie tylko Lady Pet, która zawstydzająco ostudziła apetyt i nie miała nic
przeciwko o rozmawianiu o seksie.

- Nie miałam pojęcia,

co mam mu powiedzieć. Po prostu się rozgadałam.

- Cóż, nie ważne co powiedziałaś. Co on powiedział?
Talan zmarszczyła brwi.
- Naprawdę nie pamiętam. To co powiedział wydaje się teraz tak nieistotne, ale

wtedy przykuło moją uwagę. Ma to jakiś sens?

- Oczywiście. Mogą cię oczarować samym przywitaniem. Właśnie w taki sposób

zostali zaprogramowani - oblizała wargi.- Jak pysznie.

- Badam ich - powiedziała Talan.
- Badasz? Talan,

jesteś

dziwna.

Talan załadowała DNA Shareem do swojego komputera. Monitor pokazał jej piękne

helisy, kolorystycznie rozszerzone przez program.

DNA Reesa nie różniło się od ludzkiego. Porównała je ze swoim własny i pobranym

od męskich służących Lady Pet. Wszystkie wyglądały niezwykle identycznie.

- Są tak samo ludźmi jak my - powiedziała powoli.
- Cóż, wiem o tym - Lady Pet ponowie wzięła lampkę z winem.- Mają

zmanipulowane DNA, nie zupełnie inne. Ludzie, którzy mówią, że Shareem nie są ludźmi,
mówią tak, ponieważ obawiają się ich. I seksu.

- Chcę jakiegoś spotkać.
- Powiedziałaś, że to zrobiłaś.
- Nie w taki sposób - Talan zaczerwieniła się. Nie była w stanie dokończyć.
Lady Pet uśmiechnęła się nagle.
- Jestem z ciebie dumna, Talan.
Talan zamrugała.
- Dlaczego?

background image

- Za nie bycie ograniczoną. Przypuszczam, że chciałabyś tego Shareem którego

spotkałaś?

- Ma na imię Rees - powiedziała, a jej gardło stało się suche.
Lady Pet wzięła widelec.
- Chcesz, żebym go znalazła dla ciebie?
- Tak - Talan powiedziała ochryple.
- Cudownie. Zrobię wszystko, żeby powstrzymać cię z dala od bełkoczących kobiet,

które nie potrzebują seksu - znowu zaczęła jeść.

Talan nie nabrała się na to. Wypiła swoje wino, czując jak czerwieni się i ekscytuje

w tym samym czasie.

Jeśli ktokolwiek mógłby znaleźć jednego Shareem w mieście, w którym roiło się od

milionów, to była to Lady Pet. Przyprowadzi Reesa do domu dla Talan i będzie się tym
napawać.

Talan wierzyła w swoją Drogę i chciała nią podążać. Ale chciała wiedzieć, tylko na

krótko, podobnie jak Lady Ursula, jakby to było z tego zrezygnować.

Mała dawka cielesności a następnie nic, na zawsze.
Zadrżała. Nie wiedziała dlaczego. Ale w oczach Reesa coś było.
Niebezpieczeństwo.

Bzdura

, pomyślała. Będzie tutaj, w jej domu. Z Lady Pet i jej służącymi w pobliżu.

Jak niebezpieczny mógł być?

Ale coś nadal napawało ją niepokojem.
Sposób w jaki się uśmiechnął. Sposób w jaki wymówił jej imię. Sposób w jaki

zaprosił ją do pływania.

Miała wrażenie, że będzie tego żałować albo wspominać przez resztę swego życia.
Prawdopodobnie obydwa.

***

- Więc co masz dla mnie?- spytał Rio.
Rio, Shareem poziomu trzeciego, miał sześć stóp i siedem wzrostu oraz czarne

włosy, a także niebieskie oczy Shareem. Lubił nosić czarną skórę.

- Pracuję nad tym - powiedział Rees.
Byli na bazarze. Gryzący zapach przypraw i kadzideł nadpłynął ku nim. Jedno

stoisko zawierało zbieraninę komputerów i części robota, które sprzedawał mężczyznę,
który wciskał kit, że zadziała, jeśli trochę się go podreperuje.

Stoiska otwierały się dla karawany każdego dostawcy. Były składane, więc kiedy

nadeszła nieunikniona burza piaskowa, sprzedawcy mogli szybko wszystko przesunąć z
powrotem do karawany, założyć swoje maski tlenowe i wejść do środka, by przeczekać.

Każdy nosił maskę tlenową w pełni naładowaną. Złapanie oddechu w czasie burzy

piaskowej bez maski oznaczało pewną śmierć.

- Chcę zwalić sobie konia - Rio mruknął pod nosem.
Rees spojrzał na niego, ale nikt nie usłyszał.
Problem Rio był prosty. Shareem byli zakazani w Bor Narga a Rio chciał się stąd

wydostać.

Większość Shareem przychodziło do Reesa ze swoimi problemami. Nie był ich

liderem w jakikolwiek sposób, ale znał ludzi. Znał ludzi, którzy znali ludzi. I mógł zmusić
ludzi, żeby zrobili dla niego rzeczy.

- Wiem - powiedział Rees.- Al to nie jest takie proste.

background image

- Wiem, że nie jest proste - warknął Rio.- Nigdy nie powiedziałem, że jest proste.
- Więc zamknij się i daj mi nad tym popracować.
Rio spojrzał na niego, acz dzięki bogom, zamknął usta. Ostatnią rzeczą jakiej Rees

potrzebował, to żeby ich aresztowano nawet za mówienie o opuszczeniu planety.

Kobiety spojrzały na nich z ukosa, gdy przechodziły. Rio uśmiechnął się do nich.
Motto Rio brzmiało następująco:

trzymaj bat, będziesz z niego korzystać. Zawsze, wszędzie.

Wystarczy mnie o to poprosić.

Te panie wyglądały, jakby chciały go o to zapytać.
- Chodź ze mną - Rio zaproponował Reesowi. Wciąż mówił o wydostaniu się z Bor

Narga.

Rees wyobraził sobie cyfrowe obrazy zielonych światów, długich, piaszczystych plaż

i gór sięgających do nieba.

Bor Narga była sucha i pusta. Miała chropowate góry i morza wypełnione piaskiem.

Nic więcej.

- Nie - powiedział.- Podoba mi się tutaj.
Rio spojrzał na niego.
- Wiesz, że jesteś szalony?
Nie zrozumiałby.

Poznałem dziewczynę.

I to jeszcze jaką dziewczyną. Rees nadal o niej marzył. Długie, rude włosy na

poduszce, niebieskie oczy ciężkie z pożądania. Miękkie usta na jego ciele. Jej śliczny głos
wypowiadający jego imię. Mówiący podziękowania.

Jego wszystkie marzenia wymieszały się. Fantazje o przyjemności. poziomu

pierwszego, poziomu drugiego i poziomu trzeciego wirowały w nim jedno po drugim.

Chciał zedrzeć z niej ubrania i pieprzyć się z nią tak długo, aż zaczęłaby krzyczeć.

Chciał powoli rozsmarować olejek na jej całym ciele, słuchać jak jej cichy głos mówi jak
bardzo to lubi.

Chciał przywiązać ją do łóżka i zasadzać klapsy w jej słodki tyłeczek, aż będzie

czerwony.

Budził się twardy i gorący i spędził resztę nocy w swoim staromodnym prysznicu

ustawiając temperaturę wody na mrożącą.

Nie wysypiał się.
- Więc kiedy skończysz nad tym pracować?- spytał zniecierpliwiony Rio.
Rees wrócił do teraźniejszości.
- Pogadam dzisiaj popołudniu z pilotem. Powiem ci wieczorem.
- Spotkamy się u Judith?
Judith prowadziła bar w Pas City, sercu starego miasta.
- Tak. Pasuje mi.
- Mam nadzieję, że będziesz miał dla mnie dobre wieści, chłopczyku - Rio warknął.-

Albo inaczej będę musiał znaleźć piękną kobietę, która się tego podejmie.

- I będziesz nienawidzić

tego każdą minutę.

Rio roześmiał się. Wszystkie kobiety, które były w zasięgu słuchu tego śmiechu

Shareem, odwróciły się i posłały mu tęskne spojrzenie.

- Uważaj - powiedział Rees.- Bo zostaniesz oskarżony o rozpoczęcie zamieszek.
Śmiech Rio zamarł.
- Właśnie dlatego chcę się stąd wydostać - powiedział niskim głosem.- Chcę znaleźć

miejsce, gdzie siedemnaście kobiet będzie mogło pójść za mną do domu bez oskarżania
mnie o zakłócanie spokoju. Przynajmniej

aż dotrę do domu. Wtedy będę bardzo go

zakłócał.

- Twoje ego jest wielkości planety - wytknął Rees.

background image

- Takie jak mój penis - Rio powiedział z zadowoleniem.
- Widziałem twojego penisa. Nie przechwalaj się.
- Hej, chłopczyku. Za każdym razem gdy widziałeś mojego fiuta, to kobieta

krzyczała o niego.

- Albo krzyczała, żebyś przestał.
Rio ponownie się roześmiał. Nigdy nie był długo przygnębiony.
- Nigdy nie chcą, żebym przestał. Do zobaczenia wieczorem - spojrzał na twarz

Reesa.- I prześpij się. Wyglądasz okropnie.

Rio odszedł gwiżdżąc. Według teorii Shareem nie mógł popaść w depresję. Nie

mogli być głęboko zranieni czy się smucić, czy kochać. Według teorii.

Rees wiedział, że pomimo ciepłych i zimnych nastrojów Rio, naprawdę chciał się

wydostać z Bor Narga. Chciał podążyć do jakiegoś miejsca, gdzie mógł być człowiekiem.
Gdzieś, gdzie nikt nie słyszał o Shareem.

Rio był najlepszym przyjacielem Reesa i zrobiłby wszystko, żeby mu pomóc.
Rees skierował się ku uliczce, która prowadziła w stronę przystani, gdzie kobieta

pilot bez skrupułów mogła zostać przekupiona, by przemycić Shareem. Ale nadal byłaby
przekupna i nie sprzedałaby Rio patrolowi, który by przejechał obok?

Musiał się tego dowiedzieć.
Rees obejrzał się i zobaczył lektykę - środek transportu klasy wyższej, która płynęła

w powietrzu - otoczona przez czterech tęgich mężczyzny, którzy za nim podążali.

Niezwykłe. Większość kobiet z wyższej klasy, które chciały po zabawiać się z

Shareem wysyłały po nich albo same się do nich zakradały. Nie ogłaszały się wjeżdżając
lektykami w boczne uliczki.

Ale kobieta z wyższej klasy poszła za nim do dość obskurnego holo-bloku kilka

tygodni temu.

Jego serce zabiło szybciej.

Talan.

Zatrzymał się i grzecznie pozwolił by lektyka do niego dotarła
Jeden z ochroniarzy, mężczyzna który nie wyglądał na zbyt inteligentnego,

powiedział:

- To ty jesteś Rees?
Generalnie Rees zapytałby kto chciał wiedzieć. Ale całe jego ciało wiedziało, że

Talan czekała w lektyce.

W każdej minucie wysunie głowę między kurtyną, która blokowała słońce i zapyta

go swoim słodkim głosem czy wejdzie i będzie ją pieprzyć bez przerwy przez trzy dni.

- Tak, jestem Rees - odpowiedział.
Ochroniarz wskazał na lektykę.
- Wsiadaj.
Rees nie był głupi. Nie zazwyczaj. Ale jego umysł był wypełniony obrazami Talan -

nigdy nie kończącymi się, poruszającymi penisa obrazami. Była tam. Mógł ją poczuć.

Podniósł kurtynę. Lektyka była pusta.
Cofnął się. Otworzył swe usta, by powiedzieć „Odpieprzcie się”, ale nigdy do tego

nie dotarł.

Został ogłuszony prętem, którą ochroniarz wyciągnął za swojej tuniki i uderzył go.

Na jego głowę został założony czarny kaptur a zimny metal zablokował razem jego
nadgarstki.

Ochroniarz wepchnął Reesa do lektyki. Powiedział tylko „Ooo...” zanim całkowicie

stracił przytomność.

***

background image

- Co ja

zrobiłam

?

Talan patrzyła w przerażeniu na związanego i zakapturzonego Reesa, który leżał

rozciągnięty na chłodnych kafelkach przedpokoju Lady Pet.

Za nią furkotała fontanna i błyszczało ciepło i pył świata zewnętrznego. Na

schodach pand tym wszystkim, Lady Pet patrzyła z zainteresowaniem.

- Nie chciał przyjść - powiedział w defensywie ochroniarz.
Talan odwróciła się i spojrzała na Lady Pet.
- Patrzenie na mnie nie podziała - powiedziała jej przybrana matka.- Zajęło mi wieki,

żebym go znalazła i powiedziałam im, żeby w żadnym wypadku nie pozwolili mu uciec.
Przypuszczam, że zrozumieli mnie zbyt dosłownie.

Talan wydała przeraźliwy dźwięk i zbiegła po schodach w dół do leżącej postaci.

Nadal był nieprzytomny.

Talan delikatnie poluzowała czarny kaptur z jedwabiu i ściągnęła go z jego głowy.
Pył przykrywał twarz Reesa. Jego włosy w kolorze ciemnego blondu były ściągnięte

z tyłu głowy tak jak wcześniej. Jego oczy były zamknięte a jego rzęsy ciemnego blondu
opadały na policzki.

Jego usta były bladą linią powyżej kwadratowej szczęki. Miała nieodpartą chęć

pocałować go.

- Rees - szepnęła. Dotknęła jego policzka.
Jego oczy przesunęły się pod powiekami. Wydał z siebie słaby jęk, potem otworzył

oczy.

- Rees, to ja. Pamiętasz mnie? Z holo-bloku?
Rees spojrzał na nią a jego wzrok skupił się.
- Talan.
Jego głos był tak samo gładki i uwodzicielski jak pamiętała. Te dwie sylaby jej

imienia nigdy nie brzmiały tak kusząco.

Rees miał niebieskie oczy.

Niebieskie oczy Shareem

, jak Lady Ursula nazwała je w swoim

pamiętniku.

Źrenice były większe niż u zwykłych ludzi i nakrapiane czernią. Kiedy Shareem był

podniecony, jego źrenice rozszerzały się. Mogli wypełnić prawie całe swoje oczy
hipnotyzującą niebieskością.

Oczy Reesa były takie same jak w holo-bloku. Mówiły,

j

esteś piękna

.

Jego ręce nadal były związane.
- Mogłoby to być zabawne, gdyby nie było tutaj tych wszystkich ludzi - mruknął do

niej.

- Przepraszam - powiedziała Talan.- Nie mieli prawa, żeby ci to zrobić.
Patrzył na nią jakby była szalona.
- Nie przepraszaj Shareem, Talan. Chciałaś jednego, to przyszedł. Właśnie to muszą

robić - powiedziała Lady Pet.

- Mogłabyś być przynajmniej uprzejma.
Rees wyglądał jakby starał się nie roześmiać.
- Rees, chciałbyś być gościem w moim domu?- Talan zapytała go.
- Nie ma innego wyboru, Talan - powiedziała Lady Pet.
Rees rozejrzał się po sklepieniu i obrazach wokół świetlików, na marmurowe

wchody na których stała Lady Pet.

- Mam wybór - powiedział. Z powrotem spojrzał na Talan.- Zostanę.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 11 15
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 3 4
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdział 5
Allyson James Tales of the Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 04 Aiden and Ky
Allyson James Tales Of The Shareem 03 Rio
Allyson James Tales Of The Shareem 02 Maia and Rylan
Allyson James 1 Rees (Tales of the Shareem)
Allyson James 4 Calder (Tales of the Shareem)
Allyson James 2 Rio (Tales of the Shareem)
James Allyson Tales of the Shareem 00 Eland ( 18) (PL)
Allyson James 6 Justin (Tales of the Shareem)
Allyson James 5 Braden (Tales of the Shareem)
Allyson James 1 5 Maia and Rylan (Tales of the Shareem)
Asimov, Isaac Black Widowers 01 Tales of the Black Widowers(1)

więcej podobnych podstron