Adam Mickiewicz Dziady 2

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Adam Mickiewicz "Dziady" cz. II, IV, I
"Dziady kowieñsko-wileñskie", wydane zosta³y obok "Gra¿yny" w
1823 r. w II tomie "Poezyj". Ca³oœæ poprzedza wiersz "Upiór"1
Wed³ug opowieœci tych, "którzy bli¿ej cmentarza mieszkali"
(w.13), corocznie, noc¹ "na niedzielê czwart¹" (w.17)2 ukazywa³
siê upiór. Samobójca, "z piersi¹ skrwawion¹" (w.19)3 ¿ali siê na
los, który ka¿e mu "Ujrzeæ j¹ znowu, poznaæ siê, roz³¹czyæ"
(w.38). Tak jak z ¿ycia ze strony ludzi spotyka go tylko drwina
lub litoœæ; ma to za nic je¿eli mi³¹ przyjmie go ¿yczliwie.
Odautorskie wyjaœnienie obrzêdu Dziadów4 - ludowej uroczystoœci
obchodzonej na Litwie, w Prusach i w Kurlandii dla uczczenia
pamiêci zmar³ych przodków. Obrzêd siêga czasów pogañskich i zwa³
siê "uczt¹ koz³a". Dziady. Czêœæ II
Motto z "Hamleta" Szekspira: "S¹ dziwy w niebie i na ziemi, o
których ani œni³o siê waszym filozofom"5 * Chór dwuwierszem
"Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie/ Co to bêdzie, co to bêdzie?"
rozpoczyna obrzêd. Guœlarz nakazuje zamkn¹æ drzwi i szczelnie
zas³oniæ okna. Wykonanie poleceñ potwierdza Starzec, a chór
powtarza dwuwiersz. * Guœlarz rozpoczyna zaklêcia wywo³uj¹c
dusze czyœæcowe. Wpierw, na znak spalonej k¹dzieli, przyzywa
duchy lekkie (styl ³agodny, pe³en zdrobnieñ). Chór nawo³uje, by
wyrazi³y, czego im brakuje do zbawienia. Pojawia siê para dzieci
- Anio³ków, Józio i Rózia. Drêczy ich "nuda" - troska wynikaj¹ca
z braku dope³nienia, ustalenia losu i "trwoga" - z niepewnoœci
zbawienia wiecznego. Prosz¹ o dwa ziarnka gorczycy, bowiem
zgodnie z wola bosk¹: "Kto nie dozna³ goryczy ni razu/ Ten nie
dozna s³odyczy w niebie"6.Guœlarz, a za nim Chór, obdarowawszy
dzieci zgodnie z ich ¿yczeniem, odsy³aj¹ je. * Zbli¿a siê
pó³noc, Guœlarz nakazuje rozpalenie kadzi z wódk¹. Teraz wzywa
najciê¿sze duchy. Zza okna7 dochodzi g³os w¿ywaj¹cego o litoœæ.
Przemawia Widmo Pana(groza, makabryzm) - dziedzica wioski, który
trzy lata temu zmar³. Cierpi potêpienie skazany na wieczny g³ód.
"¯ar³oczne ptactwo" - duchy ludzi , których przywiód³ do œmierci
swym okrutnym postêpowaniem (bia³e - jeœli byli dobrzy, czarne -
jeœli Ÿli), odbieraj¹ mu ka¿d¹ okruszynê strawy. i krople wody.
Chór Ptaków Nocnych ("Sowy, kruki i puchacze") zapowiadaj¹, i¿
mêka jego bêdzie wieczna. Kruk - zakatowany na œmieræ mê¿czyzna,
który g³oduj¹c siêgn¹³ po pañskie jab³ka, Sowa - nieszczêœliwa
wdowa z maleñkim dzieckiem, któr¹ w mróz najgorszy nakaza³
wyrzuciæ, bo przeszkadza³a mu swym ¿ebraniem w zabawie -
potwierdzaj¹ okrucieñstwo dziedzica. Widmo puentuje: "Bo kto nie
by³ ni razu cz³owiekiem,? Temu cz³owiek nic nie pomo¿e."8. *

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (1 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Guœlarz i Chór odsy³aj¹ ducha. Guœlarz podpala wianek z "cz¹bru
(macierzanki) i œlazy" - zió³ nie przynosz¹cych po¿ytku ani
ludziom ani zwierzêtom. W ten sposób przywo³uje ducha Dziewczyny.
(œpiewa piosenki, styl sentymentalny) Strojna, lekka i bardzo
piêkna pojawia siê w kaplicy. Zosia by³a wieœniaczk¹, która nie
zaznaj¹c mi³oœci, lekcewa¿¹c zaloty ch³opców zmar³a w wieku 19
lat. Nie cierpi m¹k, lecz lekka jak piórko fruwa miotana po
œwiecie nie mog¹c "Ani wzbiæ siê pod niebiosa, / Ani ziemi
dotkn¹æ..". Prosi, by pochwycili j¹ m³odzieñcy i przyci¹gnêli ku
ziemi. Jednak zabiegi s¹ bezowocne, bowiem: "Kto nie dotkn¹³
ziemi ni razu/ Ten nigdy nie mo¿e byæ w niebie". Guœlarz wyznaje,
i¿ zgodnie z wol¹ nieba cierpieæ bêdzie jeszcze 2 lata, po tym
czasie dane jej bêdzie stan¹æ "za niebiesim progiem". (Scena
dodana po napisaniu cz. IV, przez autora nazwana "przejœciem")).
Guœlarz po raz ostatni zaklina dusze rzucaj¹c w k¹t kaplicy
garœæ maku i soczewicy. W tej chwili ku jednej z wieœniaczek "w
¿a³obie" zaczyna iœæ Widmo. Wzrok ma "dziki i zasêpiony", bez
s³owa wpatruje siê w twarz dziewczyny., a "Od piersi a¿ do nóg
siêga" "p¹sowa wstêga"9. Guœlarz wzywa, by Widmo objawi³o czego
mu potrzeba, duch jednak milczy10 i choæ wypowiadane s¹ zaklêcia
- nie odchodzi równie¿. Wreszcie Guœlarz zwraca siê do pasterki,
która zachowuje siê równie dziwnie: zdrêtwia³¹ milczy i uœmiecha
siê. Kiedy , zgodnie z nakazem Guœlarza, wyprowadzano dziewczynê
z kaplicy, ta spogl¹da³a na Widmo pod¹¿aj¹ce krok w krok za ni¹.
Dziady. Czêœæ IV
Historia poœmiertnego losu m³odzieñca z wiersza "Upiór"
Motto: "Podnios³em wszystkie zmursza³e ca³uny le¿¹ce w trumnach;
oddali³em wznios³¹ pociechê rezygnacji, jedynie po to, by sobie
wci¹¿ mówiæ: - Ach, przecie¿ to tak nie by³o! Tysi¹c radoœci
zrzucono na zawsze w do³y grobowe, a ty stoisz tu sam i
przeliczasz je. Nienasycony! nienasycony! Nie otwieraj ca³kowicie
podartej ksiêgi przesz³oœci!... Czy¿ nie doœæ jeszcze jesteœ
smutny?"11 Ksi¹dz (greckokatolicki) wzywa dzieci do modlitwy
zgodnej z "dniem dzisiejszym" - Zaduszkami. Czytanie
odpowiedniego rozdzia³u Ewangelii przerywa pukanie do drzwi.
Wchodzi12 dziwacznie odziany m³odzieniec. Dzieci s¹dz¹, ¿e jest
upiorem. Ten zaœ przedstawia siê jako "Umar³y dla œwiata"
pustelnik. Pytany o imiê przyznaje, ¿e przed 3 laty goœci³ w
tych stronach, teraz zaœ powróci³. Nastêpnie œpiewa ¿a³osn¹ pieœñ
mi³osn¹. Ksi¹dz widz¹c dziwny nastrój przybysza próbuje go
uspokoiæ, przywo³uje dzieci. Jedno z nich beztrosko pyta o strój
przyby³ego ("Z ró¿nych kawa³ków sukmany,/ Na skroniach trawa i
liœcie,/ Wytarte p³ótno, przy piêknej kitajce (tafta)?/ ... na

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (2 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

sznurku blacha?/ Ró¿ne paciorki, wst¹¿ek okrajce?" Zdenerwowany
Pustelnik upomina dziecko, przypomina znana sobie niegdyœ
oszala³¹ z mi³oœci kobietê, która wygl¹da³a równie dziwnie jak
on teraz. I on j¹ wyœmiewa³, by doœwiadczywszy nieszczêœcia sam
skazywaæ siê na drwiny. Ksi¹dz próbuje namówiæ go do jad³a,
jednak przybysz wspominaj¹c powieœci Goethego i Roussea chwyta
za nó¿.. Odbiera mu go ksi¹dz. Wreszcie, spogl¹daj¹c na trzy
p³on¹ce œwiece13, rozpoczyna swe wyznanie. * Opowieœæ Gustawa
jest bez³adna, przerywana wybuchami rozpaczy i namiêtnoœci:
m³odzieniec zdolny i wra¿liwy pozna³ dziewczynê. Po³¹czy³o ich
podobieñstwo upodobañ i wzajemne zrozumienie. Ze strony ch³opca
by³a to wielka mi³oœæ, jednak dziewczyna wysz³a za innego
(historia nieszczêœliwego kochanka). Miota nim mi³oœæ i rozpacz;
rozpamiêtuje nieszczêœcie z niezwyk³¹ intensywnoœci¹. * M³odzian
nie rozumie dlaczego to uczyni³a. Oskar¿enia ukochanej o zdradê
miesza ze s³owami czu³ej wyrozumia³oœci. Jego wyznania zawieraj¹
wielki ³adunek moralnego niepokoju. Ma poczucie, ¿e jego
nieszczêœcie nie jest tylko spraw¹ prywatn¹, ¿e poci¹ga za sob¹
zagag³adê wartoœci ogólniejszych. By³ ch³opcem uzdolnionym,
pe³nym zapa³u (deklamuje "Odê do m³odoœci"), a nieszczêœcie
z³ama³o go i zniszczy³o. Ze swoim samotnym cierpieniem znalaz³
siê poza obrêbem spo³ecznoœci. Jest romantycznym indywidualist¹,
który jednak samotnoœæ prze¿ywa bardzo tragicznie i traktuje jako
grzech. * Udrêczony zwraca siê o pomoc do ksiêdza (z powo³ania
i zawodu jest znawc¹ spraw ludzkiego sumienia; by³ nauczycielem
Gustawa i wpoi³ mu wiarê w idea³y). Ich dialog nale¿y do
najdramatyczniejszych w polskiej literaturze dramatycznej. Ksi¹dz
- racjonalista pe³en wiary w rozumny porz¹dek œwiata i
spo³eczeñstwa, potrafi¹cy pogodziæ to przekonanie z zasadami
religii, traktuje go jako szaleñca. Gustaw przebija siê
sztyletem, ale pozostaje ¿ywy. Ksi¹dz ociera siê o sferê
niesamowitoœci i wobec tych zjawisk jest bezsilny. Jego postawa
zostaje skompromitowana. * Gustaw na koniec, niczym duchy z
"Dziadów" cz. II, wyg³asza maksymê: "Bo s³uchajcie i zwa¿cie u
siebie, / ¯e wed³ug bo¿ego rozkazu: / Kto za ¿ycia choæ raz by³
w niebie, / Ten po œmierci nie trafi od razu." i z wybiciem
godziny dwunastej - znika. By³ wiêc upiorem. "Dziady" czêœæ I
Pierwsza czêœæ cyklu nigdy nie ukaza³a siê za ¿ycia autora.
Wydano j¹ po jego œmierci w 1860 r. w Pary¿u (w wydaniu zbiorowym
"Pism" Mickiewicza). Sk³adaj¹ siê na ni¹ luŸne sceny nie daj¹ce
jednoznacznej ca³oœci. Sc.1. Dziewica, przysz³a kochanka, oddaje
siê marzeniom. W przyrodzie obowi¹zuje zasada p³ciowoœci,
rozumianej jako mi³oœæ i harmonia. Zatem i wœród ludzi, je¿eli

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (3 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

dwie istoty s¹ sobie przeznaczone, to wed³ug powszechnego prawa
musz¹ siê spotkaæ. Sc.2. Na obrzêd Dziadów idzie pochód ludzi.
Guœlarz, powtarzaj¹c s³owa "Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie"
prowadzi gromadê, Chór j¹ powtarza. * M³odzieñcy prosz¹
dziewczynê z "Romantycznoœci" (to¿sam¹ z Karusi¹), by na pró¿no
nie rozpacza³a po zmar³ym kochanku ("Dla niego na mszê daj, m³oda
wdowo, / A dla nas ¿ywych piêkne daj s³owo."), a do Starca - by
nie rozpacza³ po bliskich ("WeŸ trochê szczêœcia od nas
szczêœliwych, / Szukaj umar³ych poœród nas ¿ywych"). * Ponownie
Guœlarz wzywa wszystkich, "kto rozpacz¹, / Kto wspomina i kto
¿yczy", by "ze œwiata mêdrców" przyszli na Dziady. * Dziecko,
które nie pamiêta, zmar³ej przy jego narodzinach, matki prosi
Starca, by powrócili do domu. Lecz ten ¿egnaj¹c z gorycz¹ wnuka
("Bo¿e! (...) Pob³ogos³aw wnukowi - niechaj umrze m³odo!") idzie
na uroczystoœæ. * M³odzieniec Zaklêty snuje dziwna opowieœæ o
rycerzu, który dobrowolnie podda³ siê zaklêciu w kamieñ. * Chór
M³odzie¿y przypomina o prawach rz¹dz¹cych œwiatem; "Zgubionymi"
dlañ s¹ wszyscy, którzy "w m³ode lata": - byli bezczynni, -
izolowali siê od otoczenia, - nie potrafili cieszyæ siê
m³odoœci¹. * Do gromady do³¹cza Strzelec("Pieœñ Strzelca") i
Gustaw - szukaj¹cy mi³oœci ("Ach, gdzie ciê szukaæ? - od ludzi
ucieknê, / Ach, b¹dŸ ty ze mn¹, œwiata siê wyrzeknê!"). *
Myœliwy Czarny (wyobra¿enie z³ego ducha) kpi z wynurzeñ Gustawa.
* Ca³oœæ koñczy dialog Gustawa ze Strzelcem, który zapowiada
wystraszonemu kochankowi: "Wiedz naprzód, i¿ gdzie st¹pisz, jest
wszêdzie nad tob¹ / Pewna istota, która z oczu ciê [nie] traci,
/ I ¿e chce ciebie w ludzkiej nawiedziæ postaci".

"Dziady czêœæ III"
"Dziadów" cz. III, arcydzie³o dramatu narodowego napisa³ Adam
Mickiewicz w ci¹gu wiosny roku 1832 r. w DreŸnie (st¹d okreœlenie
"Dziady drezdeñskie"). Od wydarzeñ wileñskich, bêd¹cych
przedmiotem utworu, up³ynê³o prawie dziewiêæ lat: Mickiewicza i
innych filomatów aresztowano w paŸdzierniku 1823 r., proces trwa³
prawie rok. Nastêpne piêciolecie spêdzi³ poeta na zes³aniu w
Rosji, sk¹d, dziêki staraniom przyjaznych mu Rosjan zdo³a³
wyjechaæ w koñcu 1829 r.. Lata do wybuchu powstania listopadowego
zesz³y mu na podró¿ach po Europie zachodniej, rok 1831 spêdzi³
w Wielkopolsce, sk¹d wróci³ do Drezna.

Œwiat przedstawiony utworu i sposoby jego kreowania
"Dziady czêœæ III" prezentuj¹ dramat romantyczny.
1. Brak jednoœci:

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (4 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

* czasu(trwa ponad rok, miêdzy poszczególnymi scenami s¹ ró¿ne,
nieraz kilkumiesiêczne luki czasowe), * miejsca (Wilno: cela
Konrada, cela ksiêdza Piotra, apartamenty Nowosilcowa, cmentarz
pod Wilnem; dworek pod Lwowem; Warszawa; Petersburg), * akcji
(ka¿da scena ma odrêbn¹ tematykê i w³asn¹ dramaturgiê); 2.
Przestrzeñ:
* realistyczna: - wiele autentycznych szczegó³ów, np. w opisie
celi Konrada; * symboliczna:
- cmentarz jako magiczna przestrzeñ obrzêdu,
- cela Konrada jako grób-kolebka;
* pokrewieñstwo ze œredniowiecznym misterium:
- pozioma organizacja: strona lewa to Z³o, strona prawa to
Dobro, - pionowa organizacja: Niebo, Ziemia i Piek³o;
3. Czas:
* historyczny:
- konkretne daty:, np. 1 listopada 1823 r., - autentyczne
wydarzenia w których uczestnicz¹ postacie historyczne; * mitu
religijnego (cykliczny, mierzony œwiêtami):
- cykl od Dziadów do Dziadów,
- Wielkanoc - Widzenie Ksiêdza Piotra,
- Bo¿e Narodzenie - Wielka Improwizacja,
- powtórzenie losów Chrystusa;
* mitu agrarnego:
- cykl wegetacji roœlinnej - bajka ¯egoty,
- zima, obumieranie - niewola,
- wiosna, zapowiedŸ wolnoœci - zmartwychwstanie,
- ziarno - m³odzie¿,
- utajone ¿ycie posianego ziarna przygotowuj¹cego siê do
kie³kowania - wiêzienie 4. Postacie:
* historyczne:
- wystêpuj¹ce pod w³asnymi imionami i nazwiskami (Jan
Sobolewski, Wysocki, Bajkow, Pelikan) - wskazane innym mianem
(Genera³ - Wincenty Krasiñski; Doktor - August B(cu); * fikcyjne:

- kreowane zgodnie z konwencj¹ realistycznej (prawdopodobieñstwo
psychologiczne): satyry (Literaci w "Salonie warszawskim") i
karykatury (Senator) - nacechowane symbolicznie, uwznioœlone
(ksi¹dz Piotr, Ewa); * fantastyczne tworzone w konwencji
œredniowiecznej alegorii (dobre i z³e duchy, widma zmar³ych).
5. Nawi¹zania do Biblii w myœli moralno-religijnej i
filozoficznej, wzorach osobowych, w¹tkach i motywach fabularnych,
symbolice, stylu: symbol krzy¿a (Wasilewski), - zestawienie
Podniesienia w czasie mszy z wyjazdem wiêŸniów na zes³anie

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (5 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(to¿samoœæ znaczeñ), - dzieje Polski jako powtórzenie biografii
Chrystusa, - studenci jako niewini¹tka, - car jako Herod, -Konrad
jako Samson, - Petersburg jako wie¿a Babel i Babilon, -zapowiedŸ
powodzi ("Oleszkiewicz"), - naœladowanie stylu
Ewangelii i Apokalipsy œw. Jana w Widzeniu ksiêdza Piotra 6.
Kompozycja:
* otwarta, luŸna, zacieraj¹ca zwi¹zki przyczynowo-skutkowe
pomiêdzy poszczególnymi czêœciami, w której poszczególne sceny
ukazuj¹ jakiœ nowy aspekt œwiata; * po³¹czenie elementów
cechuj¹cych ró¿ne rodzaje literackie: dramatu ("Pan Senator"),
epicki ("Ustêp") i liryki ("Wielka Improwizacja"); * operowoœæ
(partie œpiewane);
* stylistyka misterium (usytuowanie cz³owieka pomiêdzy dobrem a
z³em, alegorycznoœæ); * ró¿norodnoœæ konwencji i kategorii
estetycznych:
- fantastyki z realizmem,
- jêzyka potocznego (sc. I, VII i VIII) z symbolicznym jêzykiem
mistyki (sc. IV i V), - tragizmu z komizmem (wisielczy humor
wiêŸniów),
- patosu (Wielka Improwizacja) z grotesk¹ (sceny z diab³ami) i
satyr¹ (sc. VII); 7. Prawa rz¹dz¹ce œwiatem:
* œcis³y zwi¹zek œwiata widzialnego i nadprzyrodzonego, podwójna,
realistyczna i metafizyczna motywacja wydarzeñ - Wielka
Improwizacja jako efekt "wielkiej choroby"(epilepsji) i opêtania
przez diab³a, - piorun zabijaj¹cy Doktora jako zjawisko fizyczne
i kara bo¿a,

W rezultacie dramat kreœli wizjê œwiata pe³nego wielorakich
znaczeñ, w którym losy jednostki i zbiorowoœci nabieraj¹
metafizycznych sensów. III cz. "Dziadów" jest prób¹ odnalezienia
optymistycznego sensu cierpieñ i klêsk Polaków. Uniwersalnoœæ
sensów i szerokoœæ uogólnieñ zawartych w dramacie stwarzaj¹
mo¿liwoœæ uaktualnienia utworu w œwiadomoœci kolejnych pokoleñ.
Koncepcja poezji
W dramacie Mickiewicz sformu³owa³ ca³oœciow¹ koncepcjê poezji
romantycznej czym zakoñczy³ i podsumowa³ walkê klasyków z
romantykami. 1. Polemika z klasykami i sentymentalistami. Aluzje
do konkretnych autorów i ich pogl¹dów w sc. Salonu warszawskiego:
- Literat III to Kajetan KoŸmian (wskazanie na jego poemat
"Ziemiañstwo", propagowany przez niego zakaz pisania o sprawach
aktualnych i obowi¹zek zachowania dobrego smaku, którego zasady
okreœla elita); - Literat IV to Kazimierz Brodziñski (narodowy
charakter poezji jako odzwierciedlenie cech psychicznych Polaków:

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (6 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

prostoty, goœcinnoœci, niechêci do przemocy i gwa³townoœci); *
Krytyka tych koncepcji poprzez:
- ironiê, - satyryczny rys postaci, - umieszczenie ich w
towarzystwie przy stoliku, - kompromitacja poprzez zestawienie
z autentyczn¹ i wstrz¹saj¹c¹ histori¹ Cichowskiego 2. Postulowana
koncepcja poezji
* twórca:
- natchnienie jako jej Ÿród³o, - uwra¿liwienie na ludzk¹
krzywdê, zdolnoœæ odczuwania cierpieñ narodu, - boska moc
kreacyjna, - mo¿liwoœæ zyskania nieœmiertelnoœci dziêki
twórczoœci, - predyspozycje do kierowania ludzkoœci¹, *
mo¿liwoœci i cele poezji:
- ekspresja duszy poety, - sposób kontaktu z Bogiem, - poznanie
metafizycznych tajemnic bytu, - wyra¿enie narodowych cierpieñ i
idea³ów, - zaanga¿owanie we wspó³czesn¹ rzeczywistoœæ i wskazanie
jej problemów, - ods³anianie przysz³oœci i objawianie narodowi
jego przeznaczeñ, - przewodzenie narodowi i ludzkoœci
Streszczenie
Prolog: Wilno, cela w klasztorze bazylianów przerobionym na
wiêzienie. * Pomiêdzy duchami Z³a i Dobra toczy siê walka o
dusze wiêŸnia. * Bohater pisze po ³acinie wêglem na œcianie
s³owa: "Gustaw zmar³ 1 listopada 1823 r. Tu narodzi³ siê Konrad
1 listopada 1823 r." Sc.1 (scena wiêzienna): Wieczór wigilijny.
Dziêki ¿yczliwoœci kaprala-Polaka wiêŸniowie (Jakub [Jagie³³o]
, Adolf [Januszkiewicz], Ks. Lwowicz, Frejend, Tomasz [Zan],
Jacek [Onufry Pietraszkieicz], Feliks Kó³akowski, Suzin),
spotykaj¹ siê w celi Konrada. * Doœwiadczeñsi opowiadaj¹ nowo
przyby³ym o warunkach panuj¹cych w wiêzieniu. * Jan Sobolewski
opisuje odjazd kibitek wywo¿¹cych zakut¹ w ³añcuchy m³odzie¿
(równie¿ dziesiêcioletnie dzieci ) na Syberiê (w.188-295). *
¯egota [Ignacy Domeyko] cytuje bajkê o diable (w.330-349). *
WiêŸniowie m.in. œpiewaj¹ "pogañsk¹ pieœæ" Konrada z refrenem:
"Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga/ Z Bogiem i choæby mimo
Boga!". * Konrad-poeta pragnie poznaæ przysz³oœæ narodu, ale
jego wysi³ki spe³zaj¹ na niczym (tzw. Ma³a Improwizacja)
(w.485-511). * WiêŸniowie powracaj¹ do swoich cel.
Sc.2 Improwizacja (tzw. Wielka). Samotny Konrad, jako najwiêkszy
twórca na ziemi, prosi Boga o "rz¹d dusz". Uwa¿a bowiem, ¿e jest
w stanie poprowadziæ naród ku wolnoœci i szczêœciu. Stwórca
jednak milczy. Rozgoryczony bohater, "dusz¹ w ojczyznê wcielony"
i "za milijony kochaj¹cy i cierpi¹cy katusze", zarzuca Panu, ¿e
jest jedynie zimnym rozumem, i wyzywa Go na pojedynek "na serca".
W¹tpi w dobroæ i sprawiedliwoœæ Opatrznoœci. Jego prometejski

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (7 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

bunt ma jednak charakter szatañski (pycha) - opêta³ go diabe³,
który koñcz¹c bluŸniercze s³owa Konrada nazywa Boga carem œwiata.
Sc.3 Kapral sprowadza bernardyna, ksiêdza Piotra, który odprawia
egzorcyzmy (. Poniewa¿ bunt Konrada zrodzi³ siê z mi³oœci do
umêczonego narodu i wspó³czucia dla jego cierpieñ, bohater ma
szanse na ocalenie duszy. Pe³en chrzeœcijañskiej pokory i
g³êbokiej wiary ksi¹dz Piotr wypêdza diab³a i ocala Rollisona
(wiêzionego w klasztorze dominikañskim, doprowadzonego do
rozpaczy okrutnym cierpieniem) przed wiecznym potêpieniem. Sc.4
(Dom wiejski pode Lwowem). Panienka Ewa usypia, modl¹c siê za
niewinnie przeœladowanych wileñskich uczniów, których car-Herod,
chce zg³adziæ. Pojawiaj¹ siê anio³y, które splataj¹ nad dzieckiem
symboliczny kwietny wieniec niewinnoœci. Ewa przezywa mistyczne
widzenie, w trakcie którego jednoczy siê z Bogiem. Dziewczynka
symbolizuje anielska stronê polskiej duszy. Sc.5 (tzw. Widzenie
Ksiêdza Piotra). Bernardynowi modl¹cemu siê w swojej celi,
Stwórca przedstawia mistyczn¹ wizjê dziejów cierpieñ narodowych
i objawia ich sens. Dzieje Polski s¹ powtórzeniem losów
Chrystusa. Naród musi zatem umrzeæ na "krzy¿u' zaborców, a by
zmartwychwstaæ, zbawiæ narody od tyranii i obdarzyæ je wolnoœci¹.
Ksi¹dz Piotr widzi wywo¿ona na Syberiê m³odzie¿, a wœród niej
"dzieciê", które "usz³o - roœnie - to obroñca!" Przysz³y
zbawiciel, Mesjasz, "namiestnik wolnoœci na ziemi widomy" nosi
tajemnicze imiê "Czterdzieœci i cztery". Sc.6 (Widzenie
Senatora). Diab³y drêcz¹ pijanego Nowosilcowa koszmarami. Œni o
wielkich bogactwach i zaszczytach (100 tyœ. rubli, order,
ksi¹¿êcy tytu³), upaja siê uni¿onoœci¹ dworaków zazdroszcz¹cych
mu carskiej ¿yczliwoœci. Niespodziewanie pojawia siê car i
okazuje mu sw¹ nieprzychylnoœæ. Dworacy nie kryj¹ ju¿ swej
nienawiœci, odwracaj¹ siê odeñ. Senator nie potrafi znieœæ utraty
pañskiej ³aski. Sc.7 (Salon warszawski). Dwie grupy osób. U drzwi
kilku m³odych ludzi (Zenon Niemojewski, Adolf i dwu starych
Polaków) rozmawiaj¹ o przeœladowaniach. * Przy stoliku siedz¹
urzêdnicy, literaci, damy i oficerowie. ¯a³uj¹, ¿e Nowosilcow
wyjecha³ z Warszawy, poniewa¿ nikt tak jak on nie potrafi
urz¹dzaæ bali. * M³oda dama z towarzystwa u drzwi prosi, by
wys³uchano wstrz¹saj¹cej historii Adolfa o Cichowskim (poddany
d³ugotrwa³emu œledztwu, niczego nie powiedzia³, lecz wróci³ z
wiêzienia przera¿aj¹co zmieniony). Literaci - klasycy, uwa¿aj¹
j¹ za zbyt aktualn¹ i ma³o sentymentaln¹, by sta³a siê tematem
ich utworów. * M³odzi opuszczaj¹ salon. Wysocki w odpowiedzi na
pogardliwe komentarze kolegów wyg³asza s³awny czterowiersz: "...
Nasz naród jak lawa, / Z wierchu zimna i twarda, sucha i plugawa,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (8 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

/ Lecz wewn¹trz ognia sto lat nie wyziêbi; / Plwajmy na tê
skorupê i zst¹pmy do g³êbi." Sc.8 (Pan Senator). Nowosilcow i
Doktor (pierwowzorem postaci by³ ojczym S³owackiego) rozmawiaj¹
o odkrytym spisku wœród m³odzie¿y uniwersytetu wileñskiego. Na
wiadomoœæ, ¿e kupiec Kanissyn dopomina siê o d³ug, Senator
nakazuje aresztowaæ jego syna. Pelikan (prof. uniwersytecki,
donosiciel i szpieg) przypomina o sprawie Rollisona, który
zachorowa³ po ciê¿kim pobiciu w czasie przes³uchañ (Senator jest
zaskoczony, ¿e prze¿y³ karê 300 kijów), na to lokaj oznajmia
przybycie matki ch³opca z listem polecaj¹cym od ksiê¿nej. *
Niewidoma staruszka na kolanach b³aga o widzenie z dzieckiem, w
tej samej chwili wbiega z sali balowej panna zapraszaj¹c Senatora
na "sercowy" koncert (gra s³ów: graæ maj¹ koncert niemieckiego
kompozytora Henryka Hertza, którego nazwisko znaczy "serce",
podobnie rzeczownik "chór" wymawiany z francuska), * Senator jest
zaskoczony, ¿e m³odzieniec ju¿ rok spêdzi³ w wiêzieniu, cieszy
to opiekunkê staruszki, p. Kmitow¹, która chce widzieæ w
dostojniku "stworzenie bo¿e" otoczone ³otrami, * Po odejœciu
kobiet Senator karze ukaraæ lokaja i przes³uchuje ksiêdza Piotra,
próbuj¹c oskar¿yæ go o udzia³ w spisku. Doktor sugeruje, ¿e
pieczê nad spiskiem sprawuje ksi¹¿ê Czartoryski. Ksi¹dz prorokuje
obecnym rych³¹ œmieræ. Sc. œpiewana (Bal). Obecni na balu
przymilaj¹ siê Senatorowi, flirtuj¹, matki gotowe s¹ dla kariery
poœwiêciæ dobre imiê córek ("Lewa strona"- urzêdnicy:
Regestrator, Sowietnik, Pu³kownik, Dama, Matka, Sowietnikowa).
Starosta z trudem t³umaczy nieobecnoœæ ¿ony i córki, pozostali
("Prawa strona") wyra¿aj¹ opinie na temat s³u¿alców ("Te szelmy
z rana pij¹ krew, / A po obiedzie rom".) * Tu: Justyn Pol rwie
siê do zabicia Senatora, uspakaja go i wreszcie wyprowadza
Bestu¿ew, * Zabawê przerywa pojawienie siê p. Rollison i Ks.
Piotra. Kobieta dowiedzia³a siê o realizacji podstêpu Doktora i
Pelikana (upozorowano samobójstwo i wyrzucono wiêŸnia z okna),
* Uderzenie pioruna zabija Doktora licz¹cego srebrne dukaty, *
Goœcie w pop³ochu opuszczaj¹ bal, a Pelikanowi i Senatorowi Ks.
Piotr przytacza ku przestrodze przypowieœci biblijne, *
Prowadzony na przes³uchanie Konrad spotyka Ks. Piotra, który
prorokuje: "Ty pojedziesz w dalek¹, nieznana drogê; / Bêdziesz
w wielkich, bogatych i rozumnych t³umie," Sc. 9 ("Noc Dziadów")
Guœlarz i Kobieta w ¿a³obie (postacie z II cz. "Dziadów") id¹ do
kaplicy. Kobieta wspomina ducha z ran¹ w piersi (cios "zadany w
duszê"), który pojawi³ siê na jej weselu. Pozostaj¹ na cmentarzu.
* Ukazuj¹ siê Widma: -"Trup œwie¿y" Doktora (cierpi niewys³owione
mêki, "goreje", skar¿y siê "kruszec przelewaæ ja muszê"), -

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (9 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

"obrzyd³e trupisko" Bajkowa kuszonego przez dziewicê-czarta i
rozrywanego przez potworne psy, * Guœlarz próbuje sprowadziæ
ducha dawnego kochanka, wreszcie ukazuje siê jeŸdziec (Kordian):
"Pierœ ma zbroczona posok¹". To "Narodu nieprzyjaciele" "wrazili"
weñ miecze "a¿ w duszê" z tych ran uleczy go œmieræ. Z rany na
czole, któr¹ sam sobie zada³ (scena Wielkiej Improwizacji)
uleczyæ mo¿e go tylko Bóg. Ustêp (poemat podró¿niczy -
wspomnienia poety z pobytu w Rosji): * Droga do Rosji. Opis
"Krainy pustej, bia³ej i otwartej" - Kaukazu; drog¹ spiesz¹
kibitki wioz¹ce polskich zes³añców i Konrada (" ...wiêzieñ,
chocia¿ w s³omie siedzi, / Jak dziko patrzy! jaki to wzrok
dumy"). * Przedmieœcia stolicy. Opis przepychu letniej rezydencji
cara w Carskim Siole pod Petersburgiem ("Ile¿ wymyœliæ trzeba
by³o spisków; / Ilu niewinnych wygnaæ albo zabiæ, / Ile ziem
naszych okraœæ i zagrabiæ, / Póki krwi¹ Litwy, ³zami Ukrainy /
I z³otem Polski hojnie zakupiono / Wszystko, co maj¹ Pary¿e,
Londyny,"). * Petersburg. Dzieje budowy stolicy ("W g³¹b ciek³ych
piasków i b³otnych zatopów / Rozkaza³ wpêdziæ sto tysiêcy palów
/ I wdeptaæ cia³a stu tysiêcy ch³opów..."; " ...kto widzia³
Petersburg, ten powie: / ¯e budowa³y go chyba Szatany." -
ukazanie potêgi caratu w wymiarze nieomal demonicznym), swoistej
wie¿y Babel po której spaceruj¹ dworzanie ("Wszak Cesarz têdy
zwyk³ chodziæ piechoto,"). Poœród ci¿by spaceruj¹ m³odzi ludzie
- zes³añcy. "Pielgrzym sam jeden" (Konrad - Mickiewicz) z
nienawiœci¹ obserwowa³ dwór rosyjski. "drugi cz³owiek" (Józef
Oleszkiewicz, ¯mudzin) rozdawszy ja³mu¿nê, próbowa³ pocieszyæ
osamotnionego Pielgrzyma. * Pomnik Piotra Wielkiego. "Dwaj
m³odzieñce" Pielgrzym i "wieszcz rosyjski" (Aleksander Puszkin
lub Konrad Rylejew) przypatruj¹ siê pomnikowi - symbolowi
despotyzmu i tyranii. * Przegl¹d wojsk. Opis parady wojskowej i
s³u¿alczego, pstrego t³umu dworzan. Pogardliwy komentarz na temat
"ucywilizowania Rosji". Wstrz¹saj¹cy obraz pustego placu na
którym spoczywaj¹ ofiary parady. "Bior¹ ich z ziemi policyjne
s³ugi / I nios¹ chowaæ; martwych, rannych spo³em" (tu tragiczny
los rekruta Litwina oraz wiernego s³ugi, którego beztroski oficer
pozostawi³ na mrozie). Ca³oœæ koñczy apostrofa: "Ach, ¿al mi
ciebie, biedny S³owianinie!". "Do przyjació³ Moskali" - ho³d
pamiêci dekabrystów (m. in. Konrada Rylejewa, Aleksandra
Bestu¿ewa)

Upiór

Serce usta³o, pierœ ju¿ lodowata,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (10 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Œciê³y siê usta i oczy zawar³y;
Na œwiecie jeszcze, lecz ju¿ nie dla œwiata!
Có¿ to za cz³owiek? - Umar³y.

Patrz, duch nadziei ¿ycie mu nadaje,
Gwiazda pamiêci promyków u¿ycza,
Umar³y wraca na m³odoœci kraje
Szukaæ lubego oblicza.

Pierœ znowu tchnê³a, lecz pierœ lodowata,
Usta i oczy stanê³y otworem,
Na œwiecie znowu, ale nie dla œwiata;
Czym¿e ten cz³owiek? - Upiorem.

Ci, którzy bli¿ej cmentarza mieszkali,
Wiedz¹, i¿ upiór ten co rok siê budzi,
Na dzieñ zaduszny mogi³ê odwali
I d¹¿y pomiêdzy ludzi.

A¿ gdy zadzwoni¹ na niedzielê czwart¹,
Wraca siê noc¹ opad³y na sile,
Z piersi¹ skrwawion¹, jakby dziœ rozdart¹,
Usypia znowu w mogile.

Pe³no jest wieœci o nocnym cz³gwieku,
¯yj¹, co byli na jego pogrzebie;
S³ychaæ, i¿ zgin¹³ w m³adocianym wieku,
Podobno zabi³ sam siebie.

Teraz zapewne wieczne cierpi kary,
Bo smutnie jêcza³ i p³omieniem bucha³;
Niedawno jeden zakrystyjan stary
Obaczy³ go i pods³ucha³.

Mówi, i¿ upiór, skoro wyszed³ z ziemi,
Oczy na gwiazdê porann¹ wywróci³,
Za³ama³ rêce i usty ch³odnemi
Takow¹ skargê wyrzuci³:

(Duchu przeklêty, po co œród parowu
Nieczu³ej ziemi ogieñ ¿ycia wzniecasz?
Blasku przeklêty, zagas³eœ i znowu,
Po co mi znowu przyœwiecasz?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (11 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(0 sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeæ j¹ znowu, poznaæ siê, roz³¹czyæ;
I com ucierpia³, to cierpieæ co roku,
I jakem skoñczy³, zakoñczyæ.

(¯ebym ciê znalaz³, muszê miêdzy zgraj¹
B³¹dziæ z d³ugiego, wyszed³szy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak miê ludzie powitaj¹;
Wszystkiegom dozna³ za ¿ycia.

(Kiedyœ patrzy³a, musia³em jak zbrodzieñ
Odwracaæ oczy; s³ysza³em twe s³owa,
S³ysza³em co dzieñ, i musia³em co dzieñ
Milczeæ jak deska grobowa.

(Œmieli siê niegdyœ przyjaciele m³odzi,
Zwali têsknotê dziwactwem, przesad¹;
Starszy ramieniem œciska i odchodzi
Lub m¹dr¹ nudzi miê rad¹.

(Œmieszków i radców zarówno s³ucha³em,
Choæ i sam mo¿e nie lepszy od drugich,
Sam bym siê gorszy³ zbytecznym zapa³em
Lub œmia³ siê z ¿alów zbyt d³ugich.

(Ktoœ inny myœla³, ¿e obra¿am ciebie,
Uw³aczam jego rodawitej dumie;
Przecie¿ ulega³ grzecznoœci, potrzebie,
Udawa³, ¿e nie rozumie.

(Lecz i ja dumny, ¿em go równie zbada³,
Choæ miê nie pyta, chocia¿ milczeæ umiem;
Mówi³em gwa³tem, a gdy odpowiada³,
Uda³em, ¿e nie rozumiem.

(Ale kto nie móg³ darowaæ mi grzechu,
Ledwie obelgê na ustach przytrzyma,
Niechêtne lica gwa³ci do uœmiechu
I litoœæ k³amie oczyma;

(Takiemu tylko nigdym nie przebaczy³,
Wszak¿em skargami nigdy ust nie zmaza³,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (12 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Anim pogardy wymówiæ nie raczy³,
Kiedym mu uœmiech okaza³.

(Tego¿ dziœ doznam, jeœli dzik¹ postaæ
Cudzemu œwiatu uka¿ê spod cieni;
Jedni miê bêd¹ egzorcyzmem ch³ostaæ,
Drudzy uciekn¹ zdziwieni.

(Ten dum¹ œmieszy, ten litoœci¹ nudzi,
Inny szyderskie oczy zechce krzywiæ.
Do jednej id¹c, za có¿ tyle ludzi
Muszê obra¿aæ lub dziwiæ?

(Có¿kolwiek bêdzie, dawnym pójdê torem:
Szydercom litoœæ, œmiech litoœciwemu.
Tylko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj siê po dawnemu.

(Spojrzyj i przemów, daruj ma³¹ winê,
¯e œmiem do ciebie raz jeszcze powróciæ,
Mara przesz³oœci, na jednê godzinê
Obecne szczêœcie zak³óciæ.

(Wzrok twój, nawyk³y do œwiata i s³oñca,
Mo¿e siê trupiej nie ulêknie g³owy,
I mo¿e raczysz cierpliwie do koñca
Grobowej dos³uchaæ mowy.

(I œcigaæ myœli po przesz³ych obrazach
B³¹dz¹ce jako paso¿ytne ziele,

Które œród gmachu starego po g³azach
Rozpierzch³e ga³¹zki œciele(.
DZIADY Jest to nazwisko uroczystoœci obchodzonej dot¹d miêdzy
pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na
pami¹tkê dziadów, czyli w ogólnoœci zmar³ych przodków.
Uroczystoœæ ta pocz¹tkiem swoim zasiêga czasów pogañskich i zwa³a
siê niegdyœ uczt¹ koz³a, na której przewodniczy³ KoŸlarz, Huslar,
Guœlarz, razem kap³an i poeta (gêœlarz). W teraŸniejszych
czasach, poniewa¿ œwiat³e duchowieñstwo i w³aœciciele usi³owali
wykorzeniæ zwyczaj po³¹czony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem
czêstokroæ nagannym, pospólstwo wiêc œwiêci D z i a d y tajemnie

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (13 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. Zastawia siê
tam pospolicie uczta z rozmaitego jad³a, trunków, owoców i
wywo³uj¹ siê dusze nieboszczyków. Godna uwagi, i¿ zwyczaj
czêstowania zmar³ych zdaje siê byæ wspólny wszystkim ludom
pogañskim, w dawnej Grecji za czasów homerycznych, w Skandynawii,
na Wschodzie i dot¹d po wyspach Nowego Œwiata D z i a d y nasze
maj¹ to szczególnie, i¿ obrzêdy pogañskie pomieszane s¹ z
wyobra¿eniami religii chrzeœcijañskiej, zw³aszcza i¿ dzieñ
zaduszny przypada oko³o czasu tej uroczystoœci. Pospólstwo
rozumie, i¿ potrawami, napojem i œpiewami przynosi ulgê duszom
czyscowym. Cel tak pobo¿ny œwiêta, miejsca samotne, czas nocny,
obrzêdy fantastyczne przemawia³y niegdyœ silnie do mojej
imaginacji; s³ucha³em bajek, powieœci i pieœni o nieboszczykach
powracaj¹cych z proœbami lub przestrogami; a we wszystkich
zmyœleniach poczwarnych mo¿na by³o dostrzec pewne d¹¿enie moralne
i pewne nauki, gminnym sposobem zmys³owie przedstawiane. Poema
niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, œpiewy zaœ
obrzêdowe; gus³a i inkantacje s¹ po wiêkszej czêœci wiernie, a
niekiedy dos³ownie z gminnej poezji wziête.

GUŒLARZ - STARZEC PIERWSZY z CHÓRU - CHÓR WIEŒNIAKÓW I
WIEŒNIACZEK - KAPLICA, WIECZÓR

There are more things in Heaven and Earth,
Than are dreamt of in your philosophy.
Shakespeare

S¹ dziwy w niebie i na ziemi, o których
ani œni³o siê waszym filozofom.

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Zamknijcie drzwi od kaplicy
I stañcie doko³a truny;
¯adnej lampy, ¿adnej œwiécy,
W oknach zawieœcie ca³uny.
Niech ksiê¿yca jasnoœæ blada
Szczelinami tu nie wpada.
Tylko ¿wawo, tylko œmia³o.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (14 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

STARZEC
Jak kaza³eœ, tak siê sta³o.

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Czyscowe duszeczki!
W jakiejkolwiek œwiata stronie:
Czyli która w smole p³onie,
Czyli marznie na dnie rzeczki,
Czyli dla dotkliwszej kary
W surowym wszczepiona drewnie,
Gdy j¹ w piecu gryz¹ ¿ary,
I piszczy, i p³acze rzewnie;
Ka¿da spieszcie do gromady!
Gromada niech siê tu zbierze!
Oto obchodzimy Dziady!
Zstêpujcie w œwiêty przybytek;
Jest ja³mu¿na, s¹ pacierze,
I jedzenie, i napitek.

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Podajcie mi garœæ k¹dzieli,
Zapalam j¹; wy z poœpiechem,
Skoro p³omyk w górê strzeli,
PêdŸcie go z lekkim oddechem.
O tak, o tak, daléj, daléj,
Niech siê na powietrzu spali.

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Naprzód wy z lekkimi duchy,
Coœcie œród tego pado³u
Ciemnoty i zawieruchy,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (15 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Nêdzy, p³aczu i mozo³u
Zab³ysnêli i sp³onêli
Jako ta garstka k¹dzieli.
Kto z was wietrznym b³¹dzi szlakiem,
W niebieskie nie wzlecia³ bramy,
Tego lekkim, jasnym znakiem
Przyzywamy, zaklinamy.

CHÓR
Mówcie, komu czego braknie,
Kto z was pragnie, kto z was ³aknie.

GUŒLARZ
Patrzcie, ach, patrzcie do góry,
Có¿ tam pod sklepieniem œwieci?
Oto z³ocistym pióry
Trzepioce siê dwoje dzieci.
Jak listek z listkiem w powiewie,
Krêc¹ siê pod cerkwi wierzcho³kiem;
Jak go³¹bek z go³¹bkiem na drzewie,
Jak anio³ek igra z anio³kiem.

GUŒLARZ I STARZEC
Jak listek z listkiem w powiewie,
Krêc¹ siê pod cerkwi wierzcho³kiem;
Jak go³¹bek z go³¹bkiem na drzewie,
Tak anio³ek igra z anio³kiem.

ANIO£EK
(do jednej z wieœniaczek)
Do mamy lecim, do mamy.
Có¿ to, mamo, nie znasz Józia?
Ja to Józio, ja ten samy,
A to siostra moja Rózia.
My teraz w raju latamy,
Tam nam lepiej ni¿ u mamy.
Patrz, jakie g³ówki w promieniu,
Ubiór z jutrzenki œwiate³ka,
A na oboim ramieniu
Jak u motylków skrzyde³ka.
W raju wszystkiego dostatek,
Co dzieñ to inna zabawka:
Gdzie st¹pim, wyp³ywa trawka,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (16 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.
Lecz choæ wszystkiego dostatek,
Drêczy nas nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamkniêta do nieba droga!

CHÓR
Lecz choæ wszystkiego dostatek,
Drêczy ich nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamkniêta do nieba droga!

GUŒLARZ
Czego potrzebujesz, duszeczko,
¯eby siê dostaæ do nieba?
Czy prosisz o chwa³ê Baga?
Czyli o przysmaczek s³odki?
S¹ tu p¹czki, ciasta, mleczko
I owoce, i jagodki.
Czego potrzebujesz, duszeczko;
¯eby siê dostaæ do nieba?

ANIO£EK
Nic nam, nic nam nie potrzeba.
Zbytkiem s³odyczy na ziemi
Jesteœmy nieszczêœliwemi.
Ach, ja w mojem ¿yciu ca³em
Nic gorzkiego nie dozna³em.
Pieszczoty, ³akotki, swawole,
A co zrobiê, wszystko caca.
Œpiewaæ, skakaæ, wybiec w pole,
Urwaæ kwiatków dla Rozalki,
Oto by³a moja praca,
A jej praca stroiæ lalki. •
Przylatujemy na Dziady
Nie dla mod³ów i biesiady,
Niepotrzebna msza ofiarna;
Nie o p¹czki, mleczka, chrusty,-
Prosim gorczycy dwa ziarna;
A ta us³uga tak marna
Stanie za wszystkie odpusty.
Bo s³uchajcie i zwa¿cie u siebie,
¯e wed³ug bo¿ego rozkazu:

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (17 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Kto nie dozna³ goryczy ni razu,
Ten nie dozna s³odyczy w niebie.

CHÓR
Bo s³uchajmy i zwa¿my u siebie,
¯e wed³ug bo¿ego rozkazu:
Kto nie dozna³ goryczy ni razu,
Ten nie dozna s³odyczy w niebie.

GUŒLARZ
Anio³ku, duszeczko!
Czego chcia³eœ, macie obie.
To ziarneczko, to ziarneczko,
Teraz z Bogiem idŸcie sobie.
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pañski krzy¿?
Nie chcecie jad³a, napoju,
Zostawcie¿ nas w pokoju!
A kysz, a kysz!

CHÓR
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pañski krzy¿?
Nie chcecie jad³a, napoju,
Zostawcie¿ nas w pokoju;
A kysz, a kysz!
(Widmo znika)

GUŒLARZ
Ju¿ straszna pó³noc przybywa,
Zamykajcie drzwi na k³ódki;
WeŸcie smolny pêk ³uczywa,
Stawcie w œrodku kocio³ wódki.
A gdy lask¹ skinê z dala,
Niechaj siê wódka zapala.
Tylko ¿wawo, tylko œmia³o.

STARZEC
Ju¿em gotów.

GUŒLARZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (18 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Dajê has³o.

STARZEC
Buchnê³o, zawrza³o
I zgas³o.

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie;
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Dalej wy z najciê¿szym duchem,
Coœcie do tego pado³u
Przykuci zbrodni ³añcuchem
Z cia³em i dusz¹ pospo³u.
Choæ zgon lepiankê rozkruszy,
Choæ was anio³ œmierci wo³a,
¯ywot z cielesnej katuszy
Dot¹d wydrzeæ siê nie zdo³a.
Je¿eli karê tak srog¹
Ludzie nieco zwolniæ mog¹
I zbawiæ piekielnej jamy,
Której jesteœcie tak blisko:
Was wzywamy, zaklinamy
Przez ¿ywio³ wasz, przez ognisko!

CHÓR
Mówcie, komu czego braknie,
Kto z was pragnie, kto z was ³aknie?

G£OS
(za oknem)
Hej, kruki, sowy, orlice!
O wy przeklête ¿ar³oki!
Puœæcie mnie tu pod kaplicê,
Puœæcie mnie choæ na dwa kroki.

GUŒLARZ
Wszelki duch! jaka¿ potwora!
Widzicie w oknie upiora?
Jak koœæ na polu wyblad³y;
Patrzcie! patrzcie, jakie lice!
W gêbie dym i b³yskawice,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (19 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Oczy na g³owê wysiad³y,
Œwiec¹ jak wêgle w popiele.
W³os rozczochrany na czele.
A jak suchy snop cierniowy
P³on¹c miot³ê ognia ciska,
Tak od potêpieñca g³owy
Z trzaskiem sypi¹ siê iskrzyska.

GUŒLARZ I STARZEC
A jak suchy snop cierniowy
P³on¹c miot³ê ognia ciska,
Tak od potêpieñca g³owy
Z trzaskiem sypi¹ siê iskrzyska.

WIDMO
(zza okna)
Dzieci! nie znacie mnie, dzieci?
Przypatrzcie siê tylko z bliska,
Przypomnijcie tylko sobie!
Ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!
Wszak to moja by³a wioska.
Dziœ ledwo rok mija trzeci,
Jak mnie z³o¿yliœcie w grobie.
Ach, zbyt ciê¿ka rêka boska!
Jestem w z³ego ducha mocy,
Okropne cierpiê mêczarnie.
Kêdy noc ziemiê ogarnie,
Tam idê szukaj¹c nocy;
A uciekaj¹c od s³oñca
Tak pêdzê ¿ywot tu³aczy,
A nie znajdê b³êdom koñca.
Wiecznych g³odów jestem pastw¹;
A któ¿ miê nakarmiæ raczy?
Szarpie miê ¿ar³oczne ptastwo;
A któ¿ bêdzie mój obroñca?
Nie masz, nie masz mêkom koñca!

CHÓR
Szarpie go ¿ar³oczne ptastwo,
A któ¿ mu bêdzie obroñca?
Nie masz, nie masz mêkom koñca!

GUŒLARZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (20 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

A czego¿ potrzeba dla duszy,
Aby unikn¹æ katuszy?
Czy prosisz o chwa³ê nieba?
Czy o poœwiêcone gody?
Jest dostatkiem mleka, chleba,
S¹ owoce i jagody.
Mów, czego trzeba dla duszy,
Aby siê dostaæ do nieba?

WIDMO
Do nieba?... bluŸnisz daremnie..
O nie! ja nie chcê do nieba;
Ja tylko chcê, ¿eby ze mnie
Prêdzej siê dusza wywlek³a.
Stokroæ wolê pójœæ do piek³a,
Wszystkie mêki zniosê snadnie;
Wolê jêczeæ w piekle na dnie,
Ni¿ z duchami nieczystemi
B³¹kaæ siê wiecznie po ziemi,
Widzieæ dawnych uciech œlady,
Pami¹tki dawnej szkarady;
Od wschodu a¿ do zachodu,
Od zachodu a¿ do wschodu
Umieraæ z pragnienia, z g³odu
I karmiæ drapie¿ne ptaki.
Lecz niestety! wyrok taki,
¯e dopóty w ciele muszê
Potêpion¹ w³óczyæ duszê,
Nim kto z was, poddani moi,
Po¿ywi miê i napoi.

Ach, jak mnie pragnienie pali;
Gdyby ma³a wody miarka!
Ach! gdybyœcie mnie podali
Choæby dwa pszenicy ziarka!

CHÓR
Ach, jak go pragnienie pali!
Gdyby ma³a wody miarka!
Ach, gdybyœmy mu podali
Choæby dwa pszenicy ziarka!

CHÓR PTAKÓW NOCNYCH

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (21 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Darmo ¿ebrze, darmo p³acze:
My tu czarnym korowodem,
Sowy, kruki i puchacze,
Niegdyœ, panku, s³ugi twoje.
Któreœ ty pomorzy³ g³odem,
Zjemy pokarmy, wypijem napoje.
Hej, sowy, puchacze, kruki,
Szponami, krzywymi dzioby
Szarpajmy jad³o na sztuki!
Chocia¿byœ trzyma³ ju¿ w gêbie,
I tam ja szponê zag³êbiê;
Dostanê a¿ do w¹troby.
Nie zna³eœ litoœci, panie!
Hej, sowy, puchacze, kruki,
I my nie znajmy litoœci:
Szarpajmy jad³o na sztuki,
A kiedy jad³a nie stanie,
Szarpajmy cia³o na sztuki,
Niechaj nagie œwiec¹ koœci.

KRUK
Nie lubisz umieraæ z g³odu!
A pomnisz, jak raz w jesieni
Wszed³em do twego ogrodu?
Gruszka dojrzewa, jab³ko siê czerwieni;
Trzy dni nic nie mia³em w ustach,
Otrz¹sn¹³em jab³ek kilka.
Lecz ogrodnik skryty w chrustach
Zaraz narobi³ ha³asu
I poszczu³ psami jak wilka.
Nie przeskoczy³em tarasu,
Dopêdzi³a miê ob³awa;
Przed panem toczy siê sprawa,
O co? o owoce z lasu,
Które na wspóln¹ wygodê
Bóg da³ jak ogieñ i wodê.
Ale pan gniewny zawo³a:
(Potrzeba daæ przyk³ad grozy(:
Zbieg³ siê lud z ca³ego sio³a,
Przywi¹zano mnie do sochy,
Zbito dziesiêæ pêków ³ozy.
Ka¿d¹ koœæ, jak z k³osa ¿yto,
Jak od suchych str¹ków grochy,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (22 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Od skóry mojej odbito!
Nie zna³eœ litoœci, panie!

CHÓR PTAKÓW
Hej, sowy, puchacze, kruki,
I my nie znajmy litoœci!
Szarpajmy jad³o na sztuki;
A kiedy jad³a nie stanie,
Szarpajmy cia³o na sztuki,
Niechaj nagie œwiec¹ koœci!

SOWA
Nie lubisz umieraæ z g³odu!
Pomnisz, jak w kucyj¹ sam¹,
Poœród najtê¿szego ch³odu,
Sta³am z dzieciêciem pod bram¹.
Panie! wo³a³am ze ³zami,
Zlituj siê nad sierotami!
M¹¿ mój ju¿ na tamtym œwiecie,
Córkê zabra³eœ do dwora,
Matka w chacie le¿y chora,
Przy piersiach maleñkie dzieciê.
Panie, daj nam zapomogê,
Bo dalej wy¿yæ nie mogê!

Ale ty, panie, bez duszy!
Hulaj¹c w pjanej ochocie,
Przewalaj¹c siê po z³ocie,
Hajdukowi rzek³eœ z cicha:
(Kto tam goœciom tr¹bi w uszy?
WypêdŸ ¿ebraczkê, do licha(.
Pos³ucha³ hajduk niecnota,
Za w³osy wywlek³ za wrota!
Wepchn¹³ miê z dzieckiem do œniegu!
Zbita i przeziêb³a srodze,
Nie mog³am znaleŸæ noclegu;
Zmarz³am z dzieciêciem na drodze.
Nie zna³eœ litoœci, panie!

CHÓR PTAKÓW
Hej, sowy, puchacze, kruki,
I my nie znajmy litoœci!
Szarpajmy jad³o na sztuki,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (23 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

A kiedy jad³a nie stanie,
Szarpajmy cia³o na sztuki,
Niechaj nagie œwiec¹ koœci!

WIDMO
Nie ma, nie ma dla mnie rady!
Darmo podajesz talerze,
Co dasz, to ptastwo zabierze.
Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!
Tak, muszê drêczyæ siê wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrz¹dzenia bo¿e!
Bo kto nie by³ ni razu cz³owiekiem,
Temu cz³owiek nic nie pomo¿e.

CHÓR
Tak, musisz drêczyæ siê wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrz¹dzenia bo¿e!
Bo kto nie by³ ni razu cz³owiekiem,
Temu cz³owiek nic nie pomo¿e.

GUŒLARZ
Gdy nic tobie nie pomo¿e,
IdŸ¿e sobie precz, niebo¿e.
A kto proœby nie pos³ucha,
W Imiê Ojca, Syna, Ducha.
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie bierzesz jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju!
A kysz, a kysz!

CHÓR
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha.
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie bierzesz jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju!
A kysz, a kysz!
(Widmo znika)

GUŒLARZ
Podajcie mi, przyjaciele,
Ten wianek na koniec laski.
Zapalam œwiêcone ziele,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (24 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

W górê dymy, w górê blaski!

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Teraz wy, poœrednie duchy,
Coœcie u tego pado³u
Ciemnoty i zawieruchy
¯y³yœcie z ludŸmi pospo³u;
Lecz, od ludzkiej wolne skazy,
¯y³yœcie nie nam, nie œwiatu,
Jako te cz¹bry i œlazy,
Ni z nich owocu, ni kwiatu.
Ani siê ukarmi zwierzê,
Ani siê cz³owiek ubierze;
Lecz w wonne skrêcone wianki
Na œcianie wisz¹ wysoko.
Tak wysoko, o ziemianki,
By³a wasza pierœ i oko!
Która dot¹d z czystym skrzyd³em
Niebieskiej nie przesz³a bramy,
Was tym œwiat³em i kadzid³em
Zapraszamy, zaklinamy.

CHÓR
Mówcie, komu czego braknie,
Kto z was pragnie, kto z was ³aknie.

GUŒLARZ
A to¿ czy obraz Bogarodzicy?
Czyli anielska postaæ?
Jak lekkim rzutem obrêcza
Po ob³okach zbiega têcza,
By z jeziora wody dostaæ,
Tak ona œwieci w kaplicy.
Do nóg bia³a sp³ywa szata,
W³os z wietrzykami swawoli,
Po jagodach uœmiech lata,
Ale w oczach ³za niedoli.

GUŒLARZ I STARZEC

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (25 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Do nóg bia³a sp³ywa szata,
W³os z wietrzykami swawoli;
Po jagodach uœmiech lata,
Ale w oczach ³za niedoli.

GUŒLARZ I DZIEWCZYNA
GUŒLARZ
Na g³owie ma kraœny wianek,
W rêku zielony badylek,
A przed ni¹ bie¿y baranek,
A nad ni¹ leci motylek.
Na baranka bez ustanku
Wo³a: baœ, baœ, mój baranku,
Baranek zawsze z daleka:
Motylka rózeczk¹ goni
I ju¿, ju¿ trzyma go w d³oni;
Motylek zawsze ucieka.

DZIEWCZYNA
Na g³owie mam kraœny wiallek.
W rêku zielony badylek,
Przede mn¹ bie¿y baranek,
Nade mn¹ leci motylek.
Na baranka bez ustanku
Wo³am: baœ, baœ, mój baranku,
Baranek zawsze z daleka;
Motylka rózeczk¹ goniê
I ju¿, ju¿ chwytam go w d³onie;
Motylek zawsze ucieka.

DZIEWCZYNA
Tu niegdyœ w wiosny poranki
Najpiêkniejsza z tego sio³a,
Zosia pasaj¹c baranki
Skacze i œpiewa weso³a.
La la la la.
Oleœ za go³¹bków parê
Chcia³ raz poca³owaæ w usta;
Lecz i proœbê, i ofiarê
Wyœmia³a dziewczyna pusta.
La la la la.

Józio da³ wst¹¿kê pasterce,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (26 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Antoœ odda³ swoje serce;
Lecz i z Józia, i z Antosia
Œmieje siê pierzchliwa Zosia.
La la la la.

Tak, Zosi¹ by³am, dziewczyn¹ z tej wioski,
Imiê moje u was g³oœne,
¯e chocia¿ piêkna, nie chcia³am zamêœcia
I dziewiêtnast¹ przeigrawszy wiosnê,
Umar³am nie znaj¹c troski
Ani prawdziwego szczêœcia.
¯y³am na œwiecie; lecz, ach! nie dla œwiata!
Myœl moja, nazbyt skrzydlata,
Nigdy na ziemskiej nie spoczê³a b³oni.
Za lekkim zefirkiem goni,
Za muszk¹, za kraœnym wiankiem,
Za motylkiem, za barankiem;
Ale nigdy za kochankiem.
Pieœni i fletów s³ucha³am rada:
Czêsto, kiedy sama pasê,
Do tych pasterzy goni³am stada,
Którzy m¹ wielbili krasê;
Lecz ¿adnego nie kocha³am.
Za to po œmierci nie wiem, co siê ze mn¹ dzieje,
Nieznajomym ogniem pa³am;
Choæ sobie igram do woli,
Latam, gdzie wietrzyk zawieje,
Nic miê nie smuci, nic miê nie boli,
Jakie chcê, wyrabiam cuda.
Przêdê sobie z têczy r¹bki,
Z przezroczystych ³ez poranku
Tworzê motylki, go³¹bki.
Przecie¿ nie wiem, sk¹d ta nuda:
Wygl¹dam kogoœ za ka¿dym szelestem,
Ach, i zawsze sama jestem!
Przykro mi, ¿e bez ustanku
Wiatr mn¹ jak piórkiem pomiata.
Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego œwiata
Gdzie siê przybli¿am, zaraz wiatr oddali,
Pêdzi w górê, w dó³, z ukosa:
Tak poœród pierzchliwej fali
Wieczn¹ przelatuj¹c drogê,
Ani wzbiæ siê pod niebiosa,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (27 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Ani ziemi dotkn¹æ nie mogê.

CHÓR
Tak poœród pierzchliwej fali
Przez wieczne lec¹c bezdro¿e,
Ani wzbiæ siê pod niebiosa,
Ani dotkn¹æ ziemi nie mo¿e.

GUŒLARZ
Czego potrzebujesz, duszeczko,
¯eby siê dostaæ do nieba?
Czy prosisz o chwa³ê Boga,
Czy o przysmaczek s³odki?
S¹ tu p¹czki, ciasta, mleczko,
I owoce, i jagodki.
Czego potrzebujesz, duszeczko,
¯eby siê dostaæ do nieba?

DZIEWCZYNA
Nic mnie, nic mnie nie potrzeba!
Niechaj podbieg¹ m³odzieñce,
Niech miê pochwyc¹ za rêce,
Niechaj przyci¹gn¹ do ziemi,
Niech poigram chwilkê z niemi.

Bo s³uchajcie i zwa¿cie u siebie,
¯e wed³ug bo¿ego rozkazu:
Kto nie dotkn¹³ ziemi ni razu,
Ten nigdy nie mo¿e byæ w niebie.

CHÓR
Bo s³uchajmy i zwa¿my u siebie,
¯e wed³ug bo¿ego rozkazu:
Kto nie dotkn¹³ ziemi ni razu,
Ten nigdy nie mo¿e byæ w niebie.

GUŒLARZ
(do kilku wieœniaków)
Darmo bie¿ycie; to s¹ marne cienie,
Darmo r¹czki œci¹ga biedna,
Wraz j¹ spêdzi wiatru tchnienie.
Lecz nie p³acz, piêkna dziewico!
Oto przed mój¹ Ÿrzenic¹

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (28 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Odkryto przysz³e wyroki:
Jeszcze musisz sama jedna
Lataæ z wiatrem przez dwa roki,
A potem staniesz za niebieskim progiem.
Dziœ modlitwa nic nie zjedna.
Leæ¿e sabie z Panem Bogiem.
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha!
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie chcia³aœ jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju.
A kysz, a kysz!

CHÓR
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha!
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie chcia³aœ jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju.
A kysz, a kysz!
(Dziewica znika)

GUŒLARZ
Teraz wszystkie dusze razem,
Wszystkie i ka¿d¹ z osobna,
Ostatnim wo³am rozkazem!
Dla was ta biesiada drobna;
Garœcie maku, soczewicy
Rzucam w ka¿dy róg kaplicy.

CHÓR
Bierzcie, czego której braknie,
Która pragnie, która ³aknie.

GUŒLARZ
Czas odemkn¹æ drzwi kaplicy.
Zapalcie lampy i œwiécy.
Przesz³a pó³noc, kogut pieje,
Skoñczona straszna ofiara,
Czas przypomnieæ ojców dzieje.
Stójcie...

CHÓR

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (29 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Có¿ to?

GUŒLARZ
Jeszcze mara!

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
(do jednej z wieœniaczek)
Pasterko, ot tam w ¿a³obie...
Wstañ, bo czy mi siê wydaje,
Czy ty usiad³aœ na grobie?
Dziatki! patrzajcie, dla Boga!
Wszak to zapada pod³oga
I blade widmo powstaje;
Zwraca stopy ku pasterce,
I stanê³o tu¿ przy boku.
Zwraca lice ku pasterce,
Bia³e lice i obs³ony,
Jako œnieg po nowym roku.
Wzrok dziki i zasêpiony
Utopi³ ca³kiem w jej oku.
Patrzcie, ach, patrzcie na serce!
Jaka to p¹sowa prêga,
Tak jakby p¹sowa wstêga
Albo jak sznurkiem korale,
Od piersi a¿ do nóg siêga.
Co to jest, nie zgadnê wcale!
Pokaza³ rêk¹ na serce,
Lecz nic nie mówi pasterce.

CHÓR
Co to jest, nie zgadniem wcale.
Pokaza³ rêk¹ na serce,
Lecz nic nie mówi pasterce.

GUŒLARZ
Czego potrzebujesz, duchu m³ody?
Czy prosisz o chwa³ê nieba?
Czyli o œwiêcone gody?
Jest dostatkiem mleka, chleba,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (30 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

S¹ owoce i jagody.
Czego potrzebujesz, duchu m³ody,
¯eby siê dostaæ do nieba?
(Widmo milczy)

CHÓR
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie·
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
Odpowiadaj, maro blada!
Có¿ to, nic nie odpowiada?

CHÓR
Có¿ to, nic nie odpowiada?

GUŒLARZ
Gdy gardzisz msz¹ i pierogiem,
IdŸ¿e sobie z Panem Bogiem;
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha!
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie chcia³eœ jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju·
A kysz, a kysz!
(Widmo stoi)

CHÓR
A kto proœby nie pos³ucha,
W imiê Ojca, Syna, Ducha!
Czy widzisz Pañski krzy¿?
Nie chcia³eœ jad³a, napoju?
Zostaw¿e nas w pokoju.
A kysz, a kysz!

GUŒLARZ
Przebóg! có¿ to za szkarada?
Nie odchodzi i nie gada!

CHÓR
Nie odchodzi i nie gada!

GUŒLARZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (31 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Duszo przeklêta czy b³oga,
Opuszczaj œwiête obrzêdy!
Oto roztwarta pod³oga,
Kêdy wszed³eœ, wychodŸ têdy.
Bo ciê przeklnê w imiê Boga,
(po pauzie)
Precz st¹d na lasy, na rzeki,
I zgiñ, przepadnij na wieki!
(Widmo stoi)
Przebóg! có¿ to za szkarada?
I milczy, i nie przepada!

CHÓR
I milczy, i nie przepada!

GUŒLARZ
Darmo proszê, darmo gromiê,
On siê przeklêctwa nie boi.
Dajcie kropid³o z o³tarza...
Nie pomaga i kropid³o!
Bo utrapione straszyd³o
Jak stanê³o, tak i stoi,
Niemo, g³ucho, nieruchomie,
Jak kamieñ poœród cmentarza.

CHÓR
Bo utrapione straszyd³o
Jak stanê³o, tak i stoi,
Niemo, g³ucho, nieruchomie,
Jak kamieñ poœród cmentarza.

Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Co to bêdzie, co to bêdzie?

GUŒLARZ
To jest nad rozum cz³owieczy!
Pasterko! znasz tê osobê?
W tym s¹ jakieœ straszne rzeczy.
Po kim ty nosisz ¿a³obê?
Wszak m¹¿ i rodzina zdrowa?
Có¿ to! nie mówisz i s³owa?
Spojrzyj, odezwij siê przeciê!
Czyœ ty martwa, moje dzieciê?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (32 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Czego¿ uœmiechasz siê, czego?
Co w nim widziœz weso³ego?

CHÓR
Czego¿ uœmiechasz siê, czego?
Co w nim widzisz weso³ego?

GUŒLARZ
Daj mnie stu³ê i gromnicê,
Zapalê, jeszcze poœwiêcê...
Pró¿no palê, pró¿no œwiêcê,
Nie znika przeklêta dusza.
WeŸcie pasterkê pod rêce,
WyprowadŸcie za kaplicê.
Czego¿ uœmiechasz siê, czego?
Co w nim widzisz powabnego?

CHÓR
Czego¿ ogl¹dasz siê? czego?
Co w nim widzisz powabnego?

GUŒLARZ
Przebóg, widmo kroku rusza!
Gdzie my z ni¹, on za ni¹ wszêdzie...
Co to bêdzie, co to bêdzie?

CHÓR
Gdzie my z ni¹, on za ni¹ wszêdzie.
Co to bêdzie, co to bêdzie?

MIESZKANIE KSIÊDZA - STÓ£ NAKRYTY, TYLKO CO PO WIECZERZY - KSI¥DZ
- PUSTELNIK - DZIECI - DWIE ŒWIECE NA STOLE - LAMPA PRZED OBRAZEM
NAJŒWIÊTSZEJ PANNY MARYI-NA ŒCIANIE ZEGAR BIJ¥CY

Ich hob alle mürbe Leichenschleier auf, die in Sñrgen lagen - ich
entfernte den erhabenen Trost der Ergebung, bloss um mir immer
fort zu sagen: "Ach, so war es ja nicht! - Tausend Freuden sind
auf ewig nachgeworfen in Grüfte und [du] stehst allein hier und
überrechnest sie!" Dürftiger! Dürftiger! Schlage nicht das ganze
zerrissene Buch der Vergangenheit auf!... Bist du noch nicht
traurig genug? Jean Paul

KSI¥DZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (33 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Dzieci, wstawajmy od sto³a!
Teraz, po powszednim chlebie,
Klêknijcie przy mnie doko³a,
Podziêkujmy Ojcu w niebie.
Dzieñ dzisiejszy Koœció³ œwiêci
Za tych spó³chrzeœcijan dusze,
Którzy spomiêdzy nas wziêci
Czyscowe cierpi¹ katusze.
Za nich ofiarujmy Bogu.
(rozk³ada ksi¹¿kê)
Oto stosowna nauka.

DZIECI
(czytaj¹)
(Onego czasu...(

KSI¥DZ
Kto tam? kto tam stuka?
(Pustelnik wchodzi ubrany dziwacznie)

DZIECI
Jezus, Maryja!

KSI¥DZ
Któ¿ to jest na progu?
(zmieszany)
Ktoœ ty taki?... po co?... na co?

DZIECI
Ach, trup, trup! upiór, ladaco!
W imiê Ojca!... zgiñ, przepadaj!

KSI¥DZ
Ktoœ ty, bracie? odpowiadaj.

PUSTELNIK
(powolnie i smutnie)
Trup... trup!... tak jest, moje dzieciê.

DZIECI
Trup... trup... ach! ach! nie bierz tata!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (34 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

PUSTELNIK
Umar³y!... o nie! tylko umar³y dla œwiata!
Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie

KSI¥DZ
Sk¹d przychodzisz tak nierano?
Kto jesteœ? jakie twe miano?
Kiedy siê tobie przypatrujê z bliska,
Zdaje siê, ¿e ciê kiedyœ widzia³em w tej stronie.
Powiedz, mój bracie, jakiegoœ ty rodu?

PUSTELNIK
O tak! tak, by³em tutaj... o, dawno! za m³odu!
Przed œmierci¹!... bêdzie trzy lata!
Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska?
Gdy dzwoni¹ po umar³ym, dziad stoi przy dzwonie,
Pytaj¹ ludzie, kto zeszed³ ze œwiata?
(udaj¹c dziada)
(A na co ta ciekawoœæ? zmów tylko pacierze(.
Otó¿ ja tak¿e umar³y dla œwiata.
Na co tobie ciekawoœæ, zmów tylko pacierze.
Nazwiska,
(patrzy na zegar)
jeszcze rano... powiedzieæ nie mogê;
Idê z daleka; nie wiem, z piek³a czyli z raju,
I d¹¿ê do tego¿ kraju.
Mój Ksiê¿e, poka¿, jeœli wiesz, drogê!

KSI¥DZ
(³agodnie, z uœmiechem)
Dróg œmierci pokazywaæ nie chcia³bym nikomu.
(poufale)
My, ksiê¿a, tylko b³êdne prostujemy œcie¿ki.

PUSTELNIK
(z ¿alem)
Inni b³¹dz¹, Ksi¹dz w ma³ym, ale w³asnym domu,
Czy to na wielkim œwiecie pokój lub zamieszki,
Czy gdzie naród upada, czy kochanek ginie,
O nic nie dbasz usiad³szy z dzieæmi przy kominie.
A ja siê mêczê w s³otnej, ciemnej porze!
S³yszysz, jaki szturm na dworze?
Czy widzisz ³yskanie gromu?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (35 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(ogl¹da siê)
B³ogos³awione ¿ycie w ma³ym, w³asnym domu!
(œpiewa)
Kto mi³oœci nie zna, ten ¿yje szczêœliwy,
I noc ma spokojn¹, i dzieñ nietêskliwy.
W cichym, w³asnym domu!
(œpiewa)
Z pa³aców stercz¹cych dumnie
ZnijdŸ, piêkna, do mojej chatki;
Znajdziesz u mnie œwie¿e kwiatki,
Czu³e serce znajdziesz u mnie.

Widzisz ptasz¹t zalecanki,
S³yszysz srebrny szmer strumyka;
Dla kochanka i kochanki
Dosyæ domku pustelnika.

KSI¥DZ
Kiedy tak chwalisz mój dom i kominek,
Patrz, oto ogieñ s³u¿¹ca nak³ada,
Si¹dŸ i pogrzej siê; tobie potrzebny spoczynek.

PUSTELNIK
Pogrzej siê! dobra, Ksiê¿e, arcyprzednia rada!
(œpiewa pokazuj¹c na piersi)
Nie wiesz, jaki tu ¿ar p³onie,
Mimo deszczu, mimo ch³odu, ·
Zawsze p³onie!
Nieraz chwytam œniegu, lodu,
Na gor¹cym cisnê ³onie;
I œnieg tonie, i lód tonie,
Z piersi moich para bucha,
Ogieñ p³onie!
Stopi³by kruszce i g³azy,
Gorszy ni¿ ten tysi¹c razy,
(pokazuj¹c kominek)
Milion razy!
I œnieg tonie, i lód tonie,
Z piersi moich para bucha,
Ogieñ p³onie!

KSI¥DZ
(na stronie)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (36 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Ja swoje, a on swoje; - nie widzi, nie s³ucha.
(do Pustelnika)
Jednak do nitki przemoczony wszystek,
Zblad³eœ, przezi¹b³eœ strasznie, dr¿ysz jak listek.
Ktokolwiek jesteœ, d³ug¹ przejœæ musia³eœ drogê.

PUSTELNIK
Kto jestem?... jeszcze rano... powiedzieæ nie mogê.

Idê z daleka, nie wiem, z piek³a czyli z raju.
A d¹¿ê do tego¿ kraju.
Tymczasem ma³¹ dam tobie przestrogê.

KSI¥DZ
(na stronie)
Trzeba z nim, widzê, innego sposobu.

PUSTELNIK
Poka¿... wszak dobrze wiesz do œmierci drogê?

KSI¥DZ
Dobrze, gotówem na wszelkie us³ugi,
Lecz od twojego wieku a¿ do grobu
Goœciniec jest arcyd³ugi.

PUSTELNIK
(z pomieszaniem i smutnie sam do siebie)
Ach, tak prêdko przebieg³em goœciniec tak d³ugi!

KSI¥DZ
Dlatego jesteœ znu¿ony i chory.
Posil siê; wraz przyniosê jad³o i napoje.

PUSTELNIK
(z ob³¹kaniem)
A potem pójdziem?

KSI¥DZ
(z uœmiechem)
Zróbmy na drogê przybory.
Czy dobrze?

PUSTELNIK

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (37 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(z roztargnieniem i nieuwag¹)
Dobrze.

KSI¥DZ
ChodŸcie, dzieci moje!
Oto mamy w domu goœcia;
Nim ja powrócê, bawcie jegomoœcia.
(odchodzi)

DZIECKO
(ogl¹daj¹c)
Czemu waspan tak jesteœ dziwacznie ubrany?
Jak strach albo rozbójnik, co to mówi¹ w bajce,
Z ró¿nych kawa³ków sukmany,
Na skroniach trawa i liœcie,
Wytarte p³ótno, przy piêknej kitajce?
(postrzega sztylet, Pustelnik chowa)
Jaka to na sznurku blacha?
Ró¿ne paciorki, wst¹¿ek okrajce?
Cha cha cha cha!
Dalibóg, waspan wygl¹dasz na stracha!
Cha cha cha cha!

PUSTELNIK
(zrywa siê i jakby przypomina siê)
O dziatki, wy siê ze mnie œmiaæ nie powinniœcie!
S³uchajcie, zna³em pewn¹ kobietê za m³odu,
Tak jak ja nieszczêœliw¹, z takiego powodu!
Mia³a tak¹¿ sukienkê i na g³owie liœcie.
Gdy wesz³a do wsi, ca³a wieœ nawa³em,
Ur¹gaj¹c siê z jej biedy,
Pêdzi, œmieje siê, wykrzyka,
PodrzyŸnia, palcem wytyka:
Ja siê raz tylko, raz tylko zaœmia³em!
Kto wie, jeœli nie za to?... s³uszne s¹dy bo¿e!
Lecz któ¿ móg³ przewidzieæ wtedy,
¯e ja podobn¹ sukienkê w³o¿ê?
Ja by³em taki szczêœliwy!
(œpiewa)
Kto mi³oœci nie zna, ten ¿yje szczêœliwy,
I noc ma spokojn¹, i dzieñ nietêskliwy.
(Ksi¹dz przychodzi z winem i talerzem)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (38 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

PUSTELNIK
(z wymuszon¹ weso³oœci¹)
Ksiê¿e, a lubisz ty smutne piosenki?

KSI¥DZ
Nas³ucha³em siê ich w ¿yciu dosyæ, Bogu dziêki!
Lecz nie traæmy nadziei, po smutkach wesele.

PUSTELNIK
(œpiewa)
A odjechaæ od niej nudno,
A przyjechaæ do niej trudno!
Prosta piosenka, ale dobr¹ myœl zawiera!

KSI¥DZ
No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy.

PUSTELNIK
Prosta pieϖ! o! w romansach znajdziesz lepszych wiele!
(z uœmiechem, bior¹c ksi¹¿ki z szafy)
Ksiê¿e, a znasz ty ¿ywot Heloisy?
Znasz ogieñ i ³zy Wertera?
(œpiewa)
Tylem wytrwa³, tyle wycierpia³em,
Chyba œmierci¹ bole siê ukoj¹;
Jeœlim p³ochym obrazi³ zapa³em,
Tê obrazê krwi¹ okupiê moj¹.
(dobywa sztylet)

KSI¥DZ
(wstrzymuje)
Co to ma znaczyæ?... szalony! czy mo¿na?
Odbierzcie mu ¿elazo, rozdejmijcie piêœcie.
Jesteœ ty chrzeœcijanin? taka myœl bezbo¿na!
Znasz ty Ewangelij¹?

PUSTELNIK
A znasz ty nieszczêœcie?
(chowa sztylet)
Ale dobrze! nie trzeba chwytaæ siê przed por¹,
(patrzy na zegar)
Skazówka na dziewi¹tej i trzy œwiece gor¹!
(œpiewa)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (39 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Tylem wytrwa³, tyle wycierpia³em,
Chyba œmierci¹ bole siê ukoj¹;
Jeœlim p³ochym obrazi³ zapa³em,
Tê obrazê krwi¹ okupiê moj¹.

Za coœ dla mnie tyle ulubiona?
Za com z twoim spotka³ siê wejrzeniem?
Jedn¹m wybra³ z tylu dziewcz¹t grona,
I ta cudzym przykuta pierœcieniem!
Ach, jeœli ty Getego znasz w oryginale,
Gdyby przy tym jej g³osek i dŸwiêk fortepianu!
Ale có¿? ty o boskiej tylko myœlisz chwale,
Oddany twego tylko powinnoœciom stanu.
(przerzucaj¹c ksi¹¿kê)
Wszak¿e lubisz ksi¹¿ki œwieckie?...
Ach, te to, ksi¹¿ki zbójeckie!
(ciska ksi¹¿kê)
M³odoœci mojej niebo i tortury!
One zwichnê³y osadê mych skrzyde³
I wy³ama³y do góry,
¯e ju¿ nie mog³em nad dó³ skrêciæ lotu.

Kochanek przez sen tylko widzianych mamide³;
Nie cierpi¹c rzeczy ziemskich nudnego obrotu,
Gardz¹cy istotami powszedniej natury,
Szuka³em, ach! szuka³em tej boskiej kochanki;
Której na pods³onecznym nie bywa³o œwiecie,
Któr¹ tylko na falach wyobraŸnej pianki
Wydê³o tchnienie zapa³u,
A ¿¹dza w swoje w³asne przystroi³a kwiecie.

Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma idea³u,
Przez teraŸniejszoœæ w z³ote odlecia³em wieki,
Buja³em po zmyœlonym od poetów niebie,
Goni¹c i b³¹dz¹c, w b³êdach nieznu¿ony goniec;
Wreszcie, na pró¿no zbieg³szy kraj daleki,
Spadam i ju¿ siê rzucam w brudne uciech rzeki:
Nim rzucê siê, raz jeszcze spojrzê ko³o siebie!
I znalaz³em j¹ na koniec!
Znalaz³em j¹ blisko siebie,
Znalaz³em j¹!... a¿ebym utraci³ na wieki!

KSI¥DZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (40 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Podzielam twojê boleœæ, nieszczêœliwy bracie!
Lecz mo¿e jest nadzieja? s¹ ró¿ne sposoby...
S³uchaj, czy ju¿ od dawna doœwiadczasz choroby?

PUSTELNIK
Choroby?

KSI¥DZ
Czy ju¿ dawno p³aczesz po twej stracie?

PUSTELNIK
Jak dawno? da³em s³owo, powiedzieæ nie mogê;
Kto inny powie tobie. Mam ja towarzysza,
Zaw¿dy z nim razem odbywamy drogê!
(ogl¹da siê)
Ach, tu tak ciep³o, wygodna zacisza;
A na podwór¿u wicher, gromy, burza sroga!
Mój towarzysz zapewne biedny dr¿y u proga!
Gdy nas razem wyroki nielitoœne pêdz¹,
Dobry Ksiê¿e, i jego przyjmij na gospodê

KSI¥DZ
Nigdy nie zamyka³em drzwi moich przed nêdz¹.

PUSTELNIK
Ale stój, stój, mój bracie, ja sam go przywiodê.
(odchodzi)

DZIECIÊ
Cha cha cha! tato, co siê jemu dzieje?
Biega i gada ani to, ni owo.
Jakie dziwaczne ubiory!

KSI¥DZ
Dzieci, bêdzie ten p³aka³, kto siê z p³aczu œmieje!
Nie œmiejcie siê! to cz³owiek bardzo biedny, chory.

DZIECI
Chory? a on tak biega, wygl¹da tak zdrowo!

KSI¥DZ
Zdrów na twarzy, lecz w sercu g³êbokie ma rany.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (41 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

PUSTELNIK,
(ci¹gn¹c ga³¹Ÿ jedliny)
ChodŸ, bracie, chodŸ tu!...

KSI¥DZ
(do Dzieci)
On ma rozum pomieszany.

PUSTELNIK
(do jod³y)
ChodŸ, bracie, nie lêkaj siê dobrego ksiê¿yny,

DZIECI
Tato! ach, patrzaj, co on w rêku niesie:
Jak zbójca z wielk¹ ga³êzi¹ jedliny.

PUSTELNIK
(do Ksiêdza, ukazuj¹c ga³¹Ÿ)
Pustelnik przyjaciela znajdzie chyba w lesie!
Mo¿e ciê zdziwia jego postaæ?

KSI¥DZ
Czyja?

PUSTELNIK
Mojego przyjaciela.

KSI¥DZ
Jako? tego kija?

PUSTELNIK
Niezgrabny, jak mówi³em, wychowany w lesie.
Przywitaj siê!
(podnosi ga³¹Ÿ)

DZIECI
Co robisz? co robisz? ach, zbójca!
PójdŸ¿e precz, rozbójniku, nie zabij nam ojca!

PUSTELNIK
O, prawda, moje dziatki, jest to wielki zbójca!
Ale on tylko sam siebie rozbija!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (42 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

KSI¥DZ
Upamiêtaj siê, bracie; do czego ta jod³a?

PUSTELNIK
Jod³a? a, Ksi¹dz uczony! o g³owo ty, g³owo!
Przypatrz siê lepiej, poznaj ga³¹Ÿ cyprysow¹;
To pami¹tki rozstania, mego losu god³a.
(bierze ksi¹¿ki)
WeŸ ksiêgê i odczytaj dzieje zesz³ych wieków:
Dwie by³y poœwiêcone krzewiny u Greków.
Kto kocha³, od swej lubej ukochany wzajem,
B³ogie w³osy mirtowym przyozdabia³ majem.
(po pauzie)
Jej rêk¹ u³amana ga³¹Ÿ cyprysowa
Zawsze mi przypomma ostatnie (b¹dŸ zdrowa!(
Przyj¹³em j¹, schowa³em, dot¹d wiernie s³u¿y!
Nieczu³a, lepsza od tych niby czu³ych ludzi.
Jej p³acz mój nie rozœmiesza i skarga nie nudzi;
Jedna mi pozosta³a, z przyjació³ tak wielu!
Wszystkie tajniki serca mojego posiada;
Jeœli chcesz o mnie wiedzieæ, pytaj, przyjacielu,
Zostawiê was sam na sam, niech resztê wygada.
(do ga³êzi)
Powiedz, jak dawno p³aczê lubej straty.
Dawno to byæ musia³o! przed dawnymi laty!
Pamiêtam, kiedy cyprys przyj¹³em z jej rêki,
By³ to listeczek taki, ot taki maleñki;
Zanios³em, posadzi³em na piasku, daleko...
I gor¹c¹ ³ez moich polewa³em rzek¹.
Patrz, jaka z liœcia ga³¹zka uros³a,
Jaka gêsta i wynios³a!
Kiedy miê boleœæ ostatnia dot³oczy,
Nie chc¹c na zagniewane pogl¹daæ niebiosa,
Okry³em mój grobowiec cieniem tych warkoczy.
(z ³agodnym uœmiechem)
Ach, taki w³aœnie by³ kolor jej w³osa
Jak te cyprysu ga³¹zki!
Chcesz? poka¿ê.
(szuka i ci¹gnie od piersi)
Nie mogê odpi¹æ tej zawi¹zki.
(coraz z wiêkszym sileniem siê)
Zawi¹zka miêkka... z warkocza dziewicy...
Lecz skorom tylko po³o¿y³ na ³onie,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (43 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Opasa³a miê wko³o na kszta³t w³osiennicy;
Pierœ przejada... w cia³o tonie!...
Tonie, tonie, i wkrótce przetnie mi oddechy!
Wiele cierpiê! ach! bo te¿ wielkie moje grzechy!

KSI¥DZ
Uspokój siê, uspokój! Przyjm s³owo pociechy!
Ach, tak okropne bole, moje dzieciê,
Za twe na ziemi jakie¿kolwiek grzechy
Przyjmie w rachunku Bóg na tamtym œwiecie!

PUSTELNIK
Grzechy? i proszê, jakie¿ moje grzechy?
Czyli¿ niewinna mi³oœæ wiecznej godna mêki?
Ten sam Bóg stworzy³ mi³oœæ, który stworzy³ wdziêki.
On dusze obie ³añcuchem uroku
Powi¹za³ na wieki z sob¹!
Wprzód, nim je wyj¹³ ze œwiat³oœci stoku,
Nim je stworzy³ i okry³ cielesn¹ ¿a³ob¹,
Wprzódy je powi¹za³ z sob¹!
Teraz, kiedy z³ych ludzi od³¹cza nas rêka,
Rozci¹ga siê ten ³añcuch, ale siê nie spêka!
Czucia nasze dziel¹cej uleg³e przeszkodzie,
Chocia¿ nigdy nie mog¹ napotkaæ siê z bliska,
Przecie¿ zaw¿dy po jednym biegaj¹ obwodzie,
£añcuchem od jednego skreœlone ogniska.

KSI¥DZ
Je¿eli Pan Bóg z³¹czy³, ludzie nie roz³¹cz¹!
Mo¿e siê troski wasze pomyœlnie zakoñcz¹.

PUSTELNIK
Chyba tam! gdy nad pod³ym wzbijemy siê cia³em,
Z³¹czy siê znowu jednoœæ, dusza z dusz¹ zleje;
Bo tutaj wszelkie dla nas umar³y nadzieje,
Tutaj ja siê z m¹ lub¹ na wieki rozsta³em!
(po pauzie)
Obraz tego rozstania dot¹d w myœli stoi.
Pamiêtam, œród jesieni... przy wieczornym ch³odzie;
Jutro mia³em wyjechaæ... b³¹dzê po ogrodzie!
W rozmyœlaniu, w modlitwach szuka³em tej zbroi,
Któr¹ bym odzia³ serce, miêkkie z przyrodzenia,
I wytrzyma³ ostatni pocisk jej spojrzenia!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (44 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

B³¹dzi³em po zaroœlach, gdzie mnie oczy nios¹.
Noc by³a najpiêkniejsza! Pamiêtam dziœ jeszcze:
Na kilka godzin pierwej wyla³y siê deszcze,
Ca³a ziemia kroplist¹ po³yska³a ros¹.
Doliny mg³a odziewa jakby morze œniegu,
Z tej strony chmura gruba napêdza³a lawy,
A z tamtej strony ksiê¿yc przeziera³ bladawy,
Gwiazdy ton¹ w b³êkicie po nocnym obiegu.
Spojrzê... jak raz nade mn¹ œwieci gwiazdka wschodnia;
O, znam j¹ odt¹d dobrze, witamy siê co dnia!
Spojrzê na dó³... na szpaler... patrz, tam przy altanie,
Ujrza³em j¹ niespodzianie!
Sukni¹ miêdzy ciemnymi bielej¹ca drzewy
Sta³a w miejscu, grobowej podobna kolumnie;
Potem bieg³a, jak lekkie zefiru powiewy,
Oczy zwrócone w ziemiê... nie spojrza³a ku mnie!
A lica jej bardzo blade.

Nachylam siê, zajrzê z boku,
I dojrza³em ³ezkê w oku;
Jutro, rzek³em, jutro jadê!
(B¹dŸ zdrów(- odpowie z cicha: ledwie pos³ysza³em
(Zapomnij!(... Ja zapomnê? o! rozkazaæ snadno!
Rozka¿, luba, twym cieniom, niechaj wraz przepadn¹
I niech zapomn¹ biegaæ za twym cia³em!...
Rozkazaæ snadno!
Zapomnij !
(œpiewa)
Przestañ p³akaæ, przestañ szlochaæ,
IdŸmy ka¿dy w swojê drogê,
Ja ciê wiecznie bêdê...
(urywa œpiewanie)
wspominaæ,
(kiwa g³ow¹)
(œpiewa)
Ale twoj¹ byæ nie mogê!
Wspominaæ tylko?... jutro. jutro jadê!
Chwytam za r¹czki i na piersi k³adê.
(œpiewa)
Najpiêkniejsza, jak anio³ek raju,
Najpiêkniejsza ze wszystkich dziewica,
Wzrok niebieski, jako s³oñce w maju,
Odstrzelone od modrych wód lica.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (45 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Poca³unek jej, ach, nektar boski!
Jako p³omieñ chwyta siê z p³omieniem,
Jak dwóch lutni zlewaj¹ siê g³oski
Harmonijnym o¿enione brzmieniem.

Serce z sercem zbiega, zlatuje siê, œciska,
Lica, usta ³¹cz¹ siê, dr¿¹, pal¹,

Dusza wionie w duszê... niebo, ziemia pryska
Roztopion¹ doko³a nas fal¹!
Ksiê¿e! o nie! ty tego nie czujesz obrazu!
Ty cukrowych ust lubej nie tkn¹³eœ ni razu!
Niech ludzie œwieccy bluŸni¹, szalej¹ m³okosy,
Serce twe skamienia³o na natury g³osy.
O! luba, zgin¹³em w niebie,
Kiedym raz pierwszy poca³owa³ ciebie!
(œpiewa)
Poca³unek jej, ach, nektar boski!
Jako p³omieñ chwyta siê z p³omieniem,
Jak dwóch lutni zlewaj¹ siê g³oski
Harmonijnym o¿enione brzmieniem.
(Chwyta Dzieciê i chce poca³owaæ; Dzieciê ucieka)

KSI¥DZ
Czego¿ boisz siê sobie równego cz³owieka?

PUSTELNIK ·
Przed nieszczêœliwym, ach, wszystko ucieka,
Jakby przed straszyd³em z piek³a!
Ach, tak! i ona przede mn¹ uciek³a!
(...B¹dŸ zdrów!(...i w d³ugiej ulicy
Niknie na kszta³t b³yskawicy.
(do Dzieci)
I czego¿ ona przede mn¹ uciek³a?
Czylim j¹ œmia³ym przerazi³ wejrzeniem?
Czyli s³ówkiem lub skinieniem?
Muszê przypomnieæ !
(przypomina)
Tak siê w g³owie krêci!...
Nie! nie! ja wszystko widzê jak na d³oni,
Nie zgubi³em ¿adnego wyrazu z pamiêci;
Dwa tylko s³owa powiedzia³em do niéj.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (46 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(z ¿alem)
Ksiê¿e, dwa tylko s³owa!
( Jutro! b¹dŸ zdrowa!(
(B¹dŸ zdrów!...( Ga³¹zkê odrywa, podaje...
(Oto jest, rzek³a: co nam tu
(na ziemiê pokazuje)
zostaje!
B¹dŸ zdrów!( - i w d³ugiej ulicy
Niknie na kszta³t b³yskawicy!

KSI¥DZ
M³odzieñcze, ja g³êboko czujê, co ciê boli!
Lecz s³uchaj, s¹ tysi¹ce biedniejszych od ciebie.
Ja sam ju¿ nie na jednym p³aka³em pogrzebie.
Po ojcu i po matce ju¿ mówiê pacierze,
Dwoje ma³ych dziateczek anio³kami w niebie;
Ach, i moja wspólniczka szczêœcia i niedoli,
Ma³¿onka moja, któr¹ kocha³em tak szczerze!...
Ale có¿ robiæ? Pan Bóg daje, Pan Bóg bierze!
Niechaj siê dzieje wed³ug Jego œwiêtej woli!

PUSTELNiK
(mocno)
¯ona?

KSI¥DZ
Ach, to wspomnienie serce mi rozdar³o!

PUSTELNIK
Jak to? gdzie siê obrócê, wszyscy p³acz¹ ¿ony!
Lecz ja nie winien, twojej nie widzia³em ¿ony!
(spostrzega siê)
S³uchaj! przyjmij pociechê, ma³¿onku strapiony,
¯ona twoja przed œmierci¹ ju¿ by³a umar³¹!

KSI¥DZ
Jak to?

PUSTELNIK
(mocniej)
Gdy na dziewczynê zawo³aj¹: ¿ono!
Ju¿ j¹ ¿ywcem pogrzebiono!
Wyrzeka siê przyjació³, ojca, matki, brata,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (47 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Nawet... s³owem, ca³ego wyrzeka siê œwiata,
Skoro stanê³a na cudzym progu!

KSI¥DZ
Chocia¿ wyznania twoje mg³a ¿alu pokrywa,
Wszak¿e ta, której p³aczesz, jest podobno ¿ywa?

PUSTELNIK
(z ironi¹)
¯ywa? w³aœnie jest za co podziêkowaæ Bogu!
¯ywa? jako? nie wierzysz! có¿ siê tobie zdaje?
Poprzysiêgnê, uklêknê, palce na krzy¿ z³o¿ê,
Ona umar³a i o¿yæ nie mo¿e!...
(po pauzie z wolna)
Ale¿ bo ró¿ne s¹ œmierci rodzaje:
Jedna œmieræ jest pospolita.
Œmierci¹ t¹ starzec, kobiéta,
Dzieciê, m¹¿, s³owem, tysi¹ce
Ludzi umiera co chwila
I tak¹ œmierci¹ Maryla,
Któr¹ widzia³em na ³¹ce.
(œpiewa)
Tam u Niemnowej odnogi,
Tam u zielonej roz³ogi,
Jaki to sterczy kurhanek?
Spodem uwieñczon jak w wianek,
W maliny, ciernie i g³ogi...
(przestaje œpiewaæ)
Ach, i to jest widok srogi,
Kiedy piêknoœæ w ¿ycia kwiecie,
Ledwie wschodz¹ca na œwiecie,
¯egnaæ siê musi z lubym jeszcze œwiatem!
Patrz, patrz, blada na poœcieli,
Jak na ob³oczkach mglisty poranek!
Z p³aczem doko³a stanêli:
I smutny ksi¹dz u ³ó¿ka,
I smutniejsza czeladka,
I smutniejsza od niej dru¿ka,
I smutniejsza od nich matka,
I najsmutniejszy kochanek.
Patrz, uchodzi z lica krasa,
Wzrok zapada i zagasa,
Ale jeszcze, jeszcze œwieci;

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (48 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Usta, gdzie siê ró¿a kwieci,
Wiêdn¹, gubi¹ blask szkar³atu,
I jak z piwoniji kwiatu
Wyciêty w¹ski listeczek,
Taka sinoϾ jej usteczek.
Podnios³a g³owê nad ³ó¿ko,
Rzuci³a na nas oczyma:
G³owa opada na ³ó¿ko,
W twarzyczce bladoœæ op³atka.
Rêce stygn¹, a serduszko
Bije z cicha, bije z rzadka,
Ju¿ stanê³o, ju¿ jej nié ma;
Oko to, niegdyœ podobne s³onku...
Czy widzisz, Ksiê¿e, pierœcienie?
Smutna pami¹tka zosta³a!
Jak w pierœcionku
Brylant pa³a,
Takie jaœnia³y w oczach p³omienie.
Lecz iskra duszy ju¿ siê nie pali!
B³yszcz¹ one jak rdzeni spróchnia³ej œwiate³ka,
Jak na ga³¹zkach wody pere³ka,
Kiedy j¹ wicher skrysztali.
Podnios³a g³owê nad ³ó¿ko,
Rzuci³a na nas oczyma,
G³owa opada na ³ó¿ko,
W twarzyczce bladoœæ op³atka,
Rêce stygn¹, a serduszko
Bije z cicha, bije z rzadka.
Ju¿ stanê³o... ju¿ jej nié ma!

DZIECIÊ
Umar³a! ach, jaka szkoda!
S³uchaj¹c p³aka³em szczerze.
Czy to znajoma twoja, czy siostrzyczka m³oda?
Ale nie p³acz, niechaj jej wieczny pokój œwieci,
Bêdziemy za niê co dzieñ mówili pacierze.

PUSTELNIK
To jedna œmieræ, moje dzieci;
Ale jest straszniejsza druga,
Bo nie umarza od razu,
Powolna, bolesna, d³uga:
Œmieræ ta dwie spo³em osoby ugodzi,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (49 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Lecz moje tylko zabija nadzieje,
Drugiej bynajmniej nie szkodzi.
Ona ¿yje, ona chodzi,
Kilka drobnych ³ez wyleje,
Potem w niej czucie rdzawieje,
I zosta³a na kszta³t g³azu.
Ach, dwie osoby uderza od razu!
Lecz moje tylko zabi³a nadzieje,
A jej bynajmniej nie szkodzi!
Kwitnie ¿yciem, kwitnie zdrowiem.
Tak¹ œmierci¹ umar³a... kto? o nie... nie powiem!
Nieprawda¿, dzieci? straszniejsza daleko,
Gdy trup z rozwart¹, ot tak, powiek¹.
(Dzieci uciekaj¹)
Jednak umar³a!... Kiedy p³aczê, rêce ³amiê,
Zbiegli siê ludzie doko³a,
Wyci¹gaj¹ d³ugie szyje,
Jeden mówi, ¿e ja k³amiê,
Drugi potr¹ca i wo³a:
(patrz, szaleñcze, ona ¿yje!(
(do Ksiêdza)
Nie wierz, choæby ci szyderce
Po tysi¹c razy mówili:
S³uchaj, co mówi to serce:
Nie masz, nie masz Maryli!
(po pauzie)
Jeszcze rodzaj œmierci trzeci:
Œmieræ wieczna, jak Pismo mówi.
Biada, biada cz³owiekowi,
Którego ta œmieræ zabierze!
T¹ œmierci¹ mo¿e ja umrê, dzieci;
Ciê¿kie, ciê¿kie moje grzechy!

KSI¥DZ
Przeciwko œwiatu i przeciwko sobie
Ciê¿sze twoje, ni¿eli przeciw Bogu, grzechy.
Cz³owiek nie jest stworzony na ³zy i uœmiechy,
Ale dla dobra bliŸnich swoich, ludzi.
Jakkolwiek w twardej Bóg doœwiadcza probie,
Zapomnij o swym proszku, zwa¿ na ogrom œwiata
Ta myœl wielka pomniejsze zapa³y przystudzi.
S³uga bo¿y pracuje do póŸnego lata,
Gnuœnik tylko zawczasu zamyka siê w grobie,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (50 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Nim go Pan tr¹b¹ straszliw¹ przebudzi.

PUSTELNIK
(zdziwiony)
Ksiê¿e! a to s¹ czary? sztuka niepojêta!
(na stronie)
Musi posiadaæ czarodziejskie sztuki,
Albo te¿ nas pods³ucha³ i wszystko pamiêta
(do Ksiêdza)
Wszak ja od niej s³ysza³em te¿ same nauki!
Ca³a rzecz s³owo w s³owo jak z ust jej wyjêta,
Przy owym po¿egnaniu, owego wieczora.
(z ironi¹)
W³aœnie, w³aœnie to by³a do kazania para!
S³ysza³em od niej s³ówek piêknobrzmi¹cych wiele:
(Ojczyzna i nauki, s³awa, przyjaciele!(
Lecz teraz groch ten ca³kiem od œciany odpada,
Ja sobie spokojnie drzémiê.
Kiedyœ duch mój przy wieszczym zapala³ siê rymie,
Kiedyœ budzi³ miê ze snu tryumf Milcyjada.
(œpiewa)
M³odoœci, ty nad poziomy
Wylatuj, a okiem s³oñca
Ludzkoœci ca³e ogromy
Przeniknij z koñca do koñca!

Ju¿ tchnienie jej rozwia³o te kszta³ty olbrzymie!
Zosta³ siê lekki cienik, mara blada,
Drobniuchne ŸdŸb³a od³amki
Które lada motyl spasa,
Które by ona mog³a wci¹gn¹æ z odetchnieniem;
A ona chce budowaæ na tym proszku zamki!
Zrobiwszy mnie komarem, chce zmieniæ w Atlasa
DŸwigaj¹cego nieba kamiennym ramieniem.
Na pró¿no! jedna tylko iskra jest w cz³owieku,
Raz tylko w m³odocianym zapala siê wieku.
Czasem j¹ oddech Minerwy roznieci,
Wtenczas nad ciemne plemiona
Powstaje mêdrzec, i gwiazda Platona
W d³ugie wieki wieków œwieci.
Iskrê tê jeœli duma roz¿arzy w pochodnie,
Wtenczas zagrzmi bohater, pnie siê do szkar³atu
Przez wielkie cnoty i przez wiêksze zbrodnie,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (51 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

I z pastuszego kija robi ber³o œwiatu •
Albo skinieniem oka stare trony wali.
(po pauzie, z wolna)
Czasem tê iskrê oko niebianki zapali,
Wtenczas trawi siê w sobie, œwieci sama sobie
Jako lampa w rzymskim grobie.

KSI¥DZ
O nieszczêœliwy zapaleñcze m³ody!
W ¿alach, które tak mocno zraniona pierœ j¹ka,
¯e nie jesteœ zbrodniarzem, odkrywam dowody;
I ¿e piêknoœæ, za któr¹ twój siê rozum b³¹ka,
Nie z samej tylko powabna urody.
Jak z zapa³em kocha³eœ, tak naœladuj godnie
Myœlenia i uczucia niebieskiej istoty.
Zbrodniarz j¹ kochaj¹cy wróci³by do cnoty,
A ty, niby cnotliwy, puszczasz siê na zbrodnie!
Jakakolwiek przeszkoda tutaj was rozdwoi:
Id¹ ku sobie gwiazdy, choæ je mg³y zaciemi¹,
Mg³a zniknie, gwiazda z gwiazd¹ na wieki siê spoi,
£añcuchy tu wi¹¿¹ce prysn¹ razem z ziemi¹,
A tam nad ziemi¹ znowu poznaj¹ siê swoi,
I namiêtnoœæ, choæ zbytni¹, Pan Bóg wam przebaczy.

PUSTELNIK
Jako? ty wiesz o wszystkim? co to wszystko znaczy?
(udaje g³os Ksiêdza)
Jej serce równie œwiête, jak powabne lice!
£añcuch, który tu wi¹¿e, nad ziemli¹ opadnie!

Ty wiesz o wszystkim, ty nas pods³ucha³eœ zdradnie,
Wy³udzi³eœ tajemnicê
Ukrywan¹ w sercu na dnie,
O której przyjaciele nie wiedz¹ najszczersi.
Bo jednê rêkê na cyprysu drzewie,
A drug¹ k³ad¹c na piersi,
Zaprzysiêgliœmy milczeæ, i nikt o tym nie wie.

Ale tak, przypominam... tak, jednego razu,
Kiedy przez czarodziejski pêdzla wynalazek
Odkradzione jej wdziêki przenios³em w obrazek,
Przyjacio³om okazaæ chcia³em cud obrazu.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (52 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Lecz to, co mnie unosi, ich nawet nie ruszy,
Czu³oœæ dla nich zabaw¹, która nam potrzeb¹;
Nie maj¹ oka duszy, nie przejrz¹ do duszy!
Zimnym cyrklem chc¹ mierzyæ piêknoœci zalety!
Jak wilk lub jak astronom patrzaj¹ na niebo.
Inny jest wzrok pasterza, kachanka, poety.

Ach! ja tak j¹ na martwym ubóstwiam obrazku,
¯e nie œmiem licem skaziæ jej bezbronnych ustek,
I gdy dobranoc dajê przy ksiê¿yca blasku
Albo jeœli w pokoju lampa jeszcze p³onie,
Nie œmiem rozkryæ mych piersi, z szyi odpi¹æ chustek,
Nim jej listkiem cyprysu oczu nie zas³oniê.
A moi przyjaciele!... ¿a³ujê poœpiechu!..
Jeden, gdy ubóstwienie w oku moim czyta,
Ledwie zgryzion¹ warg¹ nie upuœci³ œmiechu,
I rzek³ ziewaj¹c: (At sobie kobiéta!(
Drugi przyda³:(Jesteœ dziecko!(...
Ach, ten to starzec z swoim przeklêtym rozumem
Pewnie wyda³ nas zdradziecko!
(coraz z wiêkszym pomieszaniem)
Opowiedzia³ na rynku, przed dzieæmi, przed t³umem;
A ktoœ z tych dziatek, albo z gawiedzi,
Przyszed³ i ksiêdzu wyzna³ na spowiedzi...
(z najwiêkszym ob³¹kaniem)
Mo¿eœ ty mnie podstêpnie bada³ na spowiedzi?

KSI¥DZ
I na có¿ nam te zdrady, spowiedŸ i podstêpy?
Chocia¿ siê dziwnym k³êbkiem twoja ¿a³oœæ gmatwa,
Lecz czyj wzrok na bieg czucia nie jest ca³kiem têpy,
Temu do wywik³ania tajemnica ³atwa.

PUSTELNIK
Prawda! lecz to s¹ ludzkiej w³asnoœci narowy,
¯e, co dzieñ ca³y w sercu tkwi boleœnie,
Na noc przechodzi do g³owy:
Wtenczas cz³owiek sam nie wie, co rozplecie we œnie.
Dawno, dawno!... raz mia³em przypadek ten samy.
Po pierwszym z ni¹ widzeniu wróciwszy do domu
Poszed³em spaæ, ni s³ówka nie mówi¹c nikomu.
Nazajutrz, gdy dzieñ dobry przynios³em dla mamy:
(Co to jest, mówi do mnie, ¿eœ taki pobo¿ny?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (53 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Modlisz siê przez noc ca³¹, wzdychasz nieustannie
I litanij¹ mówisz o Najœwiêtszej Pannie(.
Zrozumia³em i na noc zamkn¹³em podwoje,
Ale teraz nie mogê byæ równie ostro¿ny.
Nie mam domu; gdzie przyjdê, tam pos³anie moje,
A czêsto przez sen gadam... w myœlach jak na fali!
Ustawna burza, zawieja,
B³yœnie i zmierzchnie,
Mnóstwo siê zarysów skleja,
W jakieœ tworzyd³o ocali,
I znowu pierzchnie.
Jeden tylko obrazek na zawsze wyryty,
Czy rzucam siê na piasek i patrzê w g³¹b ziemn¹;
B³yszczy jak ksiê¿yc w wodzie odbity:
Nie mogê dostaæ, lecz b³yszczy przede mn¹;
Czyli wzrokiem od ziemi strzelê na b³êkity,
Za moim wzrokiem doko³a
P³ynie i postaæ anio³a
A¿ na górne nieba szczyty.
Potem jak orlik na ¿aglach pierza
(patrz¹c w górê)
Stanie w chmurze i z wysoka,
Nim sam upadnie na zwierza,
Ju¿ go zabi³ strza³¹ oka;
Nie wzrusza siê i z lekka w jednym miejscu chwieje,
Jakby upl¹tany w sid³o
Albo do nieba przybity za skrzyd³o:
Tak w³aœnie ona nade mn¹ jaœnieje!
(œpiewa)
Czyli s³oñce œwiatu p³onie,
Czy noc wci¹ga szatê ciemn¹;
Jej wygl¹dam, za ni¹ goniê,
Zawsze przy mnie, lecz nie ze mn¹!

Otó¿, gdy ona stanie przed mymi oczyma,
A sam jestem na polu albo w gajów cieniu,
Na pró¿no ka¿ê milczeæ, jêzyk nie dotrzyma,
Przemówiê do niej s³ówko, nazwê po imieniu,
A z³y cz³owiek pods³ucha. Tak w³aœnie dziœ rano
Zdradliwie miê pods³uchano.
Ranek by³... wraz opiszê. Pamiêtam dziœ jeszcze,
Na kilka godzin pierwej wyla³y siê deszcze,
W dolinach tuman na kszta³t prósz¹cego œniegu,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (54 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

A na ³¹kach zaranna po³yska siê rosa,
Gwiazdy w b³êkit tonê³y po nocnym obiegu: ·
Jedna tylko nade mn¹ œwieci gwiazdka wschodnia;
Któr¹ wtenczas widzia³em, któr¹ widzê co dnia.
Tam przy altanie
(spostrzega siê)
cha! cha! pobieg³em z ukosa...
To nie o tym poranku ! ha ! sza³ romansowy !
Przeklêty zawrocie g³owy!...
(po pauzie przypomina)
By³ ranek; kiedy dumam, narzekam i jêczê,
Deszcz la³ jak z wiadra, têgi wicher dmucha³;
Utuli³em g³owê w krzaczek...
(z ³agodnym uœmiechem)
Ten ladaco miê pods³ucha³...
Lecz nie wiem; czy tylko jêki,
Czy nawet imiê pods³ucha³;
Bo bardzo blisko by³ krzaczek.

KSI¥DZ
O biedny, biedny m³odzieñcze!
Co mówisz? kto ciê pods³ucha³?

PUSTELNIK
(powa¿nie)
Kto? oto pewny robaczek maleñki
Który pe³za³ tu¿ przy g³owie,
Œwiêtojañski to robaczek.
Ach, jakie ludzkie stworzenie!
Przype³zn¹³ do mnie i powie
(Zapewne miê chcia³ pocieszyæ):
(Biedny cz³owieku, po co to jêczenie?
Ej, dosyæ rozpacz¹ grzeszyæ!
Kto temu winien, ¿e piêkna dziewczyna,
¯eœ czu³y? nie twoja wina.
Patrz, mówi³ dalej robaczek,
Na iskrê, co ze mnie strzela
I ca³y objaœnia krzaczek.
Zrazu szuka³em w niej chluby,

Teraz widzê, ¿e bêdzie przyczyn¹ mej zguby
I zwabi nieprzyjaciela.
Ilu¿ to braci moich z³e jaszczurki spas³y!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (55 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Kl¹³em wiêc ozdobê w³asn¹,
Która na mnie œmieræ sprowadza,
Chcê, ¿eby te iskry zgas³y;
Ale có¿ robiæ? nie moja w tym w³adza.
I póki ¿yjê, te iskry nie zgasn¹(.
(po pauzie, pokazuj¹c na serce)
Tak, póki ¿yjê, te iskry nie zgasn¹!

DZIECI
A pos³uchajcie... a jaki cud, jaki!
Tato, s³ysza³eœ o cudzie?
(Ksi¹dz odchodzi, œciskaj¹c ramionami)
Czy mo¿na, ¿eby robaki
Rozmawia³y tak jak ludzie?

PUSTELNIK
Czemu¿ nie? chodŸ tu, malcze, pod kantorek,
Nachyl siê i przy³ó¿ uszko;
Tu biedna duszka prosi o troje paciorek.
Aha, s³yszysz, jak ko³ata?

DZIECKO
Tak tak, tak tak, tata, tata.
A dalibóg¿e ko³ata,
Jak zegarek pod poduszk¹.
Co to jest? tata, tek, ta tek!

PUSTELNIK
Ma³y robaczek, ko³atek,
A niegdyœ wielki lichwiarz!
(do ko³atka)
Czego ¿¹dasz, duszko?
(udaje g³os)
Proszê o troje paciorek(.
A tuœ mi, panie sknero! zna³em siê z tym dziadem;
by³ moim bliskim s¹siadem;
Zakopawszy siê do z³ota,
Zawaliwszy chatê dr¹giem;
Nie dba³, ¿e w progu jêczy wdowa i sierota
Nikogo nie obdarzy³ chlebem ni szel¹giem.
Za ¿ycia dusza jego przy pieniêdzy worku
Le¿a³a na dnie w kantorku.
Za to i teraz po œmierci,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (56 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Nim s³uszn¹ karê odbierze w piekle,
S³yszycie, jak gryzie wœciekle,
Jak œwidruje i jak wierci.
Przecie¿, jeœli ³aska czyja,
Mówcie trzy Zdrowaœ Maryja.
(Ksi¹dz wchodzi ze szklank¹ wody)

PUSTELNIK
(coraz mocnej pomieszany)
A co, s³ysza³eœ pisk z³ego ducha?

KSI¥DZ
Przebóg, co siê tobie plecie?
(ogl¹da siê)
Nic nie ma, wszêdzie noc g³ucha!

PUSTELNIK
Nadstaw tylko lepiej ucha.
(do Dzieciêcia)
ChodŸ tu, chodŸ tu, moje dzieciê!
Czy s³ysza³eœ?

DZIECIÊ
Prawda, tato,
Coœ tam gada.

PUSTELNIK
Có¿ ty na to?

KSI¥DZ
PójdŸcie spaæ, dzieci, co siê wam marzy,
Nic ani szaœnie, cicho woko³o.

PUSTELNIK
(do Dzieci z uœmiechem)
Nie dziw, g³osu natury nie dos³ysz¹ starzy!

KSI¥DZ
Mój bracie, weŸ wody w d³onie
I zmyj trochê twoje czo³o,
Mo¿e ten zapa³ gwa³towny och³onie.

PUSTELNIK

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (57 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(bierze i myje, tymczasem zegar zaczyna biæ; po kilku uderzeniach
Pustelnik upuszcza wodê i patrzy nieporuszony powa¿nie i ponuro)
Oto dziesi¹ta wybija
(kur pieje)
I kur pierwsze daje has³o:
Czas ucieka, ¿ycie mija
(œwieca jedna na stoliku gaœnie)
I pierwsze œwiat³o zagas³o.
Jeszcze, jeszcze dwie godziny,
(zaczyna dr¿eæ)
Jak mnie zimno!
(Ksi¹dz tymczasem patrzy zdziwiony nieco na œwiecê)
Wiatr zimny œwiszcze przez szczeliny:
Jak tu zimno!
(idzie do pieca)
Gdzie¿ jestem?

KSI¥DZ
W przyjaciela domu.

PUSTELNIK
(przytomniej)
Pewnie ciê nastraszy³em o niezwyk³ej porze,
Do nieznanego miejsca, w dziwacznym ubiorze?
Musia³em wiele gadaæ? ach, nie mów nikomu!
Jestem biedny podró¿ny, z dalekich stron jadê.
(ogl¹da siê i przytomniej)
W m³odoœci jeszcze, na œrodku goœciñca,
Napad³, odar³ miê ca³kiem
(z uœmiechem)
skrzydlaty z³oczyñca.
Nie mam sukien; co znajdê, to na siebie k³adê.
(obrywa liœcie z szaty poprawia; z ¿alem)
Ach, odar³ miê, odebra³ wszystkie skarby œwiata;
Zosta³a przy mnie jedna niewinnoœci szata!

KSI¥DZ
(który ci¹gle patrza³ na œwiecê, do Pustelnika)
Uspokój siê, dla Boga!
(do Dzieci)
Kto to zgasi³ œwiécê?

PUSTELNIK

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (58 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Ka¿dy cud chcesz t³umaczyæ; biegaj do rozumu...
Lecz natura, jak cz³owiek, ma swe tajemnice,
Które nie tylko chowa przed oczyma t³umu,
(z zapa³em)
Ale ¿adnemu ksiêdzu i mêdrcom nie wyzna!

KSI¥DZ
(bierze za rêkê)
Synu mój !

PUSTELNIK
(poruszony i zdziwiony)
Synu! G³os ten jakby blaskiem gromu
Rozum mój z mrocz¹cego wydobywa cienia!
(wpatruje siê)

Tak, poznajê, gdzie jestem, w czyim jestem domu.
Tak, tyœ mój drugi ojciec, to moja ojczyzna!
Poznajê luby domek! jak siê wszystko zmienia!
Dziatki uros³y, ciebie przyprósza siwizna!

KSI¥DZ
(pomieszany bierze œwiecê, wpatruje siê)
Jak to? znasz miê? to on!... nie... tak... nie, byæ nie mo¿e!

PUSTELNIK
Gustaw.

KSI¥DZ
Gustaw! ty Gustaw!
(œciska)
Gustaw! wielki Bo¿e!
Uczeñ mój ! syn mój !

GUSTAW
(œciska, patrz¹c na zegar)
Ojcze, jeszcze œciskaæ mogê!
Bo potem... wkrótce... zaraz pójdê w kraj daleki!
Ach, i ty bêdziesz musia³ wybraæ siê w tê drogê,
Uœciœniemy siê wtenczas, ale ju¿ na wieki!

KSI¥DZ
Gustaw! sk¹d? kêdyœ? przebóg! tak d³uga wêdrówka?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (59 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Gdzieœ ty bywa³ dotychczas, przyjacielu m³ody?
Nie wiedzieæ kêdyœ znikn¹³, jakbyœ wpad³ do wody,
Litery nie napisaæ, nie nakazaæ s³ówka?
Wszak to lat tyle!... Gustaw! có¿ siê z tob¹ dzieje?
Ty niegdyœ w mojej szkole ozdoba m³odzie¿y,
Na tobie najpiêkniejszem zak³ada³ nadzieje;
Czy mo¿na tak siê zgubiæ? w jakiej¿e odzie¿y?

GUSTAW
(z gniewem)
Starcze! a gdy ja zacznê oskar¿aæ nawzajem,
Przeklinaæ twe nauki, na sam widok zgrzytaæ?
Ty mnie zabi³eœ! - ty mnie nauczy³eœ czytaæ!
W piêknych ksiêgach i piêknym przyrodzeniu czytaæ!
Ty dla mnie ziemiê piek³em zrobi³eœ
(z ¿alem ¿ uœmiechem)
i rajem!
(mocnej i ze wzgard¹)
A to jest tylko ziemia!

KSI¥DZ
Co s³yszê? o Chryste!
Ja ciebie chcia³em zgubiæ? mam sumienie czyste!
Kocha³em ciê jak syna!

GUSTAW
I dlatego w³aœnie
Darujê ci !

KSI¥DZ
Ach! o nic nie prosi³em Boga,
Jak abym ciê raz jeszcze na ¿yciu obaczy³!

GUSTAW
(uœciska)
Uœciœnijmy siê jeszcze,
(patrzy na œwiecê)
nim druga zagaœnie.
Pan Bóg do twojej proœby przychyliæ siê raczy³.
Lecz ju¿ póŸno,
(patrzy na zegar)
a d³uga do przebycia droga!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (60 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

KSI¥DZ
Chociam mocno ciekawy s³yszeæ twe przygody,
Lecz teraz potrzebujesz spoczynku i wczasu.
Jutro...

GUSTAW
Dziêkujê, przyj¹æ nie mogê gospody,
Bo ju¿ mi na zap³atê nie staje zapasu.

KSI¥DZ
Jak to?

GUSTAW
O! tak! przeklêci, którzy nic nie p³ac¹!
Za wszystko trzeba p³aciæ: lub wzajemn¹ prac¹,
Albo wdziêcznym uczuciem, datkiem jednej ³ezki,
Za któr¹ znowu Ojciec odp³aci niebieski.
Ale ja, przeb³¹dziwszy te kraje pami¹tek,
Gdzie tyle ³ez zabiera ka¿dy znany k¹tek,
I resztê uczuæ, i ³zy wyla³em ostatnie,
A nowych d³ugów nie chcê zaci¹gaæ bezp³atnie.
(po pauzie)
Niedawno odwiedza³em dom nieboszczki matki,
Ledwie go poznaæ mog³em! ju¿ ledwie ostatki!
Kêdy spojrzysz, - rudera, pustka i zniszczenie!
Z p³otów ko³y, z posadzek wyjêto kamienie,
Dziedziniec mech zarasta, pio³un, ostu zio³a,
Jak na smêtarzu w pó³noc, milczenie doko³a!
O, inny dawniej bywa³ przyjazd mój w te bramy;
Po krótkim oddaleniu gdym wraca³ do mamy,
Ju¿ miê dobre ¿yczenia spotka³y z daleka,
¯yczliwa domu czeladŸ a¿ za miastem czeka,
Na rynek siostry, bracia wybiegaj¹ mali,
(Gustaw! Gustaw!( wo³aj¹, pojazd zatrzymali:
Lec¹ nazad, goœciñca wzi¹wszy po pierogu;
Mama z b³ogos³awieñstwem czeka miê na progu;
Wrzask wspó³uczniów, przyjació³, ledwo nie zag³uszy !...
Teraz pustka, noc, cichoœæ, ani ¿ywej duszy!
S³ychaæ tylko psa ha³as i coœ na kszta³t stuku:
Ach! ty¿ to, psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku!
Stró¿u i niegdyœ ca³ej kochanku rodziny,
Z licznych s³ug i przyjació³ tyœ zosta³ jedyny!
Choæ g³odem przemorzony i skurczony laty,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (61 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Pilnujesz wrót bez zamka i bez panów chaty.
Kruku mój! pójdŸ tu, Kruku! Bie¿y, staje, s³ucha,
Skacze na piersi, wyje i pada, bez ducha!...
Ujrza³em œwiat³o w oknach: wchodzê, có¿ siê dzieje?
Z latarni¹, z siekierami pl¹druj¹ z³odzieje,
Burz¹c do reszty œwiêtej przesz³oœci ostatki!
W miejscu, gdzie sta³o niegdyœ ³o¿e mojej matki,
Z³odziej r¹ba³ pod³ogê i odrywa³ ceg³y,
Schwyci³em, zgniot³em, - oczy na ³eb mu wybieg³y!
Siadam na ziemi p³acz¹c; w przedporannym mroku
Ktoœ nasuwa siê, kijem podpieraj¹c kroku.
Kobieta w reszcie stroju, schorza³a, wyblad³a,
Bardziej do czyscowego podobna widziad³a,
Gdy obaczy straszliw¹ marê w pustym gmachu,
¯egnaj¹c siê i krzycz¹c s³ania siê z przestrachu.
Nie bój siê! Pan Bóg z nami! ktoœ, moja kochana?
Czego, po domu pustym b³¹kasz siê tak z rana?
(Jestem biedna uboga; ze ³zami odpowie;
W tym domu niegdyœ moi mieszkali panowie;
Dobrzy panowie, niech im wieczny pokój œwieci !
Ale Pan Bóg nie szczêœci³ dla nich i dla dzieci:
Pomarli, dom ich pustk¹, upada i gnije,
O paniczu nie s³ychaæ, pewnie ju¿ nie ¿yje(.
Krwi¹ mnie serce zabieg³o, wspar³em siê u proga...
Ach! wiêc wszystko minê³o?

KSI¥DZ
Prócz duszy i Boga!
Wszystko minie na ziemi: szczêœcie i niedole.

GUSTAW
Ile¿ znowu pami¹tek w twoim domku, w szkole!
Tum z dzieæmi na dziedziñcu przesypywa³ piasek,
Po gniazda ptasze w tamten biegaliœmy lasek,
K¹piel¹ by³a rzeczka u okien ciek¹ca,
Po b³oniach z studentami graliœmy w zaj¹ca.
Tam do gaju chodzi³em w wieczór lub przede dniem,
By odwiedziæ Homera, rozmówiæ siê z Tassem
Albo ogl¹daæ Jana zwyciêstwo pod Wiedniem.
Wnet zwo³ywam spó³uczniów, szykujê pod lasem:
Tu krwawe z chmur pohañskich œwiec¹ siê ksiê¿yce,
Tam Niemców potrwo¿onych nastêpuj¹ roty;
Ka¿ê wodze ukróciæ, w toku z³o¿yæ groty,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (62 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Wpadam, a za mn¹ szabel polskich b³yskawice!
Przerzedzaj¹ siê chmury, wrzask o gwiazdy bije,
Gradem lec¹ turbany i obciête szyje,
Janczarów zgraja pierzch³a lub do piasku wbita,
Zr¹ban¹ z koni jazdê roznios³y kopyta.
A¿ pod wa³ trzebim drogê!... ten wzgórek by³ wa³em.
Tam ona wysz³a, patrzeæ na igraszkê dzieci,
Tam, gdy j¹ przy chor¹gwi Proroka ujrza³em,
Natychmiast umar³ we mnie Godfred i Jan Trzeci.
Odt¹d wszystkich spraw moich, chêci, myœli pani¹,
Ach, odt¹d dla niej tylko, o niej, przez ni¹, za ni¹!
Jej pe³ne dot¹d jeszcze wszystkie okolice:
Tu po raz pierwszy boskie obaczy³em lice,
Tu mnie pierwszej rozmowy uczci³a wyrazem,
Tutaj, na wzgórku, Russa czytaliœmy razem;
Altankê jej pod tymi uwi¹za³em ch³ody,
Z tych lasów przynosi³em kwiateczki, jagody,
Z tych zdrojów, stoj¹c przy mnie, wywabia³a wêdk¹
Srebrnopiórego karpia, pstr¹ga z kraœn¹ cêtk¹;
A dziœ!...
(p³acze)

KSI¥DZ
P³acz; lecz niestety, boleœæ przypomnienia
Nas samych trawi, a nic wko³o nas nie zmienia!

GUSTAW
Dzisiaj po latach tylu, po takiej przemianie,
Na miejscach najszczêœliwszych, w najsmutniejszym stanie! Gdybyœ
wzi¹³ martwy kamieñ, z którym igra dzieciê,
I gdybyœ z tym kamieniem obchodzi³ po œwiecie,
A potem, do Ojczyzny wróciwszy z daleka,
Ten sam kamieñ, dla tego¿ samego cz³owieka,
Co nim kiedyœ jak dziecko igra³ przy piastunie,
Dziœ dla starca zmar³ego da³ pod g³owê w trunie;
Gdyby z tego kamienia gorzka ³za nie ciek³a,
Ksiê¿e, kamieñ bez s¹du rzuæ prosto do piek³a!

KSI¥DZ
O! ³za ta nie jest gorzka, gdy w obecne troski
Przypomnianego szczêœcia miesza nektar boski;
Czu³oœæ j¹ u ludzkoœci wylewa o³tarza.
Gorzk¹ truciznê s¹cz¹ tylko ³zy zbrodniarza.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (63 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

GUSTAW
S³uchaj, powiem coœ jeszcze... By³em i w ogrodzie,
Pod tê¿ porê, w jesieni, przy wieczornym ch³odzie,
Te¿ same cieniowane chmurami niebiosa,
Ten¿e bladawy ksiê¿yc i kroplista rosa,
I tuman na kszta³t z lekka prósz¹cego œniegu;
I gwiazdy ton¹ w b³êkit po nocnym obiegu,
I ta¿ sama nade mn¹ œwieci gwiazdka wschodnia,
Któr¹ wtenczas widzia³em, któr¹ widzê co dnia;
W tych¿e miejscach to¿ samo uczucie pali³o.
Wszystko by³o jak dawniej - tylko jej nie by³o!
Podchodzê ku altance, jakiœ szmer u wniœcia,
To ona?... Nie! to wietrzyk z¿ó³k³e strz¹sa³ liœcia.
Altano! mego szczêœcia kolebko i grobie,
Tum pozna³, tum po¿egna³!... ach! com uczu³ w tobie!
To miejsce mo¿e wczora by³o jej siedzeniem,
Ona wczora tym samym oddycha³a tchnieniem!
S³ucham, ogl¹dam wko³o, pró¿no wzrok siê b³¹ka,
Ma³egom tylko ujrza³ nad sob¹ paj¹ka,
Z listka wisz¹c, u s³abej ko³ysa³ siê nici,
Ja i on równie s³abo do œwiata przybici!
Opar³em siê o drzewo, wtem na koñcu ³awki
Widzê bukiety, trawkê, listek poœród trawki,
Ten¿e sam listek, listka mojego po³owa,
(dobywa listek)
Który mi przypomina ostatnie: b¹dŸ zdrowa!
To mój dawny przyjaciel, czulem go powita³,
D³ugo z nim rozmawia³em i o wszystkom pyta³:
Jak ona rano wstaje? czym siê bawi z rana?
Jak¹ piosnkê najczêœciej gra u fortepiana?
Do jakiego wybiega na przechadzkê zdroju?
W jakim najczêœciej lubi bawiæ siê pokoju?
Czy na moje wspomnienie rumieni siê skromnie?
Czy sama czasem nie chc¹c nie wspomina o mnie?...
Lecz co s³yszê! o straszna ciekawoœci karo!
(ze z³oœci¹ uderza siê w czo³o)
Kobieta!...
(œpiewa)
Naprzód!...
(urywa i do Dzieci)
Dzieci! znacie piosnkê star¹?
(œpiewa)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (64 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Naprzód ciebie wspomina
Co chwila, co godzina.

CHÓR DZIECI
Jak¿e kocha dziewczyna,
Co chwilê przypomina.

GUSTAW
Potem po razu co dnia,
A potem co tygodnia.

CHÓR DZIECI
Jak¿e czu³a dziewczyna,
Co tydzieñ przypomina!

GUSTAW
A potem co miesi¹ca
Z pocz¹tku albo z koñca.

CHÓR DZIECI
Jak¿e dobra dziewczyna,
Co miesi¹c przypomina!

GUSTAW
Biegn¹ wody potoku,
Pamiêæ nie w naszej mocy:
Ju¿ tylko raz co roku,
Oko³o Wielkiejnocy.

CHÓR DZIECI
Jaka grzeczna dziewczyna;
Jeszcze co rok wspomina!

GUSTAW
Wiêc
(pokazuj¹c listek)
ostatni przesz³oœci odrzuci³a szcz¹tek!
Wiêc ju¿ jej moich nosiæ nie wolno pami¹tek!...
Wychodzi³em z ogrodu, krok miê w³asny zdradza,
Pod pa³ac niewidoma ci¹gnê³a miê w³adza.
Tysi¹c ogniów pó³nocne rozpêdza ciemnoty,
S³ychaæ wrzaski pojezdnych i karet tarkoty.
Ju¿ jestem blisko œciany, skradam siê poma³u,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (65 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Wciskam oczy ciekawe w podwoje z kryszta³u,
Wszystkie sto³y nakryto, wszystkie drzwi przemkniêto;
Muzyka, œpiewy - jakieœ obchodzono œwiêto!
Toast!... s³ysza³em imiê... ach, nie powiem czyje!
Jakiœ g³os nieznajomy wykrzykn¹³:(Niech ¿yje!(
(Niech ¿yje!( z ust tysi¹ca zabrzmia³y te s³owa;
Tak, niech ¿yje!... i z cicha przyda³em: b¹dŸ zdrowa!
Wtem (o, gdy miê wspomnienia same nie zabij¹!)
Ksi¹dz wyrzek³ drugie imiê i krzykn¹³: (Niech ¿yj¹!(
(wpatruje siê jakby we drzwi)
Ktoœ dziêkuje z uœmiechem... znam g³os... pewnie ona.
Nie wiem pewnie... nie mogê widzieæ za zwierciad³em;
Wœciek³oœæ miê oœlepi³a, popar³em ramiona,
Chcia³em szyby rozsadziæ... i bez duszy pad³em...
(po pauzie)
Myœla³em, ¿e bez duszy... tylko bez rozumu!

KSI¥DZ
Nieszczêsny! dobrowolnych szuka³eœ mêczarni.

GUSTAW
Jak trup samotny, obok weselnego t³umu,
Le¿a³em na zroszonej gorzkim p³aczem darni:
Sprzecznoœæ ostatnich w œwiecie pieszczot i mêczarni!
Przebudzony, ujrza³em krwawy promyk wschodu.
Czekam chwilê: ju¿ nigdzie blasku ani szumu.
Ach, ta chwila jak piorun, a jak wiecznoœæ d³uga!,
Na strasznym chyba s¹dzie taka bêdzie druga!
(po pauzie z wolna)
Wtem anio³ œmierci wywiód³ z rajskiego ogrodu!

KSI¥DZ
I na có¿ ból rozdra¿niaæ w przygojonej ranie?
Synu mój, jest to dawna, lecz s³uszna przestroga;
¯e kiedy co siê sta³o i ju¿ nie odstanie,
Potrzeba w tym uznawaæ wol¹ Pana Boga.

GUSTAW
(z ¿alem)
O nie! nas Bóg urz¹dzi³ ku wspólnemu ¿yciu,
Jednakowa nam gwiazda œwieci³a w powiciu,
Równi, choæ ró¿nych zdarzeñ wykszta³ceni ciekiem,
Postaw¹ sobie bliscy, jednostajni wiekiem,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (66 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Ten sam powab we wszystkim, to¿ samo niechcenie,
Te¿ same w myœlach sk³adnie i w czuciach p³omienie.
Gdy nas wszêdzie to¿samoœæ ³¹czy niedoœcig³a,
Bóg osnu³ przysz³e wêz³y,
(z ¿alem najwiêkszym)
a tyœ je rozstrzyg³a!
(mocniej, gniewny)
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszcz¹ anieli,
A duszê gorsz¹ masz, gorsz¹ ni¿eli!...
Przebóg! tak ciebie oœlepi³o z³oto!
I honorów œwiec¹ca bañka, wewn¹trz pusta!
Bodaj!... Niech, czego dotkniesz, przeleje siê w z³oto;
Gdzie tylko zwrócisz serce i usta,
Ca³uj, œciskaj zimne z³oto!
Ja, gdybym równie by³ panem wyboru,
I najcudniejsza postaæ dziewicza,
Jakiej Bóg dot¹d nie pokaza³ wzoru,
Piêkniejsza ni¿li anio³ów oblicza,
Ni¿li sny moje, ni¿li poetów zmyœlenia,
Ni¿li ty nawet... oddam j¹ za ciebie,
Za s³odycz twego jednego spojrzenia!
Ach, i gdyby w posagu
P³ynê³o za ni¹ wszystkie z³oto Tagu,
Gdyby królestwo w niebie,
Odda³bym j¹ za ciebie!
Najmniejszych wzglêdów nie zyska ode mnie
Gdyby za tyle piêknoœci i z³ota
Prosi³a tylko, a¿eby jej luby
Poœwiêci³ ma³¹ cz¹stkê ¿ywota,
Któr¹ dla ciebie ca³kiem poœwiêca daremnie!
Gdyby prosi³a o rok, o pó³ roka,
Gdyby jedna z ni¹ pieszczota,
Gdyby jedno mgnienie oka,
Nie chcê! nie! i na takie nie zezwolê œluby.
(surowo)
A ty sercem oziêb³ym, obojêtn¹ twarz¹,
Wyrzek³aœ s³owo mej zguby
I zapali³aœ niecne ogniska,
Którymi ³añcuch wi¹¿¹cy nas pryska,
Które siê wiecznym piek³em miêdzy nami ¿arz¹,
Na moje wieczne mêczarnie!
Zabi³aœ miê, zwodnico! Nieba ciê ukarz¹,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (67 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Sam ja... nie puszczê bezkarnie,
Idê, zadr¿yjcie, odmieñce!
(dobywa sztylet i ze wœciek³¹ ironi¹)
B³yskotkê niosê dla jasnych panów!
Ot, tym wina utoczê na œlubne toasty...
Ha ! wyrodku niewiasty !
Œmiertelne œcisnê wko³o szyi twojej wieñce!
Idê jak mojê w³asnoœæ do piek³a zagrabiæ,
Idê!...
(wstrzymuje siê i zamyœla)
O nie! nie... nie... ¿eby j¹ zabiæ,
Trzeba byæ trochê wiêcej ni¿ pierwszym z szatanów!
Precz to ¿elazo!
(chowa)
niech j¹ w³asna pamiêæ goni,
(Ksi¹dz odchodzi)
Niech j¹ sumienia sztylety rani¹!
Pójdê, lecz pójdê bez broni,
Pójdê tylko spojrzeæ na ni¹
W salach, gdzie te od z³ota œwiec¹ce pijaki
Przy godowym hucz¹ stole!
Ja w tej rozdartej sukni, z tym liœciem na czole,
Wnijdê i stanê przy stole...
Zdziwiona zgraja od sto³u powsta³a,
Przepijaj¹ do mnie zdrowiem,
Prosz¹ miê siedzieæ: ja stojê jak ska³a,
Ani s³owa nie odpowiem.
Pl¹cz¹ siê skoczne krêgi przy œpiewach i brzêku,
Prosi miê w taniec dru¿ba godowa,
A ja z rêk¹ na piersiach, z listkiem w drugim rêku,
Nie odpowiem ani s³owa!
Wtem ona z swoim anielskim urokiem
(Goœciu mój, rzecze, pozwól! niech siê dowiem,
Sk¹d przychodzisz, kto jesteœ?( - Ja nic nie odpowiem;
Tylko na ni¹ cisnê okiem,
Ha! okiem! okiem jadowitej zmije,
Ca³e piek³o z mych piersi przywo³am do oka;
Niech bêdzie œlep¹, martw¹ jak opoka,
Na wskróœ okiem przebijê!
Wgryzê siê jak piekielny dym pod jej powieki
I w g³owie utkwiê na wieki.
Bêdê jej myœli czyste przez ca³y dzieñ brudzi³
I w nocy j¹ ze snu budzi³.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (68 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(powolniej, z czu³oœci¹)
A ona tak jest czu³a, tak ³acno dotkliwa;
Jako na trawce wiosenne puchy,
Które lada zefiru zwiewaj¹ podmuchy
I lada rosa obrywa.
Ka¿de wzruszenie moje natychmiast j¹ wzruszy;
Ka¿dy przyostry wyraz zadraœnie;
Od cienia smutku mego jej weso³oœæ gaœnie:
Tak znaliœmy nawzajem czucia wspólnej duszy,
Co jedno pomylœli³o, ju¿ drugie odgad³o.
Ca³¹ istnoœci¹ po³¹czeni œcis³o,
Spojrzawszy tylko na twarzy zwierciad³o,
Serce nasze jak w czystym widzieliœmy stoku.
Jakie tylko uczucie na mych oczach b³ys³o,
Natychmiast lotem promyka
A¿ do jej serca przenika,
I na powrót b³yszczy w oku.
Ach tak! tak j¹ kocha³em! pójdê¿ teraz trwo¿yæ
I na kochanka larwê potêpieñca w³o¿yæ?
Po co? czego chcê od niej? o zazdroœci pod³a!
I jakie¿ s¹ jej grzechy?
Czyli miê s³ówkiem dwuznacznym podwiod³a?
Czy wabi¹cymi ³owi³a uœmiechy
Albo k³amliwe uk³ada³a lice?
I gdzie¿ s¹ jej przysiêgi, jakie obietnice?
Mia³em¿e od niej choæ przez sen nadziejê?
Nie! nie! sam urojone ¿ywi³em mamid³a,
Sam przyprawi³em jady, od których szalejê!
Po có¿ ta wœciek³oœæ? jakie do niej prawa?
Co za moj¹ wzgardzon¹ przemawia osob¹?
Gdzie wielkie cnoty? œwietne czyny? s³awa?
Nic! nic! ach, jednê mi³oœæ mam za sob¹!
Znam to; nigdym œmia³ymi nie zgrzeszy³ zapêdy,
Nie prosi³em, a¿eby by³a mnie wzajemn¹:
Prosi³em tylko o maleñkie wzglêdy,
Tylko ¿eby by³a ze mn¹,
Choæby jak krewna z krewnym, jak siostrzyczka z bratem,
Bóg œwiadkiem, przesta³bym na tem.
Gdybym mówi³: widzê j¹, widzia³em j¹ wczora,
I jutro widzieæ bêdê;
Z ni¹ z rana, w dzieñ ko³o niej, ko³o niej z wieczora,
Oddam pierwszy dzieñ dobry, u sto³u z ni¹ siêdê-
Ach, jak by³bym szczêœliwy!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (69 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(po pauzie)
Zapêdzam siê marnie.
Ty pod zazdroœnych oczu, chytrych ¿¹de³ stra¿¹!
Ani obaczyæ nie wolno bezkarnie.
Po¿egnaæ, porzuciæ ka¿¹...
Umrzeæ!...
(z ¿alem)
Kamienni ludzie! wy nie wiecie,
Jak ciê¿ka œmieræ pustelnika!
Konaj¹c patrzy na œwiat, sam jeden na œwiecie!
D³oñ mu przychylna powiek nie zamyka!
¯a³obne grono ³o¿a nie otoczy,
Nikt nie pójdzie za trumn¹ do wiecznoœci domu,
Garsteczki piasku nie rzuci na oczy,
Zap³akaæ nie masz komu!
O, gdybym móg³ choæ przez sen pokazaæ siê tobie,
Gdybyœ na mojej pami¹tkê mêki
Jeden przynajmniej dzionek chodzi³a w ¿a³obie,
Przypiê³a jednê czarn¹ wst¹¿kê do sukienki!...
Mo¿e spojrzysz ukradkiem... i ³ezka boleœci...
I pomyœlisz westchn¹wszy: ach, on miê tak kocha³!
(z dzik¹ ironi¹)
Stój, stój, ¿a³osne pisklê!... precz, wrzasku niewieœci!
Bêdê¿, jak dziecko szczêœcia, umieraj¹c szlocha³?
Wszystko mi, wszystko niebiosa wydar³y,
Lecz reszty dumy nie mog¹ odebraæ
¯ywy, o nic przed nikim nie umia³em ¿ebraæ,
¯ebraæ litoœci nie bêdê umar³y!
(z determinacj¹)
Rób, co chcesz, jesteœ woli swojej pani¹.
Zapomnij!... ja zapomnê!
(pomieszany)
wszak ju¿ zapomnia³em?
(zamyœlony)
Jej rysy... coraz ciemniej..., tak, ju¿ siê zatar³y!
Ju¿ ogarniony wiecznoœci otch³ani¹
Doczesnym pogardzam sza³em...
(pauza)
Ach, wzdycham! czego¿ wzdycham? ha! westchn¹³em za ni¹,
Nie! nie mogê zapomnieæ o niej i umar³y.
Wszak¿e j¹ widzê, wszak tu, o, tu stoi!
P³acze nade mn¹... jaka ³ezka szczera!
(z ¿alem)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (70 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

P³acz, moja luba, twój Gustaw umiera!
(z determinacj¹)
No, dalej, œmia³o, Gustawie!
(podnosi sztylet)
(z ¿alem)
Nie bój siê, luba, on siê nic nie boi!
Czego ¿a³ujesz, on nic z sob¹ nie zabiera!
Tak! wszystko! wszystko tobie zostawiê,
Zostawiê ¿ycie, i œwiat, i rozkosze,
(z wœciek³oœci¹)
I twego!... wszystko... o nic... ani ³zy nie proszê!
(do Ksiêdza, który wchodzi ze s³u¿¹cemi)
S³uchaj ty... jeœli [ciê] kiedy obaczy...
(z wzmagaj¹c¹ siê gwa³townoœci¹)
Pewna nadludzka dziewica... kobiéta,
I jeœli ciebie zapyta,
Z czego umar³em? nie mów, ¿e z rozpaczy;
Powiedz, ¿e by³em zawsze rumiany, weso³y,
¯em ani wspomnia³ nigdy o kochance,
¯e sobie gra³em w karty, pi³em z przyjacio³y...
¯e ta pijatyka... tañce...
¯e mi siê w tañcu... ot
(uderza nog¹)
skrêci³a noga.
Z tego umar³em...
(przebija siê)

KSI¥DZ
Jezus, Maria! bój siê Boga!
(chwyta za rêkê, Gustaw stoi; zegar zaczyna biæ)

GUSTAW
(pasuj¹c siê ze œmierci¹, patrzy na zegar)
£añcuch szeleœci... Jedenasta wybija!

KSI¥DZ
Gustawie !
(kur pieje drugi raz)

GUSTAW
To drugie has³o!
Czas ucieka, ¿ycie mija!
(zegar koñczy biæ, œwieca druga gaœnie)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (71 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

I drugie œwiat³o zagas³o!
Koniec boleœci!...
(dobywa sztylet i chowa)

KSI¥DZ
Ratujcie, przebóg, mo¿e jaka rada!
Ach, ju¿, ju¿ kona, wbi³ do rêkojeœci,
pad³ ofiar¹ szaleñstwa!

GUSTAW
(z zimnym uœmiechem)
Przecie¿ nie upada!

KSI¥DZ
(chwyta za rêkê)
O zbrodnio! Bo¿e, odpuœæ... Gustawie! Gustawie!

GUSTAW
Zbrodnia taka nie mo¿e pope³niaæ siê co dzieñ,
Daj pokój pró¿nej obawie;
Sta³o siê - os¹dzano - tylko dla nauki
Scenê boleœci powtórzy³ zbrodzieñ.

KSI¥DZ
Jak to? co to jest?

GUSTAW
Czary, omamienie, sztuki.

KSI¥DZ
Ach! w³osy mi siê je¿¹; dr¿¹ pode mn¹ nogi,
W imiê Ojca i Syna! co to wszystko znaczy?

GUSTAW
(patrz¹c na zegar)
Wybi³o dwie godziny: mi³oœci, rozpaczy,
A teraz nastêpuje gadzina przestrogi.

KSI¥DZ
(chce go sadziæ)
Usi¹dŸ, po³ó¿ siê, oddaj zabójcze narzêdzie,
Pozwól rany opatrzyæ-

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (72 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

GUSTAW
Dajê tobie s³owo,
¯e a¿ do dnia s¹dnego sztylet w pochwach bêdzie.
O ranach pró¿na troska, wszak wygl¹dam zdrowo?.

KSI¥DZ
Jak Bóg na niebie, nie wiem, co to...

GUSTAW
Skutki sza³u,
Albo mo¿e kuglarstwo? - S¹ kosztowne bronie
Których ostrze przenika i a¿ w duszy tonie;
Przecie¿ widomie nie uszkodz¹ cia³u.
Tak¹ broni¹ po dwakroæ zosta³em przebity...
(po pauzie z uœmiechem)
Tak¹ broni¹ za ¿ycia s¹ oczy kobiéty,
(ponuro)
A po œmierci grzesznika cierpi¹cego skrucha!

KSI¥DZ
W imiê Ojca i Syna i Œwiêtego Ducha!
Czego stoisz jak martwy? zagl¹dasz na stronê?
Ach, oczy!... przebóg, jakby bielmem powleczone!
Puls usta³... rêce twoje zimne jak ¿elazo!
Co to wszystkoma znaczyæ?

GUSTAW
O tym inn¹ raz¹!
S³uchaj, jakie miê na œwiat zamiary przywiod³y.
Kiedy wchodz¹c do ciebie stan¹³em u progu,
Pamiêtam, ¿e z dziatkami odprawia³eœ mod³y,
Któreœ za dusze zmar³e ofiarowa³ Bogu.

KSI¥DZ
(chwyta krucyfiks)
Prawda, zaraz dokoñczym...
(ci¹gnie Dzieci do siebie)

GUSTAW
No, przyznaj siê szczerze,
Czy wierzysz w piek³o; w czyœciec?...

KSI¥DZ

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (73 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Ja we wszystko wierzê,
Cokolwiek w Piœmie Œwiêtym Chrystus nam og³asza
I w co zaleca wierzyæ Koœció³, matka nasza.

GUSTAW
I w co twoje pobo¿ne wierzy³y pradziady?
Ach! najpiêkniejsze œwiêto, bo œwiêto pami¹tek,
Za có¿ znios³eœ dotychczas obchodzone Dziady?

KSI¥DZ
Ta uroczystoœæ ci¹gnie z pogañstwa pocz¹tek;
Koœció³ mnie rozkazuje i nadaje w³adzê
Oœwiecaæ lud, wytêpiaæ reszty zabobonu.

GUSTAW
(pokazuj¹c na ziemiê)
Jednak prosz¹ przeze mnie, i ja szczerze radzê,
Przywróæ nam Dziady. Tam, u Wszechmocnego tronu,
Kêdy nasz ¿ywot œcis³e odwa¿aj¹ szale,
Tam wiêkszym jest ciê¿arem ³za jednego s³ugi,
Któr¹ szczerze wyleje nad tob¹ u zagonu,
Ni¿ k³amliwe po drukach rozg³aszane ¿ale,
P³atny orszak i kirem powleczone cugi.
Jeœli, ¿a³uj¹c œmierci dobrego dziedzica,
Lud zakupion¹ œwiecê stawia mu na grobie,
W cieniach wiecznoœci jaœniej b³yszczy siê ta œwiéca
Ni¿ tysi¹c lamp w niechêtnej palonych ¿a³obie.
Jeœli przyniesie miodu plastr i skromne mleko
I garœci¹ m¹ki grobowiec posypie:
Lepiej posili duszê, o! lepiej daleko,
Ni¿ krewni modnym balem wydanym na stypie.

KSI¥DZ
Ani s³owa. Lecz Dziady, te pó³nocne schadzki
Po cerkwiach, pustkach lub ziemnych pieczarach,
Pe³en guœlarstwa obrzêd œwiêtokradzki,
Pospólstwo nasze w grubej utwierdza ciemnocie
St¹d dziwaczne powieœci, zabobonów krocie
O nocnych duchach, upiorach i czarach.

GUSTAW
Wiêc ¿adnych nie ma duchów?
(z ironi¹)

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (74 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Œwiat ten jest bez duszy?
¯yje, lecz ¿yje tylko jak koœciotrup nagi,
Który lekarz tajemn¹ sprê¿yn¹ rozruszy;
Albo jest to coœ na kszta³t wielkiego zegaru,
Który obiega popêdem ciê¿aru?
(z uœmiechem)
Tylko nie wiecie, kto zawiesi³ wagi!
O ko³ach, o sprê¿ynach rozum was naucza;
Lecz nie widzicie rêki i klucza!
Gdyby z twych oczu ziemskie odpad³o nakrycie,
Obaczy³byœ niejedno wko³o siebie ¿ycie,
Umar³¹ bry³ê œwiata pêdz¹ce do ruchu.
(do Dzieci, które wchodz¹)
Dzieci, chodŸcie pod kantorek.
(do kantorka)
Czego potrzebujesz, duchu?

G£OS Z KANTORKA
Proszê o troje paciorek.

KSI¥DZ
(przera¿ony)
W imiê Ojca... niech biega... Altarystê zbudzi,
S³owo sta³o siê cia³em!... zawo³ajcie ludzi!...

GUSTAW
WstydŸ siê, wstydŸ siê, mój ojcze, gdzie rozum? gdzie wiara?
Krzy¿ jest mocniejszy ni¿li wszyscy ludzie twoi,
A kto siê Boga boi, ten siê nic nie boi.

KSI¥DZ
Mów, czego potrzebujesz... ach, to upiór! mara!

GUSTAW
Ja! nic nie potrzebujê, jest potrzebnych tylu!
(³owi ko³o œwiecy motyla)
A tuœ mi, panie motylu!
(do Ksiêdza, pokazuj¹c motyla)
Ten migaj¹cy wko³o oæmy rój skrzydlaty
Za ¿ycia gasi³ ka¿dy promyczek oœwiaty,
Za to po strasznym s¹dzie ciemnoœæ ich zagarnie;
Tymczasem z potêpion¹ b³¹kaj¹c siê dusz¹,
Chocia¿ nie lubi¹ œwiat³a, w œwiat³o lecieæ musz¹,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (75 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

To s¹ dla ciemnych duchów najsro¿sze mêczarnie!
Patrzaj, ów motyl, strojny barwionymi szaty,
By³ jakiœ królik albo pan bogaty,
I wielkim skrzyde³ roztworem
Zaciemia³ miasta, powiaty.
Ten drugi, mniejszy, czarny i pêkaty,
By³ ksi¹¿ek g³upim cenzorem
I przelatuj¹c sztuk nadobne kwiaty,
Oczernia³ ka¿d¹ piêknoœæ, któr¹ tylko zoczy³,
Ka¿d¹ s³odkoœæ zatrutym wysysa³ ozorem
Albo przebija³ do ziemi œrodka,
I nauk ziarno z samego zarodka
Gadziny zêbem roztoczy³...
Ci znowu, w licznym snuj¹cy siê gwarze,
S¹ dumnych pochlebnisie, czernide³ pisarze.
Na jakie pan ich gniewa³ siê zagony,
Tam przeklêta chmura leci,
I czy ledwie wschodz¹ce, czy dojrza³e plony
Jako sarañcza wybija.
Za tych wszystkich, moje dzieci,
Nie warto zmówiæ i Zdrowaœ Maryja.
S¹ inne, s³uszniej godne litoœci istoty,
A miêdzy nimi twoi przyjaciele, ucznie,
Których ty wyobraŸni¹ w górne pchn¹³eœ loty,
Których wrodzony ogieñ podnieca³eœ sztucznie.
Jak¹, ¿yj¹c, pokutê mieli za swe winy,
Oznajmi³em, wiecznoœci przest¹piwszy progi:
¯ycie moje œcisn¹³em w krótkie trzy godziny
I znowu wycierpia³em dla twojej przestrogi.
Im wiêc nieœ ulgê proœb¹ i mszaln¹ ofiar¹;
Dla mnie oprócz wspomnienia nic wiêcej nie proszê.
Za grzech mój ¿ycie by³o dostateczn¹ kar¹,
A dziœ, nie wiem, nagrodê czy pokutê znoszê.
Bo kto na ziemi rajskie doznawa³ pieszczoty,
Kto znalaz³ drug¹ swojej po³owê istoty,
Kto nad œwieckiego ¿ycia wylatuj¹c krañce,
Dusz¹ i sercem gubi siê w kochance,
Jej tylko myœl¹ myœli, jej oddycha tchnieniem,
Ten i po œmierci równie¿ w³asn¹ bytnoœæ traci,
I przyczepiony do lubej postaci,
Jej tylko staje siê cieniem.
Jeœli, ¿yj¹c, œwiêtemu by³ uleg³y panu,
Niebiesk¹ z nim chwa³ê dzieli;

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (76 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Albo ze z³ym do wiecznej str¹cony topieli,
Jest bolesnego wspólnikiem stanu.
Na szczêœcie Bóg miê zrobi³ poddanym anio³a,
Dla niej i dla mnie przysz³oœæ œmieje siê weso³a.
Tymczasem, jak cieñ b³¹dz¹c przy kochanych wdziêkach,
Bywam albo w niebiosach, albo w piek³a mêkach.
Gdy ona wspomni, westchnie i ³ezkê wyleje,
Zbli¿am siê do usteczek, bia³y w³os rozwiejê,
Zmieszam siê z odetchnieniem i przeniknê ciebie,
I jestem w niebie!
Lecz kiedy!... oh, czujecie, wy, coœcie kochali!
Jakim zawiϾ ogniem pali!...
D³ugo jeszcze po œwiecie b³¹kaæ siê potrzeba,
A¿ j¹ Bóg w swoje objêcie powo³a;
Natenczas œladem lubego anio³a
I cieñ mój b³êdny wkradnie siê do nieba.
(zegar zaczyna biæ)
(œpiewa)
Bo s³uchajcie i zwa¿cie u siebie,
Ze wed³ug bo¿ego rozkazu:
Kto za ¿ycia choæ raz by³ w niebie;
Ten po œmierci nie trafi od razu.
(zegar koñczy biæ, kur pieje, lampa przed obrazem gaœnie, Gustaw
znika)

CHÓR
Bo s³uchajmy i zwa¿my u siebie,
¯e wed³ug bo¿ego rozkazu:
Kto za ¿ycia choæ raz by³ w niebie,
Ten po œmierci nie trafi od razu.
PRAWA STRONA TEATRU - DZIEWICA W SAMOTNYM POKOJU - NA BOKU
KSI¥G MNÓSTWO, FORTEPIANO, OKNO Z LEWEJ STRONY W POLE; NA PRAWEJ
WIELKIE ZWIERCIAD£O; ŒWIECA GASN¥CA NA STOLE I KSIÊGA ROZ£O¯ONA
(ROMANS (VALERIE()

DZIEWICA
(wstaje od sto³u)
Œwieco niedobra! w³aœnie pora by³a zgasn¹æ!
I nie mog³am doczytaæ - czy¿ podobna zasn¹æ?
Waleryjo! Gustawie! anielski Gustawie!
Ach, tak mi czêsto o was œni³o siê na jawie,
A przez sen - bêdê z wami, Pan Bóg wie dopóki!
Smutne dzieje! Jak smutnej s¹ Ÿród³em nauki!

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (77 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

(po pauzie, z niesmakiem)
Po co czytam? Ju¿ koniec przezieram z daleka!
Takich kochanków tutaj
(wskazuje ziemiê)
có¿ innego czeka?
Waleryjo! ty przecie¿ spomiêdzy ziemianek
Zazdroœci godna! Ciebie ubóstwia³ kochanek,
O którym inna pró¿no ca³e ¿ycie marzy,
Którego rysów szuka w ka¿dej nowej twarzy,
I w ka¿dym nowym g³osie nadaremnie bada
Tonu, który jej duszy brzmieniem odpowiada.
Bo ich twarze tchn¹ g³azem, jak Meduzy g³ow¹,
Nad s³otny deszcz jesienny zimniejsze ich s³owa!

Co dzieñ z pami¹tk¹ nudnych postaci i zdarzeñ
Wracam do samotnoœci, do ksi¹¿ek - [do] marzeñ,
Jak podró¿ny, œród dzikiej wyspy zarzucony,
Co rana wzrok i stopê niesie w ró¿ne strony,
Azali gdzie istoty bliŸniej nie obaczy.
I co noc w sw¹ jaskini¹ powraca w rozpaczy.

Szalony, niech ukocha swe samotne œciany
I nie targa ³añcucha, by nie draŸniæ rany.-

Witaj¿e, ma jaskinio - na wieki zamkniêci,
Nauczmy siê wiêŸniami staæ siê z w³asnej chêci-
Czy¿ nie znajdziem zatrudnieñ? Mêdrce dawnych wieków
Zamykali siê szukaæ skarbów albo leków
I trucizn - my niewinni m³odzi czarodzieje
Szukajmy ich, by otruæ w³asne swe nadzieje.

A je¿eli do grobu wstêp wiar[¹] zawarty,
Pochowajmy sw¹ duszê za ¿ycia w te karty.
Mo¿na piêknie zmartwychwstaæ i po takim zgonie,
I przez ten grób jest droga na Elizu b³onie.
Zamieszka³ym œród cieniów zmyœlonego œwiata
Nudnej rzeczywistoœci narodzi siê strata.

Cieniów? Nigdy¿ nie by³o miêdzy ziemsk¹ braci¹
Takich cieniów, œmierteln¹ wiêzionych postaci¹?
Dusze ich wziê³y¿ bytnoœæ z poetów wyroku,
Kszta³ty odlane¿ tylko z piêknych s³ów ob³oku?
Nie mogê przyrodzenia t¹ myœl¹ obra¿aæ,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (78 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Nie mogê bluŸniæ Twórcy - i siebie zniewa¿aæ.

W przyrodzeniu, powszechnej cia³ i dusz ojczyŸnie,
Wszystkie stworzenia maj¹ swe istoty bliŸnie:
Ka¿dy promieñ, g³os ka¿dy, z podobnym spojony;
Harmonij¹ og³asza przez farby i tony;

Py³ek [ka¿dy] b³¹dz¹cy œród istot ogromu,
Padnie w koñcu na serce bliŸniego atomu;
A tylko serce czu³e z dozgonn¹ têsknot¹
W rodzinie tworów jedn¹ ma zostaæ sierot¹?
Twórca mi da³ to serce, choæ w codziennym t³umie
Nikt poznaæ go nie mo¿e, bo nikt nie rozumie,
Jest i musi byæ kêdyœ, choæ na krañcach œwiata,
Ktoœ, co do mnie myœlami wzajemnymi lata!

O, gdybyœmy dziel¹ce rozerwawszy chmury,
Choæ przed zgonem têsknymi spotkali siê pióry,
Lub s³owem tylko; wzrokiem, - dosyæ jednej chwili;
Dosyæ, by siê dowiedzieæ tylko, ¿eœmy ¿yli.
Wtenczas dusza, co ledwie czucia swe ogarnia,
W której rozkosze truje wi¹zade³ mêczarnia,
Z ciemnej, g³uchej jaskini sta³aby siê rajem!
Jakby mi³o poznawaæ, zwiedzaæ j¹ nawzajem,
I cokolwiek piêknego w myœlach zajaœnieje,
Co œlachetnego maj¹ tajne serca dzieje,
Rozœwieciæ przed oczyma kochanej istoty,
Jak wy³amane z piersi kryszta³ów klejnoty!
Wtenczas przesz³oœæ do ¿ycia moglibyœmy wcieliæ
Spomnieniem; mo¿na by siê z przysz³oœci weseliæ
W przeczuciu, a obecnym chwil lubych u¿yciem
£¹cz¹c wszystko, ¿yæ ca³ym i zupe³nym ¿yciem;
Bylibyœmy jak lotne tchnienia, co je rosa
Wiosennym zionie rankiem, d¹¿¹ce w niebiosa,
Lekkie i niewidome, lecz kiedy siê zlec¹,-
Sp³on¹ i now¹ iskrê poœród gwiazd rozœwiec¹.

NA LEW¥ STRONÊ TEATRU WCHODZI CHÓR WIEŒNIAKÓW NIOS¥CYCH JEDZENIA
I NAPOJE; STARZEC PIERWSZY Z CHÓRU NA CZELE

GUŒLARZ
Ciemno wszêdzie, g³ucho wszêdzie,
Z czujnym s³uchem, z bacznym okiem

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (79 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Spieszmy siê w tajnym obrzêdzie,
Z cichym pieniem, wolnym krokiem;
Wszak nie nucim po kolêdzie,
Nucimy piosnkê ¿a³oby;
Nie do dworu z nowym rokiem,-
Ze ³zami idziem na groby.

CHÓR
Póki ciemno, g³ucho wszêdzie,
Spieszmy siê w tajnym obrzêdzie.

GUŒLARZ
Spieszmy cicho i powoli,
Poza cerkwi¹, poza dworem,
Bo ksi¹dz gus³ów nie dozwoli,
Pan siê zbudzi nocnym chorem.
Zmarli tylko wedle woli
Spiesz¹, gdzie ich guœlarz wo³a;
¯ywi s¹ na pañskiej roli,
Cmentarz pod w³adz¹ koœcio³a.

CHÓR
Póki ciemno, g³ucho wszêdzie,
Spieszmy siê w tajnym obrzêdzie.

CHÓR M£ODZIEÑCÓW
(do Dziewczyny, ob. (RomantycznoϾ()
Nie ³am twych r¹czek, niewiasto m³oda;
Nie p³acz, i oczek, i d³oni szkoda.
Te oczki innym Ÿrenicom b³ysn¹,
Te r¹czki inn¹ prawicê œcisn¹.
Od lasu para go³¹bków leci,
Para go³¹bków, a orlik trzeci:
Usz³aœ, go³¹bko, spojrzy do góry,
Czy jest za tob¹ m¹¿ srebrnopióry?
Nie p³acz, nie wzdychaj w pró¿nej ¿a³obie,
Nowy ma³¿onek grucha ku tobie,
Nó¿ki z ostrog¹, szyjê mu wieñczy!
Wst¹¿ka b³êkitna, a kolor têczy.

Ró¿a z fija³kiem na letniej ³¹ce
Podaj¹ sobie d³onie pachn¹ce,
Pieszy robotnik kosi d¹browê,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (80 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Zrani³ ma³¿onka, zostawi³ wdowê.

P³aczesz i wzdychasz w pró¿nej ¿a³obie,
Wysmuk³y narcyz k³ania siê tobie,
Jasn¹ Ÿrenic¹ œród polnych dzieci
Jak ksiê¿yc miêdzy gwiazdami œwieci:

Nie ³am twych r¹czek, niewiasto m³oda,
Nie p³acz, i r¹czek, i oczu szkoda.
Ten, po kim p³aczesz, wzajem nie b³yœnie
Okiem ku tobie, rêki nie œciœnie.

On ciemny krzy¿yk w prawicy trzyma,
A miejsca w niebie szuka oczyma.
Dla niego na mszê daj, m³oda wdowo,
A dla nas ¿ywych piêkne daj s³owo.
(do Starca)
Nie têsknij, starcze, prosiemy m³odzi,
Têsknota sercu i myœlom szkodzi;
W tym sercu dla nas ¿yj¹ przyk³ady,
Dla nas w tych myœlach jest skarbiec rady.

Stary d¹b zruca powiewne szaty,
O cieñ go prosz¹ trawy i kwiaty:
(Nie znam was, dzieci nowego rodu,
Czyliœcie warte cienia i ch³odu,
Nie takie ros³y dawnymi laty
Pod m¹ zas³on¹ trawy i kwiaty(.

Przestañ narzekaæ, nies³uszny w gniewie,
Jak by³o dawniej, nikt o tym nie wie.
Uwiêdn¹ jedni, powschodz¹ inni,
Chocia¿ mniej piêkni, có¿ temu winni?
Strze¿ naszej barwy, ciesz siê z okrasy,
A z nas dawniejsze wspominaj czasy.

Nie wzdychaj, starcze, w pró¿nej têsknocie,
Wielu straci³eœ, zosta³y krocie.
Nie ca³e twoje szczêœcie jest w grobie,
Nie tam s¹ wszyscy znajomi tobie.
WeŸ trochê szczêœcia od nas szczêœliwych,
Szukaj umar³ych poœród nas ¿ywych.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (81 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

GUŒLARZ
Kto b³¹dz¹c po ¿ycia kraju,
Chcia³ pilnowaæ prostej drogi,
Choæ mu los wedle zwyczaju
Wszêdzie sia³ ciernie i g³ogi;

Nareszcie po latach wielu,
W licznych troskach, w ciê¿kich nudach,
Zapomnia³ o drogi celu,
Aby znaleŸæ wczas po trudach;

Kto z ziemi patrzy³ ku s³oñcu,
Marzy³ nieba i gwiazd loty
I nie zna³ ziemi, a¿ w koñcu,
Kiedy wpad³ w otch³añ ciemnoty;

Kto ¿alem pragn¹³ wydŸwign¹æ,
Co znik³o w przesz³oœci ³onie,
Kto ¿¹dz¹ pragn¹³ doœcign¹æ,
Co ma przysz³oœæ w tajnym ³onie;

Kto pozna³ swój b³¹d niewczeœnie,
O gorszej myœli poprawie,
Mru¿y oczy, by ¿yæ we œnie
Z tym, czego szuka³ na jawie;

Kto marzeñ tkniêty chorob¹,
Sam w³asnej sprawca katuszy,
Darmo chcia³ znaleŸæ przed sob¹;
Co mia³ tylko w swojej duszy; -

Kto wspominasz dawne chwile,
Komu siê o przysz³ych marzy;
IdŸ ze œwiata ku mogile,
IdŸ od mêdrców do guœlarzy!

Mrok tajemnic nas otacza,
Pieϖ i wiara przewodniczy;
Dalej z nami, kto rozpacza,
Kto wspomina i kto ¿yczy.

DZIECIÊ
Wróæmy lepiej do chaty, coœ tam od koœcio³a

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (82 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

B³ysnê³o, ja siê bojê, coœ po lesie wo³a.
Jutro pójdziem na cmentarz, ty swoim zwyczajem
Dumaæ, ja zdobiæ krzy¿e kwiatami i majem.

Mówi¹, ¿e dzisiaj w nocy umar³ych spotkamy,
Ja ich nie znam, ja w³asnej nie pamiêtam mamy,
Ty oczy w dzieñ masz s³abe, pragn¹³byœ daremnie
Dawno widzianych ludzi rozeznaæ po ciemnie.

I s³uch masz s³aby. Pomnisz? dwie temu niedziele
Zebra³o siê i krewnych, i s¹siadów wiele
Urodziny twe œwiêciæ; tyœ w milczeniu siedzia³,
Nic nie s³ysza³, nikomu nic nie odpowiedzia³.

Zapyta³eœ na koniec, po co ta gromada
Zesz³a siê w dzieñ powszedni? i czy mrok ju¿ pada?
A my przyszli winszowaæ i od kilku godzin
S³oñce zasz³o, i by³ to dzieñ twoich urodzin.

STARZEC
Od tego dnia, ach, jak¿em daleko odp³yn¹³!
Wszystkiem znajome l¹dy i wyspy omin¹³,
Wszystkie dziedziczne skarby znik³y w czasu toniach;
Có¿ mnie po waszych twarzach, i g³osach, i d³oniach

Twarze, którem z dzieciñstwa ukochaæ przywyka³,
D³onie, co miê pieœci³y, g³os, co miê przenika³,
Gdzie¿ s¹? Zgas³y, przebrzmia³y, zmieni³y siê, star³y.
Nie wiem, czym poœród trupów, czylim sam umar³y.

Ale inny œwiat rzucam, ani¿elim zasta³;
Nieszczêsny, kto czêœciami do mogi³y wrasta³!

Twój jeszcze g³os, mój wnuku, ostatnia pociecho,
Jak po umar³ej pieœniach niemowlêce echo,
Tu³a siê i g³os matki powtarzaj¹c kwili.
Lecz i ty miê porzucasz, jak inni rzucili.

Pójdê sam; kto w dzieñ b³¹dzi i ¿ywych nie s³yszy,
Widzi w nocy, zna jêzyk grobowej zaciszy.
Nie zab³¹dzê, wszak co rok chodzi³em t¹ drog¹:
Zrazu jak ty, mój synu, z niemowlêc¹ trwog¹,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (83 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Potem jak ch³opiec pe³en ciekawej ochoty,
Potem z têsknot¹, teraz nawet bez têsknoty,
Bez ¿alu; có¿ miê wiedzie? jakiœ zapêd nowy,
Ciemne przeczucie, mo¿e to instynkt grobowy.
Znajdê cmentarz i coœ mi w g³êbi serca wró¿y,
Ze nazad ju¿ nie bêdê potrzebowa³ stró¿y.
Ale nim siê roz³¹czym, twe s³u¿by dzieciêce
Nagrodzê, pójdŸ, mój synu, uklêknij, z³ó¿ rêce:

Bo¿e! Coœ mi rozkaza³ spe³niæ kielich ¿ycia
I zbyt wielki, zbyt gorzki da³eœ mi do picia,
Jeœli wzglêdów twojego mi³osierdzia godna
Cierpliwoœæ, z któr¹ gorycz wychyli³em do dna,
Jedynej, lecz najwiêkszej œmiem ¿¹daæ nagrody :
Pob³ogos³aw wnukowi - niechaj umrze m³ody

B¹dŸ zdrów; stój i raz jeszcze œciœni dziada rêkê!
Daj mi twój g³os us³yszeæ - zaœpiewaj piosenkê
Ulubion¹ i tyle powtarzan¹ razy, _
O zaklêtym m³odzieñcu, przemienionym w g³azy.

(DZIECIÊ)
(œpiewa)

M£ODZIENIEC ZAKLÊTY
Wy³amawszy zamku bramy,
Twardowski b³¹dzi³ œród gmachów,
Bieg³ na wie¿e, schodzi³ w jamy:
Co tam czarów! co tam strachów!

W jednem sklepisku zapad³em-
Jak w dziwny rodzaj pokuty-
Na ³añcuchu, przed zwierciad³em
Stoi m³odzieniec okuty.

Stoi, a z ludzkiej postaci,
Moc¹ czarownych omamieñ,
Coraz jak¹œ cz¹stkê traci
I powoli wrasta w kamieñ.

A¿ do piersi by³ ju¿ g³azem,
A jeszcze mu b³yszcz¹ lica
Mêstwa i si³y wyrazem;

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (84 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Czu³oœci¹ œwieci Ÿrenica.

(Kto jesteœ? Zaklêty rzecze,
Coœ te gmachy zdoby³ œmia³o,
Gdzie tak ·mnogie pêk³y miecze,
Tylu wolnoœæ postrada³o(.

(Kto jestem? o, dr¿y œwiat ca³y
Przed m¹ szabl¹, na me s³owa
Wielkiej mocy, wiêkszej chwa³y:
Jestem rycerzem z Twardowa(.

(Z Twardowa?... za moich czasów
Nie s³ysza³em o nazwisku,
Ni œród wojennych zapasów,
Ni na rycerskim igrzysku.

(Nie zgadnê, jak d³ugie lata
Mog³em w wiêzieniu przesiedzieæ;
Ty œwie¿o wracasz ze œwiata:
Musisz mi o nim powiedzieæ.

(Czy dot¹d Olgierda ramiê,
Nasz¹ Litwê wiod¹c w pole,
Po dawnemu Niemcy ³amie,
Tratuje stepy mogole?(

(Olgierd? Ach, ju¿ przeminê³o
Dwieœcie lat po stracie mê¿a,
Lecz z jego wnuków Jagie³³o
Teraz walczy i zwyciê¿a(.

(Co s³yszê? Jeszcze dwa s³owa:
Mo¿e w twych b³êdnych obiegach
By³eœ, rycerzu z Twardowa,
Na Œwitezi naszej brzegach?

(Czy tam ludzie nie mówili
O Poraju silnej rêki
I o nadobnej Maryli,
Której on ubóstwia³ wdziêki?(

(M³odzieñcze, nigdzie w tym kraju,

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (85 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Od Niemna po Dniepru krañce,
Nie s³ysza³em o Poraju
Ani o jego kochance.

(Po co pytaæ, czasu strata,
Gdy ciê wyrwê z tej opoki;
Wszystkie ciekawoœci œwiata
W³asnymi odwiedzisz kroki.

(Znam czarodziejsk¹ naukê,
Wiem dzielnoœæ tego zwierciad³a,
Wraz go na drobiazgi st³ukê.
By z ciebie ta larwa spad³a(.

To mówi¹c, nag³ym zamachem
Doby³ miecza i przymierza,
Ale m³odzieniec z przestrachem-
(Stój!( - zawo³a³ na rycerza.

(WeŸmi zwierciad³o ze œciany
I podaj go w moje rêce,
Niech sam skruszê me kajdany
I uczyniê koniec mêce(.

Wzi¹³ i westchn¹³, twarz mu zblad³a
I zala³ siê ³ez strumieniem.
I poca³owa³ zwierciad³o-
I ca³y sta³ siê kamieniem.

CHÓR M£ODZIE¯Y
Tu guœlarz kaza³ m³odzie¿y
Stan¹æ na drogi po³owie:
Tam na wzgórku wioska le¿y;
A tam mogilnik w d¹browie.

Miêdzy kolebk¹ i groby
M³ody nasz wiek w œrodku stoi;
Œród wesela i ¿a³oby
Stójmy¿ w œrodku, bracia moi!

Nie godzi siê do wsi wracaæ;
Nie godzi siê biec w ich œlady.
Tu bêdziemy œwiêciæ Dziady

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (86 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

I piosnkami noc ukracaæ.

Bêdziemy id¹cych witaæ
I powracaj¹cych pytaæ,
Lêkliwym rozpêdzaæ trwogê,
B³êdnym pokazywaæ drogê.-

Zasz³o s³oñce, bieg¹ dzieci,
Id¹ starce, p³acz¹, nuc¹,
Lecz znowu s³oñce zaœwieci,
Wróc¹ dzieci, starce wróc¹.

Nim dojdzie siwizny dzieciê,
Nim starego dzwon powo³a,
Jeszcze ich spotka na œwiecie
Niejedna chwilka weso³a.

Ale kto z nas w m³ode lata
Nie dzia³a rzeŸwym ramieniem,
Ale sercem i myœleniem;
Taki zgubiony dla œwiata.

Kto jak zwierz pustyni szuka,
Jak pugacz po nocy lata;
Jak upiór do trumny puka,
Taki zgubiony dla œwiata.

Kto w m³odoœci pieœñ ¿a³oby
Raz zanuci³, wiecznie nuci;
Kto m³ody odwiedza groby,
Ju¿ z nich na œwiat nie powróci.

Niech wiêc dzieci i ojcowie
Id¹ w koœció³ z proœb¹, z chlebem;
M³odzi, na drogi po³owie
Zostaniem pod czystym niebem.

PIE΄ STRZELCA
Œród wzgórzów i jarów,
I dolin, i lasów,
Œród pienia ogarów
I tr¹by ha³asów:

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (87 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Na koniu, co lotem
Soko³y zadumi,
I z broni¹, co grzmotem
Pioruny zat³umi;

Weso³y jak dziecko,
Jak rycerz krwi chciwy,
Odwa¿nie, zdradziecko
Bój zacz¹³ myœliwy.

Witajcie¿ rycerza,
Pagórki i niwy,
Król lasów, pan zwierza,
Niech ¿yje myœliwy!

Czy w niebo grot zmierza,
Czy w knieje i smugi,
St¹d leci grad pierza,
St¹d p³yn¹ krwi strugi.

Kto w puszczy dojedzie
Odyñca bez trwogi?
Kto kud³y niedŸwiedzie
Podes³a³ pod nogi?

Czyj dowcip gna³ rojem
Lataczów do side³?
Kto wstêpnym wzi¹³ bojem
Sztandary ich skrzyde³?,

Witajcie¿ rycerza,
Pagórki i niwy,
Król lasów, pan zwierza,
Niech ¿yje myœliwy!

Dalej¿e, dalej¿e, z tropu w trop,
Z tropu w trop, dalej¿e, dalej¿e!
Dalej¿e, dalej¿e, z tropu w trop,
Z tropu w trop, hop, hop!

GUSTAW
Spolowa³em piosenkê! Nie bêd¹ siê gniewaæ
Myœliwi, ¿e do domu wracam bez zwierzyny.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (88 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Jak tylko wrócê, zaraz muszê im zaœpiewaæ.-
Lecz gdzie¿ zaszed³em? nigdzie œladu ni dro¿yny.
Hola! jak w kniei g³ucho - ni tr¹by, ni strza³u.
Zb³¹dzi³em - otó¿ skutek wieszczego zapa³u!
Goni¹c muzê, wyszed³em z ob³awy. - Mróz ciœnie.
Trzeba ogieñ na³o¿yæ; gdy œwiat³o zab³yœnie,
Nu¿ jaki spó³towarzysz z myœliwej czeladzi
B³¹dzi jak ja, ten ogieñ razem nas sprowadzi,
£acniej drogê znajdziemy. O mój przyjacielu!
Takich jak ty myœliwych nie znalaz³byœ wielu.
Oni z lasu nie zwykli spogl¹daæ w ob³oki, ·
Ogarami na piêkne polowaæ widoki;
Z jednym zawsze zamiarem i z jedyn¹ ¿¹dz¹,
Na ziemi tropi¹ zdobycz - tym lepiej - nie b³¹dz¹!
Pewnie ju¿ z rzeŸwym sercem i spoconym czo³em
Dzienn¹ zabawê koñcz¹ za biesiadnym sto³em.
Ka¿dy chlubi siê z przesz³ych lub przysz³ych zdobyczy;
Ka¿dy swe trafne strza³y, cudze pud³a liczy;
¯artuj¹ z siebie g³oœno lub szepc¹ do ucha;
Wszyscy mówi¹, a jeden stary ojciec s³ucha.
A jeœli siê pod koniec uprzykrzy³y ³owy,
Natenczas do s¹siadek - uœmiechy, rozmowy,
Czasem strzelecka mi³oœæ - wêdrowna ptaszyna;
Serce przelotem zwiedzi - tak mija godzina,
I tydzieñ, i rok przesz³y, - tak bywa³o wczora,
Tak jest dzisiaj i bêdzie ka¿dego wieczora.
Szczêœliwi! - A ja... czemu¿ nie jestem jak oni?
Wyjechaliœmy razem - có¿ miê w pole goni?
Ach, nie zabawy œcigam - uciekam od nudy;
Nie rozkosze myœliwskie lubiê - ale trudy.
Ze siê myœl, a przynajmniej ¿e siê miejsce zmienia,
I ¿e tu nikt mojego nie œledzi marzenia,
£ez pustych, które nie wiem, sk¹d w oczach zaœwiec¹,
Westchnieñ bez celu, które nie wiem, kêdy lec¹.
Nie do s¹siadek pewnie! na wiatry, na gaje,
Ku marzeniom!.. Myœl dziwna! Zawsze mi siê zdaje,
¯e ktoœ ³zy moje widzi i s³yszy westchnienia,
I wiecznie oko³o mnie kr¹¿y na kszta³t cienia.

Ile¿ razy w dzieñ cichy szeleszcz¹ na ³¹ce
Jakoby nimfy jakiejœ stopki lataj¹ce;
Spojrzê: chwiej¹ siê kwiaty i podnosz¹ g³owy,
Jakby z lekka tr¹cone. - Nieraz œród alkowy

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (89 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Samotny ksi¹¿kê czytam; ksi¹¿ka z r¹k wypad³a,
Spojrza³em i mignê³a naprzeciw zwierciad³a
Lekka postaæ, szepnê³a jej powietrzna szata.
Nieraz duma³em w nocy; gdy siê myœl rozlata,
Wzdycham, i coœ westchnieniem dawa³o znak ¿ycia,
Serce bi³o i czu³em drugie serca bicia,
S³owo nawet czêstokroæ, niewyraŸnie, g³ucho,
Jak przelot nocnej muszki pog³aska mi ucho!...

Zasn¹³em we mgle jasnej; z góry i z daleka
Coœ b³yszczy, choæ widocznych kszta³tów nie obleka;
I czujê promieñ oczu i uœmiech oblicza!
Gdzie¿ jesteœ, samotnoœci córo tajemnicza?

Niechaj siê twój duch uwieñczy
Choæby marnym, nik³ym cia³em;
Okryj siê choæ r¹bkiem têczy
Lub jasnym Ÿród³a kryszta³em!

Niechaj twojej blask obs³ony
D³ugo, d³ugo w oczach stoi!
Niech twych ust rajskimi tony
D³ugo, d³ugo s³uch siê poi!

Œwieæ mi, s³oñca niech Ÿrenica
Olsnie marz[¹c] twoje lica;
Piej, syreno! w lubych g³osach
Usnê, marzyæ o niebiosach!

Ach, gdzie ciê szukaæ? - od ludzi ucieknê,
Ach, b¹dŸ ty ze mn¹, œwiata siê wyrzeknê!

MYŒLIWY CZARNY
(œpiewa)
Latasz, mój ptaszku, za wysoko latasz,
A czy znasz dzielnoœæ swoich skrzyde³ek?
Spojrzy na ziemiê, któr¹ tak pomiatasz
Co tam wabików, co tam side³ek!-

M£ODZIENIEC
Hola! s³ychaæ œpiewania, hej! wszelki duch ¿ywy!
Ozwij siê, bracie, kto jesteœ?

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (90 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

STRZELEC
Myœliwy,
Równej jak ty ochoty, wiêkszej trochê mocy.
Obadwa polujemy, chocia¿ ty w poranki
Jedziesz na œwiat, ja ³owy rozpoczynam w nocy;
Ty czyhasz na zwierzêta, a ja - na kochanki.

GUSTAW
Nie wiem, czy dobre miejsce wybra³eœ na ³owy,
Ale nie chcê przeszkadzaæ, wiêc szczêœliwej drogi.

STRZELEC
Hola, kolego! nie b¹dŸ taki raptusowy.
Jest ¿e to grubijañstwo albo skutek trwogi?
Pierwiej miê sam zawo³a³, a teraz ucieka.

GUSTAW
Ja mia³bym ciebie wo³aæ?

STRZELEC
S³ysza³em z daleka,
¯eœ wo³a³; kogo? na co? nie wiem doskonale
Dosyæ, ¿e pos³ysza³em westchnienia i ¿ale.
Jestem jak ty myœliwcem, by³em kiedyœ m³ody,
Znam wiêc twego rzemios³a i wieku przygody,
Musisz mieæ coœ na sercu, rozmówmy siê szczerze.
Pewnie [ciê] zab³¹ka³o w kniei jakie zwierzê?
Bracie, ja sam b³¹dzi³em, znam zwierzêta ró¿ne
Skrzydlate i piechotne, czworo- i dwuno¿ne.
A jeœli nic nie gonisz, pewno rad byœ goni³?
Ej, czy ciê widok pustej torby nie zap³oni³?
Wstyd m³odemu niczego dot¹d nie zastrzeliæ?
Przyznaj siê, ja ci mogê w potrzebie udzieliæ.

GUSTAW
Dziêki - od nieznajomych nie ¿¹dam pomocy,
Nie zabieram przyjaŸni tak rych³o i w nocy;
I nie rozumiem, co twe s³owa maj¹ znaczyæ.

STRZELEC
Je¿eliœ niepojêtny, bêdê siê t³umaczyæ.
Je¿eli mi nie ufasz, bêdê szczerszy z tob¹...
Wiedz naprzód, i¿ gdzie st¹pisz, jest wszêdzie nad tob¹

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (91 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

Pewna istota, która z oczu ciê (nie) traci,
I ¿e chce ciebie w ludzkiej nawiedziæ postaci,
Je¿eli to, coœ przyrzek³, zachowasz niez³omnie...

GUSTAW
Przebóg! co to ma znaczyæ?... Nie zbli¿aj siê do mnie!

[Na tym siê rêkopis koñczy]

1 Upiorem nazywa tutaj poeta ducha powracaj¹cego; lud mniema³,
¿e powracaj¹ na ziemiê dusze samobójców. 2 czwart¹ po Zaduszkach,
tzn. na pocz¹tku adwentu. Wtedy, wg. wierzeñ, ginê³a moc duchów
b³êdnych. 3 ow¹ "skrwawion¹ pierœ" wyjaœnia IV cz. poematu, scena
ponownego samobójstwa. 4 istotnie ju¿ w czasach Mickiewicza tytu³
poematu wymaga³ wyjaœnienia, choæ jeszcze wiele lat póŸniej
odprawiano go po wsiach bia³oruskich. Jednak obrzêd opisany w
poemacie jest w³asn¹ konstrukcj¹ poety. Pamiêæ przodków
obchodzono kilka razy do roku; Mickiewicz w przedmowie powo³uje
siê na uroczystoœæ jesienn¹, przypadaj¹ca oko³o Zaduszek. Te
jednak "dziady" obchodzono w krêgu rodzinnym, w chatach.
Charakter gromadny, taki jak w dramacie, mia³a uroczystoœæ
wiosenna odbywaj¹ca siê po Wielkanocy. Uczestnicy zbierali siê
nie noc¹, lecz za dnia, na cmentarzach, dok¹d ludnoœæ wioski
udawa³a siê po nabo¿eñstwie ¿a³obnym. Tam na grobach zastawiano
poczêstunek, którego czeœæ przypada³a wêdrownym ¿ebrakom. Nie
wzywano dusz zmar³ych i Guœlarz nie przewodzi³ uroczystoœci. Bra³
w niej udzia³ pop prawos³awny lub unicki paroch, który kropi³
mogi³y wod¹ œwiêcon¹ i odmawia³ modlitwy za zmar³ych. Nie by³
wiêc to obrzêd tajemny i zakazany. Odstêpuj¹c od wiernego
przedstawienia obrzêdu d¹¿y³ Mickiewicz do ujawnienia tych
wartoœci, jakie dostrzega³ w wierzeniach ludu. 5 s³owa te
wypowiedzia³ Hamlet w rozmowie z przyjacielem o pojawiaj¹cym siê
duchu zmar³ego ojca (a.I, sc.5). 6 ¯ycie bez cierpienia to ³amaæ
nakaz solidarnoœci ludzkiej. 7 wed³ug wierzeñ ludowych na
Bia³orusi, duch potêpiony nie móg³ wejœæ do wnêtrza poœwiêconego
domostwa. 8 zjawa najsilniej zwi¹zana z realiami wsi. Na wieczne
potêpienie skazano go za brak ludzkoœci wobec poddanych. Jego
przewiny s¹ najsurowiej os¹dzone, a g³osy ofiar okrutnika
oskar¿ycielsk¹ si³¹ dorównuj¹ najmocniejszym s³owom, jakie po
polsku napisano w obronie ch³opa. 9 wyjaœni to cz. IV; znak
œmierci samobójczej
10 owo milczenie próbuje wyjaœniæ Mickiewicz w sc. 9 III cz.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (92 of 93)2009-06-22 11:25:55

background image

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt

"Dziadów" - w czasie obrzêdu mo¿na by³o wywo³ywaæ równie¿ dusze
ludzi ¿ywych i one w odró¿nieniu od zmar³ych - milcza³y. 11 cytat
z utworu "Rozrywki biograficzne pod czaszk¹ olbrzymki. Opowieœæ
o duchach. Jeana Paula Freiedricha Richtera - romantyka
niemeickiego podpisuj¹cego siê jako Jean Paul (1763-1825). 12
Pustelnik wszed³ tu¿ przed 9 wieczorem. Zwi¹zek chronologiczny
pomiêdzy cz. II a IV nie jest jasny. W cz. II Widmo ukazuje siê
po pó³nocy, w cz. IV Pustelnik znika z plebanii w³aœnie o
pó³nocy. Wynika³oby z tego, ¿e akcja cz. IV rozgrywa siê albo
tego samego dnia, lecz wczeœniej ni¿ akcja cz. II, albo te¿ nie
tego samego roku. 13 wed³ug wyobra¿eñ ludowych 3 œwiece mai³y
w³asnoœæ przyci¹gania zjaw. Tu gasn¹ one po kolei, co godzina (w.
141, 709, 1126, 1281), zamykaj¹c 3 stopnie wyznañ Gustawa.
Tajemnicze ich gaœniêcie podkreœla nadprzyrodzony charakter
zjawiska Pustelnika.

file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/23.txt (93 of 93)2009-06-22 11:25:55


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Do przyjaciół Moskali
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Scena 4
Adam Mickiewicz Dziady
Adam Mickiewicz Dziady część II
Adam Mickiewicz Dziady część III
Adam Mickiewicz Dziady
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Scena 5 Widzenie księdza Piotra
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Scena 1 więzienna
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Scena 8
Adam Mickiewicz Dziady część III
Adam Mickiewicz Dziady część II
Adam Mickiewicz Dziady Wileńsko Kowieńskie
Adam Mickiewicz Dziady
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Prolog
Adam Mickiewicz Dziady II
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Przedmowa
Adam Mickiewicz Dziady
Adam Mickiewicz Dziady

więcej podobnych podstron