background image

Kiełbasy, kiszki, tłuszcze, potrawy mięsne i inne dania 
obiadowe

 

Jak wynika ze wspomnień - podstawą jadłospisu niemieckich Polic, prócz 

opisywanych wcześniej ryb, były: tłuszcz i mięso.

Do II wojny światowej praktycznie w każdym obejściu hodowano trzodę chlewną, stąd 

co jakiś czas odbywał się - gorszący współczesnych wegetarian - szlachtunek.

Po uboju zaczynał się wyrób kiełbas, peklowano mięso oraz wytwarzano konserwy z 

już upieczonej wieprzowiny. Okazjonalnym przysmakiem była wówczas “zupa 
kiełbasiana”, przyrządzana na wodzie, w której gotowano wiep-rzowinę, boczek, krwawe 
kiszki i wątrobiankę, z których to produktów czasem któryś w trakcie gotowania pękał, 
wzbogacając wywar. Do tej zupy - posiadającej szczególny smak - wg przepisu 
właściciela ziemskiego Havemanna - dodawano zieloną kapustę.

Na marginesie: dwa słowa o warzywach - kapusta, podobnie, jak groch, a w wielu 

domach - brukiew, to były “warzywa-instytucje”, bez których praktycznie nie istniało 
żadne solidne jedzenie. Ale o tym za chwilę.

 

Lokalne specjalności

Kaszanka i kiszka wątrobiana były robione według specjalnych, trzymanych w 

sekrecie receptur, zasadniczą rolę odgrywały przyprawy i korzenie. Bardzo lubiana była 
też tzw. kiełbasa płucna (Lungwurst), która - można powiedzieć - II wojnę “przeżyła” i do 
dziś jest popularna zwłaszcza w Szlezwiku-Holsztynie. Przygotowywano ją rzeczywiście 
z mieszaniny mielonego mięsa wieprzowego, płuc wieprzowych oraz licznych przypraw, 
szczególnie z gorczycą i ziarnkami pieprzu. Następnie wędzono ją bardzo długo - od 
ośmiu dni do dwóch tygodni, a im stawała się twardsza, tym była smaczniejsza. 
Gotowano ją następnie z grochem lub soczewicą, z dodatkiem słoniny, kartofli i cebuli, a 
znakiem dobrze przyrządzonej potrawy był solidny krąg tłuszczu pływający wokół 
brzegów misy czy talerza.

Inną odmianą kiełbasy była siekana kiełbasa wieprzowa. Na dwie części 

rozdrobnionego mięsa brano jedną część słoniny, jedną ziemniaków, wzbogacano to 
mlekiem i dodawano przyprawy.

Czytając wspomnienia i przeglądając stare przepisy kucharskie z rejonu Uckermark 

(północna Brandenburgia) odnosi się wrażenie, że generalnie nacisk kładziono na 
używanie wyrobów mięsnych - w tym garmażerki i nawet kiełbas - do sporządzania dań 
gotowanych, jako znacznie lepiej sycących i dających stosowną siłę do pracy. Kiełbasy i 
różne kiszki są gotowane, pieczone, stanowią atrakcyjny dodatek do tłustych potraw 
warzywnych z kapustą lub warzywami strączkowymi, bywają fundamentem zup, ale 
rzadziej, raczej tylko od święta, stanowią samodzielny produkt we współczesnym sensie 
dodatku do chleba.

Uwaga dotyczy również wędzonek. Odświętną potrawą w co uboższych rejonach była 

tzw. Kloppschinken. Przyrządzano ją w ten sposób, że gotowaną szynkę krojono na 
plastry o grubości 0,5-1 cm, które potem przez kilka godzin moczono w mleku, 
panierowano w jajku i pieczono 3-5 minut z każdej strony. Potrawę wydawano z 

background image

oryginalnym dodatkiem w postaci przyprawionej na słodko, gotowanej młodej fasolki, 
zmieszanej z musem jabłkowym i obficie przyprawionej masłem oraz - do smaku - 
cukrem i solą.

W wersji eleganckiej Kloppschinken zastępowała polędwica wołowa, przyrządzana w 

kremie pieprzowym, wykonanym na bazie pieprzu, cebuli, oliwy, śmietany, z dodatkiem 
koniaku, czerwonego wina i bulionu oraz odpowiednich przypraw. Dodatkiem były 
wówczas jarzyny. Przepis pochodzi z regionu, ale nie znaleźliśmy dowodu, by 
przedwojenni policzanie tak wystawnie jadali.

 

Prosto, byle syto

Na co dzień bywało prosto, nawet prostacko, a przed wszystkim znacznie ubożej. 

Preferowane specjały to np. gotowana noga wieprzowa (golonka), warzona z cebulą i 
przyprawami, aż do miękkości, a podawana z kwaśną kapustą i domowym puree z 
przetartego grochu, z dodatkiem cebuli, wszystko zaś okraszone solidnie stopioną 
słoniną i podlane rosołem powstałym w trakcie gotowania golonki.

W razie braku golonki zastępowała ją gorąca kaszanka, też serwowana z kapustą, ale 

zamiast grochu dodatkiem były słone kartofle.

Do takich potraw - a przytaczamy ich opis za “babcinymi przepisami” z niemieckich stron 

internetowych - konieczne jest dodawanie dużych ilości gorczycy, ułatwiającej trawienie i 
przynajmniej litra, zimnego (koniecznie) piwa na głowę. Wyłącznie typu “pils”, żadne tam 
“stare”, albo ‘pszeniczne”.

W Polsce golonka z kapustą też jest znana, podobnie jak bez niej, tylko dla ułatwienia 

trawienia nie pije się do niej piwa.

Okazją do “wyżerki” był też moment uboju świń i wyrobu kiełbas. Pracujących 

zwyczajowo karmiono boczkiem, żeberkami, kiszką wątrobianą i małą kiszką krwawą - 
mieso gotowano w słonej wodzie z dodatkiem tradycyjnych warzyw (liść laurowy, ziele 
angielskie, pieprz, cebula), a dodatkiem - po staremu - były słone kartofle, gotowana 
kwaśna kapusta, gorczyca w roli przyprawy i duża ilość piwa.

Powodzeniem cieszyła się także galaretka z nóżek wieprzowych. Przyrządzana 

podobnie jak w Polsce, ale podawana inaczej - z gorącymi (!) kartoflami, przysmażanymi 
ze słoniną i cebulą.

Urozmaiceniem jadłospisu była też “rolada kapuściana”. W istocie chodzi o odmianę 

rozpowszechnionych w Polsce “gołąbków”, tyle tylko, że w wersji pomorsko-polickiej 
miesza się siekane mięso z podrobami, cebulą, bułką i surowym jajkiem.

 

Eintopfy

Wszystkie te wyodrębnione rodzajowo, ale pracochłonne potrawy na co dzień 

zastępowały rzeczy prościej przyrządzane. Przy czym charakterystyczna jest tendencja 
do serwowania “Eintopf’ów”, czyli swoistych “mamałyg” (Eintopf = jeden garnek), 
posilnych - ni to zup, ni to drugich dań, tłustych, mącznych, zapychających, gęstych tak, 
że “łyżka stawała”, zastępujących skutecznie cały obiad.

background image

Gotowano je w oparciu o kapustę, z koniecznym dodatkiem tłustego wieprzowego 

brzuszka (Niemcy wiedzą, co czynią, gotowana kapusta bez tłuszczu nie istnieje) i z 
tego, co się dało - nawet z wędzonych ogonów, albo jako wspomnianą “mamałygę”.

Łączono wtedy pośledniejsze mięso, jarzyny, warzywa strączkowe, przyprawy, często 

w formie zapiekanek, mających postać zbliżoną cokolwiek do gulaszu (ten na Pomorzu przed wojną 
nie był znany) i noszących nazwę “Pichelsteiner”. 

 

Kartofle
- ratunek w biedzie

Nie w każdym domu był dostatek, żywiono się więc i ubogo. Podstawą - jak zawsze w 

takich przypadkach - stawały się kartofle. Gotowane (w najgorszych sytuacjach) “w 
mundurkach”, nazywane “kluskami”, były podawane z cebulą i solą, a jak było można - to 
ze skwarkami.

Na wyższym poziomie, w wersji bardziej satysfakcjonującej, do kartofli “w 

mundurkach” dodawano twaróg z cebulą, kartofle kraszono olejem (lnianym!), masłem 
lub skwarkami, a całość “uzupełniano” solidną gorącą kaszanką lub krwawą kiszką i 
zapijano zimnym, szlachetnym piwem.

Z kartofli przyrządzano też różne inne dania, regionalną specjalnością jest puree z 

jajkami w kwaśno-słodkim sosie.

 

Tłusto, znaczy: dobrze

I jeszcze słowo o tłuszczach. Niezbędne, wręcz konieczne w niemieckiej kuchni, w 

przypadku dań obiadowych pochodziły głównie z przetopu słoniny lub z gotowania (np. z 
kapustą) świńskiego brzuszka, nie gardzono też olejami, śmietaną, masłem i - znacznie 
od niego tańszą margaryną. W cenie był smalec. Wytapiany ze słoniny, z dodatkiem 
brzuszka lub boczku, wzbogacony jabłkami, cebulą i macierzanką, przechowywany był 
długo w znanych i w Polsce kamionkach, mając wszechstronne zastosowanie. Na zimno, 
jako smarowidło, na ciepło - do kraszenia szlachetniejszych dań. Rozgrzane na patelni 
skwarki jadano z suchym chlebem, stosowano je również jako dodatek do pieczeni, 
zwłaszcza tzw. klopsów i pieczeni “rzymskiej”, popularnych ongiś w gospodarstwach 
domowych. Przy stosowaniu smalcu jako smarowida - nieoszacowaną wartość miał 
bardzo prosty dodatek: ogórki kwaszone.                            (cdn)

 
Uwagi redakcyjne:
Materiał opracowaliśmy w oparciu o często na naszych łamach przytaczaną książkę 

K. Maronn: “Stettin-Pölitz und Messenthin. Bilder, Dokumente, Chronik - Gedanken und 
Erinnerungen.” oraz na podstawie niemieckich witryn internetowych:

1.

1.      Uckermärkische Küche (kuchnia regionu Uckermarkt)\ 
(www.heikostreich.de/uckemark/essentri.htm) oraz:

2. (www.wendtour.de/omashauptgerichte8.htm), czyli główne dania babcine (Oma 

= babcia)