background image

MIKOŁAJ SĘP – SZARZYŃSKI 

 

 

EPITAFIUM RZYMOWI  

 

Ty, co Rzym wpośród Rzyma chcąc baczyć, pielgrzymie, 

A wżdy baczyć nie możesz w samym Rzyma Rzymie,  

Patrzaj na okrąg murów i w rum obrócone 

Teatra i kościoły, i słupy stłuczone: 
To są Rzym. Widzisz, jako miasta tak możnego 

I trup szczęścia poważność wypuszcza pierwszego. 

To miasto, świat zwalczywszy, i siebie zwalczyło, 

By nic niezwalczonego od niego nie było.  

Dziś w Rzymie zwyciężonym Rzym niezwyciężony  

(To jest ciało w swym cieniu) leży pogrzebiony.  

Wszytko się w nim zmieniło, sam trwa prócz odmiany 

Tyber, z piaskiem do morza co bieży zmieszany.  
Patrz, co Fortuna broi: to się popsowało, 

Co było nieruchome; trwa, co się ruchało.  

 

Epitafium Rzymowi jest przekładem wiersza XVI-wiecznego poety łacińskiego Janusa Vitalisa. Poeta, już w tytule 
wskazując na konkretny gatunek liryki, daje mam cenną wskazówkę interpretacyjną. 
 
Epitafium jest formą poezji okolicznościowej pisanej ku czci osoby zmarłej. Jest to więc typ liryki funeralnej. 
Zgodnie z tradycją gatunku epitafium składa się z trzech części: pierwszej, w dobitny i emocjonalny sposób 
eksponującej stratę (comploratio), drugiej, nazywanej laudatio, wysławiającej zmarłego i końcowej niosącej 
posieszenie – consolatio

Konstrukcja utworu Szarzyńskiego odwołuje się do tego wykształconego schematu gatunkowego. Rozpoczyna się 

on apostrofą do„pielgrzyma”, wędrowca, który przybywa do Wiecznego Miasta. Ten bezpośredni zwrot 

otwierający utwór (zwłaszcza użycie zaimka „ty”) przyciąga uwagę i porusza wyobraźnię czytelnika. Podmiot 
liryczny w formie liryki bezpośredniej kieruje do pielgrzyma swoją wypowiedź, rysując mu poetycki obraz „w rum 

obróconych” rzymskich teatrów, świątyń oraz „stłuczonych” kolumn. Posługując się wyliczeniem, dokładnie 

pokazuje rozmiar strat, dewastacji Rzymu. Ta część, dobitna i emocjonalna, odpowiadałaby comploratio

Wyrazistość tego fragmentu podkreśla dodatkowo nagromadzenie wyrazów o podobnym brzmieniu: 

Ty, co Rzym wpośród Rzyma chcąc baczyć, pielgrzymie, 

A wżdy baczyć nie możesz w samym Rzyma Rzymie […] 

 
Obraz zniszczonego miasta nabiera charakteru hiperboli: choć pokazane są tylko elementy architektury, to obraz 
ten dotyczy przecież różnych aspektów kultury, a nawet całej cywilizacji rzymskiej. Metaforyka „trupa miasta” 
pokazuje zagładę wielkiego imperium, uwypukla czasowy kontrast między przeszłością a teraźniejszością, między 
dawnymi czasami chwały a obecnym upadkiem. Klęskę miasta obrazuje poeta za pomocą leksyki funeralnej: 
„trup”, „pogrzebany”, mówi o ruinach utożsamianych tutaj z grobem. „To jest Rzym” – mówi. Ten fragment 
wiersza pokazuje spójność treści i formy. Utwór napisany jest regularnym trzynastozgłoskowcem ze średniówką 
po siódmej sylabie i stałym układzie rymów parzystych. Wers piąty, w którym pojawiają się te trzy 
jednosylabowe wyrazy zestawione w bezpośrednim sąsiedztwie, rozbija nieco monotonną trzynastozgłoskową 
formę wiersza. Mamy tu – w przeciwieństwie do pozostałych wersów o układzie 7+10 – układ 3+10, który 
dobitnie zwieńcza część komploracyjną.  

Kolejne wersy, w sposób paradoksalny, tłumaczą zaistniały stan rzeczy, a więc nieobecność „Rzyma w Rzymie”: 
miasto, aby ocalić siebie samo, by pozostać niezwyciężonym, musiało pokonać samo siebie. Moment ten 

przynależałby do tej części epitafium, która opłakuje zgon zmarłego, rozpamiętuje stratę, czyli laudatio. Teraz – z 

kolei – tradycyjnie powinno następować consolatio, czyli pocieszenie. W miejscu, gdzie zgodnie z konwencją 

gatunku powinno się ono zawierać, mamy celną puentę, zbliżającą kolejny utwór Szarzyńskiego w stronę 

epigramatu. Podmiot liryczny mówi zwiedzającemu Rzym pielgrzymowi: 

Patrz, co Fortuna broi: to się popsowało, 

Co było nieruchome; trwa, co się ruchało.  

Słowa te zawierają pouczenie, opisujący rzymskie ruiny utwór ma bowiem przede wszystkim za zadanie 
przekazać prawdę o niszczącej sile czasu i powodowanej nią nietrwałości rzeczy materialnych. Fakt historyczny – 
upadek Imparium Rzymskiego służy więc jako punkt wyjścia do refleksji o prawdach uniwersalnych. Fortuna jest 
niestała a czas bezwzględny, ale przecież zagłada dosięgła jedynie materii, tylko ona uległa rozpadowi. 
Pocieszenie możemy więc jednak odnaleźć – trwałe są bowiem tradycja i kultura. 

 

background image

 

 
PIEŚŃ V 

O FRIDRUSZU,  

który pod Sokalem zabit od Tatarów Roku Pańskiego 1519 

 

Umysł stateczny i w cnotach gruntowny  

Kto ma od Boga, żywię świętym równy; 

Nie tylko wytrwa gniew szczęścia surowy, 
Ale i łaską wzgardzić jest gotowy. 

 

Tysiąc przykładów! Ale dostateczny 

Słów moich świadek sam Fridrusz serdeczny,  

Który to sprawił, że się mniej wstydamy  

Blizny, prze upór co nieszczęścia mamy. 

 

Na Sokal wojska gdy już płaczliwego 
Ostatek uwiódł od rąk okrutnego  

Pohańca - wolny, serce nielękliwe  

Odkrył, te słowa mówiąc pamiętliwe: 

 

"Farbę Bugowej, widziałem, krew wody  

Nasza zmieniła, prócz pohańskiej szkody, 

Skryły się pola pod zacnemi ciały, 
A mnie, niestetyż, kto w te zagnał wały? 

 

Bojaźń wyrodna w serce me nie wchodzi,  

Lecz, mogąc pomóc żywiąc, umrzeć szkodzi,  

Choć miejsce wzywa i dusza uczciwa,  

Krwią, ciałem, zbroją sławę kupić chciwa. 

 

Ale jeszcze trwa ten targ: otwórz bronę,  

Otwórz, już mię wstyd mur mieć za obronę; 

Niechaj przypłaci pohaniec zdradliwy,  

Że tył mój widział, gdym zbrojny i żywy". 

 

To rzekszy, jako z działa śmiertelnego  

Kamień, płomienia gwałtem siarczystego 

Z hukiem wyparty, jako przez wiatr rzadki  

Leci przez ciała dając im upadki, 

 

Tak mężny Fridrusz, gniewy ślachetnemi  

Zapaleń, z zamku z krzyki rycerskiemi  

Wypadł i przeszedł zastęp niezliczony  

Swą i tatarską prawie krwią zjuszony. 

 

Tam zaś, by tygrys, gdy swe baczy dzieci  
Miedzy myśliwcy, choć tysiąc strzał leci,  

Wpada w pośrodek, nie o ratunk dbając,  

Ale o pomstę, szkodzi i konając. 

 

Taki był on mąż: widząc swój lud zbity,  

Drugi związany, aż go znamienity  

Duch ze krwią odbiegł, padł. Krzyknął bezbożny 
Zastęp i więźnie, lecz był okrzyk rożny. 

 

O, cny rycerzu! Nie tylko szczęśliwie  

Duch twój z wielkimi bohatyry żywie: 

I tu, dokąd Bug cichy wody swoje  

Niesie do Wisły, dotąd imię twoje 

 

Trwać będzie w ustach ludu rycerskiego.  

I rzecze człowiek serca wspaniałego: 

"Z lepszym Ojczyzny szczęściem, wieczny Panie,  

Racz mi naznaczyć tak prętkie skonanie".  

 

 

 

background image

 

PIEŚŃ II 

O rządzie Bożym na świecie 

 

Wiekuista mądrości, Boże niezmierzony,  

Który wszytko poruszasz, nie będąc wzruszony, 

Wściągasz prawem Aniołów wojska niezliczone,  

Tak że muszą z twą wolą chcenia mieć złączone. 
 

Opaczystym obłokom poczyniłeś tory,  

W których błądzić nie mogą, zgodne wiodąc spory; 

Pokazuje nam gwiazdy Tytanowe koło,  

W pewny czas rogi bierze Cyntyja na czoło. 

 

Spólnie się żywić muszą żywioły podniebne,  

Nie dziw, żeś dał naturze prawo tak chwalebne,  

Że nie władnie odstąpić od twej wiecznej woli,  

Gdyż ty w prawie dobroci trwasz i dobrej woli. 

 

Proch podnóżka twojego, czemu wolność mamy  

Twych ustaw ustępować, w których żywot znamy,  

Do tego przystępując, co śmiertelnie szkodzi?  

Dałeś rozum - przecz u nas fortuna się rodzi? 

 

Porzuć straszne pioruny, zatrać i przygody,  

Któremi nam znać dawasz, że chcesz z nami zgody, 

A utwierdź wolność chceniu, której nie zna użyć: 

Wolim w świętej ojczyźnie tobie wiecznie służyć. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PIEŚŃ IIII 

O cnocie ślacheckiej 

 
Zacni się rodzą z zacnych i cnotliwych: 

Znać w koniach sztuki ojczyste; lękliwych 

Mężna orlica gołębi nie rodzi 

Ani mdły zając z dużych lwów pochodzi. 

 

Wszakże rozmnaża cnoty przyrodzone  

Ćwiczenie; czynią serce utwierdzone  
Piękne nauki; tych kiedy nie staje,  

Ślachetne plemię szpecą złe zwyczaje. 

 

Śmiał się waleczny Rzym z syna onego  

Ojca, dzielnością przełomion którego  

Straszny Hannibal i fortunną zbroję  

Musiał opuścić, i ojczyznę swoję. 

 

Ale nie przestał na tym miedzy Bogi  

Chwalon Alcides, że go gromem srogi  

Ociec urodził, bo wolał dzielnością  

Swą słynąć niżli rodzaju zacnością. 

 

Cóżkolwiek jeno straszliwego żyło  

Na świecie, wszystko jego ustąpiło  

Niezmożnej sile; przeto słynie wszędzie  
I wiecznie słynąć za swe cnoty będzie. 

 

Droga ku sławie - w sławnym urodzenie  

Domu, nie sama sława. Przeto w cenie  

Kto chce być, porzuć nikczemne zabawy;  

Nie na herb przodków patrz, ale na sprawy. 

 
Da pospolite prawo nieskończone  

Imię swym stróżom, dadzą obronione  

Granice zbroją koronne poczciwą  

Od zdradnych sąsiad sławę wiecznie żywą

.

 

KOLĘDA DO ZOSIE 

 

Na początku nowego roku każdy daje 

Przyjacielowi dary, jakich mu dostaje; 

Ja też, iż ni<e> mam nad cię nic milszego sobie, 

Myśliłem, co by za dar godny posłać tobie.  

Nie dostawa mi złota, zdradę mnożącego, 

Ani ziarn drogich p<i>asku Morza Czerwonego; 

Lecz, aczbym miał, pewnie wiem, żeć tego nie trzeba: 

Dał ci tego dostatek on hojny Pan z nieba.  

Dałbym ci serce moje, ale nic cudzego  

Nie chcę dać: tyś jest panem, nie ja, serca mego. 

Z wiarą uprzejmą trudno mam się popisować, 

Bo ta już musi z sercem pospołu hołdować.  

Owo zgoła ledwie wiem, coc by dać. Bo mojem 

Co może być, ponieważ sam nie jestem swojem?  
Niezgaszone płomienie miłości - ty swemi, 

Których-eś mi nie wzięła, mogę zwać własnemi  

I tych ci po kolędzie dawam; po kolędzie 

Proszę, niech ten lekki dar wzgardzony nie będzie,  

Ajeśliże go zgardzisz, to ja pewnie muszę  

Leda w dzień po kolędzie Bogu posłać duszę.

  

 

 

background image

Wespazjan Kochowski 

 

TRYBUT NALEŻYTY WDZIĘCZNOŚCI WSZYTKIEGO DOBREGO DAWCY PANU I BOGU 

ALBO PSALMODIA POLSKA 

ZA DOBRODZIEJSTWA BOSKIE DZIĘKUJĄCA 

PRZEZ JEDNĘ NAJLIŻSZĄ KREATURĘ ROKU PAŃSKIEGO 1693 

NAPISANA 

A DO DRUKU PODANA ROKU PAŃSKIEGO 1695 

W DRUKARNI JASNEJ GÓRY CZĘSTOCHOWSKIEJ 

 

 

 

PSALMODYJEJ WDZIĘCZNOŚCI PSALM I 

DOMINE DOMINUS NOSTER, QUAM ADMIRABILE EST NOMEN TUUM IN UNIYERSA TERRA. 

PS 8 

WYZNANIE NIEPOJĘTEJ WSZECHMOCNOŚCI BOSKIEJ 

 

 

 

1. Panie, Panie nasz, jakoż dziwne jest Imię Twoje po wszytkiej ziemi! 
2. Któregoż stworzenia najsubtelniejszy rozum atrybutów Twoich Boskich dociecze? 

3. Nie masz podobnego Tobie, Boże: i nie znajdzie się, kto by z wszechmocnością Twoją wyrównał! 

4. Ty sam odziedzicasz wieczność z Jednorodzonym Twoim: i z Duchem Świętym po wszytkie wieki jesteś 

nierozdzielny w Trójcy i doskonały w jedności. 

5. Nie trzeba-ć było firmamentu, podnóżka nóg Twoich: boś Ty sobie sam niebem i każde miejsce napełniasz, tak 

powierz-chownie, jak wewnątrz. 

6. Przed światem sameś był sobie światem, Panie: a miejsce rezydencyjej Twojej w Tobie samym. 
7. Początek czasu uprzedziłeś bytnością Twoją: a niepojęte jestestwo Twoje jest pomiarem wieczności. 

8. Wszytkich rzeczy Tyś gront, nie mając nic nad się dawniej-szego: a jako bez końca masz trwanie, tak i bez 

początku egzystencyją. 

9. Nie pytaj się, głupcze, kiedy się Bóg począł! Nie poczynał się nigdy, który przed czasem pierwszy jest. 

10. Ziemię ludziom stworzył - nie sobie: i żeby wyraźnie pokazał dobroć swoje, osadził na niej syny ludzkie. 

11. Nie potrzebuje On nic od nikogo, a wszytko wszytkim daje: rad jednak widzi wdzięcznego, a chwałą ust 

pokornych kontentuje się. 

12. Zechciał, kiedy chciał i jako chciał: za wymówieniem słowa Jego stanęła tak ogromna machina niebios i 

ziemie. 

13. Nie z materyjej, ale bez materyjej: chyba że był rzemieślnik materyją, albo materyja rzemieślnikiem. 

14. Skąd nie tylko wizerunk mamy wszechmocności Jego: ale też i pojąć łatwo dziwną mądrość i niepojęte 

misterstwo. 

15. Jako różnych przymiotów żywioły jedne z drugimi usforował: że jako bystre konie w jednym cugu ciągną, 

zjednoczone rozkazaniem Jego. 

16. Woda ogniowi przeciwna, ogień wodzie nieprzyjacielem: Ale Pan umie to przeciwieństwo w jednej masie 

zjednoczyć. 
17. Zaprawdę, wielceś mądry i mądrze wielki, czyli sama wielkość i mądrość. Boże nasz: sam Stwórca 

wszytkiego, architekt ziemie i firmamentu. 

18. Tobie, morzu niezbrodzonemu, od siebie samego pełność łask i dobrotliwości mającemu: niech będzie od 

wszelkiego stworzenia honor i czołobitnia na wieki. Amen. 

 

 

PSALM II 

DE PROFUNDIS CLAMAVI AD TE, DOMINE, PS 129 

WESTCHNIENIE DO P[ANA] BOGA NA POWSTANIE Z GRZECHU PRAWDZIWE 

 

l. Z głębokości wołałem ku Tobie, Panie: ku Tobie, Boże, z padołu płaczu i z turmy mizeryjej.  

2. Bo nie masz na świecie, kto by wspomógł abo upadłego podżwignął: zjadła zazdrość, omylna przyjaźń, 

chciwość nienasy-cona. 

3. Którzy się w ofertach świadczą bliźniemu z uczynnością: tych serca i ręce najbarziej na zdradzie stoją. 
4. Tak człowiek człowiekowi wilkiem względem dobrego mie-nia; dopieroż dusza od chytrych nieprzyjaciół w 

twardym oblę-żeniu zostaje. 

5. Ciało, domownik zły, wala się w błocie nieprawości; jako wieprz tyjąc miotem rozkoszy. 

6. Świat, niby gospodarz machiny tej, oszustem jest: gdy nas, próżną chwałą zwiedzionych, jak łątki jakie 

pokazawszy, nagle do kosza zmyka. 

7. Czart miejsca, które sam utracił, zazdroszcząc: albo burzy ciało przeciwko duchowi, albo ducha kusi 

niedobrych myśli podniatą. 
8. Teć są kajdany, którymi mię okowanego posadził grzech w ciemnicy głębokiej: skąd jeżeli Pan nie wydżwignie, 

tom ja na wieki synem zatracenia. 

background image

9. Ej, duszo moja, nie odwłaczaj zbawienia, które przed tobą: nie tylko gotów Zbawiciel, ale też i ręce wyciąga z 

krzyża na podżwignienie twoje. 
10. Oto woła: Pódźcie do mnie, którzy pragniecie, a ja posilę was; u mnie żywej wody źródło jest, na żywot 

wieczny pryskające. 

11. Jeżeli mało na tej wodzie, aby pragnienie ugasiła: owóż z ciała pokarm, ze krwie napój, doskonałe w 

najcięższym głodzie posilenie. 

12. Prawdać to, o Panie, że z Ciebie, w Tobie i przez Cię najpewniejsze zbawienie; ale wielkość popełnionych 

złości poczu-wając, co zasłużyła, od tej zbawiennej prezerwatywy stroni. 

13. Czyni nadzieja ufność w nieprzebranym miłosierdziu Twoim: ale skancerowane12 grzechami sumnienie 
sprawiedliwość trwoży. 

14. Zginąłem, syn marnotrawny! Dokąd się obrócić, nie wiem: Jednak uważając litości i dobroć Pańską, apeluję 

do miłosierdzia. 

15. Bo lubo Pan w sądach skryty, w sprawiedliwości groźny: ma jednak trybunału swego asystentkę, nad 

upadłymi politowanie. 

16. On, gdy pokutujem, odpuszcza, gdy się nawracamy, przyjmuje: jeżeli pokutę odwleczemy, nie chcąc śmierci 

grzesznego, cierpliwie czeka poprawy. 

17. Nie przyszedł bowiem powoływać sprawiedliwych, ale upadłych: i opuszcza trzodę owiec, a szuka jednej, 
dobry Pasterz, zginionej. 

18. Nie tylko nie gardzi głosem grzesznika, gdy o pomoc do Niego woła: ale i najmniejsze pokutującego 

westchnienie bez odwłoki przyjmuje. 

19. Więc i ja, w tych okowach nieprawości zostając; do Niego wołam: Panie, pospiesz się ku ratunku memu. 

20. Przybądź mi. Boże, ku wspomożeniu: a odkuj pęta grzechowe, w których uwikłany nie mogę wzlecieć do 

Ciebie, któryś jest na wysokości. 

21. Tymczasem, niż mi pióra bogomyślności odrosną, czołgać się będę do krzyża: w którym najpewniejsze 
nieprzyjaciół dusz-nych zwycięstwo. 

22. Do krzyża tego świętego: na którym orator Chrystus najpierwszą miał od Ojca Niebieskiego przemowę: 

Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią. 

23. Ten tedy spółistotny Ojcu, który chciał i mógł odpuszczenie dać: ufam mocno, że i ze mną dla krzyża i krwie 

swojej uczyni miłosierdzie. 

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Ś. etc

 

 

PSALM III 

QUIS DABIT CAPITI MEO AQUAM, ET OCULIS MEIS FONTEM LACRIMARUM, ET PLORABO. JEREM 9, 

VER l 

WYZNANIE WINY POKUTUJĄCEGO CZŁOWIEKA 

 
1. Kto da głowie mojej potok łez obfitych? a oczom moim strumień płaczu nieustającego? 

2. Kto skruszy zatwardziałego serca opokę; aby z niego wyniknął zdrój prawdziwego żalu na obmycie 

popełnionych złości? 

3. Abym przeszłe dni w gorżkości dusze mojej rozmyślając: doskonale uważył, czym-em jest i kogom do gniewu 

pobudził? 

4. Obraziłem przedwieczny majestat: sprzeciwiając się temu Panu, który mieszka w niedostępnej światłości. 

5. Temu Panu rebelizowałem, który mię z nizczego stworzył: który wielki jest bez miary i dlatego niezmierny, 

którego wola jest uczynić, którego chcenie jest moc. 
6. Który na każdym miejscu bez miejsca zostaje: wszytko obejmuje bez ogarnienia i wszędy jest obecny przez 

istność, przytomność i władzą. 

7. Sprawiedliwy nad pojęcie nasze i dlatego straszny: wszech-mocny i dlatego nieuchroniony. 

8. Któżem ja jest? com się na tę walkę, zuchwalec, porwał i gdzie będę, jeźli nie w błocie, szukał początków 

rodziny mojej?  

9. Zgniłość mi ojcem, matka, bracia, siostry - robacy: a ja przecie całego nieba potęgę na rękę wyzywam! 

10. Cóż jest człowiek? Kawalec błota, syn gniewu, naczynie zelżywości: urodzony w plugastwie, żyjący w nędzy, 
mający umrzeć w ucisku. 

11. Nieszczęsny człowiek, z ciała i z dusze złożony: nie chce czci swojej rozumieć, gdy dusze nie słucha, która do 

nieba ciągnie, a za cielskiem idzie, które go w marności światowej grązi. 

12. Ej! Na odwrót, kto pragniesz zbawienia: bo nie tylko szalona z Bogiem walczyć, ale też rozumowi przeciwna 

tak dobrotliwego Pana gniewać. 

13. Co za korzyść z grzechu, który sumnienie jako kat we-wnętrzny nudzi: albo co za zysk z rozkoszy, która 

prędko odbiega, żal i ból na umyśle, jako ossa żądło, zostawując? 

14. Cukruje z wierzchu, jako żółć, cielesne lubości: aby tak przysłodzonym trunkiem opojony człowiek prędzej 

szedł na wieczne zatracenie. 

15. Jeszczem się po tych przysmakach nie obliznął: aż mię zaraz robak sumnienia gryzie, a potem bojaźń 

zdejmuje, że niepokutnego na nieprzeżytą wieczność piekło ogarnie. 

16. Nie wymówi podniata grzechu, ułomność ciała, pokusy szatańskie: jeżeli prawdziwa pokuta zranionego 

sumnienia nie opatrzy, a potem miłosierdzie Boskie nie zleczy. 

17. Tobie tedy, to wieczny Panie, rany moje otwieram; a potem z suplikującym Dawidem miłosierdzia żebrzę: 

Zmiłuj się nade mną! 

18. Nie wchodź w sąd z sługą Twoim, o Boże: albowiem się nie usprawiedliwi przed Tobą żaden człowiek żyjący. 

 

background image

PSALM l 

Beatus vir, qui non abiit in consilio impiorum  

 

Szczęśliwy, który nie był miedzy złymi w radzie 

Ani stóp swoich torem grzesznych ludzi kładzie 

Ani siadł na stolicy, gdzie tacy siadają, 

Co się z nauki zdrowej radzi naśmiewają; 
  

Ale to jego umysł, to jego staranie, 

Aby na wszytkim pełnił Pańskie przykazanie; 
Dzień li po niebie wiedzie, noc li swoje konie, 

On ustawicznie w Pańskim rozmyśla zakonie. 

  
Taki podobien będzie drzewu porzecznemu, 

Które przynosi co rok owoc panu swemu, 

Liścia nigdy nie tracąc, choć zła chwila przydzie; 

Temu wszystko, co pocznie, na dobre wynidzie. 

  

Ale źli, którzy Boga i wstydu nie znają, 

Tego szczęścia, tej nigdy zapłaty nie mają: 

Równi plewom, które się walają przy ziemi, 
A wiatry, gdzie jedno chcą, wszędzie władną jemu. 

  

Dla czego przed sądem być muszą pohańbieni 
Ani w liczbie z dobrymi będą policzeni; 

Pan bowiem sprawiedliwych na wszelki czas broni, 

A przewrotne, złe ludzi cicha pomsta goni. 

 

 

 

 

 

PSALM 45 

Eructavit cor meum verbum bonum 

 

  

Serce mi każe śpiewać panu swemu, 
A sercu język posłuszny pełnemu 

Odbiera słowa i nowy rym dzieje; 

Ledwie tak prędko pisarz pismo leje. 
  

Żaden, o królu, żaden twej urody 

Nie dojdzie między ludzkimi narody, 

Żaden wdzięczności pięknej twarzy twojej: 
Hojnie-ć użyczył Pan Bóg łaski swojej. 

  

Przypasz do boku swój miecz uzłocony, 
Cny bohatyrze, miecz na wszytki strony 

Sławny i znaczny; z tym się ty rusz śmiele 

I grom' niechętne swe nieprzyjaciele! 
  

Prawda i ludzkość twój wóz niech sprawuje, 

A sprawiedliwość wodzami szafuje; 

Za tych powodem, o królu cnotliwy, 
Będziesz poczynał ręką swoją dziwy. 

  

Twe ostre strzały są nieuchronione, 
Tymi ugodzisz w serca za jątrzone 

Swych nieprzyjaciół, a strachem twej zbroje 

Możne narody przyjmą jarzmo twoje. 

  
Stolicy twojej, o niezwyciężony 

Królu, żaden kres nie jest założony; 

Laska rozmiaru, laska prostowania 
Jest laska, królu, twego panowania. 

  

Umiłowałeś sprawiedliwość świętą, 

Masz w nienawiści bezbożność przeklętą; 
Przeto cię Pan twój znaczną przed inszymi 

Uczcił powagą rówienniki twymi. 

  
Piżmem i mirrą pachną drogo tkane 

Twe szaty, w skrzyniach słoniowych chowane; 

Zewsząd ci rozkosz płynie, między swymi 

Córy królewskie masz ulubionymi. 

  

Otóż i pannę dawno pożądaną 
Masz wedla siebie złotem przyodzianą. 

Słuchaj mię, zacna królewno, a moje 

Życzliwe słowa włóż pod serce swoje. 
  

Już teraz matki i miłej rodziny, 

Już zapamiętaj ojczystej krainy; 

Król cię ulubił sobie przed wszytkimi, 
A ty go zwycięż posługami swymi! 

  

Tobie bogata Tyros, o królowa, 
Już dawno zacne upominki chowa; 

Lubo kto skarby, lub kto hard dzielnością, 

Wszyscy przed tobą padną z uczciwością. 
  

Perły a złoto i drogie kamienie - 

Ubiór tej zacnej panny i odzienie, 

Ale przy twarzy gaśnie ubiór złoty, 
A zaś urodę przeważają cnoty. 

  

Taka, o królu wszech możniejszy, żona 
Dnia dzisiejszego tobie przyniesiona; 

Z nią orszak panien, krewnych liczba wielka, 

Bębny i trąby, i muzyka wszelka. 

  
Lecz i ty, panno, nie szukaj przyczyny 

Łez niepotrzebnych; wrychle (da Bóg!) syny 

Miasto rodziców oglądasz, a zatem 
Doczekasz, że i władać będą światem. 

  

Zdrów bądź, o królu, ciebie ja wdzięcznymi 

Nie przepamiętam nigdy rymy swymi; 
A póki harfa palców słuchać będzie, 

Zacna być musi twoja sława wszędzie 

 
 

 

 

 

background image

PSALM 75 

Confitebimur Tibi, Deus, confitebimur 

 

  

Ciebie my wiecznie wyznawać będziemy 

I Twoje cuda światu opowiemy, 

A Ty nam szczęścić będziesz nasze sprawy, 
Boże łaskawy! 

  

"Kiedy się skończą zamierzone lata 
- Pan opowiada - przyjdę sądzić świata; 

Tam płacić będę dobrze cnotliwemu, , 

Złe nieprawemu. 
  

Strwożona ziemia wespołek i z temi 

Będzie topniała, którzy są na ziemi, 

Ale zaś przez mię jej słupy zwątlone 
Będą zmocnione." 

  

Kajcie się grzechów - upominam - kajcie 
Ani porożem nazbyt potrząsajcie; 

Bóg niech ma pokój, ani mówcie hardzie 

Jemu ku wzgardzie. 

  

Próżno się sławy albo ode wschodu, 

Albo spodziewać od słońca zachodu; 

Ani z południa przyjdzie, ani ona 
Od Akwilona. 

  

Bóg panem świata i sam wszytkim włada, 
Hardego z miejsca wysokiego zbada, 

A niewolnika posadzi w koronie 

Na złotym tronie. 
  

U Pana w ręku pełna czasza stoi 

Przykrego moszczu; tym złe ludzi poi 

Lejąc im drożdże i jad niewidomy 
W gardziel łakomy. 

  

A ja Twą dobroć, Boże, wyznam wiecznie 
I swego czasu hardemu koniecznie 

Przyłomię rogów, tam prazna kłopota 

Ożywie cnota.  

 

 

 

PSALM 91 

Qut habitat in adiutorio Altissimi 

 

  
Kto się w opiekę poda Panu swemu 

A całym prawie sercem ufa Jemu, 

Śmiele rzec może: "Mam obrońcę Boga, 
Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga." 

  

Ciebie on z łowczych obierzy wyzuje 
I w zaraźliwym powietrzu ratuje; 

W cieniu swych skrzydeł zachowa cię 

wiecznie, 

Pod Jego pióry ulężesz biezpiecznie. 
  

Stateczność Jego tarcz i puklerz mocny, 

Za którym stojąc na żaden strach nocny, 
Na żadną trwogę ani dbaj na strzały, 

Którymi sieje przygoda w dzień biały. 

  

Stąd wedla ciebie tysiąc głów polezę, 
Stąd drugi tysiąc; ciebie nie dosięże 

Miecz nieuchronny, a ty przedsię swymi 

Oczyma ujźrzysz pomstę nad grzesznymi. 
  

Iżeś rzekł Panu: "Tyś nadzieja moja", 

Iż Bóg nawysszy jest ucieczka twoja - 

Nie dostąpi cię żadna zła przygoda 
Ani się najdzie w domu twoim szkoda. 

  

Aniołom swoim każe cię pilnować, 

Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować 
Na ręku będą, abyś idąc drogą 

Na ostry krzemień nie ugodził nogą. 

  
Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych 

I po padalcach deptał niecierpliwych; 

Na lwa srogiego bez obrazy wsiędziesz 

I na ogromnym smoku jeździć będziesz. 
  

Słuchaj, co mówi Pan: "Iż mię miłuje, 

A przeciwko mnie szczerze postępuje - 
Ja go też także w jego każdą trwogę 

Nie zapamiętam i owszem wspomogę. 

  

Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony, 
Ja z nim w przygodzie; ode mnie obrony 

Niech pewien będzie, pewien i zacności, 

I lat szedziwych, i mej życzliwości!"  
 

 

 

 

 

 

 
 

 

 

 

background image

PSALM 127 

Nisi Dominus aedificaverit domum 

  
 

Jesli domu sam Pan nie zbuduje, 

Próżno człowiek o nim się frasuje; 

Jeśli miasta sam Pan strzec nie będzie, 
Próżno czuje straż po blankach wszędzie. 

  

Próżno z domu przede dniem wychodzisz, 
Próżno mrokiem ostatnim przychodzisz. 

Nie zarobisz ani pożywienia, 

Nie będzie li z nieba wspomożenia. 
  

Ale komu Pan jest miłościwy, 

Daje mu sen oczom pożądliwy, 

Daje dziatek wdzięczne w domu roje - 
Toć jest, Panie, pożegnanie Twoje. 

  

Nie tak groźne, nie tak są straszliwe 
W ręku męskich strzały popędliwe, 

Jako kiedy przy ojcowskiej głowie 

Zastawią się cnotliwi synowie. 

  
Szczęśliwy to między szczęśliwymi, 

Kto swój sajdak strzałami takimi 

Obwarował; gdy przed sądem stanie, 
I prawa mu, i serca dostanie.