ROZDZIAŁ 28
Obudziłam się w środku nocy, zaskoczona, widząc twarde,
nieruchome ciało przyciśnięte do mojego. Pajęczyny snu uniosły się,
gdy się odwróciłam. - Co robisz?
-
Tęskniłem za tobą.- Ręka Brocka zacisnęła się wokół mojej talii. -
Poza tym powstrzymywa
łem się wczoraj i trzymałem się z dala od
tego pokoju.
On miał . . . ku mojemu rozczarowaniu. Mam nadzieję, że wkradnie
się do mojego pokoju, ale kiedy wróciliśmy z Mony, rozstaliśmy się z
tym, co było całkiem czystym pocałunkiem.
Święto Dziękczynienia było chaotycznym szalonym bałaganem
wspaniałości. Moja rodzina zachowywała się zgodnie z
oczekiwaniami. Byli wścibscy i wymagający, a wokół byli kochani, gdy
zadawali jedno pytanie za drugim.
Następnie Brock i ja rozmawialiśmy z moim ojcem i wujami o naszej
propozycji przekształcenia dwóch pokoi w studio tańca. Mój ojciec i
wujowie nie od razu
przyjęli ten pomysł, ale ostatecznie tylko Andre
wyglądał na wątpliwego. Wyłożyliśmy dla nich wszystkie plusy i
minusy, porównując koszt z potencjalnym zyskiem, a zanim rozmowa
została zakończona i straciliśmy połowę z nich przez mecz piłkarski,
czułam się całkiem pewnie. Tata przyglądał się tym papierom z takim
błyskiem w oku, tym samym, który miał kiedy zobaczył nowego
rekruta, o którym wiedział, że może zostać zwycięzcą.
-
Jeśli moi rodzice cię tu złapią. . . Zatrzymałam się, zastanawiając
dokąd zmierzam. - Właściwie moi rodzice by się nie przejmowali.
Pewnie by to pochwalili.
Śmiejąc się cicho, Brock pogłaskał mnie po szyi. - Masz rację.
- To nie dziwne?
Po
całował miejsce pod moim pulsem. - Trochę.
Poruszając się tak, że zwróciłam się do niego, zarzuciłam mu rękę w
pasie. - Nie
będzie wygodnie w tym łóżku. Ledwo się mieścisz.
-
Wszystko będzie dobrze.- Pocałował czubek mojego nosa. - Poza tym
po prostu
idziemy spać.
-
Naprawdę? - powiedziałam sucho.
-Tak.-
Jego nos otarł się o mój policzek. - Chociaż chcę, żeby moje
usta znalazły się pomiędzy tymi twoimi pięknymi nogami, jesteśmy w
domu twoich rodziców. Nic
się nie stanie.
Zaskoczył mnie śmiech. - Mówisz poważnie.
-Tak
mówię . Będę szanować twoich rodziców.
- Och, mój -
wyszeptałam, chichocząc. - Spójrz na siebie, jesteś
dżentelmenem i tak dalej.
-
Zamknij się. - Ugryzł moją wargę.
Kolejny cichy śmiech mnie opuścił. - Tak sobie myślałam.
-O nie.
Uderzyłam go w ramię. - Myślałam, że dziewczyny będą robić
poranne śniadanie w niedzielę, ale wszyscy robią rzeczy rodzinne.
-
Hańba - mruknął, przygryzając moją szczękę.
Uśmiechnęłam się w ciemności. – Myślałam , że moglibyśmy wrócić
do domu w sobotę. Dzień wcześniej, żebyśmy mogli...
-
Spędzić jeden razem?
-Tak,-
wyszeptałam. - Co myślisz? Mógłbyś mi pomóc jutro spakować
książki i spędzić trochę więcej czasu z rodzicami, zanim wrócimy.
-JA . . . -
Jego ręka zsunęła się po mojej stronie i po moim biodrze.-
...myślę, że to wspaniały pomysł.
-
Tak myślałam, że ten pomysł Ci się spodoba.
Jego ręka zsunęła się na mój tyłek i zacisnęła się . -Co ci ten pomysł
da?
-
Nie mam pojęcia.
Wilgotne piżmo rzeki było pierwszą rzeczą, która przywitała nas, gdy
w sobotę wieczorem wyszłam z samochodu Brocka.
W drodze do domu Brock zapytał, czy chcę zobaczyć jego dom i
zdecydowaliśmy, że tam zostanę. Miałam kolejną zmianę ubioru na
poranek i
byłam bardziej niż chętna, aby zobaczyć jego dom,
ponieważ nie miałam jeszcze okazji.
Zmierzch osiadał, gdy Brock złapał nasze torby a ja podniosłam
przewoźnik Rhage'a. Kot syknął, a ja przewróciłam oczami, gdy szłam
za Brockiem po szerokich schodach prowadzących do rozległego
gołego ganku.
- To
okręca dom? - Zapytałam. - Ganek?
-Prawie.-
Wyłowił klucze. - Zatrzymuje się przy francuskich drzwiach
w jadalni i wychodzi na patio. Dostęp do tarasu na drugim piętrze
można uzyskać z sypialni na piętrze. - Wow - mruknęłam. Jego dom
znajdował się jakieś piętnaście minut przed Shepherdstown, ciemną i
wietrzną drogą biegnącą wzdłuż rzeki. Wszystkie domy, które
minęliśmy, były ogromne, więc nie byłam zaskoczona, gdy pojawił się
ogromny
dwupiętrowy budynek.
Brock otworzył drzwi i gdzieś w domu rozległ się alarm. Światło
włączyło się, zalewając obszar. Drzwi wejściowe otworzyły się na
potężny hol. To był nieco otwarty plan piętra. Widziałam całą drogę
do kuchni.
Położył torby przy schodach prowadzących na górę i zwrócił się do
mnie. -
Pamiętaj, że kuchnia to bałagan.
- Okej.
-Mówisz to teraz. -
Uśmiechając się, podszedł do tyłu domu, rzucając
klucze na stolik
wsparty o ścianę w przedpokoju. Spojrzałam w górę,
zobaczyłam odsłonięte belki i zdecydowałam, że dom ma rustykalny
charakter. Chociaż Brock dorastał w mieście, pasuje do niego męska
prostota.
Brock zapalił światło w kuchni i po raz pierwszy spojrzałam na jego
projekt przebudowy.
Byłam trochę zdziwiona.
Po pierwsze, kuchnia była ogromna. Tak, to był rozmiar mojej kuchni
z salonem w moim mieszkaniu. L
ady zniknęły, ale rozmieszczenie
szerokiej podwójnej lodówki i nieużywanych, wciąż uszczelnionych
pieców ściennych dało mi wyobrażenie, jak będzie wyglądać, gdy
zostaną ponownie złożone.
Połowa szafek wisiała na ścianie, ułożona obok siebie, gdzie
normalnie
stałby stół. Nad zlewem było duże okno z widokiem.
Położyłam nosiciela Rhage'a i podszłam do okna. - Wow -
powiedziałam. -Widok na rzekę jest niesamowity.
Na twarzy Brocka pojawił się lekki uśmiech.
-
Możesz mieć całą drużynę piłkarską w tej kuchni i nadal mieć
miejsce.
Uśmiech się rozprzestrzenił. – Nie pomyślałem o ty.
Brock ustawił rzeczy Rhage'a w kuchni przy drzwiach prowadzących
na schody i
wypuściłam Rhage'a. Kot zakradł się do przodu, uszy miał
płaskie, gdy rozglądał się po nowym otoczeniu. Zrobił około dwóch
stóp, a potem opuścił swój futrzany tyłek machając ogonem w tę i z
powrotem.
-
Muszę powiedzieć. On nie wygląda jakby był pod wrażeniem.
Roześmiałam się, gdy wstałam. - Jest kotem, któremu trudno
dogodzić.
Pokręcił głową, gdy odwrócił się do lodówki i chwycił dla mnie napój.
Zatrzymaliśmy się na chwilę w kuchni, obserwując, jak Rhage bada
każdy zakamarek.
W końcu Brock zabrał mnie na wycieczkę przez jadalnię, która była
zajęta przez stół, który jeszcze nie został wykorzystany. Były dwa
salony. Cóż, według Brocka jeden był salonem, a jeden pokój
medialny, cokolwiek to znaczyło. Widziałam, że ma w jednym
telewizorze z
ogromną ilością dupereli, a w drugi ma sofy i rośliny,
które można było pożyczyć z pokoju słonecznego mojej mamy.
Przygotow
ał biuro, w którym było więcej zdjęć z czasów kiedy
walczył. Zawisły na ścianach, obok innego dużego telewizora.
-
Nadal nie rozpakowałeś się całkowicie, prawda?- Wskazałam na dwa
duże pudełka w rogu.
W salonie było też kilka.
Roześmiał się, gdy wyprowadził mnie z biura. - Ciągle to robię, ale
skupiłem się na tej kuchni.- Spojrzał na mnie długo. - I ty.
Zawstydzony uśmiech szarpnął moje wargi. - Powinnam czuć się źle z
powodu zabierania twojego czasu.
-Ale ty nie czujesz.
-Nie.
Brock podniósł torby, które wcześniej położył i poprowadził mnie na
górę. - Tu są cztery sypialnie. Mam przygotowany pokój gościnny. Nie
ma w tym nic ekscytującego. W końcu zrobię coś z innymi pokojami.
Idąc za nim szerokim korytarzem, by otworzyć podwójne drzwi,
pomyślałam, że to taki dom dla dużej rodziny. I chciał dzieci. Nie całą
drużynę jak mój wujek, ale chciał dzieci. Uświadomiłam sobie, że
może Brock był gotów naprawdę osiąść i założyć rodzinę.
Brock ruszył naprzód, włączając lampkę nocną, a ja po raz pierwszy
spojrzałam na jego pokój. Podobnie jak reszta domu, była trochę
nagi.
Obok drzwi, która
prowadziły do łazienki lub szafy znajdowała się
szeroka komoda z lustrem.
Naprzeciw drzwi prowadzących na
korytarza
stała kolejna komoda i były tam dwie szafki nocne. Oprócz
kilku drewnianych skrzynek na komodzie, takich, które wyglądałyby
jakby ktoś ukrywał w nich cygara, nie było wielu osobistych
przedmiotów.
Nic naprawdę na to nie wyglądało.
Z kimkolwiek innym
mogłoby to mnie niepokoić, ale Brock nigdy nie
zajmował się dekorowaniem. Jego pokój w domu moich rodziców i w
jego mieszkaniu
, kiedy był młodszy był taki sam.
Moje spojrzenie wędrowało po pokoju aż zatrzymało się.
Wpatrywałam się w duże łóżko na środku pokoju, a mój żołądek
opadł. Dzisiaj będzie inaczej. To wiedziałam. Nie wiedziałam skąd .
Może to był instynkt.
Kto wiedział? Ale dzisiejszej nocy nie będzie tak jak kiedyś. Kiedy
przekroczyłam dużą sypialnię, zbliżając się do okna, wypełniły mnie
małe węzły niepokoju.
Odciągając zasłony, wyjrzałam na zewnątrz. Za drzewami widziałam
księżyc odbijający się od wolno kipiących wód Potomaku.
Zerknąwszy przez ramię widziałam jak Brock podnosi małą świeczkę z
komody i zapala
ją. Uśmiechnął się w moim kierunku, kładąc świecę
na nocnej szafce.
Po kilku sekundach dotarł do mnie zapach jabłek o strukturze plastra
miodu. -
Jesteś pewien, że jesteś w porządku z Rhage'em biegającym?
Zdenerwowana
kręciłam zasłony, przesuwając palcami po nich. -
Użyje kuwety, ale nie mogę obiecać, że nie zepsuję wszystkiego.
-
W porządku.
-
On coś zniszczy. Jestem realistką.
-
Wszystko będzie dobrze.
Odwróciłam się do niego i patrzyłam, jak zdejmuje luźny sweter, który
nosił, rzucając go na krzesło w kącie. Zwykła biała koszula zniknęła i
pojawiła się jego piękna górna część ciała.
Moje usta wyschły, gdy moje spojrzenie opadło, przyjmując te
napięte zmarszczki i niesamowite wgłębienia po obu stronach jego
bioder.
Dlaczego, z ciałem takim jak jego, interesował się ciałem takim jak
moje?
To było pytanie, na które nikt nigdy nie będę w stanie odpowiedzieć.
Nie nosił paska, więc te spodnie wisiały nieprzyzwoicie niskie, tak
niskie, że zdałam sobie sprawę, że widzę pas jego obcisłych bokserek.
Moje spojrzenie przesunęło się po tatuażach. Miał głowę wilka nad
jednym PEC
. Druga strona jego klatki piersiowej była początkiem
rozpościerających się skrzydeł, które przemierzały jego ramię i
płynęły do licznych wzorów, które wędrowały po jego ramieniu.
Archanioł, podnoszący miecz, otoczony płomieniami. Pod spodem na
przedramieniu
czaszka. Czerwone i czarne pasy ustąpiły miejsca oku
nad jego nadgarstkiem. Odwrócił się lekko, wyciągnął telefon z
kieszeni i położył go na stoliku nocnym. Widziałam krawędzie feniksa
wyrastające z popiołów i ognia. Tatuaż był ogromny, pokrywając jego
górną i środkową część pleców. Zastanawiałam się, czy dostanie
dalej.
-
Podoba Ci się to co widzisz?
Rumieniąc się, wróciłam wzrokiem do jego. - Naprawdę musisz zadać
to pytanie?
Jedna strona jego ust podniosła się, a mój wzrok znów się zanurzył,
chwytając srebrny łańcuszek na szyi. Zaczęłam odwracać wzrok,
wracając do tych niesamowitych dolnych mięśni brzucha, ale zaraz,
co zwisało z jego szyi?
Mój oddech zatrzymał się w płucach.
Moje serce się zatrzymało.
Moje usta rozchyliły się w ostrym wdechu, gdy moja ręka poleciała do
moich ust, moje palce przyciskały się do moich ust.
Troska
przemknęła przez uderzające cechy Brocka. - Jillian, wszystko
w porządku?
Nie
mogłam mówić, gdy patrzyłam na maleńki medalion zwisający z
jego szyi i
czułam zawroty głowy, jakbym się przewróciła.
Rozpoznałam ten łańcuszek, chociaż nie widziałam go od sześciu lat.
-Jillian?-
Podszedł do mnie. - Co jest... ?
-
Łańcuszek.- Oddycham trzęsąc się. - Masz łańcuszek.
Przez chwilę wyglądał na zmieszanego, gdy podniósł rękę i położył
dłoń na medalionie.
Rozumienie
rozbłysło. - Nie wiedziałaś?
- Nie -
wyszeptałam, mrugając z powrotem odpędzając nagłe łzy.
-
Znalazłem to tamtej nocy - powiedział po chwili. - Po tym, jak zabrali
cię do karetki. Wszystko było gorączkowe. Colton miał cię po swojej
stronie, próbując zatamować krew. . . żebyś mogła oddychać, dopóki
nie dotarli tam ratownicy medyczni
przejęli akcję i odjechałaś.
Widziałem twoją torebkę na ziemi i myślałem. . . Myślałem o tym, jak
nie
chciałabyś wiedzieć, że twoja torebka tam jest, robi się brudna i
gówniana.
O Boże.
Moje palce zacisnęły się na moich ustach, gdy Brock opuścił rękę, a ja
ponownie zo
baczyłam srebrny medalion.
-
Zbierałem twoje rzeczy i znalazłem go na ziemi - powiedział.-
Wiedziałem, że to moje. Zawsze wyszukiwałaś te rzeczy dla mnie.
Chciałem ci powiedzieć, że to miałem, ale. . . - Urwał.
Ale wszystko się stało.
Rzeczy wysadziły się w powietrze i rozpadliśmy się.
Ale znalazł naszyjnik Świętego Sebastiana, który dla niego znalazłam i
planowałam dać mu tamtej nocy, gdy pójdziemy na kolację.
Jego oczy spotkały moje. - Od tego czasu noszę to.
Znalazł go i miał go przy sobie.
-
Długo ale to był jedyny sposób, żeby czuć się blisko ciebie.
ROZDZIAŁ 29
Emocja odcięła zduszony dźwięk w moim gardle. Opuściłam ręce i
poruszałam się bez zastanowienia, przekraczając niewielką odległość
między nami. Podniosłam medalik, obejmując go palcami.
Zapomniałam o medaliku. Jak? Nie miałam pojęcia, ale miał go on nie
ja.
Brock wydał ten gardłowy dźwięk. - Dlaczego płaczesz?
-
Płaczę?- Wyszeptałam, oczyszczając gardło.
- Tak -
ujął moje policzki, wycierając łzy kciukami. - Jak nie wiesz, że
płaczesz?
-Nie wiem.-
Opuściłam głowę, ale przyłożyłam twarz do jego ciepłej
piersi.
Brock wydał z siebie cichy chichot, obejmując mnie ramionami. -
Gdybym wiedział, że łańcuszek sprawi, że będziesz płakać, nie
brałbym go.
-To nie tak.-
Wciąż trzymałam medalik w dłoni, prawdopodobnie
dusząc go łańcuszkiem, ale nie mogłam go puścić. - Zapomniałam o
nim, a ty nie.
-Nie.-
Odciągnął moją głowę do tyłu, przechylając ją, bym spojrzała na
niego. Moje niewyraźne spojrzenie spotkało jego. - Nigdy cię nie
zapomnę. Nigdy nie zapomniałem niczego, co robiłaś.
Zamierzał sprawić, żebym teraz naprawdę płakała.
Sięgając w dół, delikatnie oderwał moje palce od medalionu. Podniósł
moją rękę do ust. Przycisnął pocałunek do mojej dłoni. - Zachowałem
wszystkie małe prezenty. W pudełku na mojej komodzie. Możesz to
sprawdzić…
Wyciągnęłam rękę i obejmując jego szyję ramieniem żebym nie
przewróciła się, kiedy go pocałowałam.
Byłam dość niezdarna, cała inicjująca buziaka, ale Brock nie miał nic
przeciwko, a nawet tego
nie zauważył.
Ramię w mojej talii zacisnęło się, a cała długość mojego ciała została
przyciśnięta do jego.
Pocałunek między nami zaczął się delikatnie, powoli eksplorując jego
usta i moje usta. Moglibyśmy całować się przez sto lat, ale nigdy nie
zmęczyłabym się tym. Nigdy. A kiedy pocałunek się pogłębił, całe
moje ciało obudziło się i mrowiło. Jego język przeleciał nad moim, a ja
poczułam go na brzuchu, coraz mocniej i twardziej.
Głęboko w moim wnętrzu intensywne pulsowanie podniosło się, gdy
się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy. Czułam, jak ogrzewają mi się
policzki,
myślałam o jego ręce między moimi udami i jego cudownym
zręcznym języku.
Ból nasilił się.
Jego oczy pociemniały, gdy spojrzał na mnie.
Jego gardło pracowało nad przełykaniem. Puścił moją talię i
przejech
ał dłonią w dół mojej brzucha do brzegu koszuli, którą
miałam na sobie. - Mogę?
Serce
podeszło mi do gardła, skinęłam głową.
Ten pół-uśmiech był z powrotem, zwijając się w kącikach jego ust, gdy
chwycił końce mojej koszuli i pociągnął ją nad moją głową. Nie
wiedziałam, co zrobił z koszulą, byłam zbyt świadoma faktu, że stałam
przed nim w zwykłym czarnym staniku i dżinsach.
Jego
spojrzenie przeniosło się na mnie, ociągając się wzdłuż fal moich
piersi. Ciepło wędrowało w dół mojego gardła, a moje sutki
stwardniały, napierając na miseczki mojego stanika. - Chcę cię
zobaczyć. Ciebie całą.
Wypuściłam drżący oddech. - Jestem. . . Jestem twoja.
- Kurwa
– warknął i jego usta opadły w dół, śledząc mnie w wirującym
w głowie pocałunku, który pozostawiał mnie zadyszaną i pragnącą.
Ledwo
zdawałam sobie sprawę z jego szybkich palców na moich
plecach
, wykonując krótką pracę z małymi klamerkami. Biustonosz
opuścił się luźno, a kiedy przechylił głowę, całując na zupełnie nowy
poziomie
, zsunął paski na moje ramiona, stanik upadł na podłogę.
Wciąż mnie całował, gdy jego palce przesunęły się do przodu moich
dżinsów i odpiął guzik. Szarpnął suwak, jego ręce spoczęły na moich
biodrach, spychając dżinsy. Ześlizgnęli się o kilka centymetrów, zanim
całkiem obniżył się do moich ud.
Brock uniósł głowę i cofnął się o tyle, by mógł spojrzeć w dół. Jego
spojrzenie wędrowało po moich piersiach w tak intensywny sposób,
że było to niemal jak fizyczna pieszczota. Ukląkł, ściągając moje
dżinsy.
Moje drżące ręce wylądowały na jego ramionach. Uspokoiłam się,
gdy
uniosłam nogę i drugą, żeby mógł zdjąć dżinsy. Jego zrogowaciałe
dłonie zsunęły się z powrotem na zewnątrz moich nóg. Jego palce
dotarły do gumki moich majtek. Nie chciałam nawet patrzeć w dół,
aby zobaczyć, co mam na sobie. Byłam całkiem pewna, że to szorty w
paski.
Mogłam założyć coś bardziej seksownego.
Wy
cisnął pocałunek tuż nad paskiem moich majtek, gdy wsunął rękę
między moje uda. Przechylił głowę do tyłu i rzęsy jego uniosły się.
- To,-
powiedział, chwytając mnie. Sapnęłam i zaczęłam rumienić się,
bo
wiedziałam, że wie co się ze mną działo. Byłam przemoczona. - To
też jest piękne.
Chciałam się śmiać, ale nie mogłam wydać dźwięku, gdy przeciągał
kciukiem po środku mojej kobiecości, okrążając środek nerwów. Na
jego wardze pojawił się złośliwy uśmiech, gdy pochylił się, zastępując
kciuk ustami.
- Brock -
krzyknęłam, kiedy ssał - wciągnął głęboko i mocno, wciągając
mnie przez cienki materiał.
-
Święty. . .
Zachichotał na mnie, a łoskot ukradł mi oddech. - Podobało ci się,
prawda?-
Objął palcami wszystko. - Założę się, że pokochasz to bez
nich.
O Boże.
Nie
musiałam odpowiadać, oboje znaliśmy odpowiedź na to pytanie.
Odetchnęłam, gdy opuścił ręce, zabierając ze sobą cienkie majtki,
odsłaniając każdy cal mojej skóry. Brock zakołysał się w tył i spojrzał
na mnie.
Walczyłam z chęcią, by się ukryć.
Wiele mnie widział, ale nie wszystko, a to był mój pierwszy z nim, z
każdym. Ben i ja nigdy nie byliśmy w pełni nadzy. Został stanik lub
koszula. Zawsze było ciemno i nigdy, nigdy nie patrzył na mnie jak
Brock.
Jakby chciał mnie zjeść.
Byłam miękka we wszystkich miejscach, w których on był twardy,
dużo bardziej miękka. Kiedy siadałam, zdecydowanie
najprawdopodobniej przewijał się miejsca, o których naprawdę nie
chciałeś myśleć, ale gdy wsunął ręce po moich ramionach i mojej talii
do bioder, nie zauważył ani nie przejmował się.
-
Jesteś piękna,- powiedział, pomyślałam że wypowiedział słowa, które
miał na myśli. - Kurwa, mógłbym po prostu patrzeć na ciebie.
To brzmiało wątpliwie, ale lubiłam to słyszeć. Nie, uwielbiałam to
słyszeć.
Brock uniósł się płynnie, podciągając ręce do nóg i do pasa. - Zostań
tutaj.
Zrobiłam tak, jak kazał i obserwowałam go z powrotem. Nigdy nie
oderwał ode mnie wzroku, gdy sięgnął do szafki nocnej i wyciągnął
mały pakiet z folią. Rzucił go na łóżko. Wciąż trzymając wzrok, rozpiął
spodnie i rozebrał się, aż był tak nagi jak ja i. . .
O mój Boże.
Byłam trochę oszołomiona.
Jego ciało było piękne, dzieło koloru i wzorów, spadków i wzlotów.
Widziałam go już wcześniej, wiedziałam, że był bardzo dobrze
wyposażony, ale wciąż zdumiewało mnie, jak on jest taki twardy i taki
duży. To było raczej imponujące. Jego kutas drgnął, gdy patrzyłam.
-
Podoba mi się - powiedział Brock głębokim, ochrypłym głosem. -
Podoba mi się, że na mnie patrzysz.
Oddech, który
wzięłam nie poszedł zbyt daleko, gdy zmusiłam się do
powrócenia wzroku do jego. -
Mówisz, że jestem piękna, ale ty. . .
-Jestem co?
Nie było słów.
Idąc tam, gdzie stałam, położył ręce na moich biodrach. W jego
ciemnobrązowych oczach pojawił się błysk i pochylił swoje zmysłowe
wargi. Czubki moich piersi
dotknęły jego piersi. Opuścił usta do
mojego lewego ucha i powiedział: - Nie mogę się doczekać, kiedy
będę w tobie.
Zadrżałam, gdy moje oczy się zamknęły. - Nie czekaj.
Jego kutas
przycisną mój brzuch, gdy kciuki wbijały mi się w szczękę,
odchylając głowę do tyłu. Napędzana jego czynami powiedziałam: -
Nie chcę czekać kolejnej minuty.
Zrobił najseksowniejszy dźwięk, gdy jego dłonie zacisnęły się na
moich biodrach. - Cholera . . .
Brock pocałował mnie, powoli i głęboko, wyciągając pulsujący ból
między moimi udami, kiedy mnie cofał. Prowadził mnie aż tył moich
nóg
dotknęły łóżka. Z kontrolowanym naciskiem poprowadził mnie w
dół, więc siedziałam. Otworzyłam oczy, gdy jego usta opuściły moje.
Patrzyłam na niego zdyszana.
Uśmiechając się, ujął jedną pierś i pogładził kciukiem różowy sutek.
Moje serce ścigało się, gdy położył jedno kolano na łóżku.
Wyciągnęłam rękę, owijając dłoń wokół podstawy jego kutasa. Był jak
gorąca stal pokryta jedwabiem. Gładziłam go od podstawy do końca,
podziwiając jego dotyk.
Brock jęknął, gdy podniósł prezerwatywę. Pogłaskałam go, aż złapał
mnie za nadgarstek, odciągając moją rękę, żeby mógł wsunąć
prezerwatywę. Odsunęłam się od krawędzi, opierając się na łokciach
w łóżku.
Jego spojrzenie podniosło się, spotykając moje, gdy wspiął się nade
mną. Zatrzymał się na moich udach, całując mnie, gdy przesuwał się
po moich nogach
w stronę ramion. Jego usta zatrzymały się na
chwilę, a ja poczułam jego język wzdłuż linii mojego uda.
M
oja głowa opadła, gdy moja ręka skierowała się ku niemu.
Zatopiłam palce w jego włosach, gdy jego oddech zbliżał się coraz
bardziej. Napięłam się, wydając cichy jęk a jego język przeciągnął się
przez sam
środek mnie.
-
Nigdy nie będę miał dość twojego smaku - powiedział, podnosząc się
w górę, przygryzając skórę poniżej mojego pępka. - Mógłbym cię jeść
na lunch i kolację.
-
Nie sądzę, żebym. . . narzekała na to.
-Nie.-
Jego oddech tańczył nad czułą skórą mojej piersi. - Nie, nie
robiłabyś tego.
Główka jego kutasa uderzyła w moje wejście, gdy jego usta zamknęły
się nad jedną piersią, a drugą ugniatał. Straciłam zdolność
oddychania, gdy moje ciało wygięło się w łuk i przyciskając się do
niego. Jego język, zęby i te palce wywołały u mnie piekielne wstrząsy
czystej przyjemności.
Mój uścisk na jego włosach wzrósł, gdy jedną nogę przerzuciłam na
jego biodro. - Brock -
sapałam niecierpliwie.
Podniósł głowę, wyciągając moje usta. Pocałował mnie, a kiedy się
odsunął, chwycił moją dolną wargę między zęby. Krawędź medalionu,
który nosił, wślizgnął się między moje piersi.
Podniosłam biodra. - Proszę, Brock.
-
Uwielbiam słuchać, jak błagasz. - Jego dłoń wsunęła się między nas.-
Ale nie musisz mnie o to błagać.
Szarpnęłam się, gdy w końcu ustawił się i wszedł. Nie mogłam sobie
pozwolić na zastanowienie, jak długo tego od niego chciałam, jak
długo czekałam. Było tak mało miejsca na myśl, że musiałam to
zobaczyć, przeżyć tylko to. Otworzyłam oczy i przyglądałam się mu w
czasie gdy
we mnie wchodzi. Było w tym coś całkowicie zmysłowego.
Jego rzęsy uniosły się, a jego spojrzenie przeszyło moje. Nie byłam
przygotowana na dzikie, zaborcze spojrzenie. - Obserwuj -
wychrypiał. - Kurwa. Jesteś ciasna.
-
Mówiłam ci - sapnęłam. - To był naprawdę bardzo długi czas.
Jego ciało trzęsło się, gdy trzymał się nieruchomo. Wcisnął się, aż jego
biodra zrównały się z moimi, a ja krzyknęłam, niemal przytłoczona
palącym uczuciem jego we mnie. To było prawie za dużo - rozciąganie
i
wypełnianie. Zatrzymało się gdzieś pomiędzy intensywną
przyjemnością a bólem, obrócił się wokół mnie.
-
Uwielbiam ten dźwięk.- Jego usta przesunęły się po moich. -
Zamierzam upewnić się, że jesteś zachrypnięta i ledwo możesz
rozmawiać, zanim skończę.
I to
zrobił.
Brock zaczął się ruszać i chociaż trwało to wieczność, a złapanie rytmu
zajęło mu kilka chwil, podniosłam biodra, gdy się ruszał. Nasze ciała
poruszały się w doskonałej synchronizacji. Złapał mnie za usta, gdy
przyłożył łokieć koło mojej głowy. Jego biodra kołysały się i zanurzały,
zanurzając coraz głębiej i głębiej, a pchnięcia jego języka pasowały do
jego kutasa.
Zaczęło się.
To głębokie zaciśnięcie, zaciśnięcie wszystkich mięśni w moim ciele, a
ja
byłam jak cewka zaciśnięta zbyt mocno. Jęknęłam, gdy straciłam
rytm, moje biodra wiły się pod jego, moje paznokcie wbijały się w
napiętą skórę jego pleców. Byłam blisko, tak blisko, że myślałam, że
umrę.
-Jillian, -
warknął, a jego duże i potężne ciała drżało.
W tym momencie wiedziałam, że się powstrzymuje, a ja
powiedziałam słowa, o których nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek
będę mówiła. Kiedy wszystko się skończy, prawdopodobnie będę
upokorzona
, ale w tym momencie nie obchodziło mnie to.
- Pieprz mnie - sze
pnęłam mu do ust.
To było jakby klatka została odblokowana. Brock wsunął rękę pod
moją talię, gdy wstał, kładąc jedną rękę na moim brzuchu, trzymając
mnie w miejscu, gdy jego biodra uderzyły we mnie, podnosząc mnie z
każdym skokiem. Wchodził głębiej i głębiej, a ja nie mogłam się
ruszyć. Trzymał mnie i on. . . on pieprzył mnie.
I bardzo mi się podobało.
Całe moje ciało zadrżało
Jedną rękę owinęłam wokół jego ramienia drugą zacisnęłam koc. -
Tak. O mój Boże . . . - Nie mogłam oddychać. Napięcie rosło i
wirowało, a ja stałam się kimś innym. Odrzuciłam głowę do tyłu ale z
oczyma szeroko otwartymi i
niewidzącymi, gdy słowa wypłynęły z
moich ust. -
Szybciej. Proszę. Brock, proszę…
Brock zaklął, gdy pchnął mocno i głęboko, a ja roztrzaskałam się, tak
mocno
, że krzyknęłam jego imię. Żar czerwonej przyjemności ogarnął
mnie jak ogień płonący bez kontroli. Moje plecy wygięły się, gdy
doszedł we mnie, wpychając mnie w łóżko. Jego biodra wbiły się w
moje, gdy w kółko mówił moje imię, jak modlitwa i przekleństwo.
Poczułam, jak drży, gdy zatrzymał się głęboko we mnie, jego ciało w
końcu spazmatycznie się mieszało, a wstrząsy wtórne wciąż kołysały
moje ciało.
Żadne z nas nie poruszało się przez kilka długich minut.
Nie
mogłam.
Moje nogi były galaretowate, a moje ramiona bez kości.
Brock przycisnął pocałunek do mojego ramienia i do szyi. Odwróciłam
głowę w jego stronę i nasze usta się spotkały.
Pocałunek był powolny i przejmująco słodki.
-
Wszystko w porządku?- Zapytał.
-
Myślę, że nie żyję - powiedziałam mu, przesuwając rękę po jego
plecach. -
Umarłam w dobry sposób.
Brock zachichotał, ale śmiech zabrzmiał niepewnie. Pocałował mnie w
czoło i wyszedł ze mnie. Nastąpiło lekkie ochłodzenie. - Zaraz
wracam.
Przetoczyłam się na bok, gdy odszedł od łóżka, w stronę łazienki, i
miałam bardzo ładny widok. Po usunięciu prezerwatywy wrócił do
łóżka.
-
Potrzebujesz czegoś?- Zapytał. - Wody?
Potrząsnęłam głową. - Jestem w porządku.
Stał tam przez chwilę, wpatrując się we mnie. W końcu zaczął szarpać
koce, co było wyczynem bo byłam praktycznie na nich całym
ciężarem i niezbyt pomocna, ale udało mu się. Wdrapał się, pociągnął
mnie
za sobą, gdy wsunął jedną rękę pod siebie. Przytulił mnie bliżej,
więc oparłam się o jego bok.
Kilka chwil minęło w milczeniu nim powiedział: - To zabrzmi banalnie
jak diabli, ale muszę to powiedzieć.- Przerwał. - Nigdy nie było tak dla
mnie. Zazwyczaj chodzi tylko o
dojście, wiesz? Wysiadłem. Nie
chciałam odpuścić. Chciałem, żeby to trwało. Nigdy wcześniej tego
nie chciałem.
Zadowolona i tak
gorąca, przygryzłam wargę i przyznałam: - Nigdy
wcześniej nie prosiłam kogoś, żeby mnie pieprzył, więc jest to
pierwsze dla nas obojga.
Całe ciało Brocka trzęsło się, gdy się śmiał. - Muszę ci powiedzieć,
kiedy to
powiedziałaś, prawie to straciłem. Zabawa już się skończyła,
zanim dotarliśmy do dobrej strony .
-
Cała sprawa była dobra.
-Tak,-
mruknął. - Tak, to było.
Znów zapadliśmy w milczenie, a moje powieki opadły. Gdy
drzemałam, Brock powiedział do mnie: - Skłamałem.
- O czym
kłamałeś? - wyszeptałam, przesuwając rękę po ciasnych
zapadkach i płaszczyznach jego żołądka.
Nastąpiła pauza, a potem powiedział: - Noc, kiedy zrujnowałem twoją
randkę z tym facetem, nie była przypadkiem.
Mały uśmiech szarpnął moje wargi i odwróciłam twarz w bok jego
piersi. -
Zauważyłam to.
-Pierwszej nocy -
po raz pierwszy zobaczyłem cię w restauracji i nie
był to przypadek.- Jego palce spoczęły na moim ramieniu. - Twoja
mama wspomniała, gdzie byłaś. To było mimochodem.
Prawdopodobnie nawet tego
nie pamięta. Poszedłem tam wiedząc,
że tam będziesz. Nie planowałem ci nic powiedzieć. Ja tylko chciałem
. . . Po prostu chciałem się z tobą zobaczyć i nie chciałem czekać do
poniedziałku. - Otworzyłam oczy.
Jego pierś uniosła się w głębokim oddechem. - A kiedy cię
zobaczyłem, musiałem z tobą porozmawiać. Byłem tam, ponieważ
tam
byłaś.
Powinna
m być zirytowana mamą i nim, ale zdecydowałam, że mnie
to nie obchodzi. - Lizus -
mruknęłam.
Ramię Brocka zacisnęło się wokół mnie. - Bez urazy.
W migoczącym świetle świecy uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.