Lisa McMann Mgła

background image

LISA McMANN

background image

MG A

Ł

Przek ad Karolina Post-Pa ko

ł

ś

NOWY ROK

1 stycznia 2006, godzina 1.31

Janie przebiega przez za nie one podw rka i dwie przecznice dalej w lizguje si cicho

ś ż

ó

ś

ę

frontowymi drzwiami do domu.

I nagle... Robi jej si czarno przed oczami.

ę

apie si za g ow , przeklinaj c pod nosem matk , a wiruj ce jak w kalejdoskopie kolory

Ł

ę

ł ę

ą

ę

ą

sprawiaj , e traci r wnowag . Zatacza si na cian i przytrzymuje, a potem powoli osuwa na

ą ż

ó

ę

ę

ś

ę

pod og , czuj c, jak dr twiej jej palce. Nie chce rozbi sobie g owy. Znowu.

ł ę

ą

ę

ą

ć

ł

Jest zbyt zm czona, eby teraz z tym walczy . Zbyt zm czona, eby wyrwa si ze snu.

ę

ż

ć

ę

ż

ć ę

Przyk ada policzek do zimnych kafelk w posadzki. Zbiera si y, eby spr bowa p niej, gdyby

ł

ó

ł ż

ó

ć óź

sen potrwa d u ej.

ł ł ż

Oddycha. Patrzy.

Godzina 1.32

To ten sam stary sen, kt ry ni cz sto jej matka. Ten sam, w kt rym jako m odsza i bardziej

ó ś

ę

ó

ł

background image

szcz liwa osoba leci przez psychodeliczny tunel b yskaj cych, wiruj cych, barwnych wiate ,

ęś

ł

ą

ą

ś

ł

trzymaj c si za r ce z hippisem o wygl dzie Jezusa Ich okulary przeciws oneczne odbijaj

ą

ę

ę

ą

ł

ą

o lepiaj ce paski, dlatego Janie jeszcze trudniej walczy z zawrotami g owy.

ś

ą

ć

ł

Ten sen zawsze przyprawia Janie o md o ci.

ł ś

I dlaczego w og le jej g upia matka pi w salonie?

ó

ł

ś

Janie jest jednak zaciekawiona. Pr buje si skupi . Patrzy na m czyzn ze snu, unosz c

ó

ę

ć

ęż

ę

ą

si obok nie wiadomej niczego pary. Matka Janie mog aby j zauwa y , gdyby tylko spojrza a.

ę

ś

ł

ą

ż ć

ł

Ale nigdy tego nie robi.

M czyzna oczywi cie nie mo e jej zobaczy . To nie jego sen. Janie a uje, e nie mo e

ęż

ś

ż

ć

ż ł

ż

ż

sk oni go do zdj cia okular w. Chce zobaczy jego twarz. Zastanawia si , czy ma br zowe oczy,

ł

ć

ę

ó

ć

ę

ą

tak jak ona. Ale przez ten wielobarwny wir nigdy nie jest w stanie skupi na d u ej uwagi na

ć

ł ż

jednym punkcie.

Nagle sen si zmienia.

ę

Staje si ponury.

ę

Hippis rozp ywa si , a matka Janie stoi w kolejce, kt ra wydaje si ci gn kilometrami.

ł

ę

ó

ę ą ąć

Garbi ze znu eniem ramiona, kt re przypominaj cienkie kartki cz sto czytanej ksi ki.

ż

ó

ą

ę

ąż

Twarz ma ponur , zaci t . Z .

ą

ę ą łą

Trzyma...
ko ysz c...

ł ą

wrzeszcz ce niemowl o czerwonej twarzy.

ą

ę

O nie, znowu. Janie nie chce d u ej patrze ... nie znosi tej cz ci. Nienawidzi jej. Zbiera

ł ż

ć

ęś

wszystkie si y i koncentruje si . Mocno. St ka w duchu. I wyrywa si ze snu matki.

ł

ę

ę

ę

Jest wyko czona.

ń

Godzina 1.51

Janie powoli odzyskuje wzrok. Dygocze, zlana zimnym potem, i porusza obola ymi

ł

palcami, ciesz c si , e nigdy nie zostaje wessana z powrotem w sen, z kt rego uda o jej si

ą

ę ż

ó

ł

ę

uwolni . Jak dot d, w ka dym razie.

ć

ą

ż

Wstaje, s ysz c dolatuj ce z kanapy pochrapywanie matki, i idzie chwiejnym krokiem do

ł ą

ą

azienki, targana md o ciami. D awi si i wymiotuje, a potem pr buje bez przekonania umy

ł

ł ś

ł

ę

ó

ć

z by. Kiedy dociera do swojego pokoju, starannie zamyka za sob drzwi,

ę

ą

Pada na ko jak k oda.

łóż

ł

Po akcji brygady antynarkotykowej w zesz ym miesi cu Janie wie, e musi si wzmocni ,

ł

ą

ż

ę

ć

inaczej sny przejm kontrol nad jej yciem.

ą

ę

ż

background image

Tej nocy Janie ni o wzburzonych oceanach, huraganach i kamizelkach ratunkowych,

ś

kt re ton jak kamienie.

ó

ą

Godzina 11.44

Janie budzi wpadaj ce przez okno s o ce. Umiera z g odu i marzy o jedzeniu. Czuje jego

ą

ł ń

ł

zapach.

- Cabe? - mamrocze z zamkni tymi oczami.

ę

- Hej. Sam sobie otworzy em. - Cabel siedzi na ku, odgarniaj c jej z twarzy spl tane

ł

łóż

ą

ą

w osy. - Ci ka noc, Hannagan? Wci nadrabiasz zaleg o ci?

ł

ęż

ąż

ł ś

- Mrr. - Janie przewraca si na ku. Widzi talerz z paruj cymi jajkami i tostami.

ę

łóż

ą

U miecha si szeroko i rzuca na jedzenie. - Jeste .. jeste najlepszym sekretnym ch opakiem na

ś

ę

ś

ś

ł

wiecie.

ś

Zadania i sekrety

2 stycznia 2006, godzina 11.54

To ostatni dzie przerwy wi tecznej,

ń

ś ą

Janie i Cabe siedz w drugim pokoju Cabela - jego pracowni komputerowej - sprawdzaj c

ą

ą

na szkolnej stronie wyniki egzamin w.

ó

Dobrze, e Cabel ma dwa laptopy, bo inaczej o dwunastej, kiedy zostan podane stopnie,

ż

ą

mog aby si rozp ta walka na ca ego. Ale kogo oni chc oszuka ? Mo liwe, e i tak b d

ł

ę

ę ć

ł

ą

ć

ż

ż

ę ą

musieli si mocowa , turlaj c si po pod odze.

ę

ć

ą

ę

ł

Janie si denerwuje.

ę

Kilka tygodni temu, po akcji brygady antynarkotykowej, na egzaminie z matematyki odda ał

czysty arkusz. Mia a dobre wyt umaczenie - jej bluza wci by a poplamiona krwi . Nauczycielka

ł

ł

ąż ł

ą

pozwoli a jej na drugie podej cie. Niestety wypad o ono po ci kiej nocy skakania ze snu w sen na

ł

ś

ł

ęż

dorocznym szkolnym charytatywnym maratonie tanecznym. Na czas imprezy zamkni to szko ,

ę

łę

nie mo na by o uciec.

ż

ł

Janie i Cabe odpu ciliby sobie ta ce, gdyby tylko mogli, ale to by o wykluczone. Mieli

ś

ń

ł

zadanie do wykonania.

Tajne.

background image

Rozkazy Kapitana.
- Szukamy os b, kt re ni o nauczycielach, Janie - powiedzia a. - I nauczycieli, kt rzy

ó

ó ś ą

ł

ó

ni o uczniach.

ś ą

Janie uzna a, e brzmi to dziwnie i intryguj co.

ł ż

ą

- Jakie konkrety? - zapyta a.

ś

ł

- Nie tym razem - odpar a Kapitan. - Powiem wam wi cej po Nowym Roku, kiedy

ł

ę

za atwimy pewne sprawy. Na razie notuj wszystko, co ma zwi zek ze stosunkami nauczyciele-

ł

ą

uczniowie.

Dla Janie niespanie przez ca noc nie stanowi problemu. To przeskakiwanie ze snu w sen

łą

wysysa z niej energi . Po sze ciu godzinach, kt re sp dzi a, tkwi c w cudzych snach, ukryta pod

ę

ś

ó

ę ł

ą

trybunami, by a zupe nie wyko czona.

ł

ł

ń

Oczywi cie Cabel te tam by i podsuwa jej kartoniki mleka oraz batoniki PowerBar

ś

ż

ł

ł

(niech tnie przerzuci a si na nie ze snickers w). Sny okaza y si bardzo interesuj ce, ogl dnie

ę

ł

ę

ó

ł

ę

ą

ę

m wi c.

ó ą

Szkoda, e nie zdo a a wychwyci niczego istotnego. Niczego zwi zanego ze stosunkami

ż

ł ł

ć

ą

nauczyciele-uczniowie. Tylko uczniowie-uczniowie, ku jej rozgoryczeniu.

A kiedy Luke Drake, gwiazda szkolnej dru yny futbolowej, zasn na matach

ż

ął

gimnastycznych - gdy dotar na imprez , by ju totalnie nawalony - Janie krzykn a: „Do !"

ł

ę

ł ż

ęł

ść

- Cabe - j kn a mi dzy snami - obud go, do cholery, i nie pozw l mu znowu zasn .

ę ęł

ę

ź

ó

ąć

Nie znios tego.

ę

Luke cz sto ni o sobie samym i okazuje si , e nago jest troch zbyt pewny siebie. Cabe

ę

ś

ę ż

ę

widzia go pod prysznicem po wuefie.

ł

- Zdecydowanie kompensuje sobie w snach braki - m wi, s ysz c opis Janie.

ó

ł ą

Cabe nie wie, czy t noc mo e uzna za udan . Jego zadanie polega na budowaniu relacji,

ę

ż

ć

ą

wi c widzi efekty swojej pracy znacznie p niej ni Janie. Poznaje ludzi, zdobywa ich zaufanie i

ę

óź

ż

ma niezwyk umiej tno wyci gania z nich najdziwniejszych rzeczy. A Janie sprz ta. A

łą

ę

ść

ą

ą

przynajmniej tak im to pi knie wysz o za pierwszym razem.

ę

ł

Janie wie, rzecz jasna, e na poprawkowym egzaminie te nie posz o jej najlepiej. A dzi ,

ż

ż

ł

ś

dzie przed rozpocz ciem ostatniego semestru w Fieldridge High, denerwuje si swoimi

ń

ę

ę

stopniami.

Niepotrzebnie.
Dosta a wspania e stypendium.

ł

ł

Taka ju jest zabawna.

ż

Dok adnie w po udnie, wed ug radia policyjnego Cabela, loguj si , ka de ze swojego

ł

ł

ł

ą ę

ż

komputera, i sprawdzaj wyniki.

ą

Janie wzdycha. W innych okoliczno ciach dosta aby pi tk . Matma to jej ulubiony

ś

ł

ą ę

background image

przedmiot. Co tylko pogarsza spraw .

ę

Cabel jest delikatny. Nie reaguje entuzjazmem na widok rz du pi tek od g ry do do u.

ę

ą

ó

ł

Czuje si odpowiedzialny za wypadek Janie na posterunku policji, przez kt ry trafi a do szpitala

ę

ó

ł

w tygodniu egzamin w.

ó

R wnocze nie zamykaj stron szko y.

ó

ś

ą

ę

ł

Nie eby ze sob rywalizowali.

ż

ą

Nie rywalizuj .

ą

No dobra, rywalizuj .

ą

Cabel spogl da k tem oka na Janie.

ą

ą

Janie odwraca wzrok.
Cabel zmienia temat.
- Czas na spotkanie z Kapitan - m wi.

ó

Janie zerka na zegarek i kiwa g ow .

ł ą

- Do zobaczenia na miejscu.

Janie wymyka si od Cabela i przebiega podw rkami dwie przecznice dziel ce j od

ę

ó

ą

ą

domu. Rozgl da si , nie widzi nikogo, wi c zagl da do sypialni matki. Jest tam, nieprzytomna, ale

ą

ę

ę

ą

ywa, dooko a jak zwykle walaj si butelki. Na szcz cie nie ni. Janie zamyka cicho drzwi

ż

ł

ą ę

ęś

ś

sypialni, bierze kluczyki do samochodu i wychodzi na zi b, eby odpali Ethel.

ą ż

ć

Ethel to nale cy do Janie chevrolet nova rocznik '77. Kupi a go od Stu Gardnera, kt ry od

żą

ł

ó

dw ch lat chodzi z najlepsz przyjaci k Janie, Carrie Brandt. Stu jest mechanikiem. Dba o Ethel

ó

ą

ół ą

ł

od trzynastego roku ycia i Janie stara si i w jego lady. Samoch d o ywa z rykiem. Janie

ż

ę ść

ś

ó

ż

poklepuje z uznaniem tablic rozdzielcz . Ethel mruczy.

ę

ą

Cabel i Janie docieraj osobno na posterunek policji. Parkuj w r nych miejscach.

ą

ą

óż

Wchodz do budynku innymi drzwiami. I spotykaj si ponownie dopiero w gabinecie Kapitana.

ą

ą ę

To wa ne, eby nikt nie widzia ich razem, dop ki sprawa ojca Shay Wilder nie zostanie

ż

ż

ł

ó

zamkni ta. W przeciwnym razie ich udzia w nowym przedsi wzi ciu stanie pod znakiem

ę

ł

ę

ę

zapytania.

Poniewa Janie i Cabel pracuj w liceum Fieldridge High jako tajni agenci do spraw

ż

ą

narkotyk w. Janie odkrywa, e w jej szkole dzieje si wiele dziwnych rzeczy. Wi cej ni by aby

ó

ż

ę

ę

ż ł

sobie w stanie wyobrazi .ć

Cabel siedzi ju przed Kapitanem, gdy Janie wchodzi do rodka. Podaje wszystkim

ż

ś

fili anki z kaw . Miesza kaw Janie mieszade kiem, przyrz dziwszy j tak, jak Janie lubi - trzy

ż

ą

ę

ł

ą

ą

mietanki, trzy tutki cukru.

ś

Janie potrzebuje kalorii.

background image

Z powodu tych wszystkich sn w.

ó

Po ostatnim maratonie wreszcie nabra a troch cia a i mi ni.

ł

ę

ł

ęś

Janie siada, zanim Kapitan ka e jej usi

.

ż

ąść

- Milo ci widzie , Hannagan. Wygl dasz lepiej, ni kiedy ci widzia am ostatnim razem

ę

ć

ą

ż

ę

ł

- zauwa a szorstko Kapitan.

ż

- Ja te si ciesz - m wi Janie do kapitan Fran Komisky. - Pani te nie wygl da najgorzej.

ż ę

ę

ó

ż

ą

- Powstrzymuje u miech.

ś

Kapitan unosi brew.
- Wy dwoje nie le mnie dzi wkurzycie, czuj to przez sk r - m wi. Przeczesuje

ź

ś

ę

ó ę

ó

palcami kr tkie br zowe w osy i poprawia sp dnic . - Masz mi co do przekazania, Strumheller?

ó

ą

ł

ó

ę

ś

- W a ciwie to nie - odpowiada Cabel. - Tylko zwyk e plotki. Kr c si tu i tam. Chc

ł ś

ł

ę ę ę

ę

mie lepszy obraz tego, jak zachowuj si nauczyciele i uczniowie poza szko .

ć

ą ę

łą

Kapitan odwraca si do Janie.

ę

- Dowiedzia a si czego ze sn w, Hannagan?

ł ś ę

ś

ó

- Niczego po ytecznego - m wi Janie. Jest jej wstyd.

ż

ó

Kapitan kiwa g ow .

ł ą

- Tego si spodziewa am. To nie b dzie atwa sprawa.

ę

ł

ę

ł

- Czy mog zapyta ... - zaczyna Janie.

ę

ć

- Chcesz wiedzie , o co w tym wszystkim chodzi. - Kapitan wstaje energicznie, zamyka

ć

drzwi gabinetu i siada za biurkiem z powa n min .

ż ą

ą

- W marcu ubieg ego roku mieli my telefon na gor c lini „Zg o przest pstwo, odbierz

ł

ś

ą ą

ę

ł ś

ę

kas ". S yszeli cie o tej akcji? Bior w niej udzia wszystkie szko y w okolicy. Ka da szko a ma

ę ł

ś

ą

ł

ł

ż

ł

w asn lini , wi c wiemy, z kt rej z nich pochodzi skarga.

ł

ą

ę

ę

ó

Cabel kiwa g ow .

ł ą

- Uczniowie mog otrzyma nagrod , chyba pi dziesi t dolar w, je li zg osz

ą

ć

ę

ęć

ą

ó

ś

ł ą

przest pstwo zwi zane bezpo rednio ze szko . W ten spos b dostali my cynk o narkotykowych

ę

ą

ś

łą

ó

ś

imprezach w Hill, Janers.

Janie kiwa g ow . Te o tym s ysza a. Na lod wce przyczepi a magnes z numerem gor cej

ł ą

ż

ł

ł

ó

ł

ą

linii, jak wszyscy w Fieldridge.

- Hej, pi dziesi t dolc w to pi dziesi t dolc w. To nie g upi program.

ęć

ą

ó

ęć

ą

ó

ł

Kapitan ci gnie:

ą

- Tak czy owak, osoba, kt ra zadzwoni a, w zasadzie niczego nie powiedzia a. S ycha j

ó

ł

ł

ł

ć ą

by o z bardzo daleka, zupe nie jakby wykr ci a numer, ale nie przysun a s uchawki do ust. Po

ł

ł

ę ł

ęł ł

pi ciu sekundach si roz czy a. To jest to nagranie. Powiedzcie mi, co s yszycie.

ę

ę

łą

ł

ł

Kapitan wciska guzik magnetofonu stoj cego za jej plecami. Cabel i Janie wyt aj s uch,

ą

ęż ą ł

eby rozr ni zniekszta cone s owa. G os wydaje si dobiega z bardzo daleka, w tle dudni

ż

óż ć

ł

ł

ł

ę

ć

muzyka.

Janie ci ga brwi i pochyla si do przodu. Cabel kr ci g ow , zaintrygowany.

ś ą

ę

ę

ł ą

background image

- Mo emy pos ucha jeszcze raz?

ż

ł

ć

- Puszcz wam to kilka razy. Skupcie si te na odg osach w tle. W oddali rozmawiaj

ę

ę ż

ł

ą

inne osoby. - Kapitan raz za razem odtwarza kr tk wiadomo . Spowalnia i przyspiesza

ó ą

ść

nagranie, eby zredukowa szumy w tle. Wreszcie wycisza glos dzwoni cego, eby s ycha by o

ż

ć

ą

ż

ł

ć ł

wy cznie t o.

łą

ł

- S yszycie cokolwiek? - pyta Kapitan.

ł

- Nie da si zrozumie ani jednego s owa tego, kto dzwoni - m wi Cabel. - Nikt nie

ę

ć

ł

ó

krzyczy, nikt nie jest zdenerwowany. W tle wy apa em miech. Muzyka brzmi jak Mos DeL Janie?

ł

ł

ś

- S ysz w tle g os jakiego go cia, kt ry m wi „panie Jaki tam".

ł ę

ł

ś ś

ó

ó

ś

Policjantka kiwa g ow .

ł ą

- Ja te to s ysz , Janie. To jedyne s owo, kt re wychwyci am z ca ego nagrania.

ż

ł ę

ł

ó

ł

ł

Pocz tkowo zlekcewa yli my ten telefon, nie zawracali my sobie nim g owy. Nie zawiera

ą

ż ś

ś

ł

ł

adnych informacji, adnej skargi, doniesienia o przest pstwie. Ale w listopadzie znowu kto

ż

ż

ę

ś

zadzwoni na gor c lini , i gdy us ysza am nagranie, przypomnia am sobie to, kt re w a nie

ł

ą ą

ę

ł

ł

ł

ó

ł ś

wam puszcza am. Pos uchajcie.

ł

ł

Kapitan odtwarza nowe nagranie. S ysz be kotliwy kobiecy g os, kt ry m wi, chichocz c

ł ą ł

ł

ó

ó

ą

spazmatycznie: „Chc odebra kas ! Fieldridge... High! Pieprz nauczycieli... pieprz uczni w. O

ę

ć

ę

ę

ę

ó

Bo e... to nie mo e by ... ups!". Zn w chichotanie, a potem rozmowa gwa townie si urywa.

ż

ż

ć

ó

ł

ę

Kapitan puszcza im nagranie kilka razy.

- Wow - m wi Janie.

ó

Policjantka przenosi wzrok z Janie na Cabela.
- Co was zaintrygowa o? Cabel mru y oczy.

ś

ł

ż

- „Pieprz nauczycieli, pieprz uczni w?" Czy to obelga pod adresem nauczycieli i

ę

ę

ó

uczni w Fieldridge High, czy nale y to rozumie , no wie pani, dos ownie?

ó

ż

ć

ł

- Muzyka w tle jest podobna do tej z pierwszego nagrania -zauwa a Janie.

ż

- Zgadza si , Janie. W a nie to nasun o mi skojarzenie z pierwszym nagraniem. I tak,

ę

ł ś

ęł

Cabe, dop ki nie zdob dziemy dowod w, e jest inaczej, traktujemy to dos ownie. Ten telefon

ó

ę

ó

ż

ł

dostarczy nam do informacji, eby wszcz ledztwo. Cho wiemy niewiele, co mi m wi, e

ł

ść

ż

ąć ś

ć

ś

ó

ż

po korytarzach Fieldridge High kr y przest pca seksualny.

ąż

ę

- Nie mo ecie si dowiedzie , kto dzwoni , i zapyta tej osoby, o co chodzi? - pyta Janie.

ż

ę

ć

ł

ć

- To by oby amanie prawa, Janie. Ca y sens akcji „Zg o przest pstwo, odbierz kas "

ł

ł

ł

ł ś

ę

ę

polega na tym, e rozmowy s anonimowe, aby chroni osob donosz c o przest pstwie, i musi

ż

ą

ć

ę

ą ą

ę

tak pozosta . Dzwoni cemu zostaje przypisany kod, przez kt ry identyfikujemy jego doniesienie.

ć

ą

ó

P niej mo e wykorzysta ten kod, eby sprawdzi , na jakim etapie jest dochodzenie i zg osi si

óź

ż

ć

ż

ć

ł ć ę

po nagrod , je li uda o mu si naprowadzi policj na w a ciwy trop.

ę ś

ł

ę

ć

ę

ł ś

- To ma sens - stwierdza zawstydzona Janie.
- Co zrobili cie do tej pory, Kapitanie? - pyta Cabel. - I co - dodaje ostro niej - pani

ś

ż

zdaniem mo emy zrobi my? -W jego g osie po raz pierwszy brzmi zdenerwowanie. Janie zerka

ż

ć

ł

na niego k tem oka lekko zdziwiona. Nie spodziewa a si , e Cabe mo e by tak niespokojny z

ą

ł

ę ż

ż

ć

background image

powodu s u bowego zlecenia.

ł ż

- Dok adnie prze wietlili my wszystkich nauczycieli. S bez skazy. I utkn li my. Cabe,

ł

ś

ś

ą

ę ś

Janie, w a nie dlatego wysta am was na ca onocn imprez . Zale y mi na ka dej informacji o

ł ś

ł

ł

ą

ę

ż

ż

nauczycielach z Fieldridge High, kt rzy mog dopuszcza si przest pstw na tle seksualnym.

ó

ą

ć ę

ę

Podejmiecie wyzwanie? To mo e by niebezpieczne. Hannagan, istnieje du e

ż

ć

ż

prawdopodobie stwo, e przest pca jest m czyzn , je li zdo asz ustali , kogo szukamy, mo e

ń

ż

ę

ęż

ą ś

ł

ć

ż

b dziemy musieli wykorzysta ci jako przyn t , eby go przyskrzyni . Zastan w si nad tym i

ę

ć ę

ę ę ż

ć

ó

ę

powiedz mi, co my lisz. Je li nie chcesz bra w tym udzia u, masz wolne. Nie naciskam.

ś

ś

ć

ł

Cabel prostuje si na krze le, jeszcze bardziej zaniepokojony.

ę

ś

- Przyn t ? Chcecie j wystawi na er temu zboczkowi?

ę ę

ą

ć

ż

- Tylko pod warunkiem, e sama b dzie chcia a.

ż

ę

ł

- Nie ma mowy - o wiadcza Cabel. - Janie, nie, to zbyt niebezpieczne.

ś

Janie mruga i patrzy ze z o ci na Cabela.

ł ś ą

- Mamusiu? To ty? — mieje si nerwowo, ta konfrontacja wcale jej nie bawi. — Co to

Ś

ę

znaczy „zbyt niebezpieczne"?

- Ca y czas b dziesz mia a nasze pe ne wsparcie - zaznacza Kapitan. - Poza tym jeszcze nie

ł

ę

ł

ł

wiemy, co si tak naprawd dzieje. Mo e to nic takiego. Mam nadziej , e uda ci si zdoby cho

ę

ę

ż

ę ż

ę

ć

ć

cz

potrzebnych nam informacji poprzez sny.

ęść

Cabel patrzy na Janie i kr ci g ow .

ę

ł ą

- Nie podoba mi si to. Janie unosi brew.

ę

- Jasne. Tylko tobie wolno robi niebezpieczne rzeczy. Jezu, Cabe, to nie ty decydujesz.

ć

Cabel patrzy na policjantk , licz c na pomoc.

ę

ą

Ta ignoruje go ostentacyjnie i patrzy na Janie.
- Nie musz si nad tym zastanawia . Wchodz w to - m wi Janie.

ę ę

ć

ę

ó

- wietnie. Cabel ci ga brwi.

Ś

ś ą

Przez nast pne p godziny Kapitan robi im wyk ad o sztuce zdobywania informacji. To

ę

ół

ł

powt rka dla Cabela, kt ry ju prawie od roku dzia a jako tajny agent do spraw narkotyk w

ó

ó

ż

ł

ó

(cho Janie wie, e nie powinna si tak do niego zwraca ) i to on doprowadzi do aresztowania

ć

ż

ę

ć

ł

ojca Shay Wilder, kt ry trzyma na swoim jachcie istn g r kokainy. To Janie odkry a, gdzie

ó

ł

ą ó ę

ł

Wilder schowa towar, kiedy ten zasn w wi zieniu. Ona i Cabel tworz zgrany zesp .

ł

ął

ę

ą

ół

I policjantka o tym wie.
To dlatego przymyka oko na ich k opoty - od czasu do czasu.

ł

Kapitan rekapituluje im zadanie i zach ca do wyt onej pracy.

ę

ęż

- Je li mamy do czynienia z przest pc seksualnym, musimy z apa drania, zanim

ś

ę ą

ł

ć

skrzywdzi kolejnego ucznia.

- Tak jest - odpowiada Janie.
Cabel krzy uje r ce na piersi i kr ci g ow , pokonany. W ko cu m wi:

ż

ę

ę

ł ą

ń

ó

background image

- Tak jest.
Kapitan wstaje z krzes a. Cabel i Janie te odruchowo si podnosz . To koniec spotkania.

ł

ż

ę

ą

Ale zanim wyjd z gabinetu, Kapitan odzywa si :

ą

ę

- Janie? Musz porozmawia z tob na osobno ci. Cabe, mo esz i .

ę

ć

ą

ś

ż

ść

Cabel si nie waha. Wychodzi, nawet nie zaszczyciwszy Janie spojrzeniem. Janie nie mo e

ę

ż

poj , dlaczego taksie zachowuje.

ąć

Policjantka podchodzi do rega u z aktami i wyjmuje z niego kilka grubych teczek.

ł

Janie stoi w milczeniu. Patrzy.
Zastanawia si .

ę

Kapitan wci j troch przera a.

ąż ą

ę

ż

Bo Janie jest w tej bran y zupe nie nowa.

ż

ł

W ko cu Kapitan wraca za biurko z plikiem teczek i lu nych papierzysk. Wk ada je do

ń

ź

ł

pude ka. Siada. Patrzy na Janie.

ł

- Nowy temat. To ci le tajne. Wiesz, co to oznacza?

ś ś

Janie kiwa g ow .

ł ą

- Nawet Cabe nie mo e nic wiedzie . Zrozumiano?

ż

ć

Janie zn w kiwa g ow z powag .

ó

ł ą

ą

- Tak jest - dodaje.
Kapitan przygl da si Janie przez chwil , a potem podsuwa jej stos teczek i kartek.

ą

ę

ę

- Raporty. Raporty i notatki z dwudziestu lat pracy. Autorstwa Marthy Stubin.
Oczy Janie robi si wielkie jak spodki. I nape niaj si zami, cho pr buje je

ą ę

ł

ą ę ł

ć

ó

powstrzyma .ć

- Zna a j , prawda? - pyta Kapitan, prawie oskar ycielsko. - Dlaczego o tym nie

ł ś ą

ż

wspomnia a ? Musia a wiedzie , e ci dok adnie prze wietl .

ł ś

ł ś

ć ż

ę

ł

ś

ę

Janie nie wie, jakiej odpowiedzi oczekuje policjantka. Zna tylko swoje powody. Waha si , a

ę

potem m wi:

ó

- Pani Stubin... by a... jedyn osob , kt ra rozumia a to... to g upie przekle stwo ze snami, a

ł

ą

ą ó

ł

ł

ń

ja i tak dowiedzia am si o tym dopiero po jej mierci. - Patrzy na swoje kolana. - Jestem taka

ł

ę

ś

zdo owana, e nie mia am okazji porozmawia o tym z ni . A teraz widuj j tylko od czasu do

ł

ż

ł

ć

ą

ę ą

czasu, kiedy postanowi ukaza mi si w czyim nie, eby poradzi , ja robi pewne rzeczy. -

ć

ę

ś ś

ż

ć

ć

Janie prze yka gul w gardle. - Ostatnio si nie zjawia.

ł

ę

ę

Kapitan Komisky rzadko zapomina j zyka w g bie. Ale teraz w a nie tak wygl da.

ę

ę

ł ś

ą

W ko cu m wi:

ń

ó

- Martha nigdy o tobie nie wspomina a. Szuka a intensywnie swojego nast pcy Byli

ł

ł

ę

podobni do niej, wiele lat temu, ale teraz te ju nie yj . Musia a ci znale niedawno.

ż ż

ż ą

ł

ę

źć

Janie kiwa g ow .

ł ą

background image

- Wpad am w jeden z jej sn w w domu opieki. Rozmawia a ze mn w swoim nie, ale nie

ł

ó

ł

ą

ś

zdawa am sobie sprawy, e jest inna, e wystawia mnie na pr b , uczy mnie. Zrozumia am to

ł

ż

ż

ó ę

ł

dopiero po jej mierci.

ś

- My l , e tylko dlatego y a tak d ugo: bo by a zdecydowana znale nast pn

ś ę ż

ż ł

ł

ł

źć

ę ą

po awiaczk sn w. Ciebie.

ł

ę ó

Atmosfera w pokoju na chwil si ociepla. A potem zn w robi si oficjalna.

ę ę

ó

ę

- Przypuszczam, e znajdziesz tu wiele interesuj cych rzeczy. Cz

z nich mo e by

ż

ą

ęść

ż

ć

trudna. Masz miesi c na zapoznanie si z tymi materia ami. Je li znajdziesz co , czego nie

ą

ę

ł

ś

ś

b dziesz rozumia a albo co ci zaniepokoi, przyjdziesz porozmawia o tym ze mn . Czy to jasne?

ę

ł

ę

ć

ą

Janie patrzy na policjantk . Nie ma poj cia, czego si spodziewa po tych raportach. Ale

ę

ę

ę

ć

wie, co chce us ysze Kapitan.

ł

ć

- Tak jest - odpowiada. Z pewno ci w g osie, kt rej wcale nie czuje.

ś ą

ł

ó

Kapitan uk ada papiery na biurku na znak, e to koniec spotkania. Janie wstaje gwa townie

ł

ż

ł

i zabiera stert akt.

ę

- Dzi kuj , pani Kapitan - m wi i rusza do drzwi.

ę ę

ó

Nie widzi, jak Kapitan Fran Komisky odprowadzaj wzrokiem i z zadum stuka si pi rem

ą

ą

ę ó

w brod , gdy dziewczyna zamkn a ju za sob drzwi.

ę

ęł

ż

ą

Janie jedzie do domu, ciesz c si nielicznymi promieniami s o ca, kt re zdo a y przebi

ą

ę

ł ń

ó

ł ł

ć

si przez szare chmury w to zimne styczniowe popo udnie. Wyczuwa jednak z owieszcz aur

ę

ł

ł

ą

ę

wok sterty materia w otrzymanych od Kapitana, i dziwna reakcja Cabela na nowe zadanie

ół

łó

budzi jej niepok j. Wpada do domu, nawi zuje kr tki kontakt wzrokowy z matk i rzuca teczki

ó

ą

ó

ą

na ko.

łóż

P niej si nimi zajmie.

óź

ę

Teraz marzy tylko o tym, eby sp dzi ostatni dzie ferii z Cabelem.

ż

ę ć

ń

Zanim b d musieli wr ci do prawdziwego wiata szko y.

ę ą

ó ć

ś

ł

I udawa , e nie s w sobie zakochani.

ć ż

ą

Godzina 16.11

Janie biegnie przez podw rka, do domu Cabela, tym razem wybieraj c inn drog . Nie

ó

ą

ą

ę

mo e jej zauwa y kto zwi zany z ich liceum. Na szcz cie prawie nikt, kto si liczy w

ż

ż ć

ś

ą

ęś

ę

Fieldridge High, nie mieszka w biednej cz ci miasta.

ęś

Mimo to Janie nie zostawia samochodu przed domem Cabela. Na wypadek, gdyby

przeje d a a t dy Shay Wilder.

ż ż ł ę

Bo Shay wci leci na Cabela.

ąż

I nie ma poj cia, e Cabel wsypa jej ojca.

ę

ż

ł

To do zabawne.

ść

Ale nie do ko ca.

ń

background image

Janie wchodzi tylnymi drzwiami, na wszelki wypadek. Ma klucz. W razie gdyby Cabel

poszed spa przed jej przyj ciem. Ale odk d rzuci a prac w Domu Opieki Wrzos, ma dla Cabela

ł

ć

ś

ą

ł

ę

wi cej czasu ni kiedykolwiek.

ę

ż

Ich zwi zek jest jedyny w swoim rodzaju.

ą

I kiedy jest mi dzy nimi dobrze, jest magiczny.

ę

Zamyka za sob drzwi, zdejmuje buty. Zastanawia si , gdzie jest Cabel. Przechodzi na

ą

ę

palcach przez mieszkanie, na wypadek gdyby si zdrzemn , ale nie ma go nigdzie na parterze.

ę

ął

Otwiera drzwi do piwnicy i widzi, e na dole pali si wiat o. Schodzi cicho po schodach i

ż

ę ś

ł

zatrzymuje si na najni szym stopniu, obserwuj c go. Podziwiaj c.

ę

ż

ą

ą

ci ga bluz i rzucaj na stopie , "wypr a si , oparta o metalowy s up no ny, prostuj c

Ś ą

ę

ą

ń

ęż

ę

ł

ś

ą

r ce, plecy i nogi. Chce wygl da silnie i seksownie. Pozwala, by w osy opad y jej na twarz.

ę

ą ć

ł

ł

Cabel zauwa aj i odstawia sztang na stojak. Wstaje. Jego mi nie faluj pod warstw

ż ą

ę

ęś

ą

ą

gruz owatych blizn po oparzeniach na brzuchu i piersi. Jest szczup y, wysoki i muskularny.

ł

ł

Nienapakowany. Dok adnie taki, jak trzeba. I Janie jest naprawd szcz liwa, e nie wydaje si

ł

ę

ęś

ż

ę

ju speszony jej obecno ci , gdy nie ma na sobie koszulki.

ż

ś ą

Janie ma ochot rzuci si na niego teraz, zaraz, na awce do wyciskania. Ale po tym, co

ę

ć ę

ł

przeszli razem w tak kr tkim czasie, adne z nich nie chce skomplikowa seksem tego, co ich

ó

ż

ć

czy. A Cabel, skr powany licznymi bliznami po oparzeniach, nie jest jeszcze gotowy pokaza jej

łą

ę

ć

tych poni ej pasa. Wi c Janie podziwia go z odleg o ci p tora metra. I ma nadziej , e pogodzi

ż

ę

ł ś

ół

ę ż

ł

si ju z faktem, i pomaga mu w ledztwie.

ę ż

ż

ś

- Zn w b yszcz ci oczy - m wi Cabel. - Dobrze, e odpocz a . A twoja blizna jest

ó

ł

ą

ó

ż

ęł ś

piekielnie seksowna. - Podnosi r cznik i ociera pot z twarzy, a potem wyciera nim miodowo-

ę

br zowe w osy. Kilka wilgotnych pasemek spada mu na szyj . Podchodzi do niej i odgarnia jej

ą

ł

ę

w osy z twarzy, eby przyjrze si lepiej trzy centymetrowej bli nie pod ukiem brwiowym, kt ra

ł

ż

ć ę

ź

ł

ó

adnie si goi.

ł

ę

- Bo e - mruczy. - Jeste pi kna. - Ca uje j delikatnie w usta, a potem wyciera

ż

ś

ę

ł

ą

r cznikiem pier , plecy i wk ada koszulk .

ę

ś

ł

ę

Janie mruga.

- Na pa e si ? - mieje si z za enowania. Wci nie przywyk a do bycia w centrum

ć ł ś ę

Ś

ę

ż

ąż

ł

uwagi, nie m wi c o komplementach.

ó ą

Cabel nachyla si i lekko przesuwa palcem od jej ucha, wzd u linii szcz ki, w d szyi.

ę

ł ż

ę

ół

Serce wali jej jak m otem i Janie mimowolnie zamyka oczy, wci gaj c powietrze. Cabel

ł

ą ą

wykorzystuje jej rozkojarzenie i zaczyna ca owa j w szyj . Pachnie dezodorantem Axe i

ł

ć ą

ę

wie ym potem, co doprowadza j do szale stwa. Wyci ga r ce. Przyci ga go do siebie. Czuje

ś

ż

ą

ń

ą

ę

ą

przez koszulk ar jego cia a.

ę ż

ł

Oboje t skni za dotykiem.

ę

ą

Przytulaniem.

background image

Przez ca e ycie musieli obywa si bez jednego i drugiego. Najwy szy czas to nadrobi .

ł ż

ć ę

ż

ć

Cabel wr cza jej sztang .

ę

ę

- A wi c... - zaczyna ostro nie Janie - przekona e si ju do pomys u, ebym by a... hm...

ę

ż

ł ś ę ż

ł ż

ł

przyn t ?

ę ą

- Nie bardzo.
- O... - Janie opuszcza sztang na pier i wyciskaj w g r .

ę

ś

ą

ó ę

- Nie chc , eby to robi a.

ę ż

ś

ł

Janie koncentruje si i zn w wyciska.

ę

ó

- Dlaczego? Z czym masz problem? - sapie.
- Po prostu... nie podoba mi si to. Mo e ci si sta krzywda. Mo esz zosta zgwa cona.

ę

ż

ę

ć

ż

ć

ł

M j Bo e... - urywa. Zaciska z by. - Nie mog ci na to pozwoli . Odm w.

ó

ż

ę

ę

ć

ó

Janie odk ada sztang na stojak i siada, a jej oczy ciskaj b yskawice.

ł

ę

ą ł

- To nie ty decydujesz, Cabe.
Cabel wzdycha ci ko i przeczesuje w osy palcami.

ęż

ł

- Janie...
- Co? My lisz, e sobie nic poradz ? Ty mo esz zadziera z gro nymi dilerami

ś

ż

ę

ż

ć

ź

narkotyk w i sp dza noce w pudle, a ja nie mog bra udzia u w niczym niebezpiecznym? Co to

ó

ę

ć

ę

ć

ł

za podw jne standardy? - Podnosi si i staje naprzeciwko niego.

ó

ę

Patrzy mu w twarz.
Jego aksamitne br zowe oczy spogl daj na ni b agalnie.

ą

ą ą

ą ł

- To co innego - m wi s abo,

ó

ł

- Bo nie masz nad tym kontroli? Cabel prycha.
- Nie... po prostu... Janie si u miecha.

ę ś

- Ale ciemniasz. Lepiej si z tym pog d . Tym razem nie dam si sp awi .

ś

ę

ó ź

ę ł

ć

Cabel wpatruje si w ni minut albo d u ej. Zamyka oczy i powoli opuszcza g ow .

ę

ą

ę

ł ż

ł ę

Wzdycha.

- Nadal mi si to nie podoba. Nie mog znie my li, e b dzie si ko o ciebie kr ci jaki

ę

ę

ść

ś ż ę

ę ł

ę ł

ś

psychiczny nauczyciel

Janie zarzuca ma r ce na szyj i opiera g ow na jego ramieniu.

ę

ę

ł ę

- B d ostro na - szepcze. Cabel milczy.

ę ę

ż

Dotyka ustami jej w os w i zaciska powieki.

ł ó

- Dlaczego nie mo esz by jedyn bezpieczn rzecz w moim yciu? - szepcze.

ż

ć

ą

ą

ą

ż

Janie odrywa si od niego i podnosi wzrok.

ę

U miecha si ze wsp czuciem.

ś

ę

ół

- Poniewa bezpieczny oznacza nudny, Cabe.

ż

Janie wyciska sztang prawie przez godzin . Trzy tygodnie, twierdzi Cabel, i zauwa y

ę

ę

ż

zmiany. Janie wie tylko, e strasznie bol j mi nie po ladk w.

ż

ą ą ęś

ś

ó

background image

Godzina 18.19

Depcz c sobie nawzajem po palcach w niewielkiej kuchni, Janie i Cabel piek ryb w piekarniku

ą

ą

ę

i przygotowuj g r warzyw. Cabel lubi si zdrowo od ywia . I upiera si , eby Janie te tak

ą ó ę

ę

ż

ć

ę ż

ż

jad a. Teraz, gdy tak strasznie schud a. Teraz, gdy dotar o do niego, co j czeka przez reszt ycia.

ł

ł

ł

ą

ę ż

- Dostaj sza u, gdy widz , jaka jeste chuda - gdera, sprawdzaj c ososia. - Chuda, nie

ę

ł

ę

ś

ą ł

szczup a.

ł

W te noce, kiedy Janie zostaje u niego, Cabel masuje przed snem jej obola e palce u r k i

ł

ą

st p. "wystarczy jeden paskudny koszmar i ma zdr twia e i obola e palce jeszcze przez kilka

ó

ę

ł

ł

godzin. Cabel, kt ry niedawno nauczy si kontrolowa do pewnego stopnia swoje sny, uczyni z

ó

ł ę

ć

ł

tego kontrolowania religi . Godzin dziennie po wi ca medytacji, nastawiaj c si na spokojne,

ę

ę

ś ę

ą

ę

s odkie sny, d

c do idea u - braku sn w Przynajmniej wtedy, gdy Janie u niego nocuje. Aby

ł

ążą

ł

ó

m g spa obok niej. Uda o mu si ju nie ni przez ca jedn noc - Janie wiadkiem. Obudzi a

ó ł

ć

ł

ę ż

ś ć

łą

ą

ś

ł

si taka rze ka, e ledwo j pozna .

ę

ś

ż

ą

ł

Jest jeszcze jeden pow d, dla kt rego to nowe zadanie dzia a mu na nerwy. Wie, e sny

ó

ó

ł

ż

dadz jej w ko bardziej ni jemu.

ą

ść

ż

W ka dym razie pod wzgl dem fizycznym.

ż

ę

Psychicznym? Emocjonalnym? Jemu b dzie trudniej.

ę

Poniewa mi o jest dla Cabela czym zupe nie nowym, I teraz, gdy znalaz Janie, staje si

ż

ł ść

ś

ł

ł

ę

wobec niej coraz bardziej opieku czy Nie ma ochoty dzieli jej z adnym m czyzn we

ń

ć

ż

ęż

ą

wszech wiecie. A zw aszcza ze zboczkiem.

ś

ł

Nawet gdyby mia o to wywo a skandal

ł

ł ć

Na wielk skal .

ą

ę

Najwi kszy skandal, jaki widzia o liceum Fieldridge High.

ę

ł

Godzina 10.49

Janie zostaje na noc.

- Ju dobrze? - pyta cicho.

ż

Po chwili milczenia Cabel szepcze:
- Tak.
Obejmuje j i rozmawiaj cicho, jak zwykle.

ą

ą

Janie wspomina o tym pierwsza.
- No to wal. Same pi tki, co? ciskaj i zamyka oczy.

ą

Ś

ą

- Tak.

background image

- Dosta am cztery plus z matmy - wyznaje w ko cu Janie.

ł

ń

Cabel milczy. Nie jest pewny, co pragnie us ysze . Mo e po prostu chcia a to powiedzie i

ł

ć

ż

ł

ć

mie ju z g owy. Wyrzuci z siebie, eby odp yn o i przesta o sprawia b l.

ć ż

ł

ć

ż

ł ęł

ł

ć ó

Odczekuje chwil , a potem szepcze:

ę

- Kocham ci , Janie Hannagan. Nie mog si tob nacieszy . Budz si rano i jedyne,

ę

ę ę

ą

ć

ę ę

czego pragn , to by z tob . - Opiera si na okciu. - Czy masz poj cie, jakie to dla mnie

ę

ć

ą

ę

ł

ę

niezwyk e, jakie wa ne? W por wnaniu z jakim g upim egzaminem, kt ry dwa razy zdawa a w

ł

ż

ó

ś ł

ó

ł ś

wyj tkowo niesprzyjaj cych okoliczno ciach?

ą

ą

ś

Powiedzia to.

ł

Po raz pierwszy powiedzia to na g os.

ł

ł

Janie prze yka lin . Z trudem.

ł

ś ę

Rozumie, co Cabel ma na my li. Doskonale.

ś

Chce mu powiedzie , co do niego czuje.

ć

Problem polega na tym, e Janie nie pami ta, eby powiedzia a komu „kocham ci ".

ż

ę

ż

ł

ś

ę

Kiedykolwiek.

Wtula si w niego. Jak prze y a tyle lat bez czyjego dotyku? U cisk w? Obejmuje go

ę

ż ł

ś

ś

ó

lu no ramionami, jak sfatygowany prezent bo onarodzeniowy, kt ry ci gle ma doczepion

ź

ż

ó

ą

ą

wst k , a do ostatniej chwili.

ąż ę ż

Potwierdzaj tajny plan dzia ania na jutro. Maj ro ne rozk ady zaj , inaczej ni w

ą

ł

ą

ż

ł

ęć

ż

poprzednim semestrze, poniewa musz przeczesa ca szko . I innych nauczycieli. Tym razem

ż

ą

ć łą

łę

Cabel ustali sw j plan z dyrektorem Abernethym po tym, jak Janie otrzyma a sw j, eby

ł

ó

ł

ó ż

Abernethy nie wiedzia , dlaczego wybra akurat takie zaj cia, nauczycieli i godziny. Dyrektor

ł

ł

ę

Abernethy wie o pracy Cabela. Ale nie wie nic o Janie, a Kapitan chce, eby tak zosta o.

ż

ł

Cabel zgodzi si na r ne plany lekcji, z jednym wyj tkiem. Upar si , eby mie nauk

ł ę

óż

ą

ł ę ż

ć

ę

w asn razem z Janie. Aby u locj kry , je li kto zauwa y, co si z ni wtedy dzieje. Pani Kapitan

ł

ą

ą

ć ś

ś

ż

ę

ą

wyrazi a zgod .

ł

ę

W poprzednim semestrze Cabel i Janie mieli identyczne plany zaj . Cabel twierdzi, e to

ęć

ż

byt przypadek.

Janie mu nie wierzy.
A mo e chce wierzy , e znalaz j specjalnie. Nawet Janie ma prawo do marze .

ż

ć ż

ł ą

ń

Zapadaj w sen. A kiedy Cabel zaczyna ni , Janie budzi si gwa townie, wyrywa z jego

ą

ś ć

ę

ł

snu i odsuwa od niego. Zamyka drzwi jego sypialni i pi przez reszt nocy na kanapie.

ś

ę

3 stycznia 2006, godzina 6.50

background image

Budzi j zapach bekonu i kawy. Burczy jej w brzuchu, ale to zwyk y g d, a nie potworne,

ą

ł

łó

gro ce omdleniem wyg odzenie, jakie odczuwa czasem po ca ej nocy wpadania w cudze

żą

ł

ł

koszmary.

Janie nie chce otwiera oczu, ale zaraz pojawia si Cabel, kt ry k adzie si na niej, ca uj c

ć

ę

ó

ł

ę

ł ą

j w ucho.

ą

- Nast pnym razem wykop mnie z ka - szepcze. To niesamowite wra enie czu na

ę

łóż

ż

ć

sobie jego ci ar.

ęż

Mo e dlatego, e tak cz sto jest odr twia a.

ż

ż

ę

ę

ł

A mo e dlatego, e by a odr twia a od rodka, zanim dopu ci a go do siebie.

ż

ż

ł

ę

ł

ś

ś ł

Powoli unosi powieki. Chwil zajmuje jej przywykni cie do jasnego wiat a padaj cego z

ę

ę

ś

ł

ą

kuchni, kt re razi j w oczy.

ó

ą

- Mo emy poprzestawia w tym tygodniu meble? - pyta sennie. - eby wszystkie ognie

ż

ć

Ż

piekielne nie o lepia y mnie z samego ranka, kiedy tutaj pi ?

ś

ł

ś ę

- Oj, nie marud . Zaczyna si najfajniejszy etap naszego ycia. Wi cej entuzjazmu!

ź

ę

ż

ę

Cabel artuje.

ż

Wszyscy, kt rzy wybieraj si do college'u, wiedz , e najfajniejszy semestr czeka ich za

ó

ą ę

ą ż

kolejne cztery lata. Cho ten b dzie prawdopodobnie atwiejszy.

ć

ę

ł

Ju obudzona, Janie spycha z siebie Cabela, cho wola aby le e tak przez ca y dzie .

ż

ć

ł

ż ć

ł

ń

- Prysznic - mamrocze, wlok c si do azienki. Po treningu bol j mi nie. Ale to

ą

ę

ł

ą ą

ęś

przyjemny b l.

ó

Kiedy wraca, niadanie jest ju na stole.

ś

ż

Wreszcie przywyk a do jedzenia tutaj, przy tym stole.

ł

Po koszmarze Cabela, o no ach i ca ej reszcie.

ż

ł

A potem musi ju i .

ż ść

Wr ci do domu, sprawdzi , jak si czuje mama, i wsi

do samochodu.

ó ć

ć

ę

ąść

Przytula si do niego.

ę

Nie rozumie, po co.
Ale to j uszcz liwia.

ą

ęś

On ca uje j .

ł

ą

Ona ca uje jego.

ł

Ca uj si .

ł ą ę

A potem Janie wychodzi.
Wychodzi na dw r i idzie z chrz stem po zlodowacia ej, p metrowej warstwie

ó

ę

ł

ół

michiga skiego niegu. Wbiega do domu, upewnia si , e mama ma w lod wce jedzenie, i bierze

ń

ś

ę ż

ó

troch pieni dzy na lunch.

ę

ę

background image

Ona i Cabel przez przypadek parkuj obok siebie na szkolnym parkingu, z czego Ethel jest,

ą

zdaniem Janie, bardzo zadowolona.

Godzina 7.53

Carrie klepie Janie w ty g owy.

ł ł

- Hej,

chica! - wo a. Jak zwykle ma rozbiegany wzrok. -Prawie ci nie widzia am przez

ł

ę

ł

ferie. Lepiej si czujesz?

ę

Janie si u miecha.

ę ś

- W porzo. Zobacz, jak mam zajefajn blizn .

ą

ą

ę

Carrie gwi d e z wra enia.

ż ż

ż

- Jak Stu? Sp dzili cie mi o wi ta?

ę

ś

ł ś ę

- Po tej akcji z aresztem przez kilka dni by am kompletnie zdo owana, ale co tam, ka dy

ł

ł

ż

czasem wdepnie w g wno. Wczoraj mieli my rozpraw i zrobi am tak, jak radzi a . Wycofano

ó

ś

ę

ł

ł ś

zarzuty wobec mnie, ale Stu musia zap aci grzywn . Ale bez odsiadki. Dobrze, e nie wci ga

ł

ł ć

ę

ż

ą ł

koksu. - To ostatnie zdanie wypowiada szeptem.

- Dobra robota. - Janie si mieje. Wiedzia a, e Carrie zostanie oczyszczona z zarzut w,

ę ś

ł ż

ó

tylko nie mog a jej o tym powiedzie .

ł

ć

- O, przypomnia o mi si - ci gnie Carrie. Przekopuje sw j plecak i wyjmuje z niego

ł

ę

ą

ó

kopert . - Oddaj ci pieni dze na college - m wi. - Jeszcze raz dzi kuj , Janie. By a

ę

ę

ą

ó

ę ę

ł ś

niesamowita, e przysz a zap aci za nas kaucj w rodku nocy. To o co chodzi z tymi twoimi

ż

ł ś

ł ć

ę

ś

atakami? Nap dzi a mi niez ego stracha.

ę ł ś

ł

Janie mruga. Carrie prawie zawsze gada jak nakr cona i cz sto zmienia temat. I dobrze.

ę

ę

Bo dzi ki temu Janie mo e zignorowa pytania, na kt re nie ma ochoty odpowiada , a Carrie i

ę

ż

ć

ó

ć

tak niczego nie zauwa y.

ż

Carrie jest odrobin egocentryczna.

ę

I czasem niedojrza a.

ł

Ale jest jedyn przyjaci k Janie i obie s sobie piekielnie oddane.

ą

ół ą

ą

- No wiesz - Janie ziewa - doktorek ma mi zrobi jakie badania. Kaza mi wzi troch

ć

ś

ł

ąć

ę

wolnego w domu opieki. Ale je li kiedy zobaczysz, e znowu mam atak, nie przejmuj si . tylko

ś

ś

ż

ę

pilnuj, ebym nie upad a i nie roztrzaska a sobie czaszki o zardzewia y w zek z kaw , dobra?

ż

ł

ł

ł

ó

ą

Carrie si wzdryga.

ę

- We , przesta ! Ciarki mi chodz po plecach. Hej, s ysza am, e Cabel ma powa ne

ź

ń

ą

ł

ł

ż

ż

k opoty z policj po tej aferze z kokain . Widzia a go? Ciekawa jestem, czy wci siedzi w pudle.

ł

ą

ą

ł ś

ąż

Janie robi wielkie oczy.
- Bez kitu! My lisz? Daj mi zna , gdy dowiesz si czego od Melindy i Shay.

ś

ć

ę

ś

- Oczywi cie! - Carrie szczerzy z by w u miechu. Carrie uwielbia skandale.

ś

ę

ś

A Janie uwielbia Carrie. Wola aby nie mie przed ni adnych sekret w.

ł

ć

ą ż

ó

background image

Godzina 14.25

Janie i Cabel maj na ostatniej lekcji nauk w asn w szkolnej bibliotece. Nie siedz

ą

ę ł

ą

ą

razem. Nikt nie wygl da na pi cego. Wszystko idzie jak z p atka.

ą

ś ą

ł

Janie, kt ra zaszy a si przy swoim ulubionym stoliku w k cie na ty ach biblioteki, ko czy

ó

ł

ę

ą

ł

ń

nudn prac z literatury angielskiej i zabiera si do zadania z zaawansowanej chemii. Jej

ą

ę

ę

pierwsze wra enia z tych zaj s pozytywne. Chodzi na nie tylko garstka zapale c w - to kurs

ż

ęć ą

ń ó

punktowany w college'u. A Janie, kt ra uko czy a ju wszystkie wymagane zaj cia, chodzi na

ó

ń

ł

ż

ę

wszystkie kursy, kt re mog jej si przyda w college'u. Zaawansowan matematyk , hiszpa ski,

ó

ą

ę

ć

ą

ę

ń

zaawansowan chemi i psychologi . Psychologia to wym g pani Kapitan. „Ma kluczowe

ą

ę

ę

ó

znaczenie w pracy w policji, powiedzia a. Szczeg lnie takiej, jak b dziesz wykonywa a".

ł

ó

ą ę

ł

Na kartce z prac domow Janie l duje papierowa kulka, odbija si i spada na ziemi .

ą

ą

ą

ę

ę

Janie podnosi j , nie odrywaj c wzroku od podr cznika, otwiera i rozprostowuje.

ą

ą

ę

„Szesnasta?"

Tak jest napisane na kartce.
Janie zerka niby przypadkiem w lewo, mi dzy dwa rz dy rega w z ksi kami, i kiwa

ę

ę

łó

ąż

g ow .

ł ą

Godzina 14.44

Ksi ka do chemii uderza g ucho o st i wszystko ogarnia ciemno .

ąż

ł

ół

ść

Janie uk ada g ow na r kach, wessana w czyj sen.

ł

ł ę

ę

ś

Na lito bosk ! - my li. To sen Cabela. Jak eby inaczej.

ść

ą

ś

ż

Janie zostaje w nim, cho odk d koszmary Cabela si sko czy y, stara si wyrywa z jego

ć

ą

ę

ń

ł

ę

ć

sn w. Ale teraz, zaciekawiona, pod a za tym snem, wiedz c, e wkr tce zadzwoni dzwonek

ó

ąż

ą ż

ó

oznajmiaj cy koniec lekcji.

ą

Cabel przetrz sa szaf , metodycznie wk adaj c podkoszulki i swetry jeden na drugi, coraz

ą

ę

ł

ą

wi cej warstw, a w ko cu ledwo mo e si rusza .

ę

ż

ń

ż ę

ć

Janie nie wie, co o tym my le . Czuj c si jak intruz, wydostaje si z jego snu.

ś ć

ą

ę

ę

Kiedy odzyskuje wzrok, pakuje ksi ki do plecaka i zamy lona czeka na dzwonek.

ąż

ś

Godzina 16.01

background image

Janie w lizguje si tylnymi drzwiami do domu Cabela, strz sa nieg z but w i zostawia je

ś

ę

ą ś

ó

w podgrzewanym drewnianym pudle przy drzwiach. Sk ada p aszcz, k adzie go obok but w i

ł

ł

ł

ó

rusza do piwnicy.

- Hej - st ka Cabel z aweczki do wyciskania.

ę

ł

Janie si u miecha. Rozci ga obola e mi nie, podnosi pi ciokilogramowe ci arki i

ę ś

ą

ł

ęś

ę

ęż

zaczyna od przysiad w.

ó

wicz w milczeniu przez czterdzie ci pi minut.

Ć

ą

ś

ęć

Oboje prze ywaj w my lach miniony dzie .

ż

ą

ś

ń

Porozmawiaj o nim. Wkr tce.

ą

ó

Godzina 17.32

Po prysznicu siadaj przy ma ym okr g ym stole konferencyjnym, Cabel wyjmuje kartk i pi ro, a

ą

ł

ą ł

ę

ó

Janie odpala swojego laptopa.

- Tak powinny wygl da twoje karty z charakterystykami -m wi, szkicuj c. - Wys a em ci

ą ć

ó

ą

ł ł

mejlem szablon.

Cabel wskazuje kolejne kolumny, obja niaj c wyczerpuj co, jakie informacje powinny

ś

ą

ą

znale si w poszczeg lnych polach. Janie otwiera szablon na ekranie, mru y oczy, ci ga brwi,

źć ę

ó

ż

ś ą

a potem wype nia pierwsz kolumn .

ł

ą

ę

- Dlaczego mru ysz oczy?

ż

- Nie mru . Koncentruj si .

żę

ę ę

Cabel wzrusza ramionami.
- Dobra, pierwsza lekcja z pann Gardeni , hiszpa ski, klasa 1 12 i lista uczni w. Mam

ą

ą

ń

ó

wpisa ich prawdziwe czy hiszpa skie imiona? - Janie patrzy na niego ze mierteln powag .

ć

ń

ś

ą

ą

Cabel u miecha si i ci gnie j za w osy.

ś

ę

ą

ą

ł

Janie stuka szybko w klawisze.
Dziewi dziesi t s w na minut .

ęć

ą łó

ę

U ywa wszystkich palc w, a nie po jednym z ka dej d oni. Wyobra cie sobie tylko.

ż

ó

ż

ł

ź

Cabel rozdziawia buzi .

ę

- Jasny gwint. Wypiszesz mi moj kart ?

ą

ę

- Spoko. Ale b dziesz musia mi dyktowa . Od przenoszenia wzroku z monitora na

ę

ł

ć

odr czne notatki boli mnie Ig owa. I robi si nerwowa.

ę

ł

ę ę

- Jak...? - Wie, e Janie nie ma komputera.

ż

- W domu opieki - odpowiada Janie. - Akta, akta, akta. Formularze, raporty, transkrypcja

termin w medycznych, recepty i tak dalej.

ó

- O kurcz .

ę

- Mo e zaczniemy od twoich zaj ? B d wiedzia a, jak wype ni moj kart .

ż

ęć ę ę

ł

ł ć

ą

ę

Cabel kartkuje ko onotatnik.

ł

background image

- Dobra - m wi. - Zrobi em ju troch notatek w szkole. .. nie! Tylko nie to gro ne

ó

ł

ż

ę

ź

spojrzenie! Odcyfruj je i przedyktuj ci, s owo!

ę

ę

ł

Janie zerka na jego notatki.
- Co u... - mruczy i bierze notes.
Czyta.
Patrzy na niego.
- Pan Green, pani White, panna Scarlet... A to pewnie profesor Plum. A gdzie si podzia

ę

ł

pu kownik Mustard? - Wybucha miechem.

ł

ś

- Pu kownikiem jest dyrektor Abernethy - prycha Cabel Janie przestaje si mia .

ł

ę ś

ć

Tak jakby.
W a ciwie chichocze co kilka minut. Szczeg lnie gdy odkrywa, e panna Scarlet to w

ł ś

ó

ż

rzeczywisto ci pan Garcia, nauczyciel techniki.

ś

- Chodzi o utajnienie danych. - Cabel nie jest ani troch rozbawiony. - Na wypadek

ę

gdybym zgubi notes albo kto zajrza mi przez rami .

ł

ś

ł

ę

Janie przestaje si z niego nabija .

ę

ć

Ale Cabel ci gnie:

ą

- To dobry pomys . Te powinna szyfrowa notatki, je li b dziesz je robi a. Wystarczy

ł

ż

ś

ć

ś

ę

ł

jeden g upi b d, eby si zdemaskowa . A wtedy mamy przechlapane.

ł

łą ż

ę

ć

Janie czeka.
Upewnia si , e sko czy .

ę ż

ń

ł

Potem m wi:

ó

- Masz racj . Przepraszam, Cabe.

ę

Cabel sprawia wra enie udobruchanego.

ż

- No dobra, lecimy dalej — m wi. - Pierwsza lekcja zaawansowana matma. Pan Stein.

ó

Klasa 134.

Janie wklepuje informacje, cznie z list uczni w.

łą

ą

ó

- Co interesuj cego? - pyta.

ś

ą

- W tym miejscu - wskazuje Cabel - wpisz: „lekki niemiecki akcent, sk onno do

ł

ść

po ykania s w, gdy jest podekscytowany, ci gle bawi si kred ". Ten go to wrak cz owieka -

ł

łó

ą

ę

ą

ść

ł

wyja nia.

ś

- Nast pna jest pani Pancake. - Nie chichocz na d wi k jej nazwiska, bo zna j ju od

ę

ą

ź ę

ą ż

lat. - Nie mam nic ciekawego na jej temat. To typ s odkiej pulchnej babuni.., nie pasuje do profilu,

ł

ale nikogo nie skre lamy, dobra? B d j obserwowa .

ś

ę ę ą

ł

Janie kiwa g ow i przechodzi na trzeci stron , wpisuje stosowne informacje i p

ł ą

ą

ę

ół

godziny p niej ko cz wype nia formularz Cabela. Wysy a mu go mejlem.

óź

ń ą

ł ć

ł

- Je li nie masz nic przeciwko, sko cz odrabia lekcje, kiedy b dziesz wype nia a sw j

ś

ń ę

ć

ę

ł ł

ó

formularz - m wi Cabel. - Daj zna , je li b dziesz mia a jakie pytania. I koniecznie notuj

ó

ć

ś

ę

ł

ś

wszystkie przeczucia, domys y, podejrzenia... wszystko. Nie ma niew a ciwych trop w.

ł

ł ś

ó

- Rozumiem - mruczy Janie. Z bieg o ci przebiera palcami po klawiaturze i ko czy

ł ś ą

ń

background image

wype nia sw j formularz, zanim Cabel odrobi prac domow . Czyta jeszcze raz wszystkie

ł ć

ó

ł

ę

ą

wpisy, usi uj c przypomnie sobie co godnego uwagi, i obiecuje sobie, e jutro b dzie bardziej

ł ą

ć

ś

ż

ę

uwa na.

ż

- A wi c - rzuca lekko, kiedy Cabel zamyka ksi ki - rozmawia e dzi z Shay? - Janie nie

ę

ąż

ł ś

ś

mog a nie zauwa y , e chodz razem na trzy przedmioty.

ł

ż ć ż

ą

Cabel patrzy na ni z niewyra nym u miechem. Wie, o co naprawd pyta.

ą

ź

ś

ę

- My l o przebywaniu z Shay Wilder sprawia, e mam ochot , wyd uba sobie oczy

ś

ż

ę

ł

ć

no em do mas a - m wi. Przyci ga Janie do siebie i obejmuje. Janie opiera g ow na jego

ż

ł

ó

ą

ł ę

ramieniu, a on g aszcze jej w osy. - Zostajesz na noc? - pyta po chwili. W jego g osie s ycha

ł

ł

ł

ł

ć

nadziej .

ę
Janie my li o pude ku z raportami na jej ku.

ś

ł

łóż

Nie mo e znie my li, e le y tam, nietkni te. Jak wisz ca nad ni praca domowa. Nie

ż

ść

ś ż

ż

ę

ą

ą

mo e tego znie .

ż

ść

Ale...
Nie mo e te znie my li o rozstaniu si z Cabelem.

ż

ż

ść

ś

ę

Pytanie zawisa w powietrzu.
- Nie mog - odpowiada w ko cu. - Mam w domu kilka rzeczy do zrobienia.

ę

ń

Dzi wieczorem po egnanie jest trudne. Stoj d ugo przy tylnych drzwiach, zetkni ci

ś

ż

ą ł

ę

czo ami, jak pos gi, szepcz c i muskaj c si ustami.

ł

ą

ą

ą

ę

Godzina 21.17

Janie wraca do zapuszczonego domu. Musia a si ukrywa przez kwadrans w k pie

ł

ę

ć

ę

drzew, podczas gdy Carrie od nie a a samoch d, po czym odjecha a, zapewne do Stu. Janie nie

ś ż ł

ó

ł

chcia a odpowiada na pytanie, gdzie by a. Wie, e pewnego dnia Carrie okryje, e Janie nie ma w

ł

ć

ł

ż

ż

domu, cho jej samoch d stoi na podje dzie.

ć

ó

ź

Na szcz cie Stu i Carrie wi kszo czasu sp dzaj razem. Rodzice Carrie lubi Stu.

ęś

ę

ść

ę

ą

ą

Nawet po tym, jak Carrie za ama a si i wyzna a, e zosta a aresztowana. Przyj li z ulg fakt, e

ł

ł

ę

ł ż

ł

ę

ą

ż

Stu nie bierze kokainy.

Oczywi cie Carrie i tak dosta a szlaban. Do ko ca ycia. Jak zwykle.

ś

ł

ń ż

Godzina 21.25

Janie uk ada si w ku pod ko dr i otwiera pud o z materia ami od pani Kapitan.

ł

ę

łóż

ł ą

ł

ł

Wyci ga pierwsz teczk i zanurza si w yciu pani Stubin.

ą

ą

ę

ę ż

Wiadomo dnia: Pani Stubin nigdy nie uczy a w szkole.

ść

ł

I by a m atk .

ł

ęż ą

background image

Janie czyta z rozdziawion buzi przez dwie godziny. Krucha, powykr cana, lepa, chuda

ą

ą

ę

ś

jak patyk by a nauczycielka, kt rej Janie czyta a ksi ki, prowadzi a podw jne ycie.

ł

ó

ł

ąż

ł

ó

ż

Godzina 23.30

Janie trzyma si za bol c g ow . Zamyka teczk . Odk ada plik papier w do tekturowego

ę

ą ą ł ę

ę

ł

ó

pude ka i chowa je w szafie. Potem gasi wiat o i zn w wsuwa si pod ko dr .

ł

ś

ł

ó

ę

ł ę

Rozmy la o wojskowym ze snu pani Stubin.

ś

Pani Stubin, my li Janie, a na jej ustach pojawia si u miech, by a kiedy wytrawnym

ś

ę ś

ł

ś

graczem.

Godzina 1.42

Janie ni w czerni i bieli.

ś

Idzie o zmierzchu Center Street. Jest ch odno i pada deszcz. Janie ju tu kiedy by a, cho

ł

ż

ś ł

ć

nie wie, jakie to miasto. Spogl da podniecona na r g przy sklepie z tekstyliami, ale nie zauwa a

ą

ó

ż

m odej pary przechadzaj cej si pod r k .

ł

ą

ę

ę ę

- Tu jestem, Janie - s yszy za plecami cichy g os. - Usi d ze mn .

ł

ł

ą ź

ą

Janie odwraca si i widzi pani Stubin, kt ra siedzi na w zku inwalidzkim obok ulicznej

ę

ą

ó

ó

awki.

ł

- Pani Stubin?
Niewidoma staruszka si u miecha.

ę ś

- Jak dobrze. Fran da a ci moje notatki. Mia am nadziej , e si tu pojawisz.

ł

ł

ę ż ę

Janie siada na awce, serce jej wali. Czuje nap ywaj ce do oczu zy i szybko mruga, eby je

ł

ł

ą

ł

ż

powstrzyma .ć

- Mi o zn w pani widzie , pani Stubin. - Janie wsuwa d o pomi dzy powykr cane

ł

ó

ą

ć

ł ń

ę

ę

palce pani Stubin.

- Tak, pojawi a si tutaj. - Pani Stubin zn w si u miecha. - A zatem zaczynamy?

ł ś ę

ó

ę ś

Janie jest zaskoczona.
- Co zaczynamy?
- Skoro tu jeste , musia a si zgodzi na wsp prac z Kapitan Komisky, tak jak ja.

ś

ł ś ę

ć

ół

ę

- Czy Kapitan wie, e mam ten sen? - Janie jest zdezorientowana.

ż

Pani Stubin chichocze.
- Oczywi cie, e nie. Mo esz jej powiedzie , je li chcesz. Pozdr w j ode mnie serdecznie.

ś

ż

ż

ć ś

ó ą

Ale jestem tu, aby spe ni obietnic , kt r z o y am samej sobie. Aby by do twojej dyspozycji, tak

ł ć

ę ó ą ł ż ł

ć

jak ta, kt ra uczy a mnie, a by am w pe ni przygotowana, w pe ni wiadoma tego, jaki mam cel w

ó

ł

ż ł

ł

ł ś

background image

yciu, jestem tu, eby ci pomaga najlepiej, jak potrafi , tak d ugo, jak b d ci potrzebna.

ż

ż

ć

ę

ł

ę ę

Janie robi wielkie oczy. Nie! - my li, ale nie m wi tego na g os. Ma nadziej , e minie

ś

ó

ł

ę ż

sporo czasu, nim przestanie potrzebowa pani Stubin.

ć

- B dziemy si tu spotyka y co jaki czas, w miar , jak b dziesz czyta a akta

ę

ę

ł

ś

ę

ę

ł

prowadzonych przeze mnie spraw, je li b dziesz mia a pytania zwi zane z moimi notatkami, |

ś

ę

ł

ą

wr tutaj. Wiesz, jak znowu mnie znale ?

óć

źć

- Ma pani na my li powr t do tego snu? Panna Stubin kiwa g ow .

ś

ó

ł ą

- Tak, chyba potrafi . Ostatnio nie mia am wiele prakty-1 ki - m wi nie mia o Janie.

ę

ł

ó

ś

ł

- Wiem, e potrafisz, Janie. - S kate palce starej kobiety zaciskaj si nieco mocniej na

ż

ę

ą ę

d oni Janie. - Dosta a ju od Kapitan zadanie?

ł

ł ś ż

- Tak. Podejrzewamy, e jeden z nauczycieli liceum w Fieldridge molestuje uczni w.

ż

ó

Pani Stubin wzdycha.
- Trudna sprawa. B d ostro na. I tw rcza... mo esz mie k opot ze z owieniem

ą ź

ż

ó

ż

ć ł

ł

w a ciwych sn w. Dbaj o siebie. B d gotowa szuka prawdy przy ka dej okazji. Sny zdarzaj si

ł ś

ó

ą ź

ć

ż

ą ę

w najdziwniejszych miejscach. Czekaj na

- Do... dobrze - mamrocze cicho Janie. Pani Stubin przekrzywia g ow .

ł ę

- Czas na mnie. - U miecha si i rozp ywa w powietrzu, a Janie zostaje sama na awce.

ś

ę

ł

ł

Godzina 2.27

Janie otwiera oczy i mruga. W ciemno ci wpatruje si w sufit, a potem zapala nocn lampk .

ś

ę

ą

ę

Zapisuje sen w notesie.
O rany, my li, ale czad.

ś

U miecha si sennie, gasi wiat o, przewraca na drugi bok i szybko zasypia.

ś

ę

ś

ł

Prawda w oczy kole

background image

6 stycznia 2006, godzina 14.10

Teraz Janie te szyfruje swoje notatki:

ż

Wstydzioch - hiszpa ski, panna Gardenia

ń

Doktorek - psychologia, pan Wang
Szcz ciarz - chemia 2, pan Durbin

ęś

Palant - literatura angielska, pan Purcell
G upek - matma, pani Craig

ł

Dupek - wuef, trener Crater
I oczywi cie pioch - nauka w asna.

ś

Ś

ł

W najciemniejszych miesi cach roku, styczniu i lutym w Michigan jest zdecydowanie co

ą

ś

sennego.

Nauka w asna okazuje si katastrof . I po stosunkowo nielicznych incydentach przez kilka

ł

ę

ą

ostatnich tygodni - nie licz c sn w Cabela - Janie czuje wci gaj c moc snu silniej ni

ą

ó

ą ą ą

ż

kiedykolwiek.

Powinna po wiczy koncentracj w domu, we w asnych snach. B d silna, jak

ć

ć

ę

ł

ą ź

powiedzia a jej we nie pani Stubin. Inaczej utoniesz.

ł

ś

Godzina 14.17

Janie czuje, e nadchodzi sen. Odk ada ksi k i zerka na Cabela. To nie on. Na widok jej miny

ż

ł

ąż ę

obdarzaj wsp czu bym p u miechem, a ona pr buje go odwzajemni . Ale jest ju za p no.

ą

ół

ł

ół ś

ó

ć

ż

óź

Uderzenie jest pot ne jak cios torb kamieni w o dek. Janie zgina si wp na krze le,

ęż

ą

ż łą

ę

ół

ś

o lepiona, jej umys zosta wci gni ty w sen Stacey O'Grady. Janie rozpoznaje go - w poprzednim

ś

ł

ł

ą

ę

semestrze Stacey mia a nauk w asn razem z ni i kilka miesi cy temu ni a ten sam koszmar.

ł

ę ł

ą

ą

ę

ś ł

Janie siedzi w samochodzie Stacey, kt ra p dzi jak szalona ciemn ulic w pobli u lasu. Z

ó

ę

ą

ą

ż

tylnego siedzenia rozlega si warkni cie i nagle pojawia si m czyzna, kt ry apie Stacey od ty u

ę

ę

ę ęż

ó ł

ł

za szyj . Stacey si dusi. Traci panowanie nad samochodem, kt ry przeje d a przez r w, wpada

ę

ę

ó

ż ż

ó

w krzaki i dachuje.

M czyzna puszcza Stacey, a kiedy samoch d zatrzymuje si na parkingu, Stacey,

ęż

ó

ę

krwawi c, wydostaje si Z niego przez zbit przedni szyb i zaczyna biec. M czyzna

ą

ę

ą

ą

ę

ęż

wychodzi z wraku i biegnie za ni . To szale czy po cig i Janie zostaje w niego wci gni ta. Nie

ą

ń

ś

ą ę

jest w stanie kupi si na tyle, eby zwr ci na siebie uwag Stacey, kt ra wrzeszczy na ca e

ć ę

ż

ó ć

ę

ó

ł

gard o. M czyzna goni j wok parkingu, okr enie za okr eniem, a Stacey skr ca w stron

ł

ęż

ą

ół

ąż

ąż

ż

ę

ę

lasu...

…przewraca si ,

ę

background image

...upada,
…a on rzuca si na ni , przygwa d a do ziemi, warcz c jak pies, prosto w jej twarz...

ę

ą

ż ż

ą

Godzina 14.50

Janie czuje dr enie mi ni jeszcze przez trzy minuty po wszystkim. Nie s ysza a dzwonka, ale

ż

ęś

ł

ł

najwyra niej us ysza a go Stacey, bo sen sko czy si nagle.

ź

ł

ł

ń

ł ę

Janie wci nic nie czuje. Nie widzi. Ale s yszy obok Cabela.

ąż

ł

- Ju dobrze, ma a - szepcze. - Wszystko b dzie dobrze.

ż

ł

ę

Godzina 14.57

Cabel delikatnie rozciera jej palce. Nadal m wi szeptem, przekazuj c jej, e w pobli u nie ma

ó

ą

ż

ż

nikogo, wszyscy ju wyszli, i e wszystko b dzie w porz dku.

ż

ż

ę

ą

Janie powoli prostuje si na krze le.

ę

ś

Zaciska d onie, a pulsuj b lem i przyjemno ci . Porusza wielkimi palcami u st p. Twarz

ł

ż

ą ó

ś ą

ó

ma tak zdr twia , jak gdyby by a u dentysty plombowa z b.

ę

łą

ł

ć ą

Cabel rozciera jej barki, r ce i skronie. Janie przestaje si trz

. Pr buje co powiedzie .

ę

ę

ąść

ó

ś

ć

Z jej ust wydobywa si syk.

ę

Godzina 15.01

- Cabel - odzywa si w ko cu.

ę

ń

- Spr bujesz wsta ? - W jego g osie s ycha trosk .

ó

ć

ł

ł

ć

ę

Janie powoli kr ci g ow . Odwraca si w jego stron . Wyci ga r ce.

ę

ł ą

ę

ę

ą

ę

- Jeszcze nie widz - m wi cicho. - Ile czasu min o?

ę

ó

ęł

Cabel przesuwa d o mi po jej ramionach, a potem znowu

ł ń

w d , do palc w.

ół

ó

- Niewiele - m wi cicho. - Kilka minut. - Raczej dwana cie, my li.

ó

ś

ś

- Wyj tkowo paskudny sen.

ą

- Tak. Pr bowa a si z niego wydosta ?

ó

ł ś ę

ć

Janie opiera czo o o nasad d oni i powoli kr ci g ow . C tIos ma s aby.

ł

ę ł

ę

ł ą

ł

- Nie. Pr bowa am pom c jej go zmieni . Nie potrafi am '.prawi , eby zwr ci a na mnie

ó

ł

ó

ć

ł

ć ż

ó ł

uwag .

ę

Cabel chodzi tam i z powrotem.
Czekaj .

ą

Janie powoli zaczyna rozr nia kszta ty. Rozmazany wiat nabiera ostro ci.

óż ć

ł

ś

ś

background image

- Uff - sapie i u miecha si niepewnie.

ś

ę

- Odwioz ci do domu - oznajmia Cabel, gdy do biblioteki wchodzi wo ny, przygl daj c

ę ę

ź

ą ą

im si podejrzliwie. Cabel wrzuca ksi ki Janie do jej plecaka, min ma ponur . Przeszukuje

ę

ąż

ę

ą

plecak, ale niczego nie znajduje.

- Nie nosisz przy sobie nic do jedzenia? Sko czy y mi si batoniki.

ń

ł

ę

- Ehm... - Janie przygryza warg . - Ju dobrze. Nic mi nie b dzie. Mog prowadzi .

ę

ż

ę

ę

ć

Cabel si krzywi. Nie odpowiada. Pomaga jej wsta , przerzuca sobie przez rami jej plecak

ę

ć

ę

i wychodz na parking. 1'r szy nieg.

ą

ó

ś

Otwiera drzwi od strony pasa era w swoim samochodzie i patrzy na ni , zaciskaj c z by.

ż

ą

ą ę

Czeka. Cierpliwie.
A Janie wsi dzie.

ż

ą

Jedzie w milczeniu przez nieg do pobliskiego minimarketu, wchodzi do rodka i wraca z

ś

ś

kartonem mleka oraz plastikow torebk .

ą

ą

- Otw rz plecak - m wi. fanie wykonuje polecenie.

ó

ó

Cabel wsypuje jej do rodka kilka batonik w PowerBar. Rozpakowuje jeden z nich i podaje

ś

ó

jej razem z mlekiem.

- P niej przyprowadz tw j w z - m wi, wyci gaj c r k po kluczyki. Janie spuszcza

óź

ę

ó

ó

ó

ą ą ę ę

wzrok. Potem mu je wr cza.

ę

Cabel odwozi j do domu.

ą

Prowadzi ze wzrokiem wlepionym w kierownic , z by ma zaci ni te.

ę ę

ś ę

Czeka, a Janie wysi dzie.

ż

ą

Janie patrzy na niego zdezorientowana.
- Och - m wi w ko cu. Przetyka gul w gardle. Bierze sw j plecak, mleko i wysiada z

ó

ń

ę

ó

samochodu. Zatrzaskuje drzwi. Wchodzi po stopniach i strz sa nieg z but w. Nie odwraca si .

ą ś

ó

ę

Cabel powoli wyje d a z podjazdu, upewniaj c si , e Janie wesz a do rodka. I odje d a.

ż ż

ą

ę ż

ł

ś

ż ż

Janie k adzie si do ka, sko owana i smutna, ucina sobie drzemk .

ł

ę

łóż

ł

ę

Godzina 20.36

Nie pi. Umiera z g odu. Rozgl da si po domu za czym zdrowym do jedzenia, ale w lod wce

ś

ł

ą

ę

ś

ó

znajduje tylko rozmi kaj cego pomidora. Na ody ce jest k aczek ple ni. Wzdycha. Nic innego

ę ą

ł

ż

ł

ś

nie ma. Zarzuca p aszcz i wsuwa kozaki, bierze pi dziesi t dolar w z koperty z pieni dzmi na

ł

ęć

ą

ó

ę

zakupy i rusza w drog .

ę

nieg jest pi kny. P atki s tak drobne, e skrz si niczym cekiny w wiat ach

Ś

ę

ł

ą

ż

ą ę

ś

ł

nadje d aj cych samochod w i ulicznych latarni. Jest zimno, z minus sze stopni. Janie wk ad;

ż ż ą

ó

ść

ł

r kawiczki i poprawia p aszcz pod szyj . Cieszy si , e w o y a kozaki.

ę

ł

ą

ę ż

ł ż ł

Kiedy dociera do oddalonego o p tora kilometra sklep spo ywczego, przekonuje si , e

ół

ż

ę ż

background image

nie ma du ego ruchu. Kilka os b przechadza si w r d p ek w rytmie s cz cej si z g o nik w

ż

ó

ę ś ó

ół

ą ą

ę

ł ś

ó

dyskretnej muzyki. W sklepie jest jasno od tych wiate i Janie, wchodz c, mru y oczy. Bierze

żół

ś

ł

ą

ż

w zek i kieruje si do dzia u warzyw i owoc w, po drodze strz saj c z w os w p atki niegu.

ó

ę

ł

ó

ą ą

ł ó

ł

ś

Rozpina p aszcz i wtyka r kawiczki do kieszeni.

ł

ę

Robienie zakup w dzia a na ni relaksuj co. Nie spieszy si , czyta dok adnie etykiety,

ó

ł

ą

ą

ę

ł

zastanawiaj c si , jakie produkty b d ze sob dobrze smakowa , wybiera naj adniejsze

ą

ę

ę ą

ą

ć

ł

warzywa, oblicza w my lach ca kowity koszt zakup w. To jak terapia. Kiedy zbli a si do

ś

ł

ó

ż

ę

posiadanej sumy, przemyka przez dzia z pieczywem w stron kas. Mijaj c p ki z r nymi

ł

ę

ą

ół

óż

rodzajami oliwy i przypraw, zwalnia.

Patrzy w lewo.
Jeszcze raz podlicza zawarto koszyka.

ść

I z wahaniem wybiera czerwone pude ko oraz ma e okr g e opakowanie. Wk ada je do

ł

ł

ą ł

ł

w zka obok jaj i mleka.

ó

Jedzie na prz d sklepu i staje w kr tkiej kolejce do jedynej samotnej kasy. Czekaj c,

ó

ó

ą

ogl da ok adki czasopism. Z g odu ogarniaj fala md o ci. Wyk ada zakupy na ta m i obserwuje

ą

ł

ł

ą

ł ś

ł

ś ę

niespokojnie skaner, podczas gdy suma ro nie.

ś

- Pi dziesi t dwa dolary i dwana cie cent w.

ęć

ą

ś

ó

Janie zamyka na chwil oczy.

ę

- Przepraszam - m wi. - Mam r wno pi dziesi t dolar w. Musz co od o y .

ó

ó

ęć

ą

ó

ę ś ł ż ć

Kasjerka wzdycha. Ludzie w kolejce za Janie pomrukuj . Janie rumieni si i nie patrzy na

ą

ę

nich. Decyduje, co jest zb dne.

ę

Z wahaniem wybiera ciasto w proszku i lukier.
Podaje je kasjerce.
- Prosz to odliczy - m wi cicho. Jak na z o , my li.

ę

ć

ó

ł ść

ś

Kasjerka zachowuje si , jakby robi a jej ask . Wali palcami w klawiatur .

ę

ł

ł

ę

ę

Za plecami Janie ludzie rozmarzaj , ociekaj i przest puj z nogi na nog .

ą

ą

ę

ą

ę

Ignoruje ich, poc c si obficie.

ą

ę

- Czterdzie ci osiem dolar w i jeden cent oznajmi a w ko cu kasjerka. Odlicza dolara i

ś

ó

ł

ń

dziewi dziesi t dziewi cent w z takim mozo em, jak gdyby pod ci arem tylu monet mog y

ęć

ą

ęć

ó

ł

ęż

ł

jej p kn plecy.

ę ąć

Janie bierze wypchane torby, trzy do ka dej r ki, i ucieka Wci ga do p uc wie e, ch odne

ż

ę

ą

ł ś

ż

ł

powietrze. Po wyj ciu n drog podnosi i opuszcza ramiona, eby mie z g owy dzisiejszy trening,

ś

ę

ż

ć

ł

staraj c si nie zbi jajek i nie pokruszy chleba. Na pocz tku czuje przyjemny b l. Potem po

ą

ę

ć

ć

ą

ó

prostu b l.

ó

Czterysta metr w dalej jaki samoch d zwalnia i zatrzymuje si przed ni . Wysiada z

ó

ś

ó

ę

ą

niego m czyzna.

ęż

- Panna Hannagan, zgadza si ? - pyta. To Szcz ciar Zwany te panem Durbinem,

ę

ęś

ż

nauczyciel chemii. - Podwie ci ? Sta em kilka os b za tob w-kolejce.

źć ę

ł

ó

ą

- Nie... nie trzeba. Lubi si przej .

ę ę

ść

background image

- Jeste pewna? - Durbin u miecha si sceptycznie. - Daleko idziesz?

ś

ś

ę

- Tylko na wzg rze. - Janie wskazuje gestem i ruchem g owy za nie on drog znikaj c

ó

ł

ś ż ą

ę

ą ą

w ciemno ciach poza zasi giem przednich wiate samochodu Durbina. - To nie tak daleko.

ś

ę

ś

ł

- To aden k opot. Wsiadaj. - Pan Durbin stoi i czeka, z r k na szczycie otwartych drzwi,

ż

ł

ę ą

jakby nie liczy si z odmow . Janie czuje mrowienie na sk rze. Ale... mo e powinna skorzysta z

ł ę

ą

ó

ż

ć

okazji, eby pozna pana Durbina troch lepiej, w ramach ledztwa.

ż

ć

ę

ś

- No... - Janie zaczyna trz

si z g odu. - Dzi kuj -m wi, otwieraj c drzwi od strony

ąść ę

ł

ę ę

ó

ą

pasa era. Durbin wsiada do samochodu i przestawia cztery czy pi toreb z zakupami na tylne

ż

ęć

siedzenie. - Prosto, przy Butternut. Przepraszam - dodaje. Nie jest pewna, za co. Mo e za k opot.

ż

ł

- To naprawd aden k opot. Mieszkam tu za wiaduktem, przy Sinclair - zapewnia

ę ż

ł

ż

Durbin. - To po drodze. - Szum klimatyzacji wype nia cisz . - To jak ci si podobaj moje

ł

ę

ę

ą

zaj cia? Ucieszy em si na widok tylu uczni w. Dziesi os b to ca kiem sporo.

ę

ł

ę

ó

ęć ó

ł

Podobaj mi si - odpowiada Janie. Tak naprawd to jej ulubione zaj cia. Ale on nie musi

ą

ę

ę

ę

o tym wiedzie . - Podoba mi si to - dodaje po chwili milczenia - e ka dy ma w asne stanowisko.

ć

ę

ż

ż

ł

Przedtem zawsze pracowali my w parach.

ś

- Fakt. Mieli cie zaj cia z pani Beecher? Janie kiwa g ow .

ś

ę

ą

ł ą

- Tak.
Pan Durbin zje d a na wskazany przez ni podjazd i wysiada na zaskoczonego widokiem

ż ż

ą

samochodu Janie, kt ry musia by dopiero co na chodzie. Na karoserii nie ma niegu, a znad

ó

ł

ć

ś

maski unosi si para.

ę

- A wi c wolisz maszerowa w taki zi b jak dzi , taszcz c przez nieg te wszystkie

ę

ć

ą

ś

ą

ś

zakupy? - mieje si .

Ś

ę

- Nie by am pewna, czy staruszka Ethel wr ci do mnie przed wieczorem. Jak wida , ju

ł

ó

ć

ż

jest. - Nie wyja nia nic wi cej. Durbin parkuje samoch d i otwiera drzwi po swojej stronie. -

ś

ę

ó

Mog ci pom c?

ę

ó

Jej torby porozwala y si po ca ym samochodzie, tworz c spl tan mas .

ł

ę

ł

ą

ą ą

ę

- Naprawd nie ma potrzeby, panie Durbin.

ę

Durbin wyskakuje z samochodu i szybko przechodzi na jej stron .

ę

- Prosz - m wi. apie trzy torby i robi jej miejsce, a polem idzie za ni do drzwi.

ę

ó

Ł

ą

Janie waha si , tupaniem strz saj c nieg z but w i przek adaj c torby do jednej r ki,

ę

ą ą ś

ó

ł

ą

ę

eby otworzy drzwi. Zauwa a i rzeczy, kt re zwykle nie rzucaj jej si w oczy. Rozdart

ż

ć

ż

ó

ą

ę

ą

moskitier na obluzowanych zawiasach. Drewnian elewacj podgni przy ziemi, uszcz c si

ę

ą

ę

łą

ł

ą ą ę

farb .

ę

Ale obciach, my li, wchodz c do rodka. Durbin prawie nast puje jej na pi ty. Zapala

ś

ą

ś

ę

ę

wiat o przy wej ciu i jasno o lepiaj na chwil . Zatrzymuje si gwa townie i pan Durbin

ś

ł

ś

ść ś

ą

ę

ę

ł

wpada na ni .

ą

- Przepraszam. - Sprawia wra enie zawstydzonego.

ż

- To moja wina - m wi Janie, kt r jego obecno napawa lekkim niepokojem. Ma si na

ó

ó ą

ść

ę

baczno ci. Kto wie, mo e t§ w a nie jego szukaj ?

ś

ż

ł ś

ą

background image

Skr caj do ciemnej kuchni. Janie k adzie torby na blacie, on r wnie .

ę ą

ł

ó

ż

- Dzi kuj .

ę ę

Durbin si u miecha.

ę ś

- Nie ma za co. Do zobaczenia w poniedzia ek. - Macha jej i kieruje si do wyj cia.

ł

ę

ś

W poniedzia ek. Osiemnaste urodziny Janie.

ł

Przeszukuje torby. Chwyta ki winogron, op ukuje pospiesznie i wpycha do ust, marz c o

ść

ł

ą

s odkim smaku fruktozy. Zaczyna rozpakowywa zakupy, gdy s yszy za sob czyje kroki.

ł

ć

ł

ą

ś

Obraca si .

ę

- Jezu, Cabe, ale mnie nastraszy e .

ł ś

Cabe macha jej kluczykami do samochodu.
- Sam sobie otworzy em. My la em, e ci zastan . Us ysza em obcy glos, wi c schowa em

ł

ś ł

ż

ę

ę

ł

ł

ę

ł

si w twoim pokoju. Kto to by ? - pyta. Stara si m wi nonszalancko. W og le mu to nie

ę

ł

ę ó ć

ó

wychodzi.

- Jeste zazdrosny? - droczy si Janie.

ś

ę

- Kto. To. By - powtarza Cabel, przesadnie akcentuj c ka de s owo.

ł

ą

ż

ł

Janie unosi brwi.
- Pan Durbin. Zauwa y , e wracam pieszo do domu, i zaproponowa , e mnie podwiezie.

ż ł ż

ł ż

Sta za mn w kolejce w sklepie.

ł

ą

- To by Durbin?

ł

- Tak. Uzna am, e to bardzo mi e z jego strony. - Instynkt podpowiada Janie co innego,

ł

ż

ł

ś

ale nie ma teraz ochoty na s u bow dyskusj z Cabelem.

ł ż

ą

ę

- Jest... m ody. Co on kombinuje? Podrywa uczennice? Dziwne.

ł

Janie czeka, a Cabe powie, o co mu w a ciwie chodzi. Ale i chyba o nic. Mimo to Janie

ż

ł ś

notuje w pami ci, eby zapisa to zaj cie w notesie - ostro no ci nigdy za wiele. Janie odwraca

ę ż

ć

ś

ż ś

si i nadal rozpakowuje zakupy. I nadal nie rozumie powodu wcze niejszego milczenia Cabela.

ę

ś

Nie odzywa si .

ę

- Nie wiedzia em, gdzie jeste - odzywa si w ko cu Cabel.

ł

ś

ę

ń

- Gdybym wiedzia a, e przyjdziesz, zostawi abym ci jak wiadomo . Jednak - ci gnie

ł ż

ł

ąś

ść

ą

ch odno - mia am wra enie, e jeste na mnie wkurzony. Wi c nie spodziewa am si odwiedzin.

ł

ł

ż

ż

ś

ę

ł

ę

- Teraz trz sie si ju w widoczny spos b, apie mleko, odrywa kapsel i popija z butelki.

ę

ę

ż

ó ł

Odstawiaj i rozgl da si za czym , co mo na szybko przyrz dzi . Bierze jeszcze kilka winogron

ą

ą

ę

ś

ż

ą ć

i po era je apczywie.

ż

ł

Cabel j obserwuje. W jego wzroku jest co dziwnego, czego Janie nie rozumie.

ą

ś

- Dzi ki za odstawienie wozu. Naprawd to doceniam. Czy szed e pieszo ca drog do

ę

ę

ł ś

łą

ę

szko y?

ł

- Nie. M j brat Charlie mnie podwi z .

ó

ó ł

- No to podzi kuj mu ode mnie.

ę

Otworzy a ju mas o orzechowe i smaruje nim kromk chleba. Nalewa troch mleka do

ł

ż

ł

ę

ę

szklanki, bierze kanapk i wymija Cabela, id c do salonu. W cza telewizor i wbija wzrok w

ę

ą

łą

background image

ekran, mru c oczy.

żą

- Chcesz kanapk ? - pyta. - Chcia by zosta ? - Nie wie, co jeszcze powiedzie . On wci

ę

ł ś

ć

ć

ąż

si jej przygl da.

ę

ą

W ko cu wyci ga z kieszeni marynarki kawa ek papieru, rozk ada go i wy cza telewizor.

ń

ą

ł

ł

łą

- Zr b co dla mnie, to zajmie tylko chwil - prosi.

ó

ś

ę

Staje dok adnie naprzeciwko niej, a potem odwraca si i idzie pi tna cie krok w w

ł

ę

ę ś

ó

przeciwn stron . Zatrzymuje si i zn w odwraca twarz do niej.

ą

ę

ę

ó

ą

- Co ty, do cholery, wyprawiasz?
- Przeczytaj to. Na glos, prosz .

ę

To tablica okulistyczna.

- S uchaj, w a nie pr buj co zje ...

ł

ł ś

ó ę ś

ść

- Przeczytaj. Prosz .

ę

Janie wzdycha i patrzy na tablic .

ę

- E - zaczyna. I u miecha si drwi co. Cabel si nie mieje.

ś

ę

ą

ę

ś

Czyta nast pn linijk .

ę ą

ę

I kolejn . Mru c oczy. I zgaduj c.

ą

żą

ą

- Zakryj prawe oko i przeczytaj to jeszcze raz - poleca Cabel.
Janie czyta.
- Teraz zakryj lewe.
- Wrr - z yma si Janie, ale czyta. Z pami ci.

ż

ę

ę

Prawym okiem mo e odczyta wy cznie E. Nie zdradza si z tym. Wymienia tylko

ż

ć

łą

ę

zapami tane litery.

ę

A potem Cabel wyjmuje drug , inn tablic .

ą

ą

ę

- Jeszcze raz to samo oko.
- O co ci chodzi? - prawie wrzeszczy Janie. - Jezu, Cabel. Nie jestem twoim ma ym

ł

dzieckiem.

- Potrafisz to przeczyta czy nie?

ć

- Nie.
- Czy to wszystko, co jeste w stanie przeczyta ?

ś

ć

- Tak.
- W porz dku. - Cabel zagryza warg . - Teraz zostawi ci na chwil , dobra?

ą

ę

ę ę

ę

- Jak chcesz - ucina Janie. Wi c powinna nosi okulary... - By mo e. Wielkie rzeczy.

ę

ć

ć

ż

Cabel znika w jej sypialni i Janie s yszy skrzypienie pod ogi, gdy chodzi po niej tam i z powrotem,

ł

ł

gadaj c sam do siebie.

ą

Janie wcina kanapk i wypija szklank mleka. Idzie do kuchni i robi sobie jeszcze jedn

ę

ę

ą

kanapk . Bierze marchewk i obiera j nad koszem na mieci. Nalewa sobie kolejn szklank

ę

ę

ą

ś

ą

ę

mleka.

background image

Zabiera swoj uczt do salonu i siada. W cza telewizor. Czuje si znacznie lepiej.

ą

ę

łą

ę

Przesta y trz

jej si r ce. Prze yka ostatnie krople mleka i czuje, jak przelewa jej si w o dku.

ł

ąść

ę ę

ł

ę ż łą

U miecha si zadowolona. Stwierdza, e jej zdj cie powinno widnie na plakacie reklamuj cym

ś

ę

ż

ę

ć

ą

mleko.

Godzina 22.59

Janie wyrywa si z ot pienia, jakie opanowa o j po kolacji, i zastanawia si , co Cabel robi tyle

ę

ę

ł ą

ę

czasu w jej pokoju. Wstaje, idzie kr tkim korytarzem, pchni ciem otwiera drzwi i natychmiast

ó

ę

zostaje wessana w ciemno .

ść

Chwieje si .

ę

Pada na pod og .

ł ę

Cabel gor czkowo pr buje zamkn drzwi na klucz. Za ka dym razem, gdy zamyka

ą

ó

ąć

ż

zamek, pojawia si kolejny. Gdy tylko przekr ci klucz w jednym, inne si otwieraj . Nie jest w

ę

ę

ę

ą

stanie nad y .

ąż ć

Janie si ga na o lep do drzwi.

ę

ś

Wycofuje si ze swojego pokoju na czworakach, zamyka za sob drzwi.

ę

ą

Po czenie zostaje przerwane.

łą

Janie mruga, widz c gwiazdy, i wstaje. Wyci ga z szafy stary, wylinia y koc i z cichym

ą

ą

ł

westchnieniem mo ci si na kanapie. Ostatnio nie mo e nawet spa we w asnym ku.

ś

ę

ż

ć

ł

łóż

7 stycznia 2006, godzina 6.54

Janie budzi si gwa townie. Rozgl da si , gdy do pokoju wpada podmuch zimnego powietrza.

ę

ł

ą

ę

Wstaje i idzie do kuchni, wygl da przez okno. wie e lady na niegu prowadz na podjazd,

ą

Ś

ż ś

ś

ą

przez ulic i w g b podw rka po drugiej stronie.

ę

łą

ó

Sprawdza sypialni .

ę

Cabela nie ma.

Kr ci g ow . Co za palant, my li.

ę

ł ą

ś

Potem znajduje wiadomo .

ść

„J.,
Cholera, ale ze mnie palant. Przepraszam, trzeba by o zbudzi mnie kopniakiem.

ł

ć

Mam dzi par spraw do za atwienia, ale zadzwo do mnie. Prosz ,

ś

ę

ł

ń

ę

background image

Ca uj ,

ł ę

Cabe"

Go , kt ry sam przyznaje, e jest palantem, zas uguje na wybaczenie.

ść ó

ż

ł

Janie k adzie si na ku. Poduszka pachnie Cabelem. U miecha si . Wtula w ni .

ł

ę

łóż

ś

ę

ą

- Chcia abym ni o Center Street, chcia abym zn w porozmawia z pani Stubin -

ł

ś ć

ł

ó

ć

ą

powtarza raz za razem, zasypiaj c.

ą

Godzina 7.20

Janie przewraca si na ku i budzi. Patrzy na zegar. Wzdycha. Troch wysz a z wprawy.

ę

łóż

ę

ł

Recytuje swoj mantr . Wyobra a sobie ca scen .

ą

ę

ż

łą

ę

Godzina 8.04

Stoi na Center Street. Zn w jest ciemno, ch odno i pada. Rozgl da si .

ó

ł

ą

ę

Nie ma nikogo.
Janie chodzi ulic tam i z powrotem, szukaj c pani Stubin, ale na ulicy nie ma ywego

ą

ą

ż

ducha. Janie siada na awce, tej samej, co poprzednim razem.

ł

Czeka.
Zastanawia si .

ę

Przypomina sobie ich rozmow .

ę

„Je li b dziesz mia a pytania zwi zane z moimi notatkami, wr tutaj", powiedzia a pani

ś

ę

ł

ą

óć

ł

Stubin.

Janie klepie si otwart d oni w czo o i sen si rozmywa.

ę

ą ł ą

ł

ę

Kiedy si budzi, obiecuje sobie solennie wiczy co noc kontrolowanie sn w i kierowanie

ę

ć

ć

ó

ich przebiegiem. To pomo e. Wie o tym.

ż

Obiecuje sobie te przeczyta reszt notatek pani Stubin, eby wiedzie , o co j zapyta .

ż

ć

ę

ż

ć

ą

ć

Godzina 10.36

uj c grzank , wyci ga pude ko z teczkami od Kapitan. Zaczyna w miejscu, gdzie sko czy a

Ż ą

ę

ą

ł

ń

ł

ostatnim razem, i zafascynowana czyta raporty.

background image

Godzina 16.14

Ko czy czyta zawarto drugiej teczki, wci siedz c na ku w pi amie. Wsz dzie walaj si

ń

ć

ść

ąż

ą

łóż

ż

ę

ą ę

okruchy. Dzwoni telefon i Janie wydaje cichy okrzyk, przypominaj c sobie pora: wiadomo od

ą

ść

Cabela.

- Halo?
- Hej.
- Kurde.
Cabel si mieje.

ę ś

- Mog przyj ?

ę

ść

- Ci gle jestem w pi amie. Daj mi trzydzie ci minut

ą

ż

ś

- Dobra.
- Hej, Cabe?
- Tak?
- Dlaczego jeste na mnie z y?

ś

ł

Cabel wzdycha.
- Nie jestem na ciebie z y. Przysi gam. Po prostu… martwi si o ciebie. Czy mo emy o

ł

ę

ę ę

ż

tym pogada , kiedy przyjd ?

ć

ę

- Jasne.
- No to na razie.

Godzina 16.59

Janie s yszy ciche pukanie i d wi k otwieranych drzwi. Wystawia g ow z pokoju, ale ku jej

ł

ź ę

ł ę

wielkiemu zaskoczeniu to Carrie.

- Cze , to ja, twoja przyjaci ka od siedmiu bole ci. -* Carrie u miecha si niepewnie.

ść

ół

ś

ś

ę

Cholera, my li Janie.

ś

Bierze p aszcz i przywo uje u miech na twarz.

ł

ł

ś

- Cze , ma a - m wi. - W a nie wychodzi am od nie a . Przy czysz si ?

ść

ł

ó

ł ś

ł

ś ż ć

łą

ę

- Ee.... chyba tak.
- Jak leci?
- Nuda. Nic ciekawego.
- Gdzie Stu?
- Gra w pokera.
- Aaa. Cz sto grywa?

ę

- W zasadzie nie. Kiedy kumple do niego zadzwoni .

ą

- Aha. - Janie bierze opat i zaczyna od nie a schody, potem chodnik. Stara si sta

ł

ę

ś ż ć

ę

ć

twarz w stron , z kt rej spodziewa si nadej cia Cabela. Robi si ciemno i ma nadziej , e j

ą

ę

ó

ę

ś

ę

ę ż ą

background image

zauwa y.

ż

- Wi c co robisz wieczorem?

ę

- Ja? - Janie wybucha miechem. - Odrabiam lekcje, ma si rozumie .

ś

ę

ć

- Masz ochot na towarzystwo? — Carrie patrzy na ni prosz co.

ę

ą

ą

- Masz co zadane?

ś

- Jasne. Pytanie brzmi, czy si do tego zabior .

ę

ę

Janie dostrzega Caleba k tem oka. Stan nieruchomo w ogr dku s siad w z

ą

ął

ó

ą

ó

naprzeciwka. Janie mieje si z Carrie i m wi:

ś

ę

ó

- No, wystarczy. - Odstawia z brz kiem opat i wspina si po schodach. - W a -

ę

ł

ę

ę

ł ź

zaprasza.

Carrie wchodzi do domu, a Janie rzuca Cabelowi przez rami kr tkie spojrzenie. Cabel

ę ó

wzrusza ramionami i pokazuje jej znak OK. Janie rusza za Carrie.

Carrie zostaje do p nocy. Jest ju wystarczaj co ubzdryngolona alkoholem matki Janie.

ół

ż

ą

Janie zastanawia si , czy p j do Cabela po jej wyj ciu, ale postanawia wyspa si u

ę

ó ść

ś

ć ę

siebie i zobaczy z nim rano.

ć

8 stycznia 2006, godzina 10.06

Janie dzwoni do Cabela. W cza si poczta g osowa.

łą

ę

ł

Godzina 11.22

Cabel oddzwania do Janie. Zostawia wiadomo na automatycznej sekretarce.

ść

Godzina 12,14

Janie dzwoni do Cabela. Odzywa si poczta g osowa.

ę

ł

Godzina 14.42

Dzwoni telefon.

- Halo? - odbiera Janie.
- Cholernie za tob t skni - m wi Cabel ze miechem.

ą ę

ę

ó

ś

- Gdzie jeste ?

ś

- Na uniwerku. Musia em co za atwi .

ł

ś ł

ć

background image

- Kurna.
- Wiem.

Zapada milczenie.

- Kiedy wr cisz?

ó

- P no. Przykro mi, skarbie.

óź

- Dobra - wzdycha Janie. - Mo e jutro si zobaczymy.

ż

ę

- No. Jutro - m wi cicho Cabel.

ó

Urodziny, tajnie

9 stycznia 2006, godzina 7.05

Janie budzi si w swoje urodziny i jest jej siebie strasznie al.

ę

ż

Powinna si by a tego spodziewa .

ę ł

ć

Tak jest co roku.
Ale w tym roku jest jakby gorzej.

Wita si z mam w kuchni. Mama mruczy co niewyra nie, przyrz dza sobie porannego

ę

ą

ś

ź

ą

drinka i znika w sypialni. Jak co dzie .

ń

Janie robi sobie na niadanie mro onego gofra. Wbija W niego pieprzon wieczk .

ś

ż

ą ś

ę

Zapala. Zdmuchuje.

Wszystkiego najlepszego, yczy sobie w my lach.

ż

ś

Kiedy y a jej babcia, przynajmniej dostawa a prezent.

ż ł

ł

Sp nia si do szko y. Wstydzioch odnotowuje to skrz tnie nie chce zmieni zdania.

óź

ę

ł

ę

ć

Janie zawsze nienawidzi a Wstydziocha.

ł

Najg upsza. Karlica. wiata.

ł

Ś

Psychologia jest interesuj ca.

ą

Inaczej.
Pan Wang jest najbardziej niekompetentnym wyk adowc w historii tego przedmiotu. Na

ł

ą

razie Janie wie wi cej od niego. Jest prawie pewna, e to tylko posada na przeczekanie, dop ki nie

ę

ż

ó

uda mu si zrobi kariery w show-biznesie. Najwyra niej lubi ta czy . Carrie opowiada a, e

ę

ć

ź

ń

ć

ł ż

background image

Melinda widzia a go w klubie w Lansing i naprawd dawa czadu.

ł

ę

ł

To dziwne, bo wydaje si bardzo, bardzo nie mia y. Janie notuje to, a potem rozlewa na

ę

ś

ł

notes czerwon powerade. Nap j opryskuje jej but i wsi ka.

ą

ó

ą

A potem, na chemii, wybucha jej zlewka.
Od amek szk a, niczym gwiazdka do ciskania, wbija jej si w brzuch.

ł

ł

ę

Rozrywa koszul .

ę

Janie przeprasza i wychodzi z klasy, eby zatamowa krwawienie. Szkolna piel gniarka

ż

ć

ę

ka e jej bardziej uwa a . Janie przewraca oczami.

ż

ż ć

Gdy wraca na lekcj , pan Durbin pyta, czy mo e zosta po szkole, eby om wi powody

ę

ż

ć

ż

ó ć

wybuchu.

Na lunch s barfaritos.

ą

Palant, G upek i Dupek dwoj si i troj . Dzi uczniowie maj wype ni kwestionariusze

ł

ą ę

ą

ś

ą

ł ć

zdrowotne i na ka dej z ich lekcji kto zasypia, nawet na wuefie. Janie ucieka si w ko cu do

ż

ś

ę

ń

rzucania spinaczami w g owy pi cych, eby ich obudzi .

ł

ś ą

ż

ć

Kiedy dociera do czytelni, ma ochot si rozp aka . Carrie jak zwykle zapomnia a ojej

ę ę

ł

ć

ł

urodzinach. A potem orientuje si z przera eniem, e w a nie dosta a okres.

ę

ż

ż

ł ś

ł

Dostaje przepustk i sp dza prawie ca godzin nauki w asnej w azience, eby tylko

ę

ę

łą

ę

ł

ł

ż

uciec przed wszystkimi. Nie ma tamponu ani dwudziestu pi ciu cent w, eby kupi go w

ę

ó

ż

ć

automacie. Wi c po raz drugi w dniu dzisiejszym trafia do szkolnej piel gniarki.

ę

ę

Piel gniarka nie okazuje jej wsp czucia.

ę

ół

Wreszcie, gdy do ko ca lekcji zosta o tylko pi minut, wraca do biblioteki. Cabel rzuca jej

ń

ł

ęć

pytaj ce spojrzenie. Janie kr ci g ow na znak, e wszystko w porz dku.

ą

ę

ł ą

ż

ą

Cabel si rozgl da. W lizguje si na krzes o naprzeciwko niej.

ę

ą

ś

ę

ł

- Dobrze si czujesz?

ę

- Tak, po prostu mam kiepski dzie .

ń

- Zobaczymy si wieczorem?

ę

- Chyba tak.
- Kiedy mo esz przyj ? Janie si zastanawia.

ż

ść

ę

- Nie wiem. Mam kilka spraw do za atwienia. Mo e ko o pi tej?

ł

ż

ł

ą

- Masz ochot potrenowa ? Janie si u miecha.

ę

ć

ę ś

- Tak.
- B d na ciebie czeka .

ę ę

ł

Dzwoni dzwonek. Janie ko czy zadanie z anglika, apie plecak, p aszcz i rusza do pokoju

ń

ł

ł

background image

pana Durbina. Wie ju , dlaczego jej zlewka wybuch a, i jako nie ma ochoty wyja nia mu, co si

ż

ł

ś

ś ć

ę

sta o.

ł

Otwiera drzwi. Pan Durbin siedzi z nogami na biurku. Krawat ma poluzowany, g rny

ó

guzik koszuli odpi ty. W osy stercz mu lekko, jakby w a nie przeczesa je palcami. Na kolanach

ę

ł

ą

ł ś

ł

trzyma podk adk z klipsem, a na niej klas wki. Podnosi wzrok.

ł

ę

ó

- Witaj, Janie. Zaraz ko cz . - Zapisuje co .

ń ę

ś

Janie stoi i czeka, przest puj c z nogi na nog . Ma skurcze. I boli j g owa.

ę

ą

ę

ą ł

Pan Durbin robi jeszcze kilka notatek, a potem odk ada pi ro i patrzy na Janie.

ł

ó

- Ci ki dzie , co?

ęż

ń

Janie u miecha si wbrew sobie.

ś

ę

- Sk d pan wie?

ą

- Domy li em si . - Wygl da, jakby zastanawia si , co teraz powiedzie , i w ko cu pyta: -

ś ł

ę

ą

ł ę

ć

ń

Dlaczego ciasto i lukier?

- S ucham?

ł

- Dlaczego spo r d wszystkich rzeczy, kt re mia a w koszyku, od o y a akurat ciasto i

ś ó

ó

ł ś

ł ż ł ś

lukier?

- Mia am za ma o got wki.

ł

ł

ó

- Rozumiem. Nie znosz , kiedy mnie to spotyka. Ale dlaczego nie od o y a winogron,

ę

ł ż ł ś

marchewki czy czego innego?

ś

Janie mru y oczy.

ż

- Dlaczego?
- Masz dzi urodziny? Tylko nie k am, sprawdzi em w twoich dokumentach.

ś

ł

ł

Janie wzrusza ramionami i odwraca wzrok.
- A na co komu tort? - odpowiada. G os ma cieniutki, walczy ze zami.

ł

ł

Durbin przygl da jej si zamy lony. Janie nie potrafi odczyta wyrazu jego twarzy. A

ą

ę

ś

ć

potem on zmienia temat.

- No to opowiedz mi o tym twoim ma ym wybuchu.

ł

Janie si wzdryga.

ę

Wzdycha.
Wskazuje tablic .

ę

- le widz z daleka - m wi.

Ź

ę

ó

Pan Durbin puka si w brod .

ę

ę

- To by wiele t umaczy o. - U miecha si i odsuwa z krzes em od biurka. - By a ju u

ł

ł

ś

ę

ł

ł ś ż

okulisty?

Janie si waha.

ę

- Jeszcze nie. - Spuszcza g ow .

ł ę

- Kiedy masz wizyt ? - pyta znacz co Durbin. Wstaje, bierze zlewk , potrzebne

ę

ą

ę

odczynniki i stawia je na stole laboratoryjnym Janie. Zapraszaj gestem.

ą

background image

- Jeszcze si nie um wi am.

ę

ó ł

- Potrzebujesz pomocy finansowej, Janie? - pyta yczliwie.

ż

- Nie... - odpowiada Janie. - Mam troch pieni dzy. -Rumieni si . Nie potrzebuje

ę

ę

ę

ja mu ny.

ł

ż

Pan Durbin spogl da na wz r.

ą

ó

- Przepraszam, Janie. Staram si tylko pom c. Jeste rewelacyjn uczennic . Chc , eby

ę

ó

ś

ą

ą

ę ż

ś

dobrze widzia a.

ł

Janie milczy.
- Spr bujemy powt rzy ten eksperyment? — Popycha zlewk w jej stron .

ó

ó ć

ę

ę

Janie zak ada okulary ochronne i w cza palnik.

ł

łą

Mru c oczy, czyta instrukcj i odmierza uwa nie odczynniki.

żą

ę

ż

- Tu jest jedna czwarta, niejedna druga - m wi Durbin, wskazuj c palcem.

ó

ą

- Dzi kuj - mamrocze Janie, koncentruj c si .

ę ę

ą

ę

Tym razem tego nie schrzani.

czy odczynniki. Miesza je jednostajnym ruchem przez dwie minuty.

Łą
Pozwala im zawrze .

ć

Odmierza czas.
Wy cza palnik.

łą

Czeka.

Roztw r przybiera wspania fioletow barw .

ó

łą

ą

ę

Pachnie jak syrop na kaszel.
Jest idealny.

Pan Durbin klepie j po ramieniu.

ą

- Dobra robota, Janie.
Janie u miecha si szeroko. Zdejmuje okulary ochronne.

ś

ę

D o Durbina wci spoczywa na jej ramieniu.

ł ń

ąż

Teraz je g aszcze.

ł

Janie zbiera si na md o ci. O Bo e, my li. Chce si st d wydosta .

ę

ł ś

ż

ś

ę ą

ć

Durbin u miecha si do niej z dum . Jego d o zsuwa si w d jej plec w, tak lekko, e

ś

ę

ą

ł ń

ę

ół

ó

ż

Janie prawie jej nie czuje, a potem zatrzymuje w talii. Janie jest skr powana.

ę

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Janie - m wi Durbin niskim g osem, zbyt

ó

ł

blisko jej ucha.

Janie usi uje si nie wzdrygn . Stara si normalnie oddycha . Znie to, Hannagan,

ł

ę

ąć

ę

ć

ś

powtarza sobie w my lach.

ś

Durbin odsuwa si i pomaga jej posprz ta stanowisko.

ę

ą ć

Janie chce uciec. Wie, e powinna zachowa zimn krew, ale wymyka si przy pierwszej

ż

ć

ą

ę

background image

okazji. Rozmowa o tym, co si mo e wydarzy , to jedno, a do wiadczenie tego na w asnej sk rze

ę

ż

ć

ś

ł

ó

to drugie. Janie dygocze i zmusza si , eby i spokojnie. Zebra my li.

ę ż

ść

ć

ś

Wychodzi na parking przed szko . A potem przypomina sobie, e zostawi a sw j cholerny

łą

ż

ł

ó

plecak na cholernym stole laboratoryjnym.

W plecaku ma kluczyki.
Gabinet jest ju zamkni ty.

ż

ę

A ona nie ma pieprzonej kom rki. „Cze , tu rok 2006, dzwoni , eby ci powiedzie , e

ó

ść

ę ż

ć ż

jeste sko czon frajerk ".

ś

ń

ą

ą

Mimo to wraca, czuj c si jak kretynka, i w po owie drogi spotyka Durbina. Niesie jej

ą

ę

ł

plecak.

- Pomy la em, e po niego wr cisz - m wi.

ś ł

ż

ó

ó

Umys Janie pracuje na przyspieszonych obrotach. Wie, co powinna zrobi . Z trudem

ł

ć

przemaga obrzydzenie.

- Dzi kuj , panie Durbin - m wi. - R wny z pana go . - ciska szybko jego d o i rzuca

ę ę

ó

ó

ść Ś

ł ń

mu zawstydzony u miech. A potem odwraca si i odchodzi korytarzem d ugim, rozko ysanym

ś

ę

ł

ł

krokiem. Wie, na co on patrzy.

Skr caj c w boczny korytarz, zerka na niego przez rami . Stoi tam i obserwuje j z

ę ą

ę

ą

r kami skrzy owanymi na piersi. Janie macha mu i znika.

ę

ż

Nie chce opowiedzie o tym Cabelowi. B dzie z y.

ć

ę

ł

Jedzie do domu i znajduje numer Kapitan. Dzwoni na jej kom rk .

ó ę

Opowiada o swoim przeczuciu.
- Dobra robota, Janie. Masz wrodzony talent. Dobrze si czujesz?

ę

- Chyba tak.
- Dasz rad to poci gn ?

ę

ą ąć

- My l , e tak.

ś ę ż

- Jestem o tym przekonana. Teraz chc , eby si czego dowiedzia a. Czy odbywa si

ę ż

ś ę

ś

ł

ę

jaki kiermasz chemiczny? Konkurs og lnostanowy, na kt ry Fieldridge wysy a dru yn ? Co w

ś

ó

ó

ł

ż ę

ś

tym rodzaju?

- Nie wiem. My l , e tak. Na pewno jest olimpiada matematyczna.

ś ę ż

- Sprawd to. Je li tak, a ten Durbin si tam wybiera, chc , eby si zg osi a. Zap acimy

ź

ś

ę

ę ż

ś ę ł ł

ł

za to, nie martw si . Zastanawia am si nad tym i nie przychodzi mi do g owy aden inny pomys ,

ę

ł

ę

ł

ż

ł

jak mog aby si dosta do sn w jego i jego uczni w. Mam racj ?

ł

ś ę

ć

ó

ó

ę

- Tak. To znaczy: dobrze, zg osz si . - Janie wzdycha, przypominaj c sobie wycieczk

ł ę ę

ą

ę

autobusem do Stratfordu.

- Przejrza a ju raporty Marthy?

ł ś ż

- Cz

z nich.

ęść

- Masz jakie pytania?

ś

background image

Janie waha si , my l c o tym, co pani Stubin powiedzia a we nie.

ę

ś ą

ł

ś

- Nie. Jeszcze nie.
- Dobrze. A, jeszcze jedno, Janie.
- Tak, Kapitanie?
- Dzwonisz z domu. Nie da am ci jeszcze cholernej kom rki?

ł

ó

- Nie.
- Od teraz masz si nigdzie nie rusza bez telefonu. S yszysz? Jutro b d mia a dla ciebie

ę

ć

ł

ę ę

ł

kom rk . Wpadnij po szkole. I musisz powiedzie o tym facecie Cabelowi, je li jeszcze tego nie

ó ę

ć

ś

zrobi a . Nie chc , eby prowadzi a t spraw sama. S abo mi si robi, gdy pomy l , e ten

ł ś

ę ż

ś

ł ę

ę

ł

ę

ś ę ż

padalec podrywa uczennice, nie m wi c o tobie.

ó ą

- Tak jest.
- Jeszcze jedno...
Chwila ciszy.
- "Wszystkiego najlepszego. Na moim biurku czeka na ciebie prezent. Jutro po szkole

znajdziesz obok niego telefon, je li przyjdziesz, gdy mnie nie b dzie.

ś

ę

Janie nie mo e wydoby g osu.

ż

ć ł

Prze yka lin .

ł

ś ę

- Czy to jasne? - pyta Kapitan.
Janie mruga, eby powstrzyma zy. - Tak jest, Kapitanie.

ż

ć ł

- To dobrze. - Jej g os zdradza, e si u miecha.

ł

ż ę ś

Janie dociera do domu Cabela dobrze po sz stej. Potrz sa kluczami, eby znale

ó

ą

ż

źć

w a ciwy, ale to Cabel otwiera drzwi. Podnosi na niego wzrok. U miecha si .

ł ś

ś

ę

- Hej.
- Gdzie si podziewa a ?

ę

ł ś

- Sorki. Co mi wypad o. - Wchodzi do domu. Zdejmuje p aszcz i buty.

ś

ł

ł

- Co si sta o?

ś ę

ł

Janie poci ga nosem.

ą

- Co gotujesz?
- Kurczaka. Co si sta o?

ś ę

ł

- Och, no wiesz, sp ni am si do szko y, a potem wszystko si posypa o. Nie masz czasem

óź ł

ę

ł

ę

ł

takich dni?

Cabel podchodzi do piekarnika i obraca kurczaka na drug stron .

ą

ę

- Mam. W zasadzie w poprzednim semestrze ka dy dzie by taki, kiedy nie chcia a ze

ż

ń

ł

ł ś

mn gada . Wi c co si sta o?

ą

ć

ę

ę

ł

Janie wzdycha.

- Moja zlewka wybuch a. Na trzeciej lekcji. Durbin. Musia am przyj do niego po szkole,

ł

ł

ść

eby powt rzy eksperyment

ż

ó ć

Cabel zastyga ze szczypcami w r ku.

ę

background image

- Ten go od zakup w?

ść

ó

Janie kiwa g ow .

ł ą

- I?
- I... my l , e to w a nie jego szukamy. Dzwoni am do Kapitan.

ś ę ż

ł ś

ł

Cabel z brz kiem odk ada szczypce na blat.

ę

ł

- Dlaczego tak my lisz?

ś

- Dotkn mnie. To by o... dziwne. - Wyrzuca to z siebie, a potem odwraca si i idzie do

ął

ł

ę

azienki.

ł

Ale Cabel idzie za ni i blokuje drzwi stop , nie pozwalaj c ich zamkn .

ą

ą

ą

ąć

- Gdzie ci dotkn ?! - krzyczy.

ę

ął

Janie si kuli. Piszczy. Oddycha g boko, zbiera si na odwag i piorunuje go wzrokiem.

ę

łę

ę

ę

- Przesta , Cabe! Je li nie potrafisz tego znie bez rzucania mi si do gard a, przestan ci

ń

ś

ść

ę

ł

ę

cokolwiek m wi .

ó ć

Wytrzeszcza oczy.
- Och, kochanie - szepcze. Robi krok w ty . Puszcza drzwi. Twarz ma szar jak popi .

ł

ą

ół

Wolnym krokiem wraca do kuchni. Pochyla si nad blatem. Obejmuje g ow r kami. W osy

ę

ł ę ę

ł

padaj mu na palce.

ą

Drzwi do azienki zamykaj si z hukiem.

ł

ą ę

Janie d ugo siedzi w rodku.

ł

ś

Cabel rwie sobie w osy z g owy.

ł

ł

W ko cu sfrustrowany dzwoni do Kapitan.

ń

- Co si dzieje, Kapitanie? Chwila ciszy, a potem m wi:

ę

ó

- Powiedzia a, e jej dotyka . Tylko tyle uda o mi si z niej wyci gn .

ł ż

ł

ł

ę

ą ąć

Kiwa g ow . Targa si za w osy.

ł ą

ę

ł

- Tak jest.
S ucha uwa nie.

ł

ż

Zmienia si na twarzy.

ę

- Co takiego?
A potem.
- Do cholery! - klnie pod nosem. - artuje pani. - Zamyka oczy. - Mo e mnie pani

Ż

ż

zastrzeli , ale nie wiedzia em.

ć

ł

Roz cza si .

łą

ę

Odk ada telefon na st .

ł

ół

Podchodzi do drzwi azienki.

ł

Opiera si czo em o framug .

ę

ł

ę

- Janie. Przepraszam, e wrzasn em. Nie mog znie my li, e ten zbok ci dotyka .

ż

ął

ę

ść

ś ż

ę

ł

B d nad tym panowa . Obiecuj .

ę ę

ł

ę

Czeka. Nas uchuje.

ł

- Janie? - powtarza.

background image

A potem zaczyna si martwi .

ę

ć

- Janie, prosz , daj zna , e nic ci nie jest. Martwi si . Powiedz co , cokolwiek, ebym...

ę

ć ż

ę ę

ś

ż

- Nic mi nie jest.
- Wyjdziesz stamt d?

ą

- A przestaniesz si na mnie wydziera ?

ę

ć

- Tak. Przepraszam.
- Doprowadzasz mnie do sza u - m wi Janie, wychodz c. -1 wystraszy e mnie.

ł

ó

ą

ł ś

Cabel kiwa g ow .

ł ą

- Nie r b tego wi cej.

ó

ę

- Dobrze.

Godzina 19.45

Cabel zmniejsza ogie pod kurczakiem w nadziei, e uda si go jeszcze uratowa . Janie

ń

ż

ę

ć

jest w pokoju komputerowym, robi notatki.

Cabel wchodzi i siada naprzeciwko niej, przy drugim komputerze. Troch surfuje. Troch

ę

ę

pisze. Wciska „wy lij". Komputer Janie wydaje pisk. Kiedy Janie ko czy robi notatki, sprawdza

ś

ń

ć

poczt . Klika na link. Patrzy na ekran.

ę

To e-kartka we Flashu.
Prosta i pi kna.

ę

„Kocham Ci i przepraszam, e zachowuj si jak dupek.

ę

ż

ę ę

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Ca usy,

ł

Cabe"

Janie patrzy na klawisze. Zbiera my li.

ś

Wciska „odpowiedz".

„Drogi Cabe,
dzi kuj Ci za kartk .

ę ę

ę

Wiele dla mnie znaczy.
Ostatni raz dosta am kartk na urodziny, kiedy sko czy am dziewi lat. W a nie dotar o

ł

ę

ń

ł

ęć

ł ś

ł

do mnie, e to p mojego ycia temu. Ja te przepraszam za swoje zachowanie. Wiem, e

ż

ół

ż

ż

ż

denerwujesz si , kiedy o siebie nie dbam - to dlatego tak si w ciek e tamtego dnia, prawda?

ę

ę ś

ł ś

Postaram si popracowa nad snami, eby nie dawa y mi tak strasznie w ko . I b d nosi a w

ę

ć

ż

ł

ść

ę ę

ł

plecaku zapasy. Ju od dawna powinnam to robi , eby nie musia si tak bardzo martwi .

ż

ć ż

ś

ł ę

ć

K opot w tym, e lubi , kiedy si o mnie troszczysz. Czuj wtedy, e kogo obchodz ,

ł

ż

ę

ę

ę

ż

ś

ę

background image

wiesz? Mo e specjalnie zaniedbywa am par rzeczy eby to zauwa y . To g upie, sko cz z tym.

ż

ł

ę

ż

ś

ż ł

ł

ń ę

Dlaczego tak Ci martwi ta sprawa?

ę

Wiem tylko, e bardzo za Tob t skni .

ż

ą ę

ę

Ca usy,

ł

J.”

Czyta ca o i wciska „wy lij".

ł ść

ś

„Droga J.,
chc co wyja ni .

ę ś

ś ć

Po tym, jak ojciec mnie podpali ... c ... Zmar w wi zieniu, kiedy mnie przeszczepiano w

ł

óż

ł

ę

szpitalu sk r . I nigdy nie zdo a em mu powiedzie , jak bardzo mnie zrani . Nie tylko fizycznie,

ó ę

ł ł

ć

ł

ale i w rodku, rozumiesz? Wi c przez pewien czas wy adowywa em si na innych.

ś

ę

ł

ł

ę

Teraz si poprawi em. Chodz na terapi i czuj si naprawd lepiej. Ale nie idealnie. I

ę

ł

ę

ę

ę ę

ę

wci z tym walcz . Widzisz... Jeste jedyn osob w moim yciu, na kt rej naprawd mi zale y.

ąż

ę

ś

ą

ą

ż

ó

ę

ż

I jestem zazdrosny. Nie chc , eby ktokolwiek Ci dotyka . Chc , eby by a bezpieczna. To

ę ż

ę

ł

ę ż

ś

ł

dlatego tak mi si nie podoba ta sprawa. Teraz, gdy mam Ciebie, boj si , e mo esz zosta

ę

ę ę ż

ż

ć

skrzywdzona, tak jak ja. Chyba boj si , e Ci strac .

ę ę ż

ę

ę

Chcia bym, eby zawsze by a bezpieczna. Du o si martwi . Gdyby nie by a taka

ł

ż

ś

ł

ż

ę

ę

ś

ł

cholernie niezale na. No c ... :)

ż

óż

Cho przez ostatnie miesi ce du o razem przeszli my, wci nie znamy si a tak dobrze,

ć

ą

ż

ś

ąż

ę ż

co? Chcia bym to zmieni . A Ty?

ł

ć

Chc Ci lepiej pozna . Chc wiedzie , co Ci uszcz liwia, a co przera a. I chc , eby

ę

ę

ć

ę

ć

ę

ęś

ż

ę ż

ś

wiedzia a to samo o mnie.

ł

Kocham Ci .

ę

Postaram si ju nigdy Ci nie zrani .

ę ż

ę

ć

Wiem, e nawal . Ale b d si stara , tak d ugo jak mi pozwolisz.

ż

ę

ę ę ę

ł

ł

Ca usy,

ł

Cabe"

Wy lij.

ś

Janie czyta.
Z trudem prze yka lin .

ł

ś ę

Odwraca si do niego.

ę

- Ja te tego chc - m wi. Wstaje i siada mu na kolanach. Zarzuca r ce na szyj . Cabel

ż

ę

ó

ę

ę

obejmuje j w talii i zamyka oczy.

ą

background image

10 stycznia 2006, godzina 16.00

Janie przemyka chy kiem na posterunek policji, przechodzi przez wykrywacz metalu i idzie

ł

schodami w d .

ół

- Hej, nowa - zaczepia j trzydziestokilkuletni m czyzna, gdy Janie staje przed drzwiami

ą

ęż

Kapitan Komisky i puka. - Hannagan, zgadza si ? Kapitan kaza a ci przekaza , e masz wej .

ę

ł

ć ż

ść

Zostawi a co dla ciebie. Jestem Jason Baker. Pracowa em z Cabelem przy sprawie Wildera.

ł

ś

ł

Janie si u miecha.

ę ś

- Mi o mi pana pozna . - ciska jego d o . - Dzi kuj -dodaje i otwiera drzwi gabinetu. Na rogu

ł

ć Ś

ł ń

ę ę

biurka le y najmniejsza kom rka, jak kiedykolwiek widzia a, a obok niej rednich rozmiar w

ż

ó

ą

ł

ś

ó

paczka i koperta. Na paczce jest kokarda. Janie u miecha si szeroko, bierze paczk , kopert oraz

ś

ę

ę

ę

kom rk i wy lizguje si na korytarz. W samochodzie ogl da paczk i kopert , smakuj c

ó ę

ś

ę

ą

ę

ę

ą

przyjemno .

ść

Postanawia zaczeka .ć

Godzina 16.35

Siedz c na ku, najpierw otwiera kopert . To tradycyjna kartka urodzinowa z podpisem na dole

ą

łóż

ę

„Fran Komisky". W rodku Janie znajduje bon prezentowy na kurs samoobrony w szkole Mario

ś

Martial Arts. Super.

A w pude ku odkrywa najr niejsze drobiazgi, kt rych sama nigdy by sobie nie kupi a.

ł

óż

ó

ł

wieczki relaksacyjne, antystresowe olejki do masa u, aromaterapeutyczne sole do k pieli i ca

Ś

ż

ą

łą

mas zapachowych balsam w w uroczych male kich buteleczkach. Janie piszczy z zachwytu. To

ę

ó

ń

najwspanialszy prezent, jaki kiedykolwiek dosta a.

ł

Dzwoni do szko y sztuk walki i zapisuje si na kurs, kt ry zaczyna si nast pnego dnia. A

ł

ę

ó

ę

ę

potem idzie po ksi k telefoniczn i szuka okulist w. Znajduje salon okulistyczny otwarty

ąż ę

ą

ó

wieczorem i umawia si na wizyt . Recepcjonistka m wi, e zwolni si termin na siedemnast

ę

ę

ó

ż

ł ę

ą

trzydzie ci i pyta czy zd y.

ś

ąż

Zd y.

ąż

I zd a.

ąż

Uszczupla fundusze na college.
Godzin p niej wychodzi od okulisty ubo sza o czterysta dolar w, ale w nowych,

ę óź

ż

ó

modnych, seksownych okularach. Strasznie jej si podobaj .

ę

ą

I wreszcie widzi.
Nie mia a poj cia, jak le widzia a do tej pory.

ł

ę

ź

ł

Nie mo e uwierzy w r nic .

ż

ć

óż ę

Jedzie prosto do Cabela, wiedz c, e nie b dzie mog a zosta d ugo. Puka do frontowych

ą ż

ę

ł

ć ł

drzwi. Cabel otwiera, wycieraj c r cznikiem w osy. Janie u miecha si promiennie.

ą ę

ł

ś

ę

background image

Cabel stoi w progu, gapi c si na ni .

ą

ę

ą

- Jasna cholera - m wi. - Chod no tutaj. - Wci ga j do domu i zatrzaskuje z hukiem

ó

ź

ą

ą

drzwi. - Wygl dasz fantastycznie.

ą

- Dzi kuj . - Janie ko ysze si na stopach w prz d i w ty . - Ale to nie wszystko.

ę ę

ł

ę

ó

ł

- Niech zgadn . Wreszcie co widzisz?

ę

ś

- Sk d wiedzia e ?

ą

ł ś

- Takie tam przeczucie.
- Hej, zamie my si !

ń

ę

Cabel u miecha si przebiegle. Zdejmuje okulary i podaje je Janie. Janie zdejmuje swoje i

ś

ę

zak ada oprawki Cabela, podczas gdy on przygl da jej si z rozbawieniem.

ł

ą

ę

- O rany, masz tragiczny wzrok.
- Nie. To ty masz tragiczny wzrok. Nosz zer wki. Janie zdejmuje jego oprawki i dla artu

ę

ó

ż

uderza go pi ci

ęś ą

w pier .ś

- Ale z ciebie palant! Nawet nie musisz nosi okular w? Cabel obejmuje j i przyciska do

ć

ó

ą

siebie.

- Element wizerunku - wyja nia ze miechem, - Nawet >;i do nich przyzwyczai em.

ś

ś

ę

ł

Polubi em siebie w nich, wi c ca y czas je nosz . Wygl dam w nich sexy, nie uwa asz? -dra ni

ł

ę

ł

ę

ą

ż

ż

si , a potem ca uje j w czubek g owy.

ę

ł

ą

ł

- Wspaniale pachniesz - wzdycha Janie. Obejmuje go i podnosi g ow . - Och! Sp jrz na

ł ę

ó

to. - Si ga do kieszeni i wyjmuje z niej telefon. - Nie mam poj cia, jak dzia a, ale czy to nie jest

ę

ę

ł

najbardziej uroczy drobiazg, jaki widzia e ?

ł ś

Cabel bierze telefon i ogl da go uwa nie. Dok adnie.

ą

ż

ł

- Ten telefon - m wi w ko cu. - Chc go mie .

ó

ń

ę

ć

Janie si mieje.

ę ś

- Nie. Jest m j.

ó

- Janie, chyba mnie nie zrozumia a . Chc go.

ł ś

ę

- Przykro mi.
- Ma funkcj wy wietlania zdj cia dzwoni cego, Internet, kamer , aparat fotograficzny i

ę

ś

ę

ą

ę

dyktafon? O matko... A mi si gor co zrobi o.

ż

ę

ą

ł

- Naprawd ? - pyta Janie zmys owym g osem. - Chcesz si zabawi moim telefonem,

ę

ł

ł

ę

ć

kotku?

Patrzy na ni p omiennym wzrokiem.

ą ł

- I to jak. - Przeczesuje palcami jej w osy, wsuwa d onie w tylne kieszenie jej d ins w i

ł

ł

ż ó

pochyla si , eby j poca owa .

ę ż

ą

ł

ć

Stukaj si oprawkami.

ą ę

- Kurcz - szepcz jednocze nie, chichocz c.

ę

ą

ś

ą

- I tak nie mog zosta - wzdycha Janie. - Poza tym zaparkowa am na twoim podje dzie.

ę

ć

ł

ź

- Zaczekaj sekund , dobrze? - Cabel wymyka si i wraca po chwili. - Prosz . - Wr cza jej

ę

ę

ę

ę

background image

niewielkie pude ko. - To dla ciebie. Prezent urodzinowy.

ł

Janie otwiera usta, zaskoczona. Bierze prezent. Dziwnie si czuje, maj c go otworzy w

ę

ą

ć

obecno ci Cabela. Oblizuje wargi, ogl daj c pude ko i wst k , kt r jest owini te.

ś

ą ą

ł

ąż ę ó ą

ę

- Dzi kuj - m wi cicho.

ę ę

ó

- Ee... - Cabel odchrz kuje. - Prezent jest w pude ku. Pude ko to tylko dodatek. Tak to

ą

ł

ł

robimy na planecie Ziemia.

Janie si u miecha.

ę ś

- Mimo to ciesz si z pude ka i faktu, e kupi e mi prezent. Nie musia e , Cabe.

ę ę

ł

ż

ł ś

ł ś

- a uj tylko, e nie powiedzia a mi, e masz urodziny, ebym m g go wr czy

Ż ł ę

ż

ł ś

ż

ż

ó ł

ę

ć

w a ciwego dnia.

ł ś

- No - u miecha si Janie - chcia am si troch nad sob pou ala . Powinnam by a co

ś

ę

ł

ę

ę

ą

ż ć

ł

ś

powiedzie . Kiedy s twoje? pyta nagle.

ć

ą

- Dwudziestego pi tego listopada.

ą

Podnosi na niego wzrok, Pami ta.

ę

- Weekend wi ta Dzi kczynienia.

Ś ę

ę

- Ano. Posz a do instytutu snu. I tak jakby nie odzywali my si do siebie.

ł ś

ś

ę

- Ten weekend musia by do bani - stwierdza Janie. Cabel milczy przez chwil .

ł ć

ę

- Otw rz go, J.

ó

Janie zsuwa wst k .

ąż ę

Otwiera pude ko. To male ki wisiorek z brylancikiem na srebrzystym a cuszku. Skrzy si

ł

ń

ł ń

ę

w pude ku.

ł

Janie wydaje cichy okrzyk.
I wybucha p aczem.

ł

Zielony notes

26 stycznia 2006, godzina 9.55

background image

Pan Wang zatrzymuje Janie po drugiej lekcji.

- Masz chwil , Janie?

ę

- Oczywi cie. - Pan Wang ma na sobie koszulk polo.

ś

ę

Klasa pustoszeje.
- Chcia em ci tylko pochwali za dotychczasowe osi gni cia. Sporo wiesz o psychologii.

ł

ę

ć

ą ę

Twoje odpowiedzi na pytania opisowe na ostatniej klas wce by y naprawd b yskotliwe.

ó

ł

ę ł

Janie si u miecha.

ę ś

- Dzi kuj .

ę ę

- My la a kiedy o karierze w psychologii?

ś ł ś

ś

- Och... wie pan. Przemkn o mi to przez my l. Jeszcze nie wiem, jaki kierunek wybior w

ęł

ś

ę

college'u.

- A wi c planujesz i do college'u? - W jego g osie s ycha niedowierzanie. - Mo e

ę

ść

ł

ł

ć

ż

Franklin Community?

Janie mruga, ura ona.

ż

Czuje si uboga.

ę

Jakby dlatego, e mieszka w gorszej cz ci miasta, mo na by o od niej mniej wymaga .

ż

ęś

ż

ł

ć

- Chcia abym - odpowiada, nadaj c g osowi lekki akcent -gdybym nie spodziewa a si

ł

ą

ł

ł

ę

dzieciaka, zreszt moja mamcia nie mo e ju mieszka sama w przyczepie. Musz znale

ą

ż

ż

ć

ę

źć

tatu ka bachora, eby wyci gn od niego troch kaski, rozumie pan?

ś

ż

ą ąć

ę

Pan Wang gapi si na ni .

ę

ą

Dzwoni dzwonek, Janie odwraca si , wychodzi i sp niona wpada na chemi .

ę

óź

ę

- Przepraszam - m wi bezg o nie do pana Durbina i przemyka na swoje miejsce na ty ach

ó

ł ś

ł

klasy. Pozostali ju pracuj , fanie przepisuje r wnania z tablicy. Wci nie mo e wyj ze

ż

ą

ó

ąż

ż

ść

zdumienia, jak dobrze teraz widzi.

Pochyla si nad sto em i gryzmoli na kawa ku kartki z notesu, raz po raz sprawdzaj c

ę

ł

ł

ą

obliczenia. Pan Durbin przechadza si po klasie, podpowiadaj c i jak zwykle artuj c z uczniami.

ę

ą

ż

ą

Od czasu do czasu Janie podnosi wzrok, eby sprawdzi , gdzie jest, obserwuje j zyk jego

ż

ć

ę

cia a, gdy rozmawia z uczniami. Od czasu tamtego drobnego incydentu kilka tygodni temu nie

ł

powiedzia ani nie zrobi niczego niestosownego i Janie zaczyna si zastanawia , czy si nie

ł

ł

ę

ć

ę

pomyli a. Czy to wydarzy o si naprawd ? Czy mo e tamtego dnia mia a tak pod y nastr j, e

ł

ł

ę

ę

ż

ł

ł

ó ż

sobie to wyobrazi a?

ł

Durbin jest naprawd wietnym nauczycielem.

ę ś

Chwil p niej przystaje nad jej sto em i sprawdza, jak jej idzie.

ę óź

ł

- Pi kny widok, Hannagan - m wi cicho. Ale nie patrzy na roztw r bulgocz cy weso o

ę

ó

ó

ą

ł

nad palnikiem.

Patrzy w dekolt jej bluzki, gdy Janie si pochy a.

ę

ł

Po lekcji zatrzymuje j w drodze do drzwi.

ą

background image

- Masz dla mnie karteczk ? Janie nie wie, o co mu chodzi.

ę

- Karteczk ?

ę

- Usprawiedliwienie,
- Czego?
- Sp ni a si .

óź ł ś ę

Janie uderza si d oni w czo o.

ę ł ą

ł

- Ach tak! Hm... nie, nie mam, ale pan Wang zatrzyma mnie po ostatniej lekcji. Por czy za

ł

ę

mnie.

- Pan Wang, co?
- Tak.
- Zaczekaj tu, zadzwoni do niego.

ę

- Ale...
- Napisz ci usprawiedliwienie na nast pn lekcj , nic martw si . - Podnosi s uchawk i

ę

ę ą

ę

ę

ł

ę

wykr ca numer gabinetu pana Wanga.

ę

Pan Wang najwyra niej potwierdza, e zatrzyma Janie po lekcji. Dzwoni dzwonek. Wang

ź

ż

ł

m wi co jeszcze i Durbin chichocze.

ó

ś

- Doprawdy - Zn w s ucha. - Racja. - Zerka na Janie z ukosa. Jego wzrok zatrzymuje si

ó

ł

ę

na jej biu cie, gdy odk ada s uchawk .

ś

ł

ł

ę

- Dobrze, jeste w porz dku - stwierdza z u miechem. - A wi c, kto jest tatusiem twojego

ś

ą

ś

ę

dziecka?

Janie u miecha si za enowana.

ś

ę ż

- To by taki arcik - wyja nia, oblizuj c wargi. - Dzi kuj . Mo e mi pan wypisa to

ł

ż

ś

ą

ę ę

ż

ć

usprawiedliwienie?

- Oczywi cie - odpowiada leniwie Durbin. Si ga po pi ro i pisze co na kwadratowym

ś

ę

ó

ś

kawa ku papieru z makulatury. Wyci ga r k ze wistkiem, tak eby Janie musia a do niego

ł

ą

ę ę

ś

ż

ł

podej . - Jak to brzmi? - U miecha si szeroko.

ść

ś

ę

Janie bierze wistek.

ś

- Mam to przeczyta ? - pyta.

ć

Durbin kiwa g ow i gryzmoli co na nast pnej kartce.

ł ą

ś

ę

- A to dla twojego nast pnego nauczyciela. Janie wyci ga r k .

ę

ą

ę ę

- Aha - m wi. – Yy…

ó

- Na pierwszej kartce masz informacje o przyj ciu, kt re urz dzam co semestr u siebie w

ę

ó

ą

domu, tylko dla uczestnik w zaj z chemii. Przygotowa aby dla mnie ulotki, kt re m g bym

ó

ęć

ł

ś

ó

ó ł

wszystkim rozda ?

ć

Janie patrzy na kartk .

ę

- Oczywi cie. Z przyjemno ci .

ś

ś ą

- Wygl dasz na osob znaj c si na grafice komputerowej -ci gnie Durbin. - Wiesz, co

ą

ę

ą ą ę

ą

mam na my li. - Przebiera palcami. - Z elektronik za pan brat.

ś

ą

- To pewnie przez te kujo skie okulary - odpowiada g adko Janie.

ń

ł

background image

- Masz bardzo adne okulary, Janie. Lepiej w nich widzisz?

ł

- Tak, wietnie. Dzi kuj , e pan pyta. - U miecha si . -chyba powinnam... i na

ś

ę ę ż

ś

ę

ść

nast pn lekcj . Nie ma pan zaj na tej godzinie?

ę ą

ę

ęć

- Nie. Mam teraz wolne.
- O, super. Chcia am pana ju wcze niej o to zapyta : czy przygotowuje pan uczni w na

ł

ż

ś

ć

ó

jaki kiermasz albo olimpiad

ś

ę

chemiczn ?

ą

Pan Durbin puka si z namys em w brod .

ę

ł

ę

- W tym roku nie planowa em, bo kiermasz odbywa si na MTU ale jeste ju trzeci

ł

ę

ś ż

ą

osob , kt ra mnie o to pyta. Jeste zainteresowana zebraniem zespo u? Musimy si pospieszy . To

ą ó

ś

ł

ę

ć

ju w przysz ym miesi cu.

ż

ł

ą

Janie b yszcz oczy.

ł

ą

- O tak - m wi. - Bardzo bym chcia a pojecha !

ó

ł

ć

- To kawa drogi. B dziemy musieli zarezerwowa hotel. Czy to... wykonalne? Chyba nie

ł

ę

ć

ma adnych pieni dzy na ten cel.

ż

ę

Janie si u miecha.

ę ś

- Mog wyda kilkaset dolc w. Pan Durbin przygl da si jej uwa nie.

ę

ć

ó

ą

ę

ż

- My l , e to mo e by wspania e prze ycie - m wi powoli niskim g osem.

ś ę ż

ż

ć

ł

ż

ó

ł

Janie kiwa g ow .

ł ą

- Super! Prosz da mi zna . Wkr tce dostarcz panu t( ulotki. Dziesi kopii?

ę ć

ć

ó

ę

ęć

- Nie ma po piechu. Impreza odb dzie si dopiero w pierwszym tygodniu marca.

ś

ę

ę

Dziesi kopii b dzie w sam raz. Na wszelki wypadek zr b dwana cie, Finch zawsze wszystko

ęć

ę

ó

ś

gubi. Dzi kuj , Janie.

ę ę

- Zawsze do us ug - m wi Janie i si rumieni. - To znaczy. .. no, wie pan. - Wybucha

ł

ó

ę

miechem i kr ci g ow , jakby by a zawstydzona. - Niewa ne,

ś

ę

ł ą

ł

ż

Durbin u miecha si do jej biustu.

ś

ę

- Do zobaczenia jutro.

Godzina 14.05

Janie siada przy stoliku i ukradkiem wyjmuje kom rk z plecaka. W czaj . Wysy a Cabelowi

ó ę

łą

ą

ł

SMS-a. „Dasz rad zdoby listy uczni w chemii z poprzednich lat?”

ę

ć

ó

Chwil p niej dostaje odpowied . „Spoko. O 4?"

ę óź

ź

Janie pochyla si do przodu i go zauwa a. Cabel mruga, Janie u miecha si i kiwa g ow .

ę

ż

ś

ę

ł ą

background image

Godzina 15.15

Janie dzwoni do pani Kapitan
- Chyba uda o mi si nam wi Durbina, eby zabra grup uczni w na kiermasz

ł

ę

ó ć

ż

ł

ę

ó

chemiczny. Odbywa si w przysz ym miesi cu. A w Houghton.

ę

ł

ą

ż

- Doskona a robota, Janie. B dzie musia wzi ze sob przyzwoitk . Nic ci nie grozi.

ł

ę

ł

ąć

ą

ę

- Urz dza te przyj cie dla uczestnik w zaj z chemii. Chyba urz dza je co roku, w

ą

ż

ę

ó

ęć

ą

marcu i listopadzie.

Kapitan milczy. Przygl da notatki.

ą

- Bingo. Pierwszy telefon nagrano pi tego marca. Drugi na pocz tku listopada. Chyba

ą

ą

wpadli my na trop, Janie. Dobra robota.

ś

Janie roz cza si , czuj c nerwowe podniecenie. To zbyt pokr cone, my li.

łą

ę

ą

ę

ś

Godzina 16.00

U Cabela Janie odtwarza z pami ci rozmow z Durbinem, cho zaraz po przyj ciu na nast pn

ę

ę

ć

ś

ę ą

lekcj zrobi a notatki. Cabel nie wiruje, tak jak obieca .

ę

ł

ś

ł

Zdoby list uczni w z poprzedniego semestru, a tak e z ubieg ej wiosny.

ł

ę

ó

ż

ł

- Sprytne, Cabe.
- Jutro poszukam dziewczyn, kt re Durbin kiedy uczy , i sprawdz , na jakie zaj cia

ó

ś

ł

ę

ę

chodz teraz.

ą

- Super - m wi Janie.

ó

Skleca napr dce ulotk informuj c o przyj ciu. Ma si odby w sobotni wiecz r,

ę

ę

ą ą

ę

ę

ć

ó

czwartego marca. Drukuje pi tna cie kopii. Dwie wr cza Cabelowi.

ę ś

ę

- Jedna dla ciebie, jedna dla Kapitan.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chcia bym tam by .

ł

ć

- B dziesz przecie w pobli u?

ę

ż

ż

- No, raczej.
Janie wstaje i go obejmuje.
- Musz lecie .

ę

ć

Cabel patrzy na ni t sknie.

ą ę

- Mam si martwi , e od trzech tygodni nie u mnie na noc?

ę

ć ż

- Mog zosta jutro? Cabel si u miecha.

ę

ć

ę ś

- W sobot tez?

ę

- Tak, Nic musisz nigdzie i ?

ść

- Nie w ten weekend.
- No to jeste my um wieni.

ś

ó

- Super. Na razie. - Przyci gaj do siebie, eby poca owa , a potem Janie ucieka, biegn c

ą ą

ż

ł

ć

ą

background image

przez nieg.

ś

Godzina 18.37

Janie zabiera si do raport w pani Stubin. Wie, e Kapitan chce, eby si z nimi zapozna a. A ma

ę

ó

ż

ż

ę

ł

je ju prawie od miesi ca. Ale wszystko jest takie interesuj ce, a ona uczy si jak szalona. Jak

ż

ą

ą

ę

wyci ga informacje ze sn w. Sk d wiedzie , czego w danym nie szuka . Pani Stubin potrafi a

ą ć

ó

ą

ć

ś

ć

ł

czasem zatrzyma sen i przesun obraz jak w obiektywie aparatu, eby zobaczy tak e to, co

ć

ąć

ż

ć

ż

jest za ni . Kilka razy wspomina a o przewijaniu snu, eby obejrze co dwa razy. Janie nie uda o

ą

ł

ż

ć ś

ł

si jeszcze zrobi adnej z tych rzeczy. Pr buje na ka dej godzinie nauki w asnej. Mo e spr buje

ę

ć ż

ó

ż

ł

ż

ó

te z Cabelem w ten weekend.

ż

Godzina 22.06

Janie zbli a si do ko ca ostatniej teczki. Czytaj c, pociera skronie. Boli j g owa. Idzie do kuchni

ż

ę

ń

ą

ą ł

po tabletk przeciwb low i szklank wody i wraca do czytania.

ę

ó

ą

ę

Jest zafascynowana. Oczarowana. Uk ada w my lach list pyta do pani Stubin i zamierza

ł

ś

ę

ń

wkr tce odwiedzi j we nie.

ó

ć ą

ś

W ko cu zamyka ostatni teczk i odk ada na bok. Zosta o tylko kilka lu nych kartek i

ń

ą

ę

ł

ł

ź

cienki zielony ko onotatnik.

ł

Janie zerka na kartki. To odr czne notatki, nagryzmolone nieczytelnie i wychodz ce poza

ę

ą

linie. Pozosta e raporty by y napisane na maszynie. Janie cieszy si , e nie musia a czyta ca o ci

ł

ł

ę ż

ł

ć ł ś

w takiej formie. Musia y zosta spisane pod koniec kariery pani Stubin, kiedy ju przesz a na

ł

ć

ż

ł

emerytur i straci a wzrok

ę

ł

Janie odk ada kartki i otwiera notes.

ł

Czyta pierwsz linijk . Jest napisana pewnym, zamaszystym pismem - niesko czenie

ą

ę

ń

bardziej czytelnym ni notatki le ce na ku. Wygl da jak tytu ksi ki.

ż

żą

łóż

ą

ł

ąż

Podr ku wiat u

óż

ś

ł

autorstwa Marthy Stubin

Pod tytu em jest dedykacja.

ł

„Ten dziennik dedykuj owcom sn w. Zosta napisany specjalnie dla tych, kt rzy p jd w

ę ł

ó

ł

ó

ó ą

moje lady, gdy ju odejd .

ś

ż

ę

Na informacje, kt rymi chc si podzieli , sk adaj si dwie rzeczy: rado i l k. Je li nie

ó

ę ę

ć

ł

ą ę

ść ę

ś

background image

chcecie wiedzie , co was czeka, prosz , zamknijcie ten dziennik ju teraz. Nie przewracajcie

ć

ę

ż

strony.

Je li macie jednak do odwagi i pragniecie zmierzy si z najgorszym, mo e lepiej

ś

ść

ć ę

ż

b dzie wiedzie . Ale wiedza ta mo e was prze ladowa do ko ca ycia. Prosz , zastan wcie si

ę

ć

ż

ś

ć

ń ż

ę

ó

ę

nad tym powa nie. To, co zaraz przeczytacie, budzi o wiele wi kszy l k ni rado .

ż

ę

ę

ż

ść

Przykro mi, ale nie mog podj tej decyzji za was. Ani nikt inny. Musicie to zrobi sami.

ę

ąć

ć

Prosz , nie obarczajcie innych t odpowiedzialno ci . To ich zniszczy.

ę

ą

ś ą

Cokolwiek zdecydujecie, czeka was d uga i ci ka droga. Oby cie nie a owali.

ł

ęż

ś

ż ł

Zastan wcie si . B d cie pewni swojej decyzji, cokolwiek wybierzecie.

ó

ę ą ź

Powodzenia, przyjaciele,

Martha Stubin, owczyni sn w".

ł

ó

Janie zbiera si na md o ci.

ę

ł ś

Notes zsuwa jej si z kolan.

ę

Zamyka go.
Wbija wzrok w cian , z trudem oddychaj c.

ś

ę

ą

Chowa twarz w d oniach.

ł

A potem.
Powoli.
Podnosi notes.
Wk ada go do pude ka.

ł

ł

Uk ada na nim teczki.

ł

I chowa pude ko g boko w szafie.

ł

łę

Godzina 3.33

Janie spada na eb na szyj . Patrzy w d i widzi pana Durbina, kt ry czeka, a wyl duje.

ł

ę

ół

ó

ż

ą

mieje si paskudnie, wyci gaj c do niej r ce.

Ś

ę

ą ą

ę

Zanim uda mu si j z apa , Janie rzuca si w bok i zostaje wessana na Center Street,

ę ą ł

ć

ę

ci gni ta z powietrza na awk , na kt r opada. Pan Durbin znika.

ś ą ę

ł

ę

ó ą

Obok awki na w zku inwalidzkim siedzi Martha Stubin.

ł

ó

- Masz pytania - stwierdza szorstko.

background image

Zaniepokojona Janie pr buje z apa oddech. Zaciska d onie na pod okietnikach awki.

ó

ł

ć

ł

ł

ł

- Co si dzieje?! - krzyczy.

ę

Pani Stubin ma nieobecny wzrok. Z k cika jej oka sp ywa krwawa za i powoli toczy si po

ą

ł

ł

ę

pomarszczonym policzku. Ale m wi tylko:

ó

- Porozmawiajmy o twoim zadaniu.
- Ale co z zielonym notesem?
- Nie ma adnego zielonego notesu.

ż

- Ale... pani Stubin!
Pani Stubin odwraca si do Janie i rechocze.

ę

Janie patrzy na ni .

ą

A potem...
Pani Stubin zmienia si w pana Durbina. Jego twarz rozp ywa si powoli, a zostaje tylko

ę

ł

ę

ż

wydr ona czaszka.

ąż

Janie wci ga gwa townie powietrze.

ą

ł

Oblewa si zimnym potem.

ę

I budzi si , siadaj c z wrzaskiem na ku.

ę

ą

łóż

Odrzuca ko dr , zeskakuje na pod og , zapala wiat o i zaczyna chodzi tam i z powrotem

ł ę

ł ę

ś

ł

ć

pomi dzy drzwiami a kiem, staraj c si uspokoi .

ę

łóż

ą

ę

ć

- To nie wydarzy o si naprawd - pr buje przekona sam siebie. - To nic by a pani

ł

ę

ę

ó

ć

ą

ł

Stubin. To by koszmar senny. Tylko koszmar. Nie pr bowa am si tam dosta .

ł

ó

ł

ę

ć

Ale teraz boi si znowu zasn .

ę

ąć

Boi si wr ci na Center Street.

ę

ó ć

27 stycznia 2006

Janie my lami jest daleko, wewn trz zielonego notesu, wspomina koszmar. Chodzi szkolnymi

ś

ą

korytarzami jak w transie i o ma o nie wpada na Carrie mi dzy zaj ciami z Wstydziochem i

ł

ę

ę

Doktorkiem.

- Hej, Janers, masz ochot spotka si wieczorem?

ę

ć ę

- Jasne. - Janie si zastanawia. - Hm, nie, nie mog . Przykro mi.

ę

ę

Carrie patrzy na ni dziwnie.

ą

- Dobrze si czujesz? Chyba nie zamierzasz zas abn , co?

ę

ł

ąć

Janie wraca my lami na ziemi i u miecha si .

ś

ę ś

ę

- Przepraszam. Nic mi nie jest. Po prostu mam mas spraw na g owie. College i takie tam.

ę

ł

Musz wype ni ton papierzysk, w domu mam burdel, a poza tym czuj , e zaraz rozboli mnie

ę

ł ć

ę

ę ż

eb.

ł

background image

- Spoko - m wi Carrie. - Pomy la am tylko, e zainteresuj ci najnowsze ploteczki. -

ó

ś ł

ż

ą ę

Sprawia wra enie rozczarowanej. Oczywi cie ostatnio chce si spotyka z Janie tylko wtedy, gdy

ż

ś

ę

ć

Stu gra akurat w pokera. Ale Janie nie ma nic przeciwko temu, e Carrie odzywa si do niej, kiedy

ż

ę

jej ch opak jest zaj ty. Ma i tak do zaj bez Carrie kr c cej si bez przerwy w pobli u.

ł

ę

ść

ęć

ę ą

ę

ż

- A co z Melind ?

ą

- Dzi ki - odpowiada z sarkazmem Carrie - ale nie musisz organizowa mi czasu. Sama

ę

ć

potrafi si sob zaj . Z api ci p niej.

ę ę

ą

ąć ł ę ę óź

Janie mruga.
- Jak sobie chcesz - mruczy pod nosem. I wchodzi do pokoju pana Wanga. Pan Wang

obserwuje j , udaj c, e czyta trzyman w r ku kartk . Janie u miecha si odruchowo, Kiedy

ą

ą ż

ą

ę

ę

ś

ę

Wang nie odpowiada u miechem ani nie odwraca wzroku, mruga do niego.

ś

To wystarcza.
Wang czerwienieje i siada gwa townie na krze le.

ł

ś

Trzecia godzina. Zaj cia z panem Durbinem. Janie czeka do ko ca lekcji, eby pokaza

ę

ń

ż

ć

mu ulotki informuj ce o imprezie czwartego marca. Bez po piechu pakuje swoje rzeczy. Wkr tce

ą

ś

ó

zostaje w klasie sama. K tem oka widzi, e Durbin j obserwuje.

ą

ż

ą

Wyjmuje ulotki i podchodzi szybkim krokiem do jego biurka, jakby nie chcia a si sp ni

ł

ę óź ć

na nast pn lekcj .

ę ą

ę

- Mo e by ?

ż

ć

Durbin bierze ulotki i gwi d e z aprobat .

ż ż

ą

- Wspaniale. - Odwraca si do niej i unosi brwi. - Podoba mi si - stwierdza, patrz c

ę

ę

ą

teraz na ni .

ą

Janie pochyla si nieco nad jego biurkiem.

ę

- Mo e pan liczy na wi cej, gdyby pan potrzebowa .

ż

ć

ę

ł

Durbin prze yka lin .

ł

ś ę

- B d ci trzyma za s owo. Janie si u miecha.

ę ę ę

ł

ł

ę ś

- Musz lecie .

ę

ć

- Zanim wyjdziesz... - zaczyna Durbin. - Dosta em zgod , na zabranie si demki uczni w

ł

ę

ó

ó

na kiermasz chemiczny. Je li wci jeste zainteresowana... Kiermasz wypada dwudziestego

ś

ąż

ś

lutego. Wyjedziemy w niedziel dziewi tnastego w po udnie, roz o ymy nasz wystaw ,

ę

ę

ł

ł ż

ą

ę

/ostaniemy na noc, we miemy udzia w kiermaszu i wyruszymy w drog powrotn o osiemnastej

ź

ł

ę

ą

w poniedzia ek, wi c stracimy tylko jeden dzie zaj . Tu masz informacje i druczek dla

ł

ę

ń

ęć

rodzic w, e wyra aj zgod . Koszt wyjazdu wynosi dwie cie siedemdziesi t dolar w plus

ó

ż

ż ą

ę

ś

ą

ó

pieni dze na posi ki. Jedziesz?

ą

ł

Janie si u miecha.

ę ś

- Tak. - Bierze od Durbina wistek papieru i wypada z klasy, eby nie sp ni si na

ś

ż

óź ć ę

nast pn lekcj , zerkaj c w biegu na list uczni w jad cych na kiermasz. Jest na niej jedyn

ę ą

ę

ą

ę

ó

ą

ą

osob ze swojej klasy.

ą

background image

Doskonale, my li.

ś

Na lekcjach z Palantem, G upkiem i Dupkiem nie dzieje si nic ciekawego. Odk d Cabel

ł

ę

ą

nam wi Janie na treningi, nawet polubi a wuef. Cho wola aby nie mie do czynienia z Dupkiem.

ó ł

ł

ć

ł

ć

Uwielbia za to kurs samoobrony, na kt ry chodzi dwa razy w tygodniu. Czasem Cabel pozwala jej

ó

wiczy na sobie.

ć

ć

Ale nie za cz sto.

ę

Nie po tym, jak cisn a nim o gleb .

ęł

ę

Wuef znowu jest koedukacyjny i trener Dupek Crater t umaczy na jej przyk adzie,

ł

ł

dlaczego dziewczyny nie graj ju przeciwko ch opakom w gry kontaktowe. Dlatego e zgniot a

ą ż

ł

ż

ł

Cabelowi jaja w meczu koszyk wki w ubieg ym semestrze. Specjalnie.

ó

ł

Dzi Dupek przeprowadza wymagane przez stan testy si owe i Janie ustanawia klasowy

ś

ł

rekord dziewcz t w podci ganiu si na dr ku. Gdy tak wisi, Dupek dostrzega jej umi nione

ą

ą

ę

ąż

ęś

ramiona oraz przedramiona i przezywa j Buffy. Janie przewraca oczami i a uje, e Crater nie

ą

ż ł

ż

stoi na wprost niej. Obiecuje sobie, e je li kiedykolwiek spotka go w ciemnej uliczce, nauczy go

ż

ś

piewa cienkim g osem.

ś

ć

ł

W czytelni jest cicho. Janie zostaje wci gni ta tylko w jeden sen i to s aby. Nie jest to

ą

ę

ł

koszmar. Kiedy orientuje si , e to seksualna fantazja z dw jk uczni w ostatniej klasy, kt rych

ę ż

ó ą

ó

ó

nie ma wcale ochoty ogl da nago w rolach g wnych, opuszcza sen. Wyrywa si z niego.

ą ć

łó

ę

U miecha si triumfalnie.

ś

ę

Cabel j obserwuje - Janie pokazuje mu uniesione kciuki i posy a u miech. Cabel

ą

ł

ś

odpowiada tym samym.

Sko czy a odrabia lekcje zadane na weekend, wi c ma czas, eby zrobi kilka notatek o

ń

ł

ć

ę

ż

ć

Durbinie i Wangu.

Poprawka: o Szcz ciarzu i Doktorku.

ęś

A potem po prostu siedzi, wpatruj c si w przestrze .

ą

ę

ń

Gdy my li o pani Stubin i zielonym ko onotatniku, ogarniaj ... c ... strach.

ś

ł

ą óż

W drodze ze szko y do domu Janie wpada na chwil do spo ywczego, kupi kilka rzeczy

ł

ę

ż

ć

do domu, eby mama nie umar a z g odu, oraz kilka osobistych drobiazg w na weekend. Pakuje

ż

ł

ł

ó

torb . Szczoteczka do z b w, szampon oraz olejek do masa u i wieczki, kt re dosta a od

ę

ę ó

ż

ś

ó

ł

Kapitana. Wpycha wszystko do plecaka i idzie do domu Cabela, zostawiwszy matce kartk , gdzie

ę

jej szuka w razie potrzeby.

ć

Trenuj , bior prysznic, a potem uk adaj si obok siebie na gigantycznym fotelu

ą

ą

ł

ą ę

wype nionym kulkami i rozmawiaj o tym, jak min im dzie . Ale Janie nie mo e si skupi na

ł

ą

ął

ń

ż

ę

ć

rozmowie. Cichnie, rozmy laj c o zielonym notesie i zadaniu powierzonym im przez Kapitana.

ś ą

Cabel to zauwa a.

ż

- Gdzie jeste ? - pyta po chwili.

ś

background image

Janie podrywa si . U miecha.

ę ś

- Przepraszam, skarbie... jestem tutaj. - Ale nie m wi prawdy. W my lach odgrywa po raz

ó

ś

kolejny sen o przemianie pani Stubin w Durbina, coraz bardziej przekonana, e to by koszmar, a

ż

ł

nie prawdziwa wizyta pani Stubin.

Cabel prostuje si w ciszy. Obserwuje jej twarz. Chrz ka.

ę

ą

Janie zauwa a go nagle, jedynego faceta, z kt rym chce by — i z kt rym ma sp dzi ca y

ż

ó

ć

ó

ę ć

ł

weekend. Odp dza my li o ohydnym koszmarze z Durbinem w roli g wnej i u miechaj c si ,

ę

ś

łó

ś

ą

ę

przekrzywia g ow .

ł ę

- Ups, znowu to zrobi am.

ł

Cabel patrzy na ni pytaj co.

ą

ą

- Zupe nie nie zwracasz na mnie uwagi.

ł

Janie g aszcze kciukiem jego policzek. Przyci ga do siebie jego g ow i ca uje go,

ł

ą

ł ę

ł

przesuwaj c j zykiem po jego z bach a udaje jej si go sk oni do tego samego.

ą ę

ę

ż

ę

ł

ć

Przyp yw czego - mi o ci? - sprawia, e Janie dostaje g siej sk rki. Ale przera a j my l o

ł

ś

ł ś

ż

ó

ż ą

ś

przysz o ci, w kt rej zawsze b dzie nad ni wisie to przekle stwo ze snami. Nigdy nie s dzi a,

ł ś

ó

ę

ą

ć

ń

ą ł

e b dzie kogo mia a. Nigdy nie wyobra a a sobie, e kto po wi ci a tyle, aby upora si z jej

ż ę

ś

ł

ż ł

ż

ś ś ę

ż

ć ę

dziwacznymi problemami. Zastanawia si , kiedy Cabel si ni znudzi i postawi na niej kresk .

ę

ę ą

ę

Rozpaczliwie odsuwa od siebie t my l. Dotyka gor cymi ustami jego karku.

ę

ś

ą

Szarpie jego koszulk i wsuwa pod ni dr ce palce, ponownie odkrywaj c jego

ę

ą

żą

ą

gruz owat sk r . Dotyka blizn na jego brzuchu i piersi. Wie, e Cabel czuje czasem to samo co

ł

ą ó ę

ż

ona - e z powodu jego problem w nikt nie b dzie chcia z nim by . Mo e nam dwojgu mog oby

ż

ó

ę

ł

ć

ż

ł

si naprawd uda , my li Janie. Parze odmie c w.

ę

ę

ć

ś

ń ó

Gdy si ca uj , palce Cabela sun powoli od ramienia Jani' do jej biodra. Potem zdejmuje

ę ł ą

ą

koszulk przez g ow i odrzuca j na bok. Przytula si do niej.

ę

ł ę

ą

ę

- Tak jest troch lepiej - szepcze jej do ucha.

ę

- Tylko troch ?

ę

Zimowy zmierzch p nego popo udnia ws cza si do pokoju. Janie si ga do guzik w

óź

ł

ą

ę

ę

ó

bluzki i rozpina je powoli. Pozwala bluzce si rozsun .

ę

ąć

Cabel nieruchomieje i wpatruje si w ni , nie wiedz c, co zrobi . Zamyka na chwil oczy

ę

ą

ą

ć

ę

i prze yka g o no lin .

ł

ł ś ś ę

Janie si ga mi dzy piersi i rozpina stanik.

ę

ę

A potem powoli odwraca twarz w jego stron .

ę

- Cabelu? - Patrzy mu w oczy.
- Tak - szepcze on. Z trudem dobywa g os.

ł

- Chc , eby mnie dotkn - m wi Janie, prowadz c jego d o . - Dobrze?

ę ż

ś

ął

ó

ą

ł ń

- O Bo e.

ż

Janie wyjmuje z kieszeni kupiony dopiero co kondom.
K adzie opakowanie na sk rze swojego brzucha.

ł

ó

Si ga do zapi cia d ins w.

ę

ę

ż ó

background image

Cabel, kt remu na chwil odebra o mow , bezradny, z tylko jedn my l w g owie,

ó

ę

ł

ę

ą

ś ą

ł

wzdycha urywanie, dotykaj c jej sk ry, piersi, ud, a potem, gdy za oknem zapada zmrok, ca uj

ą

ó

ł ą

si tak, jak gdyby ich ycie zale a o od tych wsp lnych oddech w, i kochaj si zapami tale po

ę

ż

ż ł

ó

ó

ą ę

ę

raz pierwszy, oczami i cia ami, jakby ju nigdy nie mieli mie nast pnej okazji.

ł

ż

ć

ę

Wieczorem, gdy le w ku Cabela, Janie wie, e nadszed czas. Zanim przeczyta zielony

żą łóż

ż

ł

notes, zanim to, co ma si wydarzy , wydarzy si , musi powiedzie mu, co czuje. Bo tylko on si

ę

ć

ę

ć

ę

liczy.

wiczy w my lach.

Ć

ś

Obraca w ustach s owa.

ł

A potem po raz pierwszy wypowiada je na g os:

ł

- Kocham ci , Cabe.

ę

Cabel milczy, a ona zastanawia si , czy zasn .

ę

ął

Ale on wtula twarz w jej kark.

1 lutego 2006

Przez ca y tydzie Janie wymienia a zdania pe ne seksualnych podtekst w z panem Durbinem,

ł

ń

ł

ł

ó

zmieszane spojrzenia z panem Wangiem oraz k liwe uwagi z trenerem Craterem.

ąś

Cabel tropi uczni w chodz cych w poprzednim semestrze na chemi dla

ó

ą

ę

zaawansowanych. Pracuje jak szalony na drugim planie, niewiele o tym m wi c. Panuje nad

ó ą

uczuciami, jakie budzi w nim oble ny go przebywaj cy w pobli u kobiety, kt r kocha. Wie,

ś

ść

ą

ż

ó ą

e je li powie to, co naprawd my li atmosfera mi dzy nimi zn w zrobi si napi ta.

ż

ś

ę

ś

ę

ó

ę

ę

- A wi c - zaczyna ostro nie - na wycieczk jedziecie ty i sz stka innych uczni w plus

ę

ż

ę

ó

ó

Durbin. A kto b dzie wasz przyzwoitk ?

ę

ą

ą

Janie podnosi wzrok znad podr cznika chemii. ,

ę

- Pani Pancake. Cabel zapisuje to w notesie.
- Cztery dziewczyny Macie wsp lny pok j?

ó

ó

- Nie, my la am, e b d spa w pokoju Durbina - odpowiada Janie.

ś ł

ż ę ę

ć

- Ha, ha, ha. - Cabel patrzy na ni gro nie, a potem wyrywa jej podr cznik i rzuca si na

ą

ź

ę

ę

ni . Zatapia palce w jej w osach i ca uje. - Prosisz si o k opoty, Hannagan - mruczy

ą

ł

ł

ę

ł

- A ty jeste ...? - pyta Janie. Chichocze,

ś

- A ja to k opoty.

ł

Samodzielność

background image

5 stycznia 2006, godzina 5.15

Janie, wyci gni ta na kanapie Cabela, w ko cu odnajduje pani Stubin na w asnych warunkach.

ą

ę

ń

ą

ł

Siedzi na awce. Pani Stubin jest tam, obok niej. Zapada zmierzch. Jak zwykle si pi deszcz.

ł

ą

- Wybieram si na ca onocny wyjazd z nauczycielem, kt rego podejrzewamy o

ę

ł

ó

molestowanie seksualne. Jedzie z nami kilka jego by ych uczennic, kt re mog by ofiarami -

ł

ó

ą

ć

m wi Janie.

ó

- Jak mamy por roku? - pyta pani Stubin. Janie patrzy na ni zaskoczona.

ą

ę

ą

- Zim . Jest luty.

ę

- W lu ny p aszcz, eby ukry dygotanie, je li zostaniesz wessana w czyj koszmar.

łóż ź

ł

ż

ć

ś

ś

Otul si nim. Jedziecie szkolnym autobusem?

ę

- Tak.
- Usi d z ty u. A je li zostaniesz wci gni ta w sen, kt ry jest nieistotny dla sprawy,

ą ź

ł

ś

ą

ę

ó

wyrwij si z niego. Nie marnuj si . Potrafisz si ju z nich wydosta , prawda?

ę

ł

ę ż

ć

- Najcz ciej tak, w ka dym razie ze zwyczajnych sn w. Z koszmar w nie zawsze.

ęś

ż

ó

ó

- Pracuj nad tym. To bardzo wa ne.

ż

- Chc spr bowa zatrzymywa sny. Zmienia k t patrzenia. Jak pani to robi a?

ę

ó

ć

ć

ć ą

ł

- Najwa niejsza jest koncentracja, tak jak wtedy, gdy koncentrujesz si , eby uciec ze snu,

ż

ę ż

Janie. Tak jak koncentrujesz si , eby pom c ludziom zmieni ich sen. Wpatrujesz si uwa nie w

ę ż

ó

ć

ę

ż

ni cego i przemawiasz do niego w my lach. M wisz mu, eby przesta . Najpierw spr buj

ś ą

ś

ó

ż

ł

ó

zmiany k ta patrzenia, to najprostsze. Potem spr buj zatrzyma sen. Kto wie, mo e kiedy

ą

ó

ć

ż

ś

nauczysz si robi zbli enia i przewija do ty u, to bardzo przydatne w sprawach kryminalnych. I

ę

ć

ż

ć

ł

nie przestawaj bada znaczenia sn w. Czytasz ksi ki na ten temat, prawda?

ć

ó

ąż

- Tak.
- Twoja praca b dzie atwiejsza, kiedy nauczysz si interpretowa cz

dziwnych

ę

ł

ę

ć

ęść

zjawisk, kt re zajmuj normalnie miejsce w snach. To te oka e si nieocenion pomoc .

ó

ą

ż

ż

ę

ą

ą

Przestudiuj moje zapiski, zobacz, jak ja interpretowa am sny przez te wszystkie lata.

ł

Janie kiwa g ow , a potem rumieni si , przypominaj c sobie, e pani Stubin jej nie widzi.

ł ą

ę

ą

ż

- Dobrze. Pani Stubin?
- Tak, Janie?
- Ten zielony notes...
- Ach, a wi c go znalaz a .

ę

ł ś

- Tak.
- M w dalej.

ó

- Czy Kapitan o nim wie? Czyta a go?

ł

- Nie. Notesu nie.
- Czy wie, na jakiej zasadzie dzia a owienie sn w?

ł ł

ó

background image

- Co nieco - odpowiada ostro nie pani Stubin. -Rozmawia y my o tym przez te

ś

ś

ż

ł ś

wszystkie lata. Na pewno jest osob , z kt r mo esz porozmawia w razie potrzeby.

ą

ó ą

ż

ć

- Czy opr cz mnie i pani jest kto jeszcze, kto si na tym zna?

ó

ś

ę

Pani Stubin si waha.

ę

- Nic mi o tym nie wiadomo. Janie wierci si niespokojnie.

ę

- Czy powinnam go przeczyta ? Chce pani tego? Czy to co strasznego?

ć

ś

Pani Stubin milczy przez d u sz chwil .

ł ż ą

ę

- Nie odpowiem za ciebie na to pytanie. W dobrej wierze nie mog ci ani zach ca , ani

ę ę

ę ć

zniech ca do przeczytania go. Musisz zdecydowa sama, nie sugeruj c si moimi s owami.

ę ć

ć

ą

ę

ł

Janie wzdycha i si ga po d o staruszki, g aszcze ch odn , cienk jak papier sk r .

ę

ł ń

ł

ł

ą

ą

ó ę

- Tak my la am, e powie pani co takiego.

ś ł

ż

ś

Pani Stubin g aszcze s kat d oni mi kk d o Janie. U miecha si z alem i powoli rozp ywa w

ł

ę ą ł ą

ę ą ł ń

ś

ę ż

ł

mglistym wieczorze.

Godzina 7.45

Jest niedziela rano. Ju czas. Od znalezienia zielonego notesu min o dziesi dni.

ż

ęł

ęć

Janie w lizguje si na kilka minut do ka Cabela. Cabel drzemie tylko, nie ni, a ona

ś

ę

łóż

ś

przytula go mocno, chc c nacieszy si nim, zanim wyjdzie.

ą

ć ę

- Kocham ci , Cabe - szepcze.

ę

I wychodzi.
Wraca do swojego pokoju, dwie przecznice dalej.

Godzina 8.15

Notes le y z owieszczo na ku Janie, kt ra odwleka jak mo e chwil jego otwarcia.

ż ł

łóż

ó

ż

ę

Najpierw odrabia lekcje.
Robi sobie misk p atk w na mleku. niadanie - jeden z pi ciu najwa niejszych posi k w

ę ł ó

Ś

ę

ż

ł ó

w ci gu dnia. Nie nale y o nim zapomina .

ą

ż

ć

Godzina 10.01

Nie mo e ju d u ej zwleka .

ż

ż ł ż

ć

Wpatruje si w zielony notes.

ę

Otwiera go.
Czyta po raz kolejny pierwsz stron .

ą

ę

Oddycha g boko.

łę

background image

Godzina 10.02

Jeszcze raz oddycha g boko.

łę

Godzina 10.06

Podnosi kom rk i wybiera skr t numer 2.

ó ę

ó

- Komisky - s yszy.

ł

Janie odzywa si piskliwym g osem. Chrz ka.

ę

ł

ą

- Witam, Kapitanie. Przepraszam, e dzwoni w...

ż

ę

- Nic nie szkodzi. Co si dzieje?

ę

- No wi c tak. Sny... Czy pani Stubin pokazywa a pani kiedykolwiek zawarto teczek?

ę

ł

ść

- Czyta am jej policyjne raporty, tak.

ł

- A pozosta e notatki, o kontrolowaniu sn w i tak dalej?

ł

ó

- Przejrza am kilka pierwszych lu nych kartek w teczce, ale czu am si tak, jakbym

ł

ź

ł

ę

narusza a jej prywatno , wi c od o y am je zgodnie z jej pro b .

ł

ść

ę

ł ż ł

ś ą

- Czy kiedykolwiek... rozmawia y cie o jej zdolno ciach? Milczenie.

ł ś

ś

Przed u aj ce si milczenie.

ł ż ą

ę

- Co masz na my li?

ś

Janie kuli si w ciszy.

ę

- Nie wiem. Nic. Kapitan si waha.

ę

- W porz dku.

ą

Nerwowe westchnienie.
- Kapitanie?
- Janie, czy wszystko w porz dku?

ą

- Tak - odpowiada Janie po chwili milczenia.
Kapitan nic nie m wi.

ó

Janie czeka. A Kapitan nie naciska.
- Dobra - m wi w ko cu Janie.

ó

ń

- Janie?
- Tak, Kapitanie - szepce.
- Czy martwisz si z powodu Durbina? Chcesz si wycofa ?

ę

ę

ć

- Nie, Kapitanie. Ani troch .

ę

- Je li co innego nie daje ci spokoju, mo esz mi o tym powiedzie .

ś

ś

ż

ć

- Wiem. Nic mi nie jest. Dzi kuj .

ę ę

- Mog udzieli ci rady, Janie?

ę

ć

background image

- Pewnie.
- To tw j ostatni rok w liceum. Jeste zbyt powa na. Spr buj si zabawi . Id od czasu do

ó

ś

ż

ó

ę

ć ź

czasu na kr gle albo do kina, co?

ę

Janie u miecha si niepewnie.

ś

ę

- Tak jest.
- Dzwo , kiedy tylko zechcesz, Janie - m wi Kapitan.

ń

ó

Janie ma ci ni te gard o.

ś ś ę

ł

- Do widzenia - m wi w ko cu.

ó

ń

I si roz cza.

ę

łą

Godzina 10.59

Janie oddycha g boko.

łę

Odwraca stron .

ę

Jest pusta.

Godzina 11.01

Odwraca pust stron .

ą

ę

Widzi znajome pismo.
Wyg adza stron .

ł

ę

A potem o dek podchodzi jej do gard a i zamyka notes. Odk ada go do pude ka.

ż łą

ł

ł

ł

I do szafy.

Godzina 11.59

Janie dzwoni do Carrie.
- Masz ochot na kr gle?

ę

ę

Wyobra a sobie, jak Carrie kr ci g ow ze miechem, idzie powt rzy jej s owa Stu i

ż

ę

ł ą

ś

ó ć

ł

wraca do telefonu.

- Ale z ciebie frajerka, Hannagan. Czemu by nie? Chod my na kr gle.

ź

ę

background image

Konkrety

13 lutego 2006

Imiona i plany lekcji uczestnik w zaj z chemii s wyryte w pami ci Janie. Problem polega na

ó

ęć

ą

ę

tym, e wi kszo kujon w nie sypia w szkole. A nawet gdyby zdarzy o im si zasn ,

ż

ę

ść

ó

ł

ę

ąć

nierozwi zana pozostaje kwestia, jak Janie mia aby si znale w tym samym pomieszczeniu.

ą

ł

ę

źć

Wydaje si to niemo liwe.

ę

ż

A poniewa jest zima, czajenie si po nocach pod ich sypialniami nie ma sensu. Janie

ż

ę

wi e wielkie nadzieje z kiermaszem chemicznym. Stawia na niego wszystko.

ąż

Cabel pr buje nawi za kontakt z ka dym uczniem z listy. Ma z nimi wi cej zaj ni

ó

ą ć

ż

ę

ęć ż

Janie. Ale pozostaj wynio li, kojarz c go z popularnymi imprezowiczami z Hill ze wzgl du na

ą

ś

ą

ę

to, co czy o go kiedy z Shay Wilder. Cabel jest sfrustrowany.

łą

ł

ś

Z ca ego ich rocznika na chemi dla zaawansowanych chodzi osiemna cie os b. W

ł

ę

ś

ó

ubieg ym roku by o ich trzyna cie. Ca a trzynastka uko czy a liceum i zda a do college'u,

ł

ł

ś

ł

ń

ł

ł

niekt rzy a w po udniowej Kalifornii. Cabel ledzi wytrwale ich losy na wypadek, gdyby w ich

ó

ż

ł

ś

yciu przez te dziewi miesi cy, jakie up yn y od wr czenia dyplom w, zasz y zmiany.

ż

ęć

ę

ł ęł

ę

ó

ł

Ka dego wieczoru wysiaduje godzinami przed komputerem, ogl daj c ich b ogi, strony na

ż

ą ą

ł

Facebooku i Myspace, szukaj c szokuj cych opowie ci, kt rymi podzielili si - jak s dzili - tylko

ą

ą

ś

ó

ę

ą

z wybranymi osobami. Razem maj jedno wielkie nic.

ą

Jedynym punktem zaczepienia, jaki ma w tej chwili Janie, jest Stacey O'Grady, kt ra

ó

chodzi a na chemi w pierwszym semestrze. Maj razem z Janie nauk w asn . Stacey ni si

ł

ę

ą

ę ł

ą

ś ą ę

okropne koszmary, je li w og le pi. Co rzadko jej si zdarza.

ś

ó ś

ę

Jednak wiele os b nawiedzaj przera aj ce sny i o ile Janie wiadomo, o niczym to nie

ó

ą

ż ą

wiadczy. Nawet je li we nie pojawia si gwa ciciel. Janie wie, e sen o byciu cigan przez

ś

ś

ś

ę

ł

ż

ś

ą

gwa ciciela mo na odczyta dos ownie, ale raczej zdradza l k dotycz cy innej sfery ycia. L k,

ł

ż

ć

ł

ę

ą

ż

ę

kt ry czujesz, gdy co ci dogania, kiedy nie jeste w stanie szybciej biec albo straci e g os i nie

ó

ś ę

ś

ł ś ł

mo esz krzycze - to wszystko mo e po prostu wiadczy o zbyt du ym napi ciu w szkole lub w

ż

ć

ż

ś

ć

ż

ę

domu, albo o poczuciu bezradno ci. W a ciwie ka dy mo e si tak czu w ostatniej klasie.

ś

ł ś

ż

ż ę

ć

Mimo to Janie zaklina w duchu Stacey, eby zasn a w czytelni, aby m c lepiej przyjrze

ż

ęł

ó

ć

si jej koszmarom.

ę

Sze z dziesi ciu os b chodz cych na chemi to dziewczyny Janie nie zna dobrze adnej

ść

ę

ó

ą

ę

ż

background image

z nich, ale odnosz si do siebie przyja nie. Ani jedna nie jedzie na kiermasz.

ą ę

ź

Kiedy Desiree Jackson zapraszaj do siebie do domu na wiecz r wsp lnej nauki przed

ą

ó

ó

zbli aj c si klas wk , Janie ochoczo przyjmuje zaproszenie. Mo e w ten spos b uda jej si

ż ą ą ę

ó ą

ż

ó

ę

zdoby jakie informacje. Kilku innym osobom pomys r wnie przypada do gustu. Umawiaj si

ć

ś

ł ó

ż

ą ę

na spotkanie o dziewi tnastej w czwartek u Desiree.

ę

Pan Durbin rozdaje ulotki z informacjami o imprezie maj cej si odby czwartego marca i

ą

ę

ć

Janie chce go o co zapyta .

ś

ć

- Co pan my li o zaproszeniu grupy z pierwszego semestru? Wi cej os b, lepsza zabawa.

ś

ę

ó

A mo e nie ma pan tyle miejsca w domu, panie Durbin?

ż

Janie przeje d a a obok domu pana Durbina. Cabel zdo a zdoby jego plan w urz dzie

ż ż ł

ł ł

ć

ę

miasta. Janie wku a go na pami . Dom ma trzy sypialnie i du kuchni po czon z

ł

ęć

żą

ę

łą

ą

przestronnym salonem. Razem z wyko czon piwnic z atwo ci pomie ci dwadzie cia i wi cej

ń

ą

ą ł

ś ą

ś

ś

ę

os b.

ó

Pan Durbin drapie si po brodzie.

ę

- Podoba mi si ten pomys . Klaso, co s dzicie? Nie macie nic przeciwko?

ę

ł

ą

Uczniowie chc wiedzie , kto w a ciwie mia by przyj . Durbin wymienia z pami ci

ą

ć

ł ś

ł

ść

ę

osiem nazwisk i klasa wyra a zgod .

ż

ę

- Super - m wi Janie. - Przygotuj jeszcze kilka ulotek. Powinni my wiedzie z

ó

ę

ś

ć

wyprzedzeniem, ile os b zamierza si pojawi .

ó

ę

ć

- Dobry pomys . Rety, osiemnastka dzieciak w. Wyczy cicie mi konto - artuje pan

ł

ó

ś

ż

Durbin.

Kilka dziewczyn oferuje si , e przynios przek ski, i pan Durbin z wdzi czno ci

ę ż

ą

ą

ę

ś ą

przyjmuje ich propozycj . Janie jest zaskoczona. My la a, e nie spodoba mu si ten pomys . Ale

ę

ś ł ż

ę

ł

Durbin niczym nie zdradza, e planuje co wi cej ni udan imprez dla maniak w nauki.

ż

ś ę

ż

ą

ę

ó

- Tylko ebym nie widzia , jak przynosicie alkohol - m wi lekko i u miecha si tak, jakby

ż

ł

ó

ś

ę

z racji m odego wieku potrafi czyta w my lach uczni w ostatnich klas i zamierza zdusi je w

ł

ł

ć

ś

ó

ł

ć

zarodku. Ale sama wzmianka o tym sprawia, e kilka os b wymienia porozumiewawcze

ż

ó

spojrzenia.

Powiedzia to specjalnie, my li Janie. eby zacz li o tym my le .

ł

ś

Ż

ę

ś ć

Durbin zatrzymuje j po lekcji.

ą

- To by wietny pomys , Janie. Mo e mog aby przyj z kilkoma dziewczynami troch

ł ś

ł

ż

ł

ś

ść

ę

wcze niej, eby pom c mi w przygotowaniach? - Rzuca jej bezradne spojrzenie kawalera.

ś

ż

ó

Janie dostaje g siej sk rki, ale u miecha si z udawanym podnieceniem.

ę

ó

ś

ę

- Super. To b dzie odlotowa impreza! Fantastyczny z pana nauczyciel. Zupe nie jakby by

ę

ł

ł

pan jednym z nas.

Durbin si u miecha.

ę ś

- Staram si . Sko czy em liceum zaledwie osiem lat temu. Nie jestem jakim starym

ę

ń

ł

ś

prykiem. - M wi to ospale, opieraj c si o bok biurka, z ramionami skrzy owanymi na piersi.

ó

ą

ę

ż

A potem wyci ga r k .

ą

ę ę

background image

- Nie ruszaj si - prosi. - Masz rz s na policzku. - Leciutko przesuwa kciukiem po

ę

ę ę

policzku Janie, jego palce zatrzymuj si na linii jej w os w sekund d u ej ni to konieczne.

ą ę

ł ó

ę ł ż

ż

Janie spuszcza skromnie oczy, a potem podnosi g ow i patrzy mu prosto w twarz.

ł ę

- Dzi kuj - m wi cicho.

ę ę

ó

Durbin omiata j p omiennym spojrzeniem, kt rego wymowa jest jednoznaczna. Janie

ą ł

ó

waha si przez chwil , a potem macha mu leciutko palcami, odwraca si i wybiega z klasy na

ę

ę

ę

nast pn lekcj .

ę ą

ę

W czytelni Janie odnajduje Stacey i siada naprzeciwko niej. Janie chce by pierwsz osob ,

ć

ą

ą

kt ra powie jej o zaproszeniu na imprez u Durbina, eby m c oceni jej reakcj .

ó

ę

ż

ó

ć

ę

- Cze - m wi z u miechem.

ść

ó

ś

Zaskoczona Stacey podnosi wzrok znad ksi ki.

ąż

- O, cze , Janie. Jak leci? - Janie wzdryga si , widz c, e Stacey czyta

ść

ę

ą ż

Opowieść

podr cznej

ę

Margaret Atwood.

- Chodzi a w poprzednim semestrze na chemi do Durbina?

ł ś

ę

- Taak. — Stacey sprawia wra enie podejrzliwej.

ż

- I jedziesz na kiermasz chemiczny, zgadza si ?

ę

- A, o to chodzi. Tak. Ty te ?

ż

- Tak. Chyba b dzie fajnie. W przysz ym tygodniu b d na spotkaniu w sprawie naszej

ę

ł

ę ę

ekspozycji.

- Super. To nie powinno by trudne.

ć

- Tak naprawd przysz am w sprawie Durbina. Stacey mru y oczy.

ę

ł

ż

- Co z nim?
- Urz dza u siebie imprez dla uczestnik w zaj z chemii i nasza klasa postanowi a

ą

ę

ó

ęć

ł

zaprosi wasz klas .

ć

ą

ę

Na twarzy Stacey pojawia si g upawy u miech.

ę ł

ś

- Ale czad! Nie wspomina wam przypadkiem, co si wydarzy o w zesz ym semestrze, co?

ł

ę

ł

ł

Janie przekrzywia g ow .

ł ę

- Nie. M wi tylko, e wszyscy wietnie si bawili.

ó ł

ż

ś

ę

Stacey u miecha si szerzej. Pochyla si nad sto em

ś

ę

ę

ł

i szepcze:
- Wszyscy si kompletnie skuli. Nawet Durbin i Wang.

ę

Serce Janie podskakuje. Staraj c si nie zdradza zaskoczenia, pyta cicho:

ą

ę

ć

- Wang te tam by ?

ż

ł

- Tak. Durbin i Wang to kumple. Wydaje mi si , e grywaj razem w kosza czy co w tym

ę ż

ą

ś

stylu. Durbin twierdzi , e Wang ma zapewni rozrywk i panowanie nad t umem. - Wybucha

ł ż

ć

ę

ł

miechem, a potem powa nieje. - Nie m w nikomu o alkoholu, dobrze? Durbin i Wang mogliby

ś

ż

ó

sko czy za kratkami. Ale my, chemicy, jeste my lojalni. I potrafimy trzyma j zyk za z bami -

ń

ć

ś

ć ę

ę

dodaje, chichocz c sama do siebie.

ą

background image

- Jasne - odpowiada powa nie Janie. - Nigdy bym na niego nie donios a, jest najlepszy.

ż

ł

- No, raczej - wzdycha Stacey. - Niez e z niego ciacho. Wang te nie jest z y, jak na snoba z

ł

ż

ł

Hill. - Dziewczyny chichocz cicho i Janie wyjmuje dodatkow ulotk o imprezie.

ą

ą

ę

- Tu masz namiary. My lisz, e dasz rad przyj ? Musimy okre li z g ry liczb os b,

ś

ż

ę

ść

ś ć

ó

ę ó

eby wiedzie , ile jedzenia przygotowa .

ż

ć

ć

- Jasne, e przyjd . Przyda mi si przerwa od tego szalonego tempa. Mam poda to dalej?

ż

ę

ę

ć

Wi kszo zaproszonych chodzi ze mn na fizyk .

ę

ść

ą

ę

- Pewnie. Jutro dam ci wi cej ulotek.

ę

- Bosko. To naprawd mi o ze strony waszej klasy, e nas zaprosili cie - dodaje z

ę

ł

ż

ś

u miechem.

ś

Janie te si u miecha.

ż ę ś

- Wi c my lisz, e wi kszo b dzie chcia a przyj ? Stacey zastanawia si przez

ę

ś

ż

ę

ść ę

ł

ść

ę

moment.

- Nie przychodzi mi do g owy nikt, kto by si nie ucieszy .

ł

ę

ł

Godzina 19.02

Janie ko czy robi notatki w domu Cabela i my li na g os.

ń

ć

ś

ł

- Robi si coraz zdziwniej i zdziwniej.

ę

Cabel czyta jej przez rami . Burczy pod nosem.

ę

- Zrobi t beznadziejn sztuczk z rz s ? Bo e, co za frajer. - Zaczyna chodzi po

ł ę

ą

ę

ę ą

ż

ć

pokoju.

- Spokojnie, wielkoludzie - mamrocze z roztargnieniem Janie, wklepuj c informacje

ą

zdobyte dzisiaj od Stacey. Kiedy ko czy, otwiera na ekranie ulotk i drukuje dziesi kopii.

ń

ę

ęć

Cabel rozmawia przez telefon.
- Tu Cabe - m wi. - Uwa am, e powinni my obserwowa wieczorami dom Durbina,

ó

ż

ż

ś

ć

dop ki... - Urywa. - O, dlatego to pani dowodzi. - U miecha si niepewnie do s uchawki. -

ó

ś

ę

ł

Dzi kuj , Kapitanie.

ę ę

Odk ada s uchawk .

ł

ł

ę

- Wiedzia a , e Kapitan ju od dw ch tygodni obserwuje dom Durbina?

ł ś ż

ż

ó

- Nie. Ale to dobry pomys . A tobie jak idzie, Cabe? To dziwne, e nie mog znale nikogo,

ł

ż

ę

źć

kto by nie lubi Durbina. Rozmawia e ju o tym ze swoimi nowymi kontaktami?

ł

ł ś ż

- Niekt rymi. Ale na razie wszystko wskazuje na to, e ma szanse zosta nauczycielem

ó

ż

ć

roku.

- Je li na gor c lini dzwoni jeden z uczni w, dlaczego nie doprowadzi sprawy do

ś

ą ą

ę

ł

ó

ł

ko ca i nie zgarn nagrody? Nie rozumiem tego. Nie wszyscy pij . A je li na przyj cie w

ń

ął

ą

ś

ę

ubieg ym roku przyszed kto , kto nie wiedzia , co to za impreza, dlaczego nie wycofa si

ł

ł

ś

ł

ł ę

ukradkiem, a przynajmniej nie porozmawia z kim o tym? Nigdy wcze niej o tym nie s ysza am.

ł

ś

ś

ł

ł

background image

Carrie powinna chyba co wiedzie .

ś

ć

Cabe zn w zaczyna chodzi po pokoju. Po chwili m wi:

ó

ć

ó

- Carrie nie mia a sk d si dowiedzie . Ona, Melinda, Shay i imprezowicze z Hill to nie

ł

ą

ę

ć

naukowi maniacy. Na li cie nie ma ani jednej osoby, kt r widzia bym na imprezce w Hill. To

ś

ó ą

ł

dwa r ne wiaty.

óż ś

- Wi c jak w adz ma Durbin nad kujonami, e chc go chroni ?

ę

ą ł

ę

ż

ą

ć

Cabel my li intensywnie. Janie prawie widzi trybiki obracaj ce si w jego g owie. Zerka na

ś

ą

ę

ł

ulotki i ni z tego, ni z owego loguje si na swoje konto na gmailu i pisze mejla na adres, kt ry

ę

ó

poda jej Durbin.

ł

„Witam, Panie Durbin,
Rozmawia am dzi ze Stacey O'Grady, kt ra jest zachwycona zaproszeniem na Pa skie

ł

ś

ó

ń

przyj cie. Powiedzia a mi, e impreza w poprzednim semestrze by a bardzo udana. Je li nie ma

ę

ł

ż

ł

ś

Pan nic przeciwko temu, rozda ulotki pozosta ym uczestnikom kursu. Czy mo emy przyj obie

ł

ż

ść

godzink wcze niej, eby pom c Panu w przygotowaniach?

ę

ś

ż

ó

Wiem, e zabroni Pan przynosi alkohol, ale znam przepis na wietny deser, kt ry

ż

ł

ć

ś

ó

chcia am przygotowa ... Jest w nim likier mi towy. Odrobina. Na tyle ma o, e nawet po du ym

ł

ć

ę

ł ż

ż

kawa ku nikomu nie zaszumi w g owie. Czy ma Pan co przeciwko? Je li tak, zawsze mog

ł

ł

ś

ś

ę

przynie chrupki ry owe.

ść

ż

Janie Hannagan

PS Troch si martwi klas wk w pi tek - nauka i przygotowania do kiermaszu

ę ę

ę

ó ą

ą

zabieraj du o czasu. Czy mog si z panem spotka , eby om wi kilka wzor w?

ą ż

ę ę

ć ż

ó ć

ó

Dzi kuj , J."

ę ę

Naciska „wy lij" i zostawia komputer w czony, podkr caj c odrobin g o no na

ś

łą

ę ą

ę ł ś ść

wypadek, gdyby Durbin by zalogowany i szybko odpowiedzia .

ł

ł

- Co robisz? - pyta nagle Cabel.
- Flirtuj z Durbinem.

ę

- O. - Cabel zaczyna chodzi tam i z powrotem, a potem zn w si zatrzymuje. - Wiesz,

ć

ó

ę

chyba wreszcie rozumiem, jak musia a si czu . Pami tasz, jak zatrzyma a si pod moim

ł ś ę

ć

ę

ł ś ę

domem, kiedy by a u mnie Shay?

ł

- A... tak. Wry o mi si to w m zg jak pocisk.

ł

ę

ó

- Nie chcia em, eby to widzia a. Nie dlatego, e chcia em to przed tob ukry . Nie

ł

ż

ś

ł

ż

ł

ą

ć

chcia em sprawi ci b lu.

ł

ć

ó

Janie u miecha si do niego.

ś

ę

- Wiem. Kijowe uczucie, co?
- Doprowadza mnie to do sza u - przyznaje Cabel. - Je li ten dra zrobi ci krzywd , zabij

ł

ś

ń

ę

ę

go. Wci nie jestem przekonany, czy powinna tak si nara a .

ąż

ś

ę

ż ć

background image

- W takim razie dobrze, e nie pracuj dla ciebie. - Wie, e zabrzmia o to oschle.

ż

ę

ż

ł

Cabel przystaje. Patrzy na ni .

ą

- Cholera. Masz racj . - Zn w zaczyna chodzi po pokoju. - Wi c uwa asz, e Durbin

ę

ó

ć

ę

ż

ż

jest sexy?

- Nie dziwi si , e dziewczyny na niego lec .

ę ę ż

ą

- A ty?
Janie wzdycha.
- Oj, Cabe. Shay jest lask , bogat , seksown , lubian . Cheerleaderk . Lecia e na ni ?

ą

ą

ą

ą

ą

ł ś

ą

- Nie. By a cz ci mojej pracy.

ł

ęś ą

- No w a nie.

ł ś

- Nie odpowiedzia a na moje pytanie. Janie waha si , nie chc c sk ama .

ł ś

ę

ą

ł

ć

- Durbin jest przystojny. Nie mog zaprzeczy . Ale kiedy zrobi t sztuczk z rz s ,

ę

ć

ł ę

ę

ę ą

dosta am g siej sk rki. On budzi we mnie l k, Cabe.

ł

ę

ó

ę

Cabel kiwa g ow z roztargnieniem, nie przestaj c chodzi po pokoju.

ł ą

ą

ć

- W porz dku. Troch mi lepiej.

ą

ę

Janie si u miecha. Rozumie go - tak samo ba a si o niego i Shay. I jest dumna, e zmieni

ę ś

ł

ę

ż

ł

stosunek do jej pracy.

- Kocham ci , wiesz? - m wi. Przychodzi jej to coraz atwiej.

ę

ó

ł

Cabel staje nad siedz c Janie i lekko masuje jej ramiona. Ale g os ma powa ny.

ą ą

ł

ż

- Ja te ci kocham, Janie.

ż ę

- I potrafi coraz lepiej o siebie zadba - dodaje Janie. - Moje zaj cia z samoobrony s

ę

ć

ę

ą

zar biste.

ą

Cabel targa jej w osy.

ł

- Ciesz si , e na nie chodzisz. Wiesz, e robisz si przypakowana? To bardzo sexy.

ę ę ż

ż

ę

Dop ki nie zaczniesz mnie t uc.

ó

ł

- Nie zmuszaj mnie, ebym zrobi a ci krzywd - ostrzega szeptem Janie. - Hej, mog

ż

ł

ę

ę

zosta na noc?

ć

- Kurcz , nie wiem, Jezu, jestem naprawd zarobiony i...

ę

ę

Janie u miecha si szeroko.

ś

ę

A potem s yszy d wi k przychodz cego mejla.

ł

ź ę

ą

„Janie,
LOL! Przynie ten deser. I butelk .

ś

ę

Oraz gromkie tak! na wszystkie pytania, kt re mi zada a i kt rych nie zada a .

ó

ł ś

ó

ł ś

Mo emy si spotka jutro (wt), eby om wi te wzory. W pozosta e dni jestem zaj ty do

ż

ę

ć

ż

ó ć

ł

ę

oko o si dmej wieczorem, ale je li nie potrzebujesz pe nego wyposa enia, zawsze mo esz wpa

ł

ó

ś

ł

ż

ż

ść

do mnie do domu po si dmej, jutro, albo w rod .

ó

ś

ę

Dave Durbin"

background image

- Cholerny spryciarz - stwierdza Cabel. - Wie, e jutro s walentynki i w szkole odbywa

ż

ą

si wa ny mecz koszyk wki, a po lekcjach zbi rka kibic w i walentynkowa dyskoteka od

ę

ż

ó

ó

ó

si dmej do dziesi tej. Liczy na to, e nie b dziesz mog a przyj . - Cabel zastanawia si przez

ó

ą

ż

ę

ł

ść

ę

chwil . - Kiedy b dziesz odpisywa , nazwij go Dave. Prosi si o to.

ę

ę

ć

ę

To powiedziawszy, Cabel wychodzi z pokoju.
Janie wydyma usta i wciska „odpowiedz".

„Dave,
Mo e by w rod ko o smej? Wiem, gdzie mieszkasz. Dzi kuj !

ż

ć ś

ę ł ó

ę ę

J."

Wciska „wy lij" i czeka nieca minut na odpowied .

ś

łą

ę

ź

„Nie mog si doczeka .

ę ę

ć

Dave"

Janie wy cza komputer i znajduje Cabela w salonie, gdzie ogl da jaki stary western na

łą

ą

ś

kanale filmowym. W lizguje si na kanap obok niego.

ś

ę

ę

- Id do niego do domu w rod o smej - m wi. - B dziesz mnie ubezpiecza ?

ę

ś

ę ó

ó

ę

ł

Cabel otacza ramieniem jej szyj i przyci ga lekko do siebie.

ę

ą

- Jasne. I zawiadomi Kapitana.

ę

- Dobra - m wi Janie, wtulaj c si w niego.

ó

ą

ę

Po chwili ogl dania telewizji nastawionej tak cicho, e nie s ycha dialog w, Cabe m wi:

ą

ż

ł

ć

ó

ó

- Chcia bym wyj gdzie z tob jutro wieczorem. Mam ju powy ej uszu tego ci g ego

ł

ść

ś

ą

ż

ż

ą ł

ukrywania si . Nasz najwi ksz rozrywk jest podnoszenie ci ar w i decydowanie, czy zjemy

ę

ą

ę ą

ą

ęż ó

broku y, czy brukselk .

ł

ę

Janie wzdycha.
- Ja te . My lisz, e kiedy b dziemy mogli um wi si na randk ?

ż

ś

ż

ś ę

ó ć ę

ę

- Tak. Mo e tego lata... Na pewno jesieni . Kiedy uwolnimy si z tej paj czyny k amstw,

ż

ą

ę

ę

ł

jak zostawiamy w Fieldridge.

ą

Oboje powa niej .

ż

ą

Janie kiwa g ow .

ł ą

Opiera g ow na jego ramieniu.

ł ę

Cabel mierzwi jej w osy.

ł

- Hej, Cabe? - pyta Janie, gdy k ad si do ka.

ł ą ę

łóż

- Tak, skarbie?
- Mog po wiczy w nocy na twoich snach?

ę ć

ć

- Jasne. Nie musisz pyta .ć

background image

- Dziwnie si czuj , je li nie zapytam, kiedy planuj to z wyprzedzeniem.

ę

ę ś

ę

- Nie ma sprawy. wiczysz co szczeg lnego?

Ć

ś

ó

- Tak... Bawi si w TiVo. Cabel si mieje.

ę ę

ę ś

- Masz na my li zatrzymywanie, przewijanie, takie rzeczy?

ś

- Dok adnie.

ł

- Interesuj ce. Mam nadziej , e ci si uda. Nie zabierzesz mnie ze sob , co?

ą

ę ż

ę

ą

- Nie tym razem. Musz by bardzo skoncentrowana. Ale kiedy naucz si to robi ,

ę

ć

ę ę

ć

ch tnie ci zademonstruj .

ę

ę

Cabel gasi wiat o i obejmuje j w pasie. G adzi jej brzuch kciukiem, jakby stroi gitar .

ś

ł

ą

ł

ł

ę

- Wiesz - m wi - mog aby mie naprawd niez zabaw z dobrym snem, kiedy

ó

ł

ś

ć

ę

łą

ę

nauczysz si to robi .

ę

ć

- Zgadnij, dlaczego chc wiczy na tobie? - odpowiada Janie, u miechaj c si w

ę ć

ć

ś

ą

ę

ciemno ci.

ś

- Uwa aj, bo p jdziesz jutro do szko y ca a zarumieniona od seksu.

ż

ó

ł

ł

Janie chichocze cichutko.
- To cz

planu, cukiereczku.

ęść

- To powinno podnieci Durbina. - W g osie Cabela s ycha gorycz.

ć

ł

ł

ć

Janie odwraca si w jego stron .

ę

ę

- Wymy li e ju , dlaczego nikt na niego nie donosi?

ś ł ś ż

- Chyba tak. Jest tylko kilka lat starszy, przystojny atletycznie zbudowany i naprawdę

zachowuje si tak, jakby lubi kujon w. Akceptuje i docenia ich cis e umys y. Jest uciele nieniem

ę

ł

ó

ś ł

ł

ś

lubianego, popularnego dzieciaka, kt rego fani nigdy nie byli popularni. A oni to ykaj .

ó

ł

ą

Janie odchrz kuje. Czeka.

ą

Zn w odchrz kuje.

ó

ą

- To znaczy... - j ka si Cabel - to znaczy niekt rzy tacy s , no wiesz. A inni, na przyk ad

ą

ę

ó

ą

ł

ty, przejrzeli jego poz i... tak dalej.

ę

- Mhm - mruczy Janie.
- I... tak bardzo ci kocham. A teraz si zamkn i zasn , eby ty mog a manipulowa

ę

ę

ę

ę ż

ś

ł

ć

moim umys em na kilkana cie sposob w.

ł

ś

ó

- S abo - m wi Janie - Ale ujdzie.

ł

ó

Cabel ni.

ś

Janie osuwa si w mrok, a potem do pokoju komputerowego.

ę

To sen oparty lu no na nocy kiedy si tam kochali. Obserwuje jego, obserwuje siebie,

ź

ę

zaskoczona tym, jak szybko znajduj po raz pierwszy wsp lny rytm.

ą

ó

Koncentruje si ze wszystkich si . Wpatruje w Cabela. Stop, my li, stop, stop.

ę

ł

ś

Mija minuta, ale nic si nie zmienia.

ę

Kolejna minuta.
A potem sen zwalnia.

background image

Dziesi sekund p niej zatrzymuje si . W bardzo interesuj cym momencie, zauwa a

ęć

óź

ę

ą

ż

Janie.

Janie rozgl da si po pokoju, pr buj c wszystko zapami ta . Przybory biurowe na biurku;

ą

ę

ó ą

ę ć

zegar na cianie, kt ry te si zatrzyma ; kolory wszystkich przedmiot w. A potem zaczyna traci

ś

ó

ż ę

ł

ó

ć

kontrol nad sytuacj . Czuje, jak jej cia o si trz sie, s abnie, a sen zn w zaczyna biec ze sta

ę

ą

ł

ę

ę

ł

ó

łą

pr dko ci .

ę

ś ą

Huczy jej w g owie. Palce ma zdr twia e. Uderza Cabela pup , usi uj c wybudzi go na

ł

ę

ł

ą

ł ą

ć

tyle, eby nie musia a u ywa nadw tlonych si do wyrwania si ze snu na w asn r k . Wie, e

ż

ł ż

ć

ą

ł

ę

ł

ą ę ę

ż

po takim wysi ku jej si nie uda. Ju teraz ledwo czuje r ce i nogi.

ł

ę

ż

ę

Cabel wci ga gwa townie powietrze i Janie czuje go na plecach, podnieconego we nie.

ą

ł

ś

Zaczyna g aska jej dr twiej ce cia o, wci ni c. Czuje na sk rze jego dotyk, r wnocze nie

ł

ć

ę

ą

ł

ąż ś ą

ó

ó

ś

widz c wszystko w jego umy le. Utkn a. I spada. Bardzo podniecona, lepa i odr twia a

ą

ś

ęł

ś

ę

ł

obserwuje ca scen w my lach, jednocze nie czuj c wszystko na swoim ciele, i chce tego. Chce

łą

ę

ś

ś

ą

si teraz kocha . Ale jest ca kowicie sparali owana.

ę

ć

ł

ż

Nie mo e si rusza .

ż ę

ć

Nic nie czuje.
Nie mo e m wi .

ż

ó ć

To nie mo e si zdarzy . Nie w ten spos b.

ż ę

ć

ó

Musi go obudzi , zanim co si wydarzy. eby mogli to zrobi tak jak nale y.

ć

ś ę

Ż

ć

ż

Zbiera wszystkie si y, ca koncentracj , ca si woli. Gryzie na o lep. Czuje w osy w

ł

łą

ę

łą łę

ś

ł

z bach. Odchyla g ow .

ę

ł ę

Ogarnia j ciemno .

ą

ść

Dygocze.
Trz sie si .

ę

ę

Pr buje z apa oddech, rozpaczliwie pragn c co zobaczy . Cokolwiek. Jego twarz. Chce

ó

ł

ć

ą

ś

ć

zobaczy jego twarz.

ć

Cabel m wi co do niej.

ó

ś

Jego d o dotyka jej policzka, przesuwa si po r d ez. A teraz to do niej dociera.

ł ń

ę ś ó ł

Dociera do niej, e nigdy nie b d mogli by w ku, nie wiadomie, i kocha si , na

ż

ę ą

ć

łóż

ś

ć ę

wp pi c w rodku zimowej nocy, my lami w resztkach snu.

ół ś ą

ś

ś

Janie jest po amana.

ł

Jej mi nie s jak woda.

ęś

ą

A on jest przy niej, unosi jej ramiona, przytyka jej szklank do ust, ka e napi si i

ę

ż

ć ę

background image

prze kn .

ł ąć

Czuje, jak jego palce odgarniaj jej w osy z oczu. S yszy w uchu jego g os. Czuje zapach

ą

ł

ł

ł

jego sk ry. Na j zyku, w gardle smak mleka. A potem, powoli, zaczyna widzie cienie. Najpierw

ó

ę

ć

czarno-bia e, a potem jego twarz oszala z niepokoju. Jego w osy stercz ce na wszystkie strony.

ł

łą

ł

ą

Rozognione policzki.

- W porz dku - m wi Janie chrapliwie.

ą

ó

Ale nic nie jest w porz dku.

ą

Poniewa go pragnie, a teraz on boi si jej dotyka w taki spos b.

ż

ę

ć

ó

Zmusza j , eby co zjad a.

ą ż

ś

ł

Siedzi przy ku.

łóż

Czeka, a zapadnie w sen.

ż

Rankiem, gdy si budzi, Cabel siedzi na kanapie, nie pi.

ę

ś

Janie siada obok niego.
Patrz na siebie i obojgu jest tak strasznie przykro, cho adne nie ma ku temu powod w.

ą

ć ż

ó

Cabel czuje si bezradny. Janie - schwytana w pu apk w asnych zdolno ci. Przez chwil

ę

ł

ę ł

ś

ę

rozpaczaj w my lach, zanim b d w stanie pogodzi si z yciem, jakie ich czeka. I ka de z

ą

ś

ę ą

ć ę ż

ż

nich, w walentynki, zadaje sobie w skryto ci ducha pytanie, czy jest sens to ci gn .

ś

ą ąć

Czy powinni to ci gn .

ą ąć

Torturowa si nawzajem nieoczekiwanie, w niesko czono .

ć ę

ń

ść

- Cabe - m wi Janie.

ó

- Tak?
- Wiesz, co zawsze sprawia, e czuj si lepiej? Cabel zastanawia si chwil .

ż

ę ę

ę

ę

- Mleko?
- Opr cz mleka.

ó

- Co?
- Kiedy mnie trzymasz. Mocno. ciskasz tak, jakby nigdy nie mia pu ci . Albo k adziesz

Ś

ś

ł

ś ć

ł

si na mnie.

ę

Cabel milczy.
- Naprawd ?

ę

- Nie artowa abym sobie. Nacisk na moje cia o sprawia, e odr twienie szybciej mija. -

ż

ł

ł

ż

ę

Janie czeka. Ma nadziej , e nie b dzie musia a prosi go wprost.

ę ż

ę

ł

ć

Nie musi.

Durbin manipulator

background image

15 lutego 2006, godzina 20.04

Janie wje d a na podjazd przed domem Durbina.

ż ż

Cabel, zaopatrzony w lornetk , zaparkowa p przecznicy dalej, sk d widzi boczne okno

ę

ł ół

ą

salonu.

Baker i Cobb s na stanowiskach.

ą

Janie nie ma pods uchu.

ł

Nikt nie spodziewa si , e do czego dojdzie.

ę ż

ś

Jeszcze nie.
Pan Durbin jest zbyt sprytny, eby wszystko zepsu .

ż

ć

Janie bierze ksi ki i podchodzi do frontowych drzwi. Naciska dzwonek.

ąż

Durbin otwiera drzwi. Nie za szybko. Ale i nie powoli. Zaprasza j do rodka.

ą

ś

Janie zdejmuje i podaje mu kurtk . Ma na sobie d insy i wydekoltowan , przezroczyst

ę

ż

ą

ą

bluzk , a pod spodem bieli nian koszulk - str j, w jakim nie mog aby si pokaza w szkole.

ę

ź

ą

ę

ó

ł

ę

ć

Durbin jest ubrany w spodnie od dresu i podkoszulek z napisem „University of Michigan".
Jest spocony.
- W a nie sko czy em trenowa - wyja nia, zarzucaj c sobie r cznik na ramiona.

ł ś

ń

ł

ć

ś

ą

ę

Prowadzi j do kuchennego sto u.

ą

ł

- Pi kny dom - m wi Janie. - Idealny na przyj cia.

ę

ó

ę

- W a nie dlatego go kupi em. Lubi , kiedy uczniowie wpadaj do mnie od czasu do czasu

ł ś

ł

ę

ą

na imprezk i maj si gdzie przekima . - Bierze butelk wody, drug podaje Janie. - Przygotuj

ę

ą ę

ć

ę

ą

si . Wezm szybki prysznic. Zaraz wracam.

ę

ę

Janie przewraca oczami, gdy wychodzi, i nagle doznaje ol nienia.

ś

Zosta a sama.

ł

Przechodzi przez mieszkanie, rozpoznaj c teren. S yszy szum prysznica w azience.

ą

ł

ł

Dwie sypialnie i azienka w korytarzu wychodz cym z salonu. Za aneksem kuchennym

ł

ą

gabinet pe en najr niejszych tablic chemicznych, ksi ek i butelek. I g wna sypialnia, obok

ł

óż

ąż

łó

kt rej Durbin bierze teraz prysznic. Janie zerka do rodka. To du y pok j z podw jnym kiem,

ó

ś

ż

ó

ó

łóż

na kt rym walaj si ubrania. Na nocnym stoliku le y magazyn pornograficzny.

ó

ą ę

ż

Kiedy s yszy, e woda przestaje lecie , wraca szybko do kuchni, siada przy stole i udaje, e

ł

ż

ć

ż

studiuje notatki. Durbin wraca. Jest ubrany w d insy i bia y podkoszulek a la James Dean. Brakuje

ż

ł

mu tylko papierosa.

Obchodzi salon, opuszczaj c aluzje. Janie wzdryga si , wiedz c, e Cabel musia si

ą ż

ę

ą ż

ł ę

w a nie zje y . Ale Cabe obieca Kapitanowi, e b dzie nad sob panowa , i wie, e w

ł ś

ż ć

ł

ż

ę

ą

ł

ż

background image

przeciwnym wypadku zostanie odsuni ty od sprawy - jest w ni zbyt zaanga owany. Janie s dzi,

ę

ą

ż

ą

e zostanie w aucie.

ż

- Dobra, ma a, z czym masz problem? - pyta Durbin, wracaj c do sto u. Siada na krze le

ł

ą

ł

ś

obok niej, przeczesuj c palcami mokre w osy

ą

ł

- Ma a? - Janie si mieje. - Mam osiemna cie lat.

ł

ę ś

ś

- Przepraszam. Co ja sobie my la em. Aaach - prycha, nachylaj c si nad jej notatkami. -

ś ł

ą

ę

Truj ce gazy. - Zaciera r ce z rado ci . - Ekscytuj ce, co?

ą

ę

ś ą

ą

Janie odwraca si i patrzy na niego.

ę

- To interesuj ce. Ale nie rozumiem, jak to - wskazuje o wkiem - prowadzi do tego. To

ą

łó

nie ma sensu.

- Hm... - Durbin powoli wysuwa o wek spomi dzy jej palc w. - Zacznijmy od pocz tku.

łó

ę

ó

ą

Odwraca kartk i na drugiej stronie wypisuje z wpraw r wnania. Pogwizduje pod

ę

ą ó

nosem. Janie nachyla si , centymetr po centymetrze, jakby chcia a lepiej widzie , a Durbin

ę

ł

ć ż

zaczyna pisa wolniej.

ć

Pope nia kilka b d w.

ł

łę ó

Wymazuje je.
Zmienia pozycj na krze le.

ę

ś

Janie nieruchomieje, kiwa lekko g ow . W pe ni, ca kowicie, bez reszty poch oni ta

ł ą

ł

ł

ł

ę

skrzypieniem jego o wka.

łó

Upija yk wody z butelki, kt r jej da , i w pokoju s ycha tylko, jak prze yka.

ł

ó ą

ł

ł

ć

ł

Patrzy, jak jego jab ko Adama porusza si odruchowo.

ł

ę

- Dobrze - m wi w ko cu Durbin. Obja nia zajmuj ce p strony r wnanie od pocz tku

ó

ń

ś

ą

ół

ó

ą

do ko ca, a ona siedzi, zwr cona w jego stron , z okciem na stole i palcami we w osach, kiwaj c

ń

ó

ę ł

ł

ą

g ow , zastanawiaj c si , czekaj c.

ł ą

ą

ę

ą

- Chyba rozumiem - odzywa si , kiedy sko czy .

ę

ń

ł

- Teraz ty spr buj. - Durbin patrzy na ni . Zabiera kartk i wsuwaj pod notes Janie,

ó

ą

ę

ą

ocieraj c si ramieniem o jej pier . Oboje udaj , e niczego nie zauwa yli.

ą

ę

ś

ą ż

ż

Janie bierze czystk kartk i zaczyna od r wnania wyj ciowego. Nachyla si nad ni , tak

ą

ę

ó

ś

ę

ą

e w osy spadaj jej przez rami , i pisze. Po chwili on odgarnia jej w osy na plecy. Jego palce

ż

ł

ą

ę

ł

zatrzymuj si na sekund na jej karku.

ą ę

ę

- Nie widz , co piszesz — wyja nia.

ę

ś

- Przepraszam. - Przerzuca w osy na drug stron szyi, czuj c na sobie jego wzrok. Waha

ł

ą

ę

ą

si . Zastanawia. - Chwileczk - mamrocze - prosz mi nie podpowiada .

ę

ę

ę

ć

- Spokojnie - m wi cicho Durbin. Nachyla si nad ni , Janie czuje na ramieniu jego

ó

ę

ą

oddech. - Nie spiesz si .

ę

- Nigdy si tego nie naucz - wzdycha Janie.

ę

ę

Jego palce dotykaj delikatnie jej plec w.

ą

ó

Janie udaje, e niczego nie zauwa y a.

ż

ż ł

background image

Kalkuluje, co zrobi , staraj c si wej w umys kogo , kto ucieszy by si z takich

ć

ą

ę

ść

ł

ś

ł

ę

awans w. Uznaje, e kto taki nie zrobi by absolutnie nic, boj c si k opot w, wi c oddycha

ó

ż

ś

ł

ą

ę ł

ó

ę

p ytko i zn w zaczyna pisa , po chwili ryzykuje kr tki rzut oka na Durbina, kt ry m wi mu

ł

ó

ć

ó

ó

ó

wszystko, co chce wiedzie .ć

- I jak? - pyta, wskazuj c swoje obliczenia.

ą

- wietnie, Janie. Doskonale. - Jego r ka zsuwa si dok adnie na rodek jej plec w.

Ś

ę

ę

ł

ś

ó

Janie u miecha si i przez chwil wpatruje w kartk , a potem zaczyna powoli pakowa

ś

ę

ę

ę

ć

ksi ki.

ąż

- Dzi kuj , panie Durbin, za... no, wie pan. e pozwoli mi pan na to wieczorne naj cie.

ę ę

Ż

ł

ś

Durbin odprowadza j do drzwi i opiera si o nie, z r k na klamce.

ą

ę

ę ą

- Ca a przyjemno po mojej stronie. Mam nadziej , e jeszcze tu wpadniesz. Tylko wy lij

ł

ść

ę ż

ś

mi mejla. Jako to zorganizuj .

ś

ę

Janie rusza w jego stron , chce otworzy drzwi, eby wyj , ale on wci trzyma klamk .

ę

ć

ż

ść

ąż

ę

Znalaz a si w pu apce.

ł

ę

ł

- Janie...
Janie si odwraca.

ę

- Tak?
- Oboje wiemy, dlaczego chcia a tu przyj dzi wieczorem. Janie prze yka g o no lin .

ł ś

ść

ś

ł

ł ś ś ę

- Tak?
- Tak. I nie r b sobie wyrzut w. Bo ty te mi si podobasz. Janie mruga. Czerwieni si .

ó

ó

ż

ę

ę

- Ale dop ki jeste moj uczennic - ci gnie Durbin - nic nie mo e nas czy . To nie w

ó

ś

ą

ą

ą

ż

łą

ć

porz dku. Mimo e masz osiemna cie lat.

ą

ż

ś

Janie milczy ze wzrokiem wbitym w pod og .

ł ę

Durbin unosi jej podbr dek. Przez chwil dotyka palcem jej twarzy.

ó

ę

- Ale kiedy sko czysz liceum - m wi, patrz c znacz co – no, to zupe nie inna historia.

ń

ó

ą

ą

ł

Janie nie mo e w to uwierzy .

ż

ć

A potem mo e.

ż

To w a nie tak zamyka im usta.

ł ś

Obwinia je.
Janie wie, co powinna powiedzie .ć
Wypowiedzenie tego sprawia, e ma ochot zwymiotowa na w asne buty.

ż

ę

ć

ł

- Przepraszam. Jestem taka zawstydzona.
- Niepotrzebnie – uspokaja j Durbin, a ona wie, e w a nie taki by jego ce .

ą

ż

ł ś

ł

ł

Czeka na to. Czeka na zdanie, kt re z pewno ci wypowie teraz ten egocentryczny dra .

ó

ś ą

ń

Opiera si pokusie uprzedzenia go.

ę

- Takie rzeczy si zdarzaj - stwierdza Durbin. Udaje jej si zamaskowa grymas odrazy

ę

ą

ę

ć

smutnym u miechem i wychodzi bez s owa, cho kusi j , eby po egna si filmowym

ś

ł

ć

ą ż

ż

ć ę

okrzykiem: „Ale ze mnie idiotka!"

ż

Jakie cztery sekundy po tym, jak wyje d a z podjazdu, dzwoni jej kom rka. Czeka, a nie

ś

ż ż

ó

ż

background image

b dzie jej wida z domu i odbiera.

ę

ć

- Nic mi nie jest, Cabe.
- To dobrze. Kocham ci . Janie si mieje.

ę

ę ś

- To wszystko?
- Staram si zachowywa jak dobry glina.

ę

ć

- Durbin to cwaniak. Wracam do domu. Chcesz wpa , eby us ysze szczeg y?

ść ż

ł

ć

ół

- Tak.
- Zadzwoni teraz do Bakera, a potem do Kapitana. Zobaczymy si u mnie.

ę

ę

Janie dzwoni na posterunek i opowiada o wszystkim, a Kapitan daje jej jasno do

zrozumienia, e to klasyczny przypadek „syndromu popieprzonego autorytatywnego

ż

egocentryka".

Sama wymy li a ten termin. A potem Kapitan m wi:

ś ł

ó

- Nie martwi si wyjazdem na kiermasz chemiczny, bo ca y czas b dzie z wami pani

ę ę

ł

ę

Pancake, ale uwa aj na siebie na imprezie, Janie. Zgaduj , e kr ci go upijanie dziewcz t, mo e

ż

ę ż

ę

ą

ż

nawet je wykorzystuje, kiedy zabawa trwa w najlepsze. Nie tra g owy.

ć ł

- Nie strac , Kapitanie.

ę

- I dowiedz si czego o tabletkach gwa tu. Mam kilka broszurek, kt re chc , eby

ę

ś

ł

ó

ę ż

ś

przeczyta a.

ł

- Tak jest.

Godzina 21.36

Janie wraca do domu, pa aj c now nienawi ci do Durbina. Co za manipulator. Chcia aby si

ł ą

ą

ś ą

ł

ę

kiedy dosta do jego snu. Zmieni go w koszmar.

ś

ć

ć

Dziesi minut p niej Cabel w lizguje si do rodka i ogl da Janie od st p do g w.

ęć

óź

ś

ę

ś

ą

ó

łó

Przytula j .

ą

- Twoja koszula pachnie jego wod po goleniu - zauwa a, mru c oczy. — Co si dzia o?

ą

ż

żą

ę

ł

- Zrobi am, co do mnie nale a o - odpowiada Janie.

ł

ż ł

- A on?
- Usi d tutaj. Udawaj, e rozwi zujesz zadanie z chemii. - Odgrywa przed nim ca

ą ź

ż

ą

łą

scen .

ę

- Skurczybyk.
- A potem pr bowa mi wm wi , e jestem niegrzeczn dziewczynk , skoro my la am, e

ó

ł

ó ć ż

ą

ą

ś ł

ż

w og le zechce mnie tkn . Chocia w a nie to zrobi .

ó

ąć

ż ł ś

ł

Cabel zamyka oczy.
- Jasne. – Kiwa g ow . – To dlatego siedz cicho.

ł ą

ą

- To samo sobie pomy la am, kiedy strzeli mi gadk umoralniaj c , jednocze nie

ś ł

ł

ę

ą ą

ś

opieraj c si o drzwi tak, ebym nie mog a wyj .

ą

ę

ż

ł

ść

background image

Cabel chodzi po pokoju.
Janie si u miecha.

ę ś

- Id spa . Sam sobie otworzysz, kiedy sko czysz.

ę

ć

ń

17 lutego 2006, godzina 19.05

Janie siedzi na pod odze salonu Desiree Jackson. Wok niej kilka dziewczyn chodz cych na

ł

ół

ą

chemi . Od razu zabieraj si do nauki.

ę

ą ę

Za ka dym razem, gdy kt ra wspomni o panu Durbinie, pozosta e dziewczyny

ż

ó ś

ł

rozp ywaj si w zachwytach nad nim. Janie udaje, e podziela ich entuzjazm, wypytuj c o niego

ł

ą ę

ż

ą

najostro niej jak si da. Ale nikt nie ma na jego temat nic z ego do powiedzenia.

ż

ę

ł

Godzina 22.12

Janie zbiera swoje ksi ki i notatki, wzdycha i wraca do domu, nie us yszawszy niczego opr cz

ąż

ł

ó

zachwyt w nad Durbinem.

ó

Wszyscy go uwielbiaj .

ą

Noc nauki zmarnowana. Zna to wszystko na pami .

ęć

Wycieczka

19 lutego 2006, godzina 12.05

Sypie nieg.

ś

Na szkolnym parkingu uczniowie pakuj elementy ekspozycji i baga e do

ą

ż

pi tnastoosobowego busa, podczas gdy pan Durbin chodzi tam i z powrotem, r k w r kawiczce

ę

ę ą

ę

trzymaj c przy uchu kom rk . Na w osach ma grub warstw niegu. M wi zrywami, jego

ą

ó ę

ł

ą

ę ś

ó

s owa zag usza porywisty wiatr.

ł

ł

Wszyscy wpychaj si do busa, podekscytowani i zdenerwowani. Uczniowie zajmuj trzy

ą ę

ą

przednie rz dy siedze . Opr cz Janie.

ę

ń

ó

Janie siada w czwartym rz dzie.

ę

Sama.
Dygocze.
Pani Pancake, otulona d ug do kostek liliow puch wk , patrzy niespokojnie przez okno

ł ą

ą

ó ą

na pana Durbina i zadymk .

ę

background image

- Powinni my odwo a wyjazd - mruczy sama do siebie. - Dalej na p noc i zach d

ś

ł ć

ół

ó

b dzie jeszcze gorzej. Efekt jeziora.

ę

Uczniowie rozmawiaj p g osem.

ą ół ł

Janie zaklina pogod , eby si poprawi a. Cho nienawidzi szkolnych wycieczek, wie, e

ę ż

ę

ł

ć

ż

na t powinna pojecha .

ę

ć

W ko cu pan Durbin opada na siedzenie kierowcy, a wraz z nim wpada do rodka

ń

ś

podmuch niegu i lodowatego wiatru. Zapala silnik.

ś

- Sekretarka kiermaszu twierdzi, e na p nocy wieci s o ce - oznajmia. - A wed ug

ż

ół

ś

ł ń

ł

ostatnich prognoz pogody ten pas opad w jest ograniczony do dolnej po owy dolnego Michigan.

ó

ł

Gdy miniemy Grayling, powinno si rozpogodzi .

ę

ć

- Wi c jedziemy? - pyta nerwowo pani Pancake. Pan Durbin puszcza do niej oko.

ę

- O tak, moja droga. Jedziemy. Zapnijcie pasy. - Rusza i sunie przez za nie ony parking. -

ś ż

W drog .

ę

Uczniowie wydaj okrzyki rado ci. Janie u miecha si i sprawdza zapasy w plecaku. Ma

ą

ś

ś

ę

wszystko, czego jej trzeba, eby przetrwa kolejne trzydzie ci sze godzin. Wyjmuje

ż

ć

ś

ść

Harry'ego

Pottera i Zakon Feniksa, latark i pogr a si w lekturze.

ę

ąż

ę

Godzina 17.38

Dotarcie do Grayling zajmuje im ponad pi godzin, cho powinno trzy. Ale przynajmniej nieg

ęć

ć

ś

przesta pada . Szkolny bus wtacza si na parking pod Wendy's.

ł

ć

ę

- Przed nami sze godzin jazdy! - krzyczy Durbin. - B dziemy musieli zamontowa

ść

ę

ć

ekspozycj z samego rana; sal gimnastyczn zamykaj o p nocy i otwieraj o sz stej rano.

ę

ę

ą

ą

ół

ą

ó

Lepiej zdrzemnijcie si w drodze.

ę

Janie nastawia ucha.
Trzyma si z daleka od Durbina. Wci jest wkurzona na zachowanie nauczyciela

ę

ąż

tamtego wieczoru w jego domu, cho wie, e musi poradzi sobie z pogard , jak do niego czuje.

ć

ż

ć

ą

ą

Co zabawne, ma wra enie, e Durbin kr ci si wok niej tym bardziej, im bardziej ona stara si

ż

ż

ę

ę

ół

ę

go unika .ć

Zr wnuje si z ni , gdy wchodz do restauracji, ale Janie ignoruje go i idzie do azienki.

ó

ę

ą

ą

ł

Wszyscy pozostali te id do azienki. Janie dzwoni do Cabela.

ż ą

ł

- Cze ... ee... mamo - m wi. Cabel prycha.

ść

ó

- Witaj, kochanie. Wydostali cie si ze nie ycy?

ś

ę

ś ż

- Tak. Ledwo, ledwo. - Janie u miecha si do telefonu.

ś

ę

- Masz ju co ?

ż ś

- Nie, na razie nie. Zosta o nam jeszcze sze godzin jazdy. To b dzie d uga noc.

ł

ść

ę

ł

- Trzymaj si , skarbie. T skni .

ę

ę

ę

background image

- Ja... ja te ci kocham, mamo.

ż ę

- Zadzwo , kiedy b dziesz mog a. Je li co si wydarzy.

ń

ę

ł

ś

ś ę

- Dobrze.
- Kocham ci , Janie. Uwa aj na siebie.

ę

ż

- Dobrze. Nied ugo zadzwoni .

ł

ę

Pi tna cie minut p niej zn w ruszaj w drog .

ę ś

óź

ó

ą

ę

Nikt nie pi.

ś

Jak na z o , my li Janie.

ł ść

ś

Zapada w drzemk , p ki jeszcze mo e.

ę ó

ż

Godzina 24.10

W pokoju hotelowym pi z Janie jeszcze trzy dziewczyny. Stacey O'Grady, Lauren Bastille i

ś ą

Lupita Hernandez. Wszystkie cztery plotkuj i chichocz przez kilka minut, ale zm czenie robi

ą

ą

ę

swoje i padaj na ka, nastawiwszy budziki na pi t trzydzie ci.

ą

łóż

ą ą

ś

Godzina 1.55

Janie zostaje wessana w pierwszy sen. To Lupita, kt ra pi na ku obok niej. Janie s yszy, jak

ó ś

łóż

ł

wierci si przez sen.

ę

S w klasie. Wsz dzie lataj kartki. Lupita apie je rozpaczliwie, ale na ka d , kt r

ą

ę

ą

ł

ż ą

ó ą

podnosi z pod ogi, spada z sufitu pi dziesi t nowych.

ł

ęć

ą

Lupita jest u kresu wytrzyma o ci.

ł ś

Spogl da na Janie. Janie patrzy na ni , koncentruj c si .

ą

ą

ą

ę

- Pom mi! - krzyczy Lupita. Janie u miecha si pokrzepiaj co.

óż

ś

ę

ą

- Zmie to, Lupito - m wi. - Ka kartkom spada na stert . To tw j sen. Potrafisz go

ń

ó

ż

ć

ę

ó

zmieni .ć

Janie skupia si na dotarciu z tym przekazem do Lupity. Oczy Lupity powoli robi si

ę

ą ę

coraz wi ksze. Wyci ga r ce w stron kartek, kt re sp ywaj agodnie na r wny stosik na jej

ę

ą

ę

ę

ó

ł

ą ł

ó

biurku. Lupita wzdycha z ulg .

ą

Janie wyrywa si ze snu.

ę

Lupita przesta a si wierci . Oddycha r wno, g boko, spokojnie.

ł

ę

ć

ó

łę

Janie u miecha si i przewraca na drugi bok.

ś

ę

Czeka cierpliwie na sen, kt ry jest jej potrzebny.

ó

background image

Godzina 2.47

Tym razem ni Lauren Bastille.

ś

S w pokoju w domu, kt ry wydaje si Janie znajomy. Sk adane krzes a ustawiono w

ą

ó

ę

ł

ł

kr gu. Wsz dzie stoj i siedz ludzie. Niekt rzy miej si i artuj . Wszyscy pij co , co

ę

ę

ą

ą

ó

ś

ą ę ż

ą

ą

ś

wygl da jak r owy poncz; niekt rzy zanurzaj d onie w misie z napojem i siorbi .

ą

óż

ó

ą ł

ą

Wszyscy opr cz Lauren s niewyra ni. Janie, cho by, nie wiem jak si skupi a, nie widzi

ó

ą

ź

ć

ę

ł

ich twarzy.

Lauren ta czy wewn trz kr gu. Zdj a bluzk i wymachuje ni , potykaj c si , miej c,

ń

ą

ę

ęł

ę

ą

ą

ę ś

ą

ubrana w same d insy i czarny stanik.

ż

Kto do niej do cza.

ś

łą

M czyzna zdejmuje koszul i obejmuje Lauren.

ęż

ę

Wszyscy klaszcz i pohukuj , gdy facet ci gnie Lauren w swoj stron . Ca uj si i

ą

ą

ą

ą

ę

ł ą ę

ocieraj o siebie, w tle dudni muzyka.

ą

Hip-hop.
Janie patrzy przera ona, jak m czyzna rozbiera Lauren i spuszcza d insy do kolan.

ż

ęż

ż

Popycha dziewczyn na pod og , pada na ni , rozlewaj c ich drinki, a reszta ludzi te zaczyna

ę

ł ę

ą

ą

ż

si ob ciskiwa i zdziera z siebie ubrania. Potem wszyscy rzucaj si na Lauren, jedno na

ę

ś

ć

ć

ą ę

drugie, a piramida si ga pod sam sufit. Lauren wrzeszczy zduszonym g osem. Zaraz zostanie

ż

ę

ł

zmia d ona na mier .

ż ż

ś

ć

Janie jest odr twia a. Dygocze. Ma do , ale to jest zbyt straszne. Nie mo e uciec. Usi uje

ę

ł

ść

ż

ł

si wydosta , ale koszmar jest zbyt pot ny.

ę

ć

ęż

Janie pr buje krzykn , ale wie, e nie jest w stanie.

ó

ąć

ż

Popatrz na mnie! - krzyczy w my lach do Lauren. Popro mnie o pomoc!

ś

ś

Ale ten koszmar wymkn si spod kontroli. Janie nie potrafi ci gn na siebie jej uwagi.

ął ę

ś ą ąć

Obserwuje ze zgroz jak Lauren walczy, na pr no szarpi c le cych na niej ludzi wrzeszcz c:

ą

óż

ą

żą

ą

„Nie! Przesta cie! Nie!"

ń

Janie zbiera wszystkie si y i stara si zatrzyma sen. pr buje zn w rozejrze si po pokoju.

ł

ę

ć

ó

ó

ć ę

Nie udaje jej si .

ę

A ...

ż

Ostatnim heroicznym wysi kiem Janie udaje si oderwa wzrok od Lauren i rozejrze si

ł

ę

ć

ć ę

po pokoju.

Tam.
W kuchni.

miej c si i popijaj c, obserwuj c ca e to szale stwo, jak gdyby to by mecz futbolu...

Ś

ą

ę

ą

ą

ł

ń

ł

Stoi dziewczyna z kom rk .

ó ą

background image

Jej zamazana, u miechni ta twarz ma dziwny wyraz.

ś

ę

Kiedy Lauren wrzeszczy, Janie ogarnia ciemno . Jest sparali owana, o lepiona. S yszy, jak

ść

ż

ś

ł

Stacey mamrocze: „Co, u licha?", na co Lupita j czy i chowa g ow pod poduszk . A Janie czeka

ę

ł ę

ę

na trzy rzeczy.

A Lauren przestanie tak ci ko oddycha .

ż

ęż

ć

A sama odzyska wzrok.

ż

A co poczuje.

ż ś

Cokolwiek.

Minie d ugi czas, zanim te trzy rzeczy si wydarz .

ł

ę

ą

Ranek nadchodzi zbyt szybko.

20 lutego 2006, godzina 8.30

Zesp chemik w ko czy montowa ekspozycj . To helisa DNA oraz plakaty opisuj ce, jak

ół

ó

ń

ć

ę

ą

mo na bezpiecznie sklonowa ludzi.

ż

ć

Janie nie jest tym specjalnie zainteresowana. Ca robot pozwala odwali prawdziwym

łą

ę

ć

zapale com.

ń

Za co s jej pewnie wdzi czni.

ą

ę

Pojawia si pani Pancake z p czkami i wszyscy siadaj , czekaj c na przybycie

ę

ą

ą

ą

publiczno ci oraz s dzi w. Wszyscy wygl daj na zm czonych, pan Durbin te .

ś

ę ó

ą ą

ę

ż

Janie przeprasza i idzie do azienki.

ł

Dzwoni do Cabela.
Opowiada mu sen Lauren.
Przez chwil trwaj oboje w ponurym milczeniu.

ę

ą

- Uwa aj na siebie - prosi Cabel po raz setny.

ż

- Po prostu nie mog poj , dlaczego nikt nie doni s ani nie dr y dalej tej sprawy,

ę

ąć

ó ł

ąż ł

chyba e wszyscy byli zbyt nawaleni, eby cokolwiek zapami ta - mruczy Janie pod nosem. - W

ż

ż

ę ć

tym ponczu musia o co by . Kapitan kaza a mi poczyta o pigu kach gwa tu. Chyba trafi a w

ł

ś

ć

ł

ć

ł

ł

ł

sedno.

- Chyba tak, J.
Drzwi do azienki otwieraj si i wchodzi Lupita, machaj c rado nie do Janie.

ł

ą ę

ą

ś

- Musz ko czy - m wi cicho Janie, odmachuj c Lupicie, i si roz cza.

ę ń

ć

ó

ą

ę

łą

Godzina 16.59

Zesp pakuje ekspozycj . Odchodz z bia ymi wst kami za zaj cie trzeciego miejsca.

ół

ę

ą

ł

ąż

ę

background image

Nie le, jak na idiotyczn teori i pierdyliard patyczk w do lod w.

ź

ą

ę

ó

ó

Przed dwudziest pierwsz wszyscy pasa erowie busa ju drzemi . Wszyscy opr cz Janie

ą

ą

ż

ż

ą

ó

i Durbina. Janie walczy i ucieka z najr niejszych idiotycznych sn w. Na szcz cie z tych

óż

ó

ęś

niem drych naj atwiej si wyrwa .

ą

ł

ę

ć

Podjada i stara si spa mi dzy snami.

ę

ć ę

W ko cu pan Durbin zatrzymuje si na poboczu autostrady. Zaspani pasa erowie budz

ń

ę

ż

ą

si , eby sprawdzi , co si dzieje.

ę ż

ć

ę

- Moja droga Rebeko - m wi pan Durbin do pani Pancake - mo esz troch poprowadzi ?

ó

ż

ę

ć

Zasypiam nad kierownic .

ą

Pani Pancake zerka nerwowo na Durbina.
- Tylko godzink - prosi Durbin.

ę

- Dobrze - zgadza si pani Pancake.

ę

Durbin wysiada z busa i otwiera przesuwne drzwi z ty u.

ł

- Czy kto m g by usi

z pani Pancake? Musz si wyci gn .

ś ó ł

ąść

ą

ę ę

ą ąć

Opada na tylne siedzenie obok Janie.
- Hej - m wi i przesuwa wzrokiem po jej opatulonym ciele.

ó

- Hej - odpowiada Janie, staraj c si sprawia wra enie zainteresowanej, ale zaraz daje za

ą

ę

ć

ż

wygran i patrzy przez okno w noc. Spogl da na nieg, kt ry w a nie zaczyna pr szy .

ą

ą

ś

ó

ł ś

ó ć

Zastanawia si , czy zaraz wydarzy si co okropnego. Boi si , e zostanie przy apana, jak

ę

ę

ś

ę ż

ł

dygocze, o lepiona snami Durbina, albo e on spr buje zrobi co obrzydliwego w mroku z ty u

ś

ż

ó

ć ś

ł

busa.

adna z tych mo liwo ci nie brzmi poci gaj co.

Ż

ż

ś

ą ą

Pan Durbin przeci ga si i ziewa. Po pi tnastu kilometrach chrapie leciutko obok Janie, z

ą

ę

ę

nogami w przej ciu, przechyla si i osuwa, centymetr za centymetrem, w stron Janie.

ś

ę

ę

Jest w pu apce.

ł

Si woli zmusza si , eby nie zasn i nie straci g owy. Udaje jej si wytrwa godzin .

łą

ę ż

ąć

ć ł

ę

ć

ę

Godzina 23.48

Janie wyrywa si ze snu.

ę

Bus mruczy. Wszyscy opr cz pani Pancake pi . Wszyscy s zbyt wyczerpani, eby ni .

ó

ś ą

ą

ż

ś ć

Janie spogl da na Durbina.

ą

Opiera si ramieniem o jej rami . D o trzyma na jej udzie.

ę

ę ł ń

Janie blednie. Zrzuca z nogi jego r k . Odsuwa si jeszcze dalej w sw j k t i odwraca do

ę ę

ę

ó ą

niego plecami.

Durbin pi.

ś

background image

Nie ni.

ś

Bezu yteczny ch am, my li Janie.

ż

ł

ś

Godzina 3.09

Furgonetka wje d a na szkolny parking. Na samochodach wszystkich uczni w le y

ż ż

ó

ż

p metrowa warstwa niegu.

ół

ś

Janie szturcha Durbina, eby si obudzi .

ż

ę

ł

- Jeste my na miejscu - m wi szorstko. Marzy wy cznie o tym, eby po o y si w domu

ś

ó

łą

ż

ł ż ć ę

spa .ć

Grupa wygrzebuje si niemrawo z furgonetki.

ę

- Do zobaczenia w szkole, ranne ptaszki! - wo a w mro nym nocnym powietrzu pani

ł

ź

Pancake, gdy uczniowie ze znu eniem spychaj nieg z przednich szyb.

ż

ą ś

Janie dzwoni do Cabela.
- Hej, czeka em na ciebie - m wi Cabel zaniepokojony - Dasz rad prowadzi ?

ł

ó

ę

ć

- Nie wiem, kto m g by mie otwarte okno w tak noc jak dzi - odpowiada Janie.

ó ł

ć

ą

ś

- Przyjed do mnie.

ź

- B d za pi minut.

ę ę

ęć

Janie pada w ramiona Cabela, wyko czona. Opowiada mu o Durbinie na tylnym siedzeniu

ń

busa.

Cabel prowadzi j do azienki, pomaga przebra si w jeden ze swoich podkoszulk w i

ą

ł

ć ę

ó

szepcze jej do ucha, gdy zasypia:

- wietnie si spisa a .

Ś

ę

ł ś

Zamyka drzwi do swojej sypialni.

ciele sobie na kanapie.

Ś
Le y, nie pi c, i ok ada w ciszy poduszk .

ż

ś ą

ł

ę

21 lutego 2006, godzina 15.35

Janie, z podkr onymi oczami, i Cabel, z zatroskan min , siedz w biurze Kapitana. Janie popija

ąż

ą

ą

ą

mlekiem migda y, zdaj c raport z wyjazdu na kiermasz chemiczny.

ł

ą

- Tamto miejsce przypomina o dom Durbina - m wi. – Jego salon.

ł

ó

- Ale nie rozpozna a adnych twarzy? - dr y Kapitan.

ł ś ż

ąż

- Nie. Tylko Lauren. To by jej sen.

ł

- W porz dku, Janie. Naprawd . Dostarczy a nam mn stwa informacji.

ą

ę

ł ś

ó

background image

- Szkoda, e nie wi cej.

ż

ę

Cabel ciska jej d o . Troch za mocno.

ś

ł ń

ę

Janie wraca do domu, sprawdza, co u matki, wcina kolacj i rzuca si na ko. pi

ę

ę

łóż

Ś

dwana cie godzin bez przerwy.

ś

27 lutego 2006

Cabel dzwoni do Janie w drodze do szko y.

ł

- Jad zaraz za tob - m wi.

ę

ą

ó

- Widz ci . - Janie u miecha si do wstecznego lusterka.

ę ę

ś

ę

- Hej, Janie?
- No?
- Mam wielki, straszliwy problem.
- Och nie! Ale nie chodzi o t okropn grzybic paznokci, kt rej wyleczenie zajmuje

ę

ą

ę

ó

sze tygodni?

ść

- Nie, nie, nie. Znacznie gorzej. To szokuj ce wie ci. Jeste pewna, e powinienem ci to

ą

ś

ś

ż

powiedzie , kiedy prowadzisz?

ć

- Mam w czony zestaw s uchawkowy. Obie r ce na kierownicy. Zamkni te okna. Wal.

łą

ł

ę

ę

- Dobra, no to s uchaj... Dyrektor Abernethy poprosi mnie dzi rano do siebie, eby mi

ł

ł

ś

ż

przekaza , i ubiegam si o tytu najlepszego ucznia.

ć ż

ę

ł

Zapada cisza.
Wreszcie rozlega si ca kiem g o ne parskni cie.

ę ł

ł ś

ę

I chichot.
- Gratulacje - m wi w ko cu Janie. - I co zrobisz?

ó

ń

- Od dzi zamierzam zawala wszystkie projekty.

ś

ć

- Nie uda ci si .

ę

- Zobaczymy.
- Nie mog si ju doczeka . A tak poza tym, jeste beznadziejny.

ę ę ż

ć

ś

- Wiem.
- Kocham ci .

ę

- Ja te ci kocham. Pa.

ż ę

Janie roz cza si i zn w wybucha miechem.

łą

ę

ó

ś

Na psychologii na drugiej lekcji mo na zasn z nud w. Janie dla zabawy zabija panu

ż

ąć

ó

Wangowi wieka pytaniem o sny. Kiedy ten si j ka, wychodzi, eby nie sp ni si na chemi z

ć

ę ą

ż

óź ć ę

ę

Durbinem.

background image

Przez ca y tydzie przed imprez Janie gra przed Durbinem kobiet o mieszon , a on

ł

ń

ą

ę ś

ą

chyba to ykn . Prawd m wi c, im bardziej go unika, tym wi cej znajduje pretekst w, eby

ł

ął

ę ó ą

ę

ó

ż

przywo a j po lekcji do swojego biurka albo prosi , eby wpad a po szkole.

ł ć ą

ć ż

ł

Pozostaje wynios a, a on wy azi z siebie, prawi c jej komplementy - wyniki jej klas wki,

ł

ł

ą

ó

eksperymenty, sweterek...

1 marca 2006, godzina 10.50

- Nadal zamierzasz przyj w sobot godzin wcze niej? -pyta Durbin po lekcji.

ść

ę

ę

ś

- Oczywi cie. Przecie obieca am. Stacey i ja b dziemy o sz stej.

ś

ż

ł

ę

ó

- Doskonale. Hej, wiesz, e nie da bym rady zorganizowa tak du ej imprezy bez twojej

ż

ł

ć

ż

pomocy.

Janie u miecha si lodowato i idzie w stron drzwi.

ś

ę

ę

- Oczywi cie, e da by pan rad . Jest pan Dave'em Durbinem.

ś

ż

ł

ę

- Wymyka si z klasy i idzie na literatur angielsk ze starym nudnym panem Purcellem.

ę

ę

ą

Uosobieniem cn t wszelakich.

ó

Godzina nauki w asnej daje jej ostro w ko . Przed ko cem przygniata j nat ok

ł

ść

ń

ą

ł

nieistotnych informacji. A gdy podnosi g ow , widzi obok swojego stolika czyje stopy.

ł ę

ś

- Nic ci nie jest, Janie? - To g os Stacey. Janie odchrz kuje i nagle w cz ci bibliotecznej po

ł

ą

ęś

lewej rozlega si oskot. Stacey odwraca si i gapi. Janie nie widzi, co si dzieje, ale gdy tylko

ę ł

ę

ę

mo e zn w porusza ustami, u miecha si . Cabel co kombinuje, my li.

ż

ó

ć

ś

ę

ś

ś

Siada prosto, jakby co widzia a, i rzeczywi cie zaczyna odzyskiwa wzrok. Kaszle i zn w

ś

ł

ś

ć

ó

chrz ka, a Stacey odwraca si w jej stron .

ą

ę

ę

- Rany, co za palant. Niewa ne, chcia am si tylko upewni , czy sobota o sz stej jest

ż

ł

ę

ć

ó

aktualna.

- Tak. Tylko ty i ja idziemy do Durbina, eby wszystko przygotowa . Nie masz nic

ż

ć

przeciwko temu?

Stacey patrzy na ni dziwnie.

ą

- A dlaczego mia abym mie ?

ł

ć

- Nie mam poj cia, ale ostro no ci nigdy nie za wiele. Stacey si mieje.

ę

ż ś

ę ś

- Chyba tak. Przystawki mamy ju odfajkowane. Mam nadziej , e jest tam wystarczaj ca

ż

ę ż

ą

liczba kontakt w, bo b dzie ca a masa podgrzewaczy do jedzenia. Oczywi cie zawsze mo emy

ó

ę

ł

ś

ż

u y palnik w Bunsena.

ż ć

ó

- Dobre, dobre! Hej, mam tu list deser w i przek sek. Phil Klegg przyniesie co , co si

ę

ó

ą

ś

ę

nazywa „ mieciowe ciasto" i nawet nie chc wiedzie , co w nim mo e by .

ś

ę

ć

ż

ć

Gadaj chwil o imprezie i kiermaszu chemicznym, a gdy rozlega si dzwonek, Stacey

ą

ę

ę

ucieka. Janie zagl da mi dzy rega y i gdy biblioteka pustoszeje, ukradkiem podchodzi do miejsca,

ą

ę

ł

background image

gdzie siedzi Cabel.

- Nic ci nie jest? - szepcze, chichocz c.

ą

- Mnie? Nie. Ale mo liwe, e b dziesz musia a mnie st d wynie .

ż

ż ę

ł

ą

ść

- Co si sta o?

ę

ł

- Spowodowa em ma e zamieszanie.

ł

ł

- Domy li am si .

ś ł

ę

- Schodki, encyklopedie, pod oga.

ł

- api . Nie wiem, jak ci dzi kowa .

Ł ę

ę

ć

- Jasne, e wiesz. Pom mi obla tyle klas wek, eby nie brano mnie pod uwag w

ż

óż

ć

ó

ż

ę

konkursie na najlepszego ucznia.

- Nie mo esz po prostu powiedzie Abernethy'emu, e musisz dba o opini lesera i nie

ż

ć

ż

ć

ę

chcesz zamieszania wok swojej osoby?

ół

- Oblewanie klas wek jest zabawniejsze. Janie kr ci g ow ze miechem.

ó

ę

ł ą

ś

- Mo e na pocz tku. Ale za o si , e d ugo tak nie wytrzymasz.

ż

ą

ł żę ę ż ł

- Przyjmuj zak ad.

ę

ł

Janie opiera r ce na biodrach.

ę

- Po czwartym oblanym te cie czy klas wce zrobisz wszystko, eby nie obla pi tego. Tak

ś

ó

ż

ć ą

obstawiam. Zwyci zca zaprasza na nasz pierwsz prawdziw randk .

ę

ą

ą

ą

ę

- Stoi. Zaczynaj zbiera kas .

ć

ę

Przedstawienie

3 marca 2006, godzina 10.04

Na lekcji chemii panuje zamieszanie, uczniowie wyg upiaj si , zamiast uczy . Pan Durbin

ł

ą ę

ć

pozwala na to. Na ostatniej klas wce wszystkim posz o stosunkowo dobrze, na kiermaszu

ó

ł

chemicznym zaj li lepsze miejsce, ni si spodziewali i wszyscy s podekscytowani jutrzejsz

ę

ż ę

ą

ą

imprez . Pan Durbin sam jest nie le zakr cony z jej powodu. Trener Crater, kt ry zatrzyma si

ą

ź

ę

ó

ł ę

pod drzwiami, zwabiony ha asem, wsuwa g ow do klasy.

ł

ł ę

- Impreza musi by ju nied ugo - zauwa a, przygl daj c si uczniom.

ć ż

ł

ż

ą ą

ę

- Jutro wieczorem, Jim - odpowiada Durbin. - Wpadnij, je li ona ci pu ci. - Obaj

ś ż

ę

ś

background image

rechocz .

ą

Janie mru y oczy, s ysz c t uwag , ale nadal czyta podr cznik. Szuka wzoru - wzoru

ż

ł ą ę

ę

ę

chemicznego pigu ki gwa tu. Oczywi cie nie znajdzie go w szkolnym podr czniku. To by aby

ł

ł

ś

ę

ł

gotowa recepta na katastrof . Ale mo e znajdzie jak podpowied .

ę

ż

ąś

ź

Kiedy jednak pan Durbin zaczyna przechadza si mi dzy stanowiskami, otwiera ksi k

ć ę

ę

ąż ę

na odpowiednim rozdziale i udaje, e czyta. Durbin zatrzymuje si na chwil za jej plecami, ale

ż

ę

ę

ona nie zwraca na niego uwagi. Durbin idzie dalej.

Na wuefie od czterech tygodni wicz w si owni, ucz c si obs ugi maszyn i prawid owej

ć

ą

ł

ą

ę

ł

ł

pozycji do wicze z obci eniem. Dupek wywo uje Janie, eby pomog a mu w demonstracji.

ć

ń

ąż

ł

ż

ł

- Jakie chcesz obci enie, Buffy? Janie patrzy na niego.

ąż

- To chyba zale y od wiczenia, kt re mam wykona , prosz pana.

ż

ć

ó

ć

ę

- S usznie! - chwali Crater, jakby zada jej podchwytliwe pytanie. Wyraz twarzy Janie si

ł

ł

ę

nie zmienia. - Mo e aweczka do wyciskania? - proponuje.

ż ł

- Sztanga czy maszyna?
- Oho, ale z ciebie spryciara! Zacznijmy od sztangi. Janie patrzy na niego przeci gle.

ą

- B dzie mnie pan asekurowa ?

ę

ł

Crater chichocze do widowni, jakby wykonywa magiczn sztuczk .

ł

ą

ę

- Oczywi cie. Janie kiwa g ow .

ś

ł ą

- Dobrze. Mo e by sze dziesi t kilo.

ż

ć

ść

ą

Crater wybucha miechem.

ś

- Zacznijmy od, powiedzmy, dwudziestu pi ciu.

ę

- Sze dziesi t kilo mo e by na jedno powt rzenie. - Pochyla si i sama zaczyna

ść

ą

ż

ć

ó

ę

zak ada obci niki. Uczniowie, zach cani przez trenera, wietnie si bawi .

ł

ć

ąż

ę

ś

ę

ą

Janie mocuje zaciski i k adzie si na aweczce, z dr kiem nad piersi .

ł

ę

ł

ąż

ą

- Gotowy?
Czeka, a trener stanie na pozycji asekuruj cego, i chwyta dr ek. Zamyka oczy.

ż

ą

ąż

Koncentruje si , oddycha, a przestaje s ysze szum dooko a. Zdejmuje sztang ze stojaka, trzyma

ę

ż

ł

ć

ł

ę

przez chwil , potem opuszcza tu nad klatk piersiow , poczym wyciska w g r ze wszystkich

ę

ż

ę

ą

ó ę

si . Trzyma tak przez kilka sekund, a potem opuszcza powoli na stojak.

ł

- I czterdzie ci kilo - m wi, zmniejszaj c obci enie. Wykonuje seri o miu powt rze ,

ś

ó

ą

ąż

ę ś

ó ń

odk ada sztang na stojak i dopiero wtedy zaczyna do niej dociera , co si wok dzieje. Wszyscy

ł

ę

ć

ę

ół

milcz .

ą

Trener Crater stoi nad ni i gapi si , zdumiony, z g upim u miechem na twarzy. Janie

ą

ę

ł

ś

odwraca si na bok i siada na aweczce, a potem idzie na tyl si owni. Do ko ca lekcji udaje jej si

ę

ł

ł

ń

ę

odfajkowa po ow dziennego treningu. Taki bonus.

ć ł ę

- Dupek - mamrocze do trenera Cratera, wychodz c z lekcji.

ą

- Co?
Janie si nie zatrzymuje.

ę

background image

Po pi ciu minutach nauki w asnej dostaje w ucho papierow kulk ci ni t przez Cabela.

ę

ł

ą

ą ś ę ą

Przewraca oczami. Rozk ada wistek.

ł

ś

„Stacey", napisa Cabel.

ł

Janie podnosi g ow . Stacey po o y a g ow na ksi kach. Oczy ma zamkni te. Janie

ł ę

ł ż ł

ł ę

ąż

ę

zagryza warg i kiwa g ow Cabelowi. Cabel u miecha si do niej pokrzepiaj co.

ę

ł ą

ś

ę

ą

Po wuefie wci szumi jej w uszach krew. Czuje si silna. Dobrze spa a, najad a si ,

ąż

ę

ł

ł

ę

wszystko przemawia na jej korzy . Teraz tylko Stacey musi...

ść

apie si kurczowo sto u i nagle jest w samochodzie Stacey. Stacey prowadzi w ciekle, tak

Ł

ę

ł

ś

jak poprzednim razem. Z tylnego siedzenia s ycha pomruk, d onie m czyzny zaciskaj si na

ł

ć

ł

ęż

ą ę

szyi dziewczyny.

Janie zastanawia si , czy to najlepsza okazja, na jak mo e liczy , czy mo e powinna

ę

ą

ż

ć

ż

zaczeka . Postanawia zaryzykowa na wypadek, gdyby Stacey obudzi a si , zanim dotr do lasu.

ć

ć

ł

ę

ą

Stacey prowadzi nerwowo. Janie koncentruje si i zaciska d onie w pi ci, zanim

ę

ł

ęś

zdr twiej , i pr buje zatrzyma sen. Sen zwalnia i Janie stara si skierowa obraz na m czyzn .

ę

ą

ó

ć

ę

ć

ęż

ę

Ale sen zn w przyspiesza. Janie nie potrafi robi dw ch rzeczy naraz. Zn w skupia si na

ó

ć

ó

ó

ę

zatrzymaniu sceny, ale wie, e jej moc jest ograniczona. Jeden wi kszy wydatek energii i sen

ż

ę

zwalnia, zatrzymuje si . Janie pozostaje skupiona, odwraca si powoli, spokojnie. Widzi

ę

ę

przera enie na twarzy dziewczyny, d onie m czyzny na jej szyi, jego ramiona, a potem, powoli,

ż

ł

ęż

powoli, odwraca si tak, eby zobaczy jego twarz...

ę

ż

ć

M czyzna ma na twarzy kominiark .

ęż

ę

Janie dekoncentruje si i sen wraca do normalnej pr dko ci. Niech to szlag. Wpadaj do

ę

ę

ś

ą

rowu, w krzaki. Samoch d kozio kuje, zatrzymuje si . Zakrwawiona Stacey wydostaje si

ó

ł

ę

ę

niezdarnie przez pot uczon przedni szyb i biegnie w stron lasu, a gwa ciciel za ni . Janie

ł

ą

ą

ę

ę

ł

ą

stara si ze wszystkich si . Ale nie potrafi. Gwa ciciel dogania Stacey, Stacey potyka si , a on pada

ę

ł

ł

ę

na ni i sen ko czy si gwa townie, tak jak zawsze.

ą

ń

ę

ł

Teraz a uje, e nie spr bowa a pom c Stacey go zmieni . Mo e nast pnym razem.

ż ł

ż

ó

ł

ó

ć

ż

ę

Tak naprawd ma nadziej , e nie b dzie ju nast pnego razu.

ę

ę ż

ę

ż

ę

Pi tna cie minut p niej, gdy wraca jej wzrok i zn w mo e si rusza , a biblioteka

ę ś

óź

ó

ż

ę

ć

pustoszeje, Cabel ciska j mocno przez d u sz chwil , a ona nie potrafi odda s owami, jakie to

ś

ą

ł ż ą

ę

ć ł

niesamowite uczucie. Odprowadza j na parking, odwozi do domu, a potem wraca po jej w z, tak

ą

ó

jak ostatnim razem. Janie je i pije, sprawdza, co u matki, i zasypia na kanapie.

Cabel jest przy niej, gdy si budzi. Czyta ksi k , trzymaj c nogi na stoliku.

ę

ąż ę

ą

background image

- Hej - m wi Janie. - Kt ra jest?

ó

ó

- Par minut po dwudziestej. Jak si masz?

ę

ę

- Dobrze.
- Twoja mama jest w domu?
- W swojej sypialni, jak zawsze. Cabel kiwa g ow .

ł ą

- Kapitan chce spotka si z nami rano, eby om wi jutrzejszy wiecz r.

ć ę

ż

ó ć

ó

- Domy lam si .

ś

ę

- Martwi si o ciebie, Janie.

ę ę

- O ten sen? Poczu am si gorzej, bo go zatrzyma am.

ł

ę

ł

- Uda o ci si ? Super!

ł

ę

- Tak. Ale niczego nie zauwa y am.

ż ł

- M wi si trudno. Tak naprawd martwi si o jutrzejszy wiecz r.

ó

ę

ę

ę ę

ó

- Prosz , nie martw si . Nic mi nie b dzie. Osiemnastka uczni w, Cabe. Nie upij si .

ę

ę

ę

ó

ę ę

B d trzyma a w r ku browar, eby Durbin niczego nie podejrzewa , ale b d tylko udawa a, e

ę ę

ł

ę

ż

ł

ę ę

ł ż

pij . I najem si przed wyj ciem.

ę

ę

ś

- Mam nadziej , e Kapitan ma plan awaryjny. B dziesz mia a kom rk ?

ę ż

ę

ł

ó ę

- Tak. eby do ciebie zadzwoni , wystarczy wcisn jeden guzik.

Ż

ć

ąć

- B d w pobli u.

ę ę

ż

- Ale nie za blisko, Cabe, dobra?
Cabel rzuca ksi k na st .

ąż ę

ół

- Mo esz si jeszcze wycofa , Janie.

ż

ę

ć

Janie wzdycha.
- Cabe, pos uchaj: chc to zrobi . Chc powstrzyma tego go cia! Dlaczego nie mo esz

ł

ę

ć

ę

ć

ś

ż

tego zrozumie ?

ć

Cabel si kuli.

ę

- Nic na to nie mog poradzi . Nie mog znie my li, e ten zboczek ci dotyka, Janie. A

ę

ć

ę

ść

ś ż

ę

je li stanie ci si co strasznego? Bo e, nienawidz tego zadania.

ś

ę ś

ż

ę

- Wiem. - Janie opiera si na okciach i siada. Sprzeczka jest ostatni rzecz , jakiej jej

ę

ł

ą

ą

teraz potrzeba. Zmienia temat: - Przyprowadzi e Ethel?

ł ś

- Tak, stoi na podje dzie.

ź

- Dzi kuj . Nie wiem, co bym bez ciebie zrobi a.

ę ę

ł

- Na twoim miejscu bym si tym nie przejmowa .

ę

ł

Janie opiera si o niego. G aszcze jego udo koniuszkami palc w.

ę

ł

ó

- Dlaczego to znosisz?
Cabel odpr a si i zaczyna nawija na palec pasmo jej w os w.

ęż

ę

ć

ł ó

- Ech, bo za o si , e pewnego dnia staniesz si bogata i s awna. B dziesz mia a w asny

ł żę ę ż

ę

ł

ę

ł

ł

program w telewizji, a ludzie b d ci obsypywali pieni dzmi, eby tylko zmieni a ich sny.

ę ą ę

ę

ż

ś

ł

Czekam na t kask . Potem si zmywam.

ę

ę

ę

Janie si mieje.

ę ś

background image

- M wi am ci, e wycisn am dzi na wuefie sze dziesi t kilo? A potem nazwa am

ó ł

ż

ęł

ś

ść

ą

ł

trenera Cratera dupkiem.

Cabel ryczy ze miechu.

ś

- On jest dupkiem. A sze dziesi t kilo to chyba krajowy rekord. To prawie wi cej ni

ść

ą

ę

ż

sama wa ysz.

ż

- Rekord krajowy to ponad sto kilo dla mojego wieku i kategorii wagowej. Ale jako to

ś

prze yj .

ż ę

Rozmawiaj jeszcze przez godzin , a potem Cabel idzie do domu. Jutro spotkaj si w

ą

ę

ą ę

biurze Kapitana.

Po wyj ciu Cabela Janie bierze podr cznik do chemii. Z zainteresowaniem kartkuje

ś

ę

interesuj cy j rozdzia . Przez kom rk czy si z Internetem na jak godzin , a udaje jej si

ą

ą

ł

ó ę łą

ę

ąś

ę ż

ę

znale potrzebne informacje o tabletkach gwa tu, po czym idzie spa .

źć

ł

ć

4 marca 2006, godzina 9.00

Baker i Cobb do czaj do Cabela i Janie w biurze Kapitana. Janie poznaje Cobba i raz jeszcze wita

łą

ą

si z Bakerem.

ę

Kapitan omawia plan wieczoru. Janie zjawi si z kole ank u Durbina o osiemnastej.

ę

ż

ą

Pozostali go cie maj przyj o si dmej.

ś

ą

ść

ó

Kapitan daje Janie cienk , seksown zapalniczk , jeden z popularnych ostatnio,

ą

ą

ę

staromodnych otwieranych modeli.

- To nie jest prawdziwa zapalniczka, Janie. Kiedy j otworzysz, wy le sygna alarmowy do

ą

ś

ł

Bakera i Cobba, kt rzy b d czekali pod domem. Najpierw zadzwoni na twoj kom rk , w

ó

ę ą

ą

ą

ó ę

razie gdyby zrobi a to niechc cy, wi c nie panikuj, je li tak si stanie, odbierz. Staraj si

ś

ł

ą

ę

ś

ę

ę

trzyma zapalniczk w kieszeni i wszystko b dzie dobrze. Je li nie odbierzesz telefonu,

ć

ę

ę

ś

zadzwoni jeszcze raz. Je li nadal nie b dziesz odbiera a, przyjd po ciebie.

ą

ś

ę

ł

ą

- Innymi s owy, je li wpadniesz w tarapaty, otw rz zapalniczk . Ustaw kom rk na

ł

ś

ó

ę

ó ę

wibracje i schowaj na przyk ad za stanik, je li to konieczne, ale musisz odebra , gdy wszystko

ł

ś

ć

b dzie w porz dku. Je li nie odbierzesz, uznaj , e masz k opoty. Czy to jasne? - Tak jest.

ę

ą

ś

ą ż

ł

- Dobrze. Porozmawiajmy o piciu. Uwierz mi, Durbin b dzie pilnowa , eby wszyscy mieli

ę

ł ż

drinki w r kach.

ę

Janie patrzy na ni podejrzliwie.

ą

- Nie aresztuje mnie chyba pani, je li b d trzyma a drinka? Kapitan unosi brew.

ś ę ę

ł

- Pod warunkiem, e nie zrobisz niczego g upiego. Ale uwa am, e powinna mie co do

ż

ł

ż

ż

ś

ć ś

picia, eby nikt nie nabra podejrze . Cho nie pochwalam picia na s u bie.

ż

ł

ń

ć

ł ż

- Dobrze... i nie mog go ani na chwil odstawi , zgadza si ? adnego piwa, ponczu,

ę

ę

ć

ę Ż

adnych drink w.

ż

ó

background image

Kapitan kiwa g ow z uznaniem.

ł ą

- Widz , e odrobi a zadanie domowe. Dobra robota. -Wyjmuje z szuflady ma e

ę ż

ł ś

ł

opakowanie tester w na narkotyki gwa tu i podaje je Janie. - Wiesz, co to jest?

ó

ł

Janie u miecha si , si ga do swojej torby i wyjmuje identyczne opakowanie.

ś

ę ę

- Doskonale. - Kapitan kiwa g ow . - Cabelu... jakie ty masz zadanie?

ł ą

- Obserwowa w m czarniach. Kapitan t umi u mieszek.

ć

ę

ł

ś

- Kaza abym ci zosta w domu, gdybym nie wiedzia a, e i tak si wymkniesz. Gdy tak

ł

ć

ł ż

ę

b dziesz obserwowa w m czarniach, notuj ka dego, kto wchodzi do Durbina albo stamt d

ę

ł

ę

ż

ą

wychodzi, a nie ma go na li cie.

ś

- Dzi kuj - m wi potulnie Cabel.

ę ę

ó

- Baker i Cobb, wszystko jasne?
- Tak jest - odpowiadaj policjanci.

ą

- wietnie. Wy dwaj mo ecie i .

Ś

ż

ść

Baker i Cobb klepi Janie po plecach, jakby by a jednym z nich, pokazuj jej uniesione

ą

ł

ą

kciuki i wychodz . Janie si u miecha.

ą

ę ś

Kapitan odwraca si w jej stron .

ę

ę

- Niedobrze by by o da si wci gn dzi wieczorem w czyj pijacki sen. Postaraj si

ł

ć ę

ą ąć

ś

ś

ę

tego unikn . Je li ci si nie uda, zajmiemy si tym p niej. Zdaj sobie spraw , e nie mo esz

ąć ś

ę

ę

óź

ę

ę ż

ż

kontrolowa tego, co robi inni, wi c nie panikuj, je li zostaniesz wessana i utkniesz.

ć

ą

ę

ś

Janie kiwa g ow .

ł ą

- I b d ostro na. Zaufaj swoim przeczuciom. Jeste bystra. Masz fenomenaln intuicj .

ą ź

ż

ś

ą

ę

Korzystaj z niej tak jak do tej pory, a wyjdziemy z tego ca o. Dobrze?

ł

- Tak jest.
- Jakie pytania?

ś

- Nie.
- wietnie. Zadzwo do mnie, je li przyjdzie ci co do g owy - m wi Kapitan. - I Janie,

Ś

ń

ś

ś

ł

ó

m wi to jak najbardziej powa nie: w razie potrzeby u yj zapalniczki. Nie b d m czennic i

ó ę

ż

ż

ą ź ę

ą

nie my l, e dasz sobie rad sama. Tworzymy zesp . Rozumiesz?

ś ż

ę

ół

- Tak. Jestem gotowa, Kapitanie.
- Przypominam: to mo e by tylko zwyk a impreza. Naszym celem jest zdemaskowanie i

ż

ć

ł

aresztowanie seksualnego przest pcy. Nie chcemy przyskrzyni go cia za podawanie nieletnim

ę

ć

ś

alkoholu. Za to zawsze mo emy go wsadzi nast pnym razem. Jak ju m wi am, u yj swojej

ż

ć

ę

ż ó ł

ż

intuicji i umiej tno ci oceny sytuacji.

ę

ś

- Dobrze.
- Cabelu, jakie pytania?

ś

- Nie, kapitanie.
- No to zmykajcie. Do zobaczenia w ci gu najbli szych dwudziestu czterech godzin.

ą

ż

Cholera, nie znosz tej roboty.

ę

background image

Godzina 10.09

Janie przygotowuje rurki z likierem mi towym i wk ada je do lod wki, a potem robi sobie lunch.

ę

ł

ó

Cabel wpada do niej i snuje si bezu ytecznie po domu, nie b d c w stanie o niczym rozmawia .

ę

ż

ę ą

ć

W ko cu Janie go wyrzuca.

ń

- Uwa aj na siebie, kochanie - m wi Cabel, ca uj c j w czubek g owy

ż

ó

ł ą ą

ł

Janie milczy.
A on odchodzi.

Godzina 14.32

Janie zapala wieczki relaksacyjne i siedzi nieruchomo na ku, oczyszczaj c umys , medytuj c.

ś

łóż

ą

ł

ą

Przygotowuje si .

ę

Przypomina sobie profile podejrzanych. Wszystkie wydarzenia, kt re doprowadzi y do

ó

ł

dzisiejszego dnia. A potem w druje my lami do samochodowego snu Stacey. Odtwarza go, krok

ę

ś

po kroku. Wie, e istnieje zwi zek mi dzy tym snem a panem Durbinem, ale jaki? Czy Durbin

ż

ą

ę

naprawd zgwa ci Stacey? Janie my li o Lauren. a uje, e nie potrafi a skupi si na twarzach

ę

ł ł

ś

Ż ł

ż

ł

ć ę

os b obecnych na przyj ciu, ale by y rozmazane i nie do rozpoznania. Ale skoro Lauren dr cz

ó

ę

ł

ę ą

koszmary o imprezie u Durbina, dlaczego sam gospodarz nie budzi w niej obaw czy wr cz jawnej

ę

pogardy? Dlaczego osoba dzwoni ca anonimowo na gor c lini nie zadzwoni a jeszcze raz?

ą

ą ą

ę

ł

Drzemie przez godzin , prosz c sam siebie o wykrycie zwi zku mi dzy snami a

ę

ą

ą

ą

ę

dzisiejsz imprez .

ą

ą

Jej „ja" odmawia.

Tu po obudzeniu, bierze prysznic i wk ada obcis e d insy oraz sweter z g bokim

ż

ł

ł

ż

łę

dekoltem w serek. Maluje si lekko i zwi zuje w osy wst k , nisko na karku, zostawiaj c z

ę

ą

ł

ąż ą

ą

przodu kilka lu nych pasemek okalaj cych twarz. Przegryza co w po piechu i popija mlekiem,

ź

ą

ś

ś

myje z by. Nak ada na usta troch b yszczyku.

ę

ł

ę ł

Czas zacz przedstawienie.

ąć

Godzina 17.57

- Podje d am pod dom. Zobaczymy si po imprezie - m wi Janie.

ż ż

ę

ó

- Je li b dziesz mia a okazj zadzwoni do mnie... bezpiecznie... no, wiesz... - W g osie

ś

ę

ł

ę

ć

ł

Cabela s ycha zdenerwowanie.

ł

ć

background image

- Zadzwoni , je li b d mog a. Kocham ci , Cabe.

ę ś ę ę

ł

ę

- Kocham ci , Janie. B d ostro na.

ę

ą ź

ż

Roz czaj si . Wiecz r jest ciep y jak na marzec, nieg stopnia , zostawiaj c wsz dzie

łą

ą ę

ó

ł

ś

ł

ą

ę

zab ocone podw rka, ka u e i dziury w nawierzchni. Janie parkuje na ulicy, dwa razy sprawdza

ł

ó

ł ż

zawarto kieszeni, apie deser i bierze g boki oddech, a potem zdejmuje kurtk i rzucaj na

ść

ł

łę

ę

ą

siedzenie pasa era obok siebie. Nigdy nie zawadzi mie wym wk , eby wyj z domu.

ż

ć

ó ę ż

ść

Wcze niej kupi a paczk papieros w i zostawia je w kieszeni kurtki.

ś

ł

ę

ó

Zamyka na chwil oczy, wchodzi w rol i wysiada z auta. W g bi ulicy widzi ty godnego

ę

ę

łę

ł

pe noetatowej mamu ki minivana Bakera, kt ry miga jej wiat ami stopu. Janie czuje niesamowity

ł

ś

ó

ś

ł

przyp yw pewno ci siebie i u miecha si w jego stron , wiedz c, e b dzie j obserwowa przez

ł

ś

ś

ę

ę

ą ż ę

ą

ł

swoj pot n lornetk . Cobb zaj stanowisko na s siedniej ulicy, sk d ma cz ciowy widok na

ą

ęż ą

ę

ął

ą

ą

ęś

ty y domu. Nie rozgl da si za Cabelem, ale wie, gdzie jest - za rogiem.

ł

ą

ę

Trzaska drzwiami samochodu i idzie przed podjazd ku frontowym schodkom domu pana

Durbina, maj c nadziej , e Stacey zaraz si poka e. Puka i s yszy kroki. Pan Durbin otwiera

ą

ę ż

ę

ż

ł

drzwi i zapraszaj do rodka.

ą

ś

- Cze , Janie - m wi, wpuszczaj c j i zamykaj c za ni drzwi.

ść

ó

ą ą

ą

ą

- Super to wygl da, panie Durbin - chwali Janie z u miechem, rozgl daj c si . Durbin

ą

ś

ą ą

ę

przemeblowa salon i dostawi dodatkowe sk adane krzes a oraz dwa stoliki do kart.

ł

ł

ł

ł

- Ty te , Janie. - Taksuje j od st p do g w. - Poza szko mo esz mi m wi Dave.

ż

ą

ó

łó

łą

ż

ó ć

Janie odwraca si w jego stron i po wi ca mu ca swoj uwag , patrz c, jak jego wzrok

ę

ę

ś ę

łą

ą

ę

ą

zsuwa si na jej piersi.

ę

- Dave - powtarza. - Chyba powinnam wstawi to do lod wki. - Wskazuje przyniesiony

ć

ó

deser. - Masz co przeciwko temu, ebym pokr ci a si po kuchni i sprawdzi a, gdzie co jest?

ś

ż

ę ł

ę

ł

Mog abym pom c przy podawaniu jedzenia i picia, kiedy wszyscy si ju pojawi .

ł

ó

ę ż

ą

- Prosz bardzo. - W g osie Durbina nie ma nawet cienia niepokoju.

ę

ł

Punkt dla mnie, my li Janie. Nauczyciel idzie za ni i pokazuje, gdzie trzyma dodatkowe

ś

ą

naczynia, szklanki, sztu ce i serwetki.

ć

- Lod wka jest zapakowana prawie na maksa - m wi - ale zosta o troch miejsca na

ó

ó

ł

ę

dolnej p ce, je li przesuniesz kilka piw. - Stoi za ni , gdy Janie pochyla si , eby schowa deser.

ół

ś

ą

ę ż

ć

- Masz ochot na piwo? Przygotowuj te poncz.

ę

ę ż

- Pan te si napije? - pyta Janie.

ż ę

- Jasne.
Na lod wce, przytrzymuj c - c by innego? - dwa zdj cia samego Durbina, wisi magnes.

ó

ą

óż

ę

Magnes z numerem gor cej linii „Zg o przest pstwo, odbierz kas ". Janie wali serce. Sam si

ą

ł ś

ę

ę

ę

wkopa , u wiadamia sobie Janie, my l c o zamazanej, anonimowej osobie w kuchni, kt ra

ł ś

ś ą

ó

dzwoni na policj .

ę

Janie szybko wyjmuje dwie butelki piwa i Durbin pokazuje jej w a nie, gdzie le y

ł ś

ż

otwieracz, gdy do kuchni wchodzi nie kto inny, jak pan Wang we w asnej osobie. Jest boso i ma

ł

background image

mokre w osy.

ł

- Pan Wang - odzywa si Janie, staraj c si ukry zaskoczenie. - Nie wiedzia am, e pan

ę

ą

ę

ć

ł

ż

tu jest.

- Pani Hannagan - odpowiada Wang ze skinieniem g owy.

ł

Durbin u miecha si szeroko.

ś

ę

- Ale jeste cie oficjalni. Chris, Janie - m wi. - Janie, podasz browar Chrisowi? Musz si

ż

ś

ó

ę ę

zaj ponczem. Chris przyszed wcze niej, eby pom c mi przestawi sto y i krzes a, a

ąć

ł

ś

ż

ó

ć

ł

ł

sko czyli my na do agresywnej rozgrywce jeden na jednego. Koszyk wki - dodaje.

ń

ś

ść

ó

- Rozumiem. Mi o ci widzie ... ee... Chris. - Mruga, a Wang sprawia wra enie

ł

ę

ć

ż

zdenerwowanego.

- Mnie r wnie , Janie.

ó

ż

Janie podaje panu Wangowi piwo. On rozgl da si po pokoju, sprawdzaj c, co trzeba

ą

ę

ą

zrobi , i w ko cu, do bezradnie, podchodzi do wie y i zaczyna przegl da p yty.

ć

ń

ść

ż

ą ć ł

- Jak zwykle zajm si did ejowaniem - oznajmia. Dzwonek do drzwi i do rodka, nie

ę ę

ż

ś

czekaj c na zaproszenie, wpada Stacey, krzycz c:

ą

ą

- Tadaam!
Janie unosi brew.
- Hejka, Stacey - rzuca, kiedy Stacey zanosi Crock-Pot na kuchenn wysp .

ą

ę

- Janie! - Od Stacey zalatuje ju piwem. - Gotowa si zabawi ?

ż

ę

ć

Pan Wang w czy Coldplay i teraz podkr ca g o no .

łą

ł

ę

ł ś ść

- Teraz ju tak - m wi Janie, unosz c swoje piwo. Zastanawia si , jak bardzo impreza

ż

ó

ą

ę

musi si rozkr ci , eby pan Wang w czy hip-hop.

ę

ę ć ż

łą

ł

Zanosi papierowe kubki i serwetki do salonu, gdzie Durbin dolewa butelk soku

ę

urawinowego do misy z ponczem, w kt rej jest ju przezroczysty p yn. Dodaje jeszcze butelk

ż

ó

ż

ł

ę

cytrusowego napoju gazowanego, a potem bierze ze zlewu kr ek zamro onych owoc w i

ąż

ż

ó

wrzuca go do misy.

Janie otwiera paczk serwetek, uk ada je w spiralny wz r.

ę

ł

ó

- Co ma sta na drugim stole? - pyta.

ć

Pan Durbin miesza poncz chochl .

ą

- Pomy la em, e postawimy tam jakie przegryzki. Chcesz si tym zaj ? - Bierze kubek i

ś ł

ż

ś

ę

ąć

nalewa sobie odrobin ponczu, pr buje i kiwa g ow z aprobat .

ę

ó

ł ą

ą

- Pewnie. Widzia am jakie na blacie. Znajd miski i wystawi je tutaj.

ł

ś

ę

ę

- Mam fartuszek, kt ry mog aby za o y - m wi na tyle cicho, eby tylko ona go

ó

ł

ś

ł ż ć

ó

ż

us ysza a.

ł

ł

Janie unosi brew i patrzy na niego. On u miecha si szeroko.

ś

ę

Stacey podchodzi do stolika z ponczem.
- To taki sam poncz, jaki poda e poprzednim razem, Dave? Je li tak, chyba powinnam go

ł ś

ś

spr bowa , nie s dzisz? - Patrzy na niego z niewinn min .

ó

ć

ą

ą

ą

- Racja, racja - odpowiada Durbin, nalewaj c jej szklank ponczu.

ą

ę

background image

Janie idzie do kuchni i zaczyna nak ada przek ski do misek r nej wielko ci. Kiedy

ł

ć

ą

óż

ś

zanosi je na st , pan Wang te popija poncz.

ół

ż

- Masz ochot , Janie? - Durbin proponuje jej szklank .

ę

ę

- Dopij piwo - odpowiada Janie z u miechem. - A co w tym w og le jest?

ę

ś

ó

- Tylko troch w dki. Nawet jej nie czu - odpowiada Durbin.

ę ó

ć

- Ale dzia a - chichocze Stacey.

ł

Pan Wang zaczyna si rozlu nia i gdy dochodzi si dma on, Durbin i Stacey nawijaj ju

ę

ź ć

ó

ą ż

w najlepsze.

Janie korzysta z chwili spokoju, eby odla troch piwa do zlewu, zanim rozdzwoni si

ż

ć

ę

ę

dzwonek. Dzwonek nie przestaje dzwoni przez nast pn godzin . Janie gra rol gospodyni.

ć

ę ą

ę

ę

Godzina 20.17

Wszyscy ju s i impreza zaczyna si rozkr ca . Janie krz ta si po kuchni, rozstawiaj c

ż ą

ę

ę ć

ą

ę

ą

jedzenie przyniesione przez go ci. Stawia przystawki na stole w jadalni, a w pewnym momencie

ś

wymawia si poszukiwaniem przed u acza, eby pomyszkowa w pozosta ych pomieszczeniach.

ę

ł ż

ż

ć

ł

Jest w gabinecie/kryj wce na ty ach kuchni, gdy Durbin j nakrywa.

ó

ł

ą

- Co tu robisz? Co podniecaj cego? Janie odwraca si i u miecha, staraj c si ukry

ś

ą

ę

ś

ą

ę

ć

zawstydzenie.

- Szukam przed u acza, eby przystawki nie wystyg y. Ma pan zapasowy?

ł ż

ż

ł

Stoi bardzo blisko niej.
- Na dole. Chod , poka ci. - Ma zmys owy g os. Janie oblizuje wargi, patrz c mu w oczy.

ź

żę

ł

ł

ą

- Prowad - m wi, wskazuj c kierunek puszk z piwem. Serce wali jej mocno.

ź

ó

ą

ą

Drzwi do piwnicy znajduj si w kuchni. Piwnica jest wyko czona i wyposa ona w barek,

ą ę

ń

ż

telewizor z wielkim ekranem oraz dwie gigantyczne kanapy. Janie wchodzi za Durbinem do
warsztatu z niewielkim roboczym sto em. Na stoliku stoi palnik Bunsena oraz kilka butelek i

ł

zlewek. Na p kach nad sto em stoj najr niejsze chemikalia. Janie podchodzi bli ej i szybko

ół

ł

ą

óż

ż

przebiega wzrokiem etykiety.

- Ale czad! Ja te chc mie w domu w asne laboratorium! - j czy.

ż

ę

ć

ł

ę

Durbin staje za ni i delikatnie obejmuje j w talii. Przesuwa lekko kciukiem po jej boku,

ą

ą

w g r i w d . Janie wtula si w niego nieznacznie, nie odrywaj c wzroku od p ki.

ó ę

ół

ę

ą

ół

A potem on bierze j za r k i ci gnie za sob .

ą

ę ę

ą

ą

- Musz zabawia go ci - m wi. Wspinaj si po schodach, gdzie zn w s ycha g o n

ę

ć ś

ó

ą ę

ó

ł

ć ł ś ą

muzyk . - Tu masz przed u acz. -Wr czaj jej kabel. - Chod , musisz si troch rozerwa .

ę

ł ż

ę

ź

ę

ę

ć

Wy cz tryb „praca" i troch si zabaw. To impreza, na mi o bosk . - U miecha si i szczypie

łą

ę ę

ł ść

ą

ś

ę

j w pup . - Napij si troch ponczu, Janie - zach ca, unosz c sw j pusty kubek. - Obiecuj ci,

ą

ę

ę

ę

ę

ą

ó

ę

rozchmurzysz si i b dziesz si wietnie bawi a.

ę ę

ę ś

ł

Odstawia sw j kubek na kuchenny blat i kiedy Janie udaje si rozpracowa pl tanin

ó

ę

ć ą

ę

background image

kabli i wtyczek tak eby nikt si o nie nie potyka , rozgl da si , apie kubek i biegnie do azienki.

ż

ę

ł

ą

ę ł

ł

Do azienki jest kolejka. Janie nie chce czeka .

ł

ć

Przemyka korytarzem, zagl da do ciemnej sypialni, w lizguje si do rodka i zamyka za

ą

ś

ę

ś

sob drzwi. Zapala lamp na nocnej szafce i wyci ga z kieszeni paczuszk . Rozrywa j , wyjmuje

ą

ę

ą

ę

ą

papierowe k ko i przechyla prawie pusty kubek tak, e pojedyncza kropla zatrzymuje si na

ół

ż

ę

brzegu, po czym spada na papierek.

Wciera j i czeka.

ą

Trzydzie ci sekund i papierek jest suchy.

ś

Nic si nie dzieje.

ę

Bierze nast pny papierowy kr ek i ponawia pr b .

ę

ąż

ó ę

Wci nic.

ąż

- Hm - mruczy. Zgniata oba papierki i wciska do jednej kieszeni, paczuszk chowa do

ę

drugiej, bierze kubek, piwo i wraca do salonu.

Wrzuca kubek do mieci i zerka do rodka. Na dnie torby ze mieciami le dwie puste

ś

ś

ś

żą

butelki po absolucie. Zamyka kube i myje r ce. S yszy uczni w, kt rzy miej si coraz g o niej i

ł

ę

ł

ó

ó

ś

ą ę

ł ś

ta cz .

ń ą

Godzina 21.45

Janie jest znudzona. I umiera z pragnienia. Wszystkie napoje bezalkoholowe stoj w otwartych

ą

dwulitrowych butelkach, kt rych nie pilnowa a, i mo e ma paranoj , ale nie chce napi si wody

ó

ł

ż

ę

ć ę

z kranu, bo jest do niego pod czony filtr. Patrzy na opr nion do po owy butelk ciep ego piwa.

łą

óż

ą

ł

ę

ł

Wie, e to prawdopodobnie jedyny bezpieczny nap j w domu, gdy nie rozstawa a si z ni od

ż

ó

ż

ł

ę

ą

chwili, gdy j otworzy a.

ą

ł

Wielu ch opc w, a tak e kilka dziewczyn, zesz o na d ogl da mecz koszyk wki. Ale

ł

ó

ż

ł

ół

ą ć

ó

wi kszo dziewczyn podryguje ze miechem w salonie, a pan Wang zabawia je swoimi

ę

ść

ś

tanecznymi ruchami. Cztery siedz na pod odze i graj w sportowego pokera. Jedzenie jest prawie

ą

ł

ą

nietkni te. Ka dy ma w r ku piwo albo jaki kubek. Janie nabija na wyka aczk mi sn kulk i

ę

ż

ę

ś

ł

ę

ę ą

ę

zaczyna j pogryza . Jest pyszna, ale tylko wzmaga pragnienie.

ą

ć

A potem Durbin wychodzi z kuchni z now mis ponczu. Og asza to wszem wobec i

ą

ą

ł

po owa dziewczyn gromadzi si wok niego, wyci gaj c swoje kubki. Nalewa hojnie im, a tak e

ł

ę

ół

ą ą

ż

sobie i panu Wangowi. Pan Wang, spocony od ta ca, wychyla sw j kubek jednym haustem i

ń

ó

unosi go patrz c na Janie, kt ra siedzi na kanapie z Desiree i gada o pierdo ach. Desiree jest

ą

ó

ł

przyjemnie wstawiona, jeszcze nie be kocze, i Janie zd y a j naprawd polubi . Jest bystra i

ł

ąż ł ą

ę

ć

zabawna.

Pan Wang nalewa kolejny kubek ponczu i przynosi Janie.
- To dla ciebie - m wi. Jego ciemne oczy l ni . Siada obok Janie i odchyla si na oparcie,

ó

ś ą

ę

zamykaj c oczy.

ą

background image

- D ugi dzie , Chris? - pyta Janie, kiedy Desiree wymyka si , eby znowu nape ni

ł

ń

ę ż

ł ć

szklank .

ę

Wang otwiera leniwie jedno oko.
- D ugi i potem napi cia - odpowiada perfidnie.

ł

ę

Janie kiwa g ow .

ł ą

- Dzi ki za zaufanie. - Trzyma kubek. S ucha muzyki. Akurat leci Black Eyed Peas.

ę

ł

- Jest tam mo e Mos Def? - pyta Janie.

ż

- Definitywnie - odpowiada Wang, miej c si z w asne g upiego artu. Przesuwa si

ś

ą

ę

ł

ł

ż

ę

chwiejnie w jej stron . - Ooj -mamrocze, opieraj c si na jej udzie. - P niej to puszcz . Hej,

ę

ą

ę

óź

ę

rozchmurz si , ksi niczko - zagaduje, przechylaj c pytaj co g ow . - Takie dziewczyny jak ty

ę

ęż

ą

ą

ł ę

powinny si wstawia na tego rodzaju imprezach. No, wiesz, darmowy alkohol. - Nachyla si i

ę

ć

ę

w cha jej szyj . - Cudownie pachniesz - szepcze. Opiera spocon g ow na jej ramieniu.

ą

ę

ą ł ę

Dziewczyny takie jak ja? Janie gotuje si ze z o ci. Nie mo e nic na to poradzi . Ma ochot

ę

ł ś

ż

ć

ę

skopa Wangowi ty ek.

ć

ł

- Jezu Chryste - mamrocze. - Chcesz wiedzie , co lubi dziewczyny z przyczep, co, Chris?

ć

ą

- Nie wszystkie. Tylko ty - be kocze Wang.

ł

- W takim razie zaczekaj tu na mnie - m wi, zrzucaj c jego g ow z ramienia i usi uj c

ó

ą

ł ę

ł ą

zapanowa nad odraz . - Zaraz wracam.

ć

ą

- O tak. - Wang u miecha si rado nie.

ś

ę

ś

Janie przepycha si w stron azienki z nietkni tym ponczem w r ku i ustawia si w

ę

ę ł

ę

ę

ę

kolejce. Kiedy wreszcie wchodzi do rodka, s yszy tupanie kilkunastu par n g na schodach.

ś

ł

ó

Durbin wyja nia na ca y g os, e kto musi zacz wreszcie je , bo dziewczyny si nie kwapi .

ś

ł ł

ż

ś

ąć

ść

ę

ą

Janie zamyka si w azience i powtarza test.

ę ł

Rozciera kropl ponczu na papierku.

ę

Czeka trzydzie ci sekund.

ś

Patrzy, jak papier zmienia kolor na jaskrawoniebieski.

o dek podchodzi jej do gard a.

Ż łą

ł

Flunitrazepam.
Wylewa poncz do klozetu i spuszcza wod .

ę

Szuka w szufladach i szafkach buteleczek, proszk w i pigu ek. Niczego nie znajduje. Wie,

ó

ł

e mog aby ju teraz wezwa gliny. Ale nie ma dowodu, e to sprawka Durbina. A co, je li to

ż

ł

ż

ć

ż

ś

robota jednego z uczni w? Gdyby uda o jej si znale narkotyk, pomog oby to w oskar eniu

ó

ł

ę

źć

ł

ż

drania. Pami ta ostatni spraw i to, jak sfrustrowani byli Cabel i Kapitan, gdy Baker i Cobb

ę

ą

ę

wkroczyli do akcji, zanim Cabel wy ledzi miejsce ukrycia kokainy. Janie chce mie dowody. Chce

ś

ł

ć

to zrobi jak nale y. Jest jeszcze wcze nie, my li, przegl daj c rzeczy Durbina. Znajd je.

ć

ż

ś

ś

ą ą

ę

Przechodzi korytarzem i przeszukuje sypialni . W lizguje si do drugiej sypialni i j te

ę

ś

ę

ą ż

przeszukuje. Nic a nic. Na dole, my li.

ś

Jest gor co i Janie naprawd chce si pi . Poci ga yk z trzymanej w r ku butelki. Piwo

ą

ę

ę ć

ą ł

ę

background image

jest odgazowane i ciep e. Ale musi wystarczy . Kapitan nie b dzie chyba mia a pretensji, e stara a

ł

ć

ę

ł

ż

ł

si nie odwodni ? Poza tym Janie jest rozs dna. Wie z do wiadczenia, e wypicie nawet dw ch

ę

ć

ą

ś

ż

ó

piw nie ma wp ywu na jej zachowanie.

ł

Janie mija kilka os b stoj cych w kuchni i schodzi do piwnicy. Telewizor i wiat a s

ó

ą

ś

ł ą

w czone, ale wszyscy s teraz na g rze. Ma nadziej , e tam zostan . Zakrada si do ciemnego

łą

ą

ó

ę ż

ą

ę

warsztatu, gdzie stoi st laboratoryjny, i przygl da si etykietom, przesuwaj c wi ksze

ół

ą

ę

ą

ę

pojemniki w poszukiwaniu tych mniejszych. Nie znajduje tego, czego szuka. Sfrustrowana,
odwraca si i wraca na g r . Wylewa resztk st ch ego piwa. Wyjmuje z lod wki wie e, a ze

ę

ó ę

ę ę ł

ó

ś

ż

sto u bierze papierowy talerzyk.

ł

Nape nia go jedzeniem i poci ga d ugi yk piwa mi dzy k sami klops w i warzyw. Musi tu

ł

ą

ł

ł

ę

ę

ó

gdzie by , my li. Mo e w sypialni Durbina? Ale drzwi s zamkni te, a wchodzi si tam z salonu.

ś ć

ś

ż

ą

ę

ę

Zosta aby zauwa ona. A je li on tam jest?

ł

ż

ś

Janie wpycha do ust p klopsika i uje. Pycha. Chrupi c marchewk , rusza do salonu.

ół

ż

ą

ę

Znajduje sobie w t umie miejsce, staje i je. My li. My li intensywnie.

ł

ś

ś

Go cie zaczynaj traci nad sob panowanie.

ś

ą

ć

ą

Janie prze uwa, wypatruj c zmru onymi oczami Durbina i Wanga. Ryk g os w narasta z

ż

ą

ż

ł ó

ka d minut . Muzyka robi si coraz g o niejsza.

ż ą

ą

ę

ł ś

Koncentruje si na swoim zegarku. Skupia na nim wzrok.

ę

23.08

Godzina 23.09

Z talerzem w jednej i piwem w drugiej r ce przeciska si mi dzy dwoma ch opakami i odkrywa,

ę

ę

ę

ł

co obserwuj z taki przej ciem.

ą

ę

Janie patrzy na rozgrywaj c si przed ni scen . Czuje ju dzia anie piwa, cho

ą ą ę

ą

ę

ż

ł

ć

wys czy a jedynie odrobin pierwszego i wypi a po ow drugiego. Mimo to umiera z pragnienia,

ą

ł

ę

ł

ł ę

a nie mie napi si czego innego. Dopija piwo, a potem szybko wpycha w siebie jedzenie,

ś

ć ę

ś

wiedz c, e ma jeszcze zadanie do wykonania. Wiedz c, e wszystkich ogarnia szale stwo.

ą ż

ą ż

ń

Zerka na mis ponczu. Prawie pusta. Uczniowie, rozproszeni po pokoju, siedz sobie

ę

ą

nawzajem na kolanach i ob ciskuj si . Kilka os b siedzi samotnie, z pustym, ot pia ym wyrazem

ś

ą ę

ó

ę ł

twarzy. A na rodku pokoju, gdzie zwr cone s wszystkie oczy, pan Wang i Stacey O'Grady

ś

ó

ą

wyginaj si w nieprzyzwoitym ta cu. Bardzo nieprzyzwoitym. Pan Wang zdj koszul , jego

ą ę

ń

ął

ę

napi te mi nie l ni od potu. Janie omiata wzrokiem jego cia o i zaskoczona odkrywa, e nagle

ę

ęś

ś ą

ł

ż

wydaje jej si zaskakuj co atrakcyjny.

ę

ą

Stacey jest nawalona. Ledwo trzyma si na nogach. Janie notuje w my lach, eby mie j

ę

ś

ż

ć ą

na oku. Go cie dopijaj resztki ponczu tak apczywie, jakby znale li si w oazie na pustyni. Pan

ś

ą

ł

ź

ę

Durbin donosi z kuchni kolejn porcj .

ą

ę

Jedz c, Janie rozgl da si leniwie dooko a. Jest zm czona. I lekko wstawiona. Osoby, kt re

ą

ą

ę

ł

ę

ó

background image

nie s w tej chwili zaj te, wracaj na d , by ogl da telewizj , potykaj c si i popychaj c na

ą

ę

ą

ół

ą ć

ę

ą

ę

ą

schodach. Janie szumi w g owie i jest tym zaskoczona - tak naprawd wypi a przecie tylko jedno

ł

ę

ł

ż

piwo. Powinna wi cej zje , powtarza sobie, eby szum usta .

ę

ść

ż

ł

W kuchni nak ada sobie kolejn porcj . Zaczyna kr ci jej si w g owie. Opiera si o blat

ł

ą

ę

ę ć

ę

ł

ę

w nadziei, e zawroty ustan .

ż

ą

A potem zastyga.
Nagle co jej si przypomina. Co , co mia a zrobi . Wyobra a to sobie.

ś

ę

ś

ł

ć

ż

Podnosi wzrok na szczyt lod wki.

ó

Puszka rozpuszczalnika do farb.
Butelka sody kaustycznej.
To... wa ne, my li, zaciskaj c powieki, usi uj c si skoncentrowa . Ale jej m zg nie

ż

ś

ą

ł ą

ę

ć

ó

pracuje jak trzeba. To... w a nie to. Wie, e powinna to zapami ta , ale teraz nie ma poj cia po

ł ś

ż

ę ć

ę

co.

W g owie szumi jej coraz bardziej i nie jest pewna, czyjej si to podoba. Siada na pod odze

ł

ę

ł

i zabiera si do jedzenia, pr buj c opanowa zawroty g owy, sko czy to, co ma na talerzu. Czuje

ę

ó ą

ć

ł

ń

ć

ogarniaj c j senno . Musz zadzwoni ... Ta my l wita jej nagle w g owie, ale r wnie szybko

ą ą ą

ść

ę

ć

ś ś

ł

ó

znika. Kto potyka si o jej nog i Janie zwleka si z pod ogi, a potem pr buje sobie przypomnie ,

ś

ę

ę

ę

ł

ó

ć

po co w og le wstawa a. Potrz sa g ow , staraj c si oprzytomnie , ale traci r wnowag i prawie

ó

ł

ą

ł ą

ą

ę

ć

ó

ę

si wywraca, wpadaj c na kogo , kto wydaje jej si jakby znajomy. miej c si sama z siebie,

ę

ą

ś

ę

Ś

ą

ę

przypomina sobie, co powinna zrobi . Bierze sw j talerzyk i wrzuca go do kosza na mieci. Dwa

ć

ó

ś

punkty.

Czuje mrowienie na sk rze, gdy przechadza si po domu, obserwuj c na kanapach pary

ó

ę

ą

uczni w na r nych etapach gry wst pnej. Przygl da im si z zaciekawieniem. A potem

ó

óż

ę

ą

ę

przychodzi jej do g owy my l, e mo e jest w czyim nie. Chodzi chwiejnym krokiem po salonie,

ł

ś ż

ż

ś ś

wiedz c, e je li naprawd jest w czyim nie, nikt nie mo e jej zobaczy . Stacey i pan Wang

ą ż

ś

ę

ś ś

ż

ć

znikn li. Szkoda, bo Janie mia a ochot jeszcze popatrze , jak ta cz .

ę

ł

ę

ć

ń ą

Dwunasta z minutami. Oczy Janie zatrzymuj si na zegarze, nie do ko ca rozumiej c, co

ą ę

ń

ą

oznacza pozycja wskaz wek.

ó

W pokoju nagle podnosi si wrzawa i Janie przytomnieje, usi uj c przypomnie sobie,

ę

ł ą

ć

gdzie jest i co tu robi. Wstaje z pod ogi, zastanawiaj c si , jak si na niej znalaz a. Pan Durbin stoi

ł

ą

ę

ę

ł

przy drzwiach i podaje trenerowi Craterowi drinka. Crater wypija go jednym haustem. Janie jest
pod wra eniem. Jest przystojny, my li. A jej ci gle tak strasznie chce si pi . Idzie do kuchni,

ż

ś

ą

ę ć

zagl da do lod wki i widzi deser, kt ry sama przygotowa a.

ą

ó

ó

ł

- Hej - m wi, a j zyk ma jak ko ek - powinnam to poda . - Si ga po rurki z kremem,

ó

ę

ł

ć

ę

chybia za pierwszym razem, ale trafia za drugim - po chwili wyt onej koncentracji. Kto dotyka

ęż

ś

jej pupy.

Janie prostuje si i odstawia deser na blat, eby go nie upu ci .

ę

ż

ś ć

- Ej, no - m wi ze miechem.

ó

ś

background image

- Mm - mruczy Durbin. - Prosz , przynios em ci co do picia. Wygl dasz na spragnion .

ę

ł

ś

ą

ą

- On te be kocze, my li Janie. To musi by jego sen. Janie pami ta, e powinna si cieszy , e

ż ł

ś

ć

ę ż

ę

ć ż

znalaz a si we nie pana Durbina, ale nie mo e sobie przypomnie dlaczego.

ł

ę

ś

ż

ć

U miecha si z wdzi czno ci .

ś

ę

ę

ś ą

- Bardzo panu dzi kuj - papla i unosi kubek, czuj c, e mo e by w nim co , o czym

ę ę

ą ż

ż

ć

ś

powinna wiedzie , ale pragnienie zwyci a. - Czy tu wszystko si odrobin przechyla? - pyta,

ć

ęż

ę

ę

jakby to by a naj mieszniejsza rzecz, jak wymy li a przez ca y dzisiejszy dzie , a potem przytyka

ł

ś

ą

ś ł

ł

ń

kubek do ust. Poncz sp ywa jej do gard a, ch odz c je. - My la am, e poncz ju si sko czy .

ł

ł

ł

ą

ś ł

ż

ż ę

ń

ł

Mmm, o Bo e. Pycha.

ż

A potem Durbin popycha j na blat i zaczyna ca owa , a ona czuje w ustach jego gor cy

ą

ł

ć

ą

j zyk. Zaczyna odwzajemnia poca unki, bo wydaje jej si , e powinna. Coraz trudniej zebra jej

ę

ć

ł

ę ż

ć

my li.

ś

- Musz i ... - stwierdza nagle, odrywaj c si od niego.

ę ść

ą

ę

- Nie, nie musisz.
- To znaczy, do azienki - dodaje powa nie Janie.

ł

ż

- Mam azienk przy sypialni - odpowiada Durbin, po eraj c j wzrokiem.

ł

ę

ż

ą ą

- Czadowo. Ma pan tam wci te gazetki porno? - Janie waha si zbyt p no, zastanawia,

ąż

ę

óź

czy powinna by a to powiedzie , ale nie mo e sobie przypomnie , dlaczego nie.

ł

ć

ż

ć

- Mn stwo. Ale nie s mi potrzebne, kiedy ty tu jeste .

ó

ą

ś

- Aha. - Idzie za nim przez otumaniony i na wp nagi t um. Durbin zatrzymuje si po

ół

ł

ę

jeszcze jeden kubek ponczu i podaje go jej. Po drodze do sypialni Janie macha trenerowi
Craterowi. - Hej - m wi, odwracaj c si do Durbina. - Nie by o tu Stacey? Wcze niej?

ó

ą

ę

ł

ś

- Stacey ci gle tu jest, Janie. - Starannie dobiera s owa, jakby musia si skupi . - Pieprzy

ą

ł

ł ę

ć

si z Chrisem w drugiej sypialni, eby my my mogli si pieprzy tutaj. - Jego s owa brzmi jak w

ę

ż

ś

ę

ć

ł

ą

zwolnionym tempie, rzeczowo, i Janie jest ju pewna, e znajduje si w jego nie.

ż

ż

ę

ś

Durbin wskazuje jej azienk i Janie stwierdza, e powinna zamkn za sob drzwi,

ł

ę

ż

ąć

ą

chocia nie ma na to ochoty. Tyle zachodu. Ale to dziwne, bo skoro jest we nie pana Durbina, jak

ż

ś

znalaz a si w pomieszczeniu, w kt rym go nie widzi?

ł

ę

ó

Siada na sedesie, g owa jej ci y. Co jest nie tak, ale nie wie co. Siedzi tak d u szy czas, w

ł

ąż

ś

ł ż

p nie. Prawie zasypia, jest jej tak ciep o i przyjemnie. W jej g owie kot uj si wspomnienia,

ółś

ł

ł

ł ą ę

pojawiaj ce si i znikaj ce na przemian.

ą

ę

ą

S yszy pukanie, gdzie z daleka.

ł

ś

- Wracaj do domu, Carrie - mamrocze.
Nie jest w stanie otworzy oczu.

ć

Przechyla si na prawo i opiera policzek o przyjemnie ch odn cian .

ę

ł

ą ś

ę

Zn w s yszy pukanie. Ale tym razem przechodzi ono w strza silnika, prowadzi Stacey.

ó

ł

ł

Zaraz z tylnego siedzenia rzuci si na ni m czyzna, przypomina sobie Janie, i faktycznie jest,

ę

ą ęż

apie Stacey za gard o. Ma seksowne d onie, my li Janie.

ł

ł

ł

ś

background image

- Wychod Janie, nie wstyd si - s yszy z daleka i budzi si .

ź

ź ę ł

ę

- Co? - pyta.
- Wychod , skarbie. Wszyscy na ciebie czekamy.

ź

To musi by Cabel. On du o pi. A potem przypomina sobie, e siedzi na sedesie,

ć

ż ś

ż

chichocze w duchu i ko czy siusia .

ń

ć

Pije d ugo i apczywie z azienkowego kranu. Tak bardzo chce jej si pi . Ma ochot na

ł

ł

ł

ę ć

ę

mleko. Mleko zawsze dodaje jej si . Odwraca si , eby wyj , ale drzwi znik y. Ma przed sob

ł

ę ż

ść

ł

ą

tylko cian .

ś

ę

Drapie si po g owie.

ę

ł

Rozgl da si .

ą

ę

mieje.

Ś
Drzwi s na drugiej cianie.

ą

ś

Potykaj c si , Janie napiera ca ym cia em na drzwi, eby je popchn , a w ko cu pr buje

ą

ę

ł

ł

ż

ąć

ń

ó

poci gn je do siebie. Otwieraj si i widzi na ku pana Durbina. Razem z nim le trzy

ą ąć

ą ę

łóż

żą

dziewczyny, z kt rymi chodzi na chemi . Durbin je rozbiera.

ó

ę

Janie uznaje, e to fascynuj cy widok.

ż

ą

Ale teraz przypomina sobie, e chce si napi mleka, wi c wychodzi ostro nie z sypialni,

ż

ę

ć

ę

ż

staraj c si na nic nie wpa .

ą

ę

ść

Przy przesuwnych drzwiach stoi pan Wang w samej bieli nie, do rodka wpada ch odne

ź

ś

ł

powietrze.

- Jak mi o - m wi Janie. Wci ga powietrze w p uca. Pachnie papierosowym dymem.

ł

ó

ą

ł

Kr ci jej si w jej g owie, gdy tak stoi. Znowu to samo. To dziwne uczucie.

ę

ę

ł

Trener Crater idzie korytarzem w ich stron i Janie usi uje sobie przypomnie , po co

ę

ł

ć

przysz a do kuchni.

ł

- Tu jeste , Buffy - m wi Crater.

ś

ó

Ku jej zaskoczeniu, ma na sobie d insy i koszul . Koszula jest rozpi ta i wida ow osienie

ż

ę

ę

ć

ł

na klatce.

Janie si rozgl da. Cofa, eby zajrze do salonu. Wszyscy s praktycznie nadzy. Jakie to

ę

ą

ż

ć

ą

dziwaczne, my li, i wraca, eby zn w poczu powiew ch odnego powietrza.

ś

ż

ó

ć

ł

I wtedy trener Crater apie j za ramiona i odwraca do siebie. Ca uje j mocno w usta. I

ł

ą

ł

ą

idzie dalej.

Potyka si , id c po kolejn porcj ponczu.

ę ą

ą

ę

Janie przypomina sobie, e chyba go nie lubi. Ale mo e to nieprawda.

ż

ż

Tak trudno stwierdzi , co jest prawd , a co nie.

ć

ą

Zn w czuje papierosowy dym i ma ochot wyj na zewn trz na papierosa. Podchodzi do

ó

ę

ść

ą

drzwi.

Na tarasie jest ciemno. Pan Wang wychodzi za ni w bokserkach od Calvina Kleina. Janie

ą

wdycha ch odne powietrze. Trzyma si mocno balustrady, gdy Wang zaczyna jej dotyka .

ł

ę

ć

background image

- Poczu am dym - wyja nia, ale nie widzi nikogo, kto pali. A potem pojawia si tak e

ł

ś

ę

ż

Crater. Wang ca uje j w szyj , a trener m wi jej, jaka z niej laska i obmacuje j , opowiadaj c

ł

ą

ę

ó

ą

ą

co o wyciskaniu sztangi.

ś

W ko cu przypomina sobie, dlaczego go nienawidzi.

ń

I przypomina sobie, e czu a dym, cho nikt nie pali.

ż

ł

ć

A potem, w jej umy le, podczas gdy dwaj m czy ni ca uj j i ob apiaj , pojawia si

ś

ęż

ź

ł ą ą

ł

ą

ę

Martha Stubin.

Co do niej m wi.

ś

ó

Janie pr buje s ucha . Pami ta, e z jakiego powodu lubi t starsz pani .

ó

ł

ć

ę ż

ś

ę

ą

ą

„Papieros", m wi pani Stubin w umy le Janie.

ó

ś

- Musz zapali - szepcze Janie.

ę

ć

„U yj zapalniczki", m wi pani Stubin. „Masz j w kieszeni".

ż

ó

ą

- Musz zapali - powtarza g o niej Janie. - Teraz. Trener Crater wchodzi do domu i

ę

ć

ł ś

wraca ze skr tem.

ę

- Mo e by , Buffy?

ż

ć

- Obleci. - Janie bierze skr ta, wzruszaj c ramionami, i si ga do kieszeni. Nie wiedzia a,

ę

ą

ę

ł

e ma zapalniczk . Mo e w o y a j tam staruszka?

ż

ę

ż

ł ż ł ą

A potem dociera do niej, co powiedzia w a nie trener Crater. Janie.

ł ł ś

Nie lubi.
Gdy nazywa si j ...

ę ą

Buffy.
Janie zatacza si na balustrad , zrywa r k Cratera ze swoich piersi, wykr ca mu okie ,

ę

ę

ę ę

ę

ł

ć

obracaj c go plecami do siebie, i kopie mocno w nerki.

ą

- Nie nazywaj mnie Buffy - m wi agodnie. - Nigdy wi cej.

ó ł

ę

Stopy wykrzywiaj mu si na boki i Crater, j cz c, pada z g uchym oskotem na mokre

ą

ę

ę ą

ł

ł

deski.

Janie wyci ga z kieszeni zapalniczk . Wang gapi si na ni . Janie przygl da si

ą

ę

ę

ą

ą

ę

zapalniczce, wk ada skr ta do ust i odci ga wieko.

ł

ę

ą

Pr buje zapali skr ta.

ó

ć

ę

Nie ma p omienia.

ł

Pr buje jeszcze raz.

ó

Pan Wang jest zdezorientowany, patrzy na trenera Cratera, kt ry j czy i ledwo si rusza.

ó

ę

ę

- Przynie mi cholern zapalniczk , kt ra dzia a, albo tobie te spuszcz manto - m wi

ś

ą

ę

ó

ł

ż

ę

ó

Janie do Wanga i osuwa si na ziemi , wyko czona. Kiedy jej biodro zaczyna wibrowa , uznaje,

ę

ę

ń

ć

e to jedna z tych dziwacznych rzeczy, kt re dziej si przez ca y wiecz r. Patrzy na trenera

ż

ó

ą ę

ł

ó

Cratera. Le y na ziemi jak d ugi. Wyci ga r ce. Wyci ga r ce w stron jej nogi. Obserwuje je, jak

ż

ł

ą

ę

ą

ę

ę

gdyby jej to nie dotyczy o. Skupia wzrok na jego palcach, my l c o tym, jak dziwaczne s to palce.

ł

ś ą

ą

Jak ma e zwierz tka, yj ce w asnym yciem.

ł

ą

ż ą

ł

ż

Na jednym z nich Crater nosi dziwny kwadratowy pier cie . Janie chce go mie . Wygl da

ś ń

ć

ą

background image

odlotowo, jakby jego w a ciciel nale a do jakiego stowarzyszenia.

ł ś

ż ł

ś

Pan Wang wraca z zapalniczk w chwili, w kt rej biodro Janie zn w zaczyna wibrowa .

ą

ó

ó

ć

Mo e b dzie musia a mie amputowan ca nog , my li ze smutkiem. To by by o naprawd

ż

ę

ł

ć

ą łą

ę

ś

ł

ę

okropne.

Zapala skr ta i zaci ga si dymem. Zatrzymuje go w p ucach. Wypuszcza powoli. Pan

ę

ą

ę

ł

Wang opada na deski obok niej i zaczyna ca owa jej dekolt.

ł

ć

Janie stwierdza, e jej si to nie podoba. Przeszkadza jej. Przecie stara si pali skr ta.

ż

ę

ż

ę

ć

ę

Uk ada palce w znak pokoju, nie mog c si im nadziwi . Potem, gdy Wang apie w usta jej

ł

ą

ę

ć

ł

sutek, d ga go palcami w ga ki oczu.

ź

ł

Nauczy a si tego gdzie .

ł

ę

ś

Nie wie gdzie.

Pan Wang macha na odlew pi ci , wrzeszcz c z b lu. Trafia j w szcz k , g owa leci jej

ęś ą

ą

ó

ą

ę ę ł

w ty , uderza w balustrad i Janie traci przytomno . Skr t dopala si mi dzy jej palcami.

ł

ę

ść

ę

ę ę

Niedobrze

5 marca 2006, godzina 6.13

Janie ni. ni w k ko sen Stacey i ni jej si , e nie mo e si z niego wydosta . Pr buje. Ze

ś

Ś

ół

ś

ę ż

ż

ę

ć

ó

wszystkich si . Ale utkn a na gwa cicielu na tylnym siedzeniu.

ł

ęł

ł

Raz po raz obraz zatrzymuje si na d oniach gwa ciciela. A potem Janie co zauwa a.

ę

ł

ł

ś

ż

Budzi si z krzykiem i siada gwa townie, mimo e ca a jest odr twia a.

ę

ł

ż

ł

ę

ł

- O Bo e - chrypi, nie mog c doby g osu. Nic nie widzi. Ale kto co m wi, rozcieraj c

ż

ą

ć ł

ś ś ó

ą

jej d onie i ramiona. Przemawia do niej koj cym g osem. Janie oddycha ci ko, wdech, wydech, i

ł

ą

ł

ęż

p acze gor cymi zami, bo jedyne, czego pragnie, to otworzy oczy. Ale oczy wydaj si otwarte.

ł

ą

ł

ć

ą ę

- Musz za o y okulary! - krzyczy ami cym si g osem. - Nic nie widz !

ę ł ż ć

ł

ą

ę ł

ę

- Janie, to ja, Cabel. Jestem tu. Mam twoje okulary i za par minut zaczniesz widzie .

ę

ć

Jeste bezpieczna. - G os mu si amie i urywa. - Jeste bezpieczna. Po si i odpoczywaj.

ś

ł

ę ł

ś

łóż ę

Czekaj. Zaraz zobaczysz cienie, a potem odzyskasz wzrok.

background image

Janie osuwa si do ty u.

ę

ł

Wzdryga si , ale nie pami ta dlaczego.

ę

ę

Pr buje oddycha : wdech, wydech.

ó

ć

- Kt ra godzina? - szepcze.

ó

- Sz sta pi tna cie.

ó

ę ś

- Rano? - zgaduje.
- Tak, rano.
Zn w oddycha g boko.

ó

łę

- Jaki dzie ?

ń

Kr tka chwila ciszy.

ó

- Niedziela rano, skarbie. Pi ty marca.

ą

- Czy Stacey O'Grady jest w tym pokoju?
- Nie, kochanie. W pokoju obok.
- Czy drzwi s zamkni te?

ą

ę

- Tak.
Janie nie rozumie, co si dzieje, ale jej umys wci jest zm cony, tak jak jej wzrok. A

ę

ł

ąż

ą

potem, powoli, powracaj strz pki wydarze .

ą

ę

ń

I wie, e s dwie bardzo wa ne rzeczy, kt re kaza a sobie zapami ta , cho wszystko

ż ą

ż

ó

ł

ę ć

ć

wymkn o si spod kontroli.

ęł

ę

- Cabel? - pyta powoli.
- Tak?
- GHB. Pan Durbin sam je przygotowa z rozpuszczalnika do farb i sody kaustycznej. Tak

ł

przypuszczam. Czyta am o tym. Nie widzia am, jak to robi , ale mia odczynniki. I potrzebne

ł

ł

ł

ł

umiej tno ci.

ę

ś

Oddycha wyczerpana.
- Za dwana cie godzin b dzie niewykrywalne. Badanie moczu. Wszyscy. Co do jednego.

ś

ę

Nie widzi, jak Cabel mruga.
- Dobra robota - mamrocze Cabel i dzwoni do kogo . Gada bez sensu.

ś

Janie pr buje si skupi . Jest jeszcze co . Co takiego? Nie pami ta.

ó

ę

ć

ś

ę

Cabel ko czy rozmawia przez telefon i rozciera jej r k .

ń

ć

ę ę

A potem Janie sobie przypomina.
- Klopsiki - m wi. - Narkotyk by w ponczu, ale przysi gam na Boga, e go nie tkn am.

ó

ł

ę

ż

ęł

Przynajmniej nie pami tam. Sprawdza am poncz. Mam testery w kieszeni d ins w. Z prawej. -

ę

ł

ż ó

Urywa i ka przez chwil . - Musia doda GHB do sosu do klopsik w, kiedy by am w azience

ł

ę

ł

ć

ó

ł

ł

testowa poncz. Bo e, jestem taka g upia!

ć

ż

ł

Janie, wci nic nie widz c, odp ywa i pi niespokojnie przez kilka godzin.

ąż

ą

ł

ś

Godzina 9.01

background image

Janie mruga i budzi si . wiat o padaj ce na ni z sufitu jest o lepiaj ce.

ę Ś

ł

ą

ą

ś

ą

- Gdzie ja, do cholery, jestem? - pyta.
- W szpitalu w Fieldridge - odpowiada Cabel.
Janie siada powoli. Boli j g owa. Zas ania twarz d o mi.

ą ł

ł

ł ń

- Co jest, kurna?
- Janie, widzisz co ?

ś

- Jasne, e widz , palancie.

ż

ę

Cabel patrzy na ni zdziwiony, a potem na kobiet obok siebie, kt ra chichocze, i zamyka

ą

ę

ó

na chwil oczy.

ę

- Chcesz porozmawia ? - pyta ostro nie.

ć

ż

Janie mruga kilka razy. Siada prosto.
- Gdzie ja, do cholery, jestem? - pyta znowu.
Cabel opiera czo o na d oniach. Pa eczk przejmuje Kapitan.

ł

ł

ł

ę

- Janie, wiesz, kim jestem? Janie przygl da si jej.

ą

ę

- Tak jest.
- Dobrze. A to kto?
- Cabel Strumheller, Kapitanie. Pami ta go pani, prawda? Kapitan t umi u miech.

ę

ł

ś

- Tak, teraz gdy o nim wspomnia a . - Robi pauz . - Co pami tasz?

ł ś

ę

ę

Janie zamyka oczy. Boli j g owa. D ugo si namy la.

ą ł

ł

ę

ś

Cabel i Kapitan czekaj .

ą

W ko cu si odzywa:

ń

ę

- Posz am na imprez do Durbina.

ł

ę

- Tak - potwierdza Kapitan.
Cabel zsuwa si z krzes a i zaczyna chodzi po pokoju.

ę

ł

ć

- Pami tam, e rozk ada am jedzenie. - Janie walczy z ot pieniem.

ę

ż

ł

ł

ę

- wietnie, Janie. Nie spiesz si . Mamy ca y dzie .

Ś

ę

ł

ń

Janie zn w si waha.

ó

ę

- O Bo e. - Jej g os dr y i si za amuje.

ż

ł

ż

ę ł

- W porz dku, Janie. Podano ci narkotyk.

ą

Po policzku Janie sp ywa za.

ł

ł

- To nie mia o tak by - szepcze. Kapitan bierze j za r k .

ł

ć

ą

ę ę

- Zrobi a wszystko jak nale y. Nie martw si . Nie spiesz.

ł ś

ż

ę

Janie ka przez chwil bezg o nie.

ł

ę

ł ś

- Cabe b dzie w ciek y - szepcze do Kapitana.

ę

ś

ł

- Nie, Janie. Jest spokojny. Zgadza si , Cabe?

ę

Cabel patrzy na Kapitana i Janie. Twarz ma szar jak popi .

ą

ół

- Tak, Janie - udaje mu si wychrypie . Kapitan podchwytuje spojrzenie Janie.

ę

ć

- Cholera, Hannagan, przecie to wiesz. Wszystko, co wydarzy o si wskutek podania ci

ż

ł

ę

background image

narkotyku wbrew twojej woli, nie jest twoj win . Tak? Znasz swoje prawa. I wiesz o tym. Je li

ą

ą

ś

ktokolwiek co ci zrobi , p jdzie siedzie . To nie twoja wina. Nie rozklejaj mi si tu, Janie -

ś

ł ó

ć

ę

dodaje. - Jeste siln babk . wiatu potrzeba wi cej takich jak ty.

ś

ą

ą Ś

ę

Janie z trudem prze yka lin i odwraca g ow . Ma ochot zakopa si w po cieli i

ł

ś ę

ł ę

ę

ć ę

ś

znikn .

ąć

- Tak jest.
- Czy b dzie ci atwiej przypomnie sobie, co si dzia o, je li wymieni kilka nazwisk? -

ę

ł

ć

ę

ł

ś

ę

pyta Kapitan.

- Mo e. Niewiele pami tam. Same strz pki.

ż

ę

ę

- Zacznijmy od Durbina. Co si z nim dzia o?

ę

ł

Janie wzdycha. A potem otwiera szeroko oczy.
- GHB - m wi i siada. - GHB.

ó

Cabel rzuca Kapitanowi przestraszone spojrzenie.
- Spokojnie - uspokaja go p g osem policjantka. - Nie pami ta, co m wi a wcze niej. To

ół ł

ę

ó ł

ś

normalne. - Odwraca si do Janie. - Co z GHB, Janie?

ę

Janie si zastanawia.

ę

- Sprawdzi am pierwszy poncz - m wi. - By am pewna, e jest w nim flunitrazepam. Ale

ł

ó

ł

ż

by czysty. Sama w dka. Tak mi powiedzia .

ł

ó

ł

- Dobra robota. Jeste profesjonalistk .

ś

ą

- A potem ludzie zacz li si dziwnie zachowywa . Durbin wni s now mis ponczu. -

ę

ę

ć

ó ł

ą

ę

Wspomnienia staj si wyra niejsze.

ą ę

ź

Kapitan milczy, daje jej czas do namys u.

ł

- Zawo a wszystkich ch opak w z piwnicy. Ogl dali tam telewizj . Powiedzia , eby

ł ł

ł

ó

ą

ę

ł ż

zacz li je , bo dziewczyny grymasz .

ę

ść

ą

Kapitan krzywi si , ale panuje nad odraz .

ę

ą

- A potem... - Janie si zastanawia. - Wang da mi troch ponczu i zacz chrzani o

ę

ł

ę

ął

ć

mieciach z przyczep. Co za skurwiel. - Oczy zachodz jej zami. P acze przez minut , a potem

ś

ą

ł

ł

ę

bierze si w gar . - Ju wtedy dziwnie si zachowywa - ci gnie - wi c podejrzewa am, e co

ę

ść

ż

ę

ł

ą

ę

ł

ż

ś

musi by na rzeczy. Dlatego wzi am poncz, kt ry mi przyni s , i sprawdzi am go... nie wypi am

ć

ęł

ó

ó ł

ł

ł

ani kropelki. Papierek zabarwi si na niebiesko, wi c wyla am wszystko do toalety. – Zn w

ł ę

ę

ł

ó

zamyka oczy. - Zesz am do piwnicy. Sprawdzi am odczynniki na jego stole laboratoryjnym, ale nie

ł

ł

znalaz am tych, kt rych szuka am, GBL i NaOH. Te dwa zwi zki tworz razem GHB, pigu k

ł

ó

ł

ą

ą

ł ę

gwa tu. Czyta am o tym wcze niej, tak jak mi pani kaza a.

ł

ł

ś

ł

Kapitan kiwa g ow .

ł ą

- Ale gdy wr ci am na g r , przypomnia o mi si , e widzia am jakie butelki na lod wce.

ó ł

ó ę

ł

ę ż

ł

ś

ó

Rozpuszczalnik do farb i soda kaustyczna. Te same zwi zki, kt re tworz GHB. Ale wtedy mia am

ą

ó

ą

ł

ju niez paranoj . Wszystkie napoje bezalkoholowe sta y w otwartych dwulitrowych butelkach,

ż

łą

ę

ł

a ja nie chcia am si napi nawet wody z kranu, bo Durbin mia przy uj ciu wody za o ony filtr i

ł

ę

ć

ł

ś

ł ż

ba am si , e mo e tam umie ci narkotyk. Wi c wzi am piwo... przepraszam, Kapitanie... i

ł

ę ż

ż

ś ł

ę

ęł

background image

wypi am je do szybko, ale do tego czasu zd y am te co zje . Jedno piwo to naprawd

ł

ść

ąż ł

ż

ś

ść

ę

niewiele jak na mnie. Nie wiem, co si sta o - m wi, zn w p acz c i zas aniaj c twarz. - Da am

ę

ł

ó

ó

ł

ą

ł

ą

ł

cia a, co?

ł

Kapitan zamyka oczy.
- Nie, Janie, wietnie sobie poradzi a . Powinni my byli wys a ci z w asn butelk wody.

ś

ł ś

ś

ł ć ę

ł

ą

ą

Cabel przestaje chodzi po pokoju i opiera czo o o okno. Kilka razy uderza g ow w szyb .

ć

ł

ł ą

ę

Mamrocze niezrozumiale.

Kapitan ostro nie pyta dalej:

ż

- Kilka godzin temu m wi a co o klopsikach. Pami tasz? Janie milczy. Jest sko owana.

ó ł ś ś

ę

ł

- Nie pami tam.

ę

Kapitan kiwa g ow Cabelowi. On patrzy na ni pytaj co, a potem te kiwa g ow .

ł ą

ą

ą

ż

ł ą

Wybiera numer. Rozmawia z kim przez telefon. W ko cu si roz cza.

ś

ń

ę

łą

- GHB, potwierdzone w sosie do klopsik w i dipie do warzyw - m wi. - Jezu Chryste. -

ó

ó

Zdejmuje bluz i zostaje w samym podkoszulku. Zn w zaczyna chodzi po pokoju. -Nie

ę

ó

ć

wiedzia em, e mo na to doda do jedzenia.

ł

ż

ż

ć

- Najwyra niej Durbin chcia si zabezpieczy na wszystkich frontach - stwierdza cicho

ź

ł ę

ć

Kapitan, przygl daj c si uwa nie Cabelowi. Odwraca si do Janie. - Pami tasz co jeszcze? Nie

ą ą

ę

ż

ę

ę

ś

przejmuj si , je li nie. To ju chyba wszystko.

ę ś

ż

Janie d ugo milczy. W ko cu m wi:

ł

ń

ó

- To dziwne, ale ja wiem, e trener Crater zgwa ci Stacey. Nie tym razem. W poprzednim

ż

ł ł

semestrze.

Cisza w pokoju a dzwoni.

ż

- Sk d to wiesz, Janie? - pyta Kapitan. Janie si waha.

ą

ę

- Nie mog tego udowodni .

ę

ć

- Nie szkodzi. Podziel si swoimi domys ami. Pami tasz? Nie da si rozwik a sprawy bez

ę

ł

ę

ę

ł ć

trop w.

ó

Janie kiwa g ow . Opowiada Kapitan o nie z samochodem, kt ry prze ladowa Stacey od

ł ą

ś

ó

ś

ł

zesz ej jesieni. A potem opowiada o tym, jak stara a si zatrzyma sen i nie mog a zobaczy twarzy

ł

ł

ę

ć

ł

ć

gwa ciciela.

ł

- Ale widzia am jego r k - dodaje. - We nie ma na palcu kwadratowy pier cie

ł

ę ę

ś

ś ń

jakiego studenckiego bractwa. Pami tam, e zesz ej nocy widzia am taki sam pier cie na palcu

ś

ę

ż

ł

ł

ś ń

prawej d oni Cratera.

ł

Milczenie.
Przed u aj ce si milczenie. Cabel zn w dok d dzwoni.

ł ż ą

ę

ó

ą ś

Kapitan ryzykuje kolejne pytanie, prawie si u miechaj c:

ę ś

ą

- Pami tasz, kiedy nada a sygna alarmowy?

ę

ł ś

ł

Janie patrzy na ni i kr ci g ow .

ą

ę

ł ą

- Wi c nie pami tasz, jak spu ci a omot Craterowi i Wangowi?

ę

ę

ś ł ś ł

Janie gapi si na ni .

ę

ą

background image

- Co takiego? Kapitan si u miecha.

ę ś

- By a niesamowita, Janie. Mam nadziej , e kiedy to sobie przypomnisz. Bo powinna

ł ś

ę ż

ś

ś

by z siebie bardzo dumna, tak jak ja z ciebie.

ć

Janie zamyka oczy. W ko cu pyta:

ń

- Cabe, mo esz na chwil wyj ?

ż

ę

ść

Cabel rzuca jej kr tkie spojrzenie i wychodzi.

ó

- Kapitanie, czy do czego dosz o? No, wie pani. Kapitan apie j za r k .

ś

ł

ł

ą

ę ę

- Nic poni ej pasa, ma a. Kiedy Baker i Cobb ci znale li, mia a sweter ci gni ty z

ż

ł

ę

ź

ł ś

ś ą

ę

jednego ramienia. Tylko tyle. Lekarze ci zbadali. Powstrzyma a ich, Janie.

ę

ł ś

Janie wzdycha z ulg .

ą

- Dzi kuj , Kapitanie.

ę ę

Godzina 18.23

Cabel odwozi Janie do domu.

- Dwadzie cia jeden pozytywnych test w na GHB, Janie - m wi oschle. - Wszyscy na

ś

ó

ó

przyj ciu zostali odurzeni. Durbin te wzi narkotyk. Pono wzmaga potencj . - Urywa. - Blee. -

ę

ż

ął

ć

ę

Oboje si wzdrygaj . - Kiedy Baker, Cobb i wsparcie dotarli na miejsce, by w ku z trzema

ę

ą

ł

łóż

uczennicami.

Janie milczy.
- Czeka go d uga odsiadka, Janie.

ł

- A co z Wangiem?
- Jego te . Niestety, zgwa ci Stacey, zanim Baker i Cobb dotarli na miejsce. Wykryto jego

ż

ł ł

DNA. Stacey poprosi a o pigu k „po". Nie pami ta niczego, co wydarzy o si wczorajszej nocy. -

ł

ł ę

ę

ł

ę

Cabel zaciska d onie na kierownicy, a bielej mu knykcie.

ł

ż

ą

Janie milczy.
- Jasna cholera - m wi w ko cu.

ó

ń

Mog a si lepiej postara .

ł

ę

ć

Ze wzgl du na Stacey.

ę

Do wieczora b l g owy przechodzi w t pe pobolewanie. Janie je wszystko, co Cabel jej

ó ł

ę

podsuwa, a potem oznajmia, e ju czuje si dobrze.

ż

ż

ę

- Przesta mnie nia czy - prosi z ostro nym u miechem. Wie, e Cabel w og le nie spa .

ń

ń

ć

ż

ś

ż

ó

ł

Cabel rzuca jej zm czone, zagubione spojrzenie. Wci ga powietrze, a jego twarz

ę

ą

wykrzywia grymas. Kiwa g ow .

ł ą

- Ju sko czy em - m wi. - Przepraszam. - Wychodzi z pokoju i Janie s yszy go z sypialni.

ż

ń

ł

ó

ł

Wrzeszczy w poduszk .

ę

Janie si kuli.

ę

background image

Dociera do niej, e sytuacja j przeros a. I Cabela by mo e te .

ż

ą

ł

ć

ż

ż

Po pewnym czasie Cabel milknie. Janie odwa a si zajrze do jego pokoju. Cabel pi na

ż

ę

ć

ś

brzuchu, w ubraniu, okulary rzuci na nocny stolik, r ce i nogi zwisaj mu z ka, zy wci

ł

ę

ą

łóż

ł

ąż

zlepiaj rz sy, jest zarumieniony. Nie ni.

ą ę

ś

Janie kl ka obok ka, odgarnia w osy z jego policzka i bardzo d ugo mu si przygl da.

ę

łóż

ł

ł

ę

ą

9 marca 2006, godzina 15.40

Poruszenie w Fieldridge High troch opad o. Trzej nauczyciele na zast pstwie s nudni jak

ę

ł

ę

ą

flaki z olejem. Janie nie narzeka, bo i tak ma k opoty z koncentracj . Nie z powodu imprezy u

ł

ą

Durbina. Z powodu tego, co sta o si p niej, z Cabelem.

ł

ę óź

Po szkole Janie le y w domu na kanapie, wpatruj c si w sufit, gdy Carrie wysuwa g ow

ż

ą

ę

ł ę

przez frontowe drzwi.

Janie siada i zmusza si do u miechu.

ę

ś

- Hej, wszystkiego najlepszego. Robi a co fajnego w urodziny? - Wr cza Carrie torebk

ł ś ś

ę

ę

z prezentem, kt ra sta a na stoliku kawowym od wielu dni.

ó

ł

- To co zwykle. Nic specjalnego. Stu uwa a, e powinnam si zarejestrowa w spisie

ż ż

ę

ć

wyborc w. Mam nadziej , e artuje.

ó

ę ż ż

Janie pr buje si roze mia , cho wcale nie jest jej do miechu.

ó

ę

ś

ć

ć

ś

- Powinna si zarejestrowa . To twoje obywatelskie prawo.

ś ę

ć

- Ty si zarejestrowa a ?

ę

ł ś

- Tak.
- O Bo e! - krzyczy Carrie, zas aniaj c usta d oni . - Przegapi am twoje urodziny?

ż

ł

ą

ł ą

ł

Janie wzrusza ramionami.
- A czy kiedy o nich pami ta a ?

ś

ę ł ś

- Hej! To nie w porz dku - m wi Carrie, u miechaj c si niepewnie. Ale Janie wie, e to

ą

ó

ś

ą

ę

ż

prawda. Carrie te .ż

Nie eby to mia o jakie znaczenie.

ż

ł

ś

Tak po prostu z nimi jest.
Carrie zachwyca si p yt CD, kt r kupi a jej Janie. Napi cie min o. Ale Janie wie, e

ę ł ą

ó ą

ł

ę

ęł

ż

wszystko szybko si zmienia.

ę

Carrie nie zostaje d ugo.

ł

Janie nie ma adnych plan w na wiecz r.

ż

ó

ó

Ani na reszt ycia, jak si wydaje.

ę ż

ę

background image

Dzwoni do Cabela.
- T skni za tob - nagrywa si na poczt g osow . - Musia am... ci to powiedzie . Hm,

ę

ę

ą

ę

ę ł

ą

ł

ć

no tak. Przepraszam. Pa.

- Musz zrobi sobie przerw . - Tak jej powiedzia w poniedzia ek po szpitalu, kiedy

ę

ć

ę

ł

ł

pr bowa jej dotkn , ale nie by w stanie.

ó

ł

ąć

ł

Nic do stracenia

24 marca 2006, godzina 15.00

Janie jest jak otumaniona. Min y ju trzy tygodnie. Chodzi z lekcji na lekcj jak zombie. Po

ęł

ż

ę

szkole wraca do domu. Sama.

Sama.
Samotno jest dojmuj ca. Teraz ma za czym t skni . Bycie samej przed Cabelem by o

ść

ą

ę

ć

ł

znacznie atwiejsze ni po Cabelu.

ł

ż

Nie siada ju blisko niej w czytelni. Nie dzwoni. Nie sprawdza, jak si czuje, gdy zostaje

ż

ę

wci gni ta w czyj sen.

ą ę

ś

Nawet nie chce na ni spojrze . A kiedy zdarzy mu si przez przypadek - w korytarzu, na

ą

ć

ę

parkingu - robi zbola min i ucieka bez s owa.

łą

ę

ł

Ucieka przed ni .

ą

Nawet na spotkaniu z Kapitanem by a sama. Cabel spotka si z ni osobno.

ł

ł ę

ą

Janie jedzie do domu, okna samochodu s otwarte w ten rze ki wiosenny dzie , nie ma nic

ą

ś

ń

do stracenia.

background image

Godzina 15.04

Zatrzymuje si za gimbusem, kt ry mruga czerwonymi wiat ami. Patrzy na dzieci przechodz ce

ę

ó

ś

ł

ą

przed ni przez ulic . Zastanawia si , czy kt re z nich jest takie jak ona.

ą

ę

ę

ó ś

Wie, e zapewne nie.

ż

A potem...

Sen j zaskakuje. O lepiona, zostaje wci gni ta w sen ma ego dziecka.

ą

ś

ą ę

ł

Spada, spada z g ry.

ó

Wzdycha bezg o nie.

ł ś

Jej stopa ze lizguje si z hamulca.

ś

ę

Klakson autobusu zawodzi i wyje.
Janie apie rozpaczliwie kierownic i usi uje si skupi . Wyrywa si ze snu w chwili, w

ł

ę

ł

ę

ć

ę

kt rej Ethel zbli a si niebezpiecznie do dzieci przechodz cych przez ulic .

ó

ż

ę

ą

ę

Uderza zdr twia , ci k stop w hamulec i na o lep si ga do stacyjki, by wyj

ę

łą

ęż ą

ą

ś

ę

ąć

kluczyki.

Ethel kaszle i ga nie, a Janie odzyskuje wzrok.

ś

Kierowca autobusu rzuca jej spojrzenie pe ne nienawi ci.

ł

ś

Dzieci uciekaj na pobocze, wpatruj c si w Janie oczami rozszerzonymi strachem.

ą

ą

ę

Przera ona, potrz sa g ow , eby oprzytomnie . - Tak mi przykro - m wi bezg o nie. Jest

ż

ą

ł ą ż

ć

ó

ł ś

jej niedobrze. Autobus odje d a z rykiem.

ż ż

Janie usi uje zapali ponaglana niecierpliwym tr bieniem stoj cych za ni samochod w.

ł

ć

ą

ą

ą

ó

Wyt a wzrok.

ęż

Nienawidz c swojego ycia.

ą

ż

Zastanawiaj c si , co z ni , do cholery, b dzie, zastanawiaj c si , jak przejdzie przez

ą

ę

ą

ę

ą

ę

ycie, nikogo nie zabijaj c.

ż

ą

Dociera do domu.
Ociera twarz r kawem.

ę

Wchodzi zdecydowanie do rodka. Idzie prosto do sypialni, po drodze rzucaj c na kanap

ś

ą

ę

kurtk i plecak.

ę

Zatrzymuje si dopiero przed szaf .

ę

ą

Wyjmuje pude ko i siada na ku. Wyrzuca zawarto i bierze do r ki zielony notes.

ł

łóż

ść

ę

Otwiera go. Czyta ponownie dedykacj .

ę

Podr ku wiat u

óż

ś

ł

autorstwa Marthy Stubin.

„Ten dziennik dedykuj owcom sn w. Zosta napisany specjalnie dla tych, kt rzy p jd w

ę ł

ó

ł

ó

ó ą

background image

moje lady, gdy ju odejd .

ś

ż

ę

Na informacje, kt rymi chc si podzieli , sk adaj si dwie rzeczy: rado i l k. Je li nie

ó

ę ę

ć

ł

ą ę

ść ę

ś

chcecie wiedzie , co was czeka, prosz , zamknijcie ten dziennik ju teraz. Nie przewracajcie

ć

ę

ż

strony.

Je li macie jednak do odwagi i pragniecie zmierzy si z najgorszym, mo e lepiej

ś

ść

ć ę

ż

b dzie wiedzie . Ale wiedza ta mo e was prze ladowa do ko ca ycia. Prosz , zastan wcie si

ę

ć

ż

ś

ć

ń ż

ę

ó

ę

nad tym powa nie. To, co zaraz przeczytacie, budzi raczej l k ni rado .

ż

ę

ż

ść

Przykro mi, ale nie mog podj tej decyzji za was. Ani nikt inny. Musicie to zrobi sami.

ę

ąć

ć

Prosz , nie obarczajcie innych t odpowiedzialno ci . To ich zniszczy.

ę

ą

ś ą

Cokolwiek zdecydujecie, czeka was d uga i ci ka droga. Oby cie nie a owali.

ł

ęż

ś

ż ł

Zastan wcie si . B d cie pewni swojej decyzji, cokolwiek wybierzecie.

ó

ę ą ź

Powodzenia, przyjaciele.

Martha Stubin, owczyni sn w”.

ł

ó

Janie ignoruje wzbieraj cy w niej strach i przewraca stron . A potem przewraca pust

ą

ę

ą

kartk . I czyta.

ę

„Przeczytali cie ju pierwsz stron , przynajmniej raz. Domy lam si , e rozmy lali cie

ś

ż

ą

ę

ś

ę ż

ś ś

nad ni jaki czas, mo e nawet wiele dni, decyduj c, czy chcecie czyta dalej. A teraz tu jeste cie.

ą

ś

ż

ą

ć

ś

Je li wali wam serce, powiem, e zaczn od rado ci. Aby cie mogli zmieni zdanie, je li

ś

ż

ę

ś

ś

ć

ś

nie zechcecie czyta dalej. Przed informacjami, kt re zatytu owa am l k, pojawi si w notesie

ć

ó

ł

ł

ę

ę

pusta kartka. eby cie nie odwracali stron przera eni.

Ż

ś

ż

Przykro mi, e zasia am w waszych sercach niepok j. Ale mam ku temu powody. By

ż

ł

ó

ć

mo e zrozumiecie je, kiedy sko czycie czyta .

ż

ń

ć

Ale teraz macie jeszcze czas, eby si wycofa i zamkn notes. Je li postanowicie

ż

ę

ć

ąć

ś

kontynuowa , prosz , odwr cie kartk ".

ć

ę

óć

ę

Godzina 15.57

background image

Janie odwraca kartk .

ę

"

Radość

Domy lam si , e ju jej do wiadczyli cie. Je li nie, na pewno nadejdzie.

ś

ę ż

ż

ś

ś

ś

Z czasem pojawi si zar wno sukcesy, jak i pora ki. Cz

najwi kszych sukces w jako

ą ę

ó

ż

ęść

ę

ó

owcy sn w odniesiecie dopiero za kilka lat.

ł

ó

Zd yli cie ju odkry , e macie wi ksz moc, ni przypuszczali cie. Mo ecie pomaga

ąż ś

ż

ć ż

ę ą

ż

ś

ż

ć

innym zmienia ich sny na lepsze. Mniej przera aj ce. A mo e nawet dokona radykalnej

ć

ż ą

ż

ć

zmiany, na przyk ad zmieni potwora w posta z kresk wki.

ł

ć

ć

ó

Powinni cie jednak wiedzie , zanim zaczniecie pomaga innym, e nie wszystkie sny

ś

ć

ć

ż

mo na zmieni . Wasza moc jest wielka, ale istniej sny silniejsze od niej. Prosz , nie oczekujcie,

ż

ć

ą

ę

e uda wam si zmieni wiat.

ż

ę

ć ś

To powiedziawszy, ja, Martha Stubin, oznajmiam, e bywa am w snach wielu os b

ż

ł

ó

odnosz cych sukcesy. Zacz y je odnosi dopiero wtedy, gdy zmieni y si ich sny. Czy to moja

ą

ęł

ć

ł

ę

zas uga? Oczywi cie, e nie. Ale by am wa nym czynnikiem kszta tuj cym przysz o wielu ludzi

ł

ś

ż

ł

ż

ł ą

ł ść

biznesu. Cho nie ujawni nazwisk, jako e osoby te wci yj , gdy pisz te s owa, pomy lcie,

ć

ę

ż

ąż ż ą

ę

ł

ś

prosz , o bran y informatycznej, to powinno wystarczy za podpowied .

ę

ż

ć

ź

Macie zdolno wp ywania na nie wiadomy umys , moi drodzy owcy sn w.

ść

ł

ś

ł

ł

ó

Uratowane ma e stwa.

łż ń

Naprawione przyja nie.

ź

Wygrane zawody sportowe.

ywoty prze ywane z odwag zamiast l ku.

Ż

ż

ą

ę

Poniewa nasza moc daje motywacj , p d i ochot do zmian tym, kt rzy ni o pora ce.

ż

ę ę

ę

ó

ś ą

ż

Ta praca ma zbawienn moc, gdy wszystko idzie dobrze.

ą

Mo ecie zmieni ca spo eczno .

ż

ć łą

ł

ść

background image

Macie rzadki dar.

Mo ecie korzysta ze swojej mocy, aby zaprowadzi lub przywr ci pok j w targanej

ż

ć

ć

ó ć

ó

konfliktami spo eczno ci - szkole, Ko ciele, miejscu pracy czy jednostce rz dowej. Macie wi ksze

ł

ś

ś

ą

ę

mo liwo ci rozwik ania zbrodni ni ktokolwiek nosz cy odznak .

ż

ś

ł

ż

ą

ę

Nie zapominajcie o tym.

W miar jak b dziecie doskonalili swoje zdolno ci - sw j dar - b dziecie mogli pomaga

ę

ę

ś

ó

ę

ć

prawu na r ne sposoby, o jakich nie ni o si jego str om. Sposoby, kt re w ich

óż

ś ł

ę

óż

ó

prze wiadczeniu s niemo liwe. Macie ogromn moc czynienia dobra.

ś

ą

ż

ą

Korzystajcie z niej, je li si odwa ycie.

ś

ę

ż

Nigdy nie b dziecie musieli szuka pracy. R bcie wielkie plany. Du o policyjnych agencji

ę

ć

ó

ż

dowie si o waszym istnieniu. Podr ujcie po kraju - mo e nawet po wiecie. Szukajcie innych

ę

óż

ż

ś

os b obdarzonych niezwyk ymi talentami, kt re pracuj w podziemiu, tak jak wy.

ó

ł

ó

ą

Pozw lcie, e p jd o krok dalej. W g b waszych serc.

ó

ż ó ę

łą

Z czasem zdob dziecie w adz nad w asnymi snami.

ę

ł

ę

ł

Cz

z was mo e nie ni .

ęść

ż

ś ć

To przyjdzie z czasem.

Mo ecie ni , aby przepracowa problemy, z kt rymi si mierzycie, sny pomog wam

ż

ś ć

ć

ó

ę

ą

odnale pokrzepiaj c mi o , za kt r t sknicie w tym wiecie samotnik w.

źć

ą ą ł ść

ó ą ę

ś

ó

A ukochane osoby, z kt rymi rozstaniecie si na cie ce ycia, b d y y wiecznie, je li

ó

ę

ś ż ż

ę ą ż ł

ś

u yjecie swej mocy. Nigdy nie b dziecie rozstawa si na d ugo. Tylko do kolejnego snu. Mo ecie

ż

ę

ć ę

ł

ż

sprowadzi ich z powrotem.

ć

To ten aspekt okaza si dla mnie zbawienny. W a nie to trzyma o mnie tak d ugo przy

ł ę

ł ś

ł

ł

yciu. Umr szcz liwa, nawet je li moje ycie by o pe ne niepokoju.

ż

ę

ęś

ś

ż

ł

ł

Nie zapominajcie o tych pozytywnych stronach, gdy przeczytacie reszt .

ę

background image

A teraz, gdy odwr cicie kartk , nast pna b dzie pusta. Potem nast pi rzeczy, o kt rych

ó

ę

ę

ę

ą ą

ó

wola abym wam nie m wi . Sami zdecydujcie, czy chcecie czyta dalej".

ł

ó ć

ć

Godzina 16.19

Janie chowa twarz w d oniach, a potem czyta dalej.

ł

"

L k

ę

Oczy zachodz mi zami, gdy pisz t cz

.

ą

ł

ę ę ęść

S rzeczy, kt rych woleliby cie nie us ysze ani nie wiedzie .

ą

ó

ś

ł

ć

ć

Czy wam pomog ?

ą

Odpowied brzmi „tak".

ź

Czy was zrani ?

ą

Bardzo.

Prawa i obowi zki

ą

Po pierwsze, przypomnijmy, e potraficie zmienia cudze sny.

ż

ć

To, e posiadacie tak moc, nie zawsze oznacza, e macie prawo i obowi zek to robi .

ż

ą

ż

ą

ć

A poniewa macie moc manipulowania snami, cz

z was wykorzysta j , aby rani

ż

ęść

ą

ć

innych ludzi.

Nie mog was przed tym powstrzyma .

ę

ć

Mog was tylko b aga , eby cie oparli si pokusie krzywdzenia innych w ten spos b.

ę

ł

ć ż

ś

ę

ó

By y takie przypadki.

ł

Paskudne.

background image

Gin li ludzie.

ę

Oto kilka fakt w, kt re powinni cie pozna :

ó

ó

ś

ć

* Je li uwa acie, e to choroba, nie ma na to „lekarstwa". Dop ki nie wyja ni si , sk d si

ś

ż

ż

ó

ś

ę

ą

ę

bierze talent owc w sn w, nie b dzie na niego lekarstwa.

ł

ó

ó

ę

* Przez pi dziesi t lat pr bowa am go zmieni , ale potrafi go tylko kontrolowa -

ęć

ą

ó

ł

ć

ę

ć

czasami.

Prowadzenie samochodu

Mo liwe, e zdajecie ju sobie spraw z ryzyka, jakie niesie prowadzenie samochodu. By

ż

ż

ż

ę

ć

mo e mieli cie ju dziwny wypadek. I wci yjecie. Ale z powodu ryzyka - nawet przy

ż

ś

ż

ąż ż

zamkni tych oknach - jeste cie tykaj c bomb .

ę

ś

ą ą

ą

By y ju takie przypadki.

ł

ż

Czytali cie o tym w gazetach, prawda?

ś

Kto traci przytomno na autostradzie. Zje d a na przeciwny pas. Zabija trzyosobow

ś

ść

ż ż

ą

rodzin .

ę

owcy sn w. owi cy przypadkiem sny osoby pi cej w samochodzie obok.

Ł

ó Ł

ą

ś ą

Przez szklane szyby obu aut.

Takie rzeczy si zdarzaj .

ę

ą

To si zdarzy o.

ę

ł

A ja nigdy sobie nie wybaczy am.

ł

Nie prowad cie samochodu.

ź

Ryzykujecie nie tylko swoje ycie, ale ycie niewinnych os b.

ż

ż

ó

Mo ecie mnie zlekcewa y .

ż

ż ć

background image

Prosz , eby cie tego nie robili.

ę ż

ś

Je li chcecie czyta dalej, odwr cie kartk ".

ś

ć

óć

ę

Godzina 16.53

Janie - trz s c si , p acz c, pami taj c uczni w podstaw wki - czyta dalej.

ę ą

ę ł

ą

ę ą

ó

ó

Skutki uboczne

To najtrudniejsza cz

. Je li dacie rad j przeczyta , to ju koniec.

ęść ś

ę ą

ć

ż

By mo e uznacie, e nie jest tak le, jak zapowiada am. Mam tak nadziej .

ć

ż

ż

ź

ł

ą

ę

Bycie owc sn w ma kilka skutk w ubocznych. Do wiadczyli cie ju os abienia z

ł

ą

ó

ó

ś

ś

ż

ł

powodu utraty kalorii. Z wiekiem robi si coraz gorzej.

ę

Im jeste cie silniejsi, im lepiej przygotowani, tym lepiej b dziecie sobie radzili. Zawsze

ś

ę

miejcie przy sobie co do jedzenia. Sny zdarzaj si w najbardziej niespodziewanych miejscach.

ś

ą ę

Im wi cej sn w z owicie, tym wi kszej ilo ci os b mo ecie pom c. Taka jest prawda, to

ę

ó

ł

ę

ś

ó

ż

ó

prawo rednich.

ś

Ale im wi cej sn w z owicie, tym dotkliwsze b d skutki uboczne.

ę

ó

ł

ę ą

Tym szybciej os abniecie.

ł

Musicie nauczy si kontrolowa to, kt re sny owicie.

ć ę

ć

ó

ł

wiczy wydostawanie si z nich, co obja nia am w wielu aktach spraw, w kt rych

Ć

ć

ę

ś ł

ó

bra am udzia .

ł

ł

Przestudiujcie je.

Prze wiczcie kroki, procesy my lowe, wiczenia relaksacyjne.

ć

ś

ć

Ale musieli cie si ju zorientowa , e to b dne ko o. Bo im wi cej wiczycie, tym gorzej

ś

ę ż

ć ż

łę

ł

ę

ć

wychodzi na tym wasze cia o.

ł

background image

Musicie uwa nie wybiera sny, je li zdecydujecie si wykorzysta sw j dar do pomagania

ż

ć

ś

ę

ć

ó

innym.

Jest te alternatywa.

ż

Izolacja.

Je li si odizolujecie, mo ecie prowadzi normalne ycie... Na tyle normalne, na ile

ś

ę

ż

ć

ż

pozwala izolacja, ma si rozumie .

ę

ć

A teraz macie ostatni szans , eby przesta czyta ".

ą

ę ż

ć

ć

Godzina 17.39

Janie odwraca wzrok. Czyta t cz

jeszcze raz. Huczy jej w g owie. Ale czyta do samego

ę ęść

ł

ko ca.

ń

"

Jako ycia

ść ż

W swoim yciu pozna am osobi cie tr jk owc w sn w. Jestem ostatnim yj cym z nich.

ż

ł

ś

ó ę ł

ó

ó

ż ą

W chwili, kiedy to pisz , nie znam innych. Ale jestem przekonana, e gdzie tam jeste cie.

ę

ż

ś

ś

Powiem wam najpierw, e nie ja pisa am ten dziennik. Pisze go moja asystentka, poniewa

ż

ł

ż

moje d onie s zbyt powykr cane.

ł

ą

ę

Straci am w adz w d oniach i palcach w wieku trzydziestu czterech lat.

ł

ł

ę

ł

Tr jka moich znajomych owc w sn w mia a odpowiednio trzydzie ci pi , trzydzie ci

ó

ł

ó

ó

ł

ś

ęć

ś

jeden i trzydzie ci trzy lata, gdy nie byli ju w stanie utrzyma pi ra.

ś

ż

ć ó

Takie s skutki owienia sn w".

ą

ł

ó

Godzina 18.00

Po twarzy Janie p yn zy. Przyciska do ust przemoczony r kaw. I czyta dalej.

ł ą ł

ę

I wreszcie.

background image

To, co uwa am za najgorsze.

ż

Gdy po raz pierwszy z owi am cudzy sen, mia am jedena cie lat. A przynajmniej dalej nie

ł

ł

ł

ś

si gam pami ci .

ę

ę ą

Pocz tkowo sny by y nieliczne i zdarza y si rzadko, zapewne podobnie jak u was, chyba

ą

ł

ł

ę

e dzielili cie z kim pok j.

ż

ś

ś

ó

W szkole redniej ich liczba wzros a.

ś

ł

College. W klasie, w bibliotece, podczas przechadzki przez kampus w wiosenny dzie ... nie

ń

m wi c o wsp lokatorce. W college'u sny s wsz dzie. Kilka z najgorszych do wiadcze w

ó ą

ół

ą

ę

ś

ń

yciu.

ż

A potem, pewnego dnia, przestaniecie.

Przestaniecie widzie .ć

Bo b dziecie ca kowicie, nieodwracalnie, bezdusznie lepi.

ę

ł

ś

Moi znajomi owcy sn w: dwadzie cia trzy lata, dwadzie cia sze lat, dwadzie cia jeden

ł

ó

ś

ś

ść

ś

lat.

Ja mia am dwadzie cia dwa lata.

ł

ś

Im wi cej sn w z owicie, tym szybciej o lepniecie.

ę

ó

ł

ś

Domy lali cie si tego, prawda?

ś ś

ę

Mo e ju macie os abiony wzrok.

ż

ż

ł

Tak mi przykro, drodzy przyjaciele.

Wybierzcie m drze swoj przysz o .

ą

ą

ł ść

Mog was pocieszy tylko w taki spos b:

ę

ć

ó

Kiedy ju o lepniecie, ka da senna podr b dzie zn w podr

ku wiat u i w snach

ż ś

ż

óż ę

ó

óżą

ś

ł

zobaczycie rzeczy takimi, jakimi widzieli cie je w yciu.

ś

ż

background image

Cudze sny to wasze okna. S ca ym waszym wiat em. Wsz dzie opr cz sn w b dzie was

ą ł

ś

ł

ę

ó

ó

ę

otacza ciemno .

ć

ść

Pytam was zatem, kto nie pragn by y dla jeszcze jednego snu? Jeszcze jednej szansy

ął

ż ć

ujrzenia ukochanej osoby, kiedy b dzie si starza a, kolejnej szansy zobaczenia siebie, je li b dzie

ę

ę

ł

ś ę

o was ni a.

ś ł

Nie macie wyboru.

Jeste cie skazani na ten dar, na to przekle stwo.

ś

ń

Teraz wiecie, co was czeka.

Zostawiam wam promyk nadziei: nie a uj mojej decyzji o pomaganiu innym poprzez

ż ł ę

owienie sn w.

ł

ó

Nie cofn abym ani jednego snu.

ęł

Teraz jest dobra chwila, eby usi

i pomy le . Zap aka . A potem zn w si podnie .

ż

ąść

ś ć

ł

ć

ó

ę

ść

Znajd cie powiernika. Skoro czytacie te s owa, musicie mie kogo takiego. Powiedzcie

ź

ł

ć

ś

jemu lub jej, czego mo e si spodziewa .

ż ę

ć

Mo ecie zabra si do roboty. Albo ukrywa si bez ko ca, op niaj c skutki. To wasza

ż

ć ę

ć ę

ń

óź

ą

decyzja.

Niczego nie a uj ,

ż ł ę

Martha Stubin, owczyni sn w".

ł

ó

Janie wpatruje si w ksi eczk . Przewraca kartki, wiedz c, e nie ma w niej nic wi cej.

ę

ąż

ę

ą ż

ę

Wiedz c, e to nie art.

ą ż

ż

Patrzy na swoje d onie. Porusza palcami. Widzi je, pomarszczone knykcie i kr tko obci te

ł

ó

ę

paznokcie. Spos b, w jaki si kurcz i prostuj . A potem rozgl da si po pokoju.

ó

ę

ą

ą

ą

ę

Zdejmuje okulary.
My li intensywnie i zna ju odpowied . Sny, b le g owy, powykr cane d onie pani Stubin i

ś

ż

ź

ó

ł

ę

ł

jej niewidz ce oczy. Jej w asny s abn cy wzrok. Wiedzia a.

ą

ł

ł

ą

ł

Wiedzia a to ju od pewnego czasu.

ł

ż

Tylko nie chcia a o tym my le . Nie chcia a w to uwierzy .

ł

ś ć

ł

ć

Mo e Cabel ju wie, my li. Te jego g upie tablice okulistyczne. Mo e to dlatego musia

ż

ż

ś

ł

ż

ł

background image

zrobi sobie przerw . Wie, e Janie si sypie. I nie poradzi sobie z kolejnym z jej problem w.

ć

ę

ż

ę

ó

Janie jest tak oszo omiona, e nie jest ju w stanie p aka .

ł

ż

ż

ł

ć

Bierze kluczyki do samochodu i rzuca si do drzwi, ale sobie przypomina.

ę

Pani Stubin z powodu snu zabi a w wypadku trzy osoby.

ł

Janie patrzy przez okno na Ethel, a potem powoli osuwa si na pod og , kaj c, bo jej wiat

ę

ł ę ł ą

ś

si sko czy .

ę

ń

ł

Nie wstaje.
Nie.
Nie tej nocy.

25 marca 2006, godzina 8.37

Janie wci le y na pod odze salonu, przed frontowymi drzwiami. Jej matka przechodzi nad ni

ąż ż

ł

ą

raz, dwa, nie zwracaj c na ni uwagi, po czym znika w ciemnych czelu ciach swojej sypialni.

ą

ą

ś

Widywa a ju Janie pi c na pod odze.

ł

ż

ś ą ą

ł

Janie nie rusza si , kiedy kto puka do drzwi. Kolejne pukanie, bardziej natarczywe, nie

ę

ś

robi na niej wra enia. A potem s owa:

ż

ł

- Nie zmuszaj mnie, ebym wywa y a drzwi, Hannagan!

ż

ż ł

Janie unosi g ow . Patrzy na klamk .

ł ę

ę

- Otwarte - m wi t po, cho stara si odnosi do go cia z szacunkiem.

ó

ę

ć

ę

ć

ś

I Kapitan jest ju w rodku, w salonie Janie. W malutkim domku wydaje si Janie o wiele

ż

ś

ę

wi ksza.

ę

- Co jest grane, Janie? - pyta, zaniepokojona widokiem Janie na pod odze.

ł

Janie kr ci g ow i m wi cienkim g osem:

ę

ł ą

ó

ł

- Chyba umieram.

Janie siada. Czuje, e wz r dywanu odcisn jej si na policzku. Policzek przypomina teraz

ż

ó

ął

ę

w dotyku gruz owate blizny Cabela.

ł

- Mia am zamiar spotka si z pani wczoraj - m wi, patrz c na kluczyki le ce na

ł

ć ę

ą

ó

ą

żą

pod odze obok niej. - Dochodzi am ju do drzwi, kiedy to do mnie dotar o. Jazda samochodem. I to

ł

ł

ż

ł

wszystko. I po prostu... - Kr ci g ow . - Ja lepn , pani Kapitan. Tak jak pani Stubin.

ę

ł ą

ś

ę

Kapitan stoi, milczy. Czeka cierpliwie, a Janie wyja ni. Wyci ga do niej r k . Pomaga jej

ż

ś

ą

ę ę

wsta i j obejmuje.

ć ą

- Porozmawiaj ze mn - prosi agodnie.

ą

ł

I Janie, kt rej ju kilka godzin temu sko czy y si zy, znajduje nowe i wyp akuje si

ó

ż

ń

ł

ę ł

ł

ę

Kapitanowi w r kaw, opowiadaj c jej o wszystkim, co by o w zielonym notesie. Pozwala, eby

ę

ą

ł

ż

Kapitan go przeczyta a. Kapitan przytula j mocno, gdy zn w zaczyna szlocha . Po pewnym

ł

ą

ó

ć

czasie Janie si uspokaja. Rozgl da si , szukaj c czego , czym mog aby wytrze p aszcz Kapitana,

ę

ą

ę

ą

ś

ł

ć ł

background image

ale niczego nie znajduje. W domu Janie nigdy niczego nie ma.

- Dzwoni a ju do szko y, eby si usprawiedliwi ?

ł ś ż

ł ż

ę

ć

- Cholera.
- To aden problem. Ja to zrobi . Czy twoja matka przedstawia si jako pani Hannagan?

ż

ę

ę

Nie chc , eby w sekretariacie wiedzieli, e ci znam.

ę ż

ż

ę

Janie kr ci g ow .

ę

ł ą

- Nie, nie „pani" - m wi. - Po prostu Dorothea Hannagan. - Kiedy Kapitan odk ada

ó

ł

s uchawk , Janie pyta: - Sk d pani wiedzia a, eby przyj ?

ł

ę

ą

ł ż

ść

Kapitan si krzywi.

ę

- Cabel do mnie zadzwoni . Powiedzia , e nie przysz a do szko y, zastanawia si , czy

ł

ł ż

ł ś

ł

ł ę

kontaktowa a si ze mn . Chyba pr bowa dodzwoni si do ciebie na kom rk .

ł ś ę

ą

ó

ł

ć ę

ó ę

A wi c musz znikn , eby do mnie zadzwoni . Janie nic nie m wi. Z ca ego serca

ę

ę

ąć ż

ł

ó

ł

pragnie zapyta Kapitana, dlaczego Cabel nie chce z ni rozmawia . Ale nie zrobi tego. Wi c

ć

ą

ć

ę

m wi tylko:

ó

- To mi o, e o mnie pomy la . - Zastanawia si przez chwil . - Spodziewa a si pani tego?

ł ż

ś ł

ę

ę

ł

ę

Czy pani Stubin o czym takim wspomina a?

ś

ł

- Wiedzia am, e co ci trapi, kiedy zadzwoni a do mnie kilka tygodni temu, ale nie

ł

ż

ś ę

ł ś

wiedzia am co. Pani Stubin by a bardzo skryt osob , Janie. Nie m wi a du o o sobie, a ja nie

ł

ł

ą

ą

ó ł

ż

pyta am. Nie mia am do tego prawa.

ł

ł

- My li pani, e Cabel wie?

ś

ż

- My la a , eby go o to zapyta ?

ś ł ś ż

ć

Janie podnosi wzrok, staraj c si odczyta wyraz jej twarzy. Zagryza dr c warg .

ą

ę

ć

żą ą

ę

- Tak jakby nie rozmawiamy ze sob . Kapitan wzdycha.

ą

- Domy li am si . Cabel ma swoje w asne demony - ci gnie ostro nie - i je li wkr tce nie

ś ł

ę

ł

ą

ż

ś

ó

dojdzie z nimi do adu, dam mu wycisk. Pr buje si teraz upora z wieloma sprawami.

ł

ó

ę

ć

Janie kr ci g ow .

ę

ł ą

- Nie rozumiem. Kapitan milczy.
- Mo e powinna go o to zapyta . I opowiedzie mu, przez co sama przechodzisz.

ż

ś

ć

ć

- Po co? eby nie chcia mnie zna , kiedy powiem mu, e zostan lep kalek ?

Ż

ł

ć

ż

ę ś ą

ą

Kapitan u miecha si smutno.

ś

ę

- Nie potrafi przewidywa przysz o ci, Janie. Ale w tpi , by kilka fizycznych u omno ci

ę

ć

ł ś

ą ę

ł

ś

mog o go odstraszy , je li wiesz, co mam na my li. Ale nikt te nie twierdzi, e musisz mu

ł

ć

ś

ś

ż

ż

powiedzie . - Urywa. - Chyba przyda oby ci si niadanie. Przejed my si , Janie.

ć

ł

ę ś

ź

ę

Janie patrzy na siebie, na wygniecione ubranie.
- Jasne, czemu nie - m wi. Przez kilka minut szczotkuje w osy i spogl da w lustro. Patrzy

ó

ł

ą

w swoje oczy.

Kapitan zabiera Janie do Ann Arbor. Zatrzymuj si na niadanie w Angelo's, gdzie

ą ę

ś

Kapitan najwyra niej wszystkich zna, cznie z Victorem, kucharzem przygotowuj cym szybkie

ź

łą

ą

background image

dania. Victor osobi cie przynosi jedzenie do ich stolika. Janie, kt ra nie jad a nic od wczorajszego

ś

ó

ł

lunchu, pa aszuje z wdzi czno ci .

ł

ę

ś ą

Po niadaniu Kapitan obje d a kampus uniwersytecki.

ś

ż ż

- Maj tu kilka najlepszych jednostek badawczych i medycznych, Janie. Mo e jest szansa...

ą

ż

- Kapitan wzrusza ramionami. - Pami taj, e Martha Stubin straci a wzrok pi dziesi t lat temu.

ę

ż

ł

ęć

ą

Od tamtego czasu wiele si zmieni o w wiecie medycyny. Nie spisuj si na straty, zanim nie

ę

ł

ś

ę

dowiesz si , do czego zdolni s dzi lekarze. I nie m wi tylko o oczach, o d oniach te . A mo e

ę

ą

ś

ó ę

ł

ż

ż

nawet o snach. Widzisz ten budynek? To pracownia snu. Mo e uda si za atwi , eby kto si

ż

ę ł

ć ż

ś ę

tob odpowiednio zaj . Mam w kampusie kilku przyjaci , kt rym ufam. Wiedzieli o Marcie.

ą

ął

ół

ó

Pomog nam.

ą

Janie ogl da wszystko. Kie kuje w niej nadzieja. Ona i Cabel zamierzali przyjecha tu kilka

ą

ł

ć

razy latem, kiedy b d ju mogli pokazywa si razem. Teraz Janie nie wie, co my le . Mo e

ę ą ż

ć ę

ś ć

ż

Cabel wr ci.

ó

A mo e zn w si wystraszy.

ż

ó

ę

Janie nie umie przewidzie , ile jeszcze zerwa i powrot w w ich zwi zku jest w stanie

ć

ń

ó

ą

znie .

ść

- Dlaczego wszystko musi by takie trudne? - pyta na g os. A potem si rumieni. - To

ć

ł

ę

pytanie retoryczne. Przepraszam, Kapitanie.

Kapitan si u miecha.

ę ś

- Dlaczego przeczyta a w ko cu notes? Janie prze yka z trudem lin .

ł ś

ń

ł

ś ę

- Teraz, kiedy Cabel przesta si do mnie zbli a , uzna am, e nie mam nic do stracenia.

ł ę

ż ć

ł

ż

Ponury art, co?

ż

Kapitan zaciska usta i mruczy co pod nosem.

ś

- W porz dku - m wi - a co my lisz teraz o byciu owczyni sn w?

ą

ó

ś

ł

ą ó

Janie si zastanawia.

ę

- Chyba nie widz r nicy.

ę óż

Na twarzy Kapitana maluje si zdziwienie.

ę

- Jak wpisuje si w to twoja matka?

ę

- Wcale.
- A tw j ojciec?

ó

- Z tego, co mi wiadomo, nie istnieje.
- Rozumiem. - Kapitan urywa. - a ujesz, e go przeczyta a ?

Ż ł

ż

ł ś

Janie milczy przez chwil .

ę

- Nie, Kapitanie.
Siedz w ciszy, a potem Kapitan wskazuje kilka budynk w.

ą

ó

- Chcesz zrezygnowa z pracy u mnie, Janie? Odizolowa si ?

ć

ć ę

Janie patrzy na policjantk .

ę

- Chce pani, ebym zrezygnowa a?

ż

ł

- Oczywi cie, e nie. Jeste wietna w tym, co robisz.

ś

ż

ś ś

background image

- Chcia abym zosta d u ej, je li ma pani dla mnie dalsze zlecenia.

ł

ć ł ż

ś

Kapitan u miecha si , a potem zn w powa nieje.

ś

ę

ó

ż

- My lisz, e b dziesz w stanie nadal pracowa z Cabelem, nawet je li nie b dzie was ju

ś

ż ę

ć

ś

ę

ż

czy romantyczny zwi zek?

łą

ć

ą

Janie wzdycha.
- Je li nie b dzie si zachowywa jak dupek, to tak. - A potem g os jej si za amuje: - Ja

ś

ę

ę

ł

ł

ę ł

tylko... - Kr ci g ow i bierze si w gar , nie chc c zn w si rozp aka .

ę

ł ą

ę

ść

ą

ó

ę

ł

ć

Kapitan patrzy gniewnie przez przedni szyb . Zagryza warg . R wnie kr ci g ow .

ą

ę

ę ó

ż ę

ł ą

- Przysi gam na Boga, e waln tego ch opaka - gdera. -Pos uchaj, Janie, Cabel nie ma

ę

ż

ę

ł

ł

zbyt... matka, kt ra go porzuci a, ojciec, kt ry prawie go zabi ... A teraz, gdy jest z tob ,

ó

ł

ó

ł

ą

rozpaczliwie pragnie ukry ci w jakim bezpiecznym miejscu. Ale wie, e to niemo liwe. Musi

ć ę

ś

ż

ż

si nauczy , jak sobie z tym radzi .

ę

ć

ć

Janie przetrawia jej s owa.

ł

- Ale, Kapitanie, on nie m g si nawet zmusi , eby mnie dotkn po nalocie na dom

ó ł ę

ć ż

ąć

Durbina. - Zaczyna p aka . -Zupe nie jakby si mnie brzydzi , bo tamci mnie dotykali czy co ... -

ł

ć

ł

ę

ł

ś

Si ga mi dzy siedzenia po chusteczk .

ę

ę

ę

- Jezu Chryste, Janie, pos uchaj mnie. Jeste ju niez ym detektywem. Wiesz, e w naszej

ł

ś ż

ł

ż

pracy mamy przeczucia i szukamy odpowiedzi. Tak dobrze ci to idzie w pracy. Dlaczego nie
kierujesz si t sam logik w yciu prywatnym? Musisz porozmawia z Cabelem, je li chcesz

ę ą

ą

ą

ż

ć

ś

pozna odpowiedzi. Nieko cz ce si spekulacje prowadz w lep uliczk .

ć

ń ą

ę

ą ś ą

ę

Janie zamyka oczy i opiera g ow o podg wek.

ł ę

łó

- Przepraszam, Kapitanie. Ma pani racj . Przysi gam, e nie pozwol , eby przeszkodzi o

ę

ę

ż

ę ż

ł

mi to w pracy. Praca dla pani to najlepsza rzecz, jaka przydarzy a mi si w yciu. Mam poczucie,

ł

ę ż

e mog co zmieni , rozumie pani?

ż

ę ś

ć

Kapitan ciska kr tko rami Janie.

ś

ó

ę

- Rozumiem, ma a. I mam wobec ciebie wielkie plany, je li tylko b dziesz chcia a.

ł

ś

ę

ł

- Kapitanie?
- Tak.
- Jak dostan si gdziekolwiek, skoro nie powinnam prowadzi ?

ę ę

ć

Kapitan wzdycha.
- Jeszcze tego nie rozgryz am.

ł

- Wiedzia a pani, e Martha Stubin mia a wypadek samochodowy z powodu snu? Zabi a

ł

ż

ł

ł

trzy niewinne osoby.

Kapitan zwalnia i zerka na Janie.
- Z wywiadu na jej temat wynika o, e bra a udzia w straszliwej kraksie. Nie wiedzia am,

ł ż

ł

ł

ł

e powodem by sen. - Kapitan urywa na chwil . - Mia a wtedy szesna cie lat.

ż

ł

ę

ł

ś

Zdumiona Janie siedzi i milczy.
Kapitan ci gnie:

ą

- Zosta a skazana za zab jstwo na drodze, Janie. Straci a prawo jazdy i sp dzi a trzy lata w

ł

ó

ł

ę ł

background image

zak adzie poprawczym dla dziewcz t. Kara by aby surowsza, gdyby nie by a wtedy nieletnia. To

ł

ą

ł

ł

powa na sprawa.

ż

Janie zbiera si na md o ci.

ę

ł ś

- Wczoraj prawie wjecha am w dzieci wracaj ce ze szko y - wyznaje cicho. - Jakiemu

ł

ą

ł

ś

dzieciakowi w autobusie co si ni o.

ś ę ś ł

Kapitan kr ci zdecydowanie g ow .

ę

ł ą

- Nie ma o czym gada . Je li zn w z api ci za k kiem, Janie, sama wlepi ci mandat,

ć ś

ó

ł ę ę

ół

ę

B g mi wiadkiem. A na razie, je li b d ci gdzie potrzebowa a, podwioz ci albo wy l po

ó

ś

ś

ę ę ę

ś

ł

ę ę

ś ę

ciebie w z. Nie chc , eby marnowa a sny na jaki przekl ty miejski autobus.

ó

ę ż

ś

ł

ś

ę

Janie czuje si tak, jakby w a nie zamkni to j w klatce.

ę

ł ś

ę ą

- A co ze szko ? B d musia a je dzi szkolnym autobusem. Co ja powiem ludziom?

łą

ę ę

ł

ź ć

Cabel wszystkiego si domy li. Przer bane.

ę

ś

ą

Kapitan patrzy na ni twardo.

ą

- Wiesz, co to znaczy mie przer bane? Zabi tr jk niewinnych ludzi? Je li uwa asz, e

ć

ą

ć ó ę

ś

ż

ż

twoje ycie jest do dupy, spr buj y z czym takim. - G os ma surowy.

ż

ó

ż ć

ś

ł

Janie milczy.
Wracaj do Fieldridge.

ą

Kiedy dzwoni kom rka Kapitana, ta rzuca na ni okiem i odbiera:

ó

ą

- Komisky. - Cisza. - Tak, jest ze mn . - Zn w chwila ciszy. - Tak, nic jej nie jest. - Kiwa

ą

ó

g ow , z ponurym u miechem zerka z ukosa na Janie, a potem si roz cza. - Zupe nie nic -

ł ą

ś

ę

łą

ł

powtarza, zaciskaj c usta w w sk kresk .

ą

ą ą

ę

Godzina 12.36

Kapitan odwozi Janie pod dom i szybko ciska.

ś

- Dzwo do mnie, je li b dziesz jeszcze chcia a o tym pogada .

ń

ś ę

ł

ć

- Dzi kuj , Kapitanie.

ę ę

- To ty decydujesz, co chcesz powiedzie Cabelowi i czy w og le chcesz mu co m wi .

ć

ó

ś ó ć

Mo esz by pewna, e ode mnie niczego si nie dowie, chyba e jego niewiedza b dzie mia a

ż

ć

ż

ę

ż

ę

ł

bezpo redni wp yw na wasz wsp prac , ale nawet wtedy poprosz ciebie, eby to zrobi a. A

ś

ł

ą

ół

ę

ę

ż

ś

ł

je li chodzi o rezygnacj z jazdy samochodem, my l , e Cabel przyjmie to bardzo dobrze. Ju i

ś

ę

ś ę ż

ż

tak wystarczaj co si tym martwi. Zwal win na mnie.

ą

ę

ę

Janie macha s abo, egnaj c odje d aj c policjantk . Spogl da smutno na Ethel, kt ra

ł

ż

ą

ż ż ą ą

ę

ą

ó

stoi cicho i samotnie na podje dzie. Odwraca si i wchodzi do domu.

ź

ę

Nie jest pewna, co ma teraz zrobi .ć
Idzie do swojego pokoju. Otwarty zielony notes po yskuje z owieszczo z miejsca na ku,

ł

ł

łóż

gdzie go zostawi a.

ł

background image

Janie zamyka go ostro nie i chowa do pude ka w szafie. Pada na ko i le y, gapi c si w

ż

ł

łóż

ż

ą

ę

sufit.

Godzina 14.23

Ch odny, wilgotny wiatr wieje rze ko przez czy ciec pani Stubin przy Center Street.

ł

ś

ś

- Teraz wiesz tyle, co ja, Janie.
Janie siedzi w milczeniu obok pani Stubin. Z niewidz cych oczu staruszki p yn zy.

ą

ł ą ł

Nie ma ju potrzeby nic m wi . Jest tylko porozumienie, stanowczo , nik a si a, przep yw

ż

ó ć

ść

ł

ł

ł

emocji mi dzy nimi. I ulga. Dzie o pani Stubin dobieg o ko ca.

ę

ł

ł

ń

To po egnanie.

ż

Pani Stubin powykr canymi palcami ciska powoli d o Janie.

ę

ś

ł ń

- Musz si teraz zobaczy z moim o nierzem. - A potem zaczyna si rozp ywa .

ę ę

ć

ż ł

ę

ł

ć

- Czy jeszcze kiedy pani zobacz ?! - wo a niespokojnie Janie.

ś

ą

ę

ł

- Nie tutaj, Janie.
- A wi c gdzie indziej? - W g osie Janie s ycha nadziej .

ę

ś

ł

ł

ć

ę

Ale staruszka ju znik a.

ż

ł

Janie si rozgl da. Przygryza warg . Przed pasmanteri przechadzaj si m ody

ę

ą

ę

ą

ą

ę

ł

m czyzna w mundurze i m oda kobieta o jasnym spojrzeniu, kt ra ogl da si przez rami .

ęż

ł

ó

ą

ę

ę

Posy a Janie ca usa, skr ca w boczn uliczk i znika jej z oczu.

ł

ł

ę

ą

ę

Janie zostaje na zimnej mokrej awce. Sama.

ł

31 marca 2006

Cabel ni o zak adaniu na siebie kolejnych warstw ubra . Janie wydostaje si z tego snu. Nie

ś

ł

ń

ę

mo e na to patrze . Wie, co ten sen oznacza. Cabel rozpaczliwie pr buje si os oni . Os oni

ż

ć

ó

ę ł ć

ł ć

swoje serce.

Kiedy dzwoni dzwonek, Cabel budzi si gwa townie. Janie go obserwuje. Spogl da na ni

ę

ł

ą

ą

ze zmartwion min . Janie patrzy na niego b agalnym wzrokiem przez ca bibliotek .

ą

ą

ł

łą

ę

Cabel spuszcza wzrok.
Odwraca si .

ę

Odchodzi.

6 kwietnia 2006, godzina 8.53

background image

S ferie. Gdy Janie si budzi, na ziemi le y dwana cie centymetr w wie ego niegu. Obiecuje

ą

ę

ż

ś

ó ś

ż

ś

sobie, e kt rego roku podczas wiosennej przerwy pojedzie na Floryd . Nawet je li b dzie to

ż

ó

ś

ę

ś

ę

oznacza o wpadanie w cudze sny przez ca y lot. Nawet je li sp dzi ca y tydzie sama, patrz c, jak

ł

ł

ś

ę

ł

ń

ą

inni wietnie si bawi .

ś

ę

ą

Ubiera si i czeka na samoch d wys any przez Kapitana. Od nie a Ethel, eby przez okno

ę

ó

ł

ś ż

ż

zn w by o wida napis „Na sprzeda ". Odgarnia nieg z chodnika i zabiera si do podjazdu.

ó

ł

ć

ż

ś

ę

nieg jest ci ki, mokry i l ni w porannym s o cu.

Ś

ęż

ś

ł ń

Kiedy Carrie wypada z s siedniego domu i biegnie przez podw rko, Janie u miecha si

ą

ó

ś

ę

pod nosem.

- Hejka - rzuca.
- Janie Hannagan, jak miesz sprzedawa Ethel! Biedaczka. Stu jest za amany.

ś

ć

ł

Janie jest przygotowana na to pytanie.
- Nie sta mnie ju na ubezpieczenie i benzyn , Carrie. Powiedz Stu, e jest mi naprawd

ć

ż

ę

ż

ę

przykro.

Carrie u miecha si przebiegle i wyci ga zwitek banknot w z kieszeni kurtki.

ś

ę

ą

ó

- Ile? - pyta. - Sprzedaj swojego grata. Ethel szepn a mi na ucho, e chce zosta w

ę

ęł

ż

ć

okolicy.

Oczy Janie si zapalaj .

ę

ą

- Niemo liwe!

ż

- Mo liwe! - chichocze Carrie. - Ile? Janie podskakuje na niegu w g r i w d .

ż

ś

ó ę

ół

- Dla ciebie? Tysi c dwie cie dolc w. Tanio jak barszcz! Carrie odlicza tysi c dwie cie

ą

ś

ó

ą

ś

dolar w i wciska je Janie.

ó

- Sprzedane!
- O rany! Nie mog uwierzy , e naprawd sprzedajesz Ethel!

ę

ć ż

ę

- Stu po yczy mi kask do czasu, a m j w z si sprzeda. Pewnie b dzie najszcz liwszy

ż

ł

ę

ż ó ó

ę

ę

ęś

ze wszystkich. A teraz ci gaj ten znak z okna biedaczki, bo si jeszcze nabawi kompleks w!

ś ą

ę

ó

Musz zadzwoni do Stu, e si dogada y my. P niej zajmiemy si papierkami, dobra? - Carrie

ę

ć

ż

ę

ł ś

óź

ę

biegnie z powrotem do siebie, nie czekaj c na odpowied , a Janie, u miechaj c si , zdejmuje

ą

ź

ś

ą

ę

kartk z okna Ethel i poklepuje czule za nie on mask .

ę

ś ż ą

ę

Detektyw Jason Baker przyje d a po ni swoim vanem.

ż ż

ą

- Cze , kole anko od sn w - m wi z u miechem. - Widzia em, jak potraktowa a tych

ść

ż

ó

ó

ś

ł

ł ś

drani na tarasie Durbina. Przypomnij mi, ebym nie wchodzi ci w drog .

ż

ł

ę

- Szkoda, e tego nie pami tam - wzdycha Janie. Lubi i Bakera, i Cobba.

ż

ę

- Wci nie odzyska a pami ci, co? Tak ju jest z tymi pigu kami gwa tu. To dlatego tyle

ąż

ł ś

ę

ż

ł

ł

gwa t w nie zostaje zg oszonych. Utrata pami ci pozwala takim kreaturom jak Durbin i jemu

ł ó

ł

ę

podobni uprawia bezkarnie sw j proceder. Jeste prawdziw bohaterk , Janie.

ć

ó

ś

ą

ą

Janie rumieni si i patrzy na swoje r ce. Nie czuje si jak bohaterka.

ę

ę

ę

Na posterunku Janie puka do drzwi Kapitana.

background image

- Wej ! - wo a jak zwykle Fran Komisky. Janie u miecha si i wchodzi.

ść

ł

ś

ę

I staje jak wryta.
Cabel te tam jest. Zmusza si do oficjalnego u miechu, gdy Janie dochodzi do siebie i

ż

ę

ś

siada obok niego. Kapitan natychmiast przechodzi do rzeczy:

- Stacey O'Grady wr ci jednak do Fieldridge High. Jej rodzice s usatysfakcjonowani

ó

ą

aresztowaniem wszystkich przest pc w, a Stacey bardzo chce zostawi przesz o za sob i

ę ó

ć

ł ść

ą

sko czy szko razem z kolegami z klasy.

ń

ć

łę

Janie i Cabel kiwaj g owami. Janie cieszy si z tych wie ci.

ą ł

ę

ś

- Wielu rozgniewanych rodzic w wszcz o post powanie... i nie mam o to do nich

ó

ęł

ę

pretensji. Ale obawiam si , e b dziesz musia a zeznawa , Janie. Przes uchania maj si odby w

ę ż ę

ł

ć

ł

ą ę

ć

czerwcu. Przedtem spotkasz si z prokuratorem okr gowym, eby ustali , co masz powiedzie .

ę

ę

ż

ć

ć

To mo e by trudne. Musisz by przygotowana na paskudne pytania obrony. I b dziesz musia a

ż

ć

ć

ę

ł

na nie odpowiada w obecno ci Durbina, Wanga i Cratera, kt rzy b d si na ciebie gapili.

ć

ś

ó

ę ą ę

Rozumiesz?

Janie zaciska usta, eby powstrzyma jak dr enie.

ż

ć

ż

- Tak, Kapitanie.
- Zuch dziewczyna. Zrobimy wszystko w granicach prawa, eby utrzyma twoj zdolno

ż

ć

ą

ść

owienia sn w w tajemnicy. Ale najprawdopodobniej wyda si , e posz a na imprez jako moja

ł

ó

ę ż

ł ś

ę

tajna agentka. B d nam potrzebne twoje zeznania i testery do narkotyk w jako dow d. Je li

ę ą

ó

ó

ś

oskar eni s zbyt g upi, eby przyzna si do winy po konfrontacji z materia em dowodowym,

ż

ą

ł

ż

ć ę

ł

b dziemy si procesowali i mo esz zosta zdemaskowana. Ale musisz odpowiada na pytania

ę

ę

ż

ć

ć

zgodnie z prawd , a my ju sobie jako poradzimy. Janie robi wielkie oczy.

ą

ż

ś

- Wi c je li zostan zdemaskowana... czy ja... czy pani... Kapitan si u miecha.

ę

ś

ę

ę ś

- Nadal masz u nas prac . Nie martw si . Martha te mia a kilka razy podobn sytuacj ,

ę

ę

ż

ł

ą

ę

ale jej sekret nigdy nie zosta ujawniony w s dzie. Adwokaci obrony nie wiedz nic o owcach

ł

ą

ą

ł

sn w, nigdy nie potrafi zada w a ciwych pyta . Wi c nie martwmy si teraz o to, dobrze?

ó

ą

ć ł ś

ń

ę

ę

Chc , eby zrobi a sobie teraz troch wolnego, eby si zrelaksowa i odpr y przed ko cem

ę ż

ś

ł

ę

ż

ę

ć

ęż ć

ń

roku. - Kapitan obraca si na krze le i ci gnie g adko: - Cabe, mam dla ciebie kilka drobnych

ę

ś

ą

ł

zada , od poniedzia ku po szkole. Masz by sam. Jasne? - Patrzy na nich oboje.

ń

ł

ć

- Tak jest - odpowiadaj jednocze nie Janie i Cabel.

ą

ś

- Czy w przysz o ci b dziecie w stanie pracowa razem, czy te musz zmodyfikowa

ł ś

ę

ć

ż

ę

ć

moje plany? - pyta Kapitan bez owijania w bawe n .

ł ę

Janie patrzy na Cabela. Cabel patrzy na swoje buty.
- Tak, Kapitanie - odpowiada w ko cu Janie, rzucaj c wyzwanie Cabelowi.

ń

ą

- Oczywi cie - m wi Cabel. Nie patrzy na Janie. Kapitan kiwa g ow i przek ada papiery

ś

ó

ł ą

ł

na biurku.

- To dobrze. Janie, sprawd , czy jest tam gdzie Cobb, Baker albo Rabinowitz i popro ,

ź

ś

ś

eby odwie li ci do domu. Wkr tce si do ciebie odezw .

ż

ź

ę

ó

ę

ę

- Tak jest. - Janie wstaje, twarz jej p onie. Czuje si jak dzieciak. Wybiega z pokoju,

ł

ę

background image

zostawiaj c Cabela i Kapitana, i postanawia wr ci do domu pieszo, byle tylko nie musie prosi

ą

ó ć

ć

ć

o podwiezienie.

Nie udaje jej si odej zbyt daleko, gdy mija j samoch d Cabela, wzbijaj c tumany

ę

ść

ą

ó

ą

niegu. Cabel zwalnia.

ś

Staje.
Zawraca.
Janie spogl da w stron krzak w, szukaj c jakiej kryj wki.

ą

ę

ó

ą

ś

ó

Cabel odsuwa szyb od strony pasa era i patrzy na Janie. U miecha si ponuro. Zagryza

ę

ż

ś

ę

warg .

ę

- Podwie ci , Hannagan?

źć ę

Janie kiwa ch odno g ow i wsiada. Wie, e je li maj razem pracowa , b d kiedy

ł

ł ą

ż

ś

ą

ć ę ą

ś

musieli zacz rozmawia .

ąć

ć

- Mog doj od ciebie, eby nie robi ci k opotu - proponuje Janie uprzejmie.

ę

ść

ż

ć

ł

Przez ca drog milcz .

łą

ę

ą

Cabel parkuje na swoim podje dzie.

ź

Wysiadaj .

ą

Wpatruj si w siebie przez minut , a w ko cu Janie odwraca wzrok. W Janie wzbieraj

ą ę

ę ż

ń

ą

nagromadzone emocje. Jest z a. Nadal nie rozumie, dlaczego zerwa z ni tak nagle. Przypuszcza,

ł

ł

ą

e to dlatego, e dotykali jej nauczyciele. Chce zna prawd . Ale nie chce zosta po raz kolejny

ż

ż

ć

ę

ć

wdeptana w gleb .

ę

- Dzi ki za podw zk - m wi w ko cu.

ę

ó ę

ó

ń

Kiedy Cabel si nie odzywa ani nie rusza, Janie odwraca si powoli i zaczyna i w stron

ę

ę

ść

ę

domu.

Wyznania

- Czekaj - m wi Cabel.

ó

Janie czeka ju od dawna. Czeka na odpowiedzi. Czeka, a Cabel przyzna, e nie potrafi jej

ż

ż

ż

dotkn , bo zosta a zbrukana przez te kreatury. Janie nie chce ju d u ej czeka . Przyspiesza

ąć

ł

ż ł ż

ć

kroku.

background image

Cabel waha si , a potem biegnie za ni . Zatrzymuje j na rodku ulicy.

ę

ą

ą

ś

- Wejd ze mn do rodka. - Sprawia wra enie zm czonego. - Prosz . Musimy

ź

ą

ś

ż

ę

ę

porozmawia .ć

Oczy Janie b yskaj gro nie, ale wchodzi za nim do domu. Mo e przynajmniej odpowie jej

ł

ą

ź

ż

na kilka pyta .

ń

Janie siada na brze ku krzes a w salonie, nie zdejmuj c kurtki. Oddycha g boko i

ż

ł

ą

łę

postanawia mie to z g owy.

ć

ł

- Masz trzy minuty, eby przekona mnie, e to nie dlatego, e ci dranie mnie dotykali.

ż

ć

ż

ż

Cabel si zatacza.

ę

- Co takiego?
Janie spogl da na zegarek.

ą

Cabel zaczyna chodzi po pokoju.

ć

- Znios to chodzenie - m wi Janie po up ywie minuty. - Znios to, e musisz

ę

ó

ł

ę

ż

przepracowa kilka spraw. Znios nawet to, e powiesz, e po prostu mnie nie kochasz.

ć

ę

ż

ż

My la am, e to dziwaczne przekle stwo ze snami nigdy nie pozwoli mi na aden zwi zek, wi c

ś ł

ż

ń

ż

ą

ę

chyba i tak mam szcz cie, e ten trwa tak d ugo. Ale kiedy nagle stwierdzasz, e nie mo esz

ęś

ż

ł

ł

ż

ż

mnie ju dotyka zaraz po tym, jak banda palant w pr buje mnie zgwa ci , c , chcia abym

ż

ć

ó

ó

ł ć óż

ł

wiedzie , czy naprawd jeste taki okropny. A je li jeste , b dzie mi znacznie atwiej, je li wyjd

ć

ę

ś

ś

ś ę

ł

ś

ę

st d... - sprawdza godzin - za minut i dwadzie cia cztery sekundy.

ą

ę

ę

ś

Cabel wpatruje si w ni . Przez jego twarz przep ywa fala emocji. Podchodzi do Janie i

ę

ą

ł

kl ka przed ni . R ce mu dr , gdy ona dotyka jego twarzy.

ę

ą ę

żą

Janie patrzy na niego powa nie. Daje mu szans .

ż

ę

- Janie - m wi w ko cu - teraz ju zawsze b dziesz si tak zachowywa a?

ó

ń

ż

ę

ę

ł

Oczy Janie b yskaj gro nie, gdy wpatruje si w zegarek.

ł

ą

ź

ę

- Co takiego? Nie zmieniaj tematu. Masz jedn minut , eby powiedzie , e to nie dlatego,

ą

ę ż

ć ż

e mnie dotykali. A mo e dlatego? O to chodzi, Cabe? Dotykali mnie i teraz jestem zbrukana, a ty

ż

ż

nie mo esz znie my li o powrocie do mnie?

ż

ść

ś

- O Bo e. M wisz powa nie?

ż

ó

ż

Janie podnosi g os.

ł

- Trzydzie ci sekund!

ś

- A uwierzy aby mi, gdybym zaprzeczy ? - Cabel oddycha ci ko. Wstaje gwa townie i

ł

ś

ł

ęż

ł

odwraca si od niej plecami, przeczesuj c palcami w osy.

ę

ą

ł

- Pi tna cie sekund. - G os Janie jest teraz spokojny. Wstaje, eby wyj .

ę ś

ł

ż

ść

Cabel odwraca si i apie j za r k . Przyci ga do siebie. Ca uje mocno, wpl tuj c palce w

ę ł

ą

ę ę

ą

ł

ą ą

jej w osy. Wpycha jej j zyk do ust i odnajduje jej j zyk, smakuj c go, jakby znalaz si w oazie na

ł

ę

ę

ą

ł ę

pustyni, napieraj c na ni niecierpliwie i pieszcz c d o mi jej kark.

ą

ą

ą ł ń

Janie stoi przez chwil jak wmurowana, a potem j czy i wyci ga do niego r ce. Cabel

ę

ę

ą

ę

zsuwa jej z ramion kurtk , kt ra spada na pod og , a on unosi Janie i przytrzymuje, a oplecie go

ę ó

ł ę

ż

nogami w pasie. Szuka ustami jej szyi i walczy z guzikami przy koszuli.

background image

- Czas si sko czy - m wi Janie, dysz c.

ę

ń

ł

ó

ą

Odrywa usta od jej sk ry. Przesuwa d oni po jej ciele. Guzik koszuli spada na pod og ,

ó

ł ą

ł ę

odbija si i wtacza pod krzes o. Cabel podchodzi do kanapy, wci j nios c, i siada z ni na

ę

ł

ąż ą

ą

ą

kolanach.

- Janie, o Bo e, nie dam rady - szepcze i przytula j mocno. ciska. Tak jak Janie uwielbia.

ż

ą

Ś

- Janie - powtarza - zupe nie si pogubi em. Straszny ze mnie idiota. Przepraszam. Nie. To znaczy:

ł

ę

ł

odpowied brzmi nie, to nie dlatego, e ci dotykali. Po prostu nie wiedzia em, czy sobie z tym

ź

ż

ę

ł

poradz . Jeste zbyt... Nie wiem. Jeste niebezpieczna! Nie mog em sobie z tym poradzi . Poradzi

ę

ś

ś

ł

ć

ć

sobie z kochaniem ciebie.

- Co to, do cholery, znaczy? Wcze niej nie mia e jako problem w z byciem

ś

ł ś

ś

ó

zakochanym. Co si sta o?

ę

ł

Cabel patrzy na ni z min zbitego psa.

ą

ą

- Co b dzie, je li ci pokocham, oddam wszystko, co w sobie mam, otworz przed tob

ę

ś

ę

ę

ą

serce, i wydarzy si co okropnego? A gdyby naprawd zosta a zgwa cona? To zmieni oby tak

ę ś

ś

ę

ł

ł

ł

wiele, Janie. Zmieni oby ci na zawsze. A co by by o, gdyby zosta a wessana w jaki sen, gdy

ł

ę

ł

ś

ł

ś

prowadzisz samoch d? Czy my la a o konsekwencjach? Dla ciebie? Dla innych? Dla mnie, na

ó

ś ł ś

mi o bosk . Janie, m j ojciec... On. Mnie. Podpali . W tamtej chwili wszystko si zmieni o.

ł ść

ą

ó

ł

ę

ł

Sta em si inn osob . Takie rzeczy zmieniaj cz owieka. To mnie porani o, rozpieprzy o mi ycie.

ł

ę

ą

ą

ą ł

ł

ł

ż

Na r ne sposoby. -Cabel dotyka swoich blizn przez materia koszulki. - Od tamtej pory nie

óż

ł

dopu ci em do siebie nikogo opr cz ciebie. To trudne, Janie. Wydaje si niemo liwe. A potem ty

ś ł

ó

ę

ż

zachowujesz si tak nierozwa nie... - Nabiera powietrza. - Potrzebowa em bezpiecze stwa, a

ę

ż

ł

ń

zakocha em si w tobie.

ł

ę

A teraz nie mog pogodzi si z my l , e co ci si mo e sta . e mo esz si zmieni . A

ę

ć ę

ś ą ż

ś

ę

ż

ć Ż

ż

ę

ć

ja ci strac . Janie mruga z rozdziawionymi ustami.

ę

ę

- Masz naprawd ciekawy spos b okazywania tego.

ę

ó

- Wiem. Jestem... jestem por bany. My la em, e tak b dzie atwiej, wiesz? Odpocz od

ą

ś ł

ż

ę

ł

ąć

siebie. Tylko e... To nie... - Szuka s w. - To nie s arty, Janie. Strasznie si boj . Chcia em, eby

ż

łó

ą ż

ę

ę

ł

ż

ś

by a czym bezpiecznym w moim yciu. adnego ryzyka, tylko jakie proste zadania ze snami dla

ł

ś

ż

Ż

ś

Kapitana. Nic w rodzaju tego, co przesz a z Durbinem! Kto, do cholery, przypuszcza , e tak

ł ś

ł ż

b dzie wygl da twoje nast pne zlecenie? Bo e, ciekawe, jakie b dzie kolejne...

ę

ą ć

ę

ż

ę

- Wi c zerwa e ze mn , bo nie mog e znie my li, e si zmieni , e co mi si stanie

ę

ł ś

ą

ł ś

ść

ś ż

ę

ę ż

ś

ę

albo ci zostawi ? Czy to starasz si powiedzie ? Czy nie jest tak, e ka dy musi podj to

ę

ę

ę

ć

ż

ż

ąć

ryzyko? Kochasz mnie jeszcze czy nie? -Janie dr usta. My li o tych wszystkich zmianach, kt re

żą

ś

ó

czekaj j w nadchodz cych latach, i czuje, e Cabel zn w jej si wy lizguje.

ą ą

ą

ż

ó

ę

ś

- Chc powiedzie , e ci kocham i wci si ucz ... i chc si nauczy , jak sobie z tym

ę

ć ż

ę

ąż ę

ę

ę ę

ć

radzi . Wiem jedno: my la em, e to rozstanie pomo e, ale sprawi o, e jeszcze bardziej mi

ć

ś ł

ż

ż

ł ż

odwala. - Cabel urywa. U miecha si s abo. - Wi c... hm... czy mog aby nie robi niczego

ś

ę ł

ę

ł

ś

ć

niebezpiecznego? Czy ycie nie jest ju wystarczaj co paskudne, gdy nie mo esz kontrolowa

ż

ż

ą

ż

ć

tego, co wyprawiaj z tob koszmary? Czy naprawd musisz podejmowa jeszcze wi ksze

ą

ą

ę

ć

ę

background image

ryzyko?

Janie u miecha si smutno. Zarzuca mu ramiona na szyj i opiera g ow na jego

ś

ę

ę

ł ę

ramieniu. Zastanawia si .

ę

- A je li stanie mi si krzywda? Albo co .... mi si przytrafi. Przestaniesz mnie kocha ? -

ś

ę

ś

ę

ć

pyta spokojnie.

- Jak bym m g ? - Cabel g aszcze j po w osach. - Ale musz si nauczy radzi sobie z

ó ł

ł

ą

ł

ę ę

ć

ć

uczuciami, kt re id z tym w parze. Nie jestem przyzwyczajony do tego, e mi na czym albo na

ó

ą

ż

ś

kim zale y tak bardzo, e a boli. Nie a tak.

ś

ż

ż ż

ż

Janie milczy, zadumana.
- Wiedzia e , e jeste pierwsz osob , kt rej powiedzia am, e j kocham? Nie

ł ś ż

ś

ą

ą

ó

ł

ż

ą

pami tam, ebym powiedzia a tak nawet do mojej matki. Co jest naprawd smutne.

ę

ż

ł

ę

- Nie wiedzia em - m wi Cabel. Pozwala, by g owa opad a mu na oparcie kanapy i

ł

ó

ł

ł

oddycha g boko. - Kochasz mnie jeszcze, Janie?

łę

Janie wpatruje si w niego z niedowierzaniem.

ę

- Oczywi cie! I nie m wi tego beztrosko.

ś

ó ę

- Powiedz mi to beztrosko na ucho - rozkazuje Cabel. Janie u miecha si , opiera mi kkim

ś

ę

ę

policzkiem o jego k uj cy policzek i szepcze:

ł ą

- Kocham ci , Cabe.

ę

Siedz obj ci, a potem Cabel pyta:

ą

ę

- Prawda czy wyzwanie?
Janie mruga.
- A mam jakie wyj cie?

ś

ś

- Nie. Dobra, hm... - Cabel zn w oddycha g boko. -Co si z tob dzieje, Janie? Po prostu...

ó

łę

ę

ą

musz wiedzie . Prosz . – Odwraca j , eby m c patrze jej w oczy.

ę

ć

ę

ą ż

ó

ć

Oczy Janie zachodz zami.

ą ł

Cabel poprawia jej okulary.
- Powiedz mi - prosi.
Janie zagryza warg .

ę

- Nic, Cabe, nic mi nie jest. - Nie potrafi spojrze mu w oczy.

ć

Cabel przeczesuje palcami w osy.

ł

- Po prostu... po prostu to powiedz. Wyrzu to z siebie, eby my mogli si z tym upora .

ć

ż

ś

ę

ć

lepniesz z powodu tych wszystkich sn w, prawda?

Ś

ó

Janie mruga. Zaskoczona otwiera usta.
- Co... sk d...? - zaczyna.

ą

- Mru ysz oczy, nawet kiedy nosisz okulary. Bez przerwy boli ci g owa. Razi ci jasne

ż

ę ł

ę

wiat o. Coraz d u ej odzyskujesz wzrok po ka dym nie, w kt ry zosta a wci gni ta. - Waha

ś

ł

ł ż

ż

ś

ó

ł ś

ą

ę

si . Jest zdenerwowany. - A potem, w szpitalu kiedy nie zosta a wessana w niczyj sen, tylko sama

ę

ł ś

mia a koszmar, nie widzia a nic, kiedy si obudzi a . To by pierwszy raz, prawda?

ł ś

ł ś

ę

ł ś

ł

Janie opada na jego rami . Nie pami ta snu ze szpitala. I nie chce znowu p aka .

ę

ę

ł

ć

background image

- Cholera, niez y z ciebie detektyw.

ł

- Kiedy? - szepcze Cabel.
Janie przyciska usta do jego policzka, a potem wzdycha.
- Za kilka lat.
Cabel gwa townie wci ga powietrze, a potem powoli je wypuszcza.

ł

ą

- Co jeszcze, Janie?
Janie zamyka oczy, zrezygnowana.
- Moje d onie - m wi. - Za pi tna cie lat b d powykr cane, wstr tne i bezu yteczne.

ł

ó

ę ś

ę ą

ę

ę

ż

Cabel czeka, g adz c jej plecy.

ł

ą

- Co jeszcze? - W jego g osie s ycha zdenerwowanie.

ś

ł

ł

ć

- W a ciwie nie - odpowiada Janie szeptem. - Tylko... nie mog ju prowadzi . Nigdy

ł ś

ę ż

ć

wi cej. - Przegrywa walk ze zami. - Biedna Ethel. Przynajmniej ma teraz dobry dom.

ę

ę

ł

Cabel obejmuje j , ko ysz c si , g aszcz c jej w osy.

ą

ł ą

ę ł

ą

ł

- Janie - m wi po chwili. - Ile lat mia a pani Stubin, kiedy zmar a?

ó

ł

ł

- Ponad siedemdziesi t.

ą

Cabel oddycha z ulg .

ą

- Och, Bogu niech b d dzi ki.

ę ą

ę

- Prze yjesz to, Cabelu? Bo je li nie... - D awi si . - Bo je li nie, powiedz mi to teraz.

ż

ś

ł

ę

ś

Patrzy jej w oczy.
Dotyka jej policzka.

Godzina 16.22

Cabel dzwoni do Kapitana.
- Komisky.
- Kapitanie, s jakie szanse, eby my mogli pokaza si z Janie razem publicznie?

ą

ś

ż

ś

ć ę

- W obecnej sytuacji zrobiliby cie mi tym ogromn przyjemno . Poza tym sprawa

ś

ą

ść

Wildera zosta a rozpatrzona w poniedzia ek. Przyzna si do winy.

ł

ł

ł ę

- Daje pani czadu.
- Tak, tak, wiem. Id cie do kina czy gdzie , dobrze?

ź

ś

- Natychmiast. Dzi kuj .

ę ę

- I przesta mi zawraca gitar .

ń

ć

ę

- Dowidzenia.
- Uwa ajcie na siebie. Obydwoje. Cabel u miecha si i roz cza.

ż

ś

ę

łą

- Zgadnij, co jest grane.
- Co? - pyta Janie.
- Mo emy i na nasz pierwsz randk .

ż

ść

ą

ą

ę

- Juhu!

background image

- To nie wszystko. Ty stawiasz!
- Ja? Dlaczego?
- Bo przegra a zak ad.

ł ś

ł

Janie zastanawia si przez chwil . Wali Cabela pi ci w rami .

ę

ę

ęś ą

ę

- Nie obla e pi ciu test w i klas wek!

ł ś ę

ó

ó

- Owszem. Mam dowody.
- Cholera!
- No.

Nie ogl daj si za siebie

ą

ę

24 marca 2006, godzina 19.06

Janie wkracza do audytorium Fieldridge High, gdzie na trybunach, sk adanych krzes ach i

ł

ł

balkonach siedz setki rodzic w, dziadk w, braci i si str, wachluj cych programami spocone

ą

ó

ó

ó

ą

szyje w ponadtrzydziestostopniowym upale. Wydaje si , e klimatyzacja w starym budynku nie

ę ż

jest w stanie przetrwa kolejnej uroczysto ci wr czenia dyplom w.

ć

ś

ę

ó

Rozgl da si i zauwa a Cabela kilka rz d w za sob . Cabel przesy a jej figlarnego ca usa,

ą

ę

ż

ę ó

ą

ł

ł

a ona si u miecha. Ma wra enie, e opaska biretu zaraz zmia d y jej m zg na papk , i czuje,

ę ś

ż

ż

ż ż

ó

ę

jak materia przesi ka potem.

ł

ą

Patrzy w drug stron , lustruj c widowni . Kilka znajomych twarzy. Rodzice Carrie

ą

ę

ą

ę

siedz troch z boku na drewnianych awkach i Janie u miecha si leciutko, mimo e wcale na

ą

ę

ł

ś

ę

ż

ni nie patrz .

ą

ą

Cho ma na nosie nowe okulary, nie widzi wyra nie tego, co jest w oddali. Kolory sukienek

ć

ź

si zlewaj . Ale w ko cu Janie j dostrzega. Jej br zowe w osy kontrastuj ce z ciemn sk r .

ę

ą

ń

ą

ą

ł

ą

ą ó ą

Obok Kapitana siedzi pot ny m czyzna podobny do Denzela Washingtona za dwadzie cia lat.

ęż

ęż

ś

Rami opar leniwie na oparciu jej krzes a. Janie widzi, jak Kapitan d ga m a w bok i wskazuje

ę

ł

ł

ź

ęż

palcem. Janie mru y oczy i u miecha si , a potem spuszcza wzrok. Nie jest pewna dlaczego.

ż

ś

ę

Na scen wychodzi najlepszy ucze i zebrani cichn , s ycha tylko szum wachluj cych

ę

ń

ą ł

ć

ą

program w.

ó

To nie Cabel.
Na szcz cie.

ęś

Zdo a obni y redni do 3.93. Trzecie miejsce. To wystarczy o, eby pozosta w cieniu.

ł ł

ż ć ś

ą

ł ż

ł

Bo tylko na tym mu zale a o. Janie jest tu za nim, z wynikiem 3.85. Jest zachwycona.

ż ł

ż

background image

W tym roku trzy nauczycielskie krzes a pozosta y puste. Doktorka, Szcz ciarza i Dupka.

ł

ł

ęś

Zawieszeni bez prawa do pensji. Czekaj na przes uchanie. Janie czuje uk ucie smutku z ich

ą

ł

ł

powodu.

Nie z powodu m czyzn, kt rzy na nich siedzieli.

ęż

ó

Tak dla jasno ci.

ś

Mimo to.
Przypominaj jej o b lu i wstydzie, przera eniu opakowanym jak prezent. Janie cieszy si ,

ą

ó

ż

ę

e pude ko wybuch o.

ż

ł

ł

Zaczyna przemawia Stacey O'Grady. Wygl da teraz jako inaczej. Zmieni a si przez

ć

ą

ś

ł

ę

ostatnie miesi ce. Bije z niej opanowanie. Powaga. By mo e dojrza o albo zrozumienie faktu,

ą

ć

ż

ł ść

e nie wszystko okazuje si takie, jak by my chcieli.

ż

ę

ś

Matka Janie nie przysz a.

ł

Matka Cabela te nie, ale nikt si jej nie spodziewa , cho starszy brat Cabela, Charlie, i

ż

ę

ł

ć

jego ona, Megan, s gdzie w t umie.

ż

ą

ś

ł

Oczekiwania. Zawsze si o tym m wi na podobnych uroczysto ciach. Zmienianie

ę

ó

ś

przysz o ci. D enie do doskona o ci. Bla, bla, bla.

ł ś

ąż

ł ś

Janie ociera z czo a kropl potu. Rozgl da si , gdy Stacey m wi z podium: „Najlepsze lata

ł

ę

ą

ę

ó

wci s przed nami", i zrywa si burza oklask w.

ąż ą

ę

ó

Janie nie przy cza si do nich.

łą

ę

Z owieszcze s owa wci dzwoni jej w uszach.

ł

ł

ąż

ą

T um absolwent w wstaje i przez kolejn godzin wchodz , jeden po drugim, na podium.

ł

ó

ą

ę

ą

Janie idzie ostro nie przez scen , modl c si w duchu, eby pi ce niemowl nie zacz o ni , i

ż

ę

ą

ę

ż

ś ą

ę

ęł ś ć

odbiera sw j dyplom. Potrz sa d oni Abernethy'ego. Przerzuca chwost biretu na drug stron .

ó

ą

ł ą

ą

ę

Lekko schodzi po schodach ze sceny, wraca na swoje krzes o i czeka.

ł

Kiedy na podium zapada cisza i dyrektor Abernethy gratuluje im po raz ostatni, birety

wylatuj w g r i g osy wok Janie podnosz si , wype niaj c audytorium. Janie zdejmuje biret i

ą

ó ę ł

ół

ą ę

ł

ą

wtyka go pod pach , czekaj c, czekaj c. Czekaj c na koniec. eby mog a po egna si z tym

ę

ą

ą

ą

Ż

ł

ż

ć ę

miejscem raz na zawsze.

Kiedy dom wariat w pustoszeje, Janie wci stoi w tym samym miejscu. Tylko kilka os b

ó

ąż

ó

zosta o w budynku, kt ry przypomina teraz las deszczowy po ulewie. Janie idzie powoli

ł

ó

przej ciem mi dzy awkami w stron schod w prowadz cych na zewn trz, gdzie spotka si z

ś

ę

ł

ę

ó

ą

ą

ę

Cabelem i kim jeszcze, z kim wda si w pogaw dk . Ale teraz jest sama.

ś

ł ę

ę ę

Wchodzi wo ny z miot i u miecha si do niej. Janie kiwa mu g ow i odpowiada

ź

łą

ś

ę

ł ą

u miechem, a on zaczyna zamiata wy o one deskami przej cia, kt re zazwyczaj s u jako

ś

ć

ł ż

ś

ó

ł żą

boisko do koszyk wki. A potem wiat o lekko przygasa.

ó

ś

ł

Janie mruga i opiera si o cian , na wszelki wypadek.

ę ś

ę

Ale to nie jest czyj sen.

ś

background image

To po prostu koniec pewnej ery.
I pocz tek nast pnej.

ą

ę

Podzi kowania

ę

Bardzo dzi kuj :

ę ę

Mojemu wspania emu agentowi Michaelowi Bourretowi.

ł

Mojej niewiarygodnej redaktor Jennifer Klonsky.
Sammy'emu Yeunowi i Mike'owi Rosamilii, kt rzy tworz najlepsze ok adki na wiecie.

ó

ą

ł

ś

Mattowi Schwarzowi za tyle spraw, e trudno je tu wymienia .

ż

ć

Lili Haber i Kate Smyth za ich nieustaj ce wysi ki promocyjne i za to, e zawsze by y

ą

ł

ż

ł

dost pne. A tak e Victorowi Iannone i wspania ej ekipie ds. sprzeda y: Rickowi Richterowi,

ę

ż

ł

ż

Paulowi Crichtonowi, Bethany Buck, Lucille Rettino, Kelly Stocks, Bess Brasswell, Maty McAueney,
Mattowi Pantolianowi, Emilii Rhodesjeannie Ng i Molly McLeod. Cassandrze Clare, Chrisowi
Crutcherowi, Ally Carter, Richardowi Lewisowi, Lauren BaratzLogsted, AS. King, Melissie Walker,
FanLib.com i BookDivas.com.

Wszystkim fantastycznym nastoletnim oraz doros ym recenzentom i fanom, kt rzy pisz o

ł

ó

ą

mojej ksi ce na swoich stronach internetowych i blogach.

ąż

Moim rodzicom, rodze stwu, powinowatym i niespowinowaconym za ich wsparcie.

ń

Dzi kuj te :

ę ę ż

Alyssie, Jamiemu, Hannie, Kevinowi, Maxowi, Casey, Chloe, Jackowi i Lili Evie Bethel z

Primlicious.com.

Scottowi, Michelle, Danielle, Tylerowi i Morganowi Bloyerowi. Lori Rourke, fryzjerce

gwiazd.

fade Corn i Cori Ashley z Phoenix Book Company, a tak e Faith Hochalter oraz wszystkim

ż

cz onkom klub w ksi kowych.

ł

ó

ąż

Ksi garniom Treehouse, Anderson's, Changing Hands i Kepler's.

ę

Moim niewidzialnym przyjacio om, kt rzy rz dz : fulianie, Ashlea, Cassie, Nicole,

ł

ó

ą ą

Chelsea, Melissie i famesowi Boothom oraz wszystkim ludkom z tego miejsca, od kt rych

ó

otrzyma am tyle wsparcia - wiecie, o kim m wi .

ł

ó ę

Jill Morgan z Fiat Rock High.
Oraz Vickie, Sahrie, Tashii, Nikki i Katherine, pierwszej pi tce znajomych z MySpace,

ą

kt re pozna am na wyje dzie promuj cym ksi k , Jeste cie debe ciary!

ó

ł

ź

ą

ąż ę

ś

ś


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
McMann Lisa 02 Mgła
LISA McMANN Sen 02 Mgła
Lisa McMann Koniec
Lisa McMann Koniec 2
Lisa McMann Koniec
Lisa McMann Sen
LISA MCMANN Sen 03 Koniec
Lisa McMann Koniec
McMann Lisa Sen 02 Mgła [159 168]
McMann Lisa Mgła
McMann Lisa Sen 02 Mgła [138 145]
McMann Lisa Sen 02 Mgła [119 137]
McMann Lisa Sen 02 Mgła
McMann Lisa Sen 02 Mgła
McMann Lisa Sen 02 Mgła [169 181]

więcej podobnych podstron