background image

Jest nadzieja dla homoseksualistów 

 

Kategoria: 

Świat

 

 

niedziela, 27 marca 2011 18:19 

 

Homoseksualizm nie jest skazą na całe życie. Można z niego wyjść, choć nie jest to sprawa łatwa – 
zapewnia w swoim fundamentalnym dziele „Wstyd i utrata przywiązania” Joseph J. Nicolosi.  

  

Tę książkę trzeba przeczytać, choć nie ma co ukrywać - nie jest to lektura prosta. Na ponad 500 stronach, 
naszpikowanych fachową, freudowską (co dodatkowo nie ułatwia lektury) terminologią psycholog ze 
Stanów Zjednoczonych przekonuje, że niegejowscy homoseksualiści nie muszą być wpychani w ramiona 
środowisk gejowskich, które zapewniają, że homoseksualny styl życia jest najlepszym z możliwych. Ci, 
którzy z jakichś powodów są homoseksualistami, a nie są z tego dumni i mają poczucie, że nie jest to 
stan normalny, mogą bowiem uzyskać pomoc od kompetentnych psychoterapeutów, którzy pomogą im 
zmierzyć się z własną skłonnością seksualną, a często także pomogą im wyjść z niej ku normalności 
psychoseksualnej. Jednym z takich (trzeba powiedzieć jasno, że nielicznych) psychoterapeutów jest 
właśnie Nicolosi, którego książka jest próbą przedstawienia narzędzi wychodzenia z homoseksualizmu, 
którymi posługuje się on sam. 

  

Fundamentalne założenia 

U podstaw działania Nicolosiego leży przekonanie, że choć niewątpliwie homoseksualizm może mieć w 
pewnych wypadkach korzenie biologiczne, to nie da się przedstawić mocnych argumentów, które 
dowodzą, że jest on zawsze wrodzony lub, że nie istnieją psychologiczne przyczyny rozwoju 
homoseksualizmu. Niezależnie jednak od etiologii (nie ma co ukrywać, że mimo tych zastrzeżeń 
psychoterapeuta ze Stanów Zjednoczonych uznaje, że główną przyczyną są zaburzenia relacji z rodzicami 
na najwcześniejszym etapie rozwoju człowieka) homoseksualizmu pewne dla Nicolosiego jest to, że nie 
można go uznać za normalny czy – co jeszcze ważniejsze – nieunikniony. Jeśli zatem homoseksualizm nie 
jest normą (choć występuje w zbiorowościach), to można i trzeba go leczyć. 

 

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

 

 

Drugim nie mniej istotnym założeniem Nicolosiego jest uznanie za prawdziwą „filozofii 
esencjalistycznej”, czyli przyjęcie, że tożsamość płciowa i orientacja seksualna „są umocowane w 
rzeczywistości biologicznej. Ciało mówi nam, kim jesteśmy i nie możemy skonstruować – złożyć bądź 
rozłożyć – innej rzeczywistości, w której płeć i tożsamość seksualna nie są zsynchroniozwane z biologią”. 
Ujmując zaś rzecz bardziej wprost Nicolosi przywołuje opinię jednego ze swoich pacjentów, który 
otwarcie uznaje, że w „homoseksualizmie coś jest nie tak”. „Jak mogłem zostać zaprojektowany przez 
Stwórcę, by uprawiać seks analny? (…) Seks analny jest destrukcyjny dla ciała (…) Poniżający dla ludzkiej 
godności, jest niezdrowy. Nie mogłem zostać stworzony do związku z osobą tej samej płci, które sama 
budowa
 uniemożliwia biologiczne rodzicielstwo (…) Więc tak mnie zaprojektowano? W takim razie 
stworzył mnie absurdalny bóg”.  

Z takiego myślenia wynika zaś trzeci istotny element fundujący teorie Nicolosiego. Jeśli homoseksualizm 
jest niezgodny z naturą (a biologicznie jest), to zamiast utwierdzać w nim osoby, które mu podlegają, 
trzeba pomóc im odzyskać pełnię zdrowia psychofizycznego, czy ujmując rzecz bardziej wprost trzeba 
pomóc im stać się prawdziwymi mężczyznami, którzy nie będą już poszukiwać potwierdzenia swojej 
męskości u innych mężczyzn, ale zmierzą się z normalnym życiem. I jak zapewnia Amerykanin, to jest 
możliwe, ale tylko wówczas, jeśli psychoterapeuta uznaje, na każdym etapie leczenia, że jego pacjent 
„posiada ukrytą heteroseksualną naturę”. 

  

Dramat rodzinny 

Aby do niej dotrzeć trzeba się jednak przedrzeć przez głębokie zranienia „ja płciowego”, jakiego doznali 
oni w dzieciństwie. Nicolosi uznaje, że zdecydowana większość homoseksualnych mężczyzn cierpi na 
głębokie poczucie wstydu i utratę przywiązania. Jej przyczyną jest brak pełnej miłości w relacji do nich 
ich własnych rodziców. „Kiedy rozmawiamy o związkach rodzinnych, nasi klienci wciąż nam mówią, że 
nie czuli się tak naprawdę poznani i kochani za to, kim naprawdę są. Nie chodzi o to, że rodziny ich nie 
kochały – większość rodziców chciała dla nich tego, co najlepsze i kochała ich. Ale w przypadku tego 
konkretnego syna doszło do odłączenia... niedostrojenia. Większość moich klientów mówi, że nigdy nie 
czuła się prawdziwie dostrzeżona przez rodziców” - wskazuje Nicolosi.  

Powody tego „niedostrojenia” to najczęściej narcystyczna, emocjonalnie niestabilna i niedająca chłopcu 
poczucia samodzielności matka (klienci mówią o tej relacji jako o relacji „najlepszego przyjaciela czy 
pokrewnej duszy") i nieobecny, nieznaczący, wycofany ojciec. Taki układ rodzinny często prowadzi do 
wytwarzania fałszywego Ja dziecka (prawdziwe bowiem jest odrzucane przez matkę, a i ojciec nie 

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

uczestniczy w jego umacnianiu). „Kwintesensją Ja fałszywego w okresie prehomoseksualnym jest „dobry 
chłopczyk”, zachowawcza adaptacja miłego, nieszkodliwego, bezpłciowego dziecka. Ale wiąże się to z 
wysokimi kosztami: nie pozwala chłopcu na wyrażenie swoich naturalnych męskich dążeń i na 
zaspokojenie potrzeb dotyczących przywiązania do osoby tej samej płci. Powoduje to głęboką uczuciową 
pustkę, i ostatecznie pozostawia z chronicznym, niezaspokojonym pragnieniem głębokiego połączenia z 
innym człowiekiem” - wskazuje Nicolosi. W wieku dorosłym skutkuje to zaś poszukiwaniem męskich 
partnerów, którzy „zastąpią symbiotyczną błogość płynącą z bezpiecznego przywiązania do ojca”.  

Istnieją również inne formy homoseksualizmu, które powstają – zdaniem psychologa – już po okresie 
identyfikacji płciowej. „Trauma postpłciowa zwykle wydaje się spowodowana przez starszego brata, 
ojca, okrutnych, prześmiewczych kolegów w szkole, wykorzystanie seksualne lub chaotyczną, 
niezrównoważoną matkę. Ta ostatnia wywoływała w kliencie lęk i gniew, zgeneralizowany obecnie na 
wszystkie kobiety, co powstrzymuje go od głębszych relacji z nimi” - zauważa Nicolosi. Ta forma 
homoseksualizmu jest o wiele prostsza do „wyleczenia”, bowiem tożsamość płciowa takiego mężczyzny 
jest ukształtowana prawidłowo i jest on – od razu - zdolny do normalnych relacji. 

  

Szukając normalności 

Niezależnie jednak od przyczyn homoseksualizmu w życiu konkretnego mężczyzny, jedno jest dla 
Nicolosiego oczywiste: można próbować przywrócić stan normalności. Nie zawsze jest to pełna 
reorientacja, całkowite porzucenie skłonności homoseksualnej i zbudowanie nowej, pełnej tożsamości 
heteroseksualnej, ale niemal zawsze jest to uwolnienie osoby od kompulsywnego skoncentrowania na 
sprawach seksualno-erotycznych, umożliwienie jej budowania normalnych zdrowych relacji z innymi 
mężczyznami i kobietami, a wreszcie zrozumienie własnej sytuacji. Część jednak – dzięki psychoterapii – 
może założyć normalne rodziny i zacząć pełne męskie życie. 

Aby było to możliwe konieczny jest jednak jeden, podstawowy warunek: osoba musi tego rzeczywiście 
chcieć. Homoseksualizm musi być przez nią postrzegany jako problem i jako coś, czego nie akceptuje. 
Jeśli jest inaczej, to choć terapia także przyniesie korzyści (choćby pomoże lepiej ustawić relacje z innymi 
osobami), to raczej nie przyniesie oczekiwanej – wówczas zazwyczaj przez otoczenie - „reorientacji”.  

 

Nie będę tu omawiał pełnej wizji terapii, jaką proponuje Nicolosi. Jednego nie sposób jednak nie 
wspomnieć: otóż psychoterapeuta skupia się tu przede wszystkim na budowaniu męskości, która w 
naszej cywilizacji jest bardzo często potępiana i odrzucana. Przepracowaniu ulec musi zatem przede 
wszystkim użalanie się nad sobą, wstyd, ale także odrzucenie własnej osoby. I dopiero na tej bazie 
można zacząć – za pomocą rozmaitych środków – dążyć do odkrycia w sobie prawdziwej, 
heteroseksualnej natury mężczyzny. Droga ta zakłada również dotarcie do prawdziwych źródeł zranienia 

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

i przepracowania własnych relacji z rodzicami. Często wiąże się to również z przebaczeniem ojcu i matce. 
Nie są to decyzje i procesy proste, ale pozwalają uwolnić się od traumy i zacząć prowadzić lepsze życie.  

  

Wezwanie do ojców 

Ale z tą książką zapoznać się powinni nie tylko terapeuci (mam nadzieję, że to zrobią i że w Polsce pojawi 
się więcej ośrodków, w których homoseksualiści będą mogli szukać pomocy), ale także ojcowie. Jej 
lektura otwiera oczy na to, że wiele z naszych zachowań może mieć dramatyczne skutki dla naszych 
dzieci. To my, mężczyźni, jesteśmy niezwykle mocno odpowiedzialni za to, czy nasi synowie będą 
prawdziwymi mężczyznami (bynajmniej nie chodzi tu tylko o to, czy zdołają uniknąć homoseksualizmu), 
czy będą zdolni prowadzić pełne, męskie życie. Historie ojców, którzy nie podołali temu zadaniu, są 
przerażającym memento dla każdego, kto ma własne dzieci. Ale dają one także wskazówki, czego unikać 
i na czym się skupiać. I już choćby dlatego warto tę książkę mieć i przeczytać. Jako ojciec dwóch synów 
(na razie) i dwóch córek będę do niej wracał, by wychować swoje dzieci na prawdziwych mężczyzn i 
prawdziwe kobiety.  

  

Tomasz P. Terlikowski 

J. J. Nicolosi, Wstyd i utrata przywiązania. Praktyczne zastosowanie terapii reperatywnej, tłum. A. 
Jetkowska, Wydawnictwo Mateusza, Bydgoszcz 2011, ss. 533. 

 

 

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.