—- -
Egz. a r c h i w a l n y IBL
TEODOR JESKE - CHOIŃSKI
PROGRAM
I METODA
ŻYDÓW.
KH
H PAN
T E K A
Nowv Świaf 7?
WARSZAWA- 1914
Naktailem księgarni „PRZEGLĄDU KATOLICKIEGO," Warecka 11
S l c ł a d y g ł ó w n e :
ŁÓDŹ — u l . Św. Andrzeja 3. RADOM — u l . Lubelska 33.
WILNO—Księgarnia Zapaśnika, Dominikańska 5.
BRODY — u F. Westa.
NEW YORK — The Polish Book Importing Co. Ino.
Cena 25 kop.
„PRZEGLĄD KATOLICKI"
Warszawa, ul. Warecka 11,
Łódź, ul. Św. Andrzeja 3.
Radom, ul. Lubelska 3 3 .
Poleca Wydawnictwa własne:
T. JESKE-CHOIŃSKI
OSZCZĘDNA WALENTOWA
OPOWIADANIE
Cena 7 kop.
Obrazek z życia Żydów w stosunku do ludu polskiego.
Legenda o mordzie rytualnym.
X!ena 7 kop.
Kil Prawdzie, powieść z pierwszych czasów chrze
ścijaństwa, bogato illustrowana. Tłoma-
czyła M. Domańska. Cena rb. 1 kop. 80.
Nowelle Michaliny Domańskiej:
Matka. — .7
Śmiertelna kołysanka. , —.10
Spowiedź Maryni i Nad Wilją błękitną. —.10
Dziwy w Jarze i Prorok. —.10
Żywoty Świętych Polskich, opracowane na tle dziejów
ojczystych. Wydal Ks. Dr Skarżyński.
W tekście 60 obrazków, stronnic 1000
duża 16-ka. Cena: broszura rb. 2, w opra
wie kartonowej rb. 2 kop. 20, ozdobnej
w płótno rb. 2 kop. GO.
C z c i o n k a m i d r u k a r n i
„ P r z e g l ą d u K a t o l i c k i e g o " ,
W a r s z a w a , W a r e c k a 15.
x_
TEODOR JESKE - CHOIŃSKI
PROGRAM
I METODA
ŻYDÓW.
S
WARSZAWA- 1914
Nakładem księgarni „PRZEGLĄDU KATOLICKIEGO," Warecka 11
S k ł a d y g ł ó w n e :
ŁÓDŹ — u l . Św. Andrzeja 3. RADOM — u l . Lubelska 33.
WILNO—Księgarnia Zapaśnika, Dominikańska 5.
BRODY — u F. Westa.
NEW YORK — The Polish Book Importing Co. Ino.
AWHT
mmrarafflffifflfflffl^
i.
Nauczyciele, wodzowie narodu żydowskiego (sę
dziowie, królowie, prorocy, kapłani) uczyli swoich
współplemieńców i współwierców, że są ludem wybra
nym prawdziwego Boga
(Jehowy), a wszystkie inne na
rody nie mają prawa nazywać' się ludźmi.
I żyd uwie
rzył w tę megalomańską mrzonkę, ustaloną, ujętą
w formę nieomylnego, niezmiennego prawa przez
Ezrę i Nehemię (między rokiem 458^424 przed Chr.).
I nauczyli jeszcze wodzowie żydowscy żydów,
że jako naród wybrany, jako „jedyni ludzie" na zie
mi, mają prawo do władania całą ziemią i wszyst-
kiem, co się na niej znajduje i że ostatecznie rozka
zywać będą w istocie wszelakim „podłym gojom."
I w tę niemądrą, arogancką mrzonkę uwierzyli żydzi
i wierzą dotąd.
Te mrzonki żydowskie powinien znać każdy,
kto chce rozumieć dzieje żydów w diasporze (w roz
proszeniu po upadku Jerozolimy), powinien je wziąć
za podstawę swoich badań, są one bowiem kluczem
do tajemnic psychy prawowiernego żyda, — jego pro
gramem religijnym, społecznym i politycznym.
•smm
— 6 —
Nic dziwnego, że naród z takim programem,
pokonany, pozbawiony własnego rządu i własnego
dachu nad głową, rozproszony po całej ziemi,
nie chcąc się sprzeniewierzyć temu programowi, mu
siał się zszeregować dokoła jakiejś swojej własnej
władzy, półjawnej lub ukrytej, któraby kierowała je
go myślą i ruchem. Bez pasterzów i psów rozlatują
się na wszystkie strony stada owiec, bez wodzów gi
ną wojska, narody.
W pierwszych stuleciach diaspory nie nieli przez
Tytusa z Jerozolimy wypędzeni żydzi potrzeby ukry
wać swojego rządu przed władzami inowierców. To
lerancja imperatora Wespazjana ułatwiła im robotę
nad zachowaniem ich odrębności religijnej i narodo
wej. Pozwolił on rabi Jochananowi (f 80 po Chr.)
założyć w mieście palestyńskiem Jabne (Jamnia)
„szkołę." Z tej jednej „szkoły" powstały inne, a wszyst
kie razem zlały się w jednolity rząd żydowski. Rabi
Jochanan ustanowił w Jabue „Synedrjon" (naczelną
radę) i „Bet-Din" (najwyższy sąd). Obawiając się,
aby się żydzi, rozproszeni po wszem świecie, pozba
wieni swojej „świątyni," nie zmieszali z innymi na
rodami, oświadczył, uczył, że: aby zostać żydem, nie
potrzeba koniecznie modlić się w świątyni jerozolim
skiej, że żydem można być wszędzie, gdziekolwiekby
się było, byleby się zachowywało w duszy zakon Judy.
Prezesa Synedryonu palestyńskiego nazwali ży
dzi „nassim" (księciem), a Rzymianie „patryarchą."
Co rozpoczął Jochanan, to poprowadził dalej
„nassi" Gamaliel (od 80—118 r. po Chr.), krewny
Hillela, a prowadził bardzo energicznie, terorystycznie,
— 7 —
bo posługiwał się przeciw opornym nawet z powo
du drobnych przewinień klątwą.
Palestyński rząd żydowski (patryarchat) trwał
aż do połowy piątego stulecia po Chr., zmieniając
cztery razy swoje siedlisko. Z Jabny przeniósł się
do Uszy (w Galilei), z Uszy do Seforis (170 r.),
z Seforis do Tiberias (225 r.j.
Po upadku patryarchatu palestyńskiego przeszła
władza nad całym narodem żydowskim do eksilar-
chatu babilońskiego.
Niewola babilońska nie była dla żydów tak
ciężką, jakby się zdawało, odczytując lamenty proro
ków, czego najlepszym dowodem, że kiedy im Cyrus
pozwolił wrócić do „ziemi obiecanej," korzystała z tej
łaski królewskiej tylko nieliczna garstka. Dobrze im
było w Babilonji, bogacili się tam szybko i tworzjli
państwo w państwie. Za opłatę pogłównego i grun
towego podatku pozwolono im rządzić się, jak u sie
bie. Mieli swojego „eksilarchę," który był nietylko
ich głową religijną, ale także ich najwyższym sędzią
•i stróżem porządku publicznego (policja). Eksilar-
cha należał pod berłem Sassanidów do rady państwa
i otrzymywał honory książęce. Mieli także swoje „szko
ły" (w Pumbadicie i Surze).
I następcy Sassanidów, Arabowie, nie gnębili
na razie żydów. Zostawili im eksilarchę, z tą tylko
różnicą, że odcięli od jego władzy nadzór religijny,
ustanowiwszy dla żydowskich spraw wyznaniowych
osobnego naczelnika, t. zw. „gaona."
Patryarchat palestyński i eksilarchat babiloński,
rządząc swoim narodem, pracowali spokojnie, bez
żadnej przeszkody przez kilka set lat nad „Księgą
Ksiąg" Judy, nad talmudem (ukończono go w r. 499
po Chr.) Korzystając z gościnności i pobłażliwości
inowierców, przygotowywali ostrą i zatrutą broń prze
ciw nim, uczyli swoich, jak zniszczyć akumów, gojów.
Dobre jednak czasy żydów skończyły się.
Przyszła epoka ich prześladowań. Gdzie się od r.
1000 do r. 1800 mniejwięcej znajdował ich rząd, nie
wiadomo. Że istniał, poświadcza to niezmienna so
lidarność Judy i jego niezmienna nienawiść do wszel
kiego rodzaju gojów. Prawdopodobnie przenosił się
wielki Synedrjon i wielki Bet-Din razem ze szkołami
z kraju do kraju, sadowiąc się zawsze tam, gdzie
w danej chwili nie zwracano uwagi na ich działal
ność, gdzie patrzono przez szpary na robotę żydow
ską. Prawdopodobnie w hiszpańskiej Maurytanji, po-,
tern w Niderlandach, dalej w Turcji, w końcu w Pol
sce (w wieku XVII i XVIII). Wiadomo, że z Polski
wychodziły w XVII wieku odezwy kahału krakowskie
go do całego narodu żydowskiego. Obecnie urzędu
je tajny rząd żydowski, zdaje się, we Francji, w Pa
ryżu, gdzie, uczepiwszy się połów masonerji, porusza
niebo i ziemię, aby zniszczyć wszystkich gojów,
a głównie narody chrześcijańskie.
Przynajmniej raz na lat sto zjeżdżają się wszyscy
notablowie żydowscy na grobie „świętego rabi Sy-
meona-ben-Judy, wielkiego mistrza Kalaby" i rozpa
trują bilans dotyczasowej działalności swojego ludu.
Sir John Readclefowi, pisarzowi angielskiemu, udało
się wydostać skądciś mowę, którą wygłosił na ostat-
nim zjeździe notablów żydowskich jeden z przywód
ców Judy.
Mowa ta, umieszczona w dziele Readclefa w je
go studjum p. t. „Historyczno-polityczne opowiadania
o ostatniem dziesięcioleciu," a powtórzona w przed
mowie do książki Brafmana p. t. „Żydzi i Kahały"
(przekład polski), jest tak doskonałym obrazem ma
rzeń i dążeń żydowskich, iż wszyscy inowiercy, a głów
nie chrześcijanie, powinni ją umieć na pamięć, aby
wiedzieć, jak się bronić.
Należy tę mowę powtarzać sto, tysiąc razy i ilu
strować ją faktami, zawiera ona bowiem cały program
żydów w stosunku do innowierców i całą metodę ich
nieprzejednanej walki z gojami.
— „Tysiąc osiemset lat już ciągnie się walka narodu .
Izraela o wszechwładzę, która była obiecana Abrahamowi,
a która mu wydartą została przez Krzyż
— mówii ów ra-
bi—Deptany i poniewierany przez wrogów, lękając się
śmierci, upokorzeń i gwałtów wszelkiego rodzaju, lud Izra
ela nie uległ mimo to zniszczeniu, a ponieważ rozproszo
nym jest po całej ziemi, cała więc ziemia musi do niego
należeć."
Wstęp ten potwierdza istniejącą dotąd mrzonkę
żydowską o wszechwładzy, o ujarzmieniu wszystkich
narodów innowierczych przez Gwiazdę Salomona. Pot
wierdza ją także stosunek rabinatu do sjonistów. Wia
domo, że kiedy t. zw. sjonizm, czyli marzenie o po
wrocie żydów do Palestyny, rozpoczął swoją wrzaskli
wą działalność, rabini całej Europy usiłowali powstrzy
mać ten ruch, powołując się na talmud, przypomina-
— 10 -
jąc żydom, że „nie na to rozproszył ich Jehowa po
całym świecie, aby ich ukarać, lecz na to, aby na
wrócili cały świat do niego." A przypominali tę po
ciechę talmudyczną nietylko rabini ortodoksyjni (pol
scy, węgierscyj, lecz także rabini reformowani, oświe
ceni, wychowani już w szkołach i uniwersytetach
chrześcijańskich (królewiecki, berliński, wrocławski,
paryski, rzymski i in.). Wynika z tego, że wiedza
i kultura „gojów" nie oddziałały wcale na psyche
żydowską, nie zmieniły jej w niczem, że żydzi, bio
rąc z łaskawych rąk chrześcijan zdobycze ich oświaty,
owoce ich wielowiekowych wysiłków, nie uważają za
potrzebne zrzucić z siebie ciężaru mrzonki megalo-
mańskiej o wszechwładzy nad całym światem. Jak
byli w swojem mniemaniu „panami świata," tak po
zostali nimi do chwili obecnej. I wynika z tego, że
nie ma zasadniczej różnicy między żydem ciemnym,
ortodoksyjnym, a reformowanym, oświeconym, po
stępowym. Jeden i drugi jest przedewszystkiem ży
dem, „wybrańcem," nieprzejednanym wrogiem wszyst
kich innowierców, a dopiero potem: kupcem, szachra-
jem, oświeconym, uczonym i t. d.
Kto wojuje z kimś, musi posiadać jakąś broń
do walki. Armatami, karabinami, żołnierzem nie roz
porządzają żydzi. Więc walczą czem?
Odpowiada za nich rabin:
— „Nasi uczeni przez całe setki lat z niezrażającą ich
niczem wytrwałością prowadzą święty bój i lud nasz stop
niowo podnosi się z upadku. Potęga jego wzmaga się
i rozszerza. Do nas należy ten Bóg ziemsk, i, którego z ta
ką niechęcią i smutkiem ulał nam Aron na puszczy... ów
— 11 —
zloty cielec, któremu się teraz wszyscy kłaniają i którego
wszyscy ubóstwiają.
Gdy raz więc złoto ziemskie stanie
się wyłącznie naszą własnością, władza przejdzie w nasze
ręce,
a wtedy spełni się obietnica zapowiedziana Abraha
mowi... Złoto to wszechwładztwo na ziemi. Ono jest si
łą, rozkoszą i wynagrodzeniem, tern wszystkiem, czego się
człowiek lęka, a czego pragnie. Oto jest tajemnica kabały...
oto najgłębsza nauka o duchu, który rządzi światem, oto
jest cała przyszłość..."
Złoto więc, pieniądz jest bronią żydów, pozba
wionych armat, karabinów i żołnierza, złoto jest ta
jemnicą ich kabały, najgłębszą nauką o duchu, który
rządzi światem. Jest ono dla nich nietylko środkiem
do uwygodnienia życia, lecz także ich bronią ideową,
programową w walce z innowiercami wchodzi do pro
gramu ich polityki.
Mrzonka o zawładnięciu całym światem i usiło
wanie zagarnięcia wszystkiego złota tego świata jako
środka, jako broni w walce o tę wszechwładzę jest
głównem podłożem programu narodu żydowskiego.
Program prosty, jasny, wyraźny.
• II.
Każdy program musi obmyśleć jakąś metodę
działania, nakreślić jakiś plan, wytyczyć jakąś drogę,
któraby go zaprowadziła do zamierzonego celu.
Obmyślili metodę działania żydzi, a obmyślili
ją z całą nienawiścią „wybranego narodu" do gojów,
którzy nie mają prawa nazywać się ludźmi."
Uczył na owem zebraniu główny rabi:
— 12 —
— „Dzisiaj wszyscy cesarze, królowie i książęta panu
jący zadłużeni są po uszy na utrzymanie ogromnych armji.
Giełda reguluje te długi. Jeśli więc zapanujemy na gieł
dzie, zbliżymy się znacznie do władzy w państwie. Po
trzeba zatem ułatwiać pożyczki dla rządów, abyśmy coraz
bardziej i więcej trzymali je w naszych rękach. Za kapi
tały, dawane przez nas, trzeba o ile możności brać w za
staw: żelazne koleje, administracje podatków, lasy, fabryki
i wszelkie dominia... Ziemiowładztwo pozostanie zawsze
żelaznym, długowiecznym majątkiem każdego kraju. Stąd
wypada, że trzeba o ile możności nabywać posiadłości ziem
skie, a im bardziej potrafimy wpłynąć na podział większych
majątków, tern łatwiej dostaną się one w nasze ręce... Gdy
staniemy się właścicielami ziemskimi, cała praca robotników
chrześcijańskich dostarczy nam dochodów nadzwyczaj ko
rzystnych. Bowiem praca jest niewolniczą sługą speku
lacji, eksploatacja zaś jej i z tego pochodzące wpływy są
sługami rozumu, a któż może zaprzeczyć żydom, że posia
dają rozum, przebiegłość i chytrość?"
Pierwsza część recepty do zwalczania innowier
ców sięga czasów zamierzchłych. Już w Babilonji,
Medjopersji i w Rzymie byli żydzi faktorami, bankie
rami głów koronowanych, tłoczyli się do stopni tro
nu, usiłując wpływać na władzę. To samo dzia
ło się w wiekach średnich i później. Gdzie się tylko
dało, uprawiali handel pieniędzmi (lichwa), dzierżawili
cła, myta, podatki, zaglądali do kieszeni rządów.
Do czasów najnowszych odnosi się tylko rada,
właściwie nakaz nabywania jaknajwięcej ziemi, aby
przez ziemię zawładnąć krajem. Urodzeni kupcy zro
zumieli, że ziemia „pozostanie zawsze żelaznym, dłu
gowiecznym majątkiem," że jest żywicielką człowie
ka, jego matką. Fabryka, bank, sklep mogą runąć
— 13
w burzach spekulacji, co się często zdarza, ale ziemia
trwa, jeśli jej właściciel nie roztrwoni bezmyślnie.
Zwąchawszy to, rzucili się nowocześni żydzi
z wielkim impetem do ziemi w tych krajach, w któ
rych warunki sprzyjały ich zamiarom. Głównie, jak
dotąd, w Galicji, na Węgrzech i w Romunji. Ta po
goń za własnością ziemską nie powstrzymuje oczy
wiście Judy od handlu. Uczył dalej rabi:
— „Wszelki handel, połączony ze spekulacją i wyply-
wającemi z nich korzyściami, nie powinien wychodzić
z rąk naszych, bo to przecie, że tak powiem, jest wrodzo-
nem prawem żydów... Żydzi powinni stanąć na czele
wszelkich towarzystw spekulacyjnych, nie narażając się
jednak na żadne niebezpieczeństwo, jakie mogłoby po
wstać z nadużycia praw krajowych, które przy pomocy
swojej przebiegłości powinni zręcznie omijać."
I ta wskazówka jest tak starą, jak talmud, któ
ry uczy żyda żonglerki handlarskiej i wszelkich mo
żliwych i niemożliwych sztuczek w stosunkach z inno
wiercami. Doskonałą i upartą pamięć mają żydzi.
Nie zapominają, czego ich tanaimowie i następcy ich
uczyli temu lat 1500 i dawniej.
Metoda handlu żydowskiego nie zmieniła się od
chwili diaspory (roku 70 po Chr.). Jest ona zawsze
tą samą—wyzyskującą, oszukującą, omijającą zręcznie,
o ile to możliwe, ustawy danego kraju. A czasami
nawet niezręcznie, za co pokutuje w kryminale go
jów, czemu się oczywiście ogromnie dziwi. Była ona
zawsze metodą tak zw. czystego kapitalizmu, czyli
pogonią za największym zyskiem bez względu na dro
gi i środki, jakie do tego celu prowadzą. Nie trosz-
14
—
czyła się nigdy o jakość towaru i o uczciwą obsługę
odbiorcy, spożywcy. Jak najszybszy, największy ob
rót pieniędzy, jak najobfitszy zysk był jej celem je
dynym. W wiekach średnich jednak i w czasach
nowszych, aż do początku wieku XIX, krępowało jej
bezwzględną, niesumienną robotę ustawodawstwo
chrześcijańskie, broniące praw wytwórcy i spożywcy
przed wyzyskiem drapieżnego kapitalizmu. Te pęta
zdjął z kapitalizmu i z żyda, jego głównego przed
stawiciela, nierozważny liberalizm XIX stulecia. Roz
wiązawszy handlowi ręce („wolny handel"), oddał
wytwórcę i spożywcę w niewolę kupca i spekulanta.
Oświecona, liberalna Europa XIX stulecia wyzwo
liła żyda, mianowała go współobywatelem, nadała mu
równouprawnienie polityczne w nadziei, że go tym
hojnym darem przywiąże do siebie, zjedna dla swoich
celów, zasymiluje. Za ten dar zapłacił żyd Europie
orgją handlarską. Zamiast wziąć szczery udział
w pracy kulturalnej swoich dobrodziejów, pamiętał
on jedynie o sobie, o swoich celach i mrzonkach.
Myślał przedewszystkiem o złocie, o handlu, a my
ślał już teraz odważniej, zuchwałej bez obawy przed
czujnem okiem władz chrześcijańskich, bo zasada
wolnego handlu uświęciła jego metodę wyzysku,
Zaczęło się to we Francji pod komendą Rot-
szylda. Założony w r. 1852 bank „Credit Mobilier,"
dał hasło do zajadłej walki ze złotem gojów za po
mocą giełdy. Spekulacja (akcje, obligacje i różne
karkołomne przedsiębiorstwa) wysunęła się na czoło
handlu. Z Francji przeszła ona do: Anglji, Austrji,
Włoch, Niemiec i t. d. Chodziło o to, aby żydzi,
15 -
według wskazówek i nakazów swoich wodzów, mogli
wydrzeć gojom jak najwięcej złota. I wydarli go
w istocie tyle, ze stali się w przeciągu 50-ciu lat pa
nami giełdy i rynku pieniężnego. Kilka „krachów"
(bankructw) giełdowych zasypało Europę całą górą
ruin drobniejszych, słabszych kapitałów. Słusznie
mógł się ów rabi, przemawiający na ostatniem ze
braniu notablów żydowskich, przechwalać:
— „Po dziesiąty ]ui. raz schodzą się na tym cmentarzu
ci, którzy w czasie tysiącletniej walki ludu Izraela z Krzy
żem w każcej nowej generacji wtajemniczeni bywają w ten
związek skryty, mający na celu naradzenie się nad spo
sobami, dającymi możność korzystania z błędów naszych
wrogów.
Każdym razem nowy Sanhedryon zapowiedział
coraz gwałtowniejszą walkę z tymi wrogami, ale w żad-
dnem stuleciu nie przyszliśmy do takiej potęgi, do tak
świetnego powodzenia, jak w czasach obecnych."
Dużo złota zabrali żydzi w istocie narodom
chrześcijańskim w drugiej połowie wieku XIX i posu
nęli się o duży krok naprzód do swoich celów. Bo
nietylko o samem złocie myśleli i myślą ciągle ich
wodzowie. Zaprzysięgli oni zemstę Krzyżowi, który
zmógł ich Gwiazdę Salomońską, ich religję narodo
wą, wypędził ich ze „świątyni." Złoto ma poprzeć
tę zemstę, ułatwić ją.
— „Naturalnym wrogiem żydów jest Kościół chrześci
jański. Powinniśmy zatem ze wszystkich naszych sił
wszczepiać w niego wolnomyślność, sceptycyzm, niewiarę
i schyzmę,
a podniecać wszelkie kłótnie i swary między
rozmaitemi sektami chrześcijańskiemi. W logicznym po
rządku rzeczy, trzeba zacząć od księży. Ogłośmy przeciw
16 —
nim otwartą wojnę, otaczając ich podejrzeniami i drwinka-
mi, śledząc pilnie i wyjawiając skandale ich prywatnego
życia. Największym wrogiem Kościoła była zawsze oświa
ta, wypływająca z rozpowszechnienia szkół publicznych.
Powinniśmy więc starać się pozyskać wpływ na młodzież.
Pretekst postępu, cywilizacji pociąga za sobą równoupraw
nienie wszystkich religji, a zatem wystarczy najzupełniej
do wykreślenia nauki religji z programu szkól chrześci
jańskich.
Wyniknie stąd, że religijne wykształcenie pozo
stać musi w zakresie domowego wychowania. A ponieważ
na to nie starczy czasu w największej części rodzin chrze
ścijańskich, rzecz naturalna, że duch religijny stopniowo
upadać będzie, aż do zupełnego zatracenia."
Tylko nieugaszona niczem nienawiść mogła po
dyktować taką jadem wężowym przesiąkła receptę.
Byli żydzi zawsze śmiertelnymi wrogami Krzy
ża,
swojego zwycięzcy, w czasach jednak dawniejszych
musieli tę swoją złość hamować ze strachu przed tor
turami, szubienicą i stosem. Wybuchała ona wpraw
dzie od czasu do czasu to tu, to tam, jakim niemą
drymi wybrykiem (wydrwiwania wiary chrześcijańskiej,
kłucie hostji, opluwanie naczyń kościelnych i t. p.),
ale działo się to rzadko. Dopiero znów nierozważny
liberalizm drugiej połowy XVIII i całego XIX stule
cia (encyklopedyści, materjalizm, pozytywizm), osła
biwszy uczucia religijne Europy, zdjął z żydów strach
przed karą władz gojskich, rozwiązał im ręce. Sami,
najzatwardzialsi wstecznicy w pośród całej rodziny
ludzkiej, przywiązani każdą myślą, każdym nerwem
do swojej wiary, do swoich prastarych, dawno zwie
trzałych tradycji, rzucili się z furją zemsty na wiarę
chrześcijańską i na tradycjs chrześcijańskie, odgrywa-
— 17 —
jąc w tym celu rolę wolnomyślnych (w prasie, w lite
raturze, w nauce, w parlamentach). Posłuszni wska
zówkom swoich wodzów, robili w ostatnich czasach
wszystko, aby podkopać powagę chrześcijaństwa (głów
nie katolicyzmu) ośmieszyć, wydrwić kler chrześcijań
ski, oderwać młodzież chrześcijańską od wiary i tra
dycji przodków. Sami, bezwzględni wielbiciele swo
jego duchowieństwa, nie pozwalający gojom dotknąć
swoich rabinów choćby końcem paznogcia, zniesła
wiali i zniesławiają ciągle z radością księży, bisku
pów, a nawet papieża (żyd Natan, burmistrz Rzymu).
W niektórych nawet krajach zdołali już usunąć kate
chizm chrześcijański (we Francji za pomocą masonów).
Z całą świadomością, kierując się bardzo chytrze,
sprytnie obmyśloną metodą swoich wodzów, burzą
wspaniały gmach cywilizacji i kultury narodów aryj
skich i chrześcijańskich, aby na jego gruzach zatknąć
swój sztandar z Gwiazdą Salomona.
III.
I o prasie nie zapomniał mówca notablów ży
dowskich.
— „Jeśli złoto jest pierwszą potęgą tego świata, to nie
zawodnie drugą jest prasa — mówił. — Lecz cóż ona może
znaczyć bez udziału pierwszej?. Wszystkie powyżej wyto
czone zasady, rady i myśli dopiero wówczas się zrealizują,
gdy prasa będzie nam podwładną. Nasi więc powinni
i muszą objąć kierownictwo prasy codziennej w każdym
kraju.
Jesteśmy chytrzy, zręczni i władamy złotem. Trze
ba za pomocą wielkich dzienników politycznych wytwo-
18 —
rzyć opinję publiczną i kierować się według naszych wy
łącznie interesów;
trzeba krytykować dzieła gojów i sce
nę i pozyskać wpływ na publiczność uliczną, czyli na pro-
letarjat. Takiemi drogami postępując krok za krokiem, ode
przemy chrześcijan od wszelkiego wpływu i podyktujemy
światu to wszystko, w co ma wierzyć, a czem pogardzać,
co przeklinać.
Wprawdzie będą wtedy występowali po
jedynczo nasi wrogowie, zarzucając nam dążności nasze,
lecz masy głupie i ciemne będą po stronie naszej.
My, dzierżąc prasę w naszym ręku, będziemy mogli
zmienić prawdę w kłamstwo, bezcześć podnieść do praw
dziwej czci,
będziemy mogli wstrząsnąć nietykalną dotąd
instytucją rodziny i rozbić członków jej na oddzielne cząst
ki— będziemy mogli zburzyć wszystko to, w co dotychczas
nasi wrogowie wierzyli,
będziemy mogli zrujnować kre
dyt gojów, podburzyć drażniące namiętności, wydać
wszystkiemu i wszystkim otwartą wojnę, narzucić sławę,
lub pogrążyć w otchłań bezcześci kogo i co tylko
chcemy."
Doskonale zrozumieli żydzi znaczenie, potęgę
prasy, czego się chrześcijanie jeszcze dotąd nie na
uczyli. Zrozumieli, że słowo drukowane, wpadając
kroplą po kropli przez szereg lat w mózg bezkry
tyczny, niesamodzielny, wsiąka w końcu w ten mózg,
staje się kierownikiem jego myśli, wierzeń, przeko
nań, jego autorytetem. A takich mózgów bezkrytycz
nych, niesamodzielnych, pominąwszy analfabetów,
jest bardzo dużo, więcej, niż się powszechnie zdaje.
Nawet ludzie, mający się za bardzo inteligentnych,
wykształconych, oświeconych, bywają często tylko
echem jakiejś doktryny lub ..swojej gazety." Dość
wsłuchać się uważnie w rozmowę, w dysputę w ja
kimś salonie, albo na jakiemś zebraniu, aby się
19 -
przekonać, jak mało ludzi umie oryginalnie, samo
dzielnie myśleć, jak wielu posługuje się irazeologją
podsłuchaną, wyczytaną gdzieś. Spryciarzów, chy
trych i przebiegłych, okłamujących siebie samych, ro
dzi się bardzo dużo, ale mądrze myślących, znających
życie i człowieka, bardzo niewielu. Francuska rewo
lucja np., która wyrzuciła na wierzch cały legjon
postaci historycznych, miała właściwie tylko cztery
głowy oryginalne: Marmontela, Mirabeau'a, Dantona
i Napoleona Bonapartego. Reszta była bezwolnem
narzędziem podnieconych namiętności i żywiołowego
rozmachu burzenia.
Zrozumiawszy potęgę prasy, rzucili się żydzi
pod koniec pierwszej połowy XIX stulecia z niezwy
kłą gorliwością do wydawnictw perjodycznych. Nie
szczędząc złota, zarzucili Anglję, Francję, Włochy,
Austrję, Węgry, Niemcy miljonami: wielkich i małych
dzienników (brukowych), tygodników, dwutygodników,
miesięczników, takich i owakich, ilustrowanych i nie-
ilustrowanych, politycznych, handlowych, giełdowych,
naukowych, literackich, artystycznych, a nawet rolni
czych i ogrodniczych. Powciskali się wszędzie, w każ
dą szczelinę pracy ludzkiej.
Nie wszystkie ich dzienniki, tygodniki i t. d.
wychodzą jawnie pod ich firmą. Wiele z nich kryje
się za parawanem jakiegoś znanego nazwiska chrześci
jańskiego, jakiegoś doktrynerskiego liberała, który
służy ich celom z dobrą wiarą, albo nędznego sza-
besgoja, który robi to samo za pieniądze.
Od lat sześćdziesięciu mniej więcej wdycha
Europa zachodnia, południowa i środkowa z ogrom-
— 20 —
nego bagna prasy żydowskiej miazmaty nienawiści
do wszystkiego, co jest chrześcijańskie i aryjskie,—
nienawiści do: religji, tradycji, narodowości, literatu
ry, sztuki, do całej wogóle cywilizacji i kultury ple
mion indoeuropejskich. Wdycha te trujące miazma
ty i zatruwa nimi swoją duszę aryjską, chrześcijań
ską, nie wiedząc, że właśnie do tego celu dąży pra
sa żydowska,—nie wiedząc, że, pozwalając się obała-
mucać, okłamywać żydowskim gazeciarzom, skręca
bicz na siebie samą, na swoje zdobycze moralne
i materjalne.
Pod pozorem liberalnej propagandy, pod po
krywką haseł humanitarnych obniża, wydrwiwa, oplu
wa prasa żydowska całą ideologję chrześcijaństwa
i jej obrońców, zowiąc ich wstecznikami, obskiiran-
tami, mamutami i t. d. Przesądem, zabobonem, głu
potą jest wszystko, co stworzyło tysiąc pięćset lat
pracy kulturalnej narodów: romańskich, germańskich
i słowiańskich. Dopiero oni, żydzi, którzy stali przez
te 1500 lat w miejscu słupem skamieniałym, odcięci
od wszelkiego rozwoju, postępu, nauczą gojów mą
drości życia...
Kłamią bezczelnie! Bo nie o kulturę im chodzi,
nie o rozwój humanitaryzmu i jego zastosowanie
w życiu, nie o jakikolwiek postęp, lecz tylko o ich
osobiście korzyści, o ich ostateczne zwycięztwo w wal
ce z innowiercami. Mówił przecież komendant ich
tajnego rządu:
— „My zostaniemy na wieki wiernymi prawom, prze
kazanym przez naszych ojców i przechowaniu w naszych
sercach nieprzeblaganej nienawiści do wrogów i nieprzy-
21 —
jaciót Izraela, do chrześcijan. My jesteśmy narodem zacho
wawczym, pielęgnującym i ochraniającym religijne obrządki
i ustawy od początkowych źródeł ich pochodzenia. My
stoimy silnie przy prastarem.
Uź interesie jednak naszym
trzeba się starać wziąć udział, a nawet uzyskać przewod
nictwo w reformach, które stoją na porządku dziennym.
Powinniśmy brać udział w tym ruchu, ale tylko pozornie."
Znaczy to, że chrześcijanie powinni być huma
nitarnymi, liberalnymi, postępowcami, bezwyznaniow
cami i t. d., aby żydzi mogli pozostać tern, czem są
od lat przeszło 2,000, od czasów Ezry i Nehemji.
I powinni być humanitarnymi, liberalnymi, postępow
cami, bezwyznaniowcami, aby żydzi, korzystając prze
biegle z ich pobłażliwości, z ich tolerancji, mogli ich
wziąć wygodnie, bez trudu za kołnierz i rzucić pod
swoje stopy.
Przebiegła, wężowa polityka! Kondottierowie Re
nesansu: Sforzowie, Viscontiowie, Gonzagi, Borgiowie,
Malatesty mogliby jej pozazdrościć sprytu szatańskie
go. Burz, niszcz i panuj!
Najpóźniej zabrała się prasa żydowska do „cy
wilizowania," do „uczenia gojów humanitaryzmu i po
stępu" w Szwecji, Rosji i w Królestwie Polskiem.
W Szwecji może dlatego, że tam żydów tak niewie
lu, iż można nie zwracać na nich uwagi; w Rosji dla
tego, że politycy rosyjscy znają zbyt dobrze żydów,
aby się pozwolili obałamucić ich sztucznemu, kłama
nemu humanitaryzmowi; w Królestwie Polskiem praw
dopodobnie dlatego, że Juda, znalazłszy w Galicji wy
godniejszy, podatniejszy teren do swoich eksperymen-
- 22 -
tów politycznych, próbował odbudować nasamprzód
tam swój Sjon, swoją Jerozolimę.
Dopiero rewolucja z r. 1905 stworzyła w Kró
lestwie wyraźną, jawną prasę żydowską („Hajnty,"
„Momenty' i inne żargonówki). Wprawdzie istniała
przedtem „Gazeta Codzienna" Leopolda Kronenberga
(1858 r.), a później „Nowa Gazeta" Stanisława Kemp-
nera, wprawdzie służyli już przedtem „czerwoni" z r.
1863 i pozytywiści, zwolennicy asymilacji, bezwiednie
celom żydowskim, ale była to tylko robota przygoto
wawcza. Właściwa, jawna walka żydów z gojami za
częła się dopiero podczas rewolucji. A zaczęła pra
cować odrazu z wielkim gewałtem, z całą perfidją
i bezczelnością megalomanji żydowskiej. Żydzi zdo
byli się nawet na odwagę. Rzucili się głową naprzód
w wir rewolucyjny.
Skąd u nich ta odwaga?
Posłuchajmy, co mówił o ruchach rewolucyjnych
komendant tajnego rządu żydowskiego.
— „Masy same przez się głupie i ślepe dają się zawsze
powodować i prowadzić krzykaczom. A któż lepiej i gło
śniej od żyda hałasować i blagą omawiać potrafi?
Dla
tego też nasi wiodą rej w prasie i na trybunach we wszyst
kich chrześcijańskich narodach... Im więcej gromad i ze
brań, tern więcej powodów do niezadowolenia, a lenistwa
do pracy, z czego koniecznie musi nastąpić zaburzenie lu
dów i poddanie go tym, którzy władają groszem. Wszelki
ruch, mający na celu zmianę, wzbogaca nas, rujnując
drobne majątki, które muszą brnąć w długi.
Kruchość
podstawy podnosi nasze wpływy i naszą potęgę i i dlate
go trzeba popierać wszelkie niezadowolenie i z nich wy
pływające wstrząśnienia, bo te przysparzają nam bogactw
23
i przyspieszają chwilę dojścia do naszego celu, t. j. do
panowania na ziemi."
Komendant żydowski nie obawia się rewolucji.
Przeciwnie, zachwala ją. Gdyby wśród ludu powsta
ły z powody drożyzny (wywołanej przez żydów)
i z niej pochodzącej nędzy jakieś nieukontentowania.
— „Z łatwością możemy zwalić winę na rządy i pod
niecić jakieś zamieszanie a każda rewolucja, każde wstrzą-
śnienie przysparza nam kapitału i zbliża nas do upra
gnionego celu."
Oto, dlaczego rzucili się żydzi głową naprzód
w wir rewolucji i zdobyli się nawet na odwagę.
Tak nakazała im ich odwieczna polityka. Rzu
cili się oczywiście tylko do roboty wywrotowej, bu
rzącej, niszczącej, bo z gruzów siły- i mienia gojów
wykwitają dla nich korzyści. Niech się goje biorą
pomiędzy sobą za łby, niech się pożerają nawzajem,
abyśmy my mogli na ich kłótniach zarobić. Wiado
mo już dziś, że w bojowym socjalizmie polskim wo
dzili rej żydzi i wiadomo, że walczyli z gojami na
dwie ręce—jako agitatorzy wywrotowi i jako prowo
katorzy (Azewy, Hartingi i t. d.).
Działo się to i dzieje się nietylko u nas. Wszę
dzie, w całej Europie i w Stanach Zjednoczonych
Ameryki północnej, pełno żydów we wszystkich gru
pach wywrotowych (socjalizm, anarchizm, ateizm, ma-
sonerja). Gdziekolwiek się od czasów rewolucji fran
cuskiej chwieje coś, wali, rozpada w jakimś narodzie
chrześcijańskim, spieszą żydzi skwapliwie, aby ode
grać rolę agitatorów, podżegaczów. Im głośniejsza
— 24
wrzawa, im większy łoskot, tem większa dla nich ra
dość. Im więcej drzew pada, tem więcej sypie się
wiórów, A te wióry rozchwytują oni łapczywie. Prze
biegli, zręczni umieją oni wycofywać się zawsze
w chwili niebezpiecznej z ognia, salwować swoje gło
wy. Niech się goje nawzajem mordują, wieszają,
niech gniją w katorgach, a my na tem zarobimy!
W mętnych wodach łowi się łatwo ryby...
IV.
Nawet o wyborze zawodów dla swoich nie za
pomniał komendant tajnego rządu żydowskiego.
— „Wszystkie posady rządowe muszą być nam dostęp-
nemi, — uczył — a skoro je otrzymamy, przebiegłość i po
chlebstwa żydowskich faktorów z rozmaitych klas dopoma
ga nam dojść tam, gdzie są prawdziwe wpływy i prawdzi
wa potęga. Rozumie się samo przez się, iż mowa jest o ta
kich tylko posadach, które przynoszą z sobą cześć, władzę,
przywileje i z tego wszystkiego wypływające zyski, albo
wiem te posady, których udziałem jest tylko wiedza i pra
ca, a mierne wynagrodzenie, mogą zostawać przy chrze
ścijanach. Prawnictwo jest dla nas bardzo ważną rze
czą.
Adwokatura to wielki krok naprzód, bo fach ten, pro
wadzący do najwyższych szczebli godności, najwięcej
idzie w parze z chytro ścią i krętactwem, jakie są w nas
od dzieciństwa wpajane i uważane za zalety,
a które tak
potężnie mogą nam dopomódz wznieść się do władzy i do
wywierania wpływu na stosunki naszych naturalnych,
a śmiertelnych nieprzyjaciół, chrześcijan. — Oprócz prawa,
mogą być żydzi lekarzami, komzytorami muzycznymi i au
torami w rozmaitych przedmiotach ekonomicznych, a to
z tej przyczyny, że wszystkie te powołania i zajęcia nie-
— 25 —
rozłączne są ze spekulacją. Medycyna i ekonomja poli
tyczna należą do naszego plemienia. Doktór medycyny by
wa dopuszczanym do najskrytszych tajemnic rodzinnych,
w jego ręku jest życie naszych wrogów.
Uź ekonomji
zaś politycznej bardzo tatwem jest zamącić głowę i wy
kazać, że białe jest czarnem, a czarne biotem.
Co do
sztuk pięknych nasi wynajdą zawsze rozmaite sposoby
na dobre przyjęcie debiutanta i chociażby ten był znaczną
miernotą, potrafią go otoczyćpewnem kadzidłem pochlebstw
i zachęty."
Że i ta rada nie jest pomysłem czasów nowszych,
lecz należała zawsze do planu walki żydów z inno
wiercami, poświadcza historja. Wiadomo, że żydzi
byli już za czasów rzymskich lekarzami i pokątnymi
doradcami imperatorów i patrycjuszów. To samo wi
dzimy w wiekach średnich na wszystkich dworach
chrześcijańskich. W Hiszpanji i Francji średniowiecz
nej roiło się od lekarzów i różnego gatunku fakto
rów. Nawet Papieże posługiwali się żydowskimi le
karzami.
Z chwilą, kiedy emancypacja polityczna wyzwo
liła żydów (w XIX stuleciu), rzuciła się inteligencja
żydowska przedewszystkiem (oprócz handlu) do adwo
katury, medycyny i ekonomji politycznej. Ten i ów
poświęcił się także muzyce, głównie wykonawczej
(wirtuozostwu), przynoszącej znaczne zyski, a ogrom
na trąba reklamy żydowskiej postarała się zawsze
o to, aby się stał znakomitym, głośnym, sławnym.
Niewielu żydów poświęciło się i poświęca się dotąd
tym gałęziom pracy umysłowej, które wymagają znacz
nych wysiłków mózgu i nerwów, a przynoszą matę
zyski materjalne. Uczonych dla nauki, nieof^ĘfjS^
- 26 —
nych ideologów, niedbających o sutą nagrodę, wydał
naród żydowski szczupłą garstkę.
I o solidarności żydowskiej pamiętał wódz ży
dowski w swojej mowie.
— „Każdy żyd powinien nieść pomoc drugiemu—na
kazywał. — Skoro tylko jeden z nas kroczy naprzód, nie
chaj ciągnie innych za sobą, a jeżeli mu się noga pośliźnie,
niechaj mu wszyscy biegną na pomoc. Jeżeli który z na
szych
jest pociągnięty przez sąd chrześcijański za przekro
czenie praw kraju, w jakim zamieszkuję, inni żydzi powinni
mu dopomagać,
lecz tylko w takim razie, jeśli obwiniony
postępowa! zgodnie z prawami, jakiemi się rządzi nasz
naród" (czytaj: jeżeli nie przekroczył wskazówek talmudu).
I ta recepta nie jest nowiną. Zna ją z doświad
czenia każde dziecko warszawskie. Policja prowadzi
np. do cyrkułu ulicą jakiegoś żyda, przyłapanego
na gorącym uczynku jakiegoś przestępstwa (kradzież,
krwawa bijatyka, bandytyzm). Zaraz otacza go groma
da chałaciarzów i ciągnie za nim sznurem. Dość
spojrzeć w oczy tej asysty, aby wiedzieć, z jakiem
szczerem współczuciem patrzą żydzi na aresztowane
go współwiercę, a z jaką nienawiścią na gojskiego
policjanta. Jeżeli się tylko da, odbijają z pewnością
swojego.
Znana powszechnie nie od dziś solidarność ży
dów należy do ich bardzo skutecznych środków w wal
ce z innowiercami. Niebo i ziemię poruszą, sypią
złotem niby piaskiem, nie szczędzą żadnych trudów,
gdy idzie o wydobycie któregoś ze swoich ze szpo
nów władz chrześcijańskich. Wystarcza przypomnieć
z czasów najnowszych sprawy paryskiego Dreyfusa
— 27 —
i kijowskiego Bejlisa, aby wiedzieć, z jaką zaciętą
wytrwałością bronią żydzi swoich, gdy idzie o ich sta
nowisko wpośród innowierców.
Jak przedstawia się program żydów w stresz
czeniu?
Zawładnąć oni usiłują całym światem i wierzą,
że uda im się dokonać tej sztuki za pomocą pienią
dza i prasy.
Jakiemi drogami idą do tego celu? (metoda).
1) Starają się zrujnować ekonomicznie narody
chrześcijańskie
(zagarnięcie całego handlu, giełdy,
wszelakiego rodzaju przedsiębiorstw, wyzysk pracy,
wykupywanie z rąk chrześcijańskich majątków ziem
skich, ułatwianie rządom pożyczek). 2) Usiłują zdo
być dla siebie jak najwięcej miejsc w adwokaturze,
medycynie, w naukach ekonomicznych.
3) Robią
wszystko, aby osłabić etycznie, zdemoralizować naro
dy chrześcijańskie, odrywając je od ich wiary, tra
dycji, zwyczajów i obyczajów.
W tym celu kryty
kują, ośmieszają w swojej prasie i literaturze chryst-
janizm, drwią z duchowieństwa chrześcijańskiego, znie
sławiają je i obniżają systematycznie znaczenie, war
tość uczonych, belletrystów i artystów chrześcijań
skich, wysuwając swoich na czoło kultury; odgrywają
w swoich czasopismach i broszurach rolę liberałów,
wolnomyślnych, bezwyznaniowców. 4) Wyzyskują
świadomie i umiejętnie do swoich celów: tolerancję,
humanitaryzm, postęp społeczny, reformy narodów
— 28 -
chrześcijańskich i czepiają się skwapliwie wszelkich
robót wywrotowych, od niewinnego liberalizmu miesz
czańskiego począwszy aż do krwawej rewolucji; mie
szają się do wszystkich w ogóle wstrzaśnień poli
tycznych i społecznych w narodach innowierczych,
na czem spodziewają się coś zarobić.
Tak wyglądają „ideały" żydowskie i śiodki,
mające wcielić te ideały. Matką ich jest nienawiść
do innowierców, zrodzona z megalomanji „wybrań
ców Jehowy," a nauczycielem kazuistyka autorów i ko
mentatorów talmudu i spryt, przebiegłość, chytrość
szachrajów, „czystych kapitalistów."
Te ideały żydowskie i te środki do ich wciele
nia istniały od samego początku rozproszenia żydów
po świecie. Dopiero jednak w czasach najnowszych,
w ostatnich latach sześćdziesięciu, rozwinęły się
w całej pełni, nie dlatego, żeby dopiero w wieku
XIX dojrzały, lecz dlatego, że nowe warunki społecz
ne i polityczne pozwoliły im działać z całą swobodą.
Pomogło im oczywiście równouprawnienie, o czem do
skonale wiedzą, pomógł im „postęp" Europy.
Mówił przewodniczący na ostatniem zebraniu
ich tajnego rządu:
— „Zresztą nie potrzebujemy już praw dla naszej obro
ny, bo prawa te z tak zwanym postępem nadano nam pra
wie wszędzie w Europie. W obecnej chwili powinniśmy
starać się o nabycie takich jeszcze praw, które wyłącznie
mogą być korzystne dla naszego ludu, jak np.: łagodne
prawo o bankructwie, uchwalone w celu humanitarnym.
Stałoby się ono w naszych ręku prawdziwą kopalnią złota,
obfitszą, aniżeli niegdyś kopalnie Kaliforni" (czytaj: abyśmy
- 29 —
mogli urządzać podstępne, fałszywe bankructwa bez oba
wy przed kryminałem tych paskudnych gojów).
Trzeba żydom przyznać, że dokonali w ostatnich
latach sześćdziesięciu bardzo dużo, więcej, niż ich
ojcowie w przeciągu lat tysiąca. Z wielkim impe
tem i niezwykłym sprytem pracowali. Giełda ich,
spekulacja i lichwa wydarły gojom mnóstwo złota;
prasa ich zdemoralizowała, zżydziła znaczną część
inteligencji chrześcijańskiej; ich agitacja wywrotowa
zatruła całe legiony ludu (socjalistów); ich polityka,
poparta przez masonów, wyrzuciła ich na naczelne
stanowiska rządowe (żydowscy ministrowie w Anglji,
Francji, Portugalji, Włoszech, Turcji).
Nadzwyczajne żniwo, jak na tak krótki czas!...
Nic dziwnego, że tak niezwykłe powodzenie po
działało na żydów, jak haszysz--upoiło ich, odurzy
ło, przewróciło im w głowie do tego stopnia, że krzy
czą jawnie, głośno: zmogliśmy gojów! I przebiegły żyd
jest także tylko człowiekiem. A niezwykłe powo
dzenie przewraca w czubku nawet Napoleonom I.
— „Nadejdzie czas — za lat sto najpóźniej,—że nie ży
dzi będą przechodzili na wiarę chrześcijańską, lecz chrześci
janie będą się starali zostać żydami, ale wówczas Izrael
odepchnie ich z pogardą."
Aż tak?...
No, nie... Tak źle z nami jeszcze nie jest.
— 30 —
V.
Przedewszystkiem zapominają żydzi w swojem
rozkosznem upojeniu tryumfu, że „gojów" jest taka
chmara, iż ich czapkami mogą zarzucić.
Powtóre zapominają żydzi, że w wielkiej rodzi
nie gojów znajduje się także spora gromada chytrych
spryciarzów, którzy potrafią odeprzeć ich sztuki i sztu
ki handlarskie takiemi samemi woltami, jakiemi się
oni posługują. Już dziś, jak dowodzi Werner Som-
bart w swoich ,,Żydach," usuwają chrześcijańscy fi
nansiści żydów ze stanowisk: prezesó.v rad nadzor
czych różnych przedsiębiorstw, dyrektorów banków,
fabryk i t. d. Wszystkiego można się nauczyć, gdy
się chce, nawet świństw handlarskich. Żyjemy prze
cież pod batutą kapitalizmu. — I znajdują się także
w wielkiej rodzinie chrześcijańskiej tacy „paskudni"
wścibscy, co wtykają nos w mądre księgi żydowskie,
co rozpatrują się uważnie w historji żydów, w ich
działalności w stosunku do innowierców i wywąchi-
wują, wydobywają na wierzch „przemądre" tajemnice
żydowskie, ukrywane tak starannie przez szereg wie
ków. Antysemitami nazywa Juda takich „ciekawych
gałganów."
Wprawdzie nie boi się tych natrętów mówca taj
nego rządu żydowskiego, lekceważy ich.
„Wtedy, (gdy żydzi podyktują światu to wszystko, w co
ma wierzyć, co szanować, a czem pogardzać i co przekli
nać) pojedynczo będą występować nasi nieprzyjaciele, za
rzucając nam dążności nasze, lecz masy głupie i ciemne
będą po naszej stronie."
— 31 —
Przerachował się mądry rabi. Na „masy głupie
i ciemne" spada w ostatnich czasach wielkie mnóstwo
zadrukowanych kartek, gazet i gazetek ludowych,
i zdejmuje im z oczu bielmo, ucząc je poznawania
duszy żyda i jego dążności Powoli zmądrzeją ,,głu
pie, ciemne masy" niewątpliwie.
A dalej?... Żydzi przeceniają swoje zdolności.
W handlu na modłę „czystego kapitalizmu" (jako pod
stępni, chytrzy, natrętni kupcy) i w spekulacji (jako
bezwzględni, niesumienni spryciarze) przewyższają
w istocie wszystkie narody aryjskie (głównie Słowian)—
są majstrami. Mistrzami są także w sztuce wydrwi-
wania wszystkiego, w cynicznem dowcipkowaniu
(Henryk Heine, Saphir), w żonglerce myśli i słowa.
Nigdy nie wydrwi aryjczyk, chociażby był najzacięt-
szym „antysemitą," żyda tak doskonale, tak zjadli
wie, jak żyd żyda. Nazywa się to samoironją (Selb-
stironie).
Tego fikania koziołków niby dowcipnych
nauczyła żydów kazuistyka talmudyczna.
Ale to właściwie cała ich mądrość. Odwagi bo
haterów nie posiadają, daru twórczego w nauce,
w wynalazkach, w literaturze, w sztuce nie dała im
Opatrzność. Naśladować tylko umieją „gojów" i wy
zyskiwać zręcznie owoce ich twórczości.
A najgłupszymi są żydzi w polityce i w robocie
społecznej. Chytrzy, przebiegli kupcy tracą odrazu
równowagę, przytomność, gdy im się gdzie lepiej
powodzi. Podasz im palec, chwytają rękę, podasz
im rękę, sięgają po głowę. Jesteś dla nich grzeczny,
uprzejmy — zadzierają nosa, lekceważą cię, maltretu
ją. Niepoprawni, nieznośni aroganci!
- 32 —
Rozumie się, że ta arogancja nie może się ni
komu podobać i następuje odwet.
Obdarzył żydów liberalizm XIX stulecia równo
uprawnieniem. Powinni byli skakać z radości aż pod
sufit swoich synagog, powinni byli całować humani
tarnych dobrodziejów w mankiet, a im mało tego
„postępu". Złoto nam oddajcie, goje, całe swoje
złoto—wrzasnęli, a potem kłaniajcie się nam, narodo
wi osobliwemu, świętemu!
Krótko trwała ich zabawa w cywilizatorów i pa
nów ludzkości. W Niemczech tylko lat kilkanaście
(od roku 1866—1882), we Francji i Austrji dłużej,
w Szwecji i w Rosji działała agitacja „panów świata"
słabo. Najwięcej rozpanoszył się Juda na ziemiach
b. Rzeczypospolitej Polskiej. Ale i tu przyszło
otrzeźwienie, wywołane nierozumem żydowskim. Gdy
by nie arogancja „najmądrszego narodu" (wybory do
Dumy petersburskiej w r. 1912), byłaby może mrzon
ka asymilacyjna bałamuciła jeszcze dotąd optymi
styczne głowy naszej przeciętnej inteligencji.
Krzyczą dziś żydzi polscy nietylko w swoich
żargonówkach i nieżargonówkach, lecz także w swo
jej różnojęzycznej prasie Europy i Ameryki: Polacy
wstecznicy, barbarzyńcy, średniowieczni brutale; trze
ba ich bojkotować! Przyznać się oczywiście nie chcą,
że wywołali sami gromadne wytrzeźwienie polskich
„gojów," że misterną przędzę ich perfidyjnej roboty
stargała ich niemądra, zapalczywa aż do ślepoty,
arogancka polityka.
To samo zresztą zaczyna się dziać wszędzie.
Szwecja i Norwegja nie chcą przyjmewać emigran-
- 33
tów żydowskich, Belgja i Niemcy nie chcą w swoich
uniwersytetach studentów żydowskich, w Austrji ru
sza przeciw żydom Wiedeń, przygotowany do boju
z nimi przez ś. p. Luegera; Anglja patrzy na nich
krzywo, Ameryka Północna ogranicza ich imigrację,
Francja nawet, od czasów swojej wielkiej rewolucji
dla nich najłaskawsza, zaczyna się budzić z drzemki
pobłażliwości, wołając: reveil, revei!
Przecholowali żydzi, nie policzyli się ze swoje-
mi siłami, oni, niby tacy mądrzy, przebiegli, chytrzy.
Fuszerami okazali się w polityce i w robocie społecz
nej. Powtarza się to ciągle w historji...
A wkońcu...
Nie są znów żydzi takimi ideałami człowieka,
takimi „świętymi" „wybrańcami," za jakich się mają
i ogłaszają. Wiedzą o tern bardzo dobrze ich wo
dzowie.
— „Naród nasz jest ambitny, chciwy, skłon
ny do niepohamowanej pychy i miłujący roz
kosze—
mówił jeszcze wielki rabin.— Gdzie świa
tło, tam i cień."
Zapewne. Żaden naród nie jest bez ale, każda
jednostka ludzka ma swoje wady, ułomności, takie
lub inne.
Chorobliwa ambicja żyda przerodziła się w szko
dliwą dla ich programu, niepohamowaną pychę; chci
wość rzuca ich często w wiry nieszczęśliwej speku
lacji (i żydzi bankrutują często) a miłość rozkoszy
(czytaj: rozpusty) uczy ich marnotrawstwa. Rasa ży-
- 34 —
dowska jest przezmyslowa, lubieżna, o czem wiedzą
wszystkie wielkie miasta (kabarety, tingtangle, lupa-
nary).
Przezmyslowa, lubieżna natura żydów wypróżnia
ich pełne worki. Żyd jest oszczędnym, skąpym, chci
wym na grosz dopóty, dopóki się dorabia. Z chwilą,
gdy się dorobił, lubi dostatek, przepych, uciechy sto
łu i miłości i lubi „imponować" swoją hojnością.
Zbogacony ojciec pilnuje jeszcze pełnego worka, ale
jego syn, który przyszedł do gotowego, używa zwy
kle życia bez miary i rozumu. Historja zna bardzo
mało fortun żydowskich, które przetrwały kilka po
koleń, Metodą żydowską zdobyte majątki giną gdzieś
po dwóch, trzech najdalej pokoleniach. Albo je spad
kobiercy roztrwonią, używając życia i odgrywając ro
lę magnatów, albo rozchwytują je w formie posagu
goli książęta, hrabiowie, szlachcice, żeniący się
z wychrzconemi żydówkami. Zbogaceni żydzi lubią
ogromnie gojskie tytuły swoich gojskich zięciów.
W ten sposób wracają zwykle wielkie fortuny ży
dowskie po pewnym czasie do tych, na których ruinie
wyrosły. A szary milionowy tłum żydowski nie roz
porządza takimi kapitałami, żeby mógł być groźnym
dla istnienia innowierców.
Więc nie jest jeszcze tak źle, jakby się zdawa
ło, patrząc na zachowanie się współczesnych żydów
europejskich i amerykańskich. Tak się „rozrzucają,"
tak krzyczą i puszą się, jakgdyby się „obietnica Je
howy" co do owego wszechwładztwa już spełniła.
Rosnący ciągle kapitał żydowski i rozwijająca się
systematycznie robota żydowska (polityka, prasa, lite-
— 35 -
ratura) stałyby się niewątpliwie za jakieś sto lat gro
źbą dla samodzielności narodów chrześcijańskich,
gdyby narody chrześcijańskie patrzały nalał spokoj
nie, bezczynnie na chytre wyzyskiwanie przez żydów
ich reform, ich postępu.
Ale chrześcijanie wszelkich narodowości zaczy
nają już rozumieć, odczuwać psyche żydowską, za
czynają odcyfrowywać tajemnicę programu żydow
skiego. Potrafią się oni niewątpliwie obronić.
Najgorzej dzieje się na ziemiach b. Rzeczypospo
litej Polskiej. Bowiem tak dużo żydów przylgnęło do
tej ziemi, iż zagrażają jej naprawdę ciężarem swojej
liczby. Lecz i one, te ziemie, co miały się stać Ju
deo-Polonią, już się ocknęły z leniwej drzemki asy-
milacyjnej.
Wystarcza znać dokładnie program' i metodę
żydów, aby się módz bronić skutecznie.
Dążą żydzi do zawładnięcia całem mieniem na
rodów innowierczych... Więc nie pozwolić się wyzy
skać, nie popierać ich handlu, przemysłu, ich speku
lacji, nic sprzedawać im ziemi. Popierać tylko
swoich!
Usiłują żydzi zdemoralizować narody chrześci
jańskie, zatruć ich duszę, zniszczyć ich tradycje na
rodowe, ich kulturę za pomocą prasy i literatury...
Więc nie prenumerować ich czasopism, nie czytać,
nie kupować ich książek!
Pragną żydzi ogarnąć całą adwokaturę, me
dycynę, naukę ekonomiczną... Więc nie posługi
wać się adwokatami i lekarzami żydowskimi, nie
ufać ich ekonomistom!
— 36 —
Odgrywają żydzi dla swoich celów rolę: postępow
ców, liberałów, reformatorów, socjalistów i t. d.
Więc nie wierzyć w ich rzekomy postęp, w ich kłam
liwy humanitaryzm, nie pozwalać się obałamucać ich
agitatorom, nie dopuszczać ich do roboty politycz
nej i społecznej.
Obniżają żydzi świadomie i systematycznie
znaczenie chrześcijaństwa i jego kleru... Więc trzy
mać się swojej wiary i kultury chrześcijańskiej
i bronić swojego duchowieństwa przeciw ich na
paściom!
Warszawa w marcu 1914 r.
INSTYTUT
| •
B I B ' L ! O T E K A
°°
J 3 3 U
ŚwM
l e i . 26-61
K O N I E C .
Świętobliwa Jadwiga, Królowa Polska- Wydanie drugie po
pularne. Cena 90 kop.
Największy wróg ludzkości, napisał Juljusz Zale
ski, cena
.
.
.
. 1 0 kop.
Legendy o Królowej Jadwidze, nowella nagrodzona
na konkursie „Kroniki Powszech
nej", napisał Edward Ligocki, cena 10 kop.
Ulane Tliekel, Fares, czyli „Ręka Boża, karząca zuch
wałych grzeszników, bluźnierców i bez
bożników". Wiązanka faktów, zebrana
przez V. G. w tlómaczeniu Celiny Łęskiej.
350 str., cena rb. 1.
Przez zasług! do korony, napisał E. Zorjan, opo
wiadanie historyczne z czasów Ja
na Sobieskiego, cena . . 15 kop.
Józef Ignacy Kraszewski, Pisarz-Obywatel, napi
sał Stanisław Lam, cena . 15 kop.
Obraz, nowella nagrodzona na konkursie
„Kroniki Powszechnej", napisał Jan
Andruszewski, cena . . 10 kop.
Dlaczego Chrystus ma wrogów?, napisał Ks. I. Sta
nisław Adamski T. J., cena . 10 kop.
Złote USta, Złote serte, obrazek sceniczny z ży
cia ks. Piotra Skargi, napisał Ks.
Biskup Dr. Wł. Bandurski, cena 10 kop.
0 pielęgnowaniu dzieci, napisała Wanda Woj
ciechowska, cena . . 10 kop.
wychowaniu dzieci, napisała Wanda Wojcie
chowska, cena
.
.
. 6 kop.
N O W E L L E
Ks. Biskupa Bandurskiego.
CIĘŻKA SŁUŻBA. Powiastka z cza
sów Żółkiewskiego.
Cena 30 kop.
MIŁOŚĆ WIOSKI RODZINNEJ. Ideał
nauczycieła ludowego.
Cena 25 kop.
BIAŁA SUKMANA.
Cena 20 kop.
ZWYCIĘSTWO KOCHAJĄCEJ MATKI.
Cena 15 kop.
SAMA JEDNA. Wigiłja biednej nau
czycielki.
Cena 10 kop.
OBRAZEK ZE WSI. Wigilja chorego
leśnego.
Cena 10 kop.
PRZY KOLĘDZIE. Wigilja biednego
studenta.
Cena 10 kop.
KUBA Z KARCZMY. Wigilja opusz
czonych i zaniedbanych.
Cena 10 kop.
NAJSMUTNIEJSZY ANIOŁ.
Cena 10 kop.