background image
background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji 

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora 

sklepu na którym  można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej 
od-sprzedaży, zgodnie z 

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym 

e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,

e-booki 

.

background image

MT strony  27/09/2004  14:32  Page 3

background image

B A R B A R A   N.   ¸ O P I E ¡ S K A :

Wydaje  mi  si´,  ˝e  gdybym  by∏a  intelektualistkà,

tobym  chyba  zwariowa∏a.  To  zawód,  który  musi
strasznie  cz∏owieka  psychicznie  po˝eraç.  Zdarzy∏a
si´  Panu  sytuacja,  ˝e  tak  Pan  nad  czymÊ  myÊla∏ 
i myÊla∏, ˝e prawie si´ Pan wykoƒczy∏?

T O M A S Z   ¸ U B I E ¡ S K I :

Momenty, w których mózg si´ gotuje, sà w∏aÊnie

najprzyjemniejsze.  Przede  wszystkim  dlatego,  ˝e
wtedy ca∏y Êwiat „poza tym” jakoÊ przestaje dener-
wowaç. Chodz´, jem, Êpi´ i myÊl´ tylko o swoim te-
macie. Zdarza∏o mi si´, ˝e piszàc ksià˝k´ o Mickie-
wiczu, nie czu∏em zm´czenia, chcia∏em jeszcze, jak
najwi´cej, siedzieç w bibliotece, czytaç, pisaç. Roz-
trzàsa∏em, o czym móg∏ myÊleç, co chcieç, jak czuç
si´ Mickiewicz. Albo Êl´cza∏em nad jakimÊ okràg-
∏ym czy kanciastym zdaniem.

5

r o z m o w a   z

T O M A S Z E M   ¸ U B I E ¡ S K I M

pisarzem i publicystà

Karol 

w bràzowej 

marynarce 

nie wchodzi

background image

No  w∏aÊnie,  czy  problem,  jak  napisaç  jakieÊ 

zdanie, nie wystarczy ju˝, ˝eby si´ um´czyç?

Um´czyç  si´  to  dla  mnie  znaczy  wy∏àczyç  si´

z m´czàcej rzeczywistoÊci. A wtedy jest ju˝ lepiej.
A jak nie jest dobrze, jak um´cz´ si´ ponad miar´,
id´ spaç.

To Pan nie cierpi na bezsennoÊç?

Nie. Âpi´ w nocy, a poza tym mog´ si´ po∏o˝yç

o ka˝dej porze dnia i od razu zasnàç.

˚adnych  stilnoksów  ani  estazolamów,  nawet  re-

lanium?

Skàd. Po proszku nasennym spa∏bym trzy dni.

Wogóle nie u˝ywam ˝adnych proszków, ale póki
nie zasn´, szarpià mnie stresy i mój organizm nie
potrafi  pozbyç  si´  sam  mózgowych  i sercowych
toksyn.  Polecano  mi  prozac,  ale  ja  si´  boj´.  Ju˝
po  dwóch  validolach  czuj´  si´  jak  ktoÊ  inny  po 
silnym narkotycznym zastrzyku. Zresztà wyczer-
panie umys∏owe jest mi jakoÊ przyjemne. To zna-
czy, ˝e da∏em z siebie wszystko, ˝e doprowadzi-
∏em  si´  do  takiego  stanu,  ˝e  ju˝  nie  mog´  praco-
waç, czyli mam prawo zasnàç, wyczerpany, z czys-
tym  sumieniem.  Mann  w

Czarodziejskiej  górze

powiada,  ˝e  choroba  daje  wolnoÊç.  A o pisaniu
mówi si´, ˝e jest pi´knà chorobà, m´czàcà i dla-
tego powa˝nà.

6

background image

No i potem, kiedy Pan wyzdrowieje, te˝ nie musi

byç lekko. Nie ma przecie˝ sprawiedliwoÊci w Êwie-
cie myÊli.

Chodzi  Pani  o to,  czy  czuj´  si´  niedoceniony?

OczywiÊcie,  jak  ka˝dy.  Ale  wypracowa∏em  ju˝  so-
bie  postaw´  obronnà.  Jestem  na  to  przygotowany.
Denerwuj´ si´, ale wiem, ˝e tak mo˝e lub musi byç.
Dawniej  bardziej  dr´czy∏o  mnie,  ˝e  jestem  po-
krzywdzony  przez  intelektualny  los,  dziÊ,  z wie-
kiem,  troch´  si´  uspokoi∏em.  Po  prostu  wzià∏em
równie˝  do  siebie  to,  co  zawsze  powtarza∏em
w swoim  czasie  jako  prezes  Oddzia∏u  Warszaw-
skiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich m∏odszym
i starszym kolegom: ˝e nikt nikogo nie zmusza, ˝e-
by pisaç, ˝e pisze si´ na w∏asne ryzyko. A pretensje
do Êwiata wchodzà w ryzyko zawodu.

Kiedy by∏o Panu najsmutniej?

Pretensje  zawodowe  wp´dza∏y  mnie  raczej

w przygn´bienie  ni˝  we  wÊciek∏oÊç,  która  zda-
rza  si´  kolegom.  ˚al  mi  na  przyk∏ad,  ˝e  ksià˝ka
o Mickiewiczu  nie  wywo∏a∏a  dyskusji.  Mam  pre-
tensj´  do  wydawnictwa,  ˝e  nie  wykorzysta∏o  fil-
mu  Pan  Tadeusz do  reklamy  i tak  dalej.  Pisa∏em

M jak  Mickiewicz

w wielkich  emocjach,  pada∏em

na twarz, ale wtedy bardzo by∏em szcz´Êliwy. Kie-
dy  ksià˝ka,  i s∏usznie,  sta∏a  si´  towarem,  zacz´∏y
si´ przykroÊci, zale˝noÊç od innych. A teraz kolej-
ny przyk∏ad prze˝yç cz∏owieka piszàcego. Mia∏em

7

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

kiedyÊ  sukces  jako  dramaturg  na  Warszawskich
Spotkaniach Teatralnych. Sztuka Koczowisko by-
∏a  oklaskiwana.  Naprawd´,  kto  raz  us∏yszy  okla-
ski pod swoim adresem, nigdy nie b´dzie niewin-
ny,  a jego  ambicja  ju˝  nigdy  nie  zazna  spokoju. 
Na  widowni,  jak  to  si´  mówi,  byli  wszyscy.  A ja
nic, tylko rozglàda∏em si´ wokó∏ i szuka∏em swo-
jego kolegi Janusza G∏owackiego. Szuka∏em i nie
znalaz∏em.  Bardzo  chcia∏em  si´  z nim  podzieliç
swojà radoÊcià. Potem jeszcze mnie dobi∏, bo gdy
spyta∏em go: Czemu ˝eÊ nie przyszed∏? Odpowie-
dzia∏ mi, ˝e w tym samym czasie by∏a degustacja
spaghetti u ambasadora w∏oskiego.

Ja chyba tego nie napisz´.

Dlaczego?  Ja  w ka˝dym  razie  nigdy  mu  tego  nie

zapomn´,  bo  rozczula  mnie  i bawi  moja  ówczesna
nadwra˝liwoÊç na innych. Owe dwie godziny z okla-
skami w∏àcznie by∏y dla mnie pe∏ne przykroÊci. ˚e ten
czy tamten nie przyszed∏, a ów dla odmiany wyszed∏
po przerwie. Nie˝yjàcy ju˝ przyjaciel mój, fotografik
Marek Holzman, pouczy∏ mnie wtedy: Panie Tomku,
niech  pan  si´  cieszy,  bo  Pan  Bóg  si´  bardzo  rzadko
uÊmiecha. Mia∏ racj´.

Czy  mia∏  Pan  kiedykolwiek  ochot´,  ˝eby  ukraÊç

komuÊ jakàÊ myÊl, pomys∏, choçby zdanie?

Nie,  ale  wy∏àcznie  ze  strachu,  ˝e  to  si´  wyda. 

JeÊli  mam  ochot´  ukraÊç,  parali˝uje  mnie  wstyd.

8

background image

Represyjne,  bez  przesady,  wychowanie,  zasady,
religia  powodujà,  ˝e  cz∏owiek  wielu  rzeczy  nie 
robi, choçby mia∏ ochot´, poniewa˝ si´ boi. Pana
Boga,  ludzi,  siebie  samego.  I bardzo  dobrze.  Co
do  mnie,  jestem  poza  tym  bardzo  przywiàzany 
do w∏asnych pomys∏ów. A w ogóle nie lubi´ tego
haftowania  na  cudzym  pomyÊle.  To  powszechne
i fatalne w obecnej kulturze, ˝e trzeba si´ pod ko-
goÊ podczepiaç. Zdanie z Kafki, postaç z Czecho-
wa, sytuacja od Szekspira, do tego coÊ w∏asnego.
Mam,  jak  to  sam  sobie  nazywam,  krytyczno-ro-
mantyczny  stosunek  do  literatury  i uwa˝am,  ˝e
po prostu trzeba wymyÊliç coÊ w∏asnego. A jak si´
nie uda, no to trudno. A co do emocji literackich
–  szalenie  jestem  przywiàzany,  choç  nad  tym  pa-
nuj´, do swoich wierszy.

Co to znaczy – panuj´? Wie Pan, ˝e nie jest Pan

wielkim poetà?

Jestem  wielkim  poetà  dla  siebie,  a sam  siebie

traktuj´  jak  pó∏amatora.  To  chytre,  prawda?  Po
prostu pisz´ jeden wiersz na dwa lata i jest to dla
mnie Êwi´to. Powiedzia∏ mi ktoÊ: Wczoraj napisa-
∏eÊ wiersz, wi´c dziÊ Êwiat jest ju˝ inny. Taka filo-
zofia  bardzo  mi  odpowiada.  Istnieje  mnóstwo
wierszy „drukable” (okreÊlenie Konstantego Puzy-
ny), które ja nazywam poezjà niekoniecznà. To na
przyk∏ad  tak  zwana  poezja  turystyczna.  Co  kate-
dra, zachód s∏oƒca, port rybacki, to wiersz. Albo

9

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

wiersz o niemo˝noÊci napisania wiersza. Mo˝e na
szcz´Êcie pisarzem czy poetà si´ bywa, ale si´ nie
jest. Wydaje mi si´, ˝e romantyczne jest pisaç dla
w∏asnej  koniecznoÊci,  ale  trzeba  trzeêwo  myÊleç,
˝e sukces jest niepewny.

Nie zazdroszcz´ Panu.

No to co mam robiç? W∏aÊnie koƒcz´ tak zwa-

nà wi´kszà ca∏oÊç, która mo˝e okazaç si´ bez sen-
su. A jednak mam poczucie sensu dla siebie tego,
co  robi´.  Lubi´,  kiedy  ju˝  nie  mam  wyboru,  nic
mnie nie rozprasza, chc´ jak najszybciej do domu
i do  moich  papierków.  OczywiÊcie  b´d´  cierpia∏, 
jeÊli mi si´ nie uda. Rok temu prawie jednoczeÊnie
dosta∏em powa˝ne zamówienie literackie i nabawi-
∏em si´ powa˝nej choroby.

Dosta∏ Pan zawa∏u z powodu zamówienia?

Nie. Zachorowa∏em przez ˝ycie i geny. A zamó-

wienie  tylko  mi  pomog∏o.  Wszpitalach,  sanato-
riach  cudowne  i uzdrawiajàce  by∏o  to,  ˝e  mia∏em
pomys∏,  o∏ówek  i zeszyt  w kratk´.  Wogóle,  przy
wszystkich  frustracjach,  niedogodnoÊciach  i ryzy-
ku uprawiania literatury, to jest wspania∏y sposób,
który uniezale˝nia od Êwiata.

A teraz  Pan  skoƒczy∏  i jest  uzale˝niony  od

Êwiata.

I forsy nigdy nie mam.

10

background image

Jakie Pan stosuje techniki, ˝eby nie zwariowaç?

W∏aÊciwie nie za bardzo mam gdzie pisaç, wi´c

pisz´, gdzie si´ da. Odkàd pami´tam, zawsze szuka-
∏em miejsca, gdzie mog´ si´ zamknàç. Wm∏odoÊci
bra∏em klucze od kolegów, sugerujàc, ˝e mam rand-
k´, a chodzi∏o mi o pisanie, do czego wstydzi∏em si´
przyznaç.  Teraz  siedz´  przy  wy∏àczonym  telefonie,
z tym ˝e – rzeczywiÊcie – pisarz sam z sobà d∏ugo
wytrzymaç  nie  mo˝e.  Dlatego  dla  higieny  dobrze
jest  pot∏umaczyç.  Z tego  powodu  t∏umaczy∏em
Dantego  w z∏ych  Êrodkowych  latach  osiemdziesià-
tych. To mi pomog∏o, mimo ˝e trudno przy Dantem
odpoczàç. Dla mnie odtrutkà czytelniczà, jak dla in-
nych  krymina∏y  i romanse,  jest  literatura  batali-
styczna. Uwielbiam opisy bitew i gdyby mi Pani te-
raz  da∏a  ksià˝k´  o Napoleonie,  od  razu  rzuci∏bym
si´ do bitwy pod Borodino. Mam ulubione pami´t-
niki genera∏a Galickiego Zdobycie Prus Wschodnich
(II wojna Êwiatowa), po rosyjsku, i czytam w kó∏ko,
˝e  siódma  dywizja  posun´∏a  si´  w kierunku  na
Olsztyn, a w tym czasie czwarty korpus kawaleryj-
ski prze∏ama∏ umocniony rejon, nastàpi∏ kontratak
niemieckiej  dywizji  pancernej,  a wtedy...  Teraz  za-
czytuj´ si´ w biografii marsza∏ka Davout.

Miewa  Pan  uczucie,  ˝e  chcia∏by  coÊ  napisaç

i jednoczeÊnie wie, ˝e tego nie potrafi?

Na  ogó∏  bior´  si´  do  rzeczy,  do  których,  jak  mi

si´  wydaje,  mam  r´k´.  Ale  z moimi  dramatami  sà

11

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

problemy. Pisz´ troch´ Êwiadomie, a troch´ dlatego,
˝e nie potrafi´ inaczej. Sztuki, które nie sà robione
pod  teatr,  sà  bardziej  do  czytania  ni˝  do  grania.
Wiem o tym, a jednoczeÊnie mam nadziej´, ˝e teatr
to kupi. Czasem si´ udaje, ale tu emocje nigdy si´
nie koƒczà. Najpierw trzeba sztuk´ napisaç, potem
wydrukowaç i czeka si´ na telefon z teatru. Najcz´-
Êciej nikt nie dzwoni. Albo dzwoni nie ten, co trze-
ba. A jeÊli ci ju˝ wystawià, to zastanawiasz si´, dla-
czego sà ci aktorzy, a nie inni. No i czy znajomi (ju˝
o tym mówi∏em), i w ogóle publicznoÊç, przyjdà.

Przecie˝ 

Koczowisko

,  jak  sam  Pan  mówi∏,  by∏o

sukcesem.  A Janusz  G∏owacki  twierdzi,  ˝e  w ogóle
nigdy w ˝yciu nie by∏ w ambasadzie w∏oskiej.

Wystawiono na przyk∏ad Koczowisko w Teatrze

Narodowym, kiedy by∏ ob∏o˝ony bojkotem. Nie po-
szed∏em  na  premier´,  obawiajàc  si´  niezr´cznych
sytuacji z generalicjà. Anonimowo wÊlizgnà∏em si´
na jakieÊ kolejne przedstawienie, a˝ tu nagle wma-
szerowa∏a kompania wojska, która zape∏ni∏a po∏o-
w´  parteru.  Po  chwili  rozleg∏o  si´  na  sali  zdrowe
zbiorowe  chrapanie.  Nawet  si´  wtedy  tym  tak  nie
przejà∏em,  bo  wyjàtkowo,  jak  nie  pij´,  przed  tym
przedstawieniem  si´  napi∏em.  Ale  nie  koniec  na
tym. Wpewnej chwili na kwesti´: „Niech ci s∏awa
twoja poda szklank´ wody”, zareagowa∏ jakiÊ zbu-
dzony  widz  gniewnym:  „No,  podaj  mu,  podaj”.
Zwrócono mu kulturalnie uwag´, a on na to: „Pro-

12

background image

sz´ si´ nie mieszaç, jestem autorem tej sztuki, mo-
je nazwisko Polaƒski”. Ale to nie by∏ ten Polaƒski.
Niestety, zosta∏ wyprowadzony i nie zdà˝yliÊmy si´
poznaç. A kiedy, z kolei, w Teatrze Dramatycznym
sz∏y równoczeÊnie dwa przedstawienia, w tym mo-
je, Êledzi∏em, stojàc w hallu, jak wi´kszoÊç widzów
skr´ca nie do mnie. A mówiono mi nieraz: Ty, daj
sobie  spokój  z tymi  sztukami,  pisz  eseje.  Troch´
mnie to denerwuje.

Wróçmy jeszcze do wierszy.

Strasznie chcia∏bym byç przede wszystkim praw-

dziwym  poetà.  Uwa˝am  poezj´  za  szczyty  litera-
tury.  To  moja  mi∏oÊç  i t´sknota.  Dobry  wiersz 
to  dar,  b∏ysk  talentu.  A akurat  to,  co  mi  dobrze
idzie, to znaczy eseje, nie emocjonujà mnie do te-
go stopnia.

Ojej.

Chcia∏bym te˝ napisaç powieÊç. Napisa∏em kiedyÊ

jednà,  ale  strasznie  by∏a  przekombinowana.  A dziÊ
nie  umiem  ju˝  nawet  wymyÊliç  pierwszego  zdania.
Ka˝de pierwsze zdanie wydaje mi si´ nieudane. Na
przyk∏ad:  „Karol  wszed∏  w bràzowej  marynarce, 
lekko zdenerwowany”. Idiotyczne, prawda?

Nie wiem. A co by by∏o dalej?

Nie  wiem.  Dalej  mi  si´  roz∏azi.  Mam  k∏opoty

z fabu∏à,  intryga  mi  si´  gubi,  styl  rozje˝d˝a.

13

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

A wszystko  przez  to  pierwsze  zdanie.  Kilka  razy
próbowa∏em,  ale  nic  z tego.  Geniuszem  narracji,
moim  zdaniem,  jest  Sienkiewicz.  Wielu  go  próbo-
wa∏o  naÊladowaç  –  Józef  Hen,  Andrzej  Stojowski
i inni.  A jednak,  delikatnie  mówiàc,  to  nie  to.
U Sienkiewicza,  niezale˝nie  od  tego,  czy  si´  go 
lubi,  czy  nie,  ka˝de  s∏owo  jest  na  swoim  miejscu.
Wspania∏ym  narratorem  jest  Iwaszkiewicz.  Nie
nadu˝ywa∏  w prozie  poezji,  nie  wydziwia∏,  a jak
opisa∏ jakàÊ chmur´ czy k´p´ drzew, to my widzimy
ten obraz.

Nie b´d´ udawa∏a, spytam wprost. Porozmawiaj-

my o intelektualnych zazdroÊciach i zawiÊciach.

Zazdroszcz´  pieni´dzy  i s∏awy,  na  ogó∏  nie  za-

zdroszcz´ produktu. Pieniàdze i s∏awa, prosz´ bar-
dzo,  ale  nie  zamieni∏bym  si´  na  dzie∏o,  jestem  do
swego  przywiàzany.  Je˝eli  ktoÊ  czuje  si´  niedoce-
niony, a ka˝dy si´ czuje niedoceniony przez kogoÊ,
kompensuje  to  sobie,  myÊlàc,  ˝e  pewno  ma  racj´,
ale  Êwiat  jest  niesprawiedliwy,  wi´c  wszystko  si´
zgadza. Ja w ka˝dym razie mam takà technik´ po-
skramiania niezdrowych ambicji. Bo lubi´, tak na-
prawd´,  gdy  mi  si´  coÊ  strasznie  spodoba,  powali
na  kolana  i uwolni  od  zawiÊci.  Ale  rzeczywiÊcie
bardzo êle reaguj´, gdy uwa˝am, ˝e coÊ jest marne,
a ma  sukces.  To  niesprawiedliwoÊç,  która  uwiera.
Nigdy  na  przyk∏ad  nie  przysz∏o  mi  do  g∏owy  za-
zdroÊciç  Stanis∏awowi  Grochowiakowi.  Podziwia-

14

background image

∏em  go,  choç  on  ma∏o  zwraca∏  na  mnie  uwag´. 
Ale to by∏o dawno.

I on ju˝ nie ˝yje.

DziÊ m∏odzi poeci trwonià si∏y w autoreklamie.

Dra˝ni mnie to, Êmieszy, nie zazdroszcz´. Wystar-
czy byç m∏odym raz w ˝yciu. Chcia∏bym byç m∏od-
szy, ale nie m∏ody.

Prze˝y∏ Pan kiedyÊ szok intelektualny?

Jestem z inteligenckiej rodziny. Szoki prze˝ywa-

∏em  w dzieciƒstwie,  na  przyk∏ad  czytajàc  sceny 
erotyczne  w Cichym  Donie.  Potem  szoków  nie
prze˝ywa∏em, raczej jakieÊ rewelacje. Jak w ubieg-
∏ym roku, w sanatorium, przy lekturze Czarodziej-

skiej  góry

,  której,  przyznam  si´,  nigdy  wczeÊniej

nie chcia∏o mi si´ porzàdnie przeczytaç.

A uczepi∏  si´  Pana  kiedyÊ  jakiÊ  intelektualny 

demon?

Co to znaczy?

Nie  wiem.  MyÊla∏am,  ˝e  Pan  wie.  Na  przyk∏ad

pani profesor Maria Janion chyba by wiedzia∏a.

Ma∏o jestem metafizyczny. Ani anio∏ów, ani de-

monów przy mnie. Poza tym s∏aby jestem w deka-
dencji,  w postmodernizmie.  Lubi´  sport,  góry,
przyrod´, wysi∏ek fizyczny. Interesuj´ si´ ostatnio,
co  czasem  bywa  ja∏owe,  samym  sobà.  Wsanato-

15

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

rium  w Polanicy  Zdroju  ciàgle  sz∏a  piosenka:
„Niech ˝yje wolnoÊç, wolnoÊç i swoboda, niech ˝y-
je zabawa i dziewczyna m∏oda”. Ciekawy program,
prawda?

Mi∏oÊç,  czy  jak  to  nazwaç,  pomaga  w myÊleniu

i pisaniu?

Nie odpowiem na to pytanie. A Pani pomaga?

Co  wed∏ug  Pana  jest  zawodowà  chorobà  u inte-

lektualisty jak pylica u górnika?

U pisarza jest nià tak zwana przeze mnie choro-

ba literacka (mój copyright), która dotyka wszyst-
kich od najwi´kszych do najmniejszych. To oglàda-
nie siebie oczyma innych. Nikt od tego nie jest ca∏-
kiem  wolny.  Sà  tacy,  którzy  bez  przerwy  o sobie
mówià,  i tacy,  którzy  si´  tego  wstydzà,  mówiàc
(uwaga: hipokryzja), ˝e im nie zale˝y. Kto ma ra-
cj´, kto jest lepszy? Cierpià wszyscy. Mnie zawsze
wydawa∏o  si´  Êmieszne,  ˝eby  o sobie  mówiç,  ale
oczywiÊcie  chcia∏bym,  ˝eby  inni  o mnie  mówili 
bez  mojej  zach´ty.  Wtak  zwanym  towarzystwie, 
jeÊli nikt o mnie nie mówi, o nic mnie nie pyta, po
pó∏godzinie  zaczynam  si´  nudziç.  MyÊl´,  ˝e
w kompanii  na  przyk∏ad  leÊnika  czy  policjanta
móg∏bym z wi´kszym dla siebie po˝ytkiem dowie-
dzieç  si´  czegoÊ  ciekawego.  Nast´pna  z∏ota  myÊl
(drugi  copyright):  pisarz  pisarzowi  nie  ma  nic  do
powiedzenia.  To  nie  znaczy,  ˝e  pisarz  pisarzowi

16

background image

wilkiem.  Owszem,  mogà  razem  zagraç  w tenisa.
Ale  w rozmow´  dusz  pisarskich  nie  wierz´.  Taka
prawdziwa  rozmowa  by∏aby  zawsze  naruszeniem
twórczej  prywatnoÊci.  Nigdy  nikomu  nie  pokaza-
∏em, co mam w zanadrzu. Wiem, to te˝ forma cho-
roby literackiej. Zgadzam si´ z Czechowem, który
na pytania o swojà twórczoÊç odpowiada∏ podobno
zawsze  jakimiÊ  trywialnymi  kawa∏ami.  ˚eby  mu
tylko dali spokój. A Mickiewicz, mój przyjaciel, mó-
wi∏, ˝e nigdy nie czyta tego, co o nim piszà.

Wierzy mu Pan?

Wierz´, ale od pewnego momentu. Kiedy wyra-

bia∏ sobie nazwisko, musia∏ si´ interesowaç tym, co
o nim piszà, choç mia∏ t´ swojà bojówk´, tych fa-
nów,  filomatów  i filaretów,  promienistych,  którzy
mu dawali poczucie bezpieczeƒstwa. Móg∏ si´ nie
przejmowaç  jakimÊ  salonem  warszawskim,  który
go krytykowa∏ i oÊmiesza∏. Ka˝dy pisarz powinien
mieç  napisane  nad  biurkiem,  ˝eby  nie  czytaç,  co
o nim piszà. Ja ca∏e ˝ycie szkol´ si´ w tym kierun-
ku,  ale  jak  wychodzi  jakaÊ  ksià˝ka,  powiedzmy
o wspó∏czesnej literaturze, to wie Pani, co zdarza-
∏o  mi  si´  robiç?  Zaglàdaç,  czy  jestem  w indeksie.
Zwierzy∏em  si´  kiedyÊ  z tej  s∏aboÊci  Herlingowi-
-Grudziƒskiemu,  a on  mnie  rozgrzeszy∏,  ˝e  ka˝dy
tak  post´puje.  Ale  moja  prawdziwa  pró˝noÊç  jest
dzisiaj  bardziej  wyrafinowana.  Kiedy  wydano 

Wielkà  Encyklopedi´  Tatrzaƒskà

(uwa˝am  si´,

17

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

a choçby  bez  wzajemnoÊci,  za  cz∏owieka  gór),
z miejsca rzuci∏em si´ do indeksu. Jestem. Wielka
ulga. A wracajàc do zawodu: naprawd´ nie chce mi
si´  czytaç  o tym,  czy  jestem  inteligentny,  zdolny
czy  kontrowersyjny.  Teraz  za∏ó˝my,  ˝e  ktoÊ  mnie
komplementuje. Komplement nigdy nie jest dobrze
trafiony, bo zwykle komplementuje ci´ ten, na kim
ci nie zale˝y, a ten, z którego zdaniem akurat si´ li-
czysz, nic o tobie nie napisze.

Mia∏  Pan  w swoim  ˝yciu  intelektualisty  jakieÊ

okresy, z których nie jest Pan zadowolony?

CzterdzieÊci  lat  temu  mia∏em  kilkuletni  czas

kompletnej  g∏upoty  umys∏owej.  Nic  nie  czyta∏em,
wszystko  mnie  nudzi∏o.  By∏em  wtedy  w Pary˝u
i g∏ównym  moim  zaj´ciem  by∏o  trenowanie  we
francuskim  klubie  alpinistycznym.  Opisa∏  to  An-
drzej  Kijowski,  nie  podajàc,  niestety,  mojego  na-
zwiska. ˚e spotka∏ takiego m∏odego Polaka, który
wybra∏ si´ do Pary˝a, ˝eby jeêdziç w ska∏ki. Przyto-
czy∏ te˝ anegdot´ o Hemingwayu, który polowa∏ na
kaczki  pod  Wenecjà.  Mia∏em  tak˝e  krótki  okres
bolszewizmu, kiedy w wieku siedemnastu lat zg∏o-
si∏em si´ w 1955 roku do STS-u. Napisa∏em tekst
demaskujàcy z punktu widzenia komunistycznego

Poemat  dla  doros∏ych

,  a tak˝e  wiersz  na  pogrzeb

Bieruta. Zupe∏nie nie wiem, skàd to odbicie. Moja
liberalna,  katolicka  rodzina  do  niczego  mnie  nie
zmusza∏a.  Pewno  chcia∏em  byç  inny.  A przede

18

background image

wszystkim  dosta∏em  si´  na  studia  i STS  strasznie
mi  imponowa∏.  Pami´tam,  ˝e  prze˝ywa∏em  wiersz
Witolda  Dàbrowskiego  Towarzysze,  czy  w waszej

krwi nie za ma∏o czerwonych cia∏ek

. Martwi∏em si´,

bo z pewnoÊcià by∏o ich za ma∏o.

Jak  wyglàda  intelektualny  –  nie  mog´  znaleêç

lepszego s∏owa – szpan?

Pewien pisarz, ju˝ go nie b´d´ wymienia∏ z na-

zwiska,  bo  mi∏y  cz∏owiek,  naczyta∏  si´  amerykaƒ-
skich  badaƒ  nad  wydajnoÊcià  pracy  pisarza.  Wy-
czyta∏, ˝e trzeba przed pisaniem iÊç na dotleniajà-
cy  spacer,  ale  nie  za  d∏ugi,  nie  za  krótki  i ˝e  nie
mo˝na  si´  podczas  tego  spaceru  zdenerwowaç. 
Pisarz wyszed∏ w Zakopanem z domu pracy twór-
czej,  spotka∏  jakiegoÊ  cz∏owieka,  który  ∏owi∏  ryby
w potoku, i tak si´ z nim wyawanturowa∏, ˝e po-
tem,  jak  twierdzi∏,  przez  dwa  dni  s∏owa  ju˝  nie
móg∏ napisaç.

Ma  Pan  jakieÊ  s∏aboÊci  intelektualne,  o których

Pan wie i cierpi z tego powodu?

Nie zaszkodzi∏oby, gdybym by∏ lepiej wykszta∏-

cony.  Gdybym  si´  na  czymÊ  zna∏.  Ukoƒczy∏bym
ch´tnie  histori´  sztuki,  filozofi´,  geologi´.  Studio-
wa∏em przez rok histori´, przenios∏em si´ na polo-
nistyk´. Uwa˝am, ˝e pisarz powinien mieç zawód.
Sà  przyk∏ady.  Mickiewicz  by∏  nauczycielem,  Nor-
wid  mia∏  zawód  artysty  plastyka,  ale  nie  potrafi∏ 

19

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

go  wykorzystaç  i skoƒczy∏  w domu  opieki.  JeÊli  –
zdarza si´ – komuÊ coÊ radz´, to ˝eby nie wchodzi∏
za wczeÊnie w ˝ycie literackie.

Czy  ktoÊ  taki  jak  Pan  mo˝e  mieç  intelektualne 

autorytety?  Przez  kogo  tak  naprawd´  chcia∏by  Pan
byç doceniony?

Przez zwyk∏ego studenta w tramwaju.

Pytam powa˝nie.

No to zobaczyç w autobusie dziewczyn´, która

czyta mojà ksià˝k´.

Dziewczyn´.

Zostawmy t´ dziewczyn´ w spokoju. Zale˝y mi,

˝eby moje sztuki podoba∏y si´ aktorom. Bardzo ich
lubi´, majà intuicj´ i mogà powiedzieç mi coÊ cie-
kawszego  ni˝  erudyci  z Instytutu  Badaƒ  Literac-
kich. Na autorytety jestem ju˝ za stary. I ∏api´ si´
cz´sto na tym, ˝e chcia∏bym porozmawiaç z tymi,
których ju˝ nie ma. Historia mnie pobudza, bo wi-
dz´ w niej poezj´, i to, ˝e „Karol wszed∏ w jakiejÊ
marynarce”,  nic  mnie  nie  obchodzi,  a obchodzi
mnie  na  przyk∏ad,  ˝e  „w 1840  roku  by∏a  Ênie˝na 
zima”,  poniewa˝  tego  ju˝  nie  ma.  By∏em  ostatnio
w Zakopanem, siedzia∏em dwie godziny w kawiar-
ni  na  Krupówkach  i nagle  zorientowa∏em  si´,  ˝e
przez te dwie godziny nie zobaczy∏em nikogo zna-
jomego. Przypomnia∏em sobie, co mówi∏ mi kiedyÊ

20

background image

Józef  Czapski,  ˝e  czuje  si´  jak  Indianin,  którego
plemi´ ju˝ wymar∏o, nawet Giedroyc jest o pi´tna-
Êcie  lat  m∏odszy  i nie  mo˝na  z nim  porozmawiaç
o szkolnych czasach. PomyÊla∏em sobie, ˝e gdybym
siedzia∏  w tej  kawiarni  siedemdziesiàt  lat  wczeÊ-
niej,  zna∏bym  wi´cej  ludzi  choçby  z fotografii.
Wpad∏by Witkacy, wpad∏by Szymanowski, a ja bym
powiedzia∏:  Panie  Karolu,  te  Harnasie  bardzo  mi
si´ podoba∏y.

rozmowa z T

OMASZEM

¸

UBIE¡SKIM

background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji 

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora 

sklepu na którym  można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej 
od-sprzedaży, zgodnie z 

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym 

e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,

e-booki 

.